Jak popsuliœmy zabudowę TIM?
Transkrypt
Jak popsuliœmy zabudowę TIM?
VANekspert Jak popsuliœmy zabudowê TIM? R zeczywiście, jak to się mogło stać? Wszystkie strony były pełne dobrej woli. Renault Polska przeznaczyła w ramach promocji nowego Mastera sporą pulę podwozi, platform i furgonów pod zabudowy, by pochwalić się jego wszechstronnością wśród różnych grup zawodowych. Zadanie było bardzo proste, bo podwozie Master jest od 7 lat najchętniej wybierane, jego udział w pojazdach zabudowanych przekracza 32%. W ub. roku spadł wprawdzie o ponad 1%, bo do głosu doszedł... Opel Movano, czyli wszystko zostało w rodzinie. Siłą napędową tego segmentu pozostają „międzynarodówki”, a tu oba modele z fabryki w Batilly mają, w porównaniu z włoskim rywalem, zaletę na miarę zwycięstwa: dłuższą, wygodniejszą kabinę i nowy silnik 2,3 l Energy. Z niedużej, lekkiej jednostki uzyskano 135 lub ponad 160 KM mocy; w tym drugim przypadku moment obrotowy wynosi 360 Nm, a co najważniejsze to nie kosztuje dużo ani przy zakupie, ani w trakcie eksploatacji. Dzięki m.in. doładowaniu Twin Turbo i trybowi pracy Eco silniki Energy są jednymi z najbardziej oszczędnych w tej klasie, co potwierdziło się w naszych testach. To samo mówią użytkownicy, najczęściej wybierając mocniejszą wersję, potwierdzający niezawodność Mastera i godną zaufania sieć serwisu w całej Europie. Furgon, podwozie, platforma, napęd przedni lub tylny: sam samochód stanowi mocną podporę sukcesu rynkowego, wraz z serwisem i sprawną siecią sprzedaży, szczycącą się bardzo dobrymi kontaktami z producentami nadwozi. Choć trójnóg jest z natury najbardziej stabilny, Renault 50 Od razu rzuca się w oczy, że w wyposażeniu zabrakło owiewki dachowej (zwanej potocznie spojlerem) i oprofilowania bocznych krawędzi zabudowy. TIM ma je w ofercie, ale to dodatkowa waga 35 kg i wydatek 1700 zł. chętnie go podpiera i stąd pokaz samochodów branżowych poprzedniej wiosny, a w konsekwencji seria naszych testów i reportaży z wizyt u producentów zabudów. Podsumowując w skrócie: nikt nie jest perfekcyjny! Nasza branża nadwoziowa jest jeszcze stosunkowo młoda, a przy tym działa pod naciskiem cenowym, jakiego nie spotka się chyba nigdzie indziej w Europie. Niewiele firm może pochwalić się zespołem pracowników, który jest z nią zżyty i gotów przetrwać trudne chwile, jakich nie szczędzi chwiejny rynek. Ale zdecydowana większość słucha naszych zastrzeżeń i wyciąga z nich wnioski! Rynek podwozi pod zabudowy ma się w Polsce dobrze i choć przeważają na nim względnie proste „międzynarodówki”, dla wielu firm nadwoziowych był to punkt wyjścia do bardziej ambitnych konstrukcji. Z ubiegłego roku została nam jedna zaległość: izoterma na podwoziu Mastera, którą wykonała w myśl swej najlepszej wiedzy i umiejętności bytomska firma Izotermy TIM. To jeden z młodszych polskich nadwoziarzy, z historią ledwie przekraczającą 10 lat, ale nie startujący od zera, jeśli chodzi o znajomość i kontakty na rynku. Założyciel, Marek Bannert, pracował przez wiele lat niejako po tej samej stronie lady, ale na innej pozycji, sprzedając dostawcze Mercedesy. Poznał potrzeby klientów, które nie zawsze były zaspakajane dostatecznie dobrze i szybko przez działających wówczas zabudowców, więc w końcu postanowił zwiększyć ich grono, dobierając sobie wspólnika z doświadczeniem w budowie nadwozi, Tomasza Majorka. Zaczęli skromnie od nadwozi skrzyniowych, montując ich po kilka miesięcznie w niewielkiej VANekspert Listwy otworowe na ścianach i wylewka kwarcowa na podłodze są standardowym wykończeniem izoterm TIM. W tym przypadku niestety połączono gładką podłogę (wymagającą dopłaty 3000 zł!) z gładkimi ścianami. Ten stan zmienił się dopiero po serii niefortunnych zdarzeń, wykazujących słabość laminatu w starciu z ładunkiem. Niska podłoga jest zaletą przy częstym wchodzeniu po ładunek. Postawiwszy go przy krawędzi, można bezpiecznie zeskoczyć z tych ok. 80 cm, nawet wygodniej niż schodzić z zajętymi rękami po niezbyt udanym składanym stopniu. TIM stosuje oświetlenie LED, lampy wpuszczane w panel sufitowy są opcją, nie wymagającą dopłaty. Jeśli da się o nie zaczepić ładunkiem, znajdzie się ktoś, kto to zrobi! halce. Śląsk okazał się chłonnym rynkiem, popyt szybko przekroczył możliwości tego zakładu, więc znaleziono nowe miejsce w Bytomiu z powierzchnią pod dachem 1300 m2, w której można było wygodnie rozlokować montaż i produkcję paneli warstwowych. Ambicją firmy było wyspecjalizowanie się w izotermach, które trafiły do jej nazwy, i postanowiono wykonywać je od podstaw. Do tej decyzji skłoniła przede wszystkim szybkość, z jaką można było realizować zamówienia, nie czekając na dostawę paneli: wykorzystując gotowy laminat i ekstrudowany polistyren, skleja się elementy o wymaganej grubości na następny dzień. Jakość, dzięki dociskowi na stołach próżniowych, nie budzi zastrzeżeń. Mając nieskrępowany dostęp do podstawowego materiału, śląska firma wykonuje z niego zarówno izotermy, jak i nadwozia kontenerowe, stosując w tych drugich cieńszą izolację. Ma też opanowane wszystkie sposoby zabudowy: na ramie, na platformie i pośrednią, tj. z ramą pomocniczą wpuszczoną w podłogę, mocowaną do podwozia ramowego. To jest kompromis, który ma kilka zalet, np. umożliwia wykonanie nadwozia o obniżonej podłodze także na podwoziach tych marek, które nie mają w ofercie platformy lub homologacji na zabudowy platformowe. Generalnie o podwozia ramowe łatwiej, można liczyć na stok, bo producenci wiedzą, że „widelec” zawsze zejdzie, a na platformę trzeba znaleźć amatora, realizacja zamówienia na platformę też trwa dłużej... Cenowo wychodzi się na ten sam poziom: platforma jest trochę tańsza, ale nadwozie na niej droższe i trzeba umieć je połączyć ze sobą. Poziom podłogi zabudowy jest natomiast niższy w platformie o ok. 12 cm, można ją opuścić do wymiaru jak w furgonie tylnonapę- dowym, czyli do ok. 67 cm. Na ramie jest to ok. 80 cm, wciąż o ok. 20 cm niżej niż w nadwoziu wyniesionym ponad koła. Jeśli można ścierpieć ich wnęki we wnętrzu, a często się do niego wchodzi, to korzystne rozwiązanie. Takie właśnie było nadwozie „demo” TIM: lekko izolowane styropianem o grubości 35 mm, przygotowane do montażu agregatu na przedniej ścianie. Producent nadał mu wymiary zewnętrzne 4200x2100x2100 mm i zaproponował przewóz wędlin w skrzynkach ćwierćpaletowych 600x400 mm. Na podłodze można ustawić 31 takich skrzynek, nawet nie wykorzystując wnęk kół, które też mają wymiary dobrane pod takie opakowania. To nie jest możliwość teoretyczna, bo lekkie nadwozie na aluminiowej ramie pomocniczej ma dużą ładowność. Producent obiecuje nawet 1200 kg; ten konkretny Master 2,3 dCi 165 KM ze 100-litrowym zbiornikiem pełnym paliwa miał masę własną 2520 kg bez kierowcy, czyli do dyspozycji jest zupełnie legalne 900 kg. Można spokojnie ładować skrzynki najczęstszego w wędliniarskim fachu typu 2-160, aby nie wypełnione po brzegi, jeśli poprzestać na izotermie – agregat odejmie kolejne 100 kg. Czeladnicy wędliniarscy zyskali zatem w Masterze z zabudową TIM pojazd nowoczesny, wygodny i bezpieczny, z klimatyzowaną kabiną, możliwością rozstawienia „biura dostaw” na złożonym oparciu środkowego fotela. Mają też łatwy dostęp do smakowitej zawartości rozwożonej do kolejnych odbiorców. Nie dziwcie się, że skorzystaliśmy z możliwości zostania chłopcem od rzeźnika choć na tydzień. Niestety, nie wszystko zadziałało perfekcyjnie, a przyczyny upatrujemy w często spotykanym u naszych zabudowców braku ostatecznego szlifu. Konstruktor wymyślił, warsztat zrobił, a żadna ze stron nie sprawdziła, czy klientowi będzie z tym wygodnie. Tu drobna dygresja: własne panele i sposoby na ich składanie w całość na obniżonych podwoziach są wykorzystywane na dwa sposoby. Pod wydzieloną marką powstają samochody dla mobilnej gastronomii, głównie dla odbiorców zagranicznych, ale i polscy stają się coraz bardziej wymagający. Taka zabudowa powstaje pomału, nawet parę miesięcy, nie ma mowy, żeby udało się to na jednej linii z szybkimi pracami jak skrzynia do „międzynarodówki”. Natomiast nasza izoterma opuści- 51 VANekspert Ktoś powie, że nadwozie tej długości, zwłaszcza przeznaczone na skrzynki wyciągane pełne z tyłu, wstawiane puste z przodu, powinno mieć boczne drzwi. Ale to dodatkowy koszt 1400 zł przy izotermie, 1200 zł w kontenerze, spory wobec niewygórowanej ceny takich nadwozi w TIM (ok. 23 wzg. 20 tys. zł netto). ła główny zakład, przygotowanie takiego pojazdu zajmuje nie więcej niż 2 dni, co dobrze robi na cenę, ale... W powszechnej praktyce, ambicją kierowcy-dostawcy jest wspięcie się na podłogę zabudowy bez użycia wysuwanej drabinki – tak jest szybciej, a wychodząc i tak nie ma się szans trafić stopą w miniaturowy szczebelek. W obniżonej zabudowie jest to prostsze, więc dodano uchwyt na portalu drzwi i wysuwany stopień. Ponieważ 99% kierowców nie zanurkuje pod spód, żeby go wyciągać, nie będziemy długo czepiać się faktu, że okazało się to niemożliwe! Nie wnikajmy, dlaczego, TIM już wie i mamy nadzieję, że to się nie powtórzy. Funkcję stopnia „na szybko” dobrze pełniłaby nakładka na osłonę świateł tylnych lub choćby naklejony na ich krawędź pasek przeciwpoślizgowy. Temat ślizgania się był nierozerwalnie związany z tym samochodem, ponieważ zro- biono podłogę z wylewką „na gładko”. Czas testu przypadł na jedyny tej zimy jej atak, wilgoć zamarzająca na podłodze spowodowała zmniejszenie tarcia do tego stopnia, że nasza testowa kostka 500 kg betonu swobodnie wykorzystywała prawo bezwładności. Nie było jej do czego zamocować! Producent tak uwierzył w te skrzynki ustawione jedna przy drugiej na podłodze, że nie dał listew na ścianach, stanowiących wyposażenie jego izoterm. Przy nadwoziu na 4,2 m długim, to zupełnie nieuzasadniony optymizm. Zawsze będzie luz, a 40 kg kaszanki w skrzynce rozbijającej się o przednią ścianę też narobi szkód, nie przejmując się niskim kątownikiem przy podłodze. Przejść wzdłuż zabudowy do tej skrzynki też by się nie dało, tak było ślisko, a drzwi boczne to opcja, z której w tym przypadku nie skorzystano. Podwyższoną odporność laminatowych ścian we wnętrznych na uszkodzenia mechaniczne miała zapewnić powierzchnia okładzin o strukturze „kropli deszczu”, ale po informacjach o kulturze załadunku w dystrybucji w żadne takie sztuczki nie wierzymy. W każdym razie, Pod marką Bannert powstają Food Trucki, głównie na podwoziach platformowych. Meble są wykonywane z lekkiego i mocnego laminatu, wyposażenie gastronomiczne i towarzyszące są na najwyższym poziomie, bo tu klienci nie oszczędzają chorobliwie, widząc przełożenie jakości samochodów na obroty. 52 VANekspert Ostatnie prace przy zabudowie dystrybucyjnej w TIM: klient zamówił 2 rzędy szyn otworowych na każdej ścianie, by blokować palety niezależnie od wysokości załadunku. nie ochroniła ona przed wgnieceniem przy delikatnym oparciu się bloczka o ścianę. Rozpięliśmy przed nim rozpórkę, zaciskając ją między kątownikami przypodłogowymi, postawiliśmy z przodu paletę (niestety mieliśmy tylko jedną). Przy bardzo łagodnym hamowaniu przed przejściem dla pieszych, z niewielkiej prędkości, stało się to, co stać się miało: bloczek wywalił roz- pórkę, wyminął pustą paletę niczym Lewandowski, rozbił w drzazgi swoją i wybił dziurkę w przedniej ścianę. To potwierdza nasze odwieczne przekonanie, że brak punktów mocowania i osłony przedniej ściany w nadwoziu, w którym raz będzie się wozić skrzynki, a innym razem paletę z paprykarzem (to jak raz 500 kg, tyle, co nasz bloczek), jest oszukiwaniem samego siebie. W Izotermach TIM tłumaczono, że jest to wynik nieokreślonego przeznaczenia samochodu, który mógł skończyć w zupełnie innej roli, np. jako sklepowóz, po wycięciu fragmentu ściany i przerobieniu go na podnoszoną klapę. Wtedy szyna do mocowania by przeszkadzała, a podłoga „na gładko” ułatwia utrzymanie czystości. Ale oddając go jako pojazd demonstracyjny trzeba było przygotować się na najgorsze, a tu zupełnie świadomy użytkownik, dokładając wszelkich sposobów na zamocowanie ładunku w jego dyspozycji, doprowadził do uszkodzenia. Co by się stało, gdyby trafił w ręce typowego kierowcy, przekonanego, że pół tony betonu nie ruszy się z miejsca, takie jest ciężkie? Po naszym teście nadwozie zostało doposażone w wylewkę przeciwpoślizgową i listwy do mocowania ładunku na ścianach. Teraz można jechać, wykorzystując zalety podwozia, kabiny i zabudowy, która dzięki niskiemu położeniu na ramie nie pogarsza właściwości jezdnych. Nie wystaje też ponad kabinę tak jak typowa, w dystrybucji można nie spieszyć się do dodatkowej ceny i masy owiewki dachowej. TIM proponuje w jej miejsce nadbudówkę sypialną, gdyby trzeba było z tą kiełbasą pojechać dalej. Obok typów dostępnych na rynku, ma własną, produkowaną przez zaprzyjaźnionych laminaciarzy tylko dla niej, nieco tańszą i lżejszą niż powszechnie znanych marek. Można także zabudować izotermę za kabiną Mastera wydłużoną o dostawkę Wejkama. To oczywiście częstsze wyposażenie w „międzynarodówkach”, które są obecnie podstawowym produktem Izotermy TIM, jeśli chodzi o liczby, ale ma ona w dorobku znacznie bardziej zaszczytne nadwozia.(WK)