Liofilizaty
Transkrypt
Liofilizaty
PORADNIK Liofilizaty SEKRETY NASZYCH ’a EKSPERT ÓW bez tajemnic 2/ www.paker.pl /3/4 /3 foto: Robert Róg Co to jest żywność liofilizowana i jak rozpoznać dobrego liofa? zik aD ndr i Hu be i ińsk m e ) z 4 Kr 01 pan szak 2 e z zc (No rt S Krótko i na temat, czyli poradnik ekspercki Rafała Króla. ksa foto: Dariusz Załuski Ale 4 /5/4 /5 /4 i Załusk ariusz foto: D Najczęściej można usłyszeć pod adresem liofilizatów trzy zarzuty: A JAKIE TO NIESMACZNE! A PODOBNO NIEZDROWE! A JAKIE TO DROGIE! To może po kolei – czyli trochę historii... foto: Dariusz Załuski Mało kto wie, że liofilizowanie to jeden z najstarszych procesów przetwarzania żywności jaki znamy. Ma już podobno 6 tysięcy lat. Wymyślili, a raczej odkryli go Inkowie. Zauważyli, że ugotowane wysoko w górach bulwy ziemniaków pozostawione na mrozie kurczą się, a na ich powierzchni wytrąca się grudka lodu. Po oberwaniu lodu, taki ziemniak robił się znacznie lżejszy i mniejszy, a wysuszony na wiór w ogóle prawie nic nie ważył. Można go było łatwo przenieść, a po wrzuceniu do wrzątku – znowu stawał się smacznym ugotowanym ziemniakiem... 6 /7/4 /7 /6 ik (N osza k 20 14) Alek sand ra Dz foto: Robert Róg Smaczne, niesmaczne? Po pierwsze faktycznie, technologia liofilizowania potraw, jeszcze jakieś 10 lat temu nie była doskonała. Potrawy bywały dość niewyraziste w smaku. O ile łatwo jest zliofilizować poszczególne surowce (maliny, szynkę, mleko, kawę), to w przypadku potraw składających się z większych cząstek i komponentów o różnych gęstościach i strukturze robi się z tego duży problem. Z grubsza – dawniej wszystkie potrawy smakowały tak samo, lub, hmmm, bardzo podobnie. Ale to już przeszłość. Po drugie – pierwszych liofów w głównej mierze używały osoby wspinające się na dużych wysokościach, a na wysokościach powyżej 5600 m n.p.m. jelita przestają dobrze pracować, choroba wysokościowa wpływa na łaknienie i zaburza odczuwanie smaków. Gdziekolwiek pojedziemy, nawet w rejony zagrożone epidemiami cholery czy dyzenterii, to decydując się na liofy, które zalewamy „septycznym” wrzątkiem, mamy pewność, że nie przytrafi nam się ani zatrucie pokarmowe, ani egzotyczna choroba. foto: Dariusz Załuski Drogie?! 7/ Osobiście uważam że liofy są tanie. Na moją kalkulację wpływa następujące myślenie: są to pełnowartościowe porcje obiadowe, które ktoś musiał ugotować i przyrządzić. Czyli dania restauracyjne. Do tego cała receptura jest przygotowana i skonsultowana z dietetykiem. Zatem nie ma zagrożenia, że pożywienie jest źle zbilansowane, że jest za mało błonnika, mikroelementów itd. Ma to szczególne znaczenie podczas ekstremalnych przedsięwzięć, gdzie złe „paliwo” dla naszego organizmu rozłoży nas na łopatki i zaprzepaści losy całego projektu. Co jeszcze bardziej istotne – jedzenie takie jest bezpieczne w sensie epidemiologicznym. Gdziekolwiek pojedziemy, nawet w rejony zagrożone epidemiami cholery czy dyzenterii, to decydując się na liofy, które zalewamy „septycznym” wrzątkiem, mamy pewność, że nie przytrafi nam się ani zatrucie pokarmowe, ani egzotyczna choroba. Każdy, kogo powaliło zatrucie pokarmowe – zrozumie o czym piszę. Wyjeżdżając do krajów gdzie jest drogo – nasze liofy okażą się sporo tańsze od miejscowych knajp i sklepów. No i czas. Żywność liofilizowaną przygotowuje się najszybciej i najsprawniej. Ziemniaki trzeba gotować 20 minut, ryż prawie tyle samo, makaron około 5 -10 minut. Liofilizat zalewamy wrzątkiem, czekamy kilka minut – i gotowe. To zaoszczędza czas, i paliwo. Cały czas na wyjeździe możemy poświęcić przygodom zamiast marnować długie godziny przy garach. /8 Da riu sz Z ału sk i (D ha u la gir i2 01 3) foto: Tamara Styś Zdrowe! Już o tym pisałem powyżej, że liofilizaty są komponowane przez kucharzy i dietetyków. Poza tym są zamykane w szczelnych opakowaniach, i dzięki temu mają długi termin przydatności do spożycia. Nawet liofy przeterminowane o 2 lata są smaczne i nic im się nie dzieje. Wiem, jadłem, zaświadczam. Okazuje się też, że proces liofilizacji, czyli szybkiego zamrażania żywności przy obniżonym ciśnieniu, zachowuje wszystkie wartości odżywcze, witaminy i mikroelementy. Mało tego, coraz częściej można wśród żywności liofilizowanej dostać porcje dla ludzi chorych na celiakię, diabetyków czy potrawy wegetariańskie. Skąpcy często mówią mi, że wolą sobie zjeść kilka chińskich zupek – i wychodzi na to samo co liof. To nie do końca prawda. W takich zupkach kalorie zapewnia nam w zasadzie tylko makaron (zawierający tylko węglowodany, za to ubogi w błonnik, witaminy, minerały) natomiast reszta to już „polepszacze” smaku i konserwanty. Po spożywaniu kilku zupek na raz zatykamy żołądek makaronem i wytłumimy uczucie głodu, ale to jeszcze nie znaczy, że makaron dostarczy nam energii do działania w terenie. Poza tym spożywanie regularnie zupek „chińskich” prowadzi nieuchronnie do tzw chińskiego syndromu – czyli uporczywych bólów głowy, wysypek skórnych, kołatania serca, nadciśnienia i wielu innych spowodowanych wysokim poziomem glutaminianu sodu (E 601 lub czasami MSG) dolegliwości. foto: Dariusz Załuski Zalety! 9/ ...liofilizaty to jedyne rozwiązanie, jeżeli myślimy o ambitnych, ekstremalnych projektach. Po prostu – to jedyne sensowne, zdrowe i bezpieczne wyjście. W roku 2008 r wymyśliłem sobie, że przejdę przez największy Park Narodowy Europy Lemmenjoki położony za kołem polarnym. Na wędrówkę na azymut przez tundrę i mokradła musiałem zabrać do plecaka pełnowartościowych porcji na kilkanaście dni. Z wyliczeń szybko wyszło mi, że jeżeli ten projekt ma dojść do skutku, to całość wyżywienia musimy oprzeć o liofilizaty, bo inaczej jedzenia będzie trzeba zabrać tyle, że nie da się go unieść na plecach. Mało tego, firma produkująca liofilizaty specjalnie nam je sprasowała i odessała powietrze, żeby objętość potraw była jak najmniejsza. I udało się! Pokonaliśmy całą trasę, nikt nie opadł z sił, nikt nie dostał szkorbutu :). Dlaczego o tym piszę? Bo liofilizaty to jedyne rozwiązanie, jeżeli myślimy o ambitnych, ekstremalnych projektach. Po prostu – to jedyne sensowne, zdrowe i bezpieczne wyjście. Liofilizaty są małe po spakowaniu, lekkie, a do ich przyrządzenia zużyjemy bardzo mało paliwa (gotujemy tylko wrzątek). A waga i objętość to ogromnie ważne czynniki przy każdej ekspedycji. /10 sk i Zału foto: Dariu sz Jak rozpoznać dobrego liofa? 1. Najlepsi producenci mają szeroką gamę potraw, tak że nawet przy kilkunastodniowym wyjeździe nie będziemy jedli kilka razy tego samego. Czyli nam się nie znudzi. 2. Opakowania są równocześnie „garnkami” – to w nich można zaparzyć całą porcję i nie ma potrzeby noszenia garnka. Idealnie, jeżeli posiadają zamknięcie strunowe umożliwiające zamknięcie porcji w celu zaparzenia. 3. Opakowania powinny mieć zaznaczoną linię – dokąd trzeba zalać wrzątkiem – żebyśmy nie musieli tracić czasu na odmierzanie miarki wrzątku. 4. Porcje powinny zawierać sporo kalorii, danie obiadowe dla jednej osoby powinno oferować minimum 500 kcal. 5. Dania liofilizowane powinny mieć długi okres przydatności do spożycia. Nawet ponad 2 lata. 6. Paczki powinny zawierać szczegółowy opis składu, kaloryczności, gramatury. 7. Paczki, szczególnie na ekspedycje gdzie wszystko nosimy na plecach, powinny mieć możliwość „zgniecenia” do małych rozmiarów i nie powinny zawierać „bąbli” z powietrza. 8. Należy unikać liofów, które trzeba jeszcze podgotowywać lub długo mieszać. Dobry liof zaparzy się po zalaniu go wrzątkiem i zamieszaniu – to powinno wystarczyć. 9. Porcje dwuosobowe są znacznie tańsze niż jednoosobowe. Dlatego nawet na samotne wyprawy należy kupować dania dwuosobowe i je dzielić. 10. Najsmaczniejsza będzie żywność tych producentów, którzy mają technologię liofilifoto: Dariusz Załuski zowania całych potraw, a nie tylko poszczególnych składników. 11. Ponieważ nie wszystkim smakuje to samo, część producentów tak przygotowuje dania, by z menu mogły korzystać osoby o różnych preferencjach smakowych – w razie potrzeby lekko doprawiając swoją porcję. Dzięki temu również kulinarne wspomnienia z wyjazdów i wypraw nawet tych trwających dość długo mogą być sympatyczne :-). Wersja rozszerzona niniejszego poradnika zamieszczona jest na stronie blog.paker.pl, w dziale porady. 11/ Smacznego! Rafał Król /12 Pr as k M ag da le na foto: Magdalena Prask 14 Przewodnik po daniach liofilizowanych Mountain House, czyli Górska Galeria Smaków Magdaleny Prask. /15/4 /15 /14 foto: Magdalena Prask Jako ssaki, póki co, energię pobieramy tylko z jednego źródła: z pożywienia. Innego sposobu nie ma… Ile tej energii potrzebujemy, to sprawa bardzo indywidualna: zależy od płci, masy ciała i prowadzonej aktywności. A w górach wiadomo, że aktywni będziemy bardzo. Jadąc na wysokogórską wyprawę dokładnie planuję swoje racje żywnościowe. Ze wspomnianych powyżej powodów moje rozważania koncentrują się wokół kluczowych aspektów: • waga • kaloryczność • łatwość / szybkość przygotowania • smak („zjadalność”) O ile pierwsze dwa determinanty są dość obiektywne, o tyle ten ostatni jest kwestią mocno subiektywną. foto: Magdalena Prask Podczas mojej ostatniej wyprawy TIENSZAN EXPEDITION 2013 postanowiłam w kwestii żywnościowej postawić na potrawy liofilizowane Mountain House. Technologia liofilizowania całych potraw zapewnia lepszy smak i wyższą kaloryczność. 16 Liofilizaty zyskują coraz większą popularność wśród himalaistów. Relacja kaloryczności do wagi jest rewelacyjna – w zasadzie nie mają tutaj żadnej konkurencji na rynku żywności tradycyjnej (bo jak długo można jeść tylko czekoladę). Kolejnym atutem jest różnorodność smaków. Spośród liofilizatów firmy Mountain House na wyprawę zabrałam ze sobą kilkanaście dań: od dań głównych i deserów, po śniadania. Zgodnie z planem liofilizatami miałam żywić się w trakcie wspinaczki ponad Bazą (powyżej 4.300m npm) – w warunkach, gdzie m.in. od tego jak wiele będę miała sił, zależeć będzie moje życie. Sprawą więc kluczową stało się dla mnie, czy w tych prymitywnych warunkach będę w stanie szybko i skutecznie się najeść. Oto mój subiektywny przewodnik po liofilizowanych smakach… /17/4 /17 /16 foto: Magdalena Prask foto: Magdalena Prask Kluski w sosie fasolowym z kurczakiem i warzywami Chicken and Vegetables • Waga (porcja pojedyncza): 120 gram • Kaloryczność: 522 kcal • Ilość wrzątku: 250 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: pełen syty posiłek Otwieram opakowanie, wyjmuję saszetkę z pochłaniaczem tlenu. Do przygotowania dania nie jest potrzebne dodatkowe naczynie – potrawę mogę przygotować w opakowaniu, w którym ją otrzymałam. Na początek miła niespodzianka – „tytułowe” kluski okazują się makaronem. A ja uwielbiam makaron! Z powody braku odpowiedniej miarki, do opakowania wlewam wrzątek „na oko” – niestety okazuje się, że jest to chyba więcej niż zaleca producent… i w efekcie nie mogę już torebki zamknąć zgodnie z instrukcją. Z tego też powodu czekam na swoje danie nieco dłużej niż zalecane 8-9 minut. Efekt jest jednak zadowalający: wszystkie składniki zmiękły i ewidentnie były gotowe do spożycia. foto: Magdalena Prask Mimo wysokości apetyt mi dopisuje, a danie smakuje. Aż 60% składu dania to makaron – to gwarantuje, ze danie jest pożywne i sycące. Poza tym w daniu zidentyfikować można kawałki zielonej fasolki strączkowej, ziarenka kukurydzy i marchewkę. Były to wyraźnie oddzielone cząsteczki warzyw (a obawiałam się, że będą wszystkie razem w jedną zbitą i rozgotowaną masę). Obok warzyw pływały dumnie kawałki kurczaka, który stanowił 19% składu potrawy. Spożywany zestaw jest jednym z bardziej kalorycznych (522 kcal), które miałam okazję zjadać podczas wyprawy. To zdecydowanie dobry wybór – kompletny, pełnowartościowy i ciepły posiłek. 18 Kwestią indywidualną jest doprawienie posiłku. Dla mnie danie było trochę za mało przyprawione – ale rozumiem, ze nie każdy lubi ostra kuchnię… Poza tym jestem świadoma, że dałam nieco za dużo wody i z „drugiego dania” zrobiłam praktycznie zupkę. /18 foto: Magdalena Prask Mielona wołowina, czerwona fasola Kidney i cebula w pomidorowym sosie chili z ryżem Chilli Con Carne • Waga (porcja pojedyncza): 100 gram • Kaloryczność: 478 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: pikantny posiłek Obok makaronu, dania na bazie ryżu to moja ulubiona kompozycja. Dużo węglowodanów równa się dużo energii. Mimo wcześniejszych doświadczeń i dużej koncentracji przy dozowaniu wrzątku, po raz kolejny danie rozwodniłam sobie zbyt mocno. Po przepisowym odczekaniu 8-9 minut ryż (22% składu) był już miękki i gotowy do spożycia. W gotowym daniu wyraźnie dały się wyczuć kostki wołowiny (16% składu), była ziarnista czerwona fasola (14% składu) i od czasu do czasu trafiał się też pomidor. Smak całości ciekawie uzupełniała cebula i czosnek. Pomimo zbyt dużej ilości wody danie było nadzwyczaj pikantne – super, bo ja lubię ostrą kuchnię. Mogę się tylko zastanawiać jak smakowałoby danie, gdybym przyrządziła je zgodnie z zaleceniami… Zdecydowanej pikanterii nie towarzyszył jednak smak soli. foto: Magdalena Prask Podsumowując stwierdzam, że jest to danie dla zdeklarowanych wyznawców ostrej papryczki chilli. 19/ /20 foto: Magdalena Prask foto: Magdalena Prask Kurczak z ryżem w kremowym sosie curry Korma Chicken Korma with rice • Waga (porcja pojedyncza): 108 gram • Kaloryczność: 564 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: dość ostre Tradycyjnie przygotowałam danie w wersji rozwodnionej, czyli danie w wersji zupka. Doszło idealnie, choć muszę przyznać w górach wysokich jest problem z mierzeniem czasu – i z reguły czekam dłużej niż wskazuje instrukcja na opakowaniu. Wszystkie składniki były idealnie miękkie: ryż (24% składu) i kawałki piersi kurczaka (14% składu) to główne składniki posiłku. W daniu wyraźnie dają się rozpoznać kawałki marchewki, pomidorów i ziemniaków. Na dnie opakowania zgromadziła się smakowita i pożywna mięsno – warzywna masa. foto: Magdalena Prask Bardzo lubię kuchnię indyjską, która szczodrze korzysta z przyprawy curry – jednak w tym daniu te orientalne smaki są bardzo delikatne. Ostrości potrawie dodaje papryka chili – w efekcie choć danie jest zbyt mało słone, to jednak dość ostre. 22 /22 foto: Magdalena Prask Mielona wołowina w ziołowym sosie pomidorowym z serem i makaronem kokardki / Makaron z sosem lasagne Pasta Lasagne • Waga (porcja pojedyncza): 117 gram • Kaloryczność: 603 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: smaczne i syte Duża kaloryczność dania – w sam raz na dni przed atakiem szczytowym. Znowu niechcący zrobiła mi się wersja rozwodniona – choćbym nie wiem jak się starała dodać prawidłową ilość wrzątku to i tak na koniec okazuje się, że dodałam go zbyt wiele… foto: Magdalena Prask Makaron i ser to moja ulubiona kombinacja, więc jestem optymistycznie nastawiona. Po odczekaniu, aż danie dojdzie zabieram się za konsumpcję. Różnie bywa z liofilizatami, ale to danie od pierwszej łyżki smakuje mi bardzo. Okazuje się, że jest nawet względnie doprawione, choć tym razem nie jest ostre. W mojej porcji jest dużo mielonej wołowiny i mocno wyczuwalne są zioła. Poza makaronem, który jest tutaj bazą, w daniu pływają kawałki pomidora i cebuli. Różne rodzaje sera (mozzarella, ricotta i cheddar) choć stanowią tylko uzupełnienie kompozycji nadają daniu ciekawy smak i podnoszą jego kaloryczność. 23/ /24 foto: Magdalena Prask Warzywa z ryżem w ostrym sosie curry Tikka / Warzywna tikka z ryżem Vegetable Tikka with rice • Waga (porcja pojedyncza): 112 gram • Kaloryczność: 495 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: delikatna fantazja na temat kuchni indyjskiej To już moja kolejna przygoda z liofilizowana kuchnią indyjską (którą w oryginale bardzo lubię). Jestem na wysokości 5.400m npm. Na tym poziomie preferencje smakowe mocno się zmieniają. Często tak mam, że to co smakuje mi w domu, wysoko w górach już niekoniecznie. Ciekawa jestem więc próby z daniem w sosie curry... Pierwsze wrażenie (zazwyczaj to samo): za mało słone. Drugie wrażenie: wyczuwam charakterystyczną mieszkankę przypraw z Indii – jest to jednak bardzo delikatny posmak – raczej fantazja na temat kuchni hinduskiej. Myślę, że to optymalny smak dla tych, którzy duża egzotykę smakują z dystansem. foto: Magdalena Prask Danie należy do grupy dań wegetariańskich, więc zamiast mięsa w środku znajdziemy duży wybór warzyw. Bazą posiłku jest ryż (20% składu), który smakowo uzupełniają pomidory, cebula, zielony groszek, kukurydza i kalafior. Wszystko to podane w śmietanowo – pomidorowym sosie z dużą ilością wspomnianych już przypraw. Moim zdaniem danie jest dość dobrym uzupełnieniem nudnej górskiej wyprawki żywnościowej. 26 /26 fot o: Ma gd a le na Pra sk Kurczak z ryżem w pikantnym sosie (tikka) / Kurczak tikka z ryżem Chicken Tikka • Waga (porcja pojedyncza): 112 gram • Kaloryczność: 547 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: mięsna wersja kuchni indyjskiej Posiłek jest mięsną wersją dania opisanego powyżej. Ta sama gramatura, ale więcej kalorii – no cóż, mięso ma swą moc – dodaje energii. Tutaj w roli mięsa występuje kurczak (14% składu), który stanowi uzupełnienie ryżowej bazy (24% składu) i orientalnego sosu indyjskiego, w skład którego wchodzi szereg flagowych przypraw kuchni indyjskiej. Choć w składzie znajduje się papryka chili, to danie nie jest zbyt ostre, niestety, odpowiednio słone też nie. foto: Magdalena Prask Szkoda, że dodając do dania kurczaka zupełnie zrezygnowano z warzyw (a wiadomo poza kaloriami liczą się też witaminki). Jednak całość uważam za udaną i prostą kompozycję obiadową. 27/ /28 foto: Magdalena Prask Warzywa z makaronem muszelki ze śmietaną w sosie ziołowym / Makaron z warzywami śródziemnomorskimi Mediterranean Vegetable Pasta • Waga (porcja pojedyncza): 100 gram • Kaloryczność: 530 kcal • Ilość wrzątku: 280 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: bardzo sycące Do propozycji dania na bazie makaronu podeszłam entuzjastycznie. Jestem bowiem z tych co makaron sobie cenią niezmiernie – mam to przećwiczone i wiem, że niczym się tak nie najem i nic mi tak w górach nie smakuje jak właśnie makaron (który co niemniej ważne jest też kaloryczny). Na szczęście danie sprostało moim wygórowanym oczekiwaniom, choć nie obyło się od standardowych uwag w rodzaju: za mało słone, za mało wyraziste… foto: Magdalena Prask Danie okazało się bardzo sycące. Poza makaronem (24% składu) użyto bowiem uczciwej porcji mleka i śmietany (10%) co bardzo podnosi walory smakowe sosu. W tej kremowej konsystencji pływają główni bohaterowie czyli warzywa: udaje mi się wyłowić: fasolkę strączkową, kukurydzę, ziarenka soczewicy i marchewkę… Oryginalnym dodatkiem, zresztą zgodnie z nazwą posiłku, są czarne oliwki. Wszystkie składniki w założonym czasie „zmiękły” odpowiednio. 29/ /30 foto: Magdalena Prask Kurczak słodko-kwaśny Sweet and Sour Chicken with rice • Waga (porcja pojedyncza): 112 gram • Kaloryczność: 480 kcal • Ilość wrzątku: 550 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: nieco ryzykowne połączenie smaków Na początek pewne zaskoczenie: czy ja naprawdę mam danie zalać tak dużą ilością wody? Do tej pory ilość potrzebnego wrzątku była mocno wystandaryzowana (280-350 ml). Dla pewności doszukuję się na opakowaniu oryginalnej instrukcji przygotowania i upewniam się. Jak nic napisane jest „zalać 550 ml wody”. Jednego więc już jestem pewna: tym daniem nie tylko można się najeść, ale też i nawodnić… Przyznam szczerze: kombinacja smaku słodkiego i kwaśnego to nie moja bajka. Dlatego też z dużą rezerwą podeszłam do spożycia. Świadomie zostawiłam sobie to danie niemal na sam koniec testowania – obawiałam się, że wysoko w górach mogłabym nie przejść do końca tej próby spożycia. Tutaj jednak to co powszechnie uznawane jest za wadę liofilizatów (mała wyrazistość smaku) okazało się jego zaletą. „Kurczak słodko-kwaśny” okazał się daniem na tyle łagodnym, że wierzę, iż niemal każdemu będzie smakować. foto: Magdalena Prask Podstawą dania jest ryż (28%) i kurczak (16%). Mimo że nie wynika to może ze składu procentowego, to mięsa w tym daniu jest odczuwalnie dużo. Uzupełnieniem jest porcja warzyw: zielony groszek, papryka, cebula. Za posmak „słodki” posiłku odpowiedzialny jest zaś ananas. 31 / To pełnowartościowy posiłek dla miłośników niestandardowych smaków. /32 foto: Magdalena Prask Deser Custard z jabłkami Custard with Apple • Waga (porcja pojedyncza): 77 gram • Kaloryczność: 395 kcal • Ilość wrzątku: 200 ml • Czas oczekiwania: 4-5 minut • Uwagi smakowe: pyszne To mój pierwszy liofilizowany deser – i duża związana z tym ciekawość. Sposób przygotowania ten sam: tylko zgodnie z instrukcją wlewam mniej wrzątku i czekam krócej, aż danie będzie gotowe. Gotowe danie ma dość dziwną konsystencję: ani to rodzaj kisielu, ani budyniu. Ładny żółty kolor zachęca mnie do konsumpcji. Już przy pierwszej łyżce pełne zaskoczenie! Bardzo ciekawe w smaku. Mocno wyczuwalne jest mleko, ale smak fantastycznie uzupełniają cząsteczki jabłka, które dodają daniu lekkiej kwaskowatości. Mój zachwyt udzielił się moim towarzyszom. Klika osób posmakowało mojego deseru i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy: Pyszne! foto: Magdalena Prask Tylko szkoda, że ilość deseru jest symboliczna. Chciałaby się zjeść tego więcej. 33/ /34 foto: Magdalena Prask Deser Custard z mieszanką owoców / Deser mix owoców Custard with Mixed Fruits • Waga (porcja pojedyncza): 77 gram • Kaloryczność: 390 kcal • Ilość wrzątku: 200 ml • Czas oczekiwania: 4-5 minut • Uwagi smakowe: pyszne Po wcześniejszych doświadczeniach już wiem, że desery Custard to jest coś, co lubię. foto: Magdalena Prask Tym razem mam okazję zasmakować „leśnej” odmiany tego smakowitego deseru. Inny dobór owoców spowodował, że lekko zmieniła się kolorystyka dania. Czarna porzeczka, jeżyny i maliny nadały daniu lekko kwaskowy i goryczkowy smak, który pięknie uzupełnił nabiałową bazę. Deser nie jest zbyt słodki, idealne na przekąskę. Lubię to! 35/ /36 foto: Magdalena Prask Makaron w sosie z trzech rodzajów sera / Makaron z serem Macaroni Cheese • Waga (porcja pojedyncza): 100 gram • Kaloryczność: 527 kcal • Ilość wrzątku: 165 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: smaczne W sumie danie jest dość proste i żadnych niespodzianek się nie spodziewałam. To nieskomplikowane połączenie makaronu i sera prawie zawsze mi smakuje. Tak też było i tym razem. Po odczekaniu zalecanego przez producenta czasu, makaron był odpowiednio miękki a sery roztopione. Wspominam o „serach”, ponieważ dla wzbogacenia smaku użyto ich kilka rodzajów. Jest więc Leicester (8%,) nieco ostry Cheddar (8%) i łagodny ser Mozzarella 4%. Sos na bazie śmietany nie tylko łagodzi smak serów, ale również sprawia, że danie jest syte i „kompletne”. Dobry wybór zwłaszcza, którzy nawet w górach mięsa nie jedzą. foto: Magdalena Prask Zwyczajowo nieco bym swój posiłek dosoliła. 37/ /38 foto: Magdalena Prask Jajecznica z kawałkami szynki i kawałkami smażonych ziemniaków / Jajecznica szynką I ziemniakami Scrambled Egg with ham nad potato • Waga (porcja pojedyncza): 100 gram • Kaloryczność: 508 kcal • Ilość wrzątku: 290 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: nie dla mnie… foto: Magdalena Prask Jestem wielbicielką jajecznicy jako dania śniadaniowego. Gdy tylko mam wolny poranek w domu chętnie przyrządzam sobie takie właśnie przysmaki. Mam przerobioną jajecznicę z różnymi dodatkami. Bardzo entuzjastycznie więc podchodziłam do tej próby z daniem liofilizowanym. Teoretycznie wszystko powinno być jak należy: moja sympatia dla jajecznicy jako dania i bogaty skład posiłku właściwie gwarantowały sukces. Niestety rzeczywistość jednak okazała się daleka od oczekiwań. Część winy z pewnością ponoszę ja: wydaje mi się, że tym razem do opakowania wlałam zbyt mało wrzątku. W efekcie danie było dość suche. Dodatkowo mała wyrazistość dania, zbyt mało soli nie pozwoliło mi odpowiednio tego dania docenić. A szkoda, bo jajecznica zawierała w sobie dużo mięsa i dużo ziemniaków – była to jajecznica zdecydowanie w wersji „na bogato”. Porcja była naprawdę duża i gdybym była w stanie ją zjeść, to na pewno bym się mocno najadła. 39/ /40 foto: Magdalena Prask Łosoś z ziemniakami w sosie koperkowym / Łosoś z ziemniakami Potato and Salmon • Waga (porcja pojedyncza): 110 gram • Kaloryczność: 609 kcal • Ilość wrzątku: 300 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: łagodny smak Widząc na opakowaniu, że kaloryczność dania jest duża, zostawiłam sobie konsumpcję na specjalną okazję. Ledwo żywa leżę w jamie śnieżnej na wysokości 5.900m npm. Wróciłam z ataku szczytowego – potrzebuję dużo mocy, by się regenerować. Po takim wysiłku generalnie nie chce się jeść. Problemem jest zagotowanie wody, a potem samo spożycie – wiem, że coś zjeść muszę… foto: Magdalena Prask Po zalaniu liofilizatu odczekuję wskazaną ilość czasu. Jestem wyczerpana i zasypiam na chwilę. Budzę się jednak w samą porę. Danie wydaje się gotowe do spożycia. Zapach zachęca do jedzenia, ale apetytu nie mam wcale. Łyżka po łyżce wolno wpycham w siebie zawartość opakowania. I chyba nie jest źle, bo pomału ale udaje mi się większość posiłku zjeść (a nierzadko bywa, że po takim wysiłku zaraz zwraca się to co z takim trudem się zjadło). Duża zawartość ziemniaków (31%), śmietana i sam łosoś powodują, że danie jest raczej łagodne w smaku – obawiam się, że w tej sytuacji danie egzotyczne by mi się nie sprawdziło. Łagodny sos koperkowy i nieliczne przyprawy przesądziły od tym, że w tych trudnych warunkach zdołałam przyjąć niezbędną dawkę żywnościową. 41/ /42 foto: Magdalena Prask Mielona wołowina w ziołowym sosie Bolognaise z makaronem spaghetti / Spaghetti bolognese / Spaghetti Bolognaise • Waga (porcja pojedyncza): 142 gram • Kaloryczność: 716 kcal • Ilość wrzątku: 350 ml • Czas oczekiwania: 8-9 minut • Uwagi smakowe: bomba kaloryczna W trakcie przygotowywania tego dania spotkało mnie wyjątkowo wiele niespodzianek. Na początek otwieram opakowanie i od razu widzę poziomą linię na wewnętrznej stronie folii. - Rewelacja! O to mi właśnie chodziło! – pomyślałam. Takie linie to rozwiązanie mojego problemu, który mam za każdym razem – nigdy nie wiem ile wrzątku nalać do środka. A tak prosta sprawa, jak ta linia zamyka ten temat. Super! Szukając torebki z pochłaniaczem tlenu znajduję w środku jeszcze jedną saszetkę. foto: Magdalena Prask - Czyżby to było moje danie idealne? Czyżby w środku znajdowały się przyprawy, których mogę użyć do doprawienia mojej potrawy? – pomyślałam optymistycznie. Niestety tym razem saszetka okazała się tylko kolejnym pochłaniaczem tlenu. A szkoda, bo pomysł na dołączenie soli i pieprzu wydaje mi się prostym i tanim sposobem na zadowolenie każdego konsumenta. 43/ Nalewam do środka zalecaną ilość wrzątku i…. nie mogę zapiąć suwaka w opakowaniu – niestety nie działa, ale to akurat nie jest dla mnie jakikolwiek problem. Danie i tak ładnie „mięknie” i nadal gorące nadaje się do spożycia. Pierwsze wrażenie wizualne nie jest zbyt korzystne – danie wygląda średnio atrakcyjnie. Ale proponuję się tym nie zrażać, bo zyskuje na smaku. Wprawdzie do oryginału potrawy z Bolonii mu brakuje, ale w końcu nie jestem we włoskiej restauracji. Smak potrawy zdecydowanie się poprawia, gdy dodaję soli i pieprzu (wyjątkowo mam przy sobie). W środku jest naprawdę dużo mielonego mięsa wołowego i dużo makaronu. Całość podana w sosie na bazie pomidorów we włoskiej odmianie smakowej. Duża porcja i bogate składniki powodują, że jest to niezmiernie kaloryczny i syty posiłek. /44 foto: Magdalena Prask Płatki owsiane z malinami Smooth Oatmeal • Waga (porcja pojedyncza): 112 gram • Kaloryczność: 544 kcal • Ilość wrzątku: 200 ml • Czas oczekiwania: 4-5 min • Uwagi smakowe: dość słodkie foto: Magdalena Prask Śniadanie na słodko lub deser w zależności od upodobań. Jak zwykle, danie jest łatwe w przygotowaniu. Rozmiękczone płatki owsiane smakowo uzupełniają maliny. Danie jest raczej przewidywalne, co stanowi jego duży atut. Jeśli ktoś lubi słodkie kombinacje dające dużo energii, to jest to dobry wybór. 45/ /46 foto: Magdalena Prask Pudding ryżowy z kawałkami truskawek Rice Pudding • Waga (porcja pojedyncza): 92 gram • Kaloryczność: 386 kcal • Ilość wrzątku: 200 ml • Czas oczekiwania: 4-5 minut • Uwagi smakowe: bardzo słodkie Różne sytuacje w górach się zdarzają. Tym razem w trakcie zagotowywania wrzątku skończył mi się gaz w kartuszu. W rezultacie liofilizat zalałam tylko „prawie wrzątkiem”. Ten test na nieprawidłowe przygotowanie posiłku pudding ryżowy przeszedł całkiem pozytywnie. Wprawdzie płatki ryżowe nie były zupełnie miękkie, ale nadawały się do zjedzenia. Ryż sympatycznie chrupał w zębach. foto: Magdalena Prask Danie można zjeść zarówno jako deser jak i śniadanie – choć przyznam otwarcie, za śniadaniami na słodko nie przepadam. A danie jest słodkie – i to bardzo. Urozmaiceniem smaku są kawałki truskawek, które też dodają nieco kwaskowatości całej potrawie. 47/ /48 Każde z testowanych dań posiada instrukcję przygotowania w języku polskim. Szczegółowo informuje ona jak danie otworzyć i jak z nim postępować. Opakowanie należy otworzyć w zaznaczonym przez producenta miejscu. W każdym opakowaniu znajduje się mała saszetka z pochłaniaczem tlenu, którą należy znaleźć i wyrzucić, zanim do środka nalejemy wody. Następnie posiłek należy zalać wskazaną ilością wrzątku a następnie opakowanie zamknąć strunowym zamkiem i odczekać zalecaną ilość minut (z reguły 8-9 minut). Gdy danie jest już gotowe, producent zaleca by całość raz jeszcze zamieszać i doprawić do smaku. Proste? Niestety nie do końca… W ramach mojej przygody z liofilizatami napotkałam kilka trudności, które myślę producent może wziąć pod uwagę (uwagi ogólne): - Największym problemem dla mnie okazało się zalanie dania odpowiednią ilością wody. Podczas wyprawy z reguły mam ze sobą bardzo okrojony (absolutnie niezbędny ekwipunek), było dla mnie rzeczą niezwykle trudną nalać tyle wrzątku ile zaleca producent. W efekcie w 90% danie zalewałam zbyt dużą ilością wody – dramatu nie było, bo na dużej wysokości zalecane jest picie dużej ilości płynu, ale z pewnością potrawa traciła na walorach smakowych. Tylko w jednym przypadku „Mielona wołowina w ziołowym sosie Bolognaise z makaronem spaghetti” wewnątrz opakowania znalazłam poziomą linię (miejsce do którego powinnam nalać wrzątku) i uznałam to za fantastyczne rozwiązanie tego problemu. Informacja z ostatniej chwili :-)! Od 2014 r. wszystkie dania Mountain House mają wewnątrz „poziomą linię” oznaczającą ilość potrzebnego wrzątku. - Potrawy są mało wyraziste w smaku – mało doprawione. Producent zaleca samodzielne doprawienie sobie posiłku. Niestety nie byłam na to w górach przygotowana. W efekcie zjadałam potrawy niedosolone i niedoprawione. Wydaje mi się dobrym pomysłem, aby opakowanie liofilizowanego posiłku zawierało również akcesoria dodatkowe: aby poza pochłaniaczem tlenu użytkownik znalazł wewnątrz również saszetkę z przyprawami (które dodałby według indywidualnych preferencji). - Możliwość samodzielnego doprawienia ma też swoje zalety – w ten sposób z jednej strony unikamy monotonii a z drugiej – w przypadku większej ilości osób na wyprawie – każdy może spożywać posiłki dostosowane do indywidualnych upodobań kulinarnych. Podsumowując: pomimo pewnych niedoskonałości uważam dania liofilizowane za foto: Magdalena Prask bardzo dobre uzupełnienie górskiej kuchni. „Problemy” o jakich wspominam powyżej mają może znaczenie w kwestiach smakowych (zdarzało mi się zbyt duże rozwodnienie potraw), ale wciąż w mocy pozostają bezdyskusyjne atuty: kaloryczność i waga. 50 Problemem jest też cena poszczególnych posiłków (oj, nie są tanie), ale jeżeli uzupełnimy naszą kuchnię o dania tradycyjne to budżet wyprawy może okazać się całkiem znośny. Magdalena Prask /50 UWAGA! Treści zawarte w Poradnikach Pakera mogą dotyczyć również takich sportów i form turystyki, które mogą być niebezpieczne dla życia lub zdrowia. Firma Paker nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne wypadki zaistniałe podczas ich uprawiania. Artykuły i odpowiedzi na Państwa pytania opierają się na naszej wiedzy i długoletnim doświadczeniu. Korzystając z nich każdy czyni to wyłącznie na własną odpowiedzialność. Prosimy traktować je jedynie jako wskazówki przy podejmowaniu przez Państwa decyzji. Magdalena Prask – alpinistka, podróżniczka, pasjonatka fotografii. Jej największą pasją są podróże oraz góry, co stara się łączyć przemierzając wszystkie kontynenty. Zorganizowała kilkanaście wypraw globtroterskich. Odbyła samotną 6-miesięczną podróż po Ameryce Południowej, podczas której podążając przez Andy, zdobyła szereg szczytów od Ziemi Ognistej po równik. W 2010 roku jako 6-ta Polka w historii wspięła się na najwyższy szczyt świata Mount Everest (8.848m npm). Na co dzień prowadzi bardzo aktywny tryb życia: dużo jeździ na rowerze, pływa, chodzi po polskich górach i zwiedza bliższe i dalsze okolice. Startuje w zawodach triatlonowych, pływackich i biegowych. Swoimi doświadczeniami dzieli się z innymi organizując liczne pokazy slajdów i wystawy zdjęć. W ramach „zaszczepiania pasji” spotyka się z dziećmi w szkołach na terenie całego kraju. Aktualnie jest w trakcie realizacji projektu górskiego Śnieżna Pantera (zdobycie 5 najwyższych szczytów byłego ZSRR) oraz projektu Korona Ziemi (zdobycie najwyższych szczytów wszystkich kontynentów). O swoich wyprawach pisze na stronie www.magdalenaprask.pl www.paker.pl www.mountainhouse.pl foto: Magdalena Prask Wszystkie prawa zastrzeżone i prawnie chronione©. Paker 2014 Zastrzegamy sobie możliwość błędów edytorskich. SMACZNIE, LEKKO, KALORYCZNIE gdziekolwiek jesteś, kiedykolwiek potrzebujesz Rafał Król to eksplorator, podróżnik, polarnik, fotografik, projektant sprzętu stosowanego w ekstremalnych warunkach, publicysta, ekspert ds. bezpieczeństwa i survivalu, twórca serwisu internetowego poświęconego podróżom i bezpieczeństwu www.expeditions.pl Wyprawy zaplanowane i zrealizowane w skrajnie trudnych warunkach. Prezentacja większych dokonań w ciągu ostatnich 10 lat 2002 r. zdobycie Kluczewskiej Sopki na Kamczatce, która jest najbardziej aktywnym wulkanem świata. Przewodnik czteroosobowego zespołu, który bez zewnętrznego wsparcia, dokonał także pionierskiego przejścia kluczewskiej grupy wulkanów; 2006 r. wraz z dwoma towarzyszami zimowe przejście największych parków narodowych w Szwecji – Sarek i Padjelanta położonych w Laponii, za kołem polarnym; 2006, r Mt Ercyies w Kapadocji i wejście na górę Ararat we wschodniej Turcji, eksploracja terenu; 2007 r, Karakorum Kampire Dior 7168 m n.p.m, ekspedycja w nieeksplorowany dotychczas rejon Karakorum Batura, zdobycie Kampire Dior, siedmiotysięcznika którego istnienie było podważane do lat 70 tych XX wieku; 2008 r. pierwsze piesze zimowe przejście Islandii i pierwsze zimowe przejście lodowca Vatnajokull, największego lodowca na Ziemi znajdującego się poza obszarami polarnymi; 2008 r. pionierskie przejście przez polarny las Lemmenjoki, największy w Europie Park Narodowy; 2009 r. ekspedycja do Mongolii z eksploracją i ustaleniem wysokości i położenia szczytu samotnej świętej góry Mongołów Otgon Tenger; 2009 r. trawers Lądolodu Grenlandzkiego ponad 600 km, przejście trasy w najgorszych jesiennych warunkach; 2011 r. pierwsze piesze przejście przez Haiti zniszczone trzęsieniem ziemi i epidemią cholery, trasa przez cztery pasma górskie od morza Karaibskiego do Oceanu Atlantyckiego. Trasa zrealizowana wraz z reporterami National Geographic; 2012 r. samotna ekspedycja polarna na Spitsbergenie, do północnego przylądka najdalej na północ wysuniętego w stronę Bieguna Północnego skrawka wyspy Verlegenhuken. /52 SMACZNIE, LEKKO, KALORYCZNIE BL O blog.paker.pl G S J gdziekolwiek jesteś, kiedykolwiek potrzebujesz L U D Z I Z PA Zobacz także nasz poradnik kajakowy Mountain House dowiódł, że żywność liofilizowana może być „Gdzie zacząć swoją przygodę z kajakiem?” smaczna i bardzo pożywna. Liofilizowanie gotowych dań, zamiast - jak to jest powszechnie stosowane - przygotowywania ich z osobno zamrożonych produktów, jest technologią bardziej skomplikowaną, ale ’a PORADNIK dzięki temu otrzymujemy posiłek wyróżniający się smakiem oraz wysoką kalorycznością. Zastosowanie unikalnej technologii usuwającej tlen SEKRETY N ASZYCH E z opakowania zapewnia - bez użycia konserwantów - długi okres przydat- KSPERTÓW ności do spożycia (do 5 lat). Wszystko to sprawia, że powstała w 1964 roku marka Mountain House jest światowym liderem w tym segmencie rynku. By zapewnić najwyższą jakość liofilizaty produkowane są w Anglii i Danii, wyłącznie ze składników najwyższej jakości. Gdzie zacząć swoją przygodę z kajakiem? Dystrybucja: PAKER, Płocka 17 lokal 8, 01-231 Warszawa 22, 6318201 www.paker.pl www.paker.pl /3/4 O BL JACEK KWIECIŃSKI blog.paker.pl GL AS J subiektywny przegląd rzek Polski. U D ZI Z P