wspomnienie o vilmosu zsigmondzie

Transkrypt

wspomnienie o vilmosu zsigmondzie
WSPOMNIENIE O VILMOSU ZSIGMONDZIE
Dodano: 01.09.2016
Vilmos Zsigmond trafił do Hollywood z małego miasteczka na Węgrzech. Jednak na swojej
drodze do sukcesu artysta napotkał wiele przeciwności losu, którym dzielnie stawiał czoła. Jego
wytrwałość w dążeniu do celu i wiara w spełniające się marzenia dla wielu stała się inspiracją i
postawą godną naśladowania. Vilmos był uważnym obserwatorem i dociekliwym humanistą.
Tworzył obrazy, które odbijają się echem we wszystkich naszych filmach, przypominając o tym,
jaką moc ma kino. Choć był skromny, biła od niego pewność siebie. Całkowicie poświęcał się
wykonywanej przez siebie pracy.
Wspominał, że w młodości spędzonej na Węgrzech potrafił jak zaczarowany godzinami
podziwiać krajobrazy z okna pociągu. W tym wspomnieniu możemy dopatrzyć się dwóch
obsesji, które towarzyszyły mu przez całe życie – na punkcie filmów i podróżowania. Irytowały go
ograniczenia w podróżowaniu – nawet do Czechosłowacji, do jego dziewczyny. Będąc
utalentowanym fotografem, stworzył klub fotograficzny w fabryce, w której pracował, i uczył
kolegów, jak kręcić amatorskie filmy. Studiował na Akademii Sztuki Teatralnej i Filmowej w
Budapeszcie i pożyczoną kamerą zaczął potajemnie filmować sowieckie czołgi na ulicach,
dokumentując w ten sposób brutalne powstanie węgierskie. To nie jedyny odważny wyczyn
Vilmosa – w środowisku filmowców krąży pewna historia z nim i jego przyjacielem, Laszlem
Kovacsem, w rolach głównych. Artyści postanowili przemycić 30 tys. stóp kliszy filmowej przez
austriacką granicę, ryzykując tym samym życie. Mieli nadzieję, że materiał wydostanie się za
granicę i dzięki temu nadejdzie pomoc. Gdy Vilmos opowiadał tę historię, nigdy nie przedstawiał
siebie czy Laszla w roli bohaterów – raczej jako zwykłego kamerzystę, który robił to, co do niego
należało. Zawsze pamiętał o tym, ile dobra doświadczył ze strony innych.
Vilmos Zsigmond,
Archiwum Camerimage
Po dotarciu do Stanów Zjednoczonych Zsigmond spędził trochę czasu w obozie dla
uchodźców, nauczył się angielskiego i polegał na hojności Amerykanów, m.in. pastora, który
przyjął go pod swój dach w Evanston w stanie Illinois. Nigdy nie zrezygnował ze swojego
marzenia, dzięki czemu udało mu się znaleźć pracę w laboratorium filmowym oraz przy produkcji
niskobudżetowych filmów, czym zajmował się przez 10 lat. Na początku lat 60. można było
wynająć Vilmosa, kamerę i kombi wypełnione reflektorami, płacąc 100 dolarów za dzień. Jednak
możliwość pracy przy najwybitniejszych hollywoodzkich produkcjach wciąż wydawała się poza
zasięgiem.
Kolejnym punktem zwrotnym w jego życiu okazał się film McCabe i pani Miller w reżyserii
Roberta Altmana. Praca przy nim była dla Vilmosa wielką szansą na zaistnienie w świecie
kinematografii. Wiele ryzykując, artysta postanowił jednak podejść do sprawy w sposób
nowatorski. Do historii przeszło to, że wykonał preekspozycję kliszy, a następnie wykorzystał
oświetlenie światłem dziennym, dzięki czemu uzyskał wyjątkową teksturę i patynę, które
operatorzy filmowi analizują i starają się powielić jeszcze 50 lat później. Ludzie zawsze pytali
Vilmosa o to, jak uzyskał taki efekt. Nie ulegało wątpliwości, że pod względem technicznym był
mistrzem, jednak tajemnicę jego geniuszu stanowiła kreatywna postawa w pracy – wiara w to, że
zdjęcia filmowe mogą przekazywać emocje, oraz chęć do podejmowania ryzykownych, acz
przemyślanych decyzji, aby to osiągnąć.
Kadr z filmu "Uwolnienie",
dzięki uprzejmości Park Circus
Rozwój kariery Vilmosa Zsigmonda nabrał tempa, a jego zdjęcia stały się podstawą tego, co
dziś nazywamy Amerykańską Nową Falą. Vilmos i jego koledzy po fachu wywołali prawdziwą
rewolucję w tradycyjnej, wysokobudżetowej kinematografii rodem z Hollywood, wprowadzając
świeże, bardziej osobiste podejście do swych produkcji. Pozostawili jednak to, co ich zdaniem
było najcenniejsze w dotychczasowej sztuce filmowej. Z tego połączenia powstało wiele
wspaniałych dzieł.
W dorobku Vilmosa znaleźć możemy tytuły takie jak Uwolnienie, Długie pożegnanie, Łowca
jeleni czy Taśma śmierci oraz 100 innych filmów. Wielokrotnie go nagradzano – otrzymał
Oscary, nagrodę za całokształt twórczości od ASC, a także Łańcuch Corvina, odznaczenie
nazwane na cześć średniowiecznego króla Węgier, przyznawane rodowitym Węgrom za wybitne
osiągnięcia w sztuce lub nauce.
Kadr z filmu "Łowca jeleni",
dzięki uprzejmości Tamasa
Ci, którzy mieli to szczęście nazywać go swoim przyjacielem, zapamiętali Vilmosa jako
ciepłego, hojnego, troskliwego, niezłomnego i pogodnego człowieka. Jego wsparcie dla
Camerimage od samych początków było kluczowym elementem sukcesu festiwalu, podczas
którego uwielbiał wchodzić w interakcje z młodymi filmowcami. Zawsze ekscytował go kolejny
projekt i szanse na wprowadzenie w życie rozwiązań wizualnych, jakie dostrzegał w
scenariuszu.
Mimo długiej drogi (nie tylko z sensie geograficznym), jaką przebył w swoim życiu, w pewnym
sensie na zawsze pozostał chłopcem wyglądającym przez okno pociągu, zahipnotyzowanym
ruchomym obrazem. Poprzez swoje życie oraz wybitne, niepowtarzalne dzieła wciąż uczy nas,
jak być filmowcami.
David Heuring

Podobne dokumenty