postanowienie wielkopostne

Transkrypt

postanowienie wielkopostne
Dla większej miłości O postanowieniach wielkopostnych Drodzy Bracia i Siostry, Jezus bardzo lubił mówić obrazowo. Tym razem używa bardzo pięknego obrazu – samego siebie nazywa Oblubieńcem (Mt 9, 15). I to więcej niż „obraz”: On JEST Oblubieńcem Kościoła. Wówczas Kościół był reprezentowany przez grono Apostołów i przez najbliższych uczniów. Jezus mówił: dopóki Oblubieniec jest z gośćmi weselnymi, to trudno, żeby oni pościli. Przyjdzie jednak czas, gdy zabiorą im Oblubieńca, a wtedy będą pościć. Teraz czas ten przyszedł. Mamy Wielki Post i chcemy traktować go na serio. Przez różne czytania, szczególnie na początku tego czasu, Kościół uczy nas, co to jest właściwy „post”, o co w nim chodzi, na co mamy zwrócić uwagę. Już w Środę Popielcową słyszeliśmy o tym, że klasyczne dzieła postu to modlitwa, ograniczenie w jedzeniu (wyrzeczenie) i dobre uczynki (pomoc potrzebującym). Pełny post, jaki Pan Bóg ceni i lubi, zawsze ma te trzy wymiary, które razem mają się nawzajem uzupełniać. Nie wystarczy zrezygnować z cukierków i nazywać to „Wielkim Postem”. Nie wystarczy dać trochę więcej pieniędzy na jakąś akcję charytatywną i uważać, że to już jest Wielki Post, albo dodać jakąś modlitwę do pacierza i myśleć, że to już wszystko! Nie chcemy traktować Pana Boga jak urząd skarbowy, gdzie płaci się najmniej jak możliwe i gdy podatki są zapłacone, to wszystko jest w porządku! Trzeba pytać, czego Pan Bóg w tym roku oczekuje ode mnie. Wobec każdego z nas ma On inne oczekiwania. Czegoś innego będzie oczekiwał od Krzysia, czegoś innego od jego mamy, czegoś innego od Stefana i tak dalej…: według wieku, według rozwoju duchowego, według możliwości albo według wad. Ale uważajcie na to, aby w naszym poście był obecny każdy z tych trzech wymiarów. Trzeba sprawdzić swoje życie modlitewne, i to nie tylko pod względem ilości modlitw. Trzeba zastanowić się, jakie wyrzeczenia są dla mnie przydatne. Nie można zalecać wszystkim takiej samej diety. Może ktoś ma pewne słabości fizyczne i powinien nawet często coś zjeść, aby móc dobrze funkcjonować, pracować. Drugiemu zrobiłoby lepiej, jeżeli czasami trochę poburczałoby w żołądku... I kolejne pytanie: jak to jest z moją pomocą drugiemu człowiekowi, który jest w różnych potrzebach, nie tylko materialnych? Może jeszcze bardziej potrzebuje, by go wysłuchać – aby mógł się trochę wygadać albo odwiedzić mnie... A może mógłbym podzielić się, podarować drugiemu coś konkretnego, co jest mu potrzebne? Najważniejsze, żebyśmy nie niszczyli tego postu przez to, że w podjętych przez nas postanowieniach znajdzie się tylko mały fragment tego, o co prawdziwie chodzi w poście. Dzisiejsze pierwsze czytanie (Iz 58, 1‐9) wybiera aspekt, można powiedzieć, socjalny: relację do drugiego człowieka. Przeczytam go jeszcze raz, aby zastanowić się, co jest dzisiaj aktualne w tym, co napisał już prorok Izajasz. Pan Bóg powiedział mu: Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! To jest coś bardzo ważnego. Nie powiedział: jeżeli masz ochotę, byłoby dobrze i miło, gdybyś... – nie: Krzycz na całe gardło! Coś tutaj dręczy Pana Boga! Dlatego prorok dostaje od Niego prawie „kopniaka”, aby nareszcie coś powiedzieć. Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy! Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwość i nie opuszcza Prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga. Bardzo pobożny naród. Nie brakuje mu religijnych znaków i zwyczajów. Czy Pan Bóg jest z tego zadowolony? Słuchajcie dalej. Najpierw prorok cytuje jeszcze słowa, które ludzie mówią czasami w modlitwach: Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał? Nie są zadowoleni, bo przecież pościli, urządzali nabożeństwa, pielgrzymki, dawali na tacę, zamawiali „Msze święte”... Pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś. Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał. Takie niemiłe zaskoczenie, takie niezadowolenie ze strony ludzi! I teraz odpowiedź od Pana Boga: Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Jeżeli ktoś pości, to musi być „w porządku” nie tylko w relacji do Pana Boga, ale też do ludzi. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Idziecie do kościoła, a w domu cały czas się kłócicie... Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Czyż Ja taki post jak ten wybieram sobie w dniu, w którym się człowiek umartwia? Czy zwiesić głowy jak sitowie i użyć woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym dla Pana? Chodzić cały czas ze zwieszoną głową, demonstrować pobożność albo sztuczne pokuty? Nie tego Pan Bóg od nas oczekuje! Czy nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać. Dać ludziom wolność, nie tylko w tym sensie, że ktoś dotychczas był niewolnikiem – czegoś takiego oficjalnie nie ma. Nieraz jednak człowiek wykorzystuje swoją pozycję jako szef albo jako ten, kto ma pieniądze lub władzę i daje to odczuć, wywyższa się, rządzi niesprawiedliwie, nie szanuje godności innych. Także dzisiaj istnieje dużo takiego niewolnictwa. ...Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy – gdy będziesz tak pościł – twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Rozkwitnie twe zdrowie – taki post jest uzdrawiający! Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: Oto jestem! Prawdziwy post łączy wszystkie te trzy wymiary – po pierwsze, jakość i też ilość modlitwy (ale nie ilość bez jakości!), po drugie, wyrzeczenie, odmówienie sobie czegoś, co hamuje mnie w relacji do Boga, do drugiego i do samego siebie – wyrzeczenie nie tylko co do jedzenia, ale też co do oczu, uszu... – i po trzecie, właściwa relacja do drugiego człowieka, pomoc potrzebującym. Jeżeli te wymiary są razem, to taki post jest naprawdę leczniczy – daje zdrowie i Pan Bóg wysłuchuje naszych próśb. Często mamy w sobie pytanie: dlaczego Pan Bóg mnie nie wysłuchuje? Tyle już się modliłem, tyle błagałem! – Warto zastanowić się, czy nie jest tak właśnie dlatego, że twój post był biedny albo niewłaściwy, chory albo jednostronny... i dlatego nie podobał się Panu Bogu. Trzeba pościć według Woli Bożej, według Pisma świętego i łączyć wszystkie te wymiary w jedno. Drodzy Bracia i Siostry, dobrze, że przyszliście. Jesteśmy dopiero na samym początku Wielkiego Postu i może warto jeszcze, abyśmy sprawdzili swoje postanowienia. Może trzeba jeszcze je przerobić, uzupełnić, zmienić albo w ogóle nareszcie zrobić postanowienia wielkopostne. Co mogę wam zaproponować bardziej konkretnie? Nie można dać propozycji jednakowej dla wszystkich. Już na początku mówiłem, że każdy ma inne możliwości, inne potrzeby – na przykład według wieku. Ale to, co jednak może być dobre dla wielu, jeżeli nie dla wszystkich, to ograniczenie oglądania telewizji, najlepiej do zera. Wyobraź sobie: codziennie masz jedną godzinę albo chociażby pół godziny więcej czasu! Czego to nie będzie można zrobić, jeżeli do Wielkiej Nocy w ogóle nie będziesz oglądać telewizji! Masz ogromnie dużo czasu na Pismo święte, na różaniec, na pisanie listów, na odwiedziny kogoś, kto jest samotny, na uporządkowanie twojego bałaganu, na pomoc komuś. To byłoby coś bardzo konkretnego! Zastanówcie się. Nie chcę narzucić tego tak ogólnie, ale niech każdy zastanawia się, co najbardziej podobałoby się Jezusowi! Chciałbym też powiedzieć wszystkim, że każde postanowienie wielkopostne powinno mieć pewne ogólne cechy. Po pierwsze, nie ma co mówić o postanowieniu, jeżeli ono nie boli. Postanowienie wielkopostne musi boleć – inaczej nie warto zaczynać! To jest tak jak u sportowców. Sportowiec musi trenować aż do potu. Jeżeli trening sprawia pewien ból, wtedy warto było trenować. Inaczej nie jest to trening, ale spacer, coś dla własnej przyjemności. I postanowienie wielkopostne nie ma służyć dla przeżycia przyjemności, ale powinno później przynieść owoce. Jeżeli twoje postanowienie wielkopostne wcale nie boli, to trzeba je zmienić albo coś dodać. Ono musi do pewnego stopnia boleć, musi być nieprzyjemne. Po drugie, takie postanowienie trzeba ustalić razem z Jezusem: „ Dla Ciebie, Jezu!”. Jeżeli nie robisz tego dla Jezusa, dla Oblubieńca twojej duszy, to nie ma co nazywać tego postanowieniem „wielkopostnym”. Jeżeli twoje postanowienie – ten ból, ta ofiarowana nieprzyjemność – nie jest pociechą dla Jezusa Ukrzyżowanego, na drodze krzyżowej, pod koroną cierniową, jeżeli nie jest darem dla Jezusa i nie jest ustalone dla Niego i razem z Nim, to chyba brakuje najważniejszego. I po trzecie, dobre postanowienie wielkopostne jest wyrazem miłości. Tylko wtedy, jeżeli robi się to z miłości, od serca, aby kochać już teraz, w czasie tego ćwiczenia i aby uczyć się kochać jeszcze bardziej Pana Boga i bliźniego, aby w ogóle stać się miłością – tylko wtedy jest to ćwiczenie chrześcijańskie. A więc sprawdźmy i uzupełnijmy nasze postanowienia wielkopostne. Nie chodzi mi o same postanowienia, bo – jak się mówi – postanowieniami jest brukowana droga do piekła! Chodzi o to, aby przybliżać się do Boga, aby wypełnić nasze zadania, a więc Jego oczekiwania wobec świętego czasu Wielkiego Postu. Amen. o. Winfried Wermter FSS, homilia 3.03.2006 r.