68. Zjazd Katolicki w Osny

Transkrypt

68. Zjazd Katolicki w Osny
68. Zjazd Katolicki w Osny - niedziela 7 lipca 2013 roku
W niedzielę 7 lipca br. odbył się 68. Zjazd Katolicki w Osny. Naród był zawsze
przy Maryi, ale ta wieź w wichrach burz dziejowych i prześladowań, nabierała nowej
mocy i dzisiaj nie rozerwie jej nic – pisał Prymas Tysiąclecia. Takimi słowami przy
grocie Matki Boskiej w Osny, powitał zebranych wiernych ks. Alexandre Pietrzyk,
superior pallotynów.
Człowiek mylnie żywi przekonanie, że jest jedynym twórcą samego siebie, swojego życia
i społeczeństwa. Ten egoizm ma głębokie korzenie, gdyż sięga pradziejów i historii
grzechu pierworodnego. Dlatego pragniemy poprzez Eucharystię ustrzec nasze siostry i
braci od nieporozumień. Dzień dzisiejszy chce nam przypomnieć sens naszego trwania
przy Bogu i Ojczyźnie. Chcemy prowadzić was do naszej polskiej kultury. Wzajemne
oddziaływanie kultur, polskiej i francuskiej, jest dla nas ubiegające, jednak nie
zapomnijmy, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i jakie jest nasze przeznaczenie. Od
rozwiązywania wyzwań w waszych rodzinach zależy nie tylko los waszych dzieci, lecz
także przyszłość nas wszystkich.
Głównym celebransem był biskup Wiesław Śmigiel, biskup pomocniczy z Pelplina.
Podczas dzisiejszej Mszy św., bp Śmigiel nawiązał do opublikowanej w piątek encykliki
papieża Franciszka Lumen fidei. Hierarcha przypomniał postać ks. dr. Bolesława
Domańskiego, działacza polonijnego na ziemiach niemieckich, który zapoczątkował
zjazdy polonijne w Niemczech, w tym kongres, na którym wypracowano zasady życia
Polaków poza Ojczyzną. Polak Polakowi jest bratem – przypomniał w homilii
kaznodzieja i dodał, że Polska to nasza Ojczyzna, o której nie należy źle mówić. W
oprawie chórów Piast z Paryża i Gorzowiacy z Polski, liturgia w przepięknej oprawie
przyrody, w plenerze, nabrała wymiarów lata.
Do Matki Boskiej udali się starym polskim zwyczajem Lud Boży, celebransi i zaproszeni
goście. Pod okiem Matki wsłuchiwali się w Słowo Boże, pod jej czułym spojrzeniem
przyjmowano komunie świętą! Na zakończenie Eucharystii swym zwyczajem przemówił
ks. Rektor Misji Polskiej, ks. infułat Stanisław Jeż. Przestrzegał Polaków przed
sekularyzmem i zachęcał do wytrwania w wierze. Źródłem jego mocnych wystąpień jest
miłość do Kościoła i poczucie obowiązku względem Polaków przychodzących do
Kościoła. Pod pomnikiem Jana Pawła II modlono się o kanonizacje Wielkiego Polaka.
Obecność ambasadora, pana Tomasza Orłowskiego, pani konsul Magdaleny
Ryszkowskiej i państwa Kwiatkowskich (byłego konsula generalnego w Paryżu z żoną),
uświetniła nasze spotkanie Polaków. Fakt obecności przedstawicieli władz
Rzeczypospolitej jest dla nas uświadomieniem sobie troski o nasze państwo. Bez troski o
nie, możemy stracić suwerenność nie tylko polityczną, ale i duchową. Pogubimy się w
rozróżnianiu prawdy od fałszu, prawidłowości ocen wydarzeń przeszłych i
teraźniejszych. Czuwanie modlitewne w sprawach naszych Rodaków nad Wisłą i na
całym świecie jest obowiązkiem, ale i wyzwaniem. W tych uroczystościach pamiętaliśmy
wyraźnie o kwestiach wołyńskich. Episkopat Polski prosił nas o wsparcie modlitewne
procesu pojednania.
Z okazji 70. rocznicy wydarzeń wołyńskich trzeba się pochylić nad pond 100 tysiącami
ofiar Polaków i około 20 tysiącami ofiar Ukraińców. Wobec zamordowanych nie można
przyjąć postawy ideologicznej.
Naród Polski w kwestiach cierpienia i ludobójstwa nie może w swym dostojeństwie być
szarpany wiatrem politycznych sztormów, w swej godności, w hołdzie ofiarom faszyzmu,
komunizmu i terroryzmu psychologicznego, w sumieniu określa swą tożsamość herolda
przebaczenia zbrodniarzom przeszłym i teraźniejszym. Przestrzeni serca nie możemy
zabudować jedynie serialami telewizyjnymi, pamięci nie obarczymy tylko grą
cybernetyczną na komputerach, GPS nieustannie wskaże kierunek, jaki mu zakodujemy
– Ojczyzna. Tak niemodne dziś pojęcia romantyzmu, tak obdarte i internacjonalizmu
postsowieckiego, tak wyolbrzymione współczesną globalizacją. Czy jest jeszcze sens dziś
– uczyć mowy ojczystej, przekazywać miłość do Ojczyzny? Nie wdajemy się w polemikę,
ale chcieliśmy przybliżyć sylwetkę naszego współbrata, który poświecił całe życie dla
Ojczyzny, jako kapłan, Polak.
W to wydarzenie włączone zostało 90-lecie ks. Tadeusza Tomasińskiego.
Uwrażliwienie na zło, jakie spowodowały wydarzenia II wojny światowej, dla księdza
Tadeusza w osobisty sposób – powstanie warszawskie – są wyznacznikiem
rzeźbienia osobowości milionów Polaków kiedyś i dziś. Nikt nie przejdzie obojętnie
wobec pomników w Warszawie dedykowanych uczestnikom powstań za czasów caratu,
nikt nie zapomni muzeum powstania warszawskiego, getta warszawskiego, pomnika
wywózki Sybiraków, czy pomnika pomordowanych na Wołyniu, pomnika ofiar Katynia i
Smoleńska… pomnika terroru komunistycznego. Kto był w Warszawie w czasie od 1939
do 1989 wie, jak to półwiecze było zroszone krwią obywateli polskich różnych wyznań.
Drugim etapem księdza Tomasińskiego był Rzym, studia, święcenia i praca w stolicy
chrześcijaństwa. Tam spotyka ks. Karola Wojtyłę, jakiś czas mieszkają razem. Spotkanie
z duchowym centrum katolicyzmu rozszerza horyzonty, ukierunkowuje misyjnie.
Kanonizacje i beatyfikacje nowych świętych uczą odczytywania Ewangelii na nowy
sposób. Później drogi wiodą do Paryża (1953-2013 r.). Całym sercem angażuje się w
służbę Kościoła katolickiego w Polsce. Prymas Tysiąclecia, kard. Stefan Wyszyński zleca
Księżom Pallotynom druk książek, które stanowić będą podporę w Wielkiej Nowennie,
która przygotuje naród na obchody 1000-lecia chrztu Polski (1966 r.). Drugim
zrywem będzie Sobór Watykański II (1962-1965 r.). Wyrazem tego jest wydawanie
dokumentów Soboru Watykańskiego II (1967 r.), Mszału rzymskiego (1968 r.) itd. Trzeci
to wymiana myśli chrześcijan Zachodu i Wschodu. Pojawia się seria Znaki czasu
(1967-1993 r.). Przenikanie się kultur przy pomocy słowa drukowanego jest czymś
znanym w historii Polski. Wspomnimy tylko Miłosza, który był w latach 30. ubiegłego
wieku pod wpływem katolickiej myśli francuskich intelektualistów. Serce Polaka nie jest
egoistyczne, wiara katolicka nie ma charakteru klubu – ale jest otwarta i słowa
Chrystusa idźcie i nieście Ewangelię są naszym codziennym wyzwaniem. Ksiądz
Tadeusz zostaje w 1973 roku sekretarzem ds. misji. W tym czasie misji
pallotyńskich, jak i księży z Fidei Donum oraz innych kongregacji, które korzystają z
jego usług. Organizuje pomoc w zakresie wszechstronnym tak, gdy idzie o
przygotowanie misjonarzy do krajów frankońskich, jak i pomoc materialną, konieczną w
życiu każdego człowieka. W ślad za tym idzie także słowo drukowane. Przykładem jest
Rwanda, która otrzymuje w swoim języku Pismo Święte, modlitewnik i pomoc przy
budowaniu drukarni św. Maksymiliana Kolbe w Kigali. Wydarzenia z 1994 r. –
ludobójstwo w Rwandzie są ciężko przezywane przez wszystkich Polaków.
Solidarność – przebłyski wolności, 17 września 1980 roku zostają tak straszliwie
doświadczone za kilka miesięcy. Noszone pod sercem tajemnice, osobiste pragnienia
wolności! Pamiętny rok 1981!!! Rok, kiedy wszystko zaczęło się walić jak
domek z kart.
Ukochanie wolności, zatroskanie o Ojczyznę są w modlitwie ujaskrawione, spotęgowane,
gdy na tronie Piotrowym zasiada Jan Paweł II. Zamach na Jego życie (13 maja 1981
r.), śmierć Prymasa (28 maja 1981 r.), są jak wiersz Miłosza Unde malum? Głód
odpowiedzi był powszechnie odczuwalny! System skażony przekłamaniem,
powszechnym brakiem godności dogorywał. Rodził się nowy świat. Bóg wkroczył do tego
świata poprzez swe miłosierdzie. Fałszywe potrzeby (Drang nach Osten), fałszywe
wolności („Sowietskaya prawda”), przemoc utopii (hegemonia socjalistyczna), tkwiące w
nas aspiracje (oblężona twierdza) romantyczne emocje (Europy zjednoczonej po Ural),
splot paradoksów (zimna wojna). Lata rozczarowań i bunt, kiedy zło dotknęło mężów
Bożych, obdarzali przez naród podziwem, nawet uwielbieniem; widzieliśmy jakby
kończące się dzieło życia Wojtyły i Wyszyńskiego. Ten wielki kapitał moralny został
wystawiony na próbę. Nowa danina cierpienia została od nas zażądana w sposób przez
widmo krążącej depresji. Chcieli wyzwolić Polaków z ułudy, opresji i pseudowolności i
zapłacili wielką ofiarę. Z pomocą przyszła Matka z daleka i z bliska, z Fatimy i z
Częstochowy.
Stan wojenny w Polsce, 13 grudniu 1981 r., staje się motywem do organizowania
wraz z przyjaciółmi Francuzami wielkiej pomocy materialnej dla uciemiężonego narodu.
Miłość, troska o bezpieczeństwo, stabilność państwa są na ustach wszystkich,
szczególnie nad Sekwaną! To cośmy przeżywali, było agresywne, wulgarne i
nietolerancyjne. Coś tak przeciwnego z duchem Prymasa Wyszyńskiego, a nawet polskiej
racji stanu. Naród chciał być wolny! Polityka samobójcza. Był to czas błędów i porażek.
Ludzie w Polsce żyli już inspiracją nauki Kościoła, który głosił, jak powinno być
zorganizowane państwo z ambiwalentnością natury ludzkiej. Człowiek ma udział w
dobroci Boga, ale jego natura jest także skażona przez grzech. Ułomna wolność jest
wspierana do czynienia dobra poprzez dary Boga. Czołgi nie miały nic wspólnego z
dobrem narodu. Nie uwzględniono tych postulatów i był to błąd. Była to polityka siły i
forsowania socjalistycznych interesów. Musimy też przezwyciężyć tę wojnę polskopolską w naszym narodzie! Odtąd wszyscy zapamiętali, że komunizm jest wrogi
człowiekowi, szczególnie człowiekowi wewnętrznemu! Polacy nie dali się
podporządkować ideologicznym schematom.
Oto życiorys kapelana, któremu miasta Warszawa, Rzym i Paryż wyznaczały losy życia,
ale powiązanego ścisłe z narodem i wiarą naszych Ojców.
Modlitwa popołudniowa. Wszyscy spotkali się ponownie przed grotą na nabożeństwie
Matki Boskiej! U Matki najukochańszej, by zawierzyć Ojczyznę i każdego z nas.
Modlitwę poprowadziła parafia Miłosierdzia Bożego z Paryża. Miłosierdzie, na
tej przemokniętej kotlinie, zadomowiło się od chwili pojawienia się pallotynów w 1946 r.
Niedziela Miłosierdzia, celebrowana na tym miejscu od 65 lat, jest przypomnieniem
wielkich wydarzeń związanych z św. Faustyną i wieloma naszymi współbraćmi
Polakami. Zawsze to miejsce stoi otworem dla pielgrzymów z całego świata.
Wspomniany już chór „Piast” nosi w swym repertuarze pieśni kościelne, muzyczne
opracowania do wierszy Karla Wojtyły i wiele innych arcydzieł muzyki sakralnej. W
naszym środowisku jest postrzegany jako grupa o wewnętrznej sile odmładzania się
dzięki wierze i oddziaływująca na słuchaczy z umiejętnością zachwytu. Siłę czerpią z
nadmiaru miłosierdzia Bożego i swym postępowaniem świadczą o kulturze życia. Uczą
się od Boga swego ojcostwa i macierzyństwa, odkrywają że jest ono miłością. Ludzka
miłość ustanawia granice i porządek: Będziesz miłował Pana Boga swego. Oni
przekazują miłość, tak byśmy kochali rodziców i rodzeństwo, aby miłość panowała w
rodzinie, w narodzie. Choć zdarza się, że ta miłość jest często zarzewiem podziałów, Pan
mówi: Miłujecie waszych nieprzyjaciół. Stąd wiemy, że ta miłość jest ukierunkowana na
wszystkich, łącznie z naszymi wrogami. Od Boga pochodzi ta wspaniałomyślność, bo Bóg
jest miłością.
Pomagali nam harcerze z chorągwi Śląsk, hufiec Będzin, będąc jednocześnie w
service d’orde. Samo pojawienie się uśmiechniętych młodych harcerzy z Francji, synów i
córek Polaków, stało się wielką nagrodą dla naszych serc. Ci młodzi, te maluchy
wprowadziły tyle zaufania… Odbudowywali wiarę w nas. Oni przypomnieli nam Boga,
historię i mówili, że życie jest czymś wspaniałym, nawet sobie tego nie wyobrażamy.
Gesty kierowania ruchem, pomoc przy tacy itd. Takie banalne gesty, a jednak one były
bezinteresowne. Oni nie myśleli, na czym polega bieda, współczucie. Jaką niezwykłą
wartość ma ich pomoc. Pan mówi: jeśli nie staniecie się jako dzieci nie wejdziecie do
królestwa Bożego… Oni nas motywowali swą obecnością, a ich stanowczość w
kierowaniu pojazdami mówiła, że oni wierzyli w siebie, że ufają innym. Patrzeć na świat
oczyma maluchów, harcerzy, to zmienić perspektywę wartościowania, zmienić ją na
perspektywę papieża Franciszka. W tych harcerzach nie było arogancji, fałszu, pozorów,
nic z tandety, poczucia wyższości; oni brali na siebie całkowitą odpowiedzialność za to,
co robili, było to coś z siły charakteru – było to coś z Chrystusa. Kiedy chciałem ich
pochwalić, wyczułem, że nie lubią komplementów, mieli jakąś wewnętrzną spójność
przynależności do wspólnoty – grupy harcerzy! To była ich autentyczność!
Wystąpienie folklorystyczne zespołu „Gorzowiacy” napełniło radością
wszystkich zebranych. Mimo, że tak blisko, a jednak Polska przebrzmiała w melodii i
rytmie naszych starych piosenek. Zmiany strojów, na poszczególne regiony Polski były
zachętą do kultywowania naszego serca, trochę sentymentu! Mniej z nimi obcowałem,
gdyż obowiązki nie pozwalały poświęcanie czasu każdemu z osobna. Ich przyjazd –
kolejny raz przyjeżdżał zespól Polski, nazwę to wydarzeniem, rewolucją kulturalną. Oni
poprzez pracę w Polsce, poprzez występ zarabiają na siebie. Oddają wiele swego czasu na
repetycje i trzeba przyznać, że są nośnikami kultury śpiewu, tańca, muzyki i strojów,
choreografii. Obok religii, kultura prezentowana przez zespół jest nieodzowna dla życia
wspólnotowego ludzi zebranych na Zjeździe. Brawo dla wychowawców tego zespołu!
Techniczne walory zespołu, artystyczne mogą być zaplanowane, ale wychowawcze należą
do tych, których wychowawca nie może przewidzieć i sprawdzać własnym działaniem.
Wiemy, że człowieka nie można przetwarzać. Przez wytrwałość posiądziecie dusze
Wasze… – mówi Pan. Do nich dołącza cierpliwość i nadzieja, tak że musi on
zaakceptować inną tożsamość i w wolności otworzyć wychowanka na drugiego, którym
to powinien być Bóg. Bóg otwiera się na człowieka. Tylko posługa w tych wymiarach
stworzy relacje przyjaźni wychowawcy i członków zespołu. Z krótkiej obserwacji było to
zauważalne.
Później setki rodzin spędzało czas wśród swoich, śpiewając, bawiąc się i tańcząc.
Do najmilszych wydarzeń należy fakt młodych dzieci, trochę młodzieży i udział
przychodzących na nabożeństwa do kaplicy pallotyńskiej w Osny.
Radość, miłość i wydarzenie tak wielkiej wagi, już po raz 68 było dla nas
Polaków i naszych przyjaciół Francuzów elementem wspólnej więzi na drodze do Pana.
Szczególną zauważalną notą jest spotkanie rodzin – jest to cenna wartość, wraz ze
zmianą środowiska stworzenie przestrzeni dla rodaków, by mogli się spotkać, wymienić
kilka zdań i pogłębić swą świadomość religijno-narodową. To ukierunkowanie ma swą
wymowę: po pierwsze idzie po myśli prac Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, które
zachęca swych członków do wytężenia troski o rodzinę. Jej wzrastające trudności – nie
tylko materialne, ale i duchowe – są wyzwaniem dla duchowieństwa i różnych związków
Polaków na emigracji. Po drugie przyjęcie rodzin na pallotyńskim terenie dokonało się
poprzez rodziny przychodzące do naszej kaplicy na coniedzielną liturgię. Podsumować
to można: rodziny rodzinom oddały swój cenny czas, savoir faire i wszystko było fair
play.
Wdzięczność względem naszych rodzin jest zrozumiała: wśród wielu trudności jesteśmy
razem, przychodzimy do Matki Boskiej i z nią do Chrystusa. Sięgamy do naszych tradycji
poprzez modlitwę i folklor, a także polską kuchnię. Ten wymiar holistyczny sprawia, że
czujemy się dobrze i ugruntowani idziemy dalej i dalej, by ewangelizować, wykorzystać
swój czas dany nam przez Boga, nieść dobrą nowinę w środowisku pracy poprzez
sumienną pracę i dobre słowo.
Ważną jest rzeczą, by nasze rodziny były uszanowane i wspierane w swych relacjach ze
środowiskiem francuskim.
Wiemy, że dla wielu naszych rodaków kwestia małżeństwa dla wszystkich jest
aktualnością. W lutym tego roku izba niższa parlamentu francuskiego przegłosowała
nowy kształt artykułu kodeksu cywilnego o następującym brzemieniu: Małżeństwo jest
umową dwóch osób różnej lub tej samej płci. Kwestia nazewnictwa: rodzice tej samej
płci itd. Pozwolono im też adoptować dzieci. Zanim to tego doszło, były wielkie
manifestacje we Francji. Zdaniem organizatorów pond 1,4 miliona ludzi wyszło bronić
dotychczasowego statusu małżeństwa. Wielu z naszych wiernych brało czynny udział w
manifestacjach, co najlepiej obrazuje wasze przywiązanie do Kościoła. Rozszerzenie
kwestii małżeństwa miało miejsce już gdy pojawił się PACS (pacte civil de solidartité –
lata 90 ubiegłego stulecia). Pakt cywilny to umowa zawarta między dwiema dorosłymi
osobami różnej lub tej samej płci celem urządzenia wspólnego życia (zgodnie z art. 515.1
kodeksu cywilnego). Jest kilka ograniczeń co to tego, kto nie może takiej umowy
zawrzeć, np. z osobami, którzy już są w innych związkach PACS albo związkach
małżeńskich, krewnymi itd. PACS obejmuje nie tylko zwykłą wspólnotę interesów, ale
zamieszkanie i życie płciowe. Sytuacja, w jakiej pojawiają się młodzi z Polski może już
nie razi, gdy jest mowa o rozwodach, konkubinacie, małżeństwach cywilnych. Zmieniła
się na lepsze sytuacja kobiet w ciąży, kobiet zamężnych, i dzieci ze związków
pozamałżeńskich. To, czego broni Kościół, to nierozerwalne małżeństwo
monogamiczne. Przestrzega przed biotechnologią, gdy jedna kobieta rodzi dziecko, choć
komórka jajowa pochodzi od drugiej kobiety. Wisi na włosku nowe pojęcie
macierzyństwa kobiety. Kościół podkreśla, że nie ma innej drogi do bycia rodzicem jak
przez rodzicielstwo biologiczne. Jest to droga nauczania Kościoła katolickiego. Kiedy
pomyślimy o eurosierotach i nowym stylu życia Polaków, emigrantów „za chlebem”,
należy się zastanowić, jak pomóc rodzinom w przetrwaniu wszelakich trudności,
natrętnej mody w kraju, gdzie przybyli pracować za chlebem.
Zjazd 68 jest otwarty na przyszłość i na przeszłość.
Drżenie o przeszłość jest wypierane przez strach o przyszłość! Pogodzenie przeszłości i
przyszłości w nowoczesności Polaków i emancypacji ekspresji wyrażania tożsamości,
wiary, tego co znane i zupełnie nieznane u nowego pokolenia Polaków! Przyszłość to
nowe pokolenie Polaków razem i z ich przyjaciółmi Francuzami: przeszłość to rodzinny
dom z Polski. Powstaje pytanie: zmieniać formułę czy nie zmieniać? Kto ma prawo do
tego? Jak sprawić, by tożsamość kulturowa i religijna nie ucierpiały przez
redefiniowanie wspólnego świętowania? Stykają się w tym nowym procesie wiara i
niewiara: asymilacja czy integracja do środowiska francuskiego, jako podejście do
nowoczesności jest błędnym podejściem: nowocześni i zacofani; wiele takich postaw
wpisuje się w nasz pejzaż nad Sekwaną!
Zjazd ten był pod świeżym spojrzeniem papieża Franciszka. Jego spontaniczność
zagraża naszym stereotypom w realizacji projektów. Nie negując własnej tożsamości
możemy się czegoś nauczyć od naszego biskupa Rzymu. Jego postawa jest wyzwalająca.
Zbieranie na charytatywny projekt z Bilohirii jest wpisaniem się w troskę o biednych i
zarazem realizacją nauki społecznej Kościoła. Przypomina nam kwestię bycia ubogim
dla ubogich. Ludzie z serca podtrzymali nadzieję w sercu księdza Pawła, który był z nami
na Zjedzie. Naturalność Franciszka, prostota gestów – wzbudziły w sercach naszych
wiernych odruch solidarności płynący z wiary. Jakby znużony świat odezwał się echem
słów Chrystusa: byłem głodny a daliście mi pić… Jest to zachwyt nad kulturą polską,
która w swej szczodrobliwości i hojności nie zapomniała o chórze z Polski. To wszystko
było bardzo symboliczne i wymowne.
Gospodarzem uroczystości był ks. Adam Gałązka, rektor wspólnoty w Osny. Kto
widzi w nim żołnierza z Gromu, niewiele zrozumiał. Był żołnierzem bez trwogi i zmazy.
Brał na siebie zawsze najbardziej niebezpieczne zadania. Kiedy zdecydował się stać sługą
Pańskim, powołanie ukształtowało go na człowieka wiary. To człowiek rozumnej wiary i
roztropności. Ufność w zwycięstwo Boga kieruje nim na co dzień. Jego dobroć i prostota
sprawia, że jest zdolny do wszelkiego wysiłku w celu zjednoczenia wszystkich ludzi,
którzy są wokół jasnego celu. Ten zryw spontaniczny służy ukierunkowaniu ludzkich
serc, ma jedną dynamikę: zapatrzenie się w Chrystusa i pomoc drugim w Jego
odnalezieniu, tak w życiu profesjonalnym, jak i rodzinnym, socjalnym.
Niewypowiedziana pasja do słuchania ludzi kierowała wysiłki do skoordynowania tak
wielu faktorów, nawet czysto administracyjnych, często niewspółmiernie
komplementarnych – tak, by święto było dobrze przygotowane. Najmilszą czynnością
księdza Adama jest celebracja Eucharystii, nie ma nic szlachetniejszego dla kapłana niż
poniżenie się nad ludzką biedą. Bez fanatyzmu wierzy młodym ludziom, nosi się z wielką
elegancją, z heroiczną pokorą odnosi się do wszystkich. Jestem pod wrażeniem tego, co
się stało w ubiegłą niedzielę, to było wyższe piękno niż elegancja stylu czy mody! Wiem i
nie chcę, by robić wokół tego, co piękne wiele hałasu! Chciałbym i życzę Adamowi, by
zachował styl prostoty – na dalsze lata! Gwarantuje to wysoki poziom życia religijnego i
szacunek dla każdego z wiernych. Taka ofiarność pracy ludzi z naszego duszpasterstwa
uskrzydla – mówi, że oni dla Boga mogą zrobić wszystko z Adasiem. Niech Maryja, do
której przyprowadziłeś ludzi, napełni Twe serce radością!
Alexandre Pietrzyk SAC
Superior
Paryż, 12 lipca 2013 roku