mlodzianki 238 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 238 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny
MŁODZI
ANKI
Nr 28 (238)
18 V 2008
Niedziela
Trójcy
Przenajświętszej
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
(J 3, 16-18)
Jezus powiedział do Nikodema: "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by
świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a
kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego".
Dzisiejsza uroczystość po raz kolejny stawia nas wobec kluczowego pytania o wiarę. Czy wierzysz, że Ten, który umarł i
zmartwychwstał jest Jednorodzonym Synem Bożym posłanym na świat, aby objawić prawdę o Ojcu i aby dać ludziom zbawienie? To pytanie, w różnych formach i w
jakże wielu kontekstach pojawia się nieustannie na kartach Ewangelii, a my wciąż
musimy udzielać na nie świadomej i jednoznacznej odpowiedzi. Czy wierzysz? Konsekwentnie właśnie od tego pytania musimy zaczynać każdą naszą modlitwę, każde
rozważania, każdą ofiarę Mszy Świętej.
Ten kto nie uwierzył już został potępiony,
ale nie chodzi tutaj o ten aspekt potępienia,
który kojarzy się nam z odrzuceniem, czy
też wykluczeniem z powodu nieakceptowanego zachowania. Chrystus nie przyszedł
na świat, aby kogokolwiek potępiać, ale po
to, aby wskazać drogę, którą można wybrać
w każdym momencie swojego życia. Założony przez Niego Kościół nie jest miejscem zarezerwowanym dla specjalnej kategorii ludzi, którzy w ten czy inny sposób
„zasłużą” sobie na miano chrześcijan. Jest
wspólnotą ludzi wierzących, a zatem takich, którzy dobrowolnie i całkowicie
świadomie decydują się na trwanie we
wspólnocie i w wyznawaniu prawdy o Bogu objawionym nam przez Syna.
2
Kiedy obserwujemy niektóre zachowania i
słuchamy wypowiedzi ludzi podających się
za chrześcijan i katolików, trudno jest niekiedy dopatrzyć się w ich postępowaniu
zasadniczej różnicy w stosunku do osób
niewierzących. Czasami można nawet odnieść wrażenie, że takiej różnicy w zasadzie nie ma, a owa chrześcijańska tożsamość to tylko tradycyjny dodatek i niewiele
znaczący rytuał, który co jakiś czas odprawiają. I choć pisałem tutaj o „innych ludziach” to przecież identyczną powierzchowność wiary obserwujemy także w
swoich własnych postawach, sposobie
działania i dokonywanych wyborach. Wraca tu ponownie pytanie o wiarę, która ma z
nas uczynić nie tylko grupę ludzi o podobnych poglądach, ale osoby zdeterminowane
do bycia prawdziwym znakiem sprzeciwu
wobec tego świata. Tym zaś, którzy uwierzą, czyli pójdą za Chrystusem, zmagając
się z własnymi słabościami oraz przeciwnościami ze strony innych, pozostawiona
jest konkretna i pewna perspektywa życia
wiecznego. Pytanie tylko, czy trwając niekiedy w nieustającym zachwycie nad życiem doczesnym, nadal zależy nam jeszcze
na życiu wiecznym. No właśnie, komu z
was zależy?
Marcin Stębelski
Procesja także dla Ciebie
Zbliżająca się Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi
Chrystusa, zwana też popularnie Bożym Ciałem
(Corpus Domini), skłoniła mnie do sformułowania
kilku refleksji, nie tyle może związanych z samą teologiczną warstwą wydarzeń, które przeżywamy tego dnia,
co raczej z jego miejscem w świadomości ludzi młodych. Czy rzeczywiście Boże Ciało musi kojarzyć się
nam dzisiaj wyłącznie z bardzo kolorowym „festynem”,
w którym bierzemy udział powodowani przyzwyczajeniem i ciekawością? Czy też uroczystość ta, w swoim
wymiarze duchowym może być prawdziwą okazją do
spotkania z prawdziwym Chrystusem obecnym wśród
ludzi.
Procesja Bożego Ciała staje się obecnie dla wielu młodych i wykształconych ludzi wydarzeniem zbliżonym
do defilady, jaką możemy oglądać przy okazji niektórych świąt państwowych. Paradny orszak, kolorowe
cztery ołtarze, mnóstwo służb i ważnych gości, te same
gesty i słowa. W tym zgiełku zatraca się gdzieś prawdziwy i głęboki wymiar tej uroczystości, która raz do
roku, właśnie w tak wyjątkowej formie ma nam przypomnieć o niezwykłej wartości Ciała i Krwi Chrystusa
będących źródłem i szczytem życia całego Kościoła.
Ten sam Chrystus obecny w tajemnicy Eucharystii
podczas każdej Mszy Świętej, raz jeszcze „wychodzi do
ludzi”, aby tą swoją nadprzyrodzoną obecnością zaświadczyć o prawdziwości słów wypowiedzianych do
uczniów: „oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż
do skończenia świata” (Mt 28, 20). Tradycyjna forma
celebrowania procesji Bożego Ciała może niektórych
zniechęcać, czy wręcz skutecznie odwodzić od udziału
w tym wydarzeniu. Jest to tym łatwiejsze, że często
brakuje nam głębszego przygotowania do przeżycia tej
uroczystości, a w rezultacie jawi się nam ona jako zupełnie niepotrzebny dodatek do odprawianej w tym dniu
Mszy Świętej. Pojawia się też od razu pytanie, czy taka
procesja nie jest tylko wyrazem ludowej pobożności
eucharystycznej, która dzisiaj powinna już odejść do
lamusa.
Papież Benedykt XVI zwraca jednak uwagę, iż niosąc
Eucharystię przez ulice i place, pragniemy przybliżyć
Chleb, który zstąpił z nieba do naszego codziennego
życia. Chcemy, aby Jezus szedł tam, gdzie my chodzimy i aby żył tam, gdzie my żyjemy. Procesja ma być
zatem przejawem naszego prawdziwego i głębokiego
przywiązania do Eucharystii, stanowiącej dla każdego
wierzącego katolika najważniejszy punkt duchowego
odniesienia. Eucharystyczna wspólnota, jaką tworzymy
przyjmując Ciało i Krew Chrystusa, powinna być jednocześnie źródłem głębokiej wdzięczności i radości,
która w dniu Bożego Ciała może być przekazywana
innym ludziom. Warto w tym kontekście podkreślić
niezwykle istotny apostolski walor akurat takiej formy
celebrowania uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi
Chrystusa. Nasz Kościół ma być apostolski, a zatem nie
może zatrzymywać wyłącznie „dla siebie” Dobrej Nowiny, którą ma przecież głosić światu. Chleb Eucharystyczny będący namacalnym znakiem prawdy o Bogu
obecnym wśród ludzi musi być przez to nieustannie, a
przy tym w odpowiedni sposób, pokazywany nie tylko
tym, którzy już uwierzyli, ale głównie osobom poszukującym, zagubionym, czy wręcz sprzeciwiającym się
Prawdzie.
Głęboka symbolika Bożego Ciała powinna skłonić nas
do nieco większego wysiłku polegającego na odpowiednim przygotowaniu się na to wydarzenie i uświadomieniu sobie właściwego sensu odbywających się tego dnia
uroczystości. Olbrzymia radość płynąca ze wspólnoty z
Bogiem żywym i obecnym w Eucharystii nie może – z
istoty rzeczy – zamykać się wyłącznie w murach świątyń, ale w obecności wiernych powinna ukazywać się
wszędzie tam gdzie żyją ludzie. Przekonanie o tym, że
nasza wiara nie może być skierowana wyłącznie „do
wewnątrz” powinno jednocześnie usposobić nas do
bardziej zdecydowanego i odważnego ukazywania
Eucharystii będącej jej istotą. Nie ma zatem wątpliwości, że sama procesja Bożego Ciała, jak i głębokie przeżywanie całej uroczystości może i powinno stać się
domeną wielu młodych i świadomych katolików. Tradycję i związany z nią folklor trzeba traktować jako
naszego sojusznika.
Marcin Stębelski
3
Tajemnica
pozostaje
tajemnicą
Nawet język poezji liturgicznej, pomimo przebogatej tradycji dogmatycznej związanej zarówno z
Ojcami Kościoła, jak i wielowiekową późniejszą
refleksją na temat Trójcy Świętej, nie pozwala na
proste i dyskursywne przedstawienie misterium
Boga w Trzech Osobach. Pewną pomocą może
tutaj posłużyć wielkie malarstwo, w tym słynna
ikona Andrieja Rublowa.
Jak chyba żaden inny aspekt wiary, tajemnica Trójcy
wzbudza we mnie pobożną trwogę przed potęgą Boga
Trójjedynego, bez której w dzisiejszym świecie Chrystus staje się terapeutą, Duch – energią, a Bóg Ojciec
pozaempiryczną abstrakcją. Nie piszę o strachu przed
Bogiem, chociaż tak pewnie by należało, gdyż… Jedne
z pierwszych rekolekcji, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa, ksiądz rozpoczął od opowiedzenia historii
związanej ze św. Augustynem, który nad brzegiem
bezkresnego morza głowił się nad tajemnicą Trójcy
Świętej. Jak głosi tradycja, to znajdujące się nieopodal
dziecko miało mu uprzytomnić, że bezkres morza jest
tylko ziarenkiem piasku w zestawieniu z tajemnicą,
którą Augustyn pragnął rozwikłać. Ta prosta historia
budzi we mnie właśnie nie strach, ale trwogę, że w
mojej wierze jest zawsze wiele rzeczy pozornie oczywistych, a zarazem przeoczonych, i że tylko dzięki Bogu
można ciągle trwać w wierze. Ale skoro coś takiego
przytrafiło się nawet samemu św. Augustynowi… Kiedy zerwaliśmy więź z Bogiem, tylko poprzez Syna,
który przyszedł do nas w ludzkiej postaci i pozostał w
Eucharystii, poprzez Ducha i z Duchem, który udziela
nam łaski zbawienia, możemy na nowo odzyskać życie
wieczne. Bóg dokonał tego aktem kolejnej wielkiej
tajemnicy, jaką jest miłość.
goryczy (a to właśnie oznacza nazwa Mamre), obiecali
mu upragnionego syna, który miał dać początek wielkiemu narodowi. Jego żona Sara podsłuchiwała ich w
ukryciu, a co gorsza – z niedowierzaniem przyjęła zapowiedź narodzin dziecka. Właściwie miała się wręcz
roześmiać z obietnicy trzech gości – nie rozpoznała w
podróżnych ich prawdziwej istoty. Obiecany przez
przybyszów syn został nazwany imieniem Izaak, które
znaczy „Bóg się roześmiał”. Chyba Izaak nie zawsze
był szczęśliwy z tego powodu... Rublow w swej ikonie
pominął wydarzenia historyczne, które często obecne
były we wcześniejszej ikonografii. Pozostawił drzewo
przypominające o drzewie goryczy – grzechu, ale stół
nie jest już zastawiony, jak miało to miejsce wcześniej,
trzema kielichami i jedną misą. Na ikonie Rublowa
znajduje się jeden kielich – kielich Eucharystii.
Oszczędność detali nadaje temu przedstawieniu miłości
Boga do człowieka uniwersalny, ponadczasowy wymiar. Abraham przyjął niezwykle gościnnie wszystkich
trzech przybyszy, ale pozdrowił jednego Pana… Boga
jedynego w Trójcy Przenajświętszej.
Dzieło Rublowa, które niektórzy, nie bez racji, uważają
raczej za ikonę ojca duchownego malarza, czyli św.
Sergiusza z Radoneża – ojca duchowego rosyjskiego
Kościoła, doczekała się wielu interpretacji naukowych,
ale i ikonicznych. Na jednej z ostatnich namalowano
Słynny rosyjski mnich-artysta Andriej Rublow, malując postacie trzech towarzyszy – założycieli Towarzystwa
najprawdopodobniej w roku 1425 trzy anielskie posta- Jezusowego. W kielichu umieszczono ziemską kulę…
Po wątpliwościach związanych z zasadnością zastąpiecie siedzące wokół kielicha eucharystycznego, w najnia anielskich postaci, postaciami świętych, można
prostszy – a zarazem niezwykle subtelny sposób –
jednak zapragnąć, aby poprzez ewangelizację człowiek
przedstawił akt zbawczej miłości Boga. Trzej aniołowie, którzy zjawili się Abrahamowi siedzącemu samot- zechciał rzeczywiście oddać Bogu we władanie otrzymaną na swój użytek ziemię.
nie w upalny dzień pod dębami Mamre z poczuciem
Dr Ewa Rybałt
4
Codzienny
cud
W 1263 roku, w drodze do Rzymu, pewien ksiądz z
czeskiej Pragi imieniem Piotr zatrzymał się we włoskiej
miejscowości Bolsena. Kroniki głoszą, że duchowny
ten powątpiewał w tajemnicę przeistoczenia chleba i
wina podczas Eucharystii. I właśnie podczas odprawiania Mszy św. w Bolsenie doświadczył czegoś niezwykłego – podczas konsekracji hostia w jego rękach miała
zacząć krwawić. Papież Urban IV, przebywający wtedy
w pobliskim Orvieto, uznał to wydarzenie za cud eucharystyczny, a rok później ogłosił Uroczystość Ciała i
Krwi Pańskiej, czyli Boże Ciało. Korporał, którym
posługiwał się ów czeski ksiądz, z widocznymi śladami
krwi, jest przechowywany w katedrze w Orvieto, która
sama w sobie jest cudem architektury i duchowości.
Z jednej strony trudno kwestionować prawdziwość
takich wydarzeń. Mogą one być budujące nie tylko dla
ich bezpośrednich uczestników, ale i dla następnych
pokoleń. Z drugiej strony, jak sądzę, zdecydowana
większość chrześcijan nie doświadczyła tak rozumianego cudu eucharystycznego i wcale nie musi pragnąć
takiego przeżycia. Pamiętamy przecież o słowach Jezusa, że „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Czytamy ewangeliczne opisy ustanowienia Eucharystii,
które brzmią bardzo zwyczajne – Jezus łamie chleb,
nalewa wino, rozdaje uczniom, nakazuje czynić to samo
na swoją pamiątkę wierząc, że chleb i wino stają się
postaciami sakramentu Jego Ciała i Krwi, który słusznie
nazywamy Najświętszym.
Cudu eucharystycznego można więc doświadczać codziennie bez spektakularnych, widocznych znaków.
Szczególnie niedzielna Msza św. powinna być dla
wspólnoty wierzących szczytowym punktem tygodnia,
bo przede wszystkim wtedy gromadzi się ona i na nowo
konstytuuje jako Kościół. Doświadczamy nie tylko
cudu przeistoczenia, ale również bycia wspólnotą słowa
i stołu, który zastawił sam Chrystus. Czujemy się jak w
domu. To bardzo cenne doświadczenie, szczególnie we
współczesnym wielkim mieście, gdzie pośpiCodzienny
cud
ech, anonimowość, powierzchowność i interesowność
relacji między ludźmi powodują poczucie samotności i
zagubienia. A czy cudem nie jest przeżywana w skupieniu Msza św. w dzień powszedni, gdy wokół nas jest
tylko kilka osób, gdy słyszymy nawzajem swoje głosy
w liturgicznym dialogu z celebransem? Ile razy weszliśmy do kościoła na chwilę adoracji zdenerwowani, z
kłębiącymi się myślami, a wyszliśmy – spokojniejsi, z
nowym zapałem do rozwiązywania problemów, do
czynienia dobra?
Myślę, że w naszym środowisku istotne jest, aby w imię
źle rozumianej nowoczesności nie rezygnować z tradycyjnych form okazywania czci wobec Eucharystii,
takich jak przyklękanie, udział w procesji Bożego Ciała
czy w adoracji. Taki wyraz wiary nie tylko nas samych
kształtuje, ale jest również bardzo potrzebny innym
jako świadectwo. Nie wystarczy okazywać czci Eucharystii tylko w duchu. Jeżeli będziemy wstydzić się
przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem lub
zatrzymać się choćby na minutę modlitwy podczas
zwiedzania zabytkowych kościołów, to inni ludzie
poczują się usprawiedliwieni. Skoro my, wierzący,
traktujemy czasem kościół tylko jako obiekt architektoniczny, to czy możemy dziwić się naszym obojętnym
lub niewierzącym znajomym, gdy czynią podobnie?
Skoro my niekiedy traktujemy przyjmowanie Komunii
św. rutynowo, albo jako wydarzenie towarzyskie czy
ucztę w gronie znajomych, to jak możemy oczekiwać
od ludzi bardziej oddalonych od Kościoła, by traktowali
ją jako sakrament, jako misterium Chrystusa, który
przychodzi do człowieka, chce wejść w jego krwioobieg?
To kolejny wymiar cudowności sakramentu Eucharystii. Spożywamy chleb i wino, które stały się Ciałem i
Krwią Chrystusa. Chleb i wino symbolizują niezbędny
do życia pokarm i napój, a zarazem są podstawowym
owocem pracy człowieka. A więc uczestnicząc w tej
uczcie doświadczamy, że żaden element naszego życia,
a także żadna sprawność naszego ciała i ducha nie jest
wyjęta spod działania Chrystusa przyjmowanego w
Eucharystii. On dociera wszędzie, nie zostawiając miejsca na podwójne życie, sacrum i profanum, na zakładanie masek. Czy za cud eucharystyczny nie można uznać
sytuacji, gdy głębokie przeżywanie tego sakramentu
pomaga człowiekowi scalić swoją pokawałkowaną
osobowość?
Bohdan Białorucki
5
Jak to jest z tym Duchem Świętym...
Myślę, że wszyscy zgodzimy się, że główną
cechą pozycji publicystycznych proponowanych nam przez telewizję jest wymyślanie
prowokacyjnych tez, a potem „mielenie” tej
samej tezy aż do znudzenia, w myśl zasady,
że „największe kłamstwo powtarzane odpowiednio często staje się prawdą”. Autorzy
tych programów to młodzi, ambitni dziennikarze, w gruncie rzeczy amatorzy w danym
temacie. Ustalają oni już na starcie możliwie
najbardziej szokujące stwierdzenie (najlepiej
jeszcze znalezione na forum dyskusyjnym).
Po czym wymagają od zaproszonych gości,
aby dyskutowali i ustosunkowywali się do
danej tezy. Oczywiście im bardziej kontrowersyjna jest wyjściowa teza, tym lepsza
zabawa, bo goście wtedy wychodzą na lekko
„niedorozwiniętych”.
Niedzielny program „Między niebem a ziemią” w TVP
z 11 maja, który nadawany był w Uroczystość Zesłania
Ducha Świętego, nosił prowokacyjny tytuł
„Bierzmowanie, czyli ostateczne rozstanie z Kościołem”.
Goście – biskup z Diecezji Tarnowskiej, nieznana mi
dziennikarka oraz dwie inne osoby (ksiądz i osoba
świecka) z Odnowy w Duchu Świętym z Grupy Modlitewnej „Mocni w Duchu” z Łodzi usiłowali polemizować z tezą wyjściową. Przypominało to jednak zmagania typu: „udowodnij mi, że nie jesteś wielbłądem”.
Przecież dobrze wiemy, że nic sensownego na tak postawiony „zarzut” nie da się odpowiedzieć. Podobnie
było i w tym programie.
Bo jak tu udowodnić, że Ewangelia jest Słowem Objawionym pochodzącym od Boga. Jeśli ktoś nie wierzy w
Boga, to nie uzna tego argumentu.
Bo jak udowodnić, że obietnica Jezusa: „ześlę wam
Pomocnika, Ducha Świętego” jest obietnicą samego
Boga oraz że jest Niezmienna i Nieskończona. To nie
jest obietnica człowieka, to jest Obietnica Boga.
Bo jak udowodnić, że kilkanaście milionów ludzi na
całym świecie (zarówno wierzących, jak i nie wierzących) przez minione 40 lat doświadczyło fizycznie czy
duchowo działania Ducha Świętego w postaci najrozmaitszych uzdrowień z cierpień fizycznych i duchowych. Setki tysięcy świadectw, książek, dokumentów
napisanych zostało przez ludzi, którzy doświadczyli
radykalnych zmian w swoim życiu, nawróceń ku żywej
obecności Boga w swoim codziennym życiu – ale również one nie robią żadnego wrażenia. Nasi dzielni
dziennikarze chcą po prostu „zobaczyć” Ducha Świętego. Dobrze, że chociaż nie kwestionują prognozy pogody ani istnienia wiatrów, bo wiatru też nie widać, choć
widać rezultaty jego działania. Dobrze, że nie usiłują
6
zobaczyć prądu elektrycznego, bo i tego nie da się
zrobić.
„Macie oczy a nie widzicie”, powiedział Jezus, a my
niestety, nadal „nie widzimy”.
Sakrament Bierzmowania, wspomniany w „tezie” wyjściowej, ma w swoim założeniu ponowne zaproszenie
Ducha Świętego do dorosłego już życia osoby bierzmowanej. Wobec tego zstępujący Duch Święty, jeśli zaproszony został ze szczerego serca, zawsze, bo taka jest
obietnica Jezusa, wypełni serce osoby Go o to proszącej
i Jego Owoce zawsze są widoczne. No, ale do tego
trzeba stanąć w ciszy i pokorze na modlitwie, aby je
dostrzec.
Oczy, które są utkwione na inne cele w życiu, takie jak
władza, pieniądze, zaspokajanie swoich ambicji i pożądań, nie dostrzegą delikatnego, pełnego Miłości Bożej
tchnienia Ducha Świętego.
W ostatnią sobotę czuwałem w Łodzi, z Mocnymi w
Duchu. No i Duch Święty zstąpił, jak zwykle, gdy jest o
to proszony. Mnie utulił w przekonaniu, które było mi
obce przez całe moje życie, a mianowicie, że jestem
kochany przez Boga Ojca i że ta Miłość, która rozwija
się w moim sercu jest Darem od Niego, mogę zatem tej
Miłości zaufać. A tego się absolutnie nie spodziewałem.
Bo Duch Święty zawsze nas zaskakuje, tym samym
świadcząc, że jest Objawieniem Bożym, a nie rezultatem naszych ludzkich rozmyślań, dedukcji czy dociekań.
Smutne musi być życie ludzi, którzy nie doświadczyli
żywej obecności Boga w swoim życiu, w postaci Jego
Pomocnika, Ducha Świętego. Smutne jest życie ludzi,
którzy chcą „zobaczyć” Ducha Świętego, a nie widzą
Owoców Jego działania wokół siebie.
Rafał Bober
Dzień Dziękczynienia przyszedł czas, żeby wreszcie
powiedzieć DZIĘKUJĘ.
Idea Dnia Dziękczynienia wiąże się z kontynuacją historycznej
inicjatywy Sejmu Czteroletniego z roku 1792. Budowa Świątyni
Opatrzności Bożej jest świadectwem wdzięczności Polaków
wobec Boga.
W jej wnętrzu mają znaleźć się ołtarze i kaplice oraz miejsca
obrazujące najważniejsze momenty naszej historii - chrzest
Polski, obronę Częstochowy, powstania narodowe, cud nad
Wisłą, męczeństwo i hekatombę okupacji, Auschwitz, Katyń,
Powstanie Warszawskie. Ostatnia kaplica poświęcona będzie
Papieżowi Janowi Pawłowi II, Prymasowi Tysiąclecia Stefanowi Kard. Wyszyńskiemu i "Solidarności". Świątynia jako Sanktuarium Pamięci Narodowej ma tworzyć historyczny trakt, który
pozwoli spojrzeć na historię Polski w perspektywie działania
Opatrzności Bożej. Uświadamia to, w jaki sposób drogi ojczyzny ziemskiej prowadzą ku ojczyźnie niebieskiej. Strukturę
owej drogi tworzą propozycje czterech kaplic: Chrztu, Maryjna,
Cierpienia i Pojednania oraz Wolności, pomiędzy którymi
znajdują się ołtarze, upamiętniające osoby, zdarzenia, instytucje
lub zjawiska istotne w dziejach Polski ¬- mówi Ks. Michał
Janocha, profesor historii sztuki Uniwersytetu Stefana Kard.
Wyszyńskiego.
Centrum Opatrzności Bożej skierowało do wszystkich parafii w
Polsce materiały promocyjne
z informacją o idei Dnia Dziękczynienia, tj. ulotki i plakaty.
Centrum podejmuje wiele konkretnych, służących ludziom
inicjatyw programowych. Jedną z nich jest właśnie promocja
Dnia Dziękczynienia, abyśmy uświadomili sobie wagę słowa
dziękuje w naszym życiu. Chcemy, aby do każdej parafii, do
każdego Polaka dotarło przesłanie Dnia Dziękczynienia, by
każdy mógł włączyć się materialnie bądź duchowo w budowę
Narodowego Wotum Wdzięczności. Bowiem prawdziwym,
naszym osobistym wotum są nie same mury, ale Polska Bogu
Wdzięczna - przekonuje Piotr Gaweł, członek Zarządu Centrum.
Biuro Centrum zaprasza wolontariuszy, chętnych do włączenia
się w działania. Szczegóły można znaleźć na stronie internetowej: centrumopatrznosci.pl.
Centrum ogłosiło również konkurs dla katechetów na scenariusz
katechezy: Dziękuję - czy to trudno powiedzieć. Rozstrzygnięcie ma nastąpić pod koniec maja.
W nadchodzących dniach zostanie uruchomiony portal internetowy dziekuje.pl, stworzony przez zespół wspierany przez Kubę
Sufina, redaktora naczelnego TVN24.pl, laureata nagrody im.
Dariusza Fikusa.
W nadchodzących dniach ruszy kampania społeczna, pt.: Dziękuję Ci... . Skierowana będzie do nas wszystkich, którzy w
codziennym pędzie zapominamy o słowie dziękuję. Kampania
społeczna została przygotowana przy współpracy z Telewizją
Polską i Polskim Radiem. Zapraszamy inne media do włączenia
się w tę kampanię.
Budowa części kulturalno - muzealnej przez firmę Warbud S.A.
rozpoczęła się z końcem marca. Prace na budowie wkroczyły w
kolejny etap i postępują zgodnie z planem. Uczestniczy w niej
ok. 100 osób. W kwietniu zostało zainstalowanych 20 000 m3
rusztowań i 220 m2 deskowań. Realizowany etap miał na celu
uruchomienie frontów pod wykonanie rygli i stropów muzeum.
Do połowy maja objętość wbudowanego betonu wyniesie 140m3 oraz 80 ton stali.
Od tego roku w każdą pierwszą niedzielę czerwca będziemy
obchodzić Dzień Dziękczynienia.
Z tej okazji odbędzie się spotkanie rodzinne mieszkańców
stolicy na Polach Wilanowskich. Przed Świątynią Opatrzności
Bożej po raz pierwszy dokona się Akt Dziękczynienia Bogu za
wolną Polskę, z udziałem biskupów polskich. Sanktuarium ma
stać się symbolem, ukazującym dzieje narodu w perspektywie
działania Opatrzności Bożej, a dla współczesnych Polaków
także miejscem wyrażania osobistej wdzięczności.
Metropolita Warszawski skierował List Duszpasterski do odczytania w kościołach całej Polski 1 czerwca: Dziękuję wam
wszystkim za to, że jesteście. Drodzy rodzice, dziękujcie swoim
dzieciom! Kochane dzieci, podziękujcie swojej mamie i swojemu tacie! Dziękujmy za każdy dzień, za Jego miłość, za to, że
On jest i będzie. Tego dnia Polacy będą mieli czas, aby podziękować Opatrzności Bożej za niezwykły dar wolności, za wszystkich tych, którzy oddali za nią życie i zdrowie.
Dzień Dziękczynienia powinien stać się naszym duchowym
wotum wdzięczności za niepodległość i wolność każdego z nas.
Będzie także okazją i przypomnieniem, że każdego dnia warto
mówić DZIĘKUJĘ ludziom, od których otrzymujemy dobro.
Dzięki temu niezwykłemu słowu możemy uczynić świat wokół
nas bardziej życzliwym i uśmiechniętym. Dzień Dziękczynienia
jest także ponadczasowym łącznikiem, dzięki któremu historia
Polski łączy się z dniem codziennym, a każdy Polak może
osobiście uczestniczyć w wypełnieniu Wotum Narodowego
podjętego przez Sejm Czteroletni ponad 200 lat temu i realizować go dziś.
Dziękujmy sobie, dziękujmy Bogu. Dziękujmy za Jego miłość i
wolność, którą możemy się cieszyć. Zapraszam wszystkich ludzi
w Polsce do włączenia się do tej wdzięczności Panu Bogu i
ludziom. Dzień Dziękczynienia to czas, kiedy można się na
chwilę zatrzymać i popatrzeć na świat, który nas otacza, na jego
piękno, ludzi, przyrodę i podziękować tym, którzy niosą nam
dobro i uśmiech.
Dlatego dziś chciałbym powiedzieć - dziękuję, że jesteście, że
trwacie w Polskim Kościele, wspieracie go i modlicie się - mówi
Ks. Abp Kazimierz Nycz.
W przeddzień tego dnia, tj. 31 maja odbędzie się czuwanie na
Placu Piłsudskiego o godz. 21:15, a w niedzielę - 1 czerwca o
godz. 7:00 rano, spod symbolu krzyża wyruszy pielgrzymka
młodzieży do Centrum Opatrzności Bożej, prowadzona przez
Duszpasterstwo Akademickie św. Anny.
Tam właśnie przed świątynią podczas uroczystej Mszy świętej o
godz. 12:00 Prymas Polski, Ks. Józef Kard. Glemp i Ks. Abp
Kazimierz Nycz odmówią symboliczny Akt Dziękczynienia.
Jego istotą jest podziękowanie Opatrzności Bożej za wszystkie
znaki troski o naszą Ojczyznę - Polskę, za każdy dzień, człowieka i świat, który nas otacza.
W programie spotkania rodzinnego przewidziane są atrakcje dla
najmłodszych, m.in.: miasteczko zabawy i rekreacji oraz występy artystów polskich: Arka Noego, Raz Dwa Trzy, Maleo ReŹródło: www.archidiecezja.warszawa.pl
ggae, Krzysztof Krawczyk, 2 TM 2,3.
7
Zapraszamy na
Spotkania Małżeńskie
w dniach 23-25 maja w Laskach koło Warszawy.
Zgłoszenia przyjmują: Bożena i Piotr Stańczykowie,
tel. 022 643 96 70, kom. 0 609 445 893
www.spotkaniamalzenskie.pl
Są to rekolekcje o charakterze warsztatów w formie dialogu, które
pomogą każdemu małżeństwu porozumieć się nawzajem, odkrywać piękno swego związku, a także nauczyć się rozwiązywać konflikty.
Rekolekcje rozpoczynają się w piątki o godz. 17.30, a kończą w
niedziele ok. godz. 15.00.
Odbywają się w domach rekolekcyjnych, gdzie jest zapewnione
zakwaterowanie i wyżywienie. Każde małżeństwo zajmuje osobny
pokój. Zajęcia prowadzą odpowiednio przygotowane małżeństwa
oraz kapłan.
Możliwy jest udział także w różnych formach spotkań porekolekcyjnych, jak również w turnusach wakacyjnych.
s
ul. Krakowskie Przedmieście 68,
www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00.
Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00;
18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca:
21.00)
8
Zapraszamy do współredagowania naszego
pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres
e-mail: [email protected]
Redakcja spotyka się w poniedziałki o 17.30
u ks. Michała
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16,
18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz
12.00