Nowy numer 065

Transkrypt

Nowy numer 065
Pismo Parafii pw. NMP z Lourdes w Krakowie  nr 9 (65)  wrzesień 2007 r.
WITAJ,
SZKOŁO
(Z LEKCJAMI RELIGII)
Przed wakacjami w Ministerstwie Edukacji pojawił się projekt, by oceny z religii wliczać do
całorocznej średniej ocen ucznia.
Przypomnijmy: było to postulatem
katechetów od wielu lat. Czy jednak wiadomo, jakie będą ostateczne losy tego projektu… Pomysł
wywołał kolejną dyskusję na temat
obecności religii w szkole: Gazeta
Wyborcza – zgodnie z przewidywaniami – zamieściła wypowiedź
katechety, który krytycznie ocenił
wspomniany projekt, młodzieżówka SLD po raz kolejny zgłosiła
postulat odebrania płac katechetom, a zwolennicy tolerancji odgrzali pomysł, by dzieci same decydowały o tym, czy chcą chodzić
na lekcje religii…
Ten ostatni postulat nie jest
nowy: po raz pierwszy spotkałem
się z nim w 1990 roku, gdy katecheza powracała do szkół. I to
ludzie uważający siebie za katolików raz po raz występują z podobnymi postulatami: nie należy posyłać dziecka na lekcje religii… nie
należy posyłać do sakramentów…
nie należy na siłę prowadzić do
kościoła… to one same powinny
wybrać, w co chcą wierzyć i jak
chcą żyć. Twierdzi się tak – oczywiście – w imię nowoczesności,
tolerancji, demokracji i świeckości
Państwa Polskiego. Oraz w imię
zagrożonych jakoby praw dziecka,
które samo powinno decydować o
udziale w lekcjach religii.
ZNOWU BYLIŚMY W GÓRACH STOŁOWYCH
Wszystko zaczęło się na Dworcu Głównym PKP w Krakowie, skąd
wyruszyliśmy w podróż na Zachód. Po przesiadce na imponującym, ale
zaniedbanym dworcu kolejowym Wrocław Główny, oraz do busów w
Kudowie-Zdroju – dojechaliśmy wreszcie do naszej „bazy” w Karłowie,
po prawie jedenastu godzinach podróży.
Następnego dnia, niejako „na rozgrzewkę”, wyruszyliśmy na
Szczeliniec Wielki, który był doskonale widoczny z miejsca naszego pobytu, gdyż znajdował się niecałe pół godziny drogi od centrum Karłowa.
Kolejny dzień – i kolejna wędrówka. Nie była jednak ona wyczerpująca, skoro znaleźliśmy się w Kudowie-Zdroju, by zwiedzać to piękne
(?!) miasto. Trafiliśmy do siedziby Dyrekcji Parku Narodowego Gór Stołowych, gdzie obejrzeliśmy krótki film edukacyjny, opowiadający o Górach Stołowych, zwiedziliśmy też Muzeum Żaby, a w centrum uzdrowiska – Muzeum Zabawek, w którym mogliśmy podziwiać stare zabawki z
różnych stron świata. Doszliśmy też do peryferyjnej części Kudowy, jaką
jest Czermna: tam znajduje się słynna kaplica wyłożona czaszkami oraz
piszczelami, wzorowana na rzymskich katakumbach.
Kolejne dni poświęciliśmy już na wycieczki w góry. W ciągu 11
następnych – aż 6 dni spędziliśmy po czeskiej stronie, oglądając tamtejsze
krajobrazy, bunkry i zabytki.
strona 3
2
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
WITAJ, SZKOŁO (Z LEKCJAMI RELIGII) – ciąg dalszy ze strony 1
Zauważmy, że zwolennicy tolerancji i demokracji nie występują do rzecznika praw dziecka czy rzecznika praw obywatela z innym postulatem: by dziecko
samo zdecydowało, czy chce pobierać naukę w szkole
– czy też nie. No, jeżeli nie dziecko, to rodzice na pewno nie powinni być pozbawieni prawa do decyzji o
ewentualnym kształceniu swojego dziecka (i bez wątpienia znaleźliby się rodzice, którzy uznaliby, że dziecko ma ważniejsze sprawy do zrobienia aniżeli chodzenie do szkoły). Ale nikt takich postulatów nie wysuwa.
Szkoła traktowana jest jak jedzenie, ubranie czy obowiązkowe szczepienia, które się dziecku należą. Odmówić dziecku szkoły – to tak, jakby pozbawić go
pokarmu. I za taki występek rodzice będą ścigani w
całym majestacie prawa.
Ja sam – tak jak wszyscy – w szkole gorliwie
przyswajałem wiadomości, które wcale albo niewiele
przydały mi się w życiu. Po prostu: nigdy nie miałem
zamiaru być, i nie zostałem fizykiem czy biologiem.
Ale przecież nikt nie pytał ani mnie, ani moich rodziców, czy mam uczyć się wszystkich przedmiotów. I
wcale nie dlatego, że były to czasy komuny.
Tu niezbędna jest pewna dygresja: o tym, że
świecka demokracja też ma swoje dogmaty. Obowiązek szkolny jest dogmatem wyższej rangi, chociaż istnieje od niedawna. Ojciec św. Wincentego a Paulo
musiał sprzedać parę wołów (co było wielką ofiarą ze
strony ubogiego rolnika), aby jego syn mógł studiować
na uniwersytecie. Co uznamy za dowód zacofania
dawnych wieków – tyle że wówczas zdobyta wiedza
była cenioną wartością, bo zwykle wiele kosztowała. A
dziś? Doszliśmy do tego, że uczeń wyświadcza łaskę
państwu i szkole, jeżeli spokojnie siedzi za pulpitem i
nie ubliża nauczycielowi.
Pośród tych dogmatów są dogmaty mniejszej
rangi – jak obowiązek zapinania pasów w samochodzie. Co, zauważmy, ma przeciwdziałać ewentualnemu
samobójstwu. Tyle że próba samobójstwa w polskim
prawie nie jest karana – poza tym jednym przypadkiem. Gdzie więc sens, gdzie logika? Dodam, że nie
mam nic przeciwko obowiązkowi zapinania pasów, ale
gdybym jednocześnie napisał, że próby samobójcze
powinny być karalne – zwolennicy jasnogrodu i tolerancji natychmiast uznaliby mnie za ograniczonego
umysłowo oszołoma.
Ilość liberalnych dogmatów wzrasta wprost
proporcjonalnie do zmniejszania się wpływów chrześcijaństwa. I tak propaguje się obowiązkowe uznanie,
że rodzicami dziecka – dowolnie – mogą być dwaj
panowie, dwie panie, ewentualnie także związek mieszany. Monogamia jeszcze jest dozwolona, ale już głośno mówi się o dopuszczeniu związków poligamicznych. Na indeksie jest jeszcze zoofilia, pedofilia, kleptomania i piromania, ale prędzej czy później, w imię
poszanowania praw człowieka, podda się ochronie
prawnej również tak „zorientowane” jednostki i zadba
o stosowne przywileje (supermarkety dla kleptomanów?).
Wszelkie stare i nowe liberalne przesądy nazywam dogmatami, bo dogmat ma to do siebie, że nie
podlega racjonalnemu uzasadnieniu, domaga się natomiast wiary. Co jest zrozumiałe na płaszczyźnie religijnej – ale pośród oświeconych zwolenników rozumu?
Tymczasem wierzących nie brakuje (ilość wierzących
wzrasta wprost proporcjonalnie itd.), i w imię nowej
wiary, jeśli tylko mogą, ścigają swoich przeciwników z
gorliwością przewyższającą gorliwość Świętej Inkwizycji. Dotyczy to zwłaszcza wyznawców dogmatu o
świeckości państwa: w USA, w Alabamie usuwa się z
sądu postument przedstawiający Dziesięć Przykazań, w
Kalifornii nakazuje usunąć krzyż ustawiony na pustyni
Mojave ku czci ofiar I wojny światowej (!), w Luizjanie chce się usunąć z korytarza sądowego (sic!) ikonę
przedstawiającą Chrystusa z otwartą Ewangelią, w
Teksasie sąd podejmuje sprawę o usunięcie Biblii przechowywanej w gablocie od 1956 roku, zaś brytyjski sąd
zakazuje uczennicy noszenia obrączki przypominającej
o tekście biblijnym 1 Tes 4,3-4… Obawiam się, że
wkrótce fanatycy świeckości państwa dobiorą się do
amerykańskich dolarów: wszak znaleźć tam można
groźne słowa IN GOD WE TRUST. A wszystko to czyni się, oczywiście, w imię wolności, demokracji, tolerancji i poszanowania praw człowieka!
Ale co to ma wspólnego ze szkolnymi lekcjami? Otóż zwykle rodzice podpowiadają dzieciom, jakie
gimnazjum czy liceum mają wybrać. Dlaczego? Bo to
dobra szkoła – odpowiadają. I rozumni rodzice dlatego
też posyłają dziecko do szkoły: nie z powodu obowiązku szkolnego, ale dlatego, że to dobre dla dziecka. Dobre jest, by uczyło się polskiego i angielskiego, biologii
i matematyki (nawet jeżeli mu się w życiu nie przyda).
Tym bardziej, i bardziej jeszcze dobre jest, by dziecko
poznawało Jezusa, skoro to „poznanie” służy nie tylko
jego życiu tutaj. Wszak Jezus mówi: A to jest życie
wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J
17, 3). Oczywistym jest, że państwo nie może nakładać
takiego obowiązku na wszystkich obywateli – ale katolik? Katolik, który nie uważa zdobywania wiedzy religijnej za najświętszy obowiązek, który nie ubolewa nad
faktem, że niektórzy rodzice nie pozwalają swoim
dzieciom poznawać Jezusa, który łatwo usprawiedliwia
nieobecność dziecka na lekcjach religii, który uważa,
że dziecko samo powinno sobie wybrać… Taki ktoś
daje świadectwo o swojej niewierze: że Zbawiciel jest
dla niego kimś bardzo mało ważnym (mówiąc delikatnie). I taką postawę chce przekazać swojemu dziecku.
Nie muszę dodawać, że nie ma to nic wspólnego z tym,
co tenże rodzic obiecał Bogu i Kościołowi przy chrzcie
własnego dziecka.
Ks. Bogdan Markowski CM
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
3
ZNOWU BYLIŚMY W GÓRACH STOŁOWYCH – ciąg dalszy ze str.1
Pierwszego dnia zwiedziliśmy grupę warowną
Dobrošov, która została wybudowana przez Czechów w
okresie międzywojennym, nie zdążyli jej jednak wykorzystać (podobnie jak i innych umocnień, wybudowanych
do obrony granicy z Niemcami). Stąd też – zachowane –
mogliśmy zwiedzać. Jeden z bunkrów, o nazwie Březinka, został całkowicie odtworzony: na zewnątrz pomalowany w barwy ochronne, siatka maskująca, a w środku haubice, CKMy, LKMy… Do wszystkiego można było się
przymierzyć, spojrzeć w celownik, każdą rzecz ruszyć i
dotknąć, co powodowało, że wszyscy chłopacy byli
wniebowzięci. Za to dziewczęta raczej znudzone...
Inną atrakcją, jaka przytrafiła się nam po czeskiej
stronie, była wędrówka przez Skalne Mesto, kiedy idąc
Wilczym Wąwozem, łączącym jedną część „miasta” –
Teplické Mesto, oraz drugą – Adršpašské Mesto, natrafiliśmy na małe przeszkody na drodze, a mianowicie zerwane kładki, a wokół potoczek. Jako dzielni zdobywcy gór
– nie przestraszyliśmy się tego zbytnio i szliśmy dalej. W
niektórych miejscach woda wlewała się nam do butów, w
innych trzeba było skakać nad jeszcze głębszą wodą, aż
w końcu – co było raczej nieuniknione – jeden z uczestników wylądował cały w wodzie. Niestety, tej głębszej...
Jednak szybka akcja ratunkowa zapobiegła utonięciu, a
nawet – jak się okazało – niedoszły topielec nie zdążył
zachorować.
W Czechach byliśmy też w najstarszej lokomotywowni – w Jaromierzu, w Broumovie i na Korunie, i
tylko z zaplanowanej Mszy św. niedzielnej w Ruprechticach nic nie wyszło, bo nagle została przeniesiona z godziny popołudniowej na wczesną godzinę poranną.
Na początku wyjazdu pogoda idealnie nadawała się
Na zdjęciu:
na Tronie
Liczyrzepy,
na Szczelińcu
Wielkim,
czyli niedaleko
od bazy
w Karłowie
na wędrówki po górach: nie za ciepło, nie za zimno. A
przynajmniej nie było żadnych wielkich opadów – aż
do czasu, kiedy wracając ze Skalnych Grzybów, trafiliśmy na jedną, ale za to przyzwoitą ulewę, przez co
następnego dnia, z powodu zamokniętych butów (i
skarpetek), zostaliśmy w domu. Powstała więc doskonała okazja by rozpocząć turniej warcabowy, w którym
po wielu pojedynkach zwyciężyła Dominika Molenda
przed klerykiem Krzysztofem (michalitą, naszym animatorem muzycznym) i Mateuszem Piątkowskim. Nasz
Opiekun – ks. Bogdan odpadł w eliminacjach…
Ale pod koniec wyjazdu pogoda zmieniła się
diametralnie, stało się okropnie gorąco, co uczyniło
wędrówki po górach stanowczo mniej przyjemnymi.
Jak co roku – tak i tym razem nie mogło zabraknąć konkursu z wiedzy na temat zwiedzanych przez nas
miejsc. Po serii pytań zwycięzcą konkursu została Dominika, na podium znalazł się również Maciej Wcisło
(z drugim miejscem) oraz Kasia Grubert (na zaszczytnym miejscu trzecim). I tylko Łukasz Sobesto jako
„dwukrotny Kubica” (czyli zdobywca czwartych
miejsc) był mniej zadowolony…
Nieodłącznym elementem naszego wyjazdu były
Msze Święte, jak zawsze w warunkach bojowych odprawiane przez naszego Opiekuna. Nie zabrakło Eucharystii w terenie: na głazie porośniętym mchem, na
ławce, lub na bloku kamienia w Forcie Karola.
Po dwóch tygodniach pobytu w górach i przejściu prawie 140 kilometrów – zadowoleni powróciliśmy do Krakowa, gdzie na kolejowym dworcu głównym czekali już na nas stęsknieni rodzice.
Piotr Niziniecki
4
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
DOTYKAJĄC
TAJEMNICY (9)
Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli
w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się
wzajemnie tak, jak nam nakazał (1 J 3,23)
Raz jeszcze powracam do Pierwszego Listu św.
Jana. Co miało nastąpić w poprzednim numerze naszego pisma, ale okazało się niewykonalne…
Podstawą miłości braterskiej, według św. Jana,
jest doświadczenie miłości ze strony Boga: Umiłowani,
jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować – pisze w 1 J 4,11 (por. też 1 J 3,16).
Samą zdolność i cnotę miłości, de facto charakteryzującą naturę Boga (!), otrzymuje człowiek podczas
chrztu – Jan określa ten sakrament mianem narodzin z
Boga (1 J 5,1). To Jezus, który od tego momentu jest
szczególnie obecny we wnętrzu człowieka, daje moc do
świadczenia agape. W 1 J 2,14 można odnaleźć takie
słowa: napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i
że nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego.
Stwierdzenie to jeszcze mocniej zostaje wyrażone w 1
J 4,4: Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich,
ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego,
który jest w świecie.
Braterstwo u Jana nie jest humanizmem bez Boga, bo ma swoje korzenie w miłości danej przez Boga.
Miłość bliźniego okazuje się też być związana ze Wcieleniem Jezusa – Jan wskazuje, że jej model, natura i
fundament znajdują się w osobie Jezusa. Zstępując
między ludzi Jezus podnosi nas ku Ojcu, a zarazem też
pokazuje, jak żyć autentycznie i jak podejmować ofiarę
– podejmując życie tak jak On to czynił. Chrześcijanie
jako Jego uczniowie są zaproszeni, aby uczestniczyć w
posłuszeństwie Jezusa – a przez Jana jest ono rozumiane właśnie jako braterska miłość, otwarcie serca dla
bliźniego. Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata
swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga,
którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego
(1 J 4,20-21). Jak światłość i ciemność się wykluczają,
tak samo nienawiść i miłość są przeciwstawne, i można
wybierać tylko między nimi dwoma – nie ma trzeciej
możliwości. Umiłowani, nie piszę do was o nowym
przykazaniu – brzmią słowa autora natchnionego w 1 J
2,7 – ale o przykazaniu istniejącym od dawna, które
mieliście od samego początku; tym dawnym przykazaniem jest nauka, którąście słyszeli. Sformułowanie od
samego początku oznacza: od nawrócenia, od decyzji
zmiany myślenia, za którym idzie zmiana postaw. Mentalność chrześcijanina z chwilą pierwszego zrywu ku
metanoi zostaje wezwana do tego, by stać się ukierun-
kowaną na miłość Boga i człowieka.
Realizacja przykazania miłości w życiu wiernych
usuwa ciemności grzechu i niweluje działanie szatana.
W 1 J 2,9 można odnaleźć takie słowa: Kto twierdzi, że
żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd
jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten
trwa w światłości i nie może się potknąć. Greckie słowo
menei, na określenie trwania w światłości, występuje tu
w czasie teraźniejszym – sygnalizuje tym samym trwałość, ciągłość. Według Ignacego de la Potterie skandalon [tłumaczone na język polski jako potknięcie] jest
zagadnieniem związanym z wiarą: praktyka miłości
braterskiej sprawia, że nie upadamy, bo światło wiary
w tym, który kocha, usuwa przeszkody; kto kocha –
widzi jasno, dokąd zmierza i jak powinien postępować.
Miłujący brata trwa w promieniowaniu chrześcijańskiego Objawienia i nie ma w nim niczego, co mogłoby
sprowadzić upadek – pisze ks. biskup S. Gądecki w
komentarzu do 1 J. Nie tylko wiara wyraża się w miłości, ale i miłość zwiększa światło wiary. Kto nie miłuje,
nie zna Boga, bo Bóg jest miłością (1 J 4,8).
Miłość bliźniego nie jest sentymentalnym odczuciem – ma się wyrażać w konkretnych postawach:
Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i
prawdą! – wzywa Jan w 1 J 3,18. Pisze też: Jeśliby ktoś
posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego
cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak
może trwać w nim miłość Boga? (1 J 3,17). Dobra tego
świata to rzeczy, które na tym świecie są uznawane za
bogactwo. Sformułowanie: widział brata w potrzebie
oznacza tu już rozpoznanie potrzeby. Zamknięcie serca
określone jest jako zakluczenie, zabarykadowanie – bez
możliwości dostępu. Ściśle rzecz biorąc – nie ma tu
nawet mowy o sercu: greckie słowo splagchna to odpowiednik hebrajskiego rahamim oznaczającego
wnętrzności, najbardziej wewnętrzną część naszej istoty, łono matczyne. Zatem 1 J 3,17 mówi o człowieku,
który zamyka swoje wnętrze nie chcąc przejąć się litością.
Miłość do brata ma posiadać charakter permanentny – w 1 J 2,10 autor natchniony na jej określenie
używa imiesłowu czasu teraźniejszego agapon, co
można dosłownie przetłumaczyć jako: jest kochający;
wskazuje on nie na rzeczywistość jednorazowego aktu,
ale stale podejmowane działanie. Taka konsekwentnie
podejmowana miłość człowieka stanowi znak, ale i
swoisty przedsionek wieczności, pełni życia (por. 1 J
3,14). Realizacja jednakże wiąże się z ofiarą, składaną
na różnych płaszczyznach. Chrześcijanin w podobny
sposób, jak potrafi dostrzec biedę materialną swojego
brata, powinien widzieć trudne dla niego duchowe sytuacje – i modlić się za Niego. Jan nie zachęca do dawania przestróg i upomnień. Tym, co może pomóc
grzesznikowi najbardziej, jest odnowienie w nas miłości, które najpewniej dokonuje się w modlitwie za brata, gdy stajemy przed Bogiem zamiast niego. Z takim
czynem związana jest obietnica, że Bóg przywróci mu
życie.
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
Przykazanie miłości braterskiej otrzymuje w
Pierwszym Liście św. Jana 2 uzasadnienia: pozytywne i
negatywne. Autor natchniony uczy o dwóch grupach
eschatologicznych: dzieciach światłości i dzieciach diabła, pozostających w stosunku przeciwstawnym do siebie. Swoistym symbolem nienawiści inspirowanej przez
diabła, będącego mordercą od początku (por. J 8,4), czyni Kaina, którego określa jako pochodzącego od Złego (1
J 3,12), w którego mocy leży cały świat (1 J 5,19). Kain
reprezentuje typ osoby, która nie wkłada wysiłku w miłość, traktuje Boga jako uzurpatora, stawiającego przesadnie wysokie wymagania, natomiast w bracie, składającym ofiarę z serca – dostrzega konkurenta i reaguje nań
wrogością. Jeżeli ktoś, kto nienawidzi, przypomina mordercę – to ten, kto kocha, trwa w gotowości oddania życia
za brata i tym samym naśladuje darmową, bezinteresowną, uprzedzającą Miłość Jezusa.
Dzięki wzajemnym więzom miłości wierzący
zmieniają się w jedną wielką rodzinę, której Ojcem jest
Bóg. W nowym ludzie wybranym nawet kult przybiera
nową formę. To co kiedyś było związane z obecnością
Jahwe (šekina), teraz będzie połączone z obecnością agape nie w świątyni, ale we wnętrzu każdego wierzącego (1
J 3, 23-24). W chrześcijaninie jak w świątyni obecny jest
Duch Boży (1 J 3,24). Sama agape jest nowym mieszkaniem Boga (1 J 3,17) pośród ludzi. Ona wyrażana wobec
braci oddaje chwalę Bogu, czyli spełnia cel kultu. Dodatkowo jeszcze leczy: usuwa lęk – w miłości nie ma lęku (1
J 4,18).
S. Joanna Nowińska SM
PLAN NABOŻEŃSTW






w niedziele o godz. 730 nabożeństwo za zmarłych
(tzw. wypominki);
w niedziele o godz. 1800 nieszpory (liturgiczna
modlitwa wieczorna),
w środy o godz. 1800 modlitwa różańcowa prowadzona przez Wspólnotę Żywego Różańca;
w środy o godz. 1830 nowenna do Matki Bożej
Nieustającej Pomocy (w czasie Mszy Świętej);
w czwartki od godz. 1730 adoracja eucharystyczna prowadzona przez Wspólnotę dla Intronizacji
Najświętszego Serca Jezusowego;
w piątki nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego:
po Mszy św. o godz. 1830.
CZYTAJMY PRASĘ KATOLICKĄ
Codziennie w zakrystii można nabywać prasę katolicką: tygodniki „Niedziela”, „Gość Niedzielny”, „Źródło” i „Jaś” dla najmłodszych; miesięczniki „List”,
„Żywe Słowo”, „Nasza Arka”, „Totus Tuus”, „Mały
Gość Niedzielny” dla dzieci; dwumiesięcznik „Miłujcie się” dla młodzieży.
5
SZTUKA
KORZYSTANIA Z MEDIÓW
W trzecią niedzielę września Kościół w Polsce
obchodzi Dzień Środków Społecznego Przekazu. Te
środki przekazu – prasa, radio, telewizja, internet –
odgrywają obecnie wielką rolę w życiu społecznym,
politycznych i międzynarodowym. Środki informacji
wpływają w znaczący sposób na nasze życie, postępowanie i postawy. Dlatego ważną jest umiejętność dobrego korzystania z tych wszystkich współczesnych
środków komunikacji społecznej.
Czy umiemy dobrze korzystać ze środków
przekazu? Może warto zapoznać się z dekalogiem
korzystania z mediów, który opracował franciszkanin
– o. Witold Pobiedziński:
1. Żyj w przyjaźni z innymi ludźmi, nie strać wiary w
ich dobrą wolę. Ludzie są często lepsi, niż ukazują
ich media.
2. Nie trać wrażliwości. Media mają upodobanie w
ukazywaniu przemocy, sensacji i agresji. Pamiętaj,
że masz guzik, którym zawsze możesz media wyłączyć.
3. Trzymaj się mocno systemu wartości przekazanego
przez tradycję i autorytety. Nie pozwól mediom
zniszczyć dobrego wyobrażenia o świecie i o ludziach.
4. Miej własną opinię na temat ważnych zagadnień
życia i nie wierz wszystkiemu, co przekazują media. Wiele w nich przekłamań, manipulacji i półprawd.
5. Broń swojej wolności przez dystans i postawę krytyczną wobec mediów. Nie pozwól się od nich uzależnić.
6. Miej swoje zdanie, słuchaj prawdziwych autorytetów. Nie kieruj się w życiu jedynie opiniami tzw.
ekspertów medialnych.
7. Świat potrzebuje dojrzałych osobowości. Nie pozwól narzucić sobie stylu życia medialnych idoli i
niedojrzałych emocjonalnie tzw. gwiazd.
8. Rzeczywistość często jest inna, niż przedstawiają
to media. Nie twórz wyobrażeń o sobie, świecie i o
Bogu jedynie na podstawie mediów.
9. Świat, który przedstawiają media, istnieje często
jedynie w wirtualnej cyberprzestrzeni. Pamiętaj, że
oprócz świata widzialnego istnieje wokół ciebie
prawdziwy świat nadprzyrodzony.
10. Media podają codziennie wystarczająco wiele
złych nowin. Poznawaj dobrą nowinę – Ewangelię.
Stosując się do tych cennych wskazówek – będziemy mogli owocniej korzystać ze współczesnych
mediów.
Przygotował Adam Markowski
6
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
ZAMKNIJ OCZY,
A ZOBACZYSZ
CZYLI O WIERZE W ŻYCIU CZŁOWIEKA
„Jeśli nie słyszymy odpowiedzi na nasze modlitwy,
to dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę jej nie
oczekujemy. NIE WIERZYMY, że mogą się spełnić.”
Często nasza „wiara” jest jedynie pustym słowem. Spontanicznie wymawiamy zwroty: „tak, chodzę
do kościoła”, „przystępuję do komunii”, „modlę się
regularnie”, i myślimy jacy to jesteśmy wspaniali,
dobrze wychowani, „katoliccy”. Tak naprawdę w ten
sposób zagłuszamy jedynie swoje sumienie i… tracimy
czas. Nieelegancko jest mi może nazywać chodzenie do
kościoła i przebywanie z Bogiem „stratą czasu”, uważam jednak, że jeśli ktoś rozmawia ze swoim Panem
tylko dlatego, że „tak wypada”, i nie zdaje sobie sprawy, z Kim prowadzi dialog, to takie zachowanie nie ma
sensu, gdyż nie zaowocuje nigdy niczym dobrym. Taka
automatyczność naszych zachowań może wiązać się z
monotonnością tych czynności: patrząc powierzchownie, coniedzielne chodzenie w to samo miejsce, czy te
same słowa modlitwy mogą nas przyzwyczaić do tego
stopnia, że faktycznie zatracimy ich sens, nie będziemy
słyszeć już jak odpowiadamy księdzu na wezwania, co
oznaczają słowa, które wypowiadamy w pacierzu itd.
Mechanizm, w jaki popadamy, jest także przejawem naszej małej wiary (trafniej chyba będzie nazwać
ją jednak niewystarczającą wiarą, gdyż nie ma „małej
wiary” – wiara albo jest albo jej nie ma).
Są pośród nas i tacy, którzy chcąc uchronić się
przed wspomnianą tu „monotonnością” chodzenia do
kościoła, rezygnują z chodzenia do niego. Często takie
zachowania tłumaczone są w ten sposób: „moja wiara
nie jest na pokaz”, „ważniejszy jest dla mnie indywidualny kontakt z Bogiem”. Wiara przeżywana poza Kościołem jest pozbawiona nie tylko wspólnoty wierzących. Brak jej także mocy łaski, jaka płynie z uczestnictwa w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii. To
jest jednak osobisty wybór każdego z nas. To nasze
własne życie i nikt nie może nas zmuszać do czegokolwiek, skoro sam Bóg daje nam wolną wolę. On dał
nam na dobry początek małe ziarenko: zasadził je w
sercu jako zalążek wiary. To co wykiełkuje w naszym
wnętrzu zależy teraz już tylko od nas samych. Wysiłek,
jaki musimy wnieść, by nasionko nie uschło, dało pożyteczny plon itd. – jest czasochłonnym, wytrwałym
zadaniem. Ci, których wiara jest niewystarczająca,
mogą się z czasem wypalić, odejść od roli ogrodnika,
pielęgnującego swą najdroższą roślinkę…
Narodzenie się tzw. niewiary jest zjawiskiem
bardzo częstym i to nie tylko we współczesnym świecie. To nie jest bowiem wynik jakiegoś postępu cywilizacyjnego – „problem” ten istniał i w starożytności, i
w średniowieczu, tak samo jak dziś. Jej przyczyny, jak
zresztą wiemy, mogą być naprawdę różne: strata tego,
co/kogo się kochało, niesprawiedliwe cierpienie, bezsilność, złe wychowanie, niewłaściwe wzory, traumatyczne doświadczenia, czy po prostu lenistwo i tak
modny „brak czasu”.
„Długotrwała niewiara” jest jeszcze przeze mnie
w pewien sposób zrozumiała. Bóg dając nam wolną
rękę liczył się z tym, że wielu pozostanie ślepych na
Jego „niewidzialność”, wielu będzie nieczułych na Jego
duchowy dotyk. „Sam” zresztą w książce zatytułowanej
„50 pytań do Pana Boga” tak odpowiada na pytanie,
co sądzi o ludziach, którzy w Niego nie wierzą:
„Bóg nie jest „obowiązkowy”, skoro istnieją
osoby, które nie wierzą. Nie sądzę jednak, by niewierzący stanowili jakąś odrębną rasę. Nie są też nawet
wrogiem, zagrożeniem albo jakąś chorobą. Są osobami
i jako takie Ja je szanuję. Powiem ci, że interesuję się
nimi w szczególny sposób. Znam każdego z nich z
osobna. W moich myślach mają konkretne imię i twarz.
Zanim jeszcze nauczą się mnie kochać, ja już ich kocham. Stoję u bram ich serca i pukam. Nie zawsze
umieją otworzyć. Często jednak tzw. „niewierzący” są
dużo bardziej wielkoduszni i wrażliwi na potrzeby ludzi
cierpiących niż ci, którzy deklarują wiarę we Mnie. Jest
napisane: „Bóg miłuje tego, kto daje z radością”.
Oczywiście, również wśród niewierzących jest dużo
obojętności. Przykro mi z tego powodu, ponieważ jestem Bogiem Ojcem i chciałbym, żeby wszyscy ludzie
kochali się jak prawdziwi, dobrzy bracia. Wiem, że to
nie zawsze jest możliwe…”
Myślę, że taka jest prawda o tego typu ludziach.
Drugim „rodzajem” braku wiary jest w mojej
klasyfikacji utrata ufności w moc, istnienie Boga pod
wpływem silnego wstrząsu. Przeżycie czegoś, co kłóci
się z miłosiernym obrazem sprawiedliwego Ojca może
faktycznie ukrócić naszą wiarę w Jego istnienie – bo
skoro mi nie pomaga, skoro spotyka mnie tyle bólu,
skoro cierpię i nie widzę pocieszenia, jakie powinien
mi dać, to On nie może istnieć, Jego nie ma! Takie
sytuacje dzieją się codziennie i rozumiem je doskonale.
Nie wiem, co tak naprawdę decyduje o tym, jak postąpimy po ciężkim doświadczeniu w naszym życiu. Myślę, że wielki wpływ ma na to... nasza wiara. Wiara,
którą w sobie ukształtowaliśmy, lub którą odkryliśmy
w sobie zupełnie nagle.
Ja w swoim może jeszcze krótkim życiu przeżyłam niemało. Cierpienie fizyczne, a co gorsza – ogromne cierpienia psychiczne, spowodowane niecodziennymi, nieuleczalnymi chorobami, wielokrotna rozpacz i
bezsilność w walce z losem, z bólem, czy niepewność
jutra, nie złamały we mnie jednak silnej wiary i ufności
pokładanej w Bogu. Mogłabym powiedzieć, że wręcz
przeciwnie…
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
Te wszystkie przeżycia miały wielkie znaczenie,
ogromny sens, gdyż nauczyły mnie wreszcie poznać i
uwierzyć tak naprawdę Panu Bogu. Zdać się na Jego łaskę. Uwierzyć w Jego Moc, którą ześle, gdy stwierdzi, że
właśnie teraz jej potrzebuję. Smutne, bolesne, niezrozumiałe sytuacje pomogły mi zrozumieć, że Bóg dla każdego z nas zaplanował swoistą drogę. Czasem może ciężką,
czasem tajemniczą i straszną, czasami nie dającą schronienia i odpoczynku w trudach wędrówki, ale naszą: naszą osobistą, a więc stworzoną na miarę naszych potrzeb i
naszych sił.
„Cierpienie jest jak dźwięk dzwonka, który wzywa
do modlitwy”. Dźwięk dzwonka, który budzi nas ze snu.
Budzi nas z naszego dotychczasowego świata i otwiera
oczy na nowo. To sygnał, którzy jedni odbierają jako
czas na lament i wznoszenie rąk do Nieba – określamy
ich słowami: „jak trwoga to do Boga”. Dla innych
dzwonek ten jest przełomowym momentem, odwrócenia
się od Boga, od źródła, które to cierpienie, niesprawiedliwe cierpienie zesłało – można opisać ich słowami:
„krucha długoletnia wiara zabita jednym ciężarem chwili”. Jednak są i tacy, którzy w dzwonku tym słyszą kolejne – powtarzam – kolejne wezwanie do powierzenia swoich trosk Bogu, powtarzając: „Wierzę, że droga, którą
idę, jest jedną z Twoich dróg, Panie. Zamykam oczy, żeby
widzieć, otwieram serce na Twój cud. Do Ciebie wołam
w trudną chwilę. Ufam Ci, kiedy ziemia drży. Za to, że
zawsze jesteś przy mnie, chcę podziękować Panie Ci”.
„Złoto hartuje się w ogniu, a ludziom Pan daje
„błogosławione” kryzysy, aby ich zahartować i umocnić
w wierze”. Aby ich zahartować i umocnić. Umocnić w
ich wierze… To dlatego zsyła na nas tą plagę cierpień.
Dlatego zsyła nam te niesprawiedliwe, acz błogosławione
kryzysy.
Co innego, jeśli to my dobrowolnie skażemy na
nie sami siebie...
Wiara może pełnić w życiu człowieka zbawienną
rolę. To ona pozwala odnaleźć utracony gdzieś po drodze
sens życia i szczęście płynące z pozytywnych, ludzkich
zachowań. Wiara daje nam siłę i życie, wytrwałość w
trudnych chwilach i pomoc w najcięższych momentach.
Pozwala na powrót na właściwe ścieżki życia i zrozumienie tego, czego nie da się wytłumaczyć inaczej. To dzięki
niej człowiek jest w stanie żyć jak na człowieka przystało. A jeśli ktoś wybierze inną drogę? Jeśli ktoś na moje
słowa „Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa…” – zacznie się
śmiać lub spoglądać z niedowierzaniem? Ma prawo, ma
wolną wolę, ale ja mu współczuję, gdyż nigdy w pełni nie
będzie mógł cieszyć się, doświadczać, żyć. Chyba że
ponownie otrzyma od Boga ową tajemniczą wodę, która
będzie w stanie pomóc zeschłemu ziarenku gorczycy…
„Bóg czeka cierpliwie, aż w końcu zechcesz Go kochać.
Bóg czeka jak żebrak, który stoi milczący i nieruchomy przed kimś, kto może da mu kawałek chleba.
7
Czas jest tym czekaniem Boga… który żebrze o
naszą miłość” (Simone Weil)
On nas kocha. Każdego z nas. Tak samo mocno.
Przez całe życie – nieważne, jak bardzo zawikłane.
Uwierz w to i odpłać Mu jedynym właściwym na tak
wielką miłość prezentem: własną, bezgraniczną wiarą,
pozbawioną wszelkich wątpliwości i zbędnych pytań…
Agnieszka Szarek
KSIĘŻA
W DUSZPASTERSKIEJ
AKCJI WAKACYJNEJ 2007
Ks. Sławomir Bar:
Światowe Spotkanie Młodych Kapłanów Zgromadzenia Księży Misjonarzy, Piliscsaba (Węgry), 02.07.—
09.07.;
rekolekcje dla grupy formacyjno-ewangelizacyjnej św.
Pawła, Lipnica Mała, 28.07.—04.08.;
rekolekcje dla Młodzieży Misjonarskiej, Łostówka k.
Mszany, 06.08.—21.08.;
Ks. Krzysztof Dura:
rekolekcje dla dziewcząt („Wakacje z Bogiem”), Bysławek, 21.07.—27.07.;
Ks. Bogdan Markowski:
X Turniej Piłkarski o Puchar Księdza Wizytatora, Piekary k. Krakowa, 30.06.—02.07.;
obóz wędrowny Liturgicznej Służby Ołtarza w Górach
Stołowych, Karłów, 04.07.—19.07.;
Ks. Antoni Miciak:
rekolekcje dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej, Sulistrowice k. Wrocławia, 23.06.—30.06.;
towarzyszenie duchowe w czasie rekolekcji dla Sióstr
Miłosierdzia, Łbiska k. Piaseczna, 20.07.—27.07.;
XXVII Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę,
06.08.—11.08.;
Ks. Andrzej Telus:
rekolekcje Oazy Nowego Życia (III stopnia) dla młodzieży i studentów, Zakopane, 13.07.—30.07.;
XXVII Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę,
06.08.—11.08.;
wczasorekolekcje dla animatorów oazy młodzieży,
Zakopane, 25.08.—31.08;
Ks. Piotr Węglarz:
rekolekcje dla Dzieci Maryi i Młodzieży Maryjnej,
Piwniczna, 25.06.—30.06.
Zapraszamy do korzystania ze strony naszej parafii w
internecie: www.misjonarska.pl. Na stronie znajdziemy m.in. najważniejsze informacje dotyczące
grup parafialnych i spraw urzędowych (chrzty, śluby,
pogrzeby), plan nabożeństw w niedziele i dni powszednie oraz aktualne ogłoszenia parafialne.
8
Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 9 (65) 2007 r.
INFORMACJE
PARAFIALNE
MSZE ŚW. W NIEDZIELE:
630, 800, 930, 1100 (dzieci), 1230,
1500, 1630, 1830, 2000 (studenci);
w kaplicy akademickiej:
1100 — przedszkolaki (od 9 września),
1215 — młodzież (od 16 września)
MSZE ŚW. W TYGODNIU:
600, 700, 800, 900 , 1830
i 2000 (od 17 września,
z wyjątkiem sobót);
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA:
w tygodniu: 600÷900, 1800÷1900
w niedziele:
pół godziny przed Mszą św.
(nie spowiadamy w czasie Mszy św.)
KANCELARIA PARAFIALNA
czynna od poniedziałku do piątku:
w godz. 1000÷1200 i 1600÷1800
Kursy Przedmałżeńskie:
Poniedziałki, godz. 1900
Poradnia Przedmałżeńska:
Poniedziałki, godz. 1800
Środy, godz. 1915
Sakrament chrztu św.
jest udzielany
w każdą I i III niedzielę miesiąca,
podczas Mszy św. o g. 1500
Dyżur członków Parafialnego
Oddziału Akcji Katolickiej:
wtorki, godz. 1700÷1830
Biblioteka Żywego Różańca
(w korytarzu obok zakrystii)
czynna w środy, godz. 1700÷1800
Punkt Konsultacji
Psychologiczno-Pedagogicznej
(w korytarzu obok zakrystii)
czynny w czwartki, g. 1800÷1900
Dyżur Stow. Miłosierdzia:
poniedziałki, godz. 1500÷1800
czwartki, godz. 900÷1200
Klub Parafialny
czynny od wtorku do piątku:
w godz. 1500÷1800
Kalendarium duszpasterskie
WRZESIEŃ
1 (sobota):
Pierwsza sobota miesiąca: nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi po Mszy św. o godz.
8.00; dzień modlitwy o wyniesienie na ołtarze Sł. B.
Jana Pawła II.
2 (niedziela):
22 niedziela zwykła.
3 (poniedziałek): Msza św. dla uczniów i nauczycieli VII Liceum Ogólnokształcącego na inaugurację nowego roku szkolnego
– o godz. 9.00.
Msza św. dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów oraz rodziców i nauczycieli na inaugurację nowego roku szkolnego – o godz. 16.30 (z poświęceniem
przyborów szkolnych).
5 (środa):
Msza św. dla dziewcząt z Krucjaty Maryjnej oraz ich
rodziców i rodzin na inaugurację nowego roku formacji
– o godz. 18.30.
6 (czwartek):
Msza św. dla ministrantów oraz ich rodziców i rodzin
na inaugurację nowego roku formacji – o godz. 18.30.
7 (piątek):
Pierwszy piątek miesiąca.
Odwiedziny kapłanów u chorych – od godz. 9.00.
Dodatkowa Msza św. z udziałem dzieci – o godz.
16.30.
8 (sobota):
Święto Narodzenia Najśw. Maryi Panny.
9 (niedziela):
23 niedziela zwykła.
XV Pielgrzymka Rodzin do Kalwarii Zebrzydowskiej.
14 (piątek):
Święto Podwyższenia Krzyża Świętego.
15 (sobota):
Wspomnienie Najśw. Maryi Panny Bolesnej.
16 (niedziela):
24 niedziela zwykła.
Dzień Środków Społecznego Przekazu.
18 (wtorek):
Święto św. Stanisława Kostki, patrona Polski.
21 (piątek):
Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty.
23 (niedziela):
25 niedziela zwykła.
27 (czwartek):
Uroczystość św. Wincentego a Paulo, patrona dzieł
miłosierdzia, założyciela Zgromadzenia Księży Misjonarzy i Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia.
Uroczysta Msza św. odpustowa o godz. 18.30.
29 (sobota):
Święto świętych Archaniołów: Michała, Gabriela i
Rafała.
30 (niedziela):
26 niedziela zwykła.
INFORMACJA O MSZY ŚW. ZA PARAFIAN
Począwszy od niedzieli 2 września – w intencji parafian żyjących i
zmarłych modlić się będziemy w ramach Mszy św. zbiorowej o
godz. 9.30; w czasie tej Mszy św. będą też wspominani zmarli
parafianie, których pogrzeby odbyły się w minionym tygodniu.
Msza św. dla młodzieży o godz. 12.15 (w kaplicy akademickiej)
będzie także odprawiana w intencji parafian żyjących i zmarłych.
Redakcja: redaguje zespół; Ks. Bogdan Markowski CM (red. naczelny), Ks. Wojciech Kałamarz CM (red. techniczny);
adres parafii: ul. Misjonarska 37, 30-058 Kraków, tel.: (012) 637-13-94; www.misjonarska.pl; e-mail: [email protected]
Druk: Firma PLATAN, Kryspinów 256, 32-060 Liszki, tel.: (012) 280-63-72

Podobne dokumenty