Musicie od nas usłyszeć, że przez setki lat to właśnie wasz kraj
Transkrypt
Musicie od nas usłyszeć, że przez setki lat to właśnie wasz kraj
Sobota–niedziela 26-27 stycznia 2013 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl 34 magazyn | MIĘDZYNARODOWY Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu Zobaczcie, Polacy, jak się zmieniliście Musicie od nas usłyszeć, że przez setki lat to właśnie wasz kraj, Polska, był dla Żydów najlepszym miejscem do życia. Wasz, nie jakiś inny MAYER KIRSHENBLATT/COURTESY OF BARBARA KIRSHENBLATT-GIMBLETT Z ELIM RUBENSTEINEM* Z SYNAGOGI HABONIM W TORONTO ROZMAWIA PAWEŁ SMOLEŃSKI E ELI RUBENSTEIN: Równo sto lat temu wyjechał zPolski do Kanady mój dziadek. Mieszkał w Tarłowie nieopodal Opatowa. Pojechałem tam, gdy pierwszy raz byłem wPolsce. Odnalazłem dawną synagogę, gdzie modliła się moja rodzina – mury bez dachu, wśrodku rosło drzewo. Akurat wiał wiatr, więc drzewo kiwało się jak religijny Żyd zanoszący prośby do Boga. Nie masz pojęcia, jakie to uczucie: drzewo prosi Pana niczym chasyd, spiera się z Bogiem, chwali Go. Przyroda zachowała w sobie obyczaje mojego dziadka. PAWEŁ SMOLEŃSKI: Wzruszyłeś się. – Bo wyglądało to jak dziejąca się na moich oczach chasydzka przypowieść. Poczułem obecność nieobecnego. Ale też smutno mi było, bardzo smutno, bo doświadczyłem pustki. Nic nie zostało z żydowskiego miasteczka mojego dziadka prócz murów synagogi, miejsca po cmentarzu –nawet nie umiałem go znaleźć – i tego drzewa, które urosło już po Zagładzie. No więc wracam do Tarłowa po kilkunastu latach, atam wysprzątany żydowski cmentarz, macewy podniesione, mieszkańcy pamiętają o Żydach. Pamięć przywrócił jeden człowiek. Dopiero wtedy naprawdę złapało mnie za gardło. Jak Żydzi powinni mówić do Polaków, a Polacy do Żydów, żeby się wreszcie zrozumieć? – Mam wrażenie, że dla Żydów lepsze ibardziej zdrowe jest opowiadanie sobie nawzajem, ale też innym, o dobrych stronach relacji żydowsko-polskich, odobru doświadczonym od Polaków, oSprawiedliwych wśród Narodów Świata, otych wszystkich wspaniałych momentach naszej wspólnej prawie tysiącletniej historii. Kto wie, czy to nie jest ważniejsze dla nas niż dla was… Polacy muszą od nas usłyszeć, że przez setki lat właśnie wasz kraj był dla Żydów najlepszym miejscem do życia, wasz, nie jakiś inny. Skoro tak, aż trudno sobie wyobrazić, jak kiepski był żydowski los w diasporze. – (śmiech) Paweł, nie żartuj, ze wszystkich miejsc na ziemi przez całe lata Polska była dla Żydów nie najmniej okropnym, lecz najlepszym. Polacy zaś, jeśli wolno mi coś sugerować, powinni patrzeć na siebie zwiększą refleksją iwiększym samokrytycyzmem. Inaczej dialog polsko-żydowski, a nawet zwyczajna rozmowa, utknie w miejscu. Gdyż oba narody mają zwyczaj zrywania rozmowy. Polacy się bronią. Żydzi oskarżają. Wytłumacz Żydom, że to absurd. Ja wytłumaczę Polakom. Słyszałeś o debacie wokół książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa, no i o tej niedawnej dotyczącej filmu „Pokłosie”. W jednym i w drugim przypadku Polacy bronią się jak na ostatniej barykadzie. „Sąsiedzi” mówią o historii, „Pokłosie” – o teraźniejszości. I jedno, i drugie uwiera znaczną część polskiej opinii publicznej. – To normalne, że kiedy narody rozmawiają o własnej historii, wolą wspominać raczej momenty wspaniałe i pełne chwały niż zawstydzają- Mayer Kirshenblatt „Dzień targowy w Opatowie” (1934) ce. Własna tradycja, kultura, korzenie wymagają afirmacji. Lecz wmoim przekonaniu jest zdrowiej, jeśli się zrozumie, że miłość to nie jest uwielbienie perfekcji. Można po prostu kochać swoją przeszłość w prawdzie. Polska ma zjawiskową historię, wasze datki na rzecz ludzkości są absolutnie niezwykłe. Ale przeżywaliście też momenty trudne, wątpliwe. Czy to zmienia wartość waszej ofiary? O wiele bardziej istotne od myślenia o przyszłości jest to, jak Polska wygląda dzisiaj. Dzisiaj jest jednym z największych sojuszników Izraela, nie tylko politycznych, ale też moralnych. Zmieniliście się tak, że aż trudno to sobie wyobrazić. W 1989 r. byliście krajem szarości i potwornego pokomunistycznego zmęczenia, zamknięci wstereotypach, krajem zkońskimi okularami na oczach. Dzisiaj jesteście otwarci, kolorowi, wasza zdolność tworzenia, kolorowania życia może być inspiracją dla każdego człowieka na świecie. Azmojej żydowskiej perspektywy wasze ostatnie dwudziestolecie wygląda tak: przejście od obojętności wobec żydowskiego losu współobywateli po nadzwyczajną uwagę, troskę, szacunek. Gdy pierwszy raz byłem wAuschwitz, oglądałem muzeum wdawnym obozie koncentracyjnym. Teraz widzę, że Żydzi zostali umieszczeni w planie absolutnie centralnym. To zmiana równie niewyobrażalna jak przejście od komunizmu do demokracji, dowodzi odwagi i dążenia do prawdy, prostuje żydowsko-polskie relacje. Rozmawiamy, w moim przekonaniu szczerze, o tym, co działo się wPolsce podczas II wojny światowej, jaką matką dla Żydów była II RP. Gdy opowiadam o Polsce młodzieży żydowskiej udającej się na Marsz Żywych, powtarzam: nieważne, że wnaszej wzajemnej historii były złe chwile, nieważne, co Polacy zrobili nam, a my Polakom, ważne, że nie znajdziemy żadnego uspra- wiedliwienia, jeśli nie będziemy budować mostów między nami. Wasza wizyta w Polsce będzie bez sensu, jeśli prócz uczczenia pomordowanych wHolocauście nie nauczycie się czegoś oPolakach, nie poznacie choć trochę Polaków, nie zaczniecie znimi rozmawiać. Ludzie nienawidzą się nawzajem, gdy siebie nie znają. Zabijają się, bo siebie nie rozumieją. O tym mówi wiele biblijnych przypowieści, poczynając od historii Józefa ijego braci, którzy chcieli go zgładzić, bo go nie znali, nic nie wiedzieli ojego historii. Poznamy nawzajem swoją historię imamy szansę na dobro. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. To oznacza głośne mówienie o historycznej winie. – Nie mam pewności, czy polski nastolatek ma brać na swoje sumienie winy dziadków. Podobnie jak żydowski nastolatek. Niech się lepiej spotkają, pogadają, zaprzyjaźnią, pokłócą, czy ten albo tamten lepiej gra w piłkę albo na gitarze. Racja. Lecz jak to się ma do stereotypów powtarzanych również przez nastolatki? – Stereotypy niszczą dialog. Pół prawdy to całe kłamstwo, co zapisano w żydowskich księgach. Czy Polacy to antysemici, co można niekiedy usłyszeć od Żydów? – Brednia, choć są Polacy antysemici. Czy Żydzi to „żydokomuna”? Przecież w opowieściach ludzi starych, wspominających lata 40. ubiegłego wieku, często pojawia się żydowski komisarz, funkcjonariusz bezpieczeństwa. Oni nie kłamią, ale też nie mają racji. – W poszczególnych przypadkach to prawda. Wuogólnieniu –brednia. Nie ma narodów doskonałych, ale nie ma narodów, które noszą tylko winę. Można rozmawiać o żydowskiej winie wobec Żydów podczas II wojny światowej, a to będzie jeszcze bardziej przykre niż rozmowa o czerwonych komisarzach. Ale trzeba wiedzieć, że Żydzi cierpieli w komunizmie nie mniej, a może nawet więcej niż inne narody, bo –mimo żydowskich komisarzy –komunizm, przynajmniej ten radziecki, którego doświadczyła Polska, był antysemicki. Tradycyjne wartości żydowskie nie mają nic wspólnego z komunistycznymi. Może jeden z komunistycznych mitów, zresztą nigdy niezrealizowanych, mógł uwieść jakąś grupkę Żydów, gdyż przypominał coś, co żydowskie. To zapewnienie powszechnego braterstwa między ludźmi. Ale w taką utopię mógł uwierzyć każdy. Nie ma wątpliwości, że Żydzi byli w partiach komunistycznych i w aparacie represji. Ale byli tam również dlatego, że nie chcieli być dłużej Żydami, wierzyć wżydowską wiarę, przestrzegać żydowskich zwyczajów. I dopuszczali się zbrodni, na Polakach również. Ale byli też Polacy zaangażowani wHolocaust. Czy to pytanie o specyficzne polskie cechy narodowe? Nie. To pytanie do świata: dlaczego jedni mieszkańcy Konga albo Rwandy mordują innych mieszkańców Konga lub Rwandy? Byli więc komuniści narodowości żydowskiej i Żydzi cierpiący od komunizmu. Byli komuniści narodowości polskiej, Polacy wkomunistycznych łagrach. Byli Żydzi mający czarne sumienie wzwiązku zHolocaustem. IPolacy szmalcownicy. Był polski antysemityzm. Lecz rozróżnijmy wreszcie, że polski antysemityzm nie był tym, czym np. niemiecki. Ówczesny świat był antysemicki. Cały. Bez wyjątku. Moja tolerancyjna dzisiaj Kanada mogła ratować Żydów w czasie Holocaustu. Mogła przyjmować uchodźców z Europy. I co? Bezpośrednio Kanadyjczycy nie pomagali nazistom, ale uważano, że Żydzi zagrożą Kanadzie, nie ma dla nich miejsca. To mówili kanadyjscy politycy iludzie na ulicach. Nazizm był w historii świata czymś szczególnym. 1 Sobota–niedziela 26-27 stycznia 2013 Gazeta Wyborcza wyborcza.pl ETGAR KERET* Pierwsze wybory Ostatecznie poszliśmy głosować rano. Planowaliśmy głosowanie na popołudnie, po odwiedzinach ubabci. Ale Lew, nasz siedmioletni syn, tak był podekscytowany i niecierpliwy, że zaproponowałem żonie, by zmienić pierwotny plan, pójść wcześnie rano i mieć to z głowy. Godzina trochę po siódmej, na dworze jeszcze chłodno i pożałowałem, że nie zdecydowałem się wziąć dla Lwa bluzy. Przypomniały mi się pierwsze wybory, na które poszedłem głosować zrodzicami. Było to po wojnie Jom Kipur. Wybraliśmy się razem, ale rodzice nie robili z tego żadnej sprawy. Zabrali mnie, bo nie mieli babysitterki czy coś takiego. Wchodząc za kotarę, byłem z nich dumny. Czułem, że traktują całą tę sprawę poważnie, O 1 obok siebie. Chciałbym, by wiedzieli, że nawet w najgorszych warunkach można szybować pod niebo. Znasz historię dzieci Ludwika Zamenhofa? Nie. – Cała trójka zginęła w Holocauście. Jego córka Lidia wróciła do Polski w 1938 r. Polscy esperantyści byli gotowi wyciągnąć ją z getta i pewnie by ją uratowali, tak samo jak była szansa uratowania Janusza Korczaka. Ale ona odrzekła: „Nie chcę i nie mam prawa ryzykować waszego życia. Nie wyjdę z getta”. Polski chrześcijanin proponuje Żydówce życie, być może za cenę swojego, a polska Żydówka po ojcu, obywatelka świata, odrzuca ratunek. Paweł, jaki heroizm jest w tej historii! Po obu stronach – żydowskiej i polskiej. Albo historia jakiegoś polskiego chłopa wspotkaniu z Żydem i żydowską rodziną. Po pierwszej nocy wstodole Żyd chce uciekać, ale Polak mówi: „Nie. Zostaniecie”. Żyd mówi o możliwych konsekwencjach, o Polakach wieszanych z kartką na szyi, że ukrywali Żydów. No itak sobie rozmawiają pięć tygodni, aż wreszcie Żyd mówi, że odchodzi. Czemu? Bo wsąsiedniej wiosce polska rodzina została rozstrzelana za pomaganie Żydom. No i co mówi polski chłop? „Co stanie się wam, Żydki, stanie się nam”. To prawdziwa historia, wszyscy przeżyli. Polacy się bronią. Żydzi oskarżają. Wytłumacz Żydom, że to absurd. Ja wytłumaczę Polakom i obciętych włosów zgromadzone w kacetach to jedna strona. Fakt, że zdarzyło się nam śpiewać oba hymny, to druga. Można więc powielać kalki, że np. wszyscy Żydzi to krwiopijcy i „żydokomuna”, a Polacy są narodem szmalcowników. Lecz jeśli ktoś zna takie historie, trudniej mu wmówić głupstwa, jest na nie impregnowany. Jakość relacji żydowsko-polskich zależy od naszej wiedzy i z każdym rokiem nasza edukacja idzie do przodu, coraz więcej ludzi wie więcej. Nie policzę, ilu młodych Żydów uczestniczyło wMarszu Żywych. Tak samo jak nie policzę, jak wielu młodych Polaków spotkałem. Często nie wiedzieli, że jestem Żydem. A kiedy pytałem, co myślą oŻydach, najczęściej odpowiadali, że to samo co o Francuzach czy Kanadyjczykach lub że po prostu tęsknią – Polsce brakuje społeczności żydowskiej, jej wkładu w polską kulturę. Oni nie chcą mi niczym zaimponować, nie muszą się podlizywać. Mówią i robią takie rzeczy, że nie umiem tego skomentować. W miasteczku mojego dziadka w szkole dzieci piszą wypracowania o Żydach, a najlepsze jest wyróżniane lokalną nagrodą. Zebrano macewy, nawet te pokruszone, zniszczone. To bardzo wzruszające, gdy te dzieci zprowincjonalnej Polski mówią mi, że bardzo by chciały spotkać dzieci żydowskie. Zmieniło się w miasteczku mojego dziadka, a wystarczyła dobra wola kilku ludzi, którzy zapewne też doświadczyli obecności nieobecnych, poczuli, że muszą coś zrobić dla tych, którzy kiedyś byli ich sąsiadami, bo wówczas również czynią dobro dla siebie. Pytałem ich, czy nie czują dumy, że tyle zrobili. Jaka duma? –odpowiadali. Chcą zebrać jeszcze więcej macew, jeszcze więcej odzyskać zżydowsko-polskiej historii. Wiesz, jak się nazywa taka postawa? To po prostu czysta, bezinteresowna szlachetność. Kiedy Żyd jak ja, wychowany w bardzo żydowskiej, ortodoksyjnej rodzinie, spotyka takich Polaków, co ma myśleć o ich współbraciach? No właśnie, co? – Nie. To prawda, zapisana zresztą przez Żyda, więźnia Auschwitz. Nie zawsze udawało się nam robić takie rzeczy razem, ale udawało się. Ja przynajmniej głęboko wierzę wtakie historie, mnie takie historie są potrzebne. Popioły, hałdy butów – Tylko dobrze, najlepiej, jak można. Los dał mi możliwość uczestnictwa wdoświadczeniach niezwykłych, niecodziennych. Jestem wdzięczny, że poznaję ludzi, którzy dlatego, że są szlachetni, ofiarowują swoje życie, wolny czas, siły, by pozbierać żydowskie cmentarne kamienie. Moi podopieczni podczas pobytów w Polsce poznają podobnych Polaków. Przy takim spotkaniu pękają wszystkie stereotypy. Wyobrażenie Polaka antysemity rozsypuje się jak domek z zapałek. Inaczej myśli się oHolocauście. II wojna to już dla mojej żydowskiej młodzieży nie tylko zagłada Żydów, ale też masowe mordy na Romach, Sinti, Polakach, ludziach chorych psychicznie, gejach dokonane przez nazistów. Idziemy wMarszu Żywych, by uczcić pamięć naszych pomordowanych przodków, ale też wreszcie poprawnie rozumiemy nauki żydowskich mędrców, że każdy człowiek jest obrazem Boga, każde morderstwo jest zbrodnią, czujemy rozmiar niewiarygodnie wielkich szukają cierpliwie właściwej karty, wkładają ją do koperty. Widziałem, że usiłują wybrać to, co najlepsze dla naszego państwa, dla mojej przyszłości. I miałem pewność, że nie ma na świecie człowieka, który by lepiej wiedział, co wybrać, niż moja mama imój tata. Byłem spokojny. Nie wiedziałem jeszcze wówczas, że wciągu trzech lat Izrael wygra konkurs na Miss Świata, mistrzostwa Europy w koszykówce iEurowizję, zpowodzeniem przeprowadzi brawurową akcję uwolnienia zakładników w Entebbe. Jeszcze tego wówczas nie wiedziałem, ale zapach różanej przyszłości unosił się wpowietrzu. I kiedy moi rodzice wsuwali koperty do szpary wurnie, wiedziałem, że jesteśmy teraz o krok bliżej tej dobrej przyszłości. Wwyborach 2013 r. nastrój jest całkiem odmienny. Wisząca nad nami irańska groźba oraz międzynarodowa izolacja, na którą Izrael się skazał prowokacyjnymi decyzjami, takimi jak nasilenie budownictwa na terenach okupowanych i atak na turecką flotyllę, tylko się zaostrzają. W ostatnich tygodniach okazało się, że deficyt państwa naprawdę wynosi czterdzieści miliardów szekli, anie dwadzieścia, jak obiecywał nam minister skarbu. Ale mimo to, mimo wszystkich tych problemów o najwyższej wadze dla naszego istnienia, wygląda to tak, jakby naród przyjmował te wybory z całkowitą obojętnością. A ludzi, jak się zdaje, bardziej ekscytują wyniki wyborów na najlepszego szefa kuchni ostatniej edycji programu „MasterChef” niż tych niemrawych wyborów. Jakby nasz los rozstrzygał się w niebiosach, a obecne wybory były czymś w rodzaju wyborów na kapitana „Tita- nica” już po zderzeniu z górą lodową: woda wdziera się do środka istatek zaczyna się przechylać, więc doprawdy, co za różnica, kto tam będzie u steru? „Silny premier – silny Izrael”, taki transparent ze sloganem wyborczym Netanjahu mijamy po drodze. Nie „mądry premier” czy „sprawiedliwy” albo „dobry”, nie, zwyczajnie –silny. Bez żadnej nadziei, ale zoczywistą, choć ukrytą obietnicą nadchodzącej przemocy. Przy zaimprowizowanej w szkole podstawowej urnie szukam po kieszeniach dowodu osobistego, a Lew po raz pierwszy zadaje mi pytanie, na jaką partię zagłosuję. Pytam go więc, na jaką partię myśli, że warto, a on chwilę się zastanawia i strzela: – Na taką, która daje najwięcej pokoju. – Ten kierunek wydaje mi się świetny – mówię mu –tyle że, niestety, wtych wyborach prawie żadna partia nie daje pokoju ani nawet nadziei na jakiś. Lew jeszcze chwilę myśli i powiada, że jeśli tak, to może warto zagłosować na tę, która daje najwięcej pieniędzy. Próbuję wyszukać choćby jedną taką. Co daje pieniądze. Wszystkim, nie tylko tym, którzy i tak już są bogaci, albo ortodoksom czy osadnikom. Lew widzi frasunek na mojej twarzy i próbuje doradzić coś innego. – To zagłosuj na tych, co są najmilsi – mówi. Tyle że miłych wramach tych wyborów też jest bardzo niewielu. Co dziwne. Bo oczekiwałbyś od wybrańców społeczeństwa, którym nie udaje się zaprowadzić pokoju ani zapewnić godnego życia nawet takim, którzy pracują na dwóch czy trzech posadach, że przynajmniej będą mili. Popatrzmy na to z obu stron. Polski chłop zaryzykował wszystko, bo chciał pomóc ludziom, którzy akurat byli Żydami. Żydzi wiedzieli, co za to grozi Polakowi, więc nie chcieli narażać dobrych ludzi. To jest opowieść, którą musimy dać wszystkim po obu stronach. Świętować ją, czcić. Albo opowieść z Auschwitz zapisana przez świadków iprzechowana do dzisiaj. Młodzi Żydzi iPolacy –co też się zdarzało –idą do komory gazowej. Idą za rękę, w tym przypadku akurat dwie dziewczyny. Polka śpiewa: „Jeszcze Polska…”, aŻydówka „Hatikwę”, żydowski hymn. Martyrologiczno-patriotyczny kicz. strat poniesionych również przez nie-Żydów. To odmienia żydowski stosunek do Polski i Polaków. Jak to się dzieje, że ty spotykasz tak wielu szlachetnych Polaków, a ja stanowczo zbyt wielu antysemitów? – Nawet jeden antysemita to już stanowczo za dużo. Dlatego nigdy za wiele samokrytycyzmu i zwyczajnej uwagi, słuchu na antysemickie wypowiedzi i zachowania. Ale ja nie muszę uważać na przypadki antysemityzmu w Polsce, bo przecież sami to robicie. Polska to jedyne miejsce na świecie, gdzie świadectwo Holocaustu brzmi z taką mocą. Wycieczka młodych ludzi do Polski zamienia się wduchową pielgrzymkę. Innego sensu nabiera przekonanie, że przeszłość to rozdział zamknięty, aliczy się to, co zrobimy z teraźniejszością i przyszłością. Wielki cadyk i nauczyciel rabin Nachman z Bracławia mówił swoim chasydom: „Jeśli wierzycie, że ludzie mogą zniszczyć świat, musicie uwierzyć w rzecz oczywistą: ludzie mogą go naprawić”. A jeden z moich podopiecznych powiedział: „Nienawidzę frazy, że historia lubi się powtarzać. Tylko ludzie mogą powtórzyć historię. Ale przecież nie muszą”. Jedziemy do Auschwitz, odmawiamy kadisz za pomordowanych, ale też powtarzamy słowa rabbiego Nauma. Bez Polaków te słowa nie miałyby sensu. Aprzecież rabin Nachman nie kłamał. + .MICHAEL W. BECKLEY – Podkreślmy to raz na zawsze. Nazizm uważał, że istnieje tylko jedno rozwiązanie sprawy żydowskiej –śmierć całego narodu dokonana wsposób przemysłowy. Tego nie da się porównać zżadnym innym antysemityzmem, z wykluczaniem żydowskiej młodzieży ze studiów, z wybijaniem szyb w żydowskich sklepach, nawet z pogromami. Podczas II wojny światowej było moim zdaniem pięć kategorii Polaków. Na jednym biegunie ludzie, którzy czynnie pomagali Żydom, nie bacząc, że za to groziła śmierć całej rodzinie; nie było drugiego takiego kraju wokupowanej Europie. Na przeciwległym – ci, którzy aktywnie pomagali nazistom. Która ztych grup była większa? Nie wiem, ale wiem, że Polacy są najliczniej reprezentowani między Sprawiedliwymi. Oraz że jedna i druga grupa była w mniejszości. Większość dzieli się zaś na trzy. Z jednej strony ci Polacy, którzy współczuli Żydom, ale bali się cokolwiek zrobić, by im pomóc. Po przeciwległej stronie –ci, którzy cieszyli się zZagłady, lecz wniej nie uczestniczyli. A między nimi ogromna większość zatroskana o swoje życie, a nawet obojętna, co jest bardzo ludzkie. Ale taka postawa cały czas jest o lata świetlne od Holocaustu i nazizmu. Gdy myślę, jak bym się odnalazł w takiej sytuacji, zdaje mi się, że bym współczuł, ale bałbym się pomóc. Największym dowodem na to, że nazistowski antysemityzm był czymś innym niż polski antysemityzm, są polscy przedwojenni antysemici ratujący Żydów. Świat zna i takie paradoksy, które, jeśli popatrzymy bliżej, paradoksami nie są. Zabieram młodzież żydowską na Marsze Żywych, żeby zobaczyli, jak bardzo poplątana jest historia. By pojęli, że jesteśmy w Polsce, by przezwyciężać historyczne dziedzictwo, konsekwencje pierwszej połowy XX w. Po to żeby nie popełniać pomyłek, które ludzkość już popełniła. A przede wszystkim po to, by spotkać się – po wizytach na Majdanku, w Auschwitz, Birkenau –ze Sprawiedliwymi. Posłuchać tych starych, zmęczonych, schorowanych często ludzi. Kiedy moja młodzież słucha ich opowieści… Wcześniej widzieli krematoria, sterty butów, obcięte włosy, a potem spotykają prawdziwego człowieka. Itaki staruszek mówi im: „To nie było nic nadzwyczajnego, wiele razy w życiu błądziłem, nie mam się czym szczycić”. Mój Boże. Przecież to oczywiste, że żaden Żyd nie przetrwałby Holocaustu bez pomocy. Ktoś dał mu schronienie. Ktoś buty albo kapotę, kromkę chleba. Ktoś po prostu się uśmiechnął. Tego dowiadują się moi podopieczni. Uśmiech człowieka do człowieka może być znaczącą częścią historii ludzkości, prawdziwego humanizmu, może być czynem odważnym, wspomagającym, dającym szanse przeżycia. Chciałbym, by młodzi Żydzi odwiedzający Polskę dowiedzieli się, kim był np. Janusz Korczak. Polscy poeci pochodzenia żydowskiego. Chciałbym, żeby wiedzieli, ile oba narody zawdzięczają sobie wzajemnie, jak bardzo wpływały na swoją kulturę, ile dały światu również dlatego, że żyły magazyn 35 *ELI RUBENSTEIN – urodził się w Kanadzie w ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej. Jego dziadek wyemigrował z Polski. Od 1988 r. Eli jest rabinem liberalnej synagogi Habonim w Toronto, kongregacji założonej przez ocalonych z Holocaustu pochodzących z Niemiec i krajów Europy Wschodniej liczącej dzisiaj około 300 rodzin. Kongregacja Habonim prowadzi programy edukacyjne o Holocauście, ale też działa na rzecz społeczności lokalnej, organizując zarówno pomoc, jak i np. warsztaty twórczego pisania dla bezdomnych. Rubenstein jest dyrektorem kanadyjskiego oddziału Marszu Żywych, programu edukacyjnego dla młodzieży żydowskiej z całego świata, którego elementem są wycieczki – pielgrzymki do Polski i milczący marsz między obozami zagłady Auschwitz i Birkenau. W 2005 r. ONZ ustanowiła Światowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Obchodzony jest 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia Auschwitz przez Armię Czerwoną – To głosuj na tych, co są najmniejsze gówno –Lew gotów jest dalej obniżać poprzeczkę. Kiwam potakująco głową i podaję dowód pulchnej pani, która szuka moich danych na liście wyborców. Potem wchodzę za parawan i wybieram kartę tych, co do których wierzę, że są najmniejszym gównem. Dobrą radę dał mi syn. Mądra rada siedmioletniego chłopca, który jeszcze nie zdążył zapomnieć, że można próbować wybierać dobro, wierzyć, że ono jest. Może gdyby przyznano prawo wyborcze siedmiolatkom, to państwo wyglądałoby trochę inaczej. A na jego czele staliby tacy, co dają trochę pokoju, albo przynajmniej nadzieję, że taki pokój może nadejść, tacy, co dają trochę więcej pieniędzy jego obywatelom, a nie tylko swoim bliskim. Ale siedmiolatki ciągle praw wyborczych nie mają, a to, co one wiedzą, nam wszystkim ostatnie lata wytarły z pamięci. Gdy wrzucam kopertę, usiłując równocześnie uśmiechnąć się do Lwa takim samym uśmiechem jak moi rodzice do mnie przed prawie czterdziestu laty, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że na koniec większość z nas mimo wszystko wybierze to, co jest największym gównem, to, co nigdy nam nie da nawet centymetra nadziei. + TŁUM. Z HEBRAJSKIEGO AGNIESZKA MACIEJOWSKA *ETGAR KERET – pisarz izraelski, jego rodzice pochodzą z Polski. Mieszka w Tel Awiwie, w Warszawie na Chłodnej jest właścicielem najwęższego domu na świecie