Referat Doroty Gołaszewskiej

Transkrypt

Referat Doroty Gołaszewskiej
Grzegorz Majchrzak
Działania operacyjne SB wobec warszawskiej „Solidarności” na wybranych przykładach
I) Przykłady gier operacyjnych przeciwko warszawskiemu podziemiu (uwaga kryptonimy spraw i pseudonimy tajnych współpracowników zostały najprawdopodobniej zmienione w celu ich konspiracji)
1) Sprawa kryptonim „Cesarz” czyli rozpracowanie Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Solidarności” – kombinacja w celu „rozpoznania systemu druku i kolportażu” (zlokalizowanie sprzętu drukarskiego,
ustalenie drukarzy i kolporterów oraz docelowo likwidacja bazy poligraficznej)
Poprzez TW „Andrzej Lech” będącego członkiem MRK „S” wprowadzono dwóch innych agentów – TW
„Pawła” i TW „Różę”. „Paweł” udostępnił MRK „S” swoje mieszkanie. Lokal został oczywiście zabezpieczony
pod względem technicznym (zainstalowano w nim podsłuch pokojowy, wykorzystano również punkt zakryty do
obserwacji). W mieszkaniu tym, został zainstalowany sprzęt poligraficzny (offset i sitoramki). W kolejnym etapie
dla TW „Andrzeja Lecha” i „Pawła” SB stworzyła fikcyjne grupy kolporterskie, przy okazji wprowadzając dalszych tajnych współpracowników. W efekcie np. przed wyborami do rad narodowych przejęto 50 tys. ulotek
i ponad 5 tys. nielegalnych pism.
Z kolei TW „Róża” udostępnił swój domek letniskowy na drukarnię. Również ten lokal został zabezpieczony
pod względem technicznym (zainstalowano w nim podsłuch pokojowy, wykorzystano również punkt zakryty do
obserwacji).
Kombinacja ta pozwoliła na ustalenie osób zaangażowanych w tę działalność. M.in. ujawniono drukarnię,
o której istnieniu SB nie wiedziała. Ustalono hasła, łączników, drukarzy, kolporterów.
2) Sprawa kryptonim „Redakcja” – rozpracowanie „Tygodnika Mazowsze”.
Działania prowadzono za pośrednictwem TW „Karola”, który poinformował SB, iż w jednym zakładów państwowych (tzw. małej poligrafii) wykonywane są matryce i jest drukowany „Tygodnik Mazowsze”. Dzięki informacjom od TW i zastosowanej obserwacji zewnętrznej ustalono, że głównym organizatorem nielegalnego druku
w tym zakładzie jest „TJ”. Następnie za pośrednictwem „Karola” dokonano „pełnego rozpoznania działalności
T.J. oraz jego osobowości”.
Postanowiono zatrzymać go w czasie wykonywania przez niego matryc. W tym celu „Karol” przekazał telefonicznie SB umówione hasło (rzekomo dzwoniąc do informacji PKP). Dzięki temu „TJ” złapano „na gorącym
uczynku”, a co ważniejsze w sprzyjających okolicznościach – bez świadków. Przyłapanego zaszantażowano ukaraniem (procesem) i zwerbowano do współpracy w charakterze TW. Dzięki temu SB ustaliła zleceniodawców
nielegalnego druku, miejsca przechowywania podziemnych druków po ich odbiorze z punktu poligraficznego,
co z kolei pozwoliło rozpoznać system kolportażu. Ostatecznie zatrzymano osoby zlecające drukowanie z nielegalnymi drukami (oczywiście poza miejscem druku) i zlikwidowano siatkę kolporterską.
3) Sprawa kryptonim „Antyk” przerzut z Zachodu sprzętu technicznego dla jednej z warszawskich grup
podziemnych.
W związku z informacją, iż z Francji (przez Szwecję) ma być dostarczany do kraju sprzęt (radiotelefony, maszyny do pisania, środki techniczne do druku) do rozpracowywanej grupy wprowadzono tajnego współpracownika „posiadającego licencję kapitana jachtowego”. Otrzymał on propozycję przewozu tego sprzętu (odbieranego
na pełnym morzu) do jednego z portów na polskim Wybrzeżu. Dalszy przewóz materiałów odbywał się już pod
czujnym okiem SB (obserwację prowadził pion „B”). W efekcie zakwestionowano przewożone materiały i zatrzymano osoby organizujące jego przerzut bez narażania agenta. Przy okazji SB udokumentowała procesowo również nielegalną działalność zatrzymanych osób.
4) Sprawa kryptonim „Rogacz” – rozpracowanie jednej z podziemnej organizacji
W związku z uzyskaniem informacji, że grupa osób podjęła działania w celu reaktywowania nielegalnej organizacji SB przystąpiła do realizacji kombinacji w celu „przerwania drogą środków procesowych ujawnionych
przestępczych działań”. Miało temu służyć zalegalizowanie procesowe nagrania uzyskanego przez tajnego współpracownika z przebiegu dyskusji i ustaleń podjętych na nielegalnym zebraniu. W tym celu przegrano na taśmy
częściowo nagrane na kasety magnetofonowe, zwierające... pieśni religijne. Uzyskany w ten sposób materiał zaadresowano na nazwisko jednego z działaczy emigracyjnych „JL” zamieszkałego w Szwecji, przy czym dograno
jeszcze tekst nawiązujący do „występującego w tej grupie rozłamu”. Następnie został on „przypadkowo” ujawnio-
ny przez Główny Urząd Celny.
W ten sposób (za pośrednictwem jednej z warszawskich prokuratur rejonowych) materiał ten trafił do Prokuratury Wojewódzkiej. Pozwolił on na wszczęcie czynności śledczych, przy zapewnieniu konspiracji agentowi
(w spotkaniu brało udział ponad 20 osób). SB przystąpiła do drugiego etapu kombinacji w celu zatrzymania
działaczy podziemia wraz z dowodami winy. W tym celu poprzez tajnego współpracownika podstawiono lokal
(oczywiście zabezpieczony wcześniej technicznie) na potrzeby spotkań kierownictwa. Podczas spotkania grona
kierowniczego, na którym omawiano dokumenty programowe wkroczyła SB. W ten sposób aresztowano przywódców grupy, wraz z dokumentami świadczącymi o prowadzonej przez nich działalności nielegalnej. Jednocześnie zapewniono konspirację agenta (mimo doprowadzenia do zwolnienia go z aresztu). Wykorzystano przy tym
fakt, iż kierownictwo tej grupy nie przestrzegało zasad bezpieczeństwa (wadliwy system zawiadamiania, udział
w zebraniu kierownictwa osób nie wchodzących w jego skład) oraz podejrzenia wobec jednego z uczestników
spotkania i fakt „wpadki” jednej ze struktur tej grupy działającej poza Warszawą.
5) Sprawa kryptonim „Dostawcy”
Po uzyskaniu informacji o podjęciu przez grupę osób działań w celu utworzenia „Oficyny Wolny Edytor” wytypowano z kręgu towarzyskiego jednego z figurantów osobę cieszącą się dużym zaufaniem figurantów, dysponującą samochodem dostawczym i prawem jazdy. Pozyskano ją do współpracy i wprowadzono do rozpracowywanej
grupy. Dzięki działalności TW „Kadet” SB udało się ustalić 3 punkty druku oraz 7 lokali konspiracyjnych, gdzie
przechowywano i kolportowano materiały drukowane przez tę grupę. Ponadto ustalono powiązania tej grupy z
innymi nielegalnymi wydawnictwami. W celu ochrony TW podejrzenia skierowano na dwóch drukarzy i jednego z kolporterów w związku z ujawnieniem przez nich w trakcie przesłuchań swojej działalności.
II) Kulisy zatrzymania Zbigniewa Bujaka
Po 13 grudnia 1981 r. Zbigniew Bujak był jedną z najbardziej poszukiwanych przez bezpiekę (zarówno cywilną, jak i wojskową) osób.
Do jego zatrzymania doszło dzięki rozpracowaniu systemu łączności RKW Mazowsze”, a właściwie Henryka
Wujca. Funkcjonariuszom Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych w ramach operacji kryptonim „Biały” udało się ustalić, że posługuje się on dwustopniowym systemem łączności, z wykorzystaniem dwóch niezależnych od
siebie skrzynek kontaktowych. A co ważniejsze podstawić mu tajnego współpracownika „Rafała”. Dzięki niemu
SB przechwytywała korespondencję przekazywaną w obu kierunkach przez skrzynkę, której nadano kryptonim „Grafit”. Dzięki temu Służbie Bezpieczeństwa znane były m.in. terminy spotkań Bujaka i innych członków
RKW z Wujcem. Budynek, w którym znajdowała się ta skrzynka został poddany obserwacji. Dzięki temu oraz
pomocy TW „Rafała” udało się z grona osób tam przychodzących wyselekcjonować trzech łączników. W wyniku ich kontroli SB ujawniła kolejną skrzynkę. Właścicieli obu skrzynek poddano „wszechstronnemu rozpracowaniu”. Podobnie jak samego Wujca. Ponieważ jednak działania te nie przyniosły oczekiwanych efektów czyli
ustalenia miejsc pobytu i spotkań członków RKW postawiono doprowadzić do podstawienia takiego lokalu,
w którym takie spotkania mogłyby się odbywać. W tym celu w wyniku kombinacji operacyjnej Służba Bezpieczeństwa doprowadziła do tego, że Wujec w obawie o swoje bezpieczeństwo zrezygnował z wykorzystywania skrzynki „Grafit”. Jednocześnie agentom mającym z nim kontakt zlecono, aby zaproponowali mu swoje mieszkanie.
I rzeczywiście jeden z takich lokali po uprzednim półrocznym sprawdzeniu został przez Wujca wybrany. Oczywiście mieszkanie to zostało zabezpieczone technicznie przez SB (podsłuch, podgląd). Według danych Służby
Bezpieczeństwa miało się w nim odbyć kilka spotkań kierownictwa RKW z czołowymi działaczami opozycji. Co
ciekawe bezpieka nie skorzystała z możliwości zatrzymania ich uczestników „na gorącym uczynku”. Pierwszy powód jest oczywisty – nie chciano dekonspirować swojego agenta. Drugi natomiast wydaje się kuriozalny. Uznano
bowiem, że „osoby te mogły nie posiadać przy sobie na tyle obciążających materiałów, aby można im było udowodnić nielegalną działalność”! Zamiast tego wybrano inny wariant – obserwację uczestników tychże spotkań.
A w jej wyniku SB udało się ustalić miejsce pobytu Bujaka, Konrada Bielińskiego i Ewy Kulik.
III) Rozpracowanie warszawskiego Radia „Solidarność”1
21 kwietnia 1982 r. w Komendzie Stołecznej MO utworzono specjalną grupę operacyjno-śledczą. Do jej zadań należało: 1) wykrycie osób zaangażowanych w działalność radia, 2) ustalenie ich wzajemnych powiązań,
Więcej zob. G. Majchrzak, Próba sił: warszawskie Radio „Solidarność” kontra Służba Bezpieczeństwa 1982–89, Z dziejów polskiej radiofonii 2005/2006 nr 2 s. 103–132 lub G. Majchrzak, Rozpracowanie warszawskiego Radio „Solidarność” przez Służbę Bezpieczeństwa w latach
1982–1989, W: 25 rocznica niezależnych audycji i rozgłośni radiowych. Materiały pokonferencyjne, red. B. Bakuła, Poznań: Wyższa Szkoła
Zawodowa „Kadry dla Europy” 2007 (wersja rozszerzona i uzupelniona).
1
3) lokalizacja radiostacji (w czasie emisji) lub ustalenie miejsc ich ukrycia, 4) likwidacja Radia „Solidarność”,
5) udokumentowanie procesowe nielegalnej działalności. Niezależnie od niej, na szczeblu MSW utworzono grupę
operacyjną, która miała koordynować działalność różnych pionów organizacyjnych ministerstwa (w tym wywiadu i kontrwywiadu). Radio rozpracowywano w ramach operacji pod kryptonimem „Audycja”, prowadzonej co
najmniej do 1989 r.
Początkowo próbowano namierzyć miejsca nadawania (SB bywało również wspierane przez enerdowskie Stasi
np. podczas emisji drugiej audycji w dniu 30 kwietnia 1982 r.). Jednak do początku czerwca 1982 r. prowadzona
przez radio-kontrwywiad operacja „Orkan” nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. Wówczas to zatrzymano
obsługę jednego z nadajników. Podczas przesłuchań udało się uzyskać cenne dane na temat Radia „Solidarność”.
Planowano działać w celu dotarcia do „centrum dyspozycyjnego” radia oraz pozyskania lub wprowadzenia do
niego agentury. Jednak decyzja polityczna była inna – likwidacja. O kolejnych sukcesach SB zdecydował przypadek i nie przestrzeganie przez organizatorów radia zasad bezpieczeństwa. Esbecy udali się pod jeden z adresów
uzyskanych podczas przesłuchań. Przeszukanie mieszkania nie przyniosło efektów, ale zastano w nim brata właściciela opiekującego się lokalem. Postanowiono przeszukać i jego mieszkanie. Ukrywali się w nim m.in. Romaszewscy. Zofię zatrzymano, a Zbigniewowi (dzięki właścicielowi mieszkania udało się uciec). Wpadło jednak kilka osób, w tym obywatel belgijski z nadajnikiem dla radia – co władze skwapliwie wykorzystały propagandowo
dla upowszechnienia tezy o jego zewnętrznej inspiracji. Niespełna dwa miesiące później aresztowano Romaszewskiego, dzień później kolejne osoby. W listopadzie 1982 r. w ramach operacji kryptonim „Eter” (polegającej na
przeprowadzeniu przeszukań pod adresami ustalonymi w wyniku działań śledczych po poprzednich aresztowaniach) SB odnalazła, w mieszkaniu należącym do inżyniera Ryszarda Kołyszki, „bazę produkcyjną” nadajników.
Mimo sukcesów bezpieki pozostający na wolności organizatorzy radia kontynuowali swą działalność. W styczniu
1983 r. esbekom udało się ustalić, że szefem Radia „Solidarność” jest Jerzy Jastrzębowski. Został on aresztowany,
wraz ze swoim zastępcą, trzy miesiące później. W czasie dwudniowej operacji w ręce esbeków wpadł także nadajnik oraz podzespoły elektroniczne.
Ponieważ i to nie zahamowało działalności radia, w październiku 1983 r. utworzono specjalną grupę operacyjną kryptonim „Radio”. Jej celem była likwidacja niezależnych rozgłośni na terenie województwa warszawskiego „na drodze operacyjnej”. Służyć temu miała inwigilacja osób. I to nie tylko tych, które wcześniej skazano za
działalność w radiu i zostały zwolnione z zakładów karnych, ale też zaangażowanych w przeszłości w „działalność antysocjalistyczną” oraz nielegalną działalność wydawniczą po 13 grudnia 1981 r. czy działających w innych
podziemnych strukturach „Solidarności”. Obserwacji poddano także ludzi zaangażowanych w działalność charytatywną kościoła, osoby ze środowiska technicznego (zwłaszcza z zakresu elektroniki i łączności), „wyselekcjonowane środowiska artystyczno-literacko-dziennikarskie”, a także pracowników technicznych radia i telewizji
oraz studiów radiowych na terenie zakładów przemysłowych i szkół.
W wyniku analizy sposobu nadawania audycji i ich zapowiadania pod koniec kwietnia 1984 r. funkcjonariusze SB stwierdzili, że działają co najmniej dwie grupy emitujące audycje Radia „Solidarność” Pierwsza, związana
z Międzyzakładowym Robotniczym Komitetem „Solidarności” i druga powiązana z Międzyzakładowym Komitetem Koordynacyjnym. Bezpieka odnosiła kolejne sukcesy. Pod koniec 1984 r. udało się ustalić skład grupy
odpowiedzialnej za emisję Radia „Solidarność” w Legionowie, wytypowano również dwie osoby podejrzewane
o uczestnictwo w emitowaniu audycji radia w Pruszkowie. Dzięki ekspertyzom Pracowni Fonoskopii Zakładu
Kryminalistyki Komendy Głównej MO zidentyfikowano jednego ze spikerów grupy MRK „S” – Janusza Klekowskiego.
W marcu 1985 r. w związku ze zmianą taktyki działania radia (wobec zagłuszania i postępów SB w namierzaniu nadajników zaczęto emitować na fonii i wizji TVP) Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych w celu likwidacji
emisji napisów na wizji TVP zaczął prowadzić sprawę pod kryptonimem „Spektrum”. Kontynuowano też operację „Orkan”.
O skali działań bezpieki świadczy fakt, iż do lipca 1985 r. prowadzono już 11 różnego rodzaju rozpracowań.
Zwerbowano 18 agentów, spośród których 3 tajnych współpracowników miało „rokować nadzieje” na dotarcie do
osób zaangażowanych w działalność Radia „Solidarność” (pozostałe miały kontakt z członkami opozycji). Interesowano się kolejnymi 67 osobami. Efektem tych działań było ustalenie 14 punktów emisji nielegalnych audycji, 5
lokali konspiracyjnych oraz 1 punktu kontaktowego.
Bezpieka ponosiła również porażki. Nie udało się np. zatrzymać, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań,
Klekowskiego (ujawnił się on we wrześniu 1984 r. na mocy amnestii). Funkcjonariusze SB rozpracowujący warszawskie Radio „Solidarność” musieli przyznać się do porażki w jego rozpracowaniu: „Działania podejmowane w
sprawie operacyjnego rozpracowania „Audycja” (mimo uzyskiwanych w różnych okresach czasu [sic!] pozytywnych wyników) nie doprowadziły do głębszego rozpracowania grupy organizacyjnej podziemia, związanej integralnie z radiem „Solidarność”. W ocenie esbeków było to efektem „daleko posuniętej konspiracji” warszawskiej
struktury.
Problemowi zwalczania działalności Radia „Solidarność” poświęcono nawet robocze spotkanie służb radiokontrwywiadowczych i technicznych organów bezpieczeństwa europejskich krajów socjalistycznych, które odbyło się w lipcu 1985 r. w Warszawie. Jednym z jego efektów było utworzenie przez dyrektora Biura Radio-kontrwywiadu MSW grupy roboczej do realizowania zadań związanych z przeciwdziałaniem nielegalnym emisjom
napisów w TVP. Otrzymała ona kryptonim „Intruz”. W jej skład weszli m.in. przedstawiciele Zarządu Zwiadu
Wojsk Ochrony Pogranicza. Korzystała ona z pomocy specjalistów krajowych, głównie z Wojskowej Akademii
Technicznej, Zarządu II Sztabu Generalnego WP, Ministerstwa Łączności i Komitetu ds. Radia i Telewizji. Jej
głównymi celami były: 1) ustalenie osób zajmujących się konstruowaniem i montażem nadajników, 2) wykrycie
osób prowadzących emisje, 3) przejęcie urządzeń używanych do emisji nielegalnych audycji, 4) lokalizacja punktów produkcji i przechowywania urządzeń nadawczych. Nawiązano współpracę czechosłowacką STb i (ponownie) ze Stasi. Miały one uniemożliwiać przerzutu sprzętu nadawczego i podzespołów elektronicznych do Polski.
Jednak decydują rolę w rozpracowaniu warszawskiego Radia „Solidarność” odegrała agentura. Do czerwca
1986 r. do rozpracowywanego radia udało się wprowadzić dwóch tajnych współpracowników SB „uplasowanych”
w MRK„S” („Bolesława” i „Kazimierza”). Szczególnie cenny okazał się ten pierwszy „mający bezpośredni kontakt” z osobami zaangażowanymi w działalność radia. Dzięki niemu udało się m.in. ustalić, że szefem radia jest
mężczyzna posługujący się pseudonimem „Romek”, a jego łącznikiem z grupami emisyjnymi Klekowski. TW
„Bolesław” wskazał też dwie inne osoby zaangażowane w działalność Radia „Solidarność” – Waldemara Maszendę oraz Wiesława Ptaszka. Również dzięki informacjom uzyskanym od niego i TW „Kazimierza” Bezpieka orientowała się, że Program II Radia „Solidarność” tworzy grupa osób związanych z podziemnym pismem „Przegląd
Wiadomości Agencyjnych”, na czele której stoi nieznany mężczyzna używający pseudonimu „Mateusz”.
Postanowiono skoncentrować się na rozpracowaniu tego właśnie programu. Funkcjonariusze SB zamierzali
w przyszłości „przejąć inicjatywę w emitowaniu nielegalnych audycji co pozwoliłoby na dotarcie do ośrodka
dyspozycyjnego Radia „Solidarność” obu programów”. Stwierdzano, że konieczna jest szybka likwidacja radia,
ale jest ona możliwa jedynie „po kompleksowym rozpoznaniu wszystkich ogniw tej nielegalnej struktury”. Likwidacje grup emisyjnych przewidywano jedynie w sytuacji, gdy nie będzie to kolidowało z zasadniczym celem
działań. Obawiano się bowiem, iż podobnie jak po 1982 r., nieznane SB „centrum dyspozycyjne” odbuduje w
przyszłości radio.
I trzeba przyznać, iż działania bezpieki przynosiły skutek. W styczniu 1987 r., według ustaleń SB, spośród
pięciu nadajników Programu II Radia „Solidarność” zatrzymano jeden, a drugi uszkodzono operacyjnie. W tym
czasie trzeci nadajnik był uszkodzony (bez udziału SB), a pozostałe dwa kontrolowane przez agentów. Najprawdopodobniej miesiąc później bezpiece udało się ustalić, że szefem Radia „Solidarność” używającym pseudonimu
„Mateusz” jest Andrzej Fedorowicz. Na jego zlecenie tajny współpracownik SB „Fala” wykonał dla radia nadajnik. Co ciekawe dokonujący oględzin funkcjonariusze radio-kontrwywiadu stwierdzili, że „nie są w stanie
dokonać szczegółowych pomiarów parametrów tego urządzenia, bowiem nie dysponują odpowiednim sprzętem
pomiarowym”. Co gorsza nie byli też w stanie dokonać jego zabezpieczenia operacyjnego. Ponadto, jak wspomina
Fedorowicz, niekompletny nadajnik (bez anteny) uruchomiono, wbrew oczekiwaniom esbeków, już w dniu przekazania przez agenta. Był on wykorzystywany do końca podziemnej działalności radia, a po obradach „okrągłego
stołu” trafił na Litwę.
W połowie kwietnia 1987 r. SB udało się wprowadzić do radia swego kadrowego pracownika B. Józefowicza,
przyjął on pseudonimem „Jacek”. W maju tr. bezpieka zatrzymała (wraz ze sprzętem) Wojciecha Nachiło, w wyniku czego udało się doprowadzić do sytuacji, w której poza kontrolą operacyjną miał znajdować się tylko jeden
nadajnik Programu II Radia „Solidarność”. Celem SB było ustalenie miejsca jego przechowywania. Miało temu
posłużyć przejęcie przez TW „Bolesława” rozdziału kaset dla poszczególnych grup emisyjnych. Tymczasem od
czerwca 1987 r. Radio „Solidarność” rozpoczęło nadawanie na kanale radiostacji milicyjnych. Powodowało to,
że stanowisko dowodzenia traciło łączność z radiowozami i komisariatami pracującymi na tym kanale. Dzięki
informacjom od TW „Bolesława” i „Kazimierza” bezpiece udało się ustalić, że nadajnikiem dostrojonym do częstotliwości MO dysponuje Krzysztof Wolf (nie znano natomiast pochodzenia nadajnika i miejsca jego przechowywania).
Wolf stał się więc kolejnym celem SB. Pod koniec 1987 r. udało się go wyeliminować z działalności radia
– został zatrzymany przez częstochowską milicję podczas „rutynowej” kontroli drogowej. Spowodowało to „częściowe przejęcie jego funkcji” przez TW „Bolesława”. Dzięki temu w ręce bezpieki wpadł nadajnik nadający na
częstotliwości milicyjnej.
Głównym celem SB pozostało dotarcie do kierownictwa Radia „Solidarność” w Warszawie. Zamierzano też
ustalić osoby przygotowujące audycje radia oraz rozpoznać kanał łączności z Europą Zachodnią wykorzystywany
przez Fedorowicza i Wolfa. W październiku 1987 r. TW „Bolesław” otrzymał (podobnie jak pięć innych osób) zaproszenie od osoby prywatnej na jednomiesięczny pobyt do Szwecji. Dzięki temu wyjazdowi i przeprowadzonym
w Szwecji rozmowom agent ten uzyskał możliwość sprowadzania do Polski nadajników dla radia. Przekazanie
tej informacji Romaszewskiemu dało TW „Bolesławowi” możliwość nawiązania kontaktu z szefem Programu I
Radia „Solidarność”. Dzięki temu bezpiece udało się ustalić, iż. funkcję tę pełni nieznany mężczyzna, używający
(podobnie jak Fedorowicz) pseudonimu „Mateusz”.
Ponieważ uznano, iż Program II jest wystarczająco kontrolowany operacyjnie skoncentrowano się na rozpracowaniu Programu I. Głównym celem SB było ustalenie tożsamości „Mateusza”. Starano się również umocnić
pozycję TW „Bolesława” w radiu, ewentualnie doprowadzając go nawet do „roli wiodącej”. Zakładano, iż przejmie on pełną kontrolę nad przerzucanymi ze Szwecji do kraju nadajnikami (pomocy miał w tym zakresie udzielić wywiad). Dzięki temu TW „Bolesław” miał dotrzeć bezpośrednio do pełnomocnika Regionalnego Komitetu
Wykonawczego „Mazowsze” ds. Radia „Solidarność” oraz ewentualnie doprowadzić do wstrzymania działalności
grupy technicznej „Armenia”, przygotowującej m. in. nadajniki dla radia.
Jednak kolejne sukcesy bezpieki nie zahamowały działalności radia. W połowie listopada 1988 r. Służba Bezpieczeństwa oceniała, że w działalność wszystkich trzech programów warszawskiego Radia „Solidarność” zaangażowanych jest około 40 osób. Stwierdzano przy tym, że struktura ta jest bardzo dobrze zakonspirowana m.in.
w przypadku „uderzenia przez SB, w któregoś z działaczy, natychmiast zostaje on wyeliminowany z działalności
radia”. Rozpracowanie utrudniało też to, że osoby uczestniczące w działalności radia posługiwały się w kontaktach między sobą pseudonimami, hasłami rozpoznawczymi i specjalnymi środkami ostrożności (samokontrola,
podsłuch elektroniczny). Oceniano też, że ponownie nastąpił wzrost „zagrożenia propagandowego” audycjami
radia w wyniku integracji działaczy Programu I i III Radia „Solidarność”.
Bezpieka nie próżnowała. Dzięki TW „Bolesławowi” poszerzano wiedzę o radiu. W lutym 1989 r. udało mu się
np. ustalić, że funkcję szefa Programu I oraz koordynatora Programu III pełni Grzegorz Buczek posługujący się
pseudonimem „Łukasz Nil”.
Co jednak najważniejsze SB nie udało się nigdy w pełni rozpracować Radia „Solidarność”. A fakt, że esbecy
z czasem wiedzieli o nim coraz więcej, że stopień jego kontroli zwiększał się, w żaden sposób nie przekreśla jego
znaczenia i zasług osób, które zaangażowały się w jego działalność.