Wiadomości ASP nr
Transkrypt
Wiadomości ASP nr
Wiadomości ASP 68 Akademia styczeń 2015 Sztuk Pięknych ISSN 1505–0661 im. Jana Matejki www.asp.krakow.pl w Krakowie cena 6 zł (w tym 5% VAT) → → Spis treści Z narożnika pierwszego piętra 90 –Andrzej Stembarth‑Sawicki Janina Kraupe. 2 –Stanisław Tabisz Nowa aula i galerie sztuki tętnią życiem Wydarzenie specjalne Znaki i pismo 94 –Jacek dembosz W drodze. Malarstwo Katarzyny 92 – Justyna Gongała Janusz Matuszewski Karpowicz 5 –alfred hałasa Doktor honoris causa 96 –janusz janczy Wokół Dunikowskiego 8 –ALFRED HAŁASA Plakat 100 – Monika Wanyura‑kurosad, marta bożyk, Idee – Poglądy – Interpretacje 14 – krystyna czerni Cisza i zgiełk obrazów małgorzata malwina‑niespodziewana, agnieszka łukaszewska Grafika jest kobietą 104 –Artur Kapturski Liście wilgotnych drzew. 22 – piotr sztompka O potrzebie szacunku w życiu społecznym Malarstwo Grzegorza Wnęka 31 – jerzy stuhr Moje zmagania z twórczością 36 – justyna górowska, adam gruba 106 –Bogdan Achimescu Kryptyda z Sumatry Orang pendek w każdym z nas Dyplomy 109 –arkadiusz uroda Obiekty za strzeżoną bramą 112 – aleksandra toborowicz Grafika ASP Kraków Felieton 50 –Patrycja Ochman‑Tarka Kurs na Wnętrza Kronika wydarzeń 122 – Joanna Łapińska Porozumienie między uczelniami Historia 124 – piotr świątniowski Milczące organy 52 – michał pilikowski Akademia na Uniwersytecie 126 – Anna Szwaja Pojektowanie projektantów Podróże artystyczne 60 – jacek dembosz Skene dla łowcy ruin Wspomnienia 131 – rafał pytel Aneta Biernat 132 – jacek dembosz Igor Mitoraj Wystawy – Głosy – Recenzje 133 – Krystyna Starzyńska Barbara Gołajewska 72 – stanisław tabisz Fotografie z najpiękniejszych zakątków Europy. Wystawa prof. Piotra Sztompki 76 – patrycja ochman‑tarka, Joanna Łapińska ↑ Autorem projektu okładki jest Alfred Hałasa Pamięć o Fundamentals 78 – zbigniew bajek Kafka – oswajanie obcego 85 – Jadwiga Wielgut‑Walczak Symbolon 86 –stanisław tabisz Obrazy Adama i Ewy Publikacje 134 – anna myczkowska‑szczerska Wydawnictwa WFP 135 – marta lempart‑geratowska Prolegomena do badań nad obrazami Hodegetrii typu krakowskiego 136 –Grażyna Schulze-Głazik Malowidło P.Ch. Bentuma z początku XVIII w... Książką roku! 1 Z NAROŻNIKA p i e r w s z e g o PI Ę TRA Nowa aula i galerie sztuki tętnią życiem Wreszcie nadszedł ten czas, kiedy możemy korzystać Uniwersytecie Ekonomicznym) oraz z Nowohuckim z ogromnej części kończącej się inwestycji „Budowa Centrum Kultury. W nowej auli odbyła się pierwsza sal wielofunkcyjnych w asp w Krakowie”. Dobiegły w historii naszej uczelni inauguracja nowego roku też końca adaptacje dwóch pomieszczeń: dziekanatu akademickiego, a później sympozja, spotkania, Wydziału Malarstwa i Muzeum asp. wykłady, pokazy, odczyty, uroczystości uczelniane, a nawet koncert. Nie wiem, jak do tej pory mogliśmy funkcjonować bez tej auli! Stała się ona przestrze‑ Stanisław Tabisz nią wewnętrznych spotkań, dyskusji panelowych, imprez, sesji, sympozjów ogólnopolskich i między‑ Ur. w 1956 r. w Domaradzu. Studiował na Wydziale Gra‑ fiki (w latach 1977–1978) oraz Wydziale Malarstwa (w latach 1978–1982) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, projektowaniem graficz‑ nym, scenografią, krytyką sztuki. Prowadzi pracownię malarstwa na Wydziale Grafiki macierzystej uczelni. Od 2012 r. piastuje godność jej rektora. 2 Nadejdzie zatem moment całkowitego rozliczenia narodowych, ale również miejscem podejmowania inwestycji i większego skoncentrowania się na eduka‑ gości zagranicznych oraz konfrontowania artystycz‑ cyjnej i artystycznej misji uczelni. Końcowe etapy były nych idei i wartości. Aula tętni życiem i jest niezwy‑ również bardzo absorbujące i obciążające. Dochodzą kle potrzebna. Jest miejscem otwartym dla każdego do tego rozmowy i kontakty związane z realizacją pla‑ wydziału, katedry, pracowni, dla każdej inicjatywy nów rozwoju uczelni. Prowadzimy te rozmowy w kilku upowszechniającej wszystko to, czym żyje współcze‑ kierunkach, aby nie stracić żadnej szansy na dalsze sna uczelnia artystyczna. polepszenie infrastruktury i wyposażenia przestrzeni Bardzo smutna wiadomość dotarła do mnie edukacyjnych. Myślimy również odważnie i długofa‑ 6 x 2014 r. Zmarł Igor Mitoraj – wybitny rzeźbiarz lowo o nowym kampusie, o terenach przy ul. Rydla, znany na całym świecie, kiedyś student krakow‑ postindustrialnych obszarach w Nowej Hucie czy skiej ASP, a od 2003 r. pierwszy w historii naszej też o nabyciu dużego budynku w centrum Krakowa. uczelni doktor honoris causa. Obok tworzenia Koncepcja rozwoju uczelni musi mieć jednak realne monumentalnych dzieł, przechowywanych przez podstawy finansowe, przeprowadzoną roztropnie ana‑ największe muzea na świecie oraz umieszczanych lizę ekonomiczną oraz poparcie i pomoc Ministerstwa w przestrzeni publicznej wielu miast Europy, Igor Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Jesteśmy wszak Mitoraj miał niezwykły dar mówienia o sztuce. Nosił uczelnią publiczną, finansowaną z budżetu państwa… w sobie prostotę genialnej głębi. Wynikało to z jego W naszych nowych galeriach w budynku przy intensywnego doświadczenia twórczego oraz prze‑ pl. Matejki odbywają się już wystawy. Pierwszą analizowania spraw, które artysta musi przejść tylko była wystawa pracowników dydaktycznych Kate‑ sam na swej jedynej drodze. Analizował i przeżywał dry Sztuk Wizualnych z okazji jubileuszu 50‑lecia to, co pozostawiły współczesności starożytne cywi‑ Wydziału Form Przemysłowych. Drugą – wystawa lizacje, a wypowiadał się w nowoczesnym języku obrazów i grafik Janiny Kraupe, zorganizowana tajemniczych, metaforycznych znaczeń. Wyciąga‑ wspólnie z Agencją Artystyczną gap (działającą przy jąc wnioski z antyku, sztuki starożytnego Egiptu Wiadomości asp /68 → Stanisław Tabisz i kultury iberoamerykańskiej, kreował swoje, cza‑ Choinka linoryt sami hybrydalne, postaci ludzi i zwierząt, z prze‑ paskami na oczach, z bandażami, jakby uśpione, z zamkniętymi lub wydrążonymi oczami, w jakimś trwałym znieruchomieniu, w egzystencji niekiedy honoris causa – te zostały im przyznane przez Uni‑ zaklętej w popękaną materię. Rzeźbił figury i głowy, wersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Naro‑ niedopowiedziane, urwane w swej przestrzennej for‑ dowej w Krakowie. W uroczystości wzięli udział mie rzeźbiarskiej, jakby jednocześnie akt twórczego m.in. Krzysztof Penderecki, Olgierd Łukaszewicz oraz rozwoju od razu wchłaniał w siebie destrukcyjny cała plejada rektorów krakowskich uczelni, profe‑ proces upływania czasu. Jakby nowe życie od razu sorów oraz zaproszonych gości. Podczas oficjalnego wpisywało w siebie swój śmiertelny kres… Był Wiel‑ wystąpienia przedstawiłem życzenia dla honorowych kim Mistrzem! Pracowitym, łagodnym i pokornym doktorów od Senatu ASP w Krakowie oraz całej spo‑ w ukrytym dramatyzmie oraz otwartym na duchowe łeczności artystów, pedagogów i studentów. wartości w sztuce… Kolejną ważną uroczystością w życiu naszej 18 XI 2014 r. odbyło się uroczyste wręczenie uczelni było wręczenie 27 XI 2014 r. dyplomów dok‑ doktoratu honoris causa naszej Akademii prof. Alfre‑ tora i doktora habilitowanego artystom i pedagogom dowi Hałasie, pracującemu na co dzień od wielu już wypromowanym przez wydziały naszej Akademii. lat w Uniwersytecie Quebec w Kanadzie. Profesor To także ważny element wartościujący, nadawa‑ Alfred Hałasa jest absolwentem Wydziału Architek‑ nia stopni naukowych pedagogom i podnoszenia tury Wnętrz i Wydziału Form Przemysłowych naszej jakości kształcenia poprzez doskonalenie kadry uczelni. Prezentację dorobku artystycznego, projek‑ dydaktycznej. towego i dydaktycznego prof. Hałasy przedstawili Koniec kalendarzowego roku to czas zbliżania się Senatowi ASP i zaproszonym gościom prof. Andrzej świąt Bożego Narodzenia oraz nowego – 2015 roku. Ziębliński (dziekan WFP) oraz prof. Władysław Pluta Z tej okazji chciałbym życzyć wszystkim pedagogom (laudator). Usłyszeliśmy niezwykle wzruszające prze‑ i studentom oraz pracownikom administracji Aka‑ mówienie piątego w historii Akademii doktora hono‑ demii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, ris causa. Po południu odbył się w galerii Wydziału jak również czytelnikom „Wiadomości ASP”, wszyst‑ Form Przemysłowych przy ul. Smoleńsk 9 wernisaż kiego, co najpiękniejsze i najlepsze! Niech okres Świąt wystawy plakatów prof. Alfreda Hałasy oraz spotka‑ i perspektywa nowego czasu, nowej nadziei spełni nie pedagogów i studentów z dostojnym gościem. Wasze wszelkie marzenia i dążenia! Niech zapanuje Również nasi znakomici pedagodzy, prof. Kry‑ dla wszystkich radość i pokój, a twórcze zamierzenia styna Zachwatowicz‑Wajda oraz profesor honorowy i koncepcje realizują się w znakomitych dziełach oraz ASP w Krakowie Andrzej Wajda, otrzymali doktoraty w szczęściu i miłości wśród najbliższych. 3 Alfred Hałasa – urodził się w Zawadzie na Zamojszczyź‑ nie w 1942 r. To jeden z najbardziej znanych i rozpozna‑ walnych żyjących kanadyjskich i polskich projektantów graficznych. Jest architektem wnętrz, projektantem form przemysłowych, grafikiem, plakacistą. W 1960 r. ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu, w latach 1962–1968 studiował na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie zrealizował dyplom pod kierunkiem prof. Mariana Sigmunda. W latach 1968–1971 studiował na Wydziale Form Przemysłowych – dyplom zrealizował pod kierunkiem Jana Kolanowskiego. Po ukończeniu studiów przez rok pracował na Wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej ASP. W 1972 r. wyjechał do Paryża, gdzie pracował jako projektant. W 1970 r. wyru‑ szył do Montrealu, gdzie podjął pracę na Uniwersytecie Quebec. Tam w 1977 r. został profesorem. Na uniwersytecie współorganizował laboratorium badań eksperymentalnych w zakresie komunikacji wizualnej Bretelle, współtworzył Centrum Designu oraz Design International – organizu‑ jące coroczne międzynarodowe warsztaty dla studentów, prowadzone przez najwybitniejszych projektantów z całego świata. Alfred Hałasa jest współodpowiedzialny za organi‑ zację programów tych wydarzeń. Działalność tych jednostek uniwersytetu sprawiła, że szkoła projektowania w Montre‑ alu jest jedną z najbardziej prestiżowych i znanych szkół designu na świecie. Alfred Hałasa bierze udział prawie we wszystkich cyklicznych przeglądach sztuki graficznej i plakatowej na świecie. Centrum Designu Uniwersytetu Quebec zorganizowało w 2009 r. wystawę indywidualną prac Alfreda Hałasy w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, gdzie eksponowano ponad 200 jego plakatów. Prace Alfreda Hałasy są wyróżniane i nagradzane w najważ‑ niejszych konkursach i wystawach, a on sam jako ekspert jest zapraszany do jury najbardziej prestiżowych imprez. 4 Wiadomości asp /68 Wydarzenie specjalne Tytuł doktora honoris causa dla Alfreda Hałasy 20 V 2014 r. Senat Akademii Sztuk Pięknych co za radość, kiedy zdarza się taka urocza gwiazdka, im. Jana Matejki w Krakowie na wniosek Rady kiedy się jest zauważonym. Akademia to nie tylko Wydziału Form Przemysłowych i po wysłuchaniu miejsce sztuki, Akademia to szkoła życia, Akade‑ laudacji przyznał tytuł doktora honoris causa mia to proces poznawania, odkrywania i tworzenia Alfredowi Hałasie. Uroczystość wręczenia dyplomu nowych wartości w służbie społeczeństwa. odbyła się 18 xi br. w auli ASP w Krakowie. Krótko mówiąc, zamojska ziemia mnie wycho‑ wała w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo już od dziecka na niej pracowałem i poznawałem twarde Alfred Hałasa prawa biologii ziemi, pasję siania i radość zbierania plonów. Ta włościańska ziemia zapomniana gdzieś Magnificencjo, Prześwietny Senacie, Szanowni na uboczu wschodniej części Polski, której splen‑ Państwo! doru dodaje renesansowy hetmański Zamość, potra‑ Nie potrafię ukryć wzruszenia i radości. Spotkał fiła swoim dzieciom wpoić umiłowanie do kultury, mnie ogromny zaszczyt i honor, że to ja, syn ziemi do piękna, do ludzi, jak też szacunek dla otaczającego zamojskiej, mam zaszczyt stać tutaj dzisiaj przed Pań‑ środowiska. Tutaj uczyłem się pokory wobec natury stwem, w murach tak chwalebnej i bliskiej memu i odkrywałem jej tajemnice, które pobudzały moją sercu i pamięci mojej Alma Mater. ciekawość. To tutaj w liceum sztuk plastycznych zdo‑ Szanowny Panie Rektorze, na ręce Waszej Magni‑ bywałem pierwsze ostrogi artystycznego kunsztu, ficencji pragnę złożyć serdeczne podziękowania dla symbiozy biologii i cywilizacji, dialogu i zachwytu Senatu Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki nad renesansowym grodem. Ta fascynacja zamoj‑ w Krakowie i całej wspólnoty akademickiej Wydziału ską architekturą, podziw dla miasta zwanego często Form Przemysłowych za przyznanie mi godności dok‑ „perłą Północy”, zdecydowała o mojej przyszłej piel‑ tora honoris causa. W latach 60. ubiegłego stulecia, grzymce edukacyjnej i twórczej. To nasz hetman Jan będąc studentem tej szacownej Uczelni, nigdy nie Zamojski, fundator tego grodu, jako młody żak w XVI w. sądziłem, że mogę kiedykolwiek dostąpić tego wyróż‑ wędrował z tornistrem książek po Krakowie, Mona‑ nienia, szczególnie że otrzymuję je ze strony mojej chium, Wiedniu, Paryżu, aż w końcu został rektorem macierzystej Akademii, której tak wiele zawdzięczam. uniwersytetu w Padwie. Jego wędrówka po wiedzę Proszę Państwa, nikt nie jest sam i nie żyje dla i kulturę była bardzo inspirującym modelem dla siebie, ani dla dyplomów, ani medali, niemniej mnie, początkującego pielgrzyma. 5 Czyż można sobie wyobrazić – wyma‑ rzyć lepsze, skuteczniejsze miejsce, „rajski ogród” do studiowania taj‑ ników ekspresji wizualnej? Mówiąc pompatycznie, nasza ukochana asp to autentyczna kuźnia formowania młodych umysłów, której ogień pro‑ mieniuje od 200 lat. Ale właśnie miasto, w którym dzisiaj jesteśmy – cienkiego wina w Rawajaku – co, gdzie, jak i po co – królewski Kraków, wawelski smok – najbardziej mnie prowokowały gorące i burzliwe dyskusje. W tamtych zafascynowało i ukształtowało. Miasto od wieków czasach decyzja pozostania na Zachodzie nie ozna‑ chlubiące się sensem piękna, nauki i kultury, otwiera‑ czała chwilowej przygody, krótkotrwałej korzyści jące bramy przed pragnącymi je poznać w niekończą‑ finansowej, ale dla większości polskiej inteligencji cych się zasobach tradycji, historii, sztuki i cywilizacji było to zerwanie i odcięcie się od tego, co nas życiowo Krakowa. Czyż można sobie wyobrazić – wymarzyć kształtowało. Czerwony reżim komunistyczny spra‑ lepsze, skuteczniejsze miejsce, „rajski ogród” do stu‑ wiał, że zapadały decyzje bolesne, tragiczne, chociaż diowania tajników ekspresji wizualnej? Mówiąc pom‑ patrząc z dzisiejszej perspektywy – czasami były też patycznie, nasza ukochana Akademia Sztuk Pięknych momenty sympatyczne. to autentyczna kuźnia formowania młodych umysłów, której ogień promieniuje od 200 lat. 6 Moje ciągoty do natury pognały mnie na tereny zielonej Kanady, do miasta królewskiej góry, Z niej przecież wywodzą się tacy bliscy wszystkim do Montrealu. W Paryżu bowiem nasz śp. profesor, Polakom twórcy, jak nasz pierwszy dyrektor Akade‑ Włodzimierz Hodys, powiadał, parafrazując znane mii – Jan Matejko, Julian Fałat, Leon Wyczółkowski, powiedzenie Heraklita: „Nie kąpie się człowiek Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Jacek Malczew‑ dwa razy w tej samej rzece”. Mówił, że trzeba umieć ski, prof. Andrzej Pawłowski – twórca naszego Fakul‑ zamknąć racjonalnie każdy rozdział życia i iść dalej, tetu Form Przemysłowych, prof. Włodzimierz Hodys, to znaczy – do przodu, bo nie ma powrotów do koły‑ prof. Ryszard Otręba, prof. Jan Kolanowski – promo‑ ski, oczy mamy z przodu i taki kierunek marszu, tor mojej pracy magisterskiej, za którą to otrzyma‑ działania jest biologicznie najskuteczniejszy. Trzeba łem nagrodę państwową. Ta lista znanych artystów być twórczym, szczęśliwym tam, gdzie są nasze i akademików wydaje się nie mieć końca, więc tej stopy. Droga twórców, artystów, jak uczy nas historia, historycznej i tak zacnej uczelni i temu miastu królów staje się drogą pielgrzyma, który, opuszczając próg składam dziś głęboki pokłon wdzięczności. rodziny, bramy uniwersytetów, miast, krajów czy Niemniej mój twardy włościański los, a może kontynentów, wędruje do miejsc, gdzie może zaist‑ moja niespokojna natura nie pozwoliła mi się cieszyć nieć i być użyteczny, gdzie może się najskuteczniej długo urokami mego akademickiego miasta. Zama‑ sprawdzić. W tym kontekście wpisuję się w „wielką rzył mi się paryski bruk, bo w latach 60. i 70. ubie‑ księgę pielgrzymstwa polskiego” i decyduję się osiąść głego stulecia Paryż był nie tylko mekką emigrantów, w Montrealu, na odległej, acz życzliwej kanadyjskiej ale także prawdziwą wyspą, na której rozbitkowie- ziemi. Montreal – kalejdoskop grup etnicznych, ‑wędrowcy z „demoludów” szukali swojej tożsamości miasto na styku dwóch kultur, wywodzących się twórczej. Te niekończące się spotkania przy butelce wprawdzie ze wspólnych europejskich korzeni, ale Wiadomości asp /68 Droga twórców, artystów, jak uczy nas historia, staje się drogą pielgrzyma, który, opuszczając próg rodziny, bramy uniwersytetów, miast, krajów czy kon‑ tynentów, wędruje do miejsc, gdzie może zaistnieć i być użyteczny, gdzie może się najskuteczniej sprawdzić. jednocześnie odmiennych – wydawał się tym tyglem, są elementem zasadniczym w konstrukcji zdania w którym zlewają się twórcze prądy wyrosłe na trady‑ graficznego. cjach kontynentu amerykańskiego i europejskiego. Szanowni Państwo, pozwólcie mi się podzielić W czasie moich paryskich rozterek duchowych dzisiejszym zaszczytem z moją małżonką Urszulą nowo utworzony Universite du Québec à Montréal i moim synem Markiem, doktorantem stomatologii, otwiera swój nowy department design. I w ten i wszystkimi przyjaciółmi, z którymi miałem zaszczyt to sposób w 1977 r. zostałem profesorem komuni‑ współpracować. kacji wizualnej. Był to dobry wybór, gdyż atmosfera Magnificencjo, Prześwietny Senacie, raz jesz‑ dydaktyczna i twórcza na wydziale jest wyjątkowo cze dziękuję za tak zaszczytne wyróżnienie mnie otwarta na kształtowanie języka graficznego w służbie przez moją Uczelnię – Uczelnię, która jest wierna społeczeństwa. Jest to wielki przywilej: inspirować własnej wspaniałej tradycji, będąc zarazem otwartą się młodzieżą studencką, bo uniwersytet to kopalnia na wyzwania i potrzeby współczesności. talentów i ogród kwiatów, przyszłość ludzkiej cywili‑ Jestem wzruszony, bo nigdy nie spodziewałem zacji, to część mojej kanadyjskiej rodziny. A przecież się, że zostanę tak uhonorowany. To, co w życiu życie każdego z nas nabiera wtedy sensu i treści, gdy robiłem, było moją codzienną pasją i nigdy nie prowadzi do dialogu z drugim człowiekiem, czyli liczyłem na dyplomy ani honory. Teraz po latach nie zasady: respekt, dialog i kultura. Ta służebna rola wyobrażam sobie innego scenariusza swojego życia uwydatnia się szczególnie w dziedzinie sztuki użyt‑ i obrania innej drogi, która dałaby mi tyle satysfak‑ kowej, zwanej popularnie w świecie designem. W tym cji i wewnętrznego spełnienia, co zostało tak godnie kontekście twórca ma szczególny obowiązek rozwijać ocenione zarówno w Krakowie, jak i w Montrealu. znajomość parametrów psychofizycznych człowieka Jestem szczęśliwy, że mogę moją wiedzę, doświad‑ w każdym aspekcie. Wysiłek twórcy ma służyć spo‑ czenie i metodologię moich mistrzów, profesorów łeczeństwu i stwarzać optymalne warunki życia czło‑ Akademii krakowskiej, zaszczepić i rozwijać na grun‑ wieka dzisiaj i jutro. cie kanadyjskim. Plakat, bo jemu ostatnio dużo czasu poświęci‑ Swoje wystąpienie chciałbym zakończyć oficjal‑ łem, stanowi wyjątkowe narzędzie wizualnego prze‑ nym mottem prowincji Quebec, w której leży miasto kazu, oddziałuje najbardziej dramatycznie na widza, Montreal, gdzie przyszło mi spędzić drugą połowę potrafi intrygować, a nawet bulwersować. Potrafi mojego życia: „JE ME SOUVIENS” – „Pamiętam”. zmusić do myślenia, wymaga natychmiastowej Pamiętam o mojej Alma Mater, mojej Akademii. reakcji. Plakat to uliczny intelektualista bazujący I pamięć ta pozostanie do końca mojego życia. na dowcipie, na trafności skojarzeń, użyciu metafor – Dziękuję. skrótów poetycznych, gdzie forma, kolor i składnia 7 ↑ Władysław Pluta offset, 2014 Wydarzenie Specjalne → Galeria asp Schody → 4 XI – 5 XII 2014 Alfred Hałasa jest światowej marki twórcą, o euro‑ pejskim, a dokładniej mówiąc – polskim rodowodzie. Swoje pierwsze plakaty zrealizował pod koniec lat Wystawa towarzysząca nadaniu artyście tytułu doktora honoris causa 60. ubiegłego stulecia. Zaprojektował ich w sumie ok. 300. Korzenie jego plakatów tkwią w przeszło‑ ści, w czasach studiów na wydziałach projektowych krakowskiej ASP, stąd tak obecne w nich elementy typowe dla polskiej szkoły plakatu. Podczas projektowania posługuje się metodą montażu. Zestawia przetworzone fotografie, rysunki i grafiki z dużymi płaszczyznami czystych kolorów i rastrów. Dyskretnie stosuje typografię. Wszystkie używane środki podporządkowuje treści zawartej w plakacie. Dobór symboliki dowodzi jego erudycji. Większość plakatów realizuje w – trafionej dla jego projektów – technice sitodruku w formacie A0. Siła i oryginalność jego prac tkwią w intelekcie, indywi‑ dualnym podejściu do przygotowania matryc i współ‑ udziale w procesie druku. 8 Wiadomości asp /68 serigrafia 2006 111 × 82 cm serigrafia 2007 111 × 82 cm serigrafia 2007 113 × 82 cm serigrafia 2006 111 × 82 cm serigrafia 2010 111 × 81 cm serigrafia 2010 114 × 81 cm 10 Wiadomości asp /68 serigrafia 2010 114 × 81 cm serigrafia 2011 114 × 81 cm serigrafia 2012 114 × 82 cm serigrafia 2012 114 × 81 cm serigrafia 2013 114 × 81 cm serigrafia 2013 114 × 81 cm 11 I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e Cisza i zgiełk obrazów „Świat zewnętrzny zdziera ze mnie skórę, jest zbyt słuchać się nawzajem, nie pojmujemy, nie ogarniamy agresywny, natrętny. Wszystkiego za dużo za dużo już kultury dotkniętej chorobą autyzmu. nazwisk książek sztuk festiwali laurów samocho‑ Jak uciec z tego labiryntu? W szukaniu drogi wyj‑ dów słów wierszy francuskich literatów filmów […] ścia użyteczni są zawsze Mistrzowie – przewodnicy, poetów biskupów świętych sutenerów gazet infor‑ którzy podpowiedzą kierunek, wskażą pułapki, cza‑ macji obrazów muzeów pamiętników pań redakto‑ sem poprowadzą za rękę. Przyznać się do posiadania rek… straszne… […] Śmietnik się powiększa…”¹ – mistrzów w tych murach to nie wstyd – wszak „aka‑ ta okrutna, ale trafna diagnoza to słowa Tadeusza demia” to czas i miejsce nauki, zgromadzenie uczo‑ Różewicza z listu do przyjaciela z 1966 r. nych lub artystów, którzy kształcą się pod kierunkiem autorytetów. Rektor cytował przed chwilą Herberta i jego apel do „Starych Mistrzów”… Ja także chcia‑ Krystyna Czerni łam przywołać tu dzisiaj kilka takich postaci. Mate‑ rią, w jakiej pracuję, jest słowo, język – dlatego Moi Ur. 1957 r. Pisarka, krytyk i historyk sztuki, na stałe związana z Instytutem Hi‑ storii Sztuki UJ. Zajmuje się sztuką polską XIX i XX w. oraz problemami sztuki sa‑ kralnej. Publikowała w wielu periodykach kulturalnych, czasopismach fachowych i katalogach wystaw. Edytor‑ ka pism zebranych Jerzego Nowosielskiego (Znak) i Mieczysława Porębskiego (Wydawnictwo Literackie). Obecnie pracuje nad mono‑ grafią sztuki sakralnej Jerzego Nowosielskiego i nad edycją korespondencji Tadeusza Różewicza z Mieczysławem Porębskim i Ryszardem Przy‑ bylskim. 14 Pół wieku później sytuacja nie wygląda ciekawiej, Mistrzowie to przede wszystkim mistrzowie słowa. świat zagraża nam jeszcze bardziej. Otacza nas, Jednak wiele można się od nich nauczyć i o sztuce. osacza zgiełk słów i obrazów. Niekontrolowany, nie‑ Najpiękniejsze słowa o sztuce padły wszak z ust ustannie przelewający się strumień wiadomości, poetów. szum dźwięków, jazgot mediów. Powszechna nadpro‑ Znana horacjańska formuła, która przez lata dukcja: przedmiotów, rzeczy, lecz także wizerunków, inspirowała artystów i uczonych: „ut pictura poesis” słów i znaczeń. Powszechna dewaluacja. Wszystkiego zaświadcza o podobieństwie obu sztuk: poezja jest dziś za dużo, także malarzy i poetów. Każdy chce mówiącym malarstwem, a malarstwo widzialną, lecz zostać artystą. milczącą poezją. Wiersz jest jak obraz, ale i obraz jest Statystyki są nieubłagane. ZPAP liczy ponad jak poezja – „ut poesis pictura”. Myślenie, pamięć – 7000 członków, zrzeszonych literatów jest jeszcze są możliwe nie tylko za pomocą słów, ale także, więcej – a to zaledwie ułamek w gęstej ciżbie wszyst‑ a może przede wszystkim za pomocą obrazów. kich artystów świata. Tysiące muzeów, setki tysięcy „Kochałem, kocham i będę zawsze kochał galerii i sal wystawowych… Jak się odnaleźć w tym malarzy… – wyznał Tadeusz Różewicz, odbierając tłoku? Jakie nałożyć filtry, żeby nie zwariować? Czy tytuł doktora honoris causa wrocławskiej ASP2. – słowa i obrazy mają jeszcze moc? Jak wyłuskać, Malarstwo przyciąga mnie z siłą magiczną, rosnącą wypatrzyć w tym zgiełku prawdziwe dzieło? Jak nie z latami […]. Fakt, że wybrałem historię sztuki jako wpaść w pułapkę zniechęcenia? Tworzymy, piszemy przedmiot studiów, nie był przypadkowy – przyzna‑ bez odzewu, nasze twory to uwięzione w butelce wał poeta. – Byłem pełen nabożnego podziwu dla listy, rzucone w próżnię, tonące w oceanie chaosu dzieł sztuki […]. Zapisałem się na historię sztuki, informacji. Skazani na wielość języków przestaliśmy żeby odbudować gotycką świątynię. Żeby cegła Wiadomości asp /68 Skarlał też język, którym mówimy o sztuce […]. Różewicz nie ukry‑ wał swojego oporu wobec kultury masowej, choć wciąż trzymał rękę na pulsie współczesności, komen‑ tując ją z rosnącym szyderstwem i wściekłością. po cegle wznieść w sobie ten kościół. Żeby element Skarlał też język, którym mówimy o sztuce – po elemencie zrekonstruować człowieka”³. Sztuka zmienił się w hermetyczny bełkot. Różewicz nie nie zastąpiła w sercu poety zagubionego gdzieś ukrywał swojego oporu wobec kultury masowej, na wojnie Boga, ale stała się głównym źródłem choć wciąż trzymał rękę na pulsie współczesności, przeżyć metafizycznych, obietnicą szczęścia. Autor komentując ją z rosnącym szyderstwem i wściekło‑ Kartoteki spędził w muzeach, jak sam mówi, dłu‑ ścią. Znęcał się nad grafomanią, tropił absurdy, gie „godziny, dni, lata”. „Od kilku tygodni – pisze naigrawał z literackich i artystycznych mód, pięt‑ w liście – można powiedzieć karmię się obrazami nował „nieludzkie, głupawe ekscentryczności XX (do tego muszę czasem coś wypić, bo inaczej bym nie wieku”. Jego poezja zmieniała się niekiedy w pasz‑ strawił – w ciągu 3 tygodni obejrzałem chyba 20 tys. kwil, bezlitosną satyrę. obrazów – a może 30 tysięcy?) Miłosz mawiał, że Różewicz […]. W tej chwili siedzę (spocony) hałas harmider „przepisał polskiej poezji kura‑ w Tate Galery […] – i jestem jaki wszczęli poeci cję odchudzającą”. Odpowiedź wypełniony «pięknem»”⁴. będzie przyczyną ich zguby poety na zgiełk współczesności (Do Piotra, 1991) brzmi: Mniej słów! „Trzeba mil‑ Różewicz kochał artystów, ale i rozumiał sztukę. Co nie jest czeć wobec nadmiaru”. Żeby coś wcale takie oczywiste. Pisarze gadając straciliśmy godność odbudować, trzeba najpierw zbu‑ w sztukach wizualnych dostrze‑ i powagę zwierząt rzyć: całą tę grę pozorów, hucpę gają głównie „literaturę”, narra‑ (więc jednak żyje się pisząc i fałsz. Dopiero na ruinach pseu‑ cję. Różewicz inaczej – był bliżej wiersze za długo?, 1991) dopoezji, pseudo‑sztuki można tajemnicy obrazu. Może dlatego zacząć od nowa: wiele jego myśli o poezji odnosi nasze sieci są puste się także do sztuki – tak bardzo, że wiersze wydobyte z dna milczą odczuwam dotknięcie poezji bez słowa „poezja” i „sztuka” można rozsypują się słów – mówi poeta. – Czynność niemal traktować wymiennie. ◊ (*** [Wygaśnięcie Absolutu]) napisania wiersza traktuję jako Poetę drażnił nadmiar słów, „Z latami coraz bardziej biurową, urzędniczą formalność. cała ta współczesna logorea, zasypywanie pustki Uprzykrzoną i niepotrzebną. I bywa, że nie zapisuję pustymi słowami, produkowanymi przez polityków, na papierze swoich wierszy”⁶ […]. działaczy, publicystów – ale i poetów. „Po prostu wystarcza mi pewien stan. Ja naprawdę „Poezja (sztuka) przestała być rozmową z abso‑ co jakiś czas czuję w sobie, absolutnie w sobie, lutem, jest organizacją resztek”. „Poezja (sztuka) w myślach, w uczuciu jakiś utwór, którego po prostu wykrwawiła się w pogoni za oryginalnością i niepo‑ nie zapisuję […] wyrzucając na zewnątrz myśl i obraz, wtarzalnością, zrobiono z niej zabawkę dla dzieci, pustoszę się. Natomiast ja go wolę w sobie schować zmajstrowano cielę o dwu głowach…”⁵. […]. Jakiś czas on we mnie naprawdę żyje i czuję się 15 ←Jerzy Nowosielski i Tadeusz Różewicz przed Muzeum Narodowym we Wrocławiu, wernisaż wysta‑ wy Jerzego Nowosielskiego, 18 vi 1993 fot. Adam Hawałej po latach zgiełku nim wypełniony, i mam z tego wielką śledzenie narodzin obrazu od początku. To były dłu‑ niepotrzebnych pytań satysfakcję. Jestem pełen «poezji»”⁷… gie rozmowy…”¹¹. „Chciałbym osiągnąć taką dosko‑ Przyjaźń Różewicza z Jerzym Nowosielskim nałość – pisze w liście do przyja‑ zaowocowała nie tylko poświęconą malarstwu poezją ciela – żeby mówić 3 słowa na dzień… i wieloletnią korespondencją, ale także plastycznymi cisza jest zwierciadłem jedno rano, jedno w południe, jedno próbami samego poety, który pozazdrościł malarzom. i odpowiedzi otoczyła mnie cisza moich wierszy wieczorem… ale nie wiem jakie”⁸. ◊ Różewicz oskarża SŁOWO, ale fizyczne niż poezja, bliższe materii, zmysłowe. „Cią‑ ocalenie widzi właśnie w OBRAZACH. gle myślę o tym żeby namalować obraz – zwierza się ich odbicia milczą (Zwierciadło, 1989) Sztuka farby i pędzla kusiła go jako zajęcie bardziej „Między językiem literata, językiem poeta. – Jurku, przygotuj parę deseczek i tekturek poety a językiem malarza – zauważa – jest taka (z odpadów)… jak do Was przyjadę to będę na tych różnica jak pomiędzy poradnikiem seksualnym deseczkach malował”¹². Podczas spotkań z przyja‑ a prawdziwym aktem miłosnym…”⁹. W dyskusji cielem powstało kilka niewielkich abstrakcji (Wolna po premierze Umarłej klasy głęboko poruszony przy‑ Ukraina), a także pejzaże malowane na hubach. znawał: „Jestem człowiekiem słowa […] mówię teraz Także w notatki i listy Różewicz regularnie wpla‑ przeciwko sobie. Umarła klasa to uwolnienie od słów. tał satyryczne rysunki – nadając im osobisty wyraz, […] Na tym przedstawieniu oddycham od słowa…”¹⁰ co było istotniejsze od biegłości formalnej. Malar‑ Jako człowiek słowa Różewicz nie milknął, tylko skie i rysunkowe próby Poety – rozbrajające w swej wypowiadał milczenie. Jednak jego celem, czy może naiwnej niewinności – bronią się właśnie osobistym raczej marzeniem stała się poezja bezsłowna. Ide‑ wyrazem, swoistą determinacją. ałem takiej poezji jawiły się właśnie obrazy: „Myślę, „Nawet największa ilość rozmów nie mogła że obraz jest rodzajem wiersza milczącego – mówił mi dać tego doświadczenia co działanie, co malo‑ poeta w rozmowie z Nowosielskim. – Takiego, który wanie – mówił w telewizyjnej rozmowie z Nowosiel‑ nie chciał mówić, nie chciał przemówić. Tak, obraz skim. – No więc przyniosłeś mi te cztery deseczki. […] jest poezją milczącą”. Ja je namalowałem, ale w dalszym ciągu nie wiem, Fascynacja poety sztuką to przyjaźń z wieloma co to jest obraz”¹³. artystami, jak sam wspominał, 16 Co istotne – Poeta wprowadza „to przesiadywanie, już nie poezja nie zawsze rozróżnienie między poezję a wiersz, godzinami, ale dniami i nocami przybiera formę sztukę a dzieło. Poezja, sztuka są w pracowniach naszych naj‑ wiersza […] czymś nieuchwytnym, nie do końca wybitniejszych malarzy. To nie gnieździ się w milczeniu ujawnialnym, tajemniczym. Tylko było tylko oglądanie ich obra‑ albo żyje w poecie czasem wcielają się w dzieło, objawia‑ zów, ale zasypianie i budzenie pozbawiona formy i treści jąc się czytelnikom i widzom. To rzad‑ się w ich pracowniach, to było (*** [poezja nie zawsze], 1991) kie chwile. Prawdziwe święto sztuki. ◊ Wiadomości asp /68 → Tadeusz Różewicz Nowosielski J. rysuje w pracowni, 1 lutego 1980, rysunek tuszem, [repr. za: "Na Głos", 1994, nr 15/16, III s. okładki] ↳ Happening Tadeusza Różewicza Śmietnik przy ul. Januszo‑ wickiej we Wrocławiu, 1989, fot. Adam Hawałej. „Wiersz jest zjawiskiem częstym, poezja jest zja‑ kreacyjnej bezkarności. Różewicz pisze o „rzetelno‑ wiskiem rzadkim… poezja, która w przeciwieństwie ści wzruszeń”: „Źle jest jak ktoś chodzi w cudzej do wiersza, nie ma początku i końca”¹⁴ – mówi Róże‑ marynarce… Musi się zdobyć na swoją. Nawet jeśli wicz. A na co dzień? „Pisarzy (artystów) jest coraz przenicuje tą szatę, przerobi ją – to nie. Musi mieć więcej, a literatury (sztuki) coraz mniej. Coraz więcej własną, przez siebie wypracowaną, utkaną, uszytą, pisarzy (artystów) prowadzi bogate życie zewnętrzne, skrojoną. Na nim się musi uleżeć…”¹⁸. I słowa poety lecz żałosne wewnętrznie. Są to pisarze (artyści) nie dotyczą nie tylko formalnych mód czy fascynacji – mający czasu na myślenie”¹⁵. także przeżytych doświadczeń i uczuć. Jak uniknąć jałowego biegu, tworzenia dzieł bez Sztuka – owszem – musi niekiedy uwierać, ranić, sztuki i wierszy bez poezji, mnożenia symulakrów, gorszyć nawet, mówić o tym, co nierozwiązywalne. produkcji pseudodziałań, pseudoobrazów – zbędnych, Jednego jej tylko nie wolno – udawać! Także uda‑ niepotrzebnych? Memento poety: „Śmietnik narasta”… wać cierpienia, kalectwa, bólu czy rozpaczy. „Stra‑ Czytam w „Wiadomościach ASP” poradnik dla tegia szoku”, obrana z zimną premedytacją – nigdy początkujących: „Jak zaistnieć w wielkim świecie nie wybrzmi wiarygodnie. By móc się prawdziwie sztuki?”¹⁶. Po pierwsze – zaprzyjaźnij się z kurato‑ zbuntować – wpierw trzeba prawdziwie w coś uwie‑ rem; po drugie – załóż grupę, w grupie dużo łatwiej rzyć. Bunt i bluźnierstwo brzmią autentycznie tylko zaistnieć; po trzecie – stwórz dobre portfolio i pamię‑ w ustach ludzi silnych przekonań, jakiejś wiary. taj, że zawsze trzeba je przygotować w zależności Mają wtedy swój ciężar, powagę. Dla innych stają od upodobań danego kuratora. Po czwarte i najważ‑ się czczą zabawą, wydmuszką bez treści, żonglerką niejsze – tak naprawdę wszystko zależy od bywania… symbolami. Czy istotnie – tylko antena nastawiona na bie‑ Presja oryginalności, zaistnienia za wszelką żącą modę, najnowsze trendy, zgodna z oczekiwaniem cenę – to pułapka. Słychać zewsząd: „w sztuce publiczności i potrzebą chwili jest gwarancją wartości wszystko już było”, coraz trudniej odkryć nowe tereny, rodzącej się sztuki? prawie wszystkie zostały zajęte. A jednak: „Mam taką Kazimierz Orłoś, wybitny prozaik, opublikowaną wiarę – pisze malarka Aldona Mickiewicz – że cho‑ niedawno diagnozę polskiej literatury współczesnej ciaż «wszystko już było» – to jednak mnie nie było, zatytułował: Najpierw żyj, potem pisz. „To zdumie‑ to znaczy, że każdy człowiek ze swoim jednostkowym wające – notuje pisarz – że część krytyków nie istnieniem ma do opowiedzenia jakąś opowieść, i że dostrzega tej różnicy: między prozą, której autor coś jeśli tylko starczy talentu, to ta opowieść może być przeżył, a tą, której autor jedynie sobie coś wyobraził. jakoś ważna, nawet jeśli ona nie dosięgnie miary wiel‑ To zasadnicza różnica”¹⁷. Prawdziwe doświadczenie kich mistrzów. […] Jeśli tylko malarz zawrze w obrazie nie jest kreowane, spada na nas nieodwołalnie – jest jakąś prawdę, to ta opowieść może stać się ważna naszym losem. W przeciwieństwie do doświadczeń i swoista, będzie jakimś świadectwem tego jedynego, wydumanych, zmyślonych dla rozrywki, w poczuciu niepowtarzalnego widzenia”¹⁹. 17 ← Prof. Jerzy Nowosielski ze studentami w pracowni, asp Kraków, ok. 1990 fot. z archiwum Krzysztofa Klimka Może więc warto szukać własnej prawdy, nie licząc się z oczekiwaniami masowej publiczności, przez was powstanie coś, co będzie sztuce bliskie, albo i będzie samą sztuką”²². wbrew modom, wbrew stereotypom i oczywistym „Artystyczna osobowość” – czym jest? W eseju sądom? „Piszcie jak chcecie – mówi Różewicz Piłowanie i błysk Adam Zagajewski pisze o Józefie do młodych poetów – rymujcie, piszcie sonety/pisz‑ Czapskim – artyście także bardzo mi bliskim, dra‑ cie wierszem, który przypomina prozę, trójkąt, pisz‑ matycznym świadku XX w. cie w kółko, jak komu potrzeba. To jest nieważne. Ważna jest wewnętrzna energia i materia”²⁰. „Nie jestem pewien, czy można o nim powie‑ dzieć – pisze Zagajewski – że miał «silną osobowość». Także profesor Nowosielski tępił […] Czapski nie miał silnej osobowo‑ u studentów blagierstwo i mistyfika‑ zadanie domowe ści, miał silne człowieczeństwo”²³. cję, wyżej ceniąc autentyczność od ory‑ dla młodego poety To piękne i trafne zdanie jest dla mnie ginalności. Nie chodzi o „pomysł”, jednym ze „złotych gwoździ” – jak „receptę na sztukę”. Trzeba zrealizo‑ nie opisuj Paryża stary malarz z Maisons‑Laffitte nazy‑ wać siebie, znaleźć swój autentyczny Lwowa i Krakowa wał słowa, które po prostu pomagają żyć. Przyznam się, że ja także w sztuce ślad. „Niech pan tak nie maluje, pan taki nie jest” – potrafił powiedzieć opisz swoją twarz staram się szukać zawsze nie oryginal‑ studentowi. Stosował zasadę uczciwo‑ z pamięci ności za wszelką cenę, nie mód, pomy‑ ści: najpierw obraz musi być uczciwy, nie z lustra słów czy trendów – ale człowieka. Jego to znaczy nie może być wyżej ani niżej prawdy, uczuć, jego przeżyć. od ciebie. Trzeba było się przyznać w lustrze możesz pomylić do tego swojego poziomu, to było naj‑ prawdę z jej odbiciem trudniejsze. „Tego właśnie nie mogę jętnością pisania, malowania, ale i sposobem życia. Twórca podlega tym nauczyć moich studentów – wzdychał nie opisuj anioła samym egzaminom co każdy człowiek. w jednym z listów. – „Są za bardzo opisz człowieka Los artysty to tylko jedna z dróg reali‑ artyści. Myślę czasem, że stary Sokor‑ którego minąłeś wczoraj zacji ludzkiego powołania. Zaledwie tyle, i aż tyle. ski miał rację. Istnieje coś takiego jak «formalizm». Jest to choroba bardzo opisz swoją twarz mocna i podstępnie tkwiąca w czło‑ i podziel się ze mną wieku – artyście”²¹. Zaś na pogrzebie jej zmiennym wyrazem Kantora grzmiał w kierunku młodych: 18 Poezja, sztuka jest nie tylko umie‑ „Sztuka trwa – pisał Walt Whit‑ man – i także ty dopisać możesz wers”. Młody artysta myśli czasem, że jego możliwości i prawa są nieogra‑ „Na miłość Boską nie «róbcie» sztuki. nie czytałem niczone. Nie widzi swojego pułapu. Nie «róbcie» sztuki! Bo sztuki nie w poezji polskiej Dojrzałość to także poznawanie można posiąść ani jej oswoić. Jeżeli dobrego autoportretu swoich prawdziwych możliwości, wyzbędziecie się tych ambicji, to może (Zadanie domowe, 1996) ograniczeń.◊ Wiadomości asp /68 ← Józef Czapski w Armii Andersa, Persja, 1943 fot. archiwum Instytutu Literackiego Jacek Woźniakowski pytał kiedyś: „Czy sztuka doskonałość, najczęściej po prostu mnie nudzą. Wolę jest do zbawienia koniecznie potrzebna?”. I odpowia‑ rzeczy trochę niewydarzone, wewnętrznie zachwiane, dał, że jest. Jest potrzebna artyście, twórcy – do pod‑ niepełne, wątpliwe. Od sztuki dobrej wolę często trzymania rozwoju, do ciągłego wzrostu. Zmaganie sztukę złą, w której odnajduję bliski mi współczynnik się z formą, z tradycją, ale i z sobą samym. Sztuka niepokoju, ruchu, dążenia”²⁴. pomaga nam przekroczyć samych siebie, przywrócić porządek rzeczy. Pierwszy, ważny artykuł Profesora: O racji obrazu – czyli o powodzie powstania sztuki i uspra‑ „Natchnienie? – mawiał Picasso – Owszem, ist‑ wiedliwieniu jej istnienia, powstał w lipcu 1945 r. nieje coś takiego, czasem się zjawia – ale dobrze, Tekst zasadniczy, fundamentalny – obmyślany był żeby zastało artystę przy pracy”. Nie da się siedzieć i przygotowywany w barakach Gross‑Rosen i Sach‑ bezczynnie i czekać, aż spłynie na nas arcydzieło. senhausen. Wiara Mieczysława Porębskiego w sztukę Ono może się zjawić, przytrafić, jako dar, niejako pomogła mu przetrwać piekło, wyszła z niego nie‑ efekt uboczny ciężkiej codziennej pracy. Na co dzień złomna, niezachwiana. nie ma innej drogi jak „piłowanie i błysk”, co przy‑ To była jego główna nauka. Wszystkich nas pomina Czapski i jego setki, tysiące szkiców, rysun‑ dopada niekiedy zwątpienie: w sensowność naszych ków, zapisanych notesów. Trzeba wiele godzin działań, w zasadność zajmowania się czymś tak ulot‑ żmudnego piłowania, żeby zjawiło się olśnienie. nym i mało konkretnym. Czasem przychodzą chwile Trzeba odwagi do udźwignięcia porażek. Wytrwa‑ czy doświadczenia, kiedy sztuka okazuje się boleśnie łości i konsekwencji. Na arcydzieło trzeba sobie niekonieczna, wydaje się czymś zbędnym, nieznośnie zasłużyć, zapracować. błahym. Wystarczyła wtedy jedna rozmowa z Profe‑ A co wtedy, kiedy się nie przytrafia? Gdy arcy‑ dzieło nie przychodzi? sorem, żeby uwierzyć w sztukę na nowo, żeby uzmy‑ słowić sobie jej, a także naszą – rolę i powołanie. „Co może poezja? – pytał inny mój Mistrz: Mie‑ „Sztuka nie jest dla mnie wypoczynkiem ani czysław Porębski. – Może określać sens czyjegoś ucieczką – pisał Porębski. – Szukam w niej afirma‑ życia. Sztuka? Może sens ten unaocznić”. To właśnie cji swych przeżyć i oczekiwań, szukam natchnienia profesor Porębski nauczył mnie uwagi i szacunku i podpory w chwilach złych i trudnych. Uważam ją dla sztuki cichej, skromnej, często niepozornej – ale za najczulszy instrument kontrolny dla wszystkiego, prawdziwej. Dla tego, że liczą się nie tylko arcydzieła, w co wierzę i co mnie otacza. Dlatego żądam od niej że ciekawy może być każdy składnik otaczającej nas dużo. Żądam między innymi, żeby mi unaoczniła ikonosfery, jeśli tylko niesie w sobie osobiste świa‑ i potwierdziła sens czasu, w którym żyjemy”²⁵. dectwo, ślad czasu. Sztuka to nie dodatkowe atrakcyjne spędzanie „Nie szukam doskonałości i tej atmosfery uspo‑ czasu, nie higieniczna, zhomogenizowana rozrywka, kojenia, którą ona emanuje – pisał Porębski. – Wstyd ale konieczny, nieunikniony i mozolny sposób powiedzieć, ale dzieła, którym przyznaję obiektywnie samego istnienia, istnienia jako społeczność, jako 19 ↑ Prof. Mieczysław cywilizacja, jako gatunek wreszcie. Zabierzcie Wene‑ okres w swoim życiu. Doskonale to rozumiem i znam Porębski, spotkanie cji sztukę, zabierzcie tę jej ustawiczną, obsesyjną aż z własnego doświadczenia. […] Dlatego też cieszę się – do natręctwa ekscytację, a co zostanie: rozpalone że i Pan ma podobne problemy. Znaczy to, że jest Pan kamienne nory, przegniłe pale, podmywające je bez blisko wielkiej tajemnicy malarstwa. Żywiołu, który przestanku wielkie wodne rozlewisko²⁶. nazywamy «malarstwem». Tu jest Pański los, który w Wydawnictwie Literackim, Kraków 2002 fot. Adam Rzepecki Przed sztuką – a więc i przed Państwem – wielkie spowoduje zapewne, że będzie Pan na swój sposób wyzwanie. Jaka będzie cena? Na końcu i tak wszyst‑ «szczęśliwy» i «nieszczęśliwy« zarazem. Tak, jak ja”²⁸. kich nas czeka samotność w pracowni. Droga sztuki Być może sztuka nie ma mocy naprawienia jest niełatwa: „Wchodzi się właściwie do ogródka, świata. Ale próbuje wprowadzić w nasz świat odro‑ albo do ogrodu – mówił Różewicz – nagle to się zamie‑ binę ładu, daje szansę na spotkanie drugiego czło‑ nia w puszczę, potem się zamienia w pustynię, potem wieka, na komunikowanie się z ludźmi za pomocą łączy się to czasem z rozpaczą i udręką”²⁷. zapisanego czy namalowanego wzruszenia. Może nie Akademia jest właśnie po to, aby się wspierać należy do realnej rzeczywistości, ale – jak pisał Poręb‑ w tej wspólnej drodze. Wobec tych lęków, wyzwań ski – „prowadzi do niej, otwiera się na nią i wciąż i niepokojów wszyscy są równi: początkujący w niej coś nowego, nieoczekiwanego odkrywa. Na tym i zaawansowani, studenci i profesorowie. Zachowały polega jej rola, zadanie i siła”. się wzruszające listy profesora ASP Jerzego Nowosiel‑ Sztuka to ludzie i spotkania. Każde dzieło – skiego do studenta, skromnego pejzażysty z Biesz‑ wiersz, obraz, film, performance, instalacja – czad, borykającego się z depresją. to nasz list do świata, próba zbudowania z nim „Najważniejsze, by Pan dużo malował – pisze więzi, osobistego porozumienia. Dlatego tak ważne, do swojego ucznia Profesor. – Ma to znaczenie dla byśmy mówili własnym, nieskłamanym głosem. dyplomu, ale przede wszystkim dla Pana i dla Pana Prawdy najprostsze, przeżycia najważniejsze – są szczęścia osobistego, o ile ono w jakimś stopniu jest zwykle najtrudniejsze do nazwania. Znaleźć dla w tym życiu osiągalne. My «artyści» jesteśmy ludźmi nich odpowiednie słowo, formę, kolor. Wybrać obdarzonymi wielką wrażliwością. Z takim «obciąże‑ właściwy język, kształt, by wyrazić uczucia i nie popaść w banał. Znaleźć czyste, nie niem» niełatwe jest życie. Niech mi Pan 20 wierzy, że ja też bardzo cierpię, ciągle, opisz mi czułość z krótkimi tylko przerwami – wtedy, a ja ci powiem kiedy maluję. Dlatego też, my skazani czy będziesz grafomanem jesteśmy na malowanie, bo tylko to przy‑ opisz mi szczęście nosi nam chwilową ulgę, a nawet przebły‑ które cię spotkało i mi Państwo zacytować ostatni już ski szczęścia. […] Samopoczucie malarza nieszczęście fragment wiersza mojego ulubionego jest zawsze, do końca jego życia chwiejne, które na ciebie spadło Poety – z moim krótkim komenta‑ kapryśne. […] Pan przeżywa teraz trudny a powiem ci kim jesteś rzem: ◊ Wiadomości asp /68 fałszywe brzmienie. To program na całe życie – prze‑ cież nie tylko dla artystów. Na zakończenie pozwólcie Sztuka to ludzie i spotkania. Każde dzieło – wiersz, obraz, film, per‑ formance, instalacja – to nasz list do świata, próba zbudowania z nim więzi, osobistego porozumienia. Dlatego tak ważne, byśmy mówili własnym, nieskłamanym głosem. 4. T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, dz. cyt., s. 105, 217. 5. Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, oprac. powiedz mi w wierszu J. Stolarczyk, Wrocław 2011, s. 155. możliwie krótkim 6. Tamże, s. 317. czym się różni miłość 7. Tamże, s. 168. 8. T. Różewicz, Z. i J. Nowosielski, Korespondencja, dz. cyt., s. 398. od nienawiści 9. T. Różewicz, Kartki wydarte z dziennika, [w:] tenże, Proza, t. II, powiedz mi Szanowni Państwo, Ekscelencje, czym się różni czarny kwadrat od białego Profesorowie, Drodzy studenci, wiemy a ja ci powiem to dobrze – nie każdy może być Male‑ czy będziesz malewiczem wiczem. Ale wszystkim Państwu – czy tylko ramą do obrazu po obu stronach katedry, czy może (drobne ogłoszenia i wróżby, raczej sztalug – wszystkim, także sobie 2006) samej, życzę, abyśmy ramy naszych dzieł, naszych książek, obrazów, pro‑ jektów potrafili wypełnić życiem i prawdą. Żeby Kraków 1990, s. 571. 10.[K. Puzyna, T. Różewicz, A. Wajda], O „Umarłej Klasie” rozmowy, „Dialog”, 1977, nr 2. 11. K. Braun, T. Różewicz, Języki teatru, Wrocław 1989, s. 119. 12.T. Różewicz, Z. i J. Nowosielski, Korespondencja, dz. cyt., s. 23. 13. Tamże, s. 483. 14. T. Różewicz, wykład z okazji przyznania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego – 1 VI 2006 r. 15.Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, dz. cyt., s. 173. 16. Zob. J. Kołodziejczyk, W drodze do świata sztuki, „Wiadomości ASP”, 2014, nr 65, s. 154–157. 17.K. Orłoś, Najpierw żyj, potem pisz, „Gazeta Wyborcza”, 2–3 VIII 2014, s. 33. ta prawda nie stała się autystycznym, hermetycznym 18.Zob. J. Janowski, Rozmowa z Aldoną Mickiewicz przeprowadzona monologiem, niesłyszalnym w hałaśliwym zgiełku w Gdańsku 11 kwietnia 2005 roku, [w:] Aldona Mickiewicz. świata – ale by zdołała dotrzeć do drugiego człowieka. Ad rem. Malarstwo i rysunek [katalog wystawy, „Galeria Żeby zdołała coś zmienić w jego – i w naszym – życiu. Zmienić na lepsze. To będzie już bardzo dużo. Tego Państwu – i sobie – życzę. Dziękuję bardzo. u Jezuitów”, Poznań, III–IV 2007], s. 12. 19.Zob. J. Janowski, Rozmowa z Aldoną Mickiewicz przeprowadzona w Gdańsku 11 kwietnia 2005 roku, [w:] Aldona Mickiewicz. Ad rem. Malarstwo i rysunek [katalog wystawy, „Galeria u Jezuitów”, Poznań, III–IV 2007], s. 12. 20.Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, dz. cyt., s. 100. 21.J. Nowosielski, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, dz. cyt., s. 366. Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑ kiego 2014/2015 w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. 22.J. Nowosielski, Zagubiona bazylika. Refleksje o sztuce i wierze, Kraków 2013, s. 354. 23.A. Zagajewski, Piłowanie i błysk, [w:] tenże, Obrona żarliwości, Kraków 2002, s. 90. 24.M. Porębski, Pożegnanie z krytyką, Warszawa 1966, s. 117. PRZYPISY 25. Tenże, Spotkanie z Ablem, Kraków 2011, s. 5. 1. List Tadeusza Różewicza do Ryszarda Przybylskiego z 22 ix 26.Tenże, Pożegnanie z krytyką, Kraków–Wrocław 1983, s. 109. 1966 r., rękopis w archiwum Ryszarda Przybylskiego. 2.Przemówienie Tadeusza Różewicza wygłoszone 8 x 2007 r. w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu… [w:] T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, Kraków, s. 466. 3.T. Różewicz, Posłowie, [w:] tenże, Twarz, Warszawa 1966. 27.Zob. K. Janowska, P. Mucharski, Rozmowa z Tadeuszem Różewiczem o poezji, snach i starości, [TVP, „Rozmowy na koniec wieku”, 1998]. 28.Zob. K. Czerni, Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego, Kraków 2011, s. 266–267. 21 I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e O potrzebie szacunku w życiu społecznym Pięć fundamentalnych cech ludzkiej egzystencji Żyjemy w kraju, w którym początkujący poseł lży na egzamin. Mam czas tylko jutro o 12.30. Aga”. Jedną z trybuny sejmowej premiera, szef partii opozy‑ z cen wolności i demokracji stało się u nas rozpano‑ cyjnej odmawia podania ręki prezydentowi, szere‑ szone chamstwo. gowy członek Solidarności obrzuca przez całe lata Przeciwieństwem chamstwa jest szacunek. Ero‑ pomówieniami i oszczerstwami charyzmatycznego zja szacunku oznacza patologię podstawowej tkanki przywódcę swojego ruchu, dzięki któremu korzysta społecznej. Dlatego warto uświadomić sobie, dlaczego właśnie z demokratycznej wolności słowa. Żyjemy zdrowe społeczeństwo bez szacunku obyć się nie może. w kraju, gdzie urzędnik IPN zwleka z wydaniem Znaczenie szacunku w życiu społecznym wynika zaświadczenia o działalności opozycyjnej więzio‑ z pięciu fundamentalnych cech ludzkiej egzysten‑ nemu przez wiele lat działaczowi, później wicepre‑ cji. Po pierwsze, od starożytnych mędrców z Arysto‑ zesowi Polskiej Akademii Nauk, Karolowi Modze‑ telesem na czele, poprzez całą filozofię społeczną, lewskiemu, a czołowi politycy do podsłuchanej antropologię kulturową, socjologię przewija się rozmowy przy obiedzie wplatali co chwila obsce‑ jedna myśl: jesteśmy istotami społecznymi. Ta kon‑ niczne wyrazy. statacja oznacza, najprościej biorąc, że egzysten‑ cja wśród innych, razem z innymi, obok innych, przeciw innym – we współpracy i w konkurencji, Ur. 2 III 1944 r. w Warsza‑ wie). Socjolog, profesor zwyczajny na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Wyż‑ szej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera. Członek rzeczywisty PAN. Jest autorem wielu opraco‑ wań z zakresu socjologii, m. in. podręczników akademic‑ kich. W roku 2006 został uhonorowany Nagrodą Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. 22 Piotr Sztompka w solidarności i w walce, w przyjaźni i wrogości, miłości i nienawiści – to konieczny, nieuchronny, Żyjemy także w kraju, w którym uczeń zakłada kubeł niezbywalny aspekt ludzkiego losu. Żyjemy zawsze – śmieci na głowę nauczycielowi, koledzy molestują mówiąc metaforycznie – w jakiejś przestrzeni mię‑ i wyśmiewają koleżanki, doprowadzając dwie dziew‑ dzyludzkiej czy, jak określa to w Filozofii dramatu czyny do samobójstwa (wiadomość z dzisiejszych Józef Tischner, „przestrzeni obcowania z drugim”¹. porannych wiadomości radiowych), tzw. „internauci” I dalej, nawiązując do filozofii spotkania Emmanuela uwolnieni już od wszelkich hamulców przez anoni‑ Levinasa, Tischner powiada: „Najważniejsza ludzka mowość sieci obrzucają najgorszymi wyzwiskami sytuacja to doświadczenie innego człowieka, spotka‑ najwyższe autorytety, a pewna studentka przysyła nie z innym”². profesorowi bliskiemu emerytury e‑maila nastę‑ Ten społeczny, międzyludzki wymiar naszej egzy‑ pującej treści: „Cześć, witam! Nie mogłam przyjść stencji jest sprawą najważniejszą. Z niego wywodzą Wiadomości asp /68 się cztery inne jeszcze cechy kondycji człowieczej, które decydują o wadze szacunku. Fot. Jacek Dembosz → Piotr Sztompka Ciekawe badania przeprowadzone w Ameryce w środowisku więziennym pokazują, że często dla Po drugie zatem, to, kim jesteśmy – nasza tożsa‑ więźniów bardziej dolegliwe niż same warunki wię‑ mość, osobowość, jaźń – zależy w ogromnej mierze zienne jest poczucie odrzucenia, stygmatyzacji przez od tego, z kim się w życiu zetknęliśmy, kto stał się społeczeństwo, utrata społecznego szacunku5. I dla‑ dla nas – jak mówi amerykański filozof g.h. Mead tego szukają substytutów szacunku gdzie indziej, – „istotnymi innymi” (significant others)3, kogo u współwięźniów, w tzw. „drugim życiu więziennym” zapraszamy do naszej przestrzeni międzyludzkiej, czy „grypserze”, umacniając jeszcze kryminogenne a od kogo odgradzamy się murem obojętności, nie‑ wspólnoty. chęci czy wrogości. Każda jednostka żyje w swoistej, Nawet gdy jesteśmy sami, gdy w realnym mate‑ unikatowej, dla niej tylko typowej przestrzeni mię‑ rialnym sensie przestrzeń wokół nas jest pusta, dzyludzkiej. Jestem tym, z kim się w życiu zetknąłem; dalej treścią naszego życia pozostaje odniesienie od najbliższych, członków mojej rodziny, poprzez do innych. Z nimi liczymy się, prowadzimy nieustan‑ kręgi przyjaciół, sąsiadów, kolegów z podwórka, nie „wewnętrzną konwersację”, jak określa to Marga‑ nauczycieli w szkole, kolegów z pracy. Moja osobo‑ ret Archer6, kierujemy się narzuconymi przez nich wość jest skumulowanym efektem, śladem, utrwa‑ regułami lub buntujemy przeciw nim, powielamy lonym zapisem wszystkich moich społecznych kon‑ zdobytą od nich wiedzę, przekonania i poglądy lub taktów czy relacji. Bowiem, jak pisze amerykański odrzucamy je; wyobrażając sobie ich reakcje na nasze socjolog C.H. Cooley, inni to dla nas swoiste zwiercia‑ czyny, doznajemy dumy lub wstydu, w myślach roz‑ dło, w którym się przeglądamy. Patrząc w nie, notu‑ mawiamy z innymi, kłócimy się, dyskutujemy, per‑ jąc reakcje innych, budujemy swoją „jaźń odzwier‑ swadujemy, a w wyobraźni widzimy tych, którzy są dla ciedloną” (looking‑glass self)4. I dlatego tak ważne nas ważni, liczymy się z ich wyobrażonym zdaniem, jest dla nas odbieranie od innych sygnałów uznania, chcemy ukryć przed nimi czyny niegodne, cieszymy szacunku, poparcia, a tak bolesne zetknięcie z potę‑ się z ich wyobrażonej akceptacji. Gdy w podeszłym pieniem, krytyką czy pogardą. Język potoczny dobrze wieku słabną psychiczne mechanizmy samokontroli, odzwierciedla tę intuicję, kiedy mówimy, że ktoś „cie‑ zdarza nam się mówić na głos „do siebie”. Ale w isto‑ szy się” szacunkiem, gdy ktoś inny „darzy go” sza‑ cie to nie do siebie mówimy, tylko do innych. Robimy cunkiem, a więc obdarowuje czymś cennym. takie próby generalne tego, co im powiemy, albo tego, 23 Jak sobie z nierównością pora‑ dzić, aby nie rozbiła ona spoistości społeczeństwa, nie doprowadziła do chaosu i anarchii? Wymaga to regulacji aksjologicznej i nor‑ matywnej, reguł współżycia mimo nierówności. 24 co byśmy powiedzieli, gdyby dało się odwrócić czas nie rozbiła ona spoistości społeczeństwa, nie dopro‑ i jeszcze byliby wśród nas. Inni nie opuszczają nas wadziła do chaosu i anarchii? Wymaga to regulacji nigdy, w żadnym z życiowych kontekstów. aksjologicznej i normatywnej, reguł współżycia mimo Z tego podstawowego rysu ludzkiej egzystencji nierówności. I dlatego jednym z powszechników wynika cecha trzecia: świat społeczny jest świa‑ kulturowych odnajdywanych przez antropologów tem uporządkowanym, normatywnie regulowanym. społecznych, m.in. naszego Bronisława Malinow‑ Bez takiej regulacji przestrzeń międzyludzka zalud‑ skiego, wśród najbardziej prymitywnych plemion niona przez autonomiczne i egoistyczne jednostki południowego Pacyfiku8, a przez historyków i socjolo‑ zamieniłaby się w pole nieustannej bitwy, wojny gów, np. Alvina Gouldnera, w rozwiniętych społeczeń‑ wszystkich przeciwko wszystkim, anarchię i chaos stwach wszystkich stron świata9 – słowem zarówno prowadzące do rozpadu społeczeństwa, nieszczęścia w pierwszych kulturach, jak i nowoczesnych cywiliza‑ dla wszystkich razem i każdego z osobna. I znów cjach – są dwie reguły: wymóg wzajemności i wymóg ta prawda dostrzeżona została już przez proroków, sprawiedliwości. twórców wielkich religii, filozofów, badaczy spo‑ Zakorzenione głęboko w naturalnym poczuciu łecznych; od Dekalogu, przez kazanie na górze, etycznym każdego człowieka, choć niekiedy tłumione kamienne tablice, kodeks Hammurabiego, idee czy wypierane przez patologiczne warunki społeczne, umowy społecznej, prawa naturalnego, Kantowski reguły te mają dwoisty sens. Pierwsza, reguła wza‑ imperatyw kategoryczny, aż po współczesne kon‑ jemności (w ludowej mądrości: „Jak Kuba Bogu, tak cepcje etyki7. Bóg Kubie”), oznacza, że gdy otrzymuję od kogoś coś Jest jeszcze czwarta cecha świata ludzkiego. cennego, należy mu się proporcjonalny rewanż. Nie Ludzie mianowicie nie są równi. A dokładniej, są chodzi tu tylko o wymianę ekonomiczną, ale o cenione równi tylko wobec śmierci, a jeśli są wierzący, to wie‑ dobra, które mogą stanowić odpłatę w innej niejako rzą, że także wobec Boga, jego łaski i miłosierdzia. „walucie”. Nie tylko więc o słuszną cenę za towar, We wszystkich innych wymiarach swego życia równi godziwą płacę za pracę, honorarium za wiedzę eks‑ nie są, mają różne, niepowtarzalne cechy biologiczne percką, ale także wdzięczność za życzliwość czy i różne, niepowtarzalne cechy społeczne: odmienne pomoc, lojalność za przyjaźń, sławę za wybitność, doświadczenia biograficzne, odmienne role, pozycje a ogólniej: uznanie i szacunek za zasługi i osiągnię‑ społeczne, środowisko, grupy, do których należą. cia. W przypadku drugiej reguły, sprawiedliwości, I z punktu widzenia własnych przekonań lub kultu‑ proporcjonalność oznacza oczekiwanie, że otrzymam rowo narzuconych kryteriów jedne z nich są wyższe, od innych to, co mi się słusznie należy. Słusznie a drugie niższe, jedne lepsze, a drugie gorsze. to znaczy właśnie proporcjonalnie do moich zasług Ten uniwersalny fakt nierówności tworzy wielkie i osiągnięć, a więc nie mniej od innych, o zasługach wyzwanie. Jak sobie z nierównością poradzić, aby i osiągnięciach podobnych. Inaczej mówiąc, znów Wiadomości asp /68 Szacunek wyraża się nie tylko w bez‑ pośredniej relacji z osobą szano‑ waną, ale także w sposobie, w jaki o niej rozmawiamy z innymi, opi‑ niach, plotkach, recenzjach, świa‑ dectwie, jakiego publicznie udzie‑ lamy na jej temat. liczę na uznanie i szacunek za to, co wniosłem Wyrazem szacunku jest sposób zwracania się do życia społecznego, co uczyniłem dla innych. do innych, pewne przyjęte w danej kulturze formy Z tych pięciu fundamentalnych cech ludz‑ grzecznościowe. Oczywiście różne kultury przywiązują kiej egzystencji wynika znaczenie uznania i sza‑ do tego różną wagę. Przytoczę ilustrację: w Ameryce cunku. To norma uniwersalna i odwieczna. Taka jej nawet dalecy znajomi od razu mówią sobie po imieniu. powszechność wynika z tego, że reguluje powszechny Jeden z największych socjologów XX w., Amerykanin typ relacji w przestrzeni międzyludzkiej: relacje mię‑ Robert Merton, pozwalał przyjaciołom i kolegom, dzy jednostkami nierównymi. niekoniecznie bliskim, mówić do siebie per Bob. Sprecyzujmy pojęcia. Uznanie przejawiać się Kiedy go poznałem i kiedy stał się dla mnie nauczy‑ może w rozmaity sposób. Jego wyrazem mogą być cielem i autorytetem, z moimi polskimi odruchami różne – nazwijmy to: „twarde”, uchwytne, często kulturowymi zakorzenionymi w kulturze bardziej materialne – formy sprawiedliwej odpłaty, odwzajem‑ tradycyjnej, nie mogłem się na to zdobyć. Maksimum nienia się za zasługi. Przykłady to awans, nagroda, kompromisu z mojej strony to była forma Robert. premia, order, dyplom, tytuł. Uznanie ma szczególne Zrozumiał to i uszanował: jedynie listy i e‑maile kie‑ znaczenie wtedy, gdy inny typ gratyfikacji, na przy‑ rowane do mnie podpisywał zawsze, aż do śmierci kład finansowych, jest proporcjonalnie mniejszy niż „Robert”, a do wszystkich innych „Bob”. w innych zawodach. Tak dzieje się przeważnie w śro‑ Szacunek wyraża się nie tylko w bezpośredniej dowisku naukowym, gdzie różne formy uznania są relacji z osobą szanowaną, ale także w sposobie, często funkcjonalnym substytutem motywacji mate‑ w jaki o niej rozmawiamy z innymi, opiniach, plot‑ rialnych . Szacunek natomiast to „miękki” przejaw kach, recenzjach, świadectwie, jakiego publicznie uznania, bardziej subtelny i trudniej uchwytny, choć udzielamy na jej temat. Tutaj przeciwieństwem dla wielu cenniejszy nawet od nagród. To postawa szacunku jest dwulicowość: czołobitność na pokaz innych wobec mnie oznaczająca dostrzeżenie i doce‑ i obmawianie za plecami. 10 nienie moich zasług i osiągnięć, a znajdująca wyraz Najprostsza relacja szacunku wiąże d w i e j e d ‑ poprzez słowo, gest, spojrzenie, formy zachowania n o s t k i : tę, która godna jest szacunku, i tę, która ją czy inne subtelne sygnały. szacunkiem obdarza; szanowanego i szanującego. Gdy ustępujemy miejsca starszemu w tram‑ Oczywiście używamy często pojęcia szacunku także waju, kłaniamy się profesorowi, otwieramy drzwi w odniesieniu do c a ł y c h g r u p, zbiorowości, śro‑ kobiecie, wręczamy kwiaty artyście, całujemy pier‑ dowisk, kategorii społecznych, instytucji: darzymy ścień papieża, wkładamy czarny garnitur na czyjś szacunkiem Kościół i armię; tę, a nie inną partię poli‑ pogrzeb – wyrażamy szacunek w zachowaniu. tyczną; ten, a nie inny zawód; tę, a nie inna drużynę Ale podstawowym sposobem bycia jest dla czło‑ piłkarską; ten, a nie inny naród. Ale we wszystkich wieka symboliczna komunikacja z innymi, rozmowa. tych przypadkach to tylko skróty myślowe. W istocie 25 Niektóre kultury czy religie wyma‑ gają, aby pewną dozą szacunku darzyć każdego, ze względu na nie‑ zbywalną godność każdej jednostki. Wygląda więc na to, że szacunku są godni nie tylko lepsi od nas, ale równi lub od nas gorsi... 26 chodzi nam o szacunek dla jednostek: księży i żoł‑ uzasadnieniu taki podstawowy szacunek dla każdego nierzy, posłów i ministrów, adwokatów i lekarzy, człowieka jest implikacją szacunku do istoty najwyż‑ piłkarzy i kolarzy, obywateli jakiegoś kraju i przed‑ szej, Boga i stwórcy, którego cząstka zawarta ma być stawicieli jakiegoś narodu. Uogólniamy, a szacunek w każdym stworzeniu. dla pojedynczej jednostki może być wtedy efektem Bardziej zwyczajne, codzienne pojmowanie sza‑ takiego uogólnienia, czasem indywidualnie nie‑ cunku wiąże się już wprost z jakąś ideą wyższości uprawnionym, czasem wynikiem przyjętych stereo‑ pod pewnym względem tego, którego szacunkiem typów, a czasem adekwatnym wyrazem jej godnych obdarzamy, który jest szacunku godzien. Po pierwsze, szacunku cech. szacunkiem obdarzamy kogoś ze względu na indywi‑ Podobnie gdy mówimy o szacunku dla urzędu, dualne uzdolnienia, talenty, umiejętności, czy to wro‑ np. prezydenta, to w systemie demokratycznym dzone, czy nabyte: w młodzieżowym gangu może w istocie wyrażamy szacunek nie tyle dla osoby ten to być najsilniejszy, dla kibiców strzelec bramek, dla urząd zajmującej, ile dla tych milionów współobywa‑ uczonych noblista, dla melomanów wybitny pianista. teli, którzy prezydenta wybrali. I ten, kto odmawia Po drugie, szacunkiem obdarzamy za jakieś ogólne podania ręki prezydentowi, obraża nie tylko jego, ale cechy biografii, na przykład karierę self‑made‑mana, owe miliony wyborców. heroiczne zasługi wojenne, konsekwentną postawę Szacunek jest relacją mocno uzależnioną od wza‑ moralną czy to, co nazywamy charakterem, pro‑ jemności. Taki uogólniony szacunek dla innego stolinijnością, wiernością własnym poglądom czy narodu, instytucji, partii politycznej itp. zależy zasadom. w znacznej mierze od tego, jak te zbiorowe podmioty Po trzecie, udzielamy szacunku za sumę czyichś traktują nas – członków narodu, obywateli, zwolenni‑ dobrych uczynków, godnych zachowań, fachowych ków odmiennej partii, petentów w urzędzie. działań, trafnych wyborów, twórczych rezultatów, Niektóre kultury czy religie wymagają, aby pewną słusznych decyzji w przeszłości. Słowem, kierujemy dozą szacunku darzyć każdego, ze względu na nie‑ się reputacją. Niekiedy szacunkiem obdarzamy nie zbywalną godność każdej jednostki. Wygląda więc tylko za osiągnięte cele, ale za godny sposób dąże‑ na to, że szacunku są godni nie tylko lepsi od nas, nia do celu: uczciwy, konsekwentny, uparty, zdy‑ ale równi lub od nas gorsi: nie tylko bohaterowie scyplinowany, pełen poświęcenia – nawet gdy cel i przyjaciele, ale łajdacy i wrogowie, zbrodniarze nie zostanie osiągnięty. Mamy szacunek dla hima‑ i oszuści, bogacze i nędzarze. Przykładem takiej laistów, nawet gdy musieli zawrócić spod szczytu, chrześcijańskiej postawy jest wielkanocny rytuał a kibice witają na lotnisku drużynę piłkarską, obmywania nóg biednym przez biskupa czy nawet która zajęła w turnieju ostatnie miejsce, ale wal‑ papieża, a jej przeciwieństwem słynne sformułowanie czyła do końca. Mamy szacunek dla chińskiego czy „spieprzaj dziadu”. W istocie jednak w teologicznym kubańskiego dysydenta godzącego się na długoletnie Wiadomości asp /68 Przeciwieństwem szacunku jest nad‑ mierna poufałość, manifestowanie bliskości, owo poklepywanie po ple‑ cach, od razu przepijanie „brudzia”. To kolejny przejaw tego najwięk‑ szego wroga szacunku, jakim jest chamstwo. więzienie, mimo że póki co i jeden, i drugi dalecy są wynikające z jakiejś syntezy wielu godnych szacunku od swojego życiowego spełnienia. cech osoby charyzmą obdarzanej: talentów osobi‑ Po czwarte, uważamy, że szacunek należy się stych, pozycji i roli społecznej, oddania innym, udzie‑ pewnym kategoriom ludzi ze względu na tzw. cechy lania opieki, pomocy, wsparcia – swoim wiernym, demograficzne: wiek i płeć. W wielu kulturach sza‑ wyznawcom, fanom, zwolennikom, obywatelom. cunek należy się starszym, zapewne z uwagi na to, że Z drugiej strony pozornie zbliżona do szacunku sam wiek zapewnia większą pulę życiowych doświad‑ jest relacja do idoli popkultury, tzw. celebrytów, gra‑ czeń, życiowej mądrości czy zgromadzonej wiedzy. nicząca niekiedy z uwielbieniem, utożsamianiem się Podobnie w wielu kulturach szacunkiem otacza się i prowadząca do naśladownictwa stylu, sposobu bycia, kobiety, zapewne ze względu na ich biologicznie maniery mówienia itp. Jest tu jednak zasadnicza róż‑ daną wyłączność w funkcji macierzyństwa, a także nica. O ile przywódca charyzmatyczny jest nauczycie‑ szczególną w wielu społeczeństwach rolę w rodzinie lem, o tyle idol – modelem. Różni się też treść relacji: i gospodarstwie domowym. do osoby obdarzonej charyzmą utrzymujemy dystans, Po piąte, obdarzamy szacunkiem ze względu pokorę, przejawiamy czołobitność i poddanie. Pewna na szczególną pozycję i rolę pełnioną w grupie: doza podobnego dystansu występuje zawsze, gdy wyra‑ ojca w tradycyjnej rodzinie, kapitana w drużynie żamy komuś szacunek. Z idolem natomiast chcemy piłkarskiej, dowódcę w armii, przywódcę w ruchu być jak najbliżej, piszczeć z pierwszego rzędu kon‑ rewolucyjnym. certu rockowego, dotknąć w przejściu, urwać kawałek Po szóste, szacunek kierujemy ku pewnym koszuli, zdobyć autograf, podglądnąć z pomocą papa‑ zawodom, z uwagi na ich niezbędność dla zbioro‑ razzich w sypialni i łazience. Z idolami i celebrytami wości i powinność udzielania pomocy innym (tzw. łatwo się też spoufalamy. O znajomych tylko z ekranu zawody pomocowe, helping professions¹¹): lekarzom telewizyjnego często myślimy i mówimy po imieniu i strażakom, policjantom i żołnierzom, adwokatom – Doda na panią Rabczewską, Kasia na panią Cicho‑ i filantropom. pek, czy Zula na laureatkę turnieju „top model”, która Po siódme, szacunek należy się tym, którzy tworzą mówi o sobie w wywiadzie prasowym: „mam zajebiste nowe wartości, kształtują przyszłość społeczeństwa: ciało i jestem z tego dumna”. Trudno oczekiwać, aby odkrywcom i zdobywcom, wynalazcom i uczonym, występował w takich relacjach szacunek. artystom i reformatorom, wizjonerom i prorokom . Jak zwykle bywa w świecie ludzkim, szacunek jest Szacunek ma wiele odcieni i spokrewniony jest fenomenem subiektywnym; udzielamy go w oparciu z innymi rodzajami międzyludzkich relacji. Z jed‑ o subiektywne, uznane przez nas kryteria i w oparciu nej strony pewną odmianą szacunku jest charyzma, o subiektywną ocenę innego przy użyciu tych kryte‑ relacja silnie zabarwiona emocjonalnie, łącząca naj‑ riów. Ta subiektywność to jedno ze źródeł patologicz‑ bardziej intensywne uznanie, podziw, posłuszeństwo nych form szacunku. 12 27 Szanowany profesor nie może wygło‑ sić byle jakiego wykładu. Szanowany pisarz nie może napisać kolejnej książki na kolanie. Szanowany arty‑ sta nie może wejść na estradę i fał‑ szować. Szanowany polityk nie może zaproponować absurdalnych reform. Po pierwsze, same kryteria mogą odbiegać do zakupu czy wzięcia kredytu. Widzimy, że taki od powszechnie uznanych, godnych standardów. pozorowany szacunek nie jest przejawem uznania, Na przykład w subkulturze tzw. „biznesu” szarej strefy wręcz przeciwnie: dealer, który sprzedał niesprawny szacunkiem może być otoczony największy cwaniak, samochód, odczuwa zapewne pogardę dla klienta któremu udało się oszukać kontrahenta, nie zapłacić za jego naiwność i niefachowość. pracownikom i uniknąć podatków. Wśród uczniów, Autentyczny szacunek jest w swojej istocie relacją a niestety i naszych studentów, ciągle uznaniem cieszy autoteliczną, której nie przyświeca jakaś korzyść oso‑ się ten, kto umiejętnie odpisał na egzaminie. W sub‑ bista. Jest wyrazem spontanicznego i bezinteresow‑ kulturze przestępczej mafii kryterium może być liczba nego uznania dla czyjejś wyjątkowości czy wybitności. udanych włamań czy zabójstw, a w subkulturze gangu Dlatego patologiczne są wszelkie sytuacje, gdy z inte‑ młodzieżowego – liczba „zaliczonych” panienek. resownych powodów cynicznie odwołujemy się do czy‑ A po drugie, nawet stosując godne kryteria, jejś próżności i manifestacyjnym przejawom szacunku możemy obdarzyć szacunkiem tego, kto na szacunek nie towarzyszy wcale uznanie. Pochlebcy, lizusy, kla‑ nie zasługuje, słowem: pomylić się w naszej ocenie, kierzy dla własnych interesów gotowi są wychwalać, paść ofiarą manipulacji, oszustwa, marketingu poli‑ komplementować, schlebiać każdemu, kogo skądinąd tycznego czy własnej naiwności. Przykłady to zna‑ uważają za śmiecia. Przykład: poseł w rzeczywistości chor, który udaje lekarza, adwokat bez aplikacji czy gardzi przywódcą swojej partii, ale w obecności jego polityk, który dorabia sobie biografię spolegliwego i jego stronników wybiega przed szereg i wychwala socjalisty i zasłużonego bojownika o wolność, gdy go pod niebiosa, bo liczy na dobre miejsce na listach w istocie kieruje nim jedynie żądza władzy. wyborczych. Pozory szacunku stają się tu narzędziem Ale patologiczne formy szacunku wynikają nie tylko z subiektywności ocen. Przeciwieństwem sza‑ 28 gry służącej własnemu interesowi i z autentycznym szacunkiem mają niewiele wspólnego. cunku jest nadmierna poufałość, manifestowanie Patologiczna jest również sytuacja odwrotna: bliskości, owo poklepywanie po plecach, od razu dostrzegam i uznaję czyjeś osiągnięcia czy zasługi, przepijanie „brudzia”. To kolejny przejaw tego naj‑ ale właśnie dlatego zawiść każe mi je dezawuować, większego wroga szacunku, jakim jest chamstwo. wyszydzać i okazywać drugiemu pogardę. Klasyczny Niekiedy takie spoufalanie się może być cynicznie przykład to stosunek Salieriego do Mozarta, tak suge‑ wykorzystywane do manipulacji czy w marketingu. stywnie odmalowany w filmie Miloša Formana. Tak Socjologowie mają na to nazwę – „pseudo‑Geme‑ jak w poprzednim przypadku mieliśmy do czynie‑ inschaft”¹³, pozorowana intymność. Kiedy dealer nia z udawanym szacunkiem bez uznania, tak tutaj samochodowy czy doradca bankowy mówi do mnie zawistny brak szacunku wynika właśnie z głęboko per „Panie Piotrze”, to oczywiście tylko dlatego, ukrytego czy wypartego ze świadomości uznania, czy żeby pozory przyjacielskiej relacji skłoniły mnie wręcz dostrzeżenia geniuszu. Wiadomości asp /68 Nie ma żadnego powodu, aby ni‑ gdy nie miało się spełnić to nasze znane marzenie o „drugiej Japonii” tu, w Polsce. Ale na to nie wystarczy wzrost gospodarczy. Niezbędny jest wysoki poziom moralny, między in‑ nymi kultywowanie szacunku. Mądrość potoczna powiada: „noblesse oblige”, Na szczęście erozja szacunku nie osiągnęła jesz‑ szlachectwo zobowiązuje. Ten, kto obdarzony jest sza‑ cze u nas dna, są bowiem ciągle znaczne grupy spo‑ cunkiem z jakiegokolwiek z wymienionych powodów, łeczne, które reagują, gdy ktoś osobiście lub czyjaś musi starać się temu kredytowi sprostać. Szacunek rola społeczna, kategoria zawodowa, status demogra‑ jest dobrem ulotnym i tłukliwym. Długo i trudno się ficzny godne są szacunku czy szeroko obdarzane szacun‑ go zdobywa, ale niezwykle łatwo traci. Nawet poje‑ kiem. Jest jeszcze wielu ludzi, których razi, gdy w czynie dynczy czyn niezgodny z wizerunkiem i oczekiwa‑ czy w mowie zostaje to naruszone. Ciągle na szczęście niami wobec osoby szanowanej może szacunek zała‑ przynajmniej niektórzy z nas oburzają się, gdy uczeń mać. Gdy osiągnie się pewien poziom wybitności, nie kpi z nauczyciela, gdy pijany wyrostek obraża kobietę, można już postępować gorzej. Pewne rzeczy po prostu gdy pacjent obrzuca wyzwiskami lekarza, dziennikarz pewnym ludziom nie przystoją. Szanowany profesor naigrawa się z prezydenta, a polityk w prywatnej roz‑ nie może wygłosić byle jakiego wykładu. Szanowany mowie używa co chwilę znanego przerywnika na „k”. pisarz nie może napisać kolejnej książki na kolanie. Razi nas brutalny i obraźliwy język debaty publicznej Szanowany artysta nie może wejść na estradę i fał‑ i pełen inwektyw język „internautów”, którym odnoszą szować. Szanowany polityk nie może zaproponować się do szanowanych i uznanych autorytetów. absurdalnych reform. Zdrowe społeczeństwo to takie, w którym sza‑ Jeszcze bardziej destruktywny dla szacunku jest cunkiem obdarzani są ludzie kompetentni, szla‑ dysonans między ogólnymi oczekiwaniami wobec chetni, prawdomówni, a szacunku odmawia się czyjejś roli zawodowej a niegodnym postępkiem oszustom, kłamcom, manipulatorom i chamom. kogoś, kto w tej roli występuje. Gdy zajmuje się To także takie społeczeństwo, w którym ludzie pewną wyróżnioną społecznie pozycję, nie można obdarzeni szacunkiem postępują kompetentnie, zachować się haniebnie. Dlatego tak bardzo jesteśmy uczciwie, prawdomównie, zgodnie ze społecznymi wzburzeni, gdy słyszymy o księdzu molestującym oczekiwaniami, a nie nadużywają zdobytego pod‑ kleryków, o nauczycielu pedofilu, skorumpowanym stępem szacunku dla egoistycznych interesów czy polityku, sędzi biorącym łapówkę czy ustawiającym cynicznych gier. mecze sportowcu. Tu już nie tylko nie wypada, ale nie Sprawą fundamentalną dla odrodzenia tkanki wolno: bo czyn jest w totalnej sprzeczności z powoła‑ społecznej jest kształtowanie dwóch kompetencji niem czy rolą zawodową. moralnych. Po pierwsze, aby obywatele obdarzali Wskaźnikiem istnienia i siły reguły społecznej szacunkiem tych, których trzeba, niezbędna jest (normy, wartości) jest reakcja społeczna na jej naru‑ zdolność odróżniania dobra od zła, autentyczności szenie. Wskaźnikiem erozji czy wręcz zaniku reguły od pozorów, prawdy od udawania. Słowem, konieczna jest natomiast brak takiej reakcji, obojętność wobec jest wrażliwość etyczna. A po drugie, aby ludzie sza‑ aktów łamania reguły. nowani szanowali się sami, to znaczy cenili zdobyty 29 Zdrowe społeczeństwo to takie, w któ‑ rym szacunkiem obdarzani są ludzie kompetentni, szlachetni, prawdo‑ mówni, a szacunku odmawia się oszustom, kłamcom, manipulatorom i chamom. To także takie społeczeń‑ stwo, w którym ludzie obdarzeni sza‑ cunkiem postępują kompetentnie, uczciwie, prawdomównie, zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami. szacunek i nie naruszali go dla niegodnych celów, PRZYPISY potrzebna jest etyczna odpowiedzialność. 1 J . Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 2006, s. 237. Wyrabianie obydwu etycznych kompetencji to wiel‑ kie zadanie dla edukacji. I tej rodzinnej, i szkolnej, i medialnej. To konieczność lansowania w gazetach, literaturze, filmie, Internecie wzorów zasłużonego sza‑ cunku i piętnowanie zasług i osiągnięć pozornych, karier typu Nikodema Dyzmy, uznania opartego na fał‑ szu. I wreszcie, to paląca potrzeba konsekwentnej walki z chamstwem we wszelkich jego przejawach, od rodziny, szkoły, ulicy przez tabloidy po Internet. Warto podjąć taki wysiłek, bo społeczeństwo wyplenionego chamstwa i ugruntowanego sza‑ cunku to po prostu społeczeństwo szczęśliwsze, gdzie wszystkim razem i każdemu z osobna żyje się lepiej, przyjemniej, spokojniej. To społeczeństwo, gdzie ludzie sobie pomagają, współpracują ze sobą, uśmiechają się do nieznajomych na ulicy. Są takie społeczeństwa. Kto nie wierzy, niech pojedzie do Japo‑ nii. Nie ma żadnego powodu, aby nigdy nie miało się spełnić to nasze znane marzenie o „drugiej Japonii” tu, w Polsce. Ale na to nie wystarczy wzrost gospodar‑ czy. Niezbędny jest wysoki poziom moralny, między innymi kultywowanie szacunku. Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑ kiego 2014/2015 w Akademii Muzycznej w Krakowie. 30 Wiadomości asp /68 2Tamże, s. 19. 3 G.H. Mead, [wybór tekstów] The Individual and the Social Self, Chicago 1982. 4C .H. Cooley, Human Nature and the Social Order, New York 1912. 5G. Sykes, Society of Captives, Princeton 1971, s. 63–83. 6M. Archer, Being Human, Cambridge 2000. 7P. Vardy, P. Grosch, Etyka. Poglądy i problemy, Poznań 2010. 8B. Malinowski, Dzieła, t. III: Argonauci Zachodniego Pacyfiku, Warszawa 1981. 9 A.W. Gouldner, The Norm of Reciprocity; Preliminary Statement, „American Sociological Review”, 1960, nr 2, s. 161–178. 10 R. Merton, The Reward System of Science, [w:] R.K. Merton on Social Structure and Science, red. P. Sztompka, Chicago 1996, s. 286–304. 11 Zob. R.K. Merton, V. Merton, E. Barber, Client Ambivalence in a Professional Relationship: the Problem of Seeking Help from Strangers, [w:] New Directions in Helping, red. B.M. DePaulo, New York 1983, s. 13–44. 12R. Dahrendorf, Life Chances, New York 1979. 13R. Merton, Social Theory and Social Structure, New York 1968, s. 143. I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e Moje zmaganie z twórczością Wasza Magnificencjo, Szanowni Państwo. Dziękując za gorące przyjęcie, chciałem powie‑ dzieć kilka słów, zwracając się do tych, dla których ta uroczystość jest dzisiaj najgorętsza, najbardziej emocjonalna – to znaczy do tych młodych ludzi, któ‑ rzy siedzą w pierwszych dwóch, czterech rzędach. Do studentów nowo przyjętych do naszej szkoły. Jerzy Stuhr Bolesne doświadczenia w tym aspekcie przeżywa się w filmie, to jest medium okrutne, wszystko można Ur. 18 kwietnia 1947 r. w Krakowie. W roku 1970 ukończył polonistykę na UJ. Dwa lata później został absolwentem Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST. Jeszcze w czasie studiów zaczął występować w Starym Teatrze w Krako‑ wie. W latach 1990–1996 i 2002–2008 rektor PWST w Krakowie. Wszechstronny aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny i filmowy, scenarzysta, intelektualista, pedagog, profesor w dzie‑ dzinie sztuk teatralnych, juror w międzynarodowych festiwalach filmowych, autor książek; laureat wielu nagród filmowych polskich i międzynarodowych.... To jest wasz wielki dzień, bo zmienia się może wasze zrobić z tą kreacją, można z małej roli zrobić dużą, życie, realizuje się wasza pasja, spełnia się jedno można; parę zbliżeń się doda i już ta twarz inaczej z marzeń. Sam, gdy jako rektor przez kilkanaście lat funkcjonuje, już inaczej emanuje z ekranu. Można dotykałem buławą ramion dziś już starszych aktorów, z dużej roli zrobić małą, bardzo proste, nożyczkami, reżyserów i wówczas patrzyłem im głęboko w oczy, sam to robiłem wielokrotnie z moimi kolegami i ich byłem wzruszony tą ich nadzieją, energią, optymi‑ interpretacjami. Można zrobić jeszcze okrutniejsze zmem. Potem bywało różnie, ale ten dzień był zawsze rzeczy, można zmienić głos, też dokonywałem takich i pozostanie na pewno dla was szczególny. manewrów, kto inny przychodził podłożyć głos. Zawsze zastanawiałem się, w którym właściwie Można jeszcze, to najbardziej drastyczny manewr, momencie jestem twórcą? Bo twierdzę, że twórcą się w ogóle kogoś wyciąć z filmu. Był taki przypadek, bywa, bo nie zawsze przychodzi ta szczególna chwila, gdy jedna z naszych absolwentek grała dość pokaźną gdy ma się coś szczególnego ludziom do powiedze‑ rolę i swojego męża ciągle informowała, że jedzie nia, do przekazania, do poruszenia ich. Mówię na plan i kręci. Potem poszli razem do kina obejrzeć to z doświadczenia, to nie jest stan permanentny, ten film, a jej tam nie ma – oparło się o rozwód. Reży‑ twórcą się bywa. ser musiał interweniować, że ona jednak grała w tym Gdy podpisuję umowę, to tam stoi: „odtwórca filmie, no, w cudzysłowie, powiedzmy. głównej roli”, odtwarzam więc to, co ktoś inny wymy‑ Film unaocznia niezwykle brutalnie, gdzie jest ślił, napisał, skonstruował. Zatem z tą moją twór‑ nasze miejsce. Studentom, aktorom na jednych czością jest coś na bakier, czy ja się mogę nazywać z pierwszych wykładów mówię: „Niech wam się twórcą? Czasem nazywany jestem interpretatorem, nie wydaje, że w filmie jakieś role gracie! Wybijcie interpretuję coś, co stworzył ktoś inny. Mam tu może to sobie z głowy”. Wtedy pytają: „To co my będziemy szersze pole, bo dopuszczają mnie do działania, jed‑ robić?”. „Będziecie dostarczać materiału aktorskiego. nak nadal pracuję nad tym, co ktoś inny stworzył. A jak wam z tego zrobią rolę w montażowni, w studiu Bywam również wykonawcą, nawet głównej roli, tym dźwiękowym, to na mszę dać dziękczynną, że się taka razem coś wykonuję, ale wciąż nie kreuję, nie tworzę. rola stworzyła” […]. 31 Reżyseria nie ma z uczuciem nic wspólnego. Może tylko gdzieś na wstępie, gdy reżyser zdecyduje się opowiedzieć o czymś, co go boli, kosztuje. Dla mnie to raczej przy‑ goda intelektu. 32 Więc kiedy jestem twórcą? A chciałbym nim być. Zawsze myślałem, że działaniem artystycznym Stymulatory mam takie same jak pisarz, malarz, jest już samo to, że stoję przed ludźmi i że bardzo chcę kompozytor, też chcę mówić do ludzi, chcę ich czymś im coś powiedzieć. Czasem nie były to zbyt mądre zainteresować, chcę im coś przekazać, to podstawowy rzeczy, nie, po prostu chciałem się sobą podzielić. bodziec, dla którego zdecydowałem się wieść taki los. Zacząłem ten rejon penetrować i zauważyłem, że Bo przecież to, co ja robię, to nie jest zawód, wybrałem im bardziej wyrzucam z siebie rzeczy intymne, tym taki los, stać przed ludźmi. Wy też dzisiaj wybraliście bardziej ludzie chcą tego słuchać. Im więcej opowia‑ taki los – będziecie stać przed ludźmi. dałem o słabości ludzkiej, o kompleksach, o błędach, Jako małe dziecko zorientowałem się, że wystę‑ tym bardziej zyskiwałem może nie sympatię, która pując przed ludźmi, stawałem się ważniejszy. kojarzy się z podlizywaniem – co już nie jest działa‑ Na przerwie w szkole nikt mnie nie słuchał, wszyscy niem artystycznym – ale zyskiwałem zrozumienie krzyczeli, ale gdy stanąłem pod popiersiem Stalina ze strony ludzi. Oni się do mnie, do moich słabości i zacząłem mówić wiersz Władysława Broniew‑ garnęli. Ich reakcja uświadamiała mi, że nie mówię skiego, to już nikt nie śmiał mi przerwać. Wtedy tylko o swoich kompleksach i słabościach. to ja byłem lepszy. To niezwykle przyjemne uczu‑ W 1982 r. grałem główną rolę Hamleta w spekta‑ cie, wiedzieć, że występowanie przed tłumem, to, klu reżyserowanym przez Andrzeja Wajdę w Starym co wywołuje u 90 proc. ludzi „paraliż” wywołany Teatrze w Krakowie. Trudno było wtedy dać ludziom stresem, mnie na odwrót – mobilizuje. Widać, mam jakieś rozwiązania, recepty, teatr tego też nie potrafił, jakąś cechę psychofizyczną, która sprawia, że taka podpowiedzieć im, jak żyć, co robić, za czym mają sytuacja jest dla mnie sytuacją podniecającą, a nie się opowiedzieć. Grałem średnio. Często musiałem paraliżującą. Opowiadał mi lekarz, anestezjolog, że walczyć z publicznością, której wyobrażenia postaci gdy w trakcie operacji zauważał moment zawahania Hamleta były zupełnie inne niż moje, niż to, co repre‑ się chirurga, gdy jego ręce przez sekundę nie były zentowałem swoją osobą. To nie był Hamlet, o którym takie pewne, jak być powinny, to on miał za zadanie uczyli się w książkach i w szkole. Musiałem przekonać odwrócić uwagę całej ekipy, zdjąć ich wzrok z rąk ich, że ja – wodzirej – mogę występować w tej roli. chirurga. To natychmiast działało. W tak odpo‑ Nastał stan wojenny. I kiedy wychodziłem z moimi wiedzialnych sytuacjach nigdy w życiu nie byłem rozterkami na scenę Starego Teatru, nagle zauważy‑ i pewnie nie będę, aliści pomyślałem sobie – ze mną łem, że zupełnie inaczej zaczynają mnie odbierać. jest na odwrót, bo ja muszę znaleźć uspokojenie, Jakby ta niechęć, że to może źle obsadzony aktor, logikę przewodu właśnie pod presją tych spojrzeń. minęła. Zacząłem się zastanawiać, co oznaczała To pierwsze kryterium przyjęcia do szkoły teatralnej ta odmienna reakcja publiczności. Ta cisza. To, że – odpowiedź na pytanie, jak kandydat poradzi sobie chłonęli każde moje słowo, słowo o wątpliwościach. z presją tych kilkunastu par oczu komisji egzami‑ Oni widzieli młodego człowieka rozdartego mię‑ nującej. Czy on, ona ma, mimo tego stresu, coś nam dzy władzą a rodziną. 90 proc. tych widzów miało do powiedzenia, od siebie. to na co dzień, w domu mówili inaczej, a potem Wiadomości asp /68 Stymulatory mam takie same jak pisarz, malarz, kompozytor, też chcę mówić do ludzi, chcę ich czymś zain‑ teresować, chcę im coś przekazać, to podstawowy bodziec, dla którego zdecydowałem się wieść taki los. w pracy musieli podejmować inne decyzje, często Odkryłem, że w tej służbie właśnie bywają pier‑ upokarzające, które ich wiele kosztowały. O buncie wiastki twórcze. Najpierw myślałem, że ja muszę się nie mogło być mowy, wszystko było zdeptane, zgłu‑ popłakać, żebyście i wy się popłakali. Okazało się, że szone, wszystko – hamletyczna sytuacja. Nagle ta nić nie, czasem robię to tak grubymi trikami, że wstyd się pomiędzy nami stała się niezwykłym, pozaartystycz‑ przyznać, ale przecież chodzi o was, o wasze wzrusze‑ nym zjawiskiem. Zorientowałem się, że kiedy trafię, nie, nie moje. Mój stary profesor w szkole teatralnej, wstrzelę się w rozterki ludzi, zaczynam uzyskiwać na pierwszym roku, na pierwszym wykładzie nary‑ z nimi nieprawdopodobnie mocne porozumienie. sował na tablicy trójkąt, oznaczył ramiona tego trój‑ Uznałem je wtedy za zjawisko twórcze. Jeżeli ja się kąta: wola, uczucie, świadomość. Powiedział: „W tym wzruszam, to muszą i oni. Tak myślałem. trójkącie zamyka się całe państwa życie jako aktora, Jest takie piękne zdanie Konstantego Siergiejewi‑ twórcy”. Dygresja: jak państwo wyraźnie prześledzicie cza Stanisławskiego, nieustającego patrona teatru, logo Teatru Stu – czyli formacji, z której się wywodzę które zawsze będę pamiętał i moim studentom też – to ciągle w tym logo jest ten trójkąt. I teraz, co ozna‑ zalecam je zapamiętać – „Kochajcie sztukę w sobie, czają kolejne ramiona? Wola. Pierwsze kryterium arty‑ a nie siebie w sztuce”. Jakie to jest proste i piękne styczne młodego adepta, który chce zostać aktorem. zdanie. Kochać sztukę w sobie. Zostałem obdarzony Musi mieć wolę powiedzenia nam czegoś. Mój syn taką umiejętnością, zdolnościami, predyspozycjami uczył się w szkole muzycznej, a tam jest poważna i to jest moja służba. Celowo nie używam słowa nauka zawodu, trwa siedemnaście lat. Od dziecka „talent”, który może czasem wykreować rzecz arty‑ trzeba przyzwyczajać tych młodych wykonawców styczną. Umiejętnościami mam służyć. Aliści łatwo do stresu wywołanego występami przed publicznością, w tym zawodzie przekroczyć granice narcyzmu, eks‑ żeby nie było tak jak czasem z naszymi sportowcami, hibicjonizmu, bo całe dorosłe życie spędza się przed którzy mają w kraju fantastyczne osiągnięcia, a potem lustrem. Wchodzisz do garderoby i siedzisz przed na mistrzostwach świata niczego nie osiągają. Zjada lustrem, gapisz się na siebie. Nie będziesz wiecznie ich trema. Obniża umiejętności wykonawcze. Młodzi patrzył i myślał: „Jaki jestem brzydki”, zaczniesz muzycy muszą występować, dlatego robi się popisy znajdować jakieś cechy pozytywne, i to już pierw‑ dzieci przed rodzicami. Nauczycielka wie, że rodzice szy krok do ziarna narcyzmu, które w tobie sie‑ dzieci też są przeważnie muzykami, bo to tak idzie dzi. Potem występujesz publicznie, pokazujesz się pokoleniami, i w trakcie popisu przysypiają raczej, ludziom, i to jest użyźnienie twojej narcystycznej niż słuchają. Są dzieci, które gdy tylko dotkną forte‑ gleby. Oglądają cię, słuchają, nikt ci nie przerwie, pianu, brzdąkną sonatinkę, to zaraz uciekają, chcą komplementują, recenzje, jak masz dobre, to też miło, jak najszybciej zejść z estrady. Zdarzyło się podczas jak złe, to zapomnisz szybko. Zaczynasz kochać siebie jednego z takich popisów, gdy nauczycielka zoriento‑ w sztuce – to jest koniec artysty. Popatrzcie pod tym wała się, że wytrzymałość rodziców jest na wyczer‑ kątem na artystów w tym kraju, i nie tylko. Zobaczy‑ paniu, bo wszyscy grali tę samą sonatinkę i jeszcze cie, ten i ów już kocha siebie, on już nie służy. jakieś preludium, zwróciła się do jednego z młodych 33 Pod wpływem tych przemyśleń zorientowałem się, że pod tym względem Polska jest dość dziw‑ nym krajem. Zauważcie państwo, że wszystkie największe polskie festi‑ wale filmowe nie mają nagrody ekumenicznej. 34 uczniów w te słowa: „Grzesiu, skończyłeś sonatinkę? Trzecie ramię tego trójkąta to świadomość. Myślę, Dobrze, już dziękujemy”. A on na to z tej estrady ode‑ że dopiero ona robi kogoś artystą, wykonawcą. Świado‑ zwał się: „Wykonam! Nie po to się uczyłem, żebym mość sprawia, że każde działanie na scenie, na estra‑ teraz nie miał wykonać utworu!”. Obudziliśmy się dzie jest świadome. Każdy tekst, gest, sytuację, każdą z żoną i mówię: „Artysta. Jego sytuacja nie tremuje, on reakcję można wytłumaczyć i powtórzyć, ale powtó‑ chce nam coś powiedzieć, z niego wyrośnie artysta”. rzyć stan uczuciowy nie jest łatwo. Trzeba wykonać To jest ten pierwszy czynnik – wola. Drugi: uczucie. na sobie pewną operację i podjąć decyzję a posteriori, Żeby wzruszyć innych, muszę wiedzieć, co to jest trzeba wzbudzić w sobie wtórnie ten sam stan emo‑ uczucie, muszę w nie wierzyć, w siłę uczucia. Może cjonalny. Myślę, że moja kariera filmowa – i to, że to nie jest modne słowo, może już u moich młodych otrzymywałem bardzo dużo propozycji – w 80 proc. adeptów budzi lekki uśmieszek. To takie staromodne. polegała na tym, że środowisko mnie znało i wie‑ O czym on tam gada? Jakie uczucia? O miłości tak działo, że ja powtarzam stany emocjonalne, mimo mówią, ale nie potrafią powiedzieć: „kocham cię” pewnych odchyleń mieszczących się w normie, regu‑ najprościej, przeważnie jest to ubrane w żarcik, unik, larnie za każdym razem, na tym samym poziomie. cudzysłów. To jest praca, nauczyć aktora szczerze To ułatwiało reżyserom pracę ze mną, mieli pewność, mówić: „kocham cię”. To uczucie, które musisz że kolejna wersja nie będzie inna od poprzedniej. W fil‑ znać, aby je wzbudzić u innych, uczucie szeroko mie takich wersji robi się dużo, bo wielu ludzi pracuje pojęte, szeroko rozumiane. Salwa śmiechu w kinie, nad jednym ujęciem, może się pomylić: operator, part‑ w teatrze, reakcja na proponowany przez aktora spo‑ ner, scenograf, a nawet ten, co wózek ciągnie, cza‑ sób zachowania się też jest uczuciem, to nie tylko łzy. sem nie pojedzie w tempie aktora, który znika sprzed Reżyseria nie ma z uczuciem nic wspólnego. Może obiektywu i już go nie ma. Nie ma go, nie ma roli, tylko gdzieś na wstępie, gdy reżyser zdecyduje się nie ma nic! Wykładałem taki przedmiot, to bardzo opowiedzieć o czymś, co go boli, kosztuje. Dla mnie nudny przedmiot w szkole – praca z kamerą. Trzeba to raczej przygoda intelektu, wymyślam ten świat, wielu ćwiczeń, żeby uzmysłowić studentom, kiedy są konstruuję, żeby to wszystko było logicznie poza‑ w kadrze, a kiedy ich już nie ma. Słynne było kiedyś: zębiane, demonstruję mój sposób myślenia. Aktor „Panie Stuhr, prosimy to wyznanie miłosne! Wszystko jest od uczucia, to przygoda serca, bez tego nie bierz to, co pan robił do tej pory, ale ciężar ciała na lewą się za ten zawód. Kieślowski, mój przyjaciel, wielki nogę”. Wyznanie miłosne. Jak sobie przypominam, reżyser, tak powtarzał, ustawiał scenę, wytłumaczył w zamierzchłej przeszłości człowiek się trochę emocjo‑ się ze scenariusza, wszystko omówił, i mówi: „A teraz nuje, trochę go to kosztuje, ręce się pocą, a tu – „Nie, płatni artyści wejdą – czyli my – i za pieniądze będą nie! Już pan przeniósł ciężar ciała na prawą nogę!”. Już nam tu uczucia pokazywać. Oni są od uczuć”. Wcho‑ przestałeś byś artystą w tym momencie, gdy wyszedłeś dziliśmy na plan i staraliśmy się wzbudzić uczucia z kadru, i cię nie ma. Więc całe to uczucie, proszę u tej pierwszej widowni, czyli w ekipie, w reżyserze. bardzo, tylko ciężar ciała na lewą nogę. Takie drobne Wiadomości asp /68 Nieraz pod koniec pisania scenariu‑ sza ręka mi drży, kiedy mam przy‑ stąpić do wydźwięku, czyli przesła‑ nia, aby nie pouczać, a dać nadzieję, że może być lepiej. Ale ja chcę, czuję obowiązek jako artysta, dać widzom nadzieję! I będę to robił. ograniczenie, takie drobne. Świadomość każdego drob‑ bunt, szyderstwo, kpinę, sarkazm, prześmiewczość. nego gestu, każdej reakcji, mimicznej, wzroku, wszyst‑ A mnie brakuje choćby cienia przesłania, że ja, twórca kiego, to czyni cię profesjonalistą. Przez te wszyst‑ tego zdarzenia artystycznego chcę, aby było lepiej, kie lata pracy ukułem sobie taką własną, prywatną aby świat był lepszy. Jest bardzo cienka granica mię‑ definicję aktorstwa, może się przyjmie, powiem wam: dzy takim przesłaniem a dydaktyzmem – wrogiem „Aktorstwo jest to umiejętność zapamiętywania u sie‑ sztuki. Nieraz pod koniec pisania scenariusza ręka bie i u innych stanów nerwowych i odtworzenia ich mi drży, kiedy mam przystąpić do wydźwięku, czyli na zawołanie”. Umiem zapamiętać swój stan nerwowy, przesłania, aby nie pouczać, a dać nadzieję, że może umiem podpatrzyć u innych stan nerwowy i umiem być lepiej. Ale ja chcę, czuję obowiązek jako artysta, go odtworzyć na zawołanie, czyli o 19.15 w teatrze dać widzom nadzieję! I będę to robił. i na odgłos klapsa w filmie. Czyli nie wtedy, kiedy ja chcę, tylko wtedy, kiedy chce widownia. Tu miejsce na pewną dygresję. Pod wpływem tych przemyśleń zorientowałem się, że pod tym wzglę‑ Kiedy więc bywam twórcą? Twierdzę właśnie, że dem Polska jest dość dziwnym krajem. Zauważcie twórcą się bywa, a cały czas wykonuje się ten zawód, państwo, że wszystkie największe polskie festiwale raz się uda lepiej, raz gorzej. Kiedy bywam twórcą, filmowe nie mają nagrody ekumenicznej. Wszystkie odnajduję właśnie ten element uczucia po stronie światowe festiwale mają. Sam wielokrotnie byłem widowni. To jest fenomen, który pozwala czasem dołą‑ tą nagrodą odznaczany, aż po Nagrodę Roberta Bres‑ czyć mi do grupy ludzi zwanych artystami. Tylko wtedy. sona na festiwalu w Wenecji. Ona jest właśnie dla Jeszcze kilka słów do przyszłych reżyserów. twórców, którzy mają odwagę pokazać przez swoje Na festiwalu w Gdyni, w Teatrze Muzycznym, pre‑ dzieło artystyczne również swoje przekonania. W Pol‑ zentując mój nowy film Obywatel, powiedziałem sce tej nagrody nie ma, dziwne. Jaka jest różnica mniej więcej tak: „Stoję przed wami z wielką tremą”. między dydaktyzmem a myślą, która jest przesła‑ Dziwne, że ktoś jak ja, mający duże doświadczenie niem, przekazem? Prosta, artysta mówi: „Chcę, aby występowania przed publicznością, może mieć jesz‑ świat był lepszy”, a dydaktyk mówi: „Róbcie tak, jak cze tremę. Ja miałem. Skąd ta trema? „Bo za pół‑ wam mówię, a świat będzie lepszy”. Cienka granica, torej godziny – wyjaśniłem publiczności – okaże prawda? Tak więc, młodzi studenci reżyserii, proszę się, co umiem jako reżyser i co myślę nie tylko jako was, pokażcie mi kiedyś świat, może okrutny, ale reżyser”. To właśnie jest powodem ogromnej tremy. by przesłaniem było, że może być lepszy. Dajcie nam Chciałbym to w kilku słowach rozwinąć. W każdym nadzieję. A wtedy, jako bardzo już wiekowy artysta, moim spektaklu czy filmie chcę, myślę nawet, że mam z pewnością się do was przyłączę. Dziękuję bardzo. taki obowiązek, przekazać widowni rodzaj przesła‑ nia, informacji, jak wyobrażam sobie działania, aby świat uczynić lepszym. To, czego mi brakuje w teatrze przede wszystkim, to brak takiego przesłania. Mamy Wykład wygłoszony podczas inauguracji roku akademic‑ kiego 2014/2015 w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. 35 I d e e – P o gl ą dy – I n t e r p r etac j e Orang pendek w każdym z nas Z Justyną Górowską i Adamem Grubą o poszukiwaniu hominida na Sumatrze rozmawia Jacek Dembosz Justyna Górowska (ur. 1988) – dyplomantka asp w Krakowie kierunku Intermedia. Zajmuje się performance, wideo, rzeźbą i fotografią. Laureatka głów‑ nej nagrody VII edycji kon‑ kursu Samsung Art Master (2010). Jej prace były pre‑ zentowane w CSW w Zamku Ujazdowskim w Warszawie (2010), a także na między‑ narodowych wystawach i festiwalach artystycz‑ nych, m.in. Christmas Palm w berlińskim Freies Museum (2009), 700IS 2010 podczas International Video Art Fe‑ stival na Islandii (2010) oraz IX Międzynarodowego Festi‑ walu Sztuki Akcji Interakcje (2009). Analiza legend całego obszaru indo‑malajskiego wykazuje, że w tym rejonie żyły lub mogły żyć stworzenia zaliczane umownie do małpoludów. W opowieściach podróżników mowa jest o różnych, rzeczywistych bądź mitycznych, karłowatych istotach: chińskim dzikim człowieku yeren, słynnym yeti z Himalajów, batutut z Borneo, ebu‑gogo z Flores (którego mit, notabene, urzeczywistnił się w odkry‑ tych szczątkach homo florensis), mili mongga z Sumby czy nittaewo ze Sri Lanki1. Na Sumatrze wierzono w istnienie małpoludów na długo wcześniej, zanim odkryto szczątki pitekantropa na Jawie. Adam Gruba (ur. 1988) – zajmuje się szeroko pojętą sztuką in‑ termediów, wykorzystując w swoich działaniach ele‑ menty performance, wideo, obiektu, tekstu. Absolwent Pracowni performance (Wy‑ dział Intermediów) Artura Tajbera na asp w Krakowie, oraz Studium Pedagogicz‑ nego na tejże uczelni. → Justyna Górowska i Adam Gruba w studio telewizyj‑ nym przed projekcją filmu Orang pendek, 27 x 2014 36 Wiadomości asp /68 ↑ Justyna Górowska Jacek Dembosz: Jak do tego doszło, że pojechaliście pendek to jest taki gatunek, który do tej pory nie kadr z filmu na Sumatrę? W jakim celu? został uznany przez świat nauki. Istniejący, można Adam Gruba: Ukończyłem studia magisterskie tak powiedzieć, jedynie w kryptozoologii. Informacja, na Wydziale Intermediów i przyznano mi roczne że jego wujek ujrzał na własne oczy to stworzenie, stypendium Darmasiswa w Indonezji. Wiele osób zaskoczyła nas. z Polski tam jeździ. Na miejscu w Yogyakarcie3 zain‑ JD: Co to jest za stworzenie? teresowaliśmy się historią orang pendeka. JG: Jest to forma hominida. Są oczywiście różne teo‑ Orang pendek 2 Justyna Górowska: Dojechałam tam później na krót‑ rie à propos tego właśnie hominida, bo niektórzy szy czas. Mieszkaliśmy na Jawie w Yogyakarcie . Wie‑ do tej grupy zaliczają jedynie homo sapiens czło‑ dzę o orang pendeku zawdzięczamy współlokatorowi, wieka i wymarłe spokrewnione mu gatunki, a inni z którym mieszkaliśmy. Wtedy jeszcze nie byliśmy uważają, iż małpy naczelnego także do niej należą. na Sumatrze. Nasz współlokator znał Sumatrę i które‑ Ja przyjmuję, że jest to forma, w skład której wcho‑ goś dnia oznajmił nam, że jego wujek, który uprawia dzi także orangutan, szympans czy goryl jako formy swoje pola, chodzi też okazjonalnie do lasu zapolować człekokształtne. Orang pendek jest takim hominidą, na dzikie świnie czy jelenie. Pewnego dnia ten jego który do tej pory nie zaistniał w świecie nauki. Pozba‑ wujek miał zobaczyć w lesie orang pendeka. Orang wiony ogona, poruszający się w pozycji wyprosto‑ 3 37 już wymarł, ale na pewno kiedyś egzystował Orang pendek z języka malaj‑ skiego znaczy dosłownie „czło‑ wiek mały”. Orang – człowiek, pendek – mały, „człowiek karło‑ waty”, short person. w tych lasach. Jego obecność potwierdzają nie tylko tubylcy, mieszkańcy tego regionu, głównie środkowej Sumatry, ale znajduje to potwierdzenie w zapiskach kolonizato‑ rów. Od chwili, gdy pojawili się tam Holen‑ drzy, orang pendekowi poświęcono dużo miejsca w ich dziennikach. Wszyscy znali gatunki małp występujące w tym rejonie. Kolonizatorzy też mieli wiedzę na temat żyjących tam zwierząt, natomiast to tu, to tam pojawiały się informacje o orang pendeku. Stanowił coś bardzo wyjątkowego. JD: Wszyscy, którzy wywodzą pochodzenie człowieka ze świata zwierzęcego, skłaniają się do przypuszczenia, że raj praczłowieka leżał nie w Afryce, lecz w kraju orangutanów i gibbonów – w Indonezji. Już u starożyt‑ nych pojawiały się doniesienia o istnieniu „owłosionych ludozwierzów” na wyspach Oceanu Indyjskiego. Na wszystkich obsza‑ rach zamieszkanych przez różne plemiona krążą baśnie i pogłoski o dzikich ludziach podobnych do małp, czymś pośrednim mię‑ dzy małpą a człowiekiem. O małpoludach. Wielu ludziom nazwa orang pendek kojarzy 1 3 2 1. Ślady przypisywane orang pendekowi, znalezione przez Mohamada Saleha – lewy, w lasach S. Aro, 25 i 1920 r., prawy w pobliżu Air Roepit, I 1921 r. 2. Ślady przypisywane orang pendek, znalezione przez 4 się z pomarańczami. Czy nie pochodzi stąd, że żywił się pomarańczami? Albo że jest wanej na dwóch nogach. Jest całkowicie pokryty rudą sierścią? owłosiony, niskiego wzrostu, tak do 150 cm. JG: Nie. Nie jada pomarańczy. Orang pen‑ Wizualnie wskazuje to na coś, co mogłoby dek z języka malajskiego znaczy dosłownie być jakimś… „człowiek mały”. Orang – człowiek, pendek – na wulkanie Kaba. JD: Brakującym ogniwem, missing link? mały, „człowiek karłowaty”, short person. 3. Ślad przypisywany orang pendekowi, znaleziony JG: Brakującym? Nie wiem, raczej jakimś AG: Tak, jak orang hutan (wymawiane: oran‑ 21 VIII 1915 r. przez dr Jacobson, w pobliżu bagniska łącznikiem pomiędzy homo sapiens a… gutan), orang: człowiek, hutan: las. „czło‑ AG: Nie był brany pod uwagę w badaniach wiek leśny”, „człowiek lasu”⁴. ewolucyjnych, do tej pory pomijano go, JG: Ale jeszcze różnie na niego mówią. a wygląda na to, że jest to… Występują odmiany w zależności od dia‑ JG: …może być utraconym łącznikiem w teo‑ lektu. Obydwa te określenia pochodzą rii ewolucji. W każdym razie jako taki istnieje z nadbrzeżnomalajskiego języka. Samym w świadomości ludzi, którzy tam żyją. Dla‑ określeniem orang hutan Malajczycy obej‑ tego też wzbudza tak duży lęk. mują wiele drobnych, dzikich plemion JD: Trochę jak yeti? zamieszkujących lasy, takich jak Kubu JG: Yeti umiejscawia się raczej w sferze mito‑ na Sumatrze, Puannowie na Borneo, Toa‑ logii, natomiast z orang pendekiem mamy lowie na Celebes oraz inne pierwotne ludy wyjątkową sytuację. Jest wiele dowodów blisko spokrewnione z cejlońskimi Wed‑ wskazujących na jego faktyczną obecność dami?. Natomiast samych siebie nazywają albo na to, że to gatunek, który istniał, może orang melaju – „ludźmi wędrownymi”. Lambermona 21 IX 1918 r., – lewy w Roepit, prawy Danau Bento. 4. Ślady przypisywane młodemu i dorosłemu orang pendekowi, znalezione przez Radena Kasanredjo w pobliżu Air Masonedje. ↑ Wizerunek orang pendeka wykonany w oparciu o tra‑ dycyjne opisy. S. 69 → Justyna Górowska kadr z filmu, Chatka farme‑ rów, w której spędziliśmy ostatnią noc przed wejściem do lasu 38 Wiadomości asp /68 Występują jeszcze podobne nazwy: orang mię Kubu do tej pory żyje w sumatrzańskich w świadomości zbiorowej, w nauce, tylko ekor, człowiek z ogonem (rodzaj rzadko lasach, ale nie w regionie, w którym my byli‑ wtedy, gdy zostają odkryte przez białego występującego atawizmu) czy orang blanda śmy. Co się tyczy gwałconych kobiet, jedna człowieka. Inaczej nie istnieją. – Malajowie nazwą tą obdarzyli, dla żartu, z opowieści mówi, że orang pendek powstał AG: To jest symptomatyczne, że w przy‑ wąskonosą małpę, nosacza, kahau (tzn. z takiego gwałtu małpy na ludzkiej kobiecie. padku raflezji nawet sami Indonezyjczycy Holender), której samiec ma duży ogórko‑ JD: Uważacie, że on istnieje? posługują się obecnie tą nazwą. Nadaną waty nos, w przeciwieństwie do płaskich JG: Tak. On istnieje. przez białego odkrywcę. Zapomnieli pier‑ nosów Malajów. JD: Widzieliście go na własne oczy? wotnej nazwy tego kwiatu. JD: William Marsden, sekretarz rezydencji AG: Odcisk stopy. Gregory Forth, badacz JG: Te wszystkie historie, czy dotyczące aku‑ w Benkoeln na Sumatrze w swojej książce z Alberta University w Kanadzie, potwier‑ rat tego kwiatu, czy waranów też funkcjono‑ z 1818 r., angielskiej wersji podróży Marca dził jego autentyczność. wały w formie mitologii w umysłach białych, Polo, wspominał o dwóch żyjących tam ple‑ JG: Odciski jego stóp. Oczywiście każdy do chwili, gdy zostały odkryte, gdy zaistniały mionach, które unikały spotkań z innymi może tak powiedzieć, że jeśli coś nie ist‑ w świecie nauki, wtedy stały się rzeczywisto‑ mieszkańcami wyspy, znanych jako orang nieje w świadomości świata zachodniego, ścią. Podobnie jest z orang pendekiem. Mnie kubu (holenderska nazwa to koeboe) i pokry‑ to w ogóle nie istnieje. To stanowi jakby bardzo cieszy to, że nikt go do tej pory nie tych długą sierścią, bardziej tajemniczych formę totalitaryzmu białego człowieka, odkrył w takim wymiarze, żeby… orang gugu. Rozpowszechniano także mro‑ którą odczuwa się dopiero na drugim końcu AG: Z pewnością zamknięto by go w klatce żące krew w żyłach opowieści o małpach człe‑ świata. Od zawsze istniało wiele gatunków, i pokazywano jako obiekt i pewnie byłby kokształtnych gwałcących dziewczęta. Czy które zaistniały dla całego świata dopiero badany na wszelkie sposoby. to samo nie mogło dotyczyć orang pendeka? wtedy, gdy odkrył je biały człowiek. Podob‑ JG: Jako żywy dowód ewolucji. AG: Nie. Z jakiegoś powodu orang pendek nie jak to miało miejsce na przykład z wara‑ JD: To właściwie czego szukaliście? Mitu? zawsze unikał ludzi. Wewnątrz swojego nami z Komodo czy z największym kwiatem JG: Mitu. My przede wszystkim robiliśmy gatunku zachowywał się podobnie. Nie żyje raflezją6, który właśnie w tych lasach, gdzie duży research przed wejściem do lasu, w grupach, jest samotnikiem. Zresztą ple‑ my byliśmy, występuje. Rzeczy istnieją chcieliśmy mieć taki background faktycznie 5 39 z fonografii, mitologii, wierzeń. Natrafiliśmy dachem, bo to była bardzo tradycyjna Dla nich orang pendek jest całkowicie na książkę Gregory’ego Fortha, uznanego rodzina, oczywiście bardzo uprzejma i bar‑ realnym stworzeniem, nie ma właściwości antropologa współczesnego, który zajmuje dzo gościnna. Ostatni domek na granicy mistycznych, jest traktowany jako rzeczy‑ się motywem dzikiego człowieka w Azji Połu‑ cywilizacji tak naprawdę, więc to też było wista, biologiczna forma życia. Po drugie, dniowo‑Wschodniej. Na każdej z wysp gdzieś dla mnie niesamowite. że pomimo iż wiodącym przedstawicielem pojawia się coś takiego. W Europie podob‑ JD: Oni tam uprawiają jakieś rośliny, w lesie jest tygrys, to orang pendek uwa‑ nie. Przecież w heraldyce mieliśmy motyw herbatę? żany jest za stworzenie silniejsze. Że nie dzikiego człowieka. Lubię interpretować JG: Roślinki, ziemniaki. Dużo ziemniaków. ma nic potężniejszego od niego. I po trzecie, to w takim wymiarze jakiejś pamięci gatun‑ AG: A niżej herbatę. że z pewnością istnieje, bo zanim ci ludzie kowej, że może mamy jakąś świadomość JG: W każdym razie pierwszym takim sygna‑ wybudowali tam dom, trzy lata wcześniej tego, jak bliskie są nam inne formy życia łem, że może to nie jest właśnie jakaś mito‑ bardzo często spotykali jego ślady. na ziemi. Co ciekawe, wszystkie te historie JD: To jest rejon tropikalny. A zagrożenia? były bardziej osadzone w wymiarze właśnie Na przykład owady? Nie wiem, jaką tam mitu, legendy, w jakiejś takiej sferze uducho‑ nazwę noszą lokalne moskity…? wienia, coś symbolizowały. Natomiast orang pendek w tej literaturze, w tym przedstawie‑ niu u Gregory’ego Fortha występuje realnie. Czyli faktycznie jako gatunek, który mógł kiedyś istnieć. Albo jeszcze istnieje. AG: W micie funkcjonuje ustawiony wyżej od tygrysa. JG: To też jest ciekawe, że oni go stawiają wyżej od tygrysa w tej swego rodzaju hie‑ rarchii dżungli. Czyli tam funkcjonuje realnie. Nie jest mitem, jest czymś bardzo realnym. AG: My mieliśmy takie bardzo racjonalne założenie, europejskie, że zrobimy research, że to jest poszukiwanie takie bardziej antro‑ pologiczne, bo, wiadomo, trudno uwierzyć w taką historię, prawda? JG: Człowiek zachodni mimo rozwiniętej wyobraźni i wiedzy, jednak jest ostrożny i nie wierzy w duchy. AG: Tak, w takim sensie. JG: Pierwszym takim momentem, kiedy fak‑ tycznie zaczęliśmy inaczej na to patrzeć, była ostatnia noc przed wejściem do lasu. AG: Ostatni dom, ostatnia noc w cywilizacji. Oczywiście każdy może tak powie‑ dzieć, że jeśli coś nie istnieje w świa‑ domości świata zachodniego, to w ogóle nie ist‑ nieje. To stanowi jakby formę tota‑ litaryzmu białego człowieka, którą odczuwa się dopiero na drugim końcu świata. JG: Bo zanim zbliżyliśmy się do lasu, JG: Komarów nie było, bo przebywaliśmy na dużej wysokości, w czymś w rodzaju lasu deszczowego, tropikalnego, który ma spe‑ cyficzną nazwę – lasu mglistego. Położony jest wysoko na zboczu wulkanu Kerinci7, dosyć sporego, bo liczącego 3800 m. To jest potężny wulkan. AG: Na granicy występowania malarii, która nieco poniżej tej wysokości może zaatako‑ wać największego śmiałka i piechura. JG: Na tej wysokości komary nie występują. Przez te lasy bardzo często przechodzi mgła, więc miało się ogólnie takie wrażenie wręcz senne. AG: Szliśmy cały czas kotliną wzdłuż tego wulkanu. JG: Wejście do lasu też było jedno. JD: A jakie inne zagrożenia tam występują? Może węże? JG: Tygrysy. Tygrysy przede wszystkim. JD: Tygrysy? JG: To był w ogóle chyba największy nasz horror. JD: Szliście tylko we dwoje? JG: Nie AG: To byłoby niemożliwe. musieliśmy pokonać spory kawałek. Było logia, była ta noc z nimi spędzona na roz‑ JG: Przebywaliśmy w lesie sześć dni. Nawet już po południu, stwierdziliśmy, że nie mowach przy świecach. Dwie, trzy godziny tubylcy, którzy wchodzą do lasu, mają ma sensu wchodzić przed zmierzchem intensywnej rozmowy o orang pendeku. poważne obawy i w dzień unikają chodzenia do lasu i zatrzymaliśmy się na noc Po tej rozmowie po pierwsze poczułam, w pojedynkę, a w nocy w ogóle nie wchodzą w domu na skraju lasu. Zostaliśmy tam że orang pendek odarty został z właściwo‑ do lasu i nie zostają tam na noc. ugoszczeni przez małżeństwo. Musieli‑ ści magicznych, czyli takich na przykład, AG: Najpierw poszukaliśmy przewodnika. śmy powiedzieć, że też jesteśmy małżeń‑ gdy człowiek może się zmieniać w tygrysa, JG: Poszliśmy z przewodnikiem, z Endatno. stwem, żebyśmy mogli spać pod jednym a tygrys może się zmieniać w człowieka. I z dwoma innymi osobami, Mayem i Andim, 40 Wiadomości asp /68 ↑ Justyna Górowska kadr z filmu, Bapak Poniman, świadek który widział orang oendeka którzy pomagali nam transportować bagaż, wotny dom. Oczywiście teraz do niej wra‑ AG: Właśnie [śmiech]. generator prądu itd. camy, poprzez rozwój cywilizacji zapomnie‑ JG: Przeżyć. Nie, nie zdawaliśmy sobie JD: Operujecie słowem „las”, czy to nie jest liśmy o niej. do końca sprawy z niebezpieczeństw. Mie‑ dżungla? JD: Czyli ta wasza akcja to była, można liśmy rewelacyjnego przewodnika Endatno. JG: Las. Dla nich to jest las. My stosujemy powiedzieć, wyprawa etnograficzna, przy‑ AG: Cała organizacja podróży trwała cztery błędne określenia. Dla nas dżungla to takie rodnicza, a nie działalność intermedialna? miesiące. pokutujące wyobrażenie lasu tropikalnego. JG: Nie, dlaczego? Ja bardziej to traktuję JG: Trzeba było wszystko zorganizować. W tłumaczeniu z malajskiego na język jako działanie intermedialne. Założeniem Dopiąć sprawę z przewodnikiem. Nie mieli‑ angielski to nie jest jungle, to jest forest. nie było schwytanie orang pendeka, tylko śmy wiele czasu, pojechaliśmy na Sumatrę AG: Tak. Dla nich dżungla to las, pośrodku jakby doświadczenie performatywne – tylko na dwa tygodnie. Trzeba było wziąć którego są pola uprawne. Taki rodzaj dżun‑ to jest teraz popularne słowo – odczucie pod uwagę czas na dotarcie do tej wioski, gli w pewnym sensie udomowionej. jego środowiska. później z tej wioski na dotarcie do lasu, JG: Nasz współlokator mówił: „Wy myśli‑ AG: Albo doświadczenie, po prostu. pobyt w lesie, więc dużo czasu zajęło sko‑ cie, że u nas to jest dżungla, a my idziemy Doświadczenie środowiska. ordynowanie tego wszystkiego. do lasu” [śmiech]. JG: Nie nosiliśmy się z zamiarem znalezie‑ JD: To była pora sucha czy deszczowa? JD: A inne zagrożenia, na przykład ameby nia orang pendeka, oczywiście zastana‑ JG: Deszczowa. w wodzie? wialiśmy się też nad tym backgroundem AG: Końcówka deszczowej. JG: Pijawki. Z amebami nie było problemu. etnograficznym, antropologicznym, biolo‑ JD: Błoto? My przez cały czas piliśmy wodę z poto‑ gicznym czy ewolucyjnym, wiadomo, ale AG: Nie przeszkadzało. Mieliśmy gumiaki. ków, przegotowywaliśmy ją tylko. W ogóle nas bardziej interesowało doświadczenie. JG: Strach przed porą deszczową to w pew‑ większość jedzenia znajdował w lesie nasz Chcieliśmy to przeżyć i to był priorytet nym sensie mit. Jest normalnie, jak zawsze, przewodnik. Ze sobą mieliśmy tylko ryż. całego tego przedsięwzięcia. Poczuć, a jed‑ czasami więcej deszczu, zależy od rejonu Jedliśmy też ugotowane na twardo jajka. nocześnie to udokumentować. Indonezji. Pora deszczowa nie jest straszna. AG: Nie chorowaliśmy na nic. Tam w ogóle AG: Użyłaś dobrego słowa: przeżyć [śmiech]. JD: Byliście w lesie przez sześć dni, spotka‑ czuliśmy się świetnie. Natura to nasz pier‑ JG: Tak. Dokładnie. liście orang pendeka? 41 ↑ Justyna Górowska kadr z filmu, Andi i May w na‑ szym obozie JG: Ślady. Nie spotkaliśmy żadnego stwo‑ przez Endatno są prowadzeni. Albo cho‑ AG: Jakieś zwierzę opryskało mój plecak. rzenia, raz małpę. I bardzo dużo owadów, dzą tam tubylcy, którzy łapią egzotyczne JG: No właśnie i to też bardzo możliwe, że pięknych owadów. Widzieliśmy pięknego ptaki, które później sprzedają. Albo cho‑ jakiś duży kot. motyla i rodzaj ślimaka, którego bardziej dzi się polować na świnie, na jelenie, czyli AG: Strasznie intensywny zapach. klasyfikuje się jako węża. Bardzo dłu‑ po prostu za jedzeniem. JD: Zamierzacie wykorzystać ten materiał? giego, czarnego, z taką harmonijką żółtą AG: Albo na tygrysy. Ale coraz rzadziej się W jaki sposób? na końcu. I mnóstwo pijawek, których są to odbywa, zważywszy na ich szybko male‑ JG: Powstanie film, który będzie również dwa rodzaje, ale one nie były zbyt uciążliwe. jącą liczbę. W chwili obecnej tych najbar‑ stanowić temat mojej pracy dyplomowej. Przyczepiały się, owszem. Wtedy wapnem dziej znanych sumatrzańskich tygrysów Cały rok pracujemy nad tymi materiałami. się je posypywało wokoło i odpadały. niewiele pozostało. Tym bardziej przera‑ Mamy odcisk stopy orang pendeka, który JD: Modne obecnie jest leczenie pijawkami. żający jest fakt, że życie jednego z nich tam znaleźliśmy, a to też nie jest bez znacze‑ JG: Tak, tak, tak. na czarnym rynku wycenione jest na nie‑ nia. Więc nad tymi materiałami będziemy JD: Trzeba było zabrać słoik [śmiech]. Pijawki spełna 200 dolarów. pracowali. tropikalne do zabiegów leczniczych. Noco‑ JG: Z tygrysami to jest w ogóle inna kwe‑ JD: Uważa się także, że opowieści o orang waliście w namiocie? stia. W każdym razie ta ścieżka jest na tyle pendeku biorą swój początek od śla‑ JG: Spaliśmy w namiocie. Nocą słyszeliśmy wyrobiona, oczywiście czasami musieliśmy dów malajskiego niedźwiedzia, a nawet fizyczną obecność większych stworzeń, się zatrzymywać, Endatno tam maczetą od samego zwierzęcia, które jest stopo‑ widzieliśmy wokół liczne ślady. To jest cie‑ odgarniał roślinność, bo coś tam zarosło, chodne i w postaci wyprostowanej sięga kawe, że ta ścieżka, którą szliśmy, powstała ale przeważnie była na tyle przestronna, też 1,50 m. stosunkowo niedawno, za czasów koloni‑ że bardzo dużo zwierząt też korzystało z tej JG: Niedźwiedź ten stawia tylne stopy zatorów, jakieś 200 lat temu, i jest rzadko drogi. Było i tak, że szliśmy, a parę kroków w miejsce śladów przednich stóp i powstają uczęszczana. Po tej drodze chodzą albo tacy przed nami maszerował tapir. Albo jeleń, ślady nałożone na siebie i przez to zama‑ turyści jak my, którzy zjawiają się tam raz albo widać było, że buszowała w pobliżu zane. Nasz odcisk nie sprawia takiego albo dwa razy do roku i dwa razy do roku dzika świnia. wrażenia. 42 Wiadomości asp /68 JD: A fotografie? JG: Nie mam stamtąd fotografii. Dlaczego? Kręciliśmy, mamy materiał na wideo. Mamy ponad 15 godzin materiału. Dlatego zabrali‑ śmy tam specjalnie generator prądu i nosi‑ liśmy go ze sobą i paliwo do niego. AG: Samolotem, w torbie [śmiech]. JG: Samolotem, no tak, bo zanim dotarli‑ śmy do Sumatry, musieliśmy z Yogyakarty na Jawie pojechać do stolicy pociągiem, do Jakarty. AG: I z Jakarty samolotem. JG: Samolotem do Padangu, z Padangu samochodem do Kerinci, a później ↑ Justyna Górowska kadr na nogach do lasu i po lesie. Dlatego wła‑ z filmu, mgła unosi się śnie przewoziliśmy sporych rozmiarów nad wejściem do lasu generator, który ważył z dwadzieścia parę po jakimś czasie okazało się, że to pleśń lub wiajcie i jedzcie razem posiłki. Bawcie się kilogramów. grzyb osiadł na szkle wewnątrz obiektywu. dobrze. I strzeżcie się przed polowaniem. JD: Czy kręcenie sprawiało wam jakieś trud‑ Ciekawa rzecz. Trzeba przyznać, że wpływa Dżungla czuje. Tygrys wie. Trzeba zacho‑ ności? Na przykład wilgotność powietrza, na medium, jakim jest wideo i film, podczas wać równowagę, ale i czasami zejść z drogi. zaparowany obiektyw, coś innego? samego „kręcenia”. Poczujcie się jak w domu. AG: Samo obserwowanie, czyli przebywa‑ JD: Czy, mając dzisiaj wiedzę wyniesioną JD: Czy z 15 godzin nakręconego materiału nie i odczuwanie poprzez rejestrowanie, z lasu mglistego, zrobilibyście coś inaczej? powstanie jeszcze inny film? było przyjemnością, ale wielu rzeczy nie Czy możecie udzielić praktycznych rad AG: Niewykluczone. wiedzieliśmy. Wilgoć oczywiście była nie‑ innym osobom wybierającym się z kamerą JD: Dlaczego wy sami nie pojawiacie się samowita, po jakimś czasie zauważyliśmy do dżungli? w kadrze filmu? taką małą siateczkę na obiektywie. Myśle‑ AG: Mówcie choć trochę w języku ludzi, któ‑ JG: Nie było takiej konieczności, nie liśmy, że może nam się wydaje, bo faktycz‑ rzy pokażą wam drogę. Nie traktujcie ich wszystko przecież musi być widoczne. Jed‑ nie obiektyw czasami zachodził bielą. Ale jako tragarzy, ale jako przyjaciół. Rozma‑ nocześnie nasza obecność w tym lesie jest ↓ Justyna Górowska kadr z fil‑ mu, mapa naszej drogi naryso‑ wana przez naszego przewodnika Endatno odczuwalna. JD: Możecie przygotować mapkę waszej wyprawy? Narysować? JG: Mamy mapkę narysowaną na ziemi. Zanim weszliśmy w ogóle do lasu, to też Endatno przygotował nam na ziemi taką mapę właśnie. Dlaczego zdecydowaliśmy się na Endatno? Bo jedynie on sprawiał tak profesjonalne wrażenie. To wynikało z korespondencji, jaką z nim prowadzili‑ śmy. Ponadto on dwukrotnie widział ślady, których nie mógł utożsamić z żadnym znanym przez niego stworzeniem. Bardzo dobrze znał się na faunie i florze. AG: Znał łacińskie nazwy ptaków. Niesamo‑ wite! Naukowy wykład na krańcu świata. JG: Łacińskie nazwy niektórych roślin, co jest w przypadku Indonezyjczyków 43 że orang pendek może być formą człeko‑ Uświadomiliśmy sobie, jak mocno jeste‑ śmy osadzeni w pewnych stereotypach, w jakichś takich absurdach, albo jak ta nasza kultura mocno nas warunkuje. Okazuje się, że wszystkie nasze wyobraże‑ nia wywracają się tam do góry nogami. kształtną, nie akceptował tego, dla niego to było zwierzę. Nie odbierał tego tak, że może on być naszą pokrewną drogą ewo‑ lucji. Patrząc na jego wiarę, to jest takie trochę jak w wymiarze chrześcijaństwa. Czyli mamy pochodzenie jakieś tam, Bóg nas stworzył, człowiek jest w centrum tego wszechświata, a wszelkie stworzenie są mu poddane. Ciężka do zdekonstruowania hie‑ rarchia. Ale już na przykład towarzyszący nam Andi i May, którzy nie byli tak bar‑ dzo wierzący, którzy tam nam pomagali transportować namiot, żywność i genera‑ tor, uważali orang pendeka za człowieka. Podobnie jak mieszkańcy domów na skraju wioski, uważali, że może on być bardziej człowiekiem niż małpą. niezwykłe, bo oni nie przywiązują wagi nad ziemią jakieś takie gniazda, że jest AG: Przed wyruszeniem do lasu, jeszcze do nazw łacińskich, które są europejskie. samotnikiem. w tej wiosce, odwiedziliśmy dom Kuncena, Znaleźliśmy też świadka, człowieka, który AG: Tam występuje synkretyzm . W 99 proc. czyli tamtejszego przewodnika duchowego. widział orang pendeka. Endatno pomógł Indonezyjczycy to muzułmanie, ale tak JD: Kunci znaczy klucz? nam zorganizować z nim spotkanie. Pierw‑ naprawdę jest to miks wierzeń. Tych daw‑ AG: Klucz. szego dnia po przyjeździe zrobiliśmy nagra‑ nych, jeszcze animistycznych, hinduizmu, JG: W całej Indonezji funkcjonuje ten ter‑ nie, wywiad z Bapakiem (w języku indo‑ buddyzmu czy chrześcijaństwa. Wiara jest min określający łącznik świata naszego, nezyjskim: „Pan”) Ponimanem, farmerem, kwestią bardzo indywidualną. rzeczywistego, i duchowego, mistycznego. który miał na skraju lasu pole i swego czasu JG: I tak na przykład nasz przewodnik, AG: On jest muzułmaninem, ale zgodnie ujrzał orang pendeka, który tamtędy się który był bardzo religijnym muzułma‑ ze wspomnianym wcześniej synkretyzmem… przechadzał. Udaliśmy się z nim na skraj ninem, zatrzymywał się po drodze, aby JG: Powiedział nam, co mamy zrobić, jeśli tego pola i zrekonstruowaliśmy całą tę sytu‑ się pomodlić, i my także musieliśmy się chcemy zobaczyć orang pendeka. Oznajmi‑ ację. To ciekawe, że to wspomnienie sprzed zatrzymywać. Czuł się odpowiedzialny liśmy mu, że chcemy odczuć jego środowi‑ 30 lat o spotkaniu z orang pendekiem jest za nas. On nie dopuszczał do siebie myśli, sko, żyć przez chwilę w jego środowisku. u niego tak silne. I choć być może przez całe życie nie przywiązywał do tego wagi, bo pracował na swoim polu trzciny cukro‑ wej, to zgodził się z nami pójść i odtworzyć te kroki orang pendeka. AG: Dla ludzi, którzy zobaczyli orang pen‑ deka, jest to bardzo intensywne doświadcze‑ nie. Może nawet urasta do rangi szczęścia. JG: Ale na przykład jego żona panicznie się bała. Nigdy nie widziała orang pendeka, wie, że mąż widział, widziała ślady stóp, ale dla niej to było coś przerażającego. Ona nigdy nie chciałaby go spotkać. Nie jest w stanie sobie tego uzmysłowić. Istnieją u tubylców wyobrażenia na temat tego, jak orang pendek śpi, że tworzy sobie tuż 44 Wiadomości asp /68 8 ↓ Justyna Górowska kadr z filmu, dzba‑ necznik ↑ Justyna Górowska kadr z filmu, flora lasu mglistego A on powiedział, że jak złożymy ofiarę, zmyślonych historii i oni nam uwierzyli”? lepiej, żeby nie zostało to udowodnione, to go „zobaczymy”. Więc złożyliśmy ofiarę Może padliście ofiarą mistyfikacji? Czyta‑ bo ja w to wierzę, że on tam jest. z menyanu (żywica używana do celów rytu‑ łem o takich przypadkach. AG: Ja też wierzę stuprocentowo, nie mam alnych) oraz tytoniu, i wkrótce ujrzeliśmy JG: Nie, nie, nie. wątpliwości. ślady. To, jak oni pojmują słowo „zoba‑ AG: Nie, to nie byłoby w stylu Indonezyjczy‑ JD: To tak, jak narodziny wiary. czysz”, lihat w tym przypadku, może mieć ków w ogóle. Tak, jak ich poznałem. Oni są JG: Faktycznie, tam bardzo intensywnie trochę inne konotacje. Możemy zobaczyć z natury inni, tak nie myślą. Nie są złośliwi. działała taka prymatolog9, dziennikarka ślad. To znaczy dla nich to samo, co zoba‑ JG: Oczywiście mogliby pójść za namiot, Debbie Martyr, która po 2000 r. zdobyła czyć orang pendeka. zrobić odcisk stopy orang pendeka, ale nie. odcisk stopy orang pendeka i to zaczęło AG: Bo dla nich tak to funkcjonuje. Nie mają JD: Przecież można byłoby wymyślić taką funkcjonować w świecie nauki. Po 2000 r. wątpliwości: widzisz ślady, to znaczy, że on fikcję, prawda? bardzo dużo grup badawczych z „National istnieje. JG: Tak. Geographic” z Cambridge, organizowano JG: Wystarczy tylko dobrze rozróżnić odciski JD: Intermedialną, performerską, na przy‑ ekspedycje właśnie w Kerinci, poszukując stóp, łap. To jest tygrys, to jest tapir, to jest kład – wymyślamy nowego stwora. tego orang pendeka, i we wszystkich moż‑ człowiek, a to jest orang pendek. To jest ich JG: No tak. liwych dojściach, punktach montowano codzienność. Zresztą można być laikiem. JD: Jedziemy tam, szukamy, nie znajdujemy aparaty fotograficzne na samowyzwa‑ Mnie zupełnie zamurowało, bo ja naprawdę oczywiście, ale stworzyć go sobie można lacz, jeżeli coś przechodziło, to powsta‑ miałam podejście bardzo sceptyczne, takie na własny użytek. wało zdjęcie. Ale niestety nie znaleźli nasze europejskie, racjonalizujące. JG: Taką otoczkę. Prawda. nic, to znaczy same ślady tak, ale czło‑ JD: Nie obawiacie się, że tubylcy zmówili AG: Zdaje się, ktoś kiedyś robił taką mistyfi‑ wiek potrzebuje zdjęcia, prawda? To tak się pomiędzy sobą, chcąc podnieść atrak‑ kację, żeby stworzyć postać nieistniejącego funkcjonuje. cyjność leśnych ludzi, a przy okazji swoją, artysty, sztucznego, i ta postać funkcjono‑ JD: Albo szedł wieśniak, miał ze sobą taki wykorzystać łatwowierność Europejczy‑ wała poza nim samym. stempel i odbijał w błocie ślady stóp. ków, mówiąc: „o, znowu przyszli jacyś JG: Ale tutaj jest sytuacja odwrotna. JG: No, można sobie tak to wyobrazić, ale biali ludzie, naopowiadaliśmy im różnych My nie chcemy udowadniać. Może nawet ja nie widzę takiej możliwości. Po pierw‑ 45 JD: Na tropie… Poszliśmy nad taki strumyczek. I nagle, w momencie po prostu, taka pikawa i myślałam, że zemdleję z przerażenia, bo zobaczyłam tygrysa nad strumieniem. JG: …orang pendeka. Ja nie wiem, czy bym chciała powrócić w te lasy. Jakoś nie cieszy mnie taka perspektywa, że ktoś go w końcu złapie. AG: Bo to się teraz tak odbywa. Ekspedycja z polowaniem. JG: Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby go schwytano. Żywy dowód ewolucji. To nie są już skamieliny homo erectus albo kogoś innego. AG: To mogą być grube pieniądze dla kogoś. sze dlatego, że bardzo rzadko ta droga jest co nie funkcjonuje dla ogółu, to znaczy, że Po prostu. Stado tygrysów można kupić uczęszczana. Może trzy razy do roku ktoś ma się takie schizofreniczne wrażenie? za sto dolarów na przykład. tam chodzi. Po drugie wchodzimy w kotlinę, AG: Poza tym okazuje się, że ta dżun‑ JG: Pozostajemy w kontakcie z antropolo‑ musimy przejść koło domu, w ogóle przez gla to jest nasz prawdziwy dom, a nie giem Gregorym Forthem autorem książki wszystkie pola, gdzie pracują rolnicy, czyli te budynki, w których mieszkamy. Ha, ha. Images of the Wildman in South east Asia. An wiadomo byłoby, jeżeli ktoś robiłby mistyfi‑ Ja to tak odczułem. anthropological perspective, który w swoich kację, kto wszedł do lasu. Jest dużo innych JD: Jest jeszcze parę miejsc na świecie, badaniach dopuszczał możliwość, że gatu‑ możliwości. Mogłoby to być plemię Kubu, „dżunglowatych”, gdzie też są jakieś nek ten istniał lub że jeszcze istnieje. Jest które funkcjonuje na Sumatrze, są to dzicy stworzenia. dużo dowodów na jego istnienie. ludzie, którzy w ogóle nie kontaktują się JG: Tak. Sumatra jest jednym z najbardziej AG: Ale Forth też nie widział go na oczy. w żaden sposób z cywilizacją, żyją w lasach. dziewiczych obszarów pełnych jeszcze dzi‑ JG: Potwierdził ślady. Przysłaliśmy mu zdję‑ AG: Ale w tym regionie nie ma Kubu. kich lasów. cia, opisaliśmy wszystko dokładnie. JG: Starania, aby za wszelką cenę obalić ist‑ JD: Jeszcze Borneo, Papua‑Nowa Gwinea, JD: Czy próbowaliście opisać całą tę histo‑ nienie orang pendeka, upadły. Ja nigdy się Celebes? rię? Czy tylko na razie przekazujecie ją tym nie ekscytowałam. To jest tak, jakby AG: Tak, tak. werbalnie? trochę świat do góry nogami się obracał, JD: To macie przed sobą cel życia. AG: Rzeczywiście przekazujemy oralnie tę bo okazuje się, że jak coś może istnieć, coś, AG: [śmiech] historię wiele razy. Stara tradycja. JG: Piszemy narrację do filmu dokumental‑ ↓ Justyna Górowska kadr z fil‑ mu, Znaleziony przez nas odcisk stopy orang pendeka nego, nad którym pracujemy. Prowadzili‑ śmy też dzienniki opisujące całe to doświad‑ czenie. Mnie się podoba, że ten przekaz tak funkcjonuje, to jest w porządku. Mam problem z pisaniem, tyle rzeczy ucieka, ale równocześnie rozmowy z innymi ludźmi na ten temat są inspirujące. No, bo jak to spisać? Bo gdyby zastanowić się nad tym, czym, kim jesteśmy tak naprawdę, bo to nie jest tylko jakieś poszukiwanie jakiegoś tam gatunku, to jest poszukiwanie źródeł wła‑ snego gatunku, próba dotarcia do źródeł: kim ja jestem jako człowiek? Więc to jest taki kawałek filozofii. Szukanie orang pen‑ deka w każdym z nas. AG: Człowiek z Jawy. Człowiek Sangiran. Zanim pojechaliśmy na Sumatrę, byliśmy 46 Wiadomości asp /68 ↑ Justyna Górowska kadr z filmu, w obozie właśnie tam odwiedzić przedstawiciela samowicie nasycone. Nocą, w lesie, więcej nie, czyli nie jesteśmy inwazyjni wzglę‑ homo erectus. Otoczenie, w którym on żył. słychać niż widać. W ciemnościach trzeba dem tej natury, nie życzymy jej niczego JG: To też było zetknięcie z naszymi wyobra‑ mieć mocne nerwy [śmiech]. Nagle włazi złego i wtedy nic się nie stanie. Poza tym żeniami. Dopiero wtedy uświadamiamy na ciebie wielki żuk albo, co gorsza, leci tu też pokutuje to nasze wyobrażenie euro‑ sobie, jak mocno jesteśmy osadzeni w pew‑ na ciebie z impetem. pejskie. Drapieżniki wcale nie są takie dzi‑ nych stereotypach, w jakichś takich absur‑ JG: No i te tygrysy. Nie zdawaliśmy sobie kie, niebezpieczne, nie są bestiami. dach, albo jak ta nasza kultura mocno nas sprawy z zagrożenia. Tuż przed wejściem AG: Człowiek jest, wśród żyjących, najwięk‑ warunkuje. Okazuje się, że wszystkie nasze do lasu zaczęły się rozmowy, że tutaj tygrys szym drapieżnikiem. wyobrażenia wywracają się tam do góry kogoś zaatakował, tam znów rozszarpał JG: Tygrysy są bardzo honorowe. One nogami. Naprawdę przez ten okres sześciu jakichś farmerów. cały czas tam były obecne. Przechodzili‑ dni w tym lesie miałam czas na wiele prze‑ JD: Nie trzeba do lasu chodzić z bronią? śmy przez ich terytorium, ale żaden nie myśleń. Rodzaj niesamowitego wrażenia JG: Nie. Nie wolno, bo wysyłasz w ten sposób protestował. wzmocnionego efektem emocjonalnym. zły znak. Nie wolno prowokować. JD: Z wyjątkiem ludojadów. To naprawdę nie jest taki las, jak u nas AG: Nawet nie pomyślałem w ogóle o tym, JG: To też jest po trosze jakiś mit z tymi w Polsce. Masz do czynienia z prawdzi‑ że… [śmiech]. ludojadami, dlatego tygrysy zostały wytę‑ wym lasem dopiero wtedy, gdy czujesz, że JG: Nie, nie, nie. Ludzie, którzy idą na polo‑ pione. Mit, który się zadomowił mocno jesteś częścią łańcucha pokarmowego, gdy wanie, bardzo się boją, wiedzą, że ta natura w świadomości człowieka. Dla mnie taki poczujesz się zagrożony. Pierwszy raz tam w jakiś sposób może im źle się odpłacić tygrys, który pożera człowieka, to naj‑ odczułam las tak naprawdę. za to, że została skrzywdzona. częściej jest jakiś dojrzewający samiec, JG: Adam zajmował się głównie rejestracją AG: Ta karma wróci, ten duch wróci w innej któremu coś odstrzeliło i ma w ogóle dżwięku. postaci. Zwierzęta wrócą. po prostu tak, podobnie jak mężczyźni, AG: Przez słuchawki wzmacniające słysza‑ JG: Właśnie, że to jest dla nich karma. Oni którzy w pewnym wieku są bardzo agre‑ łem różne dźwięki. Nagrywałem wszystkie. funkcjonują w tym bardzo mocno. Najważ‑ sywni, coś tego typu. Ale ogólnie nacja To było doświadczenie psychodeliczne, nie‑ niejsze jest to, że mamy dobre nastawie‑ tygrysów jest spokojna, nie wiem, nie 47 jak to działa. Przecież musiał się jakoś rozmnażać. JG: W każdym razie teraz jest modne – i dużo się o tym mówi – podejście antro‑ pocentryczne. George Gegen, Underwose, Donna Haraway. Powstaje też teraz masa kierunków animal study, więc wszystko tro‑ chę zmierza do zmiany naszych wyobrażeń na temat tego, gdzie my się umiejscawiamy, więc trochę jakby te nasze poszukiwania wpisują się w to wszystko. AG: Rozpoczęty w 2005 r. projekt z pułap‑ kami kamerami (camera‑trapping project), prowadzony przez „National Geographic”, został zamknięty niepowodzeniem w roku 2009, więc to w ogóle jest świeża sprawa. ↑ Justyna Górowska kadr JG: Nam też wzrok często płatał tam figle. z filmu, tygrys za zaro‑ ślami? Jak ta przygoda z tygrysem. Mieliśmy roz‑ łożone tylko dwa obozy i staraliśmy się wyobrażam sobie ludojada, który przez AG: Z człowiekiem jest tak, że potrzebuje nie pokonywać dużych dystansów, a tylko całe życie zjada ludzi albo ma predyspo‑ od razu urealnienia. Europejczyk, jeżeli cze‑ eksplorować dookoła nich. W ciągu dnia zycje do zjadania ludzi. Jeżeli tygrys kogoś goś nie zobaczy, nie jest w stanie w to uwie‑ wypuszczaliśmy się gdzieś dalej. I raz sami zaatakował, to dlatego, że się nie uszano‑ rzyć. I co z tego, że do tej pory niewiele z Adamem przed zachodem słońca posta‑ wało jego strefy. Jest bowiem rodzaj obu‑ osób procentowo wierzy w teorię ewolucji? nowiliśmy zrobić sobie spacer. Poszliśmy stronnej tolerancji – kiedy się ją naruszy, A na ile jeszcze skamieliny homo erectus są nad taki strumyczek. I nagle, w momen‑ to wtedy klops. Endatno opowiadał nam, na to dowodem? cie po prostu, taka pikawa i myślałam, że był w lesie z grupą Szwajcarów. Poczuli JG: Na ile jest się w stanie uwierzyć w ten że zemdleję z przerażenia, bo zobaczyłam się zmęczeni i musieli rozbić obozowisko. 1 proc? Tradycjonaliści tradycjonalistami, tygrysa nad strumieniem. Tygrys, który tak Endatno zazwyczaj wiedział, które miejsca a ewolucja jednak pokazuje na wylicze‑ naprawdę okazał się pomarańczową papro‑ są w miarę bezpieczne i nie obejmują tery‑ niach, że – stety czy niestety – jesteśmy cią. Na fotografii można zobaczyć te prążki, torium, na którym można się spodziewać nawet z szympansami zgodni na 99 proc. które nas nabrały. ataku tygrysa, bo tygrys może się zdener‑ AG: Właśnie. wować. Tak się akurat złożyło, że grupa JG: Zresztą nie potrzeba w ogóle orang pen‑ rozłożyła obóz tuż koło wodopoju. Tygrys deka, żeby zauważyć oczy, zęby, pazury albo zjawił się wieczorem. Bardzo oprotestował nie wiem co. fakt, że naruszono jego strefę. Nic nie zro‑ AG: Mam nagranie, na którym Endatno bił, ale był bardzo zdenerwowany. przed przejściem do rzeki mówi, że tutaj AG: Nigdy nie jest tak, że one atakują właśnie, za tą rzeką, dwa lata wcze‑ za pierwszym razem. śniej widział ślady. Przeszliśmy przez tę JG: Nigdy w życiu. I nigdy nie atakują rzekę, patrzymy, a tam są te ślady. Kolejne od przodu. Podobno tygrysy nie lubią kon‑ pytania się za tym rodzą. Skoro na przykład taktu wzrokowego. ta jego fizjonomia jest zbliżona do fizjono‑ JD: Na Wyspach Sundajskich odkryto rów‑ mii człowieka, a już orangutany mają około nież wiele szczątków ssaków kopalnych, 99% genów takich jak ludzie, to jak jest również takich, które należały do olbrzy‑ u niego z jego świadomością? Jak bardzo on mów, do gigantopiteków, megantropów, jest rozwinięty w kwestii umysłu? A po dru‑ parantropów itp. Mnóstwo jeszcze zagadek gie, jeśli jest samotnikiem, to co z repro‑ stoi przed nauką. dukcją jego gatunku. Trudno powiedzieć, 48 Wiadomości asp /68 ↑ Gregory Forth – książka wspominana w rozmowie O pracy dyplomowej Justyny Górowskiej czytaj na str. 106 AG: Ja patrzę i na wdechu mówię: „O nie, to co teraz?” [śmiech]. Nic w sumie nie powiedzieliśmy. Co można było powiedzieć? JD: Czy aktualnie poszukujecie dodatko‑ wych informacji na temat orang pendeka, w książkach, w prasie? JG: Równolegle do pracy nad zebranymi materiałami szukaliśmy informacji na temat tego stworzenia. Natrafialiśmy naj‑ częściej na artykuły z pism zajmujących się kryptozoologią, faktami mniej naukowymi, a bardziej fantastyczno‑sensacyjnymi. Niedawno natrafiłam jednak w prasie na bardzo interesującą notatkę sprzed wojny. „Gazeta Polska” w numerze 156 ↑ Notatka z Gazety Polskiej z czerwca 1932 r. informowała czytelni‑ ków, że na Sumatrze (wówczas były to Indie Holenderskie) zastrzelono orang pendeka. JD: Słyszałem, że powstała nowa fundacja. Co możesz o niej powiedzieć? PRZYPISY JG: To Fundacja Rozwoju Sztuki Interme‑ 1. Gregory Forth, Images of the Wildman in South- diów, w której zarządzie mam przyjemność zasiadać, Adam zaś wchodzi w skład jej rady. JD: Czym ta fundacja ma się zajmować, jaki 4. Holender Jacob Bontius użył nazwy orang‑utan na określenie nazwy rudawobrunatnej małpy -East Asia. An anthropological perspective, New z Wysp Sundajskich. Jednak wcześniej tą samą York 2008. nazwą inny Holender, Nikolaas Tulp, w 1641 r. 2. Darmasiswa jest programem stypendialnym dla studentów z krajów, z którymi Indonezja utrzy‑ obdarzył szympansa z Angoli. 5. Waran z Komodo (Varanus komodoensis) – gatu‑ jest jej program, jakie cele? muje stosunki dyplomatyczne. Stypendium nek gada z rodziny waranów nazywany smo‑ AG: Fundacja powstała przy Wydziale Inter‑ daje zagranicznym studentom możliwość kiem z Komodo. To największa współcześnie mediów ma na celu integrowanie oraz nauki języka indonezyjskiego oraz wybór sze‑ żyjąca jaszczurka, odkryta w 1910 r. Aby ją regu innych kierunków w 51 wybranych uczel‑ chronić, założono w 1980 r. Park Narodowy wspieranie jego studentów, absolwentów oraz wszystkich związanych ze sztuką inter‑ medialną, a także promocję prac twórczych niach w różnych miastach Indonezji. Kursy prowadzone w ramach programu Darmasiswa Komodo. 6. Raflezja to kwiat nazywany również bukiet‑ nie kończą się przyznaniem tytułu naukowego nicą lub trupim kwiatem. Występuje w tropi‑ oraz badawczych definiowanych jako sztuka (mają charakter non‑degree). Organizatorami kach Borneo i Sumatry. Kwiat został odkryty intermediów. Fundacja da możliwość pozy‑ programu są Ministerstwo Edukacji i Kultury w 1821 r. przez dr. Josepha Arnolda i guber‑ skiwania środków oraz realizowania projek‑ oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych natora Stamforda Rafflesa – od nazwiska tów wykorzystujących innowacyjne środki wyrazu. Republiki Indonezji. Głównym celem programu Darmasiswa jest zwiększenie zainteresowa‑ odkrywcy wywodzi się nazwa kwiatu. 7. Kerinci, dawniej Kerentji (3805 m n.p.m.), czynny nia językiem i kulturą Indonezji wśród obywa‑ wulkan na wyspie Sumatra, w górach Barisan, teli innych państw. Program ma również przy‑ w pobliżu południowo‑zachodniego wybrzeża, JG: Realizujemy zadania w ramach czynić się do budowy wzajemnego zrozumienia jedno z najwyższych wzniesień Indonezji, ostat‑ wspomnianej fundacji. Pracujemy także i rozwoju kulturowych więzi pomiędzy przed‑ JD: Nad czym teraz pracujecie? nad wspólnym projektem, polegającym na modyfikacji zarodników paproci, tak aby powstał napis w języku Braille’a: NATURE. Jednocześnie mamy parę wystaw w najbliższym czasie. I oczywiście planu‑ stawicielami różnych krajów. Odsetek studen‑ nie wybuchy – 1909, 1921, 1968. 8. Synkretyzm religijny – łączenie ze sobą różnych tów zagranicznych uczestniczących w pro‑ tradycji religijnych wielu narodów i wyznań, gramie z roku na rok jest coraz większy, zaś powodujące zderzenia odmiennych poglądów, znaczny wzrost liczby jego uczestników nastą‑ pił w ciągu ostatnich 5 lat. 3. Yogyakarta (według zasad ortografii indone‑ a także ich przemieszanie. 9. Prymatologia – dział zoologii zajmujący się ssa‑ kami naczelnymi. Tradycyjnie z prymatolo‑ zyjskiej sprzed ostatniej reformy języka: gii wyłącza się jednak zagadnienia związane Jogyakarta, wymawiana: Dżogdżakarta) – mia‑ z człowiekiem (homo sapiens oraz jego bli‑ sto w Indonezji w środkowej części Jawy u pod‑ skich antenatów), które są domeną antropolo‑ nóża wulkanu Merapi, zwane potocznie Yogya. nie na długo, a potem… Kto wie. gii. Kryterium to jest jednak nieostre, między Ośrodek administracyjny okręgu wydzielonego innymi dlatego, że część prymatologów zalicza JG: Sumatra jest przecudna. Yogyakarta. gatunki szympansów i goryli do hominidów. jemy wrócić do Indonezji. Sumatra jest przecudna. AG: Chwilowo powrót do rzeczywistości, ale 49 Felieton Kurs na Wnętrza Sztuka budowania przestrzeni Kim jest architekt wnętrz? Kapitanem statku w trak‑ jest kurs dla kandydatów na Wydział Architektury cie sztormu. Kimś, kto wie, w którą stronę płynąć, Wnętrz. Ponadto z bieganiem związana jest również by dotrzeć do brzegu, kto stojąc za sterem, widzi etymologia słowa kurs, łacińskie currere oznacza przestrzeń w linearnym rysunku map. By z sukce‑ „biec”, a przecież być uczestnikiem kursu to nie tylko sem dotrzeć z całą załogą do portu przeznaczenia. pragnąć dobiec do mety – zaliczyć pozytywnie egza‑ Kapitan, który w trudzie i walce z przeciwnościami miny wstępne, ale przede wszystkim chęć uczest‑ prowadzi innych, by ujrzeli świat z zupełnie nowej niczenia w tych przestrzeniach, ale już z indeksem perspektywy. w teczce. Jest to czas wielu porywających spotkań i konfrontacji, rozmów, rozważań teoretycznych i praktycznych na temat przestrzeni, kształtujących Patrycja Ochman‑Tarka ją czynników i sposobów jej zapisu, niezapomniana podróż, którą – jak pokazuje zeszły rok – wielu Absolwentka Wydziału Architektury Wnętrz ASP w Krakowie. Tamże od 2008 r. asystent w pracowni Metodologii Projektowania na WAW ASP w Krakowie. Zajmuje się przestrzenią tworząc multidyscyplinarne projekty wnętrz, ekspozycji, mebli i opracowując grafikę do książek. 50 Kiedy Mały Książę narysował słonia połkniętego uczestników wieńczy sukcesem w trakcie egzami‑ przez węża, dorośli widzieli jedynie kapelusz. Ale nów. Do jakich portów w trakcie tej podróży zapra‑ Mały Książę widział więcej… jakby nie ograniczała szamy naszych młodych towarzyszy? Jednym z nich go powierzchnia, dostrzegał od razu wnętrze, w sen‑ jest rysunek odręczny, punkt na mapie kursu nie‑ sie dosłownym i tym mniej dosłownym też. Dlatego zbędny do tego, aby nauczyć się mówić o przestrzeni zobaczył nawet owieczkę zamkniętą na rysunku w jej języku. W języku obrazów, współzależności w drewnianej skrzynce. graficznych, światłocienia, płynnej linii, punktów, Pasja odkrywania relacji opisujących przestrzeń. które połączone odpowiednimi sekwencjami walo‑ Praca intelektualna w aurze dociekań i przewidy‑ rowymi zbudują wnętrze na płaszczyźnie. Rysunek wań. Entuzjazm w podejmowaniu kolejnych wyzwań nie tylko pozwala na zapis widzianego/odczuwanego i radość z wcielania wyobrażeń w rzeczywistość. świata zewnętrznego, ale pozwala też na zawiązanie Odkrywanie nieodkrytych lądów i pisanie swoich się bliższych relacji między rysowanym obiektem/ map. Eksperyment. Zdobywanie nowych umiejęt‑ miejscem a rysownikiem. Relacje te umożliwiają ności, kształtowanie i budowanie przestrzeni, które rozbudowanie w sferze postrzegania szczególnej konkretyzują się w zależności od patrzących na nie przestrzeni dialogu i ułatwiają rozumienie zależno‑ oczu. Poszukiwanie w swoim wnętrzu tych niezwy‑ ści między pustką a materią. Zawitawszy do kolej‑ ciężonych pokładów energii, które motywują, by iść nego portu, jakim jest malarstwo, opowiadamy dalej, gdy inni są już z siebie zadowoleni. By biec, o przestrzeni językiem relacji barwnych, dynamiki gdy inni odpoczywają. Biec? No właśnie, ale gdzie? i statyki, kontrastu, rytmu, proporcji, iluzji prze‑ W pierwszej kolejności na pewno po stromych scho‑ strzeni. Kodujemy przestrzeń kolorami, światłem, dach budynku przy ul. Humberta, gdzie prowadzony cieniem i wypełniającym ją powietrzem, by osadzić Wiadomości asp /68 PRZYPIS 1. Corbusier Le. Précisions. Sur un état présent de l’architecture et de l’ur‑ banisme. Les Éditions G. Crès et Cie, Lainé et Tan‑ tet, Paris‑Chartres 1930. w granicach, które domkną całą opowieść w forma‑ zwieść tej relacji ustanowionej z papierem, zbłądzić cie obrazu za pomocą farb i natchnienia. Na mapie trochę i tą samą metodą chcieć osiągnąć diame‑ pozyskiwanych stopniowo doświadczeń i umiejęt‑ tralnie inny efekt – niejako wdrukować papierowi ności projektowych zdobywamy kolejny port umoż‑ przestrzeń, jak w projektowaniu parametrycznym, liwiający budowanie form przestrzennych, mode‑ wpisać mu pozycje, jakie ma przyjąć, dyktować lowanie przestrzeni w medium, jakim jest papier. punkty, aby samodzielnie dopasował swój kształt Sztuka budowania przestrzeni z papieru wiąże się do kształtu myśli projektanta. A tu trzeba dotknąć z przebyciem długiej, trudnej drogi zrozumienia i pozwolić, by myśl prowadziła dłoń w poszukiwaniu właściwości tego materiału, wyczucia i nauczenia idealnych punktów. W tym porcie trzeba zatrzymać się na pamięć jego punktów i linii naprężeń, których się na dłużej. Zarzucić kotwicę w jego geometrii, przekraczać się nie powinno. To ciągłe poznawanie wczytać w zestaw reguł rządzących nią, bo papier jego możliwości i granic, wsłuchiwanie się w sze‑ to aktywny nośnik naszej inwencji, a nie pasywny lest, by nazbyt gwałtownym ruchem nie zniszczyć biorca/receptor. Bo nie wystarczy tylko to, że papier detalu, światełka dryfującego na krawędzi budynku. jest, tak jak wystarczy do zadrukowania go tekstem To droga wyłożona strzępkami potarganego papieru, lub wypełnienia płaszczyznami barw. Potrzebne jest bardzo emocjonująca i trochę uzależniająca… bo jak wypracowanie nowego języka, opartego na zupełnie tu nie podjąć się rozwiązania kolejnej przestrzeni, innym kodzie, którego poznanie kształtuje umie‑ by móc potem wędrować po niej jak Mały Książę jętność przestrzennego myślenia i równoczesnego po swoich planetach? Umieszczając ją w swojej organizowania następujących po sobie procesów wewnętrznej intelektualnej przestrzeni projekto‑ wydobywających wnętrze z papieru. To szukanie wej? I tam, jak w realnej rzeczywistości, nadawać zależności i relacji polega na wiązaniu niewidzial‑ smaki prawdziwych materiałów, osadzać w krajobra‑ nych dla innych, przy czym oczywistych dla twórcy/ zie, zamieszkiwać…? To mój ulubiony port, wsparty projektanta punktów w przestrzeni, po to by uzyskać na fundamencie z logicznego myślenia i rozwiązy‑ idealną „grę brył w świetle”¹, na łączeniu kolejnych wania trudnych problemów projektowych. Port ten kroków wyznaczających rytmy miejsca. Czasem uwalnia od fiksacji w sposobie myślenia o papierze, po to, by stworzyć symfonię pustki. By zbudować nic który towarzyszy nam od zawsze, stanowi gładkie lub coś. By rozwiązać trudne zadanie, tylko dlatego i płaskie tło dla naszej twórczej ekspresji, przyjmuje że nie wiedziało się o tym, że jest to niewykonalne. dosłownie wszystko, co w niego przelejemy z naszego Obierz kurs na Wnętrza! wnętrza, czy to litery opisujące daleką od prawdy rzeczywistość, czy też obrazy miejsc istniejących jedynie w naszej wyobraźni… Bez słowa skargi. Bez sprzeciwu. Bez szelestu. Można swobodnie dać się Kurs dla kandydatów na Wydział Architektury Wnętrz ASP w Krako‑ wie obejmuje zajęcia z rysunku, malarstwa, kompozycji przestrzen‑ nej prowadzone przez pedagogów AW (info na: waw.asp.krakow.pl) 51 Historia Akademia na Uniwersytecie (1818–1833) Część i Rok 2014 został ogłoszony decyzją Senatu Rzecz‑ mieszkańcy, nie tylko Królestwa naszego i krajów pospolitej Polskiej Rokiem Wielkiego Jubileuszu przyległych, ale i inni, z różnych części świata, którzy Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tym roku przypa‑ pragną korzystać z owej przesławnej perły wiedzy”¹. dła bowiem 650. rocznica powstania najstarszego I tak się zaczęło. Nie czas i nie miejsce, by refero‑ polskiego uniwersytetu. Do uroczystości jubile‑ wać tu dzieje Akademii Krakowskiej (jak do początku uszowych przyłączyła się również Akademia Sztuk XIX w. zwano Uniwersytet Jagielloński). W przyto‑ Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Powód był czonym fragmencie aktu fundacyjnego król Kazi‑ oczywisty. To nie gdzie indziej, ale w ramach Uniwer‑ mierz Wielki życzył sobie m.in. by wychowankowie sytetu Jagiellońskiego krakowska Akademia Sztuk opuszczający mury wszechnicy byli „w różnych Pięknych rozpoczęła swe istnienie. umiejętnościach biegli”. Na pewnym etapie dziejów studenci uniwersytetu nabierali biegłości w zakresie przedmiotów artystycznych i uczyli się, w jaki sposób Michał Pilikowski stworzyć obraz lub rzeźbę. Przenieśmy się więc od razu 400 lat do przodu Ur. w 1980 r. w Krakowie. Historyk. Absolwent Papie‑ skiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2004). Dok‑ torant Wydziału Historii i Dziedzictwa Kulturowego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (dawny PAT). Od 2005 r. pracownik Dzia‑ łu Promocji i Wydawnictw Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Redaktor wielu książek i autor licznych artykułów o tematyce histo‑ rycznej. 52 Sięgnijmy do źródeł. 12 v 1364 r. król Kazimierz i zatrzymajmy się na roku 1772, w którym Rosja, Wielki wydał akt fundacyjny Akademii Krakowskiej. Austria i Prusy dokonały pierwszego rozbioru Rze‑ Pisał w nim: „My, Kazimierz, z Bożej łaski król Polski czypospolitej. Ci, którzy chcieli ratować kraj przed […], pragnąc gorąco, aby rzecz pożyteczna i wszelka upadkiem, nie mieli na co czekać. Reformy podjęto pomyślność rodzaju ludzkiego wzrastała, i nie wąt‑ na wielu polach. W 1773 r. powstała Komisja Eduka‑ piąc, że to duchowieństwu i poddanym Królestwa cji Narodowej, stawiająca sobie za cel naprawę sys‑ naszego pożytek przyniesie, postanowiliśmy w mie‑ temu oświaty i edukacji w Rzeczypospolitej. W 1776 r. ście naszym Krakowie wyznaczyć i urządzić miejsce, w dzieło reformy szkolnictwa włączył się ksiądz Hugo na którym by szkoła powszechna kwitnęła, a na przy‑ Kołłątaj, jeden z najwybitniejszych działaczy politycz‑ szłość po wieczne czasy tym pismem jej istnienie nych i propagatorów idei oświecenia w Polsce. Szcze‑ zapewnić chcemy. Niechże więc tam będzie nauk gólnie na sercu leżał mu los Akademii Krakowskiej, przeróżnych perłą, aby wydawała męże dojrzałością której był wychowankiem. W latach 1778–1780 Koł‑ rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych łątaj przeprowadził, jako wizytator Komisji Edukacji umiejętnościach biegłe; niechaj otworzy się orzeźwia‑ Narodowej, gruntowną reformę Akademii Krakow‑ jące źródło, a z jego pełności niech czerpią wszyscy, skiej. W latach 1783–1786 piastował godność rektora naukami napić się pragnący. Do tego miasta Krakowa Szkoły Głównej Koronnej (bo taką nazwę otrzymała niechaj zjeżdżają się swobodnie i bezpiecznie wszyscy zreformowana uczelnia). Wiadomości asp /68 → Pomnik Hugona Kołłątaja w parku Jordana w Krakowie Fot. Michał Bratko Hugo Kołłątaj planował założenie w ramach Aka‑ demii Krakowskiej osobnego wydziału sztuk pięk‑ nych. W celu zorganizowania nowego wydziału spro‑ wadził do Krakowa pochodzącego z Moraw malarza Dominika Österreichera, protoplastę krakowskiego rodu Estreicherów. Przeszkody finansowe i organiza‑ w przyszłości Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie? cyjne nie pozwoliły na realizację tego pomysłu. Gdyby Nie wiadomo. się udało, za twórcę Akademii uchodziłby Hugo Kołłą‑ Na modernizowanie Rzeczypospolitej, na wpro‑ taj, a historia najstarszej polskiej uczelni artystycznej wadzanie zmian ustrojowych i społecznych było już sięgałaby czasów i Rzeczypospolitej. jednak za późno. W 1795 r. Polska zniknęła z map Najważniejszy okres w życiu Kołłątaja rozpoczął Europy. się z chwilą zwołania Sejmu Czteroletniego w 1788 r., Upłynęło kolejne 20 lat. Kongres Wiedeński kiedy to stanął na czele Kuźnicy Kołłątajowskiej i był w 1815 r. ustalił nowe porządki w Europie. Na mocy jednym z głównych autorów Konstytucji 3 maja. kongresowych ustaleń powstało miniaturowe pań‑ Świadkiem tych burzliwych wydarzeń był malarz stwo Wolne Miasto Kraków, zwane także Rzeczpo‑ Józef Peszka, który wykształcenie artystyczne zdoby‑ spolitą Krakowską. Względna swoboda, zwłaszcza wał w Krakowie u Dominika Österreichera. W pra‑ w zakresie organizacji życia kulturalnego, sprzyjała cowni Österreichera Peszka poznał Hugona Kołłą‑ pojawianiu się licznych inicjatyw organizacyjnych. taja, który polubił młodego malarza i czuwał nad Sporą pomysłowością wykazali się także dwaj mala‑ dalszym rozwojem jego kariery. W 1788 r. Peszka rze, Józef Brodowski i Józef Peszka, którzy w 1816 r. rozpoczął błyskotliwą karierę na dworze królewskim. zapragnęli coś ugrać w zmieniającej się sytuacji 2 IV 1788 r. otrzymał od króla Stanisława Augusta politycznej. Poniatowskiego 20 czerwonych złotych w celu Józef Brodowski urodził się w 1781 r. w Warsza‑ „zachęcenia do aplikacji mego ubogiego talentu”². wie. W latach 1795–1805 studiował w wiedeńskiej W 1789 r. Peszka otrzymał zamówienie z warszaw‑ Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom ukończenia stu‑ skiego magistratu na wykonanie 12 portretów diów otrzymał 25 vi 1805 r.; zaświadczono w nim, że: wybitnych osobistości okresu Sejmu Czteroletniego. „przez dziesięć lat porządnie uczęszczał do akademii W tym zespole obrazów namalowanych przez artystę kształcącej artystów i że onże przez swoje wysokie w latach 1790–1792, znalazł się również wizerunek zdolności i pilność na artystę malarza wyszkolił się, Hugona Kołłątaja. Czy w czasie pozowania Hugo Koł‑ czego jest w pełni godny”³. Po zakończeniu studiów łątaj i Józef Peszka rozmawiali o utworzeniu kiedyś, przebywał głównie w Łańcucie, gdzie pełnił obowiązki 53 ↗ Józef Brodowski malarza nadwornego księżnej Izabeli Lubomirskiej. instytucji Brodowski proponował oprzeć na schema‑ ↱ Józef Peszka W roku 1809 Brodowski, ceniony twórca obrazów cie Akademii św. Łukasza w Rzymie, a statut tejże historycznych oraz portretów, przyjechał do Kra‑ Akademii opracowany w 1817 r. miał posłużyć jako kowa. W grodzie Kraka w grudniu 1811 r. objął posadę wzór organizacyjny dla krakowskiej ASP. Członko‑ nauczyciela rysunków w Liceum św. Anny. wie Komisji Organizacyjnej przekazali plan Brodow‑ Drugi z przywołanych malarzy, Józef Peszka, skiego Komitetowi Akademickiemu, który zajmował urodził się w 1767 r. w Krakowie. O jego edukacji się organizacją Uniwersytetu Jagiellońskiego i miał w Krakowie pod kierunkiem Dominika Österreichera wyrazić swoją opinię na temat projektu. Pozytywna oraz o jego karierze w Warszawie pod patronatem opinia wyrażona przez to gremium otworzyła drzwi Hugona Kołłątaja już pisałem. W latach 90. XVIII w. do założenia nowej instytucji i w październiku 1818 r. i pierwszej dekadzie wieku XIX Peszka wiele podró‑ w ramach Oddziału Literatury Wydziału Filozoficz‑ żował. Był w Grodnie, Wilnie, Moskwie, Petersburgu nego Uniwersytetu Jagiellońskiego powstała Akade‑ i Mińsku. W 1813 r. przyjechał do Krakowa. 24 VI mia Sztuk Pięknych w Krakowie. 1814 r. w „Gazecie Krakowskiej” Peszka zamieścił Autorem drugiego projektu utworzenia Akademii ogłoszenie, w którym reklamował się jako wykonawca Sztuk Pięknych w Krakowie był Józef Peszka. Plan portretów „lub całej familii w jednym ułożeniu w naj‑ ucznia Dominika Österreichera i znajomego Hugona lepszym guście”⁴. Zamówienia popłynęły szerokim Kołłątaja nie wzbudził tak dużego zainteresowania strumieniem. Niebawem jednak Peszka porzucił zaci‑ Komitetu Akademickiego jak projekt autorstwa Józefa sze własnej pracowni i włączył się, razem z Józefem Brodowskiego i został odrzucony. Nie znaczy to jed‑ Brodowskim, w batalię, której finałem było utworze‑ nak, że pewne elementy planu Peszki nie weszły nie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. do ostatecznej redakcji statutu Uniwersytetu Jagiel‑ W styczniu 1816 r. Józef Brodowski przedstawił władzom Rzeczpospolitej Krakowskiej projekt utwo‑ 54 lońskiego z 1818 r. Zdaje się to potwierdzać wysoka pozycja, jaką zajął Józef Peszka w asp w Krakowie. rzenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Komisja 16 x 1818 r. prezes senatu Rzeczpospolitej Kra‑ Organizacyjna opracowująca reguły funkcjonowania kowskiej Stanisław Wodzicki zatwierdził nowy statut Wolnego Miasta Krakowa z uznaniem odniosła się Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest to założycielski do nowej inicjatywy. Projekt Brodowskiego zakładał, dokument Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. iż Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie składać się Warto więc przyjrzeć mu się nieco dokładniej. będzie z trzech szkół: malarstwa, rysunków i rzeź‑ Do Akademii Sztuk Pięknych odnieść można już biarstwa. Organizację i układ wewnętrzny nowej 3. paragraf wstępu statutu. Mowa jest w nim m.in. Wiadomości asp /68 ↗ Paragraf 17. sta‑ o nowych instytutach Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii w niezbędne pomoce naukowe, narzędzia tutu Uniwersytetu takich jak ASP. Nowe te instytuty ustanowiono „dla pracy artystycznej i dzieła sztuki do kopiowania. nadania więcey Uniwersytetowi świetności”⁵. Paragraf 23. rozszerza nauczanie sztuk pięknych Jagiellońskiego z 1818 r. mówiący o założeniu Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Najwięcej miejsca poświęcono Akademii Sztuk o rzeźbę. Postanowiono, iż profesor rzeźby „dawać Pięknych na kartach pierwszego rozdziału – zaty‑ będzie Lekcye w mieyscu przeznaczonem na Akade‑ tułowanego O Osobach i Instytutach Uniwersytetu. mię Sztuk pięknych pod dozorem Jey Professorów”⁹. W paragrafie 17. zapisano: „Dla rozszerzenia Nauk Niebawem zatrudniono Józefa Riedlingera, który Sztuk pięknych, dołączona została do Uniwersytetu został pierwszym wykładowcą rzeźby w Akademii Akademia tychże Sztuk”⁶. Więcej szczegółów doty‑ Sztuk Pięknych w Krakowie. Warto zwrócić uwagę czących organizacji ASP podano w paragrafie 18. na fakt, iż autorzy statutu podporządkowali nauczy‑ Choć Józef Brodowski i Józef Peszka otrzymali rów‑ ciela rzeźby profesorom malarstwa i rysunku, którzy norzędne posady profesorów rysunku i malarstwa, sprawowali w ASP funkcje kierownicze. to jednak w praktyce podzielili się obowiązkami w ten Również w rozdziale drugim, noszącym tytuł sposób, że Brodowski nauczał malarstwa, a Peszka – O Budżecie Uniwersytetu, jest mowa o Akademii Sztuk rysunku. Mieli dawać tygodniowo po sześć lekcji Pięknych. Paragraf 4. traktował o nowych instytutach rysunku i malarstwa oraz wykładać teorię sztuki. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Charakteryzując Aka‑ Paragraf 19. poświęcono lokalizacji nowo powsta‑ demię Sztuk Pięknych, zapisano, iż z niej „potrzeba łej Akademii Sztuk Pięknych. W pierwszych latach się spodziewać wielkich korzyści”¹⁰. swego istnienia mieściła się ona w budynku przy W części statutu zatytułowanej Wydatek uwzględ‑ ul. Grodzkiej 116. Akademia rozporządzała wów‑ niono także koszta związane z funkcjonowaniem czas „wielką Salą i przyległym Pokojem, w którym Akademii Sztuk Pięknych. W ogólnej sumie 11 tys. zł Professorowie koleyno obowiązani będą znaydo‑ rocznie najwięcej pochłaniały pensje Józefa Brodow‑ wać się w przedpołudniowych godzinach od ósmey skiego i Józefa Peszki, dla których przeznaczono po do dwunastey, tak dla kierowania pracą Uczniów, jak 4 tys. zł. Józef Riedlinger zarabiał 1 tys. zł. Dla dozorcy wspierania tychże radami swemi”⁷. W paragrafie 20. przewidziano 600 zł. Zadbano także o pokrycie kosz‑ ustawodawca zwrócił się z prośbą do duchowieństwa tów utrzymania i wyposażenia ASP; „na potrzeby” i mieszkańców Krakowa o „udzielenie lub pożycze‑ przewidziano 1400 zł. nie Obrazów, w celu umieszczenia ich do kopiowania Pisząc o historii, najlepiej odwoływać się wprost w Sali Akademii Sztuk pięknych”⁸. Zapis ten zwraca do źródeł, a nie do tego, co napisali inni. W poszu‑ naszą uwagę na bardzo ważny problem: wyposażenia kiwaniu materiału źródłowego do historii Akademii 55 do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Walentego Litwińskiego. Peszka pisał: „Potrzeba nabycia wzo‑ rów dla Szkoły Malarstwa, przymusza mię upraszać Jaśnie Wielmożnego Rektora o Assygnacya przynajm‑ niey na Złp. 1000 […], życzeniem bowiem moiem iest przysposobiać corocznie pewną liczbę obrazów wzorowych i oryginalnych, któreby, nie tracąc nigdy wartości swoiey, mogły przynieść istotną dla uczą‑ cych się korzyść. Oczekując Rezolucyi, mam honor złożyć Jaśnie Wielmożnemu Panu uszanowanie moie. [Podpisano] Józef Peszka. Prof. Malarstwa”¹¹. Przeglądając dokumenty z tamtych lat, możemy dowiedzieć się wiele o osobach pierwszych profeso‑ rów krakowskiej ASP i relacjach, jakie ich łączyły. Z zachowanych źródeł wynika, że dwaj ojcowie zało‑ życiele Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, czyli Józef Brodowski i Józef Peszka, nie darzyli się sympa‑ tią. Artyści rywalizowali z sobą od samego początku, ↑ Plansza Sztuk Pięknych w Krakowie w czasie, gdy funkcjo‑ czyli od chwili złożenia dwóch projektów założenia z Atlasu roślin i zwierząt nowała ona w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Sztuk Pięknych w 1816 r. 21 XII 1821 r. Józef Philippa Ferdinanda warto udać się do Archiwum Uniwersytetu Jagielloń‑ Brodowski skierował do dziekana Oddziału Literatury w zbiorach Muzeum asp skiego, gdzie znajduje się obszerny zbiór dokumentów Wydziału Filozoficznego, Hermana Schugta, pismo w Krakowie z lat 1818–1833. Czytając pisma Peszki, Brodowskiego rozpoczynające się od słów: „Na dniu 20 grudnia r.b. czy Riedlingera, zanurzamy się w realiach tamtych W. Dziekan odczytał w moiey obecności i JP Peszki czasów. Śledzimy starania pierwszych profesorów Reskrypt Wielkiey Rady Uniwersytetu Jag[ielloń‑ o utworzenie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. skiego] dozwalający ażeby każdy z nas dla większey A gdy już Akademia powstała, widzimy, ile trudu dogodności w uczeniu młodzieży miał oddzielne i wysiłku kosztowało pedagogów dbanie o jej nale‑ pokoje, ja z mojej strony niewypowiedzianie jestem żyte urządzenie i funkcjonowanie. Świadczą o tym kontent z tego rozdziału, zapewniającego mi nadal liczne pisma kierowane przez nauczających artystów spokojność którą nad wszystko przenoszę, lecz gdy do ich przełożonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kollega móy jak Wmu Dziekanowi już jest wiadomo Wiele z tych pism to prośby o zakupienie pomocy żąda ażeby jeszcze przed Świętami te dwa pokoje były naukowych do prowadzonych zajęć. Weźmy dla przy‑ uprzątnione…”¹². Teraz rozpoczynają się pretensje kładu pismo Józefa Peszki z 27 v 1819 r. adresowane i oskarżenia. W tym przypadku chodziło o podział de Hamiltona 56 Wiadomości asp /68 „Mam honor przedstawić tymcza‑ sowe potrzeby w moiem laborato‑ rium, niektóre narzędzia stolar‑ skiej roboty i inne do Rzeźbiarstwa zastosowane”. sal, w których prowadzono naukę. A płaszczyzn, były koncepcje pedagogiczne ojców założycieli kra‑ na których mogło dojść do konfliktu, było przecież kowskiej ASP. Takie były czasy. Brodowski, Peszka znacznie więcej. Potwierdzenie napiętych stosun‑ i Riedlinger, dając swoim studentom obrazy i rzeźby ków Brodowskiego i Peszki można odnaleźć także do kopiowania, nie przejmowali się zbytnio stłam‑ w pismach, które wysyłali do siebie przełożeni pro‑ szoną wyobraźnią i zduszoną ekspresją swych wycho‑ fesorów z ASP. Choć warto wspomnieć o negatywnych wanków, którzy nie mogli zademonstrować swej oso‑ relacjach łączących założycieli Akademii, to jednak bowości twórczej i indywidualnego widzenia świata. nie powinny one przesłaniać faktu, iż obaj – być W zbiorach Muzeum Akademii Sztuk Pięknych może, różniąc się w szczegółach – na uwadze mieli im. Jana Matejki w Krakowie przechowywany jest zawsze przede wszystkim dobro tej instytucji, której Atlas roślin i zwierząt Philippa Ferdinanda de Hamil‑ na imię Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie. tona. Jest to zbiór malowideł olejnych wykonanych Do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego słał na papierze czerpanym, który składa się z 16 plansz również pisma profesor rzeźby Józef Riedlinger. Dbał (7 przedstawia rośliny, a 9 – zwierzęta). Zakupu o wyposażenie swojej pracowni w narzędzia służące atlasu dokonał w 1820 r. Józef Peszka. „Atlas” przez do pracy artystycznej i inne przedmioty pomocne długie dziesięciolecia służył studentom jako pomoc w prowadzeniu nauki. Tak zaczynał Riedlinger swoje naukowa. Młodzi adepci malarstwa kopiowali wzory pismo z 23 IV 1819 r.: „Mam honor przedstawić tym‑ roślinne i zwierzęce, uczyli się kompozycji i tech‑ czasowe potrzeby w moiem laboratorium, niektóre niki. Dzisiaj, podziwiając poszczególne plansze Atlasu narzędzia stolarskiej roboty i inne do Rzeźbiarstwa roślin i zwierząt Hamiltona, obcujemy z dziełami zastosowane”¹³. sztuki, które nie tylko były świadkami dziejów Aka‑ W Archiwum UJ znajdziemy także najstarsze listy studentów krakowskiej ASP, dokumenty personalne demii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale nadal urzekają swym pięknem. profesorów, ich podania o pracę i życiorysy, różne Józef Brodowski, Józef Peszka i Józef Riedlin‑ wykazy i zestawienia. Obcowanie z archiwaliami tego ger przez pierwsze pięć lat istnienia Akademii typu daje nam niepowtarzalną okazję, by poznać Sztuk Pięknych w Krakowie stanowili grono peda‑ lepiej tamte czasy. gogiczne. Do pierwszej zmiany doszło w 1822 r., Na czym polegała nauka? Na kopiowaniu. Bazując kiedy to po zmarłym Riedlingerze katedrę rzeźby na wzorcach ówczesnego nauczania akademickiego, objął początkowo Jan Galli, a kilka miesięcy póź‑ Brodowski, Peszka i Riedlinger dużą wagę przykładali niej na stałe zatrudniono wychowanka wiedeńskiej do kopiowania dzieł sztuki wieków minionych. Mając Akademii Sztuk Pięknych, Józefa Schmelzera. I taki to na uwadze, nie ustawali w wysiłkach zmierzają‑ skład – Brodowski, Peszka i Schmelzer – utrzymał cych do stworzenia galerii obrazów i zgromadzenia się do początku lat 30. XIX w. Wówczas w Akademii zestawu antyków. Studenci mieli kopiować i w ten pojawili się nowi profesorowie, których przedstawię sposób dojść do biegłości w pracy twórczej. Takie w drugiej części tego artykułu. 57 Rok 1826 stanowi wyraźną cezurę w historii Akademii Sztuk Pięknych w okresie, w którym ist‑ niała ona w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego (1818–1833). 58 Dużo już napisałem o pierwszych profesorach na propozycję malarzy, a jako prawnik sprecyzował Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Niewiele ich postulaty w konkretnych zapisach statutowych. by jednak wskórali jako pedagodzy, gdyby nie stu‑ Jako drugi nadzór nad Akademią sprawował profesor denci, którzy pod ich kierunkiem chcieli szkolić się chirurgii Sebastian Girtler, który funkcję rektora Uni‑ w zakresie sztuk pięknych. Najbardziej oblegana była wersytetu Jagiellońskiego pełnił w latach 1821–1823 pracownia Józefa Brodowskiego, w której – w pierw‑ i 1827–1831. Między dwiema kadencjami Girtlera, szym roku funkcjonowania Akademii Sztuk Pięk‑ w latach 1823–1827, rektorem, a w zasadzie kura‑ nych – znalazło się 18 studentów. W tym samym cza‑ torem generalnym instytutów naukowych Wolnego sie, czyli w 1818 r., Józef Peszka zgromadził w swej Miasta Krakowa, był Józef Załuski. Z jego osobą wiąże pracowni 7 osób. W roku 1819/1820 naukę rozpo‑ się pierwsza reforma Akademii Sztuk Pięknych. Napi‑ częło 57 studentów. W drugim roku akademickim szę o tym więcej w dalszej części swoich rozważań. nadal największym wzięciem cieszyła się pracownia W latach 1818–1826 bezpośrednim zwierzchni‑ Brodowskiego, do której zapisało się 28 uczniów. kiem profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑ U Peszki zameldowało się 18 młodych ludzi. 11 osób kowie był dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwer‑ zjawiło się w pracowni rzeźby Józefa Riedlingera. sytetu Jagiellońskiego, a w zasadzie jeden z dwóch Może warto w tym miejscu przypomnieć, że uczęsz‑ dziekanów zarządzających tym Wydziałem – ten, czać do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych mogli który stał na czele Oddziału Literatury. Pierwszym wówczas wyłącznie mężczyźni. Prawo studiowania dziekanem Oddziału Literatury Wydziału Filozoficz‑ w Akademii kobiety uzyskały w roku 1918. nego sprawującym pieczę nad Akademią był Julian Na osobną uwagę zasługują rektorzy Uniwersy‑ Czermiński. Brał on formalną odpowiedzialność tetu Jagiellońskiego z lat 1818–1833. Byli oni bowiem za poczynania artystów w latach 1818–1820. Przez najwyższymi przełożonymi profesorów Akademii trzy kolejne lata, od 1821 do 1823 r., zwierzchnikiem Sztuk Pięknych. Zestawienie rektorów z interesują‑ pedagogów z ASP był dziekan Hermann Schugt. Trze‑ cego nas okresu otwiera Walenty Litwiński, który cim i ostatnim dziekanem, który sprawował władzę godność rektora UJ piastował w latach 1814–1821. zwierzchnią nad nauczającymi artystami, był Paweł Ów profesor prawa karnego i postępowania sądo‑ Czajkowski (1824–1826). wego był jednym z głównych autorów statutu uni‑ Strukturę organizacyjną Oddziału Literatury wersyteckiego z 1818 r. Jeżeli więc uważamy Józefa Wydziału Filozoficznego oraz urządzenie pozosta‑ Brodowskiego i Józefa Peszkę za inicjatorów powsta‑ łych wydziałów, oddziałów i instytutów Uniwersytetu nia krakowskiej ASP, to winniśmy pamiętać również Jagiellońskiego, w tym Akademii Sztuk Pięknych, o Walentym Litwińskim, który jako rektor Uniwer‑ odzwierciedla Index Lectionum in Universitate Studio‑ sytetu Jagiellońskiego odpowiedział pozytywnie rum Jagellonica. Jest to źródło o kapitalnym znaczeniu Wiadomości asp /68 ↑ Podpisy dla rekonstruowania zmian personalnych zachodzą‑ (1818–1833). Od 1826 r. Akademia nie była już pod‑ Józefa Brodowskiego cych w poszczególnych latach. porządkowana bezpośrednio dziekanowi Oddziału Józefa Peszki i Józefa Riedlingera W 1826 r. doszło do zasadniczej zmiany w funk‑ Literatury Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu cjonowaniu Akademii Sztuk Pięknych w ramach Uni‑ Jagiellońskiego, ale stała się samodzielną jednostką wersytetu Jagiellońskiego. Na skutek reskryptu kura‑ funkcjonującą na prawach wydziału, na czele któ‑ tora instytutów naukowych Wolnego Miasta Krakowa rej niebawem stanął wybierany z grona artystów Józefa Załuskiego z 3 XI 1826 r. krakowska uczelnia dyrektor. artystyczna została wyłączona z Oddziału Literatury Lata 1826–1833 były czasem dynamicznego roz‑ Wydziału Filozoficznego i została poddana bezpośred‑ woju Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Cechują nio rektorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego. się one rozmachem w podejmowaniu inicjatyw Część pierwsza dziejów Akademii na Uniwer‑ zmierzających do podniesienia poziomu nauczania sytecie zamyka się w latach 1818–1826. Okres ten i poszerzenia oferty edukacyjnej. Ale o tym szerzej otwiera wydanie statutu Uniwersytetu Jagielloń‑ napiszę w części drugiej. skiego w 1818 r., w którym to dokumencie formalnie zatwierdzono powstanie w ramach UJ nowego insty‑ tutu, czyli Akademii Sztuk Pięknych. Ustanowiono wówczas posady profesorów rysunku i malarstwa oraz rzeźby, a także określono podstawowe warunki organizacyjne nowego instytutu. Był to czas pracy organizacyjnej, kiedy to dużo energii nauczających artystów szło na wyjednanie u władz Uniwersytetu PRZYPISY 1. Dyplom założenia uniwersytetu w Krakowie w 1364 r., [w:] Wiek stosownych warunków lokalowych oraz odpowied‑ V–XV w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami nich pomocy naukowych do pracy pedagogicznej. metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, Znaczenia działań Józefa Brodowskiego i Józefa Peszki, którzy jako pierwsi podjęli wysiłek organizacji i urządzenia Akademii, nie sposób przecenić. Duże zasługi na polu organizacji nowej uczelni położyli także pierwsi profesorowie rzeźby: Józef Riedlinger i Józef Schmelzer. Rok 1826 stanowi wyraźną cezurę w historii Akademii Sztuk Pięknych w okresie, w którym ist‑ niała ona w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego red. M. Sobańska‑Bondaruk, S.B. Lenard, Warszawa 1999, s. 269. 2. J. Polanowska, Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003, s. 39. 3. S. Opalińska, Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik sta‑ rego Krakowa, Kraków 2005, s. 11. 4 P. Błoński, Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4, z. 107, Wrocław 1980, s. 658. 5.–10. Statut Organiczny Uniwersytetu Krakowskiego, Kraków 1818, s. 3, 13, 14, 15, 16–17, 26 11.–13. Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. 59 Podróże artystyczne ↑ Kamienny blok spoczywający przy wejściu na widownię. Skene dla łowcy ruin Aspendos – najlepiej na świecie zachowany teatr antyczny w Azji Mniejszej Istnieje przekonanie, że zabytkowe pozostałości po dawnej Grecji i Cesarstwie Rzymskim znajdują się przede wszystkim w samej Grecji i Italii, na północnym wybrzeżu Afryki, na wyspach Morza Śródziemnego i na stałym lądzie od Hiszpanii po Palestynę. Tymczasem największą liczbą zabytków z czasów antycznych może poszczycić się Azja Mniejsza – dzisiejsza Turcja, dawna Wielka Grecja, Cesarstwo Wschodnio‑Rzymskie, Bizancjum. Na zachodzie Turcji, nad Morzem Egejskim, miłośników starożytności rzucają na kolana Pergamon, Efez, Afrodyzja, Sardis, Paktol, Priene, Milet, Didyma, Nysa, Hierapolis, a na południu nad Morzem Śródziemnym – Arycanda, Saklikent, Myra, Termessos, Limira, Ksantos, Olympos, Aspendos, Side, żeby wymienić te słynniejsze. Bo to nie wszystko. Są i inne pomniejsze, położone z dala od głównych dróg, do których dostać się można często tylko łazikiem lub na piechotę. Są ich dziesiątki. Najczęściej w postaci ruin sprzed, plus minus, 2500 lat. Za wszystkimi stoi Wielka Historia. Ur. w 1946 r. w Krakowie. W latach 1967–1973 stu‑ diował na Wydziale Form Przemysłowych ASP w Kra‑ kowie. Dyplom uzyskał u doc. Antoniego Haski. Au‑ tor wielu filmów. Pracował jako realizator obrazu tv, był kierownikiem Pracowni Filmowej w SCK UJ Rotunda, redaktorem naczelnym prywatnej telewizji Krater. Obecnie pełni funkcję kie‑ rownika Działu Promocji i Wydawnictw ASP. Zajmuje się literaturą, fotografią, filmem. Jacek Dembosz Aspendos. W Zielonym przewodniku Michelin. Turcja Jeśli w jakimkolwiek miejscu tureckiego wybrzeża do trzech) gwiazdkami, oznaczającymi wysoki sto‑ pomiędzy Alanyą na wschodzie a Troją na północ‑ pień atrakcyjności. wyróżniono Aspendos dwiema (w skali od jednej nym zachodzie wbić w mapę cyrkiel i zatoczyć paro‑ O mnogości stanowisk archeologicznych w Turcji centymetrowy okrąg (jego wielkość uzależniona jest może zaświadczyć m.in. liczba antycznych teatrów, od skali mapy), niechybnie znajdą się w jego obrębie zachowanych w lepszym lub gorszym stanie, któ‑ co najmniej trzy, cztery archeologiczne stanowiska rych jest ponad 30. W pradawnych czasach teatry godne uwagi. stanowiły nieodzowny element życia każdej większej W starożytności centralna część Anatolii była społeczności. Dzisiaj, gdy wiele obiektów uległo kom‑ określana jako Pamfilia, kraina wszystkich plemion, pletnej degradacji, okazuje się, że to one właśnie, ich i uważa się, że była początkowo zamieszkiwana przez marmurowe widownie i sceny, przetrwały czasy w lep‑ wędrujące ludy z Anatolii. Stała się ona zaludnio‑ szej kondycji. Jednym z nich jest teatr w Aspendos. nym regionem, gdzie założono wiele wspaniałych miast. Jednak żadne nie robiło takiego wrażenia jak 60 Wiadomości asp /68 → Fragment widowni teatru ← Widownia i skene. Widownia teatru o średnicy ok. 100 m, przedzielona poziomym przejściem, czyli diazomą na część górną i dolną. Nad widownią wznosi się arkada podparta kolum‑ nadą. Zachowało się 58 otworów, znajdujących się w górnej części widowni. Służyły one do montażu masztów, na których roz‑ ciągano tzw. velarium czyli płócienną osłonę, służącą do ochrony widzów przed słońcem. → Widok na teatr z pobliskiego wzgórza. Budynek skene, stojący naprzeciwko widowni, składa się z fasady oraz podestu (nazywanego pro‑ skenion), na którym wystę‑ powali aktorzy. Wyjście z budynku na podest moż‑ liwe było przez pięć bram, z których najważniejsza, środkowa, nosiła nazwę porta regia, a cztery boczne nazywane były portae hospitales. Nad budynkiem znajdowało się niegdyś sze‑ rokie na 8 m drewniane zadaszenie. ← Ambulakr – korytarz ze wspaniałym rzędem arkad. 62 Wiadomości asp /68 Miasto Aspendos oddalone jest od morza o 16 km. teatru świata starożytnego. Teatr został zbudowany Założyli je nad rzeką Eurymedon (obecnie Köprüçay) w II w. n.e., za panowania rzymskiego cesarza Marka wywodzący się z Argos Grecy, którym przewodził nie‑ Aureliusza (161–180 r. n.e.), w oparciu o projekt stwo‑ jaki Mopsos. Miało to miejsce około 1000 r. p.n.e. rzony przez greckiego architekta Zenona (syna Teo‑ Co ważne, rzeka była żeglowna na całej swojej dłu‑ dora), urodzonego w Aspendos. Inskrypcje w języku gości, od wybrzeża aż do Aspendos. Prawdopodobnie greckim i po łacinie umieszczone nad wejściami po obu wcześniej znajdowała się tam osada zamieszkana stronach budynku skene precyzują, że dwóch braci – przez ludność miejscową, ale dopiero od czasu przy‑ Curtius Crispinus i Curtius Auspicatus – zadedyko‑ bycia Greków nastąpił rozwój miasta. wało teatr „bogom tej krainy oraz rodowi cesarskiemu”. W Aspendos zachowały się ruiny antycznego mia‑ sta, ale dzisiaj słynie ono z najlepiej zachowanego Inskrypcję można nadal zobaczyć na zewnątrz głównej bramy, lecz obecnie jest tylko częściowo czytelna. 63 Wzniesiony przez Rzymian budynek posiada wiele cech typowych dla teatrów greckich, z których wywo‑ dzi się półkolisty kształt widowni opartej o zbocze. Rzymskim zamysłem architektonicznym było wspar‑ cie budowli na kolebkowo sklepionej podbudowie. Cechą typowo rzymską był (i jest) efekt całkowitego odcięcia widzów od świata zewnętrznego, poprzez zasłonięcie widoku na okolicę budynkiem skene, ↑ Łuk bramy wschod‑ niej nad drogą prowadzącą na teren agory, znajdu‑ jący się w połowie tej drogi. fasada, która kojarzy się, jak dla mnie, z hiszpań‑ ską architekturą kolonialną w Ameryce Południowej. Stanowiła stałą dekorację i kryła maszynerię sceny. Przed tym łukiem aleja Liczba miejsc: 20 tys. Widownię zwieńcza ambulakr – poszerza się, tworząc nie‑ korytarz ze wspaniałym rzędem arkad. Wydarzenia wielki plac. Wokół niego rozmieszczone są podstawy, na których w czasach świet‑ ności miasta stały posągi. artystyczne odbywają się w tym teatrze po dziś dzień. Ale to nie wszystko. Nie każdy odwiedzający teatr zapuszcza się na ścieżkę prowadzącą na wzniesie‑ który zachował się w prawie nienaruszonym stanie. nie do ruin starożytnego miasta. Aspendos było Wymiary obiektu są imponujące: szerokość 100 m, podzielone na dwa obszary: wyższy i niższy. Niż‑ głębokość 70 m. Na scenie wznosi się 50‑metrowa sze miasto miało dostęp do rzeki. Mieścił się tam 64 Wiadomości asp /68 obszar handlowy i spedycyjny oraz prawdopodobnie Do naszych czasów zacho‑ dzielnice mieszkalne. Z tej części miasta niewiele wały się pozostałości dotrwało do naszych czasów. Zachowały się tylko ruiny imponującego rozmiarem, ale bardzo znisz‑ czonego stadionu. Potwierdzeniem bogactwa i zami‑ trzech bram prowadzą‑ cych na teren akropolu w Aspendos. został odnaleziony w 1971 r. nieopodal miasta. Dzięki spławnej rzece Aspendos rozwinęło się jako ważne centrum handlowe. Uważa się, że mieszkało i praco‑ wało tam blisko 20 tys. ludzi. Wokół rozciągały się żyzne i uprawne tereny, kwitł handel solą, olejem, łowania do sportów było wybicie przez Aspendos wełną, zbożem. Eksportowano dużo ręcznie tkanych monet, na których widniała jego pierwotna anato‑ dywanów, tkanin, mebli wykonywanych z drewna lijska nazwa „Estfediiys” i wizerunek dwóch nagich cytrynowego oraz wysoko cenionego wina. Być może zapaśników, symbolu miasta. Te srebrne monety najbardziej znanym towarem eksportowym były tam‑ były wysoko cenione na całym obszarze regionu tejsze konie, które były tak sławne, że Aleksander Morza Śródziemnego. Skarb ze 196 takimi monetami Wielki nałożył na miasto podatek w wysokości 4 tys. 65 koni rocznie. Wszystko to sprawiało, że Aspendos odgrywało dużą rolę w regionie i było jednym z naj‑ bogatszych miast. Górne miasto (lub akropol) rozłożyło się ponad 60 m powyżej prawego brzegu rzeki, na spłaszczonym szczycie wzgórza o powierzchni 20 ha. Do miasta oto‑ czonego murami prowadziły trzy bramy. Obszar akro‑ polu zawiera większość monumentalnych budynków i obszarów publicznych, które w postaci ruin można tam zobaczyć. Krocząc ścieżką pod górę, mijamy na wzniesieniu po prawej resztki świątyni, nie wia‑ domo komu pisanej. Przez malowniczą wschodnią bramę, pod kamiennym łukiem, wkraczamy na wła‑ → Plan agory. ściwy teren. To, co znajdujemy na płaskowyżu, przy‑ ↓ Środkiem alei wiedzie pomina scenografię rodem z filmu fantasy. Mijamy kanał, którym odprowa‑ budynek bleuterionu, w głębi są resztki akweduktu. dzano ścieki z akropolu. 66 Wiadomości asp /68 ↓ Spacer wśród ruin akro‑ polu. Na drugim planie pozostałości hali targowej. Zanim go zbudowano, potrzeby miasta w zakresie posłużyć za ilustrację do opowiadań Alana Edgara wody były zaspakajane albo ze źródeł na wyżynach, Poego. Widok z kolejnego wzniesienia na przyklejony albo z cystern na akropolu mających kształt gruszki do jego zbocza teatr nasuwa myśl, że przeniesiono go i z pomocą dwóch wież ciśnień. Miejsce po agorze skądinąd i sztucznie tam dostawiono. Osamotniony, w centrum miasta oddziela od północy gigantyczny nie pasuje on do rumowiska na wzgórzu. Może dla‑ mur wysokości 15 m i długości 35 m. To fasada nim‑ tego, że nie ma już dolnego miasta. feum, monumentalnej fontanny. W paru miejscach Jak większość innych miast w prowincji Pamfilia, zachowały się jeszcze pozostałości fryzu w białym Aspendos przeżywało swój złoty okres w II i III stule‑ marmurze. W zachodniej części znajdowały się kramy, ciu n.e., pod kontrolą Rzymian, którzy przebudowali we wschodniej stała ogromna bazylika świecka (z II w. miasto i wzbogacili je o wiele wspaniałych budowli n.e.), długa na 105 m, zakończona aneksem – kwa‑ publicznych. W okresie sprawowania przez nich wła‑ dratową wieżą o wysokości 15 m. W sumie całość dzy w Aspendos wzniesiona została większość jego nawiązuje klimatami do pozostałości po mrocznym monumentalnych budynków, bazylika, fontanny w dziejach okresie, po którym zachowały się mocne i akwedukty. Pod koniec okresu rzymskiego, z koń‑ mury i fundamenty wsparte na łukowych podpo‑ cem VII w. n.e., miasto zaczęło stopniowo podupadać. rach. Gdyby zakraść się tam w nocy miejsce mogłoby Po upadku imperium Aspendos doświadczyło skutków 67 ↑ Resztki stadionu z II w. n.e. Stadion ma kształt litery U, a jego wymiary to 220 m długości i 30 m szerokości. W najlepszym stanie jest sekcja północno‑wschodnia, w której można wypatrzyć frag‑ menty siedzisk oraz łuki, na których wspierała się cała budowla. Szacuje się, że na widowni mogło zasiadać do 8 tys. widzów. ogromnego trzęsienia ziemi, ucierpiało z powodu głodu oraz grasujących na wybrzeżu piratów. Okres schyłkowy trwał również w czasach bizantyjskich. Do upadku przyczyniły się najazdy arabskie w VII i XI w. n.e. W XIII w. miasto zdobyli Seldżukowie. Sułtan Alaeddin Keykubat I nakazał przebudowę rzymskiego teatru, który został ozdobiony kaflami oraz malowi‑ dłami geometrycznymi. Służył najpierw jako letnia rezydencja sułtańska, a następnie jako karawanseraj. W XIV w. Aspendos zostało włączone w obręb Impe‑ ↑ Pozostałości hali targowej długiej na 70 m, składającej się z mniejszych pomieszczeń, w których działały sklepy. Od frontu ozdabiała ją kolumnada, czyli stoa. rium Osmańskiego i nastąpił jego schyłek. Opustoszałe ruiny zapewniają zbłąkanemu wśród nich przybyszowi okazję do cofnięcia się w przeszłość i duchową ucztę. Aspendos taką strawę łowcom ruin zapewnia. 68 Wiadomości asp /68 69 ↓ Mur zachodniej części bazyliki. ↓ Wschodnia część bazyliki. Fotografie: Jacek Dembosz wypływała w czasach antycz‑ nych woda, doprowadzana do budowli od tyłu systemem rur. Wysokość wynosi 15 m, a jej długość 32 m. Nad dol‑ nym rzędem nisz zachowały się fragmenty bogato zdobio‑ nego belkowania. Niegdyś fasada była zdobiona kolum‑ nadą w porządku jońskim. 70 Wiadomości asp /68 ↑ Nimfeum. Jedynym zacho‑ Nimfeum zbudowano wanym fragmentem nim‑ w II lub III w. n.e. feum, czyli fontanny, jest wspa‑ Wszystkie struktury na tym niała fasada, która przypomina terenie pochodzą z okresu podobny obiekt w Side. Fasada rzymskiego. Znaleziska jest dwupoziomowa, a na każ‑ pochodzące z Aspendos dej kondygnacji znajduje się wystawione są w Muzeum pięć nisz. Środkową niszą Archeologicznym w Antalyi. ↑ Rzut agory w Side. Side – wskrzeszanie ruin ↑ Side. Odrestaurowana Niedaleko Aspendos, nad samym morzem, znaj‑ korynckim. Całkowita wysokość struktury wynosi świątynia Tyche. dują się ruiny innego słynnego antycznego miejsca. 15 m. Przy pracach budowlanych wykorzystano ory‑ To Side. Na fotografii z lotu ptaka widać teatr i agorę, ginalne materiały, zgromadzone podczas wykopalisk dawne administracyjne i handlowe serce miasta. Bok archeologicznych. Koszt prac wyniósł prawie 1 mln tego kwadratowego placu wynosi 100 m. Leżą na nim lir tureckich, które pochodziły z darowizn przekaza‑ starannie poukładane bloki kamienne. Na zdjęciu nych przez Stowarzyszenie Historycznych Miast oraz poniżej zaznaczono miejsce, niewielki kamienny krąg, przez tureckiego przedsiębiorcę İnana Kıraça. Efekty gdzie dawniej znajdowała się mała, urokliwa świąty‑ rekonstrukcji można podziwiać od 17 V 2013 r. Łowcy nia Tyche, greckiej bogini ślepego losu, utożsamianej ruin nie mają nic przeciw takim konserwatorskim w Rzymie z Fortuną. Do niedawna budowla była całko‑ działaniom. wicie zrujnowana, ale w 2012 r. podjęto decyzję o jej odbudowaniu. Identyfikację świątyni przeprowadził kierownik misji archeologicznej, profesor Arif Müfid Mansel, który pracował na terenie miasta w latach 1947–1966. Jego wnioskowanie co do przeznaczenia budowli na agorze opierało się na wizerunku świątyni Tyche przedstawionym na monetach z miasta. Świą‑ tynia Tyche została wzniesiona, podobnie jak i agora, w II w. n.e. Z architektonicznego punktu widzenia jest to tzw. tolos, czyli budowla składająca się z okrą‑ głego naosu otoczonego kolumnadą. Świątynia stoi → Na zdjęciu zaznaczono w czerwonym kółku miejsce usytuowania ruin świątyni Tyche. na owalnej platformie, a do jej wnętrza prowadzi 9 stopni. Otacza ją kolumnada, która oryginalnie skła‑ dała się z dwunastu kolumn o kapitelach w porządku 71 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Fotografie z najpiękniejszych zakątków Europy Wystawa prof. Piotra Sztompki w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego → Piotr Sztompka Migawki z kolorowego świata → Collegium Maius, Uniwersytet Jagielloński → 29 IX – 19 X 2014 Profesor Piotr Sztompka jest wybitnym socjolo‑ Było ich około 100, wykonanych w latach 2008–2013. giem o renomie i sławie międzynarodowej. Mie‑ Całość stanowiły motywy z sześciu krajów południa liśmy okazję wysłuchać jego wykładów podczas Europy: z Portugalii, Hiszpanii, Francji, Malty, Włoch inauguracji 195. roku akademickiego (2013/2014) i Chorwacji. Autor, wnikliwy i pracowity obserwator w ASP w Krakowie oraz podczas inauguracji bie‑ oraz intelektualista i badacz procesów społecznych, żącego roku akademickiego (2014/2015) w Akade‑ który w swoich rozważaniach stricte naukowych mii Muzycznej w Krakowie. W przypadku naszej podejmuje nie tylko problemy percepcji, widzenia uczelni rzecz dotyczyła zagadnień komunikacji oraz komunikowania się poprzez obrazy, od dawna międzyludzkiej poprzez obrazy fotograficzne, sam próbuje fotografować i przekazywać widzom a w przypadku uczelni muzycznej była to roz‑ (również słuchaczom swoich wykładów) to, czego prawa O potrzebie szacunku w życiu społecznym. w nijaki sposób nie można tak sugestywnie i per‑ Z obydwoma wykładami czytelnicy „Wiadomości fekcyjnie zrobić (wykreować, przedstawić, pokazać) ASP” mogą się zapoznać – publikowaliśmy w zeszłym przy pomocy słów. Słowa, co prawda, w podatnej i lot‑ roku wykład inauguracyjny wygłoszony dla nas, nej wyobraźni wywołują jak najbardziej efektowne artystów sztuk pięknych, a wykład dla Akademii obrazy, ale niestety nie są to takie konkretne obrazy, Muzycznej publikujemy w tym numerze. widziane w bezpośredniej relacji „własnymi oczami”, zmaterializowane i utrwalone cudownym, cyfrowym, niezwykle precyzyjnym urządzeniem, jakim jest Stanisław Tabisz współczesny aparat fotograficzny. A zatem trzeba dodać, że obraz wyobrażeniowy, wywołany i widziany 72 Kiedy dowiedziałem się o wystawie fotografii wyłącznie w świadomości, a nie w naocznym rozumie‑ prof. Piotra Sztompki, natychmiast, jeszcze przed niu tej z gruntu „wizualnej” relacji, nie obiektywizuje wernisażem, pobiegłem na ul. Jagiellońską 15 i zsze‑ się jako komunikat i nośnik przekazu. Jest to możliwe dłem do piwnic, w których wyeksponowane zostały dopiero w formie zrealizowanej twórczym tchnieniem dość dużych rozmiarów fotografie słynnego socjologa. (procesem) i utrwalonej materialnie… Wiadomości asp /68 73 ↓ Piotr Sztompka Lizbona 2012 ↗ Piotr Sztompka Florencja 2013 74 Fotografować – to jednak nie to samo, co snuć Fotografie z najpiękniejszych zakątków Europy refleksje o komunikacji wizualnej w aspektach prof. Piotra Sztompki – z lapidarnymi autokomen‑ socjologicznych, chociaż w interpretacji i odbiorze tarzami dotyczącymi państw, miast, urokliwych można dojść do tych samych wrażeń, spostrzeżeń miejsc – często pokazują architekturę wkompono‑ i wniosków. Moja pierwsza refleksja z wystawy Pio‑ waną w naturalne otoczenie gór, morza, pogodnego tra Sztompki zarysowała się błyskawicznie w głowie, nieba. Mój Boże! Chorwacka Dalmacja: Trogir, Zadar, tak że musiałem ją na miejscu zapisać na skrawku Szybenik, na północy tego małego kraju Plitvička gazety, a wyklarowała się mniej więcej tak: wszystko, Jezera, bliżej Włoch półwysep Istria z miasteczkami co na świecie wielkie, piękne i genialne, zaczyna się Pula, Rovinj, Poreč. A tam, gdzie często odpoczy‑ od umiejętności postrzegania, otwartego widzenia. wam: archipelag wysp Kornaty widziany z plaży Sla‑ Dlatego znakomity socjolog czy artysta powinien nica na wyspie Murter… Znam bardzo dobrze całe wykazywać tę samą bystrość oka, przenikliwą spo‑ wybrzeże Chorwacji… strzegawczość połączoną z intelektualnymi walorami W tym roku, na przełomie sierpnia i września, uświadamiania sobie tego, co widzi! Reszta przyjdzie zajrzałem także do Czarnogóry! Fotografie prof. Piotra sama za tym chłonnym, czasami pożądliwym i zadzi‑ Sztompki odświeżyły we mnie wakacyjne wspomnie‑ wiającym darem odbierania, poznawania i smako‑ nia, spacery wąskimi uliczkami Trogiru, promenadę wania obrazu świata oraz ludzi! Zatem otwierajmy i Pałac Dioklecjana w Splicie, stare mury Dubrow‑ oczy szeroko, budźmy z letargu nudy i lenistwa swój nika, krystalicznie czystą wodę Adriatyku w zatokach umysł, aby popatrzeć na świat z tą nieodzowną pokorą i pomiędzy wyspami… Ale zobaczyłem też na tej skupienia i medytacji, dostrzegając jego urodę, grozę wystawie migawki z kolorowych miejsc, w których i naturalne piękno, jak i brzydotę, zauważając szla‑ jeszcze nie byłem, a które swym urokiem i słonecznym chetne formy rozkwitu i dramatyczną destrukcję widokiem zapraszają do wakacyjnej podróży… O Boże! rozpadu… Świat może być i naprawdę jest piękny! Wiadomości asp /68 ↗ Piotr Sztompka Malta Xatt Juan Azopardo 2013 Już od ponad roku należę do rozbudzonych inte‑ tak: „Kiedy piszę te słowa latem 2014 roku, atakują lektualnie czytelników książek prof. Piotra Sztompki, nas z przestrzeni medialnej zdjęcia czarne i bardzo jednakże dla mnie równie ciekawe okazały się jego czarne: ukraińskie pola usłane ofiarami zestrzelonego inne, czynne zainteresowania, fantastycznie uzu‑ malezyjskiego samolotu, ruiny Gazy po izraelskich pełniające przecież ściśle naukowe relacje i obszary, nalotach, zmarli po epidemii eboli w Afryce, roczni‑ które tak ujmująco i klarownie porządkuje w swoich cowe okopy I wojny światowej i gruzy powstania war‑ pracach i opracowaniach naukowych słynny profesor szawskiego. Była, jest i będzie pokazywać się w róż‑ Uniwersytetu Jagiellońskiego, również wykładowca nych grymasach ta straszna twarz naszego ludzkiego wielu innych, europejskich i amerykańskich wyższych świata. Zdominowała ona fotografię profesjonalną. uczelni. W pasji fotograficznej prof. Piotra Sztompki Wyraża się to najpełniej na wystawach World Press wcale nie musi być niczego nadzwyczajnego. W dzi‑ Photo, gdzie prawie każde zdjęcie spływa krwią, a pra‑ siejszym świecie wszyscy niemalże fotografują, ale wie każdy fotografowany człowiek – to karzeł, kaleka, opatrzone komentarzem rozdziały wystawy poświę‑ nędzarz ginący z głodu lub narkoman umierający cone poszczególnym krajom oraz autorski komentarz na AIDS. Pamiętam jedno zdjęcie, na którym radośni, prof. Piotra Sztompki w katalogu wystawy zaprzeczają uśmiechnięci chłopcy grali w piłkę gdzieś w Afryce, sztampowej i rutynowej przypadkowości aparatu ale zakwalifikowało się na wystawę, bo każdy z nich cyfrowego w rękach wybitnego socjologa. Podró‑ miał protezę po minach przeciwpiechotnych. Ja nie żujący po Europie z ciekawością poznawczą i natu‑ jestem fotografem profesjonalnym, a tylko fotografu‑ ralnym zachwytem doskonale wiedzą i podzielają jącym obserwatorem świata i dlatego nie obowiązuje to zasadnicze spostrzeżenie, które poniżej zacytuję, mnie ta moda tematyczna i stylistyczna. Bo świat nie a dotyczyć ono może także sztuki współczesnej. Swoje jest tylko straszny i ponury. Podnoszę aparat do oka, wprowadzenie do katalogu wystawy, zatytułowane gdy widzę tę drugą twarz świata – świat piękny, rado‑ Mój kolorowy świat, prof. Piotr Sztompka rozpoczyna sny, kolorowy”. 75 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Pamięć o Fundamentals XIV Biennale Architektury w Wenecji XIV Biennale Architektury w Wenecji dobiegło końca. Oto kilka punktów, które warto z niego zapa‑ miętać. Fundamentals, czyli trzy odsłony XIV Bien‑ nale Architektury w Wenecji, były spójnym dziełem Rema Koolhaasa. 1 Pierwsze miejsce wśród ekspozycji narodowych Patrycja Ochman‑Tarka, Joanna Łapińska zajął pawilon Korei. Crow’s Eye View: The Korean Peninsula przekazywało dwie drogi, którymi podą‑ 76 Po raz pierwszy w historii wystawy kurator miał żało społeczeństwo koreańskie po wojnie w latach tak silny wpływ na całość ekspozycji. Osiągnął 50. Drugie miejsce otrzymał pawilon Chile. Monolith to w dwójnasób: poprzez wyznaczenie tematu, który Controversies ukazywał kontrast pomiędzy zimną, ograniczył zakres zagadnień prezentowanych przez nieprzyjazną ścianą z wielkiej płyty – symbolem pawilony narodowe do wydarzeń z ostatniego wieku architektury lat 70., a tym, co się działo wewnątrz (Absorbing Modernity 1914–2014); oraz poprzez nie‑ bloków, czyli kolorowym kiczem „oswajającym” prze‑ dopuszczenie innych architektów do wystawy – tak strzeń mieszkalną. Na przeciwieństwach oparte były że obraz współczesnych działań architektonicznych także wystawy Wielkiej Brytanii i Niemiec. Pierwsza – na świecie został zastąpiony przez przestrzenne vade‑ A Clockwork Jerusalem to odwołanie jednocześnie mecum części budowlanych (Elements) i prezentację do świata Mechanicznej pomarańczy i uwielbienia dotyczącą kultury Włoch, włączającą inne oddziały dla angielskiej wsi. Druga – Bungalow Germania była Biennale (Monditalia). Wystawę Elements dopełniały rekonstrukcją bungalowu kanclerza Republiki Fede‑ ponadto pawilony USA, Japonii i Rosji. Pierwszy – ralnej Niemiec, zbudowanego na przełomie lat 60. OFFICE US prezentował współczesny model biurowca, i 70., wpisaną w „faszystowski” pawilon Niemiec. arcydzieło kultury amerykańskiej; drugi – In the Real Wystawa Polski także była rekonstrukcją budowli World odkrywał kulisy pracy architekta; trzeci – Fair zapewniającej odpoczynek ważnej osoby w pań‑ Enough: Russia’s Past Our Present skupiał różne typy stwie – baldachimu znad wejścia do krypty mar‑ działań architektonicznych. szałka Józefa Piłsudskiego na Wawelu. Impossible Wiadomości asp /68 Fotografie Jan Gajewski 2 1. Vedemecum części Objects to odrealniona replika, która dzięki pomi‑ budowlanych – Elements nięciu oryginalnej kolorystyki przenosiła zwiedza‑ 2. Pawilon rosyjski – jących w przeszłość, do świata czarno‑białej fotogra‑ Fair Enough: Russia’s Past fii; świata niemożliwego, w którym potężna płyta Our Present sklepienia unosiła się nad kolumnami pierwotnie 3. Pawilon Chile – ją podtrzymującymi, nie dotykając ich. Autorami Monolith Controversies tej instalacji byli Jakub Woynarowski i członkowie Instytutu Architektury. Jednym z nich jest dr Michał Wiśniewski, który podczas inauguracji roku aka‑ demickiego 2014/2015 na Wydziale Architektury Wnętrz wygłosił wykład pt. Architektura jako zapis pamięci. Zawarł w nim powyższe oraz inne informacje dotyczące tegorocznego Biennale w Wenecji. Wykład był wprowadzeniem do wydziałowego wyjazdu dydak‑ tyczno‑naukowego na XIV Biennale Architektury w Wenecji odbywającego się w październiku 2014 r. W wyjeździe uczestniczyli studenci WAW wraz z peda‑ gogami, aby móc uzupełnić warsztat pracy i przede wszystkim – być na bieżąco z istotnymi wydarzeniami kształtującymi architektów wnętrz – projektantów 3 przestrzeni i miejsc. 77 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Kafka – oswajanie obcego Projekt z założenia jest przedsięwzięciem artystyczno‑edukacyjno‑badawczym, non profit. Projekt „Kafka – oswajanie obcego” to kolejne, i poruszających obrazów, bliskich i czytelnych dla monumentalne przedsięwzięcie autorskie, będące tych, którzy obdarzeni podobną wrażliwością zachwy‑ próbą połączenia w jednym organizmie artystycz‑ cają się fenomenem życia i przerażają nim. nym przedmiotów sztuki realizowanych w różnych Jednocześnie Kafka ucieleśnia człowieka wyobco‑ dyscyplinach artystycznych, związanych wspólnym wanego, nieprzystającego do czasu, w którym przy‑ tematem. Jest nim zagadnienie wyobcowania – szło mu żyć, do środowiska, do kultury… funkcjonu‑ z wyboru lub przymusu; nieprzystosowalności, jącego „ponad” i „pomiędzy”; a mimo to dzieło Kafki izolacji – i próba jego przezwyciężenia, pokonania. jest zrozumiałe przez osoby z najbardziej odległych obszarów kulturowych, z różnych grup wiekowych, bo wszystkich dotykają podobne lęki, dopadają bliź‑ Zbigniew Bajek niacze demony. Jesteśmy wielką rodziną kafkowską. Projekt „ Kafka – oswajanie obcego” jest konty‑ Ur. w 1958 r. w Bojanowie. Ukończył ASP w Krakowie. Dyplom obronił na Wy‑ dziale Malarstwa w 1984. Od 1983 zatrudniony na macierzystej uczelni, obecnie na stanowisku pro‑ fesora zwyczajnego. Na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie kieruje Katedrą Interdyscyplinarną oraz prowadzi i pracownię inter‑ dyscyplinarną, pracownię struktur wizualnych. 78 W roku 2014 mija 90. rocznica śmierci Franza Kafki, nuacją wcześniejszego, zatytułowanego „Oswajanie artysty wizjonera, którego wpływ na sztukę – nie tylko obcego”, który zacząłem realizować w ramach między‑ literaturę – jest nie do przecenienia. To wciąż żywe narodowego projektu „Przedmieścia” na peryferiach źródło inspiracji, czego przykładem są ciągle na nowo Ostrawy, Wiednia i Krakowa, m.in. z udziałem dzieci. adaptowane – na deskach największych scen teatral‑ Wizerunek „obcego” konfrontowałem z różnymi nych z jednej strony, z drugiej strony w teatrach ama‑ obiektami i przestrzeniami, także ludźmi. Wykorzy‑ torskich i szkolnych – jego powieści, opowiadania, stywałem go w sesjach zdjęciowych i filmowych, nowele, a nawet miniatury; dzieło Kafki inspiruje podsuwałem osobom z różnych grup zawodowych ludzi filmu, literatów, twórców z obszaru sztuk wizu‑ z prośbą, by „oswajały” go za pomocą narzędzi i mate‑ alnych. Przykładem jest także moja sztuka, dla której riałów z arsenału współczesnego artysty. bodźców szukam m.in. w najprostszych formach lite‑ W najnowszym projekcie wykorzystuję także słowo: rackich Kafki – aforyzmach. Fascynuje mnie nie tylko genialne, krótkie formy językowe z dzieła praskiego pisa‑ jego głęboka znajomość ludzkiej psychiki, nieogra‑ rza – aforyzmy, cytaty z nowel, opowiadań, powieści, niczona wyobraźnia, ale przede wszystkim forma – pojedyncze zwroty czy wyrazy, „tatuując” nimi za pomocą prosta, wręcz oschła i… plastyczność jego wizji. farb, narzędzi rysunkowych, rzutnika multimedialnego Świat pisarza to nieprzebrany zbiór wstrząsających miejsca, przedmioty, siebie i innych. Wiadomości asp /68 Fot. Zbigniew Bajek Fot. Izabela Biela W ramach projektu powstają cykle fotografii i wydru‑ Kolonia karna ków wielkoformatowych, instalacje i projekcje wideo; Stygmatyzowanie skóry słowem lub obrazem znały odbywają się również działania parateatralne z udzia‑ i praktykowały kultury odległe w czasie i przestrzeni; łem zaproszonych i przypadkowych osób. i nie chodzi tylko o rysunek wykuwany namoczoną Niezwykle przejmująco na słowa Kafki reagują dzieci, które często – nie rozumiejąc ich wprost – ulegają ich magii, ich brzmieniu i rytmowi. 80 w barwniku zaostrzoną igłą – ciało nacinano, wypa‑ lano na nim i w nim ornamenty i znaki. Piętnowanie ciała – tatuaż jest jedną z najczęst‑ Co szczególne, na rzecz projektu realizowany szych praktyk stosowanych przez osadzonych w wię‑ jest, przy udziale profesjonalistów (RGB film: Łukasz zieniach. Ale i inne grupy społeczne sięgają po ten Majewski – operator, montażysta, Sławomir Biela – rodzaj znakowania własnego lub czyjegoś ciała (tak dźwiękowiec), autorski, kilkuczęściowy film, w któ‑ np. oznaczano więźniów obozów koncentracyjnych rym odwołuję się do wyjątkowych z mojego punktu podczas II wojny światowej). widzenia dzieł Franza Kafki; przez ich pryzmat patrzę W Koloni karnej Kafki w imieniu prawa tatuuje na najważniejsze wydarzenia, ludzi, miejsca i przed‑ się nagie ciało skazańca, wycinając w nim sekwen‑ mioty z własnego życia. Przedsięwzięciu towarzyszy cję wyroku; co szczególne, zabieg ów rozpisany jest komponowana na tę okoliczność muzyka (Mateusz w czasie, by skazany powoli ją poznawał. Czytanie Bednarz). Utwory muzyczne dopełniają film, współ‑ słów wyroku przez skórę własnego ciała… słowo staje budują go, ale także funkcjonują jako dzieła auto‑ się karą; jest bólem i śmiercią. nomiczne; składa się na nie muzyka elektroniczna Historia zna sytuacje, kiedy słowa zabijały – w połączeniu z analogową, graną na żywo, głos woka‑ słowa wypowiedziane w nieodpowiednim czasie, przy listki i… słowa Kafki. nieodpowiednich osobach. W projekcie „Kafka – oswajanie obcego” wykorzy‑ Słowa Kafki często brzmią jak wyrok, są ostre stano fragmenty dzieł Franza Kafki w tłumaczeniu i bolesne, są prawdziwe do bólu… a jednocześnie Romana Karsta, Juliusza Kydryńskiego, Krzysztofa potrafią być przewrotne, czasami zabawne. Ujaw‑ Radziwiłła, Jana Wertera. niają oczywiste prawdy, ale są też takie, których Wiadomości asp /68 Fot. Izabela Biela przesłanie – nawet dla wtajemniczonych i rozkocha‑ odgrodzeni od świata religią i kulturą, zwyczajami, nych w nich ludzi – nie jest dostępne. wyglądem. Prostota słów Kafki jest jak cios noża lub jak Kafka pożegnał się ze światem w chwili, gdy Adolf czułe muśnięcie. Kontakt ze słowem Kafki – ze sztuką Hitler (także Austriak) pracował nad pierwszą częścią Kafki – pozostawia trwały ślad, którego nie trawi czas. Mein Kampf, wydaną rok po śmierci pisarza, nie doświad‑ Sztuka stygmatyzuje nieusuwalnym piętnem historię. czył więc losu milionów swoich współbraci zadręczanych na terenach zajętych przez nazistów. Takiej śmierci – Obcy niezrozumiałej, bezsensownej, okrutnej niczym śmierć Figura obcego pojawiła się w mojej twórczości, gdy bohatera Procesu – nie uniknęły jego siostry. rozmyślałem nad zagadnieniem peryferii, przed‑ Co ciekawe, w zestawieniu 100 najważniejszych mieść. To wówczas odwołałem się do doświadcze‑ książek XX w. tygodnika „Le Monde” na pierwszym nia spotkania z obcym – z obcym ukrytym w mojej miejscu znajduje się Obcy Alberta Camusa, a na trze‑ skórze – gdy na potrzeby filmu Lista Schindlera Ste‑ cim Proces Franza Kafki. vena Spielberga, w którym statystowałem, musiałem pozbyć się włosów i zarostu twarzy. Twarz obcego Tego, którego zobaczyłem w lustrze, w żaden spo‑ Podstawowym elementem wykorzystywanym prawie sób nie utożsamiałem ze sobą. Na planie filmu Spiel‑ we wszystkich „operacjach plastycznych” w obrę‑ berga byłem jedną z tysięcy bezimiennych osób ska‑ bie projektu „Kafka – oswajanie obcego” jest rysu‑ zanych na śmierć: Żydem z piętnem wyroku, przed nek twarzy… obcego, „człowieka bez właściwości”, którym nie chroniło nic. mężczyzny, którego trudno zidentyfikować kultu‑ W wielu utworach Kafki bohater nie ma wpływu rowo, społecznie. Autorem rysunku jest absolwent na swój los – często tragiczny. W innych nie jest w sta‑ Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie, Tymoteusz nie nawiązać dialogu ze środowiskiem, na które jest Chliszcz. Rysunek powstał „na zamówienie” autora skazany lub które sam wybiera. Jest obcy. Syndromem projektu. Jego istotę stanowi fotograficzna dokład‑ obcego naznaczeni są Żydzi żyjący w diasporach, ność, przy jednoczesnym podkreśleniu „ręcznej 81 Fot. Zbigniew Bajek roboty”. Kontaktujący się z portretem doznaje szcze‑ obozowych, po willi komendanta Amona Götha, gólnego wstrząsu – obiektywny wizerunek, beze‑ ale na zarośniętej trawą ścieżce wciąż widoczne są mocjonalny przedmiot wyglądający jak fotografia hebrajskie napisy, czytelne, swojsko brzmiące imiona reklamowa okazuje się znakomitym studium rysun‑ i nazwiska, wiele mówiące znaki i symbole. Idący kowym, owocem wielogodzinnego trudu utalentowa‑ na spacer ludzie stąpają, być może większość z nich nego artysty, utrwalonym w rytmie tysiąca kresek; bez świadomości, po resztkach pamięci… To bez przypominający dawne sztychy, staloryty. Co szcze‑ znaczenia, że to rekwizyty filmowe, fragmenty gólne, nie istnieje fizycznie, jako że został zrealizo‑ scenografii. wany za pomocą tabletu; przy swojej konkretności jest bytem wirtualnym. pamięć o całych narodach. Chodzenie po macewach Przemiana Zamach na człowieka jest skuteczny wówczas, kiedy Jednym z często stawianych przez nas samych pytań zabije się pamięć o nim, zadepcze ją. Hitlerowcy bru‑ jest pytanie o własną tożsamość i sens swojego bycia. kowali ulice macewami – kamieniami pamięci, jej Kim jestem? Jaki jestem? Po co jestem?… Gdy sta‑ strażnikami. jemy przed wyzwaniem odpowiedzi na nie, jeste‑ 20 lat temu w przebraniu z żółtą gwiazdą śmy bezradni… nie tyle wobec innych – tu radzimy na ramieniu maszerowałem w szeregu podobnych sobie, przybierając różne pozy, miny, prężąc muskuły osób po wyłożonej macewami drodze na plac apelowy i szczerząc kły – co wobec siebie. obozu koncentracyjnego zlokalizowanego w kamie‑ Zdarzają się chwile, kiedy patrząc w lustro, spo‑ niołomie Liban w krakowskim Podgórzu (odnalazłem strzegamy, że my to nie my – nie utożsamiamy się siebie w jednej ze scen filmu Lista Schindlera właśnie z odbitym w szklanej tafli; nie rozpoznajemy swojego z tego miejsca). To wstrząsające doświadczenie – jak wizerunku, nie godzimy się na swoją sylwetkę, nie deptanie ludzkiego ciała, ludzkich ciał. przyznajemy się do własnych zachowań. Jesteśmy Nie byłem tam aż do teraz. W zarośniętym krzakami wyrobisku nie ma śladu po barakach 82 W historii – tej mierzonej wiekami – zadeptano Wiadomości asp /68 zdumieni, ale tym bardziej zaczynamy rozumieć, że inni widzą insekta, gada, tchórza. Fot. Zbigniew Bajek Co nas zmienia: wiek? historia? drugi człowiek? emocje? – wszystko po trosze, to oczywiste. Stojąc na brzegu, patrzę nie tyle przed siebie, ile wstecz. Zaczynam dostrzegać wagę tego, co się zda‑ …zdarzają się takie przeobrażenia, które daleko rzyło: piękno tego, co widziałem – nawet wówczas, poza wspomnianą oczywistość wykraczają – myślę gdy tonęło w morzu ognia – mądrość i okrucieństwo o katastrofach, które łamią życie, obracają w niwecz słów, jaskrawość i szorstkość obrazów, dźwięków… wszystko to, co do danej chwili funkcjonowało niczym wyjątkowość ludzkich gestów. Warto dojść do takiego świetnie naoliwiony mechanizm, perpetuum mobile; punktu, od którego nie ma już powrotu; ale który katastrofie, jak wybuch wulkanu, po której nie spo‑ można osiągnąć. sób zmyć pyłu i dogrzebać się do własnej twarzy, nie Dopiero teraz oswajam te miejsca; są, jeżeli sposób odzyskać własnego ciała i własnej tożsamości. nawet nie przyjazne, to zrozumiałe. Wracam do nich Rozpada się rodzina, dzieci nie pamiętają… „Co cię na chwilę, ale widzę o wiele więcej niż wówczas, gdy nie zabije, to cię wzmocni” – być może. byłem nimi opisany, opleciony, gdy byłem ich częścią. Misterium przejścia ku… namiotowi‑domowi‑świątyni, ku światłu, ku osta‑ Jak każdy nomada, idę… tecznemu rozstrzygnięciu, ku de profundis. Zupełnie Zupełnie różnie przemieszczamy się naszą drogą, Dochodzę, pokonując łany traw i zaspy popiołu, różny ta droga ma zasięg, różny stopień nachylenia do kolejnego brzegu, kolejnej rzeki. Ani w jej spienio‑ gruntu. Jedno jest nieuniknione – ma koniec; zamyka nym nurcie, ani w tafli lodu na jej powierzchni nie się tym samym, chociaż nie te same dla każdego widzę tego, co czeka po drugiej stronie. rekwizyty wokół, nie te same słowa, wypowiadane Kiedyś byłoby prościej – o ileż pytań byłoby z nie tych samych ust. Na nic się zdaje mądrość odkry‑ mi lżej, mając na swych ramionach tylko ciężar wana nagle, na nic przestrogi i na nic słowa nadziei. krzyża. Nie pojawiłyby się, bo wcześniej odpo‑ Ale warto celebrować kroki, słuchać ich taktu. Warto wiedź na nie znalazłbym w wyślinionym modli‑ zanurzać wargi w podawanym nam płynie; warto tewniku babci. Często zastanawiałem się, czy tak otwierać bok i warto pytać, czy na pewno wszystko nie jest łatwiej. Ale nie sposób uciec od własnej już za nami i… czy można odsunąć się jeszcze na bok świadomości. przed ciosem. 83 nic o nich nie wiemy – nie są napiętnowane nazwą, ale mają swoje, precyzyjnie zdefiniowane parame‑ try: topografię, rysunek, walor, światłocień; swoje zapachy, smaki. Dookreśla je kalendarz – pory roku, pory dnia; dopowiadają żywioły: w Zamku ważny jest śnieg, gdzie indziej piasek, ziemia, woda… Mało w nich koloru – a może tylko ja tak je widzę: przez szybę toczącego się pociągu okopconą sadzą. Czy Katedra Świętego Wita w Pradze to miejsce spo‑ tkania Józefa K. z kapelanem? Gdzie zlokalizować drzwi przed prawem? A kamieniołom Liban w Krakowie? – to właściwe miejsce do egzekucji wieńczącej Proces? W życiu każdego z nas są takie miejsca, które Fot. Zbigniew Bajek rozpoznajemy nie tyle po ich parametrach fizyczno‑ -geograficznych, ile po emocjach, jakie ewokują. Zda‑ Pasja rza się, że odwiedzają nas, zaskakując niezapowie‑ Aforyzmy Kafki są kwintesencją jego twórczości, dzianą obecnością. Widzimy je wówczas tak jak nigdy przywołaniem najważniejszych słów, najcelniej‑ dotąd. Rozpoznajemy zupełnie na nowo, nasycając szych myśli, najistotniejszych przesłań; wyrazem treściami, których wcześniej nigdy nie umielibyśmy wiary i zwątpienia, powagi i sarkazmu. Jest w nich odczytać; znaczeniami, które zupełnie się z nimi nie siła słowa i jego bezradność – chociażby wtedy, gdy wiązały, a które teraz zdają się oczywiste. Dostrze‑ pojawia się pytanie o sens: życia, cierpienia, koniecz‑ gamy ich grozę – to nie one przynoszą niepokój, ności ciągłej wędrówki, bycia nieustannie w drodze. to my redefiniujemy je poprzez powszedniość naszych Człowiek ciągle idzie, przemieszcza się, prze‑ lęków, dramatyzm przepowiedni. Dostrzegamy ich suwa, walczy, pokonuje, zdobywa – ciągle nienasy‑ piękno – w tym przypadku więcej zależy od nich. cony, łaknący, niespełniony. Rzadko zadowolony, Nic nie jest dane na zawsze – powrót do, wydawa‑ nieczęsto szczęśliwy; kieruje nim zew niezgody łoby się, znajomych, oswojonych przestrzeni jest ilu‑ na nieuniknione. zją. Nigdzie nie jest bezpiecznie, nigdzie nie jesteśmy u siebie. Bolesny jest ten brak przystawalności, ale 84 Oswajanie obcego/miejsca twórczy – popycha do parcia przed siebie (bo za siebie Wydarzenia opisane w utworach Kafki rozgrywają się się nie da), do wyrąbywania ścieżek w lesie, do drą‑ w niezidentyfikowanych miejscach. Nie jest tak, że żenia tuneli. Powrót jest niemożliwy. Wiadomości asp /68 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Symbolon Na krawędzi litery Iwona Jabłonowska → Galeria Jednej Książki Biblioteka Główna ASP w Krakowie → 4 XI – 8 XII 2014 85 lat temu w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie powołana została przez prof. Ludwika Gardowskiego pracownia liternictwa. Idea opracowanego przez Pro‑ fesora programu dydaktycznego zakładała naukę Powyższa idea służy z powodzeniem pedagogom podstawowych zasad w sztuce na bazie abstrakcyjnej i studentom jako swego rodzaju doktryna dydak‑ formy znaków literowych. Przykład obrazu pisma tyczna. W XXI w. ręczne pisanie i tworzenie ukła‑ łacińskiego oderwanego od przedmiotowości, a zwią‑ dów literniczych przy pomocy tradycyjnych narzędzi zanego nierozerwalnie z treścią, okazał się znakomi‑ wydaje się bezprzedmiotowe. Mamy przecież moż‑ tym środkiem w dydaktyce artystycznej. liwość stosowania tysięcy różnych krojów pisma w edytorach tekstów i graficznych programach kom‑ puterowych. Jednak zrozumienie konstrukcji i formy Wojciech Regulski litery wydaje się możliwe jedynie dzięki doświadcze‑ niu tworzenia litery przy pomocy narzędzi tradycyj‑ Litera układająca się w słowa – a więc w treść – nych, takich jak ścięte pióro, patyk czy płaski pędzel, posiada swą abstrakcyjną formę, której ekspresja uwypuklających ideę konstrukcyjną liter alfabetu pozostaje w ścisłym związku z tą treścią. Punkt odnie‑ łacińskiego. Wszystkie te zasady i manualne doświad‑ sienia formy do treści stanowi istotny element wery‑ czenia nie są jedynie ukłonem w stronę tradycji czy, fikacji obrazu litery (jej układów) względem treści. jak niektórzy uważają, działaniem archaicznym, dale‑ Sam alfabet łaciński posiada oprócz tego szereg zasad kim od współczesności. Wręcz przeciwnie: zasady konstrukcji znaków literowych jako swego rodzaju te pozwalają na tworzenie nowych form liter (także kodu, a także zasady pozwalające tworzyć litery jako fontów) bez żadnych ograniczeń. grupę pokrewnych form znaków graficznych tworzą‑ Ciekawym przykładem jest tu odważny i na wskroś cych (dzięki swemu podobieństwu) krój pisma, jako współczesny autorski projekt fontu Iwony Jabłonow‑ zespół charakterystyczny, zgodnych pod względem skiej. Jego nowoczesna forma odwołuje się do pierw‑ formy znaków. szych znaków tworzonych przez człowieka przed wie‑ Wymienione punkty odniesienia dają arty‑ kami. W swej formie przypomina on znane z historii ście możliwość weryfikacji jego twórczych działań pisma teksty greckie sprzed blisko trzech tysiącleci. w zakresie liternictwa i typografii, i nie tylko. Zasada Ów szacunek do tradycji w połączeniu z ryzykowną, ta uczy sensu i logiki w tworzeniu abstrakcyjnego acz czytelną formą liter stanowi sedno i równocze‑ komunikatu wizualnego. Tradycyjne narzędzia sto‑ śnie zaletę tego interesującego projektu. Cieszymy się sowane do tworzenia znaków literniczych pozwalają z możliwości zaprezentowania tej pracy na wystawie na zrozumienie formy i konstrukcji litery. w Galerii Jednej Książki w Bibliotece asp w Krakowie. 85 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e ↑ Adam Wsiołkowski plakat do wystawy, 2014 Obrazy Adama i Ewy Używając w tytule recenzji z wystawy imion autorów, nie sposób uniknąć skojarzenia z pierwszymi rodzi‑ cami z biblijnego raju. Zresztą na pierwszej stronie folderu towarzyszącego wystawie imiona te widnieją w białej koronie drzewa, którego pień oplata wąż, a obok widać sylwetki mężczyzny i kobiety ustawione po obydwu stronach… Stanisław Tabisz Ani chybi, sami autorzy podsuwają ten interpreta‑ cyjny trop, chociaż twórczość ich stylistycznie oraz → Ewa Żelewska‑Wsiołkowska Adam Wsiołkowski → Adam i Ewa – malarstwo → Muzeum Częstochowskie → x–xi 2014 ikonograficzne nie nawiązuje do sytuacji rajskich ani ogrodowych, i pod każdym z wymienionych względów w odbiorze wystawy. W gruncie rzeczy, a także zgod‑ (stylistycznym i ikonograficznym) znacznie różni się nie z prawami natury, mężczyzna i kobieta powinni od siebie. Muszę tu dodać, że rzadki to raczej przy‑ stworzyć razem jakąś pełnię oraz trzecią jakość. Nie padek dość kontrastowej koegzystencji artystów, któ‑ chodzi mi jednak o to, czy się uzupełniają, czy w swej rych wiążą relacje małżeńskie i rodzinne, a którzy odmienności potrafią się spotkać gdzieś w swojej pry‑ w tej sytuacji nie próbowaliby nad sobą dominować watnej i emocjonalnej przestrzeni, chodzi mi bardziej lub coś z siebie sugestywnie narzucać bliskiej osobie. o integralność i niezależność ekspresji ich osobowo‑ Ta trudna sztuka tolerancji i kreowania, własnym ści. Bo właśnie w tym aspekcie wyraża się wolność językiem malarskim własnej wizji świata, udała się twórcza, która przecież wcale nie musi być nasta‑ małżeństwu Wsiołkowskim, dlatego uważam, że wiona w opozycji do kogoś lub do czegoś. Ta wolność śmiało mogą wystawiać swoje prace razem, nara‑ może być totalnie afirmatywna w swej kulturowej żając się jedynie na ewentualne stwierdzenie: „No, i obyczajowej szlachetności, a źródło jej rozkwitu popatrzcie! Jak pięknie się różnią!”. może tkwić w udanej i bardzo pozytywnej relacji Wystawa Adama Wsiołkowskiego i Ewy Żelew‑ międzyludzkiej, na przykład małżeńskiej. skiej‑Wsiołkowskiej prezentowana była w Galerii Przejdźmy zatem do istotnego opisania twórczości Dobrej Sztuki Muzeum Częstochowskiego na prze‑ malarskiej Adama i Ewy. Będę się starał, aby opis ten łomie października i listopada 2014 r. Jak już wspo‑ był lapidarny, a tym samym klarowny w podstawo‑ olej/akryl na płótnie mniałem, dwie różne osobowości twórcze są w stanie wym rozróżnieniu, a może nawet w pewnym sensie 2008 stworzyć materiał do interesującej i bardzo dobrej w przyniesionym przez samo życie kontrapunkcie. → Adam Wsiołkowski Miasto nieznane IV C 130 × 100 cm 86 Wiadomości asp /68 87 Adam – maluje obrazy bardzo przemyślane i per‑ Ewa – maluje świat form realistycznych. Są fekcyjne w warstwie formalnej. Mają one charakter to przeważnie martwe natury i pejzaże, również kreacji, która podlega rygorom konsekwencji i nie‑ (nieprezentowane na tej wystawie) portrety. Stwarza olej na płótnie malże laboratoryjnym rozważaniom o formie i świe‑ realne sytuacje, mając jednakże podobne uwrażli‑ 2010 tle. Adam tworzy świat alternatywny, pewien model wienie co Adam, a mianowicie upodobanie do moc‑ pokazujący stałą zasadę i sprawdza tę zasadę w róż‑ nych kontrastów światłocienia. Kreuje jednak z niego nych warunkach kolorystycznych. Te same układy morskie i górskie widoki, przedmioty obserwowane form i kontrastów światłocienia inaczej oddziały‑ we wnętrzu swojej pracowni, twarze. I może to jest wają osadzone w innej rozpiętości kolorystycznej. wspólne dla Adama i Ewy, choć inaczej uzyskiwane, Już samo wydzielenie form i studyjne światło czynią a mianowicie – metafizyczność światłocienia… Iko‑ malarstwo Adama Wsiołkowskiego metafizycznym. nografia, wizja, sposób malowania już się wyraźnie Ono ma swoją tajemnicę, której malarskie docieka‑ różnią. Ewa może bardziej pozwala sobie na ludzką nie nigdy się nie skończy, bo wariantów rozwiązań przypadłość gestu ręki, na większą swobodę oddala‑ jest nieskończona ilość. Ten chłodny obiektywizm jącą ją od perfekcji, ale pozwalającą na wprowadze‑ i uniwersalność pojawiania się form geometrycznych, nie czynnika bardziej emocjonalnego. Ewa ogląda aksonometrycznych prostokątów, wyprowadzonych świat z wnikliwym dystansem, ale takim, jaki się jawi twardo krawędzi elips, ostrych kropel światła i ciem‑ w świetle, i chce o tym zjawisku opowiedzieć językiem ności, graficznie rozplanowanej w czworokącie roz‑ malarskim, obrazem zaobserwowanym i zatrzyma‑ gwiazdy, trójkąta czy rysunkowej siatki zeppelina, nym w swym fenomenologicznym majestacie… ↑ Ewa Żelewska‑Wsiołkowska Przed burzą 70 × 70 cm 88 powodują u widza taki, a nie inny odbiór. Malarstwo Na wystawie w galerii Muzeum Częstochowskiego Adama Wsiołkowskiego przyciąga uwagę oraz jest tak obrazy Adama i Ewy prezentują się wyraziście, mocne i wyraziste, że od razu przywołujemy wobec bo kontrastowo w swej narracji, ale mają ten wspólny niego opozycyjny gust i smak z innego bieguna malar‑ mianownik zimnego, orzeźwiającego światła. To nic, skiej filozofii… że stylistyka ikonograficzna obrazów Adama zmierza Wiadomości asp /68 ↑ Ewa raczej do uchwycenia stałych zasad budowy mate‑ Żelewska‑Wsiołkowska rii i jest nakierowania na racjonalną analizę w głąb Dolomity (tryptyk) struktury tego, co istnieje. Niemniej jednak rozpo‑ 100 × 210 cm olej na płótnie znawalne są na płótnach Adama syntetycznie (syl‑ 2010 wetowo) zarysowane autoportrety i sylwetki jam‑ nika Felka. Obrazy Ewy, choć podobnie racjonalnie zdystansowane, prezentują zjawisko postrzegania tego, co nasze oczy widzą wokół. Są interpretacją malarską fenomenu pejzażu, wnętrza pracowni, mar‑ twej natury. Zachwycam się z jednej strony wido‑ kiem ośnieżonych gór, a z drugiej strony widocznym od brzegu bezkresem morza. Ewa lubi stosować kolo‑ rystyczne akcenty, smugi światła, odblaski, wzajemne refleksy. Lubi żywioły natury i ich efektowne widoki. Adam badawczo analizuje skutki innego rozwiązania kolorystycznego tego samego motywu. Interesuje go totalność różnorodnych rozwiązań formalnych tego samego wydarzenia, skojarzenia form na granicy ich abstrakcyjnego, aluzyjnego przedstawienia. Ewa idzie za podpowiedziami oka, ale interpretuje motyw, sta‑ ↑ Adam Wsiołkowski rając się uzyskać wrażenie zastygnięcia, trwania, tak Adam i Ewa aby wybrana chwila, urok wizualny danego zjawiska 34 × 30 cm inkografia 2014 czy motywu, mogła do nas, widzów, dotrzeć na stałe i w jakimś sensie utrwalić się w naszej pamięci… 89 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Janina Kraupe Znaki i pismo Trzy wystawy z cyklu Przestrzeń dla sztuki Rzeczywistość sztuki Janiny Kraupe sięga z jed‑ nej strony w głębiny doświadczeń podświado‑ mości i nieświadomości zbiorowej, gruntowanej przez psychoanalizę freu‑ dowsko‑jungowską, z dru‑ giej ku przestrzeniom Uniwersum. Janina Kraupe jest stawiana w rzędzie najwybitniej‑ szych polskich malarzy XX wieku. Z całą pewnością jej konsekwentna droga twórcza ma wagę, jaką się rzeczywistość obrazów aktualnie tworzonych. → Galeria ASP, Kraków → 4–16 XI 2014 → Uniwersytet Ekonomiczny, Kraków → 11–27 XI 2014 → Galeria Centrum w Nowa Huta, Kraków → 10 XI – 10 XII 2014 Andrzej Stembarth‑Sawicki w których żyją wszystkie sprawy, wszystkie rzeczy jej przypisuje: od wczesnych prac przedstawiają‑ cych w konwencji realistycznej, poprzez surrealizm nachylony ku realizmowi magicznemu, z jego sym‑ bolicznym i archetypicznym potraktowaniem przed‑ miotu i znaku, po szczególną, magiczno‑mistyczną jako tajemny język gestów wyrażających najgłębszą 90 Przyporządkowanie oeuvre malarskiego Janiny treść i znaczenie. Tak więc rzeczywistość sztuki Janiny Kraupe określonemu i nazwanemu kierunkowi Kraupe sięga z jednej strony w głębiny doświadczeń będzie zawsze przybliżeniem i uproszczeniem. Jej podświadomości i nieświadomości zbiorowej, grun‑ polisensoryczna wrażliwość w kontakcie z naturą towanej przez psychoanalizę freudowsko‑jungowską, i intelektualna otwartość na fenomeny kultury odsła‑ z drugiej ku przestrzeniom Uniwersum, w cyklicznym niają właśnie to, co nienazwane i nieskatalogowane, ruchu odsłaniającego sekretne znaki numinosum; tworząc jakość specyficzną i umykającą przyjętym z jednej strony ku alchemii, z drugiej – ku astrolo‑ kategoriom. „Ogromny ogród świata zapisany zna‑ gii. „Im głębiej wnikniemy do wnętrza, tym wyżej kami ziemi, znakami roślin, zwierząt, ludzi i gwiazd, – chciałbym tak powiedzieć, by użyć paradoksu – sięgający do najdalszych galaktyk – i również ten, wstępujemy w górę, w świat istot duchowych. Jeżeli mieszkający w nas samych, ponad nami, obok nas, samopoznanie jest poważne, jest właśnie rzeczywi‑ niewidzialny świat, rysujący swoje subtelne zgłoski stym poznaniem świata, a mianowicie poznaniem przez posłuszną rękę, czekający pełen napięcia, pełen duchowej treści świata”. Doświadczenie duchowe mocy na chwilę, w której istota myśląca zawiesi swoją artystki rektyfikowane w „alchemicznym” procesie aktywność, wyrzeknie się swej woli, pozwoli płynąć oczyszczania substancji przybiera postać utworu poprzez swój umysł prądowi dalekich przestrzeni, malarskiego na drodze ecriture automatique, wedle Wiadomości asp /68 ↗ Janina Kraupe zacytowanych wyżej słów – niewidzialny świat, rysu‑ duchowego. Unaoczniony on zostaje na dwa sposoby: Kontrasty i B jący swoje subtelne zgłoski przez posłuszną rękę. albo jako znak (symbol, metafora), albo jako postać Ta „posłuszna ręka” Janiny Kraupe materializuje (Wielka Magini, anioł, duch, mandorla przedstawia‑ odsemantycznione „wiersze bez słów”, czy wizuali‑ jąca aurę ludzką). 100 × 70 cm olej na płótnie 2013 zacje brzmień i rytmów: Melodia lasów, Suita na Boże W obrazie natury wrażliwość artystki rejestruje Narodzenie. Środkiem artystycznym tych wizualizacji zawsze aspekt ponadnaturalny, pozazmysłowy (Ide‑ jest łagodna pulsacja barwna i zróżnicowanie tempe‑ ogramy drzew, Astralne ognie, Pieczęcie ziemi). Znaki ratur tła pozostającego w kontrapunktowym napięciu i pismo w obrazach Janiny Kraupe, uwolnione od bala‑ w stosunku do użytego znaku. stu semiotycznego, żyją w świecie istności wyższego Wyróżnikiem twórczości Janiny Kraupe jest trans‑ cendencja i wyraziste doświadczenie realności świata rzędu, wolnym od przeciwstawienia znaczonego i zna‑ czącego. W świecie bliższym poezji niż prozie. 91 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Janusz Matuszewski Natchniony sztuką barokową → Janusz Matuszewski – malarstwo → Galeria Wspólna MCK w Bydgoszczy → 4 IX – 5 X 2014 natury oraz dostojne i przenikliwe portrety, jakby z sarmackich wizerunków trumiennych, to najczęst‑ sze z podejmowanych przezeń tematów. W pracach Matuszewskiego posmak realizmu prze‑ ↗ Janusz Matuszewski Barok – epoka wielobarwna i dziwna, świat dyso‑ nika się z wrażeniem irracjonalności. Widać to zwłasz‑ Autoportret nansów i paradoksów, czas żarliwej religijności – cza w obrazach figuratywnych, w których subiektywna chociaż z wyraźnym piętnem kryzysu, okres wojen interpretacja religijnej ikonografii łączy się z elemen‑ i niepokojów tak fizycznego, jak i metafizycznego tami rzeczywistego świata. Na ten świat składają się świata. To tylko niektóre z wyrażeń określających martwe natury z czaszkami, zgaszonymi świecami, → Janusz Matuszewski burzliwy i zróżnicowany czas XVII i XVIII w., które a powtarzający się motyw krzyża wraz z innymi rekwi‑ Autoportret dewocyjny tak bardzo przystają do wizji dzisiejszego, ponowo‑ zytami stanowi teatr odwiecznych symboli. 50 × 50 cm olej na płótnie 2010 200 × 145cm czesnego świata. olej na płótnie Choć zwraca uwagę konkretność i realizm w opra‑ cowaniu ich kształtów, żaden z przedmiotów nie jest 2012 wyłącznie tematem samym w sobie. Artysta celowo Justyna Gongała potęguje dysonans między światem materialnym a tym, co duchowe. Kontrastuje plastyczne, miej‑ 92 Janusz Matuszewski nie tylko wyczuwa, ale też głęboko scami fakturowe kształtowanie form z nienaturalną, przeżywa związek tych dwóch – z pozoru odległych – jakby nieziemską grą neonowych barw i mistycznego epok, a tworząc własną sztukę, wcale nie utożsamia światła. Nie stroni też od estetyki groteski, swoistego się z tą jemu współczesną. Artysta z pasją oddaje się turpizmu i nastroju grozy, co widać choćby w obrazie eksplorowaniu świata najgłębszych, podziemnych przedstawiającym grupę mnichów w przedziwnej, zakątków starych krakowskich kościołów, kaplic przytłaczającej przestrzeni, trzymających w dłoniach i klasztorów, by w tych przesyconych mistyką prze‑ własne, odcięte głowy. strzeniach odkrywać niezwykłe galerie barokowych Choć Matuszewskiego niewątpliwie wzrusza dzieł. Dzieł urzekających nie samym kunsztem, lecz i fascynuje barokowy sposób obrazowania rzeczywi‑ przede wszystkim jakością metafizycznego wyrazu. stości, to w swym zainteresowaniu ówczesną sztuką Natchniony sztuką barokową w jej prowincjonal‑ stara się sięgać o wiele głębiej. Kontakt z dziełem nym, rodzimym wydaniu artysta czerpie z niej całymi jest dlań niczym spotkanie z żywym człowiekiem, garściami – tak w zakresie tematyki, jak i charakte‑ jego duchowością i wrażliwością, z całym spektrum rystycznych środków wyrazu. egzystencjalnych lęków i nadziei. Artysta stara się Dynamiczne, wieloplanowe i niepokojące wizje utożsamić z człowiekiem tamtej epoki, a to głębokie religijnych objawień, ponure wanitatywne martwe poczucie więzi wyraża w seriach kolejnych obrazów. Wiadomości asp /68 93 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e W drodze Malarstwo Katarzyny Karpowicz Katarzyna zawsze lubiła podróżować. Dla niej, „bycie w drodze” stanowi ważną inspirację. „Przez 28 lat – zdradzila w wywiadzie – doświadczyłam kilku istotnych zwrotów akcji, które powodowały, że nigdy nie stałam w miejscu. Stabilizacja i pewność, że wszystko będzie tak jak dawniej, dość wcześnie mnie opuściły, szybko zrozumiałam, czym jest przemijanie, i dzisiaj śmiało mogę stwierdzić, że pogodziłam się z myślą, że jestem w drodze, która kiedyś się skończy”. ↓ Katarzyna Karpowicz Cukraszada 81 × 65 cm olej na płótnie, 2014 Jacek Dembosz Ostatnio kursuje pomiędzy Budapesztem, gdzie obec‑ nie mieszka i ma pracownię („W Budapeszcie świa‑ tło jest cieplejsze, klimat bardziej egzotyczny, owoce trochę słodsze, kolory intensywniejsze), a Krakowem w którym ma rodzinę i znajomych, i również pra‑ cownię u mamy, Anny Karpowicz‑Westner. Zagląda także do Gdyni, w której zyskała rodzinę i znajomych po zamążpójściu, i do Warszawy. Tworzy głównie w pracowni, wtedy gdy ma święty spokój i pewność, że kolejne dni będą takie same; stabilność jest dla niej w pracy bardzo ważna, wtedy maluje jej się najlepiej. Często podkreśla, że dla malarza ważna jest dyscyplina. Zaznacza, że „Malo‑ wanie nie bierze się z samego stania przed sztalugą i machania pędzlem, malarz maluje, obserwując, zapamiętując, patrzy na świat tak, jakby malował, pochłania kolory, przesiąka atmosferą, zapamiętuje ruch, spojrzenie, kompozycje. Mam własny styl pracy, 94 Wiadomości asp /68 ← Katarzyna Karpowicz W galerii 65 × 81 cm olej na płótnie 2014 ↗ Katarzyna Karpowicz lubię otaczać się książkami, albumami, przy pracy budzą zainteresowanie nie tylko dobrych kolekcjo‑ Małpy i kobiety słucham muzyki, kolekcjonuję ładne przedmioty nerów, ale też zwykłych ludzi którzy wcześniej nie do martwej natury. […] Maluję z miłości do malarstwa inwestowali w sztukę”. 81 × 100 cm olej na płótnie 2013 i traktuję obraz jak własne dziecko, oddaję je póź‑ Jej rada dla młodych twórców: „Trzeba działać tro‑ niej w ręce kogoś innego, odsłaniam się w obrazach, chę jak firma – nazwisko artysty to firma – jeśli twórca niejednokrotnie odbiorca może odczytywać poprzez będzie myślał o życiu artystycznym zbyt górnolotnie, moje obrazy bezpośrednio mnie samą. Spotyka mnie to nie zapanuje nad swoim życiem i nie utrzyma się samą w nich zawartą, mój sposób myślenia, patrze‑ z tego, co robi. Ja się wychowałam w rodzinie, w której nia, odczuwania. […] Zależy mi na tym, żeby ktoś, wszyscy utrzymywali się z malarstwa i widziałam, kto patrzy na moje obrazy, miał odwagę widzieć jaka to ciężka i ciekawa praca […] Ze zdziwieniem je po swojemu i interpretować swobodnie”. patrzę na artystów, którzy tracą czas, malują mało, Przytacza stereotypowe i śmieszne pytania wyni‑ są powolni w organizacji, dużo się zastanawiają, kające z braku szacunku do zawodów twórczych: „Jest wolno działają. Mnie życie nauczyło, że trzeba się pani malarką? To z czego się pani utrzymuje? Jest pani mocno narobić, to coś wtedy z tego będzie. Nie czekam malarką, ale co pani robi?”, „To śmieszne, wstaje pani na natchnienie, po prostu maluję. Na dużo rzeczy nie rano i sobie pani tak po prostu maluje?” itp. mam czasu, nie uczestniczę w życiu żadnej bohemy Odnosi mniejsze i większe sukcesy, na które ciężko zapracowała, spotkała na swojej drodze dobrych ludzi i po prostu miała szczęście. „Jestem wdzięczna kilku Galeriom z którymi współpracuję i które mnie promują”. Cieszy ją, że: „Moje obrazy artystycznej, muszę się wyspać i mieć siłę, żeby rano wstać do roboty”. W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu Podróż/Miasta/Widz przeprowadzonego z Katarzyną Karpowicz przez Stefanię Olbrycht dla „Magazynu Kulturalnego”. 95 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Wokół Dunikowskiego czyli rzecz o figuracji radykalnej Obecna prezentacja, oprócz skorzystania z okazji do uczczenia i przypomnienia osoby Dunikowskiego, stanowi wyzwanie, by wspólnie z zaproszonymi arty‑ stami zwizualizować bogactwo potencjału kreacyjnego obecne w dziełach Xawerego Dunikowskiego. Wokół Dunikowskiego to tytuł na tyle pojemny, istnienia realnej łączności dnia dzisiejszego z tra‑ by przy niewielkiej gimnastyce umysłowej wyobra‑ dycją. Z punktu widzenia artysty jest to pytanie zić sobie wystawę obejmującą przegląd całego śro‑ o sposób, w jaki myśl artystyczna podlega procesowi dowiska rzeźbiarzy związanych z Akademią Sztuk ewolucji. Czy istnieje ciągłość rozwoju koncepcji Pięknych w Krakowie. Wynika to zapewne z tego, jak zamykających się w ostateczności w wielobarwny mocno historia Wydziału Rzeźby wraz z historiami obraz sztuki? Na czym dokładnie mogłoby polegać kolejnych pokoleń absolwentów kształcących swoje „dziedzictwo” po bogatej twórczości i wieloletniej umiejętności w tych murach splata się z olbrzymim działalności dydaktycznej Dunikowskiego? Obecna wpływem, jaki na to miejsce wywarł swą twórczością prezentacja, oprócz skorzystania z okazji do uczcze‑ i charyzmatyczną osobowością Xawery Dunikowski. nia i przypomnienia osoby Dunikowskiego, stanowi wyzwanie, by wspólnie z zaproszonymi artystami zwi‑ zualizować bogactwo potencjału kreacyjnego obecne Janusz Janczy w dziełach Xawerego Dunikowskiego. Koncepcja wystawy zakłada, że potencjał ten może ukazać się 96 Rok 2014, ogłoszony przez ASP w Krakowie Rokiem w pełniejszym świetle dzięki próbie uchwycenia złożo‑ Xawerego Dunikowskiego, skłania nas do kilku waż‑ nych relacji, jakie mogły wystąpić pomiędzy twórczo‑ nych pytań. Jednym z bardziej nurtujących jest to, ścią X. Dunikowskiego a artystami związanymi blisko czy w jakiś sposób ta wielka Osobowość żyje jesz‑ z kręgiem Akademii, począwszy od twórców będących cze w świadomości młodych rzeźbiarzy. Czy może jego bezpośrednimi uczniami, po rzeźbiarzy kolejnych pozostał wśród nas jedynie jako echo powtarzanych generacji, uprawiających swoją twórczość w innych o nim anegdot? Niniejsza prezentacja, dedykowana już historycznie kontekstach. Wybrane do wystawy Mistrzowi, ma na celu pośrednio przybliżyć nas prace to dzieła artystów wychodzących w sposób czy‑ do odpowiedzi na to pytanie. Precyzyjniej mówiąc, telny z pozycji własnej osobowości i swoich doświad‑ podejmuje próbę rozpatrzenia możliwości i sposobu czeń życiowych, niezależnej postawy artystycznej, Wiadomości asp /68 odbijających się od dokonań swojego mistrza, tworzą‑ cych niejednokrotnie dzieła kontestujące dotychcza‑ sowe ujęcia formy. Następcy Dunikowskiego to poko‑ lenia artystów o bardzo dużej potrzebie niezależności, wynikającej z czasowego kontekstu lat obejmujących sytuację polityczną i kulturową Polski w drugiej połowie XX w. oraz powolnego, lecz nieuniknionego przesiąkania do sztuki polskiej impulsów wyzwala‑ jących kreatywny potencjał działań artystycznych, które od lat 60. w sposób przyspieszony wybuchają w twórczości Dunikowskiego. Mogą być one odczytane ↑ Xawery Dunikowski w środowisku rzeźby krakowskiej. Dowodem tego oka‑ jako kreatywne odniesienie się i rozwinięcie podejmo‑ Fatum.Dusza opuszczająca zały się kolejne edycje wystaw Rzeźba Roku (od 1962). wanej przez Dunikowskiego problematyki formalnej Ta radykalność postaw i rozwiązań twórczych ma, w rzeźbie. Mogły być używane przez artystów w spo‑ moim zdaniem, swoje bogate źródło inspiracyjne sób zarówno świadomy, jak i nieświadomy. Ponadto w radykalnych rozwiązaniach, a przede wszystkim pojawiające się pomiędzy wybranymi dziełami rela‑ w wyzwolonej i pełnej buntu postawie samego Duni‑ cje mogły zaistnieć poprzez wspólne odniesienie się kowskiego. Ostatecznym wynikiem progresywnych, do pewnego uniwersum istniejących zagadnień i pro‑ poszukujących i odżegnujących się od tradycji działań blematyki rzeźbiarskiej, podejmowanej przez arty‑ jest, wydawać by się mogło, zupełne zerwanie wąt‑ stów tworzących niezależnie od siebie. Odniesienia ków łączących wartości wypracowane przez „starego” te występują na co najmniej dwóch płaszczyznach. mistrza z młodszymi pokoleniami artystów i dydakty‑ Na poziomie znaczenia – figury jako znaku, figury ków. Prezentowany zestaw dzieł zadaje pytanie o takie posiadającej w swoim wyrazie aspekty odczytywane istniejące połączenie. W pracach tych można odnaleźć jako uniwersalne i ponadczasowe (symboliczne?). kreatywne relacje z potencjałem „zmagazynowanym” W tak konkretnej i wyrazistej formie figury‑symbole, ciało, 1919 fot. Sławomir Biernat 97 ↗ Józef Marek figury‑znaki, które Dunikowski wprowadził do prze‑ kierunkom podstawowym, takim jak pion i poziom. Wietnamka z ptakiem strzeni doświadczeń rzeźby polskiej, zostały natych‑ Swoje ekstremalne przykłady osiągnęła także w twór‑ miast zasymilowane i przywoływane w różnych czości Józefa Marka i Bronisława Chromego (Fakir). gips polichromowany 1957–58 konfiguracjach. Najważniejsze przykłady takiej fot. Sławomir Biernat 98 Wprowadzenie koloru (u Dunikowskiego w poli‑ figury‑znaku to Tchnienie i Fatum. Kluczowy dla chromowanych portretach, popiersiach, płaskorzeź‑ wystawy Wokół Dunikowskiego jest jednak poziom bie Idę ku słońcu), odważne rozwiązania połączeń wspólnej problematyki formalnej. To w niej dostrze‑ formy pełnej z płaszczyzną (Grobowiec Bolesława gam fundament dziedzictwa, jakie Dunikowski stwo‑ Śmiałego, Idę ku słońcu), łączenie form budowanych rzył i pozostawił do dyspozycji dla kolejnych pokoleń, względem różnych perspektyw widzenia (na prezen‑ np. sugestywna i bardzo wpływowa metoda poszu‑ towanej wystawie zagadnienie to w oryginalny sposób kiwania syntezy, uproszczeń i skrótów formalnych ujawnia się także w pracy Pochylnia Stefana Borzęc‑ w figurze, w portrecie (obecna we wczesnych rzeźbach kiego), ujęcie figury w formę sugerującą wieloplano‑ Tadeusza Szpunara, Józefa Marka). wość czasową, osobową, duchową (Macierzyństwo, W przypadku Dunikowskiego metoda ta prowa‑ Idę ku Słońcu, Grobowiec Bolesława Śmiałego. Nie dziła do coraz bardziej radykalnej figuracji, by osta‑ znajduję w historii rzeźby wcześniejszego przykładu tecznie zupełnie podporządkować strukturę rzeźby dla tak oryginalnego rozwiązania tej problematyki jak Wiadomości asp /68 ↗ Bronisław Chromy u Dunikowskiego w pierwszej wersji Macierzyństwa Wystawa Wokół Dunikowskiego to jedynie dotknię‑ Fakir z ok. 1904). Idee te podejmowane i rozwijane były cie rozległego zagadnienia, które być może przybliża w twórczości Mariana Koniecznego (szkice do cyklu nas do głębszej analizy i szerszej dyskusji o szkole Dedal i Ikar, cykl Taniec Życia – Ukrzyżowani I, II), krakowskiej rzeźby. aluminium fot. Sławomir Biernat Aleksandra Śliwy, czy jako powracający wciąż w twór‑ Przy bardziej sprzyjających okolicznościach lista czości Jerzego Nowakowskiego motyw dualności, roz‑ uczestników mogłaby ulec wydłużeniu o liczne nazwi‑ dwojenia osoby. Kolejne ważne zagadnienia formalne ska, którym z całą pewnością przysługuje należne to rozkładanie struktury figury na elementy podsta‑ miejsce w historii związanej z Xawerym Dunikow‑ wowe i złożenia w nowych konfiguracjach (metoda skim i Wydziałem Rzeźby ASP w Krakowie. Niestety znajdująca daleko idące rozwinięcia w twórczości warunki czasowe i organizacyjne nałożyły na prezen‑ i dydaktyce Bogusza Salwińskiego), wreszcie architek‑ tację surowy limit. tonizacja rzeźby, podkreślenie modularności elemen‑ Tym, co – jak mam nadzieję – przetrwa w świado‑ tów struktury rzeźby (Pomnik Czynu Powstańczego mości tych, którzy obejrzeli wystawę, będzie odkrycie, na Górze św. Anny). Ideę figuracji podporządkowanej jak nowoczesny, jak silny, wytrzymujący napór kolej‑ geometrii i modułowaniu podejmuje osamotniony nych pokoleń artystów, a przede wszystkim, jak nie‑ w rozwijaniu tej problematyki Andrzej Getter. znany w głębi swojej twórczości pozostaje Dunikowski. 99 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e Grafika jest kobietą Grafika polska XX i XXI wieku → Międzynarodowe Centrum Sztuk Graficznych, Kraków → 8–31 x 2014 Grafika jest kobietą to wystawa o wartościach. O spra‑ Nie ma obrazów, żeby nie współtworzyły iluzji i jej wach generalnych, pojęciach stanowiących o czło‑ parady zaskoczeń, i żeby nie przyczyniały się do ich wieczeństwie, wysokiej jakości życia duchowego, powielania z zamiarem powielania się w nich bez wewnętrznego, działaniach altruistycznych, szla‑ końca. […] Realność nigdy nie jest obrazem rzeczy‑ chetnych, o wymiarze ponadczasowym. Te pojęcia, wistości. Realność jest tajemnicą. Pascal Quignard spychane w codziennym życiu na margines, znalazły Ostatnie królestwo — tom i Błędne cienie się nagle na pierwszym planie. To one sprawiły, że wystawa stała się programową. Dzięki wszystkim poprzez prace kobiet, wnika w konteksty, życiorysy. Artystkom, które tworzą obraz współczesnej polskiej Skłania do wnikliwego studiowania wzajemnych grafiki, otrzymujemy lustro, w którym możemy się relacji, poszukiwania prawdy historycznej, refleksji. przejrzeć, a w nim – iluzję i jej paradę zaskoczeń, Poszukiwanie siebie odczytać można w pracy Izabelli które prowadzą nas w nowe rejony doznań. Gustowskiej Względne cechy podobieństwa II, słynnej grafice z roku 1979 wykonanej w technice offsetu, jednej z najcenniejszych w kolekcji Triennale Grafiki. monika wanyura‑kurosad Oddziaływanie form, zmultiplikowanego wizerunku i niesłychanie perswazyjnej kompozycji jest do dzisiaj 100 Realność jest tajemnicą tajemnicą kunsztu artystki. Seria odbić, odbijających Oglądając kolekcję grafiki Triennale, pomyślałam: się w sobie nawzajem wizerunków, zaburzone „jak wspaniale byłoby pokazać znakomite prace poczucie realności prowadzi w rejony dogłębnego polskich artystek”. Te znane z albumów, wpisane samopoznania. W Medytacjach symfonicznych Janiny w historię polskiej grafiki kamienie milowe, którymi Kraupe odnaleźć można mistyczny obraz i zapis, który odmierza się rozwój. I te najnowsze, premierowe. wytycza los człowieka, prowadząc go nieuchwytną nicią Wystawa stała się spotkaniem kilku pokoleń przez życie. Jak pięknie można mówić o człowieku, graficzek aktywnych na światowym forum sztuki. jego relacji do czasu, miejsca, innego człowieka, Poszukujących osobistego języka artystycznego, wiedzą artystki podejmujące trud portretowania kreujących nowe formy przekazu. Dzięki nim wystawa życia i uniwersalizowania tego tematu. Mistrzynią jest wielowymiarowa, bogata w swojej narracji, notowania chwili, odciskania śladu czasu na papierze dyskursywna. To metawystawa. Opowiada o kobietach jest Joanna Piech. Tworzy linoryty finezyjne, lecz Wiadomości asp /68 ↖ Izabella Gustowska gęste, cięte pewną ręką, pełne koloru, pomimo że pokazy ograniczone do sztuki kobiet. Prześledziłam Względne cechy czarno‑białe. Międzynarodowe jury przyznało polskiej historię kobiet graficzek, których szanse na zrobienie artystce najważniejszy laur Triennale, Grand Prix kariery i życie zgodne z pasją, niezależnie od rodziny MTG. Olbrzymia matryca Deja vu 2, której wykonanie czy męża, stało się możliwe dopiero w XX w. Grafika, pochłonęło bezmiar czasu, a odbicie okupione zostało jako sztuka, stała się niezależna całkiem niedawno. ↗ Małgorzata wielkim wysiłkiem, dała nam obraz współczesnej W XVII w. była głównie techniką reprodukcyjną. Malwina‑Niespodziewana kobiety, jej wielowymiarowy, poetycki wizerunek. Kobiety pracowały jako sztycharki przy mężach Wystawa została wzbogacona o prace, które malarzach lub ojcach grafikach, wykonując kopie poszerzyły wymiar ekspozycji o osobiste spojrzenie słynnych dzieł malarskich. Zapisane w historii jako na grafikę, aktualne problemy. Wielowątkowy cykl graficzki pojawiały się i miło zobaczyć podpis pod Dotyk Marty Bożyk wpisał się w program wystawy autoportretami miedziorytniczymi, litograficznymi w sposób szczególny, podkreślił wkład wybitnych czy pod… ilustracjami roślin, będących doskonałymi kobiet w rozwój światowej kultury i sztuki. Linoryty kopiami graficznymi dzieł wielkich malarzy. podobieństwa ii 108 × 78 cm offset, 1979 One Instalacja 2014 o rozpoznawalnej płynnej linii, niemalże muzycznych Skoro mamy głos, wolność twórczą i niezależ‑ rytmach ukazują w kadrach znane osobowości ność finansową, to tworzymy! I wygląda to bardzo w dynamicznym ruchu. Artystka zaprojektowała ciekawie. również instalację przestrzenną i multimedialną. Na wystawie postanowiłam zaprezentować por‑ Przełożyła problemy graficzne na przestrzeń i światło, trety kobiet graficzek przy pracy. Kobiety dawniej dokonując niemalże recyklingu grafiki i idei.. portretowały siebie w ten sposób. Dotarłam także do przedwojennych zdjęć przedstawiających kobiety pracujące w drukarniach i wykonujące odbitki, kręcące marta bożyk kołem prasy. Znalazłam znane i mniej znane panie sfotografowane w swoich pracowniach graficznych. Zaskoczył mnie tytuł. Pomyślałam, że od dawna nie Pokazałam zdjęcia koleżanek w „szale twórczym” – widziałam osobnej wystawy sztuki kobiet. Oprócz graficznym. Dotarłam do zdjęć z popularnych dziś rezy‑ wystaw Grupy 13 – trzynastu kobiet graficzek, w której dencji artystycznych, gdzie niezależnie od płci można skład wchodzę, oraz The National Museum of Women korzystać ze wspaniale wyposażonych warsztatów gra‑ in the Arts w Waszyngtonie w USA rzadko spotykam ficznych w Chinach w Guanlan Original Printmaking 101 ↗ Marta Bożyk Base w Shenzhen czy Tamarind Institute University koleżanek. Sama zaprezentowałam dwie grafiki Virginia Woolf of New Mexico w Albuquerque w USA albo Frans Mase‑ przedstawiające dramatyczny moment cierpienia, z cyklu Dotyk reel Centrum for Graphix w Kasterlee w Belgii. wysiłku, emocji i skupienia na sobie, zamknięcia linoryt, 2013 Kobiety mogą rozwijać skrzydła w każdej dzie‑ w sobie, momentu twórczego, w którym powstaje dzinie sztuki. Grafika jest o tyle trudna, że wymaga pomysł na dzieło, na idee, na decyzję, co dalej. wprawy, umiejętności i często siły fizycznej. Te grafiki mówią o momencie tworzenia, The Time To także chciałam pokazać – jak wygląda warsztat i Virginia Woolf to linoryty linearne. Pokazałam też grafika, wysiłek nie tylko intelektualny. Papier jest instalację z papieru, światła i linii. To część mojej lekki i delikatny, ale do akwaforty czy drzeworytu twórczości, w której spełniam potrzebę pracy z prze‑ potrzebna jest mocna, trwała matryca. Kwaszarnia, strzenią i światłem. To przestrzenne kompozycje abs‑ szlifierka, piec, prasa graficzna, nafta, benzyna, kwas, trakcyjne, które są wolne od skojarzeń i interpretacji, dłuta, rylce, papier ścierny, niezdrowe zapachy, opiłki to moja „czysta forma”. metalu to otoczenie grafika. Ostrzenie dłut i szlifowa‑ Zaproszona artystka, Małgorzata Malwina‑ nie blachy to tylko pierwszy etap pracy. Kiedy tnie się Niespodziewana przygotowała instalację prze‑ drewno dłutem, powstają odciski na rękach, a kiedy strzenną site specific o ascetycznej zdyscyplinowanej się sypie tintę na blachę, w płucach na zawsze osiada formie i niezwykle silnym ładunku intelektualnym. kalafonia. Warsztat grafika przypomina warsztat sto‑ Dynamiczny rozwój formy otwartej zaangażował larski albo ślusarski. Wielbiciele grafiki być może nie międzynarodowe środowisko artystyczne, otwierając zdają sobie z tego sprawy. nowe pola twórczej ekspresji. Czy grafika jest kobietą? Nie potraktowałam tego tytułu dosłownie, ale skoro to wystawa grafiki kobiet, to chciałam pokazać tę część pracy twórczej, ukry‑ Małgorzata Malwina‑Niespodziewana tej przed oczami widzów, pracę w warsztacie. Nie 102 chciałabym, aby myślano o tej wystawie jak o pre‑ Dwieście nazwisk artystek graficzek. Tyle wypisa‑ tekście do tworzenia podziałów na sztukę męską łam od razu bez zastanowienia na kartce. Miałam i kobiecą. Ale miło patrzeć, że jest mnóstwo kobiet pomysł, aby je wszystkie zebrać razem, wydrukować graficzek, które wybrały właśnie tę formę ekspresji ich nazwiska, pociąć na paski, połączyć, tworząc artystycznej. Być może kiedyś analizy historyków coś na kształt świątecznego łańcucha, a następnie sztuki wykażą jakieś znaczące i rozpoznawalne róż‑ rozwiesić w przestrzeni galerii Międzynarodowego nice między grafiką kobiet i mężczyzn, ale ja ich teraz Centrum Sztuk Graficznych. To była imponująca nie widzę. Podziwiam wielkie formaty, perfekcję liczba artystek, długość łańcucha ciągnęła się przez drobnych cięć i własny świat oraz język graficzny całe moje mieszkanie. Moja córka z wielkim zapałem Wiadomości asp /68 ↗ Agnieszka Łukaszewska liczyła ogniwa i pytała, czy będzie ich więcej. Wpa‑ już zawsze będzie towarzyszyła w pracy twórczej, Kino Świt dłam na pomysł, żeby wrzucić informację o tworzeniu myślę, że będzie stanowiła centrum ich artystycz‑ przeze mnie tej długiej listy na jeden z portali społecz‑ nych działań. Obszar geograficzny ich aktywności nościowych, w grupie międzynarodowych grafików. jest rozległy: od Indii, Meksyku, Stanów Zjednoczo‑ Kiedy wróciłam do domu i otworzyłam komputer, nych po Brazylię, Polskę, Szwecję i wiele innych pomyślałam, że to błąd na stronie, że coś się zablo‑ krajów. Tworzą indywidualnie, ale także w grupach kowało. Tymczasem okazało się, że odzew na moją artystycznych. 100 × 70 cm druk cyfrowy, 2014 prośbę był ogromny. Graficzki przesłały nie tylko Byłam zauroczona wzajemnym wspieraniem swoje nazwiska, ale także podawały linki do swo‑ się grup kobiecych oraz wspólną działalnością. ich stron internetowych i galerii ze swoimi pracami. Za pomocą medium graficznego wypowiadały się W tworzeniu listy pomogli mi również mężczyźni na aktualne tematy, wchodziły w interakcję z widzem, graficy, podając nazwiska swoich koleżanek, pomógł manifestowały i walczyły w różnych sprawach, nie mi także przyjaciel Stowarzyszenia Międzynarodowe tylko feministycznych. Kiedy zostałam zaproszona Triennale Grafiki w Krakowie – Richard Noyce. do wzięcia udziału w wystawie Grafika jest kobietą. Pięćset nazwisk artystek graficzek w dwa dni! Grafika polska XX i XXI wieku, bardzo się ucieszy‑ Do takiej liczby doszłam. Drukarka drukowała je non łam. Nie była to moja pierwsza wystawa w gronie stop. Ja cięłam papier na paski, a moja córka sklejała wyłącznie artystek, ale jedyna do tej pory z artyst‑ je w ogniwa. Po raz kolejny z łańcuchem okrążyłyśmy kami‑graficzkami potraktowana programowo. Cze‑ mieszkanie. Moja akcja nie była jednak tylko zrealizo‑ kam na więcej. waną artystyczną koncepcją. Wydarzyło się coś więcej. Odzew artystek był pozytywny sam w sobie. Obieca‑ łam, że wszystkie ich nazwiska znajdą się w łańcu‑ Agnieszka Łukaszewska chu, a przez swoją symboliczną obecność niejako będą uczestniczyły w wernisażu głównej wystawy zatytuło‑ Propozycję udziału w wystawie przyjęłam, jako inspi‑ wanej Grafika jest kobietą. Tak też się stało. rujące wyzwanie – jestem outsiderem, nie należę Zbierając nazwiska artystek, nie robiłam klasyfi‑ do żadnej grupy artystycznej, nie robię grafik warsz‑ kacji i ich podziałów, mimo to zauważyłam, że wyło‑ tatowych i uważam, że płeć nie jest wyznacznikiem niły się dwa typy graficzek: te które wykorzystują jakości pracy zawodowej. Wnikając w nowe rejony grafikę jako jedno z mediów w trakcie realizacji swo‑ artystycznych poszukiwań, musiałam zastanowić ich prac oraz te, które posiadają bardzo silną identy‑ się, czym może być grafika: dzisiaj, dla kobiet, dla fikację z grafiką, a co za tym idzie – silną tożsamość mnie. W swojej definicji odnalazłam w grafice miejsce artystek graficzek. Tym ostatnim grafika z pewnością na podsumowanie rysunkowych i fotograficznych 103 W ystaw y – G ł o sy – R e c e n z j e notatek. Cenne ze względu na szczególną możliwość syntezy. Cykl przygotowanych na wystawę druków cyfrowych Neony to najnowsze, „skondensowane” wnioski z obserwacji pejzaży nowohuckich. Nową Hutą – śladem po utopijnej koncepcji miasta ide‑ alnego – zafascynowana jestem od lat, odnajduję w niej wielowarstwową inspirację: socrealistyczną architekturą i wplecionymi w jej historię losami Liście z wilgotnych drzew O malarstwie Grzegorza Wnęka ludzi. Sztandarowe założenie Planu Sześcioletniego, chluba propagandy PRL‑u, a po upadku komunizmu miejsce trochę zakazane, postrzegane, jako relikt byłej epoki, wymyka się dzisiaj jednoznacznej oce‑ nie. Słuszne założenia i szczytne cele mieszają się Najnowsze obrazy Grzegorza Wnęka to swoistego z dramatycznymi skutkami i absurdami, piękno rodzaju uczta „malarskiej jesieni”. z brzydotą. Te sprzeczności, zaistnienie defektów w koncepcie doskonałego miasta, czy wręcz rozmi‑ nięcie się wizji i realizacji: krzywe ściany, paskudna Artur Kapturski farba, substytuty materiałów, tandetne wykonanie detali stały się dla mnie punktem wyjścia do pracy. Długo dojrzewająca forma, jaką artysta kształtował W rysunkach i grafikach staram się przekazać wie‑ pieczołowicie przez lata pracy twórczej puszcza soki. lowarstwowość znaczeń związanych z Nową Hutą, Obiektywizm fotograficznej formy pękł. Emocje tajemnicę i dramat schowany pod monumentalną, opadły. Rozrzucone liście na jednym z obrazów zdają piękną fasadą. się być jakimś lśniącym talizmanem wolności. Dają bez‑ Temat wystawy powiódł moje skojarzenia pieczeństwo i ukojenie figurom otoczonym ich kręgiem. ku pierwszym zdjęciom budowy Nowej Huty wyko‑ Prace z ostatnich dwóch lat nawiązują niejako, nanym przez Wiktora Pentala: nowych domów wyła‑ w swej zreflektowanej surowej naiwności, do pogań‑ niających się spośród rusztowań, portretów robot‑ skich obrządków owianych tajemnicą, wierzeń ludo‑ ników, murarek i tynkarek. Młodych kobiet, które wych wypełnionych intuicyjną wiedzą o świecie, opi‑ zwabiły do pracy obietnice propagandy i których sujących genezę stworzenia, budujących sens swego los odmieniło nowe miasto. Budynki Nowej Huty wymyślonego świata w oparciu o ludowe podania i tra‑ wciąż trwają jako pomniki anonimowych bohaterów dycje. Z płócien artysty wyłania się krajobraz form i bohaterek. odsyłający do włoskiego quattrocenta, twórczości prerafaelitów, czy bractwa świętego Łukasza. Ten oniryczny świat kształtowany jest za pomocą formy, która w sennym marzeniu odnajduje ciężar egzystencji. Człowiek cierpi nawet we śnie i zdaje się w nim być równie materialny. Surowość i ciężar niero‑ zerwalnie towarzyszą poetyce woli autora. Są u Wnęka elementami komplementarnymi dla jego romanty‑ zmu. To wartości wzajemnie się napędzające, pozwa‑ lające autorowi zachować zdrowy rozsądek pomimo wszystko. Dawne motywy poruszające swoją gwałtow‑ nością, wymagające wyraźstej formy i koloru spowiła ↑ Nina Pawłowska Polska – autoportret 1 offset 68 × 98 cm „malarska patyna”. Upływ czasu zamienił je w senne Prace eksponowane na wystawie pochodzą z kolekcji SMT Grafiki w Krakowie oraz archiwum artystek. marzenie, rodzaj „pogańskiego misterium” owianego 104 Wiadomości asp /68 tajemnicą i surowością swej natury. ↗ Grzegorz Wnęk Bez tytułu 180 × 135 cm olej na płótnie 2014 Ten „inny świat w obrazach Grzegorza Wnęka jest Nastrój poetyckiej nostalgii i melancholii w obra‑ jakby zrodzony romantyzmem rewolucjonisty, który zach Wnęka skierowane zdają się być ku samemu w chwili spokoju zadumał się nad swym losem. uczuciu do malarstwa i z niego wypływają, nie zaś Jest w tym przejściu ze świata „malarskiej propa‑ na skutek inspiracji konkretnym zdarzeniem czy gandy” w świat oniryzmu pewna naturalność kształ‑ uczuciem tkwiącym poza obrazem jak to miało miej‑ towana wyraźnie formą woli artysty i jego doświad‑ sce we wcześniejszej twórczości. Zdają się być jakby czeniem. To co do tej pory było kształtowane na obraz sumą zebranych doświadczeń, wypadkową uczuć pierwowzoru rodzi własne sensy, otwiera nowe znaczenia skumulowanych w onirycznym świecie dojrzałego zjawisk, którym na razie możemy przyglądać się jedynie artysty, który zupełnie naturalnie i paradoksalnie z dystansu. Czy to tylko chwila słabości autora? rodzaj – wręcz niepostrzeżenie – przeszedł drogę od nazy‑ malarskiej nonszalancji? czy też zapowiedź świata, wania rzeczy po imieniu do nadawania własnych w który niebawem zostaniemy na dobre zaproszeni? imion rzeczom i kreowania ich znaczeń. 105 Dyplomy Kryptyda z Sumatry Fragment pracy dyplomowej Film zrealizowany został na podstawie materia‑ łów nakręconych w maju 2013 r. […] Zaczyna się on od ujęcia, w którym – na tle dżungli – tubylec, imitując chód dwunożnej małpy, przechodzi trasą, którą miał poruszać się orang pendek. Praca magisterska Justyny Górowskiej składa • Praca magisterska na Wydziale Intermediów się z trzech części: filmu, instalacji oraz rozprawy • Autor: Justyna Górowska teoretycznej. Zarówno część wizualna, jak i tekst • Tytuł pracy: Orang pendek to elementy tego samego dyskursu, oscylującego • Promotor: prof. Artur Tajber pomiędzy osobistą deklaracją wiary, wypowiedzią • Recenzent: dr Bogdan Achimescu artystyczną, retoryką popularno‑naukową i komen‑ tarzem antropologicznym. zajmuje się nauka zwana kryptozoologią. Nawet Bogdan Achimescu bez odwoływania się do takich tajemniczych istot lasy Indonezji mogą skłonić do refleksji nad tema‑ 106 Fragmenty recenzji tyką ewolucji, pochodzenia człowieka i jego miej‑ Punktem centralnym pracy jest odniesienie do wspól‑ sca na planecie. […] To dzieło sztuki, stanowiące nego tematu: postaci hipotetycznej istoty, zwanej hybrydę z pogranicza dokumentu, osobistego kredo, orang pendek. […] Przedmiotem zainteresowania dziennika intymnego i refleksji nad światem, ana‑ dyplomantki jest istota, która według legend i nie‑ lizuję pod kątem jego wartości (m.in. poznawczej) potwierdzonych obserwacji żyje w trudno dostępnych dla odbiorcy. […] Odcinam się oczywiście od udziału areałach Indonezji. Pomimo intensywnych wysiłków w spekulacji na temat tego, czy orang pendek ist‑ wielu ludzi i instytucji (zainstalowano nawet pułapki nieje, czy nie. Robię tak z oczywistych powodów: oma‑ fotograficzne) stworzenia tego nie udało się złapać, wiam tu dostępne mi „dzieło sztuki”, nie włączając ani nie udało się uzyskać innych, niezbitych dowo‑ się w dyskusję, w której nie jestem ani świadkiem, dów jego istnienia. Orang pendek jest więc kryptydą, ani osobą profesjonalnie kompetentną. czyli zwierzęciem, którego egzystencja nie została Autorka prezentuje istnienie orang pendeka jako fakt. potwierdzona przez zoologię i które pozostaje w sferze Praca artystyczna też przyczynia się do tego samego dys‑ domysłu, legendy lub hipotezy. Kryptydami, takimi kursu. Składa się z dwóch wehikułów służących do uwia‑ jak yeti, bigfoot, potwór z Loch Ness czy chupacabra, rygodnienia istnienia orang pendeka. Są to oszczędna, Wiadomości asp /68 → Justyna Górowska wręcz monumentalna czy mistyczna w swojej wymowie ta punktowana jest rozmowami i wywiadami, które Odcisk stopy orang instalacja oraz paradokument filmowy. pokazują wiarę napotkanych Indonezyjczyków w fak‑ pendeka Wydaje się więc, że klucz do zrozumienia pracy tyczną egzystencję tytułowego hominida. Na pierwszy dyplomowej Justyny Górowskiej leży w dwóch sferach: rzut oka film, podobnie jak instalacja i praca pisemna, w postawie autorki wobec tematu i w trójelemento‑ wydaje się wpisywać w format retoryczny, w ramach wym aparacie perswazyjnym, który skonstruowała. którego autorka przekonywałaby nas do poglądu, że Nietrudno zauważyć, że jedna przestrzeń, w której orang pendek istnieje i zamieszkuje obecnie lasy kryptydy, te istoty o niepotwierdzonym istnieniu, Sumatry. Do tego poglądu sama nabrałaby przekona‑ na pewno żyją, to… kolektywna świadomość ludz‑ nia poprzez lektury, wywiady i drogą eksperymentu, kości. Można się również domyślać, że w tej men‑ w trakcie którego znalazła ślady kryptydy. talno‑społecznej przestrzeni spełniają one różne W takiej interpretacji pracy do prowadzenia funkcje. […] W mojej opinii Justyna Górowska widzi rzeczonej retoryki służyłby cały zestaw narzędzi: w orang pendeku brakujące ogniwo, nie w sensie od paradokumentu wideo pokazującego poszukiwa‑ wypełnienia luk w historii ewolucyjnej, lecz jako nia po gęsto kontekstualizowany tekst pracy pisem‑ łącznik pomiędzy człowieczeństwem a jego zwierzę‑ nej i od aranżacji przestrzennej mającej nas wpro‑ cym czy wręcz kosmicznym kontekstem, jako punkt wadzić w pewien topos po sam domniemany odcisk zwornikowy pomiędzy naturą a cywilizacją […]. stopy orang pendeka. Film zrealizowany został na podstawie mate‑ Jako recenzent interpretację tę muszę odrzucić – riałów nakręconych w maju 2013 r., w trakcie eks‑ jeśli byłaby ona słuszna, to dzieło Górowskiej należa‑ pedycji Justyny Górowskiej i Adama Gruby w lasy łoby porównywać z dziełami będącymi składowymi mgliste Indonezji. Zaczyna się on od ujęcia, w któ‑ pokrewnych retoryk, na przykład opracowań nauko‑ rym – na tle dżungli – tubylec, imitując chód dwu‑ wych, profesjonalnie realizowanych filmów doku‑ nożnej małpy, przechodzi trasą, którą miał poruszać mentalnych lub narracji literackich, krajoznawczych się orang pendek. Tak rozpoczęta wizualna narracja czy popularnonaukowych. W pracy Justyny Górow‑ przenosi nas wraz z podróżującymi Europejczykami skiej znajdują się jednak ślady, które naprowadzają (których nie widać w kadrze) przez dzikie lasy. Trasa nas na trop innej, bardziej brzemiennej w konotacje 107 funkcji. Oto para takich śladów pozostawionych przez opisy Schliemanna, który – znajdując się nocą autorkę niczym drogowskazy do odkrycia drugiego na stanowisku archeologicznym – widział w świe‑ dna narracji o poszukiwaniu hominida: tle pochodni, jak szkielety znalezione we wsi Spata 1. Opisy incydentu, podczas którego autorce deseń rozpadają się w momencie otwarcia sarkofagów, pod tropikalnej wegetacji myli się z wzorem na grzbiecie wpływem lekkiego, pierwszego po wielu wiekach tygrysa. Incydent ten jest przedstawiony w tekście, podmuchu powietrza […]. a zarazem obecny w filmie, gdzie w postprodukcji Samo zakończenie [pracy pisemnej] odwołuje autorka podkreśliła fragment liścia, który ją przeraził, się ponownie do przeżyć indywidualnych. Cytuję: zakreślając go konturem niczym kluczowy fragment „Ekspedycja w lasy tropikalne utwierdziła mnie na zdjęciu szpiegowskim. Jakiemu celowi może słu‑ w poczuciu, że jestem częścią nieśmiertelnego świata, żyć taka relatywizacja własnej percepcji? „Fałszywy ale nie przez możliwość boskiego zmartwychwsta‑ pozytyw” – czyli postrzegany tygrys, który okazuje się nia, lecz dzięki byciu jego częścią nawet po mojej po prostu liściem, staje się pretekstem do szczerego fizycznej śmierci. Uzmysłowiła mi, jak uwikłana jest zdystansowania się do własnej nieomylności. zewnętrzność mojego ciała. Poszukiwanie orang pen‑ 2. Sam ślad orang pendeka, którego cechy (brak deka i zadawanie pytań niego dotyczących wpisuje zdefiniowanych obrysów, szybkie zanikanie w desz‑ moje doświadczenie podróży w mgliste lasy w nurt czu, galaretowata, mało plastyczna konsystencja posthumanistyczny i wiążącą się z nim wrażliwość. gruntu widoczna po zapadających się tu i ówdzie Doświadczenie to ma wzmocniony wyraz poprzez gumiakach) przekładają się na coś, co naukowiec konfrontowanie go z pierwiastkiem kreatywnym – nazwałby wątpliwą wartością dowodową. Mnie anektując je w ten sposób i przenosząc w świat sztuki natomiast kojarzy się z dramatyczną utratą bardzo żywej, z nadzieją na jej sprawcze właściwości”. cennego znaleziska, chronionego przed ulewą folią i fotografowanego w pośpiechu. Na myśl przychodzą 108 Wiadomości asp /68 W tym właśnie cytacie upatruję klucza do odbioru całości pracy dyplomowej Justyny Górowskiej. Dyplomy Obiekty za strzeżoną bramą Fragment pracy dyplomowej • Praca magisterska na Wydziale Grafiki • Autor: Arkadiusz Uroda • Tytuł pracy: Obiekty za strzeżoną bramą • Tytuł pracy: Izolacja • Asystent: dr Tomáš Agat Błoński Współcześnie „[…] miasto to umowa. Patrząc okiem W czasach obecnych owym „najeźdźcą” jest intruz księgowego na tę umowę – coś jest po stronie w postaci nieznajomego, dostarczyciela ulotek czy «winien» i coś po stronie «ma». Miasto to poświę‑ akwizytora, a nawet najbliższego sąsiada, w ekstre‑ cenie wybranych swobód w zamian za określone malnych warunkach również złodzieja (traktowanych korzyści […] porównując miasta świata, wyraźnie paradoksalnie jako równorzędne zagrożenie). Osiedla widać, co jest lokalną fanaberią, co wynika z psy‑ za strzeżoną bramą dają złudzenie bezpieczeństwa chiki człowieka, a co jest związane z technologią”1. i ochrony przed wrogim otoczeniem. Takie społeczno‑ ści łączy strach przed czymś bliżej niezidentyfikowa‑ nym – w istocie przed drugim człowiekiem. Zygmunt Arkadiusz Uroda Bauman nazywa ten lęk miksofobią – czyli lękiem przed różnorodnością ludzkich stylów życia czy „Człowiek jest zwierzęciem żyjącym w polis” zachowań. Takie gated communities to współczesne [Arystoteles] getta, monitorowane przez opłacanych strażników, Miasto od zawsze było pewną zintegrowaną wspól‑ kamery, portierów i nafaszerowane utrudniającą wej‑ notą, jednakże podział na możnych i biedaków ist‑ ście nieproszonych gości techniką, jak domofony, niał od zarania dziejów, przy czym ci pierwsi budo‑ alarmy, szyfrowane bramy. wali architektoniczne zapory przeciwko tym drugim. Fotografowane przeze mnie obiekty to nierzadko Zmieniło się to w czasach współczesnych, w okresie przestrzenie współczesnych nowobogackich. Co kryją realnego socjalizmu, gdzie w wielkich blokowiskach w środku? Nie wiadomo. Być może wnętrza odzwier‑ wszystko było wspólne: korytarze, windy, suszar‑ ciedlają zamożność ich właścicieli lub tylko powierz‑ nie, place zabaw, skwerki. Wokół miast, które były chowny blichtr, jednakże na zewnątrz – co wnioskuję „spadkiem” po poprzednich pokoleniach i wiekach, z moich obserwacji – niewiele się różnią. Na ogół zaczęły powstawać, według nowego ładu, wielkie to smutne wysokie mury, czasem betonowe bądź osiedla, najpierw z tzw. wielkiej płyty, potem wraz wykonane z drogiego kamienia czy licowanej cegły. z transformacją ustrojową i większymi wymaga‑ Niewiele jest ogrodzeń ukazujących choćby wnętrze niami klientów – coraz staranniej budowane, z lep‑ ogrodu, a jeśli już ogrodzenie jest ażurowe, to widok szych materiałów, tzw. apartamentowce. Wymaga‑ do wewnątrz zamykają gęste iglaki czy krzewy. Peł‑ nia klientów rosły: miało być nie tylko estetycznie, nią one podwójną role: strzegą prywatności właści‑ na wysokim poziomie technicznym, ale też bez‑ cieli i nie ukazują za bardzo stanu ich posiadania: piecznie. Stąd mało które obecnie budowane osie‑ liczby aut czy np. basenu. Ten zamknięty świat jest Po co jest miasto?, Kraków dle jest ogólnodostępne, zazwyczaj wstępu bronią za murem. Czy takie paniczne grodzenie swoich 2012, s. 372. techniczne możliwości. posiadłości istniało od zawsze? Przypisy 1. Marcin Włodarczyk, 109 ↑ Arkadiusz Uroda z cyklu Izolacja 80 × 60 cm Wydruk na papierze barytowym, 2014 ↑ Arkadiusz Uroda z cyklu Izolacja 80 × 60 cm Wydruk na papierze barytowym, 2014 Dyplomy Grafika asp Kraków Grafika o sobie samej albo książki w książce • Praca doktorska na Wydziale Grafiki • Autor: Aleksandra Toborowicz • Tytuł pracy: Album Grafika. ASP Kraków • Promotor: prof. ASP Władysław Targosz Aleksandra Toborowicz okładkami z grubego kartonu z metalicznym nadru‑ kiem koloru blachy, z tłoczonymi nazwami działów Przedmiotem pracy był dwujęzyczny album Grafika. (tytuł po polsku jest matrycą z tłoczeniem, angielski ASP Kraków wydany z okazji obchodzonego w 2013 r. – odbitką; rozwiązanie graficzne tłumaczeń nawią‑ 45‑lecia Wydziału Grafiki ASP w Krakowie. zuje do sposobu tworzenia grafiki). Charakter okładek nawiązuje do teczek na grafiki, metalowych matryc Koncepcja graficznych z tłoczeniem oraz do wyglądu nowocze‑ Koncepcja graficzna i forma wydawnictwa odbiegają snych komputerów marki Apple, łącząc tradycję od standardowych layoutów albumowych, zarazem z nowoczesnością, podobnie jak okładki otwierające nawiązując do tradycji krakowskiego Wydziału Gra‑ i zamykające album. fiki. Zastosowano założenia transparentnej grafiki edytorskiej, której środki formalne nie dominują nad Nawigacja zawartością merytoryczną, oddając i wzmacniając Każdej z katedr przyporządkowany jest inny kolor, charakter treści w sposób estetyczny i funkcjonalny. jako wskazówka nawigacyjna w każdym fragmen‑ cie albumu. Z kolei system tekstowych odnośników Struktura nadaje albumowi współczesny, sieciowy, hipertek‑ Album podzielono na trzy działy: Grafika, Ludzie i Pra‑ stualny charakter oraz ułatwia i urozmaica odbiór. cownie. Otwiera go wstęp z tekstem prof. Krzysztofa 112 Tomalskiego – 45/63 i aneks. Dział Grafika – to teksty, Grafika Ludzie – prezentacja sylwetek i twórczości wykła‑ Wszystkie teksty w dziale, z wyjątkiem tekstu dowców, Pracownie – prezentacje pracowni, prace Jana Fejkla W dialogu z mistrzami, dotyczą czte‑ studentów. rech katedr: o Katedrze Rysunku i Malarstwa pisze Działy różnią się specyfiką, stanowiąc „książki Dominik Stanisławski, o Katedrze Grafiki Warsztato‑ w książce”. Oddzielono je czterostronicowymi wej – dr Marta Anna Raczek‑Karcz, o Katedrze Grafiki Wiadomości asp /68 Fot. Kuba Sowiński tekstu”) łamany bywa przez niby‑błędy zachodzące w druku – nieodbicie, przesunięcie kolorów w łamach tekstu, przebitki tytulariów. Zamysł ten kontynu‑ owany jest w dziale Pracownie – poprzez ledwie widoczne prostokąty w kolorze szarym. Ludzie W dziale prezentowane są sylwetki 55 osób zatrud‑ nionych na Wydziale Grafiki w roku akademickim 2012/2013. Głównym założeniem było zaprezento‑ wanie twórczości osób‑artystów, nie pedagogów, stąd brak tytułów naukowych. Prace wykładowców zostały wybrane na zasadzie reprezentatywności, po jednej pracy bądź po jednym cyklu prac. W przypadku nie‑ których osób charakter reprodukcji determinuje Projektowej – prof. Piotr Kunce, o Katedrze Filmu Animowanego, Fotografii układ rozkładówki. i Mediów Cyfrowych – dr hab. Zbigniew Zegan, Marcin Giżycki i Marek Janczyk. Jan Fejkiel opisuje sylwetki mistrzów grafiki warsztatowej związanych Pracownie z Wydziałem Grafiki. Tekst ilustrowany jest reprodukcjami. W tym tekście, jak Najobszerniejszy z działów, podzielony na 4 kate‑ i w dwóch pozostałych opisujących dawne dzieje katedr, umieszczono archi‑ dry, prezentuje prace ponad 200 studentów z 25 walne zdjęcia wspominanych osób z podpisami i odwzorowaniem krawędzi zdjęć pracowni. Strony rozdzielające to aple w kolorze na odwrocie (idea odbicia‑przebicia, luźnego podpisu na odwrocie fotografii). przypisanym katedrom, na których umieszczony Przez kolejne strony, aż do końca tekstu, dokładnie w tym samym miejscu jest spis treści z „przebitym” na drugą stronę kartki co zdjęcia odbijają się ich krawędzie. Klasyczny układ i skład tekstów („blacha tłumaczeniem. 113 Infografika Na początku przy każdej katedrze znajduje się wkładka ze skrzydełkiem, zawierająca wykresy prezentujące czas zatrudnienia pracowników na Wydziale Grafiki od 1950 do 2013 r. Kolorem i rodzajem linii rozróż‑ niono kierowników pracowni, osoby zatrudnione na etacie oraz na zasadzie umów cywilnoprawnych. Układ linii oparty jest na logicznym schemacie, możliwym do kontynuowania. Opracowanie zostało wykonane przeze mnie i panią Barbarę Turkiewicz (długoletnią sekretarkę Wydziału Grafiki) na podsta‑ wie dokumentów archiwalnych. Mapa Przed prezentacją każdej z katedr umieszczona została na całej rozkładówce mapa centrum Krakowa z zaznaczonymi odpowiednimi kolorami budynkami Wydziału Grafiki. Fotografie Fragmenty poświęcone pracowniom otwierają umieszczone na całej rozkładówce fotografie uka‑ zujące ich wnętrze – ich autorką jest absolwentka Wydziału Grafiki, Edyta Dufaj. Spójne zdjęcia mają oddać charakter pracowni. Prowadzący pracownie nie są prezentowani na każdym zdjęciu – w celu uzy‑ skania spójności w różnorodności ujęć, uniknięcia statyczności, przewidywalności i hierarchiczności. Rozkładówki nadają rytm, pełnią rolę akcentu i nawi‑ gacji, a także wyciszenia w kontekście kolorowych rozkładówek z pracami. 114 Wiadomości asp /68 Sposób prezentacji •oprawa: szyto‑klejona z widocznym grzbietem Albumowa prezentacja prac, aby odzwierciedlić cha‑ Metaliczną okładkę owija banderola z cienkiego rakter pracowni, nawiązuje do rzeczywistych sposo‑ papieru przypominającego pakowy, z nadrukiem imi‑ bów ich prezentacji na wystawach końcoworocznych tującym nałożenie się kilku warstw druku: pierwszej w poszczególnych pracowniach. Prace studentów okładki z tytułem w języku polskim i angielskim oraz prezentowane są „na tej samej ścianie” co na zdję‑ wszystkich czterech wykresów z czasem zatrudnienia ciu, ujęte „w kolejne kadry fotograficzne” na kolej‑ pracowników. Banderola ma nawiązywać do jedno‑ nych rozkładówkach. Reprodukcje przedstawione razowego użytku opakowania – ochrony matrycy. są w skali, zachowując proporcje względem siebie. • nakład: 900 egzemplarzy •kroje pisma: Warnock Pro Roberta Slimbacha, Aneks krój dziełowy z odmianami nadającymi się zarówno W aneksie umieszczono chronologiczny spis dzie‑ do składu tekstu, tytulariów, jak i podpisów kanów, prowadzących przedmioty teoretyczne, pra‑ • redaktor: Łukasz Galusek cowników technicznych i listę absolwentów od 1950 • zespół redakcyjny: prof. Krzysztof Tomalski, dr hab do 2013 r. z zaznaczeniem pracowni dyplomują‑ Agata Pankiewicz, dr hab. Tomasz Daniec, dr Jakub cych – opracowany został on przeze mnie głównie Sowiński. na podstawie Księgi dyplomów i innych dokumentów •fotografie portretowe: Katarzyna Kozera i Edyta archiwalnych. Dufaj; fotografie wykonane w pracowniach: Edyta Dufaj Dane techniczne • liczba osób, których prace są prezentowane w albu‑ • stron bez okładek i wkładek z wykresami: 432 mie: w dziale „Ludzie” – prace 55 wykładowców, • okładek: 5 w dziale „Pracownie” – prace ponad 200 studentów. • wkładek z wykresami: 4 • format strony: 24 cm – szerokość × 28 cm – wysokość Album można nabyć w naszym wydawnictwie. • papier: różny w zależności od działu Kontakt: www.wydawnictwo.asp.krakow.pl. 115 W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e Connecting w Istambule II Biennale Designu w Istambule → Istambuł → 1 xi – 14 xii 2014 Anna Myczkowska‑Szczerska Z okazji obchodów 600‑lecia stosunków pol‑ sko‑tureckich rok 2014 ogłoszono Rokiem Polskim w Turcji. W ramach obchodów zorga‑ nizowano szereg imprez prezentujących polską kulturę, w tym również kilka poświęconych wzornictwu. W dniach 1 XI – 14 XII w ramach II Biennale Designu w Istambule zaprezentowano wystawę polskiego wzornictwa zatytułowaną Connecting, przygotowaną przez Czesławę Frej‑ lich oraz Magdalenę Kochanowską z warszaw‑ skiej ASP. Wystawa pokazała współczesne polskie wzor‑ nictwo z różnych dziedzin, takich jak meble, typo‑ grafia, ceramika czy tkanina. Pokazano obiekty produkowane masowo, jak i wytwarzane w krót‑ kich seriach lub powstające w wyniku stosowania takich strategii jak projektowanie krytyczne czy partycypacyjne. Autorzy zebranych na wysta‑ wie obiektów to twórcy reprezentujący zarówno młode, jak i starsze pokolenie. To, co połączyło wszystkie obiekty, to hasło wystawy rozumiane jako łączenie kultur, ludzi, materiałów, techno‑ logii czy też stylistyk pochodzących z różnych okresów historycznych. Przykłady te pokazały zjawiska, które silnie oddziaływają na polskich projektantów i wskazują, jak dalece są oni otwarci na różnorodność. 116 Wiadomości asp /68 Wystawa Wzornictwo z Krakowa → pl. Szczepański, Kraków → 3 x – 2 xi 2014 Monika Szwaja 3 x br. o zachodzie słońca (18.15) odbył się wer‑ nisaż wystawy Wzornictwo z Krakowa, jednej z kilku wystaw towarzyszących obchodom jubi‑ leuszowym 50‑lecia Wydziału Form Przemysło‑ wych ASP w Krakowie. Otwarcia wystawy doko‑ nali kurator Andrzej Śmiałek oraz dziekan WFP prof. Andrzej Ziębliński, jednak w otwarciu brali udział wszyscy uczestnicy tego wydarzenia. Naj‑ ważniejszym momentem wernisażu było odrywa‑ nie żółtych karteczek szczelnie zasłaniających przygotowaną ekspozycję. Kartki zawierały infor‑ mację o wystawie, a na ich rewersach znajdowały się ciekawostki związane z wzornictwem oraz losy uprawniające do odbioru nagród, takich jak albumy (Warsztaty Krakowskie i Zaprojektowane), czasopisma („2+3D”), wydawnictwa WFP, czeko‑ lady czy zestawy upominkowe ufundowane przez Krakowski Kredens. Wystawa trwająca do 2 XI 2014 r. prezento‑ wała wybrane prace absolwentów Wydziału Form Przemysłowych. Eksponowane projekty były dobierane pod kątem ich rynkowego sukcesu, rozpoznawalności czy szczególnej wyjątkowości. Wielu z nich przyznano prestiżowe nagrody, takie jak Dobry Wzór czy Red Dot. Wystawę zaprojektował Piotr Hojda, kura‑ torem był Andrzej Śmiałek, a w skład zespołu organizacyjnego wchodzili Anna Szwaja, Monika Wojtaszek‑Dziadusz i Szymon Kiwerski. Cieszymy się z dużego zainteresowania, jakie towarzyszyło wystawie, oraz pozytywnych opinii na jej temat. 117 W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e Wielka sztuka w małym mieście Wystawa Zbyluta Grzywacza → Muzeum Ziemi Słomnickiej Słomniki → 23 XI – 4 XII 2014 Joanna Boniecka 23 XI 2014 r. w Muzeum Ziemi Słomnickiej otwarto, w ramach projektu „Wielka sztuka w małym mieście”, wystawę Zbyluta Grzywacza, na której pokazano jego najbardziej reprezenta‑ tywne dzieła: obrazy, dzienniki i rysunki artysty. Sztuka trafiająca do małych miasteczek, to nie‑ zwykle cenna inicjatywa. Zbylut Grzywacz (1939–2004) w latach 1957–1963 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych (dyplom u prof. Emila Krchy), gdzie następnie pracował jako pedagog w latach 1972–2004. Od 1992 r. uczył także w Szkole Rysunku i Malarstwa „Este” w Krako‑ wie. Był najbardziej radykalnym i wielokrotnie cenzurowanym uczestnikiem wystaw Grupy Wprost (1966–1986) z uwagi na obecne w dzie‑ łach aktualne treści społeczne i polityczne. Jako jeden z nielicznych artystów został internowany w stanie wojennym (XII 1981) i osadzony w wię‑ zieniu w Nowym Wiśniczu. W stanie wojennym, który był jak „trzęsienie ziemi”, wrócił do mło‑ dzieńczych pasji – do entomologii, paleontologii i mineralogii. Zajął się kolekcjonowaniem mine‑ rałów i skamieniałości, starych wydawnictw i rycin przyrodniczych. W 1985 r. został człon‑ kiem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk o Ziemi, a podobnych sobie pasjonatów zintegro‑ wał w Sekcji Miłośników Minerałów i Skamienia‑ łości. Zebraną przez siebie i usystematyzowaną 118 Wiadomości asp /68 kolekcję geologiczną artysta ofiarował Muzeum Przyrodniczemu Instytutu Systematyki i Ewo‑ lucji Zwierząt PAN w Krakowie. Obrazy, rzeźby, rysunki i grafiki artysty znajdują się w zbiorach niemal wszystkich polskich muzeów, a także w wielu pol‑ skich i zagranicznych kolek‑ cjach prywatnych. Przypomnijmy wypowiedź artysty z 1969 r.: „Moje myśle‑ nie o sztuce oddaliło się dzisiaj od prostych kiedyś rozróżnień między pięknem a prawdą. To było takie klarowne – po jednej stronie tylko prawda, po drugiej tylko piękno. Ja oczy‑ wiście byłem po stronie prawdy i wydawało mi się, że wszystko, co piękne, zasłania jej obraz – a rzeczywistość mało komu jawiła się wtedy jako ładna… Nasza sztuka miała być nie do upiększania rze‑ czywistości, ale do jej obnażania. W tych czasach, kiedy padało słowo „prawda”, wszyscy mówili: to jest pojęcie względne. A myśmy wiedzieli, że prawdą jest to, co nie jest nieprawdą – zwyczajnie i po prostu. Bardzo miałem wtedy za złe, że nie wszyscy malarze zajmują się rzeczywistością, tylko rozwią‑ zują sobie jakieś czysto malar‑ skie problemy, co odwracało uwagę i stwarzało pozór, że jest fajnie, sztuka sobie kwitnie, a obrazy są ładne. Wydawało mi się, że jest obowiązkiem nas wszystkich – malarzy, pisarzy – zebrać się do kupy i walczyć z tym, co jest paskudne. […] Duża część sztuki, literatury – także współczesnej, od Camusa poczynając – żywiła przeko‑ nanie, że sztuka jest po to, by czemuś służyć. Że artysta nie ma się wozić w łódce i oglą‑ dać widoczki, tylko wiosłować z innymi. Więc wiosłowaliśmy”. Kosmos wzy‑ wa! Sztuka i nauka w długich latach 60. → Zachęta Narodowa Galeria Sztuki 1 VII – 28 IX 2014 → Kuratorzy: Joanna Kordjak‑ -Piotrowska, Stanisław Welbel Część wystawy w Zachęcie poświęcono wzor‑ nictwu z czasów PRL‑u. Znalazły się na niej dzieła prof. Andrzeja Pawłowskiego. Jeden z tekstów towarzyszącego katalogu, autorstwa dr. hab. Andrzeja Szczerskiego, podkreślał pio‑ nierską rolę WFP i powstałych w ślad za nim polskich wydziałów projektowych w kształto‑ waniu nowej rzeczywistości lat 60. Wystawie towa‑ rzyszył katalog Kosmos wzywa! (red. J. Kordjak‑Pio‑ trowska, S. Welbel, Warszawa 2014). (inf. wł.) Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza dla Stanisława Wejmana → Galeria ZPAP Okręg Kraków → 28 XI 2014 ↑ Stanisław Wejman Dynia 511 27 × 35,5 cm Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza przyznawana jest przez Zarząd Związku Polskich Artystów Pla‑ styków Okręgu Krakowskiego polskiemu artyście za najlepszą wystawę malarstwa, rysunku lub grafiki, jaka odbyła się w Krakowie w trakcie trwa‑ nia kolejnej edycji plebiscytu. Jej pomysłodaw‑ cami jest trzech związkowych artystów: Grzegorz Bednarski, Adam Małek i Stanisław Tabisz, którzy na początku lat 90. xx w. uznali za konieczne zorganizowanie konkursu, który honoruje ważne wydarzenia artystyczne w Krakowie. Nagrodę przyznaje specjalnie powołane jury, w którego skład wchodzą historycy i krytycy sztuki, dziennikarze piszący recenzje z wystaw, artyści o uznanym dorobku i autorytecie, pre‑ zes ZPAP OK, przewodniczący Rady Artystycznej ZPAP OK oraz laureat poprzedniej edycji Nagrody. Formą nagrody jest zorganizowanie laureatowi indywidualnej wystawy w Galerii Pryzmat, opra‑ cowanie i druk monografii oraz okolicznościowy medal. Laureatem obecnej, XIV edycji Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza został artysta grafik prof. Stanisław Wejman. Nagrodzona przez jury wystawa to Sentymen‑ talny plac budowy, zorganizowana w Jan Fejkiel Gallery na przełomie xi i xii 2013 r. Wernisaż wystawy laureata, połączony z wręczeniem nagrody, odbył się w Galerii ZPAP OK „Pryzmat” w Krakowie 28 xi br. Prof. Stanisław Wejman urodził się w 1944 r. w Jędrzejowie. Pracuje i mieszka w Krakowie. Stu‑ diował na Wydziale Grafiki w pracowni swojego ojca, prof. Mieczysława Wejmana, w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom uzyskał w 1968 r. Uprawia grafikę i malarstwo. Jest pro‑ fesorem zwyczajnym w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie prowadzi pracownię mie‑ dziorytu na Wydziale Grafiki. W latach 1990– 1993 pełnił funkcję dziekana macierzystego Wydziału. W latach 1984–2003 prowadził zajęcia jako profesor na zagranicznych uczelniach. Zor‑ ganizował kilkadziesiąt wystaw indywidualnych w Polsce i za granicą, brał udział w ponad 200 wystawach zbiorowych. Jego prace znajdują się w zbiorach wielu muzeów w kraju i na świecie. (inf. wł.) akwaforta, 2014 119 W y s taw y – G ł o s y – R e c e n z j e Wystawa Zespół Katedry Sztuk Wizualnych → Galeria ASP, pl. Matejki 13 → 2–25 x 2014 Uroczystości rozpoczęcia roku akademic‑ kiego na krakowskiej ASP towarzyszyło otwar‑ cie wystawy pt. Zespół Katedry Sztuk Wizu‑ alnych, na której zaprezentowano dzieła obecnych i byłych profesorów, a także młodszej kadry Katedry Sztuk Wizualnych, jednostki funkcjonującej w strukturze Wydziału Form Przemysłowych. Wystawę zorganizowano z ini‑ cjatywy prof. Andrzeja Zięblińskiego, dziekana WFP, wieloletniego kierownika KSW, a jej kurato‑ rem był dr hab. Wojciech Kopczyński. Ekspozycja prezentowała szerokie spektrum środków arty‑ stycznego wyrazu, czyli tego, co jest jedną z cech działalności KSW. To otwartość na sztukę, wyra‑ żana w różnych mediach, od tzw. tradycyjnych form, jak malarstwo, rzeźba, rysunek, poprzez fotografię, grafikę cyfrową, instalacje oraz formy multimedialne. Swoje prace zaprezentowali artyści uznani na gruncie polskiej i międzynarodowej sztuki, reprezentujący różne pokolenia, postawy i środki artystycznego wyrazu. W wystawie uczestniczyli: prof. Wincenty Kućma, prof. Andrzej Ziębliński, prof. Jan Pamuła, Danuta Urbanowicz, prof. Artur Tajber, dr hab. Wojciech Kopczyński, dr Paweł Orłowski, dr Miłosz Pobiedziński, dr Gabriela Buzek, st. wykł. Łukasz Kieferling, wykł. Tadeusz Banaś, mgr Dawid Kozłowski. Z okazji wystawy powstał katalog przedsta‑ wiający sylwetki i prace artystów. (inf. wł.) Uwaga, dzieło! Fot. Jacek Dembosz VI Wystawa Prac Laureatów Konkursu na Dzieło 120 Wiadomości asp /68 ↓ Od lewej: Mateusz Grymek, Monika Brzegowska, Patrycja Tryjefaczka, Anna Karolina Kaczmarczyk, Maciej Mędrala, Mateusz Czapek, dr hab. Jan Tutaj Szósta już prezentacja w ramach wspólnego pro‑ jektu ASP w Krakowie i Galerii Bronowice, funk‑ cjonującego od blisko roku pod nazwą Akademia w Bronowicach, nosi tytuł Uwaga dzieło. Prezen‑ tuje wybór prac finalistów i laureatów Konkursu na Dzieło, który odbył się w 2013 r. Wystawę pre‑ mierową zorganizowano już wcześniej w naszej Galerii Promocyjnej. Konkurs na Dzieło to inicjatywa Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, której głównym założe‑ niem jest chęć stworzenia wydarzenia artystycz‑ nego, które umożliwi większą integrację studen‑ tów w ramach uczelni oraz stworzy platformę wspólnych, ponadwydziałowych i dyscyplinar‑ nych działań artystycznych. Inicjatywa ta aktywi‑ zuje sporą grupę studentów, których prace mają okazję wyjść poza ramy działań w ramach regu‑ larnej dydaktyki, przekroczyć próg obowiązku akademickiego i wymogów programowych. Dla wielu młodych ludzi jest to także pierwsza kon‑ frontacja z mechanizmem i rygorem konkursu oraz pierwszy kontakt z profesjonalnym jury. Niewątpliwą zaletą prezentowanego zestawu prac była ich różnorodność stylistyczna i for‑ malna oraz wielość podejmowanych tematów i prezentowanych postaw artystycznych. (inf. wł.) Krzysztof Kiwerski ↓ Krzysztof Kiwerski → Krzysztof Kiwerski Martwa natura H Martwa natura H02 100 × 130 cm 100 × 130 cm akryl na płótnie akryl na płótnie 2013 2013 malarstwo grafika film → Dwór Karwacjanów, Gorlice → 5 IX – 1 x 2014 Podczas wystawy w Gorlicach można było zapo‑ znać się z twórczością Krzysztofa Kiwerskiego, wybitnego malarza, grafika i twórcy filmów ani‑ mowanych, wielokrotnie nagradzanego za swoją twórczość. Absolwent ASP w Krakowie (1973), pedagog w naszej uczelni, zrealizował ok. 38 fil‑ mów, w tym cztery pełnometrażowe, za które otrzy‑ mał 30 nagród. Jego malarstwo również doczekało się uznania na licznych festiwalach i salonach sztuki w kraju i na świecie. Prace artysty znajdują się w wielu muzeach i galeriach sztuki. (inf wł.) 121 Kronika wydarzeń Porozumienie między uczelniami Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie zawarł porozumienie z Politechniką Krakowską i Uniwersytetem Jagiellońskim. Skorzystają przede wszystkim studenci. Od lewej: dr Tomasz Kapecki WA PK, prorektor prof. Dariusz Bogdał PK, dr hab. Andrzej Bukowski UJ WF IS, rektor ASP prof. St. Tabisz, dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ASP WAW, prorektor prof. Andrzej Mania UJ, prof. Stefan Dousa WA PK, dr Marta Smagacz‑Poziemska WF IS UJ, prodziekan dr hab. Jacek Nowak WFU, prof. Krystyna Wilkoszewska WF ZE UJ, dr Marcjanna Anna Nóżka WF IS UJ, prorektor dr hab. Jan Tutaj, dr Jakub Petri WF IF ZE UJ Pozytywna ocena efektów dotychczasowej współ‑ pracy – a szczególnie realizowanych w ostatnich dwóch latach warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ, które zainicjowały Politechnika Krakowska im. T. Kościuszki i Akademia Sztuk Pięknych im. J. Matejki – skłoniło obie uczelnie oraz Uni‑ wersytet Jagielloński do podpisania porozumie‑ nia o współpracy. Zostało ono uroczyście zawarte 13 x 2014 r. w świeżo odnowionych wnętrzach naszej Akademii przy pl. Matejki. Współpraca Politechniki Krakowskiej z Aka‑ demią Sztuk Pięknych w zakresie innowacyjnego 122 Wiadomości asp /68 programu warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ trwa już sześć lat. Jej pomysł wyszedł od dr hab. Beaty Gibały‑Kapeckiej, prof. ASP, dziekana Wydziału Architektury Wnętrz ASP, i dr. inż. arch. Tomasza Kapeckiego z Wydziału Architektury PK. To oni zajęli się również realizacją tego przedsięwzię‑ cia. Od 2012 r. do programu włączono studen‑ tów z dwóch jednostek UJ – Instytutu Socjologii i Zakładu Estetyki Instytutu Filozofii. Podpisane porozumienie przewiduje wymianę nauczycieli akademickich i studentów w zakresie różnych form dydaktyki, prace naukowo‑badawcze i projektowe, promocję i organizację konferencji, seminariów, spo‑ tkań, warsztatów, wystaw i targów oraz dzia‑ łalność wydawniczą. Współpraca dotyczyć będzie w szczególności dalszego organizowania Interdyscyplinarnych Warsztatów NOWA PRZE‑ STRZEŃ. Ze strony ASP obejmuje ona studentów Wydziału Architektury Wnętrz, ze strony PK – studentów Wydziału Architektury, a ze strony UJ – studentów Instytutu Socjologii i Zakładu Estetyki Instytutu Filozofii. Przewiduje się moż‑ liwość zaproszenia do współpracy także innych jednostek. W każdej z jednostek uczestniczących w porozumieniu uruchomiony zostanie w danym roku akademickim kurs obejmujący łącznie 60 godzin dydaktycznych. W jego ramach stu‑ denci wszystkich trzech uczelni będą wspól‑ nie uczestniczyć w wykładzie inauguracyjnym i odbywać 48‑godzinne warsztaty projektowe. Ponadto studenci poszczególnych jednostek będą brać udział w zajęciach interdyscyplinarnych prowadzonych na uczelniach zewnętrznych. Dla studentów Wydziału Architektury Wnętrz będą to zajęcia organizowane w PK, w Instytucie Socjo‑ logii i w Zakładzie Estetyki UJ. Oznacza to znaczne wzbogacenie oferty dydaktycznej wszystkich współpracujących ze sobą podmiotów. Porozumienie zostało zawarte na okres pię‑ ciu lat. Podpisy pod dokumentami regulującymi zasady współpracy złożyli rektor ASP prof. Sta‑ nisław Tabisz, prorektor PK prof. Dariusz Bog‑ dał i prorektor UJ prof. Andrzej Mania. W uro‑ czystości, która odbyła się w Sali Senackiej ASP, uczestniczyli także zaproszeni goście, między innymi prof. Krystyna Wilkoszewska, prof. Ste‑ fan Dousa, dr hab. Jacek Nowak, dr hab. Andrzej Wokół Dunikowskiego Sesja naukowo‑ -artystyczna ↑ prof. Stanisław Tabisz, rektor asp w Krakowie Bukowski, dr Marcjanna Anna Nóżka, dr Marta Smagacz‑Poziemska, dr Jakub Petri. W trakcie dotychczasowych pięciu edycji warsztatów NOWA PRZESTRZEŃ, stanowiących podstawę zawartego porozumienia, szukano rozwiązań dla zdegradowanych przestrzeni publicznych i społecznych Krakowa. Efektem były projekty przedstawiane co roku podczas wystaw organizowanych w krakowskich gale‑ riach, Pawilonie Wyspiańskiego czy też, jak w przypadku ostatniej edycji pod hasłem: „Trans‑ formacje lokalnej tożsamości – Forum, Cracovia, NOT” – w Pałacu Sztuki. Do tej pory w warszta‑ tach wzięło udział ok. 320 studentów z PK, ASP i UJ. Pokłosiem współpracy są również wydawane co roku publikacje monograficzne. „Dla rozwoju współczesnej nauki nie ma innej drogi niż współpraca interdyscypli‑ narna. Nie podważając prawa do autonomii każ‑ dej uczelni, korzyści ze wspólnego działania są oczywiste, bo oparte na wymianie wiedzy. Docie‑ kania wykraczające poza granice instytucjonalne i granice zwyczajowo utrwalonych dyscyplin naukowych tworzą nowe warunki do autentycz‑ nej innowacyjności badawczej, która w przy‑ szłości zaowocować może nowatorskimi rozwią‑ zaniami i odkryciami” – komentuje zawarcie porozumienia dr inż. arch. Tomasz Kapecki. (ps) Moment podpisania porozumiemia. Od frontu, od lewej: prorektor prof. Dariusz Bogdał PK, prorektor prof. Andrzej Mania UJ, dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ASP WAW, rektor ASP prof. St. Tabisz, Jednym z wydarzeń Roku Xawerego Dunikow‑ skiego była sesja naukowo‑artystyczna zatytu‑ łowana Wokół Dunikowskiego. W jednodniowych obradach (16 x br.) wzięli udział zaproszeni przez Wydział Rzeźby krakowskiej ASP prelegenci z Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich artystów działających w XX w. Dunikowski łączył pracę twórczą z pedagogiczną, swe losy wiążąc z uczel‑ niami z miast, których przedstawicieli gościliśmy na sesji. Referaty wygłosili zarówno historycy sztuki: Monika Rydiger i Joanna Torchała, jak i artyści rzeźbiarze: Stanisław Brach, Zbigniew Makarewicz i Antoni Pastwa. W swoich wystą‑ pieniach prelegenci zastanawiali się nad fenome‑ nem barwnej biografii Dunikowskiego oraz jego dzieł, które odcisnęły się piętnem na historii polskiej rzeźby XX w. (inf. wł.) w tyle: dr Jakub Petri WFZE UJ, prof. Krystyna Wilkoszewska WF ZE UJ i prorektor dr hab. Jan Tutaj prof. Zbigniew Makarewicz 123 Kronika wydarzeń Milczące organy pomnikowej zrywającej z realistycznym patosem widziano platformę widokową lub krzyż papieski. Pomimo późniejszych protestów większości opi‑ niotwórczych stowarzyszeń z Podhala przeciwko remontowi i restauracji pomnika, Organy zostały ocalone przede wszystkim głosem zdrowego rozsądku lokalnej społeczności, która uznała je za część swojego dziedzictwa i ważny element krajobrazu kulturowego. Lucy Sosnowska zaprezentowała – wykra‑ czające daleko poza dostępną obecnie literaturę –wyniki przeprowadzonych przez siebie badań, w których koncentrowała się na sześciu hipote‑ zach wyjaśniających, dlaczego Organy stały się instrumentem bezgłośnym i bezdźwięcznym. Fakty historyczne zmuszają również do posta‑ wienia brutalnego pytania, nabierającego meta‑ fizycznego znaczenia po prezentacji dokumentu Polskiej Kroniki Filmowej z otwarcia „grającego pomnika” w 1966 r., do którego zaginęła ścieżka Piotr Świątoniowski 29 x 2014 r. o godzinie 15.30 w auli Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie odbył się zorgani‑ zowany przez pracownię rzeźby w przestrzeni publicznej oraz koło naukowe ART CAMP wykład Lucy Sosnowskiej pod tytułem Milczące organy. W trakcie wykładu został zaprezentowany bogaty materiał fotograficzny i filmowy. Młoda reżyserka i animatorka kultury zaprezentowała publiczno‑ ści nieznane fakty z przeszłości słynnych Żela‑ znych organów Władysława Hasiora, ujawniając to, co pozostało w miejscu „zrównanej z ziemią” w 2010 r. inskrypcji: „Wiernym synom Ojczyzny poległym na Podhalu w walce o utrwalenie wła‑ dzy ludowej”. Zrealizowany w 1966 r., zgodnie z decyzją Mieczysława Moczara i Czesława Domagały, pomnik przetrwał zmianę ustroju politycznego i oparł się terapeutycznej wizji Prawa i Spra‑ wiedliwości, które planowało demontaż Orga‑ nów zaledwie 6 lat temu, w 2008 roku, kiedy w sejmie powstawały przepisy o likwidacji sym‑ boli komunizmu. W miejscu jednego z najbar‑ dziej nowatorskich przykładów polskiej rzeźby 124 Wiadomości asp /68 Za udostępnienie fotografii dziękujemy Muzeum Tatrzańskiemu im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Prof. Krystyna Zachwatowicz‑ -Wajda i Andrzej Wajda doktorami honoris causa UP w Krakowie Fot. Aleksander Karkoszka dźwiękowa. Czy Organy kiedykolwiek złapały wiatr w żagle? Czy może zawsze były tylko egzo‑ tycznym łgarstwem, akustyczną fatamorganą w panoramie krajowych Pienin? Legenda pomnika Hasiora rozpoczyna się w chwili odsłonięcia monumentu, którego inte‑ raktywna koncepcja wytwarzania i przetwarza‑ nia podhalańskiej fonosfery z łatwością i lekko‑ ścią pobudzały ludzką wyobraźnię. Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego” w tekście z 1966 r. pisał, że „wiatr dmie w organowe flety. Wydo‑ bywa z nich dźwięki specjalnie wystrojone w trzy minorowo brzmiące akordy. Walczącym o nową rzeczywistość gra Hasiorowy pomnik – awan‑ gardowe dzieło sztuki”. Jest prawie pewne, że prasowy opis mijał się z prawdą. Fakt, że większość osób na pytanie, czy Organy Władysława Hasiora grały w przeszłości, odpowiada twierdząco, przywołuje na myśl zjawi‑ sko zapamiętywania fotografii z albumu rodzin‑ nego i nieświadome traktowanie tych obrazów jako własne wspomnienia. W tym sensie dzieło sztuki z Przełęczy Snozka odniosło triumf nad swoją materialną, nietrwałą formą wykonaną ze stalowych profili i blachy, która wznosi się 13 m nad ziemią i symbolicznie, zgodnie z zamia‑ rem artysty „przebija niebo”. Wprawdzie nie wiemy już dzisiaj – dla kogo, nie wiemy – z jaką intencją i ambicją, jednak nie ulega wątpliwo‑ ści, że nieme Organy nieprzerwanie koncertują w świadomości społecznej, grają w ludzkich umy‑ słach. A może tylko pogrywają. W dniu 24 XI 2014 r., podczas uroczystego posiedzenia Senatu Uniwersytetu Pedagogicz‑ nego w Krakowie, prof. Krystyna Zachwatowicz‑Wajda oraz Andrzej Wajda otrzymali tytuły dok‑ tora honoris causa tej uczelni. Rektor prof. Michał Śliwa, wyraził najwyższe uznanie i wdzięczność prof. Krystynie Zachwa‑ towicz‑Wajdzie i Andrzejowi Wajdzie – wiel‑ kim Twórcom, Nauczycielom i Wychowawcom, za wszystko to, co uczynili dla kultury polskiej i światowej. Laudacje na cześć Laureatów wygło‑ sili profesorowie: Stanisław Sobolewski oraz Bogusław Skowronek. Prof. Stanisław Sobolew‑ ski, nawiązując do niezwykle bogatego dorobku prof. Krystyny Zachwatowicz‑Wajdy, zaznaczył, iż swoim przykładem wskazuje Ona, że „praw‑ dziwie wybitna twórczość nie musi wyrażać się w egotycznym samozadowoleniu, wysu‑ wającym na plan pierwszy własną osobowość. Przeciwnie, to umiejętność współbrzmienia prowadzi do powstania dzieł prawdziwie wybit‑ nych, zapadających w pamięć, przekonujących odbiorcę do nakreślonej wizji.” Laudator wskazał także istotne cechy osobowości prof. Krystyny Zachwatowicz: otwartość na drugiego człowieka i nieustanną gotowość dialogu, dzięki którym Artystka „uczy czegoś, co, zdawać się może, jakby umyka ze współczesnego świata. Uczy szacunku, szacunku do autora i jego myśli, do reżysera, aktora, także – a może przede wszystkim – do widza, który przychodząc na spektakl, ocze‑ kuje dotknięcia tajemniczego, niecodziennego piękna”. Po uroczystym wręczeniu dyplomów zabrali głos Doktorzy Honorowi. Prof. Krystyna Zachwatowicz‑ -Wajda i Andrzej Wajda w serdecznych słowach wspominali swoich Rodziców i Nauczycieli, a wśród nich m.in. Piotra Skrzyneckiego, od któ‑ rego odebrali ważną lekcję: „Piotr był uważny. Twierdził, że pośpiech zabija uważność. Miał takie fantastyczne powiedzenie: „Pośpiech upa‑ dla”. Uważał, że nie można się śpieszyć; jeżeli się z kimś spotykasz, trzeba go uważnie wysłuchać. Wszystko miało być bardzo uważne i dogłębnie zanalizowane, opowiedziane, przypomniane” – powiedział Andrzej Wajda. „Może ta nauka Piotra jest dla nas najważniejsza...” – dodała Krystyna Zachwatowicz. (inf. ze strony internetowej UP). 125 Kronika wydarzeń Projektowanie projektantów Wzornictwo – polityka rozwoju kierunku w Polsce, Poza produktem – nowe idee designu, Wzornictwo w krakowskiej asp: 50 lat – atut czy balast?, Kształcenie wobec nowych wyzwań współczesnego wzornictwa. W obecności wojewody małopolskiego przewod‑ niczący Sejmiku Województwa Małopolskiego, Od lewej: prof. Andrzej Ziębliński i prof. Stanisław Tabisz prezentują Certyfikat jakości kształcenia Konferencja „Projektowanie projektantów” odbywająca się w dniach 23–24 x 2014 r. w ASP w Kra‑ kowie była jednym z ważniejszych elementów obchodów jubileuszu 50‑lecia Wydziału Form Prze‑ mysłowych, najstarszego w Polsce wydziału kształcącego projektantów wzornictwa. Została ona zorganizowana pod auspicjami International Association of Universities and Colleges of Art, Design and Media Cumulus, zrzeszającego wyższe szkoły sztuki, designu i mediów z 48 krajów świata, którego członkiem Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki jest od prawie 20 lat. Mimo tego jubileuszowego charakteru konferen‑ cji cele spotkania były jak najbardziej aktualne – uwaga uczestników koncentrowała się na teraź‑ niejszości i przyszłości edukacji projektowej, widzianej zarówno z perspektywy dydaktyków zaangażowanych w kształcenie, jak i przedstawi‑ cieli zewnętrznych instytucji współpracujących z wydziałami designu. Trwająca dwa dni konferencja składała się z czterech sesji: Wzornictwo – polityka rozwoju kierunku w Polsce, Poza produktem – nowe idee 126 Wiadomości asp /68 designu, Wzornictwo w krakowskiej ASP: 50 lat – atut czy balast? oraz Kształcenie wobec nowych wyzwań współczesnego wzornictwa. Oficjalnego otwarcia obrad dokonali dzie‑ kan Wydziału Form Przemysłowych, profesor Andrzej Ziębliński, witając licznie przybyłych gości i uczestników konferencji, oraz Jego Magnificencja, rektor Akademii Sztuk Pięk‑ nych, profesor Stanisław Tabisz, wręczając dziekanowi certyfikat Polskiej Komisji Akre‑ dytacyjnej z oceną wyróżniającą dla Wydziału. Kazimierz Barczyk, przekazał życzenia i wręczył medal od Marszałka i Sejmiku Województwa Małopolskiego. W pierwszej sesji, Wzornictwo – polityka roz‑ woju kierunku w Polsce, której przewodniczyła prof. Czesława Frejlich – redaktor naczelna kwartalnika „2+3D”, wzięli udział prelegenci, których wiedza i doświadczenie zawodowe pozwoliły zobaczyć edukację projektową z per‑ spektywy zewnętrznej, jako istotny element krajowej i europejskiej strategii innowacyjno‑ ści. Sesję rozpoczął przedstawiciel Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Wiktor Jędrzejec – dyrektor Departamentu Szkolnictwa Artystycznego i Edukacji Kulturalnej, który w zastępstwie zatrzymanej przez obowiązki ministerialne podsekretarz stanu dr Moniki Smoleń zaprezentował kierunki rozwoju szkol‑ nictwa projektowego z punktu widzenia władz resortu. Z kolei ekonomiczne spojrzenie na miej‑ sce i rolę wzornictwa we współczesnej gospo‑ darce przedstawił prof. Jerzy Hausner w refera‑ cie podkreślającym dynamizujący wpływ tzw. „kapitałów miękkich” na rozwój firm i przed‑ siębiorstw. Wystąpienie prof. Krzysztofa Jana Kurzydłowskiego, dyrektora Narodowego Cen‑ trum Badań i Rozwoju – Szanse wykorzystania potencjału wzornictwa dla zwiększenia innowa‑ cyjności gospodarki – ze względu na pilne obo‑ wiązki prelegenta uczestnicy konferencji mogli usłyszeć bezpośrednio z Warszawy dzięki łączom internetowym. Kolejne wystąpienie, przygoto‑ wane przez prof. Antoniego Porczaka, członka Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych Mini‑ sterstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, doty‑ czyło problemów finansowania szkolnictwa artystycznego w oparciu o system ocen parame‑ trycznych. Pytania o tożsamość wzornictwa jako dyscypliny w XXI w. postawił prof. Jerzy Ginal‑ ski – odnosząc się zarówno do poglądów samych projektantów, jak i obrazu dyscypliny w świado‑ mości partnerów zewnętrznych (biznesu, prze‑ mysłu, nabywców i użytkowników). Podobne wątki dotyczące poszerzającej się definicji wzor‑ nictwa oraz nowych specjalności projektowych pojawiły się w wystąpieniu wiceprezesa Stowa‑ rzyszenia Projektantów Form Przemysłowych, prof. Michała Stefanowskiego. Udział Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w procesie kształce‑ nia na poziomie podyplomowym zaprezentował prof. Marek Adamczewski, a prof. Mariusz Wło‑ darczyk zakończył pierwszą sesję konferencyjną przedstawieniem idei Akademickiego Centrum Designu w Łodzi, zrzeszającego wydziały projek‑ towe ośmiu państwowych uczelni artystycznych. Obradom towarzyszyły liczne spotkania i roz‑ mowy kuluarowe uczestników, trwające zarówno w przerwach, jak i podczas samej sesji. Kolejna sesja – Poza produktem – nowe idee designu – odbywała się w języku angielskim. Rolę moderatora pełnił prorektor ASP, prof. Piotr Bożyk. Gośćmi sesji byli przedstawiciele zarządu International Association of Universities and Col‑ leges of Art, Design and Media Cumulus: hono‑ rowy przewodniczący – prof. Christian Guelle‑ rin z l’Ecole de Design Nantes Atlantique oraz prof. Raimo Antero Nikkanen z Aalto University w Helsinkach. W swoich wystąpieniach obaj mówcy określili kierunki rozwoju kształcenia w zakresie wzornictwa w swoich macierzystych uczelniach, podkreślając wagę aspektów, takich jak interdyscyplinarność, praca zespołowa czy konieczność prowadzenia projektów badawczych. W „pozaziemski” wymiar działań przeniósł słu‑ chaczy, reprezentujący amerykańską Rhode Island School of Design, Michael Lye, koordyna‑ tor współpracy z NASA, który w swojej prezentacji pt. Podnoszenie poziomu kreatywności i innowacji poprzez projektowanie dla środowisk ekstremal‑ nych wskazał, jak nowe konteksty warunków zewnętrznych pomagają pobudzać wyobraźnię i innowacyjność studentów. W sesji II swoje uczel‑ nie zaprezentowali również dziekan Yadira Orne‑ las z Centro de Estudios Superiores de Diseño Uni‑ wersytetu w Monterrey w Meksyku oraz dr Çağlar Okur z Uniwersytetu Anadolu w Turcji. Prowokacyjny tytuł sesji III – Wzornictwo w krakowskiej ASP: 50 lat – atut czy balast? – miał Od lewej: prof. Piotr Bożyk i, reprezentujący amerykańską Rhode Island School of Design, Michael Lye stanowić pretekst do refleksji nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością Wydziału Form Przemysłowych, widzianego oczyma historyków designu, projektantów czy wreszcie samych absol‑ wentów. Rolę moderatora pełnił prof. Jan Nuckow‑ ski. Honorowymi gośćmi sesji byli: od ponad 25 lat związany z Wydziałem prof. David Crowley z Royal College of Art w Londynie, światowej sławy specjalista w zakresie historii wzornictwa krajów Europy Środkowej i Wschodniej, oraz prof. Wojciech Wybieralski z Akademii Sztuk Pięk‑ nych w Warszawie – przyjaciel Wydziału Form Przemysłowych od prawie 50 lat. Swoje refleksje na temat programu i historii WFP zaprezentowali również dr hab. Andrzej Szczerski oraz prof. ASP Janusz Krupiński. Ważną część sesji stanowiły 127 Kronika wydarzeń wystąpienia projektantów, absolwentów WFP, którym po opuszczeniu murów szkoły przyszło podjąć pracę w zawodzie w latach 60., 70., 80. i 90. XX w. oraz w pierwszym i drugim dziesię‑ cioleciu XXI w. Słuchacze mieli okazję zapoznać się z refleksjami i doświadczeniami Krzysztofa Laidlera, Janusza Konaszewskiego, Moniki Woj‑ taszek‑Dziadusz, Renaty Kalarus i Piotra Hojdy. Konfrontacja wyniesionej przez absolwentów ze szkoły wiedzy i umiejętności z oczekiwaniami pracodawców i możliwościami rynku w ciągu ostatnich 40 lat stanowi najlepszy sprawdzian programu nauczania i kompetencji kadry WFP oraz obraz kondycji zawodu projektanta w Polsce. Sesja IV – Kształcenie wobec nowych wyzwań współczesnego wzornictwa – której przewodni‑ czył dr Józef A. Mrozek z warszawskiego Wydziału Wzornictwa, stanowiła okazję do prezentacji pro‑ gramów nauczania wprowadzonych w ostatnich latach przez polskie szkoły projektowe. W naszym kraju studia na kierunku „projektowanie wzornic‑ twa” oferuje obecnie około 25 szkół wyższych. Są wśród nich akademie sztuk pięknych i uniwersy‑ tety, uczelnie techniczne, humanistyczne, pedago‑ giczne i zawodowe, szkoły państwowe i prywatne. Duża różnorodność uczelni stwarza możliwość równoległego funkcjonowania odmiennych pro‑ gramów, metod i sposobów kształcenia. Swoje koncepcje „projektowania projektantów” oraz refleksje nad metodami i programem kształcenia zaprezentowali: prof. Jerzy Porębski, prof. ASP Marek Liskiewicz, prof. UA Katarzyna Laskowska, prof. Barbara Suszczyńska‑Rąpalska, dr Magda Kochanowska, mgr Agnieszka Jacobson‑Cielecka, dr Michał Kracik i dr Emil Saryusz‑Wolski. Intensywny program konferencji umożliwił uczestnikom prezentację różnych programów i metod kształcenia, a także podjęcie dyskusji na temat kierunków rozwoju edukacji projek‑ towej zarówno w samym środowisku akademic‑ kim, jak i w odniesieniu do oczekiwań partnerów zewnętrznych – firm i przedsiębiorstw, władz ministerialnych oraz jednostek i organizacji pro‑ mujących rozwój innowacyjności. Weryfikacja programów nauczania w kontekście ogólnych przemian cywilizacyjnych i rewolucji techno‑ logicznej to warunek niezbędny do tego, aby przyszli absolwenci byli dobrymi profesjonali‑ stami, a jednocześnie ludźmi odpowiedzialnymi, świadomymi znaczenia podejmowanych decyzji projektowych. Mamy nadzieję, że konferencja „Projektowanie projektantów” choć w niewiel‑ kim stopniu się do tego przyczyni. (inf. wł.) 128 Wiadomości asp /68 Certyfikat Ocena wyróżniająca Polskiej Komisji Akredytacyjnej dla Wydziału Form Przemysłowych 23 x 2014 r. podczas Międzynarodowej Konferen‑ cji „Projektowanie Projektantów” zorganizowa‑ nej w związku z jubileuszem 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych Jego Magnificencja, rektor ASP w Krakowie, prof. Stanisław Tabisz przekazał na ręce dziekana WFP – prof. Andrzeja Ziębliń‑ skiego oficjalny certyfikat Państwowej Komisji Akredytacyjnej, potwierdzający otrzymanie przez Wydział oceny wyróżniającej (uchwała nr 507/2014 Prezydium Polskiej Komisji Akredy‑ tacyjnej z 4 IX 2014 r. w sprawie oceny progra‑ mowej na kierunku wzornictwo prowadzonym na Wydziale Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie na poziomie studiów pierwszego i drugiego stop‑ nia o profilu ogólnoakademickim). Ten zaszczyt spotyka Wydział już po raz drugi – poprzednia wizytacja, również zakończona oceną wyróżnia‑ jącą, odbyła się w roku 2007. Zespół oceniający – w składzie prof. Janusz Tylman, prof. Mał‑ gorzata Dajewska, prof. Paulina Komorowska‑ Birger, mgr Edyta Lasota‑Bełżek, Piotr Kulczycki – poddał analizie szereg kryteriów jakościowych oceny programowej, według których wystawiana jest ostateczna nota. Miło nam poinformować, że wszystkie parametry składowe (koncepcja rozwoju kierunku, cele i efekty kształcenia oraz system ich weryfikacji, program studiów, zasoby kadrowe, infrastruktura dydaktyczna, prowadzenie badań naukowych – działalności artystycznej, system wsparcia studentów w pro‑ cesie uczenia się oraz wewnętrzny system zapew‑ nienia jakości kształcenia) zostały wyróżnione najwyższą możliwą oceną. (inf. wł.) Electrolux Design Lab 2014 Sukces Michała Pośpiecha Michał Pośpiech, absolwent Wydziału Form Przemysłowych, uzyskał III miejsce w między‑ narodowym konkursie designerskim Electrolux Design Lab 2014. Uczestniczyli w nim absolwenci i studenci z 47 krajów świata. Praca Michała Pośpiecha jest rozwinięciem projektu magister‑ skiego wykonanego w pracowni projektowania konceptualnego WFP pod kierunkiem Piotra Bożyka i Macieja Własnowolskiego. Zobacz więcej na www.electroluxdesignlab.com. Order dla prof. Adama Wodnickiego 27 ix 2014 r. z rąk Ambasadora Francji w Polsce Pierre'a Buhlera wysokie odznaczenie francuskie (godność Kawalera Orderu Literatury i Sztuki) otrzymał emerytowany profesor Adam Wodnicki (artysta plastyk, pisarz i tłumacz literatury fran‑ cuskiej), wieloletni wykładowca na Wydziale Form Przemysłowych ASP w Krakowie. Od lewej: prof. Adam Wodnicki, Pierre Buhler Prof. Adam Wodnicki jest tłumaczem literatury francuskiej i pisarzem (autorem m.in. „Trylogii pro‑ wansalskiej”). Odznaczenie przyznano mu głównie za bogaty dorobek translatorski, w tym za tłumaczenie poezji Saint-Johna Perse’a i prozy Juliena Gracqa. 129 Kronika wydarzeń Konferencja PATCHlab w Krakowie Stypendium im. J.T. Dorena W poszukiwaniu przestrzeni pomiędzy kreacją a technologią Laureatka – Monika Głowacka W ramach trwającego w dniach 7–12 x 2014 r. Festiwalu Audiowizulanego PATCHlab, odbywa‑ jącego się już po raz trzeci w Krakowie, zorgani‑ zowano – wspólnymi staraniami Wydziału Archi‑ tektury Wnętrz oraz Fundacji Kultural Kolektiv – międzynarodową konferencję PATCHlab gene‑ rator: „Pomiędzy kreacją a technologią”. 10 x w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie spotkali się naukowcy, kuratorzy, artyści, projektanci i badacze kultury, by wymie‑ nić się swoimi doświadczeniami, a także pode‑ batować nad nowymi zjawiskami zachodzącymi w sztuce i designie w dobie postcyfrowej. Podczas konferencji starano się uzyskać odpowiedzi m.in. na następujące pytania: Gdzie przebiega granica pomiędzy ulotną myślą twórcy a określoną i sprecyzowaną technologią? Czy ta granica w ogóle istnieje? Czy może powstała przestrzeń dodatkowa, przestrzeń „pomiędzy”, która łącząc w sobie cechy przestrzeni granicznych, odkrywa przed nami zupełnie nowe rzeczywis‑ tości? W konferencji uczestniczyli i przedstawili swoje poglądy i projekty Andrzej Głowacki, Martin Koplin, Paweł Janicki, Andreas Guskos, Gianluca Gobbo, Aleksander Janicki i László Zsolt Bordos. Uczestnicy spotkania doszli do wniosku, że przestrzeń pomiędzy kreacją a technologią nie posiada wyraźnych granic, nie zajmuje skonkre‑ tyzowanego obszaru, wymyka się standardom, jest nieokreślona i nieograniczona. Konferencja nakreśliła kierunki dalszych wypraw badaw‑ czych, rozważań i interpretacji zjawisk zachodzą‑ cych w sztuce. Podsumowanie jej dorobku znaj‑ dzie się w publikacji, która ukaże się staraniem Wydziału Architektury Wnętrz ASP w Krakowie. (inf. wł.) Tegoroczne stypendium im. J.T. Dorena przy‑ znano Monice Głowackiej, studentce IV roku Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie. W uzasadnieniu zgłoszenia kandydatury Moniki Głowackiej mogliśmy przeczytać m.in.: „Studia konserwatorskie wymagają od naszych studentów pracy na wielu polach, a specjalist‑ cyzne zajęcia zawodowe absorbują sporo czasu i energii, toteż rzadko się zdarza spotkać osobę, która wykazuje nieprzeciętne zainteresowa‑ nie malarstwem, daleko większe od wymagań programowych. Pani Monika Głowacka dysponuje ewident‑ nym malarskim temperamentem, dorobek pre‑ zentowany na przeglądach z malarstwa pokazuje, że mamy do czynienia z osobą utalentowaną, zaangażowaną i ambitną”. (inf wł.) ↓ Monika Głowacka Bez tytułu 150 × 170 cm olej na płótnie 2014 130 Wiadomości asp /68 Kronika wydarzeń Wręczenie dyplomów doktora sztuki i doktora habilitowa‑ nego sztuki Fot. Jacek Dembosz 27 XI br. w auli Akademii Sztuk PIęknych im. Jana Matejki w Krakowie miała miejsce uroczystość promocji doktorów sztuki i doktorów habilito‑ wanych sztuki. Rektor wraz z dziekanami wydziałów wręczył dyplomy 31 osobom: 19 doktorom i 11 doktorom habilitowanym. (inf. wł.) Wspomnienia Aneta Biernat (1990–2014) Bardzo trudno jest mówić o kimś, kto nie narzu‑ cał swojej obecności, w czyim świecie ważne były bliskie, pogłębione więzi z wybranymi osobami, a nie powierzchowna popularność. Aneta ceniła i realizowała w praktyce etos pracy wytrwałej, rzetelnej, skupionej na pokonywaniu własnych ograniczeń. Z determinacją przygotowywała się przez dwa lata do studiów, dało się dostrzec, że miała klarowną wizję tego, co chciałaby w życiu robić. Wybrała konserwację rzeźby, więc szukała sposobu, by wejść w ten świat głębiej, uczest‑ niczyła na przykład w kursach mistrzowskich rzeźby u prof. Koniecznego w ramach zajęć w Sal‑ watorskim Studium Artystycznym. Osiągnęła swój cel, dołączyła do grona studentów konser‑ wacji ASP w 2013 r. Zabrakło czasu, by mogła w pełni rozwinąć swoje niewątpliwe zdolności. My też mieliśmy go za mało, by ją lepiej poznać. Z tego, który był, ułożyliśmy sobie obraz osoby niezwykle koleżeńskiej i promiennej. Z jednej strony trochę nieśmiałej, może wycofanej i delikatnej, z drugiej przejawiającej wyraźną siłę charakteru – wytrwale walczącej z materią sztuki, Fot. Aleksandra Jagiełka Rafał Pytel szukającej własnego języka i środków wyrazu. Aneta była skupiona na pracy, spokojna, uważna. Szukała niesztampowych rozwiązań, fascynował ją dialog przeszłości z teraźniejszością – wyszu‑ kiwała na pchlich targach pożółkłe, niezapisane zeszyty i wypełniała je szkicami. Nie zadowalała się prostymi rozwiązaniami, z determinacją ćwi‑ czyła to, w czym czuła się nie dość dobra. Była w niej skromność, duża wrażliwość, może trochę tajemniczości czy niepewności – wydawało się, że raczej wolno odsłaniała się, nie chciała się narzucać. Wolała zostawiać miejsce innym, raczej słuchać, niż zabierać głos. Miała w sobie dużo ciepła i zwykłej ludzkiej życzli‑ wości, dyskretnych gestów wskazujących na tę uważność, której jakby coraz mniej –podnoszenie z ziemi pędzli czy ołówków, przytrzymywanie przed kimś drzwi. Dostrzegaliśmy, że coraz lepiej czuła się na uczelni i w grupie, rozwijała się i jej bycie z nami stawało się coraz gęstsze. Dało się to zauważyć szczególnie podczas końcoworocz‑ nego pleneru minionego lata, więc cieszyliśmy się na ciąg dalszy. Trudno pogodzić się z tym, że już go nie będzie. Z bólem i smutkiem przyjęliśmy wieść o tra‑ gicznej śmierci Anety Biernat. Będzie nam jej brakowało. Aneta Biernat urodziła się 10 x 1990 r. Stu‑ diowała na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na Wydziale Historii i Dziedzictwa Kulturowego, obroniła licencjat z obrony dóbr kultury. Od 2013 r. studiowała na Wydziale Kon‑ serwacji i Restauracji Dzieł Sztuki krakowskiej ASP. Zginęła tragicznie 26 IX 2014 r. 131 Wspomnienia Fot. Zbigniew Zegan Igor Mitoraj (1944–2014) 6 x br. w wieku 70 lat zmarł w paryskim szpitalu Igor Miotraj, uważany – jak głosi „La Repub‑ blica” – za „jednego z największych współcze‑ snych artystów”. Jego rzeźby odwoływały się do mitologii greckiej i rzymskiej. Niech w tej smutnej chwili za komentarz posłuży fragment uchwały Senatu z 2003 r., uzasadniającej przy‑ znanie przez naszą Akademię Igorowi Mitora‑ jowi godności doktora honoris causa. znaczeń dzieł; zachował w swej sztuce i swym życiu dar głębokiej żarliwości i otwartości wobec ludzi i rzeczywistości współczesnego świata”. O artyście wypowiedział się wówczas prof. Jerzy Nowakowski: „W dyskusji o sztuce postawę twórczą Igora Mitoraja określam jako dopuszczającą ciągły wybór, funkcjonującą w dwóch płaszczyznach – odwołania do tradycji i konstruowania określonego modelu współcze‑ sności […]. Jego rzeźby mają charakter monumen‑ talny, ustawiane w przestrzeni współtworzą wraz z masywem architektonicznym swoisty klimat, są wyzwaniem rzuconym otoczeniu, fragmen‑ tem dyskusji o prawach człowieka do godnego i pięknego życia w symbiozie ze środowiskiem”. A prof. Stanisław Rodziński uzupełnił: „Język plastyczny tego artysty służy budowaniu i stop‑ niowaniu emocji, nadawaniu formom wymiaru metafizycznego. Siła twórczości Mitoraja bierze się z potrzeby dotarcia do wartości uniwersalnych, podstawowych, warunkujących nasze rozumienie świata […]. Mitoraj ukazuje prymat harmonii nad destrukcją i cierpieniem jako zwycięstwo «pyrru‑ sowe». Fragmentaryczność jego prac, z których każda jest przecież dziełem skończonym, mówi o cenie, jaką trzeba zapłacić za poszukiwanie tych wartości w dzisiejszym świecie”. Artysta zapłacił właśnie tę cenę, ale pozostawił po sobie „rzeźby skąpane w świetle antycznego mitu i zanurzone w mroku tajemnicy”. „Senat Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie postanowił przyznać godność dok‑ tora HC niegdysiejszemu studentowi tej Uczelni, a obecnie wybitnemu rzeźbiarzowi Igorowi Mito‑ rajowi, który swym talentem i wybitnymi osią‑ gnięciami przyczynił się do rozwoju rzeźby i całej współczesnej sztuki, a jego dzieła znane są już na całym świecie; który zdołał zachować huma‑ nistyczną postawę w trudnych czasach dominacji cywilizacji technicznej i dehumanizacji sztuki; potrafił nawiązać dialog z historyczną tradycją w sztuce i przyczynił się do stworzenia pomostu między tym, co dawne, i tym, co współczesne, wykazując, jak niewielka jest odległość i róż‑ nica między epokami, gdy chodzi o stosunek sztuki do ludzkiej egzystencji; umiał wznieść się na wyżyny artystycznego mistrzostwa, pozo‑ stawiając jednocześnie otwartą drogę do odbioru swych złożonych pod względem nawarstwienia 132 Wiadomości asp /66 Fot. Jacek Dembosz Jacek dembosz Igor Mitoraj urodził się 26 III 1944 r. w Oederan, w Niemczech. W Polsce mieszkał od zakończenia wojny. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie duży wpływ na jego twórczość wywarł Tadeusz Kantor. W 1968 r. postanowił pozostać za granicą. Podjął stu‑ dia w Paryżu. Pierwszą jego wystawę w stolicy Francji zorganizowano w roku 1976. W kolejnych latach pre‑ zentował swe dzieła na weneckim Biennale, we Flo‑ rencji, w Lozannie i w Krakowie. Łącznie na całym świecie odbyło się około 120 jego wystaw. Przez wiele lat dzielił czas między stolicę Francji a okolice Pietrasanty, w pobliżu miejsc wydobycia marmuru kararyjskiego, gdzie założył pracownię w 1983 r. To właśnie koło Carrary powstały jego mo‑ numentalne dzieła. We Włoszech cieszył się ogrom‑ nym uznaniem i był uważany za jednego z najwybit‑ niejszych artystów na świecie. W 2005 r. na rynku w Krakowie w pobliżu wieży ratuszowej ustawiono jego rzeźbę Eros bendato. Wykonana z brązu głowa budziła wiele kontrowersji. Dziś „głowa” jest popu‑ larnym miejscem spotkań i punktem orientacyjnym na mapie stolicy Małopolski. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w miejscowości Pietrasanta w Toskanii. Od marca do sierpnia przy‑ szłego roku będzie można oglądać największą wysta‑ wę jego dzieł właśnie w tym miasteczku. Aktualnie jego prace wystawione są w Pizie. Wielkim wydarzeniem we Włoszech była ogromna wystawa dzieł Mitoraja w Dolinie Świątyń w Agrigento na Sycylii, w 2011 r. ↓ Igor Mitoraj Ikaro Crashed brąz, 2011 Wspomnienia Barbara z Morstinów Gołajewska‑Chudzikiewicz (1923–2014) Krystyna Starzyńska Dnia 31 x 2014 r. na cmentarzu Rakowickim odbyło się pożegnanie wieloletniego pedagoga Wydziału Form Przemysłowych ASP w Krakowie – Barbary Gołajewskiej‑Chudzikiewicz. Urodziła się 25 II 1923 r. w Bieganowie, w województwie kieleckim. Ukończyła gimna‑ zjum w Kielcach w 1939 r. Okupację spędziła na wsi, ucząc się na tajnych kompletach i poma‑ gając matce w prowadzeniu rodzinnego gospodar‑ stwa. Zdała maturę i natychmiast po wyzwoleniu, w roku 1945, zapisała się na Wydział Architek‑ tury Politechniki Krakowskiej, a po jej przeniesie‑ niu do Gliwic – na Wydział Architektury Wnętrz Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Krakowie. W 1951 r. otrzymała dyplom ukoń‑ czenia Akademii Sztuk Plastycznych. Jeszcze w czasie studiów podejmuje pracę lal‑ karza‑modelatora w Państwowym Teatrze Lalki i Maski Groteska. W latach 1950–1955 pracuje jako samodzielny projektant wnętrz w Biurze Projektów Budownictwa Ogólnego Miastoprojekt w Krakowie. Projektuje szereg wnętrz sklepów w Nowej Hucie, wnętrze restauracji, żłobka, pływalni klubu sportowego Włókniarz, bierze udział w opracowaniu wnętrz Muzeum Naro‑ dowego w Krakowie. Po roku 1955 projektuje samodzielnie lub w zespołach m.in. wnętrze i wyposażenie kawiarni Literacka, klubu stu‑ denckiego Pod Jaszczurami, restauracji Hawełka, Domu Wypoczynkowego Prezydium Rady Ministrów w Zakopanem, projektuje wnętrza i wystawy sklepowe (i i II nagroda w konkursie – 1957), zestawy sprzętów (wyróżnienie – 1957 i II nagroda na wystawie okręgowej Sekcji AW – 1958), neony na elewacjach budynków, eks‑ pozycje wystawiennicze. W grudniu 1956 r. zostaje powołana na sta‑ nowisko asystenta w Katedrze Projektowania Wnętrza Mieszkalnego na Wydziale Architek‑ tury Wnętrz ASP w Krakowie. W 1959 r. przebywa na 5‑miesięcznym stypendium naukowym w Rzy‑ mie. W październiku 1963 r. zostaje powołana na stanowisko starszego asystenta w i Katedrze Projektowania Form Przemysłowych w Studium Plastyki Form Przemysłowych. Dwa lata później uzyskuje stanowisko wykładowcy i zostaje kie‑ rownikiem Zakładu Przedmiotów Teoretycznych na Wydziale Form Przemysłowych. W 1966 r. wyjeżdża na stypendium naukowe do Anglii. W latach 1969–1972 pracuje na stanowisku kierownika Zakładu Dokumentacji w Katedrze Kształtowania Środków Produkcji. Mianowana na stanowisko starszego wykładowcy zostaje kierownikiem pracowni środków i technik przekazu w Katedrze Podstaw Projektowania (1972–1975). Z zamiłowaniem oddaje się pracy pedagogicznej, prowadzi ćwiczenia i wykłady z zakresu kształtowania przemysłowego i geome‑ trycznych podstaw projektowania, wypracowuje własne metody dydaktyczne przynoszące bardzo dobre rezultaty. Pracuje w Radzie Wydziałowej ds. Młodzieży. Za szczególne osiągnięcia w dzie‑ dzinie dydaktyczno‑wychowawczej otrzymuje w 1971 r. Nagrodę Indywidualną Ministra Kultury i Sztuki III stopnia, w 1983 – nagrodę II stop‑ nia, a w 1989 – nagrodę zespołową i stopnia. W 1983 r. przechodzi na emeryturę. Jako aktywny członek Związku Polskich Arty‑ stów Plastyków przez kilka lat pełniła funkcję członka zarządu Sekcji Architektury Wnętrz, była również członkiem kolegium rzeczoznawców Pra‑ cowni Sztuk Plastycznych. Zawsze zaangażowana społecznie, w stanie wojennym działała na rzecz podziemnej Solidarności. W 1977 r. została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, w 2005 – Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Basia, jaką pamiętamy, była bardzo związana z naszą Akademią i Wydziałem Form Przemysło‑ wych od początku jego istnienia. Oddana pracy dydaktycznej, bliska młodzieży, pełna inicjatyw społecznych i środowiskowych. Była też wspa‑ niałą narciarką, umiejącą cieszyć się życiem i przyrodą, uprawiającą ten ukochany sport do 87. roku życia. Zachowamy Ją w serdecznej pamięci. 133 Publikacje Wydawnictwa wfp Anna Myczkowska‑Szczerska Inauguracji roku akademickiego 2014/2015 na Wydziale Form Przemysłowych towarzy‑ szyła promocja wydawnictw jubileuszowych. Jest to seria wydawnictw opisujących dzieje i tło intelektualne funkcjonowania i ewolu‑ cji Wydziału, ukazujących w najpełniejszej jak dotąd formie fenomen krakowskiej szkoły designu i podsumowujących jej osiągnięcia. Monografia obejmuje trzy pozycje: 1. Kalendarium. Wydział Form Przemysłowych ASP w Krakowie, praca zbiorowa pod red. Marii Dzie‑ dzic i Krystyny Starzyńskiej; 2. Andrzej Szczerski, Sztuka projektowania. Z historii Wydziału Form Przemysłowych ASP w Kra‑ kowie 1964–2014; 3. Janusz Krupiński, Filozofia kultury designu. W kręgu myśli Andrzeja Pawłowskiego. Opraco‑ wania graficznego książek podjął się prof. Wła‑ dysław Pluta. Specjalny numer „2+3D” W związku z przypadającym w tym roku jubile‑ uszem 50‑lecia Wydziału Form Przemysłowych redakcja kwartalnika „2+3D” wydała specjalny numer pisma, poświęcony w całości działalności Wydziału. Przedstawiono sylwetki założycieli, jak również osiągnięcia absolwentów. Jesteśmy bar‑ dzo wdzięczni redaktor naczelnej, prof. Czesławie Frejlich, za ten szczególny wkład w promowanie naszej jednostki. Okładkę numeru zaprojektował dziekan Wydziału – prof. Andrzej Ziębliński. 134 Wiadomości asp /68 Wydawnictwa promocyjne WFP – katalogi prac studenckich i dyplomowych Inauguracji roku akademickiego 2014/2015 na Wydziale Form Przemysłowych towarzy‑ szyła prezentacja wydawnictw promocyjnych WFP, przygotowanych – jak co roku – przez dr Monikę Wojtaszek‑Dziadusz i mgr. Szy‑ mona Kiwerskiego. Publikacje podsumowują rok akademicki i prezentują najlepsze prace semestralne oraz dyplomowe studentów Wydziału Form Przemysłowych asp w Krakowie. Książki można nabyć w naszym Wydawnictwie: www.wydawnictwo.asp.krakow.pl tel.12 299 20 606, 516 079 773 Publikacje Prolegomena do badań nad obrazami Hodegetrii typu krakowskiego Od lewej: prof. dr Władysław Zalewski, prof. Małgorzata Schuster‑Gawłowska, dr hab. Marta Lempart‑Geratowska i dr hab. Łukasz Konieczko Książka Prolegomena do badań nad obrazami Hodegetrii typu krakowskiego oraz towarzysząca jej wystawa są podsumowaniem prac konserwator‑ skich i badawczych prowadzonych od ponad 40 lat przez kierownika Katedry Konserwacji i Restau‑ racji Malowideł Sztalugowych Wydziału Konser‑ wacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, prof. Małgorzatę Schuster‑ Gawłowską, oraz prof. Jerzego Gadomskiego, wie‑ loletniego pracownika Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace są kontynu‑ owane obecnie w ramach działalności statuto‑ wej Wydziału przez zespól Katedry Konserwacji i Restauracji Malowideł Sztalugowych w składzie: Marta Lempart‑Geratowska, Małgorzata Nowaliń‑ ska, Anna Sękowska, przy udziale Heleny Małkie‑ wiczówny, historyka sztuki, mediewisty. Prezento‑ wana książka jest pierwszą publikacją wybranych materiałów zgromadzonych w archiwum przecho‑ wującym tekstowe i wizualne (fotografie, rysunki i kalki) informacje o obrazach Hodegetrii typu krakowskiego, nazywanego dawniej „piekar‑ skim”. Archiwum zostało założone w roku 2013 przy Katedrze Konserwacji i Restauracji Malowideł Sztalugowych Wydziału Konserwacji i Restaura‑ cji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑ kowie z inicjatywy prof. Małgorzaty Schuster‑ Gawłowskiej, konserwatora kilkunastu Hodegetrii pochodzących głównie z wieku XV. Docelowym zadaniem archiwum jest zebranie materiałów pozwalających na pełne opracowanie stu kilku‑ dziesięciu znanych dziś obrazów, z próbą wyja‑ śnienia genezy ich ikonograficznego typu, oko‑ liczności pojawienia się w Krakowie wizerunku, który stał się wzorem dla serii jego krakowskich powtórzeń, kultowych przyczyn i mechanizmów rozprzestrzeniania się typu oraz metod wytwa‑ rzania obrazów, tzn. zagadnień warsztatowych – technicznych i technologicznych. Przyjęta nowa nazwa typu – „Hodegetria krakowska” – opiera się na przekonaniu, że importowany, zaginiony obraz‑wzór pojawił się w dawnej stolicy kraju, będącej równocześnie siedzibą władz rozległej diecezji; stamtąd wzór ów promieniował w pierw‑ szym rzędzie na ziemie krakowskiego biskupstwa. W Krakowie wreszcie funkcjonowały malarskie warsztaty wytwarzające wizerunki interesującego nas typu. Obrazy te powstawały od początku XV w., ze szczególnym nasileniem wytwórczości w latach 1400–1550; kontynuowano ją w stule‑ ciach późniejszych i praktycznie nie przerwano do dziś. Zestawione w pierwszym tomie przy‑ kłady ograniczono do epoki gotyku, przy czym spośród znanych blisko 70 obrazów z tego czasu zaprezentowano w książce 36. Stanowią one zapo‑ wiedź informującą o ilościowym i jakościowym potencjale zjawiska, w takiej skali nieznanego w późnośredniowiecznej Europie. Przewidziany w dalszych tomach katalog obrazów, oprócz ich lokalizacji i podstawowych danych technicznych (do tych informacji ograniczają się w niniejszym tomie objaśnienia ilustracji), zawierał będzie oparty na źródłach opis dziejów poszczególnych egzemplarzy, omówienie ich cech wyróżniających oraz wykazy literatury*. Towarzysząca promocji książki wystawa została zorganizowana w Galerii Cztery Ściany Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie przy ul. Lea 27–29 i trwała od 7 X do 4 XI 2014 r. Była to pierwsza i jedyna jak dotąd wystawa eksponująca w skali rzeczywi‑ stej fotografie najstarszych wizerunków Matki Boskiej w typie Hodegetrii krakowskiej, obra‑ zująca fenomen powtarzalności jednego typu przedstawienia. Książkę można nabyć w naszym Wydaw‑ nictwie: www.wydawnictwo.asp.krakow.pl tel.12 299 20 606, 516 079 773 PRZYPIS *Tekst opracowany w oparciu o fragment wstępu Od redakcji zamieszczonego w książce Prolegomena do badań nad obrazami Hodegetrii typu krakowskiego, praca zbiorowa pod kie‑ runkiem Jerzego Gadomskiego z udziełem Małgorzaty Schuster‑Gawłowskiej, Marty Lempart‑Geratowskiej, Heleny Małkiewiczówny, Małgorzaty Nowalińskiej, Anny Sękowskiej, 135 Publikacje Książka roku! Grażyna Schulze‑Głazik Malowidło Philipa Christiana Bentuma z początku XVIII wieku w bibliotece pocysterskiego klasztoru w Lubiążu Problemy konserwacji‑restauracji monumentalnych barokowych malowideł na podłożu gipsowym Zarząd Główny Stowarzyszenia Konser‑ watorów Zabytków uznał książkę Grażyny Schulze‑Głazik Malowidło Philipa Christiana Bentuma z początku XVIII wieku w bibliotece pocysterskiego klasztoru w Lubiążu. Problemy konserwacji restauracji monumentalnych, barokowych malowideł na podłożu gipsowym za „Książkę Roku”. Wręczenie dyplomu autorce odbyło się 21 XI br. w Łazienkach Królewskich w Warszawie podczas Walnego Zjazdu Delegatów SKZ. To niezwykła książka o niezwykłym miejscu. Autorka przenosi nas do barokowego klasztoru cystersów w Lubiążu, drugiego pod względem wielkości (po hiszpańskim Eskurialu) założenia klasztornego na świecie i jednego z najważniej‑ szych zabytków Dolnego Śląska. Wiele miejsca poświęcono barokowej bibliotece, jej dekoracji malarskiej, malarstwu Philipa Christiana Ben‑ tuma oraz historii prowadzonych tam prac kon‑ serwatorsko‑restauratorskich. W książce pomiesz‑ czono wiele reprodukcji opisywanych dzieł sztuki, co daje nam wyobrażenie o wspaniałości arty‑ stycznej klasztoru w czasach jego świetności. Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik Działu Promocji i Wydawnictw: Jacek Dembosz, [email protected] Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka, dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski, mgr Michał Bratko. [email protected], tel. 12/ 2992045 136 Wiadomości asp /68 Książkę można nabyć w naszym Wydawnictwie. Cena 73, 50 zł tel.12 299 20 606, 516 079 773 www.wydawnictwo.asp.krakow.pl www.wiadomosciasp.pl Projekt i skład: Michał Bratko [email protected] Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1500 egz. ISsN 1505–0661 Wiadomości asp w Krakowie Dołącz do nas na Facebooku Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22 fax 012 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz dr Jolanta Ewartowska Wydział Malarstwa Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska‑Szczerska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Wydział Intermediów ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel.12 299 20 37 [email protected] Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35 Korespondenci wydziałowi: dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki mgr Joanna Łapińska – Wydział Architektury Wnętrz mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki mgr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów.