Język reklamy a grupa docelowa
Transkrypt
Język reklamy a grupa docelowa
Artykuł pochodzi z publikacji: Socjotechnika Reklamy, (Red.) K. Kubiak, Wyższa Szkoła Promocji, Mediów i Show Businessu, Warszawa 2016 Język reklamy a grupa docelowa Monika Kostaszuk-Romanowska Dopasowanie przekazu reklamowego do określonej grupy docelowej stanowi w komunikacji marketingowej podstawowy warunek jej skuteczności. Proces wyodrębniania takiej grupy opisuje się w literaturze rozmaicie, ale zawsze w odniesieniu do klasycznego zestawu kryteriów obejmujących identyfikację geograficzną, demograficzną, finansową oraz psychograficzną.1 W przyjętym katalogu najczęściej nie uwzględnia się niezwykle istotnego kryterium językowego. Przyczyny owego pominięcia wydają się oczywiste. Kryterium językowe pozostaje wyróżnikiem bardzo szczegółowym i wysokospecjalistycznym. Wymaga rozpoznania wskazanej grupy potencjalnych klientów z zastosowaniem instrumentów z zakresu socjolingwistyki, którymi na ogół nie dysponują marketingowcy, także ci najbardziej doświadczeni. Zapewne trudno im odmówić samej świadomości roli języka w kształtowaniu przekazu reklamowego. Ale nawet jeśli nie podzielają oni wciąż pokutującego przekonania o bezwzględnym prymacie obrazu nad słowem w reklamie, przełożenie wspomnianej świadomości na umiejętność skonstruowania jasnych wskazówek dotyczących języka, jakim należy się posługiwać w komunikacji z grupą docelową, okazuje się niezwykle trudne. Omawianej luki nie wypełnia dostępna na polskim rynku wydawniczym – i, warto dodać, coraz bogatsza – literatura opisująca fenomen języka reklamy. Autorzy publikowanych prac skupiają się najczęściej na określaniu uniwersalnych zasad dotyczących perswazyjnego wykorzystania w kreacji reklamowej narzędzi językowych. Ich wyspecjalizowana charakterystyka, która uwzględniałaby zróżnicowane kody 1 Por. Ph. Kotler, Marketing. Analiza, planowanie, wdrażanie i kontrola, Warszawa 1997, s. 249. 85 językowe poszczególnych grup odbiorców reklamy, wciąż pozostaje problemem otwartym. Sytuację komplikuje oczywisty fakt, iż w takim opisie trudno odwołać się do doświadczeń innego niż polskojęzyczny obszaru badań teoretyków. Specyficzna struktura gramatyczna, zasób leksykalny i stylistyczny uzus języka polskiego wymagają przecież odrębnych ustaleń i wypracowania wybitnie indywidualnych standardów. Język to twór żywy. Ewoluuje w tempie, które stawia wciąż nowe wyzwania nawet językoznawcom. Przekazy reklamowe, co oczywiste, muszą być komunikatywne, wiarygodne, czytelne dla odbiorcy, a więc językowo bliskie tej odmianie polszczyzny, którą posługuje się on na co dzień. W kierowanych do niego tekstach szczególne zastosowanie znajduje więc specyficzny jej wariant, określany jako język potoczny. A jest on dziś, zauważają językoznawcy, wyjątkowo dynamiczny i ekspansywny – szybko wzbogaca się o nowe formy i promieniuje na inne obszary polszczyzny. Złożoność i nieprzewidywalność tych procesów potęguje trudność w opisie charakteryzujących język potoczny zjawisk i kształtujących go trendów. Dodatkową komplikację stanowi fakt, iż język potoczny nie jest monolitem. W przestrzeni codziennych praktyk językowych funkcjonuje przecież wiele tzw. socjolektów, które teoretycy traktują wręcz jako odrębne – właściwe dla określonych zbiorowości użytkowników – typy polszczyzny. Stanisław Grabias definiuje je następująco: Socjolekty – to odmiany języka narodowego związane z istnieniem trwałych grup społecznych połączonych jakimś rodzajem więzi. Odmiany takie nazywa się rozmaicie: językami grupowymi, językami zawodowymi, gwarami środowiskowymi, slangiem, żargonem itp. W potocznej świadomości użytkowników języka wymienione wyżej nazwy traktuje się jako synonimy. W lingwistyce znaczenia ich są coraz częściej różnicowane i w związku z tym tworzy się zwyczaj stosowania terminu „socjolekty” w znaczeniu najogólniejszym, obejmującym wszystkie uwarunkowane społecznie odmiany języka.2 W analizie językowego aspektu reklamy konieczne zatem wydaje się zastosowanie takich narzędzi badawczych, które pozwolą powiązać rozpoznanie specyficznych subkodów różnych grup społecznych S. Grabias, Środowiskowe i zawodowe odmiany języka – socjolekty, [w:] Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Lublin 2001, s. 235. 2 86 z wymogami targetowania przeznaczonych dla tych grup komunikatów. Takie rozpoznanie da się przeprowadzić z wykorzystaniem wspomnianych wcześniej kryteriów identyfikacji grup docelowych. Zdecydowanie najważniejsze byłoby tu kryterium demograficzne obejmujące takie zmienne, jak wiek, płeć, wykształcenie czy zawód. Przy ich pomocy można dokonać segmentacji zachowań językowych, wskazując – zachowujące względną odrębność – kody werbalne. I tak przyjęcie kryterium wiekowego oznaczałoby wyróżnienie socjolektów charakterystycznych na przykład dla dzieci, młodzieży (tzw. gwara młodzieżowa) czy seniorów. Kryterium płci znalazłoby swoje zastosowanie w opisie dwu odmiennych kodów, które można określić jako język kobiet i język mężczyzn. Z kolei kryterium wykształcenia wskazywałoby na konieczność wyodrębnienia cech języka ludzi wykształconych i osób niedysponujących, wynikającymi z wykształcenia, kompetencjami językowymi. Stosunkowo najmniej trudności nastręcza kryterium zawodu – jego zastosowanie pozwala rozpoznać tzw. żargony zawodowe funkcjonujące w określonych branżach, np. bankowej czy informatycznej. Prezentowany katalog socjolektów można dopełnić, stosując kolejne, psychograficzne kryterium segmentacji. Odnosi się ono do stylu życia, a zatem obejmuje na przykład praktyki hobbystyczne. Punktem odniesienia byłby w tym przypadku język tak zwanych subkultów czasu wolnego (według określenia Alvina Tofflera3), czyli grup społecznych wyróżnianych na podstawie praktykowanych form aktywności pozazawodowej (a więc np. myśliwych, wędkarzy czy golfistów). Zaproponowana klasyfikacja do pewnego stopnia znajduje swoje potwierdzenie w typologii tzw. funkcjonalnych odmian polszczyzny sporządzonej przez Aleksandra Wilkonia.4 I tak dwie pierwsze grupy można określić przyjętym przez badacza terminem biolektów5, a trzy kolejne należałoby zaliczyć do profesjolektów (rozszerzając zakres terminu, bo Wilkoń nazywa nim głównie odmiany zawodowe)6. Wypracowanie – w ramach tak zróżnicowanego katalogu – modeli porządkujących właściwe wytypowanym socjolektom formy werbalnej komunikacji nie jest, oczywiście, łatwe. Tym bardziej, że – jak już A. Toffler, Szok przyszłości, Poznań 1998, s. 280. Zob. A. Wilkoń, Typologia odmian językowych współczesnej polszczyzny, Katowice 2000. 5 Ibid., s. 101. 6 Ibid., s. 99. 3 4 87 wspomniano – brakuje monograficznych opracowań z zakresu socjolingwistyki, do których można by się odnieść. Sam Wilkoń zauważa: Wszystkie prace zawierające analizę tekstów wymieniają wśród parametrów, które charakteryzują uczestników aktu mowy, takich jak pochodzenie społeczne, geograficzne, wykształcenie, także płeć oraz wiek, ale w większości wypadków bez wnikania w bliższe właściwości językowe tekstów uzależnione od tych czynników.7 Niemniej jednak istnieje potrzeba zidentyfikowania najbardziej podstawowych elementów repertuaru środków językowych, którymi posługują się wskazane grupy użytkowników, przy założeniu, że są to jednocześnie odrębne grupy potencjalnych odbiorców przekazu reklamowego. Stosunkowo najłatwiej przygotować taki opis z użyciem kryterium wieku. Badacze kultury współczesnej podkreślają, że to właśnie wiek stanowi coraz bardziej istotny czynnik różnicujący style życia, postawy, poglądy na świat, obszary zainteresowań i – co w tym kontekście najważniejsze – kompetencje w zakresie komunikacji społecznej. Wspomniany już Toffler zauważył: „Ten fenomen tworzenia się subkultur >wiekowych< potwierdza zdumiewającą przemianę zachodzącą w zróżnicowaniu społecznym wynikającym z rosnącej ważności czasu w stosunku do poprzednio ważniejszej przestrzeni.”8 Poszczególne pokolenia dzieli coraz większy dystans – oddalają się od siebie mentalnie, ale także językowo. To kulturowe rozpoznanie, oczywiście, niełatwo przełożyć na wyrazistą (a tym bardziej kompletną) charakterystykę językowych zachowań całego spectrum grup wiekowych, zwłaszcza że przegląd wydanych ostatnio prac językoznawczych jedynie potwierdza brak tak szeroko zakrojonych badań. Ale też, biorąc pod uwagę rynek polskich reklam, dosyć słabo zróżnicowanych językowo (zarówno do tej – niezbyt odkrywczej – tezy, jak i do samych przekazów reklamowych trzeba będzie się jeszcze szczegółowo odnieść), można przyjąć, że właściwie nie ma potrzeby ustalania bardziej szczegółowej typologii. Stosunkowo najlepiej opisane okazują się dwa wspomniane już socjolekty, a więc język dzieci i język młodzieży. Jednak, zamykając dosyć długą listę zastrzeżeń, warto dodać, że zarówno te, jak i inne, dostępne opisy 7 8 Ibid., s. 101. A. Toffler, op. cit., s. 283. 88 nie mają charakteru gotowych, a tym bardziej strukturalnie porównywalnych, algorytmów. Trudno je więc tak traktować i w ten sposób się nimi posługiwać. Język dzieci w ogromnym stopniu determinuje fakt wykorzystywania komunikacji ustnej i naturalne w tym okresie rozwoju człowieka ubóstwo leksykalne. Te czynniki decydują o podstawowych cechach opisywanego socjolektu. Sylwia Zasada zalicza do nich: „silne nacechowanie emocjonalne, występowanie pauz, gestów fonicznych, częste powtarzanie, częste pojawianie się onomatopei, neologizmów, dopytywanie”.9 Cecha pierwsza wydaje się oczywista – autorka tłumaczy silną ekspresyjność wypowiedzi naturalnością w odbieraniu poznawanego świata zewnętrznego i brakiem zahamowań w wyrażaniu emocji.10 Podobnie można objaśnić śpiewność języka dziecięcego.11 Z kolei neologizmy to efekt wyrównywania braków w słownictwie,12 a mnogość pytań jest motywowana ciekawością świata.13 Przywołany tu zestaw cech wypada uzupełnić o zjawiska wynikające z faktu, iż socjolekt dzieci stanowi wariant tzw. socjolektu ludycznego, stosowanego najczęściej przez grupy rówieśnicze, których członków łączy potrzeba zabawy. Tomasz Piekot opisuje go następująco: Człowiek – traktowany tu jako homo ludens – staje się współtwórcą pewnej rzeczywistości, która jest modyfikacją obowiązujących w społeczeństwie zasad. Przejawia się to najczęściej spontaniczną zabawą, swoistą artystycznością i humorem działań językowych. Cechy te, obecne przede wszystkim w slangach młodzieżowych i w mowie dzieci, nie podważają istnienia pewnej korelacji między socjolektem a grupową obyczajowością i konwencjami behawioralnymi. Uczestnictwo w grupie wymaga akceptacji pewnego typu zachowań, światopoglądu i odgrywania określonych ról.14 Prymat praktyk ludycznych w zachowaniach tej grupy użytkowników decyduje o właściwym jej zasobie środków leksykalnych, które S. Zasada, Cechy konstytutywne dziecięcych zachowań językowych, „Forum Logopedyczne” 2014, nr 22, s. 34. 10 Ibid., s. 32. 11 Ibid., s. 29. 12 Ibid. 13 Ibid., s. 28. 14 T. Piekot, Język w grupie społecznej. Wprowadzenie do analizy socjolektu, Wałbrzych 2008, s. 34. 9 89 powstają – zauważa autor – „w efekcie gry językowej, żywiołowej zabawy znaczeniami i formami wyrazowymi”.15 Kreatywność dziecięcego socjolektu wyraża się też w stosowaniu tzw. okazjonalizmów (nietrwałych pojęć, tworzonych przypadkowo, w określonych kontekstach sytuacyjnych). Skutkuje ona również – zauważoną przez Zasadę – emocjonalnością wypowiedzi, a także ich humorystycznym nacechowaniem oraz nadmiernie spotęgowaną produktywnością leksykalną.16 Wspomniane cechy można zauważyć również w socjolekcie młodzieży. Systemowe podobieństwo obu kodów nie jest przypadkowe. Gwara młodzieżowa to także socjolekt ludyczny – a zatem cechuje ją podobny rodzaj twórczości słownej. Zaliczaną do tej odmiany języka leksykę również znaczy ekspresywność, skłonność do prowokacji językowych, stosowanie określeń żartobliwych (niestroniących – jak zauważa Ewa Baniecka – od tzw. czarnego humoru17), tworzenie neologizmów i obecność tzw. ciągów synonimicznych. Te ostatnie stanowią wyraźnie nadwyżkowe zbiory wyrazów bliskoznacznych opisujących konkretne – szczególnie interesujące młodzież – zjawiska. To potrzeby komunikacyjne decydują o tym, że w gwarach młodzieżowych (a specyficznie w socjolekcie studentów) dominują bogate zasoby plastycznych neologizmów opisujących realia życia szkolnego/studenckiego czy też sytuację zabawy (w tym wieloelementowe zbiory dotyczące na przykład stosowania rozmaitych używek18). Warto wspomnieć, iż bogactwo leksyki gwary młodzieżowej ma charakter intersocjolektalny, co oznacza pożyczki z innych obszarów polszczyzny, na przykład z gwary więziennej i subkodów branżowych. Istotną cechą opisywanego socjolektu jest też zjawisko stanowiące ogólny wyznacznik języka potocznego, a więc tzw. tajność. Chodzi tu o używanie określeń postrzeganych jako dostępne jedynie danej grupie wiekowej, a niezrozumiałe dla osób do niej nienależących. Stosowana w takich sytuacjach odmiana polszczyzny służy zaszyfrowaniu pew- Ibid. Ibid. 17 E. Baniecka, Gwara młodzieżowa jako odmiana współczesnej polszczyzny – próba charakterystyki, „Studia Gdańskie”, t. V, s. 160. 18 Jak podkreśla Baniecka, powołując się na przykłady zgromadzone przez Stanisława Grabiasa i badania Bartka Chacińskiego, w tej grupie leksemów nastąpiła w ostatnich latach znacząca zmiana – dawniej dominowały w niej neologizmy dotyczące picia alkoholu, obecnie najwięcej jest neologizmów opisujących zażywanie narkotyków. Por. Ibid.; S. Grabias, op. cit., s. 246; B. Chaciński, Totalny słownik najmłodszej polszczyzny, Kraków 2007, s. 343. 15 16 90 nych informacji, które mają być nieczytelne na przykład dla rodziców, a oczywiste dla rówieśników. Jak zauważa Baniecka: Aspekt utajnienia pewnych treści wydaje się jednakże znaczący w sytuacjach, w których, na przykład, należy zakomunikować rówieśnikowi coś, czego nie powinien wiedzieć rodzic, co trzeba przed nim – jako rzecz zakazaną – ukryć, tak więc gwara młodzieżowa nosi pewne znamiona szyfru, celowego kodowania informacji.19 To właśnie wymóg utajniania komunikacji wpływa na niezwykle dynamiczny rozrost w slangu młodzieżowym pewnych grup określeń i jednocześnie ciągłą, szybką wymianę jednych leksemów (którym spopularyzowanie odebrało walor szyfru) na inne. Zarówno aspekt tajności, jak i oczywista podatność na sezonowe mody sprawiają, że niewtajemniczonym niezwykle trudno nadążyć za nieustannie ewoluującym zasobem słownikowym tej odmiany polszczyzny. Wspomniane cechy tłumaczą też charakterystyczną dla gwary młodzieżowej nadobecność wyrazów pochodzących z języka angielskiego20. Do tego zbioru należą nie tylko klasyczne zapożyczenia, ale też zaskakujące hybrydy językowe, które łączą w sobie element kreatywności, gry językowej, humoru i prowokacji semantycznej (przykładem mogą być określenia typu: sweetaśny, krejzol, loftam cię czy kissiaki). Pełną ekspresji słowotwórczą kreatywność dokumentują też neologizmy wykorzystujące skróty (nara, spoko) oraz wielofunkcyjne formanty (mega-, super-) i nowe wyrażenia przyimkowe (na maksa, na luzie, za friko). O ile odrębność gwary młodzieżowej wyraża się głównie w bogatym, wyspecjalizowanym zasobie słownikowym, o tyle socjolekty wyodrębnione z zastosowaniem kryterium płci różnicują zwłaszcza kryteria gramatyczne, w tym na przykład kategorie fleksyjne i składniowe. Język kobiet i język mężczyzn, podkreślają językoznawcy, to dwa odmienne kody. Ich nieprzystawalność ma swoje uwarunkowania kulturowe (związane przede wszystkim z patriarchalnym modelem kultury, w którym obie płcie inaczej postrzegają swoje role i relacje z innymi). Ważny jest też czynnik społeczny tradycyjnie rozdzielający domeny komunikacyjne kobiet i mężczyzn – ta pierwsza to sfera prywatna, druga zaś publiczna. Język mężczyzn jest więc językiem dominacji, niezależności, potwierdzania społecznego statusu, pewności 19 Ibid., s. 159. 91 w formułowaniu opinii. Język kobiet służy zaś przede wszystkim wyrażaniu emocji, komunikowaniu wrażeń i nastrojów, budowaniu więzi z odbiorcą, okazywaniu zainteresowania jego odczuciami.21 To tłumaczy na przykład dobór form czasownikowych, a więc, jak się wydaje, częstsze używanie przez mężczyzn trybu oznajmującego, a przez kobiety – przypuszczającego lub pytającego, a także równie częstą obecność w męskim socjolekcie form pierwszej osoby (zaimek ja) i analogicznie, w socjolekcie kobiecym, form drugiej osoby (zwrot do ty, używanie apostrof i formuł grzecznościowych). Nawet ten sam zaimek ja, stosowany przez kobiety, ma odmienną funkcję – komunikuje nie pewność siebie, ale zastrzeżenie, że formułowana myśl jest jedynie subiektywną, możliwą do zakwestionowania, opinią. Ponadto kobiety, podobno, mówią dłuższymi, bardziej rozbudowanymi zdaniami. Oczywiście, również w przypadku tych socjolektów istotnym aspektem różnicującym pozostaje zasób leksykalny. W subkodzie kobiet więcej jest słów komunikujących wahanie, a w języku mężczyzn tych wyrażających pewność co do treści formułowanej wypowiedzi. Różne preferencje w postrzeganiu i opisie świata sprawiają, że „słownik męski” potrzebuje konkretnych, precyzyjnych określeń, zaś „słownik kobiet” emocjonalnych zdrobnień czy plastycznych metafor wydobywających – mniej istotne z punktu widzenia mężczyzny – aspekty opisywanych zjawisk. Małgorzata Artymiak zauważa tę prawidłowość właśnie w konstrukcji tekstów reklamowych: O ile typowym komunikatem kierowanym do kobiety jest komunikat opisujący na przykład krem pod oczy: łagodny, kojący, przywracający równowagę... o tyle typowym komunikatem kierowany do mężczyzn jest na przykład opis komputera: komputer z dwurdzeniowym procesorem 64-bitowym. Mężczyzna w podejmowaniu decyzji czy ocenie przedmiotów będzie kierował się właśnie rzeczywiście posiadanymi przez przedmiot walorami technicznymi (na przykład prędkość, szybkość, moc, spalanie, pojemność itp.). Dla kobiety znaczące będą emocje, jakie wywołuje ze względu na klimat z nim związany i estetykę.22 W tym wypadku wymóg tajności może być skutecznie realizowany z powodu bardzo prozaicznego – młodzież zdecydowanie lepiej zna język angielski niż starsze pokolenia. 21 Zob. M. Artymiak, Pomiędzy mężczyzną a kobietą. Sztuka porozumiewania się, Kraków 2010, s. 21. 22 Ibid., s. 23. 20 92 Na „technicyzację” języka mężczyzn i emocjonalność języka kobiet zwraca uwagę również Wilkoń,23 ale nieco inaczej postrzega on pozostałe, wspomniane już cechy obu socjolektów. Nie odmawia on na przykład językowi kobiet dążenia do precyzji („Na podstawie obserwacji nagranych tekstów narracyjnych nasuwa się spostrzeżenie, iż wypowiedzi kobiet są bardziej informatywne, konkretne, szczegółowe”24). A jednocześnie wskazuje style komunikacyjne, w ramach których także język mężczyzn staje się ekspresywny. Chodzi tu o większą skłonność do stosowania elementów żargonowych (lub wręcz wulgarnych)25. Poczynione ustalenia skłaniają badacza do wniosku, iż to właśnie kobiety mówią bardziej staranną (i poprawną) polszczyzną niż mężczyźni.26 Tę ostatnią cechę – dopracowanie językowe wypowiedzi – można też wskazać jako właściwą socjolektowi ludzi wykształconych. I choć zapewne nie jest ona w tej populacji cechą powszechną, pozostaje głównym czynnikiem różnicującym sposoby komunikowania się osób ze względu na posiadany cenzus wykształcenia. Decyduje o tym także norma poprawnościowa, z pewnością najsilniej ugruntowana w środowiskach inteligenckich. Język takich środowisk cechuje ponadto umiejętność posługiwania się zaawansowaną składnią (czyli zdaniami złożonymi) i wykorzystywanie terminologii. Na przeciwnym biegunie sytuują się odmiany polszczyzny opisane przez Wilkonia jako „kody ograniczone, charakterystyczne dla środowisk ludzi niewykształconych i nieuczestniczących w obiegu wartości kulturowych innych niż sport i film sensacyjny”.27 Oczywiście, brak akademickiego wykształcenia nie musi oznaczać braku kontaktu z wzorcotwórczymi przekazami kultury wysokiej. I przeciwnie – iluzją jest przekonanie, że cała populacja ludzi wykształconych np. regularnie czyta książki (badania polskiego czytelnictwa nie pozostawiają w tej kwestii złudzeń). Jednak można przyjąć, iż „kody ograniczone” faktycznie operują skromniejszym słownikiem (w zakresie ogólnej odmiany języka polskiego) i silniej ciążą ku polszczyźnie potocznej. Zasadnicza różnica – zauważa Wilkoń – między inteligencją a nieinteligencją polega na tym, iż w języku środowisk nieinteligenckich często występują odmiany mieszane, więcej jest elementów diaIbid., s. 103. Ibid., s. 102. 26 Ibid. 27 Ibid. 24 25 93 lektalnych i regionalnych, częściej używane są też warianty potoczne, nieafirmowane przez normy poprawnościowe.28 Ostatnie dwa typy socjolektów – zawodowy i „hobbystyczny” – należałoby potraktować łącznie. W przypadku obu o właściwym im repertuarze środków językowych decyduje bowiem charakter danej dziedziny aktywności. Wymusza ona stosowanie specjalistycznych określeń i terminów (w tym zapożyczeń z języków obcych – także tych nieprzyswojonych przez polszczyznę ogólną), a ponadto neologizmów, neosemantyzmów i neofrazeologizmów umożliwiających skuteczne i precyzyjne komunikowanie się w ramach grupy. W wydanej w 1978 roku „Encyklopedii wiedzy o języku polskim” Walery Pisarek stwierdził: „Współcześnie zróżnicowanie terytorialne języka raczej się cofa, środowiskowe natomiast pogłębia się ze względu na postępującą specjalizację zawodową”.29 Wydaje się, że wspomniana tendencja przez ostatnie kilkadziesiąt lat jedynie się nasiliła – rozwój cywilizacyjny (a zwłaszcza rozwój technologiczny) przyczynił się do powstania nowych zawodów, ale też nowych form spędzania czasu wolnego, a tym samym powołał do istnienia nowe grupy wysoko wyspecjalizowanych socjolektów środowiskowych. W dodatku są one wewnętrznie zróżnicowane ze względu na funkcjonowanie dwu specyficznych rejestrów. Pierwszy wyznacza leksyka „zawodowa” – gromadzi fachową terminologię zachowującą wymóg precyzji (to tzw. profesjonalizmy). Odmiana druga ma charakter nieoficjalny, jest używana w sytuacjach pozazawodowych – ów zbiór środków językowych cechuje ekspresywność, metaforyczność i potoczność.30 Podsumowując tę część rozważań, trzeba podkreślić, że typologia współczesnej polszczyzny przeprowadzana przy użyciu przyjętych tu kryteriów identyfikacji grup użytkowników ma swoje funkcjonalne ograniczenia. Po pierwsze, żaden z przedstawionych socjolektów nie stanowi zamkniętego, hermetycznego zbioru środków językowych – w naturalny sposób korzystają one z innych odmian języka, a jednocześnie same je zasilają. Po drugie ich użytkowników (czyli potencjalnych odbiorców przekazów reklamowych) nie da się „zamknąć” w obrębie jednego socjolektu. Obie typologie, czyli społeczna i socjolektalna –zauważa Grabias – nie pokrywają się.31 Bo – jak podkreśla badacz Ibid., s. 91. W. Pisarek, Zróżnicowanie języka narodowego [hasło], [w:] Encyklopedia wiedzy o języku polskim, red. S. Urbańczyk, Warszawa 1978, s. 407. 30 Zob. T. Piekot, op. cit., s. 25. 31 S. Grabias, Język w zachowaniach społecznych, Lublin 1997, s. 135. 28 29 94 – „niemal każdy człowiek, uczestnicząc w życiu wspólnoty komunikatywnej bywa członkiem wielu grup społecznych i tym samym staje się nosicielem wielu socjolektów”.32 Niemniej jednak zaproponowana klasyfikacja, jak się wydaje, może stanowić pewien punkt odniesienia w analizie służącej ocenie poziomu zgodności warstwy słownej współczesnych przekazów reklamowych z socjolektami odpowiednich grup docelowych. Przygotowanie takiej oceny wymagałoby przebadania możliwie obszernego materiału językowego tych komunikatów reklamowych, które cechuje wyraźne ukierunkowanie na konkretną grupę docelową. Dotąd nie pojawiło się opracowanie dokonujące – w sposób uporządkowany i całościowy – tak szeroko zakrojonego przeglądu. Stosunkowo najlepiej przebadaną grupą są reklamy kierowane do dzieci. Ich językowi obszerne studium poświęciła Jadwiga Lizak. Analizując wiele takich przekazów, autorka stwierdza: „Teksty reklamowe kierowane do dziecięcego odbiorcy charakteryzują się swoistym stylem językowym”.33 W ich warstwie brzmieniowej Lizak zauważa przede wszystkim obecność rymu, aliteracji i „figur słowno-dźwiękowych”,34 co potwierdzałoby dbałość o oddanie wspomnianej wcześniej śpiewności socjolektu dzieci. Z kolei w warstwie leksykalnej wskazuje na używanie „wyrazów modnych” i potocyzmów. Do tych pierwszych Lizak zalicza słowa przypisane, wydawałoby się, nacechowanemu emocjonalnie slangowi młodzieżowemu, a może po prostu wspólne obu socjolektom (czyli np. jazda, total, odlotowy, super, ekstra)35. W przypadku tych drugich autorka jednoznacznie stwierdza: „Dla reklamy dziecięcej silnie perswazyjny jest rejestr emocjonalno-kolokwialny, zwłaszcza leksyka nacechowana potocznie zaczerpnięta z gwary dziecięcej i młodzieżowej”.36 Ponadto wskazuje na stosowanie w reklamach dla dzieci przywoływanych wcześniej neologizmów (np. czekotubki, czekowafle, czekolawa37). Kreatywność werbalna autorów takich określeń niejako naśladuje językową twórczość samych dzieci. Jest bliska ich, jak to nazywa autorka, „fantazji językowej”.38 Ibid., s. 134. J. Lizak, Język reklam dla dzieci, Rzeszów 2006, s. 128. 34 Ibid., s. 130-137. 35 Ibid., s. 143-145. 36 Ibid., s. 145. 37 Ibid., s. 146. 38 Ibid., s. 147. 32 33 95 W przypadku innych grup reklam brak jest podobnych opracowań jak studium Lizak. Szczególnie potrzebna wydaje się analiza przekazów kierowanych do młodzieży. O tym, że mogłaby ona przynieść równie przydatne ustalenia świadczy artykuł Magdaleny Zinczuk.39 Autorka, po przebadaniu około stu reklam zamieszczonych w pismach młodzieżowych, poczyniła kilka ciekawych obserwacji. W warstwie tekstowej analizowanych przekazów stwierdziła obecność zarówno elementów polszczyzny potocznej, jak i elementów slangu młodzieżowego. Te pierwsze to przede wszystkim – tak jak w poprzednim przypadku – wyrazy modne (np. totalny, czad, luz, odlotowy). Służą one – podkreśla Zinczuk – „budowaniu wspólnoty z odbiorcą” i ujednolicaniu stylu komunikatu. Z kolei wyrazy slangowe (typu zakręcony) budują emocjonalne nasycenie wypowiedzi.40 W reklamach przeznaczonych dla młodzieży sporo też wielowariantowych anglicyzmów – stosowanych w postaci oryginalnych angielskich sloganów, angielsko-polskich połączeń wyrazowych i przejętych z języka angielskiego zapożyczeń. Ponadto analizowany materiał zawierał związki frazeologiczne o charakterze potocznym, a także zdrobnienia, innowacje ortograficzne i humorystyczne rymowanki.41 Zestaw wskazanych środków językowych wydaje się bogaty, jednak – jak przekonuje autorka – niewiele mają one wspólnego z rzeczywistym zasobem leksykalnym gwary młodzieżowej.42 Stąd wniosek wyrażony w konkluzji: Język młodzieży, taki, jakim go widzą twórcy komunikatów reklamowych, pozbawiony jest cechy, która faktycznie chyba najsilniej jest z nim kojarzona: kreatywności i ucieczki od sztampy.43 Środki językowe stosowane w reklamach dla młodzieży, a także w przekazach skierowanych do czterech innych grup – kobiet, mężczyzn, przedstawicieli środowisk inteligenckich oraz ludzi biznesu – były przedmiotem badań przeprowadzonych pod moim kierunkiem w ramach projektu „Język reklamy prasowej”, realizowanego w latach Zob. M. Zinczuk, Zostać cool, czyli jak reklama przemawia do młodzieży, [w:] Języka a komunikacja 4 tom I. Język trzeciego tysiąclecia II. Nowe oblicza komunikacji we współczesnej polszczyźnie, red. G. Szpila, Kraków 2002. 40 Ibid., s. 341. 41 Ibid. 42 Ibid., s. 342. 43 Ibid. 39 96 2011-2012 w Wyższej Szkole Promocji.44 Materiał badawczy stanowiły reklamy zamieszczane w pismach należących do pięciu segmentów prasowych – prasy młodzieżowej, prasy kobiecej, czasopism dla mężczyzn, pism społeczno-politycznych i biznesowej prasy branżowej. Taki dobór materiału badawczego umożliwiał ocenę obecności w warstwie słownej przekazów wybranych cech socjolektów poszczególnych grup czytelników tych pism, a więc też potencjalnych grup docelowych publikowanych w nich reklam. W przypadku prasy młodzieżowej badania wykazały stosowanie przede wszystkim anglicyzmów i elementów slangu młodzieżowego (w mniejszym stopniu neologizmów oraz wyrazów nacechowanych emocjonalnie).45 Reklamy w prasie kobiecej faktycznie relatywnie często posługiwały się określeniami metaforycznymi, ale już wyrażające emocje zdrobnienia zaobserwowano niemal wyłącznie w przekazach publikowanych w piśmie dla matek.46 Z kolei w prasie dla mężczyzn zauważono na przykład przewagę epitetów konkretnych nad metaforycznymi, a także okazjonalne stosowanie języka statusu i niezależności.47 Teksty reklamowe w pismach społeczno-politycznych w zakresie leksyki dosyć często posługiwały się pojęciami terminologicznymi, a w zakresie składni zdaniami złożonymi.48 Ciekawą prawidłowość zauważono też w reklamach publikowanych w biznesowej prasie branżowej. Okazało się, że środki językowe właściwe profesjolektom częściej stosowane są w tekstach reklam produktów z rynku B2B niż z rynku B2C, przy czym autorzy tych pierwszych chętniej używają profesjonalizmów, a twórcy tych drugich słów pochodzących z języka angielskiego.49 Wyniki przedstawione w pracach magisterskich uczestniczek projektu niewątpliwie wskazują na obecność pewnych elementów socjolektalnych w odpowiednich grupach przekazów reklamowych. Trudno jednak na ich podstawie wysnuć ogólny wniosek, iż twórcy reklam O. Żebrowska, Język reklamy prasowej w prasie młodzieżowej, [archiwum prac dyplomowych Wyższej Szkoły Promocji]. 46 P. Seredyn, Język reklamy prasowej w pismach dla kobiet, [archiwum prac dyplomowych Wyższej Szkoły Promocji]. 47 P. Walkiewicz, Język reklamy prasowej w pismach dla mężczyzn, [archiwum prac dyplomowych Wyższej Szkoły Promocji]. 48 K. Harmata, Język reklamy prasowej w pismach społeczno-politycznych, [archiwum prac dyplomowych Wyższej Szkoły Promocji]. 49 K. Wnuk, Język reklamy prasowej w biznesowych pismach branżowych, [archiwum prac dyplomowych Wyższej Szkoły Promocji]. 45 97 w sposób w pełni zamierzony i systemowy dopasowują język komunikatów reklamowych do języka ich odbiorców. Już pobieżny przegląd tekstów polskich reklam (publikowanych w różnych mediach) świadczy o tym, że należałoby się raczej skłaniać ku wspomnianej wcześniej tezie, iż teksty te cechuje dosyć wyraźna językowa unifikacja. To oznacza, że we współczesnej reklamie dominuje ogólna odmiana polszczyzny, podporządkowana normie poprawnościowej, a przede wszystkim, jak się wydaje, słabo skorelowana z językiem, którym wskazane grupy odbiorców posługują się na co dzień. Zjawisko można tłumaczyć na kilka sposobów. Przyczyną pierwszą – dosyć prozaiczną – wydaje się brak kompetencji do tworzenia komunikatów wykorzystujących specyficzne, właściwe różnym socjolektom środki językowe. Mówiąc prościej, by ich używać, trzeba je znać i to w wariancie możliwie aktualnym. Ponadto, by naśladować socjolekt trzeba także rozumieć jego klimat i typowy dla niego model kreatywności językowej (tu należy się w pełni zgodzić z uwagami Zinczuk). Przyczyna kolejna to wyraźna skłonność twórców reklam do posługiwania się przekazami językowo ustandaryzowanymi, wręcz niechęć do stosowania środowiskowych odmian polszczyzny, które mogą zawęzić krąg odbiorców przekazu reklamowego (choć na tym właśnie polega targetowanie). W tym obszarze wciąż dominuje obraz – wizualna koncepcja reklam, w przeciwieństwie do struktury werbalnej, na ogół potwierdza dążenie autorów do uzgadniania prezentowanych sytuacji życiowych z faktycznymi realiami funkcjonowania danej grupy. Z tym wiąże się powód kolejny. Można go zidentyfikować następująco – twórcom polskich reklam (zapewne silnie poddanym presji zamawiających je klientów) wciąż brakuje zrozumienia dla znaczenia języka w budowaniu wspomnianej już komunikatywności i wiarygodności przekazu. A przecież język to nie tylko tworzywo tekstu, to także sposób postrzegania i kreowania otaczającej nas rzeczywistości. 98