Antybohaterowie są zmęczeni
Transkrypt
Antybohaterowie są zmęczeni
Marzec 2004 Zeszyty Komiksowe strona 29 Antybohaterowie są zmęczeni Spostrzeżenia o cechach i roli antybohaterów w ukraińskich komiksach M aciej Sok al Niepodległej Ukrainie coraz trudniej budować swą tożsamość na heroicznych ideałach. Absurdy codzienności lepiej pokazuje się przy pomocy postaci antybohaterskich. Pisząc o uk raińsk ich antyb oh ate rach trudno zastąpić czym ś b anal ne ok re śl e nie : są na w sk roś l udzcy. Naw e t w tych spośród nich , k tórych prze dstaw ie nia w ydają się najb ardzie jsch e m atyczne i oszczędne , czyte l nik znajduje nie sym b ol e, a l udzk ie życie . D otyczy to zre sztą w rów ne jm ie rze b oh ate rów , co antyb oh ate rów . Je dnak ci drudzy stanow ią na w spółcze sne jUk rainie se dno spe cyficzne go starcia postaw w ob e c paradok sów k ul tury narodow e j. W łaściw ie są b oh ate ram i te go starcia, b o ich racja b ytu i re toryk a ich prze dstaw ie ń opie rają się na paradok sal nym odw róce niu znacze ń i ze staw ie niu z l ite rack im i re m inisce ncjam i. Ludzk a, prostol inijna b anal ność uk raińsk ich antyb oh ate rów je st ich oryginal nością, ich apatia i pok ora są b unte m , a ich m il cze nie i ob ojętność– to głos, k tóre go nik t w rażl iw y nie m oże zl e k ce w ażyć. Św iat antyb oh ate rów stałsię pol em b itw y m iędzy tym , co nie l udzk ie , potężne , zaw zięte i żądne w ładzy, a tym , co z duszą na ram ie niu i z rozb rajająco naiw nym i tęsk notam i prze m ie rza zak am ark i znane czyte l nik om aż za dob rze . O łe k sandr H ryce nk o w św ie tne jk siążce „Narysy uk rajinśk oji popul jarnoji k ul tury” zw raca uw agę na spe cyficzny typ b oh ate ra funk cjonujący w św iadom ości Uk raińców je szcze w ok re sie zde cydow ane jdom inacji ustne jl ite ratury (nal e ży tu dodać– i l udow ych narracji pl astycznych )1. Cytow ani prze z O .H ryce nk ę b adacze J.Nach b ar i K .Lause w yróżniają dw a typy b oh ate ra narodow ych m itów : „b oh ate r-ob yw ate l ” i „b oh ate r-b untow nik ”. Upraszczając troch ę, m ożna w yjaśnićistotę te go podziału w te n sposób : „b oh ate r-ob yw ate l ” w al czy w im ię tradycyjnych w artości i zasad, a „b oh ate r-b untow nik ” - w im ię „indyw idual nych sw ob ód 2 i praw m nie jszości” . Uk raińsk a m itol ogia łam ie te n sch e m at. D o dzisiajh onorow e m ie jsce zajm uje w nie jrodzaj b oh ate ra, k tóry O . H ryce nk o ok re śl a te rm ine m „b untow niczy ob yw ate l ” („b untiw ływ yjh rom adjanyn”). Tak im i postaciam i są prze de w szystk im l e ge ndarni przyw ódcy k ozaczyzny. Z je dne jstrony to - nie złom ni ob rońcy praw osław ia i cie m iężone go l udu, uosab iający tradycję, al e z drugie jstrony - prze b ie gl i k piarze , zaw adiak i i h ul ajdusze , nie stroniący od m ocnych trunk ów anarch iczni w atażk ow ie , k tórzy m ają „ch łodny stosune k do państw ow e jw ładzy, naw e t rodzim e j, narodow e j”3, a tzw . „rodzinne w arto- ści” często są dl a nich ab strak cją, jak dl a h e tm ana Sah ajdaczne go, k tóry w e dług l udow e jpie śni (nadalśpie w ane j prze z uk raińsk ich żołnie rzy)zam ie niłżonę na tytoń i fajk ę4. W yraze m tak ie go nie typow e go w yob raże nia o b oh ate rach je st uk raińsk ie porze k adło m ów iące , że „k ozak jak nie pije , to w szy b ije ”. A prze cie ż są to l udzie o nie zw yk łych zal e tach duch a, nie zw ycięże ni w ojow nicy, przy tym roztropni i pe łni godności. Ujm ują się za słab ym i i prze śl adow anym i, b rzydzą się zdradą. Nib y pasują na pom nik i z b rązu. Al e ch yb a l e pie jczują się w nie sfornym św ie cie w ie jsk ich gaw ęd i k om ik sów . W łodzim ie rz W ie l k i, ch rzcicie lR usi, te ż ok azuje się człow ie k ie m z k rw i i k ości. Pow sze ch nie znane je st na Uk rainie św iade ctw o k ronik arza, w e dług k tóre go k siążę nie przyjąłisl am u, b o znie ch ęciłgo do te jw iary zak az spożyw ania al k oh ol u 5. W k om ik sie O łe k sija Cze b yk ina „No6 w yjBorisfie n” W łodzim ie rz w łaśnie w ch w il i, k ie dy spodzie w am y się, że b ędzie przypom inałw cie l e nie ryce rsk ich cnót, to znaczy w m om e ncie podjęcia de cyzji o w ypraw ie w oje nne j, w ygl ąda racze jna cw aniak a i łob uza (ch ytra m ina i dym e k z te k ste m ujaw niającym aw anturnicze zam iary, zam iast oddania w ie l k ie jspraw ie ). K om ik s k ończy h ul ank a, a te k st nie dw uznacznie suge ruje , że głów ny b oh ate r ch ce zgw ałcićpojm aną k siężniczk ę. Nie m am y w tym utw orze do czynie nia z żadną odw ażną satyrą, z żadnym „odb rązaw ianie m ” m onarch y, pow yższe de tal e nie m ącą w ize runk u w yb itne go w odza, w yb aw cy O jczyzny, m ądre go praw ow ite go w ładcy! K ozak Mam ajz k om ik su „Mam aj-Z m ije b ore ć” („Mam aj– Pogrom ca Sm ok a”)Ih ora Barańk i w ystrych nąłna dudk a pie k ie l ną b e stię pojąc ją w ódk ą i b arszcze m sporządzonym w e dług k ozack ie jre ce ptury. Tw arz Mam aja w tym utw orze przypom ina ob razy „w zorcow ych ” h e rosów ch yb a tyl k o w m om e ncie pijatyk i, k ie dy b oh ate ra ogarnia racze jszcze ra rze w nośći w yl e w na sym patia do k om pana (w tym w ypadk u – Sm ok a). Mam aj, otoczony czym ś w rodzaju nim b u, z rozprom ie nioną i spok ojną tw arzą, unosząc dłoń w oratorsk im ge ście , m ów i: „I ty nie je ste ś pie k ie l nym przyb łędą, w idzę szl ach e tność”. Te go rodzaju prze m iana w w ie l k oduszne go supe rb oh ate ra m usi b yćznajom a i b l isk a k ażde m u praw dziw e m u Słow ianinow i. O czyw iście je st to prze m iana ch w il ow a. strona 30 Zeszyty Komiksowe Marzec 2004 K ozak m a m ocną głow ę i prędk o znow idyw al ny. W tak im św ie cie pozostaw u staje się pom ysłow ym w łóczyk iw aćsob ą i zadaw aćproste pytania, je m . H istoria opow ie dziana prze z Baa to w łaśnie rob i głów na postać k om ik rańk ę je st zgodna z duch e m daw nych su, – to b oh ate rstw o, do jak ie go zdol l e ge nd o Mam aju, b oh ate rze nie zl iczony je st tyl k o antyb oh ate r. Inny k onych fol kl orystycznych ob razów w yob m ik s Ih ora Barańk i, „Nie b ożytie l i” rażających w ojak a-czarow nik a w czap(„Nie b ianie ”)10, prze dstaw ia Buddę ce na b ak ie r i z nie odłączną fajk ą w usi Je zusa naigraw ających się z l udzk ie j tach . W ydaje się, że uk raińscy b oh ate w iary. Sam i szyde rcy są przy tym row ie prze z prze k orę ch cą b yćtroch ę śm ie szni, a nadzie ja prostych śm ie rte l b ardzie jl udzcy niż te go w ym agają nik ów , ch oćb y fałszyw a i b e zużyte czpatriotyczne w artości i ide e , w im ię na, nie traci szl ach e tności. k tórych w ystępują. Jak b y, podob nie Z asadnicza i k onstytutyw na ce ch a do zaporożca z „Tarasa Bul b y” Mik ouk raińsk ie go antyb oh ate ra to posułaja Gogol a, nie m ogl i się pow strzynięte do sk rajności ub óstw o ch arak te m aćprze d w ym azanie m w dzie gciu rystyk i psych ol ogiczne ji społe czne j K adr ze „Snow ” Igora Barańk i sw oich pięk nych szaraw arów z cze rw o(znam ie nne je st, że zw łaszcza w uk rane go suk na „na znak całk ow ite jdl a nich pogardy”7. ińsk ich słow nik ach znajdzie m y pod h asłe m „antyb oh ate r” Al e w dzisie jszych czasach w e soła prze k ora ch yb a traci de finicje sil nie ak ce ntujące te n rys11). Z re guły je st to k toś spl e ndor. Ch yb a te ż ustępuje m ie jsca zm ęcze niu, ch ociaż tuzink ow y i nie zb yt dynam iczny. Te postaci naw e t nie próna pe w no nie znik a z l ite ratury i z narracji ob razk ow ych . b ują dok onyw aćw ażnych czynów . Byćm oże to zre sztą je st Może nie podl e głe jUk rainie , ciężk o dośw iadczone jpow w łaśnie ich w ie l k im czyne m i aute ntycznym h e roizm e m : sze dnią nie dol ą, coraz trudnie jb udow aćsw oją tożsam ość trw ają w św ie cie , w k tórym nic od nich nie zal e ży, w k tóna zm itol ogizow anych ide ałach indyw idual izm u, b untu, rym nic ich nie w yróżnia. Magia, Bogow ie , m ityczne zjach w ały, nie m ów iąc o czarach i nie zw yciężonych h e rosach . w isk a, z k tórym i tradycyjny uk raińsk i b oh ate r je st za pan Pozostają ab surdy codzie nności. b rat, prze m aw iają do nich tyl k o w e śnie , jak to prze dstaD o te go w ize runk u dob rze pasują antyb oh ate row ie w ia k om ik s „Sny”, w al k oh ol ow ych m ajak ach , jak w k ok rótk ich k om ik sów Ih ora Barańk i, zam ie szczanych k ie dyś m ik sie o pijanym pasaże rze k ijow sk ie go m e tra12 (ch ociaż w czasopiśm ie „Nasz”. Ci szaraczk ow ie snują się jak b y b e z tu do k ońca nie w iadom o, co je st praw dą, a co złudze ce l u prze z k adry i strony. Nie m ają w yrazistych ch arak te nie m ), al b o k pią sob ie w prost z k adru, jak w „Nie b ożytie rystyk psych ol ogicznych , społe cznych , czy w ogól e jak ich l iach ”, gdzie , w pe w nym se nsie , czyte l nik ok azuje się k ol w ie k . Często giną b e z pow odu, al e częście jpo prostu się ab strak cyjnym antyb oh ate re m . W spom niany w yże jpijaośm ie szają. Nie m ają te jm ocy, czy te go szczęścia, po k tóre cze k na pie rw sze jstronie k om ik su stoi z b ute l k ą w dłoni z łatw ością sięga w razie potrze b y supe rb oh ate r. Z upe łnie i w pozie w łaściw e jdl a supe rb oh ate rów . Um ie jscow ie nie nie pasują na b oh ate rów . Mim o to w yczuw a się w nich w ię- w ce ntrum k adru, l e k k i rozk rok , w znie sione czoło, postace jgodności niż w b óstw ach al b o h istorycznych sym b ow iony sze rok i k ołnie rz – to w szystk o, w ze staw ie niu z pol ach , k tóre już na w stępie w ypadają żałośnie . Np. w k ok raczną syl w e tk ą pijak a, dob itnie podk re śl a je go „anty8 m ik sie „Sny” dw ie b aśniow e istoty spie rają się o to, k tóra b oh ate rsk ość”. A te n utw ór aż roi się od m itol ogicznych z nich je st re al na, a k tóra istnie je tyl k o w e śnie , po czym odnie sie ń. Mam y w nim topos w ędrów k i prze z podzie m ny ok azuje się, że ob ie śniły się jak ie m uś m ężczyźnie . Z k ol ei św iat (m e tro), Ce rb e ra (m il icjant), złow rogie b óstw o (pow zagub ie niu i nijak ości te go m ężczyzny w idzim y dram at pie rsie Le nina)w odę życia (w ódk a), sam e go Je zusa (ch yb a praw dziw e go życia przytłoczone go prze z nie pe w ność. te ż na l e k k im rauszu)i b e zinte re sow ny dob ry uczyne k Czarne pl am y cie nia na tw arzy prze b udzone go antyb oh aw ob e c napotk ane josob y („nagrodą” je st nie jak iś szcze gól te ra ze „Snow ” nie pozw al ają rozpoznać naw e t k onk re tny dar, jak to b yw a w b aśniach , a k ul a w łe b ). Cała m itonych rysów , al e łatw o rozpoznaje m y w nim naszą de zorie nl ogiczna sym b ol ik a je st k aryk atural na, zde gradow ana, tację w ob e c te go, co je st nie znane i nie poznaw al ne . Być a b o-h ate r w zasadzie nie je st b oh ate re m , tyl k o ob ojętnym m oże nie przypadk ie m , w tym sam ym num e rze pism a ob se rw atore m al b o b e zw ol nym ob ie k te m prze m ie szczają„Nasz”, k il k a stron zajm ują zre dagow ane w form ie q uasicym się b e z ce l u. W k om ik sie Grim Jim a (W ital ija Ch ołk om ik sów ab surdal ne m iniatury l ite rack ie z cyk l u „Słum ogorow a)„Tom b yta”13, k tóry autor ok re śl iłjak o przyk czai” („Przypadk i”)rosyjsk ie go futurysty, D aniła Ch arm sa, ład „infe rnal ne go re al izm u”, protagonista – nie ch l ujny tęgi o k tórych Fl orian Nie uw ażny napisał: „(...)za grote sk ow ą face t w e ge tujący w sm ętnym b l ok ow isk u – je st praw ie de form acją św iata prze dstaw ione go w yczuw a się w yob coprze dm iote m . Z je go tw arzy nie da się nic w yczytać. w anie człow ie k a w ok rutnym św ie cie l udzi i rze czy”9 . Nie znam y je go m yśl i, al e dym k i, czase m puste , podpow iaW „Snach ” Barańk i zw yk łe m ie szk anie staje się groźną dają, że m yśl e nie m zajm uje się rzadk o. W ydaje z sie b ie nie otch łanią pe łną taje m nic, a b udzik przy łóżk u protagonisty w ie l e w ięce jk om unik atów niż dom ow e sprzęty, np. w czajaw i się jak o m istyczny sym b ol . Je st to św iat je dnocze śnie sie ogl ądania prze z nie go te l e w izji nadaw cą pol e ce ń nie zw yk ły, w yw ołujący b anal ne w ątpl iw ości i straszny nie prze - je st on, al e pil ot. Pod k onie c k om ik su protagonista niszczy Marzec 2004 Zeszyty Komiksowe pom nik daw ne go b oh ate ra (ch yb a z radzie ck ich czasów ), al e trudno w tym dostrze c praw dziw y b unt. Te n w yczyn je st racze jprostoduszną re ak cją na słow a te l e w izyjne go spik e ra. Sm utne , zapadnięte oczy, pow sze dnia nijak ośćw ygl ądu nak re śl onych jak b y od nie ch ce nia l udzik ów , paradok sal nie pozw al ają nam odb ie rać ich troch ę jak żyw ych l udzi, a nie l ak oniczne znak i, k tórym i są. Ch yb a pod b e zb arw nością i m il cze nie m dom yśl am y się taje m nicy, ch arak te ru b ardzie jsk om pl ik ow ane go niż to się da prze dstaw ić. I m oże nasze w spółczucie dl a zgarb ione go i zl ęk nione go słab e usza spraw ia, że spodzie w am y się w rażl iw ości te ż po nim , ch ociaż w łaściw ie je jnie ok azuje . W ażne je st zm ęcze nie . W idaćje w dużych , ciężk ich pow ie k ach , ob w isłe jsk órze , w półprzym k niętych oczach , w k tórych nie m a b l ask u e m ocji. Z m ęcze nie utrudnia k rok czyniąc go pow łóczystym , zm usza antyb oh ate rów do poch yl e nia głow y, w b icia w zrok u w ch odnik , zm arszcze nia czoła. Ich ge sty są nie db ałe , al e dal e k o nie sw ob odne . Z m ęcze nie m oże prze b ijać z pe łne go re zygnacji m il cze nia al b o z k rótk ich such ych pytań, k tóre naw e t w dram atyczne jsytuacji nie k ończą się w yk rzyk nik am i, jak b y ich nadaw ca nie b yłzdol ny do żyw sze go zacie k aw ie nia czy gw ałtow nie jszych uczuć. To pow sze dnie , zw yczajne znuże nie uw iarygodnia uk raińsk ich antyb oh ate rów i b udzi sym patię. Sym patię b udzi te ż w yrafinow ane ujęcie się za b anałe m . Boh ate r k om ik su Ih ora Barańk i „W ie cznyjstrach ”14 to stary człow ie k , k tóry spotyk a śm ie rćw ygl ądającą jak naga m łoda dzie w czyna. Napis w ok ółk adrów głosi, że śm ie rć„to począte k cze goś now e go, a to już je st b anal ne , jak w szystk ie praw dy”. Banal na fab uła (w k ażdym razie m am w raże nie , że k ie dyś poznałe m już parę je jw e rsji), b anal ni b oh ate row ie , b anal ny m orał, al e dość oryginal na je st oste ntacja te go b anału. I m im o że nib y czytam y tyl ko k rótk ą śm ie sznostk ę, to m oże się zdaw ać, że ob cuje m y z Praw dą. Banałm oże b yćw ażny, jak w ażny je st strach , k tóry artystyczne prze k azy w stydl iw ie ozdab iają w yszuk anym k onte k ste m . Przygoda sk w aszone go, b rzydk ie go starca m oże nas w zruszyć, a szab l onow y m otyw i ok l e pana m ądrość nab ie rają ce ch inte l e k tual ne go w yzw ania. Naw e t je że l i antyb oh ate r rości sob ie praw o do patosu, jak w innym k om ik sie Barańk i, „Mudrost`” („Mądrość”)15, gdzie człow ie k o nie ok re śl onych rysach i czarnych pl am ach zam iast oczu m ów i: „W m oich oczach je st m iłość do l udzi i m ądrośćw sze ch św iata!”, to i tak w ypow iadający te słow a zasługuje na w spółczucie . Na pe w no zdaje się b yć w ręcz re al istyczny, ch oćb y prze z sm ute k ob razu je go nie spe łnionych aspiracji. Tu antyb oh ate r rzuca w yzw anie tradycji l ite rack ie jw yśm ie w ając przypow ie ść jak o gatune k , k tóry z zasady m a prze k azyw aćm ądrość. Antyb oh ate row ie Ih ora Barańk i sstaw iają czoło fab u- rys. Se b astian "Ertrie l "Te re szcze nk o h ttp://e rtcl ub .com strona 31 l arnym sch e m atom , w k tóre zostal i uw ik łani: przypow ie ściom , b aśniom , m itom i w re szcie – k om ik sow i z je go k onw e ncjam i. Nie przystając do tych form , protagoniści k al eczą je i de pre cjonują sam ą sw oją ob e cnością. Są oni prób ą stw orze nia uczciw sze go, „praw dziw sze go” niż dotąd dial ogu m iędzy k ul turow ym i sch e m atam i a „zw yk łym człow ie k ie m ”. Spe cyfik a te jprób y w uk raińsk im w ydaniu pol ega na dw óch zasadniczych zjaw isk ach : po pie rw sze , tradycyjny b oh ate r narodow e juk raińsk ie jm itol ogii te ż spraw ia w raże nie , jak b y b untow ałsię prze ciw k o sw oje jrol i, w ięc antyb oh ate r w zasadzie k ontynuuje nie co dziw aczną m isję, tyl k o w b ardzie jotw arty sposób ;po drugie , antyb oh ate r, b ędąc „praw dziw ym ” i znajom ym czyte l nik ow i, je st nie raz tute jszy czyl i uk raińsk i, np. k ie dy w ędruje zaw iany po k ijow sk im m e trze 16, al b o k ie dy śni m u się D ziade k Mróz17. Nie m ożna tu pom inąćcyk l u k om ik sów „Z al iznycznyk y”18 O łe k sija O l ina. Te h istoryjk i zaw dzięczam y pism u „Ek strim ”, m ocno zw iązane m u z k l im ate m h ip-h opu, graffiti itp. Antyb oh ate row ie w „Z al iznycznyk ach ” spraw iają w raże nie postaci prze dstaw ionych ze w zgl ędnym re al izm e m m im o dziw aczne go w ygl ądu – gigantyczny nos i je de n tyl k o, za to w ystający ząb D on Pe dra oraz w yraźnie m ałpia fizjonom ia H uana Parow ozosa. Podob no ob ydw ie te postaci m ają sw oje pie rw ow zory w śród znajom ych autora19 . H uan Parow ozos i D on Pe dro te ż są jak oś praw dziw i, m oże prze z to, że są b rzydcy i nic w gruncie rze czy nie rob ią. W ich tępaw ym w zrok u w idaćjuż pie rw sze śl ady przyszłe go zm ęcze nia ich starszych k uzynów rysow anych prze z Ih ora Barańk ę. Na prostol inijne pytanie D on Pe dra: „Mam o, dl acze go H uana nazyw ają m ałpą? ” pada odpow ie dź: „Jak b ędzie sz starszy, to się dow ie sz”. Surre al izm dnia codzie nne go, nic dodaćnic ująć. W łaśnie te k om ik sy w jask raw y sposób m ów ią o tym , że w spółcze sny antyb oh ate r nie je st form ą jak ie jś program ow e japol ogii prze ciętne go ob yw ate l a. W spółcze sny antyb oh ate r - to człow ie k -nik t. O w sze m , je st b ardzo k onk re tny, al e w gruncie rze czy nie w ie m y o nim nicze go istotne go. „Z al iznycznyk y” ironicznie dają nam do zrozum ie nia, że naw e t je śl i b oh ate r w yróżnia się w ude rzający sposób – np. je st uczłow ie czoną m ałpą – i tak pozostaje dl a nas nik im . Tak sam o je st z k ażdym m ijanym na ul icy prze ch odnie m . Nie m ijam y sym b ol u zw yczajności, al e k onk re tną osob ę, k tóre jch arak te r pozostaje dl a nas taje m nicą. Antyb oh ate row ie b ronią w ięc praw dy codzie nności, al e nie prób ują łagodzićte go stanow isk a ujaw nie nie m sw oich sk rytych m otyw ów i głęb szych rozte re k , czy innych ce ch m ogących b udow aćzłożony w ize rune k ich osob ow ości. Nie e patują re al izm e m ani e nigm atycznym odre al nie nie m św iata prze dstaw ione go, w ięc próżno szuk aćw nich śl adów ide ol ogii. Antyb oh ate row ie są l udźm i - dosłow nie i w prze nośni - złożonym i z k il k u k re se k . Antyb oh ate row ie pozos- strona 32 Zeszyty Komiksowe Marzec 2004 tają nik im , b o na tym pol e ga ich rol a, k ażdy z nich w ystępuje jak o człow ie k -nik t, jak o człow ie k i tyl e . Ch oćb y nazyw ano go m ałpą. W yjątk ow o cie k aw y je st num e r czasopism a „Nasz” z cze rw ca 19 9 9 r. O prócz dw óch dob rych k om ik sów Barańk i, artyk ułu Al e k sie ja Lipatow a o h istorii k om ik sów i D .Nie w m yw ak i o tarocie (b yło nie b yło – narracja graficzna), znajdzie m y tam re ce nzję k siążk i rosyjsk ie go pisarza, W ładim ira Mak anina „Andie rgraund il i gie rojnasze w o w rie m ie ni” („Unde rground al b o b oh ate r naszych czasów ”). W notatce k rytyk a czytam y: „Boh ate r W. Mak ak ina to rze czyw iście b oh ate r. Po prostu trafiłna czas, k ie dy b oh ate row ie nie są potrze b ni”. A trze b a zaznaczyć, że są to czasy b ardzo nam b l isk ie . I rów nie znam ie nnym zb ie gie m ok ol iczności (? ), znów w tym sam ym num e rze , zam ie szczone zostały notk i b iograficzne czte re ch słynnych l udzi. Podk re śl ając w yb itny, m ityczny w ręcz ch arak te r postaci, te k sty opatrzono fotografiam i ich oraz ak torów , k tórzy je gral i. R ub ryk a m a zab aw ny nagłów e k : „Z najdź 10 różnic”, a słynnym i osob am i są: Th om as E. Laure nce , Mata H ari, AlCapone i...sze f ge stapo, H e inrich Mül l e r. Szuk ać różnic m iędzy Laure nce m z Arab ii a H e inrich e m Mül l e re m ? Ciężk ie czasy nastały dl a b oh a- Pie rw sza strona z k om ik su Igora Barańk i w : „Nasz” 12/19 9 9 te rów . Ol b rzym ią popul arnością cie szą się od paru l at draw łasne jm itol ogii (antym itol ogii? ). Spiżow y b oh ate r um ym aty uk raińsk ie go autora, Łe sia Pode re w janśk ie go. Je go k a w nie sław ie , raze m z „b untow niczym inte l ige nte m ” utw ór „H e rojnaszoh o czasu” („Boh ate r naszych cza(„m `jate żnyjinte l ih e nt”), sław ionym prze z „e urope izasów ”)20, jak w w ypadk u w spom niane jw yże jpow ie ści tora”, Myk ołę Ch w yl ow e go21. Boh ate r-inte l ige nt, poe ta, W. Mak anina, naw iązuje tytułe m do „Boh ate ra naszych naw e t w przych yl nych m u k siążk ach Jurija Andruch oczasów ” Mich aiła Le rm ontow a, k siążk i uw ażane jza pie rw w ycza, nie m a już „b oh ate rsk ie j” ch aryzm y. O sie m nastoszą rosyjsk ą pow ie ść psych ol ogiczną. Ł. Pode re w janśk yj w ie czny fil ozofuk raińsk i, H ryh orijSk ow oroda, k tóry w ędprze dstaw iłsw oje go b oh ate ra w sposób prow ok acyjnie rując po k raju głosiłw radosny i otw arty sposób ch w ałę prostack i i w w ul garne jform ie zaatak ow ałartystyczne i dob roćBoga, zostałw k om ik sie „Sk ow oroda” O łe k sija kl isze i m anie ry zw iązane z b oh ate ram i l ite rack im i, rów Cze b yk ina22 pok azany jak o upiór. W k om ik sie „Stal in pronie ż te , k tóre roszczą sob ie pre te nsje do re al izm u. D w a tiw Gitl e ra” („Stal in contra H itl e r”)Al e k sie ja Lipatow a23, w spółcze sne utw ory, produk ty m ocno zw iązanych ze sob ą tytułow e postaci prze dstaw iono jak o dw óch w rogich sob ie k ul tur, w yk orzystują w ięc te n sam tytuł, to sam o l ite rack ie arcym agów . Trudno nie dostrze c w tym sygnałów b l isk ie go naw iązanie i – jak m ożna przypuszczać – ob a rob ią to trium fu antyb oh ate ra, tym b ardzie j, że nie są to sygnały w nie cnych ce l ach . Tak i k onte k st nie m oże b yćb e z znacze odosob nione . nia dl a uk raińsk ich k om ik sów . Al e za b unte m antyb oh ate rów nie k ryje się żadna noCodzie nność z je jróżnym i anom al iam i docze k ała się w a ide ol ogia i m oże to w łaśnie spraw i, że śl e dząc ich tragi- Marzec 2004 Zeszyty Komiksowe k om iczne l osy dow ie m y się cze goś praw dziw e go i m ądre go o w łasnych trosk ach , l ęk ach i zaw ie dzionych nadzie jach . W k ażdym razie , m ie jm y nadzie ję. Następny w ażny rys uk raińsk ich antyb oh ate rów : rob ie nie zam ie szania w św ie cie artystyczne jnarracji nie je st ich najistotnie jszym zadanie m . Te szare postaci pode jm ują się m isji, jak ie jnie dok ończyłH ryh orijSk ow oroda – w ędrują w poszuk iw aniu prostych praw d. je dnak nie głoszą niczyje jch w ały, a za l e dw o przytom nym face te m ze „Snow ” pytają nie spok ojnie : „co te raz? ”. Przypisy 1. Олександ р Гриценко, „ Н ариси українськоїпопулярної культури”, Київ 19 9 8, s . 89 -113 2. op.cit., s .9 2 3. op.cit., s .9 6 4. „ Н айкращ іпісніУкраїни”, Київ 19 9 5, s .49 . Uw agi na te n te m atte ż w : Олександ р Гриценко, op.cit. 5. Олександ р Гриценко, op.cit., s .9 5 6. Autor użyłps e udonim u. Б.Букиньер, „ Н овый Борисф ен”, 19 9 ?(w ięk s zośćnak ładu zaginęła) rys. Piotr K anare k h ttp://w w w .k anare k .art.pl strona 33 7. М икола Гоголь, „ Тарас Бульба”, Київ 19 9 8, s .68 8. „ Н аш”, 9 /19 9 9 , s . 128 9.„ Słow nik pis arzy ros yjs k ich ”, W ars zaw a 19 9 4, s .79 10. „ Н аш” 6/19 9 9 11. „ Великий тлумачний словник сучасноїукраїнської мови”, Київ 2002;„ Словник іншомовнихслів”, Київ 2000 12. „ Н аш” 12/19 9 9 13. h ttp://w w w .com ics .ah a.ru/rus /tom / 14. „ Н аш” 10/19 9 9 , s .108 15. „ Н аш” 1/2 2000 16. „ Н аш” 12/19 9 9 , s .104 17. „ Н аш” 9 /19 9 9 , s . 128 18. D os łow nie tytułznaczy „ K olejarze ”, ale ch odzi ch yba racze jo m ie s zk ańców dzie lnicy „ K olejow a”(w K ijow ie i Lw ow ie s ądzie lnice o tak ich nazw ach ), czy coś w tym rodzaju. 19 . „ Э кстрим” 9 (22)2001, s .65 20. Лесь П од ерев`янський, „ Герой нашого часу”, Львів 2001 21. Олександ р Гриценко, op.cit. 22. Fragm e nty m ożna zobaczyćna s tronie : h ttp://ln.com .ua/~ alexbe ar/. Całość, o ile m i w iadom o, nie była je s zcze publik ow ana 23. h ttp://w w w .com ics .ah a.ru/rus /s talin/