File

Transkrypt

File
Katarzyna Pintera
1. George Ayittey, “Africa in Chaos.”
2. Damian U. Opata, „The political sociology of power sharing: a contrastive study of the
Nigerian and American political systems.”
Słowa kluczowe:
Rozwój, zderzenie kulturowe, podział władzy, demokracja, kolonializm, Afryka tradycyjna
Organizacja władzy w społeczeństwach jest ściśle uwarunkowana kulturowo i historycznie.
Instytucje rządzące nie są wyłącznie tworem cywilizacji europejskiej. Już u pierwotnych
ludów odnotowano demokracje uczestniczącą. Wiele tradycyjnych plemion afrykańskich
miało dokładnie sprecyzowaną strukturę władzy. Prawo w takiej kulturze miało najwyższą
wartość, stało wyżej od władcy. Nie dopuszczano do nadużyć siły, próby tyranii lub
odstępstwa od prawidłowego sprawowania funkcji eliminowano w zarodku. Ogromną rolę w
politycznym życiu wioski mieli bezpośrednio jej mieszkańcy. Brali oni czynny udział w
debatach, w podejmowaniu decyzji. W Afryce występowały także rządy imperialne i to o
dwojakim charakterze- jedne państwa narzucały podbitym ludom swoją kulturę, jakoby
lepszą, inne natomiast dawały suwerenność, nie zmuszały do asymilacji. Wraz z nastaniem
kolonializmu na Czarnym Lądzie na dobre zadomowiły się euro-amerykańskie systemy
władzy. Afrykańskie państwa po odzyskaniu niepodległości nie powróciły już do swych
rodzimych struktur- pozostały przy obcej koncepcji rządów. Różnice kulturowe sprawiają, że
ten sam system polityczny zupełnie inaczej funkcjonuje na odmiennych gruntach. Władcy na
Czarnym Kontynencie nie powinni bezkrytycznie przyjmować wzorów od krajów wysoko
rozwiniętych. Porównanie Nigerii i Stanów Zjednoczonych pokazuje w jak różnych
kategoriach rozumiana i odbierana jest władza.
1.
Krzywdzące jest dla Afryki przekonanie, że przed nastaniem czasów kolonialnych na
ziemiach tego kontynentu nie istniały żadne rodzime instytucje rządzące. Jest to pogląd
rozpowszechniony zarówno wśród ludzi Zachodu jak również Afrykańczyków. Nie ma nic
bardziej mylnego. To, że tradycja i kultura na Czarnym Lądzie ukształtowały struktury
społeczne i polityczne w inny sposób, niż te znane nam bliżej, nie oznacza, że w ogóle ich nie
było. Takie spojrzenie na tę kwestię wynika z braku rozdzielenia pojęcia „instytucji” samej w
sobie, a różnymi jej formami. Ten problem doskonale ilustruje istnienie domów handlowych i
bazarów jako form tej samej instytucji jaką jest rynek.
Właśnie z wyżej wymienionym zjawiskiem mamy do czynienia w Afryce. Kolonizatorzy nie
wprowadzili innowacyjnych, wcześniej nie znanych rodzimym mieszkańcom instytucji.
Wszystko co ze sobą przywieźli istniało już na Czarnym Lądzie, tylko w innej postaciinstytucja pieniądza (cenne przedmioty, a papierowa waluta), ślub, imperializm.
Afryka jest kontynentem różnorodności praktycznie na każdej płaszczyźnie. Wyjątkiem od tej
reguły jest sposób rządzenia, który jest bardzo zbliżony do siebie na całym kontynencie. W
związku z tym możemy wyróżnić dwa tradycyjne, rodzime rodzaje organizacji własnej
rzeczywistości społeczno-politycznej, z których wyłaniają się podtypy.
Podstawową, niezależnie rządzącą się polityczną jednostką jest zgrupowanie plemienne. Na
czele niektórych z nich stał wódz. Politycznie zorganizowanymi społecznościami nazywano
albo bardziej rozwinięte wodzostwa, przypominające małe królestwa (tylko zamiast króla był
wódz), albo po prostu plemiona z wodzami i instytucjami sprawiedliwości i administracji. Te
grupy, które funkcjonowały bez wodza na czele nazywane były społecznościami
niezorganizowanymi politycznie.
Kolejny rodzaj władzy reprezentowały rządy imperialne. To nic innego jak władza nad
słabszymi- wielkie mocarstwa podbijały plemiona i uznawały je za swoją własność.
Wyróżniamy tutaj dwie podkultury. Najbardziej rozpowszechniona- władza pośrednia.
Państwa wasalne utrzymywały swoją niezależność lub autonomię ( np. w mocarstwach Zande
i Asante). W drugim przypadku społeczność podbita miała mniej sprzyjające warunki. W
typie rządów imperialnych opartych na asymilacji, dochodziło do przymusowego
przyjmowania kultury wyższej, uważanej za lepszą ( głównie islamskie mocarstwa w XVIII i
XIX wieku w Zachodniej Afryce).
Afrykańskie instytucje swój początek najczęściej brały na poziomie wioski stworzonej z
rodów- rodzin i krewnych. Wyróżnia się cztery szczeble afrykańskiej samorządności. Na
samym szczycie stoi wódz, czyli władza centralna. Wybierany był on według własnego
wewnętrznego systemu swoistego dla każdej wioski. Drugi szczebel stanowiła Rada
Wewnętrzna (inaczej nazywana Radą Zaufanych). Jej zadaniem było doradzanie wodzowi.
Następnie była Rada Starszych i Rada Mieszkańców- zgromadzenie wioski.
Wódz, zazwyczaj mężczyzna, swoją władzę sprawował w sensie politycznym, społecznym,
prawnym i religijnym. Jego prawą ręką stanowiła Rada Wewnętrzna, której członkami
zazwyczaj byli bliscy krewni i przyjaciele wodza. Rada ta
była pierwszym szczeblem
legislacyjnym, z którym wódz nieoficjalnie omawiał sprawy administracyjne, przed
ogłoszeniem ich mieszkańcom wioski. W przypadku kwestii, do których wódz ciągle nie był
przekonany lub były to sprawy i decyzje wyższej rangi (wypowiedzenie wojny, dodatkowe
dary dla bogów, opłaty rynkowe, nowe prawo, poważne spory) miał on obowiązek zebrania
Rady Starszych. Jej członkami były głowy rodów, tak więc rada ta była bezpośrednio
przedstawicielstwem społeczności plemiennej. Wódz przewodniczył Radzie, której głównymi
zadaniem było asystowanie i doradzanie mu. W takich sytuacjach jej członkowie mogli
dyskutować, wyrażać swoje niezadowolenie, krytykować wodza i kontrolować jego działania.
Bardziej skomplikowane i złożone problemy były omawiane tak długo, aż nie osiągnięto
jednomyślności wyrażanej zwykle aplauzem.
Podczas zgromadzenia Rady Starszych wódz nie narzucał, a co więcej nawet nie wyrażał
swoich opinii. Jedynie obserwował naradę i podliczał głosy. Jego rolą było podsumowywanie
opinii i ogólne przewodzenie Radzie (nie rządzenie). W przypadku gdy Rada Starszych nie
była w stanie podjąć jednego wspólnego postanowienia, sprawa była przekazywana w ręce
Rady Mieszkańców. Rada wioski zwoływana była przez wodza i to on na początku
zgromadzenia wyjaśniał cel, omawiał problem. Nie zdradzał jak przebiegała dyskusja Rady
Starszych. Podczas takiej Rady Mieszkańców każdy mógł wyrazić swoją opinię, dołączyć do
debaty, nawet mniejszości plemienne. Członkowie tej rady byli ostatecznymi sędziami, a ich
zgromadzenie trwało tak długo, aż nie podjęto ostatecznej decyzji. Czasami było to kilka dni,
a czasem kilka tygodni. Osiągnięty w ten sposób konsensus był na swój sposób wyjątkowy,
bo opinia każdego była brana pod uwagę, aby w końcu podjąć wspólną decyzję. Złe pomysły
były negowane, dobre spostrzeżenia przyjmowane z radością. Panowała wolność słowa.
Odmienne opinie, nawet sprzeczne z wodzem były przyjmowane spokojnie. Władza leżała w
rękach całej wspólnoty, nie tylko wodza. Jak widać rządy autokratyczne i despotyzm były
obce rodzimym systemom afrykańskim.
Na pierwszy rzut oka błędnie można domniemywać autokratyczny charakter funkcji wodza.
Owszem ma on szeroki zakres władzy, ale jego zadanie polega głownie na przewodzeniu, a
nie na samodzielnym ustanawianiu zasad. Podlegali oni temu samemu prawu i taboo co
zwykli członkowie społeczności, prawo stało ponad wszystkimi. Prawo obyczajowe
zakazywało wychodzić wodzowi przed zachodem Słońca oraz rozmawiać bezpośrednio z
innymi ludźmi (tu służył mu jego rzecznik). Tego typu zakazy często miały za zadanie
zwiększyć świętość sprawowanego urzędu. Wodzowie pod wpływem sakralizacji
obejmowanego stanowiska mogli poczuć chęć nadużycia władzy i wkroczyć na drogę
despotyzmu. Taki scenariusz jednak był niemożliwy za sprawą wianuszka ludzi otaczającego
wodza. Jakiekolwiek złamanie prawa, naruszenie zasad, bądź zachowanie wbrew
oczekiwaniom ludu mogło zakończyć się detronizacją wodza. Społeczeństwo będąc
świadome istnienia zjawiska tyranii i zniewolenia potrafił w porę reagować i usuwać
problematycznego przywódcę. Była to jednak ostateczność, wódz bowiem podlegał kilku
szczeblom kontroli. Na początku jego występki zauważała i wytykała królowa matka, kolejni
byli doradcy tworzący Radę Zaufanych. Jeżeli wódz nie chciał porzucić swoich haniebnych
czynów mogli go pozbawić władzy. Taką same możliwości miała w dalszej kolejności Rada
Starszych, natomiast Rada Mieszkańców w swoim niezadowoleniu mogła porzucić swojego
przywódcę. Kadencja wodza była dożywotnia, chyba, że łamał prawo, zawodził oczekiwania
ludu lub był skorumpowany. Natomiast nikt nie mógł sam nadać sobie tytułu wodza. Czarną
owcą wśród władców był np. Nana Ekwam’a VIII, wódz Gamoa Ekwamkrom w Ghanie.
Ciekawy sposób detronizacji występuje u ludów Akan. Wódz nigdy nie może dotknąć stopą
ziemi, więc zdejmuje mu się sandały, chcąc pozbawić go władzy.
Niestety nie wszystkie plemiona mogły cieszyć się suwerennością, własną władzą i
reprezentatywnym wodzem. Plemiona podbite przez imperialistów nie zaznały takiego
luksusu, musiały uznać władzę narzuconą. Sposoby rządzenia różniły się między sobą przede
wszystkim wielkością suwerenności dawanej przez podbijające mocarstwo. Najmniejsza
swoboda, a właściwie jej brak doskwierał plemionom podbitym przez islamskie mocarstwa.
Narzucały one własną kulturę, zmuszały do asymilacji, a tym samym pozbawiały ludy ich
doczesnego dziedzictwa. Przykładem takiego ekstremum była Madinka. Doskonałym
przeciwieństwem takiego stanu rzeczy były realia jakie gwarantowały plemiona Zulu i
Asanie. Wprowadzały one władze pośrednią i dawały duże pole do manewrów i autonomię
miejscowym wodzom.
Przyjrzyjmy się bliżej strukturze Asante. Miała ona charakter zbliżony do konfederacji- luźnej
formy zrzeszania się na przykład państw, gdzie poszczególni członkowie zachowują znaczną
część swojej autonomii i niezależności od władzy centralnej. Taka forma państwowości, o
zcentralizowanej władzy, popularna była głównie w XIX wieku w części Afryki zwanej
Złotym Wybrzeżem. Struktury polityczne podobne w swojej idei do konfederacji
występowały też w innych rejonach, a zupełnie charakterystyczne były dla Czarnej Afryki.
Mimo to, plemiona korzystając z utrudnionej komunikacji powracały do swej całkowitej
autonomiczności i uwalniały się spod takiego rodzaju rządów. Tylko nielicznym (niektóre
plemiona Zulu i Benin) udało się pozostać przy władzy, utrzymać pieczę nad państwami, nie
dopuszczając do uzyskania przez nie suwerenności. Wzmocnienie władzy centralnej, kontrola
wyższych stanowisk państwowych i istnienie służalczej armii, promowane było przez Islam, a
wprowadzane w życie w państwie Hausa. Niestety prawda jest taka, że utrzymywanie
zcentralizowanej władzy okazywało się zgubne dla większości państw- upadały one w
zdumiewającym tempie.
Strach przed tyranią w krajach afrykańskich był ogromny. Głównym jego przejawem była
nagminna skłonność plemion do decentralizacji władzy, zniesienia obowiązków i
odpowiedzialności na lokalne szczeble władzy. Obawa przed nadużyciami była tak wielka w
Afryce Centralnej, że praktycznie wszystkie obowiązki króla przekazywane były
odpowiednim, niższym jednostkom.
Bardzo często błędnie utożsamiane jest pojęcie królewskiej świętości z absolutyzmem lub
równie często z tyranią. Tradycyjna rola króla ma się nijak w tradycyjnym afrykańskim ujęciu
do despotyzmu. Nawet w skrajnych przypadkach (w plemionach gdzie król bliski był
absolutyzmowi) król miał nadal związane ręce. Bez aprobaty miejscowych wodzów lub rady
państwa niewiele mógł osiągnąć. W innych przypadkach podlegał on surowej kontroli
Wewnętrznej Rady lub Rady Ogólnej.
Detronizowanie króla nie było czymś nadzwyczajnym, rzadko spotykanym. Dopuszczenie się
poważnego wykroczenia równało się z utratą tytułu króla. W historii plemienia Asante już
trzy razy doszło do detronizacji władców. Przyczyny były różne- nieobecność na Kumasi i nie
wywiązanie się ze swoich religijnych obowiązków podczas święta Adae, ekstrawagancja,
nakładanie za wysokich podatków na społeczność
plemienną. Ciekawe są same sposoby
detronizacji- co plemię to inna procedura. Przykładowo plemię Serer z Senegalu używa w
takiej sytuacji bębnów. Natomiast Joruba z Nigerii wywierało na królu presję, by ten popełnił
samobójstwo. W takich momentach władca otrzymywał symboliczny, wymowny podarunekpapuzie jajo.
Nie ulega wątpliwości, ze demokracja i towarzyszące jej instytucje mogą przybierać różne
formy i oblicza- zarówno zebrania plemienia pod jakimś drzewem jak i parlamentu
europejskiego. Niezwykłe w afrykańskiej demokracji uczestniczącej jest otwartość i
wyłączność. Każdy mógł być zaangażowany w podejmowanie decyzji, nikt nie był
dyskryminowany podczas dyskusji, a żadna rodzina nie była uprzywilejowana. Co
dziwniejsze w debatach mogli brać udział nawet obcokrajowcy. Wódz nigdy nie utożsamiał
państwa z jedną partią czy grup etniczną, nigdy też nie narzucał nieznanej ideologii. Celem
zebrań wioski było dojście do jednej wspólnej decyzji. Nie mniej jednak każdy mógł wyrazić
swoją opinię, bez obaw o karę, nawet gdy była ona daleka od zdania wodza.
Równie charakterystyczna dla afrykańskich królestw i mocarstw była decentralizacja władzy i
rządy oparte o zasady konfederacji. Ponad wszystko ceniona była przez tamtejsze
społeczności suwerenność. Nic więc dziwnego, że do dziś na Czarnym Lądzie zachowało się
ponad dwa tysiące plemion.
Po trudnych czasach kolonializmu, po odzyskaniu niepodległości do Afryki nie powróciły już
rdzenne systemy władzy. Z pewnością była taka możliwość , ale ówcześni przywódcy
pozostali przy kolonialnych wzorach-państwie unitarnym, zcentralizowanej władzy. Co
więcej wzmocnili kolonialne dziedzictwo i zwyczaje. Absurdalnie pozostawiono nawet
metody tłumienia zapędów rdzennych mieszkańców. Idealnym przykładem jest Ghana, w
której uchwalono Ustawę o Profilaktycznym Aresztowaniu, Zambia i Zimbabwe, państwa,
które były w stanie wojny domowej. Niepodległość nie oznaczała więc ostatecznego
zwycięstwa.
2.
Oczywistym jest, że we współczesnym świecie państwa nie reprezentują jednego poziomu
rozwoju- mamy do czynienia z krajami wysoko rozwiniętymi, rozwijającymi się oraz słabo
rozwiniętymi. Te dwa ostatnie typy z pewnością nęka wiele problemów na drodze do
lepszego jutra i minie wiele czasu aż osiągną miano kraju wysoko rozwiniętego. Stan ich
rozwoju nie jest przecież przypadkiem. Wpływ na niego miała głównie historia, położenie i
kultura. Kraje słabiej sytuowane zapożyczyły lub chociaż wzorowały się na ustrojach
politycznych, instytucjach czy metodach działań państw o wyższym poziomie. Nie możemy
jednak zakładać, że dzisiejsze “mocarstwa” przetarły im szlaki, że ich dalsze losy są juz
znane. Rozwój nie jest schematem, jestem zjawiskiem, na który
decydujący wpływ ma społeczeństwo zamieszkujące dane państwo, tradycja i kultura, jaką
reprezentują oraz losy, jakie ich spotkały. To od nich zależy jak ukształtują się nawet te
zapożyczone wartości. Somjee miał trochę inny pogląd na te sprawy. Swoimi założeniami
neguje kulturową względność i narzuca uniwersalia kulturowe, co nie do końca
zdaje
egzamin. Idealnym przykładem na porównanie rozwoju systemów politycznych są losy
Nigerii i Stanów Zjednoczonych.
Bezdyskusyjnie post kolonializm jest decydującym czynnikiem, za którym stoi przemiana
demokracji. Nabrała ona nowego stylu zachodnich wzorców. Taki styl przyjęła, zatem
Ameryka, a co za tym idzie także Nigeria.
Dzieje Ameryki, historia jej powstania o dziwo ma wiele wspólnego z krajami nawet
najbardziej barbarzyńskimi, a na pewno nie rożni się znacząco od losów niektórych
nigeryjskich grup etnicznych. W obu przykładach osadnicy musieli zdobyć swoje terytorium.
Różnice dostrzegamy w agresywnym i brutalnym sposobie wypędzenia rdzennych
mieszkańców Ameryki. Nowych mieszkańców łączyło wiele wspólnych cech i powodów, dla
których tam się znaleźli. Mimo, ze społeczeństwo to składało sie przede wszystkim z ludzi
wykształconych, podlegali oni władzy swojego rodzimego rządu. Były to dla Ameryki czasy
rozwoju indywidualizmu, epoka, w której ludzie poczuli, się panami swojego losu,
zaczęły powstawać prywatne przedsiębiorstwa. Wszystko to wpłynęło na charakter systemu
politycznego, jaki zaistaniał w Stanach Zjednoczonych razem z uzyskaniem suwerenności.
Główną rolę odegrało tutaj społeczeństwo zjednoczone w swoich problemach, pragnieniach i
oczekiwaniach.
Losy Nigerii potoczyły się jednak inaczej. Owszem, jej mieszkańcy także migrowali i to w
rożnych kierunkach, ale świat wykreowany przez Brytyjczyków różnił się znacznie od tego w
Ameryce. Analiza nigeryjskiego podziału władzy może sprawiać kłopot ze względu na dość
specyficzne sytuacje: ekspansja Islamu, istnienie rywalizujących imperiów, republikanizm,
konflikty kolonialne w strukturach społecznych.
Ciekawym przykładem, którym autor interesuje sie od dłuższego czasu jest grupa etniczna
Igbo. Osobliwe jest u nich to, że nie tworzą oni żadnych typowych scentralizowanych struktur
takich jak państwa, czy imperia. Najpopularniejszym systemem występującym w tamtejszych
wioskach jest system gerontokracji, czyli rządów starszych. Również charakterystyczny jest
fakt, ze wśród społeczeństw tradycyjnych proces konsolidacji władzy zachodził bardzo
powoli i był rozproszony między rożne części społeczeństwa.
Nie możliwe jest zrozumienie podziału władzy bez wcześniejszego uświadomienia sobie,
czym jest władza w kontekście politycznym. Jej zachodnich definicji jest wiele, ale jedno jest
pewne- wszystkie one znacznie różnią sie od pojęcia władzy w Nigerii. Może i nie istniało
przed kolonialne wyjaśnienie tego słowa, ale miejscowe powiedzenia i przysłowia idealnie
tłumaczące i ukazujące tamtejsze ujęcie władzy. Zachowało się także bardzo wartościowe
pouczenie, opisujące jak ważną rolę i odpowiedzialną funkcję pełni wódz w społeczeństwie.
Najpopularniejszą nazwą dla wodza wśród Igbo był Księżyc, który świeci dla każdego. Jest
wiele interpretacji tego przydomku. Przede wszystkim księżyc świeci dla każdego równo, nikt
nie jest uprzywilejowany. Jego najważniejszym obowiązkiem jest sprawowanie opieki nad
biednymi. Wyjątkowo trafnie rolę wodza przedstawia hausanskie przysłowie, które brzmi:
Wódz plemienia jest jak kupka kurzu, zbiera w sobie problemy wszystkich swoich
podwładnych. Równie trafne spostrzeżenia można wysnuć z przysłowia, Igbo: “Przywództwo
jest jak rzeka Imo, kto nie będzie patrzył gdzie stąpa, zostanie porwany przez jej nurt”.
Warto zauważyć jak silnie utożsamiana jest władza z wodzostwem. Ma to swoje podłoże w
językach nigeryjskich, które władzę łączą z fizyczna siłą i autorytetem. Rodzime nigeryjskie
systemy polityczne są w niektórych aspektach na wygranej pozycji względem np. Stanów
Zjednoczonych. Władza jest tam świętą rzeczą, służącą nadal ludziom, nikt nie martwi się o
nadużywanie władzy.
Przejdźmy teraz z powrotem do amerykańskich realiów. Władza podzielona jest tam na trzy
części: wykonawczą, sadowniczą i ustawodawczą. Obawa przed nadużywaniem siły przez
władzę wykonawczą wynika z historii państwa- miedzy innymi pojawienia się tyranii. W
takich (i podobnych) okolicznościach podział władzy okazał sie bardzo dobrym
rozwiązaniem. Błędem byłoby stwierdzenie, że tylko strach spowodował taki rozwój podziału
władzy. Przyczyniło sie do tego wiele innych aspektów, takich jak doskonałe fundamenty
systemu, czy usposobienie obywateli. Specyfika systemu politycznego Ameryki jest
przyczyną tak trwałego zakorzenienia wartości demokratycznych. W nowo powstałym
społeczeństwie niezastąpiony okazał sie kontraktarialny system rządów. Polega on na..........
W Nigerii z kolei wprowadzenie euroamerykańskiego systemu odbiło się negatywnie na
społeczeństwie. Wprowadzając brytyjskie rządy zignorowano zupełnie fakt, ze Nigeria
posiada własną kulturę. Narzucono społeczeństwu obcą koncepcję rzeczywistości. Różnice
między rodzimym światopoglądem, a euroamerykańskim były zbyt duże. Ten drugi opiera sie
na zasadzie albo-albo, to znaczy: albo jesteś wygranym albo przegranym, albo niewinnym
albo winnym, albo zbawionym albo przeklętym (albo chrześcijaninem albo przeklętym). W
tym podziale nie można być jednoczenie przedstawicielem władzy wykonawczej i władzy
sadowniczej. Takie podejście, czyli rozłączenie tych dwóch aspektów prowadzi do nadużyć,
tak bardzo rozpowszechnionych w społeczeństwach zachodnich.
W afrykańskich realiach nie ma problemu albo-albo. Charakterystyczne jest tutaj
negocjowanie, między dwoistościami, zawsze znajduje się “przestrzeń pośrednia”. W
przypadku konfliktu oczywiście należy znaleźć stronę winną, ale oprócz tego równie istotne
jest zawarcie pokoju i kompromisu między walczącymi stronami. W takiej sytuacji
sprawdzonym rozwiązaniem jest osoba trzecia, która doprowadza do zgody między
skłóconymi. Nawet w naszej kulturze mówi się, że wina nie leży po jednej stronie, lecz po
środku.
Nie można jednoznacznie skrytykować euroamerykańskiej koncepcji rzeczywistości. Nie
ulega wątpliwości, że właśnie jej Nigeryjczycy w głównej mierze zawdzięczają organizację
własnego społeczeństwa. Musimy jednak pamiętać, że to co jest niezawodne w jednej
kulturze, w innej nie musi do końca się sprawdzić. Z takim zjawiskiem mamy do czynienia
właśnie w Nigerii. Ścierają się tutaj pierwotne koncepcje rzeczywistości ze współczesnymi,
modernistycznymi. Państwo to, pchane jest w ramiona demokracji bez względu na tradycyjne
wartości i zwyczaje. Demokratyzacja sama w sobie jest dobra, ale pod warunkiem, ze będzie
ona się odbywać w zgodzie z miejscową kultura i historią.
Już
dzisiaj
Nigeria
spotyka
się
z
nowymi
problemami,
dylematami
państwa
demokratycznego. Premier, wicepremier, konieczność wyborów i systematycznych zmian na
stanowiskach, partie polityczne- teraz to już nie tylko rzeczywistość Stanów Zjednoczonych,
ale także owego afrykańskiego państwa. Znając podejście Afrykanów do zjawiska “alboalbo” zrozumiałym jest, że lepiej sprawdza sie na nigeryjskim gruncie system wielopartyjny
niż. dwupartyjny. Okazuje się, że małe grono sprzymierzeńców ma tez system jednopartyjny.
W realiach Nigerii pojawia sie jednak znaczący problem. Mianowicie sposób postrzegania
wyborów jest dość specyficzny w społeczeństwie tego kraju. Jest to oczywiście
uwarunkowane
tradycją
i
dotychczasowym
stylem
funkcjonowania.
Wybory
dla
Nigeryjczyków to zazwyczaj starcia między grupami etnicznymi, grupami regionalnymi, bądź
innymi grupami pierwotnymi. W ich świadomości zanika fakt, poglądów politycznych. Jest to
w pewien sposób zaprzeczenie metodologicznej analizy podziału władzy istniejącej w
Ameryce. Przyczyn tego zjawiska jest wiele. Zróżnicowane społeczeństwo nigeryjskie: elity,
grupa kapitalistyczna, masy nie utożsamiają się ze sobą na zasadzie wspólnych interesów i
wartości, lecz łączy ich etniczna świadomość i lojalność, przynależność do tej samej grupy.
Oczywistym jest także, że demokracja jest w Nigerii czymś nowym, czymś, co trzeba
zbudować od podstaw. Wielkie znaczenie ma sposób postrzegania władzy państwowej.
Nigeryjczycy traktują ją nie, jako środek, ale jako cel. Władza jest czymś samym w sobie, nie
da się osiągnąć nią niczego w wymiarze narodowym. Taki pogląd jest wciąż bardzo
popularny. Co za tym idzie wciąż pozycje numer jeden zajmuje zdecentralizowana władza. Tą
koncepcję rzeczywistości zastali juz Brytyjczycy, nic więc dziwnego, że jest ona tak silnie
zakorzeniona. Silnie powiązana jest z tym kwestia wielojęzyczności Nigerii, która wydaje sie
nie sprawiać większych kłopotów przy takim stanie rzeczy.
Do omówienia została jeszcze koncepcja podziału władzy. Towarzyszącej jej idei nie można
zbyt wiele zarzucić. Głównym założeniem jest zminimalizowanie dzierżenia władzy w rękach
tylko jednej grupy czy nawet jednej osoby. Podzielono wiec władzę na wykonawczą,
sadowniczą i ustawodawczą. W tym momencie pojawia sie pytanie czy istnieją jakieś
specjalne kwalifikacje, wrodzone umiejętności, dzięki którym tylko wybrane, nieliczne osoby
mogą sprawować funkcje w wyżej wymienionych urzędach. Czy do każdej z nich potrzeba
ludzi o innych specjalnych zdolnościach? Czy naprawdę nie potrafimy sie obyć bez
prawników, czy potrzebujemy kogoś do tłumaczenia przepisów prawnych, nawet tych
napisanych w sposób przystępny? To absurd, że prawo jest napisane w taki sposób, że ludzie
dla, których jest ono stworzone nie mogą sami poradzić sobie z jego interpretacją. Takie
zjawisko nie ma miejsca w żadnym tradycyjnym społeczeństwie Nigerii. Prawo jest tam
wspólną własnością i nikt nie musi płacić, aby je zrozumieć. Po co więc ludzie do tworzenia
nowego prawa, po co jakieś wybitne umiejętności, przecież prawo jest dla wszystkich I
wszyscy z pewnością je rozumieją. Nie ulega więc wątpliwości, że Nigeria powinna uważnie
selekcjonować przyjmowanie nowoczesnych wartości. Za nowoczesnością nie zawsze
bowiem idzie logika i ulepszenie.
Polityka- w jednych wzbudza niechęc, drugich fascynuje. Słowo wieloznaczne, które
modyfikowane jest na każdym kroku i któremu nadawana jest aksjologiczna barwa, zależna
od poglądów politycznych, kultury społeczeństwa czy panującego ustroju. I tak liberał powie,
że Polityka są to takie działania władzy, które powinny w
możliwie najmniejszym stopniu ingerować w sytuacje jednostki, zaś socjalista stwierdzi, że są
to działania władzy nastawione na zapewnienie dobrobytu jednostkom w możliwie
najszerszym zakresie. Dla Afrykanów polityka to postanowienia ich charyzmatycznego
przywódcy, a Amerykanie wyprowadzą 300 milionów definicji. Powszechnie uważa się, że
kolebką głównych systemów władzy była Starożytna Grecja. Powołując się na „Ustrój
polityczny Aten” Arystotelesa możemy stwierdzić, że greckie polis, podobne w strukturach
do plemion afrykańskich, przeszły przez wszystkie główne formy sprawowania rządów.
Począwszy od monarchii poprzez oligarchię skończywszy na demokracji. Tak w skrócie
wyglądały polityczne dokonania pobratymców Arystotelesa. W Afryce, zaś poszczególne
plemiona przez wieki były wierne swoim, naturalnie, jakby odgórnie stworzonym systemom
władzy. Na Czarnym Lądzie, nikt nigdy nie zastanawiał się jak rządzić, jaki ustrój przyjąć,
kogo postawic na czele rządu. Afryka była zawsze wolna od teoretyzowania, filozofowania na
temat wyższości jednej metody rządzenia od innej. Biorąc za przykład wymienionego
Arystotelesa, dzięki któremu zachowały się korzenie kultury europejskiej, za którą z czasem
przyszła kultura amerykańska, możemy zobaczyć, że już od najdawniejszych czasów ciągłe
były spory o władzę, o jej jakość, o jej uprawnienia. Z Starożytnej Grecji te rozmyślania
wędrowały przez stulecia aż do naszych czasów. Współcześnie, mimo wszechobecnej
demokratyzacji świata, ustroju o którym W. Churchill powiedział, że jest to najgorsza forma
rządów ale nic lepszego nie wymyślono, liczne są dyskusje na jej temat, wytykanie jej wad,
wychwalanie zalet. Demokracja jest tak wielbiona, że siłą stara się ją narzucać, narodom dla
których jest ona obca, państwom które jeszcze do niej nie dojrzały, nie potrafią się
przystosować do możliwości jakie ona daje. Jest to związane z wieloletnią tradycją, kulturą,
czynnikami społecznymi które są głęboko zakorzenione i które są przekazywane w genach z
pokolenia na pokolenia.
Podobnie było z Afryką, od której można stwierdzić wzięła się „moda” na niesienie
demokracji. Czasy kolonializmu, początkowo tego z XV XVI wieku, przyniosły zetknięcie
się z europejskimi ideami, zupełni różnymi od tych naturalnych dla Afrykanów. Kolejna fala
kolonializmu z XIX wieku była demokratyzowaniem, dzieleniem
według własnych
upodobań tego co od zawsze funkcjonowało dobrze i nikomu nie robiło krzywdy.
Afrykańskie plemiona były tak zorganizowane, że śmiało można stwierdzić, że to od nich
wywodzi się demokracja, przynajmniej jej wczesna wersja. Sposób sparowania władzy, jej
podziału może się wydać archaiczny, może się wydać zły, ale władza na Czarnym Lądzie nie
została wymyślona przez człowieka. Władza w Afryce wzięła się z natury, z naturalnego
rozwoju, dostosowania się do tradycji. Afryka to kontynent gdzie wzajemny szacunek jest
ważniejszy niż kodeks karny, gdzie struktura plemienna nie budzi gniewu, zawiści wśród jej
członków. Ludzi rozumieją, że są to prawa dane odgórnie, więc nie należy ich zmieniać.
Siłowe, narzucanie czegoś nowego, czegoś co sprawdza się na Zachodzie, nie ma szans w
konfrontacji z tym co płynie w krwi każdego Afrykańczyka.
Tylko w tym stopniu można mieć władzę, w jakim posiada się wolność. Mimo, że państwa
afrykańskie odzyskały już niepodległość, minęły już czasy kolonializmu, społeczeństwa
Afryki w pewnym stopniu ciągle są mentalnie zniewolone, są więźniami własnych
kompleksów. Pierwotne organizacje polityczne, tradycyjna władza obecna w czasach przed
kolonialnych sprawdzała się. Ludzie żyjący w swoich realiach, otaczający się swoją kulturą i
tradycjami wiedzieli najlepiej jakie rządy są im potrzebne. Afrykańska władza w swojej
prostocie kryła kwintesencje poprawności politycznej. Społeczeństwo pilnowało by funkcja
wodza nie rozwinęła się w niepowołanym kierunku. Nie dopuszczalne byłoby w ówczesnych
czasach zamienienie dobra wspólnoty na dobro jednostki. Ten kto nie sprawdzał się jako
przywódca, musiał pożegnać się ze swoją funkcją. Wódz powinien być jak ojciec, powinna
kierować
nim
troska
o
szczęście
całej
wioski,
poczucie
odpowiedzialności
za
współplemieńców. Owszem jego funkcja łączyła się ze specjalnymi względami i wyższą
rangą, ale w większości kwestii miał on takie same obowiązki i prawa co reszta
społeczeństwa. Wraz z nastaniem kolonializmu sytuacja w Afryce zmieniła się o trzysta
sześćdziesiąt stopni.
Narzucona władza, desakralizacja wodzostwa i tradycji zakłóciła porządek harmonijnego
życia. Nowoczesność, bądź co bądź obca dla Afrykanów, kłóciła się z tradycyjnymi
wartościami. Pewnego słonecznego ranka nadeszli Europejczycy, przynieśli cywilizację,
dumni ze swego wielkiego gestu, zapomnieli jej zabrać gdy opuszczali Afrykę po latach.
Pozostawieni autochtoni z tym podarunkiem, nie przekonali się do niego. Cywilizacja
Europejska w ciągłej ewolucji zapomniała, o tym co najważniejsze, o tym co leży u jej
podstaw- o rodzinie, wzajemnym szacunku i zaufaniu. Możliwe, że z rozwojem każda kultura
pamięta, chwali się tymi pustymi sloganami, jednak w praktyce w bardzo małym stopniu,
bądź zupełnie ich nie uznaje. Ludzie skupiają się na karierze, pieniądzach, czy dojściu do
władzy, robią wszystko dla własnych korzyści. Oczywiście znajdują się nieliczne jednostki,
które chcą działać dla wspólnego dobra. Można przypuszac, że tacy ludzie nie studiowali na
renomowanych uczelniach, nie przeczytali wielu podręczników, możliwe, że odwiedzili oni
Afrykę, zobaczyli jak funkcjonują tamtejsze struktury. Afrykańczycy mimo, że przez tyle
wieków byli wykorzystywani przez białego człowieka, zachowali to co najważniejsze w
świadomości każdego człowieka. Nie dali się zdegenerować, wpoić sobie wartości, które
teoretycznie są dobre, ideałów które zupełnie nie pasują do ich mentalności. W Afryce od
zawsze były jakies systemy władzy, to że większości ludzi wydaję się to dziwne, a nawet nie
możliwe, związane jest z tym, że Afrykańczycy nie tworzyli teorii państwa, nie spisywali
kodeksów, zakazów. Nie zrobili tego co zawsze prowadzi do jakiegoś zamieszania, do
uzasadniania swoich racji na podstawie jakichś zapisów. Władza w Afryce opiera się na
strukturach, które są czymś tak naturalnym, tak oczywistym, że tamtejsi ludzie nie widzą
sensu zapisywania rzeczy tak jasnych, nie budzących żadnych wątpliwości. Podobnie z
różnego rodzaju urzędami czy instytucjami. Każdy człowiek zdaje sobie sprawę co leży w
ramach jego obowiązków, wie, że nie może nadużywać swoich uprawnień, ciągle jest pod
kontrolą współplemieńców. Kolonializm wprowadził nazwy, reguły, zasady, przypisał
według własnych planów każdemu jakąś funkcję, narzucił kierunki postępowania, często
niezgodne z tym co najważniejsze, z tradycją. „Ojciec występuje w oczach dziecka jako
absolutny władca i absolutny sędzia” cytat ten doskonale pokazuje istotę rządów jakie
występują u plemion afrykańskich. Takim ojcem jest wódz w społecznościach lokalnych.
Może się wydawać, że instytucja wodzostwa z nazwy, oraz w powszechnym rozumieniu
kojarzy się z kimś na wzór tyrana, dyktatora. Osoba jest najważniejsza w państwie, plemieniu
i to od niej wszystko zależy, wszystko jest jej podporządkowane. Zapewne tak to widzieli
kolonizatorzy, naturalnie wydaję się to złe, i krzywdzące dla „poddanych”. Jednak należy
zagłębić się, dokładniej w funkcjonowanie instytucji wodzostwa a Afryce, a okaże się iż jest
ona daleka od tego nasuwa się na myśl słysząc wódz czy król. Na Czarnym Lądzie, doskonale
funkcjonuj to co zawodzi w polityce kultury zachodniej. Teoretycznie politycy są pod ciągłą
kontrolą społeczeństwa, jednak ich usilne trzymanie się stanowiska, przebiegłośc, ciągłę
przekręty i kombinowanie powoduje, że nawet za poważne wykroczenia można dalej pełnic
rolę w rządzeniu kraju. W Afryce wódz doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej funkcji, z
tego że nie ma władzy nad współplemieńcami. Wie, że w każdej chwili może stracic swoją
pozycje, zostac pozbawiony „władzy”. Społeczności lokalne opierają się na doświadczeniu
starszych, ludzi którzy dużo przeżyli, którzy posiadają większą wiedzę od innych. Takie
zgromadzenia plemienne są przecież niczym innym jak naszą demokracją pośrednia, tylko w
lepszym wydaniu. Bo o losach plemienia nie decydują osoby, które wybierane są w wolnych
wyborach, osoby którym zależy tylko na korzyściach materialnych. Czyż często nie zdarza się
tak, że sejmie zasiadają ludzie, którzy mimo iż są wykształceni, inteligentni nie mają pojęcia
o życiu. Są młodzi, ambitni, zależy im na pokazaniu się. W Afryce nie ma czegoś takiego,
człowiek który przeżył siedemdziesiąt lat, jest z natury, osobą mądrzejszą niż młody oczytany
prawnik, który nie doświadczony przez życie nie wie co jest dobre a co złe dla jego
towarzyszy. Czyż nie najważniejszą szkołą dla człowieka jest jego życie. Oczywiście nie
można tutaj generalizować, a tym bardziej porównywać niewielkich struktur plemiennych do
potężnych państw i mocarstw, między którymi różnica cywilizacyjna jest olbrzymia. Jednak
te porównania należy odnieśc do człowieka, do ludzi, którzy wszędzie są tacy sami. Różnice
są tylko w sposobie bycia, w świadomości. Każdy potrafi rozróżnic zło i dobro. W Afryce
władza nie jest czymś do czego się dąży, nie jest czymś o czym marzy mały chłopiec. Dla
Afrykanów władza służy porządkowaniu otaczającego ich świata, jest tylko środkiem, a nie
celem do którego dąży się za wszelką cenę w zachodniej kulturze. Pomaga żyć w grupie na
równych prawach i zasadach każdemu, sprawia, że życie staje się łatwiejsze.
To co współczesne „wielkie” cywilizację robią, starając się zdemokratyzować państwa słabiej
rozwinięte, jest bez sensu. Po co niszczyć coś co funkcjonuje dobrze, coś co nie czyni
krzywdy nikomu. Władza w strukturach plemiennych Afryki często pewnie jest bardziej
sprawiedliwsza od wszystkich kodeksów prawnych spisanych przez wielkich myślicieli na
przestrzeni wieków, jest lepsza i zawszę będzie od nich mądrzejsza bo opiera się na
wzajemnych relacjach człowieka z człowiekiem obdarzonych zaufaniem i równością, na
zasadach które są naturalne.