2010-02-27 - Rio Chagres (7)
Transkrypt
2010-02-27 - Rio Chagres (7)
Mantra Asia www.ZeglujmyRazem.com 2010-02-27, Rio Chagres, Panama [e-mail Alka Nebelskiego do www.ZeglujmyRazem.com ] „27 luty 2010, kotwiczymy w dżungli! poz. 9˚17,854N, 79˚58,565W: kotwiczymy na Rio Chagres, 3 mile wgłąb rzeki. Wokół dżungla! W dżungli małpy, leniwce (faktycznie, tak nieruchawe, że przy nich koala wydaje się rączy jak zajączek), papugi, nietoperze. Dżungla tak gęsta, że nie da się wejść głębiej niż na 2-3 metry od brzegu. Zaskoczenie: w dżungli ciemno, cień - i chłodno! Tak chłodno, że po 10 minutach, dla ogrzania się, trzeba wejść do ciepłej wody! A jeszcze przed chwilą, w upale na pokładzie, wchodziliśmy do tej samej rzeki, żeby się schłodzić. Żegluga po rzece bezpieczna, głębokość 14 m, ale wejście trudne: mielizny i rafa – koniecznie trzeba mieć szczegółowy plan wejścia (takie plany są w przewodnikach żeglarskich po Panamie, i u Tomka Zydlera, i u Erica Bauhausa). Wejście do rzeki ok. 7 mil od falochronu portu Colon. Z Colon uciekliśmy na weekend, bo i tak najwcześniej w poniedzialek przyjadą robić pomiary niezbędne do przejścia kanału. Rio Chagres to super miejsce do oczekiwania na przeprawę. W Colon, po 1 dniu opuściliśmy Shelter Bay Marina: potwornie tam drogo ($47 za dobę!, piwo 2,40 - w mieście 0.80), i właściwie nic w zamian, a do miasta bardzo daleko, taxi $20. CENNE RADY: nie wierzyć zapewnieniom władz portowych na VHF, że tylko w Shelter Bay można załatwić wszystkie formalności; zalatwić można, tylko i wyłącznie opłatę za postój w marinie, zajmuje to ponad godzinę, bo pani bardzo wolno bardzo wolno wypełnia stosy niepotrzebnych papierów. NIGDY DO SHELTER BAY! Tak jak my: poszliśmy na kotwicowisko the Flats, blisko miasta, w pobliżu dawnego, zlikwidowanego już Panama Yacht Club. Na Flats, obok nas, stało 13 jachtów. To stąd można załatwić wszystkie formalności, tu przypływają agenci oraz tu robią pomiary, do miasta pontonem blisko, ponton zostawia się bezpiecznie przy resztkach kei PYC i przez bramę portową (trzeba mieć ze sobą paszport!) można wyjść do miasta. W mieście można załatwić samemu formalności immigration i kanałowe, ale lepiej i szybciej wziąć agenta. GORĄCO POLECAMY: Ellington, (zwany Duke, tel panamski 67298223), w ciągu jednego przedpołudnia załatwił nam wszystko za $30. Duke zna angielski, zna wszystkie panie w stosownych biurach, Duke jest taxi driver więc wozi Cię od biura do biura i wszystko załatwia migiem, można po niego też dzwonić jak się chce taxi, np. do shopping centre ($2). Duke zalatwiał Asi formalności jeszcze na jej samotny rejs 2 lata temu, a teraz, pierwsza taxi, do której podeszliśmy - to właśnie Duke! (można się powoływać na little Polish blond lady around the world). Wieczorem z dżungli wokół nas dobiegają dość przerażające wycia stad małp (chociaż są to małe, niegroźne małpki) i wrzeszczenie papug. Potem, w nocy, wszystko się uspokaja, cichnie, ciągle ciepło, spanie nago na pokładzie, nad głową Orion, z jednej strony Wielka Niedźwiedzica (brrr!), z drugiej Krzyż Południa, nad masztem księżyc w pełni. Wow! Uściski, Asia i Alek"