Niedługo zabraknie szewców. Bez nich my będziemy klęli

Transkrypt

Niedługo zabraknie szewców. Bez nich my będziemy klęli
Niedługo zabraknie szewców. Bez nich my będziemy klęli
1z2
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/2029020,35751,9365580.html?sms_...
Niedługo zabraknie szewców. Bez nich my
będziemy klęli
Lucyna Róg 2011-04-02, ostatnia aktualizacja 2011-04-03 17:59:45.0
Na całym Dolnym Śląsku nie ma dziś ani jednego ucznia, który szkoliłby się na szewca. Ten zawód umiera
Mniej niŜ 40 lat temu tylko na jednej ulicy Traugutta działało pięć zakładów szewskich. Marcin Bartoszek do dziś pamięta
nazwiska ich właścicieli, mimo Ŝe był jeszcze dzieckiem. Sam wychował się w warsztacie swojego ojca cholewkarza. W
najlepszych czasach zakład Bartoszków zatrudniał pięć osób i szkolił kilku uczniów, a wcale nie był największy w okolicy.
Większość szewców Ŝyła przede wszystkim z produkcji obuwia. Buty się wówczas zamawiało, ale przedtem naleŜało
odstać swoje w kolejce.
- Pamiętam, Ŝe nawet Cyganie przyjeŜdŜali do naszych szewców i zamawiali te swoje pikolaki i kowbojki z ostrogami wspomina Bartoszek. - Pracy było sporo i zarobić się na tym dało dobrze.
Tadeusz Sanecki, starszy wrocławskiego Cechu Rzemiosł Skórzanych, podkreśla, Ŝe dla szewców to były złote lata,
które na pewno juŜ nie wrócą.
- Bo z rzemiosłem to jest tak, Ŝe dobrze mu się wiedzie tylko w trudnych czasach, kiedy na rynku są braki, a przemysł
przeŜywa problemy - tłumaczy. - Na przykład po wojnie albo, jak u nas, za komuny.
Dziś do wrocławskiego cechu naleŜy ledwie dziewięć zakładów szewskich w większości prowadzonych przez szewców z
kilkudziesięcioletnim doświadczeniem.
- Wymieramy - mówi Sanecki, wyciągając kroniki i cechowe księgi, które pokazują, Ŝe w szczytowym okresie, w latach
70. cech tworzyło ponad trzysta zakładów. Nie tylko szewcy (ponad setka warsztatów produkcji obuwia), ale takŜe
cholewkarze, kaletnicy, garbarze, kuśnierze i koŜuchnicy. Potem jednak było juŜ tylko gorzej. Paradoksalnie, gdy w latach
90. polscy przedsiębiorcy robili biznesy swojego Ŝycia, rzemieślnicy musieli zwijać zakłady.
- Wszystkiemu winne chińskie buty! - Stanisław Mól, szewc i cholewkarz od ponad 45 lat, nie ma najmniejszych
wątpliwości. - Kiedy zaczęto je sprowadzać, nagle okazało się, Ŝe nie ma sensu, by je naprawiać, bo taniej moŜna kupić
kolejną parę.
Mól często porównuje obuwie z Chin do foliowych reklamówek, przeciw którym toczy się ta cała ekologiczna nagonka. śe
to niby szkodliwe dla środowiska, bo długo rozkładają się w ziemi, więc teraz problem, by dostać foliową siatkę w sklepie,
i trzeba z własną przychodzić, Ŝeby dodatkowo nie płacić. A butom z Chin jakoś nikt wojny nie wypowiada. Mimo Ŝe kaŜdy
wie, Ŝe to takie obuwie co to posłuŜy ze dwa, trzy miesiące, a potem trafi na śmietnik, bo do niczego się juŜ nie nadaje.
- Taki but to chyba gorszy dla środowiska niŜ reklamówka, prawda? Ale nikt o zakazach się nawet nie zająknie - dziwi się
Mól.
Fascynacji juŜ nie ma, ale jest bieda
Chiński but to dla szewca skaranie boskie. Producent robi go najniŜszym kosztem z najgorszych materiałów. Jeśli nawet
okaŜe się, Ŝe cena naprawy nie przewyŜszy ceny nowego na półce sklepowej, to i tak często jego reperacja jest dla
szewca nie lada wyzwaniem. W dobrym bucie producent zostawia duŜy zapas materiału z kaŜdej ze stron buta, co
pomaga w jego klejeniu. W chińskim wszystko jest na styk i trzyma się na słowo honoru. Zresztą dawniej but robiono tak,
by słuŜył właścicielowi przez lata, a chiński jak wytrzyma sezon, to juŜ dobrze. To dlatego, Ŝe dobry but powstaje ze
"szlachetnych" materiałów, ze skóry i bardzo twardego preszpanu lub fibry. To rodzaj tektury, która jest mocno
sprasowana ze stalką, i zapewnia trwałość podeszwy. W chińskich butach preszpan lub fibrę często zastępuje zwykła
tektura z kartonowych pudełek, która rwie się i rozwarstwia. Naprawa jest więc bezcelowa.
Na szczęście wielką fascynację butami chińskimi Polacy mają juŜ za sobą. To był trudny czas dla szewców, bo ich
dochody znacznie spadły. Klienci nie mogli zrozumieć, jak to jest, Ŝe wymiana fleków i zelówki w bucie za 70 zł kosztują
aŜ 47 zł. Szewcy sporo się nasłuchali, Ŝe są krwiopijcami i aŜ tyle im się nie naleŜy. Niektórzy nie wytrzymywali i
proponowali, by w takim razie klient odsyłał buty tam, skąd pochodzą. Niech Chińczycy martwią się o naprawę, skoro to
ich dzieła.
- Gdy chińskie buty były jeszcze nowością, zdarzały się komiczne sytuacje - wspomina Mól. - Wpadała dziewczyna do
zakładu i juŜ od progu pytała, ile za reperację tego i tego. Kiedy słyszała kwotę, wyciągała buty z reklamówki, złośliwie i
triumfująco stwierdzała, Ŝe tyle to ona za nowe buty zapłaciła, po czym śmiejąc się, wychodziła z zakładu. Potem jednak
ludzie zrozumieli, Ŝe taki chiński kozaczek albo pantofel to zakup na kilka miesięcy i ci, których stać, wrócili do zakupu
droŜszych, ale lepszych butów.
Wiele rodzin na butach jednak oszczędza, bo wydatek 70 zł to nie to samo co 150 czy 200 zł. Szewcy i tak codziennie
przyjmują więc do naprawy kilkanaście par taniego chińskiego obuwia, a w jednym, dwóch albo nawet kilku przypadkach
dziennie muszą tłumaczyć, Ŝe reperacja nie ma najmniejszego sensu.
- KaŜdego roku do mojej piwnicy trafia około 60 par butów. To obuwie, które naprawione czekało na właściciela przez co
najmniej pół roku, ale nikt się po nie nie zgłosił. Prawdopodobnie dlatego, Ŝe w międzyczasie klient znalazł parę nowych
tanich butów i uznał, Ŝe te stare to jednak wcale nie są mu potrzebne. On jest zadowolony, a my jesteśmy w plecy o
kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych tylko na tej jednej parze - opowiada Mól.
Zdaniem Leszka Zbyluta, szewca, który prowadzi swój zakład przy ul. Wyszyńskiego, problem z chińskimi butami to wina
wyłącznie sprowadzających je do kraju.
- Bo kupują najgorszy towar! Jak z chińskimi butami przychodzą do mnie dziewczyny, które mieszkają w Anglii, to od razu
widać, Ŝe te pantofle sprowadzane z Chin do Wielkiej Brytanii są duŜo lepszej jakości niŜ te polskie "chińczyki".
śadnego ucznia przez 25 lat
W oficjalnych statystykach szewców na Dolnym Śląsku nie ma w ogóle, ale podobnie jest w całym kraju. Bo szewc to tak
naprawdę "obuwnik", tak tę profesję nazywa klasyfikacja zawodów rzemieślniczych. Według danych Dolnośląskiej Izby
2011-04-04 09:10
Niedługo zabraknie szewców. Bez nich my będziemy klęli
2z2
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/2029020,35751,9365580.html?sms_...
Rzemieślniczej obecnie w Ŝadnym z 33 zrzeszonych w niej cechach nie ma ani jednego ucznia, który szkoliłby się na
obuwnika.
- Nasz Cech Rzemiosł Skórzanych prowadzi egzaminy czeladnicze dla przyszłych szewców z całego Dolnego Śląska.
Jestem przewodniczącym komisji egzaminacyjnej od 10 lat i przez cały ten czas nie odbył się ani jeden egzamin na
szewca, cholewkarza czy rymarza. Po prostu nie było kogo egzaminować - opowiada Zbylut.
- Mało tego, we Wrocławiu nie udało się wyszkolić szewca od 25 lat! - podkreśla Tadeusz Sanecki. - Jeszcze kilkanaście,
moŜe kilkadziesiąt lat i w naszym mieście będzie naprawdę duŜy problem, by odnieść buty do naprawy.
KaŜdy szewc na brak młodych w zawodzie ma swoją teorię. Jedni narzekają na młodzieŜ, Ŝe rozleniwiona komputerowymi
grami, woli myśleć o karierze w korporacji, niŜ zająć się trudniejszą pracą, gdzie moŜna się ubrudzić. Inni narzekają na
państwo, bo nie chroni rzemiosła i taki szewc ledwo ciągnie, płacąc wysokie podatki, czynsz za wynajem i opłaty, a
młodzi to widzą i kalkulują, Ŝe lepiej szukać pracy gdzie indziej. Jeszcze inni argumentują, Ŝe młodym za mało się
pomaga. Co z tego, Ŝe chłopak wyuczy się przez trzy lata zawodu i zda egzamin, jak potem nie ma za co zacząć?
- Niby są dwa lata ulgi podatkowej, ale to nic nie pomaga - mówi Stanisław Mól. - Takiego młodego rzemieślnika powinno
się objąć wsparciem przynajmniej przez sześć lat, Ŝeby zdąŜył stanąć na nogi. PrzecieŜ on musi sporo zainwestować w
swój zakład, bo maszyny kosztują.
Starszych szewców dziwi jednak, Ŝe młodych w zawodzie jest jak na lekarstwo. Jeśli juŜ w zakładach pojawiają się
pracownicy poniŜej 40. roku Ŝycia, najczęściej to rodzina szewca, który stara się przekazać swoją wiedzę synowi czy
bratankowi.
- Praca szewca jest teraz duŜo lŜejsza niŜ przed laty. Wcześniej wszystko robiło się ręcznie. Dziś mamy maszyny. Nie ma
powodu, by się bać tego zawodu, bo jest tak samo dobry jak zawód mechanika czy innego specjalisty - mówi Zbylut. Kiedyś mówiło się: "jak się nie będziesz uczył, to pójdziesz na szewca", a to wcale nie jest tak, Ŝe szewc nie musi się
uczyć i Ŝe to praca, która nie rozwija. Wręcz przeciwnie, szewc musi mieć po pierwsze duŜe zdolności manualne, a po
drugie stale się dokształcać, bo ciągle pojawiają się nowe materiały i kleje i trzeba się w tym orientować. Ale jaką to daje
satysfakcję! To nie jest nudna robota. KaŜdego dnia człowiek uczy się czegoś nowego.
Marcin Bartoszek, który został szewcem, bo przejął zawód po ojcu, nie wini jednak młodych, Ŝe do szewstwa się nie
garną.
- Pewnie gdybym był na ich miejscu, to teŜ wybrałbym coś innego. Nie jest to praca, która przynosi wielkie pieniądze.
Rok temu w swoim zakładzie otworzyłem dodatkowo agencję pocztową, bo z samej naprawy obuwia nie utrzymałbym
swojej rodziny. Poza tym czasem sobie myślę, Ŝe kaŜdego dnia mam kontakt z klejami i rozpuszczalnikami i kto wie, jak to
się odbije na moim zdrowiu? Trudno się dziwić młodym, którzy mając całe Ŝycie przed sobą, szukają łatwiejszego
zarobku.
Szewcy obserwują teŜ inną tendencję. W wielu miejscowościach Dolnego Śląska, ale i w samym Wrocławiu swoje
warsztaty otwierają ludzie, którzy nigdy na szewców się nie uczyli. Nie znają się na materiałach, nie wiedzą, jaki klej
stosować do jakiej skóry, ale oferują naprawę butów. Jeśli więc w regionie nie zaczną kształcić się szewcy, w przyszłości
moŜe nas czekać konieczność reperowania butów u takich "naprawiaczy - eksperymentatorów". JuŜ teraz do zakładów
szewskich wędrują wycieczki z przedszkoli, by maluchy zdąŜyły jeszcze zobaczyć prawdziwego szewca przy pracy. A
Tadeusz Sanecki ze smutkiem przegląda cechowe kroniki. Od siedmiu lat nie powinien być starszym cechu, bo nie
prowadzi juŜ własnego zakładu. Co z tego, skoro nie ma komu przekazać obowiązków? I co zrobić z cechowymi
sztandarami? Tak po prostu oddać do muzeum?
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
2011-04-04 09:10

Podobne dokumenty