CEL II - Centrum Edukacji Liderów
Transkrypt
CEL II - Centrum Edukacji Liderów
Centrum Edukacji Liderów KChB Spis treści: strona Daniel Trusiewicz – Program doskonalenia przywództwa KChB 2 Robert Miksa – Walka o prawdę 3 Robert Miksa – Przywództwo – aspekt osobisty i publiczny 14 Krzysztof Pawłusiów – Typy osobowości w pracy w kościele 15 Wojciech Kowalewski - Carpe Deo Diem 17 Wojciech Kowalewski – Odkryj swoją wyjątkowość 21 Andrzej Seweryn – Przywódca i jego rodzina 24 Daniel Trusiewicz – Perspektywy misyjne KChB 25 Daniel Trusiewicz – Model postawy mentora 38 Wojciech Kowalewski – Mentoring w małych grupach 42 Bobb Biehl – ABC mentoringu 44 Plan zajęć 58 Notatki 59 1 Centrum Edukacji Liderów KChB CEL - PROGRAM DOSKONALENIA PRZYWÓDZTWA W KChB Rada Kościoła Chrześcijan Baptystów powołała Centrum Edukacji Liderów (CEL), które proponuje program doskonalenia przywództwa w Kościele. Jest on odpowiedzią na potrzeby Kościoła w Polsce i naszego społeczeństwa, które stale potrzebuje duchowych przywódców. Istotą programu CEL jest lepsze przygotowanie nowego pokolenia przywódców KChB, którzy obecnie już są zaangażowani w służbie Kościoła i chcieliby rozwijać swoje praktyczne umiejętności i poszerzać wiedzę. Program jest adresowany do młodych pastorów KChB w wieku 25-40 lat. Zadaniem bardziej doświadczonych przywódców, którzy zaangażowali się w programie CEL, jest pomoc młodszym kolegom w służbie w przekazaniu doświadczenia w takich dziedzinach jak: kwestie rozwoju Kościoła i zapobieganie braku rozwoju, wyposażanie i trenowanie przywódców, praktyczne zastosowanie doktryny chrześcijańskiej, zarządzanie ludźmi, duszpasterstwo, rozwiązywanie konkretnych problemów w Kościele, rola kultury w przekazywaniu ewangelii itp. Podstawowym celem programu jest: jak pomagać pastorom i zborom w bardziej skutecznej służbie. Program CEL działa na zasadzie tzw. mentoringu indywidualnego (jeden opiekun na jednegodwóch podopiecznych), którzy spotykają się ze sobą regularnie, zaś dwa razy do roku uczestnicy programu spotkają się na trwające 3-4 dni zgrupowania w celu wspólnej nauki, ćwiczeń i rozwijania relacji. Akcent powinien być postawiony na osobistą wymianę doświadczeń i trenowanie młodszego pokolenia w przywództwie Kościoła. Program CEL przewidziany jest na dwa lata: 2010-11. Niniejszy skrypt stanowi zbiór materiałów szkoleniowych CEL. Jest to część pierwsza, i założeniem organizatorów jest przygotowanie kolejnych edycji w miarę potrzeb. Materiały te mogą znaleźć swoje zastosowanie w szkoleniach grupowych oraz indywidualnych spotkań mentora z jego podopiecznymi. Życzę owocnej lektury i wprowadzenia w praktyczny czyn tego, co okaże się najbardziej potrzebne i skuteczne. 2 Tym 2,2 W imieniu Zarządu CEL, Daniel Trusiewicz Koordynator Programu CEL 2 Centrum Edukacji Liderów KChB Walka o Prawdę Robert Miksa Któregoś popołudnia, gdy nasz najstarszy syn, Tomek (był wtedy w pierwszej klasie szkoły podstawowej) skończył zajęcia miałem pojechać i odebrać go ze szkoły. Po drodze chciałem jeszcze zatankować samochód i załatwić jakąś sprawę. Przyjechałem na stację benzynową, zatankowałem samochód, zapłaciłem i pojechałem dalej. Załatwiłem, co miałem do załatwienia i wróciłem do domu. Kiedy po powrocie Ela (moja żona) zapytała: „A gdzie Tomek?”, zamurowało mnie. Zrobiło mi się zimno i słabo. Natychmiast pobiegłem do samochodu i tak szybko jak tylko mogłem popędziłem prosto do szkoły. Na szczęście Tomek siedział cały czas na schodach i czekał na mnie. Chyba jeszcze nigdy spotkanie z kimś, kogo i tak widuje codziennie, nie sprawiło mi takiej radości. Choć zanim go odebrałem, załatwiłem kilka pożytecznych i ważnych spraw (chyba nawet więcej niż początkowo planowałem), jednak wszystko to było bez znaczenia w porównaniu z tym, co było głównym celem mojego wyjazdu z domu. Róbta, co chcecta? Jako kościół1 Jezusa Chrystusa, lokalna wspólnota jego uczniów, żyjemy na tym świecie nie z powodu błędu logistycznego Pana Boga czy z na skutek zbiegu okoliczności. Mieszkamy tu i teraz z powodu zadania, jakie mamy do zrealizowania, z powodu misji, jaką mamy do spełnienia. I choć nie jest to „Mission impossible”2, to jednak bardzo łatwo stać się takim „nieodpowiedzialnym ojcem”, który zapomina, po co wyszedł z domu, a potem w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zadowolony z siebie wraca do domu? Już od samego początku Jezus zapowiadał, że pośród jego uczniów będą tacy, którzy nie będą mieli sobie nic do zarzucania, podczas gdy ich życie jest jednym wielkim nieporozumieniem: Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie. — Mat. 7:21-23 Ci wołający „Panie, Panie…” uważali się za wykonawców woli Ojca, który jest w niebie. Podawali się za proroków i egzorcystów, jednak, jak się okazuje, ich życie z wykonaniem woli Pana niewiele miało wspólnego. Choć byli to ludzie, których Chrystus nigdy nie znał, to jednak byli religijni i zaangażowani. Ale kiedy nadszedł czas oceny, okazało się (jak to czasem w szkole bywa), że „praca jest nie na temat”. A jak jest z dzisiejszym Kościołem? Jakie jest zadanie zboru? Kim jako zbór jesteśmy? Co jest nasza misją? Czym powinniśmy się zajmować, by pod koniec dnia otrzymać od Pana pochwałę: „Dobrze sługo dobry i wierny, wejdź do radości Pana swego” (Mat 25,21.23). 1 W języku greckim nie ma rozróżnienia na zbór i kościół. Jedno greckie słowo „eklesia” opisuje zarówno Kościół w znaczeniu uniwersalnym i lokalnym. Słowo „eklesia” oznacza zgromadzenie, zebranie. W tamtym czasie nigdy nie oznaczało budynku. 2 Tytuł znanego filmu. Dosłownie w tłumaczeniu: „Misja niemożliwa do spełnienia”. 3 Centrum Edukacji Liderów KChB Nie wszystko złoto, co się świeci W bogatej historii Kościoła, co jakiś czas, w jego łonie pojawiały się bardzo różne ruchy, które stawały się przyczyną problemów. Jedne wprost podważały prawdę ewangelii, inne starały się ją „tylko trochę” dopasować do swoich idei fix, jeszcze inne, choć same w sobie były czymś dobrym, odciągały Kościół od jego zasadniczego zadania. Te ostatnie, jak np. działalność społeczna, charytatywna, choć pożyteczne i potrzebne, czasem stawały się powodem zaniedbywania zasadniczej misji Kościoła stając się w ten sposób piękną kulą u nogi. Okresami bardzo sprzyjającymi powstawaniu takich zastępczych tematów i zadań odciągających od najważniejszego, były takie, w których Kościół ulegał wpływom tendencji liberalnych. Jakie mogły być rezultaty sprzyjaniu takim poglądom, że np. nie Biblia jest Słowem Bożym, ale że w Biblii jest Słowo Boże3, albo że Biblia jest nie tyle objawioną prawdą, co świadectwem o ludziach poszukujących prawdy? Nie trudno się domyślić, że w takiej sytuacji zwiastowanie Słowa Bożego zostało zaniedbane. Skoro bowiem nie wiemy, co jest Słowem Bożym, skoro wszystko jest tylko jakimś naszym poszukiwaniem, nie można zwiastować Słowa Bożego, można, co najwyżej, zadawać pytania i dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. W sytuacji, kiedy Słowo Boże schodzi na drugi plan Kościół zaczyna koncentrować się na czymś innym, np. na pracy społecznej, edukacyjnej, politycznej, itd. W ten sposób po jeszcze długo po zakończeniu Drugiej Wojnie Światowej wiele zborów w zachodniej Europie doszło do przekonania, że praca diakonijna jest najwyższym powołaniem Kościoła i na tym właśnie polega realizacja tzw. Wielkiego Posłannictwa4. Nie ma oczywiście nic złego w niesieniu pomocy innym. Sami w Polsce doświadczyliśmy dobrodziejstwa tej służby. Samo w sobie jest to działanie szlachetne. Problem pojawia się wtedy, gdy Kościół zajmuje się tym zamiast głoszenia „całej woli Bożej” (Dz 20,27)5. Kilkanaście lat temu pojawiło się nowe zjawisko, „emerging church”6, który stara się dotrzeć do społeczeństwa postmodernistycznego – w szczególności do tych, którzy stali się tzw. społeczeństwem niekościelnym. Aby tego dokonać zwolennicy tego ruchu mówią o potrzebie dekonstrukcji chrześcijańskiej wiary, jej standardów i metod a następnie jej rekonstrukcji, ale już dostosowanej do mentalności społeczeństwa postmodernistycznego. Propagatorzy tego ruchu często mówią o rozmowie, konwersacji czy dialogu, by pokreślić to, że ciągle są na 3 W takiej sytuacji pojawia się potrzeba wyższego autorytetu, który rozstrzygnie, które fragmenty to Słowo Boże, a które nie. Tym samym Słowo Boże traci pozycję najwyższego autorytetu. 4 Misja Kościoła została sformułowana przez Jezusa w ew. Mt 28,18-20. 5 Klasycznym przykładem takiego zagrożenia w pierwszym Kościele był problem zaniedbywania, przy codziennym posługiwaniu, wdów pochodzenia greckiego (Dz 6,1). W zaistniałej sytuacji wybrano siedmiu diakonów, którzy mieli zająć się tą sprawą. Powód, dla którego nie zajęli się tym apostołowie nie polegał na tym, że nie chcieli oni zajmować się tak prozaicznymi sprawami, albo, ze było to poniżej ich godności, ale dlatego, że zajmując się tą służbą pojawiłaby się realne niebezpieczeństwo zaniedbania zwiastowania Słowa Bożego: „Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą;” (Dz. Ap. 6,2-4). W żadnym razie nie mają racji ci, którzy mówią, ze praca diakonijna jest nieważna. Jednak z drugiej strony to właśnie zwiastowanie Słowa Bożego czyni Kościół czymś zupełnie wyjątkowym. Bez tego Kościół przeobraża się w jakiś klub, organizację charytatywną, a czasem w ugrupowania polityczne, lobbystyczne a nawet paramilitarne. 6 Początkowi zwolennicy tego ruchu, którzy patrzą teraz na to zjawisko z większym dystansem, jak np. Mark Driscoll rozróżniają obecnie „emergent churches” i „emerging churches” zwracając uwagę na tendencje liberalne, jakie w którymś momencie pojawiły się w tym ruchu. Chodzi m.in. o takie kwestie, jak: zastępcza ofiara, autorytet Pisma, wyłączność zbawienia w Chrystusie, grzech pierworodny (albo grzeszna natura człowieka). Tą bardziej liberalną część ruchu określa on mianem „emergent churches”. 4 Centrum Edukacji Liderów KChB drodze poszukiwania prawdy. Ta otwartość na ciągłe poszukiwanie sprzyja różnorodności przekonań i postaw moralnych, co postrzegane jest jako zjawisko pozytywne. Oczywiście w sytuacji, gdzie nie ma możliwości dokonania oceny tych przekonań i postaw i stwierdzenia, które z nich są prawdziwe, a które fałszywe nie pozostaje nic innego jak akceptacja ich wszystkich. Małżeństwo Kristen i Rob Bell, założyciele jednego z takich kościołów w Grand Rapids w stanie Michigan: „…w którymś momencie poczuli się w zborze nieswojo. Kristen pisze: ‘Życie w zborze stało się bardzo małe’ i dalej ‘Wystarczało mi to do pewnego czasu, ale potem przestało wystarczać.’ Bellowie zaczęli poddawać w wątpliwość swoje dotychczasowe przekonania odnośnie Biblii – ‘odkrywając, że Biblia jest dziełem człowieka’, jak mówi o tym Rob, a nie boskim dekretem. ‘Biblia nadal ma dla nas znaczenie centralne’, mówi dalej ‘ale jej centralność na czym innym polega. Chcemy raczej przygarnąć tajemnicę aniżeli zdobywać ją siłą’. ‘Wyrosłam w przekonaniu, że rozumieliśmy Biblię’ mówi Kristen, ‘że wiemy, co ona znaczy. Teraz, w większości, nie mam pojęcia, o czym mówi. A mimo to czuję, że życie stało się znowu wielkie – jakby kiedyś wszystko było czarno-białe, teraz jest kolorowe”7. Aż trudno sobie wyobrazić, że wierzący człowiek mógłby powiedzieć, że od czasu, kiedy uznał Biblię za dzieło ludzkie, albo, kiedy doszedł do wniosku, że nie rozumie większości tego, o czym Biblia mówi życie nabrało kolorów. Przypomina to słowa, które jeszcze w ogrodzie Eden wypowiada do Ewy szatan: „…Na pewno nie umrzecie, lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło.” — 1 Moj. 3:4-5 Obecny trend prowadzi myśli człowieka w tę samą stronę: ‘Ograniczając prawdę do tego, o czym Bóg mówi w Biblii, to jak oglądanie czarno-białej telewizji’. ‘Przestań traktować Biblię, jak by była tą jedyną księgą’. ‘Uznaj, że Biblię napisali ludzie’. ‘Kiedy przestaniesz ograniczać się do tej jednej księgi zobaczysz wszystkie kolory świata’. ‘Mądre księgi wypełniają biblioteki, a tych, które mają w sobie boski pierwiastek jest naprawdę wiele.’ ‘Świat bez ograniczeń jest bogatszy’. ‘Jeżeli chcesz zobaczyć świat w pełni kolorów weź ten owoc i zjedz’. Innymi słowy, jeżeli odrzucisz od siebie te niemądre przestarzałe poglądy, poznasz dobro i zło. Wpływ filozofii ateistycznej Pojawiający się w kościele sposób myślenia jest odbiciem filozofii i kierunków powstających w świecie. Niektórzy jednak zapomnieli, że jest to świat, w którym „Bóg umarł”8. Konsekwentnie skoro Bóg umarł, nie ma miejsca na prawdę, moralność, autorytet. Wszystko jest względne. Teraz człowiek decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. Nie ma obiektywnej prawdy, ani moralności. Nietzsche szedł jeszcze dalej mówiąc, że jedyne, co jest nam dane w procesie poznawania rzeczywistości to nie fakty, a jedynie ich interpretacje. Wszystko bowiem, co mamy to słowa, którymi opisujemy rzeczywistość. Zatem nawet jeżeli prawda istnieje, to i tak jest dla nas niedostępna. Dostępne są tylko jej interpretacje, tj. słowa. Kierunek ten jest szczególnie wyraźny w sztuce. Mówi się, że wszystko, co widzimy jest nieprawdziwe, ponieważ to, co do nas dociera to tylko forma. Należy dokonać tzw. dekonstrukcji, czegoś podobnego do rozbicia skorupki orzecha, by dowiedzieć się co jest w środku, co jest istotą rzeczy. W literaturze 7 Andy Crouch, The Emergent Mystique, Christianity Today, November 2004, p. 37-38. Cyt za John MacArthur, The Truth War, p. IX. 8 Gott ist tot - to słynne hasło ogłoszone przez niemieckiego filozofa Friedricha Wilhelma Nietzsche, (18441900). 5 Centrum Edukacji Liderów KChB mówi się o tym, że tekst jest formą gry uprawianej przez autora z czytelnikiem9, a tekst jako taki nie ma jednego tylko znaczenia – tylu ilu czytelników tyle może być sposobów interpretacji znaczenia tekstu10. Niestety współczesny zakompleksiony Kościół chcąc dotrzymać kroku nowoczesności, bezkrytycznie przyjmuje ten sposób myślenia z nadzieją, że dzięki temu świat nas polubi. Myśląc w ten sposób zapominamy o tym, że świat odrzucając prawdę, nie robi tego dlatego, że tak trudno ją poznać, albo że prawda jest niepoznawalna, ale dlatego, że „prawda w oczy kole”. Jak mówił Jezus: Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. — Jan. 3:20 Jeżeli prawda jest niewygodna trzeba użyć wszelkich dostępnych środków, by nie ujrzała światła dziennego. Można przekonać wszystkich, że umarła, albo nie wiadomo gdzie jest. Jeżeli trzeba, to należy wyeliminować świadków. Tego właśnie starał się dokonać zafascynowany filozofią Nietzschego Hitler mordując miliony ludzi, głównie Żydów, którzy dali światu obiektywne kategorie moralne (było to tzw. „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”). To samo robi dzisiejszy świat tyle, że w „w białych rękawiczkach”. Jeżeli nie dało się uciszyć prawdy obcinając głowę Janowi Chrzcicielowi i prześladując chrześcijan, to należy zrobić wszystko, by prawdę zdyskredytować podważając wiarygodność wszystkiego, co na nią wskazuje. W tym właśnie duchu pojawiają się ataki na Biblię czy na chrześcijan (czasem niestety sprowokowane przez nich samych). Jakże często ludzi o ugruntowanym światopoglądzie chrześcijańskim przedstawia się jako ludzi zapóźnionych, ograniczonych a nawet niebezpiecznych. Precz z fundamentalistami Niedawno w jednej z większych polskich gazet pojawiło się takie zdanie: Ludzie twierdzący, że mają monopol na prawdę są niebezpieczną częścią każdej religii”11 Kiedy takie zdania pojawiają się pod adresem morderców powołujących się na islam czy nawet chrześcijaństwo (jak np. w Irlandii), jest to zrozumiałe. Jeżeli jednak w ten sposób opisuje się ludzi, którzy wierzą, że Biblia jest Słowem Bożym, że jest objawioną człowiekowi Prawdą o Bogu, o człowieku i świecie, jeżeli w ten sposób opisuje się ludzi, który są przeciwnikami aborcji, homoseksualnym małżeństwom, kobietom pastorom, itp. i z tego powodu wsadza się ich do jednego worka z mordercami, to jest to coś więcej niż tylko filozoficzny spór. W jednym z wydań Gazety Wyborczej pojawił się artykuł na temat amerykańskiego fundamentalizmu, w którym autor chyba nie do końca rozumie to, o czym pisze. Najpierw przedstawia fundamentalistów jako dziwaków wierzących, że to, o czym mówi Biblia jest prawdą, by zakończyć zdaniem: Terroryści, którzy zaatakowali Amerykę, wierzyli, że przybyli z misją od Boga. Przywódcy amerykańskich fundamentalistów są tego samego zdania o sobie.12 9 J. Cortazar, Gra w klasy. Jest to zdanie, za pomocą którego autor podcina gałąź, na której siedzi, ponieważ z jednej strony domaga się, by to, o czym pisze było rozumiane zgodnie ze znaczeniem, jakie on temu zdaniu nadaje, jednak w treści tego zdania odbiera sobie do tego prawo. A kiedy czytelnik wyraża swoją dezaprobatę autor skarży się, że został źle zrozumiany – choć wcześniej uzasadniał prawo do dowolnej interpretacji. Najwyraźniej ta postmodernistyczna zasada interpretacji odnosi się do wszystkiego z wyjątkiem tekstów autorstwa twórców tych poglądów. 11 Gazeta Wyborcza, cytat z Wysokich Obcasów, 6 maja 2006, nr 18(368), s.35. 10 6 Centrum Edukacji Liderów KChB W tym kontekście wszyscy, którzy twierdzą, że rozumieją Biblię, którzy w ogóle uważają, że Biblię da się rozumieć, uważani są za prymitywnych, bezmyślnych fundamentalistów, którzy gotowi są zabijać, a przynajmniej należy się tego po nich spodziewać. Powiększający się chaos Powyższe twierdzenia są jednak nie do utrzymania. Są to bowiem poglądy niespójne wewnętrznie. Najpierw autor domaga się wolności wyznawania poglądów, by zaraz potem potępić jeden z nich. Jest to więc wolność wybiórcza, tylko dla podzielających światopogląd autora. W ten sposób autor artykułu sam staje się fundamentalistą ograniczającym wolność tym, którzy z nim się nie zgadzają. Popularny dziś postmodernistyczny sposób myślenia poddaje w wątpliwość nie tylko taki czy inny światopogląd, ale kwestionuje możliwość posiadania jakiegokolwiek ustalonego światopoglądu. Z tego powodu postmoderniści twierdzą, że postmodernizmu nie można zdefiniować. Mówiąc w taki sposób zapominają jednak, że ich agnostyczne stanowisko jest również ustalonym poglądem. Przenosząc taki sposób myślenia na dziedzinę moralności odbieramy sobie możliwość dokonywania moralnej oceny zachowań. Jedne zachowania mogą się komuś podobać inne nie, a wszystko jest sprawą umowy społecznej, dziś takiej jutro innej. Przyjęcie takiego sposobu myślenia daje człowiekowi podstawę do postępowania, jak chce bez ponoszenia za to moralnej odpowiedzialności. Wydaje się, że właśnie o to chodzi. Aldous Huxley w jednej ze swoich książek pisze o tym wprost: Występujemy przeciwko moralności, ponieważ moralność zabiera nam seksualną swobodę — Aldus Huxley, Ends and Means W ten sposób świat pogrąża się w coraz większym chaosie. Najpierw człowiek mówi, że prawda może być inna dla każdego a zaraz potem narzeka z powodu zakłamania i hipokryzji polityków. Płacze, jeżeli ktoś go zdradzi lub oszuka, ale bezmyślnie powtarza usłyszane gdzieś hasło, że moralność jest osobistą sprawą każdego człowieka. Upiera się, że Biblię można interpretować na wiele sposobów, ale złości się, gdy ktoś przekręca jego wypowiedź. Można by powiedzieć, że świadczy to o kryzysie zdrowego rozsądku jednak prawda jest taka, że człowiek zachowuje się racjonalnie, ale tylko wtedy, gdy ma w tym interes. Podążając za swoimi pragnieniami wpada z jednej skrajności w drugą. Apostoł Paweł pisze o takich ludziach tak: Ludzie […] źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd wprowadzając, ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył i ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. 2 Tym. 3,13-15 Moralność a poznanie prawdy Odrzucenie możliwości poznania prawdy (jeżeli w ogóle zakłada się jej istnienie) prowadzi do moralnego relatywizmu, ale idąc dalej pojawia się coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego. Powstający w wyniku odrzucenia prawdy moralny chaos poważnie utrudnia poznanie prawdy: …gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. — Rzym. 1:18 Istnieje ważny związek między moralnością i prawdą. Człowiek żyjący niemoralnie robi wszystko, by ukryć niewygodne fakty, by prawda o jego czynach nie ujrzała światła 12 Andrzej Lubowski, Fundamentalizm. http://www.domksiazki.com/press_det.asp?ID=44. (Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl, 11/25/2005). 7 Centrum Edukacji Liderów KChB dziennego13. Ale jeszcze lepiej można tego dokonać przekonując wszystkich, że danego zachowania nie można ocenić w kategoriach moralnych, ponieważ nie wiemy, czym jest prawda. A ponieważ nie wiemy, czym jest prawda, nie potrafimy obiektywnie stwierdzić, co jest dobre, a co złe. Człowiek więc tłumi prawdę, by zwolnić się z moralnej odpowiedzialności. Zwalniając się z moralnej odpowiedzialności, żyje w sposób niemoralny. Żyjąc w sposób niemoralny jeszcze bardziej nie chce, by prawda wyszła na jaw. W ten sposób koło się zamyka. Jego niemoralność nie pozwala mu na przyjęcie nauki o grzechu, winie, potępienie, i niczego, co mogłoby wskazywać na istnienie Stwórcy, ponieważ musiałby wydać wyrok na siebie samego. A jeżeli nie przyjmuje do wiadomości, że to, co robi jest złe i godne potępienia, wtedy nauka o grzechu, odkupieniu, przebaczeniu i ratunku jest w ogóle pozbawiona sensu. Podobnie niedorzecznością jest mówienie o Jezusie, że jest „Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata”. Chrześcijaństwo sprowadzone zostaje do zjawiska kulturowego takiego samego, jak wszystkie inne systemy religijne narzucające ludziom moralne kajdany i wprowadzających ludzi w błąd. Richard Dawkins słynny brytyjski biolog i zajadły ateista nazywa religię wirusem14, który w jakiś sposób dostał się do systemu i należy zrobić wszystko, bo go stamtąd usunąć. Dawkins uważa, że nie ma czegoś takiego jak dobro czy zło jest tylko ślepe, bezosobowe DNA, „a my tańczymy tak, jak nam ono zagra”15. Jego zdaniem religia zupełnie niepotrzebnie zaciemnia naukowy obraz świata moralizując kwestie, co do których w ogóle nie ma podstaw się wypowiadać. Czy rzeczywiście nasze zachowanie można sprowadzić do takiej czy innej konfiguracji DNA? Czy człowiek, który żywcem obdziera ze skóry drugiego człowieka to tylko skutek posiadania określonego kodu genetycznego? Czy rzeczywiście nie jesteśmy w stanie dokonać moralnej oceny takiego czynu, albo potępić aktu gwałtu dokonywanego przez jakiegoś zwyrodnialca? Czy faktycznie nie ma sposobu na to, by stwierdzić czy moralność chrystusowa jest lepsza od hitlerowskiej? Aż trudno uwierzyć, by takie poglądy prezentowane były przez wykształconego człowieka. Jak jednak widać wykształcenie nie idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem. Na czym polega misja kościoła? Czy w takiej sytuacji, zbór jest w stanie wykonywać swoje zadanie? A jeżeli tak, to, na czym ono miałoby polegać? W Pierwszym Liście do Tymoteusza, jednym ze swoich ostatnich listów, Ap. Paweł przypomina swojemu młodemu współpracownikowi, który pozostał sam w wielkim i zepsutym mieście (Tymoteusz przebywał wtedy w Efezie), co jest najważniejszą misją tego zboru. Między innymi padają tam słowa, które szczególnie współcześni pastorzy i starsi zborów powinni wziąć sobie do serca: Piszę do ciebie w nadziei, że rychło przyjdę do ciebie; gdyby jednak przyjście moje się odwlokło, to masz wiedzieć, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy. — 1 Tym. 3:14-15 13 W ten sposób człowiek taki daje świadectwo swojej wiary w istnienie powszechnie uznawany praw moralnych, w oparciu o które mógłby zostać osądzony. 14 W swojej książce „Bóg urojony” Dawkins pisze: „założony przeze mnie cel tej książki zostanie osiągnięty, jeśli każdy religijny czytelnik, przeczytawszy ją pilnie od deski do deski, stanie się ateistą” 15 Richard Dawkins, River Out of Eden: A Darwinian View of Life. 8 Centrum Edukacji Liderów KChB Przede wszystkim kościół (zbór) jest miejscem szczególnej Bożej obecności. Jest „domem Bożym” – oczywiście nie w znaczeniu Jego substancjalnej, fizycznej obecności16, ale raczej szczególnego działania pośród jego dzieci. To Jego działanie powiązane jest z Prawdą, której zbór jest filarem i podwaliną. Zbór nie jest instytucją religijną mającą w przyzwoity sposób zabawiać swoich „klientów” czy nawet prowadzić jakąś działalność dobroczynną – choć niewątpliwie jest to czymś ważnym i szlachetnym. Zbór jest przede wszystkim filarem i podwaliną prawdy. Pod pewnym względem podobny jest do latarni morskiej, która wskazuje drogę do portu, a pod innym jest jak latarnia w mieści oświetlająca drogę. Czy rzeczywiście Bóg powiedział…? W kontekście tego, o czym mówiliśmy wcześniej zbór, który żyje i spełnia swoje zadanie staje się niewygodnym świadkiem. Mówiąc o obiektywnej Prawdzie, „o grzechu, sprawiedliwości i sądzie” oraz samemu żyjąc „w sposób godny ewangelii”, zbór „w oczy kole”. Z tego powodu wspólnoty, które uważają, że mając Biblię, mają Słowo Boże, dzięki któremu mogą ocenić, co jest dobre, a co złe i odróżnić to, co prawdziwe od tego, co nieprawdziwe, stają się ugrupowaniami podejrzanymi. Dzisiaj za ludzi prawdziwie skromnych uważa się już nie tych, którzy schylają głowy przed Bożym Słowem i mówią: „tak, Panie”, ale ludzi, którzy przyznają, że nie wiedzą, co to jest Prawda i poddają w wątpliwość, by ktokolwiek mógł to wiedzieć. Innymi słowy poddawanie w wątpliwość Bożego Słowa i mówienie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział…” (1Mjż 3,1) nie jest już oznaką buntu i arogancji, ale raczej przynależności do intelektualnych i kulturalnych elit. Na świecie już widoczne są tendencje, by myślących w tej sprawie inaczej nazywać niebezpiecznymi dla społeczeństwa fundamentalistami, których należy izolować, albo jeszcze lepiej, eliminować.17 Świat bez mapy Spróbujmy wyobrazić sobie świat, w którym nie ma map, nie da się określić kierunków świata, nie ma drogowskazów, nie ma gwiazd, a Słońce zawsze świeci w zenicie i nigdy z niego nie schodzi. Nie ma żadnego sposobu, by określić gdzie jest północ, a gdzie południe. Jednocześnie ktoś w mieście otrzymał informacje, że od północy zbliża się zagłada i będzie można się uratować tylko w jednym miejscu – w starej kopalni znajdującej się gdzieś na południe stąd. Jak trafić do celu, jeżeli nawet nie wiadomo, w którym kierunku jest południe, a ci, którzy dobrze znali te tereny już dano poumierali? Tutaj właśnie ma swoja rolę do odegrania zbór. Zbór jest jak archiwum, w którym przechowywane są stare mapy, dzięki którym można poznać prawdę i odnaleźć drogę. Są to mapy, które jakiś czas temu ktoś uznał za przestarzałe i niepotrzebne i nakazał je zniszczyć. Ale w tym starym archiwum ocalały egzemplarze, dzięki którym można znaleźć tą starą kopalnię. Archiwum nie jest tu najważniejsze. Jego pracownicy też nie są nieomylni. Ale są tam mapy, na których jest wszystko, co trzeba wiedzieć, by zostać uratowanym. 16 1Krl 8, 27. Zarówno Jezus, jak i apostołowie już dawno zapowiadali prześladowania i co ciekawe będą to prześladowania dokonywane przez ludzi przekonanych, że w ten sposób wykonują Bożą wolę Zob. Jana 15,16-16,4. Ap. Pawła mówi, że w czasach ostatecznych ludzie nie będą zainteresowani prawdą, ale tym, co im będzie odpowiadało (2 Tym 3,3-4), a kiedy przyjdzie Antychryst będzie posługiwał się oszustwami (2Tes 2,9-12) i w ten sposób stanie się przedmiotem boskiej czci (2Tes 2,4). Podobnie jak w pierwszych wiekach historii kościoła tak pod koniec czasów prawdziwi chrześcijanie nie będą chcieli pogodzić się z takim stanem rzeczy i z tego powodu będą prześladowani – jak na początku („wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą.” - 2 Tym. 3,12). 17 9 Centrum Edukacji Liderów KChB Zbór jest filarem i podwaliną prawdy. Zbór jest swojego rodzaju nośnikiem prawdy. Zbór jest społecznością ludzi, których wybrał Bóg, do których przemówił dając im poznać prawdę o ich położeniu. Przez świadectwo tej społeczności inni mogą poznać, że zagłada, o której się mówi (sąd ostateczny) nie jest bajką, a miejsce schronienia przygotowane im przez Boga naprawdę istnieje. Jezus mówił do swoich uczniów: 13 Wy jesteście solą ziemi; […]14Wy jesteście światłością świata; […]15Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. — Mat. 5,13-15 Podobnie mówi ap. Paweł: 15 Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; 16Dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu. — 2 Kor. 2,15-16 Prawda w nauczaniu Jezusa i apostołów Czy w obecnym czasie powiedzenie, że znam prawdę nie trąci arogancją? Czy pierwsi chrześcijanie w ogóle myśleli w tych kategoriach? Czy uważali, że znają prawdę? Może to tylko nasza obsesja? Może oni po prostu składali świadectwo swojej fascynacji Jezusem nie roszcząc sobie pretensji do monopolu na prawdę? Zwróćmy uwagę na kilka zdań wypowiadanych przez Jezusa i jego uczniów. Jezus nauczał nie tylko, że przychodzi na ten świat, by objawić prawdę, ale nawet siebie samego nazywa Prawdą (Jan. 14,6). Ta prawda, którą objawił jest poznawalna i przekazywalna: Rzekł mu tedy Piłat: A więc jesteś królem? Odpowiedział mu Jezus: Sam mówisz, że jestem królem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego. — Jan. 18,37 I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. — Jan. 8,32 Kiedy zbliżał się czas Jego odejścia z tego świata nie oznaczało to, że wraz z nim możliwość poznania prawdy zostanie zabrana. Jezus zapowiadał przyjście Ducha Prawdy, który będzie kontynuował Jego dzieło: Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi. — Jan. 16,13 Ta objawiona prawda dotarło do nas dzięki działaniu Ducha Prawdy, który przemawiał przez samego Jezusa, ale również przez proroków i apostołów. Dziś to objawienie posiadamy w formie spisanej. Kościół jest jedyną instytucją na świecie posiadającą objawione Słowo Boże. To jest to wyjątkowe działanie Boga pośród jego dzieci. On mieszka pośród nas i w nas jest. Prawda została bowiem nie tylko nam objawiona, ale i w nas zaszczepiona. 16 Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki 17Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. — (por. Ez. 11,19-20; 36,26-27) Jan. 14:16-17 Ta prawda nie ogranicza się tylko do sfery intelektualnej człowieka, ale jest czymś, co ma ogromny wpływ na całe jego życie. Dlatego o tych, którzy poszli za ewangelią mówi się, że poszli drogą prawdy. Ci natomiast, którzy odrzucają prawdę będą pogrążać się w coraz 10 Centrum Edukacji Liderów KChB większą niemoralność. Piotr mówi w ten sposób o fałszywych nauczycielach poddających w wątpliwość prawdę ewangelii: I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. — 2 Piotr. 2:2 W liście do Tymoteusza Paweł, by podkreślić fałszywość poglądów, z którymi idą niektórzy również nazywa ewangelię „drogą prawdy”, z której niektórzy zeszli: Którzy z drogi prawdy zboczyli, powiadając, że zmartwychwstanie już się dokonało, przez co podważają wiarę niektórych. — 2 Tym. 2:18 Natomiast pisząc do wierzących ludzi w Efezie Ap. Paweł ewangelię, którą przyjęli nazywa „słowem prawdy”: W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, — Efez. 1,13 Kiedy pod koniec czasów pojawi się Antychryst, ci którzy za nim pójdą, to ludzie, którzy zamiast miłości prawdy wybrali nieprawość: 9 A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów, 10I wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. 11I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, 12Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości. 13My jednak powinniśmy dziękować Bogu zawsze za was, bracia, umiłowani przez Pana, że Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę. — 2 Tes. 2,9-13 Apostoł Jan zapowiadał, że zanim przyjdzie Antychryst, ten przez duże „A”, powstanie wielu, antychrystów, którzy będą prawdziwym przekleństwem zborów, ponieważ będą przekręcać ewangelię. Jeżeli apostołowie nie byliby przekonani, że mają do czynienia z prawdą, nie byłoby żadnego problemu. Skoro bowiem, coś co dla jednego jest prawdą, dla drugiego nią nie musi być, dlaczego ktoś miałby występować przeciwko komukolwiek. Jeżeli jednak ap. Paweł mówi, że każdy, kto przekręca ewangelię jest przeklęty, to najwyraźniej wierzy, że ewangelia jest „drogą prawdy” w sensie obiektywnym. 8 Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! 9Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, która przyjęliście, niech będzie przeklęty! — Gal. 1,8-9 Kto chciałby umrzeć za hipotezę? Za tę prawdę pierwsi chrześcijanie oddawali życie. Jedenastu z dwunastu apostołów zmarło śmiercią męczeńską. Za co? Za wiarę w coś, co było tylko ich osobistą preferencją? Czy człowiek jest gotowy umrzeć za to, że uważa, że bardziej mu do twarzy w czerwonym niż w niebieskim? Twierdzenie, że pierwsi chrześcijanie uważali Ewangelię za jedną z dróg do Boga nie ma sensu. Gdyby tak było, jak mielibyśmy wytłumaczyć ich gotowość do oddania życia za Ewangelię raczej niż zaparcie się Chrystusa. Ignacy i Polikarp, przyjaciele i uczniowie apostoła Jana, obaj zostali zamordowani w II wieku. Ignacy był osobiście przesłuchiwany przez cesarza Trajana, który żądał publicznego złożenia ofiary pogańskim bóstwom jako świadectwo swojej lojalności wobec Rzymu. Wielu współczesnych chrześcijan powiedziałoby, że przecież w obliczu śmierci mógł odwołać swoje poglądy – przecież to tylko poglądy. Kiedy odmówił cesarz rozkazał rzucić go na pożarcie dzikim zwierzętom ku uciesze zebranego na stadionie pogańskiego tłumu. Był to roku 107. Rozkaz Trajana 11 Centrum Edukacji Liderów KChB obliczony był na zastraszenie chrześcijan i powstrzymanie rozprzestrzeniającej się nowej religii. Efekt był zupełnie odwrotny. Postawa Ignacego jeszcze bardziej umocniła ich przekonanie, że Prawda jest w Chrystusie i zachęciła pozostałych uczniów do trwania w niej i głoszenia wbrew woli cesarza. Polikarp ścigany przez władze, jako jeden z przywódców chrześcijan dobrowolnie oddał się w ich ręce zdając sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej nie wyjdzie z tego żywy. Kiedy na stadionie zażądano od niego wyparcia się Chrystusa odpowiedział: „Osiemdziesiąt sześć lat służę mu i nigdy mnie nie zawiódł. Jakże miałbym teraz bluźnić przeciwko mojemu Królowi, które mnie zbawił?” Został spalony żywcem w 156. Czy ludzie ci (plus niezliczona liczba innych chrześcijan, którzy oddali życie za prawdę ewangelii) byli głupcami? Czy zbyt wiele wymagali od siebie? Czy kierowała nimi tylko jakaś dziwaczna nadgorliwość? Czy naprawdę zginęli niepotrzebnie? W postawie tych ludzi widzimy autentyczne przekonanie, że umierają nie za jakieś tam poglądy, ale, jak mawiał Francis Schaeffer, za „prawdziwą prawdę”. A co jeżeli my będziemy milczeć? Jeżeli prawda będzie systematycznie tłumiona, albo możliwość jej poznana będzie ciągle kwestionowana szybko okaże się, że jesteśmy w takiej sytuacji, jak za czasów Breżniewa, które porównywano kiedyś do pociągu. Kiedy ów „pociąg postępu” zatrzymał się Breżniew kazał zasłonić wszystkie okna, kołysać wagonami, ogłosić, że jedziemy i co jakiś czas zapowiadać, że pociąg dojeżdża do nowej stacji. Wtedy prawdą będzie to, w co wierzy trzymający mikrofon. Mówienie o prawdzie może być niebezpieczne. Może prowadzić do tego, że będziemy nazywani ograniczonymi fundamentalistami, ludźmi o ciasnych horyzontach a nawet osobnikami niebezpiecznymi. Z drugiej strony czyż nie do tego właśnie zostaliśmy powołani? My mamy Słowo Boże, które jest Prawdą. Pomimo, że jest ona zwiastowana świat nie chce jej przyjąć, ale nie dlatego, że jest taka trudna do zrozumienia, ale dlatego, że jest niewygodna i nie chce jej znać. Z tego powodu władcy tego świata będą robili wszystko, by społeczeństwo zajmowało się czymś innym, by nasze dzieci rozmawiały nie o tym, co prawdziwe, ale o tym, co bardziej ekscytujące, co „odwróci ich ucho od prawdy i zwróci je ku baśniom”. Ostatecznie jednak prawdy nie da się zabić. Prawda istnieje niezależnie od tego, czy ktoś ją uznaje czy nie. Można walczyć z ludźmi, którzy znają prawdę, można zwalczać wolność słowa, ale nie można zwalczyć prawdy. Prawda jest jak słońce. Można zamknąć się w domu i zasłonić okna, można w dzień spać i żyć w nocy przekonując siebie i innych, że Słońca nie ma. To jednak nie zmienia faktu, że ono istnieje i świeci. Ale świeci tym, którzy chcą cieszyć się jego blaskiem. Nasze powołanie Naszym zadaniem jest pielęgnowanie miłości do prawdy, w nas samych i u naszych dzieci. Naszym zadaniem jest nauczyć je myśleć. Nauczyć je demaskować kłamstwa i obnażać arogancję i perfidię tych, którzy ją przekręcają. Naszym zadaniem jest ogłaszać prawdę, tłumaczyć prawdę i zachęcać do prawdy. Nie musimy bać się pytań. To prawda, że niektóre są trudne, a na niektóre nie potrafimy odpowiedzieć. Jednak zamiast uciekać od nich zadajmy sobie trud szukania na nie odpowiedzi – a przynajmniej demaskowania zastępczych odpowiedzi, które mają na celu ukrycie prawdy. Czasem może to oznaczać konieczność zmiany własnych poglądów, braku zgody z poglądami naszych najlepszych przyjaciół, ale pamiętajmy o słowach Jezusa: „poznacie prawdę i prawda was wyswobodzi”. Świat nie zna prawdy i nie chce jej znać. Zamiast tego próbuje zaklinać rzeczywistość tworząc coraz to nowe hipotezy mające wytłumaczyć nam ten świat jakoś inaczej aniżeli w sposób w jaki 12 Centrum Edukacji Liderów KChB opisał go Bóg. Cytowany już wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej” powołując się na autorytety większe niż on sam stara się nawet pokazać w swoim artykule, że Kościół zasadniczo do niczego nie jest potrzebny, ale jeżeli już jest to niech mówi tylko o miłości. W 1909 r. emerytowany profesor Harvardu Charles Elliot w przemówieniu „Przyszłość religii” twierdził, że nowa religia powinna mieć jedno tylko przesłanie – miłość Boga wyrażoną w praktycznej służbie innym ludziom. Że obejdzie się bez Kościołów, liturgii i teologii grzechu. Chrześcijanie nie będą potrzebować monopolu na prawdę, skoro idee naukowców, laików i ludzi innej wiary będą również respektowane.18 Cytowany przez Lubowskiego profesor Charles Elliot prezentuje swoje poglądy niedługo po tym, jak poglądy Nitschego o śmierci Boga zaczęły zyskiwać na popularności. Były to poglądy, które zachwyciły Hitlera, do tego stopnia, że egzemplarze jego książek podarował Stalinowi i Mussoliniemu. Kiedy wprowadził tę filozofię w czyn cały świat mógł zobaczyć, że życie bez Boga i bez prawdy jest nie do zniesienia. Jeżeli Kościół przestanie być filarem i podwaliną prawdy, jeżeli nie będzie w kościele tych, którzy odważnie będą mówić, że nasz Bóg nie jest niemową a prawdą jest to, co On objawił, kościół stanie się „zwietrzałą solą” zaś świat będzie pogrążał się w coraz większym chaosie. Zakończę ilustracją-argumentem, jakiego w debacie z ateistą użył pewien apologeta. Proszę sobie wyobrazić – mówił – że jedzie pan samochodem. Jest środek nocy. Przejeżdża pan przez zupełnie nie znaną panu dzielnicę i nagle okazuje się, że samochód przestał działać. Jest ciemno. Wychodzi pan na zewnątrz, otwiera klapę silnika próbując znaleźć przyczynę. Chwilę potem słyszy pan ciężkie kroki grupy mężczyzn zbliżających się do pańskiego samochodu. W miarę zbliżania się do pana zastanawia się pan, co zrobić. Proszę powiedzieć – kontynuował dalej apologeta – czy miałoby to dla pana znaczenie, gdyby wiedział pan, że jest to grupa młodych ludzi wracających ze studiu biblijnego? 14 Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata. 15Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego. 16 Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. 17Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą. 18Jak mnie posłałeś na świat, tak i Ja posłałem ich na świat; 19I za nich poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie. — Jan. 17:14-19 18 Andrzej Lubowski, Fundamentalizm. http://www.domksiazki.com/press_det.asp?ID=44. (Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl, 11/25/2005). 13 Centrum Edukacji Liderów KChB Właściwe priorytety w służbie publicznej i życiu prywatnym przywódcy chrześcijańskiego Robert Miksa 1. Na czym tak naprawdę polega nasze zadanie? Co wyróżnia pracę przywódcy chrześcijańskiego? (1Tym 4,1-5) „1Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; 2Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. 3Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, 4I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom; 5Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.” — 2 Tym. 4,1-5 2. Skąd młody człowiek w służbie może czerpać autorytet? Czym tak naprawdę jest autorytet? (1Tym 4,12nn) „12Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. 13Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. 14Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. 15O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. 16Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają.” — 1 Tym. 4,12-16 14 Centrum Edukacji Liderów KChB 3. Dwa w jednym czyli czy można być liderem i sługą jednocześnie? „10Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy.” — Łuk. 17,10 4. Co jest ważniejsze, czyli jak znaleźć czas na wszystko? „32Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać; 33A żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie.” — 1 Kor. 7,32-33 5. Kto jest ważniejszy czyli komu najpierw nałożyć maskę tlenową sobie czy pasażerowi? „28 Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią.” — Dz. 20,28 6. Na czym polega flirtowanie i manipulacja w służbie i jak się przed tym ustrzec? „3Albowiem kazanie nasze nie wywodzi się z błędu ani z nieczystych pobudek i nie kryje w sobie podstępu, 4Lecz jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. 5 Albowiem nigdy nie posługiwaliśmy się pochlebstwami, jak wiecie, ani też nie kierowaliśmy się pod jakimkolwiek pozorem chciwością; Bóg tego świadkiem, 6Nie szukaliśmy też chwały u ludzi ani u was, ani u innych,” — 1Tes 2,3-6 15 Centrum Edukacji Liderów KChB Typy osobowości w pracy w kościele Krzysztof Pawłusiów Koncepcja typów osobowości (MBTI) jest jedną z popularnych teorii ułatwiających zrozumienie własnego funkcjonowania w szeregu różnych sfer (osobistej, edukacyjnej, małżeńskiej i rodzinnej, zawodowej, a także duchowej). Wielu doradców chrześcijańskich odwołuje się do niej w swej pracy terapeutycznej, choć najczęściej koncepcja ta prezentowana jest w kontekście funkcjonowania zawodowego. Jest ona także źródłem wielu ciekawych wniosków w zrozumieniu funkcjonowania religijnego człowieka - osobistej relacji z Bogiem i społeczności z innymi wierzącymi. Główne korzyści z koncepcji typów osobowości zaznaczają się na dwóch obszarach: zrozumienie i zaakceptowanie własnego stylu funkcjonowania oraz zrozumienie i zaakceptowanie źródeł odmiennego zachowania innych ludzi. Osoby, które poznają koncepcję typów osobowości z reguły zyskują lepsze zrozumienie siebie i zaczynają w bardziej pozytywnym świetle interpretować odmienne zachowanie innych osób. Cele zajęć: 1. Poznanie własnego “typu osobowości” i preferowanych sposobów funkcjonowania osobistego, społecznego, duchowego i zawodowego (w służbie w kościele). 2. Zaakceptowanie swoich preferencji i dostrzeżenie pozytywnych sposobów korzystania z nich w życiu osobistym i służbie. 3. Zaakceptowanie różnic występujących między ludźmi (innymi przywódcami) i zrozumienie w jaki sposób wpływają one na wspólne funkcjonowanie. 4. Dostrzeżenie sposobów wykorzystania różnic między ludźmi z korzyścią dla służby kościoła. Charakter zajęć: Zajęcia będą miały charakter warsztatowy, wykorzystując tradycyjne (krótkie prezentacje i metody papier-ołówek) i interaktywne (dyskusje i ćwiczenia w grupach) formy nauczania. Na potrzeby uczestników zajęć zostanie przygotowany kilkustronicowy skrypt z opisem najważniejszych koncepcji oraz krótkimi narzędziami samopoznawczymi. Plan zajęć: Moduł I: Koncepcja typów osobowości Przedstawienie kolejnych czterech (4) par preferencji oraz określenie przez uczestników własnych preferencji w każdej kategorii. Moduł II: Typ osobowości a preferowany styl duchowości i przywództwo w kościele Ukazanie mechanizmu wpływania typu osobowości na dobór form pielęgnowania społeczności z Bogiem i przedstawienie wpływu typu osobowości na sposób sprawowania przywództwa i współpracy z członkami kościoła. 16 Centrum Edukacji Liderów KChB Carpe Deo Diem dr Wojciech Kowalewski Myślę, że nikomu z nas nie jest obce stwierdzenie Carpe diem – czyli w wolnym tłumaczeniu ‘chwytaj chwilę’, lub ‘ciesz się chwilą’. Mowa o ‘carpe diem’ jest bardzo powszechna wokół nas – szukanie spełnienia i zaspokojenia swoich żądz i pragnień jest na porządku dziennym współczesnego człowieka. Uważam, że jest to ważny trend, który ma wielki wpływ na codzienne życie i chciałbym się krótko temu przyjrzeć, ale z zupełnie innej perspektywy. Mianowicie chciałbym zaproponować nową frazę: ‘Carpe Deo diem’ – czyli „chwytaj Bożą chwilę”. Zastanów się przez chwilę nad swoim życiem, z czego się ono składa, czym jest przepełnione? Praca, rodzina, rozrywka, znajomi, kościół...można wydzielić różne elementy, priorytety, wystarczy zajrzeć do swojego kalendarza by zobaczyć co ciebie najbardziej pochłania, czym się zajmujesz, co jest dla ciebie ważne. Postaraj się spojrzeć na swoje życie z perspektywy czasu. Kiedy się temu głębiej przyglądniesz, z pewnością zauważysz nieodzowną więź pomiędzy upływem czasu, a życiem - nasze całe życie jest swego rodzaju podróżą w czasie, na który składają się różne momenty i chwile. Są momenty dobre i złe, te za którymi tęsknimy i do których lubimy wracać, ale i takie od których uciekamy i wolimy aby nigdy nie miały już miejsca w naszym życiu. Aby to stało się bardziej osobistym przeżyciem, zastanów się przez chwilę nad pytaniem, Pytanie: Jeśli mógłbyś uchwycić jakiś moment swojego życia który byś wybrał? Co to za moment? Co zapisaliście? Coś pozytywnego czy negatywnego? Jakiś moment z przeszłości, którego żałujesz i chciałbyś się go pozbyć? Do czego częściej sięgasz zagłębiając się w swojej pamięci, wspomnieniach. A co jeśli wiedziałbyś o nadchodzącym momencie, który mógłby zmienić twoje życie na zawsze i wypełnić je zupełnie nowymi możliwościami? Co jeśli wiedziałbyś o takim nadchodzącym Bożym momencie, który mógłby zupełnie zmienić twoje życie? Jak byś się do tego przygotował? Jaką byś przyjął postawę? Życie tak naprawdę składa się z momentów – jeden moment może zdecydować o reszcie twojego życia, jedna decyzja może cię zmienić na zawsze, ciągle też ponosisz konsekwencje swoich wyborów. To co robisz w danej chwili ma wpływ na następną. W tym właśnie sensie wszyscy podróżujemy w czasie, poruszając się z momentu w moment. My często przyzwyczajamy się do patrzenia na świat jako coś stałego, podczas gdy w rzeczywistości świat jest ciągle w ruchu. 17 Centrum Edukacji Liderów KChB Greckie słowo określające ‘moment’ czy ‘chwilę’ to atomos. Od tego właśnie słowa wywodzi się nazwa atomu, który jest symbolem najdrobniejszej części materii. Atom niedostrzegalny ludzkim okiem stanowi jednak podstawę materii. Kiedy jednak atom zostanie poddany odpowiedniej reakcji może powstać bomba atomowa. W podobny sposób, kiedy my jesteśmy gotowi spojrzeć na nasze życie z perspektywy Bożych momentów, potencjału który Bóg otwiera przed każdym z nas, możemy stać się katalizatorami Bożego działania w miejscach w których Bóg nas stawia. • • • To jak postrzegasz Boga w swoim życiu ma dramatyczny wpływ na to kim się stajesz. To jak rozumiesz Boga ma wpływ na twoją więź z Bogiem. To jak doświadczasz Bożego działania ma wpływ na całokształt twojego życia. Ten proces jest wyraźnie zobrazowany w życiu Jonatana. W Pierwszej Księdze Samuela 14:115 jest opisana historia, która zdefiniowała życie tego bohatera biblijnego. Pytania: Jak Jonatan postrzega Boga? Co charakteryzuje postawę Jonatana? Jaki jest tego rezultat? Tutaj znajdujemy historię, inicjatywy której podejmuje się syn króla Saula. Samuel bardzo szczegółowo opisuje w jaki sposób Jonatan ‘chwyta się Bożego momentu w jego życiu’. W tekście tym dostrzegamy dwie odmienne postawy: z jednej strony postawę chwytania Bożych momentów reprezentowaną tutaj przez Jonatana oraz postawę bierności reprezentowaną przez Saula. Wszystko dzieje się w kontekście wojny z Filistyńczykami. Saul, pomazaniec Pana, król Izraela, miał wyraźne przykazanie aby czekać 7 dni do czasu przybycia kapłana Samuela w celu złożenia ofiary dla Pana. Zamiast zrobić tego co wiedział że jest dobre i według woli Bożej, przejął kontrolę i zaczął realizować swój plan. Saulowi został powierzony autorytet w Izraelu, on jednak zawiódł. Więc kiedy Filistyńczycy przygotowywali się do zniszczenia Izraela, Saul i jego armia pogrążeni strachem odpoczywali pod jabłonią granatową i zamiast postępować zgodnie z wolą Bożą, wybrali nie robić nic!!! Smutny obraz Bożego ludu, który stoi przed szansą uporania się ze swoim wrogiem w posłuszeństwie Bogu...wybiera jednak inną drogę. Z drugiej strony pojawia się opis postawy Jonatana. „Chodź przeprawmy się ku czatom tych nieobrzezańców, może Pan uczyni coś dla nas, gdyż Panu nietrudno wybawić przez wielu, lub przez niewielu” (14:6). Pamiętajmy, to jak postrzegamy Boga w naszym życiu ma dramatyczny wpływ na to kim się stajemy. Co dostrzegamy w postawie Jonatana? - Widać w nim człowieka wiary, który pokłada zaufanie w Bogu. - Widać też, że nie boi się on podjąć inicjatywy w celu realizacji Bożej wizji w jego życiu. - Jest też gotowy na wielkie poświęcenie, nawet oddanie swojego życia po to aby imię Pana zostało uwielbione w Izraelu. Zauważmy też, że nie ma stuprocentowej pewności, że Bóg zadziała według jego oczekiwań, co podkreślają jego słowa „może Pan uczyni coś dla nas”, a 18 Centrum Edukacji Liderów KChB mimo to odważnie podejmuje krok wiary. Nie boi się podjąć inicjatywy, ufa Bogu i czyni coś co przemieni go na resztę życia. Postawa Jonatana jest przeciwieństwem Saula, który zachowuje się tak jakby utkwił w jednej chwili i nie był w stanie się z niej wydostać. Pytanie: A jak ten obraz ma się do twojego życia? Która z tych postaw jest ci bliższa? Czy postawa Saula czasami symbolizuje twoje życie? Jeden moment który ciągle cię prześladuje. Moment z przeszłości, który okrada cię z przyszłości. Moment w którym się zatrzymałeś w swoim życiu. Być może tak też wygląda twoje życie chrześcijańskie – kiedyś był moment w którym zwróciłeś się do Boga, ale dzisiaj pozostaje już tylko religijna rutyna. Być może podobnie jak Saul ‘odpoczywasz’ pod przysłowiową jabłonią granatową – cokolwiek to może oznaczać w twoim życiu – być może robisz wiele dobrych rzeczy, ale pomijają cię te najlepsze. Jeśli wybierasz to aby zamknąć się w pewnej chwili, która zaczyna cię ograniczać – mniej lub bardziej świadomie zamykasz się na chwytanie Bożych momentów w twoim życiu! To Ty jesteś odpowiedzialny za podejmowanie decyzji...to ty wybierasz...pomiędzy chwytaniem Bożych momentów, a dylematem bierności. Nie chodzi tu więc o robienie rzeczy dobrych, ale szczere poszukiwanie i realizowanie tych najlepszych, które wynikają z twojej więzi z Bogiem, którego prorok Jeremiasz opisuje w obrazowy sposób jako artystę garncarza. Ty i ja jesteśmy gliną, która pozostaje w rękach garncarza. Bóg powołuje nas do życia w obfitości, do życia które jest przygodą, która wymaga pewnych poświęceń i inicjatywy z naszej strony. Aby dostrzegać Boże momenty w swoim życiu potrzebujesz Bożej optyki, duchowej perspektywy, takiej jaką reprezentował swoją postawą Jonatan. Są rzeczy, które Bóg dla nas robi. Są też takie, których od nas oczekuje. Podróż rozpoczyna się od odpowiedzenia na Boże powołanie w twoim życiu. Chodzi tutaj o świadomy wybór. Kwestia wyboru jest niezwykle dobrze zilustrowana w V Moj. 30:15-20 gdzie Bóg wyraźnie podkreśla wagę i konsekwencje naszych decyzji: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz śmierć i zło. Gdyż z ja nakazuję ci dzisiaj, abyś miłował Pana, Boga twego, chodził jego drogami i przestrzegał jego przykazań, ustaw i praw, abyś żył i rozmnażał się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w ziemi, do której idziesz...Wybierz przeto życie, abyś żył ty i twoje potomstwo, miłując Pana, Boga twego, słuchając jego głosu i lgnąc do niego gdyż w tym jest twoje życie...” ‘Wybierz życie’ – zachęca nas słowo Pana. Tak więc twoje wybory albo cię przybliżają albo cię oddalają od Boga. Każdy z nas codziennie staje przed wyborami. Każdy z nas ma różne chwile i momenty i od naszej postawy zależy jak będziemy żyli. Nie chodzi więc tylko o chwytanie chwil, ale za przykładem Jonatana, chwytanie Bożych chwil, postawę ciągłej gotowości podawania się kształtowaniu przez naszego garncarza. 19 Centrum Edukacji Liderów KChB Bez względu na to jak wyglądało twoje życie do tej pory, bez względu na to jak wiele złych decyzji podjąłeś – pamiętaj, zaraz za rogiem czeka na ciebie nowy moment, Boży moment, jeśli jesteś gotowy się go uchwycić! Nigdy nie jest za późno by uchwycić się Bożej chwili. Kim była Rahab w Biblii? Biblijnym potwierdzeniem tej zasady jest nierządnica Rahab, która popełniła wiele grzechów, ale jeden moment zupełnie zmienia jej życie – moment przyjęcia i ochrony szpiegów Jozuego, moment wyznania wiary w Boga hebrajskiego, moment który zbawia zarówno ją jak i całą jej rodzinę. Zmiana w jej życiu jest niezwykła – z nierządnicy staje się prawą kobietą włączoną do grona Izraelitów – Rahab wychodzi za mąż za Salmona, którego synem jest Boaz, mąż Rut, których synem był Obed, ojciec Jessego, którego synem był Dawid król Izraela. Jeśli przyjrzymy się genealogii Chrystusa odryjemy, że krew Rahab dała początek pokoleniu, z którego narodził się Józef mąż Marii, matki Chrystusa. Tak więc jedna właściwa decyzja, uchwycenie się Bożego momentu w życiu Rahab, zupełnie zmieniło jej życie i miało poważny wpływ na bieg historii. Kiedy przyglądamy się biblijnym bohaterom ta zasada ciągle się powtarza. Nie chodzi tu tylko o jedną chwilę, ale bardziej o kształtowanie w nas właściwie rozumianej postawy sługi, który ciągle na nowo włącza się w Boże działanie. Apostoł Paweł kończąc swoje nauczanie na temat zbawienia z łaski pisze znamienite słowa: „Jego bowiem dziełem jesteśmy stworzeni w Chrystusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (Ef. 2:10). Mówiąc o „dziele” apostoł używa greckiego słowa poiema, które dosłownie oznacza „poemat” lub „dzieło sztuki”. Każdy z nas, kto jest w Chrystusie stanowi więc unikalny poemat, niezwykłe dzieło wskazujące na chwałę Bożego działania. Każdy wierzący jest więc powołany do twórczego życia w Chrystusie. Nie chodzi tu tylko o robienie dobrych uczynków, ale o chodzenie w uczynkach, które wypływają z naszej więzi z Chrystusem i są tymi do których zostaliśmy przeznaczeni, abyśmy w nich chodzili. Bóg powołuje cię do życia! Chwytaj Boże chwile i nie dawaj się okradać z Bożego przeznaczenia dla twojego życia. Carpe Deo diem! 20 Centrum Edukacji Liderów KChB Odkryj swoją wyjątkowość dr Wojciech Kowalewski “Każdy człowiek otrzymuje jakieś zadanie do wykonania, przez co pokazuje, kim jest Bóg” (por. I Kor 12,7) Nie jesteś dziełem przypadku! Bóg ukształtował ciebie w wyjątkowy sposób. Życie nabiera sensu kiedy odkrywasz swoje miejsce w tym świecie. . …jesteś wyjątkowy Zobacz w co wyposażył cię Bóg, a odkryjesz swoje powołanie. Twoje zdolności i obdarowanie ukazują jakie jest twoje przeznaczenie. „Jeżeli ktoś pełni posługę, niech to czyni mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa” (I Pt. 4:11). Jeśli Bóg powołuje, to odpowiednio wyposaża. Spójrz na swoją historię. W czym jesteś dobry? Co naprawdę kochasz robić? Co jest twoją pasją? „Różne są dary łaski, lecz Duch ten sam…Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra” (I Kor 12:4, 7). Spróbuj dostrzec swoją wyjątkowość. Jak napisał Paweł do Tymoteusza: „Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie” (II Tm. 1:6). Aby to osiągnąć… …uczyń Boga widzialnym Wszystko pochodzi od Boga. „Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki” (Rz. 11:36). Świadomość tego jest bardzo ważna. Żyjemy w świecie, który bardziej nakłania do skupiania się na samym sobie. Hedonizm. Mityczny świat reklamy. Tak łatwo temu ulec. W jakim celu Bóg posyła ciebie do świata? Pułapka: Przyjmujemy dary, ale ignorujemy Dawcę promując raczej samych siebie! Nastawienie to wyraża się w postawie: „Podziwiajcie mnie!!!” Bóg wyposażył nas w rozmaite dary, by inni ujrzeli Jego chwałę manifestującą się przez nasze życie i służbę. 21 Centrum Edukacji Liderów KChB Żyj tak, żebyś służył mocą, której On udziela, aby to Jemu przypisana była twoja chwała! Ciekawym jest to, że kiedy zaczynasz tak żyć i chwalić Stwórcę poprzez swoje dary, kiedy twoje życie skupia się na wzmacnianiu Bożej reputacji twoje życie staje się pełniejsze…Odrywasz swoje przeznaczenie. Używaj więc swoich darów, by uczynić Boga ważnym… …w każdym aspekcie swojego życia! Bóg ma być widoczny w każdym aspekcie naszego życia. Działa w każdej godzinie i każdym miejscu. On uświęca codzienność. Darował Ci pracę jako coś dobrego. Bóg ma szacunek do pracy. I zaprasza cię do współpracy. Problem często jednak tkwi w określaniu zakresu naszej duchowości i sztucznemu dzieleniu rzeczywistości na sacrum i profanum, to co święte i to co świeckie. W wyniku tego sposobu myślenia wszelkie aktywności związane z zaangażowaniem religijnym takie jak udział w nabożeństwach i różnych innych działaniach kościelnych są postrzegane jako duchowe. Wszystko inne, a w tym między innymi praca, z tej perspektywy postrzegana jest jako pewna konieczność dająca jedynie możliwość zarobienia pieniędzy i utrzymania domu. Jednak według biblijnej perspektywy życie człowieka wierzącego, zarówno w pracy jak i poza nią stanowi integralną całość. Bóg nie przestaje w nas działać wtedy kiedy pojawiamy się w pracy. Czy naprawdę jesteśmy sobie w stanie wyobrazić sytuację w której to Duch Święty stwierdza nagle z zakłopotaniem, że znalazł się teraz w miejscu twojej pracy i mówi: „No cóż, to nie jest miejsce dla mnie...do zobaczenia w Kościele!” Pismo Święte jest pełne przekazów dotyczących postawy, która powinna być reprezentowana przez ludzi wierzących zarówno w ich środowisku pracy jak i w innych miejscach, w których się pojawiają. Chodzi tu o pewną postawę serca. Apostoł Paweł jasno naucza: „A więc czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (I Kor. 10:31) Wykonywanie pracy w takim rozumieniu jest więc związane z oddawaniem chwały Bogu, a nie przykrym obowiązkiem. Bóg jest żywo zainteresowany twoim życiem zawodowym. Pismo Święte docenia wartość pracy. Praca jest dobrem. Praca jest jednym ze sposobów służenia Bogu i wyrażania poprzez nią uwielbienia i czci naszemu Stwórcy. Praca w biblijnym ujęciu jest więc czymś znacznie więcej niż tylko pojęciem w znaczeniu ekonomicznym. Praca jest Bożym powołaniem. Każda praca jest w istocie współpracą: Bóg złożył w każdym z nas twórczy potencjał, dary i talenty, które mają służyć ku naszemu rozwojowi osobistemu, ale i społeczeństwu wokół nas. Słowo Boże naucza, że „współpracownikami Bożymi jesteśmy” (I Kor. 3:9). 22 Centrum Edukacji Liderów KChB W tym sensie „praca jest codzienną inawazją chrześcijańskiego wpływu na świat” – jak to pięknie ujął Oswald Chambers. Każdy człowiek wierzący jest częścią tej Bożej inwazji w swoim świecie wykonując pracę do której został przysposobiony. „Odkryj swoją wyjątkowość (tego, co robisz), aby ukazać moc Boga (dlaczego to robisz) w każdym momencie swojego życia (gdzie i kiedy to robisz).” - Max Lucado Na przecięciu tych trzech spraw znajdziesz odpowiedź na swoje pytania dotyczące twojego miejsca w życiu i służbie. 23 Centrum Edukacji Liderów KChB Małżeństwo pastorskie w świetle biblijnego modelu małżeństwa dr Andrzej Seweryn 1. Biblijne relacje w rodzinie chrześcijańskiej. 2. Boży porządek dla mężów: - poświęcenie siebie dla żony, - troska o dobro duchowe żony, - obrona i gotowość do ofiary, - sprawowanie władzy w pokorze. 3. Boży porządek dla żon: - podporządkowanie mężowi, - biblijna koncepcja uległości, - miłość do męża, - niebezpieczeństwa łamania Bożego porządku. 4. Przeszkody w realizacji biblijnego modelu małżeństwa: - wzorce rodzinne wyniesione z domu, - temperament i charakter małżonków, - presja świeckiego środowiska, - „syndrom teściowej”, - nieklarowny podział obowiązków domowych, - duma własna. 5. Pytania do dyskusji: - W jakim stopniu twoje małżeństwo odzwierciedla biblijny model rodziny? - Jakie są według ciebie przyczyny odstępstw twojego małżeństwa od normy biblijnej? - Jak chciałbyś skorygować twoje małżeństwo? Czy już próbowałeś i z jakim skutkiem? - Jakie elementy twojego postępowania jako męża wymagają zmiany? - W jaki sposób chciałbyś pomóc swojej żonie żyć według Bożych zasad? 24 Centrum Edukacji Liderów KChB Misja KChB – perspektywy rozwoju Daniel Trusiewicz Mt. 28:19-20 Uzasadnieniem dla Kościoła jest misja. Misja była zanim powstał Kościół. Najpierw, bowiem Chrystus przyniósł ewangelie na ziemie, a potem w efekcie jej głoszenia powstał Kościół. Dlatego też najpierw ma być głoszona ewangelia, w wyniku, czego powstają nowe wspólnoty, które niosą tę misje dalej. Jeśli Kościół nie prowadzi misji, można zakwestionować cel jego istnienia. Warto podkreślić, że Nakaz Misyjny jest skierowany nie tylko do „profesjonalnych” ewangelistów, ale również do wszystkich „laików”. Mogą to być stolarze, rolnicy, kierowcy, studenci, nauczyciele, lekarze itd. Jeśli każdy wierzący będzie zaangażowany w składanie świadectwa o zbawieniu z łaski przez wiarę w Chrystusa w swoim środowisku docierając do ludzi otwartych na Ewangelię, to efektem tych działań będzie powstawanie nowych zborów. Równowaga między ewangelizacją a uczniostwem. Czyż nie powinniśmy rozumieć Nakazu Misyjnego – „idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody...” (Mt. 28,19-20) jako polecenia, które zobowiązuje do odpowiedzialności nie tylko za samo zwiastowanie? Czynienie uczniami zaczyna się od zwiastowania, ale to dopiero początek dzieła! Równie ważne jak zwiastowanie jest też nauczanie, aby ludzie, którzy przyjmują dobrą nowinę uczynili kolejny krok i stali się aktywnymi oraz odpowiedzialnymi uczniami Chrystusa. Baptyzm a misja Misja jest naturą baptyzmu od początku istnienia tego ruchu. Warto podać choćby kilka przykładów. Oto niektórzy wyróżniający się bohaterowie misji baptystycznej. Wiliam Carey (1761-1834), pierwszy misjonarz baptystyczny znany jest z powiedzenia: „oczekuj wielkich rzeczy od Boga, podejmuj się wielkich działań dla Boga”. Sam dał wspaniały przykład, gdy poszedł do Indii, aby tam pracować misyjnie. Chociaż był zwykłym szewcem, ale dzięki temu, czego dokonał nazywany jest „ojcem nowoczesnej misji”. Johan Gerhard Oncken (1800-84) założył w 1834 pierwszy zbór baptystyczny w Niemczech a następnie przyczynił się znacząco do rozwoju misji w Europie. Baptyści ze Skandynawii, Rosji, Bulgarii, Węgier, Holandii, Szwajcarii oraz Polski uznają go za swego duchowego ojca. W Polsce Oncken założył pierwszy zbór w Elblągu (1844), a także we Wroclawiu. Zapisał się w historii jako autor hasła „każdy baptysta misjonarzem”. Najbardziej znaną twarzą misji baptystycznej w XX w. jest Billy Graham (ur. 1918), który głosił ewangelię na wszystkich kontynentach świata. Z tą sama pasją zwiastował Chrystusa w centrum Nowego Yorku, co i w zagubionych wśród buszu wiosek afrykańskich. Z tą samą godnością traktował mężów stanu, co i wędrownych aborygenów w Australii. Mówi o sobie: „Celem mego życia jest pomoc ludziom w nawiązaniu osobistej więzi z Bogiem, co jest możliwe tylko przez Chrystusa”.19 19 http://www.billygraham.org 25 Centrum Edukacji Liderów KChB Rok 1858 jest znaczący w działalności ruchu baptystycznego na ziemiach polskich, kiedy to w Adamowie pod Warszawą grupa ludzi studiujących Biblię postanowiła przyjąć chrzest w wieku świadomym na wyznanie wiary.20 W ten spontaniczny sposób pod przewodnictwem Gotfryda Alfa powstał zbór baptystyczny w Adamowie. W okresie międzywojennym można było wyodrębnić organizacyjnie dwie grupy baptystyczne: Związek Słowiańskich Zborów (Baptystycznych) oraz Unię Zborów Baptystów Języka Niemieckiego, które ogółem tworzyło społeczność liczącą około 50.000 wiernych. Był to najbardziej znaczący ruch przebudzeniowy na ziemiach polskich (głównie na wschodzie). Przebudzenie charakteryzuje się odważnym zwiastowaniem Ewangelii przez ludzi, którzy doświadczyli jej przemieniającej mocy w swoim życiu i pragną przyprowadzić do Chrystusa innych. Efektem takiego działania Boga jest rozwój Kościoła. Przebudzenie ograniczone Po wojnie nie odnotowano podobnego zjawiska, co nie znaczy, że nie prowadzono misji. Zbory rozwijały się powoli i na miarę ówczesnych możliwości. Działalność misyjna była wyrazem tęsknoty duchowej oraz pragnienia zastosowania w praktyce biblijnych prawd wiary. W związku z problemami wynikającymi z represji narzuconych przez ustrój socjalistyczny, działalność wspólnot baptystycznych w tym okresie była znacznie ograniczona. K. Brzechczyn opisuje to tak: „W okresie PRL-u wspólnoty baptystyczne znajdowały się pomiędzy kowadłem katolicyzmu, a młotem oficjalnego marksizmu. Warunkiem przetrwania Kościoła Baptystycznego było całkowite wycofanie się z życia społecznego oraz wyłączne skupienie się na pielęgnowaniu i podtrzymywaniu więzi religijnej w poszczególnych zborach i wspólnotach. Kościół Baptystyczny – z jednej strony – był zbyt mały, by móc zaryzykować opozycję wobec władz, a – z drugiej – unikał pokusy bycia wykorzystywanym przez komunistyczną władzę szukającą sojuszników w zwalczaniu Kościoła Katolickiego”.21 W wyniku takiej sytuacji działalność baptystyczna w PRL-u w dużym stopniu była ograniczona do sfery posługi religijnej i nie podejmowała prób szerszej działalności o charakterze społeczno-kulturowym. Czym szczególnym wyróżnia się misja baptystyczna? Wyróżniki baptyzmu 1. Autorytet Biblii jako natchnionej przez Boga księgi, która jest nieomylna i stanowi objawioną prawdę dla ludzkości. Żadna inna księga ani autorytet ludzki nie może równać się z Pismem Świętym w kwestiach dotyczących wiary. 20 Więcej na temat początków ruchu baptystycznego w Polsce zob. Bednarczyk, K., Historia Zborów Baptystów w Polsce do 1939 roku, Warszawa, Wydawnictwo „Słowo Prawdy” 1997; Wardin Jr., A. W., Gotfryd Frederyk Alf. Pionier Ruchu Baptystycznego na Ziemiach Polskich, Warszawa, Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne 2003. 21 Cyt. za Kowalewski, W., „Zasięg i perspektywy rozwoju działalności Kościoła baptystycznego we współczesnej Polsce” w Winnicki Z., Dębowski T. (red.), Nierzymskokatolickie Kościoły chrześcijańskie we współczesnej Polsce, Toruń, 2007, s. 93. 26 Centrum Edukacji Liderów KChB 2. Jest Jedyny pośrednik – Jezus Chrystus, który przez złożenie doskonałej ofiary na krzyżu zbudował pomost między świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem. To samo, wyżej cytowane wyznanie wiary stwierdza: „Chrystus jest wiecznym Synem Boga. W odpowiednim czasie, dzięki cudowi narodzenia z dziewicy, będąc w pełni Bogiem, stał się w pełni człowiekiem, aby upodobnić się do ludzi we wszystkim oprócz grzechu. Sam będąc niewinnym wziął na siebie grzech świata i umierając na krzyżu złożył doskonałą ofiarę. W ten sposób dokonał odkupienia ludzi z ich grzechów oraz stał się jedynym Zbawicielem i tym samym pośrednikiem między Bogiem i ludźmi…”22 Nawrócenie człowieka do Chrystusa daje mu możliwość nawiązania zerwanej w wyniku upadku w ogrodzie Eden więzi z Bogiem. Nikt inny nie może zastąpić Chrystusa ani też Jego pośrednictwo nie potrzebuje żadnego uzupełnienia. 3. Powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących, w przeciwieństwie do Kościołów, gdzie istnieje podział na duchownych i świeckich. Kapłani są tam powołani do sprawowania posług religijnych, podczas gdy świeccy mogą być jedynie ich odbiorcami. W zborach baptystycznych takiego rozróżnienia nie ma. Dlatego, że nie zna go Biblia. Wręcz przeciwnie, znajdujemy wiele tekstów, które stwierdzają jednoznacznie, że nikt poza Chrystusem nie może być pośrednikiem między ludźmi a Bogiem – Jan 14,6; Dz. 4,12; Rz. 12,1; 1 Tym. 2,5; Hebr.10,14,19; 1 Pt. 2,9 i inne. Wszyscy wierzący są sobie braćmi i kapłanami powołanymi do świętego życia – 1 Pt. 1,15. Każdy wierzący może zwracać się do Boga za pośrednictwem Chrystusa i każdy ma do spełnienia ważną rolę w budowaniu Jego Królestwa. 4. Chrzest na wyznanie wiary w przeciwieństwie do Kościołów, które chrzczą nieświadome niczego niemowlęta lub dzieci. Biblia wyraźnie naucza, że najpierw trzeba uwierzyć, a następnie przyjąć chrzest – Mt. 28,19; Mk. 16,16; Dz. 2,38 i inne. Baptyści od zarania swojej historii wyznają i stosują w praktyce tę prawdę. Dlatego chrzest jest udzielany dorosłym katechumenom i praktykowany przez zanurzenie (nie polanie lub pokropienie). Warunkiem chrztu jest świadoma wiara człowieka. Drugim, obok chrztu ustanowieniem biblijnym jest Wieczerza Pańska (Komunia) przyjmowana w dwóch postaciach (chleba i wina), jako pamiątka odkupieńczej śmierci Chrystusa za grzechy ludzi. Podobnie jak w przypadku chrztu, od osób przystępujących do Wieczerzy wymaga się, aby byli świadomie wierzącymi. 5. Autonomia lokalnego kościoła, zboru w przeciwieństwie do systemu hierarchicznego. Każdy zbór baptystyczny jest samodzielny, samorządny i samo-finansujący się. Nie ma takiej władzy poza zborem, która mogłaby nakazać lub narzucić mu swoją wolę. Jeżeli chodzi o zarządzanie, to decyzje są podejmowane przez zbór; taki ustrój nazywany jest kongregacyjnym (charakterystyczny dla baptystów). Na czele zboru stoi rada, pastor jest jednym z przywódców – nie jedynym. Zbory mogą jednoczyć się w imię wspólnych celów i działań tworząc unie lokalne, krajowe oraz związki międzynarodowe. 6. Całkowity rozdział między państwem a kościołem. Państwo powinno gwarantować swobodę wyznania i nie może wtrącać się do spraw kościoła, ani odwrotnie. Wierzący powinni zachowywać prawa ustalone przez władzę doczesną. Dotyczy to zarówno płacenia podatków jak i przestrzegania innych praw państwowych. Chrystus powiedział „oddawajcie cesarzowi, co jest cesarskie, a Bogu, co jest Boże” – Łuk. 20,25. W takim samym tonie wypowiada się apostoł Paweł – Rz. 13,1-7; 1 Tym. 2,1-2 i inne. Baptyści od początku swego istnienia negowali model „kościoła państwowego”. 22 Fragment wyznania wiary Pierwszego Zboru KChB we Wrocławiu – pełny tekst jest dostępny na stronie internetowej http://www.kchb.doc.pl 27 Centrum Edukacji Liderów KChB 7. Tolerancja dla wierzących inaczej jest wpisana w naturę baptyzmu. Wynika z umiłowania wolności i godności dla drugiego człowieka – wielkich wartości dla baptystów. Chociaż baptyści jako relatywnie młode wyznanie (w porównaniu z takimi wyznaniami jak Rzymski Katolicyzm lub Prawosławie) doznali wiele przeszkód i prześladowań, ale mimo to pozostali tolerancyjni w stosunku do inaczej wierzących. Zdecydowanie podkreślają, że wiara nie może być narzucona innym siłą ani też wolność wyznania nie może być nikomu ograniczana. Tolerancja ta powinna być posunięta aż do granic grzechu i herezji, o czym zresztą rozstrzyga sama Biblia. Misja Zboru Wrocławskiego – lata powojenne Można wiele nauczyć się na podstawie historii. Przytoczę przykład zboru wrocławskiego, ponieważ jest mi on dość dobrze znany. Omówię dwie metody misji baptystycznej: najpierw tradycyjną, a następnie współczesną. Wspólnota polskich baptystów wrocławskich istnieje ponad 50 lat, za oficjalną datę powstania Zboru uważa się dzień przekazania dawnego niemieckiego kościoła baptystycznego przez władzę państwową, co miało miejsce w dniu 4 września 1946 roku23. Tuż po zakończeniu II wojny światowej Zbór został założony w roku 1946 przez grupę repatriantów, którzy przybyli do Wrocławia zza Buga, głównie z Wołynia. Niektórzy z nich znali się przedtem, co ułatwiło pierwsze kontakty. Dodatkowym impulsem był fakt, że zaczynali swoje życie na nowo, na obczyźnie. Zbór od początku spotykał się w niedzielę na nabożeństwie, które było otwarte dla wszystkich. W tym czasie bardzo prężnie działał chór zborowy będąc jednocześnie ośrodkiem życia wspólnotowego, jako że były to czasy licznych restrykcji ze strony ówczesnych władz państwowych. Próby chóru, popularnie zwane „śpiewaniem”, stały się jednocześnie ważnym ogniwem pielęgnowania życia wspólnotowego. Rozwój Zboru dokonywał się głównie poprzez nieformalne, prawie konspiracyjne i osobiste kontakty jego członków. Zwyczajne urodziny lub inne tego typu okazje stawały się pretekstem do organizowania spotkań religijnych, które były formalnie niedozwolone24. Członkowie Zboru wywierali przez to wpływ na swoich krewnych, sąsiadów, znajomych w pracy, w szkole itp. Niektórzy, będąc pod wrażeniem duchowości, znajomości Pisma Świętego lub konkretnej pomocy w potrzebie duchowej zaczynali pojawiać się na nabożeństwach. Aby ułatwić zborownikom takie działania zaczęto organizować dwa razy do roku, wiosną i jesienią, specjalne ewangelizacje. Metoda ewangelizacji w tym okresie może być streszczona w taki sposób: 1) indywidualne kontakty ewangelizacyjne, 2) akcja ewangelizacyjna dwa razy do roku, zwykle wiosną i jesienią, 3) ugruntowanie nowo-nawróconych w małych grupach. Były to jednak działania bardzo mało skuteczne. Zdarzały się ewangelizacje, gdzie nie było nikogo z zewnątrz. Zbór tworzył swoje własne środowisko, jakby „getto” ze specyficznym językiem i zwyczajami, które kulturowo nie pasowały do polskiej sytuacji. Co roku, przynajmniej kilka osób przyjmowano do zboru. Przeglądając statystyki z tego okresu widzimy słaby, jednak regularny rozwój. Ilustruje to poniższe zestawienie: 23 24 50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu, Wrocław 1997, s. 10. Tamże, s. 11. 28 Centrum Edukacji Liderów KChB Rok 1946 1947 1948 1949 1950 1951 1952 1953 1954 1955 1956 1957 Ilość członków 12 Ilość ochrzczonych 56 72 93 95 91 107 113 119 10 11 4 5 10 5 4 6 129 135 7 5 105 5 W roku 1957 utworzono kolejny zbór w Wałbrzychu, stąd 30 osób ubyło w statystyce Zboru wrocławskiego. Do tej pory grupa ta stanowiła niesamodzielną placówkę/filię Zboru wrocławskiego. Warto przy tej okazji dodać, że Zbór wrocławski przyczynił się w tym okresie do powstania kilku innych zborów baptystycznych na terenie Dolnego Śląska, m.in. w Głogowie i Zgorzelcu25. Generalnie jednak wspólnota nie wychodziła wtedy na zewnątrz, a ewangelizacyjne działania jej członków ograniczały się do kontaktów indywidualnych. Taki stan rzeczy utrzymywał się także przez lata 60. XX stulecia. Zmiany - lata przełomu Pierwszy znaczący przełom, jeśli można tak to określić, nastąpił dopiero w latach 70. XX wieku. To swego rodzaju „przebudzenie” zaistniało wśród młodzieży, która zaczęła organizować obozy chrześcijańskie. Ci młodzi ludzie żyli wartościami biblijnymi, a jednocześnie mówili normalnym językiem, zrozumiałym dla ich rówieśników. Odważyli się oni kwestionować pewne hermetyczne, aczkolwiek „uświęcone” w Zborze przez lata zwroty, praktyki i zwyczaje. Jednym z nich była np. określona forma nabożeństwa, na którym śpiewano przeważnie dostojne hymny przy akompaniamencie organów, wygłaszano uduchowione kazania i recytowano poezję. Powszechna, wręcz nieformalnie obowiązująca, była wtedy forma zwracania się do współwyznawców „siostro”, „bracie”, a do starszych wiekiem – per „ciociu”, „wujku”. Mniej więcej w tym samym okresie rozpoczęły się kontakty Zboru z zagranicą. Były one inicjowane przez Zachód. Misjonarze chrześcijańscy, nie tylko baptystyczni, chętnie odwiedzali Polskę, która w latach 70. powoli otwierała się na zewnątrz. W wyniku tych kontaktów młodzież uczyła się nowych form oddziaływania na swoich rówieśników. W tych czasach została nawiązana partnerska relacja z niemieckim baptystycznym zborem WetterVollmerstein26. Kontakt ten zaowocował nie tylko ożywioną współpracą zborową, a ściślej mówiąc pomocą okazywaną Polakom przez Niemców. Partnerstwo to przejawiało się także w formie regularnych odwiedzin między poszczególnymi rodzinami reprezentującymi te zbory i przetrwało prawie 30 lat aż do dzisiaj. Młodzież baptystyczna nawiązywała coraz śmielej kontakty z polską młodzieżą katolicką na gruncie poznawania Biblii. Jedni i drudzy brali udział w spotkaniach nieformalnych, obozach i innych działaniach społecznych. O wiele skuteczniejszy okazał się w tym zakresie styl życia i nieformalne metody działań, niż wzniosłe kazania wygłaszane na nabożeństwach. Można do nich zaliczyć też ekumeniczne obozy, koncerty, spotkania domowe itd.. Młodzież baptystyczna brała czynny udział w ekumenicznych spotkaniach zarówno domowych jak i w kościołach, a najbardziej ożywione były wtedy kontakty z wrocławskim duszpasterstwem akademickim O.O. Dominikanów27. 25 A. Kircun, Z naszej niwy, SP 1957 nr 6. M. Popko, Z naszej niwy, SP 1979 nr 1. 27 50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu…, s. 29. 26 29 Centrum Edukacji Liderów KChB Młodzież odkrywała na nowo treści biblijne i wyrażała je po swojemu oraz wywierała swoim „nowym podejściem” wpływ na starsze pokolenie zborowników, które, jakkolwiek z oporami, ale jednak z wolna zaczęło akceptować te zmiany. Nieformalne metody pracy duchowej były im znane od lat. O wiele trudniej było im zrezygnować ze znanych sformułowań lub przełamać się do obcych im formalnych struktur. Starsze pokolenie pionierów, którzy założyli Zbór, było wychowane w izolacji oraz nieufności, a nawet konfrontacji do katolicyzmu. Młodzi jednak nie mieli kompleksów w kontaktach z katolikami, a szczególnie z katolicką młodzieżą „oazową”. Młode pokolenie odważnie przełamywało te bariery. Były to czasy II Soboru Watykańskiego, kiedy Biblia przestała być „zakazaną” księgą wśród katolików. Dzięki swojej znajomości Biblii młodzi baptyści w latach 70. wywierali znaczący wpływ na katolicką młodzież ze środowisk oazowych, stając się jednocześnie jakby „ambasadorami” Ewangelii w środowisku typowo katolickim. Organizowano wspólne spotkania, koncerty i obozy chrześcijańskie. Baptyści stawali się coraz bardziej otwarci na ludzi spoza swego środowiska wyznaniowego. Opisywane wyżej kontakty młodzieży baptystycznej ze środowiskiem katolickim zaowocowały powstaniem ok. 100 osobowego chóru z kilku miast, w którym spory udział miała młodzież wrocławska. Chór ten ćwiczył pod kierunkiem lokalnych dyrygentów te same utwory, które wykonywane były na koncertach w kościołach katolickich w wielu miastach Polski. Towarzyszyło im składanie świadectwa wiary o Jezusie. Takie koncerty miały miejsce również w wielu świątyniach wrocławskich, w tym także katolickich. Należy wyjaśnić, że właśnie ten chór był zalążkiem znanego dziś z koncertów telewizyjnych chóru TGD. W tej, co najmniej 100-osobowej grupie sporo było młodzieży ze środowiska katolickiego. Dodatkowym elementem sprzyjającym takiemu zjawisku była zmieniająca się sytuacja w kraju. Polska stawała się coraz bardziej wolnym państwem. Polacy coraz swobodniej podróżowali na Zachód, który był dla nich niezwykle atrakcyjny w tym czasie. Znani przywódcy, mówcy i ewangeliści zachodni regularnie odwiedzali nasz kraj wywierając jednocześnie wpływ na młodzież baptystyczną. Niezwykłą rolę odegrała w tym procesie pierwsza wizyta światowej sławy kaznodziei baptystycznego, Billy Grahama w Polsce, który w roku 1978 odwiedził także Wrocław. Był on pierwszym baptystą, który głosił Ewangelię w kościołach katolickich28. Za jego przykładem polscy baptyści wychodzili ze swego „getta” i przełamywali tradycyjne bariery wyznaniowe. Nabierali też przekonania, że są oni w stanie dokonać trwałych zmian w swoim otoczeniu. Dzięki znaczącej zmianie w traktowaniu baptystów przez władze państwowe mieli oni już w tym czasie do swojej dyspozycji także nowe formy oddziaływania społecznego, takie jak: publiczne koncerty, projekcje filmów chrześcijańskich, obozy wakacyjne itp. Jednak metoda ewangelizacji nie zmieniła się radykalnie i nadal kontynuowano organizowanie wiosennojesiennych akcji ewangelizacyjnych. Nie można pominąć milczeniem faktu, ze przemiany ustrojowe przełomu lat 80. i 90. przyniosły wiele zmian w kontekście wolności religii i wyznania co umożliwiło Kościołowi nowe formy działania, a także ostatecznie doprowadziło do długo oczekiwanej regulacji 28 Billy Graham w Polsce, Słowo Prawdy, Warszawa 1979, s. 125. 30 Centrum Edukacji Liderów KChB prawnej Kościoła Baptystycznego w Polsce. Współczesne metody ewangelizacji W miarę upływu czasu Zbór wzrastał liczebnie. Znaczącą rolę w tym procesie odegrała zborowa szkoła biblijna, która zaczęła funkcjonować w latach 80. ubiegłego stulecia. Przyczyniła się ona znacznie do podniesienia poziomu wiedzy biblijnej oraz pogłębienia życia duchowego zborowników. Obcowanie z Pismem Świętym, bycie w grupie i wzajemne oddziaływanie na siebie przyczyniało się do duchowego rozwoju wierzących. Ludzie wykorzystywali zdobytą wiedzę praktycznie, troszczyli się o siebie nawzajem i stawali się coraz bardziej odpowiedzialni za swoją wspólnotę. Nowe osoby były zapraszane do grup, które spotykały się w ciasnocie pomieszczeń balkonowych kościoła przy ul. Łukasińskiego. Pomimo to panowała tam atmosfera radosnego oczekiwania i wzajemnej akceptacji. Rozwój zborowej szkoły biblijnej uświadomił potrzebę szkolenia liderów, którzy mieli w przyszłości prowadzić grupy biblijne i zaowocował wyjściem zborowników poza mury kościoła. Jednocześnie rosła świadomość potrzeby pozyskania większych pomieszczeń na potrzeby Zboru. Zbór latami starał się o pozwolenie na rozbudowę starej, poniemieckiej kaplicy, ale od lat ciągle otrzymywał odmowne decyzje władz w tej sprawie29. W latach 80. ubiegłego wieku pojawiła się możliwość budowy nowego obiektu przy ul. Kłodnickiej, co też stało się w naturalny sposób kolejnym etapem rozwoju wspólnoty zborowej. Okres budowy, który trwał sześć lat był czasem ogromnego wysiłku całego Zboru, a jednocześnie był to czas inwestowania w rozwój Zboru. Uroczyste otwarcie nowo wybudowanego obiektu kościelnego miało miejsce we wrześniu 1990 roku30. W nowych, przestronnych pomieszczeniach obiektu zborowego na Kłodnickiej znalazła swoje miejsce nowocześnie urządzona świątynia na kilkaset osób oraz szereg pomieszczeń stanowiących zaplecze katechetyczno-misyjne. Zaraz po oddaniu do użytku nowo otwartego budynku zaczęła w nim działać szkoła języka angielskiego, seminarium biblijne, księgarnia wydawnictw chrześcijańskich, studio radiowe nagrywające programy biblijne oraz prężnie rozwijała się praca charytatywna. Wymienione formy działalności wychodziły naprzeciw społecznym potrzebom wrocławian. W latach 90. szczególnie szkoła języka angielskiego nadała rozgłos baptystom we Wrocławiu. Każdego roku tworzyły się kolejki nowych kandydatów do szkoły, aby zapisać się na płatny kurs języka angielskiego, prowadzonego na wyjątkowo dobrym poziomie przez sprowadzonych z zagranicy wykładowców. Wrocławska Szkoła Językowa przyczyniła się znacznie do przełamywania uprzedzeń wyznaniowych wśród dużej ilości mieszkańców Wrocławia i wprowadzała niekonwencjonalne oraz „nieinwazyjne”, przyjazne społecznie formy ewangelizacji. Wiele osób trafiło do Zboru dzięki różnym działaniom WSJ. W miarę przybywania nowych ludzi w przestronnej i dobrze wyposażonej świątyni na Kłodnickiej stare, wypróbowane i niezmienione od pokoleń metody okazały się nieadekwatne i były poddawane ustawicznej krytyce. Tym bardziej, że przyszły nowe czasy i pojawiły się nowe możliwości. Ewangelizacja uliczna, przedstawienia i koncerty w miejscach publicznych 29 30 50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu…, dz. cyt., ss. 50-51. R. Tyśnicki, Z naszej niwy, SP 1989 nr 5. 31 Centrum Edukacji Liderów KChB oraz wynajętych salach, przy wykorzystaniu nowoczesnych form przekazu, jak: film, pantomima, technika video, przekaz satelitarny, komputery itp. Wyżej wymienione środki to tylko niektóre współczesne formy przekazu dobrej nowiny, używane przez baptystów wrocławskich. Stało się to możliwe dzięki zmianie ustroju państwowego, co miało decydujący wpływ na sposób traktowania baptystów przez władze. Dawniej ograniczani przez władze wyznawcy Ewangelii, teraz otrzymali pełną swobodę działania. W latach 90-tych Zbór na Kłodnickiej rozwijał się wyjątkowo prężnie, co ilustruje poniższa statystyka: Rok 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998 1999 2000 Ilość członków 217 230 255 292 302 287 299 327 338 379 399 Ilość ochrzczonych 26 17 40 38 13 46 31 29 28 50 33 Szeroko otwarte „drzwi frontowe” Młode pokolenie chciało, aby każde nabożeństwo mogło być okazją do ewangelizacji, a nie jedynie specjalna akcja organizowana dwa razy do roku. Zaczęto przywiązywać większą wagę do przygotowania niedzielnego nabożeństwa, które zaczęła charakteryzować urozmaicona forma i bogactwo treści. Oprócz tradycyjnych organów i chóru w budynku kościelnym przy ul. Kłodnickiej coraz częściej słychać było śpiew zespołów młodzieżowych. Młodzi preferowali swoje ulubione instrumenty: pianino elektroniczne, gitarę i perkusję. Z czasem, pomimo oporu starszego pokolenia, wpisały się one na dobre w duchowy pejzaż Zboru. Od pastora oczekiwano kazania na wysokim poziome, które miało przemawiać nie tylko do serca, ale też do umysłu zebranych słuchaczy. Na typowym nabożeństwie w nowym kościele obecnych bywa około trzysta osób, z czego dziesiątki aktywnie uczestniczą w jego przygotowaniu i przeprowadzeniu. Nad odpowiednim poziomem nabożeństwa zaczął czuwać specjalnie do tego celu powołany komitet zborowy. Nadal najlepszym sposobem ewangelizacji prowadzonej przez Zbór pozostaje indywidualny kontakt zborowników z ludźmi spoza wspólnoty. Atutem nowej metody realizacji wizji Zboru jest to, że nie trzeba czekać na specjalną akcję wiosną lub jesienią, ale można zaprosić swoich znajomych i osoby zainteresowane, praktycznie każdej niedzieli. Uczestnicy nabożeństw niedzielnych poruszeni kazaniem lub pieśnią, czy też świadectwem, są następnie zapraszani do małych grup, które spotykają się także w ciągu tygodnia. Mogą to być grupy wiekowe: seniorów lub młodzieży, małżeństw lub kobiet, względnie mieszane grupy biblijne. Takie grupy są dobrym środowiskiem rozwoju wiary jednostki. Ludzie, w otoczeniu niewielkiej grupki swoich znajomych, mają do siebie zaufanie, dzielą się swoimi problemami, poszukują odpowiedzi na nurtujące ich pytania, modlą się szczerze o siebie nawzajem i wspierają duchowo. Zdobywanie nowych ludzi poprzez nabożeństwo niedzielne, które staje się centralnym ogniwem życia zboru nazywa się czasami otwieraniem na oścież „drzwi frontowych”. 32 Centrum Edukacji Liderów KChB Otwarte „drzwi boczne” Są też zbory baptystyczne we Wrocławiu, które wzrastają w oparciu o radykalnie inną metodę – otwierając szeroko swoje „drzwi boczne”. Cała służba i życie zboru odbywa się tam przez małe grupy, nazywane komórkami31. Zauważono przy tym, że grupa, którą łączy ze sobą jedynie formalne spotkanie jest słaba. Idea Kościoła komórkowego podkreśla zaangażowanie ludzi poza spotkaniem grupy. Mają oni służyć sobie i zaspokajać duchowe potrzeby, co prowadzi do zacieśniania więzi personalnych między ludźmi. Podkreśla się też, że cechą zdrowej komórki jest pomnażanie. Ważną zasadą w tym modelu Kościoła jest założenie, że grupa, która nie pomnoży się w ciągu dwóch lat, jest rozwiązywana. Modelowa dla innych grup działających w ramach wspólnoty, jest grupa-matka, która przyczynia się do powstawania nowych grup. Liderzy różnych grup powinni spotykać się w takiej grupie oprócz prowadzenia swoich grup. Zdrowa grupa przyciąga ludzi, którzy mogą tam wzrastać duchowo. Proces rozwoju zaczyna się od świadomego powierzenia swego życia Bogu, a kończy się na „awansie” do roli pasterza grupy. Etapem pośrednim jest funkcja opiekuna, który jest pomocnikiem pasterza. Celem grupy jest ewangelizacja i budowanie w równym stopniu. Ewangelizacja odbywa się poprzez indywidualne kontakty, głównie wśród znajomych. Grupa ma za zadanie czynić innych pasterzami, odpowiedzialnymi za prowadzenie kolejnych grup. Każdy uczestnik grupy ma możliwość zostać pasterzem. Wielką wagę w grupach przywiązuje się do modlitwy. Cztery elementy, jakie składają się na spotkanie grupy to: (1) poznawanie się ludzi, bez czego nie można mówić o dalszym rozwoju – ludzie w ten sposób zdobywają do siebie zaufanie, (2) uwielbienie, czyli uświadomienie grupie obecności Boga poprzez wspólny śpiew i modlitwę skierowane ku Bogu, (3) budowanie się, które zajmuje najwięcej czasu na spotkaniu grupy i obejmuje studium Biblii, dzielenie się potrzebami, służenie sobie nawzajem darami duchowymi oraz modlitwa jedni o drugich, (4) ewangelizacja, czyli otwarcie się na zewnątrz w celu pozyskania nowych osób. Zarówno otwieranie „drzwi frontowych” jak i „drzwi bocznych” Kościoła okazuje się skuteczne, jeśli programy te są realizowane systematycznie i wytrwale. A to wymaga przygotowania nowych pokoleń liderów i staje się największym wyzwaniem dla wzrostu Kościoła. Placówki Rozwijający się zbór był w stanie utworzyć kilka placówek (filii), np. we Wrocławiu, Oławie, Wołowie, Ząbkowicach Śl. Niektóre z nich już usamodzielniły się i stanowią dziś samodzielne zbory. Pierwszą placówką od czasu wybudowania i otwarcia wspomnianego wyżej obiektu była nowo utworzona wspólnota w dawnej siedzibie zboru przy ul. Łukasińskiego, która pod przywództwem pastora Mirosława Patalona usamodzielniła się w roku 1995 tworząc II Zbór Baptystyczny we Wrocławiu. To dodało nowej energii i w efekcie prowadziło do jeszcze 31 Ideę kościoła komórkowego opisali: J. Comiskey, Home Cell Group Explosion, Touch Publications, Houston 1998 i R. Neighbour, Where Do We Go From Here, Touch Publications, Houston 2000. 33 Centrum Edukacji Liderów KChB bardziej dynamicznego rozwoju pracy baptystycznej w stolicy Dolnego Śląska. Niedługo potem powstaje kolejna placówka, prowadzona przez pastora Jerzego Kurzępę, która po upływie 5 lat usamodzielnia się tworząc III Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów przy ul. Hubskiej. Zbór ten przyjął nazwę własną „Wspólnota Nowej Nadziei”. Na przytoczonych wyżej przykładach widzimy określoną metodę wdrażania wizji i w efekcie rozwoju zboru baptystycznego, który istnieje we Wrocławiu od ponad pół wieku. W swoim procesie wzrostu Zbór ten stał się duchową „matką” dla innych wspólnot baptystycznych na Dolnym Śląsku. Wnioski Porównując obydwie metody, tradycyjną i współczesną, widać „gołym okiem”, że współczesna forma przyciągania ludzi do Zboru jest bardziej skuteczna poprzez swoją regularność i jednocześnie zapewnia bardziej dynamiczny rozwój wspólnoty. Jakie były przyczyny wzrostu Zboru wrocławskiego z siedzibą przy ul. Kłodnickiej? Analizując ten konkretny przypadek, możemy mówić zarówno o aspekcie „boskim” jak i „ludzkim”. Podobnie jak ujął to Apostoł Paweł pisząc do Koryntian (1 Kor 3:6). Niewątpliwie, bez udziału, inspiracji i mądrości Ducha Świętego ludzkie wysiłki okazałyby się nieskuteczne. Wiele przesłanek miało wpływ na rozwój zboru w ostatnim okresie, gdy dokonał się on w sposób szczególnie dynamiczny. Niewątpliwie istotny element, jaki należy wymienić w pierwszym rzędzie, to korzystna z duchowego punktu widzenia sytuacja w kraju. Czynnik ten był jednak całkowicie niezależny od Zboru. Polacy w okresie lat 90. XX wieku byli bardzo otwarci i poszukiwali ponadczasowych wartości oraz trwałych celów dla swego życia. Bardzo ważną rolę odegrał przy tym misyjny zapał wielu osób – przedstawicieli różnych grup wiekowych (nie tylko młodzieży) i wykorzystanie rozmaitych metod ewangelizacyjnych, a szczególnie tych, które okazały się społecznie przyjazne, kulturowo adekwatne i jednocześnie skuteczne. Nie bez znaczenia było wybudowanie przestronnego i funkcjonalnego obiektu, który spełnia do dziś rolę siedziby Zboru oraz umożliwia skuteczne funkcjonowanie wielu służb zborowych. W przyciągającym uwagę swoją nowoczesną architekturą kościele przy Kłodnickiej znalazła miejsce estetycznie urządzona świątynia oraz szereg innych wygodnych pomieszczeń, w których z powodzeniem realizowany jest cel istnienia wspólnoty. Zastosowanie współczesnych form nabożeństwa i unikanie religijnego żargonu okazało się pożyteczne w skutecznym komunikowaniu prawd wiary. Istotne było sformułowanie wizji rozwoju wspólnoty oraz dobra współpraca wielu liderów i właściwy przykład ich życia wyrażający biblijne wartości. Równie ważny czynnik, to duchowa świadomość członków zboru, którzy odkryli swoje 34 Centrum Edukacji Liderów KChB obdarowanie i zaczęli usługiwać innym. Bardzo istotną rolę odegrała rozpowszechniona postawa gotowości do ponoszenia kosztów rozwoju. Mam tu głównie na myśli pionierów Zboru, którzy bez większych uprzedzeń byli gotowi przyjąć młodzież garnącą się do społeczności. Nie znaczy to, że proces rozwoju dokonywał się bezboleśnie. Do opisywanego sukcesu przyczyniło się także wykorzystanie coraz szerszej oferty dostępnych materiałów religijno-edukacyjnych i odpowiednia opieka duchowa, jaką zapewniono nowo-nawróconym w małych grupach wzrostu oraz różnorodność służb zborowych, w które mogli zaangażować się neofici itd. Wymieniłem jedynie najważniejsze przyczyny rozwoju opisywanej na tych stronach wspólnoty baptystów wrocławskich. Nowy paradygmat misyjny i wnioski na przyszłość Jak już zauważyliśmy wyżej, zdecydowaną zmianę sytuacji w Polsce przyniosła Solidarność, tworząca 10 milionowy ruch wolnościowy w latach 80. ubiegłego wieku. Wtedy to na fali nadziei niepodległościowych pojawiła się tez znacznie większa niż przedtem otwartość społeczeństwa polskiego na ewangelie, a Biblia trafiła po raz pierwszy do tysięcy polskich domów. Otwartość ta przejawiała się też m.in. przez katolicki ruch oazowy, ruchy odnowy, a także dążenia ekumeniczne. W tym samym czasie po raz pierwszy w Kościele Baptystów rozpoczął się ruch zakładania nowych zborów, który przebijał się początkowo z wielkim trudem. Okazało się, ze trzeba było zmienić mentalność baptystów, co przychodziło z wielkimi oporami. W epoce socjalizmu w Polsce obowiązywał model, według którego w jednym mieście istniał tylko jeden zbór baptystyczny. Pierwszy przypadek tworzenia nowego zboru w wyniku świadomej wizji, miał miejsce w Gdańsku – pod przywództwem pastora I. Barny. W efekcie tych działań powstał zbór w Gdyni. Wizję zakładania nowych zborów z pasją i zaangażowaniem propagował w latach 90. R. Gutkowski, ówczesny sekretarz RK. Było to możliwe dzięki współpracy z misjami zagranicznymi. W efekcie powstawały kolejne wspólnoty we Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Katowicach, Bielsku Białej itd. Warto zauważyć, że nowe zbory powstawały głównie w dużych miastach. Proces ten trwa do dziś – obecnie w KChB tworzonych jest ok. 15 nowych zborów. Warto zauważyć, że we Wrocławiu przez 40 lat po II Wojnie Światowej istniał tylko jeden zbór baptystyczny i nikt wtedy nie myślał o zakładaniu nowego. Sytuacja zmieniła się diametralnie po roku 80, od kiedy powstało w tym mieście kilkanaście nowych wspólnot protestanckich, w tym kilka baptystycznych. To jest efekt nowego paradygmatu misyjnego. Jakie mogą być duchowe prognozy na przyszłość? Wydaje się, że kościół dominujący systematycznie traci ludzi, ale też bardzo się stara nie oddać swoich ciągle znaczących wpływów w społeczeństwie. Ilość praktykujących katolików spadła do ok. 25-30 procent wszystkich zapisanych w księgach kościelnych (dla porównania na Węgrzech jest ok. 10%, we Francji i Włoszech ok. 4%). Wzmożona fala sekularyzacji i materializacji społeczeństwa też robi swoje. To daje nowe możliwości baptystom i innym protestantom, które przejawiają misyjne zaangażowanie. Mogą oni docierać do ludzi, którzy rozczarowali się do pewnych 35 Centrum Edukacji Liderów KChB form instytucjonalnego kościoła, ale ciągle szukają żywego Boga. Ludzie ci nie byli otwarci na ewangelie przedtem (mimo to, ze mogli być religijni). Kolejna szansa otwiera się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Johan Lukasse, przewodniczący Międzynarodowego Zarządu Europejskiej Misji Chrześcijańskiej zaobserwował pewien proces duchowy w społeczeństwach Belgii, Hiszpanii i Irlandii, które przeszły ok. 10 letni okres otwartości na ewangelię po tym, jak zostały przyjęte do UE32. Można spodziewać się, że podobnie będzie u nas. Główna przyczyna tej otwartości to utrata złudzeń, ze wyższy poziom życia materialnego zaspokoi wewnętrzne potrzeby duchowe ludzi. Inna istotna przyczyna to migracja – ludzie zmieniają miejsca pobytu w poszukiwaniu pracy. Zwykle ludzie migrujący są bardziej otwarci na zmiany niż zasiedziali od pokoleń. Jeszcze inna przyczyna, to frustracja dominującą religia oraz wzrost akceptacji społecznej dla niekatolików. Pisząc na temat zasięgu i perspektyw rozwoju baptyzmu we współczesnej Polsce W. Kowalewski konkluduje: „W tym kontekście, osobista pobożność oparta na indywidualnym poznawaniu prawd biblijnych z podkreśleniem ich aktualności w życiu codziennym współczesnego człowieka z pewnością stanowi wielki atut baptyzmu. Baptystyczna forma pobożności kładzie duży nacisk na osobistą odpowiedzialność każdego człowieka wierzącego przed Bogiem, podkreślając potrzebę integralności wyznawanych prawd biblijnych z codziennym życiem. Ten styl życia wskazujący na autentyczność i praktyczność etycznych norm biblijnych, może okazać się atrakcyjny dla ludzi zmęczonych instytucjonalnym podejściem do religijności i poszukujących głębszego przeżywania wiary.”33 Powinniśmy też „nie rezygnując z wartości ewangelicznych, bardziej się otworzyć na ludzi i otaczający świat, w celu poszukiwania nowych form oddziaływania na postkomunistyczne społeczeństwo i docierania z wiecznie aktualną Dobrą Nowiną w sposób bardziej komunikatywny współczesnemu pokoleniu.”34 Są to nowe możliwości, które pojawiają się teraz, a których przedtem nie było, lub też były mocno ograniczone. Można by podsumować stwierdzeniem, że jeżeli ktoś czeka na przebudzenie w Polsce, to po II Wojnie Światowej lepszych warunków niż teraz nie było. W jaki sposób możemy te możliwość wykorzystać? Należy rozróżnić działania podejmowane na poziomie zboru oraz denominacji. I. Najpierw zacznijmy od zborów, gdyż tworzą one podstawowe komórki rozwoju Kościoła: 1. Przygotować i rozpowszechniać w zborach wizję rozwoju Kościoła – każdy zbór powinien zaangażować się na miarę swoich możliwości – kluczową rolę pełni pastor. 32 Wykład wygłoszony na spotkaniu pastorów we Wrocławiu w kwietniu 2006. Kowalewski, W. Zasięg i perspektywy..., s. 103-104. 34 Ibid., s. 105. 33 36 Centrum Edukacji Liderów KChB 2. Konsekwentnie wdrażać biblijne wartości, zasady wiary i normy etyczne – jakość tworzy ilość, nie odwrotnie. 3. Przygotowywać liderów, animatorów życia duchowego: w zborach powinni oni otrzymywać podstawy formacji duchowej - do tego zadania potrzebni są mentorzy – doświadczeni przywódcy, którzy będą przygotowani do przekazania swojej wiedzy i doświadczeń młodszym od siebie liderom; następnie mogą w seminarium teologicznym kontynuować kształcenie na poziomie akademickim;. 4. Nasączać społeczeństwo ewangelią – dostosowując metody pracy do aktualnej sytuacji. Tradycyjny model misji baptystycznej – ewangelizacja dwa razy do roku (wiosenna i jesienna kilkudniowa akcja ewangelizacyjna) przeżył się i jest dziś nieskuteczny oraz niewystarczający – szczególnie w dużych miastach. W naszych czasach nie wystarczy wyjść na ulice i rozdawać traktaty, ale znacznie lepsze efekty można osiągnąć dzięki szkole językowej, kawiarni chrześcijańskiej, itp. Inicjatywy takie są bardziej przyjazne społecznie i tworzą lepszą społeczną „atmosferę” dla baptystów - szczególnie, jeśli zawierają w sobie pozytywną ofertę rozwoju i zaspokajają potrzeby ludzi (podniesienie poziomu życia w holistycznym sensie – nie w oderwaniu od rzeczywistości). Nieinwazyjne i przyjazne metody docierania do ludzi są bardziej owocne i trwałe. Uprawianie ewangelizacji ideologicznej – w uproszczeniu: „nawróć się, bo pójdziesz do piekła” lub krucjaty przeciwko innym chrześcijanom na zasadzie „moja wiara jest lepsza od twojej” jest zdecydowanie szkodliwe. Nawet zaprzyjaźnianie się z ludźmi z takim celem, aby ich „ewangelizować” jest wątpliwe. Należy przede wszystkim akcentować wizje rozwoju – jakość tworzy ilość; 5. Potrzebni są konsultanci rozwoju, misyjnie nastawieni oraz przygotowani z uwagi na swoje doświadczenie, mający autorytet w kościele, którzy będą gotowi doradzać innym; 6. Zakładać zdrowe zbory, nie w oparciu o konflikt, ale w wyniku wizji - zbór matka ma wspierać zarówno duchowo jak i materialnie, należy zakładać zbory reprodukcyjne; 7. Wykorzystywać potrzeby kulturalne i społeczne, służba charytatywna lub edukacyjna mogą świetnie uzupełniać i przygotowywać do ewangelizacji - ludzie mają potrzebę spotykania się i tę naturalną potrzebę można wykorzystać w ewangelizacji. Należy podkreślić, że działania podejmowane na poziomie denominacji powinny wskazywać kierunki rozwoju i mieć charakter służebny wobec zborów. Nie mogą one zastępować inicjatywy zborów. Powinny być prowadzone przez potwierdzonych przywódców sprawdzonych przywódców. II. Na poziomie denominacji należy: 1. Przygotowywać odpowiednie materiały, konferencje, szkolenia dla liderów i pastorów itp. 2. Promować i wspierać (także finansowo) dobre przykłady, które są godne naśladowania; generować środki finansowe na misję oraz odpowiednio nimi zarządzać – nie uzależniać misji od środków pochodzących zza granicy. 3. Opracować dobry program (wizja) działalności misyjnej – wspieranie inicjatyw mających na celu zakładanie nowych zborów powinno stać się wysokim priorytetem. 37 Centrum Edukacji Liderów KChB 4. Powołać do istnienia Instytut Rozwoju Kościoła. Celem tego instytutu byłoby zapewnienie pastorom i liderom możliwości dokształcania się z dziedziny rozwoju i zdrowia kościoła (ewangelizacja, przywództwo, zarządzanie). Także praktyczne doradztwo w tych kwestiach. 5. Współpraca z innymi Kościołami np. organizacja konferencji misyjnych lub wspólnych działań typu ewangelizacja „Next Generation Alliance” itp. 6. Uzgadnianie z innymi Kościołami wydawnictw i większych wydarzeń inspirujących do misji. 7. Zintegrowani przywódcy – do współpracy mogliby być zapraszani tylko tacy przywódcy, którzy przejawiają inicjatywy misyjne zgodne z określonym programem, realizują praktycznie wartości i zasady biblijne w swoim życiu i przez to wywierają dobry wpływ na innych. Brak integralności w życiu niektórych przywódców jest bardzo poważnym problemem kościoła, który w efekcie hamuje rozwój i niszczy dzieło misyjne. Ludzie nie będą podążali za przywódcami, którzy nie dają dobrego przykładu swoim życiem. 38 Centrum Edukacji Liderów KChB Model postawy mentora Daniel Trusiewicz Barnaba – postawa godna naśladowania Temat integralności człowieka wierzącego jest niezwykle istotny. Jedynie ludzie zintegrowani mogą być przykładem do naśladowania dla innych. Poznajemy ich po owocach uczynków. Integralność to postawa, w której widzimy zgodność słów z czynami. Jest to konsekwencja w myśleniu i działaniu niezależnie od miejsca i okoliczności. Słowa ludzi zintegrowanych mają swoje pokrycie w czynach. Integralność to inaczej charakter człowieka. Billy Graham powiedział: „Trzeba ciągle walczyć w obronie swojej integralności. Gdy ktoś traci majątek, traci niewiele w skali wieczności, gdy tracimy zdrowie, to jest dużo więcej, tracąc charakter, wyzbywamy się wszystkiego”. Ludzie bez integralności są groźni. Chrystus nazywał ich hipokrytami i sprzeciwiał się takim zdecydowanie.35 Apostoł Paweł ostrzegał przed nimi.36 Jakub nazywa ich ludźmi o rozdwojonej duszy.37 Takich trzeba się wystrzegać, gdyż mają destrukcyjny wpływ na swoje otoczenie. Ap. Paweł w 1 Kor. 11,1 wzywa wierzących: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa”. Spotykane są dwa skrajne poglądy: 1) Nie patrz na ludzi, patrz na Chrystusa - ultraduchowość. 2) Uzależnianie się od ludzi i podążanie za przywódcą typu guru – syndrom sekty i niebezpieczeństwo tzw. „owczego pędu”, bez-refleksyjność. Potrzebujemy konkretnych przykładów, ale z drugiej strony nie możemy uzależniać się od ludzi. Pytanie brzmi: za kim podążasz? Jaki jest twój wzór do naśladowania? Czy możesz wymienić ludzi, których darzysz autorytetem i zaufaniem? Czy sam jesteś przykładem do naśladowania dla innych? W tekstach 1 Kor. 11,1 i Fil 3,17 Paweł bez fałszywej skromności stawia siebie samego za przykład do naśladowania. My nieraz mamy opory (najczęściej przez skromność, ale nieraz też z innych powodów). W Biblii naśladowanie jest równoznaczne z uczniostwem. Najczęściej ludzie wierzący wybierają sobie za wzór bohaterów biblijnych. Np. Abraham jest popularnym przykładem wiary (wiernie trzymał się obietnicy danej mu przez Boga), Mojżesz to niedościgniony wzór przywództwa (prowadził rzeszę ludzi po pustyni przez 40 lat), Salomon ucieleśnia mądrość (gdy dwie kobiety nie mogły dojść do porozumienia – on ich pogodził jednym wyrokiem), Nehemiasz – niestrudzony budowniczy pośród ruin, Piotr – wielki kaznodzieja (na jednym kazaniu 3000 nawróconych), Paweł – misjonarz i założyciel wielu zborów oraz autor większości Nowego Testamentu. Każda z tych postaci (a może 35 Zob. Mt. 23. Zob. 2 Tes. 3,14. 37 Zob. Jk. 4,8 36 39 Centrum Edukacji Liderów KChB sposób w jaki jest przedstawiana) może szybko wpędzić przeciętnego chrześcijanina w kompleksy. Niektórzy chcieliby wręcz zapytać: czy nie ma w Biblii skromniejszych, bardziej przystępnych przykładów do naśladowania? Barnaba – przykład dla każdego Barnaba nie jest „super” bohaterem, przynajmniej na pierwszy rzut oka i praktycznie każdy może utożsamiać się z nim. Barnaba, to Syn Pocieszenia. Przyjrzyjmy się tej postaci na podstawie tego, co mówi o nim Pismo. Zadajmy sobie koniecznie pytanie: czego możemy się od niego nauczyć? Barnaba dostrzega potrzeby innych Pierwszy raz pojawia się na kartach Nowego Testamentu w Dz. 4,32-36. Widzimy u niego ważną cechę – dzieli się tym, co ma z innymi; dostrzega potrzeby innych, nie jest egoistą zapatrzonym tylko w siebie, ale widzi tez innych. Jeszcze jedna ważna cecha Barnaby. On ma też zaufanie do apostołów, obdarza ich autorytetem. Przynosi swoje pieniądze do nich i przekazuje na dzieło Boże. Należy zadać sobie pytanie: Czy taka postawa jest we mnie? Barnaba widzi potencjał innych Następnym razem czytamy o Barnabie w Dz. 9,26-28. On tu występuje jako obrońca Saula, którego wierzący się bali, ponieważ miał opinię prześladowcy. Barnaba jednak patrzył na Saula inaczej niż inni. On przede wszystkim zwracał uwagę na jego nawrócenie i zmianę. Wprowadził Saula w nowe dla niego środowisko, przedstawił go apostołom, wystawił mu dobre świadectwo na podstawie nawrócenia. Barnaba jest znany z tego, że buduje między ludźmi mosty pojednania – nie mury podziałów. Niech każdy czytający te słowa zada sobie pytanie: Jak ja oceniam ludzi wokół siebie? Kiedy ostatnio kogoś zaprosiłem do zboru? Barnaba angażuje innych do służby Po raz kolejny imię Barnaba pojawia się w Dz. 11,22-26. Kościół jest prześladowany i rozproszony. Mimo to czytamy o wielkiej liczbie wierzących w Antiochii. Na wieść o tym z Jerozolimy wysyłają do Antiochii Barnabę. Jaką rolę on tam pełni? Odnajduje poznanego wcześniej Saula w Tarsie (odległość ok. 100 km w linii prostej) i zaczyna angażować go oraz innych do służby, ponieważ było tam wiele duchowej pracy do wykonania. Barnaba miał duchowe oczy i widział, co Bóg czyni, radował się z tego i zachęcał innych. W Antiochii powstał bardzo prężny i misyjny zbór, który regularnie wysyłał zespoły misyjne. Tam też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami. Zadajmy sobie pytanie: Co widzimy wokół siebie duchowymi oczami? 40 Centrum Edukacji Liderów KChB Barnaba jest wrażliwy na głos Ducha Świętego Następny tekst gdzie występuje Barnaba jest w Dz. 13,1-3. Tym razem jest misjonarzem u boku Pawła, jest dostępny i gotowy, gdy zachodzi taka potrzeba. Skąd o tym wie? Przez wrażliwość na głos Ducha Świętego. Powołanie to wielkie słowo, jeżeli chodzi o skuteczną służbę. Ze względu na to Barnaba jest gotowy na poświęcenie, aby podjąć trud podroży, niewygodę i nawet niebezpieczeństwo. Czyni to chętnie i z pełnym przekonaniem. Pytanie: Czy jestem dostępny i gotowy na wezwanie Boga? Barnaba zachęca drugie pokolenie wierzących Po raz ostatni Barnaba pojawia się w tekście Dz. 15,36-41. Nie ma misji bez problemów, bo tam gdzie ludzie angażują się w dzieło Boże, tam też są przeszkody i przeciwności. Biblia też o tym mówi otwarcie. W tym miejscu czytamy o rozstaniu Barnaby i Pawła. Powodem jest Jan Marek, młody i zdolny przywódca. Do tej pory stanowili zgrany zespół, ale ta formuła się już wyczerpała. Oni to dostrzegają. W drugiej podroży misyjnej Paweł dobiera sobie Sylasa. Barnaba zaś idzie z Markiem, znowu zachęca, znowu jest sobą, znowu odnosi sukcesy. Wiemy, że gdyby nie Marek, nie mielibyśmy najstarszej ewangelii. On też reprezentuje drugie pokolenie chrześcijan. Barnaba ma w tym wielki udział, ponieważ go zachęca. Potrzebujemy zachęcać jeden drugiego, a szczególnie młodszych w wierze. Trzeba zadać sobie pytanie: Kogo powinienem w podobny do Barnaby sposób zachęcić? Wnioski Czego Bóg oczekuje od każdego z nas? Przede wszystkim przykładu, jaki widzimy w Barnabie. Postawa zintegrowana to nie jest za wiele … to jest zaledwie minimum. Dostrzegać potrzeb innych. Widzieć duchowy potencjał. Angażować do służby. Być wrażliwym na głos Ducha. Zachęcać innych. Barnaba: oto przykład dla wszystkich … jakże potrzebujemy takich przykładów! W nim widzimy postawę godną naśladowania. Niech każdy zada sobie pytanie: Kto dla mnie był lub jest Barnabą? Okazujmy wdzięczność. I jeszcze jedno: Dla kogo ja jestem lub mogę być Barnabą? 41 Centrum Edukacji Liderów KChB Mentoring w małych grupach dr Wojciech Kowalewski “Chcę mieć prawdziwe rozmowy z prawdziwymi ludźmi.” “Kto jest dobroczynny, będzie wzbogacony, a kto innych pokrzepia, sam będzie pokrzepiony.” Prz. Sal. 11:25 Proces dynamiki grupy Naszym celem podczas grupy jest to aby zidentyfikować problem, uzyskać jego lepsze zrozumienie i zachęcić do podjęcia praktycznych kroków ukierunkowanych na zmianę. Proces ten można opisać w formie siedmiu kroków: Rozpoznaj problem. Zadawaj wyjaśniające pytania. Określ obecny wpływ na życie. Rozważ potencjalne konsekwencje. Zbadaj osobistą perspektywę. 6. Opisz idealne rozwiązanie. 7. Podejmij się działania. Zaplanuj praktyczne kroki.. 1. 2. 3. 4. 5. Znaczenie zadawania pytań 10 najczęstszych błędów popełnianych przy zadawaniu pytań: 1. Zadawanie pytań zamkniętych. 2. Pytania ukierunkowane na rozwiązanie problemu jednocześnie zawierające sugerowane rozwiązanie. 3. Poszukiwanie jednego “magicznego” pytania. 4. Pytania wielowątkowe. 5. Pytania interpretujące (ujmujące naszą interpretację słów drugiej osoby). 6. Pytania retoryczne. 7. Pytania naprowadzające na nasz tok myślenia. 8. Pytania niejasne (nie wiemy o co tak naprawdę pytamy) 9. Pytania przerywane. 10. Pytania „dlaczego”. Trzy ważne aspekty nadające wartość naszym pytaniom: 1. Zadawaj tylko dobre, przemyślane pytania. 2. Bardzo ważny jest sposób w jaki zadajesz pytanie. 3. Uważnie wysłuchaj odpowiedzi na zadane pytanie. 42 Centrum Edukacji Liderów KChB Jakie jest dobre pytanie? Takie, które prowadzi do uzyskania właściwej informacji poszukiwanej poprzez zadanie tego pytania. Pomyśl o tym o tym co chcesz osiągnąć poprzez zadanie danego pytania, a to pomoże ci we właściwym jego sformułowaniu. Często popełniany błąd to tzw. „wyłączenie się”, kiedy tak bardzo skupiamy się nad tym jakie chcemy zadać następne pytanie, że przestajemy słuchać danej osoby lub grupy. Inny błąd to tzw. “szybkie łącze z przeszłością” kiedy natychmiastowo utożsamiamy się z opisywanymi problemami i odnosimy je do własnego życia myśląc bądź mówiąc: „Tak, też przez to ostatnio przechodziłem, wiem dokładnie co czujesz.” To może prowadzić do tego, że przestajemy słuchać i narzucamy interpretację na podstawie własnego doświadczenia. UWAGA: Materiały opracowane na podstawie warsztatów szkoleniowych z Alanem Lowe (BBL Forum). Tylko do użytku wewnętrznego. 43 Centrum Edukacji Liderów KChB ABC mentoringu Bobb Biehl Mentoring nie oznacza tego samego dla różnych ludzi. Dzisiaj słowo mentoring jest trochę niepokojące. Może ono oznaczać wszystko od profesora uniwersytetu poczynając a na przedszkolance kończąc. Na skutek tego wielu ma bardzo ogólnikowe pojęcie czym mentoring jest naprawdę. Gdy ludzie nadają temu słowu coraz więcej znaczeń, staje się ono coraz mniej zrozumiałe. W książce tej pragnę oczyścić to słowo z innych znaczeń. Mam nadzieję, że pewnego dnia słowo to będzie dobrze rozumiane i właściwie stosowane w ogólnych rozmowach i prawidłowo definiowane w różnych programach. Gdy zauważysz niewłaściwe stosowanie tego terminu, zaproponuj jego synonimy: trener, wychowawca, przewodnik duchowy. Bądźmy pewni tego, by mentoring oznaczał jedno bardzo wyjątkowe zadanie. MENTORING JEST... Uświadamiając sobie, że kilka definicji jakiegokolwiek słowa są w zupełności ścisłe i dokładne, pragnę zaproponować definicję, która w 99,99% wyjaśni wszystkie relacje mentoringu w przeszłości, w czasach obecnych i w przyszłości. Mentoring to trwająca całe życie więź, w której mentor dopomaga swemu podopiecznemu w osiągnięciu danego mu przez Boga życiowego celu. Mentoring to jak gdyby posiadanie idealnej cioci czy wujka, którego bardzo szanujesz, który kocha ciebie jako członka rodziny, troszczy się o ciebie jako o przyjaciela, zawsze cię ofiarnie wspomaga i jak współczesny Salomon dzieli się swoją mądrością. Posiadanie mentora nie jest tym samym co posiadanie innej matki czy ojca. Mentoring to bardziej „Jak mogę ci pomóc?” niż „Czego powinienem cię nauczyć?” Idealny mentoring to więź na całe życie Kilka lat temu byłem w Boise mówiąc na temat mentoringu do prawie czterech tysięcy mężczyzn zgromadzonych na spotkaniu Dotrzymujących Obietnicy (Promise Keepers). Gdy podpisywałem swoje książki, podeszli do mnie dwaj mężczyźni i jeden z nich powiedział: „Bob, właśnie to chciałem ci powiedzieć! On (wskazał na swego przyjaciela) jest moim mentorem już trzydzieści lat. Teraz jesteśmy przyjaciółmi, ale od trzydziestu lat jesteśmy razem. W tych trzydziestu latach każdego dnia wiedziałem, że ten facet troszczył się o mnie bez względu na to czy jestem żywy czy martwy”. Miałem łzy w oczach słuchając jak opisywali czym była dla obydwu z nich ta przyjaźń. Jakże wspaniały związek przyjaźni! Idealny mentoring jest przyjaźnią na całe życie, ale tak naprawdę nie zawsze tak bywa. Czasem bardzo korzystny mentoring trwa krótko. Bruce Johnson, dyrektor Leighton Ford Ministries, powiedział: „Hank Williams, ewangelista, poprosił mnie, abym był jego mentorem. Po raz pierwszy w życiu ktoś „oficjalnie” poprosił mnie o to. Rzecz nieznana wydaje się nam wielkim poświęceniem. Jednak chciałem mu pomóc. Uzgodniliśmy zasady naszego mentoringu na jeden rok i wymieniliśmy szczególne dziedziny, w których Hank potrzebował pomocy. Program Hanka stał się moim programem. 44 Centrum Edukacji Liderów KChB Po półtora roku wraz z Hankiem postanowiliśmy zakończyć nasz „oficjalny” mentoring. Odtąd Hank od czasu do czasu prosi mnie o radę lub pyta, czy znam kogoś, kto mógłby mu pomóc w danej sprawie. Być mentorem to pozytywne i dosyć przyjemne doświadczenie. Czas wstępnego przygotowania to moje własne doświadczenie życiowe i chęć słuchania. Teraz od osiemnastu miesięcy jestem mentorem kogoś innego. Potem chcę służyć mentorem jeszcze komuś i jeszcze komuś, przez całe swoje życie chcę być mentorem”. Bruce Johnson postanowił przez osiemnaście miesięcy być czyimś aktywnym doradcą, a następnie przez całe życie po prostu być gotowym do tego zadania. Nie ma w tym nic złego. Właściwie jest to typowy wzorzec przyjaźni między mentorami a ich podopiecznymi. Ci podopieczni (ang. proteges - dosł. protegowani) mogą w swoim życiu znalezć się w wielkiej potrzebie. Po otrzymaniu pomocy, przez jakiś czas mogą być niezależni, aż znowu pojawi się wielka trudność i znowu będzie potrzebny mentor. Jeżeli odpowiada ci taki styl, jest to w zupełności odpowiedni sposób mentoringu. Taka przyjaźń nadal może trwać przez całe życie. Ludzie często pytają mnie, czy taka przyjaźń na całe życie nie jest za długa, czy nie za dużo rodzi pytań, jest nierealna. Zawsze mówię, że z perspektywy mentora może tak być. Ale ze względu na prawdziwe potrzeby i życzenia podopiecznego, jest to akurat odpowiednia ilość czasu! Mentoring to więź z kimś, kogo lubisz, z kim chcesz przebywać, ufasz mu i życzysz mu dobrze W swojej istocie mentoring to wzajemny związek. W zasadzie nie jest to jakiś kontrakt, transakcja, zgoda czy prawne zobowiązanie, zawsze można się z tego wycofać. To związek między dwiema osobami. To wzajemne zaufanie, w czasie którego zdejmuje się wiele publicznych, a nawet prywatnych masek, które zwykle nosimy, stąd mentor i jego podopieczny komunikują się bez jakichkolwiek masek. Idealnym mentoringiem jest jedność serc dwóch osób. Pociąga to za sobą poświęcenie się trosce, wspieraniu, zachęcaniu i budowaniu poczucia bezpieczeństwa. Jak wyraził to Bill McCartney, założyciel ruchu Dotrzymujący Obietnic, jest to przechodzenie przez życie „oko przy oku, bok przy boku, ramię przy ramieniu”. Mentoring ma wiele podobieństw do związku małżeńskiego. Jest to związek na dobre i na złe, na powodzenie i na niepowodzenie, wierność w chorobie i zdrowiu. Dlatego w relację mentoringu należy wchodzić tylko z tą osobą, którą lubisz, odpoczywasz w jej obecności, ufasz jej i życzysz jej dobrze. Każda osoba jest inna. Każda przyjaźń jest inna. Każdy związek mentora z podopiecznym jest inny. Dotyczy bowiem dwóch osób z różnych środowisk, o różnych stylach życia, różnych obawach, różnych zainteresowaniach i będących w różnym wieku. Jeżeli byłeś już czyimś mentorem, nie oczekuj, że następna osoba będzie taka sama. Nauczysz się różnych rzeczy z zalet każdego mentora i będziesz uczył różnych rzeczy ze względu na potrzeby swego podopiecznego. Chociaż na początku mentoringu mentor jest bardziej doświadczony od swego podopiecznego, z czasem ich przyjaźń zostanie bardziej zrównoważona i stopniowo staną się równorzędnymi przyjaciółmi. Nazywam to fazą wzajemnego monitoringu. Po pewnym czasie przyjaźń ta dojrzewa i staje się emocjonalnym partnerstwem 50 do 50. Jest bardzo dobrze, gdy mentor i jego podopieczny na wiele lat stają się przyjaciółmi. 45 Centrum Edukacji Liderów KChB Mentoring nadaje więziom charakter zamierzony W większości mentoring jest nieformalny. Po prostu dwie osoby lubią przebywać ze sobą, życzą sobie dobrze i przez pewien czas dopomagają sobie nawzajem. Ich związek polega na bliskiej przyjaźni ze sobą. Jest to rzecz naturalna i właściwa. Może ktoś zapytać: skoro mentoring nie ma formalnych podstaw, to po co nadawać mu formę? Po co definiować tę przyjaźń używając słowa mentoring? Pozwólcie, że zwrócę waszą uwagę na jedną bardzo praktyczną stronę tej sprawy. W procesie dojrzewania są chwile, gdy niespodziewanie potrzebna nam będzie pomoc. Na przykład będziemy nagle potrzebowali rozmowy z kimś o drugiej nad ranem. W większości przypadków jednak, szczególnie w odniesieniu do ludzi, których darzymy szacunkiem, będziemy czuli się nieswojo dzwoniąc do nich tak wcześnie. Ale jeżeli dyskutujecie i definiujecie sprawę mentoringu, rozmawiacie o dojrzałości i zdrowej relacji ze sobą przez całe życie, możesz powiedzieć swemu podopiecznemu, że jesteś tą osobą, do której może zadzwonić nawet o drugiej nad ranem. Powiedz mu, że zawsze może do ciebie zadzwonić zanim podejmie jakąś niemądrą decyzję, jak na przykład skok przez okno czy opuszczenie swego współmałżonka. Możesz wyraźnie mu powiedzieć, że w nagłych sytuacjach, skontaktowanie się z tobą nie jest postępowaniem nieodpowiednim lecz nakazem. Pomyślmy o takim prostym pytaniu: Czy dobrze czułbyś się dzwoniąc do dwóch lub trzech osób, prosząc ich aby byli twoimi mentorami w środku nocy bez wcześniejszego przyzwolenia na to? Twój podopieczny też nie czułby się dobrze, choćby znalazł się w trudnej sytuacji, o ile wcześniej formalnie nie uzgodniliście ze sobą, że jesteś jego mentorem i dlatego może to uczynić. Mentor pomaga podopiecznemu w osiągnięciu danego mu przez Boga celu życia Po takim zdefiniowaniu mentorowania, jest ono naturalną relacją z dodatkiem dwóch prostych pytań. Mentorowanie staje się ważne wtedy, gdy doświadczona osoba stawia osobie mniej doświadczonej dwa mentorskie pytania: Jakie są twoje priorytety? Priorytetami mogą być cele lub problemy. Mogą one mieć charakter osobisty lub zawodowy. Jak mogę ci pomóc? Jako mentor możesz pomóc swemu podopiecznemu w podjęciu właściwego działania lub po prostu dostarczyć środków do jego realizacji. Celem jest wzrastanie ku dojrzałości. Twój mentor, ty i twój podopieczny zawsze będziecie się rozwijać. Bądź świadomy tego, że jest to proces trwający całe życie, a nie cel do szybkiego osiągnięcia. Boży czas jest doskonały. Oczekuj na ten Boży czas. Może zniechęcającym widokiem będzie ci oglądanie zmagania twego podopiecznego, ale bądźz świadomy tego, że przez całe życie dopomagasz mu wzrastać ku dojrzałości, nie chodzi przecież o osiągnięcie doskonałości w ciągu tygodnia. Częścią tego dojrzewania w czasie jest dopomaganie swemu podopiecznemu w stałym rozwoju i zachowanie równowagi w następujących zakresach życia: * rodzina i małżeństwo * finanse * rozwój osobisty 46 Centrum Edukacji Liderów KChB * fizyczny * zawodowy * społeczny * duchowy. Częścią twego zadania jako mentora jest dopomaganie swemu podopiecznemu w rozwoju jego potencjalnych wartości w życiu, rozmawianie z nim, korygowanie jakichkolwiek poważnych odchyleń w jednej z tych siedmiu dziedzin. Nie ma wystarczającego opisu wszystkich możliwości, z których ty i twój podopieczny możecie skorzystać w ciągu następnych dwudziestu czy trzydziestu lat. Nie jestem w stanie omówić wszystkiego w tej książce. Jednak, jeżeli mentorzy i ich podopieczni wspólnie przemyślą wszystkie te zagadnienia, przemodlą problemy i zastanowią się nad trudnościami, po pewnym czasie zauważy się rozwój ku pełnej, dorosłej, dojrzałości chrześcijańskiej. Koncentrowanie się na dojrzałości w procesie mentorowania jest rzeczą dobrą i zdrową. Istota sprawy jest następująca: wszystko co masz uczynić, to pomóc swemu podopiecznemu w rozwoju ku pełnej dojrzałości w ciągu całego jego życia. Może zechcesz zapytać swego podopiecznego: „Jakie trzy mierzalne priorytety mógłbyś zrealizować w ciągu następnych dziesięciu lat, co w końcu zmieniłoby twoje życie o 50%?” Wtedy bądź gotów dopomóc mu w realizacji tych priorytetów. Będziesz musiał przejść długą drogę, aby być dobrym mentorem. Bill Delahoyde, asystent prawnika Stanów Zjednoczonych, przypomina wzruszającą historię kontaktów ze swoim mentorem. Jest to dość dobre zakończenie tego rozdziału. „Czy możemy się jutro spotkać na śniadaniu? Gdy mój mentor postawił mi to pytanie w 1991 roku, mówił do kogoś, kto potrzebował mentora. Minęło dwadzieścia lat od mojego nawrócenia w czasie studiów wyższych, od tego czasu służyłem jako misjonarz wśród studentów, absolwent seminarium, absolwent wydziału prawa i prawie przez dziesięć lat federalny prokurator. Ale wyuczone na pamięć teksty biblijne, wykształcenie seminaryjne, siedem lat nauczania w szkole niedzielnej i półki książek pozostawiły w moim sercu sfrustrowany cynizm, który nadal miał wpływ na moje działania i relacje. Podczas śniadania następnego dnia przedstawił mi główne założenia swojej niepublikowanej jeszcze książki. Wynikało z nich, że wiele zagadnień, z którymi się zmagałem, wynikały z głęboko zakorzenionych wzorców mojego życia. Nie mogłem sobie poradzić z tymi zagadnieniami, zanim nie poradzę sobie w tymi wzorcami. W procesie tym potrzebowałem pomocy, a on zaproponował mi podanie pomocnej ręki. Później dowiedziałem się, że w rzeczywistości zaproponował, że chce być moim mentorem. Mentorami są ci, którzy wspięli się wyżej od nas na górę życia, ale na chwilę zatrzymali się, by podać nam rękę pomocy na tej drodze lub którzy rzucili nam ratowniczą linę miłości i zaufania, co nie pozwoliło nam odpaść z tej góry. Relacja mentorska tworzy się wtedy, gdy mentor, zwracając się do swego podopiecznego, powiada: „Kocham cię, wierzę w ciebie i chcę, abyś miał powodzenie. Chcę swoim doświadczeniem i wiedzą pomóc ci w jakiś sposób, abyś mógł być tym, jakim chce widzieć cię Bóg”. Gdy stał się moim mentorem, przez dwa i pół roku widywaliśmy się ze sobą. Za każdym razem przedstawiałem mu swoje problemy, a on mi podawał sugestie, według których starałem się postępować. Następnym razem mówiłem jak to zrealizowałem i co z tego wyszło lub nie wyszło. Przez ten mentorski kontakt zacząłem zauważać jego wychowawczy aspekt. Definicją wychowania jest popieranie rozwoju przez dostarczanie pożywienia, wspieranie, dodawanie odwagi itp. w czasie różnych stadiów rozwoju. Jestem przekonany, że wychowanie jest bardzo istotne w czasie mentoringu, ponieważ obejmuje ono to, co nazywam „ciepłą pomocą”. Dopomagał mi w bardzo wyraźny sposób, a co najważniejsze, pomoc ta była okazywana w kontekście przychylnej życzliwości. 47 Centrum Edukacji Liderów KChB Zabiegałem o pomoc z różnych źródeł, ale jak często się to zdarza, jest to podobne do wyżymania kropli wody z mokrej ścierki: korzyści nie są proporcjonalne do nakładów. Zawsze będę wdzięczny za jego mentorską przyjaźń, co dopomogło zainicjować proces przeorywania mego serca i zamieniania go w dobrą glebę. Na ostatnim naszym spotkaniu przedstawił mi listę dwudziestu pięciu wartości charakteru, które okazały mi się bardzo pomocne. Ale przy tej okazji powiedział mi: Bill, to jest plan na dziesięć lat. Często wymaga to przynajmniej tak długiego okresu czasu, aby w naszym życiu nastąpiła prawdziwa zmiana. Przekonałem się, że miał rację. Ale iluż z nas, zanim nie jesteśmy w związku małżeńskim, trwa w takiej relacji przez dziesięć lat? Bardzo skorzystałem z różnych planów na dwanaście tygodni czy programów na dziewięć miesięcy, ale doświadczeniom tym zawsze brakowało podstawowego składnika - osobistej relacji z kimś, kto dopomógłby mi uporządkować wszystko czego się nauczyłem i zastosować to w przyszłości. Dał mi tę listę ze wskazówkami i rozstaliśmy się. A rozstanie zawsze sprawia naszemu życiu ból. Ale kiedy kurze opadną, znowu się spotykamy i zaczynamy od tego, na czym skończyliśmy. Na tym polega mentorowanie. To przyjaźń, która się nie kończy wtedy, gdy zakończyłem czytanie stronicy książki czy doszedłem do końca jakiegoś programu. Podsumowanie Mentoring to przyjaźń na całe życie w czasie której mentor pomaga swemu podopiecznemu rozwijać w sobie Boży potencjał. MENTORING TO NIE... Niektóre aspekty mentoringu są podobne do pewnych aspektów innych relacji. Może zastanawiasz się, pytając: „Jaka jest różnica między mentoringiem a....?” Ponieważ uważam, że relacja między mentorem a jego podopiecznym jest ważna, wyjątkowa i silna, chcę dalej wyjaśniać ten termin, mówiąc czym mentoring nie jest. Gdy słowo to jest luźno wypowiadane w różnych sytuacjach, dobrze jest dla ścisłości wyjaśnić czym mentoring nie jest. Mentoring nie jest ewangelizacją czy uczniostwem. Mentoring nie jest terminowaniem czy trenowaniem. Mentorowanie nie jest modelowaniem. Mentorowanie nie opiera się na dopasowaniu się. Mentoring nie jest ewangelizacją czy uczniostwem. Pozwól, że zadam ci trzy osobiste, ważne pytania: Jak pewnie czujesz się, świadcząc o swojej wierze człowiekowi niewierzącemu? Jak pewnie czujesz się pomagając nowo nawróconemu wzrastać w wierze? Jak pewnie czułbyś się, stając się przyjacielem na całe życie osoby, którą naprawdę lubisz? Może na pierwsze dwa pytania odpowiedziałeś: bardzo pewnie. Jeżeli tak, to wspaniale! Jeżeli ewangelizujesz czy wychowujesz ludzi młodych w wierze, to za wszelką cenę czyń to. Potrzebujemy ludzi, którzy mogą koncentrować się na ewangelizacji i czynieniu uczniami mężczyzn, kobiety i dzieci. A może na pierwsze dwa pytania odpowiedziałeś: nie bardzo pewny. Tysiące mężczyzn i kobiet, jakie spotkałem w kilku ostatnich latach, uważają, że ewangelizacja i uczniostwo są bardzo potrzebne, ale gdy zabierają się do tego, przekonują się, że chodzą w butach, które na nich nie pasują. Jeżeli wierzysz w obydwie sprawy, ale czujesz, 48 Centrum Edukacji Liderów KChB że do żadnej się nie nadajesz, mentoring może dla ciebie być jedynym wyjściem. Przez dwadzieścia pięć lat byłem mentorowany i byłem mentorem. Od pięciu lat rozmawiam z ludzmi na temat mentoringu. Największym nieporozumieniem na temat mentoringu jest przekonanie, że jest to po prostu inne słowo na określenie uczniostwa. Dlatego powtórzmy: Mentoring nie jest uczniostwem! Poniższe zestawienie dopomoże zauważyć te specyficzne różnice. Gdy zauważysz czym różnią się od siebie ewangelizacja, uczniostwo i mentoring, łatwiej będzie ci utożsamić się z twoim naturalnym zakresem służby. Wielu ludzi doświadczyło trwającej całe życie przyjaźni ze swoim nauczycielem, a wielu mentorów wychowywało swoich podopiecznych. W zestawieniu tym pragnę zwrócić twoją uwagę na wyraźne różnice w przeciwieństwie do częstych podobieństw. Kategorie te oczywiście zazębiają się w stylu niektórych ewangelistów, nauczycieli i mentorów. Dobrze jest jednak dla jasności przeciwstawić ich sobie. Z tego można zauważyć jak pewna osoba bardziej pasuje do tej czy innej roli. -----------------------------------------------------------------------------------------------EWANGELIZACJA UCZNIOSTWO MENTOROWANIE -----------------------------------------------------------------------------------------------Czy jest to biblijne? Nauczanie i przykład w Piśmie Przykład w Piśmie -----------------------------------------------------------------------------------------------Tymoteusz Barnaba Przykłady w Piśmie Paweł -----------------------------------------------------------------------------------------------Jak wielka potrzeba? Ogromna Ogromna Ogromna -----------------------------------------------------------------------------------------------Podstawa wymiany Treść Treść Relacja -----------------------------------------------------------------------------------------------Rodzaj roli Prezentowanie Nauczanie Troska i dopomagaDobrej Nowiny wierzących nie we wszystkim -----------------------------------------------------------------------------------------------Czyj program? Ewangelisty Nauczyciela Podopiecznego -----------------------------------------------------------------------------------------------Wymag. przygotowanie Ewangelista Wiedza Doświadczenie ----------------------------------------------------------------------------------------------Czas trwania Poniżej godziny Ogranicz. czas Całe życie ----------------------------------------------------------------------------------------------Zaangażowanie Małe Małe Wielkie -----------------------------------------------------------------------------------------------Ilość zaangażow. Tysiące Może setki Od 1 do 12 w życiu -----------------------------------------------------------------------------------------------Cechy Wymowny Dobry naucz. Kochająca ciocia -----------------------------------------------------------------------------------------------Poselstwo Pokutujcie Poznajcie W czym ci pomóc? -----------------------------------------------------------------------------------------------Czy twoje odpowiednie miejsce, twoje dary, twoja strefa bezpieczeństwa, twoje talenty i twoje doświadczenie odnoszą się do: - ewangelizacji - nauczania czy 49 Centrum Edukacji Liderów KChB - mentoringu? Od 1980 roku często rozmawiałem z wieloma usługującymi w Ruchu Nowego Życia. Gdy przemawiałem do grupy kilkuset pracowników tego Ruchu na wakacyjnych kursach w Ft. Collins, Colorado, tak przedstawiałem różnice między ewangelizacją, uczniostwem a mentoringiem: Załóżmy, że w ciągu roku byliście świadkami trzystu studentów przyjmujących Chrystusa na waszym programie Campus Life. Z tych trzystu może trzydziestu zaangażowało się w program przywództwa, w ramach którego ponad rok przerabialiście z nimi Dziesięć kroków ku dojrzałości. A gdy skończył się ten rok, powiedzieliście: ”Niech was Bóg błogosławi. Idźcie w pokoju!” To wielka sprawa! Wykonujecie wspaniałą pracę! Ale pomyślcie co by się stało, gdybyście z liczby trzydziestu wybrali od jednego do trzech studentów, w których widzielibyście wielki potencjał, największe serce dla Boga lub największy potencjał do prowadzenia kiedyś wszystkich konferencji Ruchu i powiedzieli im: „Chciałbym być jednym z twoich mentorów”. Mentoring może być logicznym przedłużeniem procesu uczniostwa przez jeden rok, a potem można kontynuować uczniostwo. Ta sama logika odnosi się do jakiegokolwiek pracownika młodzieżowego (płatnego czy wolontariusza), nauczyciela czy pastora. Wychowywałem się w amerykańskiej ewangelikalnej subkulturze. W 1951 roku, mając 8 lat, po raz pierwszy wyszedłem na apel ewangelisty. Pamiętam czasy przed krucjatami Billy Grahama, Ruchem Nowego Życia, World Vision, Young Life, Crystal Cathedral, CBN, TBN, Willow Creek Church, Focus on the Family i Promise Keepers. Jeżeli wyrosłeś w tym czasie i takiej kulturze, pozwól że zapytam: „Z iloma ludźmi, z którymi w ostatnich latach brałeś udział w programie uczniostwa, do dzisiaj utrzymujesz przyjaźń?” Większość ludzi, nawet pracowników organizacji, które specjalizują się w ewangelizacji i uczniostwie, powiada: „Wychowuję wiele ludzi. To moja odpowiedzialność. Jestem wierny swemu powołaniu. Nauczam ich uczniostwa przez nasz program. Ale gdy program zostanie przerobiony, tracę z nimi kontakt. Nie mam wiele bliskich relacji”. Rozpaczliwie potrzebujemy dobrych ewangelistów, ludzi dzielących się swoją wiarą. Rozpaczliwie potrzebujemy dobrych nauczycieli, którzy wiernie będą uczyć ludzi duchowych zasad. Ale też nie mniej rozpaczliwie potrzebujemy mentorów, którzy będą oddani kilku kluczowym ludziom i przez całe życie będą przy nich stali bez względu na to, gdzie będą lub co będą robili. Ponieważ nie zrozumieliśmy podstawowej różnicy między uczniostwem a mentoringiem, mamy zbory pełne kolegów w różnych sprawach i wspólników w walce, ale bardzo mało mentorów i ich podopiecznych. Bardzo mało mamy trwałych relacji międzyludzkich. Gdy przemawiam w zborach i zauważam, że nasze ławy kościelne są pełne samotnych ludzi, kobiety i mężczyźni zaczynają potwierdzająco kiwać głowami. Mówi to mi o tym, że przynajmniej na poziomie serc wiedzą oni, czego im brakuje. Kościół jest pełen ludzi, którzy wspólnie realizują jakiś program, ale nie mają ze sobą takiej relacji, by wspólnie uronić łzę i być związanymi ze sobą na głębszym poziomie. Brakuje tam mentoringu. W swojej wielkiej książce Budowanie charakteru w mentorskiej relacji jako ostrzenie żelaza żelazem, Howie i Bill Hendricks wyraznie mówią jaką rolę odegrał Barnaba jako mentor apostoła Pawła. 50 Centrum Edukacji Liderów KChB Człowiek w cieniu Pawła Często nie zauważa się tego, że najważniejszy zawias, na którym obraca się historia, znajdował się dwieście mil na południowy zachód od Jerozolimy, na małej śródziemnomorskiej wyspie Cypr. Mieszkał tam niepozorny Żyd imieniem Jozes lub Józef, który zasługuje na naszą uwagę. Nie wiemy w jaki sposób Jozes doszedł do wiary w Jezusa; może był on wśród 3000 pielgrzymów w Jerozolimie w czasie Paschy i pozytywnie odpowiedział na zwiastowanie ewangelii przez Piotra (Dz. 2). Bez względu na okoliczności poselstwo o Mesjaszu zapuściło korzenie w jego życiu i dlatego zaczął utożsamiać się z pierwotnym Kościołem. Na dowód swego oddania Chrystusowi Jozes sprzedał całą swoją majętność na Cyprze, a uzyskane środki przyniósł do Jerozolimy, gdzie przekazał je na dobroczynny fundusz Kościoła. Według przyjętego zwyczaju, przywódcy Kościoła nadali Jozesowi nowe (lub chrześcijańskie) imię, Syn Pociechy lub Barnaba (Dz. 4:36-37). Jak to się stało, że Barnaba - stosunkowo mało znana postać w Piśmie Świętym - mógł, jak to się mówi, zmienić bieg historii? Ponieważ Barnaba przyszedł na pomoc Saulowi (pózniej znanemu jako Paweł) po jego dramatycznym przeżyciu na drodze do Damaszku i stał się jego mentorem w wierze. Gdyby nie Barnaba, kto wie, co stałoby się z Saulem - albo z pierwotnym Kościołem? Na pewno żaden z przywódców kościelnych w Jerozolimie nie chciał mieć z nim do czynienia. Wiedzieli tylko tyle, że był to ich wróg numer jeden bez względu na to, co stało się na drodze do Damaszku. „Lecz Barnaba - czytamy - zabrał go, zaprowadził do apostołów” (Dz. 9:26-27), broniąc autentyczności nawrócenia Saula i wprowadzając go do społeczności ludzi wierzących. Ale wpływ Barnaby na tym się nie kończył. Później wraz z Pawłem podróżowali zwiastując ewangelię i to chyba Barnaba przedstawił Pawła jego towarzyszom (Dz. 13:13). Nawet później, Barnaba, widząc surowe potraktowanie młodego Jana Marka przez apostoła, zajął się nim (Dz. 15:36-38). Będąc znany jako Syn Pociechy, Barnaba nie uniknął konfliktu. Tak więc słusznie uważając Pawła za strategicznego rzecznika Chrystusa w Nowym Testamencie, nigdy nie powinniśmy zapomnieć, że stał za nim Barnaba. Właściwie Paweł był już echem Barnaby, gdy pisał do Tymoteusza: „A co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać” (2Tym. 2:2). Będąc mentorem Pawła, Barnaba uczestniczył w służbie pomnażania. Świat nie pozostał już taki sam, co dowodzi, że kiedykolwiek wspierasz życie innej osoby, rozpoczynasz proces, który nigdy nie ma końca. Mentorowanie nie jest terminowaniem, bycie wielkim bratem czy trenerem Tak jak uważam, że mentorowanie różni się od uczniostwa, tam też uważam, że mentorowanie różni się od wielu innych relacji często mieszanych z relacjami mentorskimi. Następujące zestawienie pozwoli zauważyć te wyraźne różnice: 51 Centrum Edukacji Liderów KChB -----------------------------------------------------------------------------------------------Mistrz/terminator Mentor -----------------------------------------------------------------------------------------------Zasadniczo skoncentrowany na pracy, Skoncentrowany na całym życiu zawodowe umiejętności -----------------------------------------------------------------------------------------------Wielki brat Mentor -----------------------------------------------------------------------------------------------Typowo wysoki status społeczny. OkaPrzyjaźń na całe życie zyjnie włącza się do relacji, które trwają jakiś czas. Trwają od 6 miesięcy do roku. Raczej kontrakt niż długie relacje -----------------------------------------------------------------------------------------------Trener, nauczyciel Mentor -----------------------------------------------------------------------------------------------Zwykle skoncentrowany na rozwiSkoncentrowany na rozwoju janiu umiejętności całego życia -----------------------------------------------------------------------------------------------Przyjaciel, kolega, swój gość Mentor -----------------------------------------------------------------------------------------------Zwykle jednakowe doświadczenie, wza- Mentor ma w pewnych dziedzinach jemny szacunek, stała dynamika uczewiększe doświadczenie, protenia się gowany podziwia mentora, bardzo dynamiczne środowisko uczenia się -----------------------------------------------------------------------------------------------Bohater Mentor -----------------------------------------------------------------------------------------------Na piedestale. Niepotrzebne relacje. Mentor podziwiany. Wielkie przyNie trzeba dynamiki edukacyjnej. wiązanie. Dynamiczne środowisko Ze strony bohatera niepotrzebna uczenia się. Mentor bardzo stroszjakakolwiek troska. czy się o podopiecznego. -----------------------------------------------------------------------------------------------Przewodnik duchowy, doradca, Mentor dyrektor -----------------------------------------------------------------------------------------------Dojrzały doradca duchowy, wyrasDojrzały doradca skoncentrowany tający ponad przeciętność. Skoncenna wszystkich obszarach życia, trowany na obszarach duchowych. włącznie z duchowymi Dojrzałe, długodystansowe relacje, zbliżające się do relacji mentorskich. -----------------------------------------------------------------------------------------------Mentorowanie nie jest modelowaniem Modelowanie jest główną częścią mentorowania, ale modelowanie nie jest mentorowaniem. Zasadnicza różnica między modelowaniem a mentorowaniem polega na tym, że mentor jest świadomy specyfiki podopiecznego i chce wykorzystać ją, by pomóc mu osiągnąć 52 Centrum Edukacji Liderów KChB zamierzony przez Boga cel. Jednak i osoba, której nigdy nie widziałeś, może być dla ciebie modelem albo model może ściśle z tobą współpracować, ale traktować cię jako swego pomocnika, a nie tego, któremu można pomóc, jak czyni to mentor. Modelem może być sławna postać historyczna. Autor, którego nigdy nie spotkałeś, ale wiele o nim wiesz, też może być twoim modelem, wzorem. Ale z samej definicji żadna z tych osób nie jest twoim mentorem. Modelowanie jest częścią procesu mentoringu, w czasie którego mentor kształtuje wartości życiowe sposobem swego życia. Mike Downey, założyciel i prezydent Global Missions Fellowship, w Dallas, Teksas, bardzo wyraźnie na to wskazuje mówiąc o swoim mentorze Dr. C. Sumner Wenip: „Mentorzy służą jako wzorce. Wielu podopiecznych ma dobre motywacje - potrzebują tylko kogoś, kto byłby blisko w odpowiednim czasie i posłużył im za wzorzec. Dr C. Sumner Wenip przez wiele lat był w moim życiu przykładem dojrzałości. Gdy zastanawiałem się nad tym, jak wpłynął on na mój osobisty rozwój, poszukałem słowa „model” w słowniku. Model lub wzór to „osoba reprezentująca standard doskonałości, który ma być naśladowany”. To w taki właśnie sposób Sumner mnie mentorował. Reprezentuje on dla mnie standard, według którego mam żyć i na skutek tego wywarł on wielki wpływ na moje życie”. Wielu podopiecznych w swoim mentorze widzą najlepszy przykład ojca lub matki. W wielu przypadkach możesz być najlepszym przykładem dojrzałości, jaki podopieczni kiedykolwiek widzieli. Według Vickie Craft, „wiele młodych kobiet przychodzi dzisiaj do Chrystusa nie będąc wychowane w pobożnych domach. Mogły mieć rodziców, którzy byli nominalnymi chrześcijanami lub odwiedzali kościół, ale jednocześnie w codziennym zachowaniu nie przejawiali życia Chrystusa. Te młode kobiety nie wiedzą co to znaczy być pobożną kobietą, żoną lub matką i dlatego powinny mieć przy sobie właściwe wzorce. I nikt nie może być wzorem czy modelem pobożnej wierzącej kobiety, z wyjątkiem kogo? Pobożnej chrześcijanki!” Jeżeli wszystkie twoje dorosłe modele są emocjonalnie zachwiane i duchowo niedojrzałe, wtedy trudno jest uwolnić się od tego niezrównoważenia i niedojrzałości, obok których wzrastałeś. Modelowanie wraz z relacją mentorowania może dokonać wielkiej różnicy. Często model, wzór, dokonuje czegoś w sposób naturalny, nie zastanawiając się nad tym, że ktoś go obserwuje. W relacjach mentorskich modelowanie jest oddziaływaniem świadomym. Rory Starks, wiceprezydent „Food for Hungry” (Żywność dla głodnych), przypomina historię, o której Marty Lonsdale, w dzień po tym wydarzeniu, mógł o tym zapomnieć. „Na samym początku swojej pracy zawodowej pracowałem dla Marty Lonsdale w World Vision. Pod wieloma względami Marty był przykładem nawet wtedy, gdy nie starał się nim być. Pamiętam jedno ważne spotkanie z Martym i innymi z zarządu tej organizacji. W ważnym punkcie programu Marty powiedział: „Mam zobowiązanie wobec swego syna i dlatego muszę teraz wyjść. Proszę kontynuować posiedzenie beze mnie”. Byłem zdumiony tym, że Marty wyszedł z tak ważnego spotkania z powodu spraw rodzinnych. Dzisiaj mam troje własnych dzieci. Nigdy nie zapomniałem przykładu Martiego. Właśnie w ubiegłym tygodniu miałem ważne spotkanie ze swoimi kolegami z całego świata. O 4.30 po południu powiedziałem swoim kolegom: „Przepraszam bardzo, ale będę musiał wyjść wcześniej. Trenuję zespół koszykówki swego syna i muszę uszanować przyjaźń swego syna i być tam po południu”. Postawy i wartości są najlepiej przyswajane przez modelowanie w kontekście relacji mentorskich. Możesz uczyć się matematyki, literatury i wielu innych rzeczy z podręczników, z komputera lub od wykładowcy. Ale trudno jest nauczyć się w klasie nowej postawy wobec jakiejś osoby czy sytuacji. Postawy najlepiej się uczyć przez obserwowanie kogoś, kogo 53 Centrum Edukacji Liderów KChB podziwiasz i szanujesz jako wzorzec takiej postawy. Modelowanie odgrywa ważną rolę w uczeniu postaw odnośnie wartości, jakimi młodzi mężowie powinni otaczać swoje młode żony, jak negatywne postawy wpływają na młode małżeństwa, ważność okazywania szacunku młodej żonie przez młodego męża i jak łagodnie traktować dziecko nawet w trudnej sytuacji. Postawy w tych sytuacjach prowadzą do dojrzałych lub niedojrzałych zachowań i rozsądnych lub nierozsądnych reakcjach. Wiele wartościowych lekcji nauczyłem się od Dr Billy Brighta, założyciela i prezydenta Campus Crusade for Christ (Ruch Nowego Życia). Od około 1980 roku miałem przywilej współpracować z nim jako konsultant. Gdybym mógł określić jego postawę jednym zdaniem, powiedziałbym, że Dr Bright jest „bardziej zachęcającym niż krytycznym”. Bill Bright jest najbardziej pozytywnym człowiekiem, jakiego znam. Nigdy nie powtarza plotek, nigdy o kimkolwiek nie wypowiada się krytycznie, w każdym wydarzeniu zawsze szuka pozytywnego elementu. Więcej nauczyłem się być pozytywnym obserwując Dr Brighta niż przez czytanie książek na temat pozytywnego myślenia czy słuchanie wykładów na ten temat. Dr Bright nigdy nie zwrócił się do mnie ze słowami: „Wiesz Bob, twoje myślenie jest negatywne. Krytycznie patrzysz na ludzi. To co właśnie powiedziałeś, według definicji Pisma Świętego jest plotką”. Nie musiał tego mówić. Po prostu obserwując go, nauczyłem się na ten temat bardzo wiele. Mentoring nie opiera się na dopasowaniu się Mentorska przyjaźń wymaga „pozytywnej naturalnej chemii”, której nie da się zagwarantować ani osiągnąć procesem komputerowego doboru lub wyborem danej osoby z tłumu na chybił trafił. Na krótki czas, od jednego do dwóch miesięcy, proces dopasowania może działać nieźle. Ale jeżeli chodzi o relację trwającą całe życie, proces dopasowania się zwykle nie jest skuteczny. Na krótki czas relacje te są bardziej podobne do relacji wychowawczych wielkiego brata czy wielkiej siostry niż mentorskich. Większość wysiłków przy dobieraniu się mogą powodować głęboką frustrację, gdy wzajemne relacje trwają dłużej niż jeden semestr lub jakiś inny krótki okres czasu. Podopieczny jest kimś, kogo lubisz, cieszysz się jego obecnością, wierzysz w niego i chcesz widzieć zwycięstwa w jego życiu. On lub ona jest kimś, dla kogo jesteś gotów poświęcić się i którego chciałbyś mieć za syna lub córkę, kuzyna, bratanka lub siostrzeńca czy wnuka. Krótka uwaga: niektórzy ludzie (jak stary swat w Skrzypku na dachu) mają dobre oko i natychmiast rozpoznają jacy ludzie pasują do siebie, mogą oni wskazać na tych, którzy mają szansę rozwoju pozytywnej chemii względem siebie, ale jest to rzadki dar. Pięć błędnych pojęć odnośnie mentoringu Nieporozumienie numer jeden: mentorzy muszą mieć przynajmniej osiemdziesiąt trzy lata. Jedno z najbardziej rozpowszechnionych nieporozumień na temat mentorstwa dotyczy wieku. Wielu zakłada, że trzeba być dosyć starym, dosyć mądrym i dojrzałym, mieć przynajmniej osiemdziesiąt trzy lata, aby stać się mentorem. A odpowiedni wiek podopiecznego to szesnaście lat i koniecznie musi być on pouczany na skórzanym fotelu przy wielkim pianinie. Nic bardziej błędnego. Dojrzały szesnastolatek z łatwością zrozumie pojęcie mentoringu i weźmie jednego lub dwóch studentów jako swoich podopiecznych. Dzieje się to zawsze, ale zwykle nie określa się to jako mentoring. Zachęcaj młodego lidera, aby stał się mentorem. Z drugiej zaś strony, wiek osiemdziesięciu lat nie jest nieodpowiedni, aby nie zostać mentorem. 54 Centrum Edukacji Liderów KChB Właściwie w wieku 110 lat, o ile masz jeszcze trzeźwy umysł i troszczące się o innych serce, też możesz być mentorem! Bo Mitchell jest jednym z moich najbliższych przyjaciół na świecie. Razem przeszliśmy przez wiele dobrych i złych chwil w czasie ostatnich piętnastu lat. Gdy zapytałem Bo komu to zawdzięcza, z uśmiechem powiedział: „Zawdzięczam to Doc Taylorowi!” „Doc Taylor miał osiemdziesiąt dziewięć lat, gdy się po raz pierwszy ze sobą spotkaliśmy. Przez dziesięć lat aż do swojej śmierci, na czterdzieści dni przed swoimi setnymi urodzinami, był jednym z moich najlepszych przyjaciół. Uczył mnie na temat małżeństwa, prowadzenia interesów, jak być dobrym ojcem i przyjacielem. Zwracałem się do niego średnio trzy lub cztery razy tygodniowo przez dziesięć lat, aby się dowiedzieć jak się czuje. Gdy dzwoniłem do Doca, jego pierwszą odpowiedzią na moje „Doc, tu Bo” zawsze było to samo: „Bo, właśnie modliłem się o ciebie”. Pewnego dnia zapytałem go: „Jak to jest, że za każdym razem, gdy do ciebie dzwonię, ty akurat modlisz się o mnie?” Jak długo będę żyć, nigdy nie zapomnę jego odpowiedzi: „Bo, ty zawsze jesteś w moich myślach i najlepszą rzeczą, jaką mogę ci wyświadczyć, jest przynoszenie twego imienia Bogu przez cały dzień”. Gdy odszedł, straciłem swego orędownika i wielkiego mentora. W osobie Doca Taylora Bóg dał mi partnera w modlitwie, przyjaciela i mentora, który stale o mnie myślał i zawsze życzył mi wszystkiego najlepszego. Teraz straciłem go na tej ziemi. Ale nigdy nie zapomnę tego, czego mnie nauczył... Gdy wspominam życie Doca i jego mądrość, wszystko co powiedział stale wraca do mojej pamięci i jestem przekonany, że jak długo będę żył, jego życie stale będzie mnie pouczało i mentorowało”. Radziłbym wam przy wyborze mentora nie zwracać uwagi na wiek. Po prostu szukajcie osoby z większym doświadczeniem (osobistym lub zawodowym) od swojego, osoby, którą szanujecie i lubicie i od której chcecie się uczyć. Nieporozumienie numer dwa: mentorzy muszą być doskonali! Nieporozumienie to powoduje, że odpowiedni ludzie wahają się czy podjąć się mentorowania. Właściwie to podopieczni nigdy nie oczekują tego, by ich mentor był człowiekiem doskonałym. Ostatnio przemawiałem na konferencji, w czasie której zapytałem zebranych, ilu z nich oczekiwało od swoich mentorów doskonałości. Nikt nie podniósł ręki. Wtedy zapytałem: „Ilu z was ociągało się przed tym, aby być mentorem, ponieważ zakładaliście, że jako mentorzy musicie być doskonali?” Prawie 95% obecnych podniosło rękę. Ważnym jest to, że mentorzy nie są doskonali i nie muszą takimi być. W czasie trzeciej dorocznej konferencji na temat mentoringu (1994), sponsorowanej przez Mentoring Today w Portland, Oregon, podopieczni następującymi słowami i zwrotami określili swoich mentorów: * systematyczny, stały * przychylny * wierzy we mnie * akceptuje mnie takiego jakim jestem * widzi we mnie wartościową osobę * włącza mnie do swojego życia * żartuje * osoba z charakterem, godna zaufania * podziwiałem swego mentora * w naturalny sposób zachodziła między nami pozytywna relacja * wiedziałem, że mój mentor nie jest doskonały - nie miało to znaczenia Nikt z uczestników dyskusji nie oczekiwał, że ich mentor jest bliski doskonałości. Podopiecznym chodziło tylko o jedno: „Czy człowiek ten troszczy się o mnie i życzy mi 55 Centrum Edukacji Liderów KChB powodzenia w życiu?” Możesz być perfekcjonistą, ale mentoring jest tym, czego nie musisz wykonywać perfekcyjnie. Właściwie nie da się tego wykonywać perfekcyjnie. Nie musisz być w 100 procentach kompetentny lub w 100 procentach poprawny. Przede wszystkim musisz jedynie troszczyć się i być tam, gdzie twój podopieczny potrzebuje pomocy. Nieporozumienie numer trzy: mentorzy znają wszystkie odpowiedzi Nieporozumienie to oczywiście odnosi się do omawianego powyżej. Stosuje się tu taką samą logikę. Mentorzy są ludźmi.. Nie znają oni odpowiedzi na wszystkie pytania świata. Nigdy nie będą znali wszystkich odpowiedzi. Czasem ich zadaniem jest być odpowiedzią, mieć odpowiedź, ale przede wszystkim wiedzą oni, gdzie można znalezć odpowiedź. Zasadniczo mentor kontaktuje podopiecznego z możliwościami: jego osobistymi wiadomościami, odpowiednimi wykładami, bibliotekami, wideo i audionagraniami i książkami, a nawet grupami wspierającymi. Od mentora nigdy nie oczekuje się, aby znał wszystkie odpowiedzi lub posiadał wszelkie możliwości. Jest on po prostu łącznikiem z wieloma możliwościami, których podopieczny w czasie swego rozwoju potrzebuje. Twoja postawa jako mentora powinna być następująca: „Jestem tu po to, aby ci pomóc i zrobię w tej sprawie wszystko, co mogę”. Czasem twój podopieczny będzie zmagał się z pytaniami, na które nie znasz odpowiedzi, a nawet nie wiesz, gdzie ich szukać. W tym wypadku potrzebujesz pomocy w znalezieniu możliwości. Nieporozumienie numer cztery: proces mentorowania wymaga programu, który mentor realizuje ze swoim podopiecznym Wierzcie mi, ale nie ma żadnego takiego programu. Proces mentorowania zależy od specyfiki każdego podopiecznego. Uczenie się zależy od programu podopiecznego, jego priorytetów, pytań, potrzeb - nie od programu mentora. W kontekście przyjaźni i pełnego zaufania podopieczny może zadawać pytania, których nigdy nie zada większości ludzi. Najlepiej uczy się wtedy, gdy towarzyszy temu największe pragnienie poznania. Dlatego najbardziej odpowiednią na uczenie się chwilą w życiu podopiecznego jest kilka sekund po zadaniu przez niego pytania. Nie ma żadnego programu, testu czy teorii, które zastąpiłyby życiowe doświadczenie mentora i jego współczucie w tak odpowiedniej do uczenia się chwili. Nieporozumienie numer pięć: mentor koncentruje się na tym, aby podopieczny czuł się odpowiedzialny Z moich obserwacji wynika, że wielu koncentruje się na odpowiedzialności z kilku powodów: Czują satysfakcję, gdy przywołują innych do odpowiedzialności, ale nie bardzo lubią sami być odpowiedzialnymi. Brakuje im samokontroli i dlatego odpowiedzialnością za to obarczają innych. Oczywiście, obydwie te motywacje nie są zdrowe i dlatego nie będą brane pod uwagę w relacjach mentorskich. W relacjach mentorskich nie należy koncentrować się na odpowiedzialności. Natomiast należy koncentrować się na wspieraniu, posilaniu i dodawaniu odwagi. Oczywiście, w naturalnym procesie dopomagania podopiecznemu we wzrastaniu ku dojrzałości, trzeba korzystać z elementu odpowiedzialności. Na przykład możesz przywoływać podopiecznego do odpowiedzialności, gdy dopomaga ona mu w kształtowaniu nowego przyzwyczajenia, przybliża go do nowego celu lub sprzeciwia się jakiejś pokusie. Ale nie poczuwaj się do tego, abyś jako mentor na każdym kroku przywoływał podopiecznego do odpowiedzialności. Jego odpowiedzialność powinna się rozwijać w kontekście 56 Centrum Edukacji Liderów KChB odpowiedzialności przed Bogiem, władzami cywilnymi i innymi prawnymi autorytetami, a nie przed tobą. 57 Centrum Edukacji Liderów KChB GODZINA 7:45 - 8:30 8:30 – 9:00 PONIEDZIAŁEK 9:00 - 10:30 10:30 - 11:00 11:00 - 12:30 REJESTRACJA UCZESTNIKÓW 13:00 - 15:00 OBIAD i CZAS WOLNY ROZPOCZĘCIE i 15:00 - 16:30 ORIENTACJA: CEL - idea, program, zasady organizacyjne – Zarząd CEL 16:30 – 17:00 PRZERWA KawaHerbata Mentoring, co i jak – 17:00 - 18:00 Daniel Trusiewicz / Dr Wojciech Kowalewski 18:00 - 19:00 KOLACJA Sesja tylko dla 19:00 – 20:30 mentorów – Zarząd CEL WTOREK ŚNIADANIE Rozważanie – G.Cieślar Przywództwo Robert Miksa ŚRODA ŚNIADANIE Rozważanie (podop) Odkryj swoją wyjątkowość – dr Wojciech Kowalewski PRZERWA Kawa- PRZERWA KawaHerbata Herbata Odkryj swoją Psychologia – Krzysztof Pawlusiow wyjątkowość – dr Wojciech Kowalewski OBIAD i CZAS OBIAD i CZAS WOLNY WOLNY Psychologia – WSPOLNA Krzysztof Pawlusiow WYCIECZKA W GORY (piesza) PRZERWA KawaHerbata Grupy PRZERWA KawaHerbata Grupy KOLACJA Przywództwo Robert Miksa KOLACJA Społeczność ze świadectwami CZWARTEK ŚNIADANIE Rozważanie (podop) Rodzina pastora – dr Andrzej Seweryn PRZERWA KawaHerbata Rodzina pastora – dr Andrzej Seweryn OBIAD i CZAS WOLNY ZAKOŃCZENIE ZJAZDU 58 Centrum Edukacji Liderów KChB Notatki 59 Centrum Edukacji Liderów KChB 60 Centrum Edukacji Liderów KChB 61 Centrum Edukacji Liderów KChB 62