W naszej wspólnocie parafialnej…
Transkrypt
W naszej wspólnocie parafialnej…
W naszej wspólnocie parafialnej… W wakacyjnym numerze naszej „Skałki” prosiłem, byśmy nauczyli się okazywać wdzięczność, cnotę chwaloną przez Jezusa, a dziś zapomnianą. Wdzięczność przede wszystkim Panu Bogu za życie i nieśmiertelność, za łaski otrzymywane każdego dnia, za dar wiary w przeżywanym ciągle ROKU WIARY. Dziękować Panu Bogu i ludziom za każde nasze zmaganie i każdą wygraną. Z tego, w czym nam się nie powiodło, z tego, co nie udało się zrealizować, trzeba wyciągnąć wnioski. Za nami zasłużony czas urlopów, odpoczynku wakacyjnego, by nabrać sił na nowe zmagania. Czy pamiętaliśmy o trzech ważnych sprawach: po pierwsze, że wakacje są darem powierzonym mi, więc trzeba było je spędzić mądrze i roztropnie, szanując zdrowie i życie swoje i innych. Po drugie, że to czas wolny od pracy zawodowej, nauki szkolnej, ale nie od nauki w ogóle, a w szczególności od Boga, więc warto było sięgnąć po dobrą książkę; pamiętać o niedzielnej Mszy Świętej, modlitwie i sakramentach – nie wstydzić się swojej przynależności do Boga. Po trzecie, że Bóg nie dał nam jednego dnia, ale daje dzień po dniu, stąd każdy dzień należy dobrze wykorzystać; zgodnie z przykazaniem miłości – czego chcę dla siebie, staram się dawać innym. Teraz, gdy wszyscy szczęśliwie spotkamy się u progu nowego roku szkolnego i duszpasterskiego możemy powiedzieć „Dzięki Bogu” za każdy dzień, który nam dał. Dziękujmy również za pamięć o nas i pozdrowienia, choćby w postaci emailów, sms-ów i już rzadziej za pomocą kartek pocztowych przysyłanych nam z wakacyjnych szlaków. W tym 2 miejscu składam podziękowania wszystkim za taką życzliwość. W niedzielę 15 września br. podczas Mszy św. o godz. 1230 dziękować będziemy Panu Bogu za siostrę Jankantę, (SAC) – Pallotynkę. Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego do którego należy podejmuje zbawcze posłannictwo Chrystusa dla dobra ludzi i dla budowania Kościoła. „Święty Założyciel – Wincenty Pallotti (1795-1850) należy do grona ludzi, których Bóg w pierwszej połowie XIX wieku obdarzył swymi darami i natchnieniami, aby wspierali Kościół w wypełnianiu jego posłannictwa. (…) Wobec narastających wokół wiary problemów, którymi Kościół w jego czasach musiał się zająć, i wobec poszerzania się zadań związanych z głoszeniem Ewangelii w krajach misyjnych św. Wincenty zwrócił uwagę na naglącą konieczność ożywienia wiary i rozpalenia miłości wśród katolików, aby doprowadzić w ten sposób wszystkich ludzi do jedności w wierze Chrystusowej. Uważał, że dla osiągnięcia tego celu niezbędne jest pozyskanie współpracy wszystkich członków Kościoła, tak duchownych, jak i świeckich, oraz że dla pełniejszego wykonania apostolskich zadań Kościoła należy zjednoczyć ich wysiłki. Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego jest otwarte dla wszystkich członków Ludu Bożego; duchowieństwa, instytutów życia konsekrowanego i laikatu. Mogą się oni przyłączyć do grup istniejących już w Zjednoczeniu albo też być przyjęci indywidualnie. Instytuty życia konsekrowanego oraz grupy już zorganizowane są przyjmowane jako takie. W skład Zjednoczenia wchodzą od momentu swego powstania: wspólnota księży i braci znana pod nazwą Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, Kongregacja Sióstr Apostolstwa Katolickiego i Kongregacja Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego. Do nich, po otrzymaniu należnego zatwierdzenia, dołączyły się także inne wspólnoty o różnych nazwach, które uznają, że są również inspirowane ideałami św. Wincentego Pallottiego. Instytuty te, czy to założone przez św. Wincentego Pallottiego, czy też ukonstytuowane później w różnych czasach, oddają się całkowicie urzeczywistnianiu zadań Zjednoczenia”. Te i jeszcze inne wiadomości o Pallotynach i Pallotynkach znajdziemy na stronie internetowej; www.pallotyni.pl. Siostra Jankanta znana jest w naszej wspólnocie parafialnej od 40 lat. Można by zaśpiewać: „czterdzieści PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. lat minęło, jak jeden dzień”. Zna Ją już drugie pokolenie parafian, których kiedyś uczyła, a dziś uczy ich dzieci. Należy jednak postawić pytanie czy my więcej o Niej wiemy niż Ona o nas? Muszę przyznać, że jest kopalnią wiedzy o naszej parafii i parafianach. Za to również jestem Jej wdzięczny. A teraz zanim nadejdzie ten dzień uroczysty naszego podziękowania dla Niej, garść wiadomości ku pamięci. S. Jankanta (w świecie Zofia Kaperczak) urodziła się 14 maja 1944 r. w Przeczniowie koło Krakowa. Kiedy przygotowywała się do I Komunii św. w Kazimierzy Wielkiej zakiełkowało w niej powołanie do życia zakonnego. Mając 14 lat chciała wstąpić do Sióstr Pallotynek, ale nie została przyjęta, bo była za młoda. Siostry poradziły Jej, aby ukończyła najpierw szkołę średnią. Po zdaniu matury w Liceum Pedagogicznym została przyjęta do Zgromadzenia Pallotynek. Tu już w drugim roku nowicjatu w Sucharach k. Nakła nad Notecią zaczęła katechizować. W 1968 r. Zgromadzenie skierowało Siostrę na studia teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. 15 czerwca 1973 r. zdobyła tytuł magistra. Od 1 września 1973 r. rozpoczęła katechizację przy parafii św. Stanisława BM. Od marca 1974 r. rozpoczęła prowadzenie Scholii Parafialnej, która obecnie nosi nazwę Schola „Gloria”. W wakacje pierwszego roku swej posługi w parafii zaczęła organizować letnie wyjazdy z dziećmi i młodzieżą. Były to tzw. „wakacje letnie z Bogiem” w różnych miejscowościach naszego kraju, między innymi: Bukowina Tatrzańska, Zakopane, Ochotnica, Łężyny k. Jasła, Wąglikowice, Rola, Kraków, SKAŁKA wrzesień 2013 r. Hucisko k. Kielc. Chcąc zaszczepić w dzieciach i młodzieży kult Matki Bożej i naszego Patrona św. Stanisława BM organizowała pielgrzymki autokarowe i pociągowe: na Jasną Górę w Częstochowie, do Krakowa na Skałkę, Niepokalanowa, Wambierzyc, Kodnia, Lichenia i Gniezna. Udawała się też z młodzieżą na spotkania papieżem, dziś bł. Janem Pawłem II do Gniezna, Koszalina, Krakowa i Częstochowy. Każdego roku przygotowywała młodzież i dzieci do sakramentów świętych: Bierzmowania do 2000 roku, do Pokuty i Pojednania oraz I Komunii św. przygotowuje nadal w naszej parafii, jak również w parafii w Gdańsku Jelitkowie. Katechizując w naszej parafii, uczyła też przez rok wszystkich uczniów szkoły podstawowej w Warczu, parafia Mierzeszyn. Przez 5 lat katechizowała przedszkolaków w parafii w Ostaszewie na Żuławach, a przez rok przygotowywała dzieci do I Komunii św. w parafii na Stogach. Obecnie katechizuje w naszej parafii w przedszkolu na ul. Gołębiej, w Akademickim Liceum Ogólnokształcącym i Akademickim Gimnazjum „Magellanum”. Przez prawie 37 lat współpracowała z ks. proboszczem Andrzejem do jego śmierci 16 grudnia 2009 r. a od 15 stycznia 2012 r. z obecnym ks. proboszczem. Czterdziestolecie posługiwania Siostry wpisuje się w 50 rocznicę kanonizacji bł. Wincentego Palottiego, której dokonał 20 stycznia 1963 r. papież bł. Jan XXIII. Ufamy, że Święty Założyciel i Patron będzie wypraszał potrzebne łaski i zdrowie dla naszej Siostry na dalsze lata Jej służby Panu Bogu i ludziom. Szczególny apel i zaproszenie kieruję do wszystkich byłych członkiń scholii, którą nadal prowadzi Siostra Jankanta. Przybądźcie 15 wrzenia br. o godz. 1230 na nasze uroczyste dziękczynienie za naszą Siostrę i Jej wieloraką posługę w naszej parafii. Z tego miejsca również zapraszam całą wspólnotę parafialną – wszystkich, którzy cokolwiek Siostrze Jankancie zawdzięczają. Przed nami nowy rok pracy katechetycznej i duszpasterskiej w naszej parafii, w której witamy nowego kapłana, ks. Mariana Kożyczkowskiego, który zajął miejsca ks. Wojciecha Kulińskiego. Serdecznie zapraszam uczniów, nauczycieli i rodziców na Msze św. rozpoczynające nowy rok szkolny dnia 2 września br. o godz. 800 Msza św. dla licealistów oraz gimnazjalistów, o 900 dla ZSGH, o 1000 dla uczniów szkół podstawowych, a o godz. 1100 w kaplicy dla Zespołu Szkół „Magellanum”. Po wakacyjnej przerwie zapraszam także członków parafialnych grup duszpasterskich na spotkania według znanego planu. Proszę znów, aby każdy parafianin znalazł sobie właściwą i odpowiednią dla niego grupę i miejsce w naszej wspólnocie. Życzę na progu nowego roku katechetycznego i duszpasterskiego potrzebnych w realizowaniu swego powołania darów Ducha Świętego i współpracy z nimi. Ks. Zbigniew Cichon 3 CZTERDZIEŚCI LAT Wciąż jeszcze unosi się miła woń kadzidła jubileuszowych uroczystości 40-lecia powojennej historii naszej Parafii, a tu przychodzi nam dziękować Panu Bogu za inny, równie piękny jubileusz 40 lecia – JUBILELUSZ CZTERDZIESTOLECIA PRACY WIELEBNEJ SIOSTRY JANKANTY KAPERCZAK SAC w PARAFII ŚW. STANISŁAWA BM w GDAŃSKU WRZESZCZU. Tak, tak... to już 40 lat mija, jak w 1973 roku Siostra Jankanta rozpoczęła swoją posługę w naszej Wspólnocie. Przyznaję, iż moja i mojej rodziny bliższa znajomość i współpraca z Siostrą zaczęła się znacznie później, pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Siostra Jankanta katechizowała i przygotowywała do I Komunii Świętej całą czwórkę moich dzieci. Zastanawiam się czasem – przypadek to, czy też dyskretna interwencja Matki Bożej. Tu muszę zdradzić pewien „sekret”. Otóż w latach sześćdziesiątych XX wieku zarówno Siostra, jak i ja mieszkając w Częstochowie, chowaliśmy się pod skrzydła Jasnogórskiej Pani. Dopiero tutaj „zgadaliśmy się” o tym. Widocznie Matka Boża życzyła sobie, by to właśnie siostra Jankanta mówiła o Bogu i Jego miłości moim dzieciom. I tak zawiązała się pomiędzy nami jedyna w swoim rodzaju więź, która trwa i myślę, że tak już pozostanie. Zapewne wielu z Parafian mogłoby opowiedzieć podobne historie, długoletniej znajomości z Siostrą Jankantą, ba i to historie wielopokoleniowe, gdzie Siostra uczyła religii zarówno rodziców jak i potem ich dzieci. Te międzyludzkie relacje, powstałe na Bożej niwie, chyba najpiękniej odzwierciedlają wkład Siostry w życie naszej Wspólnoty. To jednak tylko część wręcz tytanicznej, wiernej służby Siostry Jankanty w tej Parafii. Trudno przecenić jej oddanie, zaangażowanie, bycie na dobre i na złe pośród nas. Gdybyśmy chcieli wyliczyć całe dobro jakie spotkało naszą Wspólnotę ze strony Siostry Jankanty, nie starczyłoby szpalt tego numeru „Skałki”. Pewnie i Siostra, zawsze skromna, nie życzyłaby sobie takiej „wyliczanki”. Wystarczy, że „Boże Skryby” odnotowują to w niebieskich księgach. Bo też Panu Bogu i Bożej Matce Siostra zawierzyła całe swoje życie, jak i swoją obecność w życiu naszej Parafii. Kochana Siostro, życzymy Ci dalszych owocnych lat pośród naszej Wspólnoty i w Twoim Zgromadzeniu Sióstr Pallotynek. Nasza wdzięczna modlitwa w Twojej Siostro intencji niechaj nieustannie wznosi się do Tronu Pana przez Serce Maryi. Okazją do wspólnego dziękczynienia Panu Bogu za 40 letnią posługę Siostry Jankanty w naszej Parafii, będzie Msza św. w intencji Siostry w dniu 15 września o godzinie 1230. Szczęść Boże Siostro. Jan Wontorski WRZEŚNIOWA ROCZNICA [Tekst niniejszy oparty jest na fragmentach trzeciej części („Droga na Golgotę”) przygotowywanej do druku książki autorstwa niżej podpisanego: Chluba Gdańska, Pomorza i Polski. Błogosławiony Ksiądz Bronisław Komorowski (1889-1940). Szkice biograficzne”] Jak co roku, od czterdziestu z górą już lat, w społeczności naszej Parafii przy okazji wrześniowej rocznicy napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę wspominamy naszego Pierwszego Proboszcza, zarazem Proboszcza Polaków Wolnego Miasta Gdańska, Błogosławionego Księdza Bronisława Komorowskiego. Właśnie pierwszego września 1939 roku (notabene w dzień imienin) rozpoczęła się Jego „droga na Golgotę” W tym mniej więcej czasie (a niektórzy świadkowie wspominają, że jeszcze przed wystrzałem pancernika Schlezwik-Holstein), kiedy garstka obrońców Westerplatte, a jeszcze mniejsza liczba obrońców Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, toczyła bohaterską i nierówną walkę, na plebanię kościoła Św. Stanisława wtargnęła bojówka niemieckich zbirów spod znaku hitlerowskiej swastyki. Ks. Bronisławowi nie pozwolono się nawet porządnie ubrać. Tak jak stał 4 w koszuli nocnej i w spodniach, wywleczono na zewnątrz. Alojzy Szulist, ministrant w kościele Św. Stanisława we Wrzeszczu i późniejszy świadek w procesie beatyfikacyjnym Bł. Bronisława, w swoich zeznaniach opowiadał m.in., opierając się na osobistej rozmowie z mieszkającą wówczas w pobliżu kościoła Św. Stanisława p. Kunikowską, która widziała tę scenę aresztowania, „że brutalnie obchodzono się z księdzem Komorowskim, bito go, a nawet jeden z hitlerowców obcęgami chwycił za język ks. Komorowskiego i kazał mu śpiewać „Boże coś Polskę”. (Akta Procesu Beatyfikacyjnego Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego) Tak okrutnie zbitego przewieziono ks. Bronisława do Victoria Schule przy Holzgasse (obecnie ul. Kładki 24/25), gdzie mieściła się siedziba Prezydium Policji i SS. „Zobaczyłem – relacjonuje świadek tego wydarzenia, Maksymilian Kępiński: student Polskiej Szkoły Han- dlowej w Gdańsku, praktykant Banku „Kwilecki-Potocki”, członek Gminy Polskiej Związku Polaków i harcerz – jak przechodzący przez bramę ksiądz Komorowski nie uchylał się przed ciosami szturmowców i wyprostowany, choć mocno pokrwawiony doszedł do naszej salki. Pierwszego dnia nie otrzymaliśmy w ogóle pożywienia. Przyprowadzano coraz to nowe grupy zbitych i zmaltretowanych rodaków. Oprawcami byli zarówno szturmowcy SA, jak i SS.” (Cyt. za: Brunon Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków Gdańszczan, Gdańsk 2002, s. 122) Inny uczestnik tamtych wydarzeń, pracownik Komisariatu Generalnego RP, Wiesław Arlet tak wspomina tamte chwile: „ Na dziedzińcu siedzieli za stolikami szturmowcy, zapisywali nazwiska aresztowanych i odbierali pieniądze. Konfiskowali również dowody osobiste i wrzucali je do koszów […] Po rejestracji grupę, w której się znalazłem, skierowano do piwnicy PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. tak zatłoczonej, że można było w niej kapłanami i świeckimi towarzyszami laty nasz piękny niemiecki Gdańsk, tylko stać. Wśród zmaltretowanych niedoli – wykonywał przeróżne pra- mimo swego stanowczego „nie”, zozobaczyłem księdza Komorowskiego, ce, m. in. przy wyrębie i korowaniu stał oderwany od Macierzy. Dziś proboszcza kościoła Św. Stanisława drzew, skrobaniu ziemniaków itp. cieszymy się i serdecznie dziękujemy we Wrzeszczu. Miał on usta rozbite Są sprzeczności w różnych relacjach Bogu, że spełniło się życzenie wszystna krwawą miazgę.” (Cyt. za: Brunon odnośnie początku pobytu Ks. Broni- kich gdańszczan, rychłego powrotu Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia sława Komorowskiego w Stutthofie. do niemieckiej wspólnoty. Brak też Polaków Gdańszczan, Gdańsk 2002, Bogumił Sojecki w swoich wspomnie- słów dla wyrażenia wdzięczności za s. 17) Wieczorem aresztowanych niach z okresu wojny pisze, iż został bohaterstwo i ofiarny wysiłek naszych Polaków umieszczono w małej Sali aresztowany 8 września i przewiezio- gdańskich synów i braci, dzięki któgimnastycznej. „Zastałem tam – rela- ny do Victoria Schule, gdzie stwierdza rym nasza bliższa ojczyzna uchroniocjonuje kolejny świadek J. Dunst, pra- „Wśród maltretowanych widzieliśmy na została od zburzenia przez wroga. cownik Biura Komisarza Generalne- księdza Bronisława Komorowskiego, W tej historycznej dziejowej godzinie go RP, sekretarz Zarządu KS Gedania proboszcza z Kościoła pw. św. Stani- nie zapomnijmy podziękować Najwyż– płaczące dzieci, zatroskane kobiety sława we Wrzeszczu, w którym to ko- szemu Bogu i prosić Go o błogosłaoraz mężczyzn, przeważnie pokale- ściele zostałem przyjęty do Pierwszej wieństwo na przyszłość dla Führera, czonych. Dwie niewiasty opiekowały Komunii Świętej.” (Bogumił Sojecki, narodu i ojczyzny.” Tekst powyższy cytuję za dokumensię Głogowskim tarną ksiązką ks. [Adam Głogowski, infułata Stanisłaradca w Biurze Kowa Bogdanowicza: misarza GeneralneBo przemoc widzę go RP], obmywały w mieście i niezgojego zakrwawioną dę. Trudny początwarz, starając się tek Kościoła Gdańzatamować krew. skiego 1922-1945 Do mojej głowy (Gdańsk 2001, s. zabrała się natych233). List był czymiast Gdańcowa tany z ambon w ko[Antonina Gdaściołach Diecezji niec, żona szewca, Gdańskiej zamiast Bolesława Pawła kazania w niedzieGdańca, aktywnelę 10 września. Jak go członka Gminy stwierdza dalej cyPolskiej Związku Polaków i szeregu Wyprowadzanie aresztowanych pracowników The British and Polish Trade Bank w Gdańsku z ich towany autor: „Po listu innych stowarzy- miejsca pracy koło Bramy Wyżynnej w stronę Viktoriaschule. Od lewej: 1 – Bronisław Olszewski, odczytaniu nie rozpoznany, 3 – Feliks Arentowicz, 4 – Feliks Muzyk, 5 – Walter Lentze, 6 – Czesław Tejkowski należało odmówić szeń Polonii W. M. 2 – (repr. ze zbiorów B. Olszewskiego). Źródło: B. Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan, załączoną modlitwę Gdańska.]. Rozej- Gdańsk 2002. a po sumie wystarzałem się po sali. W rogu stali przygnębieni kmdr Po- Golgota Zachodu, Puck 2011, s. 16) wić Najświętszy Sakrament w monznański [Kmdr Józef Poznański, pra- Do roku 1942 obóz Stutthof nosił ofi- strancji i odśpiewać <Święty Boże>.” cownik Rady Portu i Dróg Wodnych cjalną nazwę Zivil-Gefangenen Lager (s. 233) W okólniku zaś z 15 września w Gdańsku] i Wierciński [Inż. Juliusz (obóz dla jeńców cywilnych), jed- 1939 r., ordynariusz Gdański zarząWierciński, przewodniczący polskiej nak od początku spełniał rolę obozu dza: „W związku z oczekiwaną wizytą delegacji w Radzie Portu i Dróg Wod- koncentracyjnego i miejsca zagłady. Führera należy udekorować flagami nych], a na barłogu leżał ks. Komo- (Stutthof – hitlerowski obóz koncen- domy parafialne i kościoły, ponadto rowski, półprzytomny, z opuchniętą tracyjny, Warszawa 1988, s. 5 i n.; Bo- uderzyć w dzwony …” (Cyt. za: Ks. twarzą, w koszuli nocnej i spodniach. gumił Sojecki, Golgota Zachodu Puck Antoni Baciński, Polskie duchowieństwo katolickie w Wolnym mieście Obok niego znajdował się, tak samo 2011, s. 17) W tym czasie, kiedy Polacy ka- Gdańsku 1919-1939, „Studia Gdańubrany ks. Górecki [Bł. Ks. Marian Górecki (1903-1940)] i dwie opie- tolicy gdańscy wraz ze swymi dusz- skie” T. I., 1973, s. 34) Przytoczone kujące się ks. Komorowskim niewia- pasterzami przeżywali gehennę, ich dwa dokumenty ks. biskupa Karola sty.” (Brunon Zwarra, Gdańsk 1939. bracia w wierze, gdańscy katolicy Spletta z września 1939 r. nie były Wspomnienia Polaków Gdańszczan, Niemcy dziękowali w kościołach jedynymi. W maju 1940 r. wyszły przed Najświętszym Sakramentem za dwa zarządzenia o zakazie używaGdańsk 2002, s. 79) Następnego dnia znalazł się ks. „powrót” Gdańska do Rzeszy słucha- nia języka polskiego w kościołach, Bronisław w grupie 150 więźniów, jąc, krótkiego, czterozdaniowego listu podczas nabożeństw i w sakramencie którą przewieziono do Stutthofu, pasterskiego drugiego Biskupa Gdań- pokuty oraz o usunięciu z kościołów gdzie właśnie rozpoczynano prace skiego, Karola Marii Spletta (1898- wszystkich napisów z polskimi napinad budową obozu koncentracyjnego. 1964), wydanego 4 września 1939 r.: sami i emblematami. Zamieszczając Tam – razem z innymi uwięzionymi „Smutek napełnił nas, gdy przed 20 powyższe teksty nie zamierzam wySKAŁKA wrzesień 2013 r. 5 dawać osądu, gdyż należy to do Boga i pewnie ks. biskupowi Karolowi też nie było łatwo w tych dniach, znajdując się pod olbrzymią presją władz.. Czy mógł inaczej się zachować niż się zachował? Odpowiedź na to pytanie chyba zabrał ze sobą do grobu. Związany z Gdańskiem w okresie powojennym, profesor Seminarium Duchownego w Oliwie, wybitny historyk Kościoła i wielki znawca dziejów Pomorza Gdańskiego, ks. prof. Antoni Baciński w – cytowanym już wcześniej – swoim studium „Polskie duchowieństwo katolickie w Wolnym Mieście Gdańsku 1919-1939”, analizując postawę Biskupa Gdańskiego pisze, że – z jednej strony – władze hitlerowskie niewątpliwie wywierały na niego przymus i groziły ostrymi konsekwencjami, zauważa jednak też, iż „trzeba podkreślić jego słabą wolę i brak wierności swym zasadom, za którą umierały wówczas setki tysięcy ludzi.” („Studia Gdańskie”, T. 1., 1973, s. 35.) W każdym razie przytoczone cytaty są realnymi faktami i odzwierciedlają atmosferę oraz nastroje, które charakteryzowały wówczas również społeczność katolicką w Gdańsku, a przynajmniej jej część. Z drugiej strony należy zaznaczyć, że diecezjalne władze kościelne czyniły starania na rzecz uwolnienia uwięzionych kapłanów, nie przyniosły one jednak żadnego skutku. Pod koniec września w gmachu Gestapo w Gdańsku spotkał się z uwięzionymi księżmi ks. prałat Klemens Fedtke, zapewniając o pamięci i trosce bpa Karola Spletta. (Zob. Ks. Paweł Jakimcio, Błogosławiony Bronisław Komorowski kapłan i męczennik, w: Błogosławieni Kościoła Gdańskiego. Praca zbiorowa po red. ks. dr. Ryszarda Kasyny, Gdańsk 1999) Na przełomie września i października status więźniarski Księdza Bronisława wyraźnie się pogorszył.. Chcąc bowiem udaremnić starania władz kościelnych o uwolnienie księży, przebywających w obozie Stutthof, hitlerowcy wysunęli oskarżenie – odnoszące się również i do ks. Bronisława – jakoby aresztowani kapłani gromadzili broń, która była przechowywana w kościołach. Proboszcz Św. Stanisława – mimo bicia i tortur – nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, za co trafił na trzy dni do izolowanego bunkra, głodzony i torturowany. Współwięzień i parafianin Roman Bellwon, działacz Katolickiego Związku Młodzieży Męskiej oraz Gminy Polskiej Związku Polaków wspomina, że: „starano się zrobić z niego obozowe pośmiewisko przez mianowanie go kapem kolumny roboczej czyszczącej kloaki obozowe. Chciano go przy tym zmusić, aby znęcał się nad współwięźniami. Lecz on okazał Chrystusowa miłość wobec nich, pomagając najbardziej wycieńczonym, dzieląc się z nimi każdą strawą. Sam maltretowany i okrutnie dręczony, do końca zachował dla wszystkich otwarte serce i uśmiechniętą twarz. Stale podtrzymywał nas na duchu zachowując postawę prawdziwie polską i kapłańską.” (Cyt za: Andrzej Drzycimski, Bronisław Komorowski (1889-1940), ksiądz, radny miejski Gdańska, „Działacze polscy i przedstawiciele RP w Wolnym Mieście Gdańsku, Gdańsk 1974, s. 92). Antoni Kakareko BŁOGOSŁAWIENI POLSCY Ignaś Kłopotowski przyszedł na świat 20 lipca 1866 r. w Korzeniówce koło Drohiczyna na Podlasiu. W domu wychowywano go w klimacie głębokiej wiary i patriotyzmu. Nauki pobierał w gimnazjum klasycznym w Siedlcach. Czując powołanie do kapłaństwa wstąpił do Seminarium Duchownego w Lublinie w 1883 r. Studia teologiczne kontynuował w Akademii Duchownej w Petersburgu, gdzie uzyskał tytuł magistra teologii. W 1891 r. w katedrze lubelskiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Franciszka Jaczewskiego. Jako wikariusz rozpoczął pracę w parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie. W latach 1892-1894 pracował w wikariacie katedralnym, następnie został rektorem podominikańskiego kościoła św. Stanisława. Będąc rektorem tego kościoła ks. Ignacy wspierał prześladowanych Unitów. Jednocześnie od 1892 r. ks. Kłopotowski pełnił funkcję kapelana szpitala św. Wincentego i objął funkcję profesora w seminarium duchownym. Przez czternaście lat prowadził 6 Błogosławiony Ignacy Kłopotowski wspomnienie 07 września wykłady z Pisma Świętego, katechetyki, kaznodziejstwa, teologii moralnej i prawa kanonicznego. Nie były to jedyne jego zajęcia. Wrażliwy na cierpienie, nędzę zarówno duchową jak i materialną, zacofanie wręcz ciemnotę i podobne problemy społeczne (zjawisko jakże powszechne w zaborze rosyjskim) z jakimi się zetknął ten kapłan od początku pracy duszpasterskiej, starał się im zaradzić. Założył szereg instytucji dobroczynnych, takich jak: Dom Zarobkowy w Lublinie dla bezrobotnych, w którym zarabiali oni swoje utrzymanie i mieszkanie; szkołę rzemieślniczą: Przytułek Świętego Antoniego dla moralnie upadłych kobiet; sierocińce w Lublinie, w Jacku koło Lubartowa i w Opolu Lubelskim oraz domy starców na Sierakowszczyźnie i Wiktorynie. By sprostać potrzebom finansowym tak licznych dzieł ks. Kłopotowski pobudzał do ofiarności zamożniejszych obywateli, a w razie potrzeby sam kwestował po ulicach Lublina. Z czasem przekazywał swoje zakłady zgromadzeniom zakonnym. Z inicjatywy ks. Ignacego, z pomocą bezhabitowego Zgromadzenia Sióstr Służek Niepokalanej z Markówki powstała w dobrach Jana i Marii Kleniewskich sieć szkół wiejskich. Ta „akcja” ściągnęła na ks. KłopotowPARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. skiego represje ze strony władz carskich. W celu podniesienia poziomu duchowego, religijnego i kulturalnego społeczeństwa ks. Ignacy Kłopotowski rozwinął szeroką działalność publicystyczno-wydawniczą. Już w pierwszych latach kapłaństwa wydawał i rozpowszechniał modlitewniki i tanie broszury o treści religijno-patriotycznej. Ukaz tolerancyjny cara Mikołaja II w 1905 r, ks. Ignacy rozwinął wydawnictwo prasowe. Wydawał dziennik „Polak-Katolik”, tygodnik „Posiew” i miesięcznik „Dobra Służąca”. Ksiądz Kłopotowski zdawał sobie sprawę z ograniczonego zasięgu oddziaływania duszpasterskiego nawet najgorliwszych kapłanów i potęgi słowa drukowanego. Przez swe wydawnictwa, skierowane do szerokich kręgów, zwłaszcza do tych najuboższych, upowszechniał znajomość podstawowych prawd wiary, zasad moralności chrześcijańskiej i patriotyzmu. Inspiracją były dlań pisma ks. Piotra Skargi „Z Bogiem i Narodem”. By rozwinąć na jeszcze większą skalę działalność publicystyczno-wydawniczą ks. Ignacy Kłopotowski w 1908 r. przeniósł się do Warszawy. Do pism wydawanych już wcześniej dołączył miesięcznik „Kółko Różańcowe”, a dla dzieci „Anioł Stróż”. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, ks. Ignacy wznowił redakcję i wydawanie „Przeglądu Katolickiego”. Pod koniec życia zaczął wydawać miesięcznik „Głos Kapłański”. Dla zapewnienia cią- głości działalności wydawniczej ks. Ignacy założył w lipcu 1920 r. Zgromadzenie Sióstr Loretanek. Mimo kłopotów z cenzurą, trudnościami finansowymi, a także krytyką ze strony środowisk liberalnych trwał wiernie przy tej formie apostolstwa. Jednocześnie w Warszawie, podobnie jak wcześniej w Lublinie, ksiądz Ignacy prowadził pracę duszpasterską i udzielał się na rzecz najbiedniejszych. W 1913 r. został mianowany wikariuszem przy parafii św. Anny, by w rok później zostać rektorem kościoła dominikańskiego przy ul. Freta. Po sześciu latach otrzymał probostwo parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele św. Floriana na Pradze. W 1928 r. założył Loretto koło Wyszkowa – ośrodek kolonijny dla biednych dzieci i zakład opiekuńczy dla staruszek. (Dziś Loretto jest sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej). W Warszawie przyczynił się do powstania domów noclegowych, przytułków dla starców i kobiet, ochronek dla dzieci i młodzieży. Od początku do tej pracy włączył siostry Loretanki. Współpracował z Towarzystwem św. Wincentego a Paulo i siostrami miłosierdzia. Postarał się, by po I wojnie światowej część placówek dobroczynnych na warszawskiej Pradze objęły Siostry Albertynki i Bracia Albertyni. Ludzie którzy mieli możliwość osobistego zetknięcia się z księdzem Ignacym nazywali go „prawdziwym ojcem, opiekunem sierot”. Był przykładem kapłana odznaczającego się wielką gorliwością i umiłowaniem Boga i bliźniego. Całe jego życie skupiało się wokół Eucharystii, skąd czerpał siły i mądrość do pracy. Był przekonany, że Bóg obdarowuje go obfitością łask, ale zachowywał przy tym wielką skromność i pokorę. Gdy klękał przed Najświętszym Sakramentem „nic go nie obchodziło, co się dzieje wokoło”, trwał na modlitwie przed Chrystusem. Nie rozstawał się również z różańcem. Modlitwę różańcową ukochał już od dzieciństwa. Ksiądz Ignacy Kłopotowski zmarł nagle 7 września 1931, w wigilię święta Narodzenia NMP. Został pochowany na Powązkach. Rok później przeniesiono jego ciało na cmentarz w Loretto, by wreszcie w 2000 r. spoczęło w kaplicy Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej. Proces beatyfikacyjny sługi Bożego księdza Ignacego Kłopotowskiego rozpoczęto w 1988 r. W 2004 r. w obecności papieża Jana Pawła II, ogłoszono dekret o heroiczności cnót księdza Ignacego. 3 maja Stolica Apostolska uznała jako cud uzdrowienia księdza Antoniego Łatko, za przyczyną księdza Kłopotowskiego. (61 letni kapłan został napadnięty i zmasakrowany przez nieznanych sprawców na plebanii w nocy 20/21 czerwca 1991 r.). Beatyfikacja błogosławionego księdza Ignacego odbyła się 19 czerwca 2005 r. w Warszawie. Na podstawie materiałów z Internetu opracował Jan Wontorski Wakacje z Bogiem na „Buksie” czyli Bukowinie Tatrzańskiej Dziewczynki ze Scholii,,Gloria” i chłopcy z Liturgicznej Służby Ołtarza swój wakacyjny wypoczynek przeżyli w Bukowinie Tatrzańskiej. Grupa ta, pod opieką siostry Jankanty i pań: Małgosi, Oli i Eli dnia 22.07.2013 r. wyjechały do Zakopanego. Pierwszy etap podróży to długa 16-godzinna jazda pociągiem, choć nie aż tak uciążliwa. W Krakowie dołączyły do nas jeszcze trzy dziewczynki. W Zakopanem zrobiliśmy zakupy i busem załadowanym,,po dach” bagażami i zakupami dotarliśmy do bacówki Sióstr Pallotynek, znajdującej się już poza Bukowiną, SKAŁKA wrzesień 2013 r. na hali pasterskiej, nieopodal TOPru. Pierwszy dzień, a w zasadzie popołudnie, poświęciliśmy zagospodarowaniu się, poznawaniu i podziwianiu otaczającego nas krajobrazu (Pienin z Trzema Koronami, Gorców z Turbaczem na czele i Tatr Wysokich), zachwycaniu się nim, zbieraniu darów przyrody (jagody, grzyby i… drewna na ognisko). Wieczorem przy blasku ogniska była wspólna modlitwa, śpiewy, rozmowy. Środa powitała nas pięknym słońcem. Siostra zorganizowała nam wjazd kolejką szynową na Gubałówkę. Tam 7 czekała nas następna niespodzianka –,,sanki” i zjazd nimi po krętym torze. Była to niesamowita,,frajda”, nie tylko dla dzieci, ale i dla nas dorosłych. Kolejną atrakcją był spacer Szlakiem Papieskim na Butorowy Wierch i zjazd wyciągiem krzesełkowym na Krzeptówki. Łączyło się to z niesamowitym wrażeniem jakby płynięcia ponad ziemią i zarazem napawaniem oczu pięknem Tatr. Następnie przez niewielką rzeczkę przeprawiliśmy się boso, na Krzeptówki, do Kościoła Księży Pallotynów. Jest tam Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej, przepiękna świątynia z wnętrzem rzeźbionym przez górali, wzniesiona jako wotum za ocalenie Jana Pawła II. Zadowoleni, ale i trochę zmęczeni wróciliśmy do naszej,,bacówki”. W czwartek powitaliśmy naszego księdza proboszcza Zbigniewa, który przyjechał do nas z wizytą, przywiózł ministranta Patryka (w dniu wyjazdu grupy jeszcze chorego) i jego siostrę Patrycję. Wspólnie udaliśmy się na szlak prowadzący do,,Doliny Pięciu Stawów”. Wspinaczka trwała około 3 godzin i nie była ona łatwa, lecz do dalszej wędrówki mobilizowały nas nasze najmłodsze pociechy, które miały po 7 lat. Wysiłek jednak się opłacił, gdyż na wysokości 1670 m n.p.m oczom naszym ukazały się niesamowite widoki: przepiękny krajobraz Doliny Pięciu Stawów, potoki płynącej żywej wody, leżący blisko śnieg oraz pasące się kozice górskie, które patrząc na nas pewnie zastanawiały się, co tu robimy w ich królestwie? Wieczorem, przed kolacją uczestniczyliśmy we Mszy św. sprawowanej w naszej bacówce, później było ognisko, przy którym ks. proboszcz towarzyszył nam grą 8 na gitarze, piekliśmy kiełbaski oraz podziwialiśmy wielki Księżyc nad szczytami gór. W piątek, po porannej Mszy św. i śniadaniu udaliśmy się nad,,Morskie Oko”. Część grupy,,moczyła” stopy w wodzie oglądając widoki oraz płynącą przed nimi sarnę. Natomiast reszta wyruszyła trudnym szlakiem nad,,Czarny Staw” pod Rysami. Wszyscy spotkaliśmy się przy busie w Palenicy Białczańskiej. Po obiadokolacji czekała na wszystkich kolejna niespodzianka – wyprawa na,,Termy” czyli baseny zewnętrzne i wewnętrzne znajdujące się nieopodal w Bukowinie Tatrzańskiej. Sobota była kolejnym upalnym dniem naszych wakacji z Bogiem. Po porannej Mszy św. i śniadaniu pożegnaliśmy ks. proboszcza, który musiał wracać do parafii. Po południu, osoby chętne udały się na szlak prowadzący na ,,Gęsią Szyję” i Rusinową Polanę. W niedzielę udaliśmy się do kościoła znajdującego się w pobliskich Brzegach. Podczas Mszy św. odbywał się chrzest święty. Rodzice dziecka i rodzice chrzestni ubrani byli w piękne stroje góralskie, które wszyscy podziwiali. Nawet niemowlę miało kierpce i czerwone korale. Dzień świąteczny upłynął nam na tzw.,,leniuchowaniu”, które też miało swój urok, nabieraliśmy sił na dalsze dni. Kolejną atrakcją był poniedziałkowy wjazd kolejką linową na ,,Kasprowy Wierch”. I znowu widoki niesamowite. Tutaj dopiero, podziwiając krajobraz, doceniliśmy wielkość i dobroć Stwórcy. Po zjeździe kolejką na dół do Kuźnic, rozpoczął się spacer po Krupówkach czyli „ceprowym szlaku” – jak mówią górale. Po obiadokolacji miało miejsce pożegnalne ognisko i pogodny wieczór. Ostatniego dnia, we wtorek, od rana odbywało się pakowanie przed podróżą oraz sprzątanie „naszego domku”. Z żalem żegnaliśmy góry, ale z drugiej strony cieszyliśmy się, że wracamy do naszych bliskich. To co zobaczyliśmy, jakich doznaliśmy wrażeń, tego nam nikt nie zabierze. Doceniliśmy piękno naszego kraju, co zawdzięczamy siostrze Jankancie, gdyż podjęła się trudu zorganizowania wyjazdu. Dziękujemy wszystkim parafianom i ludziom dobrej woli za złożone ofiary pieniężne, abyśmy mogli tam być i podziwiać wielkość naszego Boga i mądrość ludzi. „Bóg zapłać” Stowarzyszeniu „Bratniej Pomocy” Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego za wsparcie finansowe. Także ks. proboszczowi za odwiedziny, trud przyjazdu, wspólne wędrówki i sprawowane dla nas Msze św. Raz jeszcze „Bóg zapłać” za dobre serce, życzliwość i modlitwę. Elżbieta K. PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. PRZYWOŁANE DLA PAMIĘCI TYSIĄCSIEDEMSETLECIE W obchodzony aktualnie Rok Wiary wpisuje się też szereg wydarzeń, które go wspaniale uzupełniają. Jednym z nich jest obchodzone w roku bieżącym 1700-lecie Edyktu Mediolańskiego, który definitywnie zakończył epokę prześladowań chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim. Historia nadała temu dokumentowi miano edyktu, choć właściwie była to umowa, ustalająca wspólną politykę religijną dla obu części, podzielonego już wówczas na dwie części (wschodnią i zachodnią) cesarstwa, będąca faktycznie rozwinięciem i uszczegółowieniem edyktu tolerancyjnego cesarza Galeriusza (250-311). Tenże sam Galeriusz był wcześniej (w roku 303) głównym sprawcą wydania przez cesarza Dioklecjana (244-316) czterech edyktów, skierowanych przeciwko chrześcijanom, które zapoczątkowały okres najkrwawszych prześladowań Kościoła. Kiedy po abdykacji Dioklecjana w 305 roku objął po nim władzę, kontynuował politykę represyjną wobec wyznawców Jezusa Chrystusa. Wydaje się, że przyczyną zmiany jego nastawienia była choroba nowotworowa, która objawiła się w roku 310. 30 kwietnia roku 311. wraz ze swymi augustami tj. współregentami (Licyniuszem, Maksyminem Dają i Konstantynem) wydał dekret, przywracający wolność chrześcijanom, dzięki któremu religia chrześcijańska z zakazanej zmieniła status na tolerowaną. Dokument ów głosił: „Wśród zarządzeń, które stale wydajemy dla dobra i pożytku państwa, były też następujące: pragnęliśmy uzdrowić całość organizmu zgodnie z istotą dawnych ustaw i ładu rzymskiego; zmierzaliśmy też do tego, by chrześcijanie, którzy porzucili religię swych przodków, powrócili do rozsądku. Z niewiadomego bowiem SKAŁKA wrzesień 2013 r. powodu owych chrześcijan ogarnął taki upór i takie zawładnęło nimi urojenie, że nie szli za ustawami ludzi starożytnych, lecz według swego uznania i zachcianki sami sobie czynili prawa i w różnych miejscach gromadzili wyznawców. Gdyśmy zaś objawili naszą wolę, by powrócili do wiary przodków, wie- lu z nich zostało pociągniętych do odpowiedzialności, wielu też poniosło karę, wszelako część największa trwała przy swoich przekonaniach. Doszło też do naszej wiadomości, że są tacy, którzy nie oddają czci bogom, ale też nie dochowują wierności swemu bogu. Spojrzeliśmy na te sprawy poprzez naszą niezmierzoną łagodność, zgodnie z naszym stałym obyczajem okazywania łaski wszystkim ludziom. Osądziliśmy więc, że należy również im objawić wyrozumiałość. Niechże znowu będą chrześcijanami i niech budują swoje miejsca zebrań, pod tym wszakże warunkiem, że niczego nie uczynią przeciw porządkowi. Innym listem wskażemy namiestnikom, jak mają postępować. Tak więc, zgodnie z obecnym naszym zezwoleniem chrześcijanie winni modlić się do swego boga, prosząc o dobro dla nas, dla państwa i dla nich samych, aby państwo trwało niewzruszone, oni zaś żyli bezpiecznie w swych siedzibach.” (Cyt. za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edykt_tolerancyjny_Galeriusza). Po jego śmierci 5 maja 311 r. o władzę w Rzymie walczyli Konstantyn (272-337) i Maksencjusz (280-312). Do decydującej bitwy doszło 28października 312 roku przy Moście Mulwijskim pod Rzymem. Przed bitwą Konstantyn miał wizję świetlistego krzyża i usłyszał głos: „In hoc signo vinces” (Pod tym znakiem zwyciężysz). We śnie miał ukazać się mu Chrystus z poleceniem by umieścił znak chrześcijan na sztandarach wojskowych. Konstantyn rozkazał więc swoim żołnierzom umieścić monogram Chrystusa w postaci greckich liter chi-ro. Wojska Maksencjusza zostały rozbite a on sam utonął w Tybrze. W lutym 313 roku miało miejsce spotkanie Konstantyna z Licyniuszem (260-325), władcą wschodniej części Cesarstwa. Na tym to spotkaniu ustalono wspólny program polityki religijnej, nawiązując do dekretu tolerancyjnego Galeriusza, ale ukonkretniając go i rozszerzając. Doniosłość aktu mediolańskiego leży w tym, że odtąd chrześcijaństwo stało się nie tylko religią tolerowaną, ale otrzymało status religii „licita”, tj. zrównanej w prawach z pozostałymi religiami wyznawanymi oficjalnie w imperium. Z biegiem czasu stało się też religią państwową. Według przekazu uważanego za ojca historii Kościoła, biskupa Euzebiusza z Cezarei (ok. 263-339), autora „Historia Ecclesiastica”, ów, ustalony w Mediolanie wspólny pro9 gram jednolitej dla całego Cesarstwa polityki religijnej, nazywany dzisiaj Edyktem Mediolańskim, głosił: „Od dawna już biorąc pod uwagę fakt, że nie należy stawiać przeszkód na drodze do wolności religijnej, lecz trzeba dać myśli i woli każdego człowieka swobodę w zakresie traktowania spraw Bożych zawsze według jego wyboru, zwróciliśmy się do chrześcijan z wezwaniem ażeby uchowali wiarę zawartą w ich wyznaniu i szerzoną religijnym kultem. Ponieważ jednak można było odnieść wrażenie, że w owym dokumencie, w którym tymże chrześcijanom przyznana została taka właśnie swoboda, dodatkowo uwzględniono wiele rożnych interpretacji, to może przypadkowo niektórzy z nich napotkali przeszkody w zachowywaniu wiary, o której tu mowa. Kiedy szczęśliwym zrządzeniem losu [my obaj] ja, Konstantyn August oraz ja, Licyniusz August, spotkaliśmy się w Mediolanie i roztrząsaliśmy wszystkie sprawy, jakie tylko mogły przynieść pożytek i korzyść ogółowi, wtedy pośród innych decyzji, jakie w różnych przypadkach uznaliśmy za użyteczne dla całego społeczeństwa, na naczelnym miejscu umieściliśmy zwłaszcza te zarządzenia, na których opiera się poszanowanie i cześć należna istocie boskiej, to znaczy chcieliśmy zapewnić tak chrześcijanom, jak i w ogóle wszystkim, wolny wybór takiej religii, za jaką by się chcieli opowiedzieć; [postąpiliśmy tak] po to, ażeby wszelka możliwa interwencja bóstwa i mocy niebieskich mogła być łaskawa dla nas oraz dla wszystkich, którzy pozostają pod naszą władzą. Tak więc, kierując się zdrową i jak najbardziej słuszną ideą, wyraziliśmy dekretem tę naszą wolę, aby absolutnie nikomu nie odmawiano swobody umożliwiającej przyjęcie i wybór kultu, czy też wiary chrześcijańskiej i żeby każdy mógł bez przeszkód zagłębić się myślą w nauce tej religii, którą sam dla siebie uzna za stosowną, wszystko po to, ażeby istota boska mogła nam na każdym kroku użyczać jak zawsze niezawodnej pomocy i zapewnić pełnię powodzenia.” (Cyt. za: http://silesia.edu.pl/slask/ 10 index.php?title=Reskrypt_mediolanski_313_roku) Na podstawie powyższej umowy, 13 czerwca 313 roku, przebywający wówczas w Nikomedii cesarz Licyniusz wysłał pisma do wszystkich gubernatorów wschodniej części imperium rzymskiego z – obowiązującym w całym Cesarstwie – rozporządzeniem, uszczegółowiającym ustalenia mediolańskie: Wypadało nam zatem wydać w tym sensie zarządzenia, ażeby po całkowitym usunięciu interpretacji, przesłanych Twej Świątobliwości w poprzednich naszych pismach na temat chrześcijan [i ograniczeń], które wydawały się bardzo krzywdzące i obce naszej [cesarskiej]) łagodności, te właśnie miejsca zostały unieważnione i żeby teraz swobodnie po prostu każdy z tych, którzy powzięli to właśnie postanowienie zachowania religii chrześcijańskiej, mógł bez najmniejszego skrępowania trzymać się swojej decyzji. Te oto wyjaśnienia postanowiliśmy w sposób jak najbardziej pełny przekazać Twojej Troskliwości, ażebyś wiedział, że my daliśmy tymże chrześcijanom całkowitą i niczym nieskrępowaną swobodę uprawiania ich religii. Ponieważ Twoja Pobożność widzi, że darowaliśmy im to bez żadnych ograniczeń, dostrzega też i to, że daliśmy również innym, którzy tylko zechcą, swobodę w zakresie zajmowania się przyjętymi przez nich zasadami życia i religii, co oczywiście leży w interesie spokoju naszych czasów: żeby każdy miał swobodę wyboru i praktykowania religii, jakiej by tylko zechciał. Postąpiliśmy tak w tym celu, aby żaden kult ani żadna religia nie doznała w czyichkolwiek oczach jakiegoś z naszej strony umniejszenia. I oprócz wszystkich innych decyzji w sprawach dotyczących chrześcijan podejmujemy jeszcze i tę: ewentualni nabywcy – czy to od skarbu naszego, czy to od kogoś innego – tych pomieszczeń, gdzie się poprzednio zazwyczaj zbierali chrześcijanie, a co do których we wcześniejszych pismach wysłanych do Twej Świątobliwości ustalony był inny tryb postępowania w poprzednim okresie, mają tymże chrześcijanom – unikając wszelkiego grania na zwłokę i stwarzania sytuacji niejasnej – zwrócić je bezpłatnie i bez żądania jakiejkolwiek rekompensaty. Dalej, jeśliby się tak zdarzyło, że pewne osoby otrzymały takowe w darze, mają je jak najszybciej zwrócić wymienionym tu chrześcijanom. Jeśliby w tych warunkach bądź to nabywcy tych nieruchomości, bądź to ci, którzy otrzymali je w darze, domagali się czegoś od naszej wspaniałomyślności, niech się zwrócą do trybunału miejscowego namiestnika, ażeby dzięki naszej łaskawości zadbano również i o nich. Wszystkie te dobra mają być za Twoim pilnym staraniem oddane zbiorowości związanych z nimi chrześcijan bez jakiegokolwiek odwlekania decyzji. Ponieważ zaś wyżej wymienieni chrześcijanie mieli, jak wiadomo, nie tylko te pomieszczenia, w których się zazwyczaj gromadzili, ale także jeszcze inne, należące nie do każdego spośród nich, lecz do zarządu ich zbiorowości, czyli zbiorowości chrześcijan, rozkażesz na mocy przytoczonego dopiero co rozporządzenia zwrócić je w całości bez najmniejszego sprzeciwu tymże chrześcijanom, to znaczy ich zbiorowości i każdemu ich synodowi, przy czym wyżej wymienione rozporządzenia winny być przestrzegane w sposób jasny, ażeby ci, którzy zwrócą te nieruchomości bez rekompensaty, jak to żeśmy powiedzieli, mogli się spodziewać, że nasza wspaniałomyślność nie pozwoli im ucierpieć szkody. W tych wszystkich poczynaniach winieneś wyżej wspomnianej zbiorowości chrześcijan w sposób jak najbardziej skuteczny okazać szczególną gorliwość, ażeby rozporządzenie nasze znalazło jak najszybciej swe spełnienie, tak żeby i tutaj za sprawą naszej łaskawości zadbano o wspólny i publiczny spokój. Dzięki temu bowiem zarządzeniu, tak jak już przed chwilą powiedziano, troska Boża o nas, której żeśmy w wielu już doświadczyli sprawach, przetrwa w swej mocy na zawsze. I wreszcie, ażeby dokument tego naszego ustawodawstwa i naszej wspaniałomyślności mógł PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. dotrzeć do świadomości wszystkich, wypada, ażeby to nasze pismo zostało z Twego polecenia wszędzie uwidocznione i podane do publicznej wiadomości, tak, aby zarządzenie tej naszej wspaniałości i łaski nie mogło ujść przed czyjąkolwiek uwagą”. (Cyt. za: http://silesia.edu.pl/ slask/index.php?title=Reskrypt_mediolanski_313_roku&action=edit). Zarządzenie powyższe przywracało Kościołowi i poszczególnym chrześcijanom zagrabiony w okresie prześladowań majątek i wszelkie dobra. Edykt Mediolański otworzył więc nową kartę w dziejach Kościoła. A cały późniejszy okres po Edykcie Mediolańskim określono jako Pax Constantina (Pokój Konstantyński), jako, że cesarz Konstantyn, twórca Konstantynopola, inicjator Soboru Nicejskiego w roku 325 oraz bu- downiczy wielu znaczących świątyń chrześcijańskich, w tym Bazyliki Św. Jana na Lateranie w Rzymie, nazwany później wielkim, odegrał tutaj zasadniczą rolę. W stosunku do Kościoła określał się jako „biskup od spraw zewnętrznych”. Sakrament Chrztu Świętego przyjął jednak dopiero na łożu śmierci w Nikomedii, z rąk biskupa tego miasta, Euzebiusza (zm. 341), zwolennika arianizmu, późniejszego biskupa Konstantynopola. Matką zaś Konstantyna jego była Św. Helena (ok. 255 – ok. 328), fundatorka trzech bazylik w Ziemi Świętej: Narodzenia Pańskiego w Betlejem, Wniebowstąpienia Pańskiego na Górze Oliwnej, oraz Grobu Pańskiego w Jerozolimie, której zawdzięczamy także odnalezienie Krzyża Świętego i innych relikwii Męki Pańskiej. Antoni Kakareko PIÓREM REDAKTORA Puste pola po zżętych łanach, czekające na wykopki ziemniaki, rumieniące się sady – tak to już początek jesieni (chociaż kalendarzowo dopiero od 21 września). Polska Złota Jesień darzy nas pięknem „dojrzałej” przyrody. Nacieszmy się nią, nim przyjdą pluchy i szarugi. Nawet jeśli pogoda nie dopisze czasem, to zawsze zachowujmy pogodę ducha, darzmy się dojrzałym pięknem wzajemnych relacji i promiennym, szczerym uśmiechem. Nie pozwólmy zapanować nad nami szaremu przygnębieniu, ulewom złego humoru, słotnym minom i temu podobnym pluchom. Jan Wontorski ZACZERPNIĘTE Z PISMA ŚWIĘTEGO Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? (Ps 27,1) Modlitwa przed nauką Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas z pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Modlitwa po nauce Dzięki Ci, Boże, za światłość tej nauki, pragniemy, abyśmy nią oświeceni mogli Cię wielbić i wolę Twoją wypełniać. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. W tym trudnym czasie, kiedy pojęcia dobra i zła mieszają się w tyglu relatywizmu, jakże potrzeba światła Ducha Świętego dla nauczających i nauczonych, by kroczyli ścieżką prawdy. Tego światła w rozpoczynającym się nowym roku szkolnym życzymy nauczycielom, katechetom, uczniom i wszystkim osobom odpowiedzialnym za prawidłowe postępy w nauce i wychowaniu młodego pokolenia. Oby ta nauka była dla wszystkich z pożytkiem doczesnym i wiecznym. Amen. Redakcja Skałki SKAŁKA wrzesień 2013 r. Nie dajmy się omotać nowomodnym filozofiom i sposobom na szczęśliwe, „wolne” życie. Przeciwstawiajmy się wszystkiemu co sprzeniewierza się Prawom Bożym, prawom naturalnym (jak wolą niektórzy). Pamiętajmy, że zawsze wspiera nas światłem i broni Pan Bóg, Stwórca i Dawca jedynego prawdziwego prawa. JW PIĘKNE MYŚLI... Przeszłość już do nas nie należy. Czasu, który nadejdzie, nie możecie być pewni. Jedynie obecna chwila jest wasza. Św. Katarzyna ze Sieny Cnota jest arystokracją ducha. Ernest Renan 11 KĄCIK AKCJI KATOLICKIEJ BYĆ SOLĄ ZIEMI TEMAT I TEKST NA WRZESIEŃ: „Strzec, pielęgnować i odkrywać na nowo światło wiary” Z Encykliki „Lumen Fidei”: „1. ŚWIATŁO WIARY: tym wyrażeniem tradycja Kościoła nazwała wielki dar przyniesiony przez Jezusa, który tak oto przedstawia się w Ewangelii św. Jana: «Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności» (J 12, 46). Również św. Paweł wyraża się tymi słowami: «Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach» (2 Kor 4, 6). W świecie pogańskim, spragnionym światła, rozwinął się kult boga Słońca, Sol invictus, przyzywanego 12 o świcie. Choć słońce wstawało codziennie, wiadomo było, że nie potrafi swym światłem ogarnąć całej egzystencji człowieka. Słońce nie oświeca bowiem całej rzeczywistości; jego promień nie potrafi przeniknąć w mroki śmierci, gdzie ludzkie oko zamyka się na jego światło. «Nie spotkano nigdy nikogo – twierdzi św. Justyn Męczennik – gotowego umrzeć za swą wiarę w słońce». Chrześcijanie, świadomi, jak wielki horyzont otwiera przed nimi wiara, nazywali Chrystusa prawdziwym słońcem, «którego promienie dają życie». Do Marty, opłakującej śmierć brata Łazarza, Jezus mówi: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» (J 11, 40). Kto wierzy, widzi; widzi dzięki światłu oświecającemu cały przebieg drogi, ponieważ przychodzi ono do nas od zmartwychwstałego Chrystusa, niezachodzącej nigdy gwiazdy porannej. […] 2. Jednakże kiedy mówimy o tym świetle wiary, możemy spotkać się z zastrzeżeniem ze strony współczesnych nam ludzi. W nowożytnej epoce uznano, że takie światło mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. jest potrzebne w nowych czasach, kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem, pragnie w nowy sposób badać przyszłość. W tym sensie wiara jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi w odważnym zdobywaniu wiedzy. […] Stopniowo dostrzegano jednak, że światło autonomicznego rozumu nie potrafi wystarczająco rozjaśnić przyszłości; w końcu kryje się ona w mroku i pozostawia człowieka z lękiem przed nieznanym. I tak człowiek zrezygnował z poszukiwania wielkiego światła, by zadowolić się małymi światełkami, które oświecają krótką chwilę, ale są niezdolne do otwarcia drogi. Gdy brakuje światła, wszystko staje się niejasne, nie można odróżnić dobra od zła, drogi prowadzącej do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku. […] 4. Dlatego pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask. Światło wiary ma bowiem szczególny charakter, ponieważ jest zdolne oświetlić całe życie człowieka. Żeby zaś światło było tak potężne, nie może pochodzić od nas samych, musi pochodzić z bardziej pierwotnego źródła, musi ostatecznie pochodzić od Boga. Wiara rodzi się w spotkaniu z Bogiem żywym, który nas wzywa i ukazuje nam swoją miłość, miłość nas uprzedzającą, na której możemy się oprzeć, by trwać niezłomnie i budować życie. Przemienieni przez tę miłość, otrzymujemy nowe oczy, doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość. Wiara, którą przyjmujemy od Boga jako dar nadprzyrodzony, jawi się jako światło na drodze, wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie. Z jednej strony pochodzi ona z przeszłości, jest światłem pamięci o Założycielu, o życiu Jezusa, gdzie objawiła się Jego w pełni wiarygodna miłość, zdolna zwyciężyć śmierć. Lecz jednocześnie, ze względu na to, że Chrystus zmartwychwstał i przeprowadza nas poza próg śmierci, wiara jest światłem bijącym z przyszłości, które otwiera przed nami wielkie horyzonty i kieruje nas poza nasze odosobnione «ja» ku szerokiej komunii. […] 6. Rok Wiary rozpoczął się w 50. rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II. Ta zbieżność pozwala nam dostrzec, że Vaticanum II był Soborem o wierze, ponieważ wezwał nas, byśmy w centrum naszego życia kościelnego i osobistego postawili prymat Boga w Chrystusie. Kościół nie zakłada bowiem nigdy wiary jako faktu oczywistego, lecz jest świadomy, że ten Boży dar trzeba karmić i umacniać, by nadal wskazywał mu drogę. Sobór Watykański II ukazał blask wiary w ludzkim doświadczeniu, przemierzając tym samym drogi współczesnego człowieka. W ten sposób stało się jasne, że wiara ubogaca ludzkie istnienie we wszystkich jego wymiarach” Cyt. za: http://www.niedziela. pl/artykul/5471/ENCYKLIKA SŁOWNIK KATOLICKIEJ NAUKI SPOŁECZNEJ NIEALFABETYCZNIE ks. prof. dr hab. Władysław Piwowarski ZASADA SOLIDARNOŚCI „Jest ona często utożsamiana z zasadą dobra wspólnego, niemniej stanowi odrębną normę naturalno-prawną, która reguluje stosunki społeczne tak w kierunku realizacji dobra wspólnego, jak i w kierunku rozwoju osoby ludzkiej. Kształtuje ona właściwy, personalistyczny i humanistyczny porządek społeczny. Wyraża dwie podstawowe tendencje kształtujące istotę życia społecznego, mianowicie „dawanie i branie”. Jako zasada naturalno-prawna określa obowiązki „od dołu” i uprawnieSKAŁKA wrzesień 2013 r. nia „od góry” oraz odwrotnie. Ma ona jak najlepiej zabezpieczyć realizację dobra wspólnego i rozwój osoby ludzkiej przez wzajemną współpracę i współdziałanie wszystkich w obrębie danych społeczności. Nie ma człowieka bez odniesienia do społeczności i nie ma społeczności mniejszych bez odniesienia do społeczności większych i odwrotnie. Na moment ten zwracają uwagę dwie encykliki Jana Pawła II: Laborem exercens (1981) i Sollicitudo rei socialis (1987). Zasada solidarności opiera się na jedności rodzaju ludzkiego powiązanego różnymi zależnościami, które domagają się pełniejszego zespolenia między ludźmi w duchowym braterstwie i miłości. Solidarność zakłada wzajemne zrozumienie i współpracę między jednostkami, ugrupowaniami społecznymi i państwami oraz całą ludzkością, której celem jest światowe dobro wspólne.” Cyt. za: http://www.kns.gower.pl/slownik/slownik.htm [„Kącik” pod red. i w oprac. A. Kakareko] 13 krótkie opowiadanie PODWÓRKO Marzeniem babci Alicji było pokazanie wnuczkom domu z jej lat dziecinnych, domu i podwórka, tego czarownego miejsca, gdzie tyle cudownych rzeczy się działo. Ileż historii naopowiadała wnusiom, w których głównym bohaterem było to magiczne miejsce. Pewnie spełniłaby już swoje marzenie, gdyby nie odległość dzieląca miasteczko z młodości babci od obecnego miejsca zamieszkania i gdyby ciągle coś nie stawało na przeszkodzie. Wreszcie kiedy wnuczki podrosły, same zmobilizowały babcię do zrealizowania, wiecznie odkładanych planów. Tuż przed wakacjami, w prezencie na imieniny babci zakupiły bilety kolejowe do jej rodzinnych stron. Postawiona pod ścianą babcia, zaczęła szybciutko działać. Zadzwoniła do przyjaciółki z młodości, pani Ewy z prośbą o gościnę. Mój dom jest zawsze dla ciebie Alu otwarty – usłyszała w odpowiedzi. Już sama podróż pociągiem była dla dziewczynek nie lada atrakcją, a docelowa, zabytkowa (o dziwo dobrze utrzymana) stacyjka, wprowadziła je w niemal bajkowe klimaty. „Pewnym zgrzytem” okazało się nowoczesne auto przyjaciółki babci, którym ta zabrała gości do swojego domu. Panienki wyobrażały sobie, że czekać na nie będzie jakaś bryczka, zaprzęgnięta w kare konie. Dom pani Ewy przywrócił im ponownie bajkowy nastrój. Wszystko, łącznie z ogrodem pachniało tajemniczą historią. Podczas kiedy panienki buszowały w krainie baśni, starsze panie oddały się wspomnieniom. Było o czym rozmawiać. Dziewczynki już dawno śniły, pozostając w krainie baśni, a panie wciąż wspominały do bladego świtu. Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, babcia zabrała swoje wnuczki na spacer po miasteczku. Centralnym punktem spaceru miała być ulica Wschodnia. Tam właśnie pod numerem 15 mieszkała pani Alicja w dzieciństwie. Teraz z ciężkim sercem i pewnymi obawami zmierzała do celu. Koleżanka zdradziła jej, że piękna kiedyś dzielnica, przeznaczona obecnie do rozbiórki i nowoczesnej zabudowy, straszy swoim zaniedbaniem. Jak dziewczynki przyjmą rzeczywistość w porównaniu z obrazem z babcinych opowiadań? Jak ona sama przyjmie tak drastyczne zmiany – biła się z myślami starsza pani. Nie, nie. Alicja nie miała odwagi zajrzeć tego dnia na Wschodnią 15. Pokazała wiele pięknych, starannie odrestaurowanych miejsc w miasteczku, łącznie ze szkołą do której uczęszczała i… wróciły do domu pani Ewy. Nazajutrz Ewa zabrała przyjaciółkę z wnuczkami w pobliskie okolice, które były nie mniej urokliwe i piękne od miasteczka. Dopiero trzeciego dnia pani Alicja zmobilizowała się i z samego rana udała się z wnuczkami prosto na ulicę Wschodnią. Widać tu już było efekty rozbiórki starych kamienic, ale dom przy Wschodniej 15 jeszcze dumnie stał. Pomimo nadszarpnięcia zębem czasu i pokaźnego stanu zniszczenia, elewacja kamieniczki zdradzała jej dawną świetność. Pani Alicja, mimo ściśniętego serca, ze swadą opisywała wnuczkom niegdysiejsze piękno ulicy Wschodniej (bo też należała ona do jednych z najatrakcyjniej położonych ulic miasteczka). Starsza pani bolała nad tym, że miast odrestaurować dawne kamienice, deweloper na starych gruzach postanowił wybudować nowe osiedle. Może będzie równie przytulne jak to stare – pomyślała babcia i rozpogodziła się. Choć przeznaczona do rozbiórki i opustoszała kamienica przy Wschodniej 15, prezentowała się jeszcze całkiem znośnie. Toteż bez obaw babcia zaprosiła wnuczki do środka, by pokazać wnuczkom mieszkanie, w którym się urodziła i spędziła dzieciństwo i młodość. Po mieszkaniu hulał tylko wiatr, a jego stan dewastacji wskazywał wyraźnie na skuteczną działalność szabrowników, wymontowujących z pustych mieszkań wszystko co się dało. Serce pani Alicji ponownie ścisnęło się tak, że nie miała nawet ochoty opowie- dzieć dziewczynkom, gdzie co było. Ale młode panieneczki z bujną wyobraźnią, na podstawie wcześniejszych babcinych opowiadań, potrafiły wyobrazić sobie jakie to było mieszkanie. Serce babci jeszcze bardziej się ścisnęło, kiedy przeprowadziła dziewczynki, tylnymi schodami kamienicy, prosto na podwórko – to zaczarowane miejsce dziecięcych zabaw babci. Podwórko było w opłakanym stanie. Walące się zabudowania oficyny, wszędzie pełno śmieci, jednym słowem brud, smród i ubóstwo. Zdruzgotana tym widokiem pani Alicja, ciężko opadła na skrawek zbutwiałej ławeczki. Twarz zakryła dłońmi i zadumała się, od czasu do czasu głęboko wzdychając. Tymczasem dziewczynki rozbiegły się po zagraconym, paskudnym podwórku, ciekawie zaglądając w każdy niemal kącik i coś tam dyskutując między sobą. Babcia wciąż siedziała na zbutwiałej ławeczce, jakby porażona piorunem. Babciu, babciu – wyrwał ją z zadumania głos starszej z wnuczek. Jakie cudowne jest to twoje podwórko. Kpisz sobie ze mnie wnusiu, przecież to istny śmietnik – ze smutkiem odrzekła babcia. Nie, wcale nie – zaprzeczyła wnuczka. Obiegłyśmy całe podwórko, zaglądając w każdy kącik i wyobraziłyśmy sobie jak tu było, przywołując na pamięć twoje babuniu opowieści. O popatrz: tam była huśtawka, tam piaskownica, tam trzepak, a tam pewnie ta komórka, która była waszym pałacem. Babci zaświeciły się oczy i uśmiechnęła się pogodnie do wnuczek. Tak to było piękne, cudowne podwórko i nic już z niego nie zostało – dodała smutno. Ależ nie babciu – filozoficznie odezwała się młodsza z wnuczek. Ono dalej jest piękne i czarowne w twoim sercu i naszej wyobraźni. Świat się zmienia, coś się burzy, coś buduje, ale dobro i piękno wciąż trwa, przekazywane z pokolenia na pokolenie. No właśnie, zwłaszcza jak się ma taką babcię, jak ty babuniu – dodała starsza z wnuczek. Jakie wy jesteście mądrale, moje kochane wnusie – babcia przytuliła obie dziewczynki i łzy (tym razem szczęścia) popłynęły po jej policzkach. Jasiek Dolina WAŻNIEJSZE INFORMACJE DOTYCZĄCE NASZEJ PARAFII Msze święte w niedziele i święta KOŚCIÓŁ: KAPLICA: Sakramentalny związek małżeński zawarli: Msze święte w święta zniesione Sandra Anna Panasik i Michał Bieliński Msze święte w dni powszednie Niech Wam Dobry Bóg błogosławi w życiu małżeńskim i rodzinnym 6.30; 8.00; 9.30; 11.00; 12.30; 18.00 10.30 – młodzież 12.00 – przedszkolaki 7.00; 8.00; 9.00; 17.00; 18.00 7.00; 8.00; 18.00 Msze święte w pierwsze piątki miesiąca 7.00; 8.00; 17.00 – dzieci; 18.00 Biuro parafialne: tel. 58 341 86 64 [email protected] poniedziałki, środy i piątki godz. 17.00–19.00 wtorki i czwartki godz. 9.00–11.00 ODESZLI DO PANA: † Emilia Kielar, lat 74, † † Sakrament Chrztu Św. przyjęli: Natalia Krystyna Kurzydło Ludwik Jan Mucha Aleksandra Weronika Lademan Julia Soyk Jan Stanisław Tarnowski Antoni Rafał Liszekiewicz Norbert Kalkowski Zuzanna Natalia Bereziuk Dawid Tomasz Małachowski Nicola Anna Pykało-Małachowska Kamil Dzbeński Marta Ossowska Bądźcie radością Rodziców, Kościoła i Ojczyzny Śpiewajcie i wysławiajcie Pana w sercach, dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa (z Mszy św. jubileuszowej) Co Bóg z³¹czy³... Jubileusze małżeńskie obchodzą: 16-lecie Grażyna i Piotr Klepaczko 30-lecie Anna i Kazimierz Witkowscy 25-lecie Halina i Leszek Dolata 29-lecie Zofia i Jerzy Bisewscy 5-lecie Aleksandra i Bartosz Roman 40-lecie Irena i Jan Ramczyk † † † † † † † † † † 06.09.2013 r. † 10.09.2013 r † 10.09.2013 r. † 17.09.2013 r. 19.09.2013 r. 29.09.2013 r. Bóg Ojciec Wszechmogący niech Was napełni swoją radością i błogosławi Wam i Waszym Rodzinom † zam. ul. Kilińskiego Teresa Klarzyńska, lat 73, zam. ul. Kościuszki Bronisławę Olechnowicz, lat 83, zam. ul. Chrobrego Bolesław Kusaj, lat 84, zam. pl. Wybickiego Feliks Wróblewski, lat 94, zam. al. Legionów Elżbieta Połuboczko, lat 61, zam. ul. Kościuszki, Adam Golanko, lat 61, zam. ostatnio, Puck, ul. Majkowskiego Irena Kowalczyk, lat 81, zam. ul. Chrobrego Grzegorz Głogowski, lat 58, zam. ul. Kilińskiego Hilary Pufelski, lat 82, zam. ul. Chrobrego, członek I Róży Męskiej Józef Syroka, lat 73, zam. w Nowem n. Wisłą, Osiedle Nadwiślańskie Wojciech Warych, lat 59, zam. ul. Chrobrego Aleksander Gajlewski, lat 85, zam. ul. Danusi, Helena Wojtukiewicz, lat 81, zam. ul. Chrobrego Leszek Kolcowski, lat 62, zam. ul. Aldony Marianna Babińska, lat 91, zam. al. Legionów Mirosława Kołodziejczyk, lat 57, zam. al. Legionów Dobry Jezu a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie