Ruanda, Rwanda, Republika Ruandyjska, Repoblika y`u Rwanda
Transkrypt
Ruanda, Rwanda, Republika Ruandyjska, Repoblika y`u Rwanda
Ruanda, Rwanda, Republika Ruandyjska, Repoblika y'u Rwanda, République rwandaise, państwo położone w środkowej Afryce, bez dostępu do morza. Do 1986r. nosiło nazwę Rwanda. Na północy graniczy z Ugandą, na wschodzie z Tanzanią, na południu z Burundi, na zachodzie z Demokratyczną Republiką Konga. Powierzchnia 26,3 tys. km2. Podstawowe informacje Stolica: Kigali. Większe miasta: Ruhenger, Butare, Gisenyi, Byumba, Cyangugu. Języki urzędowe: francuski oraz kinyaruanda, w użyciu również kiswahili i swahili. Jednostka monetarna 1 frank Ruandy (RF) = 100 centymów. Ludobójstwo w Ruandzie Rwanda, 6 kwietnia 1994 r. 6 kwietnia wieczorem nad Kigali zestrzelono samolot prezydenta Rwandy. To był impuls do rozpoczęcia ludobójstwa. Bojówki Hutu – Interahamwe – rozpoczęły mordowanie każdego napotkanego Tutsi. Rzezie objęły cały kraj. Hutu nie mieli litości. Zabijali dzieci i starców, kobiety w ciąży, płody i młodych mężczyzn – wszystkich, którzy byli Tutsi. A także tych Hutu, którzy nie chcieli mordować. W samej stolicy, Kigali, zginęło ćwierć miliona osób. Morderstwo co osiem i pół sekundy. 10 tysięcy dziennie. Milion ludzi w sto dni. Kigali, stolica Rwandy. Drogi zostały zamknięte przez tysiące blokad. Na posterunkach – Hutu uzbrojeni w maczety, żołnierze z karabinami. Tam sąsiedzi wskazywali palcem – to Tutsi! Nie było dokąd uciekać. Największych rzezi dokonano w kościołach, szkołach, urzędach i szpitalach. Tysiące ludzi próbowało tam znaleźć schronienie. Innych tłoczono siłą – 10 000, 20 000, 30 000 (jak w szkole w Murambi). Odcinano wszelkie drogi ucieczki. A potem wpuszczano Interahamwe z maczetami, albo granaty, albo buldożery. Pogromy wspierali burmistrzowie i prefekci. To oni kazali żandarmom gromadzić ofiary w jednym miejscu – rzekomo dla ich własnego bezpieczeństwa. To oni wiedzieli, gdzie kto mieszka. Masakra w Rwandzie Zwykli Hutu nie zabijali z broni maszynowej. A jak? • • • • • • • • • • • • Palili ludzi żywcem. Zarzynali maczetami. Obcinali im ręce i stopy. Cięli po kawałeczku, jak tnie się kiełbasę. Otwierali brzuchy, wyjmowali żołądki, serca, jelita. Zabijali maczugami – kijami nabitymi gwoździami. Topili ich w gnojówce. Niektórych tylko nacinali, żeby konali powoli. Ciężarnym kobietom wypruwali wnętrzności, wyciągali płody. Obcinali uszy, wydłubywali oczy, obcinali genitalia. Rąbali siekierami, nożami i motykami. Ćwiartowali na oczach najbliższej rodziny ofiar. Ciała wrzucali do latryn. Gwałty w Rwandzie • W Rwandzie zgwałcono ponad 250 000 kobiet. Ćwierć miliona. W 3 miesiące. • Gwałcono je grupowo i wielokrotnie. • Gwałconym kobietom mordercy obcinali ręce – żeby nie przeszkadzały. • Gwałcili je ostrymi roślinami, pałami, butelkami, włóczniami, zaostrzonymi pniami bananowca. Gwałty były publiczne – dzieci musiały patrzeć, jak gwałcono ich matki, siostry i babcie. Mężowie – jeśli jeszcze żyli – widzieli gwałt swoich żon i córek, a potem śmierć swoich dzieci. Synów zmuszano do gwałcenia matek. Na to wszystko patrzyły rodziny oprawców. Kobiety Hutu podjudzały swoich mężów do gwałtów, same okaleczały ich ofiary. To była w ich mniemaniu kara za rzekome rozpasanie seksualne kobiet Tutsi, o których przed ludobójstwem marzył niejeden Hutu. Na to wszystko patrzyli też dzieci oprawców. Gwałty w Rwandzie były przemyślaną strategią – prowadzącą do biologicznego unicestwienia Tutsi. Kierowała nimi kobieta, Pauline Nyiramasuhuko – „minister do spraw gwałtu”. Rząd formował specjalne oddziały gwałcicieli chorych na AIDS. 70% kobiet, które przeżyły, zostało zarażonych wirusem HIV. Po serii brutalnych gwałtów zazwyczaj mordowano ofiary. Ale nie zawsze. Czasami kobiety przetrzymywano jako niewolnice seksualne – stawały się przedmiotami, mięsem dla rozwścieczonych oddziałów Interahamwe. Rwanda 1994 350 000 dzieci było świadkami śmierci swoich rodziców i rodzeństwa.Te, które zdołały ukryć się w krzakach, musiały patrzeć na męki i śmierć swoich rodziców, dziadków, rodzeństwa. Bez szmeru, bez ruchu. Przez trzy miesiące ukrywały się w buszu. Jadły ścierwo – nie wiadomo z czego. Zdarzało się, że mężowie zabijali żony. Albo że matki zabijały swoje własne dzieci. W Rwandzie pochodzenie dziedziczy się po ojcu – więc kobieta może mieć część dzieci Tutsi, a część Hutu. Często była zmuszona zabić jedne, żeby ocalić drugie i samą siebie. Synowie zdobywali fałszywe dokumenty Hutu, a potem zabijali własnych rodziców. Kto odmówił udziału w zabijaniu – ginął zarżnięty maczetą.