Polska po żałobie

Transkrypt

Polska po żałobie
Pultusk24
Polska po żałobie
Za nami tydzień żałoby narodowej, która zjednoczyła Polaków w smutku i bólu. Komentatorzy polityczni i media
zastanawiają się, czy i jak długo ta jedność przetrwa. Jedni przewidują, że skończy się bardzo szybko i kolejna wojna
polsko-polska wybuchnie ze zdwojoną siłą. Inni, do których również i ja należę, liczą na to, że z nastroju powagi i
wyciszenia waśni politycznych jednak coś zostanie i w związku z tym oczekują nowej, lepszej jakości w życiu
publicznym.
Pierwsze pęknięcie przyszło z chwilą ogłoszenia, że miejscem pochówku pary prezydenckiej będzie Wawel, nie sądzę
jednak by przerodziło się ono w trwały konflikt. Trudno żywić pretensje do tych, którzy demonstrowali przeciw tej
decyzji – można mieć o niej różne zdanie i po to m.in. jest demokracja, by móc je wyrazić. Protesty przebiegały zresztą
w sposób kulturalny, nie uwłaczający pamięci zmarłych, a gdy było już wiadomo, że decyzja jest ostateczna, właściwie
ustały i uroczystości pogrzebowe odbyły się bez zakłóceń. Teraz do tych sporów nie ma po co wracać. Tym bardziej, że
pojawiła się idea stworzenia Krypty Katyńskiej upamiętniającej nie tylko Lecha i Marię Kaczyńskich, ale wszystkie
ofiary katastrofy pod Smoleńskiem oraz oficerów pomordowanych w Katyniu. Jej realizacja pozwoliłaby na
symboliczne ukazanie długoletniego procesu odsłaniania prawdy o Katyniu – nie dla nas Polaków, ale dla Rosji i
całego świata. Jest tragicznym paradoksem, że katastrofa pod Smoleńskiem ten proces przyspieszyła i przyspieszy.
Wszyscy usłyszeli, czym był dla Polaków Katyń, a winny zbrodni został wreszcie z imienia nazwany także przez
prezydenta Rosji.
Niewątpliwie jednak nie unikniemy dyskusji, jak honorować zmarłych, czy też tragicznie zmarłych prezydentów oraz
inne osobistości. Byłoby dziwne, gdyby takiej dyskusji nie było, nie prorokowałbym natomiast na tym tle głębokich
podziałów.
Tym, co rzeczywiście może je wywołać, będzie prezydencka kampania wyborcza. Już w czasie żałoby pojawiły się
bardzo ostre komentarze i niewybredne ataki niektórych zwolenników Lecha Kaczyńskiego (ale nie polityków sensu
stricte) na przeciwników zmarłego prezydenta. Przy czym najgorsze jest to, że wszyscy ci przeciwnicy traktowani są tą
samą miarą, choć przecież byli oni bardzo różni. Jedni krytykowali prezydenturę Lecha Kaczyńskiego w sposób
cywilizowany, normalny w demokracji, toczyli z nim pewien dyskurs polityczny. Inni posuwali się do obelg i
zachowań poniżej wszelkiego poziomu. Sądzę, że tym drugim jest dziś po prostu wstyd, ale tym pierwszym nie można
odbierać prawa do rzeczowej krytyki Lecha Kaczyńskiego. Po okresie żałoby, w czasie kampanii wyborczej ona wróci,
jest to nieuniknione. Kandydaci będą się odwoływać do tej prezydentury prezentując własne programy. Ważne
natomiast, by widzieli w swoich oponentach przeciwników, a nie wrogów, dostrzegli w sobie nawzajem ludzi, co dotąd
nie było tak oczywiste.
Kampania będzie bardzo krótka, więc może być i tak, że z braku czasu spirala agresji nie zdąży się rozkręcić. Oby! W
dodatku lista kandydatów będzie mocno zawężona. Najprawdopodobniej w szranki staną tylko przedstawiciele
największych partii - PiS, PO, SLD i PSL. Inne nie zdołają w ciągu 2 tygodni (zamiast 2 miesięcy) zebrać 100 tys.
podpisów poparcia. Ze swej strony zadeklarowałem publicznie, że podpiszę się pod każdym kandydatem - wyjąwszy
tych o poglądach kompletnie sprzecznych z demokracją, rasistowskich itd. - i zachęcam do tego innych. Można się
podpisać pod wieloma kandydatami. Nie oznacza to głosowania, a jedynie umożliwienie kandydowania. Uważam, że w
tak szczególnej sytuacji partie i wyborcy powinni, choćby tylko z technicznego punktu wiedzenia, sobie pomagać, dać
szansę innym kandydatom. Taki gest osłabiłby konfrontacyjne nastroje i stanowił swego rodzaju przedłużenie
pojednania, które przeżywaliśmy.
Niewątpliwie jest przed nami czas próby. Mam nadzieję, że wyjdziemy z niej zwycięsko i ani opozycja, ani rządzący
nie będą próbowali zbić interesu politycznego na tragedii. Rozpocznie się natomiast prawdziwa dyskusja polityczna.
Jesteśmy różni, nie możemy się więc wszyscy połączyć ani tym bardziej pokochać. Możemy się jednak bardziej
szanować i wzajemnie słuchać, a nie tylko mówić.
strona 1 / 1

Podobne dokumenty