list a3 4 strony - Siostry Michalitki

Transkrypt

list a3 4 strony - Siostry Michalitki
„O JAK SĄ PEŁNE WDZIĘKU NA GÓRACH NOGI ZWIASTUNA RADOSNEJ
NOWINY, KTÓRY OGŁASZA POKÓJ, ZWIASTUJE SZCZĘŚCIE,
KTÓRY OBWIESZCZA ZBAWIENIE, KTÓRY MÓWI DO SYJONU:
»TWÓJ BÓG ZACZĄŁ KRÓLOWAĆ«” IZ 52,7
„DZIŚ W MIEŚCIE DAWIDA NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL,
KTÓRY JEST CHRYSTUSEM PANEM” ŁK 2,11
Drodzy Przyjaciele MisjI
Orędzie to obwieszcza nam wypełnienie się Bożej obietnicy.
Zbawiciel, który rodzi się w Betlejem, jest Mesjaszem,
wysłannikiem Boga, jest Panem i Królem. Fakt ten nadaje
znaczenie całej historii, także historii naszego życia.
„A gdy Je zobaczyli, opowiadali, co im zostało objawione” /Łk 2,15/. Ci, którzy spotkali Jezusa, nie mogą
powstrzymać się od głoszenia tej nowiny. Niosą ją innym – aż po dzień dzisiejszy i aż po krańce ziemi. Tak czynią
misjonarze i misjonarki – świadkowie Boga. Wspomagani przez cały zastęp ludzi dobrej woli opowiadają
słowem i czynem o niezmierzonej miłości naszego Pana i Zbawiciela.
Niech ten wyjątkowy i niepowtarzalny czas świąt Bożego Narodzenia będzie okazją do wyrażenia każdej
i każdemu z Was wielkiej wdzięczności za każdy gest dobroci i solidarności z naszymi Siostrami Misjonarkami –
w Kamerunie i w Paragwaju oraz z tymi, którym służą.
Życzę całym sercem osobistego spotkania z Nowonarodzonym – Wcielonym Słowem, złożonym w ubogim
żłobie; doświadczenia opieki Maryi, św. Józefa oraz aniołów zwiastujących światu pokój i nadzieję.
Złączona w adoracji Dzieciątka Jezus, składając u Jego stóp wszystkie intencje naszych Drogich Przyjaciół,
ze świątecznym pozdrowieniem
/referentka misyjna Zgromadzenia/
Boże Narodzenie, Warszawa 2016,
www.misje.michalitki.pl, tel. 797 907 061
POZDRAWIAMY ŚWIĄTECZNIE Z NASZEJ MISJI W BALENGOU.
Dzięki wsparciu naszych Dobroczyńców z Polski rozpoczęłyśmy prace przy kopaniu studni głębinowej i zbiornika wodnego.
Dotychczas czerpałyśmy wodę z oddalonego o 4 km źródła. Posuwają się również prace zmierzające do otwarcia
Katolickiego Ośrodka Zdrowia. Jesteśmy na etapie zaadaptowania i wyposażania już istniejącego budynku. Każdego dnia
chore dzieci z pobliskiego przedszkola i szkoły przychodzą do naszego domu, aby otrzymać pomoc w nagłych wypadkach.
Najwięcej jest tych poranionych, którym zakładamy opatrunki, nawet na te najmniejsze zadraśnięcia powstałe w drodze do
szkoły. Zdarzają się też większe rany spowodowane maczetą podczas prac polowych z rodzicami. Dzieci są szczęśliwe, gdy
poświęci się im czas i odchodzą z czystym opatrunkiem, którym mogą się pochwalić swoim kolegom. Przychodzą, gdy są
głodne i boli je brzuch, aby otrzymać trochę strawy, kawałek chleba, ciastko czy cukierka.
Dzieci z naszego oratorium rozpoczęły już na dobre przygotowania do świąt. Najpierw szukały pomysłów na świąteczne
dekoracje, a teraz uczą się pilnie roli do jasełek. W tym roku do oratorium uczęszcza 96 dzieci i ciągle przybywa nowych. Jest
dużo radości i zabawy, dzieci uczą się solidarności i wzajemnych relacji. Cieszą się wszystkim, co uda się im stworzyć
podczas zajęć, jeszcze bardziej tym, że mogą swoje dzieła zabrać do domu, pokazać najbliższym i udekorować nimi ścianę
przy swoim łóżku. A cieszą się wszystkim – każdą kredką czy kolorową kartką papieru. Niektóre z nich po raz pierwszy
używają nożyczek, plasteliny, farbek itp. Wszystko jest wielkim odkryciem. Radość dzieci i nam się udziela. Jest najpiękniejszym podziękowaniem i zachętą, aby czasem pomimo trudu i zmęczenia angażować się w pełni.
Dziękujemy wszystkim, którzy nas wspomagają i sprawiają, że to, o czym marzą afrykańskie dzieci, może się realizować.
Niech Pan Bóg Wam błogosławi i będzie we wszystkim uwielbiony!
s. Maksymilla Igras i s. Małgorzata Bąk
Pragnę przesłać serdeczne i gorące jak afrykańskie słońce pozdrowienia dla wszystkich drogich nam Przyjaciół i Dzieci, które
nas wspierają modlitwami i ofiarami. W kilku słowach pragnę się z Wami podzielić naszymi radościami i niekiedy smutkami,
z którymi spotykamy się na co dzień na misji Betare-Oya.
W tym roku w naszej szkole, do której chodzi 560 dzieci, i przedszkolu (175 dzieci) dzięki Waszym ofiarom organizujemy
leczenie malarii i co trzy miesiące leczenie robaczycy. Oprócz tej akcji w szczególny sposób zajmujemy się dziećmi
niedożywionymi i sierotami, ofiarując im leczenie i odżywki (mleko). W naszej przychodni w każdy czwartek każde dziecko
dostaje lizaka. Można sobie wyobrazić radość maluchów – od razu zdrowieją.
Podzielę się z Wami pewną historią, która miała miejsce u nas w przychodni. Przyszła pewna mama z dwuipółletnim Tomkiem,
który był ciężko chory na malarię. Na pocieszenie dostał lizaka i Tomusiowi się polepszyło. Trzeba jednak było przyjść
następnego dnia na zastrzyk. Pytam Tomusia: – Jak się czujesz? A on: – Boli mnie głowa. Siostra rodzona, która mu
towarzyszyła, mówi: – Czemu kłamiesz? A on: – No wiesz, chcę dostać lizaka. Możecie sobie wyobrazić nasze reakcje na
inteligencję tego malucha.
Oprócz tego zajmujemy się więźniami. Jest ich 32. W więzieniu panują warunki trudne do opisania, choć niektórzy twierdzą, że
są dobre. Szczególnie z okazji świąt organizujemy dla więźniów dary żywnościowe, takie jak: ryż, sardynki, chleb, ciastka
i mydło, co dla nich jest wielkim bogactwem. W tym roku zamierzam przygotować dla nich specjalne prezenty – koce. Zbliża się
pora suszy, podczas której noce są bardzo zimne, a więźniowie nie mają się czym przykryć. Mam nadzieję, że uda mi się
zrealizować ten plan dzięki Waszej pomocy. Nasze możliwości są uzależnione od Waszej hojności.
Kochani, całym sercem dziękuję Wam za każdy gest Waszej dobroci. Niech Dobry Bóg będzie nagrodą za wszelkie dobro
czynione dla Misji.
s. Gemma Byś
Od połowy sierpnia pracujemy w Kikaikelaki, które należy do diecezji Koumbo, na zachodzie Kamerunu, w strefie języka
angielskiego. Teren jest bardzo górzysty, z najwyższym szczytem 3000 m n.p.m. Klimat – bardzo zbliżony do europejskiego.
W porze deszczowej jest chłodno. W okresie suszy mamy chłodne noce. Większość tutejszych dróg nie jest pokryta asfaltem,
stąd przy przemieszczaniu się unoszą się tumany kurzu. Od chwili przyjazdu na nową misję podjęłyśmy posługę w parafii:
celebrację Słowa Bożego i odwiedzanie chorych z udzielaniem Komunii św. Oprócz tego objęłyśmy przedszkole i szkołę
katolicką w Kikaikelaki, łącznie 300 dzieci. W szkole zainicjowałyśmy oratorium, tzn. zajęcia pozalekcyjne z dziećmi.
Prowadzimy także grupę młodzieżową im. bł. ks. Bronisława Markiewicza, zapewniając formację duchową, intelektualną
i manualną. Tym najbardziej potrzebującym organizujemy pomoc w opłacaniu szkoły. Również zaangażowane jesteśmy
w diecezjalnej ekipie powołaniowej, co przekłada się na pracę z grupami powołaniowymi. Ponadto objęłyśmy katechezę
w liceum klasycznym i technicznym. Pracy nam nie brakuje!
s. Lucyna Wajda
Z MISJI NGUELEMENDOUKA
Z łaski Bożej dane mi jest pracować z 270 dziećmi z Oratorium św. Michała Archanioła i ponad 200-osobową grupą młodzieży
w Nguelemendouka. Wiele z nich to sieroty, ale większość to „sieroty” opuszczone przez rodziców.
Przytoczę historię pewnego chłopaka, który przyszedł z prośbą o pomoc finansową. Widziałam go już kilka dni wcześniej, ale
nie zainteresowałam się nim, gdyż nie prosił o pomoc w szkole, ale o pieniądze na mieszkanie i wyżywienie. Przychodzi do nas
wiele młodych osób, które ciągle o coś proszą.
Na drugi dzień zauważyłam go, jak pracował przy oratorium – maczetą wycinał trawę. Zapytałam, dlaczego pracuje, mimo że
go o to nie prosiłam. Odpowiedział, że jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa musi zapewnić im byt. Razem wynajmują pokój
u pewnej pani, która chce ich z niego wyrzucić, ponieważ już od 2 miesięcy nie opłacali mieszkania. Chłopiec był niskiego
wzrostu i bardzo wychudzony. Wyglądał na ucznia szkoły podstawowej. Zapytałam, gdzie są jego rodzice. To pytanie go
wzruszyło, z oczu zaczęły mu płynąć łzy. Szlochając, odpowiedział: – Mój ojciec siedzi w więzieniu, miał wypadek. Jadąc na
motorze, zabił człowieka. – A matka? – zapytałam. – Mama, mama, nie wiemy, co się z nią stało. Już jakiś czas, jak nas zostawiła
samych i odeszła, ale nikt nie wie gdzie. Mam babcię – to ona się nami opiekowała, ale ona już nie daje rady, jest ciężko chora.
Rozumie siostra – kontynuował, szlochając – teraz ja, jako najstarszy, muszę pomóc rodzeństwu i przyszedłem tu od rana
pracować. Proszę, aby siostra pozwoliła mi zarobi na opłacenie naszego pokoju. Nakarmiłam go i dałam mu potrzebne
pieniądze. Wtedy nieśmiało zapytał: – A czy mogę przyprowadzić moje rodzeństwo do oratorium? Odpowiedziałam: – Tak.
Jeszcze tego samego dnia przyszedł z rodzeństwem i dopilnował, by wszystkie informacje o dzieciach zostały skrzętnie
odnotowane w dokumentacji.
Ta sytuacja bardzo mnie wzruszyła. Byłam pełna podziwu dla tego chłopaka, jego siły do walki o przetrwanie. Nie myślał
o sobie. Wygłodniały, w podartym ubraniu przyszedł pracować, a nie żebrać. Podobnych przypadków na co dzień spotykam
wiele, kiedy dzieci troszczą się o inne dzieci, by miały co jeść, mogły chodzić do szkoły. Gdy są
chore, przyprowadzają je, by je leczyć. To dla takich dzieci i młodzieży, głodnych, a nawet nie
zawsze mających możliwość jedzenia raz dziennie, przygotowujemy posiłki, by przynajmniej
kilka razy w tygodniu mogli je spożyć
Z serca dziękuję wszystkim Dobrodziejom naszego ośrodka za wsparcie i troskę, a szczególnie modlitwę, życząc błogosławionych świąt Bożego Narodzenia oraz obfitości Jego łask
w Nowym Roku.
Z wdzięcznością i modlitwą
s. Rozalia Oleniacz
KOCHANI PRZYJACIELE I RODZICE ADOPCYJNI NASZYCH DZIECI W NGUELEMENDOUKA,
Przez gest dobroci, miłości i dzielenia się staliście się nam bardzo bliscy. Dziękuję w imieniu dzieci, ich rodzin, nauczycieli, osób
zaangażowanych w „adopcję” oraz moim własnym za Wasz wkład. Niech Jezus będzie zawsze Waszą ostoją, siłą i nagrodą za
Waszą „ewangelizację na odległość”, za Wasze modlitwy, trud i wyrzeczenie, by opłacić szkołę najbiedniejszym. Niech ich
śmiejące się oczy i uśmiech będą dla Was nagrodą i zapewnieniem, że każdy gest miłości wydaje owoce.
Na misji oprócz tych radosnych chwil w szkole, nauki, śpiewu, zabawy i modlitwy bywają także chwile smutne. W połowie
listopada, po tygodniu choroby zmarł nasz nauczyciel - 48 letni Begne Toussain, odpowiedzialny za III klasę. Pozostawił żonę
i 6 synów, z których pięciu uczęszcza do szkoły średniej. Wierzę, że Opatrzność będzie czuwać nad tą rodziną w ich trudnych
chwilach.
Życzę błogosławionych świąt Bożego Narodzenia. Szczęść Boże w Nowym Roku 2017!
Z darem modlitwy i szczerej wdzięczności
S. Goretti Bober
DRODZY PRZYJACIELE I DOBROCZYŃCY MISJI
Od 1 września rozpoczęłyśmy naszą pierwszą michalicką misję za oceanem, w Paragwaju. Nasza parafia Nemby,
gdzie posługę duszpasterską prawie od 40 lat pełnią nasi współbracia michalici, jest jedną z największych na
świecie, liczy około 200 tys. mieszkańców. Oprócz kościoła parafialnego mamy tutaj 37 kaplic dojazdowych.
Bogactwem parafii jest niewątpliwie ogromna liczba dzieci i młodzieży. Wiele z nich jest zaangażowanych czynnie
w życie parafii, należą do różnych grup. Ci nieco starsi stają się katechistami i formatorami dla młodszych.
Te pierwsze miesiące na kontynencie Ameryki Południowej to dla nas przede wszystkim czas odkrywania
i poznawania nowych ludzi, ich kultury, zwyczajów, ich radości i problemów. Jednocześnie prosząc o pomoc Ducha Świętego,
staramy się odkrywać kierunek naszej misyjnej posługi. Paragwaj to kraj ludzi podzielonych na niewielką liczbę bogatych,
którzy wciąż myślą, jak pomnożyć swój majątek, i dużą grupę biednych, którzy poza liczną gromadką dzieci nie mają prawie nic,
ale są pogodni, radośni, otwarci i za wszystko dziękują Bogu. Bieda oczywiście najbardziej dotyka tych najmniejszych. Na ulicy
spotykamy wiele małych dzieci, które spędzają tam niemal cały dzień, bo ich rodzice zajmują się handlem ulicznym. Jest to dla
nich uciążliwe, choćby dlatego że temperatura powietrza często zbliża się do 40oC. W niedzielne bardzo upalne popołudnie,
gdy niemal wszyscy ukryli się przed skwarem, idąc do kościoła, widziałyśmy kobietę z dwójką małych dzieci, przechodzących
od kosza do kosza, szukających wśród śmieci odpadków, które można jeszcze gdzieś sprzedać. Jak się okazało, jest to ich
codzienne zajęcie. Później dowiedziałyśmy się, że takie sytuacje są tutaj normalne. Dzieci z biednych rodzin bardzo szybko
zaczynają pracować, żeby zarabiać na swoje utrzymanie. Inne dzieci, których rodzice pracują, często wychowują się bez opieki
dorosłych, a efekt jest taki, że więzienie, które też miałyśmy okazję odwiedzić, pełne jest młodych ludzi. Warunki, jakie tam
panują, były dla nas szokujące. Z pewnością jest to miejsce, które jeszcze pogłębia demoralizację. Ta rzeczywistość sprawia, że
bardzo mocno wybrzmiewają tu słowa naszego Ojca Założyciela: „Chciałbym zgromadzić miliony dzieci i za darmo żywić je na
duszy i ciele”. Idąc za tym wezwaniem, zainicjowałyśmy spotkania z dziećmi przy jednej z kaplic. W najbliższym czasie chcemy
otworzyć też oratorium w naszym domu, a w przyszłości, jeśli otrzymamy pozwolenie prawne, także ochronkę dla małych
dzieci. Na razie jednak trwają prace remontowe i już szukamy możliwości zakupienia podstawowego wyposażenia. Dużym
wsparciem są dla nas nasi Współbracia, którzy tu pracują, oraz wszelkie ofiary, które otrzymujemy z Polski. Mamy nadzieję, że
Pan Jezus, błogosławiąc naszą posługę na tej ziemi, pomnoży także nasze siły, dając nowe powołania wśród tutejszej
młodzieży. Radością dla nas jest to, że wiele dziewcząt wyraża pragnienie życia zakonnego i jeśli Bóg pozwoli, część z nich
w przyszłym roku rozpocznie pierwszy etap formacji.
Kochani, to wszystko jest dla nas nowe, barierą wciąż jest język, który wymaga nieustannego szlifowania, dlatego bardzo
prosimy Was o modlitwę. Te święta będziemy po raz pierwszy przeżywać z dala, nie tylko od rodzin naturalnych i zakonnych, ale
także z dala od Ojczyzny. Będzie rodził się ten sam Jezus, ale w zupełnie innej atmosferze, choćby dlatego że grudzień to tutaj
środek lata i czas maksymalnych temperatur. Tym bardziej więc duchowo będziemy łączyć się z naszą michalicką rodziną, do
której niewątpliwie należycie Wy, dzięki którym nasze dzieła mogą się rozwijać i służyć coraz większej liczbie potrzebujących.
Niech Boże Dziecię, wraz z którym przyszła nadzieja dla świata, napełnia Wasze rodziny swoim pokojem i miłością.
Z darem modlitwy Siostry z Paragwaju
s. Małgorzata, s. Joanna, s. Agnieszka