Czy Witkacy by∏ grafomanem?
Transkrypt
Czy Witkacy by∏ grafomanem?
tajniki warsztatu Czy Witkacy by∏ grafomanem? * Tak – twierdzi∏ Karol Irzykowski – ale zaraz dodawa∏, ˝e „genialnym”. Najwybitniejszy krytyk mi´dzywojnia myÊla∏ zarówno o sposobie pisania Stanis∏awa Ignacego Witkiewicza, jak i o jego filozoficznym „gadulstwie”. W swojej pryncypialnej Walce o treÊç ocenia∏: Witkiewicz wymaga od poety natchnienia dionizyjskiego, furii, która nie oblicza. W praktyce zaÊ pisze niechlujnie i niewybrednie. n ANNA LEGE˚Y¡SKA I rzykowski nie zamierza∏ dyskredytowaç autora teorii Czystej Formy, lecz irytowa∏ si´ typem katastroficznego dyskursu, który komentowa∏ z przekàsem: Jest w nim ta czysto dekadencka pogarda i nienawiÊç do nowych poczynaƒ kulturalnych; wydajà mu si´ naiwne, bo jak˝e oszukaç szatana! Od swej chiliastycznej wiary nie odstàpi; raz stwierdziwszy zmierzch kultury, chce go ju˝ tylko opiewaç i wyra˝aç. Neronizuje – ale Nero przynajmniej sam zapali∏ Rzym. Irzykowski, klerk i racjonalista, niezupe∏nie rozumia∏ intencje Witkiewicza i zapewne ocenia∏ zbyt surowo, niemniej nazwanie go grafomanem mo˝e wydawaç si´ s∏uszne. Wiele bowiem zale˝y od wybranego trybu lektury. Trzeba pami´taç o stylistycznych kontekstach m∏odopolskich, zw∏aszcza o poetyce utworów Przybyszewskiego i Miciƒskiego, które stanowià dla twórczoÊci Witkiewicza jawne êród∏o inspiracji. Liczne fragmenty tego pisarstwa – * 26 Tekst jest skróconà wersjà fragmentu wspó∏autorskiej ksià˝ki: B. Kaniewska, A. Lege˝yƒska, P. Âliwiƒski, Zrozumieç literatur´ – wiek XX (w przygotowaniu). 474 jeÊli nie us∏yszy si´ w nim zamierzonej p a r o d i i – brzmià dziÊ pretensjonalnie i anachronicznie. Zw∏aszcza wówczas, gdy mowa o erotycznych doznaniach bohaterów (erotyzm zawsze sàsiaduje tu blisko z metafizykà). Ws∏uchajmy si´ w taki oto cytat z Nienasycenia: – Tak bardzo t´skni∏am za tobà – (przez wielkie T) – nie gniewasz si´, ˝e przysz∏am. – Szept sp∏ynà∏ najbardziej p∏ciowà drogà przez górnà po∏ow´ cia∏a a˝ tam. – Musia∏abym i tak przyjechaç, ale naprawd´ to tylko do ciebie. Ty jesteÊ ju˝ doros∏ym – musisz wiedzieç, dlaczego, ach, dlaczego musia∏am tak postàpiç. Nie umiesz oceniç mnie teraz. Zrozumiesz wtedy, co ci da∏am, kiedy mnie ju˝ mo˝e nie b´dzie, kiedy przeze mnie w∏aÊnie nie skrzywdzisz tej drugiej czy trzeciej, którà b´dziesz kocha∏ naprawd´ – b´dzie ci si´ tak wydawaç. Jednak kocha∏eÊ i kochasz tylko mnie – mo˝e na zawsze – nie wiem o tym. Nie gniewasz si´? – Jak pokorna suka wygi´∏a si´ i spojrzenie b∏´kitne, „niebiaƒskie”, rozlane, wy∏upione z jàdra, rozbebeszone, niechlujne, oddane a˝ do samego rdzenia istoty (tu gdzieÊ ko∏o nerek i g∏´biej, i z tej strony nawet) zatopi∏a jak ostry szpon w jego twardych oczach. Pocisk trafi∏, p´k∏, pozabija∏ (tylko myÊli) i zniszczy∏, jak papierowà zabawk´, kunsztownie, dziecinnie polonistyka Panto tajniki warsztatu Po˝egnania jesieni (1927). Zgoda, trudno – znajàc ju˝ historyczne konsekwencje ideologii nacjonalistycznych i totalitarnych – odmówiç Witkiewiczowi przenikliwoÊci w ocenie ówczesnych zagro˝eƒ. Pasja, z jakà „wariat z Zakopanego” przekonywa∏ do swoich poglàdów, przeradza∏a si´ jednak w b∏azeƒskà manier´. JeÊli to b∏azeƒstwo windujemy na szczyty arPowieÊç – „worek” cydzielnoÊci, to raczej w podzi´ce za cywilnà Sam autor co prawda nie ceni∏ powieÊci jaodwag´, jakà wykazujà pisarze g∏oszàcy ko gatunku zbyt wysoko (nazywa∏ jà „worw swojej epoce poglàdy przeciwstadne, ni˝ ze kiem”, do którego mo˝na wszystko wrzuciç), wzgl´du na samà rang´ b∏azeƒstwa. Ono bolecz trudno sàdziç, ˝e nie zale˝a∏o mu na powiem, w swej przesadzie i intensywnoÊci, wa˝nym odbiorze Nienasycenia (1930) czy podziwnie blisko sàsiaduje z histerià. Lecz zosta∏ych utworów. Tymczasem czytelnikowi w epokach kataklizmów dziejowych, wojen, reniejednokrotnie trudno powolucji, przewrotów politycznych – wstrzymaç chichot, gdy czyta owi histeryczni kabotyni widzà Proroctwo Witkacowskie opisy scen eroczasami wi´cej i wi´cej wiedzà ni˝ Witkiewicza jest tycznych, istotnie bliskie temu, krzepcy i optymistyczni racjonalico sk∏onni bylibyÊmy nazwaç liprzedziwnà Êci – argumentuje Konstanty Puterackim kiczem. Grafomania zyna (Wst´p do: S. I. Witkiewicz, mieszaninà jest zjawiskiem stylistycznym – Dramaty, Warszawa 1972, s. 37). nies∏ychanej stwierdza Edward Balcerzan – Zapewne. Co nie zmienia fakprzenikliwoÊci nale˝y do historii literatury, zatu, i˝ na pytanie, za co kochamy i studenckiego s∏uguje wi´c na uwag´ w tej saWitkacego, poprawna odpozgo∏a ˝artu. mej mierze, co i inne problemy wiedê brzmi: nie tyle za talent z dziejów sztuki s∏owa. Witkiepióra, ile za jasnowidzenie. wicz odwo∏ywa∏ si´ do poetyki ekspresjoniWizjoner zmu, nakazujàcej poszukiwanie ostrych To prawda; by∏ jednym z pierwszych w Polsce Êrodków wyrazu, np. mieszanie patosu z wulpisarzy, którzy w atmosferze ogólnej niepodgaryzmem, i Êwiadomie bawi∏ si´ manierycznà leg∏oÊciowej euforii odwa˝yli si´ spojrzeç stylistykà m∏odopolskà. Jednak w tej zabawie, w przysz∏oÊç bez z∏udzeƒ i ∏atwego optymico wyraênie widaç, cz´sto daleki by∏ od umiazmu. Urodzony jeszcze w XIX wieku, wychoru. Cytowany fragment jest, owszem, zabawny, wywany z dala od szkolnej rutyny, w Êrodowiale – chcia∏oby si´ powiedzieç – co z tego? sku artystycznym, mia∏ rozleg∏e horyzonty Kompromitowana przez autora stylistyka intelektualne. Przed wybuchem I wojny odby∏ straci∏a na aktualnoÊci, parodia zaÊ osiàga wraz z Bronis∏awem Malinowskim, s∏ynnym efekt polemiczny wówczas, gdy celuje w konetnografem, egzotycznà podró˝ do Australii wencje powszechne i rozpoznawalne, aktual(która mia∏a pomóc mu otrzàsnàç si´ z szoku ne. Irzykowski argumentowa∏: Rozmach twórpo samobójstwie narzeczonej). Jako poddany czy Witkiewicza jest du˝y i oryginalny. Duchem rosyjski wstàpi∏ do szko∏y oficerskiej w Petersfilozoficznym nale˝y do pokolenia minionego, burgu, gdzie znalaz∏ si´ w elitarnym pu∏ku demniej wi´cej do przybyszewszczyzny. Skoro ju˝ kadenckiej arystokracji, a mo˝na wyobraziç nawet dla autora Beniaminka przybyszewszsobie, ˝e owa dekadencja przybiera∏a formy, czyzna by∏a starzyznà, to có˝ znaczy ona dla o jakich si´ pewnie Przybyszewskiemu nie Êniczytelnika ksià˝ek Stasiuka lub Tokarczuk? ∏o. Tam te˝ Witkacy z bliska widzia∏ przebieg Styl zaginiony, nieobecnà konwencj´. rewolucji, którà odbiera∏ jako nieuchronnoÊç, Uzasadnieniem dla dzisiejszej lektury, ale te˝ kres starego Êwiata. On zaÊ by∏ tego ktoÊ powie, sà katastroficzne profecje autora wykombinowanà redut´ czy przyczó∏ek mostowy. Przez wyrw´ t∏oczy∏y si´ d∏ugo wi´zione ˝àdze, dzikie, spocone, Êmierdzàce, rozjuszone – na niektórych brz´cza∏y jeszcze ∏aƒcuchy, sz∏y jak ˝elazne robactwo na zdobycie duszy. Nad nimi rozpià∏ si´ b∏´kitny parasolik, udajàcy prawdziwe niebo – czysta, wielka mi∏oÊç. 8/2004 antone 475 27 tajniki warsztatu Êwiata przedstawicielem. W Polsce wita∏ nowà epok´ w innym nastroju ni˝ wszelkiej maÊci awangardyÊci, z zachwytem opiewajàcy nowoczesnoÊç, t∏um i technik´. Witkacy tymczasem odkrywa∏, ˝e ginie filozofia, religia i wielka sztuka. Rozumia∏, i˝ jednostka jest bezradna wobec machiny dziejów, mia˝d˝àcej dorobek pokoleƒ; pojà∏, i˝ rewolucja „po˝era” swoje dzieci i wypacza nawet najszlachetniejszà ide´; odkry∏, i˝ utopijne has∏a równoÊci i sprawiedliwoÊci ostatecznie prowadzà do dyktatury. Jego Êwiatopoglàd krystalizowa∏ si´ pod wp∏ywem powszechnie wówczas znanych i czytanych lektur (Oswalda Spenglera, Ortegi y Gasseta, Mariana Zdziechowskiego, Floriana Znanieckiego), z których wy∏ania∏ si´ pesymistyczny obraz ginàcej kultury Zachodu. Katastrofizm, wyhodowany na gruncie dekadentyzmu z prze∏omu wieków, umocni∏ si´ w latach I wojny, która potwierdzi∏a kryzysowe diagnozy – Europa wesz∏a w faz´ rewolucji, wojen i masowych zbrodni. Autor Szewców (1934) widzia∏ przysz∏oÊç jako epok´ ideologicznej gigantomachii, w której zderzà si´ trzy najpot´˝niejsze si∏y: komunizmu, liberalnego kapitalizmu i faszyzmu. Witkiewicz szuka∏ przyczyn kryzysu nie tylko w swojej epoce; przeciwnie, twierdzi∏, ˝e rozpoczà∏ si´ on znacznie wczeÊniej, wraz z procesem os∏abiania roli religii, filozofii i sztuki. Jedynie w dawnej, przedoÊwieceniowej kulturze pojawia∏y si´ wybitne indywidualnoÊci; artyÊci zdolni swym geniuszem objàç metafizyczne tajemnice istnienia. Rozwój myÊlenia pragmatycznego, doskonalenie struktur organizacji spo∏ecznej, kult post´pu i techniki – wszystko to doprowadzi∏o do trywializacji ˝ycia, zaniku indywiduum i upadku prawdziwie wielkiej sztuki. Czasy, które nadchodzà – pisa∏ Witkacy – b´dà epokà pragmatyzmu. Miejsce Boga zajmuje „religia pracy”, miejsce wielkich systemów filozoficznych – ideologia, miejsce sztuki – tandetna rozrywka dla mas. Typowy bohater Witkiewiczowskich utworów, np. Leon z dramatu Matka, jest dekadentem, cz∏owiekiem niespe∏nionym i bezsilnym, którego trawi nuda – poczucie ja∏owoÊci egzystencji. Próbuje on ró˝nych sposobów, by pobu- 28 476 dziç swe zmys∏y i wykrzesaç jakàÊ energi´ do realizacji bli˝ej nie okreÊlonej idei. Jednak ˝adne silne doznania (narkotyki, erotyczne perwersje) nie dzia∏ajà dostatecznie mocno i trwale, jedynie na krótko przenoszàc w sztuczne raje. Nawet Êmierç traci groz´ i wielkoÊç. Witkacy pojmuje, i˝ przed bezsensem ˝ycia, „nienasyceniem” nie ma ratunku, tworzy jednak projekt filozoficzno-estetyczny, który mia∏by byç alternatywà dla degradujàcej si´ kultury. Teoria Czystej Formy Jak z tego repetytorium wynika, poglàdy Witkacego doskonale wspó∏brzmià z ponowoczesnymi diagnozami kondycji cz∏owieka i kultury. Trzeba wszak˝e stale pami´taç, ˝e mi´dzy teoretycznym projektem Czystej Formy a praktykà pisarskà Witkiewicza nie nale˝y stawiaç znaku równoÊci, gdy˝ prowadzi to co najwy˝ej do konstatacji, i˝ sam autor nie potrafi∏ w∏asnej koncepcji zrealizowaç. Rzecz jest bardziej skomplikowana. Otó˝ Teoria Czystej Formy, odnoszàca si´ g∏ównie do teatru, wskazywa∏a jako g∏ówny cel sztuki prze˝ycie metafizycznego „dreszczu” – czegoÊ w rodzaju wstrzàsu czy epifanii, która pozwoli∏aby poprzez doznanie „jednoÊci w wieloÊci” dotknàç Tajemnicy Istnienia. Postulat ten troch´ przypomina∏ Leibnizowskà monadologi´, ale przede wszystkim mia∏ byç sposobem osiàgni´cia stanu najg∏´bszej samoÊwiadomoÊci jednostki. Czysta Forma oznacza wywik∏anie sztuki z jej odniesieƒ ˝yciowych – psychologicznych czy realistycznych. Jedynie niezwyk∏e, zaskakujàce po∏àczenia elementów dzie∏a polonistyka Panto tajniki warsztatu (barw, kszta∏tów, dêwi´ków, s∏ów) mo˝e byç êród∏em intensywnych doznaƒ ze strony odbiorcy, który przebywajàc w teatrze powinien – mówiàc potocznie – zapomnieç o „bo˝ym Êwiecie”. Si∏a ekspresji i absurdu w takim teatrze mia∏aby wyzwalaç najg∏´bsze uczucia metafizyczne, które wspó∏czesnemu cz∏owiekowi sta∏y si´ obce. Teoria Czystej Formy jest wi´c nie tylko teorià nowej sztuki, ale te˝ projektem antropozoficznym, czyli propozycjà „teorii cz∏owieczeƒstwa”, istnienia sensownego i Êwiadomego. Inny znany krytyk dwudziestolecia, Tadeusz Boy-˚eleƒski, nazwa∏ twórczoÊç Witkacego „metafizycznym nadkabaretem”. Istotnie, Witkiewicz nale˝a∏ do tych nielicznych (jak zwykle bywa – niedocenionych) artystów swej epoki, którzy pod maskà drwiny, groteski, b∏azenady i nonsensu kryli g∏´boko tragiczne wizje ludzkiego istnienia. Autor Szewców, jednego z najwa˝niejszych dzie∏ literatury polskiej lat 30., daleko wyprzedza∏ powojenne sztuki Becketta i Ionesco, tworzàc podwaliny tzw. teatru absurdu, w którym wszak˝e absurd nie jest celem samym w sobie; chodzi o kwestie zasadnicze: jak dalej ˝yç, gdy otwiera si´ pustka? Po∏àczenie sztuki z filozofià W jego twórczoÊci mo˝na zauwa˝yç dysonans mi´dzy donios∏oÊcià problemów filozoficznych a sposobem ich przedstawiania. Cz´sto ten dysonans jest zamierzony, mieÊci si´ w poetyce groteski. Ale cz´sto te˝ jest on konsekwencjà up∏ywu czasu, który zmienia sposób lektury. Rozgadanie bliskie logorei, powtórzenia, nadmiar ekspresywizmów, stereotypizacja bohaterów (artysta-dekadent, kobieta fatalna, t´py dyktator) mogà dziÊ nu˝yç czy nawet irytowaç. Nie starzeje si´ natomiast Witkacowski humor: j´zykowy i sytuacyjny. Obok LeÊmiana i Tuwima by∏ to najbardziej pomys∏owy twórca neologizmów. W Szewcach niezmiennie bawià dialogi, które mo˝na by∏oby w∏àczyç do s∏ownika „najm∏odszej polszczyzny”: I CZELADNIK To ci sturba, psia jà cholera w suczà by jà wlaƒ! SAJETAN Ju˝ ci si´ te˝ j´zyk w tych wyklinaniach skie∏basi∏ – daj lepiej pokój. Ja chc´, ˝eby kto ten proceder detalicznie wyÊwietli∏, a ten klnie ju˝ bez ˝adnego dowci- 8/2004 antone pu i francuskiej lekkoÊci. Poczyta∏byÊ lepiej „S∏ówka” Boya, aby choç troch´ kultury narodowej nabraç, ty wandrygo, ty cha∏apudro, ty skierdaszony wàdro∏aju, ty chliporzygu odwantroniony, ty wszawy bum... KSI¢˚NA zimno; ura˝ona S∏uchacie czy nie? JeÊli b´dziecie si´ wyklinaç mi´dzy sobà, to id´ w tej chwili na five o’clock, starodawnym obyczajem arystokracji. Tylko wasze przekleƒstwa skierowane do mnie bawià mnie, wy chlipacy, wy purwyko∏cie, wy kurdypie∏ki zafàdziane... Dramaty Witkacego by∏y wystawiane w mi´dzywojniu, lecz dopiero w latach 60. doczeka∏y si´ prawdziwie wielkiego zainteresowania. Wspó∏czesny teatr awangardowy niewàtpliwie by∏by bez nich inny. Witkiewicz mia∏ te˝ – jak si´ wskazuje – wp∏yw na twórczoÊç Gombrowicza, Schulza czy Ga∏czyƒskiego. DziÊ jednak najbardziej Êmia∏e eksperymenty formalne Witkacego mogà ju˝ tràciç myszkà, natomiast jego „sztubackie” parodie trudno porównywaç z wyrafinowaniem intertekstualnych gier postmodernizmu. Pozostaje szacunek dla trafnoÊci spe∏nionego proroctwa, zapowiadajàcego nadejÊcie takiej kultury, w której religia, filozofia i sztuka zostanà zdominowane przez pragmatyczne myÊlenie, populistyczne ideologie i kicz. Wracajàc zatem do tytu∏owego pytania, trzeba Irzykowskiemu przyznaç wiele racji. Istotnie by∏ Witkiewicz „genialnym grafomanem” – pisa∏ du˝o i traktowa∏ to zaj´cie niezmiernie serio. Cierpia∏ na „mani´” pisania o jednym i tym samym: o katastrofie, jakà sta∏a si´ utrata wielkiego formatu cz∏owieczeƒstwa. Ale te˝ ma on prawo bez wi´kszych uzasadnieƒ pozostaç na zawsze w dziejach polskiej literatury, zgodnie z opinià Czes∏awa Mi∏osza, który powiada: Powinno nam wystarczyç, ˝e znalaz∏ si´ w Polsce jegomoÊç du˝ego formatu, który pomimo wielu swoich dziwactw i niepowodzeƒ artystycznych i tak sta∏ niepomiernie wy˝ej od wi´kszoÊci swoich wspó∏czesnych. n ANNA LEGE˚Y¡SKA Literaturoznawca, prof. dr hab., pracownik naukowy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 477 29