Jak Wojtek został strażakiem

Transkrypt

Jak Wojtek został strażakiem
Jak Wojtek został strażakiem
Osoby:
Wojtek
Komendant
Strażak I
Strażak II
Strażak III
Chłopiec I
Chłopiec II
Kasia
Dziewczyna I
Dziewczyna II
Dziewczyna III
Dziewczyna IV
Dziewczyna V
-
Scena I
Słychać dźwięk syreny strażackiej. Ludzie biegają po scenie.
- Pali się!!! Na pomoc!!! Pali się!!!
- Gdzie się pali?! Co się pali?!
- To na Rudkach! Stodoła Pyrgoły się zajęła! Jedziemy tam!!
- Uciekaj!! Bo cię rozjadą!!
Przejeżdża wóz strażacki, ludzie rozbiegają się na boki.
- Magda, popatrz jaki ten mój Rychu jest przystojny w mundurze!
- A mój Jasiek to nie?!! Nic mu nie brakuje!
- No pewnie, a nawet czegoś ma za dużo!!!
- Naprawdę? A ty skąd wiesz?
- Przecież wszyscy to widzą! Ooo!
- Ty smarkulo! Ja ci dam z poważnych spraw żarty sobie stroić! Jasiek to chłop na schwał. Postawny, odważny, widać że
strażak, a twój Wojtek to takie ciepłe kluchy.! Jak go nie kopnie, to tyłka z miejsca nie ruszy!
- Jaki on mój? Jaki mój?! To nie ja za nim, ale on za mną ślepiami wodzi, aż się ludzie śmiać zaczynają.!
- To mu powiedz żeś nie dla niego.
- A co, zazdrościsz mi? Od przybytku głowa nie boli. Jeszcze jeden kawaler więcej...
- Uważaj, żebyś ty starą panną nie została, bo jak się Maciek dowie...
- Wojtek to całkiem do rzeczy chłopak, tylko taki jakiś delikatny – nawet do straży go nie przyjęli – bo nie utrzyma węża
w rękach.
- O!!! Popatrz! Już wracają!!
- Jasiek!!!
- Maciek!!! Hej! Hej!
- Hej! Dziewczyny! Hej! Maliny czerwone! Zaczekajcie na mnie, bo jak wrócę – jedną wezmę za żonę!!!
- Iiii! To do mnie wołał! To do mnie!!
Łowiczanka jestem, da dana , da dana,
Mogę śpiewać, tańczyć, do białego rana.
Łowiczanka jestem, z samego Łowicza,
Od innych panienek, wianka nie pożyczam.
- Każda Łowiczanka, ma jak gwiazdy oczy
Każdego chłopaka od razu zuroczy...
- Każda Łowiczanka, usta ma jak wiśnie,
Kto tego nie widzi, niech go dunder świśnie...
- Na moim polu, rośnie topola
Powiedzże mi miła Kasiu, czy będziesz moja?
Powiedzże mi miła Kasiu, czy będziesz moja.
- Kaśka! Twój kawaler nadchodzi!
- Ale pieje! Istny kogut! Tylko mu ogon doprawić i na żerdź wskoczy.
- Dajcie spokój. Przecież nic złego wam nie zrobił – a ładnie śpiewa – poczekajcie, odśpiewam mu:
„ Nie mogę wiedzieć, co ci powiedzieć
Bom ja młoda jak jagoda, skądże mi wiedzieć.
Bom ja młoda jak jagoda, skądże mi wiedzieć.
- Patrzcie jak się zapłonił – jak dziewczyna!
- Wojtuś! Co ci to, coś tak nagle zaniemówił! Patrz – Kasia - kobitka jak ta lala - ale śpiewaniem jej nie dostaniesz. Jej
potrzeba chłopa, co by ją przez kolano przełożył i rozumu nauczył!
Kasia rzuca się z pięściami na dziewczyny. Wojtek ucieka chyłkiem ze sceny. Obok przejeżdża wóz strażacki i staje na
środku sceny. Dziewczęta schodzą z drugiej strony.
Scena II
-
Jacek!! – drabina!!
Jest drabina!!
Wacek!! – wąż rozwinąć!! Ale już!!! Migiem! Migiem!!
Dobra! Dobra! Nie pali się!!
Sikawkowy! Gdzie się jucho plączesz! Dawaj szybko tę końcówkę, bo nam cała woda ze zbiorników wycieknie. Ale
mam drużynę. Tylko by za dziewczynami latali, a jak trzeba potrenować, to żaden sił nie ma, na czas nie może
zdążyć...
- Jasiek! Nie mędrkuj tyle, tylko pomóż nam. Gwizdać i rozkazywać to umiesz, ale jak trzeba było świnie z obory u
Pryka wygonić, toś uciekał przed nimi, aż się kurzyło – chociaż całe podwórko zalane było wodą. Jakoś nie chciały cię
słuchać.
- Dobra, dobra. Nikt nie widział. Świnie rozumu nie mają, to i nie wiedziały z kim sprawa, a po to jestem waszym
komendantem, żebyście mnie słuchali! Do roboty!!
- Mało nas jest. Czesiek na ostatniej akcji rękę złamał. Trzeba kogoś na jego miejsce.
- Ale kogo?
- Wojtek Smółki chciał kiedyś się zaciągnąć!
- Eeee! Za słaby! Wąż nim pomiatał, jak nie przymierzając – cieć miotłą po schodach.
- To było rok temu. Teraz chłopak wyrósł, zmężniał, za pannami się ogląda. Niech spróbuje jeszcze raz.
- Dobra, powiem mu niech migiem się tu zjawi.
Jeden ze strażaków pobiegł z krzykiem po Wojtka, a reszta przygotowuje się do przeprowadzenia egzaminu.
Zwijanie węża, wchodzenie po drabinie, czołganie się przez worki foliowe. Wchodzi wystraszony Wojtek.
- Wołaliście mnie komendancie?
- Chcesz jeszcze zostać strażakiem?
- No nie w....
- No to stawaj. Baczność! Spocznij!!
- Padnij! Powstań! Padnij! Powstań!
- 5 pompek!! Raz! Dwa! Trzy! Cztery! Cztery i pół! Pięć!!
- Rozwijaj węża!! Szybko! Szybko!!
- Dobrze, a teraz na drabinę – do góry – wyżej! Wyżej!! I na dół! Z drugiej strony!!!
- A teraz tunel! Macie! Pomóż mu!! Nie gap się! Ty też się tak grzebałeś! Zapomniał wół jak cielęciem był!!
- Uff! Ale się zmęczyłem! No, zdałeś egzamin. Jutro dostaniesz mundur i zastąpisz Cześka na defiladzie...
Scena III
Kasia siedzi pod drzewem. Śpiewa:
„Oj, w kadzidlańskim boru, źródełeczko bije
Kto idzie, kto jedzie, kto idzie, kto jedzie
Wodę z niego pije
- Piękny wieczór.... Kapela świerszczy daje koncert, żaby im wtórują chórkiem. Gdyby jeszcze jaki książę z bajki
pojawił się w pobliżu byłabym najszczęśliwszą dziewczyną w okolicy.
Na scenie pojawia się Wojtek, niesie bukiecik kwiatów i śpiewa:
Nie pijcie z niego wody, bo ona zmącona
Pomąciła ci ją, pomąciła ci ją
dziewczyna niedobra.”
- Wszelki duch Pana Boga chwali, nimfa to czy rusałka.
- Gdzie ty tu rusałki widzisz – przecież to ja, Kaśka – gdzie idziesz?
- Wiem, że to ty, ale trochę romantyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, mogę się przysiąść?
- Pewnie. Ojej! Jakie śliczne! Dla kogo?
- Jeżeli zechcesz, to dla ciebie...
- Naprawdę?! Jak się cieszę... Marzył mi się co prawda książę z bajki... ale nic nie stoi na przeszkodzie żebyś nim
został...
-
-
Zaskoczyłaś mnie... Nie przypuszczałem, że taki chłopak jak ja mógłby spotykać się z najładniejszą dziewczyną na
wsi... Pójdziemy jutro razem na zabawę?
- Jeżeli tego chcesz, to dlaczego nie, lubię tańczyć, ale teraz...
Słychać syrenę strażacką. Wojtek zrywa się i biegnie w kierunku skąd dobiega jej głos.
Gasną światła. Na przezroczystej kurtynie pojawiają się sylwetki strażaków gaszących pożar. Słychać krzyki i odgłosy akcji
ratowniczej.
Scena IV
Na scenie dużo ludzi. Dziewczęta machają chusteczkami. Słychać marsza. Na scenę wkracza krokiem marszowym drużyna
strażacka.
- Patrzcie! Chłopaki idą!
- Jak równo maszerują!
- Chełmy błyszczą w słońcu, aż w oczach świdruje.
- O! Wojtek Smółka w pierwszym szeregu!
- Od wczoraj jest strażakiem, a już medal dostał!
- To za odwagę! Wczoraj w nocy wyciągnął z ognia dwoje dzieci. Jak nic spłonęłyby żywcem, gdyby ich nie odnalazł.
- Zuch chłopak.!
- Ciekawe z kim przyjdzie wieczorem na zabawę.
- Pewnie sam. Ale sam już nie wyjdzie.
- Przecież ci się nie podobał. Jeszcze wczoraj śmiałaś się z niego!
- Zdawało ci się, a zresztą co było a nie jest nie pisze się w rejestr, będzie mój!
- A może nie...
Dźwięki marsza cichną.
Opracował: Wojciech Ziółko
Koniec

Podobne dokumenty