...A ZALEGŁOŚCI WIELE
Transkrypt
...A ZALEGŁOŚCI WIELE
PYTAM Jacek Jędrysiak ...A ZALEGŁOŚCI WIELE Każdy z nas ma ten szczególny okres w życiu. Kiedy ma się 20 lat, jest to najlepszy moment by bawić się i poznawać, zbierać miłe wspomnienia na przyszłość. Możliwości są nieograniczone, a umiar można odłożyć na bardziej odpowiedzialny moment życia. Perspektywa młodości w XXI wieku jest fantastycznie kolorowa. Z tej perspektywy zawsze zastanawiam się nad codziennością lat 80., okresem młodości moich rodziców. Lekcje historii uczą nas nie zapominać o stanie wojennym, o Solidarności i strajkach, czołgach na ulicach, generałach w telewizji, szarżach ZOMO, kryzysach i braku mięsa. Tak wygląda pocztówka z tej dekady dla mniej dociekliwych. Między obrazami wielkich zdarzeń zwykle kryją się niezliczone wspomnienia z młodzieńczych czasów. Bo dla niektórych właśnie ten okres miał się okazać tym najlepszym w życiu. Początek dorosłości, pierwsze miłości, które dla tych najszczęśliwszych okazały się być tymi na całe życie, były przyjaźnie, zabawy do rana. To wszystko okazywało się możliwe nawet w rzeczywistości przygniecionej marazmem stanu wojennego. Zastanawiam się, jak to jest, kiedy młodość przypada na tak zagmatwany moment historyczny. Moje pokolenie, pouczone w procesie edukacji już wie, dokąd wiodła jedyna słuszna droga. Z perspektywy 1983 czy 1987 roku pewnie nie było to takie jasne. Mimo wszystko z „wrogiem” było się jakoś w komitywie – w końcu byli to swoi, tylko w obcej służbie. Ale nie wszystko było jednoznacznie złe. Ten „okupant” był jednak krajowej produkcji, a jak daleko sięgając pamięcią, był zawsze – dbał o nas, zapewniał szkołę, pracę. Nie zawsze najsprawniej, ale któż nie popełnia błędów. Polityka to trudna rzecz i ma wiele twarzy, a młodość jest zbyt krótka, na poznawanie każdej z nich. W końcu nie wszyscy musieli być w konspiracji i nie w każdym niechęć do systemu budziła wolę walki. Można było też po prostu żyć mimo trudności. Ba, można było być nawet szczęśliwym. Ciekawi mnie, jak wyglądała radość w tamtych czasach. Gdy dziś chcemy spędzić miło czas, folder wariantów jest nieograniczony. Świat oferuje nam puby, clubbing, tańce i nocne spacery do rana. Możemy do woli przebierać choćby w ofertach odpowiedniego miejsca na zakupy. A co zrobić, gdy tego wszystkiego brakowało? Deficyt był drugim wyznacznikiem lat 80. Puste półki, nieapetyczne menu, napięcie w powietrzu i godzina policyjna skutecznie utrudniały czerpanie radości z życia. A jednak dało się ją jakoś wykraść nawet tym niewdzięcznym czasom. Taki tryumf młodości nad systemem. Jest w tym coś fascynującego, a pytanie „jak” jest jednym z najciekawszych. Mimo wszystko mam wrażenie, że pokolenie młodych z lat 80. ma czego żałować. Ich chwile szczęścia napotykały zaporę zmagań ideologicznych. Cóż po życiu w heroicznych czasach, skoro wspomnienia dotyczą strachu przed czołgami na ulicach. A potem w starszym okresie życia, z perspektywy odległej młodości, brzmi ponuro fragment kabaretu TEY, a „bo czasu mało, a zaległości wiele”. No właśnie – nie wszystko da się nadrobić, zwłaszcza z przeszłości. Ofiary były po obu stronach. Ciężki był los zwyczajnego dwudziestolatka. Zwłaszcza, jeżeli zajmował się walką z reżimem. Niełatwo było też tym, którzy (czasem przypadkowo lub tylko na chwilę) stali się zbrojnym ramieniem partii. Bo raczej trudno uznać za przyjemną perspektywę koczowania w mrozie na ulicy, mając w prezencie od przechodniów tylko lodowate spojrzenia, które nie przemijają, nawet, gdy nadchodzi wiosna. A przecież taki był rozkaz... 5