Dynów - diagnoza ()
Transkrypt
Dynów - diagnoza ()
1 DIAGNOZA I ETAP W RAMACH PROGRAMU „DOM KULTURY + INICJATYWY LOKALNE 1. Spotkanie informacyjne i organizacyjne z Kingą Bielec, 7 maja 2013 r., ilość osób: 7 2. Spotkania fokusowe w grupach 23.05. – 24.05. 2013 r.: a) 23 maja, godz.14.00 - 16.00 Grupa ekspercka: organizacje pozarządowe, ilośc osób:12 b) 23 maja godz. 17.00 – 19.00 Grupa „młodzież”, ilość osób: 16 c) 23 maja godz. 17.-19.00 grupa „bezrobotni”, ilość osób: 5 d) 24 maja godz. 11.00 – 13.00 grupa „Pracownicy instytucji”, ilość osób: 9 osób e) 24 maja godz. 11.00 – 13.00 grupa „Seniorzy”, ilośc osób: 7 f) 24 maja godz. 15.00 – 17.00 grupa „Kobiety”, ilośc osób: 6 PROBLEMY: Finansowe – nie ma miejsc pracy, bezrobocie, trudno jest o pieniądze, a wszystko trzeba opłacić w związku z tym jest zazdrość u ludzi o pracę; jeden drugiemu zazdrości pracy „organizacje nie mają pieniędzy” wg niektórych osób – nie znają metod pozyskiwania pieniędzy, nie znają narzędzi, nie mają żadnych doświadczeń „nie mam pieniędzy” – wytłumaczenie na zaniechanie działania Mentalność: „pojawia się wśród ludzi inicjatywa, ale gaśnie” „Ludzie zamykają się ze swoimi problemami”, „ludzie siedzą w domu, dlaczego?” „kiedyś ludzie byli bardziej otwarci”, „brak rozmów”, „brak współdziałania”, „ludzie nie chcą prać swoich brudów” – nie ma rozmowy między ludźmi, mimo tego, że pojawiają się problemy, które trzeba/da się rozwiązać, ale wstyd, brak chęci rozmowy, spotkania uniemożliwia działanie WNIOSEK: ludzie nie mają do siebie zaufania, nie ma okazji do dialogu, do rozmowy między instytucjami/organizacjami/mieszkańcami ZASÓB – sale na poddaszu MOK, okazje: wernisaże, koncerty Opieka nad osobami starszymi – ludzie wyjeżdżają i zostawiają starsze osoby, rodziców – nie ma zapewnienia bezpieczeństwa ponieważ nie ma już rodzin wielodzietnych; ludzie starsi bywają w gorszej kondycji fizycznej, są mało samodzielni WNIOSEK: ten problem istnieje, jest zauważalny, jest ważny Urzędnicy, pracownicy instytucji – „dlaczego pracownicy instytucji nie są aktywni?”, „nie przychodzą na spotkania, boją się odpowiadać na trudne pytania, żeby się nie narażać ludziom” 2 „z ludźmi/ można załatwić dużo więcej na stropie prywatnej/towarzyskiej, gorzej formalnie/przez urząd” „relacja urzędnik-petent” – prawdopodobnie jest to stereotyp WNIOSEK: nastawienie jest ważne, ludzie mają bariery w kontakcie z urzędnikami, czują się jak petenci i tak są traktowani; jest przekonanie w mieszkańcach, że tylko osoby na stanowiskach mogą załatwić więcej – wynika to z wewnętrznych barier; przekonanie, że są równi i równiejsi ZASÓB – pomysły na projekty „walczące” ze stereotypami, postrzeganiem urzędu/urzędników; przekonanie o swojej bezwładności wpływu, brak poczucia wpływu na sytuacje/zmiany/itd. Mała tolerancja dla osób niepełnosprawnych z ośrodka: „zazdrość o \coś\: pomieszczenia, warunki, sala kinowa, winda, pracownie, wydarzenia organizowane dla nic, itp., „darmozjadom się daje, a my nie mamy pracy” DRUGA STRONA MEDALU: „czy chciałbyś/chciałabyś się zamienić z tymi osobami, przejąć ich niepełnosprawność”; stereotypy osoby niepełnosprawnej – bojaźń, negatywny wizerunek osób niepełnosprawnych na wsi rodziny ukrywają osoby niepełnosprawne umysłowo, nie korzystają z opieki i usług oferowanych dla niepełnosprawnych, „wstydzą się nawet, jeśli pod ich dom miałby podjechać samochód, żeby zabrać osobę niepełnosprawną do ośrodka, bo wyszłoby na jaw, że w rodzinie mają taką osobę”; WNIOSEK to wynika z niewiedzy ludzi o tych osobach nie ma wolontariatu „ryzyko wprowadzenia ucznia bez przygotowania, ponieważ jest to specyficzna grupa – chorzy psychicznie” „ośrodek jest czynny od 8-16, a uczniowie w tym czasie mają lekcje i nie mają czasu angażować się w inicjatywy związane z osobami niepełnosprawnymi” Młodzież nie chce działać: „jak są realizowane inicjatywy, to są niszczone”, „słomiany zapał”, „promowana głupota”, „młodzież chce/wymaga/żąda, a nie daje nic w zamian”, „młodzież angażuje się wtedy kiedy jest konkretny, sensowny cel, kiedy stoją za tym konkretne osoby, które świadczą o zaangażowaniu, które dają przykład”. Młodzież-młodzież, młodzież-dorośli: Jedno drugich gaszą, demotywują, naśmiewają się z podejmowanych inicjatyw, „przecież z takiego małego Dynowa nie osiągniesz” – mówią rodzice” „idź w świat, bo tu nic nie osiągniesz”, „co tu można osiągnąć?” – mówią dorośli, młodzież to powtarza między sobą; „latasz po mieście i się błaźnisz”; „zazdrość o nie wiadomo co” Jest również pozytywne młodzież, która się angażuje, przejawia inicjatywy Starsze osoby chcą współpracować z młodymi, lubią się z nimi spotykać, „spotkania są odświeżające” Mało imprez kulturalnych – do młodzieży nie dociera informacja, przepływ informacji jest niewystarczający; jako przykład rozwiązania było bezpośrednie informowanie pedagogów, którzy będą rozpowszechniali informacje; najważniejszy jest bezpośredni kontakt 3 Pojawia się alkohol na imprezach kulturalnych – spotkanie jest okazją do napicia się, Dni Pogórza są np. taką imprezą; wśród młodzieży pojawia się problem picia alkoholu, agresji związanej z alkoholem; Przyszłość w Dynowie dla młodzieży: „żeby studiować, trzeba wyjechać”, „po studiach chciałbym wrócić do Dynowa, może założę własną firmę” Świat dorosłych, pełen barier wpływa negatywnie na młodzież, np. dojazd do pracy dla dorosłych jest barierą i zniechęcają do takiego rozwiązania; dorośli sami zniechęcają młodzież do powrotu do Dynowa Praca za granicą jest marzeniem dla młodzieży, to jedno z rozwiązań; innym rozwiązaniem są studia Spotkania ze znajomymi, rower Plotkarstwo zamiast mówienia o osobie, rekompensata poprzez mówienia o innych „Strażak” – są 4 straże pożarne, nie mogą/nie chcą się połączyć; miejsce, które powinno być otwarte dla ludzi, stoi niewykorzystane w sposób wolny, otwarty; „budynek niszczeje” Chuligaństwo na punktach widokowych, zaśmiecanie; „śmiecie nad Sanem”, zaniedbana, zaśmiecona plaża nad Sanem, zarośnięte, zachwaszczone; w porównaniu do miejscowości Słonne – Dynów nie ma takiego miejsca; jest potencjał, ale nie wykorzystuje się go Wśród osób starszych: wiele zainteresowań, bardzo dużo czytają, „telewizji nie oglądam, bo mnie denerwuje”; opieka nad wnukami, aktywność w chórze, „chętnie chodzą na wydarzenia”, San dla nich jest za daleko; wiedzą, co się dzieje w Dynowie; biblioteka jest dla nich miejscem spotkań; ośrodek zdrowia jest dla nich miejscem ważnym, brakuje w nim jednak lekarzy specjalistów; „nie zwracamy uwagi na tablice informacyjne, ponieważ jest ich za dużo”; „nie wiemy do kogo iść, kto odpowiada za jakieś działania”, „brak komunikacji, brak informacji”; „były kiedyś spotkania wielopokoleniowe, chętnie by się włączyli w takie spotkania”, „przyjechaliśmy do Dynowa, ale czujemy się obcy” Nie ma poczucia wspólnotowości, brak odpowiedzialności zbiorowej za miejsca publiczne, dostępne dla wszystkich Brakuje miejsca – na imprezy kulturalne, nie ma sceny w MOKu, nie ma dużej Sali, w której można coś zrealizować POMYSŁY: - kino plenerowe - teatr w „strażaku” - aby osoby starsze wybrały się nad San, potrzebne są ławeczki, aby mogli sobie po drodze odpocząć - tablica zamykana na informacje kulturalne 4 Podsumowanie spotkań 23-24 maja 2013 r. Kto mieszka w Dynowie? W ramach Dom Kultury + inicjatywy lokalne Miejski Ośrodek Kultury przygotował pomysł na to, jak w krótkim czasie uzyskać wiedzę na temat potrzeb różnych grup mieszkańców, ich marzeń związanych z Dynowem, problemów utrudniających podejmowanie inicjatyw. Pomysł był prosty: zaprosić mieszkańców do rozmowy w kilku grupach reprezentatywnych dla sześciotysięcznego, podkarpackiego miasteczka, a mianowicie: kobiet, pracowników instytucji, seniorów, młodzieży, bezrobotnych oraz organizacji pozarządowych. Tę ostatnią grupę nazwaliśmy ekspertami, gdyż ich wiedza na temat w/w grup wynika z podejmowania różnych inicjatyw z nimi i dla nich. Okazja do rozmowy Spotkanie z ekspertami odbyło się 23 maja (czwartek). Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele kilku dynowskich organizacji: Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Związku Emerytów i Rencistów, Klubu Sportowego „Dynovia”, Stowarzyszenia „Aktywny Dynów, Stowarzyszenia De-Novo, Towarzystwa św. Brata Alberta, Towarzystwa Przyjaciół Dynowa. Moderatorkami spotkania były: mgr Elżbieta Wrona i mgr Magdalena Jamroszewicz z Lublina. Podczas spotkania uczestnicy odpowiadali na pytania, które odnosiły się do obszarów ich działalności i wynikających z tego refleksji, rekomendacji, wniosków, pomysłów na działanie. Problemy małe i duże Podsumowując rozmowę w w/w gronie można ogólnie wyciągnąć następujące wnioski: brakuje w Dynowie otwartego dialogu i skutecznej komunikacji pomiędzy różnymi podmiotami zaangażowanymi w działalność na rzecz miasteczka. Wydaje się, że mieszkańcy chcą szukać coraz więcej okazji do spotkań i rozmów na dotyczące ich tematy np. braku pracy, marzeń i problemów młodzieży związanych z mieszkaniem w małym miasteczku, tolerancji wobec osób chorych i niepełnosprawnych, bądź ekologii i zanieczyszczania przyrody. Ważne również wydają się sprawy dotyczące organizacji imprez kulturalnych oraz rozwoju wolontariatu, aby wspierać osoby starsze, chore oraz samotne. Co zrobić, by dynowianom żyło się lepiej? Okazuje się, że dynowianie są chętni do podejmowania nowych pomysłów na działanie, jednak główną barierą w ich realizacji stanowią środki finansowe oraz szybkie zniechęcanie się do kontynuowania przedsięwzięcia z powodu pierwszych niepowodzeń, czy braku większego zainteresowania ze strony szerszej grupy mieszkańców. Te inicjatywy maja tzw. „krótkie życie” – pojawiają się i szybko „gasną”. Wniosek w tym przypadku nasuwa się jeden 5 – należałoby te inicjatywy wesprzeć np. w postaci cyklu spotkań z ekspertami dysponującymi wiedzą na temat sposobów gromadzenia środków finansowych na przeprowadzenie małych inicjatyw lokalnych bądź zorganizować spotkania z organizacjami lub osobami spoza naszego regionu, którym z powodzeniem udaje się działać na rzecz swoich miejscowości. Z pewnością wymiana doświadczeń i rozmowy zawsze są dobrym pomysłem na to, aby wzmocnić w sobie przekonanie, że warto być pomysłodawcą i realizatorem działania, niż tylko odbiorcą pomysłów wymyślonych przez innych – często tych samych ludzi. Najważniejsza praca Kolejne spotkania, które odbyły się 23 maja (czwartek) toczyły się wokół spraw osób bezrobotnych i młodzieży. Podsumowując rozmowy w obydwu grupach można wysunąć wniosek, że problem pracy na terenie Pogórza Dynowskiego dotyczy nie tylko dorosłych osób, ale również młodzieży. Marzą oni żeby studiować i poznawać świat, ale część z nich z obawy o pracę nie zamierza tu wrócić. Ci natomiast, którzy nie obawiają się o swoją karierę zawodową sukcesu upatrują w rozwijaniu własnej firmy na tym terenie. Ich chęć powrotu po studiach do Dynowa wynika również z tego, że chcą zrobić coś dla miasteczka, bo mieszka się tu dobrze, o czym decydują szczególnie walory przyrodnicze. Młodzi mają głos Dla młodych ludzi bardzo ważna jest aktywność sportowa. Marzą także, aby w Dynowie było więcej imprez kulturalnych, szczególnie koncertów. Padła również propozycja organizacji plenerów filmowych, ponieważ jak się okazuje młodzież chętnie zaangażowałaby się w inicjatywy integrujące mieszkańców, najlepiej poza instytucjami. Ważne jest dla nich miejsce, które sami mogliby sobie zorganizować i decydować o jego przeznaczeniu. Coś dla kobiet W piątek, 24 maja rozmawialiśmy w gronie pracowników instytucji, seniorów i kobiet. I te spotkania okazały się bardzo interesujące. Wśród najważniejszych wniosków można wymienić: zdecydowanie brakuje w Dynowie inicjatyw dla kobiet 50+. Panie chętnie uczestniczyły w spotkań z ciekawymi ludźmi – najlepiej w zorganizowanej i prowadzonej społecznie kawiarence, w której od czasu do czasu odbywałyby się spotkania, koncerty. A nawet inicjatywy dotyczące ich dzieci. Na „szybko” powstał pomysł organizacji „święta ulic” w Dynowie lub konkursów dla właścicieli ogródków działkowych i ogrodów przydomowych. Urzędnik też człowiek Nie obeszło się również bez rozmowy wokół trudnych problemów, jak na przykład wizerunku pracownika instytucji, w tym urzędów w Dynowie. Osoby zaproszone na spotkania wskazywały, że kultura obsługi mieszkańców w instytucjach publicznych jest o wiele lepsza niż było to kilka lat temu. Jednak nadal mieszkańcy czują się jak „petenci”. Wydaje się, że rozwiązanie jest proste: być może należałby zorganizować więcej spotkań w instytucjach, w tym urzędach z mieszkańcami, aby ten stereotyp „niedostępnego urzędnika” zmienić na obraz uśmiechniętej, otwartej osoby, która mieszka w naszym sąsiedztwie. 6 3. Fotograficzne spacery po Dynowie: „Pokaż mi Dynów, a w nim siebie” badania w działaniu, w dniach 10 – 20 czerwca O co chodzi z tymi spacerami po Dynowie? Pomysł na spacery fotograficzne po Dynowie narodził się już na samym początku projektu, gdyż założyliśmy, że łatwiej będzie mieszkańcom Dynowa opowiedzieć o swoich inicjatywach, pasjach, pomysłach na działanie podczas „wyjścia w miasto”, „wyjścia w przestrzeń” z kimś komu będzie można opowiedzieć swoja historię, która ponadto znajdzie swoje odzwierciedlenie na zdjęciach wykonanych podczas takiego spaceru. Każdy kto wziął udział w tej inicjatywie mógł zrealizować swój własny pomysł na poznawanie miasta na piechotę - fotograf był jedynie słuchaczem oraz miał za zadanie oddać, to co pokazują mu mieszkańcy za pomocą aparatu fotograficznego. Kto patrzył na Dynów przez obiektyw aparatu fotograficznego? Zaprosiliśmy do współpracy fotografów spoza Dynowa, a mianowicie Andrzeja Kuliga z Mielca i Katarzynę Łopatę z Lublina oraz jedną osobę z naszego miasta – Macieja Wyskiela. Chcielibyśmy krótko o nich opowiedzieć, aby przybliżyć Państwu kim są i czym się zajmują na co dzień, a mianowicie: Katarzyna Łopata - młoda animatorka kultury z Lublina, interesuję się fotografią, lubi tworzyć fotoreportaże z wydarzeń kulturalnych. Współorganizowała w Lublinie takie wydarzenia jak: „Lokomotywy” organizowanie przez Fundację „Teatrikon”, Wolontariat Studencki „Projektor” czy Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Re;akcje”. Nie boi się mikrofonu, śpiewa w zespole „Trzy na Cztery” oraz solowo pod opieką wytwórni sześcian records. Podróże autostopem to dla niej przyjemność. Dotąd zwiedziła już takie kraje jak Chorwacja, Węgry czy Czechy. Lubi aktywnie spędzać wolny czas wśród ciekawych ludzi. Andrzej Kulig - artysta plastyk, animator społeczno-kulturalny, czeladnik w zawodzie koszykarz-plecionkarz i mistrz wypełniania luk w czasoprzestrzeni. Na co dzień oprawia obrazy w Mielcu, prowadzi cykliczne warsztaty z plecionkarstwa i fotografii. Uczestniczył w wielu plenerach, festiwalach artystycznych (fotografia, plecionkarstwo, malarstwo). Współzałożyciel i członek Stowarzyszenia Kulturalnego JARTE w Mielcu.Od niedawna poszerzył swoją działalność animacyjną o warsztaty relaksacyjne. Z powodzeniem realizował wiele autorskich projektów artystycznych. Interesuje go relacja człowiek - przestrzeń człowiek i jej zmiany. 7 Maciej Wyskiel – ukończył studia na Uniwersytecie Rzeszowskim w 2010 r. na kierunku Historia oraz kształcił się w Akademii Fotografii w Krakowie. Aktualnie prowadzi własną firmę „Skarbiec Wspomnień", który powstał z ideą, aby uchwycić najpiękniejsze i najważniejsze momenty z życia ludzi. Jego praca polega na tym, żeby każda osoba spoglądająca na wykonane zdjęcia czuła emocje i wzruszenia, które mu towarzyszyły w momencie ich tworzenia. O czym opowiadają dynowianie, co jest dla nich ważne w mieście i okolicy? Z relacji fotografki - Katarzyny Łopaty Z relacji fotografki - Katarzyny Łopaty Magdalena i Kasia „Przyjaciółki wykonują biżuterię i kartki okolicznościowe. Przedstawiły mi dwa ciekawe miejsca w Dynowie. Pierwszym są piękne zakątki położone nad Sanem. Wiele osób wybiera się tam na spacery lub spotkania ze znajomymi. Drugim obiektem, który dziewczyny uznały za warty przedstawienia była oficyna dworu Trzecieskich. W czasach wojny budynek został całkowicie zniszczony na skutek wybuchu składu amunicji. Do dzisiaj zachowała się jedynie część uwidoczniona na zdjęciach, w której aktualnie prowadzony jest Dom Dziecka. Spadkobiercy dawnych właścicieli przekazali teren parku by można tam było stworzyć przyjazne miejsce dla mieszkańców Dynowa”. Pan Wiesław Człowiek złota rączka. Podczas spaceru przedstawił mi mnóstwo urządzeń, które sam zmajstrował lub rzeźb, które sam odrestaurował. Spotkanie zaczęło się od przedstawienia kilku kapliczek, które znajdują się w urokliwych zakątkach Dynowa. Pierwsza z nich znana jest jako „z aniołami”. Historia głosi, jak opowiada Pan Wiesław, że kiedyś w tych okolicach grasował zły duch wywołany przez grupę ludzi. Pewien człowiek pod wpływem opętania zabił dwójkę swoich dzieci. Kiedy się opamiętał na zadość uczynienie wybudował w tamtym miejscu ową kapliczkę. Potrzebowała ona remontu, więc Pan Wiesław wraz z kilkoma innymi osobami postanowił się tym zająć. Inną historię przedstawia „kapliczka pod brzozami”. Spotykają się tam kobiety, które dbają o porządek na jej terenie, dzięki czemu można podziwiać malutki ogródek wypełniony kolorowymi kwiatami oraz idealnie wkomponowującą się tam ławeczkę, na której można odpocząć wśród szumiących brzóz. Odwiedziłam również działkę Pana Wiesława, na której niedawno wykonał huśtawkę, pokazał własnoręcznie skonstruowanego grilla. Jak sam o sobie mówi jest budowlańcem, majsterkowiczem i mechanikiem w jednym. Wydaję mi się, że są to jednak nieliczne zalety mojego rozmówcy. Co jest jeszcze jego pasją? Motor, który dostał na urodziny od swoich synów. Razem mieliśmy przyjemność przejechać się po okolicznych miasteczkach w kierunku Pawłokomy, gdzie Pan Wiesław pokazał miejsca, które odkrywał jak był dzieckiem. Stadnina Koni 8 Stadnina Pani Asi i Janusza mieści się na jednym z pagórków Dynowa, gdzie. Przebywa tam 30 koni. Oprócz tego, Pani Asia zajmuję się hodowlą rasowych owczarków niemieckich. Czas, który spędziłyśmy razem był zbyt krótki, aby w pełni pokazać pracę przy koniach. Pomimo to poznałam córkę Pani Asi, Laurę, która jeździ konno od dzieciństwa. Mogłam zobaczyć jak koń jest przygotowywany do jazdy i czyszczony. Na początku pogoda nie dopisywała, lecz po chwili przejaśniło się i mogliśmy się trochę przejść. Wspaniałym doświadczeniem było karmienie koni, które hasały na łące. Kiedy tylko zobaczyły marchewkę, większość z nich ruszyła za Panią Asią i jej wiaderkiem ze smakołykami. Niektóre swoją postawą wyraźnie zaznaczały miejsce w kolejce po przysmak. Pani Asia założyła szkółkę jeździecką specjalnie z myślą o okolicznych dzieciach, które w ten sposób mogą spędzać aktywnie swój wolny czas. Stowarzyszenie „Aktywny Dynów” Jest to grupa młodych, energicznych i pełnych optymizmu ludzi, którzy chcą rozwijać sportowe środowisko w Dynowie. Z ich opowieści wynika, że idzie im to bardzo dobrze. Chłopaki podczas opowiadań o swoich działaniach zabrali mnie na Winnicę, jeden z najwyższych punktów widokowych w okolicy, z którego można podziwiać panoramę Dynowa. Dowiedziałam się, że oprócz organizowania turniejów piłki nożnej lub siatkowej lubią takie formy sportu jak spływy kajakowe,, pływanie, aerobik, siatkówkę plażową oraz biegi po Dynowie. Zaraz potem znaleźliśmy się na świeżo otwartym „Orliku”, gdzie grupy młodych ludzi grały w piłkę nożną. Po chłopakach śmiało można było zobaczyć jacy są dumni ze sfinalizowania projektu „Orlika”. Zainteresowanie jest ogromne, ponieważ na korzystanie z boiska są już zarezerwowane terminy tydzień do przodu. Na koniec zaprosili mnie na mecz lokalnego Klubu Sportowego „Dynovia”. Z relacji fotografa – Andrzeja Kuliga Pani Ewa Spotykamy się w domu Pani Ewy. Rozmawiamy chwile o Dynowie i rozmową schodzimy na temat życia rekreacji nad brzegiem Sanu. Przeglądamy starsze albumy fotograficzne i co rusz natrafiamy na zdjęcia znad rzeki. Plażowanie, nauka pływania, urodziny z tortem, opalanie, ognisko itd. Kiedyś większość życia rozrywkowego toczyło się w tych okolicach. Mnóstwo ludzi schodziło się tam, by się zrelaksować, spotkać ze znajomymi. Jedziemy na wycieczkę, by zobaczyć jak w tej chwili wyglądają brzegi Sanu. Jestem zaskoczony stanem ich utrzymania. Znajdujemy miejsce, gdzie było wykonane jedno z wcześniej znalezionych zdjęć. Wygląda ono zupełnie inaczej. Cała wyprawa stała się sentymentalną podróżą w przeszłość. Kowal Do Pana Tymowicza prowadzi mnie dźwięk kutego metalu. Już z kilkudziesięciu metrów wyraźnie słychać charakterystyczny, rytmiczny stukot. Wchodzę do pieczary przez szeroko otwarte skrzydła. W środku ukazuje mi się świat narzędzi, i przeróżnych przedmiotów. To tu, to tam o coś się ocieram, potykam. Rozglądam się uważnie starając nie przeszkadzać w pracy. Po chwili hałas uderzanego kowadła przestaje być uciążliwy, a nawet staje się przyjemny. To rytm tego miejsca. Sercem ciepła jest rozżarzona górka koksu, którą co jakiś czas Pan Tadeusz delikatnie przesypuje. Wszystkie przedmioty zgromadzone w tym pomieszczeniu są pokryte warstwą czarnego pyłu, a sam kowal umorusany po uszy żartuje, że do zdjęcia to on musi 9 założyć fartuch. Tłumaczy, że dawniej to tylko w rękawicach i fartuchu dla bezpieczeństwa się pracowało. Roboty było tak dużo, że nie można było sobie pozwolić na najdrobniejsze uprażenie, skaleczenie czy inne urazy. "Teraz już nie ma tak dużo roboty, a tłuc się muszę, bo na tym całe kowalstwo polega". Kowalstwem zajmuje się 55 lat, czyli od szkoły podstawowej. Fach przejął od ojca, który w 30 latach wybudował obok domu kuźnie. Podobnych zakładów wtedy w okolicach było 7 i każdy nie mogł się odrobić z zamówieniami. Podkuwali konie, robili siekiery, motyki, ogrodzenia i inne sprzęty. Dawniej czterech ludzi w kuźni pracowało na dwa miechy. Opowiada jak to dziadek i ojciec jeszcze zęby wyrywali zwierzętom i ludziom. Co jakiś bolał i ropą podchodził to przychodzili do kowala. Jeden ruch kleszczami i po sprawie. Pan Tadeusz prezentuje bryczkę konną, którą wykonał i przy różnych okazjach jeździ po okolicach Dynowa. Paweł i Bartek Nastolatki z dynowskiego liceum. Na pierwszy rzut oka widać, że sportowcy. Chłopcy nie mają konkretnego planu, pomysłu do zrealizowania, który mogliby przedstawić. Poprosiłem ich więc o spacer do miejsc, które oni sami odwiedzają, gdzie się spotykają z rówieśnikami. Pytałem o ich zainteresowania, sposób spędzania wolnego czasu i o plany na przyszłość. Generalnie lubią Dynów i chcieliby tu kiedyś mieszkać, mieć pracę, założyć rodzinę. Bartek myśli o studiach na kierunku fizjoterapii i dlatego pójdzie na studia do Krakowa. Potem chciałby tu wrócić. Pokazują mi stadion i trybuny, tereny za szkołą, gdzie grają w piłkę nożną i koszykówkę. Tam również spotykają się większymi grupkami. Najczęściej umawiają się „na plantach”, skąd ruszają do wybranego miejsca. Chwalą dostęp do obiektów sportowych z których mogą korzystać bezpłatnie. Chętnie biorą udział w imprezach. Włączają się czynnie w pomoc przy organizacji wszelakich eventów. Lubią to, gdy ktoś ich zaangażuje do konkretnej pracy. Chwalą wygląd i organizację szkoły mając porównanie z wyjazdów na zawody do innych szkół w kraju. Podkreślają poziom nauczania oceniając go bardzo wysoko. Zabierają mnie na stację kolejową, gdzie opowiadają o teatrze stowarzyszenia De-Novo i o kolejce wąskotorowej. Pan Leśniczy (Nadleśnictwo Dynów) Pasjonat. Spotkanie rozpoczynamy od wędrówki po terenach leśniczówki w miejscowości Dąbrówka Starzeńska. Pokazuje mi zieloną klasę, ścieżkę edukacyjną, sadzonki drzew. O każdym gatunku powie wszystko. Dla mniej zainteresowanych w jedną minutę, dla dociekliwych może opowiadać godzinami. Swoim zachowaniem przypomina mi Strażnika Teksasu: spokojny, opanowany, ale bardzo zaradny. Chętnie podejmuje wycieczki, które wspólnie z pracownicą oprowadzają i dzielą się swoją wiedzą. Zabiera mnie „na safari”. Jedziemy terenowym Nissanem w las, gdzie relacjonuje na żywo widok zza okna. Opowiada o zwierzętach, roślinach, o grzybiarzach, o ociepleniu klimatu, złodziejach drewna i pięknych widokach. Towarzyszy nam słońce i śpiew ptaków. Rozmawiamy o terenowych samochodach, historii Polski, dziwnych czasach: Polakach, Ukraińcach i widzeniu kątem oka. Pan Bielec pokazuje mi Winnice i zbiornik retencyjny, ścieżki przyrodnicze. Wuj Mar Marek Pyś zwany Wujem Marem poprowadził mnie drogą przeszłości okolic Dynowa dokładnie do Dąbrówki Starzeńskiej. Oprowadzając mnie po terenie zespołu zamkowo-parkowego, jego niesamowicie głęboki głos z zachwytem ścielił się po mokrej, niewykoszonej trawie, opowiadał, co obecnie dzieje się z tym miejscem. Historia jest znana i w skrócie przedstawiona na tablicy informacyjnej przed wjazdem na teren. 10 W jego wypowiedzi słychać zachwyt historią. Pomiędzy śpiewem ptaków Wuj Mar odchrząkuje i snuje wizje wskrzeszenia tego miejsca do życia. Opowiada o dotychczasowych pracach archeologicznych, o lochach, podziemnych przejściach, które ciągną się do samego Dynowa, o szansach na zachowanie tego stanu i korzyściach płynących z tego stanu dla mieszkańców okolic, o tragicznym wypadku utonięcia ostatnich właścicieli w Sanie, o tym jaką mieli bibliotekę, altankę ze sceną muzyczną. A ptaki pięknie śpiewały. Spacer kończy wizyta w jednej z baszt, gdzie dostajemy się do środka przez wyłamane drzwi. Późnie Marek opowiedział mi o tym, że te ruiny to doskonałe miejsce na koncerty i spektakle teatralne. Pokazał mi również ciekawe miejsce na Sanie, gdzie chce zorganizować koncert szantów ustawiając scenę na wyspie. Dynowskie przedszkole Potencjał przedszkola jest bardzo duży. Panie przedszkolanki są zaangażowane w życie placówki i jej promocję. Jedyna przedszkole w mieście i gminie Dynów. Kolorowe sale, małe krzesełka i stoliki sprawiają, że cofam się w świat radosnego dzieciństwa. Dzieci szybko oswoiły się z aparatem fotograficznym i już po chwili odbyła się dynamiczna sesja zdjęciowa. Pan Tomasz - wędkarz Wykonuje zawód i pasję jednocześnie. Z zamiłowania jest wędkarzem. Łowi od 12 lat. Wczoraj mocno padał deszcz i z zaplanowanej wycieczki nad San musimy zrezygnować z powodu podniesionego stanu wody. Pracując w sklepie wędkarskim z przyjemnością dzieli się swoją wiedzą i umiejętnościami. Jako członek jednego z kół wędkarskich w naszym miasteczku dba o podnoszenie poziomu wędkowania na terenie Pogórza Dynowskiego. Dynowskie koła organizują zawody sportowe, pikniki rodzinne oraz zarybiają akweny wodne. W wolnych chwilach, zwłaszcza zimą wykonuje przynęty, tzw. muchy. W sklepie prowadzi również serwis sprzętu wędkarskiego: reperuje wędki, kołowrotki itp. Sklep dla klientów jest jak drugi dom. Pan Tomasz jest światkiem przeróżnych dyskusji o wędkowaniu. Tu spotykają się pasjonaci tego sportu, dzielą się cennymi informacjami. Klienci pytają osobiście, jak i telefonicznie o stan wody, czy ryba bierze itp. W Dynowie jest wielu pasjonatów tego typu spędzania czasu. Nawet mieszka tu Mistrz Świata w wędkowaniu na suchą muchę – Pan Franciszek Szajnik. Pan Roman - motocyklista Dawniej produkował traktorki gospodarcze. Któregoś dnia zobaczył na mieście trójkołowca i zapragną mieć własnego. Zaczął myśleć nad konstrukcją i metodą prób i błędów udało mu się wykonać pojazd. Od kilku lat należy do Dynowskiego Bractwa Motocyklowego "BYK". Wspólnie jeżdżą na zloty. Obecnie konstruuje drugi pojazd trójkołowy. Rama jest ze starego motoru Jawa, silnik z Fiata 126P Towarzystwo św. Brata Alberta Siedzący na ławeczkach i balkonach mieszkańcy sprawiają wrażenie oczekujących na odwiedziny. Wchodząc do „Domu Pogodnej Starości”, bo tak jest nazywane to miejsce, uderza nas radosny, kolorowy wystrój korytarza. Prace pensjonariuszy zrobione z kulek kolorowej bibuły zdobią wysokie filary wprowadzające w głąb budynku. Mimo niewielkich rozmiarów salki plastycznej tworzą się tam niezwykłe dzieła. Część mieszkańców ze względu na stan zdrowia oddaje się zajęciom artystycznym w swoich pokojach. Przychodząc do naszych znajomych w Domu Świętego Brata Alberta 11 zastanawiamy się dlaczego więcej osób z Dynowa nie odwiedza tego miejsca, a przecież mogliby tu spotkać „przyszywanego” dziadka lub babcię. (opracowanie tekstu: Katarzyna Mol i Magdalena Pantoł) Pani Ewa Spacer rozpoczęliśmy w ogrodzie Liceum Ogólnokształcącego im Komisji Edukacji Narodowej, są tu ślady łączące historię dawną i współczesną. Dwa lata temu posadzony tutaj został jeden z trzech dębów katyńskich. Liceum będzie świętowało 70 rocznicę istnienia w roku 2014. „Nie jesteśmy jedynie sielskim miejscem” – mówi Pani Ewa. Miasto boryka się od lat z kanalizacją całego obszaru. Dzięki pozyskaniu środków z projektów unijnych udało się rozwiązać problem w niektórych częściach miasta, nadal jednak nie jest to przedsięwzięcie zakończone. W naszej wędrówce pozwoliliśmy sobie obejrzeć oczyszczalnię ścieków. Na koniec naszej wędrówki Pani Ewa Hadam zabrała mnie do parku dworskiego, który kiedyś przyciągał swoją magią wszystkich mieszkańców. Stare drzewa stały się świadkami niejednej historii. I te, które przetrwają, będą powtarzać je dalej. Gimnazjalistki Grupa trzech szalonych dziewczyn. Pokazały mi swoją szkołę opowiadając o osiągnięciach plastycznych i teatralnych. Zabrały mnie również, a raczej „porwały” na wycieczkę do miejsca zwanego „3 kapliczki”. Całą drogę snuły opowieści strasznej treści: horror o duchach dominował przy wspinaczkowej wyprawie na szczyt punktu widokowego. W Dynowie jest sporo legend, które nie zostały spisane i po rozmowie z dziewczynami wspólnie dochodzimy do wniosku, że to bardzo dobry temat na spektakl teatralny. Oprócz tego chciałyby mieć kino samochodowe nad Sanem. Pani „SOWA” „Wow” - to pierwsze moje słowo, które wypowiedziałem w kuchni Pani Renaty Jurasińskiej. Jedna ze ścian w tej niewielkiej przestrzeni otulona jest wizerunkami tego stworzenia. W jednej chwili spojrzało na mnie setki okrągłych oczu. Miałem wrażenie, że jakiekolwiek moje odchylenie, w lewo, czy prawo jest skrupulatnie przez te oczęta śledzone. Są różne: większe, mniejsze, kolorowe, szpakowate, okrągłe... Pani „Sowa” jest belfrem, uczy matematyki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Pierwsza sowa ląduje w mojej dłoni. To od niej się wszystko zaczęło. Otrzymała ją od znajomego z Krakowa, u którego przed laty zatrzymywała się przy okazji seminariów naukowych. Potem już poszło z górki. Sama ich kupowała sporo. Znajomi wiedzą o jej zainteresowaniach i w ten sposób obdarowują ją przeróżnymi wcieleniami sów przy okazji imienin, czy w innych okolicznościach. Sowa solniczka, sowa skarpeta, sowa torba na zakupy, sowa przycisk do papieru itp. Objawem sowiej pasji jest jej tatuaż na lewym ramieniu. Dojrzewała do niego wiele lat i dopiero niedawno, na przekór bliskim zdecydowała się na ten krok. Jest dumna z wytatuowanej sowy, ale nie obnosi się z nią. 12 Z relacji fotografa – Macieja Wyskiela Pan Janusz – filatelista Odwiedzam Pana Janusza Skowronka w domu wraz z Maćkiem Wyskielem. Moją opowieść o dynowskim filateliści muszę rozpocząć od przedziwnego zbiegu okoliczności, a mianowicie: pewnego dnia będąc w pracy odebrałam telefon i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dzwonił do Miejskiego Ośrodka Kultury Pan Janusz z prośbą, żeby mu podbić jakieś dokumenty. Z początku nie zrozumiałam o co chodzi. Od pytania do pytania i okazało się, że mój rozmówca prowadzi od kilkunastu lat koło filatelistyczne przy MOKu i w dodatku jest znane już na Podkarpaciu. Byłam zaskoczona tą informacją, ale cóż pomyślałam „dopiero od dwóch lat mieszkam w Dynowie i nie sposób poznać wszystkich mieszkańców, nawet tych z pasją”. Długo się nie zastanawiając zaprosiłam Pana Janusza na spotkanie. W odpowiedzi na moje zaproszenie dowiedziałam się, że nie wychodzi on od kilkunastu lat z domu, gdyż uległ poważnemu wypadkowi. Całe jego życie toczy się w małym mieszkanku przy ul. Grunwaldzkiej w Dynowie. Wówczas pomyślałam, że musze poznać bliżej tak ciekawą postać. Nasze pierwsze spotkanie było spontaniczne, a Pan Janusz okazał się ciepłą i radosna osobą, otwartą na rozmowę i inne inicjatywy. Niestety, aby sam mógł opuszczać mieszkanie potrzebna mu jest winda lub podnośnik do wózków inwalidzkich, co wydaje mi się, że nie powinno stanowić problemu do zorganizowania w 6 tysięcznym miasteczku. (opracowanie tekstu: Anety Pepaś) Środowiskowy Dom Samopomocy Środowiskowy Dom Samopomocy to miejsce skupiające osoby o różnym stopniu niepełnosprawności. Spędzają one tu kilka godzin dziennie rozwijając swoje zainteresowania w różnych pracowniach m. in.: plastycznej, kulinarnej, komputerowej, stolarskiej i rehabilitacyjnej. W różnych miejscach budynku widoczne są prace uczestników, co skłania nas do myślenia, że lubią oni zajęcia artystyczne, przez co dom staje się przyjazny, intymny, ciepły. Obserwujemy ich podczas zajęć. Na prośbę o zrobienie zdjęcia reagują niechęcią, ale gdy Maciek zrobił pierwszą fotografię to każdy z uczestników chciał mieć swój portret, z którego byłby zadowolony i dumny. (opracowanie tekstu: Magdalena Pantoł, Katarzyna Mol) Ewa ze stowarzyszenia De-Novo Spacer z Ewą był przepleciony opowieściami o uczynienia z Dynowa miejsca otwartego dla artystów i mieszkańców z usposobieniem do rzeźbienia, malowania, fotografowania, i rozwijania innych zainteresować. Aby to miejsce mogło służyć rozwojowi pasji, potrzebna jest inspirująca przestrzeń, która może powstać w Dynowie jeżeli zastosuje się twórcze myślenie np. o stacji kolejki wąskotorowej – można by uczynić z tego miejsca prawdziwą atrakcję turystyczną. Ponadto Ewa mówiła o estetyce miasta, o tym, że warto pomyśleć nad architekturą zieleni, kolorami, i żeby nie zabrało w mieście rzeźb w plenerze. Być może również warto zastanowić się nad jednym elementem promocyjnym Dynowa podobnie jak zrobił to Wrocław np. tam przewodnikiem po mieście są krasnale – u Nas myłby być to byki, o ciekawym i przyjaznym wizerunku. Równie ciekawym miejscem co zabytkowa stacja są ruiny kościoła rzymskokatolickiego w miejscowości Wołodź przy drodze w kierunku Ulucza. Ewa marzy, już od dawna, aby zorganizować 13 tam cykl koncertów, w tym chóru cerkiewnego. Zapytałem się jej skąd przyjechała do Dynowa. Okazało się, że z Lublińca, a od 2013 r. jest pomysłodawczynią scenografii do spektakli plenerowych stowarzyszenia De-novo realizowanych właśnie na stacji kolejki wąskotorowej. Klub Sportowy „Dynovia” Klub „Dynovia” przez kilka sezonów występował w klasie A. Po dwóch latach powrócił do klasy okręgowej i gra w niej do dzisiaj występując obecnie pod nazwą TS Dynovia Dynów. Na mecz z Włókniarzem Rakszawa zostałem zaproszony przez piłkarzy. Chciałem zobaczyć jak wygląda szatnia i jak to jest przygotowywać się do meczu. Chłopaki cały czas sobie żartowali, ale jak wyszli na boisko to miałem wrażenie, że żarty się skoczyły i ostro poszli do przodu. Mecz zakończył się sukcesem naszych. Po meczu słychać było głośne śpiewy w szatni, to na znak, że duch sportowy w Dynowie nie ginie, wręcz odwrotnie – chłopaki wspominali, że ciągle jest w Dynowie chętna młodzież do gry w piłę nożną i trzeba tą pasję wspierać i rozwijać. 4. Podsumowanie spacerów fotograficznych po Dynowie/pomysły na inicjatywy Terminy spotkań: 29.06., 02.07., 03.07. Spotkanie I: 29.06 (piątek), godz. 16.00 Obecni byli: Renata Jurasińska, Aleksander Gerula, Grażyna Malawska, Bartosz Motyka, Katarzyna Mol, Magdalena Pantoł Spotkanie II: 02.07., godz. 17.00 Obecni byli: Tadeusz Tymowicz, Ewa Czyżowska, Tomasz Drewniak, Elżbieta Szymańska, Laura Kilon, Ewa Woźniak, Ewa Hadam, Karolina Sowa, Bartosz Kędzierski, Daniel Gąsecki, Kinga Bielec Spotkanie III: 03.07, godz. 17.00 Obecni byli: Łukasz Domin, Piotr Krupa, Krystyna Dżuła, Rafał Bilski, Wiesław Hadam, Joanna Kustra-Lach Bank pomysłów: Wirtualne spacery po Dynowie Storna internetowa/portal społecznościowy/ mieszkańców Dynowa i turystów. „wirtualne spacery po Dynowie” dla Patrzenie na Dynów przez ludzi z pasją, ciekawe miejsca. Założeniem jest, aby zawrzeć na takiej stronie jak najwięcej „potencjału” Dynowa w postaci ludzi i ich pasji. Do tego pomysłu 14 zostaliby zaproszeni fotografowie, którzy ukarzą go ciekawy i oryginalny sposób oraz młodzież z Dynowa, która pracuje od kilku miesięcy z Bartkiem Kędzierskim w pracowni multimedialnej. Młodzież ma pomysł, aby robić również krótkie filmy i wywiady z mieszkańcami i umieszczać je na tego typu stronie internetowej. Do pomysłu chce się dołączyć Daniel Gąsecki (fotograf) i Wojciech Skowron, który ma inicjatywę zgromadzenia „starych fotografii” z Dynowa i okolic. Całość zostałaby wykonana na sprzęcie zakupionym w ramach Programu Infrastruktura Domów Kultury 2013. Seniorzy w akcji Spotkania z ciekawymi ludźmi w ramach Uniwersytetu seniorów z Dynowa. Inicjatywa została zgłoszona przez Pana Aleksandra Gerulę, który wyjaśniał, że Uniwersytet Złotej Jesieni od dawna już organizuje spotkania dla seniorów. Nową inicjatywą byłoby poszerzyć formułę owych spotkań, aby zapraszać mieszkańców Dynowa na ciekawe rozmowy, potańcówki, wystawy itd., które organizowaliby seniorzy nie tylko dla uczestników Uniwersytetu, ale również dla innych grup mieszkańców naszego miasteczka. Formuła jest otwarta, a pomysł ma się pojawić wkrótce. Artystyczny Dynów: warsztaty rękodzieła, sztuka w plenerze Warsztaty rękodzielnicze np. witrażu, wikliny inne. Pomysł powstał w nawiązaniu do relacji ze spaceru Magdaleny Pantoł i Kasi Mol, które zajmują się rękodzielnictwem (np. biżuterią). Wpadły na pomysł, aby rozwinąć swoja działalność o kolejne osoby, które są po wyższych studiach i mają podobne zainteresowania. Ponadto wspomniały o rozpoczętych kilka miesięcy temu warsztatach witrażu, które chętnie by kontynuowały. Do pomocy w organizacji cyklu warsztatów chce dołączyć Ewa Woźniak, która marzy o realizacji w Dynowie pomysłów związanych ze sztuka w przestrzeni miasta np. nad rzeką San. Ponadto Ewa mówiła o estetyce miasta, o tym, że warto pomyśleć nad architekturą zieleni, kolorami, i żeby nie zabrało w mieście rzeźb w plenerze. Być może również warto zastanowić się nad jednym elementem promocyjnym Dynowa podobnie jak zrobił to Wrocław np. tam przewodnikiem po mieście są krasnale – u Nas myłby być to byki, o ciekawym i przyjaznym wizerunku. Kochamy „Dynowinkę” „Ożywienie Dynowinki” – lokalnej gazety. Pomysł powstał na bazie budowy strony internetowej. Być może kolejnym efektem zgromadzonego materiału fotograficznego, relacji, filmów itp. Do zamieszczenia na stronie – byłoby przygotowanie kilkunastu reportaży do miesięcznika „Dynowinka”. Mogłaby zająć się tym młodzież i inne osoby. Padł również pomysł, że może przydałaby się warsztaty dziennikarskie lub inne, których efektem byłoby wzbogacenie nowymi pomysłami gazety. O ludziach z pasja i o pasji w ludziach – nowy wizerunek Dynowa Folder o ludziach z Dynowa. To kolejny pomysł wypromowania Dynowa poza granice Pogórza Dynowskiego. Mieszańcy chcieliby, aby opowiadał o ludziach w ciekawy sposób, a 15 nie tylko pokazywał trasy rowerowe, choć to tez jest bardzo ważne. Po prosty taki Dynów z „ludzkiej perspektyw” rzeka San – jako niewykorzystany potencjał Dynowa Problem zaniedbanego brzegu Sanu, wyrzucanych tam śmieci i wysokiej trawy. To Dotyczy kilku grup mieszkańców, którzy są zainteresowani tym terenów z kilku powodów, a mianowicie: rekreacji, odpoczynku np. na plaży. W tym celu potrzebne są: ławeczki, piasek i wykoszony brzeg Sanu. Mieszkańcy pamiętają jak wyglądało to kiedyś. Można było przyjść nad San całymi rodzinami i wypoczywać. Dzisiaj sytuacja wygląda gorzej. A gdyby San był zadbany to, można by przeprowadzać zawody wędkarskie, spływy kajakowe i uruchomić np. plac zabaw dla dzieci cały z drewnianych elementów, lin itd. Inicjatywa: przygotować kampanię społeczna na temat dbania o Dynów i jego przyrodę, szczególnie wykorzystać bardziej potencjał Sanu. Pomysł został zgłoszony przez Ewę Czyżowską. Kapliczki, gimnazjalistki i teatr Realizacja spektaklu, którego inspiracje miałaby stanowić historie opowiadane przez mieszkańców Dynowa, których głównym wątkiem są kapliczki dynowskie. Od dawna podobno krążą „po Dynowie” historie mrożące krew w złach na temat pojawiających się zjaw i duchów w ich okolicach. Grupa gimnazjalistów chciałaby spisać te historie i na ich podstawie ułożyć scenariusz do spektaklu. Pomysł jest taki, aby spektakl zrobić poza szkołą, a opiekę nad nim wzięła Pani Monika Mączyńska. Pomysł został zgłoszony przez Laurę Kilon i Elżbietę Szymąńską „Szczęśliwa podkowa z Dynowa” h) inicjatywa: „Szczęśliwa podkowa z Dynowa”. Ponieważ w Dynowie nadal funkcjonuje kuźnia, a na spotkaniu był Pan Tadeusz Tymowicz – kowal, który opowiadał na podstawie zdjęć o kuźni. Pojawiło się kilka pomysłów i większość zadeklarowała, że kuźnia pojawi się w ich pomysłach na działania w Dynowie. Ponadto pomysł na „podkowę z Dynowa” polega na tym, aby podkowa stała się produktem turystycznym sprzedawanym turystom podczas różnych imprez kulturalnych. Spotkania dla przedszkolaków Po obejrzeniu zdjęć z przedszkola powstała inicjatywa, aby organizować dla dzieci wyjścia po Dynowie np. żywe lekcje historii (kuźnia, ginące zawody, spotkania w Uniwersytecie Złotej Jesieni z seniorami itd.) Wolontariat młodzieżowy Ponieważ w Dynowie jest kilka instytucji zajmującymi się osobami chorymi w rożnym wieku o rożnym poziomie i rodzaju niepełnosprawności wielokrotnie wracaliśmy do pomysłu organizacji wolontariatu młodzieżowego. Włączenie szkół w atrakcyjny i ciekawy program 16 zajęć pozalekcyjnych, które przygotowują młodzież do pomocy innym osobom bezinteresownie poprzez pracę społeczną, kulturalna i edukacyjną. Dynów Biega Inicjatywa organizowani biegów w Dynowie jest obecna w naszym miasteczku dzięki Stowarzyszeniu „Aktywny Dynów”. Tym razem Łukasz Domin zaproponował, aby zorganizować w Dynowie profesjonalnie przygotowany bieg na 10 km z udziałem biegaczy z Polski. Oprócz tego jednym z najważniejszych celów tej inicjatywy byłaby promocja sportu i rekreacji w Dynowie wśród dorosłych i dzieci poprzez organizacje stoisk promocyjnych na trasie biegu, imprez towarzyszących np. mini bieg dla dzieci itd. Organizacja imprez sportowych na „cztery pory roku” Inicjatywa Pana Wiesława Hadama, który opowiadał, każda pora roku ma swój sport i można tak wszystko zaplanować, żeby w zimie uprawiać biegi na nartach, wiosną i latem: spływy kajakowe, pływanie na łodzi po Solinie, rowery itd., a na jesień rodzinne spacery z „kijkami” itp. Wypożyczalnia strojów teatralnych „na poddaszu” Ten pomysł przedstawiła Pani Krystyna Dżuła, która zaproponowała, że gdyby stworzyć rodzaj folderu ze zdjęciami strojów teatralnych, które „grały” w przeróżnych spektaklach teatru Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” – to można by go rozesłać po szkołach i innych instytucjach, aby wszyscy zainteresowani wiedzieli o możliwości wypożyczenia takich strojów na różne okoliczności w Dynowie. Wszystkim obecnym w środę na spotkaniu ta inicjatywa bardzo się spodobała. Do takiego stopnia, ze znów zaczęliśmy marzyć o sali teatralnej z prawdziwego zdarzenia oraz przestrzeni teatralnej na realizację spektakli – zamarzyło się Nam „teatralne poddasze”. „Mój Dynów w starej fotografii” Tę inicjatywę zgłosiło Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Okazuje się, że w Dynowie wiele osób posiada stare fotografie, które warto „odkurzyć”, połączyć ze wspomnieniami, anegdotami o miejscach i ludziach i już jest gotowy pomysł na działanie. Dynów – zagłębie dla żonglerki piłką Wydawałoby się, że większość czas wolny spędza w domu przed telewizorem, a tu nic bardziej mylnego. Kolejny pomysł na działanie w Dynowie dotyczy ponownie sportu. Tym razem na pomysł wpadł Pan Piotr Krupa, który zadeklarował, że podejmie się organizacji konkursu w żonglowaniu piłką, aby młodzież zainteresować piłka nożna i aktywnym spędzaniem czasu wolnego. 17 Dane kontaktowe: Miejski Ośrodek Kultury w Dynowie ul. Ks. Ożoga 10, 36-065 Dynów tel/fax 16 652 18 06 tel. kom. 724999888 e-mail: [email protected] http://mok.dynow.pl/