7 Wt 1
Transkrypt
7 Wt 1
7. Wtorek 1 Syr 2,1–11 Mk 9,30–37 Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! (Syr 2,1). Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! (Mk 9,34). Jak te teksty ze sobą harmonizują? Być pierwszym wobec Boga to praktycznie oznacza być ostatnim w ludzkich ocenach, zajmować w nich ostatnie miejsce. Zbliżenie się do Boga pociąga za sobą trudne doświadczenia. To bardzo trudna dla nas nauka! Wiemy o niej wszyscy i formalnie ją akceptujemy, ale ilu jest takich, którzy ją przyjmują w swoim życiu? Kiedy się przyglądamy temu, co się dzieje nawet w Kościele, to przecież obserwujemy ogromne ambicje ludzi, którzy pragną być ważni i zajmować ważne stanowiska, a to jest przecież dokładnie przeciwne temu, o czym mówi Pan Jezus. Właśnie zasada: „aby być pierwszym, trzeba zostać ostatnim” pokazuje, jak daleko nam jeszcze do prawdziwej wiary, prawdziwego przyjęcia nauki Pana Jezusa. Zobaczmy, jaki jest wydźwięk obu tekstów. Pierwotnie, co widać w pierwszych księgach Starego Testamentu, bliskość Boga kojarzono z błogosławieństwem, które się wyrażało pomyślnością i bogactwem. To skojarzenie jest naturalne i do dzisiaj tego byśmy chcieli. Wystarczy sobie przypomnieć życzenia, jakie sobie składamy: błogosławieństwa Bożego, wszelkiej pomyślności... Nie dziwi zatem, że takie skojarzenie było bardzo mocno utrwalone i trzeba było wielu doświadczeń, szczególnie doświadczenia niewoli babilońskiej, aby Żydzi zrozumieli, że błogosławieństwo Boże nie oznacza po prostu pomyślności w życiu. Wielki spór na ten temat toczy się w Księdze Hioba, ale zobaczmy, że i w niej na zakończenie jako znak błogosławieństwa Bożego Hiob odzyskuje majątek, i to jeszcze większy niż poprzednio, rodzą mu się synowie i córki i dożywa wielu lat. Warto jednak wiedzieć, że zarówno początek, jak i zakończenie tej księgi stanowią dodatki do wcześniej istniejącego poematu. Niemniej w tym kontekście słowa Syracydesa przerywają owo proste skojarzenie, że Boże błogosławieństwo oznacza pomyślność w ludzkim znaczeniu tego słowa. Zobaczmy jednak, że jednocześnie zmienia się rodzaj więzi między Bogiem i człowiekiem. Dlaczego pomyślność była wyznacznikiem Bożego błogosławieństwa? Chyba dlatego, że Bóg był przeżywany przede wszystkim jako ktoś, kto dawał opiekę wobec niebezpieczeństw życiowych. Bóg mógł wspierać, ale mógł także zaszkodzić człowiekowi. Bóg był mocą i obroną. Człowiek zobowiązywał się do składania Bogu ofiar i zachowywania Bożych wymagań. Istniał szczególny układ o wzajemnych usługach, jeżeli tak można powiedzieć. Syracydes mówi jednak o zupełnie innej sytuacji: więź z Bogiem jest bliskością. Bóg pragnie mieć ludzi bliskich sobie. Zmienia się całkowicie perspektywa patrzenia – szczęściem dla wiernych jest bliskość Boga w Jego wiecznej szczęśliwości: spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania (Syr 2,9). Zmienia się rodzaj relacji: z relacji Pana do sługi na relację bliskości i zaproszenia do domu. Jeszcze nie ma mowy o rodzinie, ale ten tekst wyraźnie zapowiada późniejsze słowa Pana Jezusa, w których wskazuje On na rodzinną relację do Boga: Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23,9). W tej perspektywie pobyt na ziemi staje się walką z „władcą tego świata”. Dlatego najważniejsza cnota moralna to wytrwałość i wierność. Doświadczenia oczyszczają człowieka i to jest ich pozytywna strona. Nie chodzi o lubowanie się w cierpieniach, bo one nie są dobre same w sobie, ale jedynie jako świadectwo wierności i prawdziwej więzi osobowej. Syracydes daje bardzo piękny obraz oczyszczania złota: Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia (Syr 2,5). Księgi mądrościowe Starego Testamentu przygotowują stopniowo przyjście Mesjasza. Słowa Syracydesa w sposób niemal doskonały urzeczywistniają się w życiu Pana Jezusa. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii mówi o konieczności cierpienia, jakie ma na Niego przyjść. Ale uczniowie tego zupełnie nie rozumieli. Ich myślenie szło całkowicie innymi ścieżkami. Rozmawiali o tym, czego sami pragnęli: o znaczeniu – kto ma większe itd. Zobaczmy, że największym wrogiem naszego odkrywania Boga jest nasze myślenie, które nazywam „myśleniem życzeniowym”, czyli takie, które karmi się własnymi pragnieniami zbudowanymi na wyobrażeniach branych z tego świata. Panu Jezusowi trzeba będzie jeszcze nieraz z tym walczyć. Lekcja, jakiej udziela uczniom, jest znamienna: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! (Mk 9,35). Tak wypowiedziana zasada pierwszeństwa całkowicie odwraca zwykłe relacje, brane z ludzkich stosunków. Nie jest to jedynie figura retoryczna, bo przecież On sam się uniżył całkowicie, ogołocił z postaci Bożej, aby przyjść służyć (zob. Flp 2,6n).