Rodzina katolicka
Transkrypt
Rodzina katolicka
Rodzina katolicka - Ikea dała plamę wtorek, 02 grudnia 2008 10:51 Ikea nie jest tak prorodzinna, jak mi się wydawało, kiedy kupowałem tam swą kanapę, meblościankę i torbę. Szwedzki producent i sprzedawca mebli oraz artykułów wnętrzarskich co kwartał rozsyła swoim klientom pisemko, które jest skrzyżowaniem katalogu produktów z firmową gazetką. Jego zimowy numer otwiera okładka z hasłem: „Nowe modele wspólnego życia? 12 portretów rodzinnych”. Nieco dalej czytam: „Życie rodzinne się zmienia (...) Witamy w nowych czasach...”. Kolejne strony to przykłady, wskazujące, co mają na myśli ludzie z Ikei, kiedy mówią, że życie rodzinne się zmienia. Wśród przygotowanych przez nich portretów rodzinnych znalazł się także portret Iana i Steve’a – mieszkających razem mężczyzn, deklarujących, że „nie planują dzieci”. Takie oświadczenie nie miałoby, moim zdaniem, sensu, gdyby Ian i Steve byli dla siebie wyłącznie braćmi, kuzynami czy kolegami. „Rodzina to... dwie bratnie dusze” – piszą autorzy gazetki, dając do zrozumienia, że akceptują pogląd, że para osób tej samej płci to też rodzina, która może planować dzieci albo nie. Oswoić i zalegalizować Publikacja Ikei budzi sprzeciwy, bo zrównuje związek homoseksualny z rodziną, opartą na małżeństwie jednej kobiety i jednego mężczyzny. To (zamierzona czy nie) promocja związków homoseksualnych, która w dodatku zbiegła się w czasie z galą „Gali”, podczas której ogłoszono, że najpiękniejszą parę roku stanowi zdeklarowana para homoseksualna – Tomasz Raczek i Mariusz Szczygielski. (A pokazała to telewizja publiczna, która korzysta z pieniędzy z obowiązkowego abonamentu). Pojawiły się też informacje o planach wydania po polsku angielskiej bajki dla dzieci o „rodzinie” pingwinów, której bohaterami są dwa pingwiny – „tatusiowie” i ich (?) synek. Co trzeba zrobić, żeby zalegalizować coś, co budzi społeczny opór? Najpierw trzeba przeprowadzić kampanię społeczną, która oswoi z kontrowersyjnymi postawami, a następnie zbuduje dla nich społeczne poparcie. Zdaje się, że mamy właśnie do czynienia z próbą oswajania Polaków ze związkami homoseksualnymi. Można się spodziewać, że z czasem zaczną się pojawiać żądania ich legalizacji i prawa do adopcji dzieci. Co to komu szkodzi? Współżycie homoseksualne jest grzechem. Dlatego nie zasługuje na promocję. Pomyłką byłoby jednak sprowadzanie problemu do stwierdzenia, że promocja związków homoseksualnych to 1/2 Rodzina katolicka - Ikea dała plamę wtorek, 02 grudnia 2008 10:51 robienie na złość Kościołowi. – W państwach, w których pary homoseksualne zostały zupełnie oswojone społecznie, gdzie doszło do legalizacji konkubinatów homoseksualnych, spada ilość zawierania małżeństw, a wzrasta ilość rozwodów – stwierdził Tomasz Terlikowski, powołując się m.in. na książkę wybitnej amerykańskiej intelektualistki prof. Gertrude Himmelfarb („Jeden naród, dwie kultury”). Inaczej mówiąc: promowanie związków homoseksualnych to podkopywanie zasad, na których opiera się nasza cywilizacja. Media informują o protestach, które Polacy kierują pod adresem Ikei. Czy ich zdanie popierają tylko katoliccy i konserwatywni oszołomi? Chyba nie, bo podczas niedawnego referendum w Kalifornii obywatele tego stanu opowiedzieli się za poprawką do konstytucji stanowej, która określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny i blokuje w ten sposób legalizację związków homoseksualnych. A skoro takie poglądy dominują w zlaicyzowanej i lewicowej Kalifornii (i w 29 innych amerykańskich stanach), to o ileż więcej przeciwników promocji takich związków znajdziemy w Polsce. Krótko mówiąc: nie dajmy sobie wmówić, że większość Polaków zgadza się z tym, że para homoseksualna to też rodzina. Nie dla każdego coś miłego W pierwszej chwili pomyślałem, że publikacja w magazynie Ikei to tylko sposób na zagospodarowanie jakiejś niszy rynkowej. Że chodzi tylko o to, żeby w Ikei było dla każdego coś miłego. I żeby każdy zostawił w jej kasach trochę pieniędzy. Ale przypomniałem sobie o tekście, który ukazał się we wcześniejszym, jesiennym numerze jej pisma. Ukazał się w nim wywiad z młodą Hiszpanką, która na pytanie: „W który z dziecięcych przesądów ciągle wierzysz?” odpowiada: „Nadal wierzę w Boże Narodzenie!”. Gdyby Ikea rzeczywiście działała na zasadzie: „Dla każdego coś miłego”, to nie publikowałaby bezkrytycznie opinii, sprowadzającej jeden z najważniejszych dogmatów chrześcijańskich do poziomu irracjonalnego lęku przed czarną wołgą. Jarosław Dudała Źródło: Gość Niedzielny 2/2