Nie trzeba być Van Goghiem

Transkrypt

Nie trzeba być Van Goghiem
GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005
płk mgr inż. Jacek WESOŁOWSKI
NIE TRZEBA BYĆ VAN GOGHIEM
„Dzięki światłu marny obraz staje się dobry,
a dobry wybitnym.
Kto umie uchwycić światło, z czeladnika staje
się mistrzem”.
Wystarczyły dwie przyczyny – dwadzieścia jeden lat kontaktu z przyrodą
podczas „prac polowych” i możliwość podróżowania po Świecie, by zachwycić się
pięknem krajobrazów i poczuć potrzebę utrwalenia ich na płótnie.
Rację miał płk H. MODZELEWSKI – kierownik Cyklu Topografii, który
w latach 1962-1964, zachęcając nas do zawodu topografa, opowiadał o zajączkach
i sarenkach spotykanych na łonie natury jako atrakcjach tej profesji. To naprawdę
robiło wrażenie, bo zwierzyny dzikiej było znacznie więcej niż dziś.
O malowaniu zacząłem myśleć i mówić poważnie, przygotowując się
do przejścia na emeryturę. Wizja stania przy sztalugach była o tyle nierealna, że to,
co wychodziłoby spod pędzla, nie przypominałoby nawet wczesnego Nikifora,
a kubizm nigdy mnie nie pociągał. Miałem w oczach obrazy mistrzów z Luwru i Musée
d’Orsay w Paryżu, z Muzeum Van Gogha w Arles, z National Gallery w Londynie czy
Rijksmuseum w Amsterdamie. To były moje niedościgłe wzory.
Ale jak to w życiu bywa, wszystko zaczęło się zupełnie inaczej. Pierwsze
wyzwanie przyszło z Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska, gdzie pracowała żona.
W czasie przygotowań do obchodów 55-lecia szkoły zrodził się pomysł, aby
gości przybywających na zjazd „witała” panorama Torunia. Pokazano mi sześć metrów
ściany, którą trzeba było zapełnić. Ponieważ praca była społeczna, poprosiłem
głównego inżyniera ppłk. R. Szyngwelskiego, by wsparł mnie i ofiarował szkole papier
kreślarski, na którym mógłbym to „dzieło” stworzyć.
Za podstawę posłużyła mi panorama zdobiąca plan miasta w skali 1:15 000
opracowany przez zespół topografów z ppłk. J. Bartkowiakiem na czele, zdjęcia
zrobione z lewego brzegu Wisły i szkice szczegółów, które w tej skali już były
widoczne i nie można ich było pominąć. Zajęło mi to trzy miesiące żmudnej pracy,
ale efekt został zaakceptowany i do dziś panoramy nie zdjęto ze ściany – a minęło
siedem lat.
Po tych doświadczeniach wiedziałem jednak, że akwarela to nie jest to,
co chciałem malować. Natomiast zdjęcia uświadomiły mi, że stanowią wspaniałą
kanwę obrazów. A miałem ich przecież pełne albumy i to z rożnych stron Europy.
Zacząłem więc z nich korzystać.
159
GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005
Chyba farby olejne firm Van Dyck i Van Gogh sprawiły, że uzyskiwane efekty
na płótnach sprowokowały mnie do „sięgnięcia” po Mistrzów. Na „pierwszy ogień”
poszedł I. Lewitan i V. Van Gogh. Gdy obrazy zostały ocenione przychylnie,
postanowiłem zmierzyć się z największym, w moich oczach, pejzażystą I. Szyszkinem.
Efekty okazały się nadspodziewane – to mi w duszy grało.
Zgodnie z przysłowiem, że „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, ufny w swoje
możliwości, spróbowałem namalować portret. Na szczęście – dla portretu – podjąłem
tylko trzy próby. Dwie na podstawie zdjęć, o tych przemilczę, ale do trzeciej
wykorzystałem słynny obraz „Dziewczyna z Perłą”. Wszystko było udane i wierne: tło,
strój, perła, tylko dziewczyna była o dwadzieścia lat starsza. Im bardziej ją
poprawiałem, tym ona była bliższa sześćdziesiątki. To był mój ostatni portret, który
szybko przemalowałem na pejzaż.
Jednak chęć malowania czegoś, malowania czegoś nowego, była silniejsza niż
gorycz porażki. Przeglądając albumy trafiłem na akwarelę J. Kossaka „Na pastwisku”.
Konie stały się moim nowym wyzwaniem. Tym razem na dwadzieścia sześć
namalowanych koni, dwadzieścia cztery na pewno są do nich podobne. To nie tylko
poprawiło mi samopoczucie, ale wzbogaciło moje zasoby o polskich mistrzów pędzla.
Mając w zbiorach ponad czterdzieści obrazów wiem jedno – można
malować nie mając talentu. Wystarczy dusza artysty i ręka topografa.
Tytuły obrazów:
1. Posiadłość Bertrandy – Owernia – Francja
2. Sztokholm – Bulwar – Szwecja
3. San Gimignano – Toskania – Włochy
4. Annecy – Alpy – Francja
[wymienione obrazy są prezentowane poniżej, sfotografowane w domu autora artykułu
i prac; w czasie obchodów 50-rocznicy powstania Oddziału planowany jest
mini-wernisaż twórczości - przyp. red.]
Posiadłość
Bertrandy –
Owernia –
Francja
160
GEOSYGNAŁ Nr 3 / 2005
Sztokholm –
Bulwar – Szwecja
San Gimignano –
Toskania – Włochy
Annecy – Alpy –
Francja
161

Podobne dokumenty