„15 lat Lubuskiego” Lubuskie? To moje miejsce na ziemi. Jest

Transkrypt

„15 lat Lubuskiego” Lubuskie? To moje miejsce na ziemi. Jest
„15 lat Lubuskiego”
Lubuskie? To moje miejsce na ziemi.
Jest już wieczór. Latarnie oświetlają ulice. W ich blasku krople padającego deszczu błyszczą
jak małe szkiełka. Odbijają się w nich kolorowe światła, kontury domów, jesiennych drzew i jadących
samochodów. Jest w nich cały mój świat – moje miejsce na ziemi, moje miasto iskrzące się barwami. I
nagle w ten mokry wieczór przestaję myśleć o tym, że moknę. Teraz moją głowę wypełniają
wspomnienia. Jak przez mgłę przypominam sobie inny listopad. Byłem wówczas małym chłopcem i
niewiele jeszcze rozumiałem, ale słuchałem rozmów dorosłych. Wypowiadali wtedy dziwnie brzmiące
słowa: ,, nasze województwo”, „ lubuskie”, „to nasza szansa”, „potrafimy ją wykorzystać”. Kilka dni
później cieszyli się, że „to” się udało, na mapie Polski jest województwo lubuskie. A potem były
następne listopadowe dni. Ja dorastałem i wiedziałem już, że w lubuskim są dwa rywalizujące ze sobą
miasta: Zielona Góra i Gorzów Wielkopolski, i że każde z nich pełni ważną rolę w naszym regionie.
Rozumiałem także to, że większość województw w Polsce ma tylko jeden ośrodek władzy, a u nas są
dwa, tak samo ważne.
Dostrzegłem wreszcie, że świat wokół mnie się zmienia. W miejscach, które do tej pory nie
zachwycały urodą, zaczęły powstawać piękne budynki. W tamtym czasie największe emocje wzbudziło
we mnie powstanie basenu. Stał się on moim ulubionym obiektem, w którym spędzałem czas na
treningach.
Kolejne jesienne dni upływały, a w moim mieście powstały: bulwar nad Wartą,
most
Staromiejski, obwodnica miasta oraz przystań jachtowa. Odnowiono także Pałac Biskupi. Moja mała
ojczyzna piękniała dzięki funduszom unijnym. Ze środków Unii Europejskiej skorzystała także moja
szkoła. W gabinetach lekcyjnych pojawiły się: laptopy, rzutniki i tablice multimedialne. Dzięki tym
urządzeniom lekcje stały się jeszcze ciekawsze. Ale odradzał się również cały region. Gdy tylko
wyjechało się poza Gorzów, można było zauważyć, że wszędzie coś się buduje, rozbudowuje, zmienia.
Na tablicach, które zawierały informacje o inwestycjach przeczytać mogliśmy, że są one
współfinasowane ze środków unijnych przeznaczonych na projekty województwa lubuskiego. Za
pieniądze z funduszy odnowiono Zbór w Sulechowie, przeprowadzono rewitalizację Zamku
Piastowskiego w Krośnie Odrzańskim i zbudowano Aquapark w Zielonej Górze. Wspólne cele łączyły
nas. A emocje i rywalizacja? Owszem, też były i są nadal. Przecież to w naszym województwie istnieją
dwie drużyny żużlowe. To na tak zwanych derbach województwa stajemy się lokalnymi patriotami i
trzymamy kciuki za „naszą drużynę”.
Czasem słyszałem, że nie interesuje nas Zielona Góra i jej problemy, że każdy musi radzić sobie
sam. Myślę, że podobne głosy można było usłyszeć o Gorzowie.
Listopadowe wieczory jednak mijały, a my zaczynaliśmy się wzajemnie szanować
i zrozumieliśmy, że wspólnie możemy osiągnąć więcej.
Dziś, piętnaście lat starszy, patrzę w spadające krople deszczu i uśmiecham się. Wiem, że tu
właśnie jest moje miejsce na ziemi, tu ja także zostawiam mój ślad. Może teraz jest to tylko mokry ślad
buta, ale kiedyś ja też dołożę swoją cegiełkę i stworzę coś trwałego. I może roziskrzony barwami świat
w ponury jesienny wieczór będzie cieszył innego młodego człowieka. On już nie będzie myślał, o tym,
że lubuskie to przede wszystkim Gorzów lub przede wszystkim Zielona Góra. Będzie wiedział, że to
wspólny świat, który buduje się najlepiej poprzez współpracę, wzajemny szacunek i zaufanie. A drużyny
żużlowe? No cóż, może doczekamy się czasów, kiedy derby ziemi lubuskiej będę fascynujące i zyskają
rangę spotkań na miarę meczów Realu Madryt i Barcelony.
Przestaje padać. Wchodzę na most nad Wartą i spoglądam w niebo. Nieśmiało zza chmur
wynurza się księżyc, a jego poświata rozjaśnia wody Warty. Patrzę na ten blask rozpościerający się na
wodzie i wiem, „że to jest moje miejsce na ziemi”.
Piotr Niedzielski

Podobne dokumenty