Czesław Mozil

Transkrypt

Czesław Mozil
BEZPŁATNY CYFROWY MAGAZYN O KSIĄŻKACH I KULTURZE
WRZESIEŃ / PAŹDZIERNIK 2015
№4
ISBN-978-83-7515-756-7
Pobudzamy do czytania!
Cena: 0 zł
Czesław
Mozil
o emigracji,
poezji i pisaniu
książek
{ { LISTA OSOBISTA
{ { Tomek Michniewicz
poleca książki
do zabrania na
bezludną wyspę
{ { 18 NOWOŚCI!
{ { ŚWIAT WEDŁUG
MISTRZA
{ { Orhan Pamuk
{ { POLECAMY!
{{ Człowiek o 24 twarzach
{{ Światło, którego
nie widać
SPIS TREŚCI
Dobra pora
na czytanie
TEMATY NUMERU
Jestem po prostu sobą – wywiad z Czesławem Mozilem
i fragment jego książki Nie tak łatwo być Czesławem
Wojna i pokój po australijsku – Ścieżki północy
Richarda Flanagana
4
10
Adres redakcji
ul. Smolki 5/103
30-513 Kraków
LISTA OSOBISTA
Tomek Michniewicz radzi jakie książki zabrać
na bezludną wyspę
e-mail: [email protected]
14
Redaktor naczelna
Monika Frankiewicz
Gdzieś umknął mi cały miesiąc. Pamiętam, że był koniec sierpnia,
było ciepło i słonecznie, a na wieszaku w domu wisiał ogromny
słomkowy kapelusz – mój nieodłączny element stroju. Spojrzałam dzisiaj w kalendarz i nagle zorientowałam się, że jest połowa października, że słońce zostało zastąpione przez ołowiane
chmury, północne wiatry wygnały wszelkie ciepło, a na słomkowym kapeluszu piętrzą się wełniane czapki, szale i rękawiczki.
Gdzie mi się podział wrzesień? Ten miesiąc, który zawsze, jako
dziecko, lubiłam najbardziej. Ten miesiąc, w którym z samego
rana czuło się lekki chłód, ale w ciągu dnia można było jeszcze
łapać cudowne wczesnojesienne słońce, ten miesiąc, w którym
zaczynała się szkoła, a wraz z nią zaczynał się okres intensywnego poznawania nowych rzeczy, przyswajania nowej wiedzy,
poszerzania horyzontów.
W tym roku wrzesień umknął mi ze względu na zbieranie materiałów do jesiennego numeru, który właśnie trafił w Twoje ręce.
Kompletowanie nowości i zapowiedzi wydawniczych, wywiady
z C.J. Daugherty i Czesławem Mozilem, odkrywanie twórczości
Orhana Pamuka, czytanie od nowa Harry’ego Pottera, przygotowania do Festiwalu Conrada zajmowało sporo czasu… Ale nie
zrozumcie mnie źle – to absolutnie nie był czas stracony – i wiem
również, że wasz czas poświęcony na przeczytanie tego numeru, do straconych nie będzie należał.
ROZKŁAD JAZDY
Podpowiadamy co czytać w długie, jesienne wieczory
16
Zespół redakcyjny
Małgorzata Augustyniak
WYWIAD
Tylko żadnych wiedźm! – wywiad z C.J. Daugherty
Joanna Janowicz
26
Emilia Koronka
Anna Misztak
ŚWIAT WG MISTRZA
Orhan Pamuk – melancholijna dusza na styku kultur
Katarzyna Skrzypczyk
28
KSIĄŻKI MIESIĄCA
Mateusz Tobiczyk
Magazyn powstaje przy udziale
Człowiek o 24 twarzach
30
Światło, którego nie widać
32
platformy e-bookowej Woblink
oraz serwisu Lubimyczytać.pl
ARTYKUŁ
O tym jak ograć króla pisze Agata Olejniczak
34
NAS POBUDZA
Simona
36
Test Marshmallow
38
Projekt graficzny
Dagmara Berska / Parastudio*
Ilustracja na okładce
KSIĄŻKA Z KLASĄ
5 subiektywnych powodów, dla których warto
przeczytać Lalkę
Paweł Zawiślak / KropkiKreski
39
Korekta
Dagmara Małysza
Zaczytanej jesieni życzę
WRZUĆ NA EKRAN
Eskorta – niepoczytalny Dziki Zachód
40
Dystrybucja
www.woblink.com,
TO SIĘ CZYTA
Zestawienie TOP 10 i oceny użytkowników Lubimyczytać.pl
Google Books, Issu, Calameo
42
Aplikacje: Woblink w Appstore,
DLA PROMOCJOŻERCÓW
Rabaty na e-booki
Woblink w Google Play,
46
ZAPISZ W KALENDARZU
Festiwal Conrada
Woblink w Windows Store
Redakcja nie zwraca tekstów
49
niezamówionych i zastrzega sobie
prawo do ich redagowania oraz
Czytaj PL!
51
komercyjne redakcyjnych materiałów
ARTYKUŁ
Nowe, ilustrowane wydanie Harry’ego Pottera
Moje życie z Harrym – wspomnienia potterheads
skracania. Rozpowszechnianie i użycie
publicystycznych bez zgody redakcji
52
jest zabronione.
4
TEM AT NUM ERU
5
TEM AT N U M ERU
Mam brzuszek, śmieszny akcent,
łysieję, nie przypominam typowego
polskiego faceta. Mylę się, przyznaję
do błędów. Ale wiecie co? To jest
magnes, który przyciąga kobiety.
Fot.: Agnieszka Wojtuń / Green Carrot
Jestem
po
prostu
sobą
Bartek Kopiniak: Masz na swoim koncie kilka albumów, znalazł
się także film dokumentalny. Teraz nadszedł czas na książkę.
Skąd potrzeba jej napisania? Co chciałeś przekazać?
Czesław Mozil: Po pierwsze: tę książkę napisał Jarek Szubrycht,
krakowski dziennikarz muzyczny, którego bardzo, bardzo cenię. Po
drugie: skusiła mnie jego propozycja, bo czuję potrzebę zamknięcia w życiu pewnego rozdziału. Przyznaję, że propozycję napisania
o sobie dostawałem kilka razy. Odmawiałem do czasu, gdy zadzwonił Jarek. Dałem mu się przekonać i dzisiaj tego nie żałuję. Nie
tak łatwo być Czesławem to historia emigracji bardzo współczesna
i aktualna. Polacy wyjeżdżają z Polski, tam rodzą się ich dzieci, a te
dzieci będą przeżywać to samo, co ja przeżywałem, gdy moi rodzice wyemigrowali z Polski do Danii.
Czyli książka zaczyna się od momentu emigracji?
Książka zaczyna się od momentu moich narodzin. Jest to zbiór ułożonych chronologicznie sytuacji i zdarzeń z mojego życia, takich
pocztówek z podróży. Jarek jest dobrym i cierpliwym słuchaczem.
Przegadaliśmy wiele godzin, zanim powstał materiał na książkę.
Jarek napisał ją prostym, ale nie chaotycznym językiem, z którego wszyscy tak dobrze mnie znają. Chyba udało się stworzyć coś
interesującego, bo pierwsze recenzje, te dziennikarskie, są bardzo
pozytywne. Teraz czekam, jak odbierze książkę reszta czytelników.
W takim razie materiał nie powstawał w zamknięciu, w określonym czasie, w całości, tylko jako fragmenty z różnych okresów
Twojego życia?
Dokładnie tak. Spędziłem z Jarkiem wiele godzin. Zabrałem go do
Danii i pokazałem miejsca z dzieciństwa, o których mu opowiadałem, a które on opisywał. Pokazałem mu „mój” Kraków i miejsca,
gdzie spędziłem swoje młode lata i gdzie urodziło się i dojrzewało
pragnienie powrotu do kraju, do Polski. Tak powstał zbiór złożony z różnych elementów – od dzieciństwa aż do chwili, gdy gram
koncert w Liverpoolu, a tam jedni wzruszeni, płaczą, inni narąbani,
krzyczą, że gówno wiem o Polsce...
TEM AT NUM ERU
Ludzie czasem patrzą na mnie jak na głupka.
„On chyba nie jest zbyt inteligentny, skoro robi
tyle błędów gramatycznych. Tak długo już tutaj
mieszka, a nie potrafi się dobrze wysłowić po
polsku. To na pewno debil”.
6
7
Chciałbym zapytać o album Czesław śpiewa Miłosza. To taki
literacko-poetycki materiał. Trudno było wybrać odpowiednie
wiersze i później skomponować do nich muzykę?
Materiał jest literacko-poetycki, bo taki jest Miłosz. Przyznaję, że
strasznie trudno było mi wybrać wiersze. Przyznaję też, że nie rozumiałem ich do końca, ale jak już podjąłem decyzję, to skomponowanie muzyki było łatwe, naturalne. Jestem dumny z tej płyty, bo
cały czas dostaję e-maile, że polonistki prezentują moje piosenki
na lekcjach o Miłoszu. Wiem już, że ta płyta będzie żyła swoim życiem. Jestem o nią spokojny.
Który z wierszy Miłosza jest Ci najbliższy? Dlaczego?
Zdecydowanie Postój zimowy, chociaż nie wiem dlaczego. Bardzo
zaangażowałem się w napisanie muzyki do tego utworu. Czuję, że
ta, którą skomponowałem, idealnie pasuje do teledysku, a całość
stała się wyjątkową i pełną produkcją.
TEM AT N U M ERU
granicą, nigdy nie będą mówiły płynnie po polsku. Czasem myślę,
że przecieram szlaki...
Robisz mnóstwo rzeczy na raz, wiele z nich zupełnie się ze sobą
nie wiąże – poezja Miłosza, komercyjne talent show, program
radiowy a teraz książka. Skąd bierzesz pomysły na kolejne aktywności w swoim życiu? Nie myślałeś o tym, żeby po prostu
skupić się na graniu?
Zawsze byłem bardzo pracowity, powiedziałbym, że jestem wręcz
pracoholikiem. Cały czas staram się uczyć nowych rzeczy, bo to
mnie nakręca. Kiedyś ktoś mi powiedział, że zawsze trzeba mieć
jakiś plan b, że nie da się żyć tylko z muzyki. Posłuchałem. Teraz
te same osoby mówią, że mi odbiło. A ja robię te wszystkie rzeczy
po to, aby za 30 lat móc nadal koncertować, bez względu na liczebność publiczności. To daje wolność. Dlatego jestem dumny, że
mogę mieć taką firmę jak CzesioCiuch razem ze swoją partnerką,
czy restaurację włoską ze swoimi przyjaciółmi.
Myślisz, że dla muzyka literatura jest inspirująca?
Przed Tobą pracowita jesień – promocja książki, koncerty...
Czy taka książka-autobiografia jest tekstem, w którym autor
chce się przed czymś lub przed kimś z czegoś wytłumaczyć?
Pewnie, że tak! I odwrotnie: muzyka może być inspirująca dla pisarza. Jak tworzysz coś, cokolwiek, to wszystko może być inspiracją.
To nie jest autobiografia, bo nie ja ją napisałem, więc człon „auto”
jest przekłamaniem. Poza tym boję się słowa „biografia”, bo ma
ono swoją definicję, a ta nie do końca przystaje do książki, która
jest po prostu zbiorem zdarzeń z mojego życia. Chciałem zamknąć
w ten sposób pewien rozdział. To spowiedź emigranta, chłopaka,
który przeszedł swoje. Opowieść o zachłannym doświadczaniu życia na każdym jego etapie. Zawsze byłem głodny życia, i wiem, że
miałem odwagę ten głód zaspokajać. Dziś mam 36 lat i dopiero
teraz zaczynam poznawać siebie, swoje mocne i słabe strony. I dobrze mi w tym teraźniejszym życiu.
Mówisz, że jesteś po prostu sobą, choć to niełatwe zadanie.
W takim razie jaki jest Czesław? W książce poznamy Cię lepiej?
Czy jest jakaś książka, którą przeczytałeś w latach szkolnych
i wracasz do niej wspomnieniami?
Wracam do Procesu Kafki. Mam słabość do surrealizmu i atmosfery grozy, która jest tam wszechobecna. Mickiewicza przeczytałem
po duńsku, ale nigdy po polsku. Naprawdę, w moim życiu było bardzo mało książek, za co biję się w piersi. Wiem, że czytanie ma zbawienny wpływ na wyobraźnię, zwiększa zasób słów, których mam
deficyt, ale przyznam Ci się szczerze, że mam ogromny problem
z koncentracją. Skupienie uwagi przez dłuższy czas na tekście pisanym bardzo mnie męczy. Natomiast od dawna kupuję książki
z myślą o mojej mamie. Teraz, gdy jej już nie ma, nadal je kupuję,
ale z taką myślą, że jeśli nie ja, to może moje dzieci je przeczytają.
A może będziemy czytać je wspólnie…?
Nie wiem. To zależy od czytelnika. Od jego nastawienia, interpretacji, podejścia. Wierzę, że każdy znajdzie w niej takiego Czesława,
jakiego szuka. Dzisiaj nie wiem, do kogo trafi książka, ale zawsze
gdy nagrywam płyty, myślę o nich jak o pocztówkach z mojego
życia. Ta książka jest takim podsumowaniem tego, co się działo ze
mną przez ostatnie 36 lat. Zestawiłem w niej minione wydarzenia
i przeżycia, tworząc mój ogólny obraz, a ocenią go Ci, którzy przeczytają książkę.
A kogo – według Ciebie – szuka w Tobie większość czytelników? Jaki naprawdę jest Czesław?
Jestem sobą i to jest najcudowniejsze uczucie. Nie lubię ściemy,
nie lubię sezonowych gwiazd, ale szanuję to, że każdy ma pomysł na siebie. Wciąż pokutuje przekonanie, że bycie sobą, bycie
niezależnym w show-biznesie się nie podoba. A ja wiem, że to się
zmieni. Lata 90. i postkomunizm stworzyły modę na ściemę, ale
to powoli odchodzi. Popatrz, taki Jarek Kuźniar. Uwielbiam tego
gościa, bo on ma swoje zdanie i się tego nie wstydzi. Mówi wprost.
Czujesz, że masz w kulturze, w społeczeństwie jakąś rolę do
odegrania? Że Czesław Mozil jest światu potrzebny?
Mówi się, że społeczeństwo coraz mniej czyta. Czy myślisz,
że technologia, e-booki, czytniki zachęcają albo pomagają
w czytaniu?
Wierzę, że każdy człowiek przychodząc na świat, ma jakąś rolę do
odegrania. Ja też, chociaż nie wynoszę sensu swojego istnienia ponad istnienie innych. To tyle od strony filozoficznej. Ciężko mi odpowiedzieć na Twoje pytanie. Jechałem dziś pociągiem z Warszawy do Krakowa. Naprzeciw mnie siedziało dwóch
panów: jeden czytał książkę w wersji drukowanej, a drugi w elektronicznej. Są ludzie, dla których czytanie książki to także doznania estetyczne: zapach papieru, druku etc. Są też tacy, dla których
cienki i lekki czytnik jest doskonałą alternatywą dla opasłych i ciężkich tomów.
Przede wszystkim jestem muzykiem, ale żyjemy w czasach,
w których mój los emigranta zdaje się nie bez znaczenia. Może
dzięki takim wywiadom jak ten ludzie zrozumieją, że świat tzw.
poprawnej polszczyzny będzie się zmieniał, bo mamy w kraju coraz więcej imigrantów, którzy zawsze będą mieli jakiś akcent. Do
tego Polacy tłumnie emigrują, a ich dzieci nauczone polskiego za
Tak, zdecydowanie tak! Dodatkowo w październiku mam zaplanowaną współpracę z barokową orkiestrą Arte dei Suonatori z Poznania. Wiosną chcemy wspólnie nagrać płytę – Księga Emigrantów
tom II. Solo Act, moja osobista spowiedź w formie performance’u,
to projekt, z którym chciałbym jesienią objechać całą Polskę.
A później… później pojechać na wakacje. :)
Jesteś niezwykle zajętym człowiekiem, ale chyba nawet Ty czasem odpoczywasz. Co wtedy robisz?
Lubię spędzać wolny czas ze swoją dziewczyną. Jak mamy go więcej, wyjeżdżamy z Warszawy, z Polski, a jak czasu jest mniej, maniakalnie oglądamy seriale telewizyjne. Bardzo cenię te chwile, bo
wtedy czuję, że naprawdę odpoczywam.
Wielu artystów zaczyna od biografii, a potem decyduje się napisać coś z fabułą. Korci Cię napisanie jakiejś fikcyjnej historii?
Może bajka dla dzieci?
Odbieram to pytanie jako retoryczne. :) Z moją umiejętnością posługiwania się językiem polskim zrobiłbym krzywdę sobie i innym,
a tego bym nie chciał. Zatem mogę ze stuprocentową pewnością
powiedzieć, że fabuły w wykonania Czesława… nie będzie. Proszę
być spokojnym :)
TEM AT NUM ERU
8
9
i próbowałem sobie wyobrazić, jak zabrzmią z muzyką. Mogły nie
zabrzmieć w ogóle, musiałem podejmować ryzyko. To cud, że ta
płyta w ogóle powstała.
Czesław śpiewa Czesława
– fragment książki
Nie tak łatwo być Czesławem
Wcześniej Miłosza nie znałem i kiedy zacząłem czytać jego wiersze, wydał mi się bardzo trudny. Ale postanowiłem się tym nie zniechęcać, potraktowałem to raczej jak wyzwanie. Chciałem sprawić,
żeby jego poezja stała się bardziej przystępna, żeby trafiła do ludzi,
którzy wcześniej po nią nie sięgnęli. Siedzimy więc z panią Agnieszką w mieszkaniu Czesława Miłosza, gdzie wszystko jest tak, jak to
zostawił. Jego wódka mrozi się w lodówce, jego stary macintosh
stoi na biurku, wystarczy go włączyć. „Pani Agnieszko, proszę mnie
źle nie zrozumieć – mówię – ale mam takie poczucie, że Miłosz był
takim… „Śmiało, Czesław, nie krępuj się” „… mam poczucie, że był
draniem”. „To jest dokładnie to! O to chodzi!”.
Wiem, że wielu ludzi strasznie wkurzyło, że nagrałem płytę z wierszami Miłosza. Zupełnie tego nie rozumiem. Recenzje były bardzo
dobre, nigdy nie mieliśmy lepszych, ale nigdy też nie było większego hejtu. Trochę się wystraszyłem, nie wiedziałem, co tak ludzi zdenerwowało. A już zupełnie się załamałem, kiedy Trójka odmówiła
puszczania piosenek z Czesław Śpiewa Miłosza, bo myślałem, że to
idealna propozycja dla nich. Na koncertach też nie było różowo. Ludzie byli wniebowzięci, ale przychodziło ich wyraźnie mniej niż na
trasach promujących poprzednie albumy. Zacząłem się zastanawiać: „Może to rzeczywiście jest złe?”. Kiedy coś tworzysz, nie masz
do tego dystansu. Myślisz, że każda płyta, którą właśnie kończysz,
jest genialna, ale ta pewność siebie jest bardzo krucha.
Pomysł nie był mój. W 2011 roku zadzwonili do mnie z Nadbałtyckiego Centrum Kultury i powiedzieli, że w Centrum Świętego Jana
w Gdańsku organizują uroczysty koncert z okazji stulecia urodzin
Czesława Miłosza. Zapytali, czy nie miałbym ochoty napisać muzyki do kilku jego wierszy i wykonać ich na tym koncercie. Zgodziłem
się. A gdy już zaczęliśmy pracować nad tym materiałem, pomyślałem, że parę piosenek to za mało, że powinniśmy zrobić całą płytę.
To nie było racjonalne. Wiedziałem już w tedy, że bezpieczniej byłoby tej płyty nie robić, ale nigdy nie kierowałem się logiką.
Okazało się, że gdybym sprowadził się do Polski kilka lat wcześniej,
bylibyśmy sąsiadami. To moje krakowskie mieszkanko mieści się
przy Bogusławskiego 7, a Miłosz mieszkał naprzeciwko, przy Bogusławskiego 6. Zawsze gdy wychodzę z bramy, widzę tablicę pamiątkową umieszczoną na jego kamienicy. Czasem rozmawiam z lokalnymi pijaczkami. Pamiętają go i dobrze wspominają…
Umówiłem się w Krakowie z Agnieszką Kosińską, która była sekretarką Czesława Miłosza, żeby ją przekonać do tego pomysłu. Wydawało mi się, że to oczywiste, że muszę taką płytę nagrać. Bo kto
jeśli nie ja? Miłosz był moim imiennikiem, obaj mieliśmy doświadczenia emigracyjne, choć oczywiście zupełnie różne, a poza tym
moja mama bardzo go lubiła. Pani Agnieszce pomysł się spodobał
i pożyczyła mi cztery tomy wierszy z prywatnej biblioteki Miłosza.
A jeden dostałem w prezencie. Najgorsze jest to, że do tej pory nie
oddałem jej tych pożyczonych książek i strasznie mi wstyd…
Nie wiedziałem, czego szukam, więc poruszałem się po omacku.
Wiersze zbyt długie z góry odrzucałem, a te krótsze czytałem
Pani Agnieszka, która doskonale go znała, od razu zrozumiała, co
mam na myśli. Chciałem z tych jego wierszy wydobyć drania, bo
miałem wrażenie, że to był taki właśnie facet. Szorstki, czasem nieprzyjemny. Że siedział w tym swoim gnieździe i pisał wiersze tak,
jak niektórzy piszą posty na Facebooku. Czasem robisz to w sposób bardzo przemyślany i wyważony, a czasem w środku nocy, na
bani, kiedy ponoszą cię emocje, po prostu dajesz im upust i wciskasz „enter”… Do zrobienia tej płyty zainspirowały mnie też inne
nagrania wierszy Miłosza, to wszystko, co znalazłem na YouTubie.
Zwykle odbywa się to tak, że ktoś wyszukuje jakiś ładny, nietrudny wiersz i potem jedzie z tym na dwóch chwytach. Totalne nudy.
Rozmawiałem też o Miłoszu z kolegami i nie było entuzjazmu. „To
za ciężkie dla mnie”, słyszałem. Albo: „Nauczycielka w liceum mi
to obrzydziła”. Wyobrażam sobie, jak to mogło wyglądać. Kiedy
Miłosz dostał Nobla, nagle wszystkie polonistki w Polsce rzuciły
się na jego wiersze i zadręczały nimi dzieciaki. Na pewno pojawiły się jedynie słuszne sposoby odczytywania tej poezji: „Siadaj,
dwója! Źle interpretujesz Miłosza!”. Ciekaw jestem, czy choć jedna
polonistka przyznała kiedyś na lekcji: „Dzieci, ja tej poezji nie rozumiem”. Nie sądzę, bo nikt nas przecież nie nauczył przyznawania
się do niewiedzy. A przecież można źle zrozumieć poezję, można
o niej rozmawiać – ona powinna żyć.
Na koncertach żartuję, że w Polsce nie ma łatwiejszego sposobu
o na sprowokowanie bójki niż usiąść przy barze i powiedzieć do faceta obok: „Wiesz co? Mój ojciec lepiej interpretuje Miłosza niż twój
ojciec”. „Co? Mój ojciec nie rozumie Miłosza!?”.
Mnie w szkole nikt do czytania wierszy Miłosza nie zmuszał, nie
miałem takich doświadczeń, więc dla mnie to była zupełnie nowa
przygoda. Nie rozumiem tej poezji, a już na pewno nie rozumiem
wszystkiego, ale podobają mi się obrazy, podoba abstrakcja tych
słów. Śpiewając te wiersze, kierowałem się więc nie rozumem, ale
emocjami, za radą pani Agnieszki wychwytywałem i podkreślałem
frazy, które najbardziej mnie poruszyły. „A jednak byliśmy do siebie
tak podobni. Z całą naszą mizerią penisów i wagin”…
Największe wrażenie zrobił na mnie Postój zimowy. Byłem tak zachwycony tym wierszem i tak zadowolony z naszego opracowania,
że wyłożyłem z własnej kieszeni sześćdziesiąt tysięcy złotych na
teledysk. Kiedy ktoś pyta, po co był mi ten cały X Factor, to z czystym sumieniem mogę odpowiedzieć – choćby po to. Mogłem
nakręcić teledysk, na który wytwórnia nigdy nie dałaby mi kasy,
ale który zostanie na lata i będzie przez polonistki pokazywany
TEM AT N U M ERU
w szkołach. Jestem bardzo dumny z Postoju zimowego, choć jak
na ironię ma najmniej spośród wszystkich moich klipów odsłon na
YouTubie. Sam przez kilka miesięcy puszczałem go sobie niemal
codziennie – tak właśnie zauroczyła mnie Ania Cieślak, która wystąpiła w teledysku. Puszczałem go, kiedy byłem sam, puszczałem
kolegom, puszczałem kochankom – a one oglądały i płakały.
Przyznaję, Czesław Śpiewa Miłosza to nie jest łatwa płyta, bo ta
poezja nie jest łatwa, również od strony formalnej. Komponujesz
muzykę, idzie nieźle, ale nagle okazuje się, że w drugiej zwrotce
wszystko musisz zmienić, musisz dodać kilka taktów, bo zmieniła
się struktura wiersza. Pani Agnieszka pozwoliła mi na ingerencję
w oryginalne teksty, ale nie skorzystałem. Nie ośmieliłem się ich
skracać czy przerabiać, stąd te nieoczekiwane zmiany rytmu, dziwna konstrukcja niektórych utworów. Postój zimowy nie jest przecież zwykłą piosenką, z powtarzalnymi sekwencjami – on się rozwija, tam jest ciągły progres.
Z tego samego powodu przygotowanie trasy było bardzo pracochłonne. Nigdy wcześniej ani później nie zajęło nam to tak dużo
czasu ani nie wymagało tak intensywnych ćwiczeń. Musiałem się
nauczyć tych wszystkich tekstów na pamięć, co nie do końca mi się
udało – na przykład takiego Poety nigdy do końca nie opanowałem
i na koncertach musiałem zerkać w ekran iPada.
Słyszałem, że płyta Czesław Śpiewa Miłosza była moim skokiem na
publiczną kasę. Nie tłumaczyłem się z tego, ale to totalna ironia.
Dostaliśmy na ten album dziesięć tysięcy złotych, co nawet nie pokryło kosztów nagrania. Do tego sześćdziesiąt tysięcy na teledysk –
dużo pieniędzy kosztowała mnie ta płyta, to najbardziej niekomercyjna rzecz, jaką zrobiłem. Nie tylko dlatego, że chciałem uczcić
rocznicę urodzin wielkiego polskiego poety, ale również dlatego, że
miałem megaobsesję udowadniania, że pan z X Factora wciąż pozostaje niezależnym i aktywnym artystą. Przy okazji dopieściłem
swoje ego, cały czas miałem przed oczami wizję tej nauczycielki
polskiego, która za dziesięć czy dwadzieścia lat puszcza na lekcji
mój Postój zimowy w HD i na jego podstawie każe dzieciom interpretować wiersz.
Czesław Śpiewa Miłosza był materiałem okolicznościowym, ale zostanie z nami na dłużej. Do Laury i Postój zimowy mamy w stałym
repertuarze koncertowym, bo uwielbiamy je grać. Czasem zdarza
się, że po koncercie przychodzą do mnie bardzo młode dziewczyny,
zupełnie nowe pokolenie, i mówią, że to moja najlepsza płyta.
Ale i tak jestem pewien, że gdybym musiał napisać analizę i interpretację wiersza Czesława Miłosza, dostałbym dwóję.
10
TEM AT NUM ERU
Wojna i pokój
po australijsku
Któż mógł przypuszczać, że gdy jesienią 2013 roku Nowozelandka
Eleanor Catton odbierała Nagrodę Bookera, następna w kolejności przypadnie w udziale jej bliskiemu sąsiadowi, Australijczykowi
Richardowi Flanaganowi. Zamieszkały w Tasmanii 53-letni pisarz
został wyróżniony za powieść Ścieżki północy, nad którą pracował
przez 12 lat.
To nie pierwsza nagroda, którą ten wybitny prozaik, znany także
i w Polsce (w 2001 r. ukazało się polskie tłumaczenie powieści Williama Goulda księga ryb), otrzymał w uznaniu swego talentu i literackich dokonań. W kolekcji posiadał już Commonwealth Writers’
Prize, Queensland Premier’s Prize, Western Australian Premier’s
Prize oraz Tasmania Book Prize. Nagroda Bookera jest jednak niewątpliwie ukoronowaniem tego dorobku. Richard Flanagan jest
zaledwie trzecim w historii – poprzedzili go Peter Carey i Thomas
Keneally – australijskim pisarzem, który został nią uhonorowany.
Książka, która stanowi zręczne połączenie love story z powieścią
wojenną, została zadedykowana sędziwemu ojcu autora. W czasie
II wojny światowej jako australijski żołnierz trafił do japońskiej niewoli i jako więzień 335 pracował przy budowie Kolei Birmańskiej,
strategicznej dla planów wojskowych cesarza Hirohito, bo łączącej Syjam z Birmą i mającej umożliwić szybkie przemieszczanie się
oraz aprowizację cesarskiej armii w związku z planowaną ofensywą
na Indie. Budowa linii, zwanej Koleją Śmierci, pochłonęła tysiące
ofiar. Więźniowie, których Japończycy traktowali z przerażającą
brutalnością, nie respektując postanowień III konwencji genewskiej, mieli do wykonania przedsięwzięcie uważane wręcz za niewykonalne. Bici i poniżani pracowali w morderczym klimacie, zmagając się na przemian z ekstremalnym upałem i monsunowym
deszczem, umierali z wycieńczenia, głodu, chorób albo byli katowani na śmierć. Okrucieństwo japońskich i koreańskich strażników
„było całkowicie arbitralne i pozbawione sensu. Nie można w nim
doszukać się żadnej logiki, żadnego powodu, który mógł sprowokować wybuch przemocy. Jej akty były dziełem czystego przypadku”,
11
TEM AT N U M ERU
mówi Flanagan. Protagonista, młody chirurg Dorrigo Evans każdego dnia – pozbawiony lekarstw i dysponując jedynie prymitywnymi narzędziami z wykradanej Japończykom blachy – toczy dramatyczną walkę o przeżycie swoich towarzyszy. Scena wycinania
gangreny Jacka Rainbowa, operacja warta opisu w najlepszych
medycznych periodykach, na długo zapada w pamięć.
W zielonym piekle ukrytego w głębi dżungli obozu Dorriga dosięga
cios spoza tego piekielnego kręgu. Z listu dowiaduje się, że jego
ukochana Amy zginęła w tragicznym wypadku. Zostaje mu tylko
wspomnienie dziewczyny z czerwoną kamelią we włosach. Wiele
lat później okaże się, że list był manipulacją narzeczonej Dorriga,
a on sam przypadkiem spotykając Amy na ulicy, będzie musiał
podjąć w jednej chwili decyzję, od której będzie zależeć całe jego
dalsze życie. Ta historia również jest autentyczna. Rodzicie autora
opowiadali o pewnym Łotyszu, który przed wybuchem wojny wyemigrował do Australii, a po jej zakończeniu wrócił do kraju, by odnaleźć żonę, która tam została. Znajomi, sąsiedzi, rodzina zapewniali go, że ona zginęła. Nie chciał wierzyć, przez dwa lata szukał
jej w obozach uchodźców. Na próżno. W końcu zaakceptował fakt
jej śmierci i wrócił do Australii. Po kilku latach ożenił się, a na świat
przyszły jego dzieci. Aż nagle... „W 1957 roku pojechał do Sydney
– opowiada Flanagan – i idąc ulicą, ujrzał, jak naprzeciw niego pojawia się dziwnie znajoma postać kobiety. Towarzyszyło jej dwoje
dzieci, które trzymała za ręce. To była jego żona. Ów człowiek miał
tylko kilka sekund, by podjąć decyzję: albo ją zatrzyma i zmieni na
zawsze ich życie, albo pozwoli przejść obok, nie dając żadnego znaku. Musiał zważyć swą miłość do niej, tę obecną i tę dawną – to
musiała być lawina emocji i myśli – i podjąć decyzję. Jest to jedna
z najpiękniejszych historii miłosnych, o jakich słyszałem”.
Tę historię Richard Flanagan przypomniał sobie na moście w Sydney w 2002 roku. Zapisał kilka haseł na odwrocie podstawki na
piwo w pobliskim pubie, a kilka lat później do powieści, nad którą
zaczął pracować, włączył wątek wojenny. Powieść miała aż pięć
wersji i ewoluowała gatunkowo. Początkowo pomyślana była jako
love story, później miała być epicką powieścią o wojnie w stylu
Wojny i pokoju, jeszcze innym razem sagą rodzinną. W końcu – po
usunięciu z pamięci komputera wszystkich wersji i wykorzystaniu wydruków na podpałkę do grilla – Richard Flanagan połączył
wszystkie pomysły i wzbogacił je jeszcze o kontekst literatury japońskiej. Tytuł powieści został zainspirowany przez klasyczne haiku Matsuo Basho, najsłynniejszego poety z okresu Edo. Jego wiersze są w powieści recytowane przez majora Nakamurę, co stanowi
ironiczny i symboliczny kontrast z jego bezwzględnością.
By poznać mechanizmy sterujące zachowaniem Japończyków podczas II wojny światowej, Flanagan spotkał się z kilkoma dowódcami
i strażnikami obozu, w którym przebywał jego ojciec. Szczególnie
zapadła mu w pamięć rozmowa z najbardziej znienawidzonym
przez więźniów „Jaszczurem” (pseudonim obozowy), skazanym za
zbrodnie wojenne na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie, a potem anulowaną wskutek amnestii w 1956 roku. Spotkanie odbyło się w Tokio podczas... trzęsienia ziemi. Przed Flanaganem siedział kulturalny, ujmująco grzeczny i uprzejmy człowiek.
Pośród trzęsących się ścian i mebli „Jaszczur” opowiedział mu
o swoim dzieciństwie, o tym, jak zmuszono go do bycia strażnikiem
obozowym w wieku 15 lat, jak nienawidził szkolenia wojskowego
Richard Flanagan
i chciał uciec do domu, czego nie mógł zrobić, gdyż oznaczałoby to
śmierć dla jego ojca. Także o tym, jak nie irytowały go australijskie
gwizdy i piosenki. „Zdałem sobie sprawę, że niezależnie od tego,
jak zdefiniujemy zło, nie było go w tym momencie w tym pokoju”,
przyznaje autor.
Gdy później relacjonował szczegóły tej rozmowy ojcu, zaskoczyła
go jego reakcja. W połowie opowieści ojciec wstał i powiedział, że
musi wyjść. Nic takiego nigdy nie zdarzało się podczas ich spotkań.
Tego dnia Archie Flanagan stracił wszystkie swoje wspomnienia
związane z pobytem w obozie, przy czym jego umysł funkcjonował
dalej normalnie. Zapomniał, wyparł z pamięci, przebaczył? O tym
między innymi jest ta powieść. O sile pamięci i mocy nadziei. Życiu i śmierci.
W dniu, w którym Richard Flanagan postawił ostatnią kropkę
w tekście powieści, jego ojciec zmarł.
Marta Bartosik
Wydawnictwo Literackie
TEM AT NUM ERU
Fragment powieści Ścieżki północy Richarda Flanagana
w przekładzie Macieja Świerkockiego. Wydawnictwo Literackie, 7 października 2015.
Dzień mijał, robiło się chłodniej i żołnierze myśleli, że tutaj przynajmniej nie muszą pracować. Będą mogli odpocząć przez kilka minut,
czy ile to tam potrwa, a odpoczynek zawsze jest potrzebny, najbardziej na świecie, prawie tak jak jedzenie. Mimo to wcale nie chcieli
tutaj być.
Stali na środku placu, około stu jeńców, którzy wykonywali lżejsze prace i których zgromadzono tego wieczoru, żeby zobaczyli,
jak „Brudas” Gardiner, żołnierz, który litował się nad zmokniętymi
małpami, będzie bity przez Warana za wykroczenie, którego nie
popełnił. Liczba więźniów powoli jednak rosła, bo strażnicy kazali
jeńcom, wracającym z pracy na kolei, dołączyć do tego ponurego
zgromadzenia.
Kiedy Waran się zmęczył, wystąpiło dwóch innych strażników,
żeby kontynuować jego dzieło. Z dżungli powiało na moment owocowym, wilgotnym zapachem, przypominającym niektórym więźniom sherry, Boże Narodzenie spędzane w gronie rodziny i krem
trifle, jaki robiły ich matki.
Pierwszy strażnik bił Gardinera po twarzy, drugi w korpus, a część
więźniów w tym czasie starała się być szczęśliwa, wspominając
pieczoną dynię, pudding rodzynkowy i piwo, którym kiedyś spłukiwali całe to jedzenie. I chociaż wspomnienie bicia Gardinera nosili
w głowach aż do swojej śmierci, która miała nastąpić sześć dni albo
siedemdziesiąt lat później, to przecież wtedy nie mogli nic na to poradzić i dlatego traktowali je tak, jak spadający kamień albo początek burzy. To bicie po prostu było i chcąc je jakoś znieść, należało
myśleć o czymś innym.
„Barania Głowa” Morton powoli i ostrożnie, żeby nie zwracać na
siebie uwagi, bo nie wolno było im się ruszać, dłubał palcami stóp
w błocie i znowu był murarzem, jak przed wojną; kładł fundamenty pod dom. Jimmy Bigelow przesuwał czubkiem kciuka po palcu
wskazującym, a ten wyjątkowo delikatny dotyk przeniósł go do
łóżka, w którym szeptały do niego kobiece palce, przesuwając się
wzdłuż jego uda. Przypomniał sobie cudowny puszek pod nosem
swojej partnerki, kiedy przyciągnęła go do siebie i pocałowała.
Dziesięć minut później, kiedy Waran odpoczął i chyba wyczuł brak
zainteresowania z ich strony, kazał wszystkim jeńcom zrobić sześć
kroków do przodu. Teraz słyszeli zarówno uderzenia pięściami, jak
i otwartą dłonią, choć były to odgłosy głuche i stłumione. Teraz
nie mogli już nie patrzeć na niemal nagiego człowieka bitego przez
umundurowanych strażników. Na zmokniętej, opuchniętej twarzy Gardinera za każdym razem, kiedy strażnicy uderzali go pięściami albo bambusowymi kijami, pojawiał się wyraz niezwykłego
zdumienia.
„Pomocy – jęczał Gardiner. – Pomóżcie mi!”
A może jego przerywane krzyki po prostu tak brzmiały? Słyszeli
każdy dziwny, wymęczony oddech Gardinera – po trosze rzężenie,
po trosze krwawy gulgot, a niekiedy stęknięcie – którego ciało starało się za wszelką cenę przetrwać bicie, a z tej bliskiej odległości
nie dało się już nie dopuścić żadnego dźwięku do świadomości.
A jednak więźniowie nadal nic nie słyszeli.
„Jaszczur” Brancussi próbował zobaczyć twarz Maisie. Każdego
dnia z uwielbieniem przyglądał się jej rysunkowi autorstwa Hendricksa, ale kiedy starał się ujrzeć coś więcej, przypomnieć sobie
ją całą, wszystko się rozmywało. Często fantazjował o Mae West,
a wspomnienie Maisie stawało się coraz słabsze. Mimo to gdy bicie
ciągnęło się dalej, zrozumiał, że miarą jego życia jest teraz zdolność
12
do uwierzenia w coś – wszystko jedno w co – byle nie w to, co właśnie działo się na jego oczach.
A zatem widzieli, co się dzieje, i nie widzieli; słyszeli, ale nie słyszeli;
wiedzieli, wiedzieli wszystko, ale starali się nie wiedzieć nic. Czasami jednak przez moment przyglądali się biciu na skutek sztuczek
bijących, na przykład kiedy Waran znalazł szczapę drewna tekowego i rzucił nią Gardinerowi w głowę albo gdy zaczął go walić bambusowym kijem grubości swojego ramienia, jak gdyby ten jeniec
był wyjątkowo brudnym dywanem. Jeden cios za drugim – maska
potwora na twarzy potwora.
Więźniowie byli strasznie głodni, więc coraz częściej myśleli też
o wieczornym posiłku, który choć bardzo skąpy, jednak był prawdziwy i czekał na nich, a bicie odbierało im przyjemność jedzenia.
Przez cały dzień pracowali tylko o kulce kleistego ryżu. Harowali
w deszczu i upale. Kruszyli skały, wynosili ziemię, wycinali i odciągali olbrzymie tekowe drzewa i bambusy. Z obozu do pracy musieli przejść siedem mil, ale nie mogli nic zjeść, dopóki bicie się nie
skończy albo dopóki Gardiner nie umrze, i w głębi duszy było im
wszystko jedno, co się stanie, byle koniec nastąpił jak najszybciej.
Z linii chwiejnym krokiem wracało coraz więcej żołnierzy, liczba jeńców urosła do dwustu, a potem do ponad trzystu. Nowi też musieli
patrzeć, jak strażnicy znęcają się nad jednym z nich, nad takim samym żołnierzem jak oni, i nikt nie mógł powiedzieć ani zrobić nic,
aby zmienić ten niezmienialny bieg wydarzeń.
Chcieli rzucić się na strażników, chwycić Warana i tamtych dwóch,
pobić ich do nieprzytomności i roztrzaskać im czaszki, żeby wypłynęły im z nich wodniste mózgi, przywiązać ich do drzew i wbijać im
w bebechy ich własne bagnety, owinąć ich jeszcze żywych niebieskoczerwonymi naszyjnikami z ich własnych flaków, żeby do tych
strażników chociaż trochę dotarło, jak bardzo ich nienawidzą. Myśleli o tym, po czym doszli do wniosku, że nie mogą tak myśleć. Ich
wynędzniałe, nijakie twarze stawały się tym bardziej wynędzniałe
i nijakie, im dłużej trwało bicie. A potem ci ludzie niebędący ludźmi,
te istoty ludzkie niezdolne do bycia istotami ludzkimi usłyszały znajomy krzyk: Byoki!
Kiedy się odwrócili i ujrzeli nadbiegającego ku nim Dorriga, w ich
serca natychmiast wstąpiła otucha. Dorrigo zahaczył owrzodzoną kostką o kępkę ściętych bambusów i krzyknął jeszcze głośniej:
Byoki! Byoki! Ale Waran całkowicie zignorował australijskiego dowódcę, a inny strażnik wepchnął Dorriga do pierwszego szeregu
jeńców, bo przez plac apelowy szli już major Nakamura i porucznik
Fukuhara, żeby zobaczyć, jak przebiega wymierzanie kary.
Dorrigo wystąpił z szeregu i zaczął prosić japońskich oficerów, żeby
nakazali przerwać bicie. Niektórzy żołnierze zauważyli, że Nakamura skłonił mu się lekko, z szacunkiem uznając wyższy stopień
Australijczyka, a ich pułkownik nie odwzajemnił ukłonu, co prawdopodobnie zirytowało Japończyków. Usłyszeli, jak Dorrigo mówi:
„Ten człowiek jest ciężko chory. Potrzebuje wypoczynku i leków,
a nie bicia”. Lecz bicie trwało dalej.
Nakamura kołysał się na piętach i słuchał. Swędziało go całe ciało,
zaschło mu w ustach, był rozgniewany i niespokojny. Potrzebował
shabu, chociaż jednej tabletki. Przyglądanie się bitemu więźniowi
nie sprawiało mu żadnej przyjemności, ale co można zrobić z takimi ludźmi? Co? Dobrzy i łagodni rodzice wychowali go na dobrego
i łagodnego człowieka. Ból, jaki sprawiało mu cierpienie, które nakazał zadać temu jeńcowi, dowodził, jaki jest dobry i łagodny. Bo
czy gdyby taki nie był, to czy odczuwałby ból? Właśnie dlatego, że
jest dobrym człowiekiem – a Nakamura rozumiał swoją dobroć jako
posłuszeństwo, szacunek i bolesny obowiązek – nakazał ukarać
13
więźnia. Bicie służyło bowiem ogólniejszemu pożytkowi. Przez noc
ich zadanie polegające na zakończeniu robót na tym odcinku kolei
stało się znacznie trudniejsze. A ponieważ jeńcy byli dzisiaj wyjątkowo oporni, strażnicy zaś wyczuli to i stali się niespokojni, ukaranie więźnia pomagało przywrócić autorytet strażnikom, natomiast
Australijczykom przypominało o ich świętym obowiązku.
Do tego dochodziła sprawa pułkownika Koty, który ujawnił nieobecność kilku jeńców i w ten sposób okrył hańbą jego, Nakamurę,
i wszystkich inżynierów oraz strażników, którymi dowodził. Kara
dla Gardinera nie była kwestią winy, lecz honoru. Major nie miał
wyboru: człowiek istnieje dla cesarza i kolei, będącej zresztą wcieleniem cesarskiej woli. Jeżeli nie, to znaczy, że nie ma powodu, by
żyć, a nawet umrzeć.
Fukuhara powiedział mu, że ten australijski pułkownik znowu gadał coś o lekarstwach. „O jakich lekarstwach?”, myślał Nakamura.
Dowództwo nie przysyłało im niczego – żadnych maszyn, żywności, a już na pewno nie lekarstw, tylko kilka starych, połamanych
narzędzi ręcznych i niemożliwe do wykonania rozkazy, by w tej
zielonej dżungli zbudować cud z niczego. I przysyłali im Koreańczyków. Bezużytecznych Koreańczyków. Nic dziwnego, że nie wykorzystywano ich na pierwszej linii frontu. Nie można im było zaufać nawet jako strażnikom australijskich więźniów. Zresztą on też
potrzebował lekarstwa. Potrzebował shabu. Bo jeśli nie uda mu się
dokończyć budowy tego odcinka kolei na czas, to będzie musiał
zabić się ze wstydu. Nie chciał popełnić samobójstwa, ale nie będzie mógł wrócić do ojczyzny, jeżeli zawiedzie cesarza. Stać go na
to, żeby wypełnić rozkaz. Lecz żeby zrobić to, co trzeba było zrobić
w ciągu najbliższych godzin, potrzebował trochę shabu.
Bicie trwało dalej, a Nakamura zauważył, że koreański sierżant
wkłada mniej siły w ciosy, i ten brak stanowczości ogromnie go
zirytował. Koreańczycy to… no, to Koreańczycy, a ten po prostu
nie wykonywał należycie swojej pracy. Może był zmęczony, ale to
żadne usprawiedliwienie. Nakamura nakazał wykonać karę, rozkaz
był konieczny i uzasadniony, a jednak strażnik wydawał się nie traktować go poważnie.
Fukuhara dalej tłumaczył słowa australijskiego pułkownika, który
twierdził, że więzień nie jest niczemu winien i z powodu złego stanu
zdrowia został odesłany do szpitala przez jednego ze strażników,
a Nakamura wciąż stał, swędziało go całe ciało, tracił czas i patrzył, jak Koreańczyk ledwie trąca jeńca niczym piórkiem. Więzień
sprawiał wrażenie zamroczonego, ale wciąż udawało mu się przyjmować słabe uderzenia strażnika na korpus. Kiedy bity się chwiał,
Nakamura odnosił wrażenie, że robi to po to, by kiwać się i kołysać w rytm ciosów zadawanych bambusowym kijem, a strażnik
nie robił nic, żeby skończyć z tą farsą. Więzień drwił sobie z kary.
Gniewało to Nakamurę i całe ciało swędziało go jeszcze bardziej
– po prostu musiał zdobyć skądś tabletkę shabu. Tylko jak długo
jeszcze będzie musiał na nią czekać, oglądając taką nieudolność,
taką głupotę?
Australijski pułkownik zmienił taktykę i teraz, by skończyć z biciem,
argumentował, że nadszarpnięto jego autorytet. Fukuhara powiedział majorowi, że Australijczyk twierdzi, że koreański sierżant zupełnie go zignorował – jego, pułkownika i dowódcę jeńców – gdy
ten się do niego zwrócił, podkopując w ten sposób jego rangę
i honor. Nakamura odwrócił się gwałtownie do Fukuhary. Skończy już z tą karą i wszyscy będą mieli to za sobą – było to kiepskie
przedstawienie, ale spełniło swój cel. Jednak kiedy Nakamura się
odwrócił, nadepnął lewą nogą na wiecznie rozwiązaną taśmę od
onucy. Jego prawa noga wykręciła się w miejscu, a kiedy spróbował
podnieść lewą nogę, potknął się o prawą i runął jak długi w błoto.
TEM AT N U M ERU
Nikt nie odezwał się ani słowem. Bicie na moment ustało, a potem,
kiedy japoński major z trudem wstał, rozpoczęło się na nowo. Bok
nogawki spodni Nakamury był upaćkany błotem; major miał też
brudną koszulę. Przyglądając się twarzom wrogów i sojuszników,
Nakamura boleśnie zdawał sobie sprawę, że wszyscy widzieli jego
upokarzający upadek. Więźniowie. Koreańczycy. Koledzy oficerowie armii japońskiej. Miał dość. Był zmęczony. Na nogach od trzeciej rano. Czekało go jeszcze dużo roboty, dzień już dogasał, a budowa kolei opóźniała się bardziej niż kiedykolwiek. Upokorzony,
wściekły i ubłocony Nakamura spostrzegł stos narzędzi odrzuconych przez więźniów. Nagle rozjaśniło mu się w głowie. Zrozumiał,
o co chodzi temu nieznośnemu Australijczykowi – bo poczuł jako
oficer, że został obrażony. I Nakamura zrozumiał, jak może rozwiązać jego i własny problem.
Podszedł do stosu narzędzi, wziął drzewce od kilofa, zważył je
w dłoni i trzymając je niczym kij bejsbolowy, minął australijskiego pułkownika i podszedł prosto do bijącego więźnia Koreańczyka. Kazał mu stanąć na baczność, a potem rozstawił nogi, wziął
zamach i niczym samurajskim mieczem uderzył Warana mocno
w lewą nerkę. Koreańczyk jęknął, zachwiał się, prawie upadł i tylko z najwyższym trudem udało mu się stanąć znów w postawie
zasadniczej. Nakamura podniósł stylisko wysoko nad głową i wymierzył Waranowi potężny cios w kark. Zakończył uderzeniem na
odlew w głowę, z boku, i wtedy strażnik opadł na kolano. Nakamura krzyknął coś do niego po japońsku, rzucił mu drzewce w głowę,
podszedł z powrotem do Dorriga i ukłonił się. Dorrigo machinalnie
odwzajemnił ukłon. Nakamura mówił cicho. Fukuhara przetłumaczył Australijczykowi, że strażnik został ukarany za swoje bezczelne zachowanie wobec pułkownika, i teraz kara dla więźnia będzie
trwała dalej.
Tymczasem Waran wstał, wziął stylisko, podszedł chwiejnie do
Gardinera, złapał równowagę, po czym podniósł kij wysoko i opuścił go na plecy jeńca ze zdwojoną energią. Kiedy Gardiner upadł
na kolana i usiłował wstać, Waran kopnął go prosto w twarz. Australijski pułkownik znów zaczął protestować, ale Nakamura machnięciem ręki odprawił swojego tłumacza. To nie jest kwestia winy,
powiedział znużonym głosem.
Unikom Gardinera brakowało już wdzięku, kiedy jego wychudzone,
nagie ciało starało się odzyskać siły, skoordynować ruchy i odsunąć
się w porę, aby uchronić się przed kolejnym uderzeniem. Już źle
obliczał rytm. Kiedy wstał, bambusowy kij trafił go z boku w twarz.
Głowa mu odskoczyła, Gardiner sapnął i zatoczył się do tyłu, starając się nie upaść, ale ruszał się coraz bardziej niezgrabnie. Potknął
się i runął na ziemię.
Potem strażnicy kopali go na zmianę, a Nakamura mruczał pod nosem haiku autorstwa Bashō. Fukuhara spojrzał na niego pytająco.
– Tak – powiedział Nakamura. – Przetłumacz mu.
Porucznik wciąż patrzył na swojego dowódcę.
– On lubi poezję – powiedział Nakamura.
– Po japońsku to bardzo piękny wiersz – odparł Fukuhara.
– Przetłumacz.
– Ale po angielsku chyba nie.
– Przetłumacz.
Wygładzając ręką nogawkę swoich spodni, Fukuhara zwrócił się
do Australijczyka. Wyprostował się, dlatego jego szyja zdawała się
jeszcze dłuższa, i podał pułkownikowi swoje tłumaczenie:
Świat cierpienia…
Jak wiśnia kwitnie,
to kwitnie.
14
L I STA OS OB I STA
LISTA
OSOBISTA
15
LI STA O SO B I STA
Tadeusz Konwicki
WNIEBOWSTĄPIENIE
Przedstawiać nie trzeba. Arcydzieło nocnego, PRL-owskiego, onirycznego świata pełnego symboli i odniesień, bohaterów jednocześnie kształtnych i bezkształtnych, scen barowych przeplatanych scenami ulicznymi i znaczeń, które pisarz nadaje wraz z czytelnikiem. „Rachunku!”
fot.: Wojciech Maciąg
Jakie książki zabrałaby na bezludną
wyspę podróżnik Tomek Michniewicz?
Sven Lindqvist
WYTĘPIĆ CAŁE TO BYDŁO
Tomek
Michniewicz
podróżnik, dziennikarz, reportażysta, fotograf, organizator ekspedycji. Autor książek
Samsara (2010), Gorączka (2011) i Swoją
drogą (2014), które stały się bestsellerami. Niedawno ukazała się jego najnowsza
książka, Świat równoległy – reportaże
o ludziach i miejscach, które wydaje nam
się, że znamy.
W podróży spędza często połowę roku.
Odwiedził ponad 50 krajów, niektóre z nich
wielokrotnie. Autor audycji Reszta świata
w radiowej Jedynce, a wcześniej Trójka
przekracza granice w Trójce. Publikuje
w największych polskich mediach – zajmuje się sprawami międzynarodowymi
i różnicami międzykulturowymi. Zdobywca
czterech nagród na Festiwalu Cywilizacji
i Sztuki Mediów, Odkrywców i Podróżników
Mediatravel, nominowany do nagrody
Traveler magazynu „National Geographic”
oraz Kolosów – najbardziej prestiżowej
nagrody podróżniczej w Polsce.
Mieszkał z Pigmejami Baka w ich szałasach pośrodku lasu deszczowego na
pograniczu kongijsko-kameruńskim. Rozbił
kongijsko-zambijski gang przemytników
kości słoniowej. Jako jedyny Polak został
wpuszczony na pokład łodzi najsłynniejszej
firmy poszukującej skarbów – Mel Fisher’s
Treasures. Spędził bez ochrony cały dzień
w więzieniu San Quentin przeznaczonym
dla najgroźniejszych przestępców.
Książka, która zmienia życie. Esej na temat mentalności imperiów kolonialnych w XIX w. widzianej
przez pryzmat ówczesnych gazet, książek i przemówień ukazujących z przerażającą jednoznacznością całą „europejskość”, jej dążenia, priorytety i przekonania. Trudno po tej książce zasnąć.
Paul Auster
NIECZYSTE ZAGRANIE
Niby-kryminał, który trzymając się luźno konwencji, dotyka spraw fundamentalnych. Amerykański na wskroś, z poświstem Raymonda Chandlera i Humphreya Bogarta, zabawny, perfekcyjny
fabularnie. Niby czytadło, a jednak nie. Rzadkość.
Richard Dawkins
BÓG UROJONY
Warto się zmierzyć z tą pozycją „proroka ateistów” bez względu na przekonania religijne bądź
ich brak. Warto, bo dzięki temu można spojrzeć z dystansu na fundamenty naszej europejskiej
kultury, nienaruszalne rzekomo aksjomaty i prawdy, o których myślimy, że są niezmienne. A jeśli jednak są względne?
Greg Marinovich i João Silva
BRACTWO BANG BANG
Dokumentalny zapis pracy fotoreporterów zrzeszonych w najsłynniejszym, choć nieformalnym,
„klubie” dokumentującym zbrodnie i wojny etniczne w RPA w latach 90. Czasem przykry, czasem
aż szokujący wgląd w mentalność ludzi, dla których cudze cierpienie jest pracą.
16
W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I
Książkowy
Rozkład
Jazdy
17
W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI
Literatura piękna
Dick Lehr, Gerard O’Neill
PAKT Z DIABŁEM
John Connolly i James „Siwy” Bulger dorastali razem na brutalnych ulicach Bostonu Południowego. Kilkadziesiąt lat później, w połowie lat siedemdziesiątych,
spotkali się ponownie.
Connolly był już ważną postacią w bostońskim oddziale Federalnego Biura Śledczego, Bulger został ojcem chrzestnym lokalnej irlandzko-amerykańskiej mafii.
To, co wydarzyło się później – brudny układ mający na celu doprowadzenie do
ruiny włosko-amerykańskiej mafii w zamian za ochronę, której udzielano Bulgerowi – wymknęło się spod kontroli i doprowadziło do serii zabójstw, przejęcia przez
Bulgera kontroli nad handlem narkotykami w dzielnicy, zarzutów o wymuszenia
haraczy, a ostatecznie do największego skandalu wywiadowczego w historii FBI.
Dick Lehr i Gerard O’Neill, dwaj byli dziennikarze, którzy zajmowali się tą sprawą
od samego początku, ukazują samo serce spisku i opisują nie tylko skandal, ale
też mroczne osobowości dwóch starych przyjaciół, którzy wybrali ciemności nieustającej nocy.
Podpowiadamy co czytać w długie,
jesienne wieczory
Pakt z diabłem przez czterdzieści osiem tygodni znajdował się na listach bestsellerów „New York Timesa” i „Boston Globe”, zdobyła także Edgar Award.
Literatura faktu
tłumaczenie → Przemysław Bieliński i Robert Waliś
data premiery → 07.10.2015
liczba stron → 528
k ategoria → literatura faktu
w ydawnictwo → Marginesy
pod redakcją Mariusza Szczygła
100/XX + 50.
ANTOLOGIA
POLSKIEGO
REPORTAŻU. TOM 3
Rinke Rooyens
RINKE ZA KRATAMI
Antologia to hołd złożony polskiej szkole reportażu, zbiór prezentujący jej najlepszych
twórców, tych najsławniejszych i tych niesłusznie zapomnianych, a wspólnie tworzących reporterską historię XX wieku.
data premiery → 28.11.2015
liczba stron → 1048
k ategoria → literatura faktu
w ydawnictwo → Czarne
Książka powstała podczas pracy nad serialem dokumentalnym „Rinke za
kratami”, którego premiera planowana jest jesienią, w telewizji Polsat. Szukając
prawdy na temat tego, jak wygląda życie w więzieniu, bohater i producent
telewizyjny programu, Rinke Rooyens spędził aż ponad miesiąc w Zakładzie
Karnym w Krzywańcu.
Rinke Rooyens opowiada o ludziach, których spotkał za kratami, o ich marzeniach
i problemach. Zdobył ich zaufanie, dowiedział się, co sprawiło, że trafili do więzienia i jak widzą swoją przyszłość, po odbyciu kary. Poznajemy funkcjonariuszy
i osadzonych, ludzi z dwóch biegunów świata, który zwykłym zjadaczom chleba
jawi się jako terra incognita, ziemia nieznana. „Rinke za kratami” to zapis wrażeń
z państwa w państwie ukrytego za murem.
data premiery → 09.09.2015
liczba stron → 304
k ategoria → literatura faktu
w ydawnictwo → Zwierciadło
18
W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I
Sensacja / Kryminał
Marek Krajewski
ARENA SZCZURÓW
19
W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI
Dominik W. Rettinger
SOKÓŁ
Polski kontrwywiad wojskowy trafia na ślad grupy terrorystycznej przygotowującej zamach na wielką skalę. Terroryści zostają namierzeni, a sytuacja wydaje się
opanowana. Do czasu.
Rok 1948. Nadmorskie Darłowo.
Gwałciciel, który gryzie ofiary
Kilka lat wcześniej pułkownik Karol Siennicki natrafił w Afganistanie na ślad podwójnego agenta. „Sokół”, oficer wywiadu wyszkolony przez PRL-owskie służby,
po transformacji ustrojowej zapadł się pod ziemię. Wygląda jednak na to, że nadal
działa, a złapanie go jest jedyną szansą na ocalenie setek tysięcy ludzi.
Popielski, były lwowski komisarz, po ucieczce z Wrocławia ukrywa się w mieście
rządzonym przez czerwonoarmistów i agentów UB. Nikt tu nie zna jego przeszłości. Nikt nie podejrzewa, co tak naprawdę ma na sumieniu. Kiedy zaczynają ginąć
kobiety, ktoś musi znaleźć gwałciciela i mordercę. Popielski, który prowadzi tajne
śledztwo, wie, czym jest piekło – labirynt bez wyjścia i bezmiar cierpienia.
Nie wie jednak, że będzie ono jego domem.
„Arena szczurów” to najmroczniejszy i najbardziej sensacyjny z kryminałów
Marka Krajewskiego.
Sokół to najlepsza książka sensacyjna od czasów „Nielegalnych” Vincenta
V. Severskiego.
data premiery → 21.09.2015
liczba stron → 544
k ategoria → kryminał i sensacja
w ydawnictwo → Otwarte
data premiery → 23.09.2015
liczba stron → 320
k ategoria → kryminał
w ydawnictwo → Znak
James Ellroy
PERFIDIA
Tom Clancy
6 grudnia 1941 roku. Stany Zjednoczone w przededniu II wojny światowej. Ostatnie nadzieje na pokój gasną, gdy japońskie samoloty bombardują Pearl Harbor.
Wybucha wojenna zawierucha. Wokół miasta Los Angeles, które do tej pory było
bezpieczną przystanią dla lojalnych Amerykanów japońskiego pochodzenia, zaciska się pętla nienawiści. Pierwsi Japończycy trafiają do obozów internowania.
Makabryczne zabójstwo japońskiej rodziny ściąga na miejsce zbrodni trzech mężczyzn i jedną kobietę. William H. Parker jest kapitanem wydziału policji Los Angeles. Parker pozostaje w ostrym konflikcie z sierżantem Dudley’em Smithem
- irlandzkim emigrantem, byłym zabójcą IRA i raczkującym spekulantem, pragnącym czerpać zyski z wojny. Hideo Ashida jest policyjnym chemikiem, a jednocześnie jedynym Japończykiem na liście płac policji Los Angeles. Kay Lake to poszukująca przygód nowicjuszka.
To niezwykła opowieść o II wojnie światowej i Los Angeles, jakiej James Ellroy
wcześniej nie napisał. Autor ukazuje bohaterów stojących na krawędzi otchłani,
a jednocześnie u progu wielkiego rozwoju Ameryki. „Perfidia” opisuje ten moment w sposób, który zapiera dech w piersi.
tłumaczenie → Zbigniew Kościuk
data premiery → 23.09.2015
liczba stron → 880
k ategoria → thriller i sensacja
w ydawnictwo → Sonia Draga
WEKTOR ZAGROŻENIA
Fikcja, która w nieodległej przyszłości
może stać się prawdą
Chiny postawiły sobie za cel całkowite opanowanie Morza Południowochińskiego.
Żeby tego dokonać, muszą usunąć przeszkodę, jaką jest USA – wygrać cyberwojnę z Amerykanami i w ten sposób ich osłabić. Powstaje więc armia hakerska, na
czele której staje genialny matematyk i informatyk, całkowicie oddany Komunistycznej Partii Chin.
Tajna organizacja Campus, której analitykiem i agentem jest Jack Ryan junior,
zostaje namierzona i znajduje się pod stałą obserwacją. Nie tylko ona. Chińscy
hakerzy opanowują amerykańskie sieci informatyczne – bankowe, firmowe, rządowe, wojskowe i wywiadowcze. Ale ich mocodawcom to nie wystarcza. Sięgają
po bardziej bezpośrednie środki – wysyłają do Stanów oddział komandosów, który dokonuje skrytobójczych mordów.
Tymczasem prezydent Jack Ryan utknął za biurkiem w Gabinecie Owalnym.
A kraj, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebuje jego mądrości i odwagi.
tłumaczenie → Grzegorz Kołodziejczyk
data premiery → 11.09.2015
liczba stron → 704
k ategoria → sensacja
w ydawnictwo → Albatros
20
W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I
Proza obca
Jonathan Franzen
BEZ SKAZY
21
W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI
Richard Flanagan
ŚCIEŻKI
PÓŁNOCY
Najnowsza powieść Jonathana Franzena,
okrzykniętego największym żyjącym pisarzem
amerykańskim
Dorrigo Evans, młody australijski chirurg, czekając na rozkazy dowódców, składa wizytę wujowi prowadzącemu pub niedaleko Adelajdy. Spotkanie z jego dużo
młodszą żoną Amy i krótki romans z nią naznaczą go na całe życie. W trakcie
działań wojennych Dorrigo trafia do japońskiej niewoli na półwyspie Syjam
i zostaje przywódcą uwięzionych australijskich jeńców. To zejście na dno piekła, w którym okrucieństwu natury i klimatu dorównuje okrucieństwo strażników. Poczucie winy, że nie zdołał pomóc wszystkim więźniom, zostanie w nim
już na zawsze. Po powrocie do domu Dorrigo podejmuje pracę lekarza, żeni się
z przedwojenną narzeczoną, ale nie potrafi znaleźć szczęścia. W każdej kobiecie,
z którą zdradza żonę, szuka Amy, która zginęła w wypadku. Pewnego dnia spotyka jednak na ulicy… właśnie Amy.
Franzen widzi świat w szerokiej perspektywie i świetnie pisze o najmroczniejszych i najbardziej skrywanych uczuciach. „Bez skazy” to niezwykle bogata, inteligentna powieść, od której trudno się oderwać.
„Bez skazy” to komedia o ciemnym zabarwieniu, a zarazem przepełniona idealizmem. Autor bestsellerowych „Korekt” i „Wolności” raz jeszcze stworzył paletę
szalenie oryginalnych postaci, kalifornijczyków, obywateli Niemiec Wschodnich:
złych i dobrych rodziców, dziennikarzy i informatorów, podążając ich wzajemnie
krzyżującymi się drogami we współczesności opanowanej przez Internet.
tłumaczenie → Zbigniew Kościuk
data premiery → 21.10.2015
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Sonia Draga
Orhan Pamuk
DZIWNA MYŚL
W MEJ GŁOWIE
Po 5 latach pisarskiego milczenia Orhan
Pamuk powraca ze wspaniałą epicką
opowieścią (700 stron!) o Stambule i jego
mieszkańcach, ich miłościach, troskach
i marzeniach
Uliczny handlarz, wędrujący w zimowe wieczory po nędznych, zaniedbanych ulicach Stambułu, to rzadkość. Mevlut Karataş jest jednym z ostatnich i coraz mniej
mieszkańców miasta otwiera okna i drzwi na jego głośne zawołanie: „Buzaaaa!”.
Za dnia ima się rozmaitych dorywczych prac: sprzedaży jogurtu, pilawu albo kelnerowania, za to nocą bierze na barki dzbany tradycyjnego tureckiego napoju,
a nogi same niosą go przed siebie. Buza jest spuścizną po przodkach, przypomina
ludziom o dawnych czasach i Mevlut nie wyobraża sobie życia bez niej, bez żartów z klientami i bez Stambułu, jego krętych uliczek, zakamarków, dzielnic, które
zna jak własną kieszeń. Te długie wędrówki czynią Mevluta szczęśliwym, jednakże
nie pozwalają zabezpieczyć bytu jego rodziny. A tę biedny Mevlut kocha ponad
wszystko. Ma dwie śliczne córeczki i żonę Rayihę, którą poślubił wskutek pomyłki - z małej wioski w prowincji Konya porwał nie tę dziewczynę, którą zamierzał...
tłumaczenie → Piotr Kawulok
data premiery → 05.11.2015
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Wydawnictwo Literackie
Australijska „Wojna i pokój” inspirowana
losami więźniów pojmanych przez
Japończyków i wykorzystywanych przy
budowie tzw. Kolei Śmierci.
Nagroda Bookera 2014
tłumaczenie → Maciej Świerkocki
data premiery → 08.10.2015
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Wydawnictwo Literackie
Martin Amis
STREFA INTERESÓW
Brawurowa powieść pióra mistrza
literatury brytyjskiej
Golo Thomsen, oficer SS, zakochuje się w Hannah Doll, żonie komendanta
obozu koncentracyjnego. Paul Doll dowiaduje się prawdy i obojgu grozi wielkie
niebezpieczeństwo. Doll knuje intrygę, w której jedną z głównych ról ma odegrać
niejaki Szmul - więzień obozu.
To tylko powierzchnia, pod którą kotłuje się hitlerowska noc Walpurgii.
Amis w swej powieści mierzy się z jedną z największych tragedii nowożytnego
świata. Powojenny finał jest nie mniej poruszający niż tło akcji – obóz koncentracyjny. Rzecz o banalności zła, o granicach jego akceptacji, wreszcie o tym, czy
– pięknie opisana, niemal wirtualna w tak nieludzkiej scenerii – miłość może przetrwać w normalnym świecie. Mistrzowska proza, prowokacyjny, subtelny humor,
godne świetnego pisarza drążenie granic nieopisywalnego.
tłumaczenie → Katarzyna Karłowska
data premiery → 22.09.2015
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Rebis
22
W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I
Donna Tartt
TAJEMNA
HISTORIA
Jedna z najważniejszych powieści
końca XX wieku
Richard Papen rozpoczyna studia w ekskluzywnym college’u w Nowej Anglii.
Dołącza do grupy inteligentnych, ekscentrycznych studentów filologii klasycznej, którzy pod wodzą charyzmatycznego wykładowcy odkrywają sposób myślenia i życia niemający nic wspólnego z monotonną egzystencją ich rówieśników. Kiedy jednak eksperymenty z narkotykami, alkoholem i seksualnością nie
przynoszą odpowiedzi na pytanie: jak daleko można się posunąć?, dochodzi do
morderstwa.
Czy da się uniknąć jego konsekwencji? Czy można zabić i nie zostać ukaranym?
I czy możliwe jest, by morderstwo w żaden sposób nie zmieniło mordercy?
Tajemna historia to pełna napięcia, intelektualna opowieść o moralności, sztuce, karze i odkupieniu. Ale też o błędach młodości, oczekiwaniach wobec innych i samego siebie. Mroczna i uzależniająca niczym grecka tragedia opowieść
o młodych ludziach, którzy odkrywają, jak łatwo jest zabić, a jak trudno jest żyć.
„Tajemna historia” to kultowy debiut nagrodzonej Pulitzerem autorki „Szczygła”.
Powieść ta sprzedała się w kilkumilionowym nakładzie, została przetłumaczona
na trzydzieści języków i jest dziś uznawana za jedną z najważniejszych powieści
końca XX wieku.
23
W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI
Literatura współczesna / obyczajowa / piękna
Maciej Kaczyński,
Patryk Bryliński
FACECJE
Popularny fanpage Facecje przeniesiony na karty książki. Historia jest tu
coachem życia, a wielkie postaci historyczne i literackie w fikcyjnych dialogach próbują odpowiedzieć na pytanie: „jak żyć?”.
„To wszystko nieprawda! Zbiór wymyślonych rozmów nieżyjących posiadaczy fałszywych kont internetowych. Nie powiedziałem żadnego ze słów, które pojawiają się w tej książce – łącznie z tą wypowiedzią! Autorów pozwałem
już w 1842 roku. Do zobaczenia w sądzie, szubrawcy!”
Adam Mickiewicz
data premiery → 28.09.2015
liczba stron → 256
k ategoria → literatura współczesna
w ydawnictwo → Otwarte
tłumaczenie → Maciej Świerkocki
data premiery → 05.10.2015
liczba stron → 608
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Znak Literanova
Stefan Hertmans
WOJNA I TERPENTYNA
Niezwykły fresk. Opowieść o małym
bohaterze podczas wielkiej wojny, który
marzył o tym, by zostać artystą
Na krótko przed śmiercią Urbain, dziadek Stefana Hertmansa, przekazał mu
kilka zapisanych zeszytów – dzienniki, w których spisał swoje życie. Wnuk obiecał,
że zrobi coś z tym materiałem, choć dramatyczne historie rodzinne zasłyszane
w dzieciństwie sprawiły, że przez wiele lat bał się zajrzeć do tekstu. W końcu to
zrobił. Ich lektura uświadomiła mu, że musi opisać losy dziadka naznaczone biedą,
strasznymi doświadczeniami żołnierza frontowego w czasie I wojny światowej,
a po wojnie – przedwczesną śmiercią jego wielkiej miłości.
Hertmans stworzył wspaniałą opowieść o okrucieństwie, strachu i przemocy, ale
także o odwadze, nadziei i sile potrzebnej do przetrwania. To nie tylko wyjątkowy zapis nieco zapomnianej, ale jakże bogatej historii Flandrii, to także powieść
o ukrytej pasji i o tym, co wojna może uczynić z duszą skromnego, ale niezwykłego człowieka.
„Wojna i terpentyna” to fascynujący obraz życia człowieka, które zbiegło się z tragediami XX wieku – oraz pośmiertna, niemal mityczna próba pozwolenia, aby to
życie wybrzmiało.
tłumaczenie → Alicja Oczko
data premiery → 23.09.2015
liczba stron → 416
k ategoria → proza obca
w ydawnictwo → Marginesy
Brooke Davis
ZGUBIONO
ZNALEZIONO
Historia, która was rozśmieszy i zasmuci,
a nawet czegoś nauczy
Wzruszająca powieść o tym, czym naprawdę są miłość i życie.
Siedmioletnia Millie uświadamia sobie, że wszystko dokoła niej umiera. W swojej „Księdze Nieżyłków” odnotowała już śmierć dwudziestu siedmiu różnych
stworzeń. Teraz musi do niej wpisać swojego ojca.
Agatha Pantha ma osiemdziesiąt dwa lata i od śmierci męża nie wychodzi
z domu. Siedzi przy oknie, ukryta za zasłonami i bluszczem, i wrzeszczy na
przechodniów, wyładowując swój gniew na obcych ludziach. Aż do dnia, gdy
po drugiej stronie ulicy dostrzega dziewczynkę.
Karl Maszynopiszący ma osiemdziesiąt siedem lat, kiedy jego syn przywozi go
do domu starców, całuje go w policzek na pożegnanie i znika. Wtedy właśnie
Karl przeżywa chwilę umysłowej klarowności. Ucieka z domu starców i wyrusza na poszukiwania czegoś innego.
Troje zagubionych ludzi, którzy muszą się odnaleźć. Millie, Agatha i Karl łamią
zasady i dzięki temu odkrywają sens życia.
Poznaj historię, w której zakochał się świat.
tłumaczenie → Robert Sudół
data premiery → październik 2015
liczba stron → 280
k ategoria → literatura obyczajowa
w ydawnictwo → Czarna Owca
24
W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I
Paolo Sorrentino
MŁODOŚĆ
25
W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI
Powieść Paola Sorrentino – zbeletryzowany
scenariusz jego filmu z Michaelem Caine’em,
Harveyem Keitelem, Rachel Weisz i Jane
Fondą w rolach głównych
Literatura młodzieżowa
C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
Dwaj przyjaciele Fred i Mick – wybitny kompozytor i sławny reżyser - spędzają
wakacje w alpejskim kurorcie pełnym niezwykłych gości. Wspominają swoje życie, próbując, każdy na swój sposób, rozliczyć się z przeszłością, pogodzić z tym,
co nieuniknione.
W tej niezwykłej książce, pełnej emocji i błyskotliwego humoru, Paolo Sorrentino przypomina, że metryka to nie wszystko. Że człowiek jest młody, póki nosi
w sobie pasję, i że jesień życia nie musi się sprowadzać do ciągłego wsłuchiwania
się w nieubłagane tykanie zegara.
tłumaczenie → Alicja Bruś
data premiery → 08.09.2015
liczba stron → 192
k ategoria → literatura piękna
w ydawnictwo → Rebis
Erotyka
E L James
GREY. PIĘĆDZIESIĄT
TWARZY GREYA
OCZAMI CHRISTIANA
Zobaczcie świat „Pięćdziesięciu twarzy Greya”
raz jeszcze, tym razem oczami Christiana
Historia miłosna, która zafascynowała miliony czytelników na całym świecie z perspektywy Christiana Greya.
Christian Grey sprawuje kontrolę nad wszystkim; żyje w świecie poukładanym, a sobie i innym narzuca dużą dyscyplinę. Jego życie jest pozbawione
emocji do dnia, gdy do jego biura wpada Anastasia Steele, kobieta o niesfornych brązowych włosach i zgrabnych nogach. Próbuje o niej zapomnieć, ale
to tylko pogłębia jego uczucia, których nie potrafi zrozumieć i którym nie
zdoła się oprzeć. W przeciwieństwie do kobiet, które poznał w przeszłości,
Ana jest nieśmiała, zjawiskowa i zdaje się, że przejrzała, iż za cudownym
dzieckiem biznesu i stylem życia właściciela luksusowego apartamentu,
kryje się chłodne i zranione serce Christiana.
Czy relacja z Aną pozwoli Christianowi pokonać koszmary dzieciństwa, które nadal go nawiedzają? Czy jego mroczne pragnienia seksualne, potrzeba
ciągłej dominacji i wstręt do siebie odstraszą Anę i zniszczą kruchą nadzieję,
którą jedynie ona może mu dać?
tłumaczenie → Katarzyna Petecka-Jurek, Paweł Korombel
data premiery → 10.09.2015
liczba stron → 560
k ategoria → erotyka
w ydawnictwo → Sonia Draga
TAJEMNY OGIEŃ
Taylor Montclair i Sachę Wintersa dzielą
setki kilometrów, łączy przeznaczenie.
Czy zdążą się odnaleźć, nim Sacha zginie,
a świat pochłonie ogień?
Taylor Montclair (Anglia)
Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej
zmieniają swoje położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności.
Dziewczyna poznaje szokującą prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się,
że drzemie w niej tajemny ogień.
Sacha Winters (Francja)
Setki lat temu na stosie spłonęła alchemiczka, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty
– za osiem tygodni ma umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może
mu pomóc.
tłumaczenie → Małgorzata Hesko-Kołodzińska
data premiery → 12.10.2015
liczba stron → 392
k ategoria → literatura młodzieżowa
w ydawnictwo → Otwarte
WSZYSTKIE BESTSELLERY JUŻ NA ZNAK.COM.PL
WPISZ KOD RABATOWY: BOOKUP I ZAMAWIAJ 35% TANIEJ!
Kup teraz
26
ART YK UŁ
Tylko
żadnych
wiedźm!
z C.J. Daugherty, autorką sagi „Wybrani”
oraz „Tajemnego ognia” rozmawiają
Agnieszka Gontarz i Karolina Kaim
27
Powszechnie wiadomo, że Ty i Carina Rozenfeld poznałyście się
podczas targów książki we Francji. Jak narodził się pomysł, by
napisać „Tajemny ogień”?
To był czysty przypadek! Rozmawiałyśmy o tym, co chciałybyśmy
napisać w najbliższej przyszłości. Zarówno ja, jak i Carina myślałyśmy o wykorzystaniu motywów magii i starożytnych wierzeń.
Chwilę później jednocześnie powiedziałyśmy: „tylko żadnych
wiedźm!”. Zaczęłyśmy wymieniać e-maile dopiero po moim powrocie do Anglii. Zawsze fascynowała mnie alchemia – ta mikstura
nauki i magii. Z kolei Carina chciała stworzyć bohatera, na którym
ciążyłaby starożytna klątwa. Dodałyśmy do siebie te wątki i… Ta-dam! Mamy „Tajemny ogień”.
Założę się, że wszyscy są bardzo ciekawi tego, jak wygląda pisanie książki… we dwójkę. Jak podzieliłyście się pracą? Zdradź,
proszę, kilka zakulisowych szczegółów tego procesu.
Każdy duet zrobi to na swój sposób. W naszym przypadku książka
powstała mailowo. Carina napisała pierwszy rozdział i mi go przesłała, nie uprzedzając o jego treści. Więc napisałam kolejny w ten
sam sposób. Kontynuowałyśmy to przez dwadzieścia rozdziałów –
po prostu przelewałyśmy na papier to, co tylko przyszło nam do
głowy, w pewnym sensie wyzywając tę drugą, by wymyśliła coś
jeszcze lepszego! Dopiero w połowie pracy nad powieścią napisałyśmy streszczenie i ustaliłyśmy jedną wersję zakończenia.
materiały prasowe, Wydawnictwo Otwarte
Czy zdarzały się wam sytuacje, kiedy trzeba było pójść na kompromis albo zrezygnować ze swojego pomysłu na korzyść drugiej autorki? Miałyście wpływ na siebie nawzajem i na to, jak
i o czym piszecie?
C. J. Daugher t y
Niegdyś reporterka kryminalna i dziennikarka śledcza, dziś autorka międzynarodowych bestsellerów z serii „Wybrani”.
Pierwszą ofiarę zbrodni widziała w wieku
dwudziestu dwóch lat i od tamtej pory ma
obsesję na punkcie ciemnej strony ludzkiej
natury. Jej książki o Akademii Cimmeria,
osadzone w realiach elitarnej angielskiej
szkoły z internatem, wskoczyły na szczyty list bestsellerów i zagościły w sercach
młodych czytelników z całego świata.
Serię przetłumaczono na dwadzieścia dwa
języki. C.J. urodziła się w Teksasie, lecz od
lat mieszka w Anglii, gdzie obecnie pracuje
nad nową powieścią.
Zarówno Carina, jak i ja wielokrotnie szłyśmy na kompromis. To konieczne, kiedy pisze się w duecie! Redagowałyśmy nawzajem swoje rozdziały i sugerowałyśmy inne rozwiązanie, kiedy jedna z nas
uznała, że będzie to z korzyścią dla książki. Sądzę, że dzięki temu
powieść jest lepsza.
Znasz język francuski? Czy pisanie powieści w języku angielskim stanowiło dla Cariny wyzwanie?
Posługuję się francuskim w stopniu, który pozwolił mi zapoznać się
z rozdziałami Cariny jeszcze zanim przetłumaczyła je na angielski.
Uznałam, że pisanie oraz tłumaczenie to dla Cariny zbyt duże obciążenie, dlatego teraz dzielimy między siebie ten trud. Idzie nam
bardzo sprawnie!
Czy w planach są kolejne tomy „Tajemnego ognia”? Jeśli tak,
ile ich będzie?
„Tajemny ogień” to dopiero połowa historii, w dodatku pozostawia
pewne wątki nierozwiązane, więc będzie kontynuacja – „The Secret
City”. Premierę planujemy na następny rok. To jedyny sequel, jaki
brałyśmy pod uwagę, chociaż coraz częściej zdarza mi się myśleć
o napisaniu prequeli o Louisie i Aldrichu. Akcja sięgałaby pięć lat
wstecz, do czasu, gdy życie Louisy wywróciło się do góry nogami.
Czy bazując na własnym doświadczeniu, jesteś w stanie wymienić kilka różnic między pisaniem książki w pojedynkę a współtworzeniem jej?
A RT YKU Ł
Pisarstwo jest z natury samotnym procesem. Spędzasz sporo czasu we własnej głowie. Najlepszą rzeczą w pisaniu w duecie jest
fakt, że ktoś „jest na Twoich tyłach”. Jeśli utkniesz, ktoś podrzuci
ci kilka pomysłów. Pamiętam korespondencję do Cariny w połowie
książki. Wiadomość brzmiała mniej więcej tak: „Potrzebujemy potworów w tej powieści. Takich przerażających”, i Carina naszkicowała pierwszą wersję Zwiastunów. Byli absolutnie przerażający.
Wyglądali prawie jak zwykli mężczyźni. PRAWIE. Drobne różnice
sprawiły, że stali się naprawdę straszni. To było świetne.
Czy widzisz różnice w swoich odczuciach podczas pracy nad serią „Wybrani” i „Tajemnym ogniem”?
„Tajemny ogień” to moje pierwsze kroki na gruncie fantasy – to zasadniczo odróżniło tę książkę od „Wybranych”, ale nie tylko. Nauka
pisania w duecie poszerzyła moje perspektywy, więc te dwa procesy określiłabym jako zupełnie różne. „Tajemny ogień” wymagał
zmiany dotychczasowych nawyków, z którymi czułam się dobrze –
był wyzwaniem. Sprawiło mi to dużą przyjemność.
Czy robiłaś research w dziedzinie alchemii? Ten motyw odgrywa dużą rolę w „Tajemnym ogniu” i jest intrygującą kwestią.
Poświęciłam MNÓSTWO CZASU na research. Nawet tytuł książki – „Tajemny ogień” – jest w gruncie rzeczy prawdziwą nazwą alchemicznego manuskryptu pochodzącego z piętnastego wieku.
Zapożyczyłam tę nazwę. Nie sądzę, żeby autor miał coś przeciwko!
Dowiedziałam się też, że Isaac Newton był alchemikiem oraz że
spora część współczesnej chemii wywodzi się z alchemii. Jednak
mało się o tym mówi, ponieważ w przeszłości alchemia zyskała złą
sławę przez szarlatanów i chciwość ludzką.
Który z bohaterów został wymyślony przez Ciebie, a który
przez Carinę? Sacha czy Taylor – kto jest Twoim faworytem?
Ja stworzyłam Taylor, a Carina – Sachę. Uwielbiam ich oboje. Podoba mi się sposób, w jaki Taylor ewoluuje – z grzecznej prymuski
w odważną, silną dziewczynę. W drugim tomie zaczyna łamać coraz więcej zasad!
Z jakim autorem chciałabyś napisać książkę? Możesz wybrać
kogokolwiek.
Z Francisem Scottem Fitzgeraldem. Tylko pomyślcie o tych wszystkich imprezach!
Jakie są Twoje wspomnienia z ostatniej wizyty w Polsce? Czy
planujesz coś specjalnego na czas swojego pobytu u nas w tym
roku, w październiku?
Kocham Polskę! Świetnie się bawiłam, odkrywając Warszawę i podróżując ze stolicy do Krakowa! Mam nadzieję, że zrobię to i tym razem. Kraków jest przepięknym miastem, i tajemniczym, szczególnie kiedy jest spowity mgłą. Najważniejsze dla mnie było spotkanie
z czytelnikami – zarówno w Empiku w Warszawie, jak i na Targach
Książki w Krakowie. Możliwość porozmawiania i uściskania tak wielu wspaniałych młodych ludzi sprawiła, że nigdy nie zapomnę tej
podróży. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę ich raz jeszcze!
28
ŚWI AT W EDŁUG M IST R Z A
29
ŚW I AT WED ŁU G M I STR Z A
Źródło: wikimedia.org
Orhan
Pamuk
Melancholijna dusza
na styku kultur
CIEKAWOSTKI
→→ P
amuk (wówczas 54-letni) został drugim z kolei najmłodszym
laureatem Literackiej Nagrody Nobla (najmłodszym wciąż
pozostaje Rudyard Kipling nagrodzony w wieku 42 lat).
→→ Od 23 roku życia zajmuje się wyłącznie pisarstwem.
→→ S
am siebie często określa mianem bookish writer – pisarza
uzależnionego od literatury, spędzającego na lekturze
cudzych tekstów niemal tyle samo czasu, ile poświęca na
tworzenie własnych książek.
→→ W
2006 roku magazyn „Time” umieścił go na liście 100
najbardziej wpływowych ludzi na świecie.
Orhan Pamuk
Urodził się i wychowywał w Stambule. Jego rodzina
należała do zamożnej klasy średniej. Podwaliny rodzinnego majątku założył dziadek, który jako inżynier
dorobił się, budując linie kolejowe oraz fabryki. Młody
Orhan marzył o tym, aby zostać malarzem, rozpoczął
również studia architektoniczne, ale porzucił je po
trzech latach. Ostatecznie ukończył dziennikarstwo na
Uniwersytecie w Stambule, jednak nigdy nie pracował
w zawodzie, bo poświęcił się twórczości literackiej.
Obecnie pisarz na swoim koncie ma dziewięć powieści (dziesiąta – Obca myśl w mojej głowie – ukaże się
w listopadzie nakładem Wydawnictwa Literackiego),
autobiograficzną książkę-przewodnik Stambuł. Wspomnienia i miasto oraz opowiadania i eseje zebrane w tomach Pisarz naiwny i sentymentalny oraz Inne kolory.
Książki Pamuka, przetłumaczone na ponad 60 języków,
były wielokrotnie nagradzane zarówno w Turcji, jak i na
świecie. Najważniejszą nagrodę odebrał w 2006 roku,
gdy Szwedzka Akademia postanowiła uhonorować go
Literacką Nagrodą Nobla. W uzasadnieniu napisano, że
nagrodę otrzymał pisarz, który „w poszukiwaniu melancholijnej duszy swojego rodzinnego miasta odkrył
nowe symbole zderzenia i przenikania się kultur”.
→→ S
wojej córce nadał imię Rüya, co po turecku znaczy „sen”.
Tym imieniem obdarzył później także bohaterkę powieści
Czarna księga.
→→ W
2012 roku założył muzeum wcześniej opisane w powieści
Muzeum niewinności, gdzie gromadzi przedmioty związane
z bohaterami powieści. Znajdują się w nim między innymi
szczoteczki do zębów czy niedopałki papierosów ukochanej
bohatera książki.
Polityka i religia
Często rodacy, a także zagraniczni dziennikarze i krytycy nazywają Pamuka społecznym komentatorem i twórcą zaangażowanym
w bieżące sprawy Turcji. Choć sam autor twierdzi, że nie ma skłonności politycznych i tworzy jedynie literackę fikcją, nie do końca jest
to prawdą. Często bowiem zabiera głos w trudnych i drażliwych
dyskusjach społeczno-politycznych. Jest także mocno zaangażowany w walkę o prawa człowieka i wolność słowa. Był pierwszym
pisarzem z muzułmańskiego kraju, który otwarcie stanął w obronie Salmana Rushdiego, kiedy w 1989 roku ajatollah Chomeini rzucił na niego śmiertelną klątwę za znieważenie religii muzułmańskiej w Szatańskich wersetach. Naraził się także na gniew ze strony
własnego państwa, gdy w wywiadzie dla jednej ze szwajcarskich
gazet powiedział: „Trzydzieści tysięcy Kurdów i milion Ormian zostało zamordowanych w XX wieku w Turcji, ale nikt poza mną nie
ma odwagi o tym mówić”. Turcja nigdy nie przyznała się do tych
zbrodni, dlatego Pamuk został oskarżony o obrazę narodu tureckiego i stanął przed sądem w Ankarze.
Pisarz kilkakrotnie był obiektem ataków tureckich środowisk ekstremistycznych. W 2005 w miejscowości Bilecik spalono jego
książki, bywało też, że wycofywano je z bibliotek. W 2008 roku
udaremniono zamach, który planowało ultranacjonalistyczne
ugrupowanie o nazwie Ergenekon. Noblista nie ma łatwego życia
w swoim kraju…
Powracające motywy
W twórczości Pamuka często powtarzają się motywy, które
stały się charakterystyczne dla jego prozy. Oto kilka z nich:
Turcja między Wschodem a Zachodem
Powieści noblisty stały się dla świata zachodniego swoistym przewodnikiem po tureckości. Pamuk tłumaczy turecką kulturę, mentalność i duszę. Robiąc to, zawsze stawia pytanie: co to znaczy być
Turkiem? Turcja z powieści Pamuka jest rozdarta pomiędzy Wschodem a Zachodem, pomiędzy spuścizną Imperium Osmańskiego
i Orientu a marzeniami o zachodniej nowoczesności.
Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Śnieg i Nazywam się Czerwień.
Tożsamość
Zawsze razem z pytaniem o tureckość pojawia się u Pamuka pytanie o tożsamość jednostki. Skoro cały naród niepewny jest swej
przynależności, jak w tym świecie odnaleźć ma się pojedynczy
człowiek? Autor zmusza swoich bohaterów do ciągłego odkrywania siebie, poszukiwania swego miejsca i roli. Jednocześnie przebija
się przez te rozważania przypuszczenie, że nikt do końca nie może
poznać samego siebie. Bo co, gdyby nagle samego siebie spotkać?
Albo nagle stać się kimś zupełnie innym?
Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Czarna księga i Biały zamek.
Stambuł
Stambuł jest miastem, w którym Pamuk się urodził i mieszka, to
miasto, które naprawdę pokochał. Dlatego w wielu powieściach
czyni je nie tylko tłem opowiadanych wydarzeń, ale także pełnoprawnym bohaterem. I tak snujemy się za bohaterami po Stambule, w którym odkrywamy uroki Turcji, jej dzieje, tajemnice, mieszkańców i ich skrywane marzeniach, czy dławiące miasto problemy.
Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Stambuł. Wspomnienia
i miasto, Czarna księga i Muzeum niewinności.
Miłość
Jeśli miłość, to koniecznie niespełniona, nieszczęśliwa, przynosząca wstyd, frustrację i cierpienie. Dla bohaterów Pamuka to uczucie
obezwładniające, przypominające obłęd i obsesję. I niekoniecznie
ważny jest tu obiekt uczuć i pożądania. Ważniejsze wydaje się pragnienie odnalezienia samego siebie i szansa na odkupienie, jakie
niesie ze sobą kochanie. Czytając powieści noblisty, trzeba zadać
sobie pytanie, czy więcej dać nam może spełnienie w miłości czy
wieczna za nim pogoń?
Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do: Muzeum niewinności.
Katarzyna Skrzypczyk
30
KS I Ą ŻK I M I ES I ĄC A
billy
milligan
Człowiek o 24 twarzach
Marzyliście kiedykolwiek o tym, aby być kimś zupełnie innym?
Albo żeby nagle odkryć w sobie talenty, o których wcześniej nie
wiedzieliście? Chcielibyście móc codziennie być kimś innym –
ba! – co chwilę być kimś innym, zmieniać wygląd, płeć, akcent
i w każdej chwili móc wrócić do wcześniejszego stanu? No cóż,
Billy Milligan może o tym wszystkim nie marzył, ale to właśnie
go spotkało.
William Stanley Milligan urodził się 14 lutego 1955 roku w Miami
na Florydzie. Dorastał w skonfliktowanej rodzinie. Jego biologiczny
ojciec był komediantem, który nie umiał sobie poradzić z końcem
kariery i popełnił samobójstwo, gdy Billy miał 4 lata. Już wtedy
u Billy’ego zaczęli pojawiać się pierwsi „goście”. Najpierw był to
chłopiec bez imienia, z którym mały Billy bawił się, gdy jego rodzeństwo lub rodzice nie mieli dla niego czasu. To właśnie w jego
towarzystwie Billy widział pierwszą nieudaną próbę samobójczą
swojego ojca. Wtedy też pojawiła się 3-letnia Christene, jedna
z osobowości, która wchodziła w skład podstawowej dziesiątki.
Dziewczynka bawiła się z Kathy, młodszą siostrą Billy’ego. Były ze
sobą bardzo zżyte. Trzylatka rysowała Kathy obrazki i podkradała
jej lalki, za co zawsze była karana. Matka Billy’ego, karząc go za najmniejsze nawet przewinienia, krzyczała na niego i potrząsała nim
silnie. Chłopiec już w wieku 5 lat wykształcił w sobie mechanizm
obronny: na świat przyszedł głuchy Shawn. Pojawiał się za każdym
razem, gdy Billy miał być ukarany, czy to za zbicie słoja z ciasteczkami, czy za pisanie lewą ręką. W 1962 roku Dorothy Morrison,
matka Billy’ego, poznała Chalmera Milligana i rok później została
jego żoną. Billy nie darzył mężczyzny zaufaniem, z czego zwierzył
się bratu. Gdy chłopiec miał 9 bądź 10 lat, ojczym zabrał go na farmę i brutalnie zgwałcił. To wtedy jego umysł, emocje i osobowość
rozpadły się na dwadzieścia cztery części.
31
Billy Milligan to pierwsza osoba w historii Stanów Zjednoczonych,
która została uznana za niewinną popełnienia poważnych przestępstw. Uzasadnieniem uniewinnienia była choroba umysłowa.
Osobowość wieloraka – popularnie zwana rozdwojeniem osobowości lub jaźni – to złożone zaburzenie dysocjacyjne osobowości.
W umyśle jednej osoby występują nierzadko różniące się od siebie wiekiem, płcią, skłonnościami czy chorobami inne osobowości
lub – jak to było w przypadku Billy’ego Milligana – osoby, bowiem
nazywanie ich „osobowościami” w ich własnej opinii sugerowało, że nie są prawdziwe, a w związku z tym nie istnieją. Zazwyczaj
poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych.
W przypadku Billy’ego jedyną osobą, która nie miała bladego pojęcia o istnieniu pozostałych był... sam Billy. Został uśpiony przez
pozostałych, gdy próbował popełnić samobójstwo w wieku 16 lat.
Spał przez 7 lat, a jego ciałem niejako zarządzali inny. Najczęściej
18-letni Allen, który miał najlepiej wykształcone zdolności interpersonalne, grał na bębnach, malował portrety i jako jedyna osobowość palił papierosy. W chwilach zagrożenia pojawiał się Ragen
Vadascovinich, 23-letni Jugosłowianin o nadludzkiej sile, piszący
i czytający po serbsko-chorwacku. Był daltonistą, więc rysował
tylko czarno-białe szkice.
Pierwszym, który zdał sobie sprawę z istnienia pozostałych osobowości, był Arthur. 22-letni Anglik świetnie znał język arabski, był
samoukiem w dziedzinie biologii, chemii, fizyki i medycyny. Jako że
mówił z brytyjskim akcentem, często pozostawał w ukryciu, aby
nie wzbudzać sensacji. Jednak to on pełnił rolę dominującą. Gdy
znajdowali się w bezpiecznym otoczeniu, decydował, kto z „rodziny” może wyjść na świat. Do „rodziny” należeli jeszcze: 16-letni
Tommy, 14-letni Danny, 8-letni David, 3-letnia Christene i jej 13-letni brat Christopher oraz 19-letnia Adalana. Pozostałe 13 osobowości pozostawały w głębokim ukryciu i nie miały prawa wychodzić
na świat. O ich istnieniu lekarze dowiedzieli się dopiero po kilku
miesiącach pracy z Billym. Ostatnia osobowość – Nauczyciel – to
wszystkie alter ego zintegrowane w jednej osobowości. To on nauczył pozostałych tego, co umieli. Sam mówił o sobie: „To ja jestem
Billym w jednym kawałku”, i to w zasadzie tylko dzięki niemu mogła
powstać książka Daniela Keyesa Człowiek o 24 twarzach.
Książka zaczyna się jak powieść kryminalna: pod koniec lat 70. ubiegłego wieku na Uniwersytecie Stanowym Ohio dochodzi do trzech
gwałtów na studentkach. Dzięki opisom podanym przez ofiary policji szybko udaje się ustalić i aresztować sprawcę. Jest nim Billy
Milligan, już wcześniej notowany za rozboje i gwałt. Sprawa wydaje
się oczywista, jednak coś w zachowaniu aresztowanego sprawia,
że przydzieleni mu z urzędu adwokaci zaczynają wątpić w jego
zdrowie psychiczne. Po licznych konsultacjach z psychiatrami pada
diagnoza: osobowość wieloraka. Podczas przesłuchań zaczynają
się ujawniać kolejne osobowości Billy’ego. Zadaniem prawników
jest dowiedzieć się, która z osobowości dokonała gwałtów. Kiedy
prawda wychodzi na jaw, zdziwieni są wszyscy, łącznie z Arthurem,
Allanem i Ragenem.
KSI Ą ŻKI M I ESI ĄC A
Następnie narracja zamienia się w thriller psychologiczny. Odsłania się całe życie Billy’ego głównie dzięki relacjom Nauczyciela.
Towarzyszymy mu w najbardziej traumatycznych momentach
jego życia, śledzimy rozwój kolejnych osobowości, kibicujemy im,
kiedy choć na moment udaje im się wyjść na prostą – znaleźć pracę, zacząć naukę, wynająć mieszkanie. Ogarnia nas rozpacz, kiedy
jedna niestosowana uwaga, jedno agresywne zachowanie psuje to
wszystko, na co pracowali przez kilka miesięcy, kiedy jedna z osobowości chce przejąć kontrolę i zasiać chaos.
Czytając tę książkę, stale musiałam sobie przypominać, że to literatura faktu, a nie fikcja literacka, że wszystkie opisane w niej wydarzenia działy się naprawdę! To niezwykłe a jednocześnie przerażające, jak niesamowity jest ludzki umysł. To on sprawia, że to
samo ciało raz zachowuje się, jakby należało do wątłej 3-letniej
dziewczynki, która ledwo umie narysować prosty domek, a chwilę
później jest zdolne wyrwać muszlę klozetową ze ściany i rozbić ją
o więzienne kraty.
Historia życia Billy’ego Milligana doczeka się wkrótce ekranizacji.
W głównego bohatera wcieli się Leonardo DiCaprio – chyba jedyny
aktor, który jest w stanie udźwignąć tę rolę. Sam Billy Milligan jednak tego nie doczeka. Zmarł na raka w grudniu 2014 roku.
Anna Misztak
32
KS I Ą ŻK I M I ES I ĄC A
LOSY
SPLECIONE
W ETERZE
Światło, którego nie widać
Ludzie, którzy znają wojnę tylko z książek, filmów i opowieści, nie są
w stanie wyobrazić sobie jej okrucieństw. Wiemy, że wydarzyło się
coś strasznego. Wiemy, że wojna to chaos, sytuacje ekstremalne
i absurdalne, upadek wartości i trudne decyzje tłumaczone działaniem w ich obronie. Jako zwykli słuchacze strasznych opowieści zachowujemy dystans. Przydaje się on wtedy, kiedy trzeba przyznać,
że po każdej stronie ktoś cierpi, że każda strona była przegrana od
samego początku. Mimo że tak wiele już o wojnie powiedziano, niektóre historie – a jedną z nich jest Światło, którego nie widać Anthony’ego Doerra – wciąż potrafią nauczyć czegoś nowego, pokazać
jeszcze jeden odcień, kolejną barwę, rzucić na wydarzenia nowe
światło, dotychczas nieznane.
Akcja powieści Doerra toczy się przez wiele lat. Losy kilku bohaterów przeplatają się ze sobą, a najważniejsi z nich, Francuzka i Niemiec, są przez większą część lektury naszymi oczami i uszami oraz
tymi zmysłami, które są potrzebne do odbioru opowiadanej historii. Marie-Laure i Werner Pfenning zostali wciągnięci w bezduszną
otchłań wojny bez ostrzeżenia, ale powoli. Na naszych oczach dzieje się wciąż coś złego, a każda dobra rzecz okupiona jest czymś, co
jeśli nie teraz, to w przyszłości będzie miało negatywne skutki –
choć nie dla wszystkich. Marie-Laure to niewidoma dziewczynka.
W ciemności, która ją otacza, czają się uzbrojeni nieznajomi, zagrażają miny i niemieccy żołnierze, a brak kogoś bliskiego wydaje
się wręcz namacalny. Jej świat jest tak wymowny, że czytelnik mimowolnie zamyka oczy, by choć przez moment poczuć jej sposób
odbierania bodźców, zagubienie, strach. Nie łudźmy się jednak – to
nic nie da. Nie zrozumiemy. (Jeśli człowiek zamyka oczy, nie dowiaduje się niczego o ślepocie.)
33
Wernerowi Pfenningowi, niemieckiemu chłopakowi, przede wszystkim zależy na tym, by chronić swoją młodszą siostrę. Jego niezwykłe umiejętności, które ujawniły się, gdy znalazł, rozłożył na części, a następnie złożył na nowo radio, były przyczyną wysłania go
z domu dziecka do elitarnej szkoły, w której wcale nie chciał być.
Nauczony wiary w siłę własnego umysłu stanął przed nową prawdą, nową racją. (Ale nie wolno ufać rozumowi. Myślenie zawsze
prowadzi do wieloznaczności, do stawiania pytań, a tak naprawdę
potrzebujecie pewności.) Czytelnik wraz z Wernerem poznaje okrucieństwo niemieckich żołnierzy, ale i bezradność tych, których jedyną przewiną było urodzenie się w kraju, na którego czele stanął
Adolf Hitler. Postać Fredericka, przyjaciela Wernera ze szkoły, prowokuje pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. I całe
szczęście. Czy bylibyśmy w stanie przeciwstawić się złu, wiedząc, co
nas czeka, jeśli przekroczymy granice milczenia i bezwolnej akceptacji? Czy niezrobienie niczego może być odczytane jako zbrodnia?
Anthony Doerr pcha swoich bohaterów ku sobie od pierwszych stron
powieści. Robi to mozolnie, krok po kroku prowadząc przez kolejne,
zawalone gruzami strony książki. Jednocześnie zabiera swojego czytelnika w inne czasy i miejsca, w których Marie-Laure dostawała na
urodziny czekoladki i powieści Juliusza Verne’a, a Werner ze swoją
siostrą Juttą słuchali mądrych audycji nadawanych nie wiadomo
skąd i odbieranych nie wiadomo dlaczego. Ich świat – już wtedy przecież tak nieidealny, pozbawiony rodziców, wzroku, nadziei – rozpada
się na oczach czytelników, tworząc pozornie stonowaną opowieść
o życiu i dorastaniu, z pytaniami bez odpowiedzi.
KSI Ą ŻKI M I ESI ĄC A
zgładzić i uratować. Jest tym, co jako jedyne posiada moc utkania
szczęśliwego zakończenia, ale wbrew temu przeczuciu w czytelniku rośnie lęk, że tym razem klejnot użyje swojej drugiej, gorszej natury.
Marie-Laure i Werner poznają świat głównie dzięki zmysłowi słuchu. W Saint-Malo – mieście całkowicie spalonym w 1944 roku –
są tak niedaleko od siebie, a jednocześnie najdalej. Ich fizyczność
i drobne ułomności niemal dosłownie odpowiadają społeczeństwu,
które staje naprzeciw konfliktu zbrojnego. A jednak autor nie lituje
się nad niewidomą dziewczynką, nie współczuje osieroconemu tak
wcześnie chłopcu. Nie wzbudza tym samym w swoim czytelniku
żalu za ich los (choć do czasu). To jednak dopiero późniejsze wydarzenia, na które wpłynęły fatalne decyzje i pragnienia innych ludzi,
sprawiają, że mamy ochotę zapłakać nad całą historią.
Światło, którego nie widać napisał historyk i to widać. Anthony Doerr genialnie oddaje nie tylko fakty, ale także detale miasta i krajobrazu oraz refleksje tworzące historię, którą czyta się powoli, dokładnie, z trwogą i zachwytem. Zapadające w pamięć postaci tylko
dopełniają dzieła. Przypowieści o ludziach, którzy nie mogli nie
walczyć, którzy chcieli przeżyć, którzy musieli się przeciwstawić,
którzy pragnęli słuchać radia i szumu morza. (Morze nie należy do
żadnego despoty.) Nie byli źli. Złe było to, że światło, którego nie
widać, na kilka lat przestało w ogóle istnieć. Nie było go słychać,
nie dało się go poczuć. A człowiek potrzebuje światła, by przeżyć.
Nieważne, że go nie widać. Wystarczy wiedza, że gdzieś tam jest.
Sylwia Sekret
Światło, którego nie widać sprawia wrażenie książki napisanej
w sposób szorstki, pozbawiony emocji. Nie wyciska łez i nie zmusza
do utożsamiania się z bohaterami na siłę. Uczucia, które wzbierają
podczas lektury, nie biorą się ze słów – które Doerr, gdyby chciał,
mógł dobrać inaczej, mocniej, bardziej chwytliwie – lecz ze wszystkiego, co pomiędzy nimi. I z opowiedzianej historii, która sprawia,
że dopiero pod sam jej koniec stajemy kompletnie bezradni przed
ogromem zniszczeń, których dopuścił się człowiek. Człowiek wyzuty z narodowości: Francuz, Anglik, Niemiec, Polak. Każdy z nich
odpowiada za swoje czyny, a nie za kraj, w którym się urodził.
Nagrodzona w tym roku Pulitzerem powieść jest niesamowicie
wymowna. Pokazuje ludzi, którzy w świecie ogarniętym wojną…
nie są źli. Nie wiem, czy na kartach Światła, którego nie widać znajdziemy choć jednego złego bohatera. Są tam ludzie empatyczni,
zagubieni, zdesperowani, schorowani, chciwi; są też egoiści, przerażeni i kierowani ambiwalentnymi uczuciami. Ale źli? Doerr jak ognia
stara się unikać tego określenia.
Wplecenie do fabuły legendy – tajemniczej historii o kamieniu posiadającym niezwykłą moc niszczenia i budowania – nadaje książce głębszy wymiar. Kamień ów jest symbolem człowieka – potrafi
35
Źródło: technobuffalo.com
Źródło: thewrap.com
Jak ograć
króla?
A RT YKU Ł
Źródło: thisisinfamous.com
34
ART YK UŁ
Druga część cyklu „House of Cards”
od września w księgarniach!
Zdjęcie pochodzi z serialu House of Cards, prod. Netflix 2014.
Kultowy już serial House of Cards przyciąga tłumy magnetyczną rolą Kevina Spacey’ego, ale przede wszystkim fenomenalną
fabułą przez duże F. Warto poznać źródło ogromnego sukcesu
z ekranu – książki sir Michaela Dobbsa, pomysłodawcy historii,
byłego współpracownika samej Margaret Thatcher. Na polski
rynek wchodzi właśnie House of Cards. Ograć króla – druga
część trylogii. Tym razem gorących emocji nie wzbudza bezwzględny proces zdobywania władzy, ale równie (albo i bardziej) bezwzględne metody jej utrzymania. I jeden, ale za to
najwyższej rangi przeciwnik – król. Czy głównemu bohaterowi
uda się pokonać także i jego?
ŚWIAT, W KTÓRYM PRZYJMUJESZ NA SIEBIE WIADRO POMYJ
Sir Michael Dobbs zna zapach prawdziwej polityki – w końcu sam
ją tworzył i nadal tworzy, obecnie jako członek Izby Lordów. Zanim
w ogóle pomyślał o tym, by wsiąknąć w świat władzy, zajmował się
karierą naukową (w Stanach obronił doktorat z obrony nuklearnej).
Po powrocie do Anglii niejako przypadkiem zaczął pracować z Margaret Thatcher i wkrótce stał się jej najbliższym współpracownikiem. W 1979 roku to on poinformował przyszłą Żelazną Damę, że
została premierem. Spędził z nią większość lat urzędowania. I kto
wie, może towarzyszyłby jej do końca, gdyby nie nieprzyjemne zdarzenie w 1987 roku, tydzień przed wyborami. Margaret Thatcher
miała odnieść kolejne, już trzecie, zwycięstwo w wyborach. Jeden
z niekorzystnych sondaży zdenerwował ją. Do tego doszły problemy ze snem oraz nieustający ból zęba. Zdaniem Dobbsa w tej sytuacji ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym, i padło na niego. Nie było
to łatwe, ale przyjął rozstanie „na klatę”.
Podczas pobytu na wyspie Gozo Dobbs bardzo przeżywał porażkę i ciągle narzekał. W końcu z pomocą dobrego wina i zmotywowany przez żonę zastosował element terapii. „Takie rzeczy często
zdarzają się w polityce. To bezlitosny biznes, w którym przyjmujesz
na siebie czasem wiadro pomyj. Tu nie ma miejsca na spoufalanie
się – wielokrotnie mówił Dobbs. – Po usunięciu mnie ze stanowiska
poczułem się zraniony. By szybciej dojść do siebie, zacząłem pisać
House of Cards”. Powieść nie tylko pomogła mu wyjść z psychicznego dołka, ale po latach stała się międzynarodowym bestsellerem i zmieniła życie sir Michaela o 180 stopni.
SZEKSPIROWSKA INSPIRACJA
Książki Dobbsa odsłaniają prawdziwe oblicze polityki. Główny bohater, Francis Urquhart, nie bez powodu nosi inicjały F.U. (od „f***
you”). To bezlitosny, nieobliczalny człowiek, który by osiągnąć władzę niczym szekspirowski Makbet jest gotów dotrzeć do celu po
trupach. Dosłownie. W pierwszej części House of Cards przyszły
premier zabija dziennikarkę. Niemal wszystko to, co Dobbs opisał
w książce, widział na własne oczy. „Nie znam takiego polityka jak
Urquhart, nosi on cechy wielu ludzi, których pracę obserwowałem.
Nie spotkałem żadnego przedstawiciela władzy, który zamordowałby dziennikarza, ale jestem pewien, że wielu chciałoby to zrobić” – opowiada pisarz.
Wiele sytuacji powstałych wokół historii Franka wywołuje śmiech
u Dobbsa. Politycy (ale nie tylko, także dziennikarze) często podpytują, czy Urquhart posiada jakieś ich cechy. Co ciekawe, gdy sir
Michael odpowiada przecząco, rozczarowuje swojego rozmówcę.
Żartuje, że gdyby dostawał jeden funt za każde takie pytanie lub
prośbę (o zawarcie cech danej postaci w serialu House of Cards,
którego Dobbs jest producentem wykonawczym), to byłby bardzo,
bardzo bogatym człowiekiem. Pisarz nigdy nie traktował House
of Cards jako formy zemsty. Zawsze utrzymywał, że powieść nie
jest dokumentem czy nawet dokładną analizą kuluarów polityki.
Powstała dla rozrywki, dlatego porusza „czarną stronę mocy”, bo
to jest zawsze najbardziej interesujące. House of Cards nie jest też
instrukcją, jak osiągnąć władzę. „Czasem chciałbym o tym przypomnieć politykom, którzy po nią sięgają” – Dobbs z uśmiechem
komentuje zdjęcie, które w księgarni wykonano włoskiemu premierowi Matteo Renzi podczas zakupu tej książki.
TA HISTORIA SAMA W SOBIE JEST UNIWERSALNA
House of Cards. Ograć króla, kolejna powieść z cyklu, dostępna
jest w księgarniach od września. Tym razem nie mówi o procesie
ubiegania się o władzę, ale o jej utrzymaniu. To drugie okazuje
się o wiele bardziej zawiłe. Frank, któremu kibicujemy mimo jego
okrucieństwa i bezwzględności, stanie przed najważniejszą walką.
Przy niej dotychczasowe pojedynki są niczym błahostki. Urquhart
zmierzy się z samym królem. Nikt się nie spodziewa, do czego będzie zdolny, by wygrać to życiowe starcie, zdyskredytować władcę
i pokonać pozostałych oponentów.
Druga część cyklu ukazała się po raz pierwszy 23 lata temu, nie
straciła jednak nic ze swojej aktualności. Dowodem na to jest bijący rekordy popularności serial Netflixa inspirowany powieścią.
Dobbs pytany o to, co dzisiaj zmieniłby w książce, odpowiada bez
wahania: „Nic. Ta historia sama w sobie jest uniwersalna. Korzenie House of Cards sięgają czasów Szekspira czy Juliusza Cezara.
Zmieniła się sama mechanika polityki i kanały komunikacji – kiedyś
ludzie porozumiewali się na skrawkach papieru, dzisiaj wykorzystują smartfony. Są elementy, które nie uległy zmianie – ambicje,
emocje i nikczemność”.
O uniwersalności historii House of Cards może świadczyć fakt, że
sytuację polityczną lat osiemdziesiątych w Wielkiej Brytanii śmiało
można przenieść na grunty innych państw, np. Stanów Zjednoczonych (jak w serialu Netflixa) czy Polski. Stąd ogromny sukces tej
opowieści, która ze względu na wzbudzane emocje zainteresuje
nawet największych antyfanów polityki.
Agata Olejniczak
NA S P OB UDZ A
36
37
N A S P O B U DZ A
Simona
Opowieść o niezwyczajnym
życiu Simony Kossak
Simona Kossak – dziewczyna z rodu Kossaków, która miała być
chłopcem, przynajmniej takie były oczekiwania ojca. Wychowana
w rodzinie o znanym nazwisku i z wielkimi tradycjami czuła presję
i ciężar bycia kimś wyjątkowym. Niestety, nie została obdarowana takimi talentami jak jej przodkowie. Nie poddawała się jednak
w poszukiwaniu własnej drogi i w końcu trafiła na dziedzinę, w której – jak czas później pokazał – nie miała sobie równych, na której
polu nazwisko Kossak zostało zapamiętane na bardzo długo i to
nie dzięki obrazom.
Simona i Gloria były córkami Elżbiety Kossakowej, kobiety która
ceniła sobie piękno, szyk, styl i elegancję. Dzieci raczej tresowała
niż wychowywała. Długo nie miały prawa głosu albo nie mogły
zjeść wspólnego posiłku z rodzicami, albo w ogóle się z nimi nie
rozmawiało. Dzieci stanowiły pomoc przy różnych pracach bądź
były osobistymi służącymi matki. Szczególnie ostra i wyniosła
Elżbieta była wobec Simony. Dziewczyna stała się całkowicie zależna od matki, była na każde jej skinienie, nie miała koleżanek,
znajomych, życia poza domem. Była smutnym, zgaszonym dzieckiem. Dopiero na studiach odnalazła siebie i miejsce, w którym
była szczęśliwa, nieskażone ludzką bytnością, gdzie najważniejsze były zwierzęta. Tam czuła się spełniona i w całkowitej równowadze ze światem.
Po latach nauki, po odbytych stażach i wielokrotnym ubieganiu się
o posadę, Simona osiadła w bezpiecznej przystani – w Dziedzince,
pięknej leśniczówce pośrodku Puszczy Białowieskiej. Zamieszkała tam z fotografem Leszkiem Wilczkiem. Początkowo byli tylko
sąsiadami, dzielili wspólny teren, z czasem zaczęli traktować dom
jako wspólny, a i ich relacje stawały się coraz cieplejsze. Dziedzinka
stała się miejscem, gdzie zapominało się o wszystkim – zwłaszcza
o mieście. Tam sowa siedziała na lampie, dzik spał pod stołem,
kruk bawił się z psem, a z filiżanek w szafkach wychodziły gryzonie.
Simona i Leszek żyli w zupełnej symbiozie z puszczą, z roślinami
i zwierzętami, i ze sobą. Stanowili inny świat, żyli po swojemu, odcięci od spraw nieistotnych, żyli, jak chcieli, pracowali, jak chcieli,
walczyli o to, co uważali za słuszne – szczególnie Simona. Ich związek był czymś wyjątkowym, mimo iż oficjalnie nie traktowali siebie
jako pary, z żadnej strony również nigdy nie padło słowo ‘miłość’
(wiemy to ze wspomnień bliskich i przyjaciół). Wspierali się nawzajem i nie mogli sobie wyobrazić nieobecności tej drugiej osoby
w ich białowieskim raju.
Relacja z Leszkiem była tak nietypowa, jak całe życie Simony Kossak. Ta kobieta parła przez życie jak czołg. Wprawdzie najpierw
podróżowała motorem, potem małym fiatem, ale to jej charakter, pasja i wola walki stanowiły o jej sile. Poświęciła się całkowicie
badaniom naukowym nad sarnami, kochała nawet najmniejszego
owada w Puszczy Białowieskiej, toczyła zacięte boje z kołami łowieckimi, z przedsiębiorstwami, które chciały wydzielić część parku
pod zabudowę, ze wszystkimi, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali temu miejscu. Kręciła filmy przyrodnicze, robiła zdjęcia, nagrywała audycje. Nie było dla niej barier nie do pokonania, sprawy nie
do wygrania. Dla swoich zwierząt i Białowieży była w stanie zrobić
wszystko i walczyć do upadłego. Poświęciła się temu tematowi bez
reszty. Z czasem stała się najbardziej znaną kobietą specjalistką
w tej dziedzinie w Polsce. Sławę tę przypieczętował przyznany jej
tytuł profesora, na który ciężko zapracowała i który był potwierdzeniem fascynacji białowieskim środowiskiem.
Powoli ta fascynacja i oddanie zaczęły stanowić sens jej życia. Simona stała się apodyktyczna, wymagająca i nie znosiła krytyki,
osoby sprzeciwiające się w jakikolwiek sposób jej pomysłom były
natychmiast eliminowane z grona jej przyjaciół, a nawet znajomych. Całe swoje zaangażowanie, miłość i czas oddała Puszczy
Białowieskiej i jej mieszkańcom. Miała wiele serca i czułości dla
zwierząt, lecz niekoniecznie dla ludzi.
Simona Kossak była wybitną badaczką, silną kobietą i niezwykłym
człowiekiem. W jej życiorysie ważne są nie tylko sukcesy, ale również droga, jaką musiała pokonać to momentów chwały. Dla niej
poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, biorąc pod uwagę
osiągnięcia członków jej sławnej rodziny. Ponadto surowa matka,
brak jej wsparcia i akceptacji nie ułatwiały Simonie kariery naukowej i realizacji swoich pasji. To, do czego doszła, i to, z jak wielką determinacją walczyła o swoje marzenia i miejsce w świecie, tworzy
obraz kobiety godnej podziwu.
Małgorzata Augustyniak
38
ART YK UŁ
test
marshmallow
Zjeść piankę czy nie zjeść – oto jest pytanie. W moim przypadku
byłoby to pytanie z banalnie prostą odpowiedzią: oczywiście, tak,
zaraz, natychmiast, już! I właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć
po Test Marshmallow Waltera Mischela i sprawdzić, jak niektórym
przedszkolakom udało się wykrzesać tak ogromną siłę woli i poczekać na słodki smakołyk.
Moja ciekawość zaczęła się od obejrzenia filmików ze zmaganiami
dzieciaków podczas odtworzenia słynnego testu Marshmallow
(filmy dostępne są na YouTube). O co w tym badaniu chodziło?
W latach 60. na uniwersytecie Stanforda Walter Mischel przeprowadził eksperyment, który rozpoczął badania nad samokontrolą
i odroczoną gratyfikacją, czyli zdolnością do odłożenia przyjemności w czasie w nadziei na przyszłe zyski. Testowi poddano maluchy
w wieku przedszkolnym. Dziecko wprowadzano do pokoju, gdzie na
stole na talerzyku leżała słodka pianka. Prowadzący przedstawiał
dziecku prostą propozycję: może zjeść tę piankę od razu lub poczekać i dostać dwie pianki później. Dzieciaki reagowały różnie na to
wyzwanie i miały rozmaite sposoby na poradzenie sobie z nim. Ale
najważniejszym odkryciem badaczy podczas eksperymentu było
to, że zdolność do odraczania gratyfikacji oraz samokontrola są
bardzo ważnymi czynnikami wpływającymi na osiąganie sukcesu
i wybory, jakich w życiu dokonujemy. No i jeszcze jedna bardzo ważna konkluzja, którą przedstawia Mischel: samokontrola i siła woli
są „psychologicznymi mięśniami” i można je wyćwiczyć!
Test Marshmallow jest świetnie skonstruowaną opowieścią prowadzącą nas od badań naukowych poprzez mechanizmy psychologiczne aż do życiowych wyzwań, kiedy samokontrola okazuje się
niezwykle ważna (rzucenie palenia, zdrowa dieta, utrata ukochanej
osoby, oszczędzanie pieniędzy). To naprawdę niezła dawka wiedzy
o ludzkiej naturze. Lektura przynosi kilka dobrych wskazówek, jak
radzić sobie z czyhającymi pokusami i jak opanować siłę woli.
Książkę czytałam, kiwając potakująco głową i czyniąc postanowienia, że muszę zabrać się za ćwiczenie własnej samokontroli. Koniec
ze słodyczami! Czas na bieganie! W tej heroicznej decyzji wytrwałam… kilka minut, nim zorientowałam się, że właśnie kończę łapczywie pożerać pysznego, puchatego pączka. No więc się pytam:
gdzie do diabła była wtedy moja samokontrola? Urlop sobie znowu
wzięła, czy co? Ale, ale, nie wolno się poddawać, trzeba walczyć
dalej! A Walter Mischel udowadnia, że naprawdę warto, ale nigdzie
nie mówi, że będzie łatwo!
Katarzyna Skrzypczyk
39
KSI Ą ŻK A Z KL A SĄ
książka
z klasą
Nie czytałeś Lalki, ponieważ lektury szkolne kojarzą ci się nie
najlepiej? Myślisz, że to nuda i dłużyzna? Zapomnij na chwilę
o kartkówkach, sprawdzianach, wypracowaniach, odpytywaniu.
Nic nie musisz. Zaryzykuj i przeczytaj pierwszych kilka stron. Nie
zastanawiaj się nad tym, „co autor miał na myśli”. Po prostu daj się
porwać. Bardzo możliwe, że się zakochasz. Jeszcze bardziej prawdopodobne, że weźmiesz urlop na żądanie, bo nie będziesz mógł
się oderwać. Z testów przeprowadzonych na naszej ekipie wynika,
że 11 na 10 osób poleciłoby Lalkę najlepszemu przyjacielowi.
5 subiektywnych powodów, dla których warto
przeczytać Lalkę:
→→ Warszawa jest taka piękna! Dostrzeżesz detale kamieniczek,
usłyszysz tętent kopyt końskich po bruku – to jest książka 4D,
niewiele brakuje, abyś poczuł zapach!
Głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy!
→→ Wokulski – facet idealny, który ma tylko jedną wadę: wybrał
nieidealną kobietę. No co ta Izabela? Czy można nie kochać
Wokulskiego?
Czarodziejskie ogrody, bogate pałace, piękne królewny,
wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele, wszystko to
ma się za pieniądze...
→→ Rzecki i jego poczucie humoru. Ostrzeżenie: czytając Pamiętnik starego subiekta w tramwaju, możesz narazić się na
podejrzliwe spojrzenia – będziesz rechotać.
Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia, choć
go boli i choć się w nim spali. Robi to jednak dopóty –
dodał po namyśle – dopóki nie oprzytomnieje. I tym
różni się od ćmy...
→→ Ta książka zostaje w głowie nawet po odłożeniu jej na półkę.
Bo są tam takie zdania, o których nie możesz zapomnieć.
Idziesz sobie robić kawę w pracy i myślisz: „Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową, a zdawało mi się, że jestem
zakochany”.
→→ Myślisz: powieść wielowątkowa, mówisz: Gra o tron? Zmień
klimat i przekonaj się, że nawet gdy będziesz czytał Lalkę po
raz piąty, odkryjesz coś nowego i dostrzeżesz drugie dno.
Spróbuj! Co Ci szkodzi? Kilka cytatów na zachętę znajdziesz
obok, a całą powieść pobierzesz za darmo tutaj
→
I stał się człowiek. Żył kilkadziesiąt lat, a w ciągu nich
tyle pragnął i tyle cierpiał, że martwy świat nie zaznałby tego przez całą wieczność. Goniąc za jednym pragnieniem, znajdował tysiące innych, uciekając przed
jednym cierpieniem, wpadł w morze cierpień i tyle
odczuł, tyle przemyślał, tyle pochłonął sił bezświadomych, że w końcu obudził przeciw sobie całą naturę.
— Józiu, przynieś no jeszcze piwa. A która to butelka?
— Szósta, panie radco. [...]
— Już szósta?... Jak ten czas leci!...
... pieniądze nie stanowią wszystkiego, bo człowiek
oprócz kieszeni ma jeszcze i serce...
S PR AW DŹ
We mnie jest dwu ludzi – mówił – jeden zupełnie rozsądny, drugi wariat, który zaś zwycięży?... ach, o to już
się nie troszczę. Ale co zrobię, jeżeli wygra ten mądry?
40
WR ZUĆ NA EK R A N
41
WR ZU Ć N A EKR A N
Eskorta
www.film.gazeta.pl
www.web-dl.net
Niepoczytalny
Dziki Zachód
Zdjęcia pochodzą z filmu Eskorta (The Homesman), reż. Tommy Lee Jones, 2014.
Eskorta (2015), reż. Tommy Lee Jones
Nebraska, połowa XIX w. Samotna, wyjątkowo silna i odważna kobieta Mary Bee Cuddy (Hilary Swank) podejmuje się zadania, którego przestraszyli się wszyscy mężczyźni z osady – przetransportowania trzech niepoczytalnych
kobiet na drugi koniec kraju do stanu Iowa, gdzie czeka
na nie schronienie w domu tamtejszego pastora. Jako towarzysza podróży werbuje Briggsa (Tommy Lee Jones)
o aparycji typka spod ciemnej gwiazdy.
W Eskorcie (The Homesman) w centrum uwagi są
kobiety. Wokół nich toczy się akcja i to one napędzają ją do przodu. I nie są to tylko delikatne dziewczęta
w opresji – to postaci heroiczne. Główną bohaterką jest
Cuddy, kobieta mądra, samodzielna, silna, mimo to
desperacko poszukująca mężczyzny, w którym znalazłaby wsparcie. Odważna (sama zgłasza się do eskortowania chorych kobiet) a zarazem krucha i wrażliwa
(ciężko przeżywa każde kolejne odrzucenie). W wątek
związany z jej osobą, Jones wplata dramatyczne historie trzech kobiet, które Cuddy wraz z Briggsem eskortują. Gro Svendsen regularnie gwałcona przez męża,
który oczekiwał od niej potomka, popada w szaleństwo
po śmierci matki, jej jedynej opoki. Arabella, nastoletnia matka, śmierć trójki dzieci przypłaciła katatonią.
Theoline zamordowała swoje nowonarodzone dziecko,
bo cierpiała prawdopodobnie na depresję poporodową.
Kobiety traktowane są przez otoczenie jak potwory,
których należy się pozbyć, tylko Cuddy podchodzi do
nich empatycznie. Kiedy patrzymy na nie jej oczami,
szczerze im współczujemy, perspektywa zmienia się na
bezwzględną, kiedy Mary Bee nie ma w pobliżu.
Zachód w Eskorcie to bezlitosne miejsce, surowe a zarazem w jakiś koszmarny sposób piękne. Trzy kobiety tracą
tu rozum, choć trudno uznać, by ktokolwiek w tym filmie
był przy zdrowych zmysłach. Trudno się temu dziwić –
dzikość Zachodu jest tu przytłaczająca i trzeba być choć
odrobinę szalonym, by móc tam przetrwać. Zarówno
Cuddy, jak i Briggs nie pasują do „normalnego” społeczeństwa. Oboje są indywidualistami, którzy odznaczają
się siłą i wytrwałością, jednak poruszają się na marginesie przyjętych norm. Cuddy nie chce żaden mężczyzna
w wiosce, Briggs jest łasy na pieniądze i może tylko dlatego zgadza się towarzyszyć jej w podróży. Wskutek nieoczekiwanego obrotu akcji sytuacja ulega zmianie – pierwotna narracja zostaje zachwiana, a opowiadana historia
zyskuje dodatkowy wymiar.
Film powstał na podstawie powieści Glendona
Swarthouta z 1988 roku. Pisarz eksplorował wyraźne,
silne osobowości. Pokazywał ludzką dwuznaczność,
pytał o normy i o to, na ile można od nich odstępować,
by być akceptowanym. Analizował siłę i odwagę zarówno kobiet, jak i mężczyzn, zastanawiając się, czym
ona tak naprawdę jest i czy można nadać jej jedną definicję. Bo czy siłą nie jest podniesienie głowy przez
kobietę wielokrotnie odrzucaną przez mężczyzn albo
mierzenie z broni do człowieka? Czy siłą nie jest okazywanie empatii i szacunku kobietom spisanym przez
innych na straty?
Eskorta to chłodna, surowa opowieść. Skalista Ameryka,
surowa twarz Hilary Swank i zmarszczki Tommy Lee
Jonesa tworzą zgrany obraz Dzikiego Zachodu. Mimo iż
sceneria i wykorzystane przez reżysera motywy nasuwają nam skojarzenia z westernami, które dobrze znamy,
udało mu się nadać filmowi nową jakość. Ze znanej konwencji ulepił coś nowego, a przede wszystkim świeżego.
Emilia Koronka
42
TO S I Ę C Z Y TA
top 10
miesiąca
Najpopularniejsze e-booki
na www.woblink.com
wrzesień 2015
43
2
TO SI Ę C Z Y TA
ARENA SZCZURÓW
Marek Krajewski
Ocena czytelników
6,46
Link do opinii →
3
ŚWIATŁO, KTÓREGO NIE WIDAĆ
Anthony Doerr
Ocena czytelników
7,99
Link do opinii →
1
CO NAS NIE ZABIJE
4
POZA SEZONEM
David Lagercrantz
Jørn Lier Horst
Ocena czytelników
Ocena czytelników
7,00
7,15
Link do opinii →
Link do opinii →
44
TO S I Ę C Z Y TA
5
HOUSE OF CARDS.
OGRAĆ KRÓLA
45
8
Katarzyna Surmiak-Domańska
Ocena czytelników
Ocena czytelników
7,31
7,67
SZCZYGIEŁ
Link do opinii →
9
WSZYSTKIE WOJNY LARY
Donna Tartt
Wojciech Jagielski
Ocena czytelników
Ocena czytelników
7,61
7,98
Link do opinii →
7
KU KLUX KLAN.
TU MIESZKA MIŁOŚĆ
Michael Dobbs
Link do opinii →
6
TO SI Ę C Z Y TA
OTCHŁAŃ
Link do opinii →
10
POKÓJ ŚWIATÓW
Robert J. Szmidt
Paweł Majka
Ocena czytelników
Ocena czytelników
7,37
7,25
Link do opinii →
Link do opinii →
D L A P ROM O C J OŻ E RCÓW
Rabaty
na e-booki
46
47
DL A P RO M O C JOŻERCÓW
Rabat 20%
na książki wydawnictwa
WIELKA LITERA
kod: WIELK A20
Kod ważny do 31.10.2015
Nie działa na książki objęte promocją
i możesz użyć go tylko raz.
SKLEP WOBLINK
Rabaty na e-booki dostępne na Woblink.com
PRZEJDŹ DO KATALOGU
Rabat 40%
Rabat 30%
na książki C.J. Daugherty
na książkę „Eskorta”
kod: W YBR ANI40
Kod ważny do 31.10.2015
Nie działa na książki objęte promocją
i możesz go użyć tylko raz.
kod: ESKORTA30
Kod ważny do 31.10.2015
Nie działa na książki objęte promocją
i możesz użyć go tylko raz.
PRZEJDŹ DO KATALOGU
PRZEJDŹ DO SKLEPU
D L A P ROM O C J OŻ E RCÓW
48
TCITY to projekt, zainspirowany polskimi miastami –
dobrze wyglądający mieszkańcy to także dobrze wyglądające miasta.
Rabat 20 zł na zamówienie
tcity.pl
SKLEP MEDICINE
Poznajcie program
tegorocznego
Festiwalu Conrada
Ubrania zgodne ze światowymi trendami, a jednocześnie inne niż wszystkie.
Oryginalne, elektryzujące, indywidualne.
Rabat 20% na całą kolekcję
kod: MIWB20
Kod ważny do 31.10.2015
wearmedicine.com
TOMMY CAFE
Starannie wybrane, najlepsze kawy z całego świata
wypalane dopiero po zamówieniu.
Blisko stu pięćdziesięciu gości, około stu wydarzeń, bogate pasma
towarzyszące. Już po raz siódmy do Krakowa zjadą goście z zagranicy i z Polski, by w dniach 19–25 października uczestniczyć
w corocznym święcie – w Festiwalu Conrada, tym razem organizowanym pod hasłem „Pod prąd”. Światło latarni morskiej, w którą
ponownie przemieni się ratusz na rynku Miasta Literatury, zabłyśnie już niedługo.
20% na kawy
kod: WOBLINKOWI
Kod ważny do 31.10.2015 i nie obejmuje przecenionych produktów
tommycafe.pl/kupon
KSIĄŻKA W MIEŚCIE
Jesteś miłośnikiem książek?
Ten sklep powstał specjalnie dla Ciebie, molu książkowy!
Wszystko, co tworzymy, powstaje z miłości do książek.
Tegoroczne hasło Festiwalu oznacza, że będziemy zgłębiać nieoczywiste obszary rzeczywistości, stawiając problemowe kwestie,
w dodatku za pomocą bardzo szczególnego i wywrotowego narzędzia – literatury – która rzadko ma okazję tak intensywnie zaistnieć
w przestrzeni publicznej. Będziemy przeżywać Festiwal wśród pisarzy, wydawców, projektantów, artystów, tłumaczy, a przede wszystkim czytelników, nieustępliwych w szukaniu literackich przeżyć.
„Podobnie jak w latach ubiegłych interesować nas będą ukryte
miejsca na mapie światowej literatury, języki mniej znane, idee jeszcze nie w pełni oswojone – zapowiada Michał Paweł Markowski, dyrektor artystyczny Festiwalu Conrada. – Będziemy szukać inspiracji w zaskakujących zjawiskach, u niezwykłych twórców. Wszystko
po to, żeby skomplikować rozumienie literatury, utrudnić myślenie
i zakłócić dobre samopoczucie konsumentów kultury”.
Rabat: 25% na zakładki, torby i kubki
kod: BOOKUPK WM
Kod ważny do 30.11.2015
Z AP I SZ W K A LEN DA R ZU
FESTIWAL
CONRADA
TCITY
kod: 20START
Kod ważny do 31.10.2015
49
ksiazkawmiescie.pl
„Pod prąd” to kierunek ku różnorodnym doświadczeniom literackim, dlatego nie zabraknie u nas wyjątkowych osobowości z zagranicy. Ze Swietłaną Aleksijewicz, pochodzącą z Białorusi, ale
cenzurowaną w tym kraju, będziemy patrzeć na Wschód (podczas
spotkania „Rosja nie ma w sobie nic z kobiety”) w poszukiwaniu
trudnej i wypieranej historii, a dzięki György’emu Spiró (spotkanie pt. „Mesjasze”) przyjrzymy się naszej własnej kulturze oczami
Innego – i z pewnością będzie to spojrzenie dla wielu obrazoburcze. Pochodząca z Turcji Asly Erdoğan podzieli się doświadczeniem
uczestnictwa w stypendium ICORN, sieci miast dających schronienie pisarzom prześladowanym z powodów politycznych (właśnie
w Krakowie Erdoğan znalazła swój azyl). Pisanie pod prąd, wbrew
konwencjom, to także wywrotowe praktyki Roberta Coovera, jednego z najważniejszych obecnie postmodernistów, który będzie przekonywał nas, że „Postmodernizm nie jest tym, co myślisz”. Wreszcie
spotkanie z Gonçalem M. Tavaresem, portugalskim Kafką (w Polsce
wydano jego powieści Jeruzalem, Panowie z dzielnicy oraz Przypadki
Lenza Buchmanna) pozwoli nam zaczerpnąć z ciemniejszych obszarów egzystencji. W tym roku będzie z nami zapowiadany
już Jonathan Franzen, obdarzony doskonałym zmysłem krytycznym
amerykański prozaik i eseista, twórca poruszających Korekt, zdobywca National Book Award, Whiting Writers Award, stypendium
Guggenheima i James Tait Black Memorial Prize, a przy tym jeden
z niewielu literatów, jacy znaleźli się na okładce magazynu „Time”.
Z niecierpliwością czekamy też na spotkanie z Hoomanem Majdem,
irańsko-amerykańskim pisarzem czerpiącym ze swojej dwojakiej
perspektywy w tekstach o współczesnym Iranie, o których opowie
podczas spotkania pt. „Tłumacz kultur”.
Wśród polskich pisarzy, których będzie gościł Festiwal, szczególne miejsce zajmuje Wiesław Myśliwski. Razem z autorem m.
in. Ostatniego rozdania i Traktatu o łuskaniu fasoli będziemy szukać
sposobów „obłaskawiania świata” i tego, jak dzięki literaturze zachować apetyt na jego przeżywanie. Hanny Krall, łączącej zmysł
pisarski i reporterski, wielokrotnie nagradzanej autorki Zdążyć
przed Panem Bogiem, nie trzeba z pewnością przedstawiać. Co
więcej, w spotkaniu z nią wezmą też udział Mariusz Szczygieł
i Wojciech Tochman (odpowiednio: laureat i finalista Nagrody
Literackiej Nike). Informacje o pozostałych gościach, wśród których są m.in. Inga Iwasiów, Zbigniew Libera, Adam Lipszyc, Tadeusz
Sławek, Tomas Venclova, Ziemowit Szczerek czy Wit Szostak, oraz
o wydarzeniach, w których będą uczestniczyć, można oczywiście
znaleźć w programie Festiwalu na naszej stronie internetowej (już
niedługo premiera jej nowej odsłony!).
„Tegoroczny Festiwal to kolejna okazja do zakochania się w literaturze na nowo – mówi Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura
Festiwalowego. – Zadbaliśmy o to, by festiwalowy tydzień pełen był
różnorodności, by inspirował i zachęcał do własnych poszukiwań,
dlatego spotkamy w Krakowie twórców z różnych zakątków świata.
Nie mamy wątpliwości, że dzięki Festiwalowi Conrada Kraków stanie
się w październiku najbardziej zaczytanym miastem na świecie”.
„Pod prąd” oznacza również: po raz kolejny, ale jak nigdy wcześniej. Spotkamy się ze znanymi pisarzami, którzy osiągnęli już
wiele w literackim świecie, jednak chcemy poświęcić też uwagę
50
Z AP I S Z W K AL E N DA R Z U
debiutantom i ich pierwszym, ale obiecującym tekstom. Stąd pomysł Nagrody Conrada, która ma ich wspierać, promować i ułatwiać dalszą karierę. Zyskają na tym sami debiutanci, którzy zbyt
często mają okazję się przekonać, co to znaczy „płynąć pod prąd”
różnych instytucji, warunków społecznych, sytuacji życiowych, ale
również czytelnicy, dla których tym samym poszerza się horyzont
literackich możliwości.
nagród, jak i autorzy światowych bestsellerów – literatura wysoka spotyka się tu z twórczością popularną, publicystyką, filmem,
teatrem i muzyką. Podczas dotychczasowych edycji Festiwalu,
z czytelnikami spotkali się m.in.: Paul Auster, Boris Akunin, Jaume
Cabré, Orhan Pamuk, Pascal Quignard, Etgar Keret, Marjane
Satrapi, Per Olov Enquist, Claude Lanzmann, Herta Müller, Amos
Oz, Jean Hatzfeld, Claudio Magris, László Krasznahorkai, Kiran
Desai, Cees Nooteboom, a także doborowe grono polskich pisarzy
i reportażystów, m.in. Wojciech Jagielski, Maciej Zaremba, Olga
Tokarczuk, Mariusz Szczygieł, Joanna Bator, Szczepan Twardoch,
Sylwia Chutnik, Zygmunt Bauman. Już po pierwszej edycji Festiwal
stał się rozpoznawalną marką i symbolem wielkiego, międzynarodowego święta literatury. Relacjonują go najważniejsze polskie
i europejskie media. Festiwal polecają na swoich łamach m.in.: brytyjski „The Guardian” oraz szwajcarski „Le Courrier”, opiniotwórczy
tygodnik „Polityka” zaliczył go do prestiżowego grona 10 wydarzeń kulturalnych w Polsce mających rangę Światowa Liga, a lifestyle’owy „Malemen” nazwał go wprost Salonem Roku.
Więcej: www.conradfestiwal.pl
Fundacja „Tygodnika Powszechnego”.
Inne punkty programu będą bardziej znajome – to „Lekcje czytania” z m.in. Grzegorzem Jankowiczem, Małgorzatą Łukasiewicz,
Anną Wasilewską, Agatą Bielik-Robson czy Kazimierą Szczuką. Nie
zabraknie spotkań, warsztatów (dla dużych i małych), wernisaży,
podobnie jak zaskakujących połączeń z nowymi mediami, światem filmu, grami komputerowymi i blogosferą. Czeka nas pasmo
„Przemysły książki”, spotkania branżowe i spacery literackie. Do
wyjątkowej atmosfery przyczynią się także odbywające się równolegle 19. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Gorąco zapraszamy do wzięcia w nich udziału.
Będziemy aktywnie korzystać z mediów społecznościowych,
zwłaszcza Facebooka (facebook.com/ConradFestival), Twittera
(@ KBFmedia) i Instagrama (krakowcityofliterature). Zachęcamy
zatem do bycia blisko Festiwalu również w ten sposób.
W tak krótkiej zapowiedzi nie da się wyczerpać wszystkiego, co
będzie się działo na tegorocznym Festiwalu Conrada. Pełniejszy
obraz daje dopiero uważne przyjrzenie się programowi – ale warto i tutaj myśleć pod prąd, szukając własnej ścieżki przez nadchodzące festiwalowe dni. Zrobimy wszystko, żeby to ułatwić, dlatego
niedługo zamieścimy na stronie internetowej kolejne informacje
wprowadzające w poszczególne wydarzenia.
Serdecznie zapraszamy na www.conradfestival.pl – i czekamy
na Was w Krakowie!
Festiwal Conrada to jedno z najważniejszych w Europie wydarzeń poświęconych literaturze, wspólne przedsięwzięcie Miasta
Kraków, Krakowskiego Biura Festiwalowego i Fundacji „Tygodnika
Powszechnego”. Przez blisko tydzień w Krakowie goszczą najwybitniejsze osobistości światowej literatury, a wydarzeniom literackim towarzyszą pokazy filmów związanych z literaturą, wystawy,
koncerty oraz wykłady, stanowiące dla prezentowanych twórców
lub dzieł literackich dodatkowe, pozaliterackie konteksty. Wśród
zaproszonych pisarzy znajdują się zarówno laureaci prestiżowych
Głównym celem statutowym Fundacji „Tygodnika Powszechnego”
jest pogłębianie i promowanie demokratycznego modelu społecznego opartego na chrześcijańskich wartościach, pogłębianie idei
wolności słowa oraz wolnych i niezależnych mediów, promowanie
czytelnictwa i edukacji, jak również pogłębianie i promowanie kultury oraz nauki polskiej w Europie i na świecie. W statucie zapisano ponadto m.in. dokumentowanie i archiwizowanie katolickiego
życia społecznego, kulturalnego i naukowego, wspieranie rozwoju kultury i nauki chrześcijańskiej, a także działalność artystyczną
oraz promowanie takiej działalności. Wśród kluczowych zadań
Fundacji znajduje się także nadzór właścicielski nad dziedzictwem,
jakie stanowią spuścizna i tradycja „Tygodnika Powszechnego”.
Więcej: www.tygodnik.onet.pl/fundacja-tygodnika-powszechnego
Krakowskie Biuro Festiwalowe to wiodąca polska instytucja realizująca najważniejsze wydarzenia kulturalne w skali kraju i Europy.
Jest operatorem programu Kraków Miasto Literatury UNESCO
i w ramach promocji czytelnictwa podejmuje szereg działań związanych z literaturą m.in. spacery literackie, drugie życie książki,
literackie ławki (Kody Miasta) czy stworzenie mobilnej aplikacji
Czytaj KRK! Organizuje prestiżowe festiwale: literacki Festiwal
Conrada i poetycki Festiwal Miłosza, jak również festiwale Misteria
Paschalia i Sacrum Profanum. Jest także promotorem projektów
kulturalnych: Festiwal Muzyki Filmowej, Międzynarodowy Festiwal
Kina Niezależnego PKO OFF CAMERA czy cykl Opera Rara. KBF
jest także wydawcą magazynu „Karnet”, operatorem Centrum
Kongresowego ICE Kraków oraz Krakow Film Commission, a także operatorem wydarzeń kulturalnych w TAURON Arenie Kraków.
Dodatkowo administruje punktami sieci informacji miejskiej
InfoKraków oraz prowadzi portale tematyczne tj. Krakow.travel,
czy Kids In Kraków.
Więcej na: www.biurofestiwalowe.pl
51
Z A P I SZ W K A LEN DA R ZU
Czytaj pl!
Rusza największa akcja promująca
czytelnictwo w Polsce!
Trzysta wypożyczalni darmowych e-booków pojawi się już
1 października na ulicach największych polskich miast. W każdym z nich będzie można na miesiąc wypożyczyć jedną z dwunastu książek, m.in. najnowszą powieść Marka Krajewskiego,
bestsellerową opowieść o designie Marcina Wichy i zabawne
opowiastki dla dzieci Marcina Prokopa. Czytaj PL! to pierwsza
tego rodzaju akcja na świecie organizowana na taką skalę.
W wypożyczalnie e-booków zostaną zamienione nośniki reklamowe na przystankach komunikacji miejskiej w Krakowie, Gdańsku,
Katowicach, Poznaniu, Warszawie, i Wrocławiu. Aby wypożyczyć
książkę, wystarczy pobrać aplikację mobilną Czytaj PL!, a następnie zeskanować przy jej pomocy kod QR umieszczony na plakacie przy okładce danej książki. E-książki będzie można czytać na
smarfonie lub tablecie. – Czytaj PL! promuje na wcześniej nie znaną
w Polsce i Europie skalę korzystanie z literatury przy użyciu nowych
technologii. Zakładamy, że z darmowych wypożyczalni skorzysta
nawet 100 tysięcy osób – mówi Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego organizującego kampanię. Patronem
merytorycznym akcji został Instytut Książki, a jej ogólnopolski zasięg stał się możliwy dzięki zaangażowaniu partnerskich miast. –
To bodaj pierwszy przypadek takiej współpracy z innymi miastami.
Połączyliśmy siły w pięknej sprawie i wierzymy, że wspólnie zdziałamy wiele dobrego – dodaje Izabela Helbin.
Kampania miała już wcześniejsze odsłony wyłącznie w Krakowie.
Wtedy z wypożyczalni darmowych e-booków skorzystało kilkanaście tysięcy osób. – To sukces poprzednich edycji zachęcił nas do
wyjścia z projektem poza obszar Krakowa. Naszą ambicją było sprawić, aby projekt stał się ogólnopolską akcją promującą czytelnictwo
w nowoczesnej i przyjaznej odsłonie. Mamy nadzieję, że to dopiero
początek i kolejne edycje akcji będą jeszcze ciekawsze – mówi Mateusz Tobiczyk z platformy e-bookowej Woblink.com, która organizuje akcję wraz z Krakowskim Biurem Festiwalowym.
Wśród tytułów, które będzie można wypożyczyć w trzystu e-bibliotekach, znalazły się zarówno bestsellery, jak i bardziej ambitne
publikacje. Do dyspozycji miłośników nowych technologii i kryminału będą powieści: „Arena szczurów” Marka Krajewskiego, „Kasacja” Remigiusza Mroza i „Inna dusza” Łukasza Orbitowskiego. Także dla fanów mocnych historii w e-bookowych wypożyczalniach
umieszczono bezkompromisowe rozmowy Patryka Vegi z policjantami – „Złe psy. W imię zasad” i pierwszy thriller 2.0 – „Notebook”
Tomasza Lipko. Miłośnicy wielkiej literatury będą mogli przeczytać
jedną z najważniejszych skandynawskich powieści XX wieku – „Kolosa” Finna Alnaesa. W wypożyczalniach Czytaj PL! nie zabrakło
też głośnej pozycji „Jak przestałem kochać design” Marcina Wichy. Listę dostępnych pozycji zamykają: ostatnia powieść z serii
Uniwersum Metro 2033 – „Otchłań” Roberta J. Szmidta, zabawna
czeska powieść „Ostatnia Arystokratka” Evžena Bočka, reportaże
o trzydziestolatkach pochodzących z małych miasteczek zebrane
w tomie „Zaduch” Marty Szarejko, a także „Obietnica Łucji” Doroty
Gąsiorowskiej.
Darmową aplikację Czytaj PL! można pobrać w sklepach App Store i Google Play. Akcja Czytaj PL! będzie trwała od 1 do 31 października. Więcej informacji o akcji można znaleźć na stronie www.
czytajPL.pl. We wszystkich miastach drogę do ciytylightów z najlepszymi książkami pomoże czytelnikom znaleźć aplikacja mobilna
jakdojade.pl.
Organizatorzy:
Krakowskie Biuro Festiwalowe – operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO oraz platforma e-bookowa Woblink.com.
Miasta Partnerskie: Gdańsk, Katowice, Poznań, Wrocław.
Wydawnictwa Partnerskie: Czwarta Strona, Dom Wydawniczy
PWN, Insignis Media, Karakter, Od deski do deski, Stara Szkoła,
Wielka Litera, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Otwarte,
Znak, Znak Emotikon i Znak Literanova
Projekt dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Promocja Czytelnictwa.
52
ART YK UŁ
Nowe,
ilustrowane
wydanie
Harry’ego
Pottera
53
A RT YKU Ł
Moje życie
z Harrym
Minęło już piętnaście lat od
polskiej premiery pierwszego
tomu Harry’ego Pottera.
Zapytaliśmy potterheads,
kim jest dla nich nastoletni
czarodziej 15 lat później
Pierwsza część ilustrowanej edycji bestsellerowego cyklu
J.K. Rowling Harry Potter już w księgarniach!
Po piętnastu latach od polskiej premiery Harry’ego Pottera pottermaniacy ponownie świętują! 6 października 2015 roku jednocześnie
w księgarniach na całym świecie pojawiło się długo oczekiwane ilustrowane wydanie pierwszej części cyklu – Harry Potter i kamień filozoficzny.
Nie należy się dziwić zainteresowaniu, jakie wzbudziła premiera,
bo trudno znaleźć większy fenomen czytelniczy! Książki Rowling
uwielbiane na całym świecie (zostały przetłumaczone na 78 języków!) sprzedano w liczbie ponad 450 milionów egzemplarzy, a na
ich podstawie nakręcono 8 kinowych przebojów.
Mimo że opowieść Rowling dotyczy jedenastoletniego chłopca
i skierowana jest do dzieci, to dotychczasowe wydania ukazywały
się bez ilustracji. Nowa edycja ma 256 stron i większość jest ilustrowana. Autorem ilustracji jest Brytyjczyk Jim Kay, zdobywca
nagrody Kate Greenway Medal, który znany jest już polskim czytelnikom – ilustrował wydaną w 2013 roku książkę Patricka Nessa
Siedem minut po północy.
Jestem ogromnie podekscytowany faktem, że mogłem zaplanować
wygląd bohaterów, odzieży, architektury i krajobrazów do książek
o Harrym Potterze. W powieściach jest zawarte wszystko, chciałem
zatem wnieść to, co potrafię, by w pełni i jak najlepiej ukazać głębię
historii stworzonej przez Rowling.
Wszystkie ilustracje pochodzą z nowego wydania
Harry Potter i kamień filozoficzny Wydawnictwa Media Rodzina,
http://mediarodzina.pl/prod/1213/Harry-Potter-i-Kamien-Filozoficzny).
Ilustrował Jim Kay
Artysta jednej ilustracji nie mógł poświęcić więcej niż kilka dni,
bo musiał ich stworzyć ponad 100. Szukał inspiracji wśród ludzi
i miejsc, które dobrze zna. Postać Hermiony, na przykład, wzorowana jest na jego siostrzenicy.
Ilustrowane wydanie ukazało się w twardej oprawie w obwolucie,
z zakładką-wstążeczką oraz kapitałką.
H
arry’ego Pottera znam od dziecka. Kiedy owego lipcowego
dnia – tak bardzo niepostrzeżenie i bez zapowiedzi, jak można to sobie tylko wyobrazić – pojawił się w domu u młodego
mnie, ani się obejrzałem, a zostaliśmy kumplami na zabój. Świetnie
się dogadywaliśmy, bo byliśmy rówieśnikami. Spędzaliśmy więc razem masę czasu i nie przychodziło nam do głowy, żeby się nudzić.
Był to niewątpliwie okres pełen magii (która w jakimś sensie towarzyszy mi do dziś). Dopiero bowiem dzięki przygodom nastoletniego
czarodzieja odkrywałem, co tak naprawdę znaczy czytać. Do tego
czasu nie znajdywałem wiele przyjemności w lekturze, a tu proszę –
po raz pierwszy nie można mnie było oderwać od książki po dobroci.
Kolejne tomy Harry’ego Pottera wywierały na mnie takie wrażenie,
że rzadko poprzestawałem na jednokrotnym ich przeczytaniu. Wyrwany ze snu w nocy potrafiłem bez pudła wskazać, jakich zaklęć
i w którym rozdziale danej części użyto. Byłem potteromaniakiem.
Bo przecież zanim nadeszła epoka młodego czarodzieja z blizną,
literatura dla dzieci i młodzieży była inna, dalece mniej wciągająca – przynajmniej z perspektywy niżej podpisanego. Może więc
dlatego ukazanie się w Polsce bestsellerowej serii odmieniło moje
i – jak podejrzewam – nie tylko moje spojrzenie na literaturę. Któż
mógłby pomyśleć, że śledzenie zwykłych, zapisanych na papierze
liter może być do tego stopnia fascynujące? Liter, które kojarzyły
się z bezbarwnymi, czytanymi raczej z przymusu pozycjami z listy
lektur? A jednak, ku mojemu największemu zdziwieniu, jako dzieciak zainteresowany dotąd przede wszystkim grami video, zyskałem nowe, dużo bardziej rozwijające hobby.
Dziś nie spotykam się z Harrym już tak często. Cóż poradzić – nasze
drogi się rozeszły. Ja musiałem iść dalej, a on z chwilą zakończenia swej wielkiej przygody zawisł niejako między jednym a drugim
krokiem. Od tamtego czasu pochłonąłem jednak setki książek.
Wiele z nich pozostawiło we mnie trwałe ślady, w dużej mierze
mnie ukształtowało. Gdyby jednak nie Harry, być może wszystko
potoczyłoby się inaczej. Może słowo pisane nie byłoby teraz moją
pasją i sposobem na siebie. Może, podążając nadal szlakiem wytyczonym przez bohatera brytyjskiej serii, nie zajrzałbym do poważniejszej literatury.
Dla mnie Harry Potter to wspomnienia ekscytujących, ale i wzruszających chwil, ulubieni bohaterowie, proste, uniwersalne prawdy.
Przede wszystkim jednak brama do świata książki, przez którą nie
ma powrotu, gdy już się ją przekroczyło. Czasem o Harrym zapominam, ale o tym, co zrobiła dla mnie pani J.K. Rowling, ucząc czytać naprawdę, nie zapomnę nigdy.
Grzegorz Dzięgelewski
54
ART YK UŁ
55
A RT YKU Ł
Coś, co do niedawna wydawało się niemożliwe i było synonimem
kary lub przynajmniej szkolnego obowiązku, teraz stało się dla
mnie odskocznią od realnego świata, w którym wszystko było
przewidywalne. Czytanie – ciekawa rozrywka, zapomniana albo
traktowana jak tortura rodem z najlepszych lat Wielkiej Inkwizycji.
Książka pozwala otworzyć drzwi do świata wyobraźni, ale to już od
nas zależy, czy i jak przez nie przejdziemy.
Jak się domyślacie, kolejne części pochłonąłem niemal od razu.
Walka z bazyliszkiem, wywoływanie petronusa na lekcjach profesora Lupina czy mierzenie się z Tym-Którego-Imienia-Nie-WolnoWymawiać stało się częścią mojego życia. Oczekiwanie na premiery kolejnych tomów przeplatane było oczekiwaniem na premiery
kolejnych części filmów o małym czarodzieju, buszowaniem po rodzących się internetowych stronach fanowskich, na których spotykałem podobnych sobie. Premiery książek były dla mnie swoistym
świętem i wszyscy dookoła wiedzieli, że dwa lub trzy dni od wydania
książki nie ma mnie dla nikogo – ważniejsze od obiadu było obserwowanie poczynań Zakonu Feniksa w walce ze Śmierciożercami,
odkrywanie kim jest tytułowy Książę Półkrwi, a ostatecznie zebranie wszystkich Insygniów Śmierci.
P
atrząc wstecz, do roku 2003, muszę przyznać, że był on dla
wszystkich bardzo ważny. Referendum akcesyjne, w którym
Polska opowiedziała się za Unią Europejską, początek wojny
w Iraku, dwa złote medale dla Adama Małysza na Mistrzostwach
Świata w Predazzo. Jednak dla 11-latka, który myślał o wszystkim,
ale nie o sprawach ważnych dla całego świata, najważniejszy był
chłopiec, który przeżył. Chłopiec, który nauczył mnie cieszyć się
czytaniem książek. To Harry Potter – dla jednych postać z bestsellerowej książki, a dla mojego pokolenia postać często bliższa od
przyjaciół, która całkowicie namieszała nam w postrzeganiu książek i otaczającego nas świata.
Jak zaczęła się moją przygoda z książkami J.K. Rowling? Tak jak
większość dobrych przygód – zupełnie przypadkowo! Pamiętam
bardzo dokładnie, jak moja starsza siostra otrzymała od rodziców
pierwsze cztery części sagi o Harrym. To był początek jej ogromnej
fali popularności, która do naszego kraju dopiero docierała. Przez
kilka miesięcy nietrafiony prezent – jak początkowo wszyscy myśleli – przesiedział zakurzony na półce z książkami bez większego zainteresowania któregokolwiek z domowników. W końcu nadeszła
jesień, a wraz z nią przeziębienie. Było to jeszcze przed erą tabletów czy smartfonów! Leżenie w łóżku zdawało się męką, a propozycja: „skoro się nudzisz, to może poczytasz”, była okrutnym żartem. Jednak nie tym razem.
Przykuty do łóżka i znudzony przeglądaniem jednej i tej samej
gazety o grach komputerowych sięgnąłem po Harry’ego Pottera.
Bez większego zaangażowania zacząłem kartkować książkę. „Och,
świetnie – pomyślałem. – Nie ma obrazków. Kolejna nuda”. Jednak
z czasem kartkowanie przerodziło się w czytanie pojedynczych
rozdziałów, rozdziały zaś przerodziły się w całe dnie z Harrym,
Hermioną i Ronem, którzy odwiedzali Hagrida, pomstowali na
Severusa Snape’a i zachwycali się Wielką Salą w Hogwarcie.
Mody mijały, ale mimo upływu lat i zmian w moim życiu prywatnym czy zawodowym, Harry Potter był zawsze obok ze swoimi uniwersalnymi wartościami, które wymienić można jednym tchem:
przyjaźń, rodzina, sprawiedliwość, walka o swoje marzenia, zwycięstwo dobra nad złem i śmiercią. J.K. Rowling rozpoczynając pisanie
powieści o czarodzieju, nie przypuszczała, że tworzy dzieło, które
nie tylko zmieni jej życie, ale również sens istnienia milionów młodych (lecz nie tylko) ludzi. Dzięki niej odkryli moc książek do stwarzania światów trudnych i skomplikowanych, często podobnych do
tego, który nas otacza, ale ostatecznie dążących do równowagi
i sprawiedliwości.
Nie wiem, co czeka mnie za rogiem, nie mam pojęcia, co stanie się
w nadchodzącym roku, ale jednego jestem pewien: Harry Potter
już dołączył do literackiej pierwszej ligi i można go postawić obok
Władcy pierścieni J.R.R. Tolkiena czy Sherlocka Holmesa Artura
Conan Doyle’a. To, co autorka sagi rozpoczęła pierwszą częścią
książki w 1997 roku będzie trwało nie tylko kolejną dekadę, ale
dopóty dopóki w człowieku będzie tliła się iskra ciekawości nowego świata, który nie jest idealny, jednak jest możliwy do zmiany.
Twierdzisz inaczej? Przypomnij sobie zdanie, które widnieje na
wszystkich siedmiu częściach o ch łopcu, k tór y pr zeż y ł: „Jeśli
sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanikła, zwłaszcza
wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś MUGOLEM!” Od pierwszego wydania książki Harry Potter i kamień filozoficzny ciągle daje
do myślenia, czyż nie?
Drogi Mugolu! Od 6 października jest w księgarniach pierwszy tom
powieści o młodym czarodzieju z setką pięknych ilustracji, które
zaspokoją nawet największego malkontenta, więc argument o braku obrazków w książce także odpada!
Wojciech Karkoszka
T
o już ten czas. Skończyłem dwadzieścia trzy lata i najwyższa pora przeczytać Harry’ego Pottera. Od początku do końca, od Kamienia filozoficznego do Insygniów
śmierci. Pierwszy raz? Nie, trzeci.
Moje pierwsze podejście do Harry’ego Pottera przypadło na czas
podstawówki. Miałem tyle lat co młody czarodziej, dorastałem
z nim i razem przeżywaliśmy jego przygody. To była dla mnie
świetna „przygodówka”, przenosiła mnie w inny świat. Nie potrafiłem się oderwać od książki. Pierwsza seria, która tak bardzo mnie
wciągnęła i zawróciła mi w głowie.
Po około sześciu latach wróciłem do serii. Nie miałem książek
w domu, ale na szczęście miała je moja dziewczyna, więc wystarczyło tylko po nie sięgnąć. W trzy tygodnie pochłonąłem całość,
nie mogąc nadziwić się ogromowi szczegółów, które umknęły mi
podczas pierwszego czytania. Niewiarygodne, jak różnie tę samą
książkę czyta dwunasto- i dwudziestolatek. Odkrywanie świata
Harry’ego na nowo, ze świeżym spojrzeniem, gdy wiele się już zapomniało, było dla mnie świetną przygodą.
Co zdziwiło mnie najbardziej? Chyba wątek rodzącego się uczucia między Harrym i Ginny. Kiedyś byli dla mnie po prostu fajną
parą. Trochę musieli się wzajemnie „rozpracować” i tyle w temacie. Przy drugim czytaniu zacząłem zauważać, jak subtelnie J.K.
Rowling wprowadza wątek rodzącego się między nimi uczucia.
Przykład? Gdy na lekcji u profesora Slughrona pokazano eliksir
Felix Felicis, uczniowie dowiedzieli się, że jego zapach jest dla każdego inny. Płynne szczęście pachniało jak coś, co jest dla danej
osoby najważniejsze, bliskie sercu. Harry’emu zapach skojarzył
się ze świeżo skoszoną trawą i zapachem kwiatów, których nie
był w stanie dokładnie określić. Jakiś czas później podczas posiłku przy wspólnym stole Harry nagle poczuł ten zapach. Myślał,
że ktoś w pobliżu ma eliksir. Rozejrzał się, ale dostrzegł „tylko”
Ginny. Długo nie zdawał sobie sprawy z tego, co do niej czuł. Nie
rozumiał też zazdrości na widok Ginny z innym chłopakiem. To
uczucie zostało opisane jako potwór, który budził się w jego wnętrzu i nie dawał o sobie zapomnieć.
Teraz, gdy ponownie wybieram się w podróż do świata Harry’ego,
zastanawiam się, co tym razem mnie tam czeka, co nowego odkryję, czego się dowiem. To świetne uczucie zdać sobie sprawę z tego,
że „rozumiem coraz więcej”. Ale jeszcze lepsze jest to, że nigdy nie
można mieć pewności, że zrozumiało się „wszystko”.
Bartek Werewka
Chcesz zawsze wiedzieć
pierwszy o tym, że nowy
numer magazynu BOOK UP!
jest już dostępny?
Subskrybuj nasz newsletter!
PRZEJDŹ DO FORMULARZA
www.woblink.com/pl/bookup
Skąd wziąć
Podobał Ci się magazyn?
strona
Podziel się z nami opinią
i wypełnij krótką ankietę!
aplikacje
PRZEJDŹ DO ANKIETY
www.bit.ly/ankietabookup

Podobne dokumenty