Rozpacz jest nowa, a nadzieja stara?

Transkrypt

Rozpacz jest nowa, a nadzieja stara?
tajniki warsztatu
Rozpacz jest nowa,
a nadzieja stara?
WÊród wielu zadaƒ literatury niezmienne wydaje si´ to, aby u∏atwia∏a ona
cz∏owieczà egzystencj´, porzàdkowa∏a Êwiat i dawa∏a wskazówki, jak ˝yç,
aby zyskaç szcz´Êcie; jak opanowaç l´k egzystencjalny, prze∏amaç strach
przed Êmiercià i zyskaç nieÊmiertelnoÊç.
■ AGNIESZKA KWIATKOWSKA
J
ednà z podstawowych obaw cz∏owieka jest
l´k przed Êmiercià. Cz∏owiek – rozdarty egzystencjalnie, skazany na t´sknot´ za nieosiàgalnà harmonià – szuka pocieszenia
w sztuce. Usi∏uje przezwyci´˝yç poczucie chaosu i odsunàç groz´ nieuchronnej Êmierci.
Teksty kultury sà mi´dzy innymi Êwiadectwem
poszukiwania odpowiedzi na najistotniejsze
pytania.
Sztuka – jak zaczarowany instrument, którego melodia potrafi rozgoniç smutek – niesie
pocieszenie i nadziej´.
Lutni moja, ty ze mnà; bo twe wdzi´czne strony
Cieszà umys∏ trapiony,
A troski nieuÊpione
Pr´dkim wiatrom podajà za morze czerwone.
– precyzowa∏ rol´ poezji Jan Kochanowski.
Bogurodzica – proÊba o nieÊmiertelnoÊç
Ludzie Êredniowiecza oswoili Êmierç. Sta∏a si´
ona bramà prowadzàcà ku lepszemu ˝yciu.
Ziemski padó∏ – dziedzina wojen i zarazy –
zdawa∏ si´ królestwem Êmierci, a zewszàd p∏ynàce memento mori kaza∏o pogodziç si´ z kresem doczesnej egzystencji, kierujàc uwag´
cz∏owieka ku trosce o zapewnienie duszy wiekuistej szcz´ÊliwoÊci. L´k przed Êmiercià za-
7/2004
antone
stàpi∏y obawy przed zakusami szatana, który
próbowa∏ sprowadziç cz∏owieka na z∏à drog´
i nawet w ostatniej godzinie ˝ycia zsy∏a∏ pokus´ rozpaczy, oszukaƒczo ukazujàc umierajàcemu nieosiàgalne
niebo zatworzone
i oczekujàce naƒ
piek∏o otworzone.
Wygraç nierównà walk´ móg∏ ten, kto pok∏ada∏ ufnoÊç w Bogu.
Cz∏owiek Êredniowiecza, proszàc Wszechmocnego o zbawienie, poszukiwa∏ poÊredników. Âwiat niebieski zdawa∏ mu si´ bowiem
odzwierciedleniem ziemskiej, feudalnej hierarchii. Odzwierciedleniem takiego sposobu
myÊlenia jest Bogurodzica.
Troje adresatów
Utwór otwiera apostrofa do Matki Boskiej.
Bogurodzica – s∏owo o starocerkiewnej tradycji – u˝yte zosta∏o w mianowniku pe∏niàcym
funkcje wo∏acza. W najstarszym przekazie
(odnalezionym w Kcyni pod Gnieznem, gdzie
w poczàtkach XV wieku nieznana r´ka zanotowa∏a tekst i lini´ melodycznà utworu od ponad stu lat pozostajàcego w ustnym obiegu)
starodawny charakter zwrotu otwierajàcego
pieʃ poÊwiadcza jego budowa: z∏o˝enie z ce-
415
31
tajniki warsztatu
koƒcówk´ charakterystycznà dla form przymiotnikowych sprzed przeg∏osu polskiego, co
nale˝y przypisywaç wp∏ywom wschodniej s∏owiaƒszczyzny, gdzie przeg∏os nie zaszed∏.
Foto: Fortunata Obràpalska
lownikiem bogu-rodzica. W póêniejszych zapisach z regu∏y zast´powano go bardziej nowoczesnym z∏o˝eniem dope∏niaczowym boga-rodzica. Starsza forma podkreÊla pe∏nà pokory, s∏u˝ebnà postaw´ Maryi, która urodzi∏a
Boga dla Boga.
Trójzg∏oskowo wymawiane imi´ Maryja
jest odbierane jako zdrobnienie ∏aciƒskiego
Maria. Pieszczotliwej formie imienia towarzyszy ca∏y szereg zdrobnieƒ i pozytywnie zabarwionych epitetów: dziewica (od dziewa – panna gotowa do zam´Êcia), matka (od maç, dziÊ
zachowanego niemal wy∏àcznie w frazeologizmach o zabarwieniu wulgarnym), zwolena
(wybrana), Bogiem s∏awiena (s∏awiona przez
Boga, uwielbiona przez Boga, od dawnego
czasownika bogos∏awiç, dziÊ: b∏ogos∏awiç). Co
ciekawe, epitety s∏awiena i zwolena zachowa∏y
32
416
Apostrofa do Matki Boskiej
Wbrew pozorom nie wskazuje ona g∏ównego
adresata lirycznego. Zbiorowe „ja” liryczne –
spo∏ecznoÊç wierzàcych – zwraca si´ najpierw
do Maryi, gdy˝ ona wydaje si´ wyznawcom
najbli˝sza. OÊmielajà si´ mówiç do niej w sposób pieszczotliwy i proszà o wstawiennictwo.
Bogurodzica ma uprosiç u swojego Syna spe∏nienie ludzkich próÊb. To w∏aÊnie Chrystus,
z powagà nazwany Bo˝ycem i Gospodzinem,
jest g∏ównym adresatem pieÊni. Imiona, którymi zosta∏ nazwany, sygnalizujà jego pot´g´
i wszechmoc. Bo˝yc (syn Boga) to okreÊlenie
utworzone typowym formantem: -icz, -ycz na
wschodzie s∏owiaƒszczyzny (królewicz, carewicz) oraz -ic, -yc w rejonach zachodnich
(ksi´˝yc – ksià˝´; syn ksi´dza, czyli ksi´cia).
Gospodzin – leksem oznaczajàcy pana i w∏adc´ – podkreÊla rol´ Chrystusa jako w∏adcy
Êwiata. Zanoszàc proÊby do osoby tak pot´˝nej, dobrze mieç mo˝nych or´downików. Modlàcy powo∏ujà si´ te˝ na postaç Chrystusowi
szczególnie bliskà – na Jana Chrzciciela.
Twórcy Êredniowieczni ch´tnie eksponowali zwiàzek pomi´dzy Jezusem a jego o pó∏
roku starszym kuzynem – synem Êw. El˝biety.
W czasie spotkania brzemiennych matek,
mi´dzy dzieçmi nawiàza∏a si´ szczególna
wi´ê. Na dêwi´k g∏osu Maryi Jan poruszy∏ si´
w ∏onie El˝biety. ApokryfiÊci dopowiadajà, ˝e
Jan zosta∏ wówczas ochrzczony Duchem Êw
i uwolniony od zmazy grzechu pierworodnego, a w Marii widzà akuszerk´ i pierwszà piastunk´ tego, który mia∏ póêniej ochrzciç Chrystusa w Jordanie.
S∏owo a obraz
Szczególny zwiàzek Jezusa, Jana i Marii –
zwany ideà trina sanctitas – by∏ ˝ywo poÊwiadczany przez literatur´ i obecny w tradycji ludowej. Znalaz∏ te˝ swoje odzwierciedlenie
w wyobra˝eniach plastycznych zwanych deesis
(z gr. proÊba, modlitwa) bàdê trimorphion. Na
tych przedstawieniach widnieje Chrystus Pan
i W∏adca WszechÊwiata, zasiadajàcy na tronie
polonistyka
Panto
tajniki warsztatu
Na nic zda si´ jednak szcz´Êliwe ˝ycie, jeÊli
z t´czy. U stóp tronu stojà: Matka Boska i Jan
u jego kresu czyha z∏owroga Êmierç. Strach
Chrzciciel, zanoszàcy do Wszechmocnego
przed nià mo˝e prze∏amaç wiara w ˝ycie
ludzkie modlitwy. Takie upostaciowanie, powieczne, w wiekuisty przebyt, i modlitwa o niechodzàce ze Wschodu, zyska∏o popularnoÊç
biaƒski charakter tej wiecznoÊci. W tak upotak˝e w Polsce pod nazwà Maiestas Domini.
rzàdkowanym Êwiecie ludzie Êredniowiecza
Z pewnoÊcià znalaz∏o si´ na polichromii w Tupróbujà ˝yç szcz´Êliwie i nie obawiaç si´
mie pod ¸´czycà (XII wiek). Zgodnie z tenÊmierci. ProÊby zawarte w Bogurodzicy nie sà
dencjà zachodnià, motyw zosta∏ obudowany
szeregiem b∏ahych ˝yczeƒ. Ta pieʃ
dodatkowymi szeregami poÊrednimia∏a pomóc cz∏owiekowi
ków – nieco poni˝ej Marii i Jana
okie∏znaç niezmienny, niezale˝stan´∏o czterech cherubinów,
Byç mo˝e do
ny od epok literackich i domia w dolnym pasie umieszczono winujàcych Êwiatopoglàdów l´k
zerunki aposto∏ów.
sukcesu
przed Êmiercià.
Bogurodzicy
Màdry autor
przyczyni∏ si´
Katedry Juliana Przybosia
w∏aÊnie fakt, ˝e
Autor Bogurodzicy musia∏ byç
Ludzie Êredniowiecza wra˝liwi
odwo∏uje si´ on
cz∏owiekiem wykszta∏conym,
a
byli na j´zyk obrazu i przestrzeni.
do wyobra˝eƒ
bieg∏ym w teologii i sztuce s∏oZdawali si´ odbieraç rzeczywiwa, znawcà ∏aciny, koneserem
plastycznych.
stoÊç
przede wszystkim wzrosztuki Wschodu i Zachodu. Zakiem,
w
tym, co widzialne, upatruinspirowany ideà trina sanctitas
jàc
jednak
oznak niewidzialnego,
postanowi∏ prze∏o˝yç mow´
pe∏niejszego
Êwiata. Wyrazem ich
ikon i fresków na brzmienie sekwencji
Êwiatopoglàdu
i
pragnieƒ,
próbà prze∏amania
u∏o˝onej w doÊç nieporadnym jeszcze j´zyku
obaw i umocnienia nadziei sta∏a si´ architekpolskim. Bogurodzica zdaje si´ byç szczególtura gotycka – strzeliÊcie kierujàca ku Bogu
nym przek∏adem intersemiotycznym, werbalswe wie˝e i sklepienia, jak On pe∏na Êwiat∏a
nà ilustracjà czy dopowiedzeniem do motywu
i niemal nieskoƒczona w mo˝liwoÊciach opedeesis, zyskujàcego coraz wi´kszà popularrowania przestrzenià. Jak pisze Georges DunoÊç. Mo˝e któryÊ z biskupów nakaza∏ skoby, katedra jest wytworem bogatej i zadowomentowaç i objaÊniç wiernym popularne frelonej z ˝ycia spo∏ecznoÊci miejskiej, która
ski? Mo˝e sam autor – wra˝liwy na pi´kno
pragn´∏a zatroszczyç si´ o ˝ycie wieczne.
kultury wschodniej – chcia∏ rozÊwietliç tajemSama architektura budowli zach´caç mia∏a
nic´ „trójpostaci”? Jakkolwiek by∏o, zamiary
dusz´ do dà˝enia od tego, co zamkni´te
zrealizowano w sposób mistrzowski. Ogólnow materii, ku temu, co niewys∏owione i pospo∏eczna znajomoÊç pieÊni w XIV i XV wienadczasowe. Arcydzie∏a Êredniowiecznej arku poÊwiadcza jej popularnoÊç. Byç mo˝e do
chitektury po dziÊ dzieƒ budzà podziw, porasukcesu Bogurodzicy przyczyni∏ si´ w∏aÊnie
˝ajàc strzelistoÊcià ludzi nowych wieków,
fakt, ˝e odwo∏uje si´ ona do wyobra˝eƒ placoraz bardziej nawyk∏ych do drapaczy chmur
stycznych. Obraz ˝ywiej przemawia∏ do ludzi
i innych osiàgni´ç techniki budowlanej.
Êredniowiecza ni˝ s∏owo, zw∏aszcza s∏owo piW literaturze polskiej szczególne miejsce
sane. Jednak niegasnàca popularnoÊç pieÊni
wÊród
utworów powiàzanych tematycznie
wià˝e si´ raczej z ponadczasowym charaktez
gotyckimi
katedrami zajmuje cykl wierszy
rem proÊby kierowanej do Chrystusa. Za
Juliana
Przybosia.
Poeta dostrzeg∏ w katewstawiennictwem Jana Chrzciciela i Matki
drze dramatyczne poszukiwanie nieÊmiertelBoskiej ludzie proszà Bo˝yca, aby da∏ na ÊwienoÊci, prób´ zapisania w∏asnej historii w dziecie zbo˝ny pobyt, / Po ˝ywocie rajski przebyt.
jach Êwiata. Katedra jest dla niego przede
W tych dwóch proÊbach zamyka si´ ludzkie
wszystkim wybitnym dzie∏em, które przetrwapragnienie szcz´Êcia, pokoju i poczucia har∏o swego twórc´. Kruchy i Êmiertelny budowmonii.
7/2004
antone
417
33
tajniki warsztatu
niczy katedr mocà twórczego geniuszu wystawi∏ sobie pomnik, jeÊli nie ponadczasowy, to
z pewnoÊcià trwalszy ni˝ niejeden spi˝owy
monument. Katedralne wiersze Juliana Przybosia pochodzà z ró˝nych tomików, bezsprzecznie jednak uk∏adajà si´ w cykl. Sytuacja wyjÊciowa w kolejnych utworach jest
podobna: podmiot liryczny – miejski przechodzieƒ – staje przed katedrà Notre-Dame.
Tak dzieje si´ kolejno wierszach: Notre-Dame
(1937, z tomu Równanie serca), Przed Notre-Dame po latach (1956, z tomu Narz´dzie
Êwiat∏a), Notre-Dame III (1966, z tomu Kwiat
nieznany), Katedra jest bia∏a (1969, opublikowany w zbiorze Utwory poetyckie).
Zachwyt i przera˝enie
Nie jest ambicjà Przybosia stworzyç katedr´
ze s∏ów. Poeta opowiada przede wszystkim
o relacji jednostki z arcydzie∏em, o tym, jak
tekst kultury wchodzi w interakcj´ z cz∏owiekiem. Ten tekst jest czymÊ wi´cej, ni˝ tylko grà
ruchu zakl´tego w s∏owie, przestrzeni kreÊlonej wierszem. Katedra nak∏ada si´ na wewn´trzny Êwiat odbiorcy. Jej przestrzeƒ staje
si´ obszarem duszy ludzkiej, jej strzelistoÊç –
przepaÊcià egzystencjalnà jednostki. Cz∏owiek
Êciera si´ z arcydzie∏em, w walce okreÊliç musi swojà odr´bnoÊç. Olbrzymia katedra budzi
w nim zachwyt i przera˝enie.
W wierszu Notre-Dame katedra najpierw
widziana jest z zewnàtrz, jako z miliona z∏o˝onych do modlitwy palców wzlatujàca przestrzeƒ.
Kamienna otch∏aƒ wznios∏a si´ ku górze dzi´ki mocy spo∏eczeƒstwa po∏àczonego wspólnà
ideà, dajàcego architektoniczny, przestrzenny
wyraz swej modlitwie. Katedra przypomina
kszta∏tem z∏o˝one do modlitwy d∏onie i staje
si´ obrazem wzlotu duchowego, mistycznej
drogi ku Bogu. Si∏a duchowej wspólnoty, jednoÊç myÊli ludzkiej wynios∏a podmiot liryczny
wraz z architektonicznà przestrzenià ku wy˝ynom, ponad Êwiat. Zachwycony i przera˝ony
przechodzieƒ sta∏ si´ najwy˝ej po∏o˝onym kamieniem spoÊród tych, które z∏o˝y∏y si´ na katedralne mury. Jako sensualista PrzyboÊ
móg∏by oddaç si´ poznawaniu Êwiata. Oto posiad∏ – jak si´ zdaje – znakomity punkt obserwacyjny. Ale katedra to coÊ wi´cej, ni˝ tylko
34
418
budowla. Zgodnie z za∏o˝eniami sztuki Êredniowiecznej wpisana w porzàdek wszechÊwiata – sama stanowi wszechÊwiat w miniaturze. Cz∏owiek, który pragnie ogarnàç katedr´,
porywa si´ na rzeczy wielkie. JeÊli przestrzeƒ
architektoniczna staje si´ obrazem ludzkiej
duszy, to owa dusza musi przynale˝eç do jednostki wybitnej, zdolnej objàç sobà Wszystko.
Nie sposób bezkarnie staç na dachu Êwiata.
Literaccy poprzednicy paryskiego przechodnia za podobne doÊwiadczenia p∏acili ogromnà cen´. Dante, spoglàdajàc na wszechÊwiat,
zachwycony by∏ precyzyjnym instrumentem
spod boskiej wysz∏ym r´ki. Kordian – na górze, która jak nadajnik, jak milion z∏o˝onych
palców, prowadzi∏a ku Bogu modlitwy – odgania∏ egzystencjalny niepokój, by poczuç w sobie mo˝noÊç i ch´ç czynu. Podmiot liryczny
Przybosia znalaz∏szy si´ na szczycie patrzy
w dó∏, czyli do wewnàtrz, do Êrodka budowli,
analizujàc tak naprawd´ jej metaforyczne
znaczenia.
Wn´trze katedry
Jest wn´trzem ludzkiej duszy i kryje w sobie
tajemnice funkcjonowania kosmosu. Dante
XX wieku stojàcy na dachu Êwiata w gruncie
rzeczy spoglàda ze szczytu Êwietlistej góry
w g∏àb piekielnego leja, a poczàtek jego w´drówki jest równoznaczny z jej koƒcem. Ten
widok budzi przera˝enie i sprawia, ˝e drewniana iglica katedry wydaje si´ rzeênickim
hakiem. Podmiot liryczny staje si´ rzeênym
zwierz´ciem, przedmiotem niemal w r´kach
zyskujàcego nag∏à moc, upersonifikowanego
Wn´trza. Zdj´ty przera˝eniem spada coraz
ni˝ej, z iglicy na wie˝´, na galeri´ chimer, na
paryski bruk. To tutaj nieostro˝nego przechodnia mo˝e obryzgaç woda sp∏ywajàca ory-
Ale katedra to coÊ wi´cej, ni˝
tylko budowla. Zgodnie z
za∏o˝eniami sztuki
Êredniowiecznej wpisana
w porzàdek wszechÊwiata
– sama stanowi wszechÊwiat
w miniaturze.
polonistyka
Panto
tajniki warsztatu
ginalnymi rynnami i wypluwana przez rzygacze.
Lecz zdj´∏o mnie z iglicy jak z haka Wn´trze – przera˝enie.
Wyszydzony i opluty Êród poczwar rozdziawionych
deszczem
wiem: Co znacz´ ja ˝ywy o krok od filarów!
który na plecach Wergiliusza minà∏ Êrodek ziemi, zmieni∏ si´ zwrot wektora grawitacji.
Ogromne si∏y roz∏o˝one zosta∏y w sklepieniu
˝ebrowym. G∏azy nie spadajà z hurgotem, tylko szybujà w gór´. Ludzie nie ginà w mrokach
niepami´ci, ale dà˝à ku wysokim ideom i zapisujà si´ w historii Êwiata. Oto myÊl ludzka okaza∏a si´ pot´˝niejsza ni˝ prawa natury. JeÊli
Bóg czy Natura stworzyli przepaÊcie, cz∏owiek
zdo∏a∏ je odwróciç, przenicowaç, tym samym
dêwigajàc siebie w nieÊmiertelnoÊç, ˝eby móc
JeÊli obserwowana z daleka katedra zachwyca strzelistoÊcià, z bliska – przera˝a ogromem. G∏ówny fronton utrzymany jeszcze
w stylu romaƒskim, mroczne w deszczowy
trwaç pod hurgotem g∏azów szybujàcych coraz wy˝ej
dzieƒ wn´trze przyt∏aczajà. Kruchy okazuje
i wy˝ej
si´ byt cz∏owieka – stojàcego zawsze o krok od
(...)
Êmierci – skontrastowany z wielowiekowym
Kto pomyÊla∏ t´ przepaÊç i odrzuci∏ jà w gór´!
trwaniem katedry. Dzie∏o sztuki – po horacjaƒsku – okazuje si´ receptà na nieÊmiertelStara nadzieja
noÊç, sposobem na zmartwychwstanie. Pot´ga
W kolejnych ods∏onach cyklu katedra wyglàkatedry oparta jest na sile cz∏owieka. Pozorda inaczej. Ginie patos opowieÊci o stwórcy
nie kruchy i nieznaczàcy, to on potrafi okie∏gmachu z∏o˝onego z ˝ywych kamieni, rozp∏yznaç przestrzeƒ i zmusiç jà do pos∏uszeƒstwa,
wa si´ poczucie przera˝enia po∏àczonego
umie krzy˝e zamieniç w przydatne
z zachwytem. Poszukiwacz nadrabiny. Symboliczny pion krzy˝a,
dziei na nieÊmiertelnoÊç jest
który u Norwida stawa∏ si´ bramà,
Dzie∏o sztuki
Poró˝niony ze sobà, z dawnym Êwiatu jak drabina Jakubowa pozwala
– po horacjaƒsk
u
dà˝yç wzwy˝. ChrzeÊcijaƒska idea
tem, który
– okazuje si´
jednoczàca
wielu
pozwala
(... jak przepaÊç odrzucona ostro∏ureceptà na
wznieÊç ponadczasowe arcydziekiem w gór´!...)
nieÊmiertelnoÊç
,
∏o, a gotyckie zwieƒczenia okien
przera˝a∏ i zachwyca∏
sposobem na
stajà si´ ∏ukami, które pozwolà
Wiersz Przed Notre-Dame po
zmartwychwst
anie.
zabiç w∏asnà Êmierç.
latach jest jak epitafium po tamWiem. Obcià˝one Jezusami krzy˝e
trzeba wyostrzyç w piony budowniczych drabin
i swojà wol´, zrównanà z niezg∏´bionym lazurem,
swojà Êmierç
z ostro∏uku
trafiç –
tych odczuciach. Modlitwa straci∏a racj´ bytu, trafia w pró˝ni´. Zabrak∏o idei,
która mog∏aby zjednoczyç spo∏eczeƒstwo.
Plac przed katedrà to p∏yta nagrobna dawnego przechodnia. Mi´dzy dawnym a nowym nie
ma ˝adnej ciàg∏oÊci.
NieÊmiertelnoÊç ma jednak swojà cen´,
wymaga zrezygnowania z mo˝liwoÊci indywidualnego podejmowania decyzji, zrównania
swojej woli z planami Boga, zanurzenia si´
w „niezg∏´bionym lazurze”. Tylko wtedy ludzie-˝ywe kamienie sà w stanie dokonaç wielkiego dzie∏a. Dà˝enie ku niezg∏´bionemu lazurowi, paradoksalnie, wyznacza kierunek
równoczeÊnie w gór´ i w dó∏. Kryje w sobie
pragnienie osiàgni´cia nieba, które nie ma
dna. Ta perspektywa staje si´ bardziej istotna
ni˝ ziemski punkt odniesienia. Jak u Dantego,
Stoj´ oto na placu,
jak na p∏ycie po mnie,
bez s∏owa,
dwadzieÊcia lat póêniej.
7/2004
antone
W Êwiecie poddanym przemijaniu mno˝à
si´ nowe êród∏a rozpaczy. Niezmienna pozostaje tylko nadzieja na zaznaczenie swojej
obecnoÊci w Êwiecie. Przechodzieƒ, który zatrzyma∏ si´ przed katedrà, pyta:
To tu rozpacz jest nowa,
a nadzieja stara?
419
35
tajniki warsztatu
Nadzieja na to, ˝e cz∏owiek mo˝e przepaÊç
odrzuciç w gór´, ˝e jest w stanie urzeczywistniç swoje marzenia i stworzyç dzie∏o wielkie,
wydaje si´ p∏onna. Katedra nie jest ju˝ antyprzepaÊcià, dowodem walki cz∏owieka, któremu uda∏o si´ przezwyci´˝yç prawa natury.
Sta∏a si´ raczej tej natury cz´Êcià, pozostajàc
z nià w pe∏nym naÊladownictwa dialogu. Architektoniczne ozdoby majà przecie˝ kszta∏t
kwiatów i liÊci, a wie˝e przypominajà piszcza∏ki z fletni Pana. W Êwietle ksi´˝yca, otoczona
majowà zielenià, katedra jest elementem
Êwiata sielankowego, przez który beztrosko
przebiegajà zakochani.
Spróbuj´ byç, znaczyç
Nadmierny blask mo˝e jednak staç si´ zgubny
i z∏owrogi. Katedra widziana w po∏udniowym
s∏oƒcu w wierszu Notre-Dame III burzy poprzedni, sielankowy obraz. Zbyt wielka jasnoÊç przywodzi bowiem na myÊl nuklearnà
zag∏ad´. W nat∏oku wspó∏czesnego Êwiata,
w nat∏oku przebrzmia∏ych istnieƒ, ginàcych
w katedrze, coraz trudniej jest okreÊliç siebie,
byç ˝ywym kamieniem, znaczàcym w budowli
Êwiata.
Zobaczy∏em jà – jak pod bombà zag∏ady pod s∏oƒcem prosto pad∏ym
na dach, na ∏uk;
powstawa∏a z ciemnoÊci – pada∏a w promieniach,
s∏onecznica mojego widzenia,
mroczna, rozjaÊniajàca strach.
Obraz katedry nak∏ada si´ na wizj´ znanego z dzieciƒstwa Êwiata natury. Katedra nie
jest ju˝ co prawda, jak w poprzednim tekÊcie,
cz´Êcià natury, sk∏adnikiem Êwiata przedstawionego miejskiej sielanki, ale nieuchronnie
do Êwiata natury odsy∏a. Podmiot liryczny zestawia swoje prze˝ycie, wywo∏ane obcowaniem z arcydzie∏em, z biografiami budowniczych katedry, których dawno ju˝ poch∏on´∏a
niepami´ç. Ich istnienia, jak kamienie, leg∏y
jednak u fundamentów budowli:
Ze wzniesionego
ze wszystkich Êmierci tych, którzy jà dêwign´li
jednego tylko – mojego – prze-˝ycia
(...)
spróbuj´
– spoza dnia i spoza nocy,
36
420
Katedra widziana w po∏udniowym
s∏oƒcu w wierszu Notre-Dame III
burzy poprzedni, sielankowy
obraz.
nadziei, rozpaczy – daç znak,
spróbuj´ – jak z kamienia –
byç, znaczyç.
Znaczyç – oto najwy˝sze pragnienie jednostki. Zaznaczyç swojà obecnoÊç w Êwiecie,
pozostawiç jakiÊ zapis dla potomnych. Tylko
ten, kto buduje znaczenia, nie rozp∏ywa si´
w nieistnieniu. W dwudziestym wieku jedynym sposobem uzyskania nadziei na nieÊmiertelnoÊç jest pozostawienie po sobie
trwa∏ego Êladu. ˚eby jednak znaleêç s∏owa
w∏aÊciwe, trzeba si´gnàç do korzeni. To dlatego w kolejnej próbie zrozumienia katedry,
przebija krajobraz rodzinnej Gwoênicy: tarnina jak gotyckie iglice, sieç paj´cza na podobieƒstwo rozety, polny kamyk w miejsce katedralnych g∏azów. Dzi´ki tej ∏àcznoÊci
pora˝ajàca jasnoÊç ostatecznie okazuje si´
Êwiat∏em dziennym, niosàcym nadziej´.
I upad∏em w iglicach, pinaklach sterczynach
bielejàcej do Êwitu tarniny wiosennej
w rozpostarciu pól znanych...
przylÊni∏a mi si´ we Ênie rozetka paj´cza
i kamyk wyorany,
dolina...
Koƒcz´: widz´, jak ujrza∏em Êwiat∏o dzienne.
Zanurzyç si´ w mowie
Cz∏owiek nowego czasu pragnie znaczyç s∏owem. W wierszu Katedra jest bia∏a, który stanowi ostateczny rozrachunek z widzeniami
paryskiej Notre-Dame, podmiot liryczny powiada:
Chc´ zanurzyç si´ w mowie – moim zdrowiu lepszym.
Rzeczywistym budulcem katedry – ponadczasowego arcydzie∏a – jest mowa. Miliony
palców z∏o˝onych do modlitwy zastàpione zosta∏y równym t´tnem wielu serc. W ˝y∏ach
wszystkich ludzi – niezale˝nie od podzia∏ów
narodowych – p∏ynie taka sama krew; podob-
polonistyka
Panto
tajniki warsztatu
ne wody wype∏ni∏y brzegi Wis∏y i Sekwany;
pi´kno zakl´te w mowie, polskiej czy francuskiej, zachwyca. To w∏aÊnie mowa kreÊli obrazy, interpretuje i oÊwietla rzeczywistoÊç. Przez
skojarzenia wywo∏ane dêwi´kami mo˝na –
przypomina podmiot liryczny – polnà ró˝´
przedstawiç w szarych barwach, a jasny skwer
przed katedrà ukazaç jako mroczny i ciemny.
JeÊli jednak mowa ma staç si´ narz´dziem
poszukiwania prawdy, kreÊliç musi obraz pe∏en blasku: katedr´ bia∏à, ze z∏otawym nalotem w srebrnym, francuskim powietrzu.
W latach 60. Notre-Dame odrestaurowano,
oczyszczajàc pociemnia∏e mury i przywracajàc
im jasnà barw´. Zabytek odzyska∏ taki wyglàd,
jaki mia∏ u poczàtków swego bytu.
Niewa˝ne jednak, jak katedra wyglàda naprawd´, liczy si´ to, jak postrzega jà podmiot
liryczny, któremu w rozlicznych poszukiwaniach uda∏o si´ dotrzeç do prabrzmienia, do
samej istoty, do bia∏ego rdzenia prawdy. Trzeba by∏o d∏ugo braç si´ za bary z tradycjà, przedzieraç si´ przez kulturowe dziedzictwo, aby
wreszcie odnaleêç s∏owo w∏asne, odarte
z wszelkich nalecia∏oÊci, aby wreszcie wznieÊç
swojà katedr´. Na tworzeniu pi´kna – wiecznotrwa∏ego czy choçby tylko ulotnego – polega bowiem sens ˝ycia. Obserwacja katedry
wyostrzy∏a wzrok podmiotu lirycznego, udoskonali∏a podstawowe narz´dzie sensualisty.
Obok harmonii architektonicznej istnieje
jednak inne jeszcze pi´kno – wytwór czy produkt poety. Poeta nie szuka ju˝ sensu poszczególnych s∏ów, nie pragnie z chirurgicznà
precyzjà nadawaç im znaczenia. On chce nazywaç ponad s∏owem, przekazujàc raczej
emocje ni˝ sensy. Trzeba milczàc mówiç.
I to jest ca∏a w iskrach ta moja robota:
nienazwanà zaczynaç
wznios∏oÊç,
zmilczanà ustami, wyznanà oczyma?
Katedra jest bia∏a, triumfalnie z∏oci si´
w s∏oƒcu
Nawet jeÊli Êwiat chyli si´ ku upadkowi, nawet
jeÊli ludzkie ˝ycie jest ulotne a cz∏owiek nieuchronnie przemija, warto – powiada poeta –
tworzyç katedry. Ich pi´kno ma bowiem moc
7/2004
antone
leczniczà i zbawczà. Nie odmieni to na zawsze
okrutnego Êwiata, nie zatrzyma mechanizmów przemijania i zag∏ady, ale cz∏owiekowi
nie trzeba wi´cej, ponad t´ przelotnà chwil´
zachwytu.
Niezale˝nie od tego, jak bardzo mroczny
jest nasz doczesny pobyt i w jakim Êwiecie czy
zaÊwiatach znajduje si´ tajemniczy wiekuisty
przebyt, co do jednego nie ma wàtpliwoÊci: katedra jest bia∏a, nawet jeÊli czasem wydaje si´
odwróconà, ciemnà przepaÊcià. Wiara w ocalajàcà moc idei ∏àczy Êredniowiecznà carmen
patrium z wierszami awangardowego poety.
W korespondencji utworu literackiego z ikonà czy gotyckà budowlà, w szczególnym dialogu mi´dzy dawnym a nowym, mi´dzy wizualnym a werbalnym rodzà si´ sensy ponadczasowe. Tak funkcjonujàce teksty kultury dajà nadziej´ cz∏owiekowi, który stoi „˝ywy
o krok od filarów”, jak o krok od Êmierci.
W poszukiwaniach wychodzà daleko poza literatur´. Wskazujà nadziej´ zakl´tà w motywach malarskich i architektonicznych, szukajà
wÊród idei chrzeÊcijaƒskich i pomi´dzy Êwieckimi przekonaniami. Bogurodzica – owoc
Êwiata feudalnego – pok∏ada nadziej´ bogobojnego ˝ycia i zbawienia w idei wstawiennictwa. Przekonanie o wiekuistej szcz´ÊliwoÊci
s∏odziç ma cz∏owiekowi ewentualne niepowodzenia w doczesnej egzystencji. Julian PrzyboÊ, zwracajàc si´ ku Êwiatu Êredniowiecznemu, najpierw wskazuje katedry, jako symbol
chwa∏y i nieÊmiertelnoÊci budowniczych.
Zjednoczeni wspólnà ideà budowniczowie
zdajà si´ ˝yç w swoim dziele, z∏o˝onym z ˝ywych kamieni. Tego rodzaju dokonanie zapewnia jednak pami´ç o zbiorowoÊci. Kto po˝àda nieÊmiertelnoÊci indywidualnej, musi
nadziej´ pok∏adaç w s∏owie, które winno byç
wyrazem pi´kna. Tylko pi´kno mo˝e bowiem
oprzeç si´ dzia∏aniu czasu. ■
AGNIESZKA KWIATKOWSKA
Dr, pracownik naukowy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu, nauczycielka j´zyka polskiego w Liceum
Ogólnokszta∏càcym Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Poznaniu.
421
37

Podobne dokumenty