THE BEST OFF…

Transkrypt

THE BEST OFF…
THE BEST OFF…
W głębi sceny Jaś i Małgosia stoją obok siebie a ich stroje tworzą domek.
Z przodu sceny dwa podwyższenia.
Przez scenę przechodzi NARRATOR I
Zosia K. : - Dobrą baśń – w rodzaju tych najlepszych wyróżnia to, że daje ona
swemu czytelnikowi nie tylko niezwykły świat lub fantastyczne i straszne
wydarzenia, ale przede wszystkim zatrzymuje oddech, gdy nadchodzi „zwrot”
akcji, przyprawia o gwałtowne bicie serca i uniesienie, łzy niemal.
MUZYKA
Dziewczynki wnoszą drzewka, ustawiają je na podwyższeniu a same stają
dwójkami unosząc podgięte ręce w górę
ZZA KULIS
Gabrysia S: - Jutro wczesnym rankiem wyprowadzimy dzieci do lasu,
rozpalimy im ogień i damy każdemu po kawałku chleba. Potem zabierzemy się
do roboty, a dzieci zostawimy same. Nie znajdą drogi do domu, a my będziemy
od nich wolni.
MUZYKA
Jaś i Małgosia przestraszeni przechodzą do przodu sceny i siadają obok
podwyższeń z drzewkami. W rękach mają papierowe lalki.
MUZYKA
Justyna: - I jak teraz wyjdziemy z tego lasu?
Szymon: - Poczekaj chwileczkę aż księżyc wzejdzie, a drogę jakoś znajdziemy.
MUZYKA
Justyna: - Jasiu jestem strasznie głodna, zjadłam tylko parę jagód.
Szymon: - Spójrz Małgosiu jaki piękny, śnieżnobiały ptaszek, chodźmy za nim
może on wskaże nam drogę.
Jaś i Małgosia idą między dziewczynkami udającymi drzewa.
- Aaaa…Aaaa…Aaaa…a…a…a…a
- Szyyy…Szyyy…Szyyy…szy…szy…szy
- Kląskanie
- Da de di do du, da de di do du, da de di do du, da de di do du
- Iiii…Iiii…Iiii…ii…ii…ii
Jaś i Małgosia wracają do podwyższeń i zabierają stamtąd lalki, które wcześniej
zostawili.
MUZYKA
Wchodzi Baba Jaga i ustawia się w głębi sceny na środku.
Jaś i Małgosia przechodzą na boki sceny. Dziewczynki biorą drzewka z
podwyższenia i też przechodzą na boki.
Baba Jaga idzie powoli do przodu i wchodzi na podwyższenie.
Dziewczynki: - Smaczne ciastka, pyszne, słodziutkie…
Jaś i Małgosia podchodzą do Baby Jagi i powoli wyciągają ręce do ciastek.
Gabrysia S.: - Chrup, chrup? Kto chrupie przy mojej chałupie?
Baba Jaga wyrywa lalki z rąk Jasia i Małgosi i chowa je do komina.
MUZYKA
Dziewczynki otaczają Jasia i Małgosię śmiejąc się groźnie. Baba Jaga schodzi z
podwyższenia, obraca je a dziewczynki zapędzają Jasia i Małgosię do środka.
Następnie odchodzą za kulisy.
Szymon i Justyna sprzątają. Wchodzi NARRATOR II
Weronika: - Baśnie przystosowują się do nowych czasów. Są opowiadane na
nowo, pokazywane w nowych dekoracjach. Dzięki temu są zrozumiałe dla
nowych pokoleń.
Na środku sceny w głębi drabina. Na niej zawieszone materiały z namalowanym
zamkiem.
MUZYKA
Wchodzą księżniczki, zdejmują fragmenty materiałów (do każdego doczepiony
jest wachlarz), zakładają materiały na siebie i próbują się ustawić w jak
najelegantszej pozycji.
MUZYKA
Zza drabiny wychodzi bardzo leniwie, ziewając, niechlujnie ubrany książę.
Księżniczki są obrażone jego postawą i wyglądem. Książę przechadza się między
księżniczkami.
Szymon: - Nuda…nuda…nuda…nuda…
Księżniczki próbują wokół niego tańczyć ale on przerywa taniec krzycząc
Szymon: - Nudaaa!!!!!
Księżniczki są absolutnie zdezorientowane.
Gabrysia S.: - Ależ książę nie, wypada mówić tak nieodpowiednich słów w
naszym towarzystwie.
Szymon: - To dopiero towarzystwo.
Oliwia: - Jesteśmy tu ze względu na twoje zaproszenie.
Szymon: - Nikogo nie zapraszałem.
Justyna: - Przecież szukasz żony.
Szymon: - Nikogo nie szukam.
Weronika: - Zapewne każda z nas jest na swój sposób piękna ale to ja jestem
najlepszą kandydatką ponieważ mam największy pałac.
Lena: - Moja droga pałac to nie wszystko, trzeba mieć jeszcze za co go
utrzymać.
Ewa: - Książę nie potrzebuje pałacu bo ma swój. On potrzebuje aby przy jego
boku stanął ktoś tak fotogeniczny jak ja.
Justyna: - Po co?
Ewa:- Żeby dobrze wyglądać na portrecie rodzinnym zawieszonym w salonie.
Amelia: - A ja umiem gotować.
Zosia B. - To hańba, to brak manier. Jak możesz się do tego przyznawać?!
Kinga: - Książę jest marzycielem więc potrzebna mu muza, czyli ja.
Ania: - To może zróbmy losowanie, która z nas zostanie jego żoną.
Zosia K.: - Przecież to nie my wybieramy, tylko on.
Gabrysia Ś.: - A on na razie nie wcale nie zwraca na nas uwagi.
Wszystkie: - To oburzające, wyjątkowo niegrzeczne, brzydkie z jego strony,
nieodpowiednie zachowanie jak na księcia
Księżniczki chodzą obrażone. Jedzie kopciuszek.
Wszyscy: - Je – dzie – ka – re – ta… Je – dzie – ka – re – ta… Je – dzie – ka –
re – ta…
Nora: - Co za bezdroża. Nie oznakowane, nie oświetlone, ledwie tu trafiłam. To
jest ten bal? To czemu nikt nie tańczy? Muzyka…
Chwilę tańczą do muzyki dworskiej.
Nora: - Ale nuda. Dajcie tu jakieś hity…
Tańczą do hitów. Księżniczki wychodzą obrażone.
Książę siada i razem z Kopciuszkiem oglądają niebo.
Szymon: - Jakie piękne i błyszczące gwiazdy oświetlają dziś niebo.
Nora: - Uwielbiam piękne i błyszczące brylanty w pierścionkach.
Szymon: - Księżyc chyba w pełni.
Nora: - …i pełno, pełno koronek.
Szymon: - Noc mimo swej czerni potrafi być taka kolorowa.
Nora: - Różowe, wszystko różowe.
Szymon: - A zapach nocy wyzwala takie romantyczne uczucia.
Nora: - Oooo, czuję uczucie głodu. Czy będzie dziś tort?
Szymon: - W tej poświacie księżyca wyglądasz przepięknie. Cała od stóp do
głowy.
Nora: - W stopy to ciśnie mnie prawy but. Muszę go zdjąć
Szymon: - Zostaniesz…
Nora: - Oho ho już 12.00. Muszę wracać. Nie mogę przecież opuścić 1852
odcinka ulubionego serialu.
Kopciuszek wychodzi.
Szymon: - …moją żoną?....
Książę wychodzi biorąc but. Na scenie zmiana scenografii i wchodzi
NARRATOR III
Ewa: - Baśnie to czarodziejskie opowieści o dziejach bohaterów, którymi
chciałby być każdy z nas. W baśni odnajdziemy szczęśliwą odmianę losu gdzie
sprawiedliwość zawsze zwycięża, gdzie spełniają się wszystkie nasze słuszne
życzenia.
MUZYKA
Krasnale wsuwają na scenę drzewa. Zaczyna się zabawa w ptaki.
- Ćwir…
-Ku ku…
- Uhu…
- Pukanie w drzewa…
Gabrysia Ś.: - Nie chce mi się już bawić. Idę coś zjeść.
Weronika: - Mnie też dopadło zmęczenie.
Lena: - I mnie.
Zosia B.: - Tak, tak. Odpocznijmy sobie.
Gabrysia S.: - Ale te krasnale są leniwe.
Nora: - Pobiegają 5 minut i już są zmęczone.
Ewa: - Ciekawe jak oni w takim razie pracują?
Zosia K.: - Tak samo jak biegają - krótko.
Gabrysia Ś.: - Ratunku, ratunku! Ktoś leży w moim łóżeczku!
Szymon: - Zapewne ci się przewidziało.
Oliwia: - To na pewno źle posłana kołdra albo twój misiek maskotka.
Gabrysia Ś.: - Mój misiek nie ma kokardek i sukienki.
Justyna: - Sukienki? Chodźmy, musimy to zobaczyć.
Zosia K.: - Na pewno znowu zjadł coś nieodpowiedniego.
Nora: - I znowu mu zaszkodziło.
Gabrysia S.: - Tak jak tydzień temu, gdy myślał, że jest lwem.
Ewa: - Te krasnale to w ogóle niezłe obżartuchy.
Wszystkie krasnale: - Ratunku, ratunku, ratunku…
Oliwia: - Ktoś siedział na moim krzesełku…
Justyna: - Ktoś jadł z mojego talerzyka…
Szymon: - Ktoś zabrał mi moją bułeczkę…
Weronika: - I zjadł moje warzywo…
Zosia B.: - Ktoś używał mojego widelczyka…
Lena: - Kroił moim ulubionym nożykiem…
Gabrysia Ś.: - A w moim łóżeczku ciągle ktoś śpi…
Zosia K.: - Czy moglibyście już przestać?
Gabrysia S.: - Zachowujecie się jak przestraszone pisklęta.
Wszystkie krasnale: - Ale…bo…ponieważ…
Nora: - Ja polecę. Widocznie musi to zobaczyć ktoś mądrzejszy.
Ewa: - I ktoś odważniejszy…
Kinga: - Najpierw obudziły mnie jakieś wrzaski, potem przyleciały dwa
ptaszydła przyprowadziły mnie tutaj. O co chodzi? Jeszcze się nie wyspałam do
końca.
Zosia K.: - O, będą do siebie pasować.
Ewa i Gabrysia S.: - Tak tak.
Wszystkie krasnale: - Ale…bo…ponieważ…
Kinga: - No dobrze. Zacznijmy inaczej. Czy domek, w którym spałam jest
wasz?
Wszystkie krasnale: - Tak.
Kinga: - Bardzo ładny domek.
Szymon: - Ty też jesteś bardzo ładna.
Wszystkie krasnale: - Tak.
Weronika: - Jak się nazywasz?
Kinga: - Nazywam się Śnieżka.
Justyna: - A jak trafiłaś do naszego domku?
Kinga: - Wiecie co? Jestem trochę zmęczona. Wracajmy a po drodze wam
wszystko opowiem.
Ewa: - A to ci historia.
Gabrysia S.: - Czy oni naprawdę wierzą w to, że Śnieżka będzie im gotować?
Nora: - Albo słać łóżeczka i prać.
Zosia K.: - A do tego ma szyć i dziergać.
Wszystkie krasnale: - To dopiero będzie czystość i porządek w domu.
Kinga: - Dobrze, że krasnale sobie poszły. Mogę się swobodnie poopalać.
Ewa: - Wiesz Śnieżko, tam po prawej stronie jest lepsze słońce.
Zosia K.: - Ale po lewej stronie są słodkie poziomki.
Nora: - A tam, za tym drzewem rosną jagody.
Gabrysia S.: - Jakbyś poszła na łąkę zobaczyłabyś piękne motyle.
Kinga: - Miałam się opalać. A wy ganiacie mnie z miejsca na miejsce. Wredne
ptaszydła. A sio, a sio.
Amelia: - Przez tę Śnieżkę jestem smutna, jestem zła, jestem wściekła. Jak ją
znajdę to…
Widzi Śnieżkę.
Amelia: - Uuu… Ależ ładna z ciebie dziewczyna.
Kinga: -Prawda? Wszyscy tak mówią. Może kiedyś będę taka stara i brzydka
jak ty ale teraz jestem najpiękniejsza.
Amelia zaczyna się dziwnie zachowywać.
Kinga: - Co ci się stało?
Amelia: - Nic. Nic mi się nie stało. To… ze starości.
Kinga: - To po co chodzisz po lesie jak cię to męczy?
Amelia: - Chodzę bo lubię. Chodzę i dokarmiam zwierzęta jabłkami. Pyszne
jabłka. Soczyste i niskokaloryczne.
Kinga: - Wiesz, zgłodniałam trochę. Mogłabyś mi jedno dać?
Amelia: - Pomyślmy. Zające dostały, jelenie dostały, został jeszcze niedźwiedź
ale on sobie poradzi. Proszę.
Kinga: - Smaaaaczneeee.
Usypia.
Amelia: - No… i znowu jestem najpiękniejsza.
Ustawianie dekoracji. Wchodzi NARRATOR IV
Gabrysia Ś.: - Niezbędnym warunkiem „prawdziwie dobrej baśni” jest
szczęśliwe zakończenie daje ono każdemu z nas taką radość, której nie
znajdziemy codziennie w naszym życiu.
MUZYKA
W głębi sceny siedzi na podwyższeniu z kamieni Królowa Śniegu. Wchodzi
Gerda.
Zosia B.: - Jeśli uda ci sie ułożyć z lodu słowo "wieczność" staniesz się całkiem
niezależny a ja podaruję Ci cały świat i nawet nowe łyżwy.
Wszyscy: - Wieczność, wieczność, wieczność
Szymon: - Czy ktoś tu jest? Słyszę jak lód trzeszczy.
Gabrysia Ś.: - Kaju, Kaju to ja Gerda.
Szymon: - Nie znam cię. Idź sobie stąd.
Wszyscy: - Idź sobie stąd, idź sobie stąd, idź sobie stąd.
Gabrysia Ś.: - Wiem, że nie jesteś zły. To tylko kawałek stłuczonego
zwierciadła wpadł ci do serca, które przestało czuć i kochać.
Zosia B.: - Kaj należy teraz do mnie. Nie oddam go.
Wszyscy: - Nie oddam go, nie oddam go, nie oddam go.
Toczą się kule.
Gabrysia Ś.: - Ach, jaki mróz, jaki śnieg, dziwaczne i groźne kule mrożą mi
stopy i ręce.
Kule sie zatrzymują, ruszają, rozwijają, wychodzą z nich białe postacie i
otaczają Gerdę. Gerda odpycha kule.
Gabrysia Ś.: - Muszę uleczyć Kaja, muszę wyjąć mu z serca szczątki
czarodziejskiego zwierciadła.
Zosia B.: - Moje straże, tafle lodu, nie wpuszczajcie jej. Nie wejdziesz!
Białe postacie tworzą z materiału tafle lodu, które zagradzają Gerdzie drogę w
końcu otaczają ją nie pozwalając iść dalej. Gerda odpycha je po kolei w różne
strony.
Gabrysia Ś.: - Nie boję się was. Nie przeszkodzicie mi. Nie pokonacie mnie.
Jestem silna. Silniejsza od was.
Zosia B.: - Płatki śniegu, ogromne, białe, kolczaste, świecące i ruchliwe,
budzące strach brzydotą i zimnem oplączcie ściany mojego pałacu, ukryjcie
Kaja.
Pojawia się siatka z płatkami śniegu.
Gabrysia:
Co ja kocham na tym świecie
Złote słonko jasne kwiecie
Boże ptaszki śpiewające
Wszystko kocham serca biciem
A przestanę chyba z życiem
Szymon: - Gerda?! To naprawdę ty? Tak się cieszę. Tak bardzo się cieszę, że
mnie znalazłaś. Nie płacz. Znów jesteśmy razem. Chodźmy stąd.
Wszyscy:
Co ty kochasz na tym świecie
Złote słonko jasne kwiecie
Boże ptaszki śpiewające
Wszystko kochasz serca biciem
A przestaniesz chyba z życiem
Na środek sceny wychodzi NARRATOR V
Lena: - Baśń jest literaturą mędrców. I o mądrości dziecka dobrze świadczy to,
że potrafi ono baśń przeżyć i zrozumieć.

Podobne dokumenty