Okrzemki superstar
Transkrypt
Okrzemki superstar
Okrzemki superstar Są najlepszą formą przyswajania krzemu przez organizm, a płynące z tego faktu korzyści dla ludzkiego zdrowia okazują się bezcenne i wielorakie. Jeżeli w chorobach serca, czy miażdżycowych spada poziom jednego z najbardziej popularnych pierwiastków na naszej planecie – krzemu, wówczas powoli obniża się również poziom germanu – jednego z najrzadszych pierwiastków na Ziemi, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania hemoglobiny, a w organizmie ludzkim bez krzemu nie funkcjonuje. Przed niespełna dwoma laty na polskim rynku pojawił się diatomit. To produkt absolutnie wyjątkowy, który przez jednego z autorów poświęconych mu książek został nazwany strażnikiem życia, a przez innego pierwiastkiem życia. Oba określenia są prawdziwe, gdyż z jednej strony, rzeczywiście chodzi o pierwiastek, który tworzy nasze życie i dba o nie, z drugiej zaś, jako strażnik życia odpowiada za odporność i funkcjonowanie ludzkiego organizmu. ( Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się, jakie funkcje pełni krzem w organizmie, szczególnie cennym źródłem informacji jest książka dr. Krzysztofa Krupki Krzem – pierwiastek życia, dostępna w naszej Księgarni - przyp. red. ) Krzem wydaje się szczególnie ciekawy także dlatego, że, jak obliczono, może wchodzić w 160 tysięcy różnych kombinacji chemicznych. Po węglu jest on, można by rzec, najbardziej „towarzyski”, gdyż chętnie łączy się w różnego rodzaju związki chemiczne. Gdy krzemu jest za mało Publikacja ta, dotycząca ważnego produktu, jaki pojawił się na polskim rynku ( po raz pierwszy napisaliśmy o nim w nr. 7 NŚ z br. w tekście Drogocenne okrzemki ) powstała na podstawie wypowiedzi prezesa firmy Sollaris TBS, Dariusza Lempkowskiego na spotkaniu z Czytelnikami Nieznanego Świata, które odbyło się w naszej księgarni 17 lipca 2014 r. Drugą część zamieścimy w następnym numerze. Redakcja NŚ Krzem okazuje się bardzo istotny dla organizmu człowieka i naszego prawidłowego funkcjonowania. Jest m.in. budulcem włosów i paznokci, mniej natomiast wiemy o tym, że także stawów i w ogóle tkanki łącznej jako takiej. W organizmie człowieka zatrzymuje również procesy miażdżycowe. Co więcej, krzem to również coś w rodzaju sterownika, czyli takiego pierwiastka, który nie tylko sam w sobie jest jak najbardziej pozytywny, ale, wchodząc w reakcje z innymi pierwiastkami, potęguje ich działanie. Przykładem może być tu triada synergii trzech pierwiastków: wapnia, fosforu i krzemu, które lubią się i nie lubią jednocześnie. Bo z jednej strony, konkurują ze sobą, ale z drugiej, jeżeli wchodzą w reakcję, nawzajem się uzupełniają, a krzem dodatkowo sprawia, że wprowadza do organizmu to, co najistotniejsze, najlepsze. Generalnie mamy do czynienia z sytuacją, że niektóre pierwiastki starają się krzem z naszego organizmu wypierać. Są nimi wapń, glin, aluminium, czy srebro (które również mamy w sobie). Istnieją też pierwiastki, które wypierając krzem, wchodzą na jego miejsce, np. wapń. Przyczyną zwapnienia kości nie jest li tylko jego nadmiar w organizmie, lecz właśnie wypieranie przez niego krzemu. Wapń, nawet jeśli jest go dużo, potrzebuje w organizmie sterownika, który nim pokieruje i zaszufladkuje tam, gdzie powinien się znajdować. Możemy mieć nadmiar wapnia, porowate, zwapniałe, czy nawet kwaśne kości, a wapń może osadzać się w ich tzw. strefie zewnętrznej, czy na główkach kości. Są też osoby cierpiące na tzw. ostrogi, zwyrodnienie kości, kości porowate, czy tzw. kwaśne – i wszyscy powiedzą: No tak, ten człowiek ma problemy z wapniem. A tak nie jest, bo ta osoba w rzeczywistości ma problem z krzemem. Jeżeli kość się złamała, powiedzmy, w połowie – u normalnego, zdrowego człowieka w miejscu, gdzie ma się ona zrosnąć, stężenie krzemu jest kilka razy większe niż w innych jej częściach. Bo tam właśnie wędruje krzem. I gdy go w organizmie brakuje, kość zrasta się słabo, a nawet nie jest w stanie zrosnąć się w ogóle. W tym kontekście przeprowadzono badania sportowców i stwierdzono, że jeśli któryś z nich wykazuje tendencję do łamania kości, zwichnięć stawów, różnego rodzaju kontuzji, ma niski poziom krzemu. Natomiast osoby, które nie doznają tych zwichnięć albo łatwo z nich wychodzą, mają krzemu pięciokrotnie więcej niż ulegające tego typu kontuzjom. Jak więc jest naprawdę z tym krzemem, okrzemkami? W momencie, gdy się rodzimy, dostajemy jakiś bagaż na życie, który codziennie uzupełniamy w postaci spożywanego pokarmu. Ponieważ w ramach rozwoju cywilizacyjnego następuje coraz większe zakwaszenie gleby, powoduje to, że ten krzem z ziemi jest wiązany i nieprzekazywany dalej. Czyli nie jest przez nas przyswajalny. Według większości źródeł przyjmuje się, że człowiek powinien spożywać dziennie w granicach ok. 60 miligramów czystego krzemu. Są naukowcy, który twierdzą, że cierpimy wręcz na pandemiczny brak krzemu (bo już takie sformułowania w świecie medycznym funkcjonują) i potrzebujemy go w ilości 200 (niektórzy mówią o 300) miligramów dziennie. Można spotkać się nawet z opracowaniami operującymi dawką 375 miligramów dziennie od urodzenia do śmierci. Czyli, jeśli żyjemy - powiedzmy, dla prostego rachunku 20.000 dni, powinniśmy według różnych źródeł przyjąć od 1,5 do 5 kg czystego krzemu. A jak wyglądają realia? Z grubsza tak, że nawet osoby, które są na tzw. diecie krzemowej, czy spożywają dodatkowe produkty głównie pochodzenia roślinnego, są w stanie przyswoić dziennie średnio w granicach ok. 12 miligramów krzemu. Normalnie spożywamy go średnio 5 do 10, niekiedy 10-20 miligramów. Do normalnej ilości 60 miligramów jest więc jeszcze bardzo daleko, tym bardziej, że połowę krzemu, którą przyswoimy, wydalamy z moczem, a w organizmie pozostaje tylko druga połowa. Jaki to ma wpływ na organizm człowieka? Rozwój cywilizacji, powszechna kwasowość organizmu, rozwój wirusów, grzybów itd. sprawiają, że nasza flora bakteryjna zawiera obecnie o wiele niższy poziom krzemu, niż działo się to kilkadziesiąt lat temu. Powoduje to, że organizm – broniąc się – zabiera krzem z włosów, ze stawów, tkanki łącznej, z limfy, z krwioobiegu i przenosi go do przewodu pokarmowego po to, by zwalczać pasożyty, grzyby, bakterie, wysoki poziom kwasowości itd. Skoro zaś skądś go zabieramy – to w tych miejscach go ubywa. Jaki jest tego efekt? Przyjmuje się, że około 35 roku życia następuje skokowy spadek krzemu w organizmie, nieraz o kilkadziesiąt procent. Równolegle pojawia się problem deficytu kolagenu i zmniejszenie wytwarzania kwasu żołądkowego. W efekcie mówi się, że mamy gorszą przemianę materii. Do tego dochodzą zmarszczki, czy choroby skórne, takie jak łuszczyca, czy chociażby celulitis. Niektórzy uważają, że w takiej sytuacji trzeba coś tam podleczyć, połatać, poszpachlować – i będzie dobrze. Warto więc wiedzieć, że dostarczenie organizmowi krzemu podnosi w granicach 40 do 60 procent przyswajalność w nim kolagenu. Dobroczynny dla ludzi i zwierząt A teraz o samym krzemie. To produkt całkowicie naturalny, który funkcjonuje na naszej planecie od milionów lat. Chodzi o glon, który ma krzemowy pancerzyk, i tzw. okrzemki, które przybierają różne kształty. Mają ok. 5 mikronów długości i ok. mikrona średnicy. Te, które nas interesują (ze złóż amerykańskich), żyły kilka milionów lat temu w zbiornikach wodnych, a w momencie, gdy one obumarły, opadły po prostu na dno. W ten sposób powstała warstwa geologiczna nazwana właśnie ziemią okrzemkową. Występuje przy tym dwa rodzaje okrzemek. Po pierwsze takie, które kiedyś żyły w słonej wodzie, tzw. okrzemki krystaliczne, mające budowę krystaliczną, uporządkowaną, jak oddział wojska, który stoi w szeregu, jeden za drugim. Druga wersja, tzw. słodkowodna, amorficzna to bezwładny tłum (który nie stoi jak wojsko w szeregu). Różnica między czymś, co jest krystaliczne, a tym, co amorficzne, przypomina sytuację z kamieniami szlachetnymi (większość z nich ma budowę krystaliczną), natomiast bursztyn – amorficzną. Ponad 99 procent wszystkich okrzemek na świecie to okrzemki słonowodne, a więc krystaliczne. Występują one również w Polsce, np. w rejonie Bełchatowa, Radomska, czy Przemyśla i są stosowane m.in. do hydrowania wody basenowej, czy w procesach technologicznych przy produkcji piwa albo wina, ale również jako tzw. antyzbrylacze w farbach. To tak naprawdę produkt technologiczno-przemysłowy. Nas natomiast interesuje produkt amorficzny, słodkowodny, szczególnie ten amerykański, bo tylko tam występuje. Dlaczego? Ze względu na większą ilość ruchów górotwórczych w Górach Skalistych. Bardzo duży obszar zachodnich Stanów był przez miliony lat zbiornikiem słodkowodnym pochodzenia polodowcowego. Lodowiec przychodził, odchodził, a okrzemki żyły, obumierały, opadały na dno. Wśród 600 znanych tam złóż są cztery, które mają atest amerykańskiego Ministerstwa Zdrowia, czyli Agencji ds. Leków i Żywności (FDA). Okrzemki w tych złożach zostały przebadane i ich skład (nie tylko okrzemek jako takich, ale także innych pierwiastków śladowych) okazał się taki, że można było nadać im atest, a więc stosować w produktach spożywczych. W Stanach okrzemki amorficzne dodawane są jako część składowa do prawie tysiąca produktów np. pieczywa, majonezu, makaronów, czy nawet past do zębów. Kilkadziesiąt lat temu na terenie Stanów Zjednoczonych najpierw indianie, a później biali zastanawiali się, dlaczego tak się dzieje, że zwierzęta odbywają wędrówki, migracje po to, by najeść się ziemi. My też znamy przypadki, że nasze zwierzęta jedzą ziemię. Pewien gatunek papugi ary w Ameryce Południowej odbywa loty tylko po to, by przez 3-4 dni najeść się glinki, a później wrócić na swoje pierwotne miejsca lęgowe. Mała łyżeczka i 5 milionów okrzemków! Badania nad tym zjawiskiem rozpoczęto już przed drugą wojną światową, ale na przełomie lat 40-50-tych ub. w. zaczęto stosować amorficzną ziemię okrzemkową do celów leczniczych, najpierw w przypadku zwierząt, później zaś ludzi. Na terenie Stanów produkcja ta jest na tyle rozwinięta, że w 90% ziemia, o jakiej mówimy, jest używana z myślą o zwierzętach, a mniej więcej 10 % przez ludzi. Przyjmuje się, że w granicach 7,5 do 8 milionów z nich spożywa codziennie okrzemki nie w formie jakiegoś produktu, lecz bezpośrednio łyżeczkę na szklankę wody, czy w postaci pastylki, kapsułki lub w jakiejś bardziej przetworzonej formie. Wspomniana łyżeczka oznacza więc 5 milionów okrzemków. Jednym z ich największych plusów jest, że musi to być forma przyswajalna przez organizm. Tą formą jest tzw. kwas ortokrzemowy. Cały proces wygląda tak: kiedy okrzemka dostaje się do żołądka, łączy się z kwasem żołądkowym i powstaje tzw. kwas ortokrzemowy pochodzenia czysto organicznego. Umożliwia on przyswajalność krzemu na poziomie 90 procent. Dla porównania można dodać, że w przypadku preparatów ziołowych, takich jak np. skrzyp polny przyswajalność krzemu organicznego w tej formie pozostaje na poziomie od 1 do 2-3 procent. Jednak przyswajalność krzemu jest różna. Im człowiek młodszy, tym okazuje się ona większa, im starszy – mniejsza. Do tego im bardziej jesteśmy wegetariańscy, tym mamy większą zdolność przyswajania krzemu roślinnego. Zrekapitulujmy: krzem pochodzenia roślinnego jest przyswajalny w kilku procentach, natomiast w postaci kwasu ortokrzemowego w ilości 90 procent. Ale nie tylko o to chodzi. Organizm po 35 roku życiu staje się bardziej leniwy i wytwarza mniej kwasu żołądkowego. Natomiast w momencie, gdy go pobudzimy właśnie poprzez krzem, ilość kwasu żołądkowego zwiększa się, bo ten krzem chce się z czymś połączyć. Część II Przedstawiamy drugą część publikacji (przeczytaj cz. I), która powstała na podstawie wypowiedzi prezesa firmy Sollaris TBS, Dariusza Lempkowskiego na spotkaniu z Czytelnikami Nieznanego Świata, które odbyło się w naszej księgarni 17 lipca 2014 r. Wróćmy do problemu powszechnego dziś zakwaszenia organizmów. Ziemia okrzemkowa ma pH 8, w związku z czym jest zasadowa. To bardzo istotne, bo przedział, między którym się ona znajduje (7,5 a 8), okazuje się najbardziej zbliżony do naturalnego pH krwi. W momencie, gdy się rodzimy, mamy pH 7,45. Później na skutek naszego trybu życia, stresu, diety itp. pH spada. Jak bardzo? Idealnie byłoby, gdyby pH zdrowego, dorosłego człowieka utrzymało się na poziomie 7,35. Gdy obniży się do poziomu 7, trafiamy do szpitala, natomiast gdy mamy 6,9, jesteśmy bliscy zejścia. Każde podnoszenie pH wpływa na zdrowotność organizmu jako całości. Przy czym krzem nie jest pierwiastkiem inwazyjnym, on tylko niejako wchodzi na swoją pozycję. Odbudowywanie kodu DNA Amerykanie od wielu lat prowadzą badania nad kwestią leczenia przy pomocy krzemu chorób genetycznych. Chodzi o to, że ma on zdolność wracania na swoje stare pozycje nie tylko np. do kości, stawów, włosów itd., ale – idąc jeszcze głębiej – odtwarza matrycę kodu DNA. Czyli, jeżeli mamy swój kod DNA i krzem gdzieś został wyrzucony, wypłukany, po prostu go nie ma – gdy go dostarczymy, wraca na swoją pozycję w kodzie DNA i odtwarza pierwowzór, oryginał DNA. Badania prowadzone w Stanach na zwierzętach laboratoryjnych z szybkim metabolizmem m.in. myszach, idą w takim kierunku, by poprzez odbudowę tego DNA cofała się choroba genetyczna. I rzeczywiście: w kolejnych pokoleniach myszy odbudowywały swój kod DNA, a choroba genetyczna cofała się. W przypadku ludzi może się to okazać ważnym krokiem w leczeniu tych chorób. To niezmiernie ważne, biorąc pod uwagę, że jednymi z najgroźniejszych chorób wynikających z braku krzemu, jest choroba Alzheimera, czy choroba Parkinsona, gdzie w pierwszym przypadku mamy nadmiar glinu, a w drugim aluminium i wapnia. Gdy uzupełniamy poziom krzemu w organizmie nie w sposób inwazyjny, ale na podobieństwo kropli drążącej skałę, przywracamy stan pierwotny, przedchorobowy. Gdy okrzemki znajdują się w organizmie, mają strukturę porowatą, dzięki czemu zeskrobują złogi pokarmowe. A złogi to nic innego niż nasz własny, prywatny kompostownik, gdzie znajdują się śmieci z ostatnich 20-30 lat. I te grzybki, bakterie… wszystko sobie pracuje. Średnio - w zależności od tego, jak o siebie dbamy - zawartość złogów w naszym organizmie to mniej więcej między 5 a 10 procent masy ciała. Gdy okrzemki zeskrobią złogi pokarmowe, wydalamy je. Ale to nie wszystko. Okrzemki amorficzne charakteryzują się silną jonizacją ujemną. Ponieważ większość pasożytów ma silną jonizację dodatnią, przyciągają się wzajemnie do siebie (okrzemki i pasożyty). Wygląda to tak, że okrzemki na ogół przyklejają się do pasożytów i działają na nie w sposób czysto mechaniczny, czyli wysysają wilgoć z ich powierzchni. Jeżeli to jest powłoka chitynowa, ona po prostu wysycha. Prowadzone badania pokazują z jednej strony, że podnosząc pH zmieniamy środowisko, a z drugiej, wysuszanie nieproszonych gości powoduje, iż pasożytom takie towarzystwo nie podoba się i zostają po prostu wydalone z organizmu. Trzecim polem działania okrzemek w przewodzie pokarmowym jest usuwanie z organizmu pierwiastków metali ciężkich. W momencie, kiedy okrzemki dostają się do przewodu pokarmowego, powstaje kwas ortokrzemowy i w tej postaci jest dalej wchłaniany przez organizm. I tu wracam do spraw, o których wspominałem wcześniej. Oprócz np. wzmocnienia włosów, paznokci, stawów, dochodzi też do usuwania pasożytów np. z tętnic. W Polsce mamy kilka przypadków, w których osoby zapisane już na operację żył, po 4-5 miesięcznym stosowaniu okrzemek podawanych przez lekarza, zostały wycofane z zabiegu, ponieważ stwierdzono, że zniknęły u nich złogi tętnicze. Tematem powiązanym z krzemem i okrzemkami jako jego nośnikiem jest też kwestia szeroko rozumianych chorób nowotworowych. Prawie wszystkie preparaty antyrakowe powstają na bazie krzemu. Np. prace naukowe profesora Rybczyńskiego czy Sedlaka wyraźnie wskazywały, że podawanie krzemu powodowało zatrzymanie rozwoju różnych postaci raka. Profesor Rybczyński praktycznie przez całe swoje życie (od 1949 roku prowadził badania i wyleczył kilkadziesiąt tysięcy ludzi z chorób nowotworowych. - przyp. Red. ) Odpowiedzi prelegenta na pytania z sali – Jaki jest oficjalny status produktu oferowanego w postaci okrzemkowej? – Badania, prowadzone przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych nad przyswajalnością krzemu, są zgodne z wszelkimi parametrami i certyfikatami Unii Europejskiej. Od kilku miesięcy trwają też badania w Instytucie Osteoporozy w Polskiej Akademii Nauk. Problem polega na tym, że dla Europy amorficzna ziemia okrzemkowa nie istnieje, nie ma czegoś takiego. Jesteśmy obecnie w trakcie procesu legalizacyjnego w Unii Europejskiej. Atesty, które zostały u nas przeprowadzone, po pierwsze, potwierdzają atesty amerykańskie, a po drugie, pierwszymi użytkownikami ziemi okrzemkowej na naszym kontynencie, głównie w Anglii i Niemczech, były konie wyścigowe. Nawiasem mówiąc, najbardziej przebadanymi zwierzętami pod kątem ziemi okrzemkowej są kury. W przypadku dwóch wybranych gatunków tych zwierząt stwierdzono, że mniej więcej w 7-8 pokoleniu nastąpił pięcioprocentowy wzrost płodności jajek kur niosek, w drugim natomiast o 15%. – Jak się stosuje ziemię okrzemkową? – Możemy ją oczywiście stosować nie tylko wewnętrznie, ale również zewnętrznie – np. w formie zasypki na grzybicę stóp, paznokci itp. Sportowcy, czy osoby biegające, albo wydzielające intensywny zapach potu mogą stosować ziemię okrzemkową sypiąc ją do skarpetek, ponieważ okrzemki chłoną wilgoć, w tym również pot (na zasadzie talku). Poza tym ziemia okrzemkowa może być używana w postaci zasypki na różnego rodzaju odparzenia, oparzenia, odleżyny, a nawet rany cięte czy ugryzienie. Krzem przyspiesza gojenie i jednocześnie dezynfekuje ranę. To zresztą produkt nie tylko dla nas, ale również naszych zwierząt. Mój pies (owczarek niemiecki długowłosy) dostaje ziemię okrzemkową do pokarmu (łyżeczkę) i poza tym raz na miesiąc jest nią posypywany (wcieranie w skórę). Z tego, co mi wiadomo, psy, u których stosowana jest ziemia okrzemkowa, wewnętrznie, ale również zewnętrznie, nie mają problemów z kleszczami. Jeżeli z kolei w domu przebywają zapachowe zwierzątka, jak świnki morskie czy koty, możemy nasypać okrzemek do kuwety, likwidując w niej zapach moczu. Przy pomocy ziemi okrzemkowej udaje się też zwalczać pchły, pluskwy, roztocza w dywanach, czy rybiki łazienkowe (wysuszają się). W takich przypadkach wysypujemy po prostu ziemię okrzemkową na powierzchnię i po pół godzinie zbieramy ją odkurzaczem. – A rośliny? – Trzeba zaczerpnąć ziemi okrzemkowej przez sitko i posypać roślinę, po czym zostawić tak zapylony kwiatek przez 3-4 dni. Po kolejnych czterech przez to samo sitko polać wodą, by ta ziemia okrzemkowa spłynęła do ziemi. A po 5-6 dniach zobaczymy różnicę. Ta ziemia zwalcza pasożyty, mszyce itd. Tu cała rzecz jest najszybciej sprawdzalna, bo w przypadku człowieka wszystko trwa oczywiście dłużej. Paznokcie stają się twardsze po jakimś miesiącu, natomiast regulacja trawienia pojawia się już po kilku dniach, a np. wydalanie owsików możemy zaobserwować po 2-4 dniach, tak jak toksyn w postaci brązowego moczu. Jeśli chodzi o częstotliwość stosowania okrzemek, trzeba obserwować reakcję organizmu. Gdy wychodzę na spacer i widzę, że mój pies ma twardy stolec, następnego dnia nie daję mu ziemi okrzemkowej. W przeciwnym razie robię to i po 3-4 godzinach nie ma już problemu z lekkim stolcem. Swojemu psu normalnie podaję ten produkt 4-5 razy w tygodniu. – Co z dawkami? – Krzemu de facto nie można przedawkować. Jego normalną dawką jest łyżeczka (5 gramów ziemi okrzemkowej) do rozpuszczenia w szklance wody. Okrzemki można pić z wodą, kompotem, jogurtem, co kto chce, a najlepszą formą jest ich stosowanie na czczo. – Czy możemy wziąć drugą łyżeczkę? – Możemy. Zaobserwujmy, jak reaguje nasz organizm. Za tydzień – dwa weźmy jedną łyżeczkę rano, drugą wieczorem. Niczego nie róbmy na siłę – np. duża łyżka rano, taka sama wieczorem, bo z dnia na dzień nie można powodować nagłej rewolucji w organizmie. Objawem może być np. podwyższona temperatura 37, 38, czy nawet 39 stopni, gdy organizm został nagle ruszony, poderwany, poddany zbyt gwałtownej stymulacji. Możemy też np. czuć suchość w gardle, co wymusza wypicie szklanki wody. Jeśli chodzi o mnie, swego czasu miałem kaszel, o którym myślałem, że jest na tle nerwowym. I na przestrzeni ostatniego roku pozbyłem się go. Mam znajomego, którego wyleczyłem z łojotoku. Posypywał okrzemkami wieczorem głowę i stosował je wewnętrznie. Po 2-3 tygodniach problem sukcesywnie się kurczył, po czym praktycznie przestał istnieć. Robiliśmy również takie doświadczenie, że jeden kolega wysmarował rękę ziemię okrzemkową, a drugą pozostawiał gołą i wystawiał obie na komary. Ta niewysmarowana była przez niepokąsana, natomiast okrzemkowa nie miała ani jednego śladu ukąszenia. Rozmawiałem na ten temat z weterynarzem i wytłumaczył mi to w ten sposób (czyli dlaczego komary czy kleszcze jednych atakują, a drugich nie), że prawdopodobnie zwierzęta/ludzie, konsumując ziemię okrzemkową, wytwarzają zapach, którego my nie odczuwamy, natomiast odstrasza on nieproszonych gości (fruwające owady, pasożyty). W Polsce trwają też badania nad zastosowaniem ziemi okrzemkowej w kosmetyce.