W naszej wspólnocie parafialnej…

Transkrypt

W naszej wspólnocie parafialnej…
W naszej wspólnocie parafialnej…
W wakacyjnym numerze naszej
„Skałki” prosiłem, byśmy nauczyli
się okazywać wdzięczność, cnotę chwaloną przez Jezusa, a dziś
zapomnianą. Wdzięczność przede
wszystkim Panu Bogu za życie i nieśmiertelność, za łaski otrzymywane
każdego dnia, za dar wiary w przeżywanym ciągle ROKU WIARY.
Dziękować Panu Bogu i ludziom
za każde nasze zmaganie i każdą
wygraną. Z tego, w czym nam się
nie powiodło, z tego, co nie udało
się zrealizować, trzeba wyciągnąć
wnioski. Za nami zasłużony czas
urlopów, odpoczynku wakacyjnego, by nabrać sił na nowe zmagania.
Czy pamiętaliśmy o trzech ważnych
sprawach: po pierwsze, że wakacje
są darem powierzonym mi, więc
trzeba było je spędzić mądrze i roztropnie, szanując zdrowie i życie
swoje i innych. Po drugie, że to czas
wolny od pracy zawodowej, nauki
szkolnej, ale nie od nauki w ogóle,
a w szczególności od Boga, więc
warto było sięgnąć po dobrą książkę; pamiętać o niedzielnej Mszy
Świętej, modlitwie i sakramentach
– nie wstydzić się swojej przynależności do Boga. Po trzecie, że Bóg
nie dał nam jednego dnia, ale daje
dzień po dniu, stąd każdy dzień należy dobrze wykorzystać; zgodnie
z przykazaniem miłości – czego
chcę dla siebie, staram się dawać
innym. Teraz, gdy wszyscy szczęśliwie spotkamy się u progu nowego
roku szkolnego i duszpasterskiego
możemy powiedzieć „Dzięki Bogu”
za każdy dzień, który nam dał. Dziękujmy również za pamięć o nas i pozdrowienia, choćby w postaci emailów, sms-ów i już rzadziej za pomocą
kartek pocztowych przysyłanych
nam z wakacyjnych szlaków. W tym
2
miejscu składam podziękowania
wszystkim za taką życzliwość.
W niedzielę 15 września br. podczas Mszy św. o godz. 1230 dziękować będziemy Panu Bogu za siostrę
Jankantę, (SAC) – Pallotynkę. Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego do którego
należy podejmuje
zbawcze posłannictwo Chrystusa
dla dobra ludzi
i dla budowania
Kościoła. „Święty Założyciel –
Wincenty Pallotti
(1795-1850) należy do grona ludzi, których Bóg
w pierwszej połowie XIX wieku obdarzył swymi darami i natchnieniami,
aby wspierali Kościół w wypełnianiu
jego
posłannictwa.
(…)
Wobec narastających wokół
wiary problemów, którymi
Kościół w jego
czasach musiał
się zająć, i wobec poszerzania się zadań
związanych
z głoszeniem
Ewangelii w krajach misyjnych św.
Wincenty zwrócił uwagę na naglącą
konieczność ożywienia wiary i rozpalenia miłości wśród katolików, aby
doprowadzić w ten sposób
wszystkich ludzi do jedności w wierze Chrystusowej.
Uważał, że dla osiągnięcia
tego celu niezbędne jest pozyskanie współpracy wszystkich członków Kościoła, tak
duchownych, jak i świeckich,
oraz że dla pełniejszego wykonania apostolskich zadań
Kościoła należy zjednoczyć
ich wysiłki. Zjednoczenie
Apostolstwa
Katolickiego
jest otwarte dla wszystkich
członków Ludu Bożego;
duchowieństwa, instytutów
życia konsekrowanego i laikatu. Mogą się oni przyłączyć do grup istniejących już
w Zjednoczeniu albo też być
przyjęci indywidualnie. Instytuty życia konsekrowanego oraz grupy już
zorganizowane są przyjmowane jako
takie. W skład Zjednoczenia wchodzą od momentu swego powstania:
wspólnota księży i braci znana pod
nazwą Stowarzyszenia Apostolstwa
Katolickiego, Kongregacja Sióstr
Apostolstwa Katolickiego i Kongregacja Sióstr Misjonarek Apostolstwa
Katolickiego. Do nich, po otrzymaniu
należnego zatwierdzenia, dołączyły
się także inne wspólnoty o różnych
nazwach, które uznają, że są również inspirowane ideałami św. Wincentego Pallottiego. Instytuty te, czy
to założone przez św. Wincentego
Pallottiego, czy też ukonstytuowane
później w różnych czasach, oddają
się całkowicie urzeczywistnianiu zadań Zjednoczenia”. Te i jeszcze inne
wiadomości o Pallotynach i Pallotynkach znajdziemy na stronie internetowej; www.pallotyni.pl.
Siostra Jankanta znana jest w naszej wspólnocie parafialnej od 40 lat.
Można by zaśpiewać: „czterdzieści
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
lat minęło, jak jeden dzień”. Zna Ją
już drugie pokolenie parafian, których kiedyś uczyła, a dziś uczy ich
dzieci. Należy jednak postawić pytanie czy my więcej o Niej wiemy niż
Ona o nas? Muszę przyznać, że jest
kopalnią wiedzy o naszej parafii i parafianach. Za to również jestem Jej
wdzięczny. A teraz zanim nadejdzie
ten dzień uroczysty naszego podziękowania dla Niej, garść wiadomości
ku pamięci. S. Jankanta (w świecie
Zofia Kaperczak) urodziła się 14
maja 1944 r. w Przeczniowie koło
Krakowa. Kiedy przygotowywała
się do I Komunii św. w Kazimierzy
Wielkiej zakiełkowało w niej powołanie do życia zakonnego. Mając 14
lat chciała wstąpić do Sióstr Pallotynek, ale nie została przyjęta, bo była
za młoda. Siostry poradziły Jej, aby
ukończyła najpierw szkołę średnią.
Po zdaniu matury w Liceum Pedagogicznym została przyjęta do Zgromadzenia Pallotynek. Tu już w drugim
roku nowicjatu w Sucharach k. Nakła
nad Notecią zaczęła katechizować.
W 1968 r. Zgromadzenie skierowało
Siostrę na studia teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
15 czerwca 1973 r. zdobyła tytuł
magistra. Od 1 września 1973 r. rozpoczęła katechizację przy parafii św.
Stanisława BM. Od marca 1974 r.
rozpoczęła prowadzenie Scholii Parafialnej, która obecnie nosi nazwę
Schola „Gloria”. W wakacje pierwszego roku swej posługi w parafii
zaczęła organizować letnie wyjazdy
z dziećmi i młodzieżą. Były to tzw.
„wakacje letnie z Bogiem” w różnych miejscowościach naszego kraju,
między innymi: Bukowina Tatrzańska, Zakopane, Ochotnica, Łężyny
k. Jasła, Wąglikowice, Rola, Kraków,
SKAŁKA wrzesień 2013 r.
Hucisko k. Kielc. Chcąc zaszczepić
w dzieciach i młodzieży kult Matki
Bożej i naszego Patrona św. Stanisława BM organizowała pielgrzymki
autokarowe i pociągowe: na Jasną
Górę w Częstochowie, do Krakowa
na Skałkę, Niepokalanowa, Wambierzyc, Kodnia, Lichenia i Gniezna.
Udawała się też z młodzieżą na spotkania papieżem, dziś bł. Janem Pawłem II do Gniezna, Koszalina, Krakowa i Częstochowy. Każdego roku
przygotowywała młodzież i dzieci do
sakramentów świętych: Bierzmowania do 2000 roku, do Pokuty i Pojednania oraz I Komunii św. przygotowuje nadal w naszej parafii, jak również
w parafii w Gdańsku Jelitkowie. Katechizując w naszej parafii, uczyła też
przez rok wszystkich uczniów szkoły
podstawowej w Warczu, parafia Mierzeszyn. Przez 5 lat katechizowała
przedszkolaków w parafii w Ostaszewie na Żuławach, a przez rok przygotowywała dzieci do I Komunii św.
w parafii na Stogach. Obecnie katechizuje w naszej parafii
w przedszkolu na ul. Gołębiej, w Akademickim
Liceum Ogólnokształcącym i Akademickim Gimnazjum „Magellanum”.
Przez prawie 37 lat współpracowała z ks. proboszczem Andrzejem do jego
śmierci 16 grudnia 2009 r.
a od 15 stycznia 2012 r.
z obecnym ks. proboszczem.
Czterdziestolecie posługiwania Siostry wpisuje się w 50 rocznicę kanonizacji bł. Wincentego
Palottiego, której dokonał
20 stycznia 1963 r. papież
bł. Jan XXIII. Ufamy, że Święty Założyciel i Patron będzie wypraszał
potrzebne łaski i zdrowie dla naszej
Siostry na dalsze lata Jej służby Panu
Bogu i ludziom. Szczególny apel
i zaproszenie kieruję do wszystkich
byłych członkiń scholii, którą nadal
prowadzi Siostra Jankanta. Przybądźcie 15 wrzenia br. o godz. 1230
na nasze uroczyste dziękczynienie za
naszą Siostrę i Jej wieloraką posługę
w naszej parafii. Z tego miejsca również zapraszam całą wspólnotę parafialną – wszystkich, którzy cokolwiek
Siostrze Jankancie zawdzięczają.
Przed nami nowy rok pracy katechetycznej i duszpasterskiej w naszej
parafii, w której witamy nowego kapłana, ks. Mariana Kożyczkowskiego, który zajął miejsca ks. Wojciecha
Kulińskiego. Serdecznie zapraszam
uczniów, nauczycieli i rodziców na
Msze św. rozpoczynające nowy rok
szkolny dnia 2 września br. o godz.
800 Msza św. dla licealistów oraz gimnazjalistów, o 900 dla ZSGH, o 1000
dla uczniów szkół podstawowych,
a o godz. 1100 w kaplicy dla Zespołu
Szkół „Magellanum”. Po wakacyjnej
przerwie zapraszam także członków
parafialnych grup duszpasterskich
na spotkania według znanego planu.
Proszę znów, aby każdy parafianin
znalazł sobie właściwą i odpowiednią dla niego grupę i miejsce w naszej
wspólnocie. Życzę na progu nowego
roku katechetycznego i duszpasterskiego potrzebnych w realizowaniu swego powołania darów Ducha
Świętego i współpracy z nimi.
Ks. Zbigniew Cichon
3
CZTERDZIEŚCI LAT
Wciąż jeszcze unosi się miła
woń kadzidła jubileuszowych uroczystości 40-lecia powojennej historii naszej Parafii, a tu przychodzi
nam dziękować Panu Bogu za inny,
równie piękny jubileusz 40 lecia
– JUBILELUSZ CZTERDZIESTOLECIA PRACY WIELEBNEJ SIOSTRY JANKANTY KAPERCZAK SAC w PARAFII ŚW.
STANISŁAWA BM w GDAŃSKU
WRZESZCZU. Tak, tak... to już
40 lat mija, jak w 1973 roku Siostra
Jankanta rozpoczęła swoją posługę
w naszej Wspólnocie. Przyznaję, iż
moja i mojej rodziny bliższa znajomość i współpraca z Siostrą zaczęła
się znacznie później, pod koniec lat
osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Siostra Jankanta katechizowała i przygotowywała do I Komunii
Świętej całą czwórkę moich dzieci.
Zastanawiam się czasem – przypadek to, czy też dyskretna interwencja Matki Bożej. Tu muszę zdradzić pewien „sekret”. Otóż w latach
sześćdziesiątych XX wieku zarówno
Siostra, jak i ja mieszkając w Częstochowie, chowaliśmy się pod
skrzydła Jasnogórskiej Pani. Dopiero tutaj „zgadaliśmy się” o tym.
Widocznie Matka Boża życzyła sobie, by to właśnie siostra Jankanta
mówiła o Bogu i Jego miłości moim
dzieciom. I tak zawiązała się pomiędzy nami jedyna w swoim rodzaju
więź, która trwa i myślę, że tak już
pozostanie. Zapewne wielu z Parafian mogłoby opowiedzieć podobne historie, długoletniej znajomości
z Siostrą Jankantą, ba i to historie
wielopokoleniowe, gdzie Siostra
uczyła religii zarówno rodziców jak
i potem ich dzieci. Te międzyludzkie relacje, powstałe na Bożej niwie,
chyba najpiękniej odzwierciedlają
wkład Siostry w życie naszej Wspólnoty. To jednak tylko część wręcz
tytanicznej, wiernej służby Siostry
Jankanty w tej Parafii. Trudno przecenić jej oddanie, zaangażowanie,
bycie na dobre i na złe pośród nas.
Gdybyśmy chcieli wyliczyć całe dobro jakie spotkało naszą Wspólnotę
ze strony Siostry Jankanty, nie starczyłoby szpalt tego numeru „Skałki”.
Pewnie i Siostra, zawsze skromna,
nie życzyłaby sobie takiej „wyliczanki”. Wystarczy, że „Boże Skryby” odnotowują to w niebieskich
księgach. Bo też Panu Bogu i Bożej
Matce Siostra zawierzyła całe swoje
życie, jak i swoją obecność w życiu
naszej Parafii.
Kochana Siostro, życzymy Ci
dalszych owocnych lat pośród naszej
Wspólnoty i w Twoim Zgromadzeniu
Sióstr Pallotynek. Nasza wdzięczna
modlitwa w Twojej Siostro intencji
niechaj nieustannie wznosi się do
Tronu Pana przez Serce Maryi.
Okazją do wspólnego dziękczynienia Panu Bogu za 40 letnią posługę Siostry Jankanty w naszej Parafii,
będzie Msza św. w intencji Siostry
w dniu 15 września o godzinie 1230.
Szczęść Boże Siostro.
Jan Wontorski
WRZEŚNIOWA ROCZNICA
[Tekst niniejszy oparty jest na fragmentach trzeciej części („Droga na Golgotę”) przygotowywanej do druku książki autorstwa niżej podpisanego: Chluba Gdańska, Pomorza i Polski.
Błogosławiony Ksiądz Bronisław Komorowski (1889-1940). Szkice biograficzne”]
Jak co roku, od czterdziestu z górą
już lat, w społeczności naszej Parafii
przy okazji wrześniowej rocznicy napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę wspominamy naszego Pierwszego Proboszcza, zarazem Proboszcza
Polaków Wolnego Miasta Gdańska,
Błogosławionego Księdza Bronisława Komorowskiego. Właśnie pierwszego września 1939 roku (notabene
w dzień imienin) rozpoczęła się Jego
„droga na Golgotę” W tym mniej
więcej czasie (a niektórzy świadkowie wspominają, że jeszcze przed
wystrzałem pancernika Schlezwik-Holstein), kiedy garstka obrońców Westerplatte, a jeszcze mniejsza liczba obrońców Poczty Polskiej
w Wolnym Mieście Gdańsku, toczyła
bohaterską i nierówną walkę, na plebanię kościoła Św. Stanisława wtargnęła bojówka niemieckich zbirów
spod znaku hitlerowskiej swastyki.
Ks. Bronisławowi nie pozwolono się
nawet porządnie ubrać. Tak jak stał
4
w koszuli nocnej i w spodniach, wywleczono na zewnątrz. Alojzy Szulist,
ministrant w kościele Św. Stanisława
we Wrzeszczu i późniejszy świadek
w procesie beatyfikacyjnym Bł. Bronisława, w swoich zeznaniach opowiadał m.in., opierając się na osobistej rozmowie z mieszkającą wówczas
w pobliżu kościoła Św. Stanisława p.
Kunikowską, która widziała tę scenę
aresztowania, „że brutalnie obchodzono się z księdzem Komorowskim,
bito go, a nawet jeden z hitlerowców
obcęgami chwycił za język ks. Komorowskiego i kazał mu śpiewać „Boże
coś Polskę”. (Akta Procesu Beatyfikacyjnego Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego) Tak okrutnie zbitego
przewieziono ks. Bronisława do Victoria Schule przy Holzgasse (obecnie ul. Kładki 24/25), gdzie mieściła
się siedziba Prezydium Policji i SS.
„Zobaczyłem – relacjonuje świadek
tego wydarzenia, Maksymilian Kępiński: student Polskiej Szkoły Han-
dlowej w Gdańsku, praktykant Banku
„Kwilecki-Potocki”, członek Gminy
Polskiej Związku Polaków i harcerz –
jak przechodzący przez bramę ksiądz
Komorowski nie uchylał się przed
ciosami szturmowców i wyprostowany, choć mocno pokrwawiony doszedł
do naszej salki. Pierwszego dnia nie
otrzymaliśmy w ogóle pożywienia.
Przyprowadzano coraz to nowe grupy
zbitych i zmaltretowanych rodaków.
Oprawcami byli zarówno szturmowcy
SA, jak i SS.” (Cyt. za: Brunon Zwarra,
Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków
Gdańszczan, Gdańsk 2002, s. 122)
Inny uczestnik tamtych wydarzeń,
pracownik Komisariatu Generalnego
RP, Wiesław Arlet tak wspomina tamte chwile: „ Na dziedzińcu siedzieli
za stolikami szturmowcy, zapisywali
nazwiska aresztowanych i odbierali
pieniądze. Konfiskowali również dowody osobiste i wrzucali je do koszów
[…] Po rejestracji grupę, w której się
znalazłem, skierowano do piwnicy
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
tak zatłoczonej, że można było w niej kapłanami i świeckimi towarzyszami laty nasz piękny niemiecki Gdańsk,
tylko stać. Wśród zmaltretowanych niedoli – wykonywał przeróżne pra- mimo swego stanowczego „nie”, zozobaczyłem księdza Komorowskiego, ce, m. in. przy wyrębie i korowaniu stał oderwany od Macierzy. Dziś
proboszcza kościoła Św. Stanisława drzew, skrobaniu ziemniaków itp. cieszymy się i serdecznie dziękujemy
we Wrzeszczu. Miał on usta rozbite Są sprzeczności w różnych relacjach Bogu, że spełniło się życzenie wszystna krwawą miazgę.” (Cyt. za: Brunon odnośnie początku pobytu Ks. Broni- kich gdańszczan, rychłego powrotu
Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia sława Komorowskiego w Stutthofie. do niemieckiej wspólnoty. Brak też
Polaków Gdańszczan, Gdańsk 2002, Bogumił Sojecki w swoich wspomnie- słów dla wyrażenia wdzięczności za
s. 17) Wieczorem aresztowanych niach z okresu wojny pisze, iż został bohaterstwo i ofiarny wysiłek naszych
Polaków umieszczono w małej Sali aresztowany 8 września i przewiezio- gdańskich synów i braci, dzięki któgimnastycznej. „Zastałem tam – rela- ny do Victoria Schule, gdzie stwierdza rym nasza bliższa ojczyzna uchroniocjonuje kolejny świadek J. Dunst, pra- „Wśród maltretowanych widzieliśmy na została od zburzenia przez wroga.
cownik Biura Komisarza Generalne- księdza Bronisława Komorowskiego, W tej historycznej dziejowej godzinie
go RP, sekretarz Zarządu KS Gedania proboszcza z Kościoła pw. św. Stani- nie zapomnijmy podziękować Najwyż– płaczące dzieci, zatroskane kobiety sława we Wrzeszczu, w którym to ko- szemu Bogu i prosić Go o błogosłaoraz mężczyzn, przeważnie pokale- ściele zostałem przyjęty do Pierwszej wieństwo na przyszłość dla Führera,
czonych. Dwie niewiasty opiekowały Komunii Świętej.” (Bogumił Sojecki, narodu i ojczyzny.” Tekst powyższy
cytuję za dokumensię
Głogowskim
tarną ksiązką ks.
[Adam Głogowski,
infułata Stanisłaradca w Biurze Kowa Bogdanowicza:
misarza GeneralneBo przemoc widzę
go RP], obmywały
w mieście i niezgojego zakrwawioną
dę. Trudny początwarz, starając się
tek Kościoła Gdańzatamować krew.
skiego 1922-1945
Do mojej głowy
(Gdańsk 2001, s.
zabrała się natych233). List był czymiast Gdańcowa
tany z ambon w ko[Antonina
Gdaściołach Diecezji
niec, żona szewca,
Gdańskiej zamiast
Bolesława Pawła
kazania w niedzieGdańca, aktywnelę 10 września. Jak
go członka Gminy
stwierdza dalej cyPolskiej Związku
Polaków i szeregu Wyprowadzanie aresztowanych pracowników The British and Polish Trade Bank w Gdańsku z ich towany autor: „Po
listu
innych stowarzy- miejsca pracy koło Bramy Wyżynnej w stronę Viktoriaschule. Od lewej: 1 – Bronisław Olszewski, odczytaniu
nie rozpoznany, 3 – Feliks Arentowicz, 4 – Feliks Muzyk, 5 – Walter Lentze, 6 – Czesław Tejkowski
należało
odmówić
szeń Polonii W. M. 2 –
(repr. ze zbiorów B. Olszewskiego). Źródło: B. Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan,
załączoną modlitwę
Gdańska.]. Rozej- Gdańsk 2002.
a po sumie wystarzałem się po sali.
W rogu stali przygnębieni kmdr Po- Golgota Zachodu, Puck 2011, s. 16) wić Najświętszy Sakrament w monznański [Kmdr Józef Poznański, pra- Do roku 1942 obóz Stutthof nosił ofi- strancji i odśpiewać <Święty Boże>.”
cownik Rady Portu i Dróg Wodnych cjalną nazwę Zivil-Gefangenen Lager (s. 233) W okólniku zaś z 15 września
w Gdańsku] i Wierciński [Inż. Juliusz (obóz dla jeńców cywilnych), jed- 1939 r., ordynariusz Gdański zarząWierciński, przewodniczący polskiej nak od początku spełniał rolę obozu dza: „W związku z oczekiwaną wizytą
delegacji w Radzie Portu i Dróg Wod- koncentracyjnego i miejsca zagłady. Führera należy udekorować flagami
nych], a na barłogu leżał ks. Komo- (Stutthof – hitlerowski obóz koncen- domy parafialne i kościoły, ponadto
rowski, półprzytomny, z opuchniętą tracyjny, Warszawa 1988, s. 5 i n.; Bo- uderzyć w dzwony …” (Cyt. za: Ks.
twarzą, w koszuli nocnej i spodniach. gumił Sojecki, Golgota Zachodu Puck Antoni Baciński, Polskie duchowieństwo katolickie w Wolnym mieście
Obok niego znajdował się, tak samo 2011, s. 17)
W tym czasie, kiedy Polacy ka- Gdańsku 1919-1939, „Studia Gdańubrany ks. Górecki [Bł. Ks. Marian
Górecki (1903-1940)] i dwie opie- tolicy gdańscy wraz ze swymi dusz- skie” T. I., 1973, s. 34) Przytoczone
kujące się ks. Komorowskim niewia- pasterzami przeżywali gehennę, ich dwa dokumenty ks. biskupa Karola
sty.” (Brunon Zwarra, Gdańsk 1939. bracia w wierze, gdańscy katolicy Spletta z września 1939 r. nie były
Wspomnienia Polaków Gdańszczan, Niemcy dziękowali w kościołach jedynymi. W maju 1940 r. wyszły
przed Najświętszym Sakramentem za dwa zarządzenia o zakazie używaGdańsk 2002, s. 79)
Następnego dnia znalazł się ks. „powrót” Gdańska do Rzeszy słucha- nia języka polskiego w kościołach,
Bronisław w grupie 150 więźniów, jąc, krótkiego, czterozdaniowego listu podczas nabożeństw i w sakramencie
którą przewieziono do Stutthofu, pasterskiego drugiego Biskupa Gdań- pokuty oraz o usunięciu z kościołów
gdzie właśnie rozpoczynano prace skiego, Karola Marii Spletta (1898- wszystkich napisów z polskimi napinad budową obozu koncentracyjnego. 1964), wydanego 4 września 1939 r.: sami i emblematami. Zamieszczając
Tam – razem z innymi uwięzionymi „Smutek napełnił nas, gdy przed 20 powyższe teksty nie zamierzam wySKAŁKA wrzesień 2013 r.
5
dawać osądu, gdyż należy to do Boga
i pewnie ks. biskupowi Karolowi też
nie było łatwo w tych dniach, znajdując się pod olbrzymią presją władz..
Czy mógł inaczej się zachować niż
się zachował? Odpowiedź na to pytanie chyba zabrał ze sobą do grobu.
Związany z Gdańskiem w okresie
powojennym, profesor Seminarium
Duchownego w Oliwie, wybitny historyk Kościoła i wielki znawca dziejów Pomorza Gdańskiego, ks. prof.
Antoni Baciński w – cytowanym już
wcześniej – swoim studium „Polskie
duchowieństwo katolickie w Wolnym
Mieście Gdańsku 1919-1939”, analizując postawę Biskupa Gdańskiego
pisze, że – z jednej strony – władze
hitlerowskie niewątpliwie wywierały
na niego przymus i groziły ostrymi
konsekwencjami, zauważa jednak
też, iż „trzeba podkreślić jego słabą wolę i brak wierności swym zasadom, za którą umierały wówczas
setki tysięcy ludzi.” („Studia Gdańskie”, T. 1., 1973, s. 35.) W każdym
razie przytoczone cytaty są realnymi
faktami i odzwierciedlają atmosferę
oraz nastroje, które charakteryzowały
wówczas również społeczność katolicką w Gdańsku, a przynajmniej jej
część. Z drugiej strony należy zaznaczyć, że diecezjalne władze kościelne
czyniły starania na rzecz uwolnienia
uwięzionych kapłanów, nie przyniosły one jednak żadnego skutku. Pod
koniec września w gmachu Gestapo
w Gdańsku spotkał się z uwięzionymi księżmi ks. prałat Klemens Fedtke, zapewniając o pamięci i trosce
bpa Karola Spletta. (Zob. Ks. Paweł
Jakimcio, Błogosławiony Bronisław
Komorowski kapłan i męczennik, w:
Błogosławieni Kościoła Gdańskiego.
Praca zbiorowa po red. ks. dr. Ryszarda Kasyny, Gdańsk 1999)
Na przełomie września i października status więźniarski Księdza
Bronisława wyraźnie się pogorszył..
Chcąc bowiem udaremnić starania władz kościelnych o uwolnienie
księży, przebywających w obozie
Stutthof, hitlerowcy wysunęli oskarżenie – odnoszące się również i do
ks. Bronisława – jakoby aresztowani
kapłani gromadzili broń, która była
przechowywana w kościołach. Proboszcz Św. Stanisława – mimo bicia
i tortur – nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, za co trafił na trzy
dni do izolowanego bunkra, głodzony
i torturowany. Współwięzień i parafianin Roman Bellwon, działacz Katolickiego Związku Młodzieży Męskiej oraz Gminy Polskiej Związku
Polaków wspomina, że: „starano się
zrobić z niego obozowe pośmiewisko
przez mianowanie go kapem kolumny roboczej czyszczącej kloaki obozowe. Chciano go przy tym zmusić,
aby znęcał się nad współwięźniami.
Lecz on okazał Chrystusowa miłość
wobec nich, pomagając najbardziej
wycieńczonym, dzieląc się z nimi każdą strawą. Sam maltretowany i okrutnie dręczony, do końca zachował dla
wszystkich otwarte serce i uśmiechniętą twarz. Stale podtrzymywał nas
na duchu zachowując postawę prawdziwie polską i kapłańską.” (Cyt za:
Andrzej Drzycimski, Bronisław Komorowski (1889-1940), ksiądz, radny
miejski Gdańska, „Działacze polscy
i przedstawiciele RP w Wolnym Mieście Gdańsku, Gdańsk 1974, s. 92).
Antoni Kakareko
BŁOGOSŁAWIENI POLSCY
Ignaś Kłopotowski przyszedł na
świat 20 lipca 1866 r. w Korzeniówce koło Drohiczyna na Podlasiu.
W domu wychowywano go w klimacie głębokiej wiary i patriotyzmu.
Nauki pobierał w gimnazjum klasycznym w Siedlcach. Czując powołanie do kapłaństwa wstąpił do Seminarium Duchownego w Lublinie
w 1883 r. Studia teologiczne kontynuował w Akademii Duchownej
w Petersburgu, gdzie uzyskał tytuł
magistra teologii. W 1891 r. w katedrze lubelskiej przyjął święcenia
kapłańskie z rąk biskupa Franciszka
Jaczewskiego. Jako wikariusz rozpoczął pracę w parafii Nawrócenia
św. Pawła w Lublinie. W latach
1892-1894 pracował w wikariacie katedralnym, następnie został
rektorem
podominikańskiego
kościoła św. Stanisława. Będąc
rektorem tego kościoła ks. Ignacy
wspierał prześladowanych Unitów.
Jednocześnie od 1892 r. ks. Kłopotowski pełnił funkcję kapelana szpitala św. Wincentego i objął funkcję
profesora w seminarium duchownym. Przez czternaście lat prowadził
6
Błogosławiony
Ignacy Kłopotowski
wspomnienie 07 września
wykłady z Pisma Świętego, katechetyki, kaznodziejstwa, teologii moralnej i prawa kanonicznego. Nie były
to jedyne jego zajęcia. Wrażliwy na
cierpienie, nędzę zarówno duchową
jak i materialną, zacofanie wręcz
ciemnotę i podobne problemy społeczne (zjawisko jakże powszechne
w zaborze rosyjskim) z jakimi się
zetknął ten kapłan od początku pracy
duszpasterskiej, starał się im zaradzić. Założył szereg instytucji dobroczynnych, takich jak: Dom Zarobkowy w Lublinie dla bezrobotnych,
w którym zarabiali oni swoje utrzymanie i mieszkanie; szkołę rzemieślniczą: Przytułek Świętego Antoniego
dla moralnie upadłych kobiet; sierocińce w Lublinie, w Jacku koło Lubartowa i w Opolu Lubelskim oraz
domy starców na Sierakowszczyźnie
i Wiktorynie. By sprostać potrzebom
finansowym tak licznych dzieł ks.
Kłopotowski pobudzał do ofiarności zamożniejszych obywateli,
a w razie potrzeby sam kwestował po ulicach Lublina. Z czasem przekazywał swoje zakłady zgromadzeniom zakonnym.
Z inicjatywy ks. Ignacego, z pomocą
bezhabitowego Zgromadzenia Sióstr
Służek Niepokalanej z Markówki
powstała w dobrach Jana i Marii Kleniewskich sieć szkół wiejskich. Ta
„akcja” ściągnęła na ks. KłopotowPARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
skiego represje ze strony władz carskich. W celu podniesienia poziomu
duchowego, religijnego i kulturalnego społeczeństwa ks. Ignacy Kłopotowski rozwinął szeroką działalność
publicystyczno-wydawniczą.
Już
w pierwszych latach kapłaństwa wydawał i rozpowszechniał modlitewniki i tanie broszury o treści religijno-patriotycznej. Ukaz tolerancyjny
cara Mikołaja II w 1905 r, ks. Ignacy
rozwinął wydawnictwo prasowe.
Wydawał dziennik „Polak-Katolik”,
tygodnik „Posiew” i miesięcznik
„Dobra Służąca”. Ksiądz Kłopotowski zdawał sobie sprawę z ograniczonego zasięgu oddziaływania
duszpasterskiego nawet najgorliwszych kapłanów i potęgi słowa drukowanego. Przez swe wydawnictwa,
skierowane do szerokich kręgów,
zwłaszcza do tych najuboższych,
upowszechniał znajomość podstawowych prawd wiary, zasad moralności chrześcijańskiej i patriotyzmu.
Inspiracją były dlań pisma ks. Piotra
Skargi „Z Bogiem i Narodem”. By
rozwinąć na jeszcze większą skalę działalność publicystyczno-wydawniczą ks. Ignacy Kłopotowski
w 1908 r. przeniósł się do Warszawy. Do pism wydawanych już wcześniej dołączył miesięcznik „Kółko
Różańcowe”, a dla dzieci „Anioł
Stróż”. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, ks. Ignacy wznowił
redakcję i wydawanie „Przeglądu
Katolickiego”. Pod koniec życia
zaczął wydawać miesięcznik „Głos
Kapłański”. Dla zapewnienia cią-
głości działalności wydawniczej ks.
Ignacy założył w lipcu 1920 r. Zgromadzenie Sióstr Loretanek. Mimo
kłopotów z cenzurą, trudnościami
finansowymi, a także krytyką ze
strony środowisk liberalnych trwał
wiernie przy tej formie apostolstwa.
Jednocześnie w Warszawie, podobnie jak wcześniej w Lublinie, ksiądz
Ignacy prowadził pracę duszpasterską i udzielał się na rzecz najbiedniejszych. W 1913 r. został mianowany wikariuszem przy parafii św.
Anny, by w rok później zostać rektorem kościoła dominikańskiego przy
ul. Freta. Po sześciu latach otrzymał
probostwo parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele św. Floriana
na Pradze. W 1928 r. założył Loretto
koło Wyszkowa – ośrodek kolonijny
dla biednych dzieci i zakład opiekuńczy dla staruszek. (Dziś Loretto
jest sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej). W Warszawie przyczynił
się do powstania domów noclegowych, przytułków dla starców i kobiet, ochronek dla dzieci i młodzieży. Od początku do tej pracy włączył
siostry Loretanki. Współpracował
z Towarzystwem św. Wincentego
a Paulo i siostrami miłosierdzia. Postarał się, by po I wojnie światowej
część placówek dobroczynnych na
warszawskiej Pradze objęły Siostry
Albertynki i Bracia Albertyni. Ludzie którzy mieli możliwość osobistego zetknięcia się z księdzem
Ignacym nazywali go „prawdziwym
ojcem, opiekunem sierot”. Był przykładem kapłana odznaczającego się
wielką gorliwością i umiłowaniem
Boga i bliźniego. Całe jego życie
skupiało się wokół Eucharystii, skąd
czerpał siły i mądrość do pracy. Był
przekonany, że Bóg obdarowuje
go obfitością łask, ale zachowywał
przy tym wielką skromność i pokorę. Gdy klękał przed Najświętszym
Sakramentem „nic go nie obchodziło, co się dzieje wokoło”, trwał na
modlitwie przed Chrystusem. Nie
rozstawał się również z różańcem.
Modlitwę różańcową ukochał już od
dzieciństwa. Ksiądz Ignacy Kłopotowski zmarł nagle 7 września 1931,
w wigilię święta Narodzenia NMP.
Został pochowany na Powązkach.
Rok później przeniesiono jego ciało
na cmentarz w Loretto, by wreszcie
w 2000 r. spoczęło w kaplicy Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej.
Proces beatyfikacyjny sługi Bożego
księdza Ignacego Kłopotowskiego rozpoczęto w 1988 r. W 2004 r.
w obecności papieża Jana Pawła II,
ogłoszono dekret o heroiczności cnót
księdza Ignacego. 3 maja Stolica
Apostolska uznała jako cud uzdrowienia księdza Antoniego Łatko, za
przyczyną księdza Kłopotowskiego.
(61 letni kapłan został napadnięty
i zmasakrowany przez nieznanych
sprawców na plebanii w nocy 20/21
czerwca 1991 r.). Beatyfikacja błogosławionego księdza Ignacego odbyła się 19 czerwca 2005 r. w Warszawie.
Na podstawie
materiałów z Internetu
opracował Jan Wontorski
Wakacje z Bogiem na „Buksie”
czyli Bukowinie Tatrzańskiej
Dziewczynki ze Scholii,,Gloria”
i chłopcy z Liturgicznej Służby Ołtarza swój wakacyjny wypoczynek
przeżyli w Bukowinie Tatrzańskiej.
Grupa ta, pod opieką siostry Jankanty i pań: Małgosi, Oli i Eli dnia
22.07.2013 r. wyjechały do Zakopanego. Pierwszy etap podróży to długa
16-godzinna jazda pociągiem, choć
nie aż tak uciążliwa. W Krakowie
dołączyły do nas jeszcze trzy dziewczynki. W Zakopanem zrobiliśmy
zakupy i busem załadowanym,,po
dach” bagażami i zakupami dotarliśmy do bacówki Sióstr Pallotynek,
znajdującej się już poza Bukowiną,
SKAŁKA wrzesień 2013 r.
na hali pasterskiej, nieopodal TOPru.
Pierwszy dzień, a w zasadzie popołudnie, poświęciliśmy zagospodarowaniu się, poznawaniu i podziwianiu otaczającego nas krajobrazu
(Pienin z Trzema Koronami, Gorców
z Turbaczem na czele i Tatr Wysokich), zachwycaniu się nim, zbieraniu darów przyrody (jagody, grzyby
i… drewna na ognisko). Wieczorem
przy blasku ogniska była wspólna
modlitwa, śpiewy, rozmowy.
Środa powitała nas pięknym słońcem. Siostra zorganizowała nam wjazd
kolejką szynową na Gubałówkę. Tam
7
czekała nas następna niespodzianka
–,,sanki” i zjazd nimi po krętym torze.
Była to niesamowita,,frajda”, nie tylko
dla dzieci, ale i dla nas dorosłych. Kolejną atrakcją był spacer Szlakiem Papieskim na Butorowy Wierch i zjazd
wyciągiem krzesełkowym na Krzeptówki. Łączyło się to z niesamowitym
wrażeniem jakby płynięcia ponad ziemią i zarazem napawaniem oczu pięknem Tatr. Następnie przez niewielką
rzeczkę przeprawiliśmy się boso, na
Krzeptówki, do Kościoła Księży Pallotynów. Jest tam Sanktuarium Matki
Boskiej Fatimskiej, przepiękna świątynia z wnętrzem rzeźbionym przez
górali, wzniesiona jako wotum za
ocalenie Jana Pawła II. Zadowoleni,
ale i trochę zmęczeni wróciliśmy do
naszej,,bacówki”.
W czwartek powitaliśmy naszego
księdza proboszcza Zbigniewa, który
przyjechał do nas z wizytą, przywiózł
ministranta Patryka (w dniu wyjazdu
grupy jeszcze chorego) i jego siostrę
Patrycję. Wspólnie udaliśmy się na
szlak prowadzący do,,Doliny Pięciu
Stawów”. Wspinaczka trwała około
3 godzin i nie była ona łatwa, lecz
do dalszej wędrówki mobilizowały nas nasze najmłodsze pociechy,
które miały po 7 lat. Wysiłek jednak
się opłacił, gdyż na wysokości 1670
m n.p.m oczom naszym ukazały się
niesamowite widoki: przepiękny
krajobraz Doliny Pięciu Stawów,
potoki płynącej żywej wody, leżący
blisko śnieg oraz pasące się kozice
górskie, które patrząc na nas pewnie zastanawiały się, co tu robimy
w ich królestwie? Wieczorem, przed
kolacją uczestniczyliśmy we Mszy
św. sprawowanej w naszej bacówce,
później było ognisko, przy którym
ks. proboszcz towarzyszył nam grą
8
na gitarze, piekliśmy kiełbaski oraz
podziwialiśmy wielki Księżyc nad
szczytami gór.
W piątek, po porannej Mszy św.
i śniadaniu udaliśmy się nad,,Morskie Oko”. Część grupy,,moczyła”
stopy w wodzie oglądając widoki
oraz płynącą przed nimi sarnę. Natomiast reszta wyruszyła trudnym
szlakiem nad,,Czarny Staw” pod Rysami. Wszyscy spotkaliśmy się przy
busie w Palenicy Białczańskiej. Po
obiadokolacji czekała na wszystkich
kolejna niespodzianka – wyprawa
na,,Termy” czyli baseny zewnętrzne
i wewnętrzne znajdujące się nieopodal w Bukowinie Tatrzańskiej.
Sobota była kolejnym upalnym
dniem naszych wakacji z Bogiem. Po
porannej Mszy św. i śniadaniu pożegnaliśmy ks. proboszcza, który musiał wracać do parafii. Po południu,
osoby chętne udały się na szlak prowadzący na ,,Gęsią Szyję” i Rusinową Polanę.
W niedzielę udaliśmy się do kościoła znajdującego się w pobliskich
Brzegach. Podczas Mszy św. odbywał się chrzest święty. Rodzice
dziecka i rodzice chrzestni ubrani
byli w piękne stroje góralskie, które
wszyscy podziwiali. Nawet niemowlę miało kierpce i czerwone korale.
Dzień świąteczny upłynął nam na
tzw.,,leniuchowaniu”, które też miało
swój urok, nabieraliśmy sił na dalsze dni. Kolejną atrakcją był poniedziałkowy wjazd kolejką linową na
,,Kasprowy Wierch”. I znowu widoki
niesamowite. Tutaj dopiero, podziwiając krajobraz, doceniliśmy wielkość i dobroć Stwórcy. Po zjeździe
kolejką na dół do Kuźnic, rozpoczął
się spacer po Krupówkach czyli „ceprowym szlaku” – jak mówią górale.
Po obiadokolacji miało miejsce pożegnalne ognisko i pogodny wieczór.
Ostatniego dnia, we wtorek, od
rana odbywało się pakowanie przed
podróżą oraz sprzątanie „naszego
domku”. Z żalem żegnaliśmy góry,
ale z drugiej strony cieszyliśmy się,
że wracamy do naszych bliskich. To
co zobaczyliśmy, jakich doznaliśmy
wrażeń, tego nam nikt nie zabierze.
Doceniliśmy piękno naszego kraju,
co zawdzięczamy siostrze Jankancie,
gdyż podjęła się trudu zorganizowania wyjazdu.
Dziękujemy wszystkim parafianom i ludziom dobrej woli za złożone
ofiary pieniężne, abyśmy mogli tam
być i podziwiać wielkość naszego
Boga i mądrość ludzi. „Bóg zapłać”
Stowarzyszeniu „Bratniej Pomocy”
Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego za wsparcie finansowe. Także
ks. proboszczowi za odwiedziny,
trud przyjazdu, wspólne wędrówki
i sprawowane dla nas Msze św. Raz
jeszcze „Bóg zapłać” za dobre serce,
życzliwość i modlitwę.
Elżbieta K.
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
PRZYWOŁANE DLA PAMIĘCI
TYSIĄCSIEDEMSETLECIE
W obchodzony aktualnie Rok
Wiary wpisuje się też szereg wydarzeń, które go wspaniale uzupełniają. Jednym z nich jest obchodzone w roku bieżącym 1700-lecie
Edyktu Mediolańskiego, który definitywnie zakończył epokę prześladowań chrześcijan w Cesarstwie
Rzymskim. Historia nadała temu
dokumentowi miano edyktu,
choć właściwie była to umowa, ustalająca wspólną politykę religijną dla obu części,
podzielonego już wówczas
na dwie części (wschodnią
i zachodnią) cesarstwa, będąca faktycznie rozwinięciem
i uszczegółowieniem edyktu
tolerancyjnego cesarza Galeriusza (250-311). Tenże
sam Galeriusz był wcześniej
(w roku 303) głównym sprawcą wydania przez cesarza
Dioklecjana (244-316) czterech edyktów, skierowanych
przeciwko
chrześcijanom,
które zapoczątkowały okres
najkrwawszych prześladowań
Kościoła. Kiedy po abdykacji
Dioklecjana w 305 roku objął
po nim władzę, kontynuował
politykę represyjną wobec
wyznawców Jezusa Chrystusa. Wydaje się, że przyczyną
zmiany jego nastawienia była
choroba nowotworowa, która
objawiła się w roku 310. 30 kwietnia
roku 311. wraz ze swymi augustami
tj. współregentami (Licyniuszem,
Maksyminem Dają i Konstantynem) wydał dekret, przywracający
wolność chrześcijanom, dzięki któremu religia chrześcijańska z zakazanej zmieniła status na tolerowaną.
Dokument ów głosił: „Wśród zarządzeń, które stale wydajemy dla
dobra i pożytku państwa, były też
następujące: pragnęliśmy uzdrowić
całość organizmu zgodnie z istotą
dawnych ustaw i ładu rzymskiego;
zmierzaliśmy też do tego, by chrześcijanie, którzy porzucili religię
swych przodków, powrócili do rozsądku. Z niewiadomego bowiem
SKAŁKA wrzesień 2013 r.
powodu owych chrześcijan ogarnął
taki upór i takie zawładnęło nimi
urojenie, że nie szli za ustawami
ludzi starożytnych, lecz według
swego uznania i zachcianki sami
sobie czynili prawa i w różnych
miejscach gromadzili wyznawców.
Gdyśmy zaś objawili naszą wolę, by
powrócili do wiary przodków, wie-
lu z nich zostało pociągniętych do
odpowiedzialności, wielu też poniosło karę, wszelako część największa
trwała przy swoich przekonaniach.
Doszło też do naszej wiadomości,
że są tacy, którzy nie oddają czci
bogom, ale też nie dochowują wierności swemu bogu. Spojrzeliśmy na
te sprawy poprzez naszą niezmierzoną łagodność, zgodnie z naszym
stałym obyczajem okazywania łaski
wszystkim ludziom. Osądziliśmy
więc, że należy również im objawić wyrozumiałość. Niechże znowu
będą chrześcijanami i niech budują swoje miejsca zebrań, pod tym
wszakże warunkiem, że niczego nie
uczynią przeciw porządkowi. Innym
listem wskażemy namiestnikom, jak
mają postępować. Tak więc, zgodnie z obecnym naszym zezwoleniem
chrześcijanie winni modlić się do
swego boga, prosząc o dobro dla
nas, dla państwa i dla nich samych,
aby państwo trwało niewzruszone,
oni zaś żyli bezpiecznie w swych
siedzibach.” (Cyt. za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edykt_tolerancyjny_Galeriusza). Po jego
śmierci 5 maja 311 r. o władzę
w Rzymie walczyli Konstantyn (272-337) i Maksencjusz
(280-312). Do decydującej
bitwy doszło 28października
312 roku przy Moście Mulwijskim pod Rzymem. Przed
bitwą Konstantyn miał wizję
świetlistego krzyża i usłyszał
głos: „In hoc signo vinces”
(Pod tym znakiem zwyciężysz). We śnie miał ukazać
się mu Chrystus z poleceniem
by umieścił znak chrześcijan
na sztandarach wojskowych.
Konstantyn rozkazał więc
swoim żołnierzom umieścić
monogram Chrystusa w postaci greckich liter chi-ro. Wojska
Maksencjusza zostały rozbite
a on sam utonął w Tybrze.
W lutym 313 roku miało
miejsce spotkanie Konstantyna z Licyniuszem (260-325),
władcą wschodniej części
Cesarstwa. Na tym to spotkaniu
ustalono wspólny program polityki
religijnej, nawiązując do dekretu tolerancyjnego Galeriusza, ale ukonkretniając go i rozszerzając. Doniosłość aktu mediolańskiego leży
w tym, że odtąd chrześcijaństwo
stało się nie tylko religią tolerowaną, ale otrzymało status religii „licita”, tj. zrównanej w prawach z pozostałymi religiami wyznawanymi
oficjalnie w imperium. Z biegiem
czasu stało się też religią państwową. Według przekazu uważanego
za ojca historii Kościoła, biskupa
Euzebiusza z Cezarei (ok. 263-339),
autora „Historia Ecclesiastica”, ów,
ustalony w Mediolanie wspólny pro9
gram jednolitej dla całego Cesarstwa
polityki religijnej, nazywany dzisiaj
Edyktem Mediolańskim, głosił: „Od
dawna już biorąc pod uwagę fakt,
że nie należy stawiać przeszkód na
drodze do wolności religijnej, lecz
trzeba dać myśli i woli każdego
człowieka swobodę w zakresie traktowania spraw Bożych zawsze według jego wyboru, zwróciliśmy się
do chrześcijan z wezwaniem ażeby
uchowali wiarę zawartą w ich wyznaniu i szerzoną religijnym kultem. Ponieważ jednak można było
odnieść wrażenie, że w owym dokumencie, w którym tymże chrześcijanom przyznana została taka właśnie
swoboda, dodatkowo uwzględniono
wiele rożnych interpretacji, to może
przypadkowo niektórzy z nich napotkali przeszkody w zachowywaniu wiary, o której tu mowa. Kiedy
szczęśliwym zrządzeniem losu [my
obaj] ja, Konstantyn August oraz
ja, Licyniusz August, spotkaliśmy
się w Mediolanie i roztrząsaliśmy
wszystkie sprawy, jakie tylko mogły
przynieść pożytek i korzyść ogółowi,
wtedy po­śród innych decyzji, jakie
w różnych przypadkach uznaliśmy
za użyteczne dla całego społeczeństwa, na naczelnym miejscu umieściliśmy zwłaszcza te zarządzenia,
na których opiera się poszanowanie i cześć należna istocie boskiej,
to znaczy chcieliśmy zapewnić tak
chrześcijanom, jak i w ogóle wszystkim, wolny wybór takiej religii, za
jaką by się chcieli opowiedzieć; [postąpiliśmy tak] po to, ażeby wszelka
możliwa interwencja bóstwa i mocy
niebieskich mogła być łaskawa dla
nas oraz dla wszystkich, którzy pozostają pod naszą władzą. Tak więc,
kierując się zdrową i jak najbardziej
słuszną ideą, wyraziliśmy dekretem
tę naszą wolę, aby absolutnie nikomu nie odmawiano swobody umożliwiającej przyjęcie i wybór kultu,
czy też wiary chrześcijańskiej i żeby
każdy mógł bez przeszkód zagłębić
się myślą w nauce tej religii, którą
sam dla siebie uzna za stosowną,
wszystko po to, ażeby istota boska
mogła nam na każdym kroku użyczać jak zawsze niezawodnej pomocy i zapewnić pełnię powodzenia.”
(Cyt. za: http://silesia.edu.pl/slask/
10
index.php?title=Reskrypt_mediolanski_313_roku)
Na podstawie powyższej umowy,
13 czerwca 313 roku, przebywający
wówczas w Nikomedii cesarz Licyniusz wysłał pisma do wszystkich
gubernatorów wschodniej części
imperium rzymskiego z – obowiązującym w całym Cesarstwie – rozporządzeniem, uszczegółowiającym
ustalenia mediolańskie: Wypadało nam zatem wydać w tym sensie
zarządzenia, ażeby po całkowitym
usunięciu interpretacji, przesłanych
Twej Świątobliwości w poprzednich
naszych pismach na temat chrześcijan [i ograniczeń], które wydawały
się bardzo krzywdzące i obce naszej
[cesarskiej]) łagodności, te właśnie
miejsca zostały unieważnione i żeby
teraz swobodnie po prostu każdy
z tych, którzy powzięli to właśnie
postanowie­nie zachowania religii chrześcijańskiej, mógł bez najmniejszego skrępowania trzymać
się swojej decyzji. Te oto wyjaśnienia postanowiliśmy w sposób jak
najbardziej pełny przekazać Twojej
Troskliwości, ażebyś wiedział, że
my daliśmy tymże chrześcijanom
całkowitą i niczym nieskrępowaną swobodę uprawiania ich religii.
Ponieważ Twoja Pobożność widzi,
że darowaliśmy im to bez żadnych
ograniczeń, dostrzega też i to, że daliśmy również innym, którzy tylko
zechcą, swobodę w zakresie zajmowania się przyjętymi przez nich zasadami życia i religii, co oczywiście
leży w interesie spokoju naszych
czasów: żeby każdy miał swobodę
wyboru i praktykowania religii, jakiej by tylko zechciał. Postąpiliśmy
tak w tym celu, aby żaden kult ani
żadna religia nie doznała w czyichkolwiek oczach jakiegoś z naszej strony umniejszenia. I oprócz
wszystkich innych decyzji w sprawach dotyczących chrześcijan podejmujemy je­szcze i tę: ewentualni
nabywcy – czy to od skarbu naszego, czy to od kogoś innego – tych
pomieszczeń, gdzie się poprzednio
zazwyczaj zbierali chrześcijanie,
a co do których we wcześniejszych
pismach wysłanych do Twej Świątobliwości ustalony był inny tryb postępowania w poprzednim okresie,
mają tymże chrześcijanom – unikając wszelkiego grania na zwłokę
i stwarzania sytuacji niejasnej –
zwrócić je bezpłatnie i bez żądania
jakiejkolwiek rekompensaty. Dalej,
jeśliby się tak zdarzyło, że pewne
osoby otrzymały takowe w darze,
mają je jak najszybciej zwrócić
wymienionym tu chrześcijanom.
Jeśliby w tych warunkach bądź to
nabywcy tych nieruchomości, bądź
to ci, którzy otrzymali je w darze,
domagali się czegoś od naszej wspaniałomyślności, niech się zwrócą do
trybunału miejscowego namiestnika, ażeby dzięki naszej łaskawości
zadbano również i o nich. Wszystkie te dobra mają być za Twoim pilnym staraniem oddane zbiorowości
związanych z nimi chrześcijan bez
jakiegokolwiek odwlekania decyzji. Ponieważ zaś wyżej wymienieni
chrześcijanie mieli, jak wiadomo,
nie tylko te pomieszczenia, w których się zazwyczaj gromadzili, ale
także jeszcze inne, należące nie do
każdego spośród nich, lecz do zarządu ich zbiorowości, czyli zbiorowości chrześcijan, rozkażesz na mocy
przytoczonego dopiero co rozporządzenia zwrócić je w całości bez najmniejszego sprzeciwu tymże chrześcijanom, to znaczy ich zbiorowości
i każdemu ich synodowi, przy czym
wyżej wymienione rozporządzenia
winny być przestrzegane w sposób
jasny, ażeby ci, którzy zwrócą te
nieruchomości bez rekompensaty,
jak to żeśmy powiedzieli, mogli się
spodziewać, że nasza wspaniałomyślność nie pozwoli im ucierpieć
szkody. W tych wszystkich poczynaniach winieneś wyżej wspomnianej
zbiorowości chrześcijan w sposób
jak najbardziej skuteczny okazać
szczególną gorliwość, ażeby rozporządzenie nasze znalazło jak najszybciej swe spełnienie, tak żeby
i tutaj za sprawą naszej łaskawości zadbano o wspólny i publiczny
spokój. Dzięki temu bowiem zarządzeniu, tak jak już przed chwilą powiedziano, troska Boża o nas, której żeśmy w wielu już doświadczyli
sprawach, przetrwa w swej mocy
na zawsze. I wreszcie, ażeby dokument tego naszego ustawodawstwa
i naszej wspaniałomyślności mógł
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
dotrzeć do świadomości wszystkich,
wypada, ażeby to nasze pismo zostało z Twego polecenia wszędzie uwidocznione i podane do publicznej
wiadomości, tak, aby zarządzenie
tej naszej wspaniałości i łaski nie
mogło ujść przed czyjąkolwiek uwagą”. (Cyt. za: http://silesia.edu.pl/
slask/index.php?title=Reskrypt_mediolanski_313_roku&action=edit).
Zarządzenie powyższe przywracało
Kościołowi i poszczególnym chrześcijanom zagrabiony w okresie prześladowań majątek i wszelkie dobra.
Edykt Mediolański otworzył więc
nową kartę w dziejach Kościoła.
A cały późniejszy okres po Edykcie
Mediolańskim określono jako Pax
Constantina (Pokój Konstantyński),
jako, że cesarz Konstantyn, twórca
Konstantynopola, inicjator Soboru
Nicejskiego w roku 325 oraz bu-
downiczy wielu znaczących świątyń
chrześcijańskich, w tym Bazyliki
Św. Jana na Lateranie w Rzymie,
nazwany później wielkim, odegrał
tutaj zasadniczą rolę. W stosunku do
Kościoła określał się jako „biskup
od spraw zewnętrznych”. Sakrament
Chrztu Świętego przyjął jednak dopiero na łożu śmierci w Nikomedii,
z rąk biskupa tego miasta, Euzebiusza (zm. 341), zwolennika arianizmu,
późniejszego biskupa Konstantynopola. Matką zaś Konstantyna jego
była Św. Helena (ok. 255 – ok. 328),
fundatorka trzech bazylik w Ziemi Świętej: Narodzenia Pańskiego
w Betlejem, Wniebowstąpienia Pańskiego na Górze Oliwnej, oraz Grobu Pańskiego w Jerozolimie, której
zawdzięczamy także odnalezienie
Krzyża Świętego i innych relikwii
Męki Pańskiej.
Antoni Kakareko
PIÓREM REDAKTORA
Puste pola po zżętych łanach, czekające na wykopki
ziemniaki, rumieniące się sady
– tak to już początek jesieni
(chociaż kalendarzowo dopiero
od 21 września). Polska Złota Jesień darzy nas pięknem
„dojrzałej” przyrody. Nacieszmy się nią, nim przyjdą pluchy
i szarugi. Nawet jeśli pogoda
nie dopisze czasem, to zawsze
zachowujmy pogodę ducha,
darzmy się dojrzałym pięknem
wzajemnych relacji i promiennym, szczerym uśmiechem.
Nie pozwólmy zapanować nad
nami szaremu przygnębieniu,
ulewom złego humoru, słotnym minom i temu podobnym
pluchom.
Jan Wontorski
ZACZERPNIĘTE
Z PISMA ŚWIĘTEGO
Pan światłem i zbawieniem
moim:
kogóż mam się lękać?
Pan obroną mojego życia:
przed kim mam się trwożyć?
(Ps 27,1)
Modlitwa przed nauką
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty
i zdolności, aby ta nauka była dla nas z pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Modlitwa po nauce
Dzięki Ci, Boże, za światłość tej nauki, pragniemy, abyśmy nią oświeceni mogli Cię wielbić i wolę Twoją wypełniać. Przez Chrystusa Pana
naszego. Amen.
W tym trudnym czasie, kiedy pojęcia dobra i zła mieszają się w tyglu
relatywizmu, jakże potrzeba światła Ducha Świętego dla nauczających
i nauczonych, by kroczyli ścieżką prawdy. Tego światła w rozpoczynającym się nowym roku szkolnym życzymy nauczycielom, katechetom, uczniom i wszystkim osobom odpowiedzialnym za prawidłowe
postępy w nauce i wychowaniu młodego pokolenia. Oby ta nauka była
dla wszystkich z pożytkiem doczesnym i wiecznym. Amen.
Redakcja Skałki
SKAŁKA wrzesień 2013 r.
Nie dajmy się omotać nowomodnym filozofiom i sposobom na szczęśliwe, „wolne”
życie. Przeciwstawiajmy się
wszystkiemu co sprzeniewierza się Prawom Bożym, prawom naturalnym (jak wolą
niektórzy). Pamiętajmy, że
zawsze wspiera nas światłem
i broni Pan Bóg, Stwórca
i Dawca jedynego prawdziwego prawa.
JW
PIĘKNE MYŚLI...
Przeszłość już do nas nie należy.
Czasu, który nadejdzie, nie możecie być pewni. Jedynie obecna
chwila jest wasza.
Św. Katarzyna ze Sieny
Cnota jest arystokracją ducha.
Ernest Renan
11
KĄCIK AKCJI KATOLICKIEJ
BYĆ SOLĄ ZIEMI
TEMAT I TEKST NA WRZESIEŃ:
„Strzec, pielęgnować i odkrywać na nowo
światło wiary”
Z Encykliki „Lumen Fidei”:
„1. ŚWIATŁO WIARY: tym
wyrażeniem tradycja Kościoła
nazwała wielki dar przyniesiony
przez Jezusa, który tak oto przedstawia się w Ewangelii św. Jana:
«Ja przyszedłem na świat jako
światłość, aby nikt, kto we Mnie
wierzy, nie pozostawał w ciemności» (J 12, 46). Również św.
Paweł wyraża się tymi słowami:
«Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały
światłem, zabłysnął w naszych
sercach» (2 Kor 4, 6). W świecie
pogańskim, spragnionym światła, rozwinął się kult boga Słońca, Sol invictus, przyzywanego
12
o świcie. Choć słońce wstawało
codziennie, wiadomo było, że
nie potrafi swym światłem ogarnąć całej egzystencji człowieka.
Słońce nie oświeca bowiem całej rzeczywistości; jego promień
nie potrafi przeniknąć w mroki
śmierci, gdzie ludzkie oko zamyka się na jego światło. «Nie
spotkano nigdy nikogo – twierdzi
św. Justyn Męczennik – gotowego umrzeć za swą wiarę w słońce». Chrześcijanie, świadomi, jak
wielki horyzont otwiera przed
nimi wiara, nazywali Chrystusa
prawdziwym słońcem, «którego
promienie dają życie». Do Marty,
opłakującej śmierć brata Łazarza,
Jezus mówi: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» (J 11, 40).
Kto wierzy, widzi; widzi dzięki
światłu oświecającemu cały przebieg drogi, ponieważ przychodzi
ono do nas od zmartwychwstałego Chrystusa, niezachodzącej nigdy gwiazdy porannej. […]
2. Jednakże kiedy mówimy
o tym świetle wiary, możemy spotkać się z zastrzeżeniem ze strony
współczesnych nam ludzi. W nowożytnej epoce uznano, że takie
światło mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
jest potrzebne w nowych czasach,
kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem,
pragnie w nowy sposób badać
przyszłość. W tym sensie wiara
jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi
w odważnym zdobywaniu wiedzy. […] Stopniowo dostrzegano
jednak, że światło autonomicznego rozumu nie potrafi wystarczająco rozjaśnić przyszłości;
w końcu kryje się ona w mroku
i pozostawia człowieka z lękiem
przed nieznanym. I tak człowiek
zrezygnował z poszukiwania
wielkiego światła, by zadowolić
się małymi światełkami, które
oświecają krótką chwilę, ale są
niezdolne do otwarcia drogi. Gdy
brakuje światła, wszystko staje
się niejasne, nie można odróżnić
dobra od zła, drogi prowadzącej
do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku. […]
4. Dlatego pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy
gaśnie jej płomień, wszystkie
inne światła tracą w końcu swój
blask. Światło wiary ma bowiem
szczególny charakter, ponieważ
jest zdolne oświetlić całe życie
człowieka. Żeby zaś światło było
tak potężne, nie może pochodzić
od nas samych, musi pochodzić
z bardziej pierwotnego źródła,
musi ostatecznie pochodzić od
Boga. Wiara rodzi się w spotkaniu z Bogiem żywym, który nas
wzywa i ukazuje nam swoją miłość, miłość nas uprzedzającą,
na której możemy się oprzeć,
by trwać niezłomnie i budować
życie. Przemienieni przez tę miłość, otrzymujemy nowe oczy,
doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość.
Wiara, którą przyjmujemy od
Boga jako dar nadprzyrodzony,
jawi się jako światło na drodze,
wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie. Z jednej strony
pochodzi ona z przeszłości, jest
światłem pamięci o Założycielu,
o życiu Jezusa, gdzie objawiła się
Jego w pełni wiarygodna miłość,
zdolna zwyciężyć śmierć. Lecz
jednocześnie, ze względu na to, że
Chrystus zmartwychwstał i przeprowadza nas poza próg śmierci, wiara jest światłem bijącym
z przyszłości, które otwiera przed
nami wielkie horyzonty i kieruje
nas poza nasze odosobnione «ja»
ku szerokiej komunii. […]
6. Rok Wiary rozpoczął się
w 50. rocznicę otwarcia Soboru
Watykańskiego II. Ta zbieżność
pozwala nam dostrzec, że Vaticanum II był Soborem o wierze,
ponieważ wezwał nas, byśmy
w centrum naszego życia kościelnego i osobistego postawili
prymat Boga w Chrystusie. Kościół nie zakłada bowiem nigdy
wiary jako faktu oczywistego,
lecz jest świadomy, że ten Boży
dar trzeba karmić i umacniać, by
nadal wskazywał mu drogę. Sobór Watykański II ukazał blask
wiary w ludzkim doświadczeniu,
przemierzając tym samym drogi
współczesnego człowieka. W ten
sposób stało się jasne, że wiara ubogaca ludzkie istnienie we
wszystkich jego wymiarach”
Cyt. za: http://www.niedziela.
pl/artykul/5471/ENCYKLIKA
SŁOWNIK KATOLICKIEJ NAUKI SPOŁECZNEJ
NIEALFABETYCZNIE
ks. prof. dr hab. Władysław Piwowarski
ZASADA SOLIDARNOŚCI
„Jest ona często utożsamiana
z zasadą dobra wspólnego, niemniej stanowi odrębną normę
naturalno-prawną, która reguluje
stosunki społeczne tak w kierunku realizacji dobra wspólnego,
jak i w kierunku rozwoju osoby
ludzkiej. Kształtuje ona właściwy,
personalistyczny i humanistyczny
porządek społeczny. Wyraża dwie
podstawowe tendencje kształtujące istotę życia społecznego, mianowicie „dawanie i branie”. Jako
zasada naturalno-prawna określa
obowiązki „od dołu” i uprawnieSKAŁKA wrzesień 2013 r.
nia „od góry” oraz odwrotnie. Ma
ona jak najlepiej zabezpieczyć
realizację dobra wspólnego i rozwój osoby ludzkiej przez wzajemną współpracę i współdziałanie wszystkich w obrębie danych
społeczności. Nie ma człowieka
bez odniesienia do społeczności
i nie ma społeczności mniejszych
bez odniesienia do społeczności
większych i odwrotnie. Na moment ten zwracają uwagę dwie
encykliki Jana Pawła II: Laborem
exercens (1981) i Sollicitudo rei
socialis (1987).
Zasada solidarności opiera się
na jedności rodzaju ludzkiego powiązanego różnymi zależnościami, które domagają się pełniejszego zespolenia między ludźmi
w duchowym braterstwie i miłości. Solidarność zakłada wzajemne zrozumienie i współpracę między jednostkami, ugrupowaniami
społecznymi i państwami oraz
całą ludzkością, której celem jest
światowe dobro wspólne.”
Cyt. za: http://www.kns.gower.pl/slownik/slownik.htm
[„Kącik” pod red. i w oprac.
A. Kakareko]
13
krótkie opowiadanie
PODWÓRKO
Marzeniem babci Alicji było pokazanie wnuczkom domu z jej lat dziecinnych, domu i podwórka, tego czarownego miejsca, gdzie tyle cudownych
rzeczy się działo. Ileż historii naopowiadała wnusiom, w których głównym
bohaterem było to magiczne miejsce.
Pewnie spełniłaby już swoje marzenie,
gdyby nie odległość dzieląca miasteczko z młodości babci od obecnego miejsca zamieszkania i gdyby ciągle coś nie
stawało na przeszkodzie. Wreszcie kiedy wnuczki podrosły, same zmobilizowały babcię do zrealizowania, wiecznie
odkładanych planów. Tuż
przed wakacjami, w prezencie na imieniny babci
zakupiły bilety kolejowe
do jej rodzinnych stron.
Postawiona pod ścianą
babcia, zaczęła szybciutko działać. Zadzwoniła do
przyjaciółki z młodości,
pani Ewy z prośbą o gościnę. Mój dom jest zawsze
dla ciebie Alu otwarty –
usłyszała w odpowiedzi.
Już sama podróż pociągiem była dla dziewczynek
nie lada atrakcją, a docelowa, zabytkowa (o dziwo dobrze utrzymana) stacyjka, wprowadziła je w niemal bajkowe
klimaty. „Pewnym zgrzytem” okazało
się nowoczesne auto przyjaciółki babci, którym ta zabrała gości do swojego domu. Panienki wyobrażały sobie,
że czekać na nie będzie jakaś bryczka,
zaprzęgnięta w kare konie. Dom pani
Ewy przywrócił im ponownie bajkowy
nastrój. Wszystko, łącznie z ogrodem
pachniało tajemniczą historią. Podczas
kiedy panienki buszowały w krainie
baśni, starsze panie oddały się wspomnieniom. Było o czym rozmawiać.
Dziewczynki już dawno śniły, pozostając w krainie baśni, a panie wciąż wspominały do bladego świtu. Następnego
dnia, zaraz po śniadaniu, babcia zabrała
swoje wnuczki na spacer po miasteczku. Centralnym punktem spaceru miała być ulica Wschodnia. Tam właśnie
pod numerem 15 mieszkała pani Alicja
w dzieciństwie. Teraz z ciężkim sercem
i pewnymi obawami zmierzała do celu.
Koleżanka zdradziła jej, że piękna kiedyś dzielnica, przeznaczona obecnie
do rozbiórki i nowoczesnej zabudowy, straszy swoim zaniedbaniem. Jak
dziewczynki przyjmą rzeczywistość
w porównaniu z obrazem z babcinych
opowiadań? Jak ona sama przyjmie tak
drastyczne zmiany – biła się z myślami
starsza pani. Nie, nie. Alicja nie miała
odwagi zajrzeć tego dnia na Wschodnią
15. Pokazała wiele pięknych, starannie odrestaurowanych miejsc w miasteczku, łącznie ze szkołą do której
uczęszczała i… wróciły do domu pani
Ewy. Nazajutrz Ewa zabrała przyjaciółkę z wnuczkami w pobliskie okolice,
które były nie mniej urokliwe i piękne
od miasteczka. Dopiero trzeciego dnia
pani Alicja zmobilizowała się i z samego rana udała się z wnuczkami prosto
na ulicę Wschodnią. Widać tu już było
efekty rozbiórki starych kamienic, ale
dom przy Wschodniej 15 jeszcze dumnie stał. Pomimo nadszarpnięcia zębem
czasu i pokaźnego stanu zniszczenia,
elewacja kamieniczki zdradzała jej
dawną świetność. Pani Alicja, mimo
ściśniętego serca, ze swadą opisywała
wnuczkom niegdysiejsze piękno ulicy
Wschodniej (bo też należała ona do
jednych z najatrakcyjniej położonych
ulic miasteczka). Starsza pani bolała
nad tym, że miast odrestaurować dawne kamienice, deweloper na starych
gruzach postanowił wybudować nowe
osiedle. Może będzie równie przytulne
jak to stare – pomyślała babcia i rozpogodziła się. Choć przeznaczona do
rozbiórki i opustoszała kamienica przy
Wschodniej 15, prezentowała się jeszcze całkiem znośnie. Toteż bez obaw
babcia zaprosiła wnuczki do środka, by
pokazać wnuczkom mieszkanie, w którym się urodziła i spędziła dzieciństwo
i młodość. Po mieszkaniu hulał tylko
wiatr, a jego stan dewastacji wskazywał
wyraźnie na skuteczną działalność szabrowników, wymontowujących z pustych mieszkań wszystko co się dało.
Serce pani Alicji ponownie ścisnęło się
tak, że nie miała nawet ochoty opowie-
dzieć dziewczynkom, gdzie co było.
Ale młode panieneczki z bujną wyobraźnią, na podstawie wcześniejszych
babcinych opowiadań, potrafiły wyobrazić sobie jakie to było mieszkanie.
Serce babci jeszcze bardziej się ścisnęło, kiedy przeprowadziła dziewczynki,
tylnymi schodami kamienicy, prosto na
podwórko – to zaczarowane miejsce
dziecięcych zabaw babci. Podwórko
było w opłakanym stanie. Walące się
zabudowania oficyny, wszędzie pełno
śmieci, jednym słowem brud, smród
i ubóstwo. Zdruzgotana tym widokiem
pani Alicja, ciężko opadła na skrawek zbutwiałej
ławeczki. Twarz zakryła
dłońmi i zadumała się, od
czasu do czasu głęboko
wzdychając. Tymczasem
dziewczynki rozbiegły się
po zagraconym, paskudnym podwórku, ciekawie
zaglądając w każdy niemal
kącik i coś tam dyskutując
między sobą. Babcia wciąż
siedziała na zbutwiałej ławeczce, jakby porażona
piorunem. Babciu, babciu
– wyrwał ją z zadumania głos starszej
z wnuczek. Jakie cudowne jest to twoje
podwórko. Kpisz sobie ze mnie wnusiu,
przecież to istny śmietnik – ze smutkiem odrzekła babcia. Nie, wcale nie
– zaprzeczyła wnuczka. Obiegłyśmy
całe podwórko, zaglądając w każdy kącik i wyobraziłyśmy sobie jak tu było,
przywołując na pamięć twoje babuniu
opowieści. O popatrz: tam była huśtawka, tam piaskownica, tam trzepak, a tam
pewnie ta komórka, która była waszym
pałacem. Babci zaświeciły się oczy
i uśmiechnęła się pogodnie do wnuczek.
Tak to było piękne, cudowne podwórko
i nic już z niego nie zostało – dodała
smutno. Ależ nie babciu – filozoficznie
odezwała się młodsza z wnuczek. Ono
dalej jest piękne i czarowne w twoim
sercu i naszej wyobraźni. Świat się
zmienia, coś się burzy, coś buduje, ale
dobro i piękno wciąż trwa, przekazywane z pokolenia na pokolenie. No właśnie, zwłaszcza jak się ma taką babcię,
jak ty babuniu – dodała starsza z wnuczek. Jakie wy jesteście mądrale, moje
kochane wnusie – babcia przytuliła obie
dziewczynki i łzy (tym razem szczęścia)
popłynęły po jej policzkach.
Jasiek Dolina
WAŻNIEJSZE INFORMACJE
DOTYCZĄCE NASZEJ PARAFII
Msze święte w niedziele i święta
KOŚCIÓŁ:
KAPLICA:
Sakramentalny
związek małżeński
zawarli:
Msze święte w święta zniesione
Sandra Anna Panasik
i Michał Bieliński
Msze święte w dni powszednie
Niech Wam Dobry Bóg
błogosławi w życiu
małżeńskim i rodzinnym
6.30; 8.00; 9.30; 11.00;
12.30; 18.00
10.30 – młodzież
12.00 – przedszkolaki
7.00; 8.00; 9.00; 17.00; 18.00
7.00; 8.00; 18.00
Msze święte w pierwsze piątki miesiąca
7.00; 8.00; 17.00 – dzieci; 18.00
Biuro parafialne: tel. 58 341 86 64
[email protected]
poniedziałki, środy i piątki godz. 17.00–19.00
wtorki i czwartki godz. 9.00–11.00
ODESZLI DO PANA:
† Emilia Kielar, lat 74,
†
†
Sakrament Chrztu Św. przyjęli:
Natalia Krystyna Kurzydło
Ludwik Jan Mucha
Aleksandra Weronika Lademan
Julia Soyk
Jan Stanisław Tarnowski
Antoni Rafał Liszekiewicz
Norbert Kalkowski
Zuzanna Natalia Bereziuk
Dawid Tomasz Małachowski
Nicola Anna Pykało-Małachowska
Kamil Dzbeński
Marta Ossowska
Bądźcie radością Rodziców, Kościoła i Ojczyzny
Śpiewajcie i wysławiajcie Pana w sercach, dziękujcie zawsze za
wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa
(z Mszy św. jubileuszowej)
Co Bóg z³¹czy³...
Jubileusze małżeńskie obchodzą:
16-lecie
Grażyna i Piotr Klepaczko
30-lecie
Anna i Kazimierz Witkowscy
25-lecie
Halina i Leszek Dolata
29-lecie
Zofia i Jerzy Bisewscy
5-lecie
Aleksandra i Bartosz Roman
40-lecie
Irena i Jan Ramczyk
†
†
†
†
†
†
†
†
†
†
06.09.2013 r.
†
10.09.2013 r
†
10.09.2013 r.
†
17.09.2013 r.
19.09.2013 r.
29.09.2013 r.
Bóg Ojciec Wszechmogący niech Was napełni
swoją radością i błogosławi Wam i Waszym Rodzinom
†
zam. ul. Kilińskiego
Teresa Klarzyńska, lat 73,
zam. ul. Kościuszki
Bronisławę Olechnowicz,
lat 83, zam. ul. Chrobrego
Bolesław Kusaj, lat 84,
zam. pl. Wybickiego
Feliks Wróblewski, lat 94,
zam. al. Legionów
Elżbieta Połuboczko, lat 61,
zam. ul. Kościuszki,
Adam Golanko, lat 61,
zam. ostatnio, Puck, ul.
Majkowskiego
Irena Kowalczyk, lat 81,
zam. ul. Chrobrego
Grzegorz Głogowski,
lat 58, zam. ul. Kilińskiego
Hilary Pufelski, lat 82,
zam. ul. Chrobrego,
członek I Róży Męskiej
Józef Syroka, lat 73,
zam. w Nowem n. Wisłą,
Osiedle Nadwiślańskie
Wojciech Warych, lat 59,
zam. ul. Chrobrego
Aleksander Gajlewski,
lat 85, zam. ul. Danusi,
Helena Wojtukiewicz,
lat 81, zam. ul. Chrobrego
Leszek Kolcowski, lat 62,
zam. ul. Aldony
Marianna Babińska, lat 91,
zam. al. Legionów
Mirosława Kołodziejczyk,
lat 57, zam. al. Legionów
Dobry Jezu a nasz Panie,
daj im wieczne spoczywanie

Podobne dokumenty