Radość i trwoga bibliografizmu

Transkrypt

Radość i trwoga bibliografizmu
15.01.2010
LITERATURA
licha w żadnym barze, tylko kupioną w sklepie flaszkę wypić
w domu po kryjomu.
Małe
abecadło
prohibicji
A
Anti–Saloon League – „Liga Antysaloonowa”. Ta, założona
w roku 1893 w Ohio, organizacja
propagująca trzeźwość była wiodącym lobbystą na rzecz prohibicji w USA. Postulaty Ligi cieszyły
się solidarnym poparciem kilku,
skądinąd rywalizujących ze sobą,
kościołów protestanckich. Jeden
z jej liderów, niejaki Wayne Wheeler, był współautorem projektu
Narodowej Ustawy Prohibicyjnej,
zwanej potocznie „ustawą Volsteada”. Jak stąd widać, nie tylko
we współczesnej Polsce za pisanie ustaw brali się sami lobbyści.
Nazwa Anti–Saloon League nawiązywała do jednego z celów
działalności Ligi, jakim było zwalczanie saloonów, czyli popularnych lokali z wyszynkiem,
przedstawianych (niekiedy zasadnie) również jako domy rozpusty
i jaskinie hazardu.
B
Bathtub gin – dosł. „gin
z wanny”. Z grubsza to samo, co
moonshine, ale pędzone w warunkach miejskich, czyli często w łazienkach. Niczym w komedii
Barei „Poszukiwany, poszukiwana”, w epizodzie z „profesorem” prowadzącym w swojej
łazience „badania nad zawartością cukru w cukrze”.
C
Capone, Al, a dokładniej:
Alphonse Garbiel Capone
(1899–1947). Gdyby nie pole do popisu stworzone przez prohibicję,
nie zaszedłby w swym gangsterskim fachu na takie szczyty, na
jakie zaszedł. Nie zarabiałby milionów dolarów rocznie, nie zmusiłby mieszkańców Cicero
w stanie Illinois do poparcia jego
kandydata na burmistrza, nie
stałby się postrachem Chicago,
nie zwróciłby na siebie uwagi Elliota Nessa i nie nakręcono by
o nim żadnego filmu. A zamiast
trafić w końcu na 8 lat do więzienia za niepłacenie podatków, Capone pozostałby do końca jednym
z przeciętnych brooklińskich
gangsterów. I tylko kiła układu
nerwowego oraz charakterystyczna blizna na gębie (stąd
ksywka Scareface), nie miały żadnego związku z prohibicją, bo Capone został zarażony i oszpecony
już wcześniej.
K
Kansas. Wprowadzenie w roku
1920 panamerykańskiej prohibicji
w tym stanie nie zrobiło większego wrażenia. Tam prohibicja
uchwalona na szczeblu stanowym obowiązywała już od roku
1881, a zniesiona została dopiero
w roku 1948. I aż do roku 1987 (!)
nie można było się tam napić kie-
M
Moonshine – dosł. „Księżycowa
poświata”, a po naszemu bimber.
Jego polski odpowiednik to „KPN,
czyli Koniak Pędzony Nocą”.
Nazwa ta była popularna w latach
80., gdy władze PRL praktykowały namiastkę prohibicji w postaci kartek na alkohol.
Amerykanie, zwłaszcza mieszkający na wsi, też lubili pędzić nocą,
przy świetle księżyca.
N
Ness, Eliot (1903–1957). Z pochodzenia Norweg, z zawodu główny
tropiciel Ala Capone’a, przynajmniej po tym, gdy został funkcjonariuszem Bureau of Prohibition
i stanął na czele grupy operacyjnej o nazwie „Nietykalnymi”, zwanej tak za sprawą odporności na
korumpowanie przez alkoholowe
waniem nielegalnego alkoholu,
niekoniecznie rumu. Bez przemytu z Kanady, Meksyku czy Karaibów zaspokojenie popytu na
alkohol w wielkich miastach byłoby w czasach prohibicji niemożliwe. Legendarnym
„rum–runnerem” został niejaki
William S. McCoy, który trunki
produkowane na Bahamach dostarczał na Florydę. Kupiecka
uczciwość McCoya też była legendarna, bo w tym biznesie
rzadko spotykana. Jego towar
miał tyle procentów, ile miał
mieć. Stąd wzięło się powiedzenie „Real McCoy” – ten jedyny
prawdziwy, nieoszukany.
S
Speakeasy – rzeczownik odsłowny od wyrażenia „mów
ostrożnie”, oznaczający lokal
z nielegalnym wyszynkiem, którego drzwi otwierała znajomość
udzielanych poufnie haseł. Inaczej niż przaśne meliny zwane
z kolei blind pig („ślepa świnia”),
speakeasies przybierały niekiedy postać eleganckich klu-
„Droga pijaństwa” – litografia Nathaniela Curriera z roku 1846;
przykład XIX-wiecznej propagandy antyalkoholowej
FOT. EN.WIKIPEDIA.ORG
podziemie Chicago. Zebranie dowodów na łamanie przez Ala Capone’a prawa podatkowego było
największym sukcesem Nessa.
Później wiodło mu się gorzej.
W latach 40. zwalczał prostytucję
wokół baz US Army. Potem, bez
powodzenia, próbował zostać
burmistrzem Cleveland, a tuż
przed śmiercią w wieku lat 54 (na
atak serca), został współautorem
książki pt. „Nietykalni”, odcinając
ostatnie kupony od dawnej, prohibicyjnej sławy.
O
Osiemnasta poprawka – poprawka do Konstytucji Stanów
Zjednoczonych, która, po jej ratyfikowaniu przez wszystkie
ówczesne stany, umożliwiła
wprowadzenie prohibicji jako
prawa federalnego. W roku 1933
osiemnastą poprawkę unieważniła poprawka dwudziesta pierwsza.
P
Prohibition Bureau, a poprawniej: Bureau of Prohibition. Powołana przez Narodową Ustawę
Prohibicyjną formacja federalna
o uprawnieniach policyjnych zajmująca się ściganiem przestępstw przeciwko tejże ustawie.
To właśnie jej najsławniejszym
funkcjonariuszem był Eliot Ness.
R
Rum–runners (zwani także bootleggers) – przemytnicy oraz
ludzie zajmujący się transporto-
bów z jazzem na żywo. Podczas
policyjnych nalotów natrafiano
w nich na lokalnych notabli,
stróżów prawa oraz innych powszechnie szanowanych obywateli.
V
Volstead Act – „Ustawa Volsteada”, czyli Narodowa
Ustawa Prohibicyjna. Opisała
ona w szczegółach to, o czym
milczała nader zwięzła osiemnasta poprawka do Konstytucji
Stanów Zjednoczonych. A milczała choćby o definicji „napoju
odurzającego” (intoxicating beverage), za który ustawa Volsteada uznała każdy napój
zawierający ponad pół procent
alkoholu etylowego. Ówczesny
prezydent Woodrow Wilson
ustawę zawetował; po części
dlatego, że była bublem legislacyjnym, a po części w zamiarze
uchronienia przed jej zakusami
wina i piwa, ale Kongres jego
weto natychmiast odrzucił.
W
Wine brick – dosł. „klocek
winny”, a w rzeczywistości koncentrat soku z winogron, z którego łatwo było po
rozcieńczeniu wodą i odstawieniu do fermentacji zrobić domowe wino, czego ustawa
prohibicyjna nie zabraniała. Producenci „klocków winnych”, by
uniknąć kłopotów z prawem, ich
instrukcję obsługi oznaczali na
opakowaniach jako „ostrzeżenie” przed możliwością wywołania niepowołanej fermentacji.
DOBROSŁAW RODZIEWICZ
Radość i trwoga
bibliografizmu
Na marginesie porządków wokół dzieł Czesława
Miłosza
Marcin Wilk
W
salonie
krakowskiego
mieszkania Czesława Miłosza przy ul. Bogusławskiego
regały z książkami stoją poustawiane w tajemniczym porządku.
W tajemniczym – bo nie za bardzo wypada podejść do półki
i kolejno odczytywać tytuły. Prywatne biblioteczki są jak otwarte
pamiętniki. Nie tylko mówią
o pasjach i zainteresowaniach
właścicieli, ale często zdradzają
doświadczenia i smak egzystencji. Zwłaszcza u tych, u których
– jak u Miłosza – książki są
czymś więcej niż ozdobą salonu.
Mimo wszystko nie mogę się
powstrzymać. Rzucane co jakiś
czas na boki dyskretne spojrzenia budzą moją podejrzliwość
wobec cichej dyscypliny, wedle
której muszą być ustawione te
tomy. Powoli czarne okładki lokują się w jednym kwadracie,
książki albumowe w drugim.
Inny rządek stanowią broszury.
Na jeszcze innej półce są mniejsze formaty. Ten porządek jest
zatrważający. Do tego stopnia, że
nie zawsze mogę się skupić na
tym, co mówi Agnieszka Kosińska, przez ostatnie osiem lat życia Miłosza, sekretarka poety.
Jest drobna i niepozorna.
Wygląda raczej jak dziewczynka,
która właśnie wybiegła z gimnazjum.
Jak na dobrą gospodynię
przystało na stoliku postawiła
czajnik z herbatą, filiżanki i grubą (ponad 800 stron!) książkę:
„Czesław Miłosz. Bibliografia
druków zwartych” jej autorstwa.
Próbujemy rozmawiać o tej publikacji, ale jakoś dialog ucieka
w innych kierunkach.
– Ja chcę robić rzeczy tylko
ważne. Nie mam czasu na rzeczy
mało ważne – mówi Kosińska,
podnosząc filiżankę z herbatą.
I wybucha za chwilę śmiechem.
Rzeczywiście, jak nastolatka.
***
Sprawy wyglądają jednak poważnie. Nad „Bibliografią druków zwartych” Kosińska spędziła dwa lata. Tyle zajęło: kolekcjonowanie wszystkich wydań książek Miłosza, od debiutu poetyckiego w 1930 roku do 2008
roku; rozpisanie pierwszych wydań, następnych, wydań drugoobiegowych, tłumaczeń (których
w przypadku tego twórcy było
trochę); a szczegółowo: spisanie
adresów wydawniczych, tytułów, podtytułów, imion i nazwisk
współautorów, nazw wydawniczych, miejsc i roku wydania,
liczby stron lub kart numerowanych i nienumerowanych; a dalej: adnotacji zawierających informację o gatunku literackim,
o procesie powstania utworów,
miejscu w dorobku autora, edytorskich decyzjach autora, podstaw do wydania, zmian w sto-
sunku do wydania pierwszego,
serii, nazwisk redaktorów, edytorów, ilustratorów, autorów
zdjęć, projektantów okładek, typografów, korektorów; i wreszcie: informacji o zawartościach,
mottach, wstępach, przemowach, notach, poszczególnych
częściach utworu właściwego,
uwzględniających ich dalszy podział na rozdziały oraz podrozdziały, posłowia, noty edytorskie...
– Po co to wszystko? – pytam.
– Jak to po co? – dziwi się Kosińska. – Nie ma dnia, w którym
nie dostałabym e–maila czy telefonu z pytaniami typu: A jaki to
ma pełny tytuł? Czy ów utwór
wszedł do tej czy innej książki?
Może orientuje się pani, czy ta pozycja została wydana w tym języku?... A ja przecież głowy do tego
nie mam. Musiałam wszystko
sprawdzać. Ręcznie – śmieje się
znowu jak nastolatka.
Jednak mnie naprawdę nie
jest do śmiechu. Czuję, że coś tu
nie gra. Porządek na półkach
z nieznanymi tytułami wciąż
mnie niepokoi.
***
Kiedy sekretarka Miłosza wybiega do kuchni, przystępuję do
energicznego działania. Robię
prędką wiwisekcję na półkach
noblisty. Okazuje się, że większość książek stanowią dzieła...
samego Miłosza. Czarna kolekcja będąca rezultatem wspólnego przedsięwzięcia WL–u i Znaku. Różnojęzyczne wydania kolejnych książek. Przekłady i spe-
– Ja chcę robić
rzeczy tylko
ważne. Nie
mam czasu na
rzeczy mało
ważne – mówi
Kosińska.
cjalne edycje. Te 800 stron to
nie żarty. Sytuacja staje się coraz
bardziej przerażająca. Kosińska
krząta się w kuchni (Cytrynę?
A w ogóle może kawy się napijesz?), ja wertuję grubą księgę.
Zatrzymuję się na przypadkowym haśle:
„Zdobycie władzy. Paryż: Instytut Literacki 1955, 159 s. Powieść. Powstała w roku 1952
w Dordogne (południowo–zachodnia Francja), według informacji autora, w ciągu dwóch letnich miesięcy, z myślą o międzynarodowym konkursie organizowanym przez Centre Europeen
de la Culture w Genewie, którego główną nagrodą była ufundowana przez Communaute des
Guildes du Livre nagroda Prix
MAGAZYNPIĄTEK
C7
Litteraire Europeen. Według regulaminu konkursu powieść
miała być przedstawiona w jednym z języków zachodnioeuropejskich. Kandydatury zgłaszały
jury narodowe. Powieść Czesława Miłosza zgłosili pisarze francuscy. Nagroda główna wynosiła
2500 franków szwajcarskich
oraz wydanie w sześciu językach
w łącznym nakładzie 100 tysięcy
egzemplarzy. Przekładu na język
francuski dokonała (przy współpracy z autorem) inicjatorka powstania tej powieści, zaprzyjaźniona z Czesławem Miłoszem filozofka Jeanne Hersch. Powieść
zdobyła 24 marca 1953 roku (ex
aequo z powieścią niemieckiego
pisarza Wernera Warsinsky’ego
Kimmerische Fahrt) nagrodę
główną. „Suma 2500 franków
szwajcarskich (wtedy spora)
mniej znaczyła niż wydania
przez kluby książki w Szwajcarii
i Francji. W ten sposób mogłem
jakoś utrzymać się z pióra i sprowadzić do Francji rodzinę” (zapis z 23 maja 1988 r. w Roku myśliwego)...”.
– Każde takie hasło wymagało osobnej pracy i obejrzenia każdego druku – mówi Kosińska,
stawiając świeżą herbatę na stole. I tłumaczy, że w innych wypadkach pomocne okazały się
istniejące bibliografie i pomoc
wielu redaktorów, na czele ze
ściśle współpracującymi z Kosińską Jackiem Błachem i Kamilem Kasperkiem. Poza dokładnym opisem dzieł w aneksie
tomu znalazł się tekst prof. Jadwigi Czachowskiej, opowiadającej na temat relacji o dziejach hasła „Czesław Miłosz” w „Słowniku współczesnych pisarzy polskich”. Jest wreszcie w tym tomie – co stanowi zupełne novum
wobec dotychczasowych bibliografii – dokładny indeks poszczególnych tytułów dzieł.
Dwa lata intensywnej pracy.
Tysiące kartek i godzin.
– Dwa lata? – dopytuję.
– Dwa – potwierdza Kosińska.
– A życie gdzie?
– To było życie! – Kosińska
spokojnie sięga po filiżankę.
***
W drodze do domu, taszcząc
z Bogusławskiego tomiszcze,
nie wytrzymuję i zaglądam jeszcze raz na chwilę do „Bibliografii”. Tajemne siły kierują mnie
wprost do następującego zdania: „Jego [Czesława Miłosza]
wielką pasją były słowniki, leksykony i kompendia encyklopedyczne”.
Na drugi dzień rozradowany głos Kosińskiej rozbrzmiewa w telefonie: – Aha. Zapomniałam jeszcze powiedzieć, że
to dopiero początek. To znaczy,
że będą kolejne tomy bibliografii. No to pa!
Agnieszka Kosińska, „Czesław Miłosz.
Bibliografia druków zwartych”, Oficyna
Wydawnicza AFM i Instytut Dokumentacji
i Studiów nad Literaturą Polską, Kraków
– Warszawa 2009.