Zbior zmor
Transkrypt
Zbior zmor
Mef Czasem śni nam się nieznośna sytuacja, taka, przed którą nie można uciec. Prześladują we śnie potworne indywidua i strasznie trudno się ich pozbyć. Śniący walczy, miota się rozpaczliwie, zadaje ciosy, próbuje zabić, lecz te potwory są niezniszczalne. Z tych koszmarnych snów wywodzi się gatunek filmowy zwany horrorem. Dałby się zebrać cały zbiór takich opowieści, nie tylko filmowych, ale i literackich. Zbiór zmór. Tytuł powiastki Mrożka Ucieczka na południe oznacza właśnie taką beznadziejną próbę ucieczki przed pewnym straszliwym osobnikiem. Jest to Mephisto Kovalsky, w skrócie Mef, a uciekają przed nim trzej chłopcy i małpolud. Mrożek rozśmiesza nas przede wszystkim stekiem nieprawdopodobieństw. Prześladowca co rusz staje uciekinierom na drodze i jest to zawsze szczyt nieprawdopodobieństwa. Na torach kolejowych wychyla się jego demoniczna twarz z okienka rozpędzonej lokomotywy. Złowieszcze spojrzenie Mefa, odzianego dla niepoznaki w kelnerską kurtkę, niepokoi czterech przyjaciół, gdy zasiedli przy restauracyjnym stoliku. W mieszkaniu profesora, który uciekinierów przygarnął, Mef zjawia się w przebraniu strażaka, pod pozorem romansu ze służącą. Mef ma czas, by w trakcie pogoni wkręcić się do redakcji literackiego tygodnika i napisać druzgoczącą recenzję o wierszach małpoluda, a to w tym celu, by autorowi cofnięto honorarium. I na koniec nieprawdopodobieństwo, którego już nic nie może przewyższyć. Gdy uciekinierzy przed zapuszczeniem się w góry zabierają śpiącemu Mefowi sprzęt alpinistyczny, on w parę godzin później goni chłopaków jako kozica! Poradził sobie. Przedzierzgnął się w skocznego, śmigłego czworonoga. A oto treść komedii filmowej, do której scenariusz napisał Jacek Fedorowicz i w której zagrał główną rolę. Załóżmy, że grał samego siebie, i mówmy o filmowej postaci: Jacek. Otóż Jacek poślubił rozwódkę. Dopóki małżonkowie męczyli się w sublokatorskiej klitce, w ciasnocie i prymitywnych warunkach, eks-mąż był niewidoczny. O jego istnieniu świadczyły tylko przesyłane co pół roku kartki z pozdrowieniami. Były to przesyłki polecone i ich odbiór trzeba było listonoszowi kwitować. Po co nadawcy potrzebne te pokwitowania, okazało się w dniu, w którym spełniły się marzenia małżonków: dostali mieszkanie w bloku. Natychmiast zjawił się rozwodnik, by zająć osobny pokój. Wedle ówczesnych przepisów on prawa do mieszkania nie stracił. Ten cwaniak był jakby kopią Mrożkowego Mefa. Jak pozbyć się niepożądanego, nieznośnego człowieka? Jackowi przyszedł do głowy pomysł: zaprosić Mefa na wódkę i upić, a to w nadziei, że ten po pijanemu narozrabia i zostanie przez władze spółdzielcze wyeksmitowany. Jacek przygotował butelki: alkohol w jednej, z przeznaczeniem dla Mefa, a w drugiej, opatrzonej monopolową etykietką i przeznaczonej dla siebie – soczek owocowy. Ale, jak to zwykle bywa, kto pod kim dołki kopie... Rezultat popijawy był taki, że to Jacek się urżnął i narozrabiał. Ostatnia scena: Jacek szczęśliwy. Niedole, kryzysy nerwowe, nieszczęsne perypetie mieszkaniowe, wszystko to skończyło się. Małżonkowie wylądowali w pięknej willi z ogrodem. Happy end? Niezupełnie. Bo oto w drzwiach jednego z pokojów ukazuje się Mef i jakby nigdy nic umawia się z Jackiem w sprawie kluczy... Mefem był „ósmy pasażer Nostromo”. W celu zlikwidowania go trzeba było posłużyć się ładunkiem atomowym, a i to nie pomogło... W tym angielskim filmie dominował strach zamiast humoru. Wszystkie podane tu przykłady mają jednak coś wspólnego. Opowiastki Mrożka, komedii Fedorowicza i angielskiego filmu pt. Obcy... nie można traktować serio. Mrożek, zdawałoby się, raz na zawsze ośmieszył pewien typ horroru utrzymanego w konwencji realistycznej. I oto na ekranach pojawia się hollywoodzki Przylądek strachu, film nie będący ani komedią, ani science fiction. Tymczasem Robert De Niro zdolny jest wcisnąć się wszędzie, nawet pod karoserię samochodu, by odbyć ze swoją ofiarą kilkusetmilową podróż. Wszędzie i pod każdą postacią. Do pieczołowicie chronionego domu wślizguje się w przebraniu... kucharki. I my, widzowie, mamy w to uwierzyć! Mrożkowi nie udało się unicestwić horroru traktowanego realistycznie, straszliwie serio. Realistyczny horror okazał się jeszcze jednym niezniszczalnym Mefem.