List br. Jerzego Kuźmy SVD
Transkrypt
List br. Jerzego Kuźmy SVD
Radość dzielenia Drodzy przyjaciele misji. Dziękuję za solidarność serc z niepełnosprawnymi z Papui Nowej Gwinei. Niedawno przez Referat Misyjny Misjonarzy Werbistów otrzymałem dużą dotację uzbieraną dla mnie na pomoc w mojej służbie chorym. Dzięki Waszej ofiarności zakupiłem zestaw narzędzi i implantów do zewnętrznego fixatora kołowego. Dzięki temu będę mógł pomagać chorym z bardzo złożonymi problemami ortopedycznymi, którzy bez tego byliby skazani na życiowe kalectwo. Choć metoda leczenia jest skomplikowana i wymaga od chorego długotrwałej współpracy i wielu wyrzeczeń, zapłatą jest nadzieja na lepsze życie, bez ciężkiego kalectwa. Wasze otwarcie na tych najmniej uprzywilejowanych braci i siostry dało im nadzieję na lepsze życie. Ojciec Generał Kuluke zachęcał nas Werbistów, by życie św. Arnolda Jansena i Józefa Freinademetza inspirowało do wychodzenia na spotkanie ludziom w potrzebie. Szczególnie tym, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa. Takimi żyjącymi na marginesie są niepełnosprawni, wyizolowani w rożnym stopniu z normalnego uczestnictwa w życiu wspólnoty. Dzięki Waszej pomocy będę mógł powiedzieć im, że jest Dobry Ojciec, który ich kocha, który poruszył ludzi otwartego serca, by podzielili się z tymi bardziej potrzebującymi. Wy możecie sprawić, że Ci żyjący na marginesie wrócą do pełniejszego uczestnictwa w życiu społecznym. Wy możecie przywrócić uśmiech tym dzieciom, przywrócić nadzieje na lepsze życie. Poniżej pokażę Wam przykłady szczęśliwych chorych, którzy dzięki Waszemu darowi mogli wrócić do bardziej godnego życia. Oto dwudziestoletni mężczyzna Francis, któremu niedawno urodził się syn. Przyjechał z wyspy Manus. Został kaleką przed rokiem, kiedy to wyniku urazu złamał nogę. Miał ją leczoną przez lokalnego chirurga za pomocą zespolenia płytą, która zropiała. I nie dość, że kość się nie zrosła, to się zagięła pod kątem prostym. A skóra nad kością wypadła. Może chodzić tylko o kulach, lecz nie może pracować. Tym samym utrzymać rodziny. U mnie przeszedł 3 operacje i po 5 miesiącach unieruchomienia w fixatorze kołowym mógł wrócić do rodziny. Jest bardzo szczęśliwy, chodzi bez pomocy kul. Może normalnie żyć i pracować. Oto Houla, piętnastoletni chłopak, który przed półtora roku uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Doznał otwartego złamania piszczeli (nogi) ze zmiażdżeniem i utratą części mięśni i skóry. Pół roku spędził w szpitalu w innej prowincji, gdzie zdołano zagoić ranę. Niestety stracił około 10 cm kości i może chodzić tylko na zdrowej nodze o kulach. Przeszedł 2 operacje, najpierw kość została pokryta płatem mięśniowym i przeszczepem skóry. Po wygojeniu ubytek kostny został uzupełniony przeszczepem kostnym i unieruchomiony wewnątrzszpikowym drutem i fixatorem kołowym z kompresją. Spędził na oddziale ortopedycznym 8 miesięcy. Już wrócił do macierzystej prowincji i kontynuuje naukę w szkole. Przykłady można by mnożyć. I choć każdy pacjent jest inny, to każdy uwolniony od kalectwa jest bardzo szczęśliwy, jakby czuł na sobie dotknięcie Bożej miłości. W mojej służbie chorym staram się być przedłużeniem tej miłości, jaką dobry Ojciec ma dla każdego człowieka. I kiedy czasem opadam z sił, Wasze otwarcie serca na najbardziej potrzebujących jest dla mnie wsparciem. Jest świadectwem Waszej wiary i doświadczenia Bożej miłości w Waszym życiu. Niech radość uwolnionych od życiowego kalectwa pomnoży Waszą radość z dzielenia się z potrzebującymi. Dzięki temu nie ruszając się z Polski Wy jesteście w pełni misjonarzami. Jesteście, jak mówi papież Franciszek „sercem i ramionami Chrystusa”. Jesteście „narzędziami tej ogromnej miłości”, aż po Papuę Nową Gwineę. Br. dr Jerzy Kuźma SVD