Poczytajka - spjankowice.pl
Transkrypt
Poczytajka - spjankowice.pl
Nr 15/04/2014 czasopismo literackie jankowickiej podstawówki SŁÓWKA W tym numerze zaczniemy trochę inaczej. Co powiecie na “poczytajkę” na dobry początek? Zachęcamy naszych czytelników do sięgnięcia po powieść Ferenca Molnara “Chłopcy z Placu Broni”. Poczytajka (…)Tymczasem na całej linii rozpoczął się ogień artylerii. Fortece dawały ognia z góry, szańce z dołu. Unosiły się tumany piasku i do ogólnej wrzawy wmieszały się świeże głosy. Odezwały się bowiem nieme dotychczas szańce. Boka zdawał sobie sprawę, że nadeszła chwila ostatecznej rozgrywki. Stanął na skraju szeregu, ujął czerwono-zieloną chorągiew i podnosząc ją w górę, wydał rozkaz: - Wszyscy do ataku! Hura! Istotnie spod ziemi ukazał się nowy oddział. Szedł w zwartych szeregach wprost na czerwonoskórych, odpierając ich od szańców. Barabasz wołał ze szczytu fortecy: - Nie mamy już piasku! - Zejdźcie! Do ataku! — odpowiedział Boka biegnąc. Niebawem sągi zaroiły się od złażących z wierzchołków wojowników. Walka stała się zaciekła. Czerwonoskórzy, czując swą porażkę, przestali się stosować do umówionego regulaminu walki. Szanowali go tylko do czasu, kiedy sądzili, że i tak wygrają. Sytuacja stała się niebezpieczna. Czerwonoskórzy lepiej wytrzymywali walkę, chociaż było ich o połowę mniej. - Do budki! — zagrzmiał Feri Acz. — Uwolnić uwięzionych! I armia czerwonoskórych zmieniła kierunek, naciskając całym impetem na budkę. Ten nieoczekiwany zwrot zaskoczył obrońców Placu, poczuli, że Czerwonoskórzy zaczynają im się wymykać. - Za mną! — krzyknął Feri Acz triumfującym głosem. W tej samej chwili stanął nagle, jakby coś podcięło mu nogi. Mała postać chłopięca rzuciła mu się naprzeciw, tuż przed samą budką. Przywódca czerwonoskórych cofnął się. Przed nim stał mały chłopiec, o głowę niższy od niego, i podnosząc chude rączki do góry, wołał cienkim, dziecięcym głosikiem: - Stój! Armia chłopców z Placu Broni wydała na jego widok okrzyk zdumienia: - Nemeczek! A mały, wątły chłopczyna chwycił Feriego wątłymi rączętami wpół i z siłą, spotęgowaną gorączką, powalił go według wszelkich prawideł sztuki zapaśniczej. Po czym sam padł na ziemię zemdlony. W armii czerwonoskórych zapanowało zamieszanie. Z chwilą kiedy przywódca ich runął na ziemię, stracili głowę. Skorzystali z tego chłopcy z Placu Broni, otoczyli zwartym kołem napastników i wyparli ich z Placu. Tymczasem Feri Acz podniósł się i strząsając kurz rozglądał się wokoło zaczerwienionymi z gniewu, błyszczącymi oczami. Przekonał się, że został sam jeden. Jego armia była już za furtką. Stał sam — opuszczony, pobity. Obok niego leżał Nemeczek. A tymczasem w szeregach zwycięzców zapanował triumf. Na wszystkich twarzach jaśniała radość. Okrzyki: -Niech żyje! - rozbrzmiewały w powietrzu. Tylko Boki nie było wśród zwycięzców. Po chwili przybiegł niosąc kubeł wody. Wszyscy skupili się teraz wokoło Nemeczka leżącego na ziemi i w jednej chwili wesoły i głośny nastrój triumfu zamienił się w grobową ciszę. Feri Acz stał z boku i ponuro przyglądał się zwycięzcom. Z budki Słowaka rozlegał się głuchy łomot uwięzionych. Któż by jednak troszczył się o nich w takiej chwili? Boka podniósł ostrożnie Nemeczka i ułożył go na szańcu. Potem wodą zwilżył mu oczy, czoło, twarz. Po kilku minutach Nemeczek otworzył oczy. Powiódł dokoła wzrokiem, uśmiechając się słabo. Wszyscy milczeli. - Co się stało? - spytał malec cichym głosem. Wszyscy byli tak przejęci, że nikt nie odpowiedział. - Co się stało? - powtórzył Nemeczek siadając. - Jak się czujesz? - - spytał go Boka troskliwie. - Lepiej. - Nic cię nie boli? - Nic. Nemeczek uśmiechnął się. Potem spytał: - Czyśmy zwyciężyli? Na to pytanie wszyscy razem odpowiedzieli okrzykiem: Zwyciężyliśmy! (…) Powieść „Chłopcy z Placu Broni” początkowo była wydawana w węgierskiej gazecie „Tamulok Lapja”. Książka autorstwa Ferenca Molnara (dziennikarza słynącego z reportaży) ukazywała się od 1906 roku. W 1907 roku powieść została wydana na Węgrzech pod tytułem „Chłopcy z Ulicy Pawła”. Powieść została przetłumaczona na 43 języki i do dziś jest najsłynniejszym, węgierskim utworem z działu literatury młodzieżowej. W Polsce ukazała się w 1913 r.(przetłumaczona z niemieckiego przekładu przez Janinę Mortkowiczową), natomiast w 1989 r. ukazało się tłumaczenie Tadeusza Olszańskiego. http://ksiazkomania.yum.pl/chlopcy-zplacu-broni-opracowanie-lektury Mam pytanie: Co to jest adaptacja teatralna? Słowo adaptacja pochodzi z łaciny; adaptare znaczy przystosować. Polega ona na przekształceniu, przystosowaniu do innej funkcji. Adaptacja utworu literackiego (transpozycja) oznacza przystosowanie utworu do innej struktury rodzajowej (np. przeróbka dzieła epickiego lub lirycznego na dramatyczne). Adaptacja filmowa, zwana również ekranizacją, polega na transformacji i przystosowaniu dzieła literackiego do wymogów kina. Najczęściej przenoszone są na ekran opowiadania i powieści. Uczniowie klas VI zobaczyli teatralną adaptację powieści Ferenca Molnara „Chłopcy z Placu Broni”. Oto jak grupa szóstoklasistów oceniła spektakl. Dnia 17.02.2014 r. klasy szóste pojechały do Rybnickiego Centrum Kultury na przedstawienie pt. „Chłopcy z Placu Broni”, które było adaptacją książki Ferenca Molnara. Inscenizacja opowiada o chłopcach gotowych poświęcić się dla swojego ulubionego miejsca – Placu Broni. Nemeczek, główny bohater, oddał swoje życie w walce z Czerwonoskórymi, którzy chcieli odebrać im właśnie to ukochane miejsce. Dzieci przeżywają wiele niesamowitych przygód, dzięki którym zrozumieją co jest tak naprawdę ważne. Plusem spektaklu była muzyka węgierska, która wprowadziła widzów w klimat XIX- wiecznego Budapesztu. Bardzo dobrze wcielił się w rolę Gereba Tomasz Słodkowski. Zagrał go bardzo przekonująco. Niestety nie można tego samego powiedzieć o odtwórcy postaci najważniejszej, Ernesta Nemeczka. Chłopak został pokazany jako beksa bez odrobiny odwagi. Nieprzemyślane epizody odgrywane na deskach sceny powodowały, że widzowie nie widzieli tego co się dzieje, a to powodowało zamieszanie na widowni. Dekoracja była dosyć uboga i nie oddawała w pełni miejsca wydarzeń. Mimo wszystko przedstawienie mogło się podobać i jest godne polecenia. Recenzja – analiza i ocena dzieła artystycznego, publikacji naukowej, projektu, przewodnika, poradnika, wystawy, przedstawienia teatralnego, publikacji multimedialnej, filmu, przemówienia, meczu, mszy, gry komputerowej itp. Pełni funkcję informacyjną, wartościującą, nakłaniającą lub zniechęcającą. … otworzyć umysł, wyrobić niezależność, uruchomić wyobraźnię? Jeżeli tak, ćwiczcie myślenie dywergencyjne. To myślenie polegające na tworzeniu nowatorskich idei, wykorzystywanie różnych wielorakich rozwiązań, poznawanie nowych możliwości. Członkowie Koła polonistycznego zmierzyli się z kilkoma ćwiczeniami z zakresu myślenia dywergencyjnego. Ćwiczenie 1. ROZWIŃ MNIE! SKO – to skrót od „Szkolna Kasa Oszczędności” Wymyślcie własne, oryginalne rozwinięcie dla tego skrótu. SKO – Szkolny Klub Omnibusów SKO – Sportowe Koło Olimpijczyków SKO – Super Kieszonka Oszczędności Ćwiczenie 2. CO PROSZĘ? Co by było, gdyby psy zaczęły mówić ludzkim głosem? Gdyby psy mówiły, mogłyby dokładnie powiedzieć, czego chcą, co lubią robić, a w czasie choroby poinformować właściciela, co im dolega. Można by sobie porozmawiać z psem w razie problemu, a on doradziłby co robić. Jednak gdyby mówiące psy zaczęły używać wulgaryzmów, to świat byłby przepełniony brzydkimi słowami. Psy powiedziałyby, co myślą o swoich właścicielach. Mogłyby również powiedzieć, co chciałyby dostać. Ćwiczenie 3. PIERWSZE SŁYSZĘ? Co to są „hajdawery”? Wymyślcie definicję tego słowa. Postarajcie się, by była jak najciekawsza. Hajdawery, to bardzo rzadki gatunek ptaka, który zamieszkuje pod ziemią, jako jedyny ptak. Jest niewielki i tak jak kameleon potrafi się maskować. Właśnie dlatego jeszcze prawie nikt go nie widział. Hajdawery to dziwne miksery wielofunkcyjne nowej generacji. Tak naprawdę hajdawery to niezgrabne, zbyt obszerne spodnie lub szerokie, bufiaste spodnie. Ćwiczenia wykonały Wiktoria Barteczko i Monika Michalska. A to propozycje ćwiczeń dla Was! PCK – to skrót od „Polski Czerwony Krzyż”. Wymyślcie własne, oryginalne rozwinięcie dla tego skrótu. Co to jest „ambrazura”? Wymyślcie definicję tego słowa. Postarajcie się, by była jak najciekawsza. Co by było, gdyby mleko było czarne? Wymień dwie rzeczy, które jednocześnie są białe i smaczne. Rozwiązania, jeśli macie tylko ochotę, przekażcie Waszym polonistom lub wychowawcom. POWODZENIA! Niestety, nikt nie napisał swojej legendy o symbolu Portugalii, kogucie. Zgodnie z obietnicą przedstawiamy oficjalną wersję tego podania. Kogut z Barcelos stał się narodowym symbolem Portugalii. Symbolizuje on „sprawiedliwość, która zwycięża, gdy o nią walczysz”. Pewnego dnia młody chłop, który wyruszył z pielgrzymką do Santiago de Compostela w Hiszpanii, zatrzymał się w małym miasteczku Barcelos na północy Portugalii. Spotkało go tam nieszczęście. Bogaty pan został okradziony z cennego srebrnego naczynia, a ponieważ nie odkryto złodzieja, to właśnie obcy przybysz został oskarżony o to przestępstwo. Mimo iż młodzieniec przysięgał niewinność, osądzono go i skazano na śmierć. Przed egzekucją mężczyzna miał prawo do ostatniego życzenia. Poprosił więc o ponowne spotkanie z sędzią. Ponieważ nie wolno odmawiać skazańcowi spełnienia ostatniej woli, stało się, jak chciał. Sędzia jadł właśnie posiłek z przyjaciółmi, kiedy do jego domu wprowadzono młodego człowieka. — Zatem mówisz, że jesteś niewinny? — zapytał sędzia śmiejąc się szyderczo. — Tak, panie. Przysięgam przed Bogiem, że mówię prawdę. — Jednak zostałeś uznany za winnego i skazany na śmierć. Nie mogę zmienić wyroku, tylko dlatego, że twierdzisz, żeś nie uczynił nic złego. W jaki sposób możesz dowieść, że mówisz prawdę, mój dobry człowieku? — Przyrzekam, że nie kłamię, panie. Młodzieniec powiódł wzrokiem po pokoju, w którym się znajdował, i po suto zastawionym stole. Nagle jego wzrok padł na talerz z parującym, aromatycznie pachnącym pieczonym kogutem, którego spożywał sędzia. Nagle, wiedziony tajemniczym wewnętrznym głosem, chłop zawołał: — Jeśli jestem winny, ten kogut pozostanie na talerzu podczas mojej egzekucji. Ale jeśli mówię prawdę i jestem niewinny, powstanie jako żywy i zapieje! Zgromadzeni przy stole spojrzeli na jadło i roześmiali się z głupoty młodzieńca. Nikt jednak nie tknął już pieczeni z koguta. Chwilę później mężczyznę wyprowadzono w domu sędziego i powiedziono na plac, na którym miał zostać stracony. W pewnym momencie, w domu sędziego rozległo się pianie koguta. Przerażony sędzia pobiegł czym prędzej na plac i gdy tam dotarł, spostrzegł, że dziwnym trafem pętla nie zacisnęła się na szyi skazańca, i zażądał uwolnienia go. Od tamtej pory kogut z Barcelos stał się symbolem uczciwości i prawdomówności. A oswobodzony młodzieniec powrócił po latach do miasteczka i na pamiątkę tamtego wydarzenia ufundował pomnik, na którym widnieje... kogut. Legendę o kogucie w Internecie wyszukali: Krzysztof Kaczmarek i Paweł Wilewski z 3c Dzieci piszą bajki - Przygody czerwonej małpki Dawno, dawno temu była sobie mała, czerwona małpka. Małpka marzyła o tym, żeby polecieć rakietą w kosmos, ale zamiast tego poleciała do Francji samolotem, żeby odwiedzić swoją ciocię Martę. W samolocie spotkała niedźwiedzia o niebieskich oczach. Małpka szybko się z nim zaprzyjaźniła. Po wylądowaniu poszli razem na pyszną malinową herbatkę i lody o smaku truskawkowym. Potem razem z niedźwiedziem i ciocią poszli na basen, żeby się wykąpać. Ale niedźwiedź nie lubił wody, więc usiadł sobie na leżaku i zajadał smaczny miód, który kupiła mu ciocia. Jednak nie przewidział, że zapach miodu zwabi nieproszonych gości. Gdy zbierające nieopodal na łące nektar pszczółki zwietrzyły słodką woń, to od razu przyleciały na basen, co wywołało wielkie zamieszanie. Czerwona małpka ratując przyjaciela przegoniła pszczoły. Żeby odsapnąć po tej przygodzie, razem z ciocią Martą poszli do ogrodu zoologicznego. Niedźwiadkowi i czerwonej małpce tak się tam spodobało, że postanowili tam zostać. Ciocia Marta odwiedzała ich w każdą niedzielę przynosząc małpce w prezencie banany a niedźwiadkowi miód. Moni Przy redagowaniu numeru korzystano z zasobów Internetu. Zespół redakcyjny: Elżbieta Naparstek, Aleksandra Niewelt