Pamięć - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Pamięć - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Pamięć afektywna przywołuje przedmiot, który kiedyś obudził w nas
podobną reakcję emocjonalną, co przedmiot spotkany aktualnie. „Władysław
Witwicki tłumaczy, że cały proces wyodrębniania się symbolu ma swój początek w zetknięciu się podmiotu z określonym przedmiotem, którym może być
dowolna rzeczywistość empiryczna bądź sama myśl, a nawet wrażenie.
Przedmiot ten wywołuje w nas określone uczucie, które uciekając się do
afektywnych zasobów pamięci, przywołuje przedmiot, który kiedyś obudził w
nas podobną reakcję emocjonalną. Przywołana emocja wzbogaca tę pierwotną o nowy kompleks wrażeń, a całość tych odczuć, ściśle ze sobą
zespolonych, wprowadza nas w określony nastrój i sprawia, że to, co do tej
pory było dla nas obojętne, jest odbierane poprzez emocje, które dostosowują
się do stworzonego nastroju. W miarę jak uczucia wzrastają, dochodzi do
zanikania przedmiotu, który wywołał pierwotną emocję, a na jego miejsce
wkracza nowy obraz przypomniany lub wytworzony, zgodny z pierwotnym
uczuciem /W. Witwicki, Psychologia uczuć i inne pisma, PWN, Warszawa
1995, s. 164/. W ten sposób powstaje symbol. // Richard Müller-Freienfels
w swoim psychologicznym ujęciu poetyki zaznacza natomiast, że związek
pomiędzy określonymi uczuciami i obrazami nie został jeszcze dostatecznie
zbadany. Relację pomiędzy nimi komentuje w sposób następujący:
„Przykładami takiego związku mogą być takie zjawiska, jak to, że niektóre
zoologiczne gatunki wywołują u nas wstręt lub strach, że ludzkie kształty
wydają się nam piękne lub brzydkie, że niektóre właściwości kobiet są
seksualnie podniecające. Związek ten objawia się nie tylko wówczas, gdy
określony przedmiot wywołuje określone uczucie, ale i w samym uczuciu
jako takim zawarte jest przedstawienie przedmiotu, który je zwykle wywołuje.
To przedstawienie wyraża się w ten sposób, że silne uczucie stwarza takie
odpowiadające mu przedmioty tam, gdzie ich w istocie nie ma. […] Te właśnie
pokrewne uczuciom obrazy nazywamy symbolami” /[Za:] M.R. Mayenowa,
Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, Ossolineum, Wrocław – Warszawa
– Kraków – Gdańsk 1978, s. 26/. Müller-Freienfels uważa ponadto, że
zdolność do ich wynajdywania jest szczególną cechą osobowości poetyckiej”
/M. Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od
Krzyża w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 84.
+ Pamięć aktywizuje się na poziomie całych dziedzin pojęciowych, a nie
pojedynczych pojęć. Kategoryzacja pojęć w umyśle człowieka. „Dlaczego
ludzie klasyfikują pewne przedmioty lub zdarzenia, zaliczając je do jednej
kategorii? Zgodnie z […] zasadą podobieństwa przedmioty należą do jednej
klasy dlatego, że są do siebie podobne. Murphy, Medin i Brooks pokazują
jednak, że odpowiadając na pytanie, dlaczego przedmioty wydają się
podobne, i zarazem akceptując […] zasadę podobieństwa, popada się w
błędne koło, tłumaczy się bowiem, iż przedmioty wydają się podobne,
ponieważ należą do tej samej kategorii. Źródła podobieństwa należałoby więc
poszukiwać poza samą kategorią. Dostrzeganie podobieństwa jest raczej
funkcją wiedzy o tym że porównywane przedmioty należą do tej samej klasy,
czyli – innymi słowy – funkcją „teorii” na temat określonego fragmentu
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rzeczywistości. Problem postawiony przez Murphy’ego, Medina i Brooksa
ostatecznie sprowadza się do przyczynowego ujęcia związku między
podobieństwem przedmiotów a wiedzą człowieka na temat klasyfikacji. Czy
przedmioty są klasyfikowane do jednej kategorii dlatego, że są podobne, czy
to podobieństwo między nimi jest pochodną wiedzy człowieka o
przynależeniu tych przedmiotów do tej samej kategorii? Rozważania
wymienionych autorów zasadniczo skłaniają się ku tezie, że pojęciowa
organizacja przedmiotów i zdarzeń jest uzależniona od akceptowanej „teorii”
– inaczej: wiedzy – i w związku z tym podobieństwo między egzemplarzami
danej klasy stanowi konsekwencję przyjętego sposobu kategoryzacji. Można
więc powiedzieć, że autorzy ci zwrócili uwagę na pozapercepcyjne źródła
podobieństwa tkwiące w uprzedniej wiedzy człowieka na temat
rzeczywistości. […] podobieństwo pod względem celu odgrywa istotną rolę w
aktywacji podstawy analogii. […] naukowcy wykorzystujący analogię w
rozwiązywaniu problemów częściej dochodzą do niej nie poprzez kojarzenie,
lecz
poprzez
pojęciowe
przekształcanie
(eksperymenty
myślowe)
interesującego ich problemu. […] aktywacja pamięciowa odbywa się raczej na
poziomie całych dziedzin pojęciowych, a nie pojedynczych pojęć” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
265.
+ Pamięć aktywizuje się na poziomie całych dziedzin pojęciowych, a nie
pojedynczych pojęć wykrywa analogię między przedmiotami i wydarzeniami.
Wiedza powiększa się poprzez wykrywanie analogii między przedmiotami i
wydarzeniami, dokonujące się raczej poprzez eksperymenty myślowe,
aktywizujące pamięć na poziomie całych dziedzin pojęciowych, a nie
pojedynczych pojęć. „Kiedy dziedzina podstawowa zostanie zaktywizowana w
pamięci, możliwe staje się powstanie modelu umysłowego rozwiązywanego
problemu (docelowa dziedzina analogii). W literaturze psychologicznej
zidentyfikowano kilka reguł kierujących kształtowaniem się modelu
umysłowego. 1o Odwoływanie się do reguły abstrahowania schematu
pragmatycznego. Schemat taki zawiera abstrakcyjne cechy celu […],
problemu […] i rozwiązania […]. Wyabstrahowanie takiego schematu
[pozwala wyjaśnić, dlaczego ludzie potrafią wykorzystać graficzny schemat
rozwiązania tylko wtedy, gdy towarzyszy mu zachowująca ten sam schemat
historyjka, a dlaczego silniejszy efekt ułatwiający transfer rozwiązania dają
historyjki analogiczne zachowujące cel i strukturę problemu, ale różniące się
znacznie szczegółami […]. 2o Reguła analiz: cel – środek. Według Keane’a
(1988; 1989) odwzorowanie reprezentacji podstawy analogii na dziedzinę
docelową przebiega stopniowo, głównie ze względu na ograniczenia
narzucone przez pojemność pamięci operacyjnej. Zaktywizowany element
reprezentacji podstawy zostaje odwzorowany na reprezentację celu
(następuje uzgodnienie odpowiedniości obiektów i relacji), a potem dodany
do tworzącego się w pamięci operacyjnej modelu. Model ten jako całość jest
weryfikowany i ewentualnie zapisywany w pamięci trwałej jako modyfikacja
wiedzy. 3o Teoria odwzorowania struktury. Gentner (1989) rozbija proces
odwzorowywania reprezentacji na dwa etapy: a) równoczesne tworzenie
różnych możliwości odwzorowań, b) ewaluacja tych cząstkowych odwzorowań
zgodnie z kryterium systematyczności. W myśl tego modelu możemy
oczekiwać dużej zależności odwzorowań reprezentacji od posiadanych pojęć.
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Badania Hamana (1991) wykazały, że transfer zależy nie tylko od struktury
reprezentacji pojęciowej podstawy analogii, ale również od dziedziny
docelowej” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 266.
+ Pamięć Anamneza teologiczna to „kultyczne, skuteczne uobecnienie
(upamiętnienie, pamiątka) dokonanych jednorazowo w przeszłości i
skierowanych w przyszłość zbawczych dzieł Boga (strona obiektywna) celem
umożliwienia korzystania z nich ludziom wszystkich czasów biorącym udział
w tej tajemnicy (strona subiektywna). Interpretacja anamnezy jako
nawiązania kontaktu z dziełem zbawczym jest ściśle związana z teorią
misteryjna. W teologii współczesnej przyjęła się koncepcja misterium
kultycznego O. Casela oparta na zrozumieniu historycznego i
sakramentalnego istnienia faktów zbawczych”. […] Anamneza w teologii
spełnia też funkcję pozytywną. „Anamneza nie jest jedynie powtórzeniem
wydarzeń zbawczych (Hbr 9, 25-28), czy tylko wspomnieniem tych faktów ani
też wyłącznie aplikacją owoców przeszłych wydarzeń z historii zbawienia.
Anamneza skupia w sobie potrójną funkcję: 1) wspomnienie, upamiętnienie
faktu, który już się dokonał (Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24-26), 2) uobecnienie tego
faktu w teraźniejszości (Rz 6, 3-5), 3) skierowanie się przez to w przyszłość
eschatologiczną,
do
której
przygotowuje
(signum
rememorativum,
demonstrativum i prognosticum futuri) oraz której jest zadatkiem i gwarantem
(1 Kor 11, 26). Stanowi więc znak w sensie biblijno-patrystycznym, czyli
symbol, który uczestniczy w rzeczywistości zbawczej i zawiera rzeczywistość
oznaczaną (strona obiektywna). W anamnezie dziękujemy Bogu za jego
obecność w fakcie uobecniającym ten akt miłosierdzia oraz prosimy o udział
w przyobiecanej nam przyszłej szczęśliwości (strona subiektywna)” R. Goczol,
Anamneza. II. W teologii, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, Lublin 1989, kol.
511-512, kol 511.
+ Pamięć angażowana przez ikonę. Teologia wizualna ikony. „Ikonografia
bardzo wcześnie staje się organiczną częścią Tradycji i tworzy prawdziwą
„teologię wizualną”. Rozwija się bez przeszkód na gruncie platonizmu
patrystyki wschodniej i filozofii transcendencji, implikującej symboliczne
odniesienie wszystkiego, co zmysłowo doświadczalne, do źródeł
nadprzyrodzonych. Reminiscencja, anamneza, jest tutaj czymś więcej, niż
pamiątką, więcej niż wspomnieniem – jest nawiązaniem do epifanii. Podobnie
jak imię Boże w Biblii, to, co zostało nazwane – objawia się i uobecnia. Na
odwieczne pytanie o związki między Absolutem a światem, Stary Testament
odpowiada swoją nauką o aniołach. Jako pośrednicy i wysłańcy, aniołowie są
konkretyzacją funkcji symbolu. Przekazują oni głos transcendencji, ponieważ
w nich złożone zostało Boże Imię, w Imieniu natomiast obecny jest Bóg.
Ponad wrażeniem i postrzeganiem, ponad „myślą bezpośrednią”, znajduje się
więc dziedzina „myśli pośredniej”, skupionej na objawieniach i pojmowaniu
tego, co niewidzialne. Znaczenie misterium nie zostaje nigdy podane wprost,
lecz zawsze wyrażane jest za pomocą pośrednictwa i pośredników: anioła,
symbolu, ikony – zwiastunów tajemniczego orędzia” /P. Evdokimov, Poznanie
Boga w Kościele Wschodnim. Patrystyka, liturgia, ikonografia, tł. A.
Liduchowska, Wydawnictwo M, Kraków 1996, s. 112/. Ikona przewyższa
znak będąc symbolem. „Znak informuje i poucza. Posiada on treść
elementarną i wolną od wszelkiej obecności. Taki właśnie charakter mają
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
znaki algebraiczne, wzory chemiczne, znaki drogowe i szyldy sklepów. Między
stroną oznaczającą a stroną oznaczaną znaku nie istnieje żadna relacja
obecności. Także alegoria jest środkiem eksplikatywnym, sięgającym po
analogie i w niczym nie przewyższającym zwykłego komentarza
dydaktycznego. Według ojców Kościoła i tradycji liturgicznej, symbol, w
przeciwieństwie do znaku, zawiera w sobie obecność tego, co symbolizuje.
Niosąc ze sobą „znaczenie”, odwołuje się do zdolności pojmowania, a
jednocześnie pełni rolę soczewki ogniskującej w sobie obecność. Poznanie
symboliczne, zawsze pośrednie, angażuje zdolności kontemplacyjne umysłu
oraz wyobraźnię pamięciową i uobecniającą, dla odczytania sensu i
uchwycenia reprezentowanej, symbolizowanej, lecz całkowicie realnej
obecności transcendencji” Tamże, s. 113-114.
+ Pamięć Aspekt duszy ludzkiej zespolony z całością duchowego życia
człowieka; nie jest potencją realnie różną od inteligencji oraz woli, jak w
psychologii arystotelesowskiej. Antropologia Augustyna zakorzeniona jest w
Piśmie Świętym i w filozofii neoplatońskiej, mówiącej o uczestnictwie
niestworzonych idei w świecie stworzonym. Chrystus jest obrazem Boga i
obrazem człowieka niebieskiego. Wszystkie ruchy reformy Kościoła w
pierwszych wiekach wychodziły od teologii człowieka uczynionego na obraz
Boga, który to obraz został wypaczony przez grzech. Całe życie
chrześcijańskie powinno być nieustannym wysiłkiem dla naprawienie obrazu
Jezusa Chrystusa w człowieku /A. Turrado, Agustín, w: X. Pikaza, O. de M.,
N. Silanes, O.SS.T. (red.), El Dios Cristiano. Diccionario teológico, Secretariado
Trinitario, Salamanca1992, 15-25, s. 23/. Augustyn kontempluje obraz
Trójcy Świętej w „realności ducha”, tworząc ontologię witalną, radykalnego
przeżywania w pełni świadomości duszy człowieka. Dusza człowieka
doświadcza bezpośrednio siebie samej w samoświadomości. Ta koncepcja
duszy jest dynamiczna i jednocząca; pamięć, inteligencja i wola nie są trzema
potencjami realnie różnymi od siebie i realnie różnymi od duszy, jak w
psychologii arystotelesowskiej, lecz są trzema aspektami zespolonymi w
całości duchowego życia człowieka. Dokonuje się perychoreza, nieustanna
immanencja trzech funkcji. Jeśli Jezus Chrystus otrzymuje tytuły Syn,
Logos, Słowo, obraz i mądrość Boga, nakłania to nas do kontemplowania
Ojca w analogii do umysłu ludzkiego. Poznawanie swego odwiecznego
prawzoru prowadzi do pełniejszego tworzenia swego obrazu, na podstawie
idei, na podstawie słowa o sobie, jako wytworze Myśli (ad modum prolis, De
Trin. IX-XII; XV, 22, 42) /Tamże, s. 24.
+ Pamięć autora biblijnego wpływa na proces redagowania Pisma Świętego.
Sąd teoretyczny w spisywaniu Objawienia przechodzi w fazę sądu
teoretyczno-praktycznego, a ostatecznie w etap poznania praktycznego, które
ściśle zazębia się z wolą. Spisywanie dokonuje się pod wpływem natchnienia,
które jest działaniem Boga (łaska uczynkowa) uprzednim wobec działania
woli, działającym bezpośrednio „we wnętrzu woli” i „przez nią”. Działanie
Bożego Tchnienia musi być nieomylnie skuteczne. Bóg nie zawiesza
ludzkiego intelektu i ludzkiej woli, dołącza się do wolnego i rozumnego
działania własnego autora. Bóg wzmacnia je swym Tchnieniem i udziela
autorowi nadprzyrodzonego światła. Autor ludzki działa swoim umysłem
oświeconym i umocnionym przez natchnienie. Tomizm wyjaśnia tę kwestię
przyjmując tzw. „predetrminację fizyczną”, natomiast molinizm odwołuje się
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
do tzw. „wiedzy pośredniej” Boga O2 126. Natchnienie nie tylko daje woli
impuls, lecz umacnia ją w trakcie wykonywania powierzonego człowiekowi
zadania. Łaska natchnienia działa w realizacji formułowania i przyoblekania
myśli w szatę słowną. W procesie redakcji bierze udział umysł (proces
poznawczy) oraz wyobraźnia, zasób pamięci, osobowość autora, jego
wrażliwość, wykształcenie i wielowymiarowe wpływy otoczenia na niego.
Duże znaczenie ma przewidywanie przez autora skutków odbioru jego słów u
potencjalnych czytelników. Również na ostatnim etapie tworzenia księgi,
czyli na etapie pracy pisarskiej, gdy myśl już jest przelewana na papier
(papirus, pergamin), Bóg nie ogranicza się do asystencji negatywnej, lecz
dalej umacnia intelekt i wolę pisarza. Wpływ ten jest fizyczny, pozytywny,
bezpośredni i nieomylnie skuteczny. Tchnienie Boże zachowuje jednak
wolność i świadomość autora, pozostawiając go w pełni wolnym i „niejako
suwerennym panem swej pracy” O2 127.
+ Pamięć bazą zbyt wąską dla kreacji
obrazu przestrzeni utraconej.
Potrzebne jest jeszcze oswojenie przestrzeni osiedlenia. „Czynność
wspominania jest więc formą zmysłowego doznania materii, zaś fenomen
idealizacji wiąże się z procesem kształtowania formy obrazu literackiego. […]
Bez umiejętności „oswojenia” przestrzeni osiedlenia (...) niemożliwa okazuje
się również kreacja obrazu przestrzeni utraconej. Pamięć jest tu zbyt wąską
bazą. […] „Wygnańcowi, żyjącemu przeszłością, zagraża mnóstwo
niebezpieczeństw, np. niebezpieczeństwo wzdychania do rzeczy błahych [...].
Grozi mu nawet niebezpieczeństwo wzdychania nawet do martwych
rekwizytów(...). W normalnym przedwygnańczym istnieniu , te rekwizyty w
ogóle nie zasługiwały na uwagę. (...) przed oknem wystawowym pewnego
antykwariusza [...], widok czaka oficera sztabowego IV pułku austriackowęgierskich ułanów [...] ukraińskie czako budziło nostalgię. Za czym? (…)
Nostalgię za dawnością, za światem, który przestał istnieć w roku 1914, a
który był może lepszy od obecnego. A może tylko w naszym urojeniu był
lepszy. (…) tęsknotę do dawnej Europy, do barwności ówczesnego życia, do
podejrzanego zresztą uczucia bezpieczeństwa i, last but not least, do naszej
własnej młodości. Zapatrzenie się w nieużyteczny dziś rekwizyt – oto jedno z
niebezpieczeństw czyhających na pisarza - wygnańca. (…) A wraz z tym
grozi fałszywa ocena przebrzmiałych wypadków i zapomnianych ludzi.
Fałszywa, bo okryta mgiełką rozrzewnienia. […] Miłosz – jego ujęciu doznanie
przestrzeni – utraconej i osiedlenia – jest jednym z podstawowych czynników
ożywiających wyobraźnię poetycką” /J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny,
KKL (Kolekcja Konesera Literatury), Kraków 1992, s. 14/. „Jak długo pisarz
mieszka w swoim kraju, uprzywilejowane miejsce, koliście się rozszerzając,
utożsamia się z całym krajem. Wygnanie przesuwa ten ośrodek a raczej
tworzy dwa ośrodki. Wyobraźnia odnosi wszystko do otoczenia „tam, daleko”.
A nawet dalej wyznacza cztery główne kierunki, jak gdyby ciągle tam stał.
Zarazem północ, południe, wschód i zachód są uzależnione od miejsca, w
którym piszę te słowa. […] Narzucającym się kontekstem interpretacyjnym
jest tu znowu teoria przestrzeni Bachelarda. Kategoria rodzinnego domu jako
centrum świata jest bliska Miłoszowej „wiosce naszego dzieciństwa czy
naszego powiatu [...] Naturalnym stanem naszego każdego człowieka jest
więc wygnanie podwójne – z raju i z rodzinnego domu. Wygnanie z ojczyzny
owo pierwotne doświadczenie jedynie pogłębia [...] Świat (Poema naiwne;
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
1943) – w którym pojawia się archetypiczny obraz rodzinnego domu”
/Tamże, s. 15.
+ Pamięć Beduinów ze stepów Arabii fenomenalna […] posiadali już dobrze
rozwinięty język staroarabski i pełną wyrazu, piękną poezję. Kultura arabska
wchłaniała stare kultury terenów podbitych. W miastach Iranu, takich jak
Balch i Samarkanda dokonywała się asymilacja starej kultury i filozofii
chińskiej oraz hinduskiej. „Szczególne znaczenie miał założony w VI wieku
uniwersytet w Gundiszapur, w którym zostały przetłumaczone teksty
filozofów greckich i indyjskich. Na zajętych uprzednio przez Iran terytoriach
bizantyjskich, w szczególności w Syrii działały antyczne szkoły syryjskie, w
których dokonywano przekładów dzieł greckich na język syryjski. Kolejne
emigracje chrześcijańskich ruchów uznawanych w Bizancjum za heretyckie –
nestorian i arian – wytworzyły nurty myśli teologicznej i filozoficznej,
rozwijające się w granicach imperium perskiego, ciesząc się tam swobodą,
której nie miały w Bizancjum opanowanym przez chrześcijański nurt
ortodoksyjny. Do Iranu wreszcie emigrowali po zamknięciu przez Justyniana
Wielkiego w wieku VI niechrześcijańskich szkół ostatni nauczyciele filozofii
neoplatońskiej – poganie” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej.
Filozofia bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska,
PWN, Warszawa 1982, wyd. 2, s. 410/. „Arabowie, Beduini ze stepów Arabii
[…] posiadali już dobrze rozwinięty język staroarabski i pełną wyrazu, piękną
poezję. Nie znając pisma, wykorzystywali fenomenalną pamięć do
przekazywania dzieł poetyckich” /Tamże, s. 411/. Zasymilowali oni wysoką
kulturę terenów podbitych. „Opanowane w okresie władania „kalifów
sprawiedliwych” (632-662) tereny Persji, Syrii, Egiptu, Palestyny były
terenami o kulturze wyłącznie syryjskiej, greckiej, indoirańskiej, zaś językiem
warstw wykształconych był na zachodzie grecki, na wschodzie Iraku –
średnio-perski” /Tamże, s. 412/. „Rozpoczyna się proces wiodący do
powstania filologii arabskiej. Była on a dziełem uczonej elity podbitych
terenów, wykształconych na gramatyce i dialektyce greckiej. […]. Ten ruch
uzyskuje postać dojrzałą co prawda dopiero w wieku VIII, ale jego początki są
znacznie wcześniejsze, sięgają epoki Umajjadów (661-750). […] Arabski
zastąpił w ten sposób trzy główne języki podbitych ziem – grecki,
średnioperski i aramejski” /Tamże, s. 413.
+ Pamięć Biblijna konieczna dla poznania Boga. Luter skoncentrował się na
Bogu „mojego zbawienia”. Kartezjusz na Bogu „mojej pewności”. To, co Luter
uczynił w soteriologii a Kartezjusz w teorii poznania, to uczynił Kant w etyce.
Ostatecznym fundamentem moralności nie jest ten świat. Nie ma w nim
sprawiedliwości. Sprawiedliwość będzie w eschatotologicznym zakończeniu
świata. Sprawiedliwość nie leży w rękach człowieka, który jest grzeszny i
śmiertelny. Tylko Ten, który jest ponad śmiercią, może dokonać
sprawiedliwości wobec zmarłych i dać nadzieję żyjącym na ziemi W73 177.
Bez eschatologii nie jest możliwa sprawiedliwość Boga. Bez odpowiedzi
pozostaje pytanie o sens cierpienia. Pytanie „dlaczego” (pytanie o przyczynę
sprawczą, „por que”) powinno być zastąpione pytaniem „w jakim celu”
(pytanie o przyczynę celową, „para que”) W73 178. Powrót filozofii w wieku
XX do matematyki, fizyki i logiki w celu zrozumienia podstawowych pytań
metafizycznych inspiruje teologię do tego, by na nowo rozpoznała Boga jako
Boga, który chciał dać się rozpoznać (historia) i który jest celem, dla którego
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dał się rozpoznać (zbawienie personalne i eschatologia). Jednocześnie
uświadomiono sobie, że oprócz refleksji filozoficznej dla poznania Boga
konieczna jest pamięć Biblijna i życie chrześcijańskie. Teologia jest refleksją
obejmującą wszystkie te wymiary. Stąd równie ważna jest filozofia jak
egzegeza biblijna i socjologia (historia) W73 179. Dzieje świadomości
nowożytnej są procesem odrzucania wymiaru temporalnego zarówno z
realności Bożej jak i z realności ludzkiej, poprzez koncentrowanie się na
jednym tylko wymiarze człowieka, na poznawaniu siebie w wnętrzu swojej
jaźni W73 180.
+ Pamięć bliska wyobraźni. „Wyobraźnia […] jest czymś różnym zarówno od
postrzegania, jak od myślenia, chociaż nie powstaje ona niezależnie od
postrzegania, jak znów bez niej nie ma mniemania. […] jest tym, przez co –
jak powiadamy – powstaje w nas jakiś obraz […]” (Arystoteles, O duszy, [w:]
tenże, Dzieła wszystkie, przeł. i oprac. P. Siwek, t. 3, Warszawa 1992, s.
118-110: III, 427b-428a). „[…] ruch wywołany przez aktualne postrzeżenie. A
ponieważ wzrok jest najwybitniejszym zmysłem, dlatego wyobraźnia
(fantasía) uzyskała swą nazwę od światła (fáos), bez światła bowiem jest
niemożliwe widzenie. / Dzięki tej okoliczności, że wyobrażenia trwają [w
osobniku] i są podobne do postrzeżenia, zwierzęta wykonują pod ich
wpływem wiele czynności; jedne, ponieważ brak im rozumu, drugie,
ponieważ ich rozum niekiedy przyćmiony namiętnością, chorobami lub snem
– jak to ma miejsce u ludzi” (Tamże, s. 123; 429a). „Pochodzenie, natura i
funkcja wyobrażeń były w starożytności przedmiotem zmiennych, niekiedy
skrajnie przeciwstawnych interpretacji” /T. Michałowska, Słowo od redakcji,
w: Wyobraźnia średniowieczna, red. T. Michałowska, Wydawnictwo IBL PAN,
Warszawa 1996, s. 5/. „Przyczyna tych rozbieżności tkwiła, najogólniej rzecz
biorąc, w niejednakowym ujmowaniu związków i zależności między zmysłami
(jako instrumentami postrzegania świata zewnętrznego) a władzami duszy, a
także – w rozmaitości poglądów na charakter i przebieg procesu poznania.
Wyobraźnia, przeważnie ujmowana jako władza odrębna, była sytuowana
bądź w pobliżu zmysłów, bądź też w ścisłym związku z niższymi funkcjami
intelektu oraz pamięci; chętnie przyznawano jej rolę medium
pośredniczącego między zmysłami a umysłem, między ciałem i duszą. Ten
szczególny status wyobraźni sprawiał, że obrazom przez nią tworzonym, tj.
wyobrażeniom (fantásmata), odmawiano prawdziwości jako cechy
niezbywalnej. Arystoteles podkreślał, że obok prawdziwych istnieją także
fałszywe wyobrażenia. Tworzenie obrazów (eídola) Platon uważał za
naśladowanie rzeczywistości, definiował je przeto jako „mimetykę”. Odróżniał
przy tym dwie odmiany aktywności mimetycznej. Pierwsza miała być
umiejętność wykonywania „podobizn”, o której pisał: „Ona występuje wtedy,
gdy ktoś zgodnie z proporcjami modela w długości, szerokości i głębokości
wykona jego naśladownictwo i nadaje mu w dodatku barwy odpowiednie dla
każdej części” (Platon, Sofista, [w:] tenże, Sofista. Polityk, przeł. W. Witwicki,
przekład przejrzała D. Gromska, Warszawa 1965, s. 39: 235d-e). Podobizna
(eikón) powstaje pod wpływem postrzeżeń zmysłowych jest kopią przedmiotu,
odtwarzająca jego powierzchniową formę, stanowiąca tylko cień idei, jaką ów
przedmiot odbija. Podobizny są zatem „cieniami cieni”, prezentującymi świat
w jego mnogości i zmienności” /Tamże, s. 6/. „Należą one do niższego
poziomu aktywności wyobrażeniowej, nazwanego później przez badaczy
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„imaginacją prezentatywną” (M. W. Bundy, The Theory of Imagination in
Classical and Mediaeval Thought, New York 1978 (1 wyd.: 1927). / Druga
odmiana to umiejętność tworzenia złudnych wyglądów” /Tamże, s. 7.
+ Pamięć Boga nie zawiera wspomnień o grzechach ludzi. „Prawo bowiem,
posiadając tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, przez te same
ofiary, corocznie ciągle składane, nie może nigdy udoskonalić tych, którzy się
zbliżają. Czyż bowiem nie przestano by ich składać, gdyby składający je raz
na zawsze oczyszczeni nie mieli już żadnej świadomości grzechów? Ale przez
nie każdego roku [odbywa się] przypomnienie grzechów. Niemożliwe jest
bowiem, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto przychodząc na
świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia
i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju
księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże. Wyżej powiedział:
ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzech nie chciałeś i nie podobały się Tobie,
choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: Oto idę, abym
spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej
woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele
razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów.
Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po
prawicy Boga, oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem
nóg Jego. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są
uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: Takie
jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając prawa
moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je. A grzechów ich oraz ich
nieprawości więcej już wspominać nie będę. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie,
tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy” (Hbr 10, 1-18).
+ Pamięć Boga o człowieku modlącym się i dającym jałmużny. Powołanie
setnika Korneliusza: „W Cezarei mieszkał pewien człowiek imieniem
Korneliusz, setnik z kohorty zwanej Italską, pobożny i „bojący się Boga” wraz
z całym swym domem. Dawał on wielkie jałmużny ludowi i zawsze modlił się
do Boga. Około dziewiątej godziny dnia ujrzał wyraźnie w widzeniu anioła
Pańskiego, który wszedł do niego i powiedział: Korneliuszu! On zaś wpatrując
się w niego z lękiem zapytał: Co, panie? Odpowiedział mu: Modlitwy twoje i
jałmużny stały się ofiarą, która przypomniała ciebie Bogu. A teraz poślij ludzi
do Jafy i sprowadź niejakiego Szymona, zwanego Piotrem! Jest on gościem
pewnego Szymona, garbarza, który ma dom nad morzem. Kiedy znikł anioł,
który z nim mówił, [Korneliusz] zawołał dwóch domowników i pobożnego
żołnierza spośród swoich podwładnych. Opowiedział im wszystko i posłał ich
do Jafy. Następnego dnia, gdy oni byli w drodze i zbliżali się do miasta,
wszedł Piotr na dach, aby się pomodlić. Była mniej więcej szósta godzina.
Odczuwał głód i chciał coś zjeść. Kiedy przygotowywano mu posiłek, wpadł w
zachwycenie. Widzi niebo otwarte i jakiś spuszczający się przedmiot,
podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego ku ziemi. Były w
nim wszelkie zwierzęta czworonożne, płazy naziemne i ptaki powietrzne.
Zabijaj, Piotrze, i jedz! – odezwał się do niego głos. O nie, Panie! Bo nigdy nie
jadłem nic skażonego i nieczystego – odpowiedział Piotr. A głos znowu po raz
drugi do niego: Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił. Powtórzyło się
to trzy razy i natychmiast wzięto ten przedmiot do nieba” (Dz 10, 1-16).
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć boga o dobrodziejstwach ludzi. „Dla każdego narodu ustanowił
rządcę, ale Izrael jest działem Pana. Jego to jako pierworodnego karmi
karnością, a udzielając światła miłości nie opuszcza go. Wszystko, co czynią,
jest przed Nim jak słońce, a oczy Jego są ustawicznie na ich drogach. Przed
Nim nie zakryją się złe ich czyny i wszystkie ich grzechy są przed Panem.
Jałmużna męża jest u Niego jak pieczęć, a dobrodziejstwa człowieka chowa
jak źrenicę oka. Potem wreszcie powstanie i odda im, sprawi też, że odpłata
każdemu z nich będzie dana. Tym zaś, którzy się nawracają, daje drogę
powrotu i pociesza tych, którym brakło wytrwałości. Nawróć się do Pana,
porzuć grzechy, błagaj przed obliczem Jego, umniejsz zgorszenie! Wróć do
Najwyższego, a odwróć się od niesprawiedliwości i miej występek w wielkiej
nienawiści! Któż w Szeolu wielbić będzie Najwyższego, zamiast żyjących,
którzy mogą oddawać Mu chwałę? Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie
może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wychwala Pana. Jakże wielkie
jest miłosierdzie Pana i przebaczenie dla tych, którzy się do Niego nawracają,
albowiem ludzie nie wszystko mogą i żaden człowiek nie jest nieśmiertelny.
Cóż bardziej świecącego nad słońce? A przecież i ono ulega zaćmieniu; tak
też ciało i krew skłania się do złego. On odbywa przegląd sił nieba wysokiego,
a wszyscy ludzie są ziemią i prochem” (Syr 17, 17-32).
+ Pamięć Boga o grzechach człowieka mściwego. „Tego, który się mści,
spotka zemsta Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść
przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone
grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać
będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie
podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów?
Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego
przewinienia? Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; – na
rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj na przykazania i
nie miej w nienawiści bliźniego, – na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!
Unikaj waśni, a umniejszysz grzechy, człowiek bowiem popędliwy wszczynać
będzie kłótnie. Grzesznik szerzy niezgodę między przyjaciółmi i rzuca
oszczerstwo między tych, co żyją w zgodzie. Jakie jest paliwo, tak się ogień
rozpala, jaka jest zapamiętałość w kłótni, tak się ona wzmaga; jaka siła
człowieka, taka będzie jego zapalczywość, i zależnie od zamożności, gniew
jego będzie rosnąć. Gwałtowna sprzeczka roznieca ogień, a gwałtowna
kłótnia wylewa krew. Jeśli dmuchać będziesz na iskrę – zapłonie, a jeśli
spluniesz na nią – zgaśnie, a jedno i drugie pochodzi z ust twoich.
Przeklinajcie potwarcę i dwujęzycznego: wielu bowiem zgubili żyjących w
zgodzie. Trzeci język wielu uczynił nieszczęśliwymi i skazał ich na tułaczkę
od narodu do narodu, zburzył miasta potężne i domy możnych obalił. Trzeci
język oddalił żony od mężów i pozbawił je owocu ich trudów. Kto nastawia
mu ucha, nie znajdzie spoczynku ani nie będzie mieszkał spokojnie.
Uderzenie rózgi wywołuje sińce, uderzenie języka łamie kości. Wielu padło od
ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka. Szczęśliwy, kto przed nim był
zasłonięty, kto nie doświadczył jego złości, kto nie dźwigał jego jarzma i nie
był związany jego pętami. Jarzmo jego to jarzmo żelazne, a pęta jego – pęta z
brązu. Straszna jest śmierć, którą on sprowadził, nawet Szeol jest lepszy od
niego. Nie będzie on panował nad bogobojnymi i nie będą się palili w jego
płomieniu. Natomiast ci, którzy Pana porzucają, weń wpadną, zapali się w
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nich i nie będzie wygaszony; jak lew będzie przeciw nim wysłany i rozszarpie
ich jak pantera. Uważaj! Otocz posiadłość swą płotem z cierni, srebro swoje i
złoto mocno zawiąż; słowom twoim spraw wagę i ciężarki, a ustom drzwi i
zasuwę! Uważaj, abyś się w nim nie potknął, i byś nie upadł przed tym, kto
ci gotuje zasadzkę. (Syr 28, 1-26).
+ Pamięć Boga o narodzie wybranym. „Bóg przywołuje Mojżesza z krzewu,
który płonął, ale się nie spalał. Bóg mówi do Mojżesza: "JESTEM Bogiem ojca
twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba" (Wj 3, 6). Bóg
jest Bogiem ojców; Tym, który wzywał i prowadził patriarchów w ich
wędrówkach. Jest Bogiem wiernym i współczującym, który pamięta o nich i o
swoich obietnicach; przychodzi, by wyzwolić ich potomków z niewoli. Jest
Bogiem, który ponad czasem i przestrzenią może i chce to urzeczywistnić
oraz posłuży się swoją wszechmocą w spełnieniu tego zamysłu.” KKK 205
+ Pamięć Boga o winie Amalekitów, o tym, co uczynili Izraelitom, jak stanęli
przeciw nim na drodze, gdy szli z Egiptu. „Potem rzekł Samuel do Saula: To
mnie posłał Pan, aby cię namaścić na króla nad swoim ludem, nad Izraelem.
Posłuchaj więc teraz słów Pana. Tak mówi Pan Zastępów: Ukarzę Amaleka za
to, co uczynił Izraelitom, jak stanął przeciw nim na drodze, gdy szli z Egiptu.
Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego
własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety,
młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły. Saul zwołał wtedy lud i
dokonał jego przeglądu w Telam, dwustu tysięcy piechoty oraz dziesięciu
tysięcy spośród pokolenia Judy. Saul dotarł do stolicy Amalekitów i zastawił
zasadzkę w dolinie. Zawiadomił tymczasem Kenitów: Wyjdźcie, oddalcie się i
wycofajcie spośród Amalekitów, abym was nie wytracił razem z nimi.
Okazaliście bowiem życzliwość wszystkim Izraelitom, gdy wychodzili z
Egiptu. W ten sposób Kenici opuścili Amalekitów. Saul pobił Amalekitów od
Chawila w stronę Szur, leżącego naprzeciw Egiptu. Pochwycił też żywcem
Agaga, króla Amalekitów, i obłożył klątwą cały lud, wytępiwszy go ostrzem
miecza. Saul i lud ulitował się jednak nad Agagiem i nad dobytkiem trzody i
bydła, nad zwierzętami dwurocznymi, nad odchowanymi barankami i nad
wszystkim, co było lepszego, nie chciano tego wytępić przez klątwę, cały zaś
dobytek, nie posiadający żadnej wartości poddał klątwie” (1 Sm 15, 1-9).
+ Pamięć Boga postrzega przed i po, początek i koniec. Trynitologia Jana
Dunsa Szkota. „We wprowadzeniu do Traktatu De Deo trino Szkot podaje
zasadę o inspiracji arystotelesowskiej, która będzie także bardzo
rozpowszechniona wśród przedstawicieli następnego pokolenia: «Wszystko,
co nie zawiera sprzeczności, jest możliwe» /Illud possibile est quod non
includit contradictionem (Ordinatio, lib. I, dist. 2, pars II, q. 1, n. 196)/.
Chodzi tu o wypowiedź modalną, którą Szkot przeniósł w obszar
rzeczywistości, inspirowany upowszechnionym przez Awicennę sposobem
uprawiania filozofii. Tak więc, dodaje, nie jest sprzeczne, aby w trzech
osobach była jedna istota (essentia). Argumentacja Szkota idzie następnie
szlakiem, który przypomina rozwinięcie św. Bonawentury, czyli temat
konieczności i wolności u Boga /Ogólnie i bardzo szeroko Duns omawia ten
temat w: Questiones quodlibetales, q. XVI/. […] Szkot wykazuje, że
pochodzenie Słowa nie jest zwykłym procesem intelektualnym, poprzez który
Bóg poznaje swą istotę; pochodzenie Słowa jest o tyle procesem
intelektualnym, o ile Bóg poznaje, iż jest początkiem i końcem. Istnieje
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zatem, quoad nos, pewien szczególny akt – logicznie późniejszy i formalnie
różny od pierwszego czy też prostego procesu intelektualnego – który zakłada
istnienie pamięci, ponieważ tylko pamięć może postrzegać przed i po,
początek i koniec. Tak więc pochodzenie Słowa polega na procesie
intelektualnym, opartym na płodnej pamięci. W ten sposób w pochodzeniu
Słowa Bożego Duns harmonizuje konieczność z wolnością; uzgadnia też dwie
wielkie tradycje o Trójcy Świętej: augustyńską, opartą na trójczłonowej
klasyfikacji władz psychicznych (pamięć, inteligencja i wola) oraz
tomistyczną, która czerpie inspirację w dwóch pochodzeniach immanentnych
duszy ludzkiej” /J. I. Saranaya, Okres scholastyczny, w: J. L. Illanes, J. I.
Saranyana, Historia teologii, (Historia de la Teología, wyd. 2, Madrid 1996), tł.
P. Rak, red. Nauk. T. Dzidek, wyd. M, Kraków 1997, s. 27-236, s. 120-121.
+ Pamięć Boga rodzi zrozumienie lub słowo myślne. „Pomiędzy boskim Bytem
a duszą ludzką istnieje zatem paralelizm strukturalny: w obydwu odkrywa
się równocześnie jedność istoty i troistość, tutaj władz duszy, a tam Osób
boskich. Istnieje przede wszystkim dynamiczna odpowiedniość, jeśli bierze
się pod uwagę przechodzenie do działania tych władz. W boskiej Trójcy
Osoby i działania utożsamiają się ze sobą; obrazem w człowieku są trzy
władze w odniesieniu do jedności istoty i wielości działań. Z pamięci
wytryska zrozumienie lub słowo myślne, z ich obu natomiast pochodzi
miłość, która je zespala. Kiedy duch rozważa sam siebie, wznosi się jakby w
zwierciadle do kontemplowania błogosławionej Trójcy: Ojca, Słowa i Miłości.
Boski obraz jest już wyciśnięty na samym bycie duszy ludzkiej, realizuje się
on jednak tym bardziej, im bardziej dana dusza żyje Bożą łaską i trzema
cnotami teologalnymi; w ten sposób zostaje naznaczona pieczęcią
podobieństwa /Czy obraz Boży jest identyczny z łaską uświęcającą? Po co
więc jest chrzest? Czy przynajmniej oznacza łaskę uczynkową? W takim razie
wszyscy ludzie ją posiadają, a jedynie nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę;
Bóg wszystkim ludziom daje łaskę wiary, ale jedni ja odrzucili, a inni mają
jakąś blokadę, która uniemożliwia uświadomienie sobie, że ta łaska w nich
jest. Czy tak uczy Objawienie?/. /B. de Margerie, Osoba ludzka śladem,
obrazem i podobieństwem Boga Trójcy, w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja
„Communio” 13, Pallotinum 2000, 388-395, s. 390.
+ Pamięć Boża ogarnia wszystkie czyny ludzkości. „Wspomnij na ojca i matkę
swoją, gdy będziesz razem z możnymi, żebyś przypadkiem nie zapomniał się
w ich obecności i żebyś z przyzwyczajenia jakiegoś głupstwa nie popełnił: bo
wtedy wolałbyś nie być zrodzonym lub przeklinałbyś dzień swego narodzenia.
Człowiek przyzwyczajony do mów haniebnych nie poprawi się przez
wszystkie dni swego życia. Dwa rodzaje ludzi mnożą grzechy, a trzeci ściąga
gniew karzący: namiętność gorąca, jak ogień płonący, nie zgaśnie, aż będzie
zaspokojona; człowiek nieczysty wobec swego ciała, nie zazna spokoju, aż go
ogień spali; rozpustnik, dla którego każdy chleb słodki, nie uspokoi się aż do
śmierci. Człowiek popełniając cudzołóstwo mówi do swej duszy: Któż na mnie
patrzy? Wokół mnie ciemności, a mury mnie zakrywają, nikt mnie nie widzi:
czego mam się lękać? Najwyższy nie będzie pamiętał moich grzechów. Tylko
oczy ludzkie są postrachem dla niego, a zapomina, że oczy Pana, nad słońce
dziesięć tysięcy razy jaśniejsze, patrzą na wszystkie drogi człowieka i widzą
zakątki najbardziej ukryte. Wszystkie rzeczy są Mu znane, zanim powstały,
tym więc bardziej – po ich stworzeniu. Takiego człowieka spotka kara na
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ulicach miasta, tam gdzie nie będzie się spodziewał niczego – zostanie
schwytany. Podobnie i kobieta, która zdradziła męża i podrzuca spadkobiercę
poczętego z innym: najpierw stała się nieposłuszna prawu Najwyższego,
następnie przeciw mężowi swemu postąpiła niegodziwie, a po trzecie
popełniła cudzołóstwo nieczystością i poczęła dzieci z mężczyzny obcego.
Poprowadzą ją przed zgromadzenie i będzie śledztwo nad jej dziećmi. Dzieci
jej nie zapuszczą korzeni, gałązki te pozbawione będą owocu. Pamięć o niej
zostanie jako wzór przekleństwa, a hańba jej nie będzie wymazana. A
następne pokolenie pozna, że nie ma nic lepszego nad bojaźń Pana i nic
słodszego nad wypełnianie Jego przykazań” (Syr 23, 14-27).
+ Pamięć Boża w człowieku stworzonym na obraz Boży jest przyczyną
potrzeby ciągłego odnawiania pragnienia Boga. Ateizm metodologiczny
wyrastał w XIX wieku na podłożu zapomnienia o istocie chrześcijaństwa.
Łatwo zauważyć błąd, polegający na zwalczaniu deistycznego obrazu Boga.
Ewidentną odpowiedzią na postulaty ludzi atakujących Boga okrutnego lub
obojętnego wobec świata byłoby przyjęcie Ewangelii. Okazało się jednak, że
oni tego nie chcieli. Za pokrętną ideologią kryła się wrogość do Boga pełnego
miłości, zatroskanego, troszczącego się o świat. Nie chcieli Kogoś, kto jest
miłością i przyczyną wszelkiego dobra, sami chcieli zająć Jego miejsce.
Łatwiej było usprawiedliwić swoją wrogość przedstawiając w złym świetle
zwalczany obiekt. W walce z ateizmem nie wystarczy oczyścić obraz Boga.
Trzeba spowodować przemianę ludzkich pragnień, sprawić, by człowiek
pragnął istnienia, obecności, bliskości Kogoś Innego, który jest pełnią i
źródłem wszelkiego dobra potrzebnego człowiekowi W73 109. Człowiek jako
obraz Boży jest pamięcią Bożą, dlatego potrzebuje ciągle odnawiać pragnienie
Boga. W okresie od połowy XIX wieku do połowy XX wieku trwała walka
inteligencji ludzkiej o zrozumienie świata bez Boga, by tworzyć świat bardziej
ludzki bez Boga, by zagwarantować przyszłość bez Boga. Ani jeden z tych
postulatów się nie udał. Bóg ciągle wraca jako fundamentalne pytanie o sens
życia. Nie udało się zrozumieć świata bez Boga. Świat pozostawiony samemu
sobie stał się nieludzki, bez przyszłości. Świadomość nowoczesna staje wobec
konieczności głębokiego nawrócenia. Powrót do Boga łączy się z procesem
teologicznego oczyszczenia ze strony Kościoła. Istotą chrześcijaństwa nie jest
uniżenie, upokorzenie, lecz wywyższenie, przebóstwienie, bycie dziećmi
Bożymi, panami świata, dziećmi królewskimi przeznaczonymi do pełni
Królestwa W73 110. W kulturze polskiej każdy człowiek jest „panem”, lub
„panią”. W ten sposób wszyscy jesteśmy równi, nie jako niewolnicy, lecz jako
panujący. Wynika to z chrześcijaństwa, które jest mocno splecione z kulturą
naszego narodu.
+ Pamięć Byt istniejący realnie, który stanowi podstawę istnienia
jakiegokolwiek innego bytu. „Bóg Ojciec jest źródłem samego siebie, jest
początkiem wszystkiego, jest też początkiem pamięci, jest Pamięcią. Nie
chodzi tu tylko o właściwość Bożą, która się jakoś odróżnia od pozostałych.
Pamięć traktowana jest przez św. Augustyna jako byt realnie istniejący, który
stanowi podstawę istnienia jakiegokolwiek innego bytu. W każdym razie,
„Początkiem” Boga nie jest boska esencja w ogólności, lecz Osoba Boga Ojca.
Z pamięci wytryskują rozumienie i wola jako wyrażenia jej bytu źródłowego
rodzącego. W ten sposób Syn i Duch Święty odzwierciedlają, rozwijają i
ratyfikują byt fundamentalny Boga Ojca, tworząc całościową prawdę boską,
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
która polega na tym, że substancja Boga nie jest tylko początkiem – punktem
wyjścia, lecz obejmuje całość boskiego procesu, czyli ogarnia również Syna i
Ducha Świętego /P. Liszka CMF, Duch Święty, który od Ojca i (Syna)
pochodzi, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 2000, s. 209/. Dwa
schematy trynitarne św. Augustyna, typu antropologicznego, interpretują
Trójcę wychodząc od boskiej realizacji człowieka. Proces immanentny Boga
reprodukuje się w każdym człowieku, który siebie rozumie i kocha w ten
sposób, że przemienia sens stosowanych terminów antropologicznych,
przenosząc je na radykalnie wyższy poziom. Każdy indywidualny człowiek
jest Osobą różną od pozostałych, która realizuje siebie samą w procesie
poznania-miłości (Por. X. Pikaza, Dios como Espíritu y Persona. Razón
humana e Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s.108). Momenty tego procesu
są personalne, ale nie są Osobami /Tamże, s. 210.
+ Pamięć cechą nauk historycznych i przyrodniczych, Bacon F. „Początkowo
nie powstała żadna oryginalna koncepcja filozoficzna, odnawiano jedynie
starożytne i dopasowywano je do aktualnej mentalności. Unikając
ostatecznych rozstrzygnięć o charakterze powszechnym, przyznawano
prymat osobistym obserwacjom i aktywnej refleksji nad sztuką życia,
inspirowaną niejednokrotnie poglądami epikurejskimi (M. DE MONTAIGNE). Na
rzeczywistość starano się patrzeć przede wszystkim z punktu widzenia
człowieka (h u m a n i z m ). W świecie przyrody natomiast poszukiwano
fundamentalnych zasad, które pozwoliłyby ją przekształcać. Czyniono to na
wiele różnych sposobów, korzystając bądź z mistyki i kabalistyki, co
prowadziło do pogoni za wiedzą tajemną (G. PICO DELLA MIRANDOLA, T.
PARACELSUS), bądź z badań eksperymentalnych, opartych na metodzie
indukcyjnej, posiłkującej się obserwacją i eksperymentem (F. Bacon), bądź
wreszcie z matematyki (GALILEUSZ)” /M. Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2,
Wrocław 2007, s. 40/. „Z zamiarem systematyzacji wiedzy F. BACON podjął
dzieło klasyfikacji nauk, którą posłużyli się później J. d’Alembert i
encyklopedyści. Za podstawę podziału wziął on trzy władze psychiczne:
pamięć, skąd wywodzą się nauki historyczne i przyrodnicze; wyobraźnię,
która dała początek poezji; oraz rozum będący źródłem nauki w ściślejszym
znaczeniu, czyli filozofii. Filozofię podzielił na filozofię Boga (teologię
naturalną), filozofię świata (kosmologia, metafizyka) i filozofię człowieka
(antropologia, polityka). U schyłku odrodzenia starano się także za pomocą
czysto racjonalnych dociekań poddać analizie zasady życia religijnego (E.
HERBERT Z CHERBURY), moralnego i prawno-państwowego (N. MACHIAVELLI, H.
GROCJUSZ). W intelektualnych poszukiwaniach renesansu, obok tych nowych
akcentów, utrzymał się, a nawet w pewien sposób zaktywizował tradycyjny
nurt filozofii scholastycznej, nawiązującej do złotego okresu myśli
średniowiecza. Jego przedstawiciele (F. FERRARI, F. SUAREZ) w dążeniu do
przeciwstawienia się renesansowemu humanizmowi odwoływali się do
wielkich mistrzów scholastyki, wśród których szczególne miejsce przyznawali
św. Tomaszowi z Akwinu (t o m i z m )” /Tamże, s. 41.
+ Pamięć Cechy pamięci ludzkiej „ikoniczność, obrazowość oraz
inscenizacyjność, a przecież jedno i drugie nie może występować bez
przestrzenności” (Oliver Sacks /O. Sacks, The man Who Mistook His Wife for
a Hat, Gerard Duckworth and Co 1985/, uczeń Aleksandra Łurii /A. Łuria,
O pamięci, która nie miała granic, Warszawa 1970/). W tym samym kierunku
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
prowadzą wyniki badań Halbwachsa: „pamięć zależy od otoczenia
społecznego” /M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król,
Warszawa 1969, s. 4/. Gdy to otoczenie ulega dekompozycji, na przykład
zostaje gwałtownie przerwane, wówczas i pamięć doznaje uszczerbku
/Tamże, s. 3-5. 172 n./; pamięć wymaga lokalizacji „w przestrzeni lub w
czasie” /Tamże, s. 189/. Halbwachs interesuje się bardziej lokalizacją w
czasie, ale lokalizacja przestrzenna ciągle jest w jego rozważaniach o pamięci
obecna” /Z. Cackowski, Osobliwość przestrzeni ludzkiego świata, w:
Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.),
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 31-44, s.
40.
+ Pamięć charyzmatyczna instytutu życia konsekrowanego to osobowokolektywna samoświadomość, dynamiczna wierność, „gęstość duchowa”. „W
charyzmacie Założyciela wpisany jest sposób jego konkretyzacji wspólnotowej
oraz udziału w realizacji planu Bożego. Duch Święty przekazuje zakodowaną
„ekonomię inkarnacji” i realizacji pośrednictwa historycznego. Ekonomia ta
zakłada następujące normy postępowania: 1.Kontynuacja i odnowa, otwartość
na rozwój historyczny, aby zachować świeże oblicze a jednocześnie
zachowywanie tożsamości (błędy: konserwatyzm, albo progresizm); 2. Jedność i
wielość form: wspólny fundament, projekt życia, chociaż w jednostkowej lub
grupowej konkretyzacji. W ten sposób realizowana jest instytucjonalizacja
charyzmatu Założyciela w wymiarze wspólnotowym. Realizuje się instytucjonalnie podstawowa zawartość zakodowana wcześniej na sposób duchowy w
charyzmacie Założyciela. Proces instytucjonalizacji nie sprzeciwia się duchowej
wolności, którą reprezentuje istota charyzmatów. Przeciwnie, konieczne są
zabezpieczenia instytucjonalne, by zagwarantować możliwość ujawniania się
charyzmatycznej wolności. W procesie tym należy strzec się nie tylko przed
niewłaściwą rytualizacją realizującą wierność materialną, zewnętrzną,
powierzchowną. Należy strzec się również przed minimalizacją, redukującą
charyzmat Założyciela do niezbyt sprecyzowanej duchowej inspiracji. Należy
wystrzegać się zawężania i nieuprawnionego poszerzania treści charyzmatu.
Powinien on trwać we wspólnocie jako, adekwatna do początkowej fazy
powstawania Instytutu, „pamięć duchowa”, czyli osobowo-kolektywna
samoświadomość, dynamiczna wierność, „gęstość duchowa”. Stopniowo tworzy
się w Instytucie coraz bardziej adekwatna duchowość, według charyzmatu
Założyciela. Jednocześnie tworzy się, odpowiadająca tej rzeczywistości
doktryna, słowne sformułowanie opisujące konkretyzację duchowych darów”
/P. Liszka, Charyzmatyczna moc życia zakonnego, Papieski Wydział
Teologiczny, Wrocław 1996, s. 177.
+ Pamięć chrześcijanina pobudzana przez Piotra. „Uważam zaś za słuszne
pobudzić waszą pamięć, dopóki jestem w tym namiocie, bo wiem, że bliskie
jest zwinięcie mojego namiotu, jak to nawet Pan nasz Jezus Chrystus dał mi
poznać. Starać się zaś będę, abyście zawsze mieli sposobność po moim
odejściu o tym sobie przypominać. Nie za wymyślonymi bowiem mitami
postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana
naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego
wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos
Jego doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w
którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Nim razem byliśmy na górze świętej. Mamy jednak mocniejszą, prorocką
mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie,
która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna
wzejdzie w waszych sercach. To przede wszystkim miejcie na uwadze, że
żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli
bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani
Duchem Świętym mówili [od Boga] święci ludzie” (2 P 1, 13-21).
+ Pamięć chrześcijańska domaga się rozwoju refleksji teologicznej. Kościół
ma obowiązek nieustannego odchodzenia od tego, co nie należy do niego,
obowiązek nieustannego oczyszczania się z naleciałości świeckich, a
jednocześnie ma obowiązek wchodzenia w cały świat, głosząc Ewangelię i
przemieniając świat w królestwo Boże. Trudność polega na odczytywaniu i
zrozumieniu tego, od czego się trzeba uwalniać a co podejmować. Kościół
bowiem to ludzie, z natury swojej żyjący w świecie. Świat bowiem to też
ludzie. „Świat” w sensie pejoratywnym, złym, to odrzucanie daru samego
Boga i życie w nieobecności Boga. Do takiego świata przyszedł Chrystus.
Świat Go nie poznał, nie przyjął, odrzucił, wzgardził Nim. Czy zjawisko to jest
typowe tylko dla naszych czasów? Postchrześcijaństwo to regres, powrót do
tego co staroświeckie, czyli stare i świeckie, do tego co pogańskie, powrót do
pogaństwa całkowicie bezbożnego. Zjawisko to rozpoczyna się wtedy, gdy
wskutek niechęci do teologii pojawia się ignorancja, nieznajomość Boga na
samym dnie chrześcijańskiej pamięci. P23.1 12
+ Pamięć chrześcijańska oczekuje spełnienia obietnicy. Astronomia
nowoczesna
spowodowała
rewolucję
epistemologiczną.
Zasadami
poznawczymi są odtąd przede wszystkim: racja dostateczna i dążenie do
lepszego. Hegel powrócił do uznania poznawalności Boga, co było odrzucone
przez deizm epoki Oświecenia, odbudował tym samym możliwość
poznawania świata poprzez wychodzenie od afirmacji Boga. Wiara pozwala
lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Hegel odrzucił apofatyzm i
czystą mistykę, które nie mają żadnego związku z językiem i nie potrafią
wyrazić odczuwanego w głębi jaźni przeżycia boskości. Z drugiej strony
odrzucił typ racjonalizmu eklektycznego, który w systemie Spinozy mieszał
politykę z religią. Dziś odradza się apofatyzm (teologia „wschodnia”) oraz
eklektyczne i słabe formy racjonalizmu (postmodernizm) /G. Lafont, Storia
teologica della Chiesa. Itinerario e forme della teologia, Edicioni San Paolo,
Torino 1997, s. 245/. Dziś trzeba podkreślać, że świadomość ludzka jeszcze
nie jest zjednoczona z Absolutem, lecz znajduje się w konkretnym
środowisku historycznym. Konieczna jest hermeneutyka wyprowadzająca
wnioski z faktu, że podmiot poznający jest też dla siebie poznawanym
przedmiotem /Tamże, s. 246/. Warto poznać dzieło Karola Wojtyły pt. Osoba
i czyn. Ghislain Lafont ocenia Hegla pozytywnie, jako kogoś, kto na nowo
otworzył chrześcijańską świadomość w wymiarze pamięci, profetyzmu i
mesjanizmu, według linii Orygenesa, w oczekiwaniu spełnienia obietnicy.
Jego myśl należy traktować jako program, a nie jako zamknięty system.
Świadomość religijna i polityczna są w tym programie zespolone w
dynamicznym ujmowaniu dziejów ludzkości, skoncentrowanych na śmierci i
zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. W tym ujęciu trzeba pytać o miejsce
chrześcijańskiej świadomości-identyczności czyli o statut Kościoła
zjednoczonego z Jezusem Chrystusem. Wspólnota zmartwychwstaje wraz z
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Nim i w Nim jest przemieniana. Trzeba pytać o relacje Kościoła z Państwem.
Wszystko w napięciu eschatologicznym /Tamże, s. 246.
+ Pamięć chrześcijańska przesłonięta metafizyką Arystotelesa. Teologia
Zachodu, zachwycona Metafizyką i etyką Arystotelesa, zapomina o źródłach
swojej identyczności, którymi są: objawienie i historia, Pismo Święte i
Kościół, pamięć i obietnica Boża. W ten sposób zapomniano o niektórych
istotnych wymiarach Boga i nie odkryto odpowiadających im wymiarów
człowieka. Pełne objawienie Boga zawiera manifestowanie się Go jako Ojca,
Syna i Ducha Świętego. Odczytanie trynitarności Boga prowadzi do odkrycia
konstytucji trynitarnej człowieka i czasu historycznego. Człowiek jest
pamięcią, intelektem i wolą, obrazem Bożym. Pamięć otwiera człowieka na
otchłań bez dna pierwszej Zasady wszelkiego istnienia. Intelekt (inteligencja)
odkrywa Jego współistotność z Logosem. Wola kieruje uwagę na Ducha
Świętego, który jest jednością Ojca z Synem. Tradycja Zachodnia dokonała
też redukcji antropologicznej. Zapomniano o pamięci! Wskutek tego
zapomniano o tym, skąd człowiek pochodzi. Braku pamięci rekompensowany
jest rozumem, który zastąpił Boga. Rozum sam wszystko potrafi: wymyślić,
skonstruować, a nawet stworzyć. Za tym idzie jednak następny krok, dający
prymat woli. Zamiast racjonalności postmodernistyczna irracjonalność i
dowolność. Starożytny aksjomat: „Stat pro ranione voluntas” ma dziś nową
wersję: „Kto ma siłę, ma prawo”. Prawo stanowione przez człowieka nie
wynika z rozumności, ale z egoistycznych interesów tych, którzy mają moc
(pieniądz, armia) W73 183. Pytanie o przyczynę świata w nowożytności
uznano za niepotrzebne, a nawet więcej, ludzi pytających o przyczynę świata
uznaje się za tzw. „ciemnogród”. Jaśnie oświeceni wiedzą, że świat po prostu
jest wieczny, a materia posiada w sobie życie, a także potrafi to życie
doskonalić, potrafi przez ewolucję przemienić się w człowieka. Intelekt,
miłość i wola w człowieku to tylko koncentracja intelektu, miłości i woli,
którą posiada materia. Tego rodzaju brednie ujmowane są w finezyjną postać
tzw. filozofii procesu (Whitehead), ale niektórym nawet takie konstrukcje nie
są potrzebne, bo wiedzą, jako oświeceni materialiści, że materia myśli, czuje i
robi to, co chce. Utrata wymiaru trynitarnego w teologii doprowadziła do
utraty rozumienia wymiaru trynitarnego w doczesnej czasoprzestrzeni, który
jest echem wymiaru trynitarnego Boga i stworzonego na obraz Boży
człowieka. Stąd już blisko do ateizmu i materializmu.
+ Pamięć ciała ludzkiego magazynuje wszystkie ważne doświadczenia
duchowe człowieka (A. Grün) [dusza ludzka nie? Informacja duchowa jest w
duszy bardziej niż w ciele, w ciele jest wtórnie, dzięki duszy]. „rabbi Harold
Kushner. Dusza jest nieśmiertelna, ponieważ zawsze wykracza poza ten
świat. W rzeczywistości zupełnie nie ma potrzeby odrywania od siebie ciała i
duszy. Należą one wzajemnie do siebie. Dusza ukazuje jednak wymiar
naszego statusu jako osoby, która nie może ulec zniszczeniu – nawet wtedy,
gdy ciało umiera. Jest on związany z ciałem, a zarazem je przekracza.
Kształtuje ciało i wyraża siebie w nim, dopóki się od tego śmiertelnego i
podlegającego rozkładowi ciała nie oddzieli” (A. Grün) /A. Grün OSB, W.
Müller, Czym jest dusza, przekład J. Zychowicz, WAM, Kraków 2010, s. 74/.
„rozumiem duszę jako odniesienie. Otóż ma ona odniesienie nie tylko do
ciała, lecz także do innych ludzi, a wreszcie do Boga. I tylko z perspektywy
tego odniesienia możemy rozumieć doktrynę o nieśmiertelności duszy
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
[Wszystko poza Bogiem ma odniesienie do Boga, Istnienie bytu każdego
wynika z istnienia jego relacji zależności wobec Boga, bez tego odniesienia
nie ma żadnego bytu]. Kto w swoim najgłębszym wnętrzu jest odniesiony do
Boga, nie może już tej relacji zostać pozbawiony – nawet przez śmierć [Jest to
prawdziwe dla każdej rzeczy, może się przemieniać materia korpuskularna w
energię materialną i odwrotnie, zawsze jednak jest relacja świata do Boga.
Jest to elementarna prawda kreatologii]. W śmierci doświadczy on nowego
rodzaju relacji do Boga, do samego siebie i do swego ciała” (A. Grün) /Tamże,
s. 75/. „W śmierci dusza oddziela się od ciała i z tą chwilą może całkowicie
sama sobą dysponować. Tak więc moment śmierci, kiedy dusza oddziela się
od ciała, jest jedynym momentem, w którym może się ona całkowicie
swobodnie opowiedzieć za Bogiem lub przeciw Niemu” (A. Grün) /Tamże, s.
76/. „jak mówi Rahner – dusza wyraża siebie w ciele. Jest to ciało
uwielbione. Nauczanie Kościoła katolickiego, że Maria została wzięta do
nieba z ciałem i duszą, dotyczy także przecież nas, chrześcijan [innych ludzi
nie dotyczy?]. Nasza dusza nie rozpłynie się po prostu w morzu Boskości
[Czy dusza bez ciała rozpłynęłaby się w Bogu? Przecież aniołowie są bytami
odrębnymi, nie rozpływają się w Boskości, a nie mają ciała]. Przyjdziemy do
Boga z ciałem i duszą [Nie przyjdziemy z ciałem, bo dawne ciało pozostało w
ziemi, jest „ciało uwielbione”, które zostało dane człowiekowi w momencie
śmierci, człowiek z nim nie przychodzi]. Oczywiście ciało to ulegnie najpierw
rozkładowi. Ale skoro dusza również po śmierci wyraża siebie w ciele,
oznacza to, że przyjdziemy do Boga jako osoba [Czy bez ciała nie może być
osoby? Przecież aniołowie są osobami]. Ciało jest bowiem magazynem
pamięci wszystkich ważnych doświadczeń duchowych. Nasze doświadczenie
miłości i radości, bólu i smutku przechodzi poprzez ciało. Przyjdziemy do
Boga ze wszystkim i doświadczeniami, które przechowało w sobie nasze
ciało, z unikalnym sposobem, a jaki wyrażamy nasze jedyne w swoim rodzaju
i niepowtarzalne „ja” (A. Grün) /Tamże, s. 77/. [Przecież śmiertelne ciało
pozostało na ziemi, jest „ciało uwielbione”, które nie ma ziemskich
doświadczeń. Rahner mówił o wymieceniu w momencie śmierci z ducha
ludzkiego całej doczesnej historii /Müller, s. 75/. Jedynym wyjściem jest
myśl, że Rahner nie ma racji, że historia odzwierciedla się w duszy jako
swoista „historia” duchowa, którą dusza przenosi na drugą stronę i
przekazuje ciału uwielbionemu.
+ Pamięć cywilizacji Grecji i Rzymu otaczana szacunkiem. Architektura
starożytna znana była przez mnichów średniowiecznych. „Archeologia
budziła u mnichów takie same zainteresowanie, jak zwykle u ludzi
wykształconych; wkładano tę samą staranność w badanie starożytnych
pomników sztuki, co w analizę gramatyczna tekstów literatury klasycznej.
Środki poznawania starożytnej sztuki były te same, co dzisiaj: podróże,
wykopaliska, muzea – z tą tylko różnicą, że wówczas jeszcze mniej dzieł
sztuki zdążyło zniknąć. Umiano podejmować długie wędrówki po to, żeby
obejrzeć ruiny; budziły one podziw, którego echo brzmi u wielu kronikarzy, a
ich świadectwem bywa czasem jedynym zachowanym śladem istnienia tych
ruin. […] Wszystko, co sięgało przeszłości Grecji i Rzymu, cieszyło się
szacunkiem, który przysługuje pięknu i pamięci o cywilizacji, uznawanej za
wielką” J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M. Borkowska
(L’amour des lettres et le désir de Dieu, Initiation aux auteurs monastique du
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
moyen age, Les éditions du Cerf, Paris 1990),Wydawnictwo Benedyktynów,
Kraków 1997, s. 154. „Bez żadnych skrupułów wszystkie te arcydzieła
wprzęgano w służbę chrześcijaństwu. […] Na kolumnach klasztornych
rzeźbiono starożytne bajki i sceny mitologiczne; i uczeni zauważyli już, „jak
dziwne, a nawet zdumiewająco śmiałe było umieszczenie tych bóstw
pogańskich w klasztornym krużganku, w miejscu przeznaczonym na
medytacje i na pośmiertny spoczynek mnichów; nawet ludzie XVI wieku nie
posunęliby się tak daleko!” (J. Adhémar, Les influence antiques dans l’art. Du
moyen âge français, Londyn 1937, 267); Tamże, s. 155.
+ Pamięć czasu w wieczności. Struktura temporalności pozadoczesnej
Teologowie zachodni. Według P. Teilharda de Chardina przejście do nowej
rzeczywistości jest wydarzeniem zachowującym swoistą ciągłość sposobu
istnienia. Według niego „wieczność nie jest całkowitym, zaprzeczeniem czasu.
Jest pewną ciągłością” (Cyt. za Cz. S. Bartnik, Teilhardowska wizja dziejów,
Lublin 1975, s. 164). Temporalność wieczności bytów stworzonych nie jest
całkowicie nieznana, bowiem zawiera w sobie coś z poprzedniej
temporalności doczesnej. O ciągłości decyduje ludzka świadomość, która
„nigdy nie przestanie istnieć, należy do wieczności, a ma coś z charakteru
czasowego” (Tamże, s. 130). Interesujące jest nie to, że już w doczesności
ludzka świadomość „należy do wieczności”, ale to, że ludzka świadomość „ma
coś z charakteru czasowego” i to „coś” pozostaje po śmierci człowieka
/TH1 100/. Według P. Tielharda de Chardin, przez śmierć świadomość nie
uwalnia się od struktury czaso-przestrzeni-materii, lecz „uczłowiecza” ją i w
jakimś sensie przenosi do wieczności Tego rodzaju ujęcie wiąże się z wieloma
trudnościami, gdyż P. Teilhard de Chardin nie odpowiada na najważniejsze
pytanie, a mianowicie, w jaki sposób świadomość styka się z czasem w
doczesności, a jak w wieczności. Nie odpowiada też na pytanie, jak następuje
przemiana jednej rzeczywistości w drugą. Temporalność wieczności wyraźnie
opisuje teolog protestancki O. Cullmann. Przyjmuje on tradycyjne
rozumienie czasu według modelu półprostej zwróconej ku plus
nieskończoności. Czas przed śmiercią jest odcinkiem, który kończy się w
pewnym punkcie, a po którym następuje ciąg dalszy (Zob. O. Cullmann,
Christ et le temps, Neuchatel 1947, s. 444; por. F. Amerio, Eternitas, w:
Enciclopedia Filosofica, T. II, Firenze 1968, s. 1990-1101.). Struktura
temporalna wieczności inaczej niż u Cullmanna ujęta została przez W.
Pannenberga. Według niego wieczność nie jest zwyczajnym dalszym ciągiem
czasowości doczesnej, ale posiada wyraźne z nią powiązania. Wieczność jest
jakimś ponadczasowym tłem, które reguluje przebieg czasu (W. Pannenberg,
Gotttesreich und Menschenreiche. Ihr Spannungverhältnis in Geschichte und
Gegenwart, Regensburg 1971). Według niego wieczność może być rozumiana
jako jeden punkt, trwający zawsze. Wieczność posiada w sobie jakąś
strukturę atemporalną, która pozwala jednak, by była w relacji z każdym
punktem – rozciągniętego wzdłuż prostej czasu doczesnego TH1 101.
+ Pamięć Czynnik działania poznawczego, Arystoteles i św. Tomasz z
Akwinu. „Intuicja dotyczy treści poznawczych, a nie faktu istnienia bytu;
stąd rozciąganie wyrażenia „doświadczenie” na różne formy intuicyjnego
poznania (często w tzw. teorii poznania) powoduje duży „poślizg” poznawczy”.
Doświadczenie dotyczy faktu istnienia. Człowiek doświadcza, że jest, chociaż
nie poznaje wszystkiego, co dotyczy jego istoty” /M. Krąpiec OP, Filozofia w
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
teologii. Czytając Encyklikę „Fides et ratio”, Instytut Edukacji Narodowej
1999, s. 64/. „W działaniu poznawczym Arystoteles i św. Tomasz wyróżniali:
zmysły zewnętrzne (wzrok, słuch, węch, smak, dotyk) oraz wewnętrzne
(zmysł wspólny, wyobraźnia, pamięć, instynktowna ocena), a także intelektrozum, jak również władze uczuciowe (pożądliwej i popędliwej) i wola jako
władza racjonalnego pożądania” /Tamże, s. 65/. Dusza ludzka istnieje sama
w sobie jako w podmiocie, nie może być wytworem materii. Dusza udziela
swego istnienia organizowanej przez siebie materii do bycia ludzkim ciałem.
Ciało ludzkie istnieje w osobie ludzkiej istnieniem takiego stopnia, w jakim
istnieje dusza. „Niektórzy naukowcy-przyrodnicy uważali, że istnieje
rozproszony w materii duch, który wskutek odpowiedniego doboru
elementów gromadzi się, w jakiś sposób „tężeje” i dochodzi wreszcie do
samodzielnej postaci ducha”. Jeżeli materia jest duchowa, to duch jest
materialny. W zasadzie nie ma wtedy pomiędzy nimi żadnej różnicy.
„Tymczasem do natury ducha należy właśnie jego niezłożoność, gdyż nie
posiadając materii nie może też posiadać jakichś części integrujących”
/Tamże, s. 67/. Arystoteles przyjmował, ze człowiek jest tworem natury czyli
przyrody. Słowo natura w antropologii chrześcijańskiej dotyczy całości
człowieka, nie tylko elementu przyrodniczego, lecz również elementu
duchowego. Dusza ludzka potrzebuje materii ludzkiego ciała do działania,
„funkcjonowanie poznania czy też miłości u człowieka dokonuje się zawsze
poprzez materię, [...] procesy działania duszy są w ciele i poprzez ciało; nie
ma działań czysto niematerialnych, albowiem właśnie duch ludzki wraz
materią tworzy jedno źródło działania. Własne ciało to jakby jedyny i
specyficzny sposób, w jaki dusza może działać i wyrażać się na zewnątrz,
tudzież bogacić się od wewnątrz poprzez decyzyjne (wolne) działanie,
przysługujące jedynie duchowi” /Tamże, s. 68/. M. A. Krąpiec traktuje słowa
duch i dusza jako synonimy. Nie uznaje on działania duszy bez ciała.
+ Pamięć czypu 4 MB „Jeżeli Polska chce nawiązać kontakt z ekonomią
światową, musi się zmienić na lepsze stosunek władz do rozwoju szkolnictwa
wyższego i musi ulec poprawie wynagrodzenie inteligencji twórczej w Polsce.
Inaczej Polacy staną się głuptasami globu, zdanymi na zagraniczną wiedzę i
mądrość. W konsekwencji staniemy się niewolnikami innych wiedzo
zorientowanych krajów, nie umiejącymi się poruszać w zaawansowanej
cywilizacji […] Jesteśmy już poza orbitą ekonomii światowej” /A. Targowski,
Chwilowy koniec historii. Cywilizacja i kultura Polski widziana znad jeziora
Michigan, Nowe Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1991, s. 37/. „Gospodarka
amerykańska informatyzuje się. Aż połowa zatrudnionych pracuje w
przemyśle informacyjnym (nie mylić z przemysłem informatycznym)” /tamże,
s. 38/. „W 1959 r. amerykańskie firmy Texas Instrument i Fairchild
wyprodukowały pierwszy obwód scalony – czyp […] Obecnie jest już dostępna
na jednym czypie pamięć o pojemności 4 MB (4 miliony bitów – dwójkowych
cyfr), a badania prowadzi się nad jednoczesnymi pamięciami o pojemności 16
MB. […] W 1971 r. amerykańska firma INTEL wyprodukowała czyp jako
mikroprocesor – „mózg” komputera” /Tamże, s. 39/. „szacuje się, że ok.
2020 r. można będzie zapamiętać półmilionową bibliotekę książek na
czypach o wartości 4 tys. dol.)” /Tamże, s. 40/ [Rozwój jest o wiele szybszy,
w roku 2012 można to zmieścić na twardym dysku za sto dolarów].
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć ćwiczona w szkołach średniowiecznych. Mnisi średniowieczni znali
klasyczną literaturę starożytną. Historycy nie są zgodni, czy znali ją
dogłębnie czy tylko powierzchownie. „Sprzeczne opinie historyków oparte
były na danych cząstkowych; każda z nich powoływała się na część tylko
tekstów i faktów, podczas gdy w rzeczywistości istniały dwie tendencje,
pozornie sprzeczne, ale jednak łączone: czerpanie z klasyków i nieufność do
nich. […] W sprawie genezy kultury klasycznej średniowiecznego
monastycyzmu można postawić dwa osobne problemy: kiedy (to znaczy, w
którym okresie życia) mnisi czytali tych autorów – i wedle jakiej metody.
Niektórzy mnisi czytali klasyków (mniej lub więcej) przez całe życie
monastyczne. Wszyscy natomiast, lub prawie wszyscy zetknęli się z nimi w
szkole, w młodości, w okresie łatwego uczenia się na pamięć. Jest faktem, że
w szkołach klasztornych tak samo, jak w innych (albo […] nawet więcej niż w
innych) studiowano autorów klasycznych. Mamy na to dwa rodzaje
dowodów. Pierwszym jest samo istnienie zachowanych do naszych czasów
rękopisów autorów klasycznych. Jeśli zajrzeć do wstępów wydań klasycznych
w takich zbiorach, jak Teubnera czy Budego, można stwierdzić, że większość
użytych tekstów jest proweniencji monastycznej; od czasów XVI-wiecznego
Odrodzenia humaniści przyznawali tym tekstom wielką wartość. Ale
posiadamy jeszcze wyraźniejszy dowód, obejmujący nawet rękopisy nie
zachowane: znajduje się on w katalogach średniowiecznych bibliotek
monastycznych. Widzimy tam autorów klasycznych w wielkiej liczbie” J.
Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des
lettres et le désir de Dieu, Initiation aux auteurs monastique du moyen age,
Les éditions du Cerf, Paris 1990),Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków
1997, s. 138-139.
+ Pamięć Demiurga wzorcem świata dla stworzenia świata. Matematyka
wzorcem kosmosu. „Postępowanie dedukcyjne dotyczy oczywiście całej
nauki Platona i tylko w takim kontekście staje się ono widoczne. Ilustruje
je najlepiej twórcza działalność Demiurga, którą możemy rozumieć
alegorycznie jako odtwarzanie czy wydobywanie z samowiedzy, by
posłużyć się tym „neoidealistycznym” terminem, przez filozofa (filozofię),
procesu „konstruowania” świata, zapamiętanego i obecnego w
doświadczeniu transcendentalnym” /R. Liberkowski, Intuicja genezy
matematyki. Przyczynek do implikacji idealizmu: Platon – Kant, w: Między
matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 41-60, s. 54/. „Demiurg nie
tworzy, co prawda, świata z Nicości, Absolutu czy Idei, lecz działa
analogicznie, mając do dyspozycji „wzorzec” wieczny. Jest nim „[...]
całościowa idea kosmosu, która implikuje istotę życia” /G. Reale, Treść i
znaczenie nauk niepisanych, w: Platon, nowa interpretacja, tłum. E. Zieliński,
KUL, Lublin 1993; Historia filozofii starożytnej, t. II, tłum. E. I. Zieliński, KUL,
Lublin 1996, s. 81/. Świat stworzony zostaje jako „naśladowanie” trwania
w jedności, która jest wiecznością. „Naśladowanie” odbywa się podług
miary, a zatem liczby. „Obrazem wieczności – komentuje Reale – jest jej
upływ, to znaczy przepływ jedności według rytmu matematycznego,
który się dokonuje w dzień i w nocy, w miesiącu i w roku, a więc
przebiega cyklicznie według liczby. Z tego cyklicznego ruchu, liczbowo
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
określonego, powstaje „było” i „będzie” czasu” (ibidem, s. 181, 182). Zatem
zmiana następująca w „jednym”, staje się czasem, tym, co daje się
mierzyć, a więc i „liczbą”, i „obrazem bytu”. Dzisiaj powiemy, że ten
Platoński „obraz” jest czasem i matematyką w ogóle. Jest też intuicyjnie
przez Platona uchwyconą teoretyczną sytuacją brzegową „początku”
kosmosu (czasu oraz matematyki)” Tamże, s. 55.
+ Pamięć dobra będzie istniała w ciele zmartwychwstałym. Ciało
zmartwychwstałe
będzie
powiązane
z
przemienionym
kosmosem.
Przemienione będą czas i przestrzeń, prawa fizyki i chemii. Wszystko
dostosowane do duszy ludzkiej, mocą Boga Trójjedynego, według wzoru
zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. „Będzie bez reszty „posłuszne”
duchowi, rozumowi, woli, działaniu, treściom duchowym. Będzie tworzywem
tematyki ludzkiej, znakiem raju niebieskiego, pełne światła perspektyw,
estetyki kreacyjnej i zbawczej. Każde będzie w istocie ludzkie, ale każde
będzie miało też swój odrębny rodzaj piękna „na miarę daru Chrystusowego”
(Ef 4, 7; 13, 16). Nie będzie pamięci zła, a tylko zapis chwały ludzkiej i Bożej.
Ciało będzie ikoną człowieka, księga ziemi, pamięcią przeszłości,
dokumentem genezy ludzkiej. I wreszcie, ciało zmartwychwstałe nie istnieje
w abstrakcji ani w pojedynkę. Rozwija się w zbiorowości ciał w postaci
Społecznego Ciała Zmartwychwstałego, Kościoła Chwalebnego (Ef 5, 27).
Ciało będzie więzią Wspólnoty Zmartwychwstałych: „Nas, umarłych na
wskutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia [...], razem też
wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich w Chrystusie Jezusie (Ef
2, 5-6). I tak społeczne Ciało Zmartwychwstałe będzie stanowiło nową ziemię
i nowe niebo. Prawda o zmartwychwstaniu ciał jest niezwykłym dopełnieniem
optymizmu chrześcijańskiego, najwyższego z możliwych” Cz. S. Bartnik,
Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna,
Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 253.
+ Pamięć dobrodziejstw poręczyciela zalecana, „dał bowiem życie swoje za
ciebie. Grzesznik za nic sobie ma dobrodziejstwa poręczyciela i bez
wdzięczności w sercu odtrąca swego wybawcę. Ręczenie zgubiło wielu
uczciwych i wstrząsnęło nimi jak morska fala. Ludzi możnych wypędziło z
kraju, tak że zabłądzili między obce narody. Grzesznik, który narzuca się z
ręczeniem, goniąc za zyskiem, popadnie pod wyroki sądowe. Pomagaj
bliźniemu według swej możności, a uważaj na siebie, abyś i ty nie upadł.
Pierwsze potrzeby życia: woda, chleb, odzienie i dom, by osłonić nagość.
Lepsze jest życie biednego pod dachem z tarcic niż wspaniałe uczty u obcych.
Bądź zadowolony, czy masz mało czy dużo, a nie posłyszysz wymówek, że
jesteś przybyszem. Przykre to życie chodzić od domu do domu, a tam, gdzie
mieszkasz jako obcy, ust nie otworzysz. Choć przyjmiesz kogoś do stołu i
dasz pić, bez otrzymania podzięki posłyszysz przykre słowa: Chodź,
przybyszu, przygotuj stół, a jeśli co masz w ręku, nakarm mnie! Przybyszu,
zrób miejsce godniejszemu, brat w gościnę przybył do mnie, potrzebuję
mieszkania. Ciężkie są dla człowieka rozumnego obelgi wierzyciela i
wymawianie gościny” (Syr 29, 15-28).
+ Pamięć dorosłego reguluje grę perspektyw utworu literackiego. „Utwór
[Nowela Bolesława Prusa Omyłka] otwierają dwie znaczące sekwencje
narracyjne, które formują zarówno obraz świata, jak i zasady jego
podmiotowego ujęcia. [opis geograficzny, przestrzenny] Równocześnie nadaje
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
samemu tokowi opowiadania właściwą dlań perspektywę czasoprzestrzenną.
Zgodnie z ówczesną konwencją realistyczną przedstawia pisarz zarówno
przedmiotowy jak i podmiotowy porządek świata. Kształtuje także dwie
podmiotowe perspektywy jego oglądu i wyznacza zarysy przestrzeni
topograficznej i przestrzeni społecznej. Pierwsza sekwencja narracyjna, o
jedynie dyskretnie zaznaczonej podmiotowości (przede wszystkim przez
zaimki dzierżawcze: mój, nasz) tworzy całkowity obszar, na którym rozegrają
się później zdarzenia. Ścisła ich lokalizacja przestrzenna została wyznaczona
zasięgiem wzroku i rozciąga się zarówno horyzontalnie „od – do”, jak i w głąb
od punktu obserwacji […] oraz wyposażona w konkretne nazwy
przedmiotowe […]. W tym układzie przestrzennym punkt centralny stanowi
stale rodzinny dom („dom mojej matki”), będący nie tylko składnikiem
topografii, lecz również „miejscem własnym”, dodatnio zwartościowaną
bezpieczną enklawą. […] Druga sekwencja narracyjna skupia się wokół opisu
postaci matki narratora. Zarazem wprowadza istotne wyznaczniki sposobów
narracji i określa charakter medium narracyjnego. Kształtuje się właściwa
Omyłce optyka podwójnego dystansu. […] Owa „gra” perspektyw ogarnia cały
utwór, jednakowóż przy regulującej funkcji pamięci człowieka dorosłego. Tym
niemniej ów „człowieczek dorosły” w trakcie opowiadania „wciela się” raz po
raz w wyobrażenia dziecka […], który po swojemu ocenia i hierarchizuje
zdarzenia oraz postaci. Stąd też nieprzypadkowo uwaga narratora w tej
części utworu skupia się na matce. […] Wobec matki określa się społeczny
(nie tylko rodzinny, domowy) porządek świata. Jej charakterystyka to nie
tylko zbiór cech fizycznych i psychicznych […], to równiej jej osobowość,
ujawniana w kontaktach ze środowiskiem” /T. Bujnicki, Bolesław Prus
Omyłka (poetyka i konteksty), w: Małe formy narracyjne, red. E. Łoch,
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin, konferencja
naukowa Nałęczów 1991, 11-23, s. 16.
+ Pamięć doświadczenia mistycznego trwa w twórczości poetyckiej. „Poetycka
twórczość Jana od Krzyża rodzi się jako następstwo mistycznego życia, które
osiągnęło już szczyt swojego rozwoju. Nie jest kreacją, która dopiero szuka
doświadczenia, lecz jest próbą ludzkiego zatrzymania pamięci o nim, która
ma stwarzać możliwość naturalnego powrotu do jego śladów. Zgodnie z tym,
co powiedzieliśmy, Federico Ruiz dostrzega u Jana od Krzyża trzy poziomy
przeżyć: „1) pierwsza faza najdłuższa i najbardziej intensywna, przeżywana w
chwili jego dokonywania się; 2) druga, gdy przeżycie to na nowo odżywa lub
niejako wybucha w poemacie lirycznym; 3) trzecia, która wymaga nowego
doznania, koniecznego, by mógł przystąpić do objaśnienia go, przynajmniej w
odniesieniu do najtrudniejszych punktów” /F. Ruiz Salvador, Święty Jan od
Krzyża. Pisarz – pisma – nauka, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków
1998, s. 202-202/. W tym stopniowym przechodzeniu od osobistego
przeżycia, poprzez jego artystyczny wyraz, aż do traktatów z duchowości
pisanych językiem prozy teologicznej – wyraźnie widać dwa bieguny, na bazie
których w sposób niezwykle dynamiczny rozwijała się osobowość Jana od
Krzyża: biegun mistyki i teologii. Żaden z nich nie jest bardziej doskonały od
drugiego ani żaden drugiego nie wyklucza. Oba wzajemnie się uzupełniają,
co nie oznacza, że nie ma między nimi napięcia, jednak jest to napięcie
twórcze. Ruiz wyjaśnia, że „biegun mistyki, który był bardziej pierwotny,
obejmował głębokie życie religijne, skłonność do kontemplacji, intensywne
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
życie wewnętrzne, wrażliwość liryczną i poetycką, poczucie piękna, śpiew,
ludowe wyrażanie religijności, język symboli i doświadczeń. Biegun zaś teologiczny współtworzyły u niego zamiłowanie do studiów i lektury, zdolność do
refleksji, siła i sugestywność jego schematów myślowych, rygorystyczne
słownictwo teologiczne i filozoficzne, zdolność do formułowania lapidarnych
zdań i przymus wewnętrzny «wyjaśniania» doświadczeń mistycznych” /Tenże,
Mistyk i teolog, [w:] Bóg mówi pośród nocy. Święty Jan od Krzyża. Życienauka-czasy, red. F. Ruiz Salvador, Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków 1991, s. 89/” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej
drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat,
maszynopis), s. 67.
+ Pamięć drogą powrotu człowieka do Boga Trójjedynego. „Otóż ten Bóg jest
Trójcą. I dlatego każde stworzenie jest znakiem Boga Trójjedynego i nawet
kosmologiczne przenośnie lub metafory są w stanie wyrazić, na swoją miarę,
tajemnicę trynitarną. Zespalając tradycję platońską z plotyńską za
pośrednictwem Augustyna i Pseudo-Dionizego. Bonawentura zauważa, że
tylko odpowiedniość pomiędzy podmiotem poznającym a przedmiotem
poznawanym pozwala na poznanie tego przez tamten. Jedynie świetlane oczy
są w stanie widzieć Światło” /B. de Margerie, Osoba ludzka śladem, obrazem
i podobieństwem Boga Trójcy, w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja
„Communio” 13, Pallotinum 2000, 388-395, s. 391/. „Tylko doskonałe
podobieństwo pomiędzy Słowem-Światłem pozwala widzieć Słowo. I tak
badając stworzenia w największej głębi ich rzeczywistości widzi się Stwórcę
jako ich przyczynę wzorczą; obserwując przez „kontuicję” cienie Bytu, widzi
się sam Byt. Jednak ten, kto kontempluje piękna cielesne, powinien się
przekonać, że są one jedynie śladami i cieniami; powinien więc zamknąć
oczy, odwrócić od nich swój wzrok, aby wznieść go do tego Piękna, które one
odzwierciedlają. I tak obwód się zamknął. Wznosząc się od stworzonych
„śladów” do ich Stwórcy, dusza, która sama jest uprzywilejowanym
odblaskiem Boga Trójjedynego, powraca do tego, który jest jej Źródłem i
Początkiem. W ten sposób duch rozumny, „który wytryska z Przenajświętszej
Trójcy i odtwarza obraz Trójcy, powinien, jakby zrozumiałym w pełni
kręgiem,
powrócić
do
Trójcy
swoją
pamięcią,
zrozumieniem
i
przebóstwieniem chwały” /Mysterium Trinitatis 8,7/. /Tamże, s. 392.
+ Pamięć duchowa Zjawisko antropofanijne potwierdzające niematerialność
duszy. „Duchowość duszy. We wszystkich religiach, kulturach i kierunkach
myśli dusza była – i jest – ujmowana jako różna od ciała i ontycznie
doskonalsza, co nie przeszkadzało nieraz tłumaczyć ją ostatecznie również
poprzez materię najbardziej subtelną i doskonałą, oznaczającą właściwie tyle,
co „bytowość”, „realność” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 384/. „W tym sensie duszę
uważali za „najdoskonalszą materię” nawet niektórzy uczeni chrześcijańscy:
św. Justyn, Tertulian, św. Jan Kasjan, Faustus z Riez, Jan Szkot Eriugena,
św. Bonawentura, Dawid z Dinant i inni. Ogólnie jednak myśliciele chrześcijańscy tłumaczą byt duszy jako duchowy, różny od ciała. Ludzka refleksja
wypracowała niemal powszechny pogląd o niecielesności (niematerialności)
duszy. Słuszności tej refleksji dowodzi ogromna liczba zjawisk
antropofanijnych. Oto podstawowe: fenomen własnego „ja”, jaźni, podmiotu
niematerialnego; zjawisko świadomości, zwłaszcza „głębokiej”; zjawisko
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
refleksji ludzkiej („wiem, że wiem”); umysł (intelekt, rozum, intuicja
duchowa); poznanie umysłowe (pojmowanie, rozumowanie, wnioskowanie);
pojęcia ogólne, idee, sądy, myślenie, wiedza; zdolność abstrakcji, zasady,
prawa ogólne; pamięć duchowa, samokontynuowanie się człowieka, trwanie
samoświadomości; wyobraźnia, marzenia, fabularność, utopie; logika,
wynikanie, uzasadnianie, weryfikowanie, zmysł metody i metodologiczności;
fenomen woli (dążenie, decyzje, pragnienie, telematyka życia); wolność
(wyboru, istnienia, czynu, rozwoju, kształtowania się); miłość wyższa,
ofiarna, altruistyczna; praca wysoko zorganizowana, nowa i twórcza
(zinstrumentalizowana, technologiczna, kultura materialna); twórczość,
świadome kierowanie się celem, badawczość; przewidywanie, nadzieja,
prorokowanie; technika (narzędzie wyższego rzędu, przemysł, urbanizacja,
maszynosfera)” /Tamże, s. 385/. „Wszystko to ukazuje niezwykły pierwiastek
duszy, jej świat i jej naturę różną od rozpoznawalnej empirycznie materii. To
dla tego rozpoznania nie trzeba objawienia, łaski z góry ani wiary religijnej”
/Tamże, s. 386.
+ Pamięć Dusza ludzka jest pamięcią, kiedy wspomina. Bonowentura
nawiązał do Augustyna. Wzbogacił ponadto swoje dzieła „o treści wniesione
przez inne syntezy filozoficzne, szczególnie hiszpano-żydowskiego filozofa
Awicebrona lub Ibn Gabirola, tak iż powstał nawet dziwaczny prąd myślowy,
zwany augustynizm awicebroński lub – jeśli wziąć pod uwagę również wpływ
Awicenny – awicennizmu awicebrońskiego” (J. L. Illanes, J. I. Saranyana,
Historia teologii, (Historia de la Teología, wyd. 2, Madrid 1996), tł. P. Rak,
red. Nauk. T. Dzidek, wyd. M, Kraków 1997, s. 27-236, s. 99). Najważniejsze
tezy teologiczne św. Bonawentury: a) egzemplaryzm, „który stanowi esencję
jego metafizyki i teologii. Wszystko co istnieje jest jedynie cieniem swego
wzorca (exemplum), którym jest Bóg. Trzeba więc w stworzeniach odkryć
cienie, ślady i obrazy Boga”; b) „Trzy władze duszy: pamięć, inteligencja i
wola odbijają Bożą Trójcę: Ojca, Syna i Ducha Świętego. […] trzy władze,
choć są od siebie różne, tworzą jedność , […] dusza i jej władze w
rzeczywistości nie różnią się od siebie, lecz dusza jest pamięcią, kiedy
wspomina, jest inteligencją kiedy rozumuje, a jest wolą kiedy chce albo
kocha. […] Dlatego wiara i nadzieja są cnotami, które w teologii Bonawentury
mają inną funkcję i znaczenie niż później u św. Tomasza. Wiara nie jest więc
– jak u Akwinaty – wyniesieniem inteligencji ludzkiej, z którą stanowi
jedność, tworząc jakby władzę nadprzyrodzoną, uzdalniającą nas do
poznania tajemnic; wiara jest natomiast tym, co sprawia, iż władza
inteligencji, już wyniesiona – stało się to dzięki łasce, albowiem władza
intelektu nie jest różna od samej istoty duszy – działa w rzeczywistości w
sposób nadprzyrodzony. To samo można powiedzieć o nadziei” Tamże, s.
100. Po utracie łaski, według Tomasza zranione zostały tylko władze duszy,
dusza w swej substancji pozostała nienaruszona, natomiast według
Bonawentury zraniona została dusza w swym istotnym rdzeniu.
+ Pamięć Dusza ludzka spełniająca funkcję przypominania. Beato,
krytykując Elipandusa, oparł się na trzech sensach egzegetycznych:
literalny, tropiczny i anagogiczny, które odpowiadają w człowieku ciału,
duszy i duchowi. Człowiek składa się z dwóch substancji, z ciała i duszy.
Ciało należy do ziemi, tam jest jej źródło. Dusza nie ma źródła ziemskiego,
jest duchem stworzonym przez Boga na obraz Boży. Dusza według Beatusa
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
to duch (stworzenie ducha ludzkiego następuje przez tchnienie), który w
momencie stworzenia otrzymał od Boga swój kształt, czyli obraz Boży. Byt
istniejący musi mieć konkretną formę. Duch ludzki jako taki to materia
pierwsza człowieka, obraz Boży jest jego formą. Dusza ludzka to duch
aktualny (akt stwórczy jednoczy formę i materię), konkretny, ukształtowany.
Dusza ludzka na ziemi istnieje w ciele, jest z nim integralnie powiązana. Gdy
dusza ludzka kontempluje Boga, czyni to jako duch. Duch ludzki jest
angeliczny, anielski. Gdy kieruje się ku sprawom nieba, staje się wraz z
Bogiem i aniołami jednym duchem. Duch jest światłem, ma udział w
Chrystusie, który jest Słońcem. Dwie natury w Chrystusie tworzą jedno
wielkie Światło, jednego ducha (w sensie personalnym). Chrystus jest
jednością dwóch natur. Przy czym jedno światło oświeca, a drugie jest
oświecane /M. Menéndez Pelayo, Historia de los heterodoxos españoles, t. 1,
España romana y visigota. Periodo de la Reconquista. Erasmistas y
protestantes, wyd. 4, Biblioteca se Autores Cristianos, La Editorial Católica,
S.A., Madrid 1986, s. 324/. Dusza ludzka (wiek VIII, Beato, Liber Etherii
adversus Elipandum, sive de adoptione Christi filii Dei) ma wiele imion,
według jej licznych funkcji, ale jest jedną substancją. Gdy kontempluje Boga
jest duchem, gdy odczuwa jest uczuciem, gdy myśli nosi nazwę anima, gdy
poznaje jest rozumieniem, gdy odróżnia jest rozumem, gdy podejmuje decyzje
jest wolą, gdy przypomina sobie jest pamięcią, gdy zarządza częścią
wegetatywną człowieka nosi nazwę alma. Beato nie miesza duszy z jej
funkcjami, odróżnia jedną substancję i wiele działań. W eklezjologii mówi, że
Kościół jest Ciałem Chrystusa. Mówi też o ciele diabła, o zbiorowości
antykościelnej, którą nazywa Antychrystem. Książka Beatusa jest
arcydziełem literatury hiszpańskiej wieku VIII, ma wielkie znaczenie dla
dziejów teologii. Widać w niej tradycyjny nurt hiszpańskiej antropologii
/Tamże, s. 325.
+ Pamięć duszy ludzkiej mocniejsza o przedmiocie cenionym wyżej od
innych, natychmiast przypomina się jej on i do niego zwraca się jej radość i
upodobanie. „Jan od Krzyża dążył do odnowy w wielu aspektach swojego
życia, a za wymowny przykład może posłużyć jego działalność reformatorska
w karmelitańskim klasztorze czy też permanentna droga ku wewnętrznemu
odrodzeniu i duchowej doskonałości. Termin novedad (‘nowość’) pojawia się
też często w jego pismach. W Żywym płomieniu miłości możemy przeczytać
na przykład: „Jest rzeczą niepojętą, jak odbywa się w duszy to poruszenie, bo
przecież Bóg jest niezmienny. I chociaż wtedy Bóg się rzeczywiście nie
porusza, duszy jednak się wydaje, iż prawdziwie się porusza. Będąc bowiem
odnowiona i poruszona przez Boga, by ujrzała ten nadprzyrodzony widok
[…], zdaje się jej, że Bóg jest tym, który się porusza i że przyczyna bierze
nazwę od swego skutku” /Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości, IV, 6/.
Podobne ujęcie spotkania duszy z tajemnicą Boga opisuje mistyk w swym
komentarzu do strofy dwudziestej dziewiątej i trzydziestej (wg CA) Pieśni
duchowej: «Jest to rzeczą naturalną, że gdy jeden przedmiot raduje i
zadowala duszę, a ona posiada inny, który wyżej ceni i który większą dla niej
jest radością, natychmiast przypomina się jej on i do niego zwraca się jej
radość i upodobanie. Bowiem dodatkowe szczęście z tych nowości
duchowych i z tego, co dusza na nowo otrzymuje, jest tak znikome w
porównaniu z tym, istotnym, jakie już posiada, iż można powiedzieć, że jest
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niczym. Gdy bowiem dusza doszła do owego dopełnienia się jej przeobrażenia, w którym już urosła do całkowitej miary, nie wzrasta już tymi
dodatkami duchowymi jak inne, które nie osiągnęły jeszcze tego stopnia.
Lecz jest rzeczą zdumiewającą widzieć, że chociaż dusza nie odczuwa nowych
rozkoszy, zdaje się jej, że je wciąż na nowo otrzymuje i że je zawsze miała.
Dzieje się to dlatego, że ich zawsze na nowo kosztuje, bo jej dobro jest zawsze
nowe, wydaje jej się więc, że wciąż otrzymuje coś nowego, choć przyjmować
tego nie potrzebuje» /Idem, Pieśń duchowa, XX-XXI, 13 [kursywa M.K.]/” /M.
Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża
w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 175.
+ Pamięć duszy zapisuje wiedzę ludzką, którą dusza nabyła podczas
uprzednich etapów swojego istnienia (Platon). Anamneza filozoficzna
rozumiana jest zgodnie z 3 ujęciami: Platona, Augustyna i Kartezjusza,
rozwiniętym przez Leibniza. „Anamneza (gr. anamnesis przypominanie,
reminiscencja) występuje jako filozoficzna teoria oraz teologiczna
interpretacja aktualizowania zbawczych wydarzeń życia Jezusa Chrystusa. W
filozofii poznania teoria interpretująca poznanie ludzkie wyłącznie jako
umysłowy proces przypominania sobie, niezależny od empirycznego
doświadczenia. W dziejach filozofii europejskiej wyróżnia się 3 odmienne
ujęcia anamnezy 1) Zapoczątkowana przez Platona, głównie w dialogach
Menon (81b-d, 86a) i Fedon (72c-76d), przejęli neoplatończycy Plotyn i
Porfiriusz oraz myśliciele chrześcijańscy bp Nemesios z Emezy i Boecjusz.
Platońska koncepcja anamnezy zakłada wiarę w wędrówkę dusz, czyli teorię
preegzystencji, i polega na wykrywaniu w pamięci ludzkiej wiedzy, którą
dusza nabyła podczas uprzednich etapów swojego istnienia. Dla Platona
anamneza jest poznaniem ogólnym idei oraz bytu; przy okazji zmysłowego
spostrzegania rzeczy umysł przypomina sobie to, co uprzednio poznał. 2)
Odmiennie od Platona interpretował anamnezę św. Augustyn, który – jako
chrześcijanin – odrzucał teorie preegzystencji (De lib. Arbit. 3, 20, 57; Soli;. 2,
19, 35; Epist. 7, 1-2). Za przedmiot anamnezy uważał nie idee poznane w
przeszłości. Lecz tzw. prawdy wieczne, niezależne od czasu, które człowiek
poznaje dzięki oświeceniu Bożemu, wspomagającemu przyrodzone władze
poznawcze; w tej interpretacji anamneza łączy się z teorią iluminizmu. 3)
Formę anamnezy stanowi teoria natywizmu, której zwolennikami byli R.
Descartes i G. W. Leibniz; w ich przekonaniu Bóg. Stwarzając człowieka,
wyposażył go jednocześnie w podstawowe prawdy filozoficzne religijne i
moralne S. Kowalczyk, Anamneza. I. W filozofii poznania, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, Lublin 1989, kol. 510-511.
+ Pamięć fałszywa false memory syndrom. Zło zanieczyszcza człowieka
najpierw od wnętrza. „Dekomunizacja skończyła się tylko na działaniach
magicznych. Tymczasem w byłej Jugosławii nadal rządzą byli komuniści.
Milošević w Serbii, Tudjman w Chorwacji, Kučan w Słowenii to niegdysiejsi
aparatczycy (czasami któremuś z nich wymknie się publicznie słowo
„towarzysze!”, wtedy szybko gryzie się w język i poprawia: „rodacy!”). Nie są
oni fanatycznymi nacjonalistami, lecz raczej pragmatycznymi, tak jak kiedyś
nie byli ideowymi komunistami, lecz oportunistami. To ludzie bez kręgosłupa
i bez stałego systemu moralnego, gotowi zmieniać idee w zależności od zmian
koniunktury. Aby ich przepoczwarzanie się z komunistów w nacjonalistów
było wiarygodne w oczach społeczeństwa, musieli uruchomić propagandową
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
machinę kłamstwa” /A. Stein, Jugołgarstwo euroamnezja globalizm, „Fronda”
13/14 (1998) 324-332, s. 326/. „Kłamstwo zostało zalegalizowane. Politycy i
dziennikarze, wychowankowie starego systemu, dla których kłamstwo stało
się sposobem na życie, teraz przedstawiają je jako czyn chwalebny” /Tamże,
s. 327/. Postjugosławia to dyktatura postmodernistyczna. „wszechobecność
kłamstwa wiąże się w XX w. z triumfem psychiatrii. Już dzieło ojca –
założyciela psychoanalizy Zygmunta Freuda oparte było na kłamstwie”
Tamże, s. 328. „Wiedeński psychoanalityk opublikował też pracę, w której
twierdził, że przeprowadził udaną kurację: wyleczył kokainą pacjenta
uzależnionego od morfiny. W rzeczywistości eksperyment zakończył się
klęską, a pacjent (dr Ernest Flieisch) omal nie postradał zmysłów. /
Najbardziej rozpowszechnionym urazem psychicznym w Ameryce jest child
abuse. Coraz więcej osób upiera się, ze zostały jako dzieci wykorzystane
seksualnie przez rodziców, chociaż nigdy do czegoś takiego nie doszło.
Powstał nawet specjalny termin na określenie tego zjawiska: false memory
syndrom, czyli syndrom fałszywej pamięci. Jak pisze Dubravka Ugrešić:
„Kiedy w grę wchodzą urazy, możliwości manipulacji są ogromne. […]”
Radovan Karadžić jest z zawodu psychiatrą. Bośniaccy Serbowie noszą w
sobie urazy do Chorwatów i muzułmanów. Karadžić wybiera dokładnie taką
samą metodę leczenie narodu – pacjenta, co jego koledzy w Ameryce. W ten
sposób państwo zamienia się w dom wariatów” Tamże, s. 329.
+ Pamięć fundamentem obrazu Boga w człowieku, Augustyn. Słowo znajduje
się w człowieku niewypowiedziane, jako myśl, która może być wypowiedziana
na zewnątrz jako słowo. Tak było ze Słowem Bożym (myśl stoicka,
wykorzystana przez Teofila Antiocheńskiego). Logos endiátheos jest doradcą
wiecznym Ojca w kwestii stworzenia świata. Logos prophorikós działa w
planie stworzenia już zrealizowanego. Myśl tę pogłębił św. Augustyn w swojej
doktrynie psychologicznej na temat Misterium Trójcy Świętej. Linia ta była
kontynuowana w scholastyce. Człowiek stworzony na obraz Boga
Trójjedynego jest obrazem Bożym odpowiednio ukształtowanym trynitarnie.
Fundamentem jest bycie (istnienie; esse), myśl (mens), pamięć (memoria).
Następnie wypowiedź (nosse), wiedza (notitia), intelekt (intelligentia), a
wreszcie pragnienie (velle), miłość (amor), wola (voluntas). Całą trudność
polega na tym, aby jedność i wielość wyrazić jednocześnie. Apologeci
utworzyli bardzo wiele schematów typu: korzeń, pień, gałąź; korzeń, gałąź,
owoc; roślina, kwiat, zapach itp. Ich śladem poszli scholastycy,
rozpoczynając od Anzelma z Canterbury (1033/34 -1109) /F. Courth, Padres
griegos y latinos. Doctrina trinitaria, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario
Teológico. El Dios cristiano, Salamanca 1992, 1021-1029, s. 1024/. Oprócz
schematów pojawiły się słowa, za pomocą których tworzona jest Trynitologia
(ousia-substantia, prósopon, hypóstasis-persona, schesis-relatio). Myśl
trynitarna oscylował między politeizmem (tryteizm; arianizm), a
monoteizmem jednoosobowym (modalizm, adopcjanizm). Natura Boga nie
jest esencją abstrakcyjną, lecz jest wieczną komunią trzech Osób Bożych
/Tamże, s. 1025/. Nie ma czegoś takiego, jak natura, która jest czymś, co
mają trzy Osoby Boskie, jakby to była czwarta wielkość, w dotyku „coś”. Trzy
Osoby są Bogiem, są Naturą Boską, Natura Boska jest trzema Osobami.
Trudność dla człowieka stanowi fakt absolutnego powiązania Osób i Natury.
Nie ma sensu mówienie o jednym pojęciu bez drugiego. Nie istnieją pojęcia
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Osoby i Natury Boga niezależne od siebie. Odczuwał to św. Atanazy i nie
używał terminów prósopon oraz hypóstasis. Do dziś albo, tak jak Atanazy,
myśl ludzka koncentruje się na substancji boskiej, albo na trzech
właściwościach personalnych, jakby na jednym tylko ognisku elipsy. Trudno
jest tworzyć trynitologię, która łączy te dwie tendencje /Tamże, s. 1026.
+ Pamięć Funkcja duszy ludzkiej według Augustyna. „u Mikołaja z Kuzy, u
którego w koncepcjach filozoficznych na czoło wybijają się pojęcia jedności i
hierarchiczności; jest to zresztą zgodne z jego neoplatońskim rodowodem.
Jeśli z rozmaitych jego wypowiedzi można wysnuć syntetyczny obraz jego
poglądów w tym punkcie [dusza i jej władze], to wizja jego przedstawia się
mniej więcej w ten sposób: istnieje w człowieku hierarchia dziedzin
psychicznych, od najniższych zmysłów, poprzez rozum wznosimy się do
intelektu. W każdej z tych dziedzin zbliżamy się do doskonałości w miarę
urzeczywistniania jedności; rozum jest zasadą jedności dla zmysłów (również
i zwierzęta posiadają jakąś namiastkę rozumu, ratio particularis), intelekt dla
rozumu, a Bóg dla intelektu” /S. Świeżawski, Dzieje filozofii europejskiej XV
wieku, t. 6, Człowiek, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1983, s. 73/.
„u Ficina występuje troistość w strukturze ludzkiej duszy; chodzi tu jednak o
triady innej genezy niż augustyńska [pamięć, intelekt, wola]: idolum to trzy
niższe, wegetatywno-zmysłowe funkcje człowieka, a duszę człowieka
konstytuują: idolum, ratio, mens” /Tamże, s. 74/. „Gerson, sympatyzujący z
nurtem nominalistycznym, głosił, że wielość władz duszy nie jest realna, lecz
tylko intencjonalna. […] Gabriel Biel jest w tym poglądzie radykalny i
odrzuca nie tylko realną mnogość władz duszy, lecz jest również przeciwny
tezie (skotystów), że różnią się one między sobą formalnie. Gabriel
konsekwentnie idzie dalej i głosi: władze nie różnią się też od duszy, której są
władzami. Taki sam zresztą był pogląd Piotra z Avily u progu stulecia, a u
jego schyłku stwierdza Jan Mair, że w Paryżu – gdzie dominuje wówczas
orientacja nominalistyczna – wszyscy, poza dominikanami w klasztorze św.
Jakuba, przyjmują tożsamość duszy i jej władz [Nie odróżniali substancji od
energii. Substancja duszy ludzkiej jest jedna, niezłożona. Natomiast energia
duszy ludzkiej składa się z wielu energii składowych]. […] Przeciwnikami
realnej różnicy duszy i jej władz byli też skotyści, zgadzający się również i w
tym przypadku jedynie na różnicę formalną, a także radykalni platonicy,
którzy, jak np. Idzi z Viterbo, odrzucali wszelką różnicę rzeczywistą między
władzami i między nimi a duszą. […] Zwolennikami realnej różnicy w obu […]
zagadnieniach byli tomiści i ci wszyscy, którzy chcieli być w zgodzie z
wytycznymi uchrześcijanionego arystotelizmu” /Tamże, s. 76/. „Bartłomiej
Spina, jeden z nazagorzalszych rzeczników arystotelizmu chrześcijańskiego,
określając władze psychiczne jako partes potestativae (nie zaś essentiales lub
integrales) duszy, stwierdził jako rzecz zupełnie pewną, że wedle Arystotelesa
władze różnią się od duszy realnie. […] Zwolennikiem rzeczywistej różnicy
między duszą i władzami był np. Dionizy Kartuz […] tezę św. Tomasza o
realnej różnicy między duszą i jej władzami uznawał Pico” /Tamże, s. 77.
+ Pamięć funkcją duszy Antropologia Augustyna zakorzeniona jest w Piśmie
Świętym i w filozofii neoplatońskiej, mówiącej o uczestnictwie
niestworzonych idei w świecie stworzonym. Chrystus jest obrazem Boga i
obrazem człowieka niebieskiego. Wszystkie ruchy reformy Kościoła w
pierwszych wiekach wychodziły od teologii człowieka uczynionego na obraz
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Boga, który to obraz został wypaczony przez grzech. Całe życie
chrześcijańskie powinno być nieustannym wysiłkiem dla naprawienie obrazu
Jezusa Chrystusa w człowieku. Augustyn kontempluje obraz Trójcy Świętej
w „realności ducha”, tworząc ontologię witalną, radykalnego przeżywania w
pełni świadomości duszy człowieka. Dusza człowieka doświadcza
bezpośrednio siebie samej w samoświadomości. Ta koncepcja duszy jest
dynamiczna i jednocząca; pamięć, inteligencja i wola nie są trzema
potencjami realnie różnymi od siebie i realnie różnymi od duszy, jak w
psychologii arystotelesowskiej, lecz są trzema aspektami zespolonymi w
całości duchowego życia człowieka. Dokonuje się perychoreza, nieustanna
immanencja trzech funkcji. Jeśli Jezus Chrystus otrzymuje tytuły Syn,
Logos, Słowo, obraz i mądrość Boga, nakłania to nas do kontemplowania
Ojca w analogii do umysłu ludzkiego. Poznawanie swego odwiecznego
prawzoru prowadzi do pełniejszego tworzenia swego obrazu, na podstawie
idei, na podstawie słowa o sobie, jako wytworze Myśli (ad modum prolis, De
Trin. IX-XII; XV, 22, 42) T31.4 23.
+ Pamięć historyczna aktualizowana dla zachowania kultury narodowej.
Azorin w roku 1912 określił przyczyny upadku Hiszpanii: wojny, niechęć do
pracy, porzucanie ziemi, brak ciekawości intelektualnej. Dla wyjścia z
marazmu trzeba wielu ludzi pragnących poznawać i rozumieć (Lecturas
Españolas, Madrid 1938, s. 145-146) H24 55. Brak ciekawości intelektualnej
piętnował już Alejo de Venegas, jako wynik działania diabelskiego. Lud
hiszpański nie wie i nie chce wiedzieć (Agonia del tránsito de la muerte,
Toledo 1537, Madrid NBAE, I, s. 174). Demokracja bez kultury nie trwa
długo. Naród, który nie aktualizuje całej swej pamięci historycznej, traci
widzenie przyszłości i zaufanie do teraźniejszości H24 56. Intensyfikacja i
rozprzestrzenianie się wiary Hiszpanów wymaga o wiele więcej teologii,
wyjaśnień teoretycznych i towarzyszenia pedagogicznego. Olegario Gonzales
de Cardedal wyraża zaniepokojenie tym, że Kościół, a w nim teologowie,
zarzucili interpretowanie przeszłości religijnej kraju i jego instytucji
świeckich, że nie starają się odczytywać na nowo, w nowym kontekście,
hiszpańskiej historii, która jest historią wiary, ziemi ojczystej i zmagań
katolicyzmu o zachowanie ortodoksji. Refleksje te są nagląco potrzebne dla
przyszłości wiary i Kościoła. Z powodu braku wiedzy, katolicy akceptują taki
czy inny styl życia, nie zastanawiając się nad tym, czy jest on zgodny ze
stylem Ewangelii. Realności chrześcijańskie i życie Kościoła historycznego są
interpretowane według kryteriów, które nie mają nic wspólnego z wiarą
chrześcijańska. Powstaje sytuacja schizofrenii społecznej, która łatwo może
skończyć się totalną obojętnością religijną i ateizmem H24 58.
+ Pamięć historyczna jednakowa w kulturze starożytności nieklasycznej oraz
w średniowieczu. „Świat starożytny – czyli cała starożytność od Homera po
wędrówki ludów, to nie to samo, co znamy pod pojęciem antyku
„klasycznego”. Ten ostatni przymiotnik jest tworem w. XVIII, a mianowicie
pewnej teorii sztuki, którą to teorię należy pojmować w sposób historyczny.
Historiografia bowiem już wcześniej uwolniła się od ciasnoty pojęcia
klasycyzmu. Historia literatury także i tutaj, jak i w każdym innym wypadku,
znalazła się w tyle. To, co późnorzymska epoka zachowała po starożytności
nieklasycznej, średniowiecze przejęło i przekształciło. Znane są dobrze
rysunki Villarda de Honnecourt, sporządzone na podstawie obrazów
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
starożytnych, które zachowały się w Luwrze do dzisiaj. Rysunki te są
przykładem gotyckiego wyczucia formy. Trudno poznać, że są to rysunki tych
obrazów, dopóki nie zestawi się ich z modelami czy z ich fotografiami (Jean
Adhémar, Influences antiques dans l’art du moyen âge française, The
Warburg Institute, London 1939). Artysta chciał pokazać „starożytność
średniowieczną”, co oznacza starożytność widziana przez średniowiecze.
Pojęcie to ma tę samą ważność dla literatury, co dla sztuk
przedstawiających. Starożytność żyła w średniowieczu dwojako: przez
recepcję i przez transformację. Ta ostatnia mogła przybierać bardzo rozmaite
postacie. Może ona bowiem oznaczać zarówno zubożenie, zwyrodnienie,
utratę żywotności, niezrozumienie, ale też może również oznaczać krytyczne
gromadzenie (jak w przypadku encyklopedii Izydora czy Rabana Maurusa).
Szkolarskie kopiowanie, zręczne naśladowanie wzorców formalnych,
przyswajanie wartości kulturowych czy entuzjastyczne wczuwanie się.
Wszystkie te sposoby osiągania celu i ich stadia są w średniowieczu obecne.
Pod koniec w. XII dochodzą do szczytu w swobodnej rywalizacji z
czcigodnymi pierwowzorami. Dojrzałość została osiągnięta” /E. R. Curtius,
Literatura europejska i łacińskie średniowiecze (Europäische Literatur und
lateinisches Mittelalter, A. Francke AG-Verlag, Bern 1948), Kraków 1997, s.
24/. „Dzisiaj nie da się już pojmować zależności pomiędzy antykiem a
światem nowożytnym jako „przetrwania”, „kontynuacji”, czy „dziedzictwa”.
Stosujemy tu ogólne spojrzenie Ernesta Troeltscha. Wedle niego nasz
europejski świat nie polega „na recepcji starożytności ani zerwaniu z nią, lecz
na całkowitym i świadomym z nią zespoleniu. Składa się on ze świata
starożytnego i nowożytnego – ze starego świata, który przeszedł poprzez
wszystkie stadia, od pierwotnego aż do przekwitania i do rozpadu, oraz z
nowego świata, który rozpoczął się od plemion romańsko-germańskich w
epoce Karola Wielkiego i który także przechodzi poprzez właściwe sobie
etapy” (Der Historismus, 716 i n.). Ale te „dwa światy, tak bardzo od siebie
odległe pod względem umysłowości oraz rozwoju historycznego, są zarazem
ze sobą bliźniaczo zrośnięte, tak zespolone w uświadomionej pamięci
historycznej i w poczuciu ciągłości, że świat nowożytny, mimo że posiada
duchowość całkowicie nową i całkowicie jemu tylko właściwa, jest
najintymniej przeniknięty i uwarunkowany pod każdym względem przez
kulturę antyczną, tradycje, formy prawne i polityczne, język, filologię i
sztukę. Tylko to nadaje światu europejskiemu jego głębię, jego pełnię, to
tworzy jego zawiłość i jego burzliwość, jak również przyczynia się do jego
skłonności ku myśleniu historycznemu i ku historycznej samoocenie”
(Troeltsch)” /Tamże, s. 25.
+ Pamięć historyczna przedmiotem badań Ricouera P. Hermeneutyka P.
Ricouera uwzględnia działanie człowieka badającego tekst. Tekst koduje
rzeczywistość, zniekształca ją. Odczytywanie tekstu, jak również
bezpośrednie odczytywanie rzeczywistości tworzy nowe formy, nowe figury
(re-figuracja). Oprócz odkrywania jest przekształcanie treści, tworzenie ciągle
nowej wizji świata. Rzeczywistość pozostaje bez zmian. Dokonuje się
natomiast aktywna reorganizacja podmiotu. P. Ricouer ujmuje język
całościowo /semiotyka to syntaktyka, semantyka i pragmatyka/,
podkreślając znaczenie pragmatyki. Ontologia rzeczywistości opisywanej
przez tekst łączy się z ontologią podmiotu odczytującego tekst, czy też
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odczytującego rzeczywistość bezpośrednio. Posmiot poznający nie jest
wyłączony z rzeczywistości /O. Aime, L’opera filosofica de Paul Ricoeur. Un
profilo bibliografico, ATT 9 (2003/1) 31-56, s. 44/. Pod koniec XX wieku P.
Ricoeur tworzy megawizję, sięgając w ramach filozofii religii do Biblii
hebrajskiej i chrześcijańskiej /P. Ricoeur, A. LaCoque, Penser la Bible, Seuil,
Paris 1998/ /Tamże, s. 45/. Zajmuje się tam polityką, ekonomią, etyką
(kwestia marksizmu i liberalizmu). Podejmuje zagadnienie ideologii oraz
utopii. Szczególnie interesuje go zagadnienie sprawiedliwości społecznej /P.
Ricoeur, Le Juste, Esprit, Paris 1995; Le Juste 2, Esprit, Paris 2001/. Do
słów kluczowych dodaje terminy: kultura, prawo, medycyna /Tamże, s. 46/.
Nawiązując do myśli H. Bergsona, podejmuje zagadnienie historii, pamięci,
zapominania i przebaczania /P. Ricoeur, Lemémoire, l’histoire, l’oubli, Seuil,
Paris 200/. Jego fenomenologia hermeneutyczna połączona jest ściśle z
antropologią /Tamże, s. 47.
+ Pamięć historyka odtwarza historię według swojego subiektywnego
sposobu myślenia, Collingwood. Marksizm nie podchodził do historii
materialistycznie, empirycznie, lecz idealistycznie, ideologicznie. Węgierski
marksista połowy XX wieku, Lukás w swym dziele Realizm rosyjski w
literaturze uniwersalnej interpretuje teksty literackie w świetle swych
subiektywnych założeń. Marksista nie szuka w wydarzeniach historycznych
odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, on z góry zna już odpowiedź
w całej pełni. Według niego cała literatura, i cała historia powinny być
interpretowane w świetle rewolucji październikowej. Takie było u niego
kryterium falsyfikacji, decydujące o prawdziwości. Dlatego m. in. odrzucił
dzieła Tołstoja i Dostojewskiego jako mistyczne, czyli niezgodne z ideą
rewolucji /R. Arnau, Riesgos y posibilidades de la teología histórica, w: El
método en teología. Actas del I Symposion de Teología Histórica (29-31 mayo
1980), Valencia 1981, 9-26, s. 14/. Podobnie czynił R. Bultmann, który był
przekonany, że nie ma egzegezy tekstu bez wcześniejszych uprzedzeń
badacza. Zarówno odczytanie tekstu, jak i odczytanie wydarzeń
historycznych obarczone jest wcześniejszymi założeniami. Historię nie czynią
fakty, lecz ich interpretatorzy. Podobnie sądził również Marrou /H.-I.
Marrou, De la connaissance historique, Editions du Seuil 1954, s. 35/.
Wcześniej „filozoficznie” odczytywał historię Wolter. Najbardziej taka postawa
uwidoczniła się w nurcie idealizmu niemieckiego w wieku XIX. Badacz pytał
o ideę poruszającą wydarzeniami. Stąd powstała historia idei. Historia idei
może oznaczać dzieje myśli, obok dziejów realnych, ale też dzieje idei zamiast
dziejów realnych. Collingwood głosił, że historyk odtwarza w swym intelekcie
historię według swojego subiektywnego sposobu myślenia /R. Arnau,
Riesgos…, s. 15/. Historia jako nauka ma charakter aprioryczny, wyniki
znane są a priori. Tego rodzaju poglądy wpływały na rozumienie teologii
historycznej. Przez wieku funkcjonował aforyzm nemo theologus nisi
philosophus. Dla teologii historycznej odpowiednim aforyzmem jest nemo
theologus historicus nisi philosophus historicus /Tamże, s. 20/. Teologia
hiostoryczna powinna mieć swoje instrumenty krytyczne, swoją metodologię.
Nie wystarczy odnoszenie się wprost do źródeł. Wtedy byłaby tylko krytyka
tekstu, albo krytyka bibliografii. Warto zaznaczyć, że filozofia analityczna lat
70-tych rozwijana w Stanach Zjednoczonych, Anglii i Skandynawii, badała
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
obiektywną zawartość tekstu, nie zwracając uwagi na subiektywne
rozumienie go przez podmiot badający tekst /Tamże, s. 21/.
+ Pamięć i pojednanie, o winach przeszłości Kościoła, Jan Paweł II (Rok
jubileuszowy 2000). Prezentacja dokumentu przez Josepha Ratzingera. „W
jednym ze swych dzieł poświęconych teologicznym kontrowersjom i
dysputom wokół Biblii Ratzinger wyraził się, iż w miarę upływu lat coraz
bardziej nabiera przekonania, że jeśli dojdzie do pojawienia się Antychrysta
na ziemi, okaże się on wspaniałym biblistą. Tak kardynał komentował nowe
metodologie egzegetyczne, przejęte uwalnianiem tekstu biblijnego od „barier
dogmatyzmu”. Wiara nie była zasadniczym elementem tych metod, Bóg zaś
wcale nie musiał okazać się istotnym czynnikiem zdarzeń historycznych” /R.
Skrzypczak, Uwaga na antychrysta. Dzieje pojęcia w myśli i wrażliwości
chrześcijańskiej od czasów apostolskich po współczesność, „Fronda” 2008, nr
44/45, 198-233, s. 200”/. „Obok opowiedzianych w Piśmie Świętym historii
należało odgadnąć „tę rzeczywistość”, odkryć inne źródła, zinterpretować na
nowo wszystko to, w co dotąd wierzył Kościół. W efekcie mamy coraz to nowe
hipotezy, toniemy w dżungli sprzeczności, nauki biblijne zaś nie studiują już
tego, co święty tekst mówi, ale co powinien mówić. W tym względzie
Ratzinger nie ma wątpliwości: antychrystami są „intelektualiści”, którzy
zmierzają do zbudowania swego własnego „lepszego” chrześcijaństwa. Przed
takimi należy „bronić wiary prostych ludzi” /Zob. Jezus z Nazaretu /. Inną
okazją do podjęcia tematu Antychrysta przez Josepha Ratzingera była
prezentacja słynnego dokumentu Jana Pawła II Pamięć i pojednanie o winach
przeszłości Kościoła (Rok jubileuszowy 2000). Prefekt Kongregacji Wiary w
słowie wstępnym powołał się na 33. pieśń o czyśćcu z Boskiej komedii
Dantego, w której to na wozie Kościoła autor umieścił także Antychrysta. Z
tej to przyczyny, jak powiedział Ratzinger, „Kościół zawiera także w sobie swe
przeciwieństwo” i przez to pokazuje się zbrudzony w swoich dziejach. Zawsze
wszelako ma świadomość swych własnych grzechów – co oczywiście nie
wystarcza jego przeciwnikom, by zrezygnować z oskarżeń. Najmocniejsze
oskarżenia, jak dotąd, padały ze strony protestantów, którzy osądzali go jako
całkowicie zepsuty i zniszczony, i w związku z tym nie mogący być dłużej
owczarnią Chrystusa, będący zaś wręcz narzędziem Antychrysta, rodzajem
anty-Kościoła. Oświecenie wzmogło jeszcze bardziej te oskarżenia, mówiąc
już nie tylko o anty-Kościele, ale o przyczynie wszelkiego zła ludzkości.
Grzechy Kościół urosły wówczas do rangi mitologii. Tym większym
zaskoczeniem był akt pokuty i prośby o przebaczenie za wyrządzone krzywdy
podjęty przez Jana Pawła II w roku Jubileuszu 2000. Zamarli wówczas w
osłupieniu nawet najbardziej zagorzali antyklerykałowie. Kościół okazał się
kimś, kto zamiast polemik z adwersarzami, wybiera nawrócenie, stając po
stronie swego Pana” /Tamże, s. 201.
+ Pamięć Iluzja psychologiczna. „Często iluzja narzuca się podmiotowi
poznającemu, mimo że zdaje on sobie sprawę ze złudnego charakteru
spostrzeżeń. Duża część iluzji dotyczących błędnych ocen wielkości, relacji
między równoległymi liniami lub kształtów figur spowodowana jest
zakłócającym wpływem kontekstu figuralnego (wpływającego zwłaszcza na
percepcję głębi lub odległości), w którym znajduje się spostrzegany
przedmiot. Od strony podmiotowej niektóre z tych iluzji wyjaśnia się
działaniem prawa stałości oceny wielkości. W normalnych warunkach
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
powoduje on, że przedmioty o tej samej wielkości leżące bliżej i dalej, które
tworzą na siatkówce oka odpowiednie obrazy większe i mniejsze,
subiektywnie spostrzegane są jako takiej samej wielkości. Jeżeli zaś obrazy
przedmiotów leżących w różnej odległości od obserwatora są na siatkówce
takie same (np. obrazy jednakowych przedmiotów umieszczonych w pozornej
głębi), to w rzeczywistości przedmiot dalszy musi być większy.[...] Iluzje
tworzą się często w efekcie silnych emocji, zwłaszcza w warunkach
zewnętrznych utrudniających percepcję. Poparte bezkrytycznym sądem o ich
prawdziwości mogą przybierać różne formy patologiczne, a u chorych
psychicznie stanowić źródło wtórne powstających urojeń. Iluzje mogą
dotyczyć również treści, które nie są aktualnie spostrzegane, ale stanowią
przedmiot wspomnień lub myślenia. Iluzje pamięciowe (aparamnezje)
polegają
na
zniekształceniu
zapamiętanych
treści
(prawidłowo
spostrzeżonych) w okresie ich przechowywania lub odtwarzania. Występują
w niektórych zaburzeniach psychicznych (np. Stany maniakalne i
depresyjne), a czasami również u osób zdrowych pod wpływem silnych emocji
związanych z zapamiętanym wydarzeniem (mogą ujawniać się np. w
relacjach świadków sądowych)” Z. Chlewiński, Iluzja. 2 (W psychologii), w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 44-45,
kol. 45.
+ Pamięć iluzoryczna przechowuje treści zniekształcone. „Iluzja (łac.
złudzenie), w znaczeniu ścisłym spostrzeganie mylne (złudzenie zmysłowe) co
do własności przedmiotu (tzn. człowiek nie widzi go takim, jakim jest), a nie
co do jego istnienia (halucynacja), lub niewłaściwa identyfikacja tego
przedmiotu. W znaczeniu szerszym również zniekształcenie treści
przechowywanych w pamięci, utożsamianie sytuacji aktualnych z przeszłymi
(zjawiska typu déjà vu) oraz mniej lub bardziej świadome formy
tendencyjności w myśleniu (np. myślenie życzeniowe). W filozofii iluzję
rozumiano jako różnego rodzaju zniekształcenia poznawcze (idol).
Współcześnie niektórzy osłabiają zasadność mówienia o iluzji, inni negują
podział percepcji na wierne i mylne (określane przez brytyjskich analityków
jako deluzje), co wiąże się z twierdzeniem, że w życiu codziennym iluzje
nikogo nie mylą (J. L. Austin). Według zwolenników teorii danych
zmysłowych istnienie iluzji wskazuje, że przedmiotem ludzkich spostrzeżeń
są jedynie „dane zmysłowe” (G. E. Moore, B. Russel, C. D. Broad, H. H.
Price), natomiast według A. J. Ayera w sporze między realizmem a
fenomenalizmem chodzi o wybór odpowiedniej aparatury pojęciowej do opisu
tego, co dane. Istnienie iluzji prowadzi do odróżnienia między tym, co jest, a
tym, co się człowiekowi wydaje i odgrywa ważną rolę w dyskusji na temat
przedmiotu spostrzeżeń” A. Stępień, Iluzja. 1 (W filozofii), w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, kol. 44.
+ Pamięć integrowana z wolą w kontemplowaniu Boga Trójjedynego.
Kontemplowanie Boga Trójjedynego wywyższa człowieka: jednoczy z Bogiem
a jednocześnie integruje jego osobę, doprowadzając do pełnej integralności
trzy moce ducha ludzkiego: pamięć, rozumienie i wolę. Ramón Llul podkreśla
przy tym, że jednoczenie nie umniejsza autonomii. Im większa integracja,
tym mocniejsza autonomia. Pełnia osiągana jest przez człowieka jedynie na
miarę jego bytu, stworzonego. Tylko w Bogu jest jedność absolutna i
rozróżnienie trzech Osób na miarę Absolutu. Różnice personalne w Bogu są
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tak potężne jak potężna jest natura Boska W1.5 467. W człowieku natomiast
dokonuje się umacnianie obrazu trynitarnego. Im bardziej człowiek jest
zjednoczony z naturą Boską, tym bardziej intensyfikuje się w nim obraz
struktury trynitarnej, czyli obecność w nim każdej z trzech Osób Bożych,
konstytuujących (na zasadzie creatio continua) jego esencję i życie
wewnętrzne. Mówiąc o obrazie Bożym w człowieku Llul mówi też o analogii
między ciałem a duszą. Istnieje określona autonomia, autonomiczne
doskonalenie ciała poprzez zmysły i duszy poprzez wyposażenie duchowe, ale
też istnieje określony, wzajemny wpływ, umacniający jedność, prowadzący do
pełnej integracji. Pełnia integracji oznacza wobec tego również trynitarną
przemianę ciała ludzkiego W1.5 468. Zmartwychwstanie jest swoistym
wejściem ciała ludzkiego w oddziaływanie życia Trójcy Świętej.
+ Pamięć intelektualna (reminiscentia) różni się od zmysłowej (memoria), jako
funkcja przechowywania form poznawczych. Intelekt według Tomasza z
Akwinu. „Tomasz, posługując się terminologią arystotelesowską oraz
stosując metody dowodzenia /szkoły franciszkańskiej a zwłaszcza
dominikańskiej/, inaczej niż Arystoteles rozumiał podstawowe tezy swojej
doktryny. Uważał, że dusza ludzka jest pierwszym aktem – formą
substancjalną – ludzkiego ciała, tym jednak, co wyjaśnia transcendencję
człowieka w świecie stworzeń, nie jest intelekt czynny, jak sugeruje
Arystoteles, ale niematerialna (duchowa) i nieśmiertelna dusza ludzka.
Zarówno intelekt czynny, jak i możnościowy są, według Tomasza, władzami
duszy i tak jak ona są niezniszczalne. Intelekt czynny z danych
dostarczonych przez zmysły zewnętrzne oraz wewnętrzne wydobywa treści
inteligibilne (ogólne, konieczne i niezmienne), które odczytuje następnie
intelekt możnościowy. Intelekt, jako władza umysłowo-poznawcza spełnia 3
podstawowe funkcje: tworzenie pojęć (simplex apprehensio), tworzenie sądów
(compositio et divisio), przeprowadzanie rozumowań (ratiocinatio). Intelekt w
aspekcie spełniania ostatniej z wymienionych funkcji to rozum (ratio), który
nie jest, według Tomasza, osobną władzą, lecz oznacza intelekt jako wiążący
sądy w tok rozumowania. Intelekt ludzki ma też świadomość następstwa
swych aktów; posiada swoistą, różną od zmysłowej (memoria), funkcję
przechowywania form poznawczych – pamięć intelektualną (reminiscentia).
Zdaniem Tomasza nie należy (obok intelektu czynnego i możnościowego)
wyodrębniać jeszcze intelektu spekulatywnego i praktycznego, jako dwóch
realnie różnych władz. Rozróżnienie to wskazuje na dwie funkcje naszego
intelektu ze względu na różne jego cele: intelekt spekulatywny zmierza do
poznania dla samego poznania (speculabile), intelekt praktyczny – do
działania, czyli postępowania lub wytwarzania (agibile vel factibile)” R. J.
Weksler-Waszkinel, Intelekt, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S.
Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 337-341, kol. 338-339.
+ Pamięć Irańczyków przechowywała liczby pięć i siedem. „Powstające na
terenie Persji dzieła literackie czerpały przez całe wieki inspiracje z tradycji
przynoszonych sukcesywnie przez irańskich (i dlatego łatwo wtapiających się
w perski substrat) przybyszów z północy. Ustne przekazy zawierały bogactwo
starych północnych mitów. W takiej formie Irańczycy, podobnie jak inne
ludy, wyrażali swój światopogląd i swoje idee, mity stanowiły wzorce
myślenia i sprawach życia i śmierci, dobra i zła, ludzkiego losu i jego
zależności od niepojętych mocy, które starano się od najdawniejszych czasów
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nazwać, zrozumieć i zrozumienie to spożytkować. Znaczenie tych wzorców
dla syntezy rozmaitych wierzeń różnego pochodzenia albo późniejszego
rozwoju myśli religijnej i filozoficznej nie tylko w Persji jest ogromne” /M.
Składankowa, Kultura perska, Ossolineum, Wrocław 1995, s. 6/. „podania,
które powtarzali przez pokolenia mieszkańcy ocalałych enklaw rolniczych;
później, przeniesione do krajów, w których znano sztukę pisania, przekazy te
włączono do perskich świętych ksiąg. Z nich wiemy, że siebie nazwali Ariami,
a ową krainę przodków – Airianem, waedżo, kolebką Ariów, Arianą. Przenieśli
tę nazwę z czasem na swoją nową ojczyznę, nazywając ją Iranem. Ariana
miał być krajem szczęśliwym – jak zwykle na poły mityczne krainy, których
niedostatków się nie pamięta – gdzie bujnie mnożyły się zwierzęta, rosły
pożyteczne rośliny, ludzie też żyli długo i szczęśliwie. A kiedy zbliżał się
ciężka zima, sam Bóg wezwał ówczesnego władcę Ariany, opiekuna jej
dobrobytu, i kazał mu zbudować podziemne schronienie […] Zima była
śmiercią, ale nie nieodwracalną; wiosną odradzały się rośliny, niby z grobu
wychodzili na jasny świat ludzie i życie zaczynało się od nowa. […] zima
miała trwać pięć miesięcy, lato siedem. […] liczby, przechowane w pamięci
pokoleń, […] będą one najbardziej abstrakcyjnym wyznacznikiem związku z
zimą lub latem i tym, co z nimi trwale się kojarzyło; poszczególnych symboli
kulturowych oraz całych kompleksów pojęciowych. Ta opozycja lata i zimy,
życia i śmierci jest jakby podstawą światopoglądu ludzi, którzy z krainy
podziemnych warów (tak się owo schronienie przed zimą nazywa w micie)
przybywają na Bliski Wschód i nazywają się Ariami – Irańczykami” /Tamże,
s. 7.
+ Pamięć Jakuba o snach Józefa. „Jakub mieszkał w ziemi Kanaan, do której
[niegdyś] przywędrował jego ojciec. A oto dzieje Jakuba: Józef jako
siedemnastoletni młodzieniec był pasterzem owiec wespół ze swymi braćmi,
synami drugorzędnych żon ojca, Bilhy i Zilpy. Józef donosił ojcu, co złego
mówiono o braciach. A Izrael ukochał Józefa najbardziej ze wszystkich
swoich synów, bo doczekał się go w starości. Sprawił mu też kosztowną
szatę. Ale bracia [Józefa] widzieli, że ojciec kocha go bardziej niż wszystkich
[innych] jego braci i znienawidzili go tak, że nie umieli rozmawiać z nim
przyjaźnie. Pewnego razu Józef miał sen, który opowiedział braciom. A oni
jeszcze bardziej go znienawidzili. On mianowicie tak do nich powiedział: –
Posłuchajcie, proszę, jaki miałem sen! Oto wiązaliśmy snopy pośród pola.
Wtem mój snop podniósł się i stanął prosto, a wasze snopy zebrały się
dookoła i pokłoniły się mojemu snopowi. Na to bracia powiedzieli do niego: –
Czy miałbyś królować nad nami albo przewodzić wśród nas? I znienawidzili
go jeszcze bardziej z powodu jego snów i jego słów. Tymczasem [Józef] miał
jeszcze inny sen i tak opowiedział go braciom: — Miałem znowu taki sen, że
słońce, księżyc i jedenaście gwiazd oddawały mi pokłon. Kiedy jednak
opowiedział [ten sen] ojcu i braciom, ojciec zganił go, mówiąc: – Cóż ma
znaczyć ten sen, który ci się przyśnił? Czy może to ja a także twoja matka i
twoi bracia mamy przyjść, aby upaść przed tobą na twarz? Tak więc bracia
zazdrościli mu, ojciec zaś zapamiętał sobie to wydarzenie” (Rdz 37, 1-11).
+ Pamięć jest czymś innym niż wyobraźnia, Blake W. „W pismach Blake’a
człowiek otrzymuje wymiar boski, wymiar kosmiczny. […] Wielokrotnie w
dziejach chrześcijaństwa wypowiadano pochwałę niewiedzy, kreślono
apologię prostaczka oświeconego przez Boga. Nigdy jednak nie potępiano
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozumu w imię zapewnienia centralnego miejsca wyobraźni. Sądzić możemy
nawet, ze religia i ludzka wyobraźnia dadzą się pogodzić z sobą w bardzo
nielicznych sytuacjach” /E. Kozubska, J. Tomkowski, Mistyczny świat
Williama Blake’a, Wydawnictwo warsztat Specjalny, Milanówek 1993, s. 57/.
„Jedynie religia bez dogmatów mogłaby zostać nazwana religią wyobraźni”
[…] U Kanta wyobraźnia zmienia się już w instrument syntezy, jedno z
podstawowych źródeł poznania. […] Idący śladami Kanta Coleridge uzna
wyobraźnię za te władzę człowieka, która pozwala jednoczyć i interpretować
symbole świata naturalnego. Zdaniem Coleridge’a wyobraźnia właśnie daje
nam klucz do uniwersum. […] Blake odrzuca akceptowany przez większość
filozofów związek wyobraźni z pamięcią: „Wyobraźnia nie ma nic wspólnego z
Pamięcią”. Termin z zakresu teorii poznania przekształca w kategorię
religijną. […] Wyobraźnia jest sposobem oglądania świata, jest także rajem
zapewniającym wieczne trwanie każdej rzeczy, jest wreszcie boskim ciałem
Jezusa obecnym we wszystkich ludziach. Blake nawiązuje tym samym do
Archidoxis Paracelsusa, zgadza się na porównanie wyobraźni do słońca
opromieniającego całą naturę, przyjmuje niezwykły pomysł, że niebo jest
niczym innym jak wyobraźnią” /Tamże, s. 58/. „Do tak oryginalnie użytego
pojęcia angielski poeta dodaje drugie bliskoznaczne, a niekiedy wręcz
tożsame – wizja (Vision). „Mieć wizję” znaczy dla niego o wiele więcej niż
„posiadać natchnienie”, „doznać olśnienia”, „zostać inspirowanym”. Wizja
równa się życiu w prawdzie, przekreśleniu fałszu, osiągnięciu już na ziemi
stanu bliskiego świętości. Nie ma przy tym istotnej różnicy między
twórczością a egzystencją. Brak wizji – uprawnione byłoby porównanie go do
braku łaski – doprowadził do powstania fałszywych rodzajów poezji, takich
jak „alegoria” czy „przypowieść” /Tamże, s. 59/. Są one niższym rodzajem
poezji.
+ Pamięć jest specjalna, a nie tylko przedmiotowa. Percepcja przestrzeni
zależy w dużym stopniu od kultury. „Terytorium stanowi interioryzację
przestrzeni, uorganizowaną przez myśl (Edward T. Hall). Tu tkwi zasadniczy
wymiar jednostek i społeczeństw. Organizacja różnych przestrzeni:
geograficznej, gospodarczej, politycznej, ideologicznej itd., w której poruszają
się społeczeństwa, stanowi bardzo ważny aspekt ich dziejów. Uorganizowanie
przestrzeni swojego nagrobnego świata (de son au-de là) stanowiło dla
chrześcijańskiej społeczności operację o wielkiej doniosłości. Geografia
tamtego świata nie jest sprawą drugorzędną, gdy się oczekuje na
zmartwychwstanie zmarłych. Można więc spodziewać się istnienia powiązań
między sposobem społecznego organizowania przestrzeni doczesnej i
sposobem społecznego organizowania przestrzeni tamtego świata. Wszak te
dwie przestrzenie powiązane są ze sobą poprzez stosunki, które łączą
społeczeństwo zmarłych i społeczeństwo żyjących. Wielkiego więc
przeorganizowania kartograficznego dokonuje chrześcijaństwo między 1150 a
1300 rokiem, zarówno na ziemi jak i poza. Dla zachodniego średniowiecznego
społeczeństwa chrześcijańskiego rzeczy istnieją i zmieniają się w tym samym
czasie, lub prawie, na ziemi i w niebie, tutaj i tam” (J. Le Goff, La naissance
du Purgatoire, Paris 1981, s. 13-14). Ta spacjalizacja ludzkiego myślenia jest,
według Z. Cackowskiego ugruntowana głęboko w ludzkim doświadczeniu.
„Argumentem dość wymownym w tym względzie jest przedmiotowo-spacjalna
natura ludzkiej pamięci. Zauważył ją był grecki poeta i filozof Simonides
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(VII/VI w. p. n. e.), czym stworzył podwaliny pod późniejszą mnemotechnikę
(dzisiaj już zapomnianą, widocznie zbędną). Otóż, wedle Simonidesowego
odkrycia, podstawą zapamiętywania jest umiejscowianie obrazów rzeczy,
myśli o rzeczach (które wtedy też trzeba oblekać w obrazy) w uprzednio
wybranej i odpowiednio uorganizowanej przestrzeni” /Z. Cackowski,
Osobliwość przestrzeni ludzkiego świata, w: Przestrzeń w nauce
współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 31-44, s. 39.
+ Pamięć Jezusa o łotrze: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w
raju” (Łk 23, 43). „Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (J 19, 37): na
drzewie Krzyża wypełnia się Ewangelia życia / Kończąc ten rozdział,
poświęcony rozważaniu chrześcijańskiego orędzia o życiu, chciałbym
zatrzymać się na chwilę z każdym z was, aby wspólnie kontemplować Tego,
którego przebili i który wszystkich przyciąga ku sobie (por. J 19, 37; 12, 32).
Patrząc na „widowisko” krzyża (Łk 23, 48), możemy dostrzec w tym
chwalebnym drzewie wypełnienie i pełne objawienie całej Ewangelii życia.
Wczesnym popołudniem w Wielki Piątek „mrok ogarnął całą ziemię (...).
Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek” (Łk 23, 4445). Jest to obraz wielkiego kosmicznego wstrząsu i nadludzkiego zmagania
między siłami dobra i siłami zła, między życiem i śmiercią. I my znajdujemy
się dziś w samym centrum dramatycznej walki między „kulturą śmierci” i
„kulturą życia“, ale blask Krzyża nie zostaje przesłonięty przez ten mrok —
przeciwnie, na jego tle Krzyż jaśnieje jeszcze mocniej i wyraźniej, jawi się jako
centrum, sens i cel całej historii i każdego ludzkiego życia. Jezus zostaje
przybity do krzyża i wywyższony nad ziemię. Przeżywa chwile swej
największej „niemocy”, a Jego życie wydaje się całkowicie zdane na
szyderstwa przeciwników i przemoc oprawców: drwią z Niego, wyśmiewają Go
i znieważają (por. Mk 15, 24-36), ale właśnie w obliczu tego wszystkiego,
„widząc, że w ten sposób oddał ducha”, rzymski setnik woła: „Prawdziwie,
ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39). Tak więc tożsamość Syna
Bożego objawia się w chwili Jego skrajnej słabości: na Krzyżu ukazuje się
Jego chwała! Przez swoją śmierć Jezus rzuca światło na sens życia i śmierci
każdej istoty ludzkiej. Przed śmiercią modli się do Ojca o przebaczenie dla
swoich prześladowców (por. Łk 23, 34), zaś łotrowi, który prosi Go, by
pamiętał o nim w swoim królestwie, odpowiada: „Zaprawdę, powiadam ci:
Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43). Po Jego śmierci „groby się
otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało” (Mt 27, 52).
Zbawienie dokonane przez Jezusa jest darem życia i zmartwychwstania.
Przez całe swoje życie Jezus obdarzał ludzi zbawieniem także przez to, że ich
uzdrawiał i dobrze czynił wszystkim (por. Dz 10, 38). Cuda zaś, uzdrowienia,
a nawet wskrzeszenia były znakiem innego zbawienia, polegającego na
przebaczeniu grzechów, czyli na uwolnieniu człowieka od najgłębszej choroby
i wyniesieniu go do życia samego Boga. Na Krzyżu odnawia się i dokonuje,
zyskując pełną i ostateczną doskonałość, cud węża wywyższonego przez
Mojżesza na pustyni (por. J 3, 14-15; Lb 21, 8-9). Także dzisiaj każdy
człowiek zagrożony w swoim istnieniu może skierować wzrok ku Temu, który
został przebity, aby odnaleźć niezawodną nadzieję wyzwolenia i odkupienia”
/(Evangelium Vitae 50). Encyklika Ojca Świętego Jana Pawła II do biskupów,
do kapłan ów i diakonów, do zakonników i zakonnic, do katolików świeckich
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
oraz Do wszystkich ludzi dobrej woli o wartości i nienaruszalności życia
ludzkiego. W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 25 marca 1995, w uroczystość
Zwiastowania
Pańskiego,
w
siedemnastym
roku
mego
Pontyfikatu/./Encykliki ojca Świętego Jana Pawła II, Znak, Kraków 2007.
+ Pamięć Jozuego o bitwie z Amalekitami będzie trwała. „Cała rzesza
Izraelitów wyruszyła następnie etapami – według rozkazu Jahwe – z pustyni
Sin. Rozłożyli się potem obozem w Refidim, gdzie nie było dla ludu wody do
picia. Lud zatem spierał się z Mojżeszem. Bo mówili: – Daj że nam wody,
byśmy mogli się napić! A Mojżesz mówił do nich: – Czemu się ze mną
spieracie? Czemu gniewacie Jahwe? Lud zaś odczuwał tam pragnienie wody;
szedł więc lud do Mojżesza i mówił: – Dlaczego wywiodłeś nas z Egiptu i
każesz umierać z pragnienia nam, naszym dzieciom i naszej trzodzie? Wtedy
Mojżesz wołał do Jahwe: – Co mam uczynić dla tego ludu? Niewiele brakuje,
a ukamienują mnie! Ale Jahwe rzekł do Mojżesza: – Wyjdź przed ten lud i
zabierz ze sobą starszych spośród Izraela. Weź też do ręki twoją laskę, którą
poraziłeś Nil, i ruszaj! Ja zaś stanę tam przed tobą na pewnej skale, na
Chorebie. Kiedy uderzysz w tę skałę, wypłynie z niej woda i lud się napije.
Mojżesz uczynił tak na oczach starszych Izraela. To miejsce zaś nazwał
Massa i Meriba, a to z powodu zwady Izraelitów i dlatego także, iż gniewali
Jahwe, mówiąc: „Czy rzeczywiście Jahwe jest wśród nas, czy też nie?” Lecz
nadciągnęli Amalekici i rozpoczęli walkę z Izraelem w Refidim. Mojżesz rzekł
wówczas do Jozuego: – Wybierz nam [odpowiednich] mężów i wyjdź jutro do
walki z Amalekitami. Ja sam stanę na szczycie wzgórza z laską Bożą w ręce.
Jozue zrobił, jak mu nakazał Mojżesz, aby walczyć z Amalekitami. Mojżesz
zaś, Aaron i Chur wyszli na szczyt wzgórza. Gdy Mojżesz wznosił ręce,
przeważał Izrael, a kiedy [znużone] ręce opuszczał, przeważał Amalek.
Jednak ręce Mojżesza omdlewały. Oni wzięli zatem kamień i podsunęli pod
niego; on więc usiadł na nim. Wtedy Aaron i Chur podtrzymali jego ręce, ten
z jednej, tamten z drugiej strony. Tak więc jego ręce umocniły się aż do
zachodu słońca. I pokonał Jozue Amalekitów i [zbrojny] ich lud ostrzem
miecza. Wtedy Jahwe przemówił do Mojżesza: – Wpisz to na pamiątkę do
księgi i utwierdź w pamięci Jozuego, gdyż wymażę zupełnie ze świata pamięć
o Amalekitach. Mojżesz zbudował ołtarz i dał mu nazwę: Jahwe – mój
sztandar bojowy, bo mówił: Ręka jakaś godzi w tron Jahwe, więc wojna
Jahwe przeciw Amalekowi z pokolenia w pokolenie!” (Wj 17, 1-15).
+ Pamięć judeochrześcijan o czynach i słowach Jezusa lepsza niż u
nawróconych pogan, dzięki żydowskim metodom zapamiętywania.
Chrześcijaństwo głoszone przez św. Pawła ofiarowało sympatykom judaizmu
cos więcej. Bardziej uzasadniony monoteizm, bardziej wzniosłą etykę, pełnie
wyposażenia religijnego, bez obciążenia obrzezaniem, przepisami rytualnymi
i przepisami, które negatywnie wpływały na ich pozycję społeczną. Tym
samym jednak misja chrześcijańska pozbawiała żydów opieki ich
dotychczasowych patronów w społeczeństwie pogańskim. Domy, które były
oparciem dla judaizmu, stały się domami modlitwy dla chrześcijan. W
Listach pastoralnych tworzona jest eklezjologia-oíkos, skoncentrowana na
symbolu domu. Wydaje się, ze ta eklezjologia ogranicza się do środowiska
Syrii i Azji Mniejszej i tylko od roku 100 do wieku III. Ta eklezjologia po
odpowiednich modyfikacjach była jednym z fundamentów procesu
konstytuowania się episkopatu monarchicznego /R. Trevijano Etcheverría,
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Orígenes del cristianismo. Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed.
Publicaciones Universidad Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 112113. Wspólnoty paulińskie były złożone w znaczenie mierze z pogan.
Wspólnoty joannickie tworzone były z judeochrześcijan, którzy lepiej
zachowywali w swej tradycji, dzięki żydowskim metodom zapamiętywania,
słowa i czyny Jezusa. W drugim etapie przychodzili żydzi przeciwni kultowi w
świątyni oraz nawróceni samarytanie. Dlatego chrystologia tych wspólnot
była bardziej wzniosła i silniejsze było poczucie oderwania się od judaizmu.
To z kolei otworzyło bramę dla pogan /Tamże, s. 116. Pisma joannickie nie
były tworzone w jednej szkole, lecz w wielu kręgach lub wspólnotach, zawsze
z bezpośrednim nawiązywaniem do słów i czynów Jezusa. Powstawały na
linii ewolucji refleksji teologicznej i charyzmatycznej działalności
profetycznej. Listy Janowe ukazują ostatnie stadium rozwoju wspólnot
joannickich, w którym pojawił się poważny kryzys – zarówno teologiczny jak i
eklezjalny, związany z opozycją gnostyczną, która pojawiła się w nurcie
tradycji św. Jana. Niektórzy gorliwi judeochrześcijanie nawiązywali do
kręgów judaizmu, w których prawa było zachowywane w stopniu najbardziej
radykalnym. Surowość i rygoryzm kojarzyli oni z postawą radykalizmu i ze
szczytem doskonałości. Jednak nie ma sprzeczności między samym
Jakubem a liderami misji do pogan. Dopiero po jego śmierci nastąpił podział
na „zwolenników Jakuba” i Wielki Kościół /Tamże, s. 117.
+ Pamięć kary pomaga nawróceniu. „Tyś sprawiedliwy i rządzisz wszystkim
sprawiedliwie: skazać kogoś, kto nie zasłużył na karę, uważasz za niegodne
Twojej potęgi. Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga,
wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz,
gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych.
Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo
do Ciebie należy moc, gdy zechcesz. Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem,
że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś synom swym wielką
nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie. Jeśli bowiem wrogów swych
dzieci, chociaż winnych śmierci, karałeś z taką oględnością i pobłażaniem,
dając czas i miejsce, by się od zła odwrócili, z jakże wielką czułością sądziłeś
swych synów, których przodkom dawałeś przysięgi i przymierza, pełne
wspaniałych obietnic. Kiedy nas karcisz – wrogów naszych chłoszczesz
tysiąckrotnie, byśmy pamiętali o dobroci Twojej, gdy sądzimy, i oczekiwali
miłosierdzia, gdy na nas sąd przyjdzie. Stąd i tych, co w głupocie swej żyli
bezbożnie, skarałeś przez ich własne bezeceństwa. Bo też zabłąkali się zbyt
daleko na drogach błędu, biorąc za bogów najlichsze z najpodlejszych
zwierząt, zwiedzeni na wzór nierozsądnych dzieci. Więc też jak dzieciom
nierozumnym zesłałeś im karę na ośmieszenie. Ale ci, których ośmieszające
kary nie nawróciły, doświadczą sądu godnego Boga. Bo na co się sami w
udręce oburzali, tym właśnie pokarani, co mieli za bogów, dostrzegli Tego,
którego przedtem znać nie chcieli, i uznali za Boga prawdziwego. I dlatego
przyszła na nich ostateczna kara” (Mdr 12, 15-27).
+ Pamięć kodująca całość wiedzy stanowi punkt odniesienia dla nowej
informacji przetwarzanej w umyśle. Model pojęcia oparty na wyjaśnianiu
oddzielającym reprezentacje pojęciową od procesów funkcjonowania pojęć,
generuje dwa problemy. Po pierwsze, ograniczenia dla tych teorii lub
wyjaśnień muszą być szczegółowo określone. Bez tych granic bowiem można
39
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
by przedstawić wyjaśnienia, które uzasadnią praktycznie każdą teorię. „Drugi
problem wiąże się z tym, ze może być trudno odróżnić teorie (lub
wyjaśnienia) od wiedzy kontekstowej czy ogólnej wiedzy o świecie. […] ludzie
pozostają w jakichś interakcjach z różnymi przedmiotami, np. z krzesłami.
Implikuje to, ze krzesła muszą być zrobione z odpowiedniego materiału.
Implikacja ta niesie określone informacje. Czy informacje te są częścią
pojęcia, czy częścią ogólnego zasobu wiedzy kontekstowej? Jeżeli nie można
odróżnić wiedzy ogólnej czy kontekstowej oraz teorii i wyjaśnień
konstytuujących to pojęcie, wtedy nie ma ograniczeń co do liczby i rodzajów
informacji, które z danym pojęciem mogą się wiązać (Medin, Wattenmaker
1987; Murphy, Medin 1985). Pojawia się zatem możliwość, że wiedza danej
osoby ma wpływ na posługiwanie się różnymi pojęciami, bo pojęcia te bywają
włączone w różny „stopień” wiedzy ogólnej danych osób. Zjawisko to można
określić jako globalną dostępność do wiedzy, co może wpływać różnymi
drogami na pojęcia. Na stosunek pomiędzy wiedzą globalną a pojęciami
zwracał uwagę Fodor (1983). Globalność, według niego, to odnoszenie
informacji przetwarzanej w umyśle do całości wiedzy zakodowanej w pamięci.
Gdy identyfikujemy np. jakiś liść jako znany lub nie znany, podstawą tego
rozpoznania staje się cała nabyta dotąd informacja. Analogiczna
prawidłowość tkwi u podstaw konfirmacji (uprawdopodobnienia) danej
hipotezy czy przekonania formułowanego przez człowieka. Globalność
przetwarzania informacji jest uwarunkowana sposobem uporządkowania
systemu sądów o rzeczywistości, dzięki czemu człowiek uzyskuje lepszy lub
gorszy wgląd w swoją wiedzę. W zależności od uporządkowania system sądów
jako całość staje się bardziej lub mniej sensowny i poznawczo dostępny” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
253.
+ Pamięć koduje cechy istotne przedmiotów i zdarzeń. „Pojęcia pozwalają
człowiekowi pojmować poznawczo świat, odkrywać w nim względnie
„zorganizowane” środowisko przyrodnicze i kulturowo-społeczne. Poznawcze
ujmowanie rzeczywistości następuje przejście od „chaosu” do „kosmosu”.
Najpierw następuje selekcja pewnych istotnych z jakiejś racji elementów
otoczenia. Następnie dokonuje się abstrahowanie oraz wykrywanie relacji
między tymi elementami. Wreszcie wyróżnialne cechy przedmiotów i zdarzeń
są kodowane w umyśle. W ten sposób tworzona jest poznawcza reprezentacja
rzeczywistości, a także „wychodzenie poza dostarczone informacje. Pojęcia
porządkują chaos poznawczy. Poznanie nie może być ograniczone do
postrzegania każdego przedmiotu jako jedynego i niepowtarzalnego. Umysł
byłby wtedy nasycony olbrzymią różnorodnością doświadczeń. Każdy
indywidualny aspekt rzeczywistości potrzebowałby oddzielnej nazwy. Taka
sytuacja wymagałaby języka rozbudowanego do monstrualnych rozmiarów.
Komunikacja pomiędzy ludźmi byłaby ogromnie utrudniona, o ile w ogóle
możliwa. Tworzenie pojęć związane jest ze sporem o uniwersalia. Spór ten do
tej pory nie jest rozstrzygnięty. Wydaje się, ze w ogóle jest nierozstrzygalny.
Z. Chlewiński wyraża preferencję w kierunku realizmu umiarkowanego, czyli
przyjmuje pewną postać konceptualizmu. Uznaje, że pojęcia ogólne są
tworami umysłu, ale mają one podstawę w rzeczywistości. Wszystko co
istnieje poza umysłem jest jednostkowe i konkretne, aczkolwiek posiada
określoną strukturę /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
40
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 10/. Z. Chlewiński jest
zdania, że zdolność tworzenia pojęć i przyswajania ich sobie jest
uwarunkowana genetycznie. Człowiek został „wstępnie zaprogramowany” do
konstruowania pojęciowej reprezentacji rzeczywistości, w której żyje. Taki
pogląd wiąże się jakoś z poglądem Kartezjusza, który przyjmował, że nawet
pojęcia matematyczne są stworzone przez Boga i jako takie dane człowiekowi.
Tu przyjmowany jest pogląd, że każdy człowiek otrzymuje indywidualne
struktury, w których mogą pojawiać się pojęcia. Proces powstawania pojęć
oraz same pojęcia są związane z osobą. Oznacza to, że z jednej strony w
zbiorze pojęć wytworzonym przez konkretny umysł istnieje jakiś specyficzny
element personalny, niepowtarzalny, a z drugiej strony istnieje otwartość
systemu pojęć danej osoby na systemy pojęć innych osób. Przy czym
powiązania te nie są dowolne, lecz uwarunkowane genetycznie. Pojęcia
tworzone są poprzez operacje umysłowe zwane abstrakcją i uogólnieniem.
Najpierw odkrywane są pewne cechy obiektu. Następnie dokonywana jest ich
selekcja oraz „odkrywanie umysłowe” tych cech, czyli czynność
abstrahowania. Wynikiem jest uznanie wybranych cech za istotne dla danej
klasy przedmiotów oraz uogólnienie tych cech. Pomijane są cechy nieistotne.
W ten sposób tworzony jest konstrukt poznawczy zwany pojęciem, który ma
swoją treść i swój zakres. Jest to ujęcie modelowo-idealizujące. Wynika on z
założenia, że umysł jest zdolny do „nawiązania kontaktu poznawczego” z
rzeczywistością. W ujęciu modelowo-idealizującym pojęcie traktowane jest
jako twór umysłu, zbudowany na podstawie informacji odbieranych ze
świata zewnętrznego. Dlatego pojęcie jest pewnego typu poznawczym
odzwierciedleniem rzeczywistości. Znając pojęcie (wyprowadzone z
rzeczywistości, a nie wymyślone) poznajemy rzeczywistość. Istnieje wiele
różnych typów pojęć i wiele różnych sposobów ich nabywania. Najczęściej
jednak człowiek przyswaja sobie pojęcia podczas werbalnej komunikacji
społecznej” /Tamże, s. 11.
+ Pamięć koduje informacje dochodzące z zewnątrz, przyjęte i przetworzone.
„Człowiek buduje w swoim umyśle poznawczą reprezentację rzeczywistości
naturalnej i społeczno-kulturowej, sięga poza zjawiska obserwowalne
zmysłami wykrywające ukryte tam struktury, rozważa i bada „światy
możliwe”. Dzięki umysłowi próbuje w jakiś sposób zrozumieć świat i siebie.
Specjaliści z zakresu lingwistyki i psychologii poznawczej tworzą różnego
rodzaju modele dla zrozumienia poznawczego działania umysłu” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1999, s. 16/. „System poznawczy bowiem w szerokim
znaczeniu to układ fizyczny, który może być podmiotem procesów
poznawczych (np. percepcji, myślenia, rozumienia, generowania wypowiedzi
językowych). Tego rodzaju podmiotem może być człowiek, odpowiednio
zaprogramowany komputer, instytucja społeczna itp. W węższym znaczeniu
jest nim człowiek jako dynamiczny układ odbierający i przetwarzający
informacje dochodzące z zewnątrz i zakodowane w pamięci. Umysł ludzki
jako system poznawczy jest narzędziem konstruowania reprezentacji
poznawczych. Zachowanie tego systemu realizującego program generowania
reprezentacji poznawczej można opisać na różnych poziomach. Najczęściej
wyróżnia się trzy poziomy analizy reprezentacji poznawczej. Najbardziej
ogólny zwany jest poziomem semantycznym, intencjonalnym; w opisie
41
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyjaśniamy zachowanie, podając jego przyczyny. Drugi poziom zwany jest
syntaktycznym, algorytmicznym, komputacyjnym przekształcaniem symboli.
Trzeci poziom stanowi implementacja, czyli opis fizycznego sposobu
reprezentacji symboli w mózgu lub w hardare’owej części komputera. Model
umysłu to system założeń hipotetyczno-teoretycznych odwzorowujących pod
istotnymi względami strukturę i funkcje umysłu. Model powiązany jest z
daleko idącymi uproszczeniami. Mimo to każdy naukowo wartościowy model
umysłu ma pewien walor heurystyczny, ułatwia bowiem rozwiązanie
konkretnego problemu, a przynajmniej pozwala sformułować zasadne
pytania. W psychologii końca XX wieku istniało wiele modeli umysłu. Nie
zawsze miały one wyraźnie wyartykułowane założenia metodologiczne,
epistemologiczne i ontologiczne. Popularne były wtedy modele umysłu oparte
na koncepcji umysłu jako swego rodzaju „komputera”, czyli systemu
przetwarzającego informacje. Tego rodzaju schematy nie są jednak modelami
w ścisłym tego słowa znaczeniu. Psychologowie tego rodzaju ujęcia traktowali
raczej jako rodzaj metafory komputerowej. Modele umysłu zaproponowało
wielu badaczy, m. in. Simon (1978; 1980), Anderson (1983) i Dennet (1997).
Wybór najbardziej reprezentatywnych modeli zawiera książka pod redakcją
Zdzisława Chlewińskiego Modele umysłu (1990). Z innej perspektywy
teoretycznej ujmują umysł Popper i Eccles (1977), Penrose (1995; 1997),
Guilford (1978) i Piaget (1981). W 1937 r. Alan Turing przedstawił po raz
pierwszy logiczno-matematyczne podstawy komputera, wprowadził koncepcję
„maszyny matematycznej”. Nazwanej później „Maszyna Turinga”. Według tej
koncepcji umysł jest złożonym programem przetwarzania informacji.
Myślenia redukuje się do komputacji (obliczeń). W badaniach tego rodzaju
John McCarthy wprowadził w 1956 r. termin „sztuczna inteligencja”
(artificial inteligence)” /Tamże, s. 17.
+ Pamięć koduje informacje przychodzących z zewnątrz do podmiotu, w
sposób zarówno nieświadomy jak i świadomy. „Badanie pojęć tylko w
pewnym stopniu mogą być prowadzone poprzez badania empiryczne. W
bardziej zaawansowanych teoretycznie interpretacjach wyników tych badań
rolę istotną posiadają założenia ontologiczno-epistemologiczne. W ostatnich
dekadach XX wieku rozwinęła się nauka, której przedmiotem jest proces
poznawania, zwana kogniwistyką (cognitive science). Jest to dziedzina
interdyscyplinarna. Jednak przede wszystkim kognitywizm stał się
dominującym kierunkiem w psychologii akademickiej. Jej zadaniem jest
ukazanie psychologicznych podstaw poznania, które leżą u podstaw
konceptualizacji świata” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 5/. „Psychologia
kognitywna mówi o kategoriach umysłu. Termin model określa między
innymi metodę badawczą. Model psychologiczny umysłu pozwala na
„wydobycie tych aspektów, dzięki którym można opisywać umysł jako
urządzenie lub maszynę do przetwarzania informacji”. Tylko w ograniczonym
stopniu można porównywać umysł do komputera /Tamże, s. 7/. „Termin
umysł zastępowany bywa określeniem system poznawczy człowieka. Rozum
natomiast kojarzony jest bardziej z konkretnym, ukierunkowanym
działaniem tego systemu. Filozofia zajmuje się badaniem natury tego
systemu. Psychologia traktuje umysł jako „dynamiczny układ odbierający i
przetwarzający – w sposób zarówno nieświadomy jak i świadomy – informacje
42
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dochodzące do podmiotu z zewnątrz i zakodowane w pamięci”. Modny jest
obecnie model umysłu oparty na metaforze komputerowej. Nowszy jest
jednak paradygmat umysłu zwany koneksjonistycznym. Badania dotyczące
powstawania pojęć są owocem rozwoju psychologii kognitywnej. Obecnie
psychologowie akcentują wagę procesów poznawczych w ludzkim
zachowaniu. Pojęcia są manifestacją tych procesów, tworzą pojęciową
reprezentację poznawczą otaczającej nas rzeczywistości. Pomimo licznych
badań i jeszcze liczniejszych publikacji wiedza na temat pojęć jest jeszcze
zbyt ogólna, jeszcze niedojrzała metodologicznie” /Tamże, s. 8/. Pytania w
nauce są bardzo istotne i mają dużą wartość heurystyczną. Osiągnięciem jest
również dojście do stwierdzenia, że badane problemy nie są tak proste, jak
się wcześniej wydawało. Postępem jest dostrzeżenie, na czym owa złożoność
polega. O rozwoju nauki świadczy również pojawienie się wielu podejść
teoretycznych, związanych ze zróżnicowaną aparaturą pojęciową i
odpowiednimi technikami badawczymi. Nawet ci psychologowie, którzy są
przeciwni nawiązywaniu do problematyki filozoficznej często bezwiednie
przyjmują pewne założenia ontologiczne, epistemologiczne i metodologiczne
związane z określonym systemem filozoficznym” /Tamże, s. 9.
+ Pamięć koduje informacje różnorodne dzięki odniesieniu poznawanych
obiektów do punktu centralnego; prototyp. Zmiany rozumienia pojęć.
„Trudności związane z kategoryzacją różnych egzemplarzy pojęć według
kryteriów klasycznych oraz wyniki badań eksperymentalnych nad
zjawiskiem typowości spowodowały zmiany rozumienia pojęć w ogóle.
Zwrócono uwagę, że większość pojęć ma charakter naturalny, tzn. ludzie
spontanicznie kategoryzują przedmioty z otoczenia nie w terminach zbiorów,
lecz raczej zgodnie z tendencją do nadawania im struktury typów.
Wprowadzono więc termin „prototyp”. Prototyp oznacza kategorię
przedmiotów, których kryterium przynależności jest podobieństwo do
idealnego egzemplarza, mającego najbardziej typowe wartości we wszystkich
wymiarach (cechach); nie musi istnieć rzeczywisty przedmiot, który byłby
egzemplarzem takiej kategorii – wystarczy, by podmiot dysponował jego
reprezentacją umysłową (pojęciem). […] istnieje kilka komplementarnych
interpretacji prototypu. Niektórzy psychologowie uważają, że najbardziej
prototypowym egzemplarzem jest obiekt, który znajduje się w pobliżu
średniej we wszystkich wyodrębnionych w prototypie wymiarach, inni sądzą,
że jest to obiekt, który charakteryzuje się ważną średnią w poszczególnych
wymiarach, a jeszcze inni – że wymiary te mają wartości modalne.
Psychologowie zgadzają się co do tego, że prototypowość jest stopniowalna, a
zatem obiekty bardziej podobne do prototypu są identyfikowane jako
egzemplarze tej kategorii z największym prawdopodobieństwem. Ludzie
posługują się prototypami również w percepcji innych osób. Prototypy
stanowią
poznawczy
punkt
odniesienia,
pozwalający
redukować
różnorodność informacji o innych ludziach, które są zakodowane w pamięci”
/Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo
naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 182.
+ Pamięć koduje informacje, tylko te, które są mu z jakiegoś względu
potrzebne. „Nasze pojęcia stanowią nieprzeliczalny zbiór. Teoretycznie rzecz
traktując, człowiek jest w stanie odebrać o wiele więcej informacji z
otaczającej go rzeczywistości, niż to czyni faktycznie. Jednakże selekcjonuje
43
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
on i koduje w pamięci tylko te informacje, które są mu z jakiegoś względu
potrzebne. Selekcja ta dokonuje się więc według pewnych kryteriów, które są
zidentyfikowane tylko częściowo. W razie potrzeby są one efektywnie
wykorzystywane. Człowiek kieruje się także odpowiednimi kryteriami
wydobywania z pamięci i przetwarzania informacji” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 292/. „Pojęcia o
różnej ogólności określają, na jakich aspektach rzeczywistości człowiek
koncentruje swą uwagę, jakich informacji szuka, jak je interpretuje, a także
które z tych informacji wykorzystuje do rozwiązywania różnego rodzaju
problemów. Odgrywa w tym też dużą rolę współdziałający z systemem
pojęciowym system językowy. Pojęcia współkonstytuują treść naszej
percepcji świata, decydują o tym, co w otoczeniu spostrzegamy, a czego nie.
Siatka pojęć to zatem siatka wiedzy osobniczej i już z tej racji jest u każdego
inna. Nowe pojęcie, którego nabywamy, włącza się w umyśle w już istniejącą
siatkę pojęciowa, modyfikując ją nieraz bardzo poważnie. Z tego wynika, że w
każde pojęcie „zaangażowany” jest kontekst pojęciowy – obszar naszej
wiedzy. Ponieważ wiedza podmiotowa każdego z nas jest inna (wynika to z
osobniczego doświadczenia), dlatego różne są również powiązania pojęciowe.
Rodzi to takie sytuacje, że patrząc na to samo, co innego widzimy i co innego
rozumiemy. Już nie tylko „język myślom kłamie”, ale jest też źródłem
naszych nieporozumień, a wynika to z różnych siatek pojęciowych, różnych
filtrów, czyli „pojęciowych okularów”. W siatce pojęć jest wiele obszarów,
które się z sobą łączą. Siatka ta rejestruje zarówno statyczny, jak i
dynamiczny obraz świata, ma więc możliwość „odwzorowania” zmienności
świata. Każde pojęcie relacyjne dopuszcza pewną, sobie tylko właściwą,
liczbę łączących się z nim pojęć (argumentów). Wynika to z treści danego
pojęcia, np. „czytać” można książkę, gazetę, list, ogłoszenie itp. – to, co jest
do czytania. Wymienione wyrażenia stanowią realizację tego samego
argumentu – „czytać coś”. Każde pojęcie dopuszcza też ściśle określoną liczbę
pojęć obok siebie w pozycji różnych argumentów. Ktoś czyta coś komuś,
gdzieś i kiedyś” /Tamże, s. 293/.
+ Pamięć koduje pojęcia ogólne, które odnoszą się do przedmiotów, sytuacji
oraz zdarzeń i ich sekwencji; tworzą one określoną strukturę, schemat.
Wiedza ludzka tworzona i porządkowana jest według określonych schematów
poznawczych.
„Według
Rumelharta
schemat
jest
strukturą
wykorzystywanych do reprezentacji pojęć ogólnych zakodowanych w pamięci,
które odnoszą się do przedmiotów, sytuacji oraz zdarzeń i ich sekwencji.
Schematy zawierają w sobie sieci relacji między pojęciami je tworzącymi.
Według Rumelharta schematy mają strukturę analogiczną do gry. Tak jak w
grze są role odgrywane przez różnych wykonawców, tak w schemacie
poznawczym istnieją zmienne, które mogą być skojarzone z różnymi
aspektami otoczenia. Schematy poznawcze są też – podobnie jak teorie –
prywatne, nieformalne, czasem trudne do wyartykułowania. Zbiór
schematów uaktywnionych w danym momencie stanowi nasz wewnętrzny
model sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Wojciszke pisze: „[…] schemat jest
posiadaną przez podmiot wiedzą na temat określonego wycinka
rzeczywistości, jest semantyczną reprezentacją określonego rodzaju treści.
Ponieważ jest to reprezentacja semantyczna, zawiera ona nie wszystkie
wiadomości podmiotu dotyczące danego fragmentu rzeczywistości, lecz
44
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jedynie wiedzę uogólnioną, wyabstrahowaną z konkretnych doświadczeń” (B.
Wojciszke, Teoria schematów społecznych. Struktura i funkcjonowanie
jednostkowej wiedzy o otoczeniu społecznym, Wrocław, „Ossolineum” 1986).
Treści zawarte w schematach poznawczych stanowią więc zapis cech
definicyjnych i charakterystycznych dla przedmiotów składających się na
zbiór egzemplarzy właściwych odpowiednim schematom. Zapis ten ma
charakter uogólniony, wyabstrahowany. Nie wszystkie egzemplarze mają te
same cechy. Schematy takie mają więc zmienne, które kojarzą się z różnymi
aspektami egzemplarzy. Nasze różne reprezentacje poznawcze przedmiotów i
zdarzeń są egzemplarzami zakodowanych w pamięci ogólnych schematów”
/Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo
naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 201.
+ Pamięć komputera wpływa na dokładność modelu rzeczywistości
matematycznej tworzonego w nim. Monitor komputera miejscem
oglądania przez matematyka ilustracji graficznych określonych funkcji,
zbiorów i innych obiektów matematycznych. „Śledzi także zmiany
kształtu pojawiających się wykresów w zależności od zmiany
parametrów. W szczególności może obserwować trajektorie punktów,
przemieszczanie się punktów na atraktorze, kształty zbiorów
fraktalnych. Wszystko to, co widzimy na monitorze, jest oczywiście
przedmiotem naszego postrzegania zmysłowego. Konieczne jest jednak w
tym miejscu zwrócenie uwagi na to, że umieszczone w pamięci
komputera dane, dzięki którym możemy konkretne zjawisko
matematyczne wykreować na monitorze, zawierają tylko skończoną
informację o rozpatrywanym obiekcie. Z reguły zbiory, które
matematyk bada przy pomocy komputera, składają się z nieskończonej
ilości punktów, często są to jednocześnie obiekty ciągłe. W komputerze
zatem zastępujemy to, co nieskończone i ciągłe, przez skończone i
dyskretne. Tak więc w gruncie rzeczy przy pomocy komputera
tworzymy model rzeczywistości matematycznej i ten model staje się
dopiero przedmiotem badań” /A. Lemańska, Eksperyment komputerowy a
istnienie
obiektów
matematycznych,
w:
Między
matematyką
a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 187-202, s. 193/. „Dokładność modelu zależy od
jakości komputera (pojemności jego pamięci, rozdzielczości monitora,
szybkości wykonywanych operacji). Przeto w komputerze zawarty jest
skończony model obiektu i to, co czyni z nim matematyk, jest raczej
symulacją przebiegu pewnego zjawiska czy procesu niż wywołaniem
samego tego zjawiska. Zatem kreowanie przez matematyka
rzeczywistości matematycznej przy pomocy komputera jest swego
rodzaju symulacją. Symulacja jest jednak uważana za pewien typ
eksperymentu /A. Latawiec, Pojęcie symulacji i jej użyteczność naukowa,
Warszawa 1993, s. 116-117/, za pomocą którego coraz częściej badamy
wybrane aspekty rzeczywistości fizycznej, biologicznej, społecznej,
ekonomicznej. Stąd też wydaje się uprawnione określenie tego, co robi
matematyk przy pomocy komputera, jako eksperymentowanie. Można
zatem mówić o eksperymentach komputerowych” Tamże, s. 194.
45
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć konstruuje modele umysłowe. Model pojęć umysłowy. JohnsonLaird (1983; 1987; 1994) sugeruje, że reprezentacje odpowiadające w
przybliżeniu pojęciom można traktować jako schematy pamięci długotrwałej.
Utrzymuje on, że schematy te zawierają informacje o tym, jak należy używać
pojęć do konstrukcji modeli umysłowych w pamięci pracującej, dzięki którym
tworzą się np. reprezentacje przesłanek i konkluzje. Te modele umysłowe
kodują, w jaki sposób egzemplarze pojęcia współdziałają z sobą, a także z
innymi obiektami oraz z różnymi czynnikami w rzeczywistym świecie
/Johnson-Laird usiłuje połączyć reprezentację umysłową z niektórymi
komentarzami Putnama (1975) na temat zakresów i referencji stanowiących
część znaczenia słowa. W ten sposób próbuje uniknąć zarzutu solipsyzmu
metodologicznego, postulowanego przez Podora (1980) (por. Johnson-Laird
1983)/. Sytuacja problemowa jest reprezentowana w postaci […] tokenów.
Tokeny odpowiadają egzemplarzom pojęć, a nie pojęciom, gdyż wówczas w
sytuacji tej ostatniej operacje przebiegałyby na zakresach pojęć. Każdy token
odpowiada jednemu egzemplarzowi danego pojęcia, i to nie dowolnemu, ale
temu, który pasuje do sytuacji problemowej. Johnson-Laird dowodzi, że
efekty pojęciowe (np. sądy o istotności cechy, także efekty typowości) nie
pochodzą bezpośrednio od reprezentacji pojęciowej zakodowanej w pamięci
długotrwałej (w schematach), lecz raczej ich źródło tkwi w modelach
umysłowych utworzonych dzięki pamięci pracującej. Wiedza kontekstowa
oraz „teorie” dotyczące tego, jak świat funkcjonuje, wpływają na konstrukcję
odpowiednich modeli umysłowych. W celach ilustracyjnych warto podkreślić,
że modele umysłowe odwzorowują „obrazowo” struktury przedmiotów, tzn.
główne elementy i połączenia pomiędzy nimi wraz z informacją, np. o ruchu i
działaniu tych obiektów. Informacje są w modelach umysłowych
zorganizowane według relacji przyczynowych, np. funkcjonowanie maszyny
jest przedstawione jako ciąg zależności przyczynowo-skutkowych w działaniu
poszczególnych elementów” Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 245.
+ Pamięć konstruuje pojęcia pracując w konkretnym kontekście. Pojęcia
traktowane jako reprezentacje skonstruowane w pamięci pracującej w
konkretnym kontekście. W tym sensie pojęcia nie są reprezentacjami
stałymi, niezmiennymi. „Barsalou (1987; 1989) na poparcie koncepcji
„zmienności” pojęć przytacza szereg argumentów pochodzących z literatury
psychologicznej oraz z własnych badań. 1o Sposób, w jaki ludzie reprezentują
pojęcia, zmienia się; niezwykle ważna jest tu funkcja kontekstu, w którym
dane pojęcie występuje. […] Barsalou, badając to zagadnienie, wykazał, że
tylko podzbiór wiedzy stanowiący pojęcia staje się aktywny w danym
kontekście. Zjawisko to nazywa informacją zależną od kontekstu (contextdependent information). […] 2o Barsalou (1985; 1989) stwierdził również, że
niestabilność występuje w rangowaniu egzemplarzy poszczególnych kategorii.
Jak to wcześniej podkreślono (przy omawianiu teorii prototypu),
„stopniowanie” struktury pojęcia dokonuje się poprzez uporządkowanie jej
egzemplarzy – od najbardziej do najmniej typowego” Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 249. 3o Barsalou
(1983) wykazał także, że niektóre kategorie nie są trwale ukształtowane w
pamięci, lecz są tworzone w razie potrzeby. W związku z badaniami nad rolą
kontekstu w kształtowaniu się pojęć wprowadził – zgodnie z używaną przez
46
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
siebie terminologią – „kategorie”, tworzone przez ludzi do osiągnięcia
określonych celów (ad hoc categories). Warto dodać, ze tego typu pojęcia
(„kategorie”) łatwiej się tworzy, gdy desygnatami są wytwory, a nie obiekty
naturalne. Struktura pojęć ad hoc zasadniczo różni się od dotychczas
stosowanych w badaniach pojęć tzw. naturalnych, jak np. ptaki, zwierzęta,
owoce. W badaniach empirycznych nad pojęciami naturalnymi podkreśla się,
iż cechy obiektów są z sobą wysoko skorelowane. Na przykład jest bardziej
prawdopodobne, ze organizmy upierzone mają skrzydła i umieją latać, niż to,
że potrafią to robić żywe istoty nie mające piór, chociaż w rzeczywistości są
wyjątki,
np.
nietoperze.
Natomiast
w
pojęciach
(„kategoriach”)
zorientowanych na cel wydaje się, ze tego typu zależności korelacyjne nie
występują. Stąd prawidłowości zauważonych przez Barsalou nie można
generalizować na całość struktury pojęciowej, zresztą sam autor tego nie
robi” Tamże, s. 250.
+ Pamięć kosmiczna posiadana przez Azteków. Ofiara składana bogom była
dla Indian czymś oczywistym. „Konieczność ofiary była dla indiańskiej
społeczności faktem bezdyskusyjnym, nie budzącym wątpliwości ani
żadnych zastrzeżeń. Dla dawnych Amerykanów siły rządzące światem
stanowiło źródło bezustannego zagrożenia, a zarazem groźne źródło mocy
dającej przetrwanie. Dwuznaczność tę rozwiązywała ofiara, tak oczywista dla
Indian jak dla nas równanie E-Mc2. Ofiara nie tylko podtrzymywała życie, ale
cały porządek świata, w którym maleńcy ludzie wprost ginęli na ogromnej
scenie kosmosu. Wątła materia świata podlega prawom życia i śmierci,
stworzenia i zniszczenia, śmierci i zmartwychwstania. Mieszkańcy
Mezoameryki, regionu rozciągającego się od centralnego Meksyku do
Nikaragui, w miarę ewolucji kultury od wioski aż do miasta, wielkiego
ośrodka kultu, imperium, rozwijali zespół wierzeń wokół idei wielokrotnego
stworzenia świata. Wierzenie to opowiedziane w azteckiej legendzie o Pięciu
Słońcach, przedstawia kamienny kalendarz słoneczny” /C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
87/. „Obecnie żyjemy w czasach piątego słońca, zrodzonego dzięki
poświęceniu bogów, które świeci tylko za sprawą ofiar składanych przez
boskie stworzenia: ludzi. Jedynie ofiara mogła podtrzymać istnienie świata,
słońca, a w konsekwencji życia. […] Natura wzbudzała miłość i lęk zarazem.
Czas należało rozumieć i wróżyć jego bieg. Władze powierzano tym, którzy
posiedli wiedzę, pamięć i rozumienie czasu, którzy wróżyli i panując nad
niszczycielskimi siłami przyrody oddalali klęskę. Rzeczywistość tłumaczył
mit. Siłom naturalnym i nadnaturalnym, pozostającym w intymnej bliskości
ze stworzeniami, nadano imię bogów, przyczyny wszystkich rzeczy. Czas i
śmierć stanowiły oś indiańskiego świata, a bogowie – przyczynę wszelkiego
dobra i zła. Wybrańcy bogów potrafili słyszeć ich głos, przepowiadali czas i
byli szafarzami śmierci, zarówno podczas wojny, jak i w czasie pokoju”
/Tamże, s. 88.
+ Pamięć kosmiczna zapisana w umysłach ludzi. „W wielce poczytnym
studium Sołowjowa Treść miłości (1892-1894), spod sofiologicznej powłoki
wyziera ukryte jądro: biohistoriozofia Sołowjowa; Wiernadski w swych
eksklamacjach nie powstydziłby się takiego hymnu na cześć wszechludzkiego
organizmu, który w następnym pokoleniu – na mocy entelechii – okaże się
noosferą” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów
47
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
Literackie, Warszawa 1996, s. 104/: «Bezwzględna wyższość człowieka polega
na niewątpliwie właściwej mu absolutnej formie (postaci) świadomości
rozumnej. […] wspólna świadomość pojawia się w ludzkości. W świecie
zwierząt […] relatywnie wyższy stopień rozwoju cząstkowej i pojedynczej
świadomości nie oznacza tutaj żadnego postępu w świadomości ogólnej,
której brak u tych mądrych zwierząt [tj. u słonia i małpy] jest równie
bezwarunkowy, jak u głupiej ostrygi; skomplikowany mózg wyższego ssaka w
równie małym stopniu służy samooświeceniu natury w jej całości, jak
zaczątkowe zwoje nerwowe jakichś tam płazińców. W ludzkości, przeciwnie,
za pośrednictwem wzrostu świadomości indywidualnej, religijnej i naukowej
dokonuje się postęp świadomości powszechnej. Umysł indywidualny jest tu
nie tylko organem życia osobniczego, ale też organem wspominania i
przewidywania dla całej ludzkości a nawet dla całej natury. […] nasza
działalność twórcza nie może mieć celu wyższego nad wcielenie w postacie
postrzegane zmysłowo tej na początku stworzonej i proklamowanej jedności
niebios, ziemi i człowieka. Całą prawdą – pozytywna jedność wszystkiego –
jest pierwotnie założona w żywej świadomości człowieka i stopniowo
urzeczywistnia się w życiu ludzkości [za sprawa] świadomej sukcesji. […]
Dzięki nieskończonej rozciągliwości i ciągłości swojej dziedzicznej
świadomości człowieka, pozostając samym sobą, może pojmować i
urzeczywistniać całą bezgraniczną pełnię bytu. […] człowiek […] ukazuje się
jako środek powszechnej świadomości natury, jako dusza świata, jako
istocząca się potencja absolutnej wszechjedności, a zatem wyższe odeń może
być tylko to, co najbardziej absolutne w swoim doskonałym akcie, czyli
wiecznym bycie, to znaczy Bóg» (W. Sołowiow, Izbrannoje, Moskwa 1990, s.
147-150)” /Tamże, s. 105.
+ Pamięć Kościoła Maryja. Z licznych wypowiedzi kerygmatycznych Jana
Pawła II (por. Maryja Matka Zawierzenia. Teksty wybrane, Częstochowa
1986; Encyklika: Redemptoris Mater, Watykan 1987) wynika, że ową
szczególną rolę Maryi można – i zrobił to papież w homilii z 1 stycznia 1987 –
nazwać, choćby trochę kontekstowo, „Żywą Pamięcią Kościoła”. Pamięć ta,
oczywiście, oznacza coś więcej, niż tylko jakiś martwy zapis przeszłości. Lecz
żywy, ciągle uhistoryczniany i uczłowieczany, związek ze stającą się pośród
nas Tajemnicą Boga i Chrystusa. Nie jest to związek liturgiczny (anamneza),
ani jakiś czysto przekazowy, lecz żywy, pełnooosobowy, podmiotowy i
zarazem religijnie obiektywizowany. I tak Osoba Maryi i Jej Fenomen w
chrześcijaństwie jawi się jako osobliwa „pamięć ku Ojcu”, „pamięć ku
Synowi” i „pamięć – Kościół”. Po mariologii typu platońskiego w patrystyce,
biograficznego i eulogicznego w średniowieczu, przywilejowego i
symbolicznego w czasach nowożytnych – przyszła kolej na mariologię
historiozbawczą o konstrukcji teologicznej wzniesionej głównie na „relacji”.
Maryja jest rzeczywistością w pełni osobową, mającą swój byt, swój świat
wewnętrzny i zewnętrzny, swoje dzieje ciała i duszy, swoją wyjątkowość
istnienia, ale jednocześnie i rzeczywistością relacyjną, gdzie osoba spełnia się
przez relację, odniesienie, a relacja jest możliwa tylko dzięki bytowi
osobowemu w sobie samym. Jest to więc po prostu nasza żywa relacja: ku
Ojcu Niebieskiemu, ku Chrystusowi, ku Kościołowi, a nawet i ku całemu
48
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
światu oraz każdemu człowiekowi. Maryja jest relacją religijną i
humanistyczną. Są tu echa zarówno patrystyki, jak i teologii współczesnej,
choćby typu Karla Rahnera, według którego mariologia jest par excellence
antropologią chrześcijańską, czyli nauką o człowieku jako chrześcijaninie”
Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka
społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 86.
+ Pamięć Kościoła ożywiana przez Ducha Świętego. Celebracja liturgiczna
odnosi się zawsze do zbawczych interwencji Boga w historii. „Plan
Objawienia urzeczywistnia się przez czyny i słowa wewnętrznie z sobą
powiązane. Słowa zaś obwieszczają czyny i odsłaniają tajemnicę w nich
zawartą”. W liturgii słowa Duch Święty „przypomina” zgromadzeniu to
wszystko, co uczynił dla nas Chrystus. Odpowiednio do natury czynności
liturgicznych i obrzędowych tradycji Kościołów celebracja „wspomina” wielkie
dzieła Boże w bardziej lub mniej rozwiniętej anamnezie. Duch Święty, który
w ten sposób ożywia pamięć Kościoła, wzbudza dziękczynienie i uwielbienie”
(KKK 1103).„(Doksologia) Liturgia chrześcijańska nie tylko przypomina
wydarzenia, które dokonały naszego zbawienia, ale aktualizuje je i uobecnia.
Misterium Paschalne Chrystusa jest celebrowane, a nie powtarzane.
Powtarzane są poszczególne celebracje; w każdej z nich następuje wylanie
Ducha Świętego, który aktualizuje jedyne Misterium” (KKK 1104). „Epikleza
(„wzywanie-na”) jest modlitwą wstawienniczą, w której kapłan prosi Ojca o
posłanie Ducha Uświęciciela, by składane ofiary stały się Ciałem i Krwią
Chrystusa i aby wierni, przyjmując je, sami stawali się żywą ofiarą dla Boga”
(KKK 1105). „Anamneza i epikleza stanowią centrum każdej celebracji
sakramentalnej, a szczególnie Eucharystii: Pytasz, jak chleb staje się Ciałem
Chrystusa, a wino Jego Krwią? Odpowiadam: Duch Święty wkracza i
wypełnia to, co przerasta wszelkie słowo i wszelką myśl. Zauważ, dzieje się to
przez Ducha Świętego, podobnie jak przez Ducha Świętego Chrystus przyjął
ciało z Dziewicy Maryi„ (KKK 1106).
+ Pamięć Kościoła żywa, Duch Święty. „W liturgii Nowego Przymierza każda
czynność liturgiczna, szczególnie celebracja Eucharystii i sakramentów, jest
spotkaniem Chrystusa i Kościoła. Zgromadzenie liturgiczne czerpie swoją
jedność z „Ducha Świętego”, który gromadzi dzieci Boże w jednym Ciele
Chrystusa. Ta jedność przewyższa związki ludzkie, rasowe, kulturowe i
społeczne” (KKK 1097). „Zgromadzenie powinno przygotować się na
spotkanie ze swoim Panem – być „ludem dobrze usposobionym”. To
przygotowanie serc jest wspólnym dziełem Ducha Świętego i zgromadzenia, a
szczególnie pełniących funkcje wynikające ze święceń (ministri). Łaska Ducha
Świętego zmierza do wzbudzenia wiary, nawrócenia serca i przylgnięcia do
woli Ojca. Te dyspozycje są podstawą do przyjęcia innych łask ofiarowanych
w samej celebracji oraz owoców nowego życia, jakie ma ono następnie wydać”
(KKK 1098). „Duch i Kościół współdziałają, by ukazać Chrystusa i Jego
dzieło zbawienia w liturgii. Przede wszystkim w Eucharystii i w sposób
analogiczny w innych sakramentach liturgia jest Pamiątką misterium
zbawienia. Duch Święty jest żywą pamięcią Kościoła” (KKK 1099).
+ Pamięć Kościóła o męce Jezusa, i o trwaniu Chrystusa w agonii aż po
koniec świata. „Communio i Missio to nie są chrześcijańskie „idee”, lecz
dramatyczne historiozbawcze rzeczywistości. Gdy trójjedyny Bóg decyduje się
w wolności na stworzenie świata, wewnątrzboska Communio zostaje otwarta
49
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
na Missio, tak że „od tego czasu” sam Bóg definiuje się jako „Bóg człowieka”
jako „Bóg świata”, w którego najgłębsze otchłanie wchodzi i je współcierpiąc
ujmuje. Dlatego także Jezus Chrystus nie jest gnostycznym Zbawcą, który
rozerwaną przez grzech stworzoną Communio zbawia przez oddzielenie od
świata i historii, a Duch Święty nie działa w odseparowanej strefie
zdystansowanej od świata wewnętrznej głębi. Jeśli posłanie do świata
przynależy do (wybranej w wolności) tożsamości trynitarnej Communio, to
realizacja zbawienia w i przez Communio Kościoła nie może dokonać się
inaczej niż tylko przez kenotyczne „zstąpienie” w sprzeciwiający się Bogu i
sprzeniewierzający się Mu świat, w jego głębie i otchłanie. Dlatego Missio,
jako kenotyczna Missio, jako poświęcająca się proegzystencja dla świata aż
po ostateczność i jako współspełnianie krzyża Chrystusa, jest konieczną
postacią kościelnej Communio. Jeśli sam Chrystus w tym procesie jeszcze
„tkwi w agonii aż po koniec świata”, to Kościół, jeśli jest prawdziwie
Kościołem (kyriaké = przynależący do Pana), nie może i nie wolno mu „spać
przy tym” (tak brzmi ciąg dalszy słów Pascala), lecz powinien pamiętać o
swoim własnym początku na krzyżu, iść za i wspólnie kroczyć drogą
Ukrzyżowanego (Por. E.-M. Faber, Kirche – Gottes Weg und die Träume der
Meschen, Würzburg 1994, 30 ins. – Faber wskazuje na modlitwę na
ofiarowanie drugiego ciągu formularzy Mszy św. z dnia do wyboru w Mszale
niemieckim: „Twój Kościół… świętuje śmierć Twojego Syna, z którego
przebitego boku pochodzi. Nie pozwól mu zapomnieć o jego początku. „Ta
symbolika jeszcze dziś także wydaje się brzmieć dziwnie: ten w okresie Ojców
Kościoła rozpropagowany obraz trafnie wyraża, że Kościół swoją podstawę
ma w krzyżu Jezusa i przez Jego śmierć na nowo narodzonym Duchu („krew
i woda” jako metafora dla podstawowych sakramentów Kościoła
napełnionych Duchem). Jest to droga, która na tych, do których jest się
posłanym, niczego nie wymusza, lecz wszystko znosi i współwytrzymuje, i
dlatego nie przebiega bez cierpienia, pokus, czyli bez krzyża (Słusznie
akcentuje w tym kontekście Käsemann, Zur ekklesiologischen Verwendung
des Stichwortes ‚Sakrament’ und ‚Zeichen’, w: tenże, Kirchliche Konflikte 1,
Göttingen 1982 56: „Nie może być dostatecznie akcentowane, że krzyż jest
właściwym znakiem Kościoła i że gdziekolwiek z nim zgadza się, gdzie nie jest
uwikłany w skandal swojego ukrzyżowanego Pana, każdemu rozpoznawalny”
/G. Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna, przełożył bp J. Tyrawa,
(Der Dreieine Gott. Eine trinitarische Theologie, Verlag Herder, Freiburg im
Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]), TUM, Wrocław 2009, s. 356.
+ Pamięć krótkotrwała powtarza wyrażenia oznaczające pojęcia abstrakcyjne.
„Wykrycie istotnego związku między tematem a nośnikiem może nastąpić
dzięki odpowiedniej asocjacji werbalnej albo znalezieniu podobieństwa w
obrazowych odniesieniach tematu i nośnika. Również obydwa te procesy
mogą przyczynić się do wytworzenia holistycznego obrazu czy odpowiedniej
interpretacji werbalnej, stanowiącej podstawę danej metafory. Hipoteza o
efekcie addytywności znajduje potwierdzenie także w doświadczeniach
dotyczących pamięci. W badaniach tych wykryto, że możność wykorzystania
wizualnych obrazów sprzyja przypominaniu sobie słow. Na przykład obrazy
są przypominane szybciej niż słowa, a słowa oznaczające pojęcia konkretne
wywołują obrazy szybciej niż słowa oznaczające pojęcia abstrakcyjne.
Otrzymane dane zdają się wskazywać, że różnice te można wyjaśnić w świetle
50
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
koncepcji podwójnego kodowania. Prawdopodobnie obrazy znanych
przedmiotów są implicite nazywane już „na wejściu” informacji, pojęcia
konkretne zapewne ewokują obrazy, natomiast wyrażenia oznaczające
pojęcia abstrakcyjne są przypuszczalnie powtarzane dzięki pamięci
krótkotrwałej. Istnieją dowody przemawiające za tym, iż wytworzone przez
badanych obrazowe procesy pośredniczące są często metaforycznie wiązane z
zapamiętanymi wyrażeniami. Według /A. Pavio, Mental representations: A
dual coding approach, Oxford University Press, New York 1986/ dodanie na
początku zadania elementów wejściowych o dużej obrazowości zwiększa
prawdopodobieństwo, że uczenie się pojęć będzie zapośredniczone przez
reprezentacje albo obrazowe, albo werbalne, albo przez obydwie naraz.
Badanie to ma istotne znaczenie dla kwestii rozumienia metafory, gdyż
proces ten jest analogiczny do odkrywania pojęć: polega bowiem na
wykryciu, co nośnik i temat mają z sobą wspólnego w sensie pojęciowym.
Eksperyment pozwolił stwierdzić, że przyjęte za punkt wyjścia elementy
werbalne umożliwiają wytworzenie obrazu, a także ułatwiają odkrywanie
pojęć” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 283.
+ Pamięć krzywd rzeczywistych i urojonych pielęgnowana. „W ostatniej
dekadzie życia Jana Jakuba Rousseau państwo przestało się nim
interesować, a jego głównymi wrogami stali się koledzy-intelektualiści,
szczególnie Wolter. Umarł w roku 1778, w przeddzień nowego przypływu
sławy, która sięgnęła wyżyn, gdy rewolucjoniści wzięli górę. […] był jednym z
największych malkontentów w historii literatury. Utrzymywał, że całe jego
życie to pasmo nędzy i prześladowań” /P. Johnson, Intelektualiści, przekł. A.
Piber, Editions Spotkania, Warszawa 1988, s. 17/. „Za użalaniem się nad
sobą krył się przytłaczający wszystko egoizm, […] Burke napisał: „Próżność
była wadą, którą miał w stopniu bliskim obłędu” /Tamże, s. 18/. „często
żywił urazę i przebiegle dochodził swych racji”, […] był pierwszym
intelektualistą, który wielokrotnie głosił się przyjacielem całej ludzkości. Ale
kochając ludzkość w ogólności, Rousseau wykształcił w sobie skłonność do
kłótni z poszczególnymi jej przedstawicielami. […] Będąc egoistą, Rousseau
skłaniał się do traktowania jednakowo wrogości wobec niego z wrogością do
prawdy i cnoty jako takich. […] był pierwszym intelektualistą systematycznie
wykorzystującym winę uprzywilejowanych. A czynił to ponadto w zupełnie
nowy sposób, okazując kult grubiaństwu. Był prototypem charakterystycznej
dla ery nowożytnej postaci młodego gniewnego. […] Był […] gburem i
prostakiem. […] Gdy sukces rozprawy odkrył przed nim ogromne możliwości
posługiwania się kartą Natury, Rousseau zmienił taktykę. Zamiast próbować
ukryć swoją gburowatość, on ją podkreślał, czyniąc z niej cnotę” /Tamże, s.
19/. „stał się […] upragnionym gościem salonów: błyskotliwym, wysoce
inteligentnym stworem natury lub Niedźwiedziem, jak lubili go nazywać.
Rousseau rozmyślnie podkreślał wagę uczucia miast konwenansu, raczej
odruch serca niż zwyczaje. […] był mistrzem autoreklamy: dziwactwa,
nieokrzesanie towarzyskie, krańcowość sądów, nawet jego spory przyciągały
dużą uwagę […] Większość ludzi jest oporna na działanie idei, zwłaszcza
nowych. Oczarowuje ich jednak charakter. Ekstrawagancka osobowość”
/Tamże, s. 20/. „uczynił cnotą niewdzięczność […] Dla niego nie była ona
51
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wadą. Głosząc spontaniczność, był w rzeczywistości człowiekiem
wyrachowanym. […] zastawiał zawsze małe pułapki na ludzi” /Tamże, s. 21.
+ Pamięć kulturowa Tolteków zawłaszczona przez Azteków. Aztekowie
zawładnęli spuścizną kulturową Tolteków przemocą. „Musieli usakcjonować
swą władzę uzurpatorów. Militarna potęga plus moralne usprawiedliwienie.
To równanie określiło politykę Azteków, a równocześnie zetknęło dwóch
wrogich sobie bogów: Quetzalcoatla, boga sztuk i braterstwa, z
Huitzilopochtli, bogiem wojny i podboju. Toltecka sztuka i etyka dały
Aztekom oblicze, którego potrzebowali. Domagały się tego pamięć i
tożsamość. Władza jednak była przeciwna przejmowaniu tradycji Tolteków.
W wieku XV Tlacaelel, syn i brat królewski, który nigdy sam nie przyjął
korony, zreorganizował imperium Azteków i zaprowadził porządek w
sprawach państwa. Rozdzielił tytuły i ziemie, zorganizował administrację,
stworzył system bezlitośnie egzekwujący świadczenia i podatki,
zapoczątkował podboje, które zaprowadziły Azteków na południe, do
Gwatemali, Hondurasu i Nikaragui. Również Tlacaelel zbudował wielką
świątynię Huitzilopochtli w mieście Meksyk, a cały wysiłek narodu azteckiego
skupił na wojnie i ofiarach. On także rozkazał spalić starożytne pisma ludów
podbitych, gdyż opisywały Azteków jako naród barbarzyńców. Tlacaelel spalił
historię – żart godny Orwella. Jak na ironię Aztekowie zapragnęli, by na
zawsze uznano w nich dziedziców boga pamięci Quetzalcoatla. Aztecki
panteon odsyła nas na powrót do chaosu, strachu oraz mocy silniejszych od
człowieka stającego u początków czasu. Główną jego postacią jest bogini
matka Coatlicue, „ta w spódnicy z węży”. Kanciasta, bezgłowa, pozbawiona
cech antropomorficznych, Coatlicue stworzona została na obraz i
podobieństwo nieznanego. Elementy jej przybrania dadzą się określić: to
czaszki, węże, ucięte ręce. Razem składają się jednak na obraz nieznanego.
Coatlicue nie ma w ciele żadnych otworów. Jest doskonałym monolitem,
absolutną głębią zawartą samą w sobie” C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło,
tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 93.
+ Pamięć lat tysięcy rozwoju kultury trwa w cywilizacji pasterskiej. „Między
1776 a 1778 rokiem Rousseau pisał ostatnie ogniwo swego
autobiograficznego cyklu – Marzenia samotnego wędrowca. Samotnik z
Genewy podsumował w tym utworze swoje życiowe doświadczenia. W parę
miesięcy po ukończeniu rękopisu Rousseau umarł w samotności i
zapomnieniu. […] Nowe marzenia samotnego wędrowca pisał Stempowski
[Hostowiec] na cztery lata przed wybuchem drugiej wojny światowej. […]
Łączy je przede wszystkim podobna metoda prowadzenia krytyki
współczesności, a także wspólnota pojmowania takich kategorii, jak:
wolność, samotność, natura” /J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny.
Vincenz – Stempowski – Wittlin – Miłosz, Oficyna literacka, Kraków 1992, s.
166/. Idealizacja obrazu Podola […] podobnego czynnika idealizacji można
się doszukać w obrazach Huculszczyzny i okolic Berna. […] pojawiają się
„Arkadie opisane w niearkadyjski sposób”. […] Huculszczyzna pojawia się w
eseju Nowe marzenia samotnego wędrowca jako pozytywny – równoprawny z
szeroko pojętą Arkadyjską tradycją kultury śródziemnomorskiej – plan
odniesienia dla krytykowanej w nim współczesnej cywilizacji przemysłowej”
/Tamże, s. 167/. „Cechami cywilizacji pasterskiej są – według Hostowca –
zachowane w nich zamkniętego typu gospodarowania, naturalny typ
52
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
moralności, przechowanie prostych obrzędów i obyczajów, stosunek
człowieka do natury, gościnność, stosowność zachowania i umiar jako cechy
członka społeczeństwa oraz inny stosunek do czasu. Wszystkie te cechy są
pochodną tego, iż cywilizacja pasterska zachowała w sobie pamięć wielu
tysięcy lat rozwoju kultury” /Tamże, s. 168/. „o ile w eseju W dolinie
Dniestru Arkadia jest precyzyjnie ulokowana w realiach bliższej ojczyzny
pisarza, o tyle Arkadia z Nowych marzeń samotnego wędrowca ma wymiar
uniwersalny. […] Jest więc Arkadia w tym eseju raczej uniwersalna ideą,
marzeniem ku któremu w dziejach kultury ciągle zwracają się ludzie. […]
Arkadyjski cykl Stempowskiego zamyka Ziemia berneńska, esej napisany po
francusku, już po zakończeniu światowej wojny. Jej autorem jest już
samotny emigrant mieszkający w okolicach Berna, odnajdujący w kraju
swego osiedlenia wiele cech tożsamych z podolską Arkadią dzieciństwa i
uniwersalną Arkadią huculską” /Tamże, s. 169/. „Mit wcielił się w kształt
studium topograficzno-historyczno-socjologicznego (Weintrab W.)” /Tamże, s.
170/. „jako kolejnej wersji ucieczki Stempowskiego przed współczesnością. A
jest to przecież wyjściowy element struktury każdego spółczesnego
literackiego
obrazu
Arkadii,
w
którym
negatywnemu
obrazowi
współczesności przeciwstawiony jest idealny obraz przyszłości” /Tamże, s.
171.
+ Pamięć mglista ludzkości zachowana w sytuacji regresu, gdy zapada się z
powrotem w zdehominizowaną archaiczną biosferę wymarłej Bestii. „Dziwna
fantasmagoryczna aura królestwa śmierci, arcychlebnikowskiego Triumfu
rolnictwa Zabłockiego i arcydzieł Płatonowa, aura, w której „wszystko
skamieniało w nieskończonej samowiedzy”, wypełnia przywróconą
troglodytom jaskinię ideologii, gdzie tylko cieniami kształtów na ścianach
jawi się materialna rzeczywistość, a czas w oczekiwaniu na Sąd Ostateczny
mija w tym doczesnym i rozpaczliwym Erebie na tęsknocie za ucieczką z
życiowej opresji w dalekie przestrzenie – do gwiezdnego „wyraju”, krainy
umarłych i zmartwychwstania, na rozkopywaniu rodzicielskich, bratnich
grobów. Człowiek-Antropos Chlebnikowa, stanowiący sumę „Bestii” i
„Liczby”, jednający w sobie ten apokaliptyczny mikro- i makroświat, zdaje się
tu wycofywać z górującego nad nim samym przyszłego punktu Omega, czyli
przebóstwiającej esencji Liczby, kolektywnej cefalizacji, by zachowując jej
mglistą pamięć zapaść z powrotem w zdehominizowaną archaiczną biosferę
wymarłej Bestii. Te słowa brzmiały proroczo: „Prawo huśtawy każe Aby się
raz rozszerzały, a raz kurczyły buty”. […] Od zmartwychwstań czego
antyseksualizmu począwszy, a na szyderczej, preorwellowskiej pasji kończąc
– pasji, z którą dokonuje się refutacji rzeczywistości cywilizacyjnej,
politycznej i społecznej – wszystko łączy Płatonowa i oberiutów: ta sama
pełna turpistycznego humoru metafizyczna groteska, wynikająca ze
sprowadzenia wzniosłości na poziom przyziemnej wulgarności czy też
uwznioślenia owej wulgarnej realności – poziom dyskursu, stylu neutralnego
został wykluczony, zawłaszczony przez agresję publicznej „niedialogowej”
nowomowy [W interesująco rosyjskiej perspektywie (szerszej niż polskie
stylistyczno-ideologiczne dociekania Michała Głowińskiego) analizuje to
zagadnienie Gassan Gussejnov: „Skolko ni taimniczaj, a budiet skazat’sia”,
„Znanije – Siła” 1989 nr 1 (w przekładzie polskim pt. Język wynurzy, co się
sercu burzy, „Res Publika” 1991 nr 6)]. To samo gnostyckie przerażenie
53
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
redukcją człowieka do bezrozumnej cielsności: koniec końców do mięsa
armatniego, do roli warunków przyrodniczych demiurgicznej tyranii” /A.
Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 55.
+ Pamięć mocą obrońców ojczyzny Opór chrześcijan wobec islamu na
Półwyspie Iberyjskim doprowadził do rekonkwisty, zakończonej w roku 1492.
„Zadziwiające, że biorąc pod uwagę przewagę kulturalną oraz siłę islamu,
chrześcijańska Hiszpania mu nie uległa, jak wcześniej Syria i Egipt, których
kultura miała długie i trwałe tradycje hellenistyczne. Być może wiąże się to z
równie długowieczną hiszpańska tradycją partyzanckiej walki i oporu.
Indywidualizm i kult honoru głęboko wrosły w hiszpańską duszę. Oprócz
tego stoicyzm, prawo rzymskie, język romański oraz bez wątpienia świeży
jeszcze i wojujący duch chrześcijaństwa dały Hiszpanii tę moc. Jednak nade
wszystko silniejszy był chyba inny element: przywiązanie, jakim agrarne
społeczeństwo, od czasów celtycyberyjskich składające się głównie z
rolników, wiejskich rzemieślników, pasterzy i drobnych kupców, darzyło
ojcowiznę, swój dom i wieś, rodzinę i jej dzieje, więzy pokrewieństwa, pamięć
i śmierć, pieśń i żniwo” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E.
Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 54/. „Hiszpania chrześcijańska
musiała się określać w walce z islamskim napastnikiem. Od najdawniejszych
czasów zdobywana przez kolejne fale najeźdźców, przygotowała się teraz do
wydania wojny najbardziej długotrwałej – wojny, która nie będzie podbojem
lecz „od-bojem”, aż po upadek ostatniego królestwa Maurów w roku 1492.
Utracono Hiszpanie. Hiszpania musiała zostać odzyskana. Sens i miano tego
wielkiego przedsięwzięcia, które miało skupiać uwagę i wysiłki
chrześcijańskiej Hiszpanii przez nadchodzące 800 lat brzmi: rekonkwista.
/”Zdobywamy nasz chleb walcząc z Maurami”/ Rekonkwista była przede
wszystkim wydarzeniem natury militarnej. Wiele rzeczy kształtujących profil
Hiszpanii i hiszpańskiej Ameryki powstało i przetrwało dzięki wojnie.
Najważniejszym wydaje się fakt, który ma zarówno militarne, jak kulturalne
znaczenie. Spośród krajów europejskich tylko Hiszpania nie brała udziału w
krucjatach do Ziemi Świętej, zatrzymując w kraju wszystkie siły do walki z
niewiernymi” /Tamże, s. 55.
+ Pamięć Mojżesza błogosławiona. Abraham ojciec mnóstwa narodów wielki
„Wyprowadził z niego człowieka miłosiernego, który w oczach wszystkich
znalazł łaskę, umiłowanego przez Boga i ludzi, Mojżesza, którego pamięć
niech będzie błogosławiona! W chwale uczynił go podobnym do świętych i
wielkim przez to, że był postrachem nieprzyjaciół. Przez jego słowa położył
kres cudownym znakom i wsławił go w obliczu królów; dał mu przykazania
dla jego narodu i pokazał mu rąbek swej chwały. Uświęcił go przez wierność i
łagodność i wybrał spomiędzy wszystkich żyjących. Pozwolił mu usłyszeć
swój głos, wprowadził go w ciemne chmury i twarzą w twarz dał mu
przykazania, prawo życia i wiedzy, aby Jakuba nauczyć przymierza i
rozporządzeń swoich – Izraela. Wywyższył też Aarona, który w świętości był
do niego podobny, jego brata, z pokolenia Lewiego. Zawarł z nim przymierze
wieczne i dał mu kapłaństwo między ludem – uszczęśliwił go wspaniałym
strojem i okrył go szatą chwalebną; włożył na niego doskonały majestat i
przyodział we wspaniałe szaty; spodnie, tunikę i efod, otoczył go jabłkami
54
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
granatu i licznymi wokoło złotymi dzwoneczkami, by wydawały głos za
każdym jego krokiem i aby dźwięk ich był w świątyni, na pamiątkę synom
Jego ludu. Obdarzył go szatą świętą, ze złota, purpury fioletowej i czerwonej,
robotą hafciarską wykonaną; woreczkiem z urim i tummim do wyjaśniania
prawdy, misternie utkanym ze szkarłatu, ozdobionym drogimi kamieniami,
rżniętymi na sposób pieczęci, z pismem wyrytym na pamiątkę według liczby
pokoleń Izraela; wieńcem złotym na tiarze i blachą z napisem wyrytym:
"Święty". Zaszczytna to oznaka czci, dzieło wspaniałe, przepiękny strój,
pożądanie oczu. Nigdy przed nim nie widziano takich rzeczy, i nigdy ktoś
obcy się nie ubierze, jedynie tylko jego synowie i potomkowie jego, na
zawsze” (Syr 45, 1-13).
+ Pamięć muzyką a nie wyłącznie pieśń. Muzyka dla starożytnych Greków
miała szersze znaczenie od tego, jakie to słowo ma dla nas obecnie. Dla
Greków muzyka pochodzi od Muz, które „są córkami Zeusa i Mnemozyny”
Obejmuje zatem wszelkiego rodzaju mowę, którą wzmacniają wyobraźnia,
pamięć, intelekt – a nie wyłącznie pieśń. Podobnie pamiętać powinniśmy, że
noeza u Augustyna odpowiada mniej więcej chrześcijańskiemu i
retorycznemu tłumaczeniu epistemologii Platońskiej. Św. Augustyn kładzie
duży nacisk na rolę, jaką w filozofii odgrywa pamięć. Jak to wyśmienicie
zauważył Gilson na temat centralnego miejsca, jakie w noezie Augustyńskiej
zajmuje pamięć: jako że Augustyn nie mógł zgodzić się na Platoński pogląd o
preegzystencji duszy względem ludzkiego ciała, musiał on także odrzucić
Platoński pogląd na poznanie. Według Platona, wiedza ma charakter
wrodzony, w tym sensie, że poznać inteligibilną prawdę to przypomnieć ją
sobie, taką, jaką dusza ją pojęła we wcześniejszym życiu. Jako że żadna
wiedza nie przychodzi do człowieka w całości z zewnątrz, w jakimś sensie
prawdziwe jest powiedzenie, wraz z Platonem, że poznać coś to znaczy
przypomnieć sobie. W poglądach Augustyna to właśnie doktryna o boskiej
iluminacji zachowuje ten sens prawdy Platońskiej. Dla Augustyna pamięć
staje się najgłębszym, ukrytym zakamarkiem czy też punktem umysłu. I tam
zamieszkuje Bóg przez swoje światło. Stąd Bóg instruuje nas niczym nasz
wewnętrzny nauczyciel. Nauczyć się, poznać prawdę, to znaczy pamiętać w
teraźniejszości wieczną obecność boskiego światła w nas /E. Gilson, Historia
filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, tłum. S. Zalewski, Warszawa:
PAX 1987, s. 593 /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 91.
+ Pamięć napięć ideowych drugiego tysiąclecia zanika w trzecim tysiącleciu.
„Oswald Spengler w opublikowanej w 1917 r. książce pt. „Upadek zachodu”
podzielił istnienie świata na osiem okresów, z których ostatni, „faustyczny”
(XX w.), ma doprowadzić do wyjałowienia kultury zachodniej” /A. Zwoliński,
Scenariusz końca czasów, w: W Oczekiwaniu na Królestwo. Nadzieje i obawy
związane z końcem tysiąclecia, P. J. Śliwiński OFMCap (red.), Wydawnictwo
„M”, Kraków 2000, s. 12/. „Ernst Nolte, konserwatywny filozof dziejów, w
swej publikacji „Historyczne egzystencje. Między początkiem a końcem
historii?” (1998), wnikliwie analizuje przemiany zachodzące współcześnie w
istotnych, jak mówi „modułach” dziejów: w religii, państwie, elitach
rządzących, wojnie i rewolucjach, mieście i wsi, oświacie i nauce. Twierdzi, że
55
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wszystkie one rozsypują się, nie tworząc żadnych trwałych związków,
zbliżając się tym samym do absolutnego końca. Przewiduje, że ok. 2200 roku
zaniknie nawet pamięć wielkich napięć ideowych drugiego tysiąclecia,
ludzkość będzie żyła w „naukowo-technicznej ekonomii konkurencyjnej”, nie
pamiętając o przeszłości i spoglądając w przyszłość, co jest równoznaczne z
końcem historii” /Tamże, s. 13/. „Twierdzenie, że czas i świat dobiegają
swojego końca, zawiera kilka podstawowych elementów, wśród których
można wymienić: 1. przekonanie, że bezpowrotnie minął już wiek sukcesów,
„wiek złoty”, a cła ludzkość zmierza nieuchronnie do klęski; 2. przekonanie,
że, z różnych powodów, nadchodzi szybko zapaść cywilizacyjna, kulturowa,
która ludzkość (w całości lub w zasadniczej części) wepchnie w stan chaosu,
dzikości, barbaryzacji norm moralnych, obyczajów i upodobań; 3.
przekonanie o rychłej fizycznej zagładzie ludzkości” /Tamże, s. 14.
+ Pamięć narodowa Hiszpania bardziej jest problemem moralnym niż
politycznym, kulturowym niż religijnym, bardziej istotna jest sprawa
edukacji obywatelskiej niż kwestia transformacji ekonomicznej. Trzeba
szukać tego, co stanowi esencję jej pamięci narodowej i co jest treścią jej
niezbywalnej nadziei. Z powodu lenistwa intelektualnego jednych i złej woli
innych, niektóre sektory hiszpańskie identyfikują dziś to, co religijne z tym,
co magiczne, żywy Kościół z ufortyfikowaną instytucją, katolicyzm z
minionym stylem władzy w państwie. Sądy tego rodzaju ukazują wielką
ignorancję na temat spraw, które stanowią głębokie wymiary ludzkiej
egzystencji. Lekarstwem rozjaśniającym i uzdrawiającym jest religijne
doświadczanie życia, mądrego i wiernego. Chrześcijaństwo oderwane od
swych prawdziwych korzeni ulega błędom i słabościom tych, którzy je tworzą
w realiach tego świata. Nadzieja i kreatywna wolność powiązane są ściśle z
katolicką świadomością i katolicką wspólnotą, które w historii Hiszpanii
stanowiły najwyższą formę wcielającą te wartości w konkretne życie.
Wartości te wynikają z otwarcia się człowieka na Absolut, z odkrywania Go
jako Miłości, z przeżywania swego życia w Jego obliczu. Dotyczy to nie tylko
jednostki, lecz również społeczności H24 7.
+ Pamięć narodowa utrwala wydarzenia historyczne w formie opowiadań.
„Punktem wyjścia Bierdiajewa jest teza, że źródłem rozwoju dziejowego jest
Bóg, działający przez człowieka. W historii występuje Jego działanie i
realizują się Jego cele. Historia, w ujęciu Bierdiajewa, jest mistycznym
łączeniem człowieka z Bogiem. W podstawach jej leży mit, tajemnica, której
umysł ludzki bez wiary nie zgłębi” /M. Reutt, Przedmowa, w: M. Bierdiajew,
Nowe średniowiecze (Berlin 1924), Komorów 1997 5-11, s. 6/. /„Historia –
mówi Bierdiajew – nie jest czymś danym obiektywnie i empirycznie, historia
jest mitem. Mit ze swej strony, to nie wymysł, a realność, ale realność innego
rodzaju, aniżeli tzw. obiektywnej, empirycznej rzeczywistości” / „Mit jest
opowiadaniem, przechowaniem w pamięci narodu, o zdarzeniu, które miało
miejsce w przeszłości. Przechodzi ono granice zewnętrznej, obiektywnej
rzeczywistości i odkrywa nam podmiotowo – przedmiotową rzeczywistość
idealną. Mitologia, według głębokiej nauki Schellinga, jest pierwotną historią
ludzkości”. / „I dzisiaj spotykamy się z mitologią, z rzeczywistością
legendarną. Mamy mity o Średniowieczu, Reformacji, Renesansie, mamy mit
Wielkiej Rewolucji Francuskiej, a nawet ostatni mit XX wieku, stający się
rzeczywistością realizowaną geniuszem Hitlera. Schelling rzucił myśl, że
56
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
chrześcijaństwo jest w najwyższym stopniu historyczne, gdyż jest ono
objawieniem Boga w historii. Bierdiajew tę myśl rozwija i uzasadnia, mówiąc:
«Między chrześcijaństwem i historią istnieje taki związek, jaki nie istnieje
między żadną inną religią, ani żadną inną duchową siłą świata.
Chrześcijaństwo dało historii dynamizm, wyjątkową siłę ruchu dziejowego i
stworzyło możliwość powstania filozofii dziejów…Chrześcijański dynamizm
wynikał z jego idei jednokrotności i niepowtarzalności wypadków dziejowych,
co było obce światu antycznemu. Tam panowała idea wielokrotności i
powtarzalności zdarzeń, idea, która uniemożliwiała przyjęcie historii»”
/Tamże, s. 7.
+ Pamięć narodów pysznych wymazana z powierzchni ziemi. „Mądry władca
dobrze swój lud poprowadzi, a rządy rozumnego będą dobrze
uporządkowane. Jaki władca ludu, tacy i jego ministrowie, jaki władca
miasta, tacy i jego mieszkańcy. Król bez nauki zgubi swój lud, a mądrość
władców zbuduje miasto. W ręku Pana są rządy na ziemi, w swoim czasie
wzbudzi On dla niej odpowiedniego władcę. W ręku Pana spoczywa
powodzenie męża, On osobie prawodawcy udziela swej chwały. Za każdy zły
czyn nie unoś się gniewem na bliźniego i nie czyń nic, co jest dziełem
zuchwalstwa. Pycha jest obmierzła Panu i ludziom, a ciemiężenie innych
uważają oni za wielkie przestępstwo. Panowanie przechodzi od narodu do
narodu przez krzywdy, bezprawia, pieniądze. Dlaczego pyszni się ziemia i
popiół, skoro za życia jeszcze wyrzuca swe wnętrzności? Mała choroba,
żartuje lekarz, a kto dziś królem - jutro umiera. Gdy człowiek życie zakończy,
odziedziczy zgniliznę, bestie i robaki. Początkiem pychy człowieka jest
odstępstwo od Pana, gdy odstąpił sercem od swego Stworzyciela. Albowiem
początkiem pychy – grzech, a kto się da jej opanować, zalany będzie
obrzydliwością. Dlatego Pan zesłał przedziwne kary i takich doszczętnie
zatracił. Pan wywrócił trony władców, a na ich miejscu posadził pokornych.
Pan wysuszył korzenie narodów, a na ich miejscu zasadził pobożnych. Pan
spustoszył kraje narodów i zniszczył je aż do fundamentów ziemi. Wyrwał,
zatracił i wymazał na ziemi ich pamięć” (Syr 10, 1-17). „Nie dla ludzi
stworzona jest pycha ani szalony gniew dla zrodzonych z niewiasty. Jakie
pokolenie jest poważne? Pokolenie człowieka. Jakie pokolenie jest
szanowane? Bojące się Pana. Jakie pokolenie jest wzgardzone? Pokolenie
człowieka. Jakie pokolenie jest wzgardzone? Przekraczające przykazania.
Wśród braci jest poważany ich zwierzchnik, a w oczach Pana – są ci, którzy
się Go boją. Początkiem dobrego przyjęcia jest bojaźń Pańska, a początkiem
odrzucenia jest zatwardziałość i pycha. Czy to bogaty, czy godzien sławy, czy
biedny – chlubą ich bojaźń Pana. Nie jest słuszną rzeczą odmawiać czci
ubogiemu, ale mądremu, i nie godzi się szanować człowieka grzesznego.
Zwierzchnik, sędzia, władca są poważani, ale żaden z nich nie jest większy
od tego, który się boi Pana. Słudze mądremu służyć będą wolni, a ten, który
posiada wiedzę, nie będzie narzekał. Nie szukaj wymówek, gdy masz spełnić
swój obowiązek, i nie przechwalaj się, gdy przyszedł czas twego poniżenia.
Lepszy jest ten, który pracuje, a opływa we wszystko, niż ten, co przechadza
się poważany, a nie ma chleba. Synu, ze skromnością dbaj o cześć dla swej
osoby i oceniaj siebie w sposób należyty. Tego, kto wykracza przeciw
samemu sobie, któż usprawiedliwi, i któż będzie poważał tego, kto hańbi swe
życie? Ubogi będzie poważany z powodu swej wiedzy, a bogaty dzięki swej
57
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zamożności. Ten, kto jest poważanym w ubóstwie, o ileż bardziej nim będzie
w bogactwie, a kto jest bez czci w bogactwie, o ileż bardziej będzie nim w
ubóstwie” (Syr 10, 18-31).
+ Pamięć narodu zachowuje wspomnienia, jest to sprzeczne z doktryną
komunistyczną. „Reżym komunistyczny bał się naszej przeszłości i starał się
wymazać z pamięci narodu to, co sprzeczne było z jego doktryną. Emigracja
natomiast uważała, że tym większy wobec tego należy położyć nacisk na
zachowanie wyidealizowanego obrazu historii Polski. Obie krańcowości,
wywodzące się z diametralnie różnych przesłanek, przyczyniły się do
stagnacji polskiej historiografii, która bądź to ugrzęzła w tradycyjnych
schematach, bądź też tłamszona jest nakazami cenzury i wymogami
panującego systemu” /T. Wyrwa, Przedmowa, w: A. Gella, Naród w
ofensywie, Rozważania historyczne, Veritas Foundation Press, London 1987,
9-12, s. 9/. „Protektorzy spraw polskich na Zachodzie wolą, żebyśmy karmili
się mitami, byli w „ofensywie” ich interesów; dociekanie prawdy miesza im
szyki. Potwierdza to jednocześnie jak bardzo potrzebne, użyteczne i na czasie
ukazują się „Rozważania” nad naszym losem” /Tamże, s. 12/. „Jednym z
niedostatków myślenia politycznego Polaków jest brak perspektywicznego
widzenia wydarzeń w danym okresie aktualnym. Nie nauczyliśmy się widzieć
własnych działań w powiązaniu z rozgrywkami polityki międzynarodowej, ze
zmianami tendencji gospodarczych, z przemianami technologicznymi, a
przede wszystkim z cynizmem politycznym innych – cynizmem, który nie
mógł się u nas ukształtować na skutek naszych instytucji politycznych, w
okresie naszej świetności (brak silnej władzy centralnej w XV-XVIII wieku),
ani tez w okresie najbardziej ofiarnych w całej historii Europy, polskich walk
o niepodległość. Przez przeszło sto lat liczyliśmy na uczciwość, honor i
wierność naszych sojuszników. Sami pozostając tym cnotom wierni w
naszych politycznych przymierzach. Nie wiedzieliśmy i wiedzieć nie
chcieliśmy, że państwa silne politycznie rzadko kiedy bywają tym cnotom
posłuszne” /A. Gella, Naród w ofensywie, Rozważania historyczne, Veritas
Foundation Press, London 1987, s. 13/. „Jednostronność jest dla nas zgubą.
Toteż z największym niepokojem śledzę odradzanie się nieodpowiedzialności
u naszych historyków” /Tamże, s. 15.
+ Pamięć nie zatrzymuje wiedzy o ludziach głupich Ginie „Wychwalajmy
mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia. Pan
sprawił w nich wielką chwałę, wspaniałą swą wielkość od wieków. Jedni
panowali w swoich królestwach, byli mężami sławnymi z potęgi, doradcami
dzięki swemu rozumowi, którzy się wypowiedzieli w proroctwach. Byli
panującymi nad krajami dzięki rozstrzygnięciom i władcami dzięki swej
przenikliwości, mądrymi myślicielami przez swoją uczoność, a w służbie swej
rządcami. Byli twórcami melodii muzycznych i pisali poezje; mężami
bogatymi, obdarzonymi potęgą, zażywającymi pokoju w swych domach.
Wszyscy ci przez pokolenia byli wychwalani i stali się dumą swych czasów.
Niektórzy spomiędzy nich zostawili imię, tak że opowiada się ich chwałę; ale
są i tacy, o których nie pozostała pamięć: zginęli, jakby wcale nie istnieli,
byli, ale jak gdyby nie byli, a dzieci ich po nich. Lecz ci są mężowie pobożni,
których cnoty nie zostały zapomniane, pozostały one z ich potomstwem,
dobrym dziedzictwem są ich następcy. Potomstwo ich trzyma się przymierzy,
a dzięki nim – ich dzieci. Potomstwo ich trwa zawsze, a chwała ich nie będzie
58
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wymazana. Ciała ich w pokoju pogrzebano, a imię ich żyje w pokoleniach.
Narody opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę. Henoch
podobał się Panu i został przeniesiony jako przykład nawrócenia dla pokoleń.
Noe okazał się doskonałym i sprawiedliwym, a w czasie gniewu stał się
okupem, dzięki niemu ocalała Reszta dla ziemi, kiedy przyszedł potop. Pan
zawarł z nim wieczny przymierze, by już więcej nie zgładzić potopem
wszystkiego, co żyje. Abraham, wielki ojciec mnóstwa narodów, w chwale
nikt mu nie dorównał. On zachował prawo Najwyższego, wszedł z Nim w
przymierze; na ciele jego został złożony znak przymierza, a w doświadczeniu
okazał się wierny. Dlatego Bóg przysięgą zapewnił go, że w jego potomstwie
będą błogosławione narody, że go rozmnoży jak proch ziemi, jak gwiazdy
wywyższy jego potomstwo, że da mu dziedzictwo od morza aż do morza i od
Rzeki aż po krańce ziemi. Z Izaakiem też uczynił to samo przez wzgląd na
Abrahama, jego ojca. Błogosławieństwo wszystkich ludzi i przymierze złożył
na głowie Jakuba; uznał go w jego błogosławieństwach, dał mu ziemię w
dziedzictwo, wymierzył jej części i podzielił między dwanaście pokoleń” (Syr
44, 1-23).
+ Pamięć nieśmiertelna o kobiecie cnotliwej. „Lepsza bezdzietność połączona
z cnotą, nieśmiertelna jest bowiem jej pamięć, bo ma uznanie u Boga i ludzi:
Gdy jest obecna, to ją naśladują, tęsknią, gdy odejdzie, a w wieczności
triumfuje uwieńczona – zwyciężywszy w zawodach o nieskazitelną nagrodę. A
rozplenione mnóstwo bezbożnych nie odniesie korzyści; z cudzołożnych
odrośli wyrosłe – nie zapuści korzeni głęboko ani nie założy podwaliny
niezawodnej. Jeśli nawet do czasu rozwinie gałęzie – wstrząśnie nim wiatr, bo
słabo utwierdzone, i wyrwie z korzeniami wichura. Połamią się nierozwinięte
gałęzie, a owoc ich – bezużyteczny, niedojrzały do jedzenia i do niczego
niezdatny. Bo dzieci zrodzone z nieprawego pożycia, przy osądzeniu rodziców,
świadczą o ich przewrotności. A sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie,
znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą
lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości –
życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc
wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie
odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności
przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie
osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się
Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości. A ludzie patrzyli i
nie pojmowali, ani sobie tego nie wzięli do serca, że łaska i miłosierdzie nad
Jego wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność. Sprawiedliwy umarły
potępia żyjących bezbożnych, i dopełniona wcześnie młodość – leciwą starość
nieprawego. Zobaczą bowiem kres roztropnego, a nie pojmą, co o nim Pan
postanowił i w jakim celu zachował go bezpiecznym. Patrzą i żywią pogardę,
ale Pan ich wyśmieje. I staną się potem wstrętną padliną i wiecznym
pośmiewiskiem wśród zmarłych. Strąci ich bowiem na głowę – oniemiałych, i
wstrząśnie nimi od posad, i zostaną do szczętu zniszczeni, i będą w
udręczeniu, a pamięć o nich zaginie. Z bojaźnią przyjdą zdać sprawę z win
swoich, a w twarz ich oskarżą własne nieprawości” (Mdr 4, 1-20).
+ Pamięć niewinnych ofiar krwawego terroru rewolucyjnego zagubiona.
„Zakłamany obraz Rewolucji Francuskiej / […] Już w 1939 roku znany
historyk Adam Skałkowski pisał o niej: „(…) Niewątpliwie z ujmą dla prawdy
59
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
oficjalna legenda wynosząca szczytne idee rewolucji, jakby zapomniała o
marności tylu głównych jej wyobrazicieli, pospolicie spodlonych brudnym
egoizmem lub zbestwionych w dzikim fanatyzmu okrucieństwie (…)” (Z
wstępu A. Skałkowskiego do P. Gaxotte, Wielka Rewolucja Francuska, tł. J.
Furuhjelm, Warszawa 1939, s. 8). Panegirycznym uproszczeniom sprzyjał
fakt, że w Polsce nigdy nie przełożono ogromnej części najwybitniejszych
zagranicznych książek z historii Rewolucji Francuskiej, od prac Thiersa,
Micheleta, Lamartine’a po Carlyle’a i Quineta” /J. R. Nowak, Kościół a
Rewolucja Francuska, Fundacja Nasza Przeszłość, Szczecinek 1999, s. 8/.
„Nieznajomość tych dzieł, i w ogóle szerszej faktografii, ukazującej w pełni
blaski i cienie dziejów Rewolucji Francuskiej, bardzo ułatwiła później jej
skrajne apologetycznie zafałszowanie w dobie PRL-u. Przez całe
dziesięciolecia „częstowano” nas tylko jedną skrajnie upiększoną wizją
Rewolucji Francuskiej 1789-1875. Wizją wielkiej rewolucji, bez reszty
ucieleśniającej idee wolności., począwszy od szturmu na symbol ponurego
wstecznictwa feudalnego – Bastylię. […] W cieniu tych uproszczonych wizji
ginęła pamięć o innym obliczu Rewolucji Francuskiej – o jej niebywałych
zbrodniach. Ginęła pamięć o tysiącach niewinnych ofiar krwawego terroru
rewolucyjnego. O straceniu największego uczonego epoki – chemika Antoine
Lavoisiera, czy o zamordowaniu na gilotynie jednego z największych
ówczesnych poetów Andre Cheniera. […] Ginęła również pamięć o
straszliwym wykrwawieniu wewnętrznym Francji na skutek niektórych
prawdziwie zbrodniczych błędów rewolucji. By przypomnieć choćby paręset
tysięcy ofiar wojny domowej w Wandei, wywołanej szaleńczą antyreligijną
polityką rewolucji. Była to polityka, która swoimi prześladowaniami Kościoła
i religii doprowadziła do przeciwstawieniu się Republice setek tysięcy
prostych ludzi, którzy początkowo całkowicie popierali radykalne,
antyfeudalne działania społeczne doby Rewolucji” /Tamże, s. 9/. „Milczano
wreszcie o związanym z antyreligijną polityką Republiki antychrześcijańskim
wandalizmie, który doprowadził do barbarzyńskiego zniszczenia tysięcy
zabytków sakralnych w katedrach, kościołach i klasztorach, rzeźb
przydrożnych, etc.” /Tamże, s. 10.
+ Pamięć niszczy wizję. Podmiot i przedmiot na wyższym piętrze w „Świecie
Zrodzonym”, który według Blake’a znajduje się ponad światem Ulro, nie stoją
naprzeciwko siebie, lecz przeistaczają się w oblubieńca i oblubienicę. Wtedy
następuje przejście do poziomu najwyższego, czyli do Edenu. W Edenie
podmiot i przedmiot jednoczą się całkowicie i przekraczają wszelką opozycję.
Ulro to świat podmiotu owładniętego myślą abstrakcyjną. Świat Zrodzony to
świat podmiotu i przedmiotu. Beluah to świat oblubieńca, oblubienicy i
miłosnej relacji, która mimo wszystko rozdziela ich od siebie. Eden to świat
wyobraźni, w którym wszystko staje się jednym, „Wiecznym Ciałem
Człowieka”, czyli Bogiem, Jezusem Chrystusem. Na wszystkich czterech
poziomach uniwersum Blake’a trwa nieustanna walka. Egoizm stara się
pokonać wyobraźnię, ciało – umysł, pieniądze i moralność – wspólnotę
umysłów, widmo pamięci i percepcji – wizję. Zwycięstwo nad egoizmem
wyobraźnia osiąga poprzez sztukę, nad ciałem – umysł, nad widmami
pamięci i percepcji – wizja. Sens człowieczeństwa określa twórczość, która
jest wznoszeniem się po szczeblach wyobraźni ze świata doczesnego do
świata wiecznego W047.1 14.
60
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć notuje efekty działalności poznawczej a jednocześnie odkrywa w
sobie otwartość na swoje źródło, na Stworzyciela. Teologia historyczna
jednoczy aspekt ontyczny ze zmiennością temporalną. Jej punktem oparcia
jest fakt teologiczny, że zarówno ludzie tworzący historię, jak i teolog, są
stworzeni na obraz Boży. Ich intelekt jest odzwierciedleniem intelektu Boga,
dlatego ma moc poznawczą i jest miejscem spotkania historii ludzkiej z Bożą
transcendencją. Teologia historii łączy dziejowość z aspektem metafizycznym.
Motorem historii, jak również motorem jej poznawania jest duch ludzki,
który jest energią stworzoną, złożoną z trzech energii: intelekt, wola i uczucia
(miłość). Poznanie personalne nie jest wyizolowane od decydowania oraz od
uczuć. Podobnie miłość nie jest oderwana od intelektu (caritas qaerens
intellectum). Pamięć notuje efekty działalności poznawczej a jednocześnie
odkrywa w sobie otwartość na swoje źródło, na Stworzyciela. Stąd
odkrywanie w historii Objawienia dokonuje się nie tylko jako działanie
zewnętrzne wobec człowieka, spotykającego Boga, poznającego Objawienie,
lecz również od wewnątrz. Człowiek stwierdza, że wewnętrzny rdzeń
odkrywanej przez niego rzeczywistości Bożej zawartej w szacie wydarzeń
historycznych, znajduje się w ludzkim wnętrzu. Poznanie Objawienia
historycznego wywołuje poczucie swojskości, współbrzmienia, spójności z
tym co pojawia się w ludzkim wnętrzu. Recepcja Objawienia historycznego to
nie tylko jego odzwierciedlenie w ludzkiej pamięci, lecz również wywołanie w
niej świadomości, że objawiona treść jest zgodna z tym co tkwi w człowieku
od początku, ale nie było jeszcze przez niego uświadomione. W tym sensie
recepcja Objawienia historycznego jest impulsem budzącym treści zawarte w
obrazie Bożym, tkwiącym w człowieku od aktu stwórczego. Teologia historii
bada krytycznie zarówno recepcję treści napływających z historii, jak również
budzenie treści ukrytych w duchu ludzkim od jego początku. Ważnym
krokiem metodologicznym jest porównanie obu ścieżek poznawania spraw
Bożych [połączenie gnozeologii Arystotelesa i Platona] oraz ujmowanie ich w
spójną całość. Wiara jako postawa nie istnieje bez płaszczyzny intelektualnej
(fides qaerens intellectum). Poszukiwanie potwierdzenia intelektualnego
nadaje wierze konkretny kształt. Poszukiwanie to nie może ograniczyć się
tylko do jednej z opisywanych tu dróg. Aspekt historyczny wiąże wiarę z
nadzieją, która dotyczy przyszłości. Trudno jest mówić o przyszłości w
rozumowaniu dokonującym się wyłącznie we wnętrzu intelektu, bez
jakiejkolwiek koneksji z czasem. W takim ujęciu przyszłość byłaby tylko
abstrakcyjną ideą. Realna przyszłość jawi się jako coś po upływie realnego
czasu. Z drugiej strony nadzieja bez intelektu nie ma konkretnego
odniesienia. Nadzieja to nie jest tylko odczucie jako takie, lecz skierowanie
się osoby ludzkiej na coś konkretnego, stąd nadzieja oczekuje pomocy ze
strony intelektu (spes quaerens intellectum) /B. Forte, La teologia nel sud
d’Italia e un compito, „Asprenas” 43 (1966) N. 2, 179-192, s. 190.
+ Pamięć obrazem Trójcy Świętej, Augustyn, Tomasz z Akwinu. „Jeśli w
człowieku znajduje swe odwzorowanie i zarazem „modelowość” Jezus
Chrystus, to nie może się to dziać w izolacji od całej Trójcy Świętej. Człowiek,
zwłaszcza jako istota odkupiona, ma w sobie obraz całej Trójcy, choć obraz
Syna Bożego pozostaje najbardziej „własny”. Bóg Ojciec odzwierciedla się w
tym wszystkim, co oznacza początek, zaistnienie, narodziny, źródło energii,
podstawę bytu i świata. Syn Boży jawi się najbardziej w dawaniu nam swojej
61
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„formy” synostwa, a więc w ukazywaniu nam Ojca, uznaniu zależności od
Początku, w nachyleniu stworzenia ku Ojcu, w posłuszeństwie Ojcu, w
ofierze dla Transcendencji i w stanowieniu kultu Boga. Forma synostwa
przechodzi w „formę braterstwa”, a więc traktowanie każdego człowieka jako
„tego samego” Jezusa Chrystusa, czyli jako dziecka Bożego, jako swego brata
czy siostrę, jako uczestnika tego samego obrazu Bożego. Tak też tworzy się
obraz Boży społeczny, a mianowicie Kościół Jezusa Chrystusa. Obraz Ducha
Świętego odbija się wszędzie tam, gdzie łączymy Ojca z Synem, „Początek” z
„Końcem”, a więc gdzie jest miłość, łaska, harmonia, świętość, udane dzieło,
sens, inspiracja do kroczenia drogą upodobniania się do Boga: „My wszyscy z
odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za
sprawą Ducha Pańskiego coraz bardziej jaśniejąc, upodobniamy się do Jego
obrazu” (2 Kor 3, 18)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 309/. „Niektórzy Ojcowie Kościoła i
teologowie dopatrywali się obrazu Trójcy Świętej już w naturalnych
strukturach ludzkich: ciele, duszy, duchu (aleksandryjczycy), pamięci,
umyśle, woli (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu), ojcu, matce, dziecku (św.
Grzegorz z Nyssy, Karl Barth, S. Wyszyński), przeszłości, teraźniejszości,
przyszłości lub początku, środku i końcu (autor Apokalipsy, bł. Joachim z
Fiore), ciele, duszy, osobie (Cz. S. Bartnik) i innych, Trynitarne „znamiona”
człowieka i bytu podkreślają bardziej jego tajemnicę i głębię, a także
pokonują sprzeczność między absolutnym monizmem oraz absolutnym
pluralizmem” /Tamże, s. 310.
+ Pamięć obrócona w materię przez śmierć obraca się w świadomość: „to
jakby namacalna hipostaza noosfery, duchowej powłoki planety życia: […]
gdy łączą się umysły lub serca, to takie zespolenie nie tylko różnicuje, ale i
„koncentruje”. W późnym (1956)
wierszu Borisa Pasternaka ten sam
Fiodorowski wątek” /A. Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do
dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 50/. „związał
się z najrzeczywistszą historyczną treścią epoki. „Koncentracja” zaszła tak
daleko, że substancja psychiczna zmaterializowała się do stanu przyrody
nieożywionej, do stanu „najbezwładniejszego bezwładu” […] nieśmiertelna
Dusza staje się masowym grobem, który wchłonął w siebie materię życia i
śmierci: ziemię. […] Noosfera w ramach przesłanek jej teorii nie ma
alternatywy innej, niż zagłada ludzkości – jako najwyższej formy życia. To
tłumaczy furię, z jaką Płatonow sprzeciwiał się ideologii katastrofizmu, którą
interpretował, zwłaszcza w obliczu totalitarnego ludobójstwa, jako
sprzymierzoną z tym ostatnim, godzącym – co oczywiste z punktu widzenia
antropokosmizmu czy lamarkizmu społecznego – w samo zjawisko życia (w
jego najwyższym ewolucyjnym stadium: Człowieka w sensie noosferycznego
Antroposa)” /Tamże, s. 51/. „Explicite wykładał swoje poglądy w kontekście
antyhitleryzmu […] Tu schronił się jego dawny młodzieńczy utopizm. Sprawa
nie była jednak prosta: optymistyczny koniec końców Płatonowski projekt
świata sam miał źródła w katastrofizmie – i tym zawartym w Fiodorowskiej
krytyce cywilizacji, i tym, który stanowił przecież historiozoficzny punkt
wyjścia koncepcji noosfery, i tym wreszcie, który wynikał z trzeźwej oceny
współczesnej sytuacji, konfrontowanej z własną utopią. Źródła antyutopii
biły, przeciwnie, z konstrukcji samej teorii cywilizacyjnej. Raz, że
62
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bezalternatywność cywilizacji, na mocy ewolucji obróconej w czynnik
uprawomocnienia ustroju, graniczy z bezapelacyjną wyłącznością ideologii –
a ty już sama idea noosfery obracała się przeciwko sobie; ideologia, która
rościła sobie prawo do braku alternatywy, to tyle, co hitlerowski
„światopogląd”. Po drugie, już w samym pojęciu „biologia cywilizacyjna”
(zwłaszcza wobec odwracalności tego pojęcia w noosferze – tu już należałoby
mówić o „cywilizacji biologii”) zakłada możliwość regresu, inwolucji” /Tamże,
s. 52.
+ Pamięć oczyszczana przez gest przeprosin. „Jedna z charakterystycznych
cech naszej epoki jest skłonność współczesnych do przepraszania za błędy
popełnione przez ludzi przeszłości. Postawę taką możemy zaobserwować
wśród polityków, intelektualistów, artystów i, co najmniej równie często,
wśród przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich. Nie ma niemal miesiąca,
by prasa nie informowała o kolejnym akcie skruchy czy prośbie o
przebaczenie. Kościół episkopalny w Stanach Zjednoczonych przeprosił za
swoje dotychczasowe stanowisko w stosunku do homoseksualistów i
lesbijek; premier Australii wyraził skruchę z powodu cierpień, jakie
Aborygenom zadali biali kolonizatorzy, a w jego kroki poszedł prezydent
Stanów Zjednoczonych zwracając się o przebaczenie do potomków Indian”
/P. Lisicki, Cudze piersi, „Fronda“ Nr 11/12 (1998), 12-35, s. 12/. „Wydaje
się, że pod koniec XX w. mamy do czynienia z ogromną potrzebą wyjaśniania
zła historii. Motywy takiego postępowania mogą być rozmaite. Jedni wierzą,
że tylko w taki sposób można pokonać demony przeszłości, gwałt, przemoc i
wojny. Przeprosiny byłyby gestem otwierającym przyszłość, sposobem na
walkę z urazami i przesądami. Byłyby swoistym sposobem oczyszczenia
pamięci, być może nawet rachunkiem sumienia. Dla innych publiczne
wyznanie win w mieniu swych przodków jest aktem odwagi moralnej,
rodzajem zadośćuczynienia dla ofiar, wyzwoleniem z zemsty, jawnym
zerwaniem ze złą tradycją. Stanowi prawdziwie nowy początek. Niestety,
mimo że dostrzegam te wszystkie motywy, mimo iż doceniam ich wagę, ba,
niekiedy wręcz gotów byłbym się solidaryzować z przepraszającymi, czuję
coraz większy niepokój. Muszę podkreślić, że powodem tego niepokoju nie
jest, jak wierzę, małoduszna obawa, iż cenione przeze mnie wartości, czyli
Kościół i naród, utracą swój pozytywny wizerunek. Nie jest to jedynie kwestia
dobrego imienia” /Tamże, s. 13/. „tak samo jak nie wierzę, aby ktokolwiek
mógł przeprosić za moje winy, nie czuję się również upoważniony do
przepraszania za winy i grzechy innych!” /Tamże, s.15.
+ Pamięć oczyszczona w mistyce. Oczysczenie wyobraźni konieczne w
mistyce. Droga do pełnego bycia w Bogu prowadzi przez nicość, w której
również człowiek jest niczym. Wychodząc w drogę człowiek na początku
doświadcza, że nic, co jest stworzone, nie jest w stanie go zaspokoić.
Odrywając się od świata i od wszelkich „przedmiotów” podsuwanych przez
wyobraźnię, pamięć, rozum i wolę, człowiek dochodzi do czystej pustki.
Nawet pobożne „wizje”, owoc rozmyślań i praktyk pobożnościowych, trzeba
wraz z nimi pozostawić. Liczy się tylko jedno działanie, silne nastawienie
woli, by całą swą wolność skierować ku Jednemu, który wiąże jedynie swoją
miłością. Na końcu drogi oczyszczenia działa jedynie sam Bóg. Wtedy
modlitewne niedziałanie człowieka staje się prawdziwie radykalne. Działanie
63
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
woli, które było jedynym również znika, Wola staje się całkowicie bierna (T.
S. Eliot, za Janem od Krzyża) B2 13.
+ Pamięć Odbitki pamięciowe wcześniejszych postrzeżeń oraz mniemań
prawdziwych lub fałszywych biorą udział przy powstawaniu złudnego
wyglądu. „Platon. Tworzenie obrazów to aktywność odtwórcza, mimetyczna,
dwojakiego rodzaju: pierwsza to umiejętność wykonywania „podobizn”. /
Druga odmiana to umiejętność tworzenia złudnych „wyglądów”. „Złudny
wygląd” (eídelon, fántasma) jest obrazem również wywołanym przez aktualne
postrzeżenie, ale powstającym przy udziale pamięciowych odbitek
wcześniejszych postrzeżeń oraz mniemań (sądów prawdziwych lub
fałszywych). „Złudne wyglądy” nie są zatem tożsame z podobiznami; od tych
ostatnich różnią się tym, że są tworzone w wyniku procesu mentalnego i
wyrażają idee ucieleśnione w przedmiotach, konstytuując w ten sposób
swoisty pomost między światem idei a światem rzeczy. Należą one do
wyższego poziomu aktywności wyobrażeniowej, określanego jako „imaginacja
reproduktywna” (M. W. Bundy, The Theory of Imagination in Classical and
Mediaeval Thought, New York 1978 (1 wyd.: 1927), s. 42-43, 47). Obrazy
takie tworzą np. malarze lub rzeźbiarze (Platon, Sofista, [w:] tenże, Sofista.
Polityk, przeł. W. Witwicki, przekład przejrzała D. Gromska, Warszawa 1965,
s. 212 (komentarz). W dawnej teorii wyobraźni rysował się nadto problem
obrazów nie wywołanych postrzeżeniami zmysłowymi, pozbawionych
wszelkich stimuli w świecie zewnętrznym. Przyjmowano, po pierwsze, że
wyobrażenia mogą pojawiać się in absentia przedmiotów materialnych.
Sytuację taka analizował już Arystoteles przekonując, że obrazy mogą trwać
w podmiocie poznającym po usunięciu przedmiotu wcześniej postrzeżonego.
Ruch wywołany tamtym postrzeżeniem przekształca się w „postrzeżenie
słabe”, czyli wyobrażenie, które ujawnia się np. podczas snu lub chorobie
(Arystoteles, O duszy, [w:] tenże, Dzieła wszystkie, przeł. i oprac. P. Siwek, t.
3, Warszawa 1992, s. 119; III, 428a; por. ponadto tenże, O pamięci i
przypominaniu sobie, [w:] Dzieła wszystkie, t. 3, s. 232-248; tenże, O śnie i
czuwaniu, tamże, s. 248-160; tenże, O marzeniach sennych, tamże, s. 261272). Do zagadnienia tego często nawiązywali późniejsi teoretycy wyobraźni.
Po wtóre – wyobrażenia mogą powstawać bez udziału postrzeżeń, rodząc się
w duszy ludzkiej dzięki jej władzom intelektualnym; może je tworzyć sama
dusza, ale mogą też one być jej dane w sposób nadprzyrodzony. Platon pisał
o twórczości, że jest siłą powodująca powstawanie rzeczy wcześniej nie
istniejących. Siłę tę przyznawał Demiurgowi i ludziom, wymieniając dwa
rodzaje: boskiej i ludzkiej kreatywności, sprowadzającej się do tworzenia
przedmiotów oraz ich wizerunków” /T. Michałowska, Słowo od redakcji, w:
Wyobraźnia średniowieczna, red. T. Michałowska, Wydawnictwo IBL PAN,
Warszawa 1996, s. 7/. „Demiurg powołał do istnienia świat, którego obrazy
udostępnia człowiekowi w ekstazach, snach, wizjach bądź w natchnieniu”
(Platon, Sofista, s. 97: 265b; por. M. W. Bundy, The Theory of Imagination, s.
41-45)” /Tamże, s. 8.
+ Pamięć odbudowuje jak najbardziej szczegółowy i całościowy obraz
utraconej ojczyzny, najważniejszy element modelu arkadii u Vincenza S.
„Jan Jakub Rousseau […] był on jednocześnie prekursorem współczesnej
postawy eskapistycznej i tym samym spośród myślicieli europejskich
osiemnastego wieku, który w najostrzejszej formie przeciwstawił się wszelkim
64
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
konwencjom narzuconym literaturze i kulturze przez tradycję literacką i
kulturową. Właśnie od literatury przełomu XVIII i XIX wieku topos
arkadyjski przerodził się w topos pocieszenia odnajdywanego w nie zawsze
precyzyjnie określonej krainie będącej celem ucieczki od „zgiełku świata”.
„Krainę” należy rozumieć metaforycznie, bowiem nie chodzi tu o precyzyjnie
lokowany rejon geograficzny. Dziewiętnasto – i dwudziestowieczni eskapiści
odnajdywali ukojenie w świecie muzyki, sztuki, literatury, a także […] idei
ojczyzny, która pod wpływem działania Historii odsunęła się w niebyt. Ten
ostatni model pojawił się w twórczości Stanisława Vincenza. Inna jego
odmianę prezentuje wiele esejów Jerzego Stempowskiego i Józefa Wittlina.
[…] o ile w twórczości Vincenza […] najważniejszym elementem jest trud
odbudowywania z pamięci jak najbardziej szczegółowego i całościowego
obrazu utraconej ojczyzny – o tyle dla Stempowskiego i Wittlina istotny jest
sam gest wspominania. […] triada „wygnanie-wspomnienie-idealizacja”, to
arkadyjskie obrazy „ściślejszej ojczyzny” Vincenza są wypełnieniem jej
ostatniego ogniwa” /J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny. Vincenz –
Stempowski – Wittlin – Miłosz, Oficyna literacka, Kraków 1992, s. 162/.
„według Hostowca ciągłość kultury zapewnia nie tylko żywotność literackich
toposów, lecz również trwanie w coraz bardziej zdehumanizowanym świecie
rejonów cywilizacji naturalnych – pasterskich i rolniczych. […] poszukiwanie
ich materialnych śladów – w krajobrazie, architekturze, obyczajach ludności
– oraz ich odczytywanie, będzie obsesją powojennych esejów Stempowskiego.
Bowiem w świecie przedstawionym Nowych marzeń samotnego wędrowca
(1935!) taka cywilizacja jeszcze istnieje – jest nią cywilizacja pasterska
Hucułów. W opisie autora Eseju dla Kassandry jest ona nie tylko nosicielką
pamięci o mitach pasterskich i arkadyjskich oraz tradycji literatury
bukolicznej, ale także – pozytywnym planem odniesienia dla opisu
współczesnego świata. Dla Vincenza Arkadia była realnością i mitem
jednocześnie, zdarzyć się mogła i zdarzyła tylko na Huculszczyźnie, choć od
razu skazana była na zagładę” /Tamże, s. 164/. „Dla Hostowca zaś Arkadia
zdarzyć się może wszędzie; huculska Arkadia jest wzorem w taki samym
sensie, jak cywilizacja pasterska opisana przez Homera, Wyspy szczęśliwe
Lukianosa z Samosaty, idealne krainy Wergiliusza i Teokryta, czy
konwencjonalne zabawy osiemnastowiecznej arystokracji francuskiej
wychowanej na doktrynach racjonalistycznej i libertyńskiej. A wszystkie
(również współczesne) „powroty do natury” są wyrazem tej samej tęsknoty
człowieka do ucieczki od świata” /Tamże, s. 165.
+ Pamięć odkrywa prawdę, według Jana Trzciany, jako trzecia z czynności
poznawczych duszy. Wola współdziała z intelektem w rozróżnianiu prawdy
od fałszu. Jest to stanowisko św. Augustyna, przyjęte przez Jana z Trzciany,
radykalnie ujęte później przez Descartesa w jego woluntarystycznej teorii
sądu. Pamięć, trzecia z czynności poznawczych duszy, według Trzciany
odkrywa prawdę. Scholastycy trzecią czynność poznawczą duszy kojarzyli z
rozumowaniem uzasadniającym. Odkrywanie dokonuje się w procesie
twórczości człowieka, w którym harmonijnie współpracują wszystkie władze
umysłu: intelekt, wola i pamięć. Twórczość jest najwspanialszą manifestacją
ludzkiej inwencji. Obejmuje ona nadawanie nazw rzeczom, tworzenie
języków, budowanie różnych dziedzin nauki i sztuki /J. Czerkawski,
Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w Polsce w XVI
65
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
i XVII wieku, RWKUL, Lublin 1992, s. 72/. Człowiek staje się w pełni osobą
rozwijając swe życie intelektualne. Poznawanie samego siebie polega na
odkrywaniu swej rozumności, wolności, twórczej mocy i uprzywilejowanego
miejsca w świecie, czyli swej godności. Poznanie samego siebie prowadzi do
postawy pokory gdyż odkrywa ograniczenia, swą zależność od Boga, który
przepełnił nas godnością. Poznawanie samego siebie nie może być dowolne,
lecz w niszy dzieła stworzenia i Objawienia. Również kontemplacja nie może
być dowolna, lecz zgodna z Objawieniem. Poznanie zmysłowe przekroczone
jest przez kontemplację, w której człowiek osiąga szczyt swego
człowieczeństwa oraz szczęście polegające na opodobnianiu się do Boga. Jan
z Trzciany szczęśliwość wiąże z poznaniem. „Poznanie skierowane na Boga,
czyli podporządkowane najwyższemu przedmiotowi naszej wiedzy, jest
mądrością” /Tamże, s. 73.
+ Pamięć odkrywana ponowne w filozofii wieku XX; wspomnienie i pamięć
jako instancje decydującą o konstytuowaniu się tożsamości personalnej i
kolektywnej. Kartezjusz miał zamiar dojść do absolutnej refleksji podmiotu
nad samym sobą. Nie jest to możliwe, gdyż spojrzenie teoretyczne na siebie
samego powiązane jest z wcześniejszym doświadczeniem i poznaniem. Świat
zewnętrzny wpływa na świadomość, aczkolwiek człowiek nie zawsze sobie to
uświadamia. W rezultacie poznaje nie samego siebie jako takiego, lecz jako
ukształtowanego przez świat. Poznanie siebie samego jest zawsze zakłócone.
Absolutnie czyste poznanie samego siebie nie jest możliwe. Teraźniejszość
sięga do przedrefleksyjnej przeszłości /A. Serrano de Haro, Fin de la historia
y comienzo de la política: de Havel a Arendt, Revista Española de teología” 59
(1999) 85-102, s. 85/. Teraźniejszość zawsze jest zakłócona przez przeszłość.
Mówią o tym: Bergson, Freud, Husserl, Heidegger, Gadamer, Ricoeur.
Analiza fenomenologiczna intencjonalnego przeżywania wspomnienia,
dokonana przez Husserla, wykazała, że przypominanie sobie wydarzeń
przeszłych nie polega na zrozumieniu tych wydarzeń w istniejących wtedy
uwarunkowaniach. Pragnienie przypomnienia sobie wydarzeń minionych
polega na przeniesieniu ich do teraźniejszości, aby oglądnąć je po kolei w
świadomości aktualnej. Pojawia się reprodukcja wydarzeń w aktualnej
świadomości podmiotu. Replika powinna być adekwatna do oryginału.
Wspomnienie intuitywne otwiera spontaniczne oczekiwania i niepokoje
powiązane z przypominaniem sobie kolejnych wydarzeń, również te, które
miały miejsce wtedy, zanim kolejne wydarzenia następowały. W pamięci
dokonywana jest projekcja odczuć aktualnych, a nie tylko wspominanie
odczuć minionych. Oryginał zostaje zakłócony, wierność wspomnień nie jest
możliwa. Tak jest też ze wspomnieniami „aksamitnej rewolucji” roku 1989
/Tamże, s. 86.
+ Pamięć odnajduje w sobie pojęcia nadrzędne i podrzędne dzięki istnieniu
hierarchizacji pojęć. „Abstrakcja i uogólnianie odgrywają istotną rolę w
strukturalizacji naszej wiedzy. Uogólnianie może dokonywać się tylko za
pomocą pojęć nadrzędnych – dzięki istnieniu hierarchii pojęć (lub proces
kształtowania się jej). Dzięki hierarchizacji pojęć łatwo odnaleźć w pamięci
pojęcia nadrzędne i podrzędne. Fakt, że pojęcia są ustrukturalizowane i
tworzą w jakimś zakresie hierarchię, nie oznacza, iż struktura ta musi mieć
stały, niezmienny charakter. Zakresy pojęć podrzędnych mogą się niekiedy
krzyżować, a pojęcie podrzędne może także być podporządkowane innym
66
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pojęciom nadrzędnym. Im pojęcie jest niżej w hierarchii, tym więcej zawiera
cech istotnych. Wyrażenie w danym języku wówczas jest pełnowartościowym
składnikiem systemu werbalnego, nośnikiem pojęcia hierarchicznego, gdy
możemy dla niego znaleźć chociażby jedno pojęcie nadrzędne lub podrzędne”
/Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo
naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 65/. „Dla tworzenia nowych pojęć
hierarchicznych (rozbudowany poziom abstrakcji) świat konkretny przestaje
być niezbędny, gdyż reprezentuje go istniejąca siatka pojęciowa. Wystarcza
więc fakt operowania pojęciami, ustawiania ich w różnych wzajemnych
relacjach zgodnie z określonymi regułami logiki i semantyki. Dzięki temu
staje się możliwe tworzenie nawet rozwiniętych konstrukcji pojęciowych –
różnorodnych modeli świata” W049 65. „nauka jest m.in. efektem abstrakcji
– odkrywa, że poza codziennym światem zdroworozsądkowych obserwacji
zwykłych ludzi jest jakiś inny porządek, podtrzymujący nasz świat w
istnieniu i przedstawiający go naszym zmysłom”. Popper (1996) wyróżnia trzy
„Światy”: Świat 1 – obiektywny świat przedmiotów materialnych, Świat 2 –
subiektywny świat umysłów, Świat 3 – świat obiektywnych treści będących
(niekoniecznie zamierzonych) wytworem umysłu” /Tamże, s. 66/. „Język
według Piageta jest tylko elementem całego kompleksu procesów
poznawczych dokonujących się w ciągu drugiego roku życia. Język ma te
same źródła co zabawa symboliczna, naśladownictwo odroczone oraz obrazy
umysłowe. Język nie formuje się z wczesnych przedjęzykowych wokalizacji
(zachowań werbalnych), lecz jest częścią całego procesu rozwoju poznania w
tym kluczowym okresie. Język nie stanowi wystarczającego warunku
formowania się operacji umysłowych. Operacje umysłowe wykraczają poza
język” /Tamże, s. 73/. „Według Piageta rozumienie rozwija się wraz z
inteligencją. Rozwój języka u dziecka nie zawsze pokrywa się ze
zrozumieniem treści jakiegoś tekstu czy konstrukcji myślowej. Dziecko może
zrozumieć znaczenie poszczególnych słów, ale nie znaczy to, że rozumie
myślową zawartość wypowiedzi. Także osobom dorosłym do zrozumienia
jakiejś konstrukcji myślowej nie zawsze wystarcza prawidłowe odczytanie
znaczenia użytych wyrażeń – potrzebna jest im jeszcze wiedza, czyli
odpowiednie pojęcia” /Tamże, s. 77/. „Człowiek może znać nazwy określające
pewne pojęcia, mimo że samych pojęć jeszcze sobie nie przyswoił” /Tamże, s.
80.
+ Pamięć odzwierciedla w sobie Trójcę Świętą; obraz. „według Bonawentury
byt skończony odzwierciedla Trójcę na trzy sposoby: ślad (lub cień), obraz i
podobieństwo. Jako ślad – Trójca daje się dostrzec w całym jestestwie dzięki
istnieniu trzech transcendentalnych właściwości: jedności, prawdy, dobra,
które są odblaskiem trzech doskonałości przypisywanych tradycyjnie Bogu:
mocy, mądrości i dobroci. Jako obraz – Trójca ukazuje się w bytach
intelektualnych, obdarzonych pamięcią, rozumem i wolą; te trzy władze
duszy są jakby echem życia samej Trójcy świętej. Wreszcie jako
podobieństwo – Trójca daje się jeszcze głębiej poznać poprzez byty uświęcone
łaską i trzema cnotami teologalnymi; dzięki wierze, nadziei i miłości, które je
ożywiają, byty te wchodzą w relacje z Osobami boskimi, które w niej
mieszkają. Tak oto świat widzialny, dusza i Bóg są ze sobą zespoleni
subtelnym pasmem relacji triadycznych, które odzwierciedlają stwórcze i
odkupieńcze działanie Boga trynitarnego. Co więcej, w spojrzeniu mądrości
67
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
chrześcijańskiej człowiek wierzący, jakim jest św. Bonawentura, rozważa
Trójcę świętą, świat i samego siebie, obejmując je razem jednym tylko
spojrzeniem, „kontuicją”, która nie jest widzeniem bezpośrednim, lecz
analogiczną percepcją Boga Trójjedynego na podstawie Jego dzieł
stworzonych, poznaniem zespalającym rozum z pośrednią intuicją,
równoczesnym ujmowaniem Boga i bytów: bytów jako stworzeń Bożych i
Boga jako przyczyny – tutaj zaś głownie jako przyczyny wzorczej – tychże
bytów. Krótko mówiąc, pojęcie „kontuicji” oznacza, że Bóg jest perspektywą
konieczną do widzenia i rozumienia wszechświata” /B. de Margerie, Osoba
ludzka śladem, obrazem i podobieństwem Boga Trójcy, w: Tajemnica Trójcy
Świętej, Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum 2000, 388-395, s. 391.
+ Pamięć odzwierciedleniem Boga Ojca w duszy ludzkiej. Ramón Llul w swej
mariologii (Libre de Sancta Maria) uzasadnia Niepokalane Poczęcie Maryi, w
kontekście Dobroci Bożej. W tej dziedzinie wpłynęli na niego Eadmer i
Aleksander Neckam. Sławna była dysputa teologa z Majorki na uniwersytecie
w Paryżu w roku 1298. Ikonografia przedstawia błogosławionego Ramóna
Llul klęczącego u stóp Niepokalanej, pomiędzy św. Anzelmem i Janem
Dunsem Szkotem. Llul jest wybitnym przedstawicielem mistyki hiszpańskiej
i w ogóle mistyki uniwersalnej. Słynny specjalista z historii teologii
hiszpańskiej, Menéndez y Pelayo umieszcza go pomiędzy św. Bonawenturą i
św. Franciszkiem z Asyżu, od którego przejął delikatność liryzmu i głębię
poetyckiej emocji, poprzez które odkrywa życie Boże w stworzeniach, co
będzie charakterystyczne dla wielkich mistyków hiszpańskich wieku XVI
W1.5 466. Trynitologia jego stanowi fundament antropologii. Mamy do
czynienia z antropologia trynitarną, skoncentrowaną na idei człowieka jako
obrazu Bożego, koncepcji głęboko patrystycznej, rozpowszechnionej w
średniowieczu. Człowiek jaśnieje obrazem Trójcy Świętej. Przede wszystkim
dusza ludzka jest jedna z trzema sprawnościami. Pamięć, rozumienie i wola
to trzy moce duszy, które są równe wobec siebie nawzajem, jak trzy boki
trójkąta równobocznego. Ich rozróżnienie konstytuuje ontologicznie ducha
ludzkiego i decyduje o specyfice ludzkiej natury. W intymnym życiu ducha
ludzkiego Ramón Llul dostrzega analogię z misteryjnym dynamizmem relacji
w Trójcy Świętej. Rozumienie zrodzone jest przez pamięć. Najpierw jest
wiedza, a następnie rozumienie. Z pamięci i rozumienia wypływa wola. Nie
można chcieć rzeczy, której się nie zna i o której nic się nie wie. Obraz Boga
jedynego i troistego wyrażany jest w człowieku tym bardziej, im bardziej
orientuje
on
swoja
aktywność
ku
realnością
intelektualnym,
ponadzmysłowym. W wstępującej dynamice ducha ludzkiego coraz pełniej
spotyka się jedność z troistością. W stopniu najwyższym dusza ludzka
uzyskuje pełnię integralnej jedności wewnętrznej W1.5 467.
+ Pamięć odzwierciedleniem Boga Ojca, według św. Augustyna. Refleksja
teologiczna nad tajemnicą Boga połączona jest z antropologią teologiczną.
Obie tajemnice wzajemnie się naświetlają. Antropomorfizmy ST otrzymują
nową interpretację a posteriori w świetle człowieczeństwa Bożego głoszonego
w NT. Język antropomorficzny jest usprawiedliwiony już w samym
Objawieniu, czyli w fakcie zejścia Boga na ziemię, a zwłaszcza w fakcie
stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże. Wydarzenie to jest
interpretowane przez NT w kluczu chrystologicznym. Zauważył to św.
Augustyn (De Trinitate IX 2,2; por. X 12,19). Mówił on o obrazie Trójcy
68
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Świętej w człowieku (Pamięć /notitia/, Słowo i Myśl, albo pamięć /memoria/,
inteligencja i wola) T31.11 76. Również w ciele ludzkim jest w jakiś sposób
obraz Trójcy Świętej (św. Augustyn, De Trinitate X 11,18; por. XIX 6,18; XV
3,5; 20,39). Umysł jest obrazem Trójcy nie w tym sensie, że poznaje siebie
samego, lecz dlatego, że wspomina, rozumie i kocha swego Stworzyciela.
Obraz Boży odczytuje św. Augustyn nie tyle w intelekcie, co w mądrości
człowieka, w jego skierowaniu się Bogu. Podobieństwo nie jest odczytywane
przez analogię między czymś, co znajduje się na dwóch różnych
płaszczyznach bytowych, lecz w wertykalnym otwarciu człowieka na Boga.
Augustyn dostrzega strukturę trynitarną przekazywaną przez Boga
człowiekowi (trynitarne przekazywanie, trynitarną strukturę przekazywania
obrazu Bożego człowiekowi). Przekaz rozpoczyna się w Trójcy Osób Boskich a
kończy się w osobie człowieka, w jednostce T31.11. 77.
+ Pamięć odzwierciedleniem Boga Ojca. Ateizacja chrześcijaństwa jest
skutkiem utracenia Boga trynitarnego. Filozofia zachodnia absolutyzowała
logos, zapominając o pamięci i miłości. W teologii odpowiednio, Jezus
Chrystus został sam, bez Boga Ojca i bez Ducha Świętego. Trzeba odzyskać
schemat Spirituque, w którym logos pochodzi od pneuma. Najpierw jest
inteligencja „pneumatyczna”, duchowa, następnie ratio i rozum analityczny,
w wreszcie rozum naukowy zwieńczony rozumem pragmatycznym,
instrumentalnym.
Według
św.
Augustyna,
w
umyśle
ludzkim
odzwierciedlona jest Trójca Święta jako pamięć, inteligencja i wola.
Degradacja Boga, zapominanie o Trójcy Świętej, prowadzi do degradacji
człowieka i do degradacji procesu ludzkiego poznania. Poznawanie i
racjonalizacja są dziś identyfikowane z rozumem naukowym, który stał się
jedynym hegemonem. Teologia powinna przywrócić człowiekowi harmonię
poprzez przywrócenie świadomej wiary w trynitarność Boga. Tylko w ten
sposób może dokonać się odzyskanie człowieka i postpostmodernistyczny
powrót do Boga Prawdziwego. Odzyskanie trynitarności chrześcijaństwa jest
konieczne wobec konsekwentnego dążenia myśli nowożytnej ku deizmowi.
Deizm możliwy jest jedynie wtedy, gdy Bóg jest jednoosobowy, niemożliwy
jest, gdy Bóg jest trójjedyny W73 124. Deizm znajduje się bardzo blisko
islamizacji, jako jedna i ta sama postawa, raz filozoficzna, raz religijna. Nic
dziwnego, że o konieczności teologii trynitarnej mówią Hiszpanie, którzy
tysiąc lat byli pod islamską okupacją. Dziś, w ślad za deizmem w całej
Europie pojawił się islam. Polska od wielu lat walczy z ateizmem. Niestety,
cel chrześcijan nie był formułowany precyzyjnie. Walczono z ateizmem o
„religię”, ale jaką? Islam też jest religią. Dziś zagrożenie islamem zmusza nas
do jasnego precyzowania celu naszych starań, jest nim wiara w Boga
Trójejdynego.
+ Pamięć odzwierciedleniem pamięci trynitarnej. Rzeczy mają w sobie ślad
Trójcy Świętej: zarówno ich struktura ontyczna, jak i działanie. Są one
symbolami, w których wnętrzu można odczytać misterium trynitarne. Skoro
tak, to przede wszystkim strukturę trynitarną mają znaki sakramentalne,
wskazujące na trynitarny sens sakramentów. Tym bardziej trynitarny jest
obraz i podobieństwo ducha ludzkiego (pamięć, intelekt i wola). Trynitarna
strukturę ma też historia, a w szczególności Kościół T31.24 209. Można
mówić o trzech typach argumentacji, o trzech drogach do misterium Boga: a)
argument kosmologiczny prowadzi od świata do Trójcy Świętej; b) argument
69
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
psychologiczny wychodzi od trynitarności ducha ludzkiego; c) argument
ontologiczny ukazuje i kontempluje Trójcę wychodząc od najbardziej
czcigodnych doskonałości bytu Bożego: dobro i miłość, wolność i
miłosierdzie. Bóg Ojciec według św. Bonawentury jest źródłową pełnią
(fontalis plenitudo) życia Bożego (w sobie samym i w Jego komunikowaniu się
ad extra), konstytuuje ideę-klucz dla interpretowania doktryny trynitarnej
św. Bonawentury w tym, co jest w niej najbardziej wartościowe i oryginalne.
Argument ontologiczny prowadzi do dynamizmu i płodności w Osobie Ojca.
W Osobie mogą istnieć dwa sposoby komunikowania bytu innemu: drogą
„natury” Ojciec komunikuje swój byt Synowi drogą „woli” i miłości, w
jedności z Synem, komunikuje swój byt Duchowi Świętemu. Istnieją
odpowiednio dwa pochodzenia, których fundamentem, źródłem jest
„naturalna” płodność Ojca i płodność „woli” w Ojcu i Synu T31.24 210.
+ Pamięć Odzyskanie czasu przeszłego w doświadczeniu, utrata czasu
przeszłego niezupełna. „«W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta
jest unikatowym dokumentem z dwóch powodów: po pierwsze, ponieważ
odkrywa, w jaki sposób rekonstrukcja własnego ja koresponduje z
odzyskaniem czasu przeszłego w doświadczeniu, po drugie, ponieważ ta
wyprawa w poszukiwaniu czasu i tożsamości (self) przyznaje pamięci
niepowtarzalną funkcję, stosując metodę odsłaniania poczucia ciągłości
między różnymi treściami aktów pamięci» (H. Meyerhoff, Time in Literature,
Berkeley 1955, s. 44), [tłum. moje K. S.]. Autor W stronę Swanna
odtwarzając pojedyncze, niepowtarzalne wydarzenia, które swą siłą i
sugestywnością przebijają barierę zapomnienia, rozbudowują się w głąb,
odkrywa jakby nową dziedzinę pamięci. Obok wspomnień opartych na
asocjacji, wynikających z częstego powtarzania, istnieją w naszym umyśle
zdarzenia, które stały się raz tylko i nigdy później się nie powtórzyły, żłobiąc
jednak głębokie bruzdy na tablicy pamięci. Do takich właśnie wydarzeń
próbuje dotrzeć Proust: «[...] do pocałunku na dobranoc, uderzenia dzwonu,
magicznej latarni, kwitnącego głogu, magdalenki, brzęku łyżek i widelców –
przypomnienie tych i innych zdarzeń daje wyobrażenie sensu bycia sobą
(selfhood), które nie może być wyłuskane z zawartości natychmiastowego,
bezpośredniego doświadczenia» (Tamże, s. 48), [tłum. moje K. S.]. Rezultat
Proustowskich przygód z pamięcią daje się streścić w paru bardzo ogólnych
zdaniach. Odkrywanie przeszłości łączy się tu przede wszystkim z
fundamentalnym rozwarstwieniem czasu. Polega ono na rozpoznaniu w teraźniejszości pamięci śladów wydarzeń fundamentalnych i zejściu po tych
śladach w głąb pamięci, ku rzeczywistości własnych przeżyć,
rozbudowujących się w przedmioty artystyczne” /K. Stala, Na marginesach
rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona
Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s. 130/. „Po drugie, te
wydarzenia zostają wyzwolone z ich zewnętrznego następstwa w czasie,
sukcesji, jak również z ich ściślejszego znaczenia, jakie niegdyś zdawały się
posiadać; „nowoczesne wyobrażenia o czasie wewnętrznym łączą się tu z
poglądem neoplatońskim, wedle którego rzeczywisty prawzorzec danego
przedmiotu znajduje się w duszy artysty; przy tym artysty, który – sam będąc
obecny w owym przedmiocie – wyzwala się zeń jako ktoś, kto przedmiot ten
obserwuje i kto staje oko w oko ze swoją własną przeszłością” (E. Auerbach,
Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu, tłum. Z.
70
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Zabicki, Warszawa 1968, t. 1, s. 405). Twórcza wyobraźnia staje się tu
tożsama z twórczym przypomnieniem, przypomnieniem – aktywnością,
działaniem, ruchem” /Tamże, s. 131.
+ Pamięć ogląda prawdy fundamentalne uniwersalne i wiekuiste
bezpośrednio (visio intellectualis). Iluminacja według Augustyna. „Najbardziej
wpływowa koncepcję iluminacji, rozumianej w kategoriach teoriopoznawczoontologicznych, sformułował Augustyn, według którego ludzkie poznanie
umysłowe uczestniczy (partycypacja) w prawdzie Bożego umysłu (Bóg jako
intelligibilis lux), a tym samym ma udział w świecie inteligibilnym (mundus
intelligibilis, czyli świat rationes aeternae jako idei-prawzorów bytów
stworzonych). Dzięki Bożemu oświeceniu umysł ludzki jest zdolny do
bezpośredniego oglądu (visio intellectualis) prawd fundamentalnych
(uniwersalnych i wiekuistych) bądź przez pamięć (aprioryzm), bądź istotową
więź ducha z prawdą. Augustyn, odwołując się do interpretacji danych
biblijnych do doktryny Platona i Plotyna, ujął platońską doktrynę o
absolucie, rozumianym jako światło wszystko oświecające, w duchu
Ewangelii św. Jana, utożsamiając Boga z „ojcem światła” (J 1, 6-9). W O
życiu szczęśliwym, Rozmowach z sobą samym, Wyznaniach i O Trójcy
Świętej, odróżniając iluminację od platońskiej anamnezy i od
nadprzyrodzonej oświecającej łaski Bożej, widział w boskim oświeceniu
naturalną pomoc Boga udzielaną wszystkim ludziom w procesie poznania
intelektualnego. Iluminacja ujęta w kategoriach teologicznych jest udziałem
w życiodajnym oświecającym Słowie, które obdarza łaską nawrócenia i
umożliwia realizację obrazu Bożego w człowieku” S. Janeczek, S. Kowalczyk,
Iluminizm. I (Problematyka), w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S.
Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 39-43, kol. 40.
+ Pamięć ograniczeniem czasu w kulturach afrykańskich. Sposób
odczuwania i rozumienia czasu nadaje kulturze swoisty koloryt oraz wpływa
na sposób rozwiązania różnych problemów filozoficznych. O sposobie życia
człowieka i jego ogólnej świadomości decyduje nie tylko czas jako jakiś etap
dziejów, ale też czas jako słowo zawierające określoną treść. Słowo to nie
może być tłumaczone na inny język czysto werbalnie. Zmieniać się może jego
istotne znaczenie, jego; zawartość treściowa oraz sposób oddziaływania na
środowisko kulturowe. Zależność pomiędzy rozumieniem czasu a
uwarunkowaniami kulturowymi i sposobem myślenia nie występuje tylko w
dwudziestym wieku, lecz ma miejsce w całym procesie rozwoju ludzkości.
Problem czasu nurtował człowieka już w najdalszych okresach jego dziejów.
Pojmowanie czasu w kulturach pierwotnych. Zarówno kultury, które już
dawno zakończyły istnienie, jak i te, które istnieją lecz wyrażają odległe etapy
rozwoju cywilizacji świata, uświadamiają sobie realność czasu oraz próbują
określić tę rzeczywistość konkretnymi słowami. Ludy Afryki pojmują czas
jako bezmierny ocean. Horyzont poznania jego przestrzeni związany jest z
ludzką pamięcią. Wszystko, co mieści się poza pamięcią, należy do nieokreślonego czasu mitycznego (Zob. Mythes et representation du temps.
Recueil prepare par Doian Tifleneu, Paris, Centre National de la Recherche
Scientifique 1985). Czas ściśle związany jest z życiem społecznym, tworzony
jest przez ciąg społecznych wydarzeń. Miarą jego upływu jest nie tyle rytm
dni i lat, co raczej coś znaczącego dla społeczności TH114.
71
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć ogromna konieczna w systemie językowym bez polisemii
metaforycznej, gdyż każdy możliwy obiekt musiałby mieć oddzielną nazwę.
„Już Ullmann w klasycznej swojej pracy Semantic universal /S. Ullmann,
Semantic universal, w: J. Greengerg, Universal of language, MA, MIT Press,
Cambridge 1966/ sugerował, że metafora jest przykładem polisemii, obecnej
we wszelkich językach. Bez takiej polisemii system językowy wymagałby
ogromnej pamięci, gdyż każdy możliwy obiekt musiałby mieć oddzielną
nazwę. Dlatego rola metafory w języku jest fundamentalna. Whorf (1969)
zauważył, że metafora jest uwarunkowana kulturowo i współkonstytuuje
procesy kognitywne. Podobnie skrajnie behawiorystycznie zorientowany
Skinner (1957) twierdził, że w sytuacji nowej, której nie potrafimy nazwać,
droga metaforyzacji jest jedynym efektywnym sposobem zachowania się
opartym na dotychczasowym doświadczeniu. Wielu badaczy (M. Brunner i
Gordon) podkreśla heurystyczną i twórczą wartość metaforyzacji zarówno dla
nauki, jaki dla sztuki. Prawdopodobnie zdolność mówienia zakłada zdolność
metaforyzacji, a ta z kolei, przynajmniej w pewnym stopniu, zakłada
umiejętność pewnego typu abstrakcji. Zjawisko wszechobecności metafory w
ludzkim języku wymaga z pewnością pogłębionych badań psychologicznych.
Metafora – jako jedna z podstawowych figur językowych – jest
prawdopodobnie przejawem myślenia nie przeprowadzającego do końca
analizy rzeczywistości, będącej jej przedmiotem, ale pozostawiającego dla
przyszłej analizy takie aspekty tejże rzeczywistości, które – jak dotąd –
zostały przeoczone” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 287/. „Psychologowie zainteresowali się również
analogią i podjęli w tym zakresie badania z kilku racji. 1o Analogie są ważne
w procesie uczenia się, często się je wykorzystuje w wyjaśnianiu różnych
pojęć naukowych. Gdy się człowiek nauczy spostrzegać różne analogie w
układach należących do jednej dziedziny, może je potem stosować jako
modele umysłowe do rozumienia innych dziedzin […] 2o Analogia jest ważna
w rozwiązywaniu problemów […] 3o badania nad analogią są ważne także z
ogólniejszych racji. Gdyż procesy wykrywania analogii leżą prawdopodobnie
u podłoża innych procesów poznawczych. Wiele ludzkich rozumowań i
kategoryzacji otoczenia są oparte implicite bądź explicite na odwzorowywaniu
w sytuacji aktualnej różnych sytuacji poprzednich. / Analogia jest
szczególnie interesującym poznawczo mechanizmem – może służyć do
przenoszenia wiedzy z jednego złożonego systemu do drugiego takiego
systemu” /Tamże s. 288.
+ Pamięć Ojca źródłem Ducha Świętego, który zawsze jest w Bogu, zawsze
jest w Ojcu. W ten sposób jest On też, jako trzecia Osoba, miejscem
manifestowania się Boga – Boga Ojca (Por. X. Pikaza, Dios como Espíritu y
Persona. Razón humana e Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s. 206). Dzieje
się tak z tego powodu, że Obaj tworzą te samą w istocie i jedną numerycznie
naturę Boską. Grecy natomiast mówią, że Duch Święty to istotową ekporezą
Ojca (Por. Y. Congar, Wierzę w Ducha Świętego. Rzeka życia płynie na
Wschodzie i na Zachodzie (Ap 22,1), t. 3, Warszawa 1996, s. 96), czyli ekstazą
Ojca (Tamże, s. 181). Stąd możemy nazwać Ducha Świętego nosicielem Ojca,
natomiast pierwszą Osobę możemy nazwać „Tym, który posiada Ducha
Świętego”, „nosicielem Ducha”. Pierwsza osoba Trójcy jest pierwszym
„Pneumatoforos” i źródłem dla Syna Bożego, a także dla bytów stworzonych.
72
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Osoba Ducha Świętego charakteryzowana jest przez pochodzenie. W
schemacie greckim ukazany jest On pełniej jako Ktoś, kto dysponuje sobą,
działa, wychodzi z wnętrza pierwszej Osoby. Przenikając najskrytsze tajniki
Ojca poucza o całej prawdzie. Różnica między Ojcem a Duchem Świętym
polega na tym, że Ojciec tchnie, wydobywa z siebie, wylewa trzecią Osobę.
Duch Święty natomiast wydobywa się, wylewa się z Ojca. Jest to droga
miłości pomiędzy Ojcem a Synem. Natomiast w schemacie wschodnim
dostrzec można „drogę miłości” pomiędzy dwiema osobami: Ojcem a
Duchem. W schemacie zachodnim Duch Święty spełnia rolę łącznika
pomiędzy dwiema pierwszymi Osobami. W schemacie wschodnim Syn
spełnia rolę łącznika na „drodze miłości”, jako pośrednik, przez którego Duch
Święty od Ojca pochodzi /P. Liszka CMF, Duch Święty, który od Ojca i (Syna)
pochodzi, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 2000, s. 166.
+ Pamięć Ojca źródłem Ducha Świętego. Teologowie średniowiecza
szczególnie rozwijają dziedzictwo św. Augustyna. Augustyn kładł nacisk na
tworzenie modelu psychologicznego w którym Duch Święty pochodzi jako
emanacja miłości Ojca i Syna. Jego zwolennik, św. Anzelm, przechodzi
bardziej na płaszczyznę ontologiczną. Istnienie Trzeciej Osoby zostaje
ustalone jako miłość Boga Ojca, miłość samego siebie. Miłość między Ojcem i
Synem nie jest już „właściwą zasadą tłumaczenia pochodzenia boskiego”.
„Anzelm ukazuje Trzecią Osobę przede wszystkim jako Miłość najwyższego
Ducha, pochodzącą z jego pamięci i z Jego myśli (Monologion, 50)” Por. H.F.
Doinde, Saint Thomas et la Procession du Saint-Esprit, w: S. Thomas d’Aquin,
Somme Théologique. La Trinité, t. 2, Paris-Tournai 1946, s. 387-409; T48 65.
+ Pamięć Ojciec Modele eksplikacyjne trójcy. Modele pomocnicze. „5° Model
psychologiczny. U Ojców Kościoła i wielu teologów mistycznych występuje
najczęściej model psychologiczny oraz agapetologiczny (miłościwy): Trójca to
Miłujący (Ojciec), Umiłowany (Syn) i Miłość uosobiona – Duch Święty (św.
Augustyn, De Trinitate VIII, 8; VI, 5). Trójca to Umysł – Mens (Ojciec),
Poznanie – Notitia (Syn) i Miłość – Amor (Duch Święty; św. Augustyn, De
Trinitate XI, 17; VII, 6). Trójca to Pamięć – Memoria (Ojciec), Rozumienie –
Intellcgentia (Syn) i Wola – Voluntas (Duch Święty, św. Augustyn, De
Trinitate XV, 21). – Mariusz Wiktoryn (zm. 363), św. Augustyn, św. Grzegorz
Wielki (590-604), Ryszard ze św. Wiktora (zm. 1173), Wilhelm z Auxerre (zm.
1237), św. Bonawentura (zm. 1274), Jan Paweł II, Hans Urs von Balthasar
(zm. 1988), Jean Galot (ur. 1919), Bruno Forte (ur. 1949), Jurgen Werbick
(ur. 1946) i liczni inni bazują na modelu agapetologiczno-komunijnym.
Miłość jest z istoty swej komunijna. Spełnia się już przez samo udziela nie
się innej osobie. Ojciec jako Miłość spontaniczna i inicjalna, jest Zasadą
dawania siebie innym, Syn jako Miłość respondująca daje Odpowiedź
Miłości, a w tej wzajemnej Miłości między Ojcem i Synem „konieczna” jest
jeszcze Osoba „Współumiłowana” (condilectus, Ryszard ze św. Wiktora) jako
Miłość Spełniająca Obie pierwsze, jako Uosobienie Ekstazy Miłości” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 219.
+ Pamięć Ojciec to sama Pamięć (czy „Dusza”), trynitologii psychologiczna i
antropomorficzna nie wystarcza; Syn to sam Intelekt, a Duch to sama Wola –
Miłość. „Cały temat Boga i „dzieje Boże” to korelacje Osobowe w Naturze, w
Subsystencji Boga. Jest tam płaszczyzna istotowo-istnieniowa oraz
73
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
prozopoiczna: Ktoś, Ja, Ty, On lub także „My”. Najwyższym tematem Bóstwa
jest osoba, a właściwie druga osoba, inne osoby i realizacja siebie w niej (R.
Guardini, W. Pannenberg, B. J. Hilberath, G. L. Muller). Tym samym
najwyższą treścią są wartości osobowe: Poznanie – Prawda, Dążenie - Miłość,
Oczarowanie – Piękno, Bezinteresowne Oddanie – Absolutna Wolność,
Nieskończona Godność – Świętość. I te wartości muszą być udziałem każdej
Osoby i całej Społeczności Osób. W każdym razie nie można poprzestawać na
trynitologii psychologicznej i całkowicie antropomorficznej, według której
Ojciec to sama Pamięć (czy „Dusza”), Syn to sam Intelekt, a Duch to sama
Wola - Miłość, gdyż wówczas Bóg byłby tylko jednoosobowy (złożony z ducha,
intelektu i woli) albo nie byłby w ogóle osobowy” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 836/. „Duch
Święty, wreszcie, stanowi Osobę, która jest „prozopopojetyczna”
(osobotwórcza) i wchodzi – analogicznie – w najbardziej wewnętrzny i
subtelny kontakt ze stworzeniem, osobowym i nieosobowym. Kształtuje
indywiduum natury na osobę (prosopon, hipostasis, persona), daje komunię
osobową z Osobami Boskimi oraz z innymi osobami stworzonymi, a także
daje podstawowy temat, treści i los prozopoiczny. W ten sposób Duch Święty
jest medium prozopoicznym między człowiekiem a Bogiem, podczas gdy
Jezus Chrystus, Słowo Boże wcielone, jest jakimś medium „bazowym”:
ontycznym, kreacyjnym, historycznym, realizującym istnieniową i kreacyjną
więź z człowiekiem” /Tamże, s. 837.
+ Pamięć Ojciec związany tylko z duszą, pamięcią, umysłem, mową.
Trynitologia apersonalna Osobę eksplikuje redukcjonistycznie. „Kiedyś
„osoba” oznaczała tylko ujednostkowioną i wyodrębnioną substancję, niejako
„cząstkę” świata istniejącą w sobie, obdarzoną rozumem (Boethius). Ta
substancja nie musiała mieć wszystkich cech osobowych, mogła mieć tylko
niektóre, przy tym każda inne: albo tylko poznanie, albo tylko rozum, albo
tylko wolę (miłość) itp.” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 230/. „Stąd Osoba Ojca mogła być
wiązana tylko z duszą, pamięcią, umysłem, mową: Osoba Syna – tylko z
intelektem, myślą, słowem, prawdą; a Osoba Ducha Świętego – tylko z wolą,
dobrem, miłością, wolnością, sensem. Jeśli zaś miały to być „pełne” Osoby,
to w jakimś absolutnie innym znaczeniu niż dziś. Jedna nie miałaby
dokładnie tych elementów osobowych, które mają Dwie Drugie: Ojciec nie
miałby intelektu (rozumu), prawdy, woli, miłości; Synowi nie przysługiwałaby
zasada bytu ani pamięć, duch, wola, miłość czy twórczość; a Duch nie
miałby bytu, istnienia, intelektu, poznania, prawdy. Właściwie to dopiero
suma Trzech dawałaby jedną pełną osobę (monopersonizm lub
monopodmiotowość), ale i to bez Jaźni. Jest to z gruntu błędne operowanie
pojęciem „osoby”, bo i w Trójcy każda Osoba ma swoje „Ja”, istnieje, poznaje,
spełnia się, posiada wolność, każda jest Miłością, jak cała Istota Boża (1 J 4,
4.8), i każda jest centrum swego działania. Trynitologia musi się dziś
posługiwać pełnym pojęciem osoby.Termin „osoba” ma nadal pewne braki,
ale trudno go obecnie odrzucać bez narażenia się na ogromne zdeformowanie
nauki o Trójcy. Przede wszystkim odrzucenie dzisiejszego terminu i pojęcia
„osoba” prowadzi wprost do reizmu trynitarnego, czyli do pojmowania Trzech
jako rzeczy lub anonimowych substancji. Tymczasem osoba, także
74
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stworzona, jest najwyższym rodzajem bytu, jaki sobie można pomyśleć”
/Tamże, s. 231.
+ Pamięć organizowana w pakiety, Schank. „W zmodyfikowanej teorii
skryptów wyprowadził on (1982) koncepcję Pakietowej Organizacji pamięci
(Memory Organization Packets – MOP). MOP-y są generalizowanymi
związkami zdarzeń, zwanymi również scenami (scenes). Sceny są zbiorami
wysokiego rzędu komponentów tworzących skrypty na przykład wejść do
lekarza, dentysty, restauracji, radcy prawnego oraz dodatkowych
specyficznych informacji sytuacyjnych. Na wyższym poziomie MOP-y łączą i
koordynują różne sceny w różnych sytuacjach, tworząc rozbudowane i
bardziej elastyczne scenariusze zachowań dostosowanych do wymagań
okoliczności. Wprowadzenie MOP-ów i scen sprawia, że nasz system
poznawczy jest bardziej elastyczny, ponieważ do scen można zastosować
różne reguły kombinatoryczne, tworząc w ten sposób pożądaną organizacje.
Uczy to radzenia sobie z nieoczekiwanym porządkiem zdarzeń w nowych
sytuacjach. Ponadto w koncepcji MOP-ów wykorzystano ideę, że różne sceny
(np. egzaminy w różnych wersjach) są do siebie podobne, dlatego są
zakodowane w pamięci w tym samym „miejscu”. Abbot, Black i Smith (1985)
dostarczyli danych potwierdzających tego typu organizację, wykazując
równocześnie, że różne części tego, co zwykło się nazywać skryptami, są
strukturalizowane hierarchicznie. Na poziomie szczytowym znajduje się
ogólny cel (organizujący odpowiednie sceny), na poziomie pośrednim są
sceny, które tworzą układy czynności, a na poziomie najniższym znajdują się
czynności” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 212.
+ Pamięć otwiera człowieka na otchłań bez dna pierwszej Zasady wszelkiego
istnienia. Zapomnienie wymiaru trynitarnego w teologii doprowadziło do
cząstkowego (heretyckiego) rozumienia człowieka. Bez kondycji ojcowskiej,
synowskiej i miłującej Bóg staje się oddalonym od życia Idolem. Wiara w
takiego Boga oznacza z całą pewnością co najmniej powrót do teizmu
przedchrześcijańskiego. Bóg w takim ujęciu jest jedynie jakąś Inteligencją
koordynującą działanie kosmosu. Tomasz z Akwinu akcentował w Bogu
intelekt, szkoła franciszkańska akcentowała wolę i uczucie. Teologia powinna
być integralna, wiara chrześcijańska powinna być prawdziwie pełna,
trynitarna. Utrata wiary trynitarnej prowadzi do utraty nadziei, jak u
saduceuszy, którzy wierzyli w Boga, ale nie przyjmowali zmartwychwstania,
w ogóle nie przyjmowali istnienia człowieka po śmierci. W chrześcijaństwie
najbardziej trynitarni są mistycy. Tym różni się mistyk chrześcijański od
mistyka innych religii. Radykalizm mistyczny nie oznacza nakierowania się
na nieskończoność, lecz na Boga takiego, jakim jest. Do Boga prawdziwego
można dojść tylko drogą Objawienia. Oczyszczenie wewnętrzne i otwartość
ducha ludzkiego na Boga nie wystarczą same w sobie, bez drogowskazu i bez
utrzymywania się na drodze. Zboczenie z drogi nie prowadzi do Boga. Mistyk
może trwać w mgle, w nocy ciemnej, ale musi znajdować się na prawidłowej
drodze. Uczy o tym wspaniale św. Jan od Krzyża W73 184. Pamięć otwiera
człowieka na otchłań bez dna pierwszej Zasady wszelkiego istnienia, którym
jest Istnienie Absolutne, której istota utożsamiona jest z istnieniem.
Absolutem jest Bóg Trójjedyny, ale fundamentalnie Bóg Ojciec. Człowiek
może uświadomić sobie, że Ojciec jest tak nieskończenie potężny, że nie tylko
75
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
potrafi stworzyć świat, ale przede wszystkim jest źródłem Syna i Ducha
Świętego. Stary Testament mógł wyobrażać sobie wielkość Boga tylko w
kontekście świata: jak wielki jest ten, kto stworzył świat. Nowy Testament
otwiera nową perspektywę poznania Boga w tajemnicy trynitarnej W73 185.
+ Pamięć Pawła o wierze Tesaloniczan. „Paweł, Sylwan i Tymoteusz do
Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i
pokój! Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was
nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na
wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym
Jezusie Chrystusie. Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu
waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez
samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą
przekonania. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was.
A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego,
staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób
wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai. Dzięki wam nauka
Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w
Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić.
Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was
i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i
prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych,
Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu” (1 Tes 1, 1-9).
+ Pamięć po mędrcu nie jest wieczna, jak i po głupcu. „Mędrzec ma w głowie
swojej oczy, a głupiec chodzi w ciemności. Ale poznałem tak samo, że ten
sam los spotyka wszystkich. Więc powiedziałem sobie: Jaki los głupca, taki i
mój będzie. I po cóż więc nabyłem tyle mądrości? Rzekłem przeto w sercu, że
i to jest marność. Bo nie ma wiecznej pamięci po mędrcu tak samo, jak i po
głupcu, gdyż już w najbliższych dniach w niepamięć idzie wszystko; czyż nie
umiera mędrzec tak samo jak i głupiec? Toteż znienawidziłem życie, gdyż
przykre mi były wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem; bo wszystko
marność i pogoń za wiatrem. Znienawidziłem też wszelki swój dorobek, jaki
nabyłem z trudem pod słońcem, a który zostawię człowiekowi, co przyjdzie po
mnie. A któż to wie, czy mądry on będzie, czy głupi? A władać on będzie
całym mym dorobkiem, w który włożyłem trud swój i mądrość swoją pod
słońcem. I to jest marność. Zacząłem więc ulegać zwątpieniu z powodu
wszystkich trudów, jakie podjąłem pod słońcem. Jest nieraz człowiek, który
w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój
musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest
marność i wielkie zło. Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z
pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są
cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna
spokoju. To także jest marność. Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił,
i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też,
że z ręki Bożej to pochodzi. Bo któż może jeść, któż może używać, a nie być
od Niego zależnym? Bo człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i
wiedzę, i radość, a na grzesznika wkłada trud, by zbierał i gromadził, i potem
oddał temu, który się Bogu podoba. To też jest marność i pogoń za wiatrem”
(Koh 2, 14-26.
76
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć po zmarłym powinna być spokojna. „Płacz gorzko i z przejęciem
uderzaj się w piersi, zarządź żałobę odpowiednio do jego godności, dzień
jeden lub dwa, dla uniknięcia potwarzy, potem już daj się pocieszyć w
smutku! Ze smutku bowiem śmierć następuje: smutek serca łamie siłę.
Tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek, bo życie udręczone –
przekleństwem dla serca. Nie oddawaj smutkowi swego serca, odsuń go,
pomnąc na swój koniec. Nie zapominaj, że nie ma on powrotu, tamtemu nie
pomożesz, a sobie zaszkodzisz. Pamiętaj o moim losie, który będzie też
twoim: mnie wczoraj, tobie dzisiaj. Gdy spoczął zmarły, niech spocznie i
pamięć o nim, pociesz się po nim, skoro już wyszedł duch jego. Uczony w
Piśmie zdobywa mądrość w czasie wolnym od zajęć, i kto ma mniej działania,
ten stanie się mądry. Jakże może poświęcić się mądrości ten, kto trzyma
pług, kto chlubi się tylko ostrzem włóczni, kto woły pogania i całkowicie
zajęty jest ich pracą, a rozmawia tylko o cielętach? Serce przykładać będzie
do tego, by wyorywać bruzdy, a w czasie nocy bezsennej myśli o paszy dla
jałówek. Tak każdy rzemieślnik i artysta, który noce i dnie na pracy
przepędza, i ten, co rzeźbi wizerunki na pieczęciach, którego wytrwałość
urozmaica kształty rzeźb, serce swe przykłada do tego, by obraz uczynić
żywym, a po nocach nie śpi, by wykończyć dzieło. Tak kowal siedzący blisko
kowadła, pilnie zastanawia się nad pracą z żelaza, wyziewy ognia niszczą jego
ciało, a on walczy z żarem pieca – huk młota przytępia jego słuch, a oczy jego
są zwrócone tylko na wzorzec przedmiotu; serce swe przykłada do
wykończenia robót, a po nocach nie śpi, by dzieło doskonale przyozdobić.
Tak garncarz, siedzący przy swej pracy i obracający nogami koło, stale jest
pochłonięty troską o swoje dzieło, a cała jego praca – pogoń za ilością.
Rękami swymi kształtuje glinę, a nogami pokonuje jej opór, stara się pilnie,
aby wykończyć polewę, a po nocach nie śpi, by piec wyczyścić. Ci wszyscy
zaufali swym rękom, każdy z nich jest mądry w swoim zawodzie; bez nich
miasto nie będzie zbudowane, a gdzie oni zamieszkają, nie odczuwa się
niedostatku. Tych jednak do rady ludu nie będzie się szukać ani na
zgromadzeniu nie posunie się na wyższe miejsce. Ani nie zasiądą oni na
krześle sędziowskim, ani nie będą znać się na Prawie Przymierza. Nie
zabłysną ani nauką, ani sądem, ani się nie znajdą między tymi, co układają
przypowieści, ale podtrzymują oni odwieczne stworzenie, a modlitwa ich prac
dotyczy ich zawodu” (Syr 38, 17-34).
+ Pamięć pobudzana do wspomnień podczas czytania utworu literackiego.
Uniwersalność literatury przewyższa istotnie malarstwo, a jednocześnie
pozwala na wyobrażanie sobie dowolnych szczegółów w stopniu o wiele
większym niż malarstwo: „odwołuje się do całej klasy każdej z tych rzeczy, do
idei czy pojęcia; a jednak odbiorca będzie mógł w swej wyobraźni nadać im
indywidualne kształty. Jeśli opowieść mówi o tym, że ktoś „zjadł chleb”, to
reżyser teatralny albo malarz będzie mógł pokazać tylko ten konkretny
kawałek chleba zgodnie z własnym gustem w ogóle, a jednocześnie wyobrazi
go sobie na swój niepowtarzalny sposób. Jeśli opowieść mówi, że ktoś „wspiął
się na wzgórze i ujrzał przed sobą dolinę, a w niej rzekę”, to ilustrator może
oddać na rysunku (albo niemal oddać) swoją wizję tej sceny, ale każdy, kto
słyszy te słowa, wytworzy własny jej obraz, a będzie się on składał ze
wszystkich widzianych ongiś wzgórz, rzek i dolin, ale także ze wzgórza, rzeki i
doliny, które były dla słuchacza opowieści pierwszym wcieleniem tych słów w
77
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jego świecie” J. R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien,
tł. T. A. Olszański (The Monster and the Critics and Others Essays), wyd.
Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 206-207,
+ Pamięć pobudzana przez list. „Umiłowani, piszę do was już ten drugi list; w
nich pobudzam wasz zdrowy rozsądek i pamięć, abyście przypomnieli sobie
słowa, które były dawno już przepowiedziane przez świętych proroków, oraz
przykazanie Pana i Zbawiciela, podane przez waszych apostołów. To przede
wszystkim wiecie, że przyjdą w ostatnich dniach szydercy pełni szyderstwa,
którzy będą postępowali według własnych żądz i będą mówili: Gdzie jest
obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem ojcowie zasnęli, wszystko
jednakowo trwa od początku świata. Nie wiedzą bowiem ci, którzy tego
pragną, że niebo było od dawna i ziemia, która z wody i przez wodę zaistniała
na słowo Boże, i przez nią ówczesny świat zaginął wodą zatopiony. A to samo
słowo zabezpieczyło obecnie niebo i ziemię jako zachowane dla ognia na
dzień sądu i zguby bezbożnych ludzi. Niech zaś dla was, umiłowani, nie
będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak
jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są
przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie
chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia.
Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem
przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną
znalezione. Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi
winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i
staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo
zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy
jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie
mieszkała sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się,
aby [On] was zastał bez plamy i skazy – w pokoju, a cierpliwość Pana
naszego uważajcie za zbawienną, jak to również umiłowany nasz brat Paweł
według danej mu mądrości napisał do was, jak również we wszystkich
listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne
sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak
samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę. Wy zatem, umiłowani,
wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych,
którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do
upadku. Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela,
Jezusa Chrystusa! Jemu chwała zarówno teraz, jak i do dnia wieczności!
Amen” (2 P 3, 1-18).
+ Pamięć początków Kościoła kształtuje wiarę Kościoła. Kościół wierny Bogu,
który jest źródłem, początkiem ontycznym arché. Początek Kościoła powinien
być rozumiany raczej ontycznie a nie tylko temporalnie. Realia źródła są
interpretowane w formułach dogmatycznych, określeniach jurydycznych i
instytucjach pastoralnych. Wyznaczają one wewnętrzna historię w ramach
chrześcijaństwa (historia wiary, historia dogmatu), poprzez którą realizowana
jest tożsamość, ubogacanie i realizacja. Kościół nie relacjonuje jedynie
wydarzeń minionych, zapisanych w pamięci, nie czyni jedynie egzegezy
wątpliwych tekstów starych kultur, lecz interpretuje jedną wielką żywą
tradycję: samoudzielanie się Boga światu poprzez nieustanny dar Słowa i
Ducha Świętego. Sensus fidei to oświecające i umacniające działanie Ducha
78
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Świętego służące całemu Kościołowi, zwłaszcza wobec apostołów i ich
następców (asystencja), aby Kościół pozostał wierny aż do końca świata
(nieomylność). Dwie główne drogi, którymi Kościół zmierza do prawdy, dwa
źródła, z których czerpie wodę, to Eucharystia i Pismo Święte. Wyrażają one i
realizują prawo determinujące historię zbawienia: verba et gesta, wiara i
sakramenty W73 17.
+ Pamięć początków pomaga w nawróceniu się. „Aniołowi Kościoła w Tiatyrze
napisz: To mówi Syn Boży: Ten, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi Jego
podobne są do drogocennego metalu. Znam twoje czyny, miłość, wiarę,
posługę i twoją wytrwałość, i czyny twoje ostatnie liczniejsze od pierwszych,
ale mam przeciw tobie to, że pozwalasz działać niewieście Jezabel, która
nazywa siebie prorokinią, a naucza i zwodzi moje sługi, by uprawiali
rozpustę i spożywali ofiary składane bożkom. Dałem jej czas, by się mogła
nawrócić, a ona nie chce się odwrócić od swojej rozpusty. Oto rzucam ją na
łoże boleści, a tych, co z nią cudzołożą – w wielkie utrapienie, jeśli od czynów
jej się nie odwrócą; i dzieci jej porażę śmiercią. A wszystkie Kościoły poznają,
że Ja jestem Ten, co przenika nerki i serca; i dam każdemu z was według
waszych czynów. Wam, zaś, pozostałym w Tiatyrze, mówię, wszystkim, co tej
nauki nie mają, tym, co – jak mówią – nie poznali głębin szatana: nie
nakładam na was nowego brzemienia, to jednak, co macie, zatrzymajcie, aż
przyjdę. A zwycięzcy i temu, co czynów mych strzeże do końca, dam władzę
nad poganami, a rózgą żelazną będzie ich pasł: jak naczynie gliniane będą
rozbici jak i Ja to wziąłem od mojego Ojca – i dam mu gwiazdę poranną. Kto
ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 2, 18-29).
„Aniołowi Kościoła w Sardes napisz: To mówi Ten, co ma Siedem Duchów
Boga i siedem gwiazd: Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz,
a jesteś umarły. Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć, bo
nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc,
jak wziąłeś i usłyszałeś, strzeż tego i nawróć się! Jeśli więc czuwać nie
będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do
ciebie. Lecz w Sardes masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły; będą
chodzić ze Mną w bieli, bo są godni. Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca, i z
księgi życia imienia jego nie wymażę. I wyznam imię jego przed moim Ojcem i
Jego aniołami. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”
(Ap 3, 1-6).
+ Pamięć podmiotu odzwierciedla dzieje materialne. „Człowiek już obecnie
jest przez Jezusa Chrystusa zanurzony w przyszłości. Myśl ta, podejmowana
przez ogół współczesnych teologów wskazuje na to, że temporalność
historyczna i wieczność aczasowa, charakterystyczna dla istnienia Boga, są
splecione w Chrystusie i przez Chrystusa. Wraz ze śmiercią człowieka znika
historia reistyczna, a pozostaje historia podmiotowa – ludzkie dzieje zapisane
w duchowej osobowości. Podobnie całość historii ma swój koniec. Nie
oznacza to jednak zniknięcia całości historii, ale tylko jakiegoś sposobu jej
istnienia, „przemija postać tego świata” (1 Kor 7, 31). Po śmierci pozostaje
historia podmiotowa. Co to znaczy? Czy z materialnego świata pozostają
tylko jakieś dzieje duchowe, pamięć, wspomnienia? Na ile historia materialna
została uduchowiona tak, aby mogła przejść „na drugą stronę”? To pytanie
dotyczy sytuacji po śmierci poszczególnych ludzi i sytuacji całego świata, gdy
nadejdzie jego kres. Odpowiedź przynosi wydarzenie zmartwychwstania ciał,
79
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
które mogą posiadać w sobie w jakiś sposób zakodowaną przeszłość, dawną
historię. Zmartwychwstanie ciał samo w sobie nie daje oczekiwanej
odpowiedzi. Jest możliwa bowiem myśl, że ciało i dusza nie oddziałują na
siebie i każde z nich niesie w sobie na drugą stronę tylko swoje dzieje. W
takiej sytuacji ciekawe byłoby jedynie pytanie o relację między obecnym
ciałem czasowym a późniejszym ciałem przemienionym. Ponieważ jednak
refleksje wcześniejsze dotyczyły również związku „wertykalnego” między
ciałem a duszą, w mocy pozostaje pytanie o możliwość przeniesienia na
drugą stronę historii materialnej w samej tylko ludzkiej duszy” /P. Liszka,
Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa 1992, s.
127.
+ Pamięć poetów starożytnych stawiała ich na pozycji wielkiej siły
politycznej. Przechowywanie sztuki i nauki zadaniem poetów w Grecji
starożytnej; zanim jeszcze rozwinęły się u nich szkoły, takie jak Platona czy
Arystotelesa, oraz inne formalne struktury przekazywania informacji z
pokolenia na pokolenie. Owo ograniczenie jako takie ustawiało poetów – z ich
wybitną pamięcią oraz zdolnościami wymowy – na pozycji wielkiej siły
politycznej. Starożytni Grecy czcili poetów jako swoich naczelnych
nauczycieli. Ponieważ Adlerowi nie udało się dostrzec wyjątkowej pozycji,
jaką zajmowali poeci w nauczaniu u starożytnych Greków, zrozumiałym się
staje, dlaczego mógł on powiedzieć to co powiedział: że nigdy nie sądził, aby
Platon miał rację co do wpływu poetów. I to Adler, a nie Platon, jest w błędzie
co do oceny znaczenia poetów w starożytności. Jeżeli pojmiemy słowo „poeta”
w wąskim znaczeniu, które wskazuje na tamtejszych twórców rymów, wtedy
Adler będzie miał słuszność mówiąc, że nie mają oni większego znaczenia w
porównaniu z innymi osobami mającymi wpływ na nauczanie. Jeśli
natomiast pojmiemy to samo słowo tak jak to robił Platon, jako wskazujące
na bajarzy, którzy byli pierwszymi nauczycielami w danej kulturze, wtedy
wpływ tych ludzi okaże się pierwszorzędny. P. A. Redpath, Odyseja mądrości.
Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From
Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 42-43.
+ Pamięć poety oczyszczona tworzy mit krainy idealnej. „Czesław Miłosz/
koncepcja poezji jako nazywania świata na nowo, koncepcja poezji jako
apokatastasis [Przypis 54, s. 225: „Pogląd filozoficzny Orygenesa,
wyrastający ze stoickiej koncepcji periodyczności, cykliczności świata.
Apokatastaza jest faza rozwoju wszechświata następująca po oczyszczeniu
(katharsis) logosu. Wykład tego pojęcia daje Orygenes w pierwszej księdze O
zasadach, a także w wielu miejscach swojego komentarza do Ewangelii wg
św. Jana. Zob. Orygenes, O zasadach, tłum. S. Kalinowski, warszawa 1979,
s. 135-137; ibidem, s. 125-277; (…) Historycy filozofii na ogół zwracają
uwagę na bliskie związki apokatastasis w rozumieniu Orygenesa z myślą
gnostycką, co jest podstawą do podważania jego miejsca wśród Ojców
Kościoła]. Odrzucenie powołania „podróżnika-naturalisty” dokonało się,
narrator – bohater poematu Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada przyjmuje
wobec tego misję poety, więc tego, który nazwie krainę idealną. W poemacie
taką krainą jest Lauda” /J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny. Vincenz –
Stempowski – Wittlin – Miłosz, Oficyna literacka, Kraków 1992, s. 215/.
„Lauda / Już w prozatorskim wstępie do tej części poematu, swą ściślejszą
80
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ojczyznę Miłosz – powołując się na autorytet Oscara Miłosza („alchemik, a
przy tym sojusznik Descartesa”) – porównuje do kilku symbolicznych
przestrzeni. Wśród Saany – w mitologii muzułmańskiej oznaczającej miejsca
szczęśliwości, Lethe – rzeki zapomnienia płynącej w Hadesie, Armaggedonu –
miejsca ostatniej bitwy Dobra ze Złem, po której Bóg ostatecznie zapanuje na
Ziemi (jak wierzą manichejczycy). Patmos – wyspy (miejsca) wygnania i
samotni św. Jana, gdzie powstała zgodnie z tradycją Apokalipsa i Parnasu –
masywu górskiego w Fokidzie uznanego za siedzibę poezji i muzyki, z tego
względu, iż znajdują się w nim dwa szczyty, z których jedne poświęcony jest
Apollinowi i Muzom a drugi Dionizosowi; znajduje się również Arkadia. To
porównanie – jak się wydaje – ma w tekście Gdzie wschodzi słońce i kędy
zapada dwojaki sens. Pierwszy jest taki, że powiat kiejdański i sąsiadujący z
nim powiat kowieński, podniesione są do rangi przestrzeni symbolicznej. […]
Drugi – a ten wydaje się ważniejszy – że powiaty kiejdański i kowieński,
wyraz ze swoją historią, kulturotwórczą rolą krajobrazu, obyczajami i
wierzeniami mieszkańców, stanowią jeden z najistotniejszych współczesnych
mitów w polskiej literaturze i kulturze dziewiętnastego i dwudziestego wieku.
Mitów skupiających w sobie zarówno elementy wyobrażeń o idealnych
krainach (krainie wiecznej szczęśliwości), jak i wygnania, religijnego
objawienia, oczyszczającej mocy pamięci (i zapomnienia!) oraz odwiecznej
walki Dobra ze Złem” /Tamże, s. 216/. „Lauda odwołuje się do kilku
znanych w tradycji kultury europejskiej i polskiej odmian toposu
arkadyjskiego: dziecięcy, sentymentalny, narodowy, chrześcijański” /Tamże,
s. 217.
+ Pamięć pojmuje prawdę, a nie intelekt; Wilhelm z Saint-Thierry.
„Uderzające jest to, jak bardzo myśl Valli, tak samo jak i pozostałych
humanistów renesansu, stanowi odzwierciedlenie poglądów myślicieli
dwunastowiecznych ze szkół klasztornych i katedralnych, a także
spekulatywnych mistyków we Francji. Valla wydaje się zapożyczać bardzo
wiele od Jana z Salisbury a szczególnie od Wilhelma z Saint-Thierry, który
tak mocno podkreślał centralne miejsce miłości oraz pamięci w pojmowaniu
prawdy. Augustiański pogląd Wilhelma stanowił samo serce nominalizmu,
który teraz powoduje duchem renesansu. Tu znajduje się klucz do
zrozumienia całości rozwoju nowożytnej i współczesnej myśli od renesansu
począwszy. Gdy przyjrzymy się bliżej temu, czego nauczał Wilhelm z SaintThierry, to z pewnością łatwiej nam będzie zrozumieć (l) Vallę, (2) jemu
współczesnych, (3) jego renesansowych poprzedników, jak i (4)
porenesansowe dzieje intelektu na Zachodzie. Według Gilsona doktryna
Wilhelma z Saint-Thierry podobna jest do tej św. Bernarda z Clairvaux w
tym, że obie są naukami miłości. Nauczanie Wilhelma różni się natomiast od
nauki św. Bernarda głównie tym, że w myśli Wilhelma Augustyńska
doktryna pamięci gra rolę bardziej centralną niż ma to miejsce w nauczaniu
Bernarda. Według Wilhelma, Bóg w sposób naturalny umieścił w sercu
każdego stworzenia miłość do siebie. Ludzka miłość w sposób naturalny
zmierza w kierunku Boga na mocy własnego naturalnego nakierowania na
swój cel. Lecz grzech pierworodny zbija ją z tej drogi. Celem życia
klasztornego jest zawrócić ukierunkowanie miłości ludzkiej ku Stwórcy /E.
Gilson, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, tłum. S.
Zalewski, Warszawa: PAX 1987, s. 155/” P. A. Redpath, Odyseja mądrości.
81
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From
Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 184.
+ Pamięć posiadana przez poetów teologicznych. Sokrates twierdził, jakoby
otrzymał specjalne powołanie do tego, aby poznać rzeczy w zwykły ludzki
sposób. Miał on swoje własne zadanie do wykonania, bo był pół-bogiem – tak
samo jak Herkules. Apollo posłał go, aby sprawdził ludzką wiedzę i odróżnił
głupców od ludzi mądrych. Jako że Sokrates wiedział, co wiedział, i jako że
został on z nakazu boskiego posłany, aby publicznie głosić to, co wie, był on
także moralnie zobowiązany do publicznego głoszenia, że ktoś jest głupcem,
o ile takiego napotkał. Oto, jaki był zawód Sokratesa. Jego zadaniem było
wykazywać, że tak zwani sophoi nie są w rzeczywistości mądrzy w zwykłym
ludzkim rozumieniu tego słowa, lecz że są głupcami. I to zajęcie doprowadziło
Sokratesa do wyroku śmierci /Platon, Obrona Sokratesa, 2 l A-23E/. Wśród
starożytnych Greków sophoi mieli reputację ludzi dobrze wykształconych.
Wśród samych sophoi miejsce najbardziej honorowe zarezerwowane było dla
poetów teologicznych. Dla zwykłych Greków, żyjących w czasach Sokratesa
było oczywiste, że wszelkie sztuki zawdzięczały swoje pochodzenie religii.
Boski wybór, natchnienie – oto, co odróżniało ludzi nadzwyczajnych od tych
pospolitych. Twórcami kultury greckiej, ludźmi specjalnie wybranymi, byli
mężczyźni i kobiety znani jako nadzwyczajni dlatego, że podołali zadaniom,
jakie przed nimi postawiono, a które wymagały nadzwyczajnych
umiejętności. Poeci teologiczni zajmowali naczelne miejsce pośród wszystkich
greckich sophoi, ponieważ – jak twierdzono – byli oni posłańcami bogów.
Lepiej niż ktokolwiek inny (l) znali oni naturę i pochodzenie bogów, (2)
posiedli umiejętność istotną dla wszelkich sztuk, czyli dobrą pamięć, która
jest kluczem do przyswajania, dzięki której mogli oni przekazywać
następnym pokoleniom całą kulturę grecką. P. A. Redpath, Odyseja
mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey.
From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi
B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 42.
+ Pamięć poznaje historię wspomagana poznaniem pozapamięciowym.
„Relacja historii do Boga / Historia może być interpretowana w świetle
prawdy o Bogu lub prowadzi do pytania o Boga, a nawet służy pod pewnymi
warunkami jako argument na istnienie Boga (A. Schütz, J. Bernhart, Th.
Haecker, Th. Michels, M. Rast, L. Kołakowski); przede wszystkim posiada
swój własny aspekt misteryjny, „graniczny” i „eschatologiczny” – ostateczny,
niepowtarzalny, wyznaniowy i absolutny; negacja tego aspektu prowadzi do
ateistycznego jej rozumienia, afirmacja zaś daje podstawę dla interpretacji
transcendentnej. Większość systemów przyjmuje teistyczne rozumienie
historii. / Meta-historiologia / Kształtuje się refleksja nad przedmiotem i
metodą historiologii. 1. Słowo „historia” (Homer, Herodot) miało najpierw
znaczenie podmiotowe: badanie, dociekanie, pytanie o coś, oglądanie,
informacja, przekaz, relacja, wizja rzeczy i zdarzeń, opis, obraz znakowy i
narracyjny, wiedza, nauka o dziejach; od renesansu otrzymuje także
znaczenie przedmiotowe „dzieje” (Ł. Górnicki, w. XVI): to, co się dzieje,
dzianie się, stawanie, działanie ludzkie określające egzystencję w czasie i
przestrzeni; polski termin „historia” obejmuje oba znaczenia i jednocześnie
refleksję nad nimi. Historiologia zatem jest wyższą teorią poznania
82
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
historycznego i wiedzy historycznej, a zarazem wyższą wizją dziejów. Jest ona
postacią antropologii lub persono genezy indywidualnej i społecznej, jej
przedmiotem dalszym jest całość ludzkiego dziania się przedmiotowego i
podmiotowego, a bliższym – egzystencja historyczna w czasie i przestrzeni,
wyrażająca się w zdarzeniach, ich szeregach i sekwencjach, związkach i
strukturach (elementarnych i ogólnych); przedmiot jest dialektyczny: historia
i „historie”, jedność i pluralizm, uniwersalizm i partykularyzm, ciągłość i
nieciągłość, jednorazowość i różnorodność, niezmienne i zmienne, odtwórcze
i twórcze, niepowtarzalność i powtarzalność, tradycja i nowość, sfera
empiryczna i niewidzialna (naród, państwo, kultura, religia, świat osobowy).
/ 2. Większość tomistów (J. Maritain, S. Swierzawski, S. Kamiński, M.
Krąpiec) przyjmuje tylko historiologię teologiczną, twierdząc, że bez
objawienia nie poznaje się dziejów, zwłaszcza ich końca; jednakże na ogół
przyjmuje się naturalną poznawalność historii w jej zdarzeniach, faktach,
elementach, strukturach, miniaturach, kształtach ogólnych oraz podmiotach
(jednostkowych i zbiorowych). Operuje się poznaniem osobowym,
świadomym i pozaświadomym, pamięciowym i pozapamięciowym,
indywidualnym i kolektywnym, zwykłym i zorganizowanym naukowo;
poznania te tworzą złożoną organiczną jedność dialektyczną, która obejmuje
zdarzenia i całość, zjawiska i istotę dziejowego, przeszłość i projekcję w
przyszłość, obiektywność i subiektywność, pewność i prawdopodobieństwo”
/Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 87.
+ Pamięć pozwala odczytać historyczną postać Jezusa Każda epoka odczuwa
niepewność, gdyż powinna naśladować Jezusa w nowych uwarunkowaniach.
Sequela Christi dokonuje się w chrześcijaństwie nieustannie, ale w różnych
formach. Pamięć pozwala odczytać historyczną postać Jezusa, bez
zafałszowania. Wyobraźnia pozwala odtworzyć życie Jezusa w każdej
konkretnej sytuacji. Wymaga to odwagi i kreatywności, w spotkaniu z
nowością, z przyszłością Bożą, ze znakami czasów, otwarciem na novissima,
na najwyższą nowość Jezusowego zmartwychwstania. (chrystologia J.
Sobrino, którą relacjonuje E. Gómez) T42.3 303.
+ Pamięć pracująca tworzy modele umysłowe. Model pojęć umysłowy.
Johnson-Laird (1983; 1987; 1994) sugeruje, że reprezentacje odpowiadające
w przybliżeniu pojęciom można traktować jako schematy pamięci
długotrwałej. Utrzymuje on, że schematy te zawierają informacje o tym, jak
należy używać pojęć do konstrukcji modeli umysłowych w pamięci
pracującej, dzięki którym tworzą się np. reprezentacje przesłanek i
konkluzje. Te modele umysłowe kodują, w jaki sposób egzemplarze pojęcia
współdziałają z sobą, a także z innymi obiektami oraz z różnymi czynnikami
w rzeczywistym świecie /Johnson-Laird usiłuje połączyć reprezentację
umysłową z niektórymi komentarzami Putnama (1975) na temat zakresów i
referencji stanowiących część znaczenia słowa. W ten sposób próbuje
uniknąć zarzutu solipsyzmu metodologicznego, postulowanego przez Podora
(1980)
(por.
Johnson-Laird
1983)/.
Sytuacja
problemowa
jest
reprezentowana w postaci […] tokenów. Tokeny odpowiadają egzemplarzom
pojęć, a nie pojęciom, gdyż wówczas w sytuacji tej ostatniej operacje
przebiegałyby na zakresach pojęć. Każdy token odpowiada jednemu
egzemplarzowi danego pojęcia, i to nie dowolnemu, ale temu, który pasuje do
sytuacji problemowej. Johnson-Laird dowodzi, że efekty pojęciowe (np. sądy
83
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o istotności cechy, także efekty typowości) nie pochodzą bezpośrednio od
reprezentacji pojęciowej zakodowanej w pamięci długotrwałej (w
schematach), lecz raczej ich źródło tkwi w modelach umysłowych
utworzonych dzięki pamięci pracującej. Wiedza kontekstowa oraz „teorie”
dotyczące tego, jak świat funkcjonuje, wpływają na konstrukcję
odpowiednich modeli umysłowych. W celach ilustracyjnych warto podkreślić,
że modele umysłowe odwzorowują „obrazowo” struktury przedmiotów, tzn.
główne elementy i połączenia pomiędzy nimi wraz z informacją, np. o ruchu i
działaniu tych obiektów. Informacje są w modelach umysłowych
zorganizowane według relacji przyczynowych, np. funkcjonowanie maszyny
jest przedstawione jako ciąg zależności przyczynowo-skutkowych w działaniu
poszczególnych elementów” Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 245.
+ Pamięć Prawicy większa od Lewicy. „Lewica stara się wszelkimi sposobami
wtrącać w wewnętrzne sprawy rodziny: przez odpowiednie prawodawstwo,
przez bezpośrednią ingerencję biurokracji państwowej, czy też przez
rewolucyjna propagandę, która wyobcowuje dzieci od rodziców. Dlatego
Lewica żąda scentralizowania szkół państwowych i zwalcza wszystkie inne
formy edukacji” /M. J. Chodakiewicz, Ciemnogród? O prawicy i lewicy,
Warszawa 1996, s. 26/. „Prawica uznaje dualizm: ciała i duszy jako klucz do
zagadki człowieka. […] Lewica wymyśliła teorię rozdziału między naturą i
społeczeństwem […] społeczeństwo […] jest wyłącznie tworem ludzkim.
Można więc je w rozmaity sposób kształtować, a nawet budować od
początku. […] Prawica wychodzi z założenia, że życie jest takie jakie jest, a
nie takie jakie chcielibyśmy, aby było. […] zgodna jest z Naturą, ewoluują
powoli i ostrożnie w oparciu o nią. Prawica nie myśli, że do dobrobytu można
dojść na skróty. Prawica nie wierzy, że możliwe jest zbudowanie raju na
ziemi. Utopia na tym świecie jest niemożliwa. Dlatego też Prawica to
normalność, codzienność, to ciężka, monotonna praca i odpowiedzialność
przed Bogiem, rodziną i Ojczyzną. Natomiast Lewica to ci, którzy nie zgadzają
się z naturalną interpretacją rzeczywistości. Uważają oni, że utopia jest do
osiągnięcia i należy spowodować za wszelką cenę przyjścia millenium.
Dlatego też dla Lewicy normalność to nuda, którą można rozproszyć
rozrywką w formie bądź krwawej rewolucji, bądź inżynierii społecznej.
Przeprowadza to wszystko Lewica rzekomo w imię miłości do jakiejś bliżej
nieokreślonej amorficznej „ludzkości”, czy wymyślonych mniejszości, które
jakoby cierpiały prześladowanie” /Tamże, s. 27/. „gdzie Prawica podkreśla
duchowość, tam Lewica dostrzega materializm; gdzie Prawica widzi
harmonię, tam Lewica zakłada konflikt; gdzie Prawica przypomina o
obowiązkach, tam Lewica postuluje przywileje; gdzie Prawica pamięta, tam
Lewica cierpi na amnezję. Prawica daje to, co Lewica obiecuje” /Tamże, s. 28.
+ Pamięć proletariatu wzbogacana przez duchy zmarłych robotników. Życie
człowieka całością integralną. „Zgodnie z koncepcją materialistyczną (czy
materialistyczno-dialektyczną) ciało wraca do ziemi, a duch – sens śmierci –
wciela się w gniew proletariatu, staje się częścią jego historycznej pamięci,
która wyraża się w pragnieniu zemsty. W ten jednak sposób nie oddaje się
sprawiedliwości temu, co najbardziej istotne w człowieku. Nie rozumie się
sposobu, w jaki gniew dojrzewa, nadając życiu jego sens i prawdę. Siłę
napędową historii widzi marksizm w ogromnej potędze negatywności,
84
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niszczącej wszelkie formy społeczne i kulturowe, które wciąż na nowo, lecz
zawsze jedynie prowizorycznie, nakładają więzy na bieg dziejów. Przyszłość
narodzi się ze zniszczenia obecnego porządku. Według Wojtyły natomiast
istnieje podstawowa pozytywność, która dojrzewa w życiu człowieka; życie
każdego człowieka stanowi skończoną całość, w każdym mam miejsce
niepowtarzalne spotkanie z prawdą, któremu winno się towarzyszyć z
szacunkiem i drżeniem, ponieważ ma ono znaczenie dla dziejów człowieka
jako takiego. Człowiek nie jest tylko częścią masy, klasy czy historii, lecz
przekracza wszystkie te kategorie swą osobową głębią, współtworząc ich
ludzką treść. […] Temat sensu śmierci podejmuje Wojtyła ponownie w
poemacie Rozważanie o śmierci. W pewnym znaczeniu poemat ten
rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się kamieniołom, tj. tam,
gdzie rozumienie śmierci decyduje o rozumieniu sensu życia” R. Buttiglione,
Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol Wojtyła,
Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996, s. 351.
+ Pamięć przechowuje informacje w postaci sądów; dekodowanie ich
dokonuje się za pomocą wyobrażeń, pogląd niektórych. „Powiązania między
reprezentacją ciała a strukturą semantyczno-pojęciową są znacznie słabiej
rozwinięte aniżeli szczególnie bogate związki między systemem wizualnym a
strukturą pojęciowo-werbalną. Dlatego znacznie łatwiej nam mówić na temat
tego, co widzimy w przestrzeni, a zdecydowanie trudniej wypowiadać się na
temat stanów naszego ciała. Jest to uzależnione od sposobów, w jakie
centralne reprezentacje są zdolne do komunikowania się wzajemnego” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1999, s. 27/. „Funkcjonowanie umysłu związane jest z
wyobraźnią. Jej geneza, funkcja i struktura są zbadane jedynie w
ograniczonym zakresie. Wiedza na temat wyobraźni sytuuje się wciąż na
poziomie mało potwierdzonych hipotez. Olbrzymia większość pojęć zwanych
konkretnymi ma swoje nazwy i można sobie wyobrazić ich konkretne
egzemplifikacje. Są jednak pojęcia zwane abstrakcyjnymi, które nie mają tego
rodzaju desygnatów i nie można ich sobie wyobrazić. Badacze pytają o to,
jaka jest natura wyobraźni, czyli jakie mechanizmy leżą u jej podłoża. Jedni
utrzymują, że wyobrażenia są analogowymi, ciągłymi, przypominającymi
obrazy reprezentacjami, ukształtowanymi na „wzór” wewnętrznej percepcji
wizualnej, dźwiękowej itp., które działają według własnych, mało dotąd
znanych reguł. Poglądy swe uzasadniają oni tym, że wyobrażenia kojarzą się
mniej lub bardziej wyraźnie z treściami naszych myśli. Inni twierdzą, że
wyobrażenia nie są odrębną formą reprezentacji umysłowej, lecz tylko
różnym sposobem dekodowania informacji przechowywanych w pamięci w
postaci sądów /Tamże, s. 28/. „Niektórzy badacze sądzą, że wyobraźnia jest
jedynie epifenomenem, tzn. towarzyszy myśleniu, ale nie jest warunkiem
koniecznym do jej przebiegu. Inni uważają, że – być może – nie jest
konieczna, ale w wielu wypadkach bardzo użyteczna. Często uczeni
zajmujący się dziedzinami abstrakcyjnymi, np. fizycy nuklearni, matematycy,
logicy, w swojej twórczości posługują się także wyobraźnią. Najważniejsze
aspekty tego świata, którymi zajmuje się nauka, nie mogą być poznane
bezpośrednio. Świat, którym zajmuje się nauka, jest światem wyobrażonym.
Nauka jest często tworem wyobraźni. Nie zawsze jest ona podobna do świata
rzeczywistego (Hebb, 1987). Umysł jest w stanie stosować różne kody i
85
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zmieniać je w zależności od sytuacji oraz osobistych preferencji (kod
obrazowy, kod sądów itp.). Istnieją dwie podstawowe koncepcje struktury i
funkcji systemu poznawczego w aspekcie relacji między informacjami
dochodzącymi do człowieka z zewnątrz a informacjami przechowywanymi w
pamięci długotrwałej w postaci pojęć, schematów poznawczych itp. Jedna
akcentuje interakcyjność procesów poznawczych, ich względną łatwość
przenikania, jednoczesnego wykorzystywania informacji pochodzących z
różnych źródeł. Łatwość interakcyjności wynika z tego, że proces odbioru
informacji z zewnątrz zostaje odpowiednio organizowany dzięki istniejącym w
pamięci pojęciom, schematom poznawczym, nastawieniom itp. już od
pierwszego zetknięcia się z receptorami (Bruner 1978). Druga koncepcja
akcentuje dwupoziomową strukturę systemu poznawczego” /Tamże, s. 29.
+ Pamięć przechowuje pojęcia, dzięki temu są one łatwo dostępne w ludzkim
myśleniu. „Pojęcia są zawsze mniej lub bardziej abstrakcyjne, ponieważ
informują o cechach klas przedmiotów lub o ich wzajemnych relacjach.
Istnieją także pojęcia jednostkowe. Jednak również wtedy są one
abstrakcyjne. Większość pojęć przyswajamy sobie na drodze powtarzania,
poprawiania i utrwalania skojarzeń słów ze znaczeniem. Ich abstrakcyjność
sprawia, że służą one porozumiewaniu się i przekazywaniu wiedzy. Ich
siedliskiem jest jednak osoba. Pojęcia stanowią część osobistego
doświadczenia i wraz z całością wiedzy osobistej do której przynależą,
przejawiają w jakimś sensie osobowość podmiotu. Badania empiryczne
wieńczone są teoriami, które z kolei inspirują podejmowanie nowych badań
empirycznych.
Zauważyć
można
falę
takich
badań
w
latach
siedemdziesiątych XX wieku. Zastosowano w nich nowe modele pojęć, np.
prototypowe, egzemplarzowe, relacyjne, schematy poznawcze, skrypty
poznawcze, pojęcia operacyjne, pojęcia jako teorie naiwne itp. Odegrały one
istotną rolę w rozwoju nauki głównie ze względu na swoje walory
heurystyczne. Psychologowie uświadomili sobie wtedy, że pojęcia nie są
jednorodne i podlegają różnego typu wzajemnym powiązaniom a dzięki temu
spełniają swoją podstawową funkcję reprezentacji złożonej rzeczywistości
oraz schematów jej wyjaśniania. Analiza pojęć pozwala wysunąć hipotezę, że
pojęcia są zorganizowanymi sądami stanowiącymi „teksty”, naiwnymi
teoriami, jednostkami wiedzy o świecie. Pojęcia, poprzez różne specyficzne
relacje, tworzą bardziej rozbudowane zespoły pojęć, które reprezentują
obszerniejsze jednostki wiedzy.” Nowe modele pozwalają lepiej wyjaśnić jakiś
obszar zjawisk oraz inspirują do nowych badań” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 12/. „Badania empiryczne dostarczają odpowiedzi na pytanie,
dlaczego pojęcia tworzone spontanicznie są często mało ścisłe, a w efekcie
mało operatywne i mało przydatne w naszym kategoryzowaniu świata. Ludzie
różnią się w swych poglądach i różnią się między sobą, ponieważ patrzą na te
same sprawy przez pryzmat nowych pojęć. Poznanie natury pojęć oraz ich
wzajemnych powiązań pozwala lepiej zrozumieć nasze funkcjonowanie
psychiczne, z drugiej zaś strony rzuca nowe światło na poznaną
rzeczywistość, na pewnego rodzaju względność tego, co poznajemy. Pojęcia są
więc w pewnej mierze elementem organizującym naszą percepcję świata
natury i świata społecznego” /Tamże, s. 13/. „Pojęcia są „przechowywane” w
ludzkiej pamięci i są łatwo dostępne w ludzkim myśleniu. Pamięć
86
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
semantyczna człowieka ma organizację pojęciową. Pojęcia to nie tylko
wiadomości, „wiedza” o różnych przedmiotach, zdarzeniach, ludziach, lecz
coś na kształt „węzłów” w wysoce złożonej i hierarchicznie zorganizowanej
„sieci” naszej wiedzy, od których prowadzą połączenia do innych pojęć”.
Dzięki wzajemnym powiązaniom między „węzłami” człowiek potrafi twórczo
myśleć, tworzyć nowe pojęcia, a w razie potrzeby wyrażać sądy, tym lepiej im
większe są możliwości wzajemnych połączeń. Potrafi też działać praktycznie
stosownie do pojęć zakodowanych w umyśle” s. 14.
+ Pamięć przechowuje spostrzeżenia pierwsz Heisenberg próbuje określić
stosunek „porządku centralnego” czy „Jednego” do osobowego Boga, o
którym mówi religia judeochrześcijańska. „Z jednej strony przyjmuje on, że
Bóg, którego odkrywają uczeni w prawach przyrody, jest Bogiem „porządku”
urządzającym wszechświat według ustalonych przez siebie praw, o którym
jednak nie wiadomo jeszcze, czy jest on również Bogiem zdolnym wysłuchać
zwracającego się do niego człowieka. W tym duchu Heisenberg
charakteryzuje postawę Einsteina słowami, które w swych wspomnieniach
wkłada w usta Pauliego: „Pan Bóg, na którego tak chętnie się on powołuje,
ma coś wspólnego z niezmiennymi prawami przyrody. Einstein ma poczucie
centralnego porządku rzeczy. Wyczuwa ten porządek w prostocie praw
przyrody /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie iluminacji wschodu i zachodu,
Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s. 160/. Carl Friedrich von
Weizsaecker był „tylko” świadkiem, nie protagonistą dokonującego się
przełomu w fizyce. „Praca w teorii kwantów, która najbardziej go
interesowała, zdawała się przekraczać jego możliwości; sam zauważa:
„…granice moich matematycznych zdolności utrudniały mi stronę techniczna
bardziej niż u większości fizyków teoretycznych”. Ale największym powodem
trudności z fizyką były jego zainteresowania filozoficzne. I właśnie w tej
dziedzinie – na pograniczu fizyki i filozofii – wnosi on największy wkład do
współczesnej nauki, więcej, może być uznany za najwybitniejszego dziś
filozofa przyrody. Ważniejsze bowiem od fizyki, która zajmuje się szczęścia
rzeczywistości, jest dla niego medytacyjne spojrzenie na całość” /Tamże, s.
161/. Wspomnienia osobiste są argumentem egzystencjalnym na rzecz
słuszności uogólniających sformułowań w filozoficznej refleksji o dziejach
człowieka. „Wychodząc od pytania o pochodzenie świata i człowieka
Weizsaecker zdaje sobie sprawę, że pytanie o początek zakłada osobliwą
wiedzę – ukrywa się ona w samym pytaniu, a jej początek pozostaje nie mniej
tajemniczy niż początek wszystkiego. Skoro zatem początkiem wiedzy nie jest
refleksja, ale nierefleksyjne jeszcze postrzeganie, należy rozpocząć „od opisu
mojego własnego postrzegania, w którym spotkałem to, co później stało się
przedmiotem filozofowania”. Pierwsze spostrzeżenia pozostają nieuchwytne.
To, co przechował w pamięci, dotyczy kręgu najbliższych osób, wśród których
wzrastał. […] Dopiero sam stając się dorosły, potrafi zrozumieć i wyjaśnić
swoje dziecięce spostrzeżenie” /Tamże, s. 162.
+ Pamięć przechowuje ślad kontemplacji wlanej. Kontemplacja wlana
Dominik Wider OCD opisuje ją w sposób następujący: „Kontemplacja wlana
obejmuje całego człowieka. Przede wszystkim dokonuje się w duszy i ma swój
bezpośredni oddźwięk tak w rozumie (intelekcie), jak i w woli, pośrednio w
zmysłach zewnętrznych i wewnętrznych. Rozum w doświadczeniu
kontemplacyjnym Boga otrzymuje oświecenie od Boga, które człowiek
87
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odbiera w głębi duszy jako miłosne doświadczenie oraz pociąga tą miłością
ku sobie wolę, pomnażając w ten sposób bierny miłość. W doświadczeniu
tym człowiek ma świadomość obecności Boga w sobie i Jego działania
odbieranego jako przyciąganie. Kontemplacja wlana nie wnosi nowych pojęć.
Natomiast zawiera w sobie nowe i głębokie odczucie Boga, oraz jest
wprowadzana w pełniejsze poznanie Boga w Nim samym. Dokonuje się to nie
drogą rozumowania, lecz przez otrzymywane światło, dające w bardzo krótkim czasie poznać więcej niż przedtem przez całe lata. Jest to poznanie na
sposób intuicyjnego poznania, ale wykracza poza jego ramy i rodzi pragnienie
całkowitego należenia do Boga” /D. Wider, Duchowość dla wszystkich,
Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2001, s. 84/. James podkreśla, że
stany mistyczne są źródłem niespotykanej rozkoszy, która pomimo swej
intensywności jest niezwykle subtelna. W języku mistyków mówi się o niej
jako o ranach zadawanych przez włócznię Boga, upojeniu winem czy
złączeniu małżeńskim. Choć są one krótkotrwałe, lecz pozostawiają ślad w
życiu duchowym podmiotu i pomimo że trudno je odtworzyć, pamięć
przechowuje niektóre z ich cech. „Osoby, które przeżywały często doświadczenia szczytowe, charakteryzują się pewną otwartością i łatwością
przenikania tego, co nieświadome. W doświadczeniu szczytowym jednostka
dociera do swej najgłębszej warstwy tożsamości, jest najbliżej swej jaźni, jest
najbardziej naturalna. Czuje się bardziej zintegrowana, jednolita, skuteczniej
zorganizowana. C. Rogers powie, iż wtedy funkcjonuje ona lepiej i jest
twórcza, odznacza się niepowtarzalnością jaźni, jest transcendentna, to
znaczy zdolna do wyjścia poza własne ja, czas i przestrzeń” /S. Głaz,
Doświadczenie religijne, WAM, Kraków 1998, s. 89/. /M. Krupa, Duch i
litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach
polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 35.
+ Pamięć przedmiotem filozofii wieku XX. Filozofia wieku XX odkrywa
ponownie wspomnienie i pamięć jako instancje decydującą o
konstytuowaniu się tożsamości personalnej i kolektywnej. Kartezjusz miał
zamiar dojść do absolutnej refleksji podmiotu nad samym sobą. Nie jest to
możliwe, gdyż spojrzenie teoretyczne na siebie samego powiązane jest z
wcześniejszym doświadczeniem i poznaniem. Świat zewnętrzny wpływa na
świadomość, aczkolwiek człowiek nie zawsze sobie to uświadamia. W
rezultacie poznaje nie samego siebie jako takiego, lecz jako ukształtowanego
przez świat. Poznanie siebie samego jest zawsze zakłócone. Absolutnie czyste
poznanie samego siebie nie jest możliwe. Teraźniejszość sięga do
przedrefleksyjnej przeszłości /A. Serrano de Haro, Fin de la historia y
comienzo de la política: de Havel a Arendt, Revista Española de teología” 59
(1999) 85-102, s. 85/. Teraźniejszość zawsze jest zakłócona przez przeszłość.
Mówią o tym: Bergson, Freud, Husserl, Heidegger, Gadamer, Ricoeur.
Analiza fenomenologiczna intencjonalnego przeżywania wspomnienia,
dokonana przez Husserla, wykazała, że przypominanie sobie wydarzeń
przeszłych nie polega na zrozumieniu tych wydarzeń w istniejących wtedy
uwarunkowaniach. Pragnienie przypomnienia sobie wydarzeń minionych
polega na przeniesieniu ich do teraźniejszości, aby oglądnąć je po kolei w
świadomości aktualnej. Pojawia się reprodukcja wydarzeń w aktualnej
świadomości podmiotu. Replika powinna być adekwatna do oryginału.
Wspomnienie intuitywne otwiera spontaniczne oczekiwania i niepokoje
88
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
powiązane z przypominaniem sobie kolejnych wydarzeń, również te, które
miały miejsce wtedy, zanim kolejne wydarzenia następowały. W pamięci
dokonywana jest projekcja odczuć aktualnych, a nie tylko wspominanie
odczuć minionych. Oryginał zostaje zakłócony, wierność wspomnień nie jest
możliwa. Tak jest też ze wspomnieniami „aksamitnej rewolucji” roku 1989
/Tamże, s. 86.
+ Pamięć przedpojęciowa o rzeczach przesłaniana jest wskutek
zróżnicowania
pojęciowego.
Zróżnicowanie
pojęciowe
przesłania
przedpojęciową pamięć o rzeczach obecnie już zróżnicowanych. „Pytania,
jakie obecnie się rodzą, są na tyle uwikłane w ogólną problematykę
poznawczą, że wymagają wypracowania nowych modeli – nowych narzędzi
badawczych. Coraz wyraźniej widać, że problematyka pojęć wymaga
podejścia interdyscyplinarnego. Tę złożoność problematyki wyraźnie również
dostrzegają niektórzy specjaliści w zakresie kogniwistyki. Sprawę jeszcze
bardziej komplikuje to, że badając poznanie i pojęcia, musimy posługiwać się
pojęciami jako narzędziami poznania. Inaczej przecież nie można poznać
rzeczywistości. Wraz ze wzrostem rozwoju umysłowego wzrasta ogólna
wiedza na temat metapoznania. Zaczynamy rozumieć, co można za pomocą
pojęć osiągnąć, co z nich można wywnioskować, i zarazem doświadczamy
ograniczoności naszego poznania. Uświadamiamy sobie, że jeśli nie możemy
stworzyć pojęć, nie możemy w tym zakresie niczego zrozumieć i wyjaśnić. Nie
oznacza to, że nie jesteśmy w stanie rozszerzać sfery pojęć, ani nie przekreśla
możliwości tzw. wiedzy pozapojęciowej, holistycznej – tacit knowledge” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
257/. „Pojęcia mogą ulegać zmianom pod wpływem nowych informacji
otrzymanych z otoczenia, a także uzyskanych w czasie uczenia się i
rozwiązywania problemów. Rozwiązując problemy, a także przyswajając sobie
wiedzę, człowiek nabywa też wiele nowych pojęć. System pojęciowy ma
charakter dynamiczny, różne pojęcia czy całe systemy ulegają modyfikacjom”
/Tamże, s. 258/. Interesującą obserwację charakteryzującą sytuację
poznawcza podaje Bruner (1978). Pisze on: „Dziwnie trudno jest odzyskać
niewinność przedpojęciową. Nauczywszy się nowego języka, właściwie nie
można sobie przypomnieć nie dającego się zrozumieć potoku słów, jaki
człowiek słyszał, zanim nauczył się wyławiać z owego potoki słowa i zdania.
[…] Wygląda to tak, jakby opanowanie jakiegoś zróżnicowania pojęciowego
było w stanie przesłonić przedpojęciową pamięć o rzeczach obecnie już
zróżnicowanych” /J. S. Bruner, Poza dostarczone informacje, tł. B. Mrozik,
Warszawa, PWN, 1978.
+ Pamięć przesiedlenia trwała u Izraelitów przez całe wieki niewoli egipskiej.
„A nad bezbożnymi trwał aż do końca gniew bezlitosny, Bóg przewidział
bowiem również przyszłe ich sprawy: że pozwoliwszy tamtym odejść i
odesławszy ich spiesznie, pożałują tego i będą ścigali. Jeszcze byli pogrążeni
w żałobie i płakali nad grobami umarłych, a już powzięli inny nierozsądny
zamiar i ścigali jak zbiegów tych, których pozbyli się z błaganiem.
Sprawiedliwy los pchał ich ku tej ostateczności i przywiódł do zapomnienia o
tym, co się stało, by dopełnili kary, której brakowało plagom, i by lud Twój
podjął przedziwną wędrówkę, oni zaś - by znaleźli śmierć niespotykaną. Całe
stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze, powolne Twoim
rozkazom, by dzieci Twe zachować bez szkody. Obłok ocieniający obóz i
89
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
suchy ląd ujrzano, jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej: drogą
otwartą – Morze Czerwone i pole zielone – z burzliwej głębiny. Przeszli tędy
wszyscy, których chroniła Twa ręka, ujrzawszy cuda godne podziwu. Byli jak
konie na pastwisku i jak baranki brykali, wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich
wybawił. Jeszcze bowiem pamiętali swoje przesiedlenie: jak to zamiast rodzić
stworzenia, ziemia wydała komary i zamiast istot wodnych rzeka mnóstwo
żab wyrzuciła. Potem zaś widzieli również nowe narodziny ptaków, gdy
wiedzeni żądzą prosili o wyszukane pokarmy: dla jej zaspokojenia bowiem z
morza przyszły im przepiórki. A i kary przychodziły na grzeszników nie bez
uprzednich znaków – gwałtownych piorunów. Słusznie cierpieli za swe
własne złości, bo żywili ku gościom najgorszą nienawiść. Tamci nie przyjęli
przybyszów nieznanych, ci wzięli w niewolę dobroczynnych gości. I nie tylko
to: tamci zasłużą na wzgląd niejaki, bo nieradzi przyjmowali obcych, ci zaś
przyjąwszy z uroczystościami i już do swoich praw dopuściwszy, utrapili
trudami okropnymi. Poraziła ich też ślepota, jak tamtych u drzwi
sprawiedliwego, kiedy nieprzenikniona ciemność ich otoczyła i każdy szukał
drogi do drzwi swoich. Żywioły bowiem, gdy się inaczej ze sobą zestroją,
odmieniają rodzaj rytmu, jakby dźwięk harfy, zawsze pozostając w tonie.
Łatwo to wykazać, widząc, co się stało: ziemne bowiem stworzenia zmieniały
się w wodne, a wodne na ląd wychodziły. Ogień w wodzie wzmagał swoją siłę,
a woda zapominała o swej własności gaszenia. I na odwrót: płomienie nie
spalały ciał wątłych stworzeń pośród nich chodzących ani łatwo topliwego
pokarmu niebieskiego o wyglądzie lodu. Pod każdym bowiem względem
wywyższyłeś lud Twój, Panie, i rozsławiłeś, i nie zapomniałeś, wspierając go
w każdym czasie i na każdym miejscu” (Mdr 19, 1-22).
+ Pamięć Przestrzeń miasta średniowiecznego jako pamięć. „Od XVI w. daje
się w miastach Europy zaobserwować tendencja do zmiany charakteru
przestrzeni miejskiej. Miasta średniowieczne stanowiły układy zamknięte
murami, które wyraźnie separowały je od reszty świata. Wewnątrz zaznaczała
się opozycja przestrzeni symbolicznej (sacrum) – makroelementów silnie
naładowanych semantycznie (świątynie, ośrodki władzy, place) oraz
przestrzeni konsumpcji i produkcji (profanum) – mikroelementów
charakteryzujących się dużym zróżnicowaniem (B. Jałowiecki, Przestrzeń
jako pamięć, „Studia socjologiczne” 1985, nr 2, s. 140). Tworzyły one jednak
harmonijną całość, wynikającą z powtarzalności stosowanych motywów
architektonicznych oraz z respektowania proporcji i drobnej skali, która mógł
przekroczyć tylko ratusz i kościół. Model ten załamał się w renesansie.
Przestrzeń miasta coraz częściej była ujmowana w kategoriach
geometrycznych, czego wyrazem jest m.in. stosowanie perspektywy,
wznoszenie budowli o planie centralnym. Przestrzeń zaczyna być postrzegana
jako jednorodna i abstrakcyjna, a więc jako tworzywo, któremu człowiek
nadaje sens (H. Lefebvre, La production de l’espace, Paris 1974, s. 312)” /D.
Niczyporuk, Przestrzeń w kulturowym obrazie świata, w: Przestrzeń w nauce
współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 45-60, s. 56-57.
+ Pamięć przeszłości dla zwrócenia się ku lepszej przyszłości, Dawid odradza
się w Mesjaszu (Jr 17, 25 nn.; 22, 24-30; 23, 5-6; 31, 31-34; Ez 17, 1-10; 21,
32; 34, 23-24; 37, 22-25; Am 9, 11-15; Ps 89 i inne) „Księga Micheasza.
Naukę Izajasza kontynuuje dokładnie Micheasz, wnosząc pewne nowe
90
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
elementy o pochodzeniu i istocie Mesjasza (Mi 5, 1.3 n.), Jego Matce (5, 2),
oczyszczonej „Reszcie” (2, 12; 5, 6 n.), oraz już w końcu VIII w. przed Chr.
zapowiadając niewolę narodu (1, 16), zniszczenie Jerozolimy i świątyni (3,
12). Prorok widzi w Mesjaszu i Jego królestwie misteryjny powrót
Praczłowieka i Raju: „A ty, Betlejem Efrata [starsza nazwa], najmniejsze
jesteś pośród plemion judzkich. Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w
Izraelu, a pochodzenie jego od początku do dni wieczności. Przeto Pan wyda
ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy reszta braci jego
powróci do synów Izraela. Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w
majestacie imienia Pana, Boga swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą
potęgę aż po krańce ziemi. A Ten będzie pokojem...” (Mi 5, 1-4). Proroctwo
Zachariasza. W okresie związanym z niewolą, po zburzeniu Jerozolimy w
roku 587 przez Nabuchodonozora II (Nebokadnezara), króla Babilonii 605562, motywy mesjańskie czasami zanikają, a czasami wybuchają z większą
mocą w postaci David redivivus, co oznacza zwrot ku lepszej przyszłości
przez intencjonalną ucieczkę w przeszłość (Jr 17, 25 nn.; 22, 24-30; 23, 5-6;
31, 31-34; Ez 17, 1-10; 21, 32; 34, 23-24; 37, 22-25; Am 9, 11-15; Ps 89 i
inne). Deutero-Izajasz określenie Mesjasza przenosi nawet na Cyrusa II
Starszego, króla perskiego (559-529), zaratusztrianistę, działającego z
mandatu Boga (Iz 41, 8; 45, 1). Tuż po powrocie z niewoli Zachariasz, kapłan
i prorok, nawiązuje do Dawidowicza w Zorobabelu, ale maluje też postać
Mesjasza kapłańskiego w arcykapłanie Jozuem (rozdz. 1-14). Nadzieje
mesjańskie po niewoli wiązano z Potomkiem Dawida szerzej (Ag 1, 3 nn.; 2,
20-23). Jednakże pod koniec zdaje się dominować rys mistyczno-duchowy:
„raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem!” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 512/. „Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny jedzie na osiołku. On zniszczy rydwany w Efraimie (Samarii) i konie w
Jeruzalem (pojednanie), łuk wojenny strzaska w kawałki, pokój ludziom
obwieści. Jego władztwo będzie sięgać [...] aż po krańce ziemi”1 (DeuteroZachariasz 9, 9-10). Księgi Machabejskie. W okresie machabejskim nastąpiła
dość radykalna sekularyzacja idei Mesjasza. Czeka się na restytucję
politycznego władcy i doczesnego królestwa. Przy tym odrodzenie religii i
zachowanie Przymierza są raczej tylko wyrazem tych doczesnych oczekiwań
królewskich (1 Mch 2, 27 nn.)” /Tamże, s. 513.
+ Pamięć przeszłości Encyklika papieża Jana Pawła II Fides et Ratio włożona
jest w perspektywę struktury chrześcijańskiej przyszłości. Podpisana została
14 września 1998, w końcówce drugiego tysiąclecia. Stanowi ona projekt
kulturowy, obejmujący sobą projekty poszczególnych chrześcijan. Człowiek
nie jest tylko pod-miotem, sub-jectum, ani też tylko przed-miotem, objectum, lecz jest jednocześnie pro-jektem, pro-jectum. W tym wymiarze
człowiek jest bytem, który nadchodzi, który czyni siebie podczas wędrówki do
wyznaczonego celu, który jest nie tylko jej zakończeniem, lecz treścią życia,
czymś ze wszech miar upragnionym i umiłowanym. Projekt człowieka
związany jest z najgłębszą prawdą o człowieku, który ciągle zachowuje swą
tożsamość, ale w pełni tworzy ją tylko w rozciągłości czasowej, obejmując
całą historię jego życia. Prawda o człowieku odczytywana być może we
współpracy rozumu i wiary. Jan Paweł drugi zachęca do tego, aby
chrześcijanie byli architektami człowieczego projektu na trzecie tysiąclecie,
91
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
poprzez używanie rozumu i wiary, poprzez filozofię i teologię, w autentycznej
współpracy. Wraz z ukazaniem się Encykliki Fides et Ratio rozpoczęło się
trzecie tysiąclecie. Dokument ten można porównać z analogicznym
dokumentem Leona XIII, ogłoszonym na końcu wieku XIX. Obaj papieże
wskazują na św. Tomasza z Akwinu jako ideał filozofa i teologa
chrześcijańskiego, który był wszczepiony w tradycję i ofiarował w swych
dziełach nieustanną nowość. W jego dziełach i w dokumentach obu papieży
jest pamięć przeszłości, świadomość ograniczeń teraźniejszości i
optymistyczny projekt przyszłości. Jest to projekt dla ludzi pragnących być
zdobywcami prawdy w mocy Bożej łaski /A. Lobato, La Encíclica Fides et
Ratio y el futuro de la teología, „Revista Teologica di Lugano, 1 (1999) 115137, s. 116.
+ Pamięć przeszłości rozbijana Unia Europejska modeluje człowieka i
społeczeństwo według zasad materialistycznych, podobnych do zasad
marksistowskich. „W drodze do swoich celów ludzie międzynarodowej
inżynierii politycznej chcą za wszelką cenę rozbić duchowe środowisko
polskie, a więc świat duchowy Polski, ojczyznę, jako dziedzictwo Ojców, więź
narodowa, tradycję jako pamięć przeszłości, Kościół jako wspólnotę dążeń do
wieczności, no i sam język jako wewnętrzną komunikację śródpolską (np.
wprowadza się na szeroką skalę prymitywne formy języka angielskiego).
Niszczy się głównie ducha wspólnoty polskiej, a więc kulturę (na miejsce
polskiej chętnie szerzy się judaistyczną), zmysł jedności Polaków i zwartość
państwa polskiego. Przy tym – pod wpływem masonerii amerykańskiej,
ujawniającej się m. in. na Konferencji Kairskiej – niszczy się rodzinę,
małżeństwo, jednożeństwo, miłość, etykę seksualną, cnoty rodzinne,
posłuszeństwo dzieci, postawy służebne rodziców. Jest to ogólnoświatowy
przejaw dążenia do zniszczenia rodziny religijnej. U nas ponadto chce się
rozbić solidarnościowy model robotnika religijnej. U nas ponadto chce się
rozbić solidarnościowy model robotnika religijnego. Z największą
wściekłością atakuje się wieś polską, która jest ostoją patriotycznej i
religijnej tradycji naszych ojców: politykę zaś obrony tej wsi nie wahają się –
niektórzy określić nawet jako „politykę od gnojówki”. Na miejsce ideału
Polaka wprowadza się: indywidualizm – każdy żyje dla siebie tylko jednego;
kosmopolityzm – naszą ojczyźnianą wspólnotą ludzi jest obszar biznesu;
hedonizm – treścią życia ludzkiego jest jedynie przyjemność, np. kto nie
uprawia seksu, nie jest człowiekiem” /Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące.
Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T.
V. Lublin 1999, s. 322-323.
+ Pamięć przyczyną powrotu duszy ludzkiej do jej pierwotnego stanu
właściwego ładu. „Gilson zwraca uwagę na znaczenie samowiedzy w
Wilhelma metodzie powracania ludzkiej duszy do jej pierwotnego stanu
właściwego ładu. Aby osiągnąć ten skutek, musimy uczynić co najmniej dwie
rzeczy. Po pierwsze, musimy dokonać wysiłku, aby poznać siebie jako byty
stworzone. Po drugie, musimy kochać Boga ponad wszystko. Wiedząc o
sobie, że jesteśmy stworzeni, poznamy siebie jako obraz Boga do tego
stopnia, do jakiego ludzka dusza jest umysłem (mens). W naszych umysłach
istnieje sekretne miejsce, gdzie Bóg odcisnął w nas swój boski ślad, abyśmy
mogli Go zawsze pamiętać. Gilson, podobnie jak Augustyn, ten najgłębszy
zakamarek umysłu nazywa „pamięcią”. Mówi on, że dla Wilhelma – na
92
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sposób trynitarny – nasza sekretna pamięć wytwarza nasz rozum, a nasza
wola pochodzi zarówno od pamięci jak od rozumu. Dla Wilhelma ta
stworzona trójca reprezentuje Trójcę stwórczą, gdzie ludzka pamięć
odpowiada Ojcu, rozum Synowi, a wola Duchowi Świętemu. Wytworzone
przez pamięć, która jest niczym innym jak odciskiem Boskim na ludzkiej
duszy, ludzki rozum i wola nie powinny mieć żadnej innej pierwszej miłości
poza Bogiem. Łaska nadprzyrodzona jest nam dana po to, byśmy mogli
odtworzyć zdolności duszy, które zakłócił grzech pierworodny. A więc, skoro
już poznamy siebie jako stworzonych, przez łaskę musimy pragnąć
pojednania z Bogiem. Tak odtworzona, nasza miłość do Boga pokryje się z
miłością, którą Bóg okazuje sobie w samym sobie i którą kocha On Siebie w
nas /E. Gilson, Historia filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich, tłum. S.
Zalewski, Warszawa: PAX 1987, s. 155/. Mając w pamięci poglądy Wilhelma
z Saint-Thierry, nie możemy zapominać o tym, do jakiego stopnia
epistemologię humanistów przepełniał nominalizm – choć niby ciągnęło ich
do Platona. Ten pociąg do Platona nie był pierwszą miłością humanistów. I
nie była to też miłość w pierwszym rzędzie filozoficzna. Była to miłość
żywiona ze względu na miłość od niej większą – do poezji, retoryki i
chrześcijańskiego objawienia. Wskutek tego humanistyczne podejście Valli
do studiów filozofii (rozumianej oczywiście po Cycerońsku) to kolejny rozdział
w dziejach walki sztuk na Zachodzie i jeszcze jeden wariant
chrześcijańskiego użycia wiedzy naturalnej w służbie teologii (nazywanej
często „filozofią chrześcijańską”)” P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od
filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy
to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 185-186.
+ Pamięć przyjmuje informacje nowe. Schematy poznawcze według
psychologii. „Różne rodzaje uczenia się występują zwykle w sytuacjach
komplementarnych. Przyrost informacji jest najbardziej efektywny, gdy
napływająca informacja pasuje do właściwego jej schematu poznawczego. Im
bardziej informacja ta jest niezgodna z informacja zakodowaną w danym
schemacie, tym bardziej konieczna jest jego zmiana. Jeśli informacja jest
tylko częściowo niezgodna ze schematem, to może wystarczyć jedynie
dostrojenie schematu, jednak gdy niezgodność jest duża, konieczne jest
stworzenie nowego schematu poznawczego. Aby doszło do restukturalizacji,
musi nastąpić rozpoznanie niegodności między informacją napływająca a
informacją przechowywaną. Gdy informacja zostanie włączona do schematu
błędnie, wówczas uczący się może ją mylnie zrozumieć i nie dostrzec
niezgodności. […] Mechanizmy przyrostu informacji są stosunkowo dobrze
znane. Najczęściej są one przedmiotem badań eksperymentalnych i zostały
wyjaśnione przez większość teorii pamięci. Można też przypuszczać, że
dostrojenie schematu jest dość prostą operacją, […]. Natomiast
restrukturalizacja pamięci poprzez stwarzanie nowego schematu jest całkiem
odrębną aktywnością poznawczą. W małym tylko stopniu znane są procesy,
dzięki którym owa restrukturalizacja się dokonuje. Przypuszczalnie okazje do
zupełnego przeorganizowania schematów poznawczych nie są zbyt częste.
Badania nad uczeniem się przez wgląd, rozwiązaniem problemów czy nad
twórczością można traktować jako badania nad tworzeniem się nowych
struktur
poznawczych
(restukturalizacji)”
/Z.
Chlewiński,
Umysł.
93
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 210.
+ Pamięć przywłaszcza rzeczy z taką sama siłą, jak kradzież realna.
Wyzdrowienie oglądania rzeczy takimi, „jakimi przeznaczone jest (czy było)
nam je widzieć – jako rzeczy poza nami. Musimy umyć okna, aby uwolnić
świat zewnętrzny od brudnych zacieków trywialności lub powszedniości – od
poczucia posiadania. […] Trywialność jest kara za „przywłaszczenie”: rzeczy
trywialne albo (w złym sensie) powszednie to rzeczy, które sobie
przywłaszczyliśmy – albo faktycznie, albo tylko w pamięci. Twierdzimy, że je
znamy. Kiedyś przyciągnęły nas swym blaskiem, kolorem lub kształtem, ale
położyliśmy na nich rękę, a zawładnąwszy, przestaliśmy się im przyglądać.
Oczywiście baśnie to nie jedyny sposób na uzdrowienie czy na zabezpieczenie
się przed stratą. Wystarczy skromność i pokora. I jest też (szczególnie dla
skromnych) ainraiwak – fantazja Chestretonowska. Ainraiwak jest słowem
fantastycznym, a mimo to widzimy je w każdym mieście w tym kraju. To
„kawiarnia” ujrzana od wewnątrz przez szklane drzwi – tak jak pewnego
pochmurnego, londyńskiego dnia zobaczył ją Dickens. Później Chesterton
użył tego słowa na określenie niezwykłości spowszednianych już rzeczy,
która objawia się, gdy spojrzeć na nie nagle pod innym kątem” /J. R. R.
Tolkien, O baśniach, tłum. Joanna Kokot, w: J. R. R. Tolkien, Potwory i
krytycy i inne eseje, red. Christopher Tolkien, Zysk i S-ka Wydawnictwo,
Poznań 2000, s. 188-189/. „Być może więzy pokrewieństwa między
Tolkienem a Chestertonem widać najwyraźniej we wspólnym im obu
szacunku dla tradycji” /J. Pearce, Tolkien i katolickie odrodzenie w
literaturze, w: Tolkien. Księga pamiątkowa. Studia o spuściźnie literackiej,
red. J. Pearce, (Tolkien: A celebration, HarperCollinsPublishers 1999), tłum.
J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003, 102-118, s. 117. „Chodzi mi oto, że
drzewo wciąż rośnie, a zatem wciąż się zmienia; ale zawsze w jego centrum
znajduje się coś niezmiennego. Najbardziej wewnętrzne spośród jego słojów
są tam od czasów, kiedy drzewo było jeszcze siewką; nie widać ich, lecz to nie
znaczy, że nie ma ich tam, w centrum. Kiedy ze szczytu drzewa wyrasta nowy
konar, nie odrywa się ono od korzeni, przeciwnie, tym silniej jest
zakorzenione, im wyżej rosną jego gałęzie. Oto prawdziwy obraz krzepkiego i
zdrowego wzrostu człowieka, miasta czy całego gatunku” /G. K. Chesterton,
„Church Socialist Quarterly”, styczeń 1909/.
+ Pamięć punktem wyjścia do opisu Osoby Ojca. „Augustyn jednak, niestety,
nie operował odpowiednim pojęciem osoby, która wówczas na Zachodzie była
pojmowana najczęściej albo jako rola w dramacie, albo jako „indywidualna
natura rozumna”. Brakło przede wszystkim kategorii jaźni, a także więzi
społecznej. Jego naukę ratowało przeprowadzenie analogii między Trójcą a
człowiekiem. Tak stworzył trynitologię „psychologiczną” na bazie analogii do
psychiki ludzkiej. Człowiek – według Augustyna – jest wielorakim odbiciem
Obrazu Trójcy, zwłaszcza w sferze psychologicznej: Byt (esse) – Ojciec, poznanie (nosse) – Syn, dążenie (velle) – Duch Święty; albo umysł (mens),
działalność poznawcza (notitia), miłość (amor); albo pamięć (memoria –
Ojciec), rozumienie (intellegentia – Syn), wola (voluntas – Duch Święty).
Człowiek stanowi pewną analogię wobec Trójcy Świętej: jest jedną substancją, ale o tych trzech relacjach wewnętrznych, tworzących życie osobowe
(A. L. Krupa, I. Różycki, T. Wilski). Biskup Hippony mówił tylko o Trójcy
94
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
transcendentnej – jaka ona jest w sobie samej. Nie zajmował się Trójcą w
ekonomii zbawienia, w historii, w życiu duchowym. Przy tym Jezus z
Nazaretu wydawał się trochę sztucznie „doczepiony” do Trójcy. Dlatego Trójca
„na zewnątrz” jest przede wszystkim jednością, „jednym Bogiem”. W tym
duchu potem św. Anzelm (zm. 1109), augustynik, sformułuje zasadę: „In
divinis omnia sunt unum, ubi non obviat relationis oppositio” (W Bogu
wszystko jest jednym, gdzie tylko nie zachodzi opozycja relacji; DH 1330)”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 208.
+ Pamięć raju utraconego zachowana we wnętrzu człowieka Wyobraźnia
ludzka uznaje hierarchię świata: na najwyższym poziomie znajduje się Niebo,
w którym Bóg jest zawsze obecny, na niższym rajskie domostwo człowieka, z
którego człowiek upada piętro niżej, do naturalnego świata, w którym
przyjdzie mu żyć; na samym dole kłębią się demony. „Ogród Eden zginął jako
miejsce, lecz trwa nadal jako wewnętrzny stan umysłu” (N. Frye, The
Mythical Approach to Creation, w: Myth and Metaphor. Delected Essays 19741988, wyd. R.D. Denham, Charlottesville 1990, s. 247. Człowiek powinien
nie tylko zbliżać się do idealnej wizji utraconego raju, ale też „wspinać się po
szczeblach drabiny bytu” (N. Frye, The Survival of Eros in Poetry, w: Myth and
Metaphor. Delected Essays 1974-1988, wyd. R.D. Denham, Charlottesville
1990, s. 45). Mit utraconej tożsamości znalazł Frye u Blake’a. Odzyskiwanie
pierwotnej tożsamości nakłada się na wyzwalanie z krępującego Ja (Selfhood)
i przechodzenie na poziom wizji W047.1 20. Czy Wiliam Blake odrzucał
prawdę ukrytą w sformułowaniach dogmatycznych, czy tylko chciał, aby nie
koncentrować się na formułach, ale przeżywać ich wewnętrzną treść?
+ Pamięć religijna odzyskana przez Indian dzięki Chrystusowi, który objawił
się mieszkańcom Ameryki Łacińskiej jako Bóg cierpiący, dający się ludziom.
Maryja objawiła się w Guadalupe w roku 1531 jako matka wszystkich
mieszkańców Ameryki Łacińskiej, a zwłaszcza dzieci osieroconych. „Okazała
swą miłość przybierając za syna skromnego tameme, czyli indiańskiego
tragarza, Juana Diego. […] Od tego czasu w całym Meksyku nie było nic
bardziej godnego bezwzględnego szacunku, przynoszącego ukojenie i
jedność, niż postać Dziewicy z Guadalupe. […] Podbity lud odnalazł swoją
matkę. Odnalazł także i ojca. Meksyk siłą ubrał Cortésa w maskę
Quetzacoatla. Cortés ją odrzucił, a w zamian nałożył na Meksyk maskę
Chrystusa. Odtąd nie można już było rozeznać, kogo naprawdę się wielbi na
barokowych ołtarzach w Puebla, Oaxaca i Tlaxcala, Chrystusa czy
Quetzacoatla? W świecie przyzwyczajonym do tego, że ludzi poświęca się
bogom, nic nie mogło bardziej olśnić Indian niż obraz Boga, który poświęcił
się dla ludzi. Zbawienie ludzkości przez Chrystusa zafascynowało i
rzeczywiście podbiło mieszkańców Nowego Świata. Prawdziwym powrotem
bogów było przybycie Chrystusa. Chrystus stał się odzyskaną pamięcią,
przypomniał, że na początku bogowie poświęcili się dla dobra ludzkości. To
odległe wspomnienie, zatarte przez mrok ludzkiej ofiary nakazanej przez
aztecką potęgę, wydobyte zostało teraz przez kościół chrześcijański.
Wynikiem był płomienny synkretyzm, mieszanina religii chrześcijańskiej i
indiańskiej, jeden z fundamentów kultury Hispanoameryki” /C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
135/. „Zastanawia, że wszystkie wizerunki przedstawiają Chrystusa
95
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
martwego albo w agonii. Jezus na Golgocie, Jezus wiszący na krzyżu, Jezus
spoczywający w trumnie ze szkła – wszystkie ludowe wyobrażenia, które się
widzi w meksykańskich kościołach, przedstawiają Chrystusa poniżonego,
skrwawionego i opuszczonego. Natomiast Matki Boskie z Ameryki przeciwnie,
otoczone są wieczną chwałą, podobnie jak Hiszpańskie noszone w procesjach
wśród bezustannych przejawów czci i morza kwiatów” /Tamże, s. 1236.
+ Pamięć rozległa Element ważny kultury europejskiej. „Co składa się na
profil Europy […] kulturowy: 1. Przyznanie najwyższej roli myśli ludzkiej:
poznawczej, badawczej, racjonalizującej, logicyzującej, tworzącej (logos). 2.
Pęd historyczny, ogromna ruchliwość dziejowa, rozległa pamięć, zmysł
futurologiczny (historicitas). 3. Akcentowanie czynu, działania, wytwórczości,
prakseologii, czyli pewnej odwrotności świata zastanego (actio). 4. Idea
techniki jako sprzęgnięcia rozumu z działaniem, czyli wytworzenie specjalnej
metodologii myślenia i działania (techne). 5. Chrześcijański nacisk na
nieodzowność miłości duchowej, stanowiącej treść życia a zarazem program
społeczny, element kultury oraz siłę dziejotwórczą (caritas). 6. Wolność jako
konieczny wymiar jednostki i społeczności, a także jako warunek moralności
i wszelkiej działalności (liberum arbitrium). 7. „Antropologiczne” odkrycie
osoby jako najwyższej wartości: osoby Boga przez człowieka i osoby
człowieka przez Boga” /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy, Lublin 1998, s.
196/. „w perspektywie całości Europa stanowi pewien etap i postać
powszechnej antropogenezy. Niewątpliwie ludzkość byłaby dziś inna bez
Europy. Europa od dwu tysięcy lat jest podstawową osią ewolucji ludzkiej.
Określa ona w dużej mierze postać współczesnego świata. Jest tyglem wielu
najważniejszych przemian. Stanowi specjalną Rodzinę Narodów. Jest
szczególną formą samoświadomości ludzkiej i uzyskiwania władzy nad
przyrodą i historią. Wydaje się główną sceną świata. / Nie jesteśmy za
programowym europocentryzmem lub megalomanią europejską. W Europie,
jak w każdej „postaci” świata, główna podstawę stanowią konkretne narody.
Dlatego trzeba akcent położyć nie tyle na państwach, ustrojach politycznospołecznych czy systemach, ile raczej na żywych zbiorowościach ludzkich: na
narodach, na wspólnocie narodów, w ich równości, godności i wielkości
duchowej” /Tamże, s. 197.
+ Pamięć Rozumu uwiecznia formy matematyczne. „Święta prawda ogłosiła,
że Grecja i Rzym, tak jak Babilon i Egipt, równie dalekie od bycia ojcami
Sztuk i Nauk, jak do tego pretendują, były w istocie burzycielami wszelkiej
Sztuki. Homer, Wergiliusz i Owidiusz potwierdzają tę opinię i nakazują nam
cześć Słowa Bożego, jedynego światła starożytności, które pozostaje nie
skażone Wojną. Wergiliusz w Eneidzie (Księga VI, wers 848) mówi: „Niech
inni studiują Sztukę. Rzym ma coś lepszego do roboty, mianowicie Wojnę i
Podboje”. Rzym i Grecja pochłonęły Sztukę i zniszczyły ją. Państwo Wojny
nigdy nie wydaje Sztuki. Będzie ono Rabować, Łupić, Gromadzić w jednym
miejscu, Przekładać, Kopiować, Kupować, Sprzedawać i krytykować, ale nie
Tworzyć. Grecką jest Forma matematyczna; Gotycką jest Forma Żywa.
Matematyczna forma jest Wieczna w Pamięci Rozumu, Żywa Forma jest
Wieczną Egzystencją” /E. Kozubska, J. Tomkowski, Mistyczny świat
Williama Blake’a, Wydawnictwo warsztat Specjalny, Milanówek 1993, s. 222;
Manifest o Wergiliuszu.
96
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć selektywna historyków i dziennikarzy obecnych wobec wojny
domowej hiszpańskiej 1936-1939. „Sześćdziesiąt lat temu zaczęła się
hiszpańska wojna domowa, preludium do II wojny światowej. Był to również
okres politycznego dojrzewania w Europie zachodniej i Stanach
Zjednoczonych tysięcy mężczyzn i kobiet zwanych intelektualistami.
Począwszy
od
hiszpańskiej
wojny
domowej
pośród
lewicowych
intelektualistów rozpowszechnił się nowy moralny imperatyw. Kłamanie było
obowiązkiem zawsze wtedy, gdy celem tego kłamstwa było wspieranie
akceptowanej sprawy. Akceptowanej, to znaczy pobłogosławionej przez
Komintern bądź jego satelitów z «Frontu Ludowego». Było to platońskie
Szlachetne Kłamstwo, unowocześnione po bolszewickiej rewolucji.
Kłamstwem tym w przerażający stopniu żyli [intelektualiści] podczas
hiszpańskiej wojny domowej i potem […] Ta wojna propagandowa stworzyła
dla zachodnich intelektualistów z Hiszpanii lat trzydziestych «słuszną
sprawę». Świadomie czy nie, podążali za linią partyjną, która mówiła, że
«Stalin nigdy się nie myli» […]. Ile się zmieniło sześćdziesiąt lat później? Czy
platońskie Szlachetne Kłamstwo jest wciąż wśród nas?” /A. Beichman, U. S.
Collaborators in Stalin’s «Noble Lie», „The Washington Limes: National Weekly
Edition”, 28 July 19996, s. 34/. Beichman przepowiedział, że lewicowi
intelektualiści nie będą w stanie uwolnić się od stworzonych przez siebie
stereotypów. Jakby na potwierdzenie tej przepowiedni, Marlise Simons z
socjal-liberalnego „The New York Times”, dowodzi, że Brygady
Międzynarodowe walczyły za „demokrację” przeciw „faszyzmowi”, pomijając
prawie zupełnie sprawę udziału Stalina i Sowietów w konflikcie /Zob. M.
Simons, Franco’s Foes Return, With Wheelchairs and Memories, w: „The New
York Times”, 11 November 1996, s. 1/. O upraszczanie i selektywną pamięć,
które prowadzą do „historycznej sanacji” konfliktu w Hiszpanii oskarżył
Simonsa profesor Armos Perlmutter, politolog z American University. W
libertariańskim „The Wall Street Journal”, Perlmutter potwierdził, że
cudzoziemscy ochotnicy istotnie stali się narzędziem w ręku Stalina, i to na
własne życzenie: „Większość z rekrutów nie była naiwna: widzieli, że
popierają prokomunistyczna ofensywę” /A. Perlmutter, Not All of the Spanish
Civil War Is Fit to Print, w: „The Wall Street Journal”, 19 November 1006, s.
A22/. Uczony delikatnie dodał, że dowódcza amerykańskiego batalionu
ochotników, Robert Hale Merriman, był absolwentem specjalnych kursów
szkoleniowych w Moskwie” /M. J. Chodkiewicz, Zagrabiona pamięć: wojna w
Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997, s. 11.
+ Pamięć semantyczna koduje informacje w ogromnej ilości, które
uwzględniane są przez umysł ludzki w procesie myślenia. „Mimo, że
teoretycznie analogię i metaforę można sprowadzić do tego samego
schematu, to jednak waga tych dwóch procesów w twórczości ludzkiej nie
jest taka sama. Wydaje się, że w analogii istnieje większa zależność od
informacji pochodzących z otoczenia i od wiedzy podmiotu, jego potrzeb
poznawczych, natomiast w tworzeniu i rozumieniu metafor jest więcej
dowolności. Inaczej mówiąc, analogia jest bardziej „obiektywna”, metafora
natomiast
zawiera
więcej
elementów
„subiektywnych”,
często
niekonwencjonalnych. Wydaje się, że analogia i metafora inspirują innego
rodzaju twórczość. Jednym z centralnych problemów w badaniach
psychologicznych jest rola analogii w procesie rozwiązywania problemów w
97
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
różnych dziedzinach nauki” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 289/. „Analogia odegrała ważną rolę w
odkryciach naukowych, w rozwiązywaniu realnych problemów w naukach
ścisłych, w medycynie, w rozwoju technologii, interesujące są badania roli
analogii w twórczości matematycznej. Wydaje się natomiast, że metafora jest
bardziej powszechna w sztuce, poezji, muzyce, malarstwie itp.” /Tamże, s.
290/. „Umysł ludzki jest złożonym układem, który dokonuje przetwarzania
informacji dochodzącej do nas w różnych kodach (językach). Jednocześnie
umysł uwzględnia w procesie myślenia ogromną ilość informacji
zakodowanej w pamięci semantycznej. […] Pojęcia są szczególnie trudnym
przedmiotem badań, ponieważ w naszym spontanicznym, codziennym
poznaniu są niezauważalne, nie zatrzymują na sobie uwagi. Dopiero dzięki
refleksji odkrywamy ich istnienie” /Tamże, s. 291/. Analizowanie pojęć jest
więc możliwe niejako wtórnie, gdy praca nad pojęciem jest zamierzona i
uświadomiona. Jest to możliwe nawet w sytuacjach stworzonej sztucznie (np.
w
badaniach
eksperymentalnych),
która
przeczy
naturalnemu,
spontanicznemu, najczęściej nie w pełni świadomemu, sposobowi nabywania
i używania pojęć. […] Keil (1989) przedstawił tzw. teorię kontekstu jako
trwałej własności gatunku ludzkiego. Zgodnie z tą hipotezą kontekst jako
model poznawczy (kategorie naturalne), jest filogenetycznie wbudowany w
system percepcyjny. Człowiek – zgodnie z tym modelem – ujmuje takie, a nie
inne cechy przedmiotu jako jego niezmienniki i automatycznie dostrzega
takie, a nie inne korelacje między cechami przedmiotów. Można przyjęć, że
istnieje genetycznie zakodowany i trwały kontekst. Kontekst ten wraz z
rozwojem osobniczym rozszerza się w trakcie uczenia się, a jest nim wiedza
podmiotowa. Wiąże się z tym dwojaka automatyzacja w procesie uczenia się:
gdy uczymy się pojęć, nie zdając sobie z tego sprawy (wiedza proceduralna) i
gdy w wyniku świadomego uczenia się automatyzujemy potem wiele etapów
tego procesu. Nie musimy zatem zdawać sobie sprawy z tego, że pojęcia
oddziałując na nasze widzenie świata, wpływają też na nasze decyzje i
zachowania w świecie” /Tamże, s. 292.
+ Pamięć semantyczna zapisana jest w kodzie słów i obrazów. „Myślenie
ludzkie ma w dużej mierze charakter heurystyczny. Nie są to więc techniki
niezawodne. Mogą być wykorzystywane w różnego rodzaju rozwiązywaniu
problemów. Rozwiązywanie problemu można traktować jako poszukiwanie
odpowiedniego pojęcia. Ludzkość np. nie może do końca rozwiązać problemu
nowotworu, bo nie ma odpowiedniego pojęcia (siatki pojęć). Mamy tylko
częściową, słabo wykształcona wiedzę na ten temat” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 300/. „Do
stosowanych często procesów heurystycznych można odnieść analogię i
metaforę. Są one źródłem twórczości, źródłem nowych pojęć. Powodują, że w
różnych układach pojęć możemy dostrzec te same elementy bądź relacje oraz
całe ich siatki czy układy. […] Są pewne fakty przemawiające za tezą, że
elementarnymi składnikami pojęć są sądy (lingua mentalis). Język myśli,
który hipotetycznie zakładamy, jest systemem znakowym i jako taki musi
mieć swoje jednostki i reguły łączenia. Jako język nieuświadomiony może być
przekazywany tylko w innych kodach – werbalnym lub obrazowym. W tym
języku jest przypuszczalnie zakodowana cała nasza wiedza, w nim też jest
zapisana treść pamięci semantycznej. Problem ten jest jednak wciąż otwarty
98
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
i wart poszukiwań teoretycznych i empirycznych. To samo dotyczy roli
wiedzy utajonej (tacit knowledge) w kształtowaniu się pojęć. Chodzi o kod, w
jakim wiedza ta jest przechowywana, i reguły, według których funkcjonuje
ona w naszej poznawczej reprezentacji rzeczywistości. Wiele nowych pytań o
charakterze teoretycznym i empirycznym rodzi również hipoteza, że nie tylko
język, ale i nasza myśl jest zdolna do metaforyzacji, a więc istotna jest
pojęciotwórcza rola metafor. W naszej reprezentacji poznawczej funkcjonują
również pojęcia, które nie są związane z żadnymi wyrażeniami i ujawniają się
tylko w działaniu. Jest to specjalny typ pojęć operacyjnych, których podmiot
nie tylko nie może zdefiniować, ale dla których nie zdoła nawet znaleźć
nazwy. Wkraczamy w ten sposób w złożoną problematykę mechanizmów
myślenia bez słów. Poza tym odkrywamy rzeczywistość niewyobrażalną.
Mamy i znamy pojęcia, których desygnatów nie możemy sobie nawet
wyobrazić (np. przestrzeń wielowymiarowa). Jest to związane ze zdolnością
człowieka do wykrywania bytów intencjonalnych. Stanowi to przedmiot
dyskusji głównie wśród filozofów i matematyków /zob. R. Penrose, Nowy
umysł cesarza. O komputerach, umyśle i prawach fizyki, Wydawnictwo
naukowe PWN, Warszawa 1996/. /Z. Chlewiński, s. 301.
+ pamięć słowa Bożego pozwala Kościołowi określić kryteria interpretacji
Pisma świętego: „Czytać Pismo święte w "żywej Tradycji całego Kościoła".
Według powiedzenia Ojców Kościoła, Sacra Scriptura principalius est in
corde Ecclesiae et quam in materialibus instrumentis scripta – "Pismo święte
jest bardziej wypisane na sercu Kościoła niż na pergaminie. Kościół nosi w
swojej Tradycji żywą pamięć słowa Bożego, a Duch Święty przekazuje mu
duchową interpretację Pisma świętego (secundum spiritualem sensum quem
Spiritus donat Ecclesiae "według sensu duchowego, który Duch daje
Kościołowi").” (KKK 113) Inne kryteria interpretacji Pisma świętego:
„Uwzględniać "analogię wiary". Przez "analogię wiary" rozumiemy spójność
prawd wiary między sobą i w całości planu Objawienia.” ( KKK 114)
+ Pamięć słuchaczy utrwala najlepiej to, co usłyszeli oni na końcu
przemówienia; przekonanie starożytności. Konkluzja (conclusio, peroratio)
kończy przemówienie i ma podwójne zadanie do spełnienia: 1) podsumować
treści zawarte w narratio i argumentatio oraz 2) poruszyć uczucia słuchaczy,
wywołać ich emocje. „O ile w greckiej retoryce nacisk był położony na
podsumowanie, to w rzymskiej więcej uwagi poświęcano obudzeniu uczuć.
Starożytni teoretycy wychodzili z założenia, że w pamięci słuchaczy najlepiej
utrwala się to, co usłyszeli na końcu przemówienia, stąd kładli nacisk na to,
aby pod koniec podsumować (recapitulatio), powtórzyć (repetitio) lub wyliczyć
(enumeratio) najważniejsze punkty wystąpienia. Orator powinien zatem na
zakończenie jeszcze raz wyraźnie zasygnalizować swoje przesłanie. Obok
troski o uchwycenie i zapamiętanie przez słuchaczy istotnej idei
przemówienia, orator powinien zabiegać o właściwe stymulowanie ich uczuć.
W zależności od celów mowy stymulacja uczuć mogła iść w dwóch
kierunkach: 1) indignatio: oskarżenie, strach, nienawiść, gniew, zazdrość
itp.; 2) commiseratio: cześć, szacunek, litość, miłość itp.” /J. Czerski, Metody
interpretacji Nowego Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu
Opolskiego, Opolska Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 158.
+ Pamięć socjalizmu rewolucyjnego i wolnościowego trwa przez publikacje
teoretyczne. „Założycielem kolektywistycznego, syndykalistycznego i
99
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
posiadającego ponadnarodowe horyzonty ruchu robotniczego w Hiszpanii był
Bakunin. Ci spośród anarchistów, którzy wyróżniali się większym realizmem
i ponadto interesowali się bardziej teraźniejszością niż złotym wiekiem,
zwykle szli za nim oraz jego uczniem, Ricardo Mellą. Troszczyli się oni o
gospodarcze ujednolicenie kraju, żywiąc przekonanie, iż nadejście
komunizmu poprzedzi długi okres przejściowy, podczas którego rozsądniej
będzie wynagradzać pracę stosownie do jej czasu i wydajności niż kierować
się zasadą „każdemu według potrzeb”. Ich programem na przyszłość była,
pod względem ekonomicznym, kombinacja lokalnych zrzeszeń związkowych
ze skonfederowanymi strukturami wielkiego przemysłu. Sindicatos unicos
(lokalne związki zawodowe) długo dominowały w CNT. […] Debata
teoretyczna, w której syndykaliści starli się z anarchistami na
Międzynarodowym Kongresie z roku 1907, ożyła później w praktyce, dzieląc
hiszpańskich anarchosyndykalistów. Walka w imię doraźnych roszczeń
robotniczych wyłoniła w CNT tendencję reformistyczną, a tej przeciwstawiała
się z kolei FAI (Federación Anarquista Iberica), założona w roku 1927,
broniąc pierwotnej czystości doktryny. W roku 1931 powstał „Manifest
Trzydziestu”, dający wyraz poglądom kierunku syndykalistycznego: potępiał
on „dyktaturę” mniejszości w ruchu związkowym, głosząc jego pełną
suwerenność i stwierdzając, iż powinien on być samowystarczalny. Z CNT
wystąpiły niektóre organizacje związkowe. […] Anarchiści hiszpańscy ciągle
tłumaczyli i wydawali tak główne, jak pomniejsze rozprawy teoretyczne
anarchizmu międzynarodowego. Dzięki temu ocalili od niepamięci, a
zapewne i od fizycznego zniszczenia, tradycję socjalizmu zarazem
rewolucyjnego i wolnościowego. Augustin Souchy, niemiecki pisarz
anarchosyndykalistyczny, który oddał się w służbę hiszpańskiej sekcji tego
ruchu, odnotował, że „problematyka rewolucji społecznej była nieustannie
dyskutowana na zebraniach związkowych, w referatach, pismach ulotnych i
książkach”. Ustanowienie republiki w roku 1931 wywołało eksplozję pism
„przyszłościowych”: Peitras wymienia kilkadziesiąt tytułów, zaznaczając że
było ich o wiele więcej; podkreśla on również, iż „obsesyjna fascynacja
rewolucyjnymi projektami” wywołała rozpowszechnienie się wydawnictw,
które zwróciły ludzi na szlak rewolucji. Rozprawka Jamesa Guilaume’a,
Ide’es sur L’organisation Sociale, dotarła do anarchistów hiszpańskich za
pośrednictwem książki Pierre’a Besnarda, Les Syndicates Ouviers et la
Revolution Sociale, wydanej w Paryżu w roku 1930. Gaston Leval
wyemigrował do Argentyny i w roku 1931 opublikował tam Społeczną
rekonstrukcję w Hiszpanii, która z kolei zainspirowała ważne dzieło Diega
Abad Se Santillána.
+ Pamięć społeczna Fundament kultury wszelkiej religia przodków, legenda,
pamięć społeczeństwa, sztuka, a wreszcie nauka historyczna. „Prócz siły
przyciągania idealna wszejedność urzeczywistnia się duchowo-cielesnym
sposobem w ciele kosmosu za pośrednictwem światła i innych pokrewnych
mu zjawisk (elektryczność, magnetyzm, ciepło), których charakter tak
jaskrawo kontrastuje z właściwościami nieprzenikalnej i bezwładnej materii,
że nawet materialistyczna nauka zmuszona jest uznać tu za oczywistość
istnienie szczególnego rodzaju na wpół materialnej substancji, która nazywa
eterem. Jest to materia nieważka, wszechprzenikana i wszechprzenikliwa –
jednym słowem, materia niematerialna. […] materia sama w sobie, to znaczy
100
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
martwy zbiór bezwładnych i nieprzenikalnych atomów, jest tylko spekulacją
abstrahującego rozsądku, nie daje się jednak obserwować i nie przejawia się
w żadnej rzeczywistości. […] Pełnia idei wymaga, żeby największa jedność
całości urzeczywistniała się w największej samodzielności i wolności
poszczególnych i jednostkowych elementów – w nich samych, przez nie i dla
nich. […] Chociaż prosta linia rodowego rozmnażania się utrzymuje się jako
podstawa życia ludzkiego, dzięki rozwojowi świadomości i świadomego
obcowania, proces historyczny zagina ją w coraz to obszerniejsze kręgi
organizmów społecznych i kulturalnych. Produkuje zaś te organizmy
społeczne ta sama życiowa twórcza siła miłości, która rodzi też organizmy
fizyczne. […] Stosunek indywidualności ludzkiej do społeczeństwa jest
[jednak] zupełnie inny niż stosunek indywidualności zwierzęcej do jej
rodzaju: człowiek nie jest przemijającym egzemplarzem społeczeństwa.
Jedność organizmu społecznego współistnieje w sposób rzeczywisty z każdym
z jego indywidualnych członków, obdarzona jest bytem nie tylko w nim i
przez niego, ale też dla niego, pozostaje z nim w konkretnym związku i
stosunku: życie społeczne i indywidualne przenikają się wzajemnie. Mamy tu
do czynienia ze znacznie doskonalszą niż w organizmie fizycznym postacią
ucieleśnienia wszechjedynej idei. Zarazem rozpoczyna się od środka (od
świadomości) proces integracji w czasie (albo pod prąd czasu). Nie bacząc na
trwającą również w obrębie ludzkości przemianę pokoleń pojawiają się już
zaczątki uwiecznienia indywidualności w religii przodków – tej podstawie
wszelkiej kultury, w legendzie – pamięci społeczeństwa, w sztuce, a wreszcie
w nauce historycznej. […] O ile sedno fałszywej egzystencji tkwi w
nieprzenikalności, to znaczy we wzajemnym wykluczeniu się istot, o tyle
życie prawdziwe polega na tym, że żyje się w innym jak w sobie, czyli
odnajduje się w innym pozytywne i bezwarunkowe dopełnienie swojej istoty
[…] Wszelki organizm społeczny dla każdego swego członka musi być nie
zewnętrzną granicą jego aktywności, ale pozytywnym oparciem i
dopełnieniem” (W. Sołowiow, Treść miłości, w: Izbrannoje, Moskwa 1990, s.
205-214) /w: A. Pomorski, Duchowy proletariusz. do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s.
110.
+ Pamięć społeczna sposobem życia po śmierci. „Gnostyzacja
nieśmiertelności (tj. przeniesienie jej idei z zaświatów i apokaliptycznej
perspektywy przyszłości do wiecznej teraźniejszości praktykowanego
antropokosmizmu) pozostawiła też liczne świadectwa w literaturze pięknej:
od diabolicznej zgrozy Michaiła Bułgakowa, deomofoba i syna ortodoksyjnego
teologa, w groteskowej satyrze […], po groteskową antyutopię (w pełni
reprezentatywną dla formy ideowej, którą reprezentował Płatonow)
Majakowskiego […]. Rudolf Duganow w studium poświęconym Łaźni
wskazując na typową dla tego utworu, podobnie jak dla poematu O tym,
zależność zarazem od Chlebnikowa i od Dostojewskiego, wspomina też o
związku idei tej sztuki (której „lirycznym jądrem” jest problem czasu) z
ewangelicznym i ludowo-pogańskim mitem „łaźni” jako zaświatów-piekiełzmartwychwstania: w polskich przekładach biblijnych odnośny zwrot loutron
palingenesias tłumaczy się zazwyczaj jako „omycie” lub „kąpiel odrodzenia”,
przez które zbawił chrześcijan Bóg Zbawiciel (R. Duganow, Zamysieł „Bani”,
101
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w: W mirie Majakowskogo. Sbornik statiej, Moskwa 1984, t. 1, s. 400, 432434). W trudach i dniach Swistonowa (1929), paradoksalnej przez swoją
faustowską antyutopię obieriutowskiej powieści Konstantina Waginowa,
udziałowca leningradzkiego kółka Michała Bachtina, a niegdyś ucznia
akmeistów – Gumilowa i Mandelsztama, mowa o tym, „jak znaleziono formę
indywidualnej nieśmiertelności dla skazanej na zagładę istoty ludzkiej i jak
ta forma nie wiedzieć czemu nie zadowoliła «zbawionego»” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 149/:
«Przeniosę ich w inny świat, realniejszy i bardziej długowieczny niż to
znikome życie. Będą w nim żyć i leżąc już w trumnie zaczną dopiero
przeżywać swój rozkwit i odmieniać się do nieskończoności. Sztuka – to
wydobycie ludzi z jednego świata i osadzenie w inne sferze. Literatura jest
realniejsza niż ten rozpadający się z każdą chwilą świat. […]. Literatura to
prawdziwe życie pozagrobowe» /Tamże, s. 150.
+ Pamięć społecznej formą jedyną życia człowieka po jego śmierci.
Nieśmiertelność duszy, poglądy niekatolickie: 1. Immobilizm kosmiczny
/Indie, Chiny/ – dusza istnieje bez początku i bez końca, stale, niezmiennie,
w coraz to innym ciele, jakby znikała i pojawiała się na nowo, będąc
właściwie wszechobecna w czasie; skoro świat jest wieczny, to i człowiek w
swym duchowym pierwiastku trwa zawsze. 2. Teoria cykliczności,
/Mezopotamia, Egipt, stara Grecja, gnoza, manicheizm, F. Nietzche/ – dusza
w chwili śmierci znika, by pojawić się w swoim czasie podczas następnego
cyklu, gdy ktoś wyrwie się z kołowrotu cykli trafi do „krainy pozaświatowej”
w postaci nikłego cienia. 3. Teoria cykli antropologicznych /hinduiści,
buddyści, Egipcjanie, pitagorejczycy, teozofia, W. Lutosławski/ – po śmierci
dusza wstępuje w inne wcielenie, niższe albo wyższe, zależnie od życia w
poprzednim wcieleniu, jaźń może się oddzielić albo stopić się z innymi;
istnieje postęp ku wyższym formom bytowania, aż do nirwany. 4. Finalizacja
dopersonalizująca /bramini, taoizm, buddyzm, awerroizm/ – umiera ciało i
dusza, czyli pierwiastek życia, dalej żyje duch, który wyzwala się i wraca do
Nadrzędnej Bezosobowej Całości, duch jest cząstką tej całości i nie jest
istotnie związany z człowiekiem. Odmianą jest marksizm i socjologizm
głoszący, że po śmierci żyje tylko jakaś idea w pamięci społecznej. 5. Teoria
śmierci totalnej /Demokryt, egzystencjonaliści, ateiści, marksiści/ – po
śmierci jest nicość, nic. 6. Teoria apokatastazy /Orygenes/ – chrześcijańska
odmiana greckiego cyklizmu, dusze egzystowały już wcześnie, nawet przed
materią /jeżeli był początek/, nie ma natomiast końca świata, następuje
nowy cykl, w którym dusze potępione mają na nowo szansę zbawienia. 7.
Walentynianizm /walentynianie w II wieku, socynianie/ – dusze ludzi
umierających w grzechu ciężkim zostają unicestwione.
+ Pamięć swoja miejscem poznawania wszystkiego, anamneza metodą
Florenskiego P. A. Idealizm konkretny Platona stanowił fundament
ontologiczny i metafizyczny gnozeologii Pawła Florenskiego. Z platonizmem
Florenskij zapoznał się podczas studiów w latach 1900-1904. Odczuwał do
platonizmu sympatię intelektualną i duchową, a nawet jego swoistą
współistotność ze swoimi ideami. Florenskij opowiadał się za anamnezą, czyli
poznawaniem wszystkiego w sobie, w swojej pamięci. Poznanie polega na
102
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przypominaniu sobie świata idealnego, który odzwierciedlony jest w duszy
ludzkiej. Poznanie dokonuje się intuicyjnie, mistycznie, w wymiarze
pozaczasowym. Proces poznawczy transcenduje czas, a jednocześnie
dokonuje jednoczenia czasu. Prawdy rozpięte w czasie ujmowane są w
jednym momencie. Każda myśl ludzka otwarta jest na nieskończoność czasu,
w ogóle na nieskończoność. W centrum zainteresowania Florenskiego była
doktryna Idei, poprzez którą Platon zamierzał rozwiązać wszystkie aporie
gnozeologii, czy w ogóle filozofii. Przede wszystkim chciał połączyć jedność z
wielością, byt konkretny z pełnią bytowania /L. Žák, P.A. Florenskij: Progetto
e testimonianza di una gnoseologia trinitaria, w: P. Coda; A. Tapken (red.), La
Trinità e il pensare. Figuri percorsi prospettive, Città Nuova, Roma 1997, 193228, s. 205/. Platon chciał poznać strukturę metafizyczną wszystkich
istniejących rzeczy, ich intymną istotę. Przed konkretnością jest według
niego uniwersalne, czyli to, co jest ogólne; przed wielością jest jedność.
Pierwotna jednia jest prototypem absolutnym, typem każdego bytu, das
Protophänoemenon (Goethe) /P. A. Florenskij, Smysl idealizma, Sergiej
Posad 1915, s. 21 i n.; Tenże, Obščečelovečesce korni idealizma, Posad 1909,
s. 20 i n./. Florenskij był przekonany, że pojęcie Idei jest symbolem poznania
integralnego, łączącego wszelkie wymiary ontologiczne, jednoczącego
wszystko z konkretem (pân, hèn). Prawdziwe poznanie jest dopiero wtedy,
jeżeli byt jako taki, uniwersalny, poznawany jest w wielości konkretów.
Podstawową kwestią w tym kontekście jest refleksja nad obecnością
wieczności w czasie. Taka refleksja pozwala dotrzeć do najgłębszego sensu
rzeczywistości (logos). Pełnia każdego bytu konkretnego możliwa jest tylko w
łączności z bytem absolutnym, jednym. Florenskij szukał styku między
konkretem a uniwersum, zastanawiał się nad siecią powiązań między nimi.
Uważał, że pomocne mogą być w tym dwa nurty myśli: idealizm
transcendentalny Kanta oraz idealizm konkretny Platona. Kantyzm zamyka
człowieka w sobie, prowadzi do egoizmu, a w końcu do nihilizmu, jest
filozofią śmierci. Tymczasem platonizm dociera do wszystkiego, jest filozofią
życia /Tamże, s. 206/. Platonizm nie jest dualistyczny, jednoczy wszystko,
nie jest statyczny, ujmuje wszystko dynamicznie, dialektycznie, integralnie.
Każdy konkret jest częścią zorganizowanej Jedności /Tamże, s. 207.
+ Pamięć Tora ustna z punktu widzenia historii ujmowała wszystkie aspekty
praktyczne życia publicznego i prywatnego i zajmowała się szeregiem kwestii
religijnych i teologicznych. A perspektywy literackiej obejmowała wiele
gatunków, zakwalifikowanych jako Midrasz, Halakka i Haggada. Trzeba
jeszcze dodać dwa inne gatunki: modlitwa i Targum W042 40. W okresie po
synodzie w Jamni przedkładanie i tłumaczenie tekstu przez mędrców w
Domu Studiów dokonywało się tylko ustnie. Przewodniczący zgromadzenia
recytował modlitwy z pamięci, a nie z tekstu. Tłumaczenie na aramejski
(targum) było ustne, nie na piśmie. Nauczanie, głoszenie, modlitwa i
tłumaczenie były traktowane przez mędrców jako manifestacja Tory ustnej,
która nie powinna być spisana W042 41.
+ Pamięć trwa w realnie istniejącej osobie. W rzeczywistości wirtualnej nie
istnieje „przed” i „po”. Przed i po zdarzeniu wirtualnym jest nicość. Poza
„centrum recencjału egzystencjalnego” zdarzenie karłowacieje, aż do nicości,
zostaje pozbawione bytu, natomiast centrum recencjału tętni bytem. F15 23
J. Bańka przyjmuje też sytuację pośrednią, brzeg w którym znajdują się
103
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pojęcia brzegowe. Mogą one zapadać się w nicość lub powracać do centrum.
Tworzy się cykl przepoczwarzania się nanokategorii, czyli pojęć skarlałych w
pojęcia żywe, natomiast te przestają należeć do centrum i stają się
nanokategoriami. Sądzę, że faktycznie myśl sięga w przeszłość, do jakiegoś
magazynu pamięci, wskutek czego mogą odżywać idee usunięte na bok. W
wizji J. Bańki nowe kategorie pojawiają się z nikąd, z nicości.
+ Pamięć trwa względnie. „Można też mówić o wiedzy w znaczeniu
przedmiotowym. Wiedza nie ma wtedy wyłącznie natury subiektywnej, gdyż
w procesie socjalizacji człowiek komunikuje się z innymi, dzięki czemu jego
wiedza nabiera charakteru intersubiektywnego; produktem takiego
społecznego procesu poznania jest np. nauka” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 294/. „Ale nawet ta
wiedza, uznana za obiektywną, podlega ciągłej weryfikacji. Popper (1992)
zwrócił uwagę na to, że ta wiedza tworzy odrębny obszar, tzw. Trzeci Świat,
żyjący własnym życiem, oderwanym od podmiotów. Wobec tego świata wciąż
wysuwa się kwestię podważalności. Wiedzą rzeczywistą („wiem, że”) pozostaje
tylko to, co się takim procedurom ostaje. Problem wiedzy łączy się z
zagadnieniem stałości pojęć. O stałości pojęć możemy mówić w dwóch
aspektach – indywidualnym i grupowym. Jakieś pojęcie jest stałe w umyśle
określonego człowieka w tym sensie, że dana osoba po przyswojeniu go sobie
(z wyjątkiem ewentualnych zmian organicznych w mózgu) utrzymuje
względnie trwale ten sam zbiór cech w umyśle (np. cechy kwadratu). Pojęcie
jest stałe w znaczeniu grupowym, gdy dwóch lub więcej ludzi przyswoiło
sobie to pojęcie i wszyscy oni utrzymują identyczny zbiór cech w umyśle.
Jeżeli pojęcia są stałe w tych dwu aspektach, to można powiedzieć, że są one
jednostkami wiedzy nie tylko subiektywnej, ale również obiektywnej. Pojęcia
naukowe, zwłaszcza w zakresie nauk formalnych, jeżeli zostały poprawnie
przyswojone, mają charakter stały. Mogą jedynie zostać treściowo
wzbogacone przez wykrycie ich związków z innymi pojęciami. Stałe są
również inne pojęcia naukowe, dla których potrafimy zidentyfikować cechy
definicyjne desygnatów. Pojęcia takie są jednak rzadkie i dotyczą raczej
dojrzałych metodologicznie dziedzin ludzkiej wiedzy. Większość naszych
pojęć nie ma charakteru stałego, gdyż nie są one dostatecznie zreflektowane,
a człowiekowi w jego kontakcie poznawczym z rzeczywistością wystarczają
zwykle pojęcia „niedojrzałe”, „psudopojęcia” bądź pojęcia prototypowe, w
których ujmuje się przede wszystkim cechy charakterystyczne. Pod tym
względem ludzie są zmienni – w aspekcie intrapersonalnym, a jeszcze
bardziej w aspekcie interpersonalnym. W związku z tym wyraźnie widać, że
stałość pojęć zależy w dużym stopniu od rodzaju tych pojęć. W tym sensie
większość naszych pojęć może zmieniać się wraz z nabywaniem
doświadczeń” /Tamże, s. 295/.
+ Pamięć trwaniem czasu w duchu ludzkim. Aporetyka czasu, poetyka
narracyjności i zagadka wieczności. Ricoeur w dekadzie od 1975 do 1985
przeszedł etap dojrzewania od metafory do narracji. Fikcja metafory pozwala
odczytać rzeczywistość głębinowo, a nie tylko powierzchownie. Głębia
teologiczna odkrywana jest dzięki połączeniu egzegezy biblijnej i filozofii.
Filozofia pogłębiła fenomenologicznie aporię czasu. Refleksja biblijna podjęła
kwestię receptywności i otwarcia człowieka na wieczność. Ricoeur pyta o
relację ducha ludzkiego do czasoprzestrzeni. Czy duch ludzki panuje nad
104
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
czasem, czy też mu ulega i jest przez niego kształtowany? Czy trwanie czasu
jest przed ducha ludzkiego tworzone, czy raczej tylko symulowane. Jakie są
prawa narracji, a jakie są prawa zachodzące we wnętrzu człowieka? Czy czas
jest w ogóle możliwy do konkretnego wypowiedzenia, czy raczej można o nim
mówić tylko za pomocą metafor i mitów? Narracja ograniczona jest czasem
przyrodniczym oraz specyfiką ludzkiego myślenia /Juan Masía Clavel, Paul
Ricoeur, en la frontera de filosofía y teología, “Miscelánea Comillas” 53 (1995)
115-133, s. 125/. Aporia pojawia się wtedy, gdy czas jawi się jako tworzywo,
miejsce konstytuowania się przedrozumienia. Wtedy wydaje się, że można
badaną rzeczywistość uporządkować w wycinku czasu narracji, podczas gdy
faktycznie czas, jako istniejący poza człowiekiem, wymyka się władzom
poznawczym człowieka. Problem potęguje się w kwestii odczytania i opisania
Objawienia, kiedy to człowiek wyraża tajemnice wieczne, aczasowe, w
kategoriach czasu i to rozumianego jako coś uporządkowanego /Tamże, s.
126/. Ricoeur mówi o „arogancji ludzkiej świadomości”. Człowiek nie jest
panem sensu, który w jakiś sposób zawarty jest w tekście, dlatego
najbardziej odpowiednim językiem dla opisu Objawienia jest język poezji,
który sam w sobie jest pokorny, bez pretensji do precyzyjnego wyrażenia
sensu /Tamże, s. 127/. Tekst widziany z różnych stron: odczytywany
subiektywnie przez podmiot badający; ma za sobą historię powstawania,
tworzenia, redagowania, wraz z kontekstem środowiska; struktura literacka,
kompozycja, styl, różne wersje; podłoże głębinowe, jako że jest tylko
wierzchołkiem góry lodowej /Tamże, s. 130/.
+ Pamięć tworzona za pomocą wyobrażenia sobie miejsca. Yates F. A. cytuje
konkluzję legendy, którą Cyceron wykorzystał jako wstęp do opisu
mnemoniki miejsc i wyobrażeń (loci communes), używanych przez retorów
rzymskich /Por. F. A. Yates, Sztuka pamięci, przeł. W. Radwański, Warszawa
1977, s. 13/. „Tak zinterpretowane „miejsce” weszło zatem do słownika
sztuki wymowy jako rezerwuar inwencji, siedlisko argumentów i chwytów
retorycznych, zarówno w postaci zapisu pamięciowego i wyobrażeniowego,
jak i tekstów pisanych, będących materiałem pomocniczym dla owej sztuki.
Topoi – „Miejsca” – rozumiano także jako kompendia cytatów, przysłów,
„złotych myśli”, formuł konwencjonalnych, używanych przy różnych
okazjach, moralnych sentencji oraz zwrotów potocznych – utartych
powiedzonek, oklepanek. Przykładem takiej składnicy maksym – miejsc do
zapamiętania i pouczenia – mogą być Księgi Mądrościowe Biblii, na czele z
Księgą Przysłów. / Kategoria „miejsca” miała również od dawna sens, by się
tak wyrazić, archetypiczno-symboliczny. Ernest Robert Curtius, powołując
się na psychoantropologię Karla Gustawa Junga, owe pierwotne topoi określa
jako archaiczne protoobrazy, przechowywane przez pamięć zbiorową i będące
źródłem tematów i motywów dla twórczości poetyckiej /Literatura europejska
i łacińskie średniowiecze, tłum. A. Borowski, Kraków 1997, s. 86 n./” /E.
Wolicka, Zamiast wprowadzenia, [w:] M. Kitowska-Łysiak, E. Wolicka (red.),
Miejsce rzeczywiste. Miejsca wyobrażone. Studia nad kategoria miejsca w
przestrzeni kultury, Lublin 1999, 5-15, s. 7/. „W ramach archaicznego
muzeum pamięci i wyobraźni znajdują się także protoobrazy, które mają
znaczenie ponadczasowe i charakteryzujące się niesłabnącą kulturową
żywotnością, oraz takie, które mają przede wszystkim doniosłość
historyczną, ściśle związaną z kulturą danej epoki. Na historyczną
105
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zmienność lub trwałość obrazowych archetypów miejsca decydujący wpływ
mają związane z nimi funkcje społeczne” /Ibidem, s. 8.
+ Pamięć tworzy obrazy pamięciowe wrażeń zmysłowych, jedyne źródło
rzetelnego poznania, Hume D. „Agnostycyzm psychologiczny to wynik
uznania względnej słabości i ograniczoności poznawczych władz człowieka.
Najwyższe, ostateczne tajemnice świata są dla umysłu ludzkiego zbyt
skomplikowane, zbyt rozległe i przewyższające miarę jego sprawności.
Niepoznawalność ich jest nie tyle wynikiem struktury rzeczy, ile raczej
wypływa z ograniczonych zdolności wiedzotwórczych. Agnostycyzm
psychologiczny występował najczęściej w filozofii starożytnej. Głoszono, że
zmysły nie dają wiedzy rzetelnej, bądź podkreślano, że umysł sam nie może
dojść do prawdy. Ograniczoność całego poznania wyraźnie postawił
Ksenofanes (można wiedzieć jedynie w pewnym stopniu) oraz sofiści
(minimalizm poznawczy). W końcu średniowiecza, a zwłaszcza w czasach
nowożytnych, bardziej szczegółowo określano niedostatki władz poznawczych
człowieka. Najczęściej jednak, gdy krytykowano zdolność poznawczą jednego
typu, to wysoko oceniano inny jej rodzaj; np. D. Hume uważał, że wrażenia
zmysłowe i ich pamięciowe obrazy (idee) stanowią jedyne źródło rzetelnego
poznania: wiedza o rzeczywistości wykraczająca poza fakty nie budzi
zaufania; nie możemy wiedzieć nic pewnego o świecie. Nie da się nieobalalnie
poznać, czy w ogóle jakiś świat istnieje, bo wyłączną podstawą takiego
poznania jest aktywność podmiotu, niezależna w zasadzie od jakiejkolwiek
rzeczywistości przedmiotowej. Hume ograniczył rzetelną wiedzę do ściśle
określonej i czysto faktycznej” /S. Kamiński, S. Zięba, Agnostycyzm
Psychologiczny, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R.
Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1989, 182-184, kol. 182.
+ Pamięć uczniów Jezusa przypomina sobie o słowach i czynach Jezusa.
„chrystologiczne określenia i pojęcia nie są tylko reistyczne, lecz znajdują się
w perspektywie całej rzeczywistości Fenomenu Chrystycznego, który jest
osobowy, tzn. obiektywno-subiektywny. / Chrystologia „oddziałująca”. „Jest
ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je
szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by
trzeba napisać” (J 21, 25). Otóż obraz Jezusa Chrystusa nawet w odsłonie
biblijnej nie jest pełny, nie mógłby być pełny, lecz, według licentia poetica J
21, 25, wymagałby całego świata ksiąg. Większość słów, dzieł, czynów,
zdarzeń i wyrazów Osoby, zwłaszcza w ujęciu szczegółowym, została
pominięta, opuszczona i zapomniana. Mam żal do otoczenia Jezusa, że do
tego dopuściło. A może Opatrzność dokładnie tak chciała? Lecz istotna dla
zbawienia cząstka przetrwała, tworząc „historię zrealizowaną”, „skuteczną”,
„oddziałującą” (die Wirkungsgeschichte). A zatem istota chrystologii zaistniała
w historii, wydała swoje owoce, przetrwała, a nawet rozwinęła się pod
pewnymi względami pod wpływem Ducha Świętego (J 14, 12-26; 15, 16),
choć niezliczona ilość słów, zdarzeń i momentów nie znalazła swego
widzialnego obrazu ani dalszego ciągu. Po swym zmartwychwstaniu Jezus
„owocuje” na ziemi przez skutkowanie swojego Bytu, słów i czynów, a także
drogą rozwoju pamięci. Wszystko to dokonuje się na zasadzie tożsamości
podmiotu osobowego: „Bóg wskrzesił Jezusa z martwych” (Rz 4, 24; 10, 9; Dz
2, 32; Mt 28, 7). W zakresie zbawczym jest więc „skuteczna” całość Osoby
Pana. Wywiera ona wpływ na dzieje i na kształtowanie rzeczywistości „po106
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Chrystusowej”, dla której Chrystus jest odtąd mistyczną normą.
Oddziaływanie to przyjął na siebie przede wszystkim Kościół Jezusa
Chrystusa, czyli chrystologia „uskuteczniła się” przede wszystkim w
eklezjologii. Chodzi tu głównie o Kościół katolicki, choć z czasem jakieś
odbicia Obrazu Chrystusa widnieją i na innych Kościołach oraz wspólnotach
chrześcijańskich, które się wyłoniły na różne sposoby z Kościoła katolickiego.
Uobecnianie historii Jezusa jako żywej i skutecznej dokumentuje się zawsze
przez Ducha Świętego (np. 1 Kor 12, 3). Duch daje komunikację między nami
a Osobą Jezusa Chrystusa. Nie jest to zatem chrystologia czysto historyczna
ani psychologiczna czy socjologiczna, lecz misteryjna i historiozbawcza. Duch
Święty realizuje chrystologię, kontynuuje ją, aktualizuje, a także dopełnia na
swój sposób – aż po Paruzję. Tym samym chrystologia „oddziałująca”,
owocująca, zrealizowana jest osadzona w trynitologii uniwersalnej. Jezus
Chrystus tkwi niejako w „środku” Trójcy, odzwierciedlającej się w dziejach
świata: zasada wszelkiego początku - Ojciec, zasada stworzenia i jego
odkupienia - Chrystus, zasada istnienia i pleromizacji ku-osobowej – Duch
Święty” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 1999, s. 609.
+ pamięć uczniów Proroka. Ilekroć prorok występował jako urzędowy
przekaziciel Bożego Objawienia, charyzmatem prorockim objęty był
całokształt jego działalności, niezależnie od sposobu, w jaki pod
natchnieniem Duch posługiwał się nim do spełnienia posłannictwa.
Niezależnie od tego, czy pisał osobiście (Jr 29,1-23), czy pismo dyktował
sekretarzowi (Jr 36,4), względnie czy orędzie zawierzył pamięci uczniów (Iz
8,16), słowo jego, jako jednocześnie Słowo Boże, posiadało wartość prawidła
wiary i postępowania moralnego. 02 33
+ Pamięć ukazywana jest w hagiografiach. Historiografia średniowieczna
stosuje metody charakterystyczne dla hagiografii. „Prawdziwe osoby i
konkretne przykłady służą wykładowi myśli. Na przykład w żywotach
biskupów chętnie się uwydatnia swoistą koncepcję urzędu biskupiego i
stosunku Kościoła do władzy świeckiej. Biskup jest księciem w służbie
niebieskiego Króla, jego postawa daje okazję do oceny postępowania osób
zaangażowanych w konflikty między hierarchią a cesarstwem. W żywotach
opatów pokreślą się ideę życia monastycznego i godność urzędu opata.
Podobnie w żywotach władców najchętniej bierze się pod uwagę to, co było
budujące i godne naśladowania lub co objawiało potęgę Boga. Hagiografia to
nie to samo, co biografia. Ta ostatnia jest gatunkiem uprawianym już od
starożytności. Tak więc w dziele Plutarcha biografia polegała na opowiadaniu
dziejów życia, cnotliwego lub nie, jakiejś postaci; to życie wraz z całym
mnóstwem związanych z nim faktów, ukazywało się jako produkt
okoliczności, środowiska i losu. Zainteresowanie koncentruje się nie na
samej postaci jako takiej, nie na pamięci, którą ona po sobie zostawiła i
którą historia ma przekazać” J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie
Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des lettres et le désir de Dieu, Initiation aux
auteurs monastique du moyen age, Les éditions du Cerf, Paris
1990),Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1997, s. 192. „Chodzi tylko o
ideał, który ta postać swoimi przykładami zilustrowała: święty widziany jest
jako przykład, jako wzór chrześcijańskiej osobowości do naśladowania.
Dzisiaj lubimy, żeby opowieść hagiograficzna była przede wszystkim
107
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
biografią. Średniowiecze nie wymagało tego tak ściśle; a z jego punktu
widzenia fakty mniej budujące należało pominąć milczeniem – albo
przerobić. Jeśli ktoś nie zostawił pięknych przykładów, albo zostawił ich
mało, lepiej było w ogóle nie pisać jego żywotu. To zapewne dlatego tak mało
istnieje średniowiecznych biografii” Tamże, s. 193.
+ Pamięć Ukierunkowanie rozumu ludzkiego na przeszłość (pamięć,
anamneza). Tomasz z Akwinu odróżnia ratio oraz intellectus. Rozum kieruje
się czystą logiką, intelekt ogarnia całość, kierując się ponadto intuicją.
Rozum ludzki wszedł w głęboki kryzys wraz z rozwojem cywilizacji
technicznej w wieku XIX. Dziś trzeba odzyskać pełnię jego wartości. Podział
człowieka na duszę, ciało i ducha bardziej odpowiada misterium Boga, w
którym obok Boga Ojca jest Logos i Pneuma. Rozum jest wtórny wobec
intelektu (nous), który jest od niego bardziej fundamentalny, obejmuje
szerszy horyzont i wyznacza szerzy cel. Rozum jest bardziej pragmatyczny.
Chrześcijaństwo nie polega jedynie na naśladowaniu czynów Jezusa z
Nazaretu, lecz na życiu według łaski Chrystusa, aby cały człowiek
przemieniał się w Niego, był Chrystusem (2 Kor 8, 9) /Tamże, s. 113/.
Rozum powinien być kenotyczny, służebny, a nie jak imperator panujący i
pogardzający wszystkim. Powinien być skierowany na przeszłość (pamięć,
anamneza, razón anamnética), ogarniając misteria paschy, a nie tylko na
przyszłość (razón progresista). Rzeczywistość jest darem uwidaczniającym
swoje źródło i antycypującym cel ostateczny (nadzieja, zaufanie, rozum
proleptyczny). Rozum chrześcijanina jest proegzystujący, skierowany na
innych, dla ich dobra, nie zamyka się w sobie, w swoim egoizmie, nie
gromadzi wiedzy dla siebie, by panować nad innymi, lecz by służyć. Rozum
przepełniony miłością sprzeciwia się rozumowi skrajnie autonomicznemu,
indywidualistycznemu /Tamże, s 114.
+ Pamięć umacniana przez Ducha Świętego. Konieczność działania Ducha
Świętego w człowieku naśladującym Jezusa wynika z dwóch podstawowych
przyczyn. Po pierwsze naśladowanie Jezusa oznacza podjęcie „czynów Jezusa
z Jego duchem”. Po drugie, tylko Duch Święty może uzdolnić człowieka do
naśladowania Jezusa. Spełnia w tym dziele rolę pośrednika. Działa na
pamięć i wyobraźnię, umacnia wolę i daje moc dla podjęcia zadania.
Realizacja aktualna wymaga sięgania w przeszłość, aby otwierać przyszłość.
Duch Święty, który działał w Jezusie uobecnia się aktualnie i tym samym, w
Sobie, uobecnia wydarzenia zbawcze, uobecnia samego Jezusa (Chrystologia
J. Sobrino, którą relacjonuje E. Gómez) T42.3 301.
+ Pamięć uobecnia wydarzenia minione. Interpretacja chrześcijańska
teologiczna historii oparta jest na tradycji biblijnej oraz na filozofii.
Kartezjusz dążył do refleksji pełnej i absolutnej podmiotu nad sobą samym.
Teologia historii zwraca uwagę na inne osoby, na ich działanie i na wzajemne
powiązanie tych działań w czasie i przestrzeni /A. Serrano de Haro, Fin de la
historia y comienzo de la política: de Havel a Arendt, “Revista Española de
Teología” 59 (1999) 85-102, s. 85/. Myśliciele współcześni, wieku XX
(Bergson, Freud, Husserl, Heidegger, Gadamer, Ricoeur) głoszą, że
teraźniejszość nigdy nie jest absolutna, jest zawieszona między przeszłością a
teraźniejszością (por. recentywizm, J. Bańka, Uniwersytet Śląski, Katowice).
Intencjonalne przeżywanie wspomnienia prowadzi do przypominania sobie
wydarzeń minionych, ale nie sprawia ich ponownego zaistnienia.
108
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wspominanie wprowadza przeżycia dawne do teraźniejszości, ściślej rzecz
biorąc, doprowadza do nowych przeżyć duchowych w nowym czasie. Historia
przeżyć ujawnia się aktualnie najpierw w sposób skondensowany, jakby w
przyspieszonym filmie, a następnie jawi się jako obraz aczasowy,
synchronicznie, nie jako dzianie się, lecz jako usadowiona w punkcie
teraźniejszości przestrzeń. Przypominanie dokonuje się intuicyjnie,
spontanicznie otwierają się przed umysłem nowe sceny. Są one zakodowane
w podświadomości i w danej chwili wychodzą na poziom świadomości
/Tamże, s. 86/. Dopiero wtedy dokonuje się analiza zdarzeń i następuje ich
częściowe przynajmniej rozumienie. Tak ma się sprawa z upadkiem
komunizmu w Europie w roku 1989. Po upływie dziesięciu lat wydarzenia w
Pradze stają się przedmiotem refleksji teologicznej podejmowanej przez
Hiszpana. Zwraca on uwagę na to, że komunizm nie znikł. Rozpoczęła się
epoka komunizmu posttotalitarnego /Tamże, s. 87/. Kluczowym słowem jest
dla niego ideologia, rozumiana nie jako system doktrynalny czy najwyższa
norma praktyki politycznej, lecz jako pomost między władzą a
indywidualnym człowiekiem (V. Havel, przemyślenia z lat 1977-1979).
Ideologia była jedynym językiem, którym władza zwracała się do
społeczeństwa, przenikała do wszystkich sektorów relacji międzyludzkich,
uniezależniała się i stawała jedynie ważną normą życia. Wszechobecność
ideologii, jej uniwersalność, pobudzała masy do aktywności. Świadome masy
stawały się nośnikiem mocy, dominacji, władzy. Oficjalne kłamstwa nie szły
w powietrze, odpowiednio przetrawione ożywiały ślepą autokinetyczność
systemu. Havel mówił o „autototalitaryzmie systemu”. Społeczeństwo było
tyranem samo dla siebie, poddając się ideologii samo trzymało się w ryzach
systemu komunistycznego /Tamże, s. 88/. Dysydenci obnażali „życie w
kłamstwie”, tworzyli ruch „życia w prawdzie”. W ten sposób pojawił się drugi
obieg, paralelne polis. W tym życiu równoległym władzę mieli ludzie bez
władzy. Była to swoista broń bakteriologiczna przeciwko systemowi
komunistycznemu /Tamże, s. 89.
+ Pamięć ustępuje miejsca woli w najwyższym stadium kontemplacji. Ramón
Llul, mówiąc o cogitatio, zbliża się do wiktorynów (Hugo i Ryszard od św.
Wiktora stosują termin medytacja). Jest to proces myślowy, dyskurs, wysiłek
racjonalny, nieograniczony, ponieważ prowadzi go światło Bożej łaski W1.5
468. Ponad medytacją jest subtelność (sutileza), zmysł duchowy powiązany z
kontemplacją, który nie jest tylko doskonałością naturalną (którą jest
cogitatio), lecz oznacza realizację daru mądrości. Subtelność mądrości nie
jest precyzyjnością ludzkiego intelektu, przekracza wymiar przyrodzony, jest
czystą intuicją, wchodzeniem w głębię Misterium Boga w mocy Ducha
Świętego, który przenika tę Głębię. Korzeniem mądrości poznającej wnętrze
Boga jest miłość. Szczyt poznania Boga następuje w spotkaniu miłości
człowieka z Miłością Boga, z Bogiem Trójjedynym, który jest Miłością. Do
trzech właściwości duchowych (percepcja, myśl, subtelność) Llul dodaje
jeszcze dwie świadomość i odwaga/gorliwość. Pierwsza uzdalnia do
rozpoznawania wartości moralnych i religijnych, by człowiek był świadomy
siebie samego wobec Boga, druga uzdalnia do ich realizacji W1.5 469. W
Libre de contemplació opisuje drogę człowieka do Boga w trzech etapach: 1.
Poznanie siebie samego, ćwiczenie cnót, kontemplowanie Boga w
rzeczywistości
stworzonej,
2)
Przenikanie
misterium
Jezusa,
3)
109
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Kontemplowanie Dobra suwerennego, czyli Bytu Boga W1.5 469. Mistyka
jego jest umiarkowanie woluntarystyczna i afektywna, jak w całej
duchowości franciszkańskiej. W najwyższym stadium kontemplacji wola
wznosi się ponad pamięć i rozumienie. Człowiek jednoczy się z Bogiem w
miłości. Miłość oświeca ciemną chmurę wiary pomiędzy człowiekiem a
Bogiem, jak księżyc oświeca ciemności nocy, jutrzenka poranek, a słońce
pełnię dnia. Poznanie Boga zależy od stopnia miłości człowieka, który jest
umiłowany przez Przyjaciela W1.5 470.
+ Pamięć utożsamiana z wyobraźnią (Mickiewicz, Miłosz). „Trzecią cechą
późnej poezji Miłosza jest pasja poznawcza. Jej uporządkowane doznania
zmysłowe, wyobrażenia i uczucia łączą się w monologu lirycznym bohatera –
zgodnie z postulatem Eliota, że wartościowa poezja (tj. e jego rozumieniu
poezja metafizyczna i symboliczna) winna wyrażać „zjednoczoną wrażliwość”
(unified sensibility) /T. S. Eliot, The Metaphysical Poets (1921), w: Selected
Essays, London 18980, s. 281-291/, czyli (jak interpretowali krytycy)
wyobraźnię poety, w której według doktryny romantycznej i symbolicznej
(Coleridge, Blake, Yeats, Eliot, Pound) doznania zmysłowe, uczucia i refleksje
zespalają się harmonijnie. Tak rozumiana wyobraźnia bywała utożsamiana z
intelektem (Blake), wrażliwością (Eliot), mądrością (W. Pater), pamięcią
(Mickiewicz, Miłosz) i świadomością (Pound, Mochnacki). […] Miłosz z lat
siedemdziesiątych wszczepia polską poezję w żywotny nurt poezji
europejskiej – zwłaszcza anglojęzycznej, pozostającej pod dużym wpływem
recepcji Blake’a oraz twórczości poetyckiej i przewartościowań w obrębie
tradycji literackiej dokonanych przede wszystkim przez Yeatsa, Eliota oraz
idących ich śladami krytyków” /J. Dudek. Europejskie korzenie poezji
Czesława Miłosza, Kraków 1995, s. 7.
+ Pamięć utracona nieszczęściem Kościoła największym. Rozwój zrozumienia
misterium chrześcijańskiego nie następuje w postępie linearnym poprzez
dedukcję przechodzącą przez kolejne konkluzje teologiczne, lecz dzięki coraz
głębszemu wnikaniu w nieprzeniknione Misterium, w postawie miłości i
gorliwości /O. Gonzales de Cardedal, España por pensar, ed. 2o, Salamanca
1985, s. 29 3; Por. Konstytucje Misjonarzy Klaretynów, n. 9: definicja Syna
Niepokalanego Serca Maryi/. Życie Kościoła jest jak niekompletna symfonia,
częstokroć porozrywana, którą trzeba uzupełniać i doprowadzić do
ostatecznego końca. W tym kontekście, być może, największym zagrożeniem
Kościoła jest utrata pamięci, brak kontynuacji, brak identyczności
historycznej, gdyż uniemożliwia naprawianie historycznych rozdarć i
powoduje następne. Misterium Chrystusa w historii rozwija się nie tylko
linearnie, lecz ma swoje miejsca bardziej intensywne, zakrzywiające wokół
siebie bliskie im wydarzenia historyczne, prowadząc ostatecznie do zwinięcia
wszystkiego wokół Osoby Chrystusa na końcu czasów, gdy zamknie się koło
historii. Moc „zakrzywiająca” dzieje ludzkości wypływa z Boga Trójjedynego.
Linearne dzieje świata przekształcane są w strukturę relacji świata do
poszczególnych Osób Bożych, które są Jednym Bogiem. Duch Święty
mieszka w sercu Kościoła i przekształca Lud Boży od wewnątrz. Człowiek
duchowy przemienia się w osobę „teoforyczną”, w której chronos jest tylko
okazją do intensyfikacji jedności człowieka i całej wspólnoty ludzkiej z
Bogiem (kairos) /Tamże, s. 294.
110
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć utracona Zachód utracił w swojej historii jedno oko: absolutyzował
kulturę logosu i utracił kulturę pamięci; dał pierwszeństwo kulturze działania
i pozbawił się kultury nadziei. Uwierzono, że prawda znajduje się jedynie w
definicji i w weryfikacji, zapominając o wolności i rozwoju, o spełnieniu w
przyszłości. Utracono kulturę daru, zastępując ja kulturę interesu. Zamiast
kultury mądrości, która wydawała się nieużyteczna, pojawiła się kultura
techniki, obiecującą bardzo wiele. Każda księga Pisma Świętego objawia
fragment wielorakiego misterium Boga, ujmując ten aspekt teologicznie.
Każda księga biblijna ma swoją teologię całościową, zwartą, kompletną, która
jednocześnie dopełnia, doskonali i relatywizuje teologie pozostałych ksiąg.
Bóg ukazywany jest jako jeden jedyny, ale w różnych aspektach, zawsze jako
dynamiczny, wzbudzający relacje, tworzący historię, aktywny w
manifestowaniu swej świętości, personalizujący człowieka, integrujący osobę
ludzką poprzez postawę odpowiedzialności za stworzenie, przyjmujący
uwielbienie i zakładający królestwo intymnego przebywania wspólnego. Bóg
stwarza i błogosławi, udziela się swoim stworzeniom, jawi się jako pan życia i
śmierci, objawia się w czasie, ale będzie poznany w pełni dopiero w
przyszłości, jest Bogiem ale ma też miarę ludzką, jest poza wszelkimi
miarami, stwarza nowe doświadczenie, które jednak jest rozpoznawane tylko
przez posłuszeństwo, miłość i współpracę z Jego wolą W73 182.
+ Pamięć utrwala historię aż do trwałości wiecznej. „W pojęciu Murawjowa,
który wywodził się z biokosmicznego nurtu rosyjskiej filozofii, postać czasu
podlega ewolucji. Jak wszystko na świecie – uważał – czas przechodzi z
jednej dominującej formy w drugą. Ponieważ sam zależy od zawartości
systemów materialnych, każda z różnych form ruchu wchodzących w skład
danego systemu wytwarza własną formę czasu. Czas sumuje się i uśrednia.
W rozwoju zawsze jednak dominuje jedna z form ruchu materii, która
zjednoczonej wielości czasów nadaje jak gdyby swoje „zabarwienie”. Takie
siły Murawjow nazywał czynnikami czasotwórczymi. Czynnik czasotwórczy to
zasadniczy element systemu pojęć Murawjowa, który z racji jego wagi można
by określić mianem „zasady Murawjowa”. Za siłę powstrzymującą,
przezwyciężającą czas uważał Murawjow działalność człowieka. Wszelki
świadomy, a w szczególności twórczy akt człowieka to powstrzymanie,
przezwyciężenie, płynności, przejściowości, doczesności, tym aktem umacnia
się pamięć, związana z wiecznością, z trwałością, z niewzruszonością.
„Wyobraźmy sobie takie działanie w jeszcze większej skali – porozumienie z
wielką liczbą istot świadomych i władzę nad wielką dziedziną rzeczy
nieożywionych, a ujrzymy obraz władzy nad czasem w olbrzymich, być może
kosmicznych systemach. Ma to kolosalne konsekwencje. Okazuje się, ze
związek świadomych istot zdolny jest zmienić czas świata. Przez każde nasze
świadome doświadczenie droga nasza wiedzie ku takiej zdobyczy” (G.
Aksionow, Żywoje wieszczestwo: mieżdu wiecznostju i wriemieniem, w:
„Promietiej”, t. 15, Moskwa 1988, s. 209-210, 220). „Tezy te służyły za
uzasadnienie neofiodorowskiej utopii” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo
Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 154.
+ Pamięć uzupełnia postrzeżenie, Leibniz G. W. „Główne zagadnienie badań
filozoficznych przesunęło się z zagadnień metafizycznych (natura i ostateczna
111
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przyczyna istniejącego bytu, człowiek i jego struktura ontyczna) na
zagadnienia epistemologiczne (źródło prawdy o świecie, o nas samych, o
Bogu). W związku z tym termin intelekt, który w swej semantycznej
zawartości wyrażał wcześniej przede wszystkim rzeczywistość metafizyczną
(realna władza podmiotu poznającego), otrzymał w nowożytności sens
zasadniczo gnozeologiczny oraz psychologiczny, oznaczający zespół działań
poznawczych człowieka. W filozofii R. Descartesa intelekt jest (obok woli i
emocji) jednym z przejawów działania duszy ludzkiej (les passions de l’âme),
w której dokonuje się wgląd intelektualny (intellectio pura), odkrywający
wrodzone idee bez współdziałania z organami cielesnymi. J. Locke
(empiryzm), negując istnienie idei wrodzonych, traktował poznanie
genetycznie, opisowo i psychologicznie. Jest to proces realizujący się w
dwóch radykalnie odmiennych strukturach: doświadczenia zewnętrznego
(sensation) oraz doświadczenia wewnętrznego (reflexion). G. W. Leibniz
określał intelekt terminem l’entendement i wiązał go z właściwą tylko
człowiekowi zdolnością do refleksji. Zgodnie z przyjętą koncepcją
rzeczywistości (monadologia) oraz głoszoną zasadą ciągłości (lex continui)
twierdził, że między postrzeżeniem a apercepcją (świadomością) istnieje
jedynie różnica stopnia. Poznanie intelektualne jest postrzeżeniem
wyraźniejszym, uzupełnionym pamięcią. Leibnizjański sposób rozumienia
poznania intelektualnego przyjął Ch. Wolff, według którego jest ono ujęciem
rzeczy w sposób wyraźny” R. J. Weksler-Waszkinel, Intelekt, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 337-341, kol. 339.
+ Pamięć warunkiem podstawowym wszelkiego poznania, świadectwa i
przekazu. „Źródło w sensie biernym i materialnym zbiega się i podlega
procesowi świadczenia (świadectwo bierne i czynne, martyrion, testimonium).
Proces ten może się odbywać na gruncie pisma, i wtedy mamy „przekaz
piśmienny, literacki” oraz „historię skrypturystyczną”, albo na gruncie mowy
żywej (lub innych znaków żywych), i wtedy mamy „przekaz ustny”, czyli
„tradycję ustną”. W konsekwencji mamy cały proces „tradycji historycznej”,
która toczy się trzema korytami: korytem ontyczno-istnieniowym, korytem
skrypturystycznym oraz korytem znaków żywych (przede wszystkim mowy).
Wszystkie te trzy strumienie tradycji mogą mieć charakter bierny, gdy chodzi
o ich treść, o to, co jest „przekazywane” oraz charakter czynny, gdy chodzi o
samą czynność i formy przekazu, o samą czynność tradycji (świadomej lub
nawet i nieświadomej). Np. cała samoświadomość historyczna narodu lub
pedagogika wielkostołeczna, a także dana kultura żywa – stanowią po prostu
działy szeroko rozumianej tradycji i samotradycji (biernej i czynnej,
materialnej i funkcjonalnej). Tutaj dochodzi do głosu istotne znaczenie
anamnezy, pamięci. Niektórzy uczeni ograniczają pamięć jedynie do tradycji
ustnej. Ale jest to ujęcie za wąskie. Pamięć jest podstawowym warunkiem
wszelkiego poznania, świadectwa i przekazu. Leży ona przede wszystkim u
podłoża wszelkiego świadectwa pisanego wytworzonego nawet na sposób
pomnika. „Pamięć testimonialna” ponadto koresponduje ściśle z ogólną
pamięcią społeczną (z „samopampięcią społeczeństwa”, która leży u podstaw
samokontynuacji „osoby kolektywnej”, np. narodowej). Pamięć jest strukturą
warunkującą wszelką historię żywą i pisaną” Cz. S. Bartnik, Historia i myśl,
Lublin 1995, s. 32.
112
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć ważna w kulturze oralnej. Pierwsza faza języka „jest w naturalny
sposób poetycka: jest współczesna temu etapowi rozwoju społecznego, w
którym głównym źródłem dziedziczonej kulturowo wiedzy jest poeta, jak
Homer dla kultury greckiej. Od najdawniejszych czasów zdawano sobie
sprawę, że podstawowa funkcja poety wiąże się z czymś bardzo starożytnym i
pierwotnym w społeczeństwie i jego sposobie posługiwania się słowami.
Krytycy elżbietańscy, na przykład, mówią, że w czasach przedhomeryckich, w
epoce legendarnego Orfeusza i Hermesa Trismegistosa, poeta był składnicą
wszelkiej mądrości i wiedzy, nauczycielem, bądź też, jak wyraża się Shelley o
późniejszej epoce historii, „zapoznanym prawodawcą” swojej społeczności.
Istniały po temu względy praktyczne: wiersz, wraz z jego formularnymi
schematami brzmieniowymi, jest najłatwiejszym przekaźnikiem dla kultury
oralnej, w której pamięć, albo przechowywanie tradycji, posiada zasadnicze
znaczenie. Jak zauważają w Fajdrosie Platona krytycy boga Totha, wynalazcy
pisma, zdolność zapisywania ma znacznie więcej wspólnego z zapominaniem
niż zapamiętywaniem: zatrzymuje przeszłość w przeszłości zamiast
nieustannie odtwarzać ją w teraźniejszości” W047 55.
+ Pamięć według Beato de Liébana przyjmowana w augustyńskiej
perspektywie. Beato de Liébana zwrócił uwagę na nieścisłości Elipandusa,
który mówiąc o naturach Chrystusa wspominał tylko o tym, co odnosi się
ogólnie do Osoby. Elipandus w ten sposób utożsamił osobę Chrystusa z
naturą, sprowadził Chrystusa tylko do natury ludzkiej (adopcjanizm). Beato
de Liébana natomiast dokonał rzetelnej refleksji nad naturą ludzką, nad
tajemnicą człowieka, a także nad jej powiązaniem z naturą Boga. Stwierdził,
że człowiek jest imago Trinitatis. Nie wystarczy powiedzieć, że jest obrazem
Bożym, lecz trzeba powiedzieć, że jest obrazem Trójcy i dostrzegać w
strukturze człowieka wszelkie powiązania istniejące wewnątrz Trójjedynego.
Dlatego struktura człowieka wyjaśnia i objawia misterium trynitarne, jest
przykładem możliwości tego misterium. To, co w porządku poznawczym
stanowi primum cognitum odnośnie do misterium trynitarnego, w porządku
ontycznym jest wyrażeniem i obrazem tego samego misterium. Człowiek jest
również źródłem teologicznym dla trynitologii. W augustyńskiej perspektywie
Beato przyjmuje triadę dynamizmów: pamięć, rozumienie i wola. Na tej
podstawie wyjaśnia też relacje personalne i jedność boskiej esencji w
misterium trynitarnym /A. Bayón, La teología en la España de los siglos VIIIX, w: Historia de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines
del siglo XVI, M. Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española:
Seminario Suarez, Madrid 1983, 357-407 (r. III), s. 379/. Człowiek jako
imago Trinitatis jest człowiekiem integralnym (integer homo), jest człowiekiem
doskonałym. Według Beato de Liébana doskonałość człowieka nie polega na
jakiejś absolutnej jego prostocie, na jakimś absolutnym poziomie
doskonałości jednorodnej natury, lecz na podobieństwie do tajemnicy Trójcy,
w której Trzej stanowią jedność. Doskonałość człowieka oznacza jak
najpełniejszą jedność z życiem Trójcy. Ludzie posiadają swoją miarę
doskonałości, mogą być doskonali na miarę osoby ludzkiej. Prawdziwie
doskonały jest tylko jeden człowiek: Jezus Chrystus, na miarę Osoby Bożej.
Chrystus jest pełnym człowiekiem, integralnym i doskonałym, w unii
hipostatycznej. Człowiek jest ciałem, duszą (zasada życia) i duchem ludzkim.
Bez jednego z tych elementów nie ma człowieka, a w płaszczyźnie poznawczej
113
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nie ma możności poznania człowieka. Chrystus integralny (Christus integer)
to Słowo (Verbum), dusza (anima) i ciało (caro). Podobnie Beato mówi, że
integralna interpretacja Pisma Świętego (librum integrum) zawiera trzy
elementy: historia, tropologia i mystica intelligentia (PL 96, kol. 962) /Tamże,
s. 379.
+ Pamięć wewnątrz duszy ludzkiej dostatecznie dobrym powodem
dialektycznego
dyskutowania
porządku
świata.
Światopogląd
determinowany epistemologią. „Odsunięcie się Sokratesa i Platona od
tej „niegodnej filozofa” tematyki physis, nie nastąpiło więc na drodze
swobodnego wyboru i kreacji nowej dziedziny, lecz na drodze
„przymusu epistemologicznego”. Gdy przestały „miłującym mądrość”
wystarczać postulaty konstytucji świata i hipotezy na temat jego
powstania, wtedy gdy trudno było w oparciu o nie wyjaśnić, jak jest
możliwe w ogóle jakiekolwiek twierdzenie o kosmosie (czyli o
„porządku”, harmonii świata), gdy nic nie można było już powiedzieć
o tym, skąd się takie hipotezy biorą, uwagę skupiono na
poznającym, czyli na człowieku. W nim zaś nośnikiem informacji
pewnej została dusza. To ona właśnie, w odróżnieniu od ciała,
dysponowała swoistą wiedzą, już nie dotyczącą instynktów i
zachowań, lecz teorii odnoszonej do transcendencji. Mimo iż dla
Greków starożytnych teoria była raczej czymś niedyskursywnym,
kontemplacją powodującą racjonalne orzekanie, jako jego przyczyna,
to co fizykalne – przyrodnicze nie wystarczało do uzasadnienia
wglądu w transcendencję tym bardziej, że nie potrafiono nawet w
obrębie samej physis wyjaśnić zwyczajnej, receptywnej percepcji
(czego najlepszym dowodem były zmagania Demokryta z tym
problemem).
Toteż
pamiętająca
świat
dusza
(najbardziej
rozpowszechnione i spopularyzowane twierdzenie Platona), lub
duchowość w ogóle, jako transcendentna, ze swej natury, stała się
dopiero dostatecznie dobrym powodem dialektycznego dyskutowania
porządku świata, którego logos można już było utożsamiać z
abstrakcyjną formą geometrii i szerzej matematyki. Mogła ona
bowiem już
posiadać, zgodnie przypisywaną duszy naturą
pozazmysłową, inny zasadniczo rodzaj wiedzy, nie wypływającej z
doświadczenia zmysłowego, a więc i inne właściwości percepcji,
pozazmysłowe, transcendentne lub też wręcz transcendentalne” /R.
Liberkowski, Intuicja genezy matematyki. Przyczynek do implikacji idealizmu: Platon
– Kant, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 41-60, s. 43.
+ pamięć wiary. „Kościół, który jest "filarem i podporą prawdy" (1 Tm 3, 15),
zachowuje wiernie "wiarę raz tylko przekazaną świętym" (Jud 3). To Kościół
zachowuje pamięć o słowach Chrystusa, to on przekazuje z pokolenia na
pokolenie wyznanie wiary Apostołów. Jak matka uczy dzieci mówić, a przez
to rozumieć i komunikować się, tak Kościół, nasza Matka, uczy nas języka
wiary, by wprowadzać nas w rozumienie i życie wiary.” (KKK 171)
+ Pamięć wieczności zawarta w bytach zmiennych, podlegających czasowi,
imago Dei. Prawda nie traci nic ze swej konsystencji ontologicznej wtedy, gdy
jest związana z historią. Teologia historyczna nie rezygnuje z prawdy
114
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ontologicznej, nadaje jej natomiast szerszy wymiar, wynikający ze zmiany
czasu i zmiany kontekstu, zwłaszcza relacji wobec innych bytów. Zachowana
jest jednoznaczna obiektywność, nie zmienia się prawda w sobie danego
obiektu, niezmienna jest jego istota, transcendentna wobec historii. To samo
trzeba powiedzieć o strukturach metafizycznych /B. Forte, La teologia nel
sud d’Italia un’eredità e un compito, “Asprenas” 43 (1996) N. 2, 179-192, s.
188; zagadnieniem tym zajmuje się m. in. Walter Kasper). [trzeba tu
precyzować terminy: istota = schemat, struktura, forma; esencja =
substancja posiadająca strukturę; natura = istota w ujęciu dynamicznym,
działająca w zmienności czasowe]. Wskutek tego zachowana jest otwartość
historii na Opatrzność, trwa bowiem w historii obraz Boży dany w
odpowiednim stopniu wszystkim stworzeniom, a wraz z nim pamięć
Wieczności (memoria Aeterni). Obraz Boży (imago Dei, imago Trinitatis) jest
miejscem spotkania wieczności Bożej z doczesnością bytów historycznych, a
jednocześnie
centralnym
punktem
spotkania
zmienności
czasoprzestrzennych z ontyczną niezmiennością stanowiącą o tożsamości
bytu. Teologia historyczna mówi o Bogu żywym, wchodzącym w historię,
działającym w niej i wpływającym na jej kształt. Bóg jako przyczyna
ostateczna nie może być poznawany historycznie, trwa w Ciszy źródłowej.
Jako objawiający się jest dostępny dla ludzkiego poznania. Wiara jako
postawa, doświadcza Boga wchodzącego w historię. Jedynie na płaszczyźnie
intelektu wiara wdziera się w głębię Misterium Bożego samego w sobie.
Objawienie to otwieranie się Boga na ludzki sposób myślenia. Od strony
człowieka poznawanie Boga jest możliwe dzięki temu, że człowiek został
stworzony na obraz Boży, czyli ma w swojej naturze otwartość na Boga a
ludzki intelekt jest odzwierciedleniem intelektu Bożego. Pierwszy kontakt w
płaszczyźnie intelektu pojawił się już w samym akcie stwórczym. Kontakt
stworzeń z Bogiem nie jest kontaktem bytów całkowicie sobie obcych, lecz
spotkaniem tego co boskie, czyli tego, co od Boga jest dane, z Bogiem jako
Stwórcą, jako źródłem. Teologia Italii Południowej traktuje nie tylko byty
stworzone, lecz również historię przez nie tworzoną, jako doczesną pamięć o
wiecznym źródle, jako teraźniejszą świadomość bycia realizacją doczesną
odwiecznego planu, zawartego we wnętrzu Boga. Plan tworzenia realnej
historii nie jest zawieszony w pustce (projekty historyczne tworzone przez
ludzi bez odniesienia do ostatecznego źródła są utopiami), ma mocny, bo
absolutny fundament ontyczny /Tamże, s. 189.
+ Pamięć wielu Żydów wymazała religię. „Ruch religijny Żydów niemieckich,
który odrzucił lub zreformował podstawowe definicje ortodoksyjne odnoszące
się do spraw kulinarnych i legalistycznych, został wyklęty. Postulatem
reformatora była asymilacja Żydów w narodowym otoczeniu według zasady:
bądź Niemcem, Węgrem lub Polakiem, zachowując wyznanie mojżeszowe nie
tyle jako dogmatyczny kodeks prawny, ile raczej jako wykładnię moralną.
Syjonizm, uważany przez ortodoksów również za groźną schizmę,
zreformował judaizm w kierunku narodowym i humanistycznym. W tej
mierze, w jakiej religijny ruch reformistyczny uznał Żyda, jako jednostkę, za
członka ogólnej społeczności, wyrywając go spod egidy rabinackiej dyscypliny
i określając jego religię w kategoriach przyjętych w świecie chrześcijańskim,
w tej mierze syjonizm wyrwał społeczność żydowską spod panującej w
gettach władzy rabinackiej, uwypuklił etniczno-narodową więź Żydów,
115
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zamazał (a u niektórych syjonistów wręcz wymazał) więź religijną. Syjonizm
pragnął bowiem wprowadzić Żydów ponownie do starej ojczyzny nie jako
religijnych krzyżowców, ale jako narodowych repatriantów, wprowadzając
tym samym naród żydowski w rodzinę narodów. / Moralność ortodoksów
rabinackich była kontrastowo różna od moralności i poczucia obowiązku
Korczaka i Anielewicza” /Tamże, s. 17/. „Czołowi rabini ortodoksyjni mieli
talmudyczne pokrycie dla ucieczki i pozostawienia losowi swoich owieczek.
Bierne oddanie się losowi i mistyka, która zniewoliła umysły, są ciemna
plama w historii żydostwa. Koszmar zagłady ściga każdego z nas. Ściga on
ofiary i potomków, ale chyba i oprawców, jak również tych licznych nieŻydów, którzy stali na uboczu” /Tamże, s. 20/. [wieli nie-Żydów pomagało
im, a wielu Żydów stało na uboczu]. „religia żydowska, ma – jak zresztą
każda inna wiara monoteistyczna – mocne zalążki nietolerancji tak wobec
niewiernych i dwulicowych neofitów (święta inkwizycja), jak i odszczepieńców
[…], czy też zalążek ekspansji terytorialnych” /Tamże, s. 22/. „Judaizm ma
podobne niechwalebne tradycje. Bezpardonowa, zjadliwa wrogość Żydów do
Żydów jest zanotowana nawet w historii Polski. Kasta frankistów pod
przywództwem Jakuba Franka walczyła przeszło dwieście lat temu przeciw
rabinackim ortodoksyjnym przywódcom. […] inna głęboka zawiść
zainicjowana na ziemiach polskich, szczególnie na kresach i na Litwie.
Wielkie dysputy zaczęły się między chasydami i ich dworami, na czele
których stały postacie o charyzmatycznym wpływie na masy swoich
owieczek, a między ich przeciwnikami, którzy chasydyzm odrzucili jako
bałwochwalstwo /”Jego podstawą był tradycyjny judaizm połączony z kabała.
Zwalczany początkowo przez judaizm ortodoksyjny połączył się z nim w
epoce Haskali” (przyp. red.)/” /Tamże, s. 23.
+ Pamięć wierzących uobecnia wydarzenia zbawcze po to, by według nich
kształtowali swoje życie. „Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa,
aktualizacją i ofiarowaniem sakramentalnym Jego jedynej ofiary w liturgii
Kościoła,
który
jest
Jego
Ciałem.
We
wszystkich
Modlitwach
eucharystycznych po słowach ustanowienia znajduje się modlitwa nazywana
anamnezą lub pamiątką” (KKK 1362). ”W biblijnym znaczeniu pamiątka nie
jest tylko wspominaniem wydarzeń z przeszłości, lecz głoszeniem cudów,
jakich Bóg dokonał dla ludzi. W liturgicznej celebracji tych wydarzeń stają
się one w pewien sposób obecne i aktualne. Tak właśnie rozumie Izrael swoje
uwolnienie z Egiptu; za każdym razem, gdy obchodzi się Paschę, wydarzenia
Wyjścia są uobecniane w pamięci wierzących, by według nich kształtowali
swoje życie” (KKK 1363). „W Nowym Testamencie pamiątka otrzymuje nowe
znaczenie. Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa,
a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na
krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: „Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest
ofiara krzyżowa, w której «na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus»,
dokonuje się dzieło naszego odkupienia” (KKK 1364). „Ponieważ Eucharystia
jest pamiątką Paschy Chrystusa, jest ona także ofiarą. Charakter ofiarny
ukazuje się już w słowach jej ustanowienia: „To jest Ciało moje, które za was
będzie wydane” i „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za
was będzie wylana” (Łk 22, 19-20). W Eucharystii Chrystus daje to samo
ciało, które wydał za nas na krzyżu, tę samą krew, którą wylał „za wielu... na
odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 28)” (KKK 1365). „Eucharystia jest więc
116
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ofiarą, ponieważ uobecnia (czyni obecną) ofiarę krzyża, jest jej pamiątką i
udziela jej owoców: (Chrystus), nasz Bóg i Pan, tylko raz ofiarował siebie
Bogu Ojcu, umierając na ołtarzu krzyża, dla wypełnienia wiecznego
odkupienia ludzi. Ponieważ jednak kapłaństwo nie miało skończyć się wraz z
Jego śmiercią (Hbr 7, 24. 27), w czasie Ostatniej Wieczerzy, „tej nocy, kiedy
został wydany” (1 Kor 11, 23), zechciał pozostawić Kościołowi, swojej
ukochanej Oblubienicy, ofiarę widzialną (według wymagań natury ludzkiej).
Będzie ona reprezentowała ofiarę krwawą, która miała wypełnić się jeden raz
na krzyżu, i utrwalała jej pamiątkę po wszystkie wieki (1 Kor 11, 23), a
zbawcza moc będzie udzielała odpuszczenia grzechów, które codziennie
popełniamy” (KKK 1366). „Ofiara Chrystusa i ofiara Eucharystii są jedną
ofiarą. „Jedna i ta sama jest bowiem Hostia, ten sam ofiarujący – obecnie
przez posługę kapłanów – który wówczas ofiarował siebie na krzyżu, a tylko
sposób ofiarowania jest inny […] A skoro w tej Boskiej ofierze, dokonującej
się we Mszy świętej, jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam
Chrystus, który na ołtarzu krzyża ofiarował samego siebie w sposób krwawy,
ofiara ta jest naprawdę przebłagalna” (KKK 1367).
+ Pamięć Władza duszy ludzkiej, element obrazu Boga. Człowiek jest
obrazem Boga dzięki temu, że posiada rozum. Z rozumnością i mądrością
związana jest zdolność do poznania Boga. Do tej tradycji nawiązywali
renesansowi myśliciele: Fazio, Manetti, Ficino, Pico; z niej też czerpie
inspiracje Jan z Trzciany. Obrazem Boga jest dusza, ciało jest tylko cieniem
obrazu Boga. Dusza jest obrazem Boga jako umysł wyposażony w trzy
władze: intelekt, wolę i pamięć. Władze te reprezentują obraz Trójcy Świętej
w duszy. Dusza ludzka różni się od aniołów tym, że poznaje za
pośrednictwem zmysłów, aczkolwiek Trzciana, inaczej niż św. Augustyn,
przyjmował również zdolność duszy do bezpośredniego ujmowania bytów
niematerialnych. Dusza posiada wewnętrzny dynamizm, ale pozbawiona jest
jakiegokolwiek zapisu. Taki był pogląd Jana z Trzciany, inny od poglądu
Platona. Nawet sama z siebie nie może poznać bezpośrednio, a jedynie przez
refleksję nad czymś, co jest zewnętrzne w stosunku do niej samej. Tak głosił
już św. Tomasz z Akwinu. Aktywność jej aktualizuje się dopiero wówczas,
gdy nabywa ona treści poznawczych za pośrednictwem zmysłów /J.
Czerkawski, Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w
Polsce w XVI i XVII wieku, RWKUL, Lublin 1992, s. 70/. Przedmioty
materialne oddziałują na zmysły i utrwalają w wyobraźni noszący na sobie
ślady materialności oraz szczegółowości obraz poznawczy. Dziełem duszy jest
ocena, która też jest dokonywana za pośrednictwem zmysłów. Jan z Trzciany
nie przyjmował realnej różnicy między istotą duszy a jej władzami, podobnie
jak św. Augustyn. Przedmioty intelektualnie poznawalne dane są duszy pod
postacią form poznawczych. Intelekt czynny wytwarza w intelekcie
możnościowym formę poznawczą, czyli intelektualnie poznawalną istotą
rzeczy. Proces abstrakcji według Jana z Trzciany jest intelektualnym ujęciem
tego, co jest intelektualnie poznawalne w rzeczy pod postacią umysłowej
formy poznawczej. Jest to zgodne ze stanowiskiem Alberta Wielkiego. Pojęcie
tworzone jest przez intelekt. Trzciana nie wyjaśnia procesu poznawczego.
Koncentruje się na stwierdzeniu, że dusza magazynuje w sobie obrazy rzeczy
a ostatecznie skupia w sobie poznanie całego wszechświata. Jan Czerkawski
porównuje optymizm poznawczy Jana z Trzciany do młodzieńczej ufności
117
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pica della Mirandoli w możliwości poznawcze człowieka. Świat jest budowlą
racjonalną, którą intelekt zdolny jest przeniknąć do końca /Tamże, s. 71.
+ Pamięć Władza poznawcza wyznaczająca etap poznania ludzkiego
dosięgającego intelektu możnościowego.
„Działający w wieku XI Ibn
Marzuban kontynuuje tradycje hellenizującej linii filozofii arabskiej. Jako
podstawowe źródło poznania uznaje rzeczy materialne i pochodzące od nich
poznanie zmysłowe. To poznanie przechodzi przez poszczególne władze
poznawcze – zmysły, wyobraźnię i pamięć – dosięgając intelektu
możnościowego. Najwyższym intelektem jest intelekt czynny, substancja
duchowa istniejąca ponad człowiekiem. Proces poznania zachodzi pod
wpływem dwóch czynników, z jednej strony jego przyczyną jest materiał
zmysłowy działający na intelekt możnościowy, z drugiej strony – intelekt
czynny, który oświetlając go, czyni pojęcia ogólnymi. Doskonalenie poznania
ludzkiego ujmuje w schemacie czerpiącym swe źródło z al-Kindiego. Intelekt
możnościowy przyjmując formy poznawcze zostaje sprowadzony do aktu i
przyjmuje postać intelektu usprawnionego, posiadającego zdolność do
poznania. / Niezależny i oryginalny myśliciel wieku XII, Abu al-Barakat al
Baghdadi podejmuje wielostronnie dyskutowany w nurcie falasifa problem
duszy ludzkiej i jej związku z inteligencją czynną. Typowym rozwiązaniem
było przyjmowanie jednej inteligencji czynnej dla wszystkich indywidualnych
dusz ludzkich, co stwarzało trudności wytłumaczenia indywidualności
poznania ludzkiego. Al-Baghdadi odrzuca tę koncepcję, rozważając dwie
możliwości – albo każda posiada własną inteligencję czynną, albo też grupy
dusz ludzkich sobie pokrewnych posiadają wspólne inteligencje czynne. […]
dusze należą do wielu gatunków” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii
średniowiecznej. Filozofia bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska,
arabska i żydowska, PWN, Warszawa 1982, wyd. 2, s. 631/. „pokrewne
dusze należą do jednego gatunku i te należące do jednego gatunku posiadają
wspólne inteligencje czynne. Taka inteligencja czynna to rodzaj Natury
aktywnej – przewodnika i opiekuna ludzi. Al-Baghdadi wiąże te inteligencje
czynne z inteligencjami sfer niebieskich. / Problematyką duszy zajmuje się
też w wieku XII Szirwani, który zakłada, że w człowieku istnieje dusza jako
wieczna i nieśmiertelna substancja, będąca zasadą życia ciała. Źródła jego
koncepcji są arystotelesowskie. Za Arystotelesem uznaje duszę za zasadę
żywego ciała, rozróżnia duszę roślinną, zwierzęcą i ludzką, natomiast za
tradycją średniowieczną uznaje dusze za wieczną i nieśmiertelną, ale neguje
zmartwychwstanie ludzi jako naukę czysto religijną, nie znajdująca
potwierdzenia filozoficznego” /Tamże, s. 632.
+ Pamięć władzą duszy ludzkiej, która wraz z intelektem i wolą odzwierciedla
troistość Boga. „jednak dusza ludzka odsyła o wiele głębiej niż ciało do trzech
Osób Boskich; albowiem nie są One tylko stwórczym źródłem duszy, jak to
ma miejsce w odniesieniu do ciała, ale Same w niej mieszkają. W tym sensie
dusza jest już nie tylko „cieniem” lub „śladem” Boga, ale ponadto, zgodnie ze
stwierdzeniem biblijnym, została stworzona „na Jego obraz i podobieństwo”.
Tylko człowiek i anioł mogą być nazwani obrazami Boga, gdyż tylko oni mogą
stać się świadomi swojego pochodzenia i celu. Otóż to wszystko, co zależy od
Boga i do Niego się odnosi jako do swojego „podobieństwa”, powinno
naśladować w jakiś sposób Trójcę świętą i jej jedność. Dusza jest obrazem
Trójcy przez swoje trzy władze: pamięć, rozum i wolę, w miarę jak mają one
118
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Boga za swój przedmiot. Kontemplując istnienie w swoim własnym duchu
tych trzech władz tajemniczo w nim zakorzenionych, równocześnie
odmiennych i zespolonych ze sobą, człowiek zaczyna przeczuwać, jak trzy
Osoby boskie istnieją w jedynej istocie Boga. Niemniej, Bonawentura
przyznaje to otwarcie, podobieństwo jest tylko cząstkowe: o ile bowiem w
Bogu trzy Osoby są jedyną substancją, która jest Im wspólna, to dusza
stworzona ma trzy władze ale nimi nie jest. Jedność istoty jest ponadto
nieporównywalnie silniejsza w boskim Wzorcu, aniżeli w Jego ludzkim
obrazie. Mamy zatem podobieństwo pomieszane z niepodobieństwem
pomiędzy tą trójcą stworzoną a Trójcą niestworzoną. Ponadto dla
Bonawentury, podobnie jak dla Augustyna, pamięć, jaką kontempluje on ten
transcendentny wzorzec w Osobie Ojca przedwiecznego, nie jest w pierwszym
rzędzie pamięcią zmysłów lub idei, lecz Bożą pamięcią, radykalną zdolnością
pojmowania Boga, punktem zespolenia się z nim. Nie jest ona późniejsza od
działania zmysłów, rozumu lub woli, ale je wyprzedza i daje im możliwość
działania” /B. de Margerie, Osoba ludzka śladem, obrazem i podobieństwem
Boga Trójcy, w: Tajemnica Trójcy Świętej, Kolekcja „Communio” 13,
Pallotinum 2000, 388-395, s. 390.
+ Pamięć własna źródłem ewangelistów „Święta Matka-Kościół silnie i bardzo
stanowczo utrzymywał i utrzymuje, że cztery wspomniane Ewangelie,
których historyczność bez wahania stwierdza, podają wiernie to, co Jezus,
Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, dla wiecznego ich zbawienia rzeczywiście
uczynił i tego uczył aż do dnia, w którym został wzięty do nieba (por. Dz 1, 12). Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana to, co On powiedział i czynił,
przekazali słuchaczom w pełniejszym zrozumieniu, którym cieszyli się
pouczeni chwalebnymi wydarzeniami życia Jezusa oraz światłem Ducha
prawdy oświeceni. Święci zaś autorowie napisali cztery Ewangelie, wybierając
niektóre z wielu wiadomości przekazanych ustnie lub pisemnie, ujmując
pewne rzeczy syntetycznie lub objaśniając, przy uwzględnieniu sytuacji
Kościołów, zachowując wreszcie formę przepowiadania, ale zawsze tak, aby
nam przekazać szczerą prawdę o Jezusie. W tej przecież intencji pisali
czerpiąc z własnej pamięci i własnych wspomnień, czy też korzystając ze
świadectwa tych, którzy „od początku byli naocznymi świadkami i sługami
słowa”, byśmy poznali „prawdę” tych nauk, które otrzymaliśmy (por. Łk 1, 24)” (KO 19). „Kanon Nowego Testamentu oprócz czterech Ewangelii zawiera
także listy św. Pawła i inne pisma apostolskie, spisane pod natchnieniem
Ducha Świętego. W nich za mądrym zrządzeniem Bożym znajdujemy
potwierdzenie wiadomości o Chrystusie Panu, coraz dokładniejsze
objaśnienie prawdziwej Jego nauki, ogłoszenie zbawczej potęgi boskiego
dzieła Chrystusa, opis początków Kościoła i jego przedziwnego rozszerzania
się oraz zapowiedź jego chwalebnego dopełnienia. Pan Jezus bowiem
pomagał swym Apostołom, jak przyrzekł (por. Mt 28, 20), i zesłał im Ducha
Pocieszyciela, by ich prowadził ku pełni prawdy (por. J 16, 13)” (KO 20).
+ Pamięć wpółdziała z doświadczeniem wewnętrznym. „doświadczenie jest
rodzajem poznania bezpośredniego i naocznego, tzn. takiego, w którym
ujmujemy dany przedmiot wprost – w sposób przedrefleksyjny. Trzeba
jednak podkreślić, że każde doświadczenie ludzkie przechodzi także przez intelekt, ponieważ doświadczając czegoś, stajemy się świadomi jego istnienia,
doświadczenie jest zatem odczuwalne. Bardzo często współdziała przy tym
119
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pamięć, która zestawia to, co aktualnie jest nam dane, z wcześniejszymi
przeżyciami oraz z ich interpretacjami. Charakter tego poznania możemy
zatem nazwać intuicyjnym, ponieważ również intuicja jest „aktem poznania
bezpośredniego, a więc poznaniem bezdyskursywnym” A. Podsiad, Słownik
terminów i pojęć filozoficznych, Pax, Warszawa 2001, s. 409/. Przyjrzyjmy się
zatem nieco dokładniej intuicyjności doświadczenia religijnego oraz
estetycznego i zastanówmy się, czy w doświadczeniu mistycznym również
mamy z nią do czynienia. Według Romana Ingardena doświadczenie
estetyczne rozpoczyna bierna i przelotna percepcja emocji wstępnej
wywołanej przez szczególną, ale jeszcze bliżej nieokreśloną jakość postrzeganego przedmiotu. Porównuje on tę emocję ze stanem podniecenia i
zafascynowania daną rzeczywistością, która skupia na sobie uwagę
podmiotu i z magnetyczną wręcz siłą pociąga go ku sobie, powodując
wyrwanie z „«normalnego» toku jego przeżyć i czynności wobec przedmiotów
otaczającego go świata realnego” /R. Ingarden, Studia z estetyki, Drukarnia
Narodowa w Krakowie, Warszawa 1957, s. 123/. Wspomnianemu
podnieceniu, które powoli przekształca się w stan „zakochania” daną
jakością, towarzyszy również zadziwienie jej istotą. Jest to moment, kiedy
emocja wstępna rozbudowuje się w złożone przeżycie emocjonalne,
składające się z następujących faz: „a) emocjonalne i na razie wciąż jeszcze
zarodkowe bezpośrednie obcowanie z doznawaną jakością, b) pewnego
rodzaju głód posiadania tej jakości i pomnożenia rozkoszy, którą nam
zapowiada jej naoczne posiadanie, c) dążenie do nasycenia się jakością, do
utrwalenia jej posiadania” /Ibidem, s. 120-121/. /M. Krupa, Duch i litera,
Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach
polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 38.
+ Pamięć wspomaga intelekt ludzki dla zrozumienia symboli. „Mimo że
symbol stanowi wielki skrót myślowy, jest środkiem niezwykle pojemnym.
Przede wszystkim dzięki temu, że jest niewyraźny i nieostry, artysta może
zamknąć w nim nie tylko uczucia, ale i pojęcia, pozostawiając przy tym
szeroki margines dla subiektywności odbiorcy. Carlos Bousoño zaznacza, że
w symbolu niezwykle ważne jest nie tylko to, co mówi twórca – tak jak w
przypadku porównania czy metafory – lecz także wszystko to, co dodaje ze
swej strony czytelnik (C. Bousoño, Símbolos en la poesía de San Juan de la
Cruz, [w:] El simbolismo, red. J.O. Jiménez, Taurus, Madrid 1979, s. 77).
Symbol, sięgając do sfery ducha, wprawia bowiem w ruch emocje, skojarzenia, konteksty – cały zasób naszej wiedzy, przyzwyczajeń, tradycji i
historii. Dlatego jest tak bardzo ważny dla liryki, która przede wszystkim
pragnie być dialogiem w pełni otwartym i dynamicznym. Biorąc pod uwagę
wspomniane jakości symbolu oraz powróciwszy do definicji doświadczenia,
jaką podaliśmy w pierwszym, teoretycznym rozdziale naszej pracy, z
łatwością dostrzeżemy fakt, że symbol jest w swojej strukturze rodzajem
doświadczenia. Jest bowiem związany z zapisem danej rzeczywistości w
świadomości, jest przedrefleksyjny, przechodzi przez intelekt oraz
współdziała z pamięcią. Dotyczy zatem w sposób symultaniczny całego podmiotu: jego sfery afektywnej, poznawczej, zmysłowej, wyobrażeniowej,
intelektualnej i intuicyjnej. Na tych własnościach opiera się jego
fundamentalne znaczenie dla języka religii, ponieważ w samym wnętrzu
wiary proces konceptualizacji ma swoje korzenie w doświadczeniu
120
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
intuicyjnym, witalnym i całościowym (E. Vilanova, Lógica y experiencia en
San Juan de la Cruz, [w:] Hermenéutica y mística: San Juan de la Cruz, s.
59). To również przyczyna, z której symbol od samego początku stanowił
jeden z kluczowych elementów języka sakralnego oraz łączył się z mitem i
archetypem. Sam mit można określić nawet mianem prostego i spójnego
symbolu, o rozbudowanej formie zewnętrznej (E. Morales Blouin, El ciervo y
la fuente. Mito y folclore del Agua en la lírica tradicional, Ediciones José Porrúa Turanzas, Madrid 1981, s. 11)” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna
ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich
Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 85.
+ Pamięć wspomaga wiarę „Uważam zaś za słuszne pobudzić waszą pamięć,
dopóki jestem w tym namiocie, bo wiem, że bliskie jest zwinięcie mojego
namiotu, jak to nawet Pan nasz Jezus Chrystus dał mi poznać. Starać się
zaś będę, abyście zawsze mieli sposobność po moim odejściu o tym sobie
przypominać. Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy,
gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale
[nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od
Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Jego doszedł od wspaniałego
Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I
słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze
świętej. Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli
będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu,
aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach. To przede
wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla
prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś
przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili [od Boga]
święci ludzie” (2 P 1, 13-21).
+ Pamięć wspomaga zmysły w poznaniu wydarzeń. Spekulacje intelektualne
nie prowadzą do poznania wydarzeń historycznych, poznanie otrzymuje się
tylko poprzez zmysły i pamięć, Hobbes. Teologia powinna być zawsze
powiązana z historią /J. Ortega y Gasset, La ‘Filosofía de la Historia’ de
Hegel y la historiologia, w: Obras Completas IV, s. 536/. Ortega y Gasset
historię traktował nie tylko jako relację między rerum gestarum, lecz przede
wszystkim jako analizę res gesta, czyli historiologię. W ten sposób
wprowadził historię w sferę myśli, wyodrębnił w sferze myśli dziedzinę
refleksji, której przedmiotem są wydarzenia historyczne. Tym samym nadał
historii rangę nauki, według kryterium wprowadzonego przez Franciszka
Bacona, przyjmującego za naukowe tylko to, co powiązane jest z pracą
rozumu ludzkiego. Według Bacona historia była tylko prostym
wspominaniem wydarzeń. Hobbes radykalnie rozdzielił myśl od empirii,
zaliczając historię do warstwy empirycznej. Poznanie otrzymuje się poprzez
zmysły i pamięć /R. Arnau, Riesgos y posibilidades de la teología histórica,
w: El método en teología. Actas del I Symposion de Teología Histórica (29-31
mayo 1980), Valencia 1981, 9-26, s. 11/. Szybko jednak „rewolucja
kopernikańska” dokonana przez Emmanuela Kanta odebrała empirii
jakiekolwiek znaczenie. Zmysły się w ogóle nie liczą, liczy się tylko ludzka
myśl. Historia pozostała całkowicie poza intelektem, a w to miejsce weszła
„historia” całkowicie wyobrażona. Przy czym to, co zmyślone traktowane było
jako naukowe, a to, co realne, czyli poza intelektem, nie było naukowe.
121
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Zamiast obiektywności pojawiła się intuicja. Pozytywnym elementem było
jednak zwrócenie uwagi na konieczność refleksji ogólnych, syntetycznych,
ale wychodzących od faktów. Historia powinna być opracowana naukowo
/H.-I. Marrou, De la connaissance historique, Editions du Seuil 1954, s. 38/.
Tak postąpił Ortega y Gasset /R. Arnau, Riesgos..., 12/. W polemice z
niektórymi historiografiami XIX wieku podkreślał, że wiedza historyczna
powinna być zrozumieniem wydarzeń, a także wpływu jednych wydarzeń na
drugie. Taka postawa wymagała wypracowania odpowiedniej metody
naukowej Tamże, s. 13.
+ Pamięć wydarzeń straszliwych powinna kierować działaniami wszystkich
ludzi, a w szczególności rządzących narodami w naszych czasach. „Bez
straszliwego ładunku nienawiści i uraz, narosłego wskutek tak licznych
niesprawiedliwości w stosunkach międzynarodowych oraz wewnątrz
poszczególnych Państw, nie byłyby możliwe wojny tak okrutne, angażujące
energie wielkich Krajów, podczas których nie cofnięto się przed
pogwałceniem najświętszych praw ludzkich, zaplanowano i zrealizowano
zagładę całych Narodów i grup społecznych. Przypomnijmy tu w
szczególności Naród żydowski, którego straszliwy los stał się Symbolem
aberracji, do jakiej może dojść człowiek, gdy zwróci się przeciwko Bogu.
Jednakże nienawiść i niesprawiedliwość opanowują całe Narody i popychają
je do działania tylko wówczas, gdy są uwierzytelniane i organizowane przez
ideologie, które opierają się na nich, zamiast na prawdzie o człowieku (Por.
Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 1980: AAS 71 (1979) 15721580). Encyklika Rerum novarum przeciwstawiła się ideologiom nienawiści i
ukazała drogę eliminacji przemocy i uraz poprzez sprawiedliwość. Oby
pamięć owych straszliwych wydarzeń kierowała działaniami wszystkich ludzi,
a w szczególności rządzących Narodami w naszych czasach, w których inne
niesprawiedliwości podsycają nowe nienawiści i gdy rodzą się już nowe
ideologie sławiące przemoc” /(Centesimus annus 17.II). Encyklika. Do
czcigodnych braci w episkopacie, do kapłanów i rodzin zakonnych, do
wiernych Kościoła katolickiego i wszystkich ludzi dobrej woli w setną
rocznicę encykliki Rerum novarum. W Rzymie, u Św. Piotra, 1 maja 1991
roku, w dniu św. Józefa Rzemieślnika, w trzynastym roku mego pontyfikatu.
/Encykliki ojca Świętego Jana Pawła II, Znak, Kraków 2007.
+ Pamięć wyłaniająca informacji dowolne, w niczym nie skrępowane lub
podobnie swobodny proces konstruowania wyobrażeń nie może
gwarantować, że wyłoni się coś, co jest rzeczywiście właściwe w danym
wypadku. Rola wyobraźni w tworzeniu metafor (3). „Obrazowe reprezentacje
odgrywają poważną rolę w rozumieniu zdań (O’Neil, Paivio 1978).
Powszechnie przyjmuje się, że wyobrażenia stanowią dodatkowy kontekst
odniesienia dla interpretacji zdania. Prawdopodobna jest więc hipoteza, że
wyobrażenia przyczyniają się do rozumienia wyrażeń metaforycznych. Może
jednak być i tak, że ten kontekst okaże się nieodpowiedni, gdyż skieruje
uwagę na swe aspekty dosłowne. […] Elastyczność przetwarzania wyobrażeń
pociąga za sobą ich szczególną dostępność i podatność w zakresie twórczych
odkryć i wynalazków – pozwalają one na szybsze odnalezienie istotnej
informacji, a także szybsze konstruowanie nowych połączeń z informacji
składowych. Wynika z tego, że w wypadku metafory obrazy pamięciowe i
wyobrażenia mogą efektywnie przyczyniać się do odnalezienia odpowiedniej
122
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
informacji, jak również do stworzenia nowej, całościowej reprezentacji,
stanowiącej wspólną podstawę nośnika i tematu. Decydujące jednak jest w
tym kontekście określenie [podstawy informacyjnej] „odpowiedniej”. Niczym
nie skrępowane poszukiwanie jakiejś informacji w pamięci lub podobnie
swobodny proces konstruowania wyobrażeń nie mogłyby gwarantować, że
wyłoni się coś, co jest rzeczywiście właściwe w danym wypadku. Zakłada się,
że o tym, czy będą to informacje odpowiednie, stanowią z jednej strony
wskazówki naprowadzające, jakich dostarczają człony metafory, z drugiej zaś
– ograniczenia związane z procesami werbalnymi. Aby informacja była
właściwa, poszukiwanie w pamięci długotrwałej musi być ukierunkowane
przez stosowne wskazówki naprowadzające, które poszukiwanie to
zainicjowały. Za kluczowe wskazówki Paivio (1986) proponuje uznać nośnik i
temat, przy czym za ważniejszy uważa nośnik, ponieważ – niejako z definicji
– to jego właściwości mają zostać „przeniesione” na temat. Ponadto
decydująca powinna być konkretność nośnika, gdyż wyraz oznaczający
pojęcie konkretne umożliwia szybki dostęp do bogatych w informacje
obrazów /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 285.
+ Pamięć wyodrębnia idee abstrakcyjne. Poznanie środowiska nie dotyczy od
razu do idei abstrakcyjnych i niematerialnych. Jasne wyodrębnienie takich
idei wymaga pewnego uwarunkowania ludzkiego intelektu, pamięci oraz
innych władz umysłowych – a na to trzeba trochę czasu. Możemy to osiągnąć
tylko poprzez wcześniejsze posłużenie się tego rodzaju poznaniem, jakie jest
nam od razu dane. Bardzo łatwo możemy wyodrębnić idee tych rzeczy, które
są materialne, skończone, ograniczone, czasowe, pojedyncze i śmiertelne.
Dużo więcej wysiłku zabiera myślenie o niematerialności, nieskończoności,
nieograniczoności,
nieczasowości
i
nieśmiertelności.
Nie
możemy
ukształtować pojęć negatywnych, o ile najpierw nie ukształtujemy
pozytywnych i nie użyjemy ich jako zrozumiałych punktów odniesienia /P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 46.
+ Pamięć występowania słowa w kontekstach innych wpływa na znaczenie
tego słowa w kontekście nowym, Richard A. Analogia metaforyczna zawiera
mediację, zapośredniczenie poznania niektórych stanów rzeczy przez
przeżywającą psychikę mówiącego człowieka. Zachodzi tu swoiste
„podobieństwo dynamiczne”, inne aniżeli w innych typach analogii, gdzie
może być mowa o podobieństwie już zastanym, jakby statycznym, faktycznie
istniejącym. „W analogii metaforycznej przeniesienie sensu nazwy jednego
przedmiotu na drugi nie zachodzi na zasadzie zderzenia się obiektywnych
relacji, ale jedynie dlatego, że pośredniczy tu ludzka psychika przeżywająca
podobnie sens jednego i drugiego wyrażenia” /M. Krąpiec OP, Filozofia w
teologii. Czytając Encyklikę „Fides et ratio”, Instytut Edukacji Narodowej
1999, s. 97/. „Podobieństwa dynamiczne angażujące pośredniczenie przeżyć
psychicznych człowieka występują w metaforycznym poznaniu zarówno na
tle natury jak i kultury […] Jawią się więc analogie metaforyczne, w których
pośredniczy kultura: Biblia, historia, mitologia, poezja”. „Vico wskazywał na
ekspresyjność ludzkiej mowy jako na źródło i podstawę metafory. Według
niego własna ludzka postać bywała przenoszona na przyrodę. Hegel zwracał
123
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uwagę na abstrakcyjność i obrazowość poznania i języka, w którym
abstrakcyjność zyskuje przewagę nad obrazowością. A. Richard podkreślał,
że nie istnieje nic takiego jak znaczenie właściwe słowa, inwariant
semantyczny, niezależnie od kontekstu. Znaczenie każdego słowa jest według
niego wynikiem interakcji nie tylko wszystkich słów w danym kontekście, ale
także wynikiem pamięci jego występowania w innych kontekstach /Tamże, s.
98. Według M. A. Krąpca „Metaforę trzeba brać jako wyraz języka uwikłanego
w relacje nie tylko semantyczne (te są zasadnicze!), ale także syntaktyczne i
pragmatyczne. Metafora jest bowiem ściśle związana ze sprawą używania
języka” /Tamże, s. 99.
+ Pamięć wyszukuje w sobie tak samo lub porównywalnie, w metaforze i w
analogii. „Nowsze badania przyczyniły się do wzrostu wiedzy na temat tego,
jak ludzie tworzą struktury reprezentacyjne i przeprowadzają komutacje, aby
wyciągnąć z nich dalsze wnioski. Badania w tym zakresie prowadzą do
głębszego wglądu w rolę analogii w myśleniu ludzi, w twórczym
rozwiązywaniu problemów, a także w tworzeniu pojęć. Gdy porównujemy
metaforę i analogię, nasuwa się szereg pytań. Tak więc przede wszystkim
interesujące byłoby zbadanie, czy metafora i analogia poprzedzają tworzenie
się reprezentacji pojęciowej i stanowią punkt wyjścia w tworzeniu uogólnień,
czy przeciwnie – rozpoznanie analogii i tworzenie metafor jest możliwe tylko
w odpowiednio rozwiniętym i strukturalizowanym systemie pojęć. Wydaje się,
że można założyć, iż procesy rozwoju pojęć, rozwoju semantycznego i
zdolności dostrzegania analogii oraz generowania i rozumienia metafor są z
sobą wysoko skorelowane i rozwijają się zgodnie z zasadą dodatniego
sprzężenia zwrotnego. Jednakże do twórczego wykrywania analogii i
tworzenia metafor niewątpliwie potrzebne są rozwinięte systemy pojęć” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
288/. „Drugie ważne pytanie – czy można traktować analogie i metafory jako
tożsame ewentualnie pokrewne klasy, czy też nie? Lingwiści i filozofowie
rozróżniają analogie i metafory, natomiast w psychologii poznawczej dość
powszechnie uznaje się, że analogia i metafora stanowią tego samego rodzaju
aktywność poznawczą. Umysłowe reprezentacje metafor i analogii zdają się
różnić liczbą (i ewentualnie wagą) zachowywanych relacji między różnymi
pojęciami. W analogii z reprezentacji podstawy do dziedziny docelowej
przeniesiony zostaje zwykle cały system relacji, podczas gdy w metaforze
przenoszona jest najczęściej jedna, nie zawsze centralna relacja lub
pojedynczy atrybut. Procesy związane z wyszukiwaniem w pamięci i
odwzorowywaniem reprezentacji są prawdopodobnie takie same lub
porównywalne. Zarówno rozpoznanie analogii, jaki i rozumienie metafor jest
zależne od tego, jak ustrukturalizowany jest system pojęć i jak mogą w nim
zostać odnalezione wspólne relacje i atrybuty. Wykorzystywane są takie same
podobne procesy aktywacji śladów pamięciowych, integrowania ich w spójny
model umysłowy. Nie znaczy to, że wszystkie analogie i metafory są
reprezentowane i przetwarzane przez umysł w ten sam sposób. Rodzaj
zadania (werbalne, wzrokowo-przestrzenne, abstrakcyjne itd.) czy poziom
reprezentacji (pojedynczy atrybut, pojęcie przedmiotowe czy schemat
zdarzenia) mogą istotnie zmieniać charakter tych procesów. Prawdopodobnie
nie ma wyraźnej granicy pomiędzy analogią a metaforą ani też obie te
aktywności nie są różne” /Tamże, s. 289.
124
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć zaangażowana w rozwój chrześcijaństwa. Tertulian wnętrze
chrześcijaństwa określił mówiąc, że w Chrystusie Deus semper maior stał się
Deus semper minor, aby człowiek znajdujący się z powodu swego grzechu na
dnie, mógł być maksymalnie wyniesiony. Trzeba też powiedzieć, że wnętrze
chrześcijaństwa może być zrozumiałe tylko ze zrozumieniem Ducha
Świętego, który aktualizuje Chrystusa i Boga Ojca w człowieku żyjącym w
tym świecie W73 XII. Według hiszpańskiego teologa O. G. de Cardedal,
zrozumienia wnętrza chrześcijaństwa może się dokonać tylko przez
jednoczesną refleksję nad trajektorią nowożytnej świadomości, począwszy od
renesansu aż do dzisiaj, aby zobaczyć wpływ na percepcję i osąd realności
chrześcijańskich i nad wszystkim, co ofiaruje istotna treść wiary, wyrażona w
Credo, w kontekście i w dialogu z nowożytną historią. Dlatego wychodzi on z
zewnętrzności historycznej, aby dojść do wnętrza personalnego i zakończyć
na otwarciu na przyszłość metafizyczną. Chrześcijaństwo zakłada wszystkie
trzy wymiary: historyczność, wewnętrzność i transcendencję; wprzęga w grę
całość dynamizmów osoby: pamięć, inteligencja i wola; aktualizuje trzy czasy
człowieka: przeszły, teraźniejszy i przyszły; otwiera człowiekowi misterium
absolutne Boga jako Zasady absolutnej (Ojciec), jako Kształtu historii
(Chrystus), jako daru wewnętrznego (Duch Święty) W73 XIII.
+ Pamięć zaburzona wskutek medytacji transcendentalnej. Praktyka
medytacji wschodnich (joga, medytacja transcendentalna), czy bycie medium
mogą prowadzić do okresowych zaników pamięci, nocnych lęków (T. Doktór,
Ruchy kultowe. Psychologiczna charakterystyka uczestników, wyd. Nomos,
Kraków 1991, s. 67. Degradacja wewnątrz-osobowa dokonuje się także w
sferze seksualnej. Jest to jedna z najczęściej atakowanych sfer osobowości
człowieka. I znów furtką dla napaści demonicznych, staje się grzech
wprowadzania nieporządku w sferę seksualności, który rodzi się z
pożądliwości ciała (Por. Jk 1, 14-15; 1 J 2, 16). Konsekwencją tego jest
cywilizacja śmierci, gdzie poczęte dziecko w łonie matki jawi się w jej oczach
jako nieprzyjaciel. Różnorodne dewiacje seksulane, włącznie z orgiastycznymi
ceremoniami w sektach satanistycznych, czerpią swoje źródło z grzechu
nieczystości Por. Z. Lew Starowicz, Seks w kulturach świata, wyd.
Osolineum, Wrocław 1988, s. 108 – 112.
+ Pamięć Zachowanie depozytu, podobnie jak to miało miejsce w Pierwszym
Przymierzu, wymaga powtarzania (świadectw, praw, rytów) dla przyjęcia
zbawienia przez kolejne pokolenia. Bóg jest obecny w swoich słowach, w
sakramentach, w rządzeniu spełnianym w Jego imieniu. Kiedy chrześcijanie
chcą przekonać innych o bezużyteczności ich kultów i ich przepowiadania,
rodzi się polemika. Głoszenie Ewangelii albo ignoruje, albo niszczy
napotkane kultury, gdyż są one obce lub nawet w opozycji do orędzia.
Powstaje tendencja zastąpienia ich kulturą, która jest uważana za owoc
chrześcijaństwa. Pojawiają się myśli o pierwszeństwie Mojżesza nad
Platonem H40 15. Pojawiają się trzy tematy ustosunkowania się
chrześcijaństwa do kultur: 1. Zachowywanie dystansu; 2. Totalne
odrzucenie; 3. Przejmowanie wartościowych elementów i wtapianie ich w
tradycję chrześcijańską H40 16
+ Pamięć zachowuje idee poprzez kolejne inkarnacje. „Przedmioty matematyki
należą zatem do świata idei. Matematyka, która opisuje te obiekty i związki
między nimi, jest więc nauką o ideach. W konsekwencji w matematyce mamy
125
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
do czynienia nie z tworzeniem, a z odkrywaniem: matematyk nie tworzy
przedmiotów matematyki i ich własności, tylko odkrywa je i opisuje. To decyduje
też o tym, że podstawą poznania matematycznego jest rozum, a właściwą
metodą matematyki – metoda aksjomatyczna (Platon był bodaj pierwszym w
historii, który obmyślił tę metodę /Por. Z. Jordan, O matematycznych
podstawach systemu Platona. Z historii racjonalizmu, Poznań 1937/.
Matematyka najbardziej zbliża się do Platońskiego ideału wiedzy, gdyż ma
charakter pojęciowy i, pomijając zmienne zjawiska, bada niezmienne idee i
związki między nimi. Nawiązuje co prawda do obserwacji i posługuje się
myśleniem obrazowym, ale jest to tylko okazją do uświadomienia sobie pojęć, a
nie materiałem do ich wytworzenia. Matematyk bowiem jedynie przypomina
sobie w ten sposób pojęcia, odwołując się do wrodzonej wiedzy o ideach, którą
posiada jego umysł. Zdobył, ją oglądając idee w poprzednim życiu i
zachowując o nich pamięć. Dlatego w obecnym życiu nie trzeba już zdobywać
wiedzy o ideach, wystarczy ją sobie przypomnieć. Wiedza wrodzona jest właśnie
„przypominaniem” – anamnezis /Por. w związku z tym dialog Menon/. Teoria
idei pozwala Platonowi wyjaśnić również problem związków między matematyką
czystą a matematyką stosowaną. Otóż twierdzenia matematyki stosują się do
świata rzeczy, gdyż te ostatnie są podobne do idei jako swoich wzorców.
Porównując z sobą dwie wypowiedzi: „1 plus 1 = 2 ” (twierdzenie matematyki
czystej) oraz „jedno jabłko dodać jedno jabłko daje w wyniku dwa jabłka”
(twierdzenie matematyki stosowanej) można powiedzieć tak: (jedno) jabłko
jest w pewnym stopniu podobne, czy lepiej – przybliża, aproksymuje
niezmienny, wieczny i niezależny obiekt, jakim jest arytmetyczna idea jedności
(„jeden”) (Platon używa tu terminu technicznego, który oddaje się na ogół
zwrotem „uczestniczy w idei jedności”)” /R. Murawski, Filozofia matematyki,
Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 24/.
+ Pamięć zagadnieniem podejmowanym przez Schulza B. „Czas jako wektor
rozwarstwienia rzeczywistości / Dotychczasowe rozważania o czasie
zakładały wewnętrzną wobec świata przedstawionego perspektywę: próbowaliśmy opisać podstawową strukturę temporalną prozy Schulza,
„uczestnicząc” w pewien sposób w rzeczywistości opowiadań, odkrywając
krajobrazy temporalne niejako od środka. Przy zmianie perspektywy, którą
teraz proponujemy, musimy uwzględnić rolę narracyjnego medium, opisać
rozwarstwienia czasowe dokonywane z pozycji narratora, jak zauważyliśmy
wcześniej, przy takim założeniu na plan pierwszy wysuwa się aporia
przeszłości. Opowiadania Schulza wpisują się tu w nurt „odzyskiwania
straconego czasu”, w szereg prób literackich i filozoficznych pierwszej połowy
dwudziestego wieku podejmujących i problematyzujących zagadnienie
przeszłości - indywidualnej i zbiorowej – i jego związek z tajemnicami
tożsamości, trwania, historii, pamięci. Będąc genealogią, duchową autobiografią (Por. Bruno Schulz do St. I. Witkiewicza, w: Proza..., s. 683) twórczość
autora Sanatorium bierze udział w „zbiorowym eksperymencie literatury”,
polegającym na poszukiwaniu i odsłanianiu poczucia ciągłości, tożsamości i
jedności w kontekście osobistej przeszłości jednostki” (H. Meyerhoff, Time in
Literature, Berkeley 1955, s. 42) [tłum. moje K. S.]. Zainteresowanie
przeszłością i pamięcią jako źródłem tożsamości „ja”, bierze się ze szczególnej
właściwości pamięci, umożliwiającej zapis rzeczywistości: «Wiem, kim jestem
dzięki zapisom i związkom konstytuującym pamięć, którą nazywam swą
126
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
własną, która różni się od struktury pamięci innych ludzi» (Ibidem, s. 43)
[tłum. moje K. S.] Literatura naszego wieku, poczynając od fundamentalnego
dzieła Prousta, bierze pod „fenomenologiczną lupę” ów zapis, ujawniając
niezmiernie złożony charakter zarówno procesu nagrywania, jak i
odtwarzania taśmy pamięci” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O
paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań
Literackich, Warszawa 1995, s. 129.
+ Pamięć zagadnieniem potwierdzającym hipotezę addytywności. „Wykrycie
istotnego związku między tematem a nośnikiem może nastąpić dzięki
odpowiedniej asocjacji werbalnej albo znalezieniu podobieństwa w
obrazowych odniesieniach tematu i nośnika. Również obydwa te procesy
mogą przyczynić się do wytworzenia holistycznego obrazu czy odpowiedniej
interpretacji werbalnej, stanowiącej podstawę danej metafory. Hipoteza o
efekcie addytywności znajduje potwierdzenie także w doświadczeniach
dotyczących pamięci. W badaniach tych wykryto, że możność wykorzystania
wizualnych obrazów sprzyja przypominaniu sobie słow. Na przykład obrazy
są przypominane szybciej niż słowa, a słowa oznaczające pojęcia konkretne
wywołują obrazy szybciej niż słowa oznaczające pojęcia abstrakcyjne.
Otrzymane dane zdają się wskazywać, że różnice te można wyjaśnić w świetle
koncepcji podwójnego kodowania. Prawdopodobnie obrazy znanych
przedmiotów są implicite nazywane już „na wejściu” informacji, pojęcia
konkretne zapewne ewokują obrazy, natomiast wyrażenia oznaczające
pojęcia abstrakcyjne są przypuszczalnie powtarzane dzięki pamięci
krótkotrwałej. Istnieją dowody przemawiające za tym, iż wytworzone przez
badanych obrazowe procesy pośredniczące są często metaforycznie wiązane z
zapamiętanymi wyrażeniami. Według /A. Pavio, Mental representations: A
dual coding approach, Oxford University Press, New York 1986/ dodanie na
początku zadania elementów wejściowych o dużej obrazowości zwiększa
prawdopodobieństwo, że uczenie się pojęć będzie zapośredniczone przez
reprezentacje albo obrazowe, albo werbalne, albo przez obydwie naraz.
Badanie to ma istotne znaczenie dla kwestii rozumienia metafory, gdyż
proces ten jest analogiczny do odkrywania pojęć: polega bowiem na
wykryciu, co nośnik i temat mają z sobą wspólnego w sensie pojęciowym.
Eksperyment pozwolił stwierdzić, że przyjęte za punkt wyjścia elementy
werbalne umożliwiają wytworzenie obrazu, a także ułatwiają odkrywanie
pojęć” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 283.
+ Pamięć zagrabiona o wojnie domowej hiszpańskiej 1936-1939. „Powtarza
ponadto argument ukuty przez „narodową” propagandę w początkach wojny:
lewica planowała rewolucyjny zamach stanu, dzięki któremu i tak przejęłaby
pełnię władzy, a armia w ostatniej chwili zdołała uprzedzić ten złowrogi plan.
Szkopuł tylko w tym, że nikt – ani sami frankiści, ani sprzyjający im
historycy – nie zdołali przedstawić ani skrawka dowodu (poza buńczucznymi
wypowiedziami lewicowych przywódców) na poparcie tej fundamentalnej tezy.
[…] Po klęsce Francji Franco złożył Hitlerowi – kilkakrotnie później
ponawianą – ofertę przystąpienia do wojny. Niemcy jednak odmówili,
uważając, że przystąpienie słabej Hiszpanii do wojny tylko nałoży na Niemcy
kolejny ciężar. […] Alternatywa dla Franco, czyli zwycięstwo Frontu
Ludowego […] Ale nie jest wcale pewne, jak pisze Chdakiewicz, że powstałaby
127
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
komunistyczna, totalitarna dyktatura” /P. Machewicz, Wojna hiszpańska
trwa, „Gazeta Wyborcza, środa 26 listopada 1997, s. 21/. „W październiku
1996 roku hiszpański parlament nadał honorowe obywatelstwo członkom
Brygad Międzynarodowych. Uczestnicy tych formacji walczyli przeciw
wojskom generała Franco sześćdziesiąt lat wcześniej. W prasie europejskiej i
amerykańskiej ukazało się mnóstwo życzliwych wzmianek, a nawet
obszernych artykułów na temat Brygad i pozytywnej roli, jaką odegrały w
hiszpańskiej wojnie domowej. […] Prasa lewicowa tradycyjnie wspominała
wojnę w Hiszpanii jako walkę republikanów z faszystami. […] Arnold
Beichman z konserwatywnego Hoover Institution w Stanford, Kalifornia,
stwierdził, że jeszcze przed wojną domową „maleńka Partia Komunistyczna
rozpoczęła infiltrację demokratycznego rządu, który został w ten sposób
zdegradowany do roli marionetki Stalina. Z czasem, komuniści zaczęli
kierować wojną nie po to, aby zwyciężyć, ale po to, aby zapobiec zwycięstwu
partii demokratycznych” /A. Beichman, U. S. Collaborators in Stalin’s «Noble
Lie», „The Washington Limes: National Weekly Edition”, 28 July 19996, s.
34/. Udział Stalina w konflikcie przestraszył kraje demokratyczne Zachodu
do tego stopnia, że ogłosiły neutralność. Według Beichmana, znaczyło to
odmowę dostarczania broni stronie republikańskiej” /M. J. Chodkiewicz,
Zagrabiona pamięć: wojna w Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997,
s. 10/.
+ Pamięć zagrabiona o wojnie domowej hiszpańskiej 1936-1939. „W Europie
Zachodniej i USA od początku przeważała lewicowa interpretacja konfliktu w
Hiszpanii […] Jak podaje Paul Johnson „ponad 90 procent zachodnich
intelektualistów” (P. Johnson, Intellectuals, New York 1990, s, 308) moralnie
popierało Republikę” /M. J. Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć: wojna
domowa w Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997 s. 17/. „w
Stanach Zjednoczonych tylko katolicy stanęli po stronie nacjonalistów. W
tym czasie Kościół katolicki cieszył się popularnością głównie wśród niższych
warstw społecznych. Trudno mówić więc o intelektualnej obronie stanowiska
frankistów; działalność katolików ograniczała się do antykomunistycznych
demonstracji i odczytów. Jedynie Patric Sclanan z katolickiej gazety „The
Brooklyn Tablet” praktykował publicystyczny antykomunizm na rzecz białej
Hiszpanii. Czasopisma izolacjonistów zachowały neutralność. Reszta prasy,
na czele z socjal-liberalnym „The New York Times” oraz znakomita większość
amerykańskich intelektualistów popierała Republikę i Stalina. Wśród nich
wyróżniali się przede wszystkim Ernest Hemingway, Edmund Wilson, John
Dos Passos, Sinclar Lewis i Lillian Hellman. We Francji […] katoliccy
intelektualiści, jak monarchistyczny pisarz Georges Bernanos, stanęli
przeciw komunizmowi. Najwybitniejszym szermierzem krucjaty był katolicki
dramaturg i poeta, Paul Claudel” /Tamże, s. 18/. „Tymczasem postępowy
filozof katolicki Maritain potępiał obie strony konfliktu za okrucieństwa.
Liberalny katolicki myśliciel Francois Mauriac występował głownie przeciw
Franco. Jednoznacznie antynacjonalistyczne stanowisko zajęli pisarze
Romain Rolland, Henri Barbusse, André Gide i Louis Aragon. Błyskotliwa
myślicielka lewicowa Simone Weil, poparła rewolucjonistów słowem i
czynem. Znalazła się w oddziałach anarchistów w Hiszpanii. Związany z
komunizmem popularny pisarz André Malraux najpierw zajmował się
przemytem broni do Republiki, potem stanął na czele eskadry bombowców
128
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
walczących
przeciw
nacjonalistom
(Anatol
Arciuch,
Brygady
międzynarodowe, w: „Nowe Państwo”, 6 grudnia 1996, s. 20) [co
bombardowali ?]. W Wielkiej Brytanii prawicowe dzienniki […] wzięły stronę
nacjonalistów. Dołączyły się do nich katolickie […] entuzjastycznie stanęły po
stronie Republiki […] gros brytyjskich intelektualistów […] Pisarz Evelyn
Waugh […] popierał „białych”. Najwytrwalej sekundowali mu Eleonora Smith
i Edmund Blaunden. W sprawę antykomunistycznej Hiszpanii najbardziej
zaangażował się, pochodzący z Afryki Południowej, Roy Campbell” /Tamże, s.
19/. Campbell był od początku naocznym świadkiem tej wojny. Bodźcem do
napisania wiersza stała się egzekucja Księży karmelitów, przeprowadzona w
Toledo przez czerwoną milicje. Został wtedy rozstrzelany spowiednik poety.
Campbell i jego rodzina cudem uniknęli śmierci. Portem, podróżując wzdłuż
linii frontu, pisał propowstańcze artykuły. Był on jednak wyjątkiem” /Tamże,
s. 20.
+ Pamięć zakodowana w umyśle ludzkim dysponuje ogromnymi zasobami
informacji, które pozwalają mu rozwiązywać różne problemy. „Umysł jest
olbrzymim układem o olbrzymiej aktywności własnej. Komputer jest tylko
biernym narzędziem. Pamięć zakodowana w umyśle człowieka w postaci
pojęć czy sądów, schematów poznawczych, zwłaszcza pamięć semantyczna
(ogólna, pozaczasowa i pozaosobista wiedza podmiotu o rzeczywistości),
dysponuje ogromnymi zasobami informacji, które pozwalają mu rozwiązywać
różne problemy. Umysł ludzki potrafi przeprowadzać, sprzężone z olbrzymim
zasobem wiedzy, operacje umysłowe, procedury aktywnego przetwarzania
informacji. Zespół procedur operowanie pojęciami, tworzenia nowych i
ustawiania ich w odpowiednie kombinacje jest, w pewnym sensie, istotnym
komponentem myślenia. Człowiek ciągle ubogaca ilość przyswojonych pojęć,
w ramach opanowywania rodzimego języka, uczenia się, także szkolnego,
oraz podczas komunikacji międzyludzkiej. Rozwiązywanie problemów jest
procesem, w którym umysł wykorzystuje informacje zawarte w zadaniu oraz
zakodowane w pamięci. Istotnym elementem jest tu aktywność poznawcza
umysłu, przejawiająca się głównie w twórczym poszukiwaniu pamięci,
porównywaniu z sobą pojęć, dokonywaniu ich analizy i syntezy,
przeformułowywaniu
werbalizacji,
generowaniu
pytań
cząstkowych,
dochodzeniu do nowych informacji przez wnioskowanie dedukcyjne czy
indukcyjne, często z wykorzystaniem wnioskowania przez analogię. Pamięć
ludzka i własne procedury myślenia muszą być przy tym kontrolowane przez
sam podmiot. Całość procesu, skierowana na problem oraz na własny umysł,
generuje nowe pomysły, rozwiązuje problemy, a także koduje w pamięci nowe
i efektywne procedury przetwarzania informacji, wzbogacając w ten sposób
repertuar skutecznych operacji umysłowych. Wgląd w treść problemu, jego
zrozumienie i pojawiające się przy tej okazji pytania, generują nowe, nagłe,
twórcze pomysły (tzw. olśnienia) na drodze jakby skrótowego wnioskowania.
Z. Chlewiński podkreśla fakt, ze „zjawisko takie występuje w przypadku
wybitnych uczonych, którzy długo zajmują się określoną problematyką.
Mówimy wówczas o twórczej intuicji umysłowej /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 31/. „Badania psychologiczne z zakresu pojęć z istoty swojej
uwikłane są w zawiłą problematykę filozoficzną. Wciąż są obecne echa
trwającego od średniowiecza sporu o uniwersalia. W formie współczesnej
129
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
spory te wyrażają się w dyskusji na temat następujących relacji: język-świat
oraz myśl-świat” /Tamże, s. 32.
+ Pamięć zapisana w tekście Ricoeur P. był człowiekiem wierzącym,
czyniącym refleksję teologiczną. Jego postawę można określić jako nadzieję
krytyczną, albo krytykę pełną nadziei. Taka była jego hermeneutyka biblijna
i hermeneutyka filozoficzna (lata 70-te). W latach 80-tych wrócił do tematyki
zła, miłości i sprawiedliwości. /Juan Masía Clavel, Paul Ricoeur, en la
frontera de filosofía y teología, “Miscelánea Comillas” 53 (1995) 115-133, s.
116/. Czynił to z punktu widzenia luterańskiego i kalwińskiego. Zło wiązał
on z ograniczonością bytów skończonych. Pamięć o rzeczywistości trwa w
metaforach (mimesis) /Tamże, s. 118/. Zainteresował się fenomenologią:
intencjonalność, operacją redukcji dochodzącą do nieredukowalnego,
prymatem świadomości czegoś nad świadomością siebie, a tym samym
powiązaniem podmiotu z rzeczywistością zewnętrzną. Najważniejsze dal
fenomenologii jest powiązanie noematycznego z noetycznym, czyli
odczuwanego z intencjonalnym. Synteza aktywna poprzedzona jest syntezą
pasywną, i nie można ich zredukować do czegoś jednego. Środowisko życia
zawsze jest przewidywane, ale nigdy nie jest w pełni dane. Człowiek zawsze
wychodzi poza otaczające go realia. To intencjonalne wychodzenie
świadomości poza świat realny określił Ricoeur mianem utraconego raju
fenomenologii. Podobnie dzieje się w hermeneutyce. Husserl mówił o relacji
noetyczne-noematyczne. Hermeneutyka mówi o relacji: sens obiektywny
tekstu i przedrozumienie czytelnika tego tekstu. Hermeneutyka powstała w
czasach Schleiermachera jak fuzja egzegezy biblijnej, filologii klasycznej i
prawa kanonicznego. Po przewrocie kopernikańskim nie dotyczy już
zrozumienia czegoś, lecz pyta się, czym jest zrozumienie. To, co
fenomenologia czyniła z zagadnieniem świadomości i percepcji,
hermeneutyka czyni z historią i naukami humanistycznymi. W obu
przypadkach problemem podstawowym jest relacja między sensem
(inteligibilność)
a
podmiotem
(refleksyjność).
To
poszerzenie
fenomenologiczno-hermeneutyczne tradycji filozofii refleksyjnej jest kluczem
do zrozumienia relacji między hermeneutyką filozoficzną i hermeneutyką
biblijną u Ricoeura /Tamże, s. 119.
+ Pamięć zapisana w tropach. „Trzon pracy, obejmujący trzy rozdziały, będzie
rozwijał problem przekładu doświadczenia mistycznego na słowo poetyckie
oraz późniejszego tłumaczenia owocu tego przekładu na język polski. Będzie
próbą scharakteryzowania środków i zabiegów retorycznych, za pomocą których hiszpański mistyk nadał swej poezji charakter mistyczny. Dążąc do
realizacji tych celów, rozdział drugi poświęcimy problematyce symbolu oraz
symbolicznym elementom muzyczności; trzeci – metaforze i paradoksowi, a
czwarty – powtórzeniom oraz momentom ciszy poetyckiej. Każdą z tych części
poprzedzi wstęp teoretyczny, w którym spróbujemy zdefiniować znaczenie
danego środka stylistycznego dla mistycznej ekspresji, a zakończą wnioski
i podsumowanie dokonanych analiz. Dla ścisłości zaznaczmy, że często
będziemy wybierać jedynie tę część poematu, w której dany środek
stylistyczny i jego funkcjonowanie są najbardziej wyraziste. Naszym celem
nie jest bowiem skrupulatna analiza każdego wersu poematu, lecz
wychwycenie pewnych mechanizmów, które pozwoliły Janowi od Krzyża
odcisnąć w materii poetyckiego słowa ślady swych doświadczeń duchowych.
130
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Dlatego też w tytułach kolejnych rozdziałów zdecydowaliśmy się na
wykorzystanie terminu „trop” w znaczeniu, w jakim stosował go Ryszard
Nycz: {Słowo „trop” (gr. trópos) ma, jak łatwo sprawdzić, i ciekawą etymologię,
i nader rozbudowaną rodzinę znaczeniową (zwrot, kierunek, tryb, kształt,
wygląd, obyczaj, charakter, temperament, usposobienie…) […]. Ma też szereg
homonimicznych znaczeń, z których dwa zasadnicze zostały tu wykorzystane
i związane relacją współzależności: tropu jako śladu, odcisku pozostawionego
przez tego, który przechodził, czy w ogóle pozostałego po tym, co przeminęło;
oraz tropu jako kategorii językowo-literackiej, obejmującej te „zwroty”
retorycznej mowy, które (jak metafora, metonimia, symbol, alegoria, ironia)
polegają na semantycznym przekształceniu konwencjonalnego znaczenia
przedmiotu}” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi
św. Jana od Krzyża w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat,
maszynopis), s. 10/. „(Mówiąc najprościej, trop-ślad jest świadectwem
istnienia; świadectwem tyleż bezspornym (bo „bezpośrednio” wywołanym
przez przedmiot), co „ślepym” czy niezrozumiałym (bo ani nie jest do niego
podobny, ani nie pozwala go pojąć – jako pozbawiony jakiejkolwiek
semantycznej zawartości); trop retoryczny zaś albo obdarza sensem coś, co
nie istnieje (lub tego sensu jest pozbawione), albo przekształca znaczenie
czegoś już istniejącego i znaczącego” /R. Nycz, Literatura jako trop
rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Universitas, Kraków 2001, s. 10-11/. /Tamże, s. 11.
+ Pamięć zasadą rozumienia racjonalnego. „Zważywszy na fakt, że dla Valli
pełnia prawdy moralnej zawarta jest w Piśmie, zupełnie zrozumiałą rzeczą
staje się jego pragnienie, by zająć się filologiczną analizą tego Pisma. Jeżeli
uwzględnimy ponadto i to, że dla Valli ogólność to tyle co pierwotne użycie
słowa – które pojąć można na drodze egzegezy historycznej – zrozumiemy,
dlaczego to właśnie Valla jest tym, który pierwszy (historycznie i
lingwistycznie rzecz biorąc) zwrócił uwagę na „apokryficzny charakter Daru
Konstantyna” /P. O. Kristeller, Eight Philosophers of the Italian Renaissance,
Stanford: Stanford University Press 1966, s. 25/. Chociaż rzeczywistość
filozoficzna, zdaniem Valli, przerasta zwyczajne zdolności konceptualne i
wyobrażeniowe zwykłych ludzi, sądzi on jednak, iż powinniśmy próbować
wznieść nasze umysły ku kontemplacji takiej właśnie rzeczywistości. Według
jego poglądu wzniesienie takie zaczyna się wraz z aktem „wiary poszukującej
zrozumienia”, a następnie akt ten kierowany jest za sprawą retorycznej
wyobraźni poetyckiej oraz teologii negatywnej, podobnej do tej, jaką
zaproponował Dionizy Areopagita. Dla Valli prawdziwą filozofią jest
poszukiwanie, przy którym używa się narzędzi egzegezy oraz interpretacji
naszej własnej wiary, a które zmierza w kierunku coraz lepszego rozumienia
naszej niewiedzy w sprawach ludzkich i boskich (jego przyjaciel i
współczesny Mikołaj z Kuzy nazywał to „uczoną niewiedzą”). Czynność ta to
ciągle wzrastająca samo-transcendencja i przypomnienie. Trudno nie
dostrzec w noetyce Valli elementów Platońskich, neoplatońskich i
Augustiańskich. Szczególnie gdy mowa w niej o bez mała muzo-podobnym
statusie, jaki przyznaje on ludzkiej pamięci jako zasadzie racjonalnego
rozumienia /Ch. Trinkhaus, In Our Image and Likeness: Humanity and
Divinity in Italian Humanist Thought, Chicago: University of Chicago Press
1970, tom 1, s. 145, 156/” P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
131
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 183-184.
+ Pamięć zawodna Często zdarzało się, że pisarz kopiował teksty Pisma
Świętego całe życie i znał je na pamięć. Wskutek tego, podczas przepisywania
tekstu Ewangelii, paralelnego do tekstu innej Ewangelii, zamiast przepisać
tekst właściwy pisarz zapisywał tekst paralelny, który tkwił w pamięci i
akurat się nasunął na myśl. Tak jest przede wszystkim w Ewangelii św.
Marka, która była w pierwotnym Kościele mniej znana niż Ewangelia św.
Mateusza. Podczas kopiowania tekstu św. Marka pisarz automatycznie
wpisywał tkwiący w jego pamięci paralelny tekst św. Mateusza 03 59.
+ Pamięć zbiorowa ludzkości zakodowana w duszy ludzkiej, głębia
niezmierzona, Wunibalb Müller. Termin Seele etymologicznie „spokrewnione
ze słowem See (morze) i jego podstawowe znaczenie brzmi: „to, co należy do
morza” (die sum See Gehörende)”. Anselm Grün: „Może to wskazywać, że
dusza przed urodzeniem człowieka znajdowała się w morzu i że tam po jego
śmierci powraca” /A. Grün OSB, W. Müller, Czym jest dusza?, Przekł.
Juliusz Zychowicz, Wydawnictwo WAM, Kraków 2010, s. 16/. [Czy to
oznacza, że dusze jako odrębne substancje duchowe w jakiś misteryjny
sposób są zanurzone w Bogu, czy też to, że nie ma dusz ludzkich
indywidualnych, a jedynie jest w człowieku jakaś cząstka oceany bytu
boskiego]. W. Müller mówi jedynie o oceanie ludzkości rozwijającej się kilka
milionów lat. Dusza ludzka to część „zbiorowej pamięci”, to „pole”, które jest
częścią wielkiego „pola” całej ludzkości, a jednocześnie wewnętrzna głębia,
którą można odczuwać /Tamże, s. 17/. Według tego, co mówi A. Grün
poznanie specyficzne dla duszy ludzkiej jest inne niż poznanie rozumowe.
Jakby rozum i dusza były różnymi podmiotami poznawczymi. Kojarzy ją ze
słowem anima (rodzaj żeński), natomiast animus „oznacza dzielność, siłę”,
czyli funkcję duszy. Według niego „dusza oznacza subtelne myślenie”, czyli
jednak coś rozumowego, aczkolwiek myślenie subtelne może oznaczać coś
odrębnego, różnego od niesubtelnej aktywności rozumu ludzkiego. Owo
myślenie subtelne to „myślenie sercem – a nie tylko racjonalna, ale chłodna
argumentację. Oznacza wyobraźnię, kreatywność, otwarcie na sferę boską,
subtelne impulsy, spontaniczność, intuicję” /Tamże, s. 18/. Czyli rozum i
myślenie rozumowe nie jest otwarte na Boga, dyskurs rozumowy o Bogu sam
w sobie nie jest otwarty na Boga. „Dla Starego Testamentu dusza jest
tchnieniem życia, siłą witalną” [Czyli tym co odpowiada „mojemu” terminowi
duch ludzki (energia; warstwa trzecia refleksji personalistycznej). Terminem
dusza określam substancję (warstwa pierwsza)]. „Hebrajskie słowo, które
Grecy tłumaczą potem jako psyche, brzmi nephesz i znaczy pierwotnie:
paszcza, gardziel. Dlatego tez Stary Testament łączy to słowo z pragnieniem,
pożądaniem i usposobieniem jako miejscem emocji, albo też z oddechem,
życiem, siłą witalną” /Tamże, s. 19/ [Wszystko to ciągle odpowiada duchowi
ludzkiemu jako energii a nie duszy ludzkiej jako substancji]. „Następnie
dusza oznacza w Starym Testamencie otwartość człowieka na Boga”
[warstwa druga refleksji personalistycznej, dotyczy relacji. Relacja jest realna
jeżeli jest substancja, sprawiana jest ona w substancji przez energię, przez
ducha ludzkiego. Sprawianie relacji oznacza personalizację] /Tamże, s. 20/.
Nowy Testament kładzie nacisk na rdzeń duchowy człowieka [rdzeń
132
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
substancji duchowej, rdzeń energii duchowej], czyli na jaźń ludzką, na
ludzkie „ja”. Egzegeci tłumaczą występujące w Nowym Testamencie słowo
psyche jako „życie” [Całość energii, bez odróżnienia jakościowego życia
człowieka od życia zwierzęcia. Termin mniej precyzyjny od terminu duch
ludzki, który ogarnia intelekt, wolę i uczucia, których nie ma u zwierząt].
Dusza: „pojęcia tego nie można zdefiniować. Ale nie jest to wcale konieczne”
/Tamże, s. 20.
+ Pamięć zbiorowa zawiera w sobie wyobrażenia społeczne. „Stałym wątkiem
utopii w ciągu wielu wieków jest marzenie o społeczeństwie doskonale
przejrzystym, którego podstawowe zasady odnaleźć można we wszystkich
szczegółach życia codziennego jego członków, społeczeństwie, którego
wyobrażenie byłoby wiernym obrazem, jeśli nie wręcz prostym odbiciem, jego
rzeczywistości. Trwałość tego marzenia jest dowodem a contrario, iż żadne
społeczeństwo, żadna grupa społeczna, żadna władza nie są dla siebie w
pełni przejrzyste. Od zarania dziejów społeczeństwa stale tworzą globalne
wyobrażenia siebie samych, czyli idee-obrazy, za pomocą których nadają
sobie tożsamość, postrzegają swoje wewnętrzne podziały, legitymują swoją
władzę i wypracowują modele stanowiące wzór do naśladowania dla ich
członków, takie na przykład jak: ideał „mężnego wojownika”, „dobrego
obywatela”, „oddanego bojownika” itp. Są to wyobrażenia rzeczywistości
społecznej, a nie jej proste odbicia. Wytworzone i ukształtowane przy użyciu
tworzywa zaczerpniętego z zasobów symbolicznych, cechują się swoistą
realnością, która związana jest z samym ich istnieniem, ze zmiennym
wpływem, jaki wywierają na mentalność i zachowania zbiorowe, z
różnorodnymi funkcjami, jakie pełnią w życiu społecznym. I tak, każda
władza otacza się wyobrażeniami, symbolami, emblematami itp., które ja
legitymują i sławią, i których musi ona strzec. Panowanie w sferze
wyobrażeń, jak również konflikty, których przedmiotem są owe wyobrażenia,
wymagają opracowania strategii dostosowanych do specyfiki tych konfliktów
– takich na przykład jak propaganda. Wydaje się, że termin wyobrażenia
społeczne odpowiada najlepiej tej kategorii wyobrażeń zbiorowych, ideiobrazów społeczeństwa globalnego i wszystkiego, co się do niego odnosi.
Terminologia ta ma wprawdzie pewne wady: pojęcia wyobraźni (imagination) i
wyobrażenia (imaginaire) są niesłychanie wieloznaczne, rzucają za siebie cień
całej swojej długiej historii. Są jednak zbyt silnie zakorzenione a naszej
tradycji językowej i intelektualnej, abyśmy mogli z nich zrezygnować, nie
narażając się na ich pojawienie przy pierwszej okazji podczas dyskusji na
temat przedstawień (représentations) zbiorowych. Czy słuszne jest
wyodrębnienie tak pojmowanego pola wyobrażeń zbiorowych o ruchomych
granicach dla potrzeb dziedziny analiz, których celem byłoby badanie historii
sposobów wyobrażania sobie rzeczywistości społecznej, jakimi dysponuje
zbiorowość?” /B. Baczko, Przedmowa, w: Tenże, Wyobrażenia społeczne.
Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej, przeł. M. Kowalska, PWN, Warszawa
1994, 13-16, s. 13/. Rozstrzygające odpowiedzi będą mogły się pojawić
dopiero wraz z tymi badaniami. Niezależnie od tego, jako będzie ich rezultat,
badania takie mają przynajmniej te zaletę, że stwarzają możliwość spotkania
rozproszonych, by nie rzecz zamkniętych każda z swojej komórce, prac z
zakresu historii idei i mentalności, historii ruchów społecznych i
133
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
propagandy, historii instytucji politycznych i wychowania itp.” /Tamże, s.
15.
+ Pamięć zbiorowa źródłem wiedzy mędrca. Rola społeczna uczonego
podstawowa w cywilizacji jest trojaka: rola mędrca, rola „scholarza”, rola
„badacza-teoretyka”. Rozdział prawa prywatnego i publicznego jako
komponent cywilizacji, dokonuje się na trzy różne sposoby: a) życie zbiorowe
obchodzi się bez odrębnego systemu prawa publicznego; b) w życiu
zbiorowym ma miejsce na „monizm prawa publicznego”; c) istnieje rozdział
obu rodzajów prawa, co łączy się z rozdziałem miedzy sferę życia
społeczeństwa i sferę działania państwa /J. Goćkowski, Teoria cywilizacji
jako socjologia wiedzy, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J.
Baradzieja i J. Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran
i Suszczycki, Kraków 1997, 99-136, s. 108/. Konstytutywnym komponentem
cywilizacyjnego samookreślenia się jest wybór stosunku do wiedzy (a
dokładniej rodzajów wiedzy) oraz wybór rodzaju wiedzy nadającej ton w
najważniejszych teatrach życia kulturalnego /Tamże, s. 114/. Kultura
wiedzy i poznania cywilizacji może być charakteryzowana/identyfikowana
przez stwierdzenie, jakiego typu rola społeczna uczonego jest w owej
cywilizacji rolą podstawową: rola mędrca, rola „scholarza”, rola „badaczateoretyka”. „Mędrzec” wie dzięki własnemu doświadczeniu i własnym
rozmyślaniom, a także korzystając z kapitału „pamięci zbiorowej” i
„doświadczenia pokoleń”. „Scholarz” wie dzięki edukacji i praktyce zgodnej z
doktryną i regułą właściwą „szkole poszukiwań i wyjaśnień”, czyli
„perspektywą poznawczą”, będącą ortodoksją, która zobowiązuje i kierunkuje
go w sferze dążności poznawczych i czynności poznawczych – tworzonych,
ustalanych i stosowanych przez niego. „Badacz-teoretyk”, będący
człowiekiem nauki sensu proprio, wie dzięki krytycznej kontynuacji „sytuacji
problemowej” gwoli rozwoju wiedzy – bez względu na katastrofy skutkujące
dewaloryzacją „autorytetów epistemicznych” i „programów poznawczych”
oraz „szkół poszukiwań i wyjaśnień” /Tamże, s. 117.
+ Pamięć zdarzeń archaicznych odzyskana u bohatera utworu literackiego
pozwala mu poznać siebie samego. „W duecie ról narrator-bohater następuje
dramatyzacja składników świata przedstawionego. Dialog narratora z
bohaterem to dialog racji kosmologicznych z racjami soteriologicznymi i
autosoteriologicznymi – z próbą osiągnięcia wiedzy, dobra i wyzwolenia przez
podmiot mocą własnych poczynań. Wiedza ujmowana jest jako niezbędny
środek, jednak nie tylko do wiarygodnego rozpoznania rzeczywistości, ale
przede wszystkim jako środek do samopoznania w wymiarze kulturowym., i
szerzej – w siedlisku natury, przez co odzyskana zostaje w świadomości treść
archaicznych zdarzeń. Ich zwierciadlane odbicia nadają kształt zdarzeniom
przyszłym. Bez wiedzy o nich, bez uświadomienia jakościowego symetrii
czasu przeszłego i przyszłego, punkty teraźniejszości przedstawiają się
bohaterom jako chaos pozbawionych sensu stanów rzeczywistości i
paralelnie – stanów umysłu. / Chwyt ukierunkowania działań bohaterów na
poznawanie struktury i znaczenia otaczającej ich rzeczywistości wprowadza
na
poziomie
relacji
„narrator-bohater-świat
przedstawiony”
ideę
iluzoryczności świata. […] W utworach T. Parnickiego, U. Kozioł, H. Hessego
temat prawdy i pozoru (ułudy, iluzji, maji) rzeczywistości, oprócz realizacji w
wariantach formy, stanowi składnik treści” /J. Ślósarska, Rozum,
134
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
transcendencja i zło w literaturze, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
1992, s. 13/. „Inspiracje filozoficzne do tego typu rozważań czerpane są przez
autorów z Upaniszadów i traktatów buddyjskich” /Tamże, s. 14.
+ Pamięć zespala jednostki strukturalne za pomocą schematów
poznawczych. „Schematy nie są jedynym źródłem informacji – zmienność
nowych doświadczeń prowadzi do tego, że za każdym razem konstruujemy
reprezentację nowych informacji, a ponieważ posiadane schematy nie mogą
być identyczne z nową informacją, są więc najczęściej drogowskazem lub
źródłem informacji brakujących. Schematy poznawcze – jako bardziej złożone
struktury naszej wiedzy – cechuje nieostrość granic, zmienność oraz
zależność kontekstowa (sytuacyjna). Wiedza deklaratywna zakodowana w
pamięci długotrwałej (w dużej części jako „naiwne teorie”) ma charakter
raczej bierny, natomiast schematy poznawcze są procedurami aktywnymi.
Ich struktura przypomina programy komputerowe. Są one wyposażone także
w urządzenia sprawdzające wyniki owych procedur. Mogą one, analogicznie
jak w komputerach, mieć charakter hierarchiczny i zawierać subprocedury.
Schematy poznawcze są uaktywniane w procesach percepcji, rozpoznawania,
myślenia, rozumowania, rozwiązywania problemów, uczenia się. Najogólniej
można powiedzieć, że funkcją schematów poznawczych jest reprezentacja
wiedzy o świecie, o sobie samym, o innych bodźcach. […] Koncepcja
„schematu” jest ze swej natury pod wieloma względami słabo sprecyzowana.
Ponieważ jest to struktura organizująca wiedzę w umyśle, dlatego może
przyjmować różne formy, za pomocą których ludzie tworzą reprezentację
umysłową, czyli wiedzę” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 203.
+ Pamięć zmarłych czczona przez Kościół od początku. Ofiarę eucharystyczną
„Święci w chwale nieba nadal wypełniają z radością wolę Bożą w odniesieniu
do innych ludzi i do całego stworzenia. Już królują z Chrystusem; z Nim
„będą królować na wieki wieków” (Ap 22, 5)” (KKK 1029). „Ci, którzy
umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie
oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po
śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości
nieba” (KKK 1030). „To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś
całkowicie innym niż kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem. Naukę
wiary dotyczącą czyśćca sformułował Kościół przede wszystkim na Soborze
Florenckim i na Soborze Trydenckim. Tradycja Kościoła, opierając się na
niektórych tekstach Pisma świętego, mówi o ogniu oczyszczającym: Co do
pewnych win lekkich trzeba wierzyć, że jeszcze przed sądem istnieje ogień
oczyszczający, według słów Tego, który jest prawdą. Powiedział On, że jeśli
ktoś wypowie bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu, nie zostanie mu to
odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym (Mt 12, 32). Można z tego
wnioskować, że niektóre winy mogą być odpuszczone w tym życiu, a niektóre
z nich w życiu przyszłym” (KKK 1031). „Nauczanie to opiera się także na
praktyce modlitwy za zmarłych, której mówi już Pismo święte: „Dlatego
właśnie (Juda Machabeusz) sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za
zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu” (2 Mch 12, 45). Kościół od
początku czcił pamięć zmarłych i ofiarował im pomoce, a w szczególności
Ofiarę eucharystyczną, by po oczyszczeniu mogli dojść do uszczęśliwiającej
wizji Boga. Kościół zaleca także jałmużnę, odpusty i dzieła pokutne za
135
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zmarłych: Nieśmy im pomoc i pamiętajmy o nich. Jeśli synowie Hioba zostali
oczyszczeni przez ofiarę ich ojca, dlaczego mielibyśmy wątpić, że nasze ofiary
za zmarłych przynoszą im jakąś pociechę? Nie wahajmy się nieść pomocy
tym, którzy odeszli, i ofiarujmy za nich nasze modlitwy” (KKK 1032).
+ Pamięć zmarłych czczona w religii chrześcijańskiej zawsze. „Trzy stany w
Kościele: […] Wszyscy jednak, w różnym stopniu i w rozmaity sposób,
złączeni jesteśmy wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego i ten sam
hymn chwały śpiewamy Bogu naszemu. Wszyscy bowiem, którzy należą do
Chrystusa, mając Jego Ducha, zrastają się w jeden Kościół i zespalają się
wzajemnie ze sobą w Chrystusie” (KKK 954). „Składamy hołd (Chrystusowi)
w naszej adoracji, gdyż jest Synem Bożym, męczenników zaś kochamy jako
uczniów i naśladowców Pana, a to jest rzeczą słuszną, gdyż w niezrównanym
stopniu oddali się oni na służbę swojemu Królowi i Mistrzowi. Obyśmy
również i my mogli stać się ich towarzyszami i współuczniami” (KKK 957).
„Komunia ze zmarłymi. „Uznając w pełni tę wspólnotę całego Mistycznego
Ciała Jezusa Chrystusa, Kościół pielgrzymów od zarania religii
chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a «ponieważ
święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów
uwolnieni» (2 Mch 12, 45), także modły za nich ofiarowywał”. Nasza modlitwa
za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się
skuteczne ich wstawiennictwo za nami” (KKK 958). „Wyrażenie to oznacza
także komunię „osób świętych” (sancti) w Chrystusie, który „umarł za
wszystkich”, tak że każdy czyn lub cierpienie w Chrystusie i dla Chrystusa
przynosi owoce dla wszystkich” (KKK 961).
+ Pamięć zorganizowana pakietowo w zmodyfikowanej teorii skryptów. „W
zmodyfikowanej teorii skryptów wyprowadził on (1982) koncepcję Pakietowej
Organizacji pamięci (Memory Organization Packets – MOP). […]
Wprowadzenie MOP-ów i scen nie wyjaśnia olbrzymiej elastyczności w
funkcjonowaniu systemu poznawczego. Schank, rozwijając swoje teoretyczne
koncepcje, zaproponował jeszcze wyższe poziomy organizacji pojęć, zwane
Punktami Tematycznej Organizacji (Thematic Organization Points – TOP),
które w mniejszym stopniu są związane z konkretnym zbiorem sytuacji i
dlatego mogą stosować się do tematów zawierających całą sekwencję
zdarzeń. Schank porównuje główny temat dramatu Romeo i Julia i filmu
West Side Story. Obydwa opowiadania mają ten sam motyw – dwie osoby się
kochają, mają „wspólny cel” bycia razem, „zewnętrzna opozycja” pochodzi od
ich rodziców. Schank uważa, że sztuka i film są tematycznie do siebie
podobne, muszą mieć struktury wyższego rzędu, które reprezentują
sekwencję epizodów. Według autora TOP-y są strukturami zakodowanymi w
pamięci semantycznej. Na przykład gdy oglądamy film West Side Story,
uaktywnia się w naszej pamięci odpowiedni TOP, dzięki któremu
przypominamy sobie sztukę Romeo i Julia. Schank uważa, że tego rodzaju
aktywizacja pamięci następuje automatycznie” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 212 Leone (1988) wykazał, że można wykorzystać TOP-y do
wyjaśnienia zróżnicowanej częstotliwości, z jaką badane osoby przypominają
sobie analogiczne problemy w sytuacji rozwiązywania problemów. Jednakże
badania te sugerują, że przypominanie sobie nie jest procesem
automatycznym, lecz badane osoby specjalnie poszukują w swej pamięci
136
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
problemu analogicznego. Ogólnie mówiąc, teorie schematów są dobre do
wyjaśniania ad hoc otrzymanych wyników, lecz nie mają mocy ich
przewidywania” /Tamże, s. 213/. „Rumelhart i inni zaproponowali,
inspirowaną przez konseksjonistyczne podejście do schematów, korekturę
tego stanu teorii. Według teorii konseksjonistycznej schematy pojawiają się w
chwili, gdy będą one potrzebne, aby wystąpiła interakcja dużych,
pozostających z sobą w interakcji jednostek, dzięki którym zachodzi
paralelne przetwarzanie informacji. W ujęciu konseksjonizmu schemat
poznawczy nie jest konstruktem, który pełni funkcje reprezentujące – jest on
tylko układem pobudzeń, stanowiącym efekt przypisywany schematom w
ujęciu Schanka. W sieci przebiegają procesy paralelne, gdy na „wyjściach”
powstają pobudzenia. Oznacza to, ze pewna grupa jednostek zostaje
aktywowana, a inne są zablokowane. W niektórych przypadkach, gdy grupa
jednostek pozostaje z sobą w ścisłej interakcji, ujawnia się konwencjonalna
postać schematu, natomiast gdy występuje grupa jednostek luźniej z sobą
powiązanych, to jego struktura jest bardziej płynna i podobieństwo do
schematu nie występuje” /Tamże, s. 214-215.
+ Pamięć zostaje po człowieku mądrym. „Sięga potężnie od krańca do krańca
i włada wszystkim z dobrocią. Ją to pokochałem, jej od młodości szukałem:
pragnąłem ją sobie wziąć za oblubienicę i stałem się miłośnikiem jej piękna.
Sławi ona swe szlachetne pochodzenie, gdyż obcuje z Bogiem i miłuje ją
Władca wszechrzeczy, bo jest wtajemniczona w wiedzę Boga i w Jego dziełach
dokonuje wyboru. Jeśli w życiu bogactwo jest dobrem pożądanym – cóż
cenniejszego niż Mądrość, która wszystko sprawia? Jeśli rozwaga jest
twórcza – któreż ze stworzeń bardziej twórcze niż Mądrość? I jeśli kto miłuje
sprawiedliwość – jej to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiarkowania i
roztropności, sprawiedliwości i męstwa, od których nie ma dla ludzi nic
lepszego w życiu. A jeśli kto jest żądny wielkiej wiedzy -– ona zna przeszłość i
o przyszłości wnioskuje, zna zawiłości słów i rozwiązania zagadek, wiedza
wyprzedza znaki i cuda, następstwa chwil i czasów. Postanowiłem więc wziąć
ją za towarzyszkę życia, wiedząc, że mi będzie doradczynią w dobrem, a w
troskach i w smutku pociechą. Dzięki niej znajdę chwałę u ludu i cześć u
starszych, sam będąc młody. Bystrym znajdą mnie w sądzie, wzbudzę podziw
u możnych. Gdy będę milczał – wyczekiwać będą, a gdy przemówię – uważać;
i jeśli długo przemawiać będę – położą rękę na ustach. Przez nią zdobędę
nieśmiertelność, zostawię wieczną pamięć potomnym. Będę władał ludami,
poddane mi będą narody: usłyszawszy mnie ulękną się władcy straszliwi.
Okażę się dobrym wśród ludu i mężnym na wojnie. Wszedłszy do swego
domu przy niej odpocznę, bo obcowanie z nią nie sprawia przykrości ani
współżycie z nią nie przynosi udręki, ale wesele i radość. Gdym sobie nad
tym pomyślał i rozważyłem to w sercu, że w zażyłości z Mądrością leży
nieśmiertelność, w przyjaźni z nią szlachetna rozkosz, w dziełach jej rąk
nieprzebrane bogactwa, a roztropność we wspólnych z nią ćwiczeniach i
sława w posiadaniu jej nauki – krążyłem, szukając, jak by ją wziąć do siebie.
Byłem dzieckiem dorodnym i dusza przypadła mi dobra, a raczej: będąc
dobrym wszedłem do ciała nieskalanego. Wiedząc jednak, że nie zdobędę jej
inaczej, tylko jeśli Bóg udzieli – a i to już było sprawą Mądrości wiedzieć,
czyja jest ta łaska – udałem się do Pana i błagałem Go i mówiłem z całego
serca” (Mdr 8, 1-21).
137
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Pamięć zwyczajna przekroczona przez Chrystusa eucharystycznego lub
liturgicznego w anamnezie. „Chrystus eucharystyczny lub liturgiczny /
Występuje zwrot: „Chrystus (lub Jezus) eucharystyczny” (M. Rusecki, K.
Konopka, M. Cisło, B. Nadolski, T. Stolz, B. Migut). „Kto” to jest i co oznacza?
/ Ten sam, lecz ponadhistorycznie / Dawniej mówiono prosto: Jezus
Chrystus jest obecny w Eucharystii i przez Eucharystię. Od czasu żywszego
rozwoju ruchu liturgicznego i eucharystycznego w II połowie XIX w. zaczęto
zwracać uwagę, że skoro Jezus Chrystus jest w Eucharystii obecny w jakiś
inny, właściwy sobie sposób, to można mówić o „Chrystusie
eucharystycznym”. Mówimy więc: Jezus historyczny, mistyczny, eklezjalny,
społeczny, kerygmatyczny, a wreszcie eucharystyczny. Okazuje się, że Jezus
bytuje, istnieje i udziela się ludzkości na różne sposoby, jakby przybierał
różne sposoby „chrystyczne” i różne formy bycia „dla nas”. Jednym z
najważniejszych jest Eucharystia. Jest to bycie tajemnicze, nieopisywalne i
niewyobrażalne.
Stanowi
jednak
szczególną
podstawę
żywego
chrześcijaństwa. Chrystus to wielokształtny (multiformis) Emmanuel, to
znaczy „Bóg z nami” (Mt 1, 23). Jest „Bogiem z nami” także przez
Eucharystię. Nie jest to sposób historyczny, poddany wewnętrznie
czasoprzestrzeni i prawom doczesnego życia, ale nie jest to również
bynajmniej sposób czysto myślny, obrazowy, „pamiątkowy” czy poetycki. Jest
to sposób realizowania się Chrystusa dla nas, względem nas, jak najbardziej
realistyczny, choć misteryjny i sakramentalny. Stanowi dziś główne
Misterium Chrześcijaństwa. Staje przed nami „Ten sam”, co w Ziemi Świętej,
ale pod konsekrowanymi postaciami chleba i wina, ofiary, sakramentu,
słowa Bożego. Eucharystia zresztą jest spełnieniem słowa Bożego. I
Ewangelia dziś nie ma swej pełnej mocy bez Eucharystii. Staje przed nami
Chrystus w całej swej mocy: żywy, poznający, kochający, udzielający się
nam, współdziejący się z nami, a nade wszystko „uaktualniony” przez
liturgię. Jest to Chrystus ewangeliczny i Chrystus uwielbiony, choć pod
postacią widzialnej hostii, która jest ziemskim dotykalnym znakiem, tej
obecności” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 1999, s. 800.
+ Pamięć źródłem bezpośrednim cytatów Starożytni pisarze i Ojcowie
Kościoła obficie posługiwali się cytatami z Pisma św., znajdującymi się w
różnych odpisach. Trudno ustalić drogę od źródła do tekstu, z którego
korzystał dany Ojciec Kościoła, czy inny pisarz chrześcijański. Często
cytowali oni Pismo Święte z pamięci. Mogli przy tej okazji zmieniać brzmienie
tekstu. Nie zawsze wiadomo też, czy w danym przypadku pisarz chciał
zacytować tekst dosłownie, albo tylko uczynić aluzję do niego. Badacz jest
zmuszony sięgać do oryginałów, gdyż w krytycznych wydaniach Ojców
wydawcy przytaczają najczęściej brzmienia takie, jakie są w przyjętych
wydaniach Nowego Testamentu, a nie tak, jak cytowali je starożytni pisarze
Kościoła 03 45.
+ Pamięć źródłem bezpośrednim cytowania tekstów literatury starożytnej
przez mnichów średniowiecznych. Literatura starożytna klasyczna
wykorzystywana była w średniowieczu do kształtowania kultury a nie do
badań naukowych. „Przyznawano sobie prawo naginania ich do
rzeczywistych zwyczajów i potrzeb żywej kultury. Cytowano każdego z
autorów swobodnie, choćby i niedokładnie, choćby i z pamięci, choćby i bez
138
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zaznaczenia autorstwa; ważne było nie to, co powiedział i chciał powiedzieć,
co mógł powiedzieć w swoich czasach i w swoim środowisku, ale to, co w nim
mógł znaleźć chrześcijanin X lub XII wieku. Szukano w tych tekstach
pogańskich mądrości, którą tam odkrywano, posiadając ją w sobie, i której
oni dodawali ozdoby; żyli nadal w swoich czytelnikach, karmili nadal ich
pragnienie mądrości, ich aspiracje moralne” /J. Leclercq OSB, Miłość nauki a
pragnienie Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des lettres et le désir de Dieu,
Initiation aux auteurs monastique du moyen age, Les éditions du Cerf, Paris
1990),Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1997, s. 146.. Dzięki metodzie
accessus przybliżono i udostępniono autorów starożytnych ludziom, którzy
wprawdzie żyli w środowisku całkowicie różnym od ich środowiska, ale
którzy nie zadawalali się ich książkową i czysto erudycyjną znajomością.
Całkiem dosłownie, według wyrażenia Rabana Maura, „nawracano” ich na
chrześcijaństwo. Składnikiem metody wprowadzenia do klasyków był
komentarz. Wiele tych tekstów klasycznych dotarło do nas w rękopisach
otoczonych scholiami i glosami, czy to marginalnymi, czy zwłaszcza
wpisywanymi między wiersze dla wyjaśniania słów i wyrażeń. Accessus był
ogólnym wprowadzeniem do każdego autora i każdego dzieła; glosa jest
wyjaśnieniem pojedynczego słowa w tekście. Konrad z Hirsau określa ją
(zapożyczając terminologię z Etymologii Izydora) jako metodę wyjaśniania
jednego słowa przez drugie. Otóż szukanie znalezienie równoważnika
każdego słowa wymaga nie tylko posiadania ogólnego pojęcia o treści dzieła,
osiągniętego powierzchowną lekturą, ale przeprowadzenia starannego i
uważnego studium wszystkich szczegółów. Tej wzniosłej mądrości, której
szukano w tekstach, nie otrzymywało się inaczej, jak za cenę gramatyki.
Niewątpliwie tej metody nie praktykowano wszędzie i zawsze w ten sam
sposób ani w tym samym wymiarze; jest jednak poświadczona w rękopisach
ze wszystkich epok, musiała więc być stała” Tamże, s. 147.
+ Pamięć źródłem bezpośrednim teologii Möhlera J. A. Dzieło J. A. Möhlera
Einheit in der Kirche, charakteryzujące pierwszą fazę rozwoju niemieckiego
teologa, powstało jako reakcja na teologię okresu Oświecenia, pod wpływem
idei okresu Romantyzmu. W dziele tym oparł się na patrystyce, jako
materiale
źródłowym.
Najczęściej
cytował
Orygenesa,
Klemensa
Aleksandryjskiego, Ireneusza, Ignacego Antiocheńskiego oraz Klemensa
Rzymskiego, a spośród Ojców łacińskich Tertuliana i Cypriana. Spoza okresu
trzech pierwszych wieków cytował najczęściej Euzebiusza z Cezarei oraz
Augustyna P30 7. Dzieło to powstało jako reakcja na teologię okresu
Oświecenia, reakcja pod wpływem idei okresu Romantyzmu. Nowe horyzonty
otworzyły mu studia historii Kościoła i patrystyki. W Einheit in der Kirche
Möhler oparł się na patrystyce, jako na materiale źródłowym. Sposób
odwoływania się Möhlera do Ojców Kościoła ma dwojaką formę. Cytował ich
wypowiedzi albo je parafrazował. Stąd nieraz trudno jest rozróżnić, gdzie
zaczyna się myśl Möhlera, a gdzie jest myśl Ojca Kościoła. Powodem tego
wydaje się być fakt, że Möhler bardzo dużo cytował z pamięci P30 8.
+ Pamięć źródłem cytowania Pisma Świętego przez pisarzy i Ojców Kościoła.
Mogli przy tej okazji zmieniać brzmienie tekstu. „Posiadamy około 3000
odpisów
tekstu
Nowego
Testamentu
w
papirusach,
kodeksach
majuskułowych i minuskułowych oraz blisko 2200 lekcjonarzy (rękopisy
zawierające tekst Nowego Testamentu dla potrzeb liturgicznych). Uczeni nie
139
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
są zgodni co do tego, kiedy nastąpiło uporządkowanie i ustalenie schematów
czytań w Kościele bizantyjskim. Przyjmuje się, że układ czytań niedzielnych
ukształtował się już w pierwszej połowie II w., a pozostałych czytań z końcem
II w. Przyjmuje się też, że w VII/VIII w. kształtowanie się lekcjonarza
bizantyjskiego zostało całkowicie zakończone. Posiadamy w zasadzie tekst,
który był rozpowszechniony w imperium bizantyjskim. Tekst w lekcjonarzach
był sporządzany w określonym Kościele według ustalonego tam wzoru.
Starano się go wiernie przekazywać, gdyż liturgia musiała mieć stałą,
niezmienną formę. Znane są jednak wyjątki od tej reguły. Zawierały one
zaznaczone perykopy Pisma Świętego, a także równe dodatki, nieodzowne
przy czytaniu Pisma Świętego podczas liturgii, w rodzaju „rzekł pan”, „w
owym czasie”, „w owych dniach”. Lekcjonarze mają większe znaczenie dla
badań nad historią tekstu niż dla samej krytyki tekstu. Najstarszy lekcjonarz
zawierający Ewangelie pochodzi z VIII w., cztery ewangeliarze pochodzą z IX
w., a pozostałe lekcjonarze z okresu od X do XVI wieku” /J. Czerski, Metody
interpretacji Nowego Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu
Opolskiego, Opolska Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 44/.
„Starożytni pisarze i Ojcowie Kościoła obficie posługiwali się cytatami z
Pisma św., znajdującymi się w różnych odpisach. Trudno ustalić drogę od
źródła do tekstu, z którego korzystał dany Ojciec Kościoła, czy inny pisarz
chrześcijański. Często cytowali oni Pismo Święte z pamięci. Mogli przy tej
okazji zmieniać brzmienie tekstu. Nie zawsze wiadomo też, czy w danym
przypadku pisarz chciał zacytować tekst dosłownie, albo tylko uczynić aluzję
do niego. Badacz jest zmuszony sięgać do oryginałów, gdyż w krytycznych
wydaniach Ojców wydawcy przytaczają najczęściej brzmienia takie, jakie są
w przyjętych wydaniach Nowego Testamentu, a nie tak, jak cytowali je
starożytni pisarze Kościoła” /Tamże, s. 45.
+ Pamięć źródłem informacji uwzględnianych we wnioskowaniach
nieuświadomionych przebiegających w umyśle, określonych terminem tropy
poznawcze. Izotropiczność umysłu porządkującego informacje. „Fodor
wprowadził pojęcie izotropiczności, które oznacza hipotetyczną cechę
funkcjonowania umysłu, polegającą na tzw. tropach poznawczych. Są to
przebiegające w umyśle nieuświadomione wnioskowania, które uwzględniają
informacje pochodzące zarówno z zewnątrz (z wejść modułowych), jak i z
pamięci. Dzięki nim umysł generuje „hipotezy” dotyczące tego, jaka jest
rzeczywistość.” Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 253. „Termin izotropiczność jest zapożyczony z
metodologii konfirmacji hipotez w nauce, gdzie oznacza sytuację, w której
fakty istotne dla potwierdzenia hipotezy mogą pochodzić z całej wiedzy.
Izotropiczność wskazuje, ze wszystkie informacje zakodowane w pamięci
podmiotu mogą być wykorzystane w wyprowadzeniu konkluzji. Na przykład
dzięki izotropiczności wnioskowanie przez analogię wiąże różne dziedziny, co
w efekcie odgrywa istotną rolę w twórczości. Według Fodora globalność
poznawcza oraz izotropiczność stanowią dwa względnie niezależne, choć z
sobą powiązane wymiary funkcjonowania umysłu. Należy je traktować
relatywnie, ponieważ zakłócenie pamięci i dostępu do zgromadzonej wiedzy
ogranicza zakres globalności przetwarzania informacji oraz zakres
izotropiczności (por. Nosal 1990). Jak wykazuje Murphy (1988), Fodorowska
koncepcja procesów izotropowych stanowi hipotezę, którą trudno zrozumieć i
140
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zweryfikować empirycznie, ponieważ procesy te są nieuświadomione i w
praktyce dostęp do nich jest utrudniony, a być może w ogóle niemożliwy i co
za tym idzie – ich badanie także. Fodor w swoich ostatnich pracach
akcentuje bardziej atomistyczny charakter pojęć. Sugeruje to, iż w przyszłych
badaniach należałoby odróżnić sytuacje, w których pojęcia mogą korzystać z
wiedzy ogólnej, od sytuacji, które na to nie pozwalają, Rozróżnienie to jest
ważne dla postępu w rozumieniu pojęć oraz funkcjonowaniu umysłu” Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
254.
+
Pamięć
źródłem
tożsamości
instytutu
życia
konsekrowanego.
„Przekształcenie charyzmatu Założyciela w formę kolektywną przyczynia się do
powstania swoistego, nowego charyzmatu, o charakterze kolektywnym. Ten
wielki „charyzmat Instytutu” przekracza formy konkretne, duchowe i
materialne, w które Założyciel lub Założycielka wcielili ich doświadczenia”. W
ten sposób Duch Święty wzbudza poprzez Założyciela „ruch charyzmatyczny”,
który aktualizuje charyzmat Założyciela w kontekście wymagań historii /P.
Liszka, Charyzmatyczna moc życia zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny,
Wrocław 1996, s. 175/. „W pierwszej fazie rozwoju Instytutu charyzmat
włożony w Instytut w momencie założenia musi być odpowiednio zinterpretowany. Podmiotem interpretującym jest: 1. Założyciel jako nosiciel daru; 2.
Uczniowie, w których został złożony ten sam dar; 3. Wspólnota pierwotna, czyli
Założyciel wraz z uczniami; 4. Hierarchia jako czynnik potwierdzający
autentyczność charyzmatu Założyciela i zatwierdzająca Instytut; 5. Lud
chrześcijański, który uczestniczy w duchowych owocach wypływających z tego
charyzmatu. Wyróżniane są następujące punkty odniesienia dla prawidłowej i
pełnej interpretacji charyzmatu założycielskiego: 1. Historyczny: czyny, słowa,
pisma
Założyciela
oraz
pierwszej
wspólnoty
(niebezpieczeństwo
fundamentalizmu ideologicznego, tworzenie stereotypu, sztywne naśladowanie
czynów, powtarzanie słów bez refleksji); 2. Doświadczalny: aktualne
przeżywanie przez wspólnotę (niebezpieczeństwo zapomnienia o źródłach); 3.
Hermetyczno-duchowy: podejmuje dwa poprzednie punkty widzenia i dodaje
dążenie do odczytania intencji Założyciela, by dotrzeć do „proprium”
niezmiennego, niezależnego od uwarunkowań, by pojąć esencję, która jest
wcielana w zmieniające się formy kulturowe” /Tamże, s. 176.
+ Pamięć życia pojawia się na stopniu zmysłowym życia. Tomasz z Akwinu
szukając jedności między wizją arystotelesowską, wychodzącą „od dołu” (od
życia organicznego) i wizją neoplatońską, która wychodzi „od góry” (od życia
boskiego), odróżnił kilka stopni życia, według stopnia immanencji. Najniższy
stopień stanowi życie organiczne, którego aktywność życiowa pochodzi z
zewnątrz i kończy się również poza nim (rośliny). Drugi stopień to życie
zmysłowe, sensytywne, które wymaga impulsu z zewnątrz, ale jest już celem
samym w sobie, który zakodowany jest i przekazywany w wewnętrznej
pamięci. Wyższym stanem życie jest człowiek, który poznaje nie tylko
otoczenie, ale i siebie samego. Wyżej jest życie aniołów i życie Boga /A.
Gutberlet L.C., Vida personal y vida biológica: continuidad o separación,
„Alpha Omega”, VI, n. 1 (2003) 105-132, s. 107/. W Bogu jest identyczność
między poznającym i poznawanym. W koncepcji arystotelesowskotomistycznej dusza jest jednostką (jednością; unitas) indywidualną. Forma
ciała jest zintegrowana z formą duszy w taki sposób, że dusza jest formą
141
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
substancjalną ciała. Jan Duns Szkot przyjmował istnienie dwóch różnych
form bytowych. Zainicjował nurt rozdzielający indywiduum ludzkie.
Kulminacją tego nurtu jest Kartezjusz. Tymczasem Tomasz podkreślał
integralność człowieka. Kartezjusz odróżniał wyraźnie ciało, które ma
skłonność do eksterioryzacji oraz duszę, której skłonnością jest
interioryzacja. Ciało jest czystą rozciągłością, radykalną negacją jedności.
Czysta rozciągłość oznacza nieskończoną rozciągłość. Ciało jest nie tylko
zewnętrzne wobec duszy, bez jakiegokolwiek styku, lecz również jest
zewnętrzne wobec siebie samego. Ciało jest tylko maszyną, jest antytezą
wewnętrzności, immanencji, życia. Dusza z kolei to przede wszystkim
refleksja nad samym sobą (nad samą sobą), a tylko wtórnie jest w relacji ze
światem. Dusza to „res cogitans”, prawie anielska, natomiast ciało otwarte
jest na nicość. W ujęciu Kartezjusza substancja otrzymuje nowe znaczenie,
zaprzeczające jej istotnemu znaczeniu: istnieje sama, istnieje w taki sposób,
że dla swego istnienia nie potrzebuje nic innego; nie jest więc podłożem
czegoś (sub-stare, być pod, być podłożem czegoś innego). Dualizm
kartezjański przeciwstawia świat materialny (mechanicystyczny) światowi
duchowemu (psychologia uduchowiona) /Tamże, s. 108.
+ Pamięta o sądzie cechą człowieka mądrego. „Któż jest jak mędrzec i któż
poznał znaczenie rzeczy? Mądrość człowieka rozjaśnia jego oblicze, tak iż
surowy wyraz jego twarzy się zmienia. Rozkazów króla przestrzegaj, pomny
przysięgi złożonej przed Bogiem. Nie sprawiaj sobie niepokoju – odejdź sprzed
jego oblicza! Nie wdawaj się w złe sprawy, bo wszystko, co tylko zechce, może
uczynić, ponieważ słowo królewskie ma moc, a któż do niego powie: Cóż ty
czynisz? Ten, kto przestrzega rozkazu, nie wie, co to zła sprawa, a serce
mądre pamięta o czasie i sądzie. Na każdą bowiem sprawę jest czas i sąd,
gdyż zło człowieka wielce na nim ciąży. Bo nie wie wcale, co będzie, a jak to
będzie – któż mu oznajmi? Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go
powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma
zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia. To
wszystko widziałem, zwracając uwagę na wszystkie sprawy, jakie się dzieją
pod słońcem, w czasie gdy człowiek jeden panuje nad drugim, na jego
nieszczęście. Ponadto widziałem, jak złoczyńców ze czcią składano w grobie,
a ludzie przychodzili i odchodzili z miejsca świętego, i zapomniano w mieście
o tym, co tamci czynili. To również jest marność. Ponieważ wyroku nad
czynem złym nie wykonuje się zaraz, dlatego serce synów ludzkich bardzo
jest skore do czynów złych; zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie, a
jednak długo żyje. Chociaż ja również i to poznałem, że szczęści się tym,
którzy Boga się boją, dlatego że się Go boją. Nie szczęści się zaś złoczyńcy, i
podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni, dlatego że nie ma w nim
bojaźni wobec Boga. Jest marność, która się dzieje na ziemi: są sprawiedliwi,
którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się
zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi. Rzekłem: I to jest marność. Sławiłem
więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i
doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które
pod słońcem daje mu Bóg. Gdy swoją uwagę na to zwróciłem, by poznać
mądrość i przyjrzeć się dziełu, jakie się dokonuje na ziemi – bo ani w dzień,
ani w nocy snu nie zaznają oczy człowieka – widziałem wszystkie dzieła Boże:
Człowiek nie może zbadać dzieła, jakie się dokonuje pod słońcem; jakkolwiek
142
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się trudzi, by szukać – nie zbada. A nawet mędrzec, chociażby twierdził, że je
zna – nie może go zbadać” (Koh 8, 1-17).
143