str. 8-9 - JSW KOKS SA

Transkrypt

str. 8-9 - JSW KOKS SA
Miesięcznik Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
ISSN 1507-658X
Nr 9 (45)
20 XII 04 - 20 I 2005 r.
Nagroda dla Koksowni str. 4
Adamie do rondla! str. 8-9
Krzyżówka z niespodzianką
str. 15
W numerze:
W
Rok ciężkiej pracy
str. 3
Jakość dla środowiska
Jest decyzja!
str. 4
Nadzwyczajne
Zgromadzenie Wspólników
Zjazd mądrych głów
str. 5
Racjonalizacja w Koksowni
Z pomocą karty!
str. 6
Nie zabraknie
opłatka i kolędy
str. 7
te piękne Święta
jesteśmy myślami z Wami,
dzieląc się opłatkiem
składamy życzenia
Błogosławieństwa Bożego,
spełnienia wszystkich marzeń,
szampańskiej zabawy sylwestrowej
i Szczęśliwego Nowego Roku 2005
Zespół redakcyjny
„Nowej Przyjaźni“
Wywiad
z Adamem Małyszem
str. 8-9
Dajcież nam co macie dać
str. 10
Z trzema pastuszkami
str.11
Niebo w gębie
str. 12
Stempel na Boże Narodzenie
str. 13
Pasje naszych pracowników
Liryczny indywidualista
str. 14
Świąteczna krzyżówka
z atrakcyjnymi nagrodami
str. 15
Nowa Przyjaźń - miesięcznik informacyjno-publicystyczny
Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
Wydawca: Koksownia Przyjaźń, 42-523 Dąbrowa Górnicza, ul. Koksownicza 1
Redaktor naczelny: Jerzy Pikuła; Konsultacja merytoryczna: Marek Szurma
Tel. kontaktowy: 264 55 20 w. 15-45
Redakcja i przygotowanie poligraficzne:
Telpress ATP, 40-005 Katowice, al. Korfantego 9, tel. 203 54 36
Korespondencję do gazety prosimy składać w Kancelarii Ogólnej
budynek dyrekcji, parter, pokój 021.
Numer zamknięto: 14.12.2004 r.
Zdjęcia na okładkach: Jarosław Szymonowicz
Collage: Emilia M. Posyłek
3
Rok ciężkiej pracy
Gdy przed rokiem składaliśmy sobie
świąteczne życzenia, z wiarą, ale i uzasadnioną niepewnością pokładaliśmy
nadzieje na lepszy 2004 rok. Nasze
przedsiębiorstwo wchodziło w niego
z ogromnym balastem zobowiązań wobec
dostawców, ZUS-u, fiskusa, instytucji samorządowych. Nowy rok rozpoczynaliśmy jednak już w nowej formule gospodarczej, z narzędziami ekonomicznymi, które przy dobrym
ich wykorzystaniu mogły zapewnić całej załodze stabilizację
zatrudnienia, przy jednoczesnym wzroście sprzedaży i systematycznym wychodzeniu z impasu. Przypomnę, że właśnie
pod koniec 2003 roku, w wyniku rozpoczętych przez Ministerstwo Skarbu Państwa w 2000 r. procedur prywatyzacyjnych, zakończyło działalność przedsiębiorstwo państwowe
pod nazwą Zakłady Koksownicze „Przyjaźń“.
Ten lapidarny zapis kryje za sobą szereg bardzo skomplikowanych działań formalnoprawnych, ekonomicznych,
marketingowych. Nie można bowiem było doprowadzić do
jakiegokolwiek przestoju, a tym bardziej pozostawienia załogi w próżni, niepewności o jutro. Dobrze układająca się
współpraca ze związkami zawodowymi pozwoliła prawie
bezboleśnie dokonać zmian, z których dzisiaj możemy mieć
wiele powodów do zadowolenia.
Wśród najpilniejszych zadań do rozstrzygnięcia - przed
powołaniem do życia Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w styczniu 2004 r. - było wynegocjowanie jak najlepszych warunków restrukturyzacji zadłużenia względem naszych największych, spośród prawie 60, wierzycieli: Jastrzębskiej
Spółki Węglowej S.A. i Polskich Kolei Państwowych S.A.
Bez tego, z balastem blisko 700 mln złotych, byłoby nam na
pewno trudniej odbudowywać rynkową pozycję. W efekcie
przeprowadzonych negocjacji 24 naszych wierzycieli, poprzez konwersję zadłużenia, przejęło udziały w nowym
podmiocie gospodarczym, przystępując tym samym do
spółki. Ostatecznie, 6 września 2004 r., sąd zarejestrował
kapitał Spółki na kwotę 831 698 500 zł.
Nie wszyscy jednak wierzyciele zgodzili się na ugodę
bądź restrukturyzację długu. Rozwijając działalność gospodarczą, wykorzystując umiejętnie koniunkturę na światowym rynku koksu, spłacaliśmy zaległości, często wraz
z naliczonymi odsetkami. ZUS, któremu Koksownia Przyjaźń spłaciła w 2004 r. całość zaległych zobowiązań wraz
z kosztami egzekucyjnymi otrzymał prawie 87 mln zł. Także Urząd Skarbowy nie ma już żadnych roszczeń względem
nas. Zapłaciliśmy blisko 22,5 mln zł należności. Mimo
wstępnego przyzwolenia dąbrowskich rajców na restrukturyzację zadłużenia na rzecz miasta, po zweryfikowaniu
przepisów, które były dla nas niekorzystne, wpłaciliśmy do
kasy UM 6,5 mln zł, a do Urzędu Marszałkowskiego niemal 45 mln zł.
Ogółem spłaciliśmy w 2004 roku zobowiązanie o wartości 163 mln złotych, które nie podlegały restrukturyzacji.
Najważniejsze, że obecnie Koksownia Przyjaźń Sp. z o.o.
wywiązuje się z wszelkich płatności terminowo. Można by
rzec, że nasze gospodarstwo nabrało innego wymiaru, a jego kondycja uległa diametralnej poprawie. Duża w tym zasługa również naszych handlowców, którzy potrafili wynegocjować najlepsze warunki sprzedaży dla naszego koksu.
To prawda, że światowy boom gospodarczy w branży hut-
niczej, a zwłaszcza rosnąca koniunktura w Chinach miały
tu kolosalne znaczenie, jednak powinniśmy bez niepotrzebnej skromności stwierdzić, że umiemy produkować i gospodarować nowocześnie, zachowując przy tym najwyższe parametry jakościowe i standardy proekologiczne. Przyznanie naszej firmie w 2004 r. zaszczytnych wyróżnień m.in.
Medalu Europejskiego za koks stabilizowany suchochłodzony i lauru „Jakość dla środowiska“ za skuteczne wdrożenie systemów zarządzania środowiskiem i jakością - są
tego dowodem.
Najważniejszym jednak wydarzeniem - niemal
bez precedensu w aktualnej polskiej rzeczywistości
gospodarczej - jest zakończenie prawie o rok wcześniej procedury prywatyzacyjnej, której finał rozporządzenia wyznaczały nam na październik 2005 r.
Decyzja prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. zapadła, o czym informujemy w gazecie. A to oznacza,
że zaoszczędziliśmy kolejne miliony złotych dzięki
skróconej procedurze restrukturyzacyjnej.
Umocniliśmy swą pozycję na rynku krajowym i międzynarodowym, staliśmy się wiarygodnym i perspektywicznym
partnerem handlowym. Koksownia Przyjaźń Sp. z o.o. skorzystała należycie i umiejętnie z danej jej szansy. W biznesie nie ma sentymentów - bez profesjonalizmu, umiejętności przewidywania, ale i trzeźwego spojrzenia na codzienne
problemy trudno byłoby dziś mówić o sukcesie. Gdy piszę te
słowa, czekam na oficjalną, ministerialną decyzję o zakończeniu restrukturyzacji naszego przedsiębiorstwa, jednak
wierzę, że Nowy Rok będziemy świętowali podwójnie usatysfakcjonowani: po pierwsze - dlatego że Koksownia przeżywa swą drugą młodość, a po wtóre - że staliśmy się prawdziwymi gospodarzami u siebie, na swoim.
Nie ma nic cenniejszego jak zdrowie, a dziś każdy doda - i jak praca. To prawda. Bezrobocie, skurczony przez
minione lata do patologicznych wręcz rozmiarów rynek
pracy, u jednych budzi lęk, często przerażenie, u innych wyzwala energię, pomysły, inicjatywę. Chcemy zaliczać się do
tych drugich. Stąd też realna szansa na budowę dwóch kolejnych baterii kokosowniczych, dzięki czemu nasza produkcja ulegnie zwiększeniu. Jeszcze więcej troski włożymy
w ochronę środowiska naturalnego, wdrażając najnowsze
rozwiązania technologiczne. Nowoczesność wymaga też od
nas sprawniejszego zarządzania. Bez pełnej komputeryzacji i nowoczesnych systemów informatycznych nie można
wyobrazić sobie przedsiębiorstwa, które chce odgrywać
znaczącą rolę nie tylko na polskim rynku.
Szanowne Koleżanki i Koledzy, związkowcy, pracownicy wydziałów produkcyjnych, służ technicznych, dozoru, administracji! Szanowni Państwo! W tak szczególnym okresie, jakim są święta Bożego Narodzenia, składamy sobie zwyczajowo życzenia wszelkiej pomyślności
i spełnienia marzeń w nadchodzącym roku. Mamy szczególne powody do tego, by wierzyć, że plany na 2005 rok
nie są już marzeniami, a konkretnymi, pozostającymi
w zasięgu ręki, celami. Jestem przekonany, iż będzie łaskawszy i spokojniejszy, przede wszystkim dlatego, że pracy nam nie zabraknie.
Staropolskim obyczajem składam Państwu i Waszym Najbliższym spokojnych, zdrowych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku 2005!
Prezes Zarządu
dr Andrzej Kołacz
4
AKTUALNOŚCI
Kapituła doceniła trud
Koksowni i przyznała nagrodę
Jakość dla
środowiska
Przedstawiciele władz samorządowych, prezydenci miast,
reprezentanci świata nauki i kultury, znani biznesmeni oraz
dziennikarze tłumnie zjawili się 13 grudnia 2004 r. w Teatrze
Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Okazją ku temu
była ceremonia wręczenia statuetek „Jakość dla środowiska“.
Nagrody „Ekoprofitu“ wręczono
już po raz piąty. Statuetki „Jakość dla Środowiska“ projektu i autorstwa Zygmunta Brachmańskiego są wyróżnieniem dla osób
i instytucji, które szczególnie zasłużyły się działaniami na rzecz
ochrony środowiska oraz prezentują postawy zgodne z zasadami
zrównoważonego rozwoju. Kapituła pod przewodnictwem dr. Jana Rzymełki, posła, członka Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Sejmu RP uhonorowała: - dr. Andrzeja Kassenberga, Prezesa Instytutu na rzecz Ekorozwoju
w Warszawie, za wieloletnie wysiłki na rzecz propagowania idei
zrównoważonego rozwoju; Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe z siedzibą w Warszawie, za opracowanie podstaw
oraz praktyczną realizację koncepcji zrównoważonej gospodarki
leśnej; Zakład Energetyczny Łódź-Teren z Łodzi, za wysiłki zmierzające do promowania czystej energetyki, a także międzynarodową współpracę oraz skuteczne wdrażanie dorobku naukowego
badaczy z Polski i Unii Europejskiej.
W kategorii technologie i finanse nagrody otrzymały: Zakłady
Chemiczne Tarnowskie Góry w likwidacji, za wieloletnie wysiłki
zmierzające do usunięcia skutków zanieczyszczenia środowiska
odpadami niebezpiecznymi; Koksownia Przyjaźń w Dąbrowie
Górniczej, za skuteczne wdrożenie systemów zarządzania środowiskiem i jakością, Elektrownia Połaniec w Połańcu-Zawadzie
oraz Elektrownia Turów w Bogatyni, za skuteczne dostosowanie
się do wymogów wspólnego rynku w dziedzinie ekologii poprzez
włączenie do procesu produkcyjnego biomasy. W imieniu firmy
statuetkę i dyplom odebrał mgr inż. Andrzej Warzecha, wiceprezes Zarządu Koksowni Przyjaźń.
(PM)
W imieniu Koksowni Przyjaźń nagrodę odebrał
(w środku) wiceprezes Zarządu Andrzej Warzecha
Foto: Jerzy Pikuła
Z ostatniej chwili
Zgodnie z podjętymi wcześniej uchwałami 14 grudnia 2004 r.
Koksownia Przyjaźń podpisała
umowę z Konsorcjum Energomontaż Południe S.A. - NALCO na
zadanie inwestycyjne dotyczące
„Kompleksowej modernizacji zakładowej oczyszczalni ścieków
Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o.
w Dąbrowie Górniczej“.
Wartość inwestycji wynosić
będzie ok. 25 000 000 zł. Oczyszczalnia ścieków ma zostać zmodernizowana do końca 2005 r.
Przedsięwzięcie to jest częścią
planu polityki prośrodowiskowej
Spółki.
Jest decyzja!
WYDARZENIA
5
Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników Koksowni Przyjaźń
Uchwały zapadły
25 listopada br. odbyło się w siedzibie spółki Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. NZW otworzył
przewodniczący Rady Nadzorczej Zygmunt Łukaszczyk, reprezentujący jednocześnie interesy Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Przedmiotem NZW było ponad 20 punktów obrad, z których najważniejsze dotyczyły m.in. zawarcia wieloletnich umów
handlowych, zmian w składzie Rady
Nadzorczej oraz sprzedaż udziałów Koksowni w spółce ZUG.
Oprócz prezesa Zarządu Koksowni Przyjaźń dr. Andrzeja Kołacza, który na wstępie
przedstawił aktualną sytuację i wyniki finansowe spółki w NZW, udział wzięli także: Anna
Żmuda-Bednarczyk, występująca w imieniu
Polskich Kolei Państwowych S.A., Marek Zaród (Ministerstwo Skarbu Państwa), Janusz
T. Chrobak (Kompania Węglowa S.A.), Zdzisław Podkopał (Ispat Polska Stal S.A.), Marek Trząski (POWMiUT Metalzbyt) oraz Henryk Grochowalski (PPRS Chemkor). Łącznie
na Zgromadzeniu było reprezentowanych 10
wspólników, co stanowiło 99,947 proc. kapitału zakładowego.
Podczas głosowań zebrani wyrazili zgodę
na zawarcie ośmiu wieloletnich umów handlowych dotyczących sprzedaży koksu, gazu koksowniczego oraz zakupu węgla. Zgodzono
się również na sprzedaż udziałów Koksowni
Przyjaźń w Zakładzie Usług Gospodarczych
Sp. z o.o., które nabyło PHUP Ger-Pol.
Uchwałą Zgromadzenia zmieniono
także skład Rady Nadzorczej. W RN znalazły się tym samym trzy nowe osoby: Tadeusz Gicala z ramienia Jastrzębskiej Spółki
Węglowej S.A., Lucyna Roszyk z PKP S.A.
i Zenon Fiuk - kandydat reprezentujący
pracowników Koksowni Przyjaźń.
W jednym z ostatnich punktów NZW prezes Kołacz przedstawił wspólnikom stan spłaty zobowiązań publicznoprawnych i cywilnoprawnych Koksowni. Poinformował ponadto,
iż Zarząd Spółki wystąpił 9 listopada do Agencji Rozwoju Przemysłu z wnioskiem o wydanie decyzji o zakończeniu procesu restrukturyzacji. Dr Kołacz stwierdził, że Koksownia
Przyjaźń jest drugą w kraju firmą, której udało
się zakończyć proces restrukturyzacji przed
wyznaczonym terminem, który upływa dopiero 15 października 2005 roku. Wydanie decyzji o zakończeniu procesu restrukturyzacji
spowoduje odblokowanie zawieszonych zobowiązań pracowniczych.
(PM)
Foto: Jerzy Pikuła
Zjazd mądrych głów
Tłum profesorów, doktorów i magistrów w jednej zakładowej sali, to bardzo rzadki widok
w jakimkolwiek przedsiębiorstwie. A tylu sław
i naukowych autorytetów nie gościło w Koksowni Przyjaźń od dawna. Okazją do spotkania było listopadowe, czwarte (w kadencji
2003-2006) wyjazdowe posiedzenie Sekcji Wykorzystania Surowców Mineralnych Komitetu
Górnictwa Polskiej Akademii Nauk.
- O bezpośrednim poznaniu procesów produkcyjnych w Koksowni Przyjaźń mówiło się w gronie zainteresowanych naukowców już od pewnego czasu - wyjaśniał zadowolony przewodniczący SWSM KG PAN prof. dr hab. inż. Wiesław Blaschke.
- Koksownia Przyjaźń pomimo swego wieku jest jednym z najnowocześniejszych tego rodzaju zakładów w Polsce i oferuje produkt o bardzo wysokiej jakości. Naukowcy nie tylko lubią siedzieć za biurkiem lub
przy katedrze. O możliwości odbycia sesji wyjazdowej na Koksowni rozmawialiśmy już wcześniej z dr. Andrzejem Kołaczem. Gdy tylko udało
nam się dograć terminy, powiadomiliśmy o tym naszych członków. Jak
widać, frekwencja jest znakomita. Nie spodziewałem się, iż Zarząd spółki zaprezentuje nam tak atrakcyjny film o metodach produkcji koksu
w Przyjaźni. To naprawdę zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Członkowie Sekcji oraz zaproszeni goście z wizyty w Przyjaźni byli
najwyraźniej bardzo zadowoleni i wcale nie przeszkadzał im fakt, że za
oknami sali konferencyjnej padał gęsty, mokry, listopadowy śnieg.
W imieniu przedsiębiorstwa zaproszonych gości witali dyrektorzy: Lucjan Noras, Andrzej Korzeniewski i Bogusław Smółka. Na wnikliwe
pytania odpowiadali również dyr. Edward Strząbała oraz gł. technolog
Zdzisław Klimek. Naukowców interesowały m.in. kwestie związane
z automatyką i procesami sterowania oraz systemami przesiewania. (PM)
6
BIURO INNOWACJI I TECHNIKI
Racjonalizacja w Koksowni
Historia ruchu racjonalizatorskiego w Koksowni Przyjaźń liczy sobie już ponad dwie dekady. 15 grudnia 1982 roku zostało
zarejestrowane pierwsze zgłoszenie projektu wynalazczego.
Obecnie w Koksowni wszystkie sprawy
dotyczące ruchu wynalazczego i racjonalizacji prowadzone są przez Biuro Innowacji
i Techniki w Pionie Dyrektora Rozwoju.
- Do dzisiaj w naszej firmie zarejestrowano łącznie 1236 zgłoszeń projektów wynalazczych, z czego wdrożono do stosowania
578 rozwiązań - podkreśla Krzysztof Nowicki, specjalista ds. wynalazczości i dokumentacji. - Najbardziej obfite w pomysły były lata
1987--1991, kiedy to zgłaszano rocznie od
142 do 234 projektów. Od momentu, w którym
Koksownia stała się samodzielnym przedsiębiorstwem zarejestrowaliśmy 581 zgłoszeń
projektowych, z czego wdrożono do realizacji
287 rozwiązań. Z dotychczasowych przyjętych
do zastosowania projektów wynalazczych,
zgłoszonych w latach 1994-2003, z uwagi na
problemy ekonomiczne z jakimi borykała się
Koksownia, nie wdrożono do zastosowania
tylko osiem projektów. Aktualnie znajdują się
one jednak w fazie realizacji.
Według Krzysztofa Nowickiego spadek liczby zgłoszeń racjonalizatorskich da
się rozsądnie wytłumaczyć. Zmniejszone
zainteresowanie załogi tego rodzaju działalnością wynika m.in. z faktu, iż część zatrudnionych w Koksowni odeszła z różnych
powodów do innych spółek. Chociaż przyjęty regulamin zezwala na przyjmowanie
zgłoszeń od pracowników Spółek, to faktycznie zgłoszeń jest mniej, ale w firmie
mają nadzieję, że ta sytuacja po jakimś
czasie się zmieni. Być może dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie zakładowej
„giełdy pomysłów“ oraz wyróżnianie najbardziej aktywnych twórców dyplomami
uznania i atrakcyjnymi nagrodami rzeczowymi po zakończeniu każdego roku.
Sprawy związane z ruchem racjonalizatorsko-wynalazczym reguluje aktualnie zarządzenie Prezesa Zarządu Dyrektora Naczelnego dr. Andrzeja Kołacza (nr 93/04
z 25 maja br.). Regulamin ten został opracowany w oparciu o obowiązującą ustawę
„Prawo własności przemysłowej“ z czerwca
2000 r. Regulamin precyzuje wszystkie
sprawy od momentu zgłoszenia i rejestracji
projektu w Biurze Innowacji i Techniki poprzez procedury opiniodawcze aż po wypłacenie gratyfikacji i wdrożenie projektu.
Decyzje co do zgłoszeń podejmowane
są dwutorowo. W pierwszej kolejności
stwierdza się, czy dane zgłoszenie spełnia
wymogi projektu wynalazczego, a następnie po analizie ekonomicznej podejmowa-
na jest decyzja dotycząca przydatności danego rozwiązania dla Koksowni Przyjaźń.
- Bywają czasami przypadki, gdy okazuje się, iż koszt wdrożenia rozwiązania, które
spełnia cechy projektu wynalazczego, jest
znacznie wyższy od uzyskanych potencjalnych korzyści. Wtedy rozwiązanie uznaje się
za nieprzydatne - wyjaśnia Krzysztof Nowicki. - Jeśli okaże się, iż zgłoszenie jest warte
zastosowania, prowadzi się z twórcami rozmowy w celu ustalenia warunków umowy
o przekazanie praw do projektu na rzecz Koksowni bądź o udostępnienie projektu do korzystania przez Koksownię. Z tych warunków
umowy jasno wynika zapłata dla twórców
projektu. W myśl regulaminu, gdy mowa
o wartościach wymiernych, jest to jednorazowa kwota w wysokości 10 procent od korzyści ustalonych z rocznego stosowania na Koksowni. Jeśli rozwiązanie dotyczy korzyści
niewymiernych, np. poprawy stanu bhp,
ppoż., ochrony środowiska, których nie da
się oszacować, wynagrodzenie dla twórców
ustala Zespół Służb Koksowni.
Czy opłaca się zatem brać udział w ruchu wynalazczym? Na to pytanie powinni
sobie odpowiedzieć najlepiej sami zainteresowani. Gdy oszczędności w skali roku
dla Koksowni będą pokaźne, w grę wchodzą naprawdę bardzo atrakcyjne pieniądze. Jest to bez wątpienia interes opłacalny dla obydwu stron.
(PJ)
AKTUALNOŚCI
Foto: Jerzy Pikuła
Z pomocą karty!
Trwają próby nad wprowadzeniem elektronicznego systemu
ewidencjonowania i rozliczania czasu pracy. Bardziej dociekliwi
zwrócili zapewne uwagę na niewielkie elektroniczne czytniki umieszczone w newralgicznych miejscach Koksowni (m.in. na parterze
budynku Dyrekcji).
To właśnie do nich przykładać się będzie już niebawem magnetyczne legitymacje pracownicze, które wszyscy zainteresowani
otrzymają od Działu Zarządzania Zasobami Ludzkimi. Legitymacje
będą wydawane w jednostkach organizacyjnych przez służby pracownicze wyłącznie za pokwitowaniem odbioru. Warto wiedzieć, iż
wszystkie zainstalowane na Koksowni czytniki, realizujące funkcje
ewidencji czasu pracy, tworzą jednolity system i nie ma żadnego
znaczenia, na którym z czytników pracownik zarejestruje swój czas
przyjścia do pracy, a na którym wyjścia z pracy.
Nowych legitymacji pracowniczych nie wolno pod żadnym pozorem zginać bądź wykonywać w nich jakichkolwiek otworów.
W przypadku zniszczenia lub zagubienia legitymacji przez pracownika, koszty wydania nowej zostaną potrącone z wynagrodzenia zatrudnionego.
Koszty wydania pierwszej legitymacji ponosi pracodawca. Firma pokryje również wymianę spowodowaną
zniszczeniem legitymacji z przyczyn niezależnych od pracownika,
np. kradzieży (potwierdzonej przez policję), wypadku lub zmiany
nazwiska.
Posługiwanie się legitymacją jest bardzo proste. Wystarczy
tylko zbliżyć ją poniżej wyświetlacza ciekłokrystalicznego równolegle do czytnika na odległość 3-5 cm. Prawidłowe odczytanie legitymacji pracowniczej jest sygnalizowane zapaleniem się
zielonej lampki oraz pojawieniem na wyświetlaczu napisu „zarejestrowano“.
Jeśli zapali się czerwona lampka, sygnalizująca błąd odczytu, czynność odbijania należy powtórzyć.
Legitymacje powinny być przechowywane z dala od źródeł
silnego promieniowania elektromagnetycznego (telefon komórkowy) i źródeł ciepła (piece, kaloryfery). Posługiwanie się
cudzą legitymacją traktowane będzie jako ciężkie naruszenie
podstawowych obowiązków pracowniczych.
(PJ)
ZAKŁAD USŁUG GOSPODARCZYCH
7
Nie zabraknie
opłatka i kolędy
- Zgodnie z ustawą wartość energetyczna posiłku profilaktycznego wynosi ok. 1000 kca. Dbamy o to, by pracownicy Koksowni byli zadowoleni. Ponieważ wykonują ciężką pracę, staramy
się, by posiłki były smaczne, urozmaicone i pożywne - uśmiecha się Iwona Barcikowska-Jura, technolog żywienia z Zakładu
Usług Gospodarczych. Usługi gastronomiczne to główny, choć
nie jedyny, kierunek działalności spółki.
- Elastyczność naszym atutem - z dumą stwierdza
prezes Zarządu Jerzy Prusaczyk
ZUG Sp. z o.o. powstał w czerwcu
2000 roku w wyniku przekształcenia Działu Administracyjno-Gospodarczego. Z tego względu przejął pełny zakres usług
świadczonych przez ów dział, tj. sprzątanie, usługi łaźni, portierskie, dozoru parkingu, pracowni plastycznej, pralnicze, tudzież konserwatorskie.
- Wszystkie one i dzisiaj pozostają
w sferze naszych kompetencji, niemniej
celem było znalezienie takiego zakresu
działalności, który zmieniłby wizerunek firmy i umożliwił jej wyjście ze świadczonymi usługami na rynek zewnętrzny - zaznacza Jerzy Prusaczyk, prezes Zarządu
ZUG-u. - Taki był zresztą podstawowy cel
postawiony przed wszystkimi „spółkami-córkami“. Mając powyższe na uwadze,
Zarząd firmy zadecydował o podjęciu
działalności gastronomicznej oraz handlu
artykułami spożywczymi i przemysłowymi.
Uzyskaliśmy status Autoryzowanego
sprzedawcy Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o.
Kolejna zmiana profilu wiąże się natomiast
z wydawaniem posiłków profilaktycznych
dla pracowników. Uruchomiliśmy własną
kuchnię z wysoko wyspecjalizowaną kadrą, która bynajmniej na brak pracy nie
może narzekać.
- W ubiegłym miesiącu wydaliśmy ponad 20 tysięcy posiłków, nie mamy chwili
wytchnienia - przyznaje szef kuchni Bogusław Staszek. - Najwięcej pracy jest rano,
Pracownicy Koksowni
mogą liczyć zarówno
na smaczne jedzenie,
jak i na miłą obsługę.
Na zdjęciu: Beata Kubat
i Grzegorz Mroczek
Barbara Kuliś
i szef kuchni
Bogusław Staszek
pracy mają co nie miara
między 6.00 a 8.00. Oczywiście o jadłospisie trzeba myśleć już kilka dni wcześniej.
Działalność gastronomiczna ZUG-u nie
ogranicza się tylko do posiłków profilaktycznych - oprócz nich spółka organizuje
różnego rodzaju imprezy w plenerze oraz
przyjęcia okolicznościowe, nawet wesela.
Okazja do gastronomicznych popisów
nadarza się już lada moment. Chodzi
rzecz jasna o zbliżające się święta Bożego Narodzenia, a konkretnie o wieczerzę
wigilijną.
- Niestety, z uwagi na system czterobrygadowy część załogi będzie musiała
przyjść tego dnia do pracy - kontynuuje
prezes Prusaczyk. - I choć nic nie zastąpi
chwil spędzonych z rodziną, ze swojej strony mogę zapewnić, że dołożymy wszelkich
starań, by stworzyć miłą atmosferę tu na
miejscu. Na stołówce baterii przygotowujemy uroczystą Wigilię przy odświętnie zastawionym stole i choince. Dzieląc się opłatkiem z kolegami, spożywając wieczerzę
i słuchając przy tym kolęd, będziemy mogli
zbliżyć się choć myślami do swoich rodzin.
Taka mała rekompensata. Korzystając
z okazji, pragniemy złożyć najlepsze życzenia świąteczne i noworoczne wszystkim
Pracownikom Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o.,
pozostałym „spółkom-córkom“ oraz Czytelnikom „Nowej Przyjaźni“.
TEKST I FOTO: ADAM GOLASIŃSKI
8
NASZ GOŚĆ
Z Adamem Małyszem
o świętach i rodzinie
rozmawia
Jerzy Nakonieczny
Państwo Małyszowie już po raz drugi
Wigilię spędzą w swoim nowym domu wraz
z rodzicami Izy. W pierwszy dzień świąt
odwiedzą rodziców Adama, a w drugi nasz
skoczek wraca już do pracy, bo na Wielkiej
Krokwi odbędzie się konkurs świąteczny
w obsadzie międzynarodowej. Dla rodziny
nie jest to termin przyjazny, ale od strony
sportowej to będzie znakomite przetarcie
przed Turniejem Czterech Skoczni, który tradycyjnie już - rozpocznie się 29 grudnia
w Oberstdorfie.
Z naszym mistrzem rozmawiałem już na
wiele tematów - skoków, pieniędzy w sporcie, samochodów i psów. W grudniu, przed
świętami, nie wypada rozmawiać o niczym
innym, jak o... rodzinie.
Foto: Marcin Kandziora, Marek Wachowicz
Adam, kto dla Ciebie jest największym autorytetem?
Papież, którego bardzo szanuję. Imponuje mi
tym, że potrafi przemawiać do ludzi. Jest wybitnym myślicielem i uczonym, władającym
wieloma językami. Często spotykam się z pytaniem - dlaczego mówię o papieżu, choć jestem ewangelikiem. Odpowiadam wtedy, że
mam wielki szacunek dla tego człowieka
i wiem, że on jest wielki.
Adamie
Co będzie, gdy za kilka lat
Karolina Małysz przyjdzie do
ojca i powie: - Tato, ja też chcę
skakać?
je dziecko i najdłużej z nim przebywa. Cieszy
mnie, gdy wielu księży - nie tylko katolickich,
ale również ewangelickich - chwali nas za to,
że jesteśmy przykładnym małżeństwem ekumenicznym. Myślę, że już niedługo te obydwa
kościoły jeszcze bardziej się zbliżą.
Wspomniałeś o kłótniach domowych. Czy zdarza się, że sprzeczasz się ze swoją córeczką?
To jest jeszcze dziecko. Pochodzę z rodziny, w której
dzieci
wychowywano
w posłuszeństwie dla
starszych. To, że obecnie
propaguje się bezstresowe wychowywanie uważam za wielki błąd, bo
zachowanie młodzieży,
a nawet dzieci, świadczy, że nadmierna pobłażliwość się nie
Ale Twoja żona jest katoliczką...
Nie przywiązujemy do tego szczególnej wagi.
Twierdzimy zgodnie, że Bóg jest jeden. Zresztą
ojciec Izy jest ewangelikiem, a mama katoliczką.
Nigdy nie rozmawiamy na tematy religijne w ten
sposób, aby drugiej stronie coś wytykać. Wiadomo, że nie ma idealnych małżeństw. My
też czasami się kłócimy, ale nigdy o religię. Mieliśmy ślub w kościele
ewangelickim, ale gdy dziecko
przyszło na świat, to ja od
razu się zgodziłem, żeby
Karolinka była
ochr zczona
w kościele
katolickim.
To przecież
mama wychowu-
sprawdza. Rodzice - nie mówię tu o patologicznych rodzinach - powinni mieć władzę nad dziećmi, a nauczyciele nad uczniami. Nie
może być
tak, że dziecko grozi rodzicom... babcią, a zdarza się, że i adwokatem.
Wtedy dochodzi wręcz do paranoi!
NASZ GOŚĆ
9
do rondla!
Ja często dostawałem
klapsa, albo ojciec
na mnie
n a kr zy-
Oj, w tym to jestem kiepski. Przyznam, że bardzo mało czytam, ale czasami oglądam z Karolinką bajki na wideo.
Karolinka nie chciałaby mieć rodzeństwa?
Często pytamy ją o to, ale odpowiada, że nie.
A co Wy na to?
Myślimy o tym. Żona mówi, że będziemy mieć
drugie dziecko, kiedy ja skończę karierę, a ona
szkołę.
Czym żona się zajmuje?
Po ukończeniu nauki na kierunku prawno-finansowego zarządzania firmą,
kontynuuje studia magisterskie na
prawie i administracji, a poza tym
zajmuje się naszą fundacją.
Czasu na wszystko jest bardzo
mało. Dlatego postanowiliśmy, że drugie dziecko będzie po skończeniu przez
Izę studiów.
Rodzice zawsze myślą
o przyszłości swoich dzieci. Co
będzie, gdy za kilka lat Karolina
przyjdzie i powie: - Tato, ja też chcę
skakać?
Powiem szczerze, będę jej odradzał.
czał, a później nie odzywał się przez miesiąc.
Myślę jednak, że wyrosłem na człowieka, który
wie jakie jest jego miejsce w życiu. Nauczyłem
się, że rodzic jest rodzicem i to on jest autorytetem. Wiem, że zawsze wychodzi w końcu na
to, że dorosły ma rację.
Zapytam więc wprost: czy jesteś autorytetem dla Karolinki?
Ooo, to jest bardzo trudne pytanie. Mnie często nie ma w domu. Myślę, że jest nim raczej
żona, a przede wszystkim dziadkowie. Córka
bardzo lubi przebywać u dziadków i czasem
mamy z żoną żal do rodziców Izy, bo bardzo
rozpuszczają Karolinę. Mają tylko jedną
wnuczkę i wiadomo, że jak każdy dziadek
i każda babcia, zrobiliby dla niej wszystko.
Gdy czasami krzyknę, czy dam jej klapsa, to
dziadek jest zły - wychodzi i mówi, że on nie
będzie na to patrzył... Od dwóch lat ten problem jest mniejszy, gdyż mieszkamy osobno,
ale kiedy Karolinka jest u dziadków, to my mamy jak gdyby mniej do powiedzenia.
Czy opowiadasz swojej córeczce bajki na
dobranoc?
Dlaczego?
Dlatego, że uważam, iż to nie jest sport dla
dziewczyn. Kobieta - to płeć piękna i ma się zajmować czymś mniej niebezpiecznym. Poza tym
budowa fizyczna nie predysponuje kobiet - no,
może nie wszystkie - do skoków. Powiem otwarcie, że mam na myśli piersi, które przeszkadzają
w tym sporcie. Skakała kiedyś z nami w Austrii
dziewczyna z Ameryki i trener Mikeska próbował
ją szkolić. Często jej mówił, że klatkę piersiową
ma bardziej oprzeć na kolanach, a ona nie mogła
tego zrobić, ponieważ miała duży biust. Często
zdarza się - zwłaszcza dotyczy to zawodniczek,
które dłużej skaczą - że są po operacji plastycznej zmniejszania piersi. Tak samo uważam, że
boks jest sportem typowo męskim. Niektóre
dziewczyny są bardzo dobre w ringu i mimo że
dostają sporo ciosów, to nic złego im się nie dzieje, ale jednak jest to sport męski. Jest wiele innych dyscyplin, w których dziewczęta mogą się
w pełni wykazać kobiecym pięknem, jak choćby
lekkoatletyka, biegi narciarskie, konkurencje alpejskie czy jazda figurowa na lodzie.
Czy w relacjach między żoną a mężem jesteś konserwatystą, to znaczy czy uważasz,
że kobieta powinna zajmować się swoimi
sprawami w domu, a mężczyzna swoimi?
Myślę, że nie. Ja często również zmywam
garnki i sprzątam dom. Uważam, że obowiązki trzeba dzielić, ale jednak zawsze kobieta lepiej „pasuje“ do swoich zajęć, a mężczyzna
do swoich. W święta na pewno będę Izie pomagać w jej obowiązkach, przecież to czas
dla rodziny.
Będąc w domu, zapewne trochę czasu poświęcasz też dwóm psom jakie masz - bokserowi Karatowi i wilczurowi Ojosowi.
W wigilijną noc zapewne przemówią ludzkim
głosem. Czy nie boisz się „ochrzanu“ z ich
strony za to, że je zaniedbujesz na co dzień?
Karat i Ojos są raczej psami Izy niż moimi.
Zbyt wiele czasu spędzam poza domem, aby
uważać się za ich głównego pana. Kiedy jestem w domu, to oczywiście nakarmię je
i chętnie z nimi pobiegam. Teraz, gdy zaczyna
się sezon, znowu będą tęsknić. A w wigilijną
noc pogadamy sobie od serca. Na pewno nie
będzie awantury z ich strony, bo to przecież
czas wybaczania i miłości.
Dziękuję za rozmowę i życzę Wesołych
Świąt.
10
ŚWIĄTECZNE OBYCZAJE
Dajcież nam
co macie dać
W zagłębiowskich kolędach i ruchomych
szopkach ważną rolę, oprócz Świętej Rodziny,
grały postaci rolników, rzemieślników,
górników i hutników. Nic dziwnego, skoro już
w
XIX
w.
Zagłębie
było
regionem
przemysłowo-rolniczym.
W Zagłębiu kolędy śpiewano od dnia Wigilii aż do święta Matki
Boskiej Gromnicznej. Źródła XIX-wiecznych folklorystów przekazały
potomnym tylko 30 kolęd. Są to kolędy typu życzeniowego i pieśni
o tematyce bożonarodzeniowej. Zagłębiacy lubowali się w śpiewaniu
zwłaszcza pieśni świeckich, winszujących, zawierających życzenia dla kogoś. Dawno temu
śpiewali je kolędnicy oraz goście zachodzący
w czasie świąt do gospodarza. Już około
Trzech Króli, w małych miasteczkach tego obszaru, wieczorami, mali chłopcy chodzili z papierową gwiazdą na drągu (w okolicy Dąbrowy Górniczej z gwiazdą chodzili również dorośli mężczyźni). Kolędnicy pukali do chaty gospodarza i śpiewali życzenia dla wszystkich
domowników. Oczywiście nie za darmo. Kto
ociągał się z zapłatą lub datkiem mógł usłyszeć słowa:
Dajcież nam, dajcie,
Co macie dać,
Bo wam będziemy
Strzechę targać.
chodzili tylko dwaj chłopcy, spotykało się też kolędników z kozą,
która przypominała znanego w Polsce turonia. Mieszkańcy Zagłębia uwielbiali natomiast „Herody“. Ci kolędnicy odgrywali bowiem
całą scenkę z dialogami i śpiewami, której temat, jak łatwo się domyślić, stanowiła biblijna opowieść o złym Herodzie. Punktem kulminacyjnym „dramatu“ była śmierć Heroda i targ diabła i śmierci
o duszę i ciało nieszczęśnika. „Herody“ angażowały wielu barwnie
ubranych aktorów. Był tam sam król Herod, marszałkowie, ułan, Turek, Żyd, żołnierze, Śmierć, Diabeł, Anioł oraz skrzypek lub harmonista. Tradycje kolędnicze w Zagłębiu Dąbrowskim odżyły dopiero
po II wojnie światowej, dzięki „Festiwalowi Obrzędów Ludowych Herody“ (lata 1957-1974) w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie. Od
1995 r., również w Będzinie, organizowany jest „Ogólnopolski Festiwal Kolęd i Pastorałek“. Od niedawna, co chyba powinno nas cieszyć, w wieczór
Wigilii po osiedlach „grasują“
małe grupki kolędników. I chociaż
jeszcze
niedoświadczeni śpiewają jedynie pieśni religijne, może
warto ich posłuchać i wesprzeć
datkiem.
AGNIESZKA
BRONOWICKA
Foto: archiwum Alojzego Lyski
MARTA SMAGÓRA
Tylko chodzenie z szopką nie było tak
popularne jak na Śląsku. Jasełka były znane
tylko w okolicy Dąbrowy Górniczej. Folklorysta Józef Stefan Ziemba pisał: „Szopka to
mniejszy lub większy przyrząd w kształcie
domku z wieżyczkami: środkową większą
i bocznymi mniejszymi. W domku tym w głębi przedstawione jest Boże Narodzenie Pańskie, a na froncie scena dla występu lalek,
przedstawiających różne typy miejscowe
i okoliczne“. Z szopką chodziło kilka osób.
Dwaj nieśli szopkę i śpiewali kolędy, jeden
„podkładał głos“ lalkom, reszta grała. W widowisku występował: krakowiak z krakowianką, Kozak, górnik z Marysią, góral, Żyd
z Surą, Diabeł, dziod, a nawet gospodarz
z Gołonoga, który wspominał o jarmarku
w Będzinie (odbywał się tak jak obecnie
w środy). Był też górnik, który szedł na noc
do kopalni. Na przełomie wieków z szopką
Mówi Alojzy Lysko:
- W kulturze chłopskiej zwyczaj kolędowania nosił cechy
praktyki magicznej: poprzez rytualne zachowania kolędników
i symboliczne znaczenie ich strojów miał spowodować realizację składanych życzeń w rzeczywistości. Do najstarszych
form, wywodzących się z czasów przedchrześcijańskich, należy kolędowanie z maszkarami zwierzęcymi: „kozą“, „turoniem“, „niedźwiedziem“, „kobyłką“, „konikiem“ i „bocianem“,
symbolizującymi zdrowie, tężyznę fizyczną i płodność. Magiczny niegdyś charakter tej formy kolędowania ilustruje dobrze dwuwiersz oracji wygłaszanej przez kolędników chodzących z „kozą“: „gdzie koza chodzi, tam się żytko rodzi“. Kolędnicy odziani w futra, na twarzach mieli maski, na głowach rogi bydlęce, a w butach słomę. W rękach trzymali obowiązkowe rekwizyty, czyli: baty lub kije, którymi uderzali widzów, co w kulturze chłopskiej
było synonimem aktu seksualnego, a jego symulacja zapewnić miała płodność i zdrowie.
BOŻONARODZENIOWE SZOPKI
11
Z trzema
pastuszkami
Przed wojną można było osobno kupić główki czy rączki figurek do
szopek betlejemskich i samemu zrobić posążki. Dzisiaj ludzie idą na
łatwiznę i kupują gotowe figurki z szopkami, albo papierowe.
Foto: Klaudiusz Wieczorek
W Zagłębiu nie stawiano szopek. Jest to
zwyczaj typowo śląski. Budowanie szopek
bożonarodzeniowych wywodzi się z tradycji
ustawiania w kościołach kompozycji przedstawiających okoliczności narodzin Dzieciątka Jezus. Praktykę tę, już we wczesnym średniowieczu, zapoczątkowali Włosi. Do Polski
przenieśli ją, w XII wieku, zakonnicy reguły
św. Franciszka. Pierwotnie figury w szopce
były statyczne. Stały w nich wyrzeźbione
z drewna figurki świętych osób i zwierząt z betlejemskiej stajenki. W ciągu wieków orszak
postaci w szopkach rozrastał się. Wprowadzano figurki czysto świeckie, niekiedy komiczne. Z końcem XVII wieku bardzo popularne, szczególnie w Warszawie, stały się
szopki przenośne, tzw. betlejki, które służyły
do urządzania widowisk jasełkowych. Ustawiano w nich figurki znanych osobistości
świeckich. Motywy narodowe weszły na stałe
do szopek za czasów króla Jana Sobieskiego. Na Górny Śląsk szopki, zwane betlejkami,
dotarły poprzez wędrownych kupców.
- Przywozili oni szopki z Austrii, Czech czy
Niemiec i ludzie od nich kupowali. W Bytomiu
była granica z Niemcami i z Zachodu można
było techniczne rzeczy przywozić - opowiada
Leon Kampka, emerytowany górnik z Chorzowa, który wykonuje domowe szopki śląskie.
Gipsowa śląska szopka powinna posiadać Świętą Rodzinę, woła i osła, anioła
i gwiazdę, Trzech Króli (z których jeden klęczy), trzech pasterzy, wielbłąda i owieczki.
Znajdują się w niej elementy wykonane
z kory czy patyków.
- Kościelny zwyczaj wystawiania szopek
podczas świąt Bożego Narodzenia szybko
znalazł swój odpowiednik w praktykach domowych. Domowa wersja szopki przyjęła się
w dwóch wariantach: tzw. szopka betlejemska,
Leon Kampka ma
w swojej kolekcji ponad
100 szopek. Figurki
na zdjęciach pochodzą
z jego zbiorów
mająca postać małej stajenki zaopatrzonej w figurki św. Rodziny, pastuszków i Trzech Króli,
składających dary Dzieciątku oraz krakowska
szopka kukiełkowa, łącząca w sobie dwa elementy: jasełek i żywej szopki - mówi Kampka.
Stajenki betlejemskie umieszczano
w grotach robionych z masy papierowej lub
w miniaturowych budyneczkach imitujących
kościoły, konstruowanych z drewna i kolorowych papierów, a później także wycinanych
z drukowanych fabrycznie arkuszy. „Betlejemki“ ustawiane są do dzisiaj w domach
w pobliżu choinek, służą także jako rekwizyt
obrzędowy dzieciom odwiedzającym domy
w okresie świąt Bożego Narodzenia i śpiewającym kolędy. W Zagłębiu furorę zrobiły jasełka i tzw. szopka kukiełkowa.
- Budynek szopki kukiełkowej przybierał
różne kształty: szałasów, fantastycznych zamków, najczęściej jednak budowli przypominających kościoły - wspomina Kampka.
Źródłem sukcesów grupy kolędującej
z szopką było zarówno piękno szopki jako
bryły architektonicznej, jak również atrakcyjność tekstu przedstawienia i artyzm kukiełek.
Teksty przedstawień występujące w wielu lokalnych wariantach były stale aktualizowane
poprzez wprowadzanie wątków i postaci związanych z bieżącymi wydarzeniami społecznymi, politycznymi czy obyczajowymi i niezmiennie bawiły widzów, ośmieszając różne
ludzkie ułomności.
AGNIESZKA BRONOWICKA
12
WIGILIJNE POTRAWY
Niebo w gębie
Święta Bożego Narodzenia to dla niejednego z nas zapach
świeżej choinki, pieczonego piernika, zupy grzybowej i kapusty z grzybkami. Zapachu, jaki powstaje w kuchni, w dniu Wigilii, nie można porównać z żadnym innym.
Zimowe pierniczki
Składniki:
0,5 kg miodu prawdziwego, 2 szklanki
cukru, 25 dag smalcu lub masła, 1 kg
mąki pszennej, 3 jajka, 3 łyżeczki sody
oczyszczonej, 0,5 szklanki zimnego
mleka, 0,5 łyżeczki soli, 2-3 paczki przyprawy do piernika, garść rozdrobnionych orzechów i 3 łyżki drobno posiekanej, usmażonej skórki pomarańczowej
Foto: ARC
Przygotowanie:
Miód, cukier i tłuszcz podgrzać na małym ogniu, prawie do zagotowania. Masę ochłodzić. Wyrabiać ciasto ręką, dodając stopniowo mąkę pszenną, jajka
i sodę rozpuszczoną w zimnym mleku
oraz sól i przyprawę do piernika. Można
też dodać orzechy i pomarańczową
skórkę. Tak wyrobione ciasto formujemy na kształt kuli, wkładamy do kamionki lub emaliowanego garnka, przykrywamy lnianą ściereczką i przechowujemy w lodówce (nie zamrażać). Ciasto leżakuje w niej od trzech do czterech tygodni i dojrzewa. Na kilka dni
przed świętami ciasto wyłożyć na posmarowaną formę. Piec w dobrze nagrzanym piekarniku ok. 40 min. Po upieczeniu i wystudzeniu przekroić ciasto,
posmarować powidłami, a wierzch ciasta polukrować i posypać orzechami,
skórką pomarańczową i rodzynkami.
Przed podaniem kroić w kwadraty.
O tych szczególnych świętach porządne
gospodynie myślą już w listopadzie. Wtedy to
powinno powstać ciasto na piernik, które musi leżakować w lodówce aż cztery tygodnie.
Najwięcej hałasu jest jednak w dniu Wigilii.
Lepienie uszek z grzybowym farszem, wyrabianie pasztecików, gotowanie zup rybnych,
smażenie ryb różnego rodzaju... Jednym słowem, panie mają nad czym pracować. Ważne też, żeby liczba wigilijnych potraw była nieparzysta. Niegdyś w Zagłębiu ubodzy mieszkańcy spożywali tylko trzy potrawy, a bogaci siedem. Z jednego ze znalezionych przez
etnografów zapisu wynika, że mieszkańcy
Dąbrowy Górniczej zjadali w czasie Wigilii siemieniotkę, ryby (na to pozwalali sobie tylko
zamożni i to nie co roku), groch i fasolę, kapustę, kartofle, kaszę jaglaną, tatarczaną, śledzie, kompot ze śliwek i gruszek suszonych.
Całość popijano wódką lub piwem. W czasie
II wojny światowej ograniczano się niejednokrotnie do śledzia i kapusty. Obecnie mieszkańcy Zagłębia podają zwykle na wigilijny
stół zupę grzybową, kapustę z grochem lub
grzybami, ziemniaki w mundurkach, ryby, śledzie, czasem też sałatkę jarzynową, kluski
z makiem, ciasta i kompot z suszonych owoców. Zdarza się, że żona jest z Zagłębia,
a mąż ze Śląska. Wtedy na wigilijnym stole,
oprócz potraw przygotowanych przez panią
domu, znajdą się też typowo śląskie pierniki,
bytomskie kamyki, piernik z marcepanem,
Karp po Śląsku pani Zofii Lysko
Składniki:
Ok. 1 kg karpia, 4 marchwie, 2 pietruszki, pół sporego sera, 2 pory, 2 cebule, 4-5 jagód suszonego jałowca,
szczypta suszonego tymianku, listek
laurowy, 2 szklanki piwa, 3 łyżki utartego piernika, garść rodzynków, sól,
cukier, ocet winny
Przygotowanie:
Do płaskiego rondla włożyć oczyszczoną włoszczyznę, cebulę, jałowiec, tymianek, liść laurowy i zalać to
wszystko piwem i dwiema szklankami
wody. Wywar gotować 25 min. Następnie wsypać utarty piernik i jeszcze pogotować przez 5 min. Marchew i pietruszki usunąć, resztę jarzyn przetrzeć
przez sito, osolić, przyprawić do smaku octem winnym oraz cukrem i dodać
umyte rodzynki (sos powinien być
słodko-kwaśny). Oczyszczonego i pokrajanego na dzwonka karpia włożyć
do gorącego sosu i gotować na małym
ogniu. Gdy jest miękki, ostrożnie wyjąć, ułożyć na półmisku i polać sosem.
Oddzielnie podać ziemniaki.
ćwibak piernikowy, piernikowe serca lukrowane lukrem miętowym i oczywiście słynne śląskie makówki oraz niekiedy moczka. Myśl
o wszystkich tych specjałach sprawia, że
trudno czasem utrzymać post w dniu Wigilii.
Ale przyznajcie Państwo sami, nie ma jak postny śledzik z czerstwym chlebem, a potem,
gdy tylko na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka... niebo w gębie.
AGNIESZKA BRONOWICKA
MARTA SMAGÓRA
Wigilia dwóch tradycji
W niektórych domach jada się podwójną Wigilię. Alojzy
Lysko, znany pisarz i publicysta, łączy tradycyjną chłopską
wigilię z kuchnią żony, która wywodzi się ze środowiska górniczo-robotniczego. Różnice są bardzo duże.
- Myśmy mieli na Wigilię zupę owocową z suszonych
owoców, zabielaną śmietaną (tzw. garus), a oni gotowali grochówkę. U nas były ryby, a oni śledzie (jedne w zaprawie
z przegotowaną cebulą i drugie opiekane, które zwane są na
Śląsku brateriny. Oni mieli kapustę z grochem, a my z fasolą,
bo kapusta kiszona była z beczki. Do tego mieliśmy także kompot z dyni (bani).
Wspólne tylko były ziemniaki sypkie - wylicza Alojzy Lysko.
Makówki również się różnią: tradycyjna śląska ma mnóstwo bakalii i rodzynek,
a górnicza jest bardziej jałowa.
Po ślubie państwo Lysko połączyli obie tradycje wigilijne. W kwestii makówek
zwyciężyła propozycja Alojzego. Poniżej przepis:
Tajemnicą mojej makówki jest mak nie mielony (podczas mielenia gorzknieje
i tą goryczką zaraża całą potrawę - wyjaśnia). Na dno garnka daje się masło, potem mak, cukier do smaku i gotuje się na wolnym ogniu około godziny, ciągle mieszając. Orzechy i migdały trzeba zmielić, zaś bakalie i figi nakładać warstwami
i posypać je cukrem. Gotową struclę zalewa się gorącym mlekiem i odstawia na
jeden dzień, by dojrzała. Ziarenka maku zwiększają wtedy dwukrotnie swoją objętość, sycą się tym mlekiem, a w czasie jedzenia chrupią pod zębami jak kawior.
FILATELISTYKA
13
Stempel
e
i
n
e
z
d
o
r
a
na Boże N
Jest w Austrii wioska, która zwie się Christkindl - Dzieciątko
Boże. W Dzieciątku Bożym jest kilka domów, kościół i gospoda
- ale za to jaka! Niejeden filatelista marzy, by tam zawitać...
Legenda głosi, że wioska wzięła swą nazwę od małej trzydziestotrzycentymetrowej
figurki Dzieciątka Jezus. Kiedyś w lesie znalazł ją pewien wieśniak, który zaniósł Dzieciątko do miejscowego kościółka. Figurka
leży od tego czasu za ołtarzem. Miejscowi
mieszkańcy uznali to znalezisko za znak
z nieba i nazwali swoją wioskę na cześć Bożych Narodzin. Co więcej, christkindlanie od
Adwentu aż do Trzech Króli stemplowali koperty i kartki z życzeniami, specjalnie zaprojektowanym na Boże Narodzenie stemplem.
Po latach w Christkindl produkcją stempli na
szeroką skalą zajęła się miejscowa gospoda. Słynne pieczątki rozpropagowali na
świecie narciarze, którzy, być może przez
przypadek, zajeżdżali do malowniczej wioski
o oryginalnej nazwie. W ten sposób lokalne
stemple stały się sławne na całym świecie.
Co prawda w 1950 r. wydano pozwolenie na
od Adwentu do Trzech Króli mają więc pełne
ręce roboty. Pan Wacław Połcik, filatelista
z Sosnowca, odwiedził Christkindl, bo jak
mówi, zbiera znaki pocztowe (czyli znaczki,
kartki pocztowe, stemple) na temat sanktuariów maryjnych.
- Kult Maryi wiąże się również ze zwiastowaniem i Bożym Narodzeniem. Dlatego
w mojej kolekcji jest kilka znaków na ten temat. Z Christkindl przywiozłem sobie kilka
pamiątek, podstemplowałem kilka kart
słynnym kasownikiem - cieszy się.
Marian Dorożała z Bytomia, zbiera
wszystkie znaki, które dotyczą Bożego Narodzenia. Ma ich tyle, że może sobie pozwolić na wydawanie publikacji na ten temat i pokrycie, samymi tylko znaczkami,
kilku dużych ścian wystawowych.
- Moim marzeniem jest zawitać w Christkindl. Mam nadzieję, że już niebawem tam po-
Foto: Klaudiusz Wieczorek
Pierwsze znaczki pocztowe z motywem Bożego Narodzenia wydano w 1898 r. w Kanadzie. Na
znaczkach widniał napis XMS (od angielskiego
Xmas - święta Bożego Narodzenia) i rysunek kuli
ziemskiej. Wydano je za panowania królowej Wiktorii, na jej cześć. Serię tworzyły trzy znaczki różniące się tylko kolorami.
rozsyłanie wzoru kasownika tylko wewnątrz
Austrii, ale zainteresowanie było tak duże, że
po roku 1951 można było go wysyłać już na
cały świat. Co roku do Christkindl przychodzą setki listów, w których ludzie proszą
o sprzedaż wzoru bożonarodzeniowej pieczątki, albo chociaż o podstemplowanie koperty ze znaczkiem. Pracownicy gospody
jadę - wzdycha. - Dzięki temu uzupełniłbym
moje zbiory o kilka perełek.
Pan Marian potrafi godzinami opowiadać o swoich zbiorach, o historii bożonarodzeniowych znaczków czy kasowników. Dlatego cieszy się, że Poczta Polska postanowiła wydać w tym roku replikę kasownika
z 1936 r., słynnego niegdyś w całej Polsce.
Marian Dorożała wie wszystko
na temat znaczków
i stempli bożonarodzeniowych
Być może „Gwiazdka złota“ nie jest tak znana jak stempel z Christkindl, ale dla kolekcjonerów ma szczególne znaczenie.
- Przed wojną, w latach 1936-1938, Poczta wydała stempel „Witaj gwiazdko złota“.
Była to pieczątka, na której widniały kominy
fabryk, a na niebie nad nimi gwiazda betlejemska. Pieczątki były wydawane tylko
w dużych miastach, m.in. w Gdańsku, Warszawie, Poznaniu, Łodzi, we Lwowie i Katowicach. Teraz zamiast kominów, na stempelku katowickim znajdzie się replika Katedry Chrystusa Króla - mówi.
Oczywiście Poczta Polska na tym nie
poprzestanie. Jak co roku planuje wydanie
serii świątecznych kart pocztowych, kopert
i znaczków. Wszystko, by świątecznej korespondencji nadać szczególną oprawę.
- Życzenia na specjalnej karcie, z pięknym świątecznym znaczkiem i tak szczególnym stemplem, będzie się szczególnie dobrze czytać - śmieje się pan Dorożała.
MARTA SMAGÓRA
14
HOBBY
Bogusław Dereń
w Koksowni Przyjaźń
pracuje od 1985 roku,
niezmiennie jako
Operator Stacji Gazowych
- Sprężarki Gazu
na Wydziale Produkcji
Węglopochodnych
„Kobieta z nocnej zmiany“
Odnalazłem Cię w trzecim wierszu tony harrisona
wśród ludzi zbyt młodych i zbyt starych
miałaś nagie oczy i sentyment
do pochylonych w geście pocieszenia kumoszek
wiedziałaś - że oczekujący w lepiance
z niedrogiego pluszu - mężczyzna
myśli o Tobie
i wpada w przypadkowe drżenie
tulił Cię jąkający się cieplarnianie deszcz
nie miałaś czasu na ukrycie spojrzenia
było ciężkie
jak garść gniewu
ciśnięta pod nogi komukolwiek
to w nim ukrywają się przed ludźmi
dziewczyna całująca ciszę na dobranoc
i staruszek wsparty o przemijanie...
z których najważniejsze to: im. Rafała Wojaczka w Mikołowie w 1998 roku (wyróżnienie, Mikołów 1998 r.), im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (I miejsce, Katowice 2000 r.), im. Lecha i Piwowara (I miejsce, a w latach późniejszych wyróżnienia, Dąbrowa Górnicza 1998-2001), „Wena“ (I miejsce, Kraków, 2001). Zachęcony sukcesami wydał w 2001 roku debiutancki tomik poezji „Przytulna cela wolności“, który rozszedł się w 700 egzemplarzach.
- Przedtem swoje utwory poetyckie publikowałem głównie w prasie konserwatywnej i almanachach. Teraz ciągnie mnie bardziej w kierunku satyry - mówi.
Pan Bogusław pisze również fraszki.
Uszczypliwe, krótkie, ale z trafną pointą.
„Przeczucie“
Świnia do świni gada:
Znowu mnie ktoś podkłada.
„Na nuworysza“
Dres cisnął w kąt, włożył garnitur
kupił Rolls-Royce’a, komórkę i żonę,
tylko w gorączce nagłego zachwytu
zapomniał z butów... usunąć słomę.
Nie jestem Herbertem
Liryczny
indywidualista
Foto: Klaudiusz Wieczorek
Nigdy nie jest się całkowicie wolnym, zawsze są pewne
ograniczenia i bariery. „Przytulna cela wolności“, zbiór miniatur poetyckich Bogusława Derenia, przekonuje o tym, że
warto być wolnym.
Jego wiersze tchną liryzmem, wyrażają najprostsze prawdy życiowe, nie moralizują, lecz zmuszają do myślenia. Może dlatego, że są przemyślane i dopracowane.
- Uważam, że ten, kto jest do końca zadowolony ze swojego dzieła, nie jest prawdziwym twórcą. Ja nad każdym tekstem
pracuję indywidualnie. Nieraz zdarza się, że
„wrzucam“ wiersz do szafy, by po jakimś
czasie go wyjąć. „Przeleżany“ wiersz nabiera nowego znaczenia - zdradza dąbrowski
poeta.
Młodzieńcza pasja
Od najmłodszych lat Bogusław Dereń
miał „lekkie pióro“. Zawsze interesował się literaturą, poezją, malarstwem - jednym słowem - sztuką. W szkole brał udział w konkursach literackich, pisał scenariusze do programów artystycznych oraz teksty do piosenek
dla założonego przez kolegów zespołu rockowego; za co był wielokrotnie wyróżniany
lub nagradzany. Jest laureatem wielu ogólnopolskich konkursów poetyckich i literackich,
Pierwotna lektura wierszy Derenia
przypomina konwencje wierszy Herberta
czy Szymborskiej. Twórca mówi, że nie
identyfikuje się z żadnym z nurtów współczesnej poezji.
- Nie moralizuję jak Herbert. Moje wiersze mają same mówić, nie chcę nikogo
w nich pouczać - mówi.
Tematyka wierszy Derenia jest bardzo
różnorodna. Od wykwintnych subtelnych
erotyków, poprzez wiersze o przemijaniu
i żywocie ludzkim, do wiersza o własnym
psie, który beztrosko „przesypia życie“ (...),
„Bo duszy nie dał mu Pan“. Niektóre utwory
są bardzo osobiste, tak jak np. „Resocjalizacja“, która opowiada o dziadku (poety?),
który wspomnieniami powraca na Wschód,
za którym tęskni... Czytając wiersze Bogusława Derenia, dostrzega się w nich lustro,
czy raczej krzywe odbicie rzeczywistości
XXI wieku. Są trudne i niebanalne.
Obecnie Bogusław Dereń pracuje nad
kolejnym tomikiem - „Niewolnicy gadżetów“,
który planuje wydać na wiosnę 2005 r. Interesuje się też filmem. Od pięciu lat pisze scenariusz „Całkiem bliskie oddalenie“. Pracuje
również nad powieścią pt. „Pieczeniarze“.
AGNIESZKA BRONOWICKA
ROZRYWKA
15
Świąteczna
krzyżówka
z nagrodami
Główna wygrana TELEWIZOR KOLOROWY
Imię .............................................................................
Nazwisko .....................................................................
Dział/Wydział ...............................................................
Wyciętą stronę z wpisanym hasłem prosimy składać
w Kancelarii Ogólnej w budynku Dyrekcji.
Lista nagrodzonych zostanie opublikowana w następnym numerze.
POZIOMO
1. ekskomunika; 5. do uszczelniania;
9. mniej niż skarpetka; 13. pachnący
sklep; 15. jednostka miary gruntu;
16. większa niż strumyk; 18. chodzi
wspak; 19. niejeden w muzeum; 23.
siły zbrojne; 25. rodzaj pluszu; 27.
dynastia chińska; 28. np. secesja, barok; 31. grecki taniec ludowy; 33. szła
do krainy Oz; 35. bogini mądrości;
36. jednostka pływająca; 37. ogon lisa; 39. tłusta skała osadowa; 40. z rodziny drozdów; 42. wzór na tkaninie;
44. stępka; 46. narzeczona po ślubie;
48. ... floresik; 49. dola; 50. ryba
akwariowa; 52. marka autokaru; 53.
nie góra; 55. pełna traw i kwiatów; 56.
na brzoskwini; 59. owoc z aksamitną
skórką; 60. nie jawa; 61. zwój; 65.
wojskowy strój polowy; 66. mityczne
bóstwo sumeryjskie; 67. szop; 70. list
żelazny; 71. rodzaj pisaka; 73. port
w płd. Jemenie; 74. kapocka bogini
wojny; 75. egipski bóg słońca; 76. fochy; 77. zamykany otwór w pokładzie
statku; 78. zimą śnieżne na drzewach; 79. typ piosenki kabaretowej;
80. styl, którego przedstawicielem
jest Rubens.
PIONOWO
1. miejsce zamieszkania; 2. ochota
na coś; 3. filmowa lwica; 4. Salvador
...; 5. arka; 6. imię Cembrzyńskiej; 7.
urząd ministra; 8. wierny przyjaciel
człowieka; 10. ssak z krótką torbą;
11. grecki Faun; 12. męska ozdoba
koszuli; 14. dawniej bursa; 17. krzew;
20. wawelski potwór; 21. obwódka;
22. samolot Tupolewa; 24. cukierek
jak kwiatek; 26. pęknięta tafla lodu;
29. żydowski szal modlitewny; 30.
ułatwia wlewanie do butelki; 32. tuz;
34. typ fiata; 38. ukryta granica ogrodu; 39. dobrze je mieć; 41. przeciwnik; 43. cedzak; 44. oprawca; 45.
smok o stu głowach, strzegący ogrodu Hesperyd; 46. pretensje; 47. imię
Andrycz; 49. zawodzenie; 51. typ rachunku bankowego; 54. poemat Homera; 57. na twarzy mężczyzny; 58.
stragan; 59. księstwo w Europie; 60.
kaftan męski; 62. błękit; 63. modny
krój, elegancja; 64. turecki pan; 65.
żona Biasa; 68. baty; 69. prymitywne
narzędzie do omłotu; 72. właścicielka
Asa; 74. nuta w gamie; 75. litera alfabetu greckiego.

Podobne dokumenty

Rozmowa z Prezesem Rozmowa z Prezesem

Rozmowa z Prezesem Rozmowa z Prezesem Miesięcznik Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej

Bardziej szczegółowo