Nr 4(62) Rok 2007
Transkrypt
Nr 4(62) Rok 2007
Magazyn nr 4 (62) Rok 2007 ISSN 12339997 15 lat razem 1992-2007 Stowarzyszenie KARAN Kwartalnik poŚwiĘcony promocji zdrowia Stowarzyszenie KARAN organizacja pożytku publicznego W numerze Przesłanie 3 Przesłanie Jego Eminencji Kardynała Zenona Grocholewskiego 4 Przyczyny uzależnienia od narkotyków - M. Powierza 5 Przełamywanie barier. Socjalizacja grup marginalizowanych a sztuka - W. Gola 6 Używanie substancji psychoaktywnych przez dzieci i młodzież. Uwarunkowania profilaktyki - E. Gabryszewska-Nogaj 8 Od maja 2004 Stowarzyszenie Karan jest organizacją pożytku publicznego. Każdy z Państwa może przeznaczyć 1% podatku dochodowego na wsparcie działalności naszej organizacji. Serdecznie dziękujemy! D n B NORD Polska SA 27 1370 1154 0000 1706 4639 9901 Gdzie moŻna nas znaleŹĆ? 03-750 WARSZAWA Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny, Poradnia rodzinna i uzależnień, Młodzieżowa grupa wsparcia, Hostel ul. Grodzieńska 65 tel./fax 022 618 65 97 Współuzależnienie - Chora miłość - E. Opilowska 10 Praca socjalna z osobami sięgającymi po narkotyki - M. Mikołajczyk 12 Promocja zdrowia - J. Wojda 13 Promocja zdrowia psychicznego w szkole - E. Nerwińska 16 Jak się relaksować - E. Zając 17 Depresja - G. Turzyńska 18 Samotny od dnia narodzin - M. Anyż 21 Rola ojca w wychowaniu - A. Jóźwiak 22 Koalkoholizm - A. Siwicka 23 Szkoła wychowania – ZDROWIE - G. Turzyńska 25 ATA - J. Bereda 26 Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy (...) - E. Gabryszewska-Nogaj 27 ul. Grodzieńska 65 Teatr jako sztuka rozwijająca i kształtująca (...) - A. Jakóbczyk-Gola 28 HIV/ AIDS - tekst Ks. dr P. B. Rosika 30 ul. Malczewskiego 52 tel. 022 849 41 15 Rodzina przeciw AIDS 31 Kwartalnik KARAN „Narkomanii – Nie!” Stowarzyszenie Katolicki Ruch Antynarkotyczny KARAN Redagują: ks. dr Paweł Rosik SAC (Red. Naczelny), Z-ca M. Mikołajczyk, B. Bereda, B. Rozmus, E. Opiłowska, E. Życzewska i inni Współpracują: B. Rosiek, ks. M. Dziewiecki, ks. prof. Cz. Cekiera, dr T. Wereżyńska Foto: © Copyright ks. P. Rosik SAC i inni Korekta: Jan Bereda Nakład 10.000 egzemplarzy Magazyn wydany ze środków: Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Ministerstwo Edukacji Narodowej, oraz Stowarzyszenia KARAN Egzemplarz bezpłatny Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w tekstach Tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca! Adres redakcji: 03-750 Warszawa 4, ul. Grodzieńska 65, skr. poczt. 206, tel. 0 22 618 65 97 Magazyn KARAN dostępny w bibliotekach, kuratoriach, poradniach psychologiczno-pedagogicznych, parafiach i wysyłce na zamówienie dla każdego odbiorcy indywidualnego (wystarczy podać adres zwrotny). © Copyright by Karan Punkt Konsultacyjny w Warszawie ul. Andersa 13 Poradnia rodzinna i uzależnień ul. Targowa 59 tel. 022 670 05 49 Świetlice socjoterapeutyczne: WARSZAWA ul. Prochowa 49 ul. Kościuszkowców 80 35-959 RZESZÓW Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny Świetlica socjoterapeutyczna ul. Targowa 9a tel. 017 852 86 48 62-800 KALISZ Poradnia rodzinna i uzależnień Świetlica socjoterapeutyczna ul. Graniczna 1 tel. 062 764 22 60 82-300 ELBLĄG Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny Poradnia rodzinna i uzależnień ul. Królewiecka 197 tel. 055 649 69 49 Świetlice socjoterapeutyczne: Szkoła Podstawowa nr 16 ul. Sadowa 2 tel. 055 233 42 34 Szkoła Podstawowa nr 21 ul. Godlewskiego 1 tel. 055 232 55 59 Szkoła Podstawowa nr 23 ul. Słoneczna 14 tel. 055 233 68 96 Poradnia rodzinna i uzależnień ul. Robotnicza 29 tel. 055 232 78 93 Poradnia rodzinna i uzależnień ul. Piłsudskiego 8/10 tel. 017 862 13 14; 852 69 19 54-071 WROCŁAW Oddział dzienny Poradnia rodzinna i uzależnień Świetlica socjoterapeutyczna ul. Skoczylasa 8 tel. 071 349 15 56 39-460 NOWA DĘBA Świetlica socjoterapeutyczna ul. Jana Pawła II 4 TARNOBRZEG Punkt informacyjno-konsultacyjny ul. Kossaka 1 tel. 015 822 81 62 26-600 RADOM Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny ul. Łąkowa 122 tel. 048 360 46 05 05-825 GRODZISK MAZ. Punkt informacyjno-konsultacyjny ul. Kilińskiego 8 tel. 0 606 738 036 Poradnia rodzinna i uzależnień Świetlica socjoterapeutyczna ul. Żeromskiego 27 tel. 048 362 20 46 WAŁCZ Punkt informacyjno-konsultacyjny ul. Południowa 10b tel. 0504 535 756 26-930 BOGUCIN Ośrodek rehabilitacyjno-readaptacyjny Świetlica socjoterapeutyczna Bogucin 81a (k. Radomia) tel. 048 384 82 22 Bezpłatna Ogólnopolska infolinia: 0800 120 289 Uprzejmie informujemy, że zamawiając prenumeratę Kwartalnika KARAN, wyrażają Państwo zgodę na umieszczenie swoich danych osobowych w bazie danych prenumeratorów. Dane są chronione zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29.08.1997 r. Informujemy, że przysługuje Państwu prawo wglądu i poprawiania danych osobowych. Szanowni Państwo! Drodzy Czytelnicy! zapoznało się z programem Prepare Curriculum oraz Peace 4 Kids, znanym i praktykowanym w USA, Holandii, Szwecji i Norwegii. Jego efekty zachęcają nas do wdrożenia go w realia Polskie. Takie zadanie wytyczamy sobie na kolejne lata naszej działalności. Już 15 lat jesteśmy razem. To wspaniały ma- Rok 2007 to także okres rozpoczęcia czteroletnie- ły, wielki jubileusz. Piętnaście lat, jak podkreśla psy- go programu zapobiegania narkomanii w ramach akcji chologia rozwojowa, to młodzieńczy i bardzo dyna- „Bezpieczny Radom”. miczny okres rozwojowy. Normalną rzeczą jest w tym Jesteśmy dumni również i z tych aktywności, któ- czasie także popełnianie błędów. Ale najważniejsze re prowadzimy od dłuższego czasu: świetlic socjote- to ciągły marsz naprzód. Dlatego, z ogromną dumą rapeutycznych, ośrodków, poradni oraz programów i radością możemy spojrzeć w przeszłość i podsumo- rozpoczętych w ubiegłych latach, na przykład Aka- wać ten czas. Okres ten był pełen twórczej aktywno- demia Twórczej Aktywności czy Arsenał Warszawa. ści, niekiedy trudności i ciężkiej pracy. Na początku Poprzednia edycja Arsenału spotkała się z dużym naszej działalności, dzięki ogromnemu wysiłkowi i wy- uznaniem warszawskich uczniów, ich rodziców i na- trwałości tak niewielu, stworzyliśmy tak wiele. Każde- uczycieli. W tym roku zainteresowanie akcją wzrosło. go dnia pełniliśmy naszą misję z ogromnym zapałem Dziękujemy za uznanie i zaangażowanie wszystkim i wiarą w drugiego człowieka, mając nadzieję, że ra- jego odbiorcom. tując jednego człowieka, ratujemy cały świat. Wiara W czasie upływającego roku zorganizowaliśmy w drugiego człowieka towarzyszy nam każdego dnia; wiele szkoleń z zakresu metody TZA – ART. oraz w przypadku osób współpracujących z nami – w ich uzależnień, dla nauczycieli, rodziców oraz studen- chęć niesienia dobra, wrażliwość na los innych, krea- tów – adeptów psychologii, socjologii, nauk o rodzinie, tywność; w przypadku naszych podopiecznych - w ich pracy socjalnej. Nasze warsztaty kierowaliśmy także siłę i możliwości. do dzieci i młodzieży – uczniów szkół podstawowych, Wspólne zaangażowanie pozwoliło nam na utwo- gimnazjów i szkół średnich. rzenie ponad 20 placówek, w tym 6 ośrodków reha- Na uwagę zasługuje także poszerzająca się na- bilitacyjnych dla uzależnionych od narkotyków <5 sza oferta wydawnicza. Kwartalnik „KARAN” jest te- sta-cjonarnych i 1 dziennego pobytu we Wrocławiu>, go świetnym przykładem. Do rąk Państwa oddaje- realizację kolejnych przedsięwzięć i programów pro- my właśnie 62 numer, poświęcony promocji zdrowia. filaktycznych „Młodzi wolni, świadomi, bezpieczni”, W tym roku wydaliśmy również trzy podręczniki pro- ”Fabryka Charakterów”, „Walcz z agresją. Zacznij od gramu Peace 4 Kids, wydaliśmy kolejną edycję „Po- siebie”, „Akademia Twórczej Aktywności”, otwarcie radnika dla rodziców i wychowawców” oraz „Kalen- nowych poradni (Warszawa ul. Andersa 13, ul. Targo- darz Warszawski”. wa 59, ul. Targowa 15) i punktów pomocy (Grodzisk Mazowiecki), w celu docieranie do potrzebujących. Szanowni Państwo! Ufamy, że wraz z nadejściem kolejnego roku nasza aktywność na pewno dorówna W kończącym się roku 2007 zorganizowaliśmy IV tej, która towarzyszyła nam przez 15 lat. Dołożymy Międzynarodową Konferencję „Stop Przemocy w ro- wszelkich starań, by była nawet wyższa. Serdecznie dzinie i w szkole”, która stanowi kontynuację progra- dziękujemy tym wszystkim, którzy przyczyniają się do mu „Stop Przemocy” rozpoczętego w roku 2001(I Kon- rozwijania Stowarzyszenia KARAN, tym, którzy z nami ferencja - 2001r., 2000 uczestników, II Konferencja współpracują, tym, którym los drugiego człowieka nie - 2003r., 1200 uczestników, III Konferencja - 2005r., jest obojętny. Jesteśmy dla Was i bardzo doceniamy 1800 uczestników). W czasie tegorocznej dwudniowej Waszą pomoc i zaangażowanie, za które bardzo ser- sesji specjaliści ze Szwecji, Kanady i Stanów Zjedno- decznie dziękujemy . Wszystkiego najlepszego w No- czonych prezentowali sposoby ograniczenia zachowań wym Roku 2008 i nowym piętnastoleciu współpracy! agresywnych wśród dzieci i młodzieży. Ponad 1600 osób (nauczycieli, pedagogów, psychologów, pracow- Ks. dr B.P. Rosik – Redaktor Naczelny ników socjalnych, policjantów, strażników miejskich) Kwartalnika wraz z Zespołem Profilaktyka Przesłanie Jego Eminencji Księdza Kardynała Zenona Grocholewskiego – Prefekta Kongregacji Edukacji Katolickiej do uczestników IV Międzynarodowej Konferencji „Stop Przemocy w rodzinie i w szkole”. Warszawa, 24-25 października 2007. Szanowni Państwo! Z radością przyjąłem zaproszenie «Katolickiego Ruchu Antynarkotycznego KARAN» do udziału w organizowanej Międzynarodowej Konferencji pod hasłem „Stop Przemocy w rodzinie i w szkole”, odbywającej się w Warszawie w dniach 24-25 października 2007 roku. Nie mogąc osobiście uczestniczyć w tym doniosłym wydarzeniu, chciałbym zapewnić o mojej łączności duchowej. To już czwarte spotkanie, które gromadzi przedstawicieli rozmaitych dziedzin nauki i specjalności zajmujących się problemami wychowania. Dziękuję za zaproszenie i pozdrawiam wszystkich uczestników: przedstawicieli Ministerstwa Edukacji, władz państwowych oraz ekspertów zarówno duchownych, jak świeckich, w zakresie szeroko pojętej edukacji. Tematyka obecnej Konferencji, zaproponowana przez organizatorów, staje się niezwykle aktualna w kontekście nie rzadkich informacji, docierających do nas za pośrednictwem mediów. Chodzi o rozmaite zjawiska przemocy, bądź negatywne zachowania w środowiskach szkolnych i rodzinnych, w relacji uczniów wobec swoich kolegów i koleżanek, co więcej, w relacji uczniów wobec nauczycieli, czy też rodziców wobec dzieci. Przyczyny tych zjawisk są różnorodne. Ich wieloaspektowość zostanie z pewnością dogłębnie rozpatrywana w czasie tej konferencji, zwłaszcza w świetle psychologii, socjologii, pedagogiki, a owocem będzie wskazanie właściwego zakresu metod, treningów i programów związanych z rozwojem emocjonalnym dzieci oraz wpływem rodziców, rodziny, Kościoła i szkoły na ich zachowania prospołeczne. Doświadczenie poprzednich spotkań uczy, że w poszukiwaniu skutecznych rozwiązań problemów, dotykających współczesne młode pokolenie, konieczne jest spojrzenie także, a może przede wszystkim, z punktu widzenia chrześcijańskiej – integralnej wizji człowieka i świata, którą znajdujemy w nauce Kościoła wypływającej z Objawienia Bożego. Fundamentalną prawdą o człowieku jest obraz i podobieństwo Boże, jaki nosi on w swym wnętrzu (por. Rdz 1, 27). To obraz Tego, który jest miłością (por. 1J 4,8). Dlatego każda istota ludzka staje się coraz bardziej człowiekiem na tyle, na ile potrafi kochać, na ile realizuje w życiu wezwanie do miłości. Można zatem powiedzieć, że powołanie do miłości jest rzeczywistością, która czyni osobę prawdziwym obrazem Boga, a w konsekwencji pełnym człowiekiem. «Uczłowieczanie», dokonujące się w czasie, jest żmudnym procesem edukacyjnym ze strony Boga względem osoby ludzkiej. Człowiek doświadczywszy ojcowskiej miłości Stwórcy, może stać się istotą bardziej otwartą na samego siebie, drugiego człowieka i świat. Relacja między Bogiem i człowiekiem ciągle stawia wymagania. Nie poprzestaje na określonym poziomie, lecz stale wzywa ku czemuś więcej. W ten sposób istota ludzka ukazuje rysy obrazu Bożego, jaki otrzymała od Stwórcy, uszlachetnia się przez pracę nad swym charakterem, a w konsekwencji buduje rzeczywistą i właściwą relację z Bogiem. Ta egzystencjalna prawda, ukazująca związek między stworzeniem i Stwórcą, rzutuje więc także na wzajemną relację między ludźmi, która staje się zaczynem budowania twórczych więzi interpersonalnych. Każdy staje się dla drugiego człowieka bliźnim, bratem, siostrą, dzięki miłości, która jest wynikiem obecności w każdym człowieku obrazu i podobieństwa tego samego Boga. Jednocześnie człowiek staje się Bożym narzędziem, aby bliźni mógł doświadczyć Jego miłości. Człowiek zatem nie powinien być dla mnie zagrożeniem, budzić we mnie irytacji czy agresji, ale szacunek i miłość. W tym sensie dla młodego, często zagubionego człowieka, wychowawca ma być autorytetem, który manifestuje Boży obraz w sobie, stając się autentycznym świadkiem prawdziwego człowieczeństwa. Właściwy proces wychowawczy, bowiem, dokonuje się głównie interpersonalnie, na bazie relacji między jednym a drugim człowiekiem. Prawdę tę podkreśla papież Benedykt XVI: «Potrzeba czegoś znacznie większego i bardziej ludzkiego, potrzeba bliskości przeżywanej na co dzień, która jest cechą miłości. W procesie wychowania, a zwłaszcza w wychowaniu do wiary, które jest zwieńczeniem procesu kształtowania osoby i jego najwłaściwszym celem, główną rolę odgrywa w konkretnych sytuacjach świadek: staje się on punktem odniesienia w takiej mierze, w jakiej potrafi uzasadnić nadzieję, która go podtrzymuje w życiu (por. 1P 3,15), i w jakiej sam żyje prawdą, którą głosi. (Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników diecezji rzymskiej, 6 czerwca 2005). Jedynie wychodząc od takiego założenia, można tworzyć skuteczne programy wychowawcze, które pomogłyby przezwyciężyć zjawiska przemocy i kształtowałyby u wychowanków szacunek wobec siebie samego i wobec drugich. Młody człowiek, dorastając odkrywa swe wnętrze, swoją «jaźń», kształci umiejętność odkodowywania w sobie obrazu i podobieństwa Stwórcy. To trudny proces, dlatego w osobistych wysiłkach nie powinien być osamotniony, gdyż w konsekwencji jego udziałem może stać się doświadczenie zniechęcenia i rozczarowania, a także bunt wobec otoczenia wyrażany w szerokim spektrum zachowań naznaczonych agresją i przemocą. Jeśli nie ma w pobliżu autorytetu, który ukaże mu piękno Bożego obrazu i podobieństwa, nie może wzbić się ku wyżynom prawdziwej miłości. Tej miłości, która nie rani, ale leczy; która nie krzywdzi, ale czyni dobro. Dlatego tak doniosłą rolę odgrywa pedagog, który w sposób pociągający i zachwycający powinien przede wszystkim doświadczeniem własnego życia pokazywać piękno obrazu Bożego ukrytego w człowieku. W ukazywaniu sensu, jakim jest trud odkrywania w sobie wizerunku Stwórcy, młodemu człowiekowi powinno sprzyjać również środowisko, w którym jako osoba wzrasta. Myślę tu przede wszystkim o podstawowej komórce społecznej, jaką stanowi rodzina, dalej szkoła, Kościół, różnego rodzaju stowarzyszenia i instytucje. Stają się one przestrzenią, w której wszelkie struktury i programy są głęboko osadzone na wartościach sprzyjających dostrzeżeniu podobieństwa Bożego w ludzkim wnętrzu. Miłość rodzi miłość, agresja rodzi agresję. Te słowa, kryją w sobie rzeczywistość, którą wspólnie pragniemy w czasie tej Konferencji przedstawić. Niech staną się one dla nas drogowskazem w poszukiwaniu rozwiązań problemu agresji i przemocy w rodzinie, i środowiskach szkolnych. Życzę zatem wszystkim uczestnikom tego spotkania, aby wszelkie wysiłki zmierzające do znalezienia optymalnych rozwiązań i zastosowań skutecznych metod, opierali na fundamentalnej prawdzie o człowieku, który jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Jeszcze raz wyrażam moje uznanie dla każdego z Was, za wysiłki podjęte w celu formowania młodego pokolenia w duchu wartości chrześcijańskich. Przesyłam pozdrowienia i wszystkim z serca błogosławię. Rzym, 15 października 2007 Zenon kardynał Grocholewski Prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej Refleksje Przyczyny uzależnienia od narkotyków Wielu młodych ludzi sięga po narkotyki oraz inne używki. Dlaczego? Zazwyczaj spowodowane są różnego rodzaju deficytami w życiu rodzinnym oraz społecznym, lecz podatność na uzależnienia zależy także od indywidualnych cech każdego człowieka. Omówmy najpierw te, związane ze środowiskiem rodzinnym, ponieważ jest ono pierwszym, w jakim znajduje się człowiek tuż po narodzinach i ma ono wpływ na całe późniejsze życie. Osoby podatne na uzależnienia często w domu rodzinnym zetknęły się z uzależnieniem któregoś z rodziców lub innego członka rodziny. W takiej sytuacji młody człowiek przedwcześnie staje się dorosły. Musi pogodzić obowiązki szkolne, dbać o dom i młodsze rodzeństwo. Na jego drodze pojawia się mnóstwo problemów, z którymi nie zawsze potrafi sobie poradzić. Poprzez narkotyki próbuje uwolnić się od codzienności. Agresja i przemoc w domu jest kolejną przyczyną sięgania po różnego rodzaju używki. Przypomnijmy, że agresja może być zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Nie jest to problem spotykany tylko w patologicznych rodzinach, w których panuje bieda oraz gdzie alkohol jest na porządku dziennym. Przemoc bardzo często występuje w tzw. „dobrych domach”. W domach, w których nie brakuje pieniędzy, a alkohol pojawia się tylko okazjonalnie. Kiedy relacje między rodzicami nie układają się najlepiej, stosują oni przemoc psychiczną wobec dzieci, manipulują nimi, aby osiągać swoje własne cele. Dziecko nie potrafi się odnaleźć, jest przytłoczone tym, co dzieje się w domu. Odkrywa wtedy świat narkotyków, który pozwala mu „uciec” od problemów czekających w domu. Podobna sytuacja występuje wtedy, gdy dziecko czuje się odrzucone przez rodziców faworyzujących rodzeństwo. To odrzucone pozostaje wtedy właściwie samo. Nie ma w nikim oparcia, szuka więc sposobów na odnalezienie się w świecie. Wydaje mu się, że narkotyki są właśnie świetnym antidotum. Fot. M. Mikołajczyk Niekiedy bywa też tak, że dorośli w pogoni za pieniędzmi i karierą zapominają o swoich dzieciach, o ich potrzebie miłości i bezpieczeństwa. Dają dzieciom pieniądze i zapewniają luksusy, zamiast miłości i zainteresowania. Młodzi ludzie czują się wtedy osamotnieni. Nie mają oparcia w żadnej dorosłej osobie. Często specjalnie pakują się w kłopoty, aby zwrócić na siebie uwagę. Szukają coraz to nowszych rozrywek, aż w końcu trafiają na narkotyki. Są one czymś zakazanym przez rodziców, przez co stają się jeszcze bardziej atrakcyjne. Jeśli w domu brakuje jednego z rodziców, szczególnie ojca, dziecko jest bardziej podatne na uzależnienia. Podobnie dzieje się, kiedy relacje między dzieckiem a rodzicem/ rodzicami nie układają się najlepiej. Młody człowiek ma wtedy poczucie, że jest niezrozu- miany, że jest sam ze swoimi problemami. Czuje się osamotniony, ponieważ osoby, które były dla niego najważniejsze przez całe dotychczasowe życie, wydają się być obcymi ludźmi. Między członkami rodziny nie ma już tak mocnych więzi jak do tej pory. Rodzice tracą autorytet w oczach dziecka. Zaczyna ono szukać zrozumienia oraz wzorów do naśladowania poza rodziną. Dlatego ważne jest też środowisko rówieśnicze w jakim dziecko przebywa. To właśnie tam zaczyna szukać nowych autorytetów. Może stać się tak, że ludzie w grupie, do jakiej trafi, będą zażywać narkotyki, nakłaniać dziecko do spróbowania, potem do używania. Często zażywanie narkotyków jest warunkiem koniecznym, aby móc przynależeć do grupy. W okresie dojrzewania potrzeba akceptacji jest jedną z ważniejszych. Młodemu człowiekowi wydaje się, że jeśli nie zrobi tego, co pozostali koledzy, zostanie odrzucony. Chcąc zaimponować innym, może nie oprzeć się wywieranej na nim presji. Wśród młodzieży często panuje przekonanie, że narkotyki to dobry sposób na naukę. Ambitni młodzi ludzie, lub osoby które mają problemy w szkole, chcąc polepszyć swoje wyniki, sięgają po różnego rodzaju „pomoce”. Być może ich stopnie na początku rzeczywiście są lepsze, jednak nie na długo. Narkotyki stają się ważniejsze niż nauka. Bardzo ważnym czynnikiem, mającym ogromny wpływ na kształtowanie młodego człowieka, jest jego osobowość, to jakim jest człowiekiem, jak został wychowany. Jednostki o niskiej samoocenie, niezadowolone z życia, nieśmiałe, sięgają po używki aby poczuć się lepiej. Ale też ci, którzy są bardzo silni, nie przejawiają słabości, egocentryczni a nawet egoistyczni, sięgają po nie, gdyż pomagają im rozładować napięcie, w którym ciągle żyją. Człowiek, który ma wiele problemów, z którymi nie potrafi sobie poradzić, zażywa narkotyki aby zapomnieć o troskach dnia codziennego. Być może nie uświadamiamy sobie, że jedną z przyczyn sięgania po narkotyki są mass media. Wystarczy chwilę pooglądać telewizję, poobserwować idoli, posłuchać tekstów piosenek. W plotkarskich gazetach prawie w każdym numerze można znaleźć informacje o kolejnych „gwiazdach”, które widziano gdzieś pod wpływem narkotyków. Na teledyskach raperzy otoczeni są stadem roznegliżowanych kobiet, mają dużo pieniędzy i ćpają. Młodym ludziom często imponuje takie „gwiazdorskie” życie. Wydaje im się, że jeśli zaczną ćpać, będą panami świata, osiągną sukces. Nic bardziej mylnego. Niektóre osoby sięgają po narkotyki aby poprawić sobie humor, aby lepiej się bawić. Mają im one ułatwić kontakty z innymi ludźmi. Tylko że to, co się z nimi potem dzieje, nie jest prawdziwą zabawą, nie tworzą prawdziwych więzi z ludźmi, nie są sobą. Ich świadomość została zmieniona poprzez zażyte substancje. Na pewno o uzależnionych osobach możemy powiedzieć, że mają one problemy. Pamiętajmy, że każdy problem da się rozwiązać. Niekiedy o pomoc trzeba poprosić innych ludzi. Nie ma w tym nic złego. Wystarczy rozejrzeć się dookoła i dostrzec tych, którzy tej pomocy udzielą. Narkotyki nie są rozwiązaniem. Przez nie problemów do rozwiązania jest jeszcze więcej! Monika Powierża, wolontariuszka Jesteś wszędzie Szukałam Cię w muzyce wiatru w uśmiechu innych ludzi szukałam długo i cierpliwie w każdym źdźble trawy w szeleście skrzydeł motyla a dłoni przyjaznej i pomocnej nawet w małej stokrotce Pragnęłam niczym strudzony wędrowiec cienia tak jak on szukałam w Tobie odpoczynku I znalazłam Cię... Boże! Justyna Dobryłko Literatura: H. Rylke, Pokolenie zmian, GWP, Warszawa 1999 r. Red. B. Harwas-Napierała, J. Trempała, Psychologia rozwoju człowieka, PWN, Warszawa 2002 r. Profilaktyka Przełamywanie barier. Socjalizacja grup marginalizowanych a sztuka. Sztuka pozwala nam wybierać tych, z którymi chcemy obcować. Pozwala nam przenosić się w otoczenie ludzi, jakich pragnęlibyśmy może na próżno spotkać w życiu. Stanisław Ossowski Sztuka ma niewątpliwie bardzo duże znaczenie dla człowieka. Zarówno wtedy kiedy rozumiemy człowieka ogólnie, jako kategorię, każdego, kto należy do wspólnoty ludzkiej, jak i wtedy gdy mówimy o człowieku jako indywidualności, autonomicznej jednostce. Człowiek jako ludzkość tworzył i tworzy sztukę w celu kreacji wspólnego języka kulturowego, który przekazywał ważne dla niego treści. Sztuka służy do utrwalania dziedzictwa kulturowego, jest spadkiem, jaki kolejne pokolenia przekazywały sobie dbając o ciągłość tradycji. Człowiek, jako indywidualność, poprzez twórczość i obiór sztuki doznaje przeżyć, pozwalających mu inaczej spojrzeć na świat i w głąb siebie. Może wyrazić swoje uczucia i dokonać ekspresji myśli. A ponad tym wszystkim, sztuka pozwala człowiekowi we wszystkich jego wymiarach tworzyć i obcować z pięknem. Herbert Read definiuje sztukę, mówiąc że „jest próbą tworzenia form, które cieszą, które się podobają. Takie formy zaspokajają nasze poczucie piękna” (H. Read, Sens sztuki, Warszawa 1982, s. 8). Piękno według niego jest kluczem do zrozumienia czym jest sztuka. W związku z tym, że sztuka jest tak znacząca dla człowieka, uważam, że może ona odegrać istotną rolę w przełamywaniu barier, jakie istnieją pomiędzy społeczeństwem a grupami marginalizowanymi. Nasze społeczeństwo, z różnych przyczyn, wyrzuca poza granice swojego życia niektóre grupy społeczne. Do takich grup należą między innymi osoby niepełnosprawne, dzieci i młodzież będące zagrożone biedą, przestępczością i uzależnieniami oraz osoby starsze. Niepełnosprawni są marginalizowani ze względu na ich odmienność – inne możliwości motoryczne, poznawcze czy percepcyjne. Ludzie spotykając kogoś nietypowego doznają dysonansu poznawczego, na który mogą zareagować strachem i wyparciem. Postrzegając człowieka odmiennego, społeczeństwo może odmówić przyznania tej jednostce człowieczeństwa. Dzieci będące w trudnych sytuacjach, którym społeczeństwo nie było w stanie w porę pomóc, są dla niego powodem do wyrzutów sumienia. Z tej przyczyny wyrzucane są one poza nawias społeczeństwa. Dzieci takie nie są mile widziane w codziennym życiu, umiejscawiane są w specjalnych instytucjach lub pozostawiane same sobie, bez wsparcia i troskliwej opieki. Ludzie starsi przypominają nam o przemijalności. W cywilizacji zdominowanej przez kult młodości, jesień życia staje się wstydliwym tematem. Najlepiej i najprzyzwoiciej byłoby, z punktu widzenia współczesnego społeczeństwa, gdyby ludzie starzy pozostali w swojej sferze prywatnej i nie epatowali na zewnątrz swoją wieloletniością. Takie postrzeganie niektórych członków społeczności ludzkiej jest oczywiście antyhumanistyczne i dyskryminacyjne. Każdy człowiek, bez względu na swój stopień sprawności, wiek, płeć, orientację seksualną czy stan majątkowy ma prawo do uczestnictwa w życiu społecznym na równych prawach z innymi. Niektóre grupy natomiast wymagają specjalnego wsparcia i zaangażowania społecznego w celu wyrównania szans. Sztuka ma wysoką wartość społeczną i może posłużyć do tworzenia mostów między ludźmi i docierać do jednostek, które są zagubione. Teoria wychowania estetycznego może pokazywać nam kierunki działania i wpływać na praktykę działań socjalizacyjnych. Stanisław Ossowski pokazuje nam, że „każde dzieło sztuki staje się ogniskiem nowych stosunków społecznych. Mogą to być stosunki różnego rodzaju” (S. Ossowski, O wychowawczych potencjach twórczości artystycznej [w:] Teoria wychowania estetycznego, pod red. I. Wojnar, Warszawa 1994, s. 88). Obcując ze sztuką, konkretnym dziełem, możemy się wiele nauczyć o rzeczywistości społecznej; nawiązują się relacje odbiorca – dzieło, odbiorca – bohater dzieła. Kontakt ze sztuką pozwala nam pośrednio poznać także artystę, jego przemyślenia i uczucia. W końcu sztuka jest znakomitą przestrzenią do nawiązywania rzeczywistych otwartych stosunków społecznych. Jest to „łączność współtwórców: współwidzów, współsłuchaczy, współczytelników” (S. Ossowski). Ossowski wskazuje na ważny aspekt łączności za pomocą sztuki. Jest to bezinteresowność prawdziwych kontaktów ze sztuką, związana między innymi z niekonsumpcyjnością kultury. Innym ważnym aspektem kontaktów ze sztuką zarówno biernych, jak i aktywnych, jest pewna autentyczność i spontaniczność. Zachwycając się obrazem lub muzyką otwieramy się bez przekłamań, zrzucamy maski i tworzy się przestrzeń dla prawdziwej wspólnoty przeżycia. Fot. B. Szot Podczas działalności wychowawczej przy pomocy sztuki, trzeba zwrócić uwagę na komplementarność dziedziny wychowania estetycznego. Stefan Morawski wskazuje na trojaką funkcje wychowawczą sztuki (S. Morawski, Trojaka funkcja wychowawcza sztuki [w:] Wychowanie przez sztukę, pod red. I. Wojnar, Warszawa 1965). Pierwszy sens to wychowanie do sztuki. Sztuka jest częścią kultury i tradycji, tworzy język alegorii, jest źródłem poznania swojego dziedzictwa. Wychowanie w tym zakresie dąży do wprowadzania człowieka do tego świata i wyposażenie w narzędzia pozwalające świadomie po nim się poruszać. Drugi sens to wychowanie przez sztukę. Tutaj sztuka ma pobudzać twórczość i ekspresyjność człowieka, prowadzić do głębszego samopoznania i dawać możliwość wypowiedzenia się i podzielenia swoimi uczuciami. Trzeci sens wychowawczy sztuki to funkcja moralna. Poprzez sztukę przekazywane są różne wartości humanistyczne. Wychowanie estetyczne ma doprowadzać do świadomości treści przez nią niesionych. Współwystępowanie tych trzech sensów w wychowaniu estetycznym umożliwia wydobycie pełnych efektów pedagogicznych, jakie daje nam sztuka. Profilaktyka Powracając do problemu osób wykluczonych, chciałbym przedstawić przykłady praktycznych działań estetycznego wychowania w tym obszarze. Prowadzone są one między innymi w Uniwersytetach Trzeciego Wieku (na przykład w Mazowieckim Uniwersytecie Trzeciego Wieku przy Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki). Jest on ośrodkiem edukacji ustawicznej o profilu kulturalnym dla seniorów. „Głównym kierunkiem działania Centrum jest wspieranie aktywności artystycznej i promocja artystów oraz propagowanie sztuki polskiej, a także działalność edukacyjna w zakresie różnych dziedzin sztuki, dóbr intelektualnych, jak również korzeni narodowych” (K. Lubryczyńska, Uniwersytety Trzeciego Wieku w Warszawie, s. 29-30). W ofercie Uniwersytetu znajdują się między innymi wykłady z różnych dziedzin sztuki i nauki, seminaria z historii sztuki oraz warsztaty plastyczne i taneczne. Oferta ta może spełniać opisaną przez Morawskiego trojaką funkcję sztuki. Seniorzy, którzy niejednokrotnie zostali odsunięci od otwartego życia społecznego, stracili możliwość obcowania ze sztuką. Powrót ich wymaga ponownego wprowadzenia i taką możliwość dają wykłady i seminaria. Niewątpliwie dyskusja nad problemami sztuki pobudza te osoby do odkrywania wartości niesionych przez sztukę. Działalność twórcza podczas warsztatów wymaga zaangażowania i pozwala uwolnić siły w nich tkwiące. Społeczny charakter placówki pobudza osoby starsze do aktywności i wykraczania poza sferę prywatną. Spotkania w ramach zajęć, koncertów, wspólnych wyjść na wystawy tworzą społeczność, która daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala odnaleźć się w świecie, z którego było się wykluczonym. Wychowanie przez sztukę może być znaczącym czynnikiem uspołeczniającym w przypadku osób niepełnosprawnych. Paweł Cylulko opisuje terapeutyczną funkcję muzyki w wychowaniu niewidomych dzieci (P. Cylulko, Therapy and upbringing of visually impaired children by the use of music [w:] Essays on Education through Art, Time Passing and Time Enduring, pod red. M. Samoraja, Warszawa 2002, s. 256259). Muzyka wzbogaca świat dziecka, którego percepcyjność jest oparta przede wszystkim na słuchu i dotyku. Muzyka pozwala wytworzyć więź ze światem kultury. Uczestnictwo w kulturze jest ważnym aspektem życia społecznego, a wobec muzyki osoby widzące i niewidome są równe. Słuchanie, odtwarzanie, tworzenie muzyki, taniec w jej rytmie umożliwiają dzieciom lepszy rozwój różnych umiejętności społecznych, mówienia, postawy ciała, obniżenie poziomu lęku. Innym przykładem wykorzystania sztuki do przywrócenia osoby niepełnosprawnej do stosunków społecznych jest osoba Dietmara Zollera. Dietmar w swojej książce opowiada historię powrotu do świata społecznego z zamknięcia w swojej chorobie – autyzmie (D. Zoller, Gdybym mógł z wami rozmawiać, Warszawa 1994). Dietmar, nie potrafiąc kontaktować się z ludźmi w sposób bezpośredni, znalazł kanały porozumienia w aktywności artystycznej. Na początku drogi wyrażał swoje uczucia za pomocą emocjonalnych rysunków, a później przechodził do pisania listów, żeby skończyć na twórczości poetyckiej. Wraz z rozwojem jego umiejętności artystycznych rozwijały się możliwości kontaktów społecznych. Siła aktywności artystycznej pozwoliła przełamać bariery jakie wytworzyły się pomiędzy osobą, która inaczej odbiera świat a resztą społeczeństwa. W ramach swojej praktyki zawodowej, przeprowadzając zajęcia w świetlicy dla dzieci i młodzieży także miałem na uwadze wychowawczą funkcję sztuki. Odbiorcami tej placówki są dzieci i młodzież, znajdujące się w sytuacji kryzysowej (bezdomność, przemoc w rodzinie, uzależnienia) i jednym z jej zadań jest integracja tych osób ze społeczeństwem. W warsztatach fotograficznych chciałem połączyć koncepcje wychowania do sztuki z wychowaniem przez sztukę, kontakt z dziedzictwem kulturowym z aktywnością twórczą. Zajęcia rozpoczęły się od prezentacji reprodukcji wybranych dzieł artystycznych, w tym obrazów takich autorów jak Hieronim Bosch, Paul Cezanne, Albrecht Durer, Jacek Malczewski, Amadeo Modigliani, Pablo Picasso czy Jacopo Tintoretto. Następnie uczestnicy mieli wybrać jeden z obrazów w celu odwzorowania go za pomocą fotografii. W ostatecznej fazie, młodzi twórcy, współpracując z innymi uczestnikami mieli skomponować fotografię i wykonać zdjęcie. Ten warsztat zaplanowany został z myślą o podnoszeniu kompetencji społecznych młodzieży w nim uczestniczącej. W związku z tym obrazy, które miały być komponowane przedstawiały postacie ludzkie. Uczestnictwo wymagało współpracy z innymi. Wspólna praca połączona została z twórczą aktywnością. Wspólny cel motywował uczestników do nawiązywania relacji społecznych i wzbudzał zaangażowanie. Przykłady działalności wychowawczej z grupami marginalizowanymi pokazują, że sztuka ma siłę, dzięki której można wesprzeć społeczeństwo i osoby z niego wykluczone do przełamywania barier istniejących pomiędzy nimi. W przykładach tych jednostki lub grupy straciły lub nie miały możliwości uzyskać więzi ze światem kultury. Wychowanie estetyczne stwarza szanse na poznanie lub powrót do dziedzictwa kulturowego, które trwa w społeczeństwie. Dzięki sztuce ludzie, którzy czują się zagubieni mogą oswoić świat, w którym żyją. Dzięki sztuce osoby dyskryminowane mogą odnajdywać swoją przestrzeń, poznawać podobnych ludzi do siebie. Działalność artystyczna pozwala wielu wyjść z ukrycia i wypowiedzieć się w sferze publicznej. Sztuka może być w końcu przestrzenią do dialogu nad wartościami, którymi społeczeństwo powinno się kierować. Dzięki sztuce możemy przenieść się do społeczeństwa jakie pragnęlibyśmy może na próżno spotkać w życiu. Wojciech Gola Literatura: P. Cylulko, Therapy and upbringing of visually impaired children by the use of music [w:] Essays on Education through Art, Time Passing and Time Enduring, pod red. M. Samoraja, Warszawa 2002. K. Lubryczyńska, Uniwersytety Trzeciego Wieku w Warszawie. S. Morawski, Trojaka funkcja wychowawcza sztuki [w:] Wychowanie przez sztukę, pod red. I. Wojnar, Warszawa 1965. S. Ossowski, O wychowawczych potencjach twórczości artystycznej [w:] Teoria wychowania estetycznego, pod red. I. Wojnar, Warszawa 1994. H. Read, Sens sztuki, Warszawa 1982. D. Zoller, Gdybym mógł z wami rozmawiać, Warszawa 1994. Fot. B. Szot Sztuka to wielkie ucho i wielkie oko świata: słyszy i widzi – i ma zawstydzić, drażnić, budzić sumienie. J. Conrad Profilaktyka Używanie substancji psychoaktywnych przez dzieci i młodzież - uwarunkowania i zasady profilaktyki Dzieci wchodzące w wiek dojrzewania przechodzą jakby ponowne narodziny, a równocześnie przygotowują się do dorosłości. To czas konfliktów z rodzicami, nauczycielami, czas podważania autorytetów, czas gdy bardzo ważne stają się kontakty z rówieśnikami. To także trudny czas dla rodziców, którzy muszą pozwolić swym dzieciom stawać się niezależnymi, równocześnie ich nie porzucając. W tym momencie młodzi ludzie podejmują decyzje czy próbować papierosów, alkoholu, narkotyków, czy nie. Poza tym są stale pod silną presją – w ich życiu ciągle przewija się alkohol, a wielu kolegów systematycznie pije. Dzieci zaczynają pić i używać innych substancji psychoaktywnych, żeby: ● dopasować się do kolegów, należeć do grupy ● czuć się dorosłym ● być „spoko” i na luzie ● lepiej się poczuć ● przestać być nieśmiałym ● sprawdzić jak to jest ● złamać zakaz ● dobrze się bawić. Najgorzej wyglądają i najgorzej rokują przypadki tych młodych ludzi, którzy stosują używki, aby uciec od rzeczywistości, zapomnieć o trudnych lub nierozwiązywalnych problemach, zmniejszyć lęk, zwrócić na siebie uwagę w domu lub w szkole, sprowokować. Tacy nastolatkowie ponoszą większe ryzyko uwikłania się w problemy i szczególnie potrzebują pomocy. Czynniki ryzyka mają różny wpływ w różnych fazach rozwoju człowieka. Najprawdopodobniej najbardziej krytycznymi są te, które występują we wczesnych stadiach rozwojowych w rodzinie, np. ● chaotyczne środowisko rodzinne, w którym rodzice używają substancji lub cierpią z powodu zaburzeń psychicznych; ● nieefektywne wychowanie, zwłaszcza dzieci nadpobudliwych lub z zaburzeniami psychicznymi; ● brak wzajemnego porozumienia i opieki. Pozostałe czynniki ryzyka występują w procesie socjalizacji w szkole, grupie rówieśniczej i w społeczności lokalnej, np. nieodpowiednie, zwłaszcza agresywne zachowanie w szkole; niepowodzenia szkolne; niedostateczne umiejętności radzenia sobie w sytuacjach trudnych; uczestnictwo w rówieśniczych grupach dewiacyjnych; przekonanie o powszechnej aprobacie dla używek. Czynniki chroniące często, ale nie zawsze, są przeciwieństwem czynników ryzyka, np. silne więzi rodzinne; wychowanie rodzicielskie z wyraźnymi regułami zachowania i uczestniczenie rodziców w życiu ich dzieci; sukcesy szkolne; mała dostępność używek; przekonanie, że nie są one powszechnie tolerowane. Na niektóre czynniki ryzyka nie mamy bezpośredniego wpływu. Są to tak zwane czynniki nie manipulowane (za: Problemy alkoholizmu, nr 3-4, Warszawa, III-IV kw. 2004 r.). Zasady profilaktyki. W profilaktyce uzależnień wobec środków psychoaktywnych powinno brać udział całe społeczeństwo: począwszy od rodziny, poprzez środowiska oświatowo-szkolne, lokalne, a skończywszy na ogólnopaństwowym. Nie może to być jednak działalność okazjonalna – powinna być podejmowana przez te środowiska wychowawcze, które mają obowiązek i możliwość kształtowania osobowości młodych ludzi. Ranga problemu jest duża i musi mieć wysoki prestiż. Fot. M. Mikołajczyk Wyróżnia się trzy „poziomy”, „stopnie”, albo „fazy” profilaktyki: ● profilaktyka pierwotna (pierwszorzędowa, zapobieganie pierwotne); ● profilaktyka wtórna (drugorzędowa, drugiego stopnia); ● profilaktyka trzeciorzędowa. Pojęcie profilaktyki w formie, w jakiej występuje w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości, odnosi się tylko do profilaktyki pierwotnej i wtórnej. Podręcznik UNICRI „Kompendium wiedzy o profilaktyce”, wydany po polsku przez Biuro ds. Narkomanii (1996) wymienia 36 propozycji profilaktycznych, upowszechnionych przez organizację Ludzie na Rzecz Profilaktyki. Propozycje te polegają na przykład na: ● rozpowszechnianiu ulotek zawierających informacje o konsekwencjach używania alkoholu w danym środowisku i zachęcających do prowadzenia zdrowego stylu życia; ● informowaniu prasy o działalności profilaktycznej i dostarczaniu jej materiałów informacyjnych oraz kopii publikacji. W Polsce istnieje szereg programów z zakresu profilaktyki pierwszorzędowej, nastawionych przede wszystkim na uczniów szkół podstawowych. Wciąż jednak brakuje programów uwzględniających również profilaktykę drugorzędową nastawionych na młodzież z grup podwyższonego ryzyka lub już dotkniętych uzależnieniem. Szkoła jest właściwym miejscem do prowadzenia profilaktyki, między innymi dlatego, że w placówkach oświatowych dzieci i młodzież spędzają wiele godzin dziennie. Dla przykładu, zagadnienia z zakresu profilaktyki pierwszorzędowej można przedstawić w ramach przedmiotów: język polski, historia, religia, matematyka, chemia, biologia, wychowanie fizyczne. Profilaktyka drugorzędowa obejmująca młodzież na przykład eksperymentującą z używkami, może przyjąć następujące strategie: ● strategia edukacyjna obejmująca trening umiejętności indywidualnych i społecznych; ● strategia alternatyw obejmująca dostarczanie propozycji w zakresie spędzania wolnego czasu; ● strategia informacyjna skierowana do rodziców. Od kilku lat w polskich szkołach realizowane są programy profilaktyczne, które dostarczają młodzieży informacji na temat szkód wynikających ze stosowania środków psychoaktywnych (nikotyny, alkoholu, narkotyków). Zadaniem tych programów jest również rozwijanie umiejętności pomocnych w powstrzymywaniu się od używania tych środków. Działania te, jak pokazują statystyki (poniżej), nie są jednak skuteczne. Jak pokazują wyniki badań ogólnopolskich przeprowadzonych w ramach Europejskiego Programu Badań Ankietowych ESPAD, dotyczących picia alkoholu i zażywania narkotyków przez młodzież z trzecich klas szkół gimnazjalnych oraz drugich klas szkół średnich, urodzoną w 1987 i 1985 roku, picie alkoholu przez młodzież staje się powoli statystyczną normą. Wszystkie te napawające niepokojem zjawiska podlegają nierównej dystrybucji na terenie kraju. Generalnie bardziej rozpowszechnione są w wielkich miastach, mniej powszechne w małych miejscowościach. Zestawienie wyników z 2003 r. z wynikami z 1999 r. pokazuje na lekki wzrost odsetka konsumentów napojów alkoholowych, wśród uczniów młodszych oraz stabilizację wśród uczniów starszych. Wzrost obserwowany obecnie w młodszej grupie jest mniejszy od wzrostu między 1999 r. i 1995. Typową ilością piwa konsumowaną przy jednej okazji przez uczniów młodszych jest objętość poniżej 0,5 litra (26,9%) lub od 0,5 litra do litra (26,1%). W klasach starszych najczęściej pije się między 0,5 litra a 1 litrem tego napoju (32,3%). Odsetek upijających się chłopców zarówno w młodszej grupie badanych, jak w starszej grupie znacznie przewyższa odsetki upijających się dziewcząt napoje alkoholowe (przynajmniej raz w ciągu całego swojego życia) piło 93% uczniów z młodszej grupy i 97% uczniów starszej grupy. Picie napojów alkoholowych jest na tyle powszechne, że w czasie ostatnich 30 dni przed badaniem piło 66% piętnasto – szesnastolatków i 79% siedemnasto – osiemnastolatków. Najbardziej popularnym napojem alkoholowym wśród całej młodzieży jest piwo. Wysoki odsetek badanych przyznaje się do przekraczania progu nietrzeźwości. Nawet jeśli młodzi ludzie celowo zawyżają dane o używkach, bo chcą zrobić wrażenie na kolegach, to i tak muszą one stać się ważnym powodem do zastanowienia się nad sytuacją młodzieży. 26 proc. polskich uczniów pije Profilaktyka alkohol i pali papierosy, prawie co piąty łyka tabletki uspokajające, a co dziesiąty miał kontakty z twardymi narkotykami – wynika z badań ESPAD. Według raportu w większości krajów rozpowszechnia się zjawisko picia alkoholu wśród młodzieży. „Przodują” w tym zwłaszcza Dania, Wielka Brytania i Grecja. Polska znajduje się na 18 miejscu rankingu (na 30 krajów) – palenie papierosów zadeklarowało 26 proc. polskiej młodzieży; zajmuje w tej kategorii dziewiąte miejsce. Także pod względem upijania się polska młodzież nie lokuje się na pierwszych miejscach wśród krajów naszego kontynentu. Zajmują je znów Dania, Wielka Brytania i Irlandia. Tylko 10 proc. polskich uczniów twierdzi, że w miesiącu poprzedzającym badanie upiło się przynajmniej trzy razy. Dla porównania: w Danii przyznaje się do tego 30 proc. uczniów, w Irlandii – 24 proc. Polska i czeska młodzież (18 proc.) używa za to najwięcej leków uspokajających i nasennych – bez przepisu lekarza. W Polsce spróbowanie jakiejś nielegalnej, psychoaktywnej substancji potwierdziło 18 proc. młodzieży, co – w tej kategorii – sytuuje nasz kraj na 13 miejscu. Najwięcej kontaktów z narkotykami mają młodzi Brytyjczycy, najmniej Cypryjczycy. Wśród młodzieży najbardziej popularna jest marihuana i inne przetwory z konopi. Pod tym względem Polska nie odbiega pod młodzieży z innych krajów i zajmuje 16 miejsce w rankingu. Najczęściej do kontaktów z „trawką” przyznają się Brytyjczycy, Francuzi, Czesi (po 35 proc.). Po inne, groźniejsze środki (typu ekstaza, LSD, kokaina, amfetamina, heroina) sięgnęło choć raz 12 proc. młodych Brytyjczyków, 11 proc. uczniów z Łotwy i Polski – to najwyższe wskaźniki i najwyższe miejsca w rankingu. Doświadczeń z takimi substancjami najmniej odkryto w Finlandii (tylko 2 proc.). Trzydzieści procent nastolatków upiło się w ciągu ostatniego miesiąca. Co trzeci młody człowiek chociaż raz w życiu palił marihuanę. Fot. J. Werner Jedną z przyczyn niskiej efektywności programów profilaktyki uzależnień realizowanych w szkołach jest niewielkie zaangażowanie rodziców. Nie ulega wątpliwości, że rodzina jest tym środowiskiem, w którym powinny być realizowane podstawowe działania profilaktyczne związane z nikotyną, alkoholem i narkotykami. Rodzice nie są jednak w odpowiednim stopniu przygotowani do prowadzenia działań zapobiegających, nie posiadają wiedzy oraz odpowiednich umiejętności wychowawczych. Dlatego też często ignorują problemy uważając, że „dziecko z tego wyrośnie”, a gdy decydują się na podjęcie interwencji, zazwyczaj jest już za późno. Nigdy nie jest za wcześnie i nigdy nie jest za późno, by dbać o jakość, trwałość kontaktów z własnym dzieckiem oraz rozwijać umiejętności potrzebne do konstruktywnego rodzicielstwa. Jest to jednak szczególnie ważne, gdy w życiu dziecka pojawiają się realne zagrożenia. Rodzice mogą pomagać dorastającym dzieciom w prowadzeniu zdrowego i bezpiecznego życia. Wymaga to utrzymywania dobrych kontaktów z nimi, opanowania sztuki ich rozumienia, słuchania, wspierania oraz umiejętności wywierania wpływu na ich postępowanie, ważna jest znajomość okresu dojrzewania. Dziecko musi mieć zakreślone wyraźne granice niezależności. Rodzice i pedagodzy muszą być zapoznani z informacjami dotyczącymi papierosów, alkoholu, narkotyków. Muszą wiedzieć jak one działają i w jaki sposób można rozpoznać, czy dziecko je stosowało (dotyczy to narkotyków). Ważne też jest zapoznanie się z programami profilaktyki uzależnień, w których dziecko uczestniczyło w szkole. A. Pacewicz w pozycji „Jak pomóc dziecku nie pić” wymienia 10 sposobów, przyczyniających się do zapobiegania sięgania po używki przez młodszą część społeczeństwa, które powinny być stosowane przez każdego rodzica i opiekuna. Podsumowując rozważania na temat profilaktyki zażywania środków zmieniających świadomość pozwolę sobie na ich przytoczenie: 1. Rozmawiać z dzieckiem o alkoholu i narkotykach. Należy sprawdzić, czy dziecko na pewno rozumie niebezpieczeństwa i problemy z tym związane. Nie trzeba straszyć, ale po prostu obiektywnie przekazać informacje na temat działania alkoholu i narkotyków, oraz mechanizmu uzależniania się i wyjaśnić wszystkie wątpliwości. 2. Nauczyć się naprawdę wysłuchiwać swoje dziecko. Mówienie to tylko połowa sukcesu. Trzeba także umieć słuchać i wiedzieć, kiedy dziecko tego potrzebuje – pozwoli to otwarcie porozumiewać się. Kiedy dziecko mówi o ważnych dla siebie rzeczach – trzeba starać się przyjąć jego perspektywę widzenia świata, należy je zrozumieć, a nie pouczać. 3. Pomóż dziecku dobrze czuć się ze sobą. Nastolatki często są niepewne siebie. Bardzo ważne jest dla nich, gdy wiedzą, że rodzice im ufają, wierzą w ich wartość, doceniają ich umiejętności, liczą się z ich zdaniem. Po prostu: w odpowiednich momentach trzeba chwalić dziecko, okazywać mu swój podziw i aprobatę, brać pod uwagę jego opinie i decyzje. 4. Pomóż dziecku zbudować sobie jasny system wartości. Silny system wartości, jasne poczucie, co jest dobre, a co złe, da dziecku odwagę podejmowania samodzielnych decyzji na podstawie własnego zdania, a nie presji kolegów. 5. Bądź dobrym modelem i przykładem. Dzieci dobrze znają obyczaje rodziców i postawy wobec alkoholu – ich nie da się łatwo oszukać. Jeśli rodzic ma problemy z piciem, jego dziecko ma większą szansę niż jego koledzy aby mieć podobne kłopoty. 6. Pomóż dziecku radzić sobie w sytuacjach nacisku ze strony kolegów. Zwłaszcza dzieci, które uczono, jak być miłym, serdecznym i sympatycznym mogą mieć trudności w opieraniu się naciskom otoczenia. Trudności w podejmowaniu niepopularnych decyzji będą mieć także te dzieci, dla których rówieśnicy są podstawowym punktem oparcia i odniesienia. Należy rozwijać u dziecka takie umiejętności społeczne, jak (między innymi): odmawianie; zdobywanie kolegów, koleżanek i przyjaciół; podejmowanie decyzji. 7. Ustal jasne zasady dotyczące alkoholu i narkotyków. Obowiązujące w domu zasady powinny być jasne i spójne. Trzeba powiedzieć dzieciom, że nie wolno im pić, palić, zażywać narkotyków oraz robić innych rzeczy, na które się nie zgadzasz. Muszą znać dobrze też konsekwencje łamania tych reguł. Konsekwencje te powinny być dostosowane do wieku i wrażliwości dziecka i nie mogą naruszać jego godności. 8. Zachęcaj dzieci do rzeczy zdrowych i twórczych. Czy Twoje dzieci mają dostatecznie dużo dobrych propozycji w życiu? Zorganizuj im coś ciekawego, zachęć do sportu, jakiegoś hobby, zajęć pozaszkolnych – czegokolwiek, co może im sprawić frajdę. Najlepiej jeśli czasem sam też będziesz coś robił z nimi! 9. Porozmawiaj z rodzicami innych dzieci. Wszyscy przechodzą przez to samo. Trzeba rozmawiać z sąsiadami, rodzicami innych dzieci ze swojego otoczenia. Gdy dziecko wybiera się z kolegami na prywatkę, należy się upewnić, że będzie tam jakaś „przyzwoitka” (dotyczy to dzieci młodszych) i że nie będzie żadnego alkoholu. 10. Wiedz, jak postąpić, gdy coś podejrzewasz. Ważne jest by nauczyć się rozpoznawać sygnały ostrzegawcze świadczące o tym, że dziecko zaczęło „eksperymenty” z alkoholem i trzeba dowiedzieć się, do kogo możesz zwrócić się o pomoc. Ewa Gabryszewska – Nogaj Literatura: Problemy alkoholizmu, nr 3-4, Warszawa III-IV kw. 2004. A. Pacewicz, Jak pomóc dziecku nie pić, PARPA, Warszawa 1995. J. Mellibruda, Tajemnice ETOH, PARPA 1993. K. Zajączkowski, Nikotyna, alkohol, narkotyki – profilaktyka uzależnień, Rubikon, Kraków 2001. Strona internetowa PARPA - badania ESPAD 2003. Problemy zagrożenia młodzieży uzależnieniem, MEN, Warszawa, 1993. Rehabilitacja ATA Współuzależnienie - chora miłość Maciek – piętnastolatek, uczeń drugiej klasy gimnazjum, którą powtarzał. Urodził się i wychowywał w dobrej, „porządnej” rodzinie inteligenckiej. Był najmłodszym, trzecim dzieckiem swoich rodziców. Starszy brat i siostra już pokończyli studia i usamodzielniali się. Do poradni uzależnień przyszła mama z synem, ale najpierw poprosiła o rozmowę sama – chciała przygotować terapeutę i przeprosić za zachowanie syna, który „jest arogancki i agresywny”. Właściwie innych problemów nie zgłaszała. Wspomniała jeszcze, że Maciek nienawidzi ojca i pewnie stąd te wszystkie problemy. Ona ma dobry kontakt z synem, choć coraz częściej nawet z nią nie chce rozmawiać. Nie wiem, czy ta chwila niepewności, co powiedziała matka, czy też postanowienie wcześniejsze Maćka zaważyło, ale od razu w wywiadzie przyznał się do dwuletniego okresu zażywania marihuany w sposób ciągły, palenia papierosów – prawie czteroletniego i eksperymentowania z innymi narkotykami. Właściwie to szukał innego zastępczego narkotyku, dość bezpiecznego, ale dostatecznie oszałamiającego by móc zrezygnować z THC, gdyż miewał już halucynacje i urojenia nie po spożyciu. Chciał wykorzystać terapeutę do wskazania mu bezpiecznego narkotyku. Chłopiec miał problemy z policją, problemy w szkole, czekał na sprawę za posiadanie, gdyż za wagary, niedostateczne oceny, łamanie prawa i nie stosowanie się do regulaminu (długie dredy, brak postawy ucznia, arogancja wobec nauczycieli) groziło mu po raz drugi nie otrzymanie promocji. Dla terapeuty sprawa była prosta: postępowanie dwutorowe – z jednej strony praca nad motywacją do porzucenia nałogu i leczenia u syna, a z drugiej praca z rodziną nad współuzależnieniem. O ile praca z chłopcem szła całkiem dobrze, o tyle rodzice byli bardzo oporni. Po pierwszej wizycie w poradni i jednej obecności na spotkaniu grupy wsparcia, gdzie okazało się, że rodzice już dwa lata temu odbierali syna z policji z wynikiem dodatnim testu na używanie marihuany, że wiedzą, iż ma on bardzo negatywne nastawienie do systemu prawnego i społecznego, że to co robił w domu z rodzicami to przemoc i że oni są również chorzy i muszą się zmienić, aby stworzyć właściwe warunki do trzeźwienia syna. Okazało się również, że najstarszy syn miał problemy adaptacyjne w okresie dorastania, ale jakoś z nich wyszedł (z pomocą psychologa). Rodzice dostali informacje, że powinni pozwolić synowi kolejny raz nie zdać i doprowadzić do sprawy sądowej z postanowieniem o skierowaniu syna na leczenie, i że pod żadnym pozorem nie mogą zaprzestać swojego wspierania i zdrowienia. Zrobili wręcz odwrotnie, zgodnie ze swoim scenariuszem – zaprzestali przychodzenia na grupę wsparcia, znaleźli prywatnego terapeutę rodzinnego, gdzie udali się całą rodziną (ale Maciek odmówił współpracy i wyszedł z gabinetu) też tylko jeden raz, ojciec znalazł prywatną szkołę dla syna i tak długo chodził, aż go tam przyjęli, załatwiał sprawę w sądzie aby nie dostał wyroku brudzącego mu papiery. Efekt był taki, że przynajmniej na czas załatwiania spraw Maciek uczęszczał na spotkania z terapeutą i zorientował się w swojej sytuacji uzależnieniowej i możliwościach pomocy, że poprawiły się kontakty ojca z synem, ale potem wszystko wróciło do normy i po pół roku rodzina pojawiła się ponownie w poradni. Tyle, że z bardziej zaawansowanym uzależnieniem od amfetaminy oraz wyraźnymi już objawami psychozy maniakalnej, ponarkotykowej. Fot. M. Mikołajczyk 10 W społecznym odbiorze wydaje się, że współuzależnienie jest problemem znanym i dotyczy niewielkiej grupy ludzi – dzieci lub żon alkoholików, które boją się lub nie chcą stracić swoich „ciemiężycieli”. Przy takim rozumieniu zjawiska współuzależnienia jest ono rzeczywiście trudne do zauważenia i zaakceptowania u siebie. Jeśli dodatkowo okaże się, że nie każdy alkoholik jest ciemiężycielem lub że nie każdy członek rodziny z tego powodu cierpi, a kłótnie przecież są w każdym domu, to zagadnienie uzależnienia członka rodziny od osoby uzależnionej bagatelizuje się. Jest ono wtedy problemem marginalnym i niewidocznym. W rzeczywistości jednak sprawa przedstawia się zgoła inaczej. Współuzależnienie dotyka dużo szerszą grupę ludzi niż samo uzależnienie. I dotyka nie tylko członków rodzin alkoholików, ale również uzależnionych od wszystkiego innego. Uzależnionych od różnych substancji psychoaktywnych, narkotyków, leków, papierosów, od różnych form aktywności – komputerowe gry, internet, hazard, praca, seks, zakupy, telewizja – jest bardzo wielu. Uzależnieni są też w różnym stopniu, mogą znajdować się aktualnie na jednym (niekoniecznie ostatnim) stopniu uzależnienia. Tu można zastanawiać się kiedy się rodzi nałóg i co wcześniej: samo uzależnienie czy też współuzależnienie. Wychowywanie się w rodzinie z problemem alkoholowym stanowi podatny grunt do wchodzenia w związki z uzależnionymi bądź też sprzyja tworzeniu takiego klimatu rodziny, w którym osoby (współmałżonek lub dzieci) chętnie poddają się zniewoleniu. Jeśli zauważymy, że każda osoba uzależniona wciąga w swój sposób życia więcej niż jedną osobę ze swego kręgu rodzinnego czy przyjacielskiego, to widzimy, że współuzależnienie jest problemem nie tylko szerokim, ale też społecznym. Każda osoba współuzależniona kształtuje relacje z innymi potencjalnie „zdrowymi” ludźmi, nie zawsze w sposób konstruktywny. Ludzie uzależnieni, pomimo tego, że mówią, że robią to co chcą, to tak naprawdę tracą swoją wolność. Wolność to opowiadanie się za tym co dobre, to wybieranie w życiu rozwiązań, które przynoszą wybierającemu podmiotowi prawdziwą korzyść i pożytek. Alkoholik, narkoman, seksoholik czy hazardzista wybierają i czynią to, co przynosi im szkodę – czy to w sferze cielesnej, emocjonalnej, społecznej, czy duchowej. Zwykle po minięciu tego krótkotrwałego uczucia napięcia, euforii czy przyjemności pojawia się żal i poczucie jakiejś straty. Pojawiają się wyrzuty sumienia i postanowienie, że to było ostatni raz, że bardziej będzie panował nad swoim życiem. Lecz następnym razem, przy sprzyjającej „okazji”, znów „wybiera” i robi to, czego nie chce robić. Zdesperowani i bezradni w końcu mówią, że tego właśnie chcą, że chcą tak robić i tak żyć. Ale to nieprawda – żaden człowiek, nawet najbardziej zniewolony nie chce być niewolnikiem rzeczy, bo to urąga jego pozycji, jaką mu nadał Stwórca. Trochę trudniej przedstawia się sprawa ze współuzależnieniem. Bo choć tutaj członkowie rodziny sami nie biorą, nie piją czy nie grają, to jednak ich życie zależy i toczy się wokół substancji uzależniającej, chociaż tylko pośrednio poprzez osobę bliską im, która tę substancję postawiła ponad rodzinę czy nawet ponad swoje życie. Szczególnie trudna jest sytuacja, kiedy tym uzależnionym członkiem rodziny jest dziecko, a współuzależnionymi jego rodzice. I nie chodzi tu o niewdzięczność dziecka za trud wychowania i zmarnowanie lat wyrzeczeń i poświęceń, ale o to, iż w przypadku relacji rodzice – dziecko bardzo trudno jest ustalić rodzicom, co jest opieką, a co nadopiekuńczością. Rodzicom, którzy nie uczyli się w żadnej szkole jak wychowywać dzieci i dodatkowo jak to godzić z zarabianiem na życie i osiąganiem swojej pozycji zawodowej, ciężko jest wyważyć co jest właściwym, a co nadmiernym wymaganiem, co jest niewłaściwym przyzwalaniem, a co szkodliwą kontrolą. Ciągle muszą poszukiwać i wybierać między dobrym samopoczuciem i dobrem dziecka w tej chwili, a dobrem i sukcesem dziecka w przyszłości. Muszą znosić niezadowolenie i humory dziecka, któremu stawiają wymagania. Muszą znosić rady i pouczenia babć, cioć i innych przyjaciółek na temat wychowania i pogodzić to z książkową wiedzą autorytetów medycznych czy psychologicznych. Rodzice, którzy często pamiętają jeszcze swoje cierpienia młodości i żale do swoich rodziców za ich konieczne lub mniej konieczne poczy- Rehabilitacja nania wychowawcze, często chcą uchronić swoje dzieci przed błędami, jakie w ich mniemaniu popełnili rodzice. I największy grzech rodzicielski to to, że chcą zostać przyjaciółmi i partnerami swoich dzieci. Mama czternastoletniej Kasi na zebraniu z rodzicami w drugiej klasie gimnazjum broni prawa swojej córki do noszenia przez nią kolczyka w nosie na terenie szkoły. Nie trafiają do niej argumenty o niebezpieczeństwie zranienia nosa w dużej grupie nastolatków, zwłaszcza na lekcji wychowania fizycznego, ani argumenty o zapisie w regulaminie szkolnym. Matka nie usłyszała też informacji i uwag o innych nagannych ekscesach swojej nastolatki. Powtarza argument córki, że wychowawczyni „uwzięła” się na nią i dlatego jest przeciwna noszeniu przez nią kolczyka, pomimo tego iż to ona jako jedyna w klasie nosi kolczyk w nosie. Ostatecznym argumentem obronnym matki jest stwierdzenie, iż ona obiecała córce, że będzie bronić prawa córki do noszenia kolczyka w szkole i musi się z tego wywiązać. A jeszcze dodała, że córka tak mało wymaga od rodziców, więc jej się to należy. Rodzi się pytanie: kto lub co w tej rodzinie rządzi? I wokół jakich spraw pochłonięta jest energia matki? Fot. J. Werner W tym przypadku nie ma substancji uzależniającej, ale chęć córki podporządkowania swojego życia modzie. Jest to bardzo niepokojący symptom u córki poszukiwania własnej wartości i atrakcyjności w przymiotach zewnętrznych, i to w znakach uszkadzających ciało i grożących jej zdrowiu, a przecież ten okres rozwojowy ma za zadanie wypracować i utwierdzić swoją wartość osoby poprzez przymioty psychiczne, duchowe i wewnętrzne. Poszukiwanie swojej wartości i poczucia spełnienia w czynnikach zewnętrznych nieuchronnie prowadzi do uzależnienia – od rzeczy, osób lub czynności. U matki bardziej jest widoczny rodzący się mechanizm współuzależnienia. Poszukując idealnego rozwiązania, aby zapewnić dziecku szczęście i dobrze je wychować, rodzice często nie zauważają, że dziecko przekroczyło granicę, której nie powinno. Jeśli chodzi o używki, to sprawa jest dość jasna, choć jeśli myślimy o piwie to ta granica rodzicielskiego przyzwolenia ciągle obniża się w dół. A przecież to jest taki sam alkohol jak w wódce, tylko rozcieńczony. Gorzej z uzależnieniem od tych form aktywności, które są ogólnie dostępne i ich inicjacja jest niezauważalna (np. gry, internet, pornografia). Na czym polega współuzależnienie? Na zaprzeczaniu przed samym sobą oczywistym faktom, na usprawiedliwianiu niepowodzeń i wybryków uzależnionego, na braniu za niego odpowiedzialności, na chronieniu go przed naturalnymi konsekwencjami jego postępowania typu niezdanie do następnej klasy czy zatrzymanie przez policję, na ukrywaniu prawdy przed rodziną czy znajomymi, na ciągłym kontrolowaniu dziecka i takim ustawieniu życia rodziny, aby pomagać mu stanąć na nogi (przez załatwianie leczenia, z którego ciągle rezygnuje, przez spłacanie jego długów, które ciągle pojawiają się nowe). To też psychiczne dręczenie się tym co dziecko może w tej chwili robić i ciągłe obwinianie się za jego wybory i porażki. To dawanie wiary w słowa i zapewnienia uzależnionego, że to ostatni raz i więcej się nie powtórzy, oraz w to, że jak chory – uzależniony człowiek się wyleczy to znikną wszystkie problemy rodziny. Rodzice zwykle mają trudności, aby u siebie zauważyć objawy współuzależnienia, które jest zaklasyfikowaną jednostką chorobową w sferze psychicznej. Dzieje się tak z powodu tego, iż wiele swoich zachowań tłumaczą miłością do dziecka. Często mówią nawet, że kochali za bardzo. Bo przecież skoro jest nadopiekuńczość, to może i miłości było za dużo. A ja zawsze dopowiadam, że chyba włas- nej. Trochę zamieszania i chaosu w tej dziedzinie zrobiło piękne, aczkolwiek niepełne, definiowanie miłości jako daru z siebie osoby dla innych. I w takim rozumieniu, im to poświęcenie osoby większe, tym wydaje się być większa miłość, a jeżeli poświęci się swoje życie, to ta miłość jest największa: „Nie ma większej miłości od tej niż ktoś oddaje życie swoje za przyjaciół swoich”. Tak może być wtedy gdy zagrożone jest czyjeś życie lub też w przypadku równorzędnych (nieuzależnionych) partnerów. W wychowaniu jednak mamy mieć na uwadze jeszcze niedojrzałość naszych obiektów miłości i ich potrzebę do posiadania silnych wzorców osobowych w rodzinie. Tutaj miłość musi być wyważona i bardzo konkretna. Miłość rozumiana jako postawa czynienia dobra dla drugiej osoby. W tej definicji ujmujemy cały zakres funkcjonowania człowieka: od rozumienia czym jest dobro tego drugiego podmiotu, poprzez emocjonalne pragnienie lub wolę jej dobra, aż po sprawianie czynów zamierzonych, które rzeczywiście służą dobru tej osoby. Taka miłość ma niewiele wspólnego z zakochaniem, a często nakazuje robić coś wbrew swoim pragnieniom. Ale nadal jest to ta sama ewangeliczna miłość, która nakazuje miłować bliźniego swego jak siebie samego. Nie więcej. Nie można dać więcej niż pozostawić sobie. Nie można dać tak dużo, aby naruszało to godność dawcy, tak jak często ma to miejsce w przypadku „dowodów miłości” ofiarowanych przez młode zakochane dziewczęta swoim niedojrzałym wybrańcom (dojrzały wybranek takiej ofiary nie przyjmie, nie dlatego, że nie pragnie, ale że chce nadal szanować tę, którą kocha). Nie możemy młodej, niedojrzałej istocie dać więcej, niż jest ona w stanie przyjąć, gdyż to czego nie przyjmie to wyrzuci „do kosza lub podepcze” i przestanie szanować dawcę. A rodzic, aby był dla swego dziecka autorytetem, musi posiadać w jego oczach szacunek. Jeśli rodzic chce dobrze wychować swoje dziecko musi zadbać o szacunek dziecka w równej mierze co o swój. I znów jest to trudne wyważanie ile jemu, ile mnie. Z tym wyważaniem największe kłopoty mają ci, którzy kiedyś nie byli dostatecznie szanowani przez swoich rodziców. To oni wpadają w pułapkę uzależnienia lub współuzależnienia. Ale zarówno w jednym, jak i drugim przypadku można się z tego wyleczyć. Jak? Można różnie, analogicznie do tego jak zabieramy się do robienia porządku w bardzo zapuszczonym pokoju. Można wystawić meble i zrobić generalny remont przy udziale specjalistów wszystko wyczyścić i odmalować, a potem na nowo poustawiać. Można czyścić po kawałku samemu, wedle instrukcji jakiegoś speca, można tylko trochę uprzątnąć i wygładzić tak, aby jakoś wyglądało. Wszystko zależy od możliwości i środków jakimi dysponujemy. Jeśli chodzi o nasze mieszkania, to zwykle nie mamy wątpliwości jakiego typu porządki chcemy robić. Dlaczego więc jeśli chodzi o nasze wnętrza to mamy opory przed generalnym remontem. Czy dlatego, że trudno nam się przyznać, iż jest ono takie „zapuszczone”? Czy dlatego, iż nie uważamy, aby ono było na tyle wartościowe, aby Fot. J. Werner poświęcać mu wiele troski i uwagi? Gdybyśmy my, rodzice, żyli na bezludnej wyspie, to moglibyśmy pozwolić sobie na „luksus” bałaganu w swoim życiu czy wnętrzu (bo nikomu by to nie przeszkadzało ani nie gorszyło), a ponieważ żyjemy w społeczeństwie i rodzinach, mamy być wzorami dla naszych dzieci, to powinniśmy porządkować nasze wnętrza, abyśmy mogli sami siebie szanować i pozwolić szanować się innym, a szczególnie naszym potomkom. Elżbieta Opiłowska 11 Promocja zdrowia Praca socjalna z osobami sięgającymi po narkotyki Temat podjętego artykułu skłania mnie do wyjaśnienia znaczenia pojęcia „praca socjalna”. W obowiązującej Ustawie o pomocy społecznej, w artykule 6 pkt. 12 została ona zdefiniowana jako „działalność zawodowa mająca na celu pomoc osobom i rodzinom we wzmacnianiu lub odzyskiwaniu zdolności do funkcjonowania w społeczeństwie poprzez pełnienie odpowiednich ról społecznych oraz tworzenie warunków sprzyjających temu celowi”. Z kolei w myśl Rezolucji Rady Europy rozumiana jest ona jako „specyficzna działalność profesjonalna, której zadaniem jest ułatwienie wzajemnego przystosowania jednostek, rodzin, grup i środowiska społecznego, w którym żyją oraz rozwijania poczucia własnej wartości indywidualnej poprzez wykorzystanie możliwości tkwiących w ludziach, w stosunkach interpersonalnych oraz zasobach udostępnianych przez społeczności lokalne”. Próby wyjaśnienia terminu odnajdujemy też w literaturze anglojęzycznej. Przykładowo, we „Wprowadzeniu do pracy socjalnej” autorstwa R. A. Skidmore i M. G. Thackeray za cele pracy socjalnej uznano: „usprawnienie społecznego funkcjonowania jednostek, tak indywidualnie, jak w grupie, poprzez działania skierowane na ich stosunki społeczne, rzutujące na interakcje między człowiekiem a jego otoczeniem (…)”. Przytoczone sposoby pojmowania pracy socjalnej koncentrują się na zdolnościach osób do działania, przynależności do grup, do realizacji zadań stawianych przed nimi przez społeczeństwo, zgodnie z przyjętymi normami. Pojawia się także kwestia potencjału osoby-klienta, wobec którego praca socjalna jest prowadzona. Niesienie pomocy możliwe jest tylko przy założeniu, że widzimy szansę na pokonanie napotkanych trudności. Zakładanie, że klient jest jednostką słabą, niezaradną życiowo, nigdy nie zaowocuje poprawą jego sytuacji. Praca socjalna opiera się więc na wierze w możliwości człowieka, który przy odpowiednim wsparciu, pokierowaniu jest w stanie funkcjonować zgodnie ze stawianymi przed nim wymogami społecznymi. Jak zauważają cytowani wcześniej R. A. Skidmore i M. G. Thackeray, praca socjalna skupia się na „całości” klienta, jego zachowaniu, osobowości oraz czynnikach środowiskowych, warunkujących jego postępowanie. tylko osoby dotknięte nałogiem, lecz i zagrożone nadużywaniem, używające substancji zmieniającej świadomość w sposób szkodliwy, czy inicjujące. Ze względu na tak szeroką grupę odbiorców nie można wytyczyć uniwersalnych celów i zadań pracy socjalnej. Wszak inne obowiązki będą spoczywały na pracowniku, którego klientem jest pełnoletnia osoba uzależniona od kokainy, inne zaś, gdy działania będą dotyczyły rodziny z dzieckiem po pierwszym kontakcie z marihuaną lub rozpuszczalnikami. W katalogu świadczeń z pomocy społecznej (zapisanych w Ustawie o pomocy społecznej w artykule 36) znalazły się świadczenia pieniężne (zasiłki, pomoc materialna przyznawana w konkretnym celu, a przykład na: ekonomiczne usamodzielnienie się, kontynuacje nauki), oraz niepieniężne, takie jak między innymi: pomoc rzeczowa, poradnictwo specjalistyczne, schronienie, posiłek, niezbędne ubranie czy mieszkanie chronione. Oczywistym wydaje się, że część z nich (jak na przykład zasiłki czy mieszkanie chronione) mogą być przyznane tylko tym klientom, którzy podjęli próbę i ból leczenia, przeszli przez wszystkie jego etapy i są gotowi rozpocząć nowe, drugie, trzeźwe życie. Na jakie więc działania mogą liczyć osoby sięgające po narkotyki (bądź ich rodziny)? Ważne jest tu zdiagnozowanie i wskazanie istoty problemu. Choć o diagnozie orzeka specjalista terapii uzależnienia, to często pracownik socjalny jest pierwszą osobą, która będąc w kontakcie z rodziną, obcując w konkretnym środowisku społecznym, przeprowadzając wywiad środowiskowy, dostrzega sygnały ostrzegawcze świadczące o kontakcie z narkotykami i może motywować do rozpoczęcia terapii. O. Mejer-Zahorowski w książce „Narkomani” podaje także: „określenie potrzeb pacjenta (…), ustalenie zasięgu i czasu trwania pomocy (…), mediacji środowiskowej: rodzinnej, w miejscu zamieszkania, w miejscu pracy lub nauki, w grupie rówieśniczej, w urzędach administracji lokalnej”. Rola pracownika socjalnego wobec problemu narkomanii nie odnosi się tylko do działań prowadzonych bezpośrednio z jednostkami będącymi w kontakcie z narkotykiem. Wśród jego aktywności znajdują się wszak zadania dotyczące profilaktyki uzależnienia, współdziałania z organizacjami i instytucjami oferującymi specjalistyczną pomoc, jak również podnoszenie własnych kwalifikacji. Praca z osobami uzależnionymi nie jest zadaniem, którego efekty widać już po tygodniu czy miesiącu. Zaleczenie choroby trwa czasem ponad dwa lata, dlatego też, w celu pokonania problemu, niezbędna jest współpraca pracownika socjalnego, terapeuty, rodziców, psychologa, pedagoga szkolnego, czasem kuratora. To jeden z podstawowych warunków skuteczności zarówno pracy socjalnej, jak i terapii. Marta Mikołajczyk ??? Fot. L. Romano Istnieje wiele powodów udzielania pomocy społecznej, w tym prowadzenia pracy socjalnej. (W Ustawie o pomocy społecznej praca socjalna została wymieniona jako jedno z zadań pomocy społecznej; art. 15, pkt 2). Zgodnie z artykułem 7 cytowanej wyżej ustawy, „jednym” z nich jest narkomania. Należy jednak zaznaczyć, iż pojęcie to nie może odnosić się do osób już uzależnionych. Choć „narkomania” nie została w ustawie zdefiniowana (aktem tłumaczącym to pojęcie jest Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 29 lipca 2005 roku, Dz.U. 2005 nr 179, poz. 1485), to klientami pracowników socjalnych nie są 12 Nie wiadomo co powiedzieć Co zrobić, co pomyśleć Zatańczyć w jakim rytmie Kiedy się budzę i kiedy śpię Ciągle tu jestem i nie boję się Może to dziwne, a może nie Ale ja naprawdę wciąż żyję Bernadetta Literatura: Ustawa z 12 marca 2004 o pomocy społecznej, Dz. U. nr 64, poz. 593. O. Mejer-Zahorowski, Narkomani, Centrum Rozwoju Służb Społecznych, Warszawa, 1996. R.A. Skidmore i M.G. Thackeray, Wprowadzenie do pracy socjalnej, Warszawa, 1996. K. Wódz, Praca socjalna w środowisku zamieszkania, Warszawa, 1996. Promocja zdrowia Potrzeby dzieci w kontekście piramidy Abrahama Maslowa. Dobra praktyka: Promocja Zdrowego Myślenia w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu Przez ostatnie dwa miesiące, w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu, w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem KARAN realizowany był projekt Promocja Zdrowego Myślenia. Program prowadzony był w oparciu o koncepcję potrzeb A. Maslowa. Każde spotkanie dotyczyło omówienia innej potrzeby, aby dzieci miały jasny i przejrzysty obraz oraz większą świadomość własnych potrzeb. Co zatem kryje się pod pojęciem potrzeba? Potrzeby są to wg Słownika Języka Polskiego „okoliczności zmuszające do postąpienia tak, a nie inaczej, odczuwanie braku czegoś. Od chwili narodzin odczuwamy różne potrzeby i ten brak towarzyszy ludziom aż do śmierci”. Nie jest zatem nic dziwnego w tym, że wielu naukowców zajęło się tą problematyką, tworząc własne definicje i klasyfikacje potrzeb. Najbardziej znana jest hierarchia potrzeb amerykańskiego psychologa, twórcy psychologii humanistycznej – Abrahama Maslowa. Według niego, potrzeby dane są człowiekowi z przyrodzenia i tworzą hierarchię. Potrzeba psychiczna to stan niestabilnej lub zaburzonej równowagi w zachowaniu organizmu, przejawiający się jako przedłużająca się czynność lub napięcie. Prawidłowe zaspokojenie potrzeb człowieka jest podstawą oceny jego zdrowia oraz dobrego samopoczucia. Na piramidę potrzeb składają się: potrzeby samorealizacji, potrzeby uznania i szacunku, potrzeby miłości i przynależności, potrzeby bezpieczeństwa, potrzeby biologiczne. Fot. B. Szot Nasze wspólne rozważania o potrzebach rozpoczęły się od potrzeb najniższego rzędu: biologicznych (fizjologicznych), które są podstawą piramidy, jej fundamentem. Bez powietrza, pokarmu, snu, odpowiednich warunków fizycznych, pozostałe potrzeby tracą na znaczeniu. Występują one jako jedyne od momentu narodzin człowieka, a potem, w miarę jego rozwoju, stopniowo ustępują miejsca następnym. Braki w zaspokojeniu tych potrzeb mogą prowadzić do deprywacji, nerwic, a nawet śmierci. Gdy nie są zaspokojone, dominują nad innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka. Pojawia się wówczas stan napięcia, wymagający rozładowania. Zaspokojenie lub niezaspokojenie potrzeb fizjologicznych stanowi warunek życia biologicznego i psychicznego człowieka. Te podstawowe potrzeby wspólne są wszystkim ludziom, niezależnie od czasu i przestrzeni. Podczas omawiania potrzeby zdrowego odżywiania, zwrócono uwagę uczniów na promocję zdrowego stylu życia, po to, by pokazać im alternatywne zachowania i postawy wobec agresji, używek, komputera i świata wirtualnego. Zdrowy styl życia – zdaniem dzieci, to „zdrowe, racjonalne odżywianie, wolność od nałogów, aktywność fizyczna, ruch na świeżym powietrzu, właściwe zachowanie – nie agresja, mało stresu w życiu”. Dodajmy do tego: kształtowanie postaw asertywnych, umiejętność konstruktywnego rozwiązywania problemów, rozpoznawania i wyrażania uczuć. W obecnych czasach nieodwracalnym skutkiem postępu ludzkiego i zmiany stylu życia jest pośpiech, stresująca praca, osłabienie więzi rodzinnych, a co za tym idzie – zanikająca tradycja spożywania wspólnych posiłków. Wspólnie zjedzony obiad w gronie najbliższych osób jest „lekarstwem dla duszy i ciała,” daje poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty. Szybkie tempo życia zmusza ludzi do spożywania niezdrowych przekąsek w ciągu dnia. Dobrze byłoby to zmienić, a przynajmniej zaplanować choć jeden wspólny posiłek z najbliższymi. Co w zakresie odżywiania mogłoby zmienić się w szkołach? Z korzyścią dla dzieci byłoby zastąpienie niezdrowych produktów w sklepikach szkolnych – jogurtami, kefirami, owocami itp. Uczniowie zgodnie stwierdzili, że potrzeby związane z odżywianiem zapewniają im rodzice, gdyż dbają o odpowiedni pokarm, o ich zdrowie, tworzą dla nich bezpieczne i stabilne środowisko. Rodzice też dają im pierwsze wzorce aktywności do zaspokojenia potrzeb, na przykład przez nauczenie dziecka konkretnych zachowań. Często potrzeby te zapewniają też dziadkowie, kiedy rodzice zajęci są pracą zawodową lub są nieobecni w domu. Jak czują się dzieci, jeśli mają zaspokojone te potrzeby? Oto wypowiedzi uczniów: „Czują się dobrze, są weseli, chętnie się bawią, nie myślą o jedzeniu, mogą uczyć się, rozmawiać, nic ich nie boli, są zadowoleni”. Bardzo ciekawe pomysły dawały dzieci w ramach wymyślania powiedzonek i rymowanek na temat zdrowego odżywiania się i aktywności fizycznej. Oto kilka przykładów: Prawa lewa, Lewa, prawa, To na rolkach jest zabawa. Żeby życie miało smaczek, Jedz raz cebulę, a raz – buraczek. Pamiętajcie chłopcy, pamiętajcie dziewczyny, Że warzywa i owoce – to witaminy. Sport i ruch to zdrowie Każde dziecko ci to powie. Czy to w słońce, czy to w deszcz, Spacer zawsze zdrowy jest. Ćwicz codziennie Bo to zdrowo i przyjemnie. Rób przysiady, ćwicz podskoki, Będziesz skakać pod obłoki. Zachęcając dzieci do aktywności fizycznej, zwrócono ich uwagę na kierowanie się ważnymi dla zdrowia i komfortu kryteriami. Przede wszystkim musi być ona dostosowana do naszego wieku, płci, stylu życia, stanu zdrowia oraz kondycji psychofizycznej i wydolności naszego organizmu. Zadaniem nauczycieli wychowania fizycznego, trenerów jest przestrzec młodych ludzi przed negatywnymi konsekwencjami przetre- 13 Promocja zdrowia nowania czy stosowania niedozwolonych środków w czasie uprawiania sportu. Potrzeba bezpieczeństwa omawiana została w drugiej kolejności. „Zapewnione bezpieczeństwo umożliwia rozwój wyższych potrzeb w kierunku doskonałości. Zagrożenie poczucia bezpieczeństwa równa się spowodowaniu regresji do bardziej podstawowej dziedziny” – pisze Maslow. Potrzeba ta przejawia się w stałości, przewidywalności otoczenia, uporządkowanym życiu, miłej i życzliwej atmosferze rodzinnej, widocznej we wzajemnej miłości rodziców oraz do dzieci. Chodzi tu o bezpieczeństwo fizyczne, stabilizację, poczucie pewności, wolności od strachu. Dziecko mając zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa, interesuje się otoczeniem, jest otwarte na poznawanie nowych umiejętności i sprawności. Potrzeba ta wyraża się też unikaniem niebezpiecznych bodźców i sytuacji w życiu codziennym. Gdy dzieci widzą, że rodzice odnoszą się do siebie serdecznie, cieszy je to, wzrasta w nich poczucie bezpieczeństwa. Dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami, dostrzegają czułe gesty rodziców (trzymanie się za ręce, pocałunek na pożegnanie czy powitanie). Naśladują to wobec rodziców, a w przyszłości we własnych małżeństwach. Dzieci kochających się rodziców pragnąć będą dla siebie dobrego i trwałego związku. Jak zatem czuje się dziecko, które dostrzega brak miłości między rodzicami, a jak dziecko doznające przemocy, które nie czuje się bezpiecznie w swoim domu? Czuje się niepewne i zagrożone, wzrasta w nim poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, czuje się niekochane, niechciane, jest po prostu nieszczęśliwe. Nie może prawidłowo się rozwijać. Osoby z niezaspokojonymi potrzebami bezpieczeństwa czują ciągły strach, niepokój, trudno adoptują się do nowych warunków, nie potrafią podejmować ryzyka. Omawiając tę potrzebę, zwróciliśmy uwagę na pobyt dzieci w szpitalach, które z powodu leczenia zostają oddzielone od rodziny. Brakuje im wtedy troski i miłości, ograniczona zostaje swoboda, zachodzi konieczność rezygnacji z nawyków i przyzwyczajeń (np. mama lub tata nie mogą przeczytać bajki na dobranoc). Pojawiają się wtedy u dzieci negatywne emocje, takie jak: lęk, niepokój, frustracja, stres, agresja, poczucie zagrożenia, z którymi dziecko nie potrafi sobie dość dobrze poradzić. Buduje często niewłaściwe metody radzenia sobie z daną sytuacją, takie jak: płacz, apatia, agresja, unikanie kontaktów z innymi. Taka sytuacja pogarsza jego samopoczucie, osłabia możliwości walki z chorobą. Dlatego bardzo ważne jest, aby z tymi dziećmi nawiązać dobry kontakt emocjonalny, traktować je z sympatią i ciepłem. Poczucie bezpieczeństwa i wsparcie zapewni takiemu dziecku możliwość zwrócenia się do lekarza czy opiekuna z każdym problemem i pytaniem. Każde dobre słowo i miły gest ze strony dorosłych dziecko odbiera jako rekompensatę miłości, dobroci rodzicielskiej. W ramach omawiania potrzeby bezpieczeństwa uczniowie odwiedzili Straż Pożarną. Spotkanie z profesjonalnymi strażakami uświadomiło im, jak ważną rolę oni spełniają, dbając o zapewnienie ludziom tej bardzo ważnej potrzeby. W dalszej kolejności omawialiśmy potrzebę przynależności: posiadania przyjaciół, doświadczania miłości, akceptacji i bliskości ze strony innych osób oraz poczucia uczestniczenia w ich życiu. Uczniowie w okresie między 10 a 13 rokiem życia mają bardzo dużą potrzebę posiadania przyjaciela. Stworzony został zatem portret przyjaciela – jakie musi mieć cechy, aby można nazwać go prawdziwym przyjacielem. Zdaniem dzieci musi być: „tolerancyjny, wierny, troskliwy, opiekuńczy, szczery, prawdomówny, wrażliwy, musi być sobą, dyskretny, życzliwy, bezinteresowny, wyrozumiały”. Potrzeba miłości została szczególnie mocno zaakcentowana z uwagi na duże zainteresowanie uczniów. Według Maslowa istotą miłości jest potrzeba przynależenia, gdyż za- 14 kłada ona dawanie i branie uczucia, organizm człowieka jest bowiem tak skonstruowany, że potrzebuje miłości, podobnie jak samochód, który potrzebuje paliwa. Im mniejsze dziecko, tym bardziej potrzebuje ono okazywania tej miłości w postaci pieszczot, czułych gestów. Zwrócono uwagę uczniów, że rodzajów miłości jest wiele i może ona mieć różny przebieg. W okresie młodzieńczym najważniejsze znaczenie w kontaktach z płcią przeciwną powinna mieć miłość romantyczna, pozbawiona kontaktów seksualnych, która rozwija się przez świat uczuć. Jej atrybutem jest niepowtarzalność tego uczucia, jego siła, piękno, wzbogacenie duchowe. Dzięki niej zmienia się świat wewnętrzny drugiej osoby, wzrasta optymizm, poczucie szczęścia i spokoju. Dzieci dały przykłady na to, jaka powinna być prawdziwa miłość. Część słów została zaczerpnięta z Listu do Koryntian. „Miłość jest: cierpliwa, dojrzewa powoli, skromna, obdarowuje, nastawiona na dobro drugiego człowieka, szanuje wolność drugiej osoby, daje poczucie bezpieczeństwa, dąży do budowania więzi duchowej, nie zazdrości, jest cierpliwa, łaskawa, nie pamięta złego, nie unosi się gniewem, wszystko przetrzyma, wszystkiemu wierzy, nigdy nie ustaje”. Fot. A. Jóźwiak Nie zawsze jednak dzieci doświadczają prawdziwej miłości rodzicielskiej, ale tak naprawdę to nikt dzieciom nie jest w stanie zastąpić rodziców. Dziecko zawsze dąży do odzyskania ich, mimo ich wad, nawet ogromnym kosztem. Brak rodziców pozostawia zawsze trwałe ślady w osobowości dziecka. Jeśli są one pozbawione miłości w dzieciństwie, wówczas w dorosłym życiu wykazują „chłód emocjonalny”, nie potrafią prawidłowo funkcjonować w rodzinie i budować „zdrowych” relacji z innymi ludźmi. Czasami wskutek niezaspokojonych potrzeb w psychice człowieka zachodzą tak silne zmiany, że konieczna jest profesjonalna terapia, może też zdarzyć się tak, że wpłynie to negatywnie na całe dalsze życie. Potrzeba uznania i sukcesu jest również bardzo ważna dla dzieci, nie tylko dla dorosłych. Daje ona poczucie, że jest się ważnym, użytecznym, kompetentnym, potrzebnym komuś. Ważne jest, jeśli rodzice od początku potwierdzają słowem i czynem, że ich dziecko dla nich jest ważne, że jest pomocne, choćby w małej sprawie, ale jakże istotnej. Dziecko tworzy obraz samego siebie na podstawie tego, jak traktują je najbliższe osoby. Jeśli dziecko jest kochane i akceptowane i słyszy pochwały i słowa uznania, wyrasta wówczas dorosły człowiek, który ma poczucie własnej wartości. Taki człowiek czerpie z życia radość i posiada umiejętność akceptacji siebie i innych. Jeśli natomiast dziecko słyszy dużo słów krytycznych i jest często karane, wówczas rozwija się w nim zaniżony obraz siebie, czyli kompleks niższości, małej wartości własnej osoby. W okresie późniejszym bardzo trudno go wyrównać. Promocja zdrowia Niewłaściwą postawą jest takie zachowanie rodziców, kiedy raz chwalą, a innym razem za to samo krytykują czy nawet karzą. W dziecku rodzi się niepewność siebie, poczucie niższej wartości. Najwłaściwsza postawa to stabilna linia wychowawcza. Dziecko potrzebuje również kontaktów społecznych. Zaznacza się to szczególnie w okresie szkolnym. Wyraża się to potrzebą kontaktów z rówieśnikami na co dzień. Jest on niezbędny do prawidłowego rozwoju. Odseparowanie dziecka jest niepożądane. Poprzez kontakty z rówieśnikami uczy się wrażliwości na aprobatę czy dezaprobatę zasad i reguł postępowania oraz dostosowania się do tych zasad. Reasumując, potrzeby dzieci i dorosłych są podobne, czasami trochę się różnią, ze względu na dzielącą ich różnicę wieku. Zgodzimy się przecież z powiedzeniem J. Korczaka, że „dziecko to też człowiek”. Dobrze byłoby, gdyby wszyscy dorośli o tym pamiętali i traktowali z szacunkiem i godnością małego człowieka. Wszyscy chcą być syci, kochani, akceptowani, bezpieczni i doceniani. Chcą odnosić sukcesy, swobodnie się rozwijać, poznawać świat, realizować w jakiejś dziedzinie. Dążenie bowiem do zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu jest społecznie pożądane i rodzi pozytywne cechy u człowieka. Pomóżmy więc naszym dzieciom wyrażać potrzeby wyższego rzędu, zaspokajajmy je właściwie, bo dzieci z zaspokojonymi potrzebami to po prostu dzieci szczęśliwe. Jolanta Wojda, pedagog w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu Od redakcji: Program Promocja Zdrowego Myślenia realizowany był dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dziękujemy! *** Scenariusz zajęć w zakresie promocji zdrowia „Żyj zdrowo bez papierosa” Cele zajęć: uczeń: poznaje zagrożenia, na które naraża się człowiek palący papierosy; poznaje skutki zdrowotne palenia tytoniu; kształtuje w sobie zdrowy styl życia; zna zasady zdrowego odżywiania się; potrafi przekonać innych o szkodliwości tego nałogu; potrafi sobie radzić w sytuacji, gdy inni palą; rozumie znaczenie eliminowania dymu tytoniowego z najbliższego otoczenia; wzmacnia w sobie postawę asertywną; potrafi zgodnie współpracować w grupie. Metody pracy: pogadanka dydaktyczna; praca z tekstem, burza mózgów. Formy pracy: indywidualna, grupowa, zbiorowa. Przebieg zajęć: 1. Zabawa integracyjna – „Powitanka”: Witam wszystkich, którzy: mają niebieskie oczy; mają imię na literę P; lubią wakacje; są dziś zadowoleni; lubią świeże, czyste powietrze… 2. Pogadanka dydaktyczna na temat nikotyny, skutków zdrowotnych dla palacza, ale i dla biernego palacza. 3. Omówienie plakatu „Co grozi palaczowi?” Plakat przedstawiający palacza zawiera informacje na temat chorób, na które może zachorować – udary mózgu, nowotwory krtani, płuc, zawał serca, choroba żołądka i dwunastnicy, częste infekcje górnych dróg oddechowych, brzydka cera i zęby. Odpowiedzi uczniów na pytania: Co to jest nikotyna? Co zawiera dym tytoniowy? Kto to jest bierny palacz? Prezentacja schematu organów człowieka uszkodzonych przez nikotynę i dym papierosowy. Nauczyciel rozkłada kartki z następującymi wyrażeniami: żółte zęby, słaba pamięć, świeży oddech, choroby serca, zdrowe serce, czyste powietrze, substancje rakotwórcze, zdrowe płuca, ładne zęby, poradnia antynikotynowa, zmęczenie organizmu, nałóg, bierny palacz, choroby układu oddechowego, twarz nikotynowa, rak płuc, zawał serca. Zadaniem dzieci jest wybrać te wyrażenia, które dotyczą palaczy, odczytują głośno i przyklejają pod plakatem. 4. Rozmowa z uczniami na temat asertywności. Wypowiedzi uczniów na ten temat. Wspólne stworzenie definicji. Dla własnego bezpieczeństwa musicie nauczyć się mówić „nie”, na przykład jeśli ktoś częstuje was alkoholem, papierosem bądź narkotykiem. Trzeba wtedy powiedzieć stanowczo i zdecydowanie! Gdy do końca nie jesteście pewni czy właściwie postępujecie w danej sytuacji, gdy ktoś namawia was do spróbowania nieznanej substancji, nie bójcie się mówić – nie. Asertywność to postawa odważnego człowieka. Uczniowie odczytują fragment wiersza (Marcin Przewoźniak): Może ktoś ci proponuje: Zapal sobie! Napij się! Czymś niezdrowym cię częstuje Krzyknij nie! Nie wstydź się na alarm dzwonić! Krzyknąć NIE CHCĘ! Nie bój się. Ty masz prawo, by się bronić Przed przemocą oraz złem. 5. Zabawa o charakterze ożywiającym: „Omijanie nałogu – pokonaj slalom”. Pachołki należy zastąpić słupkami w kształcie papierosów. Uczniowie są podzieleni na 2 zespoły, ustawieni w dwóch rzędach. Na dany sygnał biegnie pierwszy zawodnik pokonując slalom. Kolejna osoba rusza po dotknięciu dłoni. Wygrywa drużyna, która pokona slalom szybciej i usiądzie w rzędzie w siadzie skrzyżnym. 6. Pisanie listu do palacza. Praca w 2 grupach, wybrani liderzy grup zapisują tekst listu na dużym arkuszu papieru: Szanowny Palaczu! Piszemy do Ciebie z wielką prośbą o rzucenie palenia papierosów. Czy wiesz, że dym tytoniowy składa się z 4000 związków chemicznych, a ponad 40 z nich to substancje rakotwórcze? Paląc przy swoim dziecku wyrządzasz mu ogromną krzywdę. Sobie też wyrządzasz szkodę, bo palenie jest przyczyną chorób nowotworowych i zawałów serca. Paląc papierosy „puszczasz z dymem” około 200 zł miesięcznie. Weź sobie to wszystko do serca i udaj się jak najszybciej do poradni antynikotynowej. Zrób dobre postanowienie, już od dziś. Trzymamy za Ciebie kciuki. Dzieci z klasy. 7. Ewaluacja zajęć. Na ścianie zawieszone są 2 buźki: uśmiechnięta i smutna. Zadanie dzieci polega na tym, aby napisało swoje imię na jednej z nich. Na uśmiechniętej – oznacza, że jest się przekonanym o szkodliwości palenia papierosów, smutna buźka oznacza, że zajęcia nie przekonały uczniów o szkodliwości zażywania nikotyny. 8. Na pożegnanie – Iskierka. Podziękowanie za udział w zajęciach. Jolanta Wojda Literatura: J. Kubica, Wychowanie zdrowotne i promocja zdrowia, Warszawa, WSE 2004 r. A. Gaweł, Pedagodzy wobec wartości zdrowia, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2003 r. Z. Zaborowski, O rodzinie. Rodzina jako grupa społeczno-wychowawcza, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1980. J. Kozielski, Koncepcje psychologiczne człowieka, Wyd. Żak. E. Aronson, R. M. Arket, T. D. Wilson, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Zysk i S-ka, Poznań 1994 r. 15 Promocja zdrowia Promocja zdrowia psychicznego w szkole Problemy, z jakimi borykają się dziś polskie szkoły dotyczą przede wszystkim agresji i złych relacji interpersonalnych. Zwiększa się również liczba uczniów potrzebujących wsparcia i pomocy w radzeniu sobie z trudnościami szkolnymi. Próby samobójcze dzieci i młodzieży są wołaniem o zrozumienie i pomoc. Jedną z najważniejszych przyczyn tych zjawisk jest frustracja podstawowych potrzeb zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli. Wszyscy posiadamy potrzebę bezpieczeństwa, szacunku, autonomii, rozwoju. Zdrowie psychiczne to między innymi możliwość zaspokojenia tych i innych potrzeb, osiąganie zadowolenia z życia i posiadanie perspektyw rozwojowych. Organizacja pracy szkoły, treści i metody nauczania, a także przygotowanie nauczycieli do zawodu – stanowią realizację anachronicznych założeń społeczeństwa wczesnoindustrialnego i często nie pozwalają na zaspokojenie podstawowych potrzeb współczesnego człowieka. Szkoła staje dziś przed ogromnym wyzwaniem – jakim jest przygotowanie dzieci i młodzieży do życia w przyszłości, której nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zawrotne tempo przemian, przerastająca możliwości percepcyjne ilość informacji i środków ich przekazu, osiągnięcia naukowe i techniczne – wszystko to pogłębia przepaść pomiędzy potrzebami a ofertą szkoły. Czerpiąc z tradycji i bazując na wartościach – szkoła powinna zmierzać w kierunku nieustannie uczącej i zmieniającej się organizacji. Dawać swoim absolwentom podstawy do odpowiedzialnego pełnienia ról społecznych i aktywnego udziału w życiu kulturalnym, gospodarczym, politycznym i społecznym, przygotowywać do uczenia się przez całe życie. Warunkiem niezbywalnym dobrego przygotowania dzieci i młodzieży do radzenia sobie z wyzwaniami przyszłości, do pełnienia ról społecznych i obywatelskich, a wreszcie do osiągania sukcesów i satysfakcji w procesie edukacji – jest promocja zdrowia w szkole, w tym zdrowia psychicznego w szczególności. Zdrowie psychiczne jest to stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiający sprawne funkcjonowanie w kręgu swego społecznego otoczenia, uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć i rozwój osobowości. Można również zacytować definicję Brody’ego, mówiącą, że promocja zdrowia psychicznego to przede wszystkim rozwijanie takich zdolności człowieka, które umożliwiają mu optymalne funkcjonowanie w życiu osobistym, zawodowym, w relacjach z ludźmi. Zgodnie z przytoczonymi tu definicjami promocja zdrowia psychicznego w szkole polega na rozwijaniu umiejętności społecznych i emocjonalnych uczniów i nauczycieli, a także na tworzeniu zdrowego środowiska psychospołecznego. Rozwijanie umiejętności uczniów: ● zaspokajania potrzeb, osiągania sukcesów, ● czerpania radości i satysfakcji z życia oraz z nauki, ● realizowania zadań, zwiększania zdolności rozwoju i uczenia się, radzenia sobie ze zmianami i pokonywania trudności, ● rozwiązywania problemów, nawiązywania i utrzymywania dobrych relacji z innymi ludźmi oraz umiejętności sprzyjających aktywnemu udziałowi w życiu społecznym (Sokołowska M. Funkcjonowanie szkoły jako potencjalne źródło zagrożeń dla zdrowia psychicznego). Warunki sprzyjające zdrowiu psychospołecznemu: ● bezpieczeństwo, odnoszenie sukcesów edukacyjnych, satysfakcjonujące uczenie się; 16 ● promowanie współpracy, porozumienia i umiejętności korzystania ze wzajemnej pomocy – zamiast rywalizacji i konkurencyjności; ● otwarta komunikacja, porozumiewanie się służące budowaniu więzi i zapobiegające przemocy; ● możliwość działań twórczych, akceptacja niestereotypowych rozwiązań i kreatywności na co dzień; ● jasne zasady i reguły, niezgoda na ich łamanie; ● stosowanie demokratycznych procedur, szacunek dla godności osoby ludzkiej. O klimacie społecznym w szkole dowiadujemy się na podstawie tego, jak czują się w niej uczniowie, nauczyciele, rodzice. Wskaźnikiem samopoczucia uczniów jest poziom utożsamiania się ze szkołą, frekwencja, a także poczucie wsparcia ze strony nauczycieli. Międzynarodowe badania osiągnięć uczniów PISA z roku 2003 pokazują, że w polskich szkołach wskaźniki te są bardzo niskie. Świadczy o tym chociażby fakt, że aż 60% uczniów w Polsce deklaruje słabe i bardzo słabe poczucie przynależności do szkoły. Podobne wyniki dotyczą frekwencji, a także subiektywnego poczucia braku wsparcia ze strony nauczycieli. Pogorszenie dyscypliny, przemoc i agresja w relacjach rówieśniczych – są symptomem nie najlepszego klimatu psychospołecznego w polskich szkołach. Poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty możliwe jest w tych klasach i szkołach, w których panują podmiotowe relacje, oparte na szacunku dla każdego człowieka. Fot. M. Mikołajczyk Szkoła sprzyjająca zdrowiu psychicznemu zapewnia klimat służący rozwojowi osobistemu i zawodowemu uczniów i pracowników. Zapobiega wypaleniu zawodowemu nauczycieli poprzez otwartą komunikację, relacje wzajemnego szacunku, a także możliwość osiągania sukcesów i czerpania satysfakcji z nauczania i uczenia się. Warunkiem zachowania zdrowia psychicznego jest demokratyzacja życia szkolnego, zwiększona autonomia szkoły i co najważniejsze porozumienie oparte na partnerstwie wszystkich zaangażowanych w życie szkoły podmiotów. Nie bez znaczenia jest również środowisko fizyczne służące zdrowiu, bezpieczeństwu i dobremu samopoczuciu uczniów i pracowników. Warunki organizacyjne, model zarządzania, środowisko fizyczne, a także współpraca ze środowiskiem lokalnym – wszystko to w dużym stopniu zależy od osób tworzących społeczność szkolną. Zależy od ich gotowości do przekształcania szkoły tradycyjnej w szkołę służącą zdrowiu i dobremu samopoczuciu, w społeczność uczącą się. Od nas samych zależy, jaki model szkoły wybieramy. Jak pokazuje Promocja zdrowia prof. Anna Brzezińska – może to być model „technologiczny”, w którym priorytetem jest efektywność kształcenia, lub Jak się relaksować? model społeczny, w którym priorytetem jest rozwój nauczycieli i uczniów. (Z wystąpienia prof. Anny Brzezińskiej „Pomoc psychologiczna wobec transformacji systemu edukacji” na konferencji zorganizowanej z okazji 30-lecia CMPPP, 20.09.2007r. w Warszawie). Model A: technologiczny Model B: społeczny Dominuje kształcąca funkcja szkoły Równowaga: Kształcenie – wychowanie – opieka Nacisk na osiąganie „odpowiedniego poziomu” przez uczniów, nagradzanie wysokich osiągnięć Nacisk na czynione postępy, na drogę rozwoju ucznia, docenianie jego wysiłku Selekcja uczniów słabszych i/lub specjalne formy pomocy – ryzyko etykietowania Indywidualizacja pomocy: „pomoc dla każdego” (zdolny, przeciętny, „opóźniony” Instrumentalne traktowanie nauczyciela Podmiotowe traktowanie nauczycieli Przedmiotowe relacje interpersonalne Podmiotowe relacje interpersonalne Szkoła to miejsce nauki i pracy z wyraźnie rozdzielonymi rolami i zakresami odpowiedzialności nauczycieli i uczniów oraz ich rodziców Szkoła to społeczność, a nauczyciele, uczniowie i rodzice to uczestnicy procesu edukacyjnego Dyrektor szkoły to „kierownik placówki” Dyrektor szkoły to lider zespołu Instrumentalna więź szkoły z różnymi instytucjami w środowisku lokalnym i we wsi/ mieście Silna więź ze środowiskiem lokalnym i działania na jego rzecz, włączanie różnych instytucji w życie szkoły, wzbogacanie w ten sposób oferty wychowawczej Zgodnie z Deklaracją I Konferencji w Halkidiki i Rezolucją z Egmond – „Szkoła promująca zdrowie zwiększa możliwości młodych ludzi do podejmowania działań i dokonywania zmian. Jest miejscem, w którym młodzi ludzie pracując razem z nauczycielami i innymi osobami, mogą osiągnąć sukces. Wzmacnianie młodych ludzi, wspieranie ich wizji i idei, umożliwia im wpływ na ich życie i warunki życia”. Szkoła bez przemocy, sprzyjająca zdrowiu psychicznemu – to takie miejsce, w którym uczniowie lubią się uczyć, nauczyciele uczą z radością, a rodzice mają pewność, że potrzeby ich dzieci – bezpieczeństwa, szacunku i rozwoju – mogą być zaspokojone. Chcę wierzyć, że tworzenie takich szkół jest możliwe i do tego celu dążymy w CMPPP – realizując różnorodne programy wychowawcze, profilaktyczne i promujące zdrowie. Elżbieta Nerwińska, dyrektor CMPPP Literatura: J. Cz. Czabała, red., „Zdrowie psychiczne – zagrożenia i promocja” Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa 2000, za: Sadoch B.J., Sadoch V. A.: Comprehensive textbook of psychiatry. Lippincott W.& W. Philadelphia 2000; Brody E.B.; Mental health and Word citizenship. Hogg Foundation for Mental Health, Austin 1987. Ustrój człowieka jest niepodzielną jednością psychofizyczną. Współczesna cywilizacja i codzienne życie stwarzają wiele sytuacji stresowych, które powodują napięcia psychiczne, dające uboczne objawy w postaci napięć grup mięśni i zaburzeń pracy poszczególnych organów. W konsekwencji wielu z nas męczą codzienne bóle głowy, karku, barków, bóle między łopatkami i bóle wędrujące wzdłuż całego kręgosłupa. Towarzyszy temu bezsenność, uczucie lęku psychicznego i nerwicowego niepokoju. Stany te, jeśli nie będziemy im na co dzień przeciwdziałać, prowadzą często do wielu chorób. Skuteczną metodą rozładowania skutków napięć psychicznych jest relaks, trening rozluźniający, obniżający napięcia mięśniowe i inne zaburzenia występujące w organizmie. Trening relaksacyjny opiera się na związku między napięciem mięśniowym, autonomicznym układem nerwowym i stanem psychicznym. Ćwiczenia uczą koncentracji, rozluźnienia poszczególnych grup mięśniowych, odprężenia, zwolnienia poziomu aktywności organizmu, uzyskania spokoju, postawy optymistycznej, regeneracji, wydłużenia czasu reakcji, neutralizacji leku. Istnieje wiele wariantów tej metody (trening autogenny Schultza – najpopularniejszy, relaksacja Jacobsona, Wolpego, Koniga, Lazarusa, Maltza). Pełny relaks przeprowadzamy raz albo dwa razy w tygodniu. Prowadzimy do w pozycji leżącej, gdyż wtedy ciało jest równo podparte, a mięśnie rozluźnione. Głowa powinna spoczywać na niewielkim podwyższeniu. Oczy są początkowo otwarte. Ręce luźno leżą wzdłuż tułowia, palce są swobodnie wyprostowane, rozluźnione. Pokój powinien być przyciemniony i wyciszony. Oczy są otwarte i skierowane w jeden punkt. Patrzy się na niego tak długo, aż odczuje się zmęczenie wzroku. Wówczas zamyka się je i pozostawia zamknięte do końca. Powietrze wdychamy swobodnie bez wysiłku przez nos, a wydychamy przez usta. Treningi wykonuje się codziennie, najlepiej o tej samej porze, początkowo od pięciu do dziesięciu minut, a następnie ich czas wydłuża się do pół godziny. Fot. M. Popławski W treningu ważna jest dokładność, stopniowe przechodzenie do kolejnych form ćwiczeń, po dobrym opanowaniu poprzednich, brak pośpiechu i uspokojenie wewnętrzne. Każdy trening składa się z trzech faz: pierwsza i ostatnia są takie same, druga zaś jest zmienna. Po wykonaniu pierwszej fazy powtarza się na głos lub w myślach „jestem spokojny, czas zatrzymuje się w miejscu, wszystko staje się odległe i ogarnia mnie spokój, zupełny spokój”. Powtarza się tę sugestię wolno, kilkakrotnie, aż do odczucia pewnego stanu odprężenia, wyciszenia. Faza trzecia polega na tym, że wyobrażamy sobie bycie ptakiem, wolnym, lekkim, unoszonym przez wiatr. Ma temu towarzyszyć narastanie lekkości, rozluźnienia, przypływ energii. Liczymy później wolno, głośno lub w myślach, do dziesięciu i otwieramy oczy. Faza trzecia jest zbędna jeśli chcemy przejść od stanu relaksacji do zaśnięcia. Faza druga jest zmienna i zawiera kolejne ćwiczenia. Zasadą przechodzenia do kolejnych ćwiczeń jest dobre opanowanie poprzednich opóźnień i następnie wykonywanie kolejno, od pierwszego ćwiczenia, do zadanego na dany dzień. Elżbieta Zając 17 Rozważania psychologiczne Depresja – wyrok, czy szansa na nową jakość życia? Od 20 lat zawodowo zajmuję się pomaganiem – to długi czas jeśli patrzy się na czas ludzkiego życia, lecz nie za dużo, jeśli chodzi o całkowite, pełne zrozumienie człowieka. Mówimy, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa. Na początku praktyki zawodowej wydawało się, że wiele mogę zrobić dla ludzi, że rozumiem co się z nimi dzieje i robię dobrą robotę. I tak po części było, bo do dzisiaj trafiają do mnie osoby, które mówią, że wtedy im pomogłam. Dzisiaj tamci, bardzo młodzi często ludzie już mają rodziny, mają dzieci, jakoś w miarę szczęśliwie poukładali swoje życie. Wtedy wydawało im się coś tak trudne, że tracili sens, poczucie wartości, byli zagubieni. Przeszli tamtą drogę, teraz mają inne problemy. Ja też przebyłam swoją drogę i bardziej doświadczyłam jak złożony jest człowiek i jak trudno mu odnaleźć i zrozumieć samego siebie. Dzisiaj wiem, że przez lata nabrałam pokory i zrozumiałam głębiej, że człowiek jest tajemnicą. Gdyby teraz stanął wśród nas Jezus, tak jak ponad 2000 lat temu, czy tak od razu byśmy mu zaufali i powiedzieli o tym co nas boli, czy poprosilibyśmy o to, by uzdrowił nasze życie? Ciekawe – pewnie reakcje byłyby bardzo różne, każdy zareagowałby na swój sposób. Niektórzy by patrzyli i słuchali z lękiem, inni chcieliby Go dotknąć, jeszcze inni mieliby do Niego jakieś pytania, a jeszcze inni pewnie odeszliby mówiąc, to nie dla mnie – co On mi tu opowiada? Ty jednak wziąłeś ten artykuł, zareagowałeś na tytuł. Ok. Wierzę, że to nie przypadek, że leży przed Tobą i chcesz go czytać. Piszę go, by Was wszystkich, by nas wszystkich (bo to pisanie zmusiło mnie do refleksji nad życiem, chorobą, nad radością, smutkiem i rozczarowaniem) jeszcze bardziej zmobilizować do Życia, by napisać, że życie ma sens, że przyjaźń ma sens nawet jeśli boli, by przypomnieć, że jeśli boli to znaczy, że jest prawdziwie (nie mówię tu o masochistycznym czy sadystycznym zadawaniu bólu, mówię o bólu rodzenia, bólu rozwoju, bólu wzrastania). W ośrodku, w którym pracuję – na „przyjęciówce”, gdy pacjent decyduje się na leczenie, pytamy: czy chcesz się zmieniać nawet jeśli to będzie bolało? I tu oczekujemy na jego zgodę cierpliwie, z nadzieją, że powie „tak”. Nie ma zmiany bez bólu. W trakcie leczenia pacjenci mówią: „im trudniej tym lepiej, bo więcej przepracuję, bo lepiej przygotuję się do życia”. To pisanie zmobilizowało mnie, by pomyśleć i poskładać myśli na temat cierpienia, bólu, rozpaczy. Krótko mówiąc chcę, byś wiedział Drogi Czytelniku, czym jest depresja – czy jest wyrokiem, czy mimo wszystko przy dokładnym zrozumieniu i refleksji jest szansą na lepsze życie? Ból, który fizycznie odczuwamy, informuje nas o zmianach w komórkach, o tym, że coś niedobrego dzieje się z naszym ciałem – to właśnie ból popycha nas do tego, by wziąć tabletkę, położyć się chwilę odpocząć lub iść do lekarza po pomoc i poradę. Depresja jako choroba też daje nam taki sygnał, że coś niedobrego działo się, dzieje się lub zmierza w niebezpiecznym kierunku. Depresja jest chorobą, lecz jest wyleczalna. Choć w głębokiej fazie depresji człowiek dąży do niszczenia siebie, pojawiają się myśli i gesty samobójcze – to wszystko dzieje się pod wpływem tej chwili, tego bólu, tego cierpienia i smutku w tej chwili, nie ma tu takiej filozofii, że chce się skończyć z sobą. Ta chwila może być jednak tragiczna i nieodwołalna 18 jeśli ktoś zdąży pod wpływem tej chwili postawić na swoim i nikt go nie zatrzyma. Dzisiaj chcę zachęcić Was do reagowania, do głębokiego słuchania i patrzenia, do tego, by życie brać poważnie i szanować je, to swoje życie – a więc prosić o pomoc i pomagać, gdy z boku widzę takie potrzeby u innych. Często, jako rówieśnicy, macie większe szanse zauważenia i usłyszenia tego, co grozi waszym kolegom. Nawet bardziej macie możliwość usłyszeć smutki, biedy i problemy swojego kolegi niż my – dorośli. Bóg w swojej dobroci obdarzył człowieka wieloma darami, daje nam ciągle szansę mimo, że sami ciągle coś psujemy, może teraz czas w którym ja, Ty, Twój kolega, Twoja koleżanka, a może Twój ojciec, czy matka dostają następną szansę? Bóg dał nam rozum, byśmy myśleli – nikt inny na Ziemi tego daru nie posiada, dał nam uszy, byśmy usłyszeli, dał serca, byśmy poczuli. On zna nas, a mimo wszystko nas nie odrzuca. Teraz, już w tej chwili, możesz stanąć przed Nim i powiedzieć „tak Panie, akceptuję siebie, tak jak Ty mnie akceptujesz, żadne wrogie słowa we mnie i dookoła mnie tego nie zmienią, bo jestem Twoim dzieckiem. Amen”. Nic i nikt nie zmieni miłości Boga do nas. Jakie w tym naszym życiu ma znaczenie depresja? Czy często ją spotykamy? Czy jest rzeczywistością również w świecie ludzi młodych? Świat, w którym żyjemy, cierpi, pędzi, zjada, niszczy i ciągle nas w coś wciąga. Trzeba mieć bardzo dużo siły, by obrać swój kierunek i z niego nie wypaść. Śmiem powiedzieć, że sami niewiele możemy. Dlatego jesteśmy tu razem: ja, Ty i On. Chcemy się trochę nauczyć o depresji. Chcemy poznać prawdę o tym, czy życie ma sens? Chcemy odnaleźć nadzieję. Depresja to choroba wywołana zmianą nastroju i ten zmieniony obniżony nastrój, ten smutek i ta rozpacz wpływają na nasze myśli i działanie. Myśli są nieprzyjazne, złowrogie: „Nic nie wiem”, „Nic nie potrafię”, „Jestem brzydka, mało atrakcyjna”, „Nikt mnie nie kocha”, „Mam zbyt szczupłe ciało”, „Jestem blondynem, a nie brunetem, a dziewczyny wolą brunetów” itd. Działania są natomiast ospałe, mało pewne siebie, a czasami zupełnie pozbawione energii. Po prostu już nic mi się nie chce. Jean Vanie w swojej książce „Depresja” pisze, że depresja nie jest wstydliwą chorobą, którą trzeba ukrywać przed sobą i innymi. Dalej przytacza słowa kardynała Danielsa, który mówi, że konflikty niezlokalizowane i nieuzewnętrznione nabierają niebotycznych rozmiarów. Tak się dzieje z innymi problemami, tak też jest z depresją. Depresja nieuzewnętrzniona wzrasta i staje się nie do zniesienia. Dlatego pierwsze co mamy zrobić, to powiedzieć o niej osobie zaufanej, tej która jest w stanie nas zrozumieć. W 2001 roku ukazał się kwartalnik medyczny pt. „Depresja” – w którym są ciekawe badania na temat tej choroby. Nawet w społeczeństwach tak bogatych jak społeczeństwo amerykańskie, depresja mocno dotyka ludzi: 7-12% mężczyzn i 20-25% kobiet rocznie zapada na tę chorobę. Według badań naukowych depresja coraz częściej dotyka nawet dzieci bardzo małe. Co prawda trudno nam o 3-4 -letnim dziecku, które nie chce bawić się z innymi dziećmi mówić, że z powodu smutku chce być samo, bardziej przypisujemy to dziecięcej fanaberii. Okazuje się, że takie maleństwo też może mieć swoje problemy. Jaki jest rozmiar choroby – inne badania mówią, że spośród całej populacji tych, którzy trafiają do lekarzy pierwszego kontaktu z nad- Rozważania psychologiczne ciśnieniem, jest ponad 5,8%, natomiast chorych na depresję od 6 do 10%. Wyniki są więc poważne. Czym jest depresja? Przede wszystkim to choroba obniżonego nastroju, który rzutuje na myśli i zachowania człowieka. Oczywiście nie chodzi tu o smutek z powodu niskiej oceny, którą dostaję z matmy wtedy, gdy się nie nauczyłem, ale o przedłużający się stan smutku, bezsensu, beznadziei (powyżej 2 tygodni) lub smutek, czy rozpacz, która ma dużo głębszy stan niż do tej pory. Oczywiście notoryczne porażki z klasówek i bezskuteczność wysiłków mogą przyczynić się do uczucia bezsilności, niemocy, wywołać nawykowe myślenie o sobie w postaci „jestem nikim, nic nie potrafię”, a te z kolei powodują obniżenie nastroju, obniżenie obrazu siebie, zniechęcenie do siebie. A jeśli źle jest też być sobą, a nie potrafię być już nikim innym, to tragedia i może ona spowodować destrukcyjne myśli skończenia ze sobą… Powstaje chwilowa niechęć do jakichkolwiek starań, rodzi się niemoc, niechęć do życia i wtedy do granicy życia i śmierci już niedaleko. Ten stan przedłużającego się smutku ma wpływ na mój negatywny obraz siebie, myślę sobie, że nic nie umiem, nic nie wiem, jestem nikim, nikogo nie obchodzi moje życie, nie chce mi się nic robić, rezygnuję z imprezy, moje hobby nie fascynuje mnie tak, jak dawniej, spotkania z kolegami nie dają radości i są bez sensu, wszyscy myślą o mnie źle i nie warto się starać, a także mój stan i moja porażka to moja wina – bo jestem nikim i koło się zamyka. Ta moja nijakość jest nie do zniesienia. Coraz bardziej siebie nie lubię i pojawiają się myśli o tym, że nic nie ma sensu i nie chce mi się żyć. Pojawia się totalna niemoc obezwładniająca. Chcesz coś zrobić, ale nie masz na to siły. Fot. B. Szot Taki stan, który tu opisałam to objawy poważnej depresji. Tutaj potrzebna już profesjonalna pomoc lekarza psychiatry, psychologa, terapeuty. Skąd się biorą te myśli, skąd te uczucia, skąd te zachowania? Są różne podejścia co do etiologii, źródeł choroby. Wielu specjalistów z dziedziny psychiatrii, psychologii zajmuje się tym zagadnieniem. Jedni eksponują szczególnie czynniki fizjologiczne, inni psychologiczne. Są też teorie, które łączą te czynniki i widzą źródło depresji zarówno w czynnikach somatycznych, fizjologicznych, jak i psychologicznych. Teorie fizjologiczne mówią o niedyspozycji w przepływie neurotransmiterów w systemie nerwowym. Tutaj wymienia się takie substancje jak: serotonina, adrenalina, kortyzon. Jest zbyt wolny przepływ tych substancji i zdaniem specjalistów należy wspomóc się farmakoterapią, czyli pójść do psychiatry i opowiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Lekarz przepisze konieczne leki i zaleci właściwe działanie. Teorie psychologiczne natomiast mówią o podłożu psychicznym tych objawów. I tutaj mamy szereg czynników, które mogą wywoływać takie symptomy. Krótkie przedstawienie – jak psychoanaliza widzi podłoże psychiczne zaburzeń depresyjnych? Nie jest to studium psychoanalizy, chcę wyjaśnić powstawanie mechanizmu. Czynniki psychiczne, które prowokują powstawanie depresji osadzone są o funkcjonowanie trzech płaszczyzn w strukturze osobowości. Według Freuda u człowieka, w jego świecie psychicznym występują takie trzy sfery: Super Ego – jest odpowiedzialne za powinności, pewnego rodzaju ideały i powinności kulturowe, sumienie moralne, zbiór zakazów i nakazów, np. tak należy, a tak nie wolno, tak trzeba, a tak się nie powinno, często te nakazy wpojono nam w dzieciństwie. Ego – to nasze mechanizmy i główny trzon osobowości. Id – ma charakter popędowy, prymitywny, leży u podstaw biologicznej natury człowieka, potrzeby. Między Super Ego a Id – dochodzi do napięć i konfliktów. To trochę „konkurencja”, a nasze Ego próbuje je pogodzić. Jak się ma do tej teorii depresja? Otóż istnieją ludzie, którzy uzależniają się od tego co powiedzą inni, od ich oceny. Najczęściej są to oceny matki, czy ojca. Mieszczą się w Super Ego. Znam takiego młodego człowieka, ministranta, który gdy prowadził różaniec prawie mdlał ze strachu – jak odbiorą go inni? Na początku nawet nie wiedział, że to chodzi o ludzi. Zrobiono mu szereg badań, które nie wykazały żadnej somatycznej choroby. Po wielu miesiącach terapii poprosiłam, by swoje spojrzenie koncentrował na elementach wystroju, a nie na ludziach (by określał kolor, kształt, formę przedmiotów). Opanował najpierw reakcję fizjologiczną omdlewania, potem poprzez nabywanie świadomości siebie i analizę dzieciństwa doszliśmy dlaczego boi się ludzi, ich oceny – bo to oni jako pierwsze ogniwo łańcuszka wywoływali paraliżujący lęk, a następnie omdlenie. Takie uzależnienie od oceny innych rodzi też nadmierne przywiązanie do tych osób, które były ważne w dzieciństwie. Jeśli ta osoba wyjedzie, zmieni miejsce zamieszkania, umrze czy w jakiś inny sposób zniknie z życia osoby uzależnionej, jest to przeżywane jako strata. Utrata tej osoby to jakby utrata kawałka siebie i wtedy ta strata rodzi depresję, Jeżeli ktoś mocno związany z Super Ego, czyli z osobą znaczącą, może nie umieć funkcjonować samodzielnie, a opuszczenie rozumie jak dewastacje własnej osoby. Są jednostki, które przede wszystkim utożsamiają się z ciałem, jakby byli tylko ciałem – jest to uzależnienie od ciała. I teraz utrata urody, części ciała, atrakcyjności fizycznej, sprawności fizycznej powoduje depresję. Np. niektóre osoby nie godzą się na starzenie i to jest przyczyną depresji. Inne psychologiczne źródła depresji to niewyrażone uczucia. Jednym z takich mechanizmów może być tłumienie nieprzyjemnych uczuć, takich jak złość, wściekłość, agresja, gniew. Dzieci często nie potrafią, a też według niektórych dorosłych – nie mają prawa złościć się, czy odczuwać gniew na rodziców. Przekaz społeczny, a także przykazanie czwarte, mówią o szacunku do rodziców. Chcę powiedzieć, że kiedy zaczynamy dorastać widzimy trochę inaczej, bardziej ostro, w barwach biało-czarnych. Do tej pory najlepsi w świecie rodzice, którzy wydawali nam się bez skazy, zaczynają nas 19 Rozważania psychologiczne złościć itd. W miłości do rodziców nie przeszkadza fakt, że niektóre ich zachowania mogą nam się nie podobać, mogą nas drażnić, złościć, mamy prawo do odczuwania takich uczuć i wyrażania ich; kłopot w tym, czy rodzice do tego dorośli? Jeśli nie – to wyrażenia tych przykrych uczuć w ich obecności będzie problemem i wówczas dziecko w poczuciu zagrożenia tłumi i wycofuje te uczucia. To może być przyczyną bóli fizycznych lub nawet wejścia w stan chorobowy – najpierw w smutek, następnie w depresję. Jeszcze innym źródłem depresji może być tzw. „nietrzymanie granic”. Co to znaczy? Otóż w sytuacjach interpersonalnych, więc takich, gdzie są inni ludzie, każdy zakreśla jakieś granice, więc określa czego chce, na co się zgadza, jakie ma poglądy, czy chce brać udział w meczu, konkursie, czy chce zdawać na stomatologię czy na filologię angielską. Takie wyraźne opowiedzenie się daje ludziom informację o nas, czego mogą się po nas spodziewać, czego chcemy, chcemy na co absolutnie się nie zgadzamy. Jeśli ty się nie określisz zrobią to za Ciebie inni. Na przykład zamiast grać w piłkę nożną, którą uwielbiasz, będziesz wystawiony przez trenera do gry w siatkówkę, kolega namówi Cię na narkotyki, a rodzice zadecydują za Ciebie na jakie masz iść studia, by spełnić ich ambicje, nie Twoje. Trzymanie granic – to bycie wiernym sobie, swoim postawom, przekonaniom. Jeśli je zdradzasz – niedaleko Ci do depresji. Czasami dziecko, młodzieniec ma słabszą osobowość, jest nieśmiałe, zagubione w nowym środowisku, nie umie jemu przeciwstawić się, jego granice są łamane przemocą. Może to być przemoc fizyczna bądź psychiczna. Nie wie co zrobić, bo ojciec alkoholik bije mamę, znęca się nad siostrą, a on jest bezradny – jest tylko dzieckiem. W takiej sytuacji depresja może przybierać groźną postać. Dziecko może pomyśleć, że dłużej tego nie wytrzyma. Apeluję do Was, jeśli Twój kolega, czy koleżanka ma taką lub podobną sytuację zachęcaj, by skorzystał z pomocy pedagoga, psychologa, lekarza, zaufanego nauczyciela czy księdza. Reagujcie szybko, żeby nie było za późno. Jeszcze inne teorie podkreślają pomieszanie czynników psychicznych z czynnikami somatycznymi. I tu rozróżniamy depresję z wyczerpania. Człowiek przeżywa stres. Wówczas mobilizuje organizm, by osiągnąć zamierzony cel. Jeśli sytuacja trwa zbyt długo, stres nasila się i tu może być zmiana w organizmie, mogą wystąpić zmiany w EKG czy inne dolegliwości. Najczęściej choruje najsłabszy narząd np. niektórzy cierpią na bóle i skurcze żołądka, innych boli głowa, kręgosłup lub dokuczają nerki. Dążenia i cele przerastają nasze możliwości. Ludzie, którzy z natury są perfekcjonistami, nie mają w sobie takiej granicy, by powiedzieć dość już to zrobiłem dobrze, tak ma być, ciągle chcą lepiej i więcej – bardziej dokładnie i bardziej doskonale. Często też porównują się z innymi, co tworzy swoisty wyścig szczurów, a u perfekcjonisty wyzwala depresję, bo dąży do doskonałości dla samej doskonałości. Perfekcjonizm, doskonałość, świętość. Świętość to nie doskonałość dla doskonałości, ale bycie sobą i zanurzenie ze swoją małością w Bogu. On jeden jest Święty i może nas uświęcić, sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Jak wygląda depresja z wyczerpania: pierwszy etap – wzmożona nadwrażliwość, pobudliwość, niewydolność; drugi – dolegliwości somatyczne, trzeci – właściwa faza depresji. Są depresje sezonowe, wywołane brakiem światła, ale są także depresje rozwojowe – kiedy trzeba coś zostawić, coś stracić, żeby zacząć nowy etap. Tak na przykład dojrzewanie, dorastanie, adolescencja to okres żegnania z dzie- 20 ciństwem, beztroską, rozstawanie z pokojem dziecinnym i wejście w świat kształtowania swojego powołania, wykonywania niełatwych zadań i obowiązków, wtedy, gdy burza hormonów szaleje, a świat wydaje się czarno-biały, pozbawiony kolorów. Przy pożegnaniu dzieciństwa krytyczniej widzisz idealizowanych dotąd i najsilniejszych w Twoim dziecięcym świcie rodziców. Klasyczne objawy depresji to: ● obniżony nastrój, wyraźnie nieprawidłowy dla danej osoby, utrzymujący się dłużej, co najmniej przez 2 tygodnie ● ta osoba nie cieszy się jak dawniej, nie ma w sobie radości, nie cieszy ją to co dawniej, hobby, przyjaciele ● ma zmniejszoną energię witalną ● zwiększona jest męczliwość i drażliwość ● nie ma zaufania do siebie ● nie ma do siebie szacunku ● ma irracjonalne poczucie winy i kręci się dookoła tego poczucia winy ● ma wyrzuty sumienia, bierze na siebie odpowiedzialność za sytuacje, które od niej nie zależały ● wszystko dla niej nie ma sensu ● myśli o śmierci, że dobrze byłoby umrzeć, dobrze byłoby nie żyć ● myśli, żeby odebrać sobie życie ● ma zmniejszoną zdolność koncentracji uwagi ● kłopoty z higieną wobec niemocy i niechęci do działania ● ma kłopoty ze snem ● pojawiają się urojenia i nie ma szans na ich weryfikacje – informacji nie przyjmuje. Motywacja do leczenia takiej osoby jest trudna z wielu względów: osoba wstydzi się swoich dolegliwości, zaprzecza objawom i problemom, tu także duże znaczenie odgrywa myślenie społeczne i nacisk na określone skojarzenia (do psychologa, do psychiatry chodzą nienormalni itd.). Depresja jest chorobą wyleczalną. Łatwiej ją jednak leczyć i szybciej dać ulgę choremu we wczesnej jej fazie. Nie zawsze potrzebne leczenie farmakologiczne, czasami wystarcza terapia indywidualna czy grupowa. Chory zaprzecza, dlatego należy mu pomóc w rozumieniu siebie i czynnościach dookoła siebie. Szczególnie w pierwszej fazie leczenia dobrze jest pozwolić na małą aktywność, nie zmuszać, bo chory czuje w sobie przemożną niemoc, a my zmuszamy go do działania, co wywołuje w nim niepotrzebne poczucie winy. W leczeniu depresji potrzebni są ludzie spokojni, cierpliwi i pełni autentycznej troski. I oni jednak potrzebują wsparcia. Opieka nad chorym jest frustrująca, a proces zdrowienia wolno postępuje – dlatego opiekun też musi uwalniać swoje uczucia, by nie oddawał ich choremu lub nie tłumił czyniąc sobie krzywdę i dociążając swoją osobę. Oczywiście przy leczeniu potrzebne jest: zdrowe żywienie, spacery i ruch, korzystanie ze słońca i światła, spokojne kontakty interpersonalne, rozumienie i troska, spokojne rozwijanie zainteresowań, stawianie adekwatnych celów rozwojowych, obniżenie poziomu wymagań i aspiracji pacjenta w stosunku do samego siebie. Badania rodzin narkomanów wskazują na to, że czynnikiem sprzyjającym chorobie była niespójność rodzinie, „każdy sobie rzepkę skrobie”. Był to pierwszy zaobserwowany i znaczący czynnik w powstawaniu choroby. Drugim zaś obojętność religijna dziecka (okazuje się, że dzieci wierzące mają w sobie więcej nadziei). Istotna też była (na 10 miejscu) religijność matek, jako czynnik chroniący przed chorobami psychicznymi. Natomiast religijność ojca znalazła się na miejscu dwudziestym. Grażyna Turzyńska Refleksje Samotny od dnia narodzin Rodzina naturalna jest emocjonalną wspólnotą, bardzo specyficznym układem egzystencjalnym, tworzącą „ciepły” klimat, pozytywne jakościowo więzy międzyludzkie, dającą poczucie bezpieczeństwa i pewności, oparcie w różnych sytuacjach życiowych: trudnych i łatwych (G. Gajewska). Niestety obecnie obserwuje się coraz większą degradację i destabilizację rodziny, objawiającą się zanikiem więzi i relacji między jej członkami, bezradnością rodziców w sprawach opiekuńczo-wychowawczych oraz wzrostem zjawiska sieroctwa społecznego. A. Szymborska wyróżnia sieroctwo naturalne (autentyczne) i społeczne. Sieroctwo naturalne ma miejsce, gdy dziecko traci rodziców na skutek ich śmierci. Półsierotą jest dziecko, którego jedno z rodziców nie żyje. Natomiast sierota społeczny to dziecko pozbawione odpowiedniej opieki rodzicielskiej, mimo że oboje rodzice (lub przynajmniej jedno z nich) żyją. Sieroctwo społeczne dotyczy nie tylko dzieci pozbawionych stałych kontaktów z rodzicami, ale także dzieci pozbawionych właściwej opieki rodzicielskiej, których potrzeby fizyczne i psychiczne nie są zaspokajane w dostatecznym stopniu, mimo pozostawania formalnie pod ich opieką i przebywania w stałym kontakcie. Z kolei M. Safian za sieroty społeczne uznaje ,,wszystkie dzieci pozbawione trwale lub przejściowo szans wychowania w rodzinie własnej, nie ze względu na przyczyny naturalne, ale ze względu na brak odpowiednich warunków opiekuńczo-wychowawczych”. Podkreśla tym samym, że istotą sieroctwa społecznego nie jest fakt przebywania w zastępczym środowisku wychowawczym, ale raczej utrata kontaktu emocjonalnego i więzi psychicznej z rodzicami. I właśnie to emocjonalne osamotnienie dziecka jest źródłem często nieodwracalnego zjawiska, jakim jest choroba sieroca. Choroba sieroca to zaburzenie w rozwoju psychofizycznym niemowląt i małych dzieci, które najczęściej wychowują się w instytucjach opiekuńczych, ale także dzieci wychowujących się w domu, lecz pozbawionych opieki matki. Charakterystycznymi objawami są: kołysanie się, autoagresja np. uderzanie główką o ścianę, tak zwane sufitowanie, czyli obojętne patrzenie w górę, anormalne ruchy rąk i nóg. Konsekwencjami choroby sierocej u dzieci w wieku przedszkolnym są m.in.: ubogi zakres słów, nocne moczenie się, lepkość uczuciowa, trudności w skupieniu uwagi, nadpobudliwość ruchowa. Z kolei u dzieci w wieku szkolnym skutkami są: trudności w nauce, brak motywacji, agresywne zachowania rozproszenie uwagi, niemożność koncentracji, brak trwałych zainteresowań. Sieroctwo społeczne jest zjawiskiem wieloaspektowym i co za tym idzie bardzo trudno określić jest jego skalę. Przybliżone dane raportu z 1994 roku wykazały, że sieroty społeczne stanowiły ok. 1,4% wszystkich dzieci w wieku 0-17 lat. Według informacji zawartych w Roczniku Statystycznym GUS w 1998 roku w Domach Dziecka w Polsce przebywało 18.508 dzieci, z czego 863 dzieci było objętych opieką Rodzinnych Domów Dziecka. Jednak jest to zapewne wierzchołek góry lodowej. Sieroty społeczne to przecież nie tylko dzieci przebywające w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, to także dzieci ze środowisk dotkniętych ubóstwem, patologią, niepełnosprawnością i innymi problemami, których liczby nie jesteśmy w stanie określić. Coraz częściej to także dzieci z tak zwanych rodzin ,,normalnych”, w których potrzeby materialne dziecka zaspokajane są kosztem jego potrzeb emocjonalnych. Mówiąc inaczej rodzice w celu zapewnienia odpowiednich warunków życiowych cały swój czas poświęcają pracy, co w dzisiejszych czasach często wiąże się również z koniecznością migracji. To potęguje w dziecku poczucie osamotnienia, bycia niekochanym i odtrąconym. Jakie są konsekwencje sieroctwa społecznego? Oczywiście zależą one od stopnia jego nasilenia. A. Macierz określa te skutki w odniesieniu do wychowanków Domów Dziecka. Są to specyficzne stany psychoemocjonalne takie jak: poczucie osamotnienia, pejoratywnej odmienności, egzystencjalnej tymczasowości, poczucie bycia gorszym. U dzieci tych charakterystyczny jest także neurotyczny niepokój, wynikający z braku poczucia bezpieczeństwa, i stany nerwicowe. Oprócz tego obserwuje się także chwiejność emocjonalną, zaburzenia snu, zaburzenia układów wewnętrznych oraz obniżoną odporność somatyczną. Dzieciaki często izolują się, unikają kontaktu, są bierne, lękliwe lub wrogie i agresywne. Dzieci pozbawione miłości i opieki mają trudniejszy start w dorosłe życie. Częściej popadają w uzależnienia i wchodzą w konflikty z prawem. Rodzice, którzy kochają swoje pociechy, poświęcają im uwagę, troszczą się o nie, są jak przewodnik w podróży przez życie. Dziecko początkowo zagubione i nieznające właściwej drogi, pełne wiary i ufności zdaje się pod opiekę osoby, która ją pokieruje, by później rozwinąć skrzydła i odlecieć w wielki świat. Dziecko pozbawione tego wsparcia, tej osoby, która pomoże odnaleźć siebie w często brutalnym i nieprzyjaznym świecie, jest jak zagubione w dżungli zwierzątko, dla którego każdy dzień jest walką o przetrwanie. Szansą dla dzieci na nowy szczęśliwy dom jest adopcja lub znalezienie się w rodzinie zastępczej. Niestety nie dla wszystkich. Ten krótki tekst, sygnalizujący tylko problem sieroctwa społecznego, chciałabym zakończyć krótkim apelem do Rodziców, o to by starali się ze wszystkich sił stworzyć swojemu Dziecku dom, którego sami może nie mieli; by nie obarczali dziecka za swoje problemy i niepowodzenia, bo jak pisze Michel Quoist ,,Dzieci bardziej niż inni potrzebują mieć zupełną pewność, że są kochane przez tych, którzy mówią, że je kochają”. Monika Anyż, wolontariuszka Dominisiu Przepraszam za całe zło Za to, że mnie przy Tobie nie było Starałam się Ciebie obronić Ustrzec przed złym a nie dobić Kiedy będziesz starsza zrozumiesz Że Ty więcej ode mnie umiesz Ty jesteś dzieckiem bardzo malutkim Kochanym przeze mnie i bezbronniutkim Wolałabym być teraz przy Tobie Ale mam straszny mętlik i chaos w głowie Teraz Ci jeszcze nie pomogę Bo się leczyć muszę i mogę Zawsze w mej pamięci będziesz Ty Twoje malutkie marzenia i piękne sny Życie nie jest skończone Ani dla Ciebie ani dla mnie Choć Ty masz lat sześć A ja szesnaście To dla nas obydwu Nigdy nadzieja nie wygaśnie. Bernadetta Literatura: M. Heine, G. Gajewska, Sieroctwo społeczne i jego kompensacja, Wyd. WSP, Zielona Góra, 1999 r. M. Andrzejewski., Domy na piasku, Wydawnictwo ,,W drodze”, Poznań, 1997 r. D. Marzec, J. Stochmiałek, Organizowanie i kierowanie działalnością opiekuńczo-wychowawczą, Wydawnictwo WSP, Częstochowa, 19991 r. M. Safjan, Osamotnione dzieci. Rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka, W. P., Warszawa, 1983 r. M. Racław-Markowska, Opieka zastępcza nad dzieckiem i młodzieżą – od form instytucjonalnych do rodzinnych, ISP, Warszawa, 2004 r. Lidia Winogradzka., Rodziny zastępcze i ich dzieci, Lublin, 2007 r. 21 Rozważania psychologiczne Rodzic to nie zawsze znaczy matka. O roli ojca w wychowaniu. „Zresztą ojcostwo w istocie opiera się tylko na przekonaniu Jestem o tym przekonany, a więc jestem ojcem...” Goethe Gdy mówimy o rodzinie, postacią pierwszoplanową jest zazwyczaj matka. Ojcowie chcąc nie chcąc często pełnią role drugoplanowe – ale tak naprawdę to, jak ją odegrają, zależy tylko i wyłącznie od nich samych i od ich aktywności rodzinnej. Każde z rodziców ma do spełnienia zupełnie inne zadania w wychowaniu dzieci i w zupełnie inny sposób wpływają oni na ich rozwój. Oczywiste jest, że gdy zabraknie w wychowaniu ojca – rozwój dziecka zostanie zachwiany. Matka nie jest w stanie go zastąpić, tak samo jak ojciec nigdy nie zastąpi dziecku matki. W badaniach nad zachowaniem dzieci 7- i 8-miesięcznych w interakcji z rodzicami stwierdzono, że reakcje na widok ojców były znacznie żywsze niż na widok matek (M. Przetacznik, 1992). Postać ojca jest dla dzieci czymś nowym, ciekawym, bardziej docenianym i godnym uwagi, w porównaniu z matką, z którą spędzają dużo więcej czasu. „Matka jest domem, z którego wychodzimy, jest naturą, glebą, oceanem, ojciec nie reprezentuje żadnego takiego naturalnego domu”. (jak wyjaśnia Erich Fromm, „O sztuce miłości”, 2006). Nie oznacza to jednak, że jego rola jest mniej ważna – po prostu jest ona zupełnie inna. Ojciec reprezentuje świat myśli, przedmiotów, świat prawa, ładu, dyscypliny, podróży, przygody oraz aktywności ruchowej. To podczas zabaw z ojcami córki rozwijają sprawność fizyczną – co wpływa na ich obraz siebie oraz przekonanie o swoich możliwościach w relacjach z rówieśnikami. Zdolności z zakresu nauk ścisłych też są bezpośrednio związane z rolą ojca – im jest ona większa, tym większe możliwości i sukcesy w nauce dzieci. Postać ojca pojawia się zazwyczaj wtedy, kiedy istnieje już możliwość nawiązania kontaktu z dzieckiem – porozumienia się z nim. Dziecko w wieku około 6 lat zaczyna silniej potrzebować miłości ojca – jego autorytetu i kierownictwa. To właśnie wtedy jego zadaniem jest pokazanie dziecku, w którym kierunku ma iść – którą drogę powinno ono obrać. Jest to moment na wykorzystanie zdobytych umiejętności (przekazanych przez matkę) w realnym świecie, odnalezienia się w nim i umiejętności pokonania problemów stawianych przez rzeczywistość. To ojcowie motywują dzieci do podejmowania wyzwań, najprościej rzecz ujmując – do aktywności społecznej. Ojcowie znacznie silniej wpływają na społeczne funkcjonowanie dzieci. To ich obecność sprawia, że stają się one bardziej aktywne oraz zainteresowane światem zewnętrznym. Tak jak matka jest wzorem i podstawą do kształtowania się roli kobiety u córek, tak samo ojciec stanowi niezbędny element w budowaniu ojcostwa u swoich synów. Jego brak lub destrukcyjna obecność mogą sprawić, że syn nie będzie w stanie dobrze pełnić roli ojca w dorosłym już życiu, a tym samym nauczyć ojcostwa swoich potomków – i tak tworzy się koło zamknięte. Mądre wychowanie dzieci przez ojców polega na niestosowaniu kar fizycznych i przymusu, które w konsekwencji prowadzą do bardzo powierzchownych norm moralnych, bez współwystępowania poczucia winy. Ojcowie często nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo spostrzegawcze są ich dzieci, ile myśli i uczuć budzi w nich osoba ojca i jego obraz (M. Ziemska). Dziecko, tak jak i każdy człowiek, potrzebuje bezpieczeństwa – jest to jedna z fundamentalnych potrzeb, której zaspokojenie pozwala na realizację innych. By ojciec był ostoją takiego bez- 22 pieczeństwa, musi po prostu być. Musi być otwarty, szczery, komunikatywny, odpowiedzialny i przede wszystkim zainteresowany. Ojcowie, jak również matki, wpływają też na kształtowanie się odmiennych ról społecznych i podejmowania aktywności w ramach tych ról. Postać ojca wywiera silniejszy wpływ na ich kształtowanie – dlatego ich obecność jest niezbędna. Nieobecność ojca w rodzinie powoduje tzw. zespół braku ojca, co objawia się stanami napięć, agresywnością, słabym przystosowaniem do życia (S. Kozak, 1986). Fot. B. Szot Miłość ojca w porównaniu z miłością matki – jest uwarunkowana. Zasada ojca głosi: „Kocham cię, ponieważ...” (podaję za E. Fromm). Ponieważ spełniasz moje oczekiwania, ponieważ jesteś podobny do mnie, ponieważ wypełniasz swoje obowiązki itp. Wynika z tego, że na miłość ojcowską możemy zasłużyć, zapracować na nią, mamy na nią wpływ. Zupełnie inaczej jest z miłością matki, bezwarunkową, która po prostu jest albo jej nie ma. Negatywna strona ojcowskiej miłości polega na tym, że można ją utracić – poprzez niespełnianie oczekiwań ojca, którego główną dewizą, a zarazem punktem odniesienia do oceny dziecka, jest posłuszeństwo. Możliwość zdobycia miłości matki i ojca oraz syntezy tych uczuć, jest podstawą do normalnego, zdrowego rozwoju dziecka – w wymiarze psychicznym i fizycznym. Co się dzieje gdy na przykład ojca zabraknie, czy nie włączy się on należycie w wychowanie swojego dziecka? Jest kilka obrazów sytuacji, które doskonale to ukazują. Jednym z nich jest postać dziecka wychowywanego w domu, gdzie matka jest niezwykle pobłażliwa (oczywiście kochająca), natomiast ojciec jest zbyt mało stanowczy, raczej obojętny. Takie dziecko może wyrosnąć na człowieka bezradnego, biernego, pragnącego aby to nim się opiekowano, któremu bardzo wyraźnie brakuje cech ojcowskich. Brakuje mu dyscypliny, niezależności, umiejętności kreowania swojego i swoim życiem. Taka postać szukać będzie życiowej partnerki, o władczych cechach i pełnić będzie rolę „matki”. Idąc w drugą stronę – wyobraźmy sobie sytuację matki, która jest despotką. Jest zimna, nie okazuje dziecku czułości. Dziecko w konsekwencji przerzuca swoje zapotrzebowanie na matczyną opiekę na postać ojca. W późniejszych latach jego myślenie staje się bardzo jednokierunkowe, jest on w stanie myśleć tylko i wyłącznie kategoriami ojcowskimi: podporządkowanie zasadom, porządek i autorytet są najważniejsze. Nie jest nauczony oczekiwać i przyjmować miłość, która nie jest związana z jakimikolwiek warunkami. I dlatego tego nie robi. Powyższe opisy są przykładami neurotycznych zachowań, które w konsekwencji prowadzą do rozwoju nerwicy. Przypadkiem neurotycznej patologii jest również sytuacja, Refleksje w której przedmiotem szczególnego przywiązania jest właśnie ojciec. Powstaje ona w wyniku oziębłości i powściągliwości matki, a tym samym koncentracji ojca na dziecku (z powodu zachowań żony). Postać ojca jest postacią autorytatywną, potrafi on nagradzać jak i surowo karać za każde przewinienie i brak posłuszeństwa względem jego osoby. Dla dziecka uczucie ojcowskie w takiej sytuacji jest jedynym możliwym uczuciem, które może otrzymać, dlatego przywiązuje się do ojca i stara się spełniać każde jego polecenia – by nie utracić upragnionej miłości. Każde przewinienie, potknięcie jest przez niego wyolbrzymiane, a tym samym czuje się on odrzucony i niekochany. Jego życie zaczyna przypominać sinusoidę: wzloty i upadki, na których koncentruje się i których staje się niewolnikiem. Takie osoby największe trudności mają z okazywaniem uczuć swoim przyszłym partnerkom. Nie traktują one kobiet w sposób im należyty, płeć żeńska nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. Kobiety wchodzące w związek z takim mężczyzną bardzo szybko zdają sobie sprawę z tego, że ich rola jest drugoplanowa, a to nie wpływa dobrze na ich dalsze relacje. Fot. P. Turzyński Kolejną podstawą do zaburzeń neurotycznych w miłości jest obraz rodziców, którzy się nie kochają, ale z wielu względów szczętnie to ukrywają. Są oni niezwykle opanowani, a ich zachowanie na tyle kontrolowane, że nie dopuszczają do kłótni czy do okazywania jakiegokolwiek niezadowolenia. Tacy rodzice są w stosunku do siebie zupełnie obcy, brak im spontaniczności również w relacjach z dziećmi. Dzieci wychowujące się w takich rodzinach, żyją w zakłamanym świecie, który uniemożliwia im bliski kontakt zarówno z matką, jak i z ojcem. Dzieci zazwyczaj wycofują się z realnego świata, żyją w swoim własnym, wyimaginowanym, bezpiecznym. To zamknięcie w sobie sprawia, że rozwijają się w nich ogromny niepokój i uczucie braku podstaw, na których można byłoby oprzeć swoje dalsze życie. Ich późniejsze relacje we własnych małżeństwach nie są poprawne, a nasycone przede wszystkim sporą dawką niepewności oraz napięcia. Pamiętajmy, że to właśnie mężczyzna pełni specyficzną funkcję, jaką jest otoczenie dzieci i ich matki troskliwą opieką i miłością, która nie dopuszcza do zaistnienia tego typu sytuacji. Pamiętajmy także o tym, że na rozwój dziecka (psychiczny jak i fizyczny) mają wpływ: wrodzone zadatki, jego aktywność oraz środowisko, w którym się wychowuje. Zadbajmy zatem, by było ono jak najlepsze. A jest to możliwe tylko i wyłącznie dzięki kochającej mamie, kochającemu tacie. Aneta Jóźwiak Litetratura: E. Fromm „Sztuka miłości”, Dom Wydawniczy Rebic, Poznań, 2006. J. Wojciechowska „Bo do dziecka trzeba dwojga”, „Charaktery” nr 7 (127), 2007. M. Ziemska „Rodzina Współczesna”, WUW, 2005. W. Eichelberger, „Zdradzony przez ojca”, Warszawa, (2004). Koalkoholizm Niejednokrotnie można usłyszeć rozmowy ludzi pochodzących z bardzo różnych środowisk, na temat problemów związanych z uzależnieniem ich bliskiej lub mniej bliskiej osoby. Często w dyskusji na ten temat pada pytanie: co ja mam zrobić aby on/ona przestał(a) pić? Dopóki sam zainteresowany nie zechce pożegnać się z substancją, od której jest uzależniony, to niewiele można zrobić. Uzależnienie jest chorobą, która atakując jedną osobę, obejmuje swym destrukcyjnym działaniem także jej najbliższe otoczenie, czyli najczęściej rodzinę. Wciąż jednak za mało mówi się o tym, co rodzina może zrobić dla siebie i pośrednio dla uzależnionego, aby najgorsze mechanizmy tej choroby nie doprowadziły do całkowitej degradacji systemu rodzinnego. W świadomości bardzo wielu ludzi króluje nadal fałszywa opinia na temat choroby jaką jest np. alkoholizm. Większość z nas nadal sądzi, że chora jest jedynie osoba, która nadużywa substancji psychoaktywnych. Nic bardziej mylnego. Naprawdę wiele złego musi się stać, zanim ktoś z rodziny alkoholika postanowi szukać pomocy u specjalistów. Według Anny Dodziuk z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, powszechnym jest pogląd, że dopóki człowiek jeszcze nie przepił całego swego dobytku, nie maltretuje domowników i nie został wyrzucony z pracy, a zamiast denaturatu i wody brzozowej upija się alkoholem z wyższej półki, to mieści się w polskiej normie picia i nie ma o co mieć do niego pretensji. Nadchodzi jednak moment, w którym rezerwy sił się wyczerpują, a narastający toksyczny wstyd i poczucie krzywdy prowadzą do wyrzekania się samego siebie i swoich życiowych pragnień oraz potrzeb. Wówczas niektórzy zdesperowani członkowie rodziny – żony, matki, a także dorastające dzieci, zaczynają szukać pomocy. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że w kontakcie ze specjalistą terapii uzależnień lub z grupą terapeutyczną, szukają nadal pomocy nie dla siebie, lecz dla pijącego. Chcą recepty na to, jak go przekonać lub zmusić do zaprzestania picia. Są niezwykle zdumieni słysząc, że nie mogą alkoholika zmusić do odstawienia alkoholu, a jeszcze większe zdziwienie widnieje na ich twarzach, gdy dowiadują się, że nie powinni także wylewać alkoholu, który alkoholik przynosi do domu, udawać się za niego do lekarza po zwolnienie, gdy z powodu picia nie wstał do pracy, czy oszukiwać wszystkich wokół, że mąż lub żona są chorzy i dlatego nie pojawili się w pracy czy na umówionym spotkaniu. Wszystkie tego typu zachowania najbliższej rodziny wynikają z bardzo podstępnych mechanizmów choroby alkoholowej, która opiera się na kłamstwie i zaprzeczeniu. Niestety kłamie nie tylko sam alkoholik, ale i cała jego rodzina, ułatwiając mu w ten sposób picie bez ponoszenia negatywnych konsekwencji. Rodzina alkoholika jest bardzo silnie emocjonalnie uwikłana w chorobę swej bliskiej osoby i przez to błędnie pojmuje wyrażanie uczucia jakim jest miłość. Wielu osobom wydaje się, że ponosząc konsekwencje picia swych bliskich, w ten sposób okazuje im swoje oddanie i troskę. Niestety nie ma to nic wspólnego z miłością. Po takim zachowaniu rodziny, można jedynie wnioskować, że alkoholik ma świetne wsparcie i przyzwolenie na picie, więc nie ma żadnych powodów, dla których musiałby przestać to robić. Członkowie rodzin osób uzależnionych, którzy zgłaszają się po pomoc, po wielu latach ukrywania, zaprzeczania 23 Refleksje i tolerowania picia bliskiej osoby, dowiadują się w końcu, że sami są chorzy na coś, co fachowo nazywa się koalkoholizmem i jeśli w odpowiednim momencie nie zajmą się własnym zdrowieniem, to szanse na porzucenie nałogu przez alkoholika są bardzo niewielkie. Początkowo osoby współuzależnione powinny zdobywać jak największą ilość informacji na temat choroby, jaką jest uzależnienie. Dowiedzieć się możliwie wszystkiego na temat mechanizmów choroby, a także jej konsekwencji, które odzwierciedlają się najczęściej w patologicznym funkcjonowaniu emocji. Zależność jest taka, że im bardziej uczucia i emocje najbliższych zostaną wypaczone przez chorobę alkoholową, tym trudniej będzie im udzielić jakiejkolwiek pomocy choremu. Błędy popełniane przez członków rodziny często wskutek „dobrych chęci”, są czasami tak wielkie, że znacznie utrudniają, a nawet uniemożliwiają pomoc uzależnionemu. Jeśli rodzina alkoholika zechce dogłębnie zapoznać się z wiedzą na temat tej podstępnej choroby i zastosuje zdobyte wiadomości w praktyce, szanse na wyleczenie znacznie wzrosną. Ważne jest, aby zrozumieć, że nie ma się wpływu na picie danej osoby, nie można spowodować, żeby rozstała się ona z alkoholem. Anna Dodziuk w broszurze pt. „Trudna nadzieja” wyjaśnia, że jak życie alkoholika kręci się wokół butelki, tak życie jego bliskich kręci się wokół niego. Nieustannie towarzyszy im strach, cierpienie, lęk, wstyd i niepewność. Zapominają o tym, że mogą mieć własne pragnienia i potrzeby. W leczeniu koalkoholizmu chodzi więc przede wszystkim o to, by przywrócić osobom współuzależnionym niezależność, zdolność do przeżywania własnego życia. Dla wielu z nich wydaje się to być bardzo ryzykowną grą. Często bowiem kieruje nimi ogromny lęk, że jeśli w odpowiednim momencie nie opanują pijącej osoby, zabierając jej alkohol czy w jakikolwiek inny sposób chroniąc ją, to przyczynią się na przykład do jej śmierci lub innego wielkiego nieszczęścia. Fot. J. Werner Kluczowe jest jednak zrozumienie tego, że nie można żyć za alkoholika. Należy szanować własne życie i życie uzależnionej osoby; powinno się okazywać współczucie i zapewniać o chęci udzielenia pomocy oraz wsparcia, ale trzeba oddać życie uzależnionego w jego własne ręce. Wszak ma on prawo sam decydować za siebie. Ma także prawo, a nawet obowiązek, ponoszenia wszystkich, nawet najcięższych konsekwencji swojej choroby. Jeśli zdejmie się z niego ten obowiązek i odbierze prawo do samostanowienia, skazuje się chorego (i siebie samego) na cierpienie oraz niepowodzenie w walce z postępującą i śmiertelną chorobą. Wymaga to bardzo ciężkiej pracy nad sobą, samozaparcia i świadomości tego, do czego dąży się konkretnym 24 działaniem, ale ta ciężka praca pozwala odzyskać autonomię i jest jedyną drogą pomocy cierpiącemu na alkoholizm. Ogromne konsekwencje obecności uzależnienia w rodzinie ponoszą przede wszystkim dorastające w niej dzieci. Jeśli oboje rodzice pili, bądź też tylko jedno z nich, lecz drugie wykazywało się brakiem wiedzy i bezsilnością wobec alkoholizmu, dzieci wzrastające w takim systemie mają poważne problemy w dorosłym życiu. Jak pisze Grażyna Płachcińska, specjalista terapii uzależnień i współuzależnienia, na łamach miesięcznika „Świat problemów”, poświęconego profilaktyce i rozwiązywaniu problemów alkoholowych, negatywne doświadczenia z dzieciństwa powodują niemożność budowania satysfakcjonujących związków uczuciowych i kontynuowanie schematów myślenia, przeżywania i zachowania. Na szczęście system lecznictwa odwykowego, a także terapii pomocnej osobom wywodzącym się ze środowiska obciążonego alkoholizmem (bądź innym uzależnieniem), jest w Polsce coraz lepszy i ma dużo większy zasięg niż jeszcze kilkanaście lat temu. Należy więc pamiętać, że każda droga zaczyna się od pierwszego kroku i że najgorszą decyzją, jaką możemy podjąć, jest nie robienie niczego. Nie wolno zapominać o swoim życiu i o własnych planach, co nie oznacza wcale samolubstwa. Trzeba pamiętać, że zdrowy egoizm w relacji z alkoholikiem, jest bardzo pomocny również w jego zdrowieniu. Pijący alkoholik widząc, jak bardzo negatywny wpływ na bliskich wywiera jego picie, popada w jeszcze większe poczucie winy, które znika tylko po kolejnej dawce alkoholu. Trzeba pokazać mu, że jest się silnym na tyle, że gdy on będzie potrzebował pomocy w dążeniu do trzeźwości, to jest się w stanie mu jej udzielić. We wzmacnianiu własnej autonomii i siły w walce z negatywnymi konsekwencjami choroby, mogą pomóc grupy takie jak Al.-Anon, proponujące samopomocowy program powrotu do zdrowia dla rodzin i przyjaciół alkoholików. Wspólny problem tworzy pomiędzy jednostkami i grupą więź, którą chroni zasada anonimowości. Grupy Alateen są przeznaczone dla nastoletnich dzieci i krewnych związanych z osobą uzależnioną od alkoholu i na takich zasadach jak Al.-Anon, pomagają młodzieży w zrozumieniu mechanizmów choroby oraz dają wiedzę jak nie poddawać się manipulacjom i niszczącemu zachowaniu uzależnionych. DDA, czyli grupy samopomocowe dla dorosłych dzieci alkoholików, pomagają zauważyć negatywny wpływ alkoholizmu na ich dorosłe życie. Pozwalają zrozumieć, w jaki sposób wykształciły się w nich konkretne patologiczne schematy zachowań, a także dlaczego tak trudno jest im zaufać i zbliżyć się do drugiego człowieka, mimo że na przykład pijący niegdyś ojciec czy matka nie żyją, lub uporali się z nałogiem i utrzymują abstynencję od wielu lat. Mottem DDA jest: „Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia, trudne dzieciństwo zobowiązuje”. Choroba alkoholowa jest cierpieniem i krzywdą, ale zobowiązuje do głębokiej pracy nad sobą i do pogłębiania relacji międzyludzkich. Traktując ją jako przygodę można dostrzec, że w rezultacie pozwala żyć świadomiej z drugim człowiekiem, stając się bardziej uwrażliwionym na jego uczucia i emocje. Pozwala ona także zrozumieć, że słabość jest cechą ludzką i trzeba ją w sobie zaakceptować, a także zaakceptować ją w drugim człowieku. Agata Siwicka Literatura: A. Dodziuk, Trudna nadzieja, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa, 1993, G. Płachcińska, DDA – Trudna droga do uleczenia ran, „Świat problemów”, Warszawa, 2007 nr 1 Serwis internetowy „Ten Jaras” http://www.tenjaras.webpark.pl/ Profilaktyka Szkoła wychowania – ZDROWIE (scenariusz na godziny wychowawcze lub zajęcia socjoterapeutyczne dla dzieci z klas 3-6) Temat: Zdrowie – czy to ważna sprawa? Dlaczego kawa, herbata, alkohol, narkotyki szkodzą? Cele: Określenie i zrozumienie terminu zdrowie. Uwrażliwienie dzieci na stan dobrej kondycji, dobrego samopoczucia. Uświadomienie takich czynników, które niszczą zdrowie i dobrą kondycję. Wskazanie stylu życia, który wspiera zdrowie. Zadania: Znalezienie razem z dziećmi skojarzeń i synonimów zdrowia. Sporządzenie portretu osoby zdrowej oraz portretu osoby chorej. Stworzenie listy czynników, które wspierają zdrowie i listy czynników szkodzących zdrowiu (dla zdrowia, przeciw zdrowiu). Metody: „Burza mózgów” – co to jest zdrowie? Dzieci dostają kartki i na nich piszą, następnie tworzymy wspólną listę skojarzeń. Praca z papierem w grupach trzyosobowych – rysunek osoby zdrowej i chorej. Praca w grupach metodą aktywności własnej. Tutaj zawieramy elementy współpracy i rywalizacji zdrowo pojętej (czyli nikt nie jest dyskwalifikowany). Dzielimy dzieci na dwie grupy: jedna z grup sporządza listę czynników służących zdrowiu, druga listę czynników powodujących chorobę. Praca z wyobraźnią (jeśli zdążymy możemy to zrobić na zajęciach w klasie, jeśli nie – może to być zadanie domowe). Ułóż historyjkę, która będzie opowiadała o: zdrowym chłopcu – jak wygląda jego dzień, tydzień, odpoczynek i praca, jakie ma zadania, obowiązki, prawa, jakie ma przyjemności; zdrowej dziewczynce (podobne treści jak wyżej); chorym chłopcu; chorej dziewczynce; zdrowej staruszce; chorej staruszce. Możemy też zaprosić dzieci, by na temat zdrowia porozmawiały ze swoimi rodzicami. Treści: 1. Powtórzenie treści ostatniego spotkania. Pytamy też o kondycję i samopoczucie dzieci, czy czują się zdrowe. Kto z dzieci słabiej się czuje? Kto dzisiaj ma katar? Kogo boli głowa? Tutaj krótki komentarz: nawet katar czy ból głowy może nam popsuć humor, powodować rozdrażnienie. Wówczas szybciej się denerwujemy, słabsza jest koncentracja na zadaniach. Gorzej idzie pisanie, czytanie czy rozwiązywanie zadania. 2. Dzisiaj spróbujemy trochę więcej pomyśleć o zdrowiu. Czym jest zdrowie? Dlaczego warto o nie dbać? Co sprzyja zdrowiu? A co szkodzi? Teraz przez chwilę proszę byście razem ze mną pomyśleli i powiedzieli, co to zdrowie? Proszę jednego ochotnika do tablicy – będzie naszym sekretarzem. Zaczynamy: co to jest zdrowie? Na przykład dobre samopoczucie, brak choroby, zadowolenie, brak gorączki, nie kaszlę, nie kicham, nic mnie nie boli, itd. Mówimy słabe zdrowie, dobre zdrowie, życzymy dużo zdrowia, albo mówimy, że ktoś ma końskie zdrowie, coś kosztuje dużo zdrowia, szkoda zdrowia (czyli nerwów), ścieżka zdrowia czy zapadać na zdrowiu. 3. Po odczytaniu listy skojarzeń przyjmujemy jedną lub dwie definicje zdrowia. Następnie dzieci dzielą się na grupki trzyosobowe. Dzieci odliczają do pięciu. Jeśli jest jedynką, stanowi grupę jedynek, jeśli dwójką – grupę dwójek itd. Każda grupa narysuje portret. Grupa pierwsza osobę zdrową, grupa druga osobę chorą... itd. Na rysunek jest od 5 do 10 minut, w zależności od tempa pracy dzieci. Po skończonej pracy eksponujemy prace uczniów. 4. Dzielimy dzieci na dwie grupy; teraz w podgrupach dzieci pracują nad czynnikami wspierającymi zdrowie i czynnikami szkodzącymi zdrowiu. Odczytujemy listy na forum całej klasy. 5. Układamy historyjkę – możemy to zadanie wykonać jeszcze na zajęciach. Tworzymy grupową historyjkę o życiu zdrowego dziecka. Zaczynamy: Na Osiedlu Michałów żyje chłopiec 12 letni, który ma na imię Paweł... Teraz po kolei każdy z Was dołoży zdanie, mówiące o jego zdrowym stylu życia. Możemy też poprosić dzieci o ułożenie historyjek w domu. Podsumowanie: Pijemy z dziećmi zdrową herbatkę. Możemy także recytować i analizować fraszkę Jana Kochanowskiego „Na zdrowie”. Materiały dodatkowe: K. Wiśniewska-Roszkowska, „Zdrowie a postawy moralne”, Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej, Wrocław, 1991. Mini wykład. Dusza i ciało we wzajemnym związku. Człowiek jest istotą psychofizyczną i póki żyje, ciało i duch są w nim tak złączone, że nie dają się rozdzielić ani traktować odrębnie. Toteż w błędzie jest ów lekarz, który widzi i leczy tylko ciało, nie interesując się sprawami ducha i prawami moralnego porządku; ale również nie ma racji ksiądz, który sądzi, że może i powinien zajmować się tylko duchem i porządkiem moralnym, ignorując sprawy ciała i nie biorąc ich pod uwagę. Wpływ duszy na ciało i ciała na duszę jest ogromny i mówiąc o człowieku, zajmując się nim, stale trzeba to mieć na względzie. Narządem, który reguluje te zależności jest mózg. Jego substancja szara – złożona z komórek nerwowych (neuronów) tworzy zarówno tzw. korę mózgu, jako najbardziej zewnętrzną warstwę, jak i położone w głębi szare wysepki, czyli ośrodki podkorowe otoczone substancja białą – ta ostatnia złożona jest z wypustek komórek, czyli z włókien nerwowych. Centralna podstawowa część mózgu, czyli jego „pień”, jest częścią ewolucyjnie najstarszą. U wyższych zwierząt rozbudowują się już obie półkule mózgu z korą mózgową, która u człowieka osiąga znaczny rozwój, stając się w swych najwyższych piętrach instrumentem „świadomego ja”, podłożem władz duchowych, rozumu, inteligencji, woli i uczuć wyższych. Nie można tu oczywiście mówić o „mieszkaniu” czy „siedlisku” duszy, gdyż takie określenia są nieadekwatne do czegoś niematerialnego. Można jednak uważać, że te najwyższe piętra kory mózgu są narządem – efektorem, w którym ów wszczepiony w materię czynnik może ujawniać się we właściwy sposób, jako świadome i rozumne „ja”. W razie niedorozwoju, zniszczenia czy chwilowego wyłączenia tego narządu – czynnik ów, który nazywamy duszą, nie może się ujawniać w ten sposób. Człowiek dzięki zdolności swojej kory mózgowej może spojrzeć na swoje działania „z boku”, może się zreflektować. A tego nie potrafi najbardziej rozwinięte zwierzę. W psychice człowieka wyróżnić możemy jakby dwie warstwy: „wyższą”, typowo ludzką – to warstwa duchowa, przejawiająca się jako rozum, wola, uczucia wyższe, poczucie moralne, a także jako zdolność wyższa jak abstrahowanie, tworzenie pojęć oderwanych, mowy i pisma. „Niższa” warstwa psychiki ludzkiej to popędy, instynkty i uczucia proste, prymitywne jak: przykrość, przyjemność, radość, złość, nienawiść itp. – wiążą się one z niższymi rejonami kory i podkorowymi ośrodkami mózgu. Ta warstwa psychiki jest nam wspólna ze zwierzętami, które wykazują analogiczne cechy i przejawy psychiczne. Podkorowe popędy i pożądania, to ważne i cenne siły, ale dla dobra człowieka mogą działać tylko pod rozumną kontrolą sfery duchowej, w zgodzie z prawem moralnym. Podstawową zasadą natury ludzkiej jest władza ducha nad ciałem, władza rozumna mająca na celu istotne dobro. Ale to panowanie jest trudne; wymaga wysiłku, nieraz ciężkiej pracy. Człowiek jest dumny ze swojej duchowości, która nadaje mu ogromną godność osoby. Toteż podkreśla tę swoją duchowość, szczyci się nią, można powiedzieć, że chce być i w rzeczywistości jest bardziej duchem niż ciałem. Ciekawym potwierdzeniem tego jest zjawisko wstydu, którego głównym podłożem jest dążność do odcinania się od tego, co zwierzęce, przy podkreślaniu tego, co akcentuje duchowość i jego panowanie nad ciałem. Zachowanie świadczące o tym panowaniu budzi szacunek, natomiast sytuacja odwrotna – bezwolne uleganie podkorowym uczuciom i pożądaniom – rodzi pogardę i staje się powodem wstydu. To tyle – co do ogólnego rozumienia – kim jest i jak działa człowiek? Teraz kilka kwestii na temat zdrowia. Wyraz „zdrowie” może być używany w dwojakim znaczeniu: jako określenie pewnego stanu ustroju – zdrowie złe lub dobre albo jako oznaczenie wyłącznie stanu dobrego, w tym sensie życzymy, komuś zdrowia. Podstawowe pytanie – jak długo i w jakim zdrowiu moglibyśmy żyć, gdybyśmy żyli zgodnie z właściwymi prawami natury? Poszczególne gatunki ssaków żyją 6-7 razy dłużej niż trwa ich rozwój osobniczy. Wobec tego dla człowieka, który jest ssakiem ta długość powinna wynosić około 120 lat. Grażyna Turzyńska 25 ATA Akademia Twórczej Aktywności 26 września w świetlicy KARANU przy ul. Grodzieńskiej 65, z udziałem młodzieży, wychowawczyń oraz wolontariuszy, odbyły się warsztaty florystyczne. Zadaniem uczestników, pod kierunkiem instruktorów, było wykonanie dekoracji w dyniach (polskich i holenderskich), które miały różne wielkości, barwy i kształty. Zostały wydrążone środki, a w ich miejsce włożono kwiaty (leśne – wrzosy, mech, susz egzotyczny i kwiaty ogrodowe), owoce (krajowe i południowe) oraz kasztany i żołędzie. Powstały piękne kompozycje, które wkładano do dużych koszyków lub małych, kolorowych, wiszących na sznurkach. W wydrążonych dyniach powstały również różne kształty, na przykład paszcza krokodyla, grzyby, domki na palach, pojazdy. Przedmioty te udekorowały pięknie świetlicę oraz inne pokoje w ośrodku. 11 października – warsztaty florystyczne, w których udział wzięli: młodzież, panie wychowawczynie oraz wolontariusze. Warsztaty wzbudziły duże zainteresowanie obecnych. Przy pomocy instruktorów, w związku ze zbliżającymi się dniami Wszystkich Świętych i Zaduszkami, uczestnicy utworzyli piękne kompozycje kwiatowe związane z tymi świętami, które mogły przystroić groby. Najbardziej nastrój tych dni przypominały krzyże. Sformowane zostały ze styropianu, oklejone mchem i sztuczną trawą, a środki wystrojono sztucznymi kwiatami i kasztanami, pomiędzy które wstawiono świece. Żywe kwiaty stanowiły chryzantemy i hortensje wsadzone w gąbki nasączone wodą. Krzyże wyglądały pięknie i oddziaływały na zmysły. 15 listopada – w świetlicy przy ulicy Targowej 59 odbyło się spotkanie pani psycholog i zarazem dietetyczki z rodzicami dzieci i młodzieży uczęszczających do świetlicy, a także z wolontariuszami. Spotkanie to zorganizowała koleżanka Bożena Szot, a prelekcję popartą wykresami i plakatami wygłosiła pani psycholog Anna Samoraj. Wykład podzielony był na trzy etapy życia ludzkiego: pierwszy: dziecięcy i młodzieńczy, drugi – do 50 roku życia oraz trzeci – powyżej 50. W każdym etapie życia bardzo ważną sprawą jest prowadzenie właściwego, zdrowego stylu życia – odpowiedniego do wieku odżywiania się, korzystania w jak największym stopniu z ruchu całego organizmu. 26 W latach dziecięcych i młodzieńczych bardzo ważne jest wspólne, jak najczęstsze rozmawianie z rodzicami i wychowawcami – kształtuje się charakter dziecka. Jeżeli chodzi o odżywianie, to nie należy zmuszać dziecka do zbyt częstego i obfitego spożywania pokarmów, co niekiedy uważane jest przez nie za karę. W dalszym okresie życia – już od lat młodzieżowych i dalszych, należy zwracać uwagę na jakość i sposób odżywiania się. Inaczej powinien odżywiać się człowiek młody, pełen energii, a inaczej starszy – potrzebujący mniej kalorii. Zasadniczo wspólnymi produktami, którymi człowiek powinien się odżywiać, ale w różnych ilościach, w zależności od wieku, są: produkty ochronne i energetyczne: mleko i przetwory, mięso, warzywa i owoce zawierające witaminę C, produkty zbożowe i cukrowe, tłuszcze. Człowiek powinien odżywiać się racjonalnie, nie uzależniać się od alkoholu, nikotyny, narkotyków, a nawet od czekolady. Człowiek uzależniony zaniedbuje odżywianie się. Tragiczną sprawą, która szerzy się wśród młodych dziewcząt jest anoreksja (anorexia nervosa), celowe obniżanie wagi ciała. Prowadzi ona do wielu poważnych schorzeń. U ludzi starszych (po 50) bardzo dużą rolę w ich dalszym życiu odgrywa, oprócz właściwego odżywiania, ruch – uczęszczanie do sali gimnastycznej, pływanie, branie udziału w grach sportowych w halach. Letnią porą bardzo dobrym relaksem są wycieczki rowerowe. Ujemny wpływ na zdrowie, szczególnie starszego człowieka, mają stresy. Na zakończenie koleżanka Bożenka Szot wręczyła nam opracowaną przez siebie ankietę dotyczącą tego spotkania. 22 listopada – wolontariusze z koleżanką Bożenką Szot byli na filmie „Katyń”. Na wstępie moja krótka refleksja po obejrzeniu trzech filmów, na których byłem z wolontariuszami i młodzieżą z Karanu. Były to: „Prymas”, „Karol – człowiek, który został papieżem” oraz „Katyń”. Oglądaliśmy je z wielką zadumą i powagą. Były momenty, kiedy na sali ludzie przeżywali je z ogromnym smutkiem i bezsilnością. W niejednych oczach pokazały się łzy. O dwóch pierwszych filmach już pisałem, a teraz o „Katyniu”. Jest to opowieść o polskich oficerach, pomordowanych podczas II wojny światowej przez NKWD w Katyniu. Obraz tragedii, nieświadomych zbrodni kobiet, które czekały na swoich mężów, ojców, synów, braci. Jest to bezkompromisowe rozliczenie kłamstwa, które miało kazać Polsce zapomnieć o swoich bohaterach. Katyń – miejscowość w Rosji koło Smoleńska, nad Dnieprem. W pobliskim lesie, zwanym Lasem Katyńskim, od lat 30-tych XX wieku dokonywano masowych mordów na ofiarach czystek politycznych Stalina, w tym również zbrodni katyńskiej, na internowanych polskich oficerach. Zamordowano około 4200 polskich oficerów i podchorążych, wziętych do niewoli po agresji radzieckiej na Polskę 17 września 1939 roku. Wcześniej byli oni więzieni w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Jeńców wywożono na miejsca kaźni, w kilkusetosobowych grupach i tam mordowano ich pojedynczo, znienacka, strzałem w tył głowy. Następnie wrzucano do wcześniej przygotowanych dołów w lesie. W sumie, w Związku Radzieckim, wymordowano około 26 tysięcy obywateli Polski. Przez wiele lat, aż do 1990 roku, władze radzieckie twierdziły, że tych mordów dokonały wojska hitlerowskie, które zajmowały w 1939 roku zachodnie tereny radzieckie. Tajemnica Katynia była w okresie powojennym jednym z najbardziej strzeżonych sekretów Kremla. Film wyreżyserował Andrzej Wajda. Autorami scenariusza są: Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski i Przemysław Nowakowski. Zdjęcia zrealizował Paweł Edelman. Muzyka – Krzysztof Penderecki. W rolach głównych wystąpili: Jan Englert, Artur Żmijewski, Andrzej Chyra, Paweł Małaszyński, Danuta Stenka, Maja Ostaszewska, Magdalena Cielecka i Maja Komorowska. Jan Bereda, wolontariusz Profilaktyka Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy czynnik działalności prewencyjnej T. Bajkowski rozumie prewencję jako działanie uprzedzające zagrożenia, które musi ustąpić zanim pojawi się czynnik destabilizujący i wprowadzający jednostkę w niepożądany stan (Stymulowanie do rozwoju jako podstawowy czynnik działalności prewencyjnej, s. 348). Powinna ona obejmować wszystkich ludzi i wszelkie przejawy ich aktywności. Jest działaniem, które ma pomóc w konstruowaniu właściwej hierarchii wartości, potrzeb i ukierunkować nasze postępowanie. Ma zmierzać do kształtowania odpowiedzialnej, świadomej, moralnej motywacji i działania. Zachęcać do myślenia, tj. zaapelować do wewnętrznych wartości. Metodę wychowawczą opartą na działaniach uprzedzających i system prewencyjny (system jako sposób działania) stworzył ks. Jan Bosko. Podstawą tego systemu jest rozumienie, religia i miłość. Ks. Jan Bosko krytykuje kary cielesne i przymus wychowawczy, ponieważ wywołują one jedynie lęk i agresję u dzieci i młodzieży. Jego metoda wychowawcza łączy się z zapobieganiem wyrządzaniu szkód, minimalizowaniem liczby niebezpiecznych sytuacji, oraz unikaniem popełniania błędów. Działania opierają się na pomocy w dochodzeniu do samorozwoju poprzez łagodność, radosny entuzjazm oraz zachęcanie do działań (żywy zapał), które są pożądane ze społecznego punktu widzenia. Każda jednostka posiada możliwość wyboru własnego miejsca w życiu i w społeczeństwie przez swobodną ekspresję oraz odnajdowanie drzemiących w sobie możliwości i talentów. Ta swoboda wywołuje powstawanie samokontroli i stymuluje do tego, by w większym stopniu być za siebie odpowiedzialnym. Najskuteczniejszym środkiem profilaktycznym jest właśnie ta zachęta oraz pokazanie różnych, alternatywnych sposobów zachowania. Bardzo ważne jest motywowanie młodego człowieka do tego, aby sam chciał się uczyć i pracować nad sobą. Powinno się stwarzać młodzieży takie warunki, by mogła wypowiedzieć się, wykazać twórczością i działalnością. Skuteczność prewencji zależy od: ● samej jednostki; ● od otoczenia; ● wzajemnego nastawienia; ● jakości relacji interpersonalnych. Charakter prewencyjny posiadają te działania, które mają za cel rozwój osoby i samopoznanie. Na dojrzałość emocjonalną jednostki w dużym stopniu wpływa świadomość tkwiących w sobie i w środowisku możliwości, wielość alternatywnych sposobów zachowań, jak i znajomość ograniczeń. Niedojrzałość w tej sferze budzi różne zachowania patologiczne. Ciągłe stymulowanie do indywidualnego rozwoju, poprzez świadomość własnych reakcji na pewne bodźce i pokazanie form rozładowania napięcia, wyklucza potrzebę interwencji. (Interwencja pozostawia ślad na jednostce i narusza w pewien sposób wewnętrzną równowagę). Wymaga ono ciągłej i żywej, animacyjnej i niosącej istotne propozycje obecności wychowawcy, którego zadaniem (oprócz stymulowania) jest pomoc, zachęta, propozycje, upomnienia, korygowanie i poszerzanie horyzontów. Wychowawca jest zawsze obok, by zrozumieć i w odpowiedni sposób pokierować. Ucieczka w alkohol lub narkotyki zazwyczaj jest następstwem pewnych nieprawidłowości w relacji z otaczającym światem i poczucia wyobcowania. Bardzo ważna jest tu pełna akceptacja, zwłaszcza w środowisku rodzinnym – jest ona drogą, która prowadzi do eliminowania takich zachowań. Jak zauważa Z. B. Gaś: „warunkiem prawidłowego rozwoju dziecka jest stworzenie mu korzystnych warunków wychowawczych, zwłaszcza w rodzinie. Pojawienie się zaburzeń w zachowaniu wskazuje nam, że w percypowanej przez dziecko sytuacji rodzinnej występowały zjawiska niekorzystne” (Rodzina a uzależnienia, s. 21). Rodzic, wychowawca powinni występować w roli autorytetu, ich postawa może być przez podopiecznego potraktowana jako wzorzec zachowania. Wychowanie nie powinno odbywać się tylko wśród dzieci i młodzieży i dla niej, ale wraz z nią i przy jej pomocy – intensywna wspólnota pełna ciepła i miłości (rodzina). Stałe przebywanie z młodzieżą jest najistotniejszym środkiem wychowania. Należy stymulować wychowanka do myślenia i tworzenia na tej podstawie własnego modelu postępowania, nie trzeba pozbawiać go jego własnych, autonomicznych cech. Dzięki temu działaniu nastawionemu na rozwój, właściwym następstwem będzie powstanie wewnętrznej kontroli, czyli sumienia i łatwiejsze przyjęcie zewnętrznej, społecznej kontroli zwanej kulturą. Warunkiem prawidłowego funkcjonowania jednostki są oparte na pozytywnej więzi relacje w rodzinie, środowisku szkolnym, placówkach pozaszkolnych i grupach rówieśniczych – trzeba mieć to na uwadze chcąc stworzyć prawidłowy model działań profilaktycznych. Stymulowanie do rozwoju oznacza także pomoc w zaspokajaniu oraz regulowaniu potrzeb przez samą jednostkę. Ważnym elementem jest optymizm, gdyż pozytywne nastawienie i odnajdywanie dobrych stron każdej sytuacji przynosi wiele korzyści. Fot. B. P. Rosik Perquin w swojej rozprawie Ksiądz Bosko jako wychowawca i psycholog, dostrzega w prewencyjnym charakterze metody ks. Bosko pewną pedagogiczną słabość – mianowicie, że niweczy wolność wyboru przez młodzież – co stanowi niezbędny czynnik stymulujący proces rozwoju do dorosłości. Wychowanie oznacza wzięcie na siebie ryzyka. Młodzież musi eksperymentować, uważa Perquin. Wychowanie zapobiegawcze (prewencyjne) musi stale mieć na uwadze i kontrolować to, czy pozostawia wychowankowi wolność decyzji, która jest konieczna, a przez to nieograniczoną możliwość indywidualnego rozwoju. Według Petzelt’a wychowanie prewencyjne jest stałą pomocą w samopomocy i wsparciem w samodzielności. Wychowanek podejmuje sam decyzje o zapobieganiu, które staje się jego udziałem ze strony innych. Młody człowiek powinien nauczyć się rozpoznawać dobre i złe przykłady i umieć je właściwie oceniać w konkretnych działaniach. Stymulując do rozwoju trzeba wyjść naprzeciw młodemu człowiekowi i antycypować czekające go zadania przez stopniowe ćwiczenia w korzystaniu z wolności, które to czynią go bardziej dojrzałym. Wychowawca musi potrafić stworzyć młodemu, niedojrzałemu człowiekowi takie warunki, które stymulują w nim dyspozycje i uformują odpowiedni stan wewnętrzny. Ewa Gabryszewska-Nogaj Jutro zaczynam nowe życie dziś siedzę i palę w sercu wszystkie smutki a wszystkie radości te małe i te wielkie spakuję do kuferka i ułożę do snu w moim sercu by kiedyś mogły się obudzić i w chwilach zwątpienia pomóc mi z uśmiechem na twarzy pokonać przeciwności! Justyna Dobryłko Literatura: R. Weinschenk, Podstawy pedagogiki Księdza Bosko, Warszawa 2000. L. Cian, System zapobiegawczy św. Jana Bosko, Warszawa 2001. G. Gatti, Zawód: wychowawca chrześcijański, Warszawa 1997. L. Cian, Wychowanie w duchu Księdza Bosko, Warszawa 2001. Ks. Niewęgłowski, Ksiądz Bosko i jego system wychowawczy, s. 348. T. Bajkowski, Stymulowanie do rozwoju jako czynnik działalności prewencyjnej. Z.B. Gaś, Rodzina a uzależnienia, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1994. 27 Profilaktyka Teatr jako sztuka rozwijająca i kształtująca system moralny i wrażliwość dziecka Współczesną sztukę dla dzieci cechuje przede wszystkim komercjalizm. Jest łatwo przyswajalna, homogenizowana naiwnością. Często ociera się niemal o prymitywizm zarówno w kwestii estetycznej, jak i etycznej. Nie spełnia więc żadnej z wartości, jakimi Arystoteles definiuje sztukę – ani delectare ani docere. Dziecko posiada specyficzny gust estetyczny oraz sobie tylko właściwą percepcję. Żadne z nich nie jest jednak z pewnością oparte na naiwności. To jedynie pogląd dorosłych już twórców dziecięcego teatru, którym usprawiedliwiają swój brak kompetencji w rozumieniu potrzeb młodego widza oraz brak kreatywności innej, niż opartej właśnie na naiwności. Jak zauważa P. Piber w artykule „Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci”, dziecko nie oznacza naiwnego widza. Jest nawet widzem trudniejszym i bardziej wymagającym niż widz dorosły. Musi być ciągle zaskakiwane przez sztukę. Łatwość odbioru nie idzie więc wcale w parze z potrzebami dziecka, które nie pragnie, aby sztuka zniżała się do poziomu jego zdolności, ale żeby jemu dana była szansa dorośnięcia do sztuki. Bardzo wyraziście zaznacza się także potrzeba indywidualnego odbioru. Zgodnie z powszechną metodą ułatwiania, homogenizacji, polegającej na spłycaniu wartości prezentowanych dziecku, powstaje dzieło sztuki słabe, raczej ograniczające, niż poszerzające horyzonty. Dziecko buntuje się przeciwko takiemu brakowi szacunku dla jego indywidualności. Percepcja dorosłych jest bardziej zuniwersalizowana. Gust bowiem jest kształtowany przez wszystkie lata życia przez szeroko rozumianą kulturę. Indywidualizm dorosłego tłumiony jest przez masowość. Sup Erego dyktuje, co ma być uznawane za piękne i wartościowe, a co za kiczowate, tandetne i prostackie. Rodzi się zjawisko mody. Jego ekspansywność dotyczy także, coraz częściej, świata dziecięcego. Teatr daje możliwość odejścia od spraw popularnych. Jest miejscem, w którym dziecięce ego czerpie przyjemność z tego, co tylko jemu odpowiada. Kształtuje się tu więc wrażliwość na piękno pojmowane subiektywnie, nie klasycznie. Niezwykła odpowiedzialność spoczywa na barkach dorosłych twórców teatru dziecięcego. Oprócz wielu innych obowiązków wychowawczych, muszą dbać o wychowywanie dzieci przez sztukę. Ich zadanie polega na podaniu jak największej ilości możliwego piękna – muszą zadowolić każde ego widzów. Zaś zadaniem widza jest dokonanie wyboru, polegające na czynnym udziale w kształtowaniu swojego modelu estetycznego. Zaś każda taka decyzja jest sprawdzianem dziecięcej wrażliwości. Rozwija ją, ponieważ to właśnie dzięki niej dziecko zgadza się na uznanie czegoś za piękne i odrzucenie czegoś innego. Dlatego teatr dla dzieci powinien działać w opozycji do sztuki popularnej, aby spełniać swoje zadanie – rozwijanie życia uczuciowego, poszerzanie skali przeżyć i doznań (L. Śliwonik: Dziecko i teatr [w:] op. cit. pod red. tegoż, s.5). Na co dzień dziecko ma kontakt ze szklanym ekranem. Konsumpcyjność ukazywanych tam programów nie sprzyja rozwojowi psychicznemu dziecka. Jego wrażliwość zatrzymuje się na pewnym poziomie. Wystarczająco niskim, żeby móc odbierać, często nawet prymitywne, kreskówki, gry i zabawy telewizyjne. Nie częściej niż raz dziennie pojawia się jakiś wartościowy program telewizyjny dla młodego widza. Ostatnio obserwowaną tendencją staje się epatowanie brzydotą i prymitywnym dowcipem. Ukształtowana na pewnym poziomie dziecięca wrażliwość odbioru zatraca się w szkaradności przekazu. Wykreowany gust, oparty na poszukiwaniu piękna, otrzymuje nagle zadanie zachwycania się brzydotą. Dziecku przychodzi to z trudem. Często jest zadowolone z tego, że nie musi wysilać swojej wrażliwej percepcji. Jednak w perspektywie czasu prowadzi to do kształtowania gustu łakomego na kicz i prostotę sztuki masowej. Teatr pragnie więc budzić w dziecku ego, w celu budowania subiektywnego odbioru i przetwarzania sztuki. Opozycyjność teatru dziecięcego wobec sztuki popularnej przejawia się nawet w formie. Jest to jedyny sposób, który pozwala obcować dziecku bezpośrednio ze sztuką. 28 Nie istnieje w nim ograniczenie ekranem. Dzięki temu dziecko nie jest tylko biernym obserwatorem. Uczy się kreować świat zgodnie z własną wrażliwością. L. Śliwnik podkreśla, że teatr rozbudza fantazję poprzez swoją niepowtarzalną formę opartą wyłącznie na kontakcie z drugim człowiekiem. Jest to jedyny przykład sztuki z żywym pośrednikiem (H. Witalewska: Teatr i my. Nasza Księgarnia, Warszawa 1987, s. 197). W czasie przedstawienia pomiędzy młodymi widzami i aktorami tworzy się silna więź (za H. Witalewska) oparta na wspólnym przeżywaniu sytuacji zaistniałej na scenie. Dialog tych dwóch stron, oddzielonych rampą, jest jedną z cech konstytutywnych teatru. W sztukach dla dzieci przybiera on formę także bardziej dosłowną. Nie jest wyłącznie metafizycznym współodczuwaniem. Przejawia się również w okrzykach czy rozmowach dzieci z aktorami w sytuacjach, kiedy akcja wywołuje silne stany emocjonalne – radość, smutek czy strach. Czynny sposób obcowania ze sztuką wykształca w dziecku nowe rozumienie wrażliwości. Staje się ona wartością zdolną kreować rzeczywistość. Oto bowiem, gdy, z dumą w głosie, krzyczy, że drewnianemu pajacowi należy nadać imię Pinokio, a nie, jak proponuje początkowo Dżepetto, Marczello, i w rzeczywistości scenicznej tak się zdarza, odnosi wrażenie, że to właśnie jego propozycja na to wpłynęła. Dziecku dana jest więc w teatrze możliwość poznania siły wyobraźni. Okazuje się bowiem, że rzeczywistości nie trzeba się poddawać, ale można ją tworzyć. Wrażliwość dziecka otwiera się na nieskończoną liczbę potencjalnych światów, wykreowanych przy pomocy fantazji. Teatr pozwala więc młodemu widzowi uwierzyć w swoją magię. Ze względu na brak ekranu, dzieci wiedzą, że nie mogą być oszukane. Ich relacje z aktorami oparte są więc na prawdzie i autentyczności spotkania. Zarówno widz dorosły, jak i dziecięcy, poszukują w teatrze prawdy o sobie, szukają odpowiedzi na swoje pytania. W przypadku dorosłych jednak autentyczność spotkania z aktorem opiera się na realizmie przedstawionej sytuacji życiowej. Natomiast dla dziecka nieistotna jest, w rozumieniu dorosłych, prawda, ale prawdopodobieństwo. Realizm dziecięcych przedstawień to realizm baśni. Zadaniem realizatorów jest przeniesienie wartości mitycznych do współczesności. Niektórych może dziwić ilość różnych realizacji tego samego tekstu z tak zwanej klasyki dziecięcej. Można zadać sobie pytanie, czy dzieci nie są już znudzone po raz dziesiąty oglądaną wersją Świniopasa czy Pięknej i bestii. Tym bardziej, że znają ich treść ze szklanego ekranu. Nie ma to żadnego znaczenia, gdyż nie o historię tu chodzi. Każda realizacja ma za zadanie nie przedstawić losy bohatera, ale uwypuklić jakąś wartość, która wydaje się najważniejsza dla twórców przedstawienia. Fabuła jest wyłącznie pretekstem do tego, by rozwinąć w dzieciach wrażliwość moralną (L. Śliwonik, op. cit., s. 5). Dziecko więc odchodzi od wizualnego pojmowania sztuki popularnej, która zarzuca go swoimi dwuwymiarowymi formami, na rzecz indywidualnej i pełnej percepcji. Odbywa się ona nie tylko w świecie materialnym za pomocą zmysłów - wzroku, kiedy ogląda kostiumy, scenografię, gest i ruch sceniczny; słuchu, kiedy słyszy muzykę i słowa; dotyku, kiedy dane jest mu dotknąć jakiegoś rekwizytu (przykładowo: podczas przedstawienia Robinson Cruzoe w warszawskim Teatrze Lalka do filarów, znajdujących się wokół widowni, przymocowane były wiosła, które, na rozkaz Kapitana, zostały opuszczone wśród widzów. Co drugi rząd został zmuszony, pod karą wysadzenia na ląd, do wiosłowania. W ten sposób dzieci mogły poczuć się integralną częścią świata pokazywanego im na scenie) lub przechodzącego między rzędami aktora, który wita się z dziećmi; węchu, kiedy do jego nozdrzy dotrze złowróżbny zapach siarki lub dymów podłogowych; a nawet smaku (na przykład na jednym z przedstawień z Czech dzieci brały do ust wodę, a następnie obryzgiwały negatywnego bohatera). Percepcja dziecka ma również charakter psychiczny i służy odbieraniu wartości, które chcieli przedstawić mu twórcy przedstawienia. Teatr dąży do rozwijania i kształtowania systemu wartości młodego widza. Psychiczna percepcja młodego widza nie funkcjonowałaby na tak wysokim poziomie, gdyby nie zjawisko identyfikacji z bohaterem. Według K. Jakóbczyk sztuki dla dzieci powin- Profilaktyka ny przedstawiać bohaterów bądź baśniowych, bądź dziecięcych. W przypadku bohatera mitycznego wykorzystywana jest ponadczasowość prawd ukazywanych w jego opowieści. W okresie socrealistycznym teatr dla dzieci kładł nacisk przede wszystkim na sferę docere. Sztuki raziły swoim dydaktyzmem i społecznym moralizatorstwem. Współczesne delectare nie pozbawione jest pouczenia, służącemu rozwojowi systemu moralnego dziecka. Taką właśnie funkcję spełnia bohater baśniowy. Wykorzystuje zupełnie inną percepcję dziecka (P. Piber, op. cit., s. 28), która potrafi interpretować rzeczywistość przez pryzmat świata magii. Każda baśń niesie ze sobą jakiś moralny dylemat, który rozwiązywany jest na scenie. Mimo przepaści czasu problemy bohaterów podobne są problemom młodego widza. Kwestia dojrzewania poruszona jest w Pinokiu Carla Collodiego. Drewniany pajac musi porzucić figle i nauczyć się odpowiedzialności, by mógł stać się żywym chłopcem. Metafora jest oczywista – dzieci identyfikują się z bohaterem i rozumieją, że za słuszne i mądre uczynki czeka ich nagroda – dojrzałość, dzięki której zyskają szacunek otoczenia. W przedstawieniu Krystyny Jakóbczyk w Bydgoszczy historia została nieco zmieniona, by wydobyć kwestię nie tyle szacunku do siebie, ale do innych. Pinokio na początku przedstawienia jest żywym chłopcem, który zazdrości marionetkom miłości swojego ojca, Dżepetta. Uważa, że jest mniej kochany niż drewniane lalki. Niszczy więc je i w głupiej złości wyładowuje swój żal. Za karę zostaje przemieniony w pajaca, by mógł na własnej skórze doświadczyć losu drewnianych kukiełek. Dopiero kiedy zmieni się i zrozumie, że wszyscy zasługują na miłość i szacunek ze względu na to jacy są, a nie kim są. Dojrzewa więc w trakcie przedstawienia do wartości humanitarnych. Tę samą drogę przechodzą z Pinokiem widzowie. Niektóre dzieci szybciej są w stanie zrozumieć, co trzeba zrobić, aby powrócić do ludzkiej postaci. Wtedy popędzają Pinokia, głośno podpowiadają mu, gdzie ma iść, komu ufać, komu nie. Denerwują się, kiedy Pinokio nie słucha się ich, tylko dalej brnie w następne figle, które przynieść mogą wyłącznie nowe nieszczęścia innym bohaterom przedstawienia. Zmyślona historia drewnianego pajaca nagle zaczyna realnie istnieć w życiu dziecka. Ono samo staje się Pinokiem i w swojej rzeczywistości pragnie dojrzeć do odpowiedzialności. Kolejną ważną dla dzieci wartością jest przyjaźń, na której budują swój świat w tajemnicy przed światem dorosłych. Historię pluszowego Króliczka i Diny opowiada Sklep z zabawkami Aleksandra Popescu. Tytułowy sklep jest dziwnym miejscem. Tutaj każda zabawka kosztuje kilka lat życia dziecka. Dina jest oczarowana nowymi przedmiotami i szybko porzuca wytartego Króliczka, który jej się znudził. Wciąż zachwycana coraz to czymś innym, traci niemal całe swoje życie. Króliczek, mimo doznanych przykrości, postanawia uratować Dinę. W tym celu musi przejść długą i niebezpieczną drogę do Królowej Nocy, która zezwala na odczarowanie Diny. Dziewczynka, dzięki swojemu przyjacielowi, odzyskuje utracone lata i wyzwala się spod działania magii sklepu. Cała historia pozwoliła jej zrozumieć, co znaczy prawdziwa przyjaźń. Na początku przedstawienia, reżyserowanego przez Krystynę Jakóbczyk w warszawskim teatrze Baj, dzieci nie są wcale zdziwione zachowaniem Diny. Jak widać, naturalnym dla nich jest odrzucanie starych przedmiotów i zastępowanie ich nowymi. Kiedy jednak Króliczek zmaga się ze strasznymi przeszkodami na drodze do odczarowania dziewczynki, są już całkowicie po jego stronie. Okrzykami starają się przepędzić Krętacza, Kłamczucha i Mądralę, którzy zagrażają Króliczkowi. W pełni identyfikują się z bohaterem. Prawdziwa więc przemiana zachodzi nie tyle w Dinie, która docenia poświęcenie Króliczka, ale w młodych widzach. Od tej pory prawdziwa przyjaźń na stałe zagości w systemie moralnym dzieci. Ich wrażliwość jest bardziej czuła na odrzucenie. Nie tak łatwo pozwolą sobie na zrezygnowanie z przyjaźni na rzecz chwilowej fascynacji czymś nowym, ponieważ przed oczami będą miały historię, jaka przydarzyła się Dinie w sklepie z zabawkami. O tym, jak ważne jest prawdziwe uczucie, mówi także Świniopas Hansa Christiana Andersena w reżyserii Krystyny Jakóbczyk. Gdańskie przedstawienie obfituje w piękną scenografię, budowaną na zasadzie kontrastu świata Księżnicz- ki i świata Ubogiego Księcia – Świniopasa. Królewski dwór jest zbudowanym z porcelany światem iluzji, zakłamania, w którym istotna jest jedynie powierzchowność. Świniopas przychodzi ze świata z drewna, świata ludzi prostych, w którym wartością są uczucia. W darze dla Księżniczki niesie swoją prawdziwą miłość, która zostaje jednak wzgardzona. Ubogi Książę odchodzi więc, ale Księżniczka postanawia go szukać. Zrozumiała, co jest naprawdę wartościowe w życiu. Nie wszystko więc jeszcze stracone. Dzieci są oczarowane pięknem pałacowej bieli. Scenografia mami je, ale pod koniec przedstawienia chórem śpiewają z aktorami o prawdziwości uczucia: „Miłość, miłość jest jak róża / Która łączy serca dwa / I w purpurze je zanurza, / Kochasz ty i kocham ja”. (Piosenka finałowa z przedstawienia Świniopas w gdańskim teatrze Miniatura. Autorką tekstów piosenek jest Krystyna Jakóbczyk). Dzięki historii Świniopasa dziecko lepiej rozumie potrzebę poszukiwania w głębi każdego człowieka. Odchodzi od oceny zewnętrznej, ponieważ prawdziwa wartość ukryta jest w sercu. Trudno byłoby wymienić wszystkie wartości, których uczą dziecko bohaterowie baśniowi. Ponadczasowość i uniwersalność pozwalają na odnalezienie w ich problemach, swoich problemów emocjonalnych a pod ich postaciami odnaleźć siebie. To może stać się jedynie, dzięki bezpośredniemu kontaktowi z drugim człowiekiem – aktorem. Wrażliwość dziecka pozwala na udział w takim dialogu. Inaczej sprawa ma się w przypadku drugiej koncepcji bohatera teatru dla młodego widza – bohatera dziecięcego. Występuje on głównie we współczesnych sztukach dla dzieci, w których poruszane są aktualne tematy dziecięcego świata – ekologia, lęk przed dorosłością, problemy emocjonalne, relacje z rówieśnikami. Szkoda tylko, że większość wystawianych współczesnych sztuk cechuje bylejakość, bezwartościowość i schematyzm (P. Piber, op. cit., s. 27). Brak im także tej niesamowitej baśniowej aury. Wypowiadają się wprost, automatycznie sugerując, że bohater jest typowym przedstawicielem młodego pokolenia. Nie ma tu wspaniałej metaforyki mitu, w którym takie same, jak w sztukach współczesnych, problemy przedstawiane są nie dosłownie, ale wymagają od widza interpretacji i refleksji. Fot. B. Szot Zadaniem teatru jest zaspokajanie i, jednocześnie, budzenie potrzeb intelektualnych, ekspresyjnych, emocjonalnych i estetycznych (H. Witalewska, op. cit., s. 194). Teatr dla dzieci spełnia to wszystko niejako z naddatkiem, ponieważ potrzeby psychiczne dziecka są znacznie większe niż dorosłego. Dziecko rozwija się bowiem dużo szybciej. Ciągle stawia sobie nowe pytania i często, odpowiedzi dawane mu przez rzeczywistość są niewystarczające. Ucieka wtedy w sferę wrażliwości, gdzie jego wyobraźnia dyktuje mu nieskończoną liczbę światów. Z pewnością, w jednym z nich znajdzie odpowiedź – może popłynie razem z Guliwerem do Krainy Liliputów, może odwiedzi z Alicją drugą stronę lustra, a może zaśnie na sto lat ze Śpiącą Królewną? Wszystko to może przydarzyć się dziecku w teatrze. Nie przed szklanym ekranem, którego doświadcza na co dzień. Wyjście do teatru jest prawdziwym świętem, wyprawą w nieznane, gdzie trzeba zmieniać wiele w swoim zachowaniu – trzeba być cicho, nie wolno szeleścić papierkami od cukierków – ale w zamian zyskuje się status widza. Jest się szanowanym i traktowanym poważnie współuczestnikiem fascynującej podróży w świat wrażliwości. Nie wolno odbierać tego dziecku. Aleksandra Jakóbczyk-Gola Literatura: L. Śliwonik: Dziecko i teatr. Łódź 1995, Towarzystwa Kultury Teatralnej; L. Śliwonik: Dziecko i teatr; P. Piber: Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci. H. Witalewska: Teatr i my. Warszawa 1987, Nasza Księgarnia. P. Piber: Uwagi o najnowszej polskiej dramaturgii dla dzieci [w:] Dziecko i teatr pod red. L. Śliwonika. Towarzystwa kultury teatralnej, Łódź 1995 29 AIDS Międzynarodowy Dzień Zapobiegania AIDS 1 grudnia to Światowy Dzień Walki z AIDS, który jest obchodzony od 1988 roku. W tym dniu wielu ludzi zadaje sobie pytania: Czym jest AIDS, jakie są drogi transmisji, kto może się czuć bezpiecznie, a kto nie? Czy naprawdę każdy może zakazić się HIV lub mieć AIDS? Czy możliwe jest wyleczenie HIV? Czy istnieje szczepionka chroniąca przed HIV? W tym dniu wszelkie działania organizowane powinny mieć szczególny wydźwięk i powinny mieć na celu przede wszystkim uświadomienie, jakie zagrożenie niesie ze sobą wirus HIV i w jaki sposób można zapobiegać zarażeniu. Ważną rzeczą winno być także danie wsparcia osobom chorym, że nie muszą być skazane na odosobnienie, ponieważ przy zachowaniu odpowiednich zasad ostrożności nie stanowią dla innych zagrożenia. Pandemia AIDS, rozpoczęła się w latach 70-ych ubiegłego wieku. Obecnie na świecie żyje prawie 40 mln. osób zakażonych HIV i chorych na AIDS. W Polsce od 1985 roku zarejestrowano ponad 11 tys. zakażonych, z czego 887 osób zmarło. Być może nadal zbyt często zapominamy o tym, że potencjalne ryzyko zakażenia HIV może dotknąć każdego z nas. Mimo, że badania pokazują, że Polacy posiadają dobrą wiedzę na temat HIV i AIDS, to jednak jest ona jeszcze niezbyt zadowalająca, ponieważ większość społeczeństwa wciąż uważa, że ten problem ich nie dotyczy, a ryzyko zarażenia jest głównie sprawą tzw. grup podwyższonego ryzyka, czyli środowisk homoseksualnych i narkomanów. Z danych epidemiologicznych wynika jednak, że coraz więcej osób zostało zakażonych w wyniku kontaktów heteroseksualnych. Tegoroczna kampania przebiega pod hasłem „W życiu jak w tańcu każdy krok ma znaczenie” i ma uświadamiać każdemu, czasami jedna chwila zapomnienia może kosztować nas zdrowie, a nawet życie, ponieważ w „życiu każdy krok ma znaczenie”, a wiedza może okazać się bardzo przydatna. Kilka zagadnień dla przypomnienia i zapamiętania: 1. AIDS to zespół nabytego niedoboru odporności, to choroba wywołana przez zakażenie wirusem HIV. 2. Wirus HIV w organizmie osoby nim zakażonej znajduje się we krwi, a także w nasieniu mężczyzn i wydzielinach narządów płciowych kobiet. 3. Przyczyną AIDS jest HIV. HIV powoduje stopniowe niszczenie układu immunologicznego (odpornościowego) osoby zakażonej. Znaczne upośledzenie odporności powodowane przez wirus powoduje, iż organizm staje się bezbronny i zagrażają mu drobnoustroje, które nie powodują chorób u osób niezakażonych. Są to tak zwane infekcje oportunistyczne. Rozpoznanie jednej z takich chorób u osoby zakażonej HIV definiuje AIDS. 4. Przed zakażeniem HIV w 100% chroni abstynencja seksualna. Jeśli zaś w życiu człowieka pojawia się seks, wówczas należy pamiętać, że HIV istnieje. 5. Każdy, bez względu na pochodzenie rasowe, religię lub orientację seksualną, jeśli prowadzi życie seksualne lub ma kontakt z zakażoną HIV krwią może się zakazić. Ani płeć, ani wiek, ani wykonywany zawód czy spełniane powołanie nie chronią przed zakażeniem. Przed zakażeniem chroni znajomość dróg zakażenia i stosowanie metod zmniejszających ryzyko zakażenia. 6. Czy HIV przenosi się przez pocałunek? Nie doniesiono o żadnym takim przypadku. Ślina nie jest zakaźna, a dodatkowo zawiera czynniki bakterio- i wirusobójcze. Niebezpieczne może być tylko brutalne całowanie, z użyciem zębów czy innych ostrych narzędzi – ale wówczas to krew, nie ślina, jest zakaźna. 7. Czy ryzyko zakażenia HIV w kontaktach heteroseksualnych jest takie samo dla kobiet i mężczyzn ? HIV znacznie łatwiej przenosi się z mężczyzn na kobiety, niż z kobiet na mężczyzn. Dzieje się tak, ponieważ nasienie zawiera zwykle więcej wirusa, niż wydzieliny kobiecych narządów płciowych, a różnice w budowie anatomicznej narządów płciowych powo- 30 dują, iż powierzchnia błony śluzowej wrażliwej na zakażenie jest większa u kobiet, niż u mężczyzn. 8. Do dnia dzisiejszego nie istnieje szczepionka chroniąca przed zakażeniem HIV. 9. Czy HIV może przetrwać poza organizmem człowieka? HIV jest wirusem, który do życia potrzebuje organizmu człowieka. Poza organizmem szybko ginie. Niszczą go wszelkie środki dezynfekcyjne, także woda z mydłem. Ginie szybko w wyższych temperaturach (powyżej 56°C po 30 minutach, w 100°C – natychmiast). 10. Czy transfuzja krwi jest bezpieczna? Na początku epidemii HIV wiele osób zostało zakażonych poprzez krew lub preparaty krwiopochodne (wiele osób zostało zakażonych po przetoczeniu koncentratów czynników krzepnięcia, używanych w leczeniu chorych na hemofilię). 11. Czy bycie dawcą krwi jest bezpieczne? W krajach rozwiniętych, w których używa się sprzętu jednorazowego użytku, nie można zakazić się w ten sposób. Polska jest krajem bezpiecznym dla krwiodawców. Jednak w krajach rozwijających się takie ryzyko może się pojawić. Zdarzają się tam problemy dostępu do sprzętu jednorazowego użytku, stosowane są też ryzykowne praktyki. 12. Czy wizyta u dentysty niesie ryzyko zakażenia? Leczenie dentystyczne nie powinno nieść ze sobą żadnego ryzyka pod warunkiem, że wszystkie narzędzia są sterylizowane po każdorazowym użyciu oraz stosowane jest postępowanie chroniące przed przenoszeniem infekcji. Nie ma żadnych doniesień ze świata, by do zakażenia mogło dojść w następstwie leczenia stomatologicznego. 13. Czy osoby zakażone HIV mogą mieć dzieci? Jeśli kobieta zakażona HIV wie o swojej infekcji, podczas ciąży pozostaje pod opieką nie tylko ginekologa-położnika, ale także specjalisty od terapii AIDS, wówczas szanse na urodzenie zdrowego dziecka wynoszą ponad 90%. W przypadku pary, w której zakażony HIV jest mężczyzna również możliwe jest bezpieczne posiadanie dzieci. Plemniki nie przenoszą wirusa, który znajduje się w innych komórkach płynu nasiennego. Dokładne „wypłukanie” plemników (opracowano metody pozwalające na to) i podanie ich kobiecie chroni ją przed zakażeniem. A jeśli kobieta nie będzie zakażona HIV dziecku nic nie grozi. W Polsce jest już kilkanaścioro dzieci, które przyszły na świat dzięki tej procedurze, kilka żon zakażonych HIV mężczyzn jest w ciąży. Wszystkie te kobiety nie są zakażone HIV. 14. Czy możliwe jest wyleczenie HIV? Niestety nie! Istniejące obecnie leki antyretrowirusowe zwalniają przebieg zakażenia poprzez hamowanie namnażania się wirusa w organizmie osoby zakażonej. Właściwe stosowanie tych leków pozwala na przedłużenie życia osoby zakażonej HIV o 20-30 lat. ...Wśród potoku słów, łez łkań smutku, Usłyszałem o AIDS- na to nie ma ratunku! Muszę umrzeć bez względu na słońce. Bez względu na CIEBIE, płaki kwitnące. Nic mnie już nie powstrzyma, Wiek mój młody, miłość rodziców, ni ludzka wina. Odchodzę powoli. Lada dzień, lada godzina... Fragment wiersza A. Gawron. Pamiętajmy, że każdy jest sam odpowiedzialny za własne i drugiego człowieka bezpieczeństwo! Ks. B. P. Rosik SAC AIDS Praca wyróżniona w konkursie Światowego Dnia Walki z AIDS zorganizowanym przez Stowarzyszenie KARAN O/Rzeszów RODZINA RAZEM PRZECIWKO AIDS ONA, CZYLI JA Wszystko dzieje się przypadkiem. Jesteśmy z tego powodu zadowoleni lub nie. Zależy co się nam dostało od losu. Najgorsze jest to, że nasze marzenia najczęściej nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Tak ma chyba każdy. Może z wyjątkiem tych, którym się wydaje, że osiągnęli wszystko. Nie. Takich ludzi nie ma. Nie może ich być. Gdyby byli, to by znaczyło, że inni są nieudacznikami, którzy nie starali się wystarczająco mocno. Albo w połowie drogi zabrakło im tchu. Ona jest z tej drugiej grupy. Chociaż stara się o awans. To się zdarza. Często. Jej ojciec miał wypadek. Są ludzie, którzy wychodzą z tego bez szwanku. Nie ma się czym martwić, będzie dobrze. A co, jeśli nie? Wcale nie będzie dobrze. Stracił dużo krwi. Czy czuł ból, gdy uderza w niego samochód? - Pani ojciec będzie potrzebował krwi. - Jest z tym jakiś problem? - Ma najrzadszą grupę, AB Rh-. - Myślę, że mogę to zrobić. - Uratuje pani życie ojcu. - Wiem. Miesiąc później. Fot. M. Pavlik Lepiej, dużo lepiej. On jest w domu, ja idę do szpitala. Zrobić badania. Niezbyt dobrze się czuję. Kaszlę, mam wysypkę, ciągle chce mi się spać. Pewnie to nic poważnego. Jakaś mała infekcja. - Są już pani wyniki. - To coś groźnego? - Obawiam się, że bardzo. - Co pan ma na myśli? - HIV. - Ale przecież to jeszcze nie znaczy, że wszystko stracone. Nie muszę zachorować na AIDS. - Statystyki niestety wykazują, że większość w efekcie HIV choruje na AIDS. Obawiam się, że w pani przypadku to ryzyko jest bardzo duże ze względu na słaby już układ odpornościowy. Stanie się to raczej prędzej niż później. Będziemy stosowali profilaktykę, ale to nie rozwiązuje problemu do końca. - Jak do tego doszło? - Najbardziej prawdopodobne są dwie możliwości, pani partner lub transfuzja krwi. - Nie mam chłopaka, miesiąc temu oddawałam w tym szpitalu krew mojemu ojcu, ale on jest zdrowy. - Przykro mi. Oczywiście z pani powodu. - Myśli pan, że to wystarczy? - Myślę, że nie. Cudownie, bajecznie po prostu. Co mam z tym zrobić? Pozwać ich? Kogo? Szpital? Ojca? Pana Boga? Dlaczego ja? Ręce mi opadają. Nie żałuję, bo uratowałam komuś życie, dzięki komu jestem. Wolę przejść przez to sama. Rodzina jest poza nawiasem mojego świata. Nigdy nie byliśmy blisko. Chyba nie będziemy. Budzę się w szpitalu. Zemdlałam. Przywiozła mnie mama. Już wie. Nie pyta dlaczego, płacze. Nie mam siły na nią patrzeć. - Jak się czujesz? - Źle. - Potrzeba ci czegoś? - Spokoju. - Jestem tu dla ciebie. - Ale ja chcę być sama, mamo. - W porządku. Co ona sobie wyobrażała? Przez całe życie byłyśmy osobno i nagle, co? Przyjaźnimy się, jest dobrze? Jestem słaba. I już. Z nią, czy bez niej ani mniej, ani bardziej. Ból robi z człowieka potwora emocjonalnego. Jest ci już wszystko jedno. Z nastawieniem bardziej na nie. Ojciec mnie przeprasza, że miał wypadek. Że gdyby nie on i te inne gadki. - Tato, wiem. - Gdybyśmy poczekali na krew z banku… - Przestań, co by było, gdyby się nie wydarzyło! Mam HIV, to źle. Nie zachowujmy się tak jakbyśmy mogli temu zapobiec. Nie obwiniaj się, bo nie masz za co. Poczekam w kolejce na śmierć. - Jak możesz tak mówić? - Zrozum wreszcie, to się stanie. A my nigdy nie byliśmy rodziną. Wszystko było raczej mechaniczne, bez zbędnego „kocham cię” i tym podobnych przyjemności. Darujmy sobie to. - Pójdę po kawę. Jestem wrakiem. Chyba bardziej dlatego, że bronię się przed uczuciami. Walczę ze wszystkimi potencjalnymi osobami, które mogłyby się nade mną użalać. Mam zapalenie płuc, wysypki, stwierdzili gruźlicę oraz „zespół otępienia”. Nie wiem konkretnie, co to znaczy. Jestem przypadkiem „bardzo szybko postępującej choroby”. Nie słucham, gdy tłumaczą, dlaczego jest źle. Mam to gdzieś. - Dzisiaj badania, pamiętasz? – Nie. - Musimy wyjść za pół godziny. - Żeby mi powiedzieli, że znowu jest gorzej? - Przestań być taka. - Jaka?! - Jakby ci nie zależało. - Bo mi nie zależy. - Mogłabyś się chociaż postarać, dla mnie i ojca. - Dlaczego? - Bo jesteśmy twoimi rodzicami, byłoby miło widzieć, że nie jest ci to wszystko obojętne. - W AIDS nie występuje słowo miło. - Przecież jeszcze nie masz AIDS. - Dobrze, że użyłaś słowa „jeszcze”. - Ty robisz to specjalnie. - Co? - Wzbudzasz w nas poczucie winy. - Skończmy to. - Masz rację, musimy wyjść. - Dlaczego chcesz iść ze mną? - Mam swoje powody. - Jakie? - Kocham cię. - W porządku mamo, chodźmy… Może jednak przejdziemy przez to razem. Mimo wszystko. Oni nie pozwolą mi stracić tchu, a ja nie dopuszczę, by utonęli. Mamy tylko siebie. Choć wiem, że to przerażająco mało, będzie musiało wystarczyć. Na jedno małe życie i jedną małą śmierć. Nie w samotności, z ludźmi, którzy stają się moją rodziną. Budujemy wszystko od nowa. Obyśmy zdążyli. Meta jest daleko i sił coraz mniej. Zostaję sama z wiarą i niewiarą. Wyrok nie jest podpisany. To potrwa miesiące, lata, nie wiem. Doszłam do wniosku, że pogodzenie się z losem nie jest kapitulacją. To raczej coś w rodzaju odwagi do powiedzenia sobie prawdy. Prędzej czy później musisz przyznać, że potrzebujesz innych ludzi, ich pomocy, zaangażowania, a może nawet miłości. Więc zdecyduj się tu i teraz – biegniesz czy poddajesz się? Autor: Maria Kawuza kl. III c kategoria: utwór literacki Nauczyciel opiekun: Zofia Pacześniak Gimnazjum nr 10 w Rzeszowie 31