Acus, czyli igła

Transkrypt

Acus, czyli igła
Les maximes
anciennes sont
l’esprit des siècles...
Witold Wołodkiewicz
Acus, czyli igła
Łacińskie słowo ACUS (acus) oznacza: „igłę”,
„szpilkę”, „ostry koniec miecza”. Z kolei ACUS
(aceris) oznacza: „łupinę”, „łuskę”, „plewę”. Raczej jednak to pierwsze znaczenie swego kolektywnego pseudonimu literackiego1 widzieli
Ewa Łętowska i Krzysztof Pawłowski, autorzy
opublikowanej ostatnio książki O operze i o prawie2.
Ta trójca (w dwójce) Autorów – a może
w czwórce (gdyż Autorzy czasem odnoszą się
do „połowy” Acusa) – obdarowała czytelników
w zeszłym roku już jedną książką, której celem
jest wyostrzenie problemów współczesnego
prawa, jego tworzenia i praktyki stosowania
oraz formacji prawniczej3. A wszystko to odbywa się z akompaniamentem takich zjawisk
kultury, jak mitologia grecka czy współczesna
opera. Warto również na łamach „Palestry” raz
jeszcze4 (a może w przyszłym roku Acus znów
coś wymyśli!) powrócić do pasjonującej lektury
nowej książki „Acusa-Igły”, która – tak jak zeszłoroczna – stosuje podobną metodę twórczą,
aby jej czytelnika „wciągnąć do Czarodziejskiego Ogrodu Prawa”5.
Głównym wątkiem książki Acusa jest zagadnienie rozwoju prawa przez jego twórczą
interpretację, a nie, tak jak to się odbywa
w naszym kraju, przez jego zmiany (głównie
przez cząstkowe nowelizacje). Acus w przedmowie pisze: „I opera i prawo – to dla Autorów
«zjawiska performatywne». Operę, aby zaistniała dla widza i słuchacza, trzeba wyreżyserować, zagrać, zaśpiewać i wystawić. Prawo
objawia się społecznie także o tyle tylko, o ile
ktoś je pozna, zrozumie i zastosuje lub powoła
się na nie. Prawo i opera podlegają więc interpretacji i to łączy oba zjawiska. (…) I prawo
i opera to dzieło złożone. Opera to muzyka,
słowa, inscenizacja, wykonawcy i wspólne
(lub kontrproduktywne) działanie przesądzające o sukcesie lub odrzuceniu. Trudno przy
tym powiedzieć, który z tych elementów jest
ważniejszy czy choćby decydujący. Prawo ma
tekst, literę, znaczenie – nad którego wydobyciem trudzą się uczeni, adwokaci, sędziowie,
klienci” (s. 7).
Zagadnienie rozwoju prawa poprzez jego
twórczą interpretację to główny wątek książki
1
Dopuszczalne mogłoby być jednak i drugie znaczenie pseudonimu [wzorem serii felietonów wydawanych przez
znanego romanistę włoskiego prof. Antonio Guarino, zatytułowanych Trucioli di botega („Wióry z warsztatu”)].
2
E. Łętowska – K. Pawłowski – Acus, O operze i o prawie, Warszawa, Wolters Kluwer 2014 (dalej: Acus).
3
E. Łętowska – K. Pawłowski – Acus, O prawie i o mitach, Warszawa, Wolters Kluwer 2013.
4
Zob. W. Wołodkiewicz, Mity są dobre na wszystko, „Palestra” 2014, nr 1–2, s. 220–225.
5
Tak znawca opery Piotr Kamiński we wstępie do ostatniej książki Acusa (s. 15).
224
1–2/2015
składającej się z 32 rozdziałów6. Czytelnik – i to
niezależnie od tego, czy lepiej zna się na operze, czy na prawie – przeczyta książkę jednym
tchem.
Spróbujmy zapoznać się z kilkoma przykładami. Wartość opery zależy nie tylko od kompozytora i autora tekstu, jej ostateczny kształt
i sceniczne powodzenie będzie zależało od
aktualnego czynnika ludzkiego: dyrygenta,
reżysera, scenografa i przede wszystkim od
wykonawców – od solisty do ostatniego chórzysty, tancerzy, muzyków. „Bez nich wszystkich nie byłoby euforii udanej premiery, depresji towarzyszącej klapie, chwili zachwytu
nad szczególnie udanym pasażem czy bólu
po szczególnie nieudanej frazie: muzycznej,
wokalnej czy innej (…) Bo dwie inscenizacje
tego samego są jak dwie pieczenie z jednego
jagnięcia – przyrządzone przez różnych mistrzów/mistrzynie rondla, nie smakują tak
samo” (s. 91). „Nie inaczej jest z prawem.
(…) Jest słowo, obraz i czynnik ludzki. Jest tu
warstwa ustawodawcza, jest realizacyjna. Są
autorzy i wykonawcy-interpretatorzy. Tak jak
w operze – jest tekst – i jest jego wykonanie.
I tak jak w operze bywa z tym różnie. Każdy
artysta/prawnik uważa, że ma monopol na
prawdę” (s. 92). „Zdarza się, że starzejącą się
ustawę ratuje dynamiczna interpretacja, dostosowująca ją do nowych zmieniających się
warunków, nadając nowe znaczenie dawnemu
tekstowi, który wydawał się już pusty, bez znaczenia i sensu” (s. 93).
Tymczasem obecne podejście do tworzenia
prawa opiera się na złudzeniu, że wszelkie niedomagania życia społecznego można naprawić
przez stworzenie nowej ustawy lub przez nowelizację już istniejącej. Jest to zjawisko bardzo
niebezpieczne. „Prawo, nieożywione twórczą
i śmiałą – ale bez szaleństw – interpretacją,
Acus, czyli igła
kostnieje. I wtedy musi odejść do lamusa myśli. Tak jak barokowa opera, która kiedyś tam
zastygła w geście, konwencji, afekcie i musiała
zniknąć ze sceny” (s. 96).
Swego czasu autor tej rubryki „Palestry”
opublikował artykuł zatytułowany Ius et lex
w rzymskiej tradycji prawnej7. W Rzymie okresu
republiki prawo stanowione cechowała duża
stabilność. Wystarczy przypomnieć, że pochodząca z połowy V wieku p.n.e. ustawa XII tablic przestała formalnie obowiązywać dopiero
po ogłoszeniu Kodyfikacji Justyniana.
Możność utrzymania stabilności prawa
w Rzymie wynikała z tego, że jego rozwój odbywał się (jeszcze w okresie pryncypatu) na
drodze twórczej interpretacji dokonywanej
przez jurystów. Zgodnie ze słynnym stwierdzeniem Ulpiana, że Iuris prudentia est divinarum atque humanarum rerum notitia, iusti atque
iniusti scientia8, sama znajomość obowiązującego prawa nie wystarczała, aby posiąść umiejętność zwaną „prawoznawstwem” (iuris prudentia). Do osiągnięcia takiego atrybutu niezbędna
jest również szeroka wiedza na temat relacji
międzyludzkich oraz standardów zachowania uznawanych w danym społeczeństwie za
właściwe (humanarum rerum notitia), a także na
temat norm etycznych obowiązujących w tym
społeczeństwie (iusti atque iniusti scientia). Jedynie tego rodzaju wiedza może zapewnić
prawidłowe funkcjonowanie prawa. Rola prawoznawców (iuri sprudentes) w Rzymie okresu
republiki i pryncypatu była dużo większa niż
w dobie późnego cesarstwa (dominatu) i we
współczesnych systemach prawa stanowionego. Jurysta rzymski przez dokonanie twórczej
interpretacji przepisów prawnych znajdował
rozwiązania dla konkretnych problemów,
których rozstrzygnięcie nie wynikało wprost
z obowiązujących norm prawnych. By znaleźć
6
Rzecz ciekawa, że w poprzedniej książce Acusa również znajdowały się 32 rozdziały. Czyżby liczba 32 miała dla
autorów jakieś znaczenie magiczne?
7
„Ius et Lex” 2002, nr 1, s. 51–61. Zob też Europa i prawo rzymskie. Szkice z historii europejskiej kultury prawnej, Warszawa 2009, s. 37–46 (dalej: Europa).
8
D.1,1,10,2 (Ulpianus, Libro I Regularum): „Biegłość w prawie (iuris prudentia) to znajomość rzeczy boskich i ludzkich oraz wiedza o tym, co słuszne i niesłuszne”. Tłumaczenie polskie według: Digesta Iustiniani – Digesta Justyniana.
Tekst i przekład, pod redakcją Tomasza Palmirskiego, t. 1, Kraków 2014, s. 150–151 (dalej: Palmirski Digesta).
225
Witold Wołodkiewicz
takie rozwiązanie, prawnik musiał odwoływać
się nie tylko do prawa stanowionego – jakim
były ustawy (leges), edykty urzędników, konstytucje cesarskie – lecz także do takich zjawisk, jak zwyczaje i praktyka prawna między
Rzymianami (mos maiorum) oraz między Rzymianami i obcymi (ius gentium), wcześniejsze
rozstrzygnięcia (consuetudo), standardy etyczne
(fides, aequitas)9.
Prawo w rozumieniu interpretacji stosowanej przez uczonych prawników występowało
w języku łacińskim pod nazwą ius. Termin ten
miał w języku łacińskim dwa podstawowe
znaczenia. Jedno z nich to „prawo” tworzone
w drodze twórczej interpretacji przez biegłych
jurystów; drugie to „wywar ”, „sos”, „zupa”,
„rosół”10. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim znaczeniu mamy do czynienia z produktem operacji technicznej dokonywanej przez
biegłych w swym fachu jurystę bądź kucharza.
O smaku zupy – sosu (ius) decydują zarówno
użyte składniki, jak i umiejętności szefa kuchni, który je przygotowuje. O wysokiej jakości
prawa (ius) decydują źródła, na których opiera
się porządek prawny (leges et mores), oraz odpowiednie ich przetworzenie i przygotowanie
przez jurystę11. W tym sensie działalność jurysty, jako niezbędnego elementu w procesie
tworzenia prawa, nasuwa skojarzenie z działalnością kucharza, który przygotowując potrawę, posługuje się odpowiednimi składnikami
i sposobami ich przyrządzania. Tę analogię
PALESTRA
znaczeń podkreśla również Izydor z Sewilli,
wedle którego „sos mistrza kuchni (ius) jest nazwany podobnie jak prawo (ius), gdyż ustawa
jest składnikiem prawa”12. W kontekście tych
rozważań należy widzieć słynną definicję prawa pochodzącą od Celsusa, przekazaną przez
Ulpiana w Digestach, że prawo jest umiejętnością stosowania tego, co dobre i słuszne (ius
est ars boni et aequi)13.
Tego rodzaju podejście do rozwoju prawa
mogło kształtować się w Rzymie w okresie
republiki i w okresie wczesnego pryncypatu,
gdy prawo stanowione było stabilne, a jego
rozwój opierał się na autorytecie rzymskich
iuris prudentes.
W okresie późnego pryncypatu zaczyna
się jednak kształtować stopniowo zasada
pełnej suwerenności władzy ustawodawczej cesarzy. Zmienia się też status rzymskich
jurystów: z niezależnych iuris prudentes, reprezentujących arystokratyczne podejście
do wykonywanej przez nich funkcji, stają
się oni (w końcu II w. n.e.) zależnymi od
władców „prawnikami biurokratami”. Dla
Ulpiana, jurysty z przełomu II i III wieku, pełniącego wysokie funkcje w strukturze władzy
cesarskiej, zasada, w myśl której cesarz ma nieograniczoną możliwość stanowienia prawa, jest
już oczywista. Zwrotem princeps legibus solutus
est wyraża on, w sposób bezwarunkowy, brak
związania cesarza obowiązującym prawem.
Trwający pół wieku (235–284) kryzys po-
Por. W. Wołodkiewicz, A. Kacprzak, J. Krzynówek, Łacińskie reguły prawne w pigułce, Warszawa 2014, s. 29–30.
Zob. J. Sondel, Słownik łacińsko-polski dla prawników i historyków, Kraków 1997.
11
Zob. A. Corbino, Nota minima ai valori di „ius”, (w:) Au-delà des frontières. Mélanges de droit Romain offerts à Witold
Wołodkiewicz, t. 1, Varsovie 2000, s. 181 i n.: „Ius – brodo e ius – diritto sono entrambi il frutto di un’operazione «tecnica» (del
cuoco e del giurista) che permette all’esperto di ricavare da una realtà (le carni e le verdure, da una parte, le leges e i mores dall’altra),
adequamente trattata, un risultato (il «brodo», il «criterio di giudizio»)”. [Tłum. polskie: „Zarówno ius – rosół, jak i ius – prawo, są owocem zabiegu «technicznego» (kucharza albo prawnika), który pozwala znawcy wyciągnąć z należycie potraktowanych składników (mięsa i warzyw oraz ustaw i zwyczajów) odpowiedni rezultat – czy to «rosół», czy też
«kryterium wyrokowania»”].
12
Isidorus Hispalensis, Etym. 20,2,32: „Ius coquinae magistri a iure nuncupaverunt, quia (ea) est lex condimenti eius. Hanc
Graeci ‘zémam’ vocant”.
13
D.1,1,1, pr. (Ulpianus lib. I Istitutionum): „Iuris operam daturum prius nosse oportet, unde nomen iuris descendat. Est
autem a iustitia appellatum: nam ut eleganter Celsus definit, ius est ars boni et aequi”. [Tłum polskie według Palmirski Digesta:
„<Ten, kto> zamierza studiować prawo, powinien w pierwszej kolejności poznać pochodzenie terminu prawo (ius).
Pochodzi ono od słowa iustitia (sprawiedliwość, prawość, uczciwość). Jak to bowiem trafnie ujął Celsus, prawo jest
sztuką (praktyczną umiejętnością) stosowania tego co dobre i słuszne”].
9
10
226
1–2/2015
lityczny rzymskiego cesarstwa doprowadził
do załamania ekonomicznego i finansowego
państwa. Dioklecjan, obejmując władzę w roku
284, stworzył nowy typ ustroju o charakterze
totalnym, zwany dominatem. Sposobem naprawienia kryzysu władzy państwowej miało
stać się nowe podejście do tworzenia prawa.
Ten nowy styl działania władzy – cesarza uważającego się za ojca swych poddanych – wyraża przekonanie o możliwości rozwiązania
wszelkich skomplikowanych problemów życia społecznego i ekonomicznego przez działalność ustawodawczą. Stanowi to zasadnicze
odstępstwo od dotychczasowej koncepcji prawa rozwijanego głównie przez twórczą interpretację. W okresie tym zanika zresztą twórcza
działalność prawników14.
Idea prawa stanowionego, które wyrażając
świętą wolę cesarza, nie powinno być przedmiotem interpretacji, znalazła swoje apogeum
w Kodyfikacji cesarza Justyniana (w latach
528–534 n.e.). Cesarz ten zakazał posługiwania
się pismami dawnych jurystów czy konstytucji
wcześniejszych cesarzy, o ile nie były uwzględnione w jego Kodyfikacji. W konstytucji Deo
auctore, początkującej prace nad Digestami, Justynian nakazuje traktowanie swej przyszłej
Kodyfikacji jako dzieła zamkniętego, niedopuszczającego komentowania i interpretacji:
„Postanawiamy następnie, że nasze dzieło, które za boskim przyzwoleniem zostanie przez nas
ukończone, nosić będzie nazwę Digestów albo
Pandektów, a żaden jurysta niech nie waży się
w przyszłości dodawać do niego jakieś komentarze albo niweczyć swoim gadulstwem zwięzłość wyżej wspomnianego dzieła, tak jak stało
się to w dawniejszych czasach, kiedy w wyniku
sprzecznych opinii interpretatorów całe prawo
zostało wprowadzone w stan niemal całkowitego zamętu” (§ 11)15. A w konstytucji Tanta,
Acus, czyli igła
zatwierdzającej Digesta, Justynian stanowił:
„Szanujcie zatem te oto prawa i przestrzegajcie
ich, pozostawiając w spokoju wszystkie wcześniejsze. Niech nikt z Was nie waży się porównywać ich z wcześniejszymi albo badać, czy
pojawiła się jakaś sprzeczność pomiędzy nimi
a tamtymi, ponieważ sądzimy, że wszystko, co
zostało tu umieszczone, jest jedynym prawem,
które należy przestrzegać” (§ 19)16.
Zakaz dokonywania interpretacji dzieła Justyniana wynikał z wiary cesarza, że stworzył
dzieło doskonałe, które nie będzie wymagało
jakichkolwiek zmian przez jego interpretację
i wykładnię. W rzeczywistości jednak dalsze
dzieje dzieła Justyniana i jego trwanie było
zasługą interpretacji dokonywanych przez
późniejsze szkoły prawnicze: glosatorów, komentatorów, humanistów.
Również nowożytni i współcześni kodyfikatorzy żyją mitem doskonałości stworzonych
przez nich praw. Podobnie jak inni twórcy
wielkich kodyfikacji, Napoleon uważał swe
dzieło za doskonałe i skończone. Przykładem niechęci Cesarza do uznania rozwoju
prawa przez interpretację mogą być kolejne
zmiany projektów części wstępnej kodeksu.
W pierwszych projektach kodeksu znajdowało się kilka artykułów dotyczących interpretacji
prawa. Jednak Pierwszy Konsul doprowadził
do wykreślenia wszelkich przepisów dotyczących zasad interpretacji kodeksu. Z pierwszego
projektu kodeksu pozostał artykuł 4 dotyczący
odmowy wyrokowania przez sędziego (déni de
justice), powołującego się na to, że prawo milczy, jest niejasne lub niedostateczne. Przepis
ten opierał się na micie, że kodeks przewiduje
wszystkie możliwe sytuacje prawne, a sędzia
powołujący się na brak unormowania w kodeksie może podlegać odpowiedzialności17.
Gdy w roku 1805 Jacques de Maleville, jeden
14
Por. W. Wołodkiewicz, Mit omnipotencji prawa stanowionego (uwagi na marginesie edyktu Dioklecjana o cenach), „Palestra” 2007, nr 1–2, s. 154 i n. Zob. też: Europa, s. 308–309.
15
Konstytucja Deo auctore § 11. Tłumaczenie polskie według: Palmirski Digesta, s. 122–123.
16
Konstytucja Tanta § 19. Tłumaczenie polskie według: Palmirski Digesta, s. 150–151.
17
Art. 4 Kodeksu Napoleona: „Sędzia, który odmówi sądzenia pod pozorem, że prawo milczy, że jest ciemne, lub
niedostateczne, może być pociągnionym do sądu, jako winny odmówienia sprawiedliwości” (w tłumaczeniu polskim Prawo cywilne obowiązujące w Królestwie Polskiem, Warszawa 1914). Por W. Wołodkiewicz, Uwagi na temat roli prawa
227
Witold Wołodkiewicz
z twórców kodeksu cywilnego, opublikował
kodeks opatrzony komentarzem będącym
przejawem interpretacji, Cesarz miał ponoć
wykrzyknąć: „Mon code est perdu”. Słowa te wyrażały przekonanie Napoleona o doskonałości
jego dzieła18 – interpretacja mogłaby jedynie je
zepsuć. Był to też przejaw oświeceniowych idei
dotyczących prostoty i jasności prawa, wynikających z niechęci do nauki prawa, która wiąże
się organicznie z wykładnią. Może to nasuwać
skojarzenie z przekonaniem Justyniana, który
w cytowanych powyżej konstytucjach zakazał tłumaczenia i interpretowania stworzonej
przez niego kodyfikacji. W rzeczywistości
jednak, zarówno w przypadku Justyniana, jak
i Napoleona, ich dzieła mogły trwać przez wieki głównie dzięki twórczej interpretacji, która
dostosowywała je do potrzeb, które nie mogły
być przewidziane przez ich twórców.
Niestety współczesny prawnik i polityk
widzi prawo jedynie jako zbiór przepisów,
do czego przyczynia się również współczesna
edukacja prawnicza, polegająca głównie na
studiowaniu poszczególnych wyspecjalizowanych działów prawa. Jeżeli powstaje jakiś
problem, który nie ma bezpośredniego odniesienia w obowiązujących przepisach, pojawia
się natychmiast żądanie wysuwane przez
prawników, polityków, a przede wszystkim
przez media: należy uchwalić nowe prawo lub
dokonać nowelizacji istniejącej ustawy19.
Acus porusza również ten wątek. W rozmowie z Wiktorem Osiatyńskim Acus, nawiązując
do przestarzałej XIX-wiecznej wyobraźni inscenizacyjnej Wagnera (która nota bene była wykorzystywana przez ideologię III Rzeszy Hitlera),
wspomina, że dzieło kompozytora po II wojnie światowej uratowały jego wnuki – wybitni
reżyserzy, Wieland i Wolfgang – stwarzając
nowoczesną inscenizację dzieł dziadka. Acus,
PALESTRA
uzupełniając prawniczo motyw Wagnera, pisze: „A teraz może trochę o tym samym, tylko
w prawie. Żyjąca interpretacja może uratować
coś, co jest martwe, bo po prostu zmieniły się
okoliczności” (s. 276–277).
Niestety braki kultury i edukacji prawnej
powodują, że „stanowienie prawa stabilizuje
świat: tworzy struktury, procedury, reguły. Prawo publikowane, a przez to przekazane adresatowi daje szansę na zrozumiałe, przewidywalne i powtarzalne relacje. Ale przecież płynna rzeczywistość jest zbyt płynna, aby prawo
mogło ją ogarnąć i zatrzymać. (…) To dlatego
proces legislacyjny, będący częścią otaczającej
nas rzeczywistości, dostaje zadyszki: towarzyszą mu pośpiech, zniecierpliwienie i strach, że
to i tak nie to, bo świat się zmienił. (…) Nie ma
namysłu i powagi towarzyszącej przemyślanemu i rzetelnemu procesowi legislacyjnemu. Są:
powódź śmieciowego ustawodawstwa; nowelizacje prawa w czasie biegnącej vacatio legis;
prawa uchwalane metodą «skoku w ciemność»
(uchwalimy, a potem jakoś to będzie albo TK
poprawi i nikogo takie stawianie sprawy nie
dziwi, nawet marszałkini Sejmu uważa to za
normalność). (…) Ustawodawca jest bezradny
i nie umie zawczasu «ogarnąć» tego co zamierza, co powinien uregulować (…)” (s. 221). Nic
dodać ani odjąć od tych mądrych słów Acusa.
Zalew prawa stanowionego powoduje
jego dewaluację, nieprzejrzystość oraz brak
pewności i wiary w jego wiarygodność. Ustawodawstwo podlega ciągłym zmianom, najczęściej powodowanym żądaniami polityków
i mediów20. W wypowiedziach polityków piastujących najwyższe urzędy publiczne pojawia
się często chwalenie się ilością zmian dokonanych w obowiązującym prawie (co często jednak prowadzi do rozwiązań, z których ustawodawcy powinni się ze wstydem wycofywać).
rzymskiego w pracach nad Code civil des Français, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 2005, t. LVII, s. 43–60. Por. Europa,
s. 212–248,
18
Por. K. Sójka-Zielińska, Kodeks Napoleona. Historia i współczesność, Warszawa 2007, s. 86.
19
Zob. W. Wołodkiewicz, Vanae voces populi non sunt audiendae. Opinia publiczna i jej wpływ na legislację i na wymiar
sprawiedliwości, „Themis Polska Nova” 2012, nr 2(3), s. 5–14.
20
Por. ibidem, s. 8 i n.
228
1–2/2015
Warto zacytować tu słowa Acusa: „Dlaczego
zaraz zmieniać? Przecież odpowiednie prawo
jest. Na pewno nie najlepsze z możliwych, ale
wystarczające, aby się tym zająć. Nie chodzi
więc wcale o brak przepisów, lecz opieszałość
w ich wykorzystywaniu i brak woli. Zawodzi
tutaj nie warstwa tekstowa prawa, lecz interpretacyjno-aplikacyjna. Zawodzi także, jakże
istotny dla pięknego brzmienia opery i, jak się
okazuje ustawy, czynnik ludzki. A tego się już
w ustawie nie zapisze! Ktoś: umie, chce, potrafi
albo nie! I już. Nie trzeba tworzyć nowych przepisów lub zmieniać starych – wystarczy znaleźć
tego solistę, który zechce uczynić użytek z tych
ostatnich. Zwykle zresztą powinien wystarczyć
dobry chórzysta. Bo prawo, tak jak i opera, to
praca zbiorowa i efekt końcowy zależy od
wspólnego wysiłku wszystkich” (s. 95). „Prawo jest częścią kultury. Wysokiej albo niskiej.
Kultura wysoka nurza się w sensach, znaczeniach kodach kulturowych i znakach. Każdy
z jej uczestników wie, że tekst nie jest jednoznaczny, a prawdy w nim przedstawione nie
są absolutne. Jeżeli w ogóle tkwi w nich ziarno
prawdy. Kultura niska tarza się w dosłowności.
Nie lubi niuansów i sytuacji, w których jest coś
więcej niż: tak – nie, czarne – białe, prawne
– bezprawne” (s. 24).
Podanym przez Acusa przykładem ekscesywnej wykładni językowej („która burzy
wiarę wielu w zdrowy rozsądek i kompetencje
prawników”) może być wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 20 lipca 2011 r. (sygn. akt 9/11),
który uznał, że nie można urządzić dwudniowych wyborów do Parlamentu Europejskiego,
bo jest to niezgodne z art. 98 § 5 Konstytucji,
mówiącym o „dniu przeprowadzenia wyborów”, używającym liczby pojedynczej. Acus
zauważa, że przy tego rodzaju interpretacji
normy prawnej należałoby odmówić różnych
praw kobietom, bo Konstytucja mówi o przyznawaniu praw obywatelom21.
Acus podkreśla, że: „Na co dzień rządzą nami
Acus, czyli igła
tekst i dosłowność, a nie znaczenie i kontekst.
Naszym myśleniem o prawie i jego zjawiskach
– niestety też. To tłumaczy zawrotną karierę wykładni językowej, dla niektórych – alfy
i omegi kunsztu interpretacyjnego. Nic to, że
ci mądrzejsi, z doświadczeniem, przestrzegają
przed wiarą w to, że osiągnięcie jednoznaczności tekstu zwalnia od jakichkolwiek dalszych
poszukiwań interpretacyjnych, sprawdzania
czy jednoznaczność nie jest aby złudzeniem,
gdy się konfrontuje z ratio legis albo spójnością
systemu prawnego”22.
Wartość stanowienia i wykonania prawa zależy w pierwszym rzędzie od czynnika ludzkiego. I tu pojawić się musi pytanie, jak nauczamy
prawa. Czy jest to nauka prawa traktowanego
jako składny system oparty na formowanej
przez stulecia wiedzy prawniczej i kulturze
prawa, czy też jest to jedynie nauczanie przepisów (i ich interpretacji językowej) rozczłonkowanych, niełączących się z całym systemem
prawa. Do ugruntowania przyszłych prawników w tego rodzaju podejściu do prawa i jego
rozwoju przyczyniają się, tak na studiach, jak
i na aplikacjach prawniczych, powszechnie
prowadzone egzaminy testowe, polegające
często na zakreśleniu właściwej odpowiedzi,
wynikającej z nauczonych przepisów.
Przyszłością zawodu prawnika jest znajomość prawoznawstwa i samodzielnego
wynajdywania stosownych przepisów, a nie
tylko znajomość aktualnie obowiązujących
– zmieniających się lawinowo – przepisów prawa23. Dla współczesnego prawnika ważniejszą
umiejętnością niż pamięciowa znajomość przepisów jest umiejętność wyszukania, zrozumienia i rozsądnego ich zastosowania. Do nabycia
tej umiejętności nie wystarczy znajomość dziś
obowiązujących przepisów, lecz niezbędne jest
posiadanie szeroko pojętej kultury prawnej
i umiejętności interpretacji normy prawnej.
Program studiów prawniczych był zawsze
przedmiotem krytyk opartych na różnych prze-
Por. Acus, s. 24 oraz s. 282–283.
Acus, s. 23.
23
Por. W. Wołodkiewicz, Mit omnipotencji, s. 304 i n.
21
22
229
Witold Wołodkiewicz
słankach. Istotna jest tu odpowiedź na pytanie:
czy studia te mają dać absolwentowi jedynie
znajomość aktualnie obowiązujących przepisów, umożliwiających mu wykonywanie bezpośrednio po studiach różnych zawodów prawniczych, czy też powinny mu dać odpowiednią
formację intelektualną, która umożliwi mu samodzielne rozwiązywanie problemów związanych z tworzeniem i stosowaniem prawa?
Idea studiów prawniczych o charakterze
praktycznym dominuje, poczynając od roku
2005, w projektach wysuwanych przez kolejnych ministrów szkół wyższych i sprawiedliwości. Wątek studiów służących do uzyskania
ściśle praktycznych wiadomości potrzebnych
do wykonywania przyszłego zawodu pojawił
się w pracach tzw. zespołu „deregulacyjnego”,
którego ideą było, żeby absolwent studiów
prawniczych mógł wykonywać, zaraz po ich
ukończeniu, wszelką działalność zawodową,
w zakresie umiejętności, które posiadł podczas studiów. Reformatorzy uważają bowiem,
że studia te powinny go przygotować w odpowiednim stopniu do działalności praktycznej,
głównie przez nauczenie przepisów prawa24.
Reformowanie studiów prawniczych nie zostało jeszcze zakończone. Jednak tendencje
nowych uregulowań i ich dotychczasowe
wprowadzanie w życie przez poszczególne
uniwersytety i szkoły wyższe mogą budzić
wątpliwości co do profilu przyszłego absolwenta. Czy będzie on nauczony jedynie przepisów
prawa, czy też pozna prawoznawstwo, traktowane jako odrębny dział wiedzy ludzkiej? Ten
pierwszy rodzaj kształcenia jest – biorąc pod
PALESTRA
uwagę ogromny zalew i stałe zmiany prawa
stanowionego – użyteczny jedynie na bardzo
krótką metę. Drugi rodzaj kształcenia powinien dać absolwentowi pogląd na mechanizmy
tworzenia prawa i dokonywania samodzielnej,
rozsądnej wykładni przepisów prawa.
Studia prawnicze, uczące przede wszystkim przepisów prawa, produkują prawników, którzy w swej praktyce będą stosować
głównie wykładnię językową prowadzącą do
interpretacji tekstowo-werbalnej. Prawnicy
tacy wychowani na „dogmacie, że decyduje
dosłowne rozumienie tekstu, a nie kontekst sytuacyjny wskazujący na jego znaczenie”25, nie
zawsze potrafią wyjść poza werbalną interpretację tekstu. Studia uczące głównie przepisów
będą coraz to bardziej kształcić prawników
traktujących i interpretujących tekst w sposób
dosłowny, co może niekiedy doprowadzić do
absurdalnych rozwiązań w praktyce prawnej.
Prawnik humanista powinien zachować
perspektywę wobec prawa jako zjawiska
kulturowego, społecznego i historycznego.
Przedmioty ogólnoformujące powinny dać
mu dystans do prawa, jego celów i przemian.
Powinien on nie tylko znać przepisy, ale przede wszystkim umieć je twórczo interpretować,
a nie oczekiwać na ich nowelizację, ilekroć
pojawiają się trudności przy wykładni tekstu
ustawy. Tylko taki prawnik będzie umiał podchodzić z rozsądkiem do zalewu prawa stanowionego. „Do wczoraj tego jeszcze nie uczono
na skostniałych wydziałach prawa. Co będzie
jutro zobaczymy” (s. 224) – pisze, z wyczuwalną obawą, Acus26.
24
Por. W. Wołodkiewicz, Czy prawo rzymskie będzie istnieć? Uwagi na marginesie nowych prac nad reformowaniem studiów
prawniczych, „Palestra” 2012, nr 9–10, s. 203–212.
25
Acus, s. 22–24.
26
Por. też ibidem, s. 281.
230

Podobne dokumenty