CEL II - Centrum Edukacji Liderów

Transkrypt

CEL II - Centrum Edukacji Liderów
Centrum Edukacji Liderów KChB
Spis treści:
strona
Daniel Trusiewicz – Program doskonalenia przywództwa KChB
2
Robert Miksa – Walka o prawdę
3
Robert Miksa – Przywództwo – aspekt osobisty i publiczny
14
Krzysztof Pawłusiów – Typy osobowości w pracy w kościele
15
Wojciech Kowalewski - Carpe Deo Diem
17
Wojciech Kowalewski – Odkryj swoją wyjątkowość
21
Andrzej Seweryn – Przywódca i jego rodzina
24
Daniel Trusiewicz – Perspektywy misyjne KChB
25
Daniel Trusiewicz – Model postawy mentora
38
Wojciech Kowalewski – Mentoring w małych grupach
42
Bobb Biehl – ABC mentoringu
44
Plan zajęć
58
Notatki
59
1
Centrum Edukacji Liderów KChB
CEL - PROGRAM DOSKONALENIA PRZYWÓDZTWA W KChB
Rada Kościoła Chrześcijan Baptystów powołała Centrum Edukacji Liderów (CEL), które
proponuje program doskonalenia przywództwa w Kościele. Jest on odpowiedzią na potrzeby
Kościoła w Polsce i naszego społeczeństwa, które stale potrzebuje duchowych przywódców.
Istotą programu CEL jest lepsze przygotowanie nowego pokolenia przywódców KChB,
którzy obecnie już są zaangażowani w służbie Kościoła i chcieliby rozwijać swoje praktyczne
umiejętności i poszerzać wiedzę. Program jest adresowany do młodych pastorów KChB w
wieku 25-40 lat.
Zadaniem bardziej doświadczonych przywódców, którzy zaangażowali się w programie CEL,
jest pomoc młodszym kolegom w służbie w przekazaniu doświadczenia w takich dziedzinach
jak: kwestie rozwoju Kościoła i zapobieganie braku rozwoju, wyposażanie i trenowanie
przywódców, praktyczne zastosowanie doktryny chrześcijańskiej, zarządzanie ludźmi,
duszpasterstwo, rozwiązywanie konkretnych problemów w Kościele, rola kultury w
przekazywaniu ewangelii itp. Podstawowym celem programu jest: jak pomagać pastorom i
zborom w bardziej skutecznej służbie.
Program CEL działa na zasadzie tzw. mentoringu indywidualnego (jeden opiekun na jednegodwóch podopiecznych), którzy spotykają się ze sobą regularnie, zaś dwa razy do roku
uczestnicy programu spotkają się na trwające 3-4 dni zgrupowania w celu wspólnej nauki,
ćwiczeń i rozwijania relacji. Akcent powinien być postawiony na osobistą wymianę
doświadczeń i trenowanie młodszego pokolenia w przywództwie Kościoła. Program CEL
przewidziany jest na dwa lata: 2010-11.
Niniejszy skrypt stanowi zbiór materiałów szkoleniowych CEL. Jest to część pierwsza, i
założeniem organizatorów jest przygotowanie kolejnych edycji w miarę potrzeb. Materiały te
mogą znaleźć swoje zastosowanie w szkoleniach grupowych oraz indywidualnych spotkań
mentora z jego podopiecznymi.
Życzę owocnej lektury i wprowadzenia w praktyczny czyn tego, co okaże się najbardziej
potrzebne i skuteczne.
2 Tym 2,2
W imieniu Zarządu CEL,
Daniel Trusiewicz
Koordynator Programu CEL
2
Centrum Edukacji Liderów KChB
Walka o Prawdę
Robert Miksa
Któregoś popołudnia, gdy nasz najstarszy syn, Tomek (był wtedy w pierwszej klasie szkoły
podstawowej) skończył zajęcia miałem pojechać i odebrać go ze szkoły. Po drodze chciałem
jeszcze zatankować samochód i załatwić jakąś sprawę. Przyjechałem na stację benzynową,
zatankowałem samochód, zapłaciłem i pojechałem dalej. Załatwiłem, co miałem do
załatwienia i wróciłem do domu. Kiedy po powrocie Ela (moja żona) zapytała: „A gdzie
Tomek?”, zamurowało mnie. Zrobiło mi się zimno i słabo. Natychmiast pobiegłem do
samochodu i tak szybko jak tylko mogłem popędziłem prosto do szkoły. Na szczęście Tomek
siedział cały czas na schodach i czekał na mnie. Chyba jeszcze nigdy spotkanie z kimś, kogo i
tak widuje codziennie, nie sprawiło mi takiej radości.
Choć zanim go odebrałem, załatwiłem kilka pożytecznych i ważnych spraw (chyba nawet
więcej niż początkowo planowałem), jednak wszystko to było bez znaczenia w porównaniu
z tym, co było głównym celem mojego wyjazdu z domu.
Róbta, co chcecta?
Jako kościół1 Jezusa Chrystusa, lokalna wspólnota jego uczniów, żyjemy na tym świecie nie
z powodu błędu logistycznego Pana Boga czy z na skutek zbiegu okoliczności. Mieszkamy tu
i teraz z powodu zadania, jakie mamy do zrealizowania, z powodu misji, jaką mamy do
spełnienia. I choć nie jest to „Mission impossible”2, to jednak bardzo łatwo stać się takim
„nieodpowiedzialnym ojcem”, który zapomina, po co wyszedł z domu, a potem w poczuciu
dobrze spełnionego obowiązku zadowolony z siebie wraca do domu?
Już od samego początku Jezus zapowiadał, że pośród jego uczniów będą tacy, którzy nie będą
mieli sobie nic do zarzucania, podczas gdy ich życie jest jednym wielkim nieporozumieniem:
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten,
kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie,
Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy
demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was
nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.
— Mat. 7:21-23
Ci wołający „Panie, Panie…” uważali się za wykonawców woli Ojca, który jest w niebie.
Podawali się za proroków i egzorcystów, jednak, jak się okazuje, ich życie z wykonaniem
woli Pana niewiele miało wspólnego. Choć byli to ludzie, których Chrystus nigdy nie znał, to
jednak byli religijni i zaangażowani. Ale kiedy nadszedł czas oceny, okazało się (jak to
czasem w szkole bywa), że „praca jest nie na temat”.
A jak jest z dzisiejszym Kościołem? Jakie jest zadanie zboru? Kim jako zbór jesteśmy? Co
jest nasza misją? Czym powinniśmy się zajmować, by pod koniec dnia otrzymać od Pana
pochwałę: „Dobrze sługo dobry i wierny, wejdź do radości Pana swego” (Mat 25,21.23).
1
W języku greckim nie ma rozróżnienia na zbór i kościół. Jedno greckie słowo „eklesia” opisuje zarówno
Kościół w znaczeniu uniwersalnym i lokalnym. Słowo „eklesia” oznacza zgromadzenie, zebranie. W tamtym
czasie nigdy nie oznaczało budynku.
2
Tytuł znanego filmu. Dosłownie w tłumaczeniu: „Misja niemożliwa do spełnienia”.
3
Centrum Edukacji Liderów KChB
Nie wszystko złoto, co się świeci
W bogatej historii Kościoła, co jakiś czas, w jego łonie pojawiały się bardzo różne ruchy,
które stawały się przyczyną problemów. Jedne wprost podważały prawdę ewangelii, inne
starały się ją „tylko trochę” dopasować do swoich idei fix, jeszcze inne, choć same w sobie
były czymś dobrym, odciągały Kościół od jego zasadniczego zadania. Te ostatnie, jak np.
działalność społeczna, charytatywna, choć pożyteczne i potrzebne, czasem stawały się
powodem zaniedbywania zasadniczej misji Kościoła stając się w ten sposób piękną kulą u
nogi.
Okresami bardzo sprzyjającymi powstawaniu takich zastępczych tematów i zadań
odciągających od najważniejszego, były takie, w których Kościół ulegał wpływom tendencji
liberalnych. Jakie mogły być rezultaty sprzyjaniu takim poglądom, że np. nie Biblia jest
Słowem Bożym, ale że w Biblii jest Słowo Boże3, albo że Biblia jest nie tyle objawioną
prawdą, co świadectwem o ludziach poszukujących prawdy? Nie trudno się domyślić, że
w takiej sytuacji zwiastowanie Słowa Bożego zostało zaniedbane. Skoro bowiem nie wiemy,
co jest Słowem Bożym, skoro wszystko jest tylko jakimś naszym poszukiwaniem, nie można
zwiastować Słowa Bożego, można, co najwyżej, zadawać pytania i dzielić się swoimi
przemyśleniami i doświadczeniami. W sytuacji, kiedy Słowo Boże schodzi na drugi plan
Kościół zaczyna koncentrować się na czymś innym, np. na pracy społecznej, edukacyjnej,
politycznej, itd. W ten sposób po jeszcze długo po zakończeniu Drugiej Wojnie Światowej
wiele zborów w zachodniej Europie doszło do przekonania, że praca diakonijna jest
najwyższym powołaniem Kościoła i na tym właśnie polega realizacja tzw. Wielkiego
Posłannictwa4. Nie ma oczywiście nic złego w niesieniu pomocy innym. Sami w Polsce
doświadczyliśmy dobrodziejstwa tej służby. Samo w sobie jest to działanie szlachetne.
Problem pojawia się wtedy, gdy Kościół zajmuje się tym zamiast głoszenia „całej woli Bożej”
(Dz 20,27)5.
Kilkanaście lat temu pojawiło się nowe zjawisko, „emerging church”6, który stara się dotrzeć
do społeczeństwa postmodernistycznego – w szczególności do tych, którzy stali się tzw.
społeczeństwem niekościelnym. Aby tego dokonać zwolennicy tego ruchu mówią o potrzebie
dekonstrukcji chrześcijańskiej wiary, jej standardów i metod a następnie jej rekonstrukcji, ale
już dostosowanej do mentalności społeczeństwa postmodernistycznego. Propagatorzy tego
ruchu często mówią o rozmowie, konwersacji czy dialogu, by pokreślić to, że ciągle są na
3
W takiej sytuacji pojawia się potrzeba wyższego autorytetu, który rozstrzygnie, które fragmenty to Słowo
Boże, a które nie. Tym samym Słowo Boże traci pozycję najwyższego autorytetu.
4
Misja Kościoła została sformułowana przez Jezusa w ew. Mt 28,18-20.
5
Klasycznym przykładem takiego zagrożenia w pierwszym Kościele był problem zaniedbywania, przy
codziennym posługiwaniu, wdów pochodzenia greckiego (Dz 6,1). W zaistniałej sytuacji wybrano siedmiu
diakonów, którzy mieli zająć się tą sprawą. Powód, dla którego nie zajęli się tym apostołowie nie polegał na
tym, że nie chcieli oni zajmować się tak prozaicznymi sprawami, albo, ze było to poniżej ich godności, ale
dlatego, że zajmując się tą służbą pojawiłaby się realne niebezpieczeństwo zaniedbania zwiastowania Słowa
Bożego: „Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali
słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się
zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą;” (Dz. Ap. 6,2-4).
W żadnym razie nie mają racji ci, którzy mówią, ze praca diakonijna jest nieważna. Jednak z drugiej strony to
właśnie zwiastowanie Słowa Bożego czyni Kościół czymś zupełnie wyjątkowym. Bez tego Kościół przeobraża
się w jakiś klub, organizację charytatywną, a czasem w ugrupowania polityczne, lobbystyczne a nawet
paramilitarne.
6
Początkowi zwolennicy tego ruchu, którzy patrzą teraz na to zjawisko z większym dystansem, jak np. Mark
Driscoll rozróżniają obecnie „emergent churches” i „emerging churches” zwracając uwagę na tendencje
liberalne, jakie w którymś momencie pojawiły się w tym ruchu. Chodzi m.in. o takie kwestie, jak: zastępcza
ofiara, autorytet Pisma, wyłączność zbawienia w Chrystusie, grzech pierworodny (albo grzeszna natura
człowieka). Tą bardziej liberalną część ruchu określa on mianem „emergent churches”.
4
Centrum Edukacji Liderów KChB
drodze poszukiwania prawdy. Ta otwartość na ciągłe poszukiwanie sprzyja różnorodności
przekonań i postaw moralnych, co postrzegane jest jako zjawisko pozytywne. Oczywiście
w sytuacji, gdzie nie ma możliwości dokonania oceny tych przekonań i postaw i stwierdzenia,
które z nich są prawdziwe, a które fałszywe nie pozostaje nic innego jak akceptacja ich
wszystkich.
Małżeństwo Kristen i Rob Bell, założyciele jednego z takich kościołów w Grand Rapids
w stanie Michigan:
„…w którymś momencie poczuli się w zborze nieswojo. Kristen pisze: ‘Życie w zborze
stało się bardzo małe’ i dalej ‘Wystarczało mi to do pewnego czasu, ale potem przestało
wystarczać.’ Bellowie zaczęli poddawać w wątpliwość swoje dotychczasowe przekonania
odnośnie Biblii – ‘odkrywając, że Biblia jest dziełem człowieka’, jak mówi o tym Rob, a nie
boskim dekretem. ‘Biblia nadal ma dla nas znaczenie centralne’, mówi dalej ‘ale jej
centralność na czym innym polega. Chcemy raczej przygarnąć tajemnicę aniżeli zdobywać
ją siłą’. ‘Wyrosłam w przekonaniu, że rozumieliśmy Biblię’ mówi Kristen, ‘że wiemy, co
ona znaczy. Teraz, w większości, nie mam pojęcia, o czym mówi. A mimo to czuję, że życie
stało się znowu wielkie – jakby kiedyś wszystko było czarno-białe, teraz jest kolorowe”7.
Aż trudno sobie wyobrazić, że wierzący człowiek mógłby powiedzieć, że od czasu, kiedy
uznał Biblię za dzieło ludzkie, albo, kiedy doszedł do wniosku, że nie rozumie większości
tego, o czym Biblia mówi życie nabrało kolorów.
Przypomina to słowa, które jeszcze w ogrodzie Eden wypowiada do Ewy szatan:
„…Na pewno nie umrzecie, lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam
oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło.”
— 1 Moj. 3:4-5
Obecny trend prowadzi myśli człowieka w tę samą stronę: ‘Ograniczając prawdę do tego, o
czym Bóg mówi w Biblii, to jak oglądanie czarno-białej telewizji’. ‘Przestań traktować
Biblię, jak by była tą jedyną księgą’. ‘Uznaj, że Biblię napisali ludzie’. ‘Kiedy przestaniesz
ograniczać się do tej jednej księgi zobaczysz wszystkie kolory świata’. ‘Mądre księgi
wypełniają biblioteki, a tych, które mają w sobie boski pierwiastek jest naprawdę wiele.’
‘Świat bez ograniczeń jest bogatszy’. ‘Jeżeli chcesz zobaczyć świat w pełni kolorów weź ten
owoc i zjedz’. Innymi słowy, jeżeli odrzucisz od siebie te niemądre przestarzałe poglądy,
poznasz dobro i zło.
Wpływ filozofii ateistycznej
Pojawiający się w kościele sposób myślenia jest odbiciem filozofii i kierunków powstających
w świecie. Niektórzy jednak zapomnieli, że jest to świat, w którym „Bóg umarł”8.
Konsekwentnie skoro Bóg umarł, nie ma miejsca na prawdę, moralność, autorytet. Wszystko
jest względne. Teraz człowiek decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. Nie ma obiektywnej
prawdy, ani moralności.
Nietzsche szedł jeszcze dalej mówiąc, że jedyne, co jest nam dane w procesie poznawania
rzeczywistości to nie fakty, a jedynie ich interpretacje. Wszystko bowiem, co mamy to słowa,
którymi opisujemy rzeczywistość. Zatem nawet jeżeli prawda istnieje, to i tak jest dla nas
niedostępna. Dostępne są tylko jej interpretacje, tj. słowa. Kierunek ten jest szczególnie
wyraźny w sztuce. Mówi się, że wszystko, co widzimy jest nieprawdziwe, ponieważ to, co do
nas dociera to tylko forma. Należy dokonać tzw. dekonstrukcji, czegoś podobnego do rozbicia
skorupki orzecha, by dowiedzieć się co jest w środku, co jest istotą rzeczy. W literaturze
7
Andy Crouch, The Emergent Mystique, Christianity Today, November 2004, p. 37-38. Cyt za John MacArthur,
The Truth War, p. IX.
8
Gott ist tot - to słynne hasło ogłoszone przez niemieckiego filozofa Friedricha Wilhelma Nietzsche, (18441900).
5
Centrum Edukacji Liderów KChB
mówi się o tym, że tekst jest formą gry uprawianej przez autora z czytelnikiem9, a tekst jako
taki nie ma jednego tylko znaczenia – tylu ilu czytelników tyle może być sposobów
interpretacji znaczenia tekstu10.
Niestety współczesny zakompleksiony Kościół chcąc dotrzymać kroku nowoczesności,
bezkrytycznie przyjmuje ten sposób myślenia z nadzieją, że dzięki temu świat nas polubi.
Myśląc w ten sposób zapominamy o tym, że świat odrzucając prawdę, nie robi tego dlatego,
że tak trudno ją poznać, albo że prawda jest niepoznawalna, ale dlatego, że „prawda w oczy
kole”. Jak mówił Jezus:
Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie
ujawniono jego uczynków.
— Jan. 3:20
Jeżeli prawda jest niewygodna trzeba użyć wszelkich dostępnych środków, by nie ujrzała
światła dziennego. Można przekonać wszystkich, że umarła, albo nie wiadomo gdzie jest.
Jeżeli trzeba, to należy wyeliminować świadków. Tego właśnie starał się dokonać
zafascynowany filozofią Nietzschego Hitler mordując miliony ludzi, głównie Żydów, którzy
dali światu obiektywne kategorie moralne (było to tzw. „ostateczne rozwiązanie kwestii
żydowskiej”). To samo robi dzisiejszy świat tyle, że w „w białych rękawiczkach”. Jeżeli nie
dało się uciszyć prawdy obcinając głowę Janowi Chrzcicielowi i prześladując chrześcijan, to
należy zrobić wszystko, by prawdę zdyskredytować podważając wiarygodność wszystkiego,
co na nią wskazuje. W tym właśnie duchu pojawiają się ataki na Biblię czy na chrześcijan
(czasem niestety sprowokowane przez nich samych). Jakże często ludzi o ugruntowanym
światopoglądzie chrześcijańskim przedstawia się jako ludzi zapóźnionych, ograniczonych a
nawet niebezpiecznych.
Precz z fundamentalistami
Niedawno w jednej z większych polskich gazet pojawiło się takie zdanie:
Ludzie twierdzący, że mają monopol na prawdę są niebezpieczną częścią każdej religii”11
Kiedy takie zdania pojawiają się pod adresem morderców powołujących się na islam czy
nawet chrześcijaństwo (jak np. w Irlandii), jest to zrozumiałe. Jeżeli jednak w ten sposób
opisuje się ludzi, którzy wierzą, że Biblia jest Słowem Bożym, że jest objawioną człowiekowi
Prawdą o Bogu, o człowieku i świecie, jeżeli w ten sposób opisuje się ludzi, który są
przeciwnikami aborcji, homoseksualnym małżeństwom, kobietom pastorom, itp. i z tego
powodu wsadza się ich do jednego worka z mordercami, to jest to coś więcej niż tylko
filozoficzny spór.
W jednym z wydań Gazety Wyborczej pojawił się artykuł na temat amerykańskiego
fundamentalizmu, w którym autor chyba nie do końca rozumie to, o czym pisze. Najpierw
przedstawia fundamentalistów jako dziwaków wierzących, że to, o czym mówi Biblia jest
prawdą, by zakończyć zdaniem:
Terroryści, którzy zaatakowali Amerykę, wierzyli, że przybyli z misją od Boga. Przywódcy
amerykańskich fundamentalistów są tego samego zdania o sobie.12
9
J. Cortazar, Gra w klasy.
Jest to zdanie, za pomocą którego autor podcina gałąź, na której siedzi, ponieważ z jednej strony domaga się,
by to, o czym pisze było rozumiane zgodnie ze znaczeniem, jakie on temu zdaniu nadaje, jednak w treści tego
zdania odbiera sobie do tego prawo. A kiedy czytelnik wyraża swoją dezaprobatę autor skarży się, że został źle
zrozumiany – choć wcześniej uzasadniał prawo do dowolnej interpretacji. Najwyraźniej ta postmodernistyczna
zasada interpretacji odnosi się do wszystkiego z wyjątkiem tekstów autorstwa twórców tych poglądów.
11
Gazeta Wyborcza, cytat z Wysokich Obcasów, 6 maja 2006, nr 18(368), s.35.
10
6
Centrum Edukacji Liderów KChB
W tym kontekście wszyscy, którzy twierdzą, że rozumieją Biblię, którzy w ogóle uważają, że
Biblię da się rozumieć, uważani są za prymitywnych, bezmyślnych fundamentalistów, którzy
gotowi są zabijać, a przynajmniej należy się tego po nich spodziewać.
Powiększający się chaos
Powyższe twierdzenia są jednak nie do utrzymania. Są to bowiem poglądy niespójne
wewnętrznie. Najpierw autor domaga się wolności wyznawania poglądów, by zaraz potem
potępić jeden z nich. Jest to więc wolność wybiórcza, tylko dla podzielających światopogląd
autora. W ten sposób autor artykułu sam staje się fundamentalistą ograniczającym wolność
tym, którzy z nim się nie zgadzają.
Popularny dziś postmodernistyczny sposób myślenia poddaje w wątpliwość nie tylko taki czy
inny światopogląd, ale kwestionuje możliwość posiadania jakiegokolwiek ustalonego
światopoglądu. Z tego powodu postmoderniści twierdzą, że postmodernizmu nie można
zdefiniować. Mówiąc w taki sposób zapominają jednak, że ich agnostyczne stanowisko jest
również ustalonym poglądem.
Przenosząc taki sposób myślenia na dziedzinę moralności odbieramy sobie możliwość
dokonywania moralnej oceny zachowań. Jedne zachowania mogą się komuś podobać inne
nie, a wszystko jest sprawą umowy społecznej, dziś takiej jutro innej. Przyjęcie takiego
sposobu myślenia daje człowiekowi podstawę do postępowania, jak chce bez ponoszenia za
to moralnej odpowiedzialności. Wydaje się, że właśnie o to chodzi. Aldous Huxley w jednej
ze swoich książek pisze o tym wprost:
Występujemy przeciwko moralności, ponieważ moralność zabiera nam seksualną swobodę
— Aldus Huxley, Ends and Means
W ten sposób świat pogrąża się w coraz większym chaosie. Najpierw człowiek mówi, że
prawda może być inna dla każdego a zaraz potem narzeka z powodu zakłamania i hipokryzji
polityków. Płacze, jeżeli ktoś go zdradzi lub oszuka, ale bezmyślnie powtarza usłyszane
gdzieś hasło, że moralność jest osobistą sprawą każdego człowieka. Upiera się, że Biblię
można interpretować na wiele sposobów, ale złości się, gdy ktoś przekręca jego wypowiedź.
Można by powiedzieć, że świadczy to o kryzysie zdrowego rozsądku jednak prawda jest taka,
że człowiek zachowuje się racjonalnie, ale tylko wtedy, gdy ma w tym interes. Podążając za
swoimi pragnieniami wpada z jednej skrajności w drugą. Apostoł Paweł pisze o takich
ludziach tak:
Ludzie […] źli i oszuści coraz bardziej brnąć będą w zło, błądząc sami i drugich w błąd
wprowadzając, ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od
kogoś się tego nauczył i ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą
obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
2 Tym. 3,13-15
Moralność a poznanie prawdy
Odrzucenie możliwości poznania prawdy (jeżeli w ogóle zakłada się jej istnienie) prowadzi
do moralnego relatywizmu, ale idąc dalej pojawia się coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego.
Powstający w wyniku odrzucenia prawdy moralny chaos poważnie utrudnia poznanie
prawdy:
…gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi,
którzy przez nieprawość tłumią prawdę.
— Rzym. 1:18
Istnieje ważny związek między moralnością i prawdą. Człowiek żyjący niemoralnie robi
wszystko, by ukryć niewygodne fakty, by prawda o jego czynach nie ujrzała światła
12
Andrzej Lubowski, Fundamentalizm. http://www.domksiazki.com/press_det.asp?ID=44. (Tekst pochodzi z
portalu Gazeta.pl, 11/25/2005).
7
Centrum Edukacji Liderów KChB
dziennego13. Ale jeszcze lepiej można tego dokonać przekonując wszystkich, że danego
zachowania nie można ocenić w kategoriach moralnych, ponieważ nie wiemy, czym jest
prawda. A ponieważ nie wiemy, czym jest prawda, nie potrafimy obiektywnie stwierdzić, co
jest dobre, a co złe. Człowiek więc tłumi prawdę, by zwolnić się z moralnej
odpowiedzialności. Zwalniając się z moralnej odpowiedzialności, żyje w sposób niemoralny.
Żyjąc w sposób niemoralny jeszcze bardziej nie chce, by prawda wyszła na jaw. W ten
sposób koło się zamyka. Jego niemoralność nie pozwala mu na przyjęcie nauki o grzechu,
winie, potępienie, i niczego, co mogłoby wskazywać na istnienie Stwórcy, ponieważ
musiałby wydać wyrok na siebie samego. A jeżeli nie przyjmuje do wiadomości, że to, co
robi jest złe i godne potępienia, wtedy nauka o grzechu, odkupieniu, przebaczeniu i ratunku
jest w ogóle pozbawiona sensu. Podobnie niedorzecznością jest mówienie o Jezusie, że jest
„Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata”. Chrześcijaństwo sprowadzone zostaje do
zjawiska kulturowego takiego samego, jak wszystkie inne systemy religijne narzucające
ludziom moralne kajdany i wprowadzających ludzi w błąd.
Richard Dawkins słynny brytyjski biolog i zajadły ateista nazywa religię wirusem14, który w
jakiś sposób dostał się do systemu i należy zrobić wszystko, bo go stamtąd usunąć. Dawkins
uważa, że nie ma czegoś takiego jak dobro czy zło jest tylko ślepe, bezosobowe DNA, „a my
tańczymy tak, jak nam ono zagra”15. Jego zdaniem religia zupełnie niepotrzebnie zaciemnia
naukowy obraz świata moralizując kwestie, co do których w ogóle nie ma podstaw się
wypowiadać.
Czy rzeczywiście nasze zachowanie można sprowadzić do takiej czy innej konfiguracji
DNA? Czy człowiek, który żywcem obdziera ze skóry drugiego człowieka to tylko skutek
posiadania określonego kodu genetycznego? Czy rzeczywiście nie jesteśmy w stanie dokonać
moralnej oceny takiego czynu, albo potępić aktu gwałtu dokonywanego przez jakiegoś
zwyrodnialca? Czy faktycznie nie ma sposobu na to, by stwierdzić czy moralność
chrystusowa jest lepsza od hitlerowskiej? Aż trudno uwierzyć, by takie poglądy prezentowane
były przez wykształconego człowieka. Jak jednak widać wykształcenie nie idzie w parze ze
zdrowym rozsądkiem.
Na czym polega misja kościoła?
Czy w takiej sytuacji, zbór jest w stanie wykonywać swoje zadanie? A jeżeli tak, to, na czym
ono miałoby polegać?
W Pierwszym Liście do Tymoteusza, jednym ze swoich ostatnich listów, Ap. Paweł
przypomina swojemu młodemu współpracownikowi, który pozostał sam w wielkim
i zepsutym mieście (Tymoteusz przebywał wtedy w Efezie), co jest najważniejszą misją tego
zboru. Między innymi padają tam słowa, które szczególnie współcześni pastorzy i starsi
zborów powinni wziąć sobie do serca:
Piszę do ciebie w nadziei, że rychło przyjdę do ciebie; gdyby jednak przyjście moje się
odwlokło, to masz wiedzieć, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem
Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy.
— 1 Tym. 3:14-15
13
W ten sposób człowiek taki daje świadectwo swojej wiary w istnienie powszechnie uznawany praw
moralnych, w oparciu o które mógłby zostać osądzony.
14
W swojej książce „Bóg urojony” Dawkins pisze: „założony przeze mnie cel tej książki zostanie osiągnięty,
jeśli każdy religijny czytelnik, przeczytawszy ją pilnie od deski do deski, stanie się ateistą”
15
Richard Dawkins, River Out of Eden: A Darwinian View of Life.
8
Centrum Edukacji Liderów KChB
Przede wszystkim kościół (zbór) jest miejscem szczególnej Bożej obecności. Jest „domem
Bożym” – oczywiście nie w znaczeniu Jego substancjalnej, fizycznej obecności16, ale raczej
szczególnego działania pośród jego dzieci. To Jego działanie powiązane jest z Prawdą, której
zbór jest filarem i podwaliną. Zbór nie jest instytucją religijną mającą w przyzwoity sposób
zabawiać swoich „klientów” czy nawet prowadzić jakąś działalność dobroczynną – choć
niewątpliwie jest to czymś ważnym i szlachetnym. Zbór jest przede wszystkim filarem
i podwaliną prawdy. Pod pewnym względem podobny jest do latarni morskiej, która
wskazuje drogę do portu, a pod innym jest jak latarnia w mieści oświetlająca drogę.
Czy rzeczywiście Bóg powiedział…?
W kontekście tego, o czym mówiliśmy wcześniej zbór, który żyje i spełnia swoje zadanie
staje się niewygodnym świadkiem. Mówiąc o obiektywnej Prawdzie, „o grzechu,
sprawiedliwości i sądzie” oraz samemu żyjąc „w sposób godny ewangelii”, zbór „w oczy
kole”. Z tego powodu wspólnoty, które uważają, że mając Biblię, mają Słowo Boże, dzięki
któremu mogą ocenić, co jest dobre, a co złe i odróżnić to, co prawdziwe od tego, co
nieprawdziwe, stają się ugrupowaniami podejrzanymi. Dzisiaj za ludzi prawdziwie
skromnych uważa się już nie tych, którzy schylają głowy przed Bożym Słowem i mówią:
„tak, Panie”, ale ludzi, którzy przyznają, że nie wiedzą, co to jest Prawda i poddają w
wątpliwość, by ktokolwiek mógł to wiedzieć. Innymi słowy poddawanie w wątpliwość
Bożego Słowa i mówienie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział…” (1Mjż 3,1) nie jest już
oznaką buntu i arogancji, ale raczej przynależności do intelektualnych i kulturalnych elit. Na
świecie już widoczne są tendencje, by myślących w tej sprawie inaczej nazywać
niebezpiecznymi dla społeczeństwa fundamentalistami, których należy izolować, albo jeszcze
lepiej, eliminować.17
Świat bez mapy
Spróbujmy wyobrazić sobie świat, w którym nie ma map, nie da się określić kierunków
świata, nie ma drogowskazów, nie ma gwiazd, a Słońce zawsze świeci w zenicie i nigdy z
niego nie schodzi. Nie ma żadnego sposobu, by określić gdzie jest północ, a gdzie południe.
Jednocześnie ktoś w mieście otrzymał informacje, że od północy zbliża się zagłada i będzie
można się uratować tylko w jednym miejscu – w starej kopalni znajdującej się gdzieś na
południe stąd.
Jak trafić do celu, jeżeli nawet nie wiadomo, w którym kierunku jest południe, a ci, którzy
dobrze znali te tereny już dano poumierali? Tutaj właśnie ma swoja rolę do odegrania zbór.
Zbór jest jak archiwum, w którym przechowywane są stare mapy, dzięki którym można
poznać prawdę i odnaleźć drogę. Są to mapy, które jakiś czas temu ktoś uznał za przestarzałe
i niepotrzebne i nakazał je zniszczyć. Ale w tym starym archiwum ocalały egzemplarze,
dzięki którym można znaleźć tą starą kopalnię. Archiwum nie jest tu najważniejsze. Jego
pracownicy też nie są nieomylni. Ale są tam mapy, na których jest wszystko, co trzeba
wiedzieć, by zostać uratowanym.
16
1Krl 8, 27.
Zarówno Jezus, jak i apostołowie już dawno zapowiadali prześladowania i co ciekawe będą to prześladowania
dokonywane przez ludzi przekonanych, że w ten sposób wykonują Bożą wolę Zob. Jana 15,16-16,4. Ap. Pawła
mówi, że w czasach ostatecznych ludzie nie będą zainteresowani prawdą, ale tym, co im będzie odpowiadało (2
Tym 3,3-4), a kiedy przyjdzie Antychryst będzie posługiwał się oszustwami (2Tes 2,9-12) i w ten sposób stanie
się przedmiotem boskiej czci (2Tes 2,4). Podobnie jak w pierwszych wiekach historii kościoła tak pod koniec
czasów prawdziwi chrześcijanie nie będą chcieli pogodzić się z takim stanem rzeczy i z tego powodu będą
prześladowani – jak na początku („wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie
znosić będą.” - 2 Tym. 3,12).
17
9
Centrum Edukacji Liderów KChB
Zbór jest filarem i podwaliną prawdy. Zbór jest swojego rodzaju nośnikiem prawdy. Zbór jest
społecznością ludzi, których wybrał Bóg, do których przemówił dając im poznać prawdę o
ich położeniu. Przez świadectwo tej społeczności inni mogą poznać, że zagłada, o której się
mówi (sąd ostateczny) nie jest bajką, a miejsce schronienia przygotowane im przez Boga
naprawdę istnieje.
Jezus mówił do swoich uczniów:
13
Wy jesteście solą ziemi; […]14Wy jesteście światłością świata; […]15Nie zapalają też
świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w
domu.
— Mat. 5,13-15
Podobnie mówi ap. Paweł:
15
Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych,
którzy są potępieni; 16Dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku
życiu.
— 2 Kor. 2,15-16
Prawda w nauczaniu Jezusa i apostołów
Czy w obecnym czasie powiedzenie, że znam prawdę nie trąci arogancją? Czy pierwsi
chrześcijanie w ogóle myśleli w tych kategoriach? Czy uważali, że znają prawdę? Może to
tylko nasza obsesja? Może oni po prostu składali świadectwo swojej fascynacji Jezusem nie
roszcząc sobie pretensji do monopolu na prawdę?
Zwróćmy uwagę na kilka zdań wypowiadanych przez Jezusa i jego uczniów. Jezus nauczał
nie tylko, że przychodzi na ten świat, by objawić prawdę, ale nawet siebie samego nazywa
Prawdą (Jan. 14,6). Ta prawda, którą objawił jest poznawalna i przekazywalna:
Rzekł mu tedy Piłat: A więc jesteś królem? Odpowiedział mu Jezus: Sam mówisz, że jestem
królem. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie;
każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego.
— Jan. 18,37
I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi.
— Jan. 8,32
Kiedy zbliżał się czas Jego odejścia z tego świata nie oznaczało to, że wraz z nim możliwość
poznania prawdy zostanie zabrana. Jezus zapowiadał przyjście Ducha Prawdy, który będzie
kontynuował Jego dzieło:
Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od
siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam
oznajmi.
— Jan. 16,13
Ta objawiona prawda dotarło do nas dzięki działaniu Ducha Prawdy, który przemawiał przez
samego Jezusa, ale również przez proroków i apostołów. Dziś to objawienie posiadamy
w formie spisanej. Kościół jest jedyną instytucją na świecie posiadającą objawione Słowo
Boże. To jest to wyjątkowe działanie Boga pośród jego dzieci. On mieszka pośród nas i w nas
jest. Prawda została bowiem nie tylko nam objawiona, ale i w nas zaszczepiona.
16
Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki 17Ducha
prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo
przebywa wśród was i w was będzie.
—
(por. Ez. 11,19-20; 36,26-27)
Jan.
14:16-17
Ta prawda nie ogranicza się tylko do sfery intelektualnej człowieka, ale jest czymś, co ma
ogromny wpływ na całe jego życie. Dlatego o tych, którzy poszli za ewangelią mówi się, że
poszli drogą prawdy. Ci natomiast, którzy odrzucają prawdę będą pogrążać się w coraz
10
Centrum Edukacji Liderów KChB
większą niemoralność. Piotr mówi w ten sposób o fałszywych nauczycielach poddających
w wątpliwość prawdę ewangelii:
I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona.
— 2 Piotr. 2:2
W liście do Tymoteusza Paweł, by podkreślić fałszywość poglądów, z którymi idą niektórzy
również nazywa ewangelię „drogą prawdy”, z której niektórzy zeszli:
Którzy z drogi prawdy zboczyli, powiadając, że zmartwychwstanie już się dokonało, przez
co podważają wiarę niektórych.
— 2 Tym. 2:18
Natomiast pisząc do wierzących ludzi w Efezie Ap. Paweł ewangelię, którą przyjęli nazywa
„słowem prawdy”:
W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego,
i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym,
— Efez. 1,13
Kiedy pod koniec czasów pojawi się Antychryst, ci którzy za nim pójdą, to ludzie, którzy
zamiast miłości prawdy wybrali nieprawość:
9
A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków
i rzekomych cudów, 10I wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają
zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. 11I dlatego zsyła Bóg
na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, 12Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie
uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości. 13My jednak powinniśmy
dziękować Bogu zawsze za was, bracia, umiłowani przez Pana, że Bóg wybrał was od
początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę.
— 2 Tes. 2,9-13
Apostoł Jan zapowiadał, że zanim przyjdzie Antychryst, ten przez duże „A”, powstanie wielu,
antychrystów, którzy będą prawdziwym przekleństwem zborów, ponieważ będą przekręcać
ewangelię. Jeżeli apostołowie nie byliby przekonani, że mają do czynienia z prawdą, nie
byłoby żadnego problemu. Skoro bowiem, coś co dla jednego jest prawdą, dla drugiego nią
nie musi być, dlaczego ktoś miałby występować przeciwko komukolwiek. Jeżeli jednak ap.
Paweł mówi, że każdy, kto przekręca ewangelię jest przeklęty, to najwyraźniej wierzy, że
ewangelia jest „drogą prawdy” w sensie obiektywnym.
8
Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej,
którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! 9Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i
teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, która przyjęliście,
niech będzie przeklęty!
— Gal. 1,8-9
Kto chciałby umrzeć za hipotezę?
Za tę prawdę pierwsi chrześcijanie oddawali życie. Jedenastu z dwunastu apostołów zmarło
śmiercią męczeńską. Za co? Za wiarę w coś, co było tylko ich osobistą preferencją? Czy
człowiek jest gotowy umrzeć za to, że uważa, że bardziej mu do twarzy w czerwonym niż w
niebieskim? Twierdzenie, że pierwsi chrześcijanie uważali Ewangelię za jedną z dróg do
Boga nie ma sensu. Gdyby tak było, jak mielibyśmy wytłumaczyć ich gotowość do oddania
życia za Ewangelię raczej niż zaparcie się Chrystusa. Ignacy i Polikarp, przyjaciele i
uczniowie apostoła Jana, obaj zostali zamordowani w II wieku. Ignacy był osobiście
przesłuchiwany przez cesarza Trajana, który żądał publicznego złożenia ofiary pogańskim
bóstwom jako świadectwo swojej lojalności wobec Rzymu. Wielu współczesnych chrześcijan
powiedziałoby, że przecież w obliczu śmierci mógł odwołać swoje poglądy – przecież to
tylko poglądy. Kiedy odmówił cesarz rozkazał rzucić go na pożarcie dzikim zwierzętom ku
uciesze zebranego na stadionie pogańskiego tłumu. Był to roku 107. Rozkaz Trajana
11
Centrum Edukacji Liderów KChB
obliczony był na zastraszenie chrześcijan i powstrzymanie rozprzestrzeniającej się nowej
religii. Efekt był zupełnie odwrotny. Postawa Ignacego jeszcze bardziej umocniła ich
przekonanie, że Prawda jest w Chrystusie i zachęciła pozostałych uczniów do trwania w niej i
głoszenia wbrew woli cesarza.
Polikarp ścigany przez władze, jako jeden z przywódców chrześcijan dobrowolnie oddał się
w ich ręce zdając sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej nie wyjdzie z tego żywy.
Kiedy na stadionie zażądano od niego wyparcia się Chrystusa odpowiedział: „Osiemdziesiąt
sześć lat służę mu i nigdy mnie nie zawiódł. Jakże miałbym teraz bluźnić przeciwko mojemu
Królowi, które mnie zbawił?” Został spalony żywcem w 156.
Czy ludzie ci (plus niezliczona liczba innych chrześcijan, którzy oddali życie za prawdę
ewangelii) byli głupcami? Czy zbyt wiele wymagali od siebie? Czy kierowała nimi tylko
jakaś dziwaczna nadgorliwość? Czy naprawdę zginęli niepotrzebnie? W postawie tych ludzi
widzimy autentyczne przekonanie, że umierają nie za jakieś tam poglądy, ale, jak mawiał
Francis Schaeffer, za „prawdziwą prawdę”.
A co jeżeli my będziemy milczeć?
Jeżeli prawda będzie systematycznie tłumiona, albo możliwość jej poznana będzie ciągle
kwestionowana szybko okaże się, że jesteśmy w takiej sytuacji, jak za czasów Breżniewa,
które porównywano kiedyś do pociągu. Kiedy ów „pociąg postępu” zatrzymał się Breżniew
kazał zasłonić wszystkie okna, kołysać wagonami, ogłosić, że jedziemy i co jakiś czas
zapowiadać, że pociąg dojeżdża do nowej stacji. Wtedy prawdą będzie to, w co wierzy
trzymający mikrofon.
Mówienie o prawdzie może być niebezpieczne. Może prowadzić do tego, że będziemy nazywani
ograniczonymi fundamentalistami, ludźmi o ciasnych horyzontach a nawet osobnikami
niebezpiecznymi. Z drugiej strony czyż nie do tego właśnie zostaliśmy powołani?
My mamy Słowo Boże, które jest Prawdą. Pomimo, że jest ona zwiastowana świat nie chce jej
przyjąć, ale nie dlatego, że jest taka trudna do zrozumienia, ale dlatego, że jest niewygodna i nie
chce jej znać. Z tego powodu władcy tego świata będą robili wszystko, by społeczeństwo
zajmowało się czymś innym, by nasze dzieci rozmawiały nie o tym, co prawdziwe, ale o tym, co
bardziej ekscytujące, co „odwróci ich ucho od prawdy i zwróci je ku baśniom”.
Ostatecznie jednak prawdy nie da się zabić. Prawda istnieje niezależnie od tego, czy ktoś ją
uznaje czy nie. Można walczyć z ludźmi, którzy znają prawdę, można zwalczać wolność
słowa, ale nie można zwalczyć prawdy. Prawda jest jak słońce. Można zamknąć się w domu i
zasłonić okna, można w dzień spać i żyć w nocy przekonując siebie i innych, że Słońca nie
ma. To jednak nie zmienia faktu, że ono istnieje i świeci. Ale świeci tym, którzy chcą cieszyć
się jego blaskiem.
Nasze powołanie
Naszym zadaniem jest pielęgnowanie miłości do prawdy, w nas samych i u naszych dzieci.
Naszym zadaniem jest nauczyć je myśleć. Nauczyć je demaskować kłamstwa i obnażać
arogancję i perfidię tych, którzy ją przekręcają. Naszym zadaniem jest ogłaszać prawdę,
tłumaczyć prawdę i zachęcać do prawdy. Nie musimy bać się pytań. To prawda, że niektóre
są trudne, a na niektóre nie potrafimy odpowiedzieć. Jednak zamiast uciekać od nich zadajmy
sobie trud szukania na nie odpowiedzi – a przynajmniej demaskowania zastępczych
odpowiedzi, które mają na celu ukrycie prawdy. Czasem może to oznaczać konieczność
zmiany własnych poglądów, braku zgody z poglądami naszych najlepszych przyjaciół, ale
pamiętajmy o słowach Jezusa: „poznacie prawdę i prawda was wyswobodzi”.
Świat nie zna prawdy i nie chce jej znać. Zamiast tego próbuje zaklinać rzeczywistość tworząc
coraz to nowe hipotezy mające wytłumaczyć nam ten świat jakoś inaczej aniżeli w sposób w jaki
12
Centrum Edukacji Liderów KChB
opisał go Bóg. Cytowany już wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej” powołując się na
autorytety większe niż on sam stara się nawet pokazać w swoim artykule, że Kościół zasadniczo
do niczego nie jest potrzebny, ale jeżeli już jest to niech mówi tylko o miłości.
W 1909 r. emerytowany profesor Harvardu Charles Elliot w przemówieniu „Przyszłość
religii” twierdził, że nowa religia powinna mieć jedno tylko przesłanie – miłość Boga
wyrażoną w praktycznej służbie innym ludziom. Że obejdzie się bez Kościołów, liturgii
i teologii grzechu. Chrześcijanie nie będą potrzebować monopolu na prawdę, skoro idee
naukowców, laików i ludzi innej wiary będą również respektowane.18
Cytowany przez Lubowskiego profesor Charles Elliot prezentuje swoje poglądy niedługo po
tym, jak poglądy Nitschego o śmierci Boga zaczęły zyskiwać na popularności. Były to
poglądy, które zachwyciły Hitlera, do tego stopnia, że egzemplarze jego książek podarował
Stalinowi i Mussoliniemu. Kiedy wprowadził tę filozofię w czyn cały świat mógł zobaczyć,
że życie bez Boga i bez prawdy jest nie do zniesienia. Jeżeli Kościół przestanie być filarem i
podwaliną prawdy, jeżeli nie będzie w kościele tych, którzy odważnie będą mówić, że nasz
Bóg nie jest niemową a prawdą jest to, co On objawił, kościół stanie się „zwietrzałą solą” zaś
świat będzie pogrążał się w coraz większym chaosie.
Zakończę ilustracją-argumentem, jakiego w debacie z ateistą użył pewien apologeta. Proszę
sobie wyobrazić – mówił – że jedzie pan samochodem. Jest środek nocy. Przejeżdża pan
przez zupełnie nie znaną panu dzielnicę i nagle okazuje się, że samochód przestał działać. Jest
ciemno. Wychodzi pan na zewnątrz, otwiera klapę silnika próbując znaleźć przyczynę.
Chwilę potem słyszy pan ciężkie kroki grupy mężczyzn zbliżających się do pańskiego
samochodu. W miarę zbliżania się do pana zastanawia się pan, co zrobić. Proszę powiedzieć –
kontynuował dalej apologeta – czy miałoby to dla pana znaczenie, gdyby wiedział pan, że jest
to grupa młodych ludzi wracających ze studiu biblijnego?
14
Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie
jestem ze świata. 15Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego.
16
Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. 17Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo
twoje jest prawdą. 18Jak mnie posłałeś na świat, tak i Ja posłałem ich na świat; 19I za nich
poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie.
— Jan. 17:14-19
18
Andrzej Lubowski, Fundamentalizm. http://www.domksiazki.com/press_det.asp?ID=44. (Tekst pochodzi
z portalu Gazeta.pl, 11/25/2005).
13
Centrum Edukacji Liderów KChB
Właściwe priorytety w służbie publicznej i życiu
prywatnym przywódcy chrześcijańskiego
Robert Miksa
1. Na czym tak naprawdę polega nasze zadanie? Co wyróżnia pracę przywódcy
chrześcijańskiego? (1Tym 4,1-5)
„1Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych,
na objawienie i Królestwo jego; 2Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy
niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. 3Albowiem przyjdzie
czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli,
żądni tego, co ucho łechce, 4I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom; 5Ale ty bądź
czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.”
— 2 Tym. 4,1-5
2.
Skąd młody człowiek w służbie może czerpać autorytet? Czym tak naprawdę jest
autorytet? (1Tym 4,12nn)
„12Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w
postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. 13Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania,
napominania, nauki. 14Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na
podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. 15O to się troszcz, w tym trwaj,
żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. 16Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo
to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają.”
— 1 Tym. 4,12-16
14
Centrum Edukacji Liderów KChB
3.
Dwa w jednym czyli czy można być liderem i sługą jednocześnie?
„10Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi
jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy.”
— Łuk. 17,10
4. Co jest ważniejsze, czyli jak znaleźć czas na wszystko?
„32Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by
się Panu podobać; 33A żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie.”
— 1 Kor. 7,32-33
5. Kto jest ważniejszy czyli komu najpierw nałożyć maskę tlenową sobie czy pasażerowi?
„28
Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił
biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią.”
— Dz. 20,28
6.
Na czym polega flirtowanie i manipulacja w służbie i jak się przed tym ustrzec?
„3Albowiem kazanie nasze nie wywodzi się z błędu ani z nieczystych pobudek i nie kryje w sobie
podstępu, 4Lecz jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona
ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca.
5
Albowiem nigdy nie posługiwaliśmy się pochlebstwami, jak wiecie, ani też nie kierowaliśmy się
pod jakimkolwiek pozorem chciwością; Bóg tego świadkiem, 6Nie szukaliśmy też chwały u ludzi
ani u was, ani u innych,”
— 1Tes 2,3-6
15
Centrum Edukacji Liderów KChB
Typy osobowości w pracy w kościele
Krzysztof Pawłusiów
Koncepcja typów osobowości (MBTI) jest jedną z popularnych teorii ułatwiających
zrozumienie własnego funkcjonowania w szeregu różnych sfer (osobistej, edukacyjnej,
małżeńskiej i rodzinnej, zawodowej, a także duchowej). Wielu doradców chrześcijańskich
odwołuje się do niej w swej pracy terapeutycznej, choć najczęściej koncepcja ta prezentowana
jest w kontekście funkcjonowania zawodowego. Jest ona także źródłem wielu ciekawych
wniosków w zrozumieniu funkcjonowania religijnego człowieka - osobistej relacji z Bogiem i
społeczności z innymi wierzącymi.
Główne korzyści z koncepcji typów osobowości zaznaczają się na dwóch obszarach:
zrozumienie i zaakceptowanie własnego stylu funkcjonowania oraz zrozumienie i
zaakceptowanie źródeł odmiennego zachowania innych ludzi. Osoby, które poznają
koncepcję typów osobowości z reguły zyskują lepsze zrozumienie siebie i zaczynają w
bardziej pozytywnym świetle interpretować odmienne zachowanie innych osób.
Cele zajęć:
1. Poznanie własnego “typu osobowości” i preferowanych sposobów funkcjonowania
osobistego, społecznego, duchowego i zawodowego (w służbie w kościele).
2. Zaakceptowanie swoich preferencji i dostrzeżenie pozytywnych sposobów korzystania z
nich
w życiu osobistym i służbie.
3. Zaakceptowanie różnic występujących między ludźmi (innymi przywódcami) i
zrozumienie
w jaki sposób wpływają one na wspólne funkcjonowanie.
4. Dostrzeżenie sposobów wykorzystania różnic między ludźmi z korzyścią dla służby
kościoła.
Charakter zajęć:
Zajęcia będą miały charakter warsztatowy, wykorzystując tradycyjne (krótkie prezentacje i
metody papier-ołówek) i interaktywne (dyskusje i ćwiczenia w grupach) formy nauczania.
Na potrzeby uczestników zajęć zostanie przygotowany kilkustronicowy skrypt z opisem
najważniejszych koncepcji oraz krótkimi narzędziami samopoznawczymi.
Plan zajęć:
Moduł I: Koncepcja typów osobowości
Przedstawienie kolejnych czterech (4) par preferencji oraz określenie przez uczestników
własnych preferencji w każdej kategorii.
Moduł II: Typ osobowości a preferowany styl duchowości i przywództwo w kościele
Ukazanie mechanizmu wpływania typu osobowości na dobór form pielęgnowania
społeczności z Bogiem i przedstawienie wpływu typu osobowości na sposób
sprawowania przywództwa i współpracy z członkami kościoła.
16
Centrum Edukacji Liderów KChB
Carpe Deo Diem
dr Wojciech Kowalewski
Myślę, że nikomu z nas nie jest obce stwierdzenie Carpe diem – czyli w wolnym tłumaczeniu
‘chwytaj chwilę’, lub ‘ciesz się chwilą’. Mowa o ‘carpe diem’ jest bardzo powszechna wokół
nas – szukanie spełnienia i zaspokojenia swoich żądz i pragnień jest na porządku dziennym
współczesnego człowieka.
Uważam, że jest to ważny trend, który ma wielki wpływ na codzienne życie i chciałbym się
krótko temu przyjrzeć, ale z zupełnie innej perspektywy.
Mianowicie chciałbym
zaproponować nową frazę: ‘Carpe Deo diem’ – czyli „chwytaj Bożą chwilę”.
Zastanów się przez chwilę nad swoim życiem, z czego się ono składa, czym jest
przepełnione?
Praca, rodzina, rozrywka, znajomi, kościół...można wydzielić różne elementy, priorytety,
wystarczy zajrzeć do swojego kalendarza by zobaczyć co ciebie najbardziej pochłania, czym
się zajmujesz, co jest dla ciebie ważne.
Postaraj się spojrzeć na swoje życie z perspektywy czasu. Kiedy się temu głębiej
przyglądniesz, z pewnością zauważysz nieodzowną więź pomiędzy upływem czasu, a życiem
- nasze całe życie jest swego rodzaju podróżą w czasie, na który składają się różne momenty
i chwile.
Są momenty dobre i złe, te za którymi tęsknimy i do których lubimy wracać, ale i takie od
których uciekamy i wolimy aby nigdy nie miały już miejsca w naszym życiu.
Aby to stało się bardziej osobistym przeżyciem, zastanów się przez chwilę nad pytaniem,
Pytanie: Jeśli mógłbyś uchwycić jakiś moment swojego życia który byś wybrał?
Co to za moment? Co zapisaliście? Coś pozytywnego czy negatywnego?
Jakiś moment z przeszłości, którego żałujesz i chciałbyś się go pozbyć? Do czego częściej
sięgasz zagłębiając się w swojej pamięci, wspomnieniach.
A co jeśli wiedziałbyś o nadchodzącym momencie, który mógłby zmienić twoje życie na
zawsze i wypełnić je zupełnie nowymi możliwościami? Co jeśli wiedziałbyś o takim
nadchodzącym Bożym momencie, który mógłby zupełnie zmienić twoje życie? Jak byś się do
tego przygotował? Jaką byś przyjął postawę?
Życie tak naprawdę składa się z momentów – jeden moment może zdecydować o reszcie
twojego życia, jedna decyzja może cię zmienić na zawsze, ciągle też ponosisz konsekwencje
swoich wyborów. To co robisz w danej chwili ma wpływ na następną. W tym właśnie sensie
wszyscy podróżujemy w czasie, poruszając się z momentu w moment.
My często przyzwyczajamy się do patrzenia na świat jako coś stałego, podczas gdy w
rzeczywistości świat jest ciągle w ruchu.
17
Centrum Edukacji Liderów KChB
Greckie słowo określające ‘moment’ czy ‘chwilę’ to atomos. Od tego właśnie słowa wywodzi
się nazwa atomu, który jest symbolem najdrobniejszej części materii. Atom niedostrzegalny
ludzkim okiem stanowi jednak podstawę materii. Kiedy jednak atom zostanie poddany
odpowiedniej reakcji może powstać bomba atomowa.
W podobny sposób, kiedy my jesteśmy gotowi spojrzeć na nasze życie z perspektywy Bożych
momentów, potencjału który Bóg otwiera przed każdym z nas, możemy stać się
katalizatorami Bożego działania w miejscach w których Bóg nas stawia.
•
•
•
To jak postrzegasz Boga w swoim życiu ma dramatyczny wpływ na to kim się
stajesz.
To jak rozumiesz Boga ma wpływ na twoją więź z Bogiem.
To jak doświadczasz Bożego działania ma wpływ na całokształt twojego życia.
Ten proces jest wyraźnie zobrazowany w życiu Jonatana. W Pierwszej Księdze Samuela 14:115 jest opisana historia, która zdefiniowała życie tego bohatera biblijnego.
Pytania: Jak Jonatan postrzega Boga? Co charakteryzuje postawę Jonatana? Jaki jest tego
rezultat?
Tutaj znajdujemy historię, inicjatywy której podejmuje się syn króla Saula. Samuel bardzo
szczegółowo opisuje w jaki sposób Jonatan ‘chwyta się Bożego momentu w jego życiu’. W
tekście tym dostrzegamy dwie odmienne postawy: z jednej strony postawę chwytania Bożych
momentów reprezentowaną tutaj przez Jonatana oraz postawę bierności reprezentowaną przez
Saula.
Wszystko dzieje się w kontekście wojny z Filistyńczykami. Saul, pomazaniec Pana, król
Izraela, miał wyraźne przykazanie aby czekać 7 dni do czasu przybycia kapłana Samuela w
celu złożenia ofiary dla Pana. Zamiast zrobić tego co wiedział że jest dobre i według woli
Bożej, przejął kontrolę i zaczął realizować swój plan. Saulowi został powierzony autorytet w
Izraelu, on jednak zawiódł. Więc kiedy Filistyńczycy przygotowywali się do zniszczenia
Izraela, Saul i jego armia pogrążeni strachem odpoczywali pod jabłonią granatową i zamiast
postępować zgodnie z wolą Bożą, wybrali nie robić nic!!! Smutny obraz Bożego ludu, który
stoi przed szansą uporania się ze swoim wrogiem w posłuszeństwie Bogu...wybiera jednak
inną drogę.
Z drugiej strony pojawia się opis postawy Jonatana. „Chodź przeprawmy się ku czatom tych
nieobrzezańców, może Pan uczyni coś dla nas, gdyż Panu nietrudno wybawić przez wielu, lub
przez niewielu” (14:6).
Pamiętajmy, to jak postrzegamy Boga w naszym życiu ma dramatyczny wpływ na to kim się
stajemy.
Co dostrzegamy w postawie Jonatana?
- Widać w nim człowieka wiary, który pokłada zaufanie w Bogu.
- Widać też, że nie boi się on podjąć inicjatywy w celu realizacji Bożej wizji w jego życiu.
- Jest też gotowy na wielkie poświęcenie, nawet oddanie swojego życia po to aby imię Pana
zostało uwielbione w Izraelu. Zauważmy też, że nie ma stuprocentowej pewności, że Bóg
zadziała według jego oczekiwań, co podkreślają jego słowa „może Pan uczyni coś dla nas”, a
18
Centrum Edukacji Liderów KChB
mimo to odważnie podejmuje krok wiary. Nie boi się podjąć inicjatywy, ufa Bogu i czyni coś
co przemieni go na resztę życia. Postawa Jonatana jest przeciwieństwem Saula, który
zachowuje się tak jakby utkwił w jednej chwili i nie był w stanie się z niej wydostać.
Pytanie: A jak ten obraz ma się do twojego życia? Która z tych postaw jest ci bliższa? Czy
postawa Saula czasami symbolizuje twoje życie?
Jeden moment który ciągle cię prześladuje. Moment z przeszłości, który okrada cię z
przyszłości. Moment w którym się zatrzymałeś w swoim życiu. Być może tak też wygląda
twoje życie chrześcijańskie – kiedyś był moment w którym zwróciłeś się do Boga, ale dzisiaj
pozostaje już tylko religijna rutyna. Być może podobnie jak Saul ‘odpoczywasz’ pod
przysłowiową jabłonią granatową – cokolwiek to może oznaczać w twoim życiu – być może
robisz wiele dobrych rzeczy, ale pomijają cię te najlepsze.
Jeśli wybierasz to aby zamknąć się w pewnej chwili, która zaczyna cię ograniczać – mniej lub
bardziej świadomie zamykasz się na chwytanie Bożych momentów w twoim życiu!
To Ty jesteś odpowiedzialny za podejmowanie decyzji...to ty wybierasz...pomiędzy
chwytaniem Bożych momentów, a dylematem bierności.
Nie chodzi tu więc o robienie rzeczy dobrych, ale szczere poszukiwanie i realizowanie tych
najlepszych, które wynikają z twojej więzi z Bogiem, którego prorok Jeremiasz opisuje w
obrazowy sposób jako artystę garncarza. Ty i ja jesteśmy gliną, która pozostaje w rękach
garncarza. Bóg powołuje nas do życia w obfitości, do życia które jest przygodą, która
wymaga pewnych poświęceń i inicjatywy z naszej strony.
Aby dostrzegać Boże momenty w swoim życiu potrzebujesz Bożej optyki, duchowej
perspektywy, takiej jaką reprezentował swoją postawą Jonatan.
Są rzeczy, które Bóg dla nas robi. Są też takie, których od nas oczekuje. Podróż rozpoczyna
się od odpowiedzenia na Boże powołanie w twoim życiu. Chodzi tutaj o świadomy wybór.
Kwestia wyboru jest niezwykle dobrze zilustrowana w V Moj. 30:15-20 gdzie Bóg wyraźnie
podkreśla wagę i konsekwencje naszych decyzji:
„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz śmierć i zło. Gdyż z ja nakazuję ci dzisiaj,
abyś miłował Pana, Boga twego, chodził jego drogami i przestrzegał jego przykazań, ustaw i
praw, abyś żył i rozmnażał się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w ziemi, do której
idziesz...Wybierz przeto życie, abyś żył ty i twoje potomstwo, miłując Pana, Boga twego,
słuchając jego głosu i lgnąc do niego gdyż w tym jest twoje życie...”
‘Wybierz życie’ – zachęca nas słowo Pana. Tak więc twoje wybory albo cię przybliżają albo
cię oddalają od Boga.
Każdy z nas codziennie staje przed wyborami. Każdy z nas ma różne chwile i momenty i od
naszej postawy zależy jak będziemy żyli.
Nie chodzi więc tylko o chwytanie chwil, ale za przykładem Jonatana, chwytanie Bożych
chwil, postawę ciągłej gotowości podawania się kształtowaniu przez naszego garncarza.
19
Centrum Edukacji Liderów KChB
Bez względu na to jak wyglądało twoje życie do tej pory, bez względu na to jak wiele złych
decyzji podjąłeś – pamiętaj, zaraz za rogiem czeka na ciebie nowy moment, Boży moment,
jeśli jesteś gotowy się go uchwycić! Nigdy nie jest za późno by uchwycić się Bożej chwili.
Kim była Rahab w Biblii?
Biblijnym potwierdzeniem tej zasady jest nierządnica Rahab, która popełniła wiele grzechów,
ale jeden moment zupełnie zmienia jej życie – moment przyjęcia i ochrony szpiegów
Jozuego, moment wyznania wiary w Boga hebrajskiego, moment który zbawia zarówno ją jak
i całą jej rodzinę.
Zmiana w jej życiu jest niezwykła – z nierządnicy staje się prawą kobietą włączoną do grona
Izraelitów – Rahab wychodzi za mąż za Salmona, którego synem jest Boaz, mąż Rut, których
synem był Obed, ojciec Jessego, którego synem był Dawid król Izraela. Jeśli przyjrzymy się
genealogii Chrystusa odryjemy, że krew Rahab dała początek pokoleniu, z którego narodził
się Józef mąż Marii, matki Chrystusa.
Tak więc jedna właściwa decyzja, uchwycenie się Bożego momentu w życiu Rahab, zupełnie
zmieniło jej życie i miało poważny wpływ na bieg historii. Kiedy przyglądamy się biblijnym
bohaterom ta zasada ciągle się powtarza. Nie chodzi tu tylko o jedną chwilę, ale bardziej o
kształtowanie w nas właściwie rozumianej postawy sługi, który ciągle na nowo włącza się w
Boże działanie.
Apostoł Paweł kończąc swoje nauczanie na temat zbawienia z łaski pisze znamienite słowa:
„Jego bowiem dziełem jesteśmy stworzeni w Chrystusie do dobrych uczynków, do których
przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (Ef. 2:10). Mówiąc o „dziele” apostoł używa
greckiego słowa poiema, które dosłownie oznacza „poemat” lub „dzieło sztuki”.
Każdy z nas, kto jest w Chrystusie stanowi więc unikalny poemat, niezwykłe dzieło
wskazujące na chwałę Bożego działania. Każdy wierzący jest więc powołany do twórczego
życia w Chrystusie. Nie chodzi tu tylko o robienie dobrych uczynków, ale o chodzenie w
uczynkach, które wypływają z naszej więzi z Chrystusem i są tymi do których zostaliśmy
przeznaczeni, abyśmy w nich chodzili.
Bóg powołuje cię do życia! Chwytaj Boże chwile i nie dawaj się okradać z Bożego
przeznaczenia dla twojego życia. Carpe Deo diem!
20
Centrum Edukacji Liderów KChB
Odkryj swoją wyjątkowość
dr Wojciech Kowalewski
“Każdy człowiek otrzymuje jakieś zadanie do wykonania, przez co pokazuje,
kim jest Bóg”
(por. I Kor 12,7)
Nie jesteś dziełem przypadku! Bóg ukształtował ciebie w wyjątkowy sposób. Życie nabiera
sensu kiedy odkrywasz swoje miejsce w tym świecie.
.
…jesteś wyjątkowy
Zobacz w co wyposażył cię Bóg, a odkryjesz swoje powołanie. Twoje zdolności i
obdarowanie ukazują jakie jest twoje przeznaczenie.
„Jeżeli ktoś pełni posługę, niech to czyni mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był
uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa” (I Pt. 4:11).
Jeśli Bóg powołuje, to odpowiednio wyposaża.
Spójrz na swoją historię. W czym jesteś dobry? Co naprawdę kochasz robić? Co jest twoją
pasją?
„Różne są dary łaski, lecz Duch ten sam…Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego
dobra” (I Kor 12:4, 7).
Spróbuj dostrzec swoją wyjątkowość. Jak napisał Paweł do Tymoteusza: „Przypominam ci,
abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie” (II Tm. 1:6). Aby to osiągnąć…
…uczyń Boga widzialnym
Wszystko pochodzi od Boga. „Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko.
Jemu chwała na wieki” (Rz. 11:36).
Świadomość tego jest bardzo ważna. Żyjemy w świecie, który bardziej nakłania do skupiania
się na samym sobie. Hedonizm. Mityczny świat reklamy. Tak łatwo temu ulec.
W jakim celu Bóg posyła ciebie do świata?
Pułapka: Przyjmujemy dary, ale ignorujemy Dawcę promując raczej samych siebie!
Nastawienie to wyraża się w postawie: „Podziwiajcie mnie!!!”
Bóg wyposażył nas w rozmaite dary, by inni ujrzeli Jego chwałę manifestującą się przez
nasze życie i służbę.
21
Centrum Edukacji Liderów KChB
Żyj tak, żebyś służył mocą, której On udziela, aby to Jemu przypisana była twoja chwała!
Ciekawym jest to, że kiedy zaczynasz tak żyć i chwalić Stwórcę poprzez swoje dary, kiedy
twoje życie skupia się na wzmacnianiu Bożej reputacji twoje życie staje się
pełniejsze…Odrywasz swoje przeznaczenie.
Używaj więc swoich darów, by uczynić Boga ważnym…
…w każdym aspekcie swojego życia!
Bóg ma być widoczny w każdym aspekcie naszego życia. Działa w każdej godzinie i każdym
miejscu. On uświęca codzienność.
Darował Ci pracę jako coś dobrego. Bóg ma szacunek do pracy. I zaprasza cię do współpracy.
Problem często jednak tkwi w określaniu zakresu naszej duchowości i sztucznemu dzieleniu
rzeczywistości na sacrum i profanum, to co święte i to co świeckie. W wyniku tego sposobu
myślenia wszelkie aktywności związane z zaangażowaniem religijnym takie jak udział w
nabożeństwach i różnych innych działaniach kościelnych są postrzegane jako duchowe.
Wszystko inne, a w tym między innymi praca, z tej perspektywy postrzegana jest jako pewna
konieczność dająca jedynie możliwość zarobienia pieniędzy i utrzymania domu.
Jednak według biblijnej perspektywy życie człowieka wierzącego, zarówno w pracy jak i
poza nią stanowi integralną całość. Bóg nie przestaje w nas działać wtedy kiedy pojawiamy
się w pracy.
Czy naprawdę jesteśmy sobie w stanie wyobrazić sytuację w której to Duch Święty stwierdza
nagle z zakłopotaniem, że znalazł się teraz w miejscu twojej pracy i mówi: „No cóż, to nie
jest miejsce dla mnie...do zobaczenia w Kościele!”
Pismo Święte jest pełne przekazów dotyczących postawy, która powinna być reprezentowana
przez ludzi wierzących zarówno w ich środowisku pracy jak i w innych miejscach, w których
się pojawiają. Chodzi tu o pewną postawę serca.
Apostoł Paweł jasno naucza: „A więc czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko
czyńcie na chwałę Bożą” (I Kor. 10:31)
Wykonywanie pracy w takim rozumieniu jest więc związane z oddawaniem chwały Bogu, a
nie przykrym obowiązkiem. Bóg jest żywo zainteresowany twoim życiem zawodowym.
Pismo Święte docenia wartość pracy. Praca jest dobrem. Praca jest jednym ze sposobów
służenia Bogu i wyrażania poprzez nią uwielbienia i czci naszemu Stwórcy. Praca w
biblijnym ujęciu jest więc czymś znacznie więcej niż tylko pojęciem w znaczeniu
ekonomicznym. Praca jest Bożym powołaniem. Każda praca jest w istocie współpracą: Bóg
złożył w każdym z nas twórczy potencjał, dary i talenty, które mają służyć ku naszemu
rozwojowi osobistemu, ale i
społeczeństwu wokół nas. Słowo Boże naucza, że
„współpracownikami Bożymi jesteśmy” (I Kor. 3:9).
22
Centrum Edukacji Liderów KChB
W tym sensie „praca jest codzienną inawazją chrześcijańskiego wpływu na świat” – jak to
pięknie ujął Oswald Chambers. Każdy człowiek wierzący jest częścią tej Bożej inwazji w
swoim świecie wykonując pracę do której został przysposobiony.
„Odkryj swoją wyjątkowość (tego, co robisz),
aby ukazać moc Boga (dlaczego to robisz)
w każdym momencie swojego życia (gdzie i kiedy to robisz).”
- Max Lucado
Na przecięciu tych trzech spraw znajdziesz odpowiedź na swoje pytania dotyczące twojego
miejsca w życiu i służbie.
23
Centrum Edukacji Liderów KChB
Małżeństwo pastorskie w świetle biblijnego modelu
małżeństwa
dr Andrzej Seweryn
1. Biblijne relacje w rodzinie chrześcijańskiej.
2. Boży porządek dla mężów:
- poświęcenie siebie dla żony,
- troska o dobro duchowe żony,
- obrona i gotowość do ofiary,
- sprawowanie władzy w pokorze.
3. Boży porządek dla żon:
- podporządkowanie mężowi,
- biblijna koncepcja uległości,
- miłość do męża,
- niebezpieczeństwa łamania Bożego porządku.
4. Przeszkody w realizacji biblijnego modelu małżeństwa:
- wzorce rodzinne wyniesione z domu,
- temperament i charakter małżonków,
- presja świeckiego środowiska,
- „syndrom teściowej”,
- nieklarowny podział obowiązków domowych,
- duma własna.
5. Pytania do dyskusji:
- W jakim stopniu twoje małżeństwo odzwierciedla biblijny model rodziny?
- Jakie są według ciebie przyczyny odstępstw twojego małżeństwa od normy
biblijnej?
- Jak chciałbyś skorygować twoje małżeństwo? Czy już próbowałeś i z jakim
skutkiem?
- Jakie elementy twojego postępowania jako męża wymagają zmiany?
- W jaki sposób chciałbyś pomóc swojej żonie żyć według Bożych zasad?
24
Centrum Edukacji Liderów KChB
Misja KChB – perspektywy rozwoju
Daniel Trusiewicz
Mt. 28:19-20
Uzasadnieniem dla Kościoła jest misja. Misja była zanim powstał Kościół. Najpierw, bowiem
Chrystus przyniósł ewangelie na ziemie, a potem w efekcie jej głoszenia powstał Kościół.
Dlatego też najpierw ma być głoszona ewangelia, w wyniku, czego powstają nowe wspólnoty,
które niosą tę misje dalej. Jeśli Kościół nie prowadzi misji, można zakwestionować cel jego
istnienia.
Warto podkreślić, że Nakaz Misyjny jest skierowany nie tylko do „profesjonalnych”
ewangelistów, ale również do wszystkich „laików”. Mogą to być stolarze, rolnicy, kierowcy,
studenci, nauczyciele, lekarze itd. Jeśli każdy wierzący będzie zaangażowany w składanie
świadectwa o zbawieniu z łaski przez wiarę w Chrystusa w swoim środowisku docierając do
ludzi otwartych na Ewangelię, to efektem tych działań będzie powstawanie nowych zborów.
Równowaga między ewangelizacją a uczniostwem. Czyż nie powinniśmy rozumieć Nakazu
Misyjnego – „idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody...” (Mt. 28,19-20) jako polecenia,
które zobowiązuje do odpowiedzialności nie tylko za samo zwiastowanie?
Czynienie uczniami zaczyna się od zwiastowania, ale to dopiero początek dzieła! Równie
ważne jak zwiastowanie jest też nauczanie, aby ludzie, którzy przyjmują dobrą nowinę
uczynili kolejny krok i stali się aktywnymi oraz odpowiedzialnymi uczniami Chrystusa.
Baptyzm a misja
Misja jest naturą baptyzmu od początku istnienia tego ruchu. Warto podać choćby kilka
przykładów. Oto niektórzy wyróżniający się bohaterowie misji baptystycznej.
Wiliam Carey (1761-1834), pierwszy misjonarz baptystyczny znany jest z powiedzenia:
„oczekuj wielkich rzeczy od Boga, podejmuj się wielkich działań dla Boga”. Sam dał
wspaniały przykład, gdy poszedł do Indii, aby tam pracować misyjnie. Chociaż był zwykłym
szewcem, ale dzięki temu, czego dokonał nazywany jest „ojcem nowoczesnej misji”.
Johan Gerhard Oncken (1800-84) założył w 1834 pierwszy zbór baptystyczny w Niemczech a
następnie przyczynił się znacząco do rozwoju misji w Europie. Baptyści ze Skandynawii,
Rosji, Bulgarii, Węgier, Holandii, Szwajcarii oraz Polski uznają go za swego duchowego
ojca. W Polsce Oncken założył pierwszy zbór w Elblągu (1844), a także we Wroclawiu.
Zapisał się w historii jako autor hasła „każdy baptysta misjonarzem”.
Najbardziej znaną twarzą misji baptystycznej w XX w. jest Billy Graham (ur. 1918), który
głosił ewangelię na wszystkich kontynentach świata. Z tą sama pasją zwiastował Chrystusa w
centrum Nowego Yorku, co i w zagubionych wśród buszu wiosek afrykańskich. Z tą samą
godnością traktował mężów stanu, co i wędrownych aborygenów w Australii. Mówi o sobie:
„Celem mego życia jest pomoc ludziom w nawiązaniu osobistej więzi z Bogiem, co jest
możliwe tylko przez Chrystusa”.19
19
http://www.billygraham.org
25
Centrum Edukacji Liderów KChB
Rok 1858 jest znaczący w działalności ruchu baptystycznego na ziemiach polskich, kiedy to
w Adamowie pod Warszawą grupa ludzi studiujących Biblię postanowiła przyjąć chrzest w
wieku świadomym na wyznanie wiary.20 W ten spontaniczny sposób pod przewodnictwem
Gotfryda Alfa powstał zbór baptystyczny w Adamowie.
W okresie międzywojennym można było wyodrębnić organizacyjnie dwie grupy
baptystyczne: Związek Słowiańskich Zborów (Baptystycznych) oraz Unię Zborów Baptystów
Języka Niemieckiego, które ogółem tworzyło społeczność liczącą około 50.000 wiernych. Był
to najbardziej znaczący ruch przebudzeniowy na ziemiach polskich (głównie na wschodzie).
Przebudzenie charakteryzuje się odważnym zwiastowaniem Ewangelii przez ludzi, którzy
doświadczyli jej przemieniającej mocy w swoim życiu i pragną przyprowadzić do Chrystusa
innych. Efektem takiego działania Boga jest rozwój Kościoła.
Przebudzenie ograniczone
Po wojnie nie odnotowano podobnego zjawiska, co nie znaczy, że nie prowadzono misji.
Zbory rozwijały się powoli i na miarę ówczesnych możliwości. Działalność misyjna była
wyrazem tęsknoty duchowej oraz pragnienia zastosowania w praktyce biblijnych prawd
wiary.
W związku z problemami wynikającymi z represji narzuconych przez ustrój socjalistyczny,
działalność wspólnot baptystycznych w tym okresie była znacznie ograniczona. K.
Brzechczyn opisuje to tak: „W okresie PRL-u wspólnoty baptystyczne znajdowały się
pomiędzy kowadłem katolicyzmu, a młotem oficjalnego marksizmu. Warunkiem przetrwania
Kościoła Baptystycznego było całkowite wycofanie się z życia społecznego oraz wyłączne
skupienie się na pielęgnowaniu i podtrzymywaniu więzi religijnej w poszczególnych zborach
i wspólnotach. Kościół Baptystyczny – z jednej strony – był zbyt mały, by móc zaryzykować
opozycję wobec władz, a – z drugiej – unikał pokusy bycia wykorzystywanym przez
komunistyczną władzę szukającą sojuszników w zwalczaniu Kościoła Katolickiego”.21 W
wyniku takiej sytuacji działalność baptystyczna w PRL-u w dużym stopniu była ograniczona
do sfery posługi religijnej i nie podejmowała prób szerszej działalności o charakterze
społeczno-kulturowym.
Czym szczególnym wyróżnia się misja baptystyczna?
Wyróżniki baptyzmu
1. Autorytet Biblii jako natchnionej przez Boga księgi, która jest nieomylna i stanowi
objawioną prawdę dla ludzkości. Żadna inna księga ani autorytet ludzki nie może równać się
z Pismem Świętym w kwestiach dotyczących wiary.
20
Więcej na temat początków ruchu baptystycznego w Polsce zob. Bednarczyk, K., Historia Zborów Baptystów
w Polsce do 1939 roku, Warszawa, Wydawnictwo „Słowo Prawdy” 1997; Wardin Jr., A. W., Gotfryd Frederyk
Alf. Pionier Ruchu Baptystycznego na Ziemiach Polskich, Warszawa, Wyższe Baptystyczne Seminarium
Teologiczne 2003.
21
Cyt. za Kowalewski, W., „Zasięg i perspektywy rozwoju działalności Kościoła baptystycznego we
współczesnej Polsce” w Winnicki Z., Dębowski T. (red.), Nierzymskokatolickie Kościoły chrześcijańskie we
współczesnej Polsce, Toruń, 2007, s. 93.
26
Centrum Edukacji Liderów KChB
2. Jest Jedyny pośrednik – Jezus Chrystus, który przez złożenie doskonałej ofiary na krzyżu
zbudował pomost między świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem. To samo, wyżej
cytowane wyznanie wiary stwierdza: „Chrystus jest wiecznym Synem Boga. W odpowiednim
czasie, dzięki cudowi narodzenia z dziewicy, będąc w pełni Bogiem, stał się w pełni
człowiekiem, aby upodobnić się do ludzi we wszystkim oprócz grzechu. Sam będąc
niewinnym wziął na siebie grzech świata i umierając na krzyżu złożył doskonałą ofiarę. W ten
sposób dokonał odkupienia ludzi z ich grzechów oraz stał się jedynym Zbawicielem i tym
samym pośrednikiem między Bogiem i ludźmi…”22 Nawrócenie człowieka do Chrystusa daje
mu możliwość nawiązania zerwanej w wyniku upadku w ogrodzie Eden więzi z Bogiem. Nikt
inny nie może zastąpić Chrystusa ani też Jego pośrednictwo nie potrzebuje żadnego
uzupełnienia.
3. Powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących, w przeciwieństwie do Kościołów, gdzie
istnieje podział na duchownych i świeckich. Kapłani są tam powołani do sprawowania posług
religijnych, podczas gdy świeccy mogą być jedynie ich odbiorcami. W zborach
baptystycznych takiego rozróżnienia nie ma. Dlatego, że nie zna go Biblia. Wręcz przeciwnie,
znajdujemy wiele tekstów, które stwierdzają jednoznacznie, że nikt poza Chrystusem nie
może być pośrednikiem między ludźmi a Bogiem – Jan 14,6; Dz. 4,12; Rz. 12,1; 1 Tym. 2,5;
Hebr.10,14,19; 1 Pt. 2,9 i inne. Wszyscy wierzący są sobie braćmi i kapłanami powołanymi
do świętego życia – 1 Pt. 1,15. Każdy wierzący może zwracać się do Boga za pośrednictwem
Chrystusa i każdy ma do spełnienia ważną rolę w budowaniu Jego Królestwa.
4. Chrzest na wyznanie wiary w przeciwieństwie do Kościołów, które chrzczą nieświadome
niczego niemowlęta lub dzieci. Biblia wyraźnie naucza, że najpierw trzeba uwierzyć, a
następnie przyjąć chrzest – Mt. 28,19; Mk. 16,16; Dz. 2,38 i inne. Baptyści od zarania swojej
historii wyznają i stosują w praktyce tę prawdę. Dlatego chrzest jest udzielany dorosłym
katechumenom i praktykowany przez zanurzenie (nie polanie lub pokropienie). Warunkiem
chrztu jest świadoma wiara człowieka. Drugim, obok chrztu ustanowieniem biblijnym jest
Wieczerza Pańska (Komunia) przyjmowana w dwóch postaciach (chleba i wina), jako
pamiątka odkupieńczej śmierci Chrystusa za grzechy ludzi. Podobnie jak w przypadku chrztu,
od osób przystępujących do Wieczerzy wymaga się, aby byli świadomie wierzącymi.
5. Autonomia lokalnego kościoła, zboru w przeciwieństwie do systemu hierarchicznego.
Każdy zbór baptystyczny jest samodzielny, samorządny i samo-finansujący się. Nie ma takiej
władzy poza zborem, która mogłaby nakazać lub narzucić mu swoją wolę. Jeżeli chodzi o
zarządzanie, to decyzje są podejmowane przez zbór; taki ustrój nazywany jest
kongregacyjnym (charakterystyczny dla baptystów). Na czele zboru stoi rada, pastor jest
jednym z przywódców – nie jedynym. Zbory mogą jednoczyć się w imię wspólnych celów i
działań tworząc unie lokalne, krajowe oraz związki międzynarodowe.
6. Całkowity rozdział między państwem a kościołem. Państwo powinno gwarantować
swobodę wyznania i nie może wtrącać się do spraw kościoła, ani odwrotnie. Wierzący
powinni zachowywać prawa ustalone przez władzę doczesną. Dotyczy to zarówno płacenia
podatków jak i przestrzegania innych praw państwowych. Chrystus powiedział „oddawajcie
cesarzowi, co jest cesarskie, a Bogu, co jest Boże” – Łuk. 20,25. W takim samym tonie
wypowiada się apostoł Paweł – Rz. 13,1-7; 1 Tym. 2,1-2 i inne. Baptyści od początku swego
istnienia negowali model „kościoła państwowego”.
22
Fragment wyznania wiary Pierwszego Zboru KChB we Wrocławiu – pełny tekst jest dostępny na stronie
internetowej http://www.kchb.doc.pl
27
Centrum Edukacji Liderów KChB
7. Tolerancja dla wierzących inaczej jest wpisana w naturę baptyzmu. Wynika z umiłowania
wolności i godności dla drugiego człowieka – wielkich wartości dla baptystów. Chociaż
baptyści jako relatywnie młode wyznanie (w porównaniu z takimi wyznaniami jak Rzymski
Katolicyzm lub Prawosławie) doznali wiele przeszkód i prześladowań, ale mimo to pozostali
tolerancyjni w stosunku do inaczej wierzących. Zdecydowanie podkreślają, że wiara nie może
być narzucona innym siłą ani też wolność wyznania nie może być nikomu ograniczana.
Tolerancja ta powinna być posunięta aż do granic grzechu i herezji, o czym zresztą rozstrzyga
sama Biblia.
Misja Zboru Wrocławskiego – lata powojenne
Można wiele nauczyć się na podstawie historii. Przytoczę przykład zboru wrocławskiego,
ponieważ jest mi on dość dobrze znany. Omówię dwie metody misji baptystycznej: najpierw
tradycyjną, a następnie współczesną.
Wspólnota polskich baptystów wrocławskich istnieje ponad 50 lat, za oficjalną datę
powstania Zboru uważa się dzień przekazania dawnego niemieckiego kościoła
baptystycznego przez władzę państwową, co miało miejsce w dniu 4 września 1946 roku23.
Tuż po zakończeniu II wojny światowej Zbór został założony w roku 1946 przez grupę
repatriantów, którzy przybyli do Wrocławia zza Buga, głównie z Wołynia. Niektórzy z nich
znali się przedtem, co ułatwiło pierwsze kontakty. Dodatkowym impulsem był fakt, że
zaczynali swoje życie na nowo, na obczyźnie.
Zbór od początku spotykał się w niedzielę na nabożeństwie, które było otwarte dla
wszystkich. W tym czasie bardzo prężnie działał chór zborowy będąc jednocześnie ośrodkiem
życia wspólnotowego, jako że były to czasy licznych restrykcji ze strony ówczesnych władz
państwowych. Próby chóru, popularnie zwane „śpiewaniem”, stały się jednocześnie ważnym
ogniwem pielęgnowania życia wspólnotowego. Rozwój Zboru dokonywał się głównie
poprzez nieformalne, prawie konspiracyjne i osobiste kontakty jego członków. Zwyczajne
urodziny lub inne tego typu okazje stawały się pretekstem do organizowania spotkań
religijnych, które były formalnie niedozwolone24. Członkowie Zboru wywierali przez to
wpływ na swoich krewnych, sąsiadów, znajomych w pracy, w szkole itp. Niektórzy, będąc
pod wrażeniem duchowości, znajomości Pisma Świętego lub konkretnej pomocy w potrzebie
duchowej zaczynali pojawiać się na nabożeństwach. Aby ułatwić zborownikom takie
działania zaczęto organizować dwa razy do roku, wiosną i jesienią, specjalne ewangelizacje.
Metoda ewangelizacji w tym okresie może być streszczona w taki sposób: 1) indywidualne
kontakty ewangelizacyjne, 2) akcja ewangelizacyjna dwa razy do roku, zwykle wiosną i
jesienią, 3) ugruntowanie nowo-nawróconych w małych grupach.
Były to jednak działania bardzo mało skuteczne. Zdarzały się ewangelizacje, gdzie nie było
nikogo z zewnątrz. Zbór tworzył swoje własne środowisko, jakby „getto” ze specyficznym
językiem i zwyczajami, które kulturowo nie pasowały do polskiej sytuacji. Co roku,
przynajmniej kilka osób przyjmowano do zboru. Przeglądając statystyki z tego okresu
widzimy słaby, jednak regularny rozwój. Ilustruje to poniższe zestawienie:
23
24
50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu, Wrocław 1997, s. 10.
Tamże, s. 11.
28
Centrum Edukacji Liderów KChB
Rok
1946 1947 1948 1949 1950 1951 1952 1953 1954 1955 1956 1957
Ilość członków
12
Ilość ochrzczonych
56
72
93
95
91
107
113
119
10
11
4
5
10
5
4
6
129 135
7
5
105
5
W roku 1957 utworzono kolejny zbór w Wałbrzychu, stąd 30 osób ubyło w statystyce Zboru
wrocławskiego. Do tej pory grupa ta stanowiła niesamodzielną placówkę/filię Zboru
wrocławskiego. Warto przy tej okazji dodać, że Zbór wrocławski przyczynił się w tym
okresie do powstania kilku innych zborów baptystycznych na terenie Dolnego Śląska, m.in. w
Głogowie i Zgorzelcu25. Generalnie jednak wspólnota nie wychodziła wtedy na zewnątrz, a
ewangelizacyjne działania jej członków ograniczały się do kontaktów indywidualnych. Taki
stan rzeczy utrzymywał się także przez lata 60. XX stulecia.
Zmiany - lata przełomu
Pierwszy znaczący przełom, jeśli można tak to określić, nastąpił dopiero w latach 70. XX
wieku. To swego rodzaju „przebudzenie” zaistniało wśród młodzieży, która zaczęła
organizować obozy chrześcijańskie. Ci młodzi ludzie żyli wartościami biblijnymi, a
jednocześnie mówili normalnym językiem, zrozumiałym dla ich rówieśników. Odważyli się
oni kwestionować pewne hermetyczne, aczkolwiek „uświęcone” w Zborze przez lata zwroty,
praktyki i zwyczaje. Jednym z nich była np. określona forma nabożeństwa, na którym
śpiewano przeważnie dostojne hymny przy akompaniamencie organów, wygłaszano
uduchowione kazania i recytowano poezję. Powszechna, wręcz nieformalnie obowiązująca,
była wtedy forma zwracania się do współwyznawców „siostro”, „bracie”, a do starszych
wiekiem – per „ciociu”, „wujku”.
Mniej więcej w tym samym okresie rozpoczęły się kontakty Zboru z zagranicą. Były one
inicjowane przez Zachód. Misjonarze chrześcijańscy, nie tylko baptystyczni, chętnie
odwiedzali Polskę, która w latach 70. powoli otwierała się na zewnątrz. W wyniku tych
kontaktów młodzież uczyła się nowych form oddziaływania na swoich rówieśników. W tych
czasach została nawiązana partnerska relacja z niemieckim baptystycznym zborem WetterVollmerstein26. Kontakt ten zaowocował nie tylko ożywioną współpracą zborową, a ściślej
mówiąc pomocą okazywaną Polakom przez Niemców. Partnerstwo to przejawiało się także w
formie regularnych odwiedzin między poszczególnymi rodzinami reprezentującymi te zbory i
przetrwało prawie 30 lat aż do dzisiaj.
Młodzież baptystyczna nawiązywała coraz śmielej kontakty z polską młodzieżą katolicką na
gruncie poznawania Biblii. Jedni i drudzy brali udział w spotkaniach nieformalnych, obozach
i innych działaniach społecznych. O wiele skuteczniejszy okazał się w tym zakresie styl życia
i nieformalne metody działań, niż wzniosłe kazania wygłaszane na nabożeństwach. Można do
nich zaliczyć też ekumeniczne obozy, koncerty, spotkania domowe itd.. Młodzież
baptystyczna brała czynny udział w ekumenicznych spotkaniach zarówno domowych jak i w
kościołach, a najbardziej ożywione były wtedy kontakty z wrocławskim duszpasterstwem
akademickim O.O. Dominikanów27.
25
A. Kircun, Z naszej niwy, SP 1957 nr 6.
M. Popko, Z naszej niwy, SP 1979 nr 1.
27
50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu…, s. 29.
26
29
Centrum Edukacji Liderów KChB
Młodzież odkrywała na nowo treści biblijne i wyrażała je po swojemu oraz wywierała swoim
„nowym podejściem” wpływ na starsze pokolenie zborowników, które, jakkolwiek z oporami,
ale jednak z wolna zaczęło akceptować te zmiany. Nieformalne metody pracy duchowej były
im znane od lat. O wiele trudniej było im zrezygnować ze znanych sformułowań lub
przełamać się do obcych im formalnych struktur.
Starsze pokolenie pionierów, którzy założyli Zbór, było wychowane w izolacji oraz
nieufności, a nawet konfrontacji do katolicyzmu. Młodzi jednak nie mieli kompleksów w
kontaktach z katolikami, a szczególnie z katolicką młodzieżą „oazową”. Młode pokolenie
odważnie przełamywało te bariery. Były to czasy II Soboru Watykańskiego, kiedy Biblia
przestała być „zakazaną” księgą wśród katolików. Dzięki swojej znajomości Biblii młodzi
baptyści w latach 70. wywierali znaczący wpływ na katolicką młodzież ze środowisk
oazowych, stając się jednocześnie jakby „ambasadorami” Ewangelii w środowisku typowo
katolickim. Organizowano wspólne spotkania, koncerty i obozy chrześcijańskie. Baptyści
stawali się coraz bardziej otwarci na ludzi spoza swego środowiska wyznaniowego.
Opisywane wyżej kontakty młodzieży baptystycznej ze środowiskiem katolickim
zaowocowały powstaniem ok. 100 osobowego chóru z kilku miast, w którym spory udział
miała młodzież wrocławska. Chór ten ćwiczył pod kierunkiem lokalnych dyrygentów te same
utwory, które wykonywane były na koncertach w kościołach katolickich w wielu miastach
Polski. Towarzyszyło im składanie świadectwa wiary o Jezusie. Takie koncerty miały miejsce
również w wielu świątyniach wrocławskich, w tym także katolickich. Należy wyjaśnić, że
właśnie ten chór był zalążkiem znanego dziś z koncertów telewizyjnych chóru TGD. W tej,
co najmniej 100-osobowej grupie sporo było młodzieży ze środowiska katolickiego.
Dodatkowym elementem sprzyjającym takiemu zjawisku była zmieniająca się sytuacja w
kraju. Polska stawała się coraz bardziej wolnym państwem. Polacy coraz swobodniej
podróżowali na Zachód, który był dla nich niezwykle atrakcyjny w tym czasie. Znani
przywódcy, mówcy i ewangeliści zachodni regularnie odwiedzali nasz kraj wywierając
jednocześnie wpływ na młodzież baptystyczną. Niezwykłą rolę odegrała w tym procesie
pierwsza wizyta światowej sławy kaznodziei baptystycznego, Billy Grahama w Polsce, który
w roku 1978 odwiedził także Wrocław. Był on pierwszym baptystą, który głosił Ewangelię w
kościołach katolickich28. Za jego przykładem polscy baptyści wychodzili ze swego „getta” i
przełamywali tradycyjne bariery wyznaniowe. Nabierali też przekonania, że są oni w stanie
dokonać trwałych zmian w swoim otoczeniu.
Dzięki znaczącej zmianie w traktowaniu baptystów przez władze państwowe mieli oni już w
tym czasie do swojej dyspozycji także nowe formy oddziaływania społecznego, takie jak:
publiczne koncerty, projekcje filmów chrześcijańskich, obozy wakacyjne itp. Jednak metoda
ewangelizacji nie zmieniła się radykalnie i nadal kontynuowano organizowanie wiosennojesiennych akcji ewangelizacyjnych.
Nie można pominąć milczeniem faktu, ze przemiany ustrojowe przełomu lat 80. i 90.
przyniosły wiele zmian w kontekście wolności religii i wyznania co umożliwiło Kościołowi
nowe formy działania, a także ostatecznie doprowadziło do długo oczekiwanej regulacji
28
Billy Graham w Polsce, Słowo Prawdy, Warszawa 1979, s. 125.
30
Centrum Edukacji Liderów KChB
prawnej Kościoła Baptystycznego w Polsce.
Współczesne metody ewangelizacji
W miarę upływu czasu Zbór wzrastał liczebnie. Znaczącą rolę w tym procesie odegrała
zborowa szkoła biblijna, która zaczęła funkcjonować w latach 80. ubiegłego stulecia.
Przyczyniła się ona znacznie do podniesienia poziomu wiedzy biblijnej oraz pogłębienia życia
duchowego zborowników. Obcowanie z Pismem Świętym, bycie w grupie i wzajemne
oddziaływanie na siebie przyczyniało się do duchowego rozwoju wierzących. Ludzie
wykorzystywali zdobytą wiedzę praktycznie, troszczyli się o siebie nawzajem i stawali się
coraz bardziej odpowiedzialni za swoją wspólnotę. Nowe osoby były zapraszane do grup,
które spotykały się w ciasnocie pomieszczeń balkonowych kościoła przy ul. Łukasińskiego.
Pomimo to panowała tam atmosfera radosnego oczekiwania i wzajemnej akceptacji.
Rozwój zborowej szkoły biblijnej uświadomił potrzebę szkolenia liderów, którzy mieli w
przyszłości prowadzić grupy biblijne i zaowocował wyjściem zborowników poza mury
kościoła. Jednocześnie rosła świadomość potrzeby pozyskania większych pomieszczeń na
potrzeby Zboru. Zbór latami starał się o pozwolenie na rozbudowę starej, poniemieckiej
kaplicy, ale od lat ciągle otrzymywał odmowne decyzje władz w tej sprawie29.
W latach 80. ubiegłego wieku pojawiła się możliwość budowy nowego obiektu przy ul.
Kłodnickiej, co też stało się w naturalny sposób kolejnym etapem rozwoju wspólnoty
zborowej. Okres budowy, który trwał sześć lat był czasem ogromnego wysiłku całego Zboru,
a jednocześnie był to czas inwestowania w rozwój Zboru. Uroczyste otwarcie nowo
wybudowanego obiektu kościelnego miało miejsce we wrześniu 1990 roku30.
W nowych, przestronnych pomieszczeniach obiektu zborowego na Kłodnickiej znalazła
swoje miejsce nowocześnie urządzona świątynia na kilkaset osób oraz szereg pomieszczeń
stanowiących zaplecze katechetyczno-misyjne. Zaraz po oddaniu do użytku nowo otwartego
budynku zaczęła w nim działać szkoła języka angielskiego, seminarium biblijne, księgarnia
wydawnictw chrześcijańskich, studio radiowe nagrywające programy biblijne oraz prężnie
rozwijała się praca charytatywna. Wymienione formy działalności wychodziły naprzeciw
społecznym potrzebom wrocławian.
W latach 90. szczególnie szkoła języka angielskiego nadała rozgłos baptystom we Wrocławiu.
Każdego roku tworzyły się kolejki nowych kandydatów do szkoły, aby zapisać się na płatny
kurs języka angielskiego, prowadzonego na wyjątkowo dobrym poziomie przez
sprowadzonych z zagranicy wykładowców. Wrocławska Szkoła Językowa przyczyniła się
znacznie do przełamywania uprzedzeń wyznaniowych wśród dużej ilości mieszkańców
Wrocławia i wprowadzała niekonwencjonalne oraz „nieinwazyjne”, przyjazne społecznie
formy ewangelizacji. Wiele osób trafiło do Zboru dzięki różnym działaniom WSJ.
W miarę przybywania nowych ludzi w przestronnej i dobrze wyposażonej świątyni na
Kłodnickiej stare, wypróbowane i niezmienione od pokoleń metody okazały się nieadekwatne
i były poddawane ustawicznej krytyce. Tym bardziej, że przyszły nowe czasy i pojawiły się
nowe możliwości. Ewangelizacja uliczna, przedstawienia i koncerty w miejscach publicznych
29
30
50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu…, dz. cyt., ss. 50-51.
R. Tyśnicki, Z naszej niwy, SP 1989 nr 5.
31
Centrum Edukacji Liderów KChB
oraz wynajętych salach, przy wykorzystaniu nowoczesnych form przekazu, jak: film,
pantomima, technika video, przekaz satelitarny, komputery itp.
Wyżej wymienione środki to tylko niektóre współczesne formy przekazu dobrej nowiny,
używane przez baptystów wrocławskich. Stało się to możliwe dzięki zmianie ustroju
państwowego, co miało decydujący wpływ na sposób traktowania baptystów przez władze.
Dawniej ograniczani przez władze wyznawcy Ewangelii, teraz otrzymali pełną swobodę
działania.
W latach 90-tych Zbór na Kłodnickiej rozwijał się wyjątkowo prężnie, co ilustruje poniższa
statystyka:
Rok
1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998
1999 2000
Ilość członków
217
230
255
292
302
287
299
327
338
379
399
Ilość ochrzczonych 26
17
40
38
13
46
31
29
28
50
33
Szeroko otwarte „drzwi frontowe”
Młode pokolenie chciało, aby każde nabożeństwo mogło być okazją do ewangelizacji, a nie
jedynie specjalna akcja organizowana dwa razy do roku. Zaczęto przywiązywać większą
wagę do przygotowania niedzielnego nabożeństwa, które zaczęła charakteryzować
urozmaicona forma i bogactwo treści. Oprócz tradycyjnych organów i chóru w budynku
kościelnym przy ul. Kłodnickiej coraz częściej słychać było śpiew zespołów młodzieżowych.
Młodzi preferowali swoje ulubione instrumenty: pianino elektroniczne, gitarę i perkusję. Z
czasem, pomimo oporu starszego pokolenia, wpisały się one na dobre w duchowy pejzaż
Zboru. Od pastora oczekiwano kazania na wysokim poziome, które miało przemawiać nie
tylko do serca, ale też do umysłu zebranych słuchaczy. Na typowym nabożeństwie w nowym
kościele obecnych bywa około trzysta osób, z czego dziesiątki aktywnie uczestniczą w jego
przygotowaniu i przeprowadzeniu. Nad odpowiednim poziomem nabożeństwa zaczął czuwać
specjalnie do tego celu powołany komitet zborowy.
Nadal najlepszym sposobem ewangelizacji prowadzonej przez Zbór pozostaje indywidualny
kontakt zborowników z ludźmi spoza wspólnoty. Atutem nowej metody realizacji wizji Zboru
jest to, że nie trzeba czekać na specjalną akcję wiosną lub jesienią, ale można zaprosić swoich
znajomych i osoby zainteresowane, praktycznie każdej niedzieli. Uczestnicy nabożeństw
niedzielnych poruszeni kazaniem lub pieśnią, czy też świadectwem, są następnie zapraszani
do małych grup, które spotykają się także w ciągu tygodnia. Mogą to być grupy wiekowe:
seniorów lub młodzieży, małżeństw lub kobiet, względnie mieszane grupy biblijne. Takie
grupy są dobrym środowiskiem rozwoju wiary jednostki. Ludzie, w otoczeniu niewielkiej
grupki swoich znajomych, mają do siebie zaufanie, dzielą się swoimi problemami, poszukują
odpowiedzi na nurtujące ich pytania, modlą się szczerze o siebie nawzajem i wspierają
duchowo.
Zdobywanie nowych ludzi poprzez nabożeństwo niedzielne, które staje się centralnym
ogniwem życia zboru nazywa się czasami otwieraniem na oścież „drzwi frontowych”.
32
Centrum Edukacji Liderów KChB
Otwarte „drzwi boczne”
Są też zbory baptystyczne we Wrocławiu, które wzrastają w oparciu o radykalnie inną metodę
– otwierając szeroko swoje „drzwi boczne”. Cała służba i życie zboru odbywa się tam przez
małe grupy, nazywane komórkami31. Zauważono przy tym, że grupa, którą łączy ze sobą
jedynie formalne spotkanie jest słaba. Idea Kościoła komórkowego podkreśla zaangażowanie
ludzi poza spotkaniem grupy. Mają oni służyć sobie i zaspokajać duchowe potrzeby, co
prowadzi do zacieśniania więzi personalnych między ludźmi. Podkreśla się też, że cechą
zdrowej komórki jest pomnażanie. Ważną zasadą w tym modelu Kościoła jest założenie, że
grupa, która nie pomnoży się w ciągu dwóch lat, jest rozwiązywana.
Modelowa dla innych grup działających w ramach wspólnoty, jest grupa-matka, która
przyczynia się do powstawania nowych grup. Liderzy różnych grup powinni spotykać się w
takiej grupie oprócz prowadzenia swoich grup.
Zdrowa grupa przyciąga ludzi, którzy mogą tam wzrastać duchowo. Proces rozwoju zaczyna
się od świadomego powierzenia swego życia Bogu, a kończy się na „awansie” do roli pasterza
grupy. Etapem pośrednim jest funkcja opiekuna, który jest pomocnikiem pasterza.
Celem grupy jest ewangelizacja i budowanie w równym stopniu. Ewangelizacja odbywa się
poprzez indywidualne kontakty, głównie wśród znajomych. Grupa ma za zadanie czynić
innych pasterzami, odpowiedzialnymi za prowadzenie kolejnych grup. Każdy uczestnik grupy
ma możliwość zostać pasterzem.
Wielką wagę w grupach przywiązuje się do modlitwy. Cztery elementy, jakie składają się na
spotkanie grupy to: (1) poznawanie się ludzi, bez czego nie można mówić o dalszym rozwoju
– ludzie w ten sposób zdobywają do siebie zaufanie, (2) uwielbienie, czyli uświadomienie
grupie obecności Boga poprzez wspólny śpiew i modlitwę skierowane ku Bogu, (3)
budowanie się, które zajmuje najwięcej czasu na spotkaniu grupy i obejmuje studium Biblii,
dzielenie się potrzebami, służenie sobie nawzajem darami duchowymi oraz modlitwa jedni o
drugich, (4) ewangelizacja, czyli otwarcie się na zewnątrz w celu pozyskania nowych osób.
Zarówno otwieranie „drzwi frontowych” jak i „drzwi bocznych” Kościoła okazuje się
skuteczne, jeśli programy te są realizowane systematycznie i wytrwale. A to wymaga
przygotowania nowych pokoleń liderów i staje się największym wyzwaniem dla wzrostu
Kościoła.
Placówki
Rozwijający się zbór był w stanie utworzyć kilka placówek (filii), np. we Wrocławiu, Oławie,
Wołowie, Ząbkowicach Śl. Niektóre z nich już usamodzielniły się i stanowią dziś
samodzielne zbory.
Pierwszą placówką od czasu wybudowania i otwarcia wspomnianego wyżej obiektu była
nowo utworzona wspólnota w dawnej siedzibie zboru przy ul. Łukasińskiego, która pod
przywództwem pastora Mirosława Patalona usamodzielniła się w roku 1995 tworząc II Zbór
Baptystyczny we Wrocławiu. To dodało nowej energii i w efekcie prowadziło do jeszcze
31
Ideę kościoła komórkowego opisali: J. Comiskey, Home Cell Group Explosion, Touch Publications, Houston
1998 i R. Neighbour, Where Do We Go From Here, Touch Publications, Houston 2000.
33
Centrum Edukacji Liderów KChB
bardziej dynamicznego rozwoju pracy baptystycznej w stolicy Dolnego Śląska.
Niedługo potem powstaje kolejna placówka, prowadzona przez pastora Jerzego Kurzępę,
która po upływie 5 lat usamodzielnia się tworząc III Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów
przy ul. Hubskiej. Zbór ten przyjął nazwę własną „Wspólnota Nowej Nadziei”.
Na przytoczonych wyżej przykładach widzimy określoną metodę wdrażania wizji i w efekcie
rozwoju zboru baptystycznego, który istnieje we Wrocławiu od ponad pół wieku. W swoim
procesie wzrostu Zbór ten stał się duchową „matką” dla innych wspólnot baptystycznych na
Dolnym Śląsku.
Wnioski
Porównując obydwie metody, tradycyjną i współczesną, widać „gołym okiem”, że
współczesna forma przyciągania ludzi do Zboru jest bardziej skuteczna poprzez swoją
regularność i jednocześnie zapewnia bardziej dynamiczny rozwój wspólnoty.
Jakie były przyczyny wzrostu Zboru wrocławskiego z siedzibą przy ul. Kłodnickiej?
Analizując ten konkretny przypadek, możemy mówić zarówno o aspekcie „boskim” jak i
„ludzkim”. Podobnie jak ujął to Apostoł Paweł pisząc do Koryntian (1 Kor 3:6).
Niewątpliwie, bez udziału, inspiracji i mądrości Ducha Świętego ludzkie wysiłki okazałyby
się nieskuteczne.
Wiele przesłanek miało wpływ na rozwój zboru w ostatnim okresie, gdy dokonał się on w
sposób szczególnie dynamiczny. Niewątpliwie istotny element, jaki należy wymienić w
pierwszym rzędzie, to korzystna z duchowego punktu widzenia sytuacja w kraju. Czynnik ten
był jednak całkowicie niezależny od Zboru. Polacy w okresie lat 90. XX wieku byli bardzo
otwarci i poszukiwali ponadczasowych wartości oraz trwałych celów dla swego życia.
Bardzo ważną rolę odegrał przy tym misyjny zapał wielu osób – przedstawicieli różnych grup
wiekowych (nie tylko młodzieży) i wykorzystanie rozmaitych metod ewangelizacyjnych, a
szczególnie tych, które okazały się społecznie przyjazne, kulturowo adekwatne i jednocześnie
skuteczne.
Nie bez znaczenia było wybudowanie przestronnego i funkcjonalnego obiektu, który spełnia
do dziś rolę siedziby Zboru oraz umożliwia skuteczne funkcjonowanie wielu służb
zborowych. W przyciągającym uwagę swoją nowoczesną architekturą kościele przy
Kłodnickiej znalazła miejsce estetycznie urządzona świątynia oraz szereg innych wygodnych
pomieszczeń, w których z powodzeniem realizowany jest cel istnienia wspólnoty.
Zastosowanie współczesnych form nabożeństwa i unikanie religijnego żargonu okazało się
pożyteczne w skutecznym komunikowaniu prawd wiary.
Istotne było sformułowanie wizji rozwoju wspólnoty oraz dobra współpraca wielu liderów i
właściwy przykład ich życia wyrażający biblijne wartości.
Równie ważny czynnik, to duchowa świadomość członków zboru, którzy odkryli swoje
34
Centrum Edukacji Liderów KChB
obdarowanie i zaczęli usługiwać innym. Bardzo istotną rolę odegrała rozpowszechniona
postawa gotowości do ponoszenia kosztów rozwoju. Mam tu głównie na myśli pionierów
Zboru, którzy bez większych uprzedzeń byli gotowi przyjąć młodzież garnącą się do
społeczności. Nie znaczy to, że proces rozwoju dokonywał się bezboleśnie.
Do opisywanego sukcesu przyczyniło się także wykorzystanie coraz szerszej oferty
dostępnych materiałów religijno-edukacyjnych i odpowiednia opieka duchowa, jaką
zapewniono nowo-nawróconym w małych grupach wzrostu oraz różnorodność służb
zborowych, w które mogli zaangażować się neofici itd.
Wymieniłem jedynie najważniejsze przyczyny rozwoju opisywanej na tych stronach
wspólnoty baptystów wrocławskich.
Nowy paradygmat misyjny i wnioski na przyszłość
Jak już zauważyliśmy wyżej, zdecydowaną zmianę sytuacji w Polsce przyniosła Solidarność,
tworząca 10 milionowy ruch wolnościowy w latach 80. ubiegłego wieku. Wtedy to na fali
nadziei niepodległościowych pojawiła się tez znacznie większa niż przedtem otwartość
społeczeństwa polskiego na ewangelie, a Biblia trafiła po raz pierwszy do tysięcy polskich
domów. Otwartość ta przejawiała się też m.in. przez katolicki ruch oazowy, ruchy odnowy, a
także dążenia ekumeniczne.
W tym samym czasie po raz pierwszy w Kościele Baptystów rozpoczął się ruch zakładania
nowych zborów, który przebijał się początkowo z wielkim trudem. Okazało się, ze trzeba
było zmienić mentalność baptystów, co przychodziło z wielkimi oporami. W epoce
socjalizmu w Polsce obowiązywał model, według którego w jednym mieście istniał tylko
jeden zbór baptystyczny.
Pierwszy przypadek tworzenia nowego zboru w wyniku świadomej wizji, miał miejsce w
Gdańsku – pod przywództwem pastora I. Barny. W efekcie tych działań powstał zbór w
Gdyni. Wizję zakładania nowych zborów z pasją i zaangażowaniem propagował w latach 90.
R. Gutkowski, ówczesny sekretarz RK. Było to możliwe dzięki współpracy z misjami
zagranicznymi. W efekcie powstawały kolejne wspólnoty we Wrocławiu, Warszawie,
Poznaniu, Krakowie, Katowicach, Bielsku Białej itd. Warto zauważyć, że nowe zbory
powstawały głównie w dużych miastach. Proces ten trwa do dziś – obecnie w KChB
tworzonych jest ok. 15 nowych zborów.
Warto zauważyć, że we Wrocławiu przez 40 lat po II Wojnie Światowej istniał tylko jeden
zbór baptystyczny i nikt wtedy nie myślał o zakładaniu nowego. Sytuacja zmieniła się
diametralnie po roku 80, od kiedy powstało w tym mieście kilkanaście nowych wspólnot
protestanckich, w tym kilka baptystycznych. To jest efekt nowego paradygmatu misyjnego.
Jakie mogą być duchowe prognozy na przyszłość? Wydaje się, że kościół dominujący
systematycznie traci ludzi, ale też bardzo się stara nie oddać swoich ciągle znaczących
wpływów w społeczeństwie. Ilość praktykujących katolików spadła do ok. 25-30 procent
wszystkich zapisanych w księgach kościelnych (dla porównania na Węgrzech jest ok. 10%,
we Francji i Włoszech ok. 4%). Wzmożona fala sekularyzacji i materializacji społeczeństwa
też robi swoje. To daje nowe możliwości baptystom i innym protestantom, które przejawiają
misyjne zaangażowanie. Mogą oni docierać do ludzi, którzy rozczarowali się do pewnych
35
Centrum Edukacji Liderów KChB
form instytucjonalnego kościoła, ale ciągle szukają żywego Boga. Ludzie ci nie byli otwarci
na ewangelie przedtem (mimo to, ze mogli być religijni).
Kolejna szansa otwiera się wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Johan Lukasse,
przewodniczący Międzynarodowego Zarządu Europejskiej Misji Chrześcijańskiej
zaobserwował pewien proces duchowy w społeczeństwach Belgii, Hiszpanii i Irlandii, które
przeszły ok. 10 letni okres otwartości na ewangelię po tym, jak zostały przyjęte do UE32.
Można spodziewać się, że podobnie będzie u nas. Główna przyczyna tej otwartości to utrata
złudzeń, ze wyższy poziom życia materialnego zaspokoi wewnętrzne potrzeby duchowe
ludzi. Inna istotna przyczyna to migracja – ludzie zmieniają miejsca pobytu w poszukiwaniu
pracy. Zwykle ludzie migrujący są bardziej otwarci na zmiany niż zasiedziali od pokoleń.
Jeszcze inna przyczyna, to frustracja dominującą religia oraz wzrost akceptacji społecznej dla
niekatolików.
Pisząc na temat zasięgu i perspektyw rozwoju baptyzmu we współczesnej Polsce W.
Kowalewski konkluduje:
„W tym kontekście, osobista pobożność oparta na indywidualnym poznawaniu prawd
biblijnych z podkreśleniem ich aktualności w życiu codziennym współczesnego człowieka z
pewnością stanowi wielki atut baptyzmu. Baptystyczna forma pobożności kładzie duży nacisk
na osobistą odpowiedzialność każdego człowieka wierzącego przed Bogiem, podkreślając
potrzebę integralności wyznawanych prawd biblijnych z codziennym życiem. Ten styl życia
wskazujący na autentyczność i praktyczność etycznych norm biblijnych, może okazać się
atrakcyjny dla ludzi zmęczonych instytucjonalnym podejściem do religijności i
poszukujących głębszego przeżywania wiary.”33
Powinniśmy też „nie rezygnując z wartości ewangelicznych, bardziej się otworzyć na ludzi i
otaczający świat, w celu poszukiwania nowych form oddziaływania na postkomunistyczne
społeczeństwo i docierania z wiecznie aktualną Dobrą Nowiną w sposób bardziej
komunikatywny współczesnemu pokoleniu.”34
Są to nowe możliwości, które pojawiają się teraz, a których przedtem nie było, lub też były
mocno ograniczone. Można by podsumować stwierdzeniem, że jeżeli ktoś czeka na
przebudzenie w Polsce, to po II Wojnie Światowej lepszych warunków niż teraz nie było.
W jaki sposób możemy te możliwość wykorzystać?
Należy rozróżnić działania podejmowane na poziomie zboru oraz denominacji.
I. Najpierw zacznijmy od zborów, gdyż tworzą one podstawowe komórki rozwoju
Kościoła:
1. Przygotować i rozpowszechniać w zborach wizję rozwoju Kościoła – każdy zbór powinien
zaangażować się na miarę swoich możliwości – kluczową rolę pełni pastor.
32
Wykład wygłoszony na spotkaniu pastorów we Wrocławiu w kwietniu 2006.
Kowalewski, W. Zasięg i perspektywy..., s. 103-104.
34
Ibid., s. 105.
33
36
Centrum Edukacji Liderów KChB
2. Konsekwentnie wdrażać biblijne wartości, zasady wiary i normy etyczne – jakość tworzy
ilość, nie odwrotnie.
3. Przygotowywać liderów, animatorów życia duchowego: w zborach powinni oni
otrzymywać podstawy formacji duchowej - do tego zadania potrzebni są mentorzy –
doświadczeni przywódcy, którzy będą przygotowani do przekazania swojej wiedzy i
doświadczeń młodszym od siebie liderom; następnie mogą w seminarium teologicznym
kontynuować kształcenie na poziomie akademickim;.
4. Nasączać społeczeństwo ewangelią – dostosowując metody pracy do aktualnej sytuacji.
Tradycyjny model misji baptystycznej – ewangelizacja dwa razy do roku (wiosenna i jesienna
kilkudniowa akcja ewangelizacyjna) przeżył się i jest dziś nieskuteczny oraz niewystarczający
– szczególnie w dużych miastach. W naszych czasach nie wystarczy wyjść na ulice i
rozdawać traktaty, ale znacznie lepsze efekty można osiągnąć dzięki szkole językowej,
kawiarni chrześcijańskiej, itp. Inicjatywy takie są bardziej przyjazne społecznie i tworzą
lepszą społeczną „atmosferę” dla baptystów - szczególnie, jeśli zawierają w sobie pozytywną
ofertę rozwoju i zaspokajają potrzeby ludzi (podniesienie poziomu życia w holistycznym
sensie – nie w oderwaniu od rzeczywistości). Nieinwazyjne i przyjazne metody docierania do
ludzi są bardziej owocne i trwałe. Uprawianie ewangelizacji ideologicznej – w uproszczeniu:
„nawróć się, bo pójdziesz do piekła” lub krucjaty przeciwko innym chrześcijanom na zasadzie
„moja wiara jest lepsza od twojej” jest zdecydowanie szkodliwe. Nawet zaprzyjaźnianie się z
ludźmi z takim celem, aby ich „ewangelizować” jest wątpliwe. Należy przede wszystkim
akcentować wizje rozwoju – jakość tworzy ilość;
5. Potrzebni są konsultanci rozwoju, misyjnie nastawieni oraz przygotowani z uwagi na swoje
doświadczenie, mający autorytet w kościele, którzy będą gotowi doradzać innym;
6. Zakładać zdrowe zbory, nie w oparciu o konflikt, ale w wyniku wizji - zbór matka ma
wspierać zarówno duchowo jak i materialnie, należy zakładać zbory reprodukcyjne;
7. Wykorzystywać potrzeby kulturalne i społeczne, służba charytatywna lub edukacyjna mogą
świetnie uzupełniać i przygotowywać do ewangelizacji - ludzie mają potrzebę spotykania się i
tę naturalną potrzebę można wykorzystać w ewangelizacji.
Należy podkreślić, że działania podejmowane na poziomie denominacji powinny wskazywać
kierunki rozwoju i mieć charakter służebny wobec zborów. Nie mogą one zastępować
inicjatywy zborów. Powinny być prowadzone przez potwierdzonych przywódców
sprawdzonych przywódców.
II. Na poziomie denominacji należy:
1. Przygotowywać odpowiednie materiały, konferencje, szkolenia dla liderów i pastorów itp.
2. Promować i wspierać (także finansowo) dobre przykłady, które są godne naśladowania;
generować środki finansowe na misję oraz odpowiednio nimi zarządzać – nie uzależniać misji
od środków pochodzących zza granicy.
3. Opracować dobry program (wizja) działalności misyjnej – wspieranie inicjatyw mających
na celu zakładanie nowych zborów powinno stać się wysokim priorytetem.
37
Centrum Edukacji Liderów KChB
4. Powołać do istnienia Instytut Rozwoju Kościoła. Celem tego instytutu byłoby zapewnienie
pastorom i liderom możliwości dokształcania się z dziedziny rozwoju i zdrowia kościoła
(ewangelizacja, przywództwo, zarządzanie). Także praktyczne doradztwo w tych kwestiach.
5. Współpraca z innymi Kościołami np. organizacja konferencji misyjnych lub wspólnych
działań typu ewangelizacja „Next Generation Alliance” itp.
6. Uzgadnianie z innymi Kościołami wydawnictw i większych wydarzeń inspirujących do
misji.
7. Zintegrowani przywódcy – do współpracy mogliby być zapraszani tylko tacy przywódcy,
którzy przejawiają inicjatywy misyjne zgodne z określonym programem, realizują
praktycznie wartości i zasady biblijne w swoim życiu i przez to wywierają dobry wpływ na
innych. Brak integralności w życiu niektórych przywódców jest bardzo poważnym
problemem kościoła, który w efekcie hamuje rozwój i niszczy dzieło misyjne. Ludzie nie
będą podążali za przywódcami, którzy nie dają dobrego przykładu swoim życiem.
38
Centrum Edukacji Liderów KChB
Model postawy mentora
Daniel Trusiewicz
Barnaba – postawa godna naśladowania
Temat integralności człowieka wierzącego jest niezwykle istotny. Jedynie ludzie zintegrowani
mogą być przykładem do naśladowania dla innych. Poznajemy ich po owocach uczynków.
Integralność to postawa, w której widzimy zgodność słów z czynami. Jest to konsekwencja w
myśleniu i działaniu niezależnie od miejsca i okoliczności. Słowa ludzi zintegrowanych mają
swoje pokrycie w czynach. Integralność to inaczej charakter człowieka.
Billy Graham powiedział: „Trzeba ciągle walczyć w obronie swojej integralności. Gdy ktoś
traci majątek, traci niewiele w skali wieczności, gdy tracimy zdrowie, to jest dużo więcej,
tracąc charakter, wyzbywamy się wszystkiego”.
Ludzie bez integralności są groźni. Chrystus nazywał ich hipokrytami i sprzeciwiał się takim
zdecydowanie.35 Apostoł Paweł ostrzegał przed nimi.36 Jakub nazywa ich ludźmi o
rozdwojonej duszy.37 Takich trzeba się wystrzegać, gdyż mają destrukcyjny wpływ na swoje
otoczenie.
Ap. Paweł w 1 Kor. 11,1 wzywa wierzących: „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja
jestem naśladowcą Chrystusa”.
Spotykane są dwa skrajne poglądy: 1) Nie patrz na ludzi, patrz na Chrystusa - ultraduchowość. 2) Uzależnianie się od ludzi i podążanie za przywódcą typu guru – syndrom
sekty i niebezpieczeństwo tzw. „owczego pędu”, bez-refleksyjność. Potrzebujemy
konkretnych przykładów, ale z drugiej strony nie możemy uzależniać się od ludzi.
Pytanie brzmi: za kim podążasz? Jaki jest twój wzór do naśladowania? Czy możesz wymienić
ludzi, których darzysz autorytetem i zaufaniem? Czy sam jesteś przykładem do naśladowania
dla innych?
W tekstach 1 Kor. 11,1 i Fil 3,17 Paweł bez fałszywej skromności stawia siebie samego za
przykład do naśladowania. My nieraz mamy opory (najczęściej przez skromność, ale nieraz
też z innych powodów). W Biblii naśladowanie jest równoznaczne z uczniostwem.
Najczęściej ludzie wierzący wybierają sobie za wzór bohaterów biblijnych. Np. Abraham jest
popularnym przykładem wiary (wiernie trzymał się obietnicy danej mu przez Boga), Mojżesz
to niedościgniony wzór przywództwa (prowadził rzeszę ludzi po pustyni przez 40 lat),
Salomon ucieleśnia mądrość (gdy dwie kobiety nie mogły dojść do porozumienia – on ich
pogodził jednym wyrokiem), Nehemiasz – niestrudzony budowniczy pośród ruin, Piotr –
wielki kaznodzieja (na jednym kazaniu 3000 nawróconych), Paweł – misjonarz i założyciel
wielu zborów oraz autor większości Nowego Testamentu. Każda z tych postaci (a może
35
Zob. Mt. 23.
Zob. 2 Tes. 3,14.
37
Zob. Jk. 4,8
36
39
Centrum Edukacji Liderów KChB
sposób w jaki jest przedstawiana) może szybko wpędzić przeciętnego chrześcijanina w
kompleksy.
Niektórzy chcieliby wręcz zapytać: czy nie ma w Biblii skromniejszych, bardziej
przystępnych przykładów do naśladowania?
Barnaba – przykład dla każdego
Barnaba nie jest „super” bohaterem, przynajmniej na pierwszy rzut oka i praktycznie każdy
może utożsamiać się z nim. Barnaba, to Syn Pocieszenia. Przyjrzyjmy się tej postaci na
podstawie tego, co mówi o nim Pismo. Zadajmy sobie koniecznie pytanie: czego możemy się
od niego nauczyć?
Barnaba dostrzega potrzeby innych
Pierwszy raz pojawia się na kartach Nowego Testamentu w Dz. 4,32-36. Widzimy u niego
ważną cechę – dzieli się tym, co ma z innymi; dostrzega potrzeby innych, nie jest egoistą
zapatrzonym tylko w siebie, ale widzi tez innych. Jeszcze jedna ważna cecha Barnaby. On ma
też zaufanie do apostołów, obdarza ich autorytetem. Przynosi swoje pieniądze do nich i
przekazuje na dzieło Boże.
Należy zadać sobie pytanie: Czy taka postawa jest we mnie?
Barnaba widzi potencjał innych
Następnym razem czytamy o Barnabie w Dz. 9,26-28. On tu występuje jako obrońca Saula,
którego wierzący się bali, ponieważ miał opinię prześladowcy. Barnaba jednak patrzył na
Saula inaczej niż inni. On przede wszystkim zwracał uwagę na jego nawrócenie i zmianę.
Wprowadził Saula w nowe dla niego środowisko, przedstawił go apostołom, wystawił mu
dobre świadectwo na podstawie nawrócenia. Barnaba jest znany z tego, że buduje między
ludźmi mosty pojednania – nie mury podziałów.
Niech każdy czytający te słowa zada sobie pytanie: Jak ja oceniam ludzi wokół siebie? Kiedy
ostatnio kogoś zaprosiłem do zboru?
Barnaba angażuje innych do służby
Po raz kolejny imię Barnaba pojawia się w Dz. 11,22-26. Kościół jest prześladowany i
rozproszony. Mimo to czytamy o wielkiej liczbie wierzących w Antiochii. Na wieść o tym z
Jerozolimy wysyłają do Antiochii Barnabę. Jaką rolę on tam pełni? Odnajduje poznanego
wcześniej Saula w Tarsie (odległość ok. 100 km w linii prostej) i zaczyna angażować go oraz
innych do służby, ponieważ było tam wiele duchowej pracy do wykonania. Barnaba miał
duchowe oczy i widział, co Bóg czyni, radował się z tego i zachęcał innych. W Antiochii
powstał bardzo prężny i misyjny zbór, który regularnie wysyłał zespoły misyjne. Tam też po
raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami.
Zadajmy sobie pytanie: Co widzimy wokół siebie duchowymi oczami?
40
Centrum Edukacji Liderów KChB
Barnaba jest wrażliwy na głos Ducha Świętego
Następny tekst gdzie występuje Barnaba jest w Dz. 13,1-3. Tym razem jest misjonarzem u
boku Pawła, jest dostępny i gotowy, gdy zachodzi taka potrzeba. Skąd o tym wie? Przez
wrażliwość na głos Ducha Świętego. Powołanie to wielkie słowo, jeżeli chodzi o skuteczną
służbę. Ze względu na to Barnaba jest gotowy na poświęcenie, aby podjąć trud podroży,
niewygodę i nawet niebezpieczeństwo. Czyni to chętnie i z pełnym przekonaniem.
Pytanie: Czy jestem dostępny i gotowy na wezwanie Boga?
Barnaba zachęca drugie pokolenie wierzących
Po raz ostatni Barnaba pojawia się w tekście Dz. 15,36-41. Nie ma misji bez problemów, bo
tam gdzie ludzie angażują się w dzieło Boże, tam też są przeszkody i przeciwności. Biblia też
o tym mówi otwarcie. W tym miejscu czytamy o rozstaniu Barnaby i Pawła. Powodem jest
Jan Marek, młody i zdolny przywódca. Do tej pory stanowili zgrany zespół, ale ta formuła się
już wyczerpała. Oni to dostrzegają. W drugiej podroży misyjnej Paweł dobiera sobie Sylasa.
Barnaba zaś idzie z Markiem, znowu zachęca, znowu jest sobą, znowu odnosi sukcesy.
Wiemy, że gdyby nie Marek, nie mielibyśmy najstarszej ewangelii. On też reprezentuje
drugie pokolenie chrześcijan. Barnaba ma w tym wielki udział, ponieważ go zachęca.
Potrzebujemy zachęcać jeden drugiego, a szczególnie młodszych w wierze.
Trzeba zadać sobie pytanie: Kogo powinienem w podobny do Barnaby sposób zachęcić?
Wnioski
Czego Bóg oczekuje od każdego z nas? Przede wszystkim przykładu, jaki widzimy w
Barnabie. Postawa zintegrowana to nie jest za wiele … to jest zaledwie minimum. Dostrzegać
potrzeb innych. Widzieć duchowy potencjał. Angażować do służby. Być wrażliwym na głos
Ducha. Zachęcać innych.
Barnaba: oto przykład dla wszystkich … jakże potrzebujemy takich przykładów! W nim
widzimy postawę godną naśladowania. Niech każdy zada sobie pytanie: Kto dla mnie był lub
jest Barnabą? Okazujmy wdzięczność. I jeszcze jedno: Dla kogo ja jestem lub mogę być
Barnabą?
41
Centrum Edukacji Liderów KChB
Mentoring w małych grupach
dr Wojciech Kowalewski
“Chcę mieć prawdziwe rozmowy z prawdziwymi ludźmi.”
“Kto jest dobroczynny, będzie wzbogacony, a kto innych pokrzepia, sam będzie pokrzepiony.”
Prz. Sal. 11:25
Proces dynamiki grupy
Naszym celem podczas grupy jest to aby zidentyfikować problem, uzyskać jego lepsze
zrozumienie i zachęcić do podjęcia praktycznych kroków ukierunkowanych na zmianę.
Proces ten można opisać w formie siedmiu kroków:
Rozpoznaj problem.
Zadawaj wyjaśniające pytania.
Określ obecny wpływ na życie.
Rozważ potencjalne konsekwencje.
Zbadaj osobistą perspektywę.
6. Opisz idealne rozwiązanie.
7. Podejmij się działania. Zaplanuj praktyczne kroki..
1.
2.
3.
4.
5.
Znaczenie zadawania pytań
10 najczęstszych błędów popełnianych przy zadawaniu pytań:
1. Zadawanie pytań zamkniętych.
2. Pytania ukierunkowane na rozwiązanie problemu jednocześnie zawierające
sugerowane rozwiązanie.
3. Poszukiwanie jednego “magicznego” pytania.
4. Pytania wielowątkowe.
5. Pytania interpretujące (ujmujące naszą interpretację słów drugiej osoby).
6. Pytania retoryczne.
7. Pytania naprowadzające na nasz tok myślenia.
8. Pytania niejasne (nie wiemy o co tak naprawdę pytamy)
9. Pytania przerywane.
10. Pytania „dlaczego”.
Trzy ważne aspekty nadające wartość naszym pytaniom:
1. Zadawaj tylko dobre, przemyślane pytania.
2. Bardzo ważny jest sposób w jaki zadajesz pytanie.
3. Uważnie wysłuchaj odpowiedzi na zadane pytanie.
42
Centrum Edukacji Liderów KChB
Jakie jest dobre pytanie? Takie, które prowadzi do uzyskania właściwej informacji
poszukiwanej poprzez zadanie tego pytania.
Pomyśl o tym o tym co chcesz osiągnąć poprzez zadanie danego pytania, a to pomoże ci we
właściwym jego sformułowaniu.
Często popełniany błąd to tzw. „wyłączenie się”, kiedy tak bardzo skupiamy się nad tym jakie
chcemy zadać następne pytanie, że przestajemy słuchać danej osoby lub grupy.
Inny błąd to tzw. “szybkie łącze z przeszłością” kiedy natychmiastowo utożsamiamy się z
opisywanymi problemami i odnosimy je do własnego życia myśląc bądź mówiąc: „Tak, też
przez to ostatnio przechodziłem, wiem dokładnie co czujesz.” To może prowadzić do tego, że
przestajemy słuchać i narzucamy interpretację na podstawie własnego doświadczenia.
UWAGA: Materiały opracowane na podstawie warsztatów szkoleniowych z Alanem Lowe (BBL Forum).
Tylko do użytku wewnętrznego.
43
Centrum Edukacji Liderów KChB
ABC mentoringu
Bobb Biehl
Mentoring nie oznacza tego samego dla różnych ludzi. Dzisiaj słowo mentoring jest trochę
niepokojące. Może ono oznaczać wszystko od profesora uniwersytetu poczynając a na
przedszkolance kończąc. Na skutek tego wielu ma bardzo ogólnikowe pojęcie czym
mentoring jest naprawdę. Gdy ludzie nadają temu słowu coraz więcej znaczeń, staje się ono
coraz mniej zrozumiałe.
W książce tej pragnę oczyścić to słowo z innych znaczeń. Mam nadzieję, że pewnego dnia
słowo to będzie dobrze rozumiane i właściwie stosowane w ogólnych rozmowach i
prawidłowo definiowane w różnych programach. Gdy zauważysz niewłaściwe stosowanie
tego terminu, zaproponuj jego synonimy: trener, wychowawca, przewodnik duchowy.
Bądźmy pewni tego, by mentoring oznaczał jedno bardzo wyjątkowe zadanie.
MENTORING JEST...
Uświadamiając sobie, że kilka definicji jakiegokolwiek słowa są w zupełności ścisłe i
dokładne, pragnę zaproponować definicję, która w 99,99% wyjaśni wszystkie relacje
mentoringu w przeszłości, w czasach obecnych i w przyszłości.
Mentoring to trwająca całe życie więź, w której mentor dopomaga swemu podopiecznemu w
osiągnięciu danego mu przez Boga życiowego celu.
Mentoring to jak gdyby posiadanie idealnej cioci czy wujka, którego bardzo szanujesz, który
kocha ciebie jako członka rodziny, troszczy się o ciebie jako o przyjaciela, zawsze cię ofiarnie
wspomaga i jak współczesny Salomon dzieli się swoją mądrością. Posiadanie mentora nie jest
tym samym co posiadanie innej matki czy ojca. Mentoring to bardziej „Jak mogę ci pomóc?”
niż „Czego powinienem cię nauczyć?”
Idealny mentoring to więź na całe życie
Kilka lat temu byłem w Boise mówiąc na temat mentoringu do prawie czterech tysięcy
mężczyzn zgromadzonych na spotkaniu Dotrzymujących Obietnicy (Promise Keepers). Gdy
podpisywałem swoje książki, podeszli do mnie dwaj mężczyźni i jeden z nich powiedział:
„Bob, właśnie to chciałem ci powiedzieć! On (wskazał na swego przyjaciela) jest moim
mentorem już trzydzieści lat. Teraz jesteśmy przyjaciółmi, ale od trzydziestu lat jesteśmy
razem. W tych trzydziestu latach każdego dnia wiedziałem, że ten facet troszczył się o mnie
bez względu na to czy jestem żywy czy martwy”. Miałem łzy w oczach słuchając jak
opisywali czym była dla obydwu z nich ta przyjaźń. Jakże wspaniały związek przyjaźni!
Idealny mentoring jest przyjaźnią na całe życie, ale tak naprawdę nie zawsze tak bywa.
Czasem bardzo korzystny mentoring trwa krótko.
Bruce Johnson, dyrektor Leighton Ford Ministries, powiedział: „Hank Williams, ewangelista,
poprosił mnie, abym był jego mentorem. Po raz pierwszy w życiu ktoś „oficjalnie” poprosił
mnie o to. Rzecz nieznana wydaje się nam wielkim poświęceniem. Jednak chciałem mu
pomóc. Uzgodniliśmy zasady naszego mentoringu na jeden rok i wymieniliśmy szczególne
dziedziny, w których Hank potrzebował pomocy. Program Hanka stał się moim programem.
44
Centrum Edukacji Liderów KChB
Po półtora roku wraz z Hankiem postanowiliśmy zakończyć nasz „oficjalny” mentoring.
Odtąd Hank od czasu do czasu prosi mnie o radę lub pyta, czy znam kogoś, kto mógłby mu
pomóc w danej sprawie.
Być mentorem to pozytywne i dosyć przyjemne doświadczenie. Czas wstępnego
przygotowania to moje własne doświadczenie życiowe i chęć słuchania. Teraz od osiemnastu
miesięcy jestem mentorem kogoś innego. Potem chcę służyć mentorem jeszcze komuś i
jeszcze komuś, przez całe swoje życie chcę być mentorem”. Bruce Johnson postanowił przez
osiemnaście miesięcy być czyimś aktywnym doradcą, a następnie przez całe życie po prostu
być gotowym do tego zadania. Nie ma w tym nic złego. Właściwie jest to typowy wzorzec
przyjaźni między mentorami a ich podopiecznymi. Ci podopieczni (ang. proteges - dosł.
protegowani) mogą w swoim życiu znalezć się w wielkiej potrzebie. Po otrzymaniu pomocy,
przez jakiś czas mogą być niezależni, aż znowu pojawi się wielka trudność i znowu będzie
potrzebny mentor. Jeżeli odpowiada ci taki styl, jest to w zupełności odpowiedni sposób
mentoringu. Taka przyjaźń nadal może trwać przez całe życie.
Ludzie często pytają mnie, czy taka przyjaźń na całe życie nie jest za długa, czy nie za dużo
rodzi pytań, jest nierealna. Zawsze mówię, że z perspektywy mentora może tak być. Ale ze
względu na prawdziwe potrzeby i życzenia podopiecznego, jest to akurat odpowiednia ilość
czasu!
Mentoring to więź z kimś, kogo lubisz, z kim chcesz przebywać, ufasz mu i życzysz mu
dobrze
W swojej istocie mentoring to wzajemny związek. W zasadzie nie jest to jakiś kontrakt,
transakcja, zgoda czy prawne zobowiązanie, zawsze można się z tego wycofać. To związek
między dwiema osobami. To wzajemne zaufanie, w czasie którego zdejmuje się wiele
publicznych, a nawet prywatnych masek, które zwykle nosimy, stąd mentor i jego
podopieczny komunikują się bez jakichkolwiek masek. Idealnym mentoringiem jest jedność
serc dwóch osób. Pociąga to za sobą poświęcenie się trosce, wspieraniu, zachęcaniu i
budowaniu poczucia bezpieczeństwa. Jak wyraził to Bill McCartney, założyciel ruchu
Dotrzymujący Obietnic, jest to przechodzenie przez życie „oko przy oku, bok przy boku,
ramię przy ramieniu”. Mentoring ma wiele podobieństw do związku małżeńskiego. Jest to
związek na dobre i na złe, na powodzenie i na niepowodzenie, wierność w chorobie i
zdrowiu. Dlatego w relację mentoringu należy wchodzić tylko z tą osobą, którą lubisz,
odpoczywasz w jej obecności, ufasz jej i życzysz jej dobrze.
Każda osoba jest inna. Każda przyjaźń jest inna. Każdy związek mentora z podopiecznym jest
inny. Dotyczy bowiem dwóch osób z różnych środowisk, o różnych stylach życia, różnych
obawach, różnych zainteresowaniach i będących w różnym wieku. Jeżeli byłeś już czyimś
mentorem, nie oczekuj, że następna osoba będzie taka sama. Nauczysz się różnych rzeczy z
zalet każdego mentora i będziesz uczył różnych rzeczy ze względu na potrzeby swego
podopiecznego. Chociaż na początku mentoringu mentor jest bardziej doświadczony od
swego podopiecznego, z czasem ich przyjaźń zostanie bardziej zrównoważona i stopniowo
staną się równorzędnymi przyjaciółmi. Nazywam to fazą wzajemnego monitoringu. Po
pewnym czasie przyjaźń ta dojrzewa i staje się emocjonalnym partnerstwem 50 do 50. Jest
bardzo dobrze, gdy mentor i jego podopieczny na wiele lat stają się przyjaciółmi.
45
Centrum Edukacji Liderów KChB
Mentoring nadaje więziom charakter zamierzony
W większości mentoring jest nieformalny. Po prostu dwie osoby lubią przebywać ze sobą,
życzą sobie dobrze i przez pewien czas dopomagają sobie nawzajem. Ich związek polega na
bliskiej przyjaźni ze sobą. Jest to rzecz naturalna i właściwa. Może ktoś zapytać: skoro
mentoring nie ma formalnych podstaw, to po co nadawać mu formę? Po co definiować tę
przyjaźń używając słowa mentoring? Pozwólcie, że zwrócę waszą uwagę na jedną bardzo
praktyczną stronę tej sprawy.
W procesie dojrzewania są chwile, gdy niespodziewanie potrzebna nam będzie pomoc. Na
przykład będziemy nagle potrzebowali rozmowy z kimś o drugiej nad ranem. W większości
przypadków jednak, szczególnie w odniesieniu do ludzi, których darzymy szacunkiem,
będziemy czuli się nieswojo dzwoniąc do nich tak wcześnie. Ale jeżeli dyskutujecie i
definiujecie sprawę mentoringu, rozmawiacie o dojrzałości i zdrowej relacji ze sobą przez
całe życie, możesz powiedzieć swemu podopiecznemu, że jesteś tą osobą, do której może
zadzwonić nawet o drugiej nad ranem. Powiedz mu, że zawsze może do ciebie zadzwonić
zanim podejmie jakąś niemądrą decyzję, jak na przykład skok przez okno czy opuszczenie
swego współmałżonka. Możesz wyraźnie mu powiedzieć, że w nagłych sytuacjach,
skontaktowanie się z tobą nie jest postępowaniem nieodpowiednim lecz nakazem.
Pomyślmy o takim prostym pytaniu: Czy dobrze czułbyś się dzwoniąc do dwóch lub trzech
osób, prosząc ich aby byli twoimi mentorami w środku nocy bez wcześniejszego
przyzwolenia na to? Twój podopieczny też nie czułby się dobrze, choćby znalazł się w trudnej
sytuacji, o ile wcześniej formalnie nie uzgodniliście ze sobą, że jesteś jego mentorem i
dlatego może to uczynić.
Mentor pomaga podopiecznemu w osiągnięciu danego mu przez Boga celu życia
Po takim zdefiniowaniu mentorowania, jest ono naturalną relacją z dodatkiem dwóch
prostych pytań. Mentorowanie staje się ważne wtedy, gdy doświadczona osoba stawia osobie
mniej doświadczonej dwa mentorskie pytania:
Jakie są twoje priorytety? Priorytetami mogą być cele lub problemy. Mogą one mieć
charakter osobisty lub zawodowy.
Jak mogę ci pomóc? Jako mentor możesz pomóc swemu podopiecznemu w podjęciu
właściwego działania lub po prostu dostarczyć środków do jego realizacji.
Celem jest wzrastanie ku dojrzałości. Twój mentor, ty i twój podopieczny zawsze będziecie
się rozwijać. Bądź świadomy tego, że jest to proces trwający całe życie, a nie cel do
szybkiego osiągnięcia. Boży czas jest doskonały. Oczekuj na ten Boży czas.
Może zniechęcającym widokiem będzie ci oglądanie zmagania twego podopiecznego, ale
bądźz świadomy tego, że przez całe życie dopomagasz mu wzrastać ku dojrzałości, nie chodzi
przecież o osiągnięcie doskonałości w ciągu tygodnia.
Częścią tego dojrzewania w czasie jest dopomaganie swemu podopiecznemu w stałym
rozwoju i zachowanie równowagi w następujących zakresach życia:
* rodzina i małżeństwo
* finanse
* rozwój osobisty
46
Centrum Edukacji Liderów KChB
* fizyczny
* zawodowy
* społeczny
* duchowy.
Częścią twego zadania jako mentora jest dopomaganie swemu podopiecznemu w rozwoju
jego potencjalnych wartości w życiu, rozmawianie z nim, korygowanie jakichkolwiek
poważnych odchyleń w jednej z tych siedmiu dziedzin. Nie ma wystarczającego opisu
wszystkich możliwości, z których ty i twój podopieczny możecie skorzystać w ciągu
następnych dwudziestu czy trzydziestu lat. Nie jestem w stanie omówić wszystkiego w tej
książce. Jednak, jeżeli mentorzy i ich podopieczni wspólnie przemyślą wszystkie te
zagadnienia, przemodlą problemy i zastanowią się nad trudnościami, po pewnym czasie
zauważy się rozwój ku pełnej, dorosłej, dojrzałości chrześcijańskiej. Koncentrowanie się na
dojrzałości w procesie mentorowania jest rzeczą dobrą i zdrową. Istota sprawy jest
następująca: wszystko co masz uczynić, to pomóc swemu podopiecznemu w rozwoju ku
pełnej dojrzałości w ciągu całego jego życia. Może zechcesz zapytać swego podopiecznego:
„Jakie trzy mierzalne priorytety mógłbyś zrealizować w ciągu następnych dziesięciu lat, co w
końcu zmieniłoby twoje życie o 50%?” Wtedy bądź gotów dopomóc mu w realizacji tych
priorytetów. Będziesz musiał przejść długą drogę, aby być dobrym mentorem.
Bill Delahoyde, asystent prawnika Stanów Zjednoczonych, przypomina wzruszającą historię
kontaktów ze swoim mentorem. Jest to dość dobre zakończenie tego rozdziału. „Czy możemy
się jutro spotkać na śniadaniu? Gdy mój mentor postawił mi to pytanie w 1991 roku, mówił
do kogoś, kto potrzebował mentora. Minęło dwadzieścia lat od mojego nawrócenia w czasie
studiów wyższych, od tego czasu służyłem jako misjonarz wśród studentów, absolwent
seminarium, absolwent wydziału prawa i prawie przez dziesięć lat federalny prokurator. Ale
wyuczone na pamięć teksty biblijne, wykształcenie seminaryjne, siedem lat nauczania w
szkole niedzielnej i półki książek pozostawiły w moim sercu sfrustrowany cynizm, który
nadal miał wpływ na moje działania i relacje. Podczas śniadania następnego dnia przedstawił
mi główne założenia swojej niepublikowanej jeszcze książki. Wynikało z nich, że wiele
zagadnień, z którymi się zmagałem, wynikały z głęboko zakorzenionych wzorców mojego
życia. Nie mogłem sobie poradzić z tymi zagadnieniami, zanim nie poradzę sobie w tymi
wzorcami. W procesie tym potrzebowałem pomocy, a on zaproponował mi podanie pomocnej
ręki. Później dowiedziałem się, że w rzeczywistości zaproponował, że chce być moim
mentorem.
Mentorami są ci, którzy wspięli się wyżej od nas na górę życia, ale na chwilę zatrzymali się,
by podać nam rękę pomocy na tej drodze lub którzy rzucili nam ratowniczą linę miłości i
zaufania, co nie pozwoliło nam odpaść z tej góry. Relacja mentorska tworzy się wtedy, gdy
mentor, zwracając się do swego podopiecznego, powiada: „Kocham cię, wierzę w ciebie i
chcę, abyś miał powodzenie. Chcę swoim doświadczeniem i wiedzą pomóc ci w jakiś sposób,
abyś mógł być tym, jakim chce widzieć cię Bóg”. Gdy stał się moim mentorem, przez dwa i
pół roku widywaliśmy się ze sobą. Za każdym razem przedstawiałem mu swoje problemy, a
on mi podawał sugestie, według których starałem się postępować. Następnym razem
mówiłem jak to zrealizowałem i co z tego wyszło lub nie wyszło. Przez ten mentorski kontakt
zacząłem zauważać jego wychowawczy aspekt. Definicją wychowania jest popieranie
rozwoju przez dostarczanie pożywienia, wspieranie, dodawanie odwagi itp. w czasie różnych
stadiów rozwoju. Jestem przekonany, że wychowanie jest bardzo istotne w czasie mentoringu,
ponieważ obejmuje ono to, co nazywam „ciepłą pomocą”. Dopomagał mi w bardzo wyraźny
sposób, a co najważniejsze, pomoc ta była okazywana w kontekście przychylnej życzliwości.
47
Centrum Edukacji Liderów KChB
Zabiegałem o pomoc z różnych źródeł, ale jak często się to zdarza, jest to podobne do
wyżymania kropli wody z mokrej ścierki: korzyści nie są proporcjonalne do nakładów.
Zawsze będę wdzięczny za jego mentorską przyjaźń, co dopomogło zainicjować proces
przeorywania mego serca i zamieniania go w dobrą glebę. Na ostatnim naszym spotkaniu
przedstawił mi listę dwudziestu pięciu wartości charakteru, które okazały mi się bardzo
pomocne. Ale przy tej okazji powiedział mi: Bill, to jest plan na dziesięć lat. Często wymaga
to przynajmniej tak długiego okresu czasu, aby w naszym życiu nastąpiła prawdziwa zmiana.
Przekonałem się, że miał rację. Ale iluż z nas, zanim nie jesteśmy w związku małżeńskim,
trwa w takiej relacji przez dziesięć lat? Bardzo skorzystałem z różnych planów na dwanaście
tygodni czy programów na dziewięć miesięcy, ale doświadczeniom tym zawsze brakowało
podstawowego składnika - osobistej relacji z kimś, kto dopomógłby mi uporządkować
wszystko czego się nauczyłem i zastosować to w przyszłości. Dał mi tę listę ze wskazówkami
i rozstaliśmy się. A rozstanie zawsze sprawia naszemu życiu ból. Ale kiedy kurze opadną,
znowu się spotykamy i zaczynamy od tego, na czym skończyliśmy. Na tym polega
mentorowanie. To przyjaźń, która się nie kończy wtedy, gdy zakończyłem czytanie stronicy
książki czy doszedłem do końca jakiegoś programu.
Podsumowanie
Mentoring to przyjaźń na całe życie w czasie której mentor pomaga swemu podopiecznemu
rozwijać w sobie Boży potencjał.
MENTORING TO NIE...
Niektóre aspekty mentoringu są podobne do pewnych aspektów innych relacji. Może
zastanawiasz się, pytając: „Jaka jest różnica między mentoringiem a....?” Ponieważ uważam,
że relacja między mentorem a jego podopiecznym jest ważna, wyjątkowa i silna, chcę dalej
wyjaśniać ten termin, mówiąc czym mentoring nie jest. Gdy słowo to jest luźno wypowiadane
w różnych sytuacjach, dobrze jest dla ścisłości wyjaśnić czym mentoring nie jest.
Mentoring nie jest ewangelizacją czy uczniostwem.
Mentoring nie jest terminowaniem czy trenowaniem.
Mentorowanie nie jest modelowaniem.
Mentorowanie nie opiera się na dopasowaniu się.
Mentoring nie jest ewangelizacją czy uczniostwem.
Pozwól, że zadam ci trzy osobiste, ważne pytania: Jak pewnie czujesz się, świadcząc o swojej
wierze człowiekowi niewierzącemu? Jak pewnie czujesz się pomagając nowo nawróconemu
wzrastać w wierze? Jak pewnie czułbyś się, stając się przyjacielem na całe życie osoby, którą
naprawdę lubisz?
Może na pierwsze dwa pytania odpowiedziałeś: bardzo pewnie. Jeżeli tak, to wspaniale!
Jeżeli ewangelizujesz czy wychowujesz ludzi młodych w wierze, to za wszelką cenę czyń to.
Potrzebujemy ludzi, którzy mogą koncentrować się na ewangelizacji i czynieniu uczniami
mężczyzn, kobiety i dzieci. A może na pierwsze dwa pytania odpowiedziałeś: nie bardzo
pewny. Tysiące mężczyzn i kobiet, jakie spotkałem w kilku ostatnich latach, uważają, że
ewangelizacja i uczniostwo są bardzo potrzebne, ale gdy zabierają się do tego, przekonują się,
że chodzą w butach, które na nich nie pasują. Jeżeli wierzysz w obydwie sprawy, ale czujesz,
48
Centrum Edukacji Liderów KChB
że do żadnej się nie nadajesz, mentoring może dla ciebie być jedynym wyjściem. Przez
dwadzieścia pięć lat byłem mentorowany i byłem mentorem. Od pięciu lat rozmawiam z
ludzmi na temat mentoringu. Największym nieporozumieniem na temat mentoringu jest
przekonanie, że jest to po prostu inne słowo na określenie uczniostwa. Dlatego powtórzmy:
Mentoring nie jest uczniostwem!
Poniższe zestawienie dopomoże zauważyć te specyficzne różnice. Gdy zauważysz czym
różnią się od siebie ewangelizacja, uczniostwo i mentoring, łatwiej będzie ci utożsamić się z
twoim naturalnym zakresem służby. Wielu ludzi doświadczyło trwającej całe życie przyjaźni
ze swoim nauczycielem, a wielu mentorów wychowywało swoich podopiecznych. W
zestawieniu tym pragnę zwrócić twoją uwagę na wyraźne różnice w przeciwieństwie do
częstych podobieństw. Kategorie te oczywiście zazębiają się w stylu niektórych
ewangelistów, nauczycieli i mentorów. Dobrze jest jednak dla jasności przeciwstawić ich
sobie. Z tego można zauważyć jak pewna osoba bardziej pasuje do tej czy innej roli.
-----------------------------------------------------------------------------------------------EWANGELIZACJA UCZNIOSTWO MENTOROWANIE
-----------------------------------------------------------------------------------------------Czy jest to biblijne? Nauczanie i przykład w Piśmie Przykład w Piśmie
-----------------------------------------------------------------------------------------------Tymoteusz
Barnaba
Przykłady w Piśmie Paweł
-----------------------------------------------------------------------------------------------Jak wielka potrzeba? Ogromna
Ogromna
Ogromna
-----------------------------------------------------------------------------------------------Podstawa wymiany
Treść
Treść
Relacja
-----------------------------------------------------------------------------------------------Rodzaj roli
Prezentowanie Nauczanie
Troska i dopomagaDobrej Nowiny wierzących
nie we wszystkim
-----------------------------------------------------------------------------------------------Czyj program?
Ewangelisty
Nauczyciela
Podopiecznego
-----------------------------------------------------------------------------------------------Wymag. przygotowanie Ewangelista Wiedza
Doświadczenie
----------------------------------------------------------------------------------------------Czas trwania
Poniżej godziny Ogranicz. czas
Całe życie
----------------------------------------------------------------------------------------------Zaangażowanie
Małe
Małe
Wielkie
-----------------------------------------------------------------------------------------------Ilość zaangażow.
Tysiące
Może setki
Od 1 do 12 w życiu
-----------------------------------------------------------------------------------------------Cechy
Wymowny
Dobry naucz. Kochająca ciocia
-----------------------------------------------------------------------------------------------Poselstwo
Pokutujcie
Poznajcie
W czym ci pomóc?
-----------------------------------------------------------------------------------------------Czy twoje odpowiednie miejsce, twoje dary, twoja strefa bezpieczeństwa, twoje talenty i
twoje doświadczenie odnoszą się do:
- ewangelizacji
- nauczania czy
49
Centrum Edukacji Liderów KChB
- mentoringu?
Od 1980 roku często rozmawiałem z wieloma usługującymi w Ruchu Nowego Życia. Gdy
przemawiałem do grupy kilkuset pracowników tego Ruchu na wakacyjnych kursach w Ft.
Collins, Colorado, tak przedstawiałem różnice między ewangelizacją, uczniostwem a
mentoringiem:
Załóżmy, że w ciągu roku byliście świadkami trzystu studentów przyjmujących Chrystusa na
waszym programie Campus Life. Z tych trzystu może trzydziestu zaangażowało się w program
przywództwa, w ramach którego ponad rok przerabialiście z nimi Dziesięć kroków ku
dojrzałości. A gdy skończył się ten rok, powiedzieliście: ”Niech was Bóg błogosławi. Idźcie w
pokoju!” To wielka sprawa! Wykonujecie wspaniałą pracę! Ale pomyślcie co by się stało,
gdybyście z liczby trzydziestu wybrali od jednego do trzech studentów, w których
widzielibyście wielki potencjał, największe serce dla Boga lub największy potencjał do
prowadzenia kiedyś wszystkich konferencji Ruchu i powiedzieli im: „Chciałbym być jednym z
twoich mentorów”. Mentoring może być logicznym przedłużeniem procesu uczniostwa przez
jeden rok, a potem można kontynuować uczniostwo.
Ta sama logika odnosi się do jakiegokolwiek pracownika młodzieżowego (płatnego czy
wolontariusza), nauczyciela czy pastora. Wychowywałem się w amerykańskiej
ewangelikalnej subkulturze. W 1951 roku, mając 8 lat, po raz pierwszy wyszedłem na apel
ewangelisty. Pamiętam czasy przed krucjatami Billy Grahama, Ruchem Nowego Życia,
World Vision, Young Life, Crystal Cathedral, CBN, TBN, Willow Creek Church, Focus on
the Family i Promise Keepers. Jeżeli wyrosłeś w tym czasie i takiej kulturze, pozwól że
zapytam: „Z iloma ludźmi, z którymi w ostatnich latach brałeś udział w programie
uczniostwa, do dzisiaj utrzymujesz przyjaźń?”
Większość ludzi, nawet pracowników organizacji, które specjalizują się w ewangelizacji i
uczniostwie, powiada: „Wychowuję wiele ludzi. To moja odpowiedzialność. Jestem wierny
swemu powołaniu. Nauczam ich uczniostwa przez nasz program. Ale gdy program zostanie
przerobiony, tracę z nimi kontakt. Nie mam wiele bliskich relacji”. Rozpaczliwie
potrzebujemy dobrych ewangelistów, ludzi dzielących się swoją wiarą. Rozpaczliwie
potrzebujemy dobrych nauczycieli, którzy wiernie będą uczyć ludzi duchowych zasad. Ale też
nie mniej rozpaczliwie potrzebujemy mentorów, którzy będą oddani kilku kluczowym
ludziom i przez całe życie będą przy nich stali bez względu na to, gdzie będą lub co będą
robili.
Ponieważ nie zrozumieliśmy podstawowej różnicy między uczniostwem a mentoringiem,
mamy zbory pełne kolegów w różnych sprawach i wspólników w walce, ale bardzo mało
mentorów i ich podopiecznych. Bardzo mało mamy trwałych relacji międzyludzkich. Gdy
przemawiam w zborach i zauważam, że nasze ławy kościelne są pełne samotnych ludzi,
kobiety i mężczyźni zaczynają potwierdzająco kiwać głowami. Mówi to mi o tym, że
przynajmniej na poziomie serc wiedzą oni, czego im brakuje. Kościół jest pełen ludzi, którzy
wspólnie realizują jakiś program, ale nie mają ze sobą takiej relacji, by wspólnie uronić łzę i
być związanymi ze sobą na głębszym poziomie. Brakuje tam mentoringu. W swojej wielkiej
książce Budowanie charakteru w mentorskiej relacji jako ostrzenie żelaza żelazem, Howie i
Bill Hendricks wyraznie mówią jaką rolę odegrał Barnaba jako mentor apostoła Pawła.
50
Centrum Edukacji Liderów KChB
Człowiek w cieniu Pawła
Często nie zauważa się tego, że najważniejszy zawias, na którym obraca się historia,
znajdował się dwieście mil na południowy zachód od Jerozolimy, na małej
śródziemnomorskiej wyspie Cypr. Mieszkał tam niepozorny Żyd imieniem Jozes lub Józef,
który zasługuje na naszą uwagę. Nie wiemy w jaki sposób Jozes doszedł do wiary w Jezusa;
może był on wśród 3000 pielgrzymów w Jerozolimie w czasie Paschy i pozytywnie
odpowiedział na zwiastowanie ewangelii przez Piotra (Dz. 2). Bez względu na okoliczności
poselstwo o Mesjaszu zapuściło korzenie w jego życiu i dlatego zaczął utożsamiać się z
pierwotnym Kościołem. Na dowód swego oddania Chrystusowi Jozes sprzedał całą swoją
majętność na Cyprze, a uzyskane środki przyniósł do Jerozolimy, gdzie przekazał je na
dobroczynny fundusz Kościoła. Według przyjętego zwyczaju, przywódcy Kościoła nadali
Jozesowi nowe (lub chrześcijańskie) imię, Syn Pociechy lub Barnaba (Dz. 4:36-37).
Jak to się stało, że Barnaba - stosunkowo mało znana postać w Piśmie Świętym - mógł, jak to
się mówi, zmienić bieg historii? Ponieważ Barnaba przyszedł na pomoc Saulowi (pózniej
znanemu jako Paweł) po jego dramatycznym przeżyciu na drodze do Damaszku i stał się jego
mentorem w wierze. Gdyby nie Barnaba, kto wie, co stałoby się z Saulem - albo z
pierwotnym Kościołem? Na pewno żaden z przywódców kościelnych w Jerozolimie nie
chciał mieć z nim do czynienia. Wiedzieli tylko tyle, że był to ich wróg numer jeden bez
względu na to, co stało się na drodze do Damaszku. „Lecz Barnaba - czytamy - zabrał go,
zaprowadził do apostołów” (Dz. 9:26-27), broniąc autentyczności nawrócenia Saula i
wprowadzając go do społeczności ludzi wierzących. Ale wpływ Barnaby na tym się nie
kończył. Później wraz z Pawłem podróżowali zwiastując ewangelię i to chyba Barnaba
przedstawił Pawła jego towarzyszom (Dz. 13:13). Nawet później, Barnaba, widząc surowe
potraktowanie młodego Jana Marka przez apostoła, zajął się nim (Dz. 15:36-38). Będąc
znany jako Syn Pociechy, Barnaba nie uniknął konfliktu.
Tak więc słusznie uważając Pawła za strategicznego rzecznika Chrystusa w Nowym
Testamencie, nigdy nie powinniśmy zapomnieć, że stał za nim Barnaba. Właściwie Paweł był
już echem Barnaby, gdy pisał do Tymoteusza: „A co słyszałeś ode mnie wobec wielu
świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać”
(2Tym. 2:2). Będąc mentorem Pawła, Barnaba uczestniczył w służbie pomnażania. Świat nie
pozostał już taki sam, co dowodzi, że kiedykolwiek wspierasz życie innej osoby,
rozpoczynasz proces, który nigdy nie ma końca.
Mentorowanie nie jest terminowaniem, bycie wielkim bratem czy trenerem
Tak jak uważam, że mentorowanie różni się od uczniostwa, tam też uważam, że
mentorowanie różni się od wielu innych relacji często mieszanych z relacjami mentorskimi.
Następujące zestawienie pozwoli zauważyć te wyraźne różnice:
51
Centrum Edukacji Liderów KChB
-----------------------------------------------------------------------------------------------Mistrz/terminator
Mentor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Zasadniczo skoncentrowany na pracy,
Skoncentrowany na całym życiu
zawodowe umiejętności
-----------------------------------------------------------------------------------------------Wielki brat
Mentor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Typowo wysoki status społeczny. OkaPrzyjaźń na całe życie
zyjnie włącza się do relacji, które trwają
jakiś czas. Trwają od 6 miesięcy do roku.
Raczej kontrakt niż długie relacje
-----------------------------------------------------------------------------------------------Trener, nauczyciel
Mentor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Zwykle skoncentrowany na rozwiSkoncentrowany na rozwoju
janiu umiejętności
całego życia
-----------------------------------------------------------------------------------------------Przyjaciel, kolega, swój gość
Mentor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Zwykle jednakowe doświadczenie, wza- Mentor ma w pewnych dziedzinach
jemny szacunek, stała dynamika uczewiększe doświadczenie, protenia się
gowany podziwia mentora, bardzo dynamiczne środowisko
uczenia się
-----------------------------------------------------------------------------------------------Bohater
Mentor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Na piedestale. Niepotrzebne relacje.
Mentor podziwiany. Wielkie przyNie trzeba dynamiki edukacyjnej.
wiązanie. Dynamiczne środowisko
Ze strony bohatera niepotrzebna
uczenia się. Mentor bardzo stroszjakakolwiek troska.
czy się o podopiecznego.
-----------------------------------------------------------------------------------------------Przewodnik duchowy, doradca,
Mentor
dyrektor
-----------------------------------------------------------------------------------------------Dojrzały doradca duchowy, wyrasDojrzały doradca skoncentrowany
tający ponad przeciętność. Skoncenna wszystkich obszarach życia,
trowany na obszarach duchowych.
włącznie z duchowymi
Dojrzałe, długodystansowe relacje,
zbliżające się do relacji mentorskich.
-----------------------------------------------------------------------------------------------Mentorowanie nie jest modelowaniem
Modelowanie jest główną częścią mentorowania, ale modelowanie nie jest mentorowaniem.
Zasadnicza różnica między modelowaniem a mentorowaniem polega na tym, że mentor jest
świadomy specyfiki podopiecznego i chce wykorzystać ją, by pomóc mu osiągnąć
52
Centrum Edukacji Liderów KChB
zamierzony przez Boga cel. Jednak i osoba, której nigdy nie widziałeś, może być dla ciebie
modelem albo model może ściśle z tobą współpracować, ale traktować cię jako swego
pomocnika, a nie tego, któremu można pomóc, jak czyni to mentor. Modelem może być
sławna postać historyczna. Autor, którego nigdy nie spotkałeś, ale wiele o nim wiesz, też
może być twoim modelem, wzorem. Ale z samej definicji żadna z tych osób nie jest twoim
mentorem. Modelowanie jest częścią procesu mentoringu, w czasie którego mentor kształtuje
wartości życiowe sposobem swego życia.
Mike Downey, założyciel i prezydent Global Missions Fellowship, w Dallas, Teksas, bardzo
wyraźnie na to wskazuje mówiąc o swoim mentorze Dr. C. Sumner Wenip: „Mentorzy służą
jako wzorce. Wielu podopiecznych ma dobre motywacje - potrzebują tylko kogoś, kto byłby
blisko w odpowiednim czasie i posłużył im za wzorzec. Dr C. Sumner Wenip przez wiele lat
był w moim życiu przykładem dojrzałości. Gdy zastanawiałem się nad tym, jak wpłynął on na
mój osobisty rozwój, poszukałem słowa „model” w słowniku. Model lub wzór to „osoba
reprezentująca standard doskonałości, który ma być naśladowany”. To w taki właśnie sposób
Sumner mnie mentorował. Reprezentuje on dla mnie standard, według którego mam żyć i na
skutek tego wywarł on wielki wpływ na moje życie”.
Wielu podopiecznych w swoim mentorze widzą najlepszy przykład ojca lub matki. W wielu
przypadkach możesz być najlepszym przykładem dojrzałości, jaki podopieczni kiedykolwiek
widzieli. Według Vickie Craft, „wiele młodych kobiet przychodzi dzisiaj do Chrystusa nie
będąc wychowane w pobożnych domach. Mogły mieć rodziców, którzy byli nominalnymi
chrześcijanami lub odwiedzali kościół, ale jednocześnie w codziennym zachowaniu nie
przejawiali życia Chrystusa. Te młode kobiety nie wiedzą co to znaczy być pobożną kobietą,
żoną lub matką i dlatego powinny mieć przy sobie właściwe wzorce. I nikt nie może być
wzorem czy modelem pobożnej wierzącej kobiety, z wyjątkiem kogo? Pobożnej
chrześcijanki!”
Jeżeli wszystkie twoje dorosłe modele są emocjonalnie zachwiane i duchowo niedojrzałe,
wtedy trudno jest uwolnić się od tego niezrównoważenia i niedojrzałości, obok których
wzrastałeś. Modelowanie wraz z relacją mentorowania może dokonać wielkiej różnicy.
Często model, wzór, dokonuje czegoś w sposób naturalny, nie zastanawiając się nad tym, że
ktoś go obserwuje. W relacjach mentorskich modelowanie jest oddziaływaniem świadomym.
Rory Starks, wiceprezydent „Food for Hungry” (Żywność dla głodnych), przypomina historię,
o której Marty Lonsdale, w dzień po tym wydarzeniu, mógł o tym zapomnieć. „Na samym
początku swojej pracy zawodowej pracowałem dla Marty Lonsdale w World Vision. Pod
wieloma względami Marty był przykładem nawet wtedy, gdy nie starał się nim być.
Pamiętam jedno ważne spotkanie z Martym i innymi z zarządu tej organizacji. W ważnym
punkcie programu Marty powiedział: „Mam zobowiązanie wobec swego syna i dlatego muszę
teraz wyjść. Proszę kontynuować posiedzenie beze mnie”. Byłem zdumiony tym, że Marty
wyszedł z tak ważnego spotkania z powodu spraw rodzinnych. Dzisiaj mam troje własnych
dzieci. Nigdy nie zapomniałem przykładu Martiego. Właśnie w ubiegłym tygodniu miałem
ważne spotkanie ze swoimi kolegami z całego świata. O 4.30 po południu powiedziałem
swoim kolegom: „Przepraszam bardzo, ale będę musiał wyjść wcześniej. Trenuję zespół
koszykówki swego syna i muszę uszanować przyjaźń swego syna i być tam po południu”.
Postawy i wartości są najlepiej przyswajane przez modelowanie w kontekście relacji
mentorskich. Możesz uczyć się matematyki, literatury i wielu innych rzeczy z podręczników,
z komputera lub od wykładowcy. Ale trudno jest nauczyć się w klasie nowej postawy wobec
jakiejś osoby czy sytuacji. Postawy najlepiej się uczyć przez obserwowanie kogoś, kogo
53
Centrum Edukacji Liderów KChB
podziwiasz i szanujesz jako wzorzec takiej postawy. Modelowanie odgrywa ważną rolę w
uczeniu postaw odnośnie wartości, jakimi młodzi mężowie powinni otaczać swoje młode
żony, jak negatywne postawy wpływają na młode małżeństwa, ważność okazywania
szacunku młodej żonie przez młodego męża i jak łagodnie traktować dziecko nawet w trudnej
sytuacji. Postawy w tych sytuacjach prowadzą do dojrzałych lub niedojrzałych zachowań i
rozsądnych lub nierozsądnych reakcjach.
Wiele wartościowych lekcji nauczyłem się od Dr Billy Brighta, założyciela i prezydenta
Campus Crusade for Christ (Ruch Nowego Życia). Od około 1980 roku miałem przywilej
współpracować z nim jako konsultant. Gdybym mógł określić jego postawę jednym zdaniem,
powiedziałbym, że Dr Bright jest „bardziej zachęcającym niż krytycznym”. Bill Bright jest
najbardziej pozytywnym człowiekiem, jakiego znam. Nigdy nie powtarza plotek, nigdy o
kimkolwiek nie wypowiada się krytycznie, w każdym wydarzeniu zawsze szuka pozytywnego
elementu. Więcej nauczyłem się być pozytywnym obserwując Dr Brighta niż przez czytanie
książek na temat pozytywnego myślenia czy słuchanie wykładów na ten temat. Dr Bright
nigdy nie zwrócił się do mnie ze słowami: „Wiesz Bob, twoje myślenie jest negatywne.
Krytycznie patrzysz na ludzi. To co właśnie powiedziałeś, według definicji Pisma Świętego
jest plotką”. Nie musiał tego mówić. Po prostu obserwując go, nauczyłem się na ten temat
bardzo wiele.
Mentoring nie opiera się na dopasowaniu się
Mentorska przyjaźń wymaga „pozytywnej naturalnej chemii”, której nie da się
zagwarantować ani osiągnąć procesem komputerowego doboru lub wyborem danej osoby z
tłumu na chybił trafił. Na krótki czas, od jednego do dwóch miesięcy, proces dopasowania
może działać nieźle. Ale jeżeli chodzi o relację trwającą całe życie, proces dopasowania się
zwykle nie jest skuteczny. Na krótki czas relacje te są bardziej podobne do relacji
wychowawczych wielkiego brata czy wielkiej siostry niż mentorskich. Większość wysiłków
przy dobieraniu się mogą powodować głęboką frustrację, gdy wzajemne relacje trwają dłużej
niż jeden semestr lub jakiś inny krótki okres czasu.
Podopieczny jest kimś, kogo lubisz, cieszysz się jego obecnością, wierzysz w niego i chcesz
widzieć zwycięstwa w jego życiu. On lub ona jest kimś, dla kogo jesteś gotów poświęcić się i
którego chciałbyś mieć za syna lub córkę, kuzyna, bratanka lub siostrzeńca czy wnuka.
Krótka uwaga: niektórzy ludzie (jak stary swat w Skrzypku na dachu) mają dobre oko i
natychmiast rozpoznają jacy ludzie pasują do siebie, mogą oni wskazać na tych, którzy mają
szansę rozwoju pozytywnej chemii względem siebie, ale jest to rzadki dar.
Pięć błędnych pojęć odnośnie mentoringu
Nieporozumienie numer jeden: mentorzy muszą mieć przynajmniej osiemdziesiąt trzy lata.
Jedno z najbardziej rozpowszechnionych nieporozumień na temat mentorstwa dotyczy wieku.
Wielu zakłada, że trzeba być dosyć starym, dosyć mądrym i dojrzałym, mieć przynajmniej
osiemdziesiąt trzy lata, aby stać się mentorem. A odpowiedni wiek podopiecznego to
szesnaście lat i koniecznie musi być on pouczany na skórzanym fotelu przy wielkim pianinie.
Nic bardziej błędnego. Dojrzały szesnastolatek z łatwością zrozumie pojęcie mentoringu i
weźmie jednego lub dwóch studentów jako swoich podopiecznych. Dzieje się to zawsze, ale
zwykle nie określa się to jako mentoring. Zachęcaj młodego lidera, aby stał się mentorem. Z
drugiej zaś strony, wiek osiemdziesięciu lat nie jest nieodpowiedni, aby nie zostać mentorem.
54
Centrum Edukacji Liderów KChB
Właściwie w wieku 110 lat, o ile masz jeszcze trzeźwy umysł i troszczące się o innych serce,
też możesz być mentorem!
Bo Mitchell jest jednym z moich najbliższych przyjaciół na świecie. Razem przeszliśmy przez
wiele dobrych i złych chwil w czasie ostatnich piętnastu lat. Gdy zapytałem Bo komu to
zawdzięcza, z uśmiechem powiedział: „Zawdzięczam to Doc Taylorowi!” „Doc Taylor miał
osiemdziesiąt dziewięć lat, gdy się po raz pierwszy ze sobą spotkaliśmy. Przez dziesięć lat aż
do swojej śmierci, na czterdzieści dni przed swoimi setnymi urodzinami, był jednym z moich
najlepszych przyjaciół. Uczył mnie na temat małżeństwa, prowadzenia interesów, jak być
dobrym ojcem i przyjacielem. Zwracałem się do niego średnio trzy lub cztery razy
tygodniowo przez dziesięć lat, aby się dowiedzieć jak się czuje. Gdy dzwoniłem do Doca,
jego pierwszą odpowiedzią na moje „Doc, tu Bo” zawsze było to samo: „Bo, właśnie
modliłem się o ciebie”. Pewnego dnia zapytałem go: „Jak to jest, że za każdym razem, gdy do
ciebie dzwonię, ty akurat modlisz się o mnie?” Jak długo będę żyć, nigdy nie zapomnę jego
odpowiedzi: „Bo, ty zawsze jesteś w moich myślach i najlepszą rzeczą, jaką mogę ci
wyświadczyć, jest przynoszenie twego imienia Bogu przez cały dzień”. Gdy odszedł,
straciłem swego orędownika i wielkiego mentora.
W osobie Doca Taylora Bóg dał mi partnera w modlitwie, przyjaciela i mentora, który stale o
mnie myślał i zawsze życzył mi wszystkiego najlepszego. Teraz straciłem go na tej ziemi. Ale
nigdy nie zapomnę tego, czego mnie nauczył... Gdy wspominam życie Doca i jego mądrość,
wszystko co powiedział stale wraca do mojej pamięci i jestem przekonany, że jak długo będę
żył, jego życie stale będzie mnie pouczało i mentorowało”. Radziłbym wam przy wyborze
mentora nie zwracać uwagi na wiek. Po prostu szukajcie osoby z większym doświadczeniem
(osobistym lub zawodowym) od swojego, osoby, którą szanujecie i lubicie i od której chcecie
się uczyć.
Nieporozumienie numer dwa: mentorzy muszą być doskonali!
Nieporozumienie to powoduje, że odpowiedni ludzie wahają się czy podjąć się mentorowania.
Właściwie to podopieczni nigdy nie oczekują tego, by ich mentor był człowiekiem
doskonałym. Ostatnio przemawiałem na konferencji, w czasie której zapytałem zebranych, ilu
z nich oczekiwało od swoich mentorów doskonałości. Nikt nie podniósł ręki. Wtedy
zapytałem: „Ilu z was ociągało się przed tym, aby być mentorem, ponieważ zakładaliście, że
jako mentorzy musicie być doskonali?” Prawie 95% obecnych podniosło rękę. Ważnym jest
to, że mentorzy nie są doskonali i nie muszą takimi być. W czasie trzeciej dorocznej
konferencji na temat mentoringu (1994), sponsorowanej przez Mentoring Today w Portland,
Oregon, podopieczni następującymi słowami i zwrotami określili swoich mentorów:
* systematyczny, stały
* przychylny
* wierzy we mnie
* akceptuje mnie takiego jakim jestem
* widzi we mnie wartościową osobę
* włącza mnie do swojego życia
* żartuje
* osoba z charakterem, godna zaufania
* podziwiałem swego mentora
* w naturalny sposób zachodziła między nami pozytywna relacja
* wiedziałem, że mój mentor nie jest doskonały - nie miało to znaczenia
Nikt z uczestników dyskusji nie oczekiwał, że ich mentor jest bliski doskonałości.
Podopiecznym chodziło tylko o jedno: „Czy człowiek ten troszczy się o mnie i życzy mi
55
Centrum Edukacji Liderów KChB
powodzenia w życiu?” Możesz być perfekcjonistą, ale mentoring jest tym, czego nie musisz
wykonywać perfekcyjnie. Właściwie nie da się tego wykonywać perfekcyjnie. Nie musisz być
w 100 procentach kompetentny lub w 100 procentach poprawny. Przede wszystkim musisz
jedynie troszczyć się i być tam, gdzie twój podopieczny potrzebuje pomocy.
Nieporozumienie numer trzy: mentorzy znają wszystkie odpowiedzi
Nieporozumienie to oczywiście odnosi się do omawianego powyżej. Stosuje się tu taką samą
logikę. Mentorzy są ludźmi.. Nie znają oni odpowiedzi na wszystkie pytania świata. Nigdy nie
będą znali wszystkich odpowiedzi. Czasem ich zadaniem jest być odpowiedzią, mieć
odpowiedź, ale przede wszystkim wiedzą oni, gdzie można znalezć odpowiedź.
Zasadniczo mentor kontaktuje podopiecznego z możliwościami: jego osobistymi
wiadomościami, odpowiednimi wykładami, bibliotekami, wideo i audionagraniami i
książkami, a nawet grupami wspierającymi. Od mentora nigdy nie oczekuje się, aby znał
wszystkie odpowiedzi lub posiadał wszelkie możliwości. Jest on po prostu łącznikiem z
wieloma możliwościami, których podopieczny w czasie swego rozwoju potrzebuje. Twoja
postawa jako mentora powinna być następująca: „Jestem tu po to, aby ci pomóc i zrobię w tej
sprawie wszystko, co mogę”. Czasem twój podopieczny będzie zmagał się z pytaniami, na
które nie znasz odpowiedzi, a nawet nie wiesz, gdzie ich szukać. W tym wypadku
potrzebujesz pomocy w znalezieniu możliwości.
Nieporozumienie numer cztery: proces mentorowania wymaga programu, który mentor
realizuje ze swoim podopiecznym
Wierzcie mi, ale nie ma żadnego takiego programu. Proces mentorowania zależy od specyfiki
każdego podopiecznego. Uczenie się zależy od programu podopiecznego, jego priorytetów,
pytań, potrzeb - nie od programu mentora.
W kontekście przyjaźni i pełnego zaufania podopieczny może zadawać pytania, których nigdy
nie zada większości ludzi. Najlepiej uczy się wtedy, gdy towarzyszy temu największe
pragnienie poznania. Dlatego najbardziej odpowiednią na uczenie się chwilą w życiu
podopiecznego jest kilka sekund po zadaniu przez niego pytania. Nie ma żadnego programu,
testu czy teorii, które zastąpiłyby życiowe doświadczenie mentora i jego współczucie w tak
odpowiedniej do uczenia się chwili.
Nieporozumienie numer pięć: mentor koncentruje się na tym, aby podopieczny czuł się
odpowiedzialny
Z moich obserwacji wynika, że wielu koncentruje się na odpowiedzialności z kilku powodów:
Czują satysfakcję, gdy przywołują innych do odpowiedzialności, ale nie bardzo lubią sami
być odpowiedzialnymi. Brakuje im samokontroli i dlatego odpowiedzialnością za to obarczają
innych. Oczywiście, obydwie te motywacje nie są zdrowe i dlatego nie będą brane pod uwagę
w relacjach mentorskich. W relacjach mentorskich nie należy koncentrować się na
odpowiedzialności. Natomiast należy koncentrować się na wspieraniu, posilaniu i dodawaniu
odwagi.
Oczywiście, w naturalnym procesie dopomagania podopiecznemu we wzrastaniu ku
dojrzałości, trzeba korzystać z elementu odpowiedzialności. Na przykład możesz
przywoływać podopiecznego do odpowiedzialności, gdy dopomaga ona mu w kształtowaniu
nowego przyzwyczajenia, przybliża go do nowego celu lub sprzeciwia się jakiejś pokusie. Ale
nie poczuwaj się do tego, abyś jako mentor na każdym kroku przywoływał podopiecznego do
odpowiedzialności. Jego odpowiedzialność powinna się rozwijać w kontekście
56
Centrum Edukacji Liderów KChB
odpowiedzialności przed Bogiem, władzami cywilnymi i innymi prawnymi autorytetami, a
nie przed tobą.
57
Centrum Edukacji Liderów KChB
GODZINA
7:45 - 8:30
8:30 – 9:00
PONIEDZIAŁEK
9:00 - 10:30
10:30 - 11:00
11:00 - 12:30 REJESTRACJA
UCZESTNIKÓW
13:00 - 15:00 OBIAD i CZAS
WOLNY
ROZPOCZĘCIE i
15:00 - 16:30 ORIENTACJA:
CEL - idea,
program, zasady
organizacyjne –
Zarząd CEL
16:30 – 17:00 PRZERWA KawaHerbata
Mentoring, co i jak –
17:00 - 18:00 Daniel Trusiewicz /
Dr Wojciech
Kowalewski
18:00 - 19:00 KOLACJA
Sesja tylko dla
19:00 – 20:30 mentorów – Zarząd
CEL
WTOREK
ŚNIADANIE
Rozważanie –
G.Cieślar
Przywództwo Robert Miksa
ŚRODA
ŚNIADANIE
Rozważanie (podop)
Odkryj swoją
wyjątkowość – dr
Wojciech Kowalewski
PRZERWA Kawa- PRZERWA KawaHerbata
Herbata
Odkryj swoją
Psychologia –
Krzysztof Pawlusiow wyjątkowość – dr
Wojciech Kowalewski
OBIAD i CZAS
OBIAD i CZAS
WOLNY
WOLNY
Psychologia –
WSPOLNA
Krzysztof Pawlusiow WYCIECZKA W
GORY (piesza)
PRZERWA KawaHerbata
Grupy
PRZERWA KawaHerbata
Grupy
KOLACJA
Przywództwo Robert Miksa
KOLACJA
Społeczność ze
świadectwami
CZWARTEK
ŚNIADANIE
Rozważanie (podop)
Rodzina pastora – dr
Andrzej Seweryn
PRZERWA KawaHerbata
Rodzina pastora – dr
Andrzej Seweryn
OBIAD i CZAS
WOLNY
ZAKOŃCZENIE
ZJAZDU
58
Centrum Edukacji Liderów KChB
Notatki
59
Centrum Edukacji Liderów KChB
60
Centrum Edukacji Liderów KChB
61
Centrum Edukacji Liderów KChB
62