(...) Niechaj zamilkną swary Zawiści, ludzkie złości Noc święta wigilijna...
Transkrypt
(...) Niechaj zamilkną swary Zawiści, ludzkie złości Noc święta wigilijna...
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO (...) Niechaj zamilkną swary Zawiści, ludzkie złości Noc święta wigilijna... Dzielmy – CHLEB MIŁOŚCI. Halina Golczowa Fot. Krzysztof Stępkowski Rok XVII nr 22 (371) 16-31 grudnia 2008 r. Z nauczania Koœcio³a Katolickiego Tyle się wyrzekł Pan Jezus w świętą noc betlejemską. Zrezygnował z ziemskiego majestatu, wygodnego mieszkania z firankami w oknach, ale nie wyrzekł się ziemskiej, ludzkiej miłości. Matczynej miłości, troski opiekuna, świętego Józefa, serdeczności pasterzy i mędrców. Uświęcił ludzką miłość w naszych rodzinach. Dlatego Wigilia to opłatek, życzenia, podarunki, poszukiwanie bliskich pogubionych po świecie, radość spotkania się przy stole (…). Ks. Jan Twardowski „Rzuć na bezsennych garsteczkę siana” Jezus Chrystus, przychodząc na ziemię, wybrał na miejsce swego narodzenia zimną i brudną stajnię. Rzec by można zaryzykował swoje bóstwo, by odszukać człowieka. Niech zatem świętowanie przyjścia Boga w ludzkim ciele na ziemię stanie się dla nas okazją do zaproszenia Go do swojego serca. Nieważne jakie ono jest – Chrystus chce się w nim narodzić! Zakończenie roku jest szczególnym momentem do złożenia podziękowań naszym współpracownikom za ich twórczy wkład i inspirację. Zapraszamy jednocześnie do ubogacania „Naszej Służby” w nadchodzącym roku. Wszystkim współpracownikom i czytelnikom życzymy pięknych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiego dobra na Nowy 2009 Rok. Niech Maleńka Miłość szczególnie błogosławi Waszą każdą codzienność. redakcja „Naszej Służby” 2 Liturgia Koœcio³a 1 stycznia – Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki „Maryja zachowała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Rozpoczynając Nowy Rok kalendarzowy zaczynamy kolejny etap naszego życia. Ten dzień jest także okazją do snucia planów, do robienia postanowień. Pierwszy dzień roku poświęcony jest Maryi – Matce Boga, bo u początku każdego rozpoczętego życia stoi Matka. Jest to okazja do rozpoczęcia nowego etapu naszego życia, pod opieką Tej, Którą sam Bóg wybrał, aby stała u początku. Skorzystajmy z Jej wstawiennictwa, z Jej macierzyńskiej opieki, z Jej wsparcia i pomocy. Matki nie należy się nigdy obawiać. Bo to Ona dała nam Jezusa – Księcia Pokoju. I tylko On niesie światu prawdziwy pokój. 4 stycznia – 2 Niedziela po Narodzeniu Pańskim „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. W Nim było życie... Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,1;4;11). Być otwartym na słowo Boga, to być otwartym na samego Boga – „bo Bogiem było Słowo”. Przyjęcie słowa Boga nie jest czymś łatwym, bo to do czegoś nas zobowiązuje. Zdarza się, że ograniczamy swoje chrześcijaństwo do tego czy innego przykazania, do tego czy innego słowa. Wybieramy tylko to, co jest dla nas wygodne, tylko to, co nam odpowiada. Zaczynają się liczyć tylko zewnętrzne praktyki, a nasze serca są bardzo daleko od Pana. Ewangelista Jan powiada: „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Dlaczego nie przyjęli? Bo człowiek w swojej religijności nie otwiera serca na Boga, a nawet przestaje Go szukać i zaczyna potwierdzać samego siebie. W ten sposób uchyla Słowa Boga, a wprowadza ludzką tradycję i czyni ją ważniejszą od woli samego Boga. Aby przyjąć Słowo, trzeba najpierw odrzucić pychę, która nam podpowiada, że to my wiemy lepiej jak żyć, jak postępować, co jest dobre a co złe. 6 stycznia – Uroczystość Objawienia Pańskiego „Oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony... przybyliśmy oddać mu pokłon” (Mt 2, 1-2) Mędrcy ze Wschodu symbolizują „pogańskie” narody, które same przychodzą do Chrystusa, uznają w Nim Króla i chcą Mu oddać pokłon. Dzisiejsza Uroczystość ukazuję nam prawdę, że człowiek czeka na objawienie się Boga Stworzyciela, za Nim tęskni i do Niego dąży. Także Bóg pragnie, aby każdy człowiek poznał prawdę o Jego zbawczej Miłości. Przedstawiony w Ewangelii obraz wędrówki „Mędrców” to proces poszukiwania, często bezładnego, którego celem jest Chrystus. Poszukiwania nawet wtedy, gdy gwiazda nie jest widoczna. Boże e Narodzenie 2008 Bracia Żołnierze, Weterani i Kombatanci, Funkcjonariusze Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Służby Celnej, Straży Ochrony Kolei Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym każdy chrześcijanin potrzebuje chwil ciszy, pokoju i refleksji nad przemijającym czasem. Dobrze jest w tym czasie poddać się urokowi żłóbka i złożonego w nim Dzieciątka. Aby dobrze zrozumieć sens misji Bożego dziecięcia, potrzeba nam wrażliwości dziecka, która pozwoli wejść w radosne przeżywanie świąt Bożego Narodzenia. Kościół nie jest wspólnotą teoretyków prawdy, w której dominuje rozum i logika, lecz Wspólnotą Zbawienia, a więc otwartą na człowieka, na jego zbawienie. A zbawienie to nie teoria, ale takie Boże działanie, by każdego człowieka uchronić od zguby, by nikogo nie przekreślać dopóki żyje. Każdy bowiem stworzony z miłości jest żywym obrazem Boga. Dlatego wspólnota ludzi w Kościele musi być otwarta nie tylko na Boga, ale i na bliźnich. Wielkie w tej sprawie mogą być nieporozumienia i deformacje, nawet wśród wyznawców Chrystusa. Niszczenie człowieka w imię doktryny jest sprzeczne z najwyższymi normami moralnymi i z Chrystusowym duchem. Tego uczy nas już Zbawiciel złożony w żłóbku, bo przyszedł do nas w postaci, która nie przeraża, lecz pociąga. Bo właśnie po to zjawił się na tej ziemi, by nauczając prawdy, nikogo nie potępiać, ale zbawić każdego. Rozmyślając nad Dzieciątkiem złożonym w żłóbku i nad całą atmosferą pokoju i ciepła, jaką wokół siebie roztacza, rozumiemy, że trzeba pamiętać nie tylko o Nim, ale i o bliźnich i o życzliwości wobec nich; że trzeba pamiętać, iż w naszej religii najważniej sza jest nie teoretyczna wiara w Boga, ale uznawanie prawdziwej wielkości w tym, na czym się ona zasadza. To nie siła zewnętrzna, ani wielkie środki materialne, ani układy z możnymi tego świata, ale to, co jest wewnątrz nas i z czym świadomie współdziałamy, stanowi o naszej prawdziwej wielkości. W Bożym Dzieciątku złożonym na sianku, w tej niepozornej i kruchej istocie ukryła się cała wszechmoc i potęga Boga. Uwierzyła w nią Matka Najświętsza wraz z Józefem, którzy pierwsi – gdy się tylko narodził – uznali w Nim Boga. „Pójdźmy i zobaczmy”! Pastuszkowie, którym anioł zwiastował Dobrą Nowinę nie dyskutowali, nie pytali o szczegóły, ale poszli by zobaczyć Dziecię... Pastuszkowie też klękają pobożnie. Bez filozofii, bez teologii, bez znajomości Pisma – klękają, bo uwierzyli i adorowali Słowo, które stało się Ciałem. W epoce, kiedy dokonuje się wiele pięknych odkryć, kiedy zdobywa się coraz lepsze mi- strzostwo, warto przypomnieć tę cichą, prostą prawdę: Człowiek jest wielki tylko wtedy, gdy uznaje wielkość Boga i klęka przed Nim w postawie uniżenia i oddania. Tę prawdę trzeba przypominać i podkreślać. Bo człowiek, który stracił wiarę, gotów padać na kolana przed każdym swoim wynalazkiem, wielkim i małym, dobrym i złym, etycznym i łamiącym prawo Boże. Słusznie powiedział Papież Pius XII: „Świat z dzikiego ma się przekształcić w świat ludzki, a z ludzkiego w Boży”. Z niepokojem obserwujemy, że proces humanizacji ludzkości odbywa się w przeciwnym kierunku. Idziemy w stronę coraz większego bezbożnictwa i zapomnienia o Chrystusie – Synu Bożym, który przychodzi, aby życie ludzkie ocalić a nie zniszczyć, czy manipulować nim. Jakże aktualne, mimo upływu lat są słowa Alexisa Carrela, laureata nagrody Nobla. Ten uczony wypowiedział odważnie i śmiało wielką prawdę: „W naszym życiu nie potrzebujemy wiedzy, ale wiary”. Więc co nam zostaje? Pójść do stajenki i uznać w nowonarodzonym Dziecięciu naszego Stwórcę i Zbawiciela. Bóg nie tylko przyszedł nas odwiedzić. On z nami pozostał nawet wtedy, gdy człowiek, stawiając siebie w roli sędziego Boga, zabili Go. Kto zabija Boga w sobie, ten popełnia samobójstwo, bo zabija w sobie miłość. Niestety historia się powtarza. Dzisiaj również architekci i decydenci życia społecznego zabijają Boga najpierw przez usuwanie symboli religijnych z miejsc publicznych, po to by współczesny człowiek zapomniał o prawdzie Bożego Narodzenia, a potem w imię wolności wmawia się człowiekowi, że wszystko może, bo przecież jest wolny i może kochać jak chce: pro natura..., albo contra natura. Miłość, która kocha i stawia wymagania, bo kocha naprawdę, czyli mądrze spycha się na margines życia społecznego, gdzieś do kąta, by człowiek nie stresował się Jej wymaganiami. Bóg uczynił dla nas znacznie więcej niż mogliśmy sobie wymarzyć! W zamyśle swojej Miłości przyszedł po to, by każdy z nas nauczył się żyć w mądrości i wolności dzieci Bożych. Każdy z nas decyduje tu i teraz o tym, czy Bóg pozostanie bezdomny – jak w Betlejem – czy też znajdzie mieszkanie w sercu Żołnierza, Funkcjonariusza Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Służby Celnej, Straży Ochrony Kolei. Boże Narodzenie to przypomnienie o tym, że Bóg najchętniej mieszka w każdym z nas, zanim my zamieszkamy w Bogu na zawsze. Boże Narodzenie jest wtedy, gdy, tak jak Jezus, wzrastamy w łasce u Boga i u ludzi. W Betlejem Bóstwo Jezusa było ukryte w ciele małego Dzieciątka. Dzisiaj na ołtarzu podczas każdej Mszy Świętej to ukrycie jest jeszcze większe. Nie tylko ukryte jest Jego Bóstwo, ale również i człowieczeństwo w ubogiej postaci chleba. Wierzymy jednak, że jest wśród nas, bo sam nas o tym zapewnił podczas Ostatniej Wieczerzy. Czego pragnie On dziś od nas, przychodząc na ołtarze? Chciałby narodzić się w naszych duszach, abyśmy byli lepszymi ludźmi. Drodzy Żołnierze, droga Rodzino Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego Święta Bożego Narodzenia dają okazję do refleksji nad ludzkim życiem, jego wartością i źródłem, którym jest Pan Bóg. Chciałbym, aby ono nie było zredukowane do przedmiotu, który można wyprodukować dzięki możliwościom technicznym nauki. Życzę wszystkim, aby chronili życie od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Tak jak Maryja i Józef ochraniali życie małego Jezusa, chciałbym, aby życie każdego człowieka stanowiło najwyższą wartość, bez możliwości decydowania o początku i końcu życia. Wysyłamy naszych żołnierzy do obrony życia w innych krajach. W kontekście takiej sytuacji pojawia się wątpliwość, czyżby nasze prawodawstwo nie potrafiło stworzyć sankcji, które ochraniałby, broniły i szanowały bezbronne życie, bez względu na wiek życia, czy też bez względu na przewlekłe choroby i stan zdrowia. Program ochrony życia będziemy realizować w nadchodzącym roku duszpasterskim, którego hasłem będą słowa: „Otoczmy życie troską”. Myślę, że jeszcze lepiej docenimy wartość ludzkiej życia. Niech te święta Bożego Narodzenia napełnią nas prawdą, że jesteśmy wszyscy dziećmi Bożymi, i nasze życie stanowi najwyższą wartość, bo jest odbiciem życia naszego Stwórcy, który powołuje nas do świętości. Realizacji tej świętości życzę w każdej polskiej rodzinie wojskowej w miejscu stacjonowania polskiego żołnierza: w Afganistanie, Czadzie Libanie, Syrii, Kosowie, Bośni i Hercegowinie, w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli, Mons i Brunsum. Chciałbym życzyć wszystkim Żołnierzom, Funkcjonariuszom i ich Rodzinom aby tworzyli polską wspólnotę opartą nie na umowach, ustaleniach, tak jak to dzisiaj jest modne i przynależy do tzw. „poprawności politycznej”, ale budowaną na fundamencie poczucia własnej narodowej tożsamości – opartej na wspólnych chrześcijańskich tradycjach: kulturze i religii i miłości Bożego Dziecięcia. Niech On, Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem pozostanie w Waszym życiu i Wam błogosławi w Nowym 2009 Roku + Tadeusz PŁOSKI Biskup Polowy Wojska Polskiego 3 Zbliża się 90. rocznica utworzenia Ordynariatu Polowego Obleczcie się w zbroję światłości Pierwszy rok posługi biskupa Stanisława Galla „Z miłością Boga łączcie miłość bliźniego, która się zamyka we wzniosłej, bohaterskiej miłości, bo te dwie miłości ściśle się ze sobą łączą i jedna z drugiej wypływa, dobry żołnierz kocha Boga, kocha Ojczyznę. Miłujcie wiarę naszą świętą rzymskokatolicką, w której od wieków wzrósł nasz naród. Ona – ta wiara nasza święta, krzepiła serca naszych praojców w bojach, ona po dziś dzień daje moc duchową, napawa męstwem w niebezpieczeństwie, koi w cierpieniu nadzieją nieśmiertelnej zapłaty w niebie”. To fragment listu pasterskiego, jaki 22 lutego 1919 roku wystosował do żołnierzy Wojska Polskiego bp Stanisław Gall, pierwszy w dziejach Ojczyzny i oręża polskiego Biskup Polowy. Przesłanie tego listu jest nadal aktualne. Służba żołnierza polskiego wspiera się przecież o patriotyczne tradycje, o dziedzictwo wiary ojców, o miłość Boga – źródło miłości bliźniego i ziemskiej ojczyzny. Niechaj te słowa pierwszego Biskupa Polowego Wojsk Polskich stanowią swoiste motto cyklu tekstów, w których ukazywać będziemy – z okazji obchodów 90-lecia Biskupstwa Polowego – różne wątki historycznego dziedzictwa duszpasterstwa wojskowego. W latach I wojny światowej wielu polskich kapłanów pełniło kapelańską posługę w armiach Rosji, Austo-Węgier, Prus. Służyły bowiem w ich szeregach tysiące Polaków-katolików, którym trzeba było zapewnić opiekę duchową. Kapelani byli też – to oczywiste – w powstających w toku wojny polskich formacjach wojskowych, które różnymi drogami szły ku Niepodległej. W I i II Brygadzie Legionów, w I i II Korpusie Polskim w Rosji, także w organizowanej we Francji Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera. Słowem i przykładem umacniali żołnierskiego ducha, przewodzili żołnierskim drogom prowadzącym ku Bogu i Niepodległej. Niedawno na łamach „Naszej Służby” przypomniałem sylwetki niektórych z nich, tych „najdzielniejszych z dzielnych”, kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari. U schyłku wojny, z inicjatywy Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego, a przede wszystkim jej najwybitniejszego członka, ks. abp. Aleksandra Kakowskiego, metropolity warszawskiego, podjęto starania, aby posłudze kapelańskiej w organizowanej wówczas Polskiej Sile Zbrojnej – późniejszym Wojsku Polskim nadać jednolitą strukturę organizacyjną. Wspierał je ks. Achille Ratti, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w randze Wizytatora Apostolskiego, przebywający od kwietnia 1918 roku w Polsce. 9 listopada 1918 roku w rezultacie rozmów prowadzonych z płk. Janem Wroczyńskim, kierownikiem Ministerstwa Spraw Wojskowych w podległym Radzie Regencyjnej rządzie Władysława Wróblewskiego, powołano do życia konsystorz polowy, który wchodził – jako sekcja – w skład Departa- 4 mentu Mobilizacyjno-Organizacyjnego MSW. Naczelnym Kapelanem Wojsk Polskich został mianowany ks. płk Jan Pajkert (decydujący wpływ na tę nominację mieli Wizytator Apostolski i Arcybiskup Warszawski). Ks. płk Pajkert, który w chwili nominacji liBiskup polowy Stanisław Gall czył ledwie 31 lat, miał już za sobą bogatą kartę kapelańskiej służby. wego. Uważano, że w niepodległym pańKapłan diecezji sandomierskiej (święcenia stwie polskim należy podnieść jego rangę: w 1912), wikariusz w Siennie, Goźlicach utworzyć biskupstwo polowe. Potrzebę i Koprzywnicy, po wybuchu wojny, za zgotakiego rozwiązania rozumiał i akceptował dą swego biskupa, Mariana Ryxa, został Naczelnik Państwa Józef Piłsudski i arcybikapelanem w rosyjskiej 75 dywizji piechoskup warszawski Aleksander Kakowski, hiety, w której szeregach służyło ponad 10 tys. rarcha o wielkim autorytecie i doświadczePolaków. Po utworzeniu przez gen. Józeniu politycznym. Decydującą rolę odegrał fa Dowbor-Muśnickiego I Korpusu w Rosji Wizytator Apostolski. To jego opinią liczyła w jego szeregach rozwinął pracę duszpasię Stolica Apostolska przy podejmowaniu sterską. 4 grudnia 1917 roku biskup mohydecyzji. Różnice zdań wystąpiły przy krelewski Edward Ropp mianował go generalowaniu kandydata na biskupa polowego. nym dziekanem Polskich Sił Zbrojnych na Władze państwowe forsowały kandydaWschodzie. turę bp. Władysława Bandurskiego, duszKilka dni po mianowaniu ks. płk. Pajkerta pasterza i protektora Legionów. Władze Naczelnym Kapelanem Wojsk Polskich miakościelne opowiadały się za kandydatem, ły miejsce wydarzenia o historycznym wyktóry nie ujawniałby tak jednoznacznie, jak miarze: przekazanie Józefowi Piłsudskiemu to miało miejsce w przypadku bp. Bandurprzez Radę Regencyjną całkowitej władzy skiego, swoich związków z jedną z tradycji cywilnej i wojskowej, kapitulacja Niemiec, obecnych w Wojsku Polskim. Trwały intenkoniec I wojny... Powstaniu Polski Niepodsywne rozmowy, krążyła dyplomatyczna ległej towarzyszył olbrzymi, podjęty niekorespondencja... mal z marszu, wysiłek wokół powiększania 5 lutego 1919 roku ks. Achille Ratti ogłosił stanu liczebnego polskiego wojska, jego decyzję papieża Benedykata XV: pierwszym wyposażenia, wyszkolenia... Wiedziano biskupem polowym w dziejach Polski zodobrze, że tylko silna armia może odegrać stał mianowany ks. bp Stanisław Gall, niedecydującą rolę w utrwaleniu niepodległospełna trzy miesiące wcześniej wyniesiony ści, wykreśleniu granic państwa, zaprowado godności biskupa sufragana archidiedzeniu wewnętrznego ładu w ojczyźnie. cezji warszawskiej. W chwili nominacji biTamta sytuacja motywowała też potrzebę skupiej miał 53 lata. Był wcześniej probosznowej organizacji duszpasterstwa wojsko- czem wielkomiejskiej, warszawskiej parafii, przekształcona w cerkiew prawosławną, zbudzone rycerstwo – stanęła armia polwieloletnim profesorem i wicerektorem jeszcze w latach I wojny światowej przekaska do wielkiego i świętego dzieła obrony seminarium duchownego, bliskim współzana na potrzeby katolickiego duszpasterOjczyzny i utrwalenia wolności dla swej pracownikiem abp Kakowskiego... stwa wojskowego. drogiej ziemi” – pisał w wydanym z tej Biskup polowy został mianowany na stoW pierwszym roku swej posługi apostolokazji liście pasterskim. Natomiast 28 paźpień generała-porucznika. Na swego zaskiej Biskup Polowy intensywnie poznawał dziernika w warszawskiej Archikatedrze stępcę (wikariusza generalnego) powołał powierzone swej pieczy wojsko. Wiosną pw. Świętego Jana Chrzciciela wziął udział ks. Jana Pajkerta („Szczęśliwym się czuję, że 1919 roku ruszył do Małopolski Wschodw konsekracji biskupiej ks. Achillesa Rattiew dobre ręce Pasterza mogę złożyć dotychniej, gdzie wciąż trwały walki z Ukraińgo, od 6 czerwca 1919 pierwszego nuncjuczasowy obowiązek i odpowiedzialność za cami, stamtąd udał się do Wielkopolski, sza apostolskiego w Polsce Niepodległej, tak ważne sprawy organizacji duszpasterwizytując placówki na pograniczu polktóry odegrał wielką rolę w okresie tamstwa w wojsku” – pisał dotychczasowy sko-niemieckim. W czerwcu wyjechał na tego politycznego przełomu. Jego działalNaczelny Kapelan Wojsk Polskich). Wileńszczyznę, stamtąd udał się na front ność na gruncie kościelnym i publicznym Podstawowym zadaniem, jakie stanęło litewsko-białoruski i front poleski (spotkał stanowiła wymowne świadectwo tego jak przed bp. Gallem, była organizacja nowej się tam m.in. z marynarzami flotylli pińwielkim sojusznikiem powstającej do niestruktury kościelnej i rozbudowa kadry duskiej). Na jesieni wizytował oddziały stacjopodległego życia Polski był Ojciec Święty chowieństwa wojskowego. Już 21 lutego nujące wokół Warszawy, a później kolejny Benedykt XV i Stolica Apostolska. Zapewwystosował list do kardynała Edmunda „gorący” odcinek – front śląski. Poznawał ne nikt z uczestników tamtej konsekracji Dalbora, Prymasa Polski, z prośba o pomoc podczas tych wizytacji żołnierskie życie, biskupiej nie przypuszczał, że wkrótce w pozyskiwaniu nowych kapłanów. Zakapelańską posługę, umacniał odwiedza(6 II 1922 r.) Achille Ratti (od 1921 arcygadnieniem tym zajęli się również biskupi nych pasterskim słowem, sprawowanymi biskup mediolański), zasiądzie na Stolicy polscy podczas swej konferencji plenarnej, sakramentami, apostolskim błogosłaPiotrowej jako Ojciec Święty Pius XI. jaka miała miejsce w dniach 27–29 sierpwieństwem. Można sobie wyobrazić, jak W wigilijny wieczór 24 grudnia 1919 roku nia 1919 roku w Gnieźnie. Podjęto wtewielkim przeżyciem dla żołnierzy-katolibp Stanisław Gall w duchowy sposób jeddy uchwałę, że służbę w armii powinno ków były te biskupie wizyty: w koszarach, noczył się ze swoją „wielką Rodziną rycerpodjąć 5 procent duchowieństwa z każdej w miejscach postoju jednostek przebywaską”, trzymającą „straże nad Ojczyzną”. diecezji. Niestety, realizacja tej uchwały jących w polu, na linii frontu. W lutym 1920 roku, kilka dni po pierwszej była trudna. Duszpasterstwo parafialne, Wizytacje te przyspieszyły podjęcie decyzji rocznicy swej nominacji biskupiej, przeszczególnie na terenach dawnego zaboru o uformowaniu odrębnego duszpasterżywał – wraz z całym narodem – radość rosyjskiego, miało wielkie braki kadrowe, stwa oddziałów frontowych. Kierujący z zaciągnięcia kolejnej „polskiej straży” – rezultat wieloletniej, antykościelnej polinim ks. Piotr Niezgoda mianowany został z zaślubin Polski morzem w Pucku w dniu tyki władz rosyjskich. I choć uchwalę biNaczelnym Dziekanem; pełnił rolę pośred10 lutego 1920 roku. skupów wypełniły zaledwie dwie diecezje nika między kapelanami posługującymi na Rozpoczynał się drugi rok posługi paster(gnieźnieńska i warszawska), to przecież pierwszej linii i w pasie przyfrontowym, skiej biskupa Stanisława Galla. Miał się liczba kapelanów niepomiernie wzrosła. a Kurią Biskupią. zapisać wydarzeniem o dziejowym wyNa początku posługi bp. Galla było ich 70, W październiku 1919 roku Biskup Polowy miarze: sierpniowym zwycięstwem nad po niespełna roku, w styczniu 1920 roku wziął udział w dwóch znamiennych wynajezdniczą Armią Czerwoną, które ocaliło – 272. W szeregi kapelańskie wstępowali darzeniach. 19 października uczestniczył niepodległość Polski i chrześcijański ład Eukapłani nastawieni patriotycznie, świadow Krakowie w podniosłym akcie zjednoropy. Zwycięstwem odniesionym pod znami tego, że w żołnierskich sercach powinni czenia wojsk polskich, które różnymi drokiem Maryi Wniebowziętej. kształtować Boży ład i zespalać go z migami szły ku Niepodległej. „Jakby ze snu Jędrzej Łukawy łością ojczyzny. W tym kapłańskim zaciągu w szeregi wojska znalazł się wówczas – pośród innych – ks. Władysław Miegoń, podobnie jak ks. Pajkert kapłan diecezji sandomierskiej, duszpasterz marynarzy polskich, w 1999 roku wyniesiony do chwały błogosławionych. Wkrótce kapelani wojskowi oprócz obowiązków duszpasterskich zostali obarczenie nowymi zadaniami: prowadzeniem pracy wychowawczej i oświatowej wśród żołnierzy. Wspominaliśmy na łamach „NS” pogadanki dla żołnierzy, z których zasłynął kolejny kapelan Wojsk Polskich wyniesiony do chwały błogosławionych, ks. Michał Sopoćko. Bp Gall szybko zorganizował kurię polową (mieściła się początkowo w budynku przy ul. Krakowskie PrzedBiskup polowy ks. dr Stanisław Gall w Poznaniu podczas wizyty duszpasterskiej, u boku ks. biskupa – mieście 11). Kościołem bigen. Józef Dowbór-Muśnicki w otoczeniu kapelanów wojskowych, mi.in. ks. dziekana Stankowskiego skupim stała się świątynia (drugi od lewej) i ks. proboszcza Wilkansa (czwarty od prawej), w strojach duchownych wojskowych zgodpw. Najświętszej Maryi Pannych z przepisem mundurowym dla Wojsk Wielkopolskich z 1 lutego 1919 r. Poznań, 13 maja 1919 r. ny przy ul. Długiej, w XIX w. 5 Misja w Czadzie Liczy się każde, nawet najmniejsze ziarenko pomocy Polscy żołnierze, służący w Czadzie, wsparli szkołę podstawową w Iribie oraz organizację pomocową ADESK. Dzięki współpracy zespołu CIMIC oraz księdza kapelana PKW Czad na Czarny Ląd trafił transport przyborów szkolnych oraz niemal 700 par obuwia. W połowie października, siłami saperów z Brzegu oraz trzyosobowego zespołu kieleckiego CIMIC, wyremontowano podstawówkę w Iribie. – Projekt renowacji szkoły powstał po wizycie Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha, który przebywał w rejonie naszej misji w czerwcu. Po rozmowie z przedstawicielami lokalnych władz minister zdecydował o udzieleniu pomocy w zakresie poprawienia warunków, w jakich uczą się mali Czadyjczycy. Szkoła została wyremontowana przez naszych żołnierzy – mówi kpt. Robert Żurawski, szef zespołu CIMIC. – Warto było zaangażować się w ten projekt i zobaczyć, jak wielką radość sprawiliśmy maluchom. Postanowiliśmy kontynuować akcję i dalej wspierać szkołę – dodaje. Wojskowi nawiązali współpracę ze Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie, która od różnych darczyńców w Polsce pozyskała przybory szkolne, książki i zabawki. Kiedy już zgromadzono odpowiednio dużą partię darów, nastąpiło przerzucanie ich do Afryki. – Trzeba przyznać, że transport pomocy humanitarnej do Czadu sprawił nam najwięcej problemów – cztery tysiące kilometrów, jakie dzielą nas od Polski jest znacznym dystansem, a nasz kontyngent musi przecież być na bieżąco zaopatrywany. Jednak dzięki oficerom z wydziału CIMIC Dowództwa Operacyjnego SZ udało się wszystko dostarczyć – podkreśla kpt. Żurawski. Dzięki zaangażowaniu wielu osób, niemal każde z czterystu dzieci uczęszczających do szkoły w Iribie otrzymało zeszyty, piórniki, flamastry, długopisy, tornistry, książki oraz zabawki. Dla szkoły przekazano również piłki nożne. Mali Czadyjczycy uwielbiają każdą formę ruchu, są niezwykle żywiołowi i potrafią się bawić czymkolwiek. W Czadzie nie ma klocków Lego, ani lalek Barbie, a dzieci najczęściej bawią się tocząc opony lub obręcze kół rowerowych, niektóre mają ręcznie wykonane zabawki np. drewniane samochodziki. W czasie lekcji piszą na tabliczkach, używając kredy. Przeciętną rodzinę nie stać bowiem na zakup kilku zeszytów; najczęściej dziecko ma jeden na cały rok. Przyczyna jest prozaiczna: średnia pensja w Czadzie to około 65 euro miesięcznie, a zeszyt formatu A-4 kosztuje niemal 5 euro. Nauka w szkole również nie jest darmowa, ponieważ rodzice muszą częściowo opłacić nauczycielskie pensje – około 6 80 euro. Najczęściej czadyjską rodzinę stać na wysłanie do szkoły jednego dziecka, reszta rodzeństwa pracuje w polu lub pomaga w domu. Dlatego przekazane przez Polaków przybory szkolne wzbudziły ogromną radość najmłodszych Czadyjczyków. Zadowoleni byli również sami nauczyciele, bo dzięki francuskojęzycznym książkom, które także zostały przekazane uczniom, prowadzenie zajęć będzie łatwiejsze. Do tej pory jedna książka przypadała na kilkoro maluchów. – Dzieci są przyszłością każdego narodu. Bardzo się cieszymy przekazując te dary właśnie najmłodszym Czadyjczykom. Mamy nadzieję, że choć trochę pomogą w edukacji młodego pokolenia – powiedział płk Wojciech Kucharski, dowódca I zmiany PKW Czad, w czasie spotkania na dziedzińcu szkoły w Iribie. – Widzę ogromne zaangażowanie z waszej strony, wkładane w budowanie dobrych stosunków z lokalną społecznością i władzami czadyjskimi, za co bardzo dziękuję, panie pułkowniku – powiedział, zwracając się do polskiego dowódcy, Djassiri Ouang Ting, prefekt departamentu Kobe. Akcję pomocy szkole w Iribie kontynuować będą żołnierze zespołu CIMIC Biedę widać gołym okiem – wszędzie Nawet kiluletnie dziewczynki opiekują się swoim młodszym rodzeństwem z II zmiany czadyjskiego kontyngentu, którzy od kilkunastu dni przebywają już w rejonie misji. – Planujemy wyremontować ostatni ze szkolnych budynków. Mamy nadzieję, że uda się również dostarczyć agregat prądotwórczy, a później zestaw komputerowy. Można powiedzieć, że objęliśmy tę szkołę naszym patronatem – deklaruje kpt. Dariusz Krak, dowódca nowego zespołu CIMIC. Dary z Polski dotarły również do czadyjskiej organizacji rządowej ADESK (fr. Association pour le Developpement Economique et Social du departement de Kobe), której siedziba mieści się w Iribie. Wraz z żołnierzami CIMIC, we wspieranie najuboższych mieszkańców departamentu Kobe zaangażował się ksiądz kapelan PKW Czad Tomasz Paroń. Dzięki wsparciu ze strony wojskowego CARITAS i operatywności ks. kapelana, do siedziby ADESK trafił transport niemal 700 par butów, które zostaną przekazane starszyźnie w każdym z 12 obszarów administracyjnych Iriby. W Czadzie, poza władzą państwową reprezentowaną w terenie przez prefekta i sekretarza generalnego, funkcjonują struk- Czadyjskie dzieci bawią się metalowymi obręczami Ręcznie zrobiona zabawka – samochodzik. Tu nie ma lalek Barbie i klocków Lego Mali Czadyjczycy nie mają wyszukanych zabawek – używają opon tury plemienne, na czele których stoi sułtan, a w wioskach rada starszych. Zgodnie z miejscowymi zwyczajami to właśnie przewodniczący każdej z rad starszych decyduje o tym, kto ma otrzymać konkretną pomoc. – Takie rozwiązanie daje możliwość dotarcia do najbardziej potrzebujących mieszkańców, gdyż przewodniczący rad starszych dokładnie znają swoich ludzi – tłumaczy Haroun Abdoulaye, szef ADESK. – Dziękujemy za wasze wsparcie. Pamiętajcie, że dla nas liczy się każde, nawet najmniejsze ziarenko pomocy, bo potrzeby są ogromne – powiedział, zwracając się do Polaków H. Abdoulaye. – Wiem, jak trudna jest sytuacja w tym rejonie Afryki. Przed dwoma laty służyłem wraz z gliwickimi żandarmami w Demokratycznej Republice Konga. Podczas tamtej misji również współpracowaliśmy z CARITAS i dzięki temu można było dostarczyć pomoc wielu małym dzieciom, dla których domem były ulice Kinszasy – wspomina ks. Paroń. – Trzeba pamiętać, że Czad to jedno z najbiedniejszych państw świata i tu również jest dużo do zrobienia. Choć przybyliśmy do tego kraju, by przede wszystkim wspierać ONZ w jego batalii o bezpieczeństwo sudańskich uchodźców, to nie można przejść obojętnie wobec ludzkiej biedy i nieszczęścia, które widać tu na każdym kroku – dodaje kapelan. Współpraca z wojskowym CARITAS będzie kontynuowana i – jak zapewnia ks. Paroń – lokalni mieszkańcy powinni otrzymać kolejne dowody na to, że żołnierze z Europy przybyli do ich kraju z prawdziwie humanitarną misją. mjr Krzysztof Plażuk oficer prasowy I zmiany PKW Czad 7 Rytuał wieczerzy wigilijnej Rodzinne spotkanie przy wigilijnym stole W ten wyjątkowy wieczór, pojednani i pełni radości, zasiadamy do wspólnej wigilijnej wieczerzy. Z miłością wyciągamy dłoń trzymającą biały opłatek, dzieląc się radością i życzliwością z bliskimi. Każda rodzina spędza wigilijny wieczór według własnej tradycji. Chcemy, aby zamieszczony poniżej rytuał stał się inspiracją dla rodzin wojskowych. PRZYGOTOWANIE DO WIGILII Członkowie rodziny powinni zgromadzić się wokół wigilijnego stołu. O ile jest to możliwe, cała rodzina powinna być w komplecie. Do wigilijnej wieczerzy wszyscy powinni zasiąść w odświętnym stroju, aby podkreślić wyjątkowy charakter tego dnia. Na świątecznie nakrytym stole kładziemy Pismo Święte oraz opłatki i ustawiamy świecę. Pod obrus kładziemy sianko. Jedno miejsce przy stole pozostawiamy wolne jako znak pamięci o bliskich, którzy nie mogą razem z nami zasiąść do Wigilii. Wieczerzę wigilijną rozpoczynamy kolędą „Wśród nocnej ciszy”. W tym czasie dzieci zapalają światełka na choince. Następnie ojciec lub matka rozpoczyna modlitwę; W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Zapala świecę na stole, mówiąc; Światło Chrystusa. Wszyscy odpowiadają Bogu niech będą dzięki: 8 CZYTANIE EWANGELII (Łk. 2, 1-14) Wstęp: Ponad dwa tysiące lat temu przyszedł na świat Jezus Chrystus, Syn Boży, oczekiwany Zbawiciel. Opowiada o tym Ewangelia wg św. Łukasza: „W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. Pasterze u żłóbka W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” RODZINNA MODLITWA Ojciec lub matka wypowiada prośby, wszyscy odpowiadają: Wysłuchaj nas, Panie. Boże, nasz Ojcze, w tej uroczystej godzinie wychwalamy Cię i dziękujemy za noc, w której posłałeś nam swojego Syna Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. 1. Udziel naszej rodzinie daru miłości zgody i pokoju. Ciebie prosimy – Wysłuchaj nas, Panie. 2. Obdarz naszych sąsiadów, przyjaciół i znajomych pokojem tej nocy. 3. Wszystkich samotnych, chorych, biednych, głodnych pociesz i umocnij Dobrą Nowiną tej świętej nocy. 4. Naszych zmarłych (wymienić imiona) obdarz szczęściem i światłem Twej chwały. Wszyscy odmawiają „Ojcze nasz”. Jezu, Maryjo, Józefie – Święta Rodzino z Nazaretu, opiekuj się naszą rodziną. DZIELENIE SIĘ OPŁATKIEM Ojciec lub matka: A teraz w duchu miłości i przebaczenia przełamiemy się opłatkiem – chlebem miłości. Otwórzmy nasze serca na wzajemną miłość otwórzmy je na miłość przychodzącego ku nam Pana. Niech On będzie zawsze z nami. Ojciec z matką pierwsi, a potem z pozostałymi uczestnikami wieczerzy wigilijnej dzielą się opłatkiem i wszyscy składają sobie życzenia, znajdując także słowa prośby o wybaczenie sobie uraz. Po pojednaniu i złożeniu życzeń rodzina może zasiąść do wspólnej kolacji. Po głównym daniu może nastąpić moment obdarowywania się prezentami. Pod koniec wieczerzy śpiewamy kolędy, np. „Przybieżeli do Betlejem pasterze”, „Bóg się rodzi” i inne. Wspólną kolację powinna zakończyć modlitwa: Dziękujemy! Ci Boże, nasz dobry Ojcze, za tę wspólną, rodzinną wieczerzę, za ten błogosławiony wieczór, dziękujemy za wzajemną miłość i przypomnienie nam, że Twój Syn stał się tamtej nocy naszym Bratem i Zbawicielem. Tobie chwała na wieki. Amen. Po Wigilii Ci, którzy mogą powinni udać się na Pasterkę, która rozpocznie Święta Bożego Narodzenia. 9 Przysiêga ¿o³nierzy ¯andarmerii Wojskowej Przed Katedrą Wojska Polskiego odbyła się przysięga żołnierzy Żandarmerii Wojskowej(ŻW). Była to ostatnia przysięga żołnierzy z poboru. Dla 120 żandarmów była to niezapomniana uroczystość w szczególnym dla Wojska Polskiego i Kościoła miejscu. Przysięgę uświetnił swoją obecnością: zastępca szefa Sztabu Generalnego, wiceadm. Tomasz Mathea, gen. bryg. Marek Witczak, komendant główny ŻW i płk Jan Gęsich, komendant Mazowieckiego Oddziału ŻW oraz kadra kierownicza formacji. Błogosławieństwa żołnierzom udzielił Biskup Polowy WP gen. dyw. Tadeusz Płoski. Dodatkową atrakcją był udział kompani honorowej Mazowieckiego Oddziału ŻW i Orkiestry Reprezentacyjnej WP. Składając gratulacje żandarmom gen. Witczak podkreślił, że swoją „prawdziwą przygodę z wojskiem rozpoczynają w miejscu, szczególnym, bo przed Katedrą Wojska Polskiego”. „Od tej chwili jesteście pełnoprawnymi żołnierzami, pełnijcie swoją służbę z godnością” – powiedział. Na czas służby specjalnego błogosławieństwa udzielił żandarmom, Biskup Polowy WP, gen. dyw. Tadeusz Płoski. Podczas uroczystości zaszczytu przysięgi na sztandar Żandarmerii Wojskowej dostąpili wyróżniający się żołnierze. Za swoją dotychczasową służbę otrzymali także nagrodę w postaci kilkudniowych urlopów. Uroczystość zakończyła defilada żołnierzy biorących udział w uroczystości. Poprzedniego dnia w Katedrze Polowej odprawiona została uroczysta Eucharystia w intencji Żandarmów, której przewodniczył Biskup Płoski kes Biskup P³oski z wizyt¹ œwi¹teczn¹ w MON W siedzibie Podsekretarza Stanu w MON ds. Uzbrojenia i Modernizacji Zenona Kosiniak-Kamysza, 12 grudnia, odbyło się uroczyste spotkanie świąteczne, w którym uczestniczyli dyrektorzy oraz szefowie komórek i jednostek organizacyjnych resortu. Biskup Polowy WP Tadeusz Płoski pobłogosławił zgromadzonych i poświęcił pokarmy na świątecznym stole. Gospodarz uroczystości, wice Minister Obrony Narodowej, szczególnie gorąco powitał przybyłych na świąteczne spotkanie swoich poprzedników: Romualda Szeremietiewa, Marka Zająkałę, Bartłomieja Grabskiego i gen. dyw. w st. rez. Piotra Czerwińskiego. 10 Zenon Kosiniak-Kamysz podziękował na ręce dyrektorów za wysiłek i całoroczny trud włożony w realizację powierzonych zadań. „Dwa dni temu mogliśmy odnotować z satysfakcją przyjęcie przez Radę Ministrów projektów ustaw przygotowywanych przez nasz pion – ustawy o likwidacji Agencji Mienia Wojskowego i ustawy o utworzeniu Agencji Uzbrojenia” – mówił wice szef resortu. Składając zgromadzonym życzenia świąteczne, jednocześnie wyróżnił nagrodami rzeczowymi osoby, które w szczególny sposób były zaangażowane w realizację powierzonych im zadań. Ordynariusz Polowy WP Tadeusz Płoski, który wraz z przedstawicielami Ordynariatu Prawosławnego i Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego złożył pracownikom MON najlepsze życzenia świąteczne, podkreślił, że „Bóg mógł inaczej zbawić świat, ale wybrał to, co liche, ubogie i wzniósł na wyżyny heroizmu i szczyty doskonałości. Z miłości, zauroczenia i fascynacji człowiekiem dał nam Swojego Syna…”. Płk Marek Szulkowski, szef Sekretariatu Podsekretarza Stanu, odczytał fragment Ewangelii o wydarzeniach, które za niebawem będziemy w gronie rodzinnym radośnie świętować. Biskup Polowy zaintonował „Wśród nocnej ciszy...”, a wszyscy zgromadzeni, przy dźwiękach kolęd w wykonaniu Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego WP, łamali się zwyczajowym opłatkiem, życząc sobie pięknych, błogosławionych Świąt i wszelkiego dobra na Nowy Rok. at Niebanalne Warto pomyœleæ życiorysy Święty Sylwester I, papież Sylwester z pochodzenia był Rzymianinem, urodził się za panowania papieża św. Marcelego lub nawet wcześniej. Jego ojcem był prawdopodobnie kapłan Rufin. O jego dzieciństwie, młodości, wykształceniu nic nie wiadomo. Kiedy prześladowanie dioklecjańskie ze szczególniejszą wrogością odnosiło się do ksiąg świętych w Kościele i nakazało je niszczyć, właśnie Rufin przechowywał w tajemnicy książki liturgiczne i Pismo święte, należące do Kościoła w Rzymie. Św. Sylwester wstąpił na tron papieski po papieżu, św. Milcjadesie, w styczniu 314 roku. Zasiadał na nim bardzo długo – przez 21 lat. Po edykcie mediolańskim kończącym erę prześladowań chrześcijan w cesarstwie rzymskim podjął organizację kultu Bożego. Duchowieństwo chrześcijańskie zwolniono od pełnienia pu- Myœli nieprzedawnione blicznych funkcji pozakościelnych, decyzje sądów biskupich obowiązywały chrześcijan w poszczególnych okręgach, a niedzielę uznano oficjalnie za święto państwowe. Za jego pontyfikatu odbył się I sobór powszechny w Nicei (325). Ze względu na podeszły wiek nie uczestniczył w nim osobiście – wysłał tam jednak 256 swoich legatów, a następnie na synodzie w Rzymie zatwierdził uchwały tegoż soboru. Przyjęto tam m.in. wyznanie wiary, które recytujemy w czasie uroczystych Mszy świętych oraz ogłoszono dogmat o boskości Syna i Jego równości z Ojcem. Ujednolicono obchodzenie świąt Wielkanocy w całym Kościele. Ogłoszono 20 kanonów prawa kościelnego, które obejmowały uprawnienia jurysdykcyjne biskupów Rzymu oraz określały sposób wybierania biskupów. Gdy Konstantyn Wielki ufundował bazyliki św. Jana na Lateranie i św. Piotra na Watykanie, Sylwester I dokonał obrzędu uroczystej konsekracji obu świątyń. Odtąd każda świątynia była konsekrowana w podobny sposób. Według legendy to wła- „Nie starajcie się podobać wszystkim. Nie starajcie się podobać niektórym. Starajcie się podobać Bogu”. (św. Jan Maria Vianney) Na klêczkach przed Jezusem Eucharystycznym „Jeśli praktykujemy autentyczny kult eucharystyczny, w oczach naszych musi rosnąć godność każdego człowieka”, napisał Jan Paweł II w Liście apostolskim Dominicae Cenae”. Z tego kultu rodzi się – pisał dalej Ojciec święty – sakramentalny styl życia chrześcijanina. Jak bardzo dziś nam, jak wody na pustyni, brakuje takich chwil zasłuchania się w ciszy w głębię swego serca. To stamtąd, gdy będziemy w modlitewnym skupieniu trwać przed tabernakulum czy wystawionym Najświętszym Sakramentem, mamy szansę usłyszeć i zasłuchać się w Głos, który nada sensowny bieg na- śnie św. Sylwester pozyskał dla wiary matkę Konstantyna Wielkiego – św. Helenę. Zmarł 31 grudnia 335 r. Data ta wydaje się pewna, gdyż spotykamy ją w najdawniejszych dokumentach. Jego święto obchodzi się od V wieku – Grecy obchodzą je 2 stycznia. Śmiertelne szczątki papieża spoczęły w Katakumbach św. Pryscylli, gdzie w VII wieku wystawiono ku jego czci bazylikę. Obecnie relikwie św. Sylwestra I znajdują się niedaleko miasta Modena. Sylwester jest patronem tego miasta i diecezji, która ma w nim swą stolicę. Jest także patronem zwierząt domowych, wzywany bywa w modlitwie o dobre zbiory paszy, a także o szczęśliwy i pomyślny nowy rok. Dzień św. Sylwestra jest ostatnim dniem w roku kalendarzowym. Dlatego w kościołach urządza się wieczorem specjalne nabożeństwo: dziękczynno-ekspiacyjno-blagalne. Duszpasterze zdają wiernym sprawozdania z całorocznej pracy w parafii. Znane są także w całym świecie „zabawy sylwestrowe”, czyli „Sylwestry”. (jur) szemu życiu. Żyjemy przecież w konwulsyjnym rytmie namiętności, zachcianek, impulsów. W hałasie i chaosie. A On wciąż czeka, obecnością wierną wbrew niewierności człowieka. Gdy już opadną nam zasłony z oczu i serca i zobaczymy, że wszystkie nasze plany i cele okazały się funta kłaków niewarte, wtedy być może dostaniemy szansę zobaczenia najlepszego planu wobec naszego życia. Zapragniemy wtedy, żeby Bóg w nim działał dla „osiągnięcia owej pełni Chrystusowej w Duchu Świętym”. Adoracja Najświętszego Sakramentu przyniosła wspaniałe owoce w życiu tylu świętych i mistyków Kościoła. Do adoracji eucharystycznych zachęcał wiernych Jan Paweł II. Biskup Płoski ,który przyjął dewizę z ducha eucharystycznego, wydał dekret, w którym polecił, by pierwsze niedziele Pó³ka z ksi¹¿kami miesiąca w kościołach i kaplicach garnizonowych odbywały się adoracje eucharystyczne po każdej Mszy św. Dużą pomocą dla wiernych i kapłanów jest wydany przez „Biblos” tomik 46. biblijnych adoracji eucharystycznych „Zostań z nami, Panie”, napisany przez kapelana z Szaserów Ks. ppłk. Marka Kwiecińskiego. Autor czerpie z tekstów biblijnych, teologicznych, nauczania papieży, ale i źródeł literackich. Ks. ppłk Marek Kwieciński ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Lublinie. W l. 1996-2000 odbył doktoranckie studia specjalistyczne z teologii fundamentalnej na Wydziale Teologicznym KUL. Od 2005 r. jest kapelanem Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Elżbieta Szmigielska-Jezierska 11 Życie na trasie Warszawa – Londyn Moje dziecko urodzi się w Polsce Na Krakowskim Przedmieściu jak zawsze zadumany nad sprawami Polski Kardynał Wyszyński. Obok pomnika migocze stylizowana choinka. Za plecami Kardynała Kościół Wizytek i chatka Księdza Jana, gdzie tak niedawno drobnym maczkiem pisał:.. „serce to jeszcze za mało, żeby kochać”. Z bocznej bramy Uniwersytetu Warszawskiego wysypują się rozdyskutowani młodzi ludzie, przyszli poloniści, filolodzy angielscy, a może informatycy? Jeszcze niedawno była wśród nich Magda, absolwentka polonistyki. Dziś trzydziestolatka, mama trzyletniego Kubusia. Przyjechała do Polski z Londynu, gdzie wraz z mężem próbują ułożyć sobie życie. Życie młodej emigranckiej rodziny. W grudniu, w okolicach Bożego Narodzenia, przyjdzie na świat ich drugie dziecko: – Decyzja o porodzie w Polsce jest decyzją świadomą i przemyślaną, podkreśla Magda. Tu w otoczeniu bliskich, wśród swoich czuję się po prostu bezpieczniej. I chcę cieszyć się narodzinami dziecka razem z rodziną, babciami, dziadkami. I nie wyobrażam sobie spędzania świąt Bożego Narodzenia poza domem. Tylko w Polsce te święta są tak rodzinne. W Londynie już tylko konsumpcyjne i rekreacyjne… Londyn pachnący rajem? Kolejna odmowa, kolejne rozczarowanie, setki wysyłanych internetem CV, słodki głos w słuchawce z gorzką obietnicą nie pozostawiającą złudzeń: zadzwonimy do pana. I cisza. A w skrzynce pocztowej piętrzące się rachunki za światło i gaz, za mieszkanie. Bezrobocie sięga 20 procent. Gazeta Wyborcza mami mirażem ziemi obiecanej: Wyspy Brytyjskie. Jest 2002 i kolejne. Absolwenci uczelni i niewykwalifikowani robotnicy, kawalerowie i mężowie, matki i mężatki ruszają, by podbić swoją pracą, talentami, kwalifikacjami, osobistym wdziękiem i marzeniami Wielką Brytanię, Irlandię. Skoro w Polsce nie było dla nich miejsca… – Nasza decyzja o wyjeździe męża do Londynu nie była podyktowana względami czysto zarobkowymi; ja miałam pracę, którą lubiłam, uczyłam w szkole, opowiada Magda. Był to właśnie okres największego exodusu Polaków na Wyspy. Decyzję o wyjeździe męża podjęliśmy wspólnie dość szybko; w grę wchodziły sprawy zdrowotne. Nie ukrywam, dodaje młoda mama i mężatka, że nie była to łatwa decyzja; znaliśmy się 15 lat, od ósmej klasy szkoły podstawowej i nigdy tak naprawdę na dłużej się nie rozstawaliśmy. Wielu młodych ludzi, którzy wtedy wyjeżdżali, miało głowy pełne nierealnych oczekiwań i wyobrażeń o londyńskim raju, słabą albo żadną znajomość angielskiego, bilet w jedną stronę i trochę pożyczonych euro. – Uzgodniliśmy, że dajemy sobie czas do trzech tygodni na znalezienie pracy. Gdyby się nie udało, mąż miał wykupiony bilet powrotny. Miał ten psychiczny komfort, że jest wyjście awaryjne. Jak mu się zdawało przed 12 wyjazdem, jego angielski był średnio zaawansowany, a słownictwo specjalistyczne (hydraulika i instalacje elektryczne) opanował dostateczDublin – drugi po Londynie kierunek nie. Zanim wyjechał, w interostatniej fali emigracji zarobkowej Polaków necie przeglądał oferty pracy, adresy firm. Jak się okazało, Poznawał dzięki tym dodatkowym pracom w kręgu znajomych mojej siostry znalazła się nowych ludzi. W ten sposób został zauwaosoba, która w Londynie mieszka już od kilku żony przez nowego pracodawcę, który zalat. To ona znalazła mu pierwsze lokum… proponował mu pracę u siebie. To był już Samolot ląduje na lotnisku … i zaczynają się awans, bo mąż zaczął kierować grupą ludzi. schody, nikt nie czeka, nie ciągnie za rękaw Rzetelność i fachowość procentuje nowydo swojej firmy, a i angielski jakby z innej mi rekomendacjami. Kolejny awans męża planety. na tamtym rynku: zostaje jednym z trzech – Już pierwsze kroki okazały się trudne; choćwspólników w Firmie da Vinci. Nazwa trochę by dojazd z lotniska do miasta, poruszanie nie a propos branży, ale intrygująca, uśmiesię metrem, masa codziennych najzwyklejcha się moja rozmówczyni. szych sytuacji zaczęła go przerastać. ZaPo roku pracy w tej firmie – decyzja; zakłamieszkał z kilkoma innymi Polakami i zaczęła dam firmę samodzielnie. się wędrówka od firmy do firmy. Studiował Trochę szczęścia, wytrwałości, a przede ogłoszenia w gazetach, dopytywał ludzi, wszystkim dobrej pracy i zaczyna się londyńktórych tam spotkał, próbował nawet przez ska prosperity z polskim paszportem. angielskie biuro pośrednictwa pracy Job – Minęło kilka lat, mąż prosperował coraz Center. Tam oferowali cudzoziemcom barlepiej, pojawiły się korzystne kontrakty, nadzo ciężkie prace – np. przy wywózce złomu, wiązał kontakty z polskimi firmami, zatrudnił taśmie produkcyjnej itp., a dla kobiet sprząznajomych Polaków… tanie, a więc takie zatrudnienie, na które nie Przedłużanie rozłąki (trzy lata) nie sprzyjało było chętnych wśród Anglików. naszemu małżeństwu. Mąż jest typem tradyMężowi zależało jednak na pracy zgodnej cjonalisty; czuje się odpowiedzialny za rodziz kierunkiem, który studiował ( instalacje sanę i choć jesteśmy rówieśnikami zawsze mianitarne), chciał się rozwijać… łam w nim oparcie. Coraz bardziej doskwieraCzas mija, rezerwy finansowe, przeznaczone ła mu samotność, wracał do pustego domu, na utrzymanie topnieją, narasta frustracja: więc uciekał w pracę. Mówił, że nawet wolał – W rozmowach telefonicznych zaczęłam wyto mieszkanie na kupie, z obcymi ludźmi, bo czuwać niedobre tony, rezygnacji, załamania, chociaż były jakieś odgłosy życia. Musiałam wątpliwości, czy może decyzja o wyjeździe więc podjąć decyzję o wyjeździe do Londynu. to był błąd. Już nie wiem, kogo bardziej te Jeszcze całkowicie nie zerwałam zawodowych rozmowy przygnębiały, choć starałam się go więzi, wzięłam urlop bezpłatny. podtrzymywać na duchu. W tamtym okresie Zamieszkaliśmy w londyńskiej dzielnicy… raczej nie mógł liczyć na pomoc spotykanych rodaków, bo każdy wydeptywał swoje ścieżki Kim jesteśmy?.. i może obawiał się konkurencji, więc jego pyta– Tak, tak, próbowaliśmy z mężem zrobić sobie nia o adresy i kontakty do pracodawców były taki wspólny rachunek sumienia według wskazbywane. I gdy się wydawało, że w konfrontazań Jana Pawła II dla emigracji. I doszliśmy do cji z twardymi realiami jego chęci i determinawniosku, że chyba nam się to na razie udaje. cja zaczęły przegrywać… znalazł pracę. Na trzy Dekalog ułożony ze wskazań nauczania dni przed założonym terminem powrotu. Jana Pawła II, adresowanych do emigracji… Pierwsza praca wcale nie musi okazać się Takie lustro, w którym emigranci mogą się tą wymarzoną przepustką do londyńskiego przyjrzeć swojej tożsamości. Jakimi jesteśmy raju: Polakami; czy więcej w nas „polactwa” czy – To była praca poniżej jego kwalifikacji polskości, gdy znajdziemy się wśród innych? w małej firmie budowlanej, której właści– Obserwuję tu w Londynie dwie postawy cielem był Hindus. Pracował z Hindusami wśród młodej emigracji zarobkowej, dzieli się i jakimś Słowakiem. Szef doceniał jego pracę; swoimi spostrzeżeniami Magda. Młodzi 23dawał mu coraz więcej dodatkowych zleceń -25 letni ludzie, którzy powinni mieć aspiracje, Mąż poczuł się pewniej, podszkolił językowo. zapał i energię do działania, zachowują się pasywnie, zamykają się w gettach, nie chcą korzystać z kursów zawodowych czy językowych. Polski sklep, polska gazeta. Są nastawieni roszczeniowo. Niechętnie wobec obcokrajowców. To swoisty paradoks. Nie chcą ich poznać, wyjść do nich, a już z nich szydzą. Myślę, że kryje się za tym jakiś kompleks, niepewność, brak poczucia własnej wartości… A przecież każdy naród ma zarówno atuty, jak i wady. Coś dobrego, co może pokazać innym. Tylko człowiek, który wie ,kim jest, może zyskać szacunek i spotkać się prawdziwie z drugim człowiekiem, który ma również świadomość swojej tożsamości. – Drugą stroną tego samego medalu jest próba zaparcia się siebie, swojej polskości i udawanie bardziej angielskiego niż rodowity Anglik. A oni natychmiast wyczują nieautentyczność takiego zachowania. My z mężem nie wyrzekamy się swojej tożsamości. Byli szefowie mojego męża, Anglicy, Francuzi, czy Hiszpanie są teraz naszymi znajomymi. Spędzaliśmy z nimi Wielkanoc. I oni byli bardzo zainteresowani naszymi tradycjami, pokazywaliśmy im zdjęcia z Polski. Są oczywiście znaczne różnice w mentalności polskiej i angielskiej i czasem dochodzi do „kolizji” polskiej gościnności: „gość w dom Bóg w dom”…i angielską „my home, my castle” (mój dom moją twierdzą): – Gdy na przykład do męża przyjedzie klient i zapraszamy go, żeby wszedł do środka, on się wzbrania, bo nie był umówiony. Gdy mówię mojej angielskiej koleżance: to wpadnij do mnie, ona patrzy zdziwiona. Trzeba się umówić, dzień, godzina, większa ceremonialność, a u nas spontaniczna gościnność. – Jest jeszcze taki typ emigrantów, którzy pracują non stop, żyją na walizkach. Szybko zarobić, szybko wrócić. Mieszkają we wspólnych przeludnionych pokojach, ze wspólną kuchnią i łazienką. Uciekają w pracę, bo przecież nie spieszy im się do czegoś, co nie jest domem. Są też zupełnie przegrani, bezdomni z problemem alkoholowym przy stacji Wiktoria. Żeby być emigrantem, trzeba być silnym psychicznie, podkreśla moja rozmówczyni. Jest w Londynie polski ośrodek społeczno-kulturalny, który skupia Polaków, zapewnia łączność z polską kulturą. Działa prężnie. Można tam spotkać małżeństwa z dziećmi. Jest polska restauracja, przyjeżdżają kabarety, przedstawienia dla dzieci. Ale jakoś nie widać tam tej najmłodszej generacji emigrantów, chociaż ceny biletów wcale nie są duże. Mamy w Londynie mamy dwie znajome Polski, które są tam od 10 lat. Są sobą; nikogo bezkrytycznie nie małpują ani się przed nikim nie zamykają. Gdzie jest Dzieciątko?... – Mój Kubuś urodził się dokładnie w dniu objęcia pontyfikatu przez papieża Benedykta XVI. O Marszu Polaków w centrum Londynu po śmierci Jana Pawła II, tylko słyszałam, bo byliśmy w tym czasie w Polsce. Od czasu pojawienia się dziecka, mąż przyjeżdżał co najmniej raz na miesiąc. Niektórzy się dziwili; po co tracić pieniądze na przeloty tam i z powrotem; ale przecież są cenniejsze rzeczy, których nie można dla pieniędzy po- Dekalog emigracji: wskazania Ojca Świętego Jan Pawła II dla rodaków poza Polską 1. Nie zapominaj, że najwyższym dobrem jest Bóg i bez Niego nie zrozumiesz samego siebie i nie odnajdziesz sensu życia. 2. Nie zapieraj się imienia swojego narodu, ani jego historycznych doświadczeń, bo są to jego własne korzenie, jego mądrość, choćby i gorzka, jego powód do dumy. 3. Pamiętaj o tym, że gdziekolwiek rzucą cię losy, zawsze masz prawo, aż po kres dni twoich, pozostać członkiem swej narodowej rodziny. 4. W najgorszych nawet okolicznościach, zmieniając środowisko, obywatelstwo, nie wypieraj się nigdy wiary i tradycji twych przodków, jeśli chcesz, by twoi nowi bracia i twoje dzieci nie wyparty się ciebie. Rodzino, stań się tak, jak wielki Kościół, nauczycielem i matką. 5. Szanuj swój naród, pomnażaj jego dobre imię i nie dozwól, aby było nadużywane dla politycznych, nacjonalistycznych, czy jakichkolwiek innych celów. 6. Nie dozwól, aby twoja rodzina, naród, był przez kogokolwiek okradany, lżony, niesłusznie oczerniany. 7. Nie wywyższaj siebie i swojego narodu ponad jego rzeczywiste zasługi i ponad narody inne; raczej pokaż innym to, co w twoim narodzie jest najlepsze. 8. Ucz się od innych narodów dobrego, ale nie powtarzaj ich błędów. 9. Pamiętaj, że mieć rodzinę – naród, jest to wielki przywilej wynikający z przyrodzonego prawa człowieka, ale i nie zapominaj o tym, że „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”. 10. Pamiętaj, że jesteś dzieckiem narodu, którego Matka i Królową jest Bogurodzica Maryja „dana jako pomoc ku obronie”. Powtarzaj często modlitwę serc polskich „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. święcać. Znamy takie małżeństwa, które się rozpadły, bo widywały się tylko na święta… Mężowie z czasem przyzwyczajają się do swobodniejszego stylu życia, więzy się rozluźniają aż do całkowitego zerwania. Narastają nieporozumienia na tle różnicy doświadczeń, przeżywanych osobno. Zaczynają się pretensje: on mnie nie rozumie, ona mnie nie rozumie. Kubuś ogląda ciągle zdjęcia babć, dziadków, psa, który został w Polsce, żeby nie zapomniał, żeby rozpoznał, jak wróci. Magda odwiedza z Kubusiem organizowane przy angielskich parafiach katolickich grupy zabawy dla dzieci. Mamy piją kawę, a dzieci bawią się. – Nie bardzo podoba mi się angielski styl wychowania dzieci, tzw. zimny wychów. Na mnie to robi wrażenie puszczenia dziecka samopas, zaniedbywania. Bardzo mi się natomiast podobała, zorganizowana przez szkołę katolicką przy angielskiej parafii, zabawa dla dzieci, która byłą formą katechezy. Dzieci szukały ukrytych w kościele postaci do szopki… Jaka musiał być radość dzieci, gdy udało się odnaleźć głównego bohatera – Dzieciątko. Pani Magda był jednak świadkiem historii poszukiwania dziecka o znacznie smutniejszej wymowie: – Pracownicy mojego męża, młodej dziewczynie z Białostocczyzny, odebrano po urodzeniu dziecko w szpitalu. Nie znała angielskiego, była zupełnie bezradna. Postanowiłam jej pomóc i wyjaśnić sytuację. Ona twierdziła, że odebrano jej dziecko z powodu złych warunków mieszkaniowych. Zadzwoniłam do pielęgniarki środowiskowej. Położna nic na ten temat nie wiedziała; wy- jaśnienia się nie pokrywały. Dziecko zostało przekazane do rodziny zastępczej. Po wielokrotnych rozmowach z pielęgniarkami, opieką socjalną, wreszcie odwiedzinach w rodzinie zastępczej, udało się odzyskać dziecko. Okazało się, że gdy zabrano dziewczynę na porodówkę, badanie krwi wykazało spożycie alkoholu i personel szpitala automatycznie skierował sprawę do instytucji, zajmujących się patologiami w rodzinie. Zadziwiać i niepokoić musi łatwość pozbawiania cudzoziemki dziecka…No cóż prawodawstwa wielu państw Europy Zachodniej dyskryminują matki cudzoziemki, zwłaszcza w małżeństwach mieszanych. Głośna sprawa Polki – która w rozpaczy porwała dziecko niemieckiemu ojcu, bo niemiecki sąd pozbawił ją nawet możliwości kontaktu z dzieckiem – powinna być sygnałem ostrzegawczym dla wielu naiwnych kobiet. Przed decyzją Magda i jej mąż nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji: wracają do Polski czy przyszłość swojej rodziny zwiążą z Londynem. – Ostateczną decyzję podejmiemy, gdy Kuba pójdzie do szkoły. To jeszcze dwa lata. W Anglii dzieci idą do takiej przedszkolnej zerówki w wieku 4.lat. Złożyliśmy już podania do szkół katolickich, bo one cieszą się najlepszą renomą, w kraju skądinąd protestanckim. Mają wysoki poziom, surowszą dyscyplinę i są oblegane. Jeśli zostaniemy, to na pewno będziemy posyłać dzieci do szkoły angielskiej i sobotniej – polskiej. Polsko, Ojczyzno moja, ty jesteś, jak… Elżbieta Szmigielska-Jezierska 13 Czy stworzenie może zachwycić się swoim Stwórcą? Wzruszyć Jego pięknem, delikatnością, a jednocześnie doświadczyć wszechpotęgi Boga, która daje poczucie bezpieczeństwa, że jest Ktoś, na kim można „zawiesić” całkowicie swoje życie i zaufać niezmiennie Jego obietnicom? Bóg słowa dotrzymuje zawsze i choćby rzeczywistość zdawała się temu przeczyć, to do Niego należy ostatnie słowo i to On jest największym gwarantem szczęścia człowieka. Stworzenie może jednak nie rozpoznać swojego Stwórcy, mając serce i umysł już „zajęte” i całkowicie zaabsorbowane otaczającym go, widzialnym światem. I choć Bóg przychodzi do swojej własności, ta może Go nie rozpoznać i z łoskotem zatrzasnąć drzwi swego serca, jak intruzowi, który próbuje wtargnąć tam, gdzie wszystkie miejsca są już pozajmowane. Widzialnym obrazem tego dramatu człowieka są wydarzenia w Betlejem sprzed ponad 2000 lat, których pamiątkę wiernie obchodzimy, kiedy dla przychodzącego na świat Boga nie znaleziono nawet kąta w gospodzie, aby mógł się godnie narodzić. Obserwując otaczającą nas rzeczywistość można odnieść wrażenie, że dzisiaj niezmiennie trudno jest Mu zamieszkać wśród ludzi. Święta Bożego Narodzenia stały się w naszej cywilizacji wydarzeniem, w którym właściwie nie wiadomo dokładnie o co chodzi. Świąteczne wystawy, choinki, dźwięki kolęd, bieganie po sklepach w poszukiwaniu prezentów dla najbliższych, przygotowywanie potraw na świąteczny stół...Ale czy w tym wszystkim nie zagubiła się istota? Co właściwie świętujemy? Przyjście Boga na świat, który nie chce już być Kimś odległym i niedostępnym, ale przyjmuje postać bezbronnego niemowlęcia, abyśmy się Go nie bali i ufnie klękali przy żłóbku, powierzając Mu swoje sprawy? Tajemnica Bożego Narodzenia jest znakiem mądrości Stwórcy; obraz ubogiej stajenki ukazuje drogę, jaką wybrał On, aby zbliżyć się do człowieka. Dzisiaj także to On sam wy- Więcej różu? 14 biera sposób, w jaki zapuka do drzwi naszego serca. Oby nie brakło w nim miejsca dla Boga i oby tylko było ono czujne, by rozpoznać Stwórcę i szybko otworzyć, gdy zakołacze. Anna Tokarska felieton Czy są granice bluźnierczej agresji wobec znaków, symboli i treści katolickich? Żadna inna religia współczesnego świata nie doświadcza dziś tylu aktów barbarzyńskiej nienawiści, fobii, uprzedzeń, szyderstwa. A wszystko to odbywa się pod przewrotnymi hasłami tolerancji i wolności? Drastycznym przykładem jest milczenie „tolerancyjnego” świata wobec prześladowania katolików w Indiach. Ludzie wielkiej polityki kalkulują: czy opłaci się zabrać głos w sprawie tych mordów… A ile można stracić idąc za prawdą? Kolejny przykład braku szacunku do chrześcijańskiego sacrum to inicjatywa holenderskich homoseksualistów „Różowe Boże Narodzenie”. Chcą w centrum Amsterdamu wystawić szopkę z dwiema Maryjami i dwoma Józefami. Gejowska wersja herezji wołającej o pomstę do nieba. To określenie pojawia się nieprzypadkowo. Grzech sodomii (rozwiązłość seksualna homoseksualistów) w starym katechizmie była właśnie zaliczana do tej kategorii grzechów. Zapomniane słowo sodomia, ze słownika niepoprawności politycznej, zbyt widocznie kojarzy się z losem biblijnej Sodomy, gdzie objawił się karzący gniew Boży z powodu upadku moralnego jej mieszkańców. Dziś te krzykliwe mniejszości seksualne przesuwają granice tolerancji, zarezerwowanej wyłącznie dla siebie. Eskalują żądania i roszczenia, naruszają naturalny ład wartości, kwestionują model tradycyjnej rodziny. Po jakiejś kolejnej próbie medialnej czy wiecowej ataku na nauczanie Kościoła w sprawach rodziny, poproszono w telewizji publicznej o komentarz Biskupa Stanisława Stefanka, zajmującego się tą sferą z delegacji Episkopatu. Biskupi głos, pełen rozwagi i miłości wobec atakujących, zabrzmiał z niezwykłą jednoznacznością: Kościół nie może odstąpić od chrześcijańskich zasad w sprawach rodziny, również z powodu dobrze pojętej miłości do Fot. Aleksandra Moraczewska Oto stojê u drzwi i ko³aczê... bliźnich, którzy są homoseksualistami. Chrześcijaństwo „z ducha i prawdy”, Chrystus, Słowo wcielone nigdy nie odrzuca człowieka, tylko jego grzech. W zgiełku przewrotnej i histerycznej argumentacji wojujących o prawo do swobody seksualnej homoseksualistów ten głos zabrzmiał z krystaliczną czystością i pokojem. Nie pamiętam, by widzowie (bądź co bądź telewizji publicznej zobowiązanej do misji edukacyjnej) mieli jeszcze kiedyś szanse usłyszeć Biskupa Stefanka, którego niezwykle głębokie katechezy i rozmowy ze słuchaczami o kondycji małżeństwa i rodziny prostują ścieżki życiowe wielu wdzięcznych słuchaczy Radia Maryja. No cóż stygmatyzowanie „słusznych” i – nieposłusznych duchowi świata pasterzy Kościoła Katolickiego trwa w mediach w najlepsze. Kto na tym traci? Ten kto wystawia się na niebezpieczeństwo czerpania wody z zatrutego źródła… Zupełnie niesłyszalny w telewizji publicznej jest np. głos homoseksualistów, którzy po terapii (na gruncie chrześcijańskim) założyli normalne rodziny. To by przecież zburzyło poprawnie polityczny pogląd, że niemożliwa jest zmiana tej orientacji seksualnej na hetero. We wszystkich możliwych mediach głosi się „jedynie słuszną „rzekomo naukową tezę, że są oni zdeterminowani genetycznie, a więc nieodwracalnie. Miałam kiedyś okazję czytać we „Frondzie” listy młodych chłopców, którzy zaniepokojeni odkrytą w sobie skłonnością do tej samej płci, z wielką wdzięcznością pisali do redakcji, że pokazała im nadzieję na związek z kobietą i założenie rodziny. Lobby gejowskie nie dopuszcza do głosu, nawet w telewizji publicznej, tych faktów. Czyżby obawa wśród zdemoralizowanych gejów (zmieniających często partnerów) na ograniczenie terenów połowów seksualnych wśród młodych chłopców? Lansowany jest obecnie mit wierności związków zwanych eufemistycznie „partnerskimi”. Jako przykład wzorcowej pary małżeńskiej w plebiscycie kolorowej prasy zwyciężyła… para homoseksualistów. Niestety w misji telewizji publicznej jakoś nie ma miejsca dla dobrych rodzin, które mogłyby się podzielić z tymi w kryzysie receptą na jego przezwyciężenie. Z lubością za to epatowani jesteśmy rodzinami patologicznymi. Te drastyczne przykłady katowania dzieci i żon przez alkoholików, zniechęcają młodych ludzi do zakładania rodzin. Zadziwia mnie wzrastające przyzwolenie na roszczenia środowisk gejowskich nawet wśród tzw. przeciętnych „katolików”. Zastanawiam się wtedy czy byliby zadowoleni, gdyby w okresie krystalizowania się płciowości ich dziecka, zostało ono uwiedzione przez starszego pana, który znudzony wyruszył na łów w poszukiwaniu świeżych wrażeń? Aktywiści gejowscy powołują się często na tradycje elit intelektualnych starożytnej Grecji. No cóż, zapominają dodać, że niejaki Sokrates miał też żonę. A intelektualny potencjał wykorzystał m.in. na pochwałę cnoty, a nie rozwiązłości homoseksualnej. Elżbieta Szmigielska-Jezierska Kronika Diecezji Wojskowej Szczecin Święto 90. rocznicy odzyskania niepodległości obchodzono 11 listopada 2008 roku w kaplicy garnizonowej w Grupie. Kaplica pod wezwaniem św. Marcina w Grupie wypełniła się licznie wiernymi parafianami, żołnierzami kompanii honorowej Wojska Polskiego ze sztandarami. Udział wzięła także kadra dowódcza 1. Ośrodka Szkolenia kierowców na czele z płk Andrzejem Kaczorowskim oraz jego małżonką. Uroczystej Mszy przewodniczył ks. kan. Jozef Lipski. Oprawę liturgiczna ubogacił chor parafialny. Uroczystość ta miała charter religijno-patriotyczny. Był czas refleksji nad tym ze 90. rocznica odzyskania niepodległości zobowiązuje nas do odpowiedzialności za wspólne dobro naszego narodu. Niepodległość zawdzięczamy wielu pokoleniom patriotów, którzy nie szczędzili własnej krwi ani życia wywalczyli wolność. Każda kolejna rocznica odzyskania niepodległości każe nam zastanawiać się, jak dziś korzystamy z tego daru, co zrobić, aby tego nie zmarnować? Po zakończeniu uroczystej Eucharystii czekał wspólny poczęstunek. Przygotowano rogale tradycyjny świętomarciański przysmak, które ofiarowała cukiernia p. Marzeny i Marka Makowskich z Grudziądza. Gospodarzem i organizatorem uroczystości w kaplicy Garnizonowej w Grupie w dniu 11 listopada był ks. Marek Reimer. mr 1 grudnia 2008 święto św. Łucji zwane Jule Glogg przeżywały duńskie rodziny żołnierzy pracujących w Multinational Military Corps NorthEast w Szczecinie. Uroczystości rozpoczęły się nabożeństwem ekumenicznym w kościele garnizonowym, które celebrowali: kapelan duński Lars Bom Nielsena, niemieccy: Zbigniew Mlak i Bodo Winkler oraz polski ks. Ryszard Stępień, każdy w swoim narodowym języku. Dzieci ubrane w białe szaty i z zapalonymi świecami weszły procesyjnie do świątyni śpiewając pieśń Santa Lucia. Kolędy były śpiewane w językach: duńskim, niemieckim, angielskim i polskim. Podczas nabożeństwa z koncertem wystąpił Danish Army Schleswig Military Band. Po uroczystości w kościele wszyscy przemieścili się do Wielonarodowego Korpusu gdzie na sali gimnastycznej po zapoznaniu się z tradycją świętowania Jule Glogg, w świątecznym nastroju i dekoracji można było skosztować typowych duńskich dań i napojów. Świąteczny nastrój podnosiły dźwięki muzyki w wykonaniu Duńskiej Orkiestry Wojskowej. x.RS Kraków Katowice Grupa Biskup Polowy Wojska Polskiego 1 grudnia br., przewodniczył Mszy św. dla żołnierzy z 5 batalionu dowodzenia i 6 Brygady Desantowo-Szturmowej i wygłosił dla nich kazanie. Żołnierze zgromadzili się w kościele garnizonowym pw. św. Agnieszki w Krakowie. Wraz z Ordynariuszem Wojskowym Mszę św. celebrowali ks. prał. płk Stanisław Gulak – dziekan Wojsk Specjalnych i zarazem proboszcz Parafii wojskowej w Krakowie oraz ks. prał. płk Zbigniew Kępa – wicedziekan Straży Granicznej. Na modlitwę w intencji żołnierzy służby zasadniczej przybyli m.in. gen. dyw. Edward Gruszka – dowódca Garnizonu Kraków, gen. dyw. Włodzimierz Potasiński – dowódca Wojsk Specjalnych, płk Ryszard Piłat - zastępca dowódcy 6 Brygady Desantowo-Szturmowej – oraz mjr Roman Tracki - dowódca 6 batalionu dowodzenia. We Mszy św. wzięło udział ok. 200 żołnierzy. zjk Toruń W dniu 28 listopada 2008 roku o godz. 10.00 żołnierze listopadowego wcielenia zasadniczej służby wojskowej toruńskiego Centrum złożyli uroczystą przysięgę wojskową na Placu Św. Katarzyny w Toruniu. W uroczystości złożenia przysięgi wojskowej udział wzięli przedstawiciele władz miasta. Torunia na czele z Panem Prezydentem oraz Przewodniczącym Rady Miasta. Tradycyjnie obecni byli również przedstawiciele wszystkich służb mundurowych, duchowieństwo Garnizonu Toruń na czele z Księdzem Prałatem Pułkownikiem Markiem Karczewskim. W tym dniu na placu do przysięgi stanęło 479 żołnierzy z Ośrodka Szkolenia Kierowców, Szkoły Młodszych Specjalistów Uzbrojenia oraz Pododdziału Młodego Rocznika. Uroczystość uświetnił koncert wojskowej orkiestry garnizonowej oraz pokaz musztry paradnej, który spotkał się z gorącą owacją i sympatycznym przyjęciem zaproszonych gości i mieszkańców Torunia. Przysięgę zakończyła defilada pododdziałów biorących udział w przysiędze. mz Parafia wojskowa w Katowicach w dniu 2 grudnia br. przeżywała liturgiczne dziękczynienie za 75 lat istnienia swojej świątyni. Mszy św. koncelebrowanej przez czternastu kapelanów i miejscowych księży diecezjalnych przewodniczył Biskup Polowy Wojska Polskiego. Uroczystość zgromadziła dowódców jednostek wojskowych i instytucji wojskowych z garnizonu Katowice i Kraków, wśród których byli m.in. gen. dyw. Edward Gruszka – dowódca 2 Korpusu Zmechanizowanego oraz gen. dyw. Zbigniew Głowienka – dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego, Piotr Uszok – prezydent Miasta Katowice. Zebranych powitał proboszcz Parafii pw. św. Kazimierza – ks. kan. ppłk Mirosław Sułek. Biskup Polowy poświęcił w przedsionku kościoła tablicę upamiętniającą Komitet Budowy Kościoła. Na zakończenie Mszy św. górnicy wręczyli Biskupowi Polowemu nominację na Generalnego Honorowego Dyrektora Górniczego i przekazali mundur górniczy. Stopień górniczy nadał Biskupowi Polowemu Minister Gospodarki. Całość liturgicznego świętowania dopełnił radosny hymn „Te Deum”. zjk Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl „Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter – Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, starszy redaktor – Krzysztof Burek, redaktor-fotoreporter – Anna Tokarska, wiadomości internetowe – ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta. Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37, e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów. Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26 ISSN 1231-6911 15 fot. Krzysztof Stępkowski „Może Bóg przyjść do stajni, czyż nie może przyjść do duszy mojej, choćby nie rózniła się niczym od...stajni?” Kard. Stefan Wyszyński