Numer 63 - Wirtualny Hogwart
Transkrypt
Numer 63 - Wirtualny Hogwart
Spis treści Od redakcji ........................................................................................................................... 3 Wydarzenia z WH ................................................................................................................. 4 Wywiad ................................................................................................................................. 6 Felieton ................................................................................................................................ 13 Bohater numeru ................................................................................................................. 14 Wydarzenia z ŚM ............................................................................................................... 15 Ankieta: Zielartswo ........................................................................................................... 15 Plebiscyt Końcoworoczny................................................................................................. 17 Plotki ................................................................................................................................... 22 Ciekawostki ........................................................................................................................ 22 Sport .................................................................................................................................... 23 W ciągu ............................................................................................................................... 26 Przepis.................................................................................................................................. 29 Konkurs............................................................................................................................... 31 Minęły trzy, długie miesiące pracy. Trzy miesiące spotkań redakcji, pisania artykułów i poprawiania ich. Trzy miesiące wytężonej pracy, by wszystko „grało”. Przejmując „Kleksa” liczyło się wiele rzeczy. Była też najważniejsza. Chciałem, by moje sprawowanie pieczy nad gazetą było nauką dla przyszłych redaktorów naczelnych. Chciałem, by osoby pracujące ze mną, mogły coś wyciągnąć z tej współpracy. Myślę, że się udało. Przyszedł czas się pożegnać, choć w moim przypadku nie jest to najlepsze słowo, a już na pewno nie jest to słowo prawdziwe. Ci redaktorzy, którzy wytrwali ze mną do końca, mogą się cieszyć. Są niejako wygranymi. Chcę z tego miejsca podziękować moim współpracownikom, bez których „Kleks” nie wychodziłby w takiej formie. Szczególne podziękowania należą się Clementine Wilton, która praktycznie, co numer dbała o graficzną stronę gazety. Również Arianne Cathville zasłużyła na konkretne podziękowanie. Bez niej prawdopodobnie „Kleks” w ogóle by się nie wyświetlał, bo nie ukrywam, że nie zawsze byłem dostępny. Nie zawsze miałem możliwość wywiązania się z moich obowiązków. Z dniem dzisiejszym zrzekam się posady redaktora naczelnego „Kleksa”. Od dziś to Arianne Cathville tu rządzi. Były redaktor naczelny „Kleksa”, profesor Christian Fyed. Nowy nauczyciel Latania Uczniowie pierwszej klasy już od pewnego czasu mogli zauważyć nieobecność profesor Poppy Cahill, nauczycielki Latania na Miotle. Pani profesor nie pojawiała się ani na swoich lekcjach, ani na terminach odrabiania, wyznaczanych przez nią, co poskutkowało tym, że dyrekcja Wirtualnego Hogwartu zdecydowała się podziękować jej za współpracę. Na jej miejsce przyjęto profesora Christiana Fyeda, nauczyciela Wiedzy o Harrym Potterze, który jednak znany jest w Świecie Magii przede wszystkim z wykładania Latania. Zorganizował on wielkie odrabianie zaległych lekcji, pozwalając uczniom na zdobycie ocen, których potrzebują do bycia klasyfikowanymi z tego przedmiotu. Jednak jest on najprawdopodobniej tylko tymczasowym zastępstwem na tym stanowisku. Jak powiedziała nam profesor Alexa Stark, członkini dyrekcji, trwają poszukiwania nowego nauczyciela. Wobec zbliżających się wakacji i kończenia cyklu edukacyjnego w WH przez kolejnych uczniów, bardzo możliwe, że stanowisko zostanie objęte przez jednego z absolwentów — tak jak to było w poprzednich latach. Puchary rozdano Zacięta konkurencja między hogwarckimi domami poskutkowała tym, że niemal do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto wygra II edycję Rankingu Olimpiad. Przed drugim etapem ostatniej olimpiady w tym roku – olimpiady z Językoznawstwa – Clementine Wilton, Isabelle Lightwood (obie ze Slytherinu) i Grace Staley (z Gryffindoru) zajmowały ex aequo I miejsce z dorobkiem 41 punktów, jednak test z wiedzy o językach sprawił, że Staley wysunęła się na prowadzenie, w olimpiadzie zajmując drugie miejsce, a w rankingu definitywnie pierwsze. Ostateczny układ podium prezentuje się następująco: Grace Staley – 45 pkt, Isabelle Lightwood – 42 pkt i Clementine Wilton z niezmienną sumą 41 pkt, jednak nikt, kto śledził zmiany w rankingu w tym roku, nie może powiedzieć, że konkurencja była nudna. Dla odmiany w tym roku po Puchar Quidditcha sięgnął Slytherin, o czym więcej przeczytacie w dziale sportowym Kleksa. Będzie to szósty puchar tego typu w historii tego domu w Wirtualnym Hogwarcie. Ślizgoni w tym roku wydawali się ciężko pracować na zwycięstwo również i w Pucharu Domów, który to ostatecznie do nich trafił. Nie mogli się oni poczuć zbyt pewnie, gdyż niemal do końca Gryfoni deptali im po piętach. Ostatecznie chwila rozluźnienia nastąpiła w piątek, kiedy to przestano dodawać punkty. Trofeum wieńczące cały rok szkolny wędruje również do rąk podopiecznych profesora Fyeda, którym udało się zdobyć ponad 20 tysięcy punktów. Tuż za nimi uplasowali się Gryfoni. Stracili oni do pierwszego miejsca około tysiąca punktów. Trzecie miejsce zajmuje Ravenclaw z 12 tys. punktami, zaś Hufflepuff ponownie jest na ostatnim z niemalże 5 tys. jako jedyny dom, który w tym roku nie przekroczył progu 10 tys. punktów. Warto nadmienić także, że rozstrzygnięto Klub Pojedynków. O zwycięzcach również można przeczytać w dziale sportowym Kleksa. Uroczyste zakonczenie W niedzielę, 29 czerwca, w naszej szkole miało miejsce uroczyste zakończenie XXV. roku szkolnego. Wiąże się z tym uczta, na której to uczniowie otrzymają swoje świadectwa, a piątka trzecioklasistów opuści mury naszej placówki. W tym roku promocję do klasy drugiej otrzymało sześć osób, z czego dwie z nich otrzymały świadectwo z wyróżnieniem. Sprawy inaczej mają się z klasą drugą, gdzie takie wyróżnienie otrzymali wszyscy zdający. Najwyższą średnią spośród uczniów uzyskała Clementine Wilton (5,83). Tuż za nią, również z klasy III, ze średnią 5,67 znajduje się Spencer Fyed. Trzecie miejsce natomiast zajmują ex aequo Grace Staley, Peter Castellan oraz Arianne Cathville ze średnią 5,63. Serdeczne gratulacje.To jednak nie koniec pożegnań. Naszą szkołę opuszczają również znakomici profesorowie, jakimi są: Christian Fyed, Nicholas Malfoy oraz Beauty Barea. Miejmy nadzieję, że miło spędzili tutaj czas i będą nas jeszcze odwiedzać! Wakacje z WH Dyrekcja, wraz z gronem pedagogicznym, przygotowała dla uczniów, oczekujących błogich chwil lenistwa, niespodziankę w postaci zajęć wakacyjnych! „Wakacje w WH” to nie tylko nazwa projektu, ale także czas jego trwania. Chodzi mianowicie o osiem tygodni wolnego. Dlaczego warto spróbować? W tym projekcie nie będzie standardowej wiedzy przedmiotowej. To, czego można się tutaj nauczyć, jest bonusem do standardowych lekcji z roku szkolnego. Dodatkowo warto wspomnieć o braku Pucharu Quidditcha czy Pucharu Domów… Żądnym sukcesów już wyjaśniam, jak to jest możliwe. Ideą „Wakacji w WH” jest integracja, więc na czas ich trwania nie istnieją podziały domowe. Papa, Gryffindorze, Hufflepuffie, Ravenclawie i Slytherinie! Witaj, drużyno turkusowych, pomarańczowych, fioletowych oraz bordowych! W rezultacie pojawi się Wakacyjny Puchar Quidditcha i Wakacyjny Puchar Drużyn. Będzie można także powalczyć o tytuł Mistrza Pojedynków! Każda osoba ze społeczności szkolnej ma niepowtarzalną okazję, by stać się częścią czegoś większego… Etykietki zwykłego ucznia, prefekta, profesora bądź dyrektora znikają. Tutaj nie ma wynoszenia ponad innych. Każda z wymienionych drużyn będzie mieć swojego opiekuna, a ten, w zależności od chęci, wybiera jednego bądź dwóch zastępców, którzy następnie razem powołują kapitana drużyny Quidditcha. Po ośmiu tygodniach uczestnik „Wakacji w WH” otrzymuje dyplom ukończenia kursów, na które uczęszczał. Po uroczystym zakończeniu roku zostanie opublikowany specjalny blok z nowymi zapisami (oczywiście ten przyjmujący zgłoszenia na następny rok szkolny również będzie funkcjonował). Tiara Przydziału przydzieli wszystkim zgłoszonym drużyny już 7 lipca. Tymczasem rzućmy okiem na wstępne propozycje kursów. Imię i nazwisko Przedmiot Nicholas Malfoy Alexander Cathville Aga Vielt Dominique Cathville Martin McCarthy Elena McQueen Yda McNarcissen Alexa Stark Rafael Wilton Oktawia Milne Marcin McGreen James Wilton Clementine Wilton Spencer Fyed Magomedycyna Obrona przed Magicznymi Stworzeniami Historia Magii Średniowiecznej Mity i Legendy Zaklęcia Praktyczne Walki Czarodziejów Transmutacja Żywiołów Człowiek w Transmutacji Tajemnice Wszechświata Astrologia | Dywinacje Wschodu Łacina Klasyczna Praktyki Zielarskie Składniki Magicznych Napojów Quidditch Zapowiada się naprawdę ciekawie! Ruszyłem szybko na spotkanie. Pchnąłem dębowe drzwi do pokoju nauczycielskiego, a ona już siedziała przy szerokim stole. Jak zwykle – schludnie ubrana, świetnie uczesana, z uśmiechem na ustach. Yda McNarcissen była w pełni gotowa do wywiadu. Kleks: Wiem, że to było dawno, jeszcze przed tym, jak Wirtualny Hogwart poznał Twoją transmutacyjną stronę, lecz wielu czytelników jest ciekawych, jak Yda McNarcissen tutaj trafiła. Yda McNarcissen: Cóż… Yda McNarcissen jeszcze w swoich wcześniejszych odsłonach trafiła do ŚM zaczynając od nauczania w wielu pomniejszych szkołach. Czasy, w których zaczynałam, słynęły z dużej ilości mało rozbudowanych szkół. Byłam zatrudniona w kilku takich placówkach, które szybko rozwiązano, nowe wyszukiwałam z popularnych wówczas top list. Poprzez taki ranking szkół trafiłam do WH i złożyłam podanie o… wówczas nazywano to „nauczyciel do przedmiotu zastępczego”, czyli w myśl Adama Blacka – ówczesnego dyrektora, był to nauczyciel zarezerwowany do prowadzenia zastępstw za nieobecnych profesorów. Z tego powodu powstało małe nieporozumienie, ja ofertę zrozumiałam jako propozycję wprowadzenia nowego przedmiotu - wiedzy o rytuałach, którą rozwijałam w poprzedniej placówce. Ot, jak tu jestem. K: Zostałaś przyjęta na owego "nauczyciela zastępczego"? Jak dalej potoczyła się sprawa Twojej osoby we wczesnych latach placówki? YM: Owszem, przyjęto mnie jako takiego nauczyciela, lecz błyskawicznie namówiłam Adama na zrobienie mi miejsca w planie na WoMMiR. Początkowo nauczałam wyłącznie klasę I, następnie powierzono mi wszystkie roczniki w szkole. Jako nauczyciel w tamtych latach nie wsławiałam się, w swojej ocenie, jako nauczyciel wybitny. Publikowałam podręczniki, uczestniczyłam regularnie w radach pedagogicznych, przygotowywałam egzaminy -nic poza niezbędne minimum. Przyznam, że prowadziłam dość pasywny sposób uczestniczenia w WH. K: Spotkaliśmy się w VIII roku szkolnym, właśnie na zajęciach klasy I – WoMMiRze. Pamiętam nawet te Twoje podręczniki – 3 strony, każda do innej klasy. Wtedy też pałałaś opiekuństwem nad Krukonami. Byłaś kiedyś Krukonem albo uczniem jakiegokolwiek domu? YM: Oboje pamiętamy to nasze spotkanie, ale nie wchodźmy w te szczegóły… Co do Krukonów… tak byłam w Ravenclawie przez kilka chwil jako uczeń, lecz ta rola nie odpowiadała mi w sposób zadowalający. Myślę, że swoją niezbyt wyraźną sympatię do tego domu zawdzięczam jego charakterystyce. W końcu to dom słynący z inteligencji jego członków. Bycie człowiekiem mądrym i przebywanie w kręgu podobnych ludzi wydaje mi się być dużo bardziej atrakcyjne. Jako dyrektor sympatii tej nie straciłam, lecz otamowałam by zachować wyraźną bezstronność. Obecnie cenię domy bez względu na przypisane im przez Rowling cechy, bo w WH nie mają one realnego odniesienia do osobowości wychowanków. K: Rozumiem. Planowałaś kiedyś zając się "na poważnie" swoją edukacją, w jakiejkolwiek szkole magii? Czy od razu porzuciłaś myśl uczenia się i zaczęłaś uczyć innych? YM: Nie ukrywam, że próbowałam zdobyć to pełne wykształcenie magiczne… do czasu, gdy zaczęłam uczyć innych. Od momentu pierwszego dłuższego zatrudnienia w nieistniejącej już akademii magii, byłam pewna, że moim przeznaczeniem jest nadawanie informacji, a nie ich odbiór. Należy wspomnieć, że parę lat temu ŚM był dużo mniej ustrukturalizowany, a takie działanie było bardzo często praktykowane. Nauczyciele zmieniali się w tempie szybszym niż ja nabijam nowe kilogramy, co nie czyniło z tego znaczącego wyzwania. K: Zaczęłaś więc nauczać. Przekonałaś Blacka, by dał Ci możliwość utworzenia WoMMiRu. W tym czasie WH było Twoją jedyną pracą, czy szlifowalaś również inne placówki? YM: Jedną, już wspomnianą. Była to placówka, w której narodził się WoMMiR, w kształcie jaki mu nadałam. Zapewne zauważyłeś, że celowo pomijam jej nazwę. Cóż, przyznaję, iż nie była najbardziej… przemyślana. W tajemnicy wyznam, że była to Akademia Magii Cristal Moon… zabawne i niezwykle dziewczęce. Przez kilka miesięcy cieszyła się sporą popularnością. Czas w jakim uczyłam równolegle w obu placówkach (o ile mnie pamięć nie myli) był krótki - około jednego roku szkolnego. K: Czy oficjalnie możesz przyznać, że to Ty wprowadziłaś ten przedmiot do Świata Magii? YM: Nieskromnie muszę przyznać, że nadałam mu kształt jaki obserwujemy wszyscy dzisiaj w WH, natomiast nie mogę przypisać sobie samej idei jego kreacji. K: Wróćmy do Twojej kariery w WH. Po kilku latach w naszej szkole wyrobiłaś sobie markę – byłaś cierpliwym, niezwykle ułożonym i bardzo zorganizowanym nauczycielem. Ponadto uczniowie niezwykle cenili sobie WoMMiR, co trwa – w głównej mierze dzięki Tobie – do dziś. Jednak po VIII roku szkolnym odeszłaś. Dlaczego? YM: Był to czas mojej matury. Tkwiłam w bardzo wdzięcznym i ascetycznym przekonaniu, że muszę się niezwykle pilnie uczyć. Do dziś obserwujemy taką tendencję, gdy niedoszli maturzyści uważają, że pozbycie się ciężaru ŚM ułatwi im pomyślne zaliczenie egzaminu dojrzałości. Dodam również, że to absolutnie zbyteczne i niewykonalne, a odrzucenie czegokolwiek w WH nie wpływa na potencjalny sukces. Z perspektywy lat uważam taką decyzję za zbędną, a nawet utrudniającą mi powrót tutaj. Szczęśliwie ówczesna dyrekcja zapełniła ten brak moją niezwykle utalentowaną wychowanką - Tamarą Colloportus. K: Tamara następnie oddała przedmiot Belli Washington, późniejszej dyrektor. Ty tymczasem powróciłaś w XI roku szkolnym, po 3 latach szkolnych od swojego odejścia w dość niecodziennej roli... specjalisty do spraw egzaminów. Pamięć przypomina mi jednak, że wyniknął z tym jakiś problem. Jak wspominasz ten okres? YM: Stanowisko o którym wspomniałeś, również zostało utworzone na moje życzenie. Była to moja pierwsza i nieudana próba powrotu do szkoły. Specjalista do spraw egzaminów miał być odpowiedzialny za koordynację procedury egzaminacyjnej i przeprowadzenie stosownej reformy. W opozycji do mojego pomysłu wspieranego przez Eileen Colloportus stał Max Potter (zajmujący się tą częścią życia szkolnego) mający silne zaplecze społeczne w szkole. Jako wracający nauczyciel nie byłam w stanie namówić kadry do zmiany procedury egzaminowania. Być może powinnam być bardziej nieustępliwa wobec zachłannej postawy Pottera, lecz nie wytoczyłam wojny. Dość zabawne jest to, że reforma, o której tu mówię, została wprowadzona XVIII roku szkolnym, a w dniu naszej rozmowy celebrujemy już ósme egzaminy zorganizowane według tego schematu. K: Współpraca z Maxem Potter nie wszystkim wychodziła na dobre, ja również mam mieszne uczucia co do niej. Tymczasem minęły kolejne 4 lata szkolne, a w trakcie XV roku szkolnego, po fatalnej postawie profesora Magika Tonksa, dyrekcja otworzyła zapisy na nauczyciela Transmutacji. Zanim jednak o tym, pojawia się pytanie – co działo się z Ydą McNarcissen przez ten cały okres, od odejścia po VIII roku szkolnym, aż do XV roku szkolnego? YM: Czas tej latencji spędziłam koncentrując się na realnych sprawach życia codziennego. Uznałam, że mój czas minął, nie zaglądałam do WH… można uznać, że wyjechałam, zaginęłam lub umarłam dla Świata Magii. K: Jednak odwiedzałaś stronę naszej szkoły przez ten okres... w końcu zauważyłaś, że szkoła potrzebuje nauczyciela Transmutacji. Długo się zastanawiałaś, czy brać? Skąd w ogóle to zainteresowanie Transmutacją? Pamiętam – bo to ja miałem okazję z Tobą rozmawiać o posadzie – jak argumentowałaś swój zapis - "to przedmiot, którego zawsze chciałam uczyć". Byłem zdziwiony. YM: Owszem, mój powrót do WH na stanowisko transmutologa wydaje się dziwny i rzeczywiście ja też tak to widzę. Po pierwsze, pojawiłam się tu jak miecz Gryffindora w sadzawce. Był to efekt mojego surfowania w sieci pt. „a zobaczę czy jeszcze istnieje WH” albo „ciekawe czy strona kozet.pl istnieje”. Po drugie, zanim „zasłynęłam” ze studiów nad okultyzmem przelotnie uczyłam transmutacji, a są to czasy dość dawne, bo nawet prof. McCarthy może tego nie pamiętać. K: W tym czasie już studiowałaś. Wyciągnęłaś wnioski z czasów maturalnym i byłaś przekonana, że będziesz w stanie to pogodzić, czy może jednak wahałaś się, że nie starczy Ci czasu? YM: Hmm… tak, zdecydowanie. Wszystko polegało na umiejętnym zaplanowaniu zajęć i ich wcześniejszym odrobieniu. Kiedy przygotowywałam się do sesji, stan zaległości był równy zero. Większe obawy miałam przed przejęciem stanowiska zastępcy dyrektora, ale i tutaj były one bezpodstawne. K: No właśnie. Po XVI roku pojawiła się nominacja, byś stała się dyrektorem głównym. Jednak odmówiłaś, jednocześnie zgadzając się na pozostanie wicedyrektorem. A więc zastępca, ale nie dyrektor główny. Dlaczego? YM: Tak, zaoferowałeś mi to stanowisko, jednakże ja miałam inne obawy niż brak dostępności czasowej. Po XVI roku szkolnym WH nie przeżywało kryzysu, szkoła była wręcz wymarła. Obawiałam się, że w momencie przejęcia przeze mnie steru, to na mnie ciążyłaby odpowiedzialność za jej zamknięcie. Co więcej, nigdy nie byłam frontmanem, nie jest tak przebojowa jak moi następcy i poprzednicy. Preferuję działanie w cieniu i wtedy osiągam więcej. Co więcej, sprawy nie ułatwiały kombinacje jakie miałam do wyboru. Z jednej strony, tercet egzotyczny w domieszką lateksu – McCarthy, RedBird i ja. Z drugiej, wariant Washington, którą rzadko wtedy widywałam. Obawiałam się też, uczestniczenia na arenie całego ŚM, gdzie nie miałam znajomych oraz kiepsko orientowałam się w sytuacji międzyszkolnej. To zadecydowało, że postawiłam schować się za blaskiem Belli Washington i niejednokrotnie zasłaniałam się nią jak tarczą. K: Wróćmy na chwilę do Transmutacji. Korzystałaś z zaproponowanego przez wcześniejszych nauczycieli programu nauczania, czy stworzyłaś coś własnego? Pytam, bo nie od dziś wiadomo, że Yda McNarcissen równa się oryginalność. YM: Sprawa innowacyjności transmutacji nie powinna być tajemnicą, więc spieszę z wyjaśnieniami. Zaproponowany przeze mnie program nie może być uznany za absolutną moją własność intelektualną. Znakomitą część, przygotowałam samodzielnie, rozbudowując poszczególne moduły, wzory i elementy praktyki przemian. Jednakże, wszystko co utworzyłam poprzedziłam krytyczną oceną dorobku innych osób zajmujących się transmutacją. Należy zaznaczyć, że źródła nie są zbyt bogate, a do najpopularniejszych należały podręczniki Tamrona oraz Lancaster. Moja propozycja nie jest alternatywą wobec tradycyjnego nauczania, lecz wynika z podstaw jakie dała mu historia transmutacji w ŚM. Wytrawni czytelnicy moich publikacji, zapewne zauważą korespondencję z głównymi pojęciami, czy ideami autorów dawnej elity. K: Wprowadziłaś wiele innowacji do Transmutacji – "kolaterale", "Szapiro Wilk" czy "entropia zaklęcia", a to tylko kilka z przykładów, z których swojego czasu nabijał sie chociażby profesor McCarthy. Twój podręcznik liczy 161 stron i pojawiają się głosy, by najzwyczajniej w świecie go wydać i upublicznik realnie. Jak powstawał i co Cię skłoniło do napisania takiego dzieła? Ile Ci to zajęło? YM: Nabijał się! A ja byłam, przekonana, że on tak… z żywego zainteresowania! Rzeczywiście słynę z dodania swoich smaczków do transmutacji. Jednakże należy to traktować jako odcisk palca, który identyfikuje mnie jako popularyzatora magicznej wiedzy w odmętach Internetu. Idąc dalej, pisanie podręczników to dzisiaj wręcz praktyka zapomniana. Uważa się, że brak źródła ułatwi uczniom nieregulaminową aktywność podczas form sprawdzania wiedzy. Ja uważam, przeciwnie… niech student szuka aż znajdzie. A to że znajdzie, nie oznacza, iż umie to wykorzystać. Ludziom należy dać wędkę, a nie rybę. Moją wędką jest podręcznik do transmutacji. Ostatni scalony podręcznik do trzech lat nauki tworzyłam przez dwa miesiące. Poprzednie wydanie zajęło ponad rok. K: Racja, że zastałyście z Bellą ruinę, jednak dość szybko, bo już po wakacjach, szkoła znowu ruszyła na pełnych obrotach. Czemu zawdzięczacie tak szybki powrót do świetności? YM: Na pewno nie zmianie dyrektora szkoły. Warto podkreślić, że XVII rok szkolny postawił szkołę na nogi, ale był to czas jej ponownego rozruchu. Nasz czytelnik, nie powinien mieć wrażenia, że z dniem 4. września 2011 roku szkolne sale napełniły się tak jak kilka lat później. Nie wydaje mi się, żeby rosnąca aktywność była dziełem przypadku czy promocji, której nie prowadzono …duża część ówczesnych uczniów to osoby z jakąś przeszłością w ŚM, a być może powodem była słabnąca konkurencja. Mogę tutaj tylko spekulować… K: Twoja współpraca z Washington trwała przez 4 lata szkolne, a więc ponad półtora realnego roku. Jak układała się Wasza współpraca? Od razu złapałyście wspólny język? Może mieliście jakieś problemy, kłotnie czy spory? Jak układały się Wasze relacje? YM: Bella jest bardzo pogodną i pokojowo nastawioną osobą. Ja choć, nie obawiam się wstępowania na ścieżki wojenne, również nie miałam okazji doświadczenia z nią sporu. Nigdy nie było takiej sytuacji, by któraś z nas obrażała się, czy musiała wykrzyczeć swoją rację. Sprawnie podzieliłyśmy zadania. Zarówno ja, jak i ona mamy talent do mediowania, więc sprawy nie były stawiane na ostrzu noża. Przynajmniej tak wolałabym o tym myśleć. Nie było też tak, że byłyśmy absolutne zgodne jak Crabbe i Goyle, ale dużo dyskutowałyśmy i dochodziłyśmy do wspólnych rozwiązań. Nie mniej, współpracę z Bellą Washington oceniam jako najciekawszą relację jaka spotkała mnie w tym miejscu. K: Podczas Wasze kadencji strona została powiększona o kilka ważnych projektów, jako przykłady niektórych z nich można podać zreaktywowaną Ulicę Pokątną połączoną z Bankiem Gringotta, w którym znajdziemy ponad 600 przedmiotów, zrewolucjonizowany system egzaminów, które swoją budową wytrwały do dziś czy chociażby przemianę oferty edukacyjnej albo Rankingu Nauczycieli. Można wymieniać do jutra. Który projekt oceniasz za najbardziej udany z perspektywy czasu? Czy któryś był zbędny? Któryś można było wykonać lepiej? Poprawić? YM: To jest pytanie, które trudno potraktować syntetycznie. Duża część projektów została zrealizowana w pełni, a o ich funkcjonalności świadczy ich obecność do chwili obecnej. Reaktywacja ulicy Pokątnej kosztowała nas wszystkich dużo czasu i energii, lecz ostatecznie sprawdziła się lepiej niż bym przypuszczała. Ranking Nauczycieli został wyłącznie uproszczony i przebudowany graficznie, ułatwiając korzystanie. Nie mniej już dzisiaj widoczne są potrzeby, które można było przewidzieć w czasach mojej kadencji. Natomiast, sceptycznie przyjęto próbę reorganizacji kadry nauczycielskiej, poprzez wprowadzenie stopnia adiunkta, a także obowiązkowe wizytacje. Moi krytycy, zapewne uważają te pomysły za moją osobistą porażkę. Przyznam, że forma być może wymagała dopracowania, ale doszliśmy do sytuacji, w której nauczycieli młodszych od starszych stażem różnicuje wyłącznie nic nieznacząca liczba plusów. Dyrektor ma ograniczone możliwości oceny efektywności pracy podległych osób ani nie posiada formalnych kryteriów dla wykonania takiego osądu. Niepokojące staje się to głównie z perspektywy mijających lat, gdzie defekty te są już widoczne. Z kolei, reforma edukacyjna i egzaminy to najlepsze co zaoferowałam WH. Udało się, stworzyć szkołę dla ucznia z wolną wolą i wyborem ścieżki kształcenia. Procedura samodzielnego doboru przedmiotów w klasach II i III jest na tyle atrakcyjne, że często dominuje wśród rozmów w pubie. Klasy I są delikatnie wdrażane w życie szkolne co stopniowo zachęca ich do większego zaangażowania. K: Model WH jest teraz bardzo zbliżony do potterowskiego, a nawet nieco ulepszony. Mamy podobny system edukacyjny z wyborem przedmiotów, mamy możliwość kupowania przedmiotów i zdobywania galeonów, chociażby podczas comiesięcznego Hogsmeade, mamy Puchar Domów, Ligę Quidditcha i Ligę Pojedynków, a także Izbę Pamięci, szkolną gazetę czy wysokiego poziomu moduły, które przybliżają klimat. Czy aktualnie czegoś brakuje WH? Czy uważasz, że zbliżanie WH do potterowskiego Hogwartu jest dobre? YM: Cóż imitacja szkoły magii na płaszczyźnie Internetu ma swoje ograniczenia, których nie jesteśmy w stanie przekroczyć. Nie mniej, jesteśmy blisko uzyskania dobrze działającej symulacji. Wirtualny Hogwart powinien podążać ścieżką wytyczoną przez sagę, bo to pierwotnie określiło sam koncept szkoły, czyli sam proces należy traktować w kategorii sukcesu. Obecnie brakuje nam jeszcze nowocześniejszego zaplecza podwyższającego ściśle techniczno-graficzną atrakcyjność portalu typu e-learning. Niestety są to sprawy dość kosztowne jak na organizację non-profit typu WH. Myślę, że to co mamy w tej materii jest wystarczające, ale nic więcej. K: Podjęłaś decyzję, by w XX roku szkolnym, po 4 latach pracy na stanowisku zastępcy dyrektora oraz 6 jako nauczyciel Transmutacji, odejść ponownie. Co tym razem było powodem takiej decyzji? YM: To był czas kiedy zmęczyłam się piastowaniem tej funkcji. Nie mogę też powiedzieć, aby spotkało mnie coś irytującego. Ale praca na dość wysokich obrotach, szczególnie z ludźmi w relacji świadczenia im wysokiej jakości usługi, jest znacznym wyzwaniem. Był to moment, kiedy wszystkie możliwe innowacje już osiągnięto, więc bez skrupułów zajęłam się szkoleniem adeptów magii, usuwając się w cień, planując przy tym koniec kariery profesorskiej rok później. K: Jako swoją następczynie wybrałaś Alexę Stark, teraźniejszą dyrektor szkoły. Jaką była uczennicą i dlaczego to ona miała Cię zastąpić? Do dyspozycji był m.in. profesor McGreen. YM: Cóż, nie jest to właściwie oficjalna wersja prawdy. To nie ja wskazałam osobę, która dziś pełni funkcję jedynego mistrza transmutacji w WH. Jednakże, wyczuwam Twoje intencje Christianie… dążysz bym porównała moich dwóch absolwentów. Wszystkich swoich uczniów otaczam dość sentymentalną aurą, w tym tą dwójkę. Marcin McGreen ma dość ciekawą historię, dziś pełni wiele różnych funkcji w ŚM. Jest przykładem jak z „nieogara” stać się dość popularną personą. Jego działalność na polu transmutacji, oceniam jako niejednorodną. Dość krytycznie odnoszę się do jego modyfikacji, bo zapomniał, że wszelkie zmiany muszą być poparte sensem. Alexa Stark sprawiała wówczas nieco podobne wrażenie do wspomnianej Tamary. Niezawodna, niezwykle precyzyjna, przy tym zdystansowana. Profesor Stark ma klasę i nienachlaną siłę przebicia, co szybko uczyniło z niej najważniejszą postać w WH. Takie kobiety będą rządzić światem. Nie mniej, Alexa również powinna chociażby spróbować odnaleźć w transmutacji takie coś własnego. Swoją myśl, którą wprowadzi w zastany dorobek. K: Natomiast w dyrekcji Twoje miejsce zajął profesor Xeme Werdyen. Maczałaś palce w tym zastępstwie, czy tak zdecydowała Washington? Jak oceniasz pracę swojego następcy? YM: O przejęciu mojego stanowiska przez Xemeusza Werdyena wiedziałam dość wcześnie. Nie oponowałam w tej sprawie u ex-dyrektor Washington. Miałam pewne opory, jednak wolałam wierzyć, że to najlepsza kandydatura, jaką mieliśmy. Znam nastroje, jakie towarzyszyły pracy Werdyena, lecz nie chciałabym zbyt surowo podejmować się krytyki jego działalności. Żałuję jedynie, że jego odejście z tej funkcji, nie odbyło się w atmosferze splendoru. K: Tymczasem pojawiła się inna, zupełnie nowa dyrekcja w składzie Alexa Stark, Nicholas Malfoy, którzy są niejako pozostałością po rządach Werdyena oraz dołączona do nich trochę później Dominique Cathville. Jak oceniasz pracę tej dyrekcji? YM: Hmm… postać Stark w zarządzie nie dziwi mnie absolutnie, to zdarzyłoby się prędzej lub później. Nicholas i Dominique nigdy nie wykazywali zainteresowania rządzeniem. Pracę całej trójki w perspektywie minionego roku szkolnego należy uznać, za bardziej owocną niż w pierwszym kwartale roku. Być może jest to kwestia adaptacji do wymagań, z drugiej pomocnej dłoni Cathville. Dyrekcja przestrzega większości regulaminowych obowiązków, a naruszenia nie zagrażają integralności szkoły. Martwią mnie jedynie, rozgrywki osobiste, które obecnie stłumione wywlekane są w pubie czarownica, a dyrekcja zamiast mediować, staje się stroną w konflikcie. K: Mamy już XXV rok szkolny, a więc pięć lat szkolnych od Twojego odejścia. Jak porównasz szkołę z czasu, gdy ją zostawiałaś z tym, co mamy teraz? Status quo, pogorszenie czy może wzrost? YM: Uogólniając, status quo. Myślę, że dużo rozwinięto, ale są takie elementy, które wymagają szybkiej interwencji. K: Jakie to elementy? YM: W pierwszej kolejności: poprawa jakości komunikacji i współżycia między aktywnie udzielającymi się członkami społeczności, gdzie dyrekcja pełni rolę rozjemcy. W dalszej: poprawa jakości kształcenia poprzez ewaluację zajęć przez uczniów; a także rewizję niepokojącego wzrostu ocen niewymiernie pozytywnych do tych uzyskiwanych przez uczniów w ubiegłych latach szkolnych, doraźny nadzór nad nauczycielami, nie tylko w kwestii dokumentacji (dzienniki, oceny, kolory w tabelkach), włączając w to ocenę metod prowadzenia zajęć; ponowne pochylenie się nad rankingiem nauczycieli, tak by wreszcie wynikały z niego rzeczywiste konsekwencje. K: Rozumiem. To już XXV rok szkolny. Historia szkoły sięga 2005 roku, a więc dobijamy prawie do dziesięciolecia... jak długo jeszcze to może potrwać, jak Ci się wydaje? YM: Wirtualny Hogwart przeżył wiele upadków i wzlotów. Wielokrotnie oceniano już jego perspektywy, zawsze uwzględniając obecne wtedy trendy. Jak dla mnie Wirtualny Hogwart, może trwać wiecznie, dopóki są w nim ludzie, którzy chcą dzielić ze sobą nie tylko kawałek bitowego morza informacji, a także maleńki kawałek życia K: No właśnie, maleńki kawałek życia. Wielu członków społeczności ŚM przenosi ten świat na rzeczywistość. Sam spotkałem się z ponad 30 osobami poznanymi tutaj. O Tobie jednak wiadomo niewiele. Jak zapatrujesz się na łączenie tych dwóch świat i czy jakby pojawiła się okazja spotkania z osobą poznaną tutaj, skorzystałabyś z niej? YM: Czekałam na to pytanie. Wszystko wynika z potrzeb. Nie mam nic przeciwko, jeśli osoby poznane w WH chcą się spotkać. Natomiast, ja nie miałam takich dążeń, wręcz osłaniam swoje dobra osobiste przed członkami społeczności. Mój kawałek życia ogranicza się wyłącznie do takiej obecności jaką rejestrujecie poprzez litery na ekranie. Mnie zadowala to całkowicie i nie życzyłabym sobie więcej realnej Ydy w tej wirtualnej. Wracając do pytania, zapewne grzecznie odmówiłabym takiej osobie. K: Przez część swojej kariery, choć oficjalnie nie chciałaś się do tego przyznać, pełniłaś funkcję grafika. Zrobiłaś dwie skórki – HPfog oraz HomelyHogwart. Która z nich wydaje Ci się lepsza? Można je jakoś porównać? YM: Bycie grafikiem to najmniej przyjemne zajęcie jakie mi powierzono, niezwykle pracochłonne, a jego efekt determinują gusta innych. Bardzo lubię HomelyHogwart… to był sposób jak ocieplić stronę szkoły łącząc to z charakterystycznym dla niej mrokiem. To była namiastka Hogwartu jaki sobie wyobrażam. HPfog… również interesujący, lecz typowy do naszego wizerunku. K: Niezwykle pracochłonna, w końcu wykonałaś od groma różnych obrazków - do newsów, do bloków, tła, belki, loga czy obrazki do przedmiotów na Pokątnej. Która robota była najcięższa? Z której najbardziej jesteś dumna? YM: Definitywnie mogę określić, że najgorzej pracowało mi się z grafikami przedmiotów na ulicę Pokątną. Przytłaczająca ilość, a efekt… no, robiłam lepsze grafiki. Wyrażam również, gorące współczucie i ubolewanie nad osobą, która w przyszłości podejmie się ich odświeżenia. Największą frajdę sprawiały mi obrazki do newsów, odpowiednio duże, dawały olbrzymie perspektywy. Są też dość reprezentacyjne, stanowią wizytówkę szkoły. Dobre wykonanie ich dla dwóch skórek jakie wprowadzałam, bardzo mnie cieszyło. K: Po Twoich skórkach pojawiły się dwie kolejne - IndigoWay oraz StarlightCastle. Jak oceniasz te skórki? YM: To wszystko rzecz indywidualnych upodobań. Mam nadzieję, że obecny grafik szkolny nie będzie miał mi za złe złych słów, ani wyjątkowo brał sobie ich do serca. Pierwsza skórka podobała mi się nieco bardziej. Fioletu jeszcze nie było, a warto czasem łamać schemat. Nieco słabsze były obrazki do newsów. StarlightCastle jest tym czym WH już kilkakrotnie się popisało, mgły, dymy, zielenie i niebieskości. Olbrzymim, ale to olbrzymim(!) plusem jest wprowadzenie ruchomych obrazków do newsów. Krok wprost genialny! Chapeau bas! Mniej ciekawe wydaje się ich wykończenie w postaci poziomych bel z oklepanymi zdobieniami. Ale to jest moja opinia, nic czym należałby się kierować! K: Indigo i Starlight lepsze niż Fog i Homely? YM: Podobne, różnice widoczne na poziomie detalicznym. K: Zaglądałaś od czasu do czasu na stronę i do Czarownicy. Jakie są Twoje odczucia odnośnie funkcjonowania szkoły od Twojego odejścia? Zaskoczona, zdziwiona czy może to przewidziałaś? YM: Jasne. Sposób publikowania wiadomości i ogłaszania wszystkich aktualności uległ zdecydowanej poprawie od czasu mojej obecności. Dużą wagę przykłada się do administrowania danymi, tak by były czytelne i ujednolicone. Mam wrażenie, że precyzja doboru koloru z palety jest największym problemem WH, szeroko komentowanym pod newsem. Jak zwykle nie zadowala mnie język, jakim posługują się uczniowie i nauczyciele podczas pobytu w pubie. Ale ta sprawa nie drgnęła od tego czasu. K: Kończy się kolejny rok szkolny i zaczynają się następne wakacje. W tym roku dyrekcja chce wrócić do niejako "podróbki" roku szkolnego, jednak bez ocen i domów, a zaliczeniami umiejętności i drużynami. Dobry pomysł czy wręcz odwrotnie? YM: Miałam raz do czynienia z takim projektem w ramach połączenia sił WH i nieistniejącego SMiC Hogwartu. Część starszych osób może nawet pamięta moje zajęcia z transmutacji i teleportacji. Jak dla mnie była to genialna inicjatywa, Twoja i Luka Pobovskiego, sama świetnie się wówczas bawiłam. Kwestia nowego pomysłu bez ocen i domów jest dość niestandardowa, co mogłoby obniżyć jej atrakcyjność. Ludzie przywiązują się do szczegółów, lecz z drugiej strony otrzymują zastępniki jak drużyny i ocena umiejętności. Bardzo kibicuję wakacyjnym rozwiązaniom na szeroką skalę i liczę, że będą sukcesem. K: Doszły nas słuchy, że pojawisz się podczas "Wakacji w WH" i przeprowadzisz jeden z osobistych, autorskich kursów z dziedziny Transmutacji. Potwierdzasz, zaprzeczasz, dementujesz? YM: Na dzień dzisiejszy powiem tylko, że Kleks ma bardzo dobre źródła informacji, bo rzeczywiście taka oferta została mi złożona. K: Kleks – "pozytywne zaskoczenie" czy "wyobrażałam to sobie inaczej"? Jak wspominasz Kleksa z poprzednich lat i jak oceniasz tego dzisiejszego? YM: Przyznam się szczerze, lubię czytać co piszecie i jak komentujecie bieżące wydarzenia ŚM. Kleks przeszedł ostatnio dość powierzchowne zmiany, głównie w kierunku zadowalającej strony graficznej i wykorzystania formatu .pdf. Jeśli chodzi o warstwę treści, zwykle jestem ”dopieszczona” ich jakością. Myślę, że ostatnie numery Kleksa są bardziej treściwe, dokładniejsze. Liczę, że nie ustaniecie w wysiłkach, by modernizowanie tylko technikę wydania, ale też dodacie jakieś nowe działy. K: Aktualnie w WH prym wiodą dwa domy – Gryffindor i Slytherin. Czy to źle wpływa na funkcjonowanie szkoły? Brakuje Ci trochę niebieskich Pucharów? YM: Czy niebieskich? Niekoniecznie. Wbrew obiegowej opinii, to nie jest tak, że za Krukonów przeleję własną krew. Niezwykle cieszy mnie powrót Gryffindoru do gry. Bodajże, ostatni raz trofeum dzierżyli w XIV roku szkolnym, więc dość dawno. Nie lubię powtarzalności, więc choć szanuję nasz Slytherin, który wydał wielu dobrych absolwentów, jego dominacja staje się nudna, wręcz przewidywalna. Jeśli miałabym na to wpływ, życzyłabym sobie rotacji pucharu w obrębie wszystkich czterech domów, tak bym do 11 tygodnia roku szkolnego nie wiedziała w czyje ręce wpadnie. K: Spodziewałaś się, że nasz wywiad, tworzony w godzinach nocnych - potrwa prawie 5 godzin? YM: Nie, spodziewałam się, że wymiękniesz po półtorej :). K: Na sam koniec – standardowo. Pozdrowienia. Za tak długi wywiad możesz dać ich, ile wlezie. YM: Doceniam ofertę bogatego resume. Pozdrowienia to ten fragment, w którym każdy czytelnik wypatruje swojego imienia w nadziei, że zostanie wspomniany. Nie mam szansy natychmiast przypomnieć sobie wszystkie byłe i obecne osoby, jakie chciałabym wymienić. Z powodu tej własnej nieudolności, proszę o wyrozumiałość, iż pozdrowię wszystkich grupowo: moich byłych uczniów, obecnych studentów WH, kolegów i koleżanki z rad pedagogicznych oraz tych, którzy zaglądają do nas tylko okazjonalnie. Wyczerpując nielimitowane prawo głosu, dziękuję Ci Christianie za tak długie towarzystwo tej nocy, osobiście będę postulować u obecnej dyrekcji o plusa za niewygodny czas pracy. K: Wielkie dzięki za najdłuższy wywiad w moim życiu! YM: Wielkie dzięki, że się go podjąłeś :). Daliśmy sobie po „buziaku” i pożegnaliśmy się koleżeńskim uśmiechem. Bardzo zadowolony, ruszyłem do swojego gabinetu, by dokończyć artykuł. Dlaczego do Wirtualnego Hogwartu trafia więcej dziewcząt? Każdy, kto miał okazję trafić do Świata Magii, zauważył prawdopodobnie pewną, ciekawą tendencję, która powtarza się już od kilku lat szkolnych. W Wirtualnym Hogwarcie, szczególnie w gronie uczniów, panują kobiety. To w ich rękach jest siedemdziesiąt procent tegorocznych prefektur i one zajmują pierwszych osiem miejsc w Rankingu Olimpiad. Ale nie chodzi tu jedynie o pełnione funkcje czy aktywność w szkole. Nawet w zapisach na ucznia spotykamy się z ogromną przewagą imion żeńskich w stosunku do tych męskich. Jak by na to nie patrzeć, jedno jest pewne - chłopcy zapisują się w nasze szeregi o wiele rzadziej. Zastanawiając się nad tym fenomenem, wysnułam kilka wniosków, czemu najprawdopodobniej panuje taka dysproporcja. Mimo że seria J. K. Rowling śledzi wydarzenia z życia chłopca, książki - szczególnie te fantastyczne – są raczej domeną dziewcząt. To one lubią w gronie przyjaciółek dyskutować na podobne tematy i przeżywać losy bohaterów. Chłopcy, szczególnie w młodym wieku, często wstydzą się swojej wrażliwości i zainteresowania literaturą. W związku z tym albo nie sięgnęli po serię książek, na której oparty jest nasz świat, albo wstydzą się do tego przyznać. Zabawy w odgrywanie magicznego świata i zdobywanie ocen może nie być pociągające dla płci określanej jako brzydsza, która z reguły potrzebuje więcej adrenaliny w swoich rozrywkach. Znajdziemy ich raczej w grach komputerowych, niż na wirtualnych lekcjach. Drugim powodem może być to, że przebywanie w Wirtualnym Hogwarcie ma zazwyczaj charakter bardzo humanistyczny. Poza Transmutacją i Astronomią, ciężko znaleźć przedmioty mające w sobie wiele z matematyki, ponieważ większość opiera się na niezwykłych historiach i wiedzy zawartej w książkach oraz innych źródłach. Jak wiadomo, mężczyźni są zazwyczaj bardziej ukierunkowani technicznie – to oni zajmują większość miejsc na politechnikach czy profilach ścisłych w szkołach średnich. Skoro nie przepadają w realnej szkole za przedmiotami takimi jak historia czy geografia, w Wirtualnym Hogwarcie także mogą mieć problem podczas nauki o bitwach w świecie czarodziejskim lub biomach podczas zajęć Zielarstwa. Należy zauważyć też, że chłopcom – szczególnie gdy są nowi w Świecie Magii i bardzo młodzi – nie jest prosto dogadać się z dziewczętami. Nawet jeśli się pojawiają, być może mają problemy ze znalezieniem wspólnego języka z koleżankami z klasy, dlatego też szybko rezygnują. Mogą również poczuć się osaczeni, gdyż wiele młodych rezydentek Wirtualnego Hogwartu ma marzenia o znalezieniu męża i założeniu magicznej rodziny. Ze względu na obecny stan rzeczy, jest to dość trudne zadanie i chłopak rzadko pozostaje bez adoratorek. Jednak, jeżeli zapytać starszych bywalców tego miejsca, ta dysproporcja nie zawsze osiągała takie rozmiary. Należy zwrócić uwagę na to, że połowa nauczycieli w XXV roku szkolnym to mężczyźni. Być może w ostatnich latach stało się coś, co doprowadziło do podobnej sytuacji? A może to mężczyźni są bardziej sumienni i częściej kończą swoją edukację graduacją? Ciężko mi to stwierdzić, gdyż jestem chyba absolwentką jednego z najbardziej „babskich” roczników. Powodów może być wiele, a każdy pewnie ma swój własny. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłych latach szkolnych sytuacja trochę się zmieni. Dzisiejszym „Bohaterem numeru” został znany wszystkim (miejmy nadzieję!) twórca zaklęć Fungus! Fungus jest pierwszą osobą, która zostaje opisana w „Wielkiej Księdze Zaklęć”. Pochodził on z południa Grecji i jest uznawany za jednego z największych mędrców swoich czasów. W księdze nie ma jednak podanych dokładnych dat, ani miejsc, więc nie możemy przyjąć konkretnego polis za miejsce jego urodzenia. Pewny jest natomiast fakt, iż jego dokonania miały miejsce przed 896 rokiem p.n.e. W „Wielkiej Księdze Zaklęć” opisany jest jako lekko przygarbiony mężczyzna z szarą brodą. Nosił on przy sobie wręcz tysiące kluczy. Swego czasu nawet krążyła legenda, że nie ma drzwi, których nie byłby w stanie otworzyć. Przez ich ilość nie był on jednak w stanie szybko dopasować klucza do zamka, czym ogromnie się irytował. Pewnego dnia ogromnie się zirytował i wpadł na pomysł, by zaczarować klucze tak, by same otwierały drzwi. Niestety, pomysł okazał się równie czasochłonny, co dopasowywanie kluczy samemu. Jak się okazało również klucze po upływie czasu nie potrafiły znaleźć odpowiedniego zamka. W końcu ogromnie zniecierpliwiony wycelował różdżką w zamek i krzyknął energicznie: „Otwórz się!” Z różdżki posypały się iskry, a jego zdumionym oczom ukazały się otwarte drzwi. Tym oto sposobem wynalazł on zaklęcie Alohomora, które w roku 896 p.n.e. zostało poddane ewolucji językowej i przyjęło nazwę stosowaną po dziś dzień. Fungus jednak nie miał zamiaru poprzestać na wynalezieniu jednego zaklęcia. Skoro mógł ułatwić sobie życie jednym zaklęciem, dlaczego nie miałby nie wykorzystać tego w drugą stronę? Obecnie nazywane zaklęcie Colloportus przez Fungusa zostało wynalezione już zupełnie świadomie. Początkowo było nazywane po prostu zaklęciem „Zamknij!”, aczkolwiek poddano je procesowi ewolucji językowej w tym samym roku, co Alohomorze. Wszelkie informacje o Fungusie po tych wydarzeniach na nieszczęście przepadły w jednym z pożarów w Grecji, które według źródeł historycznych nawiedziły ten kraj w 548 roku p.n.e. Miejmy nadzieję, że życie mędrca dzięki jego wynalazkom stało się o wiele prostsze. Przewrot w AMiM Dwudziestego pierwszego czerwca na stronach Akademii Magii im. Mannaz pojawiła się intrygująca notatka, informująca o unikaniu sprawiedliwości przez dyrekcję Akademii i ucieczce jej członków (Elizabeth Saphore i Maja Smith) przed pracownikami Ministerstwa Magii.Nowym zarządcą szkoły został legendarny Marcin Snape, zaś dyrektorem Sasza Addams Darkheart. Notatka informuje także profesorów o obowiązku stawieniu się na przesłuchaniu kwalifikacyjnym oraz przywróceniu kar cielesnych w szkole. Wygląda na to, że Mannaz pod wodzą Snape'a obierze nowy kurs. Czy będzie on dla akademii lepszy? Czas pokaże. Nie od dzisiaj wiadomo, że lekcje w akademii nigdy nie cieszyły się bardzo dobrą frekwencją. Drobne i drobniejsze 15. czerwca rozpoczęła się Wakacyjna Szkoła w Argo Magic, pilotowana przez dyrekcję w składzie Jo Grey, Emailen Riddle i Olivia Wilde. Do 3 lipca Uniwersytet Nauk Magicznych przyjmuje propozycje zajęć na Letnie Kursy Magii. 15 czerwca również swoje wrota otworzyła Akademia Magii Triadica, rozpoczynając nowy rok szkolny po raz pierwszy od dłuższego czasu. Szkoła Magii im. Huncwotów przygotowuje się do rozpoczęcia kolejnego roku, wprowadzając parę zmian, m. in. zmiany nazw domów z hogwarckich na dom Lunatyka, Glizdogona, Rogacza i Łapy. 5 lipca zakończy się rok szkolny w Instytucje Lumos. Dzisiejszym tematem przewodnim ankiety było Zielartswo. W tym numerze Kleksa mamy także przyjemność zaprezentowania wyników Plebiscytu Końcoworocznego! Kto został Parą Roku? A kto zdobył tytuł Największej Kosy? Odpowiedzi znajdziecie poniżej! Grupa Gryfonów doniosła nam, że ostatnio widzieli profesora Kota w niecodziennej sytuacji. Mianowicie kierował się on z błoni do swojego gabinetu wraz z grupą gęsi. Wysłaliśmy tam naszych informatorów, którzy już na parterze wieży północnej usłyszeli gęgot zwierząt. Spojrzeli przez uchylone drzwi do pomieszczenia i ujrzeli coś bardzo dziwnego. Profesor wlewał do miski fioletowy eliksir, który po chwili podał gęsiom. Obserwatorzy zostali tam do czasu, gdy nauczyciel numerologii podszedł do zwierząt i zaczął im mówić: "Krzyczcie Krzysiek!". Miejmy nadzieję, że ktoś zajmie się tymi biednymi stworzeniami. Ostatnio dyrektor Stark zaczęła znikać z Hogwartu. Sprawą zainteresował się jeden z naszych reporterów, który pewnego razu ruszył za znakomitą panią profesor. Podążając za nią, doszedł do Miodowego Królestwa, gdzie doszło do dziwnego wydarzenia. Dyrektor zaczęła brać różne słodycze, następnie je wąchała i ostatecznie kupowała. Jednak jej ulubionym daniem były słodkie bułeczki. Nie byłoby w tym w sumie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zamiast pieniędzy profesor kupiła wszystko na tzw. "kartkę". Czyżby Wirtualny Hogwart przeżywał teraz kryzys finansowy? Oby tylko dyrektor Stark i jej słodycze nie były tego przyczyną! Młoda, piękna, zaradna, a także dobra dla wszystkich. Można by powiedzieć idealna żona! Niestety, bez męża. Pewien Ślizgon podsłuchał ostatnio w Pokoju Wspólnym jak Arianne Cathville rozmawia z koleżanką o wyborze odpowiedniego chłopaka. Później w konwersacji padły takie słowa jak: wybór, lochy, siódmy lipca. Sprawa nie dawała spokoju naszemu informatorowi, który podkradł się do torby córki dyrektorki i zabrał z niej pewną ulotkę. Pisało na niej o castingu na męża w sali od eliksirów. Zgodnie z ulotką, selekcja miała rozpocząć się o 19:30. Czy jest ktoś zainteresowany panną Cathville? Ostatnio odkryty pamiętnik mówi nam, że zaklęcie zmniejszająco-zwiększające zostało po raz pierwszy użyte już w 1765 roku za sprawką Seamusa Corgona. Według jednej z opowieści, miał on rzucić ten czar na domek dla lalek, który potem urządził niczym prawdziwą willę. Niestety, skutki były dla praktykanta katastrofalne. Zaklęcie zaczęło oddziałowywać na niego, powodując dziwne zjawiska, jak wydłużenie ręki czy nagłe zmniejszenie ucha. Został przetransportowany do Św. Munga, gdzie pod koniec listopada 1766 roku umarł. Powód przywiezienia Seamusa do kliniki nigdy nie został podany. Jeden z rozdziałów w księdze Korneliusza Agrippy opowiada, jak odnalazł on jaskinię wydrążoną w górze na południu Szwajcarii. Z małego otworu w ścianie wydobywała się srebrzysta substancja. Pisarz postanowił ukoić ból swojego palca, który był spowodowany otarciem się o ostrą gałąź. Czytając dalej, dowiadujemy się, że owa woda była bardzo gęsta i kleista, a jej zapach i smak był bardzo przyjemny. Rana, która znajdowała się na dłoni, momentalnie zniknęła, a Korneliusz poczuł ogromną ulgę. Parę stron dalej odnajdujemy zapisek, iż Agrippa przychodził tam z każdym swoim zranieniem i uszkodzeniem, a tajemnicza substancja szybko go leczyła. Podobno, kiedy poczuł kłujący ból serca, napił się łyka tejże wody, a po chwili mógł normalnie funkcjonować. Niestety, książki Korneliusza zostały w większości zniszczone przez mugoli, którzy wsadzili go do więzienia. Alchemicy interpretują jednak tajemniczą wodę jako odnalezienie leku na wszystkie choroby panaceum. Aktualnie prowadzone są prace na terenie całej Szwajcarii w celu odnalezienia tej substancji. Jednym z wydziałów Ministerstwa Magii jest komisja do Spraw Eksperymentalnych Zaklęć, która została założona przez Balfoura Blane'a jeszcze za czasów, kiedy funkcjonowała Rada Magów. Pomysłodawca należał do bardzo tchórzliwych osób, dlatego przy pracy nad nowymi zaklęciami wykorzystywał swoich podopiecznych. Podczas testowania zaklęcia Gemino tak wystraszył się skutków, że zaczął jak najszybciej poruszać rękami i nogami, aby wydostać się spod sterty metalowych pucharów, na które rzucił owy czar. Niestety, nie chciał on posłuchać twórcy tego zaklęcia, przez co zginął z powodu uduszenia. Zaklęcie na ponad 400 lat zostało wpisane na listę czarów, które jedynie Minister Magii (wtedy przewodniczący rady) mógł używać w wyjątkowych sytuacjach. VI kolejka: Gryffindor - Ravenclaw Radość, złość, smutek, rezygnacja… To tylko niektóre ze sprzecznych emocji, które pojawiły się wieczorem 22 czerwca. Powodem był oczywiście mecz Gryffindoru i Ravenclawu. O ile sam jego przebieg nie wydawał się budzić kontrowersji (przynajmniej w trakcie jego trwania), o tyle nad wynikiem moglibyśmy dyskutować. Jednak zacznijmy od początku. Część osób już na wstępie spotkała niespodzianka, gdy przygotowani z barwami drużyny, której kibicowali, wybrali się na stadion. Mecz został bowiem przesunięty o godzinę (dla przypomnienia – w poprzednich spotkaniach sędzia nie godził się na takie ustępstwa). O godzinie 19:01 drużyny zaczęły wchodzić na boisko. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot akcji. Ravenclaw (pomimo przełożenia) nie miał pełnego składu. Po kilku minutach na stadion wpadła, jednak nieco spóźniona, Ayano Iseki. W tamtej chwili powróciło wspomnienie poprzedniego zakończenia Ligi, którym również był mecz tych domów. Można mieć takie wrażenie zwłaszcza po pojawieniu się tajemniczej Klary Lazart, która, jak podaje anonimowy członek drużyny, pojawiła się na kilka minut przed meczem, zapewniając o swojej gotowości do gry. Nie doszukujmy się jednak teorii spiskowych. Na to zbyt wcześnie. Właściwa gra zaczęła się o 19:11 i przerwana została po ponad minucie gry. W tym czasie Gryffindor prowadził jednym golem. Po skończeniu przerwy nastąpił jednak problem z nickiem u panny Iseki, która w trybie ekspresowym musiała ustawić sobie na nowo komendy. Wstrzymywanie i wznawianie gry w tym meczu były niestety na porządku dziennym, sprawiając że sam mecz został zakończony o 20:19 i dodatkowo przedłużony o piętnaście minut, gdy w poprzednich było to maksymalnie cztery. Nie jest to wina samych zawodników. Błędy zdarzają się w każdym meczu, jednak w tym było ich zwyczajnie za dużo. Już po złapaniu znicza przez Kath Castellan pojawiły się głosy sprzeciwu i oburzenia wynikiem 750 – 160. Czy były ono słuszne? Po części. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że podczas gry czas upływa szybciej, więc sędzia mógł tego nie zauważyć. Dyskusja jednak na tym się nie zakończyła, a przeniosła do pubu i to tam padło słowo-klucz. Mowa oczywiście o faworyzacji. Jak wiemy, profesor McCarthy jest opiekunem Gryfonów i szansę na wygraną Pucharu mógłby im zapewnić jedynie w sytuacji, w której mecz dochodzi do skutku, a oni sami walczą o zwycięstwo, w czym na pewno pomogą im doświadczone ścigające. Czy jednak byłby do tego zdolny? Nim skończył się wieczór powstały już różne scenariusze dla tej niekomfortowej sytuacji: 1. Anulowanie całego meczu i walkower dla Gryffindoru – ligę wygrywa Slytherin. 2. Policzenie wyniku do II przerwy Ravenclawu – ligę wygrywa Slytherin. 3. Uznanie wyniku meczu bez zmian – ligę wygrywa Gryffindor. Odpowiedź na poprzednie pytanie wydawała się nadejść już następnego dnia, kiedy to opublikowany został oficjalny wynik. 490 – 30. Zostały odjęte punkty zdobyte przez Krukonów z błędną komendą. Tym samym Puchar Quidditcha trafił w ręce Ślizgonów. Gryfoni wydają się jednak poszkodowani takim obrotem spraw. W końcu również zasługiwali na zwycięstwo. Niestety, wygrać może jedna drużyna i tym razem lepsi okazali się Ślizgoni. Prorocze okazały się słowa z numeru 58 - zwycięska drużyna z meczu Slytherinu vs. Gryffindor zdobyła Puchar. Ostateczny wynik meczu: 490 – 30 Poniżej przedstawiamy oceny zawodników wystawione przez naszą redakcję, poparte opisami: Lilith Findabair – pannie Findabair tradycyjnie należą się ukłony. W tym meczu po raz kolejny grała ze 100% skutecznością. Słusznie zdobyła tytuł ścigającego ligi, a co więcej, za postawę pomeczową przyznajemy jej tytuł najbardziej wartościowego zawodnika meczu według Kleksa. OCENA: 10/10 Grace Staley – skuteczność panny Staley w stosunku do poprzedniego meczu znacznie spadła. Wynosiła 86% i wszelkie jej błędy opierały się na złym odliczaniu. OCENA: 8,5/10 Onika Jackson – po raz kolejny Gryffindor udowodnił, że niełatwo trafić w ich pętle! Nic dziwnego, że pan/panna Jackson zdobył/a tytuł obrońcy ligi. OCENA: 9/10 Kath Castellan – panna Castellan świetnie się spisała. Jej zadanie polegało na złapaniu znicza i z pewnością się z niego wywiązała. OCENA: 10/10 Agatha Castellan – kapitan drużyny Krukonów w całym meczu zdobyła 20 punktów, grając przy tym na niespełna 40% skuteczności. OCENA: 4/10 Ayano Iseki – panna Iseki zdobyła 140 punktów dla swojej drużyny, aczkolwiek tylko 10 zostało uznanych przez błąd w autozamianie. Miejmy nadzieję, że w następnym sezonie uniknie takich pomyłek. OCENA: 7/10 Alexander Weyland – pan Weyland niestety nie popisał się w tym spotkaniu. W ciągu meczu grał z 8% skutecznością. OCENA: 2/10 Lonelli Sage – o mały włos. Inaczej nie da się podsumować sytuacji, w której to Kath Castellan łapie znicza. Pannie Sage zabrakło 1 sekundy. OCENA: 0/10 Przyznano tytul Mistrza Pojedynków! 20 czerwca odbyło się ostatnie w tym roku szkolnym spotkanie Klubu Pojedynków. Jak wiadomo, to właśnie na nim miały się rozegrać decydujące walki. Spoglądając na poprzednie tabele, można śmiało uznać, że pretendentów do tytułu było kilku. Między innymi Kath Castellan, Lilith Findabair, Grace Staley czy obecny dyrektor – profesor Malfoy. Figiel losu przybrał postać profesora Alexandra Cathville’a, który szturmem wdarł się do pierwszej trójki, pokonując przeciwników i ostatecznie wygrywając Klub Pojedynków. Tuż za nim, drugie miejsce, zajmuje profesor Malfoy, a pierwszą trójkę zamyka Lilith Findabair. Poprosiliśmy ich o odpowiedzenie na parę pytań, dotyczących tegorocznej Ligi Pojedynków i samych walk. Kleks: Szczęście czy talent? Co przeważa, jeśli chodzi o pojedynki? Prof. Cathville: By umieć się pojedynkować, trzeba oczywiście nauczyć się odliczania w dość szybkim tempie, co wiąże się ze sporym talentem. Często jednak szczęście jest czynnikiem decydującym o wygraniu pojedynku, na przykład, jeśli chodzi o "lag" u przeciwnika. Prof. Malfoy: Sprawna klawiatura i szybkie palce to według mnie podstawa. Bez tego ani rusz. Lilith Findabair: To zależy. Pojedynki to w dużej mierze po prostu szybkie walenie w klawiaturę, a szczęście okazuje nam się tylko w kwestii słabszego bądź silniejszego przeciwnika. Do pojedynków potrzeba przede wszystkim wprawy i wyćwiczenia odpowiednich reakcji. Kleks: Tegoroczne KP budzi mieszane uczucia w związku z jego organizacją. Jakimi spostrzeżeniami, jako zawodnicy, podzielilibyście się z osobą prowadzącą? Prof. Cathville: To prawda, organizacja tegorocznego KP była dość wątła. Profesor McQueen nie pojawiała się na zajęciach, a punkty u niektórych zawodników były zawyżone lub zaniżone. Jeśli Elena dalej chce prowadzić Klub Pojedynków, powinna w wakacje przysiąść nad nauką sędziowania. Prof. Malfoy: Myślę, że wszyscy wiedzą, jak funkcjonowało KP i nie trzeba tego po raz kolejny powtarzać. Jeśli chodzi o porady mogę powiedzieć tylko jedno. Najwyższa pora wziąć się do roboty. Dyrekcja czuwa. Lilith Findabair: Generalnie częste nieobecności prowadzącej były niepokojące. Poza tym, słyszałam o zażaleniach na przyznawanie punktów. Każdy z nas jest człowiekiem i ma prawo do pomyłek, ale profesorowi, który za rok będzie prowadził KP zalecałabym właśnie ostrożność w dokonywaniu ocen. Kleks: Czy metoda pokonania kogoś na trzy sposoby (to jest: użycie w trzech rundach dwóch zaklęć słabych, jednego mocnego i skutecznego Expelliarmusa) wydaje się być nieosiągalna? Prof. Cathville: Jasne, że nie - mi kilkukrotnie udało się wywalczyć 30 punktów dzięki tej metodzie. Prof. Malfoy: Oczywiście, że metoda ta jest osiągalna. Tak jak już mówiłem, zarówno w pojedynkach, jak i w Quidditchu trzeba ćwiczyć. Wtedy można wygrać wszystko. Lilith Findabair: Generalnie jest to trudne. Nie ma problemu z jednym silnym, z dwoma słabymi też nie, ale gdy trzeba rzucić Expelliarmusa i wytracić różdżkę, praktycznie wygrywa osoba, której uda się nie dostać floodkicka. Ciężko rzucić dwa zaklęcia pod rząd z obecnymi zasadami floodowania, dlatego przemyślałabym to wymaganie. Kleks: Dziękuję za poświęcony czas! Prof. Cathville: Proszę bardzo. Prof. Malfoy: Ja również dziękuję. Lilith Findabair: Proszę bardzo! Baran (21.03 - 19.04) W ciągu najbliższych dwóch tygodni możesz liczyć na wsparcie Saturna. Wykorzystaj dobrą pogodę i spędź czas ze znajomymi - czynny wypoczynek zadziała na Ciebie najlepiej. Zamiast żyć z dnia na dzień, postaw sobie kilka celów do realizacji w te wakacje. Nie bój się ryzykować. Decyzje, które podejmiesz z pewnością będą właściwe. Bliźnięta (23.05 – 21. 06) Wygląda na to, że Ziemia przygotowała dla Ciebie kilka niespodzianek - dopisze Ci ogromne szczęście. Wykorzystaj je odpowiednio, np. poprzez udział w zabawach wymagających przychylności losu. Czeka cię także spory przypływ galeonów. Nie zaniedbuj jednak swoich przyjaciół, bo to oni pomogą Ci w trudnych chwilach. Lew (23.07 - 22.08) Ostatnimi czasy za wiele czasu poświęcasz swoim znajomym. Niestety, otacza Cię kilka fałszywych osób, które dopiero za Twoimi plecami pokazują prawdziwe oblicze. Zacznij działać zgodnie ze swoją intuicją i wybierz do swojej paczki jedynie w pełni przyjazne Ci osoby. Uran sprzyjać będzie realizacji Twoich planów. Byk (20.04 - 20.05) Spójrz na świat z większym optymizmem i znajdź chwilę relaksu. Jeśli dokładnie się rozejrzysz, dostrzeżesz wiele nowych możliwości. W te wakacje poznasz wielu nowych ludzi, ale tylko od Ciebie zależy, jak Wasza znajomość dalej się potoczy. Nie bój się wyrażać swojego zdania - Mars doda ci siły byś mógł z podniesioną głową zmierzać do swego celu. Rak (22.06 - 22.07) Zbliżają się wakacje - może warto pomyśleć o zmienieniu kilku rzeczy w swoim życiu? Dzięki Merkuremu rozwiniesz swoje zdolności twórcze. Niewykluczone, że znajdziesz nowe hobby. Uwierz w siebie i nie bój się porażek zdarzają się każdemu! Nie zapominaj o wakacyjnych treningach Quidditcha - chyba nie chcesz stracić formy? Panna (23.08 - 22.09) A oto chodzący ideał! Zacznij liczyć się ze zdaniem innych, gdyż bardzo łatwo możesz kogoś urazić. Znajdź w sobie odrobinę empatii - uwierz, że dzięki temu o wiele lepiej ułoży się Twoje życie towarzyskie. W te wakacje pozwól sobie na odrobinę szaleństwa - w końcu zasady są po to, aby je łamać, prawda? A Zakazany Las tak bardzo kusi... Waga (23.09 – 22.10) Uśmiechnij się! Nareszcie możesz wyluzować i zająć się swoimi sprawami. Staraj się jak najwięcej czasu spędzać na świeżym powietrzu, odziaływanie słońca sprawi, że przebywając na nim będziesz czuć się świetnie i dopisze Ci wspaniały humor. Wykorzystaj to i jak najszybciej idź polatać na miotle! Skorpion (23.10 – 21.11) Kończy się rok szkolny, ale wakacje nie będą dla Ciebie takie przyjemne jak mogłoby się zdawać, będzie prześladował Cię pech! Czeka Cię bardzo niemiła rozmowa z pewnym czarodziejem spotkanym na Ulicy Pokątnej, podupadniesz też na zdrowiu. Lepiej już teraz zaopatrz się w sporą ilość Eliksiru Felix Felicis. Wodnik (20.01 – 18. 02) Koziorożec (22.12 – 19. 01) Te wakacje będą wyjątkowe! Udasz się na wycieczkę dookoła świata, odwiedzisz Grecję, Meksyk, a nawet Chiny! W czasie podróży zdobędziesz wiele nowych doświadczeń które pomogą Ci przetrwać następny rok szkolny. Pamiętaj jednak, aby zachować czujność, bowiem ktoś będzie chciał Cię okraść. Nie przejmuj się słabymi ocenami, w końcu szkoła to nie wszystko! Aby zapomnieć o niepowodzeniach poćwicz Quidditcha z przyjaciółmi. Możliwe, że dzięki temu uda Ci się w przyszłym roku dostać do drużyny! Tak, więc nie zwlekaj, kup sobie nową miotłę i ćwicz! Wodnik (20.01 – 18. 02) W czasie roku szkolnego udało Ci się zdobyć górę galeonów, podczas wakacji wpadniesz w szał zakupów, ulica Pokątna stanie się twoim drugim domem. Pamiętaj, aby kupować z głową, przecież nie potrzebujesz trzech mioteł! Lepiej zainwestuj w nowe książki, wiedzy nigdy za dużo! Choć ten rok szkolny był dla ciebie wyjątkowo ciekawy, pełny niespodziewanych wydarzeń, to wakacje będą po prostu nudne. Wszyscy twoi znajomi wyjadą na wczasy, a ty będziesz musiał zadowolić się własnym domem. Możesz wykorzystać ten czas i nadrobić zaległości z Astronomii, wybierz się na Pokątną, kup teleskop i patrz w gwiazdy! Ryby (19.02 – 20.03) Kleks: Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie związane ze Światem Magii? Alexander Cathville: Z moich początków w Świecie Magii pamiętam wiele rzeczy, lecz jedną z tych, które mocno mi się osadziły w pamięci, jest mój pierwszy mecz w SMiC Hogwarcie. Kapitan drużyny wystawiła mnie jako obrońcę, mimo że do szkoły chodziłem... niecały miesiąc? Nietrudno się domyślić, że byłem beznadziejny i obroniłem może z jednego gola. *śmiech* K: Kiedy przybyłeś do Wirtualnego Hogwartu? AC: Do Wirtualnego Hogwartu przybyłem mniej więcej wtedy, kiedy byłem uczniem II klasy w SMiCu. Była to bodajże późna wiosna 2013 roku, lecz tak na stałe osiedliłem się tu na początku wakacji. K: Co najlepiej wspominasz z okresu, w jakim się znalazłeś w ŚMie? AC: Oczywiście znajomych, których wtedy poznałem. Z małą grupką utrzymuję kontakty do dzisiaj, zarówno w Świecie Magii jak i w tym realnym. K: Czy pamiętasz pierwszą osobę, w jaką nawiązałeś przyjaźń poprzez ŚMowy czat? AC: Może nie koniecznie pierwszą, gdyż naraz poznałem około 3 osoby. Były to: Victorie Veilleur, Alice Addams-Darkheart i Alexandra Sloan, do której na początku nie pałałem sympatią. Mimo kłótni, jak już mówiłem wcześniej, utrzymujemy kontakt do dziś i niedługo spotkamy się ponownie. K: Kto najlepiej zapadł Ci w pamięć podczas Twoich pierwszych dni w tym świecie? AC: W SMiCu nikt konkretny nie rzucił mi się w oczy, żeby powiedzieć "Wow, ale z niego gość" lub czegoś w tym stylu. Gdy jednak przyszedłem do WH, zaprzyjaźniłem się z Alexą Stark, która od razu wydała mi się profesorem, który ma pojęcie o nauczaniu, mimo iż słyszałem, że jeszcze niedawno była uczennicą. K: Czy pamiętasz swoją pierwszą kłótnię w Świecie Magii? AC: Jak wiesz, jestem osobą bezkonfliktową. *śmieje się* A przynajmniej staram się taką być, więc wiele kłótni przez okres mojego pobytu w ŚM się nie przewinęło. Pamiętam jednak konflikt z Alexandrą Sloan, Ślizgonką ze SMiCa (sam wtedy byłem uczniem Ravenclawu!), lecz później się zaprzyjaźniliśmy. K: Jakie jest Twoje najradośniejsze i najbardziej przykre wydarzenie związane z naszym światem? AC: Najradośniejsze... zapewne wtedy, kiedy zostałem prefektem naczelnym w SMiC Hogwarcie, a najbardziej przykrym... nieotrzymanie tego stanowiska tutaj, w WH. K: Czy możesz opowiedzieć o swoim pierwszym zauroczeniu poprzez czat? AC: Przez długi czas byłem kawalerem, a później, gdy zostałem już profesorem, pojawiła się Dominique, która, można powiedzieć sama się mną zainteresowała i pojęła za męża całkiem niespodziewanie! Nie powiem jednak, spodobało mi się to! K: Czy miałeś przedmiot, który „pokochałeś od pierwszego wejrzenia”? AC: Na początku swojej edukacji uwielbiałem Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. Moim pierwszym nauczycielem był Damias Vilue, z którym się zakolegowałem. Jeśli to kiedyś przeczyta - pozdrawiam! K: Czy, gdybyś znów znalazł się w momencie decyzji, wybrałbyś wejście do Świata Magii? AC: Jasne, że tak. Mimo że Świat Magii pożera ogrom czasu i chęci, bez niego nie poznałbym wielu wspaniałych ludzi. Truskawkowy zawrót głowy Składniki: - 150 gram cukru, - 150 gram wódki, - truskawki. Sposób przygotowania: 1. Truskawki zmiksować blenderem na gładką masę. (Zmiksowanych powinno wyjść 1/2 litra.) 2. Dodać cukier i miksować razem z truskawkami. 3. Wlać wódkę i miksować jeszcze minutę. 4. Gotowy koktajl rozlać do ozdobnych szklaneczek i udekorować. Po wypiciu koktajlu chce się nam tańczyć i śmiać. - Próba zimnej wody - oskarżoną zanurzano w wannie, ponieważ uważano, ze czarownica nie musi oddychać oraz woda to żywioł czysty, nie może przyjąć zbrodniarki, gdy kobieta topiła się, uwalniano ją. - Próba gorącej wody - oskarżona musiała włożyć dłoń po nadgarstki z gorącą wodą i wyjąć przedmiot leżący na jego dnie. Poparzona dłoń i sposób gojenia świadczyły o winie lub niewinności. - Próba kąpieli - podejrzaną umieszczano w wannie z przefiltrowaną przez prześcieradło wodą święconą, następnie wodę filtrowano powtórnie. Jeżeli na płótnie znalazły się pyłki, oskarżona była winna. - Próba wagi - oskarżoną dokładnie ważono, jeżeli wynik nie zgadzał się z odpowiednimi tabelami, kobieta była winna (czasami na drugiej szali kładziono Biblię - gdy waga pozostawała w równowadze uniewinniano oskarżoną). - Próba igły - kobietę rozbierano, golono i przywiązywano do krzesła. Otwierano drzwi i czekano na przybycie jakiegoś zwierzęcia. Gdy pojawiała się mysz, szczur czy owad - był to znak winy. - Próba łez - opierała się na przeświadczeniu, że czarownice nie potrafią ronić łez. Inkwizytor zaklinał oskarżoną na łzy Jezusa Chrystusa i gdy uroniła chociaż jedną łzę, była niewinna. - Próba ognia - kobieta musiała przejść po rozżarzonych węglach albo pomiędzy płonącymi stosami. Jeżeli ogień jej nie parzył, znaczyło to, że zna już ogień piekielny. Czerwiec 2006 – to właśnie wtedy WH odczuwało po raz pierwszy trudy stagnacji. Po zakończeniu roku szkolnego, doraźnie odbywały się tylko pojedyncze zajęcia z tak zwanego „tygodnia zajęć”, lecz nic poza tym. Miesiąc później szkoła zawiesiła działalność. Czerwiec 2007 – dla równowagi był to miesiąc, w którym WH wznowiło prace. Jednak rozpoczęty rok potrwał tylko miesiąc – został przerwany. Nowymi dyrektorami po reaktywacji zostało trio Adam Black, Constantine LaDracula oraz Drax Payne. Czerwiec 2008 – WH przetrwało kryzys, a rok później rozpoczynało VII rok szkolny. Był to pierwszy rok szkolny Maxa Pottera, jako wicedyrektora. Wtedy też awansowała Eileen Colloportus. Czerwiec 2009 – wtedy kończył się jubileuszowy, X rok szkolny. Absolwentem WH został Christian Fyed. W tym czasie odbywał się „Festiwal Nauki”, podczas którego profesorowie WH stworzyli sieć ciekawych wykładów przedmiotowych. Czerwiec 2010 – podczas XIII roku szkolnego odbyła się pierwszy w historii WH wewnątrzszkolny turniej nazwany „Olimpiadą Interdyscyplinarną” tudzież „Multiolimpiadą”. Całość przygotowali Christian Fyed i Tamara Colloportus, a zwycięzcą został Krukon, Kao Eleve. Czerwiec 2011 – był to czas kolejnego kryzysu, do którego doprowadził Christian Fyed. W tym czasie mówiło się dosyć głośno o zamknięciu szkoły, jednak Fyed ostatecznie tego nie uczynił. Przekazał szkołę w ręce Belli Washington i Ydy McNarcissen, które dosyć szybko przywróciły szkole dawny blask. Fyed wraz z McNarcissen przygotowali skórkę HPfog. Czerwiec 2012 – XIX rok szkolny uważa się za jeden z najlepszych, pomimo tego, że był trochę krótszy niż poprzednie. Był to efekt wielotygodniowej pracy duetu dyrektorskiego. W rozpoczętych wtedy wakacjach działo się wiele. Olimpiady, Turniej Trójmagiczny organizowany przez SMiC Hogwart czy przywrócenie do życia odnowionej Ulicy Pokątnej, co było efektem ciężkiej pracy trio Washington, McNarcissen, Fyed. Fyed i McNarcissen ponownie stworzyli skórkę – Homely Hogwart. W tym roku również prowadzoną niecodzienne zajęcia – Historię Hogwartu, która skupiała się na historii WH. Prowadził ją Christian Fyed. Czerwiec 2013 – był to ostatni akord w dyrektorskiej karierze Belli Washington. W ostatnich dniach czerwca Bella postanowiła odejść na emeryturę, powołując tym samym nową dyrekcję w składzie Xeme Werdyen, Alexa Stark oraz Nicholas Malfoy. Zaczęły się wakacje, a co za tym idzie – kolejny turniej organizowany przez Fyeda. Składał się on z 5 zadań, a cały turniej wygrała Tania McCarthy, której do ostatnich metrów kroku dotrzymywał aktualny profesor, Alexander Cathville. Czerwiec 2014 – czas ten był burzliwy, przede wszystkim w sportowym świecie. Kolejna afera związana z quidditchem, która swój finisz znalazła w gabinecie dyrektorskim. Ostatecznie Puchar Quidditcha przyznano Ślizgonom. Na zakończeniu roku szkolnego zapowiedziano świetny wakacyjny projekt – WH po raz pierwszy miało organizowano w wakacje coś na miarę Wakacyjnej Szkole Magii, ale jednak w zupełnie innej budowie. Na zakończeniu roku swoją rezygnację obwieścił dyrektor Nicholas Malfoy. Wyniki konkursu z numeru 62. [G]Grace Staley 18pkt, 18galeonów [G]Hermiona Granger 20pkt, 20galeonów [G]Peter Castellan 18pkt, 18galeonów [S]Allison Carter 20pkt, 20galeonów [S]Spencer Fyed 20pkt, 20galeonów [S]Clementine Wilton 20pkt, 20galeonów [S]Maria Antonina Castellan 20pkt, 20galeonów [S]Rosalie Shane 20pkt, 20galeonów [S]Arianne Cathville 20pkt, 20galeonów 1) muzyka - Albus Dumbledore 2) nieładnie - Artur Weasley 3) spadochronu - Draco Malfoy 4) człowieka - Syriusz Black 5) karą - Minerwa McGonnagall 6) Firenzo - Zakała 7) drzewo - Stan Shunpike 8) Harry - Remus Lupin 9) głowa - Severus Snape 10) Trelawney - Ron Weasley Wskaż, kto jest na obrazku. Odpowiedzi ślij na sowę: [email protected] do 9 lipca. Za każdą odgadniętą osobę nagradzamy Was 2 galeonami. Redaktor naczelny: Arianne Cathville Oprawa graficzna numeru: Clementine Wilton Budowa wizualna numeru: Arianne Cathville Redakcja „Kleksa”: Arianne Sparrow Ayano Iseki Christian Fyed Clementine Wilton Elena McQueen Lilith Findabair Lonelli Sage Peter Castellan Rafael Wilton