w kolorach miłości i mroku
Transkrypt
w kolorach miłości i mroku
W KOLORACH MIŁOŚCI I MROKU Innowacyjne podejście do tworzenia warstwy wizualnej debiutu reżyserskiego Natalie Portman Tekst: Łukasz Baka Na swój debiut reżyserski, urodzona w Jerozolimie Natalie Portman nie wybrała prostego projektu. Opowieść o miłości i mroku jest liczącą ponad sześćset stron autobiograficzną powieścią znanego izraelskiego pisarza Amosa Oza. Okres dzieciństwa Oza przypada na burzliwy czas narodzin państwa Izrael, które 14 maja 1948 roku decyzją ONZ proklamuje niepodległość. Ledwie wyzwolona spod mandatu brytyjskiego, Jerozolima pogrąża się w wojnie pomiędzy nowo utworzonym państwem żydowskim a Ligą Arabską. Rodzinie Amosa udaje się przetrwać wojnę, która jednak odmienia na zawsze los Fani, matki Amosa. To właście relacja pomiędzy chłopcem a matką stanowi oś historii, tak silnie wyeksponowanej przez Portman. Pomimo historycznego pejzażu jest to kameralna, wręcz intymna historia, w której kamera – może nawet lepiej niż inni bohaterowie – dostrzega, co dzieje się z umysłem Fani. Postępująca depresja wysysa radość z pogrążającej się coraz głębiej we wspomnieniach matki pisarza. Natalie Portman, która sama zdecydowała się zagrać Fanię, potrzebowała doświadczonego partnera na planie. Jej wybór padł na polskiego autora zdjęć, który kierował pionem zdjęciowym w takich superprodukcjach jak Helikopter w ogniu czy Król Artur. Jednak zapytana, dlaczego zwróciła się właśnie do Sławomira Idziaka, w odpowiedzi Natalie padł tytuł relatywnie kameralnego filmu Krzystofa Kieślowskiego – Podwójne życie Weroniki. Sławomir Idziak jest wnikliwym obserwatorem kobiet, czego dowódł filmując dla Kieślowskiego Irene Jacob we wspomnianym Podwójnym życiu Weroniki, czy Juliette Binoche w Trzech kolorach: Niebieski. Dwadzieścia lat później stanął na planie obok niespokojnej odtwórczyni Czarnego Łabędzia, by sportretować emigrantkę z Ukrainy. Szybko stało się jasne, że trudny debiut, w którym reżyserka jednocześnie odgrywa główną rolę, a jej partnerem będzie ośmioletnie dziecko (rolę młodego Amosa zagrał Amir Tessler), wymagać będzie specjalnego podejścia. Izraelska produkcja początkowo planowała pracę na jedną kamerę (model wielokamerowy praktycznie nie występuje w Izraelu). Jednak Idziak nie miał wątpliwości, że aby zrealizować liczący ponad dwieście scen scenariusz w niespełna czterdzieści dni zdjęciowych, konieczne będzie wykorzystanie dwóch, a w niektórych sytuacjach nawet trzech kamer. Produkcja wynajęła dwie Alexy wraz z setem obiektywów Ultra Primes, z którymi Idziak pracował przy swoich ostatnich filmach. Nie było potrzeby zamawiania dwóch setów – ogniskowe obiektywów na kamerach nigdy nie były takie same. W porównaniu do stałej listy ekipy liczba osób potrzebnych do obsługi dwóch kamer zwiększyła się tylko o dwie osoby: drugiego operatora i ostrzyciela. W tym samym czasie klaper, DIT, kolorysta, video assist, back-up manager byli w stanie pracować jednocześnie z większą ilością kamer. Bardzo istoty jest fakt, że mimo posiadania dwóch kamer przez cały okres produkcji, budżet pionu zdjęciowego nie został podwojony, a tylko częściowo powiększony. 1 Nie poprzestając na tym, mniej więcej w czasie kiedy rozpoczynał się okres preprodukcji, na rynku pojawiła się Blackmagic Pocket Cinema Camera – niepozorne urządzenie wielkości notesu. Jakość oferowana przez kamerę kosztującą niecały tysiąc dolarów była szokująca. Niewielkie rozmiary oraz workflow RAW (BPCC nagrywa w RAW na kartach SDXC) nie pozostawiały wątpliwości, że znaleźliśmy trzecią kamerę. Za stosunkowo niewielkie pieniądze produkcja dokupiła szereg akcesoriów, uzbrajając kamerę w dodatkowe baterie, ładowarki, filtr ND czy zmodyfikowane zdalne sterowanie. W porównaniu do poczatkowo planowanego modelu jednokamerowego udało się zwiększyć pokrycie montażowe niektórych scen nawet trzykrotnie. Następnie Idziak zaproponował elastyczny podział na dwie ekipy zdjęciowe. Operatorzy odłączali się do drugiego unitu w zależności od tego kiedy i jakiej technologii wymagała dana scena. Zdarzało się, że nie filmowaliśmy dwoma kamerami jednocześnie. Wówczas, w czasie kiedy pierwsza kamera kończyła scenę, operator drugiej kamery przygotowywał już kolejne ustawienie. Mając przez cały czas podgląd z obydwu kamer, Idziak mógł równolegle kierować pracą obydwu zespołów. Taka zazębiająca się praca kamer pozwoliła na skompresowanie czasu potrzebnego na zrealizowanie każdej sceny z osobna. W efekcie znacząco przyspieszyło to pracę, a okres produkcji udało się zakończyć w terminie, bez dodatkowych dni zdjęciowych. Bardzo wcześnie zdaliśmy sobie sprawę ze znaczenia korekcji koloru odbywającej się na planie, szczególnie w tego typu projekcie. W środowisku operatorów filmowych wielokrotnie słyszymy o problemach, które sprawiają, że ostateczny efekt na ekranie nie jest taki, jaki zamierzał osiągnąć autor zdjęć. Problemów jest bardzo wiele, na część z nich mamy wpływ, na część niestety nie. Czasami brakuje pieniędzy i nie można spędzić w domu postprodukcyjnym wystarczającej liczby godzin potrzebnej na wypracowanie korekcji. Czasami autor zdjęć w ogóle nie jest zapraszany na final grading, mimo iż ma to zapisane w kontrakcie. Czasami reżyser lub producent filmu tak przyzwyczajają się do wyglądu roboczych dailies, że kiedy przychodzi do korekcji koloru nie zgadzają się na wprowadzenie zmian proponowanych przez operatora, nawet jeśli mówił o tym od samego początku. Każdego dnia rejestrowane są godziny materiałów, które trafią do montażowni i na weekendowe projekcje. Jesteśmy odpowiedzialni za obraz, naturalnie zależy nam, żeby zdjęcia wyglądały dobrze. Porozumienie autora zdjęć z kolorystą jest dlatego tak istotne, ponieważ to on będzie dbał o to, jak będą się prezentowały materiały filmowe. W świecie filmu siłę ma obraz, nie słowa. Nie wystarczy powiedzieć, trzeba pokazać. Praca z kolorem rozpoczyna się już na etapie preprodukcji. Dobór palety barw oraz charakter korekcji kolorystycznej zdjęć są pomocne przy budowie scenografii, w doborze kostiumów i właściwej charakteryzacji. Używamy klatek referencyjnych: dostajemy wyekstraktowane klatki .tiff z klipów filmowych, a zanim to nastąpi możemy wykorzystać nawet zdjęcia zrobione prywatnym aparatem w trakcie dokumentacji. Takie materiały posłużą za punkty odniesienia koloryście, szczególnie istotne w procesie przygotowań do filmu, gdzie usprawniają komunikację pomiędzy szefami poszczególnych departamentów. Kiedy rozpoczyna się okres zdjęciowy, praca staje się intensywna, w projekt zostaje zaangażowanych coraz więcej ludzi, którzy powinni mieć możliwość zobaczyć przynajmniej wstępną korekcję kolorystyczną planowaną przez autora zdjęć. Wiedząc, że będziemy pracować na Alexach, zaczęliśmy testy z systemem Alexa Look. Jest to popularny workflow zaproponowany przez Arri, pozwalający na wgranie do kamery tzw. looków. Działają one podobnie do filtrów optycznych. Możemy utworzyć np. 2 look na plenery, look na wnętrza, look day-for-night, look na retrospekcje, itd. Niewątpliwą zaletą jest to, że można je wgrać bezpośrednio do kamery i natychmiast podejrzeć efekt końcowy w lupie czy na monitorze reżyserskim, bez konieczności zamawiania dodatkowego drogiego sprzętu. W ten sposób ekipa może szybko zobaczyć charakter obrazu wymyślony przez operatora, odzwierciedlający mniej więcej efekt końcowy. Mniej więcej, ponieważ podobnie jak filtr, look działa na zasadzie zerojedynkowej. Możemy go w każdej chwili włączyć lub wyłączyć, ale raz zapisanego looku nie można zmodyfikować w kamerze, osłabić, gdy efekt okaże się za mocny na zbliżeniu aktorki, ani wzmocnić w planie totalnym, gdzie ten sam look wyda nam się zbyt słaby. Filmując amerykańską aktorkę, będącą jednocześnie reżyserem i współproducentem filmu, byliśmy ektremalnie wyczuleni na tego typu niuanse. Wiedzieliśmy, że czasami będziemy chcieli zmieniać korekcję pomiędzy ujęciami (w praktyce często zmienialiśmy korekcję nawet w trakcie rejestrowanego ujęcia). Czas potrzebny na poprawienie korekcji offline (np. na laptopie) i wgranie nowego looku do kamery był nieakceptowalny. Minuty zwłoki pod koniec dnia zdjęciowego sumują się w godziny. Mając do zrealizowania średnio pięć scen dziennie, musieliśmy działać równolegle z innymi departamentami, niezauważalnie. Przygotowanie palety looków przed zdjęciami też okazało się niewystarczające. Podczas testów szybko uświadomiliśmy sobie, że pliki transformacji kolorystycznej są układem matematycznym, bezlitośnie reagującym na wszelkie zmiany. Nie są zdolne do inteligentnej adaptacji, nie możemy zapisać „wrażenia korekcji”, a jedynie ślepą transformację poziomów. Ta sama wymuskana korekcja jednego ujęcia będzie wyglądać fatalnie na innym. Ten sam look będzie wyglądał zupełnie inaczej, kiedy zostanie naniesiony na podobne, a jednak nieco inne tło, o trochę innej porze dnia, z aktorką o trochę innym odcieniu skóry. Odwracając ten przykład, żeby utrzymać spójny charakter zdjęć, potrzebna jest możliwość modyfikacji korekcji każdego pojedyńczego ujęcia. Potrzebny był nowy, szybszy i bardziej kreatywny workflow. W swojej krótkiej, ale gwałtownej historii korekcja koloru ewoluuje od odseparowanego procesu postprodukcyjnego w stronę procesu równoległego i zintegrowanego z samą rejestracją. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie przeprowadzamy korekcję. Początkowo umiejscowiona w domu postprodukcyjnym, korekcja przeniosła się do campu (np. do specjalnie przystosowanych do tego pojazdów jak Cinebus, Cinema Trailer), następnie na laptop czy inny komputer znajdujący się gdzieś na planie, a obecnie może być widoczna na tych samych monitorach, których używa reżyser i autor zdjęć. Kolejne pytanie brzmi: kiedy? Niegdyś korekcję można było wykonać dopiero po zakończeniu okresu zdjęciowego. Później mieliśmy możliwość wykonać ją popołudniem tego samego dnia. Wreszcie proces korekcji koloru zrównuje się z procesem realizacji zdjęć, umożliwiając zmianę kolorów rejestrowanego ujęcia choćby w czasie jego trwania. Jest to technologia bazująca na korekcji sygnału video, odbywająca się w czasie rzeczywistym. Jedną z najistotniejszych cech przy planowaniu workflow jest kontrola ryzyka. Żaden z etapów korekcji nie powinien zawierać procesów nieodwracalnych. Dlatego korekcja kolorystyczna nigdy nie zostaje wpisana w obraz (baked in), natomiast jest zaszyfrowana w postaci metadanych. Parametry korekcji mogą zostać w dowolnym momencie wyeksportowane za pomocą protokołu CDL (color decision list). W ten sposób korekcja ma charakter nieinwazyjny – zapisywana niezależnie od klipów filmowych nie wpływa na ich jakość. Co więcej, kompatybilna z większością popularnych systemów postprodukcyjnych, takich jak DaVinci Resolve czy Assimilate Scratch, nie pozbawia możliwości zmodyfikowania jej na późniejszych etapach postprodukcji. 3 Sprowadzając kolorystę na plan powinniśmy mieć świadomość, że ta nowa pozycja będzie różnić się od roli dailies colorist. Ich praca odbywa się na różnych etapach workflow, mają różne obowiązki, stosują różne oprogramowanie, wreszcie korzyści płynące z obydwu tych funkcji też będą różne, a wprowadzenie korekcji na sygnale wcale nie powinno wykluczać pracy kolorysty dailies. Określenie tej funkcji, nazwanej tak od etapu, w którym odbywa się korekcja tj. tuż przed wyrenderowaniem dailies, jest równie nieadekwatne jak nazwanie pracy kolorysty wykonującego korekcję na sygnale z kamer „korekcją podglądu reżyserskiego”. Na czym polega różnica? Kolorysta dailies pracuje na zarejestrowanych materiałach. W porozumieniu z autorem zdjęć utrzymuje kolorystyczny charakter filmu i dba o wyrównanie ujęć w taki sposób, żeby stanowiły integralną całość z resztą ujęć. Kolorysta dailies ma możliwość wglądu do wszystkich ujęć zrealizowanych w obrębie danej sceny, a opracowywaną scenę może zestawić z innymi tworzącymi sekwencję. Innymi słowy kolorysta dailies ma już pewien ogląd całości filmu, a przynajmniej jego fragmentu, wszystkie klipy ma załadowane na timeline i przeskakiwanie od ujęcia do ujęcia przebiega za pomocą jednego kliknięcia. Zupełnie inny jest charakter pracy kolorysty, tworzącego korekcję na sygnale w czasie rzeczywistym, gdzie nie ma stopklatek, powtarzalności, jest tylko unikalna suma obrazu, jaki właśnie rejestruje kamera oraz aktualnie ustawionej korekcji. Z punktu widzenia twórców filmu, korekcja na sygnale daje potężne możliwości. Mogą podejrzeć efekt finalny, obraz już bardzo bliski do tego, jaki zobaczą w kinach. A co więcej, mogą eksperymentować, próbować różnych możliwości, rozwijać kreatywy proces, tym samym decydując się na podejmowanie śmielszych decyzji operatorskich. Te zaś często mają związek z ilością czasu, jaki poświęcamy na poprawki oświetlenia. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której oglądając nieskorygowany obraz, nie odważylibyśmy się go zarejestrować bez wykonania poprawek oświetlenia, podczas gdy oglądając ten sam ale skorygowany obraz, być może doszlibyśmy do wniosku, że owe poprawki wcale nie są konieczne. W ten sposób jesteśmy w stanie przyspieszyć pracę pionu zdjęciowego, a tym samym zaoszczędzić pieniądze produkcji. Problemem w pracy na sygnale jest utrzymanie spójności materiałów. Wszystko ulega ciągłym zmianom: zmienia się światło, kąty widzenia, plany, natomiast nie ma możliwości zatrzymania tego obrazu, poświęcenia jakiemuś ujęciu kilku minut więcej w zaciszu sali projekcyjnej. Tempo pracy na planie nie pozwala na wyrównanie ujęć w takim stopniu, w jakim może to uczynić kolorysta dailies. Problem ten multiplikuje się, kiedy projekt współtworzy kilka ekip zdjęciowych, filmujących w różnych lokalizacjach, tak jak w przypadku Gry o tron: “We’ve had multiple cinematographers and DITs handling multiple units in different countries, so in season one we sometimes ended up with dailies that had divergent looks, which caused some confusion,” [co-producer Greg] Spence explains. “Therefore, for season two, we brought dailies colorist.”1 Korekcja kolorystyczna powinna rozpoczynać się na planie jako narzędzie pomocne twórcom i całej ekipie zdjęciowej, a następnie zostać zrewidowana przez kolorystę dailies. Zastosowanie takiego systemu umożliwiło ekipie oglądanie pokolorawanego materiału w trakcie realizacji, a jednocześnie zagwarantowało jednolity character całości materiałów. Oczywiście nie zawsze stajemy przed zadaniem zintegrowania efektów pracy kilku ekip zdjęciowych, nie mówiąc o ograniczeniach jakie wypływają z określonego budżetu filmu. Być może decydując się na korekcję koloru wykonywaną na planie będziemy musieli zrezygnować z funkcji kolorysty dailies. 1 „…Mieliśmy kilku autorów zdjęć i kilku DITów podzielonych na kilka ekip filmujących w różnych krajach, więc w pierwszym sezonie materiały robocze miały różny wygląd, co wprowadzało zamieszanie – wyjasnia koproducent Greg Spence – Dlatego, do sezonu drugiego sprowadziliśmy kolorystę dailies.” (tłum. autora tekstu) Cyt. za: Michael Goldman, Harsh Realms [w:] “American Cinematographer, 2012/5, s. 33 4 Tak stało się w przypadku Opowieści o miłości i mroku. W jaki sposób utrzymać wówczas spójność materiałów? Już na etapie preprodukcji założyliśmy bank klatek referencyjnych. Trafiały do niego pokolorowane stopklatki, zapisywane w trakcie rejestrowanego ujęcia. Każda klatka zawierała numer sceny oraz dokładną nazwę klipu z kamery, któremu odpowiadała. Ponieważ każda klatka wskazywała jednocześnie na konkretne parametry korekcji CDL, można było błyskawicznie odnaleźć pożądane ujęcie i jego korekcję kolorystyczną. Kiedy po podmontowaniu sceny reżyserka poprosiła o przekręcenie zbliżenia zrealizowanego kilka dni wcześniej, odnalezienie danego ujęcia i przywołanie na iPady właściwej korekcji nie stanowiło najmniejszego problemu. W praktyce, klatki referencyjne były używane znacznie częściej, właśnie w celu zachowania kontynuacji (nie tylko kolorystycznej) zdjęć. Na przykład, przygotowując się do realizacji sceny 76, do podglądu ładowaliśmy wybrane klatki ze zrealizowanej wcześniej sceny 75 lub 77. Wreszcie, dzięki numeracji scen, klatki odzwierciedlały mniej więcej chronologiczny przebieg filmu, dając szybki i całościowy oglad na to, jak kształtuje się film. Z biegiem dni zdjęciowych z banku zaczęła korzystać m.in. główna charakteryzatorka oraz continuity-girl. Opowieść o miłości i mroku została sfilmowana przez dwie Arri Alexy, nagrywające w rozdzielczości 2K, dla docelowego formatu 2.39:1. Biorąc pod uwagę czynnik ekonomiczny zrezygnowaliśmy z ARRIRAW, pozostając przy codecu QT ProRes 4444. Sygnał LogC wędrował po kablach do video village, gdzie mieściły się monitory reżyserskie oraz stanowisko DIT. Korekcja była wykonywana na oprogramowaniu LiveGrade niemieckiej firmy Pomfort. Nie jest to jedyny system dostępny na rynku, oferujący korekcję na sygnale video. DaVinci Resolve posiada podobną funkcjonalność na bazie kart Decklink. Węgierska firma Colorfront dołącza program On-Set Live! do swoich głównych produktów: On-Set Dailies i Express Dailies. Z kolei wysokobudżete projekty mogą pozwolić sobie na pracę z systemem Filmlight Truelight. Wybierając dogodny dla siebie system trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, nie tylko jego cenę i możliwości, ale również rozważyć ilość koniecznego sprzętu, ludzi do jego obsługi oraz jego wpływ na szybkość i jakość pracy. Cała video village została tak pomyślana, żeby można było ją szybko ustawić, filmując zarówno w ciasnym wnętrzu jak i na otwartej pustyni. Poza standardowym czarnym namiotem używanym w plenerze, zdarzyło nam się również instalować np. w szopie z ogrodniczymi narzędziami, będącej częścią scenografii, kiedy nie było miejsca na ustawienie namiotu. Inne interesujące rozwiązanie narodziło się z potrzeby wykonania kilku scenek w lokacjach oddalonych od siebie o kilkaset metrów. Odległości te były zbyt duże, by je okablować, co w praktyce oznaczałoby przerzut całej video village, gdyby ta nie została ustawiona w... ciężarówce. To rozwiązanie, nawet w spontanicznej postaci, pozwoliło na relatywnie szybkie przemieszczenie się podglądów i całej elektroniki w kilka minut. Docelowo, jednym z projektów, które planujemy wdrożyć dzięki fundacji Film Spring Open, jest zaadoptowanie trzynastometrowego autobusu na potrzeby filmu, tak aby na pokładzie znalazły się m.in. duże podglądy reżyserskie, stanowisko montażu, archiwizacji, prewizualizacji, korekcji kolorystycznej, a także miejsce dla charakteryzacji, garderoby oraz mała część socjalna (stolik, ekspres do kawy). Tzw. Cinebus miałby posiadać również możliwość projekcji wyświetlanej na rozkładanym czterometrowym ekranie. Może mniej komfortowa instalacja w cieżarówce zdjęciowej ostatecznie też spełniła swoje zadanie. Korekcja kolorystyczna była indywidualnie dostosowywana dla każdej kamery osobno z poziomu MacBooka Pro Retina, podłączonego do konsoli Tangent oraz przetworników Blackmagic Design. Dwa dwudziestoczterocalowe monitory TvLogic służące za podglądy reżyserskie, były jednocześnie tymi samymi, na których wykonywałem korekcję kolorystyczną. Pokolorowany obraz był następnie dystrybuowany do rekorderów, monitorów ekipy, z powrotem do asystentów kamer, oraz do 5 transmitera bezprzewodowego podglądu reżyserskiego. Pliki korekcji kolorystycznej były zapisywane indywidualnie dla każdego klipu, zgodnie z nazewnictwem plików podawanym przez kamery. Pod koniec dnia zdjęciowego, paczka plików z korekcją kolorystyczną była uploadowana na konto Dropbox, gdzie czekała zanim jeszcze dysk z materiałami zdążył dojechać do domu postprodukcyjnego. Zaraz po wykonaniu kopii zapasowych asystent aplikował korekcję na klipy logC w DaVinci Resolve 10 i renderował pliki proxy. Późnym wieczorem pokolorowane dailies były już dostępne na internecie. W przypadku Opowieści udało się wykorzystać nowe technologie dla przyspieszenia pracy i podniesienia jakości zdjęć. W dużej mierze udało się wcielić w życie założenia nowego modelu produkcji, o których dyskutujemy na warsztatach Film Spring Open. Szereg czynników wpłynął na ekonomiczną realizację filmu: zminimalizowanie liczby osób i sprzętu przy jednoczesnym zachowaniu dwóch kamer, połączenie funkcji DIT i kolorysty, praca na prywatnym sprzęcie, elastyczny podział na dwie ekipy i przyspieszenie tempa pracy na planie. Jednocześnie udało się zwiększyć kontrolę ryzyka poprzez zwielokrotnienie pokrycia montażowego dzięki rejestracji wielokamerowej, a także wykonanie nieinwazyjnej korekcji kolorystycznej wszystkich ujęć w metadanych CDL. Po zdjęciach izraelsko-amerykańska ekipa podkreśliła swoje zadowolenie ze współpracy opartej na nowych metodach. Natalie Portman napisała w liście: I would like to express my gratitude for the commitment and innovation that Sławomir and Łukasz have imparted on my feature directorial debut, "A Tale of Love and Darkness”. Their future-oriented approach has enabled us to work with a small crew and gain rich coverage in a very tight schedule. The model itself has proved efficient in all phases of production. Choices that were made early in preproduction period saved time and effort later on locations. In many ways we avoided compromises that would have had to be made without it.”2 My skorzystaliśmy nawet więcej, dzięki atmosferze jaka panowała na planie. 2 „Chciałabym wyrazić swoją wdzięczność za oddanie i innowacje jakimi Sławomir i Łukasz wspomogli mój debiut reżyserski, Opowieść o miłości i mroku. Ich przyszłościowe nastawinie pozwoliła nam pracować w małej ekipie i uzyskać bogate pokrycie materiału w napiętym planie pracy. Sam model okazał się wydajny na wszystkich etapach produkcji. Decyzje, które zostały podjęte na wczesnych etapach przygotowań zaoszczędziły czasu i wysiłku poźniej na lokacjach. W wielu sytuacjach uniknęliśmy kompromisów, które w innym razie musielibyśmy byśmy się zgodzić.” (tłum. autora tekstu) 6