Wielki Mały(sz) Człowiek
Transkrypt
Wielki Mały(sz) Człowiek
Prezentacja sylwetki Mego Mistrza Sportu „Wielki Mały(sz) Człowiek” Adam Małysz Urodzony: 03.12.1977 w Wiśle Wzrost: 168 cm Zamieszkały: Wisła Stan cywilny: Żonaty, żona: Izabela, córka: Karolinka Wykształcenie Zawodowe - blacharz dekarz Motoryzacja, piłka nożna, Zainteresowania: film, muzyka, zbieranie kart telefonicznych Idol: Jens Weisslog Debiut w PŚ: 1994 w Planicy Klub: KS Wisła Ustronianka Trener klubowy: Jan Szturc Trenerzy w reprezentacji: Apoloniusz Tajner, Piotr Fijas Puchar Świata 94/95: 51 PŚ 95/96: 7 PŚ 96/97: 10 PŚ 97/98: 57 PŚ 98/99: 49 PŚ 99/00: 28 PŚ 00/01: 1 PŚ 01/02: 1 Osiągnięcia na Igrzyskach Olimpijskich - Salt Lake City, 2002 • K-90 - 3. miejsce • K-120 - 2. miejsce Narty skoczka układają się w locie w kształcie litery „V”. „V” znaczy Zwycięstwo. W czasach „Solidarności” dwa palce w znaku „V” były symbolem wiary w zwycięstwo nad totalitarnym systemem. Teraz dzięki Małyszowi skokówki ułożone w locie w kształt tej litery będą się nam nieodłącznie kojarzyły z polskim skoczkiem i jego sukcesem. Odniósł go w Lahti polski skoczek z Wisły – Adam Małysz, objawienie sezonu 2000/2001 i absolutny lider Pucharu Świata. „Nie koncentruję się na tym, by zostać mistrzem świata, lecz by oddać dobry i daleki skok”- mówi fenomenalny Polak. I rzeczywiście w Lahti Polak pokazał, że wcześniejsze zwycięstwa w Pucharze Świata nie są dziełem przypadku. Na skoczni średniej skoczył najpiękniej i najdalej, a na dużej zdobył srebrny medal. MŚ w Lahti są więc wielkim świętem dla polskiego narciarstwa, a głównym bohaterem naszej ekipy jest mistrz i wicemistrz świata w skokach – Adam Małysz. Małysz jest fenomenem, zjawiskiem w skokach narciarskich. Nazywany jest „polskim orłem”, „królem nart” . Jedno jest pewne, Adam Małysz stał się w ciągu dwóch miesięcy numerem 1 w naszym kraju. Bułka z bananem – podstawowe pożywienie Adasia przed skokami, robi furorę. Klub „Wisła” wypuścił ostatno na rynek serię koszulek z nadrukowanym zdjęciem Małysza. Zbyt jest zapewniony. Jego wyczyny sportowe zdominowały nawet politykę, a w kraju szaleje „małyszomania”. Codziennie do klubu KS „Wisła” zgłaszają się kilkunastoletni chłopcy, którzy chcą skakać na nartach i być Małyszami... I dobrze, że tak jest, bo naprawdę jest się z czego cieszyć. Na dużej skoczni - Adam jak Stanisław Marusarz... W 1938 r. polski narciarz Stanisław Marusarz zdobył na skoczni w Lahti tytuł wicemistrza świata. Skoczył wtedy 66 i 67 metrów i ustanowił rekord skoczni. Były to skoki dłuższe od fenomenalnego Norwega Asbjorna Ruuda, który miał 63,5 i 64 m, ale sędziowie dali mu tak wysokie noty za styl, że Marusarz, mimo dłuższych lotów, przegrał tytuł mistrzowski zaledwie o 0,2 punktu! W 2001 r. MŚ w konkurencjach klasycznych po raz kolejny rozegrano w Lahti. Wielu zadawało pytanie: jak będzie tym razem? Liczyliśmy przecież na złoty medal Małysza. Chociaż tak naprawdę każdy medal na takiej imprezie jest sukcesem. Adam w tym sezonie pokazał wspaniałą formę sportową, wygrał aż osiem konkursów Pucharu Świata. Do Polaka należy także nieoficjalny rekord świata na skoczni K 120, uzyskany na skoczni w Willingen – 151 m. Dlatego też jego start w Lahti budził w kraju wielkie emocje. Pierwszy konkurs skoków odbył się na skoczni K 116. Zaczął się nie w niedzielę, jak planowano, lecz w poniedziałek 19 lutego. Zawody oglądało 15 tysięcy widzów w Lahti, zgromadzonych pod kompleksem trzech skoczni i miliony telewidzów i miłośników narciarstwa na całym świecie. Małysz zdobył więc tytuł wicemistrza świata. Pogratulował Niemcowi sukcesu, a w rozmowach z dziennikarzami zapowiadał walkę na średniej skoczni. Medal Małysza przyjęto w kraju bardzo dobrze. Natomiast zadziwiające były niektóre artykuły w gazetach sportowych, głównie „Tempie”, określające srebrny medal Małysza - jako wielką polską przegraną... Świadczy to o wielkim prowincjonaliźmie tych, którzy to pisali. Akceptują oni bowiem tylko złoto i wyłącznie złoto, gdy tymczasem nikt nie jest w stanie tylko wygrywać i wygrywać. Większość Polaków była szczęśliwa z sukcesu „polskiego orła”. Zadzwoniłem do redakcji „Tempa” i wyraziłem gorącą prośbę, by ci, którzy to pisali zastanowili się trochę nad tym co robią... Wyniki konkursu na skoczni K 116 – MŚ w Lahti: 1. Martin Schmitt (Niemcy) - 276,3 pkt (skoki 124,5, 131 m), 2. Adam Małysz (Polska) –273,5pkt (126 i 128,5 m), 3. Janne Ahonen (Finlandia) – 267,4 pkt (124,5 i 125,5m), 4. Martin Hoellwarth (Austria) – 251, 4 pkt (117 i 125,5 m), 5. Stefan Horngacher (Austria) – 238,9 pkt (114,5 i 123 m), 6. Sven Hannawald (Niemcy) -236, 9 pkt (115,5 i 119,5 m), 7. Aleksander Herr (Niemcy) – 234,5 pkt (115 i 119,5 m), 8. Hennig Stensrud (Norwegia) – 226, 6 pkt, Ville Kantee (Finlandia) – 225,3 pkt (114,5 i 116 m), 10. Jani Soininen (Finlandia) – 224,4 pkt (114 i 113,5 m)...17. Robert Mateja (Polska) – 197,7 pkt (107 i 109 m), 28. Wojciech Skupień (Polska) – 179,7 pkt (108,5 i 100 m) Złoto na skoczni średniej To, o czym, marzyliśmy – czyli złoto, Polak zdobył 23 lutego na skoczni średniej K 90. Na treningu Adam skoczył najdalej - 99 metrów. W dniu zawodów skakało mu się w serii kwalifikacyjnej źle, ale to nie było ważne, tak naprawdę liczyły się przecież skoki oddane w głównym konkursie. Skoki odbywały się w przy wietrznej pogodzie i temperaturze minus 20 stopni. Skakać miało w pierwszej serii 50., a w drugiej 30 najlepszych zawodników. Gdy swój bardzo dobry skok oddał Adam Małysz na wybiegu skoczni widać było setki biało-czerwonych flag przyniesionych przez kibiców. Na dole Wojtek Skupień rozradowany skokiem kolegi złapał Adama wpół i zaczął go podrzucać do góry. Na rozbiegu skoczni pozostał już tylko jeden skoczek - Martin Schmitt. Wiadomo było, że Martin, by wygrać, musi skoczyć w granicach ok. 95-96 metrów. Ale po dobrym i bardzo dalekim skoku Polaka nie wytrzymał presji... Trener Hess dał znak do startu. Niemiec skoczył daleko, ale nie tak jak Polak – 90,5 metra. To było za mało na złoty medal i Polak z notą łączną 246 pkt i skokami 89,5 i 98 m zdobył tytuł mistrza świata na skoczni K 90. Drugi był Schmitt, a trzeci Austriak Hoellwarth, 15. Wojciech Skupień, a 26. Marcin Bachleda. Warto wspomnieć, że polskim akcentem na tych MŚ była także... muzyka kapeli Golców. Gdy tylko skakał któryś z naszych reprezentantów, to organizatorzy puszczali „Kiedy widzę słodycze to kwiczę”. Melodia ta jak widać bardzo spodobała się kibicom w Lahti, gdyż była emitowana bardzo często. Warto dodać, że konkurs skoków na skoczni K 90 oglądało 10,5 miliona telewidzów w kraju! Jest to trudny do pobicia rekord, świadczący o tym, że sporty zimowe cieszą się nadal wielką popularnością w Polsce, jeśli Polacy skaczą dobrze i zdobywają medale. Od razu posypały się dla Adama gratulacje ze strony kolegów z reprezentacji, trenerów i lekarzy. Złożył je także obecny w Lahti premier polskiego rządu prof. Jerzy Buzek, który podkreślił, że jest z Adamem nie tylko on, ale i cała Polska. Premier często telefonuje do naszego skoczka, także wtedy gdy Małysz nie staje na pierwszym stopniu podium. Ale tym razem Adam był najwyżej. Sukcesu gratulował Adamowi także prezes Polskiego Związku Narciarskiego – pan Paweł Włodarczyk. A przede wszystkim Adasiowi powinna pogratulować cała Polska. Dziękujemy Adam. Konkursy drużynowe W Lahti odbyły się w sobotę i niedzielę także dwa konkursy drużynowe. W konkursie drużynowym na skoczni K 116 Polacy zajęli 8. lokatę (skakali: Marcin Bachleda, Wojciech Skupień, Robert Mateja i Adam Małysz). Na skoczni K 90 Polacy na zakończenie MŚ zmieścili się do „5” najlepszych (skakali: Tomasz Pochwała – wnuk medalisty olimpijskiego z Cortiny – Franciszka Gąsienicy-Gronia, Wojciech Skupień, Robert Mateja i Adam Małysz). To dobry wynik. Trener Tajner już zapowiada wzmocnienie grupy skoczków i pracę nad lepszą formą sportową Mateji i Skupnia. Zapowiada się więc dobry okres dla polskich skoków narciarskich. Oby za tym poszło szkolenie juniorów i budowa, być może, nowych obiektów i remont starych. Małysz zrealizował to o czym marzyło polskie narciarstwo od ponad 20 lat. Ostatni medal dla naszego kraju wywalczył bowiem dzisiejszy drugi trener polskich skoczków – Piotr Fijas na MŚ w lotach narciarskich w Planicy (1979). Adam Małysz na jednych mistrzostwach świata zdobył po porywającej walce i pięknych skokach dwa medale, w tym jeden złoty. Są to ogromne sukcesy sportowe, a także, o czym warto pamiętać, świetna promocja naszego kraju. Każdy wie kto to jest Małysz. Ten „puolalainen” – jak mówią o Małyszu Finowie, zrobił bardzo dużo dla nas i Polski. A także dla narciarstwa, w którym, jak już wspominałem, od dosyć dawna nie odnosiliśmy tak spektakularnych sukcesów. Adam podoba się także dzięki temu, że jest bardzo skromny, potrafi dać sobie radę z wielką popularnością i skacze jak z nut. Ma świetne wyczucie lotu w powietrzu, doskonałe warunki fizyczne i potrafi się przed zawodami „wyłączyć”, nie myśli o swoich rywalach, medalach, tylko o swoim najbliższym skoku. Jest po prostu Mistrzem w tym co robi. Myślę, że dostarczy nam jeszcze wielu emocji na skoczniach całego świata. Przeczytaj też informacje z http://malysz.interia.pl Adam urodził się 3 grudnia 1977 roku w malowniczej górskiej miejscowości, Wiśle, perle Beskidu Śląskiego. Jego rodzice to Jan i Ewa z domu Szturc. Adam ma Adam Małysz i Apoloniusz starszą siostrę Iwonę. Tajner / INTERIA.PL Od najmłodszych lat stanowią dobrą i zgodną parę rodzeństwa. Bardzo możliwe, że charakter Adama kształtował się również pod jej wpływem. Adam jako młodszy brat musiał nieraz bronić swojej pozycji i stale pracować nad sobą. Od najmłodszych lat daje się poznać jako dziecko bardzo ruchliwe i dynamiczne. Pod okiem wujka (Jana Szturca), nie chodząc jeszcze do szkoły, zaczyna trenować na skoczni w Wiśle-Centrum. W roku 1984 Adam rozpoczyna naukę w Szkole Podstawowej w Wiśle-Głębcach. Oprócz zamiłowania do wychowania fizycznego ma talent w kierunku plastycznym. Ładnie maluje, o czym być może zdążymy się jeszcze przekonać...Jest typowym chłopakiem o romantycznej duszy, a jednocześnie bardzo dużo wymaga od siebie. Nie bez znaczenia jest również - dochodząca często do głosu - ambicja. Wszystko to powoduje, że Adam lubi walczyć jak przysłowiowy lew. Jako 16-latek podczas letnich zawodów w skokach narciarskich zostaje skrzywdzony przez sędziów. Błąd wyjaśniono i naprawiono, jednak dla Adama jest to moment wielkiej próby. Wprawdzie nie zrywa ze skocznią, jednak więcej serca zaczyna okazywać piłce nożnej. Futbol przez całą podstawówkę był jego namiętnością. Jak każdy wrażliwy, dorastający nastolatek, przeżywa również stresy i frustracje. Chce skończyć ze sportem i ze skokami. Jednak nie poddaje się. Aby przejść od stylu klasycznego na styl V intensywnie pracuje pod okiem trenera. Ma opory psychiczne, czy aby w czasie lotu nie spadnie na czubki nart. Cały prawie sezon 91/92 poświęca na zmianę stylu, a później perfekcyjne utrwalanie pewnych nawyków związanych z techniką skoku. Równocześnie biega na nartach śladowych. Od 1994 roku uprawia również kombinacje norweską w której zdobywa indywidualnie wicemistrzostwo Polski juniorów...Jeszcze jako junior zdobywa dla barw swojego klubu Mistrzostwo Polski seniorów w skokach na Średniej Krokwi i wicemistrzostwo na Wielkiej Krokwi. Te zwycięstwa są zastrzykiem nowego entuzjazmu. Kończąc szkołę podstawową, zaczyna zastanawiać się nad dalszą edukacją i przyszłym zawodem. Nie ma lęku przestrzeni. To, co robi najlepiej, wykonuje na wysokości. Myślał o zawodzie, gdzie przydatne będą te zdolności. Krycie dachów to bardzo męski zawód, wymagający dużej rozwagi , opanowania i koncentracji. Nie każdy może pracować na wysokości. Adam może... W 1994 trafia do kadry polskich skoczków, aby w tym samym roku potwierdzić dobra formę. Od początku swej kariery daje się poznać jako człowiek koleżeński i sympatyczny. Tymi cechami charakteru zjednuje sobie przyjaciół i kolegów na skoczni, boisku i w nauce. Adam wyszedł ze skromnego domu. Nie oparł się jednak presji środowiska swoich rówieśników, gdzie panowały inne zwyczaje i kultura. Przykładem tego może być moda na kolczyk w uchu. Ci, co mu zazdroszczą, mówią, że dlatego podczas skoków „ściąga” go w lewo, bo ciąży mu kolczyk... Dzisiaj trudno jest wskazać moment, od którego liczą się sukcesy Adama. Pierwszą wielką imprezą w której startował, był Turniej Czterech Skoczni w sezonie 1994/95. Od tego momentu jego talent uwidaczniał się coraz bardziej. 16 Marca 1996 roku odniósł pierwsze zwycięstwo w zawodach o Puchar Świata w norweskim Holmenkollen. Jako 18-latek dał się poznać światu, że ma talent, a może jeszcze coś wiecej... W opinii trenera piłkarskiego Antoniego Piechniczka, taki talent jak Adam Małysz trafia się raz na 50-lat! To ciekawa i interesująca opinia, z którą trudno się nie zgodzić... Zanim Adam urósł do rangi sportowego bohatera narodowego, pracowało na to wielu działaczy, trenerów, rodzina i oczywiście on sam. Podczas pamiętnej Majówki ("Weekend z Małyszem") w Wiśle dziękował publiczności za jej wsparcie. Pasmo sukcesów, jakie rozpoczęło się w roku 96, dało też początek nowej historii w polskim sporcie i narciarstwie. Drugie miejsce w zawodach o Puchar Świata w Iron Mountain, a później drugie miejsce w Falum i trzecie w Lahti przyzwyczajają publiczność do sukcesów. W końcowej klasyfikacji Pucharu Świata Adam zajmuje siódmą lokatę. Jako zawodnik daje się poznać, jako ceniący sobie skromność i pracowitość zawodnik. Jego sportowym wzorem jest Jens Weissflog. Na Dalekim Wschodzie Adam podbija również serca publiczności zwyciężając w konkursach w Sapporo i Hakubie. Szczególnie tam czuje się bardzo dobrze ujęty kulturą, kuchnią i uprzejmością Japończyków. Rok 1997, 14 czerwca to również ważna data w życiu Adama. Nie jest to zwycięstwo sportowe, ale data ślubu z ukochaną osobą. Razem z Izabelą z domu Polok staje na ślubnym kobiercu. Kolejnych powodów do radości dostarcza Iza rodząc Adamowi piękną dziewczynkę o imieniu Karolina. Na przełomie sezonu 1999/2000 rolę trenera z ramienia Polskiego Związku Narciarskiego zaczyna pełnić Apoloniusz Tajner. Wraz z psychologiem i fizjologiem zajmują się szkoleniem polskich skoczków. Rola i podejście tych osób do zagadnień związanych ze skocznią, pozwoliły Adamowi dać z siebie wszystko. Adam nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Narciarska odyseja trwa więc dalej.Perfekcyjne opanowanie dynamiki skoków, dokładność odbicia i duża lotność oraz chęć walki sportowej może jeszcze przysporzyć wiele radości fanom skoków narciarskich w Polsce i na świecie. Wielka międzynarodowa kariera Małysza rozpoczęła się od sezonu 2000/2001. Dobre występy na początku tego sezonu zrodziły wśród polskich kibiców wielki apetyt, zaspokojony już podczas tradycyjnego Turnieju Czterech Skoczni. Polak świetnie spisał się w pierwszych dwóch konkursach. W Oberstdorfie zajął 4. miejsce, natomiast w Garmisch Partenkirchen wskoczył na podium, zajmując 3. pozycję. Turnieje w Innsbrucku i Bischofshofen wygrał już bezapelacyjnie, co także dało mu historyczny sukces w klasyfikacji generalnej imprezy. Turniej Czterech Skoczni w sezonie 2 000/2001 zapoczątkował dominację "polskiego orła" w tej dyscyplinie sportu. Małysz do marca wygrał jeszcze dziewięć konkursów i jako triumfator zakończył rywalizację w Pucharze Świata. W międzyczasie w Lahti odbyły się także MŚ w narciarstwie klasycznym, podczas których skoczek z Wisły zdobył złoty medal na średniej skoczni. Kilka dni wcześniej wywalczył srebro na dużej, a w pokonanym polu pozostawił go tylko Martin Schimtt. Wszyscy w naszym kraju oszaleli z radości, tym bardziej, że zbliżał się olimpijski sezon. Świętowano już nawet złote medale i fetowano następnego po - Wojciechu Fortunie skoczka na najwyższym stopniu podium. Kibice oraz liczni fachowcy zapomnieli jednak, że skoki są konkurencją, w której światowa czołówka jest bardzo szeroka i wielu zawodników ostrzy sobie zęby na wygraną w każdym prestiżowym konkursie. Początek sezonu 2001/2002 zdawał się jednak przyznawać rację hurraoptymistom. Małysz wygrał do 22 grudnia aż 6 konkursów w PŚ i przystąpił do 50. Turnieju Czterech Skoczni w roli "murowanego" faworyta. Tu nastąpił pierwszy zawód, a raczej "urealnienie" zbyt wielkich chyba oczekiwań. Imprezę na skoczniach Niemiec i Austrii zdominował Sven Hannawald. Małysz w każdym konkursie plasował się w ścisłej czołówce, ale zabrakło przysłowiowego „błysku”. Adam w Pucharze Świata spisywał się nadal bardzo dobrze i chociaż wygrał w tym sezonie jeszcze tylko raz (w Zakopanem w obecności prezydenta Kwaśniewskiego), to przewaga uzyskana dzięki zwycięstwom w pierwszych konkursach pozwoliła mu po raz drugi z rzędu zdobyć "Kryształową Kulę". Imprezą sezonu były jednak igrzyska. W Salt Lake City Małysz nie zawiódł, choć jego dwa medale (srebrny na dużej i brązowy na średniej skoczni) przyjęto w kraju z mieszanymi uczuciami. Gwiazdą skoków w stolicy stanu Utah okazał się Szwajcar Simon Ammann, który w wielkim stylu wygrał oba konkursy. Przed następnym rokiem startów wielu przewidywało "koniec Małysza". Początek sezonu 2002/2003 dawał "pożywkę" malkontentom. Adam wprawdzie znów był w czołówce, ale nie wygrywał. Sugerowano nawet, że zapomniał jak to się robi. Ostre, a nawet brutalne słowa krytyki kierowano także pod adresem Apoloniusza Tajnera. Trener jednak wszystko wytrzymał i wraz ze swoim podopiecznym przygotował sprytny plan, który jednak na początku nie przysporzył mu zbyt wielu sojuszników. Małysz opuścił konkursy skoków o Puchar Świata w Willingen i... okazało się to strzałem w „10”. Ten chytry manewr uczyniono z myślą o zbliżających się MŚ w Val di Fiemme. Niewielu jednak przypuszczało, że „odrodzenie zwycięskiego Małysza” nastąpi w takim stylu. Polak na skoczniach we włoskim Predazzo był bezkonkurencyjny zarówno na dużej, jak i na średniej skoczni, dosłownie deklasując rywali. Adam po powrocie z mistrzostw zapowiedział także walkę o trzecią z kolei „Kryształową Kulę”. Cel ten oczywiście zrealizował, wygrywając po koniec sezonu zawody w Oslo oraz dwa konkursy w Lahti. Brzostowska Magdalena Mościcka Monika Szymanowski Radosław Wronkowski Łukasz źródła: http://www.watra.pl/narty/krokiew/malysz.htm http://www.netglob.com.pl/malysz/malysz.html http://ps.malysz.interia.pl/adam/zyciorys/news?inf=448706