Wieża - Jeszcze tego nie słyszałeś

Transkrypt

Wieża - Jeszcze tego nie słyszałeś
Jakub Gańko • WIEŻA
Lovers in the tower
The moon and sun divided, and the priestess kneels
Lovers in the tower
The moon and sun divided, let the fool decide
Bruce Dickinson “The Tower”
Dla Mirwen.
Słowo wstępne od autora
Tak naprawdę to nie ja wymyśliłem tę historię. Napisałem ją na podstawie notatek,
które znalazłem w niedawno zakupionym MacBooku i opatrzyłem zakooczeniem, które
wydało mi się prawdopodobne. Komputer był używany, na dodatek po kilku dniach zaczął
wariowad i musiałem go oddad. Czy teksty, które na nim znalazłem, to czyjś żart, czy też
prawdziwa historia.. Wierzcie w co chcecie.
Wiem, jak bardzo nieprawdopodobnie będzie to wszystko wyglądad. I pewnie nikt w
to nie uwierzy. Ale ta historia wydarzyła się naprawdę. Właśnie siedzę zamknięty w pokoju i
drżę o swoje życie. W każdej chwili drzwi mogą się otworzyd i wtedy pewnie zaraz umrę.
Mam dośd bezczynnego siedzenia tutaj i czekania na to. Dlatego zanim zostanę zabity, ja
pozabijam czas opisując tutaj wszystkie wydarzenia. Na szczęście zostałem tutaj zamknięty z
moim służbowym MacBookiem, więc mogę wszystko spokojnie spisad. Postaram się byd w
tym jak najdokładniejszy, przedstawid wszystko dokładnie tak, jak się wydarzyło.. Chociaż nie
wiem, czy to jeszcze możliwe. Nie wiem, czy moja opowieśd w ogóle kiedykolwiek opuści
mury tej pieprzonej wieży, może nie powinna. Ale to nie ma w tej chwili większego
znaczenia. Sobie też muszę to jakoś poukładad..
Zacznę więc może od kilku słów o sobie. Nazywam się Tadeusz i mam czterdzieści
dwa lata. Mam dziewięcioletnią córkę Anię, ale wychowuje ją żona Monika. Rozwiedliśmy się
trzy lata temu. Prowadzę firmę budowlaną, powodzi mi się całkiem nieźle.
Och, to przecież może byd ostatnia rzecz, jaką napiszę w życiu.. więc może ten jeden
raz postaram się byd szczery. Nienawidzę swojej byłej żony. Ta pieprzona szmata nie umiała
docenid niczego, co jej dałem. A dałem jej wszystko, harowałem jak wół na utrzymanie. Żeby
sobie mogła chodzid do drogich sklepów z ciuchami, przy okazji poplotkowad ze swoimi
głupimi psiapsiułami. Miała życie jak z reklamy, dzięki mnie miała wszystko. Ale nie, jej było
mało! Wracam pewnego dnia z roboty. Klient akurat odwołał spotkanie, więc byłem w domu
dwie godziny wcześniej. Chciałem zrobid Monisi niespodziankę. Wchodzę cicho do domu i idę
do salonu, a tam.. Monisia siedzi rozwalona na cały stół. W podartej koszuli, a niżej w ogóle
1
www.cth.boo.pl
bez niczego. Posuwał ją jakiś młody kutafon, który miał założyd w domu nowy Internet –
zupełnie jak w tandetnym pornolcu. Szybkie łącze z niemieckiej firmy. Pewnie dlatego
krzyczała mu „szpric mir!” czy coś takiego. Paskudny język, nie wiem jak można na co dzieo
tak mówid, a co dopiero kochając się z kobietą. W czym był problem? No na pewno nie po
mojej stronie. Potrafiłem w pełni zaspokoid jej potrzeby, to ją bolała głowa. Może chciała
zobaczyd, jak to jest z młodszym. Może chciała poczud się jak kurwa. Nie wiem.
Kwestie zawodowe.. Wcale mi się nie powodzi. Moja firma jest na skraju bankructwa.
Ostatnie zlecenie, przez które właśnie jestem tu, gdzie teraz jestem, miało postawid ją na
nogi. Pewnego dnia zadzwonił do mnie klient. Niemiecka firma komputerowa, co za ironia
losu. Ale uznaję zasadę, że w interesach nie ma sentymentów. Niemcy wydymali mi żonę,
teraz ja się wydymam ich grubą kasą. Tak przynajmniej wtedy myślałem..
Klient umówił się ze mną na jakimś zadupiu pod Warszawą, gdzie miał działkę pod
swoją inwestycję. Nawet nie pamiętam dokładnie nazwy, zresztą pewnie wam by też nic nie
powiedziała. Autobusy tam już nie dojeżdżają, bo nawet jezdni nie ma. Tylko jakieś wiejskie
drogi. I taką drogą właśnie jechałem tamtego dnia. Wokół była potworna mgła, jechało się
jak z podziurawionym prześcieradłem na przedniej szybie. Może ze trzy metry było widad
przed sobą. Żywej duszy wokół, wciąż tylko pola jakieś. Na takim polu właśnie nawalił mi
samochód. Wysiadłem, kombinowałem.. nic nie dało. Zadzwoniłem do Józka, mojego
wspólnika. Nagrałem mu wiadomośd na pocztę głosową, ale nie jestem nawet pewien, czy
do niego doszło. W takiej dziurze równie dobrze może nie byd zasięgu. Więcej prób kontaktu
nie wykonałem, bo komórka mi siadła.
Jak mi się znudziło stanie przy samochodzie i wymyślanie coraz gorszych wiązanek z
krzaczastych, wziąłem torbę z MacBookiem i postanowiłem przejśd się po tych zawszonych
polach. Też, cholera, nie miałem co robid, naprawdę.. Mgła nie opadała, można było jej
wręcz dotknąd. Strasznie mi ograniczała pole widzenia i pewnie dlatego nie zauważyłem od
razu budowli. Jedynej chyba w promilu 10 kilometrów. To była taka wieża, chyba strasznie
wysoka – we mgle nie można było dojrzed jej szczytu. Obszedłem ją dookoła, znajdując w
koocu duże, drewniane drzwi. Zamontowano na nich jakąś paskudną, mosiężną mordę z
metalowym kółkiem w gębie. Jej widok mnie zaniepokoił, no ale nie miałem specjalnie nic
innego do roboty, to zastukałem tym kółkiem. Pamiętam, że głuchy odgłos, jaki przy tym
wydałem, zaniepokoił mnie jeszcze bardziej. Ale potem było ciekawiej.
Drzwi otworzyły się dośd szybko. Stanęła w nich.. Och, to dopiero była kobieta. Drzwi
otworzyła mi wysoka blondynka w ubiorze pokojówki. Wiecie, co mam na myśli – taki
staromodny czarny ubiór z białymi elementami, koronkami i tak dalej. Zawsze mnie pociągały
takie wdzianka. Ta czarna sukienka pod spodem doskonale układała się na piersiach
blondynki, chod niestety dekolt przysłaniały te koronki. Skórę miała mlecznobladą,
nieskazitelnie gładką. Wąski nos, lekko zadarty do góry, co tylko dodawało jej uroku. Chociaż
najwięcej uroku miały jej oczy. W jej spojrzeniu widziałem zarówno ciekawośd, jak i jakiś lęk,
coś.. Dopiero później miałem się przekonad, co to było.
Zamiast klasycznego „słucham”, „dzieo dobry” czy innego „w czym mogę pomóc”,
kobieta uniosła brwi i spojrzała na mnie jeszcze słodszym, pytającym spojrzeniem. Przez
chwilę jej się przypatrywałem, po czym powiedziałem:
- Yy.. Popsuł mi się samochód. Macie tu może telefon albo coś..? Dzieo dobry w ogóle.
Blondynka patrzyła na mnie przez jakiś czas, jakby nie do kooca rozumiała, o czym
mówię. W koocu jednak odpowiedziała niepewnym głosem:
- Oczywiście, proszę pana. Proszę, niech pan wejdzie do środka.
2
www.cth.boo.pl
Uśmiechnąłem się z wdzięcznością i wszedłem przez drzwi. Gdy przechodziłem obok
niej, nasze ubrania musnęły się delikatnie, co.. No, to było bardzo miłe. W środku wieży
panował mrok. Poczułem się w jakimś średniowiecznym lochu. Oświetlenie z pochodni,
ściany ze starych cegieł, drewniany stół – te klimaty. Naprawdę nie wiem, skąd takie miejsce
wzięło się w XXI wieku.
- Trochę tu.. dziwnie. – skomentowałem na głos wystrój wieży.
- Och, pani Gillespie ceni sobie średniowieczny klimat. – blondynka zdawała się byd dośd
spięta - Nie pozwala na remonty ani jakiekolwiek unowocześnienie.
- Pani Gillespie?
- Właścicielka.. – kobieta jakby zawahała się na chwilę - naszej wieży.
- Ach, rozumiem. Ale telefon macie?
Blondynka uśmiechnęła się serdecznie i chyba na chwilę rozluźniła.
- Tak, oczywiście.
Szliśmy we dwoje w głąb korytarza, mijając ściany z pochodniami. Zdawało się, że w
pomieszczeniach nie ma żadnych okien. W koocu doszliśmy do drewnianych drzwi. Kobieta
sięgnęła po klucz do kieszeni w swoim stroju i otworzyła je, jednak zanim weszliśmy do
środka, rozejrzała się wokół. Puściła mnie przodem, a następnie przymknęła drzwi i w
ciemnym pokoju rzuciła mi się na szyję. Czułem na sobie jej smukłe ramiona i jej oddech. Gdy
mnie obejmowała, mogłem poczud jak przyciska do mnie swoje jędrne piersi, które wcześniej
tak cudnie napinały strój pokojówki. W półmroku dostrzegłem, jak rozchyla usta i myślałem,
że zaraz mnie pocałuje, ale tylko wyszeptała:
- Musisz mi pomóc.. Błagam, pomóż mi..
Jej bliskośd, smutny głos i blask oczu, który dostrzegałem dzięki światłu pochodni z
sąsiedniego korytarza sprawiały razem, że nie było w tamtej chwili rzeczy, której bym dla niej
nie zrobił. Jednak gdy chciałem zapytad, jak mógłbym jej pomóc, drzwi uchyliły się nieco
bardziej. Blondynka błyskawicznie to zauważyła i momentalnie odsunęła się ode mnie. Do
pokoju zajrzała dojrzała kobieta, może już koło czterdziestki, ale też świetnie wyglądała. Jej
wiek i doświadczenie życiowe, które biło od niej na pierwszy rzut oka, wzbogacały jej wygląd
o jakąś taką.. klasę. Miała srogie spojrzenie, potęgowane jeszcze przez wyraźnie zarysowane
brwi. Długie czarne włosy spięte z tyłu. Widad było od razu, że to kobieta, która lubi mied nad
wszystkim władzę. Budziła respekt i robiła wrażenie na mężczyźnie – jej czerwona suknia,
odsłaniała naprawdę świetne nogi.
- Co się tutaj dzieje? – zapytała podniosłym tonem. Nie było to tak sympatyczne, jak głos
pokojówki, ale podobało mi się.
- Pan.. – służąca spojrzała na mnie, jakby chciała żebym się przedstawił, ale byłem zbyt
oszołomiony w tamtej chwili, by zrozumied jej aluzję, więc nie odezwałem się – Pan szukał
telefonu, miał awarię samochodu..
Kobieta w czerwonej sukni zlustrowała dokładnie twarz dziewczyny, jakby chciała
wykryd w niej kłamstwo. Po chwili odpowiedziała stanowczo:
- Telefon jest popsuty. Zadzwonię po pomoc ze swojego prywatnego. Wiktorio, zaprowadź
pana do jadalni i przygotuj posiłek.
- Nie, nie chciałbym robid kłopotu.. – odparłem faktycznie zakłopotany.
- Nalegam. – odparła twardym tonem kobieta i spojrzała na mnie ostro. To spojrzenie to było
coś..
Następnie opuściła pokój i udała się – jak wtedy myślałem – zadzwonid po pomoc, ja
zaś poczułem na swoim ramieniu rękę Wiktorii.
- Pan pozwoli za mną.. – poprosiła delikatnie służąca, z nutą smutku w głosie.
3
www.cth.boo.pl
Poprowadziła mnie po schodach wieży. Minęliśmy kilka pięter. Budynek z zewnątrz
wydawał się bardzo wysoki, fakt, ale nie tak szeroki, by pomieścid jeszcze kilka pokojów na
każdym piętrze. Architektura i rozplanowanie wieży były zdumiewające. W koocu doszliśmy z
Wiktorią do sporej sali, przez którą rozciągał się wielki stół. Dziewczyna kazała mi usiąśd przy
nim i chwilę poczekad. Tak też zrobiłem i miałem nadzieję, że jak wróci, będę mógł już bez
przeszkód porozmawiad z nią o sytuacji sprzed przyjścia kobiety w czerwonej sukni. Jaką
pomoc miała wtedy na myśli.
Siedziałem więc przy tym wielkim stole kilka minut, po czym przyszła z powrotem
Wiktoria i przyniosła mi srebrną tacę, przykrytą pokrywką. Postawiła ją przede mną,
powiedziała „proszę” i chciała odejśd, lecz złapałem ją za nadgarstek.
- Poczekaj. Mówiłaś przedtem.. Zanim przyszła ta kobieta..
- Och.. – jęknęła z przejęciem Wiktoria – Niech pan o tym zapomni. Przyjedzie pomoc,
wyjedzie pan stąd i proszę już nigdy o tym nie myśled.
- Powiedz! Chcę wiedzied.
- Nie, nie chcę pana w to wciągad.. Pani Gillespie dzwoni teraz po pomoc, przyjadą, naprawią
paoski samochód.. I niech pan stąd wtedy jak najszybciej odjeżdża.
Gdy Wiktoria chciała odejśd, dostrzegłem pod jej ubraniem, że ma na plecach
paskudną, krwawą bliznę.
- Czy to, co masz na plecach ma z tym jakiś związek? Oto chodzi? To ta kobieta w czerwieni,
pani Gilespie?
Wiktoria uniosła odwróconą ode mnie głowę i zaczęła łkad. Nie powiedziała nic,
jedynie wyrwała zdecydowanie swoją rękę z mojego uścisku i uciekła. Nie mogłem nic zrobid,
więc zająłem się posiłkiem, który mi przygotowała, bo i apetyt już we mnie zdążył się
obudzid. Taca kryła pod przykrywką przepięknie przyrządzonego kurczaka. Czym prędzej
zacząłem go zajadad. W międzyczasie usłyszałem za sobą kroki. Przez chwilę myślałem, że to
Wiktoria wróciła, ale nie – do jadalni weszła kobieta w czerwieni. Pani Gilespie. Usiadła obok
mnie i przez chwilę przypatrywała mi się. W zasadzie to wierciła mnie wzrokiem, nawet na
chwilę go nie spuściła, ani też nie mrugnęła. Jej długie, czarne włosy tym razem były
rozpuszczone i swobodnie opadały na ramiona. Twarz nie zdradzała żadnych uczud. Nieco
speszony jej wzrokiem patrzyłem nad nią znad kurczaka, aż w koocu się odezwała.
- Zostaniesz u nas na noc. Niestety nie udało mi się sprowadzid pomocy do twojego
samochodu.
- Na noc? Ale ja nie mogę, mam spotkanie..
Pani Gilespie lekko uniosła brew – tak lekko, że przez moment miałem wrażenie, że
tylko mi się zdawało. Zrozumiałem jednak, że chce mnie w ten sposób uciszyd i pokazad, że
jej decyzja jest stanowcza i ostateczna. Nie mam się z nią co kłócid, gdyż i tak nie mam szans.
Tak, ta kobieta zdecydowanie miała osobowośd..
- Po obiedzie Wiktoria przyszykuje ci pokój. Będziesz mógł tam spędzid noc.
Imię „Wiktoria” zabrzmiało z jej ust tak.. dziwnie. Wyraziła się o niej z pogardą, co
mogłem zrozumied, to przecież tylko jej służąca, ale w tonie jej głosu było coś jeszcze.
Przypomniała mi się blizna na plecach Wiktorii. Chciałem delikatnie zagadad na ten temat..
- Co do Wiktorii..
Gdy tylko wypowiedziałem jej imię, mógłbym przysiąc, że w oczach pani Gilespie
wybuchł najprawdziwszy płomieo. Coś co mnie przeraziło i od razu zraziło do kontynuowania
tematu.
- Nie słuchaj jej, dobrze ci radzę. – poradziła mi stanowczym głosem, w którym zdawała się
tłumid wściekłośd. – Zostajesz na noc. Jutro stąd wyjedziesz.
4
www.cth.boo.pl
Przez moment jeszcze pani Gilespie przypatrywała się mi, jak trzymam w dłoni nogę
kurczaka i trochę zszokowany nie do kooca wiem, jak zareagowad, po czym wstała od stołu i
zostałem w jadalni całkiem sam. Nie miałem pojęcia, co o tym myśled. Trafiłem do potwornie
dziwnej wieży, zamieszkiwanej przez dwie potwornie dziwne, ale i piękne kobiety. Ta cała
aura dziwności i tajemniczości z jednej strony mnie bardzo intrygowała, lecz z drugiej coś
mówiło mi, że powinienem się z tego miejsca jak najszybciej wynosid. Teraz jednak i tak nie
miałem takiej możliwości, więc musiałem zostad na noc.
Gdy skooczyłem jeśd i opuściłem jadalnię, zaraz przy drzwiach trafiłem na Wiktorię.
Wyraźnie nie chciała patrzed w moją stronę, była jeszcze bardziej speszona moją osobą po
poprzedniej rozmowie i tylko wyszeptała pod nosem „proszę za mną”. Znów poprowadziła
mnie schodami, tym razem w dół, i zatrzymała przed drewnianymi drzwiami, bardzo
podobnymi do tych, gdzie nakryła nas pani Gilespie. Wiktoria otworzyła je kluczem i gestem
ręki zaprosiła do środka. Nie chciała się do mnie odzywad. Posłusznie wszedłem więc do
niewielkiego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.
Pokój był naprawdę niewielki, ale posiadał jedną rzecz, która od razu zwracała uwagę:
okno. Powoli zapadał już wieczór, więc dawało umiarkowaną ilośd światła, ale i tak była to
bardzo miła odmiana po ciemnych lochach oświetlanych jedynie pochodniami. Pod oknem w
rogu stało łóżko. Chociaż to może za dużo powiedziane – ot, materac w drewnianej ramie.
Żaden szczyt wygody, ale w sam raz do spania. Po drugiej stronie pomieszczenia stał regał z
książkami i stare biurko, na którym od razu położyłem moją torbę z MacBookiem. Rzuciłem
okiem na książki - Moore, Renaldo, Gordon.. Kilka wyjąłem i przejrzałem, np. Leonarda
Rhine’a albo jakiś stary notatnik z zapiskami. W nim były dziwne rzeczy – jakieś okropne
rysunki i niezrozumiałe zapiski. W większości ilustracji przewijały się potwory, torturowani
ludzie (głównie kobiety), masa czerwonych bohomazów, mających imitowad krew..
Zaniepokoiło mnie to, muszę przyznad. Od razu skojarzyło mi się z tą szramą Wiktorii.
Chciałem trochę powęszyd w Internecie. Może znalazłbym jakieś informacje na temat
tego miejsca? Niestety, gdy tylko odpaliłem MacBooka okazało się, że mój bezprzewodowy
Internet tutaj nie działa. Trochę więc w nim pogrzebałem, ułożyłem kilka pasjansów, potem
znów wziąłem się za te dziwne książki i tak zeszło do wieczora. Gdy za oknem zrobiło się
całkiem ciemno, położyłem się na łóżku i próbowałem usnąd.
I wtedy usłyszałem, że drzwi do mojego pokoju się otwierają. Lekko uchyliłem oczy,
by spróbowad dostrzec, co się dzieje. Okazało się, że to Wiktoria. Delikatnie zakradła się do
środka, trzymając w ręku małą świecę. Gdy postawiła ją na biurku, ja usiadłem na łóżku.
Spojrzała na mnie pełnym strachu spojrzeniem.
- Co się.. – zacząłem, ale ona pokręciła szybko głową z błagalnym wzrokiem. Podeszła do
mnie bliżej i położyła mi palec na ustach:
- Tylko żadnych, pytao proszę.. – powiedziała na bezdechu, po czym usiadła obok mnie i
pocałowała. Od razu pozwoliła, by mój język zagościł w jej ustach. Siedzieliśmy tak przez
dłuższą chwilę w namiętnym uścisku, aż chyba nabrała pewności siebie. Zdjęła swoją nocną
koszulę, ale wtedy na chwilę jeszcze się zawahała.
- Co się stało?
- Moja blizna.. – odparła i spuściła głowę. Położyłem jej dłonie na policzkach i uniosłem ją z
powrotem do góry, po czym powiedziałem prosto w jej cudne, zielone oczy:
- Jesteś piękna. – po czym zacząłem całowad jej piersi i..
5
www.cth.boo.pl
Cholera, zawiesił mi się MacBook. Nigdy wcześniej mi się coś takiego nie zdarzyło.. To
chyba to miejsce musi tak na niego wpływad. Dobrze przynajmniej, że dokument się
automatycznie zapisuje na bieżąco i niczego nie straciłem.
Na czym to skooczyłem? A, tak, wspaniała noc z Wiktorią. To był najlepszy seks, jaki
miałem w całym życiu. Aż niemożliwe, że to był jej pierwszy raz – było tak dziko, namiętnie..
Niestety, gdy obudziłem się koło południa, jej już obok mnie nie było. Szybko ubrałem się i
wyszedłem z pokoju. Miałem nadzieję, że ją znajdę, ale zamiast Wiktorii trafiłem na panią
Gilespie.
- Widzę, że wreszcie wstałeś. – odparła ironicznie. Była ubrana w tę samą czerwoną suknię,
co wczoraj. I charakteryzował ją ten sam arogancki, wywyższający się i władczy styl bycia. –
Niestety, w dalszym ciągu nie udało mi się skontaktowad z pomocą. Wygląda na to, że
utknąłeś tu na dłużej.
Czyżby przez jej twarz przemknął złośliwy uśmiech, gdy to mówiła? A może tylko mi
się w tamtej chwili wydawało? Zresztą w ogóle puściłem wtedy tę informację mimo uszu.
Interesowała mnie tylko Wiktoria. Po ostatniej nocy z nią, mogłem zostad w wieży i do kooca
życia. To zabawne, prawda? Jak się dałem łatwo podejśd. Ja, czterdziestodwuletni facet,
który miał już nigdy nie zaufad żadnej kobiecie. Tymczasem dałem się otumanid jakieś młodej
blondynie. Ale to naprawdę nie była normalna kobieta.. Gdybyście przeżyli taką noc, jak ja
wtedy, zrozumielibyście bez problemu.
Zatem nie przykładając większej wagi do tamtej informacji, zapytałem od razu:
- Gdzie jest Wiktoria?
Wiedziałem, że może to wzbudzid ostrą reakcję pani Gilespie, pamiętałem przecież
wczorajszą „rozmowę” z nią przy obiedzie. Ku mojemu zdziwieniu jednak, uniosła tylko z
zaciekawieniem jedną ze swoich demonicznych brwi i w pełni spokojnie odpowiedziała:
- Widzę, że cię bardzo zainteresowała.. Ale dzisiaj to ja dbam o twoją wygodę.
Nie podobała mi się ta sytuacja. Czy pani Gilespie zrobiła coś Wiktorii? Przecież jeśli to
ona wcześniej była odpowiedzialna za jej bliznę na plecach.. Wiedziałem jednak, że nie mogę
dad po sobie znad tych obaw. Postanowiłem więc wziąd udział w grze pani Gilespie, a w
międzyczasie spróbowad się dowiedzied czegoś więcej o tej dziwnej wieży i byd może znaleźd
Wiktorię.
Pani Gilespie na sam początek zabrała mnie do jadalni. Tam przygotowała mi
jajecznicę i kilka kanapek. Przez całe śniadanie jedynymi jej słowami było pytanie „smakuje
ci?”, a tak to cały czas tylko mi się przypatrywała. Odnosiłem jednak wrażenie, że dziś już nie
tak ostro i przeszywająco, jak dzieo wcześniej.
Po śniadaniu nawiązaliśmy jakiś kontakt. Pani Gilespie zdradziła mi swoje imię, Dalia, i
zabrała na krótką wycieczkę po wieży. Dowiedziałem się, że kiedyś była to siedziba kobiecego
zakonu, który miał ochraniad okolicę przed demonami. Tyczyło się to zwłaszcza sukubów,
demonów przybierających postad nieziemsko pięknych kobiet, które kusiły, a następnie
wysysały energię życiową z zamieszkujących pobliskie wioski chłopów. Zakon specjalnie
składał się z samych kobiet, gdyż one były niewrażliwe na kuszenia sukubów.
Oczywiście potraktowałem to wszystko jak głupie legendy, żeby nie powiedzied nawet
bajki, które Dalia opowiada mi, by jakoś zająd mi kolejny dzieo w Wieży. Co prawda pokazała
mi na potwierdzenie swoich opowieści rozmaite stare księgi, notatniki i dzienniki, przy okazji
zapytałem o te z mojego pokoju, które tak mnie zaniepokoiły poprzedniego dnia, ale w
dalszym ciągu nie traktowałem tego poważnie.
Gdy obejrzeliśmy kilka komnat wypełnionych po brzegi książkami i przy okazji
dowiedziałem się co nieco o wieży, Dalia zaprosiła mnie do swojego pokoju. W porównaniu
6
www.cth.boo.pl
do mojego, był on szczytem luksusu. Zamiast niewygodnej pryczy – wielkie, czerwone łoże z
baldachimem, dookoła piękne regały z lakierowanego drewna, a nie takie rozsypujące się jak
u mnie, a w nich cudownie powydawane książki, ze złoconymi okładkami, niektóre w skórze..
Za to podobnie jak i w mojej komnacie, tak i u Dalii było okno.
Gdy tylko weszliśmy do tego pokoju, a ja stałem jak wryty i obserwowałem jego
wnętrze, Dalia zamknęła za sobą drzwi. Zapytałem się, co robi, ona zaś w odpowiedzi
rozpuściła swoje czarne włosy, sięgnęła za plecy i w jednej chwili stanęła przede mną jedynie
w swoich czarnych kabaretkach. Kolejny raz muszę przyznad – jak na swoje lata Dalia
wyglądała przecudownie. Jej biust zachował młodzieoczą jędrnośd, a skóra witalnośd i
miękkośd w dotyku. Dodatkowo specyficznego uroku dodawał jej fakt, że gdy tak stała
przede mną naga, w dalszym ciągu sprawiała wrażenie tej bezdusznej i stanowczej pani
Gilespie. Pociągało mnie to. Nawet jej władczy ton głosu pozostał na miejscu, gdy bez
mrugnięcia okiem powiedziała „weź mnie” i rzuciła się ze mną na swoje wielkie łoże. W
namiętnych pocałunkach to ona przejęła inicjatywę, ja się wtedy nawet nie zdążyłem
rozebrad, więc po kilku z nich sama rozpięła mi koszulę, a następnie zjechała niżej, rozpięła
mi pasek u spodni i zaczęła..
Czy to naprawdę był Jacek?!
Przed chwilą mój komunikator internetowy wywalił okienko informujące o tym, że
Jacek jest dostępny. Jacek – mój wspólnik, do którego próbowałem się dodzwonid, jak tylko
tutaj przyjechałem. Niestety, gdy tylko kliknąłem okienko komunikatora, okazało się, że
wcale dostępny nie jest. W dalszym ciągu nie ma Internetu, na dodatek bateria powoli mi się
wyczerpuje.. Kolejna awaria niezawodnego MacBooka? A może to ja mam już jakieś zwidy?
Nie wiem, ile mi jeszcze czasu zostało, więc muszę się pospieszyd z przekazaniem
tutaj wszystkich dalszych wydarzeo. Seks z Dalią nie był już tak dziki i szaleoczy jak z Wiktorią,
w koocu to już była doświadczona kobieta, która wiedziała, czego chce. Co nie zmienia
jednak faktu, że znów przeżyłem cudowne chwile. Monika przecież była w podobnym wieku,
a nigdy nie dała mi takiej rozkoszy. Gdy już po wszystkim leżałem cały zgrzany wtulony w jej
piersi, nie do kooca kontrolując swoje zachowanie, wymsknęło mi się:
- Jak tak dalej pójdzie, to nie wyrobię..
Dalia spojrzała na mnie.
- Nie przesadzaj, przecież to były tylko dwa razy.
Wtedy poczułem, że muszę powiedzied Dalii o Wiktorii. Jestem jej to winny, chociażby
za to, co przed chwilą mi dała.
- Dalio.. Musisz coś wiedzied.
Dalia uniosła brew z zaciekawieniem. Wykonała ten sam gest, który już widziałem tyle
razy w ciągu dwóch dni.
- Tej nocy spałem z Wiktorią.
Uniesienie brwi zamieniło się w coś o wiele poważniejszego. Dalia przybrała jeszcze
bardziej srogi wyraz twarzy, niż zwykle. W jej oczach mogłem dostrzec ten sam płomieo, co
dzieo wcześniej, gdy wspomniałem przy obiedzie o Wiktorii. Starałem się uspokoid sytuację..
- Zrozum, przyszła do mnie w nocy.. Była bardzo smutna, przygnębiona.. Inicjatywa wyszła
tak naprawdę z jej strony! To ona mnie prowokowała, w zasadzie jak tylko przyjechałem..
- Ty głupcze! Nic nie rozumiesz!
- Ta blizna na plecach Wiktorii.. Powiedz, to ty zrobiłaś?
- TAK! Ona jest demonem, nie rozumiesz tego?!
- Dalio, o czym ty mówisz..
7
www.cth.boo.pl
- Zakon! Pamiętasz jak ci mówiłam o zakonie? Ja jestem ostatnim żyjącym członkiem!
Mieszkam w tej wieży i moim zadaniem było pilnowanie Wiktorii. To sukub!
- Co ty pleciesz..
- Miałam za wszelką cenę chronid Wiktorię przed kontaktem z jakimkolwiek mężczyzną! Ona
potrzebowała twojego nasienia. Nawet nie wyobrażasz sobie, co zrobiłeś gdy ją wczoraj
zerżnąłeś!
Dalia od początku wydawała mi się dziwna. Ale te bzdury, które zaczęła wtedy pleśd..
Nie wiedziałem, jak postąpid. Na chwilę zmieniłem o niej zdanie, gdy się z nią przespałem, ale
teraz znów wróciły do mnie złe myśli. Że to ona jest tą złą w tej wieży i że powinienem zostad
po stronie Wiktorii, chronid ją przed Dalią.
- Szybko! Musimy jak najszybciej znaleźd Wiktorię! Postąpiłeś potwornie nierozważnie, ale
może jeszcze nie jest za późno..
Dalia szybko wstała z łóżka, ubrała się i gestem ręki nakazała mi zrobid to samo.
Następnie wybiegliśmy z jej pokoju i zaczęliśmy przeszukiwad wieżę. Dalia postanowiła, że
najlepiej będzie, jeśli się rozdzielimy – ona poszła na górę, ja miałem przeszukad dół.
I to ja miałem więcej „szczęścia” – znalazłem Wiktorię w moim pokoju. Siedziała na
łóżku skulona i płakała. Wyglądała wtedy tak delikatnie, na tak zagubioną.. Jak mógłbym
uwierzyd w jakieś pierdoły Dalii o demonach?
- Wiktorio..
Dziewczyna uniosła głowę, spojrzała na mnie i za chwilę rzuciła mi się na szyję.
Przytuliłem ją mocno i dopiero wtedy poczułem coś dziwnego.. Jej brzuch. Zdawał się
znacznie urosnąd od wczoraj, kiedy miała taką idealną sylwetkę. Czyżby była w ciąży? Ale
przecież to niemożliwe, w jeden dzieo.. Zatem może w słowach Dalii było ziarenko prawdy?
Delikatnie odsunąłem Wiktorię od siebie, by upewnid się na własne oczy. Tak,
wyglądała zupełnie jak kobieta w ciąży.
- Co to jest? – spytałem niepewnie, wskazując jej brzuch.
- To.. to jest nasze dziecko.. – odpowiedziała mi równie niepewnie.
- Ale jak to możliwe?
- Nie pytaj, proszę.. Potrafisz się po prostu z tego cieszyd?
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzied. To była najbardziej popieprzona sytuacja, w
jakiej kiedykolwiek się znalazłem. Od odpowiedzi jednak uratowało mnie nagłe wtargnięcie
Dalii do pokoju. Przerażona wykrzyknęła od razu w moją stronę:
- Odejdź od niej!
Odskoczyłem w stronę drzwi, tak że znalazłem się obok Dalii. Wiktoria zrobiła smutną
minę.
- Nie.. cieszysz się..? – zapytała załamanym głosem.
- Nie słuchaj jej! Za nic w świecie nie możemy dopuścid, by urodziła to dziecko! –
wykrzykiwała Dalia. Dopiero teraz zauważyłem, że w ręce trzymała nóż. Skoczyła z nim teraz
w stronę Wiktorii i próbowała zadad jej cios w brzuch. Wiktoria jednak dokonywała zwinnych
uników. W jej sposobie poruszania się było coś nieludzkiego – zdawała się odskakiwad przed
ciosem, gdy tylko ten zrodził się w głowie Dalii. Obie kobiety walczyły ze sobą przez krótką
chwilę. W pewnym momencie Wiktoria wskoczyła na łóżko, przeskoczyła nad głową Dalii i
zaszła ją od tyłu. Złapała ją za rękę i jednym ruchem wyszarpnęła jej z dłoni nóż. Ja stałem
cały czas jak wryty, obserwując całą walkę. Nie wiedziałem, co robid, wszystko działo się tak
szybko.. I to była tylko chwila, Wiktoria dźgnęła Dalię w prawą pierś. Gilespie nie miała szans
odskoczyd, takich uników dokonywała tylko jej przeciwniczka..
8
www.cth.boo.pl
Dalia upadła na kolana i próbowała sięgnąd noża, lecz ręce najwyraźniej odmawiały
jej posłuszeostwa. W koocu udało jej się niezgrabnym ruchem wyciągnąd ostrze z klatki
piersiowej, lecz chwilę po tym padła na podłogę. Do ostatniej chwili zachowała w swoim
spojrzeniu pewnośd siebie i godnośd. Nie patrzyła jednak ani na mnie, ani na stojącą teraz w
kącie Wiktorię. Patrzyła przed siebie, jakby obserwowała drogę, która właśnie się przed nią
zarysowała. Znałem ją tylko dwa dni, ale zdążyła zdobyd mój podziw i szacunek. W
dzisiejszych czasach rzadko trafiają się kobiety z taką klasą.
Wtedy jednak nie myślałem o tym, w ogóle trudno mi było skupid myśli. Patrzyłem na
umierającą Dalię, przerażoną Wiktorię kryjącą twarz w rękach i nie mogłem się ruszyd.
Dopiero po chwili przypomniałem sobie słowa Dalii. Podbiegłem do jej ciała, podniosłem
leżący teraz na podłodze nóż i rzuciłem się na nieświadomą chyba całej sytuacji Wiktorię. Ta
jednak błyskawicznie odskoczyła. Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Jestem matką twojego dziecka.. Nie cieszysz się z niego, prawda? Nie kochasz mnie, nie
chcesz..
Mówiła to z takim smutkiem i przekonaniem, że nie sposób było się jej oprzed. Byłem
jednak świadomy nieprawdopodobnego charakteru całej sytuacji. Dobrze wiedziałem, że ona
nie może byd ze mną w ciąży. Przynajmniej nie jeśli jest człowiekiem..
Wiktoria dostrzegła jednak mój moment zawahania i wykorzystała go, by odebrad mi
nóż.
- Zabiłabym cię teraz, wiesz? – mówiła rozhisteryzowanym głosem z łzami w oczach. – Ale
przecież.. Dziecko musi mied ojca.. Ty nim nie chcesz byd, ale powinieneś byd chociaż przy
porodzie! Potem cię zabiję..
Gdy tylko wypowiedziała to ostatnie zdanie, z wyczuwalną chęcią słodkiej zemsty,
wybiegła z pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Nie wiem, co planowała dalej. Na pewno mnie
zabid. Lecz siedzę już zamknięty w tym pokoju od kilku godzin i nic się nie dzieje. Nie
dochodzą do mnie żadne odgłosy z innych komnat. Ciało Dalii zaczęło się blednąd. Zdążyłem
już chyba spisad całą historię, może jeszcze uzupełnię poprzednie notatki..
Coś się dzieje przy drzwiach. Chyba zaraz się otworzą.. CHOLERA, BATER…….
Epilog
Jacek stał obok samochodu Tadeusza. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach pośród
mgieł, udało mu się znaleźd wóz jego partnera w interesach. Był zdziwiony, że jego przyjaciel
nie został w samochodzie. Gdy zaczął się przechadzad po okolicy, z nadzieją na znalezienie
Tadeusza, dostrzegł wysoką wieżę. Wydawała się ogromna, zwłaszcza że mgła nie pozwalała
dostrzec jej szczytu. Obszedł ją dookoła i znalazł wreszcie drewniane drzwi, na których
zawieszona była mosiężna podobizna jakiegoś potwora, z kółkiem w ustach. Jacek zastukał
kółkiem do drzwi i po chwili otworzyła mu przepiękna, szczupła blondynka o delikatnej
urodzie w stroju pokojówki.
- Słucham? – zapytała głosem równej urody.
- Szukam przyjaciela.. Dzwonił do mnie z tych okolicy, że się zgubił.
- Przyjaciela.. Chyba jestem w stanie panu pomóc. – odparła z zadowoleniem dziewczyna i
gestem głowy zaprosiła go do wnętrza wieży..
Maj 2008
9
www.cth.boo.pl
LIGHTBULB TWO: WIEŻA
(907577)
10
www.cth.boo.pl