Wychowanie chrześcijańskie i formacja moralna w rodzinie.

Transkrypt

Wychowanie chrześcijańskie i formacja moralna w rodzinie.
Słowa kluczowe: wychowanie, formacja, rodzina, moralność, chrześcijaństwo
20
Keywords: education, formation, family, morality, Christianity
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
Warszawskie Studia Teologiczne
XXVIII/3/2015, 20-35
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
UNIWERSYTET KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO W WARSZAWIE
WYDZIAŁ TEOLOGICZNY
WYCHOWANIE
CHRZEŚCIJAŃSKIE
I FORMACJA MORALNA
W RODZINIE
Jednym z najważniejszych „miejsc” dla każdego człowieka jest rodzina.
Można ją różnie rozumieć, ale zawsze pozostanie ona przedmiotem najgłębszych
pragnień ludzkich. Chrześcijanie, którzy tym się wyróżniają w świecie, że traktują
rodzinę jako dar od Trójjedynego Boga, widzą w niej przestrzeń życia i środowisko,
w którym rodzi się, wzrasta i wydaje owoce prawdziwa miłość. W tym ujawnia
się także wspólnotowy charakter rodzin chrześcijańskich, dla których Kościół jest
Matką, która je rodzi, wychowuje i buduje. Wypływa z tego fundamentalne zadanie
kościelne rodziny: jest ona powołana do budowania królestwa Bożego w świecie,
przez udział w życiu i posłannictwie Kościoła.1
To zadanie rodzina realizuje przede wszystkim przez wychowanie chrześcijańskie, którego ważną częścią jest formacja moralna, czyli kształtowanie prawidłowego sumienia, a także przekazywanie i przyswajanie wartości ludzkich.
Rodzice chrześcijańscy powinni poświęcić się dziełu wychowania dzieci z wielką
pogodą ducha i ufnością, a zarazem z poczuciem odpowiedzialności wobec Boga,
który ich powołuje i posyła, ażeby budowali Kościół w dzieciach. W ten sposób
1 Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Familiaris consortio, nr 49 (dalej: FC).
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
21
rodzina ochrzczonych, zgromadzona razem przez słowo i sakrament jako „Kościół
domowy”, staje się tak jak wielki Kościół – matką i nauczycielem.2
1. „Kościół domowy”, czyli matka i ojciec rodzący
i wychowujący dzieci
Bliskie związki Kościoła i rodziny chrześcijańskiej zawarte są w określeniu
„Kościół domowy”,3 który jest żywym odbiciem i „historycznym” ukazaniem tajemnicy Kościoła.4 Rodzina chrześcijańska przynależy do Kościoła i jest uczestnikiem
jego zbawczego posłannictwa: małżonkowie i rodzice chrześcijańscy, na mocy
sakramentu „we właściwym sobie stanie i porządku życia mają własny dar wśród
Ludu Bożego”.5 Dlatego też nie tylko „otrzymują” miłość Chrystusa, stając się wspólnotą „zbawioną”, ale są również powołani do „przekazywania” bliźnim miłości
Chrystusa, stając się w ten sposób wspólnotą „zbawiającą”. Rodzina chrześcijańska,
2 Tamże, nr 38.
3 Ecclesia domestica; zob. Jan Paweł II, List do rodzin Gratissimam sane, nr 3 (dalej: GS); FC nr 49; Sobór
Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, nr 11 (dalej: KK); tenże, Dekret o apostolstwie
świeckich Apostolicam actuositatem, nr 11. Jan Paweł II, Homilia na otwarcie VI Synodu Biskupów (26 IX 1980),
AAS 72(1980), s. 1008; tenże, Homilia Rodzina przedmiotem i podmiotem misji (26 IX 1980), „L’Osservatore
Romano” 1/8(1980), s. 1 (wyd. pol.).
22
4 Pojęcie „historyczne ukazanie tajemnicy Kościoła” ma charakter ściśle pastoralny. Historia w tym ujęciu oznacza
nie tyle przeszłość, ile wskazuje na teraźniejszość. Historyczność tajemnicy Kościoła polega na tym, że objawia się
on w aktualnych uwarunkowaniach światowych. W teologii pastoralnej używa się również określenia: „Kościół
się urzeczywistnia”, co wprost oznacza, że żyje i działa w teraźniejszości, czyli: dzieje się tu i teraz. Historyczność
tajemnicy Kościoła stanowi zatem kontinuum dokonanej przeszłości, określa aktualny stan i jednocześnie wskazuje
na przyszłość, która historycznie jest całkowicie uzależniona od woli zbawczej Boga. Można zatem powiedzieć, że
Kościół, w wymiarze historycznym, ma przeszłość i przyszłość, które całkowicie należą do Boga, i teraźniejszość,
w której Kościół urzeczywistnia zbawienie ludzi, którzy go tworzą. W wymiarze historycznym nie należy oddzielać
wspólnoty (Mistyczne Ciało Chrystusa), od jej działalności podstawowej (misja zbawcza) i uzupełniającej (obszar
aktywności edukacyjnej, kulturalnej, społecznej, gospodarczej, politycznej). Wspólnotę Kościoła tworzą ludzie,
dlatego ma ona charakter społeczny (instytucjonalny), ale kościelność tej wspólnoty ma swoje źródło nadprzyrodzone:
jest włączona w życie Trójjedynego Boga. Działalność zbawcza Kościoła jest prowadzona przez ludzi tworzących
wspólnotę zbawczą i społeczność ludzką, dlatego jej owocność ma swoje źródło w łasce Chrystusa, z która członkowie
Kościoła powinni współpracować.
5 KK, nr 11.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
będąc owocem i znakiem nadprzyrodzonej płodności Kościoła, staje się symbolem,
świadectwem i uczestnikiem macierzyństwa Kościoła.6
Bóg, który powołał kobietę i mężczyznę „do” małżeństwa, nadal powołuje
ich „w” małżeństwie.7 Bóg przychodzi do nich w wydarzeniach i przez nie, w problemach, trudnościach, codziennych sprawach życia, objawiając i przedkładając
konkretne „wymagania”, odnoszące się do ich uczestnictwa w miłości Chrystusa do
Kościoła w kontekście każdej sytuacji – rodzinnej, społecznej i kościelnej – w której
się znajdują. Odkrywanie i wierne wypełnianie zamysłu Bożego powinno dokonywać się „razem”, „we” wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej, przez samo ludzkie
doświadczenie miłości między małżonkami, między rodzicami i dziećmi, miłości
przeżywanej w Duchu Chrystusa. Dlatego tak jak wielki Kościół, również i mały
„Kościół domowy” potrzebuje stałej i dogłębnej ewangelizacji, z czego też wypływa
spoczywający na nim obowiązek ustawicznego wychowania chrześcijańskiego.8
Rodzina chrześcijańska, będąc „Kościołem domowym”, jest naturalnym
i podstawowym podmiotem wychowania chrześcijańskiego. Ojciec i matka otrzymują w sakramencie małżeństwa łaskę i zadanie chrześcijańskiego wychowania
dzieci, wobec których świadczą i którym przekazują wartości moralne i ludzkie.
Dzieci, już wraz z pierwszymi słowami, uczą się chwalić Boga jako kochającego
6 Tamże, nr 41. Jan Paweł II nauczał, że „Matka-Kościół rodzi, wychowuje, buduje rodzinę chrześcijańską,
wypełniając wobec niej zbawczą misję otrzymaną od Pana” (FC, nr 49). Jest to nawiązanie do słów św. Bedy
Czcigodnego, który twierdził, że Kościół „rodzi” każdego dnia Kościół: „Nam et Ecclesia quotidie gignit Ecclesiam”;
zob. Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Pastores dabo vobis, nr 57. Duchowe macierzyństwo Kościoła nie
urzeczywistnia się inaczej – i także tego Kościół jest świadom – jak tylko pośród „bólu i męki rodzenia” (Ap 12, 2), to
znaczy w nieustannym zmaganiu z mocami zła, które nadal przenikają świat i oddziałują na ludzkie serca, stawiając
opór Chrystusowi: „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemnościach świeci i ciemność
jej nie ogarnęła” (J 1, 4-5); tenże, Encyklika Evangelium vitæ, nr 103. Jednym z najbardziej wyrazistych przejawów
macierzyństwa Kościoła, jest zadanie, jakie wypełniają osoby konsekrowane, które ukazują, że wiara w Jezusa
Chrystusa rozjaśnia swoim światłem całą dziedzinę wychowania, nie podważając wartości ludzkich, ale przeciwnie
— potwierdzając je i wywyższając; por. tenże, Konstytucja Sapientia christiana (15 IV 1979), II, AAS 71(1979),
s. 471. Jan Paweł II twierdził, że także Sobór Watykański II dostrzega macierzyństwo Kościoła w tym, że rodzi on
„do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga narodzonych”. Słyszymy tutaj jakby
echo słów Pawłowych o „dzieciach, które, bolejąc, rodzi” (por. Ga 4,19), podobnie jak rodzi matka. Kiedy w Liście do
Efezjan czytamy o Chrystusie-Oblubieńcu, że „żywi i pielęgnuje” Kościół jako swe Ciało (por. 5,29), nie możemy nie
łączyć tej oblubieńczej troski Chrystusa nade wszystko z darem pokarmu eucharystycznego, upodobnionym do tylu
matczynych zabiegów związanych z „żywieniem i pielęgnowaniem” dziecka. Jan Paweł II, List do kapłanów na Wielki
Czwartek 25 III 1988, nr 4. Macierzyństwo Kościoła urzeczywistnia się nie tylko według prawzoru Bogurodzicy –
urzeczywistnia się równocześnie przy Jej „współdziałaniu”. Kościół obficie czerpie z tego „współdziałania” Maryi,
czyli z Jej macierzyńskiego pośrednictwa, które jest właściwe Maryi, gdyż już na ziemi współdziałała w zrodzeniu
i wychowaniu synów i córek Kościoła, zawsze jako Matka tego Syna, „którego Bóg ustanowił pierworodnym między
wielu braćmi”; KK , nr 64.
7 Por. Paweł VI, Encyklika Humanæ vitæ, 25, AAS 60(1968), s. 498.
8 FC, nr 51.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
23
i opiekuńczego Ojca, a wraz z pierwszymi gestami miłości uczą się także otwarcia
wobec innych i odkrywają w darze z siebie sens ludzkiego życia.
W codziennym życiu rodziny prawdziwie chrześcijańskiej dzieci zdobywają także pierwsze „doświadczenie Kościoła”, które następnie potwierdza się i pogłębia wraz z ich stopniowym, aktywnym i odpowiedzialnym włączaniem się w życie
szerszej wspólnoty kościelnej i społeczności świeckiej. Im większa jest świadomość
małżonków i rodziców chrześcijańskich, że ich „Kościół domowy” ma swój udział
w życiu i misji Kościoła powszechnego, tym bardziej w ich dzieciach rozwija się
„zmysł Kościoła” i dojrzewa powołanie do służby królestwu Bożemu.9
Ważność wychowania chrześcijańskiego w rodzinie szczególnie wyraziście
ukazuje się w kontekście negatywnych zjawisk wychowawczych. Na miejsce wychowania przez rodziców i tradycyjnych wychowawców, uczestniczących w tym
procesie, usiłuje wejść wychowanie jednostronne, które pomija podstawowy stosunek międzyosobowy oparty na dialogu. W ten sposób, zamiast kultury zbudowanej
na wartościach-treściach, na jakości informacji, pojawia się kultura tymczasowości,
która prowadzi do odrzucenia długoterminowych zobowiązań, oraz kultura masowa, skłaniająca do ucieczki od osobistych wyborów, inspirowanych wolnością.
Wychowaniu nastawionemu na rozwój poczucia odpowiedzialności indywidualnej
i zbiorowej przeciwstawia się postawę biernego przyjmowania mody i potrzeb narzuconych przez materializm, który, pobudzając do konsumpcji, pozostawia pustkę
w ludzkiej świadomości. Wyobraźnia, stanowiąca wyraz zdolności twórczych, szlachetnych porywów, zmienia się w przyzwyczajenie, które staje się nieudolnością
i niweczy bodźce i pragnienia, zaangażowanie i pomysłowość wychowanków.10
Kościół ma świadomość tych zagrożeń, dlatego w swoim nauczaniu podkreśla znaczenie wychowania chrześcijańskiego w rodzinie, opartego na zaufaniu
do rodziców zwłaszcza do matki, na którym „Bóg-Ojciec oparł odniesienie: dziecko
– matka. (…) Bóg-Ojciec zechciał tak zabezpieczyć życie dziecka, swój skarb, aby
zostało ono już od momentu swego poczęcia powierzone trosce najbliższego z bliźnich dziecka: jego własnej matce. (…) Rodzina jest sobą, jeżeli buduje się na takich
odniesieniach, na wzajemnym zaufaniu, na zawierzeniu wzajemnym. Tylko na
takim fundamencie można też budować proces wychowania, który stanowi podstawowy cel rodziny i jej pierwszorzędne zadanie. W wypełnianiu tego zadania rodzice nie mogą być zastąpieni przez nikogo i nikomu też nie wolno odbierać rodzicom
tego pierwszorzędnego ich zadania. Równocześnie nigdy nie dosyć przypominać,
9
24
Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Christifideles laici, nr 62 (dalej: ChL).
10 Jan Paweł II, Orędzie z okazji Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu Środki społecznego przekazu
w służbie chrześcijańskiej promocji młodzieży 15 IV 1985, s. 4.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
że wypełnianie tego zadania stawia przed rodzicami doniosłe wymagania. Rodzice
sami muszą być dobrze wychowani, ażeby wychowywać i sami też wciąż muszą
się wychowywać, ażeby wychowywać. Tylko pod takimi warunkami, przy takiej
postawie wewnętrznej, proces wychowania może być owocny. Jeżeli wiele dziś (…)
zależy od tego, czy proces wychowania w rodzinie będzie owocny i skuteczny, to
dlatego, że ma to swoje podstawowe znaczenie dla przyszłości całego narodu, powiedziałbym: dla polskiej racji stanu!”11
Obowiązek chrześcijańskiego wychowania dzieci spoczywa przede wszystkim na rodzicach.12 Działalność wychowawcza rodziców ma także wyraźny charakter eklezjalny, gdyż mieści się w szeroko pojętej misji pastoralnej Kościoła.
Posługa wychowawcza rodziców chrześcijańskich należy do jednego posłannictwa
Kościoła i służy budowaniu kościelnej komunii, dlatego musi pozostawać w harmonii z innymi jego posługami.13 Prawo –obowiązek rodziców do wychowywania
chrześcijańskiego jest bardzo istotny i jako taki związany jest z samym przekazywaniem życia ludzkiego; jest on pierwotny i mający pierwszeństwo w stosunku do
zadań wychowawczych innych osób, z racji wyjątkowości stosunku miłości łączącej rodziców i dzieci; wyklucza zastępstwo i jest niezbywalny, dlatego nie może być
całkowicie przekazany innym ani przez innych zawłaszczony.14
2. Zasada dobra wspólnego i pomocniczości
w wychowaniu chrześcijańskim
Przez sakrament małżeństwa zadanie wychowawcze rodziców nabiera
godności i charakteru powołania, stając się prawdziwą „posługą” Kościoła w dziele
budowania jego członków.15 Z tej racji zadanie wychowawcze rodziców można
porównać z posługą kapłańską. Niektórzy krzewią i podtrzymują życie duchowe
11 Tenże, Homilia w czasie mszy św. we Wrocławiu (21 VI 1983), s. 6.
12 Tenże, Adhortacja apostolska Catechesi tradendæ, nr 68. Na temat wychowania w rodzinie zob. KK, nr 11; Sobór
Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, nr 52 (dalej: KDK);
DA, nr 11; Sobór Watykański II, Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim Gravissimum educationis, 3 (dalej:
DWCH).
13 FC, nr 53.
14 FC, nr 36. Kodeks Prawa Kanonicznego, Kan. 226 § 2. Rodzice, ponieważ dali dzieciom życie, mają bardzo
poważny obowiązek i prawo ich wychowania. Stąd też na pierwszym miejscu do chrześcijańskich rodziców należy
troska o chrześcijańskie wychowanie dzieci, zgodnie z nauką przekazywaną przez Kościół.
15 FC, nr 38. Doniosłość i zaszczytność wychowawczej posługi rodziców chrześcijańskich jest tak wielka, że św.
Tomasz nie waha się zestawiać jej z posługą kapłańską: „Niektórzy krzewią i podtrzymują życie duchowe wyłącznie
poprzez posługę duchową. To odnosi się do sakramentu kapłaństwa; inni czynią to zarówno w stosunku do życia
fizycznego, jak i duchowego, co ma miejsce w przypadku sakramentu małżeństwa, w którym mężczyzna z kobietą
łączą się, ażeby wydać na świat potomstwo i wychować je na chwałę Bożą”; Św. Tomasz z Akwinu, Summa contra
Gentiles, IV 58.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
25
wyłącznie przez posługę duchową – to odnosi się do sakramentu kapłaństwa. Inni
czynią to zarówno w stosunku do życia fizycznego, jak i duchowego, co ma miejsce w przypadku sakramentu małżeństwa, w którym mężczyzna z kobietą łączą
się, by wydać na świat potomstwo i wychować je na chwałę Bożą. To zestawienie
rodzicielstwa i kapłaństwa pokazuje, że zadanie wychowawcze rodziców jest tak
wielkiej wagi, że jego ewentualny brak z trudnością dałby się zastąpić.16
Natomiast poza rodzicami udział w wychowaniu innych osób, w tym również duchownych, dokonuje się za zgodą albo na wyraźne zlecenie rodziców zgodnie z zasadami dobra wspólnego i pomocniczości wychowawczej. Autonomia wychowawcza rodziców musi być chroniona i wspierana, gdyż na tym polega zasada
pomocniczości, która głosi, że społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować
w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją przysługujących jej funkcji; wręcz przeciwnie – wyższy porządek powinien wspierać niższy
i pomagać w koordynacji jego działań z działaniami innych grup społecznych,
zawsze z myślą o dobru wspólnym.17
Każdy rodzaj służby o charakterze społecznym, a zatem i funkcja wychowawcza, musi być więc zawsze ukierunkowany na dobro wspólne, które zabezpiecza dobro każdego człowieka. II Sobór Watykański wypowiada się na ten temat
bardzo jasno: „Dobro wspólne obejmuje sumę tych warunków życia społecznego,
dzięki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia mogą pełniej i łatwiej osiągnąć swoją
własną doskonałość. (…) Porządek zatem społeczny i jego rozwój powinien być nastawiony nieustannie na dobro osób, ponieważ od ich porządku powinien być uzależniony porządek rzeczy, a nie na odwrót. (…) Porządek ów stale trzeba rozwijać,
opierać na prawdzie, budować w sprawiedliwości, ożywiać miłością; w wolności
zaś powinno się odnajdywać coraz pełniej ludzką równowagę”.18
Należy zatem jeszcze raz mocno podkreślić, że bezpośrednimi wychowawcami w stosunku do swoich dzieci pozostają zawsze rodzice, którzy mają też w tej
dziedzinie pierwsze i podstawowe uprawnienia. Są wychowawcami, ponieważ są
rodzicami. Jeśli rodzice dzielą to zadanie z innymi ludźmi, a także z instytucjami,
np. z Kościołem i państwem, to tylko na zasadzie prawidłowo stosowanej zasady
pomocniczości. Rodzice nie są w stanie zaspokoić wszystkich zapotrzebowań całościowego procesu wychowawczego, zwłaszcza gdy chodzi o wykształcenie, ale
również gdy chodzi o szeroką dziedzinę uspołecznienia. W tych obszarach wycho-
16 J. Krajczyński, Wychowanie dzieci i młodzieży w świetle posoborowych dokumentów Stolicy Apostolskiej
i Konferencji Episkopatu Polski. Studium kanoniczno-pastoralne, Płock 2002, s. 88-89.
26
17 Por. Jan Paweł II, Encyklika Centesimus annus, nr 48.
18 KDK, nr 74, 26.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
wawczych, gdzie rodzina nie może skutecznie działać sama, zasada pomocniczości
wspiera miłość rodzicielską, odpowiada dobru rodziny. Pomocniczość dopełnia
w ten sposób miłość rodzicielską, a jednocześnie potwierdza jej fundamentalny
charakter. Wszyscy inni uczestnicy procesu wychowawczego mogą działać tylko
w imieniu rodziców, za ich zgodą lub na wyraźne ich zlecenie. 19
Wychowanie stanowi podstawowe i niezbywalne prawo i obowiązek ro20
dziców. Proces ten wymaga jednak współdziałania na zasadzie pomocniczości
różnych osób i instytucji. Kościołowi przypada szczególna rola w zakresie formacji
moralnej.21 Zostało to podkreślone w dokumentach ostatniego Soboru.22 Jan Paweł
II zaznaczał jednak, że zadanie wychowania chrześcijańskiego wymaga współpracy wszystkich podmiotów wychowawczych. Powinno ono dokonywać się w Kościele, ale przy ścisłej współpracy z rodziną. W ten sposób zostaje podkreślony nie
tylko związek rodziny z Kościołem, ale przede wszystkim jej podmiotowość w życiu
i misji Kościoła.23
Rodzina jest pierwszą i podstawową szkołą tworzenia międzyludzkich
relacji. Dlatego w dobie kryzysu moralnego i społecznego to na duszpasterzach
spoczywa szczególny obowiązek niesienia pomocy duchowej rodzinom chrześcijańskim przeżywającym problemy.24 Ich zadaniem jest także przypominanie Bożego
prawa, które nakazuje oddawanie czci rodzicom. To oni przekazują życie, czuwają
nad rozwojem swoich dzieci i pomagają im przygotować się do życia w ludzkiej
19
GS, nr 16.
20
FC, nr 36.
21 Według Jana XXIII, coraz częstszy u chrześcijan rozdźwięk między wiarą religijną i postępowaniem wynika
z tego, że niedostateczne jest wykształcenie wiernych w zakresie chrześcijańskiej moralności i nauki. Zdarza się
bowiem nawet często i w bardzo wielu miejscach, że nie przykładają się do poznawania wiedzy religijnej tak, jak do
świeckiej. Wykształcenie przyrodnicze osiąga najwyższy poziom, a wykształcenie religijne nie wykracza na ogól poza
stopień elementarny. Powstaje zatem paląca konieczność zapewnienia młodzieży wykształcenia pełnego, jednolitego
i udzielanego w taki sposób, aby rozwój religijny i kształtowanie charakteru odbywało się równomiernie ze wzrostem
wiedzy naukowej i rozszerzającym się stale zakresem wykształcenia technicznego. Ponadto młodzież powinna być
zaprawiana do właściwego wypełniania czekających ją zadań; Jan XXIII, Encyklika Pacem in terris, nr 5; por.
Jan XXIII, Encyklika Mater et Magistra, nr 227nn.
22 Zob. DWCH, nr 3, 7; Sobór Watykański II, Dekret o formacji kapłańskiej Optatam totius, nr 11.
23 GS, nr 16.
24 Jan Paweł II, Katecheza Więzi prezbiterów z innymi wiernymi (22 IX 1993), w: Katechezy Ojca Świętego Jana
Pawła II. Kościół, Kraków-Ząbki 1999, s. 284.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
27
społeczności. Rodzina, będąc zrębem cywilizacji miłości, uczy społecznych postaw
życia we wspólnocie oraz buduje przestrzeń dla afirmacji każdej osoby.25
3. Rodzinna formacja moralna
Jan Paweł II naucza, że człowiek, powołany do świadomego wypełnienia
mądrego i pełnego miłości zamysłu Bożego, jest istotą historyczną, która formuje
się dzień po dniu, podejmując liczne i dobrowolne decyzje: dlatego poznaje, miłuje
i czyni dobro moralne, odpowiednio do etapów swego rozwoju. Ta zasada życia
moralnego odnosi się również do małżonków, powołanych do ustawicznego postępu, aby coraz lepiej poznawali wartości, które prawo Boże chroni i rozwija oraz
wolną wolą kierowali się nimi w konkretnych decyzjach. Nie mogą jednak patrzeć
na prawo moralne tylko jako na czysty ideał osiągalny w przyszłości, lecz powinni
traktować je jako nakaz Chrystusa do wytrwałego przezwyciężania trudności. Wynika z tego, że to, co nazywa się „prawem stopniowości”, nie może być utożsamiane
ze „stopniowością prawa”, gdyż w prawie Bożym nie istnieją różne stopnie i formy
nakazu dla różnych osób i sytuacji (Bóg nie ma względu na osoby). Wszyscy małżonkowie są powołani do świętości w małżeństwie zgodnie z wolą Bożą, a to powołanie realizuje się w miarę, jak człowiek potrafi wprowadzać w swoje życie wartości
ewangeliczne, z pomocą łaski Bożej i z ufnością we własną wolę.26
Ogólnie trzeba zaznaczyć, że wartości (moralne i ludzkie) pełnią w stosunku do działań podwójną rolę: motywacyjną i selektywną. W roli motywacyjnej
wartości są rozumiane jako cele będące przedmiotem dążeń i aspiracji jednostek.
Natomiast w roli selektywnej uznaje się je za element systemu symbolicznego, wyznaczającego normy i wzorce zachowań, a w konsekwencji wybory preferencyjne
alternatywnych kierunków działania. 27 W praktyce jednak trudno jest odróżnić
te dwa aspekty wartości, gdyż – jak twierdzi B. Suchodolski – „człowiek nie tylko
pełni w swym życiu określone »role«, nie tylko »funkcjonuje« w określony sposób,
25 GS, nr 15. Potrzeby rodziny zwiększają się wraz z rozwojem relacji zewnętrznych. Zrodzenie potomstwa jest
pierwszym wyzwaniem dla rodziny, które wymaga wyjścia poza krąg potrzeb podstawowych. Dziecko jest bowiem
darem „z zewnątrz” i rodzice wiedzą, że naturalną konsekwencją rozwoju dziecka będzie wyjście na „zewnątrz”.
Dziecko jest więc przygotowywane (wychowywane) do tego, aby mogło podjąć realizację celu każdej rodziny, jakim
jest przetrwanie, czyli założenie własnej rodziny. Realizacja podstawowego celu rodziny wymaga nieustannego
doskonalenia metod jego realizacji. Można zmieniać model rodziny, ale jej cel pozostanie niezmienny. W wychowaniu
prorodzinnym chodzi więc o przygotowanie dzieci i młodzieży do założenia i życia we własnej rodzinie.
26 Jan Paweł II, Homilia na zakończenie VI Synodu Biskupów (25 X 1981), nr 8.
28
27 E. Przybyła-Piwko, System wartości studentów, a poziom ich przystosowania do roli studenta, „Prace Nauk
Ekonomiczno-Społecznych Politechniki Warszawskiej” 27(1981), s. 44.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
chce również swe życie kształtować bezinteresownie dla siebie samego, dla innych,
bliskich ludzi, pragnie doświadczać w nim wartości, które są ważne i które ceni”.28
W rodzinnej formacji moralnej często unika się wyraźnego odwoływania
się do wartości, poprzestając na rozważaniu negatywnych skutków działań niemoralnych.29 Ten brak pozytywnej formacji moralnej prowadzi w efekcie do wątpliwości moralnych, gdyż, nie rozwijając sumienia, pozbawia człowieka indywidualności
w podejmowaniu decyzji moralnych. Każdy człowiek ma prawo do oceny wartości
moralnych według osądu prawidłowego sumienia i do przyjmowania tych wartości
przez osobisty wybór.30
Opowiedzenie się za systemem wartości moralnych zakłada jednak określony zakres wiedzy moralnej, nabytej pod wpływem wychowania chrześcijańskiego
w rodzinie. Dzięki temu wychowaniu dzieci i młodzież uczą się poznawać i rozumieć wartości, przez które człowiek jest w stanie rozróżniać dobro i zło, przyswaja
sobie podstawowe normy i zasady moralne. Człowiek czyni dobro lub zło jako
wolna i świadoma osoba, która doskonali się moralnie, spełniając dobro, natomiast
dewaluuje się moralnie, spełniając zło.31 U podstaw moralności „stosowanej” znajduje się naczelny imperatyw: „czyń to, co moralnie dobre, unikaj tego, co moralnie
złe” oraz zbliżone do niego w swej ogólności nakazy „zachowaj sprawiedliwość”,
„przestrzegaj obowiązującego porządku moralnego”. Wypływające z nich normy
motywują osoby (podmioty rozumne i wolne) do unikania zła.32 Wiara religijna ma
zatem wymiar moralny i wydoskonala przyjęcie i zachowywanie podstawowych
28
B. Suchodolski, Kultura humanistyczna, „Rzeczpospolita” 69(1982), s. 3.
29 Jest to również poważny problem pastoralny. W duszpasterstwie parafialnym funkcjonuje zasada, według której
ukazywanie zagrożeń ma takie samo znaczenie i wartość, jak prezentowanie pozytywnych przykładów. Z tego
powodu „dobra nowina” bardzo często staje się „sądowym nakazem”. Duszpasterze bardzo łatwo stosują przestrogi,
a z większa trudnością przychodzi im udzielać pochwał. Częstą praktyką duszpasterską jest też wykorzystywanie
skutków złego postępowania jako zapowiedź kary dla tych, którzy nie podporządkują się woli Bożej. W tym
kontekście tak bardzo ważne jest wzywanie chrześcijan do szczególnej miłości rodziny. „Kochać rodzinę, to znaczy
umieć cenić jej wartości i możliwości i zawsze je popierać. Kochać rodzinę, to znaczy poznać niebezpieczeństwa
i zło, które jej zagraża, aby móc je pokonać. Kochać rodzinę, to znaczy przyczyniać się do tworzenia środowiska
sprzyjającego jej rozwojowi. Zaś szczególną formą miłości wobec dzisiejszej rodziny chrześcijańskiej, kuszonej często
zniechęceniem, dręczonej rosnącymi trudnościami, jest przywrócenie jej zaufania do siebie samej, do własnego
bogactwa natury i łaski, do posłannictwa powierzonego jej przez Boga”; FC, nr 86.
30 Por. DWCH, nr 1.
31 Por. K. Wojtyła, Zagadnienie podmiotu moralności, t. 2, Lublin 1991, s. 66.
32 Przykładem tego rodzaju norm imperatywnych mogą być nakazy Dekalogu. Przez termin „normy” należy
rozumieć reguły postępowania, które nie orzekają o moralnej wartości określonych kategorii aktów ludzkich, ale
wyrażają tylko nakaz, albo zakaz ich spełniania; T. Ślipko, Zarys etyki ogólnej, Kraków 1974, s. 254-259.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
29
wartości ewangelicznych, których wyrazem są Boże przykazania na czele z pierwszym przykazaniem miłości Boga i bliźniego.33
W tym miejscu można dodać doświadczenie życiowe w formie przypowieści, w której jest zawarty jasny przekaz Prawdy. Oto historia chłopca, który był
zapalonym wędkarzem. Gdy miał jedenaście lat, dzień przed otwarciem sezonu
na okonie łowił ryby wraz ze swoim ojcem. W pewnym momencie spławik drgnął,
a chłopiec fachowo szarpnął wędką i na haczyk złapała się wielka ryba. Jego ojciec
z podziwem obserwował, jak syn umiejętnie pracuje nad tym, by wyłowić swą
zdobycz z wody. W końcu chłopiec wyciągnął ją na brzeg. Był to największy okaz,
jaki kiedykolwiek widział, ale, niestety – okoń. Ojciec i syn patrzyli z podziwem na
piękną rybę. Ojciec zapalił zapałkę i spojrzał na zegarek. Była dziesiąta wieczorem,
dwie godziny przed rozpoczęciem sezonu połowu okoni. Spojrzał na rybę, a potem
na syna. „Musisz ją wypuścić” – powiedział. „Tato!” – krzyknął chłopiec. „Złapiesz
następną” – rzekł ojciec. „Ale nie taką wielką!” Chłopiec rozejrzał się, wokoło na
jeziorze nie było innych łodzi ani wędkarzy. Spojrzał raz jeszcze na ojca. Przecież
nikt ich nie widzi i nikt się nie dowie, o której godzinie złapał tego okonia. Ale ojciec
nie zmienił zdania; jego decyzja była nieodwołalna. Chłopiec powoli odczepił wielkiego okonia z haczyka i wpuścił go do wody; podejrzewał, że już nigdy nie złapie
tak wielkiej ryby. I nie mylił się. Już nigdy więcej nie złapał tak wspaniałej ryby, jak
tamtej nocy. Ale widzi ją zawsze wtedy, gdy pojawia się przed nim kwestia etyki. Ojciec nauczył go, że etyka rządzi się prostymi zasadami dobra i zła. Trudne jest tylko
jedno: Jak postępować, gdy nikt nie patrzy? Czy ścinać narożniki, by zdążyć gdzieś
na czas? Czy wykorzystywać poufne informacje, których nie powinniśmy znać, by
grać na giełdzie? Z pewnością robilibyśmy to wszystko, gdyby w młodości ktoś nie
nauczył nas, że trzeba wypuścić rybę do wody. W ten sposób poznajemy prawdę.
Decyzja o słusznym postępowaniu pozostaje w naszej pamięci zawsze świeża. I nie
chodzi o to, że mieliśmy okazję, by pokonać zło i wykorzystaliśmy ją, lecz o to, że,
postępując słusznie, staliśmy się już na zawsze silniejsi.34
W formacji moralnej główną rolę odgrywają rodzice, a na duszpasterzach
spoczywa obowiązek wspomagania ich w tym dziele. Kapłani nie mogą zastępo-
33 Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor, nr 89. Normy moralne, a przede wszystkim normy negatywne, które
zakazują zła, ujawniają swoje znaczenie i moc zarazem osobową, jak i wspólnotową. Broniąc nienaruszalnej osobowej
godności każdego człowieka, służą one zachowaniu tkanki ludzkiej społeczności oraz jej prawidłowemu i owocnemu
rozwojowi. Zwłaszcza przykazania Dekalogu stanowią podstawowe zasady życia każdego społeczeństwa; tamże,
nr 97; zob. J. Przybyłowski, Wychowanie chrześcijańskie w rodzinie. Poszukiwanie pastoralnych symptomatów,
„Warszawskie Studia Pastoralne” 3(2006), s. 90-113.
30
34 Na podstawie opowieści nadesłanej przez Dianę von Holdt: J. P. Lenfestey, Chwila z życia, w: J. Canfield i in.
(red.), Balsam dla duszy, t. 4, Poznań 1998, s. 135-136.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
wać rodziców, ale powinni podejmować takie działania i formy współpracy, które
będą pomagać wychowywać młode pokolenie przez rodzinę z wykorzystaniem jej
charyzmatów.35 W wymiarze pastoralnym Kościół może nieść także realną pomoc
w procesie samowychowania i kształcenia rodziców, dlatego powinien zorganizować katechizację osób dorosłych oraz prowadzić szeroko rozwinięte poradnictwo
rodzinne.36
4. Samowychowanie moralne
W wychowaniu chrześcijańskim rodzice powinni przyjąć zasadę, że skuteczność trudów i wysiłków wychowawczych można zapewnić tylko wtedy, gdy
każdy podejmie i będzie rozwijał odpowiedzialność za własną formację moralną.
Odpowiedzialność ta przybiera zasadniczo postać „samowychowania”. Poza tym
należy uznać zasadę, że każdy człowiek jest zarazem i punktem wyjścia, i celem
formacji moralnej. Im lepiej jest uformowany moralnie, tym bardziej zdaje sobie
sprawę z konieczności kontynuowania i pogłębiania tej formacji oraz tym bardziej
jest zdolny do formowania innych.37
Rodzice chrześcijańscy mogą formować moralnie swoje dzieci tylko przy
wsparciu wspólnoty kościelnej. Na pasterzach Kościoła spoczywa obowiązek niesienia pomocy rodzicom, aby pośród trudności mogli odnaleźć Chrystusa w swoim
życiu i w pełni wejść na drogę realizacji nauczania Ewangelii w swoim życiu.
„Kościół nie może odstąpić człowieka, którego los w ścisły i nierozerwalny sposób
zespolony jest z tajemnicą Chrystusa”.38 Kościół głosi ludziom Ewangelię Chrystusa, która jest kluczem do rozumienia wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką
jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa.
A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie
może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego
powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez
Chrystusa.39 Tylko w Chrystusie chrześcijanin może zatem odkryć swoje bogactwo
i zrozumieć siebie.
35
GS, nr 16.
36 Por. J. Korycki, Współdziałanie kapłana z rodziną w zakresie wychowania chrześcijańskiego, „Communio”
1/5(1981), s. 97-108 (wyd. pol.).
37
ChL, nr 63.
38 Jan Paweł II, Encyklika Redemptor hominis, nr 14; tenże, Przemówienie do biskupów polskich przybyłych
z wizytą ad limina Apostolorum: W trosce o wielki i ofiarny czyn nowej ewangelizacji, 2 II 1998, nr 2.
39 Tenże, Homilia w czasie mszy św. na Placu Zwycięstwa, Warszawa 2 VI 1979, nr 3A.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
31
Według Jana Pawła II, wezwanie: „poznaj samego siebie”, wyryte na architrawie świątyni w Delfach, stanowi świadectwo fundamentalnej prawdy, którą
powinien uznawać za najwyższą zasadę każdy człowiek, określając się pośród
całego stworzenia właśnie jako „człowiek”, czyli ten, kto „zna samego siebie”. Wystarczy zresztą przyjrzeć się, choćby pobieżnie, dziejom starożytnym, aby dostrzec
wyraźnie, jak w różnych częściach świata, gdzie rozwijały się kultury, ludzie jednocześnie zaczynali stawiać sobie podstawowe pytania towarzyszące całej ludzkiej
egzystencji: Kim jestem? Skąd przychodzę i dokąd zmierzam? Dlaczego istnieje zło?
Co czeka mnie po tym życiu?40 Wspólnym źródłem tych pytań jest potrzeba sensu,
którą człowiek od początku bardzo mocno odczuwa w swoim sercu: od odpowiedzi
na te pytania zależy bowiem, jaki kierunek powinien nadać własnemu życiu.41
Tymczasem racjonalizm nowożytny nie toleruje tajemnicy, jaką jest człowiek: mężczyzna i kobieta. Nie przyjmuje do wiadomości, że pełna prawda o człowieku została objawiona w Jezusie Chrystusie. Nie toleruje zwłaszcza „wielkiej
tajemnicy” miłości Boga do człowieka. Dla współczesnego człowieka bardzo trudne
jest przyjęcie Boga, który staje się człowiekiem, aby człowieka odkupić. Dla racjonalizmu nie do pomyślenia jest Bóg, który jest Odkupicielem, a tym bardziej
Bóg, który jest „Oblubieńcem”, źródłem absolutnym wszelkiej miłości oblubieńczej
między ludźmi. Nowożytny racjonalizm niesie z sobą radykalnie inną interpretację
stworzenia oraz interpretację sensu ludzkiej egzystencji. Skoro nie ma dla człowieka perspektywy Boga, który kocha i przez Chrystusa powołuje do życia w Nim
i z Nim, skoro rodzina nie stanowi uczestnictwa w „wielkiej tajemnicy”, zatem to,
co pozostaje, to tylko wymiar doczesny życia. Pozostaje życie doczesne jako teren
walki o byt, walki o korzyści przede wszystkim ekonomiczne.42
Przed rodzicami chrześcijańskimi i przed ich dziećmi staje zatem podstawowe zadanie: poznać siebie w Chrystusie, gdyż to pomoże im w samowychowaniu. Rodzice sami muszą być dobrze wychowani, ażeby wychowywać – i sami też
wciąż muszą się wychowywać, ażeby wychowywać. Tylko pod takimi warunkami,
przy takiej postawie wewnętrznej, proces wychowania chrześcijańskiego może
być owocny. Od owocności i skuteczności tego wychowania w rodzinie zależy
przyszłość Kościoła i społeczeństwa.43 To zadanie wymaga od rodziców dawania
40 Pytania te są obecne w świętych pismach Izraela, znajdują się w Wedach, jak również w Awestach; spotyka się je
w pismach Konfucjusza czy Lao-Tse, w przepowiadaniu Tirthankhary i Buddy; są także obecne w poematach Homera
czy w tragediach Eurypidesa i Sofoklesa, podobnie jak w pismach filozoficznych Platona i Arystotelesa.
41 Jan Paweł II, Encyklika Fides et ratio, nr 1.
32
42 GS, nr 19.
43 Jan Paweł II, Homilia w czasie mszy św., Wrocław 21 VI 1983, nr 6.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski
świadectwa, popartego konsekwentnym z punktu widzenia kulturalnego i moralnego postępowaniem. Dialog, umiejętność krytycznej oceny, czujność są niezbędnymi
warunkami wychowania młodego człowieka do odpowiedzialnego życia chrześcijańskiego.44
5. Prawda i wolność w samowychowaniu moralnym
Nie ulega wątpliwości, że rodzina wychowuje, że szkoła kształci i wychowuje, ale jednocześnie tak działanie rodziny, jak i szkoły pozostanie niekompletne,
a może nawet zostać wręcz zniweczone, jeżeli młody człowiek sam nie podejmie
dzieła swojego wychowania. Wychowanie rodzinne i szkolne może tylko dostarczyć elementów do dzieła samowychowania. I w tej dziedzinie Chrystusowe słowa
„poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”45 stają się istotnym programem. Młodzi
mają wrodzony „zmysł prawdy”. Prawda zaś ma służyć wolności: młodzi mają także
spontaniczne pragnienie wolności. A co to znaczy być wolnym? To znaczy: umieć
używać swej wolności w prawdzie – być „prawdziwie” wolnym. To nie znaczy:
czynić wszystko, co mi się podoba, na co mam ochotę. Wolność zawiera w sobie
kryterium prawdy, dyscyplinę prawdy. Bez tego nie jest prawdziwą wolnością,
ale jej zakłamaniem. Być prawdziwie wolnym – to znaczy: używać swej wolności
do tego, co jest prawdziwym dobrem. Być prawdziwie wolnym – to być człowiekiem prawego sumienia, być odpowiedzialnym, być człowiekiem „dla drugich”.
To wszystko stanowi wewnętrzny rdzeń wychowania chrześcijańskiego, a przede
wszystkim samowychowania moralnego. Takiej bowiem wewnętrznej struktury,
gdzie „prawda czyni nas wolnymi”, nie można zbudować tylko „od zewnątrz”. Każdy musi ją budować „od wewnątrz” w trudzie, z wytrwałością i cierpliwością. I ta
właśnie budowa nazywa się samowychowaniem. Jezus mówi o tym również, gdy
podkreśla, że tylko „w cierpliwości” ludzie mogą „posiąść swoje dusze”.46 „Posiąść
swoją duszę” – oto owoc samowychowania. W tym wszystkim zawiera się już nowe
spojrzenie na młodość. Tu już nie chodzi tylko o projekt życia, jaki ma być urzeczywistniony w przyszłości. Projekt ten urzeczywistnia się już na etapie młodości, o ile
przez pracę, wykształcenie, a zwłaszcza przez samowychowanie, młodzi ludzie
44 Tenże, Orędzie z okazji Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu Środki społecznego przekazu w służbie
chrześcijańskiej promocji młodzieży 15 IV 1985, nr 5.
45 „Rzekł więc do nich Jezus: »Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od
siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił
Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba«. Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. Wtedy
powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: »Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi
uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli«” (J 8, 28-32).
46
Por. Łk 21, 19.
WYCHOWANIE CHRZEŚCIJAŃSKIE I FORMACJA MORALNA W RODZINIE
33
tworzą już samo życie, budując fundament dalszego rozwoju swojej osobowości.
„W tym znaczeniu można powiedzieć, iż »młodość… jest rzeźbiarką, co wykuwa
żywot cały« (Krasiński), a kształt, jaki nadaje ona konkretnemu człowieczeństwu
każdego i każdej z Was, utrwala się w całym życiu”. 47
CHRISTIAN EDUCATION
AND MORAL FORMATION
IN THE FAMILY
SUMMARY
The article examined was the issue of Christian education and formation of
moral in the family, which is the „Home Church”. Parents have non-negotiable duty
and the right to raise their children and pass them to moral values. The Church supports their efforts, and the pastors help parents in the moral formation of children.
An important role in the formation of the moral meets the personal effort of parents
and children to get to know each other in Christ.
34
47 Jan Paweł II, List apostolski do młodych całego świata z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży Parati
semper 31 III 1985, nr 13.
Ks. Jan Kazimierz Przybyłowski

Podobne dokumenty