Wiadomości ASP nr

Transkrypt

Wiadomości ASP nr
Wiadomości ASP 68
Akademia
styczeń 2015
Sztuk Pięknych
ISSN 1505–0661
im. Jana Matejki
www.asp.krakow.pl
w Krakowie
cena 6 zł (w tym 5% VAT)
→
→ Spis treści
Z narożnika pierwszego piętra
90 –Andrzej Stembarth‑Sawicki Janina Kraupe.
2 –Stanisław Tabisz Nowa aula i galerie sztuki
tętnią życiem
Wydarzenie specjalne
Znaki i pismo
94 –Jacek dembosz W drodze. Malarstwo Katarzyny
92 – Justyna Gongała Janusz Matuszewski
Karpowicz
5 –alfred hałasa Doktor honoris causa
96 –janusz janczy Wokół Dunikowskiego
8 –ALFRED HAŁASA Plakat
100 – Monika Wanyura‑kurosad, marta bożyk,
Idee – Poglądy – Interpretacje
14 – krystyna czerni Cisza i zgiełk obrazów
małgorzata malwina‑niespodziewana,
agnieszka łukaszewska Grafika jest kobietą
104 –Artur Kapturski Liście wilgotnych drzew.
22 – piotr sztompka O potrzebie szacunku w życiu
społecznym
Malarstwo Grzegorza Wnęka
31 – jerzy stuhr Moje zmagania z twórczością
36 – justyna górowska, adam gruba
106 –Bogdan Achimescu Kryptyda z Sumatry
Orang pendek w każdym z nas
Dyplomy
109 –arkadiusz uroda Obiekty za strzeżoną bramą
112 – aleksandra toborowicz Grafika ASP Kraków
Felieton
50 –Patrycja Ochman‑Tarka Kurs na Wnętrza
Kronika wydarzeń
122 – Joanna Łapińska Porozumienie między uczelniami
Historia
124 – piotr świątniowski Milczące organy
52 – michał pilikowski Akademia na Uniwersytecie
126 – Anna Szwaja Pojektowanie projektantów
Podróże artystyczne
60 – jacek dembosz Skene dla łowcy ruin
Wspomnienia
131 – rafał pytel Aneta Biernat
132 – jacek dembosz Igor Mitoraj
Wystawy – Głosy – Recenzje
133 – Krystyna Starzyńska Barbara Gołajewska
72 – stanisław tabisz Fotografie z najpiękniejszych
zakątków Europy. Wystawa prof. Piotra Sztompki
76 – patrycja ochman‑tarka, Joanna Łapińska
↑ Autorem projektu
okładki jest
Alfred Hałasa
Pamięć o Fundamentals
78 – zbigniew bajek Kafka – oswajanie obcego
85 – Jadwiga Wielgut‑Walczak Symbolon
86 –stanisław tabisz Obrazy Adama i Ewy
Publikacje
134 – anna myczkowska‑szczerska Wydawnictwa WFP
135 – marta lempart‑geratowska Prolegomena
do badań nad obrazami Hodegetrii typu krakowskiego
136 –Grażyna Schulze-Głazik Malowidło P.Ch. Bentuma
z początku XVIII w... Książką roku!
1
Z NAROŻNIKA p i e r w s z e g o PI Ę TRA
Nowa aula
i galerie sztuki
tętnią życiem
Wreszcie nadszedł ten czas, kiedy możemy korzystać
Uniwersytecie Ekonomicznym) oraz z Nowohuckim
z ogromnej części kończącej się inwestycji „Budowa
Centrum Kultury. W nowej auli odbyła się pierwsza
sal wielofunkcyjnych w asp w Krakowie”. Dobiegły
w historii naszej uczelni inauguracja nowego roku
też końca adaptacje dwóch pomieszczeń: dziekanatu
akademickiego, a później sympozja, spotkania,
Wydziału Malarstwa i Muzeum asp.
wykłady, pokazy, odczyty, uroczystości uczelniane,
a nawet koncert. Nie wiem, jak do tej pory mogliśmy
funkcjonować bez tej auli! Stała się ona przestrze‑
Stanisław Tabisz
nią wewnętrznych spotkań, dyskusji panelowych,
imprez, sesji, sympozjów ogólnopolskich i między‑
Ur. w 1956 r. w Domaradzu.
Studiował na Wydziale Gra‑
fiki (w latach 1977–1978)
oraz Wydziale Malarstwa
(w latach 1978–1982)
Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie. Zajmuje się
malarstwem, rysunkiem,
projektowaniem graficz‑
nym, scenografią, krytyką
sztuki. Prowadzi pracownię
malarstwa na Wydziale
Grafiki macierzystej uczelni.
Od 2012 r. piastuje godność
jej rektora.
2
Nadejdzie zatem moment całkowitego rozliczenia
narodowych, ale również miejscem podejmowania
inwestycji i większego skoncentrowania się na eduka‑
gości zagranicznych oraz konfrontowania artystycz‑
cyjnej i artystycznej misji uczelni. Końcowe etapy były
nych idei i wartości. Aula tętni życiem i jest niezwy‑
również bardzo absorbujące i obciążające. Dochodzą
kle potrzebna. Jest miejscem otwartym dla każdego
do tego rozmowy i kontakty związane z realizacją pla‑
wydziału, katedry, pracowni, dla każdej inicjatywy
nów rozwoju uczelni. Prowadzimy te rozmowy w kilku
upowszechniającej wszystko to, czym żyje współcze‑
kierunkach, aby nie stracić żadnej szansy na dalsze
sna uczelnia artystyczna.
polepszenie infrastruktury i wyposażenia przestrzeni
Bardzo smutna wiadomość dotarła do mnie
edukacyjnych. Myślimy również odważnie i długofa‑
6 x 2014 r. Zmarł Igor Mitoraj – wybitny rzeźbiarz
lowo o nowym kampusie, o terenach przy ul. Rydla,
znany na całym świecie, kiedyś student krakow‑
postindustrialnych obszarach w Nowej Hucie czy
skiej ASP, a od 2003 r. pierwszy w historii naszej
też o nabyciu dużego budynku w centrum Krakowa.
uczelni doktor honoris causa. Obok tworzenia
Koncepcja rozwoju uczelni musi mieć jednak realne
monumentalnych dzieł, przechowywanych przez
podstawy finansowe, przeprowadzoną roztropnie ana‑
największe muzea na świecie oraz umieszczanych
lizę ekonomiczną oraz poparcie i pomoc Ministerstwa
w przestrzeni publicznej wielu miast Europy, Igor
Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Jesteśmy wszak
Mitoraj miał niezwykły dar mówienia o sztuce. Nosił
uczelnią publiczną, finansowaną z budżetu państwa…
w sobie prostotę genialnej głębi. Wynikało to z jego
W naszych nowych galeriach w budynku przy
intensywnego doświadczenia twórczego oraz prze‑
pl. Matejki odbywają się już wystawy. Pierwszą
analizowania spraw, które artysta musi przejść tylko
była wystawa pracowników dydaktycznych Kate‑
sam na swej jedynej drodze. Analizował i przeżywał
dry Sztuk Wizualnych z okazji jubileuszu 50‑lecia
to, co pozostawiły współczesności starożytne cywi‑
Wydziału Form Przemysłowych. Drugą – wystawa
lizacje, a wypowiadał się w nowoczesnym języku
obrazów i grafik Janiny Kraupe, zorganizowana
tajemniczych, metaforycznych znaczeń. Wyciąga‑
wspólnie z Agencją Artystyczną gap (działającą przy
jąc wnioski z antyku, sztuki starożytnego Egiptu
Wiadomości asp /68
→ Stanisław Tabisz
i kultury iberoamerykańskiej, kreował swoje, cza‑
Choinka linoryt
sami hybrydalne, postaci ludzi i zwierząt, z prze‑
paskami na oczach, z bandażami, jakby uśpione,
z zamkniętymi lub wydrążonymi oczami, w jakimś
trwałym znieruchomieniu, w egzystencji niekiedy
honoris causa – te zostały im przyznane przez Uni‑
zaklętej w popękaną materię. Rzeźbił figury i głowy,
wersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Naro‑
niedopowiedziane, urwane w swej przestrzennej for‑
dowej w Krakowie. W uroczystości wzięli udział mie rzeźbiarskiej, jakby jednocześnie akt twórczego
m.in. Krzysztof Penderecki, Olgierd Łukaszewicz oraz
rozwoju od razu wchłaniał w siebie destrukcyjny
cała plejada rektorów krakowskich uczelni, profe‑
proces upływania czasu. Jakby nowe życie od razu
sorów oraz zaproszonych gości. Podczas oficjalnego
wpisywało w siebie swój śmiertelny kres… Był Wiel‑
wystąpienia przedstawiłem życzenia dla honorowych
kim Mistrzem! Pracowitym, łagodnym i pokornym
doktorów od Senatu ASP w Krakowie oraz całej spo‑
w ukrytym dramatyzmie oraz otwartym na duchowe
łeczności artystów, pedagogów i studentów.
wartości w sztuce…
Kolejną ważną uroczystością w życiu naszej
18 XI 2014 r. odbyło się uroczyste wręczenie
uczelni było wręczenie 27 XI 2014 r. dyplomów dok‑
doktoratu honoris causa naszej Akademii prof. Alfre‑
tora i doktora habilitowanego artystom i pedagogom
dowi Hałasie, pracującemu na co dzień od wielu już
wypromowanym przez wydziały naszej Akademii.
lat w Uniwersytecie Quebec w Kanadzie. Profesor
To także ważny element wartościujący, nadawa‑
Alfred Hałasa jest absolwentem Wydziału Architek‑
nia stopni naukowych pedagogom i podnoszenia
tury Wnętrz i Wydziału Form Przemysłowych naszej
jakości kształcenia poprzez doskonalenie kadry
uczelni. Prezentację dorobku artystycznego, projek‑
dydaktycznej.
towego i dydaktycznego prof. Hałasy przedstawili
Koniec kalendarzowego roku to czas zbliżania się
Senatowi ASP i zaproszonym gościom prof. Andrzej
świąt Bożego Narodzenia oraz nowego – 2015 roku.
Ziębliński (dziekan WFP) oraz prof. Władysław Pluta
Z tej okazji chciałbym życzyć wszystkim pedagogom
(laudator). Usłyszeliśmy niezwykle wzruszające prze‑
i studentom oraz pracownikom administracji Aka‑
mówienie piątego w historii Akademii doktora hono‑
demii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie,
ris causa. Po południu odbył się w galerii Wydziału
jak również czytelnikom „Wiadomości ASP”, wszyst‑
Form Przemysłowych przy ul. Smoleńsk 9 wernisaż
kiego, co najpiękniejsze i najlepsze! Niech okres Świąt
wystawy plakatów prof. Alfreda Hałasy oraz spotka‑
i perspektywa nowego czasu, nowej nadziei spełni
nie pedagogów i studentów z dostojnym gościem.
Wasze wszelkie marzenia i dążenia! Niech zapanuje
Również nasi znakomici pedagodzy, prof. Kry‑
dla wszystkich radość i pokój, a twórcze zamierzenia
styna Zachwatowicz‑Wajda oraz profesor honorowy
i koncepcje realizują się w znakomitych dziełach oraz
ASP w Krakowie Andrzej Wajda, otrzymali doktoraty
w szczęściu i miłości wśród najbliższych.
3
Alfred Hałasa – urodził się w Zawadzie na Zamojszczyź‑
nie w 1942 r. To jeden z najbardziej znanych i rozpozna‑
walnych żyjących kanadyjskich i polskich projektantów
graficznych. Jest architektem wnętrz, projektantem form
przemysłowych, grafikiem, plakacistą. W 1960 r. ukończył
Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu, w latach
1962–1968 studiował na Wydziale Architektury Wnętrz
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie zrealizował
dyplom pod kierunkiem prof. Mariana Sigmunda. W latach
1968–1971 studiował na Wydziale Form Przemysłowych –
dyplom zrealizował pod kierunkiem Jana Kolanowskiego.
Po ukończeniu studiów przez rok pracował na Wydziale
Architektury Wnętrz krakowskiej ASP. W 1972 r. wyjechał
do Paryża, gdzie pracował jako projektant. W 1970 r. wyru‑
szył do Montrealu, gdzie podjął pracę na Uniwersytecie
Quebec. Tam w 1977 r. został profesorem. Na uniwersytecie
współorganizował laboratorium badań eksperymentalnych
w zakresie komunikacji wizualnej Bretelle, współtworzył
Centrum Designu oraz Design International – organizu‑
jące coroczne międzynarodowe warsztaty dla studentów,
prowadzone przez najwybitniejszych projektantów z całego
świata. Alfred Hałasa jest współodpowiedzialny za organi‑
zację programów tych wydarzeń. Działalność tych jednostek
uniwersytetu sprawiła, że szkoła projektowania w Montre‑
alu jest jedną z najbardziej prestiżowych i znanych szkół
designu na świecie. Alfred Hałasa bierze udział prawie
we wszystkich cyklicznych przeglądach sztuki graficznej
i plakatowej na świecie. Centrum Designu Uniwersytetu
Quebec zorganizowało w 2009 r. wystawę indywidualną
prac Alfreda Hałasy w Międzynarodowym Centrum Kultury
w Krakowie, gdzie eksponowano ponad 200 jego plakatów.
Prace Alfreda Hałasy są wyróżniane i nagradzane w najważ‑
niejszych konkursach i wystawach, a on sam jako ekspert
jest zapraszany do jury najbardziej prestiżowych imprez.
4
Wiadomości asp /68
Wydarzenie specjalne
Tytuł
doktora honoris causa
dla Alfreda Hałasy
20 V 2014 r. Senat Akademii Sztuk Pięknych
co za radość, kiedy zdarza się taka urocza gwiazdka,
im. Jana Matejki w Krakowie na wniosek Rady
kiedy się jest zauważonym. Akademia to nie tylko
Wydziału Form Przemysłowych i po wysłuchaniu
miejsce sztuki, Akademia to szkoła życia, Akade‑
laudacji przyznał tytuł doktora honoris causa
mia to proces poznawania, odkrywania i tworzenia
Alfredowi Hałasie. Uroczystość wręczenia dyplomu
nowych wartości w służbie społeczeństwa.
odbyła się 18 xi br. w auli ASP w Krakowie.
Krótko mówiąc, zamojska ziemia mnie wycho‑
wała w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo już
od dziecka na niej pracowałem i poznawałem twarde
Alfred Hałasa
prawa biologii ziemi, pasję siania i radość zbierania
plonów. Ta włościańska ziemia zapomniana gdzieś
Magnificencjo, Prześwietny Senacie, Szanowni
na uboczu wschodniej części Polski, której splen‑
Państwo!
doru dodaje renesansowy hetmański Zamość, potra‑
Nie potrafię ukryć wzruszenia i radości. Spotkał
fiła swoim dzieciom wpoić umiłowanie do kultury,
mnie ogromny zaszczyt i honor, że to ja, syn ziemi
do piękna, do ludzi, jak też szacunek dla otaczającego
zamojskiej, mam zaszczyt stać tutaj dzisiaj przed Pań‑
środowiska. Tutaj uczyłem się pokory wobec natury
stwem, w murach tak chwalebnej i bliskiej memu
i odkrywałem jej tajemnice, które pobudzały moją
sercu i pamięci mojej Alma Mater.
ciekawość. To tutaj w liceum sztuk plastycznych zdo‑
Szanowny Panie Rektorze, na ręce Waszej Magni‑
bywałem pierwsze ostrogi artystycznego kunsztu,
ficencji pragnę złożyć serdeczne podziękowania dla
symbiozy biologii i cywilizacji, dialogu i zachwytu
Senatu Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki
nad renesansowym grodem. Ta fascynacja zamoj‑
w Krakowie i całej wspólnoty akademickiej Wydziału
ską architekturą, podziw dla miasta zwanego często
Form Przemysłowych za przyznanie mi godności dok‑
„perłą Północy”, zdecydowała o mojej przyszłej piel‑
tora honoris causa. W latach 60. ubiegłego stulecia,
grzymce edukacyjnej i twórczej. To nasz hetman Jan
będąc studentem tej szacownej Uczelni, nigdy nie
Zamojski, fundator tego grodu, jako młody żak w XVI w.
sądziłem, że mogę kiedykolwiek dostąpić tego wyróż‑
wędrował z tornistrem książek po Krakowie, Mona‑
nienia, szczególnie że otrzymuję je ze strony mojej
chium, Wiedniu, Paryżu, aż w końcu został rektorem
macierzystej Akademii, której tak wiele zawdzięczam.
uniwersytetu w Padwie. Jego wędrówka po wiedzę
Proszę Państwa, nikt nie jest sam i nie żyje dla
i kulturę była bardzo inspirującym modelem dla
siebie, ani dla dyplomów, ani medali, niemniej
mnie, początkującego pielgrzyma.
5
Czyż można sobie wyobrazić – wyma‑
rzyć lepsze, skuteczniejsze miejsce,
„rajski ogród” do studiowania taj‑
ników ekspresji wizualnej? Mówiąc
pompatycznie, nasza ukochana asp
to autentyczna kuźnia formowania
młodych umysłów, której ogień pro‑
mieniuje od 200 lat.
Ale właśnie miasto, w którym dzisiaj jesteśmy –
cienkiego wina w Rawajaku – co, gdzie, jak i po co –
królewski Kraków, wawelski smok – najbardziej mnie
prowokowały gorące i burzliwe dyskusje. W tamtych
zafascynowało i ukształtowało. Miasto od wieków
czasach decyzja pozostania na Zachodzie nie ozna‑
chlubiące się sensem piękna, nauki i kultury, otwiera‑
czała chwilowej przygody, krótkotrwałej korzyści
jące bramy przed pragnącymi je poznać w niekończą‑
finansowej, ale dla większości polskiej inteligencji
cych się zasobach tradycji, historii, sztuki i cywilizacji
było to zerwanie i odcięcie się od tego, co nas życiowo
Krakowa. Czyż można sobie wyobrazić – wymarzyć
kształtowało. Czerwony reżim komunistyczny spra‑
lepsze, skuteczniejsze miejsce, „rajski ogród” do stu‑
wiał, że zapadały decyzje bolesne, tragiczne, chociaż
diowania tajników ekspresji wizualnej? Mówiąc pom‑
patrząc z dzisiejszej perspektywy – czasami były też
patycznie, nasza ukochana Akademia Sztuk Pięknych
momenty sympatyczne.
to autentyczna kuźnia formowania młodych umysłów,
której ogień promieniuje od 200 lat.
6
Moje ciągoty do natury pognały mnie na tereny
zielonej Kanady, do miasta królewskiej góry,
Z niej przecież wywodzą się tacy bliscy wszystkim
do Montrealu. W Paryżu bowiem nasz śp. profesor,
Polakom twórcy, jak nasz pierwszy dyrektor Akade‑
Włodzimierz Hodys, powiadał, parafrazując znane
mii – Jan Matejko, Julian Fałat, Leon Wyczółkowski,
powiedzenie Heraklita: „Nie kąpie się człowiek
Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Jacek Malczew‑
dwa razy w tej samej rzece”. Mówił, że trzeba umieć
ski, prof. Andrzej Pawłowski – twórca naszego Fakul‑
zamknąć racjonalnie każdy rozdział życia i iść dalej,
tetu Form Przemysłowych, prof. Włodzimierz Hodys,
to znaczy – do przodu, bo nie ma powrotów do koły‑
prof. Ryszard Otręba, prof. Jan Kolanowski – promo‑
ski, oczy mamy z przodu i taki kierunek marszu,
tor mojej pracy magisterskiej, za którą to otrzyma‑
działania jest biologicznie najskuteczniejszy. Trzeba
łem nagrodę państwową. Ta lista znanych artystów
być twórczym, szczęśliwym tam, gdzie są nasze
i akademików wydaje się nie mieć końca, więc tej
stopy. Droga twórców, artystów, jak uczy nas historia,
historycznej i tak zacnej uczelni i temu miastu królów
staje się drogą pielgrzyma, który, opuszczając próg
składam dziś głęboki pokłon wdzięczności.
rodziny, bramy uniwersytetów, miast, krajów czy
Niemniej mój twardy włościański los, a może
kontynentów, wędruje do miejsc, gdzie może zaist‑
moja niespokojna natura nie pozwoliła mi się cieszyć
nieć i być użyteczny, gdzie może się najskuteczniej
długo urokami mego akademickiego miasta. Zama‑
sprawdzić. W tym kontekście wpisuję się w „wielką
rzył mi się paryski bruk, bo w latach 60. i 70. ubie‑
księgę pielgrzymstwa polskiego” i decyduję się osiąść
głego stulecia Paryż był nie tylko mekką emigrantów,
w Montrealu, na odległej, acz życzliwej kanadyjskiej
ale także prawdziwą wyspą, na której rozbitkowie-
ziemi. Montreal – kalejdoskop grup etnicznych,
‑wędrowcy z „demoludów” szukali swojej tożsamości
miasto na styku dwóch kultur, wywodzących się
twórczej. Te niekończące się spotkania przy butelce
wprawdzie ze wspólnych europejskich korzeni, ale
Wiadomości asp /68
Droga twórców, artystów, jak uczy nas
historia, staje się drogą pielgrzyma,
który, opuszczając próg rodziny, bramy
uniwersytetów, miast, krajów czy kon‑
tynentów, wędruje do miejsc, gdzie
może zaistnieć i być użyteczny, gdzie
może się najskuteczniej sprawdzić.
jednocześnie odmiennych – wydawał się tym tyglem,
są elementem zasadniczym w konstrukcji zdania
w którym zlewają się twórcze prądy wyrosłe na trady‑
graficznego.
cjach kontynentu amerykańskiego i europejskiego.
Szanowni Państwo, pozwólcie mi się podzielić
W czasie moich paryskich rozterek duchowych
dzisiejszym zaszczytem z moją małżonką Urszulą
nowo utworzony Universite du Québec à Montréal
i moim synem Markiem, doktorantem stomatologii,
otwiera swój nowy department design. I w ten
i wszystkimi przyjaciółmi, z którymi miałem zaszczyt
to sposób w 1977 r. zostałem profesorem komuni‑
współpracować.
kacji wizualnej. Był to dobry wybór, gdyż atmosfera
Magnificencjo, Prześwietny Senacie, raz jesz‑
dydaktyczna i twórcza na wydziale jest wyjątkowo
cze dziękuję za tak zaszczytne wyróżnienie mnie
otwarta na kształtowanie języka graficznego w służbie
przez moją Uczelnię – Uczelnię, która jest wierna
społeczeństwa. Jest to wielki przywilej: inspirować
własnej wspaniałej tradycji, będąc zarazem otwartą
się młodzieżą studencką, bo uniwersytet to kopalnia
na wyzwania i potrzeby współczesności.
talentów i ogród kwiatów, przyszłość ludzkiej cywili‑
Jestem wzruszony, bo nigdy nie spodziewałem
zacji, to część mojej kanadyjskiej rodziny. A przecież
się, że zostanę tak uhonorowany. To, co w życiu
życie każdego z nas nabiera wtedy sensu i treści, gdy
robiłem, było moją codzienną pasją i nigdy nie
prowadzi do dialogu z drugim człowiekiem, czyli
liczyłem na dyplomy ani honory. Teraz po latach nie
zasady: respekt, dialog i kultura. Ta służebna rola
wyobrażam sobie innego scenariusza swojego życia
uwydatnia się szczególnie w dziedzinie sztuki użyt‑
i obrania innej drogi, która dałaby mi tyle satysfak‑
kowej, zwanej popularnie w świecie designem. W tym
cji i wewnętrznego spełnienia, co zostało tak godnie
kontekście twórca ma szczególny obowiązek rozwijać
ocenione zarówno w Krakowie, jak i w Montrealu.
znajomość parametrów psychofizycznych człowieka
Jestem szczęśliwy, że mogę moją wiedzę, doświad‑
w każdym aspekcie. Wysiłek twórcy ma służyć spo‑
czenie i metodologię moich mistrzów, profesorów
łeczeństwu i stwarzać optymalne warunki życia czło‑
Akademii krakowskiej, zaszczepić i rozwijać na grun‑
wieka dzisiaj i jutro.
cie kanadyjskim.
Plakat, bo jemu ostatnio dużo czasu poświęci‑
Swoje wystąpienie chciałbym zakończyć oficjal‑
łem, stanowi wyjątkowe narzędzie wizualnego prze‑
nym mottem prowincji Quebec, w której leży miasto
kazu, oddziałuje najbardziej dramatycznie na widza,
Montreal, gdzie przyszło mi spędzić drugą połowę
potrafi intrygować, a nawet bulwersować. Potrafi
mojego życia: „JE ME SOUVIENS” – „Pamiętam”.
zmusić do myślenia, wymaga natychmiastowej
Pamiętam o mojej Alma Mater, mojej Akademii.
reakcji. Plakat to uliczny intelektualista bazujący
I pamięć ta pozostanie do końca mojego życia.
na dowcipie, na trafności skojarzeń, użyciu metafor –
Dziękuję.
skrótów poetycznych, gdzie forma, kolor i składnia
7
↑ Władysław Pluta offset, 2014
Wydarzenie Specjalne
→ Galeria asp Schody
→ 4 XI – 5 XII 2014
Alfred Hałasa jest światowej marki twórcą, o euro‑
pejskim, a dokładniej mówiąc – polskim rodowodzie.
Swoje pierwsze plakaty zrealizował pod koniec lat
Wystawa towarzysząca nadaniu
artyście tytułu doktora honoris causa
60. ubiegłego stulecia. Zaprojektował ich w sumie
ok. 300. Korzenie jego plakatów tkwią w przeszło‑
ści, w czasach studiów na wydziałach projektowych
krakowskiej ASP, stąd tak obecne w nich elementy
typowe dla polskiej szkoły plakatu.
Podczas projektowania posługuje się metodą
montażu. Zestawia przetworzone fotografie, rysunki
i grafiki z dużymi płaszczyznami czystych kolorów
i rastrów. Dyskretnie stosuje typografię. Wszystkie
używane środki podporządkowuje treści zawartej
w plakacie. Dobór symboliki dowodzi jego erudycji.
Większość plakatów realizuje w – trafionej dla jego
projektów – technice sitodruku w formacie A0. Siła
i oryginalność jego prac tkwią w intelekcie, indywi‑
dualnym podejściu do przygotowania matryc i współ‑
udziale w procesie druku.
8
Wiadomości asp /68
serigrafia 2006
111 × 82 cm
serigrafia 2007
111 × 82 cm
serigrafia 2007
113 × 82 cm
serigrafia 2006
111 × 82 cm
serigrafia 2010
111 × 81 cm
serigrafia 2010
114 × 81 cm
10
Wiadomości asp /68
serigrafia 2010
114 × 81 cm
serigrafia 2011
114 × 81 cm
serigrafia 2012
114 × 82 cm
serigrafia 2012
114 × 81 cm
serigrafia 2013
114 × 81 cm
serigrafia 2013
114 × 81 cm
11
I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e
Cisza i zgiełk
obrazów
„Świat zewnętrzny zdziera ze mnie skórę, jest zbyt
słuchać się nawzajem, nie pojmujemy, nie ogarniamy
agresywny, natrętny. Wszystkiego za dużo za dużo
już kultury dotkniętej chorobą autyzmu.
nazwisk książek sztuk festiwali laurów samocho‑
Jak uciec z tego labiryntu? W szukaniu drogi wyj‑
dów słów wierszy francuskich literatów filmów […]
ścia użyteczni są zawsze Mistrzowie – przewodnicy,
poetów biskupów świętych sutenerów gazet infor‑
którzy podpowiedzą kierunek, wskażą pułapki, cza‑
macji obrazów muzeów pamiętników pań redakto‑
sem poprowadzą za rękę. Przyznać się do posiadania
rek… straszne… […] Śmietnik się powiększa…”¹ –
mistrzów w tych murach to nie wstyd – wszak „aka‑
ta okrutna, ale trafna diagnoza to słowa Tadeusza
demia” to czas i miejsce nauki, zgromadzenie uczo‑
Różewicza z listu do przyjaciela z 1966 r.
nych lub artystów, którzy kształcą się pod kierunkiem
autorytetów. Rektor cytował przed chwilą Herberta
i jego apel do „Starych Mistrzów”… Ja także chcia‑
Krystyna Czerni
łam przywołać tu dzisiaj kilka takich postaci. Mate‑
rią, w jakiej pracuję, jest słowo, język – dlatego Moi
Ur. 1957 r. Pisarka, krytyk
i historyk sztuki, na stałe
związana z Instytutem Hi‑
storii Sztuki UJ. Zajmuje się
sztuką polską XIX i XX w.
oraz problemami sztuki sa‑
kralnej. Publikowała w wielu
periodykach kulturalnych,
czasopismach fachowych
i katalogach wystaw. Edytor‑
ka pism zebranych Jerzego
Nowosielskiego (Znak)
i Mieczysława Porębskiego
(Wydawnictwo Literackie).
Obecnie pracuje nad mono‑
grafią sztuki sakralnej Jerzego
Nowosielskiego i nad edycją
korespondencji Tadeusza
Różewicza z Mieczysławem
Porębskim i Ryszardem Przy‑
bylskim.
14
Pół wieku później sytuacja nie wygląda ciekawiej,
Mistrzowie to przede wszystkim mistrzowie słowa.
świat zagraża nam jeszcze bardziej. Otacza nas,
Jednak wiele można się od nich nauczyć i o sztuce.
osacza zgiełk słów i obrazów. Niekontrolowany, nie‑
Najpiękniejsze słowa o sztuce padły wszak z ust
ustannie przelewający się strumień wiadomości,
poetów.
szum dźwięków, jazgot mediów. Powszechna nadpro‑
Znana horacjańska formuła, która przez lata
dukcja: przedmiotów, rzeczy, lecz także wizerunków,
inspirowała artystów i uczonych: „ut pictura poesis”
słów i znaczeń. Powszechna dewaluacja. Wszystkiego
zaświadcza o podobieństwie obu sztuk: poezja jest
dziś za dużo, także malarzy i poetów. Każdy chce
mówiącym malarstwem, a malarstwo widzialną, lecz
zostać artystą.
milczącą poezją. Wiersz jest jak obraz, ale i obraz jest
Statystyki są nieubłagane. ZPAP liczy ponad
jak poezja – „ut poesis pictura”. Myślenie, pamięć –
7000 członków, zrzeszonych literatów jest jeszcze
są możliwe nie tylko za pomocą słów, ale także,
więcej – a to zaledwie ułamek w gęstej ciżbie wszyst‑
a może przede wszystkim za pomocą obrazów.
kich artystów świata. Tysiące muzeów, setki tysięcy
„Kochałem, kocham i będę zawsze kochał
galerii i sal wystawowych… Jak się odnaleźć w tym
malarzy… – wyznał Tadeusz Różewicz, odbierając
tłoku? Jakie nałożyć filtry, żeby nie zwariować? Czy
tytuł doktora honoris causa wrocławskiej ASP2. –
słowa i obrazy mają jeszcze moc? Jak wyłuskać,
Malarstwo przyciąga mnie z siłą magiczną, rosnącą
wypatrzyć w tym zgiełku prawdziwe dzieło? Jak nie
z latami […]. Fakt, że wybrałem historię sztuki jako
wpaść w pułapkę zniechęcenia? Tworzymy, piszemy
przedmiot studiów, nie był przypadkowy – przyzna‑
bez odzewu, nasze twory to uwięzione w butelce
wał poeta. – Byłem pełen nabożnego podziwu dla
listy, rzucone w próżnię, tonące w oceanie chaosu
dzieł sztuki […]. Zapisałem się na historię sztuki,
informacji. Skazani na wielość języków przestaliśmy
żeby odbudować gotycką świątynię. Żeby cegła
Wiadomości asp /68
Skarlał też język, którym mówimy
o sztuce […]. Różewicz nie ukry‑
wał swojego oporu wobec kultury
masowej, choć wciąż trzymał rękę
na pulsie współczesności, komen‑
tując ją z rosnącym szyderstwem
i wściekłością.
po cegle wznieść w sobie ten kościół. Żeby element
Skarlał też język, którym mówimy o sztuce –
po elemencie zrekonstruować człowieka”³. Sztuka
zmienił się w hermetyczny bełkot. Różewicz nie
nie zastąpiła w sercu poety zagubionego gdzieś
ukrywał swojego oporu wobec kultury masowej,
na wojnie Boga, ale stała się głównym źródłem
choć wciąż trzymał rękę na pulsie współczesności,
przeżyć metafizycznych, obietnicą szczęścia. Autor
komentując ją z rosnącym szyderstwem i wściekło‑
Kartoteki spędził w muzeach, jak sam mówi, dłu‑
ścią. Znęcał się nad grafomanią, tropił absurdy,
gie „godziny, dni, lata”. „Od kilku tygodni – pisze
naigrawał z literackich i artystycznych mód, pięt‑
w liście – można powiedzieć karmię się obrazami
nował „nieludzkie, głupawe ekscentryczności XX
(do tego muszę czasem coś wypić, bo inaczej bym nie
wieku”. Jego poezja zmieniała się niekiedy w pasz‑
strawił – w ciągu 3 tygodni obejrzałem chyba 20 tys.
kwil, bezlitosną satyrę.
obrazów – a może 30 tysięcy?)
Miłosz mawiał, że Różewicz
[…]. W tej chwili siedzę (spocony)
hałas harmider
„przepisał polskiej poezji kura‑
w Tate Galery […] – i jestem
jaki wszczęli poeci
cję odchudzającą”. Odpowiedź
wypełniony «pięknem»”⁴.
będzie przyczyną ich zguby
poety na zgiełk współczesności
(Do Piotra, 1991)
brzmi: Mniej słów! „Trzeba mil‑
Różewicz kochał artystów,
ale i rozumiał sztukę. Co nie jest
czeć wobec nadmiaru”. Żeby coś
wcale takie oczywiste. Pisarze
gadając straciliśmy godność
odbudować, trzeba najpierw zbu‑
w sztukach wizualnych dostrze‑
i powagę zwierząt
rzyć: całą tę grę pozorów, hucpę
gają głównie „literaturę”, narra‑
(więc jednak żyje się pisząc
i fałsz. Dopiero na ruinach pseu‑
cję. Różewicz inaczej – był bliżej
wiersze za długo?, 1991)
dopoezji, pseudo‑sztuki można
tajemnicy obrazu. Może dlatego
zacząć od nowa:
wiele jego myśli o poezji odnosi
nasze sieci są puste
się także do sztuki – tak bardzo, że
wiersze wydobyte z dna milczą
odczuwam dotknięcie poezji bez
słowa „poezja” i „sztuka” można
rozsypują się
słów – mówi poeta. – Czynność
niemal traktować wymiennie. ◊
(*** [Wygaśnięcie Absolutu])
napisania wiersza traktuję jako
Poetę drażnił nadmiar słów,
„Z latami coraz bardziej
biurową, urzędniczą formalność.
cała ta współczesna logorea, zasypywanie pustki
Uprzykrzoną i niepotrzebną. I bywa, że nie zapisuję
pustymi słowami, produkowanymi przez polityków,
na papierze swoich wierszy”⁶ […].
działaczy, publicystów – ale i poetów.
„Po prostu wystarcza mi pewien stan. Ja naprawdę
„Poezja (sztuka) przestała być rozmową z abso‑
co jakiś czas czuję w sobie, absolutnie w sobie,
lutem, jest organizacją resztek”. „Poezja (sztuka)
w myślach, w uczuciu jakiś utwór, którego po prostu
wykrwawiła się w pogoni za oryginalnością i niepo‑
nie zapisuję […] wyrzucając na zewnątrz myśl i obraz,
wtarzalnością, zrobiono z niej zabawkę dla dzieci,
pustoszę się. Natomiast ja go wolę w sobie schować
zmajstrowano cielę o dwu głowach…”⁵.
[…]. Jakiś czas on we mnie naprawdę żyje i czuję się
15
←Jerzy Nowosielski
i Tadeusz Różewicz przed
Muzeum Narodowym we
Wrocławiu, wernisaż wysta‑
wy Jerzego Nowosielskiego,
18 vi 1993
fot. Adam Hawałej
po latach zgiełku
nim wypełniony, i mam z tego wielką
śledzenie narodzin obrazu od początku. To były dłu‑
niepotrzebnych pytań
satysfakcję. Jestem pełen «poezji»”⁷…
gie rozmowy…”¹¹.
„Chciałbym osiągnąć taką dosko‑
Przyjaźń Różewicza z Jerzym Nowosielskim
nałość – pisze w liście do przyja‑
zaowocowała nie tylko poświęconą malarstwu poezją
ciela – żeby mówić 3 słowa na dzień…
i wieloletnią korespondencją, ale także plastycznymi
cisza jest zwierciadłem jedno rano, jedno w południe, jedno
próbami samego poety, który pozazdrościł malarzom.
i odpowiedzi
otoczyła mnie cisza
moich wierszy
wieczorem… ale nie wiem jakie”⁸.
◊ Różewicz oskarża SŁOWO, ale
fizyczne niż poezja, bliższe materii, zmysłowe. „Cią‑
ocalenie widzi właśnie w OBRAZACH.
gle myślę o tym żeby namalować obraz – zwierza się
ich odbicia milczą
(Zwierciadło, 1989)
Sztuka farby i pędzla kusiła go jako zajęcie bardziej
„Między językiem literata, językiem
poeta. – Jurku, przygotuj parę deseczek i tekturek
poety a językiem malarza – zauważa – jest taka
(z odpadów)… jak do Was przyjadę to będę na tych
różnica jak pomiędzy poradnikiem seksualnym
deseczkach malował”¹². Podczas spotkań z przyja‑
a prawdziwym aktem miłosnym…”⁹. W dyskusji
cielem powstało kilka niewielkich abstrakcji (Wolna
po premierze Umarłej klasy głęboko poruszony przy‑
Ukraina), a także pejzaże malowane na hubach.
znawał: „Jestem człowiekiem słowa […] mówię teraz
Także w notatki i listy Różewicz regularnie wpla‑
przeciwko sobie. Umarła klasa to uwolnienie od słów.
tał satyryczne rysunki – nadając im osobisty wyraz,
[…] Na tym przedstawieniu oddycham od słowa…”¹⁰
co było istotniejsze od biegłości formalnej. Malar‑
Jako człowiek słowa Różewicz nie milknął, tylko
skie i rysunkowe próby Poety – rozbrajające w swej
wypowiadał milczenie. Jednak jego celem, czy może
naiwnej niewinności – bronią się właśnie osobistym
raczej marzeniem stała się poezja bezsłowna. Ide‑
wyrazem, swoistą determinacją.
ałem takiej poezji jawiły się właśnie obrazy: „Myślę,
„Nawet największa ilość rozmów nie mogła
że obraz jest rodzajem wiersza milczącego – mówił
mi dać tego doświadczenia co działanie, co malo‑
poeta w rozmowie z Nowosielskim. – Takiego, który
wanie – mówił w telewizyjnej rozmowie z Nowosiel‑
nie chciał mówić, nie chciał przemówić. Tak, obraz
skim. – No więc przyniosłeś mi te cztery deseczki. […]
jest poezją milczącą”.
Ja je namalowałem, ale w dalszym ciągu nie wiem,
Fascynacja poety sztuką to przyjaźń z wieloma
co to jest obraz”¹³.
artystami, jak sam wspominał,
16
Co istotne – Poeta wprowadza
„to przesiadywanie, już nie
poezja nie zawsze
rozróżnienie między poezję a wiersz,
godzinami, ale dniami i nocami
przybiera formę
sztukę a dzieło. Poezja, sztuka są
w pracowniach naszych naj‑
wiersza […]
czymś nieuchwytnym, nie do końca
wybitniejszych malarzy. To nie
gnieździ się w milczeniu
ujawnialnym, tajemniczym. Tylko
było tylko oglądanie ich obra‑
albo żyje w poecie
czasem wcielają się w dzieło, objawia‑
zów, ale zasypianie i budzenie
pozbawiona formy i treści
jąc się czytelnikom i widzom. To rzad‑
się w ich pracowniach, to było
(*** [poezja nie zawsze], 1991)
kie chwile. Prawdziwe święto sztuki. ◊
Wiadomości asp /68
→ Tadeusz Różewicz
Nowosielski J. rysuje
w pracowni, 1 lutego 1980,
rysunek tuszem, [repr. za:
"Na Głos", 1994, nr 15/16,
III s. okładki]
↳ Happening
Tadeusza Różewicza
Śmietnik przy ul. Januszo‑
wickiej we Wrocławiu, 1989,
fot. Adam Hawałej.
„Wiersz jest zjawiskiem częstym, poezja jest zja‑
kreacyjnej bezkarności. Różewicz pisze o „rzetelno‑
wiskiem rzadkim… poezja, która w przeciwieństwie
ści wzruszeń”: „Źle jest jak ktoś chodzi w cudzej
do wiersza, nie ma początku i końca”¹⁴ – mówi Róże‑
marynarce… Musi się zdobyć na swoją. Nawet jeśli
wicz. A na co dzień? „Pisarzy (artystów) jest coraz
przenicuje tą szatę, przerobi ją – to nie. Musi mieć
więcej, a literatury (sztuki) coraz mniej. Coraz więcej
własną, przez siebie wypracowaną, utkaną, uszytą,
pisarzy (artystów) prowadzi bogate życie zewnętrzne,
skrojoną. Na nim się musi uleżeć…”¹⁸. I słowa poety
lecz żałosne wewnętrznie. Są to pisarze (artyści) nie
dotyczą nie tylko formalnych mód czy fascynacji –
mający czasu na myślenie”¹⁵.
także przeżytych doświadczeń i uczuć.
Jak uniknąć jałowego biegu, tworzenia dzieł bez
Sztuka – owszem – musi niekiedy uwierać, ranić,
sztuki i wierszy bez poezji, mnożenia symulakrów,
gorszyć nawet, mówić o tym, co nierozwiązywalne.
produkcji pseudodziałań, pseudoobrazów – zbędnych,
Jednego jej tylko nie wolno – udawać! Także uda‑
niepotrzebnych? Memento poety: „Śmietnik narasta”…
wać cierpienia, kalectwa, bólu czy rozpaczy. „Stra‑
Czytam w „Wiadomościach ASP” poradnik dla
tegia szoku”, obrana z zimną premedytacją – nigdy
początkujących: „Jak zaistnieć w wielkim świecie
nie wybrzmi wiarygodnie. By móc się prawdziwie
sztuki?”¹⁶. Po pierwsze – zaprzyjaźnij się z kurato‑
zbuntować – wpierw trzeba prawdziwie w coś uwie‑
rem; po drugie – załóż grupę, w grupie dużo łatwiej
rzyć. Bunt i bluźnierstwo brzmią autentycznie tylko
zaistnieć; po trzecie – stwórz dobre portfolio i pamię‑
w ustach ludzi silnych przekonań, jakiejś wiary.
taj, że zawsze trzeba je przygotować w zależności
Mają wtedy swój ciężar, powagę. Dla innych stają
od upodobań danego kuratora. Po czwarte i najważ‑
się czczą zabawą, wydmuszką bez treści, żonglerką
niejsze – tak naprawdę wszystko zależy od bywania…
symbolami.
Czy istotnie – tylko antena nastawiona na bie‑
Presja oryginalności, zaistnienia za wszelką
żącą modę, najnowsze trendy, zgodna z oczekiwaniem
cenę – to pułapka. Słychać zewsząd: „w sztuce
publiczności i potrzebą chwili jest gwarancją wartości
wszystko już było”, coraz trudniej odkryć nowe tereny,
rodzącej się sztuki?
prawie wszystkie zostały zajęte. A jednak: „Mam taką
Kazimierz Orłoś, wybitny prozaik, opublikowaną
wiarę – pisze malarka Aldona Mickiewicz – że cho‑
niedawno diagnozę polskiej literatury współczesnej
ciaż «wszystko już było» – to jednak mnie nie było,
zatytułował: Najpierw żyj, potem pisz. „To zdumie‑
to znaczy, że każdy człowiek ze swoim jednostkowym
wające – notuje pisarz – że część krytyków nie
istnieniem ma do opowiedzenia jakąś opowieść, i że
dostrzega tej różnicy: między prozą, której autor coś
jeśli tylko starczy talentu, to ta opowieść może być
przeżył, a tą, której autor jedynie sobie coś wyobraził.
jakoś ważna, nawet jeśli ona nie dosięgnie miary wiel‑
To zasadnicza różnica”¹⁷. Prawdziwe doświadczenie
kich mistrzów. […] Jeśli tylko malarz zawrze w obrazie
nie jest kreowane, spada na nas nieodwołalnie – jest
jakąś prawdę, to ta opowieść może stać się ważna
naszym losem. W przeciwieństwie do doświadczeń
i swoista, będzie jakimś świadectwem tego jedynego,
wydumanych, zmyślonych dla rozrywki, w poczuciu
niepowtarzalnego widzenia”¹⁹.
17
← Prof. Jerzy Nowosielski
ze studentami w pracowni,
asp Kraków, ok. 1990
fot. z archiwum
Krzysztofa Klimka
Może więc warto szukać własnej prawdy, nie
licząc się z oczekiwaniami masowej publiczności,
przez was powstanie coś, co będzie sztuce bliskie,
albo i będzie samą sztuką”²².
wbrew modom, wbrew stereotypom i oczywistym
„Artystyczna osobowość” – czym jest? W eseju
sądom? „Piszcie jak chcecie – mówi Różewicz
Piłowanie i błysk Adam Zagajewski pisze o Józefie
do młodych poetów – rymujcie, piszcie sonety/pisz‑
Czapskim – artyście także bardzo mi bliskim, dra‑
cie wierszem, który przypomina prozę, trójkąt, pisz‑
matycznym świadku XX w.
cie w kółko, jak komu potrzeba. To jest nieważne.
Ważna jest wewnętrzna energia i materia”²⁰.
„Nie jestem pewien, czy można o nim powie‑
dzieć – pisze Zagajewski – że miał «silną osobowość».
Także profesor Nowosielski tępił
[…] Czapski nie miał silnej osobowo‑
u studentów blagierstwo i mistyfika‑
zadanie domowe
ści, miał silne człowieczeństwo”²³.
cję, wyżej ceniąc autentyczność od ory‑
dla młodego poety
To piękne i trafne zdanie jest dla mnie
ginalności. Nie chodzi o „pomysł”,
jednym ze „złotych gwoździ” – jak
„receptę na sztukę”. Trzeba zrealizo‑
nie opisuj Paryża
stary malarz z Maisons‑Laffitte nazy‑
wać siebie, znaleźć swój autentyczny
Lwowa i Krakowa
wał słowa, które po prostu pomagają
żyć. Przyznam się, że ja także w sztuce
ślad. „Niech pan tak nie maluje, pan
taki nie jest” – potrafił powiedzieć
opisz swoją twarz
staram się szukać zawsze nie oryginal‑
studentowi. Stosował zasadę uczciwo‑
z pamięci
ności za wszelką cenę, nie mód, pomy‑
ści: najpierw obraz musi być uczciwy,
nie z lustra
słów czy trendów – ale człowieka. Jego
to znaczy nie może być wyżej ani niżej
prawdy, uczuć, jego przeżyć.
od ciebie. Trzeba było się przyznać
w lustrze możesz pomylić
do tego swojego poziomu, to było naj‑
prawdę z jej odbiciem
trudniejsze. „Tego właśnie nie mogę
jętnością pisania, malowania, ale
i sposobem życia. Twórca podlega tym
nauczyć moich studentów – wzdychał
nie opisuj anioła
samym egzaminom co każdy człowiek.
w jednym z listów. – „Są za bardzo
opisz człowieka
Los artysty to tylko jedna z dróg reali‑
artyści. Myślę czasem, że stary Sokor‑
którego minąłeś wczoraj
zacji ludzkiego powołania. Zaledwie
tyle, i aż tyle.
ski miał rację. Istnieje coś takiego jak
«formalizm». Jest to choroba bardzo
opisz swoją twarz
mocna i podstępnie tkwiąca w czło‑
i podziel się ze mną
wieku – artyście”²¹. Zaś na pogrzebie
jej zmiennym wyrazem
Kantora grzmiał w kierunku młodych:
18
Poezja, sztuka jest nie tylko umie‑
„Sztuka trwa – pisał Walt Whit‑
man – i także ty dopisać możesz wers”.
Młody artysta myśli czasem, że
jego możliwości i prawa są nieogra‑
„Na miłość Boską nie «róbcie» sztuki.
nie czytałem
niczone. Nie widzi swojego pułapu.
Nie «róbcie» sztuki! Bo sztuki nie
w poezji polskiej
Dojrzałość to także poznawanie
można posiąść ani jej oswoić. Jeżeli
dobrego autoportretu
swoich prawdziwych możliwości,
wyzbędziecie się tych ambicji, to może
(Zadanie domowe, 1996)
ograniczeń.◊
Wiadomości asp /68
← Józef Czapski w Armii
Andersa, Persja, 1943
fot. archiwum Instytutu
Literackiego
Jacek Woźniakowski pytał kiedyś: „Czy sztuka
doskonałość, najczęściej po prostu mnie nudzą. Wolę
jest do zbawienia koniecznie potrzebna?”. I odpowia‑
rzeczy trochę niewydarzone, wewnętrznie zachwiane,
dał, że jest. Jest potrzebna artyście, twórcy – do pod‑
niepełne, wątpliwe. Od sztuki dobrej wolę często
trzymania rozwoju, do ciągłego wzrostu. Zmaganie
sztukę złą, w której odnajduję bliski mi współczynnik
się z formą, z tradycją, ale i z sobą samym. Sztuka
niepokoju, ruchu, dążenia”²⁴.
pomaga nam przekroczyć samych siebie, przywrócić
porządek rzeczy.
Pierwszy, ważny artykuł Profesora: O racji
obrazu – czyli o powodzie powstania sztuki i uspra‑
„Natchnienie? – mawiał Picasso – Owszem, ist‑
wiedliwieniu jej istnienia, powstał w lipcu 1945 r.
nieje coś takiego, czasem się zjawia – ale dobrze,
Tekst zasadniczy, fundamentalny – obmyślany był
żeby zastało artystę przy pracy”. Nie da się siedzieć
i przygotowywany w barakach Gross‑Rosen i Sach‑
bezczynnie i czekać, aż spłynie na nas arcydzieło.
senhausen. Wiara Mieczysława Porębskiego w sztukę
Ono może się zjawić, przytrafić, jako dar, niejako
pomogła mu przetrwać piekło, wyszła z niego nie‑
efekt uboczny ciężkiej codziennej pracy. Na co dzień
złomna, niezachwiana.
nie ma innej drogi jak „piłowanie i błysk”, co przy‑
To była jego główna nauka. Wszystkich nas
pomina Czapski i jego setki, tysiące szkiców, rysun‑
dopada niekiedy zwątpienie: w sensowność naszych
ków, zapisanych notesów. Trzeba wiele godzin
działań, w zasadność zajmowania się czymś tak ulot‑
żmudnego piłowania, żeby zjawiło się olśnienie.
nym i mało konkretnym. Czasem przychodzą chwile
Trzeba odwagi do udźwignięcia porażek. Wytrwa‑
czy doświadczenia, kiedy sztuka okazuje się boleśnie
łości i konsekwencji. Na arcydzieło trzeba sobie
niekonieczna, wydaje się czymś zbędnym, nieznośnie
zasłużyć, zapracować.
błahym. Wystarczyła wtedy jedna rozmowa z Profe‑
A co wtedy, kiedy się nie przytrafia? Gdy arcy‑
dzieło nie przychodzi?
sorem, żeby uwierzyć w sztukę na nowo, żeby uzmy‑
słowić sobie jej, a także naszą – rolę i powołanie.
„Co może poezja? – pytał inny mój Mistrz: Mie‑
„Sztuka nie jest dla mnie wypoczynkiem ani
czysław Porębski. – Może określać sens czyjegoś
ucieczką – pisał Porębski. – Szukam w niej afirma‑
życia. Sztuka? Może sens ten unaocznić”. To właśnie
cji swych przeżyć i oczekiwań, szukam natchnienia
profesor Porębski nauczył mnie uwagi i szacunku
i podpory w chwilach złych i trudnych. Uważam ją
dla sztuki cichej, skromnej, często niepozornej – ale
za najczulszy instrument kontrolny dla wszystkiego,
prawdziwej. Dla tego, że liczą się nie tylko arcydzieła,
w co wierzę i co mnie otacza. Dlatego żądam od niej
że ciekawy może być każdy składnik otaczającej nas
dużo. Żądam między innymi, żeby mi unaoczniła
ikonosfery, jeśli tylko niesie w sobie osobiste świa‑
i potwierdziła sens czasu, w którym żyjemy”²⁵.
dectwo, ślad czasu.
Sztuka to nie dodatkowe atrakcyjne spędzanie
„Nie szukam doskonałości i tej atmosfery uspo‑
czasu, nie higieniczna, zhomogenizowana rozrywka,
kojenia, którą ona emanuje – pisał Porębski. – Wstyd
ale konieczny, nieunikniony i mozolny sposób
powiedzieć, ale dzieła, którym przyznaję obiektywnie
samego istnienia, istnienia jako społeczność, jako
19
↑ Prof. Mieczysław
cywilizacja, jako gatunek wreszcie. Zabierzcie Wene‑
okres w swoim życiu. Doskonale to rozumiem i znam
Porębski, spotkanie
cji sztukę, zabierzcie tę jej ustawiczną, obsesyjną aż
z własnego doświadczenia. […] Dlatego też cieszę się –
do natręctwa ekscytację, a co zostanie: rozpalone
że i Pan ma podobne problemy. Znaczy to, że jest Pan
kamienne nory, przegniłe pale, podmywające je bez
blisko wielkiej tajemnicy malarstwa. Żywiołu, który
przestanku wielkie wodne rozlewisko²⁶.
nazywamy «malarstwem». Tu jest Pański los, który
w Wydawnictwie
Literackim, Kraków 2002
fot. Adam Rzepecki
Przed sztuką – a więc i przed Państwem – wielkie
spowoduje zapewne, że będzie Pan na swój sposób
wyzwanie. Jaka będzie cena? Na końcu i tak wszyst‑
«szczęśliwy» i «nieszczęśliwy« zarazem. Tak, jak ja”²⁸.
kich nas czeka samotność w pracowni. Droga sztuki
Być może sztuka nie ma mocy naprawienia
jest niełatwa: „Wchodzi się właściwie do ogródka,
świata. Ale próbuje wprowadzić w nasz świat odro‑
albo do ogrodu – mówił Różewicz – nagle to się zamie‑
binę ładu, daje szansę na spotkanie drugiego czło‑
nia w puszczę, potem się zamienia w pustynię, potem
wieka, na komunikowanie się z ludźmi za pomocą
łączy się to czasem z rozpaczą i udręką”²⁷.
zapisanego czy namalowanego wzruszenia. Może nie
Akademia jest właśnie po to, aby się wspierać
należy do realnej rzeczywistości, ale – jak pisał Poręb‑
w tej wspólnej drodze. Wobec tych lęków, wyzwań
ski – „prowadzi do niej, otwiera się na nią i wciąż
i niepokojów wszyscy są równi: początkujący
w niej coś nowego, nieoczekiwanego odkrywa. Na tym
i zaawansowani, studenci i profesorowie. Zachowały
polega jej rola, zadanie i siła”.
się wzruszające listy profesora ASP Jerzego Nowosiel‑
Sztuka to ludzie i spotkania. Każde dzieło –
skiego do studenta, skromnego pejzażysty z Biesz‑
wiersz, obraz, film, performance, instalacja –
czad, borykającego się z depresją.
to nasz list do świata, próba zbudowania z nim
„Najważniejsze, by Pan dużo malował – pisze
więzi, osobistego porozumienia. Dlatego tak ważne,
do swojego ucznia Profesor. – Ma to znaczenie dla
byśmy mówili własnym, nieskłamanym głosem.
dyplomu, ale przede wszystkim dla Pana i dla Pana
Prawdy najprostsze, przeżycia najważniejsze – są
szczęścia osobistego, o ile ono w jakimś stopniu jest
zwykle najtrudniejsze do nazwania. Znaleźć dla
w tym życiu osiągalne. My «artyści» jesteśmy ludźmi
nich odpowiednie słowo, formę, kolor. Wybrać
obdarzonymi wielką wrażliwością. Z takim «obciąże‑
właściwy język, kształt, by wyrazić uczucia i nie
popaść w banał. Znaleźć czyste, nie
niem» niełatwe jest życie. Niech mi Pan
20
wierzy, że ja też bardzo cierpię, ciągle,
opisz mi czułość
z krótkimi tylko przerwami – wtedy,
a ja ci powiem
kiedy maluję. Dlatego też, my skazani
czy będziesz grafomanem
jesteśmy na malowanie, bo tylko to przy‑
opisz mi szczęście
nosi nam chwilową ulgę, a nawet przebły‑
które cię spotkało i
mi Państwo zacytować ostatni już
ski szczęścia. […] Samopoczucie malarza
nieszczęście
fragment wiersza mojego ulubionego
jest zawsze, do końca jego życia chwiejne,
które na ciebie spadło
Poety – z moim krótkim komenta‑
kapryśne. […] Pan przeżywa teraz trudny
a powiem ci kim jesteś
rzem: ◊
Wiadomości asp /68
fałszywe brzmienie.
To program na całe życie – prze‑
cież nie tylko dla artystów.
Na zakończenie
pozwólcie
Sztuka to ludzie i spotkania. Każde
dzieło – wiersz, obraz, film, per‑
formance, instalacja – to nasz list
do świata, próba zbudowania z nim
więzi, osobistego porozumienia.
Dlatego tak ważne, byśmy mówili
własnym, nieskłamanym głosem.
4. T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, dz. cyt., s. 105,
217.
5. Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, oprac.
powiedz mi w wierszu
J. Stolarczyk, Wrocław 2011, s. 155.
możliwie krótkim
6. Tamże, s. 317.
czym się różni miłość
7. Tamże, s. 168.
8. T. Różewicz, Z. i J. Nowosielski, Korespondencja, dz. cyt., s. 398.
od nienawiści
9. T. Różewicz, Kartki wydarte z dziennika, [w:] tenże, Proza, t. II,
powiedz mi
Szanowni Państwo, Ekscelencje,
czym się różni
czarny kwadrat od białego
Profesorowie, Drodzy studenci, wiemy
a ja ci powiem
to dobrze – nie każdy może być Male‑
czy będziesz malewiczem
wiczem. Ale wszystkim Państwu –
czy tylko ramą do obrazu
po obu stronach katedry, czy może
(drobne ogłoszenia i wróżby,
raczej sztalug – wszystkim, także sobie
2006)
samej, życzę, abyśmy ramy naszych
dzieł, naszych książek, obrazów, pro‑
jektów potrafili wypełnić życiem i prawdą. Żeby
Kraków 1990, s. 571.
10.[K. Puzyna, T. Różewicz, A. Wajda], O „Umarłej Klasie” rozmowy,
„Dialog”, 1977, nr 2.
11. K. Braun, T. Różewicz, Języki teatru, Wrocław 1989, s. 119.
12.T. Różewicz, Z. i J. Nowosielski, Korespondencja, dz. cyt., s. 23.
13. Tamże, s. 483.
14. T. Różewicz, wykład z okazji przyznania doktoratu honoris
causa Uniwersytetu Gdańskiego – 1 VI 2006 r.
15.Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, dz. cyt., s. 173.
16. Zob. J. Kołodziejczyk, W drodze do świata sztuki, „Wiadomości
ASP”, 2014, nr 65, s. 154–157.
17.K. Orłoś, Najpierw żyj, potem pisz, „Gazeta Wyborcza”, 2–3 VIII
2014, s. 33.
ta prawda nie stała się autystycznym, hermetycznym
18.Zob. J. Janowski, Rozmowa z Aldoną Mickiewicz przeprowadzona
monologiem, niesłyszalnym w hałaśliwym zgiełku
w Gdańsku 11 kwietnia 2005 roku, [w:] Aldona Mickiewicz.
świata – ale by zdołała dotrzeć do drugiego człowieka.
Ad rem. Malarstwo i rysunek [katalog wystawy, „Galeria
Żeby zdołała coś zmienić w jego – i w naszym – życiu.
Zmienić na lepsze. To będzie już bardzo dużo.
Tego Państwu – i sobie – życzę.
Dziękuję bardzo.
u Jezuitów”, Poznań, III–IV 2007], s. 12.
19.Zob. J. Janowski, Rozmowa z Aldoną Mickiewicz przeprowadzona
w Gdańsku 11 kwietnia 2005 roku, [w:] Aldona Mickiewicz.
Ad rem. Malarstwo i rysunek [katalog wystawy, „Galeria
u Jezuitów”, Poznań, III–IV 2007], s. 12.
20.Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, dz. cyt., s. 100.
21.J. Nowosielski, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, dz. cyt.,
s. 366.
Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑
kiego 2014/2015 w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana
Matejki w Krakowie.
22.J. Nowosielski, Zagubiona bazylika. Refleksje o sztuce i wierze,
Kraków 2013, s. 354.
23.A. Zagajewski, Piłowanie i błysk, [w:] tenże, Obrona żarliwości,
Kraków 2002, s. 90.
24.M. Porębski, Pożegnanie z krytyką, Warszawa 1966, s. 117.
PRZYPISY
25. Tenże, Spotkanie z Ablem, Kraków 2011, s. 5.
1. List Tadeusza Różewicza do Ryszarda Przybylskiego z 22 ix
26.Tenże, Pożegnanie z krytyką, Kraków–Wrocław 1983, s. 109.
1966 r., rękopis w archiwum Ryszarda Przybylskiego.
2.Przemówienie Tadeusza Różewicza wygłoszone 8 x 2007 r.
w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu… [w:] T. Różewicz,
Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, Kraków, s. 466.
3.T. Różewicz, Posłowie, [w:] tenże, Twarz, Warszawa 1966.
27.Zob. K. Janowska, P. Mucharski, Rozmowa z Tadeuszem
Różewiczem o poezji, snach i starości, [TVP, „Rozmowy
na koniec wieku”, 1998].
28.Zob. K. Czerni, Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego
Nowosielskiego, Kraków 2011, s. 266–267.
21
I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e
O potrzebie szacunku
w życiu społecznym
Pięć fundamentalnych
cech ludzkiej egzystencji
Żyjemy w kraju, w którym początkujący poseł lży
na egzamin. Mam czas tylko jutro o 12.30. Aga”. Jedną
z trybuny sejmowej premiera, szef partii opozy‑
z cen wolności i demokracji stało się u nas rozpano‑
cyjnej odmawia podania ręki prezydentowi, szere‑
szone chamstwo.
gowy członek Solidarności obrzuca przez całe lata
Przeciwieństwem chamstwa jest szacunek. Ero‑
pomówieniami i oszczerstwami charyzmatycznego
zja szacunku oznacza patologię podstawowej tkanki
przywódcę swojego ruchu, dzięki któremu korzysta
społecznej. Dlatego warto uświadomić sobie, dlaczego
właśnie z demokratycznej wolności słowa. Żyjemy
zdrowe społeczeństwo bez szacunku obyć się nie może.
w kraju, gdzie urzędnik IPN zwleka z wydaniem
Znaczenie szacunku w życiu społecznym wynika
zaświadczenia o działalności opozycyjnej więzio‑
z pięciu fundamentalnych cech ludzkiej egzysten‑
nemu przez wiele lat działaczowi, później wicepre‑
cji. Po pierwsze, od starożytnych mędrców z Arysto‑
zesowi Polskiej Akademii Nauk, Karolowi Modze‑
telesem na czele, poprzez całą filozofię społeczną,
lewskiemu, a czołowi politycy do podsłuchanej
antropologię kulturową, socjologię przewija się
rozmowy przy obiedzie wplatali co chwila obsce‑
jedna myśl: jesteśmy istotami społecznymi. Ta kon‑
niczne wyrazy.
statacja oznacza, najprościej biorąc, że egzysten‑
cja wśród innych, razem z innymi, obok innych,
przeciw innym – we współpracy i w konkurencji,
Ur. 2 III 1944 r. w Warsza‑
wie). Socjolog, profesor
zwyczajny na Uniwersytecie
Jagiellońskim i w Wyż‑
szej Szkole Europejskiej
im. ks. Józefa Tischnera.
Członek rzeczywisty PAN.
Jest autorem wielu opraco‑
wań z zakresu socjologii, m.
in. podręczników akademic‑
kich. W roku 2006 został
uhonorowany Nagrodą
Fundacji na rzecz Nauki
Polskiej.
22
Piotr Sztompka
w solidarności i w walce, w przyjaźni i wrogości,
miłości i nienawiści – to konieczny, nieuchronny,
Żyjemy także w kraju, w którym uczeń zakłada kubeł
niezbywalny aspekt ludzkiego losu. Żyjemy zawsze –
śmieci na głowę nauczycielowi, koledzy molestują
mówiąc metaforycznie – w jakiejś przestrzeni mię‑
i wyśmiewają koleżanki, doprowadzając dwie dziew‑
dzyludzkiej czy, jak określa to w Filozofii dramatu
czyny do samobójstwa (wiadomość z dzisiejszych
Józef Tischner, „przestrzeni obcowania z drugim”¹.
porannych wiadomości radiowych), tzw. „internauci”
I dalej, nawiązując do filozofii spotkania Emmanuela
uwolnieni już od wszelkich hamulców przez anoni‑
Levinasa, Tischner powiada: „Najważniejsza ludzka
mowość sieci obrzucają najgorszymi wyzwiskami
sytuacja to doświadczenie innego człowieka, spotka‑
najwyższe autorytety, a pewna studentka przysyła
nie z innym”².
profesorowi bliskiemu emerytury e‑maila nastę‑
Ten społeczny, międzyludzki wymiar naszej egzy‑
pującej treści: „Cześć, witam! Nie mogłam przyjść
stencji jest sprawą najważniejszą. Z niego wywodzą
Wiadomości asp /68
się cztery inne jeszcze cechy kondycji człowieczej,
które decydują o wadze szacunku.
Fot. Jacek Dembosz
→ Piotr Sztompka
Ciekawe badania przeprowadzone w Ameryce
w środowisku więziennym pokazują, że często dla
Po drugie zatem, to, kim jesteśmy – nasza tożsa‑
więźniów bardziej dolegliwe niż same warunki wię‑
mość, osobowość, jaźń – zależy w ogromnej mierze
zienne jest poczucie odrzucenia, stygmatyzacji przez
od tego, z kim się w życiu zetknęliśmy, kto stał się
społeczeństwo, utrata społecznego szacunku5. I dla‑
dla nas – jak mówi amerykański filozof g.h. Mead
tego szukają substytutów szacunku gdzie indziej,
– „istotnymi innymi” (significant others)3, kogo
u współwięźniów, w tzw. „drugim życiu więziennym”
zapraszamy do naszej przestrzeni międzyludzkiej,
czy „grypserze”, umacniając jeszcze kryminogenne
a od kogo odgradzamy się murem obojętności, nie‑
wspólnoty.
chęci czy wrogości. Każda jednostka żyje w swoistej,
Nawet gdy jesteśmy sami, gdy w realnym mate‑
unikatowej, dla niej tylko typowej przestrzeni mię‑
rialnym sensie przestrzeń wokół nas jest pusta,
dzyludzkiej. Jestem tym, z kim się w życiu zetknąłem;
dalej treścią naszego życia pozostaje odniesienie
od najbliższych, członków mojej rodziny, poprzez
do innych. Z nimi liczymy się, prowadzimy nieustan‑
kręgi przyjaciół, sąsiadów, kolegów z podwórka,
nie „wewnętrzną konwersację”, jak określa to Marga‑
nauczycieli w szkole, kolegów z pracy. Moja osobo‑
ret Archer6, kierujemy się narzuconymi przez nich
wość jest skumulowanym efektem, śladem, utrwa‑
regułami lub buntujemy przeciw nim, powielamy
lonym zapisem wszystkich moich społecznych kon‑
zdobytą od nich wiedzę, przekonania i poglądy lub
taktów czy relacji. Bowiem, jak pisze amerykański
odrzucamy je; wyobrażając sobie ich reakcje na nasze
socjolog C.H. Cooley, inni to dla nas swoiste zwiercia‑
czyny, doznajemy dumy lub wstydu, w myślach roz‑
dło, w którym się przeglądamy. Patrząc w nie, notu‑
mawiamy z innymi, kłócimy się, dyskutujemy, per‑
jąc reakcje innych, budujemy swoją „jaźń odzwier‑
swadujemy, a w wyobraźni widzimy tych, którzy są dla
ciedloną” (looking‑glass self)4. I dlatego tak ważne
nas ważni, liczymy się z ich wyobrażonym zdaniem,
jest dla nas odbieranie od innych sygnałów uznania,
chcemy ukryć przed nimi czyny niegodne, cieszymy
szacunku, poparcia, a tak bolesne zetknięcie z potę‑
się z ich wyobrażonej akceptacji. Gdy w podeszłym
pieniem, krytyką czy pogardą. Język potoczny dobrze
wieku słabną psychiczne mechanizmy samokontroli,
odzwierciedla tę intuicję, kiedy mówimy, że ktoś „cie‑
zdarza nam się mówić na głos „do siebie”. Ale w isto‑
szy się” szacunkiem, gdy ktoś inny „darzy go” sza‑
cie to nie do siebie mówimy, tylko do innych. Robimy
cunkiem, a więc obdarowuje czymś cennym. takie próby generalne tego, co im powiemy, albo tego,
23
Jak sobie z nierównością pora‑
dzić, aby nie rozbiła ona spoistości
społeczeństwa, nie doprowadziła
do chaosu i anarchii? Wymaga
to regulacji aksjologicznej i nor‑
matywnej, reguł współżycia mimo
nierówności.
24
co byśmy powiedzieli, gdyby dało się odwrócić czas
nie rozbiła ona spoistości społeczeństwa, nie dopro‑
i jeszcze byliby wśród nas. Inni nie opuszczają nas
wadziła do chaosu i anarchii? Wymaga to regulacji
nigdy, w żadnym z życiowych kontekstów.
aksjologicznej i normatywnej, reguł współżycia mimo
Z tego podstawowego rysu ludzkiej egzystencji
nierówności. I dlatego jednym z powszechników
wynika cecha trzecia: świat społeczny jest świa‑
kulturowych odnajdywanych przez antropologów
tem uporządkowanym, normatywnie regulowanym.
społecznych, m.in. naszego Bronisława Malinow‑
Bez takiej regulacji przestrzeń międzyludzka zalud‑
skiego, wśród najbardziej prymitywnych plemion
niona przez autonomiczne i egoistyczne jednostki
południowego Pacyfiku8, a przez historyków i socjolo‑
zamieniłaby się w pole nieustannej bitwy, wojny
gów, np. Alvina Gouldnera, w rozwiniętych społeczeń‑
wszystkich przeciwko wszystkim, anarchię i chaos
stwach wszystkich stron świata9 – słowem zarówno
prowadzące do rozpadu społeczeństwa, nieszczęścia
w pierwszych kulturach, jak i nowoczesnych cywiliza‑
dla wszystkich razem i każdego z osobna. I znów
cjach – są dwie reguły: wymóg wzajemności i wymóg
ta prawda dostrzeżona została już przez proroków,
sprawiedliwości.
twórców wielkich religii, filozofów, badaczy spo‑
Zakorzenione głęboko w naturalnym poczuciu
łecznych; od Dekalogu, przez kazanie na górze,
etycznym każdego człowieka, choć niekiedy tłumione
kamienne tablice, kodeks Hammurabiego, idee
czy wypierane przez patologiczne warunki społeczne,
umowy społecznej, prawa naturalnego, Kantowski
reguły te mają dwoisty sens. Pierwsza, reguła wza‑
imperatyw kategoryczny, aż po współczesne kon‑
jemności (w ludowej mądrości: „Jak Kuba Bogu, tak
cepcje etyki7.
Bóg Kubie”), oznacza, że gdy otrzymuję od kogoś coś
Jest jeszcze czwarta cecha świata ludzkiego.
cennego, należy mu się proporcjonalny rewanż. Nie
Ludzie mianowicie nie są równi. A dokładniej, są
chodzi tu tylko o wymianę ekonomiczną, ale o cenione
równi tylko wobec śmierci, a jeśli są wierzący, to wie‑
dobra, które mogą stanowić odpłatę w innej niejako
rzą, że także wobec Boga, jego łaski i miłosierdzia.
„walucie”. Nie tylko więc o słuszną cenę za towar,
We wszystkich innych wymiarach swego życia równi
godziwą płacę za pracę, honorarium za wiedzę eks‑
nie są, mają różne, niepowtarzalne cechy biologiczne
percką, ale także wdzięczność za życzliwość czy
i różne, niepowtarzalne cechy społeczne: odmienne
pomoc, lojalność za przyjaźń, sławę za wybitność,
doświadczenia biograficzne, odmienne role, pozycje
a ogólniej: uznanie i szacunek za zasługi i osiągnię‑
społeczne, środowisko, grupy, do których należą.
cia. W przypadku drugiej reguły, sprawiedliwości,
I z punktu widzenia własnych przekonań lub kultu‑
proporcjonalność oznacza oczekiwanie, że otrzymam
rowo narzuconych kryteriów jedne z nich są wyższe,
od innych to, co mi się słusznie należy. Słusznie
a drugie niższe, jedne lepsze, a drugie gorsze.
to znaczy właśnie proporcjonalnie do moich zasług
Ten uniwersalny fakt nierówności tworzy wielkie
i osiągnięć, a więc nie mniej od innych, o zasługach
wyzwanie. Jak sobie z nierównością poradzić, aby
i osiągnięciach podobnych. Inaczej mówiąc, znów
Wiadomości asp /68
Szacunek wyraża się nie tylko w bez‑
pośredniej relacji z osobą szano‑
waną, ale także w sposobie, w jaki
o niej rozmawiamy z innymi, opi‑
niach, plotkach, recenzjach, świa‑
dectwie, jakiego publicznie udzie‑
lamy na jej temat.
liczę na uznanie i szacunek za to, co wniosłem
Wyrazem szacunku jest sposób zwracania się
do życia społecznego, co uczyniłem dla innych.
do innych, pewne przyjęte w danej kulturze formy
Z tych pięciu fundamentalnych cech ludz‑
grzecznościowe. Oczywiście różne kultury przywiązują
kiej egzystencji wynika znaczenie uznania i sza‑
do tego różną wagę. Przytoczę ilustrację: w Ameryce
cunku. To norma uniwersalna i odwieczna. Taka jej
nawet dalecy znajomi od razu mówią sobie po imieniu.
powszechność wynika z tego, że reguluje powszechny
Jeden z największych socjologów XX w., Amerykanin
typ relacji w przestrzeni międzyludzkiej: relacje mię‑
Robert Merton, pozwalał przyjaciołom i kolegom,
dzy jednostkami nierównymi.
niekoniecznie bliskim, mówić do siebie per Bob.
Sprecyzujmy pojęcia. Uznanie przejawiać się
Kiedy go poznałem i kiedy stał się dla mnie nauczy‑
może w rozmaity sposób. Jego wyrazem mogą być
cielem i autorytetem, z moimi polskimi odruchami
różne – nazwijmy to: „twarde”, uchwytne, często
kulturowymi zakorzenionymi w kulturze bardziej
materialne – formy sprawiedliwej odpłaty, odwzajem‑
tradycyjnej, nie mogłem się na to zdobyć. Maksimum
nienia się za zasługi. Przykłady to awans, nagroda,
kompromisu z mojej strony to była forma Robert.
premia, order, dyplom, tytuł. Uznanie ma szczególne
Zrozumiał to i uszanował: jedynie listy i e‑maile kie‑
znaczenie wtedy, gdy inny typ gratyfikacji, na przy‑
rowane do mnie podpisywał zawsze, aż do śmierci
kład finansowych, jest proporcjonalnie mniejszy niż
„Robert”, a do wszystkich innych „Bob”.
w innych zawodach. Tak dzieje się przeważnie w śro‑
Szacunek wyraża się nie tylko w bezpośredniej
dowisku naukowym, gdzie różne formy uznania są
relacji z osobą szanowaną, ale także w sposobie,
często funkcjonalnym substytutem motywacji mate‑
w jaki o niej rozmawiamy z innymi, opiniach, plot‑
rialnych . Szacunek natomiast to „miękki” przejaw
kach, recenzjach, świadectwie, jakiego publicznie
uznania, bardziej subtelny i trudniej uchwytny, choć
udzielamy na jej temat. Tutaj przeciwieństwem
dla wielu cenniejszy nawet od nagród. To postawa
szacunku jest dwulicowość: czołobitność na pokaz
innych wobec mnie oznaczająca dostrzeżenie i doce‑
i obmawianie za plecami.
10
nienie moich zasług i osiągnięć, a znajdująca wyraz
Najprostsza relacja szacunku wiąże d w i e j e d ‑
poprzez słowo, gest, spojrzenie, formy zachowania
n o s t k i : tę, która godna jest szacunku, i tę, która ją
czy inne subtelne sygnały.
szacunkiem obdarza; szanowanego i szanującego.
Gdy ustępujemy miejsca starszemu w tram‑
Oczywiście używamy często pojęcia szacunku także
waju, kłaniamy się profesorowi, otwieramy drzwi
w odniesieniu do c a ł y c h g r u p, zbiorowości, śro‑
kobiecie, wręczamy kwiaty artyście, całujemy pier‑
dowisk, kategorii społecznych, instytucji: darzymy
ścień papieża, wkładamy czarny garnitur na czyjś
szacunkiem Kościół i armię; tę, a nie inną partię poli‑
pogrzeb – wyrażamy szacunek w zachowaniu.
tyczną; ten, a nie inny zawód; tę, a nie inna drużynę
Ale podstawowym sposobem bycia jest dla czło‑
piłkarską; ten, a nie inny naród. Ale we wszystkich
wieka symboliczna komunikacja z innymi, rozmowa.
tych przypadkach to tylko skróty myślowe. W istocie
25
Niektóre kultury czy religie wyma‑
gają, aby pewną dozą szacunku
darzyć każdego, ze względu na nie‑
zbywalną godność każdej jednostki.
Wygląda więc na to, że szacunku
są godni nie tylko lepsi od nas, ale
równi lub od nas gorsi...
26
chodzi nam o szacunek dla jednostek: księży i żoł‑
uzasadnieniu taki podstawowy szacunek dla każdego
nierzy, posłów i ministrów, adwokatów i lekarzy,
człowieka jest implikacją szacunku do istoty najwyż‑
piłkarzy i kolarzy, obywateli jakiegoś kraju i przed‑
szej, Boga i stwórcy, którego cząstka zawarta ma być
stawicieli jakiegoś narodu. Uogólniamy, a szacunek
w każdym stworzeniu.
dla pojedynczej jednostki może być wtedy efektem
Bardziej zwyczajne, codzienne pojmowanie sza‑
takiego uogólnienia, czasem indywidualnie nie‑
cunku wiąże się już wprost z jakąś ideą wyższości
uprawnionym, czasem wynikiem przyjętych stereo‑
pod pewnym względem tego, którego szacunkiem
typów, a czasem adekwatnym wyrazem jej godnych
obdarzamy, który jest szacunku godzien. Po pierwsze,
szacunku cech.
szacunkiem obdarzamy kogoś ze względu na indywi‑
Podobnie gdy mówimy o szacunku dla urzędu,
dualne uzdolnienia, talenty, umiejętności, czy to wro‑
np. prezydenta, to w systemie demokratycznym
dzone, czy nabyte: w młodzieżowym gangu może
w istocie wyrażamy szacunek nie tyle dla osoby ten
to być najsilniejszy, dla kibiców strzelec bramek, dla
urząd zajmującej, ile dla tych milionów współobywa‑
uczonych noblista, dla melomanów wybitny pianista.
teli, którzy prezydenta wybrali. I ten, kto odmawia
Po drugie, szacunkiem obdarzamy za jakieś ogólne
podania ręki prezydentowi, obraża nie tylko jego, ale
cechy biografii, na przykład karierę self‑made‑mana,
owe miliony wyborców.
heroiczne zasługi wojenne, konsekwentną postawę
Szacunek jest relacją mocno uzależnioną od wza‑
moralną czy to, co nazywamy charakterem, pro‑
jemności. Taki uogólniony szacunek dla innego
stolinijnością, wiernością własnym poglądom czy
narodu, instytucji, partii politycznej itp. zależy
zasadom.
w znacznej mierze od tego, jak te zbiorowe podmioty
Po trzecie, udzielamy szacunku za sumę czyichś
traktują nas – członków narodu, obywateli, zwolenni‑
dobrych uczynków, godnych zachowań, fachowych
ków odmiennej partii, petentów w urzędzie.
działań, trafnych wyborów, twórczych rezultatów,
Niektóre kultury czy religie wymagają, aby pewną
słusznych decyzji w przeszłości. Słowem, kierujemy
dozą szacunku darzyć każdego, ze względu na nie‑
się reputacją. Niekiedy szacunkiem obdarzamy nie
zbywalną godność każdej jednostki. Wygląda więc
tylko za osiągnięte cele, ale za godny sposób dąże‑
na to, że szacunku są godni nie tylko lepsi od nas,
nia do celu: uczciwy, konsekwentny, uparty, zdy‑
ale równi lub od nas gorsi: nie tylko bohaterowie
scyplinowany, pełen poświęcenia – nawet gdy cel
i przyjaciele, ale łajdacy i wrogowie, zbrodniarze
nie zostanie osiągnięty. Mamy szacunek dla hima‑
i oszuści, bogacze i nędzarze. Przykładem takiej
laistów, nawet gdy musieli zawrócić spod szczytu,
chrześcijańskiej postawy jest wielkanocny rytuał
a kibice witają na lotnisku drużynę piłkarską,
obmywania nóg biednym przez biskupa czy nawet
która zajęła w turnieju ostatnie miejsce, ale wal‑
papieża, a jej przeciwieństwem słynne sformułowanie
czyła do końca. Mamy szacunek dla chińskiego czy
„spieprzaj dziadu”. W istocie jednak w teologicznym
kubańskiego dysydenta godzącego się na długoletnie
Wiadomości asp /68
Przeciwieństwem szacunku jest nad‑
mierna poufałość, manifestowanie
bliskości, owo poklepywanie po ple‑
cach, od razu przepijanie „brudzia”.
To kolejny przejaw tego najwięk‑
szego wroga szacunku, jakim jest
chamstwo.
więzienie, mimo że póki co i jeden, i drugi dalecy są
wynikające z jakiejś syntezy wielu godnych szacunku
od swojego życiowego spełnienia.
cech osoby charyzmą obdarzanej: talentów osobi‑
Po czwarte, uważamy, że szacunek należy się
stych, pozycji i roli społecznej, oddania innym, udzie‑
pewnym kategoriom ludzi ze względu na tzw. cechy
lania opieki, pomocy, wsparcia – swoim wiernym,
demograficzne: wiek i płeć. W wielu kulturach sza‑
wyznawcom, fanom, zwolennikom, obywatelom.
cunek należy się starszym, zapewne z uwagi na to, że
Z drugiej strony pozornie zbliżona do szacunku
sam wiek zapewnia większą pulę życiowych doświad‑
jest relacja do idoli popkultury, tzw. celebrytów, gra‑
czeń, życiowej mądrości czy zgromadzonej wiedzy.
nicząca niekiedy z uwielbieniem, utożsamianiem się
Podobnie w wielu kulturach szacunkiem otacza się
i prowadząca do naśladownictwa stylu, sposobu bycia,
kobiety, zapewne ze względu na ich biologicznie
maniery mówienia itp. Jest tu jednak zasadnicza róż‑
daną wyłączność w funkcji macierzyństwa, a także
nica. O ile przywódca charyzmatyczny jest nauczycie‑
szczególną w wielu społeczeństwach rolę w rodzinie
lem, o tyle idol – modelem. Różni się też treść relacji:
i gospodarstwie domowym.
do osoby obdarzonej charyzmą utrzymujemy dystans,
Po piąte, obdarzamy szacunkiem ze względu
pokorę, przejawiamy czołobitność i poddanie. Pewna
na szczególną pozycję i rolę pełnioną w grupie:
doza podobnego dystansu występuje zawsze, gdy wyra‑
ojca w tradycyjnej rodzinie, kapitana w drużynie
żamy komuś szacunek. Z idolem natomiast chcemy
piłkarskiej, dowódcę w armii, przywódcę w ruchu
być jak najbliżej, piszczeć z pierwszego rzędu kon‑
rewolucyjnym.
certu rockowego, dotknąć w przejściu, urwać kawałek
Po szóste, szacunek kierujemy ku pewnym
koszuli, zdobyć autograf, podglądnąć z pomocą papa‑
zawodom, z uwagi na ich niezbędność dla zbioro‑
razzich w sypialni i łazience. Z idolami i celebrytami
wości i powinność udzielania pomocy innym (tzw.
łatwo się też spoufalamy. O znajomych tylko z ekranu
zawody pomocowe, helping professions¹¹): lekarzom
telewizyjnego często myślimy i mówimy po imieniu
i strażakom, policjantom i żołnierzom, adwokatom
– Doda na panią Rabczewską, Kasia na panią Cicho‑
i filantropom.
pek, czy Zula na laureatkę turnieju „top model”, która
Po siódme, szacunek należy się tym, którzy tworzą
mówi o sobie w wywiadzie prasowym: „mam zajebiste
nowe wartości, kształtują przyszłość społeczeństwa:
ciało i jestem z tego dumna”. Trudno oczekiwać, aby
odkrywcom i zdobywcom, wynalazcom i uczonym,
występował w takich relacjach szacunek.
artystom i reformatorom, wizjonerom i prorokom .
Jak zwykle bywa w świecie ludzkim, szacunek jest
Szacunek ma wiele odcieni i spokrewniony jest
fenomenem subiektywnym; udzielamy go w oparciu
z innymi rodzajami międzyludzkich relacji. Z jed‑
o subiektywne, uznane przez nas kryteria i w oparciu
nej strony pewną odmianą szacunku jest charyzma,
o subiektywną ocenę innego przy użyciu tych kryte‑
relacja silnie zabarwiona emocjonalnie, łącząca naj‑
riów. Ta subiektywność to jedno ze źródeł patologicz‑
bardziej intensywne uznanie, podziw, posłuszeństwo
nych form szacunku.
12
27
Szanowany profesor nie może wygło‑
sić byle jakiego wykładu. Szanowany
pisarz nie może napisać kolejnej
książki na kolanie. Szanowany arty‑
sta nie może wejść na estradę i fał‑
szować. Szanowany polityk nie może
zaproponować absurdalnych reform.
Po pierwsze, same kryteria mogą odbiegać
do zakupu czy wzięcia kredytu. Widzimy, że taki
od powszechnie uznanych, godnych standardów.
pozorowany szacunek nie jest przejawem uznania,
Na przykład w subkulturze tzw. „biznesu” szarej strefy
wręcz przeciwnie: dealer, który sprzedał niesprawny
szacunkiem może być otoczony największy cwaniak,
samochód, odczuwa zapewne pogardę dla klienta
któremu udało się oszukać kontrahenta, nie zapłacić
za jego naiwność i niefachowość.
pracownikom i uniknąć podatków. Wśród uczniów,
Autentyczny szacunek jest w swojej istocie relacją
a niestety i naszych studentów, ciągle uznaniem cieszy
autoteliczną, której nie przyświeca jakaś korzyść oso‑
się ten, kto umiejętnie odpisał na egzaminie. W sub‑
bista. Jest wyrazem spontanicznego i bezinteresow‑
kulturze przestępczej mafii kryterium może być liczba
nego uznania dla czyjejś wyjątkowości czy wybitności.
udanych włamań czy zabójstw, a w subkulturze gangu
Dlatego patologiczne są wszelkie sytuacje, gdy z inte‑
młodzieżowego – liczba „zaliczonych” panienek.
resownych powodów cynicznie odwołujemy się do czy‑
A po drugie, nawet stosując godne kryteria,
jejś próżności i manifestacyjnym przejawom szacunku
możemy obdarzyć szacunkiem tego, kto na szacunek
nie towarzyszy wcale uznanie. Pochlebcy, lizusy, kla‑
nie zasługuje, słowem: pomylić się w naszej ocenie,
kierzy dla własnych interesów gotowi są wychwalać,
paść ofiarą manipulacji, oszustwa, marketingu poli‑
komplementować, schlebiać każdemu, kogo skądinąd
tycznego czy własnej naiwności. Przykłady to zna‑
uważają za śmiecia. Przykład: poseł w rzeczywistości
chor, który udaje lekarza, adwokat bez aplikacji czy
gardzi przywódcą swojej partii, ale w obecności jego
polityk, który dorabia sobie biografię spolegliwego
i jego stronników wybiega przed szereg i wychwala
socjalisty i zasłużonego bojownika o wolność, gdy
go pod niebiosa, bo liczy na dobre miejsce na listach
w istocie kieruje nim jedynie żądza władzy.
wyborczych. Pozory szacunku stają się tu narzędziem
Ale patologiczne formy szacunku wynikają nie
tylko z subiektywności ocen. Przeciwieństwem sza‑
28
gry służącej własnemu interesowi i z autentycznym
szacunkiem mają niewiele wspólnego.
cunku jest nadmierna poufałość, manifestowanie
Patologiczna jest również sytuacja odwrotna:
bliskości, owo poklepywanie po plecach, od razu
dostrzegam i uznaję czyjeś osiągnięcia czy zasługi,
przepijanie „brudzia”. To kolejny przejaw tego naj‑
ale właśnie dlatego zawiść każe mi je dezawuować,
większego wroga szacunku, jakim jest chamstwo.
wyszydzać i okazywać drugiemu pogardę. Klasyczny
Niekiedy takie spoufalanie się może być cynicznie
przykład to stosunek Salieriego do Mozarta, tak suge‑
wykorzystywane do manipulacji czy w marketingu.
stywnie odmalowany w filmie Miloša Formana. Tak
Socjologowie mają na to nazwę – „pseudo‑Geme‑
jak w poprzednim przypadku mieliśmy do czynie‑
inschaft”¹³, pozorowana intymność. Kiedy dealer
nia z udawanym szacunkiem bez uznania, tak tutaj
samochodowy czy doradca bankowy mówi do mnie
zawistny brak szacunku wynika właśnie z głęboko
per „Panie Piotrze”, to oczywiście tylko dlatego,
ukrytego czy wypartego ze świadomości uznania, czy
żeby pozory przyjacielskiej relacji skłoniły mnie
wręcz dostrzeżenia geniuszu.
Wiadomości asp /68
Nie ma żadnego powodu, aby ni‑
gdy nie miało się spełnić to nasze
znane marzenie o „drugiej Japonii”
tu, w Polsce. Ale na to nie wystarczy
wzrost gospodarczy. Niezbędny jest
wysoki poziom moralny, między in‑
nymi kultywowanie szacunku.
Mądrość potoczna powiada: „noblesse oblige”,
Na szczęście erozja szacunku nie osiągnęła jesz‑
szlachectwo zobowiązuje. Ten, kto obdarzony jest sza‑
cze u nas dna, są bowiem ciągle znaczne grupy spo‑
cunkiem z jakiegokolwiek z wymienionych powodów,
łeczne, które reagują, gdy ktoś osobiście lub czyjaś
musi starać się temu kredytowi sprostać. Szacunek
rola społeczna, kategoria zawodowa, status demogra‑
jest dobrem ulotnym i tłukliwym. Długo i trudno się
ficzny godne są szacunku czy szeroko obdarzane szacun‑
go zdobywa, ale niezwykle łatwo traci. Nawet poje‑
kiem. Jest jeszcze wielu ludzi, których razi, gdy w czynie
dynczy czyn niezgodny z wizerunkiem i oczekiwa‑
czy w mowie zostaje to naruszone. Ciągle na szczęście
niami wobec osoby szanowanej może szacunek zała‑
przynajmniej niektórzy z nas oburzają się, gdy uczeń
mać. Gdy osiągnie się pewien poziom wybitności, nie
kpi z nauczyciela, gdy pijany wyrostek obraża kobietę,
można już postępować gorzej. Pewne rzeczy po prostu
gdy pacjent obrzuca wyzwiskami lekarza, dziennikarz
pewnym ludziom nie przystoją. Szanowany profesor
naigrawa się z prezydenta, a polityk w prywatnej roz‑
nie może wygłosić byle jakiego wykładu. Szanowany
mowie używa co chwilę znanego przerywnika na „k”.
pisarz nie może napisać kolejnej książki na kolanie.
Razi nas brutalny i obraźliwy język debaty publicznej
Szanowany artysta nie może wejść na estradę i fał‑
i pełen inwektyw język „internautów”, którym odnoszą
szować. Szanowany polityk nie może zaproponować
się do szanowanych i uznanych autorytetów.
absurdalnych reform.
Zdrowe społeczeństwo to takie, w którym sza‑
Jeszcze bardziej destruktywny dla szacunku jest
cunkiem obdarzani są ludzie kompetentni, szla‑
dysonans między ogólnymi oczekiwaniami wobec
chetni, prawdomówni, a szacunku odmawia się
czyjejś roli zawodowej a niegodnym postępkiem
oszustom, kłamcom, manipulatorom i chamom.
kogoś, kto w tej roli występuje. Gdy zajmuje się
To także takie społeczeństwo, w którym ludzie
pewną wyróżnioną społecznie pozycję, nie można
obdarzeni szacunkiem postępują kompetentnie,
zachować się haniebnie. Dlatego tak bardzo jesteśmy
uczciwie, prawdomównie, zgodnie ze społecznymi
wzburzeni, gdy słyszymy o księdzu molestującym
oczekiwaniami, a nie nadużywają zdobytego pod‑
kleryków, o nauczycielu pedofilu, skorumpowanym
stępem szacunku dla egoistycznych interesów czy
polityku, sędzi biorącym łapówkę czy ustawiającym
cynicznych gier.
mecze sportowcu. Tu już nie tylko nie wypada, ale nie
Sprawą fundamentalną dla odrodzenia tkanki
wolno: bo czyn jest w totalnej sprzeczności z powoła‑
społecznej jest kształtowanie dwóch kompetencji
niem czy rolą zawodową.
moralnych. Po pierwsze, aby obywatele obdarzali
Wskaźnikiem istnienia i siły reguły społecznej
szacunkiem tych, których trzeba, niezbędna jest
(normy, wartości) jest reakcja społeczna na jej naru‑
zdolność odróżniania dobra od zła, autentyczności
szenie. Wskaźnikiem erozji czy wręcz zaniku reguły
od pozorów, prawdy od udawania. Słowem, konieczna
jest natomiast brak takiej reakcji, obojętność wobec
jest wrażliwość etyczna. A po drugie, aby ludzie sza‑
aktów łamania reguły.
nowani szanowali się sami, to znaczy cenili zdobyty
29
Zdrowe społeczeństwo to takie, w któ‑
rym szacunkiem obdarzani są ludzie
kompetentni, szlachetni, prawdo‑
mówni, a szacunku odmawia się
oszustom, kłamcom, manipulatorom
i chamom. To także takie społeczeń‑
stwo, w którym ludzie obdarzeni sza‑
cunkiem postępują kompetentnie,
uczciwie, prawdomównie, zgodnie
ze społecznymi oczekiwaniami.
szacunek i nie naruszali go dla niegodnych celów,
PRZYPISY
potrzebna jest etyczna odpowiedzialność.
1 J . Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 2006, s. 237.
Wyrabianie obydwu etycznych kompetencji to wiel‑
kie zadanie dla edukacji. I tej rodzinnej, i szkolnej,
i medialnej. To konieczność lansowania w gazetach,
literaturze, filmie, Internecie wzorów zasłużonego sza‑
cunku i piętnowanie zasług i osiągnięć pozornych,
karier typu Nikodema Dyzmy, uznania opartego na fał‑
szu. I wreszcie, to paląca potrzeba konsekwentnej
walki z chamstwem we wszelkich jego przejawach,
od rodziny, szkoły, ulicy przez tabloidy po Internet.
Warto podjąć taki wysiłek, bo społeczeństwo
wyplenionego chamstwa i ugruntowanego sza‑
cunku to po prostu społeczeństwo szczęśliwsze,
gdzie wszystkim razem i każdemu z osobna żyje się
lepiej, przyjemniej, spokojniej. To społeczeństwo,
gdzie ludzie sobie pomagają, współpracują ze sobą,
uśmiechają się do nieznajomych na ulicy. Są takie
społeczeństwa. Kto nie wierzy, niech pojedzie do Japo‑
nii. Nie ma żadnego powodu, aby nigdy nie miało się
spełnić to nasze znane marzenie o „drugiej Japonii”
tu, w Polsce. Ale na to nie wystarczy wzrost gospodar‑
czy. Niezbędny jest wysoki poziom moralny, między
innymi kultywowanie szacunku.
Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑
kiego 2014/2015 w Akademii Muzycznej w Krakowie.
30
Wiadomości asp /68
2Tamże, s. 19.
3 G.H. Mead, [wybór tekstów] The Individual and the Social Self,
Chicago 1982.
4C
.H. Cooley, Human Nature and the Social Order, New York 1912.
5G. Sykes, Society of Captives, Princeton 1971, s. 63–83.
6M. Archer, Being Human, Cambridge 2000.
7P. Vardy, P. Grosch, Etyka. Poglądy i problemy, Poznań 2010.
8B. Malinowski, Dzieła, t. III: Argonauci Zachodniego Pacyfiku,
Warszawa 1981.
9 A.W. Gouldner, The Norm of Reciprocity; Preliminary Statement,
„American Sociological Review”, 1960, nr 2, s. 161–178.
10 R. Merton, The Reward System of Science, [w:] R.K. Merton on
Social Structure and Science, red. P. Sztompka, Chicago 1996,
s. 286–304.
11 Zob. R.K. Merton, V. Merton, E. Barber, Client Ambivalence in
a Professional Relationship: the Problem of Seeking Help from
Strangers, [w:] New Directions in Helping, red. B.M. DePaulo,
New York 1983, s. 13–44.
12R. Dahrendorf, Life Chances, New York 1979.
13R. Merton, Social Theory and Social Structure, New York 1968,
s. 143.
I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e
Moje zmaganie
z twórczością
Wasza Magnificencjo, Szanowni Państwo.
Dziękując za gorące przyjęcie, chciałem powie‑
dzieć kilka słów, zwracając się do tych, dla których
ta uroczystość jest dzisiaj najgorętsza, najbardziej
emocjonalna – to znaczy do tych młodych ludzi, któ‑
rzy siedzą w pierwszych dwóch, czterech rzędach.
Do studentów nowo przyjętych do naszej szkoły.
Jerzy Stuhr
Bolesne doświadczenia w tym aspekcie przeżywa
się w filmie, to jest medium okrutne, wszystko można
Ur. 18 kwietnia 1947 r.
w Krakowie. W roku 1970
ukończył polonistykę na UJ.
Dwa lata później został
absolwentem Wydziału
Aktorskiego krakowskiej
PWST. Jeszcze w czasie
studiów zaczął występować
w Starym Teatrze w Krako‑
wie. W latach 1990–1996
i 2002–2008 rektor PWST
w Krakowie. Wszechstronny
aktor teatralny i filmowy,
reżyser teatralny i filmowy,
scenarzysta, intelektualista,
pedagog, profesor w dzie‑
dzinie sztuk teatralnych,
juror w międzynarodowych
festiwalach filmowych,
autor książek; laureat wielu
nagród filmowych polskich
i międzynarodowych....
To jest wasz wielki dzień, bo zmienia się może wasze
zrobić z tą kreacją, można z małej roli zrobić dużą,
życie, realizuje się wasza pasja, spełnia się jedno
można; parę zbliżeń się doda i już ta twarz inaczej
z marzeń. Sam, gdy jako rektor przez kilkanaście lat
funkcjonuje, już inaczej emanuje z ekranu. Można
dotykałem buławą ramion dziś już starszych aktorów,
z dużej roli zrobić małą, bardzo proste, nożyczkami,
reżyserów i wówczas patrzyłem im głęboko w oczy,
sam to robiłem wielokrotnie z moimi kolegami i ich
byłem wzruszony tą ich nadzieją, energią, optymi‑
interpretacjami. Można zrobić jeszcze okrutniejsze
zmem. Potem bywało różnie, ale ten dzień był zawsze
rzeczy, można zmienić głos, też dokonywałem takich
i pozostanie na pewno dla was szczególny.
manewrów, kto inny przychodził podłożyć głos.
Zawsze zastanawiałem się, w którym właściwie
Można jeszcze, to najbardziej drastyczny manewr,
momencie jestem twórcą? Bo twierdzę, że twórcą się
w ogóle kogoś wyciąć z filmu. Był taki przypadek,
bywa, bo nie zawsze przychodzi ta szczególna chwila,
gdy jedna z naszych absolwentek grała dość pokaźną
gdy ma się coś szczególnego ludziom do powiedze‑
rolę i swojego męża ciągle informowała, że jedzie
nia, do przekazania, do poruszenia ich. Mówię
na plan i kręci. Potem poszli razem do kina obejrzeć
to z doświadczenia, to nie jest stan permanentny,
ten film, a jej tam nie ma – oparło się o rozwód. Reży‑
twórcą się bywa.
ser musiał interweniować, że ona jednak grała w tym
Gdy podpisuję umowę, to tam stoi: „odtwórca
filmie, no, w cudzysłowie, powiedzmy.
głównej roli”, odtwarzam więc to, co ktoś inny wymy‑
Film unaocznia niezwykle brutalnie, gdzie jest
ślił, napisał, skonstruował. Zatem z tą moją twór‑
nasze miejsce. Studentom, aktorom na jednych
czością jest coś na bakier, czy ja się mogę nazywać
z pierwszych wykładów mówię: „Niech wam się
twórcą? Czasem nazywany jestem interpretatorem,
nie wydaje, że w filmie jakieś role gracie! Wybijcie
interpretuję coś, co stworzył ktoś inny. Mam tu może
to sobie z głowy”. Wtedy pytają: „To co my będziemy
szersze pole, bo dopuszczają mnie do działania, jed‑
robić?”. „Będziecie dostarczać materiału aktorskiego.
nak nadal pracuję nad tym, co ktoś inny stworzył.
A jak wam z tego zrobią rolę w montażowni, w studiu
Bywam również wykonawcą, nawet głównej roli, tym
dźwiękowym, to na mszę dać dziękczynną, że się taka
razem coś wykonuję, ale wciąż nie kreuję, nie tworzę.
rola stworzyła” […].
31
Reżyseria nie ma z uczuciem nic
wspólnego. Może tylko gdzieś
na wstępie, gdy reżyser zdecyduje
się opowiedzieć o czymś, co go boli,
kosztuje. Dla mnie to raczej przy‑
goda intelektu.
32
Więc kiedy jestem twórcą? A chciałbym nim być.
Zawsze myślałem, że działaniem artystycznym
Stymulatory mam takie same jak pisarz, malarz,
jest już samo to, że stoję przed ludźmi i że bardzo chcę
kompozytor, też chcę mówić do ludzi, chcę ich czymś
im coś powiedzieć. Czasem nie były to zbyt mądre
zainteresować, chcę im coś przekazać, to podstawowy
rzeczy, nie, po prostu chciałem się sobą podzielić.
bodziec, dla którego zdecydowałem się wieść taki los.
Zacząłem ten rejon penetrować i zauważyłem, że
Bo przecież to, co ja robię, to nie jest zawód, wybrałem
im bardziej wyrzucam z siebie rzeczy intymne, tym
taki los, stać przed ludźmi. Wy też dzisiaj wybraliście
bardziej ludzie chcą tego słuchać. Im więcej opowia‑
taki los – będziecie stać przed ludźmi.
dałem o słabości ludzkiej, o kompleksach, o błędach,
Jako małe dziecko zorientowałem się, że wystę‑
tym bardziej zyskiwałem może nie sympatię, która
pując przed ludźmi, stawałem się ważniejszy.
kojarzy się z podlizywaniem – co już nie jest działa‑
Na przerwie w szkole nikt mnie nie słuchał, wszyscy
niem artystycznym – ale zyskiwałem zrozumienie
krzyczeli, ale gdy stanąłem pod popiersiem Stalina
ze strony ludzi. Oni się do mnie, do moich słabości
i zacząłem mówić wiersz Władysława Broniew‑
garnęli. Ich reakcja uświadamiała mi, że nie mówię
skiego, to już nikt nie śmiał mi przerwać. Wtedy
tylko o swoich kompleksach i słabościach.
to ja byłem lepszy. To niezwykle przyjemne uczu‑
W 1982 r. grałem główną rolę Hamleta w spekta‑
cie, wiedzieć, że występowanie przed tłumem, to,
klu reżyserowanym przez Andrzeja Wajdę w Starym
co wywołuje u 90 proc. ludzi „paraliż” wywołany
Teatrze w Krakowie. Trudno było wtedy dać ludziom
stresem, mnie na odwrót – mobilizuje. Widać, mam
jakieś rozwiązania, recepty, teatr tego też nie potrafił,
jakąś cechę psychofizyczną, która sprawia, że taka
podpowiedzieć im, jak żyć, co robić, za czym mają
sytuacja jest dla mnie sytuacją podniecającą, a nie
się opowiedzieć. Grałem średnio. Często musiałem
paraliżującą. Opowiadał mi lekarz, anestezjolog, że
walczyć z publicznością, której wyobrażenia postaci
gdy w trakcie operacji zauważał moment zawahania
Hamleta były zupełnie inne niż moje, niż to, co repre‑
się chirurga, gdy jego ręce przez sekundę nie były
zentowałem swoją osobą. To nie był Hamlet, o którym
takie pewne, jak być powinny, to on miał za zadanie
uczyli się w książkach i w szkole. Musiałem przekonać
odwrócić uwagę całej ekipy, zdjąć ich wzrok z rąk
ich, że ja – wodzirej – mogę występować w tej roli.
chirurga. To natychmiast działało. W tak odpo‑
Nastał stan wojenny. I kiedy wychodziłem z moimi
wiedzialnych sytuacjach nigdy w życiu nie byłem
rozterkami na scenę Starego Teatru, nagle zauważy‑
i pewnie nie będę, aliści pomyślałem sobie – ze mną
łem, że zupełnie inaczej zaczynają mnie odbierać.
jest na odwrót, bo ja muszę znaleźć uspokojenie,
Jakby ta niechęć, że to może źle obsadzony aktor,
logikę przewodu właśnie pod presją tych spojrzeń.
minęła. Zacząłem się zastanawiać, co oznaczała
To pierwsze kryterium przyjęcia do szkoły teatralnej
ta odmienna reakcja publiczności. Ta cisza. To, że
– odpowiedź na pytanie, jak kandydat poradzi sobie
chłonęli każde moje słowo, słowo o wątpliwościach.
z presją tych kilkunastu par oczu komisji egzami‑
Oni widzieli młodego człowieka rozdartego mię‑
nującej. Czy on, ona ma, mimo tego stresu, coś nam
dzy władzą a rodziną. 90 proc. tych widzów miało
do powiedzenia, od siebie.
to na co dzień, w domu mówili inaczej, a potem
Wiadomości asp /68
Stymulatory mam takie same jak
pisarz, malarz, kompozytor, też chcę
mówić do ludzi, chcę ich czymś zain‑
teresować, chcę im coś przekazać,
to podstawowy bodziec, dla którego
zdecydowałem się wieść taki los.
w pracy musieli podejmować inne decyzje, często
Odkryłem, że w tej służbie właśnie bywają pier‑
upokarzające, które ich wiele kosztowały. O buncie
wiastki twórcze. Najpierw myślałem, że ja muszę się
nie mogło być mowy, wszystko było zdeptane, zgłu‑
popłakać, żebyście i wy się popłakali. Okazało się, że
szone, wszystko – hamletyczna sytuacja. Nagle ta nić
nie, czasem robię to tak grubymi trikami, że wstyd się
pomiędzy nami stała się niezwykłym, pozaartystycz‑
przyznać, ale przecież chodzi o was, o wasze wzrusze‑
nym zjawiskiem. Zorientowałem się, że kiedy trafię,
nie, nie moje. Mój stary profesor w szkole teatralnej,
wstrzelę się w rozterki ludzi, zaczynam uzyskiwać
na pierwszym roku, na pierwszym wykładzie nary‑
z nimi nieprawdopodobnie mocne porozumienie.
sował na tablicy trójkąt, oznaczył ramiona tego trój‑
Uznałem je wtedy za zjawisko twórcze. Jeżeli ja się
kąta: wola, uczucie, świadomość. Powiedział: „W tym
wzruszam, to muszą i oni. Tak myślałem.
trójkącie zamyka się całe państwa życie jako aktora,
Jest takie piękne zdanie Konstantego Siergiejewi‑
twórcy”. Dygresja: jak państwo wyraźnie prześledzicie
cza Stanisławskiego, nieustającego patrona teatru,
logo Teatru Stu – czyli formacji, z której się wywodzę
które zawsze będę pamiętał i moim studentom też
– to ciągle w tym logo jest ten trójkąt. I teraz, co ozna‑
zalecam je zapamiętać – „Kochajcie sztukę w sobie,
czają kolejne ramiona? Wola. Pierwsze kryterium arty‑
a nie siebie w sztuce”. Jakie to jest proste i piękne
styczne młodego adepta, który chce zostać aktorem.
zdanie. Kochać sztukę w sobie. Zostałem obdarzony
Musi mieć wolę powiedzenia nam czegoś. Mój syn
taką umiejętnością, zdolnościami, predyspozycjami
uczył się w szkole muzycznej, a tam jest poważna
i to jest moja służba. Celowo nie używam słowa
nauka zawodu, trwa siedemnaście lat. Od dziecka
„talent”, który może czasem wykreować rzecz arty‑
trzeba przyzwyczajać tych młodych wykonawców
styczną. Umiejętnościami mam służyć. Aliści łatwo
do stresu wywołanego występami przed publicznością,
w tym zawodzie przekroczyć granice narcyzmu, eks‑
żeby nie było tak jak czasem z naszymi sportowcami,
hibicjonizmu, bo całe dorosłe życie spędza się przed
którzy mają w kraju fantastyczne osiągnięcia, a potem
lustrem. Wchodzisz do garderoby i siedzisz przed
na mistrzostwach świata niczego nie osiągają. Zjada
lustrem, gapisz się na siebie. Nie będziesz wiecznie
ich trema. Obniża umiejętności wykonawcze. Młodzi
patrzył i myślał: „Jaki jestem brzydki”, zaczniesz
muzycy muszą występować, dlatego robi się popisy
znajdować jakieś cechy pozytywne, i to już pierw‑
dzieci przed rodzicami. Nauczycielka wie, że rodzice
szy krok do ziarna narcyzmu, które w tobie sie‑
dzieci też są przeważnie muzykami, bo to tak idzie
dzi. Potem występujesz publicznie, pokazujesz się
pokoleniami, i w trakcie popisu przysypiają raczej,
ludziom, i to jest użyźnienie twojej narcystycznej
niż słuchają. Są dzieci, które gdy tylko dotkną forte‑
gleby. Oglądają cię, słuchają, nikt ci nie przerwie,
pianu, brzdąkną sonatinkę, to zaraz uciekają, chcą
komplementują, recenzje, jak masz dobre, to też miło,
jak najszybciej zejść z estrady. Zdarzyło się podczas
jak złe, to zapomnisz szybko. Zaczynasz kochać siebie
jednego z takich popisów, gdy nauczycielka zoriento‑
w sztuce – to jest koniec artysty. Popatrzcie pod tym
wała się, że wytrzymałość rodziców jest na wyczer‑
kątem na artystów w tym kraju, i nie tylko. Zobaczy‑
paniu, bo wszyscy grali tę samą sonatinkę i jeszcze
cie, ten i ów już kocha siebie, on już nie służy.
jakieś preludium, zwróciła się do jednego z młodych
33
Pod wpływem tych przemyśleń
zorientowałem się, że pod tym
względem Polska jest dość dziw‑
nym krajem. Zauważcie państwo, że
wszystkie największe polskie festi‑
wale filmowe nie mają nagrody
ekumenicznej.
34
uczniów w te słowa: „Grzesiu, skończyłeś sonatinkę?
Trzecie ramię tego trójkąta to świadomość. Myślę,
Dobrze, już dziękujemy”. A on na to z tej estrady ode‑
że dopiero ona robi kogoś artystą, wykonawcą. Świado‑
zwał się: „Wykonam! Nie po to się uczyłem, żebym
mość sprawia, że każde działanie na scenie, na estra‑
teraz nie miał wykonać utworu!”. Obudziliśmy się
dzie jest świadome. Każdy tekst, gest, sytuację, każdą
z żoną i mówię: „Artysta. Jego sytuacja nie tremuje, on
reakcję można wytłumaczyć i powtórzyć, ale powtó‑
chce nam coś powiedzieć, z niego wyrośnie artysta”.
rzyć stan uczuciowy nie jest łatwo. Trzeba wykonać
To jest ten pierwszy czynnik – wola. Drugi: uczucie.
na sobie pewną operację i podjąć decyzję a posteriori,
Żeby wzruszyć innych, muszę wiedzieć, co to jest
trzeba wzbudzić w sobie wtórnie ten sam stan emo‑
uczucie, muszę w nie wierzyć, w siłę uczucia. Może
cjonalny. Myślę, że moja kariera filmowa – i to, że
to nie jest modne słowo, może już u moich młodych
otrzymywałem bardzo dużo propozycji – w 80 proc.
adeptów budzi lekki uśmieszek. To takie staromodne.
polegała na tym, że środowisko mnie znało i wie‑
O czym on tam gada? Jakie uczucia? O miłości tak
działo, że ja powtarzam stany emocjonalne, mimo
mówią, ale nie potrafią powiedzieć: „kocham cię”
pewnych odchyleń mieszczących się w normie, regu‑
najprościej, przeważnie jest to ubrane w żarcik, unik,
larnie za każdym razem, na tym samym poziomie.
cudzysłów. To jest praca, nauczyć aktora szczerze
To ułatwiało reżyserom pracę ze mną, mieli pewność,
mówić: „kocham cię”. To uczucie, które musisz
że kolejna wersja nie będzie inna od poprzedniej. W fil‑
znać, aby je wzbudzić u innych, uczucie szeroko
mie takich wersji robi się dużo, bo wielu ludzi pracuje
pojęte, szeroko rozumiane. Salwa śmiechu w kinie,
nad jednym ujęciem, może się pomylić: operator, part‑
w teatrze, reakcja na proponowany przez aktora spo‑
ner, scenograf, a nawet ten, co wózek ciągnie, cza‑
sób zachowania się też jest uczuciem, to nie tylko łzy.
sem nie pojedzie w tempie aktora, który znika sprzed
Reżyseria nie ma z uczuciem nic wspólnego. Może
obiektywu i już go nie ma. Nie ma go, nie ma roli,
tylko gdzieś na wstępie, gdy reżyser zdecyduje się
nie ma nic! Wykładałem taki przedmiot, to bardzo
opowiedzieć o czymś, co go boli, kosztuje. Dla mnie
nudny przedmiot w szkole – praca z kamerą. Trzeba
to raczej przygoda intelektu, wymyślam ten świat,
wielu ćwiczeń, żeby uzmysłowić studentom, kiedy są
konstruuję, żeby to wszystko było logicznie poza‑
w kadrze, a kiedy ich już nie ma. Słynne było kiedyś:
zębiane, demonstruję mój sposób myślenia. Aktor
„Panie Stuhr, prosimy to wyznanie miłosne! Wszystko
jest od uczucia, to przygoda serca, bez tego nie bierz
to, co pan robił do tej pory, ale ciężar ciała na lewą
się za ten zawód. Kieślowski, mój przyjaciel, wielki
nogę”. Wyznanie miłosne. Jak sobie przypominam,
reżyser, tak powtarzał, ustawiał scenę, wytłumaczył
w zamierzchłej przeszłości człowiek się trochę emocjo‑
się ze scenariusza, wszystko omówił, i mówi: „A teraz
nuje, trochę go to kosztuje, ręce się pocą, a tu – „Nie,
płatni artyści wejdą – czyli my – i za pieniądze będą
nie! Już pan przeniósł ciężar ciała na prawą nogę!”. Już
nam tu uczucia pokazywać. Oni są od uczuć”. Wcho‑
przestałeś byś artystą w tym momencie, gdy wyszedłeś
dziliśmy na plan i staraliśmy się wzbudzić uczucia
z kadru, i cię nie ma. Więc całe to uczucie, proszę
u tej pierwszej widowni, czyli w ekipie, w reżyserze.
bardzo, tylko ciężar ciała na lewą nogę. Takie drobne
Wiadomości asp /68
Nieraz pod koniec pisania scenariu‑
sza ręka mi drży, kiedy mam przy‑
stąpić do wydźwięku, czyli przesła‑
nia, aby nie pouczać, a dać nadzieję,
że może być lepiej. Ale ja chcę, czuję
obowiązek jako artysta, dać widzom
nadzieję! I będę to robił.
ograniczenie, takie drobne. Świadomość każdego drob‑
bunt, szyderstwo, kpinę, sarkazm, prześmiewczość.
nego gestu, każdej reakcji, mimicznej, wzroku, wszyst‑
A mnie brakuje choćby cienia przesłania, że ja, twórca
kiego, to czyni cię profesjonalistą. Przez te wszyst‑
tego zdarzenia artystycznego chcę, aby było lepiej,
kie lata pracy ukułem sobie taką własną, prywatną
aby świat był lepszy. Jest bardzo cienka granica mię‑
definicję aktorstwa, może się przyjmie, powiem wam:
dzy takim przesłaniem a dydaktyzmem – wrogiem
„Aktorstwo jest to umiejętność zapamiętywania u sie‑
sztuki. Nieraz pod koniec pisania scenariusza ręka
bie i u innych stanów nerwowych i odtworzenia ich
mi drży, kiedy mam przystąpić do wydźwięku, czyli
na zawołanie”. Umiem zapamiętać swój stan nerwowy,
przesłania, aby nie pouczać, a dać nadzieję, że może
umiem podpatrzyć u innych stan nerwowy i umiem
być lepiej. Ale ja chcę, czuję obowiązek jako artysta,
go odtworzyć na zawołanie, czyli o 19.15 w teatrze
dać widzom nadzieję! I będę to robił.
i na odgłos klapsa w filmie. Czyli nie wtedy, kiedy
ja chcę, tylko wtedy, kiedy chce widownia.
Tu miejsce na pewną dygresję. Pod wpływem tych
przemyśleń zorientowałem się, że pod tym wzglę‑
Kiedy więc bywam twórcą? Twierdzę właśnie, że
dem Polska jest dość dziwnym krajem. Zauważcie
twórcą się bywa, a cały czas wykonuje się ten zawód,
państwo, że wszystkie największe polskie festiwale
raz się uda lepiej, raz gorzej. Kiedy bywam twórcą,
filmowe nie mają nagrody ekumenicznej. Wszystkie
odnajduję właśnie ten element uczucia po stronie
światowe festiwale mają. Sam wielokrotnie byłem
widowni. To jest fenomen, który pozwala czasem dołą‑
tą nagrodą odznaczany, aż po Nagrodę Roberta Bres‑
czyć mi do grupy ludzi zwanych artystami. Tylko wtedy.
sona na festiwalu w Wenecji. Ona jest właśnie dla
Jeszcze kilka słów do przyszłych reżyserów.
twórców, którzy mają odwagę pokazać przez swoje
Na festiwalu w Gdyni, w Teatrze Muzycznym, pre‑
dzieło artystyczne również swoje przekonania. W Pol‑
zentując mój nowy film Obywatel, powiedziałem
sce tej nagrody nie ma, dziwne. Jaka jest różnica
mniej więcej tak: „Stoję przed wami z wielką tremą”.
między dydaktyzmem a myślą, która jest przesła‑
Dziwne, że ktoś jak ja, mający duże doświadczenie
niem, przekazem? Prosta, artysta mówi: „Chcę, aby
występowania przed publicznością, może mieć jesz‑
świat był lepszy”, a dydaktyk mówi: „Róbcie tak, jak
cze tremę. Ja miałem. Skąd ta trema? „Bo za pół‑
wam mówię, a świat będzie lepszy”. Cienka granica,
torej godziny – wyjaśniłem publiczności – okaże
prawda? Tak więc, młodzi studenci reżyserii, proszę
się, co umiem jako reżyser i co myślę nie tylko jako
was, pokażcie mi kiedyś świat, może okrutny, ale
reżyser”. To właśnie jest powodem ogromnej tremy.
by przesłaniem było, że może być lepszy. Dajcie nam
Chciałbym to w kilku słowach rozwinąć. W każdym
nadzieję. A wtedy, jako bardzo już wiekowy artysta,
moim spektaklu czy filmie chcę, myślę nawet, że mam
z pewnością się do was przyłączę. Dziękuję bardzo.
taki obowiązek, przekazać widowni rodzaj przesła‑
nia, informacji, jak wyobrażam sobie działania, aby
świat uczynić lepszym. To, czego mi brakuje w teatrze
przede wszystkim, to brak takiego przesłania. Mamy
Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑
kiego 2014/2015 w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej
im. Ludwika Solskiego w Krakowie.
35
I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e
Orang pendek
w każdym z nas
Z Justyną Górowską i Adamem Grubą
o poszukiwaniu hominida na Sumatrze
rozmawia Jacek Dembosz
Justyna Górowska
(ur. 1988) – dyplomantka
asp w Krakowie kierunku
Intermedia. Zajmuje się
performance, wideo, rzeźbą
i fotografią. Laureatka głów‑
nej nagrody VII edycji kon‑
kursu Samsung Art Master
(2010). Jej prace były pre‑
zentowane w CSW w Zamku
Ujazdowskim w Warszawie
(2010), a także na między‑
narodowych wystawach
i festiwalach artystycz‑
nych, m.in. Christmas Palm
w berlińskim Freies Museum
(2009), 700IS 2010 podczas
International Video Art Fe‑
stival na Islandii (2010) oraz
IX Międzynarodowego Festi‑
walu Sztuki Akcji Interakcje
(2009).
Analiza legend całego obszaru indo‑malajskiego wykazuje, że w tym rejonie żyły
lub mogły żyć stworzenia zaliczane umownie do małpoludów. W opowieściach
podróżników mowa jest o różnych, rzeczywistych bądź mitycznych, karłowatych
istotach: chińskim dzikim człowieku yeren, słynnym yeti z Himalajów, batutut
z Borneo, ebu‑gogo z Flores (którego mit, notabene, urzeczywistnił się w odkry‑
tych szczątkach homo florensis), mili mongga z Sumby czy nittaewo ze Sri Lanki1.
Na Sumatrze wierzono w istnienie małpoludów na długo wcześniej, zanim odkryto
szczątki pitekantropa na Jawie.
Adam Gruba
(ur. 1988) – zajmuje się
szeroko pojętą sztuką in‑
termediów, wykorzystując
w swoich działaniach ele‑
menty performance, wideo,
obiektu, tekstu. Absolwent
Pracowni performance (Wy‑
dział Intermediów) Artura
Tajbera na asp w Krakowie,
oraz Studium Pedagogicz‑
nego na tejże uczelni.
→
Justyna Górowska i Adam
Gruba w studio telewizyj‑
nym przed projekcją filmu
Orang pendek, 27 x 2014
36
Wiadomości asp /68
↑ Justyna Górowska
Jacek Dembosz: Jak do tego doszło, że pojechaliście
pendek to jest taki gatunek, który do tej pory nie
kadr z filmu
na Sumatrę? W jakim celu?
został uznany przez świat nauki. Istniejący, można
Adam Gruba: Ukończyłem studia magisterskie
tak powiedzieć, jedynie w kryptozoologii. Informacja,
na Wydziale Intermediów i przyznano mi roczne
że jego wujek ujrzał na własne oczy to stworzenie,
stypendium Darmasiswa w Indonezji. Wiele osób
zaskoczyła nas.
z Polski tam jeździ. Na miejscu w Yogyakarcie3 zain‑
JD: Co to jest za stworzenie?
teresowaliśmy się historią orang pendeka.
JG: Jest to forma hominida. Są oczywiście różne teo‑
Orang pendek
2
Justyna Górowska: Dojechałam tam później na krót‑
rie à propos tego właśnie hominida, bo niektórzy
szy czas. Mieszkaliśmy na Jawie w Yogyakarcie . Wie‑
do tej grupy zaliczają jedynie homo sapiens czło‑
dzę o orang pendeku zawdzięczamy współlokatorowi,
wieka i wymarłe spokrewnione mu gatunki, a inni
z którym mieszkaliśmy. Wtedy jeszcze nie byliśmy
uważają, iż małpy naczelnego także do niej należą.
na Sumatrze. Nasz współlokator znał Sumatrę i które‑
Ja przyjmuję, że jest to forma, w skład której wcho‑
goś dnia oznajmił nam, że jego wujek, który uprawia
dzi także orangutan, szympans czy goryl jako formy
swoje pola, chodzi też okazjonalnie do lasu zapolować
człekokształtne. Orang pendek jest takim hominidą,
na dzikie świnie czy jelenie. Pewnego dnia ten jego
który do tej pory nie zaistniał w świecie nauki. Pozba‑
wujek miał zobaczyć w lesie orang pendeka. Orang
wiony ogona, poruszający się w pozycji wyprosto‑
3
37
już wymarł, ale na pewno kiedyś egzystował
Orang pendek
z języka malaj‑
skiego znaczy
dosłownie „czło‑
wiek mały”.
Orang – człowiek,
pendek – mały,
„człowiek karło‑
waty”, short person.
w tych lasach. Jego obecność potwierdzają
nie tylko tubylcy, mieszkańcy tego regionu,
głównie środkowej Sumatry, ale znajduje
to potwierdzenie w zapiskach kolonizato‑
rów. Od chwili, gdy pojawili się tam Holen‑
drzy, orang pendekowi poświęcono dużo
miejsca w ich dziennikach. Wszyscy znali
gatunki małp występujące w tym rejonie.
Kolonizatorzy też mieli wiedzę na temat
żyjących tam zwierząt, natomiast to tu,
to tam pojawiały się informacje o orang
pendeku. Stanowił coś bardzo wyjątkowego.
JD: Wszyscy, którzy wywodzą pochodzenie
człowieka ze świata zwierzęcego, skłaniają
się do przypuszczenia, że raj praczłowieka
leżał nie w Afryce, lecz w kraju orangutanów
i gibbonów – w Indonezji. Już u starożyt‑
nych pojawiały się doniesienia o istnieniu
„owłosionych ludozwierzów” na wyspach
Oceanu Indyjskiego. Na wszystkich obsza‑
rach zamieszkanych przez różne plemiona
krążą baśnie i pogłoski o dzikich ludziach
podobnych do małp, czymś pośrednim mię‑
dzy małpą a człowiekiem. O małpoludach.
Wielu ludziom nazwa orang pendek kojarzy
1
3
2
1. Ślady przypisywane orang pendekowi, znalezione
przez Mohamada Saleha – lewy, w lasach S. Aro, 25 i 1920 r., prawy w pobliżu Air Roepit, I 1921 r.
2. Ślady przypisywane orang pendek, znalezione przez
4
się z pomarańczami. Czy nie pochodzi stąd,
że żywił się pomarańczami? Albo że jest
wanej na dwóch nogach. Jest całkowicie
pokryty rudą sierścią?
owłosiony, niskiego wzrostu, tak do 150 cm.
JG: Nie. Nie jada pomarańczy. Orang pen‑
Wizualnie wskazuje to na coś, co mogłoby
dek z języka malajskiego znaczy dosłownie
być jakimś…
„człowiek mały”. Orang – człowiek, pendek –
na wulkanie Kaba.
JD: Brakującym ogniwem, missing link?
mały, „człowiek karłowaty”, short person.
3. Ślad przypisywany orang pendekowi, znaleziony
JG: Brakującym? Nie wiem, raczej jakimś
AG: Tak, jak orang hutan (wymawiane: oran‑
21 VIII 1915 r. przez dr Jacobson, w pobliżu bagniska
łącznikiem pomiędzy homo sapiens a…
gutan), orang: człowiek, hutan: las. „czło‑
AG: Nie był brany pod uwagę w badaniach
wiek leśny”, „człowiek lasu”⁴.
ewolucyjnych, do tej pory pomijano go,
JG: Ale jeszcze różnie na niego mówią.
a wygląda na to, że jest to…
Występują odmiany w zależności od dia‑
JG: …może być utraconym łącznikiem w teo‑
lektu. Obydwa te określenia pochodzą
rii ewolucji. W każdym razie jako taki istnieje
z nadbrzeżnomalajskiego języka. Samym
w świadomości ludzi, którzy tam żyją. Dla‑
określeniem orang hutan Malajczycy obej‑
tego też wzbudza tak duży lęk.
mują wiele drobnych, dzikich plemion
JD: Trochę jak yeti?
zamieszkujących lasy, takich jak Kubu
JG: Yeti umiejscawia się raczej w sferze mito‑
na Sumatrze, Puannowie na Borneo, Toa‑
logii, natomiast z orang pendekiem mamy
lowie na Celebes oraz inne pierwotne ludy
wyjątkową sytuację. Jest wiele dowodów
blisko spokrewnione z cejlońskimi Wed‑
wskazujących na jego faktyczną obecność
dami?. Natomiast samych siebie nazywają
albo na to, że to gatunek, który istniał, może
orang melaju – „ludźmi wędrownymi”.
Lambermona 21 IX 1918 r., – lewy w Roepit, prawy
Danau Bento.
4. Ślady przypisywane młodemu i dorosłemu orang
pendekowi, znalezione przez Radena Kasanredjo
w pobliżu Air Masonedje.
↑ Wizerunek orang pendeka
wykonany w oparciu o tra‑
dycyjne opisy.
S. 69 → Justyna Górowska
kadr z filmu, Chatka farme‑
rów, w której spędziliśmy
ostatnią noc przed wejściem
do lasu
38
Wiadomości asp /68
Występują jeszcze podobne nazwy: orang
mię Kubu do tej pory żyje w sumatrzańskich
w świadomości zbiorowej, w nauce, tylko
ekor, człowiek z ogonem (rodzaj rzadko
lasach, ale nie w regionie, w którym my byli‑
wtedy, gdy zostają odkryte przez białego
występującego atawizmu) czy orang blanda
śmy. Co się tyczy gwałconych kobiet, jedna
człowieka. Inaczej nie istnieją.
– Malajowie nazwą tą obdarzyli, dla żartu,
z opowieści mówi, że orang pendek powstał
AG: To jest symptomatyczne, że w przy‑
wąskonosą małpę, nosacza, kahau (tzn.
z takiego gwałtu małpy na ludzkiej kobiecie.
padku raflezji nawet sami Indonezyjczycy
Holender), której samiec ma duży ogórko‑
JD: Uważacie, że on istnieje?
posługują się obecnie tą nazwą. Nadaną
waty nos, w przeciwieństwie do płaskich
JG: Tak. On istnieje.
przez białego odkrywcę. Zapomnieli pier‑
nosów Malajów.
JD: Widzieliście go na własne oczy?
wotnej nazwy tego kwiatu.
JD: William Marsden, sekretarz rezydencji
AG: Odcisk stopy. Gregory Forth, badacz
JG: Te wszystkie historie, czy dotyczące aku‑
w Benkoeln na Sumatrze w swojej książce
z Alberta University w Kanadzie, potwier‑
rat tego kwiatu, czy waranów też funkcjono‑
z 1818 r., angielskiej wersji podróży Marca
dził jego autentyczność.
wały w formie mitologii w umysłach białych,
Polo, wspominał o dwóch żyjących tam ple‑
JG: Odciski jego stóp. Oczywiście każdy
do chwili, gdy zostały odkryte, gdy zaistniały
mionach, które unikały spotkań z innymi
może tak powiedzieć, że jeśli coś nie ist‑
w świecie nauki, wtedy stały się rzeczywisto‑
mieszkańcami wyspy, znanych jako orang
nieje w świadomości świata zachodniego,
ścią. Podobnie jest z orang pendekiem. Mnie
kubu (holenderska nazwa to koeboe) i pokry‑
to w ogóle nie istnieje. To stanowi jakby
bardzo cieszy to, że nikt go do tej pory nie
tych długą sierścią, bardziej tajemniczych
formę totalitaryzmu białego człowieka,
odkrył w takim wymiarze, żeby…
orang gugu. Rozpowszechniano także mro‑
którą odczuwa się dopiero na drugim końcu
AG: Z pewnością zamknięto by go w klatce
żące krew w żyłach opowieści o małpach człe‑
świata. Od zawsze istniało wiele gatunków,
i pokazywano jako obiekt i pewnie byłby
kokształtnych gwałcących dziewczęta. Czy
które zaistniały dla całego świata dopiero
badany na wszelkie sposoby.
to samo nie mogło dotyczyć orang pendeka?
wtedy, gdy odkrył je biały człowiek. Podob‑
JG: Jako żywy dowód ewolucji.
AG: Nie. Z jakiegoś powodu orang pendek
nie jak to miało miejsce na przykład z wara‑
JD: To właściwie czego szukaliście? Mitu?
zawsze unikał ludzi. Wewnątrz swojego
nami z Komodo czy z największym kwiatem
JG: Mitu. My przede wszystkim robiliśmy
gatunku zachowywał się podobnie. Nie żyje
raflezją6, który właśnie w tych lasach, gdzie
duży research przed wejściem do lasu,
w grupach, jest samotnikiem. Zresztą ple‑
my byliśmy, występuje. Rzeczy istnieją
chcieliśmy mieć taki background faktycznie
5
39
z fonografii, mitologii, wierzeń. Natrafiliśmy
dachem, bo to była bardzo tradycyjna
Dla nich orang pendek jest całkowicie
na książkę Gregory’ego Fortha, uznanego
rodzina, oczywiście bardzo uprzejma i bar‑
realnym stworzeniem, nie ma właściwości
antropologa współczesnego, który zajmuje
dzo gościnna. Ostatni domek na granicy
mistycznych, jest traktowany jako rzeczy‑
się motywem dzikiego człowieka w Azji Połu‑
cywilizacji tak naprawdę, więc to też było
wista, biologiczna forma życia. Po drugie,
dniowo‑Wschodniej. Na każdej z wysp gdzieś
dla mnie niesamowite.
że pomimo iż wiodącym przedstawicielem
pojawia się coś takiego. W Europie podob‑
JD: Oni tam uprawiają jakieś rośliny,
w lesie jest tygrys, to orang pendek uwa‑
nie. Przecież w heraldyce mieliśmy motyw
herbatę?
żany jest za stworzenie silniejsze. Że nie
dzikiego człowieka. Lubię interpretować
JG: Roślinki, ziemniaki. Dużo ziemniaków.
ma nic potężniejszego od niego. I po trzecie,
to w takim wymiarze jakiejś pamięci gatun‑
AG: A niżej herbatę.
że z pewnością istnieje, bo zanim ci ludzie
kowej, że może mamy jakąś świadomość
JG: W każdym razie pierwszym takim sygna‑
wybudowali tam dom, trzy lata wcześniej
tego, jak bliskie są nam inne formy życia
łem, że może to nie jest właśnie jakaś mito‑
bardzo często spotykali jego ślady.
na ziemi. Co ciekawe, wszystkie te historie
JD: To jest rejon tropikalny. A zagrożenia?
były bardziej osadzone w wymiarze właśnie
Na przykład owady? Nie wiem, jaką tam
mitu, legendy, w jakiejś takiej sferze uducho‑
nazwę noszą lokalne moskity…?
wienia, coś symbolizowały. Natomiast orang
pendek w tej literaturze, w tym przedstawie‑
niu u Gregory’ego Fortha występuje realnie.
Czyli faktycznie jako gatunek, który mógł
kiedyś istnieć. Albo jeszcze istnieje.
AG: W micie funkcjonuje ustawiony wyżej
od tygrysa.
JG: To też jest ciekawe, że oni go stawiają
wyżej od tygrysa w tej swego rodzaju hie‑
rarchii dżungli. Czyli tam funkcjonuje
realnie. Nie jest mitem, jest czymś bardzo
realnym.
AG: My mieliśmy takie bardzo racjonalne
założenie, europejskie, że zrobimy research,
że to jest poszukiwanie takie bardziej antro‑
pologiczne, bo, wiadomo, trudno uwierzyć
w taką historię, prawda?
JG: Człowiek zachodni mimo rozwiniętej
wyobraźni i wiedzy, jednak jest ostrożny
i nie wierzy w duchy.
AG: Tak, w takim sensie.
JG: Pierwszym takim momentem, kiedy fak‑
tycznie zaczęliśmy inaczej na to patrzeć,
była ostatnia noc przed wejściem do lasu.
AG: Ostatni dom, ostatnia noc w cywilizacji.
Oczywiście każdy
może tak powie‑
dzieć, że jeśli coś
nie istnieje w świa‑
domości świata
zachodniego,
to w ogóle nie ist‑
nieje. To stanowi
jakby formę tota‑
litaryzmu białego
człowieka, którą
odczuwa się dopiero
na drugim końcu
świata.
JG: Bo zanim zbliżyliśmy się do lasu,
JG: Komarów nie było, bo przebywaliśmy
na dużej wysokości, w czymś w rodzaju lasu
deszczowego, tropikalnego, który ma spe‑
cyficzną nazwę – lasu mglistego. Położony
jest wysoko na zboczu wulkanu Kerinci7,
dosyć sporego, bo liczącego 3800 m. To jest
potężny wulkan.
AG: Na granicy występowania malarii, która
nieco poniżej tej wysokości może zaatako‑
wać największego śmiałka i piechura.
JG: Na tej wysokości komary nie występują.
Przez te lasy bardzo często przechodzi mgła,
więc miało się ogólnie takie wrażenie wręcz
senne.
AG: Szliśmy cały czas kotliną wzdłuż tego
wulkanu.
JG: Wejście do lasu też było jedno.
JD: A jakie inne zagrożenia tam występują?
Może węże?
JG: Tygrysy. Tygrysy przede wszystkim.
JD: Tygrysy?
JG: To był w ogóle chyba największy nasz
horror.
JD: Szliście tylko we dwoje?
JG: Nie
AG: To byłoby niemożliwe.
musieliśmy pokonać spory kawałek. Było
logia, była ta noc z nimi spędzona na roz‑
JG: Przebywaliśmy w lesie sześć dni. Nawet
już po południu, stwierdziliśmy, że nie
mowach przy świecach. Dwie, trzy godziny
tubylcy, którzy wchodzą do lasu, mają
ma sensu wchodzić przed zmierzchem
intensywnej rozmowy o orang pendeku.
poważne obawy i w dzień unikają chodzenia
do lasu i zatrzymaliśmy się na noc
Po tej rozmowie po pierwsze poczułam,
w pojedynkę, a w nocy w ogóle nie wchodzą
w domu na skraju lasu. Zostaliśmy tam
że orang pendek odarty został z właściwo‑
do lasu i nie zostają tam na noc.
ugoszczeni przez małżeństwo. Musieli‑
ści magicznych, czyli takich na przykład,
AG: Najpierw poszukaliśmy przewodnika.
śmy powiedzieć, że też jesteśmy małżeń‑
gdy człowiek może się zmieniać w tygrysa,
JG: Poszliśmy z przewodnikiem, z Endatno.
stwem, żebyśmy mogli spać pod jednym
a tygrys może się zmieniać w człowieka.
I z dwoma innymi osobami, Mayem i Andim,
40
Wiadomości asp /68
↑ Justyna Górowska kadr
z filmu, Bapak Poniman,
świadek który widział orang
oendeka
którzy pomagali nam transportować bagaż,
wotny dom. Oczywiście teraz do niej wra‑
AG: Właśnie [śmiech].
generator prądu itd.
camy, poprzez rozwój cywilizacji zapomnie‑
JG: Przeżyć. Nie, nie zdawaliśmy sobie
JD: Operujecie słowem „las”, czy to nie jest
liśmy o niej.
do końca sprawy z niebezpieczeństw. Mie‑
dżungla?
JD: Czyli ta wasza akcja to była, można
liśmy rewelacyjnego przewodnika Endatno.
JG: Las. Dla nich to jest las. My stosujemy
powiedzieć, wyprawa etnograficzna, przy‑
AG: Cała organizacja podróży trwała cztery
błędne określenia. Dla nas dżungla to takie
rodnicza, a nie działalność intermedialna?
miesiące.
pokutujące wyobrażenie lasu tropikalnego.
JG: Nie, dlaczego? Ja bardziej to traktuję
JG: Trzeba było wszystko zorganizować.
W tłumaczeniu z malajskiego na język
jako działanie intermedialne. Założeniem
Dopiąć sprawę z przewodnikiem. Nie mieli‑
angielski to nie jest jungle, to jest forest.
nie było schwytanie orang pendeka, tylko
śmy wiele czasu, pojechaliśmy na Sumatrę
AG: Tak. Dla nich dżungla to las, pośrodku
jakby doświadczenie performatywne –
tylko na dwa tygodnie. Trzeba było wziąć
którego są pola uprawne. Taki rodzaj dżun‑
to jest teraz popularne słowo – odczucie
pod uwagę czas na dotarcie do tej wioski,
gli w pewnym sensie udomowionej.
jego środowiska.
później z tej wioski na dotarcie do lasu,
JG: Nasz współlokator mówił: „Wy myśli‑
AG: Albo doświadczenie, po prostu.
pobyt w lesie, więc dużo czasu zajęło sko‑
cie, że u nas to jest dżungla, a my idziemy
Doświadczenie środowiska.
ordynowanie tego wszystkiego.
do lasu” [śmiech].
JG: Nie nosiliśmy się z zamiarem znalezie‑
JD: To była pora sucha czy deszczowa?
JD: A inne zagrożenia, na przykład ameby
nia orang pendeka, oczywiście zastana‑
JG: Deszczowa.
w wodzie?
wialiśmy się też nad tym backgroundem
AG: Końcówka deszczowej.
JG: Pijawki. Z amebami nie było problemu.
etnograficznym, antropologicznym, biolo‑
JD: Błoto?
My przez cały czas piliśmy wodę z poto‑
gicznym czy ewolucyjnym, wiadomo, ale
AG: Nie przeszkadzało. Mieliśmy gumiaki.
ków, przegotowywaliśmy ją tylko. W ogóle
nas bardziej interesowało doświadczenie.
JG: Strach przed porą deszczową to w pew‑
większość jedzenia znajdował w lesie nasz
Chcieliśmy to przeżyć i to był priorytet
nym sensie mit. Jest normalnie, jak zawsze,
przewodnik. Ze sobą mieliśmy tylko ryż.
całego tego przedsięwzięcia. Poczuć, a jed‑
czasami więcej deszczu, zależy od rejonu
Jedliśmy też ugotowane na twardo jajka.
nocześnie to udokumentować.
Indonezji. Pora deszczowa nie jest straszna.
AG: Nie chorowaliśmy na nic. Tam w ogóle
AG: Użyłaś dobrego słowa: przeżyć [śmiech].
JD: Byliście w lesie przez sześć dni, spotka‑
czuliśmy się świetnie. Natura to nasz pier‑
JG: Tak. Dokładnie.
liście orang pendeka?
41
↑ Justyna Górowska kadr
z filmu, Andi i May w na‑
szym obozie
JG: Ślady. Nie spotkaliśmy żadnego stwo‑
przez Endatno są prowadzeni. Albo cho‑
AG: Jakieś zwierzę opryskało mój plecak.
rzenia, raz małpę. I bardzo dużo owadów,
dzą tam tubylcy, którzy łapią egzotyczne
JG: No właśnie i to też bardzo możliwe, że
pięknych owadów. Widzieliśmy pięknego
ptaki, które później sprzedają. Albo cho‑
jakiś duży kot.
motyla i rodzaj ślimaka, którego bardziej
dzi się polować na świnie, na jelenie, czyli
AG: Strasznie intensywny zapach.
klasyfikuje się jako węża. Bardzo dłu‑
po prostu za jedzeniem.
JD: Zamierzacie wykorzystać ten materiał?
giego, czarnego, z taką harmonijką żółtą
AG: Albo na tygrysy. Ale coraz rzadziej się
W jaki sposób?
na końcu. I mnóstwo pijawek, których są
to odbywa, zważywszy na ich szybko male‑
JG: Powstanie film, który będzie również
dwa rodzaje, ale one nie były zbyt uciążliwe.
jącą liczbę. W chwili obecnej tych najbar‑
stanowić temat mojej pracy dyplomowej.
Przyczepiały się, owszem. Wtedy wapnem
dziej znanych sumatrzańskich tygrysów
Cały rok pracujemy nad tymi materiałami.
się je posypywało wokoło i odpadały.
niewiele pozostało. Tym bardziej przera‑
Mamy odcisk stopy orang pendeka, który
JD: Modne obecnie jest leczenie pijawkami.
żający jest fakt, że życie jednego z nich
tam znaleźliśmy, a to też nie jest bez znacze‑
JG: Tak, tak, tak.
na czarnym rynku wycenione jest na nie‑
nia. Więc nad tymi materiałami będziemy
JD: Trzeba było zabrać słoik [śmiech]. Pijawki
spełna 200 dolarów.
pracowali.
tropikalne do zabiegów leczniczych. Noco‑
JG: Z tygrysami to jest w ogóle inna kwe‑
JD: Uważa się także, że opowieści o orang
waliście w namiocie?
stia. W każdym razie ta ścieżka jest na tyle
pendeku biorą swój początek od śla‑
JG: Spaliśmy w namiocie. Nocą słyszeliśmy
wyrobiona, oczywiście czasami musieliśmy
dów malajskiego niedźwiedzia, a nawet
fizyczną obecność większych stworzeń,
się zatrzymywać, Endatno tam maczetą
od samego zwierzęcia, które jest stopo‑
widzieliśmy wokół liczne ślady. To jest cie‑
odgarniał roślinność, bo coś tam zarosło,
chodne i w postaci wyprostowanej sięga
kawe, że ta ścieżka, którą szliśmy, powstała
ale przeważnie była na tyle przestronna,
też 1,50 m.
stosunkowo niedawno, za czasów koloni‑
że bardzo dużo zwierząt też korzystało z tej
JG: Niedźwiedź ten stawia tylne stopy
zatorów, jakieś 200 lat temu, i jest rzadko
drogi. Było i tak, że szliśmy, a parę kroków
w miejsce śladów przednich stóp i powstają
uczęszczana. Po tej drodze chodzą albo tacy
przed nami maszerował tapir. Albo jeleń,
ślady nałożone na siebie i przez to zama‑
turyści jak my, którzy zjawiają się tam raz
albo widać było, że buszowała w pobliżu
zane. Nasz odcisk nie sprawia takiego
albo dwa razy do roku i dwa razy do roku
dzika świnia.
wrażenia.
42
Wiadomości asp /68
JD: A fotografie?
JG: Nie mam stamtąd fotografii. Dlaczego?
Kręciliśmy, mamy materiał na wideo. Mamy
ponad 15 godzin materiału. Dlatego zabrali‑
śmy tam specjalnie generator prądu i nosi‑
liśmy go ze sobą i paliwo do niego.
AG: Samolotem, w torbie [śmiech].
JG: Samolotem, no tak, bo zanim dotarli‑
śmy do Sumatry, musieliśmy z Yogyakarty
na Jawie pojechać do stolicy pociągiem,
do Jakarty.
AG: I z Jakarty samolotem.
JG: Samolotem do Padangu, z Padangu
samochodem do Kerinci, a później
↑ Justyna Górowska kadr
na nogach do lasu i po lesie. Dlatego wła‑
z filmu, mgła unosi się
śnie przewoziliśmy sporych rozmiarów
nad wejściem do lasu
generator, który ważył z dwadzieścia parę
po jakimś czasie okazało się, że to pleśń lub
wiajcie i jedzcie razem posiłki. Bawcie się
kilogramów.
grzyb osiadł na szkle wewnątrz obiektywu.
dobrze. I strzeżcie się przed polowaniem.
JD: Czy kręcenie sprawiało wam jakieś trud‑
Ciekawa rzecz. Trzeba przyznać, że wpływa
Dżungla czuje. Tygrys wie. Trzeba zacho‑
ności? Na przykład wilgotność powietrza,
na medium, jakim jest wideo i film, podczas
wać równowagę, ale i czasami zejść z drogi.
zaparowany obiektyw, coś innego?
samego „kręcenia”.
Poczujcie się jak w domu.
AG: Samo obserwowanie, czyli przebywa‑
JD: Czy, mając dzisiaj wiedzę wyniesioną
JD: Czy z 15 godzin nakręconego materiału
nie i odczuwanie poprzez rejestrowanie,
z lasu mglistego, zrobilibyście coś inaczej?
powstanie jeszcze inny film?
było przyjemnością, ale wielu rzeczy nie
Czy możecie udzielić praktycznych rad
AG: Niewykluczone.
wiedzieliśmy. Wilgoć oczywiście była nie‑
innym osobom wybierającym się z kamerą
JD: Dlaczego wy sami nie pojawiacie się
samowita, po jakimś czasie zauważyliśmy
do dżungli?
w kadrze filmu?
taką małą siateczkę na obiektywie. Myśle‑
AG: Mówcie choć trochę w języku ludzi, któ‑
JG: Nie było takiej konieczności, nie
liśmy, że może nam się wydaje, bo faktycz‑
rzy pokażą wam drogę. Nie traktujcie ich
wszystko przecież musi być widoczne. Jed‑
nie obiektyw czasami zachodził bielą. Ale
jako tragarzy, ale jako przyjaciół. Rozma‑
nocześnie nasza obecność w tym lesie jest
↓ Justyna Górowska kadr z fil‑
mu, mapa naszej drogi naryso‑
wana przez naszego przewodnika
Endatno
odczuwalna.
JD: Możecie przygotować mapkę waszej
wyprawy? Narysować?
JG: Mamy mapkę narysowaną na ziemi.
Zanim weszliśmy w ogóle do lasu, to też
Endatno przygotował nam na ziemi taką
mapę właśnie. Dlaczego zdecydowaliśmy
się na Endatno? Bo jedynie on sprawiał
tak profesjonalne wrażenie. To wynikało
z korespondencji, jaką z nim prowadzili‑
śmy. Ponadto on dwukrotnie widział ślady,
których nie mógł utożsamić z żadnym
znanym przez niego stworzeniem. Bardzo
dobrze znał się na faunie i florze.
AG: Znał łacińskie nazwy ptaków. Niesamo‑
wite! Naukowy wykład na krańcu świata.
JG: Łacińskie nazwy niektórych roślin,
co jest w przypadku Indonezyjczyków
43
że orang pendek może być formą człeko‑
Uświadomiliśmy sobie, jak mocno jeste‑
śmy osadzeni w pewnych stereotypach,
w jakichś takich absurdach, albo jak
ta nasza kultura mocno nas warunkuje.
Okazuje się, że wszystkie nasze wyobraże‑
nia wywracają się tam do góry nogami.
kształtną, nie akceptował tego, dla niego
to było zwierzę. Nie odbierał tego tak, że
może on być naszą pokrewną drogą ewo‑
lucji. Patrząc na jego wiarę, to jest takie
trochę jak w wymiarze chrześcijaństwa.
Czyli mamy pochodzenie jakieś tam, Bóg
nas stworzył, człowiek jest w centrum tego
wszechświata, a wszelkie stworzenie są mu
poddane. Ciężka do zdekonstruowania hie‑
rarchia. Ale już na przykład towarzyszący
nam Andi i May, którzy nie byli tak bar‑
dzo wierzący, którzy tam nam pomagali
transportować namiot, żywność i genera‑
tor, uważali orang pendeka za człowieka.
Podobnie jak mieszkańcy domów na skraju
wioski, uważali, że może on być bardziej
człowiekiem niż małpą.
niezwykłe, bo oni nie przywiązują wagi
nad ziemią jakieś takie gniazda, że jest
AG: Przed wyruszeniem do lasu, jeszcze
do nazw łacińskich, które są europejskie.
samotnikiem.
w tej wiosce, odwiedziliśmy dom Kuncena,
Znaleźliśmy też świadka, człowieka, który
AG: Tam występuje synkretyzm . W 99 proc.
czyli tamtejszego przewodnika duchowego.
widział orang pendeka. Endatno pomógł
Indonezyjczycy to muzułmanie, ale tak
JD: Kunci znaczy klucz?
nam zorganizować z nim spotkanie. Pierw‑
naprawdę jest to miks wierzeń. Tych daw‑
AG: Klucz.
szego dnia po przyjeździe zrobiliśmy nagra‑
nych, jeszcze animistycznych, hinduizmu,
JG: W całej Indonezji funkcjonuje ten ter‑
nie, wywiad z Bapakiem (w języku indo‑
buddyzmu czy chrześcijaństwa. Wiara jest
min określający łącznik świata naszego,
nezyjskim: „Pan”) Ponimanem, farmerem,
kwestią bardzo indywidualną.
rzeczywistego, i duchowego, mistycznego.
który miał na skraju lasu pole i swego czasu
JG: I tak na przykład nasz przewodnik,
AG: On jest muzułmaninem, ale zgodnie
ujrzał orang pendeka, który tamtędy się
który był bardzo religijnym muzułma‑
ze wspomnianym wcześniej synkretyzmem…
przechadzał. Udaliśmy się z nim na skraj
ninem, zatrzymywał się po drodze, aby
JG: Powiedział nam, co mamy zrobić, jeśli
tego pola i zrekonstruowaliśmy całą tę sytu‑
się pomodlić, i my także musieliśmy się
chcemy zobaczyć orang pendeka. Oznajmi‑
ację. To ciekawe, że to wspomnienie sprzed
zatrzymywać. Czuł się odpowiedzialny
liśmy mu, że chcemy odczuć jego środowi‑
30 lat o spotkaniu z orang pendekiem jest
za nas. On nie dopuszczał do siebie myśli,
sko, żyć przez chwilę w jego środowisku.
u niego tak silne. I choć być może przez
całe życie nie przywiązywał do tego wagi,
bo pracował na swoim polu trzciny cukro‑
wej, to zgodził się z nami pójść i odtworzyć
te kroki orang pendeka.
AG: Dla ludzi, którzy zobaczyli orang pen‑
deka, jest to bardzo intensywne doświadcze‑
nie. Może nawet urasta do rangi szczęścia.
JG: Ale na przykład jego żona panicznie się
bała. Nigdy nie widziała orang pendeka,
wie, że mąż widział, widziała ślady stóp,
ale dla niej to było coś przerażającego. Ona
nigdy nie chciałaby go spotkać. Nie jest
w stanie sobie tego uzmysłowić. Istnieją
u tubylców wyobrażenia na temat tego,
jak orang pendek śpi, że tworzy sobie tuż
44
Wiadomości asp /68
8
↓ Justyna Górowska
kadr z filmu, dzba‑
necznik
↑ Justyna Górowska
kadr z filmu, flora lasu
mglistego
A on powiedział, że jak złożymy ofiarę,
zmyślonych historii i oni nam uwierzyli”?
lepiej, żeby nie zostało to udowodnione,
to go „zobaczymy”. Więc złożyliśmy ofiarę
Może padliście ofiarą mistyfikacji? Czyta‑
bo ja w to wierzę, że on tam jest.
z menyanu (żywica używana do celów rytu‑
łem o takich przypadkach.
AG: Ja też wierzę stuprocentowo, nie mam
alnych) oraz tytoniu, i wkrótce ujrzeliśmy
JG: Nie, nie, nie.
wątpliwości.
ślady. To, jak oni pojmują słowo „zoba‑
AG: Nie, to nie byłoby w stylu Indonezyjczy‑
JD: To tak, jak narodziny wiary.
czysz”, lihat w tym przypadku, może mieć
ków w ogóle. Tak, jak ich poznałem. Oni są
JG: Faktycznie, tam bardzo intensywnie
trochę inne konotacje. Możemy zobaczyć
z natury inni, tak nie myślą. Nie są złośliwi.
działała taka prymatolog9, dziennikarka
ślad. To znaczy dla nich to samo, co zoba‑
JG: Oczywiście mogliby pójść za namiot,
Debbie Martyr, która po 2000 r. zdobyła
czyć orang pendeka.
zrobić odcisk stopy orang pendeka, ale nie.
odcisk stopy orang pendeka i to zaczęło
AG: Bo dla nich tak to funkcjonuje. Nie mają
JD: Przecież można byłoby wymyślić taką
funkcjonować w świecie nauki. Po 2000 r.
wątpliwości: widzisz ślady, to znaczy, że on
fikcję, prawda?
bardzo dużo grup badawczych z „National
istnieje.
JG: Tak.
Geographic” z Cambridge, organizowano
JG: Wystarczy tylko dobrze rozróżnić odciski
JD: Intermedialną, performerską, na przy‑
ekspedycje właśnie w Kerinci, poszukując
stóp, łap. To jest tygrys, to jest tapir, to jest
kład – wymyślamy nowego stwora.
tego orang pendeka, i we wszystkich moż‑
człowiek, a to jest orang pendek. To jest ich
JG: No tak.
liwych dojściach, punktach montowano
codzienność. Zresztą można być laikiem.
JD: Jedziemy tam, szukamy, nie znajdujemy
aparaty fotograficzne na samowyzwa‑
Mnie zupełnie zamurowało, bo ja naprawdę
oczywiście, ale stworzyć go sobie można
lacz, jeżeli coś przechodziło, to powsta‑
miałam podejście bardzo sceptyczne, takie
na własny użytek.
wało zdjęcie. Ale niestety nie znaleźli
nasze europejskie, racjonalizujące.
JG: Taką otoczkę. Prawda.
nic, to znaczy same ślady tak, ale czło‑
JD: Nie obawiacie się, że tubylcy zmówili
AG: Zdaje się, ktoś kiedyś robił taką mistyfi‑
wiek potrzebuje zdjęcia, prawda? To tak
się pomiędzy sobą, chcąc podnieść atrak‑
kację, żeby stworzyć postać nieistniejącego
funkcjonuje.
cyjność leśnych ludzi, a przy okazji swoją,
artysty, sztucznego, i ta postać funkcjono‑
JD: Albo szedł wieśniak, miał ze sobą taki
wykorzystać łatwowierność Europejczy‑
wała poza nim samym.
stempel i odbijał w błocie ślady stóp.
ków, mówiąc: „o, znowu przyszli jacyś
JG: Ale tutaj jest sytuacja odwrotna.
JG: No, można sobie tak to wyobrazić, ale
biali ludzie, naopowiadaliśmy im różnych
My nie chcemy udowadniać. Może nawet
ja nie widzę takiej możliwości. Po pierw‑
45
JD: Na tropie…
Poszliśmy nad taki strumyczek.
I nagle, w momencie po prostu, taka
pikawa i myślałam, że zemdleję
z przerażenia, bo zobaczyłam tygrysa
nad strumieniem.
JG: …orang pendeka. Ja nie wiem, czy bym
chciała powrócić w te lasy. Jakoś nie cieszy
mnie taka perspektywa, że ktoś go w końcu
złapie.
AG: Bo to się teraz tak odbywa. Ekspedycja
z polowaniem.
JG: Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby go
schwytano. Żywy dowód ewolucji. To nie
są już skamieliny homo erectus albo kogoś
innego.
AG: To mogą być grube pieniądze dla kogoś.
sze dlatego, że bardzo rzadko ta droga jest
co nie funkcjonuje dla ogółu, to znaczy, że
Po prostu. Stado tygrysów można kupić
uczęszczana. Może trzy razy do roku ktoś
ma się takie schizofreniczne wrażenie?
za sto dolarów na przykład.
tam chodzi. Po drugie wchodzimy w kotlinę,
AG: Poza tym okazuje się, że ta dżun‑
JG: Pozostajemy w kontakcie z antropolo‑
musimy przejść koło domu, w ogóle przez
gla to jest nasz prawdziwy dom, a nie
giem Gregorym Forthem autorem książki
wszystkie pola, gdzie pracują rolnicy, czyli
te budynki, w których mieszkamy. Ha, ha.
Images of the Wildman in South east Asia. An
wiadomo byłoby, jeżeli ktoś robiłby mistyfi‑
Ja to tak odczułem.
anthropological perspective, który w swoich
kację, kto wszedł do lasu. Jest dużo innych
JD: Jest jeszcze parę miejsc na świecie,
badaniach dopuszczał możliwość, że gatu‑
możliwości. Mogłoby to być plemię Kubu,
„dżunglowatych”, gdzie też są jakieś
nek ten istniał lub że jeszcze istnieje. Jest
które funkcjonuje na Sumatrze, są to dzicy
stworzenia.
dużo dowodów na jego istnienie.
ludzie, którzy w ogóle nie kontaktują się
JG: Tak. Sumatra jest jednym z najbardziej
AG: Ale Forth też nie widział go na oczy.
w żaden sposób z cywilizacją, żyją w lasach.
dziewiczych obszarów pełnych jeszcze dzi‑
JG: Potwierdził ślady. Przysłaliśmy mu zdję‑
AG: Ale w tym regionie nie ma Kubu.
kich lasów.
cia, opisaliśmy wszystko dokładnie.
JG: Starania, aby za wszelką cenę obalić ist‑
JD: Jeszcze Borneo, Papua‑Nowa Gwinea,
JD: Czy próbowaliście opisać całą tę histo‑
nienie orang pendeka, upadły. Ja nigdy się
Celebes?
rię? Czy tylko na razie przekazujecie ją
tym nie ekscytowałam. To jest tak, jakby
AG: Tak, tak.
werbalnie?
trochę świat do góry nogami się obracał,
JD: To macie przed sobą cel życia.
AG: Rzeczywiście przekazujemy oralnie tę
bo okazuje się, że jak coś może istnieć, coś,
AG: [śmiech]
historię wiele razy. Stara tradycja.
JG: Piszemy narrację do filmu dokumental‑
↓ Justyna Górowska kadr z fil‑
mu, Znaleziony przez nas odcisk
stopy orang pendeka
nego, nad którym pracujemy. Prowadzili‑
śmy też dzienniki opisujące całe to doświad‑
czenie. Mnie się podoba, że ten przekaz
tak funkcjonuje, to jest w porządku. Mam
problem z pisaniem, tyle rzeczy ucieka, ale
równocześnie rozmowy z innymi ludźmi
na ten temat są inspirujące. No, bo jak
to spisać? Bo gdyby zastanowić się nad tym,
czym, kim jesteśmy tak naprawdę, bo to nie
jest tylko jakieś poszukiwanie jakiegoś tam
gatunku, to jest poszukiwanie źródeł wła‑
snego gatunku, próba dotarcia do źródeł:
kim ja jestem jako człowiek? Więc to jest
taki kawałek filozofii. Szukanie orang pen‑
deka w każdym z nas.
AG: Człowiek z Jawy. Człowiek Sangiran.
Zanim pojechaliśmy na Sumatrę, byliśmy
46
Wiadomości asp /68
↑ Justyna Górowska kadr
z filmu, w obozie
właśnie tam odwiedzić przedstawiciela
samowicie nasycone. Nocą, w lesie, więcej
nie, czyli nie jesteśmy inwazyjni wzglę‑
homo erectus. Otoczenie, w którym on żył.
słychać niż widać. W ciemnościach trzeba
dem tej natury, nie życzymy jej niczego
JG: To też było zetknięcie z naszymi wyobra‑
mieć mocne nerwy [śmiech]. Nagle włazi
złego i wtedy nic się nie stanie. Poza tym
żeniami. Dopiero wtedy uświadamiamy
na ciebie wielki żuk albo, co gorsza, leci
tu też pokutuje to nasze wyobrażenie euro‑
sobie, jak mocno jesteśmy osadzeni w pew‑
na ciebie z impetem.
pejskie. Drapieżniki wcale nie są takie dzi‑
nych stereotypach, w jakichś takich absur‑
JG: No i te tygrysy. Nie zdawaliśmy sobie
kie, niebezpieczne, nie są bestiami.
dach, albo jak ta nasza kultura mocno nas
sprawy z zagrożenia. Tuż przed wejściem
AG: Człowiek jest, wśród żyjących, najwięk‑
warunkuje. Okazuje się, że wszystkie nasze
do lasu zaczęły się rozmowy, że tutaj tygrys
szym drapieżnikiem.
wyobrażenia wywracają się tam do góry
kogoś zaatakował, tam znów rozszarpał
JG: Tygrysy są bardzo honorowe. One
nogami. Naprawdę przez ten okres sześciu
jakichś farmerów.
cały czas tam były obecne. Przechodzili‑
dni w tym lesie miałam czas na wiele prze‑
JD: Nie trzeba do lasu chodzić z bronią?
śmy przez ich terytorium, ale żaden nie
myśleń. Rodzaj niesamowitego wrażenia
JG: Nie. Nie wolno, bo wysyłasz w ten sposób
protestował.
wzmocnionego efektem emocjonalnym.
zły znak. Nie wolno prowokować.
JD: Z wyjątkiem ludojadów.
To naprawdę nie jest taki las, jak u nas
AG: Nawet nie pomyślałem w ogóle o tym,
JG: To też jest po trosze jakiś mit z tymi
w Polsce. Masz do czynienia z prawdzi‑
że… [śmiech].
ludojadami, dlatego tygrysy zostały wytę‑
wym lasem dopiero wtedy, gdy czujesz, że
JG: Nie, nie, nie. Ludzie, którzy idą na polo‑
pione. Mit, który się zadomowił mocno
jesteś częścią łańcucha pokarmowego, gdy
wanie, bardzo się boją, wiedzą, że ta natura
w świadomości człowieka. Dla mnie taki
poczujesz się zagrożony. Pierwszy raz tam
w jakiś sposób może im źle się odpłacić
tygrys, który pożera człowieka, to naj‑
odczułam las tak naprawdę.
za to, że została skrzywdzona.
częściej jest jakiś dojrzewający samiec,
JG: Adam zajmował się głównie rejestracją
AG: Ta karma wróci, ten duch wróci w innej
któremu coś odstrzeliło i ma w ogóle
dżwięku.
postaci. Zwierzęta wrócą.
po prostu tak, podobnie jak mężczyźni,
AG: Przez słuchawki wzmacniające słysza‑
JG: Właśnie, że to jest dla nich karma. Oni
którzy w pewnym wieku są bardzo agre‑
łem różne dźwięki. Nagrywałem wszystkie.
funkcjonują w tym bardzo mocno. Najważ‑
sywni, coś tego typu. Ale ogólnie nacja
To było doświadczenie psychodeliczne, nie‑
niejsze jest to, że mamy dobre nastawie‑
tygrysów jest spokojna, nie wiem, nie
47
jak to działa. Przecież musiał się jakoś
rozmnażać.
JG: W każdym razie teraz jest modne –
i dużo się o tym mówi – podejście antro‑
pocentryczne. George Gegen, Underwose,
Donna Haraway. Powstaje też teraz masa
kierunków animal study, więc wszystko tro‑
chę zmierza do zmiany naszych wyobrażeń
na temat tego, gdzie my się umiejscawiamy,
więc trochę jakby te nasze poszukiwania
wpisują się w to wszystko.
AG: Rozpoczęty w 2005 r. projekt z pułap‑
kami kamerami (camera‑trapping project),
prowadzony przez „National Geographic”,
został zamknięty niepowodzeniem w roku
2009, więc to w ogóle jest świeża sprawa.
↑ Justyna Górowska kadr
JG: Nam też wzrok często płatał tam figle.
z filmu, tygrys za zaro‑
ślami?
Jak ta przygoda z tygrysem. Mieliśmy roz‑
łożone tylko dwa obozy i staraliśmy się
wyobrażam sobie ludojada, który przez
AG: Z człowiekiem jest tak, że potrzebuje
nie pokonywać dużych dystansów, a tylko
całe życie zjada ludzi albo ma predyspo‑
od razu urealnienia. Europejczyk, jeżeli cze‑
eksplorować dookoła nich. W ciągu dnia
zycje do zjadania ludzi. Jeżeli tygrys kogoś
goś nie zobaczy, nie jest w stanie w to uwie‑
wypuszczaliśmy się gdzieś dalej. I raz sami
zaatakował, to dlatego, że się nie uszano‑
rzyć. I co z tego, że do tej pory niewiele
z Adamem przed zachodem słońca posta‑
wało jego strefy. Jest bowiem rodzaj obu‑
osób procentowo wierzy w teorię ewolucji?
nowiliśmy zrobić sobie spacer. Poszliśmy
stronnej tolerancji – kiedy się ją naruszy,
A na ile jeszcze skamieliny homo erectus są
nad taki strumyczek. I nagle, w momen‑
to wtedy klops. Endatno opowiadał nam,
na to dowodem?
cie po prostu, taka pikawa i myślałam,
że był w lesie z grupą Szwajcarów. Poczuli
JG: Na ile jest się w stanie uwierzyć w ten
że zemdleję z przerażenia, bo zobaczyłam
się zmęczeni i musieli rozbić obozowisko.
1 proc? Tradycjonaliści tradycjonalistami,
tygrysa nad strumieniem. Tygrys, który tak
Endatno zazwyczaj wiedział, które miejsca
a ewolucja jednak pokazuje na wylicze‑
naprawdę okazał się pomarańczową papro‑
są w miarę bezpieczne i nie obejmują tery‑
niach, że – stety czy niestety – jesteśmy
cią. Na fotografii można zobaczyć te prążki,
torium, na którym można się spodziewać
nawet z szympansami zgodni na 99 proc.
które nas nabrały.
ataku tygrysa, bo tygrys może się zdener‑
AG: Właśnie.
wować. Tak się akurat złożyło, że grupa
JG: Zresztą nie potrzeba w ogóle orang pen‑
rozłożyła obóz tuż koło wodopoju. Tygrys
deka, żeby zauważyć oczy, zęby, pazury albo
zjawił się wieczorem. Bardzo oprotestował
nie wiem co.
fakt, że naruszono jego strefę. Nic nie zro‑
AG: Mam nagranie, na którym Endatno
bił, ale był bardzo zdenerwowany.
przed przejściem do rzeki mówi, że tutaj
AG: Nigdy nie jest tak, że one atakują
właśnie, za tą rzeką, dwa lata wcze‑
za pierwszym razem.
śniej widział ślady. Przeszliśmy przez tę
JG: Nigdy w życiu. I nigdy nie atakują
rzekę, patrzymy, a tam są te ślady. Kolejne
od przodu. Podobno tygrysy nie lubią kon‑
pytania się za tym rodzą. Skoro na przykład
taktu wzrokowego.
ta jego fizjonomia jest zbliżona do fizjono‑
JD: Na Wyspach Sundajskich odkryto rów‑
mii człowieka, a już orangutany mają około
nież wiele szczątków ssaków kopalnych,
99% genów takich jak ludzie, to jak jest
również takich, które należały do olbrzy‑
u niego z jego świadomością? Jak bardzo on
mów, do gigantopiteków, megantropów,
jest rozwinięty w kwestii umysłu? A po dru‑
parantropów itp. Mnóstwo jeszcze zagadek
gie, jeśli jest samotnikiem, to co z repro‑
stoi przed nauką.
dukcją jego gatunku. Trudno powiedzieć,
48
Wiadomości asp /68
↑ Gregory Forth – książka wspominana w rozmowie
O pracy dyplomowej Justyny Górowskiej czytaj
na str. 106
AG: Ja patrzę i na wdechu mówię: „O nie,
to co teraz?” [śmiech]. Nic w sumie nie
powiedzieliśmy. Co można było powiedzieć?
JD: Czy aktualnie poszukujecie dodatko‑
wych informacji na temat orang pendeka,
w książkach, w prasie?
JG: Równolegle do pracy nad zebranymi
materiałami
szukaliśmy
informacji
na temat tego stworzenia. Natrafialiśmy naj‑
częściej na artykuły z pism zajmujących się
kryptozoologią, faktami mniej naukowymi,
a bardziej fantastyczno‑sensacyjnymi.
Niedawno natrafiłam jednak w prasie
na bardzo interesującą notatkę sprzed
wojny. „Gazeta Polska” w numerze 156
↑ Notatka z Gazety Polskiej
z czerwca 1932 r. informowała czytelni‑
ków, że na Sumatrze (wówczas były to Indie
Holenderskie) zastrzelono orang pendeka.
JD: Słyszałem, że powstała nowa fundacja.
Co możesz o niej powiedzieć?
PRZYPISY
JG: To Fundacja Rozwoju Sztuki Interme‑
1. Gregory Forth, Images of the Wildman in South-
diów, w której zarządzie mam przyjemność
zasiadać, Adam zaś wchodzi w skład jej rady.
JD: Czym ta fundacja ma się zajmować, jaki
4. Holender Jacob Bontius użył nazwy orang‑utan
na określenie nazwy rudawobrunatnej małpy
-East Asia. An anthropological perspective, New
z Wysp Sundajskich. Jednak wcześniej tą samą
York 2008.
nazwą inny Holender, Nikolaas Tulp, w 1641 r.
2. Darmasiswa jest programem stypendialnym dla
studentów z krajów, z którymi Indonezja utrzy‑
obdarzył szympansa z Angoli.
5. Waran z Komodo (Varanus komodoensis) – gatu‑
jest jej program, jakie cele?
muje stosunki dyplomatyczne. Stypendium
nek gada z rodziny waranów nazywany smo‑
AG: Fundacja powstała przy Wydziale Inter‑
daje zagranicznym studentom możliwość
kiem z Komodo. To największa współcześnie
mediów ma na celu integrowanie oraz
nauki języka indonezyjskiego oraz wybór sze‑
żyjąca jaszczurka, odkryta w 1910 r. Aby ją
regu innych kierunków w 51 wybranych uczel‑
chronić, założono w 1980 r. Park Narodowy
wspieranie jego studentów, absolwentów
oraz wszystkich związanych ze sztuką inter‑
medialną, a także promocję prac twórczych
niach w różnych miastach Indonezji. Kursy
prowadzone w ramach programu Darmasiswa
Komodo.
6. Raflezja to kwiat nazywany również bukiet‑
nie kończą się przyznaniem tytułu naukowego
nicą lub trupim kwiatem. Występuje w tropi‑
oraz badawczych definiowanych jako sztuka
(mają charakter non‑degree). Organizatorami
kach Borneo i Sumatry. Kwiat został odkryty
intermediów. Fundacja da możliwość pozy‑
programu są Ministerstwo Edukacji i Kultury
w 1821 r. przez dr. Josepha Arnolda i guber‑
skiwania środków oraz realizowania projek‑
oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych
natora Stamforda Rafflesa – od nazwiska
tów wykorzystujących innowacyjne środki
wyrazu.
Republiki Indonezji. Głównym celem programu
Darmasiswa jest zwiększenie zainteresowa‑
odkrywcy wywodzi się nazwa kwiatu.
7. Kerinci, dawniej Kerentji (3805 m n.p.m.), czynny
nia językiem i kulturą Indonezji wśród obywa‑
wulkan na wyspie Sumatra, w górach Barisan,
teli innych państw. Program ma również przy‑
w pobliżu południowo‑zachodniego wybrzeża,
JG: Realizujemy zadania w ramach
czynić się do budowy wzajemnego zrozumienia
jedno z najwyższych wzniesień Indonezji, ostat‑
wspomnianej fundacji. Pracujemy także
i rozwoju kulturowych więzi pomiędzy przed‑
JD: Nad czym teraz pracujecie?
nad wspólnym projektem, polegającym
na modyfikacji zarodników paproci, tak
aby powstał napis w języku Braille’a:
NATURE. Jednocześnie mamy parę wystaw
w najbliższym czasie. I oczywiście planu‑
stawicielami różnych krajów. Odsetek studen‑
nie wybuchy – 1909, 1921, 1968.
8. Synkretyzm religijny – łączenie ze sobą różnych
tów zagranicznych uczestniczących w pro‑
tradycji religijnych wielu narodów i wyznań,
gramie z roku na rok jest coraz większy, zaś
powodujące zderzenia odmiennych poglądów,
znaczny wzrost liczby jego uczestników nastą‑
pił w ciągu ostatnich 5 lat.
3. Yogyakarta (według zasad ortografii indone‑
a także ich przemieszanie.
9. Prymatologia – dział zoologii zajmujący się ssa‑
kami naczelnymi. Tradycyjnie z prymatolo‑
zyjskiej sprzed ostatniej reformy języka:
gii wyłącza się jednak zagadnienia związane
Jogyakarta, wymawiana: Dżogdżakarta) – mia‑
z człowiekiem (homo sapiens oraz jego bli‑
sto w Indonezji w środkowej części Jawy u pod‑
skich antenatów), które są domeną antropolo‑
nóża wulkanu Merapi, zwane potocznie Yogya.
nie na długo, a potem… Kto wie.
gii. Kryterium to jest jednak nieostre, między
Ośrodek administracyjny okręgu wydzielonego
innymi dlatego, że część prymatologów zalicza
JG: Sumatra jest przecudna.
Yogyakarta.
gatunki szympansów i goryli do hominidów.
jemy wrócić do Indonezji. Sumatra jest
przecudna.
AG: Chwilowo powrót do rzeczywistości, ale
49
Felieton
Kurs na Wnętrza
Sztuka budowania przestrzeni
Kim jest architekt wnętrz? Kapitanem statku w trak‑
jest kurs dla kandydatów na Wydział Architektury
cie sztormu. Kimś, kto wie, w którą stronę płynąć,
Wnętrz. Ponadto z bieganiem związana jest również
by dotrzeć do brzegu, kto stojąc za sterem, widzi
etymologia słowa kurs, łacińskie currere oznacza
przestrzeń w linearnym rysunku map. By z sukce‑
„biec”, a przecież być uczestnikiem kursu to nie tylko
sem dotrzeć z całą załogą do portu przeznaczenia.
pragnąć dobiec do mety – zaliczyć pozytywnie egza‑
Kapitan, który w trudzie i walce z przeciwnościami
miny wstępne, ale przede wszystkim chęć uczest‑
prowadzi innych, by ujrzeli świat z zupełnie nowej
niczenia w tych przestrzeniach, ale już z indeksem
perspektywy.
w teczce. Jest to czas wielu porywających spotkań
i konfrontacji, rozmów, rozważań teoretycznych
i praktycznych na temat przestrzeni, kształtujących
Patrycja Ochman‑Tarka
ją czynników i sposobów jej zapisu, niezapomniana
podróż, którą – jak pokazuje zeszły rok – wielu
Absolwentka Wydziału
Architektury Wnętrz ASP
w Krakowie. Tamże
od 2008 r. asystent
w pracowni Metodologii
Projektowania na WAW ASP
w Krakowie.
Zajmuje się przestrzenią
tworząc multidyscyplinarne
projekty wnętrz, ekspozycji,
mebli i opracowując grafikę
do książek.
50
Kiedy Mały Książę narysował słonia połkniętego
uczestników wieńczy sukcesem w trakcie egzami‑
przez węża, dorośli widzieli jedynie kapelusz. Ale
nów. Do jakich portów w trakcie tej podróży zapra‑
Mały Książę widział więcej… jakby nie ograniczała
szamy naszych młodych towarzyszy? Jednym z nich
go powierzchnia, dostrzegał od razu wnętrze, w sen‑
jest rysunek odręczny, punkt na mapie kursu nie‑
sie dosłownym i tym mniej dosłownym też. Dlatego
zbędny do tego, aby nauczyć się mówić o przestrzeni
zobaczył nawet owieczkę zamkniętą na rysunku
w jej języku. W języku obrazów, współzależności
w drewnianej skrzynce.
graficznych, światłocienia, płynnej linii, punktów,
Pasja odkrywania relacji opisujących przestrzeń.
które połączone odpowiednimi sekwencjami walo‑
Praca intelektualna w aurze dociekań i przewidy‑
rowymi zbudują wnętrze na płaszczyźnie. Rysunek
wań. Entuzjazm w podejmowaniu kolejnych wyzwań
nie tylko pozwala na zapis widzianego/odczuwanego
i radość z wcielania wyobrażeń w rzeczywistość.
świata zewnętrznego, ale pozwala też na zawiązanie
Odkrywanie nieodkrytych lądów i pisanie swoich
się bliższych relacji między rysowanym obiektem/
map. Eksperyment. Zdobywanie nowych umiejęt‑
miejscem a rysownikiem. Relacje te umożliwiają
ności, kształtowanie i budowanie przestrzeni, które
rozbudowanie w sferze postrzegania szczególnej
konkretyzują się w zależności od patrzących na nie
przestrzeni dialogu i ułatwiają rozumienie zależno‑
oczu. Poszukiwanie w swoim wnętrzu tych niezwy‑
ści między pustką a materią. Zawitawszy do kolej‑
ciężonych pokładów energii, które motywują, by iść
nego portu, jakim jest malarstwo, opowiadamy
dalej, gdy inni są już z siebie zadowoleni. By biec,
o przestrzeni językiem relacji barwnych, dynamiki
gdy inni odpoczywają. Biec? No właśnie, ale gdzie?
i statyki, kontrastu, rytmu, proporcji, iluzji prze‑
W pierwszej kolejności na pewno po stromych scho‑
strzeni. Kodujemy przestrzeń kolorami, światłem,
dach budynku przy ul. Humberta, gdzie prowadzony
cieniem i wypełniającym ją powietrzem, by osadzić
Wiadomości asp /68
PRZYPIS
1. Corbusier Le. Précisions.
Sur un état présent
de l’architecture et de l’ur‑
banisme. Les Éditions G.
Crès et Cie, Lainé et Tan‑
tet, Paris‑Chartres 1930.
w granicach, które domkną całą opowieść w forma‑
zwieść tej relacji ustanowionej z papierem, zbłądzić
cie obrazu za pomocą farb i natchnienia. Na mapie
trochę i tą samą metodą chcieć osiągnąć diame‑
pozyskiwanych stopniowo doświadczeń i umiejęt‑
tralnie inny efekt – niejako wdrukować papierowi
ności projektowych zdobywamy kolejny port umoż‑
przestrzeń, jak w projektowaniu parametrycznym,
liwiający budowanie form przestrzennych, mode‑
wpisać mu pozycje, jakie ma przyjąć, dyktować
lowanie przestrzeni w medium, jakim jest papier.
punkty, aby samodzielnie dopasował swój kształt
Sztuka budowania przestrzeni z papieru wiąże się
do kształtu myśli projektanta. A tu trzeba dotknąć
z przebyciem długiej, trudnej drogi zrozumienia
i pozwolić, by myśl prowadziła dłoń w poszukiwaniu
właściwości tego materiału, wyczucia i nauczenia
idealnych punktów. W tym porcie trzeba zatrzymać
się na pamięć jego punktów i linii naprężeń, których
się na dłużej. Zarzucić kotwicę w jego geometrii,
przekraczać się nie powinno. To ciągłe poznawanie
wczytać w zestaw reguł rządzących nią, bo papier
jego możliwości i granic, wsłuchiwanie się w sze‑
to aktywny nośnik naszej inwencji, a nie pasywny
lest, by nazbyt gwałtownym ruchem nie zniszczyć
biorca/receptor. Bo nie wystarczy tylko to, że papier
detalu, światełka dryfującego na krawędzi budynku.
jest, tak jak wystarczy do zadrukowania go tekstem
To droga wyłożona strzępkami potarganego papieru,
lub wypełnienia płaszczyznami barw. Potrzebne jest
bardzo emocjonująca i trochę uzależniająca… bo jak
wypracowanie nowego języka, opartego na zupełnie
tu nie podjąć się rozwiązania kolejnej przestrzeni,
innym kodzie, którego poznanie kształtuje umie‑
by móc potem wędrować po niej jak Mały Książę
jętność przestrzennego myślenia i równoczesnego
po swoich planetach? Umieszczając ją w swojej
organizowania następujących po sobie procesów
wewnętrznej intelektualnej przestrzeni projekto‑
wydobywających wnętrze z papieru. To szukanie
wej? I tam, jak w realnej rzeczywistości, nadawać
zależności i relacji polega na wiązaniu niewidzial‑
smaki prawdziwych materiałów, osadzać w krajobra‑
nych dla innych, przy czym oczywistych dla twórcy/
zie, zamieszkiwać…? To mój ulubiony port, wsparty
projektanta punktów w przestrzeni, po to by uzyskać
na fundamencie z logicznego myślenia i rozwiązy‑
idealną „grę brył w świetle”¹, na łączeniu kolejnych
wania trudnych problemów projektowych. Port ten
kroków wyznaczających rytmy miejsca. Czasem
uwalnia od fiksacji w sposobie myślenia o papierze,
po to, by stworzyć symfonię pustki. By zbudować nic
który towarzyszy nam od zawsze, stanowi gładkie
lub coś. By rozwiązać trudne zadanie, tylko dlatego
i płaskie tło dla naszej twórczej ekspresji, przyjmuje
że nie wiedziało się o tym, że jest to niewykonalne.
dosłownie wszystko, co w niego przelejemy z naszego
Obierz kurs na Wnętrza!
wnętrza, czy to litery opisujące daleką od prawdy
rzeczywistość, czy też obrazy miejsc istniejących
jedynie w naszej wyobraźni… Bez słowa skargi. Bez
sprzeciwu. Bez szelestu. Można swobodnie dać się
Kurs dla kandydatów na Wydział Architektury Wnętrz ASP w Krako‑
wie obejmuje zajęcia z rysunku, malarstwa, kompozycji przestrzen‑
nej prowadzone przez pedagogów AW (info na: waw.asp.krakow.pl)
51
Historia
Akademia
na Uniwersytecie
(1818–1833)
Część i
Rok 2014 został ogłoszony decyzją Senatu Rzecz‑
mieszkańcy, nie tylko Królestwa naszego i krajów
pospolitej Polskiej Rokiem Wielkiego Jubileuszu
przyległych, ale i inni, z różnych części świata, którzy
Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tym roku przypa‑
pragną korzystać z owej przesławnej perły wiedzy”¹.
dła bowiem 650. rocznica powstania najstarszego
I tak się zaczęło. Nie czas i nie miejsce, by refero‑
polskiego uniwersytetu. Do uroczystości jubile‑
wać tu dzieje Akademii Krakowskiej (jak do początku
uszowych przyłączyła się również Akademia Sztuk
XIX w. zwano Uniwersytet Jagielloński). W przyto‑
Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Powód był
czonym fragmencie aktu fundacyjnego król Kazi‑
oczywisty. To nie gdzie indziej, ale w ramach Uniwer‑
mierz Wielki życzył sobie m.in. by wychowankowie
sytetu Jagiellońskiego krakowska Akademia Sztuk
opuszczający mury wszechnicy byli „w różnych
Pięknych rozpoczęła swe istnienie.
umiejętnościach biegli”. Na pewnym etapie dziejów
studenci uniwersytetu nabierali biegłości w zakresie
przedmiotów artystycznych i uczyli się, w jaki sposób
Michał Pilikowski
stworzyć obraz lub rzeźbę.
Przenieśmy się więc od razu 400 lat do przodu
Ur. w 1980 r. w Krakowie.
Historyk. Absolwent Papie‑
skiej Akademii Teologicznej
w Krakowie (2004). Dok‑
torant Wydziału Historii
i Dziedzictwa Kulturowego
Uniwersytetu Papieskiego
Jana Pawła II
w Krakowie (dawny PAT).
Od 2005 r. pracownik Dzia‑
łu Promocji i Wydawnictw
Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie. Redaktor wielu
książek i autor licznych
artykułów o tematyce histo‑
rycznej.
52
Sięgnijmy do źródeł. 12 v 1364 r. król Kazimierz
i zatrzymajmy się na roku 1772, w którym Rosja,
Wielki wydał akt fundacyjny Akademii Krakowskiej.
Austria i Prusy dokonały pierwszego rozbioru Rze‑
Pisał w nim: „My, Kazimierz, z Bożej łaski król Polski
czypospolitej. Ci, którzy chcieli ratować kraj przed
[…], pragnąc gorąco, aby rzecz pożyteczna i wszelka
upadkiem, nie mieli na co czekać. Reformy podjęto
pomyślność rodzaju ludzkiego wzrastała, i nie wąt‑
na wielu polach. W 1773 r. powstała Komisja Eduka‑
piąc, że to duchowieństwu i poddanym Królestwa
cji Narodowej, stawiająca sobie za cel naprawę sys‑
naszego pożytek przyniesie, postanowiliśmy w mie‑
temu oświaty i edukacji w Rzeczypospolitej. W 1776 r.
ście naszym Krakowie wyznaczyć i urządzić miejsce,
w dzieło reformy szkolnictwa włączył się ksiądz Hugo
na którym by szkoła powszechna kwitnęła, a na przy‑
Kołłątaj, jeden z najwybitniejszych działaczy politycz‑
szłość po wieczne czasy tym pismem jej istnienie
nych i propagatorów idei oświecenia w Polsce. Szcze‑
zapewnić chcemy. Niechże więc tam będzie nauk
gólnie na sercu leżał mu los Akademii Krakowskiej,
przeróżnych perłą, aby wydawała męże dojrzałością
której był wychowankiem. W latach 1778–1780 Koł‑
rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych
łątaj przeprowadził, jako wizytator Komisji Edukacji
umiejętnościach biegłe; niechaj otworzy się orzeźwia‑
Narodowej, gruntowną reformę Akademii Krakow‑
jące źródło, a z jego pełności niech czerpią wszyscy,
skiej. W latach 1783–1786 piastował godność rektora
naukami napić się pragnący. Do tego miasta Krakowa
Szkoły Głównej Koronnej (bo taką nazwę otrzymała
niechaj zjeżdżają się swobodnie i bezpiecznie wszyscy
zreformowana uczelnia).
Wiadomości asp /68
→ Pomnik
Hugona Kołłątaja
w parku Jordana
w Krakowie
Fot. Michał Bratko
Hugo Kołłątaj planował założenie w ramach Aka‑
demii Krakowskiej osobnego wydziału sztuk pięk‑
nych. W celu zorganizowania nowego wydziału spro‑
wadził do Krakowa pochodzącego z Moraw malarza
Dominika Österreichera, protoplastę krakowskiego
rodu Estreicherów. Przeszkody finansowe i organiza‑
w przyszłości Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie?
cyjne nie pozwoliły na realizację tego pomysłu. Gdyby
Nie wiadomo.
się udało, za twórcę Akademii uchodziłby Hugo Kołłą‑
Na modernizowanie Rzeczypospolitej, na wpro‑
taj, a historia najstarszej polskiej uczelni artystycznej
wadzanie zmian ustrojowych i społecznych było już
sięgałaby czasów i Rzeczypospolitej.
jednak za późno. W 1795 r. Polska zniknęła z map
Najważniejszy okres w życiu Kołłątaja rozpoczął
Europy.
się z chwilą zwołania Sejmu Czteroletniego w 1788 r.,
Upłynęło kolejne 20 lat. Kongres Wiedeński
kiedy to stanął na czele Kuźnicy Kołłątajowskiej i był
w 1815 r. ustalił nowe porządki w Europie. Na mocy
jednym z głównych autorów Konstytucji 3 maja.
kongresowych ustaleń powstało miniaturowe pań‑
Świadkiem tych burzliwych wydarzeń był malarz
stwo Wolne Miasto Kraków, zwane także Rzeczpo‑
Józef Peszka, który wykształcenie artystyczne zdoby‑
spolitą Krakowską. Względna swoboda, zwłaszcza
wał w Krakowie u Dominika Österreichera. W pra‑
w zakresie organizacji życia kulturalnego, sprzyjała
cowni Österreichera Peszka poznał Hugona Kołłą‑
pojawianiu się licznych inicjatyw organizacyjnych.
taja, który polubił młodego malarza i czuwał nad
Sporą pomysłowością wykazali się także dwaj mala‑
dalszym rozwojem jego kariery. W 1788 r. Peszka
rze, Józef Brodowski i Józef Peszka, którzy w 1816 r.
rozpoczął błyskotliwą karierę na dworze królewskim.
zapragnęli coś ugrać w zmieniającej się sytuacji
2 IV 1788 r. otrzymał od króla Stanisława Augusta
politycznej.
Poniatowskiego 20 czerwonych złotych w celu
Józef Brodowski urodził się w 1781 r. w Warsza‑
„zachęcenia do aplikacji mego ubogiego talentu”².
wie. W latach 1795–1805 studiował w wiedeńskiej
W 1789 r. Peszka otrzymał zamówienie z warszaw‑
Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom ukończenia stu‑
skiego magistratu na wykonanie 12 portretów
diów otrzymał 25 vi 1805 r.; zaświadczono w nim, że:
wybitnych osobistości okresu Sejmu Czteroletniego.
„przez dziesięć lat porządnie uczęszczał do akademii
W tym zespole obrazów namalowanych przez artystę
kształcącej artystów i że onże przez swoje wysokie
w latach 1790–1792, znalazł się również wizerunek
zdolności i pilność na artystę malarza wyszkolił się,
Hugona Kołłątaja. Czy w czasie pozowania Hugo Koł‑
czego jest w pełni godny”³. Po zakończeniu studiów
łątaj i Józef Peszka rozmawiali o utworzeniu kiedyś,
przebywał głównie w Łańcucie, gdzie pełnił obowiązki
53
↗ Józef Brodowski
malarza nadwornego księżnej Izabeli Lubomirskiej.
instytucji Brodowski proponował oprzeć na schema‑
↱ Józef Peszka
W roku 1809 Brodowski, ceniony twórca obrazów
cie Akademii św. Łukasza w Rzymie, a statut tejże
historycznych oraz portretów, przyjechał do Kra‑
Akademii opracowany w 1817 r. miał posłużyć jako
kowa. W grodzie Kraka w grudniu 1811 r. objął posadę
wzór organizacyjny dla krakowskiej ASP. Członko‑
nauczyciela rysunków w Liceum św. Anny.
wie Komisji Organizacyjnej przekazali plan Brodow‑
Drugi z przywołanych malarzy, Józef Peszka,
skiego Komitetowi Akademickiemu, który zajmował
urodził się w 1767 r. w Krakowie. O jego edukacji
się organizacją Uniwersytetu Jagiellońskiego i miał
w Krakowie pod kierunkiem Dominika Österreichera
wyrazić swoją opinię na temat projektu. Pozytywna
oraz o jego karierze w Warszawie pod patronatem
opinia wyrażona przez to gremium otworzyła drzwi
Hugona Kołłątaja już pisałem. W latach 90. XVIII w.
do założenia nowej instytucji i w październiku 1818 r.
i pierwszej dekadzie wieku XIX Peszka wiele podró‑
w ramach Oddziału Literatury Wydziału Filozoficz‑
żował. Był w Grodnie, Wilnie, Moskwie, Petersburgu
nego Uniwersytetu Jagiellońskiego powstała Akade‑
i Mińsku. W 1813 r. przyjechał do Krakowa. 24 VI
mia Sztuk Pięknych w Krakowie.
1814 r. w „Gazecie Krakowskiej” Peszka zamieścił
Autorem drugiego projektu utworzenia Akademii
ogłoszenie, w którym reklamował się jako wykonawca
Sztuk Pięknych w Krakowie był Józef Peszka. Plan
portretów „lub całej familii w jednym ułożeniu w naj‑
ucznia Dominika Österreichera i znajomego Hugona
lepszym guście”⁴. Zamówienia popłynęły szerokim
Kołłątaja nie wzbudził tak dużego zainteresowania
strumieniem. Niebawem jednak Peszka porzucił zaci‑
Komitetu Akademickiego jak projekt autorstwa Józefa
sze własnej pracowni i włączył się, razem z Józefem
Brodowskiego i został odrzucony. Nie znaczy to jed‑
Brodowskim, w batalię, której finałem było utworze‑
nak, że pewne elementy planu Peszki nie weszły
nie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
do ostatecznej redakcji statutu Uniwersytetu Jagiel‑
W styczniu 1816 r. Józef Brodowski przedstawił
władzom Rzeczpospolitej Krakowskiej projekt utwo‑
54
lońskiego z 1818 r. Zdaje się to potwierdzać wysoka
pozycja, jaką zajął Józef Peszka w asp w Krakowie.
rzenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Komisja
16 x 1818 r. prezes senatu Rzeczpospolitej Kra‑
Organizacyjna opracowująca reguły funkcjonowania
kowskiej Stanisław Wodzicki zatwierdził nowy statut
Wolnego Miasta Krakowa z uznaniem odniosła się
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest to założycielski
do nowej inicjatywy. Projekt Brodowskiego zakładał,
dokument Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
iż Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie składać się
Warto więc przyjrzeć mu się nieco dokładniej.
będzie z trzech szkół: malarstwa, rysunków i rzeź‑
Do Akademii Sztuk Pięknych odnieść można już
biarstwa. Organizację i układ wewnętrzny nowej
3. paragraf wstępu statutu. Mowa jest w nim m.in.
Wiadomości asp /68
↗ Paragraf 17. sta‑
o nowych instytutach Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Akademii w niezbędne pomoce naukowe, narzędzia
tutu Uniwersytetu
takich jak ASP. Nowe te instytuty ustanowiono „dla
pracy artystycznej i dzieła sztuki do kopiowania.
nadania więcey Uniwersytetowi świetności”⁵.
Paragraf 23. rozszerza nauczanie sztuk pięknych
Jagiellońskiego z 1818 r.
mówiący o założeniu
Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie
Najwięcej miejsca poświęcono Akademii Sztuk
o rzeźbę. Postanowiono, iż profesor rzeźby „dawać
Pięknych na kartach pierwszego rozdziału – zaty‑
będzie Lekcye w mieyscu przeznaczonem na Akade‑
tułowanego O Osobach i Instytutach Uniwersytetu.
mię Sztuk pięknych pod dozorem Jey Professorów”⁹.
W paragrafie 17. zapisano: „Dla rozszerzenia Nauk
Niebawem zatrudniono Józefa Riedlingera, który
Sztuk pięknych, dołączona została do Uniwersytetu
został pierwszym wykładowcą rzeźby w Akademii
Akademia tychże Sztuk”⁶. Więcej szczegółów doty‑
Sztuk Pięknych w Krakowie. Warto zwrócić uwagę
czących organizacji ASP podano w paragrafie 18.
na fakt, iż autorzy statutu podporządkowali nauczy‑
Choć Józef Brodowski i Józef Peszka otrzymali rów‑
ciela rzeźby profesorom malarstwa i rysunku, którzy
norzędne posady profesorów rysunku i malarstwa,
sprawowali w ASP funkcje kierownicze.
to jednak w praktyce podzielili się obowiązkami w ten
Również w rozdziale drugim, noszącym tytuł
sposób, że Brodowski nauczał malarstwa, a Peszka –
O Budżecie Uniwersytetu, jest mowa o Akademii Sztuk
rysunku. Mieli dawać tygodniowo po sześć lekcji
Pięknych. Paragraf 4. traktował o nowych instytutach
rysunku i malarstwa oraz wykładać teorię sztuki.
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Charakteryzując Aka‑
Paragraf 19. poświęcono lokalizacji nowo powsta‑
demię Sztuk Pięknych, zapisano, iż z niej „potrzeba
łej Akademii Sztuk Pięknych. W pierwszych latach
się spodziewać wielkich korzyści”¹⁰.
swego istnienia mieściła się ona w budynku przy
W części statutu zatytułowanej Wydatek uwzględ‑
ul. Grodzkiej 116. Akademia rozporządzała wów‑
niono także koszta związane z funkcjonowaniem
czas „wielką Salą i przyległym Pokojem, w którym
Akademii Sztuk Pięknych. W ogólnej sumie 11 tys. zł
Professorowie koleyno obowiązani będą znaydo‑
rocznie najwięcej pochłaniały pensje Józefa Brodow‑
wać się w przedpołudniowych godzinach od ósmey
skiego i Józefa Peszki, dla których przeznaczono po do dwunastey, tak dla kierowania pracą Uczniów, jak
4 tys. zł. Józef Riedlinger zarabiał 1 tys. zł. Dla dozorcy
wspierania tychże radami swemi”⁷. W paragrafie 20.
przewidziano 600 zł. Zadbano także o pokrycie kosz‑
ustawodawca zwrócił się z prośbą do duchowieństwa
tów utrzymania i wyposażenia ASP; „na potrzeby”
i mieszkańców Krakowa o „udzielenie lub pożycze‑
przewidziano 1400 zł.
nie Obrazów, w celu umieszczenia ich do kopiowania
Pisząc o historii, najlepiej odwoływać się wprost
w Sali Akademii Sztuk pięknych”⁸. Zapis ten zwraca
do źródeł, a nie do tego, co napisali inni. W poszu‑
naszą uwagę na bardzo ważny problem: wyposażenia
kiwaniu materiału źródłowego do historii Akademii
55
do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Walentego
Litwińskiego. Peszka pisał: „Potrzeba nabycia wzo‑
rów dla Szkoły Malarstwa, przymusza mię upraszać
Jaśnie Wielmożnego Rektora o Assygnacya przynajm‑
niey na Złp. 1000 […], życzeniem bowiem moiem
iest przysposobiać corocznie pewną liczbę obrazów
wzorowych i oryginalnych, któreby, nie tracąc nigdy
wartości swoiey, mogły przynieść istotną dla uczą‑
cych się korzyść. Oczekując Rezolucyi, mam honor
złożyć Jaśnie Wielmożnemu Panu uszanowanie moie.
[Podpisano] Józef Peszka. Prof. Malarstwa”¹¹.
Przeglądając dokumenty z tamtych lat, możemy
dowiedzieć się wiele o osobach pierwszych profeso‑
rów krakowskiej ASP i relacjach, jakie ich łączyły.
Z zachowanych źródeł wynika, że dwaj ojcowie zało‑
życiele Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, czyli
Józef Brodowski i Józef Peszka, nie darzyli się sympa‑
tią. Artyści rywalizowali z sobą od samego początku,
↑ Plansza
Sztuk Pięknych w Krakowie w czasie, gdy funkcjo‑
czyli od chwili złożenia dwóch projektów założenia
z Atlasu roślin i zwierząt
nowała ona w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego,
Akademii Sztuk Pięknych w 1816 r. 21 XII 1821 r. Józef
Philippa Ferdinanda
warto udać się do Archiwum Uniwersytetu Jagielloń‑
Brodowski skierował do dziekana Oddziału Literatury
w zbiorach Muzeum asp
skiego, gdzie znajduje się obszerny zbiór dokumentów
Wydziału Filozoficznego, Hermana Schugta, pismo
w Krakowie
z lat 1818–1833. Czytając pisma Peszki, Brodowskiego
rozpoczynające się od słów: „Na dniu 20 grudnia r.b.
czy Riedlingera, zanurzamy się w realiach tamtych
W. Dziekan odczytał w moiey obecności i JP Peszki
czasów. Śledzimy starania pierwszych profesorów
Reskrypt Wielkiey Rady Uniwersytetu Jag[ielloń‑
o utworzenie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
skiego] dozwalający ażeby każdy z nas dla większey
A gdy już Akademia powstała, widzimy, ile trudu
dogodności w uczeniu młodzieży miał oddzielne
i wysiłku kosztowało pedagogów dbanie o jej nale‑
pokoje, ja z mojej strony niewypowiedzianie jestem
żyte urządzenie i funkcjonowanie. Świadczą o tym
kontent z tego rozdziału, zapewniającego mi nadal
liczne pisma kierowane przez nauczających artystów
spokojność którą nad wszystko przenoszę, lecz gdy
do ich przełożonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kollega móy jak Wmu Dziekanowi już jest wiadomo
Wiele z tych pism to prośby o zakupienie pomocy
żąda ażeby jeszcze przed Świętami te dwa pokoje były
naukowych do prowadzonych zajęć. Weźmy dla przy‑
uprzątnione…”¹². Teraz rozpoczynają się pretensje
kładu pismo Józefa Peszki z 27 v 1819 r. adresowane
i oskarżenia. W tym przypadku chodziło o podział
de Hamiltona
56
Wiadomości asp /68
„Mam honor przedstawić tymcza‑
sowe potrzeby w moiem laborato‑
rium, niektóre narzędzia stolar‑
skiej roboty i inne do Rzeźbiarstwa
zastosowane”.
sal, w których prowadzono naukę. A płaszczyzn,
były koncepcje pedagogiczne ojców założycieli kra‑
na których mogło dojść do konfliktu, było przecież
kowskiej ASP. Takie były czasy. Brodowski, Peszka
znacznie więcej. Potwierdzenie napiętych stosun‑
i Riedlinger, dając swoim studentom obrazy i rzeźby
ków Brodowskiego i Peszki można odnaleźć także
do kopiowania, nie przejmowali się zbytnio stłam‑
w pismach, które wysyłali do siebie przełożeni pro‑
szoną wyobraźnią i zduszoną ekspresją swych wycho‑
fesorów z ASP. Choć warto wspomnieć o negatywnych
wanków, którzy nie mogli zademonstrować swej oso‑
relacjach łączących założycieli Akademii, to jednak
bowości twórczej i indywidualnego widzenia świata.
nie powinny one przesłaniać faktu, iż obaj – być
W zbiorach Muzeum Akademii Sztuk Pięknych
może, różniąc się w szczegółach – na uwadze mieli
im. Jana Matejki w Krakowie przechowywany jest
zawsze przede wszystkim dobro tej instytucji, której
Atlas roślin i zwierząt Philippa Ferdinanda de Hamil‑
na imię Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie.
tona. Jest to zbiór malowideł olejnych wykonanych
Do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego słał
na papierze czerpanym, który składa się z 16 plansz
również pisma profesor rzeźby Józef Riedlinger. Dbał
(7 przedstawia rośliny, a 9 – zwierzęta). Zakupu
o wyposażenie swojej pracowni w narzędzia służące
atlasu dokonał w 1820 r. Józef Peszka. „Atlas” przez
do pracy artystycznej i inne przedmioty pomocne
długie dziesięciolecia służył studentom jako pomoc
w prowadzeniu nauki. Tak zaczynał Riedlinger swoje
naukowa. Młodzi adepci malarstwa kopiowali wzory
pismo z 23 IV 1819 r.: „Mam honor przedstawić tym‑
roślinne i zwierzęce, uczyli się kompozycji i tech‑
czasowe potrzeby w moiem laboratorium, niektóre
niki. Dzisiaj, podziwiając poszczególne plansze Atlasu
narzędzia stolarskiej roboty i inne do Rzeźbiarstwa
roślin i zwierząt Hamiltona, obcujemy z dziełami
zastosowane”¹³.
sztuki, które nie tylko były świadkami dziejów Aka‑
W Archiwum UJ znajdziemy także najstarsze listy
studentów krakowskiej ASP, dokumenty personalne
demii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale nadal urzekają
swym pięknem.
profesorów, ich podania o pracę i życiorysy, różne
Józef Brodowski, Józef Peszka i Józef Riedlin‑
wykazy i zestawienia. Obcowanie z archiwaliami tego
ger przez pierwsze pięć lat istnienia Akademii
typu daje nam niepowtarzalną okazję, by poznać
Sztuk Pięknych w Krakowie stanowili grono peda‑
lepiej tamte czasy.
gogiczne. Do pierwszej zmiany doszło w 1822 r.,
Na czym polegała nauka? Na kopiowaniu. Bazując
kiedy to po zmarłym Riedlingerze katedrę rzeźby
na wzorcach ówczesnego nauczania akademickiego,
objął początkowo Jan Galli, a kilka miesięcy póź‑
Brodowski, Peszka i Riedlinger dużą wagę przykładali
niej na stałe zatrudniono wychowanka wiedeńskiej
do kopiowania dzieł sztuki wieków minionych. Mając
Akademii Sztuk Pięknych, Józefa Schmelzera. I taki
to na uwadze, nie ustawali w wysiłkach zmierzają‑
skład – Brodowski, Peszka i Schmelzer – utrzymał
cych do stworzenia galerii obrazów i zgromadzenia
się do początku lat 30. XIX w. Wówczas w Akademii
zestawu antyków. Studenci mieli kopiować i w ten
pojawili się nowi profesorowie, których przedstawię
sposób dojść do biegłości w pracy twórczej. Takie
w drugiej części tego artykułu.
57
Rok 1826 stanowi wyraźną
cezurę w historii Akademii Sztuk
Pięknych w okresie, w którym ist‑
niała ona w ramach Uniwersytetu
Jagiellońskiego (1818–1833).
58
Dużo już napisałem o pierwszych profesorach
na propozycję malarzy, a jako prawnik sprecyzował
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Niewiele
ich postulaty w konkretnych zapisach statutowych.
by jednak wskórali jako pedagodzy, gdyby nie stu‑
Jako drugi nadzór nad Akademią sprawował profesor
denci, którzy pod ich kierunkiem chcieli szkolić się
chirurgii Sebastian Girtler, który funkcję rektora Uni‑
w zakresie sztuk pięknych. Najbardziej oblegana była
wersytetu Jagiellońskiego pełnił w latach 1821–1823
pracownia Józefa Brodowskiego, w której – w pierw‑
i 1827–1831. Między dwiema kadencjami Girtlera,
szym roku funkcjonowania Akademii Sztuk Pięk‑
w latach 1823–1827, rektorem, a w zasadzie kura‑
nych – znalazło się 18 studentów. W tym samym cza‑
torem generalnym instytutów naukowych Wolnego
sie, czyli w 1818 r., Józef Peszka zgromadził w swej
Miasta Krakowa, był Józef Załuski. Z jego osobą wiąże
pracowni 7 osób. W roku 1819/1820 naukę rozpo‑
się pierwsza reforma Akademii Sztuk Pięknych. Napi‑
częło 57 studentów. W drugim roku akademickim
szę o tym więcej w dalszej części swoich rozważań.
nadal największym wzięciem cieszyła się pracownia
W latach 1818–1826 bezpośrednim zwierzchni‑
Brodowskiego, do której zapisało się 28 uczniów.
kiem profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑
U Peszki zameldowało się 18 młodych ludzi. 11 osób
kowie był dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwer‑
zjawiło się w pracowni rzeźby Józefa Riedlingera.
sytetu Jagiellońskiego, a w zasadzie jeden z dwóch
Może warto w tym miejscu przypomnieć, że uczęsz‑
dziekanów zarządzających tym Wydziałem – ten,
czać do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych mogli
który stał na czele Oddziału Literatury. Pierwszym
wówczas wyłącznie mężczyźni. Prawo studiowania
dziekanem Oddziału Literatury Wydziału Filozoficz‑
w Akademii kobiety uzyskały w roku 1918.
nego sprawującym pieczę nad Akademią był Julian
Na osobną uwagę zasługują rektorzy Uniwersy‑
Czermiński. Brał on formalną odpowiedzialność
tetu Jagiellońskiego z lat 1818–1833. Byli oni bowiem
za poczynania artystów w latach 1818–1820. Przez
najwyższymi przełożonymi profesorów Akademii
trzy kolejne lata, od 1821 do 1823 r., zwierzchnikiem
Sztuk Pięknych. Zestawienie rektorów z interesują‑
pedagogów z ASP był dziekan Hermann Schugt. Trze‑
cego nas okresu otwiera Walenty Litwiński, który
cim i ostatnim dziekanem, który sprawował władzę
godność rektora UJ piastował w latach 1814–1821.
zwierzchnią nad nauczającymi artystami, był Paweł
Ów profesor prawa karnego i postępowania sądo‑
Czajkowski (1824–1826).
wego był jednym z głównych autorów statutu uni‑
Strukturę organizacyjną Oddziału Literatury
wersyteckiego z 1818 r. Jeżeli więc uważamy Józefa
Wydziału Filozoficznego oraz urządzenie pozosta‑
Brodowskiego i Józefa Peszkę za inicjatorów powsta‑
łych wydziałów, oddziałów i instytutów Uniwersytetu
nia krakowskiej ASP, to winniśmy pamiętać również
Jagiellońskiego, w tym Akademii Sztuk Pięknych,
o Walentym Litwińskim, który jako rektor Uniwer‑
odzwierciedla Index Lectionum in Universitate Studio‑
sytetu Jagiellońskiego odpowiedział pozytywnie
rum Jagellonica. Jest to źródło o kapitalnym znaczeniu
Wiadomości asp /68
↑ Podpisy
dla rekonstruowania zmian personalnych zachodzą‑
(1818–1833). Od 1826 r. Akademia nie była już pod‑
Józefa Brodowskiego
cych w poszczególnych latach.
porządkowana bezpośrednio dziekanowi Oddziału
Józefa Peszki i Józefa Riedlingera
W 1826 r. doszło do zasadniczej zmiany w funk‑
Literatury Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu
cjonowaniu Akademii Sztuk Pięknych w ramach Uni‑
Jagiellońskiego, ale stała się samodzielną jednostką
wersytetu Jagiellońskiego. Na skutek reskryptu kura‑
funkcjonującą na prawach wydziału, na czele któ‑
tora instytutów naukowych Wolnego Miasta Krakowa
rej niebawem stanął wybierany z grona artystów
Józefa Załuskiego z 3 XI 1826 r. krakowska uczelnia
dyrektor.
artystyczna została wyłączona z Oddziału Literatury
Lata 1826–1833 były czasem dynamicznego roz‑
Wydziału Filozoficznego i została poddana bezpośred‑
woju Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Cechują
nio rektorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego.
się one rozmachem w podejmowaniu inicjatyw
Część pierwsza dziejów Akademii na Uniwer‑
zmierzających do podniesienia poziomu nauczania
sytecie zamyka się w latach 1818–1826. Okres ten
i poszerzenia oferty edukacyjnej. Ale o tym szerzej
otwiera wydanie statutu Uniwersytetu Jagielloń‑
napiszę w części drugiej.
skiego w 1818 r., w którym to dokumencie formalnie
zatwierdzono powstanie w ramach UJ nowego insty‑
tutu, czyli Akademii Sztuk Pięknych. Ustanowiono
wówczas posady profesorów rysunku i malarstwa
oraz rzeźby, a także określono podstawowe warunki
organizacyjne nowego instytutu. Był to czas pracy
organizacyjnej, kiedy to dużo energii nauczających
artystów szło na wyjednanie u władz Uniwersytetu
PRZYPISY
1. Dyplom założenia uniwersytetu w Krakowie w 1364 r., [w:] Wiek
stosownych warunków lokalowych oraz odpowied‑
V–XV w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami
nich pomocy naukowych do pracy pedagogicznej.
metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów,
Znaczenia działań Józefa Brodowskiego i Józefa
Peszki, którzy jako pierwsi podjęli wysiłek organizacji
i urządzenia Akademii, nie sposób przecenić. Duże
zasługi na polu organizacji nowej uczelni położyli
także pierwsi profesorowie rzeźby: Józef Riedlinger
i Józef Schmelzer.
Rok 1826 stanowi wyraźną cezurę w historii
Akademii Sztuk Pięknych w okresie, w którym ist‑
niała ona w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego
red. M. Sobańska‑Bondaruk, S.B. Lenard, Warszawa 1999,
s. 269.
2. J. Polanowska, Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich
i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.).
Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003, s. 39.
3. S. Opalińska, Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik sta‑
rego Krakowa, Kraków 2005, s. 11.
4 P. Błoński, Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4, z.
107, Wrocław 1980, s. 658.
5.–10. Statut Organiczny Uniwersytetu Krakowskiego, Kraków 1818,
s. 3, 13, 14, 15, 16–17, 26
11.–13. Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
59
Podróże artystyczne
↑ Kamienny blok spoczywający przy wejściu na widownię.
Skene dla
łowcy ruin
Aspendos – najlepiej na świecie
zachowany teatr antyczny w Azji
Mniejszej
Istnieje przekonanie, że zabytkowe pozostałości po dawnej Grecji i Cesarstwie Rzymskim znajdują się
przede wszystkim w samej Grecji i Italii, na północnym wybrzeżu Afryki, na wyspach Morza Śródziemnego
i na stałym lądzie od Hiszpanii po Palestynę. Tymczasem największą liczbą zabytków z czasów antycznych
może poszczycić się Azja Mniejsza – dzisiejsza Turcja, dawna Wielka Grecja, Cesarstwo Wschodnio‑Rzymskie,
Bizancjum. Na zachodzie Turcji, nad Morzem Egejskim, miłośników starożytności rzucają na kolana
Pergamon, Efez, Afrodyzja, Sardis, Paktol, Priene, Milet, Didyma, Nysa, Hierapolis, a na południu nad
Morzem Śródziemnym – Arycanda, Saklikent, Myra, Termessos, Limira, Ksantos, Olympos, Aspendos, Side,
żeby wymienić te słynniejsze. Bo to nie wszystko. Są i inne pomniejsze, położone z dala od głównych dróg,
do których dostać się można często tylko łazikiem lub na piechotę. Są ich dziesiątki. Najczęściej w postaci
ruin sprzed, plus minus, 2500 lat. Za wszystkimi stoi Wielka Historia.
Ur. w 1946 r. w Krakowie.
W latach 1967–1973 stu‑
diował na Wydziale Form
Przemysłowych ASP w Kra‑
kowie. Dyplom uzyskał
u doc. Antoniego Haski. Au‑
tor wielu filmów. Pracował
jako realizator obrazu tv,
był kierownikiem Pracowni
Filmowej w SCK UJ Rotunda,
redaktorem naczelnym
prywatnej telewizji Krater.
Obecnie pełni funkcję kie‑
rownika Działu Promocji
i Wydawnictw ASP. Zajmuje
się literaturą, fotografią,
filmem.
Jacek Dembosz
Aspendos. W Zielonym przewodniku Michelin. Turcja
Jeśli w jakimkolwiek miejscu tureckiego wybrzeża
do trzech) gwiazdkami, oznaczającymi wysoki sto‑
pomiędzy Alanyą na wschodzie a Troją na północ‑
pień atrakcyjności.
wyróżniono Aspendos dwiema (w skali od jednej
nym zachodzie wbić w mapę cyrkiel i zatoczyć paro‑
O mnogości stanowisk archeologicznych w Turcji
centymetrowy okrąg (jego wielkość uzależniona jest
może zaświadczyć m.in. liczba antycznych teatrów,
od skali mapy), niechybnie znajdą się w jego obrębie
zachowanych w lepszym lub gorszym stanie, któ‑
co najmniej trzy, cztery archeologiczne stanowiska
rych jest ponad 30. W pradawnych czasach teatry
godne uwagi.
stanowiły nieodzowny element życia każdej większej
W starożytności centralna część Anatolii była
społeczności. Dzisiaj, gdy wiele obiektów uległo kom‑
określana jako Pamfilia, kraina wszystkich plemion,
pletnej degradacji, okazuje się, że to one właśnie, ich
i uważa się, że była początkowo zamieszkiwana przez
marmurowe widownie i sceny, przetrwały czasy w lep‑
wędrujące ludy z Anatolii. Stała się ona zaludnio‑
szej kondycji. Jednym z nich jest teatr w Aspendos.
nym regionem, gdzie założono wiele wspaniałych
miast. Jednak żadne nie robiło takiego wrażenia jak
60
Wiadomości asp /68
→ Fragment widowni teatru
← Widownia i skene.
Widownia teatru o średnicy
ok. 100 m, przedzielona
poziomym przejściem, czyli
diazomą na część górną
i dolną.
Nad widownią wznosi się
arkada podparta kolum‑
nadą. Zachowało się 58
otworów, znajdujących się
w górnej części widowni.
Służyły one do montażu
masztów, na których roz‑
ciągano tzw. velarium czyli
płócienną osłonę, służącą
do ochrony widzów przed
słońcem.
→ Widok na teatr
z pobliskiego wzgórza.
Budynek skene, stojący
naprzeciwko widowni,
składa się z fasady oraz
podestu (nazywanego pro‑
skenion), na którym wystę‑
powali aktorzy. Wyjście
z budynku na podest moż‑
liwe było przez pięć bram,
z których najważniejsza,
środkowa, nosiła nazwę
porta regia, a cztery boczne
nazywane były portae
hospitales. Nad budynkiem
znajdowało się niegdyś sze‑
rokie na 8 m drewniane
zadaszenie.
← Ambulakr – korytarz
ze wspaniałym rzędem arkad.
62
Wiadomości asp /68
Miasto Aspendos oddalone jest od morza o 16 km.
teatru świata starożytnego. Teatr został zbudowany
Założyli je nad rzeką Eurymedon (obecnie Köprüçay)
w II w. n.e., za panowania rzymskiego cesarza Marka
wywodzący się z Argos Grecy, którym przewodził nie‑
Aureliusza (161–180 r. n.e.), w oparciu o projekt stwo‑
jaki Mopsos. Miało to miejsce około 1000 r. p.n.e.
rzony przez greckiego architekta Zenona (syna Teo‑
Co ważne, rzeka była żeglowna na całej swojej dłu‑
dora), urodzonego w Aspendos. Inskrypcje w języku
gości, od wybrzeża aż do Aspendos. Prawdopodobnie
greckim i po łacinie umieszczone nad wejściami po obu
wcześniej znajdowała się tam osada zamieszkana
stronach budynku skene precyzują, że dwóch braci –
przez ludność miejscową, ale dopiero od czasu przy‑
Curtius Crispinus i Curtius Auspicatus – zadedyko‑
bycia Greków nastąpił rozwój miasta.
wało teatr „bogom tej krainy oraz rodowi cesarskiemu”.
W Aspendos zachowały się ruiny antycznego mia‑
sta, ale dzisiaj słynie ono z najlepiej zachowanego
Inskrypcję można nadal zobaczyć na zewnątrz głównej
bramy, lecz obecnie jest tylko częściowo czytelna.
63
Wzniesiony przez Rzymian budynek posiada wiele
cech typowych dla teatrów greckich, z których wywo‑
dzi się półkolisty kształt widowni opartej o zbocze.
Rzymskim zamysłem architektonicznym było wspar‑
cie budowli na kolebkowo sklepionej podbudowie.
Cechą typowo rzymską był (i jest) efekt całkowitego
odcięcia widzów od świata zewnętrznego, poprzez
zasłonięcie widoku na okolicę budynkiem skene,
↑ Łuk bramy wschod‑
niej nad drogą prowadzącą
na teren agory, znajdu‑
jący się w połowie tej drogi.
fasada, która kojarzy się, jak dla mnie, z hiszpań‑
ską architekturą kolonialną w Ameryce Południowej.
Stanowiła stałą dekorację i kryła maszynerię sceny.
Przed tym łukiem aleja
Liczba miejsc: 20 tys. Widownię zwieńcza ambulakr –
poszerza się, tworząc nie‑
korytarz ze wspaniałym rzędem arkad. Wydarzenia
wielki plac. Wokół niego
rozmieszczone są podstawy,
na których w czasach świet‑
ności miasta stały posągi.
artystyczne odbywają się w tym teatrze po dziś dzień.
Ale to nie wszystko. Nie każdy odwiedzający teatr
zapuszcza się na ścieżkę prowadzącą na wzniesie‑
który zachował się w prawie nienaruszonym stanie.
nie do ruin starożytnego miasta. Aspendos było
Wymiary obiektu są imponujące: szerokość 100 m,
podzielone na dwa obszary: wyższy i niższy. Niż‑
głębokość 70 m. Na scenie wznosi się 50‑metrowa
sze miasto miało dostęp do rzeki. Mieścił się tam
64
Wiadomości asp /68
obszar handlowy i spedycyjny oraz prawdopodobnie
Do naszych czasów zacho‑
dzielnice mieszkalne. Z tej części miasta niewiele
wały się pozostałości
dotrwało do naszych czasów. Zachowały się tylko
ruiny imponującego rozmiarem, ale bardzo znisz‑
czonego stadionu. Potwierdzeniem bogactwa i zami‑
trzech bram prowadzą‑
cych na teren akropolu
w Aspendos.
został odnaleziony w 1971 r. nieopodal miasta. Dzięki
spławnej rzece Aspendos rozwinęło się jako ważne
centrum handlowe. Uważa się, że mieszkało i praco‑
wało tam blisko 20 tys. ludzi. Wokół rozciągały się
żyzne i uprawne tereny, kwitł handel solą, olejem,
łowania do sportów było wybicie przez Aspendos
wełną, zbożem. Eksportowano dużo ręcznie tkanych
monet, na których widniała jego pierwotna anato‑
dywanów, tkanin, mebli wykonywanych z drewna
lijska nazwa „Estfediiys” i wizerunek dwóch nagich
cytrynowego oraz wysoko cenionego wina. Być może
zapaśników, symbolu miasta. Te srebrne monety
najbardziej znanym towarem eksportowym były tam‑
były wysoko cenione na całym obszarze regionu
tejsze konie, które były tak sławne, że Aleksander
Morza Śródziemnego. Skarb ze 196 takimi monetami
Wielki nałożył na miasto podatek w wysokości 4 tys.
65
koni rocznie. Wszystko to sprawiało, że Aspendos
odgrywało dużą rolę w regionie i było jednym z naj‑
bogatszych miast.
Górne miasto (lub akropol) rozłożyło się ponad
60 m powyżej prawego brzegu rzeki, na spłaszczonym
szczycie wzgórza o powierzchni 20 ha. Do miasta oto‑
czonego murami prowadziły trzy bramy. Obszar akro‑
polu zawiera większość monumentalnych budynków
i obszarów publicznych, które w postaci ruin można
tam zobaczyć. Krocząc ścieżką pod górę, mijamy
na wzniesieniu po prawej resztki świątyni, nie wia‑
domo komu pisanej. Przez malowniczą wschodnią
bramę, pod kamiennym łukiem, wkraczamy na wła‑
→ Plan agory.
ściwy teren. To, co znajdujemy na płaskowyżu, przy‑
↓ Środkiem alei wiedzie
pomina scenografię rodem z filmu fantasy. Mijamy
kanał, którym odprowa‑
budynek bleuterionu, w głębi są resztki akweduktu.
dzano ścieki z akropolu.
66
Wiadomości asp /68
↓ Spacer wśród ruin akro‑
polu. Na drugim planie
pozostałości hali targowej.
Zanim go zbudowano, potrzeby miasta w zakresie
posłużyć za ilustrację do opowiadań Alana Edgara
wody były zaspakajane albo ze źródeł na wyżynach,
Poego. Widok z kolejnego wzniesienia na przyklejony
albo z cystern na akropolu mających kształt gruszki
do jego zbocza teatr nasuwa myśl, że przeniesiono go
i z pomocą dwóch wież ciśnień. Miejsce po agorze
skądinąd i sztucznie tam dostawiono. Osamotniony,
w centrum miasta oddziela od północy gigantyczny
nie pasuje on do rumowiska na wzgórzu. Może dla‑
mur wysokości 15 m i długości 35 m. To fasada nim‑
tego, że nie ma już dolnego miasta.
feum, monumentalnej fontanny. W paru miejscach
Jak większość innych miast w prowincji Pamfilia,
zachowały się jeszcze pozostałości fryzu w białym
Aspendos przeżywało swój złoty okres w II i III stule‑
marmurze. W zachodniej części znajdowały się kramy,
ciu n.e., pod kontrolą Rzymian, którzy przebudowali
we wschodniej stała ogromna bazylika świecka (z II w.
miasto i wzbogacili je o wiele wspaniałych budowli
n.e.), długa na 105 m, zakończona aneksem – kwa‑
publicznych. W okresie sprawowania przez nich wła‑
dratową wieżą o wysokości 15 m. W sumie całość
dzy w Aspendos wzniesiona została większość jego
nawiązuje klimatami do pozostałości po mrocznym
monumentalnych budynków, bazylika, fontanny
w dziejach okresie, po którym zachowały się mocne
i akwedukty. Pod koniec okresu rzymskiego, z koń‑
mury i fundamenty wsparte na łukowych podpo‑
cem VII w. n.e., miasto zaczęło stopniowo podupadać.
rach. Gdyby zakraść się tam w nocy miejsce mogłoby
Po upadku imperium Aspendos doświadczyło skutków
67
↑ Resztki stadionu z II w. n.e. Stadion ma kształt litery U, a jego
wymiary to 220 m długości i 30 m szerokości. W najlepszym stanie
jest sekcja północno‑wschodnia, w której można wypatrzyć frag‑
menty siedzisk oraz łuki, na których wspierała się cała budowla.
Szacuje się, że na widowni mogło zasiadać do 8 tys. widzów.
ogromnego trzęsienia ziemi, ucierpiało z powodu
głodu oraz grasujących na wybrzeżu piratów. Okres
schyłkowy trwał również w czasach bizantyjskich.
Do upadku przyczyniły się najazdy arabskie w VII i XI
w. n.e. W XIII w. miasto zdobyli Seldżukowie. Sułtan
Alaeddin Keykubat I nakazał przebudowę rzymskiego
teatru, który został ozdobiony kaflami oraz malowi‑
dłami geometrycznymi. Służył najpierw jako letnia
rezydencja sułtańska, a następnie jako karawanseraj.
W XIV w. Aspendos zostało włączone w obręb Impe‑
↑ Pozostałości hali targowej długiej na 70 m, składającej się z mniejszych pomieszczeń,
w których działały sklepy. Od frontu ozdabiała ją kolumnada, czyli stoa.
rium Osmańskiego i nastąpił jego schyłek.
Opustoszałe ruiny zapewniają zbłąkanemu wśród
nich przybyszowi okazję do cofnięcia się w przeszłość
i duchową ucztę. Aspendos taką strawę łowcom ruin
zapewnia.
68
Wiadomości asp /68
69
↓ Mur zachodniej części bazyliki.
↓ Wschodnia część bazyliki.
Fotografie: Jacek Dembosz
wypływała w czasach antycz‑
nych woda, doprowadzana
do budowli od tyłu systemem
rur. Wysokość wynosi 15 m,
a jej długość 32 m. Nad dol‑
nym rzędem nisz zachowały
się fragmenty bogato zdobio‑
nego belkowania. Niegdyś
fasada była zdobiona kolum‑
nadą w porządku jońskim.
70
Wiadomości asp /68
↑ Nimfeum. Jedynym zacho‑
Nimfeum zbudowano
wanym fragmentem nim‑
w II lub III w. n.e.
feum, czyli fontanny, jest wspa‑
Wszystkie struktury na tym
niała fasada, która przypomina
terenie pochodzą z okresu
podobny obiekt w Side. Fasada
rzymskiego. Znaleziska
jest dwupoziomowa, a na każ‑
pochodzące z Aspendos
dej kondygnacji znajduje się
wystawione są w Muzeum
pięć nisz. Środkową niszą
Archeologicznym w Antalyi.
↑ Rzut agory w Side.
Side –
wskrzeszanie ruin
↑ Side. Odrestaurowana
Niedaleko Aspendos, nad samym morzem, znaj‑
korynckim. Całkowita wysokość struktury wynosi
świątynia Tyche.
dują się ruiny innego słynnego antycznego miejsca.
15 m. Przy pracach budowlanych wykorzystano ory‑
To Side. Na fotografii z lotu ptaka widać teatr i agorę,
ginalne materiały, zgromadzone podczas wykopalisk
dawne administracyjne i handlowe serce miasta. Bok
archeologicznych. Koszt prac wyniósł prawie 1 mln
tego kwadratowego placu wynosi 100 m. Leżą na nim
lir tureckich, które pochodziły z darowizn przekaza‑
starannie poukładane bloki kamienne. Na zdjęciu
nych przez Stowarzyszenie Historycznych Miast oraz
poniżej zaznaczono miejsce, niewielki kamienny krąg,
przez tureckiego przedsiębiorcę İnana Kıraça. Efekty
gdzie dawniej znajdowała się mała, urokliwa świąty‑
rekonstrukcji można podziwiać od 17 V 2013 r. Łowcy
nia Tyche, greckiej bogini ślepego losu, utożsamianej
ruin nie mają nic przeciw takim konserwatorskim
w Rzymie z Fortuną. Do niedawna budowla była całko‑
działaniom.
wicie zrujnowana, ale w 2012 r. podjęto decyzję o jej
odbudowaniu. Identyfikację świątyni przeprowadził
kierownik misji archeologicznej, profesor Arif Müfid
Mansel, który pracował na terenie miasta w latach
1947–1966. Jego wnioskowanie co do przeznaczenia
budowli na agorze opierało się na wizerunku świątyni
Tyche przedstawionym na monetach z miasta. Świą‑
tynia Tyche została wzniesiona, podobnie jak i agora,
w II w. n.e. Z architektonicznego punktu widzenia
jest to tzw. tolos, czyli budowla składająca się z okrą‑
głego naosu otoczonego kolumnadą. Świątynia stoi
→ Na zdjęciu zaznaczono
w czerwonym kółku miejsce
usytuowania ruin
świątyni Tyche.
na owalnej platformie, a do jej wnętrza prowadzi 9
stopni. Otacza ją kolumnada, która oryginalnie skła‑
dała się z dwunastu kolumn o kapitelach w porządku
71
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Fotografie
z najpiękniejszych
zakątków Europy
Wystawa prof. Piotra Sztompki
w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego
→ Piotr Sztompka Migawki z kolorowego świata
→ Collegium Maius, Uniwersytet Jagielloński
→ 29 IX – 19 X 2014
Profesor Piotr Sztompka jest wybitnym socjolo‑
Było ich około 100, wykonanych w latach 2008–2013.
giem o renomie i sławie międzynarodowej. Mie‑
Całość stanowiły motywy z sześciu krajów południa
liśmy okazję wysłuchać jego wykładów podczas
Europy: z Portugalii, Hiszpanii, Francji, Malty, Włoch
inauguracji 195. roku akademickiego (2013/2014)
i Chorwacji. Autor, wnikliwy i pracowity obserwator
w ASP w Krakowie oraz podczas inauguracji bie‑
oraz intelektualista i badacz procesów społecznych,
żącego roku akademickiego (2014/2015) w Akade‑
który w swoich rozważaniach stricte naukowych
mii Muzycznej w Krakowie. W przypadku naszej
podejmuje nie tylko problemy percepcji, widzenia
uczelni rzecz dotyczyła zagadnień komunikacji
oraz komunikowania się poprzez obrazy, od dawna
międzyludzkiej poprzez obrazy fotograficzne,
sam próbuje fotografować i przekazywać widzom
a w przypadku uczelni muzycznej była to roz‑
(również słuchaczom swoich wykładów) to, czego
prawa O potrzebie szacunku w życiu społecznym.
w nijaki sposób nie można tak sugestywnie i per‑
Z obydwoma wykładami czytelnicy „Wiadomości
fekcyjnie zrobić (wykreować, przedstawić, pokazać)
ASP” mogą się zapoznać – publikowaliśmy w zeszłym
przy pomocy słów. Słowa, co prawda, w podatnej i lot‑
roku wykład inauguracyjny wygłoszony dla nas,
nej wyobraźni wywołują jak najbardziej efektowne
artystów sztuk pięknych, a wykład dla Akademii
obrazy, ale niestety nie są to takie konkretne obrazy,
Muzycznej publikujemy w tym numerze.
widziane w bezpośredniej relacji „własnymi oczami”,
zmaterializowane i utrwalone cudownym, cyfrowym,
niezwykle precyzyjnym urządzeniem, jakim jest
Stanisław Tabisz
współczesny aparat fotograficzny. A zatem trzeba
dodać, że obraz wyobrażeniowy, wywołany i widziany
72
Kiedy dowiedziałem się o wystawie fotografii
wyłącznie w świadomości, a nie w naocznym rozumie‑
prof. Piotra Sztompki, natychmiast, jeszcze przed
niu tej z gruntu „wizualnej” relacji, nie obiektywizuje
wernisażem, pobiegłem na ul. Jagiellońską 15 i zsze‑
się jako komunikat i nośnik przekazu. Jest to możliwe
dłem do piwnic, w których wyeksponowane zostały
dopiero w formie zrealizowanej twórczym tchnieniem
dość dużych rozmiarów fotografie słynnego socjologa.
(procesem) i utrwalonej materialnie…
Wiadomości asp /68
73
↓ Piotr Sztompka Lizbona 2012
↗ Piotr Sztompka
Florencja
2013
74
Fotografować – to jednak nie to samo, co snuć
Fotografie z najpiękniejszych zakątków Europy
refleksje o komunikacji wizualnej w aspektach
prof. Piotra Sztompki – z lapidarnymi autokomen‑
socjologicznych, chociaż w interpretacji i odbiorze
tarzami dotyczącymi państw, miast, urokliwych
można dojść do tych samych wrażeń, spostrzeżeń
miejsc – często pokazują architekturę wkompono‑
i wniosków. Moja pierwsza refleksja z wystawy Pio‑
waną w naturalne otoczenie gór, morza, pogodnego
tra Sztompki zarysowała się błyskawicznie w głowie,
nieba. Mój Boże! Chorwacka Dalmacja: Trogir, Zadar,
tak że musiałem ją na miejscu zapisać na skrawku
Szybenik, na północy tego małego kraju Plitvička
gazety, a wyklarowała się mniej więcej tak: wszystko,
Jezera, bliżej Włoch półwysep Istria z miasteczkami
co na świecie wielkie, piękne i genialne, zaczyna się
Pula, Rovinj, Poreč. A tam, gdzie często odpoczy‑
od umiejętności postrzegania, otwartego widzenia.
wam: archipelag wysp Kornaty widziany z plaży Sla‑
Dlatego znakomity socjolog czy artysta powinien
nica na wyspie Murter… Znam bardzo dobrze całe
wykazywać tę samą bystrość oka, przenikliwą spo‑
wybrzeże Chorwacji…
strzegawczość połączoną z intelektualnymi walorami
W tym roku, na przełomie sierpnia i września,
uświadamiania sobie tego, co widzi! Reszta przyjdzie
zajrzałem także do Czarnogóry! Fotografie prof. Piotra
sama za tym chłonnym, czasami pożądliwym i zadzi‑
Sztompki odświeżyły we mnie wakacyjne wspomnie‑
wiającym darem odbierania, poznawania i smako‑
nia, spacery wąskimi uliczkami Trogiru, promenadę
wania obrazu świata oraz ludzi! Zatem otwierajmy
i Pałac Dioklecjana w Splicie, stare mury Dubrow‑
oczy szeroko, budźmy z letargu nudy i lenistwa swój
nika, krystalicznie czystą wodę Adriatyku w zatokach
umysł, aby popatrzeć na świat z tą nieodzowną pokorą
i pomiędzy wyspami… Ale zobaczyłem też na tej
skupienia i medytacji, dostrzegając jego urodę, grozę
wystawie migawki z kolorowych miejsc, w których
i naturalne piękno, jak i brzydotę, zauważając szla‑
jeszcze nie byłem, a które swym urokiem i słonecznym
chetne formy rozkwitu i dramatyczną destrukcję
widokiem zapraszają do wakacyjnej podróży… O Boże!
rozpadu…
Świat może być i naprawdę jest piękny!
Wiadomości asp /68
↗ Piotr Sztompka
Malta
Xatt Juan Azopardo
2013
Już od ponad roku należę do rozbudzonych inte‑
tak: „Kiedy piszę te słowa latem 2014 roku, atakują
lektualnie czytelników książek prof. Piotra Sztompki,
nas z przestrzeni medialnej zdjęcia czarne i bardzo
jednakże dla mnie równie ciekawe okazały się jego
czarne: ukraińskie pola usłane ofiarami zestrzelonego
inne, czynne zainteresowania, fantastycznie uzu‑
malezyjskiego samolotu, ruiny Gazy po izraelskich
pełniające przecież ściśle naukowe relacje i obszary,
nalotach, zmarli po epidemii eboli w Afryce, roczni‑
które tak ujmująco i klarownie porządkuje w swoich
cowe okopy I wojny światowej i gruzy powstania war‑
pracach i opracowaniach naukowych słynny profesor
szawskiego. Była, jest i będzie pokazywać się w róż‑
Uniwersytetu Jagiellońskiego, również wykładowca
nych grymasach ta straszna twarz naszego ludzkiego
wielu innych, europejskich i amerykańskich wyższych
świata. Zdominowała ona fotografię profesjonalną.
uczelni. W pasji fotograficznej prof. Piotra Sztompki
Wyraża się to najpełniej na wystawach World Press
wcale nie musi być niczego nadzwyczajnego. W dzi‑
Photo, gdzie prawie każde zdjęcie spływa krwią, a pra‑
siejszym świecie wszyscy niemalże fotografują, ale
wie każdy fotografowany człowiek – to karzeł, kaleka,
opatrzone komentarzem rozdziały wystawy poświę‑
nędzarz ginący z głodu lub narkoman umierający
cone poszczególnym krajom oraz autorski komentarz
na AIDS. Pamiętam jedno zdjęcie, na którym radośni,
prof. Piotra Sztompki w katalogu wystawy zaprzeczają
uśmiechnięci chłopcy grali w piłkę gdzieś w Afryce,
sztampowej i rutynowej przypadkowości aparatu
ale zakwalifikowało się na wystawę, bo każdy z nich
cyfrowego w rękach wybitnego socjologa. Podró‑
miał protezę po minach przeciwpiechotnych. Ja nie
żujący po Europie z ciekawością poznawczą i natu‑
jestem fotografem profesjonalnym, a tylko fotografu‑
ralnym zachwytem doskonale wiedzą i podzielają
jącym obserwatorem świata i dlatego nie obowiązuje
to zasadnicze spostrzeżenie, które poniżej zacytuję,
mnie ta moda tematyczna i stylistyczna. Bo świat nie
a dotyczyć ono może także sztuki współczesnej. Swoje
jest tylko straszny i ponury. Podnoszę aparat do oka,
wprowadzenie do katalogu wystawy, zatytułowane
gdy widzę tę drugą twarz świata – świat piękny, rado‑
Mój kolorowy świat, prof. Piotr Sztompka rozpoczyna
sny, kolorowy”.
75
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Pamięć
o Fundamentals
XIV Biennale Architektury
w Wenecji
XIV Biennale Architektury w Wenecji dobiegło
końca. Oto kilka punktów, które warto z niego zapa‑
miętać. Fundamentals, czyli trzy odsłony XIV Bien‑
nale Architektury w Wenecji, były spójnym dziełem
Rema Koolhaasa.
1
Pierwsze miejsce wśród ekspozycji narodowych
Patrycja Ochman‑Tarka, Joanna Łapińska
zajął pawilon Korei. Crow’s Eye View: The Korean
Peninsula przekazywało dwie drogi, którymi podą‑
76
Po raz pierwszy w historii wystawy kurator miał
żało społeczeństwo koreańskie po wojnie w latach
tak silny wpływ na całość ekspozycji. Osiągnął
50. Drugie miejsce otrzymał pawilon Chile. Monolith
to w dwójnasób: poprzez wyznaczenie tematu, który
Controversies ukazywał kontrast pomiędzy zimną,
ograniczył zakres zagadnień prezentowanych przez
nieprzyjazną ścianą z wielkiej płyty – symbolem
pawilony narodowe do wydarzeń z ostatniego wieku
architektury lat 70., a tym, co się działo wewnątrz
(Absorbing Modernity 1914–2014); oraz poprzez nie‑
bloków, czyli kolorowym kiczem „oswajającym” prze‑
dopuszczenie innych architektów do wystawy – tak
strzeń mieszkalną. Na przeciwieństwach oparte były
że obraz współczesnych działań architektonicznych
także wystawy Wielkiej Brytanii i Niemiec. Pierwsza –
na świecie został zastąpiony przez przestrzenne vade‑
A Clockwork Jerusalem to odwołanie jednocześnie
mecum części budowlanych (Elements) i prezentację
do świata Mechanicznej pomarańczy i uwielbienia
dotyczącą kultury Włoch, włączającą inne oddziały
dla angielskiej wsi. Druga – Bungalow Germania była
Biennale (Monditalia). Wystawę Elements dopełniały
rekonstrukcją bungalowu kanclerza Republiki Fede‑
ponadto pawilony USA, Japonii i Rosji. Pierwszy –
ralnej Niemiec, zbudowanego na przełomie lat 60.
OFFICE US prezentował współczesny model biurowca,
i 70., wpisaną w „faszystowski” pawilon Niemiec.
arcydzieło kultury amerykańskiej; drugi – In the Real
Wystawa Polski także była rekonstrukcją budowli
World odkrywał kulisy pracy architekta; trzeci – Fair
zapewniającej odpoczynek ważnej osoby w pań‑
Enough: Russia’s Past Our Present skupiał różne typy
stwie – baldachimu znad wejścia do krypty mar‑
działań architektonicznych.
szałka Józefa Piłsudskiego na Wawelu. Impossible
Wiadomości asp /68
Fotografie Jan Gajewski
2
1. Vedemecum części
Objects to odrealniona replika, która dzięki pomi‑
budowlanych – Elements
nięciu oryginalnej kolorystyki przenosiła zwiedza‑
2. Pawilon rosyjski –
jących w przeszłość, do świata czarno‑białej fotogra‑
Fair Enough: Russia’s Past
fii; świata niemożliwego, w którym potężna płyta
Our Present
sklepienia unosiła się nad kolumnami pierwotnie
3. Pawilon Chile –
ją podtrzymującymi, nie dotykając ich. Autorami
Monolith Controversies
tej instalacji byli Jakub Woynarowski i członkowie
Instytutu Architektury. Jednym z nich jest dr Michał
Wiśniewski, który podczas inauguracji roku aka‑
demickiego 2014/2015 na Wydziale Architektury
Wnętrz wygłosił wykład pt. Architektura jako zapis
pamięci. Zawarł w nim powyższe oraz inne informacje
dotyczące tegorocznego Biennale w Wenecji. Wykład
był wprowadzeniem do wydziałowego wyjazdu dydak‑
tyczno‑naukowego na XIV Biennale Architektury
w Wenecji odbywającego się w październiku 2014 r.
W wyjeździe uczestniczyli studenci WAW wraz z peda‑
gogami, aby móc uzupełnić warsztat pracy i przede
wszystkim – być na bieżąco z istotnymi wydarzeniami
kształtującymi architektów wnętrz – projektantów
3
przestrzeni i miejsc.
77
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Kafka
– oswajanie obcego
Projekt z założenia jest przedsięwzięciem
artystyczno‑edukacyjno‑badawczym, non profit.
Projekt „Kafka – oswajanie obcego” to kolejne,
i poruszających obrazów, bliskich i czytelnych dla
monumentalne przedsięwzięcie autorskie, będące
tych, którzy obdarzeni podobną wrażliwością zachwy‑
próbą połączenia w jednym organizmie artystycz‑
cają się fenomenem życia i przerażają nim.
nym przedmiotów sztuki realizowanych w różnych
Jednocześnie Kafka ucieleśnia człowieka wyobco‑
dyscyplinach artystycznych, związanych wspólnym
wanego, nieprzystającego do czasu, w którym przy‑
tematem. Jest nim zagadnienie wyobcowania –
szło mu żyć, do środowiska, do kultury… funkcjonu‑
z wyboru lub przymusu; nieprzystosowalności,
jącego „ponad” i „pomiędzy”; a mimo to dzieło Kafki
izolacji – i próba jego przezwyciężenia, pokonania.
jest zrozumiałe przez osoby z najbardziej odległych
obszarów kulturowych, z różnych grup wiekowych,
bo wszystkich dotykają podobne lęki, dopadają bliź‑
Zbigniew Bajek
niacze demony. Jesteśmy wielką rodziną kafkowską.
Projekt „ Kafka – oswajanie obcego” jest konty‑
Ur. w 1958 r. w Bojanowie.
Ukończył ASP w Krakowie.
Dyplom obronił na Wy‑
dziale Malarstwa w 1984.
Od 1983 zatrudniony
na macierzystej uczelni,
obecnie na stanowisku pro‑
fesora zwyczajnego.
Na Wydziale Malarstwa ASP
w Krakowie kieruje Katedrą
Interdyscyplinarną oraz
prowadzi i pracownię inter‑
dyscyplinarną, pracownię
struktur wizualnych.
78
W roku 2014 mija 90. rocznica śmierci Franza Kafki,
nuacją wcześniejszego, zatytułowanego „Oswajanie
artysty wizjonera, którego wpływ na sztukę – nie tylko
obcego”, który zacząłem realizować w ramach między‑
literaturę – jest nie do przecenienia. To wciąż żywe
narodowego projektu „Przedmieścia” na peryferiach
źródło inspiracji, czego przykładem są ciągle na nowo
Ostrawy, Wiednia i Krakowa, m.in. z udziałem dzieci.
adaptowane – na deskach największych scen teatral‑
Wizerunek „obcego” konfrontowałem z różnymi
nych z jednej strony, z drugiej strony w teatrach ama‑
obiektami i przestrzeniami, także ludźmi. Wykorzy‑
torskich i szkolnych – jego powieści, opowiadania,
stywałem go w sesjach zdjęciowych i filmowych,
nowele, a nawet miniatury; dzieło Kafki inspiruje
podsuwałem osobom z różnych grup zawodowych
ludzi filmu, literatów, twórców z obszaru sztuk wizu‑
z prośbą, by „oswajały” go za pomocą narzędzi i mate‑
alnych. Przykładem jest także moja sztuka, dla której
riałów z arsenału współczesnego artysty.
bodźców szukam m.in. w najprostszych formach lite‑
W najnowszym projekcie wykorzystuję także słowo:
rackich Kafki – aforyzmach. Fascynuje mnie nie tylko
genialne, krótkie formy językowe z dzieła praskiego pisa‑
jego głęboka znajomość ludzkiej psychiki, nieogra‑
rza – aforyzmy, cytaty z nowel, opowiadań, powieści,
niczona wyobraźnia, ale przede wszystkim forma –
pojedyncze zwroty czy wyrazy, „tatuując” nimi za pomocą
prosta, wręcz oschła i… plastyczność jego wizji.
farb, narzędzi rysunkowych, rzutnika multimedialnego
Świat pisarza to nieprzebrany zbiór wstrząsających
miejsca, przedmioty, siebie i innych.
Wiadomości asp /68
Fot. Zbigniew Bajek
Fot. Izabela Biela
W ramach projektu powstają cykle fotografii i wydru‑
Kolonia karna
ków wielkoformatowych, instalacje i projekcje wideo;
Stygmatyzowanie skóry słowem lub obrazem znały
odbywają się również działania parateatralne z udzia‑
i praktykowały kultury odległe w czasie i przestrzeni;
łem zaproszonych i przypadkowych osób.
i nie chodzi tylko o rysunek wykuwany namoczoną
Niezwykle przejmująco na słowa Kafki reagują
dzieci, które często – nie rozumiejąc ich wprost –
ulegają ich magii, ich brzmieniu i rytmowi.
80
w barwniku zaostrzoną igłą – ciało nacinano, wypa‑
lano na nim i w nim ornamenty i znaki.
Piętnowanie ciała – tatuaż jest jedną z najczęst‑
Co szczególne, na rzecz projektu realizowany
szych praktyk stosowanych przez osadzonych w wię‑
jest, przy udziale profesjonalistów (RGB film: Łukasz
zieniach. Ale i inne grupy społeczne sięgają po ten
Majewski – operator, montażysta, Sławomir Biela –
rodzaj znakowania własnego lub czyjegoś ciała (tak
dźwiękowiec), autorski, kilkuczęściowy film, w któ‑
np. oznaczano więźniów obozów koncentracyjnych
rym odwołuję się do wyjątkowych z mojego punktu
podczas II wojny światowej).
widzenia dzieł Franza Kafki; przez ich pryzmat patrzę
W Koloni karnej Kafki w imieniu prawa tatuuje
na najważniejsze wydarzenia, ludzi, miejsca i przed‑
się nagie ciało skazańca, wycinając w nim sekwen‑
mioty z własnego życia. Przedsięwzięciu towarzyszy
cję wyroku; co szczególne, zabieg ów rozpisany jest
komponowana na tę okoliczność muzyka (Mateusz
w czasie, by skazany powoli ją poznawał. Czytanie
Bednarz). Utwory muzyczne dopełniają film, współ‑
słów wyroku przez skórę własnego ciała… słowo staje
budują go, ale także funkcjonują jako dzieła auto‑
się karą; jest bólem i śmiercią.
nomiczne; składa się na nie muzyka elektroniczna
Historia zna sytuacje, kiedy słowa zabijały –
w połączeniu z analogową, graną na żywo, głos woka‑
słowa wypowiedziane w nieodpowiednim czasie, przy
listki i… słowa Kafki.
nieodpowiednich osobach.
W projekcie „Kafka – oswajanie obcego” wykorzy‑
Słowa Kafki często brzmią jak wyrok, są ostre
stano fragmenty dzieł Franza Kafki w tłumaczeniu
i bolesne, są prawdziwe do bólu… a jednocześnie
Romana Karsta, Juliusza Kydryńskiego, Krzysztofa
potrafią być przewrotne, czasami zabawne. Ujaw‑
Radziwiłła, Jana Wertera.
niają oczywiste prawdy, ale są też takie, których
Wiadomości asp /68
Fot. Izabela Biela
przesłanie – nawet dla wtajemniczonych i rozkocha‑
odgrodzeni od świata religią i kulturą, zwyczajami,
nych w nich ludzi – nie jest dostępne.
wyglądem.
Prostota słów Kafki jest jak cios noża lub jak
Kafka pożegnał się ze światem w chwili, gdy Adolf
czułe muśnięcie. Kontakt ze słowem Kafki – ze sztuką
Hitler (także Austriak) pracował nad pierwszą częścią
Kafki – pozostawia trwały ślad, którego nie trawi czas.
Mein Kampf, wydaną rok po śmierci pisarza, nie doświad‑
Sztuka stygmatyzuje nieusuwalnym piętnem historię.
czył więc losu milionów swoich współbraci zadręczanych
na terenach zajętych przez nazistów. Takiej śmierci –
Obcy
niezrozumiałej, bezsensownej, okrutnej niczym śmierć
Figura obcego pojawiła się w mojej twórczości, gdy
bohatera Procesu – nie uniknęły jego siostry.
rozmyślałem nad zagadnieniem peryferii, przed‑
Co ciekawe, w zestawieniu 100 najważniejszych
mieść. To wówczas odwołałem się do doświadcze‑
książek XX w. tygodnika „Le Monde” na pierwszym
nia spotkania z obcym – z obcym ukrytym w mojej
miejscu znajduje się Obcy Alberta Camusa, a na trze‑
skórze – gdy na potrzeby filmu Lista Schindlera Ste‑
cim Proces Franza Kafki.
vena Spielberga, w którym statystowałem, musiałem
pozbyć się włosów i zarostu twarzy.
Twarz obcego
Tego, którego zobaczyłem w lustrze, w żaden spo‑
Podstawowym elementem wykorzystywanym prawie
sób nie utożsamiałem ze sobą. Na planie filmu Spiel‑
we wszystkich „operacjach plastycznych” w obrę‑
berga byłem jedną z tysięcy bezimiennych osób ska‑
bie projektu „Kafka – oswajanie obcego” jest rysu‑
zanych na śmierć: Żydem z piętnem wyroku, przed
nek twarzy… obcego, „człowieka bez właściwości”,
którym nie chroniło nic.
mężczyzny, którego trudno zidentyfikować kultu‑
W wielu utworach Kafki bohater nie ma wpływu
rowo, społecznie. Autorem rysunku jest absolwent
na swój los – często tragiczny. W innych nie jest w sta‑
Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie, Tymoteusz
nie nawiązać dialogu ze środowiskiem, na które jest
Chliszcz. Rysunek powstał „na zamówienie” autora
skazany lub które sam wybiera. Jest obcy. Syndromem
projektu. Jego istotę stanowi fotograficzna dokład‑
obcego naznaczeni są Żydzi żyjący w diasporach,
ność, przy jednoczesnym podkreśleniu „ręcznej
81
Fot. Zbigniew Bajek
roboty”. Kontaktujący się z portretem doznaje szcze‑
obozowych, po willi komendanta Amona Götha,
gólnego wstrząsu – obiektywny wizerunek, beze‑
ale na zarośniętej trawą ścieżce wciąż widoczne są
mocjonalny przedmiot wyglądający jak fotografia
hebrajskie napisy, czytelne, swojsko brzmiące imiona
reklamowa okazuje się znakomitym studium rysun‑
i nazwiska, wiele mówiące znaki i symbole. Idący
kowym, owocem wielogodzinnego trudu utalentowa‑
na spacer ludzie stąpają, być może większość z nich
nego artysty, utrwalonym w rytmie tysiąca kresek;
bez świadomości, po resztkach pamięci… To bez
przypominający dawne sztychy, staloryty. Co szcze‑
znaczenia, że to rekwizyty filmowe, fragmenty
gólne, nie istnieje fizycznie, jako że został zrealizo‑
scenografii.
wany za pomocą tabletu; przy swojej konkretności
jest bytem wirtualnym.
pamięć o całych narodach.
Chodzenie po macewach
Przemiana
Zamach na człowieka jest skuteczny wówczas, kiedy
Jednym z często stawianych przez nas samych pytań
zabije się pamięć o nim, zadepcze ją. Hitlerowcy bru‑
jest pytanie o własną tożsamość i sens swojego bycia.
kowali ulice macewami – kamieniami pamięci, jej
Kim jestem? Jaki jestem? Po co jestem?… Gdy sta‑
strażnikami.
jemy przed wyzwaniem odpowiedzi na nie, jeste‑
20 lat temu w przebraniu z żółtą gwiazdą
śmy bezradni… nie tyle wobec innych – tu radzimy
na ramieniu maszerowałem w szeregu podobnych
sobie, przybierając różne pozy, miny, prężąc muskuły
osób po wyłożonej macewami drodze na plac apelowy
i szczerząc kły – co wobec siebie.
obozu koncentracyjnego zlokalizowanego w kamie‑
Zdarzają się chwile, kiedy patrząc w lustro, spo‑
niołomie Liban w krakowskim Podgórzu (odnalazłem
strzegamy, że my to nie my – nie utożsamiamy się
siebie w jednej ze scen filmu Lista Schindlera właśnie
z odbitym w szklanej tafli; nie rozpoznajemy swojego
z tego miejsca). To wstrząsające doświadczenie – jak
wizerunku, nie godzimy się na swoją sylwetkę, nie
deptanie ludzkiego ciała, ludzkich ciał.
przyznajemy się do własnych zachowań. Jesteśmy
Nie byłem tam aż do teraz. W zarośniętym
krzakami wyrobisku nie ma śladu po barakach
82
W historii – tej mierzonej wiekami – zadeptano
Wiadomości asp /68
zdumieni, ale tym bardziej zaczynamy rozumieć, że
inni widzą insekta, gada, tchórza.
Fot. Zbigniew Bajek
Co nas zmienia: wiek? historia? drugi człowiek?
emocje? – wszystko po trosze, to oczywiste.
Stojąc na brzegu, patrzę nie tyle przed siebie, ile
wstecz. Zaczynam dostrzegać wagę tego, co się zda‑
…zdarzają się takie przeobrażenia, które daleko
rzyło: piękno tego, co widziałem – nawet wówczas,
poza wspomnianą oczywistość wykraczają – myślę
gdy tonęło w morzu ognia – mądrość i okrucieństwo
o katastrofach, które łamią życie, obracają w niwecz
słów, jaskrawość i szorstkość obrazów, dźwięków…
wszystko to, co do danej chwili funkcjonowało niczym
wyjątkowość ludzkich gestów. Warto dojść do takiego
świetnie naoliwiony mechanizm, perpetuum mobile;
punktu, od którego nie ma już powrotu; ale który
katastrofie, jak wybuch wulkanu, po której nie spo‑
można osiągnąć.
sób zmyć pyłu i dogrzebać się do własnej twarzy, nie
Dopiero teraz oswajam te miejsca; są, jeżeli
sposób odzyskać własnego ciała i własnej tożsamości.
nawet nie przyjazne, to zrozumiałe. Wracam do nich
Rozpada się rodzina, dzieci nie pamiętają… „Co cię
na chwilę, ale widzę o wiele więcej niż wówczas, gdy
nie zabije, to cię wzmocni” – być może.
byłem nimi opisany, opleciony, gdy byłem ich częścią.
Misterium przejścia
ku… namiotowi‑domowi‑świątyni, ku światłu, ku osta‑
Jak każdy nomada, idę…
tecznemu rozstrzygnięciu, ku de profundis. Zupełnie
Zupełnie różnie przemieszczamy się naszą drogą,
Dochodzę, pokonując łany traw i zaspy popiołu,
różny ta droga ma zasięg, różny stopień nachylenia
do kolejnego brzegu, kolejnej rzeki. Ani w jej spienio‑
gruntu. Jedno jest nieuniknione – ma koniec; zamyka
nym nurcie, ani w tafli lodu na jej powierzchni nie
się tym samym, chociaż nie te same dla każdego
widzę tego, co czeka po drugiej stronie.
rekwizyty wokół, nie te same słowa, wypowiadane
Kiedyś byłoby prościej – o ileż pytań byłoby
z nie tych samych ust. Na nic się zdaje mądrość odkry‑
mi lżej, mając na swych ramionach tylko ciężar
wana nagle, na nic przestrogi i na nic słowa nadziei.
krzyża. Nie pojawiłyby się, bo wcześniej odpo‑
Ale warto celebrować kroki, słuchać ich taktu. Warto
wiedź na nie znalazłbym w wyślinionym modli‑
zanurzać wargi w podawanym nam płynie; warto
tewniku babci. Często zastanawiałem się, czy tak
otwierać bok i warto pytać, czy na pewno wszystko
nie jest łatwiej. Ale nie sposób uciec od własnej
już za nami i… czy można odsunąć się jeszcze na bok
świadomości.
przed ciosem.
83
nic o nich nie wiemy – nie są napiętnowane nazwą,
ale mają swoje, precyzyjnie zdefiniowane parame‑
try: topografię, rysunek, walor, światłocień; swoje
zapachy, smaki. Dookreśla je kalendarz – pory roku,
pory dnia; dopowiadają żywioły: w Zamku ważny
jest śnieg, gdzie indziej piasek, ziemia, woda… Mało
w nich koloru – a może tylko ja tak je widzę: przez
szybę toczącego się pociągu okopconą sadzą.
Czy Katedra Świętego Wita w Pradze to miejsce spo‑
tkania Józefa K. z kapelanem? Gdzie zlokalizować drzwi
przed prawem? A kamieniołom Liban w Krakowie? –
to właściwe miejsce do egzekucji wieńczącej Proces?
W życiu każdego z nas są takie miejsca, które
Fot. Zbigniew Bajek
rozpoznajemy nie tyle po ich parametrach fizyczno‑
-geograficznych, ile po emocjach, jakie ewokują. Zda‑
Pasja
rza się, że odwiedzają nas, zaskakując niezapowie‑
Aforyzmy Kafki są kwintesencją jego twórczości,
dzianą obecnością. Widzimy je wówczas tak jak nigdy
przywołaniem najważniejszych słów, najcelniej‑
dotąd. Rozpoznajemy zupełnie na nowo, nasycając
szych myśli, najistotniejszych przesłań; wyrazem
treściami, których wcześniej nigdy nie umielibyśmy
wiary i zwątpienia, powagi i sarkazmu. Jest w nich
odczytać; znaczeniami, które zupełnie się z nimi nie
siła słowa i jego bezradność – chociażby wtedy, gdy
wiązały, a które teraz zdają się oczywiste. Dostrze‑
pojawia się pytanie o sens: życia, cierpienia, koniecz‑
gamy ich grozę – to nie one przynoszą niepokój,
ności ciągłej wędrówki, bycia nieustannie w drodze.
to my redefiniujemy je poprzez powszedniość naszych
Człowiek ciągle idzie, przemieszcza się, prze‑
lęków, dramatyzm przepowiedni. Dostrzegamy ich
suwa, walczy, pokonuje, zdobywa – ciągle nienasy‑
piękno – w tym przypadku więcej zależy od nich.
cony, łaknący, niespełniony. Rzadko zadowolony,
Nic nie jest dane na zawsze – powrót do, wydawa‑
nieczęsto szczęśliwy; kieruje nim zew niezgody
łoby się, znajomych, oswojonych przestrzeni jest ilu‑
na nieuniknione.
zją. Nigdzie nie jest bezpiecznie, nigdzie nie jesteśmy
u siebie. Bolesny jest ten brak przystawalności, ale
84
Oswajanie obcego/miejsca
twórczy – popycha do parcia przed siebie (bo za siebie
Wydarzenia opisane w utworach Kafki rozgrywają się
się nie da), do wyrąbywania ścieżek w lesie, do drą‑
w niezidentyfikowanych miejscach. Nie jest tak, że
żenia tuneli. Powrót jest niemożliwy.
Wiadomości asp /68
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Symbolon
Na krawędzi litery Iwona Jabłonowska
→ Galeria Jednej Książki
Biblioteka Główna ASP w Krakowie
→ 4 XI – 8 XII 2014
85 lat temu w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
powołana została przez prof. Ludwika Gardowskiego
pracownia liternictwa. Idea opracowanego przez Pro‑
fesora programu dydaktycznego zakładała naukę
Powyższa idea służy z powodzeniem pedagogom
podstawowych zasad w sztuce na bazie abstrakcyjnej
i studentom jako swego rodzaju doktryna dydak‑
formy znaków literowych. Przykład obrazu pisma
tyczna. W XXI w. ręczne pisanie i tworzenie ukła‑
łacińskiego oderwanego od przedmiotowości, a zwią‑
dów literniczych przy pomocy tradycyjnych narzędzi
zanego nierozerwalnie z treścią, okazał się znakomi‑
wydaje się bezprzedmiotowe. Mamy przecież moż‑
tym środkiem w dydaktyce artystycznej.
liwość stosowania tysięcy różnych krojów pisma
w edytorach tekstów i graficznych programach kom‑
puterowych. Jednak zrozumienie konstrukcji i formy
Wojciech Regulski
litery wydaje się możliwe jedynie dzięki doświadcze‑
niu tworzenia litery przy pomocy narzędzi tradycyj‑
Litera układająca się w słowa – a więc w treść –
nych, takich jak ścięte pióro, patyk czy płaski pędzel,
posiada swą abstrakcyjną formę, której ekspresja
uwypuklających ideę konstrukcyjną liter alfabetu
pozostaje w ścisłym związku z tą treścią. Punkt odnie‑
łacińskiego. Wszystkie te zasady i manualne doświad‑
sienia formy do treści stanowi istotny element wery‑
czenia nie są jedynie ukłonem w stronę tradycji czy,
fikacji obrazu litery (jej układów) względem treści.
jak niektórzy uważają, działaniem archaicznym, dale‑
Sam alfabet łaciński posiada oprócz tego szereg zasad
kim od współczesności. Wręcz przeciwnie: zasady
konstrukcji znaków literowych jako swego rodzaju
te pozwalają na tworzenie nowych form liter (także
kodu, a także zasady pozwalające tworzyć litery jako
fontów) bez żadnych ograniczeń.
grupę pokrewnych form znaków graficznych tworzą‑
Ciekawym przykładem jest tu odważny i na wskroś
cych (dzięki swemu podobieństwu) krój pisma, jako
współczesny autorski projekt fontu Iwony Jabłonow‑
zespół charakterystyczny, zgodnych pod względem
skiej. Jego nowoczesna forma odwołuje się do pierw‑
formy znaków.
szych znaków tworzonych przez człowieka przed wie‑
Wymienione punkty odniesienia dają arty‑
kami. W swej formie przypomina on znane z historii
ście możliwość weryfikacji jego twórczych działań
pisma teksty greckie sprzed blisko trzech tysiącleci.
w zakresie liternictwa i typografii, i nie tylko. Zasada
Ów szacunek do tradycji w połączeniu z ryzykowną,
ta uczy sensu i logiki w tworzeniu abstrakcyjnego
acz czytelną formą liter stanowi sedno i równocze‑
komunikatu wizualnego. Tradycyjne narzędzia sto‑
śnie zaletę tego interesującego projektu. Cieszymy się
sowane do tworzenia znaków literniczych pozwalają
z możliwości zaprezentowania tej pracy na wystawie
na zrozumienie formy i konstrukcji litery.
w Galerii Jednej Książki w Bibliotece asp w Krakowie.
85
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
↑ Adam Wsiołkowski plakat do wystawy, 2014
Obrazy
Adama i Ewy
Używając w tytule recenzji z wystawy imion autorów,
nie sposób uniknąć skojarzenia z pierwszymi rodzi‑
cami z biblijnego raju. Zresztą na pierwszej stronie
folderu towarzyszącego wystawie imiona te widnieją
w białej koronie drzewa, którego pień oplata wąż,
a obok widać sylwetki mężczyzny i kobiety ustawione
po obydwu stronach…
Stanisław Tabisz
Ani chybi, sami autorzy podsuwają ten interpreta‑
cyjny trop, chociaż twórczość ich stylistycznie oraz
→ Ewa Żelewska‑Wsiołkowska
Adam Wsiołkowski
→ Adam i Ewa – malarstwo
→ Muzeum Częstochowskie
→ x–xi 2014
ikonograficzne nie nawiązuje do sytuacji rajskich ani
ogrodowych, i pod każdym z wymienionych względów
w odbiorze wystawy. W gruncie rzeczy, a także zgod‑
(stylistycznym i ikonograficznym) znacznie różni się
nie z prawami natury, mężczyzna i kobieta powinni
od siebie. Muszę tu dodać, że rzadki to raczej przy‑
stworzyć razem jakąś pełnię oraz trzecią jakość. Nie
padek dość kontrastowej koegzystencji artystów, któ‑
chodzi mi jednak o to, czy się uzupełniają, czy w swej
rych wiążą relacje małżeńskie i rodzinne, a którzy
odmienności potrafią się spotkać gdzieś w swojej pry‑
w tej sytuacji nie próbowaliby nad sobą dominować
watnej i emocjonalnej przestrzeni, chodzi mi bardziej
lub coś z siebie sugestywnie narzucać bliskiej osobie.
o integralność i niezależność ekspresji ich osobowo‑
Ta trudna sztuka tolerancji i kreowania, własnym
ści. Bo właśnie w tym aspekcie wyraża się wolność
językiem malarskim własnej wizji świata, udała się
twórcza, która przecież wcale nie musi być nasta‑
małżeństwu Wsiołkowskim, dlatego uważam, że
wiona w opozycji do kogoś lub do czegoś. Ta wolność
śmiało mogą wystawiać swoje prace razem, nara‑
może być totalnie afirmatywna w swej kulturowej
żając się jedynie na ewentualne stwierdzenie: „No,
i obyczajowej szlachetności, a źródło jej rozkwitu
popatrzcie! Jak pięknie się różnią!”.
może tkwić w udanej i bardzo pozytywnej relacji
Wystawa Adama Wsiołkowskiego i Ewy Żelew‑
międzyludzkiej, na przykład małżeńskiej.
skiej‑Wsiołkowskiej prezentowana była w Galerii
Przejdźmy zatem do istotnego opisania twórczości
Dobrej Sztuki Muzeum Częstochowskiego na prze‑
malarskiej Adama i Ewy. Będę się starał, aby opis ten
łomie października i listopada 2014 r. Jak już wspo‑
był lapidarny, a tym samym klarowny w podstawo‑
olej/akryl na płótnie
mniałem, dwie różne osobowości twórcze są w stanie
wym rozróżnieniu, a może nawet w pewnym sensie
2008
stworzyć materiał do interesującej i bardzo dobrej
w przyniesionym przez samo życie kontrapunkcie.
→ Adam Wsiołkowski
Miasto nieznane IV C
130 × 100 cm
86
Wiadomości asp /68
87
Adam – maluje obrazy bardzo przemyślane i per‑
Ewa – maluje świat form realistycznych. Są
fekcyjne w warstwie formalnej. Mają one charakter
to przeważnie martwe natury i pejzaże, również
kreacji, która podlega rygorom konsekwencji i nie‑
(nieprezentowane na tej wystawie) portrety. Stwarza
olej na płótnie
malże laboratoryjnym rozważaniom o formie i świe‑
realne sytuacje, mając jednakże podobne uwrażli‑
2010
tle. Adam tworzy świat alternatywny, pewien model
wienie co Adam, a mianowicie upodobanie do moc‑
pokazujący stałą zasadę i sprawdza tę zasadę w róż‑
nych kontrastów światłocienia. Kreuje jednak z niego
nych warunkach kolorystycznych. Te same układy
morskie i górskie widoki, przedmioty obserwowane
form i kontrastów światłocienia inaczej oddziały‑
we wnętrzu swojej pracowni, twarze. I może to jest
wają osadzone w innej rozpiętości kolorystycznej.
wspólne dla Adama i Ewy, choć inaczej uzyskiwane,
Już samo wydzielenie form i studyjne światło czynią
a mianowicie – metafizyczność światłocienia… Iko‑
malarstwo Adama Wsiołkowskiego metafizycznym.
nografia, wizja, sposób malowania już się wyraźnie
Ono ma swoją tajemnicę, której malarskie docieka‑
różnią. Ewa może bardziej pozwala sobie na ludzką
nie nigdy się nie skończy, bo wariantów rozwiązań
przypadłość gestu ręki, na większą swobodę oddala‑
jest nieskończona ilość. Ten chłodny obiektywizm
jącą ją od perfekcji, ale pozwalającą na wprowadze‑
i uniwersalność pojawiania się form geometrycznych,
nie czynnika bardziej emocjonalnego. Ewa ogląda
aksonometrycznych prostokątów, wyprowadzonych
świat z wnikliwym dystansem, ale takim, jaki się jawi
twardo krawędzi elips, ostrych kropel światła i ciem‑
w świetle, i chce o tym zjawisku opowiedzieć językiem
ności, graficznie rozplanowanej w czworokącie roz‑
malarskim, obrazem zaobserwowanym i zatrzyma‑
gwiazdy, trójkąta czy rysunkowej siatki zeppelina,
nym w swym fenomenologicznym majestacie…
↑ Ewa
Żelewska‑Wsiołkowska
Przed burzą
70 × 70 cm
88
powodują u widza taki, a nie inny odbiór. Malarstwo
Na wystawie w galerii Muzeum Częstochowskiego
Adama Wsiołkowskiego przyciąga uwagę oraz jest tak
obrazy Adama i Ewy prezentują się wyraziście,
mocne i wyraziste, że od razu przywołujemy wobec
bo kontrastowo w swej narracji, ale mają ten wspólny
niego opozycyjny gust i smak z innego bieguna malar‑
mianownik zimnego, orzeźwiającego światła. To nic,
skiej filozofii…
że stylistyka ikonograficzna obrazów Adama zmierza
Wiadomości asp /68
↑ Ewa
raczej do uchwycenia stałych zasad budowy mate‑
Żelewska‑Wsiołkowska
rii i jest nakierowania na racjonalną analizę w głąb
Dolomity (tryptyk)
struktury tego, co istnieje. Niemniej jednak rozpo‑
100 × 210 cm
olej na płótnie
znawalne są na płótnach Adama syntetycznie (syl‑
2010
wetowo) zarysowane autoportrety i sylwetki jam‑
nika Felka. Obrazy Ewy, choć podobnie racjonalnie
zdystansowane, prezentują zjawisko postrzegania
tego, co nasze oczy widzą wokół. Są interpretacją
malarską fenomenu pejzażu, wnętrza pracowni, mar‑
twej natury. Zachwycam się z jednej strony wido‑
kiem ośnieżonych gór, a z drugiej strony widocznym
od brzegu bezkresem morza. Ewa lubi stosować kolo‑
rystyczne akcenty, smugi światła, odblaski, wzajemne
refleksy. Lubi żywioły natury i ich efektowne widoki.
Adam badawczo analizuje skutki innego rozwiązania
kolorystycznego tego samego motywu. Interesuje go
totalność różnorodnych rozwiązań formalnych tego
samego wydarzenia, skojarzenia form na granicy ich
abstrakcyjnego, aluzyjnego przedstawienia. Ewa idzie
za podpowiedziami oka, ale interpretuje motyw, sta‑
↑ Adam Wsiołkowski
rając się uzyskać wrażenie zastygnięcia, trwania, tak
Adam i Ewa
aby wybrana chwila, urok wizualny danego zjawiska
34 × 30 cm
inkografia
2014
czy motywu, mogła do nas, widzów, dotrzeć na stałe
i w jakimś sensie utrwalić się w naszej pamięci…
89
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Janina Kraupe
Znaki i pismo
Trzy wystawy z cyklu
Przestrzeń dla sztuki
Rzeczywistość sztuki
Janiny Kraupe sięga z jed‑
nej strony w głębiny
doświadczeń podświado‑
mości i nieświadomości
zbiorowej, gruntowanej
przez psychoanalizę freu‑
dowsko‑jungowską, z dru‑
giej ku przestrzeniom
Uniwersum.
Janina Kraupe jest stawiana w rzędzie najwybitniej‑
szych polskich malarzy XX wieku. Z całą pewnością
jej konsekwentna droga twórcza ma wagę, jaką się
rzeczywistość obrazów aktualnie tworzonych.
→ Galeria ASP, Kraków
→ 4–16 XI 2014
→ Uniwersytet Ekonomiczny, Kraków
→ 11–27 XI 2014
→ Galeria Centrum w Nowa Huta, Kraków
→ 10 XI – 10 XII 2014
Andrzej Stembarth‑Sawicki
w których żyją wszystkie sprawy, wszystkie rzeczy
jej przypisuje: od wczesnych prac przedstawiają‑
cych w konwencji realistycznej, poprzez surrealizm
nachylony ku realizmowi magicznemu, z jego sym‑
bolicznym i archetypicznym potraktowaniem przed‑
miotu i znaku, po szczególną, magiczno‑mistyczną
jako tajemny język gestów wyrażających najgłębszą
90
Przyporządkowanie oeuvre malarskiego Janiny
treść i znaczenie. Tak więc rzeczywistość sztuki Janiny
Kraupe określonemu i nazwanemu kierunkowi
Kraupe sięga z jednej strony w głębiny doświadczeń
będzie zawsze przybliżeniem i uproszczeniem. Jej
podświadomości i nieświadomości zbiorowej, grun‑
polisensoryczna wrażliwość w kontakcie z naturą
towanej przez psychoanalizę freudowsko‑jungowską,
i intelektualna otwartość na fenomeny kultury odsła‑
z drugiej ku przestrzeniom Uniwersum, w cyklicznym
niają właśnie to, co nienazwane i nieskatalogowane,
ruchu odsłaniającego sekretne znaki numinosum;
tworząc jakość specyficzną i umykającą przyjętym
z jednej strony ku alchemii, z drugiej – ku astrolo‑
kategoriom. „Ogromny ogród świata zapisany zna‑
gii. „Im głębiej wnikniemy do wnętrza, tym wyżej
kami ziemi, znakami roślin, zwierząt, ludzi i gwiazd,
– chciałbym tak powiedzieć, by użyć paradoksu –
sięgający do najdalszych galaktyk – i również ten,
wstępujemy w górę, w świat istot duchowych. Jeżeli
mieszkający w nas samych, ponad nami, obok nas,
samopoznanie jest poważne, jest właśnie rzeczywi‑
niewidzialny świat, rysujący swoje subtelne zgłoski
stym poznaniem świata, a mianowicie poznaniem
przez posłuszną rękę, czekający pełen napięcia, pełen
duchowej treści świata”. Doświadczenie duchowe
mocy na chwilę, w której istota myśląca zawiesi swoją
artystki rektyfikowane w „alchemicznym” procesie
aktywność, wyrzeknie się swej woli, pozwoli płynąć
oczyszczania substancji przybiera postać utworu
poprzez swój umysł prądowi dalekich przestrzeni,
malarskiego na drodze ecriture automatique, wedle
Wiadomości asp /68
↗ Janina Kraupe
zacytowanych wyżej słów – niewidzialny świat, rysu‑
duchowego. Unaoczniony on zostaje na dwa sposoby:
Kontrasty i B
jący swoje subtelne zgłoski przez posłuszną rękę.
albo jako znak (symbol, metafora), albo jako postać
Ta „posłuszna ręka” Janiny Kraupe materializuje
(Wielka Magini, anioł, duch, mandorla przedstawia‑
odsemantycznione „wiersze bez słów”, czy wizuali‑
jąca aurę ludzką).
100 × 70 cm
olej na płótnie
2013
zacje brzmień i rytmów: Melodia lasów, Suita na Boże
W obrazie natury wrażliwość artystki rejestruje
Narodzenie. Środkiem artystycznym tych wizualizacji
zawsze aspekt ponadnaturalny, pozazmysłowy (Ide‑
jest łagodna pulsacja barwna i zróżnicowanie tempe‑
ogramy drzew, Astralne ognie, Pieczęcie ziemi). Znaki
ratur tła pozostającego w kontrapunktowym napięciu
i pismo w obrazach Janiny Kraupe, uwolnione od bala‑
w stosunku do użytego znaku.
stu semiotycznego, żyją w świecie istności wyższego
Wyróżnikiem twórczości Janiny Kraupe jest trans‑
cendencja i wyraziste doświadczenie realności świata
rzędu, wolnym od przeciwstawienia znaczonego i zna‑
czącego. W świecie bliższym poezji niż prozie.
91
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Janusz
Matuszewski
Natchniony sztuką barokową
→ Janusz Matuszewski – malarstwo
→ Galeria Wspólna MCK w Bydgoszczy
→ 4 IX – 5 X 2014
natury oraz dostojne i przenikliwe portrety, jakby
z sarmackich wizerunków trumiennych, to najczęst‑
sze z podejmowanych przezeń tematów.
W pracach Matuszewskiego posmak realizmu prze‑
↗ Janusz Matuszewski
Barok – epoka wielobarwna i dziwna, świat dyso‑
nika się z wrażeniem irracjonalności. Widać to zwłasz‑
Autoportret
nansów i paradoksów, czas żarliwej religijności –
cza w obrazach figuratywnych, w których subiektywna
chociaż z wyraźnym piętnem kryzysu, okres wojen
interpretacja religijnej ikonografii łączy się z elemen‑
i niepokojów tak fizycznego, jak i metafizycznego
tami rzeczywistego świata. Na ten świat składają się
świata. To tylko niektóre z wyrażeń określających
martwe natury z czaszkami, zgaszonymi świecami,
→ Janusz Matuszewski
burzliwy i zróżnicowany czas XVII i XVIII w., które
a powtarzający się motyw krzyża wraz z innymi rekwi‑
Autoportret dewocyjny
tak bardzo przystają do wizji dzisiejszego, ponowo‑
zytami stanowi teatr odwiecznych symboli.
50 × 50 cm
olej na płótnie
2010
200 × 145cm
czesnego świata.
olej na płótnie
Choć zwraca uwagę konkretność i realizm w opra‑
cowaniu ich kształtów, żaden z przedmiotów nie jest
2012
wyłącznie tematem samym w sobie. Artysta celowo
Justyna Gongała
potęguje dysonans między światem materialnym
a tym, co duchowe. Kontrastuje plastyczne, miej‑
92
Janusz Matuszewski nie tylko wyczuwa, ale też głęboko
scami fakturowe kształtowanie form z nienaturalną,
przeżywa związek tych dwóch – z pozoru odległych –
jakby nieziemską grą neonowych barw i mistycznego
epok, a tworząc własną sztukę, wcale nie utożsamia
światła. Nie stroni też od estetyki groteski, swoistego
się z tą jemu współczesną. Artysta z pasją oddaje się
turpizmu i nastroju grozy, co widać choćby w obrazie
eksplorowaniu świata najgłębszych, podziemnych
przedstawiającym grupę mnichów w przedziwnej,
zakątków starych krakowskich kościołów, kaplic
przytłaczającej przestrzeni, trzymających w dłoniach
i klasztorów, by w tych przesyconych mistyką prze‑
własne, odcięte głowy.
strzeniach odkrywać niezwykłe galerie barokowych
Choć Matuszewskiego niewątpliwie wzrusza
dzieł. Dzieł urzekających nie samym kunsztem, lecz
i fascynuje barokowy sposób obrazowania rzeczywi‑
przede wszystkim jakością metafizycznego wyrazu.
stości, to w swym zainteresowaniu ówczesną sztuką
Natchniony sztuką barokową w jej prowincjonal‑
stara się sięgać o wiele głębiej. Kontakt z dziełem
nym, rodzimym wydaniu artysta czerpie z niej całymi
jest dlań niczym spotkanie z żywym człowiekiem,
garściami – tak w zakresie tematyki, jak i charakte‑
jego duchowością i wrażliwością, z całym spektrum
rystycznych środków wyrazu.
egzystencjalnych lęków i nadziei. Artysta stara się
Dynamiczne, wieloplanowe i niepokojące wizje
utożsamić z człowiekiem tamtej epoki, a to głębokie
religijnych objawień, ponure wanitatywne martwe
poczucie więzi wyraża w seriach kolejnych obrazów.
Wiadomości asp /68
93
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
W drodze
Malarstwo Katarzyny Karpowicz
Katarzyna zawsze lubiła podróżować. Dla niej, „bycie w drodze” stanowi ważną inspirację. „Przez 28 lat
– zdradzila w wywiadzie – doświadczyłam kilku istotnych zwrotów akcji, które powodowały, że nigdy nie
stałam w miejscu. Stabilizacja i pewność, że wszystko będzie tak jak dawniej, dość wcześnie mnie opuściły,
szybko zrozumiałam, czym jest przemijanie, i dzisiaj śmiało mogę stwierdzić, że pogodziłam się z myślą, że
jestem w drodze, która kiedyś się skończy”.
↓ Katarzyna Karpowicz
Cukraszada 81 × 65 cm
olej na płótnie, 2014
Jacek Dembosz
Ostatnio kursuje pomiędzy Budapesztem, gdzie obec‑
nie mieszka i ma pracownię („W Budapeszcie świa‑
tło jest cieplejsze, klimat bardziej egzotyczny, owoce
trochę słodsze, kolory intensywniejsze), a Krakowem
w którym ma rodzinę i znajomych, i również pra‑
cownię u mamy, Anny Karpowicz‑Westner. Zagląda
także do Gdyni, w której zyskała rodzinę i znajomych
po zamążpójściu, i do Warszawy.
Tworzy głównie w pracowni, wtedy gdy ma święty
spokój i pewność, że kolejne dni będą takie same;
stabilność jest dla niej w pracy bardzo ważna, wtedy
maluje jej się najlepiej. Często podkreśla, że dla
malarza ważna jest dyscyplina. Zaznacza, że „Malo‑
wanie nie bierze się z samego stania przed sztalugą
i machania pędzlem, malarz maluje, obserwując,
zapamiętując, patrzy na świat tak, jakby malował,
pochłania kolory, przesiąka atmosferą, zapamiętuje
ruch, spojrzenie, kompozycje. Mam własny styl pracy,
94
Wiadomości asp /68
← Katarzyna Karpowicz
W galerii
65 × 81 cm
olej na płótnie
2014
↗ Katarzyna Karpowicz
lubię otaczać się książkami, albumami, przy pracy
budzą zainteresowanie nie tylko dobrych kolekcjo‑
Małpy i kobiety
słucham muzyki, kolekcjonuję ładne przedmioty
nerów, ale też zwykłych ludzi którzy wcześniej nie
do martwej natury. […] Maluję z miłości do malarstwa
inwestowali w sztukę”.
81 × 100 cm
olej na płótnie
2013
i traktuję obraz jak własne dziecko, oddaję je póź‑
Jej rada dla młodych twórców: „Trzeba działać tro‑
niej w ręce kogoś innego, odsłaniam się w obrazach,
chę jak firma – nazwisko artysty to firma – jeśli twórca
niejednokrotnie odbiorca może odczytywać poprzez
będzie myślał o życiu artystycznym zbyt górnolotnie,
moje obrazy bezpośrednio mnie samą. Spotyka mnie
to nie zapanuje nad swoim życiem i nie utrzyma się
samą w nich zawartą, mój sposób myślenia, patrze‑
z tego, co robi. Ja się wychowałam w rodzinie, w której
nia, odczuwania. […] Zależy mi na tym, żeby ktoś,
wszyscy utrzymywali się z malarstwa i widziałam,
kto patrzy na moje obrazy, miał odwagę widzieć
jaka to ciężka i ciekawa praca […] Ze zdziwieniem
je po swojemu i interpretować swobodnie”.
patrzę na artystów, którzy tracą czas, malują mało,
Przytacza stereotypowe i śmieszne pytania wyni‑
są powolni w organizacji, dużo się zastanawiają,
kające z braku szacunku do zawodów twórczych: „Jest
wolno działają. Mnie życie nauczyło, że trzeba się
pani malarką? To z czego się pani utrzymuje? Jest pani
mocno narobić, to coś wtedy z tego będzie. Nie czekam
malarką, ale co pani robi?”, „To śmieszne, wstaje pani
na natchnienie, po prostu maluję. Na dużo rzeczy nie
rano i sobie pani tak po prostu maluje?” itp.
mam czasu, nie uczestniczę w życiu żadnej bohemy
Odnosi mniejsze i większe sukcesy, na które
ciężko zapracowała, spotkała na swojej drodze
dobrych ludzi i po prostu miała szczęście. „Jestem
wdzięczna kilku Galeriom z którymi współpracuję
i które mnie promują”. Cieszy ją, że: „Moje obrazy
artystycznej, muszę się wyspać i mieć siłę, żeby rano
wstać do roboty”.
W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu Podróż/Miasta/Widz
przeprowadzonego z Katarzyną Karpowicz przez Stefanię Olbrycht
dla „Magazynu Kulturalnego”.
95
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Wokół
Dunikowskiego
czyli rzecz o figuracji radykalnej
Obecna prezentacja,
oprócz skorzystania
z okazji do uczczenia
i przypomnienia osoby
Dunikowskiego, stanowi
wyzwanie, by wspólnie
z zaproszonymi arty‑
stami zwizualizować
bogactwo potencjału
kreacyjnego obecne
w dziełach Xawerego
Dunikowskiego.
Wokół Dunikowskiego to tytuł na tyle pojemny,
istnienia realnej łączności dnia dzisiejszego z tra‑
by przy niewielkiej gimnastyce umysłowej wyobra‑
dycją. Z punktu widzenia artysty jest to pytanie
zić sobie wystawę obejmującą przegląd całego śro‑
o sposób, w jaki myśl artystyczna podlega procesowi
dowiska rzeźbiarzy związanych z Akademią Sztuk
ewolucji. Czy istnieje ciągłość rozwoju koncepcji
Pięknych w Krakowie. Wynika to zapewne z tego, jak
zamykających się w ostateczności w wielobarwny
mocno historia Wydziału Rzeźby wraz z historiami
obraz sztuki? Na czym dokładnie mogłoby polegać
kolejnych pokoleń absolwentów kształcących swoje
„dziedzictwo” po bogatej twórczości i wieloletniej
umiejętności w tych murach splata się z olbrzymim
działalności dydaktycznej Dunikowskiego? Obecna
wpływem, jaki na to miejsce wywarł swą twórczością
prezentacja, oprócz skorzystania z okazji do uczcze‑
i charyzmatyczną osobowością Xawery Dunikowski.
nia i przypomnienia osoby Dunikowskiego, stanowi
wyzwanie, by wspólnie z zaproszonymi artystami zwi‑
zualizować bogactwo potencjału kreacyjnego obecne
Janusz Janczy
w dziełach Xawerego Dunikowskiego. Koncepcja
wystawy zakłada, że potencjał ten może ukazać się
96
Rok 2014, ogłoszony przez ASP w Krakowie Rokiem
w pełniejszym świetle dzięki próbie uchwycenia złożo‑
Xawerego Dunikowskiego, skłania nas do kilku waż‑
nych relacji, jakie mogły wystąpić pomiędzy twórczo‑
nych pytań. Jednym z bardziej nurtujących jest to,
ścią X. Dunikowskiego a artystami związanymi blisko
czy w jakiś sposób ta wielka Osobowość żyje jesz‑
z kręgiem Akademii, począwszy od twórców będących
cze w świadomości młodych rzeźbiarzy. Czy może
jego bezpośrednimi uczniami, po rzeźbiarzy kolejnych
pozostał wśród nas jedynie jako echo powtarzanych
generacji, uprawiających swoją twórczość w innych
o nim anegdot? Niniejsza prezentacja, dedykowana
już historycznie kontekstach. Wybrane do wystawy
Mistrzowi, ma na celu pośrednio przybliżyć nas
prace to dzieła artystów wychodzących w sposób czy‑
do odpowiedzi na to pytanie. Precyzyjniej mówiąc,
telny z pozycji własnej osobowości i swoich doświad‑
podejmuje próbę rozpatrzenia możliwości i sposobu
czeń życiowych, niezależnej postawy artystycznej,
Wiadomości asp /68
odbijających się od dokonań swojego mistrza, tworzą‑
cych niejednokrotnie dzieła kontestujące dotychcza‑
sowe ujęcia formy. Następcy Dunikowskiego to poko‑
lenia artystów o bardzo dużej potrzebie niezależności,
wynikającej z czasowego kontekstu lat obejmujących
sytuację polityczną i kulturową Polski w drugiej
połowie XX w. oraz powolnego, lecz nieuniknionego
przesiąkania do sztuki polskiej impulsów wyzwala‑
jących kreatywny potencjał działań artystycznych,
które od lat 60. w sposób przyspieszony wybuchają
w twórczości Dunikowskiego. Mogą być one odczytane
↑ Xawery Dunikowski
w środowisku rzeźby krakowskiej. Dowodem tego oka‑
jako kreatywne odniesienie się i rozwinięcie podejmo‑
Fatum.Dusza opuszczająca
zały się kolejne edycje wystaw Rzeźba Roku (od 1962).
wanej przez Dunikowskiego problematyki formalnej
Ta radykalność postaw i rozwiązań twórczych ma,
w rzeźbie. Mogły być używane przez artystów w spo‑
moim zdaniem, swoje bogate źródło inspiracyjne
sób zarówno świadomy, jak i nieświadomy. Ponadto
w radykalnych rozwiązaniach, a przede wszystkim
pojawiające się pomiędzy wybranymi dziełami rela‑
w wyzwolonej i pełnej buntu postawie samego Duni‑
cje mogły zaistnieć poprzez wspólne odniesienie się
kowskiego. Ostatecznym wynikiem progresywnych,
do pewnego uniwersum istniejących zagadnień i pro‑
poszukujących i odżegnujących się od tradycji działań
blematyki rzeźbiarskiej, podejmowanej przez arty‑
jest, wydawać by się mogło, zupełne zerwanie wąt‑
stów tworzących niezależnie od siebie. Odniesienia
ków łączących wartości wypracowane przez „starego”
te występują na co najmniej dwóch płaszczyznach.
mistrza z młodszymi pokoleniami artystów i dydakty‑
Na poziomie znaczenia – figury jako znaku, figury
ków. Prezentowany zestaw dzieł zadaje pytanie o takie
posiadającej w swoim wyrazie aspekty odczytywane
istniejące połączenie. W pracach tych można odnaleźć
jako uniwersalne i ponadczasowe (symboliczne?).
kreatywne relacje z potencjałem „zmagazynowanym”
W tak konkretnej i wyrazistej formie figury‑symbole,
ciało, 1919
fot. Sławomir Biernat
97
↗ Józef Marek
figury‑znaki, które Dunikowski wprowadził do prze‑
kierunkom podstawowym, takim jak pion i poziom.
Wietnamka z ptakiem
strzeni doświadczeń rzeźby polskiej, zostały natych‑
Swoje ekstremalne przykłady osiągnęła także w twór‑
miast zasymilowane i przywoływane w różnych
czości Józefa Marka i Bronisława Chromego (Fakir).
gips polichromowany
1957–58
konfiguracjach. Najważniejsze przykłady takiej
fot. Sławomir Biernat
98
Wprowadzenie koloru (u Dunikowskiego w poli‑
figury‑znaku to Tchnienie i Fatum. Kluczowy dla
chromowanych portretach, popiersiach, płaskorzeź‑
wystawy Wokół Dunikowskiego jest jednak poziom
bie Idę ku słońcu), odważne rozwiązania połączeń
wspólnej problematyki formalnej. To w niej dostrze‑
formy pełnej z płaszczyzną (Grobowiec Bolesława
gam fundament dziedzictwa, jakie Dunikowski stwo‑
Śmiałego, Idę ku słońcu), łączenie form budowanych
rzył i pozostawił do dyspozycji dla kolejnych pokoleń,
względem różnych perspektyw widzenia (na prezen‑
np. sugestywna i bardzo wpływowa metoda poszu‑
towanej wystawie zagadnienie to w oryginalny sposób
kiwania syntezy, uproszczeń i skrótów formalnych
ujawnia się także w pracy Pochylnia Stefana Borzęc‑
w figurze, w portrecie (obecna we wczesnych rzeźbach
kiego), ujęcie figury w formę sugerującą wieloplano‑
Tadeusza Szpunara, Józefa Marka).
wość czasową, osobową, duchową (Macierzyństwo,
W przypadku Dunikowskiego metoda ta prowa‑
Idę ku Słońcu, Grobowiec Bolesława Śmiałego. Nie
dziła do coraz bardziej radykalnej figuracji, by osta‑
znajduję w historii rzeźby wcześniejszego przykładu
tecznie zupełnie podporządkować strukturę rzeźby
dla tak oryginalnego rozwiązania tej problematyki jak
Wiadomości asp /68
↗ Bronisław Chromy
u Dunikowskiego w pierwszej wersji Macierzyństwa
Wystawa Wokół Dunikowskiego to jedynie dotknię‑
Fakir
z ok. 1904). Idee te podejmowane i rozwijane były
cie rozległego zagadnienia, które być może przybliża
w twórczości Mariana Koniecznego (szkice do cyklu
nas do głębszej analizy i szerszej dyskusji o szkole
Dedal i Ikar, cykl Taniec Życia – Ukrzyżowani I, II),
krakowskiej rzeźby.
aluminium
fot. Sławomir Biernat
Aleksandra Śliwy, czy jako powracający wciąż w twór‑
Przy bardziej sprzyjających okolicznościach lista
czości Jerzego Nowakowskiego motyw dualności, roz‑
uczestników mogłaby ulec wydłużeniu o liczne nazwi‑
dwojenia osoby. Kolejne ważne zagadnienia formalne
ska, którym z całą pewnością przysługuje należne
to rozkładanie struktury figury na elementy podsta‑
miejsce w historii związanej z Xawerym Dunikow‑
wowe i złożenia w nowych konfiguracjach (metoda
skim i Wydziałem Rzeźby ASP w Krakowie. Niestety
znajdująca daleko idące rozwinięcia w twórczości
warunki czasowe i organizacyjne nałożyły na prezen‑
i dydaktyce Bogusza Salwińskiego), wreszcie architek‑
tację surowy limit.
tonizacja rzeźby, podkreślenie modularności elemen‑
Tym, co – jak mam nadzieję – przetrwa w świado‑
tów struktury rzeźby (Pomnik Czynu Powstańczego
mości tych, którzy obejrzeli wystawę, będzie odkrycie,
na Górze św. Anny). Ideę figuracji podporządkowanej
jak nowoczesny, jak silny, wytrzymujący napór kolej‑
geometrii i modułowaniu podejmuje osamotniony
nych pokoleń artystów, a przede wszystkim, jak nie‑
w rozwijaniu tej problematyki Andrzej Getter.
znany w głębi swojej twórczości pozostaje Dunikowski.
99
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
Grafika
jest kobietą
Grafika polska XX i XXI wieku
→ Międzynarodowe Centrum Sztuk
Graficznych, Kraków
→ 8–31 x 2014
Grafika jest kobietą to wystawa o wartościach. O spra‑
Nie ma obrazów, żeby nie współtworzyły iluzji i jej
wach generalnych, pojęciach stanowiących o czło‑
parady zaskoczeń, i żeby nie przyczyniały się do ich
wieczeństwie, wysokiej jakości życia duchowego,
powielania z zamiarem powielania się w nich bez
wewnętrznego, działaniach altruistycznych, szla‑
końca. […] Realność nigdy nie jest obrazem rzeczy‑
chetnych, o wymiarze ponadczasowym. Te pojęcia,
wistości. Realność jest tajemnicą. Pascal Quignard
spychane w codziennym życiu na margines, znalazły
Ostatnie królestwo — tom i Błędne cienie
się nagle na pierwszym planie. To one sprawiły, że
wystawa stała się programową. Dzięki wszystkim
poprzez prace kobiet, wnika w konteksty, życiorysy.
Artystkom, które tworzą obraz współczesnej polskiej
Skłania do wnikliwego studiowania wzajemnych
grafiki, otrzymujemy lustro, w którym możemy się
relacji, poszukiwania prawdy historycznej, refleksji.
przejrzeć, a w nim – iluzję i jej paradę zaskoczeń,
Poszukiwanie siebie odczytać można w pracy Izabelli
które prowadzą nas w nowe rejony doznań.
Gustowskiej Względne cechy podobieństwa II, słynnej
grafice z roku 1979 wykonanej w technice offsetu,
jednej z najcenniejszych w kolekcji Triennale Grafiki.
monika wanyura‑kurosad
Oddziaływanie form, zmultiplikowanego wizerunku
i niesłychanie perswazyjnej kompozycji jest do dzisiaj
100
Realność jest tajemnicą
tajemnicą kunsztu artystki. Seria odbić, odbijających
Oglądając kolekcję grafiki Triennale, pomyślałam:
się w sobie nawzajem wizerunków, zaburzone
„jak wspaniale byłoby pokazać znakomite prace
poczucie realności prowadzi w rejony dogłębnego
polskich artystek”. Te znane z albumów, wpisane
samopoznania. W Medytacjach symfonicznych Janiny
w historię polskiej grafiki kamienie milowe, którymi
Kraupe odnaleźć można mistyczny obraz i zapis, który
odmierza się rozwój. I te najnowsze, premierowe.
wytycza los człowieka, prowadząc go nieuchwytną nicią
Wystawa stała się spotkaniem kilku pokoleń
przez życie. Jak pięknie można mówić o człowieku,
graficzek aktywnych na światowym forum sztuki.
jego relacji do czasu, miejsca, innego człowieka,
Poszukujących osobistego języka artystycznego,
wiedzą artystki podejmujące trud portretowania
kreujących nowe formy przekazu. Dzięki nim wystawa
życia i uniwersalizowania tego tematu. Mistrzynią
jest wielowymiarowa, bogata w swojej narracji,
notowania chwili, odciskania śladu czasu na papierze
dyskursywna. To metawystawa. Opowiada o kobietach
jest Joanna Piech. Tworzy linoryty finezyjne, lecz
Wiadomości asp /68
↖ Izabella Gustowska
gęste, cięte pewną ręką, pełne koloru, pomimo że
pokazy ograniczone do sztuki kobiet. Prześledziłam
Względne cechy
czarno‑białe. Międzynarodowe jury przyznało polskiej
historię kobiet graficzek, których szanse na zrobienie
artystce najważniejszy laur Triennale, Grand Prix
kariery i życie zgodne z pasją, niezależnie od rodziny
MTG. Olbrzymia matryca Deja vu 2, której wykonanie
czy męża, stało się możliwe dopiero w XX w. Grafika,
pochłonęło bezmiar czasu, a odbicie okupione zostało
jako sztuka, stała się niezależna całkiem niedawno.
↗ Małgorzata
wielkim wysiłkiem, dała nam obraz współczesnej
W XVII w. była głównie techniką reprodukcyjną.
Malwina‑Niespodziewana
kobiety, jej wielowymiarowy, poetycki wizerunek.
Kobiety pracowały jako sztycharki przy mężach
Wystawa została wzbogacona o prace, które
malarzach lub ojcach grafikach, wykonując kopie
poszerzyły wymiar ekspozycji o osobiste spojrzenie
słynnych dzieł malarskich. Zapisane w historii jako
na grafikę, aktualne problemy. Wielowątkowy cykl
graficzki pojawiały się i miło zobaczyć podpis pod
Dotyk Marty Bożyk wpisał się w program wystawy
autoportretami miedziorytniczymi, litograficznymi
w sposób szczególny, podkreślił wkład wybitnych
czy pod… ilustracjami roślin, będących doskonałymi
kobiet w rozwój światowej kultury i sztuki. Linoryty
kopiami graficznymi dzieł wielkich malarzy.
podobieństwa ii
108 × 78 cm
offset, 1979
One
Instalacja
2014
o rozpoznawalnej płynnej linii, niemalże muzycznych
Skoro mamy głos, wolność twórczą i niezależ‑
rytmach ukazują w kadrach znane osobowości
ność finansową, to tworzymy! I wygląda to bardzo
w dynamicznym ruchu. Artystka zaprojektowała
ciekawie.
również instalację przestrzenną i multimedialną.
Na wystawie postanowiłam zaprezentować por‑
Przełożyła problemy graficzne na przestrzeń i światło,
trety kobiet graficzek przy pracy. Kobiety dawniej
dokonując niemalże recyklingu grafiki i idei..
portretowały siebie w ten sposób. Dotarłam także
do przedwojennych zdjęć przedstawiających kobiety
pracujące w drukarniach i wykonujące odbitki, kręcące
marta bożyk
kołem prasy. Znalazłam znane i mniej znane panie
sfotografowane w swoich pracowniach graficznych.
Zaskoczył mnie tytuł. Pomyślałam, że od dawna nie
Pokazałam zdjęcia koleżanek w „szale twórczym” –
widziałam osobnej wystawy sztuki kobiet. Oprócz
graficznym. Dotarłam do zdjęć z popularnych dziś rezy‑
wystaw Grupy 13 – trzynastu kobiet graficzek, w której
dencji artystycznych, gdzie niezależnie od płci można
skład wchodzę, oraz The National Museum of Women
korzystać ze wspaniale wyposażonych warsztatów gra‑
in the Arts w Waszyngtonie w USA rzadko spotykam
ficznych w Chinach w Guanlan Original Printmaking
101
↗ Marta Bożyk
Base w Shenzhen czy Tamarind Institute University
koleżanek. Sama zaprezentowałam dwie grafiki
Virginia Woolf
of New Mexico w Albuquerque w USA albo Frans Mase‑
przedstawiające dramatyczny moment cierpienia,
z cyklu Dotyk
reel Centrum for Graphix w Kasterlee w Belgii.
wysiłku, emocji i skupienia na sobie, zamknięcia
linoryt, 2013
Kobiety mogą rozwijać skrzydła w każdej dzie‑
w sobie, momentu twórczego, w którym powstaje
dzinie sztuki. Grafika jest o tyle trudna, że wymaga
pomysł na dzieło, na idee, na decyzję, co dalej.
wprawy, umiejętności i często siły fizycznej.
Te grafiki mówią o momencie tworzenia, The Time
To także chciałam pokazać – jak wygląda warsztat
i Virginia Woolf to linoryty linearne. Pokazałam też
grafika, wysiłek nie tylko intelektualny. Papier jest
instalację z papieru, światła i linii. To część mojej
lekki i delikatny, ale do akwaforty czy drzeworytu
twórczości, w której spełniam potrzebę pracy z prze‑
potrzebna jest mocna, trwała matryca. Kwaszarnia,
strzenią i światłem. To przestrzenne kompozycje abs‑
szlifierka, piec, prasa graficzna, nafta, benzyna, kwas,
trakcyjne, które są wolne od skojarzeń i interpretacji,
dłuta, rylce, papier ścierny, niezdrowe zapachy, opiłki
to moja „czysta forma”.
metalu to otoczenie grafika. Ostrzenie dłut i szlifowa‑
Zaproszona artystka, Małgorzata Malwina‑
nie blachy to tylko pierwszy etap pracy. Kiedy tnie się
Niespodziewana przygotowała instalację prze‑
drewno dłutem, powstają odciski na rękach, a kiedy
strzenną site specific o ascetycznej zdyscyplinowanej
się sypie tintę na blachę, w płucach na zawsze osiada
formie i niezwykle silnym ładunku intelektualnym.
kalafonia. Warsztat grafika przypomina warsztat sto‑
Dynamiczny rozwój formy otwartej zaangażował
larski albo ślusarski. Wielbiciele grafiki być może nie
międzynarodowe środowisko artystyczne, otwierając
zdają sobie z tego sprawy.
nowe pola twórczej ekspresji.
Czy grafika jest kobietą? Nie potraktowałam tego
tytułu dosłownie, ale skoro to wystawa grafiki kobiet,
to chciałam pokazać tę część pracy twórczej, ukry‑
Małgorzata Malwina‑Niespodziewana
tej przed oczami widzów, pracę w warsztacie. Nie
102
chciałabym, aby myślano o tej wystawie jak o pre‑
Dwieście nazwisk artystek graficzek. Tyle wypisa‑
tekście do tworzenia podziałów na sztukę męską
łam od razu bez zastanowienia na kartce. Miałam
i kobiecą. Ale miło patrzeć, że jest mnóstwo kobiet
pomysł, aby je wszystkie zebrać razem, wydrukować
graficzek, które wybrały właśnie tę formę ekspresji
ich nazwiska, pociąć na paski, połączyć, tworząc
artystycznej. Być może kiedyś analizy historyków
coś na kształt świątecznego łańcucha, a następnie
sztuki wykażą jakieś znaczące i rozpoznawalne róż‑
rozwiesić w przestrzeni galerii Międzynarodowego
nice między grafiką kobiet i mężczyzn, ale ja ich teraz
Centrum Sztuk Graficznych. To była imponująca
nie widzę. Podziwiam wielkie formaty, perfekcję
liczba artystek, długość łańcucha ciągnęła się przez
drobnych cięć i własny świat oraz język graficzny
całe moje mieszkanie. Moja córka z wielkim zapałem
Wiadomości asp /68
↗ Agnieszka Łukaszewska
liczyła ogniwa i pytała, czy będzie ich więcej. Wpa‑
już zawsze będzie towarzyszyła w pracy twórczej,
Kino Świt
dłam na pomysł, żeby wrzucić informację o tworzeniu
myślę, że będzie stanowiła centrum ich artystycz‑
przeze mnie tej długiej listy na jeden z portali społecz‑
nych działań. Obszar geograficzny ich aktywności
nościowych, w grupie międzynarodowych grafików.
jest rozległy: od Indii, Meksyku, Stanów Zjednoczo‑
Kiedy wróciłam do domu i otworzyłam komputer,
nych po Brazylię, Polskę, Szwecję i wiele innych
pomyślałam, że to błąd na stronie, że coś się zablo‑
krajów. Tworzą indywidualnie, ale także w grupach
kowało. Tymczasem okazało się, że odzew na moją
artystycznych.
100 × 70 cm
druk cyfrowy, 2014
prośbę był ogromny. Graficzki przesłały nie tylko
Byłam zauroczona wzajemnym wspieraniem
swoje nazwiska, ale także podawały linki do swo‑
się grup kobiecych oraz wspólną działalnością.
ich stron internetowych i galerii ze swoimi pracami.
Za pomocą medium graficznego wypowiadały się
W tworzeniu listy pomogli mi również mężczyźni
na aktualne tematy, wchodziły w interakcję z widzem,
graficy, podając nazwiska swoich koleżanek, pomógł
manifestowały i walczyły w różnych sprawach, nie
mi także przyjaciel Stowarzyszenia Międzynarodowe
tylko feministycznych. Kiedy zostałam zaproszona
Triennale Grafiki w Krakowie – Richard Noyce.
do wzięcia udziału w wystawie Grafika jest kobietą.
Pięćset nazwisk artystek graficzek w dwa dni!
Grafika polska XX i XXI wieku, bardzo się ucieszy‑
Do takiej liczby doszłam. Drukarka drukowała je non
łam. Nie była to moja pierwsza wystawa w gronie
stop. Ja cięłam papier na paski, a moja córka sklejała
wyłącznie artystek, ale jedyna do tej pory z artyst‑
je w ogniwa. Po raz kolejny z łańcuchem okrążyłyśmy
kami‑graficzkami potraktowana programowo. Cze‑
mieszkanie. Moja akcja nie była jednak tylko zrealizo‑
kam na więcej.
waną artystyczną koncepcją. Wydarzyło się coś więcej.
Odzew artystek był pozytywny sam w sobie. Obieca‑
łam, że wszystkie ich nazwiska znajdą się w łańcu‑
Agnieszka Łukaszewska
chu, a przez swoją symboliczną obecność niejako będą
uczestniczyły w wernisażu głównej wystawy zatytuło‑
Propozycję udziału w wystawie przyjęłam, jako inspi‑
wanej Grafika jest kobietą. Tak też się stało.
rujące wyzwanie – jestem outsiderem, nie należę
Zbierając nazwiska artystek, nie robiłam klasyfi‑
do żadnej grupy artystycznej, nie robię grafik warsz‑
kacji i ich podziałów, mimo to zauważyłam, że wyło‑
tatowych i uważam, że płeć nie jest wyznacznikiem
niły się dwa typy graficzek: te które wykorzystują
jakości pracy zawodowej. Wnikając w nowe rejony
grafikę jako jedno z mediów w trakcie realizacji swo‑
artystycznych poszukiwań, musiałam zastanowić
ich prac oraz te, które posiadają bardzo silną identy‑
się, czym może być grafika: dzisiaj, dla kobiet, dla
fikację z grafiką, a co za tym idzie – silną tożsamość
mnie. W swojej definicji odnalazłam w grafice miejsce
artystek graficzek. Tym ostatnim grafika z pewnością
na podsumowanie rysunkowych i fotograficznych
103
W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e
notatek. Cenne ze względu na szczególną możliwość
syntezy. Cykl przygotowanych na wystawę druków
cyfrowych Neony to najnowsze, „skondensowane”
wnioski z obserwacji pejzaży nowohuckich. Nową
Hutą – śladem po utopijnej koncepcji miasta ide‑
alnego – zafascynowana jestem od lat, odnajduję
w niej wielowarstwową inspirację: socrealistyczną
architekturą i wplecionymi w jej historię losami
Liście
z wilgotnych drzew
O malarstwie Grzegorza Wnęka
ludzi. Sztandarowe założenie Planu Sześcioletniego,
chluba propagandy PRL‑u, a po upadku komunizmu
miejsce trochę zakazane, postrzegane, jako relikt
byłej epoki, wymyka się dzisiaj jednoznacznej oce‑
nie. Słuszne założenia i szczytne cele mieszają się
Najnowsze obrazy Grzegorza Wnęka to swoistego
z dramatycznymi skutkami i absurdami, piękno
rodzaju uczta „malarskiej jesieni”.
z brzydotą. Te sprzeczności, zaistnienie defektów
w koncepcie doskonałego miasta, czy wręcz rozmi‑
nięcie się wizji i realizacji: krzywe ściany, paskudna
Artur Kapturski
farba, substytuty materiałów, tandetne wykonanie
detali stały się dla mnie punktem wyjścia do pracy.
Długo dojrzewająca forma, jaką artysta kształtował
W rysunkach i grafikach staram się przekazać wie‑
pieczołowicie przez lata pracy twórczej puszcza soki.
lowarstwowość znaczeń związanych z Nową Hutą,
Obiektywizm fotograficznej formy pękł. Emocje
tajemnicę i dramat schowany pod monumentalną,
opadły. Rozrzucone liście na jednym z obrazów zdają
piękną fasadą.
się być jakimś lśniącym talizmanem wolności. Dają bez‑
Temat wystawy powiódł moje skojarzenia
pieczeństwo i ukojenie figurom otoczonym ich kręgiem.
ku pierwszym zdjęciom budowy Nowej Huty wyko‑
Prace z ostatnich dwóch lat nawiązują niejako,
nanym przez Wiktora Pentala: nowych domów wyła‑
w swej zreflektowanej surowej naiwności, do pogań‑
niających się spośród rusztowań, portretów robot‑
skich obrządków owianych tajemnicą, wierzeń ludo‑
ników, murarek i tynkarek. Młodych kobiet, które
wych wypełnionych intuicyjną wiedzą o świecie, opi‑
zwabiły do pracy obietnice propagandy i których
sujących genezę stworzenia, budujących sens swego
los odmieniło nowe miasto. Budynki Nowej Huty
wymyślonego świata w oparciu o ludowe podania i tra‑
wciąż trwają jako pomniki anonimowych bohaterów
dycje. Z płócien artysty wyłania się krajobraz form
i bohaterek.
odsyłający do włoskiego quattrocenta, twórczości
prerafaelitów, czy bractwa świętego Łukasza.
Ten oniryczny świat kształtowany jest za pomocą
formy, która w sennym marzeniu odnajduje ciężar
egzystencji. Człowiek cierpi nawet we śnie i zdaje się
w nim być równie materialny. Surowość i ciężar niero‑
zerwalnie towarzyszą poetyce woli autora. Są u Wnęka
elementami komplementarnymi dla jego romanty‑
zmu. To wartości wzajemnie się napędzające, pozwa‑
lające autorowi zachować zdrowy rozsądek pomimo
wszystko. Dawne motywy poruszające swoją gwałtow‑
nością, wymagające wyraźstej formy i koloru spowiła
↑ Nina Pawłowska Polska – autoportret 1 offset 68 × 98 cm
„malarska patyna”. Upływ czasu zamienił je w senne
Prace eksponowane na wystawie pochodzą z kolekcji
SMT Grafiki w Krakowie oraz archiwum artystek.
marzenie, rodzaj „pogańskiego misterium” owianego
104
Wiadomości asp /68
tajemnicą i surowością swej natury.
↗ Grzegorz Wnęk
Bez tytułu
180 × 135 cm
olej na płótnie
2014
Ten „inny świat w obrazach Grzegorza Wnęka jest
Nastrój poetyckiej nostalgii i melancholii w obra‑
jakby zrodzony romantyzmem rewolucjonisty, który
zach Wnęka skierowane zdają się być ku samemu
w chwili spokoju zadumał się nad swym losem.
uczuciu do malarstwa i z niego wypływają, nie zaś
Jest w tym przejściu ze świata „malarskiej propa‑
na skutek inspiracji konkretnym zdarzeniem czy
gandy” w świat oniryzmu pewna naturalność kształ‑
uczuciem tkwiącym poza obrazem jak to miało miej‑
towana wyraźnie formą woli artysty i jego doświad‑
sce we wcześniejszej twórczości. Zdają się być jakby
czeniem. To co do tej pory było kształtowane na obraz
sumą zebranych doświadczeń, wypadkową uczuć
pierwowzoru rodzi własne sensy, otwiera nowe znaczenia
skumulowanych w onirycznym świecie dojrzałego
zjawisk, którym na razie możemy przyglądać się jedynie
artysty, który zupełnie naturalnie i paradoksalnie
z dystansu. Czy to tylko chwila słabości autora? rodzaj
– wręcz niepostrzeżenie – przeszedł drogę od nazy‑
malarskiej nonszalancji? czy też zapowiedź świata,
wania rzeczy po imieniu do nadawania własnych
w który niebawem zostaniemy na dobre zaproszeni?
imion rzeczom i kreowania ich znaczeń.
105
Dyplomy
Kryptyda
z Sumatry
Fragment pracy dyplomowej
Film zrealizowany został
na podstawie materia‑
łów nakręconych w maju
2013 r. […] Zaczyna się on
od ujęcia, w którym –
na tle dżungli – tubylec,
imitując chód dwunożnej
małpy, przechodzi trasą,
którą miał poruszać się
orang pendek.
Praca magisterska Justyny Górowskiej składa
• Praca magisterska na Wydziale Intermediów
się z trzech części: filmu, instalacji oraz rozprawy
• Autor: Justyna Górowska
teoretycznej. Zarówno część wizualna, jak i tekst
• Tytuł pracy: Orang pendek
to elementy tego samego dyskursu, oscylującego
• Promotor: prof. Artur Tajber
pomiędzy osobistą deklaracją wiary, wypowiedzią
• Recenzent: dr Bogdan Achimescu
artystyczną, retoryką popularno‑naukową i komen‑
tarzem antropologicznym.
zajmuje się nauka zwana kryptozoologią. Nawet
Bogdan Achimescu
bez odwoływania się do takich tajemniczych istot
lasy Indonezji mogą skłonić do refleksji nad tema‑
106
Fragmenty recenzji
tyką ewolucji, pochodzenia człowieka i jego miej‑
Punktem centralnym pracy jest odniesienie do wspól‑
sca na planecie. […] To dzieło sztuki, stanowiące
nego tematu: postaci hipotetycznej istoty, zwanej
hybrydę z pogranicza dokumentu, osobistego kredo,
orang pendek. […] Przedmiotem zainteresowania
dziennika intymnego i refleksji nad światem, ana‑
dyplomantki jest istota, która według legend i nie‑
lizuję pod kątem jego wartości (m.in. poznawczej)
potwierdzonych obserwacji żyje w trudno dostępnych
dla odbiorcy. […] Odcinam się oczywiście od udziału
areałach Indonezji. Pomimo intensywnych wysiłków
w spekulacji na temat tego, czy orang pendek ist‑
wielu ludzi i instytucji (zainstalowano nawet pułapki
nieje, czy nie. Robię tak z oczywistych powodów: oma‑
fotograficzne) stworzenia tego nie udało się złapać,
wiam tu dostępne mi „dzieło sztuki”, nie włączając
ani nie udało się uzyskać innych, niezbitych dowo‑
się w dyskusję, w której nie jestem ani świadkiem,
dów jego istnienia. Orang pendek jest więc kryptydą,
ani osobą profesjonalnie kompetentną.
czyli zwierzęciem, którego egzystencja nie została
Autorka prezentuje istnienie orang pendeka jako fakt.
potwierdzona przez zoologię i które pozostaje w sferze
Praca artystyczna też przyczynia się do tego samego dys‑
domysłu, legendy lub hipotezy. Kryptydami, takimi
kursu. Składa się z dwóch wehikułów służących do uwia‑
jak yeti, bigfoot, potwór z Loch Ness czy chupacabra,
rygodnienia istnienia orang pendeka. Są to oszczędna,
Wiadomości asp /68
→
Justyna Górowska
wręcz monumentalna czy mistyczna w swojej wymowie
ta punktowana jest rozmowami i wywiadami, które
Odcisk stopy orang
instalacja oraz paradokument filmowy.
pokazują wiarę napotkanych Indonezyjczyków w fak‑
pendeka
Wydaje się więc, że klucz do zrozumienia pracy
tyczną egzystencję tytułowego hominida. Na pierwszy
dyplomowej Justyny Górowskiej leży w dwóch sferach:
rzut oka film, podobnie jak instalacja i praca pisemna,
w postawie autorki wobec tematu i w trójelemento‑
wydaje się wpisywać w format retoryczny, w ramach
wym aparacie perswazyjnym, który skonstruowała.
którego autorka przekonywałaby nas do poglądu, że
Nietrudno zauważyć, że jedna przestrzeń, w której
orang pendek istnieje i zamieszkuje obecnie lasy
kryptydy, te istoty o niepotwierdzonym istnieniu,
Sumatry. Do tego poglądu sama nabrałaby przekona‑
na pewno żyją, to… kolektywna świadomość ludz‑
nia poprzez lektury, wywiady i drogą eksperymentu,
kości. Można się również domyślać, że w tej men‑
w trakcie którego znalazła ślady kryptydy.
talno‑społecznej przestrzeni spełniają one różne
W takiej interpretacji pracy do prowadzenia
funkcje. […] W mojej opinii Justyna Górowska widzi
rzeczonej retoryki służyłby cały zestaw narzędzi:
w orang pendeku brakujące ogniwo, nie w sensie
od paradokumentu wideo pokazującego poszukiwa‑
wypełnienia luk w historii ewolucyjnej, lecz jako
nia po gęsto kontekstualizowany tekst pracy pisem‑
łącznik pomiędzy człowieczeństwem a jego zwierzę‑
nej i od aranżacji przestrzennej mającej nas wpro‑
cym czy wręcz kosmicznym kontekstem, jako punkt
wadzić w pewien topos po sam domniemany odcisk
zwornikowy pomiędzy naturą a cywilizacją […].
stopy orang pendeka.
Film zrealizowany został na podstawie mate‑
Jako recenzent interpretację tę muszę odrzucić –
riałów nakręconych w maju 2013 r., w trakcie eks‑
jeśli byłaby ona słuszna, to dzieło Górowskiej należa‑
pedycji Justyny Górowskiej i Adama Gruby w lasy
łoby porównywać z dziełami będącymi składowymi
mgliste Indonezji. Zaczyna się on od ujęcia, w któ‑
pokrewnych retoryk, na przykład opracowań nauko‑
rym – na tle dżungli – tubylec, imitując chód dwu‑
wych, profesjonalnie realizowanych filmów doku‑
nożnej małpy, przechodzi trasą, którą miał poruszać
mentalnych lub narracji literackich, krajoznawczych
się orang pendek. Tak rozpoczęta wizualna narracja
czy popularnonaukowych. W pracy Justyny Górow‑
przenosi nas wraz z podróżującymi Europejczykami
skiej znajdują się jednak ślady, które naprowadzają
(których nie widać w kadrze) przez dzikie lasy. Trasa
nas na trop innej, bardziej brzemiennej w konotacje
107
funkcji. Oto para takich śladów pozostawionych przez
opisy Schliemanna, który – znajdując się nocą
autorkę niczym drogowskazy do odkrycia drugiego
na stanowisku archeologicznym – widział w świe‑
dna narracji o poszukiwaniu hominida:
tle pochodni, jak szkielety znalezione we wsi Spata
1. Opisy incydentu, podczas którego autorce deseń
rozpadają się w momencie otwarcia sarkofagów, pod
tropikalnej wegetacji myli się z wzorem na grzbiecie
wpływem lekkiego, pierwszego po wielu wiekach
tygrysa. Incydent ten jest przedstawiony w tekście,
podmuchu powietrza […].
a zarazem obecny w filmie, gdzie w postprodukcji
Samo zakończenie [pracy pisemnej] odwołuje
autorka podkreśliła fragment liścia, który ją przeraził,
się ponownie do przeżyć indywidualnych. Cytuję:
zakreślając go konturem niczym kluczowy fragment
„Ekspedycja w lasy tropikalne utwierdziła mnie
na zdjęciu szpiegowskim. Jakiemu celowi może słu‑
w poczuciu, że jestem częścią nieśmiertelnego świata,
żyć taka relatywizacja własnej percepcji? „Fałszywy
ale nie przez możliwość boskiego zmartwychwsta‑
pozytyw” – czyli postrzegany tygrys, który okazuje się
nia, lecz dzięki byciu jego częścią nawet po mojej
po prostu liściem, staje się pretekstem do szczerego
fizycznej śmierci. Uzmysłowiła mi, jak uwikłana jest
zdystansowania się do własnej nieomylności.
zewnętrzność mojego ciała. Poszukiwanie orang pen‑
2. Sam ślad orang pendeka, którego cechy (brak
deka i zadawanie pytań niego dotyczących wpisuje
zdefiniowanych obrysów, szybkie zanikanie w desz‑
moje doświadczenie podróży w mgliste lasy w nurt
czu, galaretowata, mało plastyczna konsystencja
posthumanistyczny i wiążącą się z nim wrażliwość.
gruntu widoczna po zapadających się tu i ówdzie
Doświadczenie to ma wzmocniony wyraz poprzez
gumiakach) przekładają się na coś, co naukowiec
konfrontowanie go z pierwiastkiem kreatywnym –
nazwałby wątpliwą wartością dowodową. Mnie
anektując je w ten sposób i przenosząc w świat sztuki
natomiast kojarzy się z dramatyczną utratą bardzo
żywej, z nadzieją na jej sprawcze właściwości”.
cennego znaleziska, chronionego przed ulewą folią
i fotografowanego w pośpiechu. Na myśl przychodzą
108
Wiadomości asp /68
W tym właśnie cytacie upatruję klucza do odbioru
całości pracy dyplomowej Justyny Górowskiej.
Dyplomy
Obiekty
za strzeżoną bramą
Fragment pracy dyplomowej
• Praca magisterska na Wydziale Grafiki
• Autor: Arkadiusz Uroda
• Tytuł pracy: Obiekty za strzeżoną bramą
• Tytuł pracy: Izolacja
• Asystent: dr Tomáš Agat Błoński
Współcześnie „[…] miasto to umowa. Patrząc okiem
W czasach obecnych owym „najeźdźcą” jest intruz
księgowego na tę umowę – coś jest po stronie
w postaci nieznajomego, dostarczyciela ulotek czy
«winien» i coś po stronie «ma». Miasto to poświę‑
akwizytora, a nawet najbliższego sąsiada, w ekstre‑
cenie wybranych swobód w zamian za określone
malnych warunkach również złodzieja (traktowanych
korzyści […] porównując miasta świata, wyraźnie
paradoksalnie jako równorzędne zagrożenie). Osiedla
widać, co jest lokalną fanaberią, co wynika z psy‑
za strzeżoną bramą dają złudzenie bezpieczeństwa
chiki człowieka, a co jest związane z technologią”1.
i ochrony przed wrogim otoczeniem. Takie społeczno‑
ści łączy strach przed czymś bliżej niezidentyfikowa‑
nym – w istocie przed drugim człowiekiem. Zygmunt
Arkadiusz Uroda
Bauman nazywa ten lęk miksofobią – czyli lękiem
przed różnorodnością ludzkich stylów życia czy
„Człowiek jest zwierzęciem żyjącym w polis”
zachowań. Takie gated communities to współczesne
[Arystoteles]
getta, monitorowane przez opłacanych strażników,
Miasto od zawsze było pewną zintegrowaną wspól‑
kamery, portierów i nafaszerowane utrudniającą wej‑
notą, jednakże podział na możnych i biedaków ist‑
ście nieproszonych gości techniką, jak domofony,
niał od zarania dziejów, przy czym ci pierwsi budo‑
alarmy, szyfrowane bramy.
wali architektoniczne zapory przeciwko tym drugim.
Fotografowane przeze mnie obiekty to nierzadko
Zmieniło się to w czasach współczesnych, w okresie
przestrzenie współczesnych nowobogackich. Co kryją
realnego socjalizmu, gdzie w wielkich blokowiskach
w środku? Nie wiadomo. Być może wnętrza odzwier‑
wszystko było wspólne: korytarze, windy, suszar‑
ciedlają zamożność ich właścicieli lub tylko powierz‑
nie, place zabaw, skwerki. Wokół miast, które były
chowny blichtr, jednakże na zewnątrz – co wnioskuję
„spadkiem” po poprzednich pokoleniach i wiekach,
z moich obserwacji – niewiele się różnią. Na ogół
zaczęły powstawać, według nowego ładu, wielkie
to smutne wysokie mury, czasem betonowe bądź
osiedla, najpierw z tzw. wielkiej płyty, potem wraz
wykonane z drogiego kamienia czy licowanej cegły.
z transformacją ustrojową i większymi wymaga‑
Niewiele jest ogrodzeń ukazujących choćby wnętrze
niami klientów – coraz staranniej budowane, z lep‑
ogrodu, a jeśli już ogrodzenie jest ażurowe, to widok
szych materiałów, tzw. apartamentowce. Wymaga‑
do wewnątrz zamykają gęste iglaki czy krzewy. Peł‑
nia klientów rosły: miało być nie tylko estetycznie,
nią one podwójną role: strzegą prywatności właści‑
na wysokim poziomie technicznym, ale też bez‑
cieli i nie ukazują za bardzo stanu ich posiadania:
piecznie. Stąd mało które obecnie budowane osie‑
liczby aut czy np. basenu. Ten zamknięty świat jest
Po co jest miasto?, Kraków
dle jest ogólnodostępne, zazwyczaj wstępu bronią
za murem. Czy takie paniczne grodzenie swoich
2012, s. 372.
techniczne możliwości.
posiadłości istniało od zawsze?
Przypisy
1. Marcin Włodarczyk,
109
↑ Arkadiusz Uroda
z cyklu Izolacja
80 × 60 cm
Wydruk na papierze
barytowym, 2014
↑ Arkadiusz Uroda
z cyklu Izolacja
80 × 60 cm
Wydruk na papierze
barytowym, 2014
Dyplomy
Grafika asp
Kraków
Grafika o sobie samej albo książki
w książce
• Praca doktorska na Wydziale Grafiki
• Autor: Aleksandra Toborowicz
• Tytuł pracy: Album Grafika. ASP Kraków
• Promotor: prof. ASP Władysław Targosz
Aleksandra Toborowicz
okładkami z grubego kartonu z metalicznym nadru‑
kiem koloru blachy, z tłoczonymi nazwami działów
Przedmiotem pracy był dwujęzyczny album Grafika.
(tytuł po polsku jest matrycą z tłoczeniem, angielski
ASP Kraków wydany z okazji obchodzonego w 2013 r.
– odbitką; rozwiązanie graficzne tłumaczeń nawią‑
45‑lecia Wydziału Grafiki ASP w Krakowie.
zuje do sposobu tworzenia grafiki). Charakter okładek
nawiązuje do teczek na grafiki, metalowych matryc
Koncepcja
graficznych z tłoczeniem oraz do wyglądu nowocze‑
Koncepcja graficzna i forma wydawnictwa odbiegają
snych komputerów marki Apple, łącząc tradycję
od standardowych layoutów albumowych, zarazem
z nowoczesnością, podobnie jak okładki otwierające
nawiązując do tradycji krakowskiego Wydziału Gra‑
i zamykające album.
fiki. Zastosowano założenia transparentnej grafiki
edytorskiej, której środki formalne nie dominują nad
Nawigacja
zawartością merytoryczną, oddając i wzmacniając
Każdej z katedr przyporządkowany jest inny kolor,
charakter treści w sposób estetyczny i funkcjonalny.
jako wskazówka nawigacyjna w każdym fragmen‑
cie albumu. Z kolei system tekstowych odnośników
Struktura
nadaje albumowi współczesny, sieciowy, hipertek‑
Album podzielono na trzy działy: Grafika, Ludzie i Pra‑
stualny charakter oraz ułatwia i urozmaica odbiór.
cownie. Otwiera go wstęp z tekstem prof. Krzysztofa
112
Tomalskiego – 45/63 i aneks. Dział Grafika – to teksty,
Grafika
Ludzie – prezentacja sylwetek i twórczości wykła‑
Wszystkie teksty w dziale, z wyjątkiem tekstu
dowców, Pracownie – prezentacje pracowni, prace
Jana Fejkla W dialogu z mistrzami, dotyczą czte‑
studentów.
rech katedr: o Katedrze Rysunku i Malarstwa pisze
Działy różnią się specyfiką, stanowiąc „książki
Dominik Stanisławski, o Katedrze Grafiki Warsztato‑
w książce”. Oddzielono je czterostronicowymi
wej – dr Marta Anna Raczek‑Karcz, o Katedrze Grafiki
Wiadomości asp /68
Fot. Kuba Sowiński
tekstu”) łamany bywa przez niby‑błędy zachodzące
w druku – nieodbicie, przesunięcie kolorów w łamach
tekstu, przebitki tytulariów. Zamysł ten kontynu‑
owany jest w dziale Pracownie – poprzez ledwie
widoczne prostokąty w kolorze szarym.
Ludzie
W dziale prezentowane są sylwetki 55 osób zatrud‑
nionych na Wydziale Grafiki w roku akademickim
2012/2013. Głównym założeniem było zaprezento‑
wanie twórczości osób‑artystów, nie pedagogów, stąd
brak tytułów naukowych. Prace wykładowców zostały
wybrane na zasadzie reprezentatywności, po jednej
pracy bądź po jednym cyklu prac. W przypadku nie‑
których osób charakter reprodukcji determinuje
Projektowej – prof. Piotr Kunce, o Katedrze Filmu Animowanego, Fotografii
układ rozkładówki.
i Mediów Cyfrowych – dr hab. Zbigniew Zegan, Marcin Giżycki i Marek Janczyk.
Jan Fejkiel opisuje sylwetki mistrzów grafiki warsztatowej związanych
Pracownie
z Wydziałem Grafiki. Tekst ilustrowany jest reprodukcjami. W tym tekście, jak
Najobszerniejszy z działów, podzielony na 4 kate‑
i w dwóch pozostałych opisujących dawne dzieje katedr, umieszczono archi‑
dry, prezentuje prace ponad 200 studentów z 25
walne zdjęcia wspominanych osób z podpisami i odwzorowaniem krawędzi zdjęć
pracowni. Strony rozdzielające to aple w kolorze
na odwrocie (idea odbicia‑przebicia, luźnego podpisu na odwrocie fotografii).
przypisanym katedrom, na których umieszczony
Przez kolejne strony, aż do końca tekstu, dokładnie w tym samym miejscu
jest spis treści z „przebitym” na drugą stronę kartki
co zdjęcia odbijają się ich krawędzie. Klasyczny układ i skład tekstów („blacha
tłumaczeniem.
113
Infografika
Na początku przy każdej katedrze znajduje się wkładka
ze skrzydełkiem, zawierająca wykresy prezentujące
czas zatrudnienia pracowników na Wydziale Grafiki
od 1950 do 2013 r. Kolorem i rodzajem linii rozróż‑
niono kierowników pracowni, osoby zatrudnione
na etacie oraz na zasadzie umów cywilnoprawnych.
Układ linii oparty jest na logicznym schemacie,
możliwym do kontynuowania. Opracowanie zostało
wykonane przeze mnie i panią Barbarę Turkiewicz
(długoletnią sekretarkę Wydziału Grafiki) na podsta‑
wie dokumentów archiwalnych.
Mapa
Przed prezentacją każdej z katedr umieszczona
została na całej rozkładówce mapa centrum Krakowa
z zaznaczonymi odpowiednimi kolorami budynkami
Wydziału Grafiki.
Fotografie
Fragmenty poświęcone pracowniom otwierają
umieszczone na całej rozkładówce fotografie uka‑
zujące ich wnętrze – ich autorką jest absolwentka
Wydziału Grafiki, Edyta Dufaj. Spójne zdjęcia mają
oddać charakter pracowni. Prowadzący pracownie
nie są prezentowani na każdym zdjęciu – w celu uzy‑
skania spójności w różnorodności ujęć, uniknięcia
statyczności, przewidywalności i hierarchiczności.
Rozkładówki nadają rytm, pełnią rolę akcentu i nawi‑
gacji, a także wyciszenia w kontekście kolorowych
rozkładówek z pracami.
114
Wiadomości asp /68
Sposób prezentacji
•oprawa: szyto‑klejona z widocznym grzbietem
Albumowa prezentacja prac, aby odzwierciedlić cha‑
Metaliczną okładkę owija banderola z cienkiego
rakter pracowni, nawiązuje do rzeczywistych sposo‑
papieru przypominającego pakowy, z nadrukiem imi‑
bów ich prezentacji na wystawach końcoworocznych
tującym nałożenie się kilku warstw druku: pierwszej
w poszczególnych pracowniach. Prace studentów
okładki z tytułem w języku polskim i angielskim oraz
prezentowane są „na tej samej ścianie” co na zdję‑
wszystkich czterech wykresów z czasem zatrudnienia
ciu, ujęte „w kolejne kadry fotograficzne” na kolej‑
pracowników. Banderola ma nawiązywać do jedno‑
nych rozkładówkach. Reprodukcje przedstawione
razowego użytku opakowania – ochrony matrycy.
są w skali, zachowując proporcje względem siebie.
• nakład: 900 egzemplarzy
•kroje pisma: Warnock Pro Roberta Slimbacha,
Aneks
krój dziełowy z odmianami nadającymi się zarówno
W aneksie umieszczono chronologiczny spis dzie‑
do składu tekstu, tytulariów, jak i podpisów
kanów, prowadzących przedmioty teoretyczne, pra‑
• redaktor: Łukasz Galusek
cowników technicznych i listę absolwentów od 1950
• zespół redakcyjny: prof. Krzysztof Tomalski, dr hab
do 2013 r. z zaznaczeniem pracowni dyplomują‑
Agata Pankiewicz, dr hab. Tomasz Daniec, dr Jakub
cych – opracowany został on przeze mnie głównie
Sowiński.
na podstawie Księgi dyplomów i innych dokumentów
•fotografie portretowe: Katarzyna Kozera i Edyta
archiwalnych.
Dufaj; fotografie wykonane w pracowniach: Edyta
Dufaj
Dane techniczne
• liczba osób, których prace są prezentowane w albu‑
• stron bez okładek i wkładek z wykresami: 432
mie: w dziale „Ludzie” – prace 55 wykładowców,
• okładek: 5
w dziale „Pracownie” – prace ponad 200 studentów.
• wkładek z wykresami: 4
• format strony: 24 cm – szerokość × 28 cm – wysokość
Album można nabyć w naszym wydawnictwie.
• papier: różny w zależności od działu
Kontakt: www.wydawnictwo.asp.krakow.pl.
115
W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e
Connecting w Istambule
II Biennale Designu
w Istambule
→ Istambuł
→ 1 xi – 14 xii 2014
Anna Myczkowska‑Szczerska
Z okazji obchodów 600‑lecia stosunków pol‑
sko‑tureckich rok 2014 ogłoszono Rokiem
Polskim w Turcji. W ramach obchodów zorga‑
nizowano szereg imprez prezentujących polską
kulturę, w tym również kilka poświęconych
wzornictwu. W dniach 1 XI – 14 XII w ramach
II Biennale Designu w Istambule zaprezentowano
wystawę polskiego wzornictwa zatytułowaną
Connecting, przygotowaną przez Czesławę Frej‑
lich oraz Magdalenę Kochanowską z warszaw‑
skiej ASP.
Wystawa pokazała współczesne polskie wzor‑
nictwo z różnych dziedzin, takich jak meble, typo‑
grafia, ceramika czy tkanina. Pokazano obiekty
produkowane masowo, jak i wytwarzane w krót‑
kich seriach lub powstające w wyniku stosowania
takich strategii jak projektowanie krytyczne czy
partycypacyjne. Autorzy zebranych na wysta‑
wie obiektów to twórcy reprezentujący zarówno
młode, jak i starsze pokolenie. To, co połączyło
wszystkie obiekty, to hasło wystawy rozumiane
jako łączenie kultur, ludzi, materiałów, techno‑
logii czy też stylistyk pochodzących z różnych
okresów historycznych. Przykłady te pokazały
zjawiska, które silnie oddziaływają na polskich
projektantów i wskazują, jak dalece są oni
otwarci na różnorodność.
116
Wiadomości asp /68
Wystawa
Wzornictwo z Krakowa
→ pl. Szczepański, Kraków
→ 3 x – 2 xi 2014
Monika Szwaja
3 x br. o zachodzie słońca (18.15) odbył się wer‑
nisaż wystawy Wzornictwo z Krakowa, jednej
z kilku wystaw towarzyszących obchodom jubi‑
leuszowym 50‑lecia Wydziału Form Przemysło‑
wych ASP w Krakowie. Otwarcia wystawy doko‑
nali kurator Andrzej Śmiałek oraz dziekan WFP
prof. Andrzej Ziębliński, jednak w otwarciu brali
udział wszyscy uczestnicy tego wydarzenia. Naj‑
ważniejszym momentem wernisażu było odrywa‑
nie żółtych karteczek szczelnie zasłaniających
przygotowaną ekspozycję. Kartki zawierały infor‑
mację o wystawie, a na ich rewersach znajdowały
się ciekawostki związane z wzornictwem oraz
losy uprawniające do odbioru nagród, takich jak
albumy (Warsztaty Krakowskie i Zaprojektowane),
czasopisma („2+3D”), wydawnictwa WFP, czeko‑
lady czy zestawy upominkowe ufundowane przez
Krakowski Kredens.
Wystawa trwająca do 2 XI 2014 r. prezento‑
wała wybrane prace absolwentów Wydziału Form
Przemysłowych. Eksponowane projekty były
dobierane pod kątem ich rynkowego sukcesu,
rozpoznawalności czy szczególnej wyjątkowości.
Wielu z nich przyznano prestiżowe nagrody, takie
jak Dobry Wzór czy Red Dot.
Wystawę zaprojektował Piotr Hojda, kura‑
torem był Andrzej Śmiałek, a w skład zespołu
organizacyjnego wchodzili Anna Szwaja, Monika
Wojtaszek‑Dziadusz i Szymon Kiwerski. Cieszymy
się z dużego zainteresowania, jakie towarzyszyło
wystawie, oraz pozytywnych opinii na jej temat.
117
W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e
Wielka sztuka
w małym
mieście
Wystawa
Zbyluta Grzywacza
→ Muzeum Ziemi Słomnickiej
Słomniki
→ 23 XI – 4 XII 2014
Joanna Boniecka
23 XI 2014 r. w Muzeum Ziemi Słomnickiej
otwarto, w ramach projektu „Wielka sztuka
w małym mieście”, wystawę Zbyluta Grzywacza,
na której pokazano jego najbardziej reprezenta‑
tywne dzieła: obrazy, dzienniki i rysunki artysty.
Sztuka trafiająca do małych miasteczek, to nie‑
zwykle cenna inicjatywa.
Zbylut Grzywacz (1939–2004) w latach
1957–1963 studiował na Wydziale Malarstwa
Akademii Sztuk Pięknych (dyplom u prof. Emila
Krchy), gdzie następnie pracował jako pedagog
w latach 1972–2004. Od 1992 r. uczył także
w Szkole Rysunku i Malarstwa „Este” w Krako‑
wie. Był najbardziej radykalnym i wielokrotnie
cenzurowanym uczestnikiem wystaw Grupy
Wprost (1966–1986) z uwagi na obecne w dzie‑
łach aktualne treści społeczne i polityczne. Jako
jeden z nielicznych artystów został internowany
w stanie wojennym (XII 1981) i osadzony w wię‑
zieniu w Nowym Wiśniczu. W stanie wojennym,
który był jak „trzęsienie ziemi”, wrócił do mło‑
dzieńczych pasji – do entomologii, paleontologii
i mineralogii. Zajął się kolekcjonowaniem mine‑
rałów i skamieniałości, starych wydawnictw
i rycin przyrodniczych. W 1985 r. został człon‑
kiem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk
o Ziemi, a podobnych sobie pasjonatów zintegro‑
wał w Sekcji Miłośników Minerałów i Skamienia‑
łości. Zebraną przez siebie i usystematyzowaną
118
Wiadomości asp /68
kolekcję geologiczną artysta ofiarował Muzeum
Przyrodniczemu Instytutu Systematyki i Ewo‑
lucji Zwierząt PAN w Krakowie. Obrazy, rzeźby,
rysunki i grafiki artysty znajdują się w zbiorach
niemal wszystkich polskich
muzeów, a także w wielu pol‑
skich i zagranicznych kolek‑
cjach prywatnych.
Przypomnijmy wypowiedź
artysty z 1969 r.: „Moje myśle‑
nie o sztuce oddaliło się dzisiaj
od prostych kiedyś rozróżnień
między pięknem a prawdą.
To było takie klarowne –
po jednej stronie tylko prawda,
po drugiej tylko piękno. Ja oczy‑
wiście byłem po stronie prawdy
i wydawało mi się, że wszystko,
co piękne, zasłania jej obraz –
a rzeczywistość mało komu
jawiła się wtedy jako ładna…
Nasza sztuka miała być nie do upiększania rze‑
czywistości, ale do jej obnażania. W tych czasach,
kiedy padało słowo „prawda”, wszyscy mówili:
to jest pojęcie względne. A myśmy wiedzieli, że
prawdą jest to, co nie jest nieprawdą – zwyczajnie
i po prostu. Bardzo miałem wtedy za złe, że nie
wszyscy malarze zajmują się
rzeczywistością, tylko rozwią‑
zują sobie jakieś czysto malar‑
skie problemy, co odwracało
uwagę i stwarzało pozór, że jest
fajnie, sztuka sobie kwitnie,
a obrazy są ładne. Wydawało
mi się, że jest obowiązkiem nas
wszystkich – malarzy, pisarzy
– zebrać się do kupy i walczyć
z tym, co jest paskudne. […]
Duża część sztuki, literatury –
także współczesnej, od Camusa
poczynając – żywiła przeko‑
nanie, że sztuka jest po to,
by czemuś służyć. Że artysta
nie ma się wozić w łódce i oglą‑
dać widoczki, tylko wiosłować z innymi. Więc
wiosłowaliśmy”.
Kosmos wzy‑
wa! Sztuka
i nauka
w długich
latach 60.
→ Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
1 VII – 28 IX 2014
→ Kuratorzy: Joanna Kordjak‑
-Piotrowska, Stanisław Welbel
Część wystawy w Zachęcie poświęcono wzor‑
nictwu z czasów PRL‑u. Znalazły się na niej
dzieła prof. Andrzeja Pawłowskiego. Jeden
z tekstów towarzyszącego katalogu, autorstwa
dr. hab. Andrzeja Szczerskiego, podkreślał pio‑
nierską rolę WFP i powstałych w ślad za nim
polskich wydziałów projektowych w kształto‑
waniu nowej rzeczywistości lat 60. Wystawie towa‑
rzyszył katalog Kosmos wzywa! (red. J. Kordjak‑Pio‑
trowska, S. Welbel, Warszawa 2014). (inf. wł.)
Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza
dla Stanisława Wejmana
→ Galeria ZPAP Okręg Kraków
→ 28 XI 2014
↑ Stanisław Wejman Dynia 511 27 × 35,5 cm
Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza przyznawana
jest przez Zarząd Związku Polskich Artystów Pla‑
styków Okręgu Krakowskiego polskiemu artyście
za najlepszą wystawę malarstwa, rysunku lub
grafiki, jaka odbyła się w Krakowie w trakcie trwa‑
nia kolejnej edycji plebiscytu. Jej pomysłodaw‑
cami jest trzech związkowych artystów: Grzegorz
Bednarski, Adam Małek i Stanisław Tabisz, którzy
na początku lat 90. xx w. uznali za konieczne
zorganizowanie konkursu, który honoruje ważne
wydarzenia artystyczne w Krakowie.
Nagrodę przyznaje specjalnie powołane jury,
w którego skład wchodzą historycy i krytycy
sztuki, dziennikarze piszący recenzje z wystaw,
artyści o uznanym dorobku i autorytecie, pre‑
zes ZPAP OK, przewodniczący Rady Artystycznej
ZPAP OK oraz laureat poprzedniej edycji Nagrody.
Formą nagrody jest zorganizowanie laureatowi
indywidualnej wystawy w Galerii Pryzmat, opra‑
cowanie i druk monografii oraz okolicznościowy
medal. Laureatem obecnej, XIV edycji Nagrody
im. Witolda Wojtkiewicza został artysta grafik
prof. Stanisław Wejman.
Nagrodzona przez jury wystawa to Sentymen‑
talny plac budowy, zorganizowana w Jan Fejkiel
Gallery na przełomie xi i xii 2013 r. Wernisaż
wystawy laureata, połączony z wręczeniem
nagrody, odbył się w Galerii ZPAP OK „Pryzmat”
w Krakowie 28 xi br.
Prof. Stanisław Wejman urodził się w 1944 r.
w Jędrzejowie. Pracuje i mieszka w Krakowie. Stu‑
diował na Wydziale Grafiki w pracowni swojego
ojca, prof. Mieczysława Wejmana, w Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom uzyskał
w 1968 r. Uprawia grafikę i malarstwo. Jest pro‑
fesorem zwyczajnym w krakowskiej Akademii
Sztuk Pięknych, gdzie prowadzi pracownię mie‑
dziorytu na Wydziale Grafiki. W latach 1990–
1993 pełnił funkcję dziekana macierzystego
Wydziału. W latach 1984–2003 prowadził zajęcia
jako profesor na zagranicznych uczelniach. Zor‑
ganizował kilkadziesiąt wystaw indywidualnych
w Polsce i za granicą, brał udział w ponad 200
wystawach zbiorowych. Jego prace znajdują się
w zbiorach wielu muzeów w kraju i na świecie.
(inf. wł.)
akwaforta, 2014
119
W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e
Wystawa
Zespół
Katedry
Sztuk
Wizualnych
→ Galeria ASP, pl. Matejki 13
→ 2–25 x 2014
Uroczystości rozpoczęcia roku akademic‑
kiego na krakowskiej ASP towarzyszyło otwar‑
cie wystawy pt. Zespół Katedry Sztuk Wizu‑
alnych, na której zaprezentowano dzieła
obecnych i byłych profesorów, a także młodszej
kadry Katedry Sztuk Wizualnych, jednostki
funkcjonującej w strukturze Wydziału Form
Przemysłowych. Wystawę zorganizowano z ini‑
cjatywy prof. Andrzeja Zięblińskiego, dziekana
WFP, wieloletniego kierownika KSW, a jej kurato‑
rem był dr hab. Wojciech Kopczyński. Ekspozycja
prezentowała szerokie spektrum środków arty‑
stycznego wyrazu, czyli tego, co jest jedną z cech
działalności KSW. To otwartość na sztukę, wyra‑
żana w różnych mediach, od tzw. tradycyjnych
form, jak malarstwo, rzeźba, rysunek, poprzez
fotografię, grafikę cyfrową, instalacje oraz formy
multimedialne.
Swoje prace zaprezentowali artyści uznani
na gruncie polskiej i międzynarodowej sztuki,
reprezentujący różne pokolenia, postawy i środki
artystycznego wyrazu. W wystawie uczestniczyli:
prof. Wincenty Kućma, prof. Andrzej Ziębliński,
prof. Jan Pamuła, Danuta Urbanowicz, prof. Artur
Tajber, dr hab. Wojciech Kopczyński, dr Paweł
Orłowski, dr Miłosz Pobiedziński, dr Gabriela
Buzek, st. wykł. Łukasz Kieferling, wykł. Tadeusz
Banaś, mgr Dawid Kozłowski.
Z okazji wystawy powstał katalog przedsta‑
wiający sylwetki i prace artystów. (inf. wł.)
Uwaga, dzieło!
Fot. Jacek Dembosz
VI Wystawa Prac Laureatów Konkursu na Dzieło
120
Wiadomości asp /68
↓ Od lewej: Mateusz
Grymek, Monika
Brzegowska, Patrycja
Tryjefaczka, Anna
Karolina Kaczmarczyk,
Maciej Mędrala, Mateusz
Czapek, dr hab. Jan Tutaj
Szósta już prezentacja w ramach wspólnego pro‑
jektu ASP w Krakowie i Galerii Bronowice, funk‑
cjonującego od blisko roku pod nazwą Akademia
w Bronowicach, nosi tytuł Uwaga dzieło. Prezen‑
tuje wybór prac finalistów i laureatów Konkursu
na Dzieło, który odbył się w 2013 r. Wystawę pre‑
mierową zorganizowano już wcześniej w naszej
Galerii Promocyjnej.
Konkurs na Dzieło to inicjatywa Uczelnianej
Rady Samorządu Studenckiego Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie, której głównym założe‑
niem jest chęć stworzenia wydarzenia artystycz‑
nego, które umożliwi większą integrację studen‑
tów w ramach uczelni oraz stworzy platformę
wspólnych, ponadwydziałowych i dyscyplinar‑
nych działań artystycznych. Inicjatywa ta aktywi‑
zuje sporą grupę studentów, których prace mają
okazję wyjść poza ramy działań w ramach regu‑
larnej dydaktyki, przekroczyć próg obowiązku
akademickiego i wymogów programowych. Dla
wielu młodych ludzi jest to także pierwsza kon‑
frontacja z mechanizmem i rygorem konkursu
oraz pierwszy kontakt z profesjonalnym jury.
Niewątpliwą zaletą prezentowanego zestawu
prac była ich różnorodność stylistyczna i for‑
malna oraz wielość podejmowanych tematów
i prezentowanych postaw artystycznych. (inf. wł.)
Krzysztof Kiwerski
↓ Krzysztof Kiwerski
→ Krzysztof Kiwerski
Martwa natura H
Martwa natura H02
100 × 130 cm
100 × 130 cm
akryl na płótnie
akryl na płótnie
2013
2013
malarstwo grafika film
→ Dwór Karwacjanów, Gorlice
→ 5 IX – 1 x 2014
Podczas wystawy w Gorlicach można było zapo‑
znać się z twórczością Krzysztofa Kiwerskiego,
wybitnego malarza, grafika i twórcy filmów ani‑
mowanych, wielokrotnie nagradzanego za swoją
twórczość. Absolwent ASP w Krakowie (1973),
pedagog w naszej uczelni, zrealizował ok. 38 fil‑
mów, w tym cztery pełnometrażowe, za które otrzy‑
mał 30 nagród. Jego malarstwo również doczekało
się uznania na licznych festiwalach i salonach
sztuki w kraju i na świecie. Prace artysty znajdują
się w wielu muzeach i galeriach sztuki. (inf wł.)
121
Kronika wydarzeń
Porozumienie między uczelniami
Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie zawarł porozumienie
z Politechniką Krakowską i Uniwersytetem Jagiellońskim.
Skorzystają przede wszystkim studenci.
Od lewej: dr Tomasz Kapecki WA PK, prorektor prof. Dariusz Bogdał PK, dr hab. Andrzej Bukowski UJ WF IS, rektor ASP prof. St. Tabisz, dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ASP WAW, prorektor prof. Andrzej Mania
UJ, prof. Stefan Dousa WA PK, dr Marta Smagacz‑Poziemska WF IS UJ, prodziekan dr hab. Jacek Nowak WFU,
prof. Krystyna Wilkoszewska WF ZE UJ, dr Marcjanna Anna Nóżka WF IS UJ, prorektor dr hab. Jan Tutaj,
dr Jakub Petri WF IF ZE UJ
Pozytywna ocena efektów dotychczasowej współ‑
pracy – a szczególnie realizowanych w ostatnich
dwóch latach warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ,
które zainicjowały Politechnika Krakowska
im. T. Kościuszki i Akademia Sztuk Pięknych
im. J. Matejki – skłoniło obie uczelnie oraz Uni‑
wersytet Jagielloński do podpisania porozumie‑
nia o współpracy. Zostało ono uroczyście zawarte
13 x 2014 r. w świeżo odnowionych wnętrzach
naszej Akademii przy pl. Matejki.
Współpraca Politechniki Krakowskiej z Aka‑
demią Sztuk Pięknych w zakresie innowacyjnego
122
Wiadomości asp /68
programu warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ trwa już
sześć lat. Jej pomysł wyszedł od dr hab. Beaty
Gibały‑Kapeckiej, prof. ASP, dziekana Wydziału
Architektury Wnętrz ASP, i dr. inż. arch. Tomasza
Kapeckiego z Wydziału Architektury PK. To oni
zajęli się również realizacją tego przedsięwzię‑
cia. Od 2012 r. do programu włączono studen‑
tów z dwóch jednostek UJ – Instytutu Socjologii
i Zakładu Estetyki Instytutu Filozofii.
Podpisane porozumienie przewiduje wymianę nauczycieli akademickich i studentów
w zakresie różnych form dydaktyki, prace
naukowo‑badawcze i projektowe, promocję
i organizację konferencji, seminariów, spo‑
tkań, warsztatów, wystaw i targów oraz dzia‑
łalność wydawniczą. Współpraca dotyczyć
będzie w szczególności dalszego organizowania
Interdyscyplinarnych Warsztatów NOWA PRZE‑
STRZEŃ. Ze strony ASP obejmuje ona studentów
Wydziału Architektury Wnętrz, ze strony PK –
studentów Wydziału Architektury, a ze strony
UJ – studentów Instytutu Socjologii i Zakładu
Estetyki Instytutu Filozofii. Przewiduje się moż‑
liwość zaproszenia do współpracy także innych
jednostek.
W każdej z jednostek uczestniczących
w porozumieniu uruchomiony zostanie w danym
roku akademickim kurs obejmujący łącznie
60 godzin dydaktycznych. W jego ramach stu‑
denci wszystkich trzech uczelni będą wspól‑
nie uczestniczyć w wykładzie inauguracyjnym
i odbywać 48‑godzinne warsztaty projektowe.
Ponadto studenci poszczególnych jednostek będą
brać udział w zajęciach interdyscyplinarnych
prowadzonych na uczelniach zewnętrznych. Dla
studentów Wydziału Architektury Wnętrz będą
to zajęcia organizowane w PK, w Instytucie Socjo‑
logii i w Zakładzie Estetyki UJ. Oznacza to znaczne
wzbogacenie oferty dydaktycznej wszystkich
współpracujących ze sobą podmiotów.
Porozumienie zostało zawarte na okres pię‑
ciu lat. Podpisy pod dokumentami regulującymi
zasady współpracy złożyli rektor ASP prof. Sta‑
nisław Tabisz, prorektor PK prof. Dariusz Bog‑
dał i prorektor UJ prof. Andrzej Mania. W uro‑
czystości, która odbyła się w Sali Senackiej ASP,
uczestniczyli także zaproszeni goście, między
innymi prof. Krystyna Wilkoszewska, prof. Ste‑
fan Dousa, dr hab. Jacek Nowak, dr hab. Andrzej
Wokół
Dunikowskiego
Sesja
naukowo‑
-artystyczna
↑ prof. Stanisław Tabisz, rektor asp w Krakowie
Bukowski, dr Marcjanna Anna Nóżka, dr Marta
Smagacz‑Poziemska, dr Jakub Petri.
W trakcie dotychczasowych pięciu edycji
warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ, stanowiących
podstawę zawartego porozumienia, szukano
rozwiązań dla zdegradowanych przestrzeni
publicznych i społecznych Krakowa. Efektem
były projekty przedstawiane co roku podczas
wystaw organizowanych w krakowskich gale‑
riach, Pawilonie Wyspiańskiego czy też, jak
w przypadku ostatniej edycji pod hasłem: „Trans‑
formacje lokalnej tożsamości – Forum, Cracovia,
NOT” – w Pałacu Sztuki. Do tej pory w warszta‑
tach wzięło udział ok. 320 studentów z PK, ASP
i UJ. Pokłosiem współpracy są również wydawane
co roku publikacje monograficzne.
„Dla rozwoju współczesnej nauki nie
ma innej drogi niż współpraca interdyscypli‑
narna. Nie podważając prawa do autonomii każ‑
dej uczelni, korzyści ze wspólnego działania są
oczywiste, bo oparte na wymianie wiedzy. Docie‑
kania wykraczające poza granice instytucjonalne
i granice zwyczajowo utrwalonych dyscyplin
naukowych tworzą nowe warunki do autentycz‑
nej innowacyjności badawczej, która w przy‑
szłości zaowocować może nowatorskimi rozwią‑
zaniami i odkryciami” – komentuje zawarcie
porozumienia dr inż. arch. Tomasz Kapecki. (ps)
Moment podpisania porozumiemia. Od frontu, od lewej: prorektor prof. Dariusz Bogdał PK, prorektor
prof. Andrzej Mania UJ, dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ASP WAW, rektor ASP prof. St. Tabisz,
Jednym z wydarzeń Roku Xawerego Dunikow‑
skiego była sesja naukowo‑artystyczna zatytu‑
łowana Wokół Dunikowskiego. W jednodniowych
obradach (16 x br.) wzięli udział zaproszeni przez
Wydział Rzeźby krakowskiej ASP prelegenci
z Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Uznawany
za jednego z najwybitniejszych polskich artystów
działających w XX w. Dunikowski łączył pracę
twórczą z pedagogiczną, swe losy wiążąc z uczel‑
niami z miast, których przedstawicieli gościliśmy
na sesji. Referaty wygłosili zarówno historycy
sztuki: Monika Rydiger i Joanna Torchała, jak
i artyści rzeźbiarze: Stanisław Brach, Zbigniew
Makarewicz i Antoni Pastwa. W swoich wystą‑
pieniach prelegenci zastanawiali się nad fenome‑
nem barwnej biografii Dunikowskiego oraz jego
dzieł, które odcisnęły się piętnem na historii
polskiej rzeźby XX w. (inf. wł.)
w tyle: dr Jakub Petri WFZE UJ, prof. Krystyna Wilkoszewska WF ZE UJ i prorektor dr hab. Jan Tutaj
prof. Zbigniew Makarewicz
123
Kronika wydarzeń
Milczące organy
pomnikowej zrywającej z realistycznym patosem
widziano platformę widokową lub krzyż papieski.
Pomimo późniejszych protestów większości opi‑
niotwórczych stowarzyszeń z Podhala przeciwko
remontowi i restauracji pomnika, Organy zostały
ocalone przede wszystkim głosem zdrowego
rozsądku lokalnej społeczności, która uznała
je za część swojego dziedzictwa i ważny element
krajobrazu kulturowego.
Lucy Sosnowska zaprezentowała – wykra‑
czające daleko poza dostępną obecnie literaturę
–wyniki przeprowadzonych przez siebie badań,
w których koncentrowała się na sześciu hipote‑
zach wyjaśniających, dlaczego Organy stały się
instrumentem bezgłośnym i bezdźwięcznym.
Fakty historyczne zmuszają również do posta‑
wienia brutalnego pytania, nabierającego meta‑
fizycznego znaczenia po prezentacji dokumentu
Polskiej Kroniki Filmowej z otwarcia „grającego
pomnika” w 1966 r., do którego zaginęła ścieżka
Piotr Świątoniowski
29 x 2014 r. o godzinie 15.30 w auli Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie odbył się zorgani‑
zowany przez pracownię rzeźby w przestrzeni
publicznej oraz koło naukowe ART CAMP wykład
Lucy Sosnowskiej pod tytułem Milczące organy.
W trakcie wykładu został zaprezentowany bogaty
materiał fotograficzny i filmowy. Młoda reżyserka
i animatorka kultury zaprezentowała publiczno‑
ści nieznane fakty z przeszłości słynnych Żela‑
znych organów Władysława Hasiora, ujawniając
to, co pozostało w miejscu „zrównanej z ziemią”
w 2010 r. inskrypcji: „Wiernym synom Ojczyzny
poległym na Podhalu w walce o utrwalenie wła‑
dzy ludowej”.
Zrealizowany w 1966 r., zgodnie z decyzją
Mieczysława Moczara i Czesława Domagały,
pomnik przetrwał zmianę ustroju politycznego
i oparł się terapeutycznej wizji Prawa i Spra‑
wiedliwości, które planowało demontaż Orga‑
nów zaledwie 6 lat temu, w 2008 roku, kiedy
w sejmie powstawały przepisy o likwidacji sym‑
boli komunizmu. W miejscu jednego z najbar‑
dziej nowatorskich przykładów polskiej rzeźby
124
Wiadomości asp /68
Za udostępnienie fotografii dziękujemy Muzeum
Tatrzańskiemu im. dra Tytusa Chałubińskiego
w Zakopanem.
Prof. Krystyna Zachwatowicz‑
-Wajda i Andrzej Wajda
doktorami honoris causa
UP w Krakowie
Fot. Aleksander Karkoszka
dźwiękowa. Czy Organy kiedykolwiek złapały
wiatr w żagle? Czy może zawsze były tylko egzo‑
tycznym łgarstwem, akustyczną fatamorganą
w panoramie krajowych Pienin?
Legenda pomnika Hasiora rozpoczyna się
w chwili odsłonięcia monumentu, którego inte‑
raktywna koncepcja wytwarzania i przetwarza‑
nia podhalańskiej fonosfery z łatwością i lekko‑
ścią pobudzały ludzką wyobraźnię. Dziennikarz
„Tygodnika Powszechnego” w tekście z 1966 r.
pisał, że „wiatr dmie w organowe flety. Wydo‑
bywa z nich dźwięki specjalnie wystrojone w trzy
minorowo brzmiące akordy. Walczącym o nową
rzeczywistość gra Hasiorowy pomnik – awan‑
gardowe dzieło sztuki”. Jest prawie pewne, że
prasowy opis mijał się z prawdą.
Fakt, że większość osób na pytanie, czy
Organy Władysława Hasiora grały w przeszłości,
odpowiada twierdząco, przywołuje na myśl zjawi‑
sko zapamiętywania fotografii z albumu rodzin‑
nego i nieświadome traktowanie tych obrazów
jako własne wspomnienia. W tym sensie dzieło
sztuki z Przełęczy Snozka odniosło triumf nad
swoją materialną, nietrwałą formą wykonaną
ze stalowych profili i blachy, która wznosi się
13 m nad ziemią i symbolicznie, zgodnie z zamia‑
rem artysty „przebija niebo”. Wprawdzie nie
wiemy już dzisiaj – dla kogo, nie wiemy – z jaką
intencją i ambicją, jednak nie ulega wątpliwo‑
ści, że nieme Organy nieprzerwanie koncertują
w świadomości społecznej, grają w ludzkich umy‑
słach. A może tylko pogrywają.
W dniu 24 XI 2014 r., podczas uroczystego
posiedzenia Senatu Uniwersytetu Pedagogicz‑
nego w Krakowie, prof. Krystyna Zachwatowicz‑Wajda oraz Andrzej Wajda otrzymali tytuły dok‑
tora honoris causa tej uczelni.
Rektor prof. Michał Śliwa, wyraził najwyższe
uznanie i wdzięczność prof. Krystynie Zachwa‑
towicz‑Wajdzie i Andrzejowi Wajdzie – wiel‑
kim Twórcom, Nauczycielom i Wychowawcom,
za wszystko to, co uczynili dla kultury polskiej
i światowej. Laudacje na cześć Laureatów wygło‑
sili profesorowie: Stanisław Sobolewski oraz
Bogusław Skowronek. Prof. Stanisław Sobolew‑
ski, nawiązując do niezwykle bogatego dorobku
prof. Krystyny Zachwatowicz‑Wajdy, zaznaczył,
iż swoim przykładem wskazuje Ona, że „praw‑
dziwie wybitna twórczość nie musi wyrażać
się w egotycznym samozadowoleniu, wysu‑
wającym na plan pierwszy własną osobowość.
Przeciwnie, to umiejętność współbrzmienia
prowadzi do powstania dzieł prawdziwie wybit‑
nych, zapadających w pamięć, przekonujących
odbiorcę do nakreślonej wizji.” Laudator wskazał
także istotne cechy osobowości prof. Krystyny
Zachwatowicz: otwartość na drugiego człowieka
i nieustanną gotowość dialogu, dzięki którym
Artystka „uczy czegoś, co, zdawać się może, jakby
umyka ze współczesnego świata. Uczy szacunku,
szacunku do autora i jego myśli, do reżysera,
aktora, także – a może przede wszystkim –
do widza, który przychodząc na spektakl, ocze‑
kuje dotknięcia tajemniczego, niecodziennego
piękna”.
Po uroczystym wręczeniu dyplomów zabrali głos
Doktorzy Honorowi. Prof. Krystyna Zachwatowicz‑
-Wajda i Andrzej Wajda w serdecznych słowach
wspominali swoich Rodziców i Nauczycieli,
a wśród nich m.in. Piotra Skrzyneckiego, od któ‑
rego odebrali ważną lekcję: „Piotr był uważny.
Twierdził, że pośpiech zabija uważność. Miał
takie fantastyczne powiedzenie: „Pośpiech upa‑
dla”. Uważał, że nie można się śpieszyć; jeżeli się
z kimś spotykasz, trzeba go uważnie wysłuchać.
Wszystko miało być bardzo uważne i dogłębnie
zanalizowane, opowiedziane, przypomniane” –
powiedział Andrzej Wajda. „Może ta nauka Piotra
jest dla nas najważniejsza...” – dodała Krystyna
Zachwatowicz. (inf. ze strony internetowej UP).
125
Kronika wydarzeń
Projektowanie projektantów
Wzornictwo – polityka rozwoju kierunku w Polsce,
Poza produktem – nowe idee designu,
Wzornictwo w krakowskiej asp: 50 lat – atut czy balast?,
Kształcenie wobec nowych wyzwań współczesnego wzornictwa.
W obecności wojewody małopolskiego przewod‑
niczący Sejmiku Województwa Małopolskiego,
Od lewej: prof. Andrzej Ziębliński i prof. Stanisław Tabisz prezentują Certyfikat jakości kształcenia
Konferencja „Projektowanie projektantów” odbywająca się w dniach 23–24 x 2014 r. w ASP w Kra‑
kowie była jednym z ważniejszych elementów obchodów jubileuszu 50‑lecia Wydziału Form Prze‑
mysłowych, najstarszego w Polsce wydziału kształcącego projektantów wzornictwa. Została ona
zorganizowana pod auspicjami International Association of Universities and Colleges of Art, Design
and Media Cumulus, zrzeszającego wyższe szkoły sztuki, designu i mediów z 48 krajów świata,
którego członkiem Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki jest od prawie 20 lat.
Mimo tego jubileuszowego charakteru konferen‑
cji cele spotkania były jak najbardziej aktualne –
uwaga uczestników koncentrowała się na teraź‑
niejszości i przyszłości edukacji projektowej,
widzianej zarówno z perspektywy dydaktyków
zaangażowanych w kształcenie, jak i przedstawi‑
cieli zewnętrznych instytucji współpracujących
z wydziałami designu.
Trwająca dwa dni konferencja składała się
z czterech sesji: Wzornictwo – polityka rozwoju
kierunku w Polsce, Poza produktem – nowe idee
126
Wiadomości asp /68
designu, Wzornictwo w krakowskiej ASP: 50 lat –
atut czy balast? oraz Kształcenie wobec nowych
wyzwań współczesnego wzornictwa.
Oficjalnego otwarcia obrad dokonali dzie‑
kan Wydziału Form Przemysłowych, profesor
Andrzej Ziębliński, witając licznie przybyłych
gości i uczestników konferencji, oraz Jego
Magnificencja, rektor Akademii Sztuk Pięk‑
nych, profesor Stanisław Tabisz, wręczając
dziekanowi certyfikat Polskiej Komisji Akre‑
dytacyjnej z oceną wyróżniającą dla Wydziału.
Kazimierz Barczyk, przekazał życzenia i wręczył
medal od Marszałka i Sejmiku Województwa
Małopolskiego.
W pierwszej sesji, Wzornictwo – polityka roz‑
woju kierunku w Polsce, której przewodniczyła
prof. Czesława Frejlich – redaktor naczelna
kwartalnika „2+3D”, wzięli udział prelegenci,
których wiedza i doświadczenie zawodowe
pozwoliły zobaczyć edukację projektową z per‑
spektywy zewnętrznej, jako istotny element
krajowej i europejskiej strategii innowacyjno‑
ści. Sesję rozpoczął przedstawiciel Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Wiktor
Jędrzejec – dyrektor Departamentu Szkolnictwa
Artystycznego i Edukacji Kulturalnej, który
w zastępstwie zatrzymanej przez obowiązki
ministerialne podsekretarz stanu dr Moniki
Smoleń zaprezentował kierunki rozwoju szkol‑
nictwa projektowego z punktu widzenia władz
resortu. Z kolei ekonomiczne spojrzenie na miej‑
sce i rolę wzornictwa we współczesnej gospo‑
darce przedstawił prof. Jerzy Hausner w refera‑
cie podkreślającym dynamizujący wpływ tzw.
„kapitałów miękkich” na rozwój firm i przed‑
siębiorstw. Wystąpienie prof. Krzysztofa Jana
Kurzydłowskiego, dyrektora Narodowego Cen‑
trum Badań i Rozwoju – Szanse wykorzystania
potencjału wzornictwa dla zwiększenia innowa‑
cyjności gospodarki – ze względu na pilne obo‑
wiązki prelegenta uczestnicy konferencji mogli
usłyszeć bezpośrednio z Warszawy dzięki łączom
internetowym. Kolejne wystąpienie, przygoto‑
wane przez prof. Antoniego Porczaka, członka
Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych Mini‑
sterstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, doty‑
czyło problemów finansowania szkolnictwa
artystycznego w oparciu o system ocen parame‑
trycznych. Pytania o tożsamość wzornictwa jako
dyscypliny w XXI w. postawił prof. Jerzy Ginal‑
ski – odnosząc się zarówno do poglądów samych
projektantów, jak i obrazu dyscypliny w świado‑
mości partnerów zewnętrznych (biznesu, prze‑
mysłu, nabywców i użytkowników). Podobne
wątki dotyczące poszerzającej się definicji wzor‑
nictwa oraz nowych specjalności projektowych
pojawiły się w wystąpieniu wiceprezesa Stowa‑
rzyszenia Projektantów Form Przemysłowych,
prof. Michała Stefanowskiego. Udział Instytutu
Wzornictwa Przemysłowego w procesie kształce‑
nia na poziomie podyplomowym zaprezentował
prof. Marek Adamczewski, a prof. Mariusz Wło‑
darczyk zakończył pierwszą sesję konferencyjną
przedstawieniem idei Akademickiego Centrum
Designu w Łodzi, zrzeszającego wydziały projek‑
towe ośmiu państwowych uczelni artystycznych.
Obradom towarzyszyły liczne spotkania i roz‑
mowy kuluarowe uczestników, trwające zarówno
w przerwach, jak i podczas samej sesji.
Kolejna sesja – Poza produktem – nowe idee
designu – odbywała się w języku angielskim.
Rolę moderatora pełnił prorektor ASP, prof. Piotr
Bożyk. Gośćmi sesji byli przedstawiciele zarządu
International Association of Universities and Col‑
leges of Art, Design and Media Cumulus: hono‑
rowy przewodniczący – prof. Christian Guelle‑
rin z l’Ecole de Design Nantes Atlantique oraz
prof. Raimo Antero Nikkanen z Aalto University
w Helsinkach. W swoich wystąpieniach obaj
mówcy określili kierunki rozwoju kształcenia
w zakresie wzornictwa w swoich macierzystych
uczelniach, podkreślając wagę aspektów, takich
jak interdyscyplinarność, praca zespołowa czy
konieczność prowadzenia projektów badawczych.
W „pozaziemski” wymiar działań przeniósł słu‑
chaczy, reprezentujący amerykańską Rhode
Island School of Design, Michael Lye, koordyna‑
tor współpracy z NASA, który w swojej prezentacji
pt. Podnoszenie poziomu kreatywności i innowacji
poprzez projektowanie dla środowisk ekstremal‑
nych wskazał, jak nowe konteksty warunków
zewnętrznych pomagają pobudzać wyobraźnię
i innowacyjność studentów. W sesji II swoje uczel‑
nie zaprezentowali również dziekan Yadira Orne‑
las z Centro de Estudios Superiores de Diseño Uni‑
wersytetu w Monterrey w Meksyku oraz dr Çağlar
Okur z Uniwersytetu Anadolu w Turcji.
Prowokacyjny tytuł sesji III – Wzornictwo
w krakowskiej ASP: 50 lat – atut czy balast? – miał
Od lewej: prof. Piotr Bożyk i, reprezentujący amerykańską Rhode Island School of Design, Michael Lye
stanowić pretekst do refleksji nad przeszłością,
teraźniejszością i przyszłością Wydziału Form
Przemysłowych, widzianego oczyma historyków
designu, projektantów czy wreszcie samych absol‑
wentów. Rolę moderatora pełnił prof. Jan Nuckow‑
ski. Honorowymi gośćmi sesji byli: od ponad 25
lat związany z Wydziałem prof. David Crowley
z Royal College of Art w Londynie, światowej
sławy specjalista w zakresie historii wzornictwa
krajów Europy Środkowej i Wschodniej, oraz
prof. Wojciech Wybieralski z Akademii Sztuk Pięk‑
nych w Warszawie – przyjaciel Wydziału Form
Przemysłowych od prawie 50 lat. Swoje refleksje
na temat programu i historii WFP zaprezentowali
również dr hab. Andrzej Szczerski oraz prof. ASP
Janusz Krupiński. Ważną część sesji stanowiły
127
Kronika wydarzeń
wystąpienia projektantów, absolwentów WFP,
którym po opuszczeniu murów szkoły przyszło
podjąć pracę w zawodzie w latach 60., 70., 80.
i 90. XX w. oraz w pierwszym i drugim dziesię‑
cioleciu XXI w. Słuchacze mieli okazję zapoznać
się z refleksjami i doświadczeniami Krzysztofa
Laidlera, Janusza Konaszewskiego, Moniki Woj‑
taszek‑Dziadusz, Renaty Kalarus i Piotra Hojdy.
Konfrontacja wyniesionej przez absolwentów
ze szkoły wiedzy i umiejętności z oczekiwaniami
pracodawców i możliwościami rynku w ciągu
ostatnich 40 lat stanowi najlepszy sprawdzian
programu nauczania i kompetencji kadry WFP
oraz obraz kondycji zawodu projektanta w Polsce.
Sesja IV – Kształcenie wobec nowych wyzwań
współczesnego wzornictwa – której przewodni‑
czył dr Józef A. Mrozek z warszawskiego Wydziału
Wzornictwa, stanowiła okazję do prezentacji pro‑
gramów nauczania wprowadzonych w ostatnich
latach przez polskie szkoły projektowe. W naszym
kraju studia na kierunku „projektowanie wzornic‑
twa” oferuje obecnie około 25 szkół wyższych. Są
wśród nich akademie sztuk pięknych i uniwersy‑
tety, uczelnie techniczne, humanistyczne, pedago‑
giczne i zawodowe, szkoły państwowe i prywatne.
Duża różnorodność uczelni stwarza możliwość
równoległego funkcjonowania odmiennych pro‑
gramów, metod i sposobów kształcenia. Swoje
koncepcje „projektowania projektantów” oraz
refleksje nad metodami i programem kształcenia
zaprezentowali: prof. Jerzy Porębski, prof. ASP
Marek Liskiewicz, prof. UA Katarzyna Laskowska,
prof. Barbara Suszczyńska‑Rąpalska, dr Magda
Kochanowska, mgr Agnieszka Jacobson‑Cielecka,
dr Michał Kracik i dr Emil Saryusz‑Wolski.
Intensywny program konferencji umożliwił
uczestnikom prezentację różnych programów
i metod kształcenia, a także podjęcie dyskusji
na temat kierunków rozwoju edukacji projek‑
towej zarówno w samym środowisku akademic‑
kim, jak i w odniesieniu do oczekiwań partnerów
zewnętrznych – firm i przedsiębiorstw, władz
ministerialnych oraz jednostek i organizacji pro‑
mujących rozwój innowacyjności. Weryfikacja
programów nauczania w kontekście ogólnych
przemian cywilizacyjnych i rewolucji techno‑
logicznej to warunek niezbędny do tego, aby
przyszli absolwenci byli dobrymi profesjonali‑
stami, a jednocześnie ludźmi odpowiedzialnymi,
świadomymi znaczenia podejmowanych decyzji
projektowych. Mamy nadzieję, że konferencja
„Projektowanie projektantów” choć w niewiel‑
kim stopniu się do tego przyczyni. (inf. wł.)
128
Wiadomości asp /68
Certyfikat
Ocena wyróżniająca
Polskiej Komisji Akredytacyjnej
dla Wydziału Form Przemysłowych
23 x 2014 r. podczas Międzynarodowej Konferen‑
cji „Projektowanie Projektantów” zorganizowa‑
nej w związku z jubileuszem 50‑lecia Wydziału
Form Przemysłowych Jego Magnificencja, rektor
ASP w Krakowie, prof. Stanisław Tabisz przekazał
na ręce dziekana WFP – prof. Andrzeja Ziębliń‑
skiego oficjalny certyfikat Państwowej Komisji
Akredytacyjnej, potwierdzający otrzymanie
przez Wydział oceny wyróżniającej (uchwała
nr 507/2014 Prezydium Polskiej Komisji Akredy‑
tacyjnej z 4 IX 2014 r. w sprawie oceny progra‑
mowej na kierunku wzornictwo prowadzonym
na Wydziale Form Przemysłowych Akademii
Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie
na poziomie studiów pierwszego i drugiego stop‑
nia o profilu ogólnoakademickim). Ten zaszczyt
spotyka Wydział już po raz drugi – poprzednia
wizytacja, również zakończona oceną wyróżnia‑
jącą, odbyła się w roku 2007. Zespół oceniający
– w składzie prof. Janusz Tylman, prof. Mał‑
gorzata Dajewska, prof. Paulina Komorowska‑
Birger, mgr Edyta Lasota‑Bełżek, Piotr Kulczycki
– poddał analizie szereg kryteriów jakościowych
oceny programowej, według których wystawiana
jest ostateczna nota. Miło nam poinformować,
że wszystkie parametry składowe (koncepcja
rozwoju kierunku, cele i efekty kształcenia
oraz system ich weryfikacji, program studiów,
zasoby kadrowe, infrastruktura dydaktyczna,
prowadzenie badań naukowych – działalności
artystycznej, system wsparcia studentów w pro‑
cesie uczenia się oraz wewnętrzny system zapew‑
nienia jakości kształcenia) zostały wyróżnione
najwyższą możliwą oceną. (inf. wł.)
Electrolux
Design
Lab 2014
Sukces
Michała Pośpiecha
Michał Pośpiech, absolwent Wydziału Form
Przemysłowych, uzyskał III miejsce w między‑
narodowym konkursie designerskim Electrolux
Design Lab 2014. Uczestniczyli w nim absolwenci
i studenci z 47 krajów świata. Praca Michała
Pośpiecha jest rozwinięciem projektu magister‑
skiego wykonanego w pracowni projektowania
konceptualnego WFP pod kierunkiem Piotra
Bożyka i Macieja Własnowolskiego. Zobacz więcej
na www.electroluxdesignlab.com.
Order dla
prof. Adama
Wodnickiego
27 ix 2014 r. z rąk Ambasadora Francji w Polsce
Pierre'a Buhlera wysokie odznaczenie francuskie
(godność Kawalera Orderu Literatury i Sztuki)
otrzymał emerytowany profesor Adam Wodnicki
(artysta plastyk, pisarz i tłumacz literatury fran‑
cuskiej), wieloletni wykładowca na Wydziale
Form Przemysłowych ASP w Krakowie.
Od lewej: prof. Adam Wodnicki, Pierre Buhler
Prof. Adam Wodnicki jest tłumaczem literatury
francuskiej i pisarzem (autorem m.in. „Trylogii pro‑
wansalskiej”). Odznaczenie przyznano mu głównie za
bogaty dorobek translatorski, w tym za tłumaczenie
poezji Saint-Johna Perse’a i prozy Juliena Gracqa.
129
Kronika wydarzeń
Konferencja PATCHlab
w Krakowie
Stypendium
im. J.T. Dorena
W poszukiwaniu przestrzeni pomiędzy
kreacją a technologią
Laureatka –
Monika Głowacka
W ramach trwającego w dniach 7–12 x 2014 r.
Festiwalu Audiowizulanego PATCHlab, odbywa‑
jącego się już po raz trzeci w Krakowie, zorgani‑
zowano – wspólnymi staraniami Wydziału Archi‑
tektury Wnętrz oraz Fundacji Kultural Kolektiv
– międzynarodową konferencję PATCHlab gene‑
rator: „Pomiędzy kreacją a technologią”. 10 x
w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha
w Krakowie spotkali się naukowcy, kuratorzy,
artyści, projektanci i badacze kultury, by wymie‑
nić się swoimi doświadczeniami, a także pode‑
batować nad nowymi zjawiskami zachodzącymi
w sztuce i designie w dobie postcyfrowej.
Podczas konferencji starano się uzyskać
odpowiedzi m.in. na następujące pytania: Gdzie
przebiega granica pomiędzy ulotną myślą twórcy
a określoną i sprecyzowaną technologią? Czy
ta granica w ogóle istnieje? Czy może powstała
przestrzeń dodatkowa, przestrzeń „pomiędzy”,
która łącząc w sobie cechy przestrzeni granicznych,
odkrywa przed nami zupełnie nowe rzeczywis‑
tości? W konferencji uczestniczyli i przedstawili
swoje poglądy i projekty Andrzej Głowacki, Martin
Koplin, Paweł Janicki, Andreas Guskos, Gianluca
Gobbo, Aleksander Janicki i László Zsolt Bordos.
Uczestnicy spotkania doszli do wniosku, że
przestrzeń pomiędzy kreacją a technologią nie
posiada wyraźnych granic, nie zajmuje skonkre‑
tyzowanego obszaru, wymyka się standardom,
jest nieokreślona i nieograniczona. Konferencja
nakreśliła kierunki dalszych wypraw badaw‑
czych, rozważań i interpretacji zjawisk zachodzą‑
cych w sztuce. Podsumowanie jej dorobku znaj‑
dzie się w publikacji, która ukaże się staraniem
Wydziału Architektury Wnętrz ASP w Krakowie.
(inf. wł.)
Tegoroczne stypendium im. J.T. Dorena przy‑
znano Monice Głowackiej, studentce IV roku
Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
ASP w Krakowie.
W uzasadnieniu zgłoszenia kandydatury
Moniki Głowackiej mogliśmy przeczytać m.in.:
„Studia konserwatorskie wymagają od naszych
studentów pracy na wielu polach, a specjalist‑
cyzne zajęcia zawodowe absorbują sporo czasu
i energii, toteż rzadko się zdarza spotkać osobę,
która wykazuje nieprzeciętne zainteresowa‑
nie malarstwem, daleko większe od wymagań
programowych.
Pani Monika Głowacka dysponuje ewident‑
nym malarskim temperamentem, dorobek pre‑
zentowany na przeglądach z malarstwa pokazuje,
że mamy do czynienia z osobą utalentowaną,
zaangażowaną i ambitną”. (inf wł.)
↓ Monika Głowacka
Bez tytułu
150 × 170 cm
olej na płótnie
2014
130
Wiadomości asp /68
Kronika wydarzeń
Wręczenie dyplomów
doktora sztuki
i doktora habilitowa‑
nego sztuki
Fot. Jacek Dembosz
27 XI br. w auli Akademii Sztuk PIęknych im. Jana
Matejki w Krakowie miała miejsce uroczystość
promocji doktorów sztuki i doktorów habilito‑
wanych sztuki.
Rektor wraz z dziekanami wydziałów wręczył
dyplomy 31 osobom: 19 doktorom i 11 doktorom
habilitowanym. (inf. wł.)
Wspomnienia
Aneta Biernat
(1990–2014)
Bardzo trudno jest mówić o kimś, kto nie narzu‑
cał swojej obecności, w czyim świecie ważne były
bliskie, pogłębione więzi z wybranymi osobami,
a nie powierzchowna popularność. Aneta ceniła
i realizowała w praktyce etos pracy wytrwałej,
rzetelnej, skupionej na pokonywaniu własnych
ograniczeń. Z determinacją przygotowywała się
przez dwa lata do studiów, dało się dostrzec, że
miała klarowną wizję tego, co chciałaby w życiu
robić. Wybrała konserwację rzeźby, więc szukała
sposobu, by wejść w ten świat głębiej, uczest‑
niczyła na przykład w kursach mistrzowskich
rzeźby u prof. Koniecznego w ramach zajęć w Sal‑
watorskim Studium Artystycznym. Osiągnęła
swój cel, dołączyła do grona studentów konser‑
wacji ASP w 2013 r. Zabrakło czasu, by mogła
w pełni rozwinąć swoje niewątpliwe zdolności.
My też mieliśmy go za mało, by ją lepiej poznać.
Z tego, który był, ułożyliśmy sobie obraz
osoby niezwykle koleżeńskiej i promiennej.
Z jednej strony trochę nieśmiałej, może wycofanej
i delikatnej, z drugiej przejawiającej wyraźną siłę
charakteru – wytrwale walczącej z materią sztuki,
Fot. Aleksandra Jagiełka
Rafał Pytel
szukającej własnego języka i środków wyrazu.
Aneta była skupiona na pracy, spokojna, uważna.
Szukała niesztampowych rozwiązań, fascynował
ją dialog przeszłości z teraźniejszością – wyszu‑
kiwała na pchlich targach pożółkłe, niezapisane
zeszyty i wypełniała je szkicami. Nie zadowalała
się prostymi rozwiązaniami, z determinacją ćwi‑
czyła to, w czym czuła się nie dość dobra.
Była w niej skromność, duża wrażliwość,
może trochę tajemniczości czy niepewności –
wydawało się, że raczej wolno odsłaniała się, nie
chciała się narzucać. Wolała zostawiać miejsce
innym, raczej słuchać, niż zabierać głos. Miała
w sobie dużo ciepła i zwykłej ludzkiej życzli‑
wości, dyskretnych gestów wskazujących na tę
uważność, której jakby coraz mniej –podnoszenie
z ziemi pędzli czy ołówków, przytrzymywanie
przed kimś drzwi. Dostrzegaliśmy, że coraz lepiej
czuła się na uczelni i w grupie, rozwijała się i jej
bycie z nami stawało się coraz gęstsze. Dało się
to zauważyć szczególnie podczas końcoworocz‑
nego pleneru minionego lata, więc cieszyliśmy
się na ciąg dalszy. Trudno pogodzić się z tym, że
już go nie będzie.
Z bólem i smutkiem przyjęliśmy wieść o tra‑
gicznej śmierci Anety Biernat. Będzie nam jej
brakowało.
Aneta Biernat urodziła się 10 x 1990 r. Stu‑
diowała na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła
II w Krakowie na Wydziale Historii i Dziedzictwa
Kulturowego, obroniła licencjat z obrony dóbr
kultury. Od 2013 r. studiowała na Wydziale Kon‑
serwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej
ASP. Zginęła tragicznie 26 IX 2014 r.
131
Wspomnienia
Fot. Zbigniew Zegan
Igor Mitoraj
(1944–2014)
6 x br. w wieku 70 lat zmarł w paryskim szpitalu
Igor Miotraj, uważany – jak głosi „La Repub‑
blica” – za „jednego z największych współcze‑
snych artystów”. Jego rzeźby odwoływały się
do mitologii greckiej i rzymskiej. Niech w tej
smutnej chwili za komentarz posłuży fragment
uchwały Senatu z 2003 r., uzasadniającej przy‑
znanie przez naszą Akademię Igorowi Mitora‑
jowi godności doktora honoris causa.
znaczeń dzieł; zachował w swej sztuce i swym
życiu dar głębokiej żarliwości i otwartości wobec
ludzi i rzeczywistości współczesnego świata”.
O artyście wypowiedział się wówczas
prof. Jerzy Nowakowski: „W dyskusji o sztuce
postawę twórczą Igora Mitoraja określam jako
dopuszczającą ciągły wybór, funkcjonującą
w dwóch płaszczyznach – odwołania do tradycji
i konstruowania określonego modelu współcze‑
sności […]. Jego rzeźby mają charakter monumen‑
talny, ustawiane w przestrzeni współtworzą wraz
z masywem architektonicznym swoisty klimat,
są wyzwaniem rzuconym otoczeniu, fragmen‑
tem dyskusji o prawach człowieka do godnego
i pięknego życia w symbiozie ze środowiskiem”.
A prof. Stanisław Rodziński uzupełnił: „Język
plastyczny tego artysty służy budowaniu i stop‑
niowaniu emocji, nadawaniu formom wymiaru
metafizycznego. Siła twórczości Mitoraja bierze się
z potrzeby dotarcia do wartości uniwersalnych,
podstawowych, warunkujących nasze rozumienie
świata […]. Mitoraj ukazuje prymat harmonii nad
destrukcją i cierpieniem jako zwycięstwo «pyrru‑
sowe». Fragmentaryczność jego prac, z których
każda jest przecież dziełem skończonym, mówi
o cenie, jaką trzeba zapłacić za poszukiwanie tych
wartości w dzisiejszym świecie”. Artysta zapłacił
właśnie tę cenę, ale pozostawił po sobie „rzeźby
skąpane w świetle antycznego mitu i zanurzone
w mroku tajemnicy”.
„Senat Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki
w Krakowie postanowił przyznać godność dok‑
tora HC niegdysiejszemu studentowi tej Uczelni,
a obecnie wybitnemu rzeźbiarzowi Igorowi Mito‑
rajowi, który swym talentem i wybitnymi osią‑
gnięciami przyczynił się do rozwoju rzeźby i całej
współczesnej sztuki, a jego dzieła znane są już
na całym świecie; który zdołał zachować huma‑
nistyczną postawę w trudnych czasach dominacji
cywilizacji technicznej i dehumanizacji sztuki;
potrafił nawiązać dialog z historyczną tradycją
w sztuce i przyczynił się do stworzenia pomostu
między tym, co dawne, i tym, co współczesne,
wykazując, jak niewielka jest odległość i róż‑
nica między epokami, gdy chodzi o stosunek
sztuki do ludzkiej egzystencji; umiał wznieść
się na wyżyny artystycznego mistrzostwa, pozo‑
stawiając jednocześnie otwartą drogę do odbioru
swych złożonych pod względem nawarstwienia
132
Wiadomości asp /66
Fot. Jacek Dembosz
Jacek dembosz
Igor Mitoraj
urodził się 26 III 1944 r. w Oederan, w Niemczech.
W Polsce mieszkał od zakończenia wojny. Studiował
w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie duży
wpływ na jego twórczość wywarł Tadeusz Kantor.
W 1968 r. postanowił pozostać za granicą. Podjął stu‑
dia w Paryżu. Pierwszą jego wystawę w stolicy Francji
zorganizowano w roku 1976. W kolejnych latach pre‑
zentował swe dzieła na weneckim Biennale, we Flo‑
rencji, w Lozannie i w Krakowie. Łącznie na całym
świecie odbyło się około 120 jego wystaw.
Przez wiele lat dzielił czas między stolicę Francji
a okolice Pietrasanty, w pobliżu miejsc wydobycia
marmuru kararyjskiego, gdzie założył pracownię
w 1983 r. To właśnie koło Carrary powstały jego mo‑
numentalne dzieła. We Włoszech cieszył się ogrom‑
nym uznaniem i był uważany za jednego z najwybit‑
niejszych artystów na świecie. W 2005 r. na rynku
w Krakowie w pobliżu wieży ratuszowej ustawiono
jego rzeźbę Eros bendato. Wykonana z brązu głowa
budziła wiele kontrowersji. Dziś „głowa” jest popu‑
larnym miejscem spotkań i punktem orientacyjnym
na mapie stolicy Małopolski.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w miejscowości
Pietrasanta w Toskanii. Od marca do sierpnia przy‑
szłego roku będzie można oglądać największą wysta‑
wę jego dzieł właśnie w tym miasteczku. Aktualnie
jego prace wystawione są w Pizie.
Wielkim wydarzeniem we Włoszech była ogromna
wystawa dzieł Mitoraja w Dolinie Świątyń w Agrigento
na Sycylii, w 2011 r.
↓ Igor Mitoraj Ikaro Crashed brąz, 2011
Wspomnienia
Barbara z Morstinów
Gołajewska‑Chudzikiewicz
(1923–2014)
Krystyna Starzyńska
Dnia 31 x 2014 r. na cmentarzu Rakowickim
odbyło się pożegnanie wieloletniego pedagoga
Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie –
Barbary Gołajewskiej‑Chudzikiewicz.
Urodziła się 25 II 1923 r. w Bieganowie,
w województwie kieleckim. Ukończyła gimna‑
zjum w Kielcach w 1939 r. Okupację spędziła
na wsi, ucząc się na tajnych kompletach i poma‑
gając matce w prowadzeniu rodzinnego gospodar‑
stwa. Zdała maturę i natychmiast po wyzwoleniu,
w roku 1945, zapisała się na Wydział Architek‑
tury Politechniki Krakowskiej, a po jej przeniesie‑
niu do Gliwic – na Wydział Architektury Wnętrz
Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych
w Krakowie. W 1951 r. otrzymała dyplom ukoń‑
czenia Akademii Sztuk Plastycznych.
Jeszcze w czasie studiów podejmuje pracę lal‑
karza‑modelatora w Państwowym Teatrze Lalki
i Maski Groteska. W latach 1950–1955 pracuje
jako samodzielny projektant wnętrz w Biurze
Projektów Budownictwa Ogólnego Miastoprojekt
w Krakowie. Projektuje szereg wnętrz sklepów
w Nowej Hucie, wnętrze restauracji, żłobka,
pływalni klubu sportowego Włókniarz, bierze
udział w opracowaniu wnętrz Muzeum Naro‑
dowego w Krakowie. Po roku 1955 projektuje
samodzielnie lub w zespołach m.in. wnętrze
i wyposażenie kawiarni Literacka, klubu stu‑
denckiego Pod Jaszczurami, restauracji Hawełka,
Domu Wypoczynkowego Prezydium Rady
Ministrów w Zakopanem, projektuje wnętrza
i wystawy sklepowe (i i II nagroda w konkursie
– 1957), zestawy sprzętów (wyróżnienie – 1957
i II nagroda na wystawie okręgowej Sekcji AW
– 1958), neony na elewacjach budynków, eks‑
pozycje wystawiennicze.
W grudniu 1956 r. zostaje powołana na sta‑
nowisko asystenta w Katedrze Projektowania
Wnętrza Mieszkalnego na Wydziale Architek‑
tury Wnętrz ASP w Krakowie. W 1959 r. przebywa
na 5‑miesięcznym stypendium naukowym w Rzy‑
mie. W październiku 1963 r. zostaje powołana
na stanowisko starszego asystenta w i Katedrze
Projektowania Form Przemysłowych w Studium
Plastyki Form Przemysłowych. Dwa lata później
uzyskuje stanowisko wykładowcy i zostaje kie‑
rownikiem Zakładu Przedmiotów Teoretycznych
na Wydziale Form Przemysłowych. W 1966 r.
wyjeżdża na stypendium naukowe do Anglii.
W latach 1969–1972 pracuje na stanowisku
kierownika Zakładu Dokumentacji w Katedrze
Kształtowania Środków Produkcji. Mianowana
na stanowisko starszego wykładowcy zostaje
kierownikiem pracowni środków i technik
przekazu w Katedrze Podstaw Projektowania
(1972–1975). Z zamiłowaniem oddaje się pracy
pedagogicznej, prowadzi ćwiczenia i wykłady
z zakresu kształtowania przemysłowego i geome‑
trycznych podstaw projektowania, wypracowuje
własne metody dydaktyczne przynoszące bardzo
dobre rezultaty. Pracuje w Radzie Wydziałowej
ds. Młodzieży. Za szczególne osiągnięcia w dzie‑
dzinie dydaktyczno‑wychowawczej otrzymuje
w 1971 r. Nagrodę Indywidualną Ministra Kultury
i Sztuki III stopnia, w 1983 – nagrodę II stop‑
nia, a w 1989 – nagrodę zespołową i stopnia.
W 1983 r. przechodzi na emeryturę.
Jako aktywny członek Związku Polskich Arty‑
stów Plastyków przez kilka lat pełniła funkcję
członka zarządu Sekcji Architektury Wnętrz, była
również członkiem kolegium rzeczoznawców Pra‑
cowni Sztuk Plastycznych. Zawsze zaangażowana
społecznie, w stanie wojennym działała na rzecz
podziemnej Solidarności. W 1977 r. została
odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, w 2005 –
Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
Basia, jaką pamiętamy, była bardzo związana
z naszą Akademią i Wydziałem Form Przemysło‑
wych od początku jego istnienia. Oddana pracy
dydaktycznej, bliska młodzieży, pełna inicjatyw
społecznych i środowiskowych. Była też wspa‑
niałą narciarką, umiejącą cieszyć się życiem
i przyrodą, uprawiającą ten ukochany sport do 87.
roku życia. Zachowamy Ją w serdecznej pamięci.
133
Publikacje
Wydawnictwa wfp
Anna Myczkowska‑Szczerska
Inauguracji roku akademickiego 2014/2015
na Wydziale Form Przemysłowych towarzy‑
szyła promocja wydawnictw jubileuszowych.
Jest to seria wydawnictw opisujących dzieje
i tło intelektualne funkcjonowania i ewolu‑
cji Wydziału, ukazujących w najpełniejszej
jak dotąd formie fenomen krakowskiej szkoły
designu i podsumowujących jej osiągnięcia.
Monografia obejmuje trzy pozycje:
1. Kalendarium. Wydział Form Przemysłowych ASP
w Krakowie, praca zbiorowa pod red. Marii Dzie‑
dzic i Krystyny Starzyńskiej;
2. Andrzej Szczerski, Sztuka projektowania.
Z historii Wydziału Form Przemysłowych ASP w Kra‑
kowie 1964–2014;
3. Janusz Krupiński, Filozofia kultury designu.
W kręgu myśli Andrzeja Pawłowskiego. Opraco‑
wania graficznego książek podjął się prof. Wła‑
dysław Pluta.
Specjalny numer „2+3D”
W związku z przypadającym w tym roku jubile‑
uszem 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych
redakcja kwartalnika „2+3D” wydała specjalny
numer pisma, poświęcony w całości działalności
Wydziału. Przedstawiono sylwetki założycieli, jak
również osiągnięcia absolwentów. Jesteśmy bar‑
dzo wdzięczni redaktor naczelnej, prof. Czesławie
Frejlich, za ten szczególny wkład w promowanie
naszej jednostki. Okładkę numeru zaprojektował
dziekan Wydziału – prof. Andrzej Ziębliński.
134
Wiadomości asp /68
Wydawnictwa promocyjne WFP – katalogi
prac studenckich i dyplomowych
Inauguracji roku akademickiego 2014/2015
na Wydziale Form Przemysłowych towarzy‑
szyła prezentacja wydawnictw promocyjnych
WFP, przygotowanych – jak co roku – przez
dr Monikę Wojtaszek‑Dziadusz i mgr. Szy‑
mona Kiwerskiego. Publikacje podsumowują
rok akademicki i prezentują najlepsze prace
semestralne oraz dyplomowe studentów
Wydziału Form Przemysłowych asp w Krakowie.
Książki można nabyć w naszym Wydawnictwie:
www.wydawnictwo.asp.krakow.pl
tel.12 299 20 606, 516 079 773
Publikacje
Prolegomena do badań nad obrazami
Hodegetrii typu krakowskiego
Od lewej: prof. dr Władysław Zalewski, prof. Małgorzata Schuster‑Gawłowska, dr hab. Marta Lempart‑Geratowska i dr hab. Łukasz Konieczko
Książka Prolegomena do badań nad obrazami
Hodegetrii typu krakowskiego oraz towarzysząca jej
wystawa są podsumowaniem prac konserwator‑
skich i badawczych prowadzonych od ponad 40 lat
przez kierownika Katedry Konserwacji i Restau‑
racji Malowideł Sztalugowych Wydziału Konser‑
wacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie, prof. Małgorzatę Schuster‑
Gawłowską, oraz prof. Jerzego Gadomskiego, wie‑
loletniego pracownika Instytutu Historii Sztuki
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace są kontynu‑
owane obecnie w ramach działalności statuto‑
wej Wydziału przez zespól Katedry Konserwacji
i Restauracji Malowideł Sztalugowych w składzie:
Marta Lempart‑Geratowska, Małgorzata Nowaliń‑
ska, Anna Sękowska, przy udziale Heleny Małkie‑
wiczówny, historyka sztuki, mediewisty. Prezento‑
wana książka jest pierwszą publikacją wybranych
materiałów zgromadzonych w archiwum przecho‑
wującym tekstowe i wizualne (fotografie, rysunki
i kalki) informacje o obrazach Hodegetrii typu
krakowskiego, nazywanego dawniej „piekar‑
skim”. Archiwum zostało założone w roku 2013
przy Katedrze Konserwacji i Restauracji Malowideł
Sztalugowych Wydziału Konserwacji i Restaura‑
cji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑
kowie z inicjatywy prof. Małgorzaty Schuster‑
Gawłowskiej, konserwatora kilkunastu Hodegetrii
pochodzących głównie z wieku XV. Docelowym
zadaniem archiwum jest zebranie materiałów
pozwalających na pełne opracowanie stu kilku‑
dziesięciu znanych dziś obrazów, z próbą wyja‑
śnienia genezy ich ikonograficznego typu, oko‑
liczności pojawienia się w Krakowie wizerunku,
który stał się wzorem dla serii jego krakowskich
powtórzeń, kultowych przyczyn i mechanizmów
rozprzestrzeniania się typu oraz metod wytwa‑
rzania obrazów, tzn. zagadnień warsztatowych –
technicznych i technologicznych. Przyjęta nowa
nazwa typu – „Hodegetria krakowska” – opiera
się na przekonaniu, że importowany, zaginiony
obraz‑wzór pojawił się w dawnej stolicy kraju,
będącej równocześnie siedzibą władz rozległej
diecezji; stamtąd wzór ów promieniował w pierw‑
szym rzędzie na ziemie krakowskiego biskupstwa.
W Krakowie wreszcie funkcjonowały malarskie
warsztaty wytwarzające wizerunki interesującego
nas typu. Obrazy te powstawały od początku XV
w., ze szczególnym nasileniem wytwórczości
w latach 1400–1550; kontynuowano ją w stule‑
ciach późniejszych i praktycznie nie przerwano
do dziś. Zestawione w pierwszym tomie przy‑
kłady ograniczono do epoki gotyku, przy czym
spośród znanych blisko 70 obrazów z tego czasu
zaprezentowano w książce 36. Stanowią one zapo‑
wiedź informującą o ilościowym i jakościowym
potencjale zjawiska, w takiej skali nieznanego
w późnośredniowiecznej Europie. Przewidziany
w dalszych tomach katalog obrazów, oprócz ich
lokalizacji i podstawowych danych technicznych
(do tych informacji ograniczają się w niniejszym
tomie objaśnienia ilustracji), zawierał będzie
oparty na źródłach opis dziejów poszczególnych
egzemplarzy, omówienie ich cech wyróżniających
oraz wykazy literatury*.
Towarzysząca promocji książki wystawa
została zorganizowana w Galerii Cztery Ściany
Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
ASP w Krakowie przy ul. Lea 27–29 i trwała od 7 X do 4 XI 2014 r. Była to pierwsza i jedyna jak
dotąd wystawa eksponująca w skali rzeczywi‑
stej fotografie najstarszych wizerunków Matki
Boskiej w typie Hodegetrii krakowskiej, obra‑
zująca fenomen powtarzalności jednego typu
przedstawienia.
Książkę można nabyć w naszym Wydaw‑
nictwie: www.wydawnictwo.asp.krakow.pl
tel.12 299 20 606, 516 079 773
PRZYPIS
*Tekst opracowany w oparciu o fragment wstępu
Od redakcji zamieszczonego w książce
Prolegomena do badań nad obrazami Hodegetrii
typu krakowskiego, praca zbiorowa pod kie‑
runkiem Jerzego Gadomskiego z udziełem
Małgorzaty Schuster‑Gawłowskiej, Marty
Lempart‑Geratowskiej, Heleny Małkiewiczówny,
Małgorzaty Nowalińskiej, Anny Sękowskiej,
135
Publikacje
Książka roku!
Grażyna Schulze‑Głazik
Malowidło Philipa Christiana Bentuma
z początku XVIII wieku w bibliotece
pocysterskiego klasztoru w Lubiążu
Problemy konserwacji‑restauracji
monumentalnych barokowych malowideł
na podłożu gipsowym
Zarząd Główny Stowarzyszenia Konser‑
watorów Zabytków uznał książkę Grażyny
Schulze‑Głazik Malowidło Philipa Christiana
Bentuma z początku XVIII wieku w bibliotece
pocysterskiego klasztoru w Lubiążu. Problemy
konserwacji restauracji monumentalnych,
barokowych malowideł na podłożu gipsowym
za „Książkę Roku”.
Wręczenie dyplomu autorce odbyło się
21 XI br. w Łazienkach Królewskich w Warszawie
podczas Walnego Zjazdu Delegatów SKZ.
To niezwykła książka o niezwykłym miejscu.
Autorka przenosi nas do barokowego klasztoru
cystersów w Lubiążu, drugiego pod względem
wielkości (po hiszpańskim Eskurialu) założenia
klasztornego na świecie i jednego z najważniej‑
szych zabytków Dolnego Śląska. Wiele miejsca
poświęcono barokowej bibliotece, jej dekoracji
malarskiej, malarstwu Philipa Christiana Ben‑
tuma oraz historii prowadzonych tam prac kon‑
serwatorsko‑restauratorskich. W książce pomiesz‑
czono wiele reprodukcji opisywanych dzieł sztuki,
co daje nam wyobrażenie o wspaniałości arty‑
stycznej klasztoru w czasach jego świetności.
Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie
Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz,
rektor ASP w Krakowie
Kierownik Działu Promocji i Wydawnictw:
Jacek Dembosz, [email protected]
Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka,
dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński,
prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz,
mgr Michał Pilikowski, mgr Michał Bratko.
[email protected], tel. 12/ 2992045
136
Wiadomości asp /68
Książkę można nabyć w naszym Wydawnictwie.
Cena 73, 50 zł
tel.12 299 20 606, 516 079 773
www.wydawnictwo.asp.krakow.pl
www.wiadomosciasp.pl
Projekt i skład: Michał Bratko
[email protected]
Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy)
Złożono krojem: Unit Slab
Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska
Korekta: Adam Wsiołkowski
Nakład: 1500 egz.
ISsN 1505–0661
Wiadomości asp w Krakowie
Dołącz do nas na Facebooku
Akademia Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie
pl. Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22
fax 012 422 65 66
Rektor prof. Stanisław Tabisz
Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych
prof. Piotr Bożyk
Prorektor ds. Studenckich
dr hab. Jan Tutaj
Kanclerz dr Jolanta Ewartowska
Wydział Malarstwa
Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski
Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz
pl. Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 31
Wydział Rzeźby
Dziekan prof. Józef Murzyn
Prodziekan prof. asp Ewa Janus
pl. Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 12 299 20 37
Wydział Grafiki
Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski
Prodziekan dr Tomasz Daniec
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96
ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków
tel. 12 421 43 82
Wydział Architektury Wnętrz
Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka
Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska
Prodziekan dr Jarosław Adamowicz
ul. Lea 29, 30-052 Kraków
tel. 12 662 99 00
Wydział Form Przemysłowych
Dziekan prof. Andrzej Ziębliński
Prodziekan dr Anna Myczkowska‑Szczerska
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 12 422 34 44
Wydział Intermediów
ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38
31-111 Kraków
tel.12 299 20 37
[email protected]
Biblioteka Główna
Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 12 292 62 77 w. 35
Korespondenci wydziałowi:
dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa
dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby
dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki
mgr Joanna Łapińska – Wydział Architektury Wnętrz
mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji i Restau‑
racji Dzieł Sztuki
mgr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych
mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych,
zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania
nadesłanych tekstów.

Podobne dokumenty