Historia jednej Miłości. Rozmowa z Tymonem

Transkrypt

Historia jednej Miłości. Rozmowa z Tymonem
radio Toksyna FM - radio internetowe
Historia jednej Miłości. Rozmowa z Tymonem Tymańskim
Autor: Administrator
25.04.2014.
Zmieniony 25.04.2014.
22 kwietnia, we wtorek w Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku odbyło się spotkanie z Ryszardem
„Tymonem” Tymańskim w ramach projekcji filmu o trójmiejskim zespole grającym muzykę
yassową – Miłość. Obok głównego bohatera tamtego wieczoru, w Gdańsku pojawił się również
znany i ceniony, dziennikarz oraz krytyk muzyczny, Rafał Księżyk. Gospodarzem spotkania był Paweł
„Konjo” Konnak, a zatem nie zabrakło sporej dozy humoru.
Dyskusja poprzedzająca projekcję filmu Miłość skutecznie wprowadziła wszystkich słuchaczy w klimat
oraz okoliczności lat, w których przyszło tworzyć trójmiejskim muzykom. Rafał Księżyk udzielił nam
bardzo ciekawej lekcji historii o muzycznym podziemiu, które w ówczesnych latach dominowało w Polsce.
Panowie niejednokrotnie w swoich wypowiedziach wracali do wydarzeń, w których przyszło im się spotkać
po raz pierwszy Tymon opowiadał o inspiracjach związanych z muzyką tzw. Nowej Fali, pierwszych
spotkaniach z jazzem, którego, jak się okazuje, słuchał na początku z przekory. Wszystkie informacje
były niestety mocno skondensowane z uwagi na ograniczenia czasowe, bowiem o muzycznej i nie tylko,
przeszłości Tymona można by mówić bardzo długo tutaj odsyłam do przeczytania książki pt.
ADHD. Jest to autobiografia Ryszarda Tymona Tymańskiego w formie wywiadu-rzeki, który
poprowadził Rafał Księżyk.
Po projekcji filmu nastąpiła druga część panelu dyskusyjnego, tym razem nastawiona była na pytania ze
strony publiczności, których niestety nie było w ogóle, ale dzięki temu mogłem złapać Tymona chwilę
z nim porozmawiać.
Jest jeszcze w Tobie ta Miłość sprzed lat, czy może patrzysz na to w kategorii suchego
wspomnienia?
Tymon Tymański: Oczywiście, że jest. Wiesz, to trochę tak jak z dzieciństwem, ono też jest w tobie.
Najbardziej, kiedy oglądałem ten film (Miłość przyp. TM), a widziałem go z siedem, osiem razy te wszystkie wspomnienia wracały do mnie jak żywe i tym bardziej się cieszę, że ten film powstał. To nie
te wszystkie nagrody, ale fakt, że w ogóle powstał ten film w sposób, myślę, uczciwy i neutralny Filip
(Filip Dzierżawski przyp. TM) nie trzymał mojej strony - opowiada historię zespołu, przyjaźni i trochę
takiego wina, które przechodzi w ocet. Z drugiej strony jest też muzyka, która została zaprezentowana
bardzo odważnie jest jej dużo, co mnie bardzo cieszy, bo ja nie lubię filmów muzycznych, które są
często okraszane ścinkami muzyki.
Powiedziałeś o przyjaźni czy nadal możesz mówić o niej w czasie teraźniejszym, mając na myśli
muzyków zespołu Miłość?
TT: Wiesz, ta przyjaźń jest cały czas między nami. Tylko z Mikołajem (Mikołaj Trzaska przyp. TM) mam
gorszy kontakt, ale to jest jego decyzja tutaj można by mówić na ten temat bardzo dużo albo wcale,
bo to tak naprawdę problem Mikołaja. Wysłałem mu ostatnio sms z życzeniami urodzinowymi i nawet nie
odpisał. Mógłbym się na ten temat wypowiedzieć nieco obszerniej, ale nie ma to sensu, ponieważ to jest
tylko opinia to jest sprawa Mikołaja, ja problemu z nim nie mam. On ma problem ze mną. Z Leszkiem
(Leszek Możdżer przyp. TM) widuję się dosyć często, bywa u mnie, nagrywa materiały, pomaga nam
(Tymon & The Transistors przyp. TM) przy płytach, chociażby przy filmie. Gdy się spotykamy,
towarzysko jest zawsze bardzo fajnie, czasami u mnie w domu, czasami u Leszka, a czasami w gdzieś
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 21:29
radio Toksyna FM - radio internetowe
trasie, wiesz, wypijemy sobie winko i pogadamy. Z Maćkiem Sikałą spotykam się też często, ale na niwie
sąsiedzkiej, bo mieszkamy w takim ciekawym trójkącie we Wrzeszczu: przy tej samej ulicy ja i Mikołaj, a
ulicę dalej Maciej Sikała, więc widuję go czasami nawet w sklepie. Myślę, że z Maćkiem też bardzo się
lubimy, tylko Mikołaj się uparł, żeby nie grać tej trasy i żeby reaktywacja się nie odbyła.
Myślisz, że pomysł z reaktywacją zespołu ma jeszcze szansę zaistnieć?
TT: Myślę, że pomysł z reaktywacją nie jest zły, bo tak jak mówiłem przed projekcją filmu: można
legendę zachować
w pamięci taką, jaka była i jej nie tykać, niech zostanie tam gdzie jest, albo można pokazać jak gramy
dzisiaj. Uważam, że warto, bo za dwadzieścia, trzydzieści lat będziemy już tetrykami&
Poza tym każdy z was poszedł muzycznie trochę w inną stronę i ciekawie by było ponownie was zestawić każdy z was mógłby wnieść coś nowego w tą reaktywację
TT: Absolutnie się zgadzam, ale Mikołaj powiedział przecież, że próby były słabe, z czym zgodzić się nie
mogę albo się nie zna na muzyce albo patrzył przez pryzmat swojej twórczości. Ja uważam, że robię
swoje, zarabiam pewnie tyle samo co on i tak samo gram dla stu osób nie zarabiam z muzyki. Żyję z
mediów, ponieważ wybrałem drogę Charlesa Ivesa, czyli staram się robić dla rodziny coś, za co mogę ją
utrzymać i gram muzykę rocknrollową. To, że ta muzyka jest prostsza jest moim wyborem, bo jazz
już mi się znudził&
&no właśnie chciałbym zapytać, czy jazz w Twoim życiu jest całkowicie domkniętą sprawą, ponieważ
mówiłeś, że nie powiedziałeś jeszcze ostatniego słowa w tej materii?
TT: To nie jest domknięta sprawa. Jestem obecnie w sytuacji, która, krótko mówiąc się nie składa na
granie jazzu. Dwa, może trzy lata temu nagraliśmy (Tymański Yass Ensemble przyp. TM), myślę,
fajną, udaną płytę z Monkiem (Thelonious Monk przyp. TM) i nie jestem w stanie sprzedać tej płyty
nikomu. Ta płyta jest ciekawa, bo ma też swoją taką legendę nie dość, że Monk jest postacią
arcyfrapującą, to jeszcze przy okazji napisałem opowiadanie Paląc Blanty z Ufo, które czyta Arkadiusz
Jakubik i staram się to sprzedać jako monodram, ale nie jest łatwo bez teatru, żeby to na przykład
przytulił. Graliśmy to parę razy, ale nie ma zapotrzebowania na Monka, ponieważ ludzie go w Polsce
nie znają. Myślę, że gdyby to był Charlie Parker, John Coltrane czy Miles Davis, to muzyka zostałaby
wchłonięta, no ale, Monk to wariat, ekscentryk i jest problem. Płyta jest trochę bopowa, trochę free
jazzowa i trochę elektroniczna i moim zdaniem jest odważna i wykręcona w każdą stronę i jakoś nie ma
wielkiej euforii pomimo tego, że puszczałem ją kilku osobom, którym się podobała. Moim zdaniem też
czasy są takie, że, jak to napisał mi kolega Szlagowski (Jarosław Szlagowski przyp. TM) z wytwórni
Universal Music Polska: Tymon, niestety nie widzę powodzenia tej płyty, będzie bardzo ciężko ją
promować. Ja się nie specjalnie nad tym pochylam podobna sytuacja jest z wydaniem reedycji płyt
Miłości . Film święci swoje triumfy, ludzie chętniej oglądają filmy niż kupują płyty, ale też jest problem,
żeby te wszystkie płyty wydać ponownie.
Gdzie można je dostać dzisiaj?
TT: Wiesz, chyba w tej chwili nigdzie Biodro (Biodro Records przyp. TM) nie funkcjonuje. Może, gdy
dostanę pieniądze z książki, zainwestuję pięć tysięcy w parę reedycji, chociaż nie wiem po co to robić? Po
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 21:29
radio Toksyna FM - radio internetowe
to, żeby stracić kolejną kasę? Wolę już sobie kupić nowy samochód (śmiech). Przecież to się absolutnie
nie opłaca. Nie znaczy to, że się poddam mam nadzieję, że kogoś po prostu namówię, może Agorę,
żeby wydała box. Wówczas zrobilibyśmy taki ruch, powiedzmy, bardziej komercyjny wydajemy
(Tymon & The Transistors przyp. TM) w Agorze płytę z coverami buntowników: od Elvisa Presleya do
Nirvany i Queens Of The Stone Age, która będzie dołączona do książki Maxa Cegielskiego (Leksykon
Buntowników przyp. TM) i mam nadzieję, że jakoś ta płyta - na której grają znakomici goście:
Wojtek Waglewski, Kasia Nosowska czy Natalia Przybysz może przybliży nas do współpracy nad boxem
Miłości. Widzę, że dryfujemy z Agorą w swoją stronę i coraz bardziej jest nam po drodze przy okazji
różnych produkcji, jak na przykład dystrybucji filmowej, ale nie powiem, żeby był szał na tą reedycję.
Czekam na lepsze czasy po prostu oddać tą twórczość za darmo mi się po prostu nie opłaca. Ciekawe,
swoją drogą, jest to, że zespół Miłość, dzięki filmowi właściwie na nowo zaistniał. Film widziało około 50
tysięcy ludzi w kinach i właściwie powinien być popyt na tą muzykę, ale odzew jest minimalny albo nie
ma go wcale, więc albo ktoś nie ma nosa albo nikogo już ta muzyka nie obchodzi.
Wróćmy jeszcze na moment do jazzu&
TT: Wiesz, z tym jazzem jest tak, że ja po prostu nie czuję ciśnienia na mieście, nie ma specjalnie
szału..
W kilku trójmiejskich pubach można trafić na jamy jazzowe, ale w dużej mierze opierają się one na
graniu coverów. Ewidentnie brakuje tego szaleństwa, o którym wspominasz w filmie, gdy mówisz czym
jest dla Ciebie ta muzyka.
TT: Wiesz, ja kocham jazz i na pewno dla mnie ta muzyka jest równie ważną miłością, co rocknroll.
Bez dwóch zdań. To tak, jakbyś pokochał Tai Chi i Karate to są przecież dwie różne sztuki, jedna jest
trochę bardziej populistyczna, a druga korzenna, prosta i brutalna, jak w rocknrollu. Jazz natomiast
jest muzyką bardziej wyrafinowaną, to jest inny świat dużej dynamiki, gdzie możesz grać na kwintet z
kontrabasem, fortepianem i wydaje ci się, że taki skład oferuje mniejszą ekspresję, a tak naprawdę
oferuje większą świat rocknrolla nie zna takiej dynamiki, tam są dwie, może trzy głośności. Jazz
oferuje zdecydowanie większe wyrafinowanie i przyznam się szczerze, że tęsknię do tego, a tak naprawdę
tęsknię do tego klasycznego składu z kontrabasem, ale bardzo ciężko jest mi złożyć taki skład. Musiałbym
poszukać wśród młodziaków, którzy mają ochotę na trochę fantazji możliwe, że jeszcze taka okazja się
nadarzy, ale to jest kwesta różnych takich małych przeciwności losu. Na przykład fakt, że mój kontrabas
pękł podczas pracy nad filmem reżyser wszedłszy do studia zaczął się trochę bardziej energicznie
krzątać i kontrabas spotkał się ze ścianą. Później jakoś kontrabasu nie miałem tak po prostu myślałem
o tym, by go kupić, ale z drugiej strony cały czas czekam na ten skład, obserwuję rynek muzyczny,
kolegów, którzy mają swoje składy. Mam tutaj na myśli Irka Wojtczaka, Tomka Ziętka, Kubę
Staruszkiewicza widzę, że oni mają swoje składy i są bardzo zajęci&
Współpracowałeś też z Wojtkiem Mazolewskim myślisz, że moglibyście tą współpracę nawiązać raz
jeszcze?
TT: Wojtek jest już trochę na innej orbicie. Przez chwilę był moim takim osobistym satelitą i bardzo mi
pomagał w Tymański Yass Ensemble. W tej chwili stał się gwiazdą to trochę tak jak w muzyce
rockowej: jeśli ktoś staje się gwiazdą, ma swój skład, już po prostu do ciebie nie przychodzi. Ale ja sam
na pewno pogram trochę muzyki jazzowej. Planujemy przywrócenie Tymański Yass Ensemble z tą płytą,
o której wspomniałem, ale cały czas czekam na dogodny moment.
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 21:29
radio Toksyna FM - radio internetowe
Jak wygląda polska scena jazzowa okiem i uchem Tymona Tymańskiego?
TT: Wiesz, myślę, że nie jest najgorzej, skoro takie zespoły jak Wojtek Mazolewski Quintet święcą
triumfy. Mógłbym oczywiście narzekać, że to nie jest taki rozwydrzony i szalony jazz, jak myśmy (Miłość
przyp. TM) grali, ale jest to bardzo przyzwoity zespół, młody, energetyczny skład. Może nie zrzesza
takich wybitnych instrumentalistów, jak Jacek Olter, czy Leszek Możdżer, ale jest to skład bardzo
wyrównany i ja miałem ogromną frajdę, słuchając ich na żywo w Radiu Gdańsk. Mam poczucie, że Wojtek
niejako kultywuje tą muzyczną kontynuację, czy to ze swoim kwintetem, czy z chłopakami z Pink Freud,
a ja trzymam kciuki za jego światowe sukcesy. Straciłem trochę kontakt z tą częścią sceny, którą
reprezentowały, po yassie, Contemporary Noise Quitnet czy Sing Sing Penelope nie wiem co się stało z
tym kapelami, mam nadzieję, że dalej grają. Bardzo mi się podoba scena warszawska spod znaku Lado
(Lado ABC przyp. TM) Masecki i Moretti (Marcin Masecki i Macio Moretti przyp. TM), próbowaliśmy
nawet coś grać razem, bo panowie dzwonili do mnie kilka razy pytając, czy mam kontrabas oraz
proponowali założenie tria. Ostatnio wszystkie pieniądze, jakie mam, wtłaczam bez dna w swój film
Polskie Gówno, więc tłumaczyłem im, że jeszcze chwilę, żeby poczekali i chyba trochę postawili na
mnie krzyżyk. Mimo wszystko panów Maseckiego i Morretiego bardzo szanuję i lubię jeśli jest mi do
kogoś blisko muzycznie, to właśnie do nich, bo ci panowie kontynuują granie muzyki yassowej w
swoistym dla siebie warszawskim wydaniu.
Wokalistyka jazzowa w polskim wydaniu?
TT: Tutaj się mało orientuję. Z wokalistami jest gorzej, jeśli chodzi o kontakt. Ja sam byłem na
wokalistyce i wytrzymałem pół roku (śmiech). Z wokalistów muzycy się trochę śmieją, podobnie z
jazzmanami to nie jest łatwy temat. Osobiście nie pasjonuję się wokalistami, owszem szanuję paru,
ale dla mnie takimi legendami są absolutnie Billie Holiday, Ella Fitzgerald, Sarah Vaughan, no i później
nie za bardzo było co zbierać, moim zdaniem. W muzyce tych trzech pań jest wszystko słucham ich do
dzisiaj. A dzisiaj są wokaliści lepsi, gorsi, ale brakuje tej magii. Przede wszystkim wokalistyka kojarzy się
trochę z lżejszą formą, bo jednak wokaliści często upraszczają tą muzykę to nie jest prawda o
wszystkich, ponieważ mamy, na przykład, Cassandrę Wilson, której wokal był całkiem pogięty. Istnieje
jednak taka cenzura, która dzieli muzykę wokalistyczną od instrumentalnej. Ta muzyka nie wali mnie po
prostu na kolana to jest pewien styl, który jest dla mnie za lekki, ja wolę trochę cięższy kaliber.
Rozmawiał Tomasz Montowski
http://www.toksyna.fm
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 21:29