Ernest Kuczyński / Krzysztof A
Transkrypt
Ernest Kuczyński / Krzysztof A
W Gałkowie na Mazurach Salon Marion Dönhoff Chociaż od śmierci wybitnej publicystki i dziennikarki niemieckiej Marion hrabiny Dönhoff (1909-2002) upłynęło kilka już lat, pamięć o niej – także w Polsce – jest wciąż żywa. Przypomnijmy, że wieloletnia redaktor naczelna i wydawca miarodajnego tygodnika polityczno-społecznego „Die Zeit” była jedną z najlepszych dziennikarek niemieckich XX wieku. Świadczą o tym jej bardzo liczne publikacje prasowe i książkowe, w których analizowała aktualne stosunki polityczne w Niemczech i na świecie, a także z odwagą podejmowała – już w latach pięćdziesiątych – trudne tematy, m.in. zagadnienie granicy niemiecko-polskiej i utratę niemieckich ziem na wschodzie. Pochodząc z wielkiej i wpływowej rodziny junkrów w Prusach Wschodnich koło Królewca, potrafiła zrozumieć przemiany zachodzące w Europie i komentować je z wielkim znawstwem i wyczuciem politycznym. Była powszechnie uznawanym autorytetem moralnym w dialogu niemiecko-polskim, a także jednym z filarów tego procesu. Strona niemiecka odznaczała ją wielokrotnie, cieszyła się przyjaźnią i zaufaniem kanclerzy, m.in. Willi Brandta i Helmuta Schmidta. Także w Polsce miała wielu admiratorów, została jej przyznana godność doktora honoris causa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zaś jej imieniem nazwane zostało jedno z liceów w Mikołajkach. Na język polski zostało przetłumaczonych kilka jej książek, m.in. „Dzieciństwo w Prusach Wschodnich”, i to dwukrotnie, przez różnych tłumaczy. O jej twórczej działalności powstała w roku 2006 rozprawa doktorska, dokumentująca to spełnione, niezwykłe życie, nie mające sobie równych w dziennikarskich kręgach XX wieku1. Jedną z osób znających hrabinę Dönhoff była wieloletnia dziennikarka (zachodnio)niemiecka Renate Marsch-Potocka, pracująca dla potrzeb DPA (Niemiecka Agencja Prasowa), przybyła do Polski pod koniec lat 60. Dała się poznać jako doskonała dziennikarka, dobrze znająca nasze realia, a także przeszłość i dzień dzisiejszy kraju nad Wisłą. Przez lata pracy w Polsce spod jej pióra wyszło wiele cenionych tekstów, które ukazywały się następnie w najważniejszych gazetach Republiki Federalnej Niemiec. 1 Por. Kuczyński E., Historia i teraźniejszość. Życie i twórczość Marion Gräfin Dönhoff, Wrocław 2007. 1 Po śmierci Marion Dönhoff w roku 2002, Renatę Marsch-Potocką, osiadłą w międzyczasie na stałe w niewielkiej miejscowości Kosewo k. Mrągowa nie opuszczała myśl o potrzebie utworzenia miejsca upamiętniającego postać wielkiej damy niemieckiego dziennikarstwa, którą bliżej poznała siedem lat wcześniej, podczas trzeciej wizyty hrabiny w Społecznym Liceum Ogólnokształcącym w Mikołajkach2. Początkowo myślała o znalezieniu odpowiedniego budynku w Kwitajnach (Quittanien, którym do stycznia 1945 r. zarządzała hrabina Dönhoff), lecz miejscowość ta była położona zbyt daleko od Kosewa i tym samym zagospodarowanie obiektu upatrzonego przez Renatę Marsch-Potocką nie doszło do skutku. Traf chciał, że jej syn Aleksander Potocki, z wykształcenia ekonomista, wraz z żoną Dorotą, postanowili otworzyć restaurację. Dowiedzieli się, że w miejscowości Sztynort, gdzie przed rokiem 1945 mieli swoje dobra hrabiowie Lehndorffowie (spowinowaceni z rodziną, Dönhoffów), znajduje się interesujący – chociaż popadły w ruinę – XIX-wieczny budynek, będący niegdyś dworkiem łowczego czy też zarządcy lasów w majątku Lehndorffów. I tutaj pojawia się niecodzienny pomysł: ten piękny niegdyś, drewniany budynek – niestety powoli rozkradany, deska po desce, przez miejscową ludność na opał – należałoby przenieść do leżącego o kilkadziesiąt kilometrów Gałkowa, położonego nieopodal miejscowości Ukta na trasie Piecki – Pisz. Po uzyskaniu na to zgody (całkowite rozebranie, ponumerowanie belek i desek i ponowne złożenie w całość obiektu), wyrażonej przez delegaturę wojewódzkiego konserwatora zabytków w Ełku, ten z pozoru „szalony” projekt zaczyna być wcielany w życie. Zapoczątkowane w czerwcu roku 2004 prace trwały do kwietnia 2007 r., kiedy to sztynorcki budynek, w swej dawnej świetności, zaczął cieszyć oko gości przybywających do Gałkowa. Wówczas to Renatę Marsch-Potocką oświeciła myśl: właśnie w tym budynku trzeba urządzić miejsce pamięci Marion Dönhoff. Miejsce, do którego turyści przyjdą dowiedzieć się więcej o życiu i twórczości wielkiej rzeczniczki pojednania, poczytać jej książki, porozmawiać o kulturowej spuściźnie, dziedzictwie i historii Prus Wschodnich. Już od samego początku zamierzeniem pomysłodawców nie było „martwe” z natury muzeum, lecz tętniący życiem salon, gdzie będą organizowane 2 W latach 1993-2001 Marion Dönhoff dziewięciokrotnie gościła w murach Społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Mikołajkach, wręczając każdorazowo jego uczniom świadectwa maturalne. 2 spotkania i dyskusje zarówno dla Polaków, jak i Niemców – wszystkich, mających do zaprezentowania coś ciekawego i twórczego innym. Uroczyste otwarcie Salonu Marion Dönhoff, urządzonego na pierwszym piętrze restauracji Alexandra i Doroty Potockich, odbyło się 12 maja 2007 r. W tym bezprecedensowym wydarzeniu udział wzięli m.in. członkowie rodziny hrabiny – Stanislaus Dönhoff (syn brata Marion – Dietricha) z żoną Isabellą oraz córką Tatjaną, a także inni liczni niemieccy i polscy goście3. Wyposażenie salonu (wkomponowanego w obszerny strych starego mazurskiego domu) jest konsekwentną realizacją pomysłu, aby zarówno zaproszone osoby, jak i przypadkowi turyści – którzy pojawiają się w Gałkowie coraz częściej – mogli w interesujący sposób spędzić czas. Atmosferę salonu zapewniają, m.in. autentyczne meble i przedmioty użytkowane przez Marion Dönhoff, ofiarowane przez bratanka dziennikarki Hermanna Hatzfelda – właścieciela zamku Crottorf, w którym hrabina spędziła ostatnie tygodnie życia. Są to, m.in. sekretarzyk, głowa Buddy, stojąca lampa, krzesło, a także drobiazgi, jak talerze czy specjalna butelka myśliwska w futerale. W pomieszczeniu są prezentowane bardzo liczne fotografie dziennikarki z różnych okresów jej życia, portret hrabiny (autorstwa rosyjskiego malarza – Borysa Birgera), wycinki z gazet, nade wszystko zaś wiele albumów i książek, traktujących o Prusach Wschodnich i samej Marion Dönhoff, w tym zarówno niemieckie oryginały, jak i ich polskie tłumaczenia. Pobyt w Salonie Marion Dönhoff urozmaica także nagranie, prezentowane turystom w języku niemieckim i polskim przez pochodzącego z Barczewa k. Olsztyna Winfrieda Lipschera – znanego dyplomatę, teologa i publicystę, swego czasu szefa zespołu tłumaczy przy Ambasadzie RFN w Polsce, następnie współpracownika Karla Dedeciusa w Deutsches-Polen Institut w Darmstadt, który opowiada o Marion Dönhoff, a następnie czyta fragmenty jej książek. W tym pięknym i urokliwym „salonie” gościcli już cenieni autorzy, m.in. w sierpniu 2007 r. odbył się wieczór literacki Arno Surmińskiego, pisarza niemieckiego, urodzonego w 1934 r. w Jegławkach k. Kętrzyna, podejmującego w swoich powieściach tematykę rodzinnych Prus Wschodnich. W najbliższych planach jest przeprowadzenie – przy współpracy Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Ambasady RFN w Polsce – seminarium dla 3 Por. Wojciechowska J., Jest salon Marion Dönhoff, Gazeta Wyborcza (Olsztyn), 14.05.2007. 3 studentów i uczniów nt. „Piórem polskim i niemieckim po Mazurach”, podczas którego będzie mowa o przeszłości i teraźniejszości tej ziemi. Właśnie seminaria, warsztaty i spotkania z twórcami kultury (literatura, muzyka, malarstwo), organizowane głównie z myślą o młodzieży – w języku polskim i niemieckim – będą tworzyły także w przyszłości podstawę działalności Salonu Marion Dönhoff. Wprawdzie w Polsce istnieje wiele miejsc upamiętniających wielkie postacie Niemców, m.in. pisarzy związanych w przeszłości z ziemiami należącymi po roku 1945 do Polski, jak np. Morąg (J.G. Herder), Łubowice (J. Eichendorff), Jagniątkowo (G. Hauptmann), Szklarska Poręba (G. i C. Hauptmannowie) czy Piersławek (E. Wiechert), to jednak inicjatywa Renate Marsch-Potockiej wydaje się w dobie wzmożonej integracji europejskiej niezwykle ważna i godna pochwały. Przede wszystkim ze względu na swój cel, umożliwiający Polakom i Niemcom zapoznanie się z postacią i dorobkiem publicystyczno-kulturowym hrabiny, który bez wątpienia jest w stanie zachęcić do uczestnictwa w dwujęzycznych wieczorach na temat kultury i historii Niemiec i Polski, a także urokliwej ziemi mazurskiej. Do tej „złotej listy” miejsc kultury niemieckiej, utworzonych i pielęgnowanych przez stronę polską, z dumą dopisujemy teraz Salon Marion Dönhoff w mazurskim Gałkowie. Coraz liczniejsze grupy turystów niemieckich i polskich, zaczynających odwiedzać to nowe miejsce polsko-niemieckich spotkań, świadczą dowodnie, że była to inicjatywa ze wszech miar potrzebna. A pamiętajmy, że ideą przewodnią wieloletniej działalności Marion Dönhoff było pojednanie i porozumienie ze Wschodem. Warto więc podczas podróży po Mazurach zajrzeć do Gałkowa i zwiedzić nowo powstały Salon Marion Dönhoff, tym bardziej, że urok Mazurskiego Parku Krajobrazowego i wielka postać niemieckiej intelektualistki zlewają się tutaj w niespodziewanie spójną całość. ERNEST KUCZYŃSKI KRZYSZTOF A. KUCZYŃSKI 4