Pająk - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Pająk - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Pająk polny niedołężny pozbawiony indywidualnej duszy unoszony w
przestrzeni tylko siłą wiatru, a nie wolą życia. „Konstatacja pisarzy była
identyczna [oberiuci oraz Andriej Płatonow]: zagrożenie ludzkości, a zarazem
zagrożenie istoty człowieczeństwa – przez zatratę jej dialogowości w
demiurgiczno-szmatławym uniwersum groteski i absurdu (czyli powielanej w
miliony tragedii). Powłoki ludzkie, w smutku błąkające się po utworach
Wwiedienskiego, Waginowa, Zabłockiego czy Płatonowa, tę swoją ludzką
istotę już zatraciły – jak ów „duchowy proletariusz”, „pielgrzym po
kołchozowej ziemi” w powieści Na dobre: „podobny do polnego pająka,
niedołężnego stworzenia pozbawionego indywidualnej duszy krwiopijcy,
unoszonego w przestrzeni tylko siłą wiatru, a nie wolą życia”. Tyle pozostało z
proletariackiego nadczłowieka, życiotwórczy: cywilizacja piekła i śmierci
stawała się faktem naocznym powszedniego życia. Gatunek literacki, który
miał tej powszedniości sprostać, zakorzeniony był w rosyjskiej tradycji
literackiej od końca XVIII wieku. Ukształtował się wówczas jako przejaw
krytycznej reakcji na Rewolucję Francuską i wywołany przez nią kryzys
oświeceniowego ładu. Jak wówczas, tak i dziś, określa go pięć elementów
konstytutywnych, paradoksalnie odbiegających od czytelniczego stereotypu
antyutopij: 1. Antysatyryczność; nie ma bowiem antyutopia na celu
satyrycznej dydaktyki (odbiorca satyry nie istnieje w epoce współczesnej
twórcy) [„Odejście o satyry (z braku publiczności) już w przypadku
osiemnastowiecznych prekursorów rosyjskiej antyutopii wiązało się z
alienacją despotycznego, ale niereformatorskiego państwa (nie będącego już
w związku z tym nakładcą oświeceniowej satyry) i odpowiednio podziałem
klasy politycznej na „oświeconą” masońską protointeligencję i „nieoświeconą”
biurokrację państwową”], ale reductio ad absurdum świata pewnej ideologii,
nie pamflet to zatem, ale parabola” /A. Pomorski, Duchowy Proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s.
56/. „2. Ironiczne i, co istotne, autoironiczne antydoktrynerstwo, godzące we
własne racjonalistyczne czy rewolucyjne ideały (i system wartości) autora,
które w zwierciadle realnej polityki wykoślawiły się w postać utopijnego
monstrum. […] 3. Dynamika wyradzania się owej utopii w antyutopię,
wzorem Platońskiej Atlantydy. […] pisarz dostrzegł słabe punkty ideologii
cywilizacji, jaką w istocie stanowiła miła mu utopia Proletkultu: zawarte w
niej implicite (i to wbrew intencjom głosicieli) wywyższenie kwestii rozwoju sił
wytwórczych i zwłaszcza technicznych, środków produkcji nad ideały
sprawiedliwości społecznej, związane z tym wywyższenie producenta nad
konsumenta (co wynika z traktowania pracy jako walki z przyrodą
nieożywioną, a w każdym razie zewnętrzną, nie zaś jako środka zaspokajania
potrzeb) i wreszcie ograniczenie rewolucyjnej antropologii do wizji człowiekatwórcy, metafizycznie wyższego nad realnego człowieka w czasie wolnym od
pracy” /Tamże, s. 57/. „Płatonow docenił niebezpieczeństwo sprowadzenia
ludzkiej praxis do pojęcia pracy” /Tamże, s. 58.
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pająk swastyki „Niedaleko Linzu, w kantonie Wels w Lambach nad rzeką
Traun znajduje się opactwo benedyktyńskie założone w 1056 roku” /F.
Ribadeau-Dumas, Tajemne zapiski magów Hitlera, przeł. Z. Siewak-Sojka. T.
Papis-Gruszecka, Wydawnictwo 4 & F, Warszawa 1992, s. 15/. „w roku
1869, kiedy został opatem w Lambach. Ojciec Hagen był kabalistą.
Swastyka, „wirujący krzyż światła oraz starożytny emblemat ludów
północnych”. Jest magicznym znakiem, znanym zarówno w Azji jak i w
Ameryce Południowej. Znaleziono go również w ruinach Troi i na celtyckich
menhirach, podobnie nieobcy był Baskom i Aztekom. Ten znak kultu słońca
jest symbolem ognia, stworzenia i życia. […] kiedy swastyka jest odwrócona i
obraca się w prawą stronę, symbolizuje wówczas Czarne Słońce, które swym
wyznawcom zapewnia nadzwyczajną moc. Taki znak, kierując swe siły
przeciwko naturalnemu ruchowi obrotowemu Ziemi i przeciwstawiając się
Złotemu Słońcu Życia, sieje pożogę i śmierć. Ów symbol ludzkiej pychy,
buntu przeciwko władzy niebios – jak w przypadku zuchwałych
budowniczych wieży Babel – odpowiada w kabale liczbie 6. Właśnie ten
emblemat rozmyślnie wybrał diaboliczny opat astrolog. Mały Adolf będzie
nań patrzył, zastanawiając się nad znaczeniem wirujących pajęczych łap
złonośnego znaku, który przywędrował aż tutaj z odległych czasów
pogaństwa. Ojciec Hagen miał ów znak w swoim herbie, a także w
pierścieniu przysługującym godności opata” /Tamże, s. 17/. „Chłopiec
słuchał wyjaśnień przeora Johanna Lanza, entuzjasty mitów germańskich,
który twierdził ponadto, że owe kabalistyczne krzyże dały początek jego
inicjacji. W klasztornej bibliotece, dzięki staraniom ojca Hagena, znajdowało
się mnóstwo ksiąg na temat wiedzy tajnej oraz symbolu zwanego swastyką.
Rozpoznajemy w niej – wyjaśniał – prapoczątek Zoharu, transcendentalne
koło Ezechiela, rotę kabalistów, tarot magów i Cyganów, znak wiedzy
tajemnej, która rozwijała się w wieku XI wraz ze sztuką i żeglarstwem. […] A
kościół Paura Kirche w Lambach także ma swoje tajemne znaczenie: jest
zbudowany w formie trójkąta, posiada trzy dzwonnice, trzy portyki, trzy
rozety i trzy ołtarze – to masońska idea trójni. […] Trithemius został w roku
1503 oskarżony o uprawianie magii […] W swej Kronice więziennej opat
klasztoru w Sponheim zamieścił wspaniałe opowiastki magiczne […] W
innym niesłychanie uczonym dziele Poligrafia kabalistyczna, […] snuje
rozważania na temat cudowności Kosmosu, który ma swój odpowiednik w
organach wewnętrznych człowieka będącego cząstką miłości uniwersum,
jaką tchnęła weń boska wola Stwórcy. W swej Steganographii uczy sposobów
przywoływania duchów według tajemnych przekazów zawartych w Biblii”
/Tamże, s. 19/. „Niezwykły opat czarnoksiężnik […] był mistrzem młodego
Johanna Faustusa, zwanego „Doktorem Faustem”, […] kabalista Johann
Lanz szybko zdobył sławę i uzyskał decydujący wpływ na Adolfa Hitlera”
/Tamże, s. 20.
+ Pajdzińska A. Sieć podobieństw krzyżujących się wyznacza strukturę
kategorii, a nie cechy kryterialne. „Wszystkie nurty lingwistyki, kładące
nacisk na kulturowe aspekty języka (np. neohumboldtowska „gramatyka
treści”, etnolingwistyka amerykańska, badania językowego obrazu świata),
próbują dotrzeć do tego, jak rozmaite społeczności językowe świat
postrzegają, jak go – za pomocą języka właśnie – porządkują i wartościują.
Dopiero jednak kognitywizm zakwestionował podstawowe założenia
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
klasycznej teorii kategoryzacji, stworzonej jeszcze w starożytnej Grecji. […]
zgodnie z ujęciem klasycznym o przynależności kategorialnej decyduje
koniunkcja cech koniecznych i wystarczających. W efekcie kategoria ma
ostre granice, a wszystkie jej elementy są sobie równoważne (innymi słowy –
dany element należy lub nie do kategorii w pewnym stopniu czy w jakimś
sensie, lepszych lub gorszych elementów kategorii). Badania, zwłaszcza
psychologii kognitywnej, ujawniły psychologiczną nierealistyczność tej teorii.
Wcześniej jej nieadekwatność spostrzegł Wittgenstein – w Dociekaniach
filozoficznych – posłużył się metaforą podobieństwa rodzinnego, by dać wyraz
przekonaniu, że kategoria jest ustrukturowana nie za pomocą cech
kryterialnych, lecz za pomocą krzyżującej się sieci podobieństw” R.
Grzegorzykowa i A. Pajdzińska, Wstęp, w: Językowa kategoryzacja świata,
red. R. Grzegorzykowa i A. Pajdzińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej, Lublin 1996, s. 7/. „Podobieństwo odgrywa też istotną
rolę w kogniwistycznej koncepcji kategoryzacji przez prototyp. Ujęcie
prototypowe próbuje wyjaśnić preteoretyczną intuicję, iż kategorie
semantyczne często mają rozmyte granice i pozwalają stopniować
przynależność elementów. W kategorii prototypowej status elementów nie
jest jednakowy: niektóre z nich są centralne, inne – peryferyjne, w zależności
od stopnia podobieństwa do prototypu. Dzięki temu możliwe się staje
wiązanie nowych danych bez konieczności zasadniczego przebudowania
systemu kategorii. Kategorie prototypowe są znakomicie dostosowane do
równoczesnego spełniania wymogu strukturalnej stabilności i elastycznej
adaptacyjności – w przeciwieństwie do sztywnych kategorii klasycznych. Nie
znaczy to jednak, że we wszystkich wypadkach koncepcja prototypowa ma
większą siłę wyjaśniającą niż klasyczna. Co więcej: niemal dokładnie
odwrotny rozkład mocnych i słabych stron obu koncepcji sugeruje, iż pewna
część systemu poznawczego wykorzystuje pojęcie zgodne z koncepcją
klasyczną, inna część zaś – zgodnie z koncepcją prototypową” /Tamże, s. 8.
+ Pajęczyna poezji tworzona ze zdań i motywów. „W substancji
wyobraźniowej zawiązują się kształty, tworzą figury i matryce, niczym znaki
wodne prześwietlające swą formą zdarzenia, sytuacje, physis. W pewnych
punktach czasoprzestrzeni zawęźla się forma, osiąga nasycenie sensem –
obraz doskonałej kuli, głębokiego jądra, aby gdzieś dalej rozsypać się,
rozpaść w przebrania, imitacje, złudne wyglądy. Interesować nas tu będzie
przede wszystkim struktura poetyckiej substancji, wiązki tematów, figur; ich
wzajemne prześwietlanie, tworzenie się pajęczyny ze zdań i motywów, nici
przebiegających na powierzchni i we wnętrzu. Tak jak to proponuje sam
Schulz, pisząc o Nałkowskiej, która odkrywa nową prawidłowość, dyktowaną
przez prawa współbrzmienia różnych treści, wzajemnego rezonansu,
stłumień i wzmocnień. W gruncie rzeczy jesteśmy tu tylko kontynuatorami
innej Schulzowskiej maksymy – „filozofia jest właściwie filologią, jest
głębokim, twórczym badaniem słowa” – nie mamy złudzeń, że z czegoś innego
poza słowami, uda nam się wyprowadzić rzeczywisty, istniejący byt czy też
doświadczenie. Słowo jest tu jakimś „wierzchołkiem skowronkowym”, w nim
odciskają się figury Schulzowskiego „mitu osobistego”, rozumianego jako
specyficzny sposób wglądu w istotę rzeczywistości, jako uformowana miazga
wrażliwości, figuralny porządek, przedustawna hierarchia wrażeń
zmysłowych” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich,
Warszawa 1995, s. 48/. „Tworzą one razem twardą osnowę, kształt tego
dzieła, czy może lepiej – pewne jego profile, maski, znaki wodne, sygnatury,
prześwitujące przez rzeczywistość. W następujących dalej analizach
postaramy się zobaczyć Schulzowskie słowo, czy raczej zespoły, szeregi
słowne, jako zapis pewnych struktur doświadczenia poetyckiego,
filozoficznego, czy też po prostu - ludzkiego. Ich natrętna powtarzalność
wyznacza pewien wzór i rytm tej prozy, tworzy miejsca skupienia, obszary, w
których zawęźla się doświadczenie poetyckie, odkrywając figury wglądu w
istotę świata. Chcielibyśmy wykazać, że nie są to gotowe mentalne idee, które
„wypełniają się” zmysłowymi realizacjami, ani też zakorzenione poza tą twórczością archetypy czy mity” /Tamże, s. 49.
+ Pajęczyna pojęć narzucona z góry na świat, jest to rozumienie owych pojęć
a nie rozumienie świata realnego. „Sens stał się przedmiotem metafizycznego
poznania, które jest w tej sytuacji poznaniem abstrakcyjnym. Wystąpiło to
już u Arabów (Awicenna), a pod ich wpływem w filozofii Dunsa Szkota,
szkotyzmie, Suareza i suarezjanizmie i niemal bez reszty w całej filozofii
europejskiej. A priori nakładana jest na realnie istniejący świat bytów system
sensów. Świat jest w takim ujęciu rozumiany według narzuconej mu z góry
„pajęczyny pojęć”. Teorie tylko w jakimś skromnym zakresie przylegają do
rzeczywistości, zamiast racjonalnie wyjaśniać świat dany w spontanicznym,
realnym poznaniu. Świat pluralistyczny konkretów realnie istniejących
okazuje się jednak poznawalny w swej całości (ale tylko filozoficznie, większa
część kosmosu absolutnie nie może być poznana). Spontanicznie poznawać
można tylko część kosmosu” /M. Krąpiec OP, Filozofia w teologii. Czytając
Encyklikę „Fides et ratio”, Instytut Edukacji Narodowej 1999, s. 51/.
„Realistycznym typem jest poznanie analogiczne, w którym trwa ciągły
bezpośredni styk poznania z aktualnym istnieniem. Poznanie analogiczne nie
jest abstrakcyjne. Św. Tomasz z Akwinu ukazuje jedno wielkie pole
rzeczywistości, w której realnymi bytami są konkretne byty powiązane
wielorako ze sobą i z Absolutem, Bogiem, który jest naczelną rzeczywistością”
/Tamże, s. 52/. „Osoba ludzka w myśli chrześcijańskiej św. Tomasza z
Akwinu jest bytem dynamicznym, co jednocześnie zakłada jego
potencjalność, rozwijającym się powoli i dochodzącym do doskonałości w
poszczególnych płaszczyznach swego bytowania. Człowiek spełnia się
poprzez aktualizację swych potencjalności. Istotnymi wymiarami życia
ludzkiego jest dynamizm osobowy i jego charakter społeczny” /Tamże, s.
53/. „Człowiek doświadcza rzeczy oraz intelektualnie samego siebie.
Doświadczenie dotyczy esse i seispum esse (se esse, ja), czyli doświadczenia
istnienia nas samych, a ściślej: mnie samego. Podstawowe dla człowieka jest
wewnętrzne doświadczenie „ja” jako podmiotu, jednego, bo tożsamego, który
wyłania z siebie czynności duchowe intelligere (intelektualnie poznawać) i
sentire (zmysłowo odczuwać poznawczo)” /Tamże, s. 54.
+ Pajęczyna relacji między tekstami i figurami stylistycznymi w poezji
Schulza B. pokrywa substancję słowną tekstu nadając jej rodzaj
intertekstualnej jedności. „Charakterystyczne okazuje się natrętne powtarzanie pewnych form językowych. Ta sama pasożytnicza frazeologia
używana jest przy opisach tapet, wiosny rosnącej na glebie martwych
historii, fermentującego metaforami lata, rozmnożonych tysiąckrotnie liści4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
słów-pleonazmów. Nie będziemy teraz wnikać w pojęciową zawartość tych
obrazów, w wyłaniającą się z nich swoistą „fenomenologię pasożytowania”.
Podkreślmy – trudno jest tutaj wydzielić jakąś jedność tematycznego
ogniska; przeplatają się tu różne figuralizacje – rozrastania, choroby, pustki,
oboczności. Krążą wokół siebie, jak systemy słoneczne o kilku słońcach, nie
wskazując tematycznego jądra, archetypicznego praobrazu, ostatecznego
s i g n i f i e . Tekst odsyła do tekstu, fragment do fragmentu, figura do figury;
relacje rozchodzą się w różnych kierunkach, pokrywają pajęczyną substancję
słowną tekstu, nadając jej rodzaj intertekstualnej jedności. Nie można tej
jedności sprowadzać do powtarzalności motywów – Ojca, Sklepu, Manekinów, Chwastów, ani też do czystej, strukturalnej rytmizacji poszczególnych
opowiadań. To, co łączy, co nadaje na pewnym poziomie spójność
„rozsypanym” nowelom Schulza, to właśnie ta „nieświadoma metafizyka
autora i jego promieniująca w samym stylu nawet osobowość”, o której pisał
Witkacy” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach
przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich,
Warszawa 1995, s. 53/. „Jedność „promieniująca w samym stylu” – układa
się w językowe wzory, matryce, równoległe zasady porządkujące, wzory
spójności wysublimowane z samego tekstu, z jego językowej powierzchni.
Wiązki motywów układają się w figury drążenia, docierania do jądra,
rozprzestrzeniania, rozrostu, proliferacji, oboczności marginesu, pustki-bieli,
pasożyta i choroby; wreszcie – w figurę spinającą, w meta-figurę Księgi –
czytania, inskrypcji, wpisywania. Składają się one na system odbić i
wzmocnień, system punktów, z których wyłania się swoista metafizyka tej
twórczości, metafizyka i n s t a t u n a s c e n d i , zanurzona jakąś swą
częścią w języku, promieniująca z metaforycznej energii obrazów. Nie da się
ona do końca przełożyć na język pojęć i abstrakcji, jej zakorzenienie w
p h y s i s , w zmysłowej powierzchni świata czyni z niej rodzaj prefenomenologicznej matrycy-przedmiotu „za każdym razem zagarniającego
inną treść konkretną”. Chcąc zrekonstruować tę fenomenologiczną jakość,
„ukazać tajemnicze rusztowanie dzieła” (Mallarmé), musimy nałożyć na
siebie różne sfery doświadczenia, odciśnięte w językowych inskrypcjach,
sprawdzić, jak łączą się one ze sobą, aby stać się u kresu jednym
doświadczeniem poetyckim” /Tamże, s. 54.
+ Pajęczyna relacji społecznych zagęszczana doprowadzi do zaniku
indywidualności, Bogdanow A. „Dla dziejów ideologii bolszewickiej kluczowa
była kontrowersja między socjalizmem skrajnie politycznym, w którym
podstawowe napięcie teoretyczne, a i praktyczne, stwarza redukcja
problematyki ekonomicznej na rzecz problematyki władzy – wraz z przejętą
przez Lenina od Kautskiego ideą wnoszenia świadomości w masy przez
rewolucyjną inteligencję – a prakseologiczną autokreacją proletariatu” /A.
Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 74/. „Kontrowersja ta dała początek
dwóm rywalizującym organizacjom wywodzącym się z ruchu bolszewickiego:
leninowskiej partii nowego typu i Bogdanowskiemu Proletkultowi; zwycięstwo
pierwszej nad drugim pozwoliło zrzucić nań całe odium sekciarskiej utopii,
by tak rzec, koszarowego ekonomizmu. W ujęciu samego Brzozowskiego
stosunek idei jego i Bogdanowa wygląda następująco: „Dla Bogdanowa
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wszystko
jest
wynikiem
dziejowego
doświadczenia.
Świat
jest
doświadczeniem społecznie zorganizowanym. Sprzeczności zachodzące w
myśli w ujęciu świata są wynikiem sprzeczności społecznych, które nie
dopuściły do całkowitego zorganizowania doświadczeń. Samą treść
doświadczenia dotychczasowego bierze on za punkt wyjścia i snuje ją aż do
usunięcia sprzeczności, organizuje – aż do momentu całkowitej jedności. W
sumie to absolutne uspołecznienie treści ma być światopoglądem przyszłości.
Idzie tak daleko, że czasami wydaje się, iż samo rozgraniczenie
indywidualności znika dla Bogdanowa. Mamy tu nową transpozycję
fatalizmu historycznego. Doświadczenie, jak wysnuta przez ludzi pajęczyna
lub, lepiej jeszcze, jak ul pszczeli, przystaje do nich coraz lepiej, obrasta ich
aż do całkowitego zaniku różnicy pomiędzy tym, co jest, a tym co człowiek
myśli. Pojęcie prawa, które ja, im bardziej zastanawiam się nad
zagadnieniami filozoficznymi, tym wyżej uczę się stawiać, jest całkiem
nieobecne. Toć proces psychologiczny rządzi, a raczej wchłania w siebie
oddzielne jednostki, jak lawina wraz z sobą niesie” (S. Brzozowski, Listy, t. 1,
Kraków 1970, s. 425-426). […] „Rozbieżność pomiędzy moim punktem
widzenia a zapatrywaniami […] myślicieli rosyjskich polega na tym, że nie
analizują oni pojęcia „społeczne zorganizowanie”, lecz na nim poprzestają, że
tworzą oni sobie z tego społecznego doświadczenia pewien rodzaj bóstwa.
Niedostrzegalnie przerasta ono u nich w „panpsyche”. Z mitologią tą nie mam
nic wspólnego” (Tenże, Legenda Młodej Polski. Studia o strukturze duszy
kulturalnej, Lwów 1910, reprint Kraków-Wrocław 1983, s. 114) /Tamże, s 75.
+ Pajęczyna wieloznaczności dzieła literackiego, w której jest wiele sensów,
które zawierają się w odpowiednich horyzontach. „Wieczność nawet może
odcisnąć się w ciele i pejzażu (J.-P. Richard, Wstęp do studium: Świat
wyobraźni Mallarmego, przeł. W. Błońska w antologii: Współczesna teoria
badań literackich za granicą, t. 1: Metody stylistyki literackiej, kierunki
ergocentryczne, oprac. i wybór H. Markiewicz, wyd. 2 zm., Kraków 1976). /
Każdy tekst literacki tworzy swe własne uniwersum. Ze słów i zdań, z
obrazów i pojęć wyłania się swoista konstrukcja, której zarysy prześwitują
przez powierzchnię. Odkrycie swoistej jakości dzieła poetyckiego polega na
odsłonieniu wielu horyzontów sensu, w których umieszczają się słowa,
budując
pajęczynę
wieloznaczności,
sieć
relacji
rezonujących,
wzmacniających i odbijających sensy. Czytając Schulza, dopiero po pewnym
czasie zdajemy sobie sprawę z tajemniczej wibracji niektórych słów i zdań:
Księga, rdzeń świata, boczny tor, sklep, głąb, pusta karta. Rosną one
znaczeniem w miarę komplikowania swych uwikłań w wewnętrznym świecie
wyobraźni słownej” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O paradoksach
przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań Literackich,
Warszawa 1995, s. 47/. „U poety słowo opamiętuje się niejako na swój sens
istotny, rozkwita i rozwija się spontanicznie według praw własnych,
odzyskuje swą integralność” [Mityzacja rzeczywistości, 444]” /Tamże, s. 48.
+ Pajęczyna władzy „zrozumieć, co się dzieje na zapleczu, skąd wychodzą
rozkazy i zająć odpowiedzialne stanowisko […] zrozumieć, dlaczego zaistniały
i w dalszym ciągu mają miejsce kryzysy, wojny, rewolucje, holokausty,
inwazje, eksterminacje, deportacje, głód, wyścig do korzyści, rozbrojenia,
pięciolatki pokoju, odkrycia naukowe, współpraca polityczna, poświecenia i
przykłady postępowania tysięcy ludzi” /J. A. Cervera, Pajęczyna władzy,
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wrocław 1997, s. 5/. „Hiszpańskie słowo „poder” (moc, władza) pochodzi od
łacińskiego „posse”, z którego powstało dzisiejsze brzmienie około roku 1140.
Ze starego autentycznego języka kastylijskiego wczesnego okresu przeszło
ono do bazy języka, która była początkiem języka hiszpańskiego. Ponieważ
chodzi o wyraz tak oryginalny i mający dobre pochodzenie więc zaczęto
używać go bez ograniczeń. W miarę jak kultura rozszerzała swój zasięg i
współcześnie zaadoptowała nowe gałęzie wiedzy i sztuki, wyraz „poder”
nabrał tyle znaczeń ile było różnych dziedzin. Inaczej mówiąc, ze zjawiskiem
władzy miało miejsce zjawisko pasożytnictwa semantycznego od popularnego
do czysto naukowego. Jeśli nie określi się w każdym wypadku znaczenia
„władzy” w psychologii, ekonomii, filozofii, polityce, prawie, teologii itd., to
popadnie się w rodzaj niejasności bez możliwości prawidłowej oceny czy
wyjaśnienia nie tyle pochodzenia semantycznego, ale różnych współrzędnych
na których opiera się całość władzy” /Ibidem, s. 7/. „Z punktu widzenia
psychologii […] władza jest mocą albo akcją kogoś na coś albo na drugą
osobę, to znaczy tworzy się akcję ze strony danej osoby skierowaną do innej i
powstaje wzajemne oddziaływanie, ale również akcja zmienia obiekt czy
osobę w kierunku, którym jest skierowana akcja władzy. Ta szczególna akcja
władzy przybiera nazwę „wpływu”. […] W przypadku oddziaływania człowieka
albo grupy na postępowanie indywidualne albo zbiorowe, można ignorować
pewne aspekty władzy, kiedy władza działa ukryta bez dezintegracji ani
autora A ani odbiorcy B” /Ibidem, s. 8.
+ Pajęczynie władzy „W czasie dekad powtarzają się kryzysy, zamęt narasta z
coraz większą intensywnością, a ludzie w każdym zakątku naszej planety są
pod wpływem kryzysu. Prawidłowym wytłumaczeniem jest fakt, że kryzys i
zamęt są natury ogólnej. […] mimo iż od czasów II wojny światowej
charakteryzowano sytuację międzynarodową w ten sposób, że władza jest
podzielona między dwa supermocarstwa (USA i ZSRR), to na podstawie
faktów, jak to przedstawiono w Pajęczynie władzy ustalono, że była tylko
jedna centralna władza bez różnic ideologicznych, z zamiarem rządzenia
całym światem. Istotną sprawa jest ustalenie okoliczności, które
towarzyszyły zawaleniu się imperium sowieckiego bez żadnej interwencji
wojskowej. Chodziło o to, że ci którzy wprowadzili w życie pomysł
sowietyzacji w 1917 r., zdecydowali się nagle unieszkodliwić w szybkim
tempie „wściekłego niedźwiedzia słowiańskiego” aby ujarzmić nieposłuszne
narody europejskie, żeby się sam nie porozumiały i nie utworzyły własnego
systemu integracji europejskiej, który obecnie prowadzi Unia Europejska”
/J. A. Cervera, Zagrożenia cywilizacji XX wieku, Relacje między kulturą,
religią i polityką, tł. F. Szary, „Nortom”, Wrocław 1999, s. 3/. „Kiedy nie ma
odniesienia do Boga i Jego działalności w kwestii wyjaśnienia istnienia bytów
warunkowych, to trudno jest rozwiać wątpliwości zaprzątające umysły
mędrców i filozofów, skoncentrowanych na problemie przypadku istnienia
bytów i między innymi człowieka” /Tamże, s. 5/. „Gorszą sprawą od
wysadzenie w powietrze elektrowni i pozbawienia społeczeństwa energii
elektrycznej, będzie pominięcie zasad przyczynowości, a nie przeciwności,
przypadkowości, uzasadnienia rozumowego, gdyż wtedy nie uratuje się
procesu poznania, koncentracji energii i gwarancji przeżycia ludzi” /Tamże,
s. 6.
7

Podobne dokumenty