mUKOWISCYDOzA Od Redakcji Czasopismo Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą

Transkrypt

mUKOWISCYDOzA Od Redakcji Czasopismo Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą
mUKOWISCYDOzA nr 29 (2011 r.)
Czasopismo Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą
Redaktor Naczelna:
Małgorzata Kaczmarek
[email protected]
zespół Redakcyjny:
Joanna Górecka
Alina Grzeszczuk
Lucyna Maksymowicz
Olga Małecka-Malcew (korekta)
Gabriel Paduszyński
Andrzej Pogorzelski
Agnieszka Wydmańska
Adres Redakcji:
Siedziba PTWM
ul. Prof. Jana Rudnika 3B
34-700 Rabka-Zdrój
Wydawca:
Polskie Towarzystwo
Walki z mukowiscydozą
ul. Prof. Jana Rudnika 3B
34-700 Rabka-Zdrój
tel. (18) 26 76 060
wew. 331, 342, 349
Nr konta
PKO BP SA O/Rabka
49 1020 3466 0000 9302 0002 3473
KRS 0000064892
e-mail: [email protected]
www.ptwm.org.pl
Bezpłatna infolinia
800 111 169
Ten numer „Mukowiscydozy” został
dofinansowany przez Państwowy
Fundusz Rehabilitacji Osób
Niepełnosprawnych.
zamieszczone teksty są własnością PTWm,
ich przetwarzanie i kopiowanie odbywać
się może tylko za pisemną zgodą wydawcy.
Redakcja zastrzega sobie prawo
do stosowania skrótów oraz modyfikacji
w nadsyłanych tekstach.
ISSN 1428-8303
Jest taki dzień…
Bardzo ciepły, choć grudniowy.
Dzień, zwykły dzień,
W którym gasną wszelkie spory.*
Od Redakcji
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia składamy Czytelnikom „Mukowiscydozy”
życzenia zdrowych, pogodnych i rodzinnych świąt. Niechaj wiara w lepsze jutro,
nadzieja na trwałość więzów międzyludzkich i odwzajemniona miłość bliźnich
przepełnia wszystkich w ten magiczny czas, a Mały Jezus, który narodził się w stajence, niech wszystkim Nam uzmysławia, że w ten świąteczny czas nikt nie może
czuć się osamotniony i odrzucony.
Do Waszych rąk trafia kolejny, 29 numer „Mukowiscydozy”. Za pół roku
jubileusz PTWM – ćwierćwiecze, pozostało jeszcze trochę czasu – może to dobry
moment na przemyślenia, refleksje. Gabriel Paduszyński, nasz kolega redakcyjny,
wybiegł myślami w przyszłość. Niestety, nie będzie to nic związanego z prozą Lema,
ale wątki przez niego poruszone w kontekście następnych lat Towarzystwa, bo 25 lat
już prawie za nami, skłaniają do refleksji i może dyskusji. Mamy nadzieję, że tekst
zachęci lub ośmieli kolejne osoby do wypowiedzi na ten temat.
W tym numerze mamy rozbudowaną część medyczną. To zasługa m.in. naszego DRA AP . Jest więc cykl fachowych artykułów poświęconych problemom
wątrobowym osób chorych na mukowiscydozę, nowoczesnym poglądom na temat
drenażu i wiele innych. Pragnęlibyśmy zwrócić uwagę Czytelników m.in. na tekst
dotyczący odżywek. Dr A. Pogorzelski przypomina, dla kogo przeznaczone są te
wysokoenergetyczne suplementy diety i czym je można zastąpić u dziecka, które ma
właściwą wagę. Może niektórym z nas przyda się rachunek sumienia i zastanowimy
się, czy dobrze robimy, podając Nutridrinka przed obiadem lub zamiast kanapki.
Miłośnicy podróży i dobrego jedzenia poczują się niczym Robert Makłowicz.
Znad Olzy, za sprawą pani Danuty Sajdok, przypłynęły do nas przepisy kulinarne,
z pomocą których można podnieść swoje BMI, a także humor. Również Małgosia
w „Małej Mukowiscydozie” zachęca do samodzielnych eksperymentów w kuchni.
Zbliża się kolejna rocznica pierwszego przeszczepu. Informujemy, że staraniem
rodziców ukazały się dzienniki Igi Hedwig.
Kontynuując pomysł z poprzedniego numeru, dbamy o naszych najmłodszych
podopiecznych – mam na myśli „Małą Mukowiscydozę”. To zaledwie 3 strony, ale
trud kilku osób. Przydałyby się w tym względzie rady i pomysły. Gratulujemy małej
pani redaktor i niniejszym ogłaszamy nabór członków do zespołu redakcyjnego
„Małej Mukowiscydozy” . Mamy doskonałych specjalistów, prosimy o pomysły
na krzyżówki, rebusy – my je opracujemy.
O teraźniejszości i trudach codziennej pracy dla chorych na mukowiscydozę
pisze, kierując do Nas swoje słowa, pani prezes Dorota Hedwig. Bijącą z tego tekstu
wiarę w lepsze jutro, nadzieję, że nie ma rzeczy niemożliwych, oraz przeświadczenie,
że kropla drąży skałę, aby w końcu ją skruszyć, polecamy wszystkim malkontentom
i niedowiarkom. Czerpcie z tego siłę do walki na Waszych małych frontach.
W tym roku PTWM przeprowadziło kolejny cykl szkoleń. Korzyści wynikające z tego typu spotkań są bezsprzeczne. Cieszy fakt, że bierze w nich udział wiele
małżeństw, zwłaszcza tych młodszych. Korzystajmy z takiej formy pomocy, bo to
wspaniała okazja nie tylko do poszerzenia wiedzy, ale przede wszystkim do nawiązania kontaktów. Dzielmy się doświadczeniem ze swoimi dziećmi, wszak czym
skorupka za młodu nasiąknie…
Zarząd Główny cały czas trzyma rękę na pulsie. Jak zwykle można będzie
poczytać o efektach pracy i inicjatywach podejmowanych w ostatnim półroczu.
Z końcem roku przychodzi czas na refleksję i podsumowania. Zatrzymajmy
się chwilę, niech nam nie brakuje czasu na to, co w życiu najważniejsze.
Zespół Redakcyjny
* Fragment pastorałki Dzień jeden w roku, muzyka: S. Krajewski, słowa: K. Dzikowski
1
SPIS TREŚCI
medycyna: informacje, porady, nowinki
Podstawy anatomii i fizjologii wątroby ................................................3
Patogeneza zmian wątrobowych w mukowiscydozie .........................5
Schorzenia wątroby i dróg żółciowych w mukowiscydozie ...............7
Metody leczenia zmian wątrobowych ..................................................9
Przeszczepy wątroby .............................................................................12
Recenzja...................................................................................................14
Transplantacja wątroby – nadzieja dla chorych na mukowiscydozę
powikłaną marskością wątroby .....................................................14
Interwencja żywieniowa u pacjentów z mukowiscydozą..................18
Dla kogo odżywki? ................................................................................22
Suplementacja soli .................................................................................23
Sól hipertoniczna w aerozoloterapii ...................................................25
Jak czytać wyniki badań mikrobiologicznych? ..................................30
Nowoczesne poglądy na temat drenażu ułożeniowego stosowanego
u chorych na mukowiscydozę .......................................................34
Prehistoryczna szkoła przetrwania wyzwaniem dla współczesnej
medycyny (czyli biofilm bakteryjny na przykładzie Pseudomonas
aeruginosa)..........................................................................................................37
Pies – przyjacielem czy zagrożeniem dla człowieka? Czyli o tym, czy
osoba chora na mukowiscydozę powinna posiadać w domu psa?...40
Edukacja i psychologia na co dzień
O momencie diagnozy ..........................................................................42
Uczmy niemowlęta i maluchy prawidłowych nawyków żywieniowych ..................................................................................................44
O cudownych i magicznych księgach, które mają moc uzdrawiania.
Przewodnik biblioterapeuty..............................................................49
Percepcja sytuacji szkolnej przez rodziców dzieci i młodzieży
z mukowiscydozą.............................................................................53
Homo viator – człowiek pielgrzym, czyli o nieustającej potrzebie
wędrowania.......................................................................................57
Wywiady i reportaże: ludzie, których warto poznać
Wywiad z Józefem Figurą...........................................................................................60
przepisy prawne i ich interpretacje
Podstawowe zagadnienia dotyczące zbiórek publicznych w pytaniach
i odpowiedziach................................................................................62
jacy jesteśmy?
 Pasje, doświadczenia, refleksje
Trzeci Anioł.............................................................................................64
Mukowędrowanie...................................................................................67
Wspólne doświadczenia – to łączy......................................................69
Diagnoza..................................................................................................70
Wykrycie choroby u mojego dziecka...................................................70
Diagnoza w wieku dorosłym.................................................................71
Warsztaty psychologiczne – okiem uczestnika...................................71
Jeść czy nie jeść. Oto jest pytanie ........................................................72
„Rodzic dostatecznie dobry” – warsztaty dla członków rodzin
chorych na mukowiscydozę 29.10.2011 w Rabce-Zdroju..........73
2
PEG – dobry wybór...............................................................................74
Słuszna decyzja przemyślana po hiszpańsku......................................75
Turniej charytatywny na rzecz Marcina Małka..................................78
Wielki Mały Człowiek – czyli fizjoterapia na co dzień......................78
25 lat i co dalej? ......................................................................................79
 Galerie
Galeria ślubna ........................................................................................80
Galeria dzidziusiów................................................................................83
Rabczańskie uroki..................................................................................84
 Twórczość
Kącik poetycki: Jako i my odpuszczamy..............................................85
Zdrowe zasady Mukolinka....................................................................86
 Recenzje: ulubione książki, filmy, muzyka
Kulturalny zastrzyk – średniowiecze, jakiego nie znamy .................89
„Moje życie jest cudem” – dzienniki Igi Hedwig...............................90
 Kącik kulinarny
Dekalog pacjenta chorego na mukowiscydozę – cd..........................91
Mała Mukowiscydoza ......................................................................93
z życia ptwm
 Sprawozdania, opinie, komentarze
Sprawozdanie z działalności bieżącej ZG PTWM IX Kadencji.......96
Okiem Prezesa........................................................................................98
34. Kongres Europejskiego Towarzystwa Mukowiscydozy oraz
spotkanie Cystic Fibrosis Europe i Cystic Fibrosis Worldwide
w Hamburgu.....................................................................................99
Warsztaty dla rodzin chorych na mukowiscydozę w RabceZdroju..............................................................................................100
ECCO Walkathon 2011 – spacer dla całej rodziny..........................102
Domowa antybiotykoterapia dożylna w Polsce – mission
impossible?......................................................................................103
Skuteczny fundraising..........................................................................105
Szkolenie dla fizjoterapeutów w Belgii .............................................106
Praktyka fizjoterapeutyczna w Belgii.................................................108
Świadomość Europy.............................................................................109
Sprawozdanie z warsztatów dla rodziców i chorych w Gdyni........110
Czy już „nie lękamy się lęku”? – cykl warsztatów psychologicznych
w Poznaniu......................................................................................111
Pielęgniarstwo w mukowiscydozie....................................................112
 Ogłoszenia PTWM
Wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego dla chorych na mukowiscydozę........................................................................................113
Poradnictwo dla chorych na mukowiscydozę..................................114
XXV Jubileuszowe Ogólnopolskie Szkolenie Polskiego Towarzystwa
Walki z Mukowiscydozą dla członków rodzin chorych na mukowiscydozę........................................................................................115
Programy pomocowe PTWM............................................................116
Zamówienie środków spożywczych...................................................119
Zamówienie suplementów diety.........................................................122
 Podziękowania..............................................................................123
 Sprawy redakcyjne........................................................................124
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
PODSTAWY ANATOMII I fIZjOLOGII WĄTROBY
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Dla dobrego zrozumienia problemów chorobowych wątroby i dróg żółciowych spotykanych w mukowiscydozie niezbędna
jest podstawowa wiedza o ich budowie i czynności. W dalszej
części artykułu przedstawiam w skondensowanej formie zasadnicze fakty dotyczące tego zagadnienia. Mam nadzieję, że
załączone ilustracje pomogą wyjaśnić dość skomplikowaną
anatomię.
Lokalizacja i funkcja
Wątroba to narząd miąższowy, położony w górnej części
jamy brzusznej, głównie po stronie prawej. U dorosłego wątroba od przodu jest całkowicie przykryta prawym łukiem żeber,
u dzieci może wystawać nieco poniżej niego – wówczas można
ją wyczuć przy obmacywaniu ściany brzucha, około 1–2 cm
poniżej dolnej granicy żeber. Sąsiaduje od tyłu z żołądkiem,
jelitami i prawą nerką, a od góry z przeponą. Lokalizację wątroby
przedstawiono na rys. 1.
Jest to największy gruczoł ustroju i największy narząd
wewnętrzny, o wadze około 1,5 kg u dorosłego, pełniący wiele
zróżnicowanych i złożonych funkcji. Stanowi metaboliczne
„centrum” organizmu. W komórkach wątroby zachodzą
złożone procesy przemiany białek, lipidów i węglowodanów,
a także niektórych hormonów i większości substancji dostarczanych organizmowi z zewnątrz (np. leki, alkohol itp.).
Wątroba magazynuje witaminy A, D, K, B12, C i żelazo. W niej
odbywa się produkcja różnorodnych białek osocza oraz kwasów żółciowych i barwników żółciowych. Wątroba eliminuje
mikroorganizmy przeniesione z przewodu pokarmowego oraz
zużyte krwinki czerwone.
natomiast krew żylna, zbierana z obszaru przewodu pokarmowego, doprowadzana jest żyłą wrotną (rys. 4).
Drogi żółciowe
Jedną z głównych funkcji wątroby stanowi produkcja
żółci (w objętości dobowej 250–1100 ml), która jest niezbędna
do prawidłowego trawienia tłuszczów i wchłaniania witamin
rozpuszczalnych w tłuszczach (A, D, E, K).
Tworzenie żółci zależy od współdziałania hepatocytów
– głównych komórek miąższu wątroby, z cholangiocytami –
małymi, wewnątrzwątrobowymi komórkami nabłonkowymi
pokrywającymi przewody żółciowe.
Produkcja żółci rozpoczyna się od aktywnego transportu
kwasów żółciowych z hepatocytów przez ich powierzchnię kanalikową do przestrzeni międzykomórkowych, zwanych kanalikami żółciowymi (rys. 3). Kwasy żółciowe „pociągają” za sobą
wodę i elektrolity z hepatocytów. Na obwodzie zrazika kanaliki
żółciowe przechodzą w przewodziki żółciowe (Heringa) o własnej
ścianie – pokrytej cholangiocytami. Przewodziki żółciowe łączą
się w przewodziki międzyzrazikowe (rys. 2), te z kolei w przewody
wątrobowe i ostatecznie w przewód wątrobowy wspólny (rys. 4).
Budowa mikroskopowa
Główne komórki wątrobowe to hepatocyty. Są ułożone
w tzw. beleczki (blaszki) powstające z dwóch równoległych
warstw hepatocytów, które łącząc się ze sobą i zbiegając promieniście ku środkowi, formują większe struktury zwane zrazikami
(rys. 2). Na ścianach hepatocytów zwróconych w beleczce do
siebie tworzą się rynienkowate zagłębienia składające się na
kanaliki żółciowe o średnicy około 1 μm (rys. 3), którymi żółć
odpływa ze zrazików do przewodzików międzyzrazikowych
(rys. 2). Ściany zewnętrzne beleczek łączą się ze ścianami naczyń
zatokowych (zatoki wątrobowe), przez które przepływa krew
dostarczana z rozgałęzień żyły wrotnej i tętnic wątrobowych
w przestrzeniach wrotnych (rys. 2).
Zraziki wątrobowe to graniastosłupy o wymiarach około
0,7 na 2 mm, mające w przekroju poprzecznym kształt nieregularnego pięcio- lub sześciokąta. W narożach zrazików gromadzi
się tkanka łączna tworząca tzw. przestrzeń wrotną, w której
ułożone są: żyła, tętnica i przewodzik żółciowy – od swojej
lokalizacji zwane międzyzrazikowymi (rys. 2).
Wątroba otrzymuje krew z dwóch niezależnych systemów
naczyniowych: krew tętnicza dopływa tętnicami wątrobowymi,
Rys 1. Położenie wątroby w ciele człowieka
3
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
przewód żółciowy
międzyzrazikowy
żyła śródzrazikowa
- centralna
zatoki wątrobowe
tętnica
międzyzrazikowa
beleczka
wątrobowa
żyła międzyzrazikowa
przewodzik żółciowy
gałązka żyły wrotnej
kanalik Heringa
Rys. 2. Budowa przestrzeni wrotnej i zrazika wątrobowego
W miejscu przejścia przewodu wątrobowego wspólnego
w przewód żółciowy wspólny odchodzi przewód pęcherzykowy
dostarczający żółć do pęcherzyka żółciowego – zbiornika gruszkowatego kształtu, o pojemności około 50 ml. Dość powszechnie
używane określenie „woreczek żółciowy” jest nieprawidłowe.
Zadanie tego narządu polega na 5–20-krotnym zagęszczaniu
żółci, jej przechowywaniu oraz uwalnianiu około 50–80% zgromadzonej żółci do dwunastnicy w około 30 minut po posiłku.
Zmiany składu żółci zachodzące w pęcherzyku sprawiają, że
rozróżnia się żółć wątrobową i żółć pęcherzykową.
Przewód żółciowy wspólny zwykle łączy się z przewodem
trzustkowym i oba uchodzą do dwunastnicy na uwypukleniu
jej ściany, zwanym brodawką większą (rys. 4).
miejscem w wątrobie zdrowego człowieka, gdzie powstaje
białko CFTR, jest nabłonek dróg żółciowych i nabłonek
pęcherzyka żółciowego.
2. Aktywny tansport chloru przez CFTR umożliwia wydzielanie
wody i HCO3- do przewodzików żółciowych.
3. Wiązanie hormonu sekretyny do podstawnobocznej błony
cholangiocytów powoduje zwiększenie stężenia wewnątrzkomórkowego cAMP i pobudzenie czynności CFTR. Sekretyna
to jeden z tzw. enterohormonów (hormony żołądkowo-jelitowe), wydzielany przez dwunastnicę i jelito cienkie pod
wpływem działania na nie kwasu żołądkowego. Zwiększenie
wydzielania sekretyny powoduje nasilenie produkcji żółci.
4. Stymulowany sekretyną wzrost cAMP powoduje równoległe
zwiększenie transportu HCO3- w szczytowej błonie cholangiocytów.
Wspólnie powyższe obserwacje składają się na roboczą hipotezę funkcjonowania dróg żółciowych, mówiącą, że sekretyna
zwiększając wewnątrzkomórkowe stężenie cAMP w cholangiocytach i stymulując transport przez błonę szczytową Cl-, HCO3oraz wody, prowadzi do modulacji alkalinizacji i rozcieńczania
żółci. Jednak najprawdopodobniej za transport chloru przez
cholangiocyty odpowiada nie tylko CFTR, ale i inne, co najmniej
4 rodzaje kanałów chlorkowych.
Po co nam żółć?
Przewód pokarmowy to w dużym przybliżeniu, jak sama
nazwa wskazuje, długa rura sięgająca od ust do odbytu, w skład
której wchodzą, w kolejności przechodzenia pokarmu: jama
ustna, gardło, przełyk, żołądek, dwunastnica, jelito czcze, jelito
kręte, okrężnica, esica i odbytnica.
Żółć – złocisty, lepki płyn – jest uwalniana do dwunastnicy,
działając na pokarm wstępnie przygotowany w jamie ustnej
i żołądku. Zawiera wiele składników ułatwiających trawienie
pokarmów, przede wszystkim tłuszczów, które w żołądku nie
są trawione. Dzięki żółci i lipazie trzustkowej większość tłusz-
Drogi żółciowe – funkcja CFTR
Cholangiocyty wydzielając do światła dróg żółciowych
wodorowęglany (HCO3-) i wodę, powodują alkalinizację (zmianę
odczynu w kierunku zasadowym) pierwotnej żółci i jej rozcieńczanie. CFTR ma ważny udział w tej aktywności (zob. dalej).
Chociaż cholangiocyty stanowią poniżej 5% masy wątroby,
tworząc jednak bardzo rozgałęzioną sieć dróg żółciowych, odpowiadają za wytwarzanie około 40% objętości żółci wątrobowej.
Zwiększenie przepuszczalności błony szczytowej cholangiocytów dla jonów chloru dostarcza siły napędowej do wymiany
Cl- na HCO3- i napływu wody do światła przewodów. W konsekwencji otwieranie lub zamykanie kanałów chlorkowych
(CFTR) na szczytowej powierzchni cholangiocyta moduluje
przeznabłonkowy ruch wody, alkalinizację i tworzenie żółci
przewodzikowej.
W oparciu o badania dostępnych komórek ludzkich i modeli nabłonkowych, najwięcej dowodów sugeruje, że pierwotną
rolą CFTR w zdrowej wątrobie jest udział w tworzeniu żółci.
Przemawiają za tym następujące fakty:
1. Białko CFTR jest zlokalizowane w szczytowej błonie cholangiocytów, gdzie działa jako aktywowany cAMP kanał
chlorkowy. Nie stwierdza się ekspresji CFTR w hepatocytach
ani innych komórkach wątrobowych. Innymi słowy, jedynym
4
hepatocyt
kanaliki
żółciowe
Rys. 3. Beleczka wątrobowa w przekroju – hepatocyty tworzące kanaliki żółciowe
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
przewód wątrobowy
wspólny
żyła wątrobowa
tętnica wątrobowa
trzustka
przewód
pęcherzykowy
przewód trzustkowy
żyła wrotna
pęcherzyk żółciowy
przewód żółciowy wspólny
brodawka większa
dwunastnica
Rys. 4. Unaczynienie wątroby i budowa dróg żółciowych
czów jest trawiona i wchłaniana w dwunastnicy i początkowym
odcinku jelita czczego.
Kwasy żółciowe (cholowy, chenowy, deoksycholowy,
litocholowy) – zwane również solami żółciowymi – ułatwiają
emulgację tłuszczów zawartych w pokarmie, czyli rozbicie ich
dużych kropli na drobniejsze, łatwiej przyswajalne. Dzięki m.in.
kwasom żółciowym tłuszcz jest rozbijany na kropelki o średnicy
0,5–1,0 μm. Takie rozdrobnienie tłuszczu ogromnie zwiększa
jego całkowitą powierzchnię, co ułatwia działanie trawienne
lipazy trzustkowej.
Kilkadziesiąt cząsteczek nierozpuszczalnych w wodzie produktów trawienia tłuszczu (kwasy tłuszczowe, monoglicerydy,
cholesterol) otaczają rozpuszczalne w wodzie sole żółciowe,
tworząc kuliste cząstki zwane micelami żółciowymi. Micele,
dzięki kwasom żółciowym, umożliwiają transport produktów
rozkładu tłuszczów do powierzchni błony śluzowej jelita, gdzie
mogą zostać wchłonięte. Dzięki micelom są wchłaniane również
witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, które „rozpuszczają się”
w micelach.
Kiedy z powodu choroby żółć nie dopływa do jelit,
tworzenie miceli jest znacznie upośledzone, co powoduje
zaburzenia wchłaniania tłuszczów i witamin rozpuszczalnych
w tłuszczach. Znana chorym na mukowiscydozę biegunka
tłuszczowa, występująca z powodu upośledzenia trawienia
tłuszczu wynikającego z braku wytwarzania lipazy przez
uszkodzoną w ponad 90% trzustkę, może wystąpić również
z powodu niedoboru soli żółciowych. Ich brak powoduje
zmniejszenie wchłaniania tłuszczów o około 50%. U chorych
na mukowiscydozę ze znacznymi problemami wątrobowymi,
z powodu niedoboru soli żółciowych, może dochodzić do
pozornego osłabienia skuteczności enzymów trzustkowych –
pomimo wysokich dawek np. Kreonu, utrzymuje się wówczas
biegunka tłuszczowa.
Niedobór kwasów żółciowych może być wynikiem:
1. zaburzeń w krążeniu jelitowo-wątrobowym – np. w stanach
po wycięciu długiego odcinka jelita krętego wynikających
z niedrożności smółkowej;
2. zmian w budowie fizyko-chemicznej – np. w wyniku dekoniugacji soli żółciowych przez bakterie w zespole tzw.
jelitowego przerostu bakteryjnego;
3. zaburzeń drożności przewodów wątrobowych – wady rozwojowe, zespół zagęszczonej żółci.
Jony wodorowęglanowe (HCO3-) – zapewniają w dwunastnicy i jelitach optymalny pH (odczyn) do działania enzymów
trawiących tłuszcze (lipaza).
Fosfolipidy – głównie jest to lecytyna – podobnie jak sole
żółciowe ułatwiają tworzenie miceli.
Bilirubina – to tzw. barwnik żółciowy, produkt rozpadu
hemu – podstawowego składnika hemoglobiny. Nadaje żółci jej
charakterystyczny kolor. Jest w większości wydalana z kałem,
a procesy jej przemian w jelitach prowadzą do powstania barwnika nadającego kałowi brązową barwę. Zaburzenia w produkcji
i wydalaniu bilirubiny prowadzące do jej nagromadzenia we
krwi odpowiadają za powstanie żółtaczki.
Zatem żółć to mieszanina różnych substancji niezbędna
do procesu prawidłowego trawienia i wchłaniania pokarmów.
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Agnieszce Pogorzelskiej za przygotowanie ilustracji do tego artykułu.
PATOGENEZA ZMIAN WĄTROBOWYCH
W MUKOWISCYDOZIE
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Choroby wątroby to ważny problem zdrowotny, ponieważ,
według różnych szacunków, dotyka on od 13 do 37% wszystkich
chorych na mukowiscydozę. Szacuje się, że ich najpoważniejsza
forma – wielopłacikowa marskość wątroby, dotyczy od 5 do 10%
dzieci do 10 r.ż. Jednocześnie marskość wątroby jest najczęstszą,
szacowaną na 2-5%, spośród pozapłucnych przyczyn zgonów
chorych na mukowiscydozę.
Podstawowe przyczyny zmian wątrobowych wynikają z:
1. zaburzeń ilości i lub czynności białka CFTR w cholangiocytach,
2. uszkodzeń jatrogennych,
3. pozawątrobowych zmian chorobowych w mukowiscydozie.
CFTR
Problemy wątrobowe w mukowiscydozie są uwarunkowane
przede wszystkim wywołanymi chorobą podstawową zaburzeniami w ilości i (lub) czynności białka CFTR na powierzchni
cholangiocytów (zob. również na str. 4). Sugeruje się, że obecność dwóch tzw. mutacji ciężkich (klasa I, II i III), powodujących
5
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
CFTR w mukowiscydozie
W przypadku zaburzeń czynności CFTR prawdopodobnie
dochodzi do rozwoju sekwencji zdarzeń przedstawionych na
rysunku 1. Nieprawidłowy transport chloru i wodorowęglanów
prowadzi do zagęszczenia i zwiększenia lepkości żółci, zwolnienia jej przepływu przez przewody żółciowe i ich stopniowego
zatykania, co z kolei uszkadza komórki wątrobowe, a nieskuteczne mechanizmy naprawcze prowadzą do włóknienia wątroby
i jej marskości.
Opisany powyżej mechanizm nie wyjaśnia, dlaczego tylko
część chorych na mukowiscydozę, nawet z tymi samymi mutacjami CFTR, rozwija klinicznie istotną chorobę wątroby. Jeżeli
chorzy mają nieprawidłowy bądź brakujący CFTR na szczytowej błonie cholangiocytów, dlaczego nie prowadzi to u nich do
zaburzeń w wydzielaniu żółci i klinicznej manifestacji choroby?
Jak widać, medycyna nie zna jeszcze odpowiedzi na wszystkie
pytania. Obecnie przypuszcza się, że znaczącą rolę mogą m.in.
odgrywać tzw. geny modyfikujące, czyli geny bezpośrednio
niezwiązane z mukowiscydozą, ale mogące znacząco wpływać
na przebieg choroby (zarówno pozytywnie, jak i negatywnie).
Jak dotąd uzyskano konkretne dowody tylko na związek allelu
Z genu SERPINA1 z marskością wątroby i nadciśnieniem wrotnym.
W cholangiocytach istnieją alternatywne drogi wydzielania
Cl-, do których należą kanały chlorkowe aktywowane przez Ca2+,
białko G, związane z receptorami purinergicznymi. Wydaje się,
że ich aktywność może, przynajmniej częściowo, korygować
defekt CFTR.
Rozważa się również możliwość udziału innych czynników
uszkadzających wątrobę w mukowiscydozie, jak:
• Wydzielanie nieprawidłowych mucyn wpływających na
zagęszczenie żółci, jak również zwiększona ich produkcja.
• Aktywacja komórek gwiaździstych, które wytwarzając białka pozakomórkowe (kolagen), prowadzą do tworzenia zmian
bliznowatych i włóknienia wątroby; w mukowiscydozie ich
aktywacja następuje ogniskowo, głównie wokół przestrzeni
wrotnych (zob. rys. 2, str. 4), stąd nazwa wstępnej formy marskości – ogniskowa marskość żółciowa; jak dotąd czynniki
aktywujące komórki gwiaździste nie są dobrze poznane.
• Zaburzenia w puli kwasów żółciowych – mutacje CFTR
mogą wpływać na zaburzenia jelitowo-wątrobowej cyrkulacji kwasów żółciowych i zwiększenie syntezy bardziej
hydrofobowych odmian kwasów żółciowych o większej
toksyczności; ich zaleganie w wątrobie wraz ze zwiększeniem
ilości lipidów w hepatocytach (stłuszczenie) prowadzi do
6
Potencjalny mechanizm uszkodzeń wątroby w CF
brakujące lub nieprawidłowe białko CFTR
zaburzenia transportu Cl- i HCO3-
geny
modyfikujące
całkowitą utratę funkcji białka CFTR, zwiększa ryzyko rozwoju
zmian wątrobowych. Jak dotąd nie stwierdzono jednak korelacji
między genotypem CF a występowaniem lub ciężkością zmian
wątrobowych.
Obecnie powszechnie przyjęto, że podstawowa rola CFTR
w wątrobie to udział w tworzeniu żółci, zwłaszcza tzw. frakcji
alkalicznej, wytwarzanej w przewodzikach żółciowych przez
cholangiocyty. Sprawna czynność CFTR położonego w błonie
szczytowej tych komórek zapewnia wydzielanie do żółci wody
i jonów wodorowęglanowych (HCO3-). Dzięki temu żółć wątrobowa ulega alkalinizacji (zmiana odczynu w kierunku zasadowym) oraz rozcieńczeniu i zmniejsza swoją lepkość. Pobudzanie
czynności CFTR następuje w wyniku działania enterohormonów
(sekretyna, glukagon, bombezyna).
zwolnienie przepływu żółci
zatykanie przewodów żółciowych
inne funkcje
transportowe:
ATP
glutation
mucyny
transport
pęcherzykowy
uszkodzenie cholangiocytów/hepatocytów
aktywacja komórek gwiaździstych
gromadzenie kolagenu/włóknienie/marskość
Rys. 1. Potencjalny mechanizm uszkodzeń wątroby w mukowiscydozie
uszkodzeń komórek wątrobowych; wykazano, że dzieci chorujące na mukowiscydozę, ale bez problemów wątrobowych,
miały większe stężenia w żółci kwasu ursodeoksycholowego
(UDCA) w porównaniu do dzieci z chorobą wątroby; na tej
podstawie wysunięto hipotezę potencjalnie ochronnej roli
hydrofilnych kwasów żółciowych (np. UDCA).
• Antyoksydanty – zaburzenia równowagi pomiędzy obroną
antyoksydacyjną a uszkodzeniami przez wolne rodniki są
stwierdzane w mukowiscydozie; mogą być wywołane zaburzeniami wchłaniania witaminy E, tokoferoli, beta-karotenu,
jak również zaburzeniami transportu glutationu przez CFTR
(rys. 1, str. 6); niedobór antyoksydantów może ułatwiać
uszkodzenia wątroby przez wolne rodniki.
Jak widać z powyższej charakterystyki, jednoznaczne określenie przyczyn i mechanizmów rozwoju uszkodzeń wątroby
w mukowiscydozie jest jak na razie przedmiotem wielu hipotez.
Nie ma jeszcze dowodów jednoznacznie przemawiających na
korzyść którejś z nich. Pozostaje mieć nadzieję, że postęp wiedzy
w zakresie patogenezy chorób wątroby doprowadzi w przyszłości
do rozwoju skutecznych metod zapobiegania i leczenia.
Uszkodzenia jatrogenne
Stosowanie większości leków wiąże się z ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych, w tym również uszkodzenia
wątroby. Mówimy wówczas o hepatotoksyczności leku. Wątroba
jest narządem odpowiedzialnym za wychwyt i metabolizm
większości leków, umożliwiając ich wydalenie z organizmu.
Większość hepatotoksycznych efektów polekowych przebiega w postaci zmian martwiczych hepatocytów. Niektóre leki
mogą jednak uszkadzać wybiórczo komórki śródbłonka naczyniowego, komórki gwiaździste lub cholangiocyty – powodując
rozwój cholestazy. Reakcje uszkadzające hepatocyty dzieli się
na dwa typy: chemiczne i tzw. idiosynkrazji:
• Uszkodzenia chemiczne zdarzają się prawie wyłącznie
przy przekroczeniu dawki terapeutycznej określonego leku;
szczególnie ważnym lekiem, ze względu na częstość jego
stosowania, powodującym zależne od dawki uszkodzenie
wątroby jest paracetamol – już dwukrotne przekroczenie
maksymalnej zalecanej dawki może spowodować uszkodzenie wątroby.
• Idiosynkrazja, czyli nadwrażliwość immunologiczna lub
metaboliczna na lek, jest zjawiskiem całkowicie nieprzewi-
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
dywalnym; nie stwierdza się jakiejkolwiek zależności między
dawką leku lub czasem jego podawania a ryzykiem wystąpienia lub nasileniem objawów uszkodzenia wątroby; do
leków wyzwalających ten typ reakcji należy najpowszechniej
stosowany antybiotyk – amoksycylina.
Przyczyny pozawątrobwe
Główną przyczyną wtórnych zmian wątrobowych jest ciężkie uszkodzenie płuc wynikające z naturalnej progresji zmian
chorobowych w mukowiscydozie. Doprowadza ono m.in. do
utrudnienia przepływu krwi przez płuca. Krew z prawej komory
serca przechodzi tętnicą płucną do obu płuc, a z nich powraca
żyłami płucnymi do lewego przedsionka serca. W zaawansowa-
nym uszkodzeniu płuc przepływ krwi przez nie jest znacznie
utrudniony. Prowadzi to do rozwoju tzw. serca płucnego, którego
ważny objaw to zastój krwi w układzie żylnym organizmu. Częstym objawem takiego stanu są obrzęki na kończynach dolnych.
Zastój krwi w żyłach i kapilarach wątrobowych i wywołany nim
wzrost ciśnienia powoduje uszkodzenia i martwicę hepatocytów. W skrajnych przypadkach może dochodzić nawet do tzw.
„marskości sercowej”, charakteryzującej się odkładaniem tkanki
łącznej w żyłach śródzrazikowych (rys. 2, str. 4).
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Agnieszce Pogorzelskiej za przygotowanie ilustracji do tego artykułu.
SCHORZENIA WĄTROBY I DRÓG
ŻÓŁCIOWYCH W MUKOWISCYDOZIE
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Problemy wątrobowe w mukowiscydozie są dość wczesnym powikłaniem. U większości pacjentów rozpoznaje się je
w dzieciństwie lub wieku młodzieńczym. Przedłużający się czas
życia chorych na mukowiscydozę, powodujący np. zwiększenie
częstości występowania cukrzycy, wydaje się nie mieć znaczenia
dla schorzeń wątroby. Częstość ich występowania spada u chorych w trzeciej dekadzie życia. Niemniej jednak dotyczą one
około 15–20% chorych dorosłych. Na szczęście zaawansowanie
zmian zagrażające życiu zdarza się dość rzadko. Szacuje się, że
2–5% zgonów chorych na mukowiscydozę jest wywoływanych
problemami wątrobowymi.
Choroba wątroby zależna od CFTR
W języku angielskim dla tego schorzenia używa się osobnego określenia: Liver Disease associated with Cystic Fibrosis
(CFLD – choroba wątroby związana z mukowiscydozą). Do tej
grupy zalicza się:
• ogniskowe włóknienie (marskość) żółciowe,
• wielopłacikową marskość żółciową,
• nadciśnienie wrotne,
• cholestazę noworodkową,
• mikropęcherzyk żółciowy,
• kamicę żółciową,
• zaburzenia budowy dróg żółciowych.
Ogniskowe włóknienie żółciowe (marskość)
Jego podstawą jest zatykanie przewodzików żółciowych
zagęszczoną żółcią i złuszczającymi się cholangiocytami, wraz
z rozplemem przewodzików żółciowych i poszerzeniem dróg
wrotnych oraz stanem zapalnym i postępującym włóknieniem
wokół przestrzeni wrotnych (zob. te struktury na rysunku 2, str.
4). Nie wiadomo, dlaczego zmiany są ogniskowe ani dlaczego
tylko u mniejszości pacjentów przechodzą one w formy bardziej
zaawansowane. Nie wykazano żadnej korelacji pomiędzy jakimikolwiek mutacjami genu CFTR a występowaniem i ciężkością
przebiegu zmian wątrobowych (poza sugestiami opisanymi na
str. 6). Ogniskowa marskość żółciowa to stan bardzo charakterystyczny dla mukowiscydozy, tzw. patognomoniczny.
Jak dotąd nie ustalono, czy ogniskowe włóknienie żółciowe
jest odwracalne, ani nie ustalono, jak można zapobiegać jego
progresji. Jednak cofanie się włóknienia powodowanego innymi
schorzeniami wątroby daje nadzieję na przyszłość.
Zmiany początkowo ogniskowe, a więc rozrzucone w miąższu wątroby, z oszczędzeniem jego większej części, mogą postępować, prowadząc do zajęcia całej wątroby. Taki proces następuje
u około 7–20% pacjentów z ogniskowym włóknieniem wątroby,
prowadząc do powstania tzw. marskości wielopłacikowej (ang.
multilobular cirrhosis).
Rozpoznanie ogniskowej marskości żółciowej jest często
bardzo trudne. Chory może nie mieć żadnych uchwytnych objawów chorobowych, biochemiczna czynność wątroby może być
zachowana, a badanie usg wykrywa zmiany ze słabą czułością. Ta
„skryta natura” schorzenia powoduje, że jej rzeczywista częstość
jest słabo poznana, a opiera się głównie na badaniach sekcyjnych.
Marskość wątroby
Cirrhosis – łacińskie określenie tego stanu pochodzi od
greckiego słowa kirros, czyli „śniady”. Ta barwa odpowiada kolorowi zmienionej marsko wątroby. Istotą marskości jest przebudowa struktury narządu i układu naczyniowego oraz podzielenie
miąższu wątroby na bezładnie ułożone, liczne guzki, otoczone
przegrodami tkanki włóknistej. Nieodłącznym elementem
tego procesu jest włóknienie narządu i procesy regeneracyjne
zwiększające ryzyko rozwoju zmian nowotworowych. Włóknienie wokół zatok wątroby (zob. rysunek 2 na str. 4) powoduje
„odgrodzenie” przepływającej krwi od hepatocytów (tzw. kapilaryzacja zatok), co prowadzi do zaburzeń wymiany metabolicznej
i utrudnienia przepływu krwi. Z kolei upośledzona wymiana
metaboliczna nasila uszkodzenie hepatocytów, prowadząc do
wzajemnego wzmacniania się tych zjawisk (błędne koło).
7
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Marskość wątroby przez długi czas może być bezobjawowa.
Wątroba ma bardzo duże rezerwy czynnościowe, co sprawia,
że nawet przy zniszczeniu znacznej części jej miąższu objawy
mogą być niewielkie. U chorych regularnie kontrolowanych
w ośrodkach specjalistycznych najczęściej jest wykrywana w czasie corocznych badań biochemicznych i ultrasonograficznych
jamy brzusznej.
Objawy kliniczne marskości wątroby pojawiają się wraz
z postępem choroby i mogą być bardzo zróżnicowane. Niektóre
z nich to:
• osłabienie i łatwe męczenie się, uczucie „rozbicia”;
• stany podgorączkowe;
• utrata łaknienia, zmniejszenie masy ciała;
• „kasztanowy ludzik” – szczupłe kończyny górne i dolne przy
powiększonym obwodzie brzucha;
• bolesne kurcze mięśni, zwłaszcza w nocy;
• u mężczyzn utrata owłosienia na klatce piersiowej i pod
pachami;
• u kobiet nadmierne owłosienie;
• palce pałeczkowate;
• wzdęcia, nudności, wymioty;
• pobolewanie i gniecenie w nadbrzuszu i prawej okolicy
podżebrowej;
• powiększenie śledziony;
• powiększenie wątroby.
Marskość wątroby w mukowiscydozie jest tzw. marskością
wielkoguzkową, w której guzki mają średnicę powyżej 3 mm,
zatem są dobrze widoczne na powierzchni narządu. W piśmiennictwie angielskojęzycznym stosuje się dla marskości wątroby
w mukowiscydozie określenie multilobular cirrhosis (wielopłacikowa marskość żółciowa) dla odróżnienia jej od marskości
w następstwie innych przyczyn. Jednak niezależnie od przyczyny
wygląd i zaburzenia czynności uszkodzonej wątroby są bardzo
podobne. Szacuje się, że ten problem dotyczy około 17–20%
chorych, a u większości z nich jest rozpoznawany poniżej 14 r.ż.
Przy znacznym zaawansowaniu zmian marskich dochodzi
do rozwoju opisanego poniżej nadciśnienia wrotnego.
Nadciśnienie wrotne
Jest to stan, w którym ciśnienie w żyle wrotnej przekracza
wartość 12 mm Hg. Żyła wrotna to duża żyła, do której spływa
krew z jamy brzusznej, zwłaszcza z jelit, i która transportuje krew
do wątroby (zob. rys. 4 na str. 5). Wzrost oporów dla przepływu
krwi w wątrobie przekłada się na wzrost ciśnienia w żyle wrotnej.
Jego prawidłowa wartość nie przekracza 10 mm Hg.
Krew niemogąca łatwo płynąć przez wątrobę do serca
(przez żyły wątrobowe) „poszukuje” innych dróg, co może
prowadzić do odwrócenia kierunku jej przepływu. Wzrost
ciśnienia w żyle wrotnej prowadzi do powstania tzw. krążenia
obocznego – a więc przepływu krwi przez połączenia żylne
nieaktywne w warunkach zdrowia. Następstwem wytworzenia
krążenia obocznego jest powstawanie żylaków przełyku, żylaków
odbytu, poszerzenie żył wokół pępka (ich układ przypominał
dawnym anatomom „głowę Meduzy”), powiększenie śledziony.
Zaburzenie przepływu krwi przez śledzionę i jej powiększenie powoduje zjawisko zwane hipersplenizmem (zespół
dużej śledziony). Zdrowa śledziona jest narządem, w którym są
wyłapywane i niszczone stare lub chore komórki krwi (erytrocyty, neutrofile, płytki krwi). Hipersplenizm to stan, w którym
niszczenie krwinek jest nadmierne, dotyczy również zdrowych
8
komórek i prowadzi do zaburzeń w składzie krwi (anemia,
neutropenia, trombocytopenia).
Nadciśnienie wrotne przyczynia się do poszerzenia żyły
wrotnej i żyły śledzionowej. Prowadzi również do zwiększonego
przesączania osocza przez ściany naczyń, co może prowadzić
w bardziej zaawansowanych stanach do objawu tzw. wodobrzusza, czyli nagromadzenia wolnego płynu w jamie brzusznej.
Przewlekłe nadciśnienie wrotne może prowadzić do zaburzeń mikrokrążenia w błonie śluzowej przewodu pokarmowego. W żołądku takie zmiany są określane mianem gastropatii
wrotnej. Podobne zmiany występują na całej długości jelit,
poczynając od dwunastnicy, a kończąc na odbytnicy. Mogą one
wywoływać przewlekłe krwawienia z powierzchni śluzówki,
prowadzące do trudnej w leczeniu niedokrwistości (anemii).
Cholestaza noworodkowa
Zastój żółci powodujący wzrost we krwi stężeń wszystkich
jej składników jest spotykany u noworodków chorych na mukowiscydozę względnie często. Niektóre analizy mówią nawet
o 35%, jednak w większości zestawień stwierdza się, że występuje
u poniżej 10% noworodków.
Przyczyny cholestazy noworodkowej nie są znane, najprawdopodobniej są wieloczynnikowe. Przypuszcza się, że jej
wystąpieniu może sprzyjać żywienie pozajelitowe, operacje
brzuszne, zakażenia, niedrożność smółkowa.
Główne objawy to przedłużająca się żółtaczka noworodka,
czasem powiększenie wątroby, mogą występować tzw. acholiczne stolce (odbarwione, gliniaste). W badaniach dodatkowych
stwierdza się wysokie stężenie we krwi bilirubiny i zwiększoną
aktywność enzymu GGT.
Ponieważ objawy tego schorzenia występują wcześnie,
jeszcze przed uzyskaniem wyników badań przesiewowych noworodków, stąd mogą być pierwszym objawem mukowiscydozy.
Jednak cholestaza to zjawisko, które występuje w wielu innych
jednostkach chorobowych, stąd zwykle niezbędna jest dokładna
diagnostyka. Szczególnie ważny aspekt stanowi wykluczenie tzw.
atrezji dróg żółciowych.
Cholestaza u noworodków chorych na mukowiscydozę
ustępuje z wiekiem, zwykle w pierwszych trzech miesiącach
obniża się stężenie bilirubiny, a więc ustępuje żółtaczka, ale
wysokie stężenia GGT mogą utrzymywać się znacznie dłużej.
Nie stwierdzono, żeby wystąpienie cholestazy zwiększało
ryzyko późniejszych zmian wątrobowych, w szczególności
marskości.
Mikropęcherzyk żółciowy
Nieprawidłowości w budowie dróg żółciowych występują
w mukowiscydozie dość często. Szacuje się, że około 30% chorych ma mały pęcherzyk albo tzw. mikropęcherzyk żółciowy
– jest on znacznie mniejszy niż w warunkach prawidłowych,
co często uniemożliwia zobaczenie go w badaniu usg. Taki
pęcherzyk gromadzi mniej żółci i wydziela mniejsze jej ilości
po posiłku. Może się to przekładać na zaburzenia trawienia
i wchłaniania, które wówczas słabo reagują na modyfikacje
suplementacji enzymatycznej. Jednak u większości chorych nie
obserwuje się istotnych następstw zmian w wielkości pęcherzyka
żółciowego.
Ze względu na dużą częstość tego schorzenia wysuwa się
przypuszczenia, że CFTR może mieć również swoją rolę w prawidłowym rozwoju dróg żółciowych.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Kamica pęcherzyka żółciowego
Częściej występuje w mukowiscydozie niż u ludzi zdrowych. Szacuje się, że problem dotyczy 5–15% chorych i jest
zwykle rozpoznawany u młodzieży i młodych dorosłych. Na
szczęście objawy zapalenia pęcherzyka żółciowego wywołane
kamicą występują znacznie rzadziej, u mniej niż 4% chorych.
Kamienie żółciowe w mukowiscydozie składają się głównie
z bilirubinianu wapnia. Ta substancja jest oporna na działanie
UDCA, które wykorzystuje się do rozpuszczania kamieni zbudowanych z innych związków.
Nie ma jednolitych zaleceń dotyczących postępowania
z bezobjawowymi kamieniami żółciowymi, ale zwykle zaleca
się ich chirurgiczne usunięcie wraz z pęcherzykiem żółciowym
(tzw. cholecystektomia).
Zaburzenia budowy dróg żółciowych
Schorzenie występujące z trudną do określenia częstością.
Wraz z wprowadzeniem metody diagnostycznej zwanej cholangiografią rezonansu magnetycznego stwierdzane jest coraz
częściej, choć często może być bezobjawowe. Najczęściej zmiany
dotyczą przewodu żółciowego wspólnego (zob. rys. 4, str. 5),
który ulega różnego rodzaju przewężeniom. Mogą również
powstawać zwężenia wewnątrzwątrobowych przewodów żółciowych podobne do stwierdzanych w innej jednostce chorobowej,
tzw. stwardniającym zapaleniu dróg żółciowych.
Stłuszczenie wątroby
Jest to schorzenie wątroby typowe dla mukowiscydozy,
ale raczej niezwiązane z zaburzeniami wydzielania uwarunkowanymi mutacjami CFTR. Polega na nacieczeniu hepatocytów
przez lipidy. Jego przyczyny w mukowiscydozie nie są dobrze
poznane.
Masywne stłuszczenie wątroby, od czasu wprowadzenia
badań przesiewowych oraz wczesnej interwencji żywieniowej,
jest spotykane coraz rzadziej. Może ono odpowiadać za znaczne
powiększenie wątroby (hepatomegalię) i wtórne poszerzenie
obwodu brzucha z dodatkowymi problemami w postaci spadków stężenia glukozy we krwi (hipoglikemia). Stłuszczenie
o mniejszym nasileniu jest częstszym stanem, dotyczącym nawet
20–60% chorych. Jego przyczyny nie zostały dokładnie określone.
Przypuszcza się, że najprawdopodobniej mogą to być niedobory
niektórych składników żywieniowych, takich jak niezbędne
nienasycone kwasy tłuszczowe, karnityna, pierwiastki śladowe.
Przypuszcza się, że mogą mu sprzyjać zaburzenia metabolizmu
fosfolipidów, jak również zwiększone wytwarzanie różnych czynników zapalnych (np. cytokin) w przebiegu przewlekłych zmian
płucnych. Może występować również w przypadku nadużywania
alkoholu lub w następstwie cukrzycy.
Stłuszczenie zwykle jest traktowane jako stan łagodny,
ponieważ, jak dotąd, nie stwierdzano związku z późniejszym
rozwojem marskości. Jednak niektóre obserwacje następstw
stłuszczenia wątroby wywołanego innymi chorobami sugerują
zachowanie dużej ostrożności w tej kwestii. Obserwowano bowiem ewolucję stłuszczenia w marskość.
Podstawową metodą leczenia tego stanu jest interwencja
żywieniowa prowadząca do poprawy stanu odżywienia i korekcji
wykrytych niedoborów.
Hepatopatia zastoinowa
U chorych z dużym zaawansowaniem zmian płucnych dochodzi do rozwoju tzw. serca płucnego. Jedną z cech tego stanu
jest wzrost ciśnienia krwi w prawej części serca, co powoduje
zastój krwi dotyczący również wątroby. Dochodzi wówczas do
poszerzenia żył wątrobowych i wzrostu ciśnienia krwi w zatokach wątrobowych oraz powiększenia objętości całego narządu.
Ten stan uszkadza hepatocyty, prowadząc do ich martwicy.
Procesy gojenia mogą doprowadzać do włóknienia miąższu
i tzw. „marskości sercowej”. Niestety, leczenie tego stanu jest
praktycznie niemożliwe bez poprawy czynności serca i płuc.
Jedyną możliwością zapobiegania „marskości” wątroby o takiej
przyczynie staje się przeszczep płuc.
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Agnieszce Pogorzelskiej za przygotowanie ilustracji do tego artykułu.
Dla zainteresowanych pogłębieniem wiedzy
Rzetelne informacje o marskości wątroby – wywoływanej
różnymi przyczynami, bez uwzględniania mukowiscydozy:
http://gastrologia.mp.pl/choroby/watroba/show.html?id=50969.
METODY LECZENIA ZMIAN WĄTROBOWYCH
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Leczenie CFLD (choroba wątroby związana z mukowiscydozą) jest trudne. Wymaga ścisłej współpracy gastroenterologa,
dietetyka i zespołu leczącego. Chorzy powinni przestrzegać
zaleceń udzielanych każdej osobie z problemami wątrobowymi,
niezależnie od mukowiscydozy. Podstawowe zasady to:
• abstynencja od alkoholu,
• unikanie leków uszkadzających wątrobę,
• wykluczenie ziołolecznictwa,
• aktualne szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu
wątroby typu A i typu B.
Żywienie
CFLD często jest przyczyną niedożywienia. Wynika to
m.in. z pogorszenia wchłaniania tłuszczów wywołanego wtórnymi do cholestazy zaburzeniami w tworzeniu miceli (zob. str. 5).
Częściej w tej grupie chorych pojawia się cukrzyca, zwykle mają
oni większe zapotrzebowanie energetyczne, często dochodzi do
niedoboru mikroelementów.
Pokrycie zapotrzebowania kalorycznego ma kluczowe znaczenie dla zahamowania niedożywienia. Szacuje się, że kaloryczne
zapotrzebowanie dobowe wzrasta do 150% wartości niezbędnych
9
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
zdrowym rówieśnikom. Wzrost potrzeb energetycznych najłatwiej
pokryć poprzez zwiększanie udziału tłuszczów w diecie. Zaleca
się wykorzystanie średniołańcuchowych trójglicerydów (tłuszcze
MCT) oraz suplementowanie wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (dokozaheksaenowy, eikozapentaenowy).
Przy większym niedożywieniu można wprowadzić żywienie
dożołądkowe, np. przez zgłębnik nosowo-żołądkowy lub gastrostomię. Jednak w przypadku CFLD z nadciśnieniem wrotnym lekarz
musi starannie rozważyć wskazania do ewentualnego założenia
PEG. W tym schorzeniu zwiększa się ryzyko rozwoju żylaków wokół
gastrostomii, co może powodować krwawienia z jej okolic. Bezpieczniejsze jest stosowanie żywienia przez zgłębnik nosowo-żołądkowy.
Szczególnej staranności wymaga podawanie witamin. Zaburzenia produkcji żółci i tworzenia miceli powodują nasilenie
zaburzeń wchłaniania niezbędnych kwasów tłuszczowych i witamin
rozpuszczalnych w tłuszczach. Stwierdzenie niedoborów witamin
wymaga modyfikacji ich podawania i często powtarzanych kontroli –
oznaczenia stężeń powinny być wykonywane nawet co 1–2 miesiące.
Suplementacja soli, zalecana u większości chorych na mukowiscydozę, w przypadku współistnienia marskości wątroby
i nadciśnienia wrotnego może wymagać ograniczenia lub nawet
zaprzestania dla zmniejszenia ryzyka rozwoju wodobrzusza.
Tzw. dieta wątrobowa, czyli z ograniczeniem tłuszczu przy
zwiększonym spożyciu węglowodanów, nie ma praktycznego
zastosowania w mukowiscydozie.
Kwas ursodeoksycholowy
Ten związek chemiczny, zwany w skrócie UDCA, jest hydrofilnym (rozpuszczalnym w wodzie) kwasem żółciowym. U człowieka
stanowi on zaledwie około 3% wszystkich kwasów żółciowych (zob.
również na str. 5). Przypuszczalne mechanizmy działania UDCA to:
• ochrona cholangiocytów przed cytotoksycznym działaniem
hydrofobowych kwasów żółciowych – dzięki temu zmniejsza
się stan zapalny wokół przewodzików żółciowych;
• stymulacja wydzielania żółci poprzez zwiększanie liczby i aktywności białek na powierzchni cholangiocytów (otwieranie
aktywowanych Ca2+ kanałów chlorkowych, otwieranie kanałów
purinergicznych poprzez uwalnianie ATP z cholangiocytów);
• ochrona hepatocytów przed uszkadzającym działaniem
hydrofobowych kwasów żółciowych;
• działanie immunoregulacyjne, zmniejszające ekspresję nieprawidłowych cząsteczek na hepatocytach.
Dowody kliniczne na skuteczność UDCA w leczeniu zmian
wątrobowych w mukowiscydozie są jak dotąd dość ograniczone:
• starsze, niekontrolowane badania kliniczne sugerują poprawę
biochemiczną i kliniczną dzięki zastosowaniu UDCA;
• małe, niezaślepione, kontrolowane badanie kliniczne wykazało poprawę biochemiczną i scyntygraficzną;
• kolejne badanie, tym razem kontrolowane placebo, potwierdziło pozytywny wpływ na poprawę biochemiczną i poprawę
stanu klinicznego;
• małe badanie oceniło wpływ UDCA na zmiany w budowie
histologicznej; biopsję wątroby wykonywano przed, po roku
i po dwóch latach od rozpoczęcia leczenia; u 7 z 10 badanych
osób stwierdzono istotną poprawę obrazu histologicznego;
• 10-letnie, prospektywne badanie 70 chorych z CFLD wykazało poprawę obrazu ultrasonograficznego wątroby.
Pomimo słabych dowodów na skuteczność UDCA w CFLD
grupa specjalistów powołana przez amerykańską Fundację
Mukowiscydozy (Cystic Fibrosis Foundation Hepatobiliary
Disease Consensus Group) rekomenduje leczenie chorych na
mukowiscydozę z problemami wątrobowymi kwasem ursodeoksycholowym. Zaleca się dawkę dobową 20 mg na każdy
kilogram masy ciała. Sugeruje się rozdzielanie tej dawki na co
najmniej dwie porcje podawane rano i wieczorem, a jeszcze lepiej
na trzy lub cztery porcje. Dzięki rozdzieleniu dawki dobowej na
kilka porcji uzyskuje się lepsze wchłanianie UDCA w jelitach.
Rozpoczęcie leczenia UDCA zaleca się po rozpoznaniu problemów wątrobowych.
Brak jest danych potwierdzających skuteczność profilaktycznego stosowania UDCA – jako środka zapobiegającego
wystąpieniu zmian wątrobowych. Teoretycznie UDCA mógłby
wykazywać takie działanie u chorych, którzy w przyszłości
mieliby rozwinąć CFLD, ale jak dotąd nie są znane sposoby
pozwalające na ustalenie takiej prognozy.
Dostępność w Polsce
UDCA jest zarejestrowany w Polsce przez kilku producentów. W tabeli 1. zebrano preparaty dostępne w aptekach wraz
z ich orientacyjnymi cenami.
Tabela 1. Preparaty UDCA dostępne na rynku polskim lub w procesie rejestracji*
Nazwa
Forma
Dawka
Wielkość
opakowania
Cena opakowania
w zł
10
PROURSAN
URSOCAM
kapsułki twarde
tabletki
kapsułki
URSOFALK
10
250 mg
250 mg
250 mg
tabletki powlekane *
500 mg
zawiesina *
250mg/5 ml
URSOPOL
kapsułki
150 mg
URSOPOL
kapsułki
300 mg
Cena 100 mg w zł
brak w hurtowniach
50
68
0,54
100
125
0,50
25
brak w hurtowniach
100
brak w hurtowniach
50
brak w hurtowniach
100
146
0,58
50
w rejestracji
100
w rejestracji
300 ml
w rejestracji
20
50
1,67
50
100
1,33
20
50
brak w hurtowniach
128
0,85
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
UDCA jest lekiem bezpiecznym, jednak warto pamiętać
o rzadkiej możliwości wystąpienia takich działań niepożądanych, jak:
• bóle brzucha,
• zaparcia lub biegunki,
• nudności, wymioty,
• metaliczny smak w ustach,
• nadmierna suchość skóry i łamliwość włosów.
UDCA tworzy micele mniej skutecznie niż inne kwasy
tłuszczowe. Może to prowadzić do nasilenia zaburzeń wchłaniania i zwiększonej utraty tłuszczu u chorych z zewnątrzwydzielniczą niewydolnością trzustki. Przewlekła suplementacja
UDCA może doprowadzić do niedoborów tauryny, niezbędnej
do tworzenia kwasów żółciowych, co z kolei może nasilać
zaburzenia wchłaniania tłuszczów. Z tego względu u chorych
z niewydolną trzustką, a zwłaszcza niedożywionych, zaleca się
dodatkową suplementację tauryny w dawce 30–40 mg/kg m.c.
na dobę. Naturalnym źródłem tauryny są ostrygi, mięso, ryby.
W formie kapsułek jest dostępna w sklepach dla sportowców
jako tzw. suplement diety.
Preparaty UDCA mogą zmniejszać wchłanianie ciprofloksacyny. Skojarzenie ich stosowania z lekami zobojętniającymi
zawierającymi związki glinu (np. Alumag, Alusal, Gealcid, Maalox, Manti) uniemożliwia wchłanianie UDCA. Należy wówczas
zachować przynajmniej 2-godzinny odstęp między przyjęciem
każdego z leków.
Warto pamiętać, że preparaty UDCA są zarejestrowane
na rynku polskim tylko do leczenia objawowego pierwotnej
marskości żółciowej wątroby i rozpuszczania cholesterolowych
kamieni żółciowych. Wynika to z tzw. charakterystyki produktu
leczniczego (ChPL), którą zatwierdza Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (www.urpl.gov.pl). Zastosowanie dowolnego preparatu
UDCA poza wymienionymi wyżej wskazaniami jest działaniem
dopuszczalnym, nazywanym z angielskiego „off label” (poza zarejestrowanymi wskazaniami), ale, zdaniem prawników, wymaga
zgody pacjenta lub jego opiekuna prawnego. Z taką sytuacją
mamy do czynienia również w przypadku leczenia kwasem
ursodeoksycholowym zmian wątrobowych w mukowiscydozie.
Szczepienia – wzw B
Bardzo ważną metodą nie tyle leczenia, co zapobiegania
zmianom wątrobowym są szczepienia przeciwko infekcjom
wirusami zapalenia wątroby. Obecnie wszystkie małe dzieci są
objęte obowiązkowym szczepieniem przeciwko wirusowemu
zapaleniu wątroby typu B (wzw B). Zgodnie z obowiązującym
w 2011 r. programem szczepień ochronnych (PSO), szczepionkę
podaje się domięśniowo w następujących terminach:
• 1 dawka – w ciągu 24 godzin po urodzeniu,
• 2 dawka – w wieku 7–8 tygodni,
• 3 dawka – w 7. miesiącu życia.
Dla dzieci w wieku 14 lat, które we wczesnym dzieciństwie
nie były szczepione, podaje się trzy kolejne dawki szczepionki
w cyklu 0, 1, 6 miesięcy.
Szczepienie uważa się za skuteczne, jeżeli stężenie przeciwciał, wytworzonych w reakcji organizmu na podanie szczepionki,
przekroczy wartość 10 mIU/ml. Uważa się, że odporność na
zakażenie wzw B utrzymuje się długotrwale, dzięki mechanizmom tzw. pamięci immunologicznej. Dzięki temu, nawet
u osób, u których z czasem stężenie przeciwciał znacznie się
obniżyło, a nawet ich obecność zanikła, po zakażeniu wirusem
HBV ich produkcja gwałtownie rośnie, zapewniając ochronę
przed zakażeniem.
Taka jest teoria, ale zasady postępowania wobec pracowników ochrony zdrowia eksponowanych na materiał zakaźny
przewidują u osób z niskim stężeniem przeciwciał przeprowadzenie szczepienia przypominającego lub nawet całego cyklu
szczepienia podstawowego (trzy dawki 0, 1, 6 miesięcy), z zastosowaniem szczepionki innego niż dotąd producenta.
W 2005 r. opublikowano badania skuteczności szczepionek anty-HBV i znaczenia podania dawki przypominającej po
5 latach od zakończenia szczepienia podstawowego w grupie
2104 dzieci zaszczepionych Engerixem. Ochronne stężenie
przeciwciał po 5 latach stwierdzono u 87,4% dzieci, natomiast
w rok po podaniu dawki przypominającej u 97,9%.
Uwzględniając fakt, że chorzy na mukowiscydozę są przewlekle narażeni na możliwość kontaktu z HBV, należy okresowo
sprawdzać u nich stężenie przeciwciał anty-HBs, a w przypadku
niskich wartości podawać przypominające dawki szczepionki.
PSO nie przewiduje finansowania ani szczepień przypominających, ani badań stężenia przeciwciał anty-HBs.
Szczepienia – wzw A
Ten rodzaj szczepień jest mało popularny ze względu na
małą częstość zachorowań w ostatnich latach. Jednak w PSO
zaleca się ich wykonanie dzieciom przedszkolnym, szkolnym
i młodzieży, które dotychczas nie chorowały na tę postać wzw.
Szczególne znaczenie to szczepienie ma u osób wyjeżdżających
do krajów o wysokiej zachorowalności na wzw A (Afryka, Azja
Południowo-Wschodnia). Chorzy na mukowiscydozę powinni korzystać również z tej formy ochrony przed problemami
wątrobowymi.
Szczepionkę (np. Avaxin, Havrix, Vaqta) podaje się
w dwóch dawkach, pierwsza jest traktowana jako szczepienie
podstawowe, a druga dawka, przypominająca, powinna być
podana po 6–12 miesiącach od pierwszej. Szczepienia są możliwe po 1. r.ż.
Szczepienia – wzw C
Niestety, takiej szczepionki jeszcze nie opracowano, mimo
dużego nakładu sił i środków. Jedyną metodą obrony przed
zakażeniem HCV jest unikanie tzw. „ryzykownych zachowań”
czyli stosowania wspólnych igieł lub strzykawek (głównie
narkomani), posiadania dużej liczby partnerów seksualnych,
uprawiania seksu bez prezerwatyw, wykonywania zabiegów
tatuażu lub kolczykowania (piercing) w „podejrzanych” miejscach. Niestety, za część zakażeń odpowiada system ochrony
zdrowia, do zakażenia może dochodzić np. w czasie leczenia
szpitalnego, przy zabiegach stomatologicznych, leczeniu dializami itd. Dlatego warto zwracać uwagę, jak są wykonywane
zabiegi przebiegające z naruszeniem ciągłości tkanek. Przed
takim zabiegiem warto zapytać, czy na pewno będzie wykonany
sprzętem jednorazowym (np. pobranie krwi), albo czy została
przeprowadzona prawidłowa sterylizacja (dezynfekcja) wysokiego poziomu sprzętu wielorazowego.
Przewidywane metody leczenia
Poszerzanie wiedzy o patofizjologii zmian wątrobowych
(zob. str. 5–7) najprawdopodobniej pozwoli na odkrycie nowych
sposobów leczenia zmian wątrobowych w mukowiscydozie.
11
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Obecnie jest kilka substancji, które być może za kilka lat okażą
się skutecznymi lekami.
• Kwasy żółciowe – substancje powstałe z połączenia UDCA
z innymi związkami chemicznymi, takie jak kwas tauroursodeoksycholowy (TUDCA) i kwas 24-norursodeoksycholowy; stymulują wydzielanie dwuwęglanów do żółci,
zwiększają jej produkcję i wydają się wykazywać właściwości
przeciwzapalne i ograniczające włóknienie.
• Stymulatory alternatywnych dróg wydzielniczych – pobudzenie takich kanałów jonowych jak chlorkowe aktywowane
przez Ca2+, potasowe lub purinergiczne zwiększa wydzielanie
żółci.
• Zapobieganie włóknieniu – pojawiły się sugestie, że kurkumina (o tej substancji można przeczytać więcej w Mukowiscydozie nr 17 na stronach 17–20) może hamować
aktywność komórek gwiaździstych w wątrobie, dzięki czemu
powstrzymuje procesy włóknienia, a nawet cofa już dokonane włóknienie.
Jednak czy którakolwiek z wyżej wymienionych potencjalnych ścieżek leczniczych okaże się realna – przekonamy się
dopiero za kilka lub kilkanaście lat.
Inne leki
Uważny czytelnik zapewne zauważył, że nie wymieniłem jak dotąd takich leków „na wątrobę”, jak Essentiale forte,
Esselive forte, Sylimarol, Hepa-Merz, Hepatil. Dwa ostatnie,
zawierające aminokwas ornitynę, są stosowane w przypadkach
skrajnie zaawansowanej marskości i tzw. śpiączki wątrobowej.
Dwa pierwsze to preparaty tzw. niezbędnych fosfolipidów,
które są często zalecane do stosowania w CFLD jako środki
wspomagające, choć dowody na ich skuteczność są bardzo słabe. Sylimaryna była testowana głównie w zapaleniach wątroby
typu C, gdzie wykazuje niewielkie działanie wspomagające. Nie
badano tego leku w mukowiscydozie, jak również nie wykazano
jego skuteczności w leczeniu pierwotnej marskości żółciowej.
Podsumowanie
Leczenie zmian wątrobowych w mukowiscydozie jest
trudne, a liczba możliwych do zastosowania leków bardzo ograniczona. W części przypadków CFLD nie udaje się zatrzymać
postępu choroby, co prowadzi do nieodwracalnego zniszczenia
wątroby. W takich sytuacjach jedyną metodą ratowania życia jest
przeszczep wątroby – o tym w następnym artykule.
PRZESZCZEPY WĄTROBY
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Przeszczepy wątroby są obecnie uznaną metodą leczenia
zarówno dzieci, jak i dorosłych z zagrażającymi życiu schorzeniami wątroby. Mukowiscydoza stanowi niewielki odsetek wskazań
(0,1–0,2%), ale transplantacje ratują życie również i tym chorym.
Wskazania
W przypadku chorych na mukowiscydozę najważniejszym
wskazaniem do przeszczepu jest marskość wątroby. Jednak „marskość” nie równa się „przeszczep”. Ze względu na duże rezerwy
czynnościowe wątroby, nawet znaczne uszkodzenie dużej jej
części nie musi zagrażać życiu.
Na listę oczekujących kwalifikuje się osoby, u których
pojawiły się objawy niewydolności wątroby. Zalicza się do nich:
• niedożywienie,
• żółtaczkę,
• wodobrzusze,
• obrzęki,
• zaburzenia krzepnięcia (obniżenie liczby płytek krwi i produkcji czynników krzepnięcia),
• krwawienia z przewodu pokarmowego,
• nadciśnienie wrotne,
• encefalopatię wątrobową,
• zespół wątrobowo-płucny.
W przypadku większości chorych obowiązuje generalna
zasada, że najpierw próbuje się zastosować metody leczenia zachowawczego, a dopiero przy braku ich skuteczności kwalifikuje
się do przeszczepu. Powyższe wskazania dotyczą wszystkich
dzieci, nie tylko chorych na mukowiscydozę.
Ze względu na coraz skuteczniejsze metody leczenia nadciśnienia wrotnego i jego powikłań, do przeszczepu raczej kwa12
lifikuje się tych chorych, u których dodatkowo istnieją objawy
uszkodzenia czynności wątroby.
Kwalifikacja do przeszczepu
Wątroba, pomimo znacznych uszkodzeń, latami może
funkcjonować na poziomie zapewniającym choremu przeżycie .
Dlatego podjęcie decyzji o tym, kiedy przeszczep wykonać, jest
bardzo trudne. Zbyt wczesna kwalifikacja może paradoksalnie
skrócić czas życia chorego, zbyt późna może doprowadzić do
śmierci chorego przed uzyskaniem odpowiedniej wątroby.
Do wskaźników laboratoryjnych pomocnych w decyzji
o przeszczepie należy:
• przedłużający się wzrost stężenia bilirubiny (>8 mg/dl),
• wydłużenie czasu protrombinowego i wzrost INR (>1,4),
• utrzymująca się hipoalbuminemia (<3,5 g/dl).
Bardzo ważne jest regularne ocenianie stanu zdrowia
dziecka kwalifikowanego do przeszczepu wątroby. Postępujące
niedożywienie, utrata zasobów tłuszczu i białka pomimo intensywnego leczenia żywieniowego stanowi ważną wskazówkę
końcowego etapu możliwości kompensacyjnych wątroby. W takich sytuacjach decyzję o przeszczepie powinno się podejmować
przed wystąpieniem nieodwracalnych zaburzeń rozwoju.
Opracowano kilka skal pomocnych w ocenie prognozy dla
danego dziecka. Jedną z powszechnie wykorzystywanych np.
w USA i Kanadzie jest PELD (Pediatric End-Stage Liver Disease).
U chorych na mukowiscydozę należy koniecznie uwzględnić zaawansowanie zmian oskrzelowo-płucnych. Przy ich dużym
zaawansowaniu jedyną realną możliwością staje się skojarzony
przeszczep płuc i wątroby – tego rodzaju zabiegi są wykonywane
bardzo rzadko.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Z powodu rosnącej liczby dowodów pozytywnego efektu
tzw. wczesnego przeszczepu wątroby na stan układu oddechowego, większość ośrodków transplantacyjnych w Europie decyduje
się na przeszczep u chorych na mukowiscydozę jeszcze przed
wystąpieniem schyłkowej fazy zaawansowania zmian wątrobowych. Do przeszczepu wyłącznie wątroby kwalifikuje się chorych z przynajmniej dość dobrą czynnością płuc. Jako poziom
graniczny możliwości wykonania transplantacji przyjmuje się
wskaźnik FEV1 przekraczający 50% wartości należnej (normy)
– im lepsza czynność płuc, tym większe prawdopodobieństwo
powodzenia przeszczepu wątroby.
W przypadku chorych na mukowiscydozę istotnym wskazaniem do wcześniejszego rozważenia przeszczepu wątroby jest
również rosnące zaawansowanie zmian płucnych (wtórne do
zmian wątrobowych) i zwiększająca się częstość antybiotykoterapii dożylnej zmian płucnych.
Zespół wątrobowo-płucny
Jest to powikłanie nadciśnienia wrotnego. Krew płynąca
z przewodu pokarmowego żyłą wrotną w wyniku wytworzenia
krążenia obocznego omija wątrobę, dostarczając do płuc substancje rozszerzające naczynia krwionośne. Rozszerzenie kapilar
płucnych obniża skuteczność docierania tlenu z pęcherzyków
do krwinek czerwonych. W następstwie pojawia się lub nasila
duszność, może pojawić się sinica, nasila się pałeczkowatość
palców oraz dochodzi do tzw. platypnoe – czyli nasilania się
duszności w pozycji stojącej, a zmniejszania w pozycji leżącej.
Drugą przyczyną zespołu wątrobowo-płucnego może być
tzw. przeciek płucny polegający na wytworzeniu połączeń tętniczo-żylnych, którymi krew całkowicie omija pęcherzyki płucne,
a tym samym nie może pobierać z nich tlenu.
Przeciwwskazania
Wraz z rozwijającą się transplantologią maleje liczba bezwzględnych przeciwwskazań do przeszczepu wątroby. Obecnie
zalicza się do nich:
• posocznicę (sepsę) wywołana zakażeniami poza wątrobą,
• ciężkie uszkodzenia płuc i (lub) układu krążenia,
• pozawątrobowe nowotwory złośliwe,
• ciężkie choroby wrodzone z poważnymi deficytami neurologicznymi,
• poważne problemy psychosocjalne rodziny (otoczenia)
chorego.
Powikłania
Jak przy każdym przeszczepie narządowym, należy liczyć
się z dużym prawdopodobieństwem rozwoju takich powikłań,
jak:
• przewlekłe odrzucanie przeszczepu,
• niewydolność nerek,
• cukrzyca,
• nowotwory układu chłonnego.
Warto zapoznać się również z informacjami w „Mukowiscydozie” (nr 18, str. 26), które choć dotyczą przeszczepów
płuc, mają również swoje odniesienie do przeszczepów wątroby
Rokowania
Ostatnie doniesienia sugerują, że przeszczep wątroby
u chorych na mukowiscydozę z nasilonym nadciśnieniem wrotnym nie wpływa na przedłużenie czasu życia, ale zdecydowanie
poprawia jego jakość.
Mendizabal i wsp. w pracy opartej na danych z USA
zbieranych przez UNOS (United Network for Organ Sharing)
przeanalizowali przeszczepy wątroby u 148 dzieci i 55 dorosłych
chorych na mukowiscydozę, stwierdzając, że odsetek 5-letnich
przeżyć wyniósł tam odpowiednio 85,8% i 72,7%. Wykazano, że
czas przeżycia u chorych na mukowiscydozę był nieco krótszy
niż po przeszczepach z innych wskazań, jednocześnie chorzy na
mukowiscydozę oczekujący na przeszczep mieli dłuższy okres
przeżycia niż chorzy z innymi wskazaniami.
Arnon i wsp., podsumowując dane UNOS, stwierdzili, że
w USA w okresie od 1987 do 2008 r. wykonano 182 przeszczepów
wątroby u dzieci i 48 u dorosłych. Rok po przeszczepie przeżyło
83,9%, a 5 lat – 75,7% chorych. Główną przyczyną śmierci była
choroba płuc (15 osób) i krwawienia (12 osób).
W szpitalu w Sydney przeszczepowi wątroby poddano
8 dzieci, a 75% (6 osób) przeżyło zarówno rok, jak i 4 lata po
przeszczepie. W tej grupie chorych kwalifikowano przy dobrych
wskaźnikach wentylacji, wartość średnia FEV1 wynosiła 80%
(od 59 do 116%).
Dane z Europy prezentowane w publikacji z 2006 r., oparte
na odpowiedziach na kwestionariusz rozesłany do wszystkich
ośrodków zajmujących się przeszczepami wątroby, pozwoliły
na uzyskanie informacji o 57 chorych na mukowiscydozę.
Stwierdzono, że czynność płuc po przeszczepie wątroby ma
tendencję do krótkookresowej poprawy. Jednocześnie duże
problemy płucne są głównym czynnikiem ryzyka zgonu. Stąd
do przeszczepu wątroby kwalifikowani są chorzy z FEV1>50%.
W Europie średni czas przeżycia chorych na mukowiscydozę po
przeszczepie wątroby nie różnił się istotnie od przeżycia chorych
z innymi problemami.
Wpływ przeszczepu wątroby na układ oddechowy
Okazuje się, że wdrożenie leków immunosupresyjnych,
niezbędnych do utrzymania przeszczepionej wątroby, jest
zwykle korzystne dla chorych na mukowiscydozę. U większości osób po przeszczepie wątroby poprawia się czynność
płuc. Przypuszcza się, że to efekt przeciwzapalnego działania
leków oraz zmniejszenia ciśnienia wewnątrzbrzusznego po
ustąpieniu wodobrzusza. Nie stwierdza się istotnych zmian
w składzie flory bakteryjnej zakażającej płuca przed i po
przeszczepie wątroby.
Podsumowanie
Przeszczep wątroby to sposób na przedłużenie życia niewielkiej części chorych na mukowiscydozę. Polecam lekturę
wspomnień Michaliny Maciejewskiej Mój przeszczep wątroby
opublikowanych w „Mukowiscydozie” (nr 28, str. 42) oraz artykułu zespołu lekarskiego z Centrum Zdrowia Dziecka przedstawiającego polskie doświadczenia w zakresie przeszczepów
wątroby w mukowiscydozie.
13
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
RECENZjA
Cykl artykułów dotyczących problemów wątrobowych w mukowiscydozie autorstwa Pana Doktora Andrzeja Pogorzelskiego jest bardzo ciekawy i niewątpliwie
cenny. Napisany został niezwykle starannie, przejrzyście i w bardzo obrazowy sposób. Myślę, że stanowić będzie istotne uzupełnienie wiedzy naszych
pacjentów. Polecałbym zapoznanie się z nim także facho-
wemu personelowi medycznemu związanemu swoją działalnością z mukowiscydozą. Po prostu warto!
Jarosław Walkowiak
Serdecznie dziękujemy Panu Profesorowi Jarosławowi
Walkowiakowi za zrecenzowanie cyklu artykułów dotyczących
problemów wątrobowych w mukowiscydozie autorstwa Pana
Doktora Andrzeja Pogorzelskiego. Dziękujemy za poświęcony
czas i cenne uwagi.
Redakcja
TRANSPLANTACjA WĄTROBY – NADZIEjA
DLA CHORYCH NA MUKOWISCYDOZĘ
POWIKŁANĄ MARSKOśCIĄ WĄTROBY
mikołaj Teisseyre
Instytut „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”
Mukowiscydoza jest chorobą ogólnoustrojową z dominacją
zmian patologicznych w obrębie układu oddechowego i w trzustce. Zmiany oskrzelowo-płucne u większości pacjentów warunkują stopień ciężkości choroby. Wraz z postępem w leczeniu
mukowiscydozy i wydłużeniem czasu życia wzrasta odsetek chorych z zajęciem wątroby i dróg żółciowych. Objawy „wątrobowe”
ujawniają się bowiem na ogół później niż zmiany w układzie
oddechowym. Nie wykazano bezpośredniej zależności między
rodzajem mutacji genu CFTR a nasileniem zmian w wątrobie.
Patologia wątroby związana jest z mutacjami odpowiedzialnymi
za niewydolność trzustki, które występują u około 85% chorych.
Najczęstsza w krajach europejskich mutacja delta F508 również
warunkuje niewydolność trzustki. Patologia wątroby może pojawiać się już w okresie noworodkowym jako przedłużająca się
żółtaczka cholestatyczna (spowodowana utrudnieniem odpływu
żółci). Noworodki wymagają wówczas diagnostyki szpitalnej
w celu różnicowania z innymi przyczynami cholestazy. Bardzo
ważne jest odróżnienie mukowiscydozy od niedrożności dróg
żółciowych, która wymaga leczenia operacyjnego. Przebycie
cholestazy noworodkowej nie przesądza o dalszym rozwoju
zmian w wątrobie. Dzieciom z rozpoznaną mukowiscydozą,
po przebyciu cholestazy noworodkowej, zaleca się przewlekłe
leczenie kwasem ursodezoksycholowym. Lek ten wspomaga
czynność wątroby i wydzielanie żółci. U starszych dzieci i dorosłych zajęcie wątroby obejmuje 3 stopnie zaawansowania
choroby; stłuszczenie wątroby lub stłuszczenie z zapaleniem,
ogniskową marskość żółciową i wielozrazikową marskość wątroby. Stłuszczenie wątroby to proces odwracalny, a jego przyczyna
jest złożona i wieloczynnikowa.
Stłuszczenie wątroby, zwłaszcza w cięższej postaci stłuszczenia z zapaleniem, występuje przede wszystkim u osób otyłych.
U chorych z mukowiscydozą obserwujemy jednak najczęściej
niedożywienie, a nie otyłość. Dlatego też poszukiwane są
14
inne czynniki wywołujące stłuszczenie wątroby. Rozważa się
zmiany w składzie żółci, niedobór karnityny, a także niedobór
i zmieniony profil niezbędnych wielonienasyconych kwasów
tłuszczowych. Te 2 ostanie czynniki mogą być odpowiedzialne za rozwój stresu oksydacyjnego. Postępowanie lecznicze
w stłuszczeniu wątroby powinno przeciwdziałać wymienionym
powyżej czynnikom, prawdopodobnie odpowiedzialnym za to
powikłanie mukowiscydozy. Poprawę w składzie żółci uzyskać
możemy, stosując wspomniane już preparaty kwasu ursodezoksycholowego. Leki te zmniejszają też skłonność do kamicy
żółciowej należącą do powikłań żółciowych mukowiscydozy.
Niedoborom karnityny zapobiegamy, stosując dietę bogatą
w mięso wołowe i wieprzowe oraz nabiał. W celu uzupełnienia
niedoboru wielonienasyconych kwasów tłuszczowych zalecamy
spożywanie ryb morskich lub preparatów omega-3. W zapobieganiu skutkom stresu oksydacyjnego zaleca się też stosowanie witaminy E, C, selenu i beta karotenu. Bardzo ważna jest
poprawa stanu odżywienia z uwzględnieniem zwiększonego
zapotrzebowania energetycznego spowodowanego zaburzeniami
trawienia i wchłaniania oraz często zwiększoną pracą mięśni
oddechowych. W przypadku braku możliwości zapewnienia
odpowiedniej ilości pożywienia drogą doustną należy rozważyć
wykonanie przezskórnej endoskopowej gastrostomii.
Marskość wątroby definiuje się jako przebudowę struktury
narządu z rozwojem guzków regeneracyjnych i włóknieniem.
Marskość jest procesem dynamicznym prowadzącym od okresu
wyrównania do niewydolności wątroby. W początkowej fazie
choroby objawy kliniczne są niecharakterystyczne; ogólne
osłabienie („rozbicie”), następnie pojawiać się może zażółcenie
skóry, zmiany naczyniowe na skórze (rozszerzenia drobnych
naczyń krwionośnych na twarzy, „pajączki”, rumień dłoni
i stóp), ginekomastia u mężczyzn, zaburzenia miesiączkowania u kobiet, obrzęki obwodowe. W zaawansowanej marskości
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
wątroby dochodzi do rozwoju nadciśnienia wrotnego z rozwojem żylaków przełyku i powiększeniem śledziony, pojawiać się
może wodobrzusze (obecność płynu w jamie otrzewnowej) oraz
zaburzenia neuropsychiatryczne (encefalopatia wrotna). Do
ciężkich powikłań zaawansowanej marskości wątroby należą
spontaniczne bakteryjne zapalenie otrzewnej, zespół wątrobowo-nerkowy oraz zespół wątrobowo-płucny. Podstawowe
badania laboratoryjne mogą wykazać wzrost stężenia bilirubiny
(odpowiadający stopniu zażółcenia skóry), aminotransferazy
(AST, ALT) mogą pozostawać prawidłowe lub wykazywać
nieznacznie podwyższenie. Laboratoryjnym wykładnikiem
zaburzeń krzepnięcia jest wydłużenie czasu protrombinowego
(wzrost INR, obniżenie wskaźnika Quicka). Zaburzona synteza
białka objawia się obniżonym stężeniem albumin. Marskość wątroby w przebiegu mukowiscydozy objawia się przede wszystkim
rozwojem nadciśnienia wrotnego, natomiast czynność wątroby
(np. w zakresie produkcji białek, czynników krzepnięcia) może
długo pozostawać niezaburzona.
Ze względu na kluczową rolę nadciśnienia wrotnego
w rozwoju patologii wątroby u chorych z mukowiscydozą to
zagadnienie wymaga szerszego omówienia. Narządy wewnętrzne w naszym organizmie zaopatrywane są utlenowaną krwią
przez naczynia tętnicze, a odpływ następuje żyłami. Wątroba
posiada natomiast podwójne unaczynienie; krew dopływa do
niej tętnicą oraz żyłą wrotną (nazwa pochodzi od tzw. wrót
wątroby – miejsca, w którym żyła wnika do miąższu wątroby).
Krew z wątroby odpływa natomiast żyłami wątrobowymi. To
specyficzne unaczynienie wątroby wynika ze złożonej funkcji
wątroby obejmującej między innymi metabolizowanie wchłoniętych w przewodzie pokarmowym substancji odżywczych
(również leków), a także „odtruwanie” substancji szkodliwych.
Żylny układ wrotny prowadzi krew z narządów jamy brzusznej
(żołądka, jelita cienkiego i grubego, śledziony) do wątroby.
Śledziona, chociaż położona w jamie brzusznej, nie spełnia
funkcji związanej z przewodem pokarmowym. Śledziona pełni
funkcje związane z układem odpornościowym człowieka oraz
usuwa „stare” i uszkodzone krwinki (czerwone, białe i płytki
krwi). Śledziona nie jest niezbędna do życia, jednakże jej usunięcie naraża pacjenta na zwiększone ryzyko ciężkich zakażeń.
Wzrost ciśnienia w układzie żyły wrotnej u chorych z marskością
wątroby spowodowany jest przede wszystkim wzrostem oporu
(utrudnieniem przepływu krwi) w wewnątrzwątrobowych
rozgałęzieniach żyły wrotnej. Dochodzi do rozwoju krążenia
obocznego omijającego wątrobę. U chorych obserwujemy poszerzone naczynia żylne na skórze klatki piersiowej i brzucha.
Niebezpieczeństwo dla pacjenta stanowi rozwój niewidocznego,
bo położonego wewnątrz organizmu krążenia omijającego wątrobę pod postacią żylaków przełyku. Żylaki przełyku w początkowej fazie rozwoju widoczne są w badaniu endoskopowym jako
poszerzone, nieco uwypuklone do światła przełyku naczynia
żylne. W miarę ich rozwoju wypełniać mogą prawie całe światło
przełyku i obejmować również żołądek (żylaki podwpustowe).
Rzadko żylaki pojawiają się w innych odcinkach przewodu pokarmowego (np. żylaki odbytu). Największym zagrożeniem dla
chorych z obecnymi żylakami przełyku jest możliwość wystąpienia krwotoku, który może przebiegać dramatycznie, zagrażając
nawet życiu. Z tego powodu leczenie nadciśnienia wrotnego
koncentruje się przede wszystkim na zapobieganiu krwotokom.
Żylaki przełyku rozpoznajemy badaniem endoskopowym (gastroskopowym). Badanie to polega na wprowadzeniu przez usta
giętkiej sondy, najczęściej o średnicy 8–9 mm (dostępne są też
endoskopy pediatryczne o średnicy 5–6 mm) i bezpośrednim
oglądaniu górnego odcinka przewodu pokarmowego (ocenia
się przełyk, żołądek i początkową część dwunastnicy). Badanie
to nie jest bolesne, wymaga jednak współpracy z pacjentem.
U dzieci poniżej 12 lat najczęściej konieczne wykonanie badania
w znieczuleniu ogólnym (narkozie). Znieczulenie ogólne nie
jest korzystne u dzieci z mukowiscydozą ze względu na współistniejące zmiany oddechowe. Dlatego też należy kierować na
badanie tych pacjentów z mukowiscydozą, u których podejrzenie
obecności żylaków przełyku jest uzasadnione. Należą do nich
chorzy z powiększoną śledzioną (dolny biegun śledziony wyczuwalny palpacyjnie poniżej lewego łuku żebrowego, powiększenie śledziony potwierdzone w badaniu USG), zwolnionym
przepływem krwi w żyle wrotnej (pomiar prędkości przepływu
krwi wykonuje się w badaniu USG metodą Dopplera) i chorzy
z wyraźnie poszerzonymi naczyniami żylnymi na skórze klatki
piersiowej i brzucha.
U chorych z obecnymi żylakami przełyku niewskazane
jest podawanie leków przeciwgorączkowych (przeciwbólowych i przeciwzapalnych) zawierających w swoim składzie
ibuprofen lub kwas acetylosalicylowy (popularna aspiryna).
Leki wykazują drażniące działanie na błonę śluzową przewodu
pokarmowego i mogą wyzwalać krwotok. Należy podkreślić, że
leki te wywołują działanie ogólne i dlatego ich droga podania nie
ma znaczenia (szkodliwe działanie na błonę śluzową przełyku
i żołądka wykazuje ibuprofen podawany także doodbytniczo
w czopku). W leczeniu żylaków przełyku stosujemy przede
wszystkim metody endoskopowe. Początkowo były to zabiegi
sklerotyzacji (obliteracji), polegające na ostrzykiwaniu żylaków
środkami wywołującymi stopniowe ich zarastanie. Zabiegi te
(wykonywane w znieczuleniu ogólnym) były mało skuteczne
i wymagały wielokrotnego powtarzania. Od ponad 10 lat sklerotyzacje zastąpiliśmy zabiegami endoskopowego opaskowania
(podwiązywania) żylaków. Na żylaki przełyku zakłada się gumowe opaski, które powodują, że podwiązane w ten sposób żylaki
po kilku dniach ulegają demarkacji i odpadają. Według naszego
doświadczenia metoda ta jest bezpieczniejsza od sklerotyzacji;
powoduje mniej powikłań, wymaga mniejszej liczby zabiegów.
Należy podkreślić, że opaskowanie żylaków może skutecznie
wyeliminować ich obecność, natomiast nie leczy istoty choroby
(nie leczy marskości wątroby). U chorych, u których metody
endoskopowe nie przynoszą efektów (żylaki nawracają lub rozwijają się w innym odcinku przewodu pokarmowego – żylaki
żołądka lub rzadziej odbytu), rozważa się leczenie operacyjne
(zespolenie naczyniowe łączące żyły układu wrotnego z żyłami
tzw. systemowymi – dorzecza żyły głównej dolnej). Obecnie
jednak tych chorych kwalifikujemy raczej już do przeszczepienia
wątroby niż do operacji naczyniowej, zwłaszcza jeżeli wystąpią
i inne cechy niewydolności wątroby.
Nadczynność powiększonej śledziony objawiająca się spadkiem liczby krwinek płytkowych (w następnej kolejności również krwinek białych) to obok żylaków przełyku główny objaw
nadciśnienia wrotnego. Objawy krwotoczne małopłytkowości
pojawiają się przy spadku liczby płytek poniżej 50 tys./mm3. Należą do nich: obecność na skórze licznych drobnych wybroczyn,
krwawienia z nosa, przedłużone krwawienie po skaleczeniu, natychmiastowe, ale rzadko długotrwałe krwawienie po usunięciu
zębów. Nie dysponujemy farmakologicznymi możliwościami
podniesienia liczby płytek. Radykalny wzrost ich liczby osiągnąć
15
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
można jedynie poprzez operacyjne usunięcie śledziony. Zabieg
ten nie jest jednak zalecany w leczeniu nadciśnienia wrotnego.
W wybranych przypadkach decydujemy się jednak na usunięcie
śledziony równocześnie z transplantacją wątroby.
Wymienione powyżej powikłania marskości wątroby:
wodobrzusze, encefalopatia wrotna, zespół wątrobowo-nerkowy i wątrobowo-płucny związane są również z nadciśnieniem
wrotnym. Warunkiem gromadzenia się nadmiernej ilości płynu
w jamie otrzewnowej (wodobrzusze) jest oprócz nadciśnienia
wrotnego upośledzona czynność wątroby w zakresie syntezy
białek (albumin). W leczeniu stosujemy leki moczopędne, ograniczenia w spożyciu sodu (soli kuchennej), czasami konieczny
jest upust płynu. Powikłaniem wodobrzusza może być rozwój
spontanicznego bakteryjnego zapalenia otrzewnej wymagający
leczenia antybiotykami. Encefalopatia wrotna spowodowana
jest toksycznym działaniem substancji nagromadzonych we
krwi z powodu zaburzeń czynności metabolicznych i detoksykacyjnych wątroby. Duże znaczenie w jej rozwoju odgrywa
obecność krążenia obocznego (w tym żylaków przełyku)
omijającego wątrobę. Encefalopatia nasila się po operacyjnym
leczeniu nadciśnienia wrotnego, albowiem zwiększa się ilość
krwi omijającej wątrobę przez zespolenia omijające. Początkowe
objawy encefalopatii mogą być bardzo dyskretne (np. zaburzenia
rytmu snu i czuwania). Skrajna postać encefalopatii to śpiączka
wątrobowa. Terminem zespołu wątrobowo-nerkowego określa
się czynnościowe (ustępujące po transplantacji wątroby) zaburzenie czynności nerek. Zespół wątrobowo-płucny to zaburzenie
utlenowania krwi w płucach spowodowane obecnością połączeń
tętniczo-żylnych w płucach omijających pęcherzyki płucne.
Drugi możliwy mechanizm tego zespołu to poszerzenie drobnych naczyń krwionośnych w płucach, które uniemożliwiają
prawidłowe utlenowanie krwi. Pojawia się duszność, początkowo
tylko podczas wysiłku, następnie stała, sinica. Charakterystyczne
jest zmniejszanie duszności w pozycji leżącej. Podawanie tlenu
nie zawsze odnosi skutek, szczególnie u chorych z obecnością
połączeń tętniczo-żylnych w płucach. Zmiany w krążeniu płucnym mają charakter czynnościowy i podobnie jak w zespole
wątrobowo-nerkowym ustępują, chociaż nie natychmiastowo,
po udanym przeszczepieniu wątroby.
Postępująca niewydolność wątroby stanowi wskazania do
transplantacji wątroby. Przeszczepienie wątroby stanowi obecnie zaakceptowaną metodę leczenia zaawansowanej marskości
wątroby. Podjęcie decyzji o konieczności wykonania przeszczepienia wątroby jest trudne. Należy uwzględnić istniejące ryzyko
związane z samą operacją mimo coraz to lepszych wyników.
Operacja wymaga wykonania licznych precyzyjnych zespoleń
naczyniowych i zespoleń dróg żółciowych. Czas zabiegu może
przekraczać 10 godzin. Zbyt wczesna kwalifikacja naraża pacjenta na ryzyko związane z poważnym zabiegiem chirurgicznym. Odwlekanie decyzji o transplantacji może powodować,
że ryzyko operacji u pacjenta wyniszczonego, w szczególności
niedożywionego, znacznie wzrośnie. W kwalifikacji chorych
dzieci do transplantacji stosowana jest skala PELD. Obejmuje
ona 4 parametry: stężenie albumin, stężenie bilirubiny, czas
protrombinowy (wyrażony jako INR), niedobór wzrostu.
Punktacja w skali PELD u dzieci z mukowiscydozą jest jednak
nieprzydatna. Dzieci te, jak już wspomniałem, często długo
mają zachowaną prawidłową czynność wątroby, a dominuje
u nich nadciśnienie wrotne, które w tej skali nie jest uwzględnione. U chorych z mukowiscydozą bardzo istotny problem
16
stanowi stopień zaawansowania zmian oskrzelowo-płucnych.
Do przeszczepienia wątroby kwalifikuje się chorych, u których
w spirometrii wskaźnik FEV1 przekracza 50% wartości należnej.
U chorych z bardziej zaawansowanymi zmianami w układzie
oddechowym należy rozważyć podwójną transplantację (wątroba plus płuca) możliwą do przeprowadzenia tylko w wiodących
na świecie ośrodkach transplantacyjnych. Pilnym wskazaniem
do transplantacji jest rozwój zespołu wątrobowo-nerkowego
i wątrobowo-płucnego.
Przeszczepiany narząd może pochodzić od osoby zmarłej
lub wykonuje się pobranie narządu od żywego spokrewnionego
dawcy (tzw. przeszczepienie rodzinne). Dawcą fragmentu wątroby najczęściej są rodzice, a w wyjątkowych sytuacjach (po
uzyskaniu zgody sądu) inni członkowie rodziny (np. wujek,
dorosły brat lub siostra). Przeszczepienie „rodzinne” umożliwia
wykonanie operacji w trybie planowym. Nie można jednak bagatelizować ryzyka wystąpienia powikłań podczas i po operacji
u dawcy. Potencjalni dawcy poddawani są szczegółowym badaniom, istotne znaczenie ma też rozmowa z psychologiem. Niedopuszczalne jest wywieranie presji na potencjalnych dawców,
zarówno ze strony personelu medycznego, jak i innych członków
rodziny. Transplantacje „rodzinne” możliwe są u małych dzieci,
albowiem z jednej strony biorca musi otrzymać dostatecznie
duży fragment wątroby, a z drugiej strony dawca musi sprawnie
funkcjonować z pozostawioną częścią wątroby. Przeszczepiany fragment wątroby powinien odpowiadać 1–2% masy ciała
dziecka. Szczegółowe badanie obrazowe (spiralna tomografia
komputerowa w projekcji 3D) pozwala ocenić wolumetrię (objętość wątroby), a także szczegółową jej budowę z uwzględnieniem
unaczynienia. Potencjalny dawca fragmentu wątroby powinien
być ogólnie zdrowy, bez nałogów, w dobrym stanie odżywienia.
Otyłość stanowi przeciwwskazanie, zwiększa bowiem ryzyko
okołooperacyjne u dawcy. Konieczne jest przeprowadzenie cyklu
szczepień przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B,
jeżeli potencjalni dawcy nie byli szczepieni w dzieciństwie.
Pacjenci zakwalifikowani do transplantacji wątroby, po
badaniach w szpitalu (oceniających nie tylko czynność wątroby,
ale też układ krążenia, stan uodpornienia przeciwko infekcjom
wirusowym), pozostają pod opieką Poradni Chorób i Transplantacji w Instytucie „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka”
w Warszawie. W oczekiwaniu na operację należy dążyć do
poprawy stanu odżywienia, uzupełnić szczepienia ochronne,
przeprowadzić leczenie stomatologiczne. U chorych z żylakami
nie można wykonać przezskórnej endoskopowej gastrostomii
(rurka gastrostomijna wprowadzana do żołądka przez usta
i przełyk może uszkodzić żylaki i wywołać krwotok). Program
szczepień ochronnych obejmuje szczepienia zgodne z kalendarzem szczepień i dodatkowe (przeciwko pneumokokom,
meningokokom, Haemophilus influenzae, ospie wietrznej,
grypie). Konieczna jest suplementacja witaminami, szczególnie
rozpuszczalnymi w tłuszczach (A, D, E, K) i podawanie kwasu
ursodezoksycholowego.
Wraz z rozwojem transplantologii zmniejsza się liczba
bezwzględnych przeciwwskazań do zabiegu. Należą do nich:
uogólnione zakażenie (posocznica), niewydolność krążenia
i niewydolność oddechowa, pozawątrobowe nowotwory złośliwe, ciężkie zaburzenia neurologiczne. Nie stanowi obecnie
przeciwwskazania przebyte wirusowe zapalenie wątroby typu B
(pacjenci wymagają jednak specjalnego przygotowania w okresie
okołooperacyjnym i po transplantacji), a także zakażenie HIV
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
oraz kolonizacja układu oddechowego bakteriami Pseudomonas
aeruginosa.
W bezpośrednim okresie pooperacyjnym największym
zagrożeniem dla pacjentów są zakażenia bakteryjne i grzybicze,
a w późniejszym okresie infekcje wirusowe, szczególnie zakażenie wirusem cytomegalii (CMV). Do powikłań chirurgicznych
należą zakrzepy naczyniowe i powikłania żółciowe. Zakrzep tętnicy wątrobowej, o ile nie uda się go udrożnić operacyjnie, może
prowadzić do martwicy przeszczepionej wątroby i konieczności
ponownej transplantacji. Zakrzep tętnicy wątrobowej w późniejszym okresie często powoduje zwężenie dróg żółciowych.
Zakrzep w żyle wrotnej we wczesnym okresie pooperacyjnym
może również powodować martwicę przeszczepionego narządu,
a w okresie późniejszym po transplantacji prowadzi do rozwoju
nadciśnienia wrotnego. Do powikłań żółciowych należą przecieki żółci, przetoki żółciowe oraz zwężenia dróg żółciowych.
Leczenie tych powikłań najczęściej jest operacyjne. Zwężenia
dróg żółciowych u wielu pacjentów można rozszerzać metodą
endoskopową lub drogą przezskórną i przezwątrobową.
Pacjenci po przeszczepieniu wątroby wymagają leczenia
immunosupresyjnego (obniżającego odporność). Układ odpornościowy człowieka jest niezwykle skomplikowany, stale
dokonywane są nowe odkrycia w tej dziedzinie. W największym
skrócie można powiedzieć, że układ odpornościowy kieruje się
przeciwko wszystkiemu temu, co dla naszego organizmu jest
obce. Te obce, czyli wrogie dla nas czynniki podzielić można
na 3 grupy. Pierwsza z nich obejmuje chorobotwórcze bakterie,
wirusy i grzyby. Druga grupa to pojawiające się w organizmie
komórki nowotworowe, a trzecia to właśnie przeszczepione
narządy. Niestety, nie udało się opracować takich leków immunosupresyjnych, które by wybiórczo zapobiegały zwalczaniu
przez organizm przeszczepionego narządu (reakcji odrzucania),
a nie narażałyby organizmu na zakażenia i zwiększone ryzyko
rozwoju nowotworów. Do leków immunosupresyjnych należą:
sterydy, cyklosporyna, takrolimus, mykofenolan mofetilu,
azatiopryna, rapamycyna. Nie ma oczywiście leków idealnych,
każdy z nich wywołuje objawy uboczne. Leki sterydowe należą,
obok azatiopryny, do pierwszych leków stosowanych w transplantologii. Działają immunosupresyjnie i przeciwzapalnie.
Wywołują liczne objawy niepożądane: nadciśnienie tętnicze,
nietolerancję glukozy (skłonność do cukrzycy), otyłość, zaburzenie wzrastania u dzieci, osteoporozę (rozrzedzenie kości) ze
zwiększoną skłonnością do złamań, podrażnienie śluzówki żołądka, czasami objawy ze strony centralnego układu nerwowego
(psychozy, guzy rzekome). Obecnie ograniczamy ich stosowanie
i podawane są krótko, przede wszystkim podczas operacji. Sterydy, i to w dużych dawkach, stosowane są natomiast w leczeniu
reakcji ostrego odrzucania. Głównym objawem niepożądanym
podczas leczenia cyklosporyną jest uszkodzenie nerek, ponadto
może wystąpić nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, obniżenie stężenia magnezu we krwi, zaburzenia neurologiczne (drgawki,
bóle głowy), przerost dziąseł, hirsutyzm (nadmierny meszek na
skórze). Takrolimus, którego mechanizm działania immunosupresyjnego jest podobny do cyklosporyny, działa szkodliwie na
nerki, rzadziej niż cyklosporyna wywołuje nadciśnienie tętnicze,
częściej natomiast wywołuje cukrzycę i powikłania neurologiczne. W przeciwieństwie do cyklosporyny nie powoduje przerostu
dziąseł ani hirsutyzmu. Takrolimus może szkodliwie działać
na serce, wywołując przerost serca (kardiomiopatie). Podczas
leczenia mykofenolanem mofetilu wystąpić mogą biegunki, na
ogół ustępujące po zmniejszeniu dawki leku. Innym objawem
niepożądanym stosowania tego leku jest uszkodzenie szpiku
kostnego objawiające się zmniejszeniem liczby białych krwinek
(leukopenią). Najczęstszy objaw niepożądany azatiopryny to
uszkodzenie szpiku z leukopenią. Głównym objawem niepożądanym rapamycyny jest zaburzenie gospodarki tłuszczowej ze
wzrostem stężenia cholesterolu, a także małopłytkowość. Dla
zminimalizowania objawów ubocznych lepiej jest stosować dwa
leki naraz w mniejszych dawkach niż pojedynczy lek w większej
dawce. Leki immunosupresyjne dobiera się indywidualnie.
Najczęstszym zestawieniem leków immunosupresyjnych jest
podawanie takrolimusu z mykofenolanem mofetilu. W miarę
upływającego czasu od transplantacji dawkowanie leków ulega
zmniejszaniu, ale nigdy nie można ich całkowicie odstawić.
Podczas leczenia cyklosporyną, takrolimusem, rapamycyną
konieczne jest kontrolowanie stężenia leków we krwi. Pacjenci
pediatryczni mogą wykonywać takie badania tylko w Centrum
Zdrowia Dziecka. Zbyt niskie stężenie leków immunosupresyjnych naraża chorych na reakcje odrzucania, a zbyt wysokie ich
stężenie we krwi na wymienione objawy niepożądane, a także
na zwiększone ryzyko zakażeń.
Przeszczepiona wątroba, w porównaniu z innymi przeszczepianym narządami (nerki, serce, płuca), jest stosunkowo
dobrze tolerowana przez organizm biorcy. Zgodność tkankowa
(w układzie HLA) prawdopodobnie nie ma znaczenia. W przypadkach pilnych dopuszczalne jest nawet wykonanie przeszczepienia wątroby od dawcy z niezgodną z biorcą grupą krwi
w układzie AB0. Pacjenci ci wymagają jednak zwiększonej immunosupresji, a odległe wyniki są u nich gorsze niż u chorych po
przeszczepieniach zgodnych w układzie AB0. Po transplantacji
wątroby wystąpić może jednak reakcja ostrego odrzucania, która
stanowi zapalną rekcję organizmu na przeszczepiony, a więc
obcy narząd. Reakcja ostrego odrzucania rzadko wywołuje objawy kliniczne (ogólne złe samopoczucie, żółtaczkę, gorączkę).
W badaniach laboratoryjnych stwierdza się wzrost aktywności
transaminaz (ALT, AST) i gamma glutamylotranspeptydazy
(GGTP). Ze względu na „niemy” klinicznie przebieg tej reakcji
tak ważne jest częste wykonywanie kontrolnych badań laboratoryjnych, zwłaszcza we wczesnym okresie pooperacyjnym.
U większości chorych proces ostrego odrzucania jest odwracalny, a w leczeniu stosuje się sterydy. Po przebyciu reakcji ostrego
odrzucania należy rozważyć modyfikację (zwiększenie) leczenia
immunosupresyjnego. U pacjentów po przeszczepieniu wątroby
wystąpić też może proces przewlekłego odrzucania, w którym
dochodzi do zanikania wewnątrzwątrobowych przewodów
żółciowych. Pojawia się żółtaczka, świąd skóry. Rokowanie jest
poważne, może dochodzić do konieczności retransplantacji
(ponownego przeszczepienia) wątroby. Do powikłań związanych
z immunosupresją należy także potransplantacyjna choroba
limfoproliferacyjna (PTLD). Istotą PTLD jest rozrost układu
chłonnego pod wpływem zakażenia wirusem EBV (wirus
Epsteina-Barra). Wirus ten wywołuje również mononukleozę
zakaźną. W leczeniu stosujemy przede wszystkim znaczne
zmniejszenie, a nawet niekiedy odstawienie immunosupresji
oraz leki przeciwwirusowe (gancyklovir).
Mendizabal i wsp. podsumowali amerykańskie doświadczenie w przeszczepieniach wątroby oparte o dane UNOS
(United Network for Organ Sharing). Transplantacje wykonano
u 148 dzieci i 55 dorosłych. 5-letnie przeżycie uzyskano u 85,8%
dzieci i 72,7% dorosłych i było niższe w porównaniu z pacjen17
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
tami, u których przeszczepienie wątroby wykonano z innych niż
mukowiscydoza wskazań. Transplantacje wątroby prawdopodobnie poprawiają czynność układu oddechowego i stan odżywienia.
Melzi w pracy opartej na kwestionariuszu rozesłanym do ośrodków
transplantacyjnych przedstawił europejskie doświadczenie. Autor
uzyskał informacje o 57 dzieciach, u których wykonano przeszczepienie wątroby z powodu mukowiscydozy. Odnotowano krótkotrwałą poprawę czynności układu oddechowego po transplantacji,
a powikłania oddechowe były głównym czynnikiem ryzyka
zgonu. Fridell (w pracy z 2003 r.) przedstawia doświadczenia
w przeszczepieniach wątroby u chorych z mukowiscydozą
w Pittsburgu (ośrodek, w którym Thomas Starzl w 1963 r. przeprowadził pierwszą transplantację wątroby). Transplantacje
wątroby wykonano u 12 dzieci. 1-roczne przeżycie wynosiło
91,6%, a 5-letnie 75%. Zmarło 5 dzieci w średnim czasie 6,8
lat od transplantacji, wszystkie z powodu płucnych komplikacji. Konieczność wykonania transplantacji wątroby w czasie,
w którym zachowana jest dość dobra czynność płuc, podkreśla
wielu autorów. Nie ma jednak zgodności, jaka wartość FEV1
(natężona objętość wydechowa pierwszosekundowa) uznana
ma być za graniczną. Melzi uważa, że kwalifikowani powinni
być chorzy z FEV1>50%, według Genyka wartość 70% gwarantuje satysfakcjonującą czynność płuc. Opisywano jednak
przeszczepienia wątroby zakończone sukcesem u chorych
z FEV1 35%. Według Melziego śmiertelność po przeszczepieniu wątroby jest znamienne wyższa, jeżeli wartość FEV1 przed
transplantacją wynosiła mniej niż 40%. Dla chorych z zaawansowanymi zmianami oskrzelowo-płucnymi nadzieją może być
transplantacja wątroby i płuc. Wyniki tych operacji również są
optymistyczne. Barthes przedstawił w 2005 r. doświadczenie
z transplantacji wątroby i płuc w Stanach Zjednoczonych.
W latach 1987–2004 wykonano takie operacje u 11 chorych.
Wiek chorych wynosił od 12 do 18 lat, a wartość FEV1 przed
transplantacją od 18 do 38%. Przeżycie 1-roczne wynosiło
79%, a 5-letnie 63%. Wielu autorów podkreśla, że transplantacja kombinowana (wątroba plus płuca) przyczynia się do
zmniejszenia częstości występowania reakcji ostrego odrzucania płuc w porównaniu z izolowanym przeszczepieniem płuc.
Przeszczepiona równocześnie z płucami wątroba zapobiega
też rozwojowi przewlekłego odrzucania płuc (zwężającego
zapalenia oskrzelików).
W Centrum Zdrowia Dziecka u 9 dzieci z mukowiscydozą wykonano przeszczepienie wątroby. U 3 z nich
przeprowadzono transplantacje rodzinną. Wiek pacjentów
w chwili operacji wynosił od 7 do 18 lat. Zmarło 1 dziecko
3 miesiące po operacji. Aktualny czas obserwacji pozostałych
pacjentów wynosi od 10 miesięcy do 10 lat po transplantacji.
U 2 pacjentów wystąpiła cukrzyca wymagająca leczenia insuliną. Czynność układu oddechowego u żadnego pacjenta
nie uległa pogorszeniu. Pod opieką naszego ośrodka pozostaje ponadto dziewczynka po operacji przeprowadzonej
w Brukseli. Wszyscy nasi pacjenci regularnie odbywają wizyty
w CZD, podczas których pobierane są badania laboratoryjne
oceniające czynność wątroby, nerek, a także kontrolowane są
stężenia leków immunosupresyjnych. Okresowo wykonujemy
badania USG. Należy podkreślić bezwzględną konieczność
regularnego przyjmowania wszystkich zleconych przez lekarzy leków. Staramy się, aby wszystkie dzieci po transplantacji
wątroby chodziły do szkoły
Rozwój transplantologii przyniósł nadzieje wszystkim pacjentom z nieuleczalnymi, postępującymi chorobami wątroby,
w tym również chorym na mukowiscydozę.
Interwencja żywieniowa u pacjentów
z mukowiscydozą
Stanisław Kłęk
Polskie Towarzystwo Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego
Streszczenie
Niedożywienie występuje często u chorych na mukowiscydozę i stanowi niekorzystny czynnik prognostyczny z powodu
wpływu na przebieg dolegliwości płucnych, i długość przeżycia.
Interwencja żywieniowa u pacjentów chorych na mukowiscydozę może być przeprowadzona na wiele sposobów: poprzez modyfikację diety, doustne suplementy pokarmowe, poradnictwo
żywieniowe czy żywienie poza- lub dojelitowe. Część autorów
kwestionuje zasadność interwencji żywieniowej, wskazując na
jej nieefektywność. W artykule wykazano, że wdrożenie leczenia
żywieniowego u chorych na mukowiscydozę może zmniejszyć
koszty ponoszone przez system ochrony zdrowia oraz poprawić
wyniki leczenia.
Wstęp
Mukowiscydoza jest jedną z najczęstszych chorób genetycznych u ludzi (średnio 1 na 2500 żywych urodzeń), dziedziczoną
w sposób autosomalny recesywny. Jak wiadomo, przyczyną
18
choroby jest mutacja genu odpowiedzialnego za syntezę błonowego kanału chlorkowego CFTR (cystic fibrosis transmembrane conductance regulator). Choroba ma olbrzymi wpływ
na przewód pokarmowy: fakt, iż gruczoły śluzowe produkują
nadmiernie lepki śluz, powoduje niewydolność enzymatyczną
trzustki z następowymi zaburzeniami trawienia i wchłaniania.
Niedożywienie u chorych na mukowiscydozę występuje
bardzo często (nawet w ponad 50% przypadków) i znacząco
oddziałuje na wyniki leczenia – stanowi niekorzystny czynnik
prognostyczny, wpływa na przebieg dolegliwości płucnych oraz
wykazuje odwrotną korelację z długością przeżycia1–9.
Przyczyny niedożywienia
Problemy w żywieniu chorych na mukowiscydozę mają
podłoże wieloczynnikowe, ponieważ na stan odżywienia wpływa
nie tylko nieadekwatna podaż czy nadmierna utrata energii, ale
również stopień ciężkości choroby płuc, niewydolność trzustki
oraz obecność powikłań jelitowych i zaburzeń wydzielania żółci5,10.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
W około 75% przypadków stwierdza się objawy ze strony
przewodu pokarmowego. Niektóre spośród nich mają kluczowe
znaczenie dla czynności przewodu pokarmowego. Są to między
innymi: niewydolność trzustki, nawracające zapalenia tego
narządu, wtórna marskość żółciowa (ok. 5% chorych), zespół
złego wchłaniania, nieczynność ślinianek.
Jednym z podstawowych problemów jest jednak zwiększone dzienne zapotrzebowanie kaloryczne, podczas gdy dodatni
bilans energetyczny uwzględniający zwiększone zapotrzebowanie wywołane wzrastaniem organizmu jest niezbędny dla utrzymania prawidłowego stanu odżywienia9. Już w wieku dziecięcym
ponad 25% chorych nie otrzymuje diety zgodnej z zaleceniami
dla choroby 1–5. Obejmują one spożycie energii w wysokości
120% lub więcej zalecanego dziennego zapotrzebowania, z czego
35–40% energii powinno pochodzić z tłuszczów6–8. Zwiększona
podaż kalorii kompensuje upośledzone wchłanianie, zwiększone
koszty energetyczne związane z chorobą płuc oraz nieprawidłowości metaboliczne, zapewniając prawidłowy wzrost u chorych
na mukowiscydozę10–17. Cel ten można osiągnąć poprzez podawanie zwiększonej ilości standardowo zbilansowanej diety
(której 40% energii stanowią trójglicerydy), pacjenci jednak
najczęściej pozostają na niskotłuszczowej i ubogoenergetycznej
diecie17. Dlatego też u większości z nich pojawia się konieczność
starannie przemyślanej interwencji żywieniowej.
Interwencja żywieniowa
Postępowanie żywieniowe w mukowiscydozie jest trudne
z powodów zarówno medycznych, jak i psychologicznych, należy
więc brać pod uwagę równocześnie czynniki psychosocjalne,
przyzwyczajenia oraz zalecenia żywieniowe18,19. Dlatego też
w ciągu ostatnich lat podejmowano próby zastosowania wielu
technik żywieniowych w celu zapewnienia odpowiedniej podaży
białka i energii, niestety, z umiarkowanym efektem. Metody
łatwe w realizacji, takie jak doustna suplementacja kaloryczna,
którą stosowano dla zwiększenia całkowitej dziennej podaży
energii i poprawy przyrostu masy ciała pacjentów, okazały się
kosztowne i nie przyniosły żadnych korzyści w przypadku chorych z niedożywieniem niewielkiego stopnia5,8. Podobnie wykorzystanie doustnych suplementów pokarmowych oraz żywienia
dojelitowego opartego na dietach elementarnych wydaje się nie
dawać korzyści i jest bardziej kosztowne od polimerycznych
składników odżywczych9,20.
W odniesieniu do żywienia do- lub pozajelitowego Koretz
i wsp. również wykazali, że nie ma danych uzasadniających jego
stosowanie u wszystkich chorych na mukowiscydozę20. Z drugiej
jednak strony powyższe metody przynoszą korzyści u chorych
wyniszczonych, jednak pacjenci ci muszą być leczeni w warunkach szpitalnych. Nie jest to także działanie profilaktyczne,
a ratujące życie.
W większości krajów Europy diety do żywienia w warunkach domowych refundują Narodowe Systemy Zdrowia, podczas
gdy w USA koszty te dodatkowo pokrywają prywatne ubezpieczalnie. Taki system preferuje wykorzystanie diet komercyjnych,
zwiększając rozchód środków ochrony zdrowia i wzbudzając
wątpliwości dotyczące opłacalności żywienia dojelitowego
w warunkach domowych. W ostatnich latach pojawiło się dużo
wątpliwości dotyczących faktycznego znaczenia domowego żywienia dojelitowego (ang. Home enteral nutrition, HEN), które
zdaniem niektórych bywa stosowane zbyt często, szczególnie
w przypadku opieki długoterminowej11–16.
Doświadczenia własne
W naszym kraju refundacja HEN przez Narodowy Fundusz
Zdrowia rozpoczęła się w 2007 r. Jedną z największych grup pacjentów była grupa chorych na mukowiscydozę przebywających
w domach. Grupa ta zajmowała trzecie miejsce pod względem
liczebności w populacji pacjentów żywionych w warunkach
domowych, po pacjentach z zaburzeniami połykania o podłożu
neurologicznym oraz pacjentach z chorobą nowotworową. Z powodu wcześniejszego braku dostępnych form wsparcia finansowego dla tych chorych, byli oni zmuszeni do przygotowywania
miksowanej diety kuchennej, używając domowych produktów,
które stosowali we wszystkich metodach żywienia dojelitowego
w warunkach domowych, w tym również przez sztuczne dostępy (gastrostomia, jejunostomia, zgłębnik nosowo-żołądkowy).
Ta wyjątkowa sytuacja stworzyła szczególną możliwość oceny
zmian w wynikach klinicznych po wdrożeniu specjalistycznych
programów wsparcia żywieniowego. Wykonaliśmy więc badanie,
które miało na celu wykazanie wpływu podawania przemysłowych diet dojelitowych w połączeniu z kompleksową opieką
specjalistyczną na wynik leczenia chorych z mukowiscydozą,
wspomaganych żywieniowo drogą dojelitową w warunkach
domowych. Aby uniknąć potencjalnej niejednorodności badanej grupy, związanej różnymi drogami żywienia w warunkach
domowych, analizie poddaliśmy jedynie chorych żywionych
przez dostęp sztuczny.
Dokonano przeglądu elektronicznej bazy danych 1314
pacjentów leczonych w warunkach domowych od stycznia 2007
do grudnia 2009 r. w 12 centrach leczenia żywieniowego w całej
Polsce, należących do NZOZ Nutrimed. Do badanej grupy wyselekcjonowano chorych otrzymujących dietę kuchenną poprzez
dostęp sztuczny przez co najmniej 12 miesięcy, do momentu
rozpoczęcia specjalistycznego leczenia żywieniowego, oraz przez
kolejne 12 miesięcy po włączeniu HEN.
W ciągu pierwszych 12 miesięcy chorzy byli żywieni
w warunkach domowych dietą kuchenną składającą się z tradycyjnych posiłków przygotowanych w taki sam sposób, jak dla
innych członków rodziny, ale zmiksowanych. Produkty były
podawane przez dostęp sztuczny (zgłębnik nosowo-żołądkowy,
gastrostomię, jejunostomię) 5–6 razy na dobę po 200-300 ml
lub w formie wlewu nocnego o objętości od 500 do 1000 ml
diety kuchennej miksowanej. Pacjenci pozostawali pod opieką
lekarza podstawowej opieki zdrowotnej bez świadczenia specjalistycznej opieki żywieniowej. Po włączeniu HEN, podczas
kolejnych 12 miesięcy obserwacji, chorzy pozostawali pod
kompleksową opieką żywieniową personelu NZOZ Nutrimed:
lekarzy (chirurg ogólny, specjalista chorób wewnętrznych,
anestezjolog, gastroenterolog), wykwalifikowanego personelu
pielęgniarskiego i dietetycznego, fizjoterapeuty oraz psychologa.
Początkowo pacjentów oraz ich opiekunów odwiedzał jeden lub
kilku członków zespołu żywieniowego, którzy przeprowadzali
szkolenie dotyczące schematu żywienia oraz opieki nad dostępem. W chwili rozpoczęcia leczenia zaplanowano regularne
wizyty kontrolne oraz badania laboratoryjne, które wykonywano
doraźnie w nagłych wypadkach oraz w trybie planowym co
2–3 miesiące. W zależności od potrzeb realizowano dodatkowe
wizyty u chorych. W żywieniu dojelitowym stosowano normooraz hiperkaloryczne diety, standardowe oraz bogate w błonnik,
ze standardową lub zwiększoną zawartością białka, dostarczane
przez firmy Nutricia, Abbott oraz Fresenius Kabi Polska. Najczęściej stosowanymi były hiperkaloryczne (1 ml = 1,5 kcal) diety
19
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
dojelitowe firm Nutricia oraz Fresenius (Nutrison Energy oraz
Fresubin HP Energy). Diety podawano w porcjach (150–300 ml)
lub w ciągłym wlewie w ciągu dnia lub w godzinach nocnych
(początkowo 20 ml/godzinę do 150 ml/godzinę podczas dalszego
leczenia). Do podawania diet wykorzystywano pompy lub zestawy grawitacyjne, w zależności od rodzaju dostępu i stopnia
współpracy z pacjentem.
W celu oceny efektywności HEN porównywano oba okresy
obserwacji pod względem liczby hospitalizacji, długości pobytu w szpitalu i na oddziale intensywnej terapii oraz kosztów
hospitalizacji. Koszty leczenia szpitalnego oceniano w oparciu
o system Jednorodnych Grup Pacjentów – wprowadzony przez
Narodowy Fundusz Zdrowia w 2007 r., który umożliwia kalkulację kosztów hospitalizacji na podstawie rozpoznań chorób
stawianych przy wypisie ze szpitala.
Przeanalizowano dane 21 pacjentów21. Grupa składała
się z 14 kobiet oraz 7 mężczyzn, średni wiek wyniósł 18,2 lat
(w zakresie od 10 do 42 lat). Trzynaścioro pacjentów to osoby
dorosłe (61,9%), ośmioro – w wieku 17 lat i młodszych (38,1%).
Najbardziej popularnym sztucznym dostępem żywieniowym
była endoskopowa przezskórna gastrostomia (PEG) (n = 14;
66,7%); żywiono także poprzez zgłębnik nosowo-żołądkowy
(n = 6; 28,6%) oraz poprzez gastrostomię chirurgiczną (n = 1;
4,7%). Średni czas trwania HEN wynosił 19,1 miesięcy (95%
CI: 15,59–22,69) i pozostawał w przedziale od 8 do 42 miesięcy. Zastosowano hiperkaloryczne i normokaloryczne diety
odpowiednio u 90,4% i 9,6% chorych. Żywienie dojelitowe
pokrywało 100% dziennego zapotrzebowania na białko i energię
oraz 85–100% zapotrzebowania na wodę. Szczegółowe wyniki
przedstawiono w tabeli 1.
Dodatkowa analiza w podgrupach dobranych pod względem wieku (dzieci, dorośli), typu podawanej diety (normokaloryczna, hiperkaloryczna) oraz regionu Polski nie wykazała
zmian w wynikach.
Dyskusja
Przeprowadzone przez nasz ośrodek badanie wpisuje się
w prowadzoną na całym świecie dyskusję na temat zasadności
interwencji żywieniowej u chorych z mukowiscydozą. Dzięki
wyselekcjonowaniu jednorodnej populacji pacjentów żywionych wyłącznie poprzez dostęp sztuczny, wyeliminowaliśmy
potencjalne błędy systematyczne wielu wcześniejszych badań,
w których leczenie żywieniowe w warunkach domowych definiowano jako dostarczanie diety przez sztuczny dostęp lub
doustnie, włączając pacjentów z chorobami rokującymi z czasem
poprawę22,23,24.
Niektórzy autorzy twierdzą, że istnieje wiele potencjalnych korzyści ze stosowania HEN, a przedstawiane analizy
ekonomiczne wykazały, że leczenie żywieniowe w warunkach
domowych jest do 75% bardziej opłacalne niż przedłużająca
się terapia w warunkach szpitalnych czy domach opieki, i łączy
się z oszczędnościami rzędu 9300 do 12600 zł w odniesieniu
do jednego pacjenta25. Jakkolwiek, pomimo dużej liczby chorych otrzymujących żywienie dojelitowe, dane jednoznacznie
potwierdzające korzyści z leczenia żywieniowego w zróżnicowanych populacjach są nadal niewystarczające11,12,13.
Powszechnie uznaje się wyższość diet przemysłowych
nad kuchennymi dietami dojelitowymi przygotowywanymi
w domu26,27. Założenia te oparte są na wcześniejszych obserwacjach, które wykazały, że miksowane diety dojelitowe,
Tabela 1. Czas trwania hospitalizacji, liczba przyjęć do szpitala, na oddziały intensywnej terapii oraz koszt leczenia u pacjentów
z mukowiscydozą przed i po rozpoczęciu domowego leczenia żywieniowego (HEN)
Parametr
Przed rozpoczęciem HEN
Po rozpoczęciu HEN
P*
Czas trwania hospitalizacji, dni
23,300 (13,613– 32,987)
średnio (95% CI)
17,000 (19,000)
mediana (przedział międzykwartylowy)
6,500 (2,190–10,810)
0 (10,000)
<0,001
Długość pobytu w OIT**, dni
0,857 (0,133–1,847)
średnio (95% CI)
0 (0)
mediana (przedział międzykwartylowy)
0 (0)
0 (0)
0,068
Liczba przyjęć do szpitala
2,238 (1,133–3,343)
średnio (95%CI)
1 (1)
mediana (przedział międzykwartylowy)
0,619 (0,253–0,985)
0 (1)
<0,002
Koszty hospitalizacji, zł
5173,32 (95%, CI: 2991,6 do 7169,2)
średnio (95% CI)
2510,8 (2502,4)
mediana (przedział międzykwartylowy)
1361 (623,04–2099,36)
0 (2502,4)
<0,001
* Test Wilcoxon Signed Ranks
** Oddział Intensywnej Terapii
Okazało się, że wprowadzenie programu leczenia żywieniowego w warunkach domowych istotnie zredukowało
liczbę hospitalizacji, jak również długość pobytu w szpitalu.
Czas trwania hospitalizacji zmniejszył się z 23,3 do 6,5 dnia
(p<0,001), podobnie redukcji uległa liczba przyjęć do szpitala
z 2,23 na rok do 0,6 na rok (p<0002). Czas pobytu na oddziale
intensywnej terapii także uległ skróceniu (0,8 do 0), ale wynik
nie był istotny statystycznie (p = 0,068). Powyższe zmiany
istotnie (p<0,001) zredukowały średnie roczne koszty hospitalizacji z 5173,32 zł (95% CI: 2991,6 do 7169,2) do 1361 zł
(623,04–2099,36).
20
nawet jeśli są przygotowywane w warunkach szpitalnych, mają
nieprzewidywalny skład, a ich właściwości fizyczne mogą być
nieodpowiednie do podawania poprzez sztuczne dostępy27,28.
Co więcej, kontaminacja bakteryjna stwarza ryzyko potencjalnie poważnych powikłań u niektórych pacjentów29. Niezależnie od wspomnianych faktów, nie opublikowano żadnych
randomizowanych badań z grupą kontrolną, porównujących
wyniki kliniczne HEN u pacjentów żywionych domowymi, jak
i komercyjnymi dietami, a diety miksowane stosuje się nadal
z powodów ekonomicznych w sytuacjach, w których refundacja
jest niewystarczająca30,31.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
W naszym badaniu wykazano, że zmiana ze słabo nadzorowanego żywienia kuchenną dietą miksowaną przez sztuczny dostęp na wyspecjalizowaną opiekę żywieniową z zastosowaniem
standardowych diet dojelitowych wpływa na istotną poprawę
klinicznych punktów końcowych, takich jak konieczność oraz
długość hospitalizacji, jak również na częstość występowania
wielu powikłań w grupie trudnych i wymagających pacjentów
z przewlekłymi chorobami, takimi jak mukowiscydoza. Zgodnie
z naszą wiedzą, jest to pierwsze sprawozdanie na szeroką skalę,
uzasadniające kliniczne i ekonomiczne korzyści tak kompleksowego rozwiązania u pacjentów z mukowiscydozą. Z uwagi
na retrospektywny charakter tego badania nie było możliwe
odniesienie się do kilku innych aspektów HEN, takich jak jakość życia. Należy pamiętać, że ze względów etycznych nie jest
możliwe przeprowadzenie randomizowanego badania, obejmującego grupę kontrolną. W wielu przypadkach wycofanie lub
ograniczenie środków finansowych w ramach systemów opieki
zdrowotnej zmusza niektórych pacjentów do powrotu do starego
typu żywienia z powodów ekonomicznych. Nieodpowiednie
restrykcje, takie jak na przykład zablokowanie środków finansowych Małopolskiego Oddziału NFZ, a tym samym uniemożliwienie nowych kwalifikacji żywieniowych, nie tylko zwiększą
całkowite koszty opieki zdrowotnej, ale także zachorowalność,
i potencjalnie niekorzystnie wpłyną na jakość życia.
Wnioski
Należy stwierdzić, że wyniki powyższego badania wykazały,
iż istnieje możliwość skutecznej interwencji żywieniowej u chorych na mukowiscydozę, i że może ona być opłacalna. Z powodu
rosnących kosztów HEN chorzy powinni być adekwatnie kwalifikowani, nadzorowani oraz zaopatrzeni w odpowiednią dietę
dojelitową celem maksymalizacji korzyści powyższej terapii.
W przyszłości należałoby poddać badaniu efekty zastosowania
HEN w innych grupach pacjentów.
Bibliografia
1. A.S.P.E.N. Board of Directors (1999). Standards for home nutrition support.
Nutr Clin Pract, 14: 151–162.
2. Adde F., Rodrigues J.C., Cardoso A.L. (2004). Nutritional follow-up of cystic
fibrosis patients: the role of nutrition education. J Pediatr (Rio J), 80(6):
475–482.
3. Anderton A., Nwoguh C.E., McKune I., Morrison L., Greig M., Clark B.
(1993). A comparative study of the numbers of bacteria present in enteral
feeds prepared and administered in hospital and the home. J Hosp Infect,
23: 43–49.
4. Bankhead R., Boullata J., Brantley S., Corkins M., Guenter P., Krenitsky
J., et al. (2009). Enteral nutrition practice recommendations. JPEN, 33:
122–167.
5. Borowitz D. (1996). The interrelationship of nutrition and pulmonary function in patients with cystic fibrosis. Curr Opin Pulm Med, 2: 457–461.
6. Borowitz D., Baker R., Stallings V. (2002). Consensus report on nutrition
for pediatric patients with cystic fibrosis. J Pediatr Gastroenterol Nutr, 35:
246–259.
7. Choruz R., Szybinski P., Szczepanek K., Kowalczyk T., Figula K., Sumlet
M., Kupiec M., Kłęk S. (2011). Aspekty ekonomiczne żywienia dojelitowego
u chorych na mukowiscydozę. Postępy Żywienia Klinicznego, 1: 4–8.
8. DiBaise J.K., Scolapio J.S. (2007). Home parenteral and enteral nutrition.
Gastroenterol Clin North Am, 36: 123–144.
9. Elia M., Stratton R.J. (2008). A cost-utility analysis in patients receiving enteral
tube feeding at home and in nursing homes. Clin Nutr, 27: 416–423.
10. Finucane T.E., Christmas C., Travis K. (1999). Tube feeding in patients with
advanced dementia: a review of the evidence. JAMA, 282: 1365–1370.
11. Gaskin K.J. (1998). The impact of nutrition in cystic fibrosis: a review.
J Pediatr Gastroenterol Nutr, 7 Suppl, 1: S12–17.
12. Hebuterne X, Schneider SM (2005). What are the goals of nutritional
support? The example of home enteral nutrition. Nestle Nutr Workshop Ser
Clin Perform Programme 10:89-98.
13. Kappler M., Griese M. (2006). Nutritional supplements in cystic fibrosis.
BMJ, 18: 618–619.
14. Kirby D.F., Delegge M.H., Fleming C.R. (1995). American Gastroenterological Association technical review on tube feeding for enteral nutrition. Gastroenterology, 108: 1282–1301.
15. Koretz R.L., Avenell A., Lipman T.O., Braunschweig C.L., Milne A.C. (2007).
Does enteral nutrition affect clinical outcome? A systematic review of the
randomized trials. Am J Gastroenterol, 102(2): 412–429.
16. Mokhalalati J.K., Druyan M.E., Shott S.B., Comer G.M. (2004). Microbial,
nutritional and physical quality of commercial and hospital prepared tube
feedings in Saudi Arabia. Saudi Med J, 25: 331–341.
17. Moreno J.M., Shaffer J., Staun M., Hebuterne X., Bozzetti F., Pertkieicz M.,
et al. (2001). Survey on legislation and funding of home artificial nutrition
in different European countries. Clin Nutr, 20: 117–123.
18. National Collaborating Centre for Acute Care (2006). Nutrition support for
adults oral nutrition support, enteral tube feeding and parenteral nutrition.
London: National Institute for Clinical Excellence. Źródło: www.rcseng.
ac.uk
19. Pahne N. (2009). Enteral nutrition reimbursement – the rationale for the
policy: the German perspective. Nestle Nutr Workshop Ser Clin Perform
Programme, 12: 71–78.
20. Parver A.K., Mutinsky S.E. (2009). Enteral nutrition reimbursement – the
rationale for the policy: the US perspective. Nestle Nutr Workshop Ser Clin
Perform Programme, 12: 53–70.
21. Poustie V.J., Russell J.E., Watling R.M., Ashby D., Smyth R.L., CALICO Trial
Collaborative Group (2006). Oral protein energy supplements for children
with cystic fibrosis: CALICO multicentre randomised controlled trial. BMJ,
332: 632–635.
22. Powers S.W., Patton S. (2003). A comparison of nutrient intake between
infants and toddlers with and without cystic fibrosis. J Am Diet Assoc, 103:
1620–1625.
23. Powers S.W., Patton S., Byars K. (2002). Caloric intake and eating behavior
in infants and toddlers with cystic fibrosis. Pediatrics, 109: 75–80.
24. Powers S.W., Patton S.R., Henry R., Heidemann M., Stark L.J. (2005). A tool
to individualize nutritional care for children with cystic fibrosis: reliability,
validity, and utility of the CF Individualized Nutritional Assessment of Kids
Eating (CF INTAKE). Child Health Care, 34: 113–131.
25. Rabeneck L., Wray N.P., Petersen N.J. (1996). Long-term outcomes of patients
receiving percutaneous endoscopic gastrostomy tubes. J Gen Intern Med, 11:
287–293.
26. Ramsey B., Farrell P., Pencharz P. (1992). Nutritional assessment and management in cystic fibrosis: a consensus report. The Consensus Committee. Am J
Clin Nutr, 55: 108–116.
27. Sampson E.L., Candy B., Jones L. (2009). Enteral tube feeding for older people
with advanced dementia. Cochrane Database Syst Rev CD007209.
28. Smyth R., Walters S. (2004). Oral calorie supplements for cystic fibrosis.
Cochrane Database Syst Rev 24: CD000406.
29. Stark L., Jelalian E., Mulvihill M. (1995). Eating in preschool children with
cystic fibrosis and healthy peers: behavioral analysis. Pediatrics, 95: 210–215.
30. Sullivan M.M., Sorreda-Esguerra P., Platon M.B., Castro C.G., Chou N.R.,
Shott S., et al. (2004). Nutritional analysis of blenderized enteral diets in the
Philippines. Asia Pac J Clin Nutr, 13: 385–391.
31. Turck D., Michaud L. (1998). Cystic fibrosis: nutritional consequences and
management. Baillieres Clin Gastroenterol, 12: 805–822.
21
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Dla kogo odżywki?
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Takie produkty jak Ensure czy Nutridrink są powszechnie
znane chorym na mukowiscydozę i/lub ich opiekunom. Kiedy
obserwuje się duże zainteresowanie chorych zakupem tych produktów w Polskim Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą, ma
się czasem wątpliwości, czy nie są one stosowane „na wyrost”.
Wskazania
Ensure i Nutridrinki to tzw. diety przemysłowe, czyli produkty żywieniowe przygotowane w kontrolowanych warunkach.
Są to diety kompletne, hiperkaloryczne (1,5 kcal/ml) w postaci
napoju mlecznego, przeznaczone do LECZENIA żywieniowego
drogą przewodu pokarmowego.
Służą przede wszystkim do leczenia niedożywienia, rzadziej
mogą być rozważane jako sposób zapobiegania niedożywieniu,
np. przy problemach z połykaniem, zaburzeniach żucia, braku
apetytu.
Warto pamiętać, że są to diety bezglutenowe, które
można stosować u chorych na celiakię. Ponieważ źródłem
białka jest kazeina, pochodząca z mleka krowiego, dlatego
nie powinny być stosowane u chorych z alergią na białka
mleka krowiego.
Mogą być stosowane drogą doustną – najlepiej po schłodzeniu, ale można je również podawać przez gastrostomię.
W szczególnych sytuacjach może być to jedyne źródło pożywienia, jednak wówczas dobowe zużycie przez chorego dorosłego
to przynajmniej 8 opakowań po 200 ml (2400 kcal).
Przeciwwskazania
Ze względu na swój skład omawiane produkty nie powinny być podawane poniżej 3. roku życia. W wieku 4–6 lat mogą
służyć jako uzupełnienie diety, ale nie mogą być traktowane jako
jedyne źródło pożywienia.
Odżywki dla każdego?
Czy każdy chory na mukowiscydozę powinien przyjmować
odżywki? Najprościej odpowiedzieć: „Nie, nie każdy”.
Jeżeli chory jest dobrze odżywiony (zob. artykuł „Ocena
rozwoju i stanu odżywienia”, Mukowiscydoza nr 19, str. 3),
ma dobry apetyt i nie ma problemów z przyjmowaniem
pokarmu, oczywiście, można stosować odżywki. Jednak,
zdaniem autora tego artykułu, jest to działanie pozbawione
sensu ekonomicznego. Podając 8 opakowań np. Nutridrinków, trzeba wydać na pokrycie zapotrzebowania dobowego
(w cenach PTWM) 36,9 zł, co w skali miesiąca daje kwotę
1107 zł – koszt bardzo duży.
Nie ma żadnej korzyści, zwłaszcza ekonomicznej,
z podawania Nutridrinków czy Ensure chorym dobrze
odżywionym. Za 4,60 zł (wartość jednego Nutridrinka
z uwzględnionym kosztem wysyłki) można kupić np. 330 g
22
orzeszków ziemnych (obliczono dla najniższej ceny opakowania 1000 g znalezionej w Internecie) – które są świetną
przekąską, a dodatkowo można je potraktować jako źródło
suplementacji soli (zob. str. 23). A jaka będzie wartość kaloryczna takiej przekąski? Jeśli uwzględnimy średnią wartość
kaloryczną 100 g solonych orzeszków ziemnych wynoszącą
600 kcal, spożytych za równowartość w gotówce jednego
Nutridrinka (300 kcal), otrzymamy prawie 2000 kcal –
ponad 6 razy więcej! Dodatkowo pokryjemy w ten sposób
przeciętne dobowe zapotrzebowanie dorosłego chorego na
sól. Oczywiście, kupując nieco droższe orzeszki, zmniejszamy tę różnicę, ale nawet w bardzo drogich wersjach korzyść
kaloryczna z wydanej złotówki będzie znacznie większa niż
osiągana przy stosowaniu odżywek.
Zatem rozważając zakup odżywek, warto skonsultować
się najpierw z dietetykiem lub lekarzem, który pomoże Państwu w decyzji: „Stosować, czy nie”. Zarówno Nutridrink,
jak i Ensure są produktami dostępnymi bez recepty, czyli
to użytkownik decyduje o tym, czy chce je przyjmować, czy
też nie. Warto jednak wziąć pod uwagę przedstawione wyżej
aspekty ekonomiczne.
Dieta popijana nie powinna zmniejszać ani zastępować
dobrowolnego stosowania diety wysokoenergetycznej.
Kiedy stosować odżywki w mukowiscydozie
Podstawowe wskazania to:
• u chorych, którzy nie mogą lub nie chcą spożywać dostatecznej ilości normalnego pokarmu – choć obserwowana
niekiedy niechęć do przyjmowania pokarmów stałych powinna być wskazaniem do interwencji psychologicznej;
• próba korekcji leczenia żywieniowego i zwiększenia jego
kaloryczności u chorych, ze zwolnieniem przyrostu masy
ciała lub spadkiem masy ciała (w zależności od wieku),
pomimo korekcji diety hiperkalorycznej – w przypadku
braku poprawy po 2–3 miesiącach stosowania uzupełniającej diety popijanej wskazane rozważenie założenia
gastrostomii;
• u chorych ze znacznym zaawansowaniem zmian płucnych,
u których duszność i konieczność tlenoterapii ograniczają
możliwość żucia, a normalny posiłek wymaga dużego wysiłku;
• u chorych dobrze odżywionych stosowanie doraźne, np.
w czasie wycieczki czy intensywnej aktywności sportowej,
kiedy „nie ma czasu na jedzenie”.
Odżywki stanowią bardzo ważny składnik kompleksowej
opieki nad chorym na mukowiscydozę, ale efekty z ich wykorzystywania w jednej grupie chorych będą bardzo dobre, natomiast
u innych chorych będzie to „zbędny luksus”.
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
SUPLEMENTACjA SOLI
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Podstawowym sposobem rozpoznawania mukowiscydozy
jest wykonanie testu potowego, w którym ocenia się stężenie
jonów chloru (Cl-). Charakterystyczny dla choroby jest wynik
przekraczający w teście klasycznym (według Gibsona i Cooke’a)
poziom 60 mmol/l.
Czy poza rozpoznaniem choroby wysokie stężenie Clw pocie ma dla chorych na mukowiscydozę jeszcze jakieś inne
znaczenie? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dalszej
części artykułu.
Produkcja i skład potu
Na skórze człowieka znajduje się około 2–4 mln ekrynowych
gruczołów potowych (rys. 1). Ich liczba jest stała, niezależna od
wieku. Zatem niemowlę ma znacznie większą ich gęstość na skórze
niż człowiek dorosły. W największej liczbie występują na skórze
czoła, dłoni i stóp, w najmniejszej na udach. Nie stwierdza się ich
obecności na płatku ucha, czerwieni wargowej i żołędzi prącia.
Rys. 1. Gruczoł potowy jest położony na granicy skóry właściwej i tkanki podskórnej, 3–6 mm poniżej naskórka. Tworzy go pojedyncza cewka na końcu
zwinięta kłębkowato, przechodząca w przewód wyprowadzający, uchodzący
spiralnie na powierzchni naskórka.
Pot pierwotny wytwarzany w kłębkach – głębokiej części
gruczołów potowych (rys. 1) – jest izotoniczny względem osocza. Znaczy to, że stężenie jonów jest w nim bardzo podobne
jak we krwi. Zawiera około 110 mmol/l jonów chlorkowych
+
(Cl-) i około 140 mmol/l jonów sodowych (Na ). W kanalikach
powierzchownej części kłębków sód, potas, i chlor są zwrotnie
wchłaniane, co powoduje, że pot ostateczny zawiera znacznie
mniejsze stężenia jonów.
Wchłanianie jonów przed wydzieleniem potu na skórę ma
podstawowe znaczenie dla oszczędzania soli przez organizm.
Obecnie sól kupujemy bez problemu, ale jeszcze kilkaset lat temu,
nie mówiąc o setkach tysięcy lat wstecz, kiedy ewoluował człowiek, była ona dobrem luksusowym, trudno dostępnym. W toku
ewolucji wytworzyły się zatem mechanizmy oszczędzania soli.
Podstawowe informacje o wytwarzaniu potu zebrano na
rysunku 2. Warto wiedzieć, że na ostateczny skład potu znaczący
wpływ ma szybkość pocenia się. Im szybciej jest wytwarzany,
tym mniej czasu na wchłonięcie jonów i tym wyższe ich stężenie w pocie ostatecznym (tab. 1). Ludzie z wiekiem nabywają
zdolności do intensywnego pocenia się. Przy bardzo dużej produkcji potu stężenie jonów chloru u dorosłego człowieka może
sięgać nawet poziomu 80 mmol/l – bywa to czasem powodem
fałszywych wyników testu potowego.
Zaburzenia ilości i/lub czynności białka CFTR powodują
upośledzenie zwrotnego wchłaniania jonów chloru u chorych na
hipotoniczny
pot ostateczny
Rys. 2. Schemat pojedynczego gruczołu potowego. Kanalik wydzielniczy składający się z równej liczby komórek ciemnych i jasnych przechodzi w przewód
absorpcyjny składający się z dwóch koncentrycznych warstw komórek. NaCl
wraz z wodą jest wydzielany do wnętrza gruczołu, tworząc izotoniczny pot
pierwotny, a następnie NaCl jest zwrotnie wchłaniany (bez wody), tworząc
hipotoniczny pot ostateczny wydzielany na powierzchnię skóry.
23
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
mukowiscydozę (rys. 3). Przeciętną zawartość jonów w pocie ludzi
zdrowych i chorych na mukowiscydozę przedstawiono w tabeli 1.
mukowiscydoza
CL- w pocie
60-120 mmol/l
osoba zdrowa
CL- w pocie
10-50 mmol/l
kanalik wydzielniczy
przewód absorpcyjny
Na+
Cl- (CFTR zależny)
Cl- (CFTR niezależny)
pot izotoniczny
pot izotoniczny
Rys. 3. U chorych na mukowiscydozę zaburzenie czynności białka CFTR położonego na szczytowej powierzchni komórek przewodów wyprowadzających
(absorpcyjnych) gruczołów potowych powoduje znaczne osłabienie zwrotnego
wchłaniania jonów chloru, co prowadzi do wzrostu ich stężenia w pocie ostatecznym w porównaniu do ludzi zdrowych.
Tabela 1. Skład potu (wartości średnie) u ludzi zdrowych i chorych
na mukowiscydozę w zależności od intensywności pocenia
Natężenie
sód – Na chlor – Cl potas – K HCO3przepływu potu Pacjent mmol/l mmol/l
mmol/l mmol/l
zdrowy
27,0
23,7
7,5
0,4
wolny
chory
89,9
93,9
10,7
0,9
zdrowy
65,0
36,1
8,4
16,0
szybki
chory
121,2
104,1
17,8
18,9
Zespół pseudo-Barttera
W wysokich temperaturach otoczenia produkcja potu może
osiągnąć wartość 2 litrów na godzinę. Pocąc się z takim natężeniem, człowiek oprócz wody traci również duże ilości chloru,
sodu i potasu. Przy braku uzupełniania płynów dochodzi do
odwodnienia, a przy braku uzupełnienia Cl, Na, K, dochodzi do
zaburzeń jonowych. Z tego względu wyczynowi sportowcy sięgają
po tzw. płyny izotoniczne, ponieważ większość zwykłych napojów
jest hipotoniczna – zawiera mniej jonów niż ludzka krew.
Z analizy danych zawartych w tabeli 1 wyraźnie widać, że
straty chloru u intensywnie pocącego się chorego na mukowiscydozę są średnio około 3 razy większe niż u człowieka zdrowego,
a sodu i potasu około dwa razy większe. To powoduje łatwe
występowanie zaburzeń biochemicznych:
• hipochloremii (Cl- <98 mmol/l),
• hipokaliemii (K+ <3,8 mmol/l),
• hiponatremii (Na+ <135 mmol/l),
• alkalozy metabolicznej (pH>7,45).
Takie zaburzenia są typowe dla tzw. zespołu pseudo-Barttera – przedrostek „pseudo” odróżnia je od zespołu Barttera, gdzie
podobne zaburzenia są następstwem wrodzonej choroby nerek.
Oprócz mukowiscydozy ten zespół może wystąpić również w takich
jednostkach chorobowych, jak zwężenie odźwiernika, cykliczne wymioty, biegunka chlorowa, przy stosowaniu leków moczopędnych
lub diecie ubogiej w chlor oraz przy drenażu żołądka.
Częstość występowania zespołu pseudo-Barttera w mukowiscydozie jest zależna od wielu czynników, a jego ryzyko
wzrasta w takich sytuacjach jak:
• wiek niemowlęcy,
• karmienie piersią,
24
•
•
•
•
•
opóźnione rozpoznanie CF,
udar cieplny,
miesiące letnie,
zaostrzenie zmian płucnych,
gorączka.
Według różnych statystyk, ten problem wystąpił u 16,5%
niemowląt w Macedonii i aż u 27,5% chorych w Turcji.
Objawy zespołu są zmienne i zależą od nasilenia zaburzeń
elektrolitowych i odwodnienia. Należą do nich: duże pragnienie,
wymioty, brak apetytu, odwodnienie, słaby przyrost masy ciała
lub niedożywienie, niepokój, osłabienie, ospałość. W bardziej
zaawansowanych postaciach mogą wystąpić: skurcze mięśni,
drgawki, zaburzenia rytmu serca, a nawet zgon.
Warto wiedzieć, że do odkrycia nieprawidłowego składu
potu doprowadziły obserwacje DiSant’Agnese i wsp., którzy
w czasie gorącego lata 1949 r. w Nowym Jorku stwierdzili, że wiele
niemowląt przyjmowanych do szpitala z objawami udaru cieplnego i odwodnienia hiponatremicznego miało mukowiscydozę.
Zapobieganie
Podstawowym sposobem zapobiegania zespołowi pseudo-Barttera jest suplementacja soli. „Zasady rozpoznawania
i leczenia mukowiscydozy” opracowane w 2009 r. przez Polskie
Towarzystwo Mukowiscydozy następująco określają zapotrzebowanie na sól:
• 50–100 mg/kg m.c./dobę u niemowląt (większe zapotrzebowanie w pierwszych miesiącach życia);
• 25–50 mg/kg m.c./dobę u dzieci w wieku 1–10 lat;
• 1200–1800 mg/dobę > 11 roku życia.
Niemowlętom najłatwiej podawać sól w formie 10% roztworu NaCl – dostępnego w ampułkach po 10 ml. W 1 ml takiego
roztworu jest zawarte 100 mg soli. W sytuacjach wzmożonej
potliwości (upały, intensywny wysiłek fizyczny) dawkę soli
można okresowo zwiększyć o 20–50%.
Niemowlęta, które nie są karmione piersią, powinny być
żywione Milupą Cystilac – jest to dieta specjalnie przygotowana
dla niemowląt i dzieci z mukowiscydozą, której jedną z zalet
jest zdecydowanie wyższa zawartość sodu niż w typowych
mieszankach mlecznych.
Szczególną uwagę należy zwrócić na wyrównywanie większych strat jonów i wody w przypadku wystąpienia u dziecka wymiotów lub biegunki. Wówczas należy uzupełniać straty, podając
dziecku do picia doustne płyny nawadniające (np. Orsalit, Gastrolit,
Floridral). Ze względu na większą zawartość sodu i chloru, dla chorych na mukowiscydozę najlepszy wydaje się „Orsalit dla dorosłych”,
który w tej chorobie można podawać również dzieciom.
Wskazane jest unikanie przegrzewania dzieci, zwłaszcza
niemowląt – wysoka temperatura w pokoju niemowlęcia i bardzo ciepły ubiór mogą doprowadzić do problemów. W miesiącach letnich należy unikać wystawiania dziecka na słońce,
najlepiej, żeby przebywało w cieniu.
Chorzy uprawiający sporty, jak również aktywne fizycznie
dzieci powinni uzupełniać wodę i jony, najlepiej stosując w tym celu
napoje izotoniczne (np. Fit Active, Hot Sport Drink, Izoplus, Isostar,
Powerade) lub omówione wyżej doustne płyny nawadniające.
Leczenie
W przypadku wystąpienia u chorego objawów sugerujących możliwość wystąpienia zespołu pseudo-Barttera
należy się zgłosić do lekarza. Podstawowym sposobem roz-
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
poznania problemu jest wykonanie badania gazometrycznego i tzw. jonogramu, w którym określa się stężenie sodu,
potasu i chloru we krwi. Do badania wystarczy niewielka
porcja krwi pobieranej do szklanej rurki (kapilary) po nakłuciu palca. Niestety, ze względu na koszt odpowiedniego
analizatora badanie jest wykonywane prawie wyłącznie
w szpitalach. Sam jonogram można wykonać również z krwi
pobranej z nakłucia żyły.
Stwierdzenie typowych zaburzeń elektrolitowych
i alkalozy metabolicznej wymaga intensywnego leczenia,
polegającego na dożylnym nawadnianiu i uzupełnianiu brakujących jonów.
Podsumowanie
Zaburzenia równowagi jonowej i kwasowo-zasadowej
w mukowiscydozie są zjawiskiem częstym, zwłaszcza u niemowląt. Ich niecharakterystyczne objawy kliniczne mogą opóźniać
prawidłowe rozpoznanie. Najlepszym sposobem postępowania
jest zapobieganie wystąpieniu zespołu pseudo-Barttera przez
staranne uzupełnianie nadmiernych strat soli u obficie pocących
się chorych na mukowiscydozę.
Podziękowania
Serdecznie dziękuję Agnieszce Pogorzelskiej za przygotowanie ilustracji do tego artykułu.
SÓL HIPERTONICZNA W AEROZOLOTERAPII
Andrzej Pogorzelski
Klinika Pneumonologii i Mukowiscydozy, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
O zastosowaniu soli hipertonicznej, w stężeniach przekraczających 0,9%, pisałem w „Mukowiscydozie” już trzykrotnie
(na str. 10 w nr 18 i 26 oraz na str. 11 w nr 23). Postępy wiedzy
o mechanizmach działania, bezpieczeństwie leczenia i jego
efektach zasługują na ponowne podjęcie tematu.
Sól fizjologiczna
Tego określenia używa się dla roztworu chlorku sodu
(NaCl) o takim samym ciśnieniu osmotycznym jak wnętrze
ludzkiego ciała (zob. więcej: „Mukowiscydoza” nr 18, str. 12 i 13).
Równość ciśnień osmotycznych zachodzi tylko dla roztworu
NaCl o stężeniu 0,9%. Roztwory o innych stężeniach będą albo
hipotoniczne (stężenia mniejsze od 0,9%), albo hipertoniczne
(większe od 0,9%).
Prawidłowe nazewnictwo jest bardzo ważne, chociażby dla
precyzyjnej komunikacji z lekarzem. Niejednokrotnie rodzice
mówią, że robią inhalacje z soli hipertonicznej, a okazuje się,
że stosują roztwór 0,9%, jak i odwrotnie, mówią o inhalacjach
z soli fizjologicznej, a okazuje się, że tak naprawdę mieszają ze
sobą roztwór 0,9% z 10,0%, czyli podają sól hipertoniczną. Warto
również wiedzieć, jakie stężenie NaCl jest faktycznie inhalowane.
0,9% NaCl – roztwór fizjologiczny
> 0,9% NaCl – roztwór hipertoniczny
mechanizm działania
Zaburzona czynność białka CFTR w wyniku mutacji genu
odpowiadającego za jego syntezę powoduje u chorych na mukowiscydozę zaburzenia transportu jonów i wody przez nabłonki.
W płucach to zjawisko prowadzi do odwodnienia i zagęszczenia
oraz zmniejszenia grubości płynu pokrywającego oskrzela i osłabienia mechanizmów oczyszczania płuc (tzw. klirens śluzowo-rzęskowy). Zastój treści oskrzelowej powoduje zwiększenie
podatności na zakażenia układu oddechowego (rys. 1).
A
60 μm/s
B
0 μm/s
C
> 0 μm/s
warstwa
śluzowa
CL-
płyn okołorzęskowy
H 2O
CLX
X
Na+
H2O
Na+
człowiek
zdrowy
H2O
chory
na CF
H2O
H2O
Na+
chory na CF po
inhalacji z soli
hipertonicznej
H2O
Rys. 1. U osoby zdrowej transport jonów i wody przez nabłonek oddechowy
zapewnia właściwą grubość warstwy płynu okołorzęskowego, zapewniającą
optymalną wydajność ruchu rzęsek, zapewniającą intensywne oczyszczanie
dróg oddechowych (A). Zaburzenia transportu jonowego spowodowane
brakiem aktywności białka CFTR (zwiększone wchłanianie sodu i wody)
odpowiadają za spłycenie warstwy płynu okołorzęskowego, co całkowicie
hamuje klirens śluzowo-rzęskowy (B). Inhalacja soli hipertonicznej zwiększa
napływ wody do oskrzeli, prowadząc do czasowego zwiększenia warstwy
płynu okołorzęskowego i uruchomienia czynności rzęsek (C). ASL – ang.
airway surface liquid.
Okazuje się, że inhalacje z soli hipertonicznej, a najlepiej
przebadane jest stężenie 7%, dają wyraźną poprawę klirensu
śluzowo-rzęskowego i oczyszczania płuc. Dzieje się tak nawet
u chorych niewykazujących uchwytnych uszkodzeń płuc.
Najprawdopodobniej zachodzi to dzięki takim zjawiskom jak:
• napływ wody do płynu otaczającego rzęski w wyniku osmotycznego działania soli, co zwiększa grubość jego warstwy
i ułatwia ruch rzęsek (rys. 1);
• bezpośrednie działanie soli na warstwę śluzową poprzez
rozrywanie wiązań jonowych, zmniejszające lepkość śluzu;
• zwiększanie stężenia jonów w warstwie śluzowej prowadzące
do zmniejszenia sił odpychających cząstki śluzu, co ułatwia
jego usuwanie.
W badaniach klinicznych wykazywano większą skuteczność częstszych inhalacji z soli hipertonicznej. Podawanie 7%
NaCl cztery razy na dobę, po 5 ml na każdą inhalację, dawało
25
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
wyraźnie lepszą poprawę wskaźników czynności wentylacyjnej
płuc w porównaniu do podawania dwa razy na dobę.
Glikozaminoglikany
Ta grupa związków chemicznych jest głównym składnikiem
macierzy pozakomórkowej w tkance podnabłonkowej i ścianach
oskrzeli. W popłuczynach oskrzelowo-pęcherzykowych od chorych
na CF wykazano znaczne podwyższenie ich stężenia. Udowodniono
również, że komórki nabłonka oskrzelowego w CF wytwarzają
znacznie więcej siarczanu heparanu, siarczanu chondroityny
i kwasu hialuronowego (glikozaminoglikany). Dodatkowo różne
bakterie, w tym Pseudomonas aeruginosa, pobudzają uwalnianie
tych substancji z komórek nabłonkowych. Wydaje się, że glikozaminoglikany mają bardzo duży udział w zwiększaniu lepkości
treści oskrzelowej chorych na mukowiscydozę. Działają również
negatywnie na reakcje odpornościowe, osłabiając m.in. aktywność
peptydów antybakteryjnych (zob. dalej). Sól hipertoniczna wydaje
się działać korzystnie na te związki chemiczne, w ten sposób zmniejszając lepkość wydzieliny i aktywując mechanizmy odpornościowe.
Działanie antybakteryjne
Wykazano, że ruchliwość P. aeruginosa zależy od stężenia
NaCl w jego otoczeniu. Utrata możliwości ruchu przez bakterie
może utrudniać im zakażanie układu oddechowego i dzięki temu
zmniejszać aktywność stanu zapalnego (zob. nr 23, str. 11). Dodatkowo, w roztworach o wyższych stężeniach soli rozmnażanie
P. aeruginosa jest znacznie wolniejsze, a nawet niemożliwe.
Ostatnio stwierdzono, że tzw. śluzowe szczepy P. aeruginosa
są znacznie mniej odporne na zmiany ciśnienia osmotycznego
w otoczeniu niż szczepy nieśluzowe. Od dawna wiadomo, że
przejście P. aeruginosa z formy nieśluzowej w śluzową powoduje nasilenie tempa uszkodzeń płuc oraz utrudnia leczenie ze
względu na znaczny wzrost oporności na antybiotyki. Zapobieganie temu zjawisku dzięki inhalacji z soli hipertonicznej może
odpowiadać za część jej pozytywnego działania. Przypuszcza się,
że sól hipertoniczna może doprowadzać do selekcji szczepów
nieśluzowych w biofilmie obecnym w drogach oddechowych.
Takie zjawisko poprawia skuteczność leków przeciwbakteryjnych, a zmniejszająca się objętość biofilmu ułatwia ewakuację
treści oskrzelowej. O szczepach śluzowych P. aeruginosa można
więcej przeczytać w „Mukowiscydozie” nr 20, na str. 12.
po inhalacji soli hipertonicznej, dzięki zwiększeniu stężenia
sodu, LL37 jest uwalniany z opisanych połączeń, co powoduje
znaczny wzrost aktywności antybakteryjnej. Zatem regularne
powtarzanie inhalacji z soli hipertonicznej podnosi zdolności
obronne oskrzeli.
Interleukina 8
Jedną z cech przewlekłego stanu zapalnego w oskrzelach
chorych na CF stanowi nadmierna produkcja substancji prozapalnych (cytokiny, chemokiny). Jedną z nich jest interleukina
8 (IL-8). Odpowiada za zwiększony napływ z krwi do oskrzeli
odmiany białych krwinek zwanych neutrofilami. Działanie neutrofilów, polegające na wydzielaniu enzymów trawiących białka
(np. elastazy neutrofilowej) i wytwarzaniu reaktywnych form
tlenowych, w przypadku znacznego nasilenia może prowadzić
do postępującego uszkodzenia płuc. Powstaje wówczas stan,
w którym nadmiernie pobudzone mechanizmy obronne, zamiast
chronić oskrzela, paradoksalnie doprowadzają do ich uszkodzeń.
Okazuje się, że główną substancją wiążącą IL-8 w oskrzelach są glikozaminoglikany. Dzięki temu IL-8 jest chroniona
przed naturalnymi procesami jej rozkładu (proteolizy), a jej
stężenie rośnie. To powoduje dodatkowy napływ i nadmierną
aktywację działania neutrofilów.
Inhalacje z soli hipertonicznej powodują uwalnianie IL-8
i jej rozkład. Poprzez spadek stężenia IL-8 zmniejsza się uszkadzające działanie neutrofilów na płuca i oskrzela. W ten sposób
sól hipertoniczna wykazuje również działania przeciwzapalne.
mechanizmy obronne oskrzeli
Opisany powyżej intensywny napływ pobudzonych neutrofilów do oskrzeli powoduje również wydzielanie przez nie do
światła oskrzeli dużych ilości enzymu mieloperoksydazy (MPO).
Korzystając z nadtlenku wodoru (H2O2) i jonów chloru (Cl-),
wytwarza on silnie uszkadzający, mający potężne działanie antybakteryjne wolny rodnik HOCl. W zdrowych płucach istnieje
naturalny mechanizm chroniący je przed niekorzystnym działaniem ich własnej obrony antyoksydacyjnej. Niestety, typowy
dla CF brak aktywności białka CFTR zaburza te mechanizmy
obronne, ułatwiając samouszkodzenia płuc (rys. 2).
A
H2O2 + Cl-
MPO
26
GSH
SCN
Katelicydyny
Za obronę przeciwbakteryjną w płucach odpowiadają
między innymi tzw. peptydy. Jedną z grup tych związków chemicznych stanowi rodzina katelicydyn. Najbardziej znanym ich
prekursorem jest LL37.
Ta substancja odpowiada za wielostronne pobudzenie
układu immunologicznego, takie jak: stymulacja napływu
neutrofilów, monocytów, limfocytów T i mastocytów, aktywacja fagocytozy i produkcji reaktywnych form tlenowych,
synteza leukotrienu B4, degranulacja mastocytów i zwiększanie
odpowiedzi monocytów i komórek nabłonkowych na bodźce
chemokinowe. Jednym słowem, dzięki LL37 odpowiedź obronna
płuc na zakażenie jest znacznie intensywniejsza.
Okazuje się, że w oskrzelach chorych na mukowiscydozę
LL37 ma bardzo wysokie stężenie, ale, niestety, jego aktywność
przeciwbakteryjna jest bardzo słaba. Stwierdzono, że większość
LL37 wiąże się z DNA i aktyną (uwalnianymi z neutrofilów)
oraz z mucynami śluzu i glikozaminoglikanami. Natomiast
działanie
uszkadzające
HOCl
CFTR
?
SCN
GSH
człowiek zdrowy
B
H2O2 + Cl-
HOCl
GSH
SCN
CFTR
X
SCN
człowiek chory na CF
działanie
uszkadzające
?
GSH
Rys. 2. A. Dzięki aktywności
CFTR u osób zdrowych stężenie glutationu (GSH) i tiocyjanianiu (SCN) w oskrzelach
zapewnia znaczne ograniczenie szkodliwego działania
rodnika HOCl powstającego
przy udziale mieloperoksydazy (MPO) z nadtlenku
wodoru i chloru.
B. U chorych na mukowiscydozę większa liczba neutrofilów obecnych w oskrzelach
wytwarza większą ilość MPO,
co powoduje wzmożoną produkcję HOCl. Defekt CFTR
zaburza transport GSH i SCN
przez nabłonek oskrzelowy,
co znacznie zmniejsza ilość
tych substancji w oskrzelach, prowadząc do nasilenia
uszkodzeń płuc. Po inhalacjach z soli hipertonicznej
stężenie GSH wzrasta, ale
mechanizm tego zjawiska
pozostaje na razie niewyjaśniony.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
CFTR bierze udział nie tylko w transporcie jonów chloru,
ale odpowiada również za transport dwóch cząsteczek odpowiedzialnych za ochronę antyoksydacyjną: glutationu i tiocyjanianu
(SCN-). Ich niedobór nasila intensywność procesów zapalnych
i uszkodzeń płuc (rys. 2). Okazuje się, że inhalacje z soli hipertonicznej w mukowiscydozie wyraźnie zwiększają stężenie
glutationu na powierzchni oskrzeli, dzięki temu chroniąc je
przed uszkodzeniami. Niestety, ten mechanizm ochronny jest
niepełny, ponieważ sól hipertoniczna nie wpływa na stężenie
tiocyjanianiu.
O znaczeniu tiocyjanianu można przeczytać również w numerze 21 „Mukowiscydozy”, na str. 15.
Tolerancja leczenia
Pojawia się coraz większa liczba dowodów na bezpieczeństwo stosowania soli hipertonicznej u najmłodszych chorych.
Subbarao i wsp. badali 13 dzieci w wieku od 25 do 140 tygodni, nie stwierdzając u żadnego z nich znamiennego spadku
wskaźników wentylacji w odpowiedzi na inhalację 7% NaCl
poprzedzoną podaniem salbutamolu. Troje dzieci zareagowało
kaszlem w czasie inhalacji, w tym jedno kaszlało intensywnie
przez 5 minut po inhalacji. Dellon i wsp., po wstępnym podaniu
salbutamolu wziewnie, stosowali roztwór 3% NaCl u 6 dzieci
w wieku od 4 miesięcy do 3 lat i u 8 dzieci w wieku od 4 do 7 lat.
Nie stwierdzali działań niepożądanych, obserwując tylko nieco
bardziej nasilony kaszel po inhalacjach w grupie przedszkolnej.
Zastosowanie 7% NaCl, odpowiednio u 8 młodszych i 7 starszych
dzieci, doprowadziło do istotnego spadku wskaźników wentylacji tylko u jednego z nich. Rosenfeld i wsp. przez 2 tygodnie
stosowali 7% NaCl u 19 dzieci w wieku od 12 do 30 miesięcy.
Nietolerancję inhalacji stwierdzili tylko u jednego dziecka.
Moje dotychczasowe obserwacje również potwierdzają
bezpieczeństwo stosowania inhalacji z soli hipertonicznej
u najmłodszych dzieci. Jak starałem się wykazać powyżej, ten
prosty sposób leczenia pozwala na przynajmniej częściową
korekcję różnego rodzaju zaburzeń stwierdzanych w oskrzelach
u chorych na mukowiscydozę. Im wcześniej zaczną oni korzystać
z dobrodziejstw soli hipertonicznej, tym będą mieli większe
szanse na dłuższe życie.
Działania niepożądane
Inhalacje z soli hipertonicznej mogą dawać różnorodne
objawy niepożądane. Do najczęstszych należą:
• nasilony kaszel,
• podrażnienie, drapanie, ból gardła,
• nieprzyjemny, słony, gorzki smak,
• uczucie ciężkości w klatce piersiowej,
• duszność.
Części z tych problemów można uniknąć, poprzedzając
inhalację z soli hipertonicznej podaniem salbutamolu (np.
Ventolin). Lek rozszerzający oskrzela należy podać na 15 do
30 minut przed rozpoczęciem inhalacji. Ventolin najłatwiej
podawać z dozownika ciśnieniowego, korzystając z tzw. komory
inhalacyjnej (spejser, „tuba”). Standardowo stosuje się 200 μg,
czyli dwie dawki („psiknięcia”). Każdą z nich podajemy osobno, najlepiej z kilkunastosekundową przerwą pomiędzy nimi.
Niektóre osoby mogą wymagać dawek znacznie większych,
dochodzących nawet do 600 μg salbutamolu (6 pufów).
Nie ma potrzeby podawania salbutamolu w formie
dodatkowej inhalacji dyszowej, np. ze Steri-Neb Salamolu.
Nie wykazano większej skuteczności takiej formy podania leku,
natomiast jest ona znacznie dłuższa i mniej komfortowa zarówno
dla pacjenta, jak i rodziców.
Niestety, pomimo poprzedzania inhalacji podaniem salbutamolu, szacuje się, że około 10% chorych nie może stosować soli
hipertonicznej. W takich sytuacjach proponujemy podawanie
niższych stężeń, np. 3%, jak również próby stopniowej adaptacji
chorego do rosnących stężeń. Można np. podawać 2% roztwór
przez okres 1–2 tygodni, potem zwiększyć stężenie do 3%,
znowu podawać je przez 1–2 tygodnie, i kontynuować w ten
sposób zwiększanie stężeń aż do osiągnięcia 7%. U niektórych
chorych takie postępowanie kończy się pełnym sukcesem. Jeżeli
przy kolejnym zwiększeniu stężenia pojawiają się objawy niepożądane, wówczas zalecamy powrót do najwyższego, dobrze
tolerowanego stężenia.
Kwas hialuronowy
Celem zmniejszenia podrażnień wywoływanych solą hipertoniczną i zwiększenia grupy chorych mogących korzystać
z tego leczenia podjęto próby dodawania do 7% NaCl kwasu
hialuronowego o stężeniu 0,1%. Maiz i wsp. zastosowali tę
mieszankę u 21chorych nietolerujących 7% NaCl spośród
81 chorych wykonujących takie inhalacje. Dzięki dodaniu kwasu
hialuronowego 81% chorych (17 z 21) nietolerujących samej soli
mogło kontynuować inhalacje. Buonpensiero i wsp. porównali
u 20 dzieci skutki jednorazowej inhalacji czystego 7% NaCl oraz
7% NaCl z dodatkiem kwasu hialuronowego. Nie stwierdzono
różnic w wynikach spirometrycznych uzyskanych po inhalacji
każdego z roztworów. Dodatek kwasu hialuronowego dawał lepszą tolerancję i poprawiał odczucia pacjentów w czasie inhalacji.
Mieszanka 7% NaCl z 0,1% kwasem hialuronowym jest
dostępna we Włoszech, Hiszpanii i Niemczech pod handlową
nazwą Hyaneb (producent Praxis Pharmaceuticals). Jedno
opakowanie zawierające 30 ampułek po 5 ml roztworu, wystarczające na 15 dni leczenia, kosztuje od 95 do 117 euro. Zatem
koszt miesięczny to około 800 zł. Warto nadmienić, że Francuzi
decyzją z listopada 2010 r. nie wprowadzili Hyanebu na listę
leków refundowanych. Bardzo wysoki koszt tego preparatu
(30 razy drożej niż polska wersja 7% NaCl) oraz znikoma liczba
badań klinicznych, w tym brak oceny skuteczności i bezpieczeństwa jego długotrwałego podawania, powodują, że obecnie nie
można go zalecać do powszechnego stosowania.
Groty solne
W całej Polsce, zwłaszcza w miejscowościach uzdrowiskowych, powstało wiele tzw. grot solnych, oferujących wszystkim
chętnym swoje usługi. Mimo że reklamowane są jako „lecznicze”,
to nie wykazują działania terapeutycznego. Groty są zbudowane
z solnych cegiełek, często z systemem wentylacyjnym pomiędzy
ściankami, co jakoby ma uwalniać aerozol solny. Okazuje się,
że jego wytwarzanie jest znikome, a ta technika pozwala na
uzyskanie śladowego stężenia NaCl na poziomie 0,45 μg/m3
powietrza w grocie. Dla porównania, na nadbałtyckiej plaży
stężenie NaCl w powietrzu wynosi 4,7 μg/m3, w tzw. mikroklimacie tężniowym 8,8 μg/m3 a w komorach kopalni soli w Wieliczce 22,0 μg/m3. Zatem zdecydowanie odradzam korzystanie
z grot solnych. Oprócz nieuzasadnionego wydatku narażamy
chorego na kontakt w zamkniętym pomieszczeniu z innymi,
często chorymi ludźmi, co może ułatwiać choćby przenoszenie
infekcji wirusowych.
27
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Haloterapia
Przykładem rzeczywistego leczenia solą (haloterapia)
jest praca zespołu z Tübingen w Niemczech przedstawiona
na 34. Europejskiej Konferencji Mukowiscydozy, która odbyła
się w dniach 8–11 czerwca 2011 r. w Hamburgu. Podjęto
próbę zastosowania aerozolu z suchego proszku solnego
w pomieszczeniu o kontrolowanej wilgotności i temperaturze, do którego z zewnątrz wprowadzano aerozol zawierający
10 mg soli/m 3 powietrza. Badaniu poddano 6 dorosłych
chorych na CF, którzy przez 5 kolejnych dni, każdorazowo
po 45 minut, inhalowali się solą. Stwierdzono, że chorzy
odkrztuszali większą objętość plwociny w czasie inhalacji
i do godziny od jej zakończenia; plwocina zawierała więcej
neutrofilów i komórek P. aeruginosa, oraz wykazano poprawę
wskaźników wentylacji (FEV1 i MMEF) po 5 dniach inhalacji. To bardzo wstępne badanie oparto na wcześniejszych
doświadczeniach rosyjskich z leczeniem solnym aerozolem
innych chorób układu oddechowego.
Jak planować urlop?
Pozytywne działanie inhalacji z soli zostało jednoznacznie
dowiedzione. Wybierając się na urlop, warto wziąć pod uwagę
możliwość połączenia przyjemnego z pożytecznym. Jeżeli
chory będzie przez dwa tygodnie przebywał na nadbałtyckiej
plaży, będzie miał zapewnione stałe oddychanie powietrzem
zawierającym kilkanaście–kilkadziesiąt mikrogramów soli
w jednym metrze sześciennym. Największe stężenie soli przy
dobrej pogodzie jest w czasie bryzy (wiatr wiejący od morza),
czyli w godzinach od 10.00 rano do zachodu słońca. Im większe nasilenie wiatru, tym wyższe stężenie soli w powietrzu.
Przy wietrze wiejącym z prędkością około 10 m/s (5 w skali
Beauforta) stężenie soli w powietrzu nad Bałtykiem wzrasta
do 30 μg/m3. Silniejszy wiatr wywołuje zjawiska zwiększające
tworzenie aerozolu z wody morskiej, jak tworzenie piany na
szczytach fal czy bryzgi. Ze względu na szybki spadek zawartości soli w powietrzu w miarę oddalania się od brzegu morza,
najwłaściwsze jest przebywanie w odległości nie większej niż
50 metrów od brzegu.
Warto pamiętać, że Bałtyk to morze półsłone, jego średnie
zasolenie wynosi około 7‰. Dla porównania zasolenie Morza
Śródziemnego lub Morza Czerwonego to 40‰. Zatem na
tamtejszych plażach stężenie soli w powietrzu będzie wyraźnie
wyższe. Planując wakacje, warto rozważyć wyjazd nad Morze
Śródziemne. Pozytywny efekt takiego wyjazdu uzyskamy
pod warunkiem przebywania jak najbliżej morskiego brzegu,
najlepiej na plaży.
Stężenia NaCl osiągane w aerozolu generowanym w inhalatorze z soli hipertonicznej w porównaniu do nadmorskiego
powietrza są znacznie wyższe (1000–10 000 razy). Z tego
względu nie jest wskazane przerywanie inhalacji z soli w czasie
pobytu nad morzem.
Jak przygotować roztwór soli
W warunkach polskich najprościej przygotować roztwór
soli o żądanym stężeniu, mieszając ze sobą wodę do iniekcji
i 10% NaCl. W tabeli 1. przedstawiono sposób mieszania pozwalający na uzyskanie 10 ml roztworu, czyli objętości wystarczającej
na dwie dawki. Można jako rozcieńczalnika użyć zamiast wody
również roztworu soli fizjologicznej (0,9% NaCl) – uzyskiwane
stężenia przedstawiono w tabeli 2.
28
Tabela 1. Sposób mieszania 10% NaCl i wody do iniekcji dla
uzyskania żądanego stężenia roztworu ostatecznego, przy założeniu objętości docelowej 10 ml
Stężenie
docelowe
1%
2%
3%
4%
5%
6%
7%
8%
9%
Objętość
10% NaCl
1 ml
2 ml
3 ml
4 ml
5 ml
6 ml
7 ml
8 ml
9 ml
Objętość wody
do iniekcji
9 ml
8 ml
7 ml
6 ml
5 ml
4 ml
3 ml
2 ml
1 ml
Tabela 2. Sposób mieszania 10% NaCl i 0,9% NaCl dla uzyskania żądanego stężenia roztworu ostatecznego, przy założeniu
objętości docelowej 10 ml
Stężenie
docelowe
1,8%
2,7%
3,6%
4,5%
5,4%
6,4%
7,3%
8,2%
9,1%
Objętość
10% NaCl
1 ml
2 ml
3 ml
4 ml
5 ml
6 ml
7 ml
8 ml
9 ml
Objętość
0,9% NaCl
9 ml
8 ml
7 ml
6 ml
5 ml
4 ml
3 ml
2 ml
1 ml
10% NaCl (10% Inj. Natrii chloratii) jest substancją
dostępną na receptę, pełnopłatną, za 100 polietylenowych
ampułek o objętości 10 ml każda zapłacimy 79,63 zł. Warto
pamiętać, że istnieją również ampułki szklane, ale są wielokrotnie droższe od polietylenowych, bo za 10 ampułek trzeba
zapłacić 25,36 zł.
0,9% NaCl (Inj. Natrii chloratii isotonica) jest dostępny
za 30-procentową odpłatnością (warunek do refundacji to posiadanie recepty). Za 100 ampułek polietylenowych o objętości
10 ml każda zapłacimy 10,66 zł, a koszt 100 ampułek po 5 ml
wyniesie 8,91 zł. Również ten preparat jest sprzedawany w znacznie droższych ampułkach szklanych.
Woda do iniekcji (Aqua pro Injectione) jest dostępna tylko w formie ampułek polietylenowych, o dwóch objętościach,
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
po 5 i po 10 ml. Za 100 sztuk ampułek 5 ml zapłacimy 7,00 zł,
za 100 sztuk ampułek po 10 ml płaci się 9,24 zł (warunkiem
refundacji jest posiadanie recepty).
Jak widać z powyższego zestawienia i tabel nr 1 i 2, rozwiązaniem dającym większą precyzję rozcieńczania i nieco
tańszym jest mieszanie 10% NaCl z wodą do iniekcji. Miesięczny
koszt leczenia 7% NaCl podawanym dwa razy dziennie po 5 ml
wyniesie zatem 26 zł (30 ampułek 10% NaCl i 30 ampułek po
5 ml wody do iniekcji). Do wyliczonej kwoty należy dołożyć
jeszcze koszt strzykawek i igieł umożliwiających precyzyjne
przygotowanie roztworu.
Jeżeli chcemy uniknąć trudności związanych z naciąganiem
dokładnie odmierzonych objętości dwóch roztworów, można
uprościć całą procedurę, mieszając 10 ml 10% NaCl z 5 ml NaCl
o stężeniu 0,9%. W uzyskanej objętości 15 ml mamy wówczas
roztwór o stężeniu prawie 7% (6,97%), którego miesięczny koszt
wynosi 26,57 zł.
Kupując powyższe produkty, warto pamiętać, że 100 ampułek jest sprzedawane w poręcznym, kartonowym opakowaniu,
ułatwiającym późniejsze przechowywanie. Mniejszą liczbę
ampułek dostaniemy tylko luzem.
Niektórzy chorzy starają się jeszcze bardziej ograniczyć
koszty zakupu soli do inhalacji, prosząc o receptę na lek robiony.
Wówczas za opakowanie np. 300 ml 7% NaCl trzeba zapłacić
tylko 5 zł. Jednak moim zdaniem jest to działanie niewłaściwe.
Lek robiony nie zapewnia jałowości, poza tym przechowywanie
butelki przez miesiąc powoduje ryzyko skażenia roztworu oraz
zmian w jego stężeniu powstających przez parowanie wody przy
każdym otwarciu.
Na rynku europejskim są gotowe roztwory soli hipertonicznej. Np. firma Pari produkuje MucoClear – 6% roztwór
NaCl dostępny w 4 ml ampułkach, w opakowaniach po 20 lub
60 ampułek. Można również kupić MucoClear w stężeniu 3%.
Cena tych produktów jest, niestety, absurdalna, za 60 ampułek
6% MucoClear trzeba zapłacić około 50 euro.
Przygotowanie roztworu soli hipertonicznej zależy od
chorego lub jego opiekunów. Mam nadzieję, że opisane powyżej
sposoby pozwolą Państwu na dokonanie najlepszego wyboru.
Jakie stężenie NaCl jest najlepsze
Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Większość badań
prowadzono, stosując roztwór 7%, i takie stężenie obecnie powszechnie się zaleca. Jednak w oparciu o przesłanki teoretyczne
wydaje się, że im wyższe stężenie podawanej soli, tym efekty powinny być lepsze. Porównanie stężenia 3% z 7% i 12% wykazało
największą skuteczność w zwiększaniu klirensu śluzowo-rzęskowego dla najwyższego stężenia. Niestety, im wyższe stężenie, tym
większa częstość występowania objawów niepożądanych. Jeżeli
jednak chory dobrze toleruje np. stężenie 10%, wówczas warto
rozważyć zastosowanie takiego roztworu.
Istnieją również przesłanki sugerujące większą skuteczność
inhalacji wykonywanych częściej niż dwa razy na dobę i objętości większych niż jednorazowo podawane 4–5 ml. Niestety,
czas poświęcany na inhalacje rośnie wówczas bardzo znacznie,
co powoduje trudności w akceptacji przez chorych takiego
sposobu podawania.
Wybór inhalatora
Sól hipertoniczna może być podawana w każdym typie
inhalatorów. Mogą to być zatem inhalatory ultradźwiękowe,
dyszowe i typu „mesh” (Pari e-Flow, Aeroneb Go, Omron
NE-U22V, I-neb, Beurer Nebulizer IH50). Inhalatory ultradźwiękowe i typu „mesh” skracają czas inhalacji, ale duża gęstość
aerozolu powoduje łatwiejsze wystąpienie nietolerancji inhalacji,
podczas gdy to samo stężenie z inhalatora dyszowego jest przyjmowane bez problemów. Pojawiły się obserwacje, że zastosowanie nebulizatora z systemem PEP może dać lepszą tolerancję
inhalacji. W przypadku stosowania inhalatorów typu „mesh”
warto pamiętać o bardzo dokładnym wypłukaniu membrany
generującej aerozol bezpośrednio po zakończeniu inhalacji,
a najlepiej zrobić to wodą destylowaną. Sól krystalizująca na
membranie może przyczyniać się do zatykania jej otworów
i skracania jej czasu użytkowania.
Schemat aerozoloterapii solą hipertoniczną
• wdychaj 2–4 dawki salbutamolu (np. Ventolin) z dozownika
ciśnieniowego, korzystając ze spejsera; salbutamol może
zostać przez lekarza zastąpiony formoterolem (np. Atimos);
• odczekaj 15–30 minut;
• inhaluj 5 ml roztworu o stężeniu od 3 do 10% – stosuj najwyższe tolerowane stężenie;
• w trakcie inhalacji możesz stosować drenaż autogeniczny
lub nebulizator z systemem PEP;
• bezpośrednio po inhalacji rozpocznij fizjoterapię układu
oddechowego;
• powyższe działania powtórz przynajmniej dwa razy dziennie,
a jeżeli jesteś bardzo cierpliwy, inhalacje możesz powtarzać
3–4 razy (przy stosowaniu formoterolu podaje się go tylko
dwa razy na dobę);
• zachowaj odstęp czasowy między inhalacją z soli hipertonicznej a podaniem Pulmozyme – zalecane przynajmniej
30–60 minut.
Mam nadzieję, że ten artykuł zachęcił wszystkich niezdecydowanych do rozpoczęcia leczenia solą hipertoniczną. Jest to
obecnie standardowa metoda leczenia o dowiedzionej skuteczności w mukowiscydozie, w przeciwieństwie do stosowanego
jeszcze dość często ambroksolu (np. Mucosolvan). Jak każdy
sposób leczenia, powinno zostać skonsultowane z lekarzem
prowadzącym.
Podziękowania
Konsultacji w sprawie stężenia soli w aerozolach morskich
udzieliła pani dr Anita Lewandowska, Instytut Oceanografii,
Zakład Chemii Morza i Ochrony Środowiska Morskiego, Uniwersytet Gdański.
29
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
JAK CZYTAĆ WYNIKI BADAŃ
MIKROBIOLOGICZNYCH?
Andrzej Pogorzelski, Ewa Działek-Smętek
Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Oddział Terenowy w Rabce-Zdroju
Rodzice i chorzy często niepokoją się niektórymi sformułowaniami na wynikach badań mikrobiologicznych. W oparciu
o własne doświadczenia z rozwiewaniem takich obaw przedstawiamy poniżej zbiorcze wyjaśnienia podstawowych wątpliwości.
Na podłożu wybiórczym Burkholderia cepacia
medium – brak wzrostu
W diagnostyce mikrobiologicznej materiałów z układu
oddechowego od chorych na mukowiscydozę musi znaleźć
się metoda ułatwiająca wykrywanie zakażeń wywoływanych
przez kompleks bakterii o wspólnej nazwie Burkholderia cepacia (zob. więcej: „Mukowiscydoza” nr 27, str. 3). Ze względu
na jej wolny wzrost na typowych pożywkach stosowanych
w mikrobiologii często nie udaje się stwierdzić jej obecności,
ponieważ inne bakterie, jak Pseudomonas aeruginosa (pałeczka
ropy błękitnej) czy Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty), zarastają całą hodowlę.
Dla uniknięcia takiej sytuacji, czyli wyniku fałszywie ujemnego, stosuje się tzw. podłoża selektywne (wybiórcze). W ich
skład wchodzi zestaw różnych antybiotyków, które uniemożliwiają lub znacznie hamują wzrost innych bakterii, nie szkodząc
jednocześnie gatunkowi, który chcemy wyhodować. Zatem
w tytułowym określeniu „Burkholderia cepacia medium” to
nazwa jednego z podłóż wybiórczych stosowanych do wykrywania wzrostu Burkholderia cepacia. Dalsza część opisu „brak
wzrostu” jednoznacznie potwierdza, że w materiale pozyskanym
od chorego nie stwierdzono obecności tej bakterii. Czyli uzyskujemy wynik ujemny (dobry) – prawidłowy, potwierdzający,
że chory nie jest zakażony przez Burkholderia cepacia (fot. 1).
Jeżeli natomiast wynik będzie brzmiał np. „wyhodowano liczne
kolonie Burkholderia cepacia” wówczas jest to zła informacja,
potwierdzająca zakażenie chorego tą bakterią (fot. 2).
1. Płytka z Burkholderia cepacia medium – brak wzrostu
30
2. Płytka z Burkholderia cepacia medium – wzrost B. cepacia (zwraca uwagę
zmiana zabarwienia podłoża na różowe i drobne fioletowe plamki w lewym
dolnym kwadrancie płytki – kolonie B. cepacia)
Patogen alarmowy
To określenie można spotkać przy niektórych szczepach
bakterii, np. „Achromobacter xylosoxidans, liczne kolonie, PATOGEN ALARMOWY”.
Obowiązek umieszczania informacji o tzw. patogenach
alarmowych wynika z Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia
11 marca 2005 r. w sprawie rejestrów zakażeń zakładowych oraz
raportów o występowaniu tych zakażeń (Dz. U. z dnia 3 kwietnia
2005 r.). Załącznik nr 1 do tego rozporządzenia zawiera listę
16 różnych drobnoustrojów określonych jako „drobnoustroje
alarmowe”. Ideą tego zestawienia było m.in. przekazywanie
informacji między szpitalami o drobnoustrojach wymagających
szczególnej uwagi od personelu szpitalnego, w tym np. decyzji
o izolowaniu chorego.
Spośród bakterii w sposób szczególny interesujących chorych na mukowiscydozę na liście umieszczono:
1. gronkowiec złocisty (Staphylococcus aureus) oporny na
metycylinę (MRSA) lub glikopeptydy (VRSA),
2. pałeczki Gram-ujemne (Enterobacteriaceae) wytwarzające
beta-laktamazy o rozszerzonym spektrum substratowym
(ESBL) lub oporne na karbapenemy,
3. pałeczka ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa) oporna
na karbapenemy lub inne dwie grupy leków.
Jak widać, wśród wymienionych bakterii o umieszczeniu na liście decyduje ich oporność na wybrane grupy
antybiotyków.
MRSA (ang. Methicillin Resistant Staphylococcus Aureus) to
szczepy gronkowca złocistego oporne na grupę tzw. antybiotyków beta-laktamowych (penicyliny, cefalosporyny, karbapenemy). Z kolei VRSA (ang. Vancomycin Resistant Staphylococcus
Aureus) to szczepy gronkowca oporne na glikopeptydy – wankomycynę i teikoplaninę.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Enterobacteriaceae to rodzina bakterii, w skład której wchodzą
między innymi takie gatunki jak: Escherichia coli, Klebsiella pneumoniae, Enterobacter cloacae, Serratia marcescens. Ich wspólną cechą jest
duża łatwość wytwarzania mechanizmu obrony przed antybiotykami, nazywanego ESBL (ang. Extended-Spectrum Beta-Lactamases).
W języku polskim określamy go jako wytwarzanie przez bakterie
beta-laktamaz o rozszerzonym spektrum substratowym. Beta-laktamazy to enzymy bakteryjne, które niszczą wiązania ß-laktamowe
w cząsteczkach antybiotyków. Dzieli się je na dwie grupy:
• beta-laktamazy klasyczne – rozkładające penicyliny i cefalosporyny I generacji, które są wrażliwe na tzw. inhibitory beta-laktamaz – np. kwas klawulanowy, który dodany do antybiotyku
przywraca jego skuteczność antybakteryjną (np. Augmentin® to
skojarzenie amoksycyliny z kwasem klawulanowym – na samą
amoksycylinę bakterie są oporne, ale dodatek niewielkiej ilości
kwasu klawulanowego przywraca ich wrażliwość),
• beta-laktamazy o rozszerzonym spektrum substratowym (ESBL)
– rozkładają penicyliny, cefalosporyny II, III i IV generacji oraz
monobaktamy; w leczeniu takich zakażeń z grupy antybiotyków
beta-laktamowych pozostają tylko karbapenemy (np. Tienam®,
Meronem®) i połączenia z inhibitorami (np. Tazocin®).
Jeżeli na wyniku badania mamy adnotację ESBL(-) to znaczy,
że dany szczep nie wytworzył jeszcze tego rodzaju mechanizmu
obronnego. Jeżeli zaś napisano ESBL(+), wówczas mamy do czynienia ze szczepem o znacznie większej oporności na antybiotyki.
Pseudomonas aeruginosa może nabyć oporność na Tienam®
i Meronem® (karbapenemy) przy zachowaniu wrażliwości na
pozostałe antybiotyki, ale taki szczep już jest kwalifikowany do
grupy drobnoustrojów alarmowych. Jeżeli szczep jest wrażliwy
na karbapenemy, ale oporny na aminoglikozydy (tobramycyna,
amikacyna) i jednocześnie np. na cefalosporyny (ceftazydym),
wówczas również będzie zaliczany do patogenów alarmowych.
Wzmiankowane wyżej rozporządzenie MZ daje prawo
kierownikowi zakładu opieki zdrowotnej lub zespołowi kontroli
zakażeń zakładowych do poszerzenia listy o inne drobnoustroje,
w zależności od bieżącej sytuacji epidemiologicznej.
W Oddziale Terenowym IGiChP w Rabce-Zdroju, ze
względu na dużą liczbę leczonych chorych na mukowiscydozę,
zaliczono do nich między innymi:
• Achromobacter xylosoxidans – oporny na dwie grupy
antybiotyków,
• Burkholderia cepacia – niezależnie od zakresu oporności,
• Stenotrophomonas maltophilia – niezależnie od zakresu
oporności.
graminy B (MLSB). Zmiana w budowie rybosomu bakteryjnego
powoduje, że wymienione grupy leków nie mogą hamować ich
działania i dzięki temu bakterie nabywają oporność na te antybiotyki (np. klindamycyna, azytromycyna, klarytromycyna).
Metody oceny wrażliwości na antybiotyki
Do oznaczania oporności bakterii na antybiotyki wykorzystuje
się różne metody. Najczęstszą z nich jest tzw. metoda dyfuzyjno-krążkowa. Na pożywkę z rosnącymi na niej bakteriami kładzie
się mały krążek bibuły nasyconej standardową ilością jednego
antybiotyku. Obserwacja zahamowania wzrostu bakterii w okolicy
krążka określa, czy bakterie są wrażliwe, czy oporne – decyduje
o tym mierzona w milimetrach szerokość przestrzeni wokół krążka, w której bakterie nie urosły (fot. 3). Wynik jest określany jako:
• szczep oporny (ang. resistant – R),
• szczep wrażliwy (ang. sensitive – S),
• szczep średnio wrażliwy (ang. intermediate – I).
W przypadku niektórych szczepów stosuje się metodę
dokładniejszą, ale znacznie droższą, tzw. E-testy. Są to paski
bibułowe, w których stężenie antybiotyku zmienia się płynnie
w ich osi długiej od niskiego do wysokiego. Obserwacja strefy
pozbawionej bakterii wokół E-testu umożliwia określenie tzw.
MIC (ang. Minimal Inhibitory Concentration), czyli minimalnego stężenia hamującego. MIC określa najniższe stężenie
antybiotyku (w mg/l) hamujące wzrost bakterii (fot. 4).
3. Płytka z oceną lekowrażliwości metodą dyfuzyjno-krążkową. Zwraca uwagę
strefa zahamowania wzrostu (czyste podłoże, brak bakterii) wokół krążków CAZ
i CTX (szczep jest wrażliwy na ceftazydym i cefotaksym zawarte w tych krążkach)
oraz wzrost bakterii aż do brzegów krążka IPM (szczep oporny na imipenem)
Mechanizmy oporności
Oprócz wyżej opisanych, zamieszczane są również informacje o lekooporności typu MBL i MLSB.
MBL to metalo-beta-laktamazy klasy B – enzymy produkowane głównie przez Pseudomonas aeruginosa niszczące
penicyliny, cefalosporyny i karbapenemy oraz ich połączenia
z inhibitorami. Spośród antybiotyków beta-laktamowych do
leczenia pozostaje tylko grupa monobaktamów – czyli w praktyce aztreonam. Podstawowa różnica między ESBL a MBL
to wrażliwość tych pierwszych na karbapenemy i połączenia
z inhibitorami, ale oporność na aztreonam.
MLSB – to mechanizm oporności polegający na zmianie
w budowie jednej z części komórki bakteryjnej, tzw. rybosomu,
która jest bakteriom niezbędna do produkcji białek. Na rybosomy
działają następujące antybiotyki: makrolidy, linkozamidy, strepto-
4. Płytka z nałożonym E-testem (pasek z gradientem stężeń antybiotyku)
i strefą zahamowania wzrostu
31
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
Wrażliwość bakterii na antybiotyki jest badana w laboratorium w warunkach „idealnych”. W przypadku decyzji o leczeniu
zakażenia u chorego człowieka należy uwzględnić m.in. duże
różnice w przechodzeniu antybiotyku do miejsca zakażenia.
Stąd na wynikach spotykamy również oznaczenia wartości
SIQ. Jest to iloraz stężenia we krwi osiąganego przy podawaniu
danego leku przez wartość MIC tego antybiotyku dla określonego szczepu bakterii. Uznaje się, że antybiotyk jest skuteczny,
jeżeli wartość SIQ przekracza 4. Przy niższych wartościach
stężenie antybiotyku w miejscu zakażenia może się okazać za
niskie dla zwalczenia zakażenia. W przypadku mukowiscydozy,
gdzie zakażenie ma miejsce w oskrzelach i miąższu płucnym,
ocena stężeń osiąganych przez antybiotyki w tych okolicach jest
bardzo trudna.
Naturalna flora górnych dróg oddechowych
Powyższe określenie odnosi się do kilku lub kilkunastu
gatunków bakterii obecnych w gardle, nosie, czasem w tchawicy i oskrzelach u zdecydowanej większości zdrowych ludzi.
Zatem ich stwierdzenie np. w posiewie wymazu z gardła lub
wymazu z nosa uznaje się za stan prawidłowy. Z tego względu
w laboratorium OT IGiChP w Rabce-Zdroju nie wymienia się
poszczególnych gatunków, opisując je zbiorczo. Należą do nich
między innymi:
• Streptococcus viridans,
• Moraxella catarrhalis,
• Staphylococcus epidermidis,
• Streptococcus salivarius.
W skład tej flory wchodzą również drożdże, w tym Candida
albicans. Najczęściej pojawiają się po leczeniu antybiotykiem
jako tzw. „flora przejściowa”. Ich obecność w wymazie z gardła
nie stanowi u większości chorych istotnego problemu.
W badaniach mikrobiologicznych materiałów z dolnych
dróg oddechowych (oskrzela i płuca) u ludzi zdrowych zazwyczaj nie stwierdza się wzrostu żadnych bakterii. Jednak sposób
pobierania materiału może mieć wpływ na wyhodowanie flory
górnych dróg oddechowych również z tych jałowych okolic. Dla
przykładu: wprowadzając bronchoskop przez nos i gardło do
tchawicy i oskrzeli, przesuwa się nim po śluzówkach górnych
dróg oddechowych pacjenta i tym samym wprowadza część jego
własnych bakterii do miejsc potencjalnie jałowych. Biorąc to pod
uwagę, stwierdzenie wzrostu flory górnych dróg oddechowych
w posiewie treści oskrzelowej nie jest traktowane jako patologia.
Naturalna flora górnych dróg oddechowych jest jednym
z elementów ludzkiej odporności na zakażenia. Bakterie wchodzące w jej skład utrudniają bakteriom patogennym zakażanie
układu oddechowego. Stosując antybiotyk, działa się nie tylko
na bakterie wywołujące zakażenie, ale również na własną, „dobroczynną” florę chorego człowieka. Zmniejszenie liczby bakterii
ułatwia rozwój grzybów, co powoduje, że wzrost np. Candida
albicans staje się znacznie bardziej intensywny.
Powyżej/poniżej 25 granulocytów obojętnochłonnych w polu widzenia
Materiał pobierany z dolnych dróg oddechowych, np. prawidłowo odkrztuszona plwocina (nie ślina!) lub treść oskrzelowa
odessana przez bronchoskop, jest badany mikroskopowo pod
kątem oceny jego przydatności do badania mikrobiologicznego.
Stwierdzenie obecności licznych neutrofilów (granulocyty obojętnochłonne) w polu widzenia mikroskopu przy 100-krotnym
32
powiększeniu (ponad 25 w polu widzenia) znacznie zwiększa
prawdopodobieństwo wyhodowania patogennych bakterii oraz
przemawia za istnieniem stanu zapalnego. Jeżeli neutrofilów jest
mało (poniżej 25 w polu widzenia), wówczas istnieje mniejsza
szansa na wyhodowanie bakterii.
Ocena mikroskopowa pozwala również na stwierdzenie
obecności komórek nabłonka płaskiego, pochodzących z jamy
ustnej. Przy dużej ich ilości pobrany materiał jest mało wiarygodny do diagnostyki mikrobiologicznej. Niejednokrotnie
okazuje się, że to, co chory uznał za swoją plwocinę, jest tak
naprawdę śliną – a to materiał nienadający się do diagnostyki
zakażeń dolnych dróg oddechowych.
Stwierdzenie w ocenianym mikroskopowo materiale
obecności nabłonków oskrzelowych oraz makrofagów jest
jednoznacznym dowodem na jego pochodzenie z dolnych dróg
oddechowych. Jeżeli dodatkowo nie stwierdza się obecności
bakterii ani neutrofilów, wówczas taki wynik przemawia za
brakiem stanu zapalnego w oskrzelach.
PLWOCINA – wykrztuszana przy kaszlu
wydzielina pochodząca z tchawicy i oskrzeli
ŚLINA – płynna zawartość jamy ustnej
pochodząca ze ślinianek
Bakterie w preparacie
Takie adnotacje na wyniku, jak: „w preparacie – ziarniaki
o morfologii gronkowca” albo „w preparacie pałeczki Gram-ujemne”, albo „w preparacie obecne liczne ziarenkowce Gram-dodatnie o morfologii pneumokoka” przyspieszają rozpoznanie
zakażającej bakterii – wynik jest dostępny po kilku godzinach od
pobrania. Pozwalają również na podejrzewanie większego znaczenia patogennego jednego z kilku wyhodowanych gatunków
bakterii, zwłaszcza jeżeli nie wykonuje się posiewu ilościowego.
Posiewy ilościowe
Plwocinę, treść oskrzelową lub popłuczyny oskrzelowopęcherzykowe można również badać pod kątem liczby bakterii
danego gatunku zawartych w 1 ml pobranego materiału (gęstość). Uzyskane wyniki są wyrażane w przykładowej postaci:
„Haemophilus influenzae 4,8 x 104 cfu/ml”. Skrót „cfu” (ang.
colony forming unit) oznacza „jednostki tworzące kolonie”, co
określa pojedyncze bakterie, z których rozwijają się kolonie
bakteryjne stwierdzane w czasie badania. Zatem w podanym
przykładzie jest mowa o tym, że w badanym materiale było
48 000 komórek Haemophilus influenzae (pałeczka grypy)
w każdym mililitrze badanego materiału.
W przypadku badania plwociny chorych na mukowiscydozę niejednokrotnie uzyskuje się wyniki sięgające 109 cfu/ml,
czyli miliard bakterii w 1 ml plwociny.
Laboratoria mikrobiologiczne wykonują posiewy ilościowe
dość rzadko, głównie ze względów finansowych (pracochłonność). Metodą pośrednią, umożliwiającą szacunkową ocenę
gęstości bakterii w badanym materiale, stanowi ocena liczności
wzrostu ich kolonii w hodowli. Do tego celu służą takie określenia, jak: „kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, liczne, bardzo liczne
kolonie”. Stwierdzenie wzrostu bardzo licznych kolonii danej
bakterii przemawia za jej większym znaczeniem chorobowym
niż bakterii, którą wyhodowano tylko w kilku koloniach.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Szczepy śluzowe
Niektóre bakterie nabywają w pewnych sytuacjach zdolności do produkcji otoczki śluzowej. Ich typowym przykładem jest
Pseudomonas aeruginosa (P.a.). Zwykle chorzy na mukowiscydozę zakażają się szczepami P.a., których kolonie w hodowli są
małe i szorstkie (fot. 5). Jednak z czasem, dzięki adaptacji P.a. do
warunków w oskrzelach, dochodzi do selekcji bakterii z mutacjami umożliwiającymi wydzielanie substancji zwanej alginianem.
Kolonie takiej odmiany P.a. mają wygląd śluzowy (fot. 6).
5. Szczep szorstki Pseudomonas
6. Szczep śluzowy Pseudomonas
Informacja o wyhodowaniu szczepów śluzowych jest
bardzo istotna. Z jednej strony sugeruje, że zakażenie trwa już
dłuższy czas, co ma szczególne znaczenie przy pierwszorazowym
stwierdzeniu wzrostu P.a. Z drugiej strony informuje o większej
oporności wyhodowanych bakterii na antybiotyki. Śluzowa
otoczka utrudnia dostęp do bakterii zarówno antybiotykom, jak
i komórkom układu odpornościowego. Bakterie z otoczką śluzową rozmnażają się nieco wolniej, a ich procesy życiowe są spowolnione, co dodatkowo zmniejsza ich wrażliwość na stosowane
antybiotyki i zmniejsza prawdopodobieństwo eradykacji np. P.a.
Kilka szczepów tego samego gatunku
Zdarza się, że na wyniku
badania jest umieszonych kilka
szczepów np. Pseudomonas
aeruginosa. Często powstają
wówczas pytania, czy to, że
wyhodowano np. cztery szczepy, jest gorsze dla chorego niż
wyhodowanie tylko jednego
szczepu?
Warto sobie uświadomić,
że posiew np. plwociny wykonuje się z materiału zawierającego bardzo dużą ilość pojedynczych komórek bakteryjnych,
np. miliard w 1 ml. Zupełnie
naturalne jest, że w takiej masie drobnoustrojów występują
między nimi wyraźne różnice.
Czasem porównuję plwocinę
z jej bakteriami do wystawy
zwierząt domowych. Mamy
na niej do czynienia z kilkoma
gatunkami zwierząt (np. psy,
koty, konie), ale z mnóstwem
różnych ras, od ratlerka po
mastiffa, od sfinksa po mejkuna, od kuca szetlandzkiego po
perszerona itd. W przypadku bakterii, np. P.a., również w obrębie jednego gatunku mamy wiele różnych „ras”, nazywanych
w mikrobiologii szczepami.
Hodując bakterie w laboratorium, najczęściej uzyskujemy wzrost najliczniejszych i najbardziej żywotnych szczepów
z pobranego materiału. Jeżeli są wyraźne różnice w wyglądzie
poszczególnych kolonii, wówczas przesiewa się je na oddzielne
płytki, traktując jako odrębne szczepy. Typowe jest np. odróżnianie szczepów śluzowych Pseudomonas od szczepów tzw.
szorstkich, niepotrafiących produkować alginianu. Poszczególne
szczepy mogą się również różnić zabarwieniem kolonii, ich
wielkością itd.
Wykazanie wzrostu kilku szczepów w badaniu mikrobiologicznym nie ma prostego przełożenia na stwierdzenie ich
większego znaczenia chorobowego. W przypadku stwierdzenia
szczepów śluzowych rzeczywiście tak jest. Jednak jeżeli wykaże
się wzrost kilku szorstkich szczepów Pseudomonas, wówczas taki
wynik nic nie mówi o ich patogenności.
Podstawowym celem oznaczeń poszczególnych szczepów
jest uzyskanie informacji o ich lekowrażliwości, która może się
wyraźnie różnić. Wówczas planowanie racjonalnej antybiotykoterapii powinno uwzględnić oporność wszystkich wyhodowanych szczepów.
Podsumowanie
Właściwa ocena wyników badań mikrobiologicznych
wymaga dużej wiedzy. Do ich ostatecznej interpretacji często
nie wystarcza nawet typowe wykształcenie lekarskie, stąd
zalecana jest szeroka współpraca z mikrobiologami. Mam
jednak nadzieję, że w tej trudnej materii Czytelnicy uzyskali
choć częściowe wyjaśnienie najważniejszych wątpliwości. Jeżeli
pomimo to czytając wyniki badań swoich lub swojego dziecka,
macie Państwo wątpliwości, wówczas proponuję je wyjaśniać
z Waszymi lekarzami.
preparat bezpośredni
barwiony metodą Grama
ocena mikroskopowa
materiał z układu
oddechowego (plwocina,
treśd oskrzelowa, BALF)
posiew na podłoża
Burkholderia
cepacia agar
agar z 5%
krwią baranią
agar
McConkey
agar
Sabouraud
agar
czekoladowy
inkubacja w temperaturze 35-37⁰C przez 72 godziny
izolacja i identyfikacja
lekowrażliwośd i ocena mechanizmów oporności
Rys. 1. Podstawowe etapy badania mikrobiologicznego
33
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
NOWOCZESNE POGLĄDY NA TEMAT
DRENAŻU UŁOŻENIOWEGO
STOSOWANEGO U CHORYCH
NA MUKOWISCYDOZĘ
Teresa Orlik
Zakład Usprawniania Leczniczego
Instytut Matki i Dziecka
Drenaż ułożeniowy to najpopularniejsza forma drenażu stosowanego u chorych na mukowiscydozę w Polsce.
Odbierany jest przez rodziców i wielu fizjoterapeutów jako
uniwersalna, najlepsza i jedyna metoda, którą można stosować w każdej sytuacji i u wszystkich chorych, poczynając od
niemowląt i na chorych dorosłych kończąc. Często chorzy,
którzy stosują już samodzielne formy drenażu, np. Flutter
lub Acapellę, nadal preferują drenaż ułożeniowy i z chęcią
do niego wracają w sytuacjach zmęczenia czy gorszego samopoczucia.
Drenaż ułożeniowy polega na układaniu pacjenta w odpowiednich pozycjach, w których oskrzele drenujące dany
segment płuca jest ustawione prostopadle do podłoża. Takie
ułożenie ułatwia przesuwanie się wydzieliny z oskrzeli obwodowych do oskrzeli centralnych zgodnie z działaniem sił
grawitacji. Z tego powodu drenaż ten często nazywa się grawitacyjnym. Na ogół stosuje się 6–10 pozycji ułożeniowych.
Segmenty płata dolnego i środkowego obu płuc drenowane
są w pozycjach ułożenia głową w dół. Drenaż ułożeniowy
wykonywany jest zawsze w kombinacji z oklepywaniem
i wstrząsaniem określanym również jako sprężynowanie klatki
piersiowej. Czas drenażu zależy od jakości i ilości zalegającej
wydzieliny, waha się od 2 do 10 minut na każdą pozycję. Biorąc pod uwagę liczbę pozycji stosowanych podczas drenażu,
jego czas będzie się wahał od 15 minut u chorych bez zmian
w płucach do 60 minut u chorych będących w zaawansowanym
stanie choroby. Średnio czas drenażu ułożeniowego wynosi
ok. 20 minut.
Drenaż ułożeniowy jest najstarszą techniką stosowaną
w leczeniu chorych na mukowiscydozę. Stosowano go powszechnie już w latach 50. ubiegłego stulecia. Przez wiele
lat jego stosowania narosło wokół niego wiele kontrowersji.
Najczęstsze zarzuty stawiane drenażowi to bierna forma, niedająca choremu możliwości usamodzielnienia się, stwarzająca
u chorego poczucie uzależnienia od osób drugich i ustawiająca
go w pozycji wyczekiwania. Kolejnym zarzutem jest czasochłonność, ponieważ sesje fizjoterapeutyczne w przypadku
drenażu grawitacyjnego mogą trwać nawet 60 minut. Poważny
zarzut dotyczy efektywności samego oklepywania i w związku
z tym zasadności jego stosowania. Do tej pory nie poznano
mechanizmu wpływu oklepywania klatki piersiowej na efektywność drenażu. Hipotetycznie uważa się, że oklepywanie
to rodzaj wibracji, które przenoszą się na oskrzela, ułatwiając
w ten sposób odrywanie się wydzieliny od ściany oskrzela
i jej ewakuację w kierunku jamy ustnej. Jednak nie zostało to
potwierdzone przez jakiekolwiek badania.
34
Najpoważniejsze jednak zarzuty, stawiane drenażowi
grawitacyjnemu, dotyczą wpływu pozycji ułożenia głową
w dół na wystąpienie niekorzystnych dla chorego objawów,
takich jak: duszność wdechowo-wydechowa, spadek wysycenia krwi tlenem, sprowokowanie bólu głowy (szczególnie
u chorych z zapaleniem zatok i polipami nosa), nasilenie
refluksu żołądkowo-przełykowego czy nasilenie krwioplucia.
W związku z powyższym drenaż oskrzeli w pozycji ułożenia
głową do dołu jest przeciwwskazany w przypadku niewydolności krążeniowo-oddechowej, w stanach astmatycznych,
odmie opłucnowej, krwiopluciu oraz w przypadku refluksu
żołądkowo-przełykowego. W tych przypadkach zaleca się
tak zwany drenaż zmodyfikowany, uwzględniający tylko
pozycje wysokie.
Obecnie uważa się, że pozycje wysokie powinny być
stosowane nie tylko u chorych, u których istnieją przeciwwskazania do stosowania ułożenia w pozycjach głową do dołu,
ale u wszystkich chorych na mukowiscydozę, bez wyjątku.
Zmianę poglądu na temat stosowania drenażu ułożeniowego
grawitacyjnego zawdzięczamy licznym badaniom, szczególnie
intensywnie prowadzonym w ostatniej dekadzie. Badania te
dotyczyły wpływu fizjoterapii na refluks żołądkowo-przełykowy. Cennymi badaniami okazały się badania długofalowe,
obejmujące 5-letni okres obserwacji.
Refluks żołądkowo-przełykowy
Refluksem żołądkowo-przełykowym nazywamy cofanie
się treści żołądkowej do przełyku. Wielokrotnie nawracając w ciągu doby, może prowadzić do choroby refluksowej
przełyku.
Konsekwencje refluksu żołądkowo-przełykowego
widoczne są w układzie oddechowym. Aspiracja treści żołądkowej do układu oddechowego wywołuje stany zapalne
oskrzeli i krtani oraz kaszel. Podrażnienie przełyku przez
treść żołądkową prowadzi do stymulacji nerwu błędnego
i odruchowego skurczu oskrzeli. Wymienione objawy obserwowane w układzie oddechowym dotyczą nie tylko chorych
na mukowiscydozę, ale wszystkich ludzi, u których refluks
żołądkowo-przełykowy występuje. Natomiast u chorych na
mukowiscydozę refluks żołądkowo-przełykowy pogłębia już
i tak nasilone objawy płucne.
Refluks żołądkowo-przełykowy po raz pierwszy został
opisany u chorych na mukowisydozę przez Feigelsona i jego
współpracowników w 1975 r. Inni autorzy w kolejnych latach
potwierdzili, że refluks żołądkowo-przełykowy ma istotny
wpływ na przebieg choroby oskrzelowo-płucnej u niektórych
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
chorych na mukowiscydozę. Stwierdzono bardzo duży związek pomiędzy występowaniem refluksu a zaawansowanym
stanem choroby. Chorzy, u których nie występował nasilony
refluks, legitymowali się dużo lepszym stanem klinicznym
w porównaniu z chorymi, u których zdiagnozowano chorobę
refluksową. Niektórzy autorzy sugerują, że częstsze i dłuższe
epizody refluksu żołądkowo-przełykowego występują u niemowląt ze stwierdzoną kolonizacją Pseudomonas aeruginosa
w porównaniu z niemowlętami, u których nie stwierdza się
tej bakterii1, 2, 3, 4.
Refluks żołądkowo-przełykowy jest charakterystyczny dla
chorych na mukowiscydozę. Występuje u 35%–81% niemowląt
i małych dzieci. Orenstein podaje, że u dzieci poniżej 5. roku
życia refluks występuje w 80% przypadków, u dzieci starszych
odsetek chorych z refluksem jest nieznacznie niższy i wynosi
75%, po czym u chorych dorosłych ponownie wzrasta do 80%1.
Choroba refluksowa przełyku występuje również u niemowląt
zdrowych. Jednak odsetek przypadków jest zdecydowanie niższy
i waha się pomiędzy 18%–40%.
Mechanizm prowadzący do refluksu żołądkowo-przełykowego u chorych na mukowiscydozę nie jest dobrze poznany.
Uważa się, że powtarzający się przewlekły kaszel oraz rozdęcie
płuc wpływające na wzrost ciśnienia w jamie brzusznej, a także
fizjoterapia mogą być czynnikami stymulującymi refluks żołądkowo-przełykowy.
Wpływ fizjoterapii na refluks
żołądkowo-przełykowy
Liczne badania udowodniły, że fizjoterapia klatki piersiowej, w szczególności drenaż w ułożeniu głową do dołu,
nasila refluks żołądkowo-przełykowy. Foster i współpracownicy w 1980 r. udokumentowali nasilenie refluksu żołądkowo-przełykowego podczas drenażu ułożeniowego u dzieci
i dorosłych chorych na mukowiscydozę5. Vandenplas i wsp.
w 1991 r., udowodnili na podstawie badań, że drenaż ułożeniowy prowokuje refluks żołądkowo-przełykowy w dużej
grupie niemowląt niechorujących na mukowiscydozę2. Demont
i wsp. w 1991 r. stwierdzili u niemowląt, u których stosowano fizjoterapię metodą AFE (Acceleration of Expiratory
Flow – tzw. metoda francuska) w pozycji leżenia tyłem (na
wznak), większe nasilenie refluksu żołądkowo-przełykowego
niż w przypadku stosowania pozycji półleżącej (kąt nachylenia
w stosunku do podłoża 35°). W swojej publikacji autorzy zalecali wysokie ułożenie podczas stosowania metody AFE6. Button
i wsp. w 1997 r. badali efekt wpływu drenażu ułożeniowego
grawitacyjnego i drenażu z zastosowaniem wysokich pozycji
(zmodyfikowanego) na refluks żołądkowo-przełykowy u 20
niemowląt zdiagnozowanych w wyniku badania przesiewowego,
w 2 miesiącu ich życia. Stwierdzili istotnie statystycznie większą
liczbę epizodów refluksu żołądkowo-przełykowego podczas
drenażu w pozycjach ułożenia głową w dół w porównaniu
z drenażem zmodyfikowanym. Przy czym najbardziej nasila
refluks pozycja leżenia na plecach, głową do dołu, w porównaniu z innymi pozycjami, np. leżenia na bokach również
głową do dołu. Pozycja leżenia na brzuchu najsłabiej pobudza
cofanie się treści żołądkowej do przełyku. Ci sami autorzy
potwierdzili korelację pomiędzy płaczem dziecka podczas
drenażu grawitacyjnego a epizodami refluksu żołądkowo-przełykowego oraz spadek saturacji krwi podczas płaczu. Zalecali
stosowanie fizjoterapii tylko w pozycjach wysokich, szczególnie
u asymptomatycznych niemowląt, u których choroba przebiega
bezobjawowo7. W 1998 r. Brenda Button porównywała wpływ
drenażu ułożeniowego w pozycjach grawitacyjnych i z maską
PEP na refluks żołądkowo-przełykowy. W swoich badaniach
w jednoznaczny sposób stwierdziła nasilenie refluksu podczas
stosowania drenażu ułożeniowego. Nie obserwowała objawu
cofania się treści żołądkowej do przełyku podczas stosowania
maski PEP8.
Przytoczone powyżej wyniki badań sprowokowały w latach 90. liczne dyskusje nad zastosowaniem drenażu zmodyfikowanego i grawitacyjnego u chorych na mukowiscydozę.
Dyskusja dotyczyła głównie kwestii, czy drenaż zmodyfikowany powinien być stosowany standardowo u wszystkich chorych
na mukowiscydozę, czy tylko u tych chorych, u których został
zdiagnozowany refluks żołądkowo-przełykowy. Zdania były
podzielone.
Obecnie uważa się, że wszystkie niemowlęta, u których
zdiagnozowano mukowiscydozę, standardowo powinny mieć
stosowany drenaż zmodyfikowany. Zmianę stanowiska zawdzięczamy badaniom długofalowym obejmującym 5-letni
okres obserwacji i prowadzonym przez Brendę Button i jej
współpracowników w latach 1997–2002, zakończonych publikacją w 2003 r. W badaniach wzięły udział dwie grupy
niemowląt, u których zdiagnozowano mukowiscydozę w wyniku screeningu. Pierwsza grupa przez 5 lat miała stosowany
drenaż ułożeniowy w pozycjach głową do dołu, druga grupa
miała stosowany drenaż zmodyfikowany. W obu grupach
oceniano wskaźniki spirometryczne: natężoną pojemność
życiową płuc (FVC), natężoną objętość wydechową pierwszosekundową (FEV1), natężony przepływ wydechowy (FEF25-75%)
oraz punktację kliniczną Brasfield, oceniającą nasilenie zmian
radiologicznych w płucach. Wyniki badań pokazały, że grupa
niemowląt, w której stosowano drenaż ułożeniowy w pozycjach
ułożenia głową do dołu, uzyskała po 5 latach niższe wartości
wszystkich badanych wskaźników spirometrycznych w porównaniu z grupą stosującą drenaż zmodyfikowany. Również
zmiany radiologiczne oceniane według punktacji Brasfield
były gorsze średnio o 1 punkt w porównaniu z grupą stosującą
drenaż zmodyfikowany. W każdym przypadku różnice okazały
się istotne statystycznie4.
Uzyskane wyniki badań w jednoznaczny sposób potwierdzają, że u chorych na mukowiscydozę nie powinno
się stosować drenażu w pozycjach ułożenia głową do dołu.
Alternatywą dla drenażu grawitacyjnego jest tzw. drenaż
zmodyfikowany.
Drenaż zmodyfikowany
W drenażu zmodyfikowanym nie stosuje się pozycji układania chorego głową do dołu. Stosuje się trzy pozycje leżenia
na płasko: leżenie przodem (na brzuchu) i leżenie na obu
bokach i (oraz) pozycję wysoką tzw. półleżącą, w której tułów
uniesiony jest do 30–45° w stosunku do podłoża. W pozycji
tej oklepuje się przednią ścianę klatki piersiowej. Dodatkową
pozycją, którą można zastosować u dzieci po 8. miesiącu życia,
jest pozycja siedząca z lekkim pochyleniem tułowia do przodu,
w której oklepuje się okolice nadłopatkowe.
Drenaż zmodyfikowany zalecany jest przede wszystkim
niemowlętom i dzieciom do 3. roku życia. Dzieci w tym wieku
nie współpracują podczas fizjoterapii i drenaż z oklepaniem
klatki piersiowej w pozycjach zmodyfikowanych stanowi pod35
mEDYCYNA: INFORmACjE, PORADY, NOWINKI
Drenaż zmodyfikowany – podstawowe pozycje
stawową formę drenażu w tej grupie wiekowej. Ze względu na
małą efektywność drenażu ułożeniowego z oklepaniem klatki
piersiowej, w wielu krajach, szczególnie Europy Zachodniej,
drenaż z oklepaniem klatki piersiowej jest zastępowany lub
uzupełniany innymi, bardziej efektywnymi technikami. Do najczęściej stosowanych technik zaliczany jest drenaż autogeniczny
Wspomagany, techniki kształtujące prawidłowy wzór oddechowy, maska PEP, ćwiczenia fizyczne. Dzieci, które ukończyły
już 3. rok życia, powinny być uczone aktywnych form drenażu.
Na ogół wprowadza się technikę natężonego wydechu, elementy
drenażu autogenicznego, ćwiczenia wydechowe, RC Cornet
i u dzieci, które ukończyły 7 lat, Acapellę. Chorzy w wieku młodzieńczym i dorosłym powinni już stosować tylko i wyłącznie
samodzielne formy drenażu, np. Acapellę®, Flutter®, PEP® lub
drenaż autogeniczny. W Polsce fizjoterapia chorych na mukowiscydozę opiera się głównie na stosowaniu drenażu ułożeniowego
(tę formę drenażu stosuje większość chorych w każdym wieku).
W związku z tym, jeżeli chorzy (w wieku młodzieńczym i dorosłym) nadal stosują drenaż ułożeniowy jako podstawową
36
lub uzupełniającą formę fizjoterapii, powinni jak najszybciej
wprowadzić pozycje zmodyfikowane.
Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
Orenstein S.R., Whitngton P.F., Positioning for prevention of infant gastroesophageal reflux. „J. Pediatr.”, 1983, 103, s. 534–537
Vandenplast Y. i wsp., Esophagel pH monitoring data during chest physiotherapy. „J. Pediatr. Gastroenterol. Nutr.”, 1991, 13, s. 23–26.
Button B.M., Postural drainage techniques and gastro-oesophageal reflux in
infants with cystic fibrosis. „Eur. Resp. J.”, 1999, 14, s. 1456.
Button B.M. i wsp., Chest physiotherapy in infants with cystic fibrosis: to tip
or not ? A five year study. „Pediatr. Pulmonol.”, 2003, 35, s. 208–213.
Foster A.C. i wsp. Twenty-four hour pH monitoring in children with cystic
fibrosis: association of chest physiotherapy to gastro-esophageal refluks. „Pediatr. Res.”, 1983, 17, A188.
Demont B. i wsp. Effects of respiratory physical therapy and nasopharyngeal
suction on gastroesophageal reflux in infants less than a year of age, with or
without abnormal reflux. „Arch. Fr. Pediatr.”, 1991, 48, 621–625.
Button B.M. i wsp. Postural drainage and gastro-oesophageal reflux in infants
with cystic fibrosis. „Arch. Dis. Child.”, 1997, 76: s. 148–150.
Button B.M. i wsp. Postural drainage in cystic fibrosis: is there a link
with gastro-oesophageal reflux? „J. Pediatr Child Health”, 1998, 34,
s. 330–334.
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Prehistoryczna szkoła przetrwania
wyzwaniem dla współczesnej
medycyny (czyli biofilm bakteryjny
na przykładzie Pseudomonas
aeruginosa)
Dorota Sands
Klinika Pediatrii
Instytut Matki i Dziecka w Warszawie
1. Wstęp
Ziemia powstała 4,5 miliarda
lat temu, a już od 3,8 miliarda lat
obecne jest na niej życie bakteryjne
(Procaryota). Starożytne gatunki bakterii przeżywały i adaptowały się do
najbardziej nieprzyjaznych warunków otoczenia. Zmieniły atmosferę,
produkując tlen 2,5 miliarda lat temu,
oraz powierzchnię Ziemi tworząc
sedymenty soli żelaza. Eucariota
(Protozoa) rozwinęły się 2 miliardy
lat temu, ale dopiero w okresie kambru, ok. 600 milionów lat
temu rozwinęło się życie wielokomórkowe (rośliny i zwierzęta).
Największe zagłady organizmów wielokomórkowych zdarzyły
się 5-krotnie, podczas ostatniej wymarły dinozaury. Jednak
bakterie zawsze przeżywały, adaptując się do nowych warunków
otoczenia łącznie z powierzchnią wewnętrzną i zewnętrzną
organizmów wielokomórkowych. Kiedy ok. 150 tys. lat temu
w Afryce pojawił się współczesny człowiek i podbijał Europę
40 tysięcy lat temu, przenosił na sobie bakterie.
Wyjątkowa zdolność do przeżycia i trwania w nieprzyjaznych warunkach otoczenia to zjawisko rozprzestrzenione wśród
bakterii. Nazywana jest sessile way of growth i charakteryzuje się
tworzeniem biofilmu.
2. Biofilm – charakterystyka
Jeszcze nie tak dawno mikrobiolodzy medyczni uważali
bakterie izolowane z organizmów ludzkich i zwierzęcych za
formy planktoniczne, czasami tworzące klastery czy łańcuchy. Jednak mikrobiolodzy badający bakterie ze środowiska
od dawna wiedzieli, że większość bakterii w naturze przylega
do powierzchni, tworząc na niej biofilm. Biofilmy bakteryjne
istniały już 3,8 miliarda lat temu, kiedy powstało życie na
Ziemi, i skamieliny (stomatolithes) mat bakteryjnych znajdowane są w sedymentach z ery prekambryjskiej, np. w Australii.
Biofilmy bakteryjne składają się z mikrokolonii otoczonych
wielocukrem produkowanym przez bakterie, stanowiące około
20% objętości. Powstaje gradient1 tlenowy, głębsze warstwy są
anaerobowe2. Biofilm ma zmienną grubość. Szybkość wzrostu
bakterii w biofilmie jest zredukowana w porównaniu do form
planktonicznych, aktywność poszczególnych komórek koordynują substancje chemiczne, jak w komórkach eukariotycznych.
Aktywność metaboliczna bakterii może niszczyć powierzchnię,
na której się znajdują, np. powierzchnię metalu, zębów (skorodowany metal, próchnica), blokować wąskie przewody, blokować
wymianę ciepła w klimatyzacjach. Bakterie tworzące biofilmy
stanowią istotne zanieczyszczenie basenów, jacuzzi, chłodzącej
wody w sprzęcie dentystycznym. Biofilmy są dynamiczną masą
bakteryjną cieszącą się przywilejami życia wielokomórkowego.
Proporcja rezerwuaru bakteryjnego biofilmu i planktonicznych
komórek „córek” zależy od warunków otoczenia, np. w organizmie ludzkim pod wpływem niespecyficznych i specyficznych
mechanizmów obronnych i obecności antybiotyków.
Tworzenie biofilmu – adhezja
Przyleganie bakterii do powierzchni jest odwracalne
w ciągu kilku pierwszych godzin. Potem staje się nieodwracalne
z powodu udziału pili i glikokaliksu bakterii. Bakterie mogą
metabolizować organiczne cząsteczki powierzchni. Następuje
aktywacja genów odpowiedzialnych za adhezję oraz reagujących
na zmiany środowiska, co prowadzi do produkcji wielocukrów
i skonsolidowanej adhezji3. Rosnący biofilm składa się z wielu
warstw komórek i ma nierówną powierzchnię, która powoduje turbulencje przepływającego płynu i oderwanie komórek
„córek” zasiedlających kolejne miejsca. Uwalnianie komórek
„córek” jest synchronizowane, mają one większą hydrofilność.
Biofilm i antybiotyki
Bakterie rosnące w formie biofilmu charakteryzuje dużo
większa oporność na antybiotyki i środki dezynfekcyjne w porównaniu do form planktonicznych (już około 1000 razy większa
w 7-dniowym biofilmie w porównaniu do jednodniowego).
Czynniki większej oporności biofilmu to: wolniejszy wzrost
(dłuższy czas ekspozycji), beztlenowe warunki „na dnie” biofilmu, bariera śluzowa, obecność enzymów (beta-laktamazy),
właściwości powierzchni.
Powoduje to brak eradykacji4, pomimo laboratoryjnych
badań wskazujących na wrażliwość, która dotyczy tylko form
planktonicznych! Z drugiej strony następuje na ogół poprawa
Przyleganie, łączenie się powierzchni dwóch różnych – stałych lub ciekłych
– ciał (faz) na skutek przyciągania międzycząsteczkowego.
4
Usunięcie patogenu z organizmu.
3
2
1
Warstwę zewnętrzną stanowią bakterie tlenowe (aerobowe).
Czyli beztlenowe.
37
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
kliniczna pacjenta i funkcji jego płuc oraz zmniejszenie ilości
(gęstości) planktonicznych form w plwocinie. Tradycyjne
techniki diagnostyki mikrobiologicznej informują nas tylko
o wrażliwości na antybiotyki komórek planktonicznych, a nie
biofilmu! (Trzeba byłoby go wyprodukować i dopiero na modelu
biofilmu testować wrażliwość na antybiotyki).
Istotną sprawą w patogenności pałeczek Pseudomonas
aeruginosa (P.a., pałeczki ropy błękitnej) jest właśnie wzrost
w postaci biofilmu (city of microbes). Dotyczy to także wzrostu
ich oporności na antybiotyki i środki odkażające, jak również
na elementy układu odpornościowego. Zasadniczo uważa się,
że komórki występujące w formie biofilmu mogą być 1000 razy
bardziej odporne na antybiotyk, aniżeli ten sam drobnoustrój
namnażający się w formie planktonicznej. Właściwość bakterii
do syntezy biofilmu uważana jest za bardzo istotny element
wirulencji5, ważny w patogenezie.
Na odstawie badań plwociny chorych z CF wiadomo,
wbrew wcześniejszym sugestiom, że P.a. nie są „uśpione” metabolicznie. Dzielą się dość szybko. Wydzielane przez nie elementy
zjadliwości prowadzą do destrukcji tkanek gospodarza (wydzielanie aktywnych proteaz, lipazy i piowerdyny) oraz stymulacji
odpowiedzi zapalnej.
3. Charakterystyka Pseudomonas aeruginosa
Występowanie
Pałeczki z rodzaju Pseudomonas są drobnoustrojami bardzo
rozpowszechnionymi w przyrodzie. Występują w glebie, wodzie
słodkiej i morskiej, ściekach, powietrzu i na roślinach.
Mogą być obecne w wydzielinach i wydalinach, jak: ropie,
płynie wysiękowym, plwocinie, moczu, kale, próbkach tkanek
z biopsji. Spotykane są także jako zanieczyszczenie leków i materiałów medycznych.
Hodowla
Rodzaj Pseudomonas to tlenowe, Gram-ujemne pałeczki.
Prawie połowa gatunków tego rodzaju wytwarza fluoryzujące
lub niefluoryzujące barwniki. P.a. wydzielają charakterystyczny zapach miodu lub jaśminu, właściwy dla trietyloaminy. Na
podłożach zwykłych bakteria ta rośnie w postaci dużych, błyszczących, brązowo-żółtych kolonii. Otoczenie kolonii zabarwione
jest zazwyczaj na kolor zielonożółty lub zielononiebieski.
Budowa
LPS – lipopolisacharyd błony zewnętrznej odgrywa rolę
w reakcjach serologicznych, wrażliwości na bakteriofagi, piocyny
i antybiotyki oraz wpływa na fenotyp6 bakterii. Jest także receptorem dla przeciwciał i dopełniacza7. Śluz wytwarzany przez P.a.,
dzięki fizykochemicznemu podobieństwu do wielocukrów LPS,
reaguje z dopełniaczem i przeciwciałami, nie dopuszczając ich do
wrażliwej powierzchni komórki. Fizykochemiczne właściwości
śluzu bakteryjnego są podobne do właściwości żywic jonowymiennych. Redukuje on ilość naładowanych cząsteczek, w tym
również antybiotyków, które przechodzą przez niego w kierunku
osłony komórkowej. Sprzyja adhezji bakteria – bakteria i bakteria – tkanka, ułatwiając w ten sposób tworzenie w tkankach
mikrokolonii opornych na fagocytozę.
Inaczej „zjadliwość”, czyli zdolność wywoływania chorób.
6
Zespół charakterystycznych cech organizmu, widoczny na zewnątrz.
7
Zespół kilkudziesięciu białek obecnych w osoczu, spełniających ważną rolę
w układzie obronnym organizmu.
5
38
Pałeczki Pseudomonas aeruginosa szybko tracą wrażliwość
na większość stosowanych powszechnie środków dezynfekcyjnych, co więcej – mogą je wykorzystywać do budowy własnych
komórek jako źródło węgla (preparaty na bazie heksachlorofenu)
i azotu (czwartorzędowe związki amoniowe). Dlatego konieczne
jest stosowanie się do zalecanych dawek i stężeń podawanych
przez producentów. Przykłady środków na bazie chloru to:
Medicarina, Domestos, Acti-chlor; na bazie alkoholu to np.
Incidin liquid spray. Pałeczki Pseudomonas rozkładają związki
ropopochodne, tworzywa sztuczne oraz mają znaczny udział
w procesach biodegradacji innych związków organicznych
zanieczyszczających środowisko, takich jak: kwasy tłuszczowe,
pestycydy. Są wrażliwe na wysuszenie i niskie pH (kwaśne).
Tak więc mikroorganizmy te po odpowiednim przygotowaniu i podaniu ograniczają wpływ substancji powodujących
skażenie wód gruntowych, ziemi uprawnej i otwartych zbiorników wodnych; tym samym mogą eliminować następstwa oddziaływania tych substancji, często bardzo toksycznych i niekiedy
kancerogennych dla zwierząt i człowieka.
Chorobotwórczość
Toksyczność oraz inwazyjność tych bakterii związana jest
z następującymi czynnikami: letalną egzotoksyną A, endotoksyną (lipopolisacharydem – LPS), leukocydyną, enterotoksyną,
enzymami proteolitycznymi – kolagenazą i elastazą, hemolizynami i zewnątrzkomórkowym śluzem. Za zjawisko adhezji
i kolonizacji P.a. odpowiedzialne są swoiste dla tego gatunku
fimbrie adhezyjne.
4. Pałeczka ropy błękitnej jako oportunista
Wywołuje infekcje u organizmów ludzkich i zwierzęcych
z obniżoną odpornością. Jest istotnym czynnikiem zakażeń
szpitalnych: od kolonizacji błon śluzowych do posocznicy.
Stanowi przyczynę ciężkich powikłań oparzeń i ran pooperacyjnych. Ponadto może powodować: infekcje układu
oddechowego, dróg moczowych, oczu, skóry, zakażenia płodów,
zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych (głównie noworodków),
zapalenie ucha środkowego i zewnętrznego, kości kończyn.
Może być także przyczyną zatruć pokarmowych jako następstwo
zanieczyszczenia żywności, głównie mleka i jego przetworów.
Wśród zwierząt największą podatność na zakażenia obserwuje się u: bydła, świń, koni, kóz i owiec. Dotyczy to głównie
zwierząt, które były nieprawidłowo żywione i/lub długo leczone
antybiotykami, bądź też osobników o obniżonej odporności.
Najczęstsze schorzenia to: mastitis i endometritis u bydła, otitis
externa u psów i kotów, zapalenie gałki ocznej u owiec, zamieranie zarodków kurzych, zamieranie piskląt indyczych. Inseminacja nasieniem zanieczyszczonym P.a. może wywołać stany
zapalne narządów rodnych loch, zakażenie noworodków u świń.
Odnotowano, że P.a. może także wywołać infekcje u roślin. Do
najbardziej wrażliwych na zakażenie należą: wśród warzyw – seler,
pomidor, cykoria, marchew, ogórek, zielona sałata, spośród kwiatów
– aster, fiołek afrykański, azalia, petunia, begonia, chryzantema.
Ponadto P. tabaci powoduje choroby tytoniu, P. phaseolicola
– fasoli, P. syringae – kukurydzy i pszenicy.
5. Mukowiscydoza (cystic fibrosis – CF)
Mikrobiologia i immunologia w CF
Pacjenci z CF nie mają wykrywalnego niedoboru odporności i poza układem oddechowym nie są bardziej podatni na
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
infekcje niż zdrowe osoby w tym samym wieku i rzadko spotykana jest u nich bakteriemia8. Nieprawidłową, gęstą, odwodnioną
wydzielinę dróg oddechowych uważa się za przyczynę infekcji
tego układu. Uruchomione zostają mechanizmy obronne. Przy
braku eradykacji patogenu następuje niszczenie tkanki, m.in.
z udziałem kompleksów immunologicznych.
Możliwa interwencja: nowe leki korygujące nieprawidłową
wydzielinę (także rhDNaza)9.
Synergizm pomiędzy infekcjami wirusowymi i Pseudomonas
aeruginosa
Pacjenci z CF są bardzo podatni na wtórną kolonizację P.a.
po infekcji wirusowej.
Interwencja: szczepienie przeciwko grypie.
Zakażenia bakteryjne
Bakterie są wciąż najważniejszymi mikroorganizmami
odpowiedzialnymi za progresję choroby płuc i rokowanie w CF.
Z uwagi na utajony charakter infekcji bakteryjnych w początkowej fazie, bardzo ważny jest ciągły monitoring flory bakteryjnej
dolnych dróg oddechowych – regularne posiewy plwociny
i wykonywanie antybiogramu.
Zasada: utrzymanie płuc chorego z CF bez przewleklej
kolonizacji poprzez regularny monitoring bakteriologiczny oraz
agresywną i wczesną antybiotykoterapię kolonizujących bakterii
bez względu na to, czy są objawy kliniczne.
Pseudomonas aeruginosa w CF
Jednym z cięższych problemów powodowanych przez Pseudomonas aeruginosa jest jego zdolność do przewlekłej kolonizacji
dróg oddechowych np. w CF (płuca, zatoki).
Przewlekła infekcja P.a. to endobronchiolitis wywołany bakteriami produkującymi biofilm, który sprawia, że są one oporne
na antybiotyki i mechanizmy obronne organizmu.
Ciekawym spostrzeżeniem in vitro była doświadczalna
kombinacja elektryczności i antybiotyku, która zabijała bakterie
w biofilmie. Nieznany jest mechanizm tego zjawiska, ale możliwe
wytłumaczenia to: elektroforeza, usunięcie kationów z matriksu
biofilmu10, oksydacja, doprowadzająca do niszczenia ściany komórki bakteryjnej, w konsekwencji zwiększająca się przepuszczalność ściany komórki na antybiotyki. Inną doświadczalną opcją
było stosowanie ultradźwięków w połączeniu z antybiotykami.
Na razie najistotniejsza jest jednak profilaktyka zakażeń
i wczesna agresywna antybiotykoterapia, zanim biofilm zostanie
ustabilizowany i zanim reakcja zapalna przez niego wywołana
doprowadzi do zniszczenia tkanki.
Efekt submaksymalnych stężeń antybiotyków
Makrolidy: pomimo braku efektu bakteriostatycznego na
P.a., poprawa następuje prawdopodobnie dzięki zahamowaniu
produkcji białek, takich jak egzoproteaza, i interferencji z matriksem biofilmu. Ponadto występuje efekt hamowania funkcji
granulocytów i wydzielania TNF-alfa przez monocyty.
Nabycie Pseudomonas aeruginosa
Istnieje, niestety, zarówno niebezpieczeństwo zakażeń
krzyżowych pomiędzy pacjentami z CF, jak i możliwość
8
9
10
Obecność bakterii we krwi.
Dornaza alfa.
Matriks biofilmu – substancja spajająca kolonie bakterii.
nabycia szczepów ze środowiska (hydroterapia, urządzenia
dentystyczne).
Izolacja pacjentów na oddziałach i w poradni.
Adhezja
P.a. wykazuje chemotaksję11 do powierzchni bogatośluzowych. Pięć znanych czynników adhezji to: pile, alginat, hemaglutynina, egzoenzym S, flagella, które łączą się z odpowiednimi
receptorami komórek gospodarza; uszkodzenie komórek nabłonka odkrywa nowe receptory.
Początek przewlekłej kolonizacji
Zazwyczaj przewlekłą kolonizację poprzedza okres 12 miesięcy przerywanej kolonizacji.
Czynniki sprzyjające przejściu w kolonizację przewlekłą to
poza infekcją wirusową: toksyny produkowane przez P.a., takie
jak np. elastaza i alkaliczna proteaza, które zakłócają fagocytozę
i immunologicznie specyficzne mechanizmy obronne, a także
LPS i alginat. W późniejszym okresie kolonizacji rola toksyn
jest mniej istotna, bo powstają neutralizujące je przeciwciała.
Przewlekła kolonizacja
Najbardziej charakterystyczna cecha przewlekłej kolonizacji to produkcja śluzowego alginianu i tworzenie mikrokolonii
w płucach chorego. Alginian jest polisacharydem i antygenem,
który koreluje ze złą prognozą w CF. Wydaje się, że rodniki
tlenowe produkowane w trakcie odpowiedzi zapalnej przez
granulocyty indukują zmianę fenotypu P.a. na śluzowy.
LPS jest uważany za główny antygen kompleksów immunologicznych znajdowanych w plwocinie chorego z CF. Ilość
przeciwciał produkowanych przez chorego narasta w czasie
i rokuje niekorzystnie. Skierowane są one przeciwko niemal
wszystkim znanym antygenom P.a. i należą do różnych klas
immunoglobulin. Przewlekłe zapalenie toczy się z udziałem
kompleksów immunologicznych, z aktywacją dopełniacza i intensywną lokalną produkcją cytokin prozapalnych: TNF, IL-1,
-6, -8. Reakcja zdominowana jest przez granulocyty i uwolnione
proteazy, mieloperoksydazy i rodniki tlenowe, prowadzi do
uszkodzenia tkanki.
Na powstanie chronicznej infekcji P.a. składa się szereg
mechanizmów adaptacyjnych, obejmujących: indukcję wzrostu
w postaci biofilmu, zmianę ekspresji genów wirulencji, selekcję
mutacji adaptacyjnych potrzebnych do długiego bytowania
(odpowiadających za wzrost antybiotykooporności, adaptację
wirulencji, czyli obniżenie ostrego, ale zwiększenie chronicznego
zapalenia, adaptację metaboliczną do wzrostu w warunkach
mikroaerobowych, spowodowanych ropną wydzieliną; składa
się na to ok. 68 mutacji powstających podczas ustalania przewlekłej kolonizacji).
Leczenie przeciwzapalne
Leczenie inhibitorami proteaz (w trakcie badań klinicznych).
Antybiotykoterapia początkowej kolonizacji
Antybiotykoterapia wziewna.
Ciprofloksacyna – doustnie.
Antybiotyki dożylne.
11
Reakcja ruchowa drobnych organizmów na określone bodźce chemiczne.
39
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
Antybiotykoterapia przewlekłej kolonizacji
Mechanizm działania antybiotyków w kolonizacji P.a.
Masa biofilmu może być zmniejszona nawet o ok. 20%
przez duże dawki skojarzonych antybiotyków. Efekt przeciwzapalny podprogowych stężeń antybiotyków (makrolidy) hamuje
produkcję proteaz, fosfolipazy i alginianu, zmniejszając obciążenie antygenowe i produkcję kompleksów. Znajduje to wyraz
w normalizacji markerów zapalnych (leukocytoza, CRP) po
kuracji antybiotykami.
Skuteczność leczenia
Niestety, na dzień dzisiejszy nie ma możliwości całkowitej
eradykacji przewlekłej kolonizacji P.a. Istnieje jedynie szansa
spowolnienia postępu uszkodzenia tkanki płucnej.
Problem stanowi rozwój oporności na antybiotyki. Lekooporne szczepy powstają na drodze mutacji i przenoszenia
materiału genetycznego (plazmid R).
Nie powiodły się dotychczas próby walki za pomocą
immunoterapii. Dotychczas wyprodukowane szczepionki
przeciwko Pseudomonas aeruginosa okazywały się, niestety, za
mało skuteczne.
Zadania na przyszłość:
• Profilaktyka – izolacja chorych.
• Agresywne leczenie początkowej kolonizacji.
• Trwa także intensywne poszukiwanie nowych form i klas
antybiotyków.
• Ważna jest poprawa farmakodynamiki (nowe formy antybiotyków) i opracowanie skuteczniejszych metod podawania.
• Leczenie przeciwzapalne.
• Niszczenie biofilmu.
• Lekcja z natury: plechy krasnorostu Delisea pulchra rzadko
są pokryte biofilmami, pomimo iż w wodach żyje tysiące ga-
tunków bakterii. Wydzielają substancje chemiczne podobne
do substancji sygnałowych.
• Przerwanie komunikacji za pomocą blokady receptorów dla
cząsteczek sygnałowych spowoduje brak ekspresji genów niezbędnych do tworzenia biofilmu.
• Działanie antyadhezyjne: bardzo istotne metody w walce
z biofilmem posiadają biosurfaktanty produkowane przez
bakterie, kwas kapronowy produkowany przez Saccharomyces
boulardi.
Istnieje ogromna dysproporcja czasu pracy bakterii i naukowców: 3,8 miliarda lat istnienia bakterii kontra około 30 lat
pracy naukowców nad biofilmem, czyli perspektywa pracy dla
dalszych pokoleń naukowców.
Na razie dojrzały biofilm jest nie do pokonania, więc największe nadzieje wiązane są z leczeniem przyczynowym mukowiscydozy – nowymi lekami, które znajdują się obecnie w trakcie
badań klinicznych.
Bibliografia
1. Janek T., Łukaszewicz M., Rezanka T. i wsp. Isolation and characterization
of two new lipopeptide biosurfactants produced by Pseudomonas fluorescens
BD5 isolated from water from the Arctic Archipelago of Svalbard. Bioresource
Technology. 2010; 101: 6118–6123.
2. Kosikowska U., Malm A. Biofilm in vivo – intrygujące wyzwanie dla nauki.
Farmacja Polska 2004; 60: 291–297.
3. Miller M., Bassler B. Quorum Sensing in Bacteria. Annual Review of Microbiology. 2001; 55: 165–199.
4. Murzyn A., Krasowska A., Stefanowicz P. i wsp. Capric Acid Secreted by
S. boulardii inhibits C. albicans Filamentous Growth, Adhesion and Biofilm
Formation. PLoSONE. 2010; 5: e12050.
5. Oinuma, K.I., Greenberg, E.P. Acyl-Homoserine Lactone Binding to and
Stability of the Orphan Pseudomonas aeruginosa Quorum-Sensing Signal
Receptor QscR. 2011. J. Bacteriol. 193: 421–428.
6. Strauss E. Mob action: Peer pressure in the bacterial world. 1997; 152:
124–125.
PIES – PRZYJACIELEM CZY ZAGROŻENIEM
dla CZŁOWIEKA? CZYLI O TYM, CZY OSOBA
CHORA NA MUKOWISCYDOZĘ POWINNA
POSIADAĆ W DOMU PSA?
Lucyna Maksymowicz
(…) Na tym świecie różnie bywa,
Zabawnie i dziwnie.
Raz jednostka jest szczęśliwa,
To znów wręcz przeciwnie.
W dżungli życia, w życia buszu
Zawsze ci pomogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon” (…)
Ludwik Jerzy Kern
40
Inspiracją do wywołania dyskusji na ten temat był mail
otrzymany przez nasze Towarzystwo od doktor Ewy Pomarańskiej z Centrum Pulmonologii i Alergologii w Karpaczu, która
po przeczytaniu artykułu zamieszczonego w „Mukowiscydozie”
za słuszne uznała poddanie w wątpliwość, czy dogoterapia, a tym
samym kontakt z psem, jest zupełnie bezpieczny dla chorych
na mukowiscydozę. Jak zauważa Pani Pomarańska: „W ciągu
ostatnich lat narasta u chorych na CF liczba zakażeń bakteriami
chorobotwórczymi dla roślin i zwierząt. Znane są przypadki
chorych z CF zakażonych Bordetella bronchiseptica. Bakteria
ta wywołuje tzw. kaszel kenelowy u psów, a podatni na zakażenie są chorzy z deficytem odporności i CF.” Jesteśmy bardzo
wdzięczni za ten głos, bo dotyczy on nie tylko dogoterapii,
MEDYCYNA: INFORMACJE, PORADY, NOWINKI
ale przede wszystkim problemu posiadania przez chorych
psa w domu.
Od mniej więcej dwóch lat interesuję się szerzej wykorzystaniem psa w terapii, zwłaszcza w pracy z dziećmi epileptycznymi, autystycznymi i z porażeniem mózgowym. Uczestniczyłam w warsztatach szkoleniowych i sama zapraszałam na zajęcia terapeutów ze
swoimi psami. Zapewniano mnie, że kontakt psa z dzieckiem jest
bezpieczny. W niektórych ośrodkach szkoleniowych rzeczywiście
zwraca się uwagę, że dogoterapia nie powinna być stosowana
u chorych na mukowiscydozę, nie jest to jednak stanowisko przez
wszystkich podzielane. Być może wynika to z braku rzetelnej argumentacji, bo takowej nie udało mi się uzyskać. Tym bardziej więc
warto zająć się tym problemem. Jak już wspomniałam, w znanych
mi ośrodkach leczniczych „psy – terapeuci” są selekcjonowani
i pod stałą opieką weterynaryjną. Pojawia się więc pierwsze ważne
pytanie, czy opieka nad psem jest wszędzie właściwie prowadzona,
czy psy poddawane są odpowiednim szczepieniom (standardowym
i dodatkowym, np. donosową szczepionką przeciwko kaszlowi
kenelowemu) i czy można nie zauważyć, że pies jest chory? O odpowiedź poprosimy specjalistę. Pojawia się też inne pytanie, kto kryje
się pod określeniem medycznym „chorzy z deficytem odporności”.
Czy pies może być zagrożeniem także dla dziecka chorego na cukrzycę lub walczącego z chorobą nowotworową itd.?
W działaniach terapeutycznych obowiązują nas pewne
zasady, jedną z nich jest odwoływanie zajęć w przypadku pojawiającej się u dziecka gorączki lub infekcji, mam na myśli
dziecko niepełnosprawne ruchowo, intelektualnie, także przewlekle chore. W zajęciach dogoterapii nie tylko zwierzę musi być
zdrowe, ale także dziecko. Choć, jak wiemy, pojęcie zdrowia jest
względne. Prawdą jest również to, że dzieci z mukowiscydozą
w ramach turnusów rehabilitacyjnych najczęściej mają zalecone
różnego rodzaju ćwiczenia fizjoterapeutyczne, rzadziej dogoterapię, co, niestety, nie oznacza, że nie ma problemu, bo – jak się
okazuje – bardzo dużo chorych posiada zwierzęta w domu.
Jako ciekawostkę pragnę dodać, że wśród chorych na
mukowiscydozę mamy także wykwalifikowanych „dogoterapeutów”. Co ciekawe przed rozpoczęciem kursu (studium) nikt nie
pyta słuchaczy, czy sami mają problem zdrowotny, organizatorzy
nie wspominają o przeciwwskazaniach do prowadzenia tego
typu zajęć. Pojawia się więc kolejne pytanie: czyżby potencjalne zagrożenie dotyczyło tylko uczestników terapii? Czy raczej
wciąż niewystarczająca jest w pewnych środowiskach wiedza
na ten temat?
Jedna z osób (nazwisko znane redakcji), która w tym
roku otrzymała kwalifikacje do prowadzenia zajęć z dogoterapii i jednocześnie choruje na mukowiscydozę, potwierdza, że
w trakcie zajęć zaskoczono ją informacją, że nie zaleca się stosowania
takiej terapii u chorych z CF, gdyż „są mniej odporne, a pies jako źródło bakterii może skrócić ich i tak krótkie życie, bo średnio przeżywają
lat 15”. Wspomniana osoba była podwójnie zdziwiona, bowiem od
urodzenia ma kontakt z psami i zbliża się do trzydziestki. Oczywiście,
podany przykład nie wnosi istotnych informacji i nie zbliża nas do
rozwiązania problemu, wprost przeciwnie – poszerza jego zakres.
Chociaż sama zajmuję się terapią pedagogiczną i mam za
sobą długą praktykę, nie czuję się kompetentna do rozwiązania
postawionego problemu z kilku przynajmniej powodów. Za
działania terapeutyczne odpowiada bowiem zespół specjalistów:
lekarz, psycholog, psychiatra, rehabilitant, pedagog, rodzic itd.
I zdecydowanie lekarz ma tutaj najwięcej do powiedzenia. Do tej
pory nikt nie zgłaszał jednak takiego problemu. Zapraszamy więc
do podjęcia rzeczowej dyskusji i podzielenia się swoją wiedzą
oraz spostrzeżeniami, także dotyczącymi innych zwierząt.
Zadaniem lekarza jest przedstawiać wyniki prowadzonych
badań, uprzedzać o niebezpieczeństwie, za co jesteśmy wdzięczni
jako rodzice i chorzy. My musimy na bazie posiadanej wiedzy podejmować decyzje dotyczące codziennego życia. Musimy także zdawać
sobie sprawę, że lekarze mogą nie mieć podstaw, aby jednoznacznie
wypowiedzieć się na temat zagrożenia, bowiem wyniki badań dotyczą
określonej populacji, czasami tylko kilku czy kilkunastu przypadków,
co nie upoważnia do formułowania uogólnień. Dochodzi również
problem etyczny, bo często będzie to wybór między większym
a mniejszym złem. Parafrazując cytowaną na wstępie wypowiedź,
można byłoby zadać pytanie, czy zupełnie bezpieczne jest pływanie
w jeziorze czy basenie, czy bezpieczne jest spożywanie cebuli, bo
przecież są to potencjalne źródła zakażeń dla chorych na mukowiscydozę. Ale można też zadać pytanie, czy zupełnie bezpieczne jest
chodzenie do przedszkola czy do szkoły itd. Odpowiedź za każdym
razem będzie taka sama, a jednak część osób świadomie pływa i nie
wyobraża sobie rezygnacji ze szkoły, bo spotkania z rówieśnikami
(a nie nauczycielami) nic nie zastąpi. W przypadku psa też będzie
trudno podjąć decyzję, bo łatwiej zrezygnować z jedzenia cebuli niż
wyrzec się „przyjaciela”. Jak więc leczyć ciało, by nie zrujnować duszy?
Za cel stawiam więc sobie zdobycie informacji, które pozwolą
nam wyjaśnić wątpliwości i rozbieżności w różnych opiniach na
temat zagrożeń ze strony psa. Wiedza o potencjalnym zagrożeniu
pozwala unikać lub minimalizować negatywne konsekwencje, jeśli
wprowadzimy określone środki ostrożności. O wybranych zasadach
postępowania postanowiłam porozmawiać ze specjalistami, licząc
na ich profesjonalizm i bezstronność. Nie mogę bowiem liczyć na
własny obiektywizm w tej sprawie. Sama byłam wychowywana
wśród zwierząt, owczarek niemiecki uratował mi życie (jak w bajce).
W moim domu od zawsze jest pies, od sześciu lat posokowiec bawarski. Potwierdzam, że to niezwykła rasa, trudno wręcz uwierzyć
w mądrość i umiejętności tych psów, co dotyczy też naszej suczki.
W listopadowym numerze „Zwierciadła” (2011, s. 87–90) można
przeczytać interesujący artykuł Joanny Sarniewicz Słodki pies o tej
właśnie rasie, czyli o suczce, która opiekuje się dzieckiem chorym
na cukrzycę. Jest specjalnie szkolona, by rozpoznawać i reagować,
kiedy spada u dziecka poziom cukru. Przykładów wykorzystywania psa w terapii osób przewlekle chorych mogłabym podać
wiele, dziwi fakt, że nikt nie wspomina o zagrożeniach. O pomoc
w wyjaśnieniu tego problemu zwróciłam się do lekarza weterynarii,
który potwierdził, że jest dostępna na polskim rynku szczepionka
przeciwko kaszlowi kenelowemu (a tym samym interesującej nas
bakterii), ale w przypadkach indywidualnych klientów z psami rzadko stosowana. Ponieważ bieżący numer naszego biuletynu jest już
przygotowany do druku, dopiero w następnej „Mukowiscydozie”
zamieścimy więcej informacji na temat opieki i zalecanych szczepień dla psa oraz innych zwierząt domowych (także hodowlanych),
które zdaniem weterynarza mogą być większym zagrożeniem niż
nasz własny pies. To dla nas ważny sygnał, bo jeśli nawet zaszczepimy własne zwierzę, wokół nas są inne, o których nic nie wiemy,
a chętnie głaszczemy i tulimy (zastanówmy się, czy to bezpieczne).
Poszukując informacji na temat bakterii Bordetella
bronchiseptica, odwiedziłam również pracownię mikrobiologii przy jednym ze specjalistycznych szpitali chorób płuc
i z wielkim zaskoczeniem przyjęłam wiadomość, że nie mogą
nam nic na ten temat powiedzieć, bowiem nie wykonuje się
u nich takich badań. Może to świadczyć o tym, że zakażenie tą
bakterią u człowieka pojawia się bardzo rzadko albo pojawiło
się nowe zagrożenie, z którego nie zdawaliśmy sobie do tej pory
sprawy. Pozostawiamy więc problem otwarty, licząc, że znajdą
się specjaliści, którzy pomogą nam odpowiedzieć na postawione
w tym tekście pytania.
41
edukacja i psychologia na co dzień
O momencie diagnozy
Bartosz Orlicz
Diagnoza mukowiscydozy to jeden z największych ciosów,
jakie mogą dosięgnąć rodzinę. Moment ten pozostaje w pamięci przez długie lata. Wielu rodziców, z którymi rozmawiam
i którzy mają już starsze dzieci, opowiada o negatywnym odbiorze procesu diagnozy, kiedy często pozostawali osamotnieni
z tą złą nowiną. Nie chodzi tutaj o fakt diagnozy, ale o to, jak ona
została przekazana. Jak to ciekawie opisał Andrew Bush (str.
98), wielu z nas intuicyjnie będzie wiedziało, jak pomóc sąsiadowi, gdy ten powie nam, że jego dziecko ma mukowiscydozę.
Empatyczne i ludzkie podejście, które zapewne wybierzemy,
jest tak samo skuteczne, gdy chodzi o wywiad, poprzedzony
przez badanie przesiewowe i postawienie diagnozy. Zespół medyczny staje wtedy pomiędzy dwoma skrajnościami (Bush, str.
98): z jednej strony minimalizacją odczuwanej przez rodziców
katastrofy, z drugiej strony ograniczeniem nadziei poprzez
myślenie pesymistyczne.
Nie myślę tutaj wyłącznie o świeżo upieczonych rodzicach, ale także o tych, którzy dowiedzieli się o swojej chorobie
w wieku nastoletnim czy dorosłym. Pomimo różnicy wieku,
przekazanie takiej informacji oraz jej odebranie jest niezwykle
trudne, obarczające emocjonalnie, niekiedy traumatyczne.
Dlatego też chciałbym podzielić się własnym doświadczeniem
– kogoś, kto wspomaga rodziców w momencie diagnozy lub
przynajmniej jest przy nich, gdy przeżywają ten niewątpliwie
trudny moment życia.
W przypadku dziecka zdiagnozowanego w okresie niemowlęcym rodzice nie tylko stają przed widmem choroby, ale
także przed nową, nieznaną rolą. Taka sytuacja pozostawienia
rodziny bez fachowej opieki oraz empatycznej obecności lekarza,
jak również pielęgniarki czy psychologa, może doprowadzić,
w najgorszym przypadku, do nieporadzenia sobie w którejś
z tych trudnych ról.
To, czego staram się być świadomy, to wielowątkowość
pierwszego wywiadu z rodzicami. Rodzice doświadczają destrukcji marzenia o „doskonałym dziecku” i zastąpienia go
inną rzeczywistością – sami mówią o zniszczeniu ich marzeń
(Bush, str. 99).
Przewidywalnym pytaniem w takich momentach jest
kwestia konkretnej liczby lat, którą dziecko przeżyje. Nie
ukrywam, że stawia ono tak samo mnie, jak i lekarzy w bardzo
trudnej sytuacji, gdyż każda mukowiscydoza jest jakościowo
inna. Statystyka to liczby, traktujące wszystkie przypadki CF
tak samo. Kolejny błąd przez nas popełniany polega na niczym
niepotwierdzanym przewidywaniu przyszłości i zamykaniu
jej w ramach czasowych. Skoro każdy przypadek CF jest inny,
rozwój choroby zależy od serii czynników pośredniczących
(także od rodzaju mutacji). Mówienie rodzicom, że średnia
wieku chorych (czyli ich dziecka także) waha się od tylu do tylu
lat, jest torpedowaniem wewnętrznej siły i nadziei. Rodziców
trzeba naenergetyzować, przepełnić nadzieją, a przez to siłą do
pracy nad sobą, własnym związkiem, dzieckiem. Jeżeli jednak
zaszczepimy rodzicom, że ich dziecko jest chore i nic poza tym,
oraz zaczniemy żonglować liczbami, rodzic może stać się albo
quasi-lekarzem (poprzez brak zaufania do instytucji medycznej),
albo pseudopielęgniarką. Uważam, że ten temat można omówić
42
wtedy, gdy dziecko jest starsze, a mukowiscydoza staje się stylem
życia rodziny.
Pierwszy wywiad
Poniżej postaram się w skrócie pokazać najbardziej, moim
zdaniem, newralgiczne punkty, na jakich opieram wywiad, który
poprzedza postawienie diagnozy.
Na samym początku potwierdzam doświadczenie rodziców, gdyż mam czas na poznanie ich żalu, złości, rozpaczy.
Rozmawiam o tym, co wiedzą i gdzie pozyskali tę wiedzę
(zwykle rodzice już coś wiedzą na temat CF – jest to najczęściej
wiedza okrojona i oparta na plotkach z niskiej wartości forów
internetowych). Czasami sam wpadam w pułapkę przekazywania tak wielu informacji, że może nastąpić ich przeładowanie
i efekt odwrotny od oczekiwanego i jak najbardziej szczerego
(Busch, str. 102). Następnie daję metaforyczne przyzwolenie
na cierpienie, będąc zarazem pewnym, że nie będzie trwało
wiecznie i przy następnym spotkaniu zajdzie zmiana na lepsze
w ich psychice. Odnośnie przeżywalności, jeżeli uważam, że
rodzic potrzebuje jedynie pocieszenia, a nie dokumentacji
statystycznych (które i tak w niczym nie pomogą), opowiadam
o pacjentach, którzy studiują – a przecież oni nie mieli takiej
opieki (chodzi o rozwój technologiczny i farmakologiczny),
jaką będzie miało dziecko właśnie zdiagnozowane. Zamiast
więc mówić, że lata życia mogą być ograniczone, wolę używać
formy pozytywnej mówiącej o rozwoju badań i polepszaniu
jakości życia chorych. Czasami warto też postawić się na
chwilę w pozycji badacza i po prostu zapytać rodziców, co
chcieliby usłyszeć.
Pierwszy rok choroby
Poniżej opiszę, czego rodzice mogą się spodziewać we
własnym zachowaniu w ciągu roku od diagnozy. Będą bombardowani nowymi informacjami, zarówno przez zespół
medyczny, jak i na własne życzenie. Powinni pytać i upewniać
się, nawet gdy uważają coś za błahe, dziwne, zaczerpnięte
z plotki lub skądkolwiek indziej. Na samym początku może
to pomóc, lecz nie wyłączy oczekiwania najgorszego (Bush,
str. 97), co zresztą może przejawiać się w interpretowaniu
najbardziej błahego zachowania dziecka jako objawu czy
symptomu. Unikam tutaj słowa „paranoja”, gdyż jest to
czysto psychopatologiczne określenie stanu umysłu. To, co
może jednak towarzyszyć przeżywaniu przez rodziców tej
złej wiadomości, to lęk, który nakłada się na rzeczywistość
i niejako ją wykrzywia. Powoduje, że można nie zauważyć
nic oprócz oczekiwania złego. Największym problemem
natury emocjonalnej będzie tendencja do prognozowania
najgorszego. Wizja śmierci dziecka bądź wyobrażenie siebie
na pogrzebie własnego dziecka nie jest niczym dziwnym
i nienormalnym. W takim przypadku sugeruję kontakt
z psychologiem, a następnie z rodziną deklarującą pomoc.
Z czasem, zwykle w ciągu roku od diagnozy, obraz fatalnej
prognozy ukryje się w nieświadomej części umysłu i ustąpi
miejsca edukacji i ćwiczeniom praktycznym, łącznie z bardzo
ważnym optymizmem. Rodzice zaczną opowiadać lekarzom
edukacja i psychologia na co dzień
i fizjoterapeutom o wzroście swoich umiejętności w prowadzeniu ćwiczeń z dzieckiem. Na szczęście, rodzice mogą,
oprócz kontaktu z lekarzami, uzyskać także kontakt z innymi
rodzicami, którzy zadeklarowali pomoc – osobiście uważam
to za bardzo ważny krok w stronę poradzenia sobie ze stresem.
Zwykle po roku następuje zintegrowanie zadań związanych
z mukowiscydozą do takiego stopnia, że staną się rutyną, „dniem
powszednim”, czymś tak oczywistym jak „mycie zębów” (także
w: Langner, str. 144).
Inaczej ma się sytuacja z dziećmi zdiagnozowanymi w wieku starszym. Świeżo upieczonym rodzicom diagnoza rujnuje
świat wymarzony. U rodzin dzieci w wieku starszym rujnuje ona
część świata już rzeczywistego. Jeżeli diagnoza jest opóźniona,
nawet gdy w grę wchodzi dorosłość, przychodzi ulga, że coś
w końcu zostało wyjaśnione (Bush, str. 100). Gdy dziecko przez
lata cierpi na tajemniczą chorobę, doświadcza pobytu w wielu
różnych szpitalach, przeróżnych diagnoz i podejść lekarzy,
i w końcu zostaje zdiagnozowane na mukowiscydozę, jego dolegliwości przestaną być niezrozumiałe. Nie zmienia to jednak
faktu, że diagnoza pozostawia po sobie ruinę emocjonalną.
Wsparcie, zrozumienie, empatia i powolna edukacja są w takich
momentach najważniejsze. Trudno powiedzieć, czy najpierw
informować o diagnozie dziecko, czy raczej rodziców. Decyzja
co do tego powinna zależeć raczej od dojrzałości chorego niż
jego wieku (Bush, str. 105).
Efektywne radzenie sobie z tym polega na organizowaniu
spotkań rodziców oraz dziecka z innymi chorymi i ich rodzinami. Na marginesie, pisząc ten artykuł, dostałem informator
dla starszych dzieci oraz dorosłych chorych na CF, w którym
można znaleźć napisane przystępnym językiem główne aspekty
fizjoterapii oraz kwestie psychologiczne. Jest to broszurka pt.
Mukowiscydoza. Poradnik dla młodzieży i dorosłych autorstwa
Urszuli Borawskiej-Kowalczyk i Teresy Orlik. Dla chorych
w wieku młodzieńczym oraz dla dorosłych jest to dobra pigułka
wiedzy na temat CF. Przejrzysty podział na kwestie związane
z fizjoterapią i samodzielnością oraz motywacją, okraszony
przyjemną szatą graficzną i wygodnym formatem, jest świetną
pomocą dla tych osób.
Techniki rozmowy z dzieckiem
W pracy z chorymi na CF używam wielu technik zaczerpniętych z przeróżnych działów psychoterapii. Nie są to techniki
mające za zadanie wprowadzenie długotrwałej terapii, lecz
krótkoterminowe rozwiązanie danego problemu. Najczęściej
jednak używam dwóch sposobów, aby z jednej strony dotrzeć
do pacjenta, a z drugiej, by dążyć do terapeutycznego przedyskutowania danego problemu. Podobnie rzecz się ma, gdy w grę
wchodzi praca z rodzicami doświadczającymi cierpienia i żalu
odnośnie diagnozy dziecka.
Jedną z technik, zaczerpniętych z terapii poznawczo-behawioralnej (Kokoszka 2009, Popiel, Pragłowska, 2008;
McDermott, Jago, 2006), jest „przeramowanie”. W uproszczeniu polega to na włożeniu danego zjawiska, zdarzenia,
przekonania w inne ramy, w inny kontekst. Jest to „przeformułowanie i zbudowanie nowej definicji problemu”, przyjęcie
nowego punktu widzenia (Barker, str. 42). Trzymając się
tematu mukowiscydozy – w myśl przeramowania – choroba może stać się (i zwykle tak jest) czymś więcej niż tylko
chorobą. Jest sprawdzianem dla rodziny, ale także stwarza
możliwość wejścia w ciekawą, ciepłą i zwartą społeczność.
Choroba, pomimo swojej negatywnej natury, zaprasza do
grupy ludzi, z którymi przyjaźnie trwają przez wiele lat.
Dzięki takim rozważaniom, trochę ryzykownemu pytaniu:
„Co daje choroba?”, dochodzę z pacjentami do wielu terapeutycznych metafor – czyli kolejnej ciekawej techniki radzenia
sobie ze stresem.
Jest ona jedną z bardzo efektownych form pracy tak samo
terapeutycznej, jak i edukacyjnej. W wielkim uproszczeniu metafora to bajka, opowieść, którą dobrze znamy z lat dziecięcych.
W użyciu terapeutycznym to, co chcemy przekazać dziecku
(ale nie tylko jemu), ubiera się w inny kontekst, dodaje bohaterów, tak by słuchacz mógł się z nimi identyfikować, wejść
w sytuację, wyobrazić sobie, gdyż umysł nieświadomy wyniesie
z tego coś dla siebie (Burns, 2005; Barker, 1997).
Dla przykładu, gdy pracowałem z 8-letnią dziewczynką,
która bardzo dramatycznie reagowała na pobieranie krwi lub
czyszczenie portu, bezpośrednia dyskusja na temat tego, by
była spokojna w gabinecie zabiegowym, byłaby nieefektywna.
Zamiast tego opowiedziałem jej historię sarenki, która weszła
we wnyki i najpierw doświadczała bólu tym większego, im
więcej się szamotała. Jednak gdy przestawała się szamotać,
ból słabnął. Pozytywnym zakończeniem metafory była informacja, że sarenka uwolniła nóżkę i pokuśtykała do swojej
rodziny. Opowiadałem to spokojnie, a potem poprosiłem, by
narysowała to, co sobie wyobrażała. W efekcie dziewczynka
poszła do gabinetu zabiegowego bez mamy (!) i wytrzymała
ten prosty zabieg. Tak samo jak sarenka, nie szamotała się,
była spokojna. Zrozumiała doświadczenia sarenki, a cóż
więcej potrzeba dziecku do szczęścia, jak dobra bajka w jego
świecie.
Metafory nie muszą być prawdą, one muszą być tak skonstruowane, by były przyjazne, edukacyjne, zapraszające do
identyfikacji, podobne, lecz nie takie same jak problem pacjenta
– opisujące jednak rozwiązanie tego problemu na swój sposób.
Istnieje spora liczba publikacji terapeutycznych, kierowanych do
rodziców dzieci chorych i zmagających się z cierpieniem, i do
nich odsyłam w tym miejscu czytelnika (wybrane przykłady
w bibliografii). Wychodzę z założenia, że dzieci łatwiej przyjmują
tak skonstruowane treści. Co więcej, dzieci starsze oraz dorośli
także mają tendencję do wsłuchiwania się w opowieści o kimś
(Barker, 1997).
Pamiętam sytuację, gdy w trakcie rozmowy z pewną młodą
matką nie wiedziałem, jak pomóc jej w zrozumieniu, że jej pociecha będzie mieć możliwość normalnego rozwijania się jak każde
inne dziecko i że diagnoza nie przenosi jej automatycznie w tematykę śmierci. Techniki werbalne nie pomagały, by skierować
jej umysł na tor optymizmu. W pewnym momencie usłyszałem,
że za oknem przechodzi grupa dzieciaków z plecakami – szły
na wycieczkę krajoznawczą organizowaną przez wychowawców
w szpitalu. Rozpoznałem wśród nich dziecko, które miało CF.
Poprosiłem matkę, by podeszła do okna, i wskazując palcem na to
dziecko, oznajmiłem, na co jest chore. Niewerbalna reakcja matki
była zdumiewająca – drobny, lecz szczery uśmiech. Czasami mała
rzecz, łamiąca automatyczne negatywne myśli, wywołuje wielką
zmianę. Od tamtego momentu właśnie mija rok, a ta mama wraz
z mężem oferują dziś pomoc innym młodym rodzicom.
Poczucie kontroli jako podsumowanie
Pomimo wachlarza różnorakich technik i metod przekazywania informacji o chorobie, pomagania w radzeniu sobie
43
edukacja i psychologia na co dzień
ze stresem, uważam, że te zadania nie powinny spaść na barki
wyłącznie rodziców. Praca nad informacją powinna przebiegać w interakcji z lekarzem prowadzącym, psychologiem
oraz fizjoterapeutą. Dużą rolę odgrywa także pielęgniarka,
gdyż spotyka się ona od najmłodszych lat z chorymi na CF.
Rola pielęgniarek jest tak wielka, ponieważ to one najdłużej
przebywają z rodzicami i ich dziećmi w trakcie hospitalizacji.
Pielęgniarki i pielęgniarze, otwarci na wieczorne szczere rozmowy z matką lub ojcem chorego dziecka, są – pomimo trudu
tego zajęcia – potężną pomocą.
Ludzka psychika w momencie traumy potrafi odpowiadać na różne sposoby. Niektórzy po okresie żalu składają swój
świat na nowo i idą dalej. Inni zaś doświadczają negatywnych
myśli prowadzących do depresji. W tym drugim przypadku
depresja może źle wpłynąć na opiekę nad dzieckiem i pośrednio na jego zdrowie. Może tak się zdarzyć szczególnie wtedy,
gdy rodzice nie uświadomią sobie, że mają poczucie kontroli
nad chorobą, pomimo jej charakterystyki (nieuleczalności,
genetyczności). Poczucie kontroli, z jednej strony modyfikowane przez dostępną wiedzę, z drugiej przez wsparcie
społeczne, jest niedocenionym źródłem energii w opiece nad
dzieckiem z CF.
Bibliografia
Barker, P. (1997). Metafory w psychoterapii. Warszawa: GWP.
Borawska-Kowalczyk, U., Orlik, T. (2011). Mukowiscydoza. Poradnik dla młodzieży i chorych dorosłych. Roche
Burns, G. (2005). 101 Healing Stories for Kids and Teens. Using Metaphors in
Therapy. New Jersey: John Wiley & Sons, Inc.
Bush, A. (2001). Giving the diagnosis. [w:] Langner-Bluebond, M., Lask, B., Angst,
D., Psychosocial Aspects of Cystic Fibrosis. New York: Arnold.
Kokoszka, A. (2009). Wprowadzenie do terapii poznawczo-behawioralnej.
Kraków: WUJ.
Langner-Bluebond, M. (2000) In the Shadow of Illness. New Jersey: Princeton.
McDermott, I., Jago, W. (2006). NLP. Terapia krótkoterminowa. Grańsk: GWP.
Popiel, A., Pragłowska, E. (2008). Psychoterapia poznawczo-behawioralna.
Warszawa: PARADYGMAT.
Wybrane przykłady publikacji terapeutycznych dla dzieci i rodziców:
Brett, D. (2011). Bajki, które leczą. Gdańsk: GWP.
Greenberger, D., Padesky, Ch. (2004). Umysł ponad nastrojem. Kraków: WUJ.
Molicka, M. (1999). Bajki terapeutyczne. Poznań: Media Rodzina.
Autor jest psychologiem klinicznym w Centrum Pulmonologii i Alergologii
SA w Karpaczu, gdzie pracuje z chorymi na mukowiscydozę. Interesuje się
psychologią narracyjną, psychoterapią ericksonowską, rozwojem osobistym
oraz szeroko rozumianym treningiem psychologicznym. W wolnych chwilach
zajmuje się fotografią tradycyjną, także jej terapeutyczną formą.
Zachęcam do kontaktowania się ze mną odnośnie tego artykułu lub chęci
poszerzenia wiedzy na ten temat drogą elektroniczną: [email protected].
Uczymy niemowlęta i maluchy
prawidłowych nawyków żywieniowych
Danuta Fąfara
Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju
Światowa Organizacja Zdrowia poprzez hasło ,,Zdrowie zaczyna się w domu” podkreśla rolę rodziny w kształtowaniu zdrowego
stylu życia dzieci i młodzieży. To w domu człowiek rozpoczyna
swoje życie, tu przebiega proces jego socjalizacji, kształtują się wzory
zachowań. Dom jest miejscem opieki i ochrony przed zjawiskami
patologicznymi. Dziecko naśladuje dorosłych w ich zachowaniach,
także w zachowaniach żywieniowych. Należy zdawać sobie sprawę, że
wybory, podejście do produktów spożywczych, sposób konsumpcji,
zachowanie przy stole będzie powielane przez dzieci. Dawanie dobrego przykładu jest nieodzownym elementem właściwej edukacji
żywieniowej (naukowcy twierdzą, że 60% osób dorosłych kontynuuje
swoje przyzwyczajenia żywieniowe z dzieciństwa). Promocja zdrowego odżywiania wśród najmłodszych oraz wpojenie im potrzeby
aktywności fizycznej jest pierwszym krokiem do tworzenia zdrowych
nawyków u dziecka, które zaprocentują na resztę jego życia.
Odpowiednie żywienie stanowi kluczowy warunek prawidłowego rozwoju dziecka. Dzieci rosną, ale ich tempo rozwoju
nie jest jednakowe podczas całego okresu wzrostu. Gdy dziecko
kończy rok, potrzebuje jednej trzeciej tego, co zjadało w wieku
6 miesięcy, a gdy skończy 2 lata – połowę porcji, jaką zjadało,
gdy miało rok. Wydatkowanie energii będzie większe, ponieważ
zwiększy się aktywność dziecka, ale nie będzie ono już tak szybko
przybierało na wadze. Dlatego prawidłowa dieta powinna być
urozmaicona i zawierać wszystkie potrzebne składniki pokarmowe w ilości dostosowanej do wieku dziecka.
Prawidłowo wykształcone nawyki żywieniowe zapewniają
nie tylko właściwy rozwój fizyczny, ale również psychiczny mło44
dego organizmu. Sposób żywienia ma wpływ między innymi na:
koncentrację, zapamiętywanie, zdolność uczenia się, lepsze wyniki
w nauce, rozwój intelektualny, odporność na infekcje. Z informacji, jakie przedstawiają organizacje zajmujące się dożywianiem
dzieci w szkołach, wynika, że co trzeci uczeń rozpoczyna naukę
bez śniadania. Dzieci, które rozpoczynają naukę bez porannego
posiłku, gorzej się uczą, mają trudności z koncentracją, są rozkojarzone, częściej skarżą się na bóle głowy, złe samopoczucie,
rozdrażnienie i konflikty z rówieśnikami. To prowadzi do znacznie
gorszych wyników w nauce, które nie są zależne wyłącznie od
zdolności dziecka, co z kolei zniechęca je do dalszej edukacji.
Wiele dzieci i młodzieży nie wie, że pierwsze śniadanie jest niezbędnym elementem prozdrowotnego stylu życia, motorem na początek dnia. Badania ankietowe dzieci i młodzieży w wieku 10–15
lat przeprowadzone w klinice Pediatrii i Immunologii Wieku Rozwojowego Instytutu Pediatrii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
wykazały, że co trzeci badany posiada złe nawyki żywieniowe.
Nieprawidłowości dotyczą zarówno nieregularnego spożywania
posiłków, jak i nadmiaru lub niedoboru niektórych składników
odżywczych, związków mineralnych oraz witamin. Diety chłopców dostarczały odpowiednią liczbę kalorii, ale zawierały zbyt
dużą ilość tłuszczu i cholesterolu. Racje pokarmowe dziewcząt
wykazały niepełne pokrycie zapotrzebowania na witaminy (B1,
B12), kwas foliowy i związki mineralne (wapń, cynk, żelazo).
Wyniki badań wskazują na powszechne występowanie niedoboru
wapnia i witaminy D oraz nadmiaru sodu, białka i fosforu w diecie
dzieci łódzkich w wieku szkolnym. Nieprawidłowości te mogą być
edukacja i psychologia na co dzień
przyczyną obniżenia mineralizacji szkieletu w wieku rozwojowym,
jak również mniejszej masy kostnej w dalszym okresie życia, co
wiąże się z ryzykiem wystąpienia osteoporozy.
Coraz więcej badań naukowych potwierdza zależności między
konkretnymi produktami żywieniowymi a stanami pobudzenia,
agresywności bądź depresyjności. Badania opublikowane przez
Food Standards Agency w 2007 r. wykazały, że wiele sztucznych
barwników spożywczych może wpływać na nadmierną pobudliwość u dzieci. Tartrazyna, która jest otrzymywanym sztucznie
żółtym barwnikiem, stosowanym do barwienia kolorowych napojów gazowanych, budyniów w proszku, lizaków, gum do żucia
itp., w połączeniu z kwasem benzoesowym (sztucznym środkiem
konserwującym żywność) powoduje nadpobudliwość u dzieci.
Badanie opublikowane w 2008 r. na łamach „European Child
and Adolescent Psychiatry” wskazuje na pozytywny wpływ diety
eliminującej dodatki do żywności na zachowanie dzieci. Prawdopodobnie 30% dzieci z ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity
Disorder) można wyleczyć tylko za pomocą diety. Dlatego warto
czytać etykiety produktów kupowanych dziecku, i wybierać produkty niezawierające sztucznych barwników (E124, E110, E122, E104,
E129, E211), które wpływają na nadpobudliwość dziecka, oraz jego
ogólny rozwój. Wyniki wieloletnich badań naukowców z University
of Melbourne wykazały, że złe nawyki typowe dla zachodniego
stylu życia (hamburgery, pizza, chipsy, słodzone napoje gazowane
itp.) zwiększają ryzyko pojawienia się stanów niepokoju i depresji
o 50%. Przedstawione badania pokazują, że zdrowe odżywianie ma
wpływ nie tylko na kondycję fizyczną, ale również na samopoczucie
psychiczne (kondycję psychiczną).
Dzieci są bardzo podatne na naukę, łatwo wyrabiają w sobie pewne zachowania, nie mają już ukształtowanych „starych”
przyzwyczajeń, więc w prosty sposób można wykształcić w nich
nawyki racjonalnego odżywiania i wpoić, które produkty są
korzystne dla ich zdrowia, a jakich powinny unikać. Warto
wprowadzać zdrowe nawyki żywieniowe dla dziecka od początku jego przygody z jedzeniem, ponieważ przez pierwsze 2–3 lata
życia układ pokarmowy dopiero dojrzewa. Poza tym w tym to
okresie kształtuje się gust smaku, upodobania do niektórych
potraw oraz nawyki żywieniowe przesądzające o tym, co dziecko
będzie jadało, kiedy dorośnie.
W codziennej praktyce psychologicznej często spotykam
się ze zgłaszanymi przez rodziców problemami, dotyczącymi
sfery żywienia małych pacjentów. Niniejszy artykuł stanowi
próbę odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Specyfika choroby, jaką jest mukowiscydoza, wymaga stałego przyjmowania enzymów trzustkowych. Odgrywają one bardzo ważną rolę, ponieważ pomagają dziecku trawić, przybierać
na wadze i normalnie rosnąć. Enzymy powinny być podawane,
najlepiej w dwóch porcjach: na początku i w połowie porcji,
nie należy podawać ich po posiłku! Gdy dziecko jest jeszcze
bardzo małe, można wysypać granulki i podać je w środowisku
kwaśnym (np. sok, tarte jabłko), aby zabezpieczyć przed zbyt
wczesnym uwolnieniem enzymów w nieodpowiednim odcinku przewodu pokarmowego. Dlatego warto jak najwcześniej
nauczyć dziecko połykać całe kapsułki oraz wyrobić nawyk regularnego spożywania enzymów, zgodnie z zaleceniem lekarza.
Jak zachęcić dziecko do łykania kapsułek z enzymami?
Należy zacząć od edukowania dziecka, gdy jest jeszcze
malutkie, wyjaśniając, co to za ,,kapsułka” i w jaki sposób po-
maga mu być zdrowym. Trzeba jasno powiedzieć, że nie da się
uniknąć zażywania kapsułki. Można dziecko zachęcić do zabawy
polegającej na połykaniu ziarenka gotowanego ryżu lub grochu,
popijanego jego ulubionym napojem, potem można zaaplikować
coś większego, np. ziarno gotowanej fasoli, ziarno kukurydzy.
Nie należy podkreślać tego, że połykanie kapsułki jest czymś
nadzwyczajnym i bardzo trudnym. Warto pochwalić dziecko
za przełknięcie pierwszej kapsułki. Nie trzeba się martwić,
że się zakrztusi; jeśli dziecko będzie połykać ją z własnej woli
i bez przymuszania, na pewno się nie zakrztusi. Można nadać
lekarstwu specjalną nazwę, na przykład: ,,magiczna, kosmiczna
tabletka”, ,,moc superbohatera”, czy ,,magiczny krążownik” lub
podobną – nieco głupią, ale chwytliwą. Dzieci lubią mieć poczucie kontroli, dlatego można dziecku pozostawić największą
swobodę wyboru w zakresie zażywania ,,magicznej kapsułki” –
kto mu ją podaje i jakim napojem może popić lek. Zachęcanie
dziecka do regularnego przyjmowania enzymów przed posiłkami lub przekąskami zaowocuje na przyszłość, gdyż z łatwością
będzie robić to, czego nauczyło się w dzieciństwie, bez ciągłej
kontroli rodziców.
Chcemy na zawsze rozstać się z butelką!
Często zdarza się, że do karmienia butelką przywiązane są
nie tylko maluszki, ale także mamy. To sprawdzony sposób żywienia malca, z którego ciężko jest zrezygnować. Należy jednak
najdalej po 12. miesiącu życia dziecka pożegnać się z butelką,
aby nauczyło się prawidłowo jeść potrawy łyżeczką oraz pić
z kubeczka. Najpierw powinno się zrezygnować z podawania
butelki w ciągu dnia i zastąpić ją zwykłym plastikowym kubeczkiem lub niekapiącym z twardym dzióbkiem. Trzeba się liczyć
ze stratami: zalany stół, podłoga, ubranko itp. Nauka wymaga
trochę wysiłku i tolerancji ze strony rodziców. Zaleca się, aby na
początek podawać dziecku niewielkie ilości napoju, gdyż małą
porcję łatwiej wypić bez rozlewania. Należy chwalić dziecko za
każde najmniejsze postępy.
Warto ocenić motywacje budzenia się dziecka w nocy.
Często bowiem takie domaganie się butelki może oznaczać, że
pociecha nie najadła się dostatecznie przed snem. Dlatego też
należy zadbać, aby dziecko dostało sycącą kolację. Picie w nocy
to również dobry sposób na zapewnienie sobie bliskości mamy.
Zanim więc poda się kubek, warto uspokoić pociechę, przytrzymać za rękę, przytulić. Jeżeli chciała się upewnić, że mama jest
obok, zaśnie bez picia. Trzeba pamiętać, że nie każdy nocny
płacz oznacza głód, a dawanie maluchowi jedzenia w chwili
dyskomfortu psychicznego czy fizycznego to przekazanie mu
informacji, że jedzenie nie tylko wypełnia brzuszek, ale także
jest sposobem na różne smutki. Zanim więc poda się malcowi
butelkę, warto upewnić się, czy nie potrzebuje zmiany pieluszki
lub po prostu przytulenia.
Kiedy dziecko zaakceptuje już kubeczek w dzień, można
podawać go w nocy zamiast butelki. Maluch będzie musiał
usiąść, aby się napić, a podany napój nie będzie długo zalegał
w jego buzi (jak podczas karmienia w półśnie butlą).
Wprowadzając zmiany, należy zachować konsekwencję oraz
cierpliwość, gdyż utrwalenie nowych nawyków może potrwać
kilka tygodni.
Gryzę, żuję, siekam…
Specjaliści są zdania, że nowe posiłki należy dziecku
podawać łyżeczką, gdyż zbyt długie karmienie butelką niepo45
edukacja i psychologia na co dzień
trzebnie przedłuża okres ssania i niekorzystnie wpływa na zgryz.
W drugim półroczu niemowlę powinno nauczyć się nowego
sposobu jedzenia: przeżuwania i gryzienia. Dentyści są zgodni,
że im wcześniej dziecko zacznie używać przy jedzeniu zębów,
tym korzystniej wpływa to na zgryz. Picie zupki przez butelkę
opóźnia proces gryzienia. Warto więc dołożyć starań, by maluch polubił jedzenie łyżeczką. Samodzielne jedzenie sprawia
dziecku po prostu przyjemność i jest traktowane jako nowe
doświadczenie czy wyzwanie.
Na poprawę apetytu dobrze wpływa zaproponowanie
dziecku kolorowego talerzyka i podanie do rączki łyżeczki lub
widelczyka. Najpierw malec powinien się z łyżeczką zaprzyjaźnić – należy pozwolić mu ją wkładać do buzi, uderzać nią
o miseczkę. Następnie można jeść na dwie łyżeczki – jedną dla
malca do zabawy, drugą dla mamy do karmienia. Na początek
można mu po prostu przyrządzać potrawy łatwe do pogryzienia:
ryż, drobne kluseczki, kasze, gotowane jarzyny, pulpety z mielonego mięsa, pieczoną rybę, kanapki z miękkiego pieczywa
z twarożkami i wszelkiego rodzaju pastami. Warto pozwolić
dziecku jeść rękoma. Z niechęcią witane na talerzu kluski czy
kalafior samodzielnie wyjadane z łapki na ogół znacznie zyskują
na atrakcyjności.
Przeżuwanie pokarmu dziąsłami nie jest łatwe, więc początkowo brzdąc może wypluwać jedzenie.
Jeżeli są to pierwsze próby podania dziecku posiłku wymagającego przeżuwania i nie wiadomo, jak ono zareaguje, wówczas
zaleca się, aby enzymy były podawane w środku posiłku (czyli po
około 5–10 min od rozpoczęcia karmienia) lub po ,,znaczącej”
ilości już zjedzonego pokarmu (około 50–80g kaszki, zupki).
Tę zasadę warto również zastosować w przypadku rozszerzania
jadłospisu dziecka o nowy produkt.
Maluch potrzebuje czasu, by zaakceptować bardziej gęste
i mniej przetarte dania. Aby mu pomóc, należy wspomagać jego
trening gryzienia np. warzywami i owocami, które nie wymagają
podania enzymów. Jeśli lubi potrawy o słodkim smaku, wówczas
można zagęszczać deserki i dodawać do nich kawałki dojrzałych
owoców. 9-miesięcznemu maluchowi można dawać do rączki
kawałki ugotowanych warzyw, większe kawałki miękkich owoców (np. pokrojone morele lub brzoskwinie), a na deser chrupki
lub ciasteczka dla niemowląt.
Jak zapoznać malca z nowymi smakami? Jak rozszerzyć dietę?
Drugie półrocze życia to bardzo ważny okres rozszerzania
diety. W tym czasie decyduje się, czy dziecko będzie w przyszłości niejadkiem, czy smakoszem. Malec powinien poznawać
nowe smaki. Nie znaczy to oczywiście, że dziecko od razu każdą
nowość zaakceptuje.
Zaleca się, by dziecku karmionemu piersią najpierw pozwolić trochę possać pierś, a potem podać nowy posiłek. Ale można
spróbować zrobić odwrotnie – zacząć od zupy, gdy maluch jest
bardzo głodny. A dopiero, gdy się naje, zaproponować ssanie. Na
początek wystarczą dwie łyżeczki, bo nie chodzi o to, aby mały
się nasycił. Na tym etapie ma tylko poznać inny smak (dzieci
mają więcej kubków smakowych niż dorośli), przyzwyczaić się
do gęstszej niż zwykle konsystencji. Jeśli więc nie chce w tej
chwili zupy z zielonego groszku, za 2–3 dni można zaproponować mu ją znowu, a potem kolejny raz i jeszcze jeden. To nie
jest proste dla dziecka, dlatego nie należy się niecierpliwić, jeśli
będzie wypluwać. Dobry sposób to również zmieszanie nowego
46
smaku z dobrze już znanym, wtedy łatwiej dziecku zaakceptować ten nowy. Zmniejsza to także problem z podażą enzymu
trzustkowego, ponieważ dziecko jest w stanie zjeść konkretną
porcję. Najlepiej, jeśli warzywa poda się dziecku, zanim pozna
owoce, które mają słodki smak, podobnie jak mleko, do którego
maluch przywykł od urodzenia. Dlatego jeśli najpierw pozna
jabłuszko czy inny owocowy deserek, nie będzie miał ochoty
na marchew czy ziemniaki.
Każdy smak powinno się wprowadzać osobno i zacząć
od dań jednoskładnikowych, np. papki z marchewki, następnie ziemniaki, brokuły. Każdy produkt najlepiej wprowadzać
w odstępie 3–4 dni. Jeśli nie pojawią się niepokojące objawy,
przysmak można wprowadzić na stałe do jadłospisu dziecka.
Liczba produktów, które dzieci lubią, nie zmienia się
istotnie w okresie od 2.–3. roku życia do 8. roku życia. Ponadto,
2–4-latki chętniej akceptują nowe potrawy i szeroką ich gamę niż
4–8-latki. Dlatego nie powinno się ograniczać dzieciom dostępu
do różnych potraw z uwagi na to, że są za małe.
Niejadek…
Niejadek to ktoś, kto nie je, a prawda jest taka, że medycyna
nie zna takiego przypadku, by zdrowe, prawidłowo rozwijające
się dziecko, które ma normalny dostęp do jedzenia, zagłodziło
się na śmierć. „Niejadek” to określenie rodziców lub dziadków
dla malucha, który nie je tyle, ile oni by chcieli. Aby sprawdzić,
czy dziecko faktycznie mało je, można w jednym miejscu, np. na
stole, odkładać takie same ilości jedzenia, jakie malec w ciągu dnia
zjada. Wielu rodziców przeżyłoby wieczorem szok, widząc, ile ich
dzieci tak naprawdę pochłaniają. Zanim więc nazwie się dziecko
niejadkiem, warto zwrócić uwagę, co tak naprawdę zjadło w ciągu
dnia, tygodnia, miesiąca. Psychologowie i dietetycy uważają, że
w naszej kulturze jedzenie jest silnie związane z emocjami i bywa
wyrazem rodzicielskiej kontroli nad dzieckiem. Rodzice zwykle
nie zastanawiają się, ile pokarmu maluch faktycznie potrzebuje
(objętość żołądka małego dziecka jest niewielka), tylko kierują się
swoim wyczuciem. Jedzenie to jedyna rzecz, której dzieci mogą
się efektywnie przeciwstawić. Różnymi sztuczkami i siłą można
dziecko zmusić do ubrania się, wejścia do wanny, ale jeśli rzeczywiście nie chce jeść, nie przepcha mu się jedzenia przez gardło.
Dlaczego nie chce jeść?
Ochota na jedzenie zmienia się u dziecka z wiekiem.
Między piętnastym miesiącem a czwartym rokiem życia spada
tempo wzrostu w stosunku do okresu niemowlęcego, co za
tym idzie, dziecko potrzebuje mniej energii w przeliczeniu na
kilogram masy ciała. Słabnący apetyt pod koniec pierwszego
roku życia może wynikać z pragnienia urozmaicenia smaków.
W tym czasie dziecko coraz bardziej interesuje się otoczeniem,
więc posiłki stają się dla niego drugoplanowe. Dwulatek miewa
mniejszy apetyt w związku z kształtującym się w tym okresie
zmysłem smaku. Przestają mu odpowiadać potrawy, które kiedyś
lubił, za to z chęcią spróbuje czegoś nowego. Trzylatek może
grymasić i narzekać, gdy namawia się go do pokarmu, którego
nie chce spróbować. Jego apetyt bywa zmienny. To również
okres przekory, sprawdzania granic i manifestowania własnej
woli, także podczas jedzenia.
Przyczyny braku apetytu mogą być różne, na przykład:
– otrzymywanie tylko określonych dań lub produktów, które
według rodziców są odpowiednie dla dzieci (np. rosołek,
serki Danio, parówki);
edukacja i psychologia na co dzień
– alergia pokarmowa – należy się upewnić, czy dziecko nie ma
uczulenia na to, co je – po zjedzeniu uczulającego pokarmu
mogą pojawiać się bóle brzucha, biegunki, więc maluch może
nie mieć ochoty na posiłek;
– wcześniejsze wymioty lub biegunka po spożyciu niektórych
produktów – dziecko łączy konkretny produkt czy posiłek
z nieprzyjemnymi dolegliwościami;
– traktowanie jedzenia jako nagrody, która ma skłonić do
dobrego zachowania, oraz dawanie nagrody za zjedzenie
podstawowego posiłku – te metody nigdy nie skutkują;
– doświadczenia bycia zmuszanym do jedzenia określonych
potraw lub zbyt dużych porcji;
– przekarmianie – dziecko nie chce jeść, gdy jest już wystarczająco najedzone;
– dokarmianie – przekąski podawane między posiłkami powodują uczucie sytości i dziecko nie czuje łaknienia np. przed
obiadem;
– nadmiar emocji w szkole – zarówno tych pozytywnych, jak
i negatywnych;
– stres – dziecko natychmiast wyczuwa atmosferę panującą
w domu, zdenerwowanie czy zaniepokojenie rodziców – im
szybciej poprawią się relacje między domownikami, tym
prędzej dziecku wróci apetyt.
I wiele innych, dlatego warto rozmawiać (dopytywać) i obserwować zachowanie malca. Warto również zwrócić uwagę na następujące możliwości zachowania dziecka oprócz wyżej wymienionych:
– pozbawione apetytu – prawie nigdy nie jest głodne, je mało,
a mimo tego czuje się syte;
– rozkapryszone – nic mu nie smakuje, wciąż grymasi;
– leniwe – przeżuwa pokarm, jedzenie męczy go i nudzi;
– nadpobudliwe – nie potrafi usiedzieć spokojnie przy stole.
Wystarczy, że malec dostrzeże u rodziców najmniejszą choćby słabość, a już potrafi rozwinąć cały wachlarz zachowań, które
mają na celu skupienie uwagi wszystkich domowników na jego
osobie. Nie zawsze kłopoty z jedzeniem wynikają z samej awersji
do ziemniaka, mięsa czy marchewki. Naturalnym dążeniem małego dziecka jest osiągniecie samodzielności i podkreślenie swojej
niezależności, zwłaszcza od matki. Dwu-, trzyletnie dzieci testują
swój wpływ na otoczenie, robiąc przy stole różne kontrowersyjne
rzeczy. Jeśli spotykają się z konsekwencją i stanowczością rodziców, którzy pozwalają na właściwe zachowanie, a ograniczają
przyzwolenie na niewłaściwe – sytuacja powoli wraca do normy.
Jeśli jednak dziecko wyczuwa, że np. odmowa jedzenia może dorosłych wprawić w stan paniki lub irytacji – dostrzega, że przejmuje
rządy w domu, i sprawia mu to satysfakcję.
Sposoby na niejadków
Nie istnieje uniwersalny sposób na niejadka, jeden maluch
da się przekonać do marchewki, jeśli będzie ładnie podana, inny
nie tknie jej nawet wówczas, gdy poda się ją w formie mapy
skarbów. Sposób, który działał rano, już wieczorem może nie być
skuteczny. Dlatego większość rad należy potraktować jako punkt
wyjścia do własnych poszukiwań. Jest jedna zasada, którą warto
stosować, aby nie pogarszać sytuacji: nie zmuszać do jedzenia!
By jadło się nie tylko buzią, ale i oczami
Aby jedzenie stało się prawdziwą przyjemnością, należy
pobudzić wszystkie zmysły.
1. Zmysł wzroku pozwala zachęcić do jedzenia. Dzieci uwielbiają wszystko, co kolorowe, więc przyciągnie je estetycznie
wyglądający posiłek. Zaproponuj dziecku kwaszonego
ogórka czy odrobinę keczupu jako ozdobę na kanapki.
Ostre dodatki pobudzają apetyt. Można ułożyć jedzenie tak,
by dziecko ucieszyło się na jego widok. Niech przypomina
ulubionych bohaterów bajek, zwierzątka, buźki lub scenki.
Jedzenie można podawać w niekonwencjonalny sposób,
np. owoce serwować w formie szaszłyków albo zbudować
autostradę z makaronu.
2. Zmysł zapachu. Ładny zapach pobudza wydzielanie śliny,
a co za tym idzie, sprzyja połykaniu pokarmu.
3. Zmysł dotyku umożliwia poznawanie produktów. Dlatego
warto pozwolić maluchowi pobawić się jedzeniem – oczywiście, w granicach rozsądku, ale nie zabraniając mu dotykania
paluszkami tego, co ma na talerzu.
4. Na zmysł słuchu można oddziaływać, podając dziecku do
jedzenia coś chrupiącego. Przyjemny dla ucha szelest zachęci
do gryzienia.
Bardzo dobrym sposobem jest nadanie wspólnie z dzieckiem jedzeniu nazwy, np.:
• Tłuczone ziemniaki – ,,białe bagno” (,, Ile chcesz kulek
białego bagna?”);
• Sałata – ,,jedzenie dla królików”;
• Kotlet – ,,magiczna wyspa”;
• Kotlet z kurczaka – ,,chrupiące kamyki” i inne.
Ta metoda sprawdza się prawie w 100% i pobudza wyobraźnię nie tylko rodziców, a przede wszystkim zachęca do zjedzenia
,,wymyślonego posiłku” w dobrym nastroju. Należy podawać
dziecku małe porcje – dziecko może odmawiać jedzenia nie
dlatego, że nie lubi danej potrawy, ale dlatego, że po prostu
czuje, iż to za dużo dla jego małego żołądka. Najlepiej podawać
dziecku małe porcje jedzenia, a jeśli będzie głodne, z pewnością
poprosi o dokładkę. Posiłki można serwować na ,,dorosłym”
talerzu. Na większym talerzu ta sama porcja, co w miseczce,
wygląda na dużo mniejszą.
Nawyk regularności
Dziecku należy dawać posiłki o regularnych porach, 5 razy
dziennie. Wówczas wyrabia się nawyk spożywania mniejszych
posiłków, które organizm łatwo strawi, oraz unika się epizodów
głodu, które dziecko będzie chciało rekompensować różnymi
słodkościami. Ważne jest, aby nie dopuścić do tego, by dziecko
kiedykolwiek wychodziło z domu bez śniadania, poza nielicznymi wyjątkami, jak badanie krwi. Śniadanie to najważniejszy
posiłek – jest motorem na początek dnia! Wyrobienie tego nawyku od najmłodszych lat zaoszczędzi wielu problemów natury
zdrowotnej w przyszłości.
Akceptujmy dziwactwa
Są dzieci, które jadają tylko kilka produktów, np. jogurt
na zmianę z szynką, ewentualnie dokładnie przecedzony
rosół. Inne nie tkną niczego, co jest czerwone, ma grudki
albo leży na innym talerzu niż zwykle i piją herbatkę wyłącznie przez słomkę. Choć zachowania tego typu wydają
się irracjonalne, warto ustępować – oczywiście, w granicach
rozsądku. Jest to zachowanie przejściowe, charakterystyczne
dla przedszkolaków.
Nie komentujmy
Nie należy opowiadać wszystkim, że dziecko jest niejadkiem,
a jeśli już pojawia się potrzeba porozmawiania o tym problemie,
47
EDUKACjA I PSYCHOLOGIA NA CO DzIEń
nie warto tego robić w obecności dziecka. Ciągłe powtarzanie, że
malec nie je, nie rozwiąże trudnej sytuacji, a jedynie wpędzi go
w kompleksy lub doprowadzi do tego, że pociecha zidentyfikuje
się z wypowiadanymi opiniami. Przede wszystkim nie należy porównywać malucha do jego chętniej jedzących kolegów. Dobrze,
by w sferze jedzenia (i nie tylko) nie poczuł się gorszy od innych.
Apetyt jest sprawą indywidualną – każde dziecko ma inny.
i podziękować). Warto się postarać, aby przynajmniej jeden
posiłek w ciągu dnia zjeść razem z dzieckiem. Wspólne posiłki
dają rodzicom możliwość pokazania prawidłowych zachowań
żywieniowych, z których dzieci na pewno wezmą przykład. Posiłki powinny być spożywane w spokojnej, rodzinnej atmosferze,
bez pośpiechu. Powinny też być okazją do rodzinnych rozmów.
Nie zmuszajmy
jak postępować nie należy
Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, to zmuszać dziecko
do jedzenia. Nie wolno dopuścić do tego, aby posiłek kojarzył
mu się ze stresem. Karmienie na siłę to podstawowy błąd psychologiczny. Jedynym skutkiem będzie wzmożony bunt dziecka
i jeszcze większa niechęć do jedzenia. Jak zgłodnieje, to samo
poprosi o coś dobrego. Każdy ma swoje upodobania kulinarne,
również dziecko ma swoje preferencje. Grunt to cierpliwość.
Nie należy przedłużać posiłków w nieskończoność – prowadzi
to tylko do frustracji dziecka, a pora posiłków staje się torturą.
Jak zgłodnieje, można odgrzać mu danie.
Uczenie dziecka niezależności w zakresie jedzenia odgrywa
bardzo ważną rolę w procesie uczenia go bycia niezależnym
i samodzielnym człowiekiem. Spokój i cierpliwość to przyprawy,
z którymi smakuje każde danie.
Podsumowując:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
Zmuszać do jedzenia.
Zabraniać jeść samodzielnie.
Wpadać w złość i karać za to, że malec nie chce jeść.
Szantażować malca: jeśli nie zjesz, nie kupię ci zabawki.
Przedłużać posiłku w nieskończoność.
Gotować na kilka dni i odgrzewać.
Zabawiać dziecko na tysiąc sposobów, aby odwrócić jego
uwagę od jedzenia, a gdy się tego najmniej spodziewa, włożyć
mu do buzi pełną łyżeczkę.
Pamiętajmy
Wszelkie zmiany nawyków żywieniowych wymagają czasu,
dlatego należy być cierpliwym.
Recepta na cały rok
zachęcajmy, angażujmy
Coś, co malec zrobi własnymi rękami, będzie mu smakować bardziej. A dwu-, trzylatek z łatwością stanie się małym
kuchcikiem. Można zaproponować maluchowi, aby próbował
przygotowane potrawy – powiedzieć mu, że od jego kubków
smakowych zależy, czy obiad będzie dobry. Maluch może
trzymać stoper, odmierzając czas gotowania – do niego będzie
należeć odpowiedzialność za ostrzeżenie, kiedy zacznie piszczeć.
Gdy posiłek jest gotowy, pociecha powinna pomóc w podawaniu go lub nakrywaniu do stołu. Dzięki temu będzie się czuła
odpowiedzialna i dumna, a przez to chętniej zje posiłek.
Maluchy można karmić, mając za pomocnika pacynkę.
Dzięki cudownemu fenomenowi dzieci spełniają prośby kukiełek, a stawiają opór dorosłym: ,,Które pluszowe zwierzątko
powinniśmy dziś zaprosić na obiad?”.
Bierzemy 12 miesięcy,
oczyszczamy je dokładnie
z goryczy, chciwości, małostkowości i lęku,
po czym rozkrajamy każdy miesiąc
na 30 lub 31 części tak, aby zapasu
wystarczyło dokładnie na cały rok.
Domowy cyrk
Następnie całą masę polewamy dokładnie
dużą ilością miłości. Gotową potrawę
przyozdabiamy bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie z radością
i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
Nie należy opowiadać dziecku przy jedzeniu długich,
intrygujących bajek. Dziecko szybko się do nich przyzwyczai
i nie zje niczego bez kolejnej sagi o zwierzątkach z lasu. A poza
tym… zupa wystygnie. Maluch bardzo szybko przyzwyczaja
się do domowego cyrku i potem bez niego nie jest w stanie nic
zjeść. Dlatego jak najszybciej zacznijmy uświadamiać brzdąca,
że pora posiłku to nie czas zabawy, lecz jedzenia.
Karmienie przed telewizorem powoduje, że dziecko nie
czuje smaku, gdyż jest zbyt zaabsorbowane ,,kolorową akcją”.
Telewizor warto zamienić na muzykę, którą maluch może sam
wybierać. Nie powinno się karmić malca, gdy odszedł od stołu,
gdy stoi, kąpie się albo bawi się klockami. ,,Zabawa w mewę”
(podbieganie po kąsek podczas zabawy) może dostarczyć dziecku pokarm, ale nie nauczy go dobrych manier.
Wspólne jedzenie przy stole
Wspólne spożywanie posiłków z rodziną jest bardzo ważne
Dziecko uczy się w ten sposób szacunku dla drugiej osoby, dobrych manier (trzeba poprosić o podanie soli lub nalanie soku
48
Każdy dzień przyrządzamy osobno
z jednego kawałka pracy
i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy trzy duże łyżki
nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji,
ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Katharina Elizabeth Goethe
Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
Biernat J., Żywienie, żywność a zdrowie, wyd. Astrum 2000.
Borgenicht D., Grace J., Jak przechytrzyć dziecko, wyd.Vasper, Poznań 2008.
Klepacka-Gryz E., Mama, mamusiu, mamooo, czyli instrukcja obsługi dziecka
od 1 do 100 lat, wyd. Axel Springer Polska, Warszawa 2006.
Laerum L., Małe dzieci – duży kłopot? Właściwe rozpoznanie problemów
u dzieci w wieku od 3 do 6 lat, wyd. Jedność, Kielce 2006.
Mróz M., 100 sposobów na niejadka, vademecum dla rodziców, wyd. REA,
Warszawa 2003.
Samiec W., Sudol-Jednorowicz E.A., Racjonalizacja nawyków żywieniowych
oraz zwiększenie aktywności fizycznej wśród dzieci i młodzieży jako zadania
priorytetowe zdrowia publicznego na rok 2005, WCZP w Łodzi 2005.
Steede K., 10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców, wyd. GWP,
Gdańsk 2007.
www.aktywniepozdrowie.pl, http://online.synapsis.pl
edukacja i psychologia na co dzień
O cudownych i magicznych księgach,
które mają moc uzdrawiania.
Przewodnik biblioterapeuty
Lucyna Maksymowicz
Instytut Pedagogiki Akademii Pomorskiej w Słupsku
Na łamach naszego czasopisma, od dwóch poprzednich
numerów, staramy się kontynuować cykl przybliżający wybrane
metody i techniki terapeutyczne, które sprawdzają się w łagodzeniu codziennych trudów życia z chorobą przewlekłą – i co
najważniejsze – mogą być wykorzystywane przez każdego z nas
(dorosłego), a nie tylko przez wykwalifikowanego terapeutę. Była
już mowa o silvoterapii, a więc o dobroczynnym wpływie roślin
na nasz organizm, a zwłaszcza drzew. Na przykładzie dogoterapii
zwróciliśmy uwagę na szeroko wykorzystywaną animaloterapię, czyli terapię z wykorzystaniem zwierzęcia (hipoterapia,
delfinoterapia). Nadszedł czas, aby przypomnieć o leczniczym
wpływie książki, której w dobie społeczeństwa informacyjnego
przyszło konkurować z szerokopasmową telewizją, komputerem
i Internetem, z przewagą tych ostatnich, niestety. Zainteresowanie młodych czytelnictwem wydaje się szczególnie ważne
w czasach, kiedy książka znajduje się na odległym miejscu
pożądanych dóbr kultury, kiedy nastąpiła gwałtowna infantylizacja społeczeństwa, fascynacja kiczem i produktami kultury
masowej.
Biblioterapia – „lecznica duszy”
Biblioterapia ma wiele określeń – terapia książką, terapia
przez czytanie, literaturoterapia, czy jak wolą inni rodzaj oddziaływań terapeutycznych z użyciem materiałów wyobrażeniowych
i informacyjnych, drukowanych i niedrukowanych, wykorzystujących materialny przekaz myśli ludzkiej (np. tekst). Szerzej
możemy powiedzieć, że to dziedzina kulturoterapii (rodzaj
arteterapii, czyli terapii poprzez sztukę), którą ostatnio w świecie
nauki proponuje się uznać za „samodzielną dziedzinę naukową,
o charakterze interdyscyplinarnym, sytuowaną na pograniczu
nauk pedagogicznych, bibliologicznych, psychologicznych,
filologicznych”1.
Współcześnie mamy problem nie tylko z definicją biblioterapii, ale także z definicją samej książki. Od czasów, kiedy wynaleziono pismo (obrazkowe, hieroglify…) i kolejno doskonalono
materiał piśmienniczy (kamień, tabliczki drewniane, tabliczki
woskowe, kora, liście drzew, papirus, pergamin, papier…),
książka nieustannie zmieniała swoje oblicze. Najpierw były
to zwoje papirusowe przechowywane w glinianych dzbanach,
potem tabliczki drewniane (pokrywane woskiem), uznawane za
prototyp współczesnej książki, aż wreszcie pojawił się „kodeks”,
najpierw pisany ręcznie, a potem już drukowany.
Lecznicze wartości słowa (mówionego i pisanego) zauważono i wykorzystywano już w starożytności. Ponoć na bibliotece
Ramzesa II widniał napis: „lecznica duszy”, a w XIII w. w kair-
skim szpitalu czytano chorym Koran, bo do IX w. właściwości
terapeutyczne przypisywano przede wszystkim literaturze religijnej. W czasie I wojny światowej głośną lekturą wypełniano
czas rannym żołnierzom między innymi w angielskich szpitalach
polowych. Historia dostarcza nam wielu przykładów, jak w naturalny sposób czytanie książek stawało się balsamem dla duszy.
W tym krótkim artykule chciałabym jednak zwrócić uwagę
nie tylko na biblioterapię, jako uznaną metodę oddziaływań
terapeutyczno wychowawczych, ale przede wszystkim na samą
książkę i jej rolę we wspieraniu rozwoju dziecka.
Po jakie książki sięgać, aby nie zniechęcić młodego czytelnika? Grzegorz Leszczyński nazywa je księgami zbójeckimi,
twierdząc, że „warto czytać tylko takie książki, które poruszają,
wyprowadzają z rytmu codzienności, zmieniają świat i wokół,
i w nas. Niezależnie od wieku, niezależnie od tego, czy mamy
lat kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt – tylko takie książki
warto czytać. Książki zbójeckie. Na inne szkoda czasu” 2.
Nie ulega wątpliwości, że życie bez emocji traci kolory, nie
sprzyja rozwojowi, nie wzmacnia naszego ducha. Człowiek
dojrzewa, a w miarę upływającego czasu szuka przewodnika
po życiu. Książka może stać się dla młodego czytelnika takim
przewodnikiem, pod warunkiem, że będzie chciał czytać, bo
jak wiemy „czytanie nie jest potrzebą wrodzoną, darem, z jakim
człowiek pojawia się w świecie. Przeciwnie, wymaga bardzo
troskliwej pielęgnacji: od stopniowego, żmudnego rozbudzania po naturalną, w pewnym momencie oczywistą potrzebę
kontaktu”3. Wprowadzanie dojrzewającego człowieka w świat
książek rozbudza w nim najbardziej ludzką potrzebę: potrzebę
czytania, a ta z kolei „decyduje o jakości człowieczeństwa, o życiu
wewnętrznym, które bez obcowania ze słowem jałowieje, karleje,
w końcu usycha”4.
Mały człowiek musi radzić sobie z problemami codzienności, które bardzo często stanowią dla niego prawdziwe
wyzwanie, sytuację trudną, która dodatkowo ze względu na
małe jeszcze doświadczenie wywołuje niepokój, lęk, a nawet
przerażenie. Nieznane odgłosy, nowe przestrzenie, lęk przed
wodą, ciemnością czy zwierzętami – to naturalne reakcje małych dzieci. Psycholodzy twierdzą, że każdy wiek ma swoje lęki,
np.: pierwsze dni pobytu w przedszkolu, w szkole czy w szpitalu to nie tylko konieczność adaptacji do nowych warunków,
ale także pokonanie lęku separacyjnego, pierwsze rozstania
z najbliższymi. Typowe lęki dziecięce, z którymi spotyka się
większość dzieci i które mogą negatywnie wpływać na rozwój
emocjonalny, to m.in.:
• pojawienie się rodzeństwa (zazdrość o uczucia rodziców),
Grzegorz Leszczyński, 2007, Magiczna biblioteka. Zbójeckie księgi młodego
wieku. CEBID, Warszawa, s. 7.
3
Tamże, s. 15.
4
Tamże, s. 16.
2
M. Czerwińska, Biblioterapia. W: Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku,
pod red. T. Pilcha, t. 1, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2003,
s. 380.
1
49
edukacja i psychologia na co dzień
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
wizyta u stomatologa,
śmierć zwierzątka bliskiego dziecku,
adopcja,
strach przed duchami,
wstyd i lęk spowodowany niewłaściwym zachowaniem,
brak akceptacji ze strony rówieśników,
rozwód, separacja bądź rozejście się rodziców,
przemoc: fizyczna, psychiczna lub seksualna,
zgubienie się i przebywanie wśród obcych,
przebywanie w ciemnym miejscu,
pobyt w przedszkolu lub pierwsze dni w szkole,
wstyd wynikający ze zmoczenia się oraz łakomstwa dziecka,
zabiegi chirurgiczne konieczne dla zdrowia, lecz okaleczające
i sprawiające ból dziecku,
• nadużywanie środków odurzających przez rodzica,
• samotny pobyt w pustym domu5.
Dziecko wielu rzeczy nie rozumie, często ze względu na
niedojrzałość rozwoju centralnego układu nerwowego przejawia
nadmierną reakcję w stosunku do działającego bodźca. Jest labilne uczuciowo, trudno mu zapanować nad emocjami: w jednej
sekundzie rzewnie płacze, by już po chwili zanosić się śmiechem.
Każdy dzień przynosi nowe problemy i konieczność układania
się ze światem. Dziecko – podobnie jak i dorosły – musi nauczyć
się rozwiązywać swoje problemy, zaspokajać własne potrzeby,
rozumieć siebie i ludzi, wchodzić w relacje z tymi, którzy go
otaczają. Od zawsze pomagała w tym książka. Prawdą jest, że
nie każda zasługuje na to, by ją poznać, przeczytać czy wracać
jak do przyjaciela6.
Niektórzy badacze uznają literaturę dla dzieci za odrębną
dziedzinę twórczości, która rządzi się swoimi prawami rozwojowymi i charakteryzuje się stałą obecnością pierwiastków ludycznych i dydaktycznych. Wybierając książkę dla najmłodszych,
powinniśmy zwrócić uwagę nie tylko na szatę graficzną, wielkość
czcionki, ale także na język utworu (środki artystyczne), aby był
dostosowany do możliwości percepcyjnych odbiorcy. Dziecko
jest wymagającym czytelnikiem, ceni dynamizm fabularny,
elementy przygody czy spotęgowane efekty humorystyczne,
oczekuje bohatera w zbliżonym do siebie wieku, który będzie
musiał rozwiązywać podobne problemy. Czary, smoki czy siły
nadprzyrodzone to elementy fantastyczne, które wspomagają
rozwój wyobraźni i w atrakcyjny sposób pomagają zwyciężyć
zło. Aspekt wychowawczy, czyli wprowadzanie dziecka w świat
obowiązujących człowieka wartości, to kolejna cecha dobrej
literatury dziecięcej.
W świecie kołysanek, wierszyków i powiastek
Na każdym etapie rozwoju dziecka książka i tekst w niej
zawarty pełnią inną rolę. Literatura ludowa stworzyła dla dzieci
bardzo wiele utworów o różnych funkcjach, stąd wzięły się też
ich nazwy: wyliczanki, rozbudzanki, bajanki, patataje czy kołysanki. Kto z nas nie miał okazji słyszeć takich rymowanek, jak:
Idzie raczek nieboraczek (…), Kosi, kosi łapci (...), Patataj patataj
pojedziemy w cudny kraj…? Współcześnie wydano kilka zbiorów wyliczanek, których recytowanie może sprawić doskonałą
zabawę najmłodszym i ich opiekunom. Przykładem może być
Zob. F.L. Ilg, L.B. Ames, S.M. Baker, Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10
lat. Poradnik dla rodziców, psychologów i lekarzy. GWP, Gdańsk 1994.
6
Zob. L. Maksymowicz, Książka jako „myśli nieuczesane” – poprzez literaturę
ku człowieczeństwu. W: Poszukiwanie (Kon)tekstów dla edukacji. Migracje słowa
i obrazu, pod red. A. Zalewskiej-Meler, Toruń 2011.
5
50
zbiorek: Połknął bocian żabę czy Ene due rabe Wydawnictwa
Dolnośląskiego z pięknymi ilustracjami Pawła Pawlaka.
Do tradycji poezji mówionej nawiązują także teksty Małgorzaty Strzałkowskiej zawarte w tomikach: Wierszyki łamiące
języki, Leśne głupki oraz Wiersze, że aż strach. Poniżej fragment
wiersza Idzie Dziki:
Idzie Dziki przez tropiki,
A dokoła węże boa,
Jakaś paszcza ryczy w chaszczach
I tukany ciągną liany.
Idzie Dziki w takt muzyki,
Prztyka w długi dziób papugi,
Tańczy tango jedząc mango
I paprocie nurza w błocie. (…)
„Słowne urwisy i rozrabiaki, psoty i dzikie słowo swawole”
to zawartość niezwykłego zbiorku pt. Rymobranie Agnieszki
Frączek, która podbija serca dzieci właśnie zabawami językowymi, jak w wierszu Kotostrofa:
Antka naszła raz ochota,
Żeby kupić w worku kota.
Kupił więc.
Lecz zbladł, gdy z worka wyszedł kot-demolka!
(…)
Antek jęczał: – Niepojęte!
A kot chował się w zmywarce
I urządzał harce w pralce
Albo ganiał z psem po sofach.
No po prostu kotostrofa!
Wymienione powyżej teksty są
nie tylko doskonałą okazją do ćwiczeń językowych (słownikowych),
ale pełnią również funkcję relaksacyjną. Kolejne pokolenia maluchów doznają tej samej uciechy,
śledząc przygody Stefka Burczymuchy lub czytając inne zabawne
teksty Marii Konopnickiej:
Pranie
Pucu! pucu!
chlastu! chlastu!
edukacja i psychologia na co dzień
Nie mam rączek jedenastu,
Tylko dwie mam rączki małe,
Lecz do prania doskonałe. (…)
Zła zima
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy,
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła! (…)
Przedszkolaki bardzo chętnie słuchają także powiastek Stanisława Jachowicza, poniżej fragment z Chorego kotka:
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
– „Źle bardzo…” – i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: – „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo… gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!” (…)
Starszym przedszkolakom i dzieciom w wieku wczesnoszkolnym możemy zaproponować wiersze o bardziej złożonej
tematyce. Tekst poetycki może być doskonałym pretekstem do
rozmowy także na trudne tematy. Joanna Kulmowa, Danuta
Wawiłow, Dorota Gellner, Anna Onichimowska czy ks. Jan
Twardowski to przykładowi autorzy, którzy w swoich wierszach
piszą o codziennych, ważnych sprawach najmłodszych. Poezja
wychodzi naprzeciw różnym uczuciom dziecka, rozprawia się
ze strachami, oswaja lęki, jak np. w wierszu Doroty Gellner:
A ja nie chcę spać! / Ja się wolę bać! / zamiast wejść pod koc, /
wolę patrzeć w noc (…) / bo wyłażą z kąta wróżki – d z i k i e
w r ó ż k i! (…)
Poezja sankcjonuje prawo dziecka do gniewu, zauważa
jego cierpienie. Przykładem może być wiersz Danuty Wawiłow – Wędrówka. Głównym bohaterem jest samotne dziecko.
Poczucie odrzucenia i skrzywdzenia przez dorosłych czyni go
bardzo wrażliwym na otaczający świat i tych, którzy także czują
się nieszczęśliwi (jak bezdomny kot czy niekochany chłopczyk).
Autorka jest doskonałym obserwatorem przeżyć dziecka i bardzo
umiejętnie ilustruje to w poetyckiej formie. Fragment wiersza
poniżej:
Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie,
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego –
to tego
nie chciał powiedzieć nikomu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą
tego czarnego kota,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.
I to nie obchodzi nikogo,
że on tak płacze na progu. (…)
I będziemy tak szli i szli
drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak,
i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.
(…)
I na zielonej trawie
różne zwierzęta
będą się z nami bawić
w berka i w chowanego.
I nikt nikogo
nie będzie się bać.
I nikt z nikogo
nie będzie się śmiać.
I każdy
będzie rozumiał każdego. (…)
Od bajek i baśni do bajkoterapii
Wśród różnych gatunków literatury dziecięcej (opowiadania, legendy, podania, mity) szczególnie popularna jest bajka,
czyli opowieść napisana prozą lub wierszem, podejmująca
zagadnienia moralne, opisująca ludzkie postawy, przywary,
ułomności, powszechnie spotykane sytuacje i prawidłowości
życia. Wyróżnia się zwykle dwa podgatunki: są to bajka zwierzęca i bajka magiczna, czyli baśń.
Formy bajek ludowych znane były już w VI w. p.n.e. Za
twórcę bajek zwierzęcych uznaje się greckiego bajkopisarza
Ezopa, lecz nie pisał on bajek dla dzieci, gdyż wcześniej nikt się
dziećmi specjalnie nie przejmował. Rozwój literatury dziecięcej
nastąpił dopiero na przełomie XVII i XVIII w., wtedy też we
Francji pojawiły się bajki J. de La Fontaine’a, które są popularne
także w naszej literaturze, zwłaszcza w tłumaczeniu Ignacego
Krasickiego.
Bajkowe zwierzęta stają się alegorycznym ucieleśnieniem
cech ludzkich: lew – siły i władzy, wilk – okrucieństwa, mrówka – pracowitości, lis – przebiegłości itd. Ze względu na walory
edukacyjne (niewielka objętość, obrazowość, jasno sprecyzowany morał i użyteczność przesłania) po bajki sięgają nie tylko
nauczyciele, ale także rodzice, dziadkowie i przede wszystkim
same dzieci. Trudno byłoby znaleźć osobę, która nie znałaby
jakiejś bajki Jana Brzechwy (Żuraw i czapla, Na straganie) czy
Juliana Tuwima (Ptasie radio, Spóźniony słowik).
Swoich wiernych fanów mają również baśniopisarze (Andersen, bracia Grimm, Perrault, Krüger, Wójcicki, Leśmian), czyli autorzy ludowych opowiadań o dominujących elementach fantastyki (o nadprzyrodzonych istotach i cudownych zdarzeniach,
51
edukacja i psychologia na co dzień
wróżkach, czarach itp.). Bohaterem baśni w klasycznej wersji był
najczęściej młody chłopiec zmuszony do porzucenia rodzinnego
domu i sprostania wyzwaniom losu. Po różnych próbach, walce
z przeciwnościami wracał do domu jako dojrzały młodzieniec.
Nie brakuje również takich baśni, gdzie główną rolę odgrywają
dziewczęta (Śpiąca Królewna, Śnieżka czy Ośla skórka). One
także, uwikłane w trudne konflikty ze światem, musiały odnaleźć jakąś odkrytą prawdę o sobie, przeistoczyć się w urodziwą
i mądrą osobę.
Bardzo pięknie o baśniach napisała Joanna Papuzińska:
„Myślę, że baśnie – ktokolwiek je układa – nie utraciły swojej
czarodziejskiej mocy. Nie tylko budzą marzenia, ale i namawiają do tego, by śmiało i odważnie dążyć do ich realizacji.
Nie tylko odrywają od szarości codziennego dnia, ale też zachęcają, żeby tę szarość ubarwiać, dodawać jej piękna i blasku.
Pokazują z jednej strony, że w życiu najwięcej zależy od nas
samych; a z drugiej, że los każdemu wyznacza jakieś zadanie
do spełnienia, jakąś szlachetną misję. Nie można jej przegapić
ani przespać.
Jeśli ktoś myśli, że dawno wyginęły smoki i dziś ujrzeć je
można tylko w książkach z obrazkami i na kolorowych filmach
– to bardzo się myli. Nie trzeba ich wcale szukać w odległych,
niedostępnych górach ani w skalnych pieczarach. W każdym
z nas mieszka smok i albo go poskromimy, albo też on nas pokona i będzie nami rządził. Bywają smoki lenistwa i rozlazłości,
zawiści i intryganctwa, bezmyślnego niszczycielstwa i agresji.
Więc kto się z własnym smokiem nie zmaga, ten staje się smokiem dla innych, aż kiedyś – trach! – rozsadza go od wewnątrz
jadowita siarka, jak tego spod Wawelu.
Ale też każdy z nas ma w sobie źródło żywej wody – tej,
która przywraca życie, która ludzi zamienionych w kamień
z powrotem wprowadza między żywych. Ta żywa woda to
nasze współczucie i życzliwość okazywane innym, solidarność
i braterstwo, uśmiech, pokrzepienie, zachęta. Trzeba jej w sobie
szukać i znajdować ją i nikomu nie skąpić.
Z pewnością każdy chłopiec spotka w życiu swoją królewnę,
każda dziewczyna swego junaka czy też rycerza. Ale obietnica
baśni spełnia się tylko wówczas, kiedy sami dajemy miłość
i pozostajemy jej wierni. Więc nie przegapmy czaru miłości.
Bez naszej miłości żaba pozostaje żabą, potwór – potworem,
a dorodny rycerz zmienić się może w ponurego kruka. Taka
jest prawda baśni”7.
Zdaniem Bruna Bettelheima8 obcowanie z klasyczną baśnią
(współcześnie często spotykamy baśnie wydane w uproszczonej,
skróconej formie – bezwartościowe) jest wręcz konieczne do pełnego rozwoju osobowości dziecka. Baśń dzięki mechanizmowi
projekcji i identyfikacji pozwala dziecku rozładować narastające
nieuświadomione lęki, konflikty wewnętrzne i niszczące osobowość poczucie winy, pomaga mu zrozumieć i zaakceptować
samego siebie, dostrzec, że w cierpieniu nie jest osamotnione.
Baśń ukazuje trudy, ale jednocześnie piękno codziennego życia,
mobilizuje do walki. Język baśni jest swoisty, pełen ukrytych
treści i niedomówień, przekazuje kolejnym pokoleniom gromadzoną przez wieki ludową mądrość o konieczności sprostania
wymaganiom stawianym przez życie.
W czasach komputerowych gier książki schodzą na dalszy
plan. Stąd bibliotekarze i miłośnicy lektur podejmują różne dzia
7
8
52
J. Papuzińska, Dziecięce spotkania z literaturą. Warszawa 2007, s. 77.
B. Bettelheim, Cudowne i pożyteczne, Warszawa 1996.
łania i akcje promujące czytanie (Cała Polska czyta dzieciom)
w przedszkolach, klubach czy szpitalach. Bardzo popularna
stała się również bajkoterapia. Bajki wspierają rozwój dziecka,
bowiem wzbogacają jego wiedzę o sytuacjach trudnych i sposobach radzenia sobie z nimi, pokazują inny sposób myślenia,
odczuwania i działania. Użycie metafor pozwala na samodzielne
ich odkrywanie i odnoszenie do własnych doświadczeń. Bajki
konkretyzują emocje, dają poczucie, że nie jesteśmy sami, że inni
też podobnie czują, myślą i zachowują się, dają poczucie nadziei
i pomagają kształtować poczucie własnej wartości.
Dla zainteresowanych bajkoterapią polecam specjalne
opracowania, które nie tylko podpowiedzą, jak i co opowiadać
lub czytać dzieciom, ale także dostarczają gotowe do wykorzystania teksty.
• M. Molicka:
Bajkoterapia
• M. Molicka:
Biblioterapia
i bajkoterapia
• D. Brett: Bajki, które leczą, cz. I i II
(wymienione książki zawierają nie tylko opowiadania, ale również
wiele wskazówek, jak rozmawiać z dzieckiem, jak pisać bajki).
Zamiast zakończenia
Celem tego artykułu było zwrócenie uwagi na to, dlaczego
warto czytać, a następnie zachęcać dziecko, aby samodzielnie
sięgało po lekturę. Mam również nadzieję, że przedstawione
uwagi pomogą w wyborze odpowiedniej do wieku i zainteresowań „zbójeckiej księgi”. W cytowanej już przeze mnie książce
G. Leszczyńskiego Magiczna biblioteka znajduje się kanon lektur,
które warto zdaniem autora poznać (z podziałem na grupy wiekowe: od przedszkola do liceum włącznie). Poniżej zaś podaję
kilka ciekawych pozycji z zakresu opowieści terapeutycznych
(na dobry początek):
• Charles A. Amenta III, Krzyś jest wyjątkowy. Dla dzieci
o autyzmie.
• Leo Buscaglia, Jesień liścia Jasia (problem śmierci).
• Barbara Cain, Chyba jestem nieśmiały.
• Agnieszka Frączek, Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się
biorą dzieci?
• Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Siedmiu wspaniałych i sześć
innych nie całkiem nieznanych historii.
• Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Kosmita (dziecko z rodzeństwem autystycznym).
• Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Lucjan – lew, jakiego nie było
(przewlekła choroba, pobyt w szpitalu).
• Linde von Keyserlingk, I nagle zrobiło się cicho (o pożegnaniach).
• Katarzyna Kotowska, Jeż (problem adopcji).
• Anna Kozłowska, Zaczarowane bajki, które leczą, dla dzieci
i dorosłych.
• Monika Krajewska, Mój młodszy brat (dziecko z rodzeństwem chorym na zesp. Downa).
• Rosemarie Kunzler-Behncke, Manfred Tophoven, Filip mały
wiercipięta (dla dzieci z nadpobudliwością ruchową).
edukacja i psychologia na co dzień
• Jan Uwe Rogge, Krótkie opowiadania na pokonanie strachu.
• Erick- Emmanuel Schmitt, Oskar i Pani Róża (przygotowanie
do własnej śmierci).
• Dorota Skwark, Szkoła jest naprawdę
super (lęk przed szkołą).
• Diane S. Smith, Muko-widzi-koza (tłumaczenie książeczki o chorej na mukowiscydozę Maryle, wydane przez Fundację
„Matio”).
• Katarzyna Szeliga, Historia Guziołka,
czyli jak tworzyć i wykorzystywać bajki
i opowiadania w biblioterapii oraz rozwoju aktywności twórczej dziecka w wieku przedszkolnym.
• Agnieszka Tyszka, Bajka na astmę.
• Monika Zięba, Moja mama ma raka.
• Elżbieta Zubrzycka, Chcę mieć przyjaciela; Będziemy mieli
drugie dziecko; Po co się złościć.
Bibliografia
Bettelheim B., Cudowne i pożyteczne, Warszawa 1996.
Czerwińska M., Biblioterapia. W: Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, pod
red. T. Pilcha, t. 1, Warszawa 2003.
Ilg F.L., Ames L.B., Baker S.M., Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat. Poradnik
dla rodziców, psychologów i lekarzy. GWP, Gdańsk 1994.
Leszczyński G., Magiczna biblioteka. Zbójeckie księgi młodego wieku. CEBID,
Warszawa 2007.
Maksymowicz L., Książka jako „myśli nieuczesane” – poprzez literaturę ku
człowieczeństwu. W: Poszukiwanie (Kon)tekstów dla edukacji. Migracje słowa
i obrazu, pod red. A. Zalewskiej-Meler, Toruń 2011.
Papuzińska L., Dziecięce spotkania z literaturą. Warszawa 2007.
Percepcja sytuacji szkolnej
przez rodziców dzieci i młodzieży
z mukowiscydozą
Renata Zubrzycka
Zakład Socjopedagogiki Specjalnej
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
Edukacja dzieci i młodzieży przewlekle chorej
w świetle przepisów prawnych
Kształcenie i pomoc psychologiczno-pedagogiczna w placówkach ogólnodostępnych
Wobec uczniów z przewlekłą chorobą, którym stan zdrowia
pozwala na codzienne uczęszczanie do szkoły, nie stosuje się
w procesie kształcenia innych niż wobec pozostałych uczniów
form i metod pracy dydaktycznej. Można dla nich organizować
pomoc psychologiczno-pedagogiczną w formie zajęć specjalistycznych o charakterze terapeutycznym. W uzasadnionych
przypadkach dla uczniów przewlekle chorych mogą być organizowane klasy terapeutyczne (maksymalnie 15 uczniów). Ten
rodzaj pomocy, z uwzględnieniem wskazań lekarza dotyczących
wymagań zdrowotnych dziecka, organizuje się na podstawie
opinii wydanej przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną.
Opinia ta ma na celu poinformowanie m.in. dyrektora szkoły
o zaleceniach i formach pomocy dziecku oraz wskazanie warunków, które umożliwią tę pomoc (istotna może być np. liczebność
oddziału, do którego uczeń uczęszcza, usytuowanie sali lekcyjnej
w budynku szkolnym lub wyposażenie szkoły w sprzęt dostosowany do potrzeb zdrowotnych ucznia).
Pomoc psychologiczno-pedagogiczna w szkole obejmuje:
klasy terapeutyczne, zajęcia rozwijające uzdolnienia, zajęcia
dydaktyczno-wyrównawcze, zajęcia specjalistyczne (korekcyjno-kompensacyjne, logopedyczne, socjoterapeutyczne oraz
inne zajęcia o charakterze terapeutycznym), zajęcia związane
z wyborem kierunku kształcenia i zawodu oraz planowaniem
kształcenia i kariery zawodowej, a w przypadku uczniów gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych – porady i konsultacje (Dz. U.
Nr 228, poz. 1487).
Indywidualne nauczanie ucznia przewlekle chorego
Uczniowie przewlekle chorzy, którym stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły, mogą
być objęci indywidualnym obowiązkowym rocznym przygotowaniem przedszkolnym lub indywidualnym nauczaniem
na podstawie orzeczenia publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej o potrzebie indywidualnego nauczania (Dz. U.
Nr 175, poz. 1086).
Kształcenie w zakładach opieki zdrowotnej
Szkoły specjalne zorganizowane w zakładach opieki zdrowotnej zapewniają realizację obowiązku szkolnego i obowiązku
nauki podczas pobytu tych uczniów na leczeniu. Nie jest wymagane w tym przypadku posiadanie orzeczenia o potrzebie
kształcenia specjalnego. W przypadku uczniów, którzy przebywają w zakładzie opieki zdrowotnej krócej niż 9 dni, można
odstąpić od organizowania zajęć edukacyjnych, z wyjątkiem
dzieci, których leczenie wymaga częstej hospitalizacji. Dla tych
dzieci naukę organizuje się niezależnie od okresu pobytu na
leczeniu szpitalnym (Dz. U. z 2003 r. Nr 51, poz. 446).
Sytuacja szkolna dzieci i młodzieży z mukowiscydozą w percepcji ich rodziców w świetle badań
własnych
W Polsce, jak dotąd, nie podjęto na szerszą skalę badań
nad sytuacją szkolną dzieci i młodzieży z mukowiscydozą.
Co prawda, uczniowie ci nie różnią się zasadniczo od zdrowych rówieśników w sferze intelektualnej, ale w młodszym
wieku mogą osiągać niższe wyniki w zakresie sprawności
pamięciowej, umiejętności graficzno-percepcyjnych, pamięci wzrokowej (Pilecka 1990). Wpływ choroby może
ujawniać się także w sferze emocjonalnej, dzieci chore
53
edukacja i psychologia na co dzień
mogą doświadczać lęku (V. Brengballe, M. Thastum 2007),
trudności w sferze motywacyjnej (L. Maksymowicz 2007),
przygnębienia, apatii i depresji lub złości (zwłaszcza dzieci
dłużej przebywające w szpitalach i sanatoriach oraz dzieci
dorastające) (W. Pilecka 1990, J. Abott 2003, za: B. Orlicz
2010).
Badania własne zostały przeprowadzone w grupie rodziców uczestniczących w szkoleniu Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą, zorganizowanym w Falentach w maju
bieżącego roku. Ich celem była diagnoza sytuacji szkolnej
dzieci w wieku od 7 do 18 lat w percepcji ich rodziców. Wykorzystano technikę ankiety wraz z kwestionariuszem własnej
konstrukcji, składającym się z 22 pytań. Dotyczyły one: edukacji przedszkolnej, diagnozy w poradni psychologiczno-pedagogicznej, organizacji procesu kształcenia i wychowania,
opinii rodziców o przygotowaniu placówki edukacyjno-wychowawczej do zaspokajania specjalnych potrzeb ucznia
z mukowiscydozą, oceny postawy nauczyciela-wychowawcy
wobec chorego dziecka oraz relacji rówieśniczych. Kwestionariusz zawierał także podstawowe dane socjoekonomiczne
o rodzinie. Badaniami objęto 47 rodziców. Spośród nich 66%
pochodzi z miasta, zdecydowana większość (40, tj. 85%) żyje
w rodzinach pełnych. Najwięcej matek (19, tj. 40,4%) zdobyło
wykształcenie średnie, a ojców – wykształcenie zawodowe
(15, tj. 31,9%).
Największa liczba dzieci rodziców poddanych badaniu jest
uczniami szkoły podstawowej (24 osoby, tj. 51%), ¼ to uczniowie
gimnazjum (12 osób, tj. 25,5%), siedem osób (14,9%) uczęszcza
do liceum, trzy (6,4%) do technikum, jedna osoba (2,1%) jest
uczniem zasadniczej szkoły zawodowej. W grupie badanej 57,4%
stanowią rodzice dziewcząt (27), a 42,6% (20 osób) – rodzice
chłopców.
Tabela 1.
Uczęszczanie do przedszkola
Przedszkole ogólnodostępne
Nie uczęszczał/-a z powodu braku
przedszkola w miejscu zamieszkania
Nie uczęszczał/-a ze względu na chorobę
Brak poinformowania o przyczynach
nieuczęszczania
Ogółem
N
20
%
42,6
3
6,4
7
14,9
17
36,2
47
100,0
Większość dzieci badanych rodziców (27, tj. 57,4%) w przeszłości nie była objęta edukacją przedszkolną (por. tab.1), przy
czym wśród przyczyn badani wymieniali: chorobę dziecka
(7 osób, tj. 14,9%) i brak przedszkola w miejscu zamieszkania
(3 osoby, tj. 6,4%).
Warto dodać, że w grupie 20 (42,6%) rodziców dzieci,
będących w przeszłości przedszkolakami, większość z nich (14)
poinformowała wychowawców o chorobie dziecka.
Ankieta zawierała pytanie o rodzaj wsparcia, udzielanego chorym dzieciom przez nauczycieli wychowawców.
Okazało się, że tylko część wychowawców w przedszkolu
okazywała życzliwość i zrozumienie dla problemów dziecka,
a także interesowała się jego stanem zdrowia i przebiegiem
leczenia. Na takie przejawy wsparcia wskazała połowa
respondentów, których dzieci były objęte edukacją przedszkolną.
54
Tabela 2.
Badania w poradni psychologiczno-pedagogicznej
Tak
Nie
Brak odpowiedzi
Ogółem
N
%
28
18
1
47
59,6
38,3
2,1
100,0
N
10
13
21
%
21,3
27,7
44,7
1
2,1
2
47
4,3
100,0
Tabela 3.
Dokument otrzymany w poradni
Opinia
Orzeczenie
Nie dotyczy
Wskazówki dotyczące preorientacji
zawodowej
Brak odpowiedzi
Ogółem
Prawie 2/3 badanych rodziców (28 osób, tj. 59,6%) poddało
swoje chore dzieci badaniom w poradni psychologiczno-pedagogicznej (tab. 2).
W wyniku procesu diagnostycznego 13 (27,7%) dzieci
uzyskało orzeczenie o określonej formie kształcenia, 10 (21,3%)
dzieci otrzymało opinię o dostosowaniu wymagań szkolnych do
ich indywidualnych potrzeb, a jedno (2,1%) wskazówki, dotyczące preorientacji zawodowej (por. tab. 3). W trakcie analizy
materiału stwierdzono pojedyncze braki w odpowiedziach,
dotyczących kwestii diagnozy psychopedagogicznej dziecka
oraz niespójność danych w tabelach 2 i 3. Zdaniem autorki,
mogą być one interpretowane jako przejaw braku znajomości
przez niektórych rodziców roli poradni we wspieraniu rozwoju
i adaptacji psychospołecznej dziecka z poważną chorobą genetyczną. Doświadczenia pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych wskazują także, że pewna część rodziców nie
jest zainteresowana odbiorem dokumentów, dotyczących ich
badanych dzieci.
Wyniki analizy form kształcenia dzieci i młodzieży z mukowiscydozą zostały przedstawione w tabeli 4.
Tabela 4.
Forma nauczania dziecka
Nauczanie indywidualne w domu
Nauczanie indywidualne, część zajęć
w szkole
Kształcenie w szkole ogólnodostępnej
Kształcenie w szkole integracyjnej
Ogółem
N
4
%
8,5
7
14,9
33
3
47
70,2
6,4
100,0
Zdecydowana większość dzieci badanych rodziców (33, tj.
70,2%) uczy się w szkołach ogólnodostępnych, nauczaniem indywidualnym objętych jest 11 osób, z czego 7 (14,9 %) uczestniczy
także częściowo w zajęciach szkolnych wspólnie z rówieśnikami,
a 4 (8,5%) uczy się wyłącznie w domu. Troje uczniów (6,4%)
uczęszcza do szkół integracyjnych (por. tab. 4).
Niemal wszyscy rodzice (44 osób, tj. 93,6%) poinformowali
nauczyciela wychowawcę o mukowiscydozie dziecka, aczkolwiek
w jednym przypadku była to informacja ogólna o chorobie
edukacja i psychologia na co dzień
przewlekłej. Ponad 80% badanych (44 osoby) deklaruje utrzymywanie stałego kontaktu z wychowawcą w ramach indywidualnych konsultacji. Analiza materiału badawczego pokazała
jednak pewne zróżnicowanie ocen postaw tychże nauczycieli,
dokonanych przez rodziców. Obrazuje je tab. 5.
Tabela 5.
Postawa nauczyciela wychowawcy
w opinii rodziców
Nauczyciel rozumie problemy dziecka
i udziela mu wsparcia
Nauczyciel ma pozytywną postawę, choć
nie zawsze rozumie problemy dziecka
i nie zawsze udziela mu wsparcia
Nauczyciel jest obojętny, nie wykazuje
zainteresowania problemami dziecka
Nauczyciel ujawnia negatywną postawę,
nie rozumie problemów dziecka
Ogółem
N
%
31
66,0
12
25,5
2
4,3
2
4,3
47
100,0
Ponad 60% (tj. 31 rodziców) bardzo pozytywnie ocenia postawę wychowawcy wobec chorego dziecka. Jednak ¼ badanych
(12 osób, tj. 25,5%) twierdzi, iż mimo ogólnie korzystnej postawy
nauczyciele nie zawsze rozumieją problemy chorego dziecka i nie
zawsze udzielają mu potrzebnej pomocy. Kilkoro rodziców krytycznie oceniło stosunek nauczycieli wychowawców do swoich
dzieci. Dwie osoby (4,3%) uznały, że wychowawca jest obojętny
i nie interesuje się chorym uczniem, a dwie inne osoby (4,3%)
określiły stosunek nauczyciela do ich dziecka jako negatywny.
Opinie powyższe zdają się wskazywać na pewne niedomagania
w zakresie przygotowania zawodowego kadry pedagogicznej,
objawiające się zarówno brakiem wiedzy o mukowiscydozie,
jak i o specjalnych potrzebach edukacyjnych i opiekuńczo-wychowawczych dzieci z poważnymi problemami zdrowotnymi.
Badani rodzice mieli także możliwość wypowiedzenia
się na temat przygotowania szkoły do edukacji i wychowania
ucznia z mukowiscydozą. Największa część respondentów (22
osoby, tj. 46,8%) uznała, że placówki, do których uczęszczają ich
dzieci, są tylko częściowo przygotowane do pracy z dzieckiem
chorym, 11 osób (23,4%) było zadowolonych z przygotowania
szkoły, jednak prawie 1/3 badanych (tj. 14 osób) uznała szkołę
swoich dzieci za nieprzygotowaną do ich kształcenia.
Uzyskane wyniki świadczą o potrzebie głębszej analizy
problematyki zaspokajania specjalnych potrzeb edukacyjnych
uczniów z mukowiscydozą w dalszych badaniach.
Ankieta obejmowała także pytania dotyczące pomocy
psychologiczno-pedagogicznej realizowanej w szkole w formie
zajęć dydaktyczno-wyrównawczych i specjalistycznych.
Okazało się, że najczęstszą formą pomocy dzieciom chorym
realizowaną w szkole są zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze.
Objęto nimi 20 uczniów (43,6% wypowiedzi rodziców). W zajęciach specjalistycznych, gwarantowanych przepisami prawa,
uczestniczy zaledwie kilkoro dzieci. Są to: zajęcia korekcyjno-kompensacyjne (5 uczniów, tj. 10,6%), zajęcia logopedyczne
(2 uczniów, 4,3%) i zajęcia socjoterapeutyczne (1 uczeń, tj. 2,1%).
Rodzice w pojedynczych wypowiedziach wskazywali na brak
inicjatywy ze strony szkoły w organizacji zajęć specjalistycznych
dla ich dzieci.
Rozwijanie zainteresowań jest bardzo ważnym elementem oddziaływań wychowawczych wobec dzieci prze-
wlekle chorych. Dzięki swoim pasjom mogą one przenieść
swoją uwagę z uciążliwych czynności rehabilitacyjnych
na inne działania, dające radość i spełnienie. Rozwijanie
talentów sprzyja także wzmacnianiu poczucia własnej
wartości i skuteczności dzieci i młodzieży z problemami
zdrowotnymi. W świetle badań ponad 60% uczniów (32
osoby) bierze udział w szkolnych zajęciach pozalekcyjnych. Są to przede wszystkim szkolne kółka przedmiotowe (14 wskazań rodziców), ale także inne formy zajęć:
plastyczne (10 wskazań), sportowe (10 wskazań), teatralne (8 wskazań), muzyczne (5 wskazań) oraz harcerskie
(1 wskazanie) i inne (4 wskazania), m.in. klub tańca towarzyskiego, fanklub żużlowy. Część dzieci korzysta z kilku
form zajęć pozalekcyjnych. W jednym przypadku dziecko
jest równolegle uczniem państwowej szkoły muzycznej.
Wśród powodów nieuczestniczenia dziecka w zajęciach
dodatkowych rodzice wymienili m.in. brak popołudniowych
połączeń komunikacyjnych z miejscem zamieszkania, brak
zorganizowania takich zajęć przez szkołę, odrzucenie dziecka przez rówieśników oraz niechęć wobec szkoły.
Uczeń z mukowiscydozą w grupie rówieśniczej w klasie
szkolnej
W literaturze przedmiotu brak jest jednoznacznej oceny
funkcjonowania społecznego przewlekle chorych dzieci i młodzieży (Pilecka 2002). Zagrożenie ich rozwoju społecznego
związane jest z następującymi czynnikami:
• dolegliwości somatyczne utrudniają osiąganie niezależności
od rodziców;
• dzieci chore rzadziej nawiązują kontakty z rówieśnikami
z powodu częstych hospitalizacji, różnego rodzaju interwencji medycznych oraz okresowego pogorszenia stanu zdrowia;
• dzieci chore mogą mieć ograniczony dostęp do niektórych
rodzajów zajęć i zabaw, co zmniejsza ich szanse na integrację
w środowisku rówieśniczym;
• poczucie własnej skuteczności rozwija się u nich wolniej
z powodu nadopiekuńczości rodziny, uzależnienia od osób
leczących oraz rzadziej odnoszonych sukcesów w działaniach
podejmowanych z własnej inicjatywy (por. Pilecka, 2002,
s. 104, Maciarz, 2001, s. 42).
Tabela 6.
Relacje dziecka z rówieśnikami w klasie w opinii rodziców
Dziecko ma indywidualne nauczanie
w domu i nie utrzymuje kontaktów
z rówieśnikami
Dziecko ma indywidualne nauczanie
w domu, ale utrzymuje kontakty z rówieśnikami i jest przez nich akceptowane
Dziecko ma dobry kontakt z rówieśnikami w klasie i jest przez nich akceptowane
Dziecko ma zasadniczo dobry kontakt
z rówieśnikami, ale zdarzają się przypadki okazywania mu nieakceptacji
Dziecko jest nieakceptowane przez
swoich rówieśników w klasie
Ogółem
N
%
1
2,1
7
14,9
25
53,2
12
25,5
2
4,3
47
100,0
55
edukacja i psychologia na co dzień
Zdaniem badanych rodziców ponad połowa dzieci i młodzieży z mukowiscydozą (25, tj. 53,2%) ma dobre kontakty z rówieśnikami w klasie. Pozytywne kontakty z grupą rówieśniczą
utrzymuje też siedmioro dzieci poddanych indywidualnemu
nauczaniu (14,9% opinii), niestety, jedna z wypowiedzi rodziców
ujawnia izolację od rówieśników dziecka nauczanego indywidualnie. Pewien niepokój może wzbudzać fakt, że dość duża grupa
dzieci i młodzieży z mukowiscydozą doświadcza nieakceptacji
ze strony swoich kolegów i koleżanek: częściowej (12 osób,
tj. 25,5%) lub całkowitej (2 osoby, tj. 4,3%) (por. tab. 6).
Ważnym czynnikiem wzmacniającym więzi społeczne
jest wzajemne poznanie. Okazuje się, że fakt chorowania przez
dziecko na mukowiscydozę został ujawniony w jego szkolnym
środowisku rówieśniczym tylko przez część badanych rodziców
(por. tab. 7). W 18 przypadkach (38,3%) osobą bezpośrednio
informującą uczniów w klasie o chorobie dziecka był nauczyciel,
w 16 przypadkach (34%) dziecko samo opowiedziało wybranym
rówieśnikom o swojej chorobie.
Analiza wyników pokazała też, że część rodziców (6, tj.
12,8%) obawia się przykrych konsekwencji ujawnienia choroby
dziecka w jego zespole klasowym, a siedmioro badanych rodziców (14,6%) nie widzi potrzeby wprowadzania takiej informacji.
W jednym wypadku rodzic stwierdził, że samo dziecko nie
życzyło sobie przekazania informacji o chorobie.
Tabela 7.
Poinformowanie o chorobie dziecka
jego rówieśników w klasie
Rówieśnicy zostali poinformowani
o chorobie przez nauczyciela
Dziecko samo poinformowało wybranych rówieśników
Nie są poinformowani, gdyż rodzice
obawiali się przykrości ze strony rówieśników
Nie są poinformowani, nie ma takiej
potrzeby
Ogółem
N
%
18
38,3
16
34,0
6
12,8
7
14,9
47
100,0
Nawiązywaniu pozytywnych relacji rówieśniczych sprzyja
udział dzieci w imprezach okolicznościowych i wycieczkach.
Okazało się, że znaczna część dzieci badanych rodziców (35
osób, tj. 74,5%) wyjeżdża na szkolne wycieczki. Ujawniono
jednak, że prawie 1/3 uczniów z mukowiscydozą nie korzysta
z tej formy integracji z rówieśnikami. Wśród przyczyn rodzice wymienili: odmowę ze strony dziecka (4 osoby, tj. 8,5%),
odmowę ze strony nauczyciela (2 osoby, tj. 4,3%), przeciwwskazania zdrowotne (1 osoba, tj. 2,1%) oraz inne przyczyny
(5 osób, tj. 10,6%) – m.in. brak poinformowania o wycieczce,
nieorganizowanie wycieczek szkolnych, zbyt trudne warunki
i niedostosowanie programu do wydolności fizycznej dziecka.
Zakończenie
Prawidłowo realizowana edukacja dzieci z problemami
zdrowotnymi spełnia szczególną funkcję w ich życiu – pozwala
poczuć się tak jak inni, zdrowi rówieśnicy. Wspólnie doświadczać życia, zdobywać wiedzę i różnorodne umiejętności, uczyć
się relacji społecznych, budować więzi przyjacielskie, otwierać
się na inną przestrzeń niż ta naznaczona chorobą i cierpieniem.
56
Niniejsze opracowanie należy potraktować jako ogólny obraz
sytuacji szkolnej uczniów z mukowiscydozą. Poszczególne jej
aspekty wymagają bardziej szczegółowych badań, uwzględniających m.in. specyfikę problemów rozwojowych konkretnych
grup wiekowych.
Zaprezentowana analiza pozwala jednak na sformułowanie konkretnych wskazówek dla pedagogów, mających na celu
wsparcie uczniów z mukowiscydozą:
1. Podstawowym warunkiem udzielenia pomocy jest posiadanie przez nauczycieli wiedzy o objawach i możliwym
przebiegu mukowiscydozy u dzieci i młodzieży, a także o jej
psychologicznych i społecznych konsekwencjach.
2. Respektowanie wskazań medycznych, przekazanych przez
rodziców dziecka chorego.
3. Wnikliwa obserwacja ucznia w sytuacjach realizacji zadań
edukacyjnych i interakcji rówieśniczych.
4. Indywidualizacja procesu nauczania i wychowania dziecka
przewlekle chorego w klasie szkolnej, która przejawia się w:
• uwzględnianiu stanu zdrowia i samopoczucia dziecka
podczas stawiania mu wymagań edukacyjnych;
• zapewnieniu zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa
i udzielenie wsparcia emocjonalnego.
5. Zorganizowanie pomocy psychologiczno-pedagogicznej
wskazanej przez określone rozporządzenie Ministra Edukacji.
6. Tworzenie sytuacji edukacyjnych i wychowawczych, w których uczeń chory mógłby odnieść sukces i wzmocnić poczucie własnej wartości.
7. Integracja zespołu klasowego poprzez codzienne budowanie
więzi koleżeńskich, a także realizację programów o charakterze socjoterapeutycznym w ramach zajęć wychowawczych.
8. Współpraca z poradnią psychologiczno-pedagogiczną
w przypadku wystąpienia trudności edukacyjnych i zaburzeń
zachowania dzieci z mukowiscydozą.
9. Stworzenie w szkole systemu opieki nad uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych. W praktyce bowiem
zdarza się, iż nie wszyscy nauczyciele (poza nauczycielem
wychowawcą) uczący danego ucznia przewlekle chorego
posiadają wiedzę o jego chorobie oraz o jego specyficznych
potrzebach, ograniczeniach i możliwościach.
10.Przeciwdziałanie wszelkim przejawom dyskryminacji dzieci
z mukowiscydozą ze strony zdrowych rówieśników.
Bibliografia
1. Brengballe V., Thastum M. et al., Psychosocial problems in children with
cystic fibrosis, Acta Paediatrica 2007, s. 58–61.
2. Maciarz A., Pedagogika lecznicza i jej przemiany. Wyd. Akad., „Żak”, Warszawa 2001.
3. Maksymowicz L., Wsparcie osób chorych na mukowiscydozę w walce o jakość życia. /w:/ Gliniecka M., Maksymowicz L., Zalewska-Meler A. (red.)
Tajemniczy świat muko. O problemach codziennego życia z mukowiscydozą,
Słupsk 2007, s. 93–144.
4. Orlicz B., Psychologia przy mukowiscydozie. Przegląd wybranych aspektów
psychospołecznych związanych z chorobą i jej doświadczaniem, MATIO
2010, 3–4, s. 7–10.
5. Pilecka W., Dynamika rozwoju psychicznego dzieci chorych na astmę i mukowiscydozę, WSP, Kraków 1990.
6. Pilecka W. Przewlekła choroba somatyczna w życiu i rozwoju dziecka. Problemy psychologiczne, Wyd. UJ, Kraków 2002.
7. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17 listopada 2010 r.
w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej
w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach (Dz. U. Nr 228, poz. 1487).
8. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia z dnia 18 września
2008 r. w sprawie sposobu i trybu organizowania indywidualnego obo-
edukacja i psychologia na co dzień
wiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego i indywidualnego
nauczania dzieci i młodzieży (Dz. U. Nr 175, poz. 1086).
9. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 27 lutego
2003 r. w sprawie organizacji kształcenia oraz warunków i form realizowania
specjalnych działań opiekuńczo-wychowawczych w szkołach specjalnych
zorganizowanych w zakładach opieki zdrowotnej i jednostkach pomocy
społecznej (Dz. U. z 2003 r. Nr 51, poz. 446).
Homo viator – człowiek pielgrzym,
czyli o nieustającej potrzebie
wędrowania
Marta Gliniecka
Człowiek od wieków podróżował. I choć każdej wędrówce
towarzyszy niepokój i lęk przed nieznanym, to tym, co nieustannie motywuje nas do poznawania nowego, jest ciekawość, bo
jak pisał Leszek Kołakowski: „Bez tego grzesznego popędu nie
byłoby postępu”. Antoine de Saint-Exupéry podkreśla, że: „Wszyscy jesteśmy jedni dla drugich pielgrzymami, którzy różnymi
drogami zdążają w trudzie na to samo spotkanie”.
Okazuje się, że pielgrzymowanie, a więc odbywanie podróży do miejsc świętych, jest charakterystyczne dla tradycji
niemal wszystkich religii świata. I tak dla przykładu muzułmanie
odbywają pielgrzymkę do Mekki przynajmniej raz w życiu. Żydzi
co roku odwiedzają Jerozolimę. Wyznawcy hinduizmu wędrują
wzdłuż Gangesu, co ma im zapewnić szczęście pozagrobowe.
Buddyści wyruszają do miejsc świętych, w których zgodnie
z legendą znajdują się relikwie Buddy. W religii chrześcijańskiej pielgrzymowanie wiązało się początkowo z odwiedzaniem grobów świętych męczenników, którzy
oddali życie za wiarę w czasie prześladowań chrześcijan przez Rzymian. W Europie powszechne było pielgrzymowanie do miejsc,
w których znajdowały się groby apostołów. Przez wieki najczęściej odwiedzanymi miastami był Rzym, Santiago de Compostela, ale także Częstochowa czy Sanktuarium Matki Boskiej
Trzykroć Przedziwnej na Górze Chełmskiej w Koszalinie.
Pielgrzymowanie od niepamiętnych czasów kojarzyło się
z odbywaniem pokuty. Działo się tak, ponieważ w świetle dawnego
sądownictwa odbycie pielgrzymki było równoznaczne z odbyciem
kary za popełnione przestępstwo. Inkwizycja nakazywała pielgrzymowanie jako pokutę za grzech herezji. Od XIV w. zaczęto także
kultywować zwyczaj odbywania pielgrzymki w intencji osoby zmarłej.
Przez wieki nieodłączne wyposażenie każdego pielgrzyma
stanowiła peleryna z kapturem, kij podróżny oraz sakwa na wodę.
Dzisiaj drewniany kostur coraz częściej zastępują kijki nordic
walking, a podstawowym atrybutem pielgrzyma staje się gitara.
Bo, jak mawiał św. Augustyn: „Ten kto śpiewa, modli się dwa razy”.
Radosny charakter pielgrzymowania sprawia, że wielu młodych ludzi wyrusza na pielgrzymki do różnych zakątków Europy,
gdzie wciąż żywa jest tradycja udawania się do świętych posągów
czy obrazów. Pielgrzymi z całego świata wyruszają do Lourdes,
Fatimy, ale także ku Kresom Wschodnim, na Litwę, zwaną od
litewskiego słowa lietus deszczową krainą, by odwiedzić Matkę
Boską, co w Ostrej Bramie świeci.
Niewątpliwie jest to jeden z najcenniejszych zabytków
architektury Wilna z początku XVI w. Etymologia nazwy
wiąże się z usytuowaniem geograficznym bramy. Znajduje się
ona bowiem na południowym krańcu miasta, tworząc w tym
miejscu ostry klin. Wiadomo, że obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej został pierwotnie namalowany na dębowych deskach,
a dopiero pod koniec XVII w. ozdobiono go sukienką ze srebrnej
pozłacanej blachy. Niekiedy przez krótką chwilę można dostrzec
w deszczowej krainie złote refleksy słońca, które padają na
oblicze Matki Boskiej Ostrobramskiej, które i mnie udało się
uchwycić (zobacz zdjęcie poniżej)1.
Matka Boska Ostrobramska
Okazuje się, że Wilno to jedno z najbardziej włoskich miast
na Wschodzie, określane tym mianem ze względu na swoje usytuowanie geograficzne. Miasto położone jest bowiem
na wzgórzach, podobnie
jak Rzym. Historyczne centrum Wilna stanowi jedną
z najpiękniejszych starówek
w Europie Środkowej. Z tej
przyczyny w 1994 r. starówka miasta wpisana została
na Światową Listę UNESCO.
Charakterystyczne wizytówki stolicy Litwy stanowią:
Baszta Giedymina, Wieża
Trzykrzyska oraz cmentarz
Na Rossie.
Cmentarz Na Rossie
1
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w artykule wykonała autorka artykułu.
57
edukacja i psychologia na co dzień
Góra Trzykrzyska, jedyne w swoim rodzaju chrześcijańskie sanktuarium
podniebne
Wilno stanowi wielokulturowy tygiel. Spotkać tu można
zarówno Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Żydów, jak również Karaimów (lud pochodzenia tureckiego), nie wspominając
o Polakach. Znajduje się 40 zabytkowych kościołów różnych wyznań, co sprawia, że co jakiś czas zobaczyć można weselną parę,
która lokalnym zwyczajem wiesza na moście kłódkę symbolizującą nierozerwalność małżeńskich więzów. Można też spotkać
turystów, którzy poszukują w rzece Wilii zatopionych kluczy.
Kościół św. Anny
Kościół św. św. Piotra i Pawła
jest bardziej surowy na zewnątrz,
posiada za to wspaniały wystrój
wnętrza. W środku kryją się ponad
2 tysiące figur. Rzeźby, płaskorzeźby,
girlandy roślin, wszystko to razem:
„tworzy religijny teatr, w którym
głównym aktorem jest pielgrzym” –
jak pisał prof. J. Kłos.
Płaskorzeźby w kościele św. św. Piotra i Pawła
Przebywając na Litwie, warto odwiedzić także dawną stolicę
– Troki. To bardzo malowniczy zakątek, w którym znajduje się
aż 30 jezior. Atrakcję stanowi zamek na wyspie jeziora Galve,
który odwiedzali zarówno polscy królowie, jak i wielcy książęta
litewscy. Obecnie na terenie odbudowanego prawie w całości
zamku mieści się muzeum historyczne.
Na wileńskim moście z kłódkami
Stolica Litwy charakteryzuje się uroczymi wąskimi
uliczkami z kamienicami o rozłożystych bramach, za którymi
kryją się malownicze dziedzińce. W przylegających do placu
kamienicach mieszkali niegdyś znani polscy twórcy, którzy
położyli podwaliny epoce romantyzmu. Zaliczyć można do
nich chociażby Juliusza Słowackiego, Ferdynanda Ruszczyca, Józefa Ignacego Kraszewskiego czy Adama Mickiewicza.
Z Wilnem wiąże się także historia Stanisława Moniuszki,
który przez 15 lat był organistą w jednym z kościołów,
a także marszałka Józefa Piłsudskiego, którego serce spoczywa
na cmentarzu Na Rossie, jak i bł. siostry Faustyny Kowalskiej,
której objawienia przyczyniły się do powstania obrazu Jezu
Ufam Tobie. Obraz ten znajduje się obecnie w Sanktuarium
Miłosierdzia, w kościele św. Ducha w Wilnie.
Na uwagę zasługują także wileńskie kościoły. Szczególnie
piękne wydają się: gotycki kościół św. Anny oraz barokowy
kościół św. św. Piotra i Pawła. Pierwszy zachwyca bogactwem
zdobień. Strzeliste, smukłe wieżyczki, które sprawiają wrażenie,
jakby usypane były z piasku, reprezentują płomienny gotyk.
58
Bywali tu wielcy książęta litewscy…
I ja też tam byłam…
Litwa zachwyca wielobarwnością i wyjątkowością krajobrazu. Trudno się dziwić, że twórca Pana Tadeusza, przebywając
na obczyźnie, tęsknił „do tych pagórków leśnych, do tych łąk
zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych”.
To również rzece Niemen inny wybitny polski twórca, Czesław
Niemen, zawdzięcza swój pseudonim.
Wybierając się na Litwę, warto odwiedzić po drodze sanktuarium w Świętej Lipce z pięknymi barokowymi organami, które
posiadają ruchome figury, czy też sanktuarium w Gietrzwałdzie
z cudownym źródełkiem, jedynym miejscem w Polsce, w którym
objawiła się Matka Boża.
edukacja i psychologia na co dzień
i mecenasów sztuki, takich jak rodzina Medyceuszy. Do najcenniejszych zabytków miasta zaliczyć można bazylikę św. Krzyża,
gdzie znajdują się groby wielkich twórców, takich jak: Michał Anioł,
Machiavelli, Galileusz, Rossini. W Bazylice św. Krzyża znajduje
się także symboliczny grób Dantego, którego życie związane było
z Florencją, jak również nagrobek polskiego kompozytora Michała
Kleofasa Ogińskiego – twórcy poloneza Pożegnanie Ojczyzny.
Innym niesamowicie pięknym zabytkiem Florencji jest
pochodząca z XIII w. katedra Santa Maria del Fiore, będąca
czwartym kościołem na świecie pod względem wielkości (długość 153 m i szerokość 38 m).
W upalny dzień moc źródełka wydaje się być podwójnie uzdrawiająca
Wracając z Litwy, na nocleg można zatrzymać się w Jeleniewie (Mazury, tuż pod granicą litewską) – w gospodarstwie
agroturystycznym prowadzonym przez ks. proboszcza Tadeusza.
Znajduje się tam zabytkowy kościół, w którym mieszka ok. 3–5
tysięcy nietoperzy, stanowiących jedno z trzech wielkich skupisk
tych zwierząt w Europie. Dodatkowym atutem Jeleniewa jest
pyszne jedzenie, dzięki czemu pielgrzymi, odpowiednio posileni
na duchu i ciele, mogą powrócić do domu lub wyruszyć w dalszą
podróż. Ja – śladem pierwszych chrześcijan – podążyłam do
Włoch, w poszukiwaniu gorącego słońca Toskanii.
W Jeleniewie można spotkać nietoperze…
Wenecja, Florencja, Rzym czy Asyż stanowią jedne z bardziej
lubianych i chętnie odwiedzanych miast włoskich. Tutaj wzniesiono pierwsze bazyliki chrześcijańskie. Wystarczy wspomnieć
bazylikę św. Marka w Wenecji, czy Bazylikę św. Piotra w Rzymie,
uznawaną za jedną z największych na świecie. Z kopuły Bazyliki
św. Piotra, będącej dziełem Michała Anioła, rozciąga się niesamowity widok na Ogrody Watykańskie i dzielnice Rzymu.
Odrębny świat stanowią z kolei Muzea Watykańskie, z licznymi pokojami, salonami, galeriami czy kaplicami obfitującymi
w niezliczone dzieła sztuki. Jedną z nich jest słynna Kaplica
Sykstyńska z freskami Michała Anioła, która od XV w. stanowi
miejsce, gdzie odbywa się konklawe.
Jednym z piękniejszych regionów Italii jest Toskania, której
stolicę stanowi Florencja – kolebka odrodzenia, miasto artystów
Autorka z panoramą Florencji w tle
Niezwykle urokliwym miasteczkiem zbudowanym z różowego kamienia na stromym wzgórzu jest Asyż – miasto św. Franciszka
i św. Klary, które znajduje się w regionie Umbria, określanym przez
Włochów jako Terra dei Santi (Ziemia Świętych). Niektórzy uważają, że nazwa ta nawiązuje do piękna krajobrazu oraz mistycznego
światła, które rozjaśnia osnute mgłą umbryjskie wzgórza. Prawdą
jest jednak, iż żaden inny region Włoch nie wydał aż tylu świętych
– tutaj bowiem prawie każde miasto posiada swojego patrona.
Wielu odwiedzających Asyż to pielgrzymi, którzy przybywają
tu, aby oddać hołd twórcy zakonu franciszkańskiego. Cenny zabytek stanowi bazylika św. Franciszka, w której zobaczyć można
grób świętego, a także słynne freski Giotta, które, niestety, uległy
częściowemu zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w 1997 r.
Drugim ważnym kościołem w Asyżu jest bazylika św. Klary
– duchowej uczennicy św. Franciszka. W kościele tym znajduje
się krzyż, z którego według podań Jezus miał przemówić do św.
Franciszka. Asyż urzeka nie tylko zabytkowymi kościołami, ale
także urokliwymi uliczkami i średniowieczną zabudową. Przybywają tu zarówno pielgrzymi, jak i turyści. Odwiedzając Asyż
10 sierpnia – przez przypadek – stałam się świadkiem niezwykłej
procesji, podążającej do bazyliki Św. Klary, był to bowiem dzień
jej imienin, uroczyście przez mieszkańców obchodzony.
Tym, co odróżnia pielgrzymowanie od zwyczajnego turystycznego zwiedzania, jest niewątpliwie panująca podczas
pielgrzymki atmosfera. Wspólna modlitwa, posiłek, msza święta
każdego dnia czy wieczorne ognisko sprawiają, że ludzie otwierają
się na osoby towarzyszące im w podróży. W pielgrzymowaniu
bowiem równie ważne, co przekraczanie granic geograficznych,
okazuje się przełamywanie barier, jakie dzielą nas od drugiego
człowieka. Bo każda wędrówka to rodzaj spotkania z inną kulturą,
językiem, sztuką, ale przede wszystkim z drugim człowiekiem2.
Janowicz Leon(1990): Wilno, Wydawnictwo Interpress, Muratow Paweł
(1988), Obrazy Włoch, Warszawa, Miasta sztuki we Włoszech, Lozzi Roma, 1998.
2
59
Wywiady i reportaże: ludzie, których warto poznać
Wywiad z Józefem Figurą
Józef Figura, redaktor Tygodnika Podhalańskiego, absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej, autor m.in. artykułów
o osobach chorych na mukowiscydozę.
Gabriel Paduszyński: Na wstępie przyznam się Panu,
że jeszcze nie zdarzyło mi się przeprowadzić wywiadu z tak
ważną Figurą ;). Panie Józefie, jak czuje się Pan w charakterze przesłuchiwanego? Pytam, bo zazwyczaj to Pan zadaje
pytania.
Józef Figura: Czuję się nieswojo. I wciąż się zastanawiam,
kogo może interesować moja osoba. Wolę się skryć za papierem,
gazetą. Zwykle mi wystarczy, jeśli czytelnik widzi co najwyżej
mój podpis.
G.P.: Rozwiewam pańskie wątpliwości – Pana osobą na
pewno interesuje się środowisko chorych na mukowiscydozę.
Ale zanim o tym porozmawiamy, pozwoli Pan, że zapytam
o sprawy zawodowe. Jak się zostaje dziennikarzem? Jak to
było w Pana przypadku?
J.F.: Nigdy tego nie planowałem, nigdy nawet nie
chciałem być dziennikarzem. Zresztą, kiedy chodziłem do
liceum w latach osiemdziesiątych, media to był inny świat –
władzy, komuny, partii. Zupełnie do niego nie pasowałem,
więc o nim nie marzyłem. Często ludzkimi losami rządzi
przypadek – po studiach wyjechałem do Nowego Targu.
Był rok 1996, z takim fachem właściwie nie miałem czego szukać. Ktoś podpowiedział mi, bym zapytał w jakiejś
gazecie lokalnej. I tu kolejny przypadek, a może przeznaczenie – trafiłem do redakcji „Tygodnika Podhalańskiego”,
skąd właśnie odchodził Gabryś Michalik, który wracał do
Warszawy. Było wolne miejsce, pojawiłem się ja ­– szefowie
zdecydowali, aby mnie zatrudnić. Początkowo byłem współpracownikiem, a po trzech miesiącach miałem już etat na
czas nieokreślony. Jestem tu już 15 lat i choć często mawia
się o wypaleniu zawodowym – piszę dalej i jest mi z tym
dobrze. Mam nadzieję, że czytelnikom też.
G.P.: A teraz czym Pan się zajmuje w redakcji Tygodnika?
Który dział jest pod Pana opieką?
J.F.: Gazeta lokalna ma swoją specyfikę – nie ma tu
osobnych działów, których pracownicy zajmują się tylko daną
tematyką. Tu każdy dziennikarz musi robić niemal wszystko –
od pisania tekstów informacyjnych, miejskich, przez typowe
„kryminałki”, po reportaż. Przez kilka lat redagowałem też strony
sportowe. Zdarzyło mi się nawet dwa razy napisać horoskop
pod nieobecność etatowej „wróżki”. Byłem w szoku, gdy stojąc
w kolejce do kiosku, usłyszałem dwie panie rozmawiające o tym,
jak bardzo się sprawdził.
G.P.: Ooo! Jeśli to dobre wróżby, to może i nam Pan
na koniec tego wywiadu powróży ? A jak Pan skomentuje
poniższy tekst ? Dodam tylko, że jest to opis wzięty wprost
ze strony internetowej Tygodnika.
„Józik Figura – ten gość przy garach to taki fotomontaż,
dziennikarska fikcja, zwykła ściema. Wszyscy wiedzą, że naszemu tygodnikowemu specjaliście od sportu i wyciskania łez
(i to bez użycia cebuli) Józkowi Figurze przypala się nawet woda
w czajniku. Chciał mieć chłop zdjęcia przy garach – niech ma.
Włoskim daniem we własnym wykonaniu kolega Ziutek poczęstował nawet rodzinę. Dobrze poinformowane źródła donoszą,
że obeszło się bez interwencji pogotowia ratunkowego”.
60
J.F.: O właśnie – dziennikarstwo to świetny fach – można
nauczyć się nawet gotowania! Kiedyś wymyśliliśmy taki cykl:
„Faceci przy garach” – chodziłem co piątek do pobliskiej restauracji, gdzie jeszcze przed otwarciem prawdziwy Włoch,
Vincenzo Mecca, niekiedy jeszcze na kacu, gotował mi różne
potrawy. Ja to najpierw fotografowałem, a potem zjadałem.
I tak przy nim nauczyłem się przygotować farfalle primavera,
spagetti carbonara czy pizzę. I dotąd pamiętam jego maksymę: „Kobieta nie umie gotuje, najlepszy kucharz męczizna”.
Wątpię, czy można to zastosować do mnie, ale przyznam, że
czasem eksperymentuję na rodzinie. A wracając do zdjęcia,
to mieliśmy nawet telefon od zbulwersowanego sportowego
czytelnika, żebyśmy sobie nie robili jaj i je zmienili, bo jak to
wygląda, by szef od sportu stał przy garach! Myślę, że kibic
został usatysfakcjonowany, bo już nie zajmuję się sportem.
A z innych dziennikarskich przygód to poddałem się masażowi
w wykonaniu Ganduszki, która przybyła z Mongolii, testowałem samochody na stronę motoryzacyjną (krótko, bo po tym,
jak zobaczyli mój styl jazdy, właściciele salonów zrezygnowali
ze współpracy), a wreszcie – chodziłem po żarze. Prawdziwym,
400-stopniowym!
G.P.: Odnoszę wrażenie, że w tym, co Pan robi, jest dużo
radości i fajnej zabawy, ale chyba nie zawsze tak bywa? Czasem to ciężka praca, jak choćby podczas szkolenia przyszłych
dziennikarzy na warsztatach medialnych?
J.F: Szkolenia to ciekawa odskocznia – dodatkowy stres,
ale za to twórczy. Lubię to. A codzienna praca – oczywiście,
nie obfituje w jakieś fajerwerki, na co dzień trzeba zbierać
informacje czasem prozaiczne, a bywa, że i nudne. Najgorsze
dla mnie jest kilkugodzinne siedzenie na sesjach różnego
rodzaju rad miejskich czy gminnych po to, by napisać potem
jeden krótki tekst informacyjny. Widzimy często, jak wiele
w ludziach jest zacięcia i nienawiści. Szczególnie w przypadkach konfliktów sąsiedzkich, rodzinnych. Z reguły po
wysłuchaniu historii wojny „o miedzę” delikatnie odmawiamy, bo nie możemy być miejscem załatwiania prywatnych
konfliktów. Takie tematy bierzemy, jeśli ewidentnie widać
ludzką krzywdę lub urzędniczy palec mieszający w sporze.
Oczywiście, trzeba być przygotowanym na to, że któraś ze
stron, a często bywa, że obie, znienawidzą właśnie dziennikarza. Czasem lądujemy w sądzie.
G.P.: Sądy? A może później więzienie!? Jak widzę,
chce Pan skutecznie zniechęcić przyszłych adeptów sztuki dziennikarskiej ;). Panie Józefie, a jakim tematem dla
dziennikarza jest mukowiscydoza? Zadaję to pytanie, bo
jest Pan jednym z niewielu dziennikarzy podejmujących
ten temat.
J.F.: Nie chciałbym, by zabrzmiało to zbyt górnolotnie,
ale dla mnie to temat, dla którego warto było zostać dziennikarzem. Dla mnie indywidualnie. Te rozmowy, spotkania
z chorymi, rodzicami, zmieniają stosunek do otoczenia,
widzenie świata. Nie chodzi o łatwe wzruszenia, wyciskane
łzy. Ale dowartościowanie tego, co mam – życie, oddech,
zdrowie. Przestaje się nagle narzekać na brak pieniędzy,
Wywiady i reportaże: ludzie, których warto poznać
stosunki w pracy, jakieś złe spojrzenia. I chciałoby się coś
zrobić dla innych. To taki rodzaj długu, który mamy z góry:
mam coś – zdrowie – więc powinienem podzielić się z innymi
czasem, pieniędzmi, pomocą. Niestety, niewiele się udaje. Ale
mam nadzieję, że dzięki tym kilku tekstom ktoś się poruszył,
zmobilizował, pomógł.
G.P.: Pamięta Pan wszystkich „swoich pacjentów” chorych na mukowiscydozę, których losy opisał Pan na łamach
Tygodnika?
J.F.: Nie było ich wielu – kilka osób. Najbardziej pamiętam pierwsze spotkanie z Igą Hedwig. Wtedy miała 17 lat,
była w ciężkim stanie. Jak się dowiedziałem przed wejściem
do izolatki, lekarze dawali jej może kilka dni życia. Wszedłem
na miękkich nogach, nie wiedziałem, jak się zachować, o co
pytać. A ona, sina na twarzy, siedząca na łóżku, z trudem łapała oddech i… uśmiechała się. Potem okazało się, że jeszcze
parę lat życia Pan Bóg jej zostawił. Ten uśmiech mi został
w pamięci. Ostatni tekst o Niej zatytułowałem po prostu Gdy
Anioł odchodzi.
G.P.: A nie ma Pan wrażenia, że każdy chory na mukowiscydozę, którego Bóg powołuje do swego Królestwa, staje
się Aniołem z przydziału? Takiemu człowiekowi Bóg daje
chorobę. Cierpienie wykuwa hart ducha, szlifuje każdego niczym diament, uczy pokory, cierpliwości, by w końcu, gdy jest
gotowy zostać Aniołem, zabiera do siebie. Każdemu choremu,
którego losy Pan opisał, a którego już tu na ziemi z nami nie
ma, można przypisać miano Anioła. Takie jest przynajmniej
moje przekonanie. Co Pan o tym sądzi?
J.F.: Coś w tym jest, choć brzmi to nieco patetycznie.
Nie wiem, czy zdecydowałbym się powiedzieć, że Bóg daje
cierpienie, czy nawet, że ma ono sens. Chcę w to wierzyć,
jednak ja, jako człowiek, który nie doświadczył takiego
dramatu, nie mam prawa formułować podobnych opinii.
To trudne – z jednej strony jestem człowiekiem wierzącym
i przyjmuję takie twierdzenie, ale z drugiej – nie dziwię się
tym, którzy w chwilach rozpaczy Boga przeklinają. I nigdy
nie uznam tego za bluźnierstwo. Pamiętam rozmowę z jedną
z chorych, właśnie w rabczańskim instytucie. Z wykształcenia
była katechetką, a gdy zapytałem ją o wiarę, powiedziała, że
nie wie, czy ją ma, bo często się z Bogiem wadzi. Dla mnie to
najlepsze świadectwo wiary – jeśli się z kimś wadzę, to wierzę,
że On jest. Mogę mieć pretensje, kłócić się i płakać, ale to
jednak jest rozmowa, dialog. A przecież taka jest definicja
modlitwy. Wracając do aniołów – moim zdaniem są nimi
również Ci, którzy otwarcie mówią, że nie wierzą. Przecież
cierpią tak samo.
G.P.: Istotnie, powiało trochę patosem i filozofią, zejdźmy zatem na ziemię. Czy czyta Pan komentarze pod swoimi
tekstami o chorych na stronie internetowej Tygodnika?
Oprócz życzliwych wpisów są też takie, które ukazują ludzi
w „wilczych skórach”, nie urągając wilkom. Co wtedy Pan
myśli? Warto było pisać?
J.F.: Przede wszystkim – nie warto tego czytać. Niestety,
bywa, że z ludzi piszących anonimowo wychodzą najgorsze
cechy – nie tylko złośliwość, ale czasem wręcz podłość.
Dlatego nie należy sobie zawracać nimi głowy. Ale wiem,
że złośliwe komentarze bolą szczególnie tych, którzy cierpią. W redakcji staramy się takie wpisy szybko usuwać ze
strony. Zdaję sobie jednak sprawę, że chorzy są szczególnie
uwrażliwieni i czasem opinie, które nam wydają się jeszcze
dopuszczalne, dla nich mogą być nie do przyjęcia. Myślę
jednak, że nie wolno się nimi przejmować. Trzeba o chorobie mówić głośno, pisać często, bo to może komuś pomóc.
A jeśli ludzkie złośliwości nas powstrzymają, to w efekcie ta
małostkowość i podłość zwycięży.
G.P.: Może będzie się Pan czuł trochę zażenowany tym,
co teraz przeczytam. Myślę, że jest to też odpowiedź na
małostkowość i podłość tych, którzy Pańskie piękne teksty
o chorych na mukowiscydozę próbują wykorzystać w tak
niegodziwy sposób.
„Szanowny p. Józefie – serdecznie dziękuję za te artykuły, za Takie artykuły – o naszych chorych. Tak trudno
w dzisiejszym świecie poradzić sobie z tą chorobą, tak ciężko
»zachować twarz«, choćby dla dziecka, w tych »trudniejszych« chwilach, kiedy każda z tych chwil co dzień i noc
już od dawna nie jest normalna, a my wszyscy tak bardzo
tego pragniemy. Wiele Pan robi dla nas. Pan słucha i słyszy,
patrzy i widzi – i rozumie… a, niestety, nie wszyscy tak
mają… Dziękuję Panu w imieniu mojego syna, mojej rodziny
i myślę, że wielu osób”.
J.F.: Nie zrobiłem nic wyjątkowego. To moja praca. Lekarz
leczy, dziennikarz opisuje świat.
G.P.: A ja zapytam jeszcze: czy czyta Pan naszą „Mukowiscydozę”?
J.F.: Hm, niewygodne pytanie. Czytam okazjonalnie, podczas wizyty w instytucie czy podczas spotkań organizowanych
przez PTWM. Niestety, w kioskach tego czasopisma nie kupię.
To wydawnictwo pełne porad fachowców bardzo potrzebnych
dla chorych i ich rodzin. Choć podejrzewam, że finansowo
trudno może być mu utrzymać się na rynku, to jest to ten typ
prasy, który powinno się wspomagać.
G.P.: Nie chciałem Pana wprawić w zakłopotanie tym
pytaniem, po prostu chciałem, aby na koniec naszej rozmowy spróbował Pan może postawić „Mukowiscydozie” jakiś
horoskop .
J.F.: W horoskopach – jak już mówiłem – mam pewne
doświadczenie ;). A tak poważnie, macie duży potencjał, bo to
pismo kierowane do konkretnego odbiorcy. Zawsze musicie
pamiętać o tym, kto was czyta, i dla niego pisać. A oprócz niezbędnych porad starajcie się umieszczać jak najwięcej tematów
związanych właśnie z waszymi czytelnikami – róbcie z nimi
wywiady, reportaże o ich życiu. Przyciągajcie jak najwięcej
współpracowników. Szczególnie wówczas, gdy siedzą w szpitalu,
pisanie może być dla nich odskocznią. Bo dziennikarstwo może
być wielką przygodą.
I życzę wam kiedyś tekstu zatytułowanego: Jest lekarstwo
na mukowiscydozę.
G.P.: W imieniu czytelników „Mukowiscydozy” dziękuję za życzenia. Ja ze swej strony dziękuję Panu za rozmowę
i myślę, że wkrótce znów coś Pan napisze o chorych, a może
o Towarzystwie? To taka moja przepowiednia na przyszłość .
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
61
przepisy prawne i ich interpretacje
Podstawowe zagadnienia dotyczące
zbiórek publicznych w pytaniach
i odpowiedziach
Krzysztof Niziołek
1. Co to jest zbiórka publiczna?
Jest to publiczne zbieranie ofiar (gotówki lub w naturze)
na określony z góry cel.
Zbiórką publiczną jest również apelowanie do dobrowolnego przekazywania środków konkretnemu podmiotowi lub
skierowane do nieokreślonej grupy.
W większości przypadków zbiórki wymagają dla swojej
legalności pozwolenia.
2. Jakie są formy przeprowadzania zbiórek publicznych?
Istnieją dwa główne rodzaje zbiórek publicznych:
a) pieniężne,
b) w naturze i inne.
Pieniężne dzielą się na:
– wpłaty na konto bankowe,
– zbiórki do puszek lub stacjonarnych skarbon,
– sprzedaż cegiełek1,
– sprzedaż przedmiotów i usług.
Zbiórki publiczne w naturze i inne dzielą się na:
– w naturze,
– domokrążne,
– listowne,
– telefoniczne,
– internetowe,
– SMS-owe.
Większość zbiórek w katalogu innych form opiera się
na wpłatach na konto bankowe (odrębne dla każdej zbiórki
publicznej).
3. Jaki może być cel zbiórki publicznej?
Przeprowadzający zbiórkę musi spełnić kilka warunków,
jeżeli chodzi o jej cel.
1) Wyraźnie i jasno go określić.
2) Cel musi być ważny ze względu na interes publiczny (np.
cele: religijne, państwowe, oświatowe, zdrowotne, kulturalno-społeczne i społeczno-opiekuńcze i in.).
3) Cel nie może być niezgodny z prawem (np. zabronione jest
zbieranie datków na opłacenie grzywny skazanego).
4) Cel powinien mieścić się w postanowieniach statutu organizacji albo organizacyjnego aktu komitetu,
5) Cel nie może być interesem osobistym (dla osobistego zysku).
Cegiełką nazywamy każde potwierdzenie dokonania niewielkiej darowizny.
Wg słownika języka polskiego jest to „wkład w coś”. Cegiełka, w przypadku
zbiórek publicznych sprzedaży cegiełek, jest drukiem ścisłego zarachowania.
Powinna ona być wyraźnie graficznie określona oraz sporządzona w sposób uniemożliwiający jej podrobienie bez zastosowania specjalnych technik i urządzeń
oraz fachowej wiedzy. Na każdej cegiełce wartościowej sprzedawanej w ramach
zbiórki publicznej umieszcza się nazwę przeprowadzającego zbiórkę, jego adres,
kolejny numer cegiełki, a także jej cenę. Na cegiełce może być umieszczona
informacja dotycząca celów zbiórki publicznej.
1
62
4. Jak można ogłaszać zbiórki publiczne?
Zbiórki publiczne można ogłaszać poprzez komunikaty
zawarte w:
a)prasie,
b) audycjach radiowych,
c) serwisach internetowych,
d) ogłoszeniach na plakatach,
e) ogłoszeniach na ulotkach.
Należy pamiętać, że w treści ogłoszenia powinien znaleźć
się numer pozwolenia.
5. Gdzie można przeprowadzać zbiórki publiczne?
Zbiórki można przeprowadzać:
a) na wolnym powietrzu,
b) w pomieszczeniach, w obiektach publicznych, w obiektach
prywatnych, za uprzednią zgodą właścicieli,
e) w urzędach administracji publicznej, szkołach i placówkach
oświatowych itp., jednak w takich miejscach zbiórka może
być przeprowadzona tylko w szczególnie uzasadnionych
przypadkach i w pozwoleniu na zbiórkę musi być o tym
mowa.
6. Kto może złożyć wniosek o pozwolenie na organizację zbiórki publicznej?
Podmiotami uprawnionymi są tylko:
a) stowarzyszenia posiadające osobowość prawną,
b) inne organizacje posiadające osobowość prawną,
c) specjalnie do tego celu powołane komitety.
7. Do kogo składa się wniosek i kto wydaje pozwolenie na organizację zbiórki publicznej?
Umocowanymi do wydawania pozwoleń są organy administracji publicznej różnego stopnia, w zależności od zasięgu
zbiórki.
Są nimi:
a) wójt (burmistrz, prezydent miasta), gdy zbiórka obejmuje
obszar gminy lub jej część;
b) starosta, gdy zbiórka obejmuje obszar powiatu lub jego część
(np. więcej niż jedną gminę);
c) marszałek województwa, gdy zbiórka obejmuje obszar województwa lub jego część (np. więcej niż jeden powiat tego
samego województwa);
d) minister spraw wewnętrznych i administracji, gdy zbiórka
obejmuje obszar całego kraju lub więcej niż jedno województwo.
Niezależnie od obszaru zbiórki, jeżeli zebrane środki lub
przedmioty mają być wydane za granicą, pozwolenie wydaje
minister spraw wewnętrznych i administracji, za zgodą ministra
spraw zagranicznych i ministra finansów.
przepisy prawne i ich interpretacje
8. W jakim trybie można się ubiegać o pozwolenie
na zbiórkę publiczną?
Należy przygotować wniosek o wydanie pozwolenia
i skierować go do odpowiedniego organu. Do wniosku należy
dołączyć następujące załączniki:
a) plan przeprowadzenia zbiórki;
b) przybliżone zestawienie kosztów organizacji i przeprowadzenia zbiórki (mogą one stanowić maksymalnie 10%
przychodów ze zbiórki);
c) aktualny wyciąg z KRS lub właściwego rejestru (jeśli wniosek
składa stowarzyszenie lub fundacja);
d) poświadczoną za zgodność kopię protokołu zebrania założycielskiego (jeśli wniosek składa komitet);
e) umowę o prowadzenie konta bankowego (jeśli zbiórka ma
polegać na zbieraniu wpłat na konto bankowe);
f) inne dodatkowe dokumenty (np. wzory cegiełek wraz z określeniem ich ilości w poszczególnych nominałach i wartości
ich emisji, tj. łącznej kwoty).
9. Jak szybko zostanie rozpatrzony wniosek?
Wniosek należy złożyć z odpowiednim wyprzedzeniem.
Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego,
organ wydaje decyzję niezwłocznie (w najkrótszym możliwym
czasie), w przypadku potrzeby wyjaśnień – do 1 miesiąca,
a w sprawach szczególnie skomplikowanych – do 2 miesięcy.
Warto przed złożeniem wniosku sprawdzić stronę internetową
organu. Często zdarza się, że organ z góry określa konkretny
termin załatwiania tego typu spraw.
10. Co zrobić, gdy otrzymamy decyzję odmowną?
W takim przypadku możemy odwołać się od takiej decyzji
(oprócz decyzji ministra, od której odwołanie nie przysługuje,
ale można wnieść o ponowne rozpatrzenie sprawy). Odwołać
możemy się do:
a) Samorządowego Kolegium Odwoławczego – od decyzji wójta
(burmistrza, prezydenta miasta lub starosty);
b) ministra spraw wewnętrznych i administracji – od decyzji
marszałka województwa.
11. Kto może bezpośrednio przeprowadzać
zbiórkę?
Należy odróżnić podmiot organizujący zbiórkę od osób
ją przeprowadzających. Osoby przeprowadzające zbiórkę to
wyłącznie:
a) członkowie instytucji posiadającej pozwolenie oraz instytucji
realizującej cele pokrewne;
b) osoby zaproszone przez instytucje imiennie (pełnoletni,
małoletni powyżej 16. roku życia oraz inni małoletni pod
nadzorem osoby pełnoletniej).
Każda z osób musi posiadać legitymację zawierającą następujące dane:
– imię, nazwisko oraz adres zamieszkania,
–fotografię,
– numer legitymacji,
– nazwę odpowiedzialnej za zbiórkę instytucji oraz jej adres,
– cel zbiórki (w tym także nazwę akcji, jeśli została nadana),
– numer pozwolenia, nazwę organu wydającego pozwolenie
i jej adres,
– podpisy osób reprezentujących podmiot przeprowadzający
zbiórkę i pieczęć tej instytucji,
– termin ważności legitymacji,
– imię i nazwisko osoby pełnoletniej nadzorującej małoletniego kwestarza.
12. Czy za kwestowanie można pobierać wynagrodzenie?
W świetle obowiązujących przepisów wynagrodzenie za
pracę kwestarza jest niedopuszczalne w żadnej formie (prowizja
czy limity, powyżej których zebrane pieniądze wypłacane są jako
wynagrodzenie). Uwaga! Takie rozwiązania traktowane są jako
oszustwo i są prawnie ścigane.
Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby wolontariuszekwestarze otrzymywali wyżywienie lub napoje regeneracyjne.
Należy jednak ograniczyć te świadczenia do powszechnie przyjętych i uzasadnionych wielkości.
13. Jakie są obowiązki instytucji organizującej
zbiórkę publiczną?
Organizacja ma obowiązek:
1) Prowadzić dokumentację zawierającą następujące dane:
a) komu, w jakiej ilości, kiedy i gdzie wydano sprzęt kwestarski (puszki, skarbony, cegiełki);
b) ramy czasowe zbiórki;
c) zbiorcze zestawienie zebranych sum (przyjmuje się jak
najbardziej szczegółowe zestawienia – ile i jakie wartości
cegiełek sprzedano, ile zebrano pieniędzy z podziałem na
nominały, itd.),
d) rodzaj i ilość zebranych ofiar w naturze.
Jeśli zostały popełnione pomyłki, należy je jedynie
przekreślić (nie wolno niczego wymazywać) i zmianę
parafować. Dokumentacja wskazana powyżej winna być
przechowywana przez okres co najmniej dwóch lat od
dnia zakończenia zbiórki.
2) Prowadzić zbiórkę w taki sposób, aby nie zakłócać porządku
publicznego i nie wywoływać żadnego zagrożenia.
3) Zawiadamiać organy wydające pozwolenie (z przynajmniej
dobowym wyprzedzeniem) o posiedzeniach władz czy
organów instytucji, na których określony zostanie sposób
i przeznaczenie zebranych środków.
4) Należy pamiętać, że organ wydający pozwolenie ma prawo
kontrolować zbiórkę i żądać wyjaśnień dotyczących jej
przebiegu, przeglądać dokumenty związane ze zbiórką oraz
nadzorować sposób i cel wydatkowania zebranych środków
i przedmiotów.
5) Przygotować opisaną wcześniej legitymację identyfikacyjną
dla każdego kwestarza.
14. Jakie są obowiązki po zakończeniu zbiórki
publicznej?
Podmiot organizujący zbiórkę, po jej zakończeniu, ma
obowiązek:
a) przesłać organowi wydającemu zezwolenie wynik zbiórki
i określić sposób wydatkowania zebranych środków i rzeczy;
b) powyższe dane ogłosić w terminie 1 miesiąca w prasie o zasięgu co najmniej obejmującym obszar zbiórki (definicja
prasy podana jest w ustawie z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo
prasowe, art. 7. ust. 2. pkt 1).
Dopuszcza się, choć jest to sporne, umieszczenie takiej
publikacji w Internecie.
63
jacy jesteśmy?
15. Co grozi za naruszenie przepisów dotyczących
organizacji zbiórek publicznych?
Zależy to od rodzaju czynności czy niedopełnionego obowiązku. Karą grzywny zagrożone jest:
a) organizowanie lub przeprowadzanie zbiórki publicznej
bez pozwolenia (dodatkowo środki i przedmioty uzyskane
w wyniku zbiórki podlegają obowiązkowemu przepadkowi);
b) organizowanie lub przeprowadzanie zbiórki publicznej
niezgodnie z warunkami pozwolenia (dodatkowo środki
i przedmioty uzyskane w wyniku zbiórki podlegają fakultatywnemu przepadkowi);
c) organizowanie zbiórek w celu zebrania środków na opłacenie
grzywny skazanego (można nawet orzec karę aresztu);
d) podżeganie (namawianie) i pomocnictwo do czynów określonych pod lit. a) – c);
e) przekroczenie limitu 10% kosztów lub przeznaczenie środków w niezgodny z prawem sposób.
W skrajnych przypadkach sprawą zajmuje się prokurator.
Najczęściej jednak w tej sytuacji instytucja nie otrzyma później
pozwolenia na dalsze zbiórki.
16. Jakie działania nie są uznawane za zbiórki publiczne (nie podlegają przepisom ustawy o zbiórkach publicznych)?
Istnieje szereg akcji, które przypominają zbiórki publiczne, ale nimi nie są (ustawa z dnia 15 marca 1933 r. o zbiórkach
publicznych nie jest do nich stosowana). Są to w szczególności
zbiórki:
a) przeprowadzane w drodze loterii pieniężnych lub fantowych,
jeżeli nie są przeprowadzane w miejscach publicznych;
b) przeprowadzane w lokalach prywatnych wśród grona osób
znajomych;
c) wśród młodzieży szkolnej w lokalach szkolnych, odbywających się na podstawie pozwolenia władz szkolnych;
d) koleżeńskie w lokalach urzędów publicznych na cele godne
poparcia, odbywających się na podstawie pozwolenia przełożonego urzędu;
e) na cele religijne, kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą, naukową, oświatową i wychowawczą oraz utrzymanie duchownych i członków zakonów, jeżeli odbywają
się w obrębie terenów kościelnych, kaplic oraz w miejscach
i okolicznościach zwyczajowo przyjętych w danej okolicy
i w sposób tradycyjnie ustalony (kwestie takich zbiórek są
ujęte w poszczególnych ustawach regulujących stosunek
państwa do kościołów i związków wyznaniowych).
Niniejsze zestawienie pytań i odpowiedzi nie wyczerpuje
wszystkich zagadnień związanych ze zbiórkami publicznymi.
Tekst na potrzeby publikacji, zawiera pewne uproszczenia.
Z uwagi na pewne rozbieżności, przyjęte praktyki i interpretacje
przepisów, należy każdorazowo konsultować wnioski o wydanie
pozwolenia na przeprowadzenie zbiórki publicznej z organem
wydającym pozwolenie.
Szczegółowe uregulowania znaleźć można w:
- ustawie z dnia 15 marca 1933 r. o zbiórkach publicznych
(Dz. U. Nr 22, poz. 162 z późn. zm.),
- rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 6 listopada 2003 r. w sprawie sposobów przeprowadzania zbiórek publicznych oraz zakresu kontroli nad
tymi zbiórkami (Dz. U. Nr 199, poz. 1947 z późn. zm.),
- ustawie z dnia 14 czerwca 1960 r. - Kodeks postępowania
administracyjnego (Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 z późn.
zm.),
- ustawie o opłacie skarbowej z dnia 16 listopada 2006 r.
(Dz. U. Nr 225, poz. 1635).
O szczegółowe rozwiązania i wzory pism w tej sprawie
można zapytać w czasie dyżuru infolinii prawniczej (informacje
na stronie internetowej PTWM).
pasje, doświadczenia, refleksje...
Trzeci Anioł
„Nie pisz że los ciebie kopnął (…)
kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno”.
Ks. Jan Twardowski
Pamięci Urszuli Stylskiej
Ta historia nie musiała się wydarzyć, ale się wydarzyła.
Czy jest prawdziwa? Tak, jest najprawdziwszą historią. Czy
powtórzy się w życiu tych, którym się przydarzyła? Na pewno
nie. Ale w Twoim życiu, kto wie! Może podobna historia kiedyś
się przydarzy ;).
Akt I – Dwa Anioły
Siedziała smutna i niespokojna. Inna niż reszta dusz
doznających niewypowiedzianego spokoju na widok nieodgadnionej boskiej światłości. Błogość, spokój, niczym
64
niezmącona radość z nowego bytu były jej obce. Odeszła tak
szybko i niespodziewanie, że nikt z jej bliskich nie był na to
przygotowany. Najbardziej cierpiała jej córka. Znała wszystkie
jej myśli i była coraz bardziej przerażona tym, jakie jej odejście
wyzwalało u niej pragnienia. Wiedziała, że musi coś zrobić, aby
powstrzymać córkę przed tym pragnieniem. Gra idzie przecież
o jej życie. Wieczne.
***
Zbliżał się miesiąc jej pobytu po drugiej stronie. Obserwowała codziennie coraz to nowe przejścia do lepszego
świata. Jej uwagę zwróciła śliczna szatynka, smutna i zatroskana o losy swoich najbliższych, która podobnie jak ona
niespodziewanie została powołana do lepszego życia. Okazało
się, że pojawiła się tu z powodu choroby, którą dotknięta
była także jej córka. Paradoksem było to, że Bóg powołał ją
jacy jesteśmy?
w wieku, w którym jej córka dowiedziała się, że cierpi na tę
nieuleczalną chorobę. Zaprzyjaźniły się szybko. Razem obserwowały swoich bliskich przez tunel czasoprzestrzeni. Razem
zaczęły obmyślać plan, jak pomóc okaleczonym ziemskim
duszom swoich bliskich.
Akt II – Okaleczeni
Od śmierci córki minęło kilka dni. Nie było łatwo, ale
zdobył się na odebranie poczty mailowej. Wielu przyjaciół
i znajomych nie zapomniało o nich w tych trudnych chwilach.
Były też wiadomości od całkiem nieznanych osób. W jednej
z takich wiadomości natrafił na krótkie, przejmujące kondolencje i wiersz:
Śmierć nie jest końcem wszystkiego. Przeszłam tylko do
sąsiedniego pokoju… Nadal jestem sobą…
I dla siebie jesteśmy tym samym, czym byliśmy przedtem.
Zatem nazywaj mnie wciąż moim imieniem, mów do
mnie, jak zawsze…
Nie zmieniaj tonu głosu, nie rób poważnej i smutnej miny.
Śmiej się, tak jak dawniej robiliśmy to razem…
Uśmiechaj się, myśl o mnie, módl się za mnie…
Niech moje imię będzie wciąż wymawiane, ale tak,
jak było zawsze – zwyczajnie i bez oznak zmieszania.
Życie przecież oznacza to samo, co przedtem, jest tym samym,
czym zawsze było…
Żadna nić nie została przerwana…
Dlaczego więc miałabym być nieobecna w twoich myślach
tylko dlatego, że nie możesz mnie zobaczyć?
Czekam na ciebie bardzo blisko… Tuż-tuż… Po drugiej stronie drogi. Dzieli nas tylko czas…
Bo ja już doszłam, a ty wciąż jeszcze idziesz…
Pod wierszem był dopisek: „Rozumiem państwa rozpacz,
rozumiem jak nikt inny”.
***
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, najtrudniejsze,
jakie miała przeżyć w swoim życiu. Od prawie miesiąca zmagała się ze stratą ukochanej mamy. Od miesiąca zadręczała się
myślą, że zbagatelizowała jej ból głowy. Dopiero gdy po dwóch
dniach matka zaczęła majaczyć, w szpitalu lekarze postawili
diagnozę. Szanse na opanowanie wylewu wynosiły 10%. Nie
wiedziała, jak przeżyć te święta. Czy w ogóle chce je przeżyć?
Czy może człowieka spotkać coś gorszego? A jednak stało się
coś gorszego. Gdzieś daleko rodzina straciła w przeddzień tych
pięknych świąt ukochaną córkę. Okrutny jesteś, Brodaczu!
Wewnętrzny głos podpowiedział jej, że trzeba ich pocieszyć,
jeśli w takiej chwili cokolwiek może pocieszyć. Teraz odczytywała maila i podziękowanie za wiersz, który i jej pomaga, gdy
jej myśli dopominają się odpowiedzi na podstawowe pytanie:
„Gdzie jesteś, mamo?”.
***
Łącza internetowe rozgrzewały się z każdym tygodniem
bardziej. Dwie okaleczone ziemskie dusze rozszarpywały
jeszcze bardziej rany, opowiadając sobie o utraconych bezpowrotnie nadziejach. Przywoływały we wspomnieniach chwile
radosne i smutne, jakie dane było im przeżyć z ukochanymi
osobami. Z każdą wiadomością stawali się sobie bliżsi. Powie-
Długie, kręcone włosy sprawiały wrażenie, że Bóg zesłał ich rodzinie Anioła w
ludzkim wcieleniu
rzali sobie coraz bardziej skrywane tajemnice. Zwierzyła się,
że tęsknota za mamą była tak wielka, że w głowie powstał plan
dołączenia do niej jak szybciej. Na wszelkie sposoby próbował
ją od tego odwieść, tłumaczył, przekonywał, prosił. Wkrótce
cała jego rodzina włączyła się w akcję „operacja życie”. Godziny
rozmów wyłaniały osobę o silnym charakterze, stanowczą,
zdecydowaną, operatywną, niezależną, upartą, ale też osobę
zagubioną, poszukującą ciepła, miłości, bliskości drugiego
człowieka. Właściwie to była sama. Ojciec opuścił rodzinę
wiele lat temu, brat żył swoim życiem, dalsza rodzina także.
Niechętnie mówiła o uczuciach. Sprawiała wrażenie obrażonej
na „Brodacza”, jak nazywała Boga, choć nie negowała jego
istnienia, gotowa była nawet skorzystać z Zakładu Pascala*.
Ale winiła Boga za to, co je spotkało, ją i jej mamę. On wprost
przeciwnie, w Bogu widział jedyną szansę na bycie w bliskości
ze swoją zmarłą córką. Opowiadał jej o snach, w których córka
przychodziła do niego, o znakach, które od niej otrzymywał,
jej uśmiechu, radości. Trochę ją to przygnębiało, bo jej mama
jeszcze do niej nie przyszła we śnie. Blokada, która tkwiła gdzieś
głęboko w jej głowie i której była świadoma, utrzymywała
dystans pomiędzy nimi. Wszystko zdawało się być kwestią
czasu, a rozmowy, jakie prowadziła ze swoim internetowym
znajomym, zdawały się powoli niszczyć tę blokadę. Padła
propozycja spotkania. Zwlekała. Zarazem stan jej zdrowia
wyraźnie się pogorszył. Namawiał ją na wizytę u lekarza, ale
odpowiedź była cały czas taka sama: „Jeszcze nie teraz”. Czas
upływał. Telefon – rozmówca przedstawił się jako jej brat.
Zdenerwowanym głosem mówił, że siostra traci oddech, on nie
wie, co robić, jak jej pomóc? Pogotowie zostało powiadomione,
butla tlenowa i konsultacja z lekarzem prowadzącym było tym,
co przyniosło skuteczną pomoc. Modlił się za nią, prosił Boga,
aby pozwolił choć raz im się spotkać, a później będzie wedle
65
jacy jesteśmy?
Jego woli. Wyszła z tego. Przyznała mu się, że w ten sposób
chciała dołączyć do swojej mamy. W ostatniej chwili podała
bratu jego numer telefonu. Chęć życia i spotkania się były
silniejsze. Może warto?!
***
„Do końca miałam wątpliwości, obawiałam się tego spotkania. Czy spotkam tego samego człowieka, którego poznałam
w mailach i rozmowach? Kiedy zobaczyłam Twoje oczy, wiedziałam, że się nie pomyliłam. One były odpowiedzią na wszystkie
moje wątpliwości” – powiedziała mu w którejś z niezliczonych
rozmów. Ta pierwsza, bezpośrednia rozmowa miała miejsce po
półrocznej znajomości. Przyjechała ze swoją najlepszą przyjaciółką. Długie, kręcone włosy sprawiały wrażenie, że Bóg zesłał
ich rodzinie Anioła w ludzkim wcieleniu. Wkrótce okazało się,
że nie tylko włosy na to wskazywały.
***
Tego samego roku przyjechała do nich po raz drugi. Nie
sama. Towarzyszyły jej dwie suczki. Była zaskoczona tym,
jak zareagowały na widok nowych, obcych współlokatorów
i nieznanego miejsca. Zachowywały się tak poufale z nowymi
domownikami, że była o to zazdrosna. Przyjechała na trzy dni
listopadowego weekendu, a została 6 tygodni. Zamieszkała
w pokoju na pierwszym piętrze niewielkiego bloku. Przed
Świętami Bożego Narodzenia oznajmiła, że jedzie spędzić
święta ze swoją dalszą rodziną. Uważała, że tak będzie najlepiej,
choć nie pokrywało się to ze zdaniem jego rodziny. Żegnali
ją, zapewniając, że przy wigilijnym stole będzie czekało na nią
wolne miejsce. Dwa dni przed Wigilią zadzwoniła: „Czy mogę
przyjechać?”. Czekał na nią ten sam pokój, w którym mieszkała
przez ostatnie tygodnie, wzbogacony o dwumetrową choinkę.
Siedziała w bezruchu i milczeniu, wpatrując się w migocące
światełka. „Ta choinka jest naprawdę dla mnie?” – było to raczej
stwierdzenie niż pytanie. „Nigdy takiej nie miałam” – zakończyła. Została długie miesiące, czasami tylko wyjeżdżając na
leczenie. Suczki zostawały pod czujną opieką domowników, co
dawało jej pewność, że nic złego im się nie stanie. Wyjeżdżała
załatwiać swoje prywatne, zawodowe sprawy. Czasami na dłużej odwiedzała swoją przyjaciółkę na dalekiej północy kraju.
Zawsze jednak czekał na nią pokój i miejsce przy wspólnym
stole. Ostatni raz mieszkała z nimi trzy tygodnie w upalne
sierpniowe dni ubiegłorocznych wakacji. Wchodzenie po schodach na pierwsze piętro było już ponad jej siły. Postanowiła
zamieszkać z niezawodną przyjaciółką.
***
Przez wiele miesięcy pobytu bardzo się ze sobą zżyli.
Wspólne, długie rozmowy, razem spożywane posiłki, zakupy,
wycieczki, śmiech i kłótnie sprawiły, że wiele sobie dali nawzajem w tym czasie. Choć uparcie powtarzali, że nie są w stanie
wypełnić luki po najbliższych, wszystko wskazywało na coś
innego. Była dla nich córką i siostrą. Oni dla niej namiastką
rodziny, której jej zabrakło po śmierci mamy. Nie do końca
zdawali sobie sprawę z dobroczynnych skutków terapii, jaką
sobie zafundowali. W końcu i jej mama przyszła do niej we
śnie. Zobaczyła ją siedzącą na ławce. Spojrzały na siebie. Zrobiła w jej kierunku ruch, ale mama wstała i odeszła, kryjąc się
66
za rogiem budynku. Wytłumaczył jej, że jeszcze nie pora, że
jeszcze mama nie oczekuje jej, że to znak, aby podjęła walkę
o swoje życie. Ukradkiem, w tajemnicy, prowadziła rozmowy z każdym z domowników, uzmysławiając im, jak wielką
wspólnie stanowią siłę, że czasami niepotrzebnie się ranią,
że mówią do siebie, nie słuchając się. Czy wtedy, gdy z nimi
była, docierały do nich te słowa? Dzisiaj, gdy już jej z nimi
nie ma i nigdy już nie będzie, dociera to coraz mocniej do ich
świadomości. W deszczowy i chłodny początek tegorocznych
wakacji Bóg zabrał Anioła tam, gdzie jego miejsce. Do nieba.
I to jest kolejna próba, przez którą muszą przejść ci, których
pozostawiła.
Akt III – Trzeci Anioł
Czasoprzestrzeń załamywała się, ukazując przedziwne
obrazy. Przed jej oczami niczym w kalejdoskopie przesuwały
się mgliste postacie i sytuacje, które wydarzyły się kiedyś
w jej życiu. Zdarzenia ustawiały się chronologicznie. Miała
wrażenie, że znów chodzi do szkoły, wyjeżdża na wakacje
do dziadków, imprezuje na prywatkach, studiuje, pracuje.
Niektóre obrazy stawały się bardziej wyraziste, jak ten, gdy
lekarz wymawiał nazwę przedziwnej choroby, gdy po raz
ostatni trzymała w dłoniach dłoń matki. Obrazy przesuwały
się coraz szybciej, miała wrażenie, że rozmywają się w coraz
jaśniejszym świetle. Światło w końcu przyćmiło wszystko,
trudno było w nie patrzeć, jedynie dwie małe ciemne plamy
przykuwały jej wzrok. Mama uśmiechała się do niej, wysuwając ramiona w geście powitania. W jednej chwili zrozumiała, że ziemski świat pozostał daleko w tyle i już nigdy nie
wróci. Przylgnęła do matki, jednocześnie kierując wzrok na
śliczną szatynkę, która przyglądała się jej z zaciekawieniem.
Wyciągając w jej kierunku rękę, powiedziała: „Chyba wiemy
o sobie wszystko”. Szatynka uśmiechnęła się, kładąc głowę
na jej ramieniu.
***
Wystarczyła chwila, aby przystosowała się do nowego, lepszego życia, jednak bagaż ziemskich doświadczeń kazał jej spojrzeć w niezamknięty tunel czasoprzestrzeni, aby zobaczyć, jak
z jej stratą radzą sobie jej bliscy. Smutkiem pokryło się jej oblicze
na widok cierpienia swoich ziemskich przyjaciół. „Nie martw
się” – starały się ją pocieszyć. „Razem coś znów wymyślimy”.
tatusiek
* Zakład Pascala (Gra Pascala) – rozumowanie przedstawione w Myślach przez Blaise’a Pascala, mające dowodzić, iż
warto wierzyć w Boga. Pascal rozpatrzył dwa przypadki dotyczące istnienia Boga:
• Bóg istnieje i nagradza za wiarę życiem wiecznym.
• Bóg nie istnieje i nie istnieje życie wieczne.
Człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga.
Jeśli wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz modlitw i czynienia
dobra) i otrzymuje życie wieczne. Jeśli nie wierzy, to zatrzymuje
życie doczesne i traci życie wieczne. Pascal wywnioskował, że
wiara bardziej się opłaca, ponieważ ryzykujemy tylko czas życia,
który jest zazwyczaj krótki, a nagrodą może być życie wieczne
(źródło: Wikipedia).
jacy jesteśmy?
Mukowędrowanie
Dawno, dawno temu, czyli w epoce „pre-dziecięcej”, dużo
chodziliśmy po górach, głównie Tatrach. Potem urodziła się
Weronika i wycieczki zostały czasowo zawieszone. Kiedy Mała
siedziała już stabilnie, zaczęliśmy znowu wędrować, przy czym
jeden plecak został zastąpiony nosidłem. Szybko okazało się
jednak, że to sport mocno wyczynowy, bo stary, spokojny plecak
to coś zupełnie innego niż ruchomy słodki Ciężar, zwisający co
sekundę nieco inaczej na plecach, zwłaszcza, jeśli Ciężar jest
znudzony… Więc z dłuższymi wyprawami w góry trzeba było
poczekać, aż Mała podrośnie, ale wtedy, po czterech latach, urodził się Szymon, i sprawa znowu się odroczyła. A po kolejnym
pół roku okazało się, że Szymek jest chory na mukowiscydozę,
i świat nam się trochę zawalił.
Na początku bałam się bardzo, więc pierwsze ferie i wakacje
po diagnozie spędziliśmy w bezpiecznie małej odległości od
Doktora, czyli w Rabce, na miłych kwaterach nieopodal Instytutu, wizytując głównie Park Zdrojowy. Dzieciom się podobało
;-). Z czasem oswoiliśmy chorobę i strachy na tyle, żeby zacząć
wyruszać na coraz dalsze od Rabki wakacje i wycieczki weekendowe. Zorganizowaliśmy nawet kilka większych wypadów, jak
na przykład na Babią Górę w 2009 r., przy czym wtedy niespełna
dwuipółletni Szymek pokonał większą część trasy w nosidle.
W 2010 r. Mały skończył trzy lata i postanowiliśmy rozpocząć regularne wyjazdy w góry. Zaczęło się od jesiennej, testowej
wycieczki na niewielki Leskowiec w Beskidzie Małym (ruszyliśmy żółtym szlakiem z Targoszowa). Okazało się, że Szymek
świetnie sobie radzi, co pozwoliło pozytywnie myśleć o nieco
poważniejszych i częstszych wyprawach w kolejnym roku. Sezon
2011 rozpoczęliśmy w pierwszych dniach maja od wypadu na
Sokolicę w Pieninach. Wprawdzie podróż samochodowa do
Szczawnicy trwała łącznie dłużej niż sama wędrówka, ale Dzieci
były zachwycone najpierw przeprawą „mikropromem” flisackim
przez Dunajec, a potem, po około godzinie wspinania, mocno
przepaścistym szczytem Sokolicy. Dziura w dół była potężna,
a ruchliwość niespeszonych nią Maluchów szybko doprowadziła ich Tatę do przywiązania Dzieci liną wspinaczkową do
barierek, na krótko, co widać na załączonym obrazku. Szymek
i Weronika super podołali wyzwaniu, całą trasę pokonali na
własnych nogach, więc już następnego dnia, zachęceni sukce-
Na szczycie Sokolicy w Pieninach
Podczas wejścia na Grzesia – tuż pod wierzchołkiem, w tle Tatry Zachodnie
sem, uderzyliśmy na Babią Górę, ruszając z Przełęczy Lipnickiej
(czyli z Krowiarek). Dla Weroniki było to już trzecie wejście na
Babią, dla Szymka pierwsze samodzielne, tym razem nie był
niesiony ani przez chwilę. Dodatkową atrakcją stała się iście
tolkienowska, ponurzasta pogoda, z wiatrem, który na długim
odcinku graniowym momentami chciał porwać Dzieci. Byłam
w zasadzie pewna, że skończy się to u Szymka jakąś infekcją, ale
– o dziwo – nie przypłacił tej wyprawy nawet lekkim katarem
(a jedynie sinym nosem i zdrętwiałym z zimna policzkiem).
Następnym celem był Turbacz (z Koninek), również pokonany
przez Dzieci bez żadnej rodzicielskiej pomocy, może z wyjątkiem
tradycyjnego dopingu w postaci ulubionej przez nas wszystkich
czekolady „z okienkiem”, czyli pysznej czekolady z wielkimi
orzechami laskowymi.
Po takim potrójnym sprawdzianie „mocy w nogach i płucach” zdecydowaliśmy się uderzyć w Tatry. Najpierw poszliśmy
na Grzesia w Tatrach Zachodnich. Tym razem było trudniej,
bo musieliśmy zerwać towarzystwo z łóżek ok. 5.00 rano, ale
ciuchcia-kolejka Rakoń w Dolinie Chochołowskiej była tak
dużą atrakcją – zwłaszcza dla Szymka – że Dzieci darowały nam
to poranne okrucieństwo. Wędrówka okazała się cięższa i nie
obyło się bez sakramenckich pytań seryjnych: „Daleko jeszcze?”,
ale wszyscy szczęśliwie dotarli na szczyt (również rodzice ),
Dzieci i tym razem samodzielnie, dopingowane zachwytami
przygodnie spotkanych na trasie turystów. Widoki były zabójcze, sami zobaczcie na fotce u góry! Dumny Tata zdecydował,
że kolejnym wyzwaniem będzie Kondracka Kopa (z Kuźnic),
pierwszy dwutysięcznik. No i udało się sprostać „wymaganiom”
Taty, choć początek był trudny, bo Szymek przy schronisku na
Hali Kondratowej spektakularnie fiknął kozła na kamienistej
ścieżce, co skończyło się obitym i pokrwawionym łokciem.
Apteczka, zawsze noszona przez Tatę w plecaku, przydała się
bardzo i sytuacja została opanowana. Szymek ruszył dzielnie
dalej, a Tatry nagrodziły go spotkaniem ze świstakami, które
wprawdzie utrzymały odpowiedni dystans, ale pozwoliły się
całkiem dobrze obejrzeć. Dzieci weszły na Przełęcz pod Kondracką Kopą mocno przed nami (bo my nieśliśmy wodę dla
wszystkich ), ostatni odcinek w zasadzie biegnąc na wyścigi.
Wejście na sam szczyt zajęło już tylko kilka chwil. Widoki znowu zapierały dech w piersiach! Wreszcie w ostatnich dniach
babiego lata, już z początkiem października, ruszyliśmy z Kuźnic
nad Czarny Staw Gąsienicowy, a potem – trochę ryzykownie,
67
jacy jesteśmy?
Pod wierzchołkiem Kondrackiej Kopy; góry na ostatnim planie to Tatry Wysokie
bo Szymek narzekał na bolące gardło – na Karb przez Mały
Kościelec. Dzieci miały prawdziwy przedsmak wspinaczki
wysokogórskiej, bo odcinek znad Czarnego Stawu na Karb jest
stromy i przepaścisty. Szymka trzeba było mocno trzymać za
rękę przez cały ten fragment trasy, bo potknięcie mogło skończyć
się lotem swobodnym… W nagrodę, podczas zejścia, mogliśmy
delektować się półgodzinnym polegiwaniem na zrudziałej już
trawie w ciepłych blaskach z wolna zachodzącego słońca, leniwie przyglądając się podskakującym figlarnie zmarszczkom na
taflach okolicznych stawów.
Obecnie na łonie rodziny toczą się gorące dyskusje, czy
i gdzie będziemy chodzić z Maluchami podczas nadchodzącej
zimy .
Szymek nie odchorował żadnej wyprawy. Słyszymy z różnych źródeł, że na Zachodzie coraz częściej i więcej zachęca się
chorych na muko, zwłaszcza tych młodszych, do aktywności
fizycznej. Góry są dla nas jednym z pomysłów na życie i na
chorobę .
Poniżej kilka uwag ogólnych na temat wyjazdów
górskich
W dniu każdej wycieczki rezygnowaliśmy z wykonywanego codziennie drenażu, zostając tylko przy porannej inhalacji
z soli hipertonicznej (choć nie zawsze…) i wieczornej inhalacji
z Pulmozyme. Podczas wędrówek Szymek pięknie drenował
się sam, płuca pracowały jak miechy, od czasu do czasu – choć
z rzadka – odkaszliwał i szedł dalej. Zawsze bierzemy do plecaka
fiolkę 10% NaCl (w celu uzupełnienia strat soli w upalny dzień)
i środki do higienicznego odkażania rąk.
Zabieramy ze sobą duży zapas picia, ubrania na zmianę,
w tym zawsze wariant na zimniejszą pogodę, która zwłaszcza
w Tatrach może niespodziewanie nastać. Potrzebny jest też dobry zapas jedzenia – u nas królują kanapki lub „buły” z serkami
topionymi i nutellą, orzechy i rodzynki, czekolady – minimum
trzy na wycieczkę (i można je jeść bez żadnych wyrzutów
sumienia ), czasem jeszcze domowy andrut, nazwany przez
Weronikę „szipingerem” (od piszingera). Ponadto ekwipunek
musi zawierać stałe elementy górskiego wyposażenia, takie jak
latarka, apteczka, kompas, mapa, folia NRC (do zabezpieczenia
poszkodowanego przed wychłodzeniem lub przegrzaniem),
telefon komórkowy z naładowaną baterią i wpisanym numerem
68
służb ratowniczych, krem z filtrem przeciwsłonecznym, aparat
fotograficzny, termos z ciepłą zawartością w chłodniejsze dni,
kijki w celu odciążenia kolan i kręgosłupa itp.
Planując wycieczkę w góry, należy dostosować ją do naszych możliwości, często z początku nieznanych w tej nowej,
skażonej chorobą rzeczywistości. Zwłaszcza, że pod naszą
opieką są małe dzieci, o których formie i chęci do wędrowania
w danym dniu nie wiemy nic. Na początek lepiej więc wybrać
krótką, niemęczącą trasę, i odbyć ją w długi, pogodny dzień,
w rejonie, gdzie nie będzie problemu z szybkim dojściem
do schroniska lub zejściem do ludzkich osad . Nie zawsze
zresztą wycieczka musi się kończyć na jakimś szczycie (ale
nie polecamy tras szczególnie ulubionych przez turystów, jak
np. Doliny Kościeliskiej czy drogi do Morskiego Oka latem;
znacznie przyjemniej można tam spędzić czas późną jesienią).
Dobrze jest też wybrać trasę, z której otwierają się jakieś widoki.
Dzieci rzadko są w stanie docenić piękno lasu, ciągnącego się
nieprzerwanie przez kilka godzin – dlatego gorąco polecam
Tatry, Bieszczady, Babią Górę. Czas wyruszenia należy tak obliczyć, żeby zejść przed zmrokiem – robi się wtedy często zimno,
wilgotno, ponuro, co dla dorosłych jest zapewne dodatkowym
smaczkiem, ale dla dzieciaków może być elementem odstraszającym i kontuzjogennym. Powoduje to czasem konieczność
bardzo wczesnej pobudki, ale z doświadczenia wiemy, że cierpi
w zasadzie tylko kierowca, bo cała reszta w samochodzie dalej
śpi (Dzieci często przenosimy do fotelików samochodowych
wprost z łóżka), podobnie zresztą w drodze powrotnej (dlatego
też trzeba dobrze zaplanować przyjmowanie leków). Wczesny
wyjazd gwarantuje ponadto brak korków na drodze. Warto też
spakować się wieczorem poprzedniego dnia. Sam czas wycieczki
jest dłuższy, niż przedstawiany w przewodnikach i na mapach,
gdyż dzieci wprawdzie potrafią zadziwić szybkością przemieszczania się, ale wymagają dość długich odpoczynków. Podczas
wycieczki bardzo często zdarza się, zwłaszcza na początku i pod
koniec, że dzieci marudzą. Chce im się spać, bawić, byle tylko
nie musiały dalej iść. Warto jednak je czymś zająć, zagadać,
gdyż zawsze w pewnym momencie ich niezadowolenie z jakichś
niewyjaśnionych powodów znika (przynajmniej tak było u nas
). Myślimy, że to albo właśnie zapierające dech widoki, albo
nagłe nastromienie ścieżki, albo urządzone wyścigi (co jest przez
nas tępione), albo jakiś poznany na trasie kolega odmienia ich
humor. Niejednokrotnie pomaga jakiś cel wycieczki (przy czym
dla tak małych dzieci, jak nasze, stanięcie na szczycie to żaden
cel) – pieczątka w schronisku, wyjazd kolejką lub wyciągiem (jak
na przykład na Palenicę nad Szczawnicą, skąd dalej można zrobić piękny spacer grzbietem Małych Pienin), jaskinia, gofry na
końcu wycieczki itp. I jeszcze jedna dość ważna uwaga. Jako cel
naszej wycieczki musimy wybrać trasę, na której sami będziemy
się dobrze czuć. Nie powinniśmy od razu wybierać się na trudne
szlaki w Tatrach Wysokich czy choćby na Perć Akademików na
Babiej Górze z małymi dziećmi, jeśli sami tam wcześniej nie
byliśmy, nie mamy wystarczającej kondycji czy odporności na
ekspozycję. To może skutkować niebezpiecznymi sytuacjami.
Warto również, aby w wycieczce uczestniczyły co najmniej dwie
osoby dorosłe (na wypadek kontuzji jednej z nich dziećmi będzie
się miał kto zaopiekować).
Agnieszka i Robert*
_________
* Współautor artykułu jest przewodnikiem tatrzańskim.
jacy jesteśmy?
Wspólne doświadczenia – to łączy
Alina Grzeszczuk
Ludzie tworzą grupy z różnych powodów, nazywają je,
działają w ich ramach, promują. Czasami między niektórymi
osobami tworzy się nieformalna więź, niezależnie od wieku,
wyznania, płci czy poglądów. Ten szczególny rodzaj związku
poprzedzony jest podobnym przeżyciem.
Należę, jak wszyscy chorzy, do PTWM, ale nie o więzi
z osobami związanymi z mukowiscydozą chciałabym napisać, bo to oczywiste. Dane mi było przeżyć coś, czego się nie
zapomina i co wywarło trwały ślad na mojej psychice, a dotyczy ludzi z różnymi chorobami. Trzy lata temu żegnałam
się ze światem, próbowałam porządkować swoje sprawy, ale
widocznie jeszcze mój czas nie nadszedł i mogę dziś po raz
kolejny do Was napisać.
Medycyna wciąż się rozwija, pojawiają się skuteczne
leki i metody ratowania życia i zdrowia, jednak przeświadczenie o przeznaczeniu i nieuchronności losu nie przemija.
Kiedy składanka wydarzeń układa nam się w logiczną całość
i zaczynamy ją akceptować bez pytania o przyczynę naszych
nieszczęść i przeciwności losu, możemy zająć się pożytecznymi
sprawami.
Pomoc innym zawsze daje satysfakcję tym, którzy
otrzymali coś wyjątkowego. Mam tu na myśli osoby po
transplantacjach narządów. Kiedy dostajemy prezent, to
cieszymy się, czasami nam się nie podoba, ale z grzeczności
nie okazujemy tego. Jeśli jednak w grę wchodzi nasze być
albo nie być, bierzemy ten dar z wielkim namaszczeniem,
ale i radością, strachem, niepewnością i wieloma uczuciami
trudnymi do określenia, bo właściwie nie wiadomo, które
z nich dominuje.
W lipcu tego roku miałam przyjemność poznać grupę
ludzi po przeszczepie serca. W ramach akcji Tak dla transplantacji jeździli po Polsce, dzieląc się swoją radością życia
i promując ideę przeszczepów. Na trasie ich działań znalazł
się Krasnobród – wypoczynkowa miejscowość na Roztoczu.
W sobotę rozbili swój namiot przy molo, pan Jan Statuch
przewodniczył całej akcji, były również osoby ze służby zdrowia, ale przede wszystkim pacjenci ŚCCS w Zabrzu, którzy
otrzymali dar drugiego życia. Panowała przyjazna dla takich
jak my pogoda – słoneczna, ale nie upalna. Ludzi było trochę
mniej, bo na kąpiel i opalanie okazało się za zimno. Jednak
zainteresowanych nie brakowało. Dołączyłam do tej wyjątkowej grupy z ulotkami PTWM, opowiadaliśmy historie nasze
i innych, odpowiadaliśmy na pytania, przyklejaliśmy serduszka
z napisem Tak dla transplantacji i rozdawaliśmy dzieciom
słodycze, a dorosłym materiały informacyjne i deklaracje
woli. Zachętą był bezpłatny pomiar ciśnienia i poziomu cukru. Jedni odchodzili zadowoleni prawidłowymi wynikami,
inni zadawali nam pytania. Pamiętam kobietę z trójką dzieci,
która podchodziła do mnie dwa razy. Miała kłopot z synkiem,
szczuplutkim blondynkiem z loczkami na głowie. Pytała mnie
o rozpoznanie, rokowania, leczenie mukowiscydozy. Chyba
obawiała się, że jej dziecko jest źle leczone i tak jak ja kiedyś,
poszukiwała wszelkich możliwych sposobów pomocy. Do dziś
czuję jej uścisk dłoni, jej „dziękuję” szczere i prawdziwe, i taką
życzliwość w oczach.
Całej akcji przewodniczył pan Jan Statuch
Autorka artykułu (w różowej koszulce) podczas akcji Tak dla transplantacji na
spotkaniu w Krasnobrodzie na Roztoczu
Poznaliśmy też młodego chłopaka, przyszedł z mamą.
Szykował się na kwalifikacje, widać było jego strach przed
operacją, nie był gotowy na takie przeżycia. Jego rówieśnicy
próbowali go uspokoić, pocieszyć i przedstawić wszystko w jak
najlepszym świetle, ale trudno kogoś w ciągu kilku minut
przekonać, że przeszczep serca to „bułka z masłem”, zwłaszcza nastolatka po kilku zabiegach, chorującego od wczesnego
dzieciństwa. Mam nadzieję, że odjechał z otuchą i głęboką
wiarą, że się uda. Zobaczył przecież roześmiane twarze, wciąż
żartujących „składaków”, i może pomyślał: „Będę cieszył się
życiem tak jak oni”.
Dla mnie osobiście udział w tego typu przedsięwzięciach to rodzaj terapii, spełnienie obietnicy danej sobie,
że należy mówić o tym, o czym świat wiedzieć powinien.
A powinien wiedzieć, że nie wolno chorych nieuleczalnie
spychać na margines, bo oni też kochają życie i mają do
niego prawo.
69
jacy jesteśmy?
Diagnoza
Najpierw nie było diagnozy.
Mukowiscydozę u Szymka podejrzewaliśmy wcześniej niż
lekarze. Jakoś zupełnie przypadkiem pojawiła się nazwa choroby,
pomylona z czymś innym, sprawdzona w Internecie. Ten sam
słony pot, uporczywy kaszel.
Mówiono nam, że to niemożliwe, przecież za dobrze wyglądał. Nikomu jednak nie przyszło do głowy zlecić wykonanie
badań, które dałyby odpowiedź.
W końcu, w trakcie trzeciego zapalenia płuc i drugiego
pobytu w szpitalu, ktoś postawił na karcie gorączkowej wiszącej w nogach szpitalnego, białego łóżka, trzy magiczne znaczki
„CF?”. Znak zapytania powodował, że sami ciągle sobie powtarzaliśmy, że przecież za dobrze wygląda, by to była prawda.
Zresztą większość przychodzących i odchodzących każdego dnia
lekarzy nadal twierdziła, że to z pewnością nie to.
Wykonano badanie „chlorków w pocie”. Czekałem na wynik, trzymając małego, półrocznego chłopca na rękach. Do sali
weszła młodziutka, czarnowłosa lekarka o anielskiej twarzyczce,
i brutalnie wymazała ten znak zapytania, mówiąc, że jej przykro,
bo tak się wydawało…
Podszedłem do zamkniętego okna, i patrząc w dal na falujące na niesłyszalnym wietrze wciąż stojące ogromne topole, dla
których nic się nie zmieniło, nie mogłem uwierzyć, że ja nadal
stoję na moich jak z waty, ciężkich niczym ołów nogach. Nagle
zostałem zrzucony w sam środek beznadziejnej, niekończącej
się wojny. Zostałem wojownikiem.
Robert
Wykrycie choroby u mojego dziecka
Chciałabym podzielić się z Państwem moimi doświadczeniami związanymi z wykryciem choroby u mojego dziecka
i sposobem przekazania tej strasznej informacji przez lekarzy. Gdy moje dziecko się urodziło, nie było, przynajmniej
w naszym województwie, testów przesiewowych w kierunku
mukowiscydozy. Alicja urodziła się „zdrowa”. Właściwie mam
mieszane uczucia, pisząc te słowa. Z jednej strony jestem
wdzięczna Pani doktor, że zauważyła nieprawidłowości (okazało się, że Ala miała niedrożność smółkową) i prawidłowo
zareagowała, z drugiej strony jej komentarze przy innych
matkach, że pewnie paliłam papierosy w ciąży, bo dziecko
urodziło się z jakimiś dysfunkcjami, więc to moja wina – były
dla mnie nie do przyjęcia. Byłam zszokowana, ponieważ nikt
nie poinformował mnie, że coś jest nie tak. Po dwunastu
godzinach od urodzenia Ala została przewieziona karetką do
innego szpitala, gdzie po kolejnych sześciu przeszła operację
usunięcia części jelita. Po miesiącu od operacji Ala została
wypisana do domu. Przez ten czas żaden z lekarzy nie powiedział nam, co właściwie mogło być przyczyną niedrożności.
Przed wypisaniem Ali ze szpitala zrobiono jej test potowy,
zaczęto podawać Kreon (nadmienię, że z mlekiem, a Kreon,
jak zapewniała mnie pielęgniarka, przechodzi przez dziurki
w smoczku!). Dopytywaliśmy się, co to za leki, czemu służą.
Ale słowo mukowiscydoza nawet nie padło.
Przed wypisaniem poproszono nas na rozmowę. Pan
doktor w czasie całej kilkuminutowej rozmowy oglądał
program telewizyjny. Nie patrząc nam w oczy, opisał pokrótce stan naszej córeczki, przekazał, że jest podejrzenie
mukowiscydozy i że powinniśmy zgłosić się z dzieckiem do
lekarza – cytuję: „Który interesuje się mukowiscydozą w naszym mieście”. Po tym wróciliśmy do domu i w Internecie
wyszukałam słowo „mukowiscydoza”. Po kilku minutach
wiedzieliśmy więcej, niż przekazał nam lekarz. Wtedy pewnie
przeżyliśmy to, co większość z Was – ogromne przerażenie,
złość i bezsilność. Dzięki pomocy i wsparciu innej mamy
chłopca chorego na mukowiscydozę nie zgłosiliśmy się do
lekarza, który „interesuje się tą chorobą”, ale pojechaliśmy do
IMiDz w Warszawie, gdzie dopiero dowiedzieliśmy się więcej
70
o tej strasznej chorobie, o tym, jak żyć, leczyć, rehabilitować.
Zaproponowano nam kompleksową opiekę zespołu lekarzy,
łącznie z opieką dietetyka, rehabilitanta i psychologa. Tam
zobaczyłam, jak powinna wyglądać opieka nad dzieckiem
chorym na mukowiscydozę i jak powinno się rozmawiać
z rodzicem. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że byłam
zaskoczona wizytą Pani psycholog, nawet czułam się dziwnie
po wcześniejszych doświadczeniach, jakbym nie dowierzała,
że może to tak wyglądać.
Nie wiem, od czego zależy to, w jaki sposób lekarz
przekazuje rodzicom tak straszną informację. Myślę, że
oprócz słabego, a może wręcz żadnego przygotowania psychologicznego zależy to po prostu od jego cech charakteru
i osobowości. Przecież wszyscy znamy wspaniałych lekarzy,
którzy potrafią wczuć się w sytuację chorego, umieją zachować się w danej sytuacji i przede wszystkim chcą pomóc.
Przecież wystarczyłoby, aby ten lekarz poczytał, nawet jeśli
nic nie wiedział o tej chorobie, jakoś pokierował, wsparł.
A to właściwie wyglądało tak, jakbyśmy przeszkadzali mu
w pracy, jakby mówił – idźcie już sobie, jesteście tylko
problemem.
Co wynika z tej historii: polegajcie przede wszystkim na
sobie, szukajcie, gdzie się da, pomocy. Walczcie i nie poddawajcie się. Szukajcie takich lekarzy, którzy pomogą Waszym
dzieciom i Wam samym, w których będziecie mieć wsparcie.
Lekarz naszego dziecka często jest na całe życie i kontakt
z nim musi być dla wszystkich nas komfortowy, musimy mieć
do siebie nawzajem zaufanie.
Pozdrawiam serdecznie
Anna D. – mama Alicji
PS. Wiem, jest ciężko – przychodzą chwile zwątpienia,
załamania, bezsensu tego wszystkiego. Często jest tak, że trzeba
się uśmiechać, a serce krwawi. Patrzę w te piękne oczy mojej
cudnej, mądrej, ślicznej córeczki i tak jest mi jej żal, a muszę
być silna – dla niej.
jacy jesteśmy?
Diagnoza w wieku dorosłym
Redaktor naczelna „Mukowiscydozy” poprosiła mnie,
abym opisała swoje wspomnienia z przekazania mi diagnozy, że
choruję na mukowiscydozę. Jako osoba późno zdiagnozowana
(miałam 31 lat) pamiętam szczegóły: prywatną wizytę, na którą
jechałam skrajnie wyczerpana i bez entuzjazmu. Szybka wizyta,
obejrzenie palców przez docenta, już dziś profesora z Lublina
(alergologa dziecięcego), skierowanie na badanie chlorków i podejrzliwe pytanie, kto stwierdził, że to astma. Potem rozmowa
telefoniczna, potwierdzenie przypuszczeń, że to mukowiscydoza.
Druga wizyta, skierowanie do Rabki i jak „z górki” do przeszczepu. Tak wyglądałoby to w telegraficznym skrócie.
Wspomnieć tu jeszcze muszę o środowisku ludzi związanych tą chorobą. Zaangażowana zostałam do pracy w czasopiśmie i żeby przekonać Zespół do mojej osoby i podziękować
ludziom, którzy pomogli mi w trudnych chwilach, napisałam list.
Oto fragment mojego pierwszego tekstu do „Mukowiscydozy”:
„Pewnego dnia usłyszałam w telewizji o dzieciach chorych
na mukowiscydozę… Boże mój – pomyślałam – niczym kadry
z mojego życia… Poczułam dziwną więź z dziewczynką, która
opowiadała, jak każdego dnia walczy o oddech… Dobrze ją
rozumiałam.
Minęło parę lat. Zaczęła się kolejna wiosna, a wraz
z nią moje kłopoty zdrowotne. Miałam wszystkiego dość.
Koleżanka z pracy namawiała mnie na wizytę u lekarza, który
bardzo pomógł jej dziecku. Nie miałam ochoty na kolejne rozczarowanie. Leki, które dostawałam, szukając pomocy w różnych
szpitalach i gabinetach, nie przynosiły mi ulgi, a jeśli już, to na
krótko. Potem wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Nie miałam
jednak wyjścia. Kiedy pojawiłam się u wspomnianego docenta,
moje życie zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. Po kilku minutach usłyszałam coś, co już dawno istniało
w mojej podświadomości. To nie astma.
Jola miała rację. Pan X jest bardzo dobrym lekarzem
i bardzo dobrym człowiekiem. Skierował mnie na właściwe tory
i zawsze będę mu za to wdzięczna. Co prawda wiadomość, że
jestem chora na mukowiscydozę, odebrała mi mowę na kilka
chwil i zdolność logicznego myślenia na kilka tygodni, to jednak
zyskałam o wiele więcej. Spojrzenie z perspektywy minionych
doświadczeń”.
Dowiadując się, że jestem chora właśnie na mukowiscydozę, paradoksalnie otrzymałam więcej, niż się spodziewałam.
Gdybym się nie dowiedziała, dziś już na pewno mój syn nie miałby matki. 1 sierpnia minęły trzy lata od przeszczepu. Żyję, więc
dla mnie diagnoza była błogosławieństwem i tak naprawdę nie
do końca zdawałam sobie sprawę, że śmierć jest blisko, dopóki
nie usłyszałam słowa „przeszczep” w odniesieniu do mojej osoby.
Dopóki żyłam z przeświadczeniem, że to astma, nie miałam
wewnętrznego spokoju. Nikt z odwiedzanych wcześniej lekarzy
(a trochę ich było) nie pokusił się o podważenie diagnozy postawionej w latach siedemdziesiątych przez lekarza z wiejskiego
ośrodka. Po etapach buntu, płaczu, żalu, gniewu – przychodzi
czas, kiedy trzeba powiedzieć: „Tak chyba miało być” i wrócić
do swojej rzeczywistości.
Także dobrą stroną było poznanie wielu dobrych i mądrych
ludzi. Ale na takie refleksje potrzeba czasu i dystansu.
Myślę, że warto pisać o tego typu rzeczach, kilka lat temu
niewiele osób słyszało o mukowiscydozie, łącznie ze mną ,
a dziś większość społeczeństwa jest zorientowana i nawet środowisko lekarskie ewoluuje ;), choć może nieco opornie.
A.
Warsztaty psychologiczne – okiem
uczestnika
Moc warsztatów psychologicznych płynie z grupy uczestników. Ludzie, którzy często w ogóle się nie znają, siadają w kręgu
i potrafią mówić otwarcie o bardzo osobistych przeżyciach,
reakcjach, poglądach. Może właśnie dlatego, że się nie znają,
a równocześnie wszystkich w kręgu łączy coś wspólnego. Nas
podczas warsztatów psychologicznych 17 września 2011 r.
w Rabce znowu połączyła mukowiscydoza, a raczej życie z nią
na co dzień. Zajęcia poprowadziły panie psycholog – Joanna
Boroń-Zyss i Aleksandra Lorenc-Steinmec – zaprzyjaźnione
już z naszym muko-środowiskiem i jak zawsze pełne pogody
ducha i otwartości, chętne do burzenia różnych tabu. Tym razem
w grupie rodziców dzieci młodszych (maluszków, przedszkolaków i pierwszoklasistów) było sporo osób, których dzieciaczki
dopiero co zdiagnozowano. Dla mnie spotkanie i rozmowa
z tymi ludźmi to duże przeżycie, bo przypomniałam sobie, jak
sama się czułam cztery już lata temu, kiedy okazało się, że nasz
synek ma mukowiscydozę. Byłam wtedy tak samo roztrzęsiona,
przygnębiona i przestraszona, jak „grupowicze”, którzy dopiero
kilka miesięcy temu poznali diagnozę. Spotkanie z nimi pozwoliło mi nagle uświadomić sobie, jak daleką drogę przeszliśmy, my,
czyli cała rodzina – ja, mąż, synek i jego zdrowa siostra, od czasu
diagnozy, jak oswoiliśmy chorobę i lęki, choć mukowiscydoza
pozostaje ciężarem na całe życie i mam świadomość, że jeszcze
wiele trudnych chwil przed nami. Myślę, że z kolei dla rodziców
krótko po diagnozie rozmowa z rodzicami z „dłuższym stażem”
dawała nadzieję, że z czasem ból osłabnie i pojawi się siła do
życia i działania, w co tak trudno uwierzyć na początku tej drogi.
Panie psycholog tym razem wrzuciły w grupę trudny temat:
emocje, jakie wywołuje w nas, rodzicach, opór dziecka przed fizjoterapią. Okazało się, że u większości z nas, oprócz współczucia
i bezradności, dominuje irytacja i złość. Dla mnie usłyszenie,
że inni czują się podobnie, było wręcz oczyszczające (choć nie
usprawiedliwiające)… Kiedy problem złości został wywołany
do tablicy, podzieliliśmy się na mniejsze grupki i otrzymaliśmy
zadanie napisania na kartkach zawieszonych na ścianie, w jaki
sposób nie wolno wyrażać złości. Propozycji było w każdej grupie
71
jacy jesteśmy?
dużo, wszędzie podobne, sypały się jak z rękawa, co pozwalało
przypuszczać, że temat jest nam dobrze znany . O dziwo, okazało
się, że nikt z nas nie jest aniołem, hm… Na następne spotkanie
mamy sobie przemyśleć dozwolone sposoby wyrażania złości.
Podejrzewam, że z tym może być nieco trudniej ;-).
W drugiej części zajęć było jeszcze ciekawiej, bo nasze
„szefowe” poruszyły kwestię więzi między rodzicami, o której
w wirze codziennych zajęć i walki z chorobą często zapominamy
i o którą nie dbamy. Panie zaproponowały nam, żeby zadbać
o siebie i wzajemne relacje, znaleźć czas tylko dla nas, przypomnieć sobie, że życie nie sprowadza się do fizjoterapii i pracy.
Wszyscy dostaliśmy zadanie domowe, które będzie sprawdzone
na następnych warsztatach – umówić się na randkę z mężem
(żoną). Nam się udało, choć sceneria nie była zbyt romantyczna,
bo wyrwaliśmy się na poszukiwanie rowerów, ale przynajmniej
dla nas, a nie dla dzieci . Jak powiedział na zakończenie jeden
z uczestników – same warsztaty stały się okazją do takiej randki
we dwoje, bo w zamyśle adresowano je do obojga rodziców
dziecka chorego. Warsztatowa randka była naprawdę udana,
dawała szansę porozmawiania również ze współmałżonkiem,
bez dzieci, i to w taki sposób, w jaki rzadko udaje się rozmawiać
w domu, no bo jak często mówimy o naszych emocjach (rozmawiamy, a nie wyrażamy je gwałtownie podczas spięć)? Dzięki
warsztatom można się było nawet czasem zdziwić tym, co sądzi
o różnych sprawach nasza „druga Połówka” .
Agnieszka
Jeść czy nie jeść. Oto jest pytanie
Magdalena Czerwińska-Wyraz
Godzina 7.30. Pora wstawać. Czas wyprawić starszą córkę do
przedszkola. Negocjacje nad ubraniem, bo panna jest już w takim
wieku, kiedy bardzo ważna staje się dbałość o wygląd, szybkie
śniadanko, całus na dobry początek dnia i starsza latorośl stoi
już w drzwiach, czekając na tatę, który ma ją zawieźć na zajęcia.
W tym samym czasie młodsza panienka otwiera oczy, i słysząc
Maję, szykującą się do wyjścia, wybiega do przedpokoju i woła,
tuląc się do starszej siostry: „Pożegnać Majusię chcę, potulić i całuska dać”. Dzień można uznać za rozpoczęty. Za chwilę mama
usiądzie z Leną do pierwszego śniadania.
Lena ma dwa lata i 10 miesięcy, obecnie waży 13 kg, ma 93 cm
wzrostu i jest bardzo radosną dziewczynką. O jej chorobie –
mukowiscydozie w pełnoobjawowej postaci – dowiedzieliśmy
się, gdy miała 3 miesiące. Wśród wielu codziennych wyzwań,
z którymi przychodzi nam się zmagać, jest między innymi troska
o właściwą dietę córki. Odkąd pamiętam, Lena mogłaby zdobyć
mistrzostwo olimpijskie w konkurencji odwracania buzi od
pełnego sztućca, gdyby tylko taka dyscyplina była w programie
igrzysk. Specjalny program rozrywkowy, aby odwrócić uwagę
córki od znienawidzonego widelca czy łyżki, rzadko kiedy
przypada Lenie do gustu. Nie działają zmyłki, przekupstwa,
prośby ani groźby. Nie trafiają do niej zwykle zalecane w takich
przypadkach wspólne przygotowanie posiłku czy rodzinne
zasiadanie do stołu. Jedzenie jest niefajne i basta.
Aby oddać dziecku sprawiedliwość, muszę przyznać, że
córka z wiekiem zaczęła jeść trochę lepiej. Lena ma już swoje
ulubione potrawy i raczej nie da się zagłodzić, a sam posiłek
nie trwa godzinami. Niejednokrotnie bywa jednak tak, że na
obiad serwowanych jest kilka różnych dań, przygotowywanych
w nadziei, że któreś trafi naszej pociesze do gustu. Rosołek nie?
Zrobimy na szybko pomidorówkę. Zupka nie? No to może
kotlecik? Też nie. Ziemniaczek? Makaron, ryż, kluski leniwe?
Nie, nie, nie. A może naleśnik, omlet, jajecznica? Żeby tylko coś
zjadła. O, serek waniliowy, bingo! Cała reszta ląduje w koszu,
a raczej na talerzach innych domowników.
Lenka cały czas mieści się w okolicach 25 centyla i próby
dotarcia do magicznego 50 centyla w wadze póki co kończą
się fiaskiem. Do codziennych dylematów muszę zaliczyć także
suplementację enzymami trzustkowymi – ile dać dziecku kap72
sułek, a co, jeśli połknęło Kreon, a nie zjadło obiadu i wcale nie
ma ochoty na „dopychacza”, i dlaczego znowu boli brzuch? I tak
co dzień. Dlatego też niezmiernie ucieszyła mnie informacja,
że tematem jednego z warsztatów odbywających się cyklicznie
w Rabce będzie leczenie żywieniowe chorych na mukowiscydozę, tym bardziej interesująca, że warsztat miał być prowadzony
przez praktyka – Monikę Mielus, dietetyk z Instytutu Matki
i Dziecka w Warszawie, która w swojej pracy ma okazję na co
dzień prowadzić żywienie chorych na mukowiscydozę, o czym
miałam okazję dowiedzieć się podczas konferencji w Falentach,
gdzie była jedną z prelegentek. Do Rabki wybrałam się pełna
nadziei, że dostanę przepis na moje dietetyczne rozterki i humory mojego dziecka.
Wśród wielu cennych informacji, które zdobyłam podczas
wrześniowego warsztatu z panią dietetyk, jest kilka, którymi
chciałabym się tutaj podzielić.
• Zapotrzebowanie na energię i składniki odżywcze dla pacjentów z mukowiscydozą wynosi średnio 120–150% zalecanego
spożycia dla zdrowych rówieśników, jednocześnie należy
pamiętać, że każde dziecko jest inne i ma indywidualne zapotrzebowanie na energię, które w niektórych przypadkach
może wynosić 200% zalecanego spożycia.
• Spożywana energia powinna pochodzić w 15% z białka,
w 40% z tłuszczu, w 45% z węglowodanów.
• Jeżeli w zaleceniach leczenia znalazła się suplementacja
enzymami trzustkowymi, warto jak najszybciej nauczyć się
podawać kapsułki z enzymami nie „na oko”, lecz kierując się
zawartością tłuszczu w posiłku, dlatego powinniśmy wyrobić
w sobie nawyk samodzielnego szacowania wartości odżywczej diety. Może w tym pomóc m.in. strona internetowa
z kalkulatorem kalorii www.tabele-kalorii.pl lub, jeżeli ktoś
nie ma dostępu do Internetu, czytanie etykiet z wartościami
odżywczymi drukowanymi na produktach,
• Nie należy przekraczać zaleconej przez lekarza prowadzącego lub dietetyka dawki enzymów. Maksymalne dawki to
2500 j. FIP lipazy na kg masy ciała na posiłek oraz 10 000 j.
FIP lipazy na kg masy ciała na dobę. Należy pamiętać, że
dawkowanie dopasowujemy do składu posiłku (czyli do
jedzenia, w którym znajduje się tłuszcz i białko). Przyjmuje
jacy jesteśmy?
•
•
•
•
•
•
•
•
•
się, że średnio można podać dziecku 2500 j. FIP lipazy na
1 gram spożywanego tłuszczu (czyli np. ¼ kapsułki Kreonu
10 000 j.). Dawkowanie to może się różnić u każdego pacjenta, a w szczególności u niemowląt. Każde zmiany w suplementacji enzymatycznej należy konsultować z lekarzem
i (lub) dietetykiem.
Podstawą dobrego odżywienia jest dobrze zbilansowana,
bogata we wszystkie potrzebne składniki odżywcze dieta
oraz odpowiednio dopasowane enzymy i witaminy.
Zanim sięgniemy po gotowe odżywki, spróbujmy wspólnie
ze specjalistą zmodyfikować dietę naszego dziecka tak, aby
ta dostarczyła wszystkich potrzebnych składników.
Jeżeli zauważymy, że dziecko zaczyna gorzej jeść, być może
jest to sygnał, że zaczyna się infekcja.
Przygotowując posiłki, warto zastępować „chude” produkty
tymi o większej zawartości tłuszczu, dzięki czemu podniesiemy kaloryczność posiłku.
Dobrym źródłem tłuszczów jest m.in. olej z pestek winogron,
orzechy.
Jeżeli w diecie dziecka znajduje się Milupa Cystilac, można
ją dodawać do zup, klusek, sosów, serków itp., co również
podwyższy kaloryczność dania.
Jeżeli planujemy wizytę u dietetyka, warto wcześniej
dokładnie spisać jadłospis dziecka, tj. wszystkie posiłki,
przekąski, napoje, które dziecko spożyło przez np. 3 kolejne
dni, uwzględniając ich skład i spożytą ilość; taka lista będzie
dobrą podstawą do analizy nawyków żywieniowych naszego
dziecka przez specjalistę.
Układając dietę dziecka, warto szukać źródeł inspiracji,
wymieniać się przepisami ze znajomymi, odwiedzać strony
z przepisami w Internecie.
Warto ograniczyć podaż słodyczy, bowiem zbyt duża ich
ilość w diecie dziecka może spowodować utratę apetytu,
również nadmiar niektórych konserwantów i barwników,
często obecnych w przemysłowo produkowanych słodyczach
i innych produktach żywnościowych, takich jak E102, E210,
może powodować nadpobudliwość u dzieci.
Tych kilka informacji szczególnie zapadło mi w pamięć, co
nie znaczy, że wyczerpują one temat odżywiania dziecka chorego na mukowiscydozę. Oczywiście, uniwersalnego przepisu
na moje jedzeniowe zmagania nie dostałam, jednak spotkanie
ze specjalistą, rozmowy z innymi rodzicami i wiedza uzyskana
podczas szkolenia pozwoliły mi trochę mniej stresować się przed
każdym kolejnym posiłkiem i zmienić moje spojrzenie na jedzeniowe kaprysy mojej córki. Jednocześnie udział w warsztatach
otworzył mi drogę do dalszych poszukiwań i eksperymentów
żywieniowych, a przede wszystkim uczulił mnie, że cały czas
trzeba trzymać rękę na pulsie. W końcu dobrze odżywione
dziecko to lepsza wydolność płuc, a w konsekwencji lepsze
rokowania dotyczące przebiegu choroby.
Obok stron www polecanych podczas warsztatów przez
panią dietetyk Monikę Mielus (www.ksiazka-kucharska.pl,
www.mojegotowanie.pl, www.gotujmy.pl, www.edziecko.pl),
podczas moich internetowych poszukiwań natknęłam się
na strony anglojęzyczne z dużą liczbą fajnych, inspirujących
przepisów dla dzieci i starszych chorych na mukowiscydozę.
Wiele proponowanych potraw z pewnością można przyrządzić
w swoim domu:
• www.cysticfibrosis.com/nutrition.cfm – prezentowane przepisy polecane są przez czytelników;
• www.cysticfibrosis.com/cfkids_snacks.cfm – wysokokaloryczne przekąski dla dzieci;
• www.cf2chat.com/e107/e107_plugins/recipe_menu/recipes.
php – przepisy polecane przez użytkowników;
• http://kidshealth.org/kid/recipes/index.html – przepisy dla
dzieci;
• www.cfliving.com/CFLiving/resources/recipes-nutrition.
jsp – przepisy dla małych i dużych.
„Rodzic dostatecznie dobry” –
warsztaty dla członków rodzin
chorych na mukowiscydozę 29.10.2011
w Rabce-Zdroju
29 października 2011 r. w Instytucie Gruźlicy i Chorób
Płuc w Rabce-Zdroju odbyły się kolejne, już trzecie, warsztaty
psychologiczno-fizjoterapeutyczne dla rodzin osób chorych
na mukowiscydozę, organizowane przez Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą przy wsparciu finansowym
Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego
i firmy Roche.
Kto uczestniczył w warsztatach psychologicznych prowadzonych przez Joannę Boroń-Zyss i Aleksandrę Lorenc-Steinmec, wie, co oznacza stwierdzenie zawarte w tytule. Chociaż
warsztaty z Paniami stanowiły tylko część programu trzecich
z kolei warsztatów organizowanych przez PTWM, to sądzę, że
właśnie dzięki części psychologicznej rodzic dziecka chorego na
mukowiscydozę da sobie radę z poukładaniem tego, co usłyszał
podczas wykładów.
Weźmy na przykład pierwszy wykład: dezynfekcja. Temat
znany każdemu, kto bierze codziennie w dłoń nebulizator,
nalewa do Petry wody i dezynfekuje sprzęt, patrząc, czy po
wszystkim nie pozostają krople wody. Czy może osuszyć jeszcze
ręcznikiem? Może suszarka będzie lepsza? Teraz wiem, że robię
dobrze. Wiem.
Pierwszy wykład minął niezauważenie, drugi zbieżny
z pierwszym – koszmarna wizja: „Co robić w domu po pierwszorazowym stwierdzeniu Pseudomonas aeruginosa?”. Wiedzieliście
Państwo, że w skrajnych przypadkach P. aeruginosa może utrzymać się nawet na powierzchniach potraktowanych Domestosem?
73
jacy jesteśmy?
dr Teresa Orlik i 11-letnia Iza świetnie pokaUczestnicy warsztatów psychologiczno-fizjoterapeutycznych w skupie- Pani Bożena Pustułka rozwiewała wąt- zały nam, jak wygląda aktywna fizjoterapia
niu wysłuchali kolejnych wykładów
pliwości związane z dezynfekcją sprzętu z pomocą Acapelli
Czy znany jest Państwu fakt, że na bałtyckim wybrzeżu również
można spotkać „Pseudomonasa”? Te i wiele innych szokujących
faktów przekazała nam Pani Bożena Pustułka. Szokujących,
ale i kluczowych dla zrozumienia roli, jaką odgrywają wysiłki
o utrzymanie higieny w naszych kuchniach, łazienkach i innych
pomieszczeniach, w których przebywają nasze dzieciaki. Teraz
wiem, że największym przyjacielem „mukolinka” może być Kret
– w granulkach ;). Pani Bożena uczulała rodziców również na
sposób przechowywania środków czystości – podstawowa zasada
to w miejscach niedostępnych dla dzieci. Kolejne godziny spędziliśmy w towarzystwie gościa z IMiDz, Pani Doktor Teresy Orlik.
Przybliżyła nam tematykę fizjoterapii, trendów i realiów tego, co
towarzyszy nam na co dzień. Czy klepać? Czy warto inwestować
w kamizelkę The Vest? Na czym polega złożoność procesu rozluźnienia i ewakuacji wydzieliny z układu oddechowego? Niemałe
kontrowersje wzbudziło przedstawienie tendencji odchodzenia
w wielu krajach na Zachodzie od praktyki klepania chorego jako
metody fizjoterapii. Niezłą zaś lekcją było dla nas uczestnictwo
w warsztatach 11-letniej Izy – świetnie pokazała nam, jak wygląda
aktywna fizjoterapia z pomocą Acapelli, a także jakie efekty daje
drenaż autogeniczny wspomagany.
Na koniec wrócę do początku, gdzie wspomniałem, że
warsztaty psychologiczne spajają całodniowe uczestnictwo.
Nie pozwalajmy sobie na brak motywacji. Motywacji nie
do poświęceń ani wyrzeczeń – te towarzyszą nam przecież
w każdej minucie. Nie pozwalajmy sobie na brak motywacji do
wytrwałości i konsekwencji w byciu konsekwentnym. Wtedy,
gdy nie będziemy chcieli zagłaskać naszych dzieci, wtedy, gdy nie
będziemy tłumaczyć swoich błędów wychowawczych i niekonsekwencji faktem, że są chore, że przecież „należy im się ulga”,
wtedy właśnie będziemy dostatecznie dobrzy. Dla nas dziecko
jest pępkiem świata, ale dla świata nim nie będzie.
I jeszcze mały cytat: „Jeśli coś jest dla Ciebie ważne, znajdziesz sposób. Jeśli nie jest – znajdziesz wymówkę”.
Piotr Marek
PEG – dobry wybór
Jak wszystkim wiadomo, nasza choroba wiąże się z częstymi infekcjami, które powodują ogromne spadki masy ciała, a co
za tym idzie, z częstszymi pobytami w szpitalu. Jeśli dostrzegamy
spadki wagi podczas zaostrzeń i mamy problemy z jej nadrobieniem, wtedy najlepszym rozwiązaniem jest gastrostomia (PEG).
Prawie każdy chory broni się, jak może, przed jej założeniem,
ale z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że to była jedna
z najlepszych decyzji, jaką podjęłam wraz z rodzicami. Trzeba też
pamiętać, żeby z podjęciem takiej decyzji nie czekać do ostatniej
chwili, bo wtedy może być już za późno .
Samo założenie „pega” nie trwa długo i jest wykonywane
w znieczuleniu ogólnym. Zabieg wykonywał nasz kochany
doktor Pogorzelski .
Rekonwalescencja trwała około 3–4 dni. Fajną sprawą jest
to, że odżywki przy gastrostomii są refundowane. Przez pierwsze
5–6 miesięcy z „pega” wystaje rurka, później można założyć
grzybka, który jest wygodniejszy.
Od założenia gastrostomii minęło kilka dni i już czuję
się dobrze. W podjęciu tej decyzji pomogła mi rozmowa
74
z doktorem, który wyjaśnił budowę „pega” i korzyści związane
z jego założeniem. Po długich rozmowach z koleżanką, która
już od kilku lat korzysta z tej formy dożywiania, doszłam do
wniosku, że to będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem.
A teraz kilka słów od niej .
„Pega” mam już od kilku lat. Jestem z niego bardzo zadowolona i, szczerze mówiąc, to nie wyobrażam sobie życia bez
niego, bo wiem, że mój organizm, będąc niedożywionym, nie
miałby siły walczyć z infekcjami. Wiadomo, że jego założenie
wiąże się z bólem, ale nie jest on aż tak bardzo silny.
Rzeczą oczywistą jest to, że największe obawy przed
założeniem gastrostomii mają dziewczyny, gdyż mogą być
odebrane jako „dzikie i sztywne”, he, he . To taki żarcik.
Tak naprawdę to nie ma się czym przejmować, ponieważ „pega”
wcale nie widać i można z nim normalnie funkcjonować.
Wspólnie z koleżanką chciałybyśmy zaapelować, aby
z decyzją założenia „pega” nie zwlekać do ostatniej chwili i by
lekarze częściej proponowali pacjentom tę formę dożywiania.
Wiolka i Ania Be… 
jacy jesteśmy?
Słuszna decyzja przemyślana po
hiszpańsku…
To już ponad 3 lata, odkąd się na nowo narodziłam… I zauważyłam, że tendencję do uznawania daty przeszczepu za datę
drugich urodzin mają chorzy na całym świecie. Szkoda tylko, że
bliscy nie chcą dawać podwójnie prezentów ;).
Postanowiłam rozbić ten artykuł na dwie części. W pierwszej opiszę cały proces przygotowań do przeszczepu w Hiszpanii i rehabilitację poprzeszczepową; nazwę ją życiem „przed”.
W drugiej natomiast opowiem, jak wygląda moje nowe życie
po przeszczepie.
…przed
Prawda jest taka, że niewiele pamiętam z tego, jak to jest
źle się czuć, mieć duszności, robić drenaż kilka razy dziennie,
nie móc gdzieś dojść… Tak właśnie jest. Zapomina się to uczucie niemocy – tak łatwo człowiek przyzwyczaja się do lepszego.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio przed przeszczepem mogłam
pozwolić sobie na to, co teraz robię. Kiedyś złościłam się na
moich bliskich, że tego nie rozumieją. Czasem nie mogłam
czegoś zrobić albo mi się zwyczajnie nie chciało, bo byłam
zmęczona tymi całodniowymi zabiegami i tą ciągłą walką
o oddech. Dzisiaj moje życie diametralnie się zmieniło. Nie
wyobrażam sobie teraz czegoś nie móc z tą liczbą obowiązków,
jakie sobie sama narzuciłam. Teraz najbardziej złoszczę się,
kiedy zachoruję i lekarka musi skierować mnie do szpitala. Jak
oni mogą przerywać mi mój dokładnie rozplanowany grafik,
który już sobie ułożyłam; kto za mnie pozałatwia sprawy, kto
za mnie pójdzie na zajęcia czy na skałki!? Narzuciłam sobie
rytm, o którym moja mama mówi, że niejedna zdrowa osoba
by nie dała z tym wszystkim rady. Jednak tak to już u nas jest.
Chcemy nadrobić lata „niemocy”, nadgonić zaległości w kontaktach z ludźmi, poznać nowe rzeczy i mieć doświadczenia,
na które wcześniej nie pozwalał nam stan zdrowia.
Każdy przyjmuje swój sposób postępowania z chorobą,
jedni walczą, inni nie mają na to siły i wolą żyć z dnia na
dzień. Ja należałam raczej do tej walecznej grupy. Moja mama
wpoiła mi, że jako osoba chora nie powinnam się przemęczać
czy pracować fizycznie, muszę mieć lekką pracę, żebym mogła
się zająć głównie swoim zdrowiem. Jedynym sposobem na to
była nauka. Tak więc od zawsze miałam ambicje i motywację
do nauki. To był mój sposób na zapomnienie o chorobie, na
ucieczkę przed fizyczną niemożnością aktywnego uczestniczenia w życiu.
Podczas dwutygodniowych pobytów w szpitalu całe
dnie się uczyłam. Wykorzystywałam te pobyty na oddziale
na rozmowy z Hiszpanami: niektórzy tłumaczyli mi zasady
gramatyki, inni sprawdzali mi wypracowania, jakie sobie
pisałam, jeszcze inni opowiadali mi o historii czy obyczajach
Hiszpanii. Chodziłam wtedy do szkoły języka hiszpańskiego
i miałam ciągły kontakt mailowy i telefoniczny z nauczycielką,
która zadawała i poprawiała mi ćwiczenia. Tak się też odprężałam po tych stresujących sytuacjach, z jakimi stykałam się
każdego dnia. Stresowało mnie, jak na wizytę przychodziło
kilku różnych lekarzy specjalistów i stawało nade mną, mówiąc
po hiszpańsku coś, czego ja nie do końca rozumiałam. Słysząc
tylko jakieś łacińskie fachowe określenia, myślałam, że mój
stan zdrowia jest najgorszy z możliwych… Długą i wyczerpującą drogę przeszłam, zanim przystąpiłam do przeszczepu.
Wszystkie formalności, sprawy urzędowe, badania, całą procedurę – wszystko musiałam załatwiać sama. Dodatkowo mój
stan zdrowia wymagał ciągłego podawania tlenu, więc nosiłam
ze sobą koncentrator tlenu.
Do Hiszpanii wyjechałam zupełnie spontanicznie.
Wbrew pozorom ta decyzja nie była całkiem świadoma ani
przemyślana. Nie spodziewałam się wtedy, że tak się potoczy moje życie, że spędzę w Hiszpanii tyle lat. Chciałam
spróbować czegoś nowego, czegoś zupełnie innego niż to, co
poznałam dotychczas.
Podczas ostatniego mojego pobytu w Rabce bardzo źle
się czułam. Zaczęłam chudnąć, moja spirometria spadła,
musiałam używać tlenu. Wtedy mama wzięła sprawę mojego zdrowia w swoje ręce, przyjechała do mnie do Rabki
i próbowała za wszelką cenę mi pomóc. Musiałam włożyć
wiele wysiłku, by móc spacerować czy wejść pod górkę, ale
codziennie szłyśmy na obiad „Pod Kasztany”, później na
kolację. Mama organizowała mi wycieczki na miarę moich
możliwości. Jedynym, ale fundamentalnym problemem było
to, że ja w ogóle nie miałam apetytu. Teraz nie wyobrażam
sobie takiej sytuacji. Jem regularnie i nie mam z tym najmniejszego problemu. Nastąpił nawet moment, kiedy musiałam
trochę przystopować, bo zauważyłam u siebie zaokrąglenia
na miejscu dawnej przysłowiowej „skóry i kości”. Tak więc po
akcji mojej mamy przytyłam 2 kilogramy w 2 tygodnie. To był
wówczas duży sukces. W końcu doktor Pogorzelski wypisał
mnie do domu. Zapisałam się na siłownię. Prowadzący zajęcia
zadał mi pytanie, nad którym ja jakoś dziwnym sposobem
nigdy wcześniej się nie zastanawiałam. Zapytał, czemu nie
pojadę do Hiszpanii do taty. Mam możliwości, czemu ich
nie wykorzystuję? Mój tata mieszka w Hiszpanii od dawna,
mogłabym przecież do niego pojechać… Chociaż moja mama
nie była zachwycona tym pomysłem, to nie uznała go za zły,
a ja sama traktowałam go jako chwilowy kaprys. Jedyne, czego
mama się bała, to tego, że się zaniedbam. Miałam dopiero
20 lat i nie do końca wiedziałam, czego chcę od życia. Tak
więc przyjechałam do Hiszpanii. Wszystko dla mnie było
takie nowe, takie obce…
Po dwóch latach leczenia lekarka powiedziała mi, że
muszą mnie wpisać na listę oczekujących na przeszczep.
Pamiętam, jak płakałam tego dnia, jak kontaktowałam się
z doktorem Pogorzelskim, bo wydawało mi się, że to za wcześnie (miałam wtedy spirometrię między 30 a 40%). Czułam,
że to jeszcze nie mój czas… Wybrałam się do pani psycholog,
która poradziła mi, że jeśli nie jestem jeszcze gotowa, to mam
się nie wpisywać na listę biorców. Wtedy też zapoznała mnie
z pewnym chłopakiem, Hiszpanem chorym na CF, który był po
transplantacji płuc (miał wówczas 33 lata; teraz jest już 6 lat po
przeszczepie i czuje się dobrze). Nie wiązałam tych faktów ze
sobą, ale dziś wiem, że był to jej sposób na takich buntowników
jak ja ;). Zaprzyjaźniliśmy się, obwiózł mnie po wielu ciekawych
miejscach w Hiszpanii. Pokazał mi Hiszpanię „od kuchni”, jej
kulturę i obyczaje. Jednak wtedy najważniejszą rzeczą, jaką
75
jacy jesteśmy?
wyniosłam z tej znajomości, było spostrzeżenie, że on nie miał
prawie żadnych ograniczeń. Po prostu wstawał rano, wykonywał poranne obowiązki i wychodził z domu. A ja musiałam
wykonywać drenaż minimum 30 min kilka razy dziennie. On
pracował, a po pracy grał w tenisa, co dla mnie też było nie do
pomyślenia. Zaczęłam mu zazdrościć, poczułam, że ja też bym
tak chciała. Po 5 miesiącach od pierwszej rozmowy z lekarką
wpisałam się na listę oczekujących na przeszczep. Pamiętam
jak dzisiaj ten dzień. Bardzo się bałam, płakałam, wracając do
domu. Powiedziałam wtedy mamie, że podpisałam na siebie
wyrok… Pani psycholog zrealizowała swój „podstępny”, a dla
mnie, jak się później okazało, najlepszy plan.
Opowiem też taką moją osobistą historię. Kilka dni
przed podpisaniem „wyroku” pojechaliśmy z tym kolegą do
Saragossy. On jeździł tam w święta kościelne co roku, więc
zabrał mnie ze sobą. Znajduje się tam katedra chrześcijańska,
taka, jaką dla polskich wierzących jest Częstochowa. Tam
namówił mnie, żebym po raz pierwszy pomodliła się o udany
przeszczep. Nigdy nie byłam mocno wierząca, chociaż nie
mogę też powiedzieć, że byłam niewierząca. Pomodliłam
się, on za mnie również. W dzień, kiedy zadzwonili do mnie
ze szpitala, mówiąc mi, że są dla mnie płuca, w nerwowym
oczekiwaniu na przeszczep wypytywałam lekarkę o dawcę.
Odpowiedziała mi tylko, że płuca dla mnie jadą z Saragossy…
Dla mnie był to ZNAK…
po…
Zaraz po przeszczepie – wiadomo – wszystko bolało.
Myślałam, że nie wyjdę z tego stanu, że coś podejrzanie długo
(równy miesiąc) trzymają mnie na oddziale i że to zły znak.
Wszystkim się przejmowałam podwójnie. Bałam się każdego
bólu, we wszystkim doszukiwałam się poważnych powikłań.
Gdy mnie wypisano ze szpitala, pamiętam, że nie wychodziłam
z domu przez kilka dni, bo pielęgniarki codziennie w szpitalu
powtarzały mi, że muszę o siebie dbać jak nigdy, że muszę uważać na bakterie itp. Bałam się wszystkiego i każdego, wszystko
wydawało się być JEDNĄ WIELKĄ BAKTERIĄ. Moja mama
wydezynfekowała mój pokój, wyrzuciła wiele rzeczy „sprzed
przeszczepu”. Jak już w końcu wyszłam z domu, to do dziś nie
umiem samej siebie dogonić ;).
Jako że ze szpitala wróciłam w czerwcu, było już za
późno, żeby dostać się na jakąkolwiek uczelnię, a dokładniej
pozałatwiać wszystkie formalności. Przez cały rok – żeby nie
marnować czasu – przygotowywałam się do pójścia na studia
i robiłam rzeczy, o których wiedziałam, że później nie będę
miała na nie czasu. Zrobiłam prawo jazdy, uczęszczałam
na różnego rodzaju kursy, uczyłam się języków. Po roku
zapisałam się na studia. To był mój sukces, moje spełnione
marzenie – dostałam się na studia dzienne na Uniwersytecie
w Madrycie. Nie zastanawiałam się wtedy, jak to będzie, po
prostu chciałam studiować i byłam szczęśliwa, że osiągnęłam
swój cel. Wydawało mi się, że mój hiszpański nie jest dość
dobry, by pisać egzaminy z prawa i ekonomii, czy różnego
rodzaju prace i projekty po hiszpańsku. Nikt nie dawał mi
ulg przez to, że byłam obcokrajowcem. Przecież sama się na
to zdecydowałam. Niewielu też profesorów rozumiało, że
z powodu częstych pobytów w szpitalach mam trudniejszą
sytuację. Mimo tego, że przebywałam wtedy w szpitalu,
musiałam dostarczać prace w terminie. Nieważne było, że
nie miałam dostępu do Internetu, by te prace móc wysłać…
76
Byłam wystraszona i nie czułam się pewnie, dzisiaj już umiem
walczyć o siebie. Dowiedziałam się dokładnie, jakie są moje
prawa jako chorej studentki.
Pamiętam moje pierwsze zajęcia z prawa konstytucjonalnego. Spóźniłam się, wbiegłam na zajęcia, wszyscy mi
się przyglądali, bo dołączyłam do grupy po 3 miesiącach od
rozpoczęcia nauki. Jak zaczęłam wsłuchiwać się w wykłady, pomyślałam sobie: „Co ja tutaj robię?”. Chyba najtrudniejsze było
dla mnie uczenie się po hiszpańsku matematyki i księgowości,
przedmiotów, które również po polsku ciężko mi zrozumieć
;), oraz analizowanie sentencji sądowych, napisanych językiem
techniczno-prawnym. Dzisiaj jestem na 3. roku i już wiem, co
tu robię i co chcę robić, jak skończę studia. Studiuję prawo,
lubię to i spełniam się w tym, co robię. Myślę też, co będę
studiować dalej, jak skończę ten kierunek, bo nie zamierzam
na nim poprzestać.
Moje początki na uczelni nie były jednak kolorowe. Po
roku sielanki zaczęły się problemy. Dostałam skomplikowanego zapalenia nerki. Po raz pierwszy zaczął mnie boleć brzuch
w czerwcu, ale lekarz rodzinny powiedział mi, że to skutek
uboczny tych leków, jakie wtedy brałam, więc przyjmując
ibuprofen na ukojenie bólu, zwyczajnie to zlekceważyłam.
Trafiłam na oddział z bardzo silnymi bólami brzucha. Tak
spędziłam trzy tygodnie w szpitalu. Potem nagle w sierpniu
zaczęłam puchnąć. Miałam spuchnięte nogi i ręce – coś dziwnego. Okazało się, że zapalenie nawróciło. Znowu trafiłam do
szpitala. Tym razem na całe cztery miesiące. Wypisywano mnie
trzy razy, ale ciągle wracałam spuchnięta. Oczywiście, po raz
drugi moja zaradna i waleczna mama rozpoczęła akcję. Zaczęła
swoje kuracje i narzuciła mi obowiązek picia trzech litrów wody
dziennie. W końcu zapalenie ustąpiło. Od tamtej pory, z przyzwyczajenia już, piję minimum 2 litry wody dziennie. Dziś
wiem, że to bardzo dobre lekarstwo. Biorąc pod uwagę liczbę
tabletek, jakie przyjmuję każdego dnia, nie ma nic dziwnego
w tym, że nerka się zbuntowała. Picie wody to teraz dla mnie
podstawa. Ta zasada działa u każdego człowieka, czy chorego,
czy zdrowego. W Hiszpanii, na przykład, zalecają chorym na
mukowiscydozę przed przeszczepem picie dużej ilości wody,
aby ułatwić odksztuszanie.
Tak więc do szpitala trafiłam dokładnie wtedy, kiedy
miałam zaczynać pierwszy rok studiów. Bardzo to przeżyłam,
bo tak chciałam rozpocząć już naukę. Codziennie zamęczałam lekarzy pytaniem: „Kiedy wyjdę?”. Przejmowałam się, że
nie mogę chodzić na zajęcia. Nie znałam kolegów z roku, nikt
mi nie mógł dać notatek, nie wiedziałam, jak działa hiszpański
system edukacji od tej strony. Z dnia na dzień, z tygodnia na
tydzień kumulowały się moje zaległości. Przejmowałam się,
że będę intruzem, jak już przyjdę na zajęcia. Pomimo tego, że
ze szpitala zostałam wypisana pod koniec listopada, lekarka
już wcześniej puszczała mnie na przepustki tylko po to, bym
mogła iść na lekcje. Później wracałam tylko na noc do szpitala na kroplówki. Chodziłam na zajęcia z wenflonem w szyi,
bo nie dopuszczałam do siebie myśli, żeby zrezygnować ze
studiów. To było moje spełnione marzenie, nie mogłam go
porzucić albo znowu przez rok zwlekać. Psychicznie nie
było mi łatwo – przyczyniała się do tego ciągła niepewność
o nerkę, której stan się nie poprawiał, a dodatkowo doszła
cukrzyca, spowodowana przez wysokie dawki sterydów.
Koledzy z grupy też nie zaakceptowali mnie od razu. To była
dla mnie ciężka szkoła życia, która mnie bardzo wzmocniła
jacy jesteśmy?
jako człowieka. Tym bardziej byłam z siebie dumna, kiedy
w styczniu pozdawałam egzaminy!
Następnym moim problemem zdrowotnym stał się
zator, który zrobił mi się w nodze, kiedy byłam na sylwestra
u koleżanki w Brukseli. Wtedy mocno bolała mnie noga,
moja koleżanka musiała mnie wręcz namawiać na wyjście
z domu, co mi się raczej nie zdarzało. Oprócz tego było mi
ciągle bardzo zimno. Jak wracaliśmy do domu, dosłownie
siadałam na kaloryferze. Kiedy wróciłam do Madrytu, nagle
zaczęło mnie boleć lewe płuco. Zdecydowałam się pójść do
lekarza. Po prześwietleniu płuc pierwsza diagnoza wskazała
zapalenie. Jednak gdy lekarka zobaczyła, że, kulejąc, wychodzę z gabinetu, już nie puściła mnie do domu. Zator naczyń
krwionośnych najpierw miałam w nodze, później przemieścił
się on do płuc i do serca. To było dokładnie podczas sesji
egzaminacyjnej, w styczniu zaczynały się egzaminy, a ja
byłam pięć tygodni w szpitalu. Jednak i tym razem się nie
poddałam. Znowu zostałam wystawiona na próbę i znowu
ją wygrałam. Tym razem nauczyłam się, żeby nie lekceważyć
żadnych objawów! Chociaż uznałam, że to tylko zwykły ból
nogi, okazał się on spowodowany zatorem, a zator w sercu –
wiadomo – jest bardzo niebezpieczny.
Wspomnę też o odrzucie, który miał miejsce i w moim
przypadku. Choć brzmi to bardzo groźnie, ja przeszłam bardzo
lekki odrzut. Kiedy zadzwonili do mnie ze szpitala z informacją,
że z bronchoskopii (którą robią mi dosyć często, ale i do niej
już się przyzwyczaiłam) wyszło, że jest odrzut, miałam najczarniejsze myśli i całą drogę do szpitala przepłakałam. Wówczas
skończyło się trzydniowym leczeniem dożylnym i zwiększeniem dawki sterydów, obyło się nawet bez hospitalizacji. Po
przeszczepie trzeba się liczyć z różnymi powikłaniami, ale nie
zawsze są one tak poważne i wyniszczające organizm, jak sama
mukowiscydoza.
Chciałabym, żeby mój artykuł służył Wam radą, głównie
po to, żebyście nie tracili czasu na nicnierobienie, bo nigdy
nie wiadomo, kiedy będzie Wasz „dzień drugich narodzin”.
Później, po przeszczepie, ma się tyle energii, że trzeba ją jakoś
spożytkować, i żałuje się, że się bardziej nie starało „przed…”.
Osobiście uważam za zły pomysł nauczanie domowe tylko
dlatego, że się ma muko. Rozumiem, że jest to konieczne
w przypadku, kiedy ktoś naprawdę źle się czuje. Ja miałam
indywidualne nauczanie w domu przez krótki okres i to było
coś, na co bym się teraz nie zgodziła. Wpłynęło ono mocno na
moje zachowania społeczne, spowodowało spadek pewności
siebie i zmniejszyło wiarę w moje możliwości. Takie odizolowanie nie jest dobrym pomysłem, bo oddala chorych od
świata ludzi zdrowych, do którego i tak już na starcie mamy
trudniejsze wejście.
Przy postępie medycyny, jakiego my jesteśmy dziś
dowodem, przeszczep zmienia marzenia w realność, warto jest pożytecznie wykorzystać czas i „przed…”, i „po…”,
i zawsze…
W moim przypadku to, że czułam motywację do nauki,
pozwoliło mi zaraz po przeszczepie pójść na studia. Przed
przeszczepem nie miałam siły chodzić. Nie chciałam jednak
zrezygnować z lekcji hiszpańskiego. Teraz drogę do szkoły
przebiegam w 10 minut, kiedyś po zajęciach wychodziła po
mnie moja mama i szłyśmy około 40 minut, zatrzymując się
przy każdej ławce. W tych czasach ukrywałam to, że jestem
chora, dziś uważam to za swoją wartość, bo umiem doceniać
każdy dzień życia i nie uważam, że powinnam się czegokolwiek wstydzić. Otworzyłam się i w ogóle nie przejmuję się
niepochlebnymi opiniami ludzi zdrowych na temat mojej
choroby. Nie dopuszczam nawet do sytuacji, żeby ktokolwiek mnie dyskryminował lub obniżał moją wartość jako
człowieka. Udowodniłam sobie i innym, że coś potrafię, i to
mnie wzmocniło. Stało się tak również dzięki tolerancyjnemu hiszpańskiemu społeczeństwu. Przez moich przyjaciół
jestem traktowana bardzo dobrze jako osoba chora i myślę,
że i oni walczyliby o to, by mnie nie dyskryminowano. Nie
wykorzystuję tego, nie mam takiej potrzeby. Nie chcę też
litości, bo przecież nie jestem w niczym gorsza, więc nad
czym się tu użalać?
Dawniej nie pomyślałabym, że tak będzie wyglądało
moje życie, nie planowałam sobie tego tak, jak się stało, pewne
rzeczy robiłam nieświadomie. Teraz polecam każdemu: niech
myśli, jak to będzie „po…”, i wierzy w to, że będzie dobrze.
Trzeba sobie dobrze zaplanować, co się będzie robiło, bo po
przeszczepie dzień nagle staje się krótki i ciągle brakuje czasu,
by wykorzystać swoją energię. Ja życzę każdemu, aby mógł odnaleźć swoje pasje i mógł je realizować, żeby ograniczeniem nie
były trudności z leczeniem, jakim jest transplantacja. Wierzę,
że w Polsce zaczął się nowy dla nas etap.
a dzisiaj…
Dzisiaj studiuję na trzecim roku prawa. Trzy razy w tygodniu po zajęciach biegnę do szkoły językowej na lekcje
francuskiego i angielskiego, uprawiam wspinaczkę górską,
kończę także studia w Polsce, gdzie piszę pracę licencjacką,
którą mam nadzieję obronić w przyszłym roku. Bardzo dużo
podróżuję. Kiedy tylko mam okazję, pakuję plecak i jadę
dokądkolwiek. Cieszy mnie wszystko, na przykład bardzo
udana wyprawa w Beskidy w lipcu tego roku. W zeszłym roku
zwiedziłam 6 krajów, hiszpańskie wyspy i różne europejskie
stolice. Zdobyłam Etnę! W tym roku byłam na trzytygodniowym kursie angielskiego w Londynie, co uważam za jedną
z najlepszych przygód, jakie mnie w życiu spotkały. Praktycznie nie mam ograniczeń. Pomimo tego, że po przeszczepie też
czasem się choruje, dbając o siebie, można naprawdę dobrze
wykorzystać swój czas. O tym, że jestem po transplantacji,
przypominam sobie dwa razy dziennie, kiedy przyjmuję leki,
choć nawet pewnie i to już robię automatycznie. Jeżdżąc na
wizyty lekarskie, zawsze biorę książkę i wyłączam się z tego
hałasu i gwaru w poczekalniach. Mój dzień zaczyna się zajęciami lub nauką w bibliotece o 9.00 i kończy o 22.00. O tej
porze zwykle wracam do domu. Moja mama śpi spokojnie
i nie martwi się, że nie będę jadła, bo teraz nawet jak nie
zjem obiadu, to po prostu jestem taka głodna, że kolację jem
za dwóch. Od przeszczepu przytyłam już 12 kilo. Wcześniej
ważyłam 40 kg, teraz moja waga wynosi 52 kg przy wzroście
160 cm, czyli jest taka, jaką chciałam zawsze osiągnąć. To
bardzo satysfakcjonujące móc zmienić odzież na „normalny”
rozmiar.
Jak byłam w lipcu w Polsce, moja lekarka rodzinna zapytała mnie, czy po raz drugi podjęłabym taką samą decyzję
o przeszczepie. Moja odpowiedź jest oczywista: TAK!
Magda
77
jacy jesteśmy?
Turniej charytatywny na rzecz
Marcina Małka
W dniu 6 września bieżącego roku na stadionie sportowym
„ORLIK” w Lisiej Górze odbył się Turniej Charytatywny Piłki
Nożnej Oldbojów zorganizowany na rzecz walczącego z mukowiscydozą Marcina Małka. Pomysłodawcą i organizatorem
tej wyjątkowej akcji pomocy dla Marcina był pan mgr Jerzy
Sadłoń – dyrektor Szkoły Podstawowej im. św. Jadwigi Królowej
Polski w Lisiej Górze, do której Marcin niegdyś uczęszczał. To
On z wielkim zaangażowaniem dopilnował każdego szczegółu,
sprawiając, że zarówno dla uczestników, jak i widzów był to
naprawdę mile spędzony wieczór.
W zmaganiach turniejowych uczestniczyło 5 męskich zespołów: Topicar, Dar-kom, Oldboy Lisia Góra, Oldboy Tarnovia
oraz Flok, których zawodnicy – byli piłkarze I, II i III ligi piłki
nożnej – poświęcili swój wolny czas, aby zebrać pieniądze dla
Marcina. Rozegrane mecze były pokazem walki fair play, walki
na wysokim poziomie, w której nie liczyło się zwycięstwo, tylko
jej szczytny cel. W akcję tę oprócz pana Sadłonia oraz zawodni-
ków poszczególnych drużyn włączyło się także wiele innych osób
– uczniów pobliskiej szkoły podstawowej i gimnazjum, których
bezinteresowność w kibicowaniu, serdeczność oraz wrażliwość
wzruszały zarówno Marcina, jak i, a może przede wszystkim,
Jego mamę. Wspomnieć należy chociażby o panu Ryszardzie
Pinas, dzięki któremu każda z drużyn biorąca udział w turnieju
mogła otrzymać wykonany przez Niego pamiątkowy puchar.
To niecodzienne widowisko sportowe zgromadziło
wielu obserwatorów. Byli to zarówno bliscy Marcina, Jego
koledzy, jak i obcy (gracze), którzy chcieli wesprzeć tę piękną
akcję. Turniej uświetniła licytacja koszulki byłego zawodnika
Cracovii Mateusza Klicha, który obecnie występuje w szeregach niemieckiej drużyny Wolfsburg z Bundesligi. Zebrana
w trakcie całego turnieju kwota w wysokości 2000 zł została
wpłacona na konto Marcina.
Serdecznie wszystkim dziękuję!
Jolanta Małek
Wielki Mały Człowiek
– czyli fizjoterapia na co dzień
Jak ja nienawidziłam chodzić do Ciotek… Nie żebym ich
nie lubiła czy nie chciała z nimi spędzać czasu, po prostu – mieszkają na czwartym piętrze… Tak było pięć lat temu. Gdyby ktoś
powiedział mi wówczas, że będę radośnie wchodzić na 3 piętro
obładowana mniej więcej 15-kilogramowym „ładunkiem”, to
nawet na puknięcie w głowę bym się nie zdobyła. Niby miałam
dobrą spirometrię (baaa, nawet baaaardzo dobrą), a moje płuca
były w niezłym stanie, jednak schodów i pagórków nie znosiłam. Tym bardziej moi bliscy nie mogli uwierzyć, że kupujemy
mieszkanie na owym 3 piętrze. Bo tak chcę. Bo takie były nasze
marzenia. Bo zawsze możemy sprzedać. I mieszkam sobie trzeci
rok. I wchodzę kilka razy dziennie. I targam ciężary…
Jak to się stało? Tym chcę się z Wami podzielić. Chcę Wam
opowiedzieć o najdoskonalszej fizjoterapii. Moja ma na imię
Piotruś i liczy już trzy latka. I to o te ładunki mi chodziło. Bo
młody jakoś nie zaczął od razu chodzić. Zaczął „Paskud” późno,
kiedy miał swoje 14 miesięcy i 13 kg wagi. A do tego malutkie
zakupy… i wychodzi niezły ładunek. Ale do rzeczy…
Zajmowałam się małym od początku. Tak żywego dziecka
w życiu nie widziałam. Na moje szczęście. Bez zmian pozostały
rytuały inhalacyjno-drenażowe. Dla młodego tak samo jak
dla mnie to zwykła codzienność. Od początku obserwował,
jak mama przyjmuje leki, pomagał wlewać je do nebulizatora,
a nawet włączał sprzęt i chciał się inhalować. Ale reszta diametralnie się zmieniła. Nagle spacery stały się codziennością,
a coraz dłuższy czas spędzany na świeżym powietrzu wielką
przyjemnością. Nieważne, czy deszcz, czy śnieg, my wychodziliśmy. Kiedyś nawet ułożyłam wierszyk: „My się zimy nie
78
My się zimy nie boimy…
boimy i do babci przychodzimy”. Był styczeń, śniegu chyba ze
30 cm, 10-stopniowy mróz, a ja pchałam wózek i maszerowałam
na kawkę do mamy. Tak mijały kolejne miesiące. Młody rósł,
gondolę zamieniliśmy na spacerówkę, zrobiło się lato. Upalne
i nie do wytrzymania w mieście. Każdego dnia pakowałam
prowiant i jechałam z młodym nad jezioro. Ja, którą wcześniej
trzeba było wołami wyciągać nad wodę! Ale teraz miało to sens.
Piotrek się wyhasał, tracił trochę swojej niespożytej energii
i przede wszystkim kolejny dzień byliśmy zdrowi i zadowoleni.
Śniadanko i przechadzka, obiadek i kolejne wyjście. Prawdą
jacy jesteśmy?
Można się, a jakże, zrobić na bałwanka… Kremem na odparzenia, rzecz jasna 
Za sprawą Piotrusia ćwiczę mięśnie, „pracuję” nad oddechem i… dużo się śmieję!
jest, że często spędzamy na dworze sześć, a nawet osiem godzin
dziennie. I to procentuje. Przez minione trzy lata byłam na leczeniu szpitalnym zaledwie cztery razy. A dawniej potrzebowałam
tego co 3–4 miesiące. Szczerze powiem, że sama nie wiem, jak
to dokładnie się dzieje. Nie wykluczam, że może dużo robi psychika, motywacja i pragnienie bycia z synem jak najdłużej – bo
nie chcę zostawiać Pita, choć opiekę ma na ten czas pierwsza
klasa, w postaci najukochańszych Babć. Cokolwiek to jest – najważniejsze, że działa. Naprawdę czuję się rewelacyjnie. Ostatnie
osiem miesięcy mój ukochany mąż spędzał w Afganistanie, więc
jeśli chodzi o młodego, dom i codzienne zajęcia, mogłam liczyć
właściwie tylko na siebie. Nieocenieni, oczywiście, byli rodzice,
choćby z drenażami czy zwykłą dorosłą rozmową. Jednak większość czasu byliśmy we dwoje. Ja i Synuś. I daliśmy radę (bo mam
nadzieję, że gdy to czytacie, jesteśmy już w komplecie). Nawet
więcej. Spędziliśmy cudowny czas. Zwariowany. Naukę jazdy
na rowerze, hulajnodze, samodzielnego siusiania, ubierania się.
Pierwszy raz nad morzem, pierwsze dni w przedszkolu. Trochę
tego było. Każdy dzień ciekawszy od poprzedniego. Bo z takim
małym człowieczkiem nie da się nudzić. Nieważne, czy na spacerze, czy w domu. Nie ma wytchnienia. Nie ma jak dawniej spania
do 11.00. Pobudka o 7.00. I koniec dnia ok. godz. 22.00. Wtedy
mogę przestać na chwilę myśleć. Bo przez te 15 godzin jest istny
maraton. Skupienie non stop. Ja nie wpadłabym przecież na to,
że można sprawdzać konsystencję mąki, rozrzucając ją radośnie
po całej kuchni. Albo sprzątać łazienkę całą butelką płynu do
płukania. Z pewnością nie biegam też po ołtarzu w kościele i nie
zaglądam księdzu pod sutannę. Nie wchodzę do konfesjonału…
Chwila, dosłownie sekunda spóźnienia… Albo takie dwie godziny na basenie, po których przez dwa kolejne dni leczę bark,
wyrwany mi przez synka spieszącego na kolejne zjeżdżalnie?
Każdy krawężnik, każdy śmietnik, każda huśtawka – wszystko
musimy sprawdzić ! Liście, papierki, pety – bierzemy. Malowanie farbami, kredkami, mazakami, ołówkiem – oczywiście,
wszystkim jednocześnie. Na dokładkę można się, a jakże, zrobić
na bałwanka… Kremem na odparzenia, rzecz jasna .
Można mnożyć przykłady pomysłowości i zaradności
mojego Skarba. Dzięki Synkowi rozwijam zdolność widzenia
tyłem głowy – choć oczy wkoło głowy to ciągle za mało. Za
sprawą Piotrusia ćwiczę mięśnie, „pracuję” nad oddechem i…
dużo się śmieję! Jak więc widzicie, moja fizjoterapia jest bardzo
intensywna i dzięki temu niezwykle skuteczna.
Agnieszka Ilnicka
25 lat i co dalej?
Gabriel Paduszyński
Za nami ćwierć wieku istnienia Polskiego Towarzystwa
Walki z Mukowiscydozą. Co w tym czasie wydarzyło się w życiu
społeczności chorych na mukowiscydozę i ich rodzin, można
przeanalizować, przeglądając poszczególne numery naszego
czasopisma, które jest dostępne w wersji elektronicznej na naszej
stronie internetowej. Pozwolę sobie w tym miejscu przypomnieć,
że starsze numery „Mukowiscydozy” możemy oglądać w wersji
elektronicznej dzięki naszej koleżance Urszuli Stylskiej. Ulę pożegnaliśmy w sierpniu tego roku. Co dalej z Towarzystwem? Wiem,
że póki istnieje choroba, Towarzystwo też będzie istniało. Czym
powinno zająć się w najbliższej przyszłości? Postaram się zaakcentować najważniejsze według mnie obszary przyszłych działań.
Towarzystwo prowadzi kilka programów pomocowych,
z jakich korzysta wielu chorych, i to są priorytety, które należy
utrzymać. Warto w tym miejscu powiedzieć, że pomysłodawcą
wielu z tych programów jest dr Andrzej Pogorzelski. Pomoc
konkretnemu człowiekowi jest tym, do czego Towarzystwo zostało powołane i to powinno stanowić sedno jego działalności
przez następne lata.
Pamiętam rok 2004 i nadzieje wiązane z planami budowy
pierwszego Centrum Leczenia Mukowiscydozy. Środkiem do
realizacji tych planów miały być pieniądze z odpisów 1% podatku. Niestety, niekorzystna interpretacja przepisów doprowadziła
do przekazywania tych pieniędzy na indywidualne subkonta
79
jACY jESTEŚmY?
beneficjentów organizacji OPP. Dla dużych organizacji albo
takich, które prowadzą dużą liczbę subkont, nie jest to problemem. Dla takich OPP jak PTWM okazało się to rozwiązaniem
najgorszym z możliwych. Jak bardzo skomplikowało to bieżącą
działalność Towarzystwa i wyhamowało jego rozwój, wiedzą
członkowie Zarządu Głównego i pracownicy Sekretariatu. 1%
podatku powinien wspierać rozwój całego Towarzystwa i to
ono powinno decydować o alokacji tych środków dla dobra
całego środowiska. Zmieniamy świadomość Polaków na temat
mukowiscydozy, zmieńmy świadomość członków Towarzystwa
na temat zasad finansowania jego działalności. Organizacja
silna finansowo może wspierać badania naukowe nad nowymi
lekami i metodami leczenia, wpływać na kształt polityki leczniczej w państwie, ale też wspólnymi siłami może zbudować
ogólnopolskie Centrum Leczenia CF.
Dużą szansę rozwoju naszej organizacji widzę w wykorzystaniu funduszy unijnych. Oferują one możliwość dopasowania
wielu programów do naszych pomysłów i naszych potrzeb.
Ostatnio udało się nam znaleźć program unijny, w oparciu
o który można utworzyć w niektórych województwach przedstawicielstwa PTWM i okazać wsparcie bezpośrednio osobom
mniej zaradnym, a tym samym potrzebującym bezpośredniej
pomocy. W tym roku jest już na to za późno, ale w przyszłym
roku myślę, że Sekretariat Towarzystwa złoży stosowny wniosek.
Jest to jeden konkretny przykład próby wykorzystania szans,
GALERIE...
GALERIA śLUBNA
Drodzy Nowożeńcy!
Wasze szczęście uwiecznione na zdjęciach pozwala i nam
przeżywać najwspanialsze chwile początku Waszego Wspólnego
Życia. Dziękujemy za radość i uśmiech bijące z Waszych twarzy.
Radujemy się Waszym szczęściem, dokładając do niego moc
gorących, z serca płynących życzeń na dalszą Wspólną Drogę.
Zespół redakcyjny
Fiołkami ci drogę uścielę,
Kwiaty rzucę pod stopy pachnące,
Wonne lasów i pól naszych ziele
I storczyki, co rosną na łące…
Fiołkami ci drogę uścielę,
Że nie dotknie się stopa twa ziemi,
I powiodę cię, biały aniele,
I powiodę szlakami jasnemi…
W marzeń cichym klękniemy kościele
Gdzieś od ludzi daleko i światła,
Mój ty biały, serdeczny aniele,
Moja duszo ty jasna, skrzydlata!…
Zdzisław Dębicki „Fiołkami Ci drogę uścielę”
80
jakie daje Unia Europejska. Od inicjatywy nas samych zależy,
czy znajdziemy inne pomysły na zagospodarowanie unijnych
funduszy. Jest to też zadanie na najbliższą przyszłość dla nowego
Zarządu Głównego.
Nie od dziś wiadomo, że coś zgrzyta na linii PTWM–Fundacja Matio. W mojej ocenie najważniejszym problemem jest
kwestia reprezentatywności środowiska chorych i ich rodzin.
To bardzo dobrze, że powstają nowe organizacje pomagające
chorym na mukowiscydozę. Niedobrze, gdy uzurpują sobie,
niczym niepotwierdzone, pierwszeństwo do reprezentowania
tego środowiska. Po wyjaśnieniu tej kwestii należy przejść do
uregulowania zasad współpracy obu organizacji.
Zrobić można wiele, pod warunkiem, że wielu ludzi zaangażuje się w działalność Towarzystwa, dlatego znalezienie
recepty na zaktywizowanie chorych i rodziców to kolejne
zadanie na następne lata, dla kolejnych zarządów. Na pewno
nie będzie to łatwe, bo znalezienie kogoś, kto poświęci swoje
serce, umysł i siły walce o lepsze jutro polskiego „CF-a” jest
tak trudne, jak trafienie szóstki w totka. No, może trochę
łatwiejsze .
Zapewne wielu z Was ma swoje własne pomysły na następne lata dla PTWM, może nawet bardziej śmiałe niż te przedstawione przeze mnie. Ważne, żeby je wypowiedzieć i przedstawić
szerszemu gronu. Tylko wtedy można wybrać te najbardziej
korzystne i wartościowe.
jACY jESTEŚmY?
magda i marek –
ślub odbył się 06.08.2011 r. w Nowej Soli
Ewa i mariusz – ślub odbył się 16.07.2011 r.
81
jACY jESTEŚmY?
monika i marcin Kubasiewicz – ślub odbył się 26.03.2011 r.
Katarzyna i Tomasz Karasiowie –
ślub odbył się 11.06.2011 r.
82
jACY jESTEŚmY?
GALERIA DZIDZIUSIÓW
„Dzieci – najpiękniejsze kwiaty”
(O. Wilde)
Czerwone, złote, brązowe,
liście jak z bajki kolorowe,
płyną na wietrze jesiennym,
a za oknem świat taki senny.1
1
Kolejnym szczęśliwym rodzicom dziękujemy za
podzielenie się z nami swoją radością. Niech Wasz
kwiatuszek rozjaśnia każdy dzień życia, a kiedy dorośnie, niech Wam się odwdzięczy sercem za serce.
Fragment wiersza T. Dronia „Liście”
Rysiu – urodzony 14.04.2010 r.
83
jacy jesteśmy?
Rabczańskie uroki
Pisząc tych parę słów, chciałam zaprosić
tym razem do zwiedzania uzdrowiska, które
z każdym dniem staje się piękniejsze. Odwiedzając wiele miejsc takich jak: teatr lalek „Rabcio”, „Rabkoland”, skansen taboru kolejowego
w Chabówce, pracownia garncarza i lutnika,
muzeum W. Orkana i, oczywiście, słynne słonie
na deptaku, nie można zapomnieć o pięknych
widokach z okolicznych wzniesień pasma Gorców. W jesiennej szacie uzdrowisko jest bardzo
ładne. Rabczański Park Zdrojowy, który już prawie w całości został zrewitalizowany – zaprasza.
Wspaniały świat kolorowych roślin, krzewów
i drzew zachęca do spacerów i obcowania
z przyrodą. Fontanna, która szumi w blasku
słońca, a wieczorem pięknie mieni się kolorami
świateł, zachęca do odpoczynku. Mam nadzieję,
że wiewiórki, które podczas remontu gdzieś się
wyprowadziły, z powrotem powrócą. Spacery
alejkami Parku Zdrojowego, wokół tężni, mogą
wspomóc proces leczenia. Dobre samopoczucie,
jakie powstaje przy obcowaniu z przyrodą, to
mimo wielu zabiegów i kroplówek wspaniały
dodatek, bo przecież już Hipokrates mówił, że:
„Przyroda jest lekarstwem w każdej chorobie”.
Dorota Matuszewska
(wychowawca w Klinice)
Fotografie wykonała autorka
84
jACY jESTEŚmY?
TWÓRCZOśĆ...
KĄCIK POETYCKI: jAKO I MY ODPUSZCZAMY…
Lilla Latus
Wybaczyć, przebaczyć, odpuścić… Jakże trudno nam to
przychodzi. Długo potrafimy chować urazy, nie zdając sobie
sprawy, że najbardziej zatruwamy siebie i wpuszczamy w nasz
emocjonalny krwioobieg truciznę. Nie zdajemy sobie sprawy, że
przebaczenie może być aktem miłosierdzia wobec siebie samego.
Upór i fałszywa duma czasem przesłaniają nam uzdrawiającą
moc przebaczania. Powtarzamy: „To niewybaczalne”, „Nigdy
PROŚBA
mu tego nie wybaczę”, czym w istocie odbieramy sobie prawo
do wewnętrznego spokoju. Ale jak wybaczyć, gdy rana świeża,
a sprawca nieskory do okazania skruchy i nie ma się co spodziewać, że powie „Wybacz mi”, by ułatwić nam sprawę? Może warto
wybaczać mimo wszystko i wbrew wszystkiemu, by uwolnić
w sobie miejsce na inne uczucia i emocje – na szacunek dla siebie,
poczucie godności i spokój, który zechcemy nazwać „świętym”.
WYBACzCIE mI TO…
Boże przywróć rzeczom blask utracony
oblecz morze w jego zwykłą wspaniałość
a lasy ubierz znowu w barwy rozmaite
zdejm z oczu popiół
oczyść język z piołunu
spuść czysty deszcz by zmieszał się ze łzami
nasi umarli niechaj śpią w zieleni
niech żal uparty nie wstrzymuje czasu
a żywym niechaj rosną serca od miłości.
Anna Kamieńska
Nie odpowiadam, na wasze listy telefony.
Porzucam przyjaźnie.
Wybaczcie mi to…
Coraz bardziej przywiązuję się do siebie,
Wycofuję się w głąb.
Nie zadziwia mnie naród.
Nie zadziwia mnie tłum.
Zwycięstwa i klęski łączą się w jedno.
Zyski i straty łączą się w jedno.
CNOTY
Na wrzosowiskach podziwiam motyla.
Nocami karmię nietoperze.
Wszystkie cnoty miłe Panu Bogu
maleją mi w oczach i bledną.
Posiadam już tylko jedną:
kocham cię, mój Wrogu.
Z wierzchołka góry
obserwuję
zachodząca ostrygę słońca.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Wybaczcie mi to…
Ewa Lipska
mODLITWA
Chroń, Panie, wątłą mojej duszy zieleń
Od podeptania i martwych spopieleń,
Abym wśród życia Ostatniej Wieczerzy
Czuł jej aromat balsamiczny, świeży.
I niech, rozpięty na krzyżu konania,
Nie widzę słońca, co w pomrok się skłania,
Lecz niech mi wiara, Matka Boleściwa,
Wskaże dal, gdzie się świt nowy odkrywa.
Leopold Staff
85
jacy jesteśmy?
86
jacy jesteśmy?
87
jacy jesteśmy?
88
jacy jesteśmy?
recenzje...
Kulturalny zastrzyk: średniowiecze,
jakiego nie znamy
Marta Gliniecka
Nadchodzi zima, a nic tak nie rozgrzewa w długie, mroźne wieczory, jak seans
filmowy, najlepiej przenoszący nas do innej
epoki, bo jak zauważył Woody Allen w swoim najnowszym filmie O północy w Paryżu,
każdy z nas chciałby się czasem przenieść
w czasie. W tym odcinku postanowiłam
przywołać różne obrazy średniowiecza, zarówno w książkach, jak i filmach, gdyż mimo
surowości była to niezwykle intrygująca
i tajemnicza epoka.
Miłośnikom filmów historycznych
szczególnie polecam Filary Ziemi. To widowiskowa saga osadzona w średniowiecznych
realiach dwunastowiecznej Anglii. Składający
się z czterech części film w reżyserii Ridleya
Scotta powstał w 2009 r. na motywach powieści Kena Folletta. Kontynuacją powieści
jest Świat bez końca, który być może wkrótce
również zobaczymy na ekranie.
Ridley Scott – twórca Gladiatora i Robin Hooda – w sposób niezwykle barwny
ukazuje realia epoki średniowiecza. Budowniczy Tom, w tej roli niezastąpiony Rufus
Sewell, wraz ze swoją rodziną wyrusza na
poszukiwanie pracy. Po drodze spotyka
ukrywającą się przed ludźmi czarownicę
Ellen (Natalia Wörner) i jej rudowłosego
syna Jacka (Eddie Redmayne) – utalentowanego rzeźbiarza. W tym samym czasie młody
opat Filip (Matthew Macfadyen) podejmuje
dzieło swojego życia, postanawia zbudować
katedrę w Kingsbridge. Utrudnia mu to
podstępny biskup Walerian (rewelacyjny Ian
McShane), który nieustannie knuje intrygi,
aby poszerzyć sferę swoich wpływów. W jego
knowaniach towarzyszy mu okrutna rodzina
Hamleigh.
Ta wielowątkowa fabuła rozgrywa się
na tle prawdziwych wydarzeń historycznych. W 1120 r. u wybrzeży Normandii
dochodzi do zatonięcia „Białego Statku”,
w wyniku czego ginie prawowity następca
tronu króla Henryka I. Zdarzenie to nieoczekiwanie wpływa na losy wszystkich
bohaterów, z których każdy skrywa jakąś
mroczną tajemnicę.
Film od pierwszych scen zaskakuje
i trzyma w napięciu. Jest tu tajemnica, niepo-
Fot. Marta Gliniecka
kój, nieoczekiwane zwroty akcji. Gradacja
napięcia sprawia, że każdy odcinek zachęca
do obejrzenia następnego. Autor umiejętnie łączy wydarzenia historyczne z elementami fikcji, tworząc liczne odniesienia
do rzeczywistych wydarzeń epoki, do których zaliczyć można chociażby rozgrywki
o władzę wybranego na króla Anglii Stefana I z Matyldą – córką poprzedniego
króla, która postanawia odzyskać tron dla
swojego syna.
W 2011 r. miała także miejsce premiera
emitowanego przez HBO serialu Gra o tron,
który otrzymał dwie nominacje do Nagrody
Emmy. Książka George’a R.R. Martina o tym
samym tytule to pierwszy tom monumentalnej sagi fantasy. Powieść stanowi epicką
literaturę najwyższej próby, pełną rozmachu,
z mocno zarysowanymi portretami psychologicznymi bohaterów.
Fabuła Gry o tron osadzona jest w świecie przypominającym średniowieczną Europę. Lord Eddard Stark gości u siebie swojego
przyjaciela, króla Roberta Baratheona, który
w imię dawnej przyjaźni prosi go o przyjęcie stanowiska królewskiego namiestnika.
Zapoczątkowuje to lawinę zdarzeń, w której lord Stark wbrew własnej woli staje
się figurą w grze o tron. Grze śmiertelnej,
w której ścierają się więcej niż dwa obozy,
a szlachetność i honor okazują się z czasem
niebezpiecznym balastem, za który można
przypłacić życiem.
Problem rozgrywek o władzę zostaje
także ukazany w Rodzinie Borgiów Maria Puzo. W 2011 r. na kanwie powieści
powstał serial w reżyserii Neila Jordana,
ukazujący barwne życie papieża Aleksandra VI, jego synów oraz córki – Lukrecji
Borgii – jednej z najbardziej znanych
trucicielek w historii.
Filary Ziemi, Gra o tron, czy Rodzina
Borgiów to udane ekranizacje filmowe traktujące o odwadze, miłości, poświęceniu, ale
także o poszukiwaniu własnej drogi. W każdym z tych filmów pod powierzchnią zdarzeń
i faktów historycznych ukryte są prawdziwe
historie ludzkie, które pozostają aktualne
w każdym czasie.
89
jACY jESTEŚmY?
„MOjE ŻYCIE jEST CUDEM” – DZIENNIKI
IGI HEDWIG
Przedstawiamy Państwu recenzję książki „Moje życie jest cudem”. Są to dzienniki Igi Hedwig oraz wspomnienia jej
najbliższych. Książka ukazała się staraniem jej Rodziców. Sto egzemplarzy Państwo Hedwigowie przekazali nieodpłatnie
do PTWM, skąd zostaną rozesłane do rąk decydentów, jak sobie życzyła śp. Iga. Książkę można kupić w sklepie internetowym wydawnictwa Nova Sandec (www.novasandec.pl).
Redakcja
Pamiętnik Igi Hedwig to autentyczna historia nastoletniej
dziewczyny Igi, która zmaga się ze śmiertelną chorobą, jaką
jest mukowiscydoza.
Przyszło jej chorować w bardzo trudnej polskiej rzeczywistości. Iga, świadoma kruchości swojego życia i dramatycznej
sytuacji, w jakiej leczą się polscy
chorzy na mukowiscydozę, od 14.
roku życia robi zapiski. Przedstawia
w nich nieustanną
walkę o oddech, ale
również zmagania
z niejednokrotnie
absurdalnymi przepisami obowiązującymi w polskiej
służbie zdrowia. Obrazuje fatalny stan oddziałów szpitalnych,
w których muszą się
leczyć śmiertelnie chore dzieci i ludzie dorośli, jeśli tej dorosłości
doczekają…
Miała nadzieję, że
książka trafi do ludzi
z Ministerstwa Zdrowia, którzy pomogą
zmienić los wszystkich
chorych na mukowiscydozę w Polsce. Zapiski
Igi odzwierciedlają uczucia targające chorymi,
kiedy czeka się na miejsce w szpitalu, a napady
duszącego kaszlu i ciągły
brak tchu, mimo korzystania z koncentratora tlenu,
sprowadzają myśli o najgorszym.
Marzenie o dłuższym i lepszym życiu dla chorych na
mukowiscydozę, okupione ogromnym cierpieniem Igi, jej
zmarłych i żyjących bardzo młodych przyjaciół, jest wciąż
żywe. W Europie Zachodniej ludzie chorzy na mukowiscydozę mają zdecydowanie dłuższe i łatwiejsze życie.
90
Pomimo ciągłych zmagań z przeciwnościami losu, Iga jest
wierna Bogu. Wiara daje jej siłę do dalszej walki, do pokornego
zmagania się z codziennością. Przechodzi pięcioletnią bardzo
ciężką drogę, przecierając szlak do pierwszych przeszczepów
płuc u chorych na mukowiscydozę z Polski. Drobniutka
dziewczyna, pełna uśmiechu
i nadziei, w swoim ogromnym
cierpieniu cieszy się każdą
chwilą. Jej zwycięstwo otwiera
Idze i jej przyjaciołom, a także
jej młodszej siostrzyczce Julii,
też chorej na mukowiscydozę, nowe możliwości. Iga po
przeszczepie płuc nadrabia
lata niemocy, realizuje swoje
plany. Niestety, po trzech
latach traci wszystko, co
zostało jej w cudowny sposób ofiarowane, następuje
odrzut i powraca koszmar choroby. Powtórny
brak oddechu, przykucie
do łóżka i kolejna walka. Niecodzienna wiara
w Boga po raz kolejny
zostaje wystawiona na
próbę i tym razem Iga
przyjmuj e wszyst ko
z pokorą, chociaż jest
jej zdecydowanie trudniej zaakceptować utratę
wszystkiego, co dopiero
poznała, co pachniało pięknem wolności,
chodzenia bez wężyka
dostarczającego tlen
do organizmu, blaskiem młodzieńczej
miłości i oddychaniem pełną piersią. Retransplantacja płuc kończy się po trzydziestu dziewięciu dniach na
intensywnej terapii jej śmiercią.
23-letnia Iga odchodzi pogodzona ze śmiercią, pozostawiając wielkie świadectwo wiary, pozostając w sercach rodziny,
przyjaciół i znajomych ikoną wszystkich chorych na mukowiscydozę w Polsce, symbolem walki o zmianę systemu ich leczenia.
jacy jesteśmy?
kącik kulinarny...
Dekalog pacjenta chorego
na mukowiscydozę – cd.
Danuta Sajdok
SZÓSTE – JEDZ, ABY PRZYTYĆ, ŻEBY BYŁO Z CZEGO CHUDNĄĆ.
PAMIĘTAJ – JEDZENIE DAJE SIŁĘ DO WALKI!
TRANSGRANICZNE TRADYCJE KULINARNE, CZYLI: „BO DO CZECH TO JA
MAM ZA DARMO!”
Zawsze twardo stąpałam po ziemi, ale wraz z pojawieniem
się przede mną linii brzegu moja twardość zanikała.
Bardzo, bardzo dawno temu (mogłam mieć 5 lat) dokonałam
pierwszej w swoim życiu ucieczki. Ucieczka była spontaniczna
i skuteczna, ojciec się nie zorientował, że spaceruje nad rzeką sam,
bez swojej pociechy. Moja samotna wycieczka sprawiła mi dużo
radości do momentu, gdy na drugim brzegu zobaczyłam mamę
spacerującą z moim bratem. Zatęskniłam za mamą i postanowiłam przejść przez rzekę, czym wprowadziłam mamę w stan
przedzawałowy, a brata w histerię. Nie rozumiałam, dlaczego do
mnie nerwowo machają. Stałam na brzegu, robiąc przymiarki,
w jaki sposób dostać się na drugą stronę. Moją samotną wyprawę
zakończyli spacerowicze, którzy postanowili mi pomóc. Jeden pan
proponował przeniesienie „na barana”. Drugi pan zdecydowanie
odradzał, twierdząc, że na dnie rzeki znajdują się zabezpieczenia,
które przy wejściu alarmują odpowiednie służby i po wyjściu na
brzeg patrol będzie już na nas czekał. Ratowników, i co za tym
idzie pomysłów, pojawiało się coraz więcej. Skutecznym sposobem
było odszukanie ojca. Jak zakończyło się spotkanie z rodzicami,
nie napiszę, ale otrzymałam konkretną karę. Tak to pamiętam
z perspektywy dziecka. Byłam w wieku, w którym historia i polityka są rzeczami obcymi i niezrozumiałymi.
Przez środek mojego miasta płynie rzeka Olza1. Jest to rzeka
wyjątkowa nie tylko w swej urodzie. Przecina jedno miasto na
połowę i powoduje powstanie dwóch miast w jednym organizmie
miejskim. Jest graniczna. Podobnie jak miasto, zostały też podzielone rodziny. Odwiedzenie rodziny „na drugim brzegu” było
bardzo skomplikowane i to nie dlatego, że rzekę trzeba przepłynąć.
Znajdowały się tam trzy mosty, przez które jednak zwykły „śmiertelnik” nie mógł przejść. Bardziej dzieliły niż łączyły. W zależności
od stosunków międzynarodowych, które co jakiś czas ulegały
oziębieniu lub ociepleniu, mosty były zamykane lub otwierane
– czyli szlaban w górę lub szlaban w dół. Jak w czeskim filmie –
„nikt nic nie wie”. Ktoś ważny wbił w mapę cyrkiel, zrobił kółko
i tak powstał tzw. pas przygraniczny. Kto w kółku – może zostać
właścicielem przepustki upoważniającej do przejścia przez granicę.
Bywało tak, że domostwo znajdowało się w „pasie przygranicznym”,
a pola uprawne zostały poza kołem, czyli za granicą. Uprawianie
własnego pola bez zezwolenia było niemożliwe (to dobry temat
Czytelników, dla których aluzje historyczne w tekście mogą być niejasne,
odsyłamy do: http://pl.wikipedia.org/wiki/Cieszyn. Redakcja
1
Graniczna rzeka Olza i jeden z trzech mostów
na scenariusz komedii). Mój ojciec szczęśliwie miał przepustkę,
gdyż część jego rodziny znalazła się po drugiej stronie granicy.
Zmieścił się w kółku . Dla mamy, to – według przepisów – nie
była rodzina, co wyjaśnia spacery na polskim brzegu, mimo że też
miała zameldowanie w pasie przygranicznym. W przepustce mogło
być wpisane jedno dziecko, co oznaczało, że może ono z rodzicem
przekroczyć granicę. Jako że byłam starsza od brata, ojciec zakładał,
że po wpisaniu mnie do przepustki będzie łatwiej (nie do końca to
się sprawdzało). Z polsko-czeską ciocią zwiedzałam czeskie miasto,
czyli szłyśmy oglądać wystawy sklepowe i jeść smakołyki, jakich
w Polsce nie było.
W Czeskim Cieszynie w sklepach było wszystko; owoce
cytrusowe, banany, i to tak na co dzień, a nie od święta. Przecudne buciki i odzież zapierały dech w piersi. Byłam mistrzynią
przemytu. Do Czech wchodziłam w brzydkiej odzieży, a u cioci
odbywała się przebieranka i nowiuteńka, ubrana na cebulkę
wracałam odmieniona. Od tamtej pory kocham klimat czeskich
sklepiko-kawiarenek i karczmo-restauracji, czyli gospód (hospod).
W dorosłym życiu utrwalam swoją sympatię do tych miejsc.
Gospody są pełne gości od rana do wieczora. Jest w nich
swojsko, sympatycznie, biesiadnie. Czech idzie do gospody odpocząć, zrelaksować się, spotkać i pogawędzić z przyjaciółmi. Tam
załatwia się interesy, filozofuje przy jedzeniu i piwie. Nie do końca
rozszyfrowałam, czy Czesi jedzą, aby pić piwo, czy piją piwo, aby
91
jacy jesteśmy?
jeść. Niemniej jednak to duet, który dla mnie stanowi zagadkę.
Kuchnia czeska jest mastna, czyli tłusta, sytna i obfita. Na tej diecie
bez piwa byłoby ciężko (to chyba rozwiązanie mojej zagadki).
Gdy wejdzie się do gospody i siądzie, to zaraz na stole pojawia się
kufelek piwa. Kelner koło kufla kładzie karteczkę i zaznacza kreską
każde wypite piwo, jednocześnie nie dopuszcza, aby ktokolwiek
ujrzał dno. Koniecznie musimy poprosić o coś „do piwa”. Są to
zazwyczaj bardzo proste przystawki – smaczny chleb kminkowy
posmarowany pomazanką (pastą) z żółtego sera z czosnkiem lub
bryndzą i dużo cebulki ze smalcem.
Utopence z cibuli a octem, czyli parówko-kiełbaskę z marynowaną cebulą i przyprawami, dostaniemy natychmiast, często
nawet nie zamawiając. Podobne do camemberta sery z białą
pleśnią (hermelin) podaje się na zimno, ciepło, zamarynowane
z ostrymi paprykami, czosnkiem, ziołami.
Do czeskich specjałów należą też polędwica w śmietanie,
pieczeń wieprzowa z knedlikami, zasmażana kiszona kapusta,
gulasze w wielu wersjach oraz placki ziemniaczane traktowane
u nas jak bigos; do utartych ziemniaków można dodać wszystko,
co nam zostało w lodówce.
Czeskie rosoły gotowane na wołowinie są esencjonalne
i aromatyczne, a podaje się je z kluseczkami wątrobianymi.
Desery czeskie to taki półobiad – są to rewelacyjne knedle
ze śliwkami lub naleśniki z bitą śmietaną, owocami i czekoladą.
Jak się rzekło, kuchnia czeska jest ciężka i treściwa. Moja czeska
rodzina i czescy przyjaciele od dziecka jedli knedle, gulasze i pieczyste. Kryje się w tym jakiś fenomen, bo wszyscy tryskają energią
i dobrym zdrowiem oraz specyficznym szwejkowskim humorem.
Dietetykom radzę się nad tym zjawiskiem zastanowić.
Dzięki mojej rzece czuję się szczęśliwa, nie dość, „że do
Czech mam za darmo”, to jestem dwujęzyczna i dwusmakowa.
Z nostalgią wspominam dawne trudne czasy.
Dzisiaj na śniadanie mogę kupić bułkę po jednej stronie i coś
do środka po drugiej. Przemieszczanie się z jednego państwa do
drugiego jest swobodne, a stosunki międzynarodowe poprawne.
P.S. Jeśli wstaniesz rano i jest ci smutno, przeczytaj na głos: CESKY TESYN – DOBRY HUMOR OD RANA GWARANTOWANY!
Przemyślenia przy piwie? Dlaczego nie? Choć przypominam, że przemyślenia są jak najbardziej wskazane dla wszystkich,
a piwo już nie. Po pierwsze trzeba być pełnoletnim, po drugie
spożywanie alkoholu (nawet piwa!) w mukowiscydozie nie
jest wskazane. Za to polecam wszelkie dodatki i przystawki.
Są pyszne i kaloryczne.
A oto propozycje dodatków moich przyjaciół „zza rzeki”:
OHNIWE MASO (ogniste mięso)
½ kg mięsa wieprzowego z kity lub schabu, 2 żółtka, 2–3 łyżki
oleju, 2–3 łyżki mąki ziemniaczanej, sól, pieprz, maggi, sos sojowy,
szczypta vegety, curry, ogórki, czerwona marynowana papryka
(drobno pokrojona), pieczarki marynowane (drobno pokrojone)
Mięso pokroić w cienkie paski o dł. 3cm. Do mięsa dodać
żółtka, 2–3 łyżki oleju, 2–3 łyżki mąki ziemniaczanej, sól, pieprz,
vegetę, maggi, sos sojowy, curry (według własnych upodobań,
choć lepiej nawet mniej niż więcej, bo zawsze można doprawić).
Wszystko wymieszać, przełożyć do szklanego naczynia i na
12–24 godz. wstawić do lodówki. Po 24 godz. mięso opiec na
patelni, wcześniej wysmarowanej olejem. Dodać leczo: paprykę,
pieczarki, ogórki – parę minut podsmażyć, ciągle mieszając.
Podawać na opieczonej grzance. Czesi opiekają kromki chleba na bardzo głębokim smalcu, że aż pływają. Wierzcie mi,
są przepyszne.
92
KROMKI CHLEBA Z BRYNDZĄ
Kromki świeżego chleba posmarować masłem, bryndzą,
oprószyć mieloną papryką, posypać siekanymi piórkami cebuli
(surowa cebula też nie dla wszystkich – Burkholderia cepacia! –
ale można ją zastąpić świeżą papryką czy pomidorem).
SMAŻONY SER
CAMEMBERT
Serek pleśniowy camembert (1 szt. na osobę),
2 jajka, bułka tarta, olej
do smażenia, żurawina,
ketchup, majonez
Okrągły s er camembert przekroić na
pół i obtoczyć w jajku, Smażony ser camembert i sałatka z rukoli
następnie w bułce tartej
i znowu w jajku i w bułce. Opiekać na głębokim oleju, nie za
długo, aby ser się nie roztopił, odsączyć na ręczniku papierowym. Podawać z żurawiną, ketchupem i majonezem. Doskonały
z frytkami lub bagietką oraz z sałatką z rukoli.
SAŁATKA Z RUKOLI
Świeżą rukolę skropić oliwą, octem balsamicznym.
SER CAMEMBERT W CIEŚCIE FRANCUSKIM
2 przepołowione serki camembert, 1 opakowanie ciasta francuskiego, 2 łyżki poszatkowanej natki pietruszki, 1 jajko, 12 szt.
pomidorków koktajlowych, sałata zielona, 4 łyżeczki oleju, 1 łyżeczka
octu, cytryny albo octu balsamicznego, szczypta soli, szczypta cukru
Piekarnik rozgrzać do temp. 200˚C, ciasto francuskie rozłożyć
i wyciąć 4 kwadraty, na środek każdego położyć połówkę sera, posypać
pietruszką, obłożyć połówkami pomidorków, następnie złożyć jak
list i dobrze skleić brzegi, posmarować roztrzepanym jajkiem i piec
w piekarniku 20–25 min. Podawać z zieloną sałatą przyprawioną
sosem z 4 łyżeczek oleju, 1 łyżeczki octu, szczypty soli, szczypty cukru.
LANGOSZE
5 dkg drożdży, 1 kg
mąki specjalnej do ciast
drożdżowych, 1 szkl. ciepłego mleka, 1 szkl. kefiru,
szczypta cukru, szczypta
soli
Drożdże rozdrobnić
i wymieszać ze szczyptą
cukru, 2–3 łyżkami mąki
i ciepłym mlekiem. OdGulasz i placki ziemniaczane
stawić do wyrośnięcia na
15 min. Po wyrośnięciu dodać do mąki rozczyn, kefir, wodę
mineralną i szczyptę soli. Odstawić w ciepłe miejsce przykryte
ściereczką na 1 godz.
Po wyrośnięciu formować kulki, rozciągnąć lub rozwałkować na cieniutkie placki. Piec na patelni na głębokim oleju, na
chrupiąco. Po upieczeniu odsączyć na ręczniku papierowym.
Posmarować ketchupem lub posypać tartym żółtym serem.
Pamiętajcie, aby dobrze obliczyć dawkę enzymów. Jak pisałam na początku – kuchnia czeska jest tłusta.
SMACZNEGO!!!
Danuta Sajdok – kucharka znad Olzy
W następnym numerze: „KOLOROWE JARMARKI…”
mała mukowiscydoza
93
mała mukowiscydoza
94
mała mukowiscydoza
95
z ŻYCIA PTWm
SPRAWOZDANIA, OPINIE, KOMENTARZE
SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOśCI
BIEŻĄCEj ZG PTWM IX KADENCjI
monika Paduszyńska, Piotr Wyraz
W okresie od maja do grudnia 2011 r. Zarząd Główny PTWM
spotkał się trzykrotnie (4 czerwca, 26 września i 5 listopada),
podejmując trzydzieści uchwał.
1% podatku dochodowego za 2010 r.
Suma odpisów podatku dochodowego za rok 2010 przekazana przez podatników na rzecz PTWM wyniosła łącznie
3 633 305,67 zł (stan na dzień 21 września br.). Na indywidualne
subkonta chorych, zgodnie z wytycznymi przesłanymi z poszczególnych urzędów skarbowych, została przekazana kwota
3 029 366,76 zł. Trwają prace nad księgowaniem poszczególnych
wpłat na subkonta. Pozostałe środki w kwocie 603 938,91 zł zasiliły budżet Towarzystwa i zostaną wykorzystane do realizacji
pozostałych celów statutowych. W imieniu naszych podopiecznych pragniemy podziękować wszystkim podatnikom za troskę
o naszych chorych i wyrażamy nadzieję na wsparcie naszej
działalności w kolejnych latach.
Lobbing na rzecz chorych
W dniu 17 czerwca br. prezes ZG PTWM Dorota Hedwig
wraz z dyrektor zarządzającą PTWM Anną Skoczylas-Ligocką
spotkały się w Ministerstwie Zdrowia z zastępcą dyrektora Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia Beatą Rorant w celu
konsultacji zapisów rozporządzenia MZ dotyczącego warunków
realizacji świadczenia funkcjonującego pod nazwą „leczenie
powikłań mukowiscydozy” – wprowadzenie wymogu izolacji
rekomendowanego przez PTWM. W kolejnym spotkaniu, które
odbyło się w dniu 9 sierpnia br., oprócz ww. osób uczestniczyli:
prof. Jarosław Walkowiak, prezes Polskiego Towarzystwa Mukowiscydozy, wiceministrowie Marek Haber, Andrzej Włodarczyk oraz
dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Artur Fałek.
Z informacji uzyskanych podczas spotkania wynika, że
rekomendowane przez PTWM rozwiązania dotyczące warunków realizacji powyższego świadczenia nie będą realizowane
w 2012 r. W czasie spotkania delegacja PTWM złożyła zapytanie
o możliwość finansowania z budżetu państwa świadczenia „domowa antybiotykoterapia dożylna w leczeniu zaostrzeń choroby
oskrzelowo-płucnej” oraz preparatów azytromycyny, odżywek,
enzymów i witamin niezbędnych w leczeniu mukowiscydozy.
Wspólnie z Polskim Towarzystwem Mukowiscydozy,
zrzeszającym osoby zawodowo zajmujące się chorymi na mukowiscydozę, PTWM przygotowało opinie eksperckie i złożyło
do Ministerstwa Zdrowia wnioski w następujących sprawach:
• wpisanie azytromycyny na listę leków wydawanych bezpłatnie dla chorych na mukowiscydozę,
• rozszerzenie programu terapeutycznego tobramycyny,
• wpisanie domowej antybiotykoterapii dożylnej w zakres
świadczeń Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej.
W dniu 23 sierpnia br. podczas spotkania z prof. dr hab.
med. Kazimierzem Roszkowskim-Śliżem, dyrektorem Instytutu
Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, prezes ZG PTWM Dorota
Hedwig złożyła pismo z prośbą o oficjalną informację dotyczą96
cą liczby miejsc izolacyjnych dla chorych na mukowiscydozę
w nowym pawilonie w Rabce-Zdroju, jak również o informację
dotyczącą warunków leczenia chorych dorosłych w Rabce-Zdroju i w IGiChP w Warszawie.
W dniu 13 października br. prezes ZG PTWM Dorota
Hedwig wraz z Karleen De Rijcke, prezes Europejskiego Towarzystwa Mukowiscydozy, odbyły spotkanie z wiceprezesem
Narodowego Funduszu Zdrowia Maciejem Dworskim, dyrektor
Departamentu Gospodarki Lekami Barbarą Wójcik-Klikiewicz
oraz zastępcą dyrektora Departamentu Gospodarki Lekami
Andrzejem Śliwczyńskim. Najważniejsze sprawy, jakie zostały
poruszone podczas spotkania, to domowa antybiotykoterapia
dożylna, refundacja leków, poszerzenie programu terapeutycznego tobramycyny dla chorych na mukowiscydozę.
Projekty dofinansowane przez PFRON
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych pozytywnie rozpatrzył wnioski PTWM dotyczące dofinansowania trzech projektów realizowanych przez Towarzystwo
w br.:
• Poradnictwo dla chorych na mukowiscydozę – projekt
trzyletni, termin realizacji: 01.04.2011–31.03.2012. Dofinansowanie w łącznej kwocie 127 284,34 zł z wkładem
własnym w wysokości 8 413,25 zł (w tym 7 933,25 zł wkładu
finansowego). W projekcie uczestniczą: pracownik socjalny,
pracownik wypożyczalni, psycholog, prawnik i koordynator.
W ramach projektu chorym na mukowiscydozę i ich opiekunom udzielane są porady przez pracowników projektu w placówce PTWM oraz przez bezpłatną infolinię 800 111 169.
• Czasopismo „mukowiscydoza” – wydanie dwóch numerów „Mukowiscydozy”. Dofinansowanie PRFON w kwocie
58 855,68 zł. Wkład własny PTWM 14 695,53 zł.
• Szkolenie w Falentach 2010 – po odwołaniu się od negatywnej decyzji PFRON z lipca br., projekt został przekazany
do ponownej oceny merytorycznej i uzyskał dofinansowanie
w kwocie 56 918,00 zł. Po korekcie budżetu ostateczna kwota
dofinansowania wyniosła 49 086,66 zł. Wkład finansowy
Towarzystwa wynosi 10 044,03 zł.
W okresie od 5 do 31 października br. PFRON przyjmował
wnioski dotyczące dofinansowania projektów w roku 2012. Towarzystwo złożyło wnioski dotyczące następujących projektów:
• wydanie dwóch numerów czasopisma „Mukowiscydoza”,
• szkolenie teoretyczne połączone z warsztatami – Falenty
2012,
• prowadzenie domowej rehabilitacji chorych na mukowiscydozę.
W trakcie oddawania niniejszego numeru „Mukowiscydozy” trwała analiza formalna powyższych wniosków.
Pozyskiwanie funduszy
Dostrzegając konieczność poszukiwania nowych źródeł finansowania projektów realizowanych przez PTWM oraz dalszej
z ŻYCIA PTWm
profesjonalizacji prac Towarzystwa, Zarząd Główny skierował
Monikę Gronkiewicz do uczestnictwa w szkoleniu dla fundraiserów zajmujących się w swojej codziennej pracy pozyskiwaniem
środków od sponsorów, dotacji i grantów. W ostatnim okresie
uzyskaliśmy dofinansowanie Fundacji BRE Banku w kwocie
15 000,00 zł, Fundacji PGNiG 39 675,00 zł oraz od Fischer Sports
45 125,00 euro. Dzięki pomocy Henryka Karasia, skarbnika ZG
PTWM, uzyskaliśmy dotację w kwocie 4 000,00 zł od Fundacji
„Energetyka na Rzecz Polski Południowej”. Środki pozyskane
od sponsorów zostaną przeznaczone na zakup nowego sprzętu
do wypożyczalni i realizację zadań statutowych PTWM. Sponsorom dziękujemy z całego serca za pomoc okazaną naszym
podopiecznym.
Programy pomocowe
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą kontynuuje prowadzenie programów pomocowych skierowanych do
chorych, w tym: sprzedaż odżywek i probiotyków w cenach
producenta, prowadzenie wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego i subkont, organizowanie szkoleń dla rodziców, opiekunów
i chorych.
Od czerwca br. ze środków uzyskanych z dotacji celowej
Fundacji TVN w wysokości 67 200,00 zł na terenie Małopolski
jest realizowany projekt finansowania rehabilitacji domowej
dla chorych na mukowiscydozę. Wsparciem objętych jest
10 osób, w tym 5 z Nowego Sącza i 5 z Krakowa. Wizyty domowe
realizują wyszkoleni fizjoterapeuci Justyna Rostocka-Cholewa
i Piotr Prusak.
Szkolenia, warsztaty, konferencje
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą uzyskało
dofinansowanie marszałka województwa małopolskiego na
realizację cyklu warsztatów dla rodzin osób chorych na mukowiscydozę z terenu województwa małopolskiego. Zorganizowane zostały cztery spotkania, których tematyka obejmowała
zagadnienia psychologiczne, rehabilitacyjne, fizjoterapeutyczne
oraz zasady prawidłowej dezynfekcji i ochrony przed bakteriami. W warsztatach każdorazowo uczestniczyło kilkudziesięciu
opiekunów chorych. Zajęcia poprowadzili: dr Andrzej Pogorzelski, Artur Leżański, Danuta Buksa, Danuta Fąfara, Bożena
Pustułka reprezentujący Oddział Terenowy Instytutu Gruźlicy
i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju; Joanna Boroń-Zyss, Aleksandra
Lorenc-Steinmec ze specjalistycznej poradni psychologiczno-pedagogicznej Krakowski Ośrodek Terapii oraz prof. Jarosław
Walkowiak z Kliniki Gastroenterologii i Chorób Metabolicznych
Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu i dr Teresa Orlik i Monika Mielus z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Warsztaty
odbyły się przy wsparciu firmy Roche Polska sp. z o.o.
W dniach 8–11 czerwca br. w Hamburgu odbyła się doroczna konferencja European Cystic Fibrosis Society, CF Europe i CF
Worldwide, w której z ramienia PTWM wzięły udział: Dorota
Hedwig, Anna Skoczylas-Ligocka, Alicja Rostocka. Podczas
wspólnej sesji zostały zaprezentowane bieżące projekty PTWM.
Delegatom udało się uzyskać oficjalne poparcie CF Europe dla
starań PTWM dotyczących wprowadzenia programu domowej
antybiotykoterapii dożylnej do polskiego systemu medycznego
oraz opinię ECFS potwierdzającą zalety tej procedury. Niezależnie od konferencji środowiskowej odbyła się konferencja
medyczna, podczas której omówiono m.in. postępy w badaniach
nad leczeniem mukowiscydozy. Szersza relacja na s. 99.
W dniach 19–20 listopada br. w Krakowie odbyło się II
Ogólnopolskie Szkolenie „Pielęgniarstwo w mukowiscydozie”
skierowane do personelu medycznego pracującego z chorymi
na mukowiscydozę w ośrodkach z całego kraju. Szerszą relację
umieścimy w kolejnym numerze.
W dniach 17 września i 19 listopada br. odbyły się warsztaty
psychologiczne dla chorych z Wielkopolski, wznowione po wakacyjnej przerwie. Relację z ich przebiegu zamieszczono na s. 111.
W dniach 21–27 listopada br. odbył się III Europejski Tydzień Świadomości Mukowiscydozy, w ramach którego PTWM
podjęło szereg działań. Patronat honorowy nad nimi objęła
Anna Komorowska, Małżonka Prezydenta Rzeczpospolitej
Polskiej. Jednym z nich była Konferencja Naukowo-Szkoleniowa w Miejskim Domu Kultury w Rabce-Zdroju skierowana do
nauczycieli pracujących z dziećmi chorymi na mukowiscydozę.
Relacja w kolejnym numerze.
Prezes ZG PTWM Dorota Hedwig wraz z dyrektor Anną
Skoczylas-Ligocką wzięły udział w konferencji zorganizowanej
przez Polskie Towarzystwo Mukowiscydozy w Karpaczu.
Współpraca zagraniczna
W dniach 14–17 września br. w Rabce gościły Uljana Krasnyk z zarządu organizacji Ukraińskiego Towarzystwa Chorych
na Mukowiscydozę i Swietłana Terentiewa – fizjoterapeutka ze
szpitala we Lwowie. Panie zostały przeszkolone przez Artura
Leżańskiego i Danutę Buksę, brały udział w warsztatach żywieniowych, zapoznały się z metodami działania PTWM (subkonta,
pozyskiwanie funduszy, działalność lobbingowa).
Dzięki współpracy z CF Europe PTWM oddelegowało do
udziału w szkoleniu w ośrodku rehabilitacyjnym dla chorych
na mukowiscydozę w De Haan w Belgii fizjoterapeutów pracujących z chorymi w Małopolsce – Justynę Rostocką-Cholewę
i Piotra Prusaka. Więcej na ten temat na s. 106 i 108.
mukowiscydoza w internecie
CF Europe, federacja stowarzyszeń zajmujących się problematyką mukowiscydozy działających w 39 krajach Europy, uruchomiła nową stronę internetową pod adresem www.wikicf.com.
Strona jest tworzona dla i przez ludzi związanych z mukowiscydozą. Zachęcamy do odwiedzenia strony i aktywnego
uczestnictwa w dyskusjach na jej forum, gdzie można zdobyć
wiele cennych informacji i wymieniać się wiedzą praktyczną.
Niestety, w chwili obecnej strona jest dostępna wyłącznie w wersji anglojęzycznej.
Jedną z ostatnich nowości zamieszczonych na stronie internetowej PTWM dostępnej pod adresem www.ptwm.org.pl
są filmy instruktażowe prezentujące metody fizjoterapii, które
zostały także dołączone do poprzedniego wydania „Mukowiscydozy”. Bieżące informacje dotyczące podejmowanych przez
PTWM akcji są także zamieszczane na portalach społecznościowych Facebook i Nasza Klasa, gdzie mamy wielu sympatyków.
Wydarzenia
•SpołecznikRoku2010
20 czerwca br. w Warszawie podczas uroczystej gali
prezes Polskiego Towarzystwa Walki z mukowiscydozą,
Dorota Hedwig, odebrała nagrodę „Społecznik Roku 2010”
ufundowaną przez Newsweek Polska. Nagroda przyznawana
jest od trzech lat osobom, które w sposób szczególny zaangażowały się w pracę na rzecz dobra wspólnego w organizacjach
97
z ŻYCIA PTWm
pozarządowych. Odbierając nagrodę, Dorota Hedwig przypomniała zebranym dramatyczną sytuację, w jakiej jest wielu
chorych na mukowiscydozę w Polsce, i wyraziła nadzieję, że
dzięki nagrodzie zostanie wysłuchana przez osoby i instytucje, które powinny wesprzeć jej dążenia do poprawy systemu
leczenia, a chorzy na mukowiscydozę uzyskają większe społeczne zrozumienie ich potrzeb.
•KryształySoli
We wrześniu zostało wysłane zgłoszenie PTWM do
Konkursu o Nagrodę Marszałka Województwa Małopolskiego
„Kryształy Soli” dla najlepszych organizacji prowadzących
działalność pożytku publicznego.
Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą wytypowało do plebiscytu
swojego kandydata – dr. Andrzeja Pogorzelskiego, wiceprezesa
ZG Towarzystwa.
•EccoWalkathon
10 września br. na warszawskiej Agrykoli odbył się ECCO
Walkathon 2011. ECCO Walkathon to charytatywny spacer dla
całej rodziny, znajomych i wszystkich ludzi dobrej woli. Każdego roku wiele tysięcy uczestników z całego świata spaceruje,
dedykując przebyte przez siebie kilometry na cele dobroczynne.
Pieniądze zebrane podczas tegorocznego ECCO Walkathonu
Fundacja TVN „Nie jesteś sam” przeznaczyła na pomoc chorym
na mukowiscydozę.
•IIIEuropejskiTydzieńŚwiadomościMukowiscydozy
W dniach od 21 do 27 listopada br. CF Europe i stowarzyszenia pacjentów w 39 krajach Europy organizują III Europejski
Tydzień Świadomości Mukowiscydozy w celu walki o lepsze
i dłuższe życie dla wszystkich ludzi żyjących z CF. Polskie
Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą, jak co roku, w okresie
Europejskiego Tygodnia Świadomości stara się przypomnieć
osobom odpowiedzialnym za organizację opieki zdrowotnej
w Polsce o konieczności podjęcia bardziej zdecydowanych
działań w celu zapewnienia odpowiedniego systemu leczenia
mukowiscydozy w naszym kraju.
Kontrola Głównej Komisji Rewizyjnej
•NowotarskiDzieńWolontariusza
Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Targu organizuje
w dniu 5 grudnia br. kolejny już Nowotarski Dzień Wolontariusza. Tegoroczny NDW wpisuje się w obchody Europejskiego
Roku Wolontariatu 2011. Jak co roku, najważniejszym punktem
obchodów jest plebiscyt „Aktywny 2011”. W tym roku Polskie
Od 1 sierpnia br. na stanowisko koordynatora projektów
pomocowych został zatrudniony Rafał Figura. Z dniem 20 sierpnia br. pracę zakończył pracownik administracyjno-biurowy
Bartłomiej Miśkowiec. W związku z urlopem macierzyńskim
głównej księgowej Bożeny Książek została zatrudniona na zastępstwo Paulina Lech-Graca.
W sierpniu i listopadzie Główna Komisja Rewizyjna przeprowadziła kontrolę dokumentacji finansowej Towarzystwa,
prawidłowości przeprowadzenia akcji zbierania 1% podatku
dochodowego na rzecz chorych i pomocy udzielanej podopiecznym Towarzystwa oraz nadzorowała przeprowadzenie inwentaryzacji majątku i finansów Towarzystwa w związku z badaniem
bilansu otwarcia/zamknięcia roku obrotowego. W wyniku
przeprowadzonej kontroli nie stwierdzono nieprawidłowości
w prowadzeniu działalności Towarzystwa.
Sprawy kadrowe
OKIEM PREZESA
Kończy się kolejny rok pełen różnych wydarzeń, zarówno
pięknych i radosnych, ale też trudnych, pełnych smutnych wspomnień. Dzisiaj chcę zatrzymać się nad niektórymi, a także krótko
scharakteryzować nasze działania w ciągu ostatnich miesięcy.
Nie będę opisywała wszystkich naszych aktywności, których
jest naprawdę bardzo dużo, skupię się jedynie na działaniach
podjętych w Ministerstwie Zdrowia i Narodowym Funduszu
Zdrowia w sprawie systemowych zmian leczenia chorych na
CF, które są sprawą kluczową w działaniach o zmianę na lepsze
życia chorych na mukowiscydozę w naszym kraju.
Jak wielu z Państwa wie, od wielu lat zabiegamy w MZ
o konieczne dla nas zmiany, z lepszym lub gorszym skutkiem.
Tak jak w przypadku przeszczepów płuc, udało się dopiero po
wielu latach nacisku skruszyć pierwsze lody, tak i obecnie wcale
nie jest łatwiej.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że pomimo
wielu starań, pozyskiwania środków finansowych, sprzętu rehabilitacyjnego, organizowania szkoleń itp., krótko mówiąc – dużego
rozwoju Towarzystwa – czuję wewnętrzny niedosyt. Poświęcałam
sporo czasu na spotkania w MZ, nieustannie przedstawiając nasze
wspólne problemy, miałam jednak wciąż wrażenie, że to zbyt mało,
że czegoś brakuje. Aż nadszedł czas, że zarówno ja, jak i dr A. Pogorzelski oraz cały Zarząd Główny dojrzeliśmy do podjęcia decyzji
98
o zatrudnieniu dyrektora zarządzającego. Wszyscy członkowie ZG
pracują zawodowo, więc czas, który mogą poświęcić na działalność
w PTWM, jest ograniczony, a tutaj nie tylko potrzebny jest czas,
który zawsze byliśmy w stanie wygospodarować na ważne spotkania, ale potrzebna była osoba, która kontynuowałaby rozpoczęte
sprawy w postaci korespondencji, pilnowałaby terminów oraz
czuwałaby, aby lobbing na MZ był mocny i stały. Z powyższych
powodów zarząd postanowił zatrudnić dodatkowego pracownika.
Teraz, po roku od tej chwili, zdecydowanie mogę powiedzieć, że była
to bardzo dobra decyzja. W tym roku kilkakrotnie spotykałam się
w MZ w sprawie prowadzenia antybiotykoterapii dożylnej w warunkach domowych, jak i w sprawie zmiany warunków leczenia
na oddziałach szpitalnych, za każdym razem towarzyszyła mi
zatrudniona pani dyrektor Ania Skoczylas-Ligocka. Oczywiście,
podczas spotkań poruszane były także tematy refundacji leków,
które są pełnopłatne, np. azytromycyny. Jak zawsze staram się
przedstawiać problemy naszego środowiska. Zaczynam widzieć
pierwsze bardzo konkretne efekty współpracy z MZ, w dużej mierze
dzięki pani Ani, która świetnie radzi sobie z powierzoną jej funkcją.
Zarówno ja, jak i dr Pogorzelski jesteśmy codziennie w kontakcie,
gdyż pani Ania nam nie odpuszcza . I bardzo dobrze, przecież
o to chodziło. Dostaję mnóstwo maili od pani dyrektor, która nie
potrafi się nudzić .
z ŻYCIA PTWm
Podzielę się z Państwem wrażeniami z mojej ostatniej
wyprawy do Warszawy w sprawach CF. Wyjechałam z domu
o 3.30, następnie o 6.30 miałam z Krakowa pociąg ekspresowy do Warszawy. W Krakowie dołączyła do mnie pani Ania.
Z trudem zdążyłyśmy na zaaranżowane przez nią spotkanie
w sprawie warunków leczenia chorych na CF, gdyż pociąg
był mocno opóźniony. Chwilka na złapanie oddechu i kolejne
dwugodzinne spotkanie w NFZ. Wiele słów, emocji i prób
przekonania przedstawicieli Funduszu, że dożylna antybiotykoterapia domowa na Zachodzie to „normalność”. Niestety,
moje argumenty poparte autorytetem i opinią dr Doroty Sands
oraz Karleen De Rijcke, prezes Europejskiej Organizacji Mukowiscydozy, nie spotkały się ze zrozumieniem. Usłyszałyśmy,
że nasz system zdrowia nie jest przygotowany do wprowadzenia
takiej procedury medycznej, a co gorsze, odniosłam wrażenie,
że nie ma woli wprowadzenia zmian, które by to umożliwiały.
Po spotkaniach zaprosiłyśmy Karleen na szybki obiad, a następ-
nie dosłownie pobiegłyśmy z panią Anią do pociągu. W Krakowie
byłyśmy przed godziną 21.00, gdyż pociąg był ponownie mocno
opóźniony. Pani Ania wskoczyła w autko i pognała do Oświęcimia, gdzie mieszka. Nie wiem, czy mnie chciałoby się dojeżdżać
do pracy taki kawał drogi. Ja natomiast spędziłam godzinkę
na krakowskim dworcu PKS i wreszcie doczekałam się autobusu
do Nowego Sącza. W domku zawitałam, jak zwykle po warszawskich wojażach, przed godziną 24.00. W drzwiach przywitał
mnie mąż pytaniem: „I co, udało się coś załatwić?”. Wprawdzie
dawno nie miałam tak kiepskiego samopoczucia i miny jak po
tej ostatniej wyprawie, opowiedziałam mężowi o nieudanym
spotkaniu… Pozostała mi wiara, że mimo wszystko zasiałyśmy
ziarno, które być może zaowocuje w przyszłości. Wracając krakowskim autobusem do domu, analizowałam miniony dzień,
moje rozczarowanie po spotkaniu w NFZ i zaczęłam rozczulać
się nad bezradnością wobec skrzywionego systemu służby zdrowia w naszym kraju, zaczęłam myśleć, ile czasu poświęciłyśmy
z panią Anią i właściwie nic nie osiągnęłyśmy… Jednak to był
tylko moment negatywnego myślenia . Przypomniałam sobie
5 lat walki o przeszczepy, poświęcony czas, różne momenty życia,
w których wydawało się, że te działania do niczego nie prowadzą, przypomniałam sobie, jak bardzo opłaca się cierpliwość
i drążenie tematu. Dlatego z pewnością nie odpuszczę i wierzę,
że i te bariery wspólnie pokonamy.
Podzieliłam się z Państwem jednym dniem mojego życia
i tak właściwie nie wiem, dlaczego tym dniem, może dlatego,
że jadąc na spotkanie, byłam pełna nadziei, tym bardziej, że
wcześniejsze spotkania i rozmowy w MZ dawały dużą nadzieję
na pomyślne załatwienie sprawy domowej antybiotykoterapii
dożylnej, a tutaj nagle – cios i porażka? Jednak najważniejsze jest
zakończenie, wierzę, że to porażka chwilowa i zabieram się do
kolejnych spotkań, mając nadzieję, że i tym razem cierpliwość
przyniesie oczekiwane zmiany na lepsze.
Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia, czas magicznej
atmosfery miłości i nadziei, czas ciepła w naszych sercach i pokoju w rodzinach. Życzę Państwu, by te Święta były wyjątkowe,
wolne od wszelkich trosk związanych ze zdrowiem, oraz żeby
Boże Narodzenie stało się wielką nadzieją w naszych wspólnych
trudnych sprawach w nadchodzącym Nowym 2012 Roku.
Dorota Hedwig
34. KONGRES EUROPEjSKIEGO TOWARZYSTWA
MUKOWISCYDOZY ORAZ SPOTKANIE CYSTIC
fIBROSIS EUROPE I CYSTIC fIBROSIS
WORLDWIDE W HAMBURGU
Anna Skoczylas-Ligocka, magdalena Czerwińska-Wyraz
W dniach 8–11 czerwca 2011 r. ponad 2000 naukowców
– lekarzy, pielęgniarek oraz fizjoterapeutów – spotkało się
w Hamburgu, aby wziąć udział w 34. Kongresie Europejskiego
Towarzystwa Mukowiscydozy (ECFS). Oprócz uczestników
kongresu naukowego w Hamburgu spotkało się około 60 przed-
stawicieli 30 europejskich organizacji reprezentujących chorych
na mukowiscydozę, zrzeszonych w federacji Cystic Fibrosis
Europe i Cystic Fibrosis Worldwide. Polskie Towarzystwo Walki
z Mukowiscydozą reprezentowane było przez Dorotę Hedwig,
Alicję Rostocką i Annę Skoczylas-Ligocką. Podczas spotkania
99
z ŻYCIA PTWm
Nowy zarząd CF Europe z Karleen de Rijcke jako prezesem
Prof. Stuart Elborn – przewodniczący ECFS – prezentuje najnowsze osiągnięcia
w leczeniu mukowiscydozy
swoje osiągnięcia i cele prezentowały wszystkie stowarzyszenia
z Europy, wybrano także nowy zarząd CF Europe, do którego
z ramienia PTWM kandydowała Alicja Rostocka. Prezesem CF
Europe na kolejną kadencję wybrana została Karleen de Rijcke.
Przedstawiciele organizacji pacjentów szczególną uwagę poświęcili modelom współpracy ze środowiskiem lekarskim i poprawie
jakości leczenia osób chorych na mukowiscydozę – zapoznali
się z metodą rankingowania ośrodków klinicznych w USA,
opartą na danych statystycznych z krajowego rejestru mukowiscydozy, dzięki której ośrodki mogą monitorować i wprowadzać
zmiany mające na celu poprawę efektywności leczenia chorych
na mukowiscydozę będących pod ich opieką. Niemieckie Towarzystwo Mukowiscydozy prezentowało wyniki swojego projektu wczesnej interwencji wśród chorych z pogarszającym się
stanem odżywienia i wynikami funkcji płuc, w ramach którego
pracownicy organizacji prowadzą dla wybranej grupy chorych
indywidualne wsparcie socjalne i psychologiczne wraz z programem aktywizacji sportowej i poprawy stanu odżywienia.
Dla przedstawicieli PTWM uczestniczących w spotkaniu
rozmowy w kuluarach były okazją do nawiązania bliższych znajomości z przedstawicielami organizacji z innych krajów, porównania poziomu opieki nad chorymi, wymiany doświadczeń i pomysłów na poprawę jakości opieki nad chorymi w naszym kraju.
Podczas spotkania CF Europe, a także w trakcie Kongresu
ECFS przedstawione zostały najnowsze osiągnięcia w leczeniu
mukowiscydozy, a wśród nich szczególnym wydarzeniem stała
się prezentacja niepublikowanych dotychczas wyników badań
klinicznych III fazy terapii genetycznej preparatem VX-770.
W badaniu tym udział wzięło 161 chorych na mukowiscydozę
w wieku powyżej 12 lat z mutacją G551D, która dotyczy około
4% populacji chorych (w USA to grupa około 1200 osób). Badanie trwało 48 tygodni i przeprowadzono je głównie w USA
oraz w kilku krajach Europy (m.in. Irlandia, Belgia, Anglia).
W badaniu u chorych przyjmujących VX-770 w porównaniu
do chorych przyjmujących placebo wykazano 10,6% poprawę
wyników funkcji płuc po 24 tygodniu, która utrzymała się także
w 48 tygodniu leczenia. 19 października 2011 r. amerykańska firma farmaceutyczna Vertex Pharmacuticals, która we współpracy
z Cystic Fibrosis Foundation opracowuje lek VX-770, ogłosiła,
że złożyła do urzędu rejestracji leków i środków spożywczych
USA (FDA) wniosek o jego rejestrację. Lek będzie nosił nazwę
KALYDECO. Wraz z wnioskiem rejestracyjnym leku złożono
wniosek o rozpatrzenie go w trybie przyspieszonym, co może
skrócić przewidywany czas rejestracji z 10 do 6 miesięcy. Do końca października 2011 r. Vertex planuje również złożyć wniosek
rejestracyjny do Europejskiej Agencji Leków (EMA) i uzyskała
już zgodę na przyspieszony tryb rozpatrywania wniosku (czas
oceny leku będzie skrócony z 210 do 150 dni).
Prof. Stuart Elborn, przewodniczący ECFS, który prezentował wyniki badania, podkreślił, że znacząca redukcja
stężenia chlorków w pocie w grupie chorych leczonych VX-770
(Kalydeco) świadczy o poprawie funkcji białka CFTR, którego
defekt leży u podłoża choroby, dając nadzieję na to, że będzie
pierwszym lekiem leczącym przyczynę choroby.
WARSZTATY DLA RODZIN CHORYCH
NA MUKOWISCYDOZĘ W RABCE-ZDROjU
Anna Skoczylas-Ligocka, monika Paduszyńska
Od czerwca do grudnia 2011 r. w Rabce-zdroju odbyły
się cztery spotkania w cyklu warsztatów psychologicznych
i szkoleniowych dla rodzin osób chorych na mukowiscydozę. zajęcia poprowadzili m.in. dr Andrzej Pogorzelski, mgr
Artur Leżański, mgr Danuta Buksa, mgr Bożena Pustułka
i mgrDanutaFąfaraz InstytutuGruźlicyi ChoróbPłuc
100
w Rabce-zdroju oraz dr Teresa Orlik i mgr monika mielus
z Instytutu matki i Dziecka w Warszawie, a także psycholodzy Aleksandra Lorenz-Steinmec i joanna Boroń-zyss ze
specjalistycznej poradni psychologiczno-pedagogicznej
Krakowskiego Ośrodka Terapii. Program warsztatów
realizowany był przez Polskie Towarzystwo Walki z muko-
z życia ptwm
wiscydozą przy wsparciu finansowym ze środków PFRON
będących w dyspozycji województwa małopolskiego oraz
firmy Roche Polska.
Głównym celem warsztatów było podniesienie poziomu
wiedzy rodziców i opiekunów chorych na temat leczenia,
rehabilitacji i radzenia sobie z problemami psychologicznymi
chorych na mukowiscydozę. Podczas każdego spotkania rodziny chorych uczestniczyły w warsztatach psychologicznych,
z którymi równolegle realizowany był program szkoleniowy.
W programie spotkań aż trzy z nich poświęcono zagadnieniom dotyczącym fizjoterapii oddechowej, ponieważ ciężar
wyszkolenia się i codziennego wykonywania zabiegów spada
na opiekunów chorych. Muszą oni zdobyć odpowiednią
wiedzę i praktyczne umiejętności dotyczące technik rehabilitacyjnych oraz posługiwania się sprzętem. Oprócz wykładów dr Pogorzelskiego i fizjoterapeutów organizowane były
również zajęcia praktyczne, w trakcie których, w niewielkich
grupach, omawiano poszczególne techniki rehabilitacyjne
(w tym drenaż ułożeniowy, drenaż autogeniczny, znaczenie
wysiłku fizycznego) i demonstrowano prawidłowe metody
posługiwania się sprzętem (m.in. Pari PEP System, kamizelka The Vest, Flutter, Acapella). Istotnym zagadnieniem
omawianym w trakcie warsztatów przez psychologów były
sposoby motywowania chorych do regularnego wykonywania
zabiegów fizjoterapeutycznych i aktywności fizycznej. Swoje
doświadczenia i sukcesy na tym polu opisywali rodzice i sami
chorzy. O zapotrzebowaniu na taką formę edukacji świadczy
fakt, że w warsztatach fizjoterapeutycznych organizowanych
26.06.2011 r. uczestniczyło prawie 90 osób.
W warsztatach poświęconych leczeniu żywieniowemu
chorych na mukowiscydozę organizowanych 17 września
2011 r. udział wzięło ponad 50 osób – w dużej części rodziców
małych dzieci. Spotkania w grupach prowadziła mgr Monika
Mielus, która na praktycznych przykładach omawiała, jak
rozpoznać niedopasowaną suplementację enzymami trzustkowymi, jak oceniać stan odżywienia i kiedy oraz w jaki
sposób wprowadzać odżywki wysokokaloryczne. Dodatkowym, niezwykle ważnym tematem poruszanym w trakcie
warsztatów były standardy higieny i zapobiegania infekcjom
u chorych na mukowiscydozę, a także zasady prawidłowego
podawania leków wziewnych i dezynfekcji sprzętu przeznaczonego do inhalacji.
Spotkania odbywały się w salach wykładowych udostępnionych przez Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju. Dla uczestników zorganizowano poczęstunek
oraz transport z Krakowa, przekazywane były również dary
rzeczowe.
Monika Mielus z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie prowadziła warsztaty
poświęcone leczeniu żywieniowemu
Aleksandra Lorenz-Steinmec i Joanna Boroń-Zyss w trakcie warsztatów psychologicznych
Pogaduchy w czasie przerwy kawowej
Projekt realizowany przy wsparciu finansowym ze środków
PFRON będących w dyspozycji województwa małopolskiego
Danuta Buksa demonstruje prawidłowe posługiwanie się kamizelką
The Vest
101
z życia ptwm
ECCO Walkathon 2011
– spacer dla całej rodziny
Gabriel Paduszyński
Uczestnicy ECCO Walkathonu, który odbył się w tym
roku 10 września na warszawskiej Agrykoli, wychodzili 706 800
złotych. Środki te ECCO przekaże na rzecz kilku organizacji
charytatywnych.
Z roku na rok ECCO Walkathon przyciąga coraz większą
liczbę uczestników, dzięki którym może być niesiona pomoc
najbardziej potrzebującym. ECCO Walkathon wystartował
w Polsce już po raz siódmy; jest to największy na świecie spacer
charytatywny. Na Agrykoli zgromadziło się ponad 19 500 osób,
by przekazać na cele charytatywne łącznie ponad 706 800 złotych.
Te pieniądze to efekt przebytych przez wszystkich uczestników
wielu kilometrów. Mechanizm akcji jest niezmienny od siedmiu
lat – za każdy przebyty przez uczestnika kilometr firma ECCO
wpłaca 4 złote na konto wybranej przez niego organizacji charytatywnej. W tym roku do wyboru były dwie trasy – sześciokilometrowa i dziesięciokilometrowa. Każdy, kto wziął udział w ECCO
Walkathonie, mógł wesprzeć projekty realizowane przez trzy
organizacje charytatywne:
• Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce, które otrzymane pieniądze przekaże na wsparcie Rodzinnego Domu Czasowego
Pobytu „Puchatek” w Biłgoraju,
• Fundacja TVN „Nie jesteś sam”, która udzieli pomocy dzieciom chorym na mukowiscydozę,
• Fundację Radia ZET, która zakupi sprzęt medyczny ratujący
życie najmłodszych pacjentów Kliniki Kardiologii Instytutu
Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Podczas marszu wszystkie dzieci poniżej 10. roku życia
otrzymały wraz z pakietem startowym koszulkę z superbohaterem Evinem oraz książeczkę z ciekawymi ćwiczeniami i zadaniami. Każde dziecko biorące udział w tej niezwykłej przygodzie
przekazało dodatkowe 15 złotych na wsparcie warszawskiego
ZOO i budowę letniej siedziby dla najmniejszych małpek świata
– uistiti pigmejek. Łączna wysokość dotacji „wychodzonej” przez
niemal 4 tysiące dzieci wyniosła 58 800 złotych.
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą reprezentowała pani Anna
Kobyłecka – członek Zarządu Głównego
Również internauci wirtualnie wzięli udział w akcji i sprawili,
że ECCO przekazało dodatkowo 10 000 złotych na pomoc
potrzebującym. Dzięki specjalnej aplikacji dostępnej na profilu
ECCO Walkathonu na Facebooku każdy nowy fan to dodatkowa
złotówka na rzecz akcji.
Do charytatywnego spaceru zachęcali prowadzący imprezę
Dorota Wellman i Marcin Prokop, znani miłośnikom programu
Dzień Dobry TVN, a uczestników rozgrzewał Michał Piróg,
szerszej publiczności znany jako juror programu You Can Dance.
W ECCO Walkathonie 2011 udział wzięli Rafał Bryndal, Tomasz
Karolak, Beata Pawlikowska, Magdalena Różczka, Małgorzata
Socha, Paweł Wawrzecki i Adam Wajrak.
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą reprezentowała pani Anna Kobyłecka, członek Zarządu Głównego.
Z roku na rok ECCO Walkathon przyciąga coraz większą liczbę uczestników
102
Autor korzystał ze strony internetowej: www.ecco.com.
z ŻYCIA PTWm
DOMOWA ANTYBIOTYKOTERAPIA DOŻYLNA
W POLSCE – MISSION IMPOSSIBLE?
Anna Skoczylas-Ligocka, Dorota Hedwig
Leczenie antybiotykami dożylnymi w warunkach domowych jest równie skuteczną jak leczenie w warunkach szpitalnych
metodą terapii zaostrzeń choroby oskrzelowo-płucnej u chorych
na mukowiscydozę. Jest również metodą bezpieczną dla chorego. Potwierdzają to liczne badania, a także metaanalizy prac
naukowych przeprowadzonych na ten temat w krajach Europy
Zachodniej, USA czy Australii. Jednak w Polsce, pomimo wielu
lat starań o udostępnienie chorym na mukowiscydozę tej formy leczenia, wielu decydentów w systemie opieki zdrowotnej
traktuje ten pomysł jako kuriozalny i niedorzeczny i zasadniczo
niewykonalny w polskich realiach. Co sprawia, że nasi chorzy
nadal zapełniają sale (a niejednokrotnie również korytarze) szpitalne? Dlaczego to proste i tanie rozwiązanie nie jest dotychczas
realizowane w Polsce?
jak robią to inni?
Korzyści zdrowotne i ekonomiczne z leczenia domowego są
niezaprzeczalne, dlatego od lat 80. XX w. jest ono powszechnie
stosowane w USA, Australii, krajach Europy Zachodniej, w tym
m.in. w Szwecji, Anglii, Belgii, Holandii, Niemczech, Hiszpanii.
Organizacja domowej antybiotykoterapii dożylnej wymaga
przede wszystkim ogromnej odpowiedzialności i umiejętności
ze strony opiekunów chorego. Leczenie domowe stanowi alternatywę dla leczenia szpitalnego i jest przeznaczone wyłącznie
dla tych chorych, którzy sami lub rodzice w ich imieniu wyrażą
na to świadomą zgodę. Przed rozpoczęciem leczenia antybiotykami dożylnymi w domu opiekunowie chorego uczestniczą
w specjalnym szkoleniu przeprowadzanym przez pielęgniarki.
Aby ocenić ryzyko wystąpienia działań niepożądanych, pierwszą dawkę antybiotyku chory przyjmuje w szpitalu, a następnie
w trakcie leczenia domowego pozostaje w stałym kontakcie
telefonicznym z ośrodkiem. W razie wystąpienia powikłań lub
problemów z wkłuciem chory musi zgłosić się po pomoc do
ośrodka prowadzącego leczenie lub do innego najbliższego szpitala. Chory w trakcie leczenia pozostaje we własnym środowisku,
stąd unika kontaktu z bakteriami, jakimi zainfekowani są inni
chorzy, chodzi do szkoły, pracy, pomimo przewlekłej choroby
żyje „normalnie”.
Po co w Polsce potrzebna jest domowa antybiotykoterapia dożylna?
Domowa antybiotykoterapia dożylna byłaby szczególnie
korzystna w Polsce, gdzie prawdopodobnie nie ma ani jednego
oddziału szpitalnego, który gwarantowałby chorym na mukowiscydozę w pełni bezpieczne leczenie, a chorzy muszą często
tygodniami czekać na wolne miejsce w szpitalu. Hospitalizacja w przepełnionych oddziałach, w wieloosobowych salach,
wspólne łazienki i toalety, nieznajomość lub brak możliwości
stosowania odpowiednich standardów sanitarnych przez personel medyczny i w końcu zachowanie samych pacjentów, którzy
zaspokajając potrzebę socjalizacji, sprawiają, że ryzyko wystąpienia zakażeń krzyżowych w polskich szpitalach jest szczególnie
wysokie. To ryzyko, które może mieć fatalne skutki w postaci
nowej infekcji, szczególnie szczepami wielolekoopornych bakterii, a w efekcie pogorszenia funkcji płuc, gorszych rokowań.
Oprócz niezaprzeczalnych korzyści dla zdrowia chorych
w postaci wolniejszego tempa progresji choroby oskrzelowopłucnej, rzadszego występowaniem kolejnych zaostrzeń, wydłużenia czasu przeżycia, domowa antybiotykoterapia dożylna
jest tańsza niż leczenie w szpitalu. Szacuje się, że zastąpienie
hospitalizacji jednego chorego leczeniem domowym, dzięki
redukcji kosztów hotelowych i przerzuceniu na chorego części
kosztów leczenia (np. kontynuacja leczenia przewlekłego, fizjoterapia), pozwala na zaoszczędzenie średnio około 4000 zł.
Domowa antybiotykoterapia dożylna pozwoli także na zapobieganie lub opóźnienie występowania przewlekłego zakażenia płuc
u chorych niezainfekowanych, co w perspektywie będzie miało
znamienny wpływ na zmniejszenie ogólnych kosztów leczenia
choroby. Ponadto leczenie domowe pozwoliłoby odciążyć oddziały szpitalne, dzięki czemu pozostali chorzy nie musieliby
oczekiwać na wolne miejsce w szpitalu i mogliby być leczeni
w warunkach izolacyjnych, a zatem poprawie uległoby nie tylko
bezpieczeństwo chorych, ale również jakość i efektywność ekonomiczna opieki nad chorymi na mukowiscydozę. Wdrożenie
domowej antybiotykoterapii dożylnej pozwala także na znaczną
poprawę jakości życia chorych i zmniejszenie społecznych kosztów choroby – przebywanie w domu w czasie leczenia zmniejsza
obciążenie psychiczne pacjentów i ich rodzin, umożliwia prowadzenie normalnego trybu życia, kontynuację nauki, pracy.
Projekt „Domowa antybiotykoterapia w leczeniu
zaostrzeń choroby oskrzelowo-płucnej u chorych
na mukowiscydozę” – gdzie jesteśmy?
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą od wielu
lat zabiega o udostępnienie domowego leczenia antybiotykami
dożylnymi w Polsce. W lutym 2011 r. powstał kompleksowy
projekt „Domowa antybiotykoterapia w leczeniu zaostrzeń
choroby oskrzelowo-płucnej u chorych na mukowiscydozę”, przygotowany we współpracy z Polskim Towarzystwem
Mukowiscydozy oraz z dr Tacjaną Pressler z Europejskiego
Towarzystwa Mukowiscydozy. Projekt ten 8 lutego 2011 r. został
przedstawiony podczas spotkania przedstawicieli PTWM i PTM
w Ministerstwie Zdrowia wraz z wnioskiem o jego wdrożenie
w systemie opieki zdrowotnej w ramach najlepiej odpowiadającego jego specyfice świadczenia.
Wnioskowane w projekcie leczenie polega na dożylnym
podawaniu w warunkach domowych wybranych antybiotyków
stosowanych w przebiegu leczenia zaostrzeń choroby oskrzelowo-płucnej u chorych na mukowiscydozę w wieku powyżej
1 r.ż. wraz z kompleksową opieką nad chorym polegającą na:
1. Przygotowaniu chorego oraz opiekunów do leczenia dożylnego antybiotykami w warunkach domowych.
2. Zapewnieniu ciągłego kontaktu telefonicznego pacjenta lub
opiekunów z ośrodkiem prowadzącym leczenie.
3. Przeprowadzeniu programu badań kontrolnych zgodnie
z terminarzem wizyt.
103
z ŻYCIA PTWm
4. Dostarczeniu choremu preparatów, sprzętu, niezbędnych
środków opatrunkowych.
5. Zapewnieniu dostępu do opieki pielęgniarskiej lub hospicjum domowego w miejscu zamieszkania pacjenta w razie
wystąpienia komplikacji niewymagających leczenia szpitalnego.
6. Zapewnieniu hospitalizacji w ośrodku przeprowadzającym
leczenie w przypadku podejrzenia lub wystąpienia powikłań
wymagających leczenia szpitalnego.
Na liście leków wnioskowanych do objęcia domową antybiotykoterapią dożylną znalazły się antybiotyki, które są od wielu
lat stosowane w ramach leczenia szpitalnego zaostrzeń choroby oskrzelowo-płucnej w mukowiscydozie, m. in. amikacin,
ceftazidime, ceftriaxone, cefotaxime, imipenem, meropenem,
piperacillin i in.
Znaczna część antybiotyków zalecanych w leczeniu chorych
na mukowiscydozę przeznaczona jest do stosowania w lecznictwie zamkniętym i niedostępna na receptę. Dlatego istotę
programu stanowi innowacyjny sposób organizacji leczenia
poprzez umożliwienie zastosowania tej grupy antybiotyków
w domu. W projekcie zostały precyzyjnie określone kryteria
kwalifikacji do leczenia domowego oraz wymagania dla ośrodków, które będą je przeprowadzać, została również wykonana
analiza kosztów.
Ministerstwo Zdrowia, po uzyskaniu wstępnej pozytywnej
opinii konsultanta krajowego ds. chorób płuc, prof. Kazimierza
Roszkowskiego-Śliża, rozpoczęło dalsze analizy oraz konsultacje,
m.in. z Narodowym Funduszem Zdrowia. Projekt został również
przesłany do Agencji Oceny Technologii Medycznych, która
jest zobligowana wydać rekomendację dotyczącą zasadności
zakwalifikowania tej formy leczenia do zakresu świadczeń
gwarantowanych.
Wymiana korespondencji i argumentów z Ministerstwem
Zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia wskazuje na to, że
brak jest jednoznacznych zapisów, które zarówno pozwalałyby,
jak i wykluczały możliwość uruchomienia domowej antybiotykoterapii dożylnej. Co więcej, oba urzędy prezentują sprzeczne
stanowiska w tej sprawie.
Według NFZ podawanie leków LZ, czyli przeznaczonych
do lecznictwa zamkniętego (w tym przypadku antybiotyków dożylnych), poza szpitalem jest niezgodne z prawem, co wyklucza
możliwość uruchomienia dożylnej antybiotykoterapii domowej.
Jest to stanowisko sprzeczne z dotychczasową praktyką
i ze stanowiskiem Ministerstwa Zdrowia, gdyż leki zarejestrowane w lecznictwie zamkniętym są obecnie stosowane w leczeniu domowym, jak np. w procedurze domowego żywienia
pozajelitowego czy w programie leczenia hemofilii. Możliwość
zastosowania leków LZ w warunkach domowych potwierdza
również Główny Inspektor Farmaceutyczny Zofia Ulz, która
w odpowiedzi na zapytanie skierowane do niej w tej sprawie
przez PTWM potwierdziła, że: „leki LZ mogą być stosowane
poza zakładem lecznictwa zamkniętego, np. w domu chorego, pod warunkiem, że ich stosowanie odbywa się w ramach
udzielanych przez ten zakład świadczeń zdrowotnych.” Podkreśliła również, że leki te: „powinny być wydawane z aptek lub
działów farmacji szpitalnej do oddziałów, pod opieką których
znajduje się pacjent, a dopiero stamtąd mogą być dostarczane
do domu chorego.” Za możliwością zastosowania antybiotyków
dożylnych w domu przemawia również fakt, iż antybiotyki
stosowane w leczeniu zaostrzeń choroby oskrzelowo-płucnej
104
W trakcie starań o domową antybiotykoterapię dożylną w pracach nad projektem i w spotkaniach w Ministerstwie Zdrowia i Narodowym Funduszu
Zdrowia uczestniczyli dr Andrzej Pogorzelski, prof. Jarosław Walkowiak,
dr Hanna Dmeńska, dr Tacjana Pressler oraz (na zdjęciu wykonanym w dn.
13.10.2011) Karleen de Rijcke, Anna Skoczylas-Ligocka, dr hab. Dorota Sands
i Dorota Hedwig
są lekami sprawdzonymi i dobrze poznanymi pod względem
bezpieczeństwa ich stosowania.
Zdaniem NFZ odpowiedzialność za leczenie lekami LZ
powinna spoczywać na lekarzu. Nie jest zgodne z prawem,
aby leki takie w domu podawała pielęgniarka i nie zostało
jednoznacznie sprecyzowane, czy mogą je podawać rodzice.
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia oraz wielu osób ze środowiska
lekarskiego, to bardzo ważny aspekt organizacyjny i prawny
leczenia domowego, wymagający dalszych ustaleń. W krajach,
w których funkcjonuje domowa antybiotykoterapia dożylna,
odpowiedzialność za leczenie przyjmują na siebie rodzice lub
opiekunowie chorych, którzy muszą być w pełni świadomi, jak
je prawidłowo poprowadzić i jak radzić sobie z komplikacjami.
W warunkach polskich w podobny sposób funkcjonuje domowe żywienie pozajelitowe. Jednakże mieszaninę składników
odżywczych, która podawana jest samodzielnie przez rodzinę
chorego, musi wcześniej przygotować apteka szpitalna, a następnie wyspecjalizowana firma musi dostarczyć ją do domu
chorego. W przypadku domowej antybiotykoterapii dożylnej
opiekunowie musieliby samodzielnie podłączyć choremu
kroplówkę z lekiem, co, jak wydaje się niektórym urzędnikom, stanowi sztukę przekraczającą możliwości zwykłego
śmiertelnika. Niezbędne jest zatem odpowiednie szkolenie
rodziców, zapewnienie odpowiednich warunków w domu
chorego, a w razie konieczności zrobienia wkłucia dostęp do
opieki pielęgniarki lub anestezjologa.
Bez względu na bezsporne korzyści z realizacji domowego
leczenia antybiotykami dożylnymi, nie ulega wątpliwości, że
nie jest to typowa procedura, z jaką mieliby kiedykolwiek do
czynienia nasi urzędnicy, dlatego przekonanie ich do nieco
bardziej elastycznego myślenia na ten temat jest bardzo trudną
misją. Mimo to wierzymy, że nie misją beznadziejną. W sierpniu
2011 r. w trakcie spotkania w Ministerstwie Zdrowia obiecano
nam, że wbrew kontrowersjom ze strony NFZ, domową antybiotykoterapię dożylną uda się włączyć w zakres ambulatoryjnej
opieki specjalistycznej.
z ŻYCIA PTWm
Bibliografia
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Asensio O., Bosque M., Marco T., de Gracia J., Serra C. Home intravenous
antibiotics for cystic fibrosis. Cochrane Database of Systematic Reviews 2000,
Issue 4. Art. No.: CD001917.
Bosworth D.G., Nielson D.W. Effectiveness of home versus hospital care in
the routine treatment of cystic fibrosis. Pediatr Pulmonol 1997; 24: 42–47.
Donati M.A., Guenette G., Auerbach H. Prospective controlled study of home and
hospital therapy of cystic fibrosis pulmonary disease. J Pediatr 1987; 111: 28–33.
Gilbert J., Robinson T., Littlewood J.M. Home intravenous antibiotic treatment in cystic fibrosis. Arch Dis Child 1988; 63: 512–517.
Gómez M., Maraqa N., Álvarez A., Rathore M. Complications of outpatient
parenteral antibiotic therapy in childhood. Pediatr Infect Dis J 2001; 20: 541–543.
Kerem E., Conway S., Elborn S., Heijerman H. for the Consensus Committee, Standards of care for patients with cystic fibrosis: A European consensus,
Journal of Cystic Fibrosis 2005; 4: 7–26.
Kuzemko J.A. Home treatment of pulmonary infection in cystic fibrosis. Chest
1988; 94 (Suppl): 162–165.
Ninan T.K., Russell G. Intravenous antibiotic therapy in cystic fibrosis: in
hospital or at home? Respir Med 1994; 88: 158–159.
Pond M.N., Newport M., Joanes D., Conway S.P. Home versus hospital
intravenous antibiotic therapy in the treatment of young adults with cystic
fibrosis. Eur Resp J 1994; 7: 1640–1644.
10. Riethmueller J., Busch A., Damm V. et al. Home and hospital antibiotic
treatment prove similarly effective in cystic fibrosis. Infection 2002; 30:
387–391.
11. Salcedo R.M., Girón B., Beltrán A., Martínez L., Máiz and L. Suárezc,
Consensus Conference: Home Intravenous Antibiotic Treatment for Cystic
Fibrosis, Arch Bronconeumol 2003; 39(10): 469–475.
12. Sequeiros I.M., Jarad N.A. Home intravenous antibiotic treatment for acute
pulmonary exacerbations in cystic fibrosis – is it good for the patient? Ann
Thorac Med 2009; 4: 111–114.
13. Strandvik B., Hjelte L., Malmborg A.S., Widen B. Home intravenous antibiotic treatment of patients with cystic fibrosis. Acta Paediatr 1992; 81:
340–344.
14. Wai A.O., Frighetto L., Marra C.A., Chan E., Jewesson P.J. Cost analysis
of an adult outpatient parenteral antibiotic therapy (OPAT) programme.
A Canadian teaching hospital and Ministry of Health perspective. Pharmacoeconomics 2000; 18: 451–457.
15. Walkowiak Jarosław, Pogorzelski Andrzej i wsp. Zasady rozpoznawania
i leczenia mukowiscydozy. Zalecenia Polskiego Towarzystwa Mukowiscydozy,
Standardy Medyczne/Pediatria, 2009, t. 6, s. 352–378.
16. Wolter J.M., Bowler S.D., Nolan P.J., McCormack J.G. Home intravenous
therapy in cystic fibrosis: a prospective randomized trial examining clinical,
quality of life and cost aspects. Eur Respir J 1997; 10: 896–900.
SKUTECZNY fUNDRAISING
monika Gronkiewicz
Fundraising (ang. pozyskiwanie funduszy) to proces zdobywania funduszy lub darowizn rzeczowych w wyniku kierowania
próśb o wsparcie do osób indywidualnych, firm, fundacji dobroczynnych lub instytucji rządowych. Jest to zbiór skoordynowanych, kompleksowych działań organizacji, obejmujących wykorzystanie rozmaitych narzędzi pozyskiwania donacji, połączonych
z działaniami wizerunkowymi, których cel stanowi stworzenie
trwałych relacji ze sponsorami i indywidualnymi darczyńcami.
W dniach 29–31.08.2011 uczestniczyłam w szkoleniu
„Podstawy fundraisingu, sponsoring i planowanie działalności
fundraisingowej”, prowadzonym przez prezesa Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu.
W trakcie szkolenia przedstawiono narzędzia i metody pracy
fundraisera. Zaprezentowano najciekawsze przypadki fundraisingowe i, co najważniejsze, sposoby na finansowanie działań organizacji z innych źródeł niż dotacje rządowe i samorządowe. Program
szkolenia obejmował codziennie zajęcia praktyczne, które są szczególnie istotne w opanowaniu techniki działania fundraisera, np.
braliśmy udział w warsztatach „Jak zdobyć darczyńcę w 30 sekund!”.
Zbierając środki na leczenie indywidualne, warto wykorzystywać swoje strony www. Strona musi zawierać jasną informację,
w jaki sposób darczyńca może przekazać środki. Darczyńca decyduje w ciągu 20 sekund, czy przekaże środki, czy nie, dlatego bardzo
ważny jest odpowiednio silny przekaz emocjonalny, który skłoni
osobę odwiedzającą stronę do udzielenia wsparcia. Proszę pamiętać,
że umieszczanie na stronie internetowej apeli o wpłaty darowizn
wraz z podaniem numeru konta nosi znamiona zbiórki publicznej,
które wymagają pozwolenia właściwego organu administracyjnego
(w przypadku zbiórek organizowanych na obszarze obejmującym
więcej niż jedno województwo organem tym jest Minister Spraw
Wewnętrznych i Administracji). Chcąc zorganizować zbiórkę na
stronie internetowej lub portalach społecznościowych, postarajmy
się więc o wymagane pozwolenie, jego brak jest bowiem wykroczeniem karanym grzywną i przepadkiem zebranych datków. Na
swoich stronach możemy również w stosunkowo prosty sposób
zorganizować tzw. „kampanię klikającą”, której istotą jest przeka-
zywanie drobnych kwot w zamian za kliknięcie na baner czy logo
sponsora. Dzięki takiej kampanii sponsor biorący w niej udział
zyskuje wizerunek przedsiębiorstwa zaangażowanego społecznie.
Aby zorganizować taką kampanię, należałoby wcześniej uzgodnić
z wybraną przez siebie firmą zasady przeprowadzenia kampanii,
czyli liczbę kliknięć na wybrany link, baner, logo itp., za które
sponsor przekaże określoną darowiznę.
Direct mailing – czyli korespondencja bezpośrednia – polega na tym, że możemy wystosować liczne pisma do sponsorów,
wybranych firm lub osób prywatnych. Warto podkreślić, że
wezwania o pomoc finansową skierowane do osób imiennie
znanych (w odróżnieniu od apeli publicznych) nie wymagają
zgody na przeprowadzanie zbiórki publicznej. Oprócz pisma,
które otrzymujecie Państwo od Towarzystwa z informacją o posiadaniu subkonta, wskazane jest, aby Państwo dołączyli do pisma
również swoją indywidualną prośbę.
Kierując prośby do sponsorów, warto określić, ile środków
chcemy otrzymać. Np. jeśli nasze miesięczne koszty leczenia wynoszą 600 zł, poprośmy o dofinansowanie rocznego leczenia w łącznej
kwocie 7200 zł. Dobrze jest wówczas prośbę taką udokumentować
dokładnym zestawieniem miesięcznych kosztów leczenia. Nie zniechęcajmy się niewielką efektywnością takich działań – przeciętnie
na apele przesyłane listownie odpowiada około 5% osób.
Prośby kierujemy do konkretnej osoby lub firmy, zaznaczając to w nagłówku listu. Prośby, które są powielane wielokrotnie
bez zaznaczenia adresu, mają na pewno mniejszy efekt odbioru.
Czytelnik zwraca uwagę na nagłówek, podpis.
W liście umieszczamy ,,post scriptum”, w którym zawieramy streszczenie listu w jednym zdaniu.
Jeśli list jest dłuższy niż jedna strona, starajmy się, aby
pierwsza strona nie kończyła się kropką. Używajmy boldów
(wytłuszczeń).
Zawsze dziękujmy darczyńcom. W przypadku przekazania
darowizny na subkonto, gdzie dane darczyńców są chronione,
możemy podziękować przy swojej zakładce do subkonta i na
swojej stronie internetowej.
105
z życia ptwm
Szkolenie dla fizjoterapeutów
w Belgii
W minionym miesiącu z pomocą PTWM oraz dzięki
życzliwości pewnej znajomej został zorganizowany tygodniowy
wyjazd do Belgii, którego celem było poszerzenie wiedzy o metodach fizjoterapii w mukowiscydozie. Kraj ten cieszy się dużą
efektywnością w walce z chorobami płuc. Dlatego świadomi
odpowiedzialności, jaka na nas ciążyła, podekscytowani, ciekawi
tamtejszych sposobów leczenia, a także kultury i ludzi, których
spotkamy, wyruszyliśmy wraz z koleżanką fizjoterapeutką do
ośrodka „Zeepreventorium” w miejscowości De Haan.
Na miejsce dotarliśmy w niedzielę rano. Nieczynną w tym
dniu placówkę mogliśmy obserwować jedynie z zewnątrz. Już
na pierwszy rzut oka widać było, że kompleks budynków powstał stosunkowo niedawno i jest bardzo zadbany. Znajduje się
na obrzeżach niezwykle spokojnej nadmorskiej miejscowości,
otoczony piaszczystymi wydmami, za którymi rozciąga się plaża
długości dziesięciu kilometrów. Jak się potem okazało, łatwy
dostęp do niej mają pacjenci ośrodka, bowiem do plaży wiedzie
powojenny tunel, którego ściany ozdobione zostały kolorowym
graffiti. Jednakże nas ciągle nurtowało pytanie: „Co te budynki
kryją w swym wnętrzu?”. Odpowiedź na nie mieliśmy uzyskać
już następnego dnia.
Nazajutrz z rana spotkaliśmy się z kierownikiem działu
fizjoterapii, Fredem. Po szybkim przywitaniu udaliśmy się na
obchód. Jak się okazało, w kompleksie obiektów mieszczą się
internat i szkoła, a część medyczna zajmuje zaledwie połowę
jego przestrzeni. Poinformowano nas, że w tej części leczy się
pacjentów z poparzeniami, nadwagą, astmą oraz rzadkimi
chorobami płuc, w tym cystic fibrosis (CF – z ang. mukowiscydoza). Ciągnące się na parterze długie korytarze wiodą
do pomieszczeń, gdzie wykonuje się drenaże i inhalacje, sal
gimnastycznych oraz sal do ćwiczeń siłowych. Na tym piętrze
znajdują się także pomieszczenia do dezynfekcji oraz pokoje
socjalne do dyspozycji personelu. Korytarze kończą się częścią
mieszkalną dla pacjentów z chorobami płuc – jedną dla „posiadaczy” Pseudomonas, drugą zaś dla pozostałych pacjentów
oraz małych dzieci. Dla tych pierwszych część mieszkalna
została nieco odizolowana, ale warunki, jakie tam panują, są
wprost perfekcyjne. Jednoosobowe pokoje, własna kuchnia,
jadalnia, salon oraz piwnice, w których mieści się siłownia,
stoły do gier i rowery. Nieustanną opiekę nad mieszkańcami
sprawuje dyżurująca pielęgniarka. Dodatkową atrakcją i niezwykle przydatnym w rehabilitacji CF miejscem jest basen
z wymienianą co dwadzieścia cztery godziny wodą morską. Na
wyższym piętrze znajdują się gabinety lekarzy, laboratorium
oraz sale do zabiegów i badań.
Ludzie chorzy na mukowiscydozę przyjeżdżają do „Zeepreventorium” na turnusy trwające od trzech do sześciu tygodni. Ich
pobyt w ośrodku rozpoczyna się i kończy badaniami spirometrycznymi, wydolnościowymi oraz badaniami wykrywającymi
w organizmie obecność Pseudomonas. Ma to na celu porównanie
wyników sprzed i po zakończeniu „kuracji”. Podczas takiego
turnusu chory uczestniczy w licznych zabiegach fizjoterapeutycznych, inhalacjach, a także ma okazję brać udział w różnych
formach aktywności fizycznej. Przedtem jednak jest on zawsze
zapoznawany z prawidłowym wzorcem oddychania*.
106
Mukoskrzydło „Zeepreventorium”
My z Belgami; od lewej Anne Lise (fizjoterapeutka), Rodney i Julian (pacjenci)
Popołudniowa aktywność na basenie
z życia ptwm
Niezbędny zestaw każdej osoby chorej na mukowiscydozę
Justyna w akcji – siedząca pozycja drenażowa
Alternatywne sposoby na fizyczną aktywność
Piotrek (autor artykułu) w akcji – leżąca pozycja drenażowa
Dzień pacjenta z CF zaczyna się od śniadania, a następnie
udania się na poranną inhalację i drenaż. Przed przystąpieniem
do jakichkolwiek czynności chory owija swoją klatkę piersiową
elastycznymi taśmami, opaskami, które mają ustawiać ją w pozycji
wydechowej, a także zapobiegać jej deformacjom oraz zmniejszać
ilość powietrza zalegającego. Pierwsza inhalacja wykonywana jest
zawsze z soli hipertonicznej (3 lub 6%) w obecności asystującego
fizjoterapeuty. Później pacjent przystępuje do „airways clearance”,
czyli oczyszczania dróg oddechowych za pomocą Fluttera. Odbywa się to z pomocą rehabilitanta w różnych pozycjach drenażowych (na siedząco, na wznak oraz na bokach). Sposób i długość
oddychania uzależniona jest od wyniku spirometrii, potrzeb
i stanu pacjenta. Nie przekraczała jednak 40 minut. Następnie
pacjent wraca do inhalacji z antybiotyku – Colistin czy TOBI.
Jeśli jego stan nie wymaga antybiotykoterapii, kończy poranną
kurację, przepłukując nozdrza oraz usta 0,9% roztworem wody
z solą kuchenną i udaje się na lekki posiłek. Warto podkreślić,
że dieta stanowi ważny element terapii. Przygotowywane przez
dietetyków posiłki są serwowane 6 razy na dobę. Około południa
powtarza się taki sam, poprzedzony inhalacją z soli hipertonicznej drenaż. Wtedy na oczyszczone oskrzela inhalowana jest
Pulmozyme. Zaraz po tym odbywają się ćwiczenia korygujące
postawę ciała – rozciąganie i wzmacnianie odpowiednich partii
mięśniowych. Później każdy udaje się na obiad i chwilę relaksu,
aby następnie wrócić do zorganizowanej aktywności fizycznej,
jaką jest pływanie, jogging, jazda na rowerku, wiosłowanie i tym
podobne. Po szybkim prysznicu, około godziny siedemnastej,
ma miejsce ostatnia inhalacja z soli hipertonicznej i drenaż, na
podobnych zasadach i o tym samym czasie trwania. Na niektóre
osoby czeka jeszcze wieczorna inhalacja z antybiotyku. Należy
dodać, że przy każdej sesji drenażu i inhalowania monitorowana
jest saturacja, tętno oraz ilość odkrztuszanej wydzieliny.
Podsumowując, dzięki pobytowi w De Haan nauczyliśmy się
wiele. Mieliśmy okazję podpatrzeć inne, bardziej innowacyjne metody, które w połączeniu z tymi znanymi wcześniej pozwolą nam
stworzyć bardzo dobry model fizjoterapii. Do kraju przywieźliśmy
ogromny bagaż doświadczeń, wiedzę, a co za tym idzie nadzieję
na lepszą jakość życia dla naszych chorych.
Piotr Prusak
* Chodzi o oddychanie przeponowe; klatka podczas wdechu powinna rozprężać się
w trzech płaszczyznach, rozpoczynając jednak od kierowania powietrza do „brzucha”.
107
z ŻYCIA PTWm
PRAKTYKA fIZjOTERAPEUTYCZNA W BELGII
Tegoroczny wrzesień, dzięki pomocy PTWM, Belgijskiego
Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą i kilku życzliwych osób
okazał się dla mnie miesiącem bardzo owocnym jeśli chodzi
o zdobywanie wiedzy i gromadzenie doświadczeń w rehabilitacji
pacjentów chorych na mukowiscydozę. Dwa tygodnie spędzone
w Belgii spowodowały, że prawie dwa miesiące od powrotu wciąż
mam wiele nowych pomysłów, które pomagają mi ulepszać pracę
z naszymi chorymi.
Po siedmiu dniach w De Haan, z całą masą nowych doświadczeń i planów na wprowadzenie zmian w swojej pracy,
postanowiłam udać się, już na własną rękę, do Brukseli. Wiedziałam od fizjoterapeutów z „Zeepreventorium” i wcześniej od
Karleen De Rijcke, że Centre de Kiné Réspiratoire (tłumacząc
dosłownie Centrum Fizjoterapii Oddechowej) – prywatna
praktyka, do której chciałam się wybrać – ma opinię najlepszej w Belgii, a sam Frederik van Hille w oczach belgijskich
fizjoterapeutów jawi się prawie jako guru rehabilitacji oddechowej. W piątek pożegnałam się z Piotrkiem, który razem
ze mną szkolił się w De Haan, i wyruszyłam w kolejną, pełną
wrażeń podróż.
Po weekendowej chwili wytchnienia w Brukseli dotarłam
do celu. Myślę, że to olbrzymi kompleks budynków w De
Haan spowodował, iż kamienica, w której mieści się praktyka
Frederika, wydała mi się taka niepozorna. Domofon, mała
tabliczka, drzwi jak do mieszkania, a za tym wszystkim siedem
osób, które przez siedem dni w tygodniu pracują od rana do
wieczora z pacjentami cierpiącymi z powodu chorób układu
oddechowego. Warunki lokalowe bliższe naszym – polskim –
3 pokoje, kuchnia, łazienka, przedpokój. Jednak udało im się
mnie przekonać, że lokal nie stanowi o jakości rehabilitacji.
Większość pacjentów z muko, którzy przychodzili na fizjoterapię w czasie mojego tygodniowego pobytu w Brukseli, to dzieci
w wieku ok. 1–3 lat. Praktyka spełnia rolę bardziej prewencyjną
i edukacyjną niż leczniczą – w momencie zaostrzenia choroby
pacjenta „przejmuje” szpital. Jest to prywatna praktyka, pacjenci są tam kierowani przez lekarza prowadzącego w ramach
wizyt refundowanych. Pacjenci mają wyznaczane konkretne
godziny, po każdym z nich sprzęty są odkażane. Zdarza się, że
pacjenci mijają się w drzwiach. Rzadko jednak (nie widziałam
takiej sytuacji) spotyka się dwóch chorych na muko. Nie są
przyjmowani pacjenci z Burkholderia cepacia. W zależności
od stanu zdrowia chorego, wizyty mogą odbywać się dwa, trzy,
a nawet 7 razy w tygodniu. Każda z nich trwa 30 minut. Pierwsze 10 minut poświęcone jest w przypadku małych dzieci na
drenaż z użyciem Percussionaire’a1, kolejne 10–15 min to wspomagany drenaż autogeniczny, ostatnie 5 min to przepłukiwanie
nosa – zazwyczaj najmniej lubiana część wizyty. W przypadku
starszych chorych zamiast Percussionaire’a często używany
jest Flutter (który cieszy się dużo większą popularnością niż
Acapella czy system PEP z powodu łatwiejszego czyszczenia
Percussionaire to urządzenie, które dostarcza powietrze do płuc pod
odpowiednim ciśnieniem i z odpowiednią częstotliwością (regulowaną przez
fizjoterapeutę), wywołując jakby oklepywania od wewnątrz. Przy okazji w drogach oddechowych utrzymywane jest stałe dodatnie ciśnienie jak w metodzie
CPAP dla utrzymania otwartych dróg oddechowych. Drenaż z użyciem Percussionaire’a odbywa się jak inhalacja – przez maskę, lub u starszych dzieci
przez ustnik. Urządzenie pozwala również podawać np. roztwór soli jak przy
normalnej inhalacji – w postaci aerozolu wdychanego przez pacjenta.
1
108
Autorka tekstu wraz z mężem w biurze belgijskiego Towarzystwa Mukowiscydozy. Gościom towarzyszą Karleen De Rijcke (prezes) i Hilde (pracownica
towarzystwa). Małpka to maskotka towarzystwa; zyski z jej sprzedaży zasilają
fundusz na potrzeby chorych
i według belgijskich fizjoterapeutów bezpieczeństwa użytkowania nawet podczas krwiopluć) lub urządzenie Free Aspire.
Drenaż wykonywany jest nie jak u maluchów na piłce, ale
w pozycjach drenażowych jak w De Haan. Wizyty 30-minutowe wydają się być krótkie, ale nie należy zapominać, że każdy
chory w Belgii ma zapewnioną wizytę fizjoterapeuty w domu
nawet 5 razy w tygodniu. Istotne znaczenie dla pracowników
praktyki ma kontakt zarówno z domowymi fizjoterapeutami
pacjentów, jak i z lekarzami prowadzącymi. Przepływ informacji jest naprawdę bardzo sprawny (telefony są w ciągłym
użyciu) i cały zespół wspólnie stara się podejmować najlepsze
decyzje terapeutyczne.
Dzięki uprzejmości jednej z pracujących u Frederika fizjoterapeutek, Veronic, udało mi się jeden dzień spędzić również
w szpitalu dziecięcym Hôpital Universitaire Des Enfants Reine
Fabiola, na oddziale pneumonologii. Tam również rzuca się
w oczy bardzo dobrze zorganizowana praca zespołowa, ważna
rola dietetyka, psychologa. Fizjoterapeuta w szpitalu stanowi
łącznik między rehabilitantem domowym a zespołem. Kontroluje
poprawność wykonywania drenażu i zgłasza ewentualne uwagi
osobie zajmującej się fizjoterapią dziecka w domu. Wizyta u fizjoterapeuty oddziałowego nie jest obowiązkowa. Jeśli rodzice uznają,
że wystarczy obecność rehabilitanta w domu, mogą zrezygnować
z wizyt u Veronic. Większość pacjentów pojawia się jednak
o wyznaczonych godzinach w gabinecie fizjoterapeuty. Sesja trwa
około 30 minut i przypomina tą, jaką wykonuje się u Frederika.
Każdy chory na mukowiscydozę ma w szpitalu własną
salę. Personel wchodząc do sal dla najmłodszych dzieci, musi
zakładać ubranie ochronne – maskę, rękawiczki i fartuch. Fizjoterapia niemowląt odbywa się w ich izolatce. Dorośli z muko
są, tak jak i w „Zeepreventorium”, jedynymi dorosłymi, którzy
mogą być przyjmowaniu na oddział szpitala dziecięcego.
W czwartek odwiedziłam Karleen De Rijcke w siedzibie
belgijskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. To właśnie
między innymi jej zasługa, że udało nam się z Piotrkiem spędzić
tak owocnie tydzień w De Haan, a mnie kolejny w Brukseli. Dwie
godziny minęły bardzo szybko i w niezwykle miłej atmosferze.
z ŻYCIA PTWm
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością belgijskich pacjentów
spowodowało, że było mi żal, iż nasz „system” jeszcze nie funkcjonuje tak jak w sercu Europy. Dobrze jest jednak wiedzieć,
w jakim kierunku powinniśmy zmierzać i jak wiele można
jeszcze zrobić dla naszych podopiecznych.
Teraz – sporo ponad miesiąc po powrocie – już mogę powiedzieć, że wiedza i doświadczenia, które przywiozłam ze sobą
z Belgii, pomagają mi w pracy. Możliwość uczenia się od osób,
które całe swoje zawodowe życie ukierunkowały na pomoc osobom chorym na mukowiscydozę, okazała się dla mnie i myślę,
że dla moich pacjentów również, bardzo cenna.
Justyna Rostocka-Cholewa
śWIADOMOśĆ EUROPY
Anna Skoczylas-Ligocka, Piotr Wyraz
W Europie ponad czterdzieści tysięcy dzieci i młodych dorosłych choruje na mukowiscydozę. Niektórzy z nich dożyją pięćdziesiątego roku życia, inni umrą, nie dożywszy piątego. Czynnikiem,
który zdecyduje o długości ich życia jest… miejsce urodzenia.
w których kraje spoza piętnastki wypadają zdecydowanie gorzej.
Celem CF Europe, czyli federacji 39 organizacji zajmujących się problematyką mukowiscydozy w krajach europejskich,
w tym Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą, jest
wyrównywanie różnic między poszczególnymi krajami, przy
czym za punkt odniesienia uznawane są Europejskie Standardy Leczenia Mukowiscydozy wypracowane przez organizację
w 2005 r. Jedną z okazji do promocji Standardów jest ogłaszany
rokrocznie pod auspicjami CF Europe Tydzień Świadomości
Mukowiscydozy (CF Awareness Week), w którego ramach
poszczególne organizacje podejmują własne działania koncentrujące się na lokalnych problemach chorych.
Powyższe stwierdzenie pochodzi z materiałów, które CF
Europe przygotowało z okazji 3. Tygodnia Świadomości Mukowiscydozy i, niestety, nie jest tylko chwytliwą konstrukcją
semantyczną. Wyniki badań opublikowanych w magazynie
medycznym „Lancet” (ang. „Skalpel”) w marcu 2010 r. w pełni
potwierdzają tę zależność.
Celem badania przeprowadzonego z udziałem ponad
dwudziestu dziewięciu tysięcy chorych z 35 krajów europejskich
(niestety, bez Polski) było stworzenie bazy danych umożliwiają- Karleen De Rijcke, Prezydent CF Europe:
cej porównanie liczby chorych w „starych” krajach Unii Euro„CF Europe jest forum wymiany wiedzy i poglądów między
pejskiej (tzw. „piętnastki”) z pozostałymi. Wśród kluczowych osobami, które na co dzień żyją problematyką mukowiscydozy.
wyników badania należy wymienić poniższe:
Dzięki tej wymianie uzyskujemy szeroki obraz praktyki leczenia
• mniejsza populacja chorych na mukowiscydozę w krajach oraz opieki nad chorymi w Europie jako całości i w poszczególspoza piętnastki;
nych krajach. Niestety, przez cały czas obserwujemy zasadnicze
• niższy średni wiek chorych w krajach spoza piętnastki (EU: różnice pomiędzy krajami tzw. starej Europy i pozostałymi
17 lat, spoza EU: 12,1 lat);
krajami, które zdążyły przystąpić do Unii Europejskiej lub do
• większy udział chorych powyżej 40. roku życia w krajach niej aspirują. Różnice te dotyczą zarówno diagnozy choroby,
piętnastki (EU: 5%, spoza EU: 2%).
standardów leczenia, ale także świadomości chorych i ich
Szczególnie zastanawiający wydał się pierwszy z powyższych opiekunów dotyczącej np. zasad higieny czy codziennej rehabiwyników, co potwierdzają autorzy badania: „Różnica w liczbie pa- litacji. Naszym celem jest pokazywanie najlepszych przykładów
cjentów z mukowiscydozą między krajami
starej piętnastki a krajami spoza Unii Europejskiej uderza szczególnie w kontekście
podobieństw w strukturze demograficznej
poszczególnych krajów oraz przewidyIII Europejski Tydzień Świadomości Mukowiscydozy 21-27 listopada 2011 pod Honorowym Patronatem Małżonki Prezydenta RP Pani Anny Komorowskiej
wanej częstości występowania chorób
wynikających z kalkulacji genetycznych.
Ta rozbieżność wskaźników demograPolskie Towarzystwo
ficznych wynika raczej z ograniczonej
Walki z Mukowiscydozą
dostępności leków specjalistycznych,
sprzętu czy też niedoboru interdyscypliwww.oddychaj.pl
narnie wyszkolonej kadry medycznej,
niewłaściwej praktyki leczenia w krajach
infolinia: 662 033 999
spoza UE niż z większej częstotliwości
występowania wadliwego genu czy też
większego nasilenia choroby u chorych
z krajów starej piętnastki. Dodatkowo
obraz może zaciemniać liczba pacjentów
błędnie zdiagnozowanych i źle sklasyfikoPatronat medialny:
wanych przyczyn zgonów noworodków”.
Te wnioski potwierdzają pozostałe wyniki,
Częste zapalenia płuc? Ciągle kaszle?
Sprawdź, czy to nie MUKOWISCYDOZA
Kampania społeczna „Mukowiscydoza –
chcę wiedzieć więcej” jest realizowana przy
wsparciu finansowym ze środków PFRON
będących w dyspozycji Województwa
Małopolskiego
109
z ŻYCIA PTWm
i przeszczepianie ich na grunt wszystkich krajów europejskich,
a jednym z pretekstów do promowania tej wiedzy i kierowania
jej do poszczególnych grup docelowych jest Europejski Tydzień
Świadomości Mukowiscydozy”.
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą, jak co roku,
w okresie Europejskiego Tygodnia Świadomości stara się przypomnieć osobom odpowiedzialnym za organizację opieki zdrowotnej
w Polsce o konieczności podjęcia bardziej zdecydowanych działań
w celu zapewnienia odpowiedniego systemu leczenia mukowiscydozy w naszym kraju. W tym roku patronat honorowy nad III.
Europejskim Tygodniem Świadomości Mukowiscydozy objęła
Małżonka Prezydenta RP Pani Anna Komorowska. W dniu, w którym oddajemy obecny numer czasopisma „Mukowiscydoza” do
druku, wciąż nie wiemy, czy dojdzie do skutku spotkanie z Anną
Komorowską, które umożliwiłoby nam przedstawienie szerokiej
opinii publicznej naszego przekazu dotyczącego wciąż nierozwiązanych problemów polskich chorych na mukowiscydozę oraz
konieczności wprowadzenia systemowych zmian w opiece nad
chorymi w Polsce, aby mogli żyć tak długo, jak chorzy w krajach
Europy Zachodniej. W trakcie spotkania chcielibyśmy przekazać
Pani Annie Komorowskiej postulaty Polskiego Towarzystwa Walki
z Mukowiscydozą odnośnie poprawy systemu opieki nad chorymi
na mukowiscydozę oraz pamiętnik Igi Hedwig, który wydany został
w listopadzie br. przez jej rodzinę. Pamiętnik Igi zostanie podczas
kampanii rozesłany do wszystkich osób decydujących o kształcie
opieki nad chorymi na mukowiscydozę wraz z apelem o podjęcie
działań mających na celu poprawę standardów leczenia mukowiscydozy w Polsce.
Oprócz działań skierowanych do rządzących Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą planuje kampanie edukacyjne mające
na celu poprawę świadomości społecznej na temat mukowiscydozy
oraz poprawę wiedzy i umiejętności kadry pracującej z chorymi
na mukowiscydozę. 19–20 listopada w Krakowie odbędzie się II.
Ogólnopolska Konferencja Naukowo-Szkoleniowa „Pielęgniarstwo
w mukowiscydozie”, w której udział weźmie ponad 70 pielęgniarek
pracujących w 24 ośrodkach leczących chorych na mukowiscydozę
w całej Polsce. Patronat honorowy nad konferencją dla pielęgniarek
objęła Minister Zdrowia Ewa Kopacz. Podczas wykładów i zajęć
praktycznych uczestniczki szkolenia poznają podstawy leczenia
mukowiscydozy, dowiedzą się, jak poprawnie wykonywać zabiegi
pielęgniarskie, aerozoloterapeutyczne i fizjoterapeutyczne. Mukowiscydoza wymaga zastosowania szczególnego reżimu sanitarnego
i izolacji chorych, dlatego znaczna część programu będzie poświęcona zasadom bezpiecznego pobytu chorych w szpitalu i zapobieganiu
infekcjom wewnątrzszpitalnym. Pielęgniarki uzyskają również
niezbędną wiedzę dotyczącą pomocy psychologicznej i socjalnej dla
chorych na mukowiscydozę. Jesteśmy przekonani, że uczestnictwo
personelu pielęgniarskiego w szkoleniu przyczyni się do lepszego
zrozumienia problemów chorych na mukowiscydozę i do poprawy
standardów opieki nad chorymi na mukowiscydozę w szpitalach
i przychodniach, w których pracują.
24 listopada w Rabce-Zdroju będziemy gościć nauczycieli
wychowania fizycznego, wychowawców i pedagogów, dla których
zostanie zorganizowana konferencja „Dziecko chore na mukowiscydozę w szkole”. Nauczyciele wysłuchają wykładów na temat
mukowiscydozy, uczestnictwa chorych w zajęciach wychowania
fizycznego, problemów emocjonalnych i socjalnych rodzin chorych
na mukowiscydozę. Wierzymy, że dzięki udziałowi w tej konferencji
nauczyciele lepiej zrozumieją, z jakimi problemami zdrowotnymi
i emocjonalnymi borykają się ich chorzy na mukowiscydozę
wychowankowie i ich rodzice. Oprócz konferencji dla nauczycieli
w ramach projektu współfinansowanego przez Małopolski Urząd
Marszałkowski i PFRON do małopolskich szkół i przedszkoli zostaną wysłane plakaty i ulotki informacyjne na temat mukowiscydozy,
zostanie także uruchomiona dodatkowa infolinia i specjalny serwis
internetowy www.oddychaj.pl poświęcony rozpoznawaniu choroby
i problemom chorych na mukowiscydozę.
SPRAWOZDANIE Z WARSZTATÓW
DLA RODZICÓW I CHORYCH W GDYNI
Agnieszka Stankiewicz
W dniu 17 września 2011 r. Polskie Towarzystwo Walki
z Mukowiscydozą Oddział w Gdańsku zorganizowało warsztaty
dla rodziców i chorych dorosłych połączone z atrakcjami dla
dzieci. Po raz pierwszy warsztaty odbyły się Pomorskim Parku
Naukowo-Technologicznym w Gdyni.
110
W bloku tematycznym przeznaczonym dla dorosłych
znalazły się warsztaty żywieniowe połączone z prezentacją
preparatów odżywczych przeznaczonych dla chorych na
mukowiscydozę. Warsztaty poprowadziła pani Agnieszka
Rekść z firmy NUTRICIA. Zaproszeni mieli możliwość
z życia ptwm
degustacji najnowszych produktów z oferty firmy. Dużym
zainteresowaniem cieszyła się także prezentacja inhalatora
pneumatycznego MARIN, której dokonała przedstawicielka
firmy PPU MEDBRYT, oraz mobilnego inhalatora AeronebGo, zademonstrowanego przez przedstawicielkę firmy BG
BHU. Dla rodziców dzieci chorych oraz samych chorych
była to okazja do wymiany doświadczeń na temat metod inhalacji, rodzajów używanego sprzętu, najlepszych sposobów
jego dezynfekcji. Zaproszenie przyjął również pan Tomasz
Janeczko, student Politechniki Gdańskiej, który wystąpił
z ciekawą inicjatywą współpracy z PTWM Odział w Gdańsku. W ramach wolontariatu chciałby stworzyć aplikację na
platformę Android, mogącą wesprzeć życie chorych. Pan Tomasz nawiązał kontakt z członkami Towarzystwa, którzy będą
mogli udzielić mu bezpośrednich informacji na temat życia
z mukowiscydozą, co umożliwi realizację przedsięwzięcia.
Na koniec warsztatów swoimi doświadczeniami rodzica wychowującego nastoletnią już córkę chorą na mukowiscydozę
podzieliła się pani Ewa Konkol. Wywiązała się żywa dyskusja
na temat psychologicznej strony choroby, jej wpływu na życie
dziecka w różnych fazach dorastania oraz konsekwencji, jakie
dotykają całą rodzinę. Dorośli członkowie Towarzystwa mogli
w spokoju wysłuchać wykładów dzięki zajęciom, w których
– w tym samym czasie – uczestniczyły ich pociechy. Dzieci
miały okazję skorzystać z atrakcji w Centrum Nauki EXPERYMENT będącym niecodzienną pracownią doświadczalną dla
małych i dużych odkrywców amatorów, w którym w sposób
namacalny mogli oni na własną rękę przeprowadzić eksperymenty, poznając prawa fizyki i przyrody. Następnym punktem
programu były warsztaty z robotyki przeprowadzone przez
Pan Tomasz Janeczko w ramach wolontariatu chciałby stworzyć aplikację na
platformę Android, mogącą wesprzeć życie chorych
firmę RoboCAMP. Warsztaty okazały się ciekawą i nowoczesną
formą spędzenia czasu, połączeniem zabawy z nauką, rozbudziły
ciekawość, jak działają i jak są skonstruowane maszyny. Lektorzy pracujący z dziećmi nauczyli je, jak wykorzystać zdobytą
wiedzę do rozwiązywania złożonych zadań programistycznych
i konstrukcyjnych przy budowie robotów. Miłym akcentem
końcowym były upominki, które Towarzystwo przygotowało
dla swych najmłodszych podopiecznych. Spotkanie zakończył
wspólny obiad w restauracji Eureka.
Wszyscy uczestnicy warsztatów pełni energii i wiedzy ruszyli
do domu, zastanawiając się, kiedy odbędzie się kolejne spotkanie.
Dziękujemy sponsorom, dzięki którym zorganizowano warsztaty.
Czy już „nie lękamy się lęku”? –
cykl warsztatów psychologicznych
w Poznaniu
Jadwiga Jedlińska
Cykl spotkań warsztatowych realizowany był w 2011 r.
następująco:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
chologami. Na początku ciche dźwięki i spokojny głos psycholog Katarzyny Stachnik przeniósł nas w okres naszego
„Lęki związane z codziennością”– w dniu 15 stycznia.
„Zaburzenia o cechach psychologii” – w dniu 19 marca.
„Rodzina a chory dorosły” – w dniu 27 marca.
„Przyjaźń i miłość w zdrowiu i chorobie” – w dniu 17 września.
„Relacje rodzinne podstawą wsparcia” – w dniu 17 września.
„Załamanie stanu zdrowia, obniżenie nastroju, depresja,
śmierć, żałoba” – w dniu 19 listopada.
Omówienie wcześniejszych spotkań (pkt 1–3) zamieszczone zostało w „Mukowiscydozie” nr 28.
Warsztaty psychologiczne w dniu 17 września, pozbawione części wykładowej, miały nieco inny charakter niż
dotychczasowe: uczestnicy siedzieli w kręgu wraz z psy-
Spotkanie wrześniowe – podczas rozmów na temat relacji rodzinnych
111
z życia ptwm
dzieciństwa, młodości. Później z udziałem dr Anny Posadzy
przeszliśmy do wspólnych rozważań na temat, czym jest
przyjaźń, miłość oraz wsparcie, jakie daje rodzina (w kontekście naszych dzieci i chorych dorosłych). Mocno zabrzmiała
wypowiedź dr Posadzy, której sens można by sprowadzić do
stwierdzenia: „Jest granica, po przekroczeniu której pomoc
przechodzi w przemoc”. Warto to wziąć pod uwagę w naszych
relacjach rodzinnych.
Problem umierania okazał się niezmiernie trudny.
Świadczyła o tym liczba uczestników warsztatów odbywających się 19 listopada: frekwencja najniższa z dotychczasowej
(12 osób i – dodajmy – już boleśnie doświadczonych przez
życie). Może jednak warto wyjść naprzeciw lękom i rozważaniom nad śmiercią, aby móc podjąć rozmowę wówczas, gdy
ktoś z naszych bliskich jej zapragnie. To niezwykle trudne
w czasach, gdy patrzymy na umieranie jak na coś, czego
chce się albo uniknąć, albo chociaż opóźnić. Jakże często po
odejściu najbliższej nam osoby pojawia się problem winy.
Poszukujemy jej w kimś, w czymś, a nawet w samych sobie.
Pojawia się kolejny problem: przebaczenie. Brak przebaczenia działa na nas wyniszczająco. O tym, jak wejść na drogę
przebaczenia, porozmawiamy jeszcze z Eleni Tzoka przy
najbliższej okazji. W dniu warsztatów przekazała nam pozdrowienia i przeprosiny z powodu nieobecności (z uwagi na
późny powrót poprzedniego dnia z pielgrzymki do Meksyku).
Życie bez lęku nie istnieje. Jednak lęku nie wolno się
bać. Lękamy się tego, czego nie znamy. Pomocne mogą
być zaufanie i wiara. Warsztaty psychologiczne pozwoliły
Spotkanie listopadowe – przerwa na kawę i rogal świętomarciński
nam w jakimś stopniu oswoić się z lękiem, wskazały na
konstruktywne sposoby wykorzystania go. Postaramy się
przyjmować lęk jako wyzwanie nadające naszemu życiu
emocjonalnemu możliwość sensownego obcowania z negatywnymi emocjami.
Dziękujemy Dyrekcji Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, szczególnie Panu Doktorowi
Szczepanowi Cofcie, za pomoc organizacyjną. Dziękujemy
również naszym psychologom: Pani dr Annie Bukowskiej-Posadzy i Pani mgr Katarzynie Stachnik za zaangażowanie
oraz cierpliwe wsłuchiwanie się w głos każdego uczestnika.
Pielęgniarstwo w mukowiscydozie
Anna Skoczylas-Ligocka, Lidia Pawlik
19–20 listopada 2011 r. w Krakowie odbyła się II Ogólnopolska Konferencja Naukowo-Szkoleniowa „Pielęgniarstwo
w mukowiscydozie”, skierowana do średniego personelu
medycznego pracującego z chorymi na mukowiscydozę.
Konferencja zrealizowana została przez Polskie Towarzystwo
Walki z Mukowiscydozą pod patronatem naukowym Polskiego Towarzystwa Mukowiscydozy oraz pod patronatem
honorowym minister zdrowia Ewy Kopacz. Było to także
jedno z wydarzeń organizowanych w ramach obchodzonej
w dniach 21–27 listopada br. międzynarodowej kampanii
„III Europejski Tydzień Świadomości Mukowiscydozy”.
W konferencji wzięło udział 88 pielęgniarek z 25 ośrodków z całej Polski. Uczestnictwo w konferencji było okazją
do zdobycia wielodyscyplinarnej wiedzy oraz umiejętności
niezbędnych do profesjonalnej opieki nad chorymi na mukowiscydozę. Podczas wykładów i zajęć praktycznych uczestniczki poznały podstawy leczenia mukowiscydozy, które
zaprezentował dr Andrzej Pogorzelski, dowiedziały się, jak
poprawnie wykonywać zabiegi pielęgniarskie, aerozoloterapeutyczne i fizjoterapeutyczne. Dr Grażyna Dębska z Krakowskiej
Akademii im. Jana Frycza Modrzewskiego zaprezentowała
model pielęgnacji chorego z mukowiscydozą. Prof. Jarosław
Walkowiak z Kliniki Gastroenterologii Dziecięcej i Chorób
112
Metabolicznych UM w Poznaniu poprowadził blok wykładowy
dotyczący leczenia żywieniowego oraz prawidłowego dawkowania enzymów trzustkowych i witamin, a dr Joanna Nazim
z Instytutu Pediatrii CM UJ w Krakowie przedstawiła wykład
poświęcony cukrzycy w mukowiscydozie. Mukowiscydoza wymaga zastosowania szczególnego reżimu sanitarnego i izolacji
Uczestnicy konferencji ze skupieniem słuchali kolejnych wykładów
z życia ptwm
Mgr Bożena Pustułka, mgr Danuta Mgr Danuta Buksa objaśnia zasady dziaBuksa, dr Grażyna Dębska – w prze- łania kamizelki drenażowej. Dr Grażyna
rwie konferencji naukowo-szkolenio- Dębska tym razem w roli pacjenta ;)
wej dla pielęgniarek
chorych, dlatego znaczna część programu prezentowana przez
mgr Bożenę Pustułkę, pielęgniarkę epidemiologiczną pracującą
w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju, była
poświęcona zasadom bezpiecznego pobytu chorych w szpitalu
i zapobieganiu infekcjom wewnątrzszpitalnym. Jeden z bloków
szkoleniowych został poświęcony aspektom psychologicznym
i socjalnym opieki pielęgniarskiej nad przewlekle i terminalnie
chorymi.
Oprócz wyżej wymienionych osób wykłady podczas
konferencji przedstawiali dr Marta Rachel z Poradni Leczenia
Mukowiscydozy WSS nr 2 w Rzeszowie, dr Aleksandra Korzeniewska-Eksterowicz z Hospicjum Domowego dla Dzieci
Ziemi Łódzkiej prowadzonego przez Fundację Gajusz oraz
specjaliści zatrudnieni w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc
w Rabce-Zdroju: prof. Henryk Mazurek, mgr Danuta Buksa, mgr
Lidia Pawlik, mgr Ewa Działek-Smętek, mgr Maria Wacławik
oraz mgr Danuta Fąfara. Uczestniczki konferencji podkreślały,
że inicjatywa szkolenia średniego personelu medycznego jest
bardzo cenna i wskazywały na konieczność pogłębienia w przyszłości ich wiedzy dotyczącej postępowania w przypadkach
wystąpienia komplikacji oraz w zakresie medycyny paliatywnej,
z uwzględnieniem aspektów psychologicznych opieki nad chorymi w ciężkich stanach.
Bardzo dziękujemy wykładowcom, partnerom i sponsorom
– szczególnie firmie Roche Polska i Małopolskiej Okręgowej
Izbie Pielęgniarek i Położnych, bez których nie byłoby możliwe
zorganizowanie tego spotkania. Dziękujemy także uczestniczkom za przybycie, niejednokrotnie z dalekich zakątków Polski,
oraz bardzo aktywne uczestnictwo w wykładach. Jesteśmy przekonani, że ich trud przyczyni się do podniesienia standardów
opieki nad chorymi na mukowiscydozę w ośrodkach, w których
pracują.
OGŁOSZENIA ptwm
Wypożyczalnia
sprzętu rehabilitacyjnego
dla chorych
na mukowiscydozę
Stan wypożyczalni na dzień 30 listopada 2011 roku:
Lp.
Sprzęt rehabilitacyjny
Stan na dzień 2011-11-30
1.
Butle tlenowe po 2, 5, 10 litrów
dostępne
2.
Reduktory do butli tlenowych
dostępne
3.
Pulsoksymetry
dostępne
4.
Trampoliny treningowe
dostępne
5.
Fluttery
dostępne
6.
Accapelle
dostępne
7.
RC Cornety
dostępne
8.
Pari PEP system II
dostępne
9.
Przystawka Pari system S
dostępne
10.
Sprzęt do dezynfekcji, tzw. „wyparzacz”
dostępne
11.
Wózki inwalidzkie
dostępne
Nowy sprzęt do wypożyczalni został zakupiony dzięki dotacjom z Fundacji PGNiG, Fundacji BRE Banku, Fundacji „Energetyka na Rzecz Polski Południowej” oraz ze środków statutowych PTWM.
Informacje, jak skorzystać z wypożyczalni, znajdziesz na stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą
www.ptwm.org.pl w zakładce „Programy pomocowe”.
113
z życia ptwm
Poradnictwo dla chorych na mukowiscydozę
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą prowadzi poradnictwo z zakresu obsługi i konserwacji sprzętu
rehabilitacyjnego, pomocy socjalno-prawnej i psychologicznej.
Zapraszamy do siedziby Towarzystwa w Rabce-Zdroju przy ul. Jana Rudnika 3B w godz. 8.00–15.00, gdzie porad udzielają
zatrudnieni przez nas specjaliści: pracownik socjalny, pracownik wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, prawnik i psycholog.
Zachęcamy również do skorzystania z porad w ramach bezpłatnej infolinii 800 111 169. Harmonogram pracy specjalistów
udzielających porad w placówce PTWM dostępny jest w siedzibie Towarzystwa.
BEZPŁATNA INFOLINIA
800 111 169
Dostępna z telefonów stacjonarnych i sieci Orange
Od poniedziałku do piątku w godz. 8.00 – 15.00
Sekretariat PTWM
8.00 – 11.00 Monika Gronkiewicz
[pracownik socjalny – formy pomocy oferowane przez PTWM, dostępne formy pomocy
socjalnej]
11.00 – 14.00 Violetta Gacek
[pracownik wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego i pomocniczego – wypożyczanie
sprzętu rehabilitacyjnego i urządzeń pomocniczych, źródła informacji, reklamacje i inne]
14.00 – 15.00 Bożena Książek lub Gabriela Wójciak
[subkonta, realizacja płatności PTWM,
faktury za leki, rozliczenia finansowe z aptekami, inne]
Dodatkowe dyżury w wybrane dni tygodnia:
Poniedziałek
15.00 – 18.00 Krzysztof Niziołek
[prawnik – uprawnienia chorych na mukowiscydozę z orzeczeniami o niepełnosprawności,
orzeczenia o niepełnosprawności i odwołania
od decyzji orzeczników, renty i inne świadczenia, prawo pracy, prawo cywilne i rodzinne]
18.00 – 20.00 Violetta Gacek
[pracownik socjalny]
114
20.00 – 22.00 Marta Frankowicz
[psycholog: trudy chorowania, problemy
wychowawcze, zaburzenia emocjonalne]
Wtorek
15.00 – 18.00 Andrzej Pogorzelski
[lekarz: wątpliwości diagnostyczne, dostępność leczenia, rehabilitacja, stany nagłe, aerozoloterapia, dezynfekcja, pytania ogólne]
Uwaga: rozmowa telefoniczna nie zastępuje
badania lekarskiego!
19.00 – 22.00 Artur Leżański
[fizjoterapeuta: podstawy fizjoterapii, zasady korzystania z urządzeń pomocniczych,
dostępność i wybór sprzętu, postępowanie
w powikłaniach]
Środa
18.00 – 20.00 Violetta Gacek
[pracownik socjalny]
Czwartek
15.00 – 18.00 Krzysztof Niziołek
[prawnik]
18.00 – 20.00
piątek
15.00 – 18.00
Violetta Gacek
[pracownik socjalny]
Andrzej Pogorzelski
[lekarz]
z życia ptwm
25
1987 – 2012
lat
z Wami
cystic fibrosis
POLSKIE TOWARZYSTWO
WALKI z mukowiscydoz¹
XXV Jubileuszowe Ogólnopolskie Szkolenie
Polskiego Towarzystwa Walki
z Mukowiscydozą dla członków rodzin
chorych na mukowiscydozę
Falenty, 4–6 maja 2012 r.
Szanowni Państwo,
Zapraszamy Państwa do wzięcia udziału w XXV Jubileuszowym Ogólnopolskim Szkoleniu dla członków rodzin
chorych na mukowiscydozę organizowanym przez Zarząd
Główny Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą,
które odbędzie się w dniach 4–6 maja 2012 r. w Centrum
Konferencyjnym Falenty, al. Hrabska 4a (www.falenty.com.pl).
Uczestnikom szkolenia zapewniamy:
• atrakcyjny program wykładów i warsztatów prowadzonych przez specjalistów w dziedzinie leczenia i rehabilitacji mukowiscydozy;
• niezapomnianą atmosferę i możliwość nawiązania wielu
kontaktów i przyjaźni;
• bezpłatne wyżywienie i zakwaterowanie w Centrum
Konferencyjnym Falenty dla 200 osób;
• bezpłatny transport z Dworca Centralnego w Warszawie
do Falent i z powrotem;
• zwrot kosztów podróży (pod warunkiem uzyskania
dofinansowania z PFRON);
• dary rzeczowe.
Planowane tematy wykładów:
• Fizjoterapia układu oddechowego (techniki drenażu
płuc, urządzenia stosowane w drenażu, sport w mukowiscydozie).
• Jak postępować po pierwszorazowym stwierdzeniu zakażenia Pseudomonas aeruginosa?
• Czego nie wolno choremu na mukowiscydozę w kontaktach ze zwierzętami?
• Suplementacja enzymów trzustkowych, witamin i probiotyków.
• Praktyczna realizacja zaleceń żywieniowych w mukowiscydozie.
• Gastrostomia – nie taki diabeł straszny…
• Zasady podawania leków.
• Stosowanie się do zaleceń lekarza.
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Badania mikrobiologiczne w mukowiscydozie.
Co nowego w mukowiscydozie?
Nieinwazyjna wentylacja płuc.
Cukrzyca w mukowiscydozie.
Rzadkie powikłania mukowiscydozy.
Domowa antybiotykoterapia dożylna.
Problemy psychologiczne u chorych na mukowisydozę.
Przeszczepy wątroby.
Badania endoskopowe w mukowiscydozie.
Aerozoloterapia chorych na mukowiscydozę – jak dobrze
wybrać i użytkować sprzęt do inhalacji?
Medycyna alternatywna – pomaga czy szkodzi?
Po co naszym dzieciom potrzebna jest fizjoterapia?
Pojmowanie śmierci przez dzieci.
Aerozoloterapia chorych na mukowiscydozę – inhalacje
z soli hipertonicznej.
Planowane tematy warsztatów:
Warsztaty fizjoterapeutyczne
Warsztaty żywieniowe
Domowa antybiotykoterapia dożylna
Warsztaty inhalacyjne
Szczegóły dotyczące zgłoszeń na szkolenie znajdą
Państwo na stronie www.ptwm.org.pl w zakładce „Szkolenie Falenty 2012”, a także w „Regulaminie rekrutacji” oraz
w „Formularzu zgłoszenia na szkolenie”. Zgłoszenia na
szkolenie przyjmowane będą od 1 lutego do 31 marca 2012 r.
Kontakt w sprawie Szkolenia PTWM:
Biuro Zarządu Głównego
Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą
ul. Prof. Jana Rudnika 3
34-700 Rabka-Zdrój
tel. +48 18 267 60 60 wew. 349
fax +48 18 267 60 60 wew. 331
[email protected]
www.ptwm.org.pl
115
z ŻYCIA PTWm
ProgramY PomoCoWe PTWm
NUTRIDRINKI
Oferujemy możliwość zakupu Nutridrinków w cenie 4,42 zł
za 1 buteleczkę (200 ml).
Ze względów organizacyjnych prowadzimy sprzedaż
w opakowaniach zbiorczych – są to kartonowe pudełka zawierające
po 24 buteleczki Nutridrinków.
ensure
Oferujemy możliwość zakupu Ensure Plus w atrakcyjnej cenie 4,42 zł za 1 kartonik (200 ml) i Ensure
TwoCal w cenie 7,37 zł za kartonik. W ofercie dostępne jest również Ensure Dieta w proszku (400 g) o smaku
waniliowym lub czekoladowym, w cenie 27,33 zł za jedną puszkę, a także wysokokaloryczne i wysokobiałkowe
Prosure w cenie 11,12 zł za kartonik (240 ml).
116
z ŻYCIA PTWm
noWoŚĆ
Oferujemy sprzedaż produktów firmy Nestle w atrakcyjnych cenach.
resource junior
Kompletna pod względem odżywczym, wysokoenergetyczna dieta (1,5 kcal/ml) dla dzieci powyżej 1. roku
życia i młodzieży. Skład dostosowany do potrzeb dzieci. Odpowiednia do stosowania jako jedyne źródło
pożywienia bądź uzupełnienie codziennej diety.
resource 2.0 i resource 2.0 Fiber
Kompletna pod względem odżywczym, wysokoenergetyczna (400 kcal/200 ml) i wysokobiałkowa (18 g/200 ml)
dieta. Resource 2.0 fiber zawiera błonnik prebiotyczny. Odpowiednia do stosowania jako jedyne źródło
pożywienia bądź uzupełnienie codziennej diety. Nie stosować u dzieci poniżej 3. roku życia.
peptamen proszek 400g
Kompletna pod względem odżywczym normokaloryczna dieta opata na białkach serwatkowych. Zawiera 100% zhydrolizowanej serwatki. Przeznaczona dla
dzieci powyżej 1. roku życia. Smak waniliowy.
CLINUTREN PROSzEK 400G
Kompletna pod względem odżywczym dieta zapewniająca wsparcie procesu wzrastania i przyrostu masy
ciała u dzieci od 1. do 10. roku życia. Zawiera wysokiej
jakości mieszaninę białkową złożoną w 50% z białka
serwatkowego i 50% kazeiny. Smak waniliowy.
Pełne informacje o produktach dostępne na opakowaniach.
Ze względów organizacyjnych prowadzimy sprzedaż w opakowaniach zbiorczych.
117
z ŻYCIA PTWm
Witaminy, probiotyki, nkt
Jeżeli chcesz zaoszczędzić, kupując rekomendowane preparaty witaminowe (AquADEKs), probiotyki (Dicoflor,
Dicoflor Junior) lub preparat kwasu dokozaheksaenowego (Omegamed, Omegamed Twist Off), możesz skorzystać
z oferty Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą.
Do środków spożywczych zakupionych w Polskim Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą jest doliczany koszt
wysyłki. Wysokość opłaty uzależniona jest od wagi zamówionych produktów. Koszt wysyłki Nutridrinków/Ensure/
Resource w opakowaniach zbiorczych:
1 opakowanie zbiorcze – 15,52 zł,
2–3 opakowania zbiorcze – 16,82 zł,
4 opakowania zbiorcze – 18,12 zł.
Opłata nie dotyczy produktów w puszkach i suplementów diety.
Zasady składania zamówień, aktualne wzory zamówień, informacje o produktach, opinie lekarzy
znajdziesz na stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą www.ptwm.org.pl
w zakładce „Programy pomocowe”.
118
z życia ptwm
PROGRAM POMOCOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA WALKI Z MUKOWISCYDOZĄ
ZAMÓWIENIE ŚRODKÓW SPOŻYWCZYCH
NUTRIDRINKI
Zamawiam Nutridrinki w opakowaniach zbiorczych (w cenie 106,08 zł), zawierających po 24 opakowania
jednostkowe (buteleczki 200 ml – po 4,42 zł):
Liczba opakowań zbiorczych
Słownie
Środek spożywczy
Nutridrink – smak neutralny
Nutridrink – smak truskawkowy
Nutridrink – smak czekoladowy
Nutridrink – smak owoców tropikalnych
Nutridrink – smak waniliowy
Nutridrink Yoghurt style – waniliowo-cytrynowy
Nutridrink Yoghurt style – malinowy
Nutridrink Multi Fibre – waniliowy
Nutridrink Multi Fibre – truskawkowy
Nutridrink Multi Fibre – pomarańczowy
Nutridrink Juice style – jabłkowy
Nutridrink Juice style – truskawkowy
DANE DO FAKTURY:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Oświadczam, że płatności dokonam na konto PTWM w terminie 14 dni od otrzymania rachunku.
Data
Czytelny podpis
W przypadku finansowania zakupu ze środków PTWM prosimy o dokładne określenie, z jakiego programu korzysta
chory (subkonto, roczne wsparcie, jednorazowe wsparcie itd.):
Data
Czytelny podpis
DANE DO DOSTARCZENIA PRODUKTÓW:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Do środków spożywczych zakupionych w Polskim Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą jest doliczany koszt wysyłki. Wysokość opłaty uzależniona
jest od wagi zamówionych produktów. Koszt wysyłki Nutridrinków/Ensure/Resource w opakowaniach zbiorczych:
1 opakowanie zbiorcze – 15,52 zł
2–3 opakowania zbiorcze – 16,82 zł
4 opakowania zbiorcze – 18,12 zł
Opłata nie dotyczy produktów w puszkach i suplementów diety.
W przypadku zainteresowania zakupem Nutridrinków dla cukrzyków (tzw. Diasip) i Nutridrinków Protein prosimy o kontakt z Towarzystwem.
119
z życia ptwm
PROGRAM POMOCOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA WALKI Z MUKOWISCYDOZĄ
ZAMÓWIENIE ŚRODKÓW SPOŻYWCZYCH
ENSURE
Zamawiam Ensure Plus HN w opakowaniach zbiorczych w cenie 119,34 zł, zawierających 27 opakowań
jednostkowych (kartoniki 200 ml – cena z rabatem PTWM – 4,42 zł):
Liczba opakowań zbiorczych
Słownie
Środek spożywczy
Ensure Plus HN – smak truskawkowy
Ensure Plus HN – smak owoców leśnych
Ensure Plus HN – smak bananowy
Ensure Plus HN – smak czekoladowy
Zamawiam Ensure Dieta w proszku (w puszkach 400g)
Liczba puszek
Słownie
Środek spożywczy
Ensure proszek waniliowy (27,33 zł za puszkę)
Ensure proszek czekoladowy (27,33 zł za puszkę)
Zamawiam Ensure Two Cal w opakowaniach zbiorczych w cenie 198,99 zł, zawierających 27 opakowań
jednostkowych (kartoniki 200 ml – po 7,37 zł):
Liczba opakowań zbiorczych
Słownie
Środek spożywczy
Ensure Two Cal – smak truskawkowy
Ensure Two Cal – smak waniliowy
Zamawiam Prosure w opakowaniach zbiorczych w cenie 300,24 zł, zawierających 27 opakowań jednostkowych
(kartoniki 240 ml – po 11,12 zł):
Liczba opakowań zbiorczych
Słownie
Środek spożywczy
Prosure – smak waniliowy
DANE DO FAKTURY:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Oświadczam, że płatności dokonam na konto PTWM w terminie 14 dni od otrzymania rachunku.
Data
Czytelny podpis
W przypadku finansowania zakupu ze środków PTWM prosimy o dokładne określenie, z jakiego programu korzysta
chory (subkonto, roczne wsparcie, jednorazowe wsparcie itd.):
Data
Czytelny podpis
DANE DO DOSTARCZENIA PRODUKTÓW:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Do środków spożywczych zakupionych w Polskim Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą jest doliczany koszt wysyłki. Wysokość opłaty uzależniona
jest od wagi zamówionych produktów. Koszt wysyłki Nutridrinków/Ensure/Resource w opakowaniach zbiorczych:
1 opakowanie zbiorcze – 15,52 zł
2–3 opakowania zbiorcze – 16,82 zł
4 opakowania zbiorcze – 18,12 zł
Opłata nie dotyczy produktów w puszkach i suplementów diety.
120
z życia ptwm
PROGRAM POMOCOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA WALKI Z MUKOWISCYDOZĄ
ZAMÓWIENIE ŚRODKÓW SPOŻYWCZYCH
RESOURCE
Zamawiam produkty Resource w opakowaniach zbiorczych w cenie 106,08 zł, zawierających 24 opakowania
jednostkowe (buteleczki 200 ml – cena 4,42 zł):
Liczba opakowań zbiorczych
Słownie
Środek spożywczy
Resource Junior – smak truskawkowy
Resource Junior – smak czekoladowy
Resource Junior – smak waniliowy
Resource 2.0 – smak waniliowy
Resource 2.0 – smak morelowy
Resource 2.0 fibre – smak kawowy
Resource 2.0 fibre – smak owoców leśnych
Zamawiam produkty Nestle w proszku (w puszkach 400g):
Liczba puszek
Słownie
Środek spożywczy
Clinutren (23,91 zł za puszkę)
Peptamen (30,80 zł za puszkę)
DANE DO FAKTURY:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Oświadczam, że płatności dokonam na konto PTWM w terminie 14 dni od otrzymania rachunku.
Data
Czytelny podpis
W przypadku finansowania zakupu ze środków PTWM prosimy o dokładne określenie, z jakiego programu korzysta
chory (subkonto, roczne wsparcie, jednorazowe wsparcie itd.):
Data
Czytelny podpis
DANE DO DOSTARCZENIA PRODUKTÓW:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Do środków spożywczych zakupionych w Polskim Towarzystwie Walki z Mukowiscydozą jest doliczany koszt wysyłki. Wysokość opłaty uzależniona
jest od wagi zamówionych produktów. Koszt wysyłki Nutridrinków/Ensure/Resource w opakowaniach zbiorczych:
1 opakowanie zbiorcze – 15,52 zł
2–3 opakowania zbiorcze – 16,82 zł
4 opakowania zbiorcze – 18,12 zł
Opłata nie dotyczy produktów w puszkach i suplementów diety.
121
z życia ptwm
PROGRAM POMOCOWY POLSKIEGO TOWARZYSTWA WALKI Z MUKOWISCYDOZĄ
ZAMÓWIENIE SUPLEMENTÓW DIETY
Suplement
Cena brutto
AquADEKs™
205,09 zł
AquADEKs™ Pediatric Liquid
158,54 zł
60 kapsułek
w płynie – 60ml
Omegamed™ Twist off
30 kapsułek wyciskanych dla niemowląt
i dzieci po 150 mg DHA
47,09 zł
Dicoflor 60
20,60 zł
20 kapsułek
Słownie
17,82 zł
Omegamed™ Gold
60 kapsułek po 250 mg DHA
Liczba opakowań
DANE DO FAKTURY:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
Nr telefonu:
Oświadczam, że płatności dokonam na konto PTWM w terminie 14 dni od otrzymania rachunku.
Data
Czytelny podpis
W przypadku finansowania zakupu ze środków PTWM prosimy o dokładne określenie, z jakiego programu
korzysta chory (subkonto, roczne wsparcie, jednorazowe wsparcie itd.):
Data
Czytelny podpis
DANE DO DOSTARCZENIA PRODUKTÓW:
Imię:
Nazwisko:
Kod pocztowy:
Miejscowość:
Ulica:
Nr domu i mieszkania:
122
Nr telefonu:
z ŻYCIA PTWm
PODZIĘKOWANIA
Kto wierzy w dobroć człowieka, ten stwarza dobroć
w człowieku.
Jean-Paul Sartre
Kolejne wydanie „Mukowiscydozy” – i kolejne podziękowania dla Ludzi o Wielkich Sercach, którzy są naszą
nadzieją, że w życiu osób chorych na mukowiscydozę „podzieje się coś dobrego”, jak pisał jeden z naszych chorych1.
Gdybyśmy nie wierzyli, że na świecie pełnym złych
uczuć wobec osób słabszych i znajdujących się w trudnej
sytuacji, istnieją również ludzie dobrzy i wrażliwi, nie
umielibyśmy dostrzec światełka w tunelu. Tymczasem
dzięki Wszystkim, którym zależy na chorych, nasza wiara
w dobroć człowieka wciąż trwa i trwa…
Szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do firm
i osób prywatnych, które pamiętały o przekazaniu 1% podatku na rzecz PTWM.
Zarząd Główny i Podopieczni
Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą
Firmy i instytucje:
1. Auchan Mikołów
2. Bahlsen sp. z o.o.
3. Bell sp. z o.o.
4. Bielenda Kosmetyki Naturalne sp. z o.o.
5. CTI Telekom
6. Dax Cosmetics sp. z o.o.
7. Emerson Polska sp. z o.o.
8. Fisher Sports GmbH
9. Fundacja BRE Banku
10. Fundacja „Energetyka na rzecz Polski Południowej”
11. Fundacja Polsat
12. Fundacja „Pomóżmy marzeniom”
13. Fundacja TVN „Nie jesteś sam”
14. INC Research Poland sp. z o.o.
15. Grupa Interia.pl
16. Kaczmarek-Zakrzewski sp.j.
17. KOPTIM
18. Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris
19. Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona
sp. z o.o.
20. L&L s.c.
21. Mars Polska sp. z o.o.
22. Miejski Ośrodek Kultury w Rabce-Zdroju
23. MJ DESIGN
24. Małopolskie Centrum Medyczne w Krakowie
1
25. Nutricia Polska
26. Panasonic Marketing Europe GmbH
27. Polskie Towarzystwo Mukowiscydozy
28. Roche Polska sp. z o.o.
29. Vanmar-Meble
30. Vipera cosmetics
31. Fundacja PGNiG
32. Małopolska Okręgowa Rada Pielęgniarek i Położnych
33. Oddział Terenowy Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc
w Rabce-Zdroju
34. Sonar
35. Studio fryzjersko-kosmetyczne w Rabce-Zdroju –
Magda Kulig i Paulina Kocaj
36. Zakład fryzjerski w Rabce Zdroju – Marta Kościelniak
Osoby prywatne:
1. Grzegorz Baran
2. Aneta Bochnak
3. Marek Bomba
4. Katarzyna Brzyska
5. Danuta Buksa
6. Izabela Cabaj-Lachowicz
7. Grażyna Celer
8. Mateusz Chabiasz
9. Barbara i Zbigniew Chmielewscy
10. Szczepan Cofta
11. Izabela Draganowska
12. Agnieszka Dzioboń
13. Danuta Fąfara
14. Marta Frankowicz
15. Marek Haber
16. Zofia Janicka
17. Józef Jaworski
18. Jadwiga Jedlińska
19. Anna Komorowska
20. Michał Kościelniak
21. Justyna Kowalczyk
22. Halina Langer
23. Wojciech Latawiec
24. Joanna Lelek
25. Maria Leśniak
26. Anita Lewandowska
27. Artur Leżański
28. Dorota Matuszewska
29. Monika Mielus
30. Urszula Nawrocka
31. Alicja Nuciak
32. Gabriel Paduszyński
Nawiązanie do wiersza podopiecznego PTWM – Alana Chciałbym marzyć
123
z ŻYCIA PTWm
33. Jerzy Pflaum
34. Agnieszka Pogorzelska
35. Dariusz Poznański
36. Bożena Pustułka
37. Beata Rorant
38. Alicja Rostocka
39. Danuta Sajdok
40. Marta Sawska i Kamil Wilk
41. Agata i Klaudiusz Sienkiewicz
42. Lolita Stefańska
43. Agnieszka Sterna
44. Maria Wacławik
45. Jarosław Walkowiak
46. Magdalena Wasilewska-Dygdoń
47. Aleksandra Wiewiórka
48. Lucyna i Jan Wojciechowscy
49. Małgorzata Worwa
50. Karolina Wróblewska
51. Agnieszka Wydmańska
52. Robert Wydmański
53. Marek Ziemianin
Dziękujemy autorom tekstów i zdjęć do tego numeru
„Mukowiscydozy” za przesłane materiały.
SPRAWY REDAKCYjNE
DLA URSzULI
Kilka miesięcy temu pożegnaliśmy naszą redakcyjną
koleżankę URSZULĘ STYLSKĄ.
Mimo wciąż pogarszającego się stanu zdrowia,
pracowała z nami do końca na miarę swoich sił
i możliwości. Obecny numer „Mukowiscydozy”
ukazuje się już bez Niej.
Dziękujemy Jej dzisiaj za współpracę, za życzliwość,
jaką obdarzała świat, i za serce,
którym dzieliła się ze wszystkimi potrzebującymi.
Zespół redakcyjny
OGŁOSzENIE
Jeśli jesteś młodym człowiekiem pełnym pomysłów i masz odrobinę wolnego czasu, napisz do nas. Masz okazję
zrobić coś dobrego dla naszej społeczności. Przyłącz się do grona ludzi tworzących „Małą Mukowiscydozę”.
Jeśli jesteś nieco starszym człowiekiem i masz ochotę z nami pracować, chętnie przyjmiemy Cię do naszego zespołu.
Redakcja
124

Podobne dokumenty